Paul M. Sweezy
Problem wartości od
strony ilościowej
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2009
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 2 –
„Problem wartości od strony ilościowej” stanowi
rozdział III książki Paula M. Sweezy’ego z 1942
roku pt. „Teoria rozwoju kapitalizmu” („The
Theory of Capitalist Development”).
Podstawa niniejszego wydania: Paul M. Sweezy,
„Teoria rozwoju kapitalizmu. Zasady
marksistowskiej ekonomii politycznej”, wyd. V,
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
1965, ss. 69-92.
Tłumaczenie z języka angielskiego: Edward
Lipiński.
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
1. Krok pierwszy
W każdym społeczeństwie, od najbardziej pierwotnego do najbardziej rozwiniętego, zasadnicze
znaczenie ma fakt, że w produkcji stosuje się pracę, oraz że dobra podlegają podziałowi między członków
społeczeństwa. Tym, co z biegiem historii się zmienia, jest sposób, w jaki ta działalność produkcyjna i
dystrybucyjna są organizowane i realizowane. Marks mówi:
„Że każdy naród zginąłby z głodu, gdyby przestał pracować, już nie powiem przez rok, ale choćby
przez parę tygodni, o tym wie każde dziecko. Wie ono również, że dla wytworzenia mas produktów,
odpowiadających różnorodnym potrzebom niezbędne są różnorodne i ilościowo określone masy
zbiorowej pracy społecznej. Otóż jest self evident (samo przez się oczywiste), że ta konieczność podziału
społecznej pracy w określonych proporcjach nie może być w żaden sposób zniesiona przez określoną
formę społecznej produkcji; zmienić się może tylko sposób jej przejawiania się. Prawa przyrody w ogóle
nie mogą być zniesione. W odmiennych warunkach historycznych zmieniać się może jedynie forma, w
jakiej te prawa się przejawiają. Otóż w ustroju społecznym, w którym współzależność społecznej pracy
istnieje w postaci prywatnej wymiany indywidualnych wytworów pracy, formą, w jakiej przejawia się ten
proporcjonalny podział pracy, jest właśnie wartość wymienna tych wytworów”
Wartość wymienna jest więc pewną stroną praw rządzących rozmieszczeniem działalności
wytwórczej w społeczeństwie wytwarzającym towary. Odkrycie skutków tej formy produkcji pod postacią
stosunków społecznych i świadomości społecznej było zadaniem jakościowej strony teorii wartości,
rozważanej w poprzednim rozdziale. Zadaniem ilościowej strony teorii wartości jest wykrycie charakteru
tych praw w kategoriach ilościowych i w tym właśnie znaczeniu teoria wartości stanowiła tradycyjny
punkt wyjścia współczesnej ekonomii politycznej. Jeżeli mieć będziemy to na uwadze, zrozumiemy, że
badanie samej wartości wymiennej stanowi jedynie początek nauki ekonomicznej, nie zaś, jak to
niektórzy pisarze utrzymywali, jej ostateczny cel.
Towary są wymieniane na rynku w pewnych określonych proporcjach; pochłaniają one również
pewną określoną ilość (mierzoną w jednostkach czasu) całkowitej rozporządzalnej siły roboczej
społeczeństwa. Jaki jest związek między tymi dwoma faktami? Marks zakłada w pierwszym przybliżeniu,
że istnieje ścisła proporcjonalność między ilością wymienianą, a ilością czasu pracy, czyli, innymi słowy,
że towary, które wymagają jednakowego czasu produkcji, wymieniają się w stosunku jeden za jeden. Ta
formuła jest najprostsza i dlatego stanowi dobry punkt wyjściowy. Odchylenia zachodzące w praktyce
mogą być rozważane w następnych stadiach zbliżania się do rzeczywistości.
Od razu musimy tu uczynić dwa oczywiste zastrzeżenia. Po pierwsze, nie jest prawdą, iż „skoro
wartość towaru jest określana przez ilość pracy wydatkowanej w czasie wytwarzania go, to im bardziej
leniwy lub niezręczny jest człowiek, tym większą wartość będzie miał towar przezeń wytworzony, gdyż
tym więcej czasu zużyje on na wytworzenie go”
. Przy ustalaniu wartości należy brać pod uwagę tylko
ilość pracy, która jest „społecznie niezbędna”, czyli niezbędna w danych warunkach społecznych.
„Społecznie niezbędnym czasem pracy jest czas pracy potrzebny do wytworzenia jakiejś wartości
użytkowej w istniejących społecznie normalnych warunkach produkcji i przy społecznie przeciętnym
stopniu umiejętności i intensywności pracy”
. Zauważmy, że „praca społecznie niezbędna” dotyczy
jedynie ilości wydatkowanej pracy i nie ma nic wspólnego z wartością użytkową lub użytecznością.
Po wtóre, praca bardziej wykwalifikowana [złożona] niż przeciętna („prosta”) musi posiadać
odpowiednio większą zdolność wytwarzania wartości. „Praca złożona równa się po prostu pracy prostej
spotęgowanej, a raczej pomnożonej, tak iż mniejsza ilość pracy złożonej równa się większej ilości pracy
prostej”
. Ilościowy stosunek między godziną pracy prostej a godziną jakiejkolwiek pracy złożonej
danego typu można stwierdzić na podstawie względnych wartości towarów, które wytwarzają one w ciągu
jednej godziny. Nie znaczy to oczywiście, że stosunek między dwoma rodzajami pracy jest określony
przez względne wartości ich produktów. Takie rozumowanie stanowiłoby circulus vitiosus. Stosunek
1
List do Kugelmanna z 11 lipca 1868 r., K. Marks i F. Engels: Listy wybrane, „Książka i Wiedza”, Warszawa 1951, s. 274.
