ŻYCIE WEWNĘTRZNE | TO NIE BAJKA | ALIBABA I CZTERDZIESTU ROZBÓJNIKÓW
72
ZWIERCIADŁO
kwiecień 2006
ZWIERCIADŁO
73
kwiecień 2006
Zd
jęcia:
Xxxxx
Xxxxx
– Gdyby ciało Kasima zostało w Sezamie, zbójcy nie wiedzieliby, że
ktoś jeszcze zna tajemnicę ich kryjówki. I nie szukaliby go. A tak było oczy-
wiