Cristiada Walka masonerii w Mesksyku z Kościołem

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

Władza zmierza do konfrontacji siłowej.

circ, 30.11.2012 06:11

" (...) Każdy tydzień, który przeminie bez Mszy świętej,
spowoduje utratę dla Kościoła około 2% wiernych (...) "
(mason, prezydent Meksyku P.E. Calles w 1926 r.)

" (...) Chwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, aby go udusić (...) "
(minister spraw wewnętrznych A. Tejeda w 1926 r.)

" (...) Chłop wiedział tylko jedną rzecz: tamci zamykają kościoły i prześladują księży. On
widział tylko jedną rzecz: przybyli żołnierze, zamknęli kościół, aresztowali księdza,
zastrzelili tych, którzy protestowali, powiesili swego więźnia, podpalili kościół i zgwałcili
kobiety w buntującej się wsi. Znieważeni wieśniacy, którzy kochają swoją wieś, swój
kościół i swojego proboszcza, zupełnie naturalnie porwali się do buntu (...) "
(z książki J.A. Meyera o powstaniu „bojowników Chrystusa”)

Historia prześladowań Kościoła katolickiego w Meksyku lat 20-tych i 30-tych XX wieku
należy do szczególnie jaskrawych przejawów antychrześcijańskiego fanatyzmu.
Patologiczne uprzedzenia antyreligijne i antykościelne grupy meksykańskich polityków
ściągnęły na Meksyk niszczącą wojnę domową lat 1926 1929. Stu tysięcy ludzi zapłaciło
życiem w ciągu trzech lat za fanatyzm i nietolerancję tamtejszych wrogów Kościoła.
Historia okrutnych prześladowań Kościoła i religii w Meksyku zasługuje na osobną uwagę
pod jednym jeszcze względem. Były one inspirowane i prowadzone pod przewodem
meksykańskich masonów typu Callesa czy Obregona. Warto dziś przypomnieć tę
przemilczaną historię antyreligijnych okrucieństw meksykańskiej masonerii. Jakże

strona 1 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

wyraźnie zaznacza się na jej tle fałszywość twierdzeń dzisiejszych wybielaczy masonerii,
którzy próbują negować prawdę o skrajnie antyreligijnym charakterze masonerii. Dzieje
okrutnych prześladowań meksykańskich katolików należą ciągle do zupełnie nieznanych
przez polskich czytelników. Po wojnie, w komunistycznym PRL-u, nie wznawiano
bowiem ze względów oczywistych przedwojennych publikacji książkowych na ten temat
(m.in: A. Bora, Prześladowanie Kościoła katolickiego w Meksyku, Warszawa 1928; J.
Rostworowskiego, O męczeńskim Meksyku, Kraków 1928; M. Wańkowicza, W
kościołach Meksyku, Warszawa 1927). Zupełnie nieznana też jest w Polsce odnosząca się
do tego tematu bogata zagraniczna literatura naukowa i popularno-naukowa. Przez
dziesięciolecia jedyną udostępnioną po wojnie czytelnikom książką na temat
prześladowań katolików w Meksyku była powieść Grahama Greene'a Moc i chwała (por.
wyd. w Warszawie w 1970 r., w przekładzie B. Taborskiego).

Siła i tradycje meksykańskiej masonerii

Niejednokrotnie wskazywano na decydującą wręcz rolę meksykańskiej masonerii w
rozpętaniu krwawej wojny religijnej w Meksyku. Tego zdania między innymi jest
francuski historyk Jean A. Meyer, autor najcenniejszego jak dotąd źródłowego
opracowania historii meksykańskiej wojny domowej. Meyer powołuje się przy tym na
opinię prezydenta Meksyku Portesa Gila w 1929 roku: „W Meksyku państwo i masoneria
zlewały się faktycznie w jedno w ostatnich latach”. Dodajmy, że sam Portes Gil w kilka
lat po zakończeniu swej prezydentury został wielkim mistrzem meksykańskiej masonerii
(był nim w latach 1933-1934).

Frank Brandenburg, autor monumentalnego dzieła o historii najnowszej Meksyku pisał,
że: „(...) Pięciu prezydentów Meksyku osiągnęło najwyższy stopień masonerii, trzydziesty
trzeci, w obrzędzie szkockim: Franeisco Madero, Emilio Portes Gil, Pascual Ortiz Rubio,
gen. Abelardo Rodriguez u Miguel Aleman (...). Brandeburg przypomniał, że dwaj inni
prezydenci Meksyku związani byli z Mexican Rite (obrzędem meksykańskim), inaczej
zwanym Cardenas Rite (obrzędem Cardenasa). Byli nimi Lazaro Cardenas, jeden z
założycieli loży i jeden z jej wielkich mistrzów oraz Manuel Avilo Camachos Bardzo
ściśle związani z masonerią byli również dwaj inni prezydenci Meksyku: Plutarco Elias
Calles i Victorio Huerta. Plutarco Elias Calles, najzawziętszy prześladowca Kościoła,
inicjator krwawej walki z religią, został odznaczony masońskim medalem za
„nadzwyczajne zasługi w rozwiązaniu tak wielu problemów w tak krótkim czasie”.

Masoneria meksykańska miała historię, sięgającą aż do XVIII wieku. W 1828 roku w
Meksyku na terenie całego kraju działały 102 loże masońskie. Już w 1874 roku masoneria
meksykańska była na tyle silna, że zdołała przeforsować wprowadzenie zdecydowanie

strona 2 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

antykościelnego ustawodawstwa. Masonem i to najwyższego 33 stopnia był osławiony
dyktator Meksyku przełomu XIX i XX wieku Porfirio Diaz. Wielkimi mistrzami
masonerii byli kolejno dwaj jego bracia. Masonami było wielu gubernatorów stanowych.
Za dyktatury Diaza zaznaczał się szczególny wpływ lóż Wielkiego Wschodu z Francji.
Długotrwałe, trwające ponad 30 lat, dyktatorskie rządy Diaza wywołały podziały w
kręgach masonerii, i stopniowo część lóż masońskich - zdecydowała się poprzeć
powstanie przeciwko niemu. Do masonerii należał między innymi słynny wódz
powstańców Francisco Madero, wybrany prezydentem Meksyku w 1911 roku po obaleniu
Diaza oraz liczni inni generałowie powstańczy.

W ciągu kilku lat krwawych przepychanek, jakie nastąpiły po zwycięstwie rewolucji
meksykańskiej (między innymi zamordowanie prezydenta Madero w 1913 roku) ster
władzy w Meksyku przejęli związani z masonerią politycy, którzy wprowadzili nowe
rządy autokratyczne, jakże sprzeczne z demokratycznymi celami meksykańskiej rewolucji
1910 roku. Loże masońskie posłużyły jako wzmocnienie nowych dyktatur, środek do jak
najmocniejszego infiltrowania dowództwa armii i kierownictwa administracji w
poszczególnych stanach. Dawny radykalizm społeczny rewolucji meksykańskiej po
przejęciu pełni władzy przez masonów przekształcił się w skrajny radykalizm
antykościelny, a nawet antyreligijny. Jak pisali francuscy autorzy głośnej kilkutomowej
Historii Kościoła: „(...) Wkrótce po rozpoczęciu w roku 1910 wielkiej meksykańskiej
rewolucji społecznej nowa generacja intelektualistów zaczęła posuwać się znacznie poza
granice antyklerykalizmu, którym odznaczała się ta reforma w połowie XIX stulecia.
Dokonując niekiedy rewizji poglądów swych liberalnych poprzedników w świecie analizy
marksistowskiej, zmierzali nie tylko do ograniczenia władzy doczesnej Kościoła, lecz w
ogóle do stłumienia wpływu religii na społeczeństwo. Gloryfikując przeszłość Meksyku,
chcieli ponadto wyeliminować wszystko, co łączyło się z hiszpańską erą kolonialną,
włączając w to katolicyzm. Ludzie wyznający podobne przekonania, wywodzący się
głównie z klas średnich, prawnicy i intelektualiści, wprowadzili do konstytucji
meksykańskiej z roku 1917 artykuły wyjątkowo wrogie tradycyjnym wpływom religii”.

Antykościelna konstytucja 1917 roku

Rosnące zdominowanie meksykańskiego życia politycznego przez masonerię w ciągu
drugiego dziesięciolecia XX wieku znalazło szczególnie mocne odbicie w skrajnie
antyklerykalnej, a nawet antyreligijnej konstytucji uchwalonej w 1917 roku. Konstytucja
ta przewidywała utracenie przez Kościół cech osoby prawnej. Zniesiono zakony. Cały
majątek kościelny przeszedł pod kontrolę państwa. Kapłanów oddano pod nadzór władz
państwowych. Drastycznie ograbiono aktywność księży, oddając ich pod nadzór władz
państwowych. Wprowadzono skrajne restrykcje, ustalające, iż poszczególne stany będą

strona 3 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

określały maksimum księży tolerowanych na ich terytorium. Historyk F. Brandenburg
ocenił nader krytycznie wyrażone w konstytucji 1917 roku dążenie państwa do określania
maksymalnej ilości duchownych w zależności od tego, co władze stanu uznają za
niezbędne dla ich potrzeb. Pisał, że: „(...) Było to nie do przyjęcia dla Kościoła, bo mogło
doprowadzić do tego, że władze stanu arbitralnie uznają, że maksymalna ilość
duchownych, na jaką istnieje zapotrzebowanie w ich stanie, równa się zeru. Tak właśnie
ustaliły odgórnie władze stanu w Tobasco. Dodajmy, że w stanie Tabasco zniszczono
niemal wszystkie kościoły”. Księży pozbawiono również czynnego prawa wyborczego.
Czasopismom religijnym zabroniono poruszania jakichkolwiek zagadnień politycznych.
Postanowienia konstytucji 1917 zakazywały również noszenia sutanny poza kościołami,
procesji na zewnątrz kościołów i jakichkolwiek przejawów kultu religijnego poza lokalami
zamkniętymi. Duchowieństwo odcięto od wszelkich form nauczania w szkołach,
zabraniając mu zarówno zakładania jak i prowadzenia szkół. Instytucjom religijnym i
księżom zakazano nawet administrowania, prowadzenia czy nadzorowania instytucji
dobroczynnych, badań naukowych, itp.”

Jak pisał Melchior Wańkowicz w tomie reportaży z podróży po Meksyku: „(...) Jak
widzimy, rząd poszedł o wiele dalej, niżby to nawet dyktowała konieczność oddzielenia
Kościoła od państwa. Prawa przytoczone odbierają Kościołowi możność swobodnego
rozwoju. Zakazując pracy społecznej lub nauczania, odbierają prawo swobody myśli, w
równej mierze należnej wszystkim obywatelom; zakazując szat duchownych, szykanują
stan cały jako taki; zakazując procesyj itd., do których ludność od dawna przywykli,
wtrącają się do spraw wewnętrznych kultu, dając zupełne uzasadnienie twierdzeniu, że w
gruncie rzeczy chodzi tu o walkę z religią”.

Autorzy publikacji odnoszących się do tego okresu historii Meksyku na ogół dość
powszechnie wskazują na skrajnie antykościelny charakter konstytucji 1917 roku.
Francuski historyk Jean A. Meyer pisał, że konstytucja z 1917 roku „uczyniła katolików
obywatelami drugiej kategorii, bez miejsca w życiu publicznym”. Już w momencie
uchwalenia konstytucji z 1917 roku umiarkowana mniejszość w parlamencie ostrzegała,
że tak skrajnie godząca w wiarę katolicka konstytucja może stać się przyczyną wybuchu
wojny domowej - jak się zresztą stało w 1926 roku. Na szczęście, początkowo, w
pierwszych latach po uchwaleniu konstytucji 1917 roku władzom nie udało się wcielić w
życie jej postanowień antykościelnych i antyreligijnych. Miały zbyt wiele trudności
wewnętrznych, wynikłych z kolejnych bojów o władzę (obalenia inicjatora konstytucji
1917 roku prezydenta Carranzy w 1919 roku, jego zamordowanie w 1920 roku, etc.).
Próby wprowadzenia antyreligijnych postanowień konstytucji z 1917 roku w
poszczególnych stanach zderzyły się ze skutecznym przeciwdziałaniem księży i wiernych
katolickich. Zróżnicowanymi metodami protestu (między innymi strajkiem

strona 4 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

duchowieństwa) zmusili oni władze do rezygnacji z wcielenia w życie antykościelnych
regulacji. Sytuacja radykalnie zmieniła się jednak wraz z rozpoczęciem w 1924 roku
prezydentury fanatycznie antyreligijnego masona - Plutarco Eliasa Callesa.