2
K. Marks: Kapitał, t. I, s. 41.
3
Tamże.
4
Tamże, s. 47.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 3 –
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
między dwoma rodzajami pracy może być teoretycznie mierzony niezależnie od rynkowych wartości ich
produktów. Są tu możliwe dwa wypadki: wykwalifikowany robotnik jest zręczniejszy albo z powodu
wrodzonych uzdolnień, albo też z powodu lepszego wyszkolenia. Rozważmy to.
Jeżeli różnica między dwoma robotnikami jest kwestią różnych wrodzonych uzdolnień, wtedy na
ogół przewaga bardziej wykwalifikowanego robotnika przejawi się niezależnie od rodzaju produkcji, w
której jest zatrudniony. Aby więc ustanowić ilościowy stosunek równoważności między dwoma
robotnikami, wystarczy zatrudnić ich przy tym samym rodzaju produkcji, gdzie ich względna sprawność
może być łatwo mierzona w kategoriach czysto fizycznych. Kiedy już wymagana proporcja została w ten
sposób ustalona, można przy jej pomocy sprowadzić te dwa rodzaje pracy do wspólnego mianownika,
wyrażonego w zdolności tworzenia wartości, niezależnie od tego, jak swobodnie robotnicy ci mogą się
przenosić z przemysłu do przemysłu. Jeżeli sprawa dotyczy społeczeństwa, w którym istnieje wysoki
stopień przenośności pracy w rozwiązaniu tym nie ma nic sztucznego.
Gdy jednak różnica między dwoma robotnikami jest sprawą wyszkolenia, wtedy jest jasne, że
lepszy robotnik wydatkuje w produkcji nie tylko swoją własną pracę (która, jak możemy przyjąć, byłaby
przy braku wyszkolenia pracą prostą), lecz także pośrednio tę część pracy swego nauczyciela, któremu
zawdzięcza swą wyższą wydajność. Jeżeli życie produkcyjne robotnika wynosi, powiedzmy, 100 000
godzin i jeżeli na jego wyszkolenie wydano równowartość 50 000 godzin pracy prostej (łącznie z jego
własnym wysiłkiem w okresie nauki), wówczas każda godzina jego pracy będzie się liczyła za półtorej
godziny pracy prostej. Ten wypadek nie przedstawia zatem większej trudności niż pierwszy.
W rzeczywistości różnice w umiejętnościach są wspólnym wynikiem różnic w zakresie uzdolnień
i szkolenia. Te bardziej złożone wypadki nie nastręczają żadnych nowych zasadniczych problemów i
mogą być traktowane zgodnie z metodą wskazaną dla dwóch wypadków podstawowych.
Wpływ wywierany przez zręczność i wyszkolenie daje się odczuć jedynie powoli i w sposób
niedoskonały, często mało widoczny. Z tego to właśnie powodu Marks zauważył, że „różne proporcje, w
jakich różne rodzaje prac sprowadzane są do pracy prostej jako jednostki miary, ustalają się w procesie
społecznym za plecami wytwórców, którym wydaje się dlatego, że proporcje te pochodzą z tradycji”
Krytycy teorii wartości Marksa (i Ricarda) zawsze utrzymywali, że sprowadzanie pracy złożonej
do prostej prowadzi do circulus vitiosus. Argument polega rzekomo na tym, że większa zdolność
wytwarzania wartości bardziej wykwalifikowanego robotnika wyprowadzona jest z większej wartości
jego produktu. Gdyby tak było, krytyka byłaby oczywiście słuszna, lecz nasza analiza wykazała, że nie ma
potrzeby opierać się na tak zawodnym rozumowaniu. Bardziej istotny atak na tę teorię skoncentrowałby
uwagę na założeniu, że różnice we wrodzonych zdolnościach pozostają mniej lub więcej stałe, nawet
jeżeli robotnicy są przesuwani z jednego rodzaju produkcji do drugiego. Jest rzeczą jasną, że nietrudno
wyobrazić sobie wypadki, które obalą to założenie; istnieją jednostki bardzo uzdolnione do jakiejś
szczególnego rodzaju działalności, jednak ich ogólna zdolność wytwórcza bynajmniej nie jest wielka –
np. śpiewacy operowi, czempioni gry w piłkę, matematycy itd. Lecz są to wypadki wyjątkowe, które nie
powinny zniekształcić naszego poglądu na siłę roboczą w ogólności. Jeśli idzie o przeważającą większość
robotników produkcyjnych, wyspecjalizowane talenty nie mają większego znaczenia; kwalifikacje, które
składają się na dobrego robotnika – siła, zręczność i inteligencja – nie różnią się poważnie w różnych
zajęciach. To zaś wystarcza, aby stwierdzić zasadniczą współmierność pracy prostej i złożonej.
