Rozdział 7
Toni próbowała nie myśleć obsesyjnie o pewnych sprawach w
limuzynie, ale nie było to łatwe. Zwłaszcza od chwili w której Logan zajął
miejsce obok niej i mogła czuć ciepło jego ciała od kolana po ramię. Za
każdym razem gdy się poruszył, to jego zapach otulał ją i z trudem się
powstrzymała od wtulenia nosa w jego opiętą, niebieską koszulkę i
zaciągnięcia się zapachem jego wody kolońskiej jak narkomanka.
Podczas śniadania zebrała wiele wspaniałego materiału do swojej
książki. Miała nadzieję, że będzie w stanie zamieścić kilka wczesnych
piosenkę Exodus End w części wprowadzającej. Już myślała o
sposobach, aby połączyć nagrania MP3 z historiami zespołu. Może różne
piosenki grałyby w tle, podczas gdy czytelnik pochłonąłby książkę. Nie
była tylko pewna, czy wykorzystanie ich materiału muzycznego było
możliwe. Z całą pewnością wytwórnia płytowa trzymała w żelaznym
uścisku wszystkie piosenki zespołu a wraz z nimi prawa do nich.
- Toni?- głos Logana owiał jej kark. Przez to uczucie, które
prześlizgnęło się w dół jej kręgosłupa, poczuła jak zamrowiły ją sutki.
Tego ranka z premedytacją wybrała grubą koszulę, która nie podkreślała
jej piersi. Nie dlatego, że nie chciała przez nie zwracać na siebie uwagi
mężczyzny, ale dlatego, że jej sutki były jak lampy alarmowe, gdy tylko
się zbliżał, co było zresztą poniżające.
- Tak?- zapytała, spoglądając w jego niebieskie oczy.
- Nic – szepnął.- Po prostu chciałem powiedzieć twoje imię.
Zaparło jej dech w piersiach.
No dobra, potrzebowała go strasznie. Nie obchodziło jej, jeśli tylko
z nią pogrywał. Nie obchodziło jej również to, czy myślał tylko jedno.
Nawet nie dbała o to, że być może nigdy nie chciałby stworzyć z nią
związku. Wraz z upływem czasu, mogła poradzić sobie z tym wszystkim.
Z tym, z czym nie mogła dać sobie rady, to z brakiem ponownego
uczucia jego ciepła przy jej nagiej skórze, czy jego grubego fiuta,
wsuwającego się w jej ciało.
- Logan?- szepnęła.
- Taa?
Rozejrzała się dookoła, aby upewnić się, że nikt nie podsłuchiwał.
Reszta zespołu rozmawiała o footballu, zaś ten temat nigdy nie
pasjonował Toni, ale najwidoczniej Reagan owszem. Jako że była
wyraźną fanką Chargersów, była gotowa udusić Steve’a, który twierdził,
że jest fanem Raidersów. A może po prostu udawał, żeby ją tak
podekscytować. Zdawało się, że podobało im się, gdy była taka żywotna.
Podczas gdy wszyscy zwracali uwagę na zupełnie co innego, Toni
położyła dłoń na kolanie Logana i przycisnęła ją do wnętrza jego uda.
- Myślałam o tym, co powiedziałeś o moim braku… fizycznego
doświadczenia – przesunęła usta bliżej jego ucha, aby nikt inny nie
usłyszał tego, co zamierzała powiedzieć.- Sądzisz, że mógłbyś nauczyć
mnie kilku rzeczy?
Mięśnie pod jej palcami zacisnęły się.
- Jakich rzeczy?
- Um, nie wiem. Może moglibyśmy zacząć od… - zaczęła
przeszukiwać swój umysł za czymś, co prawdopodobnie by mu się
spodobało, jeśli miałaby pojęcie o tym co by zrobiła.- … jak possać…
uch… jak ci obciągnąć?
Logan zakrztusił się, a potem zaczął kaszleć, przez co ściągnął na
siebie uwagę.
- Wszystko w porządku?- Steve zapytał ze śmiechem.
Gdy Logan wreszcie się uspokoił, ścisnął dłoń Toni.
- Cholera, kobieto – mruknął pod nosem.- Próbujesz mnie zabić?
Zamknęła oczy, aby powstrzymać napływające łzy.
- Rozumiem – szepnęła.
- Niby co takiego rozumiesz?
- Że nie chcesz mieć ze mną niczego wspólnego.
Stuknął swoimi knykciami w jej czaszkę.
- Myślałem, że jesteś tu nieco mądrzejsza.
Otworzyła oczy, aby spostrzec, że się do niej uśmiechał.
- Co masz na myśli?
Pochylił się bliżej i szepnął:
- Nauczę cię wszystkiego, co tylko zechcesz wiedzieć. Kiedy chcesz
zacząć?
Teraz, zażądało jej ciało. Niestety jej mózg nie zgodził się z tym,
jako że nie była gotowa na taką spontaniczność i ekshibicjonizm.
- Jak tylko będziemy mogli zostać sami – odszepnęła.
- Chcesz ominąć wywiad w radiu?
Tak, jej ciało ponownie zażądało. Niestety jej mózg zauważył, że
obydwoje mieli pracę do wykonania i w tej pracy nie było nic
wspomniane o jej nauce jak zaserwować oralną przyjemność.
Westchnęła.
- Nie możemy.
Powtórzył jej westchnienie.
- Masz rację. Po wywiadzie musimy pojechać do hali, gdzie
będziemy dawać koncert. Gdy już się tam znajdziemy, nastąpi kontrola
dźwięku, a potem spotkanie z fanami, kolacja, a potem koncert, a zaraz
po nim after-party. Może uda mi się wymigać. Prawdę mówiąc, to zespół
nie potrzebuje basistów. Jesteśmy przereklamowani.
Zaśmiała się z jego gorliwości, aby udzielić jej nauk. Zaczęła
dochodzić do wniosku, że to był doskonały pomysł. Po tym jak nauczy ją
jak zadowalać go ustami, mogłaby poprosić o dodatkowe nauki. A potem
gdy się rozstaną, to może wreszcie znajdzie sobie chłopaka. Choć bardzo
chętnie zostałaby dziewczyną Logana, to wiedziała, że prędko straciłby
nią zainteresowanie. A to było zrozumiałe. Pochodzili z zupełnie innych
światów. I nie do końca była kobietą, z którą umawiały się gwiazdy
rocka. Lub oceniając po jej wcześniejszym doświadczeniu, nie była
dziewczyną, z którą ktokolwiek by się umówił.
- Śmiejesz się ze mnie?- zapytał.
Próbowała przestać się uśmiechać jak głupia, ale nie mogła nic na
to poradzić.
- Nie. Po prostu cieszę się, że się na to zgodziłeś.
Tym razem to on się roześmiał.
- Taa, nauczenie cię jak mi obciągnąć jest takim trudnym zadaniem
do wykonania – odgarnął włosy z jej twarzy i pocałował ją w skroń.
Uśmiechnęła się szeroko, dopóki nie zorientowała się, że teraz już każdy
się na nich gapił, a Dare wyglądał na konkretnie wkurzonego.
Odruchowo odsunęła się od Logana i usiadła z dłońmi na kolanach.
Jej zachowanie najwidoczniej zaniepokoiło ich wszystkich. Nie chciała
zrobić czegoś, przez co zakończyliby z nią współpracę. Jak nie patrzeć,
była tutaj aby pracować, a nie uprawiać seks z ich basistą.
- Jakim cudem dajecie to robić dzień za dniem?- Toni zapytała.-
Musicie być wyczerpani.
- Funkcjonujemy dzięki czystej adrenalinie – odpowiedział Dare.-
Właśnie dlatego w nocy śpimy tak twardym snem.
- Chłopaki dostają co cztery dni wolne – powiedział Butch, jakby
ich tym rozpieszczał.
- I dzięki temu nie ruszę się ze swojego łóżka hotelowego przez
pełne dwadzieścia cztery godziny – powiedział Logan. Pochylił się w
stronę Toni i szepnął.- Mam nadzieję, że dołączysz do mnie.
Zaczerwieniła się. Nie mogła niczego na to poradzić. Z wielką
chęcią spędziłaby dwadzieścia cztery godziny z nim w łóżku, ale nie
mogła wymyślić co by robili przez tak długi okres czasu. Oglądali
telewizję? Może on wpadłby na jakiś pomysł.
- O czym myślisz?- zapytał.
- O tym, że nie mam pojęcia co miałabym z tobą robić przez całą
dobę.
Uśmiechnął się demonicznie.
- Potrzeba mi zdecydowanie więcej, niż dwadzieścia cztery godziny,
aby zrobić z tobą wszystkie rzeczy, które chcę.
Jego wargi musnęły bok jej szyi i zassała drżący oddech.
- Mmm – mruknął.- Jest tak wiele rzeczy, które chcę ci pokazać,
Toni. Nauczyć cię.
- Tak – było to jedyne słowo, które zdołała z siebie wydusić.
- Logan – powiedziała Reagan.- Dasz jej w końcu odetchnąć?
Wygląda na nieco przytłoczoną.
Toni chciała się schować pod swoim siedzeniem. Nie zauważyła, że
wszyscy się na nich gapili. A właśnie co rozważała pomysł, aby rozpiąć
swoją koszulę, uczepić się gęstych włosów Logana, podczas gdy ssałby
jej pulsujące piersi. Zmusiła swoje ciało do odsunięcia się od niego, tak
że teraz dzieliło ich kilka cali.
Logan skrzywił się na Reagan.
- Poważnie? Jeśli Trey by tu był, to już dawno byś się do niego
przylepiła.
- Cóż, nie ma go tu, a przez was robi mi się już niedobrze.
- Lepiej zapanuj nad tym sztywniakiem, zanim wejdziemy do stacji
radiowej – poradził Steve, z niezadowoleniem kręcąc głową na Logana.
- Pracowałem nad tym, dopóki Reagan mi nie przerwała.
Toni spojrzała na krocze Logana. O Boże, był twardy. Nie miała
pojęcia co ją opętało, że chwyciła go tam na oczach wszystkich. Logan w
pół jęknął, w pół zadrżał. Zakrył jej dłoń swoją i ścisnął.
Limuzyna zatrzymała się. Reszta wyskoczyła z samochodu, jakby
się w nim paliło. Zawstydziła ich wszystkich? Z całą pewnością
zawstydziła samą siebie.
Logan wciąż trzymał jej dłoń przy twardym, grubym wybrzuszeniu
swoich dżinsów, gdy skierował się do drzwi.
- Wrócę za piętnaście minut – zawołał i zamknął drzwi, zakluczając
je.
Odwrócił się do Toni, jedynej pasażerki limuzyny, i powiedział.
- Jesteś w tarapatach, owieczko.
Toni z trudem przełknęła ślinę.
- Przepraszam. Nie wiem, co się ze mną stało. Po prostu… tego
chciałam.
Przesunęła dłonią w górę i w dół po jego penisie pod dżinsem.
Wciąż tego chciała.
- Nie możesz go od tak chwytać i oczekiwać, że od razu cię nie
zerżnę.
Zaschło jej w ustach i spojrzała mu w oczy, szukając odwagi,
której dotychczas nie zauważyła w sobie.
- Może właśnie dlatego to chwyciłam. Abyś mnie z-zerżnął – nie
mogła uwierzyć, że te słowa wydostały się z jej ust. Po powiedzeniu ich,
poczuła jak fala wilgoci nagle zalewa jej pulsującą cipkę. Delikatny ból w
tym miejscu, rozpraszał ją przez większość ranka, ale teraz między jej
udami narastało zupełnie coś bardziej rozpraszającego.
- Ściągaj majtki.
Rozejrzała się dookoła. Limuzyna była pusta, a szyby
przyciemnione. Mimo to…
- Tutaj?
- Daj mi je.
Zawahała się, a potem sięgnęła pod spódnice i zsunęła majtki w
dół ud. Podała je Loganowi i spojrzała na niego wielkimi oczami.
- Jesteś mokra?
- Nie mam pojęcia.
Jego dłoń przesunęła się w górę wnętrza jej uda. Napięła się.
- Pozwól mi – powiedział cicho i władczo. Zatraciła się w jego
spojrzeniu i rozsunęła uda tak mocno jak mogła pod swoją spódnicą
sięgającą do kolana.
Jego dłoń przesunęła się wyżej. Wyżej. Jęknęła, gdy jego palce
musnęły śliskie fałdki.
- Tak – powiedział.- Jesteś. Powiedz mi, że jesteś mokra.
- Jestem mokra, Logan. Dla ciebie.
- Kurwa, nie masz pojęcia co to ze mną robi – jęknął cicho. Musnął
palcem jej szparkę jednym opuszkiem palca, aż zakołysała biodrami przy
jego dłoni.
- Och – jej cipka zacisnęła się, chcąc być wypełnioną.- Głębiej,
Logan. Do środka.
Jego palec wsunął się w nią zaledwie o cal. Złapał jej jęk w swoje
usta, gdy pocałował ją głęboko. Była to jedyna rzecz, którą robił
głęboko. Znowu zakołysała biodrami przy jego ręce, zachęcając go aby
wsunął palec głębiej.
Oderwał od niej wargi i ukrył twarz w jej szyi.
- Zasługujesz na coś lepszego, niż to – mruknął.- Zasługujesz na
coś lepszego.
Zacisnęła oczy. Proszę, nie odrzucaj mnie, Logan. Nie teraz. Nie zniosę
tego.
- Wybacz mi, owieczko – szepnęło.
Jej serce zatłukło nieprzyjemnie. Oddech utknął jej w gardle. W
takim razie nie rań moich uczuć. Wtedy nie będę miała ci czego wybaczać.
Potarł wargami jej policzek.
- Wybacz mi za to, że nie jestem na tyle silny, aby poczekać.
Wszystko o czym mogę myśleć, to to jak chcę zanurzyć się w twojej
słodkiej, mokrej cipce.
Wsunął palec głębiej, przez co zadrżała z rozkoszy. Pragnął jej.
Może tak samo mocno, jak ona pragnęła jego.
- Zasługujesz na to, aby traktować cię z delikatnością. I
cierpliwością.
- Nie – wypaliła.- Nie tego chcę.
Uniósł głowę, aby spojrzeć na nią.
- Nie?
Pokręciła głową.
- Podoba mi się, że cię tak podniecam. To, że namówiłeś mnie,
abym ściągnęła majtki i że pieścisz mnie na tylnym siedzeniu limuzyny. I
podoba mi się nawet myśl, że prawdopodobnie wszyscy domyślają się,
co tutaj robimy.
Spojrzał na nią ze zdumieniem.
- Naprawdę?
- Tak. Jednak wolę tylko jedną rzecz od tego.
- Co takiego?
- Żebyś wsunął we mnie więcej palców. Proszę, powiedz mi, że
masz prezerwatywę.
Uśmiechnął się krzywo. Sięgnął do swojej tylnej kieszeni i
wyciągnął gumkę. Pokazał ją jej między swoimi dwoma palcami.
- Miałem nadzieję, że będzie mi dzisiaj potrzebna.
- Pokaż mi, jak ci ją założyć – powiedziała, przesuwając się na
siedzeniu, aby mogła widzieć co robiła.
Ukląkł na podłodze między jej stopami i sięgnął do swojego
rozporka.
- Pozwól mi – powiedziała. Naprawdę chciała się nauczyć, jak go
podniecić.- Lepiej odpiąć go powoli i podroczyć się z tobą, czy zrobić to
szybko i włożyć tam rękę, jakbym nie mogła się doczekać, aby chwycić w
dłoń twojego twardego penisa?
- Nie nazywaj go tak – powiedział.
- Co?
- Penis. Brzmi to jakbyśmy… jakbyśmy byli w piątej klasie podczas
wychowania do życia w rodzinie.
- Więc jak powinnam go nazywać?
- Kutasem.