Jak wróg Kościoła - Calles sprowokował wojnę domową

Ogromna część badaczy nowszej historii Meksyku zgodna jest co do tego, że właśnie
prezydent Plutarco Elias Calles, mason i fanatyczny wróg religii, był głównym sprawcą
tak niszczącego dla Meksyku wewnętrznego konfliktu wokół Kościoła i religii. Taką
opinię głoszą najwybitniejsi zagraniczni badacze historii meksykańskiego konfliktu
między państwem a Kościołem, na czele z Jeanem A. Meyerem. Opinię tę podzielał
również najwybitniejszy polski badacz historii Ameryki Łacińskiej, profesor Tadeusz
Łepkowski, pisząc w swej Historii Meksyku: „(...) Calles mason i zagorzały antyklerykał
podjął próbę utworzenia Kościoła Narodowego (...), przyczyniając się swą doktrynerską
postawą i decyzjami do wybuchu długotrwałego konfliktu”. Warto więc przyjrzeć się
bliżej sylwetce polityka, który przez swe antyreligijne zacietrzewienie i fanatyzm,
ograniczoną niezdolność do kompromisu, odegrał tak wielką rolę w ściągnięciu na swój
kraj katastrofalnej wojny domowej wokół spraw religii.

W momencie obejmowania prezydentury Calles miał już za sobą dość burzliwą i
nieciekawą przeszłość. W młodości nauczyciel, później skarbnik miasta Guyamas, po
kilku miesiącach urzędowania trafił do więzienia za malwersację powierzonych mu
pieniędzy. Po wyjściu z więzienia prowadził restaurację w hotelu, którego stał się
właścicielem. Zbankrutowany zaaranżował pożar hotelu, aby w ten sposób zdobyć
pieniądze za jego ubezpieczenie. Po rewolucji 1910 roku został komisarzem gubernatora
stanu Sonora, wreszcie gubernatorem tego stanu. Na tym stanowisku „wsławił się”
ekstremistycznymi działaniami antykościelnymi. Zamknął tamtejsze seminarium
duchowne, kazał splądrować rezydencję biskupa i zamienił katedrę na szkołę. W kwietniu
1916 roku zamknął wszystkie kościoły w swoim stanie i wypędził z niego wszystkich
katolickich księży. Wybrany prezydentem Meksyku w 1924 roku szybko stał się jak
najgorszym symbolem rządów autokratycznych. Frank Brandenburg pisał o dyktatorskich
metodach Callesa, „opierającego się na przekupstwach i szantażu”. Profesor Tadeusz
Łepkowski nazwał Callesa „klasycznym typem autokraty, praktyka rządów personalnych
opartych na kontrolowanej korupcji wyższych urzędników”. Prezydentura Callesa była
swoistą kontynuacją stosowanych już za dyktatury Porfirio Diaza metod rządzenia
opartych na zasadzie „pan o pano” - chleb albo pałka. Oponentów niszczono, tym mocniej
protegując posłusznych konformistów, zabiegających o uzyskanie „chleba” w postaci
posad czy koncesji. Nie znoszący sprzeciwu Calles nie mógł uznać tego, że Kościół
katolicki w Meksyku nie chce się w pełni podporządkować jego władzy. W swym

strona 5 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

fanatyzmie antyreligijnym był wprost organicznie niezdolny do kompromisu. Wyraźnie
rzucało się to w oczy w porównaniu Callesa z poprzednim prezydentem Meksyku Alvaro
Obregonem. Prezydent Obregon, licząc się z realiami, uważał, że kościelny system
nauczania jest lepszy niż brak jakiegokolwiek systemu oświaty. Sugerował więc, by
władze tolerowały istnienie szkół parafialnych przynajmniej do czasu powstania laickiego
szkół publicznych. Calles „nie chciał dopuścić niczego, co było katolickie”, dążył do
stworzenia schizmatyckiego „Narodowego Kościoła Katolickiego”, zgodnie z
dalekosiężnymi planami masonerii.

Rozpoczynając walkę o ostateczne zniszczenie Kościoła katolickiego i religii, Calles
chciał wykorzystać fakt, opanowania przez masonerię bardzo ważnych instrumentów
władzy w Meksyku, a przede wszystkim armii. W tym czasie kierownictwo armii było już
w ogromnej mierze zdominowane przez masonerię i stąd można mu było powierzyć tym
większą rolę w inicjowaniu wszelkich działań antyklerykalnych i nawet antyreligijnych.
Mason, minister wojny generał Joaquin Amaro znany był ze skrajnych antyreligijnych
ekscesów. „Wsławił się” fanatycznymi przemówieniami, atakującymi Kościół i religię za
całą ich historię: W jednym z przemówień generał Amaro powiedział miedzy innymi:
„(...) Apostolskie duchowieństwo rzymsko-katolickie, które jest faktycznie pazerną,
obstrukcyjną, konserwatywną i wsteczną partią polityczną, było jedną z przyczyn
wszystkich nieszczęść, jakie nawiedziły Meksyk od czasu podboju kraju przez Hiszpanów
po dzień dzisiejszy”. Inny związany z masonerią generał meksykański J.B. Vargas w
przemówieniu w Valparaiso mówił o „podłym klerze, zdominowanym przez zdrajców
narodu”.

Meksykańska masoneria cieszyła się bardzo dużymi wpływami również w sferach
wyższych urzędników municypalnych, wśród przywódców związków zawodowych, i
wśród grup ateizujących nauczycieli. Ich ideologia traktowała Kościół rzymsko-katolicki
jako „ucieleśnienie całego zła”. Masonerii była podporządkowana agresywnie
antyreligijna Meksykańska Federacja Antyklerykalna, kierowana przez gubernatora
Jalisco Manuela Bouqeta.

