PODANIA I LEGENDY ZIEMI STRZELIŃSKIEJ
Zapraszamy do wędrówki po urokliwej i tajemniczej Ziemi Strzelińskiej. Wiele zakątków
tego obszaru zyskało nowe barwy i kształty dzięki ludowym opowieściom. Zaznajomienie się z
tymi przekazami powoduje, iż po raz kolejny ożywają zamierzchłe wydarzenia naznaczone
ingerencją postaci z zaświatów. Być może uda się komuś dostrzec w Diabelskiej Kręgielni lub w
Diabelskim Młynie cień postaci piekielnika knującego nową intrygę. Zachęcamy do cudownej
podróży, w której rolę przewodnika będą pełnić miejsca i postaci wywodzące się z opowieści ludu.
Gromnik jest najwyższym wzniesieniem Wzgórz Strzelińskich ( 393 m n.p.m. ) . W wiekach
średnich na jego szczycie górował zamek , będący siedzibą braci Czirnów . Czirnowie wywodzili
się z rodu rycerskiego , jednakże ich postępowanie dalekie było od zachowywania nakazów
kodeksu rycerskiego . Z Gromnikiem i jego mieszkańcami wiąże się wiele podań.
Upiór w ogniu
Upiór rycerza widywany był w okolicy Gromnika . Przed śmiercią ów rycerz odznaczał się
porywczością i licznymi przewinieniami . Wśród nich znalazły się rozboje dokonywane na
miejscowej ludności i kupcach . Nocą , gdy ciemność skryje kształty i barwy widoczne podczas
dnia , płonący upiór rozbójnika pojawia się na zboczach Gromnika. Ciszę wieczornego odpoczynku
przerywa jego przeraźliwe wołanie o pomoc. Nawet jeśli ktoś z żywych wyciągnie do niego
pomocną dłoń -będzie to nadaremne . Kiedy jakiś śmiałek zbliży się do płomienia , ten natychmiast
znika , a wiatr roznosi po okolicy zapach dymu .
Pakt z czartem i diabelskie kręgle
W okolicach wsi Samborowiczki rozciąga się wąwóz określany przez miejscową ludność
jako Diabelska Kręgielnia. Powstanie wąwozu związane jest z osobą Jana Czirna, władcy na
Gromniku . Rycerz Czirn był osobą porywczą. Przepełniała go żądza władzy i niepohamowana chęć
pozyskania jak największej ilości bogactw. Aby zrealizować swoje pragnienia zawarł Czirn pakt z
diabłem. Było to jednoznaczne z całkowitym zaprzedaniem duszy.
Władca Gromnika, kierując się pychą i niegodziwymi zasadami postępowania, wzbudzał
poczucie lęku wśród okolicznej ludności. Czart upomniał się o duszę Czirna po upływie kilkunastu
lat od zawarcia paktu. Wówczas przebiegły rycerz zaproponował, aby to, czy odda się w ręce
władcy piekieł teraz, rozstrzygnąć podczas gry w kręgle. Jako kręgielni użyto wąwozu
oświetlonego blaskiem księżyca. Wydawało się, iż ostateczne zwycięstwo odniesie diabeł, który
przewrócił osiem z dziewięciu kręgli. Rozgniewany rycerz , nie mogąc pogodzić się z nieuniknioną
porażką, z wielką siłą wyszarpał z bramy głaz, którym powalił dziewięć kręgli. Szala zwycięstwa
ostatecznie przechyliła się na stronę Czirna. Diabeł , po niespodziewanej klęsce, zniknął w
ciemnościach. Rycerz podziękował Bogu za ocalone życie. W pobliskim kościele obiecał zmienić
swoje dotychczasowe zachowanie.
Najcenniejszy skarb świata
W pobliżu wzniesienia Borowa znajdowała się niegdyś grota wypełniona kosztownościami.
Pewnego dnia biedna kobieta z pobliskiej wsi udała się do lasu, aby zebrać drewno na opał. Na
plecach niosła swoje dziecię. Pośród leśnego gąszczu napotkała na skały, rozjaśnione mocnym
światłeM. Jak się po chwili okazało owe światło wydawało nagromadzone w skałach złoto.
Kobieta, zaskoczona taką ilością kosztowności, posadziła dziecię na stole, a sama rozpoczęła
napełnianie kieszeni i chusty złotem. Nagle, wychodząc już z groty, matka zauważyła, iż nie ma z
nią dziecka. Przerażona, chciała po nie wrócić, lecz okazało się to niemożliwe. Skały zagrodziły
jedyne wejście do groty. Kobieta z wielkim smutkiem powróciła do domu. Przepełniona bólem po
stracie swojego najcenniejszego skarbu, udała się do księdza po radę. Usłyszała , iż za rok musi
powrócić w miejsce, w którym zostawiła dziecko. Niewiasta uczyniła to, to polecił jej duchowny.
W jaskini wypełnionej kosztownościami odnalazła swoje dzieciątko. Od tamtej pory nikt z
mieszkańców pobliskich wsi nie ujrzał komnaty złota wśród skał.
Diabelski Młyn
W okolicach Romanowa, nad potokiem Pogródki, stał ongiś młyn. Mieszkańcy okolicznych
miejscowości zauważyli, iż nocami dzieją się w nim dziwne rzeczy . Widywano jak o zmierzchu
przychodzi do młyna diabeł, aby nocą mleć mąkę. Rozłościło to bardzo srogiego rycerza, mającego
siedzibę na Gromniku. Nie mógł zrozumieć, dlaczego diabeł upodobał sobie akurat jego włości.
Postanowił za wszelką cenę rozprawić się z piekielnikiem. Którejś nocy zaczaił się na niego w
ukryciu, a gdy szatan przechodził obok, aby znów skorzystać z młyna, porywczy władca mocno
chwycił czarta za gardło. Trzymał go i dusił tak długo, aż ten przysiągł, że na zawsze opuści młyn.
Diabeł dotrzymał słowa, nie mogąc jednak znieść porażki, w odwecie zabił sługę rycerza.
Skrzat z wyszonowickiego dworu
W wyszonowickim dworze mieszkał niegdyś bezlitosny pan. Ten zły człowiek za niewielkie
przewinienie skazał chłopa pańszczyźnianego na śmierć. Na prośbę osądzonego oddalił wyrok , ale
pod jednym warunkiem – do wieczora chłop musi wykopać rów tak głęboki i rozległy, iż nie będzie
go można przeskoczyć konno. Skazany rozpoczął zadanie , ale szybko zorientował się , że nie zdoła
samodzielnie wykonać tego zadania. Zrozpaczony upadł na ziemię i płakał. Nagle ujrzał przed sobą
małą siwą postać. Był to skrzat, który przybył z pomocą. Nakazał on chłopu położyć się na ziemi i
wytrwać tak do zachodu słońca . Po zapadnięciu zmierzchu skrzat zjawił się ponownie. Zezwolił
skazanemu powstać. Kiedy zdumiony chłop zauważył, że wokół niego rozciąga się szeroki rów,
krasnala już nie było. Wnet przybył okrutny pan, spiął konia ostrogami i rzucił się do skoku poprzez
głęboki wykop. Niestety, wyczyn się nie udał, niegodziwiec spadł z konia i skręcił sobie kark, a
jego duszę porwał diabeł do piekła na wieczną mękę. A ślady owego rowu do dziś jeszcze można
odnaleźć w postaci zarośniętego parowu biegnącego pomiędzy drogami do Krzepic i Krzywiny.
Siedmiosławicki skarb
Lochy siedmiosławickiego zamku ukrywają podobno do dnia dzisiejszego zasypane skarby.