Pokręciła głową. Niezbyt podobało się jej to słowo.
- Może być fiut?
- W porządku – powiedziała.- Mogę teraz chwycić twojego
twardego fiuta?- czuła się dziwnie, wypowiadając te słowa. Dziwnie i
buntowniczo.- Chcę chwycić go w dłoń. Mieć go w swojej… pochwie.
- Cipce. Chcesz mieć mojego twardego fiuta w swojej cipce.
- W mojej cipce – powiedziała bez wahania, czerwieniąc się. Każdy
skrawek jej twarzy płonął od podniecenia. Kto by się spodziewał, że
bycie niegrzeczną sprawi tyle przyjemności?
Jęknął. Była to jedyna zachęta, której potrzebowała.
Toni rozpięła jego rozporek, a następnie poodpinała resztę guzików
i uwolniła jego fiuta. Trzymała go lekko w obu dłoniach i potarła jego
całą długość.
- Och. Jesteś taki twardy – ścisnęła dłonie i znowu go potarła.
Zassał oddech przez zaciśnięte zęby.
Spojrzała na jego twarz. Miał jedno oko zamknięte i rozchylone
wargi. Nie miała pojęcia, czy robiła mu krzywdę, czy go irytowała, czy po
prostu podobało mu się.
- Robię to źle?- zapytała.- Pokaż mi.
- Robisz to idealnie – powiedział.- Choć musisz przestać, bo zaraz
dojdę. Nie mam pojęcia co jest takiego w tobie, że podniecasz mnie tak
szybko. Ale po tym jak usłyszałem jak mówisz słowo cipka, to mam
ochotę dojść na twojej pięknej twarzy.
Uśmiechnęła się. Uczucie możliwości podniecania go, dało jej
dziwne siły potęgi.
- Pokażesz mi jak nałożyć na ciebie gumkę? Chcę cię w sobie już
poczuć – urwała i spojrzała na niego niepewnie.- Jeśli to w porządku.
- Zdecydowanie w porządku.
Pokazał jej jak otworzyć opakowanie, nasunąć gumkę na główkę,
rozciągnąć u nasady i przesunąć w dół swojej długości. Kiedy nałożyła
go na miejsce, spojrzała na niego szukając uznania.
- I jak było?
- Świetnie wykonałaś tą robotę – odpowiedział.
- Następnym razem – stwierdziła.- Zrobię to seksowniej.
Praktycznie popchnął ją na kanapę. Napięła się, gdy poczuła jak
jego główka pociera się o jej szparkę. Znowu będzie boleć? Teoretycznie
wiedziała, że nie powinno boleć po tym pierwszym razie, ale fizycznie jej
ciało pamiętało, jak jej delikatne fałdki poddał się jego twardemu ciału.
Wsunął się w nią powoli, wycofując się kilka razy, zanim wziął ją głęboko
przy każdym kolejnym pchnięciu.
- Dlaczego to robisz?- zapytała.
- Co robię?
- Wchodzisz i wychodzisz w ten sposób?
- Używam twojej wilgoci, aby było łatwiej, kochanie. Jeżeli po
prostu się wbiję, to zrobię ci krzywdę – pogładził ją delikatnie po
włosach.- Tym razem chcę, aby było ci przyjemnie.
- Za pierwszym razem było całkiem dobrze – powiedziała.
Pocałował ją delikatnie.
- Wiem, że kłamiesz. Zrobiłem ci krzywdę. Już nigdy cię nie
skrzywdzę. No chyba, że będziesz chciała nieco ostrzej. Lubisz na ostro?
Ostro? Nie była pewna, czy lubiła na ostro, ale niby jak się miała o
tym dowiedzieć, jeśli jeszcze nie spróbowała?
- Być może. Nie wiem. Musimy sprawdzić i zobaczyć.
Logan znowu się cofnął, a potem wbił się w nią mocno.
- Och!- jęknęła. Żadnego bólu, tylko rozkoszne uczucie pełności.
- Spodobało ci się?
- O tak!
- Czyli lubisz na ostro – oparł głowę na jej ramieniu i zaczął
poruszać biodrami. W ciągu kilku sekund zatraciła się w oceanie
rozkoszy. Przylgnęła do niego, chwytając się palcami jego twardej piersi,
oplatając nogami jego biodra. Wygięła plecy w kompletnym poddaniu i
nie mogła się powstrzymać od nucenia jego imienia.
- Jest tak dobrze z tobą – mruknął przy jej szyi.- Tak dobrze, Toni.
Potrzeba mi więcej czasu z tobą. Więcej czasu. Chcę cię pieprzyć powoli
godzinami.
Chwycił jej jedną pierś w dłoń, ściskając sutek synchronicznie do
swoich pchnięć. Żałowała, że nie była naga, aby móc w pełni
doświadczyć tego uczucia.
- Później – obiecała.- Później spędzimy ze sobą więcej czasu – w
tej chwili podobała jej się pilność, która szybko rozpłynęła między nimi i
groziła wybuchnięciem.
Logan przesunął się i użył swojej wolnej dłoni, aby wsunąć ją
między jej nogi pogładzić jej guziczek z każdym swoim pchnięciem.
Uczepiła się siedzenia, gdy jej przyjemność się zwiększyła.
-Dojdź dla mnie, kochanie – szepnął.- Nie wstrzymuj się. Dojdź dla
mnie.
Nie wiedziała jak się wstrzymywać. Albo jak dla niego dojść.
Wszystko, czego teraz doświadczało jej ciało, było dla niej niesamowite.
Pulsowanie między jej udami narastało w ból nie do zniesienia.
Powierciła się przy jego dłoni, aż narastająca rozkosz wybuchła. Jej ciało
napięło się i krzyknęła, drżąc w uniesieniu. Logan wbił się głęboko i
zatrzymał się, pocierając jej guziczek coraz szybciej, gdy doszedł w niej,
gdy ona nie mogła przestać drżeć. Z trudem otworzyła oczy, aby móc
spojrzeć na jego twarz, gdy dochodził. Miał zaciśnięte oczy i rozchylone
wargi, podczas gdy całe jego ciało zadrżało z rozkoszy. Z chęcią by
regularnie widziała tą minę pełną rozkoszy.
Logan opadł na nią, gdy ręce zawiodły. Przytrzymała jego ciężar
przy sobie, rozkoszując się solidnym ciężarem jego ciała przy jej. Gdy już
złapał oddech, odsunął się, aby na nią spojrzeć.
- Potrzebowałem tego – powiedział.- Następnym razem sprawię
przyjemność przede wszystkim tobie. Nie pozwolę sobie tak dać się
ponieść.
Jakby miała się z tym kłócić.
- I następnym razem nauczysz mnie, jak ci obciągnąć, tak?-
zapytała.
Jęknął i objął ją ramionami, aby ścisnąć ją entuzjastycznie.
- Kobieto, jeśli nie będziesz uważać, to znowu zrobię się przez
ciebie twardy.
Było to ostrzeżenie? Bardziej odebrała to jako wyzwanie.
Rozdział 8
W sali radiowej Logan próbował skupić się na wywiadzie, ale jego
wzrok co chwila kierował się w stronę Toni, która skupiła się na nagraniu
wywiadu do swojej książki i dodawaniu notatek. Najwidoczniej nie była
tak samo rozproszona jak on, gdy była u jego boku. Nie było to fair.
Ktoś dźgnął go łokciem w żebra, przez co odwrócił swoją uwagę w
stronę prowadzącego, który wpatrywał się w niego wyczekująco,
czekając na odpowiedź.
- Przepraszam, ale jakie było pytanie?- zapytał Logan.
- Wciąż bierzesz udział w freestylu na motocrossach?
- Wtedy, kiedy mam czas - powiedział. Prawie zdecydował, że taka
odpowiedź była wystarczająca, ale gdy spostrzegł, że Toni zwróciła na
niego uwagę i wyglądała na zainteresowaną, to rozgadał się bardziej.-
Od lat nastoletnich skakałem i ścigałem się na motocyklach -
powiedział.- Wciąż uwielbiam ten pęd adrenaliny. Jeśli kariera w
przemyśle muzycznym by nie wyszła, to pewnie miałbym szansę, aby
stać się zawodowcem.
- Choć chętnie bym zobaczył jak wykonujesz sztuczki na swoim
motocrossie, to chyba nie ja jeden cieszę się, że poszczęściło ci się w
muzyce - powiedział gospodarz.
Logan zaśmiał się.
- Och, ja też się cieszę, ale facet czasem potrzebuje jakiejś
odskoczni.
- Zawsze był zawadiaką w zespole - powiedział Dare.- Gdy
ostatnim razem wygrał zakład, to zmusił nas, abyśmy spróbowali
skydivingu. Nie jest to mój idealny pomysł na spędzenie czasu.
- Świetnie się bawiłeś - zauważył Logan.- I nie kłam.
- Ty się świetnie bawiłeś - uparł się Dare.- Ja niemal zerżnąłem
ziemię, gdy ten horror się skończył.
- Moim zdaniem skydiving jest świetny - powiedział Steve.
- Ty też nie masz wypośrodkowanego sensu odpowiedzialności -
powiedział Dare.- Logan skacze z samolotów, a Steve wspina się po
górach.
- W takim razie co robisz w swoim wolnym czasie?- zapytał
gospodarz programu.
- Relaksuje się.
- Dare lubi wodę - powiedział Max.- Jeśli nie jest na plaży, to z
pewnością można go znaleźć w basenie albo jacuzzi.
Logan przyglądał się, jak Toni spisywała notatki niczym kobieta
natchnięta nagłą inspiracją. Miała na twarzy wielki uśmiech. Logan
zastanawiał się o czym myślała.
- Reagan, a ty co robisz w swoim wolnym czasie?
Do tego czasu żadne pytanie nie było skierowane w jej stronę.
Zawahała się, najwidoczniej wciąż będąc pod wrażeniem, że nie weźmie
udziału w tym wywiadzie.
- Uch. Spędzam czas ze swoim chłopakiem?- wymamrotała.
Chłopaki roześmiali się, a ona uśmiechnęła.
- Plotki głoszą, że chodzisz z gitarzystą Sinnersów, Treyem Millsem.
Reagan zaśmiała się ostrożnie.
- Ha, ta, plotki - odpowiedziała nonszalancko.
Gdy stało się jasne, że nie otrzyma konkretniejszej odpowiedzi od
Reagan, gospodarz wznowił pytanie:
- A Max co lubi robić?
Steve poklepał Maxa po plecach.
- Musiałby ocenzurować jego odpowiedź - wszyscy członkowie
zespołu wymienili wszechwiedzący śmiech, z wyjątkiem Maxa, który
spojrzał ze złością na Steve'a.
Toni przestała pisać i zapatrzyła się na Maxa z głową przechyloną
na jedną stroną. Logan pomachał do niej, aby zwróciła uwagę z
powrotem na niego. Nie była jeszcze gotowa na te zboczone rzeczy,
jakie lubił Max. Może za kilka tygodni przesuną się do bardziej śmiałych
czynów, ale wciąż była niewinna. Nie chciał naciskać na nią zbyt szybko.
Toni uniosła dłoń w stronę Logana, czerwieniąc się mocno pod jego
oczywistym zainteresowaniem. Schyliła głowę, oblizała górną wargę i
odgarnęła swoje długie włosy za uszy.
Cholera, naciskała na wszystkie jego guziczki od pożądania. A
nawet nie starała się szczególnie. Dwadzieścia minut temu, ten
cukiereczek przeleciał go na tyłach limuzyny na ruchliwej drodze. Musiał
wziąć się w garść i traktować ją lepiej, bo inaczej znalazłaby kogoś
innego, kto nauczyłby ją kilku rzeczy. Zacisnął pięści na samą myśli, że
jakiś inny mężczyzna dotykałby jej.
Kolejny cios w żebra pozwolił Loganowi wyłapać końcówkę pytania
gospodarza.
- ... dzisiejszy koncert?
- Och, ta. Nie mogę się doczekać. Skurwiele w tym mieście wiedzą
jak imprezować - ustawił palce w rogi i zakołysał głową.
Każdy spojrzał na niego tak, jakby w oczach wyrosło mu fioletowe
futro, a potem parsknęli śmiechem.
- Co?- zapytał.- Co takiego powiedziałem?- z pewnością nie
powinien używać słowa skurwiele w publicznym radiu, ale był pewien, że
jakiś technik by go wyciszył.
- Zapytał cię, czy słyszałeś o grupie chrześcijańskiej, która dzisiaj
zaczęła protestować przeciwko naszemu dzisiejszemu koncertowi -
powiedział Dare.
Gładko, Logan.
- Nie sądzisz, że nasi fani powinni poimprezować z tymi durnymi
protestantami? Sprowadzić ich na mroczną stronę?- kupili jego próbę
zakrycia gafy?
Członkowie jego zespołu przewrócili oczami na niego, ale zdawało
się, że gospodarzowi spodobał się jego pomysł.
- KY101 będą tam, aby ruszyć do akcji.
- Wolne wstępówki za scenę dla każdego fana, któremu uda się
przekonać jakiegoś protestanta, aby do nich dołączył - powiedział Logan,
wiedząc, że posuwał się za daleko, ale cholera, już miał przerąbane, więc
równie dobrze mógł się stoczyć do końca.
Max zakrył jego mikrofon jedną ręką.
- Przez ciebie kogoś zabiją - szepnął ze złością w stronę Logana.
Kurwa, pomyślał Logan. Znowu leciał na żywioł i nie myślał.
- Ale nie za sprawą przemocy - powiedział do mikrofonu przed
sobą, wiedząc, że ich oddani fani zrobili by wszystko, aby dostać
wejściówkę za kulisy.- Protestant musi przyjść z własnej woli, bo
przekonacie ich, że jesteśmy zajebiści. I że nie jesteśmy satanistami.
- Logan, przypierdolę ci w zęby, jeśli się nie zamkniesz - Max
szepnął ostro.
Logan uśmiechnął się szeroko, wiedząc, że Max tylko tak gadał.
- Słyszeliście, ludziska. Jeżeli przekonacie któregoś z protestantów,
aby przyszli z wami po koncercie...
Logan zerknął na Butcha, który stał w rogu, krzywiąc się na swój
grafik przypięty do podstawki.
- Przed koncertem - powiedział Logan. Nie potrzebowali żadnych
protestantów na swoim after-party.
- Przed koncertem - powtórzył gospodarz.
- Podczas spotkania meet and greet - powiedział Dare, jakby
tchnięty nagłą inspiracją.
Max skinął lekko głową, już nie wyglądając tak, jakby chciał
zobaczyć krew na swoich dłoniach. Krew Logana. Logan powinien był się
skupić na wywiadzie, zamiast gapić się na seksowną kobietę ubraną w
niemodnych ubraniach, która znowu uśmiechała się, gdy spisywała swoje
notatki. Jeżeli rozbawiło ją jego impulsywne i głupie zachowanie, to z
pewnością nie będzie miała problemu, aby dalej się z niego śmiech. W
danym momencie mógł skupić się tylko na jednej rzeczy, a ta kobieta
pochłonęła jego pełną uwagę.
- Dzięki, że nas zaprosiliście - usłyszał, jak powiedział jeden z
członków jego zespołu.
Już się skończyło? Nie zajęło im to zbyt wiele czasu. Byłoby lepiej,
jeśli został by z Toni w limo, podczas wywiadu. Z większej ilości
powodów. Po kilku zdaniach pełnych uznania i uściskach dłoni z ich
gospodarzem, Logan ruszył aby otworzyć drzwi dla Toni i trzymał się jej
boku, gdy zostali odeskortowani do windy. Butch dołączył do zespołu i
Toni w windzie. Reagan trzymała za dłoń swojego ochroniarza - Logan
podejrzewał, że koleś miał na imię Ethan, ale nie był zbyt dobry w
imionach.