Wpływowe siły antyklerykalne, choć stanowiły wyraźną mniejszość w narodzie, mogły
jednak maksymalnie korzystać z faktu, że były mniejszością, która dorwała się do steru
rządu za kolejnych prezydentów Meksyku: Obregona, Callesa, Gila. Z tej pozycji robiły
wszystko, co tylko było możliwe dla osłabienia, a później zniszczenia meksykańskiego
katolicyzmu. Początkowo głównym środkiem prowadzącym do tego celu miało być w
intencji władzy wspieranie konkurencyjnej wobec katolicyzmu protestanckiej
„ewangelizacji” Meksyku. Rządzący masoni pragnęli przede wszystkim doprowadzić do
rozbicia Kościoła w Meksyku poprzez rozdzielenie go na mnóstwo małych sekt. W akcji

strona 6 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

„dekatolizacji” Meksyku szczególnie chętnie sięgano do pomocy protestantów ze Stanów
Zjednoczonych. Kolejni prezydenci Meksyku: Obregon i Calles szczególnie gorliwie
wspierali „ewangelizacyjne” działania metodystów w Meksyku, pragnąc za wszelką cenę
doprowadzić do zmniejszenia liczby wierzących katolików. Protestantom przekazano
kontrolę nad ministerstwem edukacji w Meksyku, kraju, gdzie ogromną część wierzących
stanowili katolicy. Szczególnie dużej pomocy dla protestanckich misjonarzy z USA
udzielał meksykański biskup kościoła episkopalnego Moises Saenz, brat meksykańskiego
ministra spraw zagranicznych Aarona Saenza. Przedstawiciele kościołów episkopalnych z
Pensylwanii wysłali specjalny telegram dziękczynny do prezydenta Meksyku Obregona:
„(...) Miliony Amerykanów solidaryzują się z Panem i modlą za Pana w czasie, gdy Pan
toczy walkę o rozluźnienie uścisku rzymskiego kościoła katolickiego, przygniatającego
pański wielki kraj”.

Dążąc do rozczłonkowania Kościoła katolickiego, władze meksykańskie podjęły próby
stworzenia schizmy wewnątrz Kościoła - tzw. Meksykańskiego Apostolskiego Kościoła
Katolickiego. W tym celu zaczęto odbierać poszczególne parafie prawowiernym
duchownym i przekazywać je wspieranym przez władze schizmatykom. Jedna z takich
decyzji - przekazania kościoła La Soledad w stolicy Meksyku schizmatyckiemu księdzu
Joaquinowi Perezowi, wywołała bunt okolicznych mieszkańców i krwawe starcia, w
których zginęło siedmiu katolików (23 lutego 1925). W akcji umocnienia schizmy
szczególną rolę odegrały zdominowane przez masonów, marksizujące związki zawodowe
- Meksykańska Regionalna Konfederacja Robotnicza (CROM). W rozbiciu Kościoła
katolickiego widziały one również szansę ostatecznego pozbycia się swych rywali -
katolickich związków zawodowych. Zbolszewizowani związkowcy brali udział w
rozmaitego typu prowokacjach antykościelnych: w napadach bombowych na budynki
kościelne, wywieszaniu czerwonych flag na kościołach, aktach profanacji miejsc kultu.
Znamienne, że krwawy incydent na tle sprawy przejęcia kościoła la Soledad przez księdza
schizmatyckiego został zaaranżowany przez Moronesa, bossa związków zawodowych i
ministra. Sam szef związków zawodowych, sekretarz generalny CROM - Ricardo
Tremones był zięciem Antonio Lopez Sierry, późniejszego biskupa kościoła
schizmatyckiego.

W lutym 1925 roku, przygotowując wystąpienie przeciw Kościolowi, Calles
zainscenizował prasową prowokację, mającą posłużyć do oskarżenia arcybiskupa stolicy o
naruszenie konstytucji. Prowokacja jednak spaliła na panewce, gdyż okazało się, że
konstytucji z 1917 roku zapomniano w swoim czasie zaopatrzyć w odpowiednie sankcje.
W rezultacie pośpiesznie uchwalone prawa antykościelne wisiały w próżni. Rozjuszony
tym Calles postanowił przystąpić do „udoskonalenia” i odpowiedniego rozwinięcia
ustawodawstwa antykościelnego, aby uczynić z niego prawdziwie efektywny oręż do

strona 7 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

walki z religią.

2 lipca 1925 roku prezydent Calles opublikował dekret zwany „prawem Callesa”,
prowadzący do skrajnego ograniczenia zasięgu religii katolickiej w Meksyku. Najbardziej
dramatycznym przepisem tego dekretu był artykuł 19; nakazujący przymusową rejestrację
kleru. Faktycznie artykuł ten miał ułatwić rządowi akcję przekazywania kościołów
schizmatykom. Sprzeciw Kościoła wywołał bezwzględną kontrolę władz - aresztowania
przywódców organizacji katolickich i opornych księży. W pierwszych miesiącach 1926
doszło do dalszego zaostrzenia walki z Kościołem i religią. Z inicjatywy prezydenta
Callesa rząd nakazał zamknięcie katolickich szkół i zakonów. Wprowadzono przymusową
rejestrację księży w urzędach państwowych, traktując ją jako szczególnie złośliwą
szykanę. Do tego czasu obowiązywał normalny system meldunkowy. Nowy ksiądz;
natychmiast po skierowaniu go do parafii wypełniał formularz informacyjny o sobie i
posyłał go do władz wraz z zawiadomieniem, w którym dniu rozpoczął spełniać posługi
religijne, nie czekając na oficjalną odpowiedź, i nie troszcząc się o jakiekolwiek inne
formalności. Nowy dekret o rejestracji stwarzał rozliczne świadome utrudnienia. Jak
opisywał Melchior Wańkowicz: „(...) Obecnie zaczęto tę rejestrację traktować jako prośbę
o zezwolenie rozpoczęcia swych obowiązków, których nie można było rozpoczynać bez
otrzymania odpowiedzi. Tego rodzaju interpretacja udaremniła pełnienie posług
religijnych w sąsiednich parafiach, a więc i wszelkie odpusty itd., lub choćby prostą
wyrękę. Przede wszystkim zaś sama zasada godziła w samodzielność Kościoła (...)”.