Po wykazaniu teoretycznej możliwości sprowadzenia pracy złożonej do pracy prostej, możemy w
ślad za Marksem abstrahować od warunków istniejących w świecie realnym, które redukcję taką czynią
konieczną. „Dla uproszczenia będziemy odtąd wszelki rodzaj siły roboczej traktować z góry jako siłę
roboczą prostą, oszczędzając sobie w ten sposób trudu dokonywania redukcji”
. Z punktu widzenia
zagadnień, które Marks postanowił zbadać, różnice między pracą złożoną a prostą były nieistotne.
Dlatego też pominięcie ich stanowi abstrakcję właściwą, zgodnie z tym, co powiedzieliśmy wyżej w
rozdziale I. Nie znaczy to, aby tego rodzaju abstrakcja była zawsze właściwa. Gdyby Marks chciał
wyjaśnić np. różnice płac, byłaby ona niesłuszna
5
Tamże.
6
Tamże.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 4 –
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
Byłoby poważnym, choć często popełnianym błędem, uważać, że całość ilościowej strony teorii
Marksa zawarta jest w rozdziale pierwszym I tomu Kapitału. Rozdział ten, jak pamiętamy, nosi tytuł
Towar i nacisk został tam położony głównie na to, co nazwaliśmy ilościową stroną zagadnienia wartości.
W zakresie teorii ilościowej Marks nie wychodzi tu poza pierwsze przybliżenie zawarte w twierdzeniu, że
towary wymieniają się wzajemnie proporcjonalnie do ilości ucieleśnionej w nich społecznie niezbędnej
pracy. Ponadto, nawet biorąc pod uwagę to pierwsze przybliżenie, nie są badane okoliczności, w których
byłoby to bezwarunkowo słuszne. Zrozumiałe jest, iż rozdział I stanowi jedynie pierwszy krok w
dziedzinie badania ilościowej strony teorii wartości. Kroki następne, zgodnie z planem Kapitału,
pozostawiono do późniejszych stadiów książki. Tutaj będziemy się starali wyłożyć podstawowe idee
Marksa na temat wartości nie dlatego, że jest to niezbędne dla bezpośrednio następujących rozdziałów,
opartych na tomie I, lecz dlatego, że wydaje się to najlepszym sposobem uniknięcia nieporozumień, które
w przeciwnym wypadku mogłyby powstać.
2. Rola konkurencji
Zbadajmy przede wszystkim, w jakich warunkach relacje wymienne odpowiadałyby ściśle
relacjom czasu roboczego. Słynny przykład jelenia i bobra u Adama Smitha, użyty również przez Ricarda,
daje właściwy punkt wyjścia.
„W owym wczesnym i prymitywnym stanie społeczeństwa, kiedy nie zgromadzono jeszcze
kapitałów ani nie zawłaszczono ziemi, stosunek między ilościami pracy, jakie potrzebne są do tego, by
zdobyć różne przedmioty, jest jedyną, jak się zdaje, podstawą, która może dać normę dla ich wzajemnej
wymiany. Jeżeli np. u jakiegoś ludu myśliwskiego potrzeba dwa razy więcej pracy aby zabić bobra, niż by
zabić jelenia, to wymieniać się będzie oczywiście jednego bobra za dwa jelenie, czyli jeden bóbr wart
będzie dwa jelenie. Rzecz prosta, że to, co zazwyczaj jest produktem pracy dwóch dni lub dwóch godzin,
warte jest dwa razy więcej od tego, co bywa normalnie produktem pracy jednego dnia lub jednej
godziny”
Łowcy Adama Smitha są tym, co Marks nazwałby prostymi producentami towarów, z których
każdy poluje przy pomocy własnej, stosunkowo prostej broni w lasach otwartych dla każdego i zaspokaja
swe potrzeby w drodze wymiany nadwyżki swojej zdobyczy na produkty innych łowców. Dlaczego w
tych warunkach bóbr i jeleń byłyby wymieniane proporcjonalnie do ilości czasu potrzebnego do ich
zabicia? Łatwo dowieść tego, co Adam Smith uważał za samo przez się zrozumiałe.
Łowca zużywając dwie godziny swego czasu może zdobyć albo jednego bobra, albo dwa jelenie.
Wyobraźmy sobie, że jednego bobra wymienia się „na rynku” na jednego jelenia. W tych warunkach nikt
nie będzie polował na bobry, gdyż w godzinę można schwytać jednego jelenia, a potem w drodze
wymiany otrzymać bobra, podczas gdy schwytanie bobra bezpośrednio wymagałoby dwóch godzin.
Sytuacja taka jest więc niestała i nie może trwać. Podaż jeleni będzie wzrastać, bobrów – zmniejszać się,
aż na rynek będą napływać tylko jelenie i nie będzie na nie nabywców. Kontynuując te rozważania
możemy wykazać metodą eliminacji, że tylko jedna relacja wymienna, mianowicie jeden bóbr za dwa
jelenie, może doprowadzić do sytuacji stałej. Jeżeli taka właśnie relacja panuje na rynku, łowcy bobrów
nie będą mieli podniety do przestawienia się na łowienie jeleni, zaś łowcy jeleni – do przestawienia się na
łowienie bobrów. To będzie właśnie relacja równowagi w wymianie. Wartość jednego bobra równa się
wartości dwóch jeleni i vice versa. Twierdzenie Adama Smitha okazało się więc słuszne.