- Złapię następną - powiedziała Reagan. Było to słodkie, że chciała
spędzić czas na osobności ze swoim chłopakiem. Logan nie miał pojęcia,
jak mogła jednocześnie umawiać się z dwójką facetów i powstrzymać ich
od pozabijania się z zazdrości, ale ta trójka zdawała się mieć dobrze. Nie
było mowy, aby Logan pozwolił jakiemuś innemu facetowi na dotknięcie
kobiety, którą kochał. Albo pożądał. Gdy tylko drzwi od windy się
zamknęły, Logan został zbombardowany pretensjami.
- Właśnie dlatego zgodziliśmy się, aby nie wpuszczać żadnej kobiety
do busu. Właśnie dlatego - powiedział Max.- Żaden z nas nie ma z tym
problemu. Tylko ty. Jesteś tak rozkojarzony, jak złota ryba podczas rui.
- O czym ty kurwa myślałeś, stary?- zapytał Steve.
- Nie myślał - powiedział Dare.- Przynajmniej nie swoim mózgiem.
Logan nie miał nic przeciwko temu, aby jego kumple mu pocisnęli.
Spieprzył sprawę i mu się należało. Jednak nie chciał, żeby robili to przed
Toni. Nie fajnie.
- Nie myślicie, że to idealna promocja?- zapytał, wciąż udając,
jakby nie kierował się tym, co miał w spodniach.
- A ty?- zapytał Butch.- Fani i tak już będą wkurzeni na
protestantów, więc przykułeś do nich większą uwagę, aby zaczęli ich
szukać i przekonywać, aby poszli z nimi za scenę?
- Będzie o tym we wszystkich mediach.
- Ma rację - powiedziała Toni.- Coś takiego może się pojawić w
krajowych wiadomościach.
Mógłby ją pocałować. Jednak wiedział, że doprowadziło to do
czegoś innego, więc położył tylko dłoń na dolnej części jej pleców.
- Oczekujesz, że uwierzymy, że nie wyskoczyłeś z tym pomysłem,
aby uratować swój tyłek?- Max zapatrzył się w sufit windy i pokręcił
głową.- Nie mogę się doczekać, aby usłyszeć co Sam ma do powiedzenia
na ten temat.
- Nie musimy o tym mówić Samowi - powiedział Logan. W
przeszłości już zbyt wiele spotkał się z gniewem ich menadżera.
Wkurwiony Sam nie był jego ulubionym typem człowieka.
- Logan ma rację - powiedziała Toni.- Jestem pewna, że wyjdzie to
na waszą korzyść i Sam pomyśli, że pomysł Logana był niesamowity.
Logan potarł plecy Toni. Zdecydowanie chciał ją teraz pocałować -
i więcej. Nie był pewien jak się spodziewała, że ta klęska miałaby się
obrócić na ich korzyść, ale miał nadzieję, iż miała rację.
Drzwi windy otworzyły się i kilka fleszy błysnęło w ich twarze.
Logan zamrugał swoimi oślepionymi oczami i instynktownie objął Toni
ramieniem.
Butch zaklął pod nosem, gdy przedarł się przez bandę fotografów i
zaprowadził zespół do limuzyny czekającej na zewnątrz.
- Powiedziałem, żeby nie było tu dzisiaj żadnych pierdolonych
paparazzi. Zabieraj ten pieprzony aparat z jego twarzy - Butch warknął i
wypchnął aparat sprzed twarzy Maxa i popchnął wokalistę w stronę
samochodu.
Gdy już wszyscy znaleźli się w środku, limuzyna nie mogła ruszyć
nie ważne jak Butch się wściekał. Wciąż musieli poczekać na Reagan,
która pojechała inną windą do holu.
Toni skuliła się, gdy samochód zakołysał się w tył i przód. Dłonie
nacisnęły na boki limuzyny. Twarze przycisnęły się do szyby. Steve ich
zignorował. Zwyczajny dzień w trasie. Logan zatopił się na swoim
siedzeniu i przetarł oczy podbiciami dłoni. Jego brak snu wreszcie do
niego dotarł.
Hałas na zewnątrz stał się większy, kiedy drzwi się otworzyły i
Reagan wskoczyła do samochodu ze swoim ochroniarzem.
- Musiałam go zabrać ze sobą - wytłumaczyła Reagan.- Nie było
mowy, żeby zabrał mnie do limuzyny i dostał się do innego samochodu.
- W porządku - powiedział Butch.- Przyda mi się wsparcie - uniósł
słuchawkę do ucha i zwrócił się do kierowcy.- Zabierz nas na miejsce.
- Myślałam, że wrócimy do busu - powiedziała Toni.- Chciałabym
odpocząć kilka minut przed spotkaniem z fanami. Wziąć prysznic.
Przebrać się. Pooddychać!
- Bus już tam będzie - powiedział Logan.- Jesteś zmęczona?
- Nigdy nie byłam bardziej wyczerpana.
- Zabawa dopiero się zaczyna - powiedział Max.- Nie mogę sobie
wyobrazić jakie będzie to meet and greet - spojrzał ze złością na Logana,
który w ciszy modlił się o brak rozlewu krwi pomiędzy ich fanami a
protestantami.
- Sądzicie, że ktoś zauważy, jak się od tego wymigam?- zapytał
Dare, krzyżując ręce na torsie i emanując esencją typu „odwalcie się”,
którą wypracował przez lata.
Mając nadzieję na zignorowanie irytacji w samochodzie, Logan
objął ramiona Toni i przyciągnął ją do siebie.
- Może zamkniesz oczy na chwilę? Mam cię.
- Nie jestem przyzwyczajona do takiej ilości ekscytacji -
powiedziała, rozluźniając się u jego boku i opierając głowę na jego
ramieniu.- Wiesz, jestem kujonem zatopionym w książkach.
-Kiedyś przeczytałem książkę - powiedział Logan.
- A nazywała się Szybkie Zdziry, Powolna Jazda - powiedział Steve.
Toni zaśmiała się.
- Myślę, że ją czytałam.
- Miała szczęśliwe zakończenie?- zapytał Steve.
- Taa, takie, gdy płacisz dodatkową kasę za masaż - powiedziała
Toni.
Wszyscy w limuzynie się roześmiali. Napięcie wśród członków
zespołu zmniejszyło się. Logan wiedział, że wybaczą mu prędzej lub
później. Przecież nie spieprzył im życia specjalnie. Nie chciał
spowodować kłopotów. Po prostu sprawy tak się z nim miały.
Czując mniejsze wyrzuty sumienia, Logan rozluźnił się przy Toni i
zamknął oczy. Coś w niej ekscytowało go i koiło w tym samym czasie.
Zastanawiał się, czy zostałaby z nimi dłużej w trasie, jeśli nie
współpracowałby podczas swojego wywiadu. Bo jedno było jasne. Chciał
być blisko niej.
Rozdział 9
Wewnątrz areny, Toni wyszła z łazienki w przebieralni kobiet z
ręcznikiem wokół głowy. Całe pomieszczenie było wypełnione kwiatami i
czekoladkami, pluszowymi zwierzakami i skórą. Z wyjątkiem skóry,
miejsce wyglądało tak, jakby ktoś zdecydował urządzić w nim
walentynki. Najwidoczniej Reagan miała wielu wielbicieli. Siedziała w
swoim staniku i majtkach na oparciu kanapy, z bosymi stopami na
poduszce kanapy, brzdąkając na swojej elektrycznej gitarze. Zagrała
kilka nut, przerwała, spróbowała kilka kolejnych, skinęła głową, spisała
coś na swoim kolanie i wróciła do grania.
Toni po prostu cieszyła się, że miała choć jednego członka zespołu
dla siebie. Być może dlatego, że mogła przeprowadzić nieformalny
wywiad. Logan się nie liczył. Gdy była z nim sam na sam, ostatnią rzeczą
w jej głowie było zadawanie nie seksualnych pytań. Technicznie rzecz
biorąc, Reagan była tylko chwilowym członkiem zespołu, ale to nie
znaczyło, że nie zasługiwała na rozdział w jej książce.
Toni wyciągnęła kartkę z bukietu dwóch tuzinów, przyciętych
czarnych róż. Toni nigdy wcześniej nie widziała czarnych róż. Na jej gust
były zbyt makabryczne. Przeczytała kartkę, Jesteś boginią. Uwielbiam twoją
grę na gitarze. Mam nadzieję, że spotkam cię dzisiaj osobiście. Twój oddany fan
i zjarany wokalista, szukający nowego gitarzysty do swojego zespołu (zgadnij,
zgadnij), Shade.
- Kim jest Shade?- zapytała Toni.
Reagan oderwała wzrok od swoich notatek na kolanie.
- Huh?
- Te róże – Toni wskazała na nie kartką i zdała sobie sprawę, że
pewnie nie powinna była czytać bez pozwolenia.- Są od jakiegoś
wokalisty o imieniu Shade – Toni pospiesznie włożyła w bukiet
plastikową kartkę.- Przepraszam. Nie chciałam szpiegować.
Reagan wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia kim jest Shade, więc nie szpiegujesz.
- W twojej garderobie zawsze jest tak wiele kwiatów?
Gitarzystka rozejrzała się dookoła, jakby po raz pierwszy zauważyła
kwiaty.
- Z każdą datą trasy jest ich coraz więcej. Przesyłam je do
lokalnych sanatoriów. Wydaje mi się, że Claire zbiera liściki i wysyła
kartki z podziękowaniami.
- Claire?
- Jedna z osobistych asystentek Sama. Jestem całkiem pewna, że
ma po jednej do każdego zespołu – zaśmiała się.- Nie wiem, ja tylko
gram na gitarze. Cała reszta logistycznego gówna jest poza mną.
Toni usiadła na przeciwnym oparciu kanapy i również oparła bose
stopy o poduszki.
- Piszesz tam muzykę?
Reagan zerknęła na tusz na swoim kolanie.
- Uch, tak. Trey i Dare zachęcają mnie, abym znalazła swój własny
dźwięk. Jeszcze go nie znalazłam, ale próbuję.
- Chodzisz z Treyem?
Reagan poderwała głowę i spojrzała podejrzliwie na Toni spod
swoich loków koloru ciemnego blondu.
- To nie moja sprawa – powiedziała Toni.- Chcę, abyś wiedziała, że
nie zamieszczę takich rzeczy w książce. Nie jestem paparazzi, więc
możesz mi zaufać. Nie jestem tutaj po to, żeby zniszczyć komuś życie.
Jestem po prostu ciekawa.
- Powiem ci o Treyu, jeśli powiesz mi co dzieje się między tobą a
Loganem – powiedziała.
Toni zarumieniła się. Żałowała, że czerwieniła się tak łatwo.
- Uch…
- Ostatniej nocy stało się coś, o czym chciałabyś powiedzieć?
Chłopcy przez cały dzień zachowywali się dziwnie. Po Loganie można by
się tego spodziewać, ale Dare też się dziwnie zachowuje. Czasami jest
nadopiekuńczy i zauważyłam, że jest właśnie taki w stosunku do ciebie –
Reagan wbiła niesamowicie niebiesko szare oczy w Toni.- Poznałaś
Dare’a już wcześniej?
Toni pokręciła głową.
- Nie. Po prostu sądzę, że wie o mojej, uch, nowo znalezionej
dojrzałości.
- Co?
- Logan i ja, cóż, my…
- Przespaliście się ze sobą?- Reagan uniosła brew i skinęła głową,
jakby chciała powiedzieć, no oczywiście.
Toni poczerwieniała jeszcze bardziej.
- Uch, tak. Przespaliśmy. I tak się stało, że wcześniej byłam
dziewicą – ostatnie słowo było ledwie szeptem. Powiedzenie o tym
komuś takiemu jak Reagan Elliot, że była dziewicą do dwudziestego
piątego roku życia, było przerażające.
- Co za sukinsyn!- Reagan odstawiła swoją gitarę na bok i wstała z
kanapy.- Zaraz go skopię.
- Nie. Chciałam tego. Nie zmusił mnie do tego.
- Nie jesteś jedną z tych powalonych suk, które dziurawią gumki,
aby złapać bogatego kolesia na ciążę, prawda?- zapytała Reagan.
- Co?- Toni poczuła się tak, jakby oczy zaraz miały wyskoczyć jej z
orbit.- Kto miałby zrobić coś takiego?
I jeśli by chciała – a nie chciała – to i tak nie mogła zajść w ciążę
przez kilka miesięcy. Kilka tygodni temu dostała swój antykoncepcyjny
zastrzyk.
- Zdziwiłabyś się – Reagan znowu usiadła na oparciu kanapy,
wyglądając na nieco mniej zirytowaną.
- Chciałam z nim uprawiać seks, bo on chciał to zrobić ze mną. A
poza tym jest niemożliwie atrakcyjny. Jeżeli nie byłabym dziewicą, to nikt
nie zwróciłby na to takiej uwagi.
Reagan parsknęła śmiechem.
- Włącznie z nim. Wiesz, że jest kompletnym podrywaczem,
prawda?
Toni nie wiedziała. Wiedziała o nim tylko tyle, ile wyczytała z
Wikipedii.
- Domyślam się.
- Chociaż dzisiaj też się dziwnie zachowywał. Myślałam, że wciąż
próbuje dobrać ci się do majtek i dlatego był taki rozproszony, ale skoro
już się do nich dobrał, to może po prostu cię lubi.
Serce w piersi Toni zabiło mocniej.
- Tak sądzisz?
Reagan uniosła brew.
- Nie chcę ci podnieść nadziei, skarbie. Pamiętam faceta, który
odebrał moją cnotę. Kiedy mnie rzucił, to myślałam, że umrę. Złamał mi
serce na milion małych kawałków.
- Przykro mi to słyszeć.
- Było to lata temu – Reagan wzruszyła ramionami.- Szybko o nim
zapomniałam.
Toni nie chciała myśleć o zapominaniu o Loganie. Miała nadzieję,
że nigdy to nie nastąpi.
- Więc jest dobry w łóżku?- zapytała Reagan.
Toni znieruchomiała. Powinna zdradzić Reagan szczegóły? Czy było
to przeciwko kodom łóżkowym, których nie była świadoma?
- Tak sądzę – powiedziała z wahaniem.- Nie mam go zbytnio z kim
porównać.
- Upewnił się, że dojdziesz pierwsza?
Toni poczerwieniała i skinęła głową.
- Za pierwszym i drugim razem.
- W takim razie jest lepszy niż większość. Nie pozwól mu, żeby
zadowalał cię przeciętnością tylko dlatego, że jest twoim pierwszym i
żeby żył w świadomości, że nigdy nie znajdziesz nikogo lepszego. Jeżeli
nie jesteś pewna niektórych spraw, to możesz zapytać mnie. Mam
mnóstwo doświadczenia – Reagan zaśmiała się.- Pewnie nie powinnam
tego mówić dziennikarce.
Toni zagryzła wargę. Nie chciała, aby Reagan czuła się tak, że
musiała uważać na to co przy niej mówiła. Naprawdę chciała mieć
koleżankę, z którą mogłaby porozmawiać o takich rzeczach. Jedyną
osobą w jej wieku z którą spędzała czas, był Julian, który też okazał się
być facetem. To prawda, że był gejem, ale mimo to facetem.
- Takie rzeczy nie znajdą się w książce – Toni obiecała.- Głównie
znajdą się w niej szczegóły o muzyce, hobby i podobnych rzeczach.
Reagan zaśmiała się.
- Ale teraz seks i jest moim hobby, jako że hobby grania na gitarze
stało się moją pracą.
- Więc Trey jest dobry w łóżku?- Toni chciała znać odpowiedź na to
pytanie, ale i tak była przerażona, że w ogóle je zadała.
- Najlepszy – Reagan powiedziała z cichym westchnięciem.- Jest
poszukiwaczem przyjemności, który daje więcej, niż bierze. Co innego
mogłoby być lepszego?