Władze wszelkimi sposobami starały się drastycznie ograniczyć liczbę duchownych,
mogących spełniać posługi religijne. Opornych księży aresztowano. Co więcej, wydano
postanowienie o deportowaniu z Meksyku wszystkich księży cudzoziemców (chodziło o
niemałą liczbę 400 duchownych). Rządzące władze cechował skrajny fanatyzm
antyreligijny. Minister Canalal nadał swoim trzem synom imiona: Szatan, Lucyfer i Lenin.

Powstanie „bojowników Chrystusa”

Reagując na skrajne antykościelne postanowienia Callesa, meksykański Episkopat ogłosił
strajk duchowieństwa, które wstrzymało się od odprawiania nabożeństw i wszelkich
posług religijnych. Liczono, że skłoni to rząd do szukania kompromisu. Stało się wręcz
przeciwnie. Calles uznał, że strajk księży jest tym korzystniejszy dla rządu i tylko ułatwi
działania ateizacyjne. Francuski dyplomata Ernest Lagarde, który spotkał się z
prezydentem Callesem 26 sierpnia 1926 roku, dokładnie opisał, na czym polegały
prawdziwe intencje rządu. Calles powiedział mu wprost: „(...) Każdy tydzień, który
przeminie bez Mszy świętej spowoduje utratę dla Kościoła około 2% wiernych (...)”.
Minister spraw wewnętrznych A. Tejeda, reagując na informację o strajku księży

strona 8 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

powiedział: „(...) Kościół przeszedł nasze największe nadzieje (...) nic nie byłoby bardziej
przyjemne dla nas (...). Chwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, aby go
udusić”. Władze zaczęły zamykać kościoły na terenie całego kraju pod pretekstem
inwentaryzacji. Różnymi sposobami próbowano zastraszyć katolików, mnożąc
aresztowania księży i działaczy katolickich. 14 sierpnia 1926 roku w wiosce Chalchichites
zamordowano księdza Ludwika Batis i trzech innych katolików. Dodajmy, że prezydent
Calles wydał specjalne rozporządzenia nakładające na urzędników kary za niedbałość w
walce z religią.

Zamykanie kościołów i coraz liczniejsze areszty księży doprowadziły rozgoryczone rzesze
katolików do wystąpienia przeciwko władzy tzw. powstania Cristeros (wojowników
Chrystusa). W powstaniu wzięło udział około 50 tysięcy chłopskich powstańców. Strona
rządowa nazywała ich Cristeros („bojownicy Chrystusa” lub „Chrystusowcy”). Sami
powstańcy nazywali siebie raczej „populares”, „defensores” lub „liberadores”, co
oznaczało „ci z ludu”, „obrońcy” lub „wyzwoliciele”. W krwawych walkach wojny
domowej lat 1926-1929 (tzw. „Cristiadzie”) poległo około 100 tysięcy osób: 40 tysięcy
powstańców - Cristeros i 60 tysięcy żołnierzy wojsk rządowych ( w tym 12 generałów, 70
pułkowników i 1800 niższych oficerów). Walki wojny domowej spowodowały exodus
ponad 500 tysięcy uchodźców na emigrację do Stanów Zjednoczonych i bardzo znaczące
zniszczenia w licznych prowincjach Meksyku. Takie były koszty skrajnego,
antyreligijnego zacietrzewienia meksykańskich władz na czele z prezydentem Callesem.

Po wybuchu powstania Cristeros władze przeszły do najbezwzględniejszych metod walki
z religią. Siłą zamykano kościoły w poszczególnych regionach kraju, ze szczególną
gorliwością likwidując parafie wiejskie. Głównym celem prezydenta Callesa stało się jak
najszybsze doprowadzenie do całkowitej likwidacji kościołów na wsi. Calles - mason i
fanatyczny wróg Kościoła, tak zwierzał się przyjaciołom ze swych kalkulacji – „jeśli raz
przełamie się nawyk chodzenia do kościoła, to Indianie stopniowo całkowicie o nim
zapomną”. Księży zmuszano pod groźbą najsurowszych sankcji, z karą śmierci włącznie,
do opuszczania parafii wiejskich i osiedlania się w miastach. Liczono, że porzucone przez
pasterzy parafie szybko ulegną całkowitej dechrystianizacji. W 1927 roku doszło do
pierwszych egzekucji opornych księży, którzy odmawiali porzucenia swych wiejskich
parafian. Za pretekst do egzekucji służyło odpowiednie zastosowanie wprowadzonego
jeszcze za dyktatury Diaza tzw. „Ley Fuga” (prawa o ucieczce). Na jego zasadzie można
było natychmiast zastrzelić bez postępowania sądowego każdego, kto usiłował zbiec po
aresztowaniu, by uniknąć wymiaru sprawiedliwości. Twierdzenie, że oskarżony usiłował
zbiec w zupełności wystarczało, aby go rozstrzelać.

Coraz liczniejsze egzekucje opornych księży, którzy nie chcieli opuścić swych wiejskich