Aby dojść do tego wyniku, niezbędne były dwa założenia, że myśliwi mogą swobodnie przerzucać
się z jeleni na bobry, jeżeli to polepszy ich położenie, oraz że nie ma przeszkód do tego rodzaju
przerzucania się. Innymi słowy, myśliwi muszą chcieć oraz muszą być zdolni do ubiegania się swobodnie
o korzyści, które mogą powstać w toku wymiany w wyniku przestawienia ich pracy z jednego rodzaju na
drugi. Przy założeniu tego rodzaju konkurencji w społeczeństwie prostej produkcji towarowej, podaż i
7
W tym kontekście postępowanie Marksa nie różni się w sposób zasadniczy od postępowania nowoczesnych ekonomistów. Jak
mówi Hicks, „jeżeli możemy nie zwracać uwagi na zmiany płac względnych, możemy z zupełnym uzasadnieniem założyć, że
wszelka praca jest jednorodna”. J. R. Hicks: Value and Capital, 1939, ss. 33-34.
8
Adam Smith: Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, PWN, Warszawa 1954, t. I, s. 61.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 5 –
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
popyt będą w równowadze tylko wówczas, gdy cena każdego towaru będzie proporcjonalna do czasu
pracy niezbędnego do jego wytwarzania. Odwrotnie, ceny proporcjonalne do czasów pracy ustalą się
jedynie wtedy, gdy siły konkurencyjne podaży i popytu mają swobodę działania. Oparta na
konkurencyjnym popycie i podaży teoria cen jest więc nie tylko zgodna z teorią wartości opartej na pracy,
lecz stanowi nawet integralną, choć niekiedy nieuznawaną, część tej teorii.
Marks nie porusza tego punktu w pierwszym rozdziale Kapitału; podobnie jak klasycy
przyjmował to raczej za rzecz zupełnie zrozumiałą. Lecz w różnych innych miejscach swych pism
ekonomicznych zajmuje się „popytem i podażą” – używając tego wyrażenia jedynie na oznaczenie sił
konkurencji działających na rynku – i zawsze w znaczeniu mechanizmu eliminującego odchylenia między
cenami rynkowymi a wartościami; Oskar Lange trafnie określa to jako „mechanizm równoważący”
. Otóż
w tomie III, gdzie kilka stron jest poświęconych temu zagadnieniu, czytamy: „Toteż stosunek popytu do
podaży tłumaczy z jednej strony tylko odchylenia cen rynkowych od wartości rynkowych, z drugiej zaś –
tendencję do zniesienia tych odchyleń, tj. do zniweczenia skutków, które wywołuje stosunek popytu do
podaży”
. Punkt ten jest jeszcze jaśniej przedstawiony w Płacy, cenie i zysku: „Z chwilą gdy podaż i
popyt równoważą się wzajemnie, a więc przestają działać, cena rynkowa towaru zbiega się z jego
rzeczywistą wartością”
3. Rola popytu
Oskarża się często Marksa, że nie uwzględniał roli popytu – w znaczeniu potrzeb i życzeń
konsumenta – przy wyznaczaniu ilościowych stosunków wartości. Zagadnienie to jest bez znaczenia,
dopóki analiza ogranicza się do relacji wymiennych w społeczeństwie prostych producentów towarów,
np. myśliwych Adama Smitha, gdyż w tych warunkach potrzeby konsumenta nie odgrywają roli przy
wyznaczaniu wartości równowagi. Jeżeli zarówno bóbr, jak i jeleń są użyteczne – a „żadna rzecz nie
może mieć wartości, jeżeli nie jest przedmiotem użytecznym”
– to muszą się wymieniać proporcjonalnie
do potrzebnego na ich upolowanie czasu pracy, niezależnie od względnego natężenia chęci posiadania
każdego z nich.
Stwierdziliśmy już jednak, że ilościowa strona zagadnienia wartości jest szersza niż sama sprawa
relacji wymiennych, że obejmuje analizę ilościowego przydziału społecznej siły roboczej do
poszczególnych działów produkcji w społeczeństwie producentów towarów. Gdy zagadnienie ujmiemy
tak szeroko, nie możemy nadal pomijać popytu konsumentów. Jeżeli np. z bobrów mamy tylko skóry na
futrzane czapki, podczas gdy jelenie stanowią podstawowe pożywienie społeczeństwa, to znacznie więcej
pracy pochłonie polowanie na jelenie niż na bobry. Otóż jeżeli chce się znać zarówno relację wymienną,
jak i podział pracy niezbędne są dwa rodzaje wiadomości: po pierwsze, dane dotyczące względnych
nakładów pracy na zdobycie bobra i jelenia i, po wtóre, dane dotyczące względnej intensywności popytu
na bobry i jelenie. Mając te dwa rodzaje wiadomości można wyznaczyć coś w rodzaju ogólnej równowagi
ekonomicznej danego społeczeństwa. Jest to „równowaga”, gdyż oznacza stan rzeczy, który będzie trwać,
jeżeli warunki podstawowe nie ulegną zmianom; jest to równowaga „ogólna”, gdyż oznacza ustalenie nie
tylko względnej wartości bobra i jelenia, lecz także ilości upolowanych bobrów i jeleni oraz podziału
społecznej siły roboczej.
