Gen. Czaban: brakuje zapisu z rejestratora parametrów lotu
Szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban uważa, że do pełnego obrazu lotu
Tu-154, który rozbił się pod Smoleoskiem, brakuje zapisu z rejestratora parametrów lotu.
Jego zdaniem, ujawnione we wtorek stenogramy z rozmów załogi to za mało.
- Tutaj brakuje jeszcze paru rozmów w tym stenogramie i brakuje przede wszystkim
kluczowego zapisu, bo dla mnie kluczowym jest zapis z rejestratora parametrów lotu -
powiedział w środę Czaban w radiu TOK FM.
- Dopiero nałożenie rozmów na trajektorię lotu daje jakiś pełen obraz. Na razie jest jeszcze za
wcześnie. Uważam, że dzisiaj jeszcze żaden fachowiec na podstawie tego nie powinien się
wypowiadad - podkreślił Czaban.
Jego zdaniem, wypowiedzi, które obecnie w stenogramie są uznane za niezrozumiałe, w
przyszłości zostaną odczytane. - Komisja przyjęła dobrą metodę, bezpieczną: podaje to, co
jest w 100% pewne i podaje wszystkie rozmowy, nawet w korespondencji pomiędzy innymi
samolotami. Natomiast to, co jest może troszeczkę niepewne - bo zawsze są szumy, zawsze
są jakieś zakłócenia - nad tym zapewne pracuje - mówił Czaban. Zaznaczył, że pełny obraz
będzie wtedy, kiedy wszystkie wypowiedzi będą odczytane.
Szef szkolenia Sił Powietrznych powiedział też, że nie rozumie zakooczenia stenogramu, "bo
tam w bardzo szybkim czasie następują po sobie informacje nt. zmniejszania wysokości".
Komentując fakt, że nawigator podawał coraz niższą wysokośd od ziemi, Czaban podkreślił,
że nie wiadomo, według czego ta wysokośd była mierzona. - Pytanie, czy to był
wysokościomierz barometryczny, i w ogóle dlaczego załoga schodziła na 20 m. Dla mnie to
jest niezrozumiałe, bo przecież sama wysokośd drzew to jest ok. 20 m, czy może więcej -
zaznaczył.
Według generała, stenogram potwierdza, że załoga nie miała problemów z językiem
rosyjskim, ponieważ nawet żartowała w tym języku. Udowadnia też, że była przygotowana
do lotu, bo jeszcze przed porozumieniem się z kierownikiem lotów na wieży w Smoleosku
ustawiała wstępne parametry do lądowania, w tym kurs pasa. Jego zdaniem, załoga
wiedziała też "o tej rzeźbie terenu przed lotniskiem z tego kierunku".
Generał nie zgodził się z sugestią, że pilot popełnił błąd. - Błąd to jest wtedy, jeżeli pilot coś
popełnia, jak gdyby przez swoją nieumiejętnośd. Natomiast tutaj (pilot) jest precyzyjny -
powiedział.
W późniejszej rozmowie z Radiem ZET pytany, dlaczego po wydanej przez drugiego pilota
komendzie "odchodzimy" załoga nie przerwała podejścia do lądowania, Czaban nazwał to
zagadką.
Generał podkreślił, że jest to dla niego niezrozumiałe, bo komenda "odchodzimy" jest
jednoznaczna z przerwaniem lądowania, bez względu na to, czy samolotem steruje ręcznie
pilot czy automat.
- Nie wiemy, czy to było zignorowane, czy może - powiedzmy sobie - jakieś inne czynniki
miały miejsce - mówił Czaban. Dodał, że nie wiadomo jeszcze, który z dwóch pilotów trzymał
za stery.
Dodał, że głównym źródłem wiedzy, dlaczego samolot zniżał się tak szybko, będzie
rejestrator parametrów lotu.
Pytany w TOK FM, o obecnośd dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika w kabinie
pilotów, Czaban powiedział, że dalej "nie może się pogodzid z myślą", że Błasik mógł tam byd.
- Przecież to był pierwszy człowiek, który uczył nas zasad bezpieczeostwa lotów - mówił i
zaznaczył, że słowa gen. Błasika w stenogramie są niedokooczone, więc nie mogą byd
interpretowane.
Komentując kilkakrotne informacje o pogodzie, które dostawała załoga, w tym ostatnią, że
widocznośd wynosi 200 m, szef szkolenia Sił Powietrznych podkreślił, że "przy tej widzialności
każda załoga podejmuje decyzję o locie na lotnisko zapasowe albo o poczekaniu".
Czaban nie chciał się też wypowiadad na temat pracy kontrolerów z lotniska w Smoleosku.
Tłumaczył, że jest jeszcze na to za wcześnie.