strona 9 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

parafian skłoniły nawet część biskupów do polecenia duchownym, by opuścili swe
wiejskie parafie i udali się do miast. Przeważająca część księży udała się do miast. W
styczniu 1927 roku na 3600 ogółu księży meksykańskich aż 3390 stanowili księża
mieszkający w miastach i ci, którzy porzucili swe wiejskie parafie i przenieśli się do miast.
Na wsiach pozostała tylko niewielka część księży, grupa księży schizmatyckich
popieranych przez władze i około 100 odważnych duchownych, którzy za nic nie chcieli
opuścić swych wiejskich parafian, nawet pod groźbą śmierci. Wielu z nich zapłaciło za to
życiem. Zostali zamordowani, częstokroć nawet bez jakiegokolwiek sądu, lub po jego
parodii. Można by długo wyliczać przykłady podstępnych zabójstw opornych księży i
działaczy katolickich, przeprowadzonych na rozkaz masońskich władz Meksyku. Na
przykład w styczniu 1927 roku zamordowano trzech młodych działaczy Sodalicji
Mariańskiej w mieście Leon. W kwietniu 1927 roku rozstrzelano prowadzących tajną
działalność duszpasterską księży Andrzeja Sala i Trynidada Rangela w Leonie. 26 lipca
1926 roku ofiarą egzekucji w mieście Puebla padł stary kupiec Jose Garcia Fanfon za to,
że odmówił zdjęcia z witryny sklepu napisu: "Viva Cristo Rey!" (Niech żyje Chrystus
Król). W listopadzie 1927 roku doszło do jednej z najgłośniejszych kaźni, pod
sfingowanymi zarzutami stracono powszechnie lubianego księdza Michala Augustyna Pro,
jego brata Humberta i inżyniera Ludwika Segura. Rządowi oprawcy nie oszczędzali
duchownych nawet w najbardziej podeszłym wieku. Między innymi zamordowano
80-letniego proboszcza Adama Nachitlana (Zacatecasa). Jośe Isabel Floresa powieszono
po 40 latach pracy duszpasterskiej w parafii Matatlan. Okrutny terror fizyczny wobec
księży wzmógł się jeszcze bardziej w 1928 roku po zabójstwie Alvaro Obergona, świeżo
wybranego prezydentem na miejsce Callesa (Obregon padł ofiarą zamachu ze strony
młodego zdesperowanego intelektualisty katolickiego Leona Torola).

Tabela 3: Księża straceni w czasie powstania Cristeros: w Jalisco 35, Zactecas 6,
Guanajusto 18, Colima 7, inne regiony 24.

REGIONY KRAJU

LICZBA STRACONYCH
Jalisco

35
Zactecas

6
Ganajusto

strona 10 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

18
Colima

7
Inne regiony

24
Razem

90

Więzionych księży i zakonnice wyszydzano i upokarzano. Częstokroć zakonnice
świadomie wsadzano do jednej celi z prostytutkami. Terrorowi fizycznemu przeciw
księżom i działaczom katolickim towarzyszyły coraz liczniejsze przykłady profanowania
świątyń i znieważania Hostii św. podczas napadów policji na domy w których potajemnie
odprawiano Msze święte. M. Wańkowicz dramatycznie opisał w książce zawierającej
reportaże z Meksyku widok, jaki zobaczył w jednej z takich sprofanowanych świątyń
meksykańskich: „(...) Stary kościół El Carmen St. Angel jak i wszystkie świątynie kraju,
był zamknięty. Aż wreszcie znalazł się przecie zakrystian stary (...). Schodami więc z
polepy glinianej, wyślizganymi przez czas, wiódł nas w dół, ku krypcie podziemnej.
Pchnął ciężkie dębowe drzwi. Wionął zaduch. W półmroku ujrzeliśmy szereg trumien
połamanych, z oderwanemi wiekami. Ciała mnichów, przeważnie zakonserwowane
doskonale przypominały mi widziane niegdyś w Palermo katakumby. U progu krypty stoi
trup zakonnicy. Kosmyki włosów sterczą na pożółkłej skórze czaszki. Niezetlałe resztki
habitu spływają do stóp brunatną falą... Wielkie zęby, wysunięte naprzód na tej twarzy pół
trupa a pół szkieletu, zdają się szczerzyć w uśmiechu. Ręka prawa, uniesiona w łokciu,
wskazuje to zwalisko ciał porozrzucanych. - Co znaczy ten nieporządek? pytam. - Rząd
szukał tu skarbów. Żołnierze odbijali trumny i wyrzucali ciała”.

Krwawe prześladowania Kościoła przez rządzącą masonerię doprowadziły do powstania
swoistego „Kościoła katakumb”. Nieliczni księża byli przeprowadzani nocami,
ukradkiem, przez zaufanych ludzi z rąk do rąk, choć za udzielanie im pomocy groziło
rozstrzelanie (świetnie ukazał te czasy prześladowań Graham Greene w jednej ze swych
najlepszych powieści Moc i chwata). Msze św. odprawiano potajemnie po domach,
częstokroć zamiast dzwonka ministrant stukał palcem w podłogę.

Antyreligijny terror w Meksyku stopniowo zaczął wywoływać coraz ostrzejsze protesty
poza granicami kraju. Walkę z Kościołem w Meksyku potępił papież Pius XI w Encyklice
Iniquis afflictisque z 18 listopada 1926 roku i w allokucji konsystorialnej Misericordia

strona 11 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

Domini z 20 grudnia 1926 roku. Jeszcze 29 listopada 1932 roku papież Pius XI wydał
Encyklikę Acerba amini, ubolewającą nad trudną sytuacją Kościoła meksykańskiego.

Konfrontacja z wojującym ateizmem prezydenta Callesa i jego popleczników była dla
Kościoła sprawą ogromnie trudną i wymagała bardzo przemyślanych decyzji. Część
biskupów potrafiła da końca utrzymać niewzruszoną wolę oporu. Wielkim oparciem stał
się arcybiskup Guadelajary Jimenez Orozco.s' Pozostając wbrew woli władz na wsi -
udzielał on bezcennego moralnego poparcia dla ludzi broniących pozycji Kościoła wśród
chłopów. Część hierarchii kościelnej poszła jednak na bardzo duże ustępstwa wobec
stosującej bezwzględny terror władzy. Na przykład w lipcu 1926 roku biskupi. diecezji
Zamora i Morelia zgodzili się na przekazanie kościołów w ręce komisji wyznaczonych
przez rząd. Niektórzy biskupi, ulegając naciskom zgodzili się w 1929 roku na wymaganą
przez władze rejestrację duchownych, pomimo jej zgodnego odrzucenia przez Episkopat
meksykański w 1926 roku.