- Nie jestem pewna. Podoba mi się, że Logan tak bardzo się przy
mnie podnieca, że nie może utrzymać rąk z dala.
- Z całą pewnością go zakręciłaś.
- Właśnie dlatego sądzisz, że może mnie lubić?
Reagan przypatrywała się jej przez długi czas. Toni założyła, że nie
chciała zranić jej uczuć przez powiedzenie prawdy. Nie było nawet
mowy, żeby Toni znaczyła dla Logana coś więcej, niż chwilowa zabawka.
Równie dobrze mogła się zmierzyć z faktami.
- Z całą pewnością cię pożąda – Reagan wreszcie powiedziała, a
potem pokręciła głową.- Znam go krótko, więc nie jestem pewna, ale
zazwyczaj gdy dostaje tego, czego chce…
- Seksu?
- Taa. Gdy tylko jakąś przeleci, to traci zainteresowanie. Ale tobą
wciąż jest zainteresowany – Reagan wyciągnęła rękę i poklepała ją po
kolanie.
- A jak mam utrzymać jego zainteresowanie?- nigdy wcześniej
żaden mężczyzna nie był nią zainteresowany, więc nie miała pojęcia jak
działać.
Reagan roześmiała się.
- To co robisz teraz, zdaje się działać.
- Poprosiłam go, aby nauczył mnie jak robić seksowne rzeczy.
Zdaje się, że tym jest zainteresowany – ale nie była, czy chciała, aby
tylko to go interesowało.
- To oczywiste, że jest tym zainteresowany – Reagan znowu
odstawiła swoją gitarę na bok, splotła palce i oparła łokcie na kolanach,
wyglądając tak, jakby zamierzała tam siedzieć i rozmawiać z Toni przez
godziny.- Tęsknię za plotkami z moimi dziewczynami w domu –
powiedziała Reagan.- Uwielbiam chłopaków z zespołu, ale nie
rozmawiają ze mną o takich rzeczach.
- Pewnie przez to by mieli wieczne wzwody.
- Albo bym ich zawstydziła. Albo obrzydziła. Myślą o mnie jak o
swojej młodszej siostrę.
Toni wątpiła, żeby ktokolwiek mógł myśleć o Toni jak o młodszej
siostrze. Miała w sobie naturalny seksapil, który doceniła nawet
heteroseksualna kobieta.
- Więc od jak dawna jesteś w trasie z Exodus End?- zapytała Toni,
zmieniając temat na coś co faktycznie mogłaby zamieścić w biografii
zespołu.
- Trzy tygodnie.
- I jak się trzymasz? Nigdy nie sądziłam, że taki styl życia może być
aż tak wyczerpujący. Nie śledzę zespołu nawet od dwudziestu czterech
godzin i już jestem gotowa się poddać.
- Świetnie się bawię – powiedziała Reagan.- Uwielbiam każdą
minutę. I mamy takie sesje z przerwami. Zwykle są dwa dni szaleństwa,
dzień podróży i dzień na odpoczynek. Wstajemy i powtórka. Czasami
dajemy dwa koncerty na tym samym stadionie, dwie noce z rzędu.
Czasami dajemy koncerty w sąsiednich miastach, ale zwykle są to dwie
noce z rzędu. Trey twierdzi, że jesteśmy obibokami – bierzemy dwa dni
wolnego, a dwa kolejne pracujemy. Jego zespół zazwyczaj ciągle
koncertuje. Jeśli nie grają, to podróżują. Nie mają tyle publicznych
wystąpień co Exodus End, więc my też musimy na to znaleźć czas.
- Zdaje się, że zespół szybko cię zaakceptował jako jedną ze
swoich.
Reagan skinęła głową i uśmiechnęła się szeroko.
- Każdego dnia się szczypię. Są niesamowici.
Do drzwi nastąpiło stukanie, przekręciła się klamka i drzwi
otworzyły się ze skrzypieniem.
- Jesteś naga?- zawołał głęboki głos.- Proszę, powiedz, że jesteś
naga.
Reagan uśmiechnęła się.
- Jeszcze nie, ale mam towarzystwo.
Toni zeskoczyła z kanapy.
- Pójdę już.
- Czy to moje ulubione towarzystwo?- powiedział Trey Mills i
wszedł do środka. Już był ubrany, aby wyjść na scenę i Toni nie mogła
powstrzymać swojego serca od szybszego bicia.- Och – powiedział.-
Towarzystwo, którego nie rozpoznaję.
- To Toni. Pamiętasz, jak mówiłam ci, że ktoś będzie pisać książkę
o Exodus End?
- I rozmawiasz z nią w swojej bieliźnie?- zapytał Trey.
- Jeśli zamierzałabym ją uwieść – powiedziała Reagan.- To już
byłaby naga z nogami wokół mojej szyi.
Toni nie potrafiła spojrzeć im w oczy. Reagan tak tylko żartowała,
prawda? Toni nigdy nie brała pod uwagę, aby zrobić coś zboczonego z
inną kobietą, ale teraz zastanawiała się czym różnił się kobiecy dotyk od
męskiego.
- Muszę pójść do miejsca, gdzie będzie spotkanie z fanami –
powiedziała Toni, pędząc do łazienki, aby zebrać swoje skarpetki i buty.
Usiadła na desce klozetowej, aby je założyć.
Usłyszała głęboki głos Treya i to jak Reagan odpowiedziała ze
śmiechem. Śmiali się z niej? Prawdopodobnie. Wygłupiła się. Toni
ściągnęła włosy niebieską frotką, która pasowała do jej koszuli, która z
kolei była dopasowana do jednej z jej skarpetek. Druga skarpeta była
szara i pasowała do jej długiej spódnicy. Wyglądała tak, jakby miała
polerować książki w bibliotece, a nie pójść na spotkanie z fanami
metalowego zespołu. Być może powinna zainwestować w nowe ubranie
na to wydarzenie. Może i nie odstawałaby wtedy niczym pudel w stadzie
Rottweilerów, jeżeli spróbowałaby dopasować się nieco bardziej.
Zerknęła w lustro i przesunęła okulary w górę nosa. Nie cierpiała nosić
soczewek, ale być może… obróciła głowę w tą stronę i tamto, zrobiła
dziubek, cały czas przyglądając się swojemu odbiciu. Może nie była tak
zwykła jak myślała. Może faktycznie była ładna. Może jeżeli nałożyłaby
nieco makijażu i seksowniejsze ubrania, to Logan zacząłby myśleć o niej
inaczej, niż tylko koleżance. O kimś więcej, niż chwilowej partnerce do
seksu.
A może powinna zacząć martwić się o swoją pracę, a nie o to jak
wyglądała. Wcześniej nigdy nie zaprzątała sobie tym głowy. A mimo to
Logan i tak na nią leciał.
To on pokazał jej kobiecą garderobę, aby mogła wziąć prysznic.
Chwilę wcześniej nawet skradł jej pocałunek, twierdząc, że musi
zdrzemnąć się w busie, albo będzie beznadziejny podczas koncertu.
Zastanawiała się, czy wciąż spał. I czy miałby coś przeciwko, jeśli by go
obudziła.
Podczas gdy w jej głowie formowała się sprośna myśl, pospiesznie
wyszła z łazienki i spostrzegła, że Trey klęczał na podłodze między
nogami Reagan z lizakiem wystającym z jego ust. Obiema dłońmi
trzymał udo Reagan i pytał ją o nuty, które spisała na swojej nodze.
- Wracam do busu – Toni powiedziała, gdy żadne z nich nie
zauważyło, że weszła do pomieszczenia.
- W porządku – powiedziała Reagan.- Później porozmawiamy.
- Dzięki – powiedziała Toni, czując się nie na miejscu.
Przewiesiła ramiączko swojej listonoszki przez ramię i wyszła.
Codzienni ochroniarze już ją rozpoznawali i pozwolili jej poruszać się bez
towarzyszenia jej, ale ochrona ze stadionu zatrzymała ją kilka razy, gdy
ruszyła w stronę zaparkowanych busów.
Do chwili w której weszła do busu, Toni przekonała samą siebie, że
nie powinna przeszkadzać Loganowi. Że potrzebował snu i pewnie byłby
zły na nią za to, że go obudziła. Myślała o tym, dopóki nie spostrzegła,
że był sam w busie, śpiąc na swoim łóżku i mając na sobie tylko splątaną
pościel. Zajęło jej chwilę – długą chwilę – podziwianie gładkiej skóry jego
nagich pleców, wytatuowanemu ramieniu i kawałkowi odsłoniętego
pośladka, zgiętej nogi, muskularnego ramienia pod poduszką i złotych
włosów, które otaczały jego spokojną twarz. Lekko się uśmiechał swoimi
silnymi ustami. Zastanawiała się, czy śnił o czymś miłym. Mogła mieć
tylko nadzieję, że śnił o niej.
Dalej mu się przypatrywała, dopóki nie mogła się powstrzymać,
aby dołączyć do niego na łóżku i przytulić się do jego umięśnionego
ciała. Zaczął się budzić z szybkim wciągnięciem przez nos i uniósł głowę,
aby zobaczyć kto wszedł do jego łóżka. Toni wątpiła w to, że była
pierwszą, która wymuszała uwagę na tym mężczyźnie i z pewnością nie
będzie ostatnia, ale uśmiech jakim ją obdarzył odepchnął te myśli na
bok.
- Już pora wstać?- zapytał, pocierając knykciem jedno oko i
ziewając.
Pokręciła głową.
- To dobrze – mruknął, zanim przyciągnął ją do swojej twardej
piersi. Jego dłonie przesunęły się w dół i chwyciły ją za tyłeczek, aby
mógł ją trzymać bardziej ochronnie.
Uniosła drżącą dłoń, aby przesunąć nią po ciepłej skórze jego
boku. Prawdę mówiąc, to wcześniej nigdy tak naprawdę nie dotykała
mężczyzny. Chciała doświadczyć wszystkich różnic między jego ciałem a
jej, najpierw rękoma, a później ustami.
- Mogę cię dotknąć?- zapytała.
- Czyż właśnie nie to robisz?- powiedział sennym głosem.
- Wszędzie?- sprecyzowała.
- Mmm – mruknął.- Chyba mi się to spodoba.
- Powiesz mi, co sprawia ci przyjemność.
- Jeśli się skupisz, to powinno to być oczywiste.
Uśmiechnęła się. W końcu coś, co lubiła.
- Jestem dobra w zwracaniu uwagi.
Skrzywił się.
- Ja nie. Jedyne w czym jestem dobry, to w spieprzaniu spraw.
Potarła opuszkami palców jego zmarszczone czoło, aż rozluźniło się
pod jej dotykiem.
- Niczego nie spieprzyłeś, Logan. Jesteś… - cudowny. Westchnęła w
duchu, nie chcąc aby już wiedział, jaki miał na nią wpływ. A może
wskoczenie do jego łóżka już ją zdradziło.
- Udowodnij to. Podaj choć jeden przykład w którym nie zrobiłem
czegoś impulsywnie głupiego w ciągu ostatnich dwudziestu czterech
godzin.
- Robiłeś rzeczy impulsywne, ale nie głupie. Jesteś stworzeniem
instynktu.
- Więc teraz jestem stworzeniem?
- Mężczyzną – poprawiła się.- I to seksownym, o którym nie mogę
przestać myśleć, nawet jeśli wiem, że powinnam zwrócić swoją uwagę na
pracę.
- Mam ten sam irytujący problem, jeśli chodzi o ciebie.
- Nie musisz mówić takich rzeczy, aby dostać się do moich majtek
- powiedziała z uśmiechem.
- Ale mówię je, abyś się uśmiechała – pocałował ją, przez co się
przy nim rozpłynęła. Jego wargi przesunęły się na jej szczękę.- Poza
tym… - szepnął.- To prawda. Sądzisz, że dlaczego wepchnąłem sobie
obie stopy w usta podczas tego wywiadu w radiu?
- Bo chcesz doświadczyć nowych przygód z religijnymi świrami?-
zażartowała.
- Bo nie słuchałem. Byłem zbyt pochłonięty obserwowaniem ciebie
– uniósł głowę i spojrzał na nią. Uśmiechnął się krzywo.- Widzisz, gdy
mówię takie rzeczy, to uśmiechasz się.
- Również szybciej bije mi serce – przyznała.
Przesunął się w dół jej ciała i oparł głowę na jej piersiach.
Zastanawiała się, czy jej serce biło na tyle głośno, aby uszkodzić jego
słuch. Uniosła drżącą dłoń i położyła ją na jego głowie, pozwalając
swoim palcom na bawienie się jedwabnymi kosmykami jego włosów.
Leżeli tak przez długi czas. Wdychała jego zapach, który przylgnął do
poduszki pod jej głową, jak i całe jego łóżko. Rozkoszowała się ciężarem
jego głowy na swoich piersiach i opuszków palców przyciśniętych do jej
żeber. Toni zamknęła oczy, gdy jej myśli wreszcie się uspokoiły.
- Weszłaś do mojego łóżka po to, żeby mnie uwieść?- zapytał.
Zaśmiała się.
- Sam możesz stwierdzić, że nie jestem w tym zbyt dobra.
- Nie, nie mogę i mam wzwód aby to potwierdzić.
Jej serce zatłukło o jej żebra. Nie sądziła, aby kiedykolwiek zdołała
się przyzwyczaić do tak szokujących stwierdzeń.
- Pozwolisz mi go possać?- zapytała.
Zaśmiał się i uniósł głowę. Zmusiła się, aby spojrzeć w dół i
napotkać jego spojrzenie. Miał wiele powodów, aby ją wyśmiać; jej
próby bycia seksowną były śmieszny.
- Czy pozwolę ci go possać?
- Jeśli boisz się, że zrobię ci krzywdę… - przerwała kontakt
wzrokowy przez schylenie brody.- Pewnie wolisz kogoś, kto wie jak to
robić. Rozumiem – próbowała wyślizgnąć się z łóżka, ale poruszył się aby
nakryć jej ciało i przycisnąć ją do cienkiego materaca pod sobą. Chwycił
ją za nadgarstki i przytrzymał po obu stronach jej głowy. Dreszcz
niespodziewanego podekscytowania przeszył jej ciało i zaczął pulsować
między jej udami. Pomyślała, że walczenie z jego uściskiem byłoby
przerażające, ale i podniecające.
- A już myślałem, że to ja jestem głupi – pokręcił na nią głową.-
Nigdy nie miałem problemu z odtrącaniem kobiety, którą nie byłem
zainteresowany. Wiem, jak mówić nie. Jeśli chciałbym kogoś innego, to
bym to powiedział. Jedyną kobietą, którą chcę, jesteś ty.
- Nawet jeśli jestem niedoświadczona?
- Cholera, myślę, że to dlatego, że jesteś niedoświadczona. To
odświeżające. Każda kobieta, która nie ma zbyt wiele doświadczenia z
pewnością nie daje mi tego do zrozumienia.
Jęknęła, gdy zrozumiała jego słowa.
- Och. Więc powinnam udawać, że znam się na rzeczy i przejść
przez to jakoś.
Pocałował ją w czubek nosa.
- Nie. Powinnaś robić to, co właśnie robisz.
- W takim razie przestań mi to tak utrudniać. Nie lubię, gdy się ze
mnie śmiejesz.
- Nie śmieję się z ciebie, owieczko. Po prostu mnie uszczęśliwiasz.
Jej serce zabiło mocniej. Najwidoczniej ostatnio robiła to często.
Może powinna odwiedzić kardiologa?
- Naprawdę?
- Sprawiasz również, że gadam zbyt wiele. A teraz zamknę się i
pozwolę ci possać mojego twardego jak granit fiuta.