Rezydencja w Siedmiosławicach należała przez wiele lat do braci Czirnów. Czirnowie wywodzili
się z rycerskiego rodu, jednakże ich postępowanie dalekie było od norm zawartych w kodeksie.
Podziemia zamku stały się miejscem licznych hulanek. Podczas jednej z nich rozegrano partię
kręgli, a zamiast kul użyto ludzkich kości i czaszek . W trakcie uczty dokonywano także podziału
łupów, zrabowanych w okolicy. Kiedy wybiła północ, ziemia zatrzęsła się, rozpadło się sklepienie
podziemnych komnat. Ziemia i fragmenty rozkruszonych ścian pogrzebały Czirnów, wraz ze
wszystkimi zgromadzonymi przez nich skarbami.
Skarb i szubienica
We wnętrzu Gołki tkwi ponoć ukryty skarb. Dawno temu dwoje śmiałków postanowiło go wydobyć
. Nocą , zabrawszy łopaty i kilofy, udali się na szczyt wzgórza i zaczęli drążyć otwór w skalistym
gruncie . Wiedzieli dobrze o tym , że w czasie tej roboty nie można wyrzec ani jednego słowa , w
przeciwnym bowiem razie cały trud poszedłby na marne, a ów skarb jeszcze bardziej pogrążyłby
się w ziemi. Kiedy wykopany dół był już dość głęboki , ujrzeli jakieś wyłaniające się z oddali dwie
postacie ludzkie . Nie zważając na zjawy wytrwale pracowali dalej , aż łopata uderzyła o wieko
potężnej żelaznej skrzyni. Skarb został znaleziony. Wyprostowując zgarbione dotąd plecy
spostrzegli, że owe widma to nic innego jak dwaj olbrzymiego wzrostu i siły mężczyźni z łatwością
dźwigające grube belki , z których w mgnieniu oka sporządzili szubienicę. Którego powiesimy
wpierw? – zapytał jeden. Tego w szarej kapocie – odparł drugi. Ledwo usłyszał to jeden z
poszukiwaczy skarbu ubrany w szarą kurtkę, wyrwał mu się z ust okrzyk przerażenia: Jezus,
Maria! Natychmiast nad górę nadciągnęły ciemne chmury, zaczęło grzmieć, ziemia się zatrzęsła.
Skarb wraz z dwoma śmiałkami zapadł się pod ziemię. Tylko szubienica, którą wybudowali
pomocnicy kata która przetrwała i od tego czasu służyła karaniu zbrodniarzy. I nikt już więcej w
tym miejscu nie poszukiwał skarbów.
O nieistniejącej wsi i dzwonie ze złota
Dawno temu w lesie na północ od zboczy Gromnika znajdowała się wieś Goświce. Na wieży
tamtejszego kościoła wisiał dzwon odlany ze szczerego złota. W czasie zawieruchy wojennej
mieszkańcy wsi musieli ją opuścić i szukać schronienia w bezpiecznym miejscu. Aby zaś złoty
dzwon nie dostał się w ręce nieprzyjaciół, zdjęto go z wieży i ukryto w pobliskiej studni.
Faktycznie, po pewnym czasie wieś została przez wroga spalona i zrównana z ziemią. Po wojnie, ci
co ocaleli i znali miejsce ukrycia dzwonu, powrócili w to miejsce, aby go wydobyć, przetopić i
podzielić się złotem. Ale z chwilą, gdy go podniesiono na taką wysokość, że było już widać górną
część, dzwon jakby zwiększając nagle swój ciężar pogrążył się w wodę pociągając za sobą ludzi
ciągnących za linę, którzy się potopili Każde następne próby jego wydobycia kończyły się
podobnie. Po pewnym czasie nie było już śmiałków, którzy zechcieliby się podjąć jego wydobycia.
I tak złoty dzwon do dziś spoczywa w głębi ziemi, w lesie u stóp Gromnika.