Na tym tle tym bardziej godna podkreślenia jest pełna heroicznego poświęcenia
działalność około 100 opornych księży, którzy pozostali na wsi, ryzykując życiem. Ich
niezłomny opór miał ogromne znaczenie dla fiaska rządowej akcji likwidacji Kościoła i
religii. Jak pisał Jean A. Meyer: „(..:) Oni (księża - JRN) pracowali dziesiątki, setki razy
więcej, niż robili to przed wojną. Całe dnie spędzali na chrzczeniu dzieci, dawaniu ślubów
i słuchaniu spowiedzi. Część opornych księży poszła do końca w swej determinacji, biorąc
aktywny udział w organizowaniu powstańczych oddziałów „Cristeros”. Dwóch
duchownych, meksykańskich Indian z pochodzenia, zostało nawet generałami chłopskich
powstańców (Aristeo Pedroza i Jóse Reyes).

Męczeństwo „Cristeros”

Rozmiary chłopskiego powstania w obronie wiary i determinacja prostych wieśniaków
były ogromnym szokiem dla prowadzących antyreligijną politykę masonów i marksistów
z rządowego establishmentu. Myślące w „wąsko racjonalistyczny sposób” władze nie
mogły sobie po prostu wyobrazić tego, że zwykli prości chłopi porwą się do otwartego
buntu w obronie Kościoła, przeciwko uzbrojonym po zęby wojskom rządowym. Dla
wiejskich powstańców walczących w obronie wiary sprawa była jednak prosta. Jak
komentował J.A. Meyer, pisząc o motywach walki chłopskich katolickich buntowników:
„(...) Chłop wiedział tylko jedną rzecz: tamci zamykają kościoły i prześladują księży. On
widział tylko jedną rzecz: przybyli żołnierze, zamknęli kościół, aresztowali księdza,
zastrzelili tych, którzy protestowali, powiesili swego więźnia, podpalili kościół i zgwałcili
kobiety w buntującej się wsi. Znieważeni wieśniacy, którzy kochali swoją wieś, swój
kościół i swojego proboszcza, zupełnie naturalnie porwali się do buntu”. Wśród chłopów

strona 12 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

powszechnie dominowały odczucia, iż: „(...) Rząd chce, abyśmy żyli jak zwierzęta, bez
religii i bez Boga, ale oni nigdy się tego nie doczekają od nas. My bowiem wykorzystamy
każdą chwilę czasu, która jest nam dana, aby głośno krzyczeć: "Niech żyje Chrystus Król!
Niech żyje Dziewica z Guadelupy! Precz z rządem!”

W czasie, gdy okrutne prześladowania Kościoła i religii byty wciąż oficjalną zasadą
polityczną, powstańczy Cristeros zadziwiali ogromną aktywnością wewnętrznego życia
religijnego. Każda Msza św., nierzadko organizowana w przerwach między kolejną walką
a pościgiem ze strony wojsk rządowych, była dla powstańców przeżyciem o ogromnej
intensywności uczuć. Znów odwołajmy się do zapisków opartego na wielkiej bazie
źródłowej dzieła Jeana A. Meyera: „(...) Śpiewanie hymnów i odmawianie różańca było
stałym, akompaniamentem codziennego życia w marszu i w obozie. Cristeros modlili się i
śpiewali długo w nocy, wypowiadali wspólnie słowa modlitw różańcowych. Kombatanci
prosili o błogosławieństwo przed pójściem do walki, a ich komendanci wzywali ich do
czynienia prawdziwego aktu skruchy przed bitwą. Atakowali wroga, śpiewając hymny i
krzycząc: „Niech żyje Chrystus Król!”, „Niech żyje Dziewica z Guadelupy!”

Wojna domowa przyniosła niezliczone przykłady bohaterskiego poświęcenia i
męczeństwa „Cristeros”, którzy za żadną cenę, nawet za cenę życia, nie chcieli
zrezygnować z walki w obronie wiary. Typowym pod tym względem było postępowanie
Norberta Lopeza, zastrzelonego w 1928 roku przez żołnierzy rządowych. Lopez odrzucił
ofertę ułaskawienia dawaną mu pod warunkiem, że przystąpi do armii rządowej, mówiąc:
„Od momentu sięgnięcia za broń pragnąłem oddać swoje życie za Chrystusa i teraz nie
złamię postu na kwadrans przed dwunastą”. Cristeros w swych modlitwach wyrażali się
jak Tomasz z Canterbury: „Ofiar jest wiele, liczba ofiar rośnie z każdym dniem. Gdybym
tylko i ja mógł mieć tak szczęśliwy los”. Powszechnie powtarzano stwierdzenia: „Musimy
wygrać. Jakże tanio można dziś wejść na drogę do Niebios”. Claudio Beccera, z powodu
niepełnoletności jako jedyny uniknął egzekucji, w której stracono jego 27 towarzyszy w
Sahuayao 21 marca 1927 roku. Nie mógł pogodzić się z tym, że tylko on uniknął śmierci i
płakał przed kryptą, w której pogrzebano jego kolegów, mówiąc jak mu jest przykro, że
Bóg nie chciał go przyjąć jako męczennika. Młody Honorio Lamas, stracony wraz ze
swym ojcem Manuelem Lamasem, powiedział na pocieszenie swej matce: „Jakże łatwo
jest dziś wejść do nieba, mamo”.

Nowe konflikty i pojednanie

Niezwykłe męstwo Cristeros i sukcesy osiągane przez nich w bojach z wojskami
rządowymi zmusiły w końcu władze do kompromisu. Dzięki pośrednictwu USA rząd
zaczął pertraktacje z Episkopatem. Zakończyły się one podpisaniem w czerwcu 1929 roku

strona 13 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

umowy (arreglos). Władze meksykańskie zawiesiły wprowadzenie w życie niektórych
postanowień antykościelnych, a rząd zwracał Kościołowi część „znacjonalizowanych”
świątyń. Ogłaszano również amnestię dla powstańców. Kościół odwołał natomiast
ogłoszony w 1926 roku strajk duchowieństwa. Obietnice prezydenta Portesa Gila,
zapowiadające koniec prześladowań Kościoła, doprowadziły do ostatecznego przerwania
walk wojny domowej i złożenia broni przez Cristeros. Szybko miało się jednak okazać, że
rządzący masoni i marksiści ani przez chwilę nie myśleli o uczciwym pojednaniu z
Kościołem i ludźmi, którzy stanęli w jego obronie. Niemal natychmiast po przerwaniu
walk rozpoczęto bowiem systematyczne, zaplanowane, zdradzieckie mordy na
przywódcach Cristeros; aby zapobiec ponownemu odrodzeniu ruchu katolickich
partyzantów. Zaledwie w 10 dni po porozumieniach pokojowych - 3 lipca 1929 roku
zastrzelono znanego przywódcę Cristeros - duchownego F. Pedrozę. W ciągu kilku lat
podstępnie zamordowano wszystkich ważniejszych wodzów Cristeros: Cuevę, Arreolę,
Gutiereza, Alvareza, Barajasa, Hernandeza i Salazara. Zdradzieckie mordy i
prześladowania dawnych katolickich partyzantów pociągnęły za sobą w okresie od 1929
do 1935 roku aż 5000 ofiar spośród Cristeros, w tym ich 500 oficerów.