Pocałował ją mocno i przewrócił się na bok przy ścianie. Spojrzała
w jego zaspane, niebieskie oczy, a potem zerknęła w dół, aby zobaczyć
jego twardego fiuta. Niestety szybko została rozproszona przez jego
muskularną pierś. Dotykając go dłońmi, badała twarde kontury jego
torsy. Spostrzegła, że jego brzuch był równie fascynując i dalej pocierała
jego skórę, aż zauważyła, że jego oddech stał się urywany. Kiedy
odsunęła pościel z jego biodra, od razu spostrzegła jego kolegę. Długi,
twardy i imponująco gruby, fiut Logana wyprostował się w jej stronę. Nie
było mowy, żeby zdołała włożyć go całego do swoich ust. Zerknęła na
niego niepewnie, ale zauważyła, że miał zamknięte oczy i zagryzł dolną
wargę. Toni żałowała, że nie mogła mu teraz zrobić zdjęcia. Boże, jeśli
zamieściłaby jego takie zdjęcie w swojej książce, to każda kobieta, która
by je zobaczyła, musiałaby od razu zmienić majtki.
Jej wzrok wrócił do jego fiuta. Tym nie chciała się podzielić z całym
światem. Choć wiedziała, że nie było to możliwe, to chciała go całego
tylko dla siebie. Opuszkami palców dotknęła twardą długość jego fiuta,
która zadrżała. Zaskoczona, odsunęła się. Czy tak właśnie powinno być?
Zrobiła mu krzywdę? Może nie powinna być taka odważna? Logan wydał
z siebie dźwięk – była to w połowie rozkosz, połowicznie udręka – ale nie
ruszył się.
Toni przesunęła się w dół łóżka, aż miała go na linii wzroku.
Pocałowała go w podbrzusze, zadowolona, że drżał pod jej wargami.
Dotknęła jego fiuta palcami i Logan wciągnął do ust drżący oddech.
Podobało mu się? Tak sądziła, ale nie była pewna. Kusiło ją, aby go o to
zapytać, ale przypomniała sobie, iż powiedział, że zda sobie sprawę co
mu się podobało, jeśli się skupi. Denerwując się, schyliła głowę i
przesunęła językiem po główce jego fiuta.
- Toni, proszę – szepnął.
Proszę? O co prosi? Znowu go polizała i zaczekała na jego reakcję.
Podobało się jej jak kilka jej dotyków sprawiało, że oddychał ciężej, a
jego mięśnie napięły się. Czuła się potężnie i nieco seksownie. I bardzo
napalenie. Przesunął dłoń na tył jej głowy. Mięśnie jego ramienia napięły
się, ale nie pchnął jej do przodu aby zmusić ją by go wzięła, choć była
całkiem pewna, że tego chciał.
Gdy wreszcie nabrała odwagi, aby to zrobić, Toni przesunęła
palcami w dół jego grubej długości, muskając żyły pod jego satynową
skórą. Kiedy jej palce musnęły pomarszczoną skórę jego jąder, zassał
głęboki oddech. Zastanawiała się, co by zrobił, gdyby… Toni pochyliła się
i pocałowała luźną skórę, którą padała palcami. Pocałowała jądra w taki
sposób w jaki on pocałował ją między udami, z wilgotnymi wargami i
muśnięciami języczka. Zaczął się wiercić, zaciskając dłonie na pościeli
pod sobą.
Zachęcona przez jego podekscytowanie, przesunęła językiem po
jednym jądrze i possała je delikatnie. Wiedziała, że ta część mężczyzny
była niesamowicie wrażliwa na ból, ale nie była pewna, że miało się to
tak samo wobec przyjemności. Głęboki jęk rozkosz jej kochanka – jej
kochanka – podniecił Toni. Jakie jeszcze seksowne dźwięki potrafił
stworzyć ten mężczyzna oprócz seksownego pomruku basu?
Chwyciła w dłoń jego długość i uniosła głowę, aby spojrzeć na jego
ogromnego fiuta. Już opływał wilgocią. Pojedyncza kropelka spłynęła z
jego czubka. Toni zdecydowała, że wolałaby aby jego gruba długość
wbijała się w jej gorącą i obolałą cipkę, ale i tak już mu powiedziała, że
mu obciągnie, więc nie zamierzała teraz zmieniać swojej taktyki. Dasz
radę, Toni. Użyła swojej dłoni, aby nakierować go do swoich ust. Jego
pierwszy posmak nie był tym, czego się spodziewała. Był słony.
Piżmowy. Nie była pewna, czy byłaby w stanie przełknąć jego całą
spermę. Miała ją połknąć? A może wypluć? Jaka była pierwsza
procedura, gdy po raz pierwszy robiło się loda facetowi? Toni doszła do
wniosku, że potrzebowała więcej doświadczonych koleżanek, które
porozmawiałyby z nią na takie tematy. Może Reagan dałaby jej kilka
porad, jeśli by ją poprosiła, ale nie sądziła, że Logan by wytrzymał, jeśli
teraz pobiegła by do Reagan zapytać o to, czy powinna połknąć.
Jego palce rozprostowały się na prześcieradle i pogładził delikatnie
jej włosy jedną ręką.
- Jest świetnie, kochanie. Jesteś taka piękna. Strasznie mi się teraz
podobasz.
W porządku, z całą pewnością połknie. Teraz podnieciła go na
tyle, aby skorzystać z tej szansy. Wzięła go głębiej do ust. Głębiej.
Głębiej. Poczuła odruch wymiotny. Cofnęła się szybko, krztusząc się w
najgorszy sposób.
Jej brzuch wciąż ściskały skurcze, więc ukryła twarz w materac
obok jego biodra. Poniżona, modliła się o to, aby jakiś kosmita wciągnął
ją na swój statek i odleciał z nią w odległą galaktykę.
Logan dotknął tyłu jej głowy.
- Wszystko w porządku?
- Nie śmiej się – poprosiła głosem stłumionym przez pościel.
- Nie śmieję się. Nie musisz brać go głęboko. Główka i tak jest
najwrażliwszą częścią.
Wiedziała o tym. Każdy o tym wiedział. No dobra, może jednak nie
wiedziała. Ale teraz już tak.
- Chcesz spróbować jeszcze raz?- zapytał.- A może mogę zerwać z
ciebie tą koszulę i przelecieć te cudowne cycki?
Otworzyła szeroko oczy. Co? Niby jak to miało być fajne? Albo
nawet możliwe? Leżała tak przez chwilę, próbując sobie wyobrazić jak
jedna z jej piersi byłaby rżnięta.
- Toni?
Uniosła głowę, aby na niego spojrzeć.
- Możesz przelecieć moje cycki innym razem – powiedziała.- Teraz
znowu próbuję ci obciągnąć.
Zagryzł wargę i wiedziała, że z trudem powstrzymywał śmiech.
Walnęła go w brzuch i zmierzyła wzrokiem tą rzecz, która próbowała
zadławić ją na śmierć.
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli dam ci kilka rad?- zapytał.
- Prawdę mówiąc, to mi ulży – pewnie dlatego, że uratowałby ją od
ponownego zawstydzenia.
- Chwyć za nasadę jedną ręką – powiedział.
Ustawiła się w bardziej komfortową pozycję na kolanach i łokciu i
użyła wolnej ręki, aby chwycić jego kutasa za nasadę.
- Nie tak mocno – powiedział bez tchu.
- Przepraszam - rozluźniła uścisk.
- Idealnie. Nic nie boli bardziej, niż para ostrych zębów drapiących
o powierzchnię twojego fiuta.
- Nic?
- Kilka rzeczy – przyznał.- Więc zakryj zęby wargami, tak, właśnie
w taki sposób – zademonstrował, wciągając swoje usta na zęby.
- Robiłeś to już wcześniej, Logan?
Zaśmiał się.
- Uch, nie osobiście.
Powtórzyła ruch z zakrywaniem zębów i spojrzała na niego
wyczekująco.
Odgarnął pojedynczy kosmyk włosów za jej ucho.
- Wspomniałem już, że niesamowicie mi się teraz podobasz?-
ściągnął jej okulary z nosa i odłożył je na materac.
Skinęła głową, wciąż robiąc minę zamierzam-ci-obciągnąć.
- Więc śmiało – skinął głową w stronę swojego uda.
Ramiona napięły się jej z nerwów i nakierowała go do swoich ust,
ale już nie popełniła błędu poprzez wepchnięcie go sobie do gardła.
- Możesz go wziąć nieco głębiej?
Wsunęła kolejny cal.
- Idealnie – powiedział.- Wszystko w porządku?
- Mmm-hmmp – była całkiem świadoma tego, jak jej ślina ściskała
po jego długości i skapywała na jej dłoń.
Puściła jego fiuta, aby wytrzeć dłoń w pościel i spróbowała zassać
swoją ślinę z powrotem do ust.
- Nie próbuj być czysta – powiedział.- Ośliń go całego. Wilgoć jest
seksowna.
Skoro tak twierdził. Znowu chwyciła w dłoń jego długość,
przyciskając główkę jego fiuta do podniebienia, całkowicie zakrywając
zęby wargami i czekając.
- Powiem ci jak lubię najbardziej, ale jeśli to dla ciebie zbyt duże
wyzwanie, to nie martw się o to. Spodoba mi się wszystko co zrobisz.
Była gotowa na wyzwanie, jeśli nie oznaczało ono jego fiuta w
głębi jej gardła.
- Ssij, gdy się cofniesz, mrucz, gdy go weźmiesz z powrotem. Nie
za głęboko. Nie udław się.
Czuła się niezręcznie, wykonując ruch za pierwszym razem i myśląc
intensywnie o tym co robiła – zwłaszcza o mruczeniu – ale gdy już się z
tym uporała, to zauważyła jak głośny stal się Logan. Z całą pewnością
mu się podobało.
- Cofnij się jeszcze troszkę – wydyszał.- Tak, że twoje wargi
natrafią na krawędź… o Boże, właśnie tak.
Udzieliło się jej jego podniecenie. Nieświadomie zaczęła kołysać
biodrami. Jej majtki były całkowicie przemoczone, jej cipka opuchnięta i
drżąca i zdecydowanie zbyt pusta.
- Potrzyj… potrzyj językiem… o … gdy zsuniesz się w dół.
Przesunęła po nim językiem.
- Kurwa, właśnie tak, skarbie! Tak. A teraz szybciej.
Robiła to. Dawała mu rozkosz.
- Hej, Logan – ktoś zawołał z przodu busu.- Spotkanie z fanami
zaraz się zacznie. Dojdziesz do nas?
- Zaraz – zawołał, wyginając plecy na łóżku.- Już prawie.
Poklepał Toni po tyle głowy – był to znak, którego nie rozumiała –
a potem eksplodował w jej ustach, zalewając jej język gęstym, słonym
płynem. Połknęła, wciąż używając techniki której jej nauczył, aż przestał
tryskać i przeklinać pod nosem.
Wypuściła go z ust, czując ból w mięśniach twarzy i gardła, ale
cholera by wzięła, jeśli nie było to tego warte. Całkowicie sprawiła mu
przyjemność. Doszedł. W jej ustach.
Uniósł głowę z poduszki, aby skupić się na niej.
- Połknęłaś?
Wciąż dysząc i łapiąc ciężko powietrze, skinęła głową.
- Kurwa, kobieto.
Chwycił ją i rzucił na tył łóżka. Co? Zarzucił jej spódnicę na biodra i
chwycił jej majtki w jedną dłoń, zsuwając je z jej ud. Ściągnął je z jej
jednej nogi, rozsunął je szeroko, wsunął się między jej uda i wbił się
wciąż twardym kutasem w jej gorącą, mokrą cipkę. Krzyknęła z
podniecenia – czując skurcze rozkoszy, gdy jej cipka zacisnęła się wokół
jego fiuta. Gdy jego erekcja zniknęła, wysunął się z frustracji i przesunął
w dół jej ciała. Wsunął dwa place w jej cipkę, a wargami uczepił się jej
guziczka. Szybko doprowadził ją do szaleństwa, wsuwając i wysuwając z
niej palce i pieszcząc jej łechtaczkę językiem i wargami, dopóki nie
zaczęła kołysać się przy jego twarzy i wykrzykiwać jego imię.
Eksplodowała, a jej całe ciało napięło się w rozkoszy. Gdy wróciła znowu
na ziemię, Logan wziął ją w mocny uścisk.
- Nie mogę się doczekać, aby zamknąć się na cały dzień w moim
pokoju hotelowym i pokazać ci wszystkie rzeczy, jakie zamierzam zrobić
z twoim ciałem – szepnął.
Ciało Toni napięło się, gdy otworzyła szeroko oczy. Nie była
pewna, czy powinna się denerwować, czy ekscytować z tego powodu.
- Twoja cipka jest taka słodka – powiedział.- Zacznę od lizania jej
przez godziny.
W porządku, była podekscytowana.
Rozdział 10
Chaos.
Toni oczekiwała, że spotkanie z fanami będzie ekscytujące, ale
wszystko wymknęło się spod kontroli. Jej pomysł, aby zrobić z tego
medialne wydarzenie dodało jeszcze więcej chaosu. Zespół zdawał się
nie mieć nic przeciwko dodatkowej uwadze, a może po prostu byli
przyzwyczajeni do szaleństwa, ale ochrona z trudem radziła sobie z
przepuszczaniem legalnych VIPów od tych, którzy próbowali się wkraść
po usłyszeniu transmisji radiowej i mieli ze sobą protestanta. Był to
daremny wysiłek, ale skończyło się na wielkiej mieszaninie szaleństwa.
Toni nie miała nadziei na skończenie tego wszystkiego, więc postanowiła
się trzymać blisko Logana, który wziął na siebie fanów z protestantami.
Toni trzymała swój aparat i nagrywarkę, starając się jak mogąc rozdając
formularze ludziom, którzy mogliby się znaleźć w jej książce,
jednocześnie robiąc notatki. Podczas gdy Toni była Królową Wielu Zadań,
wszystko zdawało się tworzyć jedność poprzez mieszaninę nieznanych
twarzy i urwanych słów. Miała nadzieję, że zwykle wydarzenia nie były
tak przytłaczające dla zespołu. Jakim cudem dawali radę z dnia na dzień?
- Więc w ogóle słyszałaś jakąś z naszych piosenek?- Logan zapytał
kobietę, która trzymała znak z napisem Exodus End Powinno Skończyć Się
Właśnie Teraz.
- Nasz chór przestudiował teksty – powiedziała, otwierając szeroko
oczy, gdy oderwała wzrok od Logana do Maxa, który śmiał się z czegoś
co powiedział fan, a potem do Dare’a, wokół którego zgromadziła się
grupa na trzy stopy i który miał nieosiągalny wyraz twarzy. Uduchowiona
kobieta faktycznie pisnęła w przerażeniu, gdy seksowny gitarzysta
spojrzał jej w oczy.
- A w ogóle mamy teksty?- Logan zerknął na Toni.- Tak właśnie
nazywacie słowa, które wychodzą z ust Maxa?
Kobieta oderwała wzrok od Dare’a i spojrzała na Logana.
- Co?
- Nie sądzę, żeby ta udawała – Logan powiedział Toni. Już odkrył
trójkę „protestantów”, którzy byli fanami w przebraniu. Nie było to
trudne. W końcu zaczęli paplać o zaszczycie bycia w ich muzycznej
wspaniałość.
- Dlaczego wasz chór kościelny przestudiował teksty Exodus End?-
Toni zapytała, wciskając formularz do dłoni kobiety.
- Bo to demoniczna wiadomość, która omamia nasze dzieci.
- Mogę już ją zostawić?- zapytał fan, który jakimś cudem namówił
ją do dołączenia do niego za sceną. Być może udało mu się dlatego, że
miał z jakieś piętnaście lat, czy coś i miał najbardziej niewinną oczy. Cóż,
z wyjątkiem kolczyków w nosie, brwi i wardze.- Jest pokręcona – kobieta
spojrzała na niego zszokowana, gdy dzieciak odwzajemnił spojrzenie ze
złością.- No co? Powiedziałem pokręcona. Umyj sobie uszy, babciu.
