Tyler to kapryśny i zły chłopak, który jest sfrustrowany życiem. Aidan to beztroski i zabawny
kobieciarz, który stara się sprawić aby zbuntowany przyjaciel poczuł się lepiej. Co się stanie, gdy
pewnego dnia, Aidan dla czystej zabawy przyprowadzi prostytutki do domu? Jak wtedy zachowa się
Tyler Hawkins?
Autorka: BellaClary
Rodzaj: niepewność, romans
Link do oryginału:
Tłumaczenie: QuietBeats
ZABRANIAM UMIESZCZANIA TEGO TŁUMACZENIA NA INNYCH CHOMIKACH, FORACH, BLOGACH I
PODOBNYCH STRONACH BEZ MOJEJ ZGODY!
FIC ZAWIERA TREŚCI OD 18 ROKU ŻYCIA!
1
ROZDZIAl IV
TYLER
Po godzinie spaceru wróciłem do domu. To wcale nie pomogło. Gdy wróciłem wszędzie
panowała ciemność, zaś Aiden był w swoim pokoju. Poszedłem do łóżka. Następnego dnia wcale
nie rozmawialiśmy. Przez większość dnia byłem w swoim pokoju i spałem. Niedziela zbliżała się
niebezpiecznie szybko.
Teraz jest niedzielny wieczór, a on cięgnie mnie do pieprzonych barów. Nie jestem w
nastroju, aby wyjść i imprezować. Zmierzam do tego, aby stać się obłąkanym. Chcę pić w zaciszu
własnego domu. Aiden to wie i oczywiście ma to w dupie.
Na nasze wyjście zaprosił jednego gościa i dwie dziewczyny. Czy poznał ich kiedy był sam?
Nie mam kurwa pojęcia. Nie wiem jak się nazywają, bo zbyt wiele uwagi mnie to kosztuje. Nie
odzywałem się, tylko czasem wymamrotałem jakiś komentarz do każdego z nich. Mam ich w dupie i
nie chcę tutaj być.
Znajdowaliśmy się w jednym miejscu od ponad dobrych trzydziestu minut, a ja ani chwilę
nie przestałem narzekać Aidenowi, że chcę stąd wyjść. Mój przyjaciel doskonale wiedział co to
oznaczało, ale w jakiś sposób przekonał mnie, abym dłużej z nimi posiedział. Wypiłem tylko dwie
szklanki whisky i w ogóle nie byłem otępiały, choć bardzo pragnąłem się tak poczuć.
Kurwa, chcę zapomnieć. Chcę się zapić i kurwa, zapomnieć o wszystkim. Pieprzone dwa lata.
Już dwa lata siedziałem w tym gównie. Jak inni mogą mnie znosić, skoro ja nie mogę się ze sobą
pogodzić?
- Tyler weź to – Aiden wręczył mi whisky. Czy on naprawdę nie wie, że nie chcę tutaj być?
- Wypiję to i wychodzę – wziąłem duży łyk, starając się wypić to jak najszybciej. Jedna z
dziewczyn, która przyszła z nami patrzyła się na mnie. To było strasznie irytujące. Podeszła do mnie
i swoją dłonią przesunęła od ramienia do paska moich spodni.
- Cześć. Czemu sam stoisz? - Wow. Wspaniale. Wypierdalaj jak najdalej ode mnie.
- Bo nie lubię jak przypadkowe dziewczyny się o mnie ocierają – zasugerowałem.
- Dobrze, że nie jestem przypadkowa – podczas swojej wypowiedzi, z powrotem przeniosła
swoją dłoń na moją klatkę piersiową, a ja wzdrygnąłem się na ten kontakt. Dziewczyna miała
krótkie, czarne włosy i nie była w moim typie. Wracając do mojego paska, chwyciłem jej rękę.
- Nie jestem zainteresowany. Proszę, kurwa odejdź ode mnie – nie ma to jak miła gadka, tak
jak zwykle, jednak teraz nie jestem w najlepszym nastroju.
- Dupek – powiedziała jak odchodziła. Myślała, że źle się poczuję? Nie. Odłożyłem pustą
szklankę i podszedłem do drzwi, kiedy ktoś chwycił mnie za ramię.
2
- Co? - odwróciłem się do Aidena.
- Nie idź jeszcze. Facet, zostań jeszcze z nami i wypij więcej drinków.
- Nie chcę tutaj być, wracam do domu.
- Tyler, poczekaj! Kurwa, człowieku, zajmij się dziś czymś co twój brat by chciał dla ciebie.
- Przestań pierdolić o moim bracie!
- Dlaczego?
- Nie masz o niczym pojęcia – odwróciłem się i szedłem dalej. Moja złość powoli odchodziła,
a jej miejsce zastąpiły poczucie winy i smutek.
- Jesteś tak popieprzony, że nawet nie chcesz przyjąć pomocy – wiedziałem, że chce mi
pomóc, ale nikt nie mógł mi pomóc w tej sytuacji.
- Przepraszam. Sam muszę się z tym zmierzyć – zawsze w ten sam sposób kończyłem to
gówno, chociaż wiedziałem, że chciał dobrze.
- Tak pomyślałem. Zobaczymy się później – skinąłem do niego głową, a on odwrócił się i
odszedł. Nie zrobiłem nawet pięciu kroków, kiedy ponownie go usłyszałem.
- Tyler, nie wiesz że twoja zbiegła prostytutka tutaj jest?
Zamarłem. Mallory? Tutaj?
- Spóźniłem się z tym żartem? Tak? ... Przepraszam – moje myśli koncentrowały się na
jednej rzeczy, na niej.