Jeżeli zadania ilościowej strony teorii wartości zrozumiemy w ten właśnie szeroki sposób,
potrzeby konsumenta nie mogą zostać pominięte. Ale właśnie w tej sprawie nie można Marksowi
zarzucać, że pomijał sprawę popytu. Tymczasem jednak zarzut ten jest tak rozpowszechniony, że warto
zacytować tu dłuższy ustęp z tomu III:
„Jeżeli ten podział jest proporcjonalny, to produkty różnych grup będzie się sprzedawało według
ich wartości (przy dalszym rozwoju – według ich cen produkcji) albo też po cenach, które są
modyfikacjami tych wartości bądź cen produkcji określonymi przez prawa ogólne. Jest to w istocie prawo
9
W swym świetnym eseju Marxian Economics and Modern Economic Theory, „Review of Economic Studies”, czerwiec 1935.
10
K. Marks: Kapitał, Warszawa 1957, t. III, cz. 1, s. 203.
11
K. Marks i F. Engels: Dzieła wybrane, „Książka i Wiedza”, Warszawa 1949, t. I, s. 388.
12
K. Marks: Kapitał, t. I, s. 43.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 6 –
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
wartości, tak jak daje ono o sobie znać nie w zastosowaniu do jednostek towarów lub artykułów, lecz w
zastosowaniu do każdorazowych łącznych produktów w poszczególnych społecznych sferach produkcji,
które usamodzielniły się dzięki podziałowi pracy; w ten sposób nie tylko na każdą jednostkę towaru
zużywa się tylko niezbędny czas pracy, lecz z globalnego społecznego czasu pracy zużywa się w
poszczególnych grupach jedynie niezbędną proporcjonalną ilość. Albowiem warunkiem pozostaje nadal
wartość użytkowa. Jednakże jeżeli wartość użytkowa jednostki towaru zależy od tego, czy sama przez się
zaspokaja ona jakąś potrzebę, to, o ile chodzi o określoną ilość produktów społeczeństwa, ich wartość
użytkowa zależy od tego, czy ilość ta adekwatnie odpowiada określonemu ilościowo zapotrzebowaniu
społecznemu na każdy poszczególny rodzaj produktu, a zatem od tego, czy pracę podzielono między
poszczególne sfery produkcji w stosunku proporcjonalnym do tych ilościowo określonych potrzeb
społecznych... Potrzeba społeczna, tzn. wartość użytkowa w skali społecznej, występuje tu jako czynnik
ilościowo określający te części globalnego społecznego czasu pracy, które przypadają w udziale
poszczególnym sferom produkcji... Przypuśćmy np., że wyprodukowano nieproporcjonalnie dużo tkanin
bawełnianych, chociaż w całym tym tkanym produkcie zrealizowano tylko czas pracy, który w danych
warunkach jest do tego niezbędny. Ale w tej określonej gałęzi wydatkowano w ogóle za dużo pracy
społecznej, co znaczy, że część produktu jest bezużyteczna. Toteż cały produkt można tylko tak sprzedać,
jak gdyby wytworzono go w niezbędnej proporcji. Ta ilościowa granica zakreślana częścią społecznego
czasu pracy, które można użyć w różnych poszczególnych sferach produkcji, stanowi jedynie bardziej
rozwinięty wyraz prawa wartości w ogóle; chociaż niezbędny czas pracy zyskuje tu inne znaczenie. Nie
więcej, niż tyle to a tyle tego czasu niezbędne jest, aby zaspokoić potrzebę społeczną. Ograniczenie
wprowadza tu wartość użytkowa. W danych warunkach produkcji społeczeństwo może tylko taką część
swego globalnego czasu pracy przeznaczyć na taki rodzaj produktu”
Jeżeli Marks tak wyraźnie uznawał rolę, którą odgrywa popyt w wyznaczaniu przydziału pracy
społecznej, można by zapytać, dlaczego w całości swego teoretycznego systemu traktował ten czynnik tak
krótko, a nawet, rzec można, przypadkowo; dlaczego nie poszedł po linii współczesnych mu
ekonomistów: Jevonsa, Walrasa i Mengera, rozwijających teorię wyboru konsumenta? Istnieją dwa
główne powody pozornego niedoceniania przez Marksa tego zagadnienia.
Po pierwsze, w ustroju kapitalistycznym efektywny popyt jest tylko częściowo sprawą potrzeb
konsumenta. Znacznie ważniejsza jest zasadnicza sprawa podziału dochodów, która z kolei stanowi
odbicie stosunków produkcji, lub innymi słowy, tego, co marksiści nazywają klasową strukturą
społeczeństwa. Marks podkreślał ten punkt bardzo wyraźnie:
„Zaznaczamy mimochodem, że «zapotrzebowanie społeczne», tzn. to, co stanowi o zasadzie
popytu, uwarunkowane jest w głównej mierze przez wzajemny stosunek poszczególnych klas i przez ich
sytuację ekonomiczną, a więc w szczególności po pierwsze, przez stosunek całej wartości dodatkowej do
płacy roboczej, a po wtóre, przez wzajemny stosunek różnych części, na które dzieli się wartość
dodatkowa (zysk, procent, renta gruntowa, podatki itd.); tak więc i tu się znów okazuje, że stosunek
popytu do podaży nic nam w ogóle wyjaśnić nie może, dopóki nie została zbadana podstawa, na której się
ów stosunek opiera”
I dalej:
„Wydaje się więc, że po stronie popytu istnieje pewna suma określonych potrzeb społecznych,
których zaspokojenie wymaga określonej ilości towaru na rynku. Ale pod względem ilościowym
określoność tych potrzeb jest nad wyraz elastyczna i chwiejna. Ich stałość jest tylko pozorna. Gdyby
środki utrzymania były tańsze albo płaca robocza wyrażona w pieniądzu wyższa, robotnicy kupowaliby
więcej tych środków i w stosunku do towarów tego rodzaju ujawniłoby się większe «zapotrzebowanie
społeczne»...