- Jakim cudem udało ci się ją namówić, żeby przyszła tu z tobą?-
zapytał Logan.
- Powiedziałem jej, że chcę zostać uratowany. Mogę już pójść
porozmawiać z Millsem? Jest moim idolem.
- Powodzenia co do tego – powiedział Logan. Wcisnął wejściówkę
w rękę dzieciaka i skinął głową w stronę Dare’a.
Logan przechylił głowę w stronę kobiety i podrapał szczękę jednym
palcem.
- Więc którą piosenkę przeanalizowaliście? Próbuję sobie
przypomnieć, która ma złowieszcze przesłanie.
Kobieta zerknęła nerwowo na Toni. Toni była pewna, że to dlatego,
iż wyglądała „normalnie.”
- Czyż nie jest piękny?- zapytała ją Toni.
Spojrzała na Logana. Naprawdę na niego spojrzała. Jej mina
złagodniała.
- Być może, jeśli przyciąłby włosy – szepnęła kącikiem ust.
Logan roześmiał się.
- Przyciąłem kilka cali zaledwie kilka tygodni temu, ale bardziej ich
nie skrócę. Panie lubią za nie ciągnąć, gdy… - poruszył sugestywnie
brwiami i Toni wreszcie spostrzegła, że kobieta zarumieniła się, gdy
Logan się z nią droczył.
- Cóż, ja bym tego nigdy nie zrobiła – kobieta pisnęła, dotykając
drżącą ręką szyi.
Logan skrzywił się.
- Co za nieszczęście. Naprawdę powinnaś. Nie, żebym szedł na
ochotnika. Właśnie zacząłem myśleć, żeby znaleźć sobie stałą
dziewczynę – Logan spojrzał w stronę Toni.- Słodką dziewczynę, którą
łatwo zawstydzić. Ma mózg. Niedopasowane skarpety. I duże cycki –
uniósł dłonie przed swój tors.- To jest dopiero towar.
Toni walnęła go w ramię, ale jej serce promieniało. Nigdy nie
spodziewała się, że weźmie ją pod uwagę, szukając materiału na
dziewczynę. Przerzuciła tą myśl na tył umysłu. Później się tym
pozachwyca, gdy jakaś obca kobieta nie będzie kręcić głową w
niezadowoleniu.
- Czy twoje całe stowarzyszenie przyszło protestować wobec
koncertu?- Toni zapytała kobietę.
Ta pokręciła głową.
- Niektórzy nie winią zespołu za samobójstwo Jeffa, ale ten słodki
chłopiec zmienił się, odkąd zaczął słuchać muzykę szatana.
Serce Toni podeszło jej do gardła.
- Tak mi przykro. Dobrze znałaś Jeffa?
Skinęła lekko głową.
- Był przyjacielem mojego wnuka. Przynajmniej wtedy, kiedy byli
jeszcze młodzi. Ich drogi rozeszły się w podstawówce. W liceum w ogóle
ze sobą nie rozmawiali. Naszemu Timothiemu wciąż zależało. Rozpłakał
się, gdy usłyszał wiadomości o tym, że Jeff się zastrzelił. Myślał o tym, że
mógłby być lepszym przyjacielem dla Jeffa. A może wtedy Jeff by nie… -
kobieta pękła i wyciągnęła chusteczkę z kieszeni, ocierając oczy. Toni
zauważyła, że jej również były wilgotne i sięgnęła do swojej torebki, aby
podać drugą chusteczkę krwawiącemu sercu u jej boku. Czując się
głupio, ale przynajmniej nie żałośnie, Toni otarła swoje własne oczy.
Logan ścisnął ramię kobiety.
- Moje kondolencje. Wiem, jakie to trudne.
- Skąd możesz wiedzieć jakie to trudne, gwiazdo rocka?- prychnęła.
- Kiedy Vic się zabiła, to też myślałem, że ból spowodowany jej
stratą mnie zabije.
Vic?
Logan zerknął na Dare’a, który rozmawiał z dzieciakiem z
błyszczącą, nową wstępówką.
Kobieta chwyciła Logana za dłoń i ścisnęła.
- Tak mi przykro wobec twojej straty…
- Przyjaciela – powiedział Logan.- W liceum była dziewczyną
naszego gitarzysty prowadzącego. Chodzili ze sobą do dwudziestki, więc
wszyscy ją dobrze znaliśmy. Każdy myślał, że Dare kiedyś się z nią ożeni.
Kiedy straciła dziecko… lekarze powiedzieli, że to przez zaburzenie
hormonalne… - Logan z trudem przełknął ślinę i zamknął oczy.
Jakim cudem Toni przegapiła ten fakt w swoich poszukiwaniach?
Objęła ramionami Logana i przytuliła go tak mocno, jak tylko mogła.
Dare Mills był kolejny na jej liście.
- Jeżeli poczujesz się lepiej, obwiniając kogoś, to całkowicie
zrozumiem – Logan powiedział do kobiety.- Nie mogę ci tego zabronić,
jeśli ból po stracie będzie dzięki temu łatwiejszy.
- Ten chłopiec – powiedziała, skinąwszy głową na młodego fana
Exodus End, któremu towarzyszyła.- Strasznie przypomina mi Jeffa.
Myślę, że właśnie dlatego przyszłam z nim tutaj – uśmiechnęła się,
przyglądając się jak chłopak rozmawiał entuzjastycznie ze swoim
gitarowym bohaterem.- Wygląda na szczęśliwego, że może tu być.
Cieszę się, że mu to dałam.
- Cóż, skoro już tu jesteś, to równie dobrze możesz napić się piwa.
Obiecuję, że dzisiejszej nocy nie poświęcimy żadnej kozy w imię szatana.
Zaśmiała się.
- To niezbyt ładnie żartować sobie z bezradnej, starszej kobiety.
- Bezradnej? Nie widzę tu żadnej, bezradnej kobiety. Choć musisz
być przerażona, będąc w tym samym pomieszczeniu z Maxem, ale kto by
cię winił.
Toni zaśmiała się i wreszcie go puściła. Logan objął ją ramieniem,
aby mu czasem nie uciekła.
- Który z was to Max?- zapytała kobieta.
- Ten wysoki w skórzanych spodniach.
Kobieta wyciągnęła szyję i westchnęła, gdy spostrzegła maca
wśród kobiecego tłumu.
- Ten wysoki z krótkimi włosami?
- Taa, jest naszym gitarzystą prowadzącym. To głównie on pisze
nasze złowieszcze teksty.
- Jest przyjemny dla oka – zamruczała.
Toni zagryzła wargę, aby się nie roześmiać.
- Idź się przedstawić – zaproponował Logan. – To wyskoczy z tych
spodni.
- Chyba tak zrobię – powiedziała, idąc po piwo do najbliższej
lodówki, po czym powędrowała w stronę Logana.
- Już sądziłem, że się jej nie pozbędę – powiedział Logan, zanim
skradł jej pocałunek. Ktoś uniósł telefon, aby zrobić zdjęcie. Logan
odwrócił się w stronę aparatu i wciągnął Toni za siebie. Rozumiała,
dlaczego nie chciał aby ktoś miał jakiś namacalny dowód jak ją całował,
ale mimo to zabolało ją coś w piersiach. Wyślizgnęła się z uścisku
Logana i pomaszerowała w stronę Dare’a. Wciąż była mu dłużna uścisk.
Nie mogła sobie wyobrazić jak trudna była dla niego strata
nienarodzonego dziecka i jak w tej tragedii matka dziecka popełniła
samobójstwo. Nic dziwnego, że trzymał obcych na odległość.
Rozdział 11
Logan odwrócił się, zastanawiając się dlaczego Toni nagle ruszyła
w przeciwnym kierunku. Chciała, żeby jej zdjęcie znalazło się w całym
Internecie wraz ze spekulacjami dlaczego całował ją w miejscu
publicznym? Pocałowanie jej przed wszystkimi nie było najmądrzejszym
posunięciem, ale nie mógł nic na to poradzić. Lubił ją całować. I nie miał
nic przeciwko temu, kto by się dowiedział. Jednak wiedział jak okrutni
potrafili być ludzie w stosunku do sław, więc chciał ją chronić przed tymi
bzdurami. Nie zauważyła tego? Gdzie do cholery poszła? Rozejrzał się po
pomieszczeniu za burzą gęstych, brązowych włosów.
Gdy Logan spostrzegł ją z rękami wokół Dare’a, to szczęka opadła
mu z niedowierzania. Dare wiedział jak Logan ją lubił. Dlaczego doszedł
do wniosku, że może dotykać jego kobietę? Może Pan-Ja-Wiem-Wszystko
chciał udowodnić Loganowi, że nie był gotów się z nią związać. Może
Pan-Ja-Niczego-Nie-Spieprzę pomyślał, że przez to Logan z niej
zrezygnuje. Co za drań.
Logan pokonał pokój w kilku krokach i pchnął Dare’a w ramię.
- Zabieraj z niej swoje pierdole ręce, Mills.
Dare spojrzał na niego, jakby mówił w języku Klingon
1
.
- Co?
- Słyszałeś mnie. Nie dotykaj mojej kobiety.
Dare zamrugał wyjątkowo mocno.
dla rasy
. Klingoński posiada własną gramatykę, składnię i słownictwo.
- Twojej kobiety?- uśmiechnął się demonicznie i przyciągnął Toni
bliżej.- Wydaje mi się, że pominęła twoje wyznanie. Wygląda na to, że
jest ze mną.
Ręka Logana poruszyła się z własnej inicjatywny. Szczerze nie
chciał przywalić Dare’owi w twarz. Prawdę mówiąc, to nie zdawał sobie
sprawy, że mu przywalił, dopóki Logan nie odsunął swoich piekących
knykci od nosa, z którym się spotkały. Ale zanim Dare zdołał oddać, Toni
chwyciła Logana za jedno ucho i pociągnęła w dół do swojej wysokości.
- Co jest z tobą nie tak?- ryknęła.
Nigdy wcześniej nie widział jej tak złej. Dlaczego jego rozporek
nagle był taki pełen?
- Ze mną? To ty się rzucasz na Dare’a.
- Rozpieprzę cię później, Lo – powiedział Dare. Odchylił głowę do
tyłu, ściskając nasadę nosa dwoma palcami. Jeden z ochroniarzy
popychał go w stronę łazienki.
- Nie wisiałam na nim – powiedziała Toni.- Przytulałam go.
Logan odsunął jej dłoń od swojego ucha i wyprostował się.
Skrzyżował ręce na torsie i spojrzał na nią ze złością.
- To to samo.
- Nie to samo. W ogóle. I niby od kiedy jestem twoją kobietą?
- Od chwili w której zdobyłem twoją wisienkę.
Posłała mu lodowate spojrzenie.
- Pozwoliłabym jakiemukolwiek członkowi twojego zespołu zdobyć
twoją wisienkę – powiedziała.- Wiesz o tym, prawda? Chciałam się jej
pozbyć i mieć to już za sobą. Nie obchodziło mnie kto by to zrobił.
Serce ścisnęło mu się w piersi, blokując drogę oddychania. Nie
mogła tego mieć na myśli.
Rozejrzał się za gapiami. Może ich spotkanie z fanami nie było
najlepszym miejscem, aby o tym porozmawiać. Chwycił ją za ramię i
pociągnął w stronę łazienki. Zapomniał, że był tam Dare, dopóki nie
skonfrontował się z parą zielony oczu, które błyszczały nad krwawiącym
nosem. Nie było mowy, żeby poradził sobie z tym tygrysem zamkniętym
w klatce
- Przyszedłeś przeprosić?- zapytał Dare, wpychając chusteczkę do
dziurki.- I tak to cię nie uratuje. I tak cię rozpierdolę.
- Prawdę mówiąc, to zapomniałem, że tu jesteś – powiedział
Logan.
- Zauważyłem – Dare odepchnął go na bok i wyszedł. Technik o
ksywce T-Bone, chwycił za apteczkę i ruszył za Dare’em.
Kiedy zostali sami, Toni wyrwała się z jego uścisku.
- Dlaczego zachowujesz się jak dupek?
Myślała, że jest dupkiem? Ouch.
- N-nie wiem – nigdy wcześniej w swoim życiu nie czuł się tak
bardzo zdezorientowany. I nie martwił się o to, co ktoś o nim pomyśli. I
nie bał się, że zrobił coś, czego nigdy mu nie wybaczy. Mniej martwił się
o to, że Dare go rozpieprzy i bardziej obawiał się niezadowolenia Toni.
- Jak mogłeś pomyśleć, że lecę na Dare’a? I to tuż przed twoim
nosem?
- Nie myślałem, tylko zobaczyłem.
- Przytulałam go, Logan. Po tym co powiedziałeś o straceniu dziecka
i samobójstwie matki, ścisnęło mi się serce i musiałam go przytulić.
Zachowywała się jak słodziak pierwszej klasy, a on jak kompletny
dupek.
- To nawet nie było dziecko Dare’a. Było Maxa.
Toni wpatrywała się w niego z rozdziawionymi ustami przez długą
chwilę.
- Myślałam, że była dziewczyną Dare’a.
- Bo była.
Toni zassała głęboki oddech do piersi i wypuściła je z grymasem.
- Lepiej, żeby to nie znalazło się w książce – powiedział.
Energicznie potrząsnęła głową.
- Nie umieszczę w książce niczego, co mogłoby zranić któregoś z
was – spuściła głowę.- Albo was wszystkich.
Wierzył jej. Jeśli powiedziałaby mu, że świniom wreszcie wyrosły
skrzydła, to też by w to uwierzył.
- Przepraszam, że byłem takim dupkiem – powiedział Logan.- Ja
tylko… - zapatrzył się w ścianę za nią. Jak miał to powiedzieć?- Nie
podoba mi się, gdy inny mężczyzna cię dotyka.
- To oczywiste – zaśmiała się, przez co spojrzał na nią.
Uśmiechała się. Poczuł się tak, jakby ciężar świata spadł mu z
ramion.
- Nie nienawidzisz mnie?
- Dlaczego miałabym cię nienawidzić? Jestem przecież twoją
kobietą, prawda?- przechyliła głowę na bok i puściła mu oczko.
Uśmiechnął się, czując jak kręci mu się w głowie ze szczęścia.
- Taa.
- Idź porozmawiać z Dare’em.
- Muszę?
- Tak jakby walnąłeś go w nos, Logan. Nie sądzisz, że wisisz mu
przynajmniej przeprosiny?
Wziął głęboki oddech.
- Taa. Wiesz i tak skopie mi dupę.
- Pewnie na to zasługujesz. Ale pocałuję ją i do wesela się zagoi.
- Trzymam cię za słowo.
- Więc pozwolisz mi?
- Na co?
- Aby zrobić kilka rzeczy z twoim tyłkiem.
Logan wgapił się w nią.
Spuściła wzrok.
- Zapomnij, że o to pytałam.
- To zależy co masz na myśli. Żadnych innych fiutów w mojej
sypialni.
Zaśmiała się.
- Dlaczego miałabym użyć fiuta na strap-onie…
Otworzyła szeroko oczy, gdy zdała sobie sprawę o czym była
mowa. Wciąż była strasznie niewinna, więc podobało mu się, że robiła
się bardziej odważna u jego boku. Logan odgarnął twarz z jej słodkiej
twarzy i wsunął go za jej ucho. Spojrzał w jej intensywnie brązowe oczy
schowane za grubymi szkłami i nie mógł powstrzymać uśmiechu. Był to
stały stan, gdy była w pobliżu. Co takiego było w tej kobiecie, że tak go
skręcało? Boże, miał nadzieję, że nie spieprzy tego z nią. Choć wiedział,
że było to nieuniknione. Koniec końców to i tak wszystko spieprzał. Z
wyjątkiem muzyki. Była to jedyna rzecz, którą miał pod idealną kontrolą,
ale być może miało to więcej wspólnego z członkami jego zespołu,
załogą i jego nadgorliwym menadżerem, niż z tym co robił w pojedynkę.