- Gdzie? - Dlaczego chcę ją zobaczyć? Ona wybiegła z mojego mieszkania, gdzie była tylko
dlatego, że jej zapłacono.
- Co?
- Gdzie Mallory? - gorączkowo rozglądałem się w poszukiwaniu długich, brązowych włosów
oraz zielonych oczu. Miałem w dupie, że nie chciała mnie widzieć. Musiałem ją zobaczyć. Nie
wiedziałem dlaczego, ale chciałem ją zapytać dlaczego była przy mnie strasznie zamknięta w sobie.
Chciałem z nią porozmawiać.
- Widziałem ją w Onyx, gdzie... ugh, pracuje – głos Aidena był strasznie cichy, że prawie nie
usłyszałem ostatniej części. Pracowała tam. Wiedziałem gdzie była. Mallory była po drugiej stronie
ulicy.
- Okej, do zobaczenia – zacząłem iść w kierunku klubu. Po raz pierwszy tego dnia, moje
myśli nie krążyły wokół moich pieprzonych problemów. Byłem skupiony na niej. Miałem nadzieję,
3
że mnie nie nienawidzi. Spojrzałem w tłum, stojący przed klubem i wtedy ją zobaczyłem.
Razem z inną dziewczyną, stała z grupą mężczyzn. Paliła, a to było dziwnie gorące.
- Mallory! - krzyknąłem jej imię, bo zgromadzeni ludzie i muzyka, tworzyli straszny hałas.
Spojrzała na mnie, a później odwróciła wzrok. Cholera. Podszedłem bliżej i stanąłem za facetem,
który wbrew niej, pchał się na nią.
- Mallory, możemy porozmawiać? - chciałem ją zabrać jak najdalej od tych mężczyzn. Nie
lubię, kiedy jej dotykają. Popatrzyła na mnie przez chwilę, a jej zielone oczy były tak piękne, jak je
zapamiętałem. Skinęła głową i wtapiając się w tłum, szła w kierunku wejścia do klubu. Poszedłem
za nią.
- Oto umowa – była tylko krok ode mnie. Pragnąłem jej dotknąć. Kim była ta dziewczyna?
Była zupełnie inna, niż ta która była u mnie w domu. - Czas ze mną kosztuje, więc jeśli nie masz
pieniędzy to możesz już odejść. Za godzinę w prywatnym pokoju, biorę 250 dolarów.
Uniosła brwi i czekała na moją odpowiedź. Chciała abym zapłacić za rozmowę. - Chodźmy
zobaczyć, prywatny pokój – nie wahałem się ani chwili, ale sądzę że ją zaskoczyłem. Złapała mnie za
rękę i pociągnęła mnie w stronę klubu. Powoli zdałem sobie sprawę, że wydam 250 dolarów za
rozmowę z nią, być może wbrew jej woli. Nieważne. W jej pobliżu czułem się lepiej, czego nie
mogłem zrozumieć. Dlaczego dobrze się czułem w towarzystwie kogoś, kogo ledwo znałem? Z kimś
kto mnie odrzucił? Z osobą, którą musiałem zapłacić za rozmowę?
- Pieniądze biorę z góry – byliśmy z tylu klubu. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach z numerem
osiem. Wyciągnąłem portfel i wręczyłem jej pieniądze. W tym tygodniu nie zjem, bo wszystkie
pieniądze które jej dałem miały być na jedzenie i alkohol.
- Dzięki – wzięła pieniądze i podała je ochroniarzowi, który stał przy drzwiach. Chwyciła
mnie za rękę i pociągnęła do pokoju. Pomieszczenie było duże. W środku znajdowało się łóżko, z
poduszkami które były wszędzie porozrzucane. Ściany były ciemne, a oświetlenie było ciemno
różowe. To było niesamowicie zmysłowe. Gdy drzwi się zamknęły, Mallory odwróciła się do mnie i
spojrzała na mnie.
- Chciałeś ze mną porozmawiać – powiedziała, jak gdyby to była zniewaga. Ściągnęła
płaszcz, który miała na sobie.
- Tak... Dobrze... Tak... Ja... - nie wiem dlaczego, ale gdy dopóki gdy miała na sobie płaszcz,
nie spojrzałem na jej ciało. A teraz pojawiły się nieodpowiednie myśli w mojej głowie. Mallory
miała na sobie krótką koszulkę, wykonaną z materiału podobnego do stroi kąpielowych, która z
ledwością zakrywała jej ciało. W oczy, rzucił mi się jej gładki i płaski brzuch, sięgający spódnicy.
Może w rzeczywistości to nie była spódnica, tylko szeroki pas materiału, zaczynał mnie już drażnić.
Jej skóra była przezroczysta. Pragnąłem jej dotknąć.
- Przyszedłeś tutaj, bo twierdziłeś że chciałeś porozmawiać, a może zdążyłeś już zmienić
swoje zdanie i chcesz się ze mną pieprzyć? - wydawała się być zdenerwowana i tym pytaniem
natychmiast wyrwała mnie z moich myśli.
4
- Może z powrotem ubierzesz swoją kurtkę? - nie mogłem się skupić na rozmowie, bo gdy
patrzyłem na nią, to jakby niczego na sobie nie miała.
- Serio?
- Tak. Nie mogę się skupić, a to co masz na sobie nie polepsza tego.
- Chcesz porozmawiać... - wymamrotała i założyła kurtkę. Hm? Czy to znaczy, że chcę abym
ja dotknął?
- Jeśli chcesz naprawdę ze mną porozmawiać, przez krótką chwilę pokażę ci że działaniem,
można zrobić więcej niż rozmową – chciałem z nią porozmawiać, ale większa część chciała jej.
5