Granice, w których reprezentowane na rynku zapotrzebowanie na towary – czyli popyt – różni się
ilościowo od rzeczywistych potrzeb społecznych, są oczywiście bardzo rozmaite w zależności od towaru.
Mam tu na myśli różnicę między ilością towarów na którą istnieje popyt, a tą ilością, której by zażądano,
13
K. Marks: Kapitał, t. III, cz. 2, ss. 201-202.
14
Tamże, cz. 1, ss. 193-194.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 7 –
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
gdyby inne były ceny pieniężne tego towaru lub stosunki pieniężne czy też warunki życiowe jego
nabywców”
W tej mierze, w jakiej przyjmuje się stanowisko, że popytem rynkowym rządzi podział dochodów
– a trudno sobie wyobrazić, by można było temu zaprzeczyć, przynajmniej w odniesieniu do kapitalizmu
współczesnego – wydaje się, że nie możemy uniknąć wniosku, iż zagadnienie wartości należy ujmować
raczej poprzez stosunki produkcji, nie zaś poprzez subiektywne oceny konsumentów. Jak już widzieliśmy
w poprzednim rozdziale, teoria wartości opartej o pracę jest tak zbudowana, że w pełni uwzględnia
stosunki produkcji specyficzne dla prostej produkcji towarowej. W następnym rozdziale zobaczymy, w
jaki sposób teoria wartości dodatkowej rozwija to podejście w stosunku do kapitalizmu, będącego
bardziej rozwiniętą formą produkcji towarowej.
Powyższy wzgląd nie wystarcza jednak, aby wyjaśnić dlaczego Marks w tym stopniu pomija
potrzeby konsumentów. Gdyż jeżeli nawet ich znaczenie jest ograniczone, nie ulega jednak wątpliwości,
że grają one pewną rolę w określaniu rozmieszczenia produkcyjnych wysiłków społeczeństwa. Musimy
wziąć pod uwagę inny czynnik. W rozdziale 1 podkreślaliśmy, że Marksa interesował przede wszystkim
proces przemian społecznych; w szczególności w Kapitale badał on „ekonomiczne prawa ruchu
nowoczesnego społeczeństwa”. Z tego punktu widzenia wszystko, co jest samo w sobie stosunkowo
niezmienne i reaguje jedynie na wpływy zewnętrzne, nie tylko może, lecz musi zajmować podrzędne
miejsce w schemacie analitycznym. Jest jasne, że Marks zaliczał potrzeby społeczne do tego rodzaju
wtórnych składników życia społecznego. Potrzeby, o ile nie są wynikiem elementarnych potrzeb
biologicznych i fizycznych, stanowią odbicie technicznego i organizacyjnego rozwoju społeczeństwa, a
nie vice versa: „Sposób produkcji życia materialnego warunkuje społeczny, polityczny i duchowy proces
życia w ogólności. Nie świadomość ludzi określa ich byt, lecz przeciwnie, ich społeczny byt określa ich
świadomość”
. Jeżeli ktoś interesuje się zmianami ekonomicznymi i przyjmuje stanowisko, że czynniki
subiektywne grają w procesie zmian w istocie rzeczy rolę bierną, nie może zaprzeczyć, że Marks
pomijając potrzeby konsumenta w taki sposób, jak to uczynił, był usprawiedliwiony.
Ekonomiści ortodoksyjni, mimo iż większość z nich ujmuje zagadnienie wartości poprzez teorię
wyboru konsumenta, w praktyce, gdy tylko poruszali zagadnienie rozwoju ekonomicznego, byli na ogół
zmuszeni uznać prymat produkcji i podziału dochodów. Jako przykład weźmy Schumpetera. W swej
nowej pracy Business Cycles (Cykle koniunkturalne) pisze on: „Będziemy postępowali całkowicie
zgodnie z założeniem, że inicjatywę konsumentów w zmienianiu ich gustów – czyli w zmienianiu tego
szeregu dat, które ogólna teoria zawiera w pojęciach «funkcji użyteczności» lub «odmian obojętności» –
można pominąć, i że wszelkie zmiany w gustach konsumentów są podporządkowane działalności
producentów i przez nią spowodowane”
Nieco dalej Schumpeter zauważa, że nawet żywiołowe zmiany gustów konsumentów nie mają
większego znaczenia, jeżeli nie powodują przesunięć w dochodzie realnym. Schumpeter w istocie
przyznaje, że dla zagadnień, którymi się interesuje, tj. cyklów ekonomicznych i tendencji rozwojowych
systemu kapitalistycznego, teoria wyboru konsumenta ma małe znaczenie lub nie ma go wcale.
Niemal wszyscy teoretycy rozwoju cyklicznego idą tą samą drogą, choć tylko nieliczni w sposób
tak świadomy jak Schumpeter. „Keynesiści”
np. mało zwracają uwagi na to zagadnienie wartości
subiektywnej, wyjąwszy, gdy ex professo mówią o „czystej teorii”, która będąc najbardziej oderwana od
rzeczywistych problemów stanowi oczywiście ostatnią twierdzę przestarzałych idei. W ich analizie popyt
gra bardzo ważną rolę, lecz to, co mają w tej sprawie do powiedzenia, pozostaje pod przemożnym
15
Tamże, t. III, cz. 1, ss. 201-202.