- Jesteś piękna. Spróbujemy – niektóre rzeczy są tak sprośne, że aż
zaparują ci szkiełka – pocałował ją w czubek głowy, zanim wyszedł, aby
poszukać swojego zasłużonego kopniaka w zad.
Niesamowicie wkurzony Dare opuścił swoją gardę i został
całkowicie otoczony przez kolekcję wielbicieli głównego gitarzysty
(głównie mężczyzn) i wielbicielek fiutów gwiazd rocka (głównie kobiet).
Logan dokładnie wiedział jak zdobyć przebaczenie Dare’a. Uwolnić go od
tego piekielnego stowarzyszenia. Przynajmniej Dare uważał to za piekło.
Loganowi nie przeszkadzało nieco więcej fanów.
- Hej, Dare – Logan zawołał przez tłum. Nie miał szans przedostać
się przez tłum wielbicieli.- Potrzebujemy się w garderobie. Natychmiast.
Dare zmierzył go wzrokiem. Oczywiście wiedział, że Logan kłamał.
Teraz tylko musiał zdecydować, które zło wybrać – fanom, którym
pozwolił się aż nazbyt zbliżyć, czy przyjaciela, który był teraz na jego
czarnej liście. Logan już myślał, że Dare wybrał tłum, dopóki nie uniósł
jednego palca i nie powiedział „Proszę wybaczyć”, przez co ludzie
rozsunęli się przed nim niczym Morze Czerwone.
Dare ruszył w stronę garderoby pod nazwą TYLKO Zespół –
Żadnych Gości i Logan ruszył za nim, mając nadzieję, że za drzwiami byli
jacyś świadkowie, w razie gdyby Dare naprawdę go zabił. Był strasznie
miłym człowiekiem, dopóki ktoś go nie wkurzył.
Dare wpadł do garderoby i Logan zamknął drzwi za nimi. Pewnie
powinni zapukać, zanim tak wpadli. Rytmiczne uderzanie ciała o ciało
dobiegło z kanapy, znajdującej się po drugiej stronie pomieszczenia.
Logan nie dostrzegł niczego innego, oprócz kobiecej stopy wystającej z
kanapy, ale wiele słyszał.
- Tak, Steve. O tak!
Cóż, to by wyjaśniało gdzie Steve się podział podczas spotkania z
fanami. Jego głowa wychyliła się znad oparcia kanapy i spojrzał z
dezorientacją na Logana i Dare’a.
- Co do kurwy się z tobą stało?- Steve zapytał, gdy zauważył
zakrwawioną chusteczkę, którą Dare wepchnął do nosa.
- Logan – Dare wyciągnął chusteczkę z nosa i nacisnął dziurkę
tyłem ręki, aby sprawdzić, czy wciąż krwawił.
- Nie przerywaj, kotku. Niemal tam jestem – kobieta zanuciła
gdzieś spod Steve’a.
Steve dalej gapił się na swoich kumpli, ale wznowił ruchy. Dźwięk
posuwanej, mokrej cipki, był nieomylny.
- Walnąłeś go czy co?
- Taa – powiedział Logan, przeczesując dłonią włosy.- Nie
chciałem. Cóż, jednak chciałem. Przesadziłem, kiedy zauważyłem, że
Toni na nim wisi. Myślałem, że ją podrywa. Przepraszam, że cię
uderzyłem, Dare. Przesadziłem.
- Logan zgłupiał na punkcie kobiety – powiedział Logan.- Teraz
jego ignorancja nie zna granic.
Dłoń z długimi, mocno różowymi paznokciami, wsunęła się we
włosy Steve’a. Drgnął, gdy chwyciła je w garść i pociągnęła.
- Ouch. Nie ciągnij.
- W takim razie przestań gadać. Nie mogę się skupić.
- Ja też – Steve przesunął się, aby uklęknąć na kanapie, kładąc
łokcie na oparciu i splatając razem palce.
- Nie miałam na myśli, żebyś przestał – kobieta zaprotestowała.
Steve zignorował ją.
- Przywalisz mu?- zapytał Dare’a.- Bo chciałbym to zobaczyć.
- Nie – powiedział Dare.- Znam lepszy sposób, żeby się na nim
odgryźć.
Chłód przebiegł wzdłuż kręgosłupa Logana. Nie było wątpliwości,
że Dare byłby w stanie wyrwać mu wnętrzności, jeśli miałby taki zamiar.
- Po prostu mi przywal. Miejmy to już za sobą.
Dare zaśmiał się zimno, a potem wyszedł z garderoby bez słowa.
- Kurwa – powiedział Logan.- Myślisz, że co zrobi?
- Jeśli byłbym tobą, to miałbym oko na Toni – powiedział Steve.-
Wiesz, że jeśli okaże jakiejś kobiecie zainteresowanie, to jej majtki
zawisną wokół jej kostek w przeciągu pięciu sekund.
- Nie zrobiłby tego. Wie, że ją lubię.
- Jesteś pewien? Myślę, że jest na ciebie nieźle wkurwiony.
Dare nie był kimś, kogo chciałoby się wkurwiać. A Logan przywalił
mu w nos. Na oczach całego tłumu. Logan przetarł czoło jedną dłonią.
Więc co teraz miał z tym zrobić? Było za późno, żeby to cofnąć. Doszedł
do wniosku, że posłucha porady Steve’a i będzie miał oko na Toni. Jakby
w tym był jakiś problem.
- Możemy już dokończyć?- odezwał się zirytowany głos z kanapy.
Steve przewrócił oczami na Logana i znowu zniknął z pola wzroku.
Logan wyszedł z garderoby, zanim ich odgłosy rodem z pornola
przyprawiły go o kolejny wzwód.
Obserwowanie Toni okazało się być prostsze, niż się zdawało. Nie
chciał, żeby było oczywiste dla każdego, że na nią leciał. Nie wtedy,
kiedy media z całego miasta Eugene w Oregonie obserwowały każdy
jego ruch. Przynajmniej wydawało się, że Dare jeszcze nie rzucił
swojego czaru na Toni. Jak na razie. Znowu wrócił do swojego
opanowania i każdy zachowywał odpowiedni dystans od swojego
gitarowego boga. Logan dostrzegł Toni rozmawiającą z kobietą z
kościoła, która starała się zwrócić na siebie uwagę Maxa. Toni trzymała
w jednej ręce aparat, a drugiej nagrywarkę, podczas gdy zadawała
pytania, których nie mógł usłyszeć. Logan postanowił, że najlepiej było
zająć się czymś innym.
Piwo zadziałało.
Wyciągnął butelkę z pobliskiej chłodziarki i oparł się o ścianę.
Fanom nie zajęło dużo czasu, aby spostrzec, że był sam. Zadziwiająco
rozmowna kobieta doszła do wniosku, że jego uszy były wolne, aby
spędzić kolejne dwadzieścia minut, opowiadając mu o każdym zespole
jaki widziała na żywo.
- Oczywiście wy, Exodus End, jesteście najlepsi. Jednak chciałabym
też zobaczyć dzisiaj Sinnersów.
- To świetny zespół – powiedział Logan. Z oddaniem opróżnił
resztę butelki.
- Chyba jednak ominę Riott Actt. Nie znam żadnej z ich piosenek.
- Naprawdę nie powinnaś. Pewnego dnia tego pożałujesz.
Gdy wokół Maxa rozszedł się śmiech, Logan wyciągnął szyję, aby
zobaczyć jaką zabawę przegapił.
- Następnym razem chcę porozmawiać o kamerze w cyckach – ktoś
się uparł.
Kamerze w cyckach?
Logan doszedł do wniosku, że tego wieczoru już wykonał swój
obowiązek. Podał swoją pustą butelkę paplającej fance i ruszył, aby
dowiedzieć o co chodziło z kamerą w cyckach. Zainteresowało go to.
Nie był pewien, czy to Toni wyskoczyła z tym pomysłem, aby
trzymać aparat w swoich soczystych piersiach, czy też był to Max.
Którekolwiek doszło do takiego wniosku, sprawiło, że każdy facet w
pomieszczeniu zwrócił uwagę na Toni. Wszystko w dobrej wierze, ale
jeśli któryś by ją dotknął…
Logan wziął głęboki oddech. Dlaczego tak uparcie chciał ją mieć
tylko dla siebie? Zdecydowanie podobała mu się myśl, że jeszcze nikt w
niej nie był, ale nie był to jedyny powód dla którego tak go zakręciło na
punkcie tej kobiety. Był taki zaborczy w jej stosunku. Nadopiekuńczy. Nie
mógł się powstrzymać. Przecisnął się przez tłum, dopóki nie stanął obok
niej.
- Nazywam się Dennis Brown. Wygrałem w radiu swoją wejściówkę
za kulisy. Jestem fanem Exodus End od czternastu lat i widziałem mój
pierwszy koncert Ex-End z rodzicami, gdy miałem dziesięć lat – fan
powiedział do mikrofonu, przymocowanego do koszuli Toni.
Ugh. Był na swoim pierwszym koncercie w wieku dziesięciu lat?
Przez to Logan poczuł się staro. Ale trzydzieści dwa lata nie były aż tak
zaawansowanym wiekiem, prawda?
Nie, jeśli on miał tu coś do powiedzenia.
Logan był zadowolony, że Toni nie odsłaniała zbyt wiele dekoltu.
Jej koszula była zapięta wokół aparatu, więc obiektyw, który wystawał z
jej idealnych piersi, które należały do niego, z pola widzenia. Nagle
poczuł ogromną ochotę, by nieco ją zaskoczyć.
Pochylił się tuż do jej ucha i szepnął:
- Myślę, że powinnaś włączyć kamerę, gdy później będę cię
pieprzyć.
Poczerwieniała, tak jak przypuszczał, ale odszepnęła:
- Myślę, że ten cały ruch zemdli tego, kto to obejrzy.
Zaśmiał się. W porządku, podobało mu się, że był jej pierwszym i
jedynym kochankiem, ale uwielbiał bardziej jej poczucie humoru.
Podobało mu się jak się rumieniła, ale też mówiła takie rzeczy, które nie
sądził, aby kiedykolwiek padły z jej ust.
- Kto wpadł na pomysł, żeby przymocować ci kamerę na piersi?-
zapytał.
- Mój. To niemożliwe, aby przyciągnąć czyjąś uwagę, gdy Max jest
w pobliżu.
- Wiem coś na ten temat – Logan burknął.
- Więc doszłam do wniosku, że jeśli nie chcą rozmawiać ze mną, to
może porozmawiają do moich piersi. Dobra, kto następny?- zawołała.
Logan pochylił się do jej biustu.
- Logan Schmidt i jestem fanem piersi Toni od niemal całego dnia.
Zaśmiała i trzepnęła go w ramie.
- Nie żartuj sobie.
- Kto tu żartuje? Są niesamowite – przesunął usta do jej ucha.- Nie
mogę się doczekać, aby je razem ścisnąć wokół mojego fiuta i posuwać
je, dopóki na nich nie dojdę.
- Och! Więc to tak faceci posuwają cycki – wypaliła głośno. Bardzo
głośno.
Każdy w zasięgu słuchu parsknął śmiechem. Przez długi czas stała
całkowicie nieruchomo. Logan bał się, że niebawem będzie musiał ją
reanimować, jeśli wkrótce nie zaczęłaby oddychać. Nie wiedział ja
reanimować ludzi, ale zdecydowanie był gotów na usta usta z nią.
- Każdy to wie –oświadczyła po niekomfortowo długiej ciszy i
zaśmiała się. I śmiała. I pośmiała jeszcze trochę, dopóki Logan nie
doszedł do wniosku, że była na skraju histerii.
Uniósł jej dłoń i pocałował knykcie.
- Chodź, kochanie – powiedział.- Odsapniemy nieco na zewnątrz.
Wygląda na to, że przydałoby ci się nieco świeżego powietrza –
wyglądała tak, jakby potrzebowała pomocy psychiatry, ale nie było
mowy, że był na tyle głupi, aby powiedzieć to na głos.
Toni z trudem przełknęła ślinę i gorliwie pokiwała głową. Trzymając
jej dłoń w swojej, Logan poprowadził ją na tyły stadionu, gdzie były
zaparkowane busy. Posadził ją na rampie do wyładunku i stanął przed jej
kolanami, czekając, aż coś powie.
- Tak mi przykro, że jestem głupia co do tych rzeczy – szepnęła.-
Nie chciałam cię zawstydzić.
- Nie czuję się zawstydzony – zapewnił ją. Był nią urzeczony.
Nawet uważał, że wyglądała pięknie w pomarańczowym świetle lamp
ulicznych.
Uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
- Nie musisz kłamać, aby oszczędzić moje uczucia, Logan. Jestem
już dużą dziewczynką.
- Nie kłamię – uniósł jej dłoń z kolan i pocałował jej nadgarstek.-
Żałuję, że nie mogę przyspieszyć czasu o kilka godzin, aby koncert już
się skończył i abym mógł cię nauczyć kilku rzeczy na temat uprawiania
miłości – powiedział. I żebyś ty mogła mnie nauczyć, jak kogoś kochać.
Objęła rękami jego głowę i przytuliła go do swojego brzucha.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki miły?
Jego śmiech został stłumiony przy jej brzuchu.
- Bo mam niecne zamiary.
- Takie jak?
- Sprawić, abyś była moją – kurwa. Dlaczego to powiedział?
Pokazywał swoje karty zdecydowanie zbyt szybko.
Trzepnęła go w ramię.
- Nie mów rzeczy, których nie masz na myśli.
Żałował, że nie może powiedzieć, że nie miał tego na myśli.
Zwłaszcza, że nie chciał, aby odeszła. Och, co do cholery – lubił ją. I to
bardzo. Po prostu musiała nauczyć się żyć z tym. Jeśli mógł się do tego
przyznać, to z pewnością mogłaby to zaakceptować.
- Mówiłem szczerze, Toni – wyplątał głowę z jej uścisku, aby móc
na nią spojrzeć.- Naprawdę cię lubię. I nie chodzi tu tylko o pożądanie –
po raz pierwszy w jego życiu, któremu przewodził jego fiut.- Nie mogę
przestać o tobie myśleć. Nawet wtedy, gdy nie jesteś w moim łóżku.
Doprowadza mnie to do szaleństwa. Nie mam pojęcia, jak sobie z tym
poradzić.
Uśmiechnęła się i zobaczył uczucia, które było wyraźnie widać w jej
oczach.
- Pewnego dnia złamiesz mi serce - westchnęła i spojrzała nad
jego głowę, gdy powiedziała.- Ja ciebie też bardzo lubię, Logan. Ale być
może lepiej, abyśmy udawali, że jedyna rzecz jaka nas łączy, to
pożądanie. Jeśli się w tobie zakocham… - pokręciła głową i zamknęła
oczy.
- Nie ufasz mi swoim sercem.
- A powinnam?
Chciał powiedzieć, że powinna, że jej nigdy nie skrzywdzi, ale
bardziej niż ktokolwiek inny był świadom swojej przeszłości z kobietami.
- O tym musisz już zdecydować sama.
Zagryzła wargę i skinęła głową.
- Ufam ci swoim ciałem – powiedziała.- To jakiś początek, prawda?
- Idealny początek – miał nadzieję, że był to początek czegoś, co
nigdy nie musiało się skończyć.
Nie miał pojęcia, dlaczego przez kłębek pomieszanych myśli jego
serce zaczęło bić mocniej, gdy skakał z idealnych samolotów, ale Logan
podniósł Toni z ramy i postawił ją na nogi. Być może bycie sam na sam z
tą kobietą nie było najlepszym pomysłem. Sprawiała, że mówił i czuł
rzeczy, z którymi nie był jeszcze gotów się zmierzyć.