Nieuczciwość polityków rządzącej partii - Partii Narodowo-Rewolucyjnej (PRN)
widoczna była zresztą na każdym kroku. Wyrazem tego był zorganizowany przez nią „cud
nad urną” w czasie wyborów prezydenckich 1929 roku. W wyborach tych faktycznie
wygrał zbliżony do powstańczych Cristeros głośny pisarz, myśliciel i polityk Jose
Vasconcelos. W czasie wspaniałej kampanii wyborczej Vasconcelos zdecydowanie
piętnował walkę z religią, prowadzoną przez Callesa, despotyzm i korupcję. Wyniki
wyborów zostały jednak sfałszowane i ogłoszono zwycięstwo kandydata rządzącej dotąd
partii - PNR. Sam Vasconcelos musiał schronić się na emigracji. Oszustwo wyborcze
rządzącej masonerii uniemożliwiło doprowadzenie już wówczas do prawdziwego
pojednania i zakończenia tak szkodliwej dla Meksyku walki z Kościołem i religią.

Po 1931 roku masoneria dominująca nadal w rządzie i we władzach poszczególnych
stanów znowu rozpoczęła akcje nękające wobec Kościoła katolickiego i prześladowania
duchownych. Nawet skrajnie tendencyjnie nastawieni przeciw Kościołowi autorzy książki
o Meksyku w latach 1910-1976 Donald Hodges i Ross Gandy przyznawali, iż w Meksyku
owych czasów dochodziło do ekstremistycznych działań antyreligijnych: „(...) W Vera
Cruz bomby eksplodowały w kościołach, a gubernator tego stanu ograniczył liczbę księży
do 1 na 100 tysięcy ludzi. W Tabasco Czerwone Koszule mordowały chrześcijan”.
Szczególne wzburzenie mas wierzących katolików wywoływał system antykatolickiego
terroru sprawowanego w stanie Tabasco przez gubernatora Tomasza Garrido Conabala,
posługującego się bojówkami "Czerwonych Koszul". Jak pisał Tadeusz Łepkowski:
"Bojówki "czerwonych koszul" szalały po kraju, grabiąc kościoły i przetapiając dzwony".

strona 14 / 15

background image

Niezależny serwis społeczności blogerów

Terror antyreligijny prowokował z kolei wybuchy terrorystycznych aktów gwałtu
przeciwko reprezentantom rządu i antyreligijnie nastawionym nauczycielom.

Najważniejszym impulsem do nowego buntu stała się podjęta w 1934 roku próba
narzucenia Meksykowi skrajnie antyreligijnego programu edukacji w szkołach. Do
konfliktu doszło z podpuszczenia faktycznie rządzącego Meksykiem w latach 1929-1934
byłego prezydenta Callesa. Wbrew wysiłkom części polityków partii rządzącej,
zmierzających do stworzenia jakiejś formy modus vivendi z Kościołem, fanatyczny mason
Calles konsekwentnie naciskał na wznowienie kursu antyreligijnego, a przede wszystkim
drastycznego zmniejszenia dopuszczanej przez władze ilości księży. W 14 z 30 stanów
Meksyku wprowadzono regulacje, nie dopuszczające w ogóle do pracy jakiegokolwiek
księdza. W licznych stanach przyjęto "regulację", że starający się o pozwolenie pracy
księża powinni mieć ponad 50 lat i być żonaci. Skutki tych ograniczeń były bardzo
drastyczne. W 1935 roku na 3600 księży żyjących w Meksyku zaledwie 305 uzyskało od
władz prawo do sprawowania posług religijnych!

W 1934 roku minister spraw wewnętrznych Narciso Bassols, będący faktycznie
"narzędziem" Callesa, otwarcie wystąpił na rzecz wprowadzenia "socjalistycznej
edukacji". Faktycznie chodziło o skrajnie laickie wychowanie, nacechowane bezwzględną
wrogością do uczuć religijnych. (.....)

więcej

http://www.guadalupe.opoka.org.pl/pliki/masmek.htm

Film ''Cristiada''

strona 15 / 15


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
masoneria -Polska-kosciol, Masoneria, NWO
28 MASONERIA TO KOŚCIÓŁ DIABELSKI
Nie ustaje kampania ataków na Ks.Małkowskiego, Walka z Kościołem
Masoneria jest wielkim zagrożeniem dla Kościoła, Teologia, Religia
Walka z Kościołem Rzymskokatolickim
Walka z Kościołem w
Walka Kościoła Katolickiego z herezjami w XII-XIII, Demonologia, Satanim, Religia
Walka z Kościołem katolickim w PRL
PRZEJĘCIE KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO PRZEZ MASONERIĘ
Kościół a masoneria ks Waldemar Chrostowski
WALKA Z KOŚCIOŁEM W CZERWONEJ HISZPANII (PROF DR HAB JERZY ROBERT NOWAK)
Matka Boża Różana Masoneria i Kościół Katolicki
DOKUMENTY KOŚCIOŁA DOTYCZĄCE MASONERII
DOKUMENTY KOŚCIOŁA DOTYCZĄCE MASONERII
Walka Kosciola z seksualizmem
Bp Schneider Masoneria narzędziem szatana dążącym do zniszczenia Kościoła
12 Masoneria a Kościół Jędrzej Giertych

więcej podobnych podstron