16
K. Marks: Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej, „Książka i Wiedza”, Warszawa 1955, s. 5. Por. także następujące
słowa: „Produkcja produkuje przeto konsumpcję, 1. stwarzając dla niej materiał; 2. określając sposób konsumpcji; 3.
stwarzając w konsumencie potrzebę, której przedmiotem jest produkt dopiero przez nią wytworzony. Produkuje ona zatem
przedmiot konsumpcji, sposób konsumpcji i impuls konsumpcji”. Tamże, s. 236.
17
J. A. Schumpeter: Business Cycles, 1939, t. I, s. 73.
18
Ci, którzy zgadzają się z podstawowymi doktrynami J. M. Keynesa. Jego Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza
stanowi niewątpliwie najważniejsze spośród wszystkich dzieł angielskich ekonomistów od czasów Zasad Ricarda. Pisma
Keynesa i jego zwolenników oznaczają przezwyciężenie stuletniej stosunkowej bezpłodności anglo-amerykańskiej ekonomii
politycznej. Nie trzeba dodawać, że zjawisko to pozostaje w bezpośrednim związku z ostatnią fazą rozwoju kapitalistycznego.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 8 –
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
wpływem podziału dochodów, tzn. istniejących stosunków produkcji. Nie będzie chyba przesadą, jeśli
powiemy, że znaczenie dorobku Keynesa wynika głównie z faktu, że po raz pierwszy od czasów Ricarda
ekonomia ortodoksyjna przypisuje tu realnym stosunkom produkcji kapitalistycznej słuszne znaczenie w
analizie rozwoju kapitalistycznego. Byłoby dalszym krokiem naprzód, gdyby keynesiści zdali sobie
sprawę z tego, że właśnie to czynią
Widzimy, że pewne zlekceważenie przez Marksa zagadnień wyboru konsumenta znajduje szerokie
poparcie w ostatnich kierunkach myśli ekonomicznej.
4. „Prawo wartości” a „zasada planowania”
Obecnie możemy zrozumieć, że to, co Marks nazywał „prawem wartości”, oznacza te siły
działające w społeczeństwie wytwarzającym towary, które regulują a) relacje wymienne między
towarami, b) wytwarzanie ilości każdego z nich, c) przydział siły roboczej do poszczególnych działów
produkcji. Podstawowym warunkiem istnienia prawa wartości jest społeczeństwo prywatnych
wytwórców, którzy zaspokajają swoje potrzeby w drodze wzajemnej wymiany. Siły działające w
społeczeństwie wytwórców towarów obejmują z jednej strony wydajność pracy w różnych działach
produkcji oraz potrzeby społeczne zmodyfikowane przez podział dochodów, a z drugiej strony –
równoważące siły rynkowe konkurencyjnej podaży i konkurencyjnego popytu. Aby użyć współczesnego
wyrażenia – prawo wartości jest w istocie rzeczy teorią ogólnej równowagi, rozwiniętą początkowo w
zastosowaniu do prostej produkcji towarowej, a później przystosowaną do kapitalizmu.
Z tego wynika, że jedna z najważniejszych funkcji teorii prawa wartości polega na wyjaśnieniu, że
w społeczeństwie wytwarzającym towary, mimo braku czynnika wydającego decyzje w sposób
scentralizowany i koordynujący, panuje porządek, a nie zwykły chaos. Nikt nie decyduje, jak ma być
dokonany przydział sił wytwórczych lub ile towarów poszczególnych rodzajów ma być produkowanych,
lecz zagadnienie jest rozwiązywane, przy czym wcale nie w sposób zupełnie dowolny i niezrozumiały.
Wyjaśnić, jak to się odbywa i co z tego wynika, jest zadaniem prawa wartości. Marks wskazuje na to w
bardzo ważnym ustępie pod koniec Kapitału:
„Ponieważ owi kapitaliści występują wobec siebie jedynie jako posiadacze towarów i każdy
usiłuje sprzedać swój towar po jak najwyższej cenie (a każdy z nich nawet w regulowaniu samej
produkcji kieruje się na pozór tylko swoim widzimisię), przeto wewnętrzne prawo toruje sobie drogę
jedynie wskutek tego, że konkurują oni ze sobą, że wywierają na siebie wzajem nacisk, i tą drogą
odchylenia wzajemnie się równoważą. Prawo wartości działa tu wyłącznie jako prawo wewnętrzne, jako
ślepe prawo natury wobec poszczególnych agentów i społeczną równowagę produkcji wprowadza
poprzez jej przypadkowe wahania”
A zatem, gdy rozmieszczenie działalności wytwórczej zostaje poddane świadomej kontroli, prawo
wartości traci swoje znaczenie i doniosłość; jego miejsce zajmuje zasada planowania
. W ekonomii
politycznej społeczeństwa socjalistycznego teoria planowania powinna odgrywać tę samą doniosłą rolę co
teoria wartości w ekonomii politycznej społeczeństwa kapitalistycznego. Wartość i planowanie są tak
samo przeciwstawne, i z tych samych przyczyn, jak kapitalizm i socjalizm.