- Lepiej wrócę na spotkanie – powiedział.- Chcesz pójść ze mną?
Zassała głęboki oddech i wypuściła go powoli.
- Chyba pójdę się schować na jakiś czas w garderobie Reagan, jeśli
nie masz nic przeciwko – powiedziała po chwili.
Logan wzruszył ramionami.
- To nie moja garderoba, musisz ją o to zapytać – schylił głowę w
jej stronę, stwierdzając, że wyglądała nieco blado.- Czujesz się dobrze?
- Myślę, że jestem nieco oszołomiona – powiedziała ze stłumionym
śmiechem.- Ale jestem pewna, że to przez to, iż jestem na osobności z
tobą.
- Przeprosiłbym, ale nie jest mi ani trochę przykro, że mam na
ciebie taki efekt.
Zaśmiała się i chwyciła go za koszulkę obiema rękami, przyciągając
bliżej.
- Jeżeli naprawdę chcesz, aby zakręciło mi się w głowie, to
powinieneś spróbować mnie pocałować.
- To brzmi niebezpiecznie – powiedział, biorąc ją w objęcia i
przyciągając jej ciało do swojego. Nie był usatysfakcjonowany, dopóki
też go nie objęła, a ich ciała nie dzielił już żaden cal. Nawet wtedy chciał,
aby byli skóra przy skórze.
- Jestem pewna, że taka ilość zawrotów głowy jest niebezpieczna –
powiedziała, gdy rozluźniła się przy nim, a jej pełne piersi przycisnęły się
do jego torsu.- Ale jestem gotowa na to ryzyko.
- Uwielbiam ryzykantki – wymruczał.
Pochwycił jej wargi w gorącym pocałunku, starając się jak mogąc,
aby ziemia zadrżała pod jego stopami. Jego świat nie był stabilny od
chwili, w której próbowała urwać mu rękę poprzez energiczne
potrząsanie jego dłonią. Ale zawsze lubił nieco chaosu w swoim świecie.
Rozdział 12
Logan ją lubił.
Zatracona w myślach, Toni wpadła na ścianę podczas drogi do
garderoby Reagan. Toni chciała wierzyć w słowa Logana, ale coś w niej
po prostu nie mogło uwierzyć, że przystojny, bogaty, sławny i czarujący
osobnik z gatunku mężczyzn chciałby się związać na stałe z nieświatową,
nudną i pulchną przedstawicielką kobiet. Rozumiała, że musiał lecieć na
dziewice i to w jakiś sposób podsunęło mu na myśl, że jako był
pierwszym najeźdźcą na jej cipkę, to oznaczało, że może wbić w nią
swoją flagę i nazwać swoją, ale jego uczucie zwycięzcy wreszcie by się
wyczerpały. Była tego pewna. Była przerażona tym, jeśli pozwoliłaby
sobie poczuć do niego coś więcej. Musiała pracować z tymi chłopakami
przez kilka tygodni i jeśli Logan wyrwałby jej serce, to jak miała
kontynuować w jego świecie?
Właśnie dlatego w ogóle nie powinna z nim się przespać. Mogła
spróbować wyjaśnić swoje zachowanie brakiem doświadczenia, przez
które tak szybko poszła z nim do łóżka, ale było to totalne kłamstwo.
Dokładnie wiedziała, co robiła. Nie była to żadna chwila słabości. Jednak
na profesjonalnej płaszczyźnie chciała zasadzić sobie kopniaka w tyłek.
Powinna teraz śledzić członków zespołu, przeprowadzać wywiady z
fanami, dostać się za scenę, ale była strasznie przytłoczona tym
chaosem. Z natury była samotniczką; nie miała pojęcia jak członkowie
zespołu i załogi na co dzień radzili sobie z tym szaleństwem. Noc za
nocą. Dare jakoś opanował sztukę bycia samym w tłumie, ale reszta
była ciągle zaczepiana. Samo patrzenie było wyczerpujące, a tym
bardziej bycie złapany, w wir tego wszystkiego. Może spędzenie czasu z
Reagan w jej garderobie przez kilka minut pozwoliłoby Toni na
pozbieranie myśli.
Toni zastanawiała się, dlaczego Reagan była cały czas nieobecna
podczas spotkania z fanami. Gitarzystka zdawała się nie być zbyt
kontaktowa. Być może dlatego, że była tylko chwilowym członkiem
zespołu i dlatego nie czuła się jak część zespołu. Zeszłej nocy nie jechała
z chłopakami busem i spędzała z nimi czas, kiedy musiała. To dlatego, że
nie była sama? A może dlatego, że nie chciała być z nimi? Toni czuła, jak
jej zmysł dziennikarki zaczął mrowić. Coś w nowym członku zespołu
zdawało się być nie tak.
Steve, który wyszedł na korytarz, omal jej nie przewrócił. Chwycił
ją za ramiona, aby ją przytrzymać, przez co uśmiechnęła się do niego z
wdzięcznością.
- Gdzie twój bliźniak syjamski?- zapytał.
- Co?
- Logan. Facet, który przykleił się do twojego ciała, odkąd weszłaś
do busu.
Ich dwójka chyba nie była aż tak beznadziejna, prawda?
- Myślę, że jest na spotkaniu z fanami – Toni obejrzała się za
siebie. Nie widziała miejsca, gdzie wszyscy byli zebrani, ale cicha
rozmowa i śmiech rozeszła się wzdłuż korytarza.
- Bez ciebie?
Odwróciła się do niego i uniosła brwi.
- Czy to aż taki problem?
Steve pokręcił głową.
- Nie. Po prostu dziwi mnie, że Dare nie zgarnie cię, gdy nie zwraca
uwagi. Do później.
Dare? Zanim zdążyła zapytać o to co miał na myśli, Steve i jego
długie nogi już zdążyły pokonać połowę drogi. Podczas marszu udało mu
się nawet obrócić pałeczkami w jednej dłonie.
Wzruszając ramionami, Toni minęła garderobę z której wyszedł
Steve i zatrzymała się u drzwi Reagan. Zapukała i zaczekała.
- Zajęte!- Reagan zawołała bez chwili wahania.
- Bardzo zajęte – powiedział głębszy głos. Toni była przekonana, że
ten głos nie należał do Treya. Czy seksowny ochroniarz Reagan był tam
z nią w środku? Toni pochyliła się do drzwi, nasłuchując i próbując
rozróżnić stłumione dźwięki za drzwi.
Ktoś dotknął jej pleców i odskoczyła od drzwi, czerwieniąc się ze
wstydu. Została przyłapana na szpiegowaniu.
Odwróciła się powoli z jednym okiem zamkniętym, gdy przesunęła
wzrokiem po parze długich nóg pokrytych skórą, białej koszulce i silnej
szyi i znajomej, przystojnej twarzy, ozdobionej parą zielonych oczu.
Dare. Czy wiedział, że kobieta jego brata zdradzała go z innym
mężczyzną? I skąd Steve wiedział, że Dare pojawi się, gdy będzie sama?
Zastanawiała się, czy powinna być zmartwiona czy zaintrygowana.
- Och, hej Dare – wypaliła. Wepchnęła okulary w górę nosa tyłem
nadgarstka.- Miałam nadzieję na wywiad z Reagan do książki, ale wydaje
się być zajęta.
Uśmiechnął się krzywo.
- Zawsze jest zajęta z Treyem.
Trey. Dobra, lepiej o tym nie wspominać. Reagan jest zajęta z Treyem. I
być może Trey był w pokoju z Reagan. Był z nią, gdy Toni widziała ją po
raz ostatni, ale nie pamiętała, żeby jego głos brzmiał jak baryton.
- Ty też nie lubisz tłumów, prawda?- zapytał Dare. Jego zielone
oczy złagodniały, gdy się uśmiechnął.- Skoro Steve już wyniósł się z
garderoby, to sądzę, że jest pusta. Chciałabyś się schować na kilka
chwil?
Podszedł do garderoby zespołu i otworzył drzwi.
- Ktoś jest w środku?
- Prawie się ubrałam – kobieta odezwała się z pomieszczenia.
- Dlaczego nie lubisz tłumów?- Toni zapytała Dare’a, gdy czekali aż
kobieta założy buty i wyjdzie.
- Nie wiem – powiedział, wzruszając ramionami.- Po prostu lubię,
żeby moje interakcje z innymi były mniej intymne.
Nawet z opuchniętym nosem, wciąż był najprzystojniejszym
mężczyzną z którym stała na korytarzy. Co przypomniało jej o…
- Naprawdę mi przykro, że Logan cię przeze mnie uderzył.
Podejrzewam, że nie powinnam cię tak przytulać.
Uśmiechnął się.
- Zachował się jak dupek. Wychodzi na to, że to dzięki tobie. Ale
naprostuję go dla ciebie.
- Co masz na myśli?
Jego zielone spojrzenie wbiło się w nią, gdy oblizał kącik ust, przez
co nagle zakręciło się jej w głowie. Był seksowny.
- Nic – powiedział.- Może zaczniemy wywiad? Chciałbym się czymś
zająć.
- Teraz?- wymamrotała. Nie była przygotowana mentalnie, a lista
jej pytań została w busie, więc nawet nie była w stanie udawać swojej
inteligencji.
- Skoro chcesz poczekać… - machnął ręką.- Po prostu pomyślałem,
że oboje możemy na moment uciec od tłumu i poznać się lepiej.
Naprawdę powinna zacząć pracować. I podejrzewała, że poznanie
Dare’a Millsa było pracą. Uwielbiała tą pracę.
- Sądzę, że mam kilka pytań na rozgrzewkę.
Kącik jego ust drgnął ku górze.
- To dobrze.
Dlaczego tak na nią patrzył? Tak, jakby dotykał każdego skrawka
jej ciała swoimi myślami. I dlaczego miała nagłą ochotę ściągnąć swoje
majtki? Nie była pewna, czy bycie z nim sam na sam było najlepszym
pomysłem. Nie spróbowałby niczego, prawda? A jeśli jednak tak, to
miałaby siłę, aby go odrzucić? Z całą pewnością nie była tak podła.
Lubiła Logana za bardzo, aby zepsuć ich rosnący związek poprzez
romanse z Dare’em.
Jakby Dare był nią zainteresowany. Ta, jasne.
Jednak nie mogła przestać myśleć o tym, co wcześniej powiedział
Steve.
Kobieta, która była rozrywką Steve’a przed koncertem, wyszła
przez drzwi, które Dare przytrzymywał jedną, silną dłonią. Zatrzymała się
i objęła go w pasie, ściskając mocno. Ścisnął ją lekko wolną ręką.
- Podejrzewam, że nie jesteś zainteresowany zużytym towarem –
powiedziała na tyle głośno, że Toni ją usłyszała.
- Nie bardzo – powiedział.
- Jest tu gdzieś Logan?- zapytała.
Toni zesztywniała.
- Myślę, że jest w głównym pomieszczeniu.
- Uwielbiam, gdy ten facet zjawia się w mieście – powiedziała
czarnowłosa piękność.- Kiedyś dostanę się do twoich spodni, Dare
Millsie.
- Nie dzisiaj. Mam już towarzystwo – uniósł brew w stronę Toni.
Serce Toni zabiło tako mocno, że aż podskoczyła. Co miał przez to
na myśli?
Kobieta przesunęła ramiona na talię Dare’a i odwróciła się, aby
zmierzyć Toni wzrokiem. Szczerze mówiąc, to nie brała jej jako
konkurencje.
- Hmm – powiedziała.- Interesujący wybór.
Odeszła, pewnie w poszukiwaniu Logana, którego uważała za
odpowiedni wybór. Toni nie wiedziała, czy miała prawo być zazdrosna.
Ona i Logan otwarcie przyznali się do lubienia siebie nawzajem, ale żadne
nie zobowiązało się do niczego. Jedno było pewne: jeżeli zacząłby
podrywać inną kobietę, to Toni już nigdy nie podzieliłaby z nim łóżka.
Skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała ze złością na kobietę. Logan nie
przespałby się z nią, prawda? Toni nie była tego taka pewna.
- Nie masz się czym martwić – powiedział Dare, wciąż
przytrzymując drzwi i wpychając ją do środka wolną ręką.- Jesteś o wiele
bardziej interesująca niż ona.
Dare wszedł do środka i podczas gdy rozglądała się za najlepszym
miejscem do przeprowadzenia ich wywiadu, usłyszała niezaprzeczalne
kliknięcie, gdy Dare zakluczył za nimi drzwi.
Rozdział 13
Logan doszedł do wniosku, że Toni przeprowadzała wywiad z
Reagan zdecydowanie zbyt długo. Nie chciał jej przeszkadzać podczas
pracy, ale nie mógł nic poradzić na to, że chciał być blisko niej. Miała coś
w sobie, dzięki czemu ją zauważał. A gdy nie było jej w pobliżu? Nie
widział nic innego. Stanął na palcach i rozejrzał się po pomieszczeniu,
szukając wśród nieznajomych twarzy tej jednej. Jakim cudem jeszcze nie
skończyła wywiadu? Co do diabła mogło być takiego interesującego w
Reagan?
Logan zamarł, kiedy jego wzrok wylądował na pyskatej gitarzystce.
Reagan stała oparta o ścianę, rozmawiając żywo z Steve’em i tą samą
kobietą, która jakieś dziesięć minut temu próbowała namówić Logana,
aby dołączył do niej w garderobie. Gdy odmówił, brunetka uczepiła się
Steve’a. Logan naprawdę nie chciał mieć niczego wspólnego z tą
nachalną kobietą, ale skoro Reagan wróciła z wywiadu, to Toni też
powinna.
Udając nonszalancję, Logan podszedł do Reagan i zaczekał, aż na
niego spojrzy, zanim zapytał:
- Więc jak poszedł wywiad z Toni? Powinniśmy się martwić o te
wszystkie okropne rzeczy, które o nas powiedziałaś?- jeżeli udawanie
obojętności nie zadziałało, to siłą by wymusił informacje z Reagan gdzie
po raz ostatni widziała Toni. Nie obchodziło go, że wszechwiedzący
uśmiech Steve’a rozciągał się z tego miejsca aż do Nebraski.
Reagan ściągnęła swoje wąskie brwi nad szaro niebieskimi oczami.
- Jaki wywiad? Kilka godzin temu wzięła prysznic w mojej
garderobie, ale nie rozmawiałyśmy zbyt wiele. Nie nazwałabym tego
wywiadem.
Loganowi ścisnął się żołądek.
- Jakieś dwadzieścia minut temu powiedziała, że idzie do twojej
garderoby, aby przeprowadzić z tobą wywiad.
Reagan uśmiechnęła się.
- Założę się, że to ona pukała, gdy byłam zajęta swoim, uch,
makijażem. Nie widziałam jej.
- Ta dziewczyna, która wygląda jak kujon?- zapytała ciemnowłosa
kobieta, przyklejona do boku Steve’a.- Z okularami?
Loganowi niezbyt spodobało się takie określenie wobec jego
kobiety, na której punkcie ześwirował, ale skinął głową.
- Jest z Dare’em. Weszli do garderoby, aby spędzić ze sobą nieco
czasu na osobności.
Serce Logana opadło do samych stóp, aby dołączyć do jego
żołądka. Gdy rozejrzał się jeszcze raz, to jego obawy się potwierdziły: w
środku nie było też Dare’a. A Dare był na misji odegrania się na nim, za
to, że przywalił mu w nos. Słodka, słodka Toni nie miała szans z libido
tego faceta, jeśli obrał ją na celownik. Jeśli gitarzysta teraz uwodził
niewinną kobietę, którą Logan wykorzystał noc wcześniej – i głównie
przez cały dzień – to Dare nie będzie lizać ran tylko ze swojego
krwawiącego nosa.