5. Wartość i cena produkcji
Cena, zgodnie z tym jak Marks stosuje ten termin w I tomie Kapitału, jest jedynie pieniężnym
wyrazem wartości. Jej analiza należy więc do teorii pieniądza, której w niniejszej pracy nie będziemy
19
Wskazywano, że nawet Marshall był świadomy podstawowego znaczenia produkcji w kształtowaniu potrzeb. Por. Talcott
Parsons: Wants and Activities in Marshall, „Quarterly Journal of Economics”, listopad 1931. Wydaje się jednak, że nie
wywarło to wpływu na kontynuację jego teorii.
20
K. Marks: Kapitał, t. III, cz. 2, s. 466.
21
Trafnie ujął ten problem ekonomista radziecki Preobrażenski: „W naszym kraju, gdzie ustanowiono scentralizowaną planową
gospodarkę, proletariacką, a prawo wartości zostało ograniczone lub zastąpione przez zasadę planowania, przewidywanie i
wiedza odgrywają w porównaniu z gospodarką kapitalistyczną wyjątkowo doniosłą rolę”. E. Preobrażenski: Nowaja
Ekonomika, 1926, s. 11. Wyrażam podziękowanie p. Paul Baranowi za zwrócenie mi uwagi na ten ustęp.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 9 –
Paul M. Sweezy – Problem wartości od strony ilościowej (1942 rok)
rozważać. Ale w III tomie znajdujemy zupełnie odmienną koncepcję „ceny produkcji”. Cena produkcji
jest przekształconą wartością. Ponieważ jednak różnice między cenami produkcji a wartościami są
związane z pewnymi cechami kapitalizmu, o których jeszcze nie było mowy, odłożymy rozpatrzenie tego
tematu do późniejszego stadium rozważań.
Jeden tylko punkt wymaga tu omówienia. Jak zobaczymy później, ceny produkcji wyprowadza się
z wartości zgodnie z pewnymi ogólnymi zasadami; odchylenia nie są ani dowolne, ani nie do
wytłumaczenia. Pogląd, który dominował w anglo-amerykańskiej krytyce Marksa od czasów Böhm-
Bawerka
, mianowicie, że teoria ceny produkcji jest sprzeczna z teorią wartości, nie odpowiada
prawdzie. Nie tylko teoria ceny produkcji nie jest sprzeczna z teorią wartości, lecz przeciwnie, opiera się
ona bezpośrednio na teorii wartości i ma sens tylko jako dalsze jej rozwinięcie.
6. Cena monopolowa
Wprowadzenie elementów monopolu do gospodarki narusza oczywiście działanie prawa wartości
jako regulatora ilościowych relacji produkcji i wymiany. „Skoro mówimy o cenie monopolowej, mamy w
ogóle na myśli cenę, którą określa jedynie chęć kupna i zdolność płatnicza nabywców, niezależnie od
ceny określonej przez ogólną cenę produkcji lub wartość produktów”
. Innymi słowy, kontrola
monopolisty nad podażą umożliwia mu ciągnąć korzyści z warunków popytu. W tym więc wypadku
popyt nabiera szczególnego znaczenia, a cena i wyprodukowana ilość (a więc i rozmieszczenie pracy) są
odmienne, niż byłyby przy istnieniu konkurencji. Co więcej, rozbieżności między ceną monopolową a
wartością nie podlegają żadnym ogólnym regułom, którym podlegają np. rozbieżności między ceną
produkcji a wartością i jest to najważniejsza cecha monopolu z analitycznego punktu widzenia. Później,
gdy będziemy badali tendencje monopolistyczne w społeczeństwie kapitalistycznym, przekonamy się co
prawda, że ten element dowolności w wyznaczaniu ceny w warunkach monopolu jest mniej kłopotliwy,
niż się wydaje. Jeśli idzie o funkcjonowanie systemu jako całości, zobaczymy, że w każdym razie rodzaj
zmian spowodowanych istnieniem monopolu (jeśli nie ich rozmiary) może być zupełnie dobrze
zanalizowany i wyjaśniony
Zanim porzucimy temat ceny monopolowej, podkreślmy w szczególności jeden moment. Monopol
wprowadza zakłócenia w ilościowe stosunki wartości, lecz nie w stosunki jakościowe. Innymi słowy,
istnienie monopolu jako takie nie zmienia podstawowych społecznych stosunków produkcji towarów:
organizacji produkcji poprzez prywatną wymianę indywidualnych wytworów pracy. Nie zmienia również
istotnej porównywalności towarów, tzn. faktu, że każdy reprezentuje określoną część czasu całej
społecznej siły roboczej lub, stosując terminologię Marksa, że każdy jest skrzepem określonej ilości pracy
abstrakcyjnej. Moment ten jest ważny, oznacza bowiem, że nawet w warunkach monopolu możemy nadal
mierzyć i porównywać towary i zespoły towarów wyrażone w jednostkach czasu pracy, niezależnie od
faktu, iż ścisłe stosunki ilościowe określane przez prawo wartości nie mogą być utrzymane.
22
E. v. Böhm-Bawerk: Karl Marx und der Abschluss seines Systems, w szczególności rozdz. III. Zagadnienie sprzeczności.
23
K. Marks: Kapitał, t. III, cz. 2, s. 351.
24
Patrz niżej rozdz. XV.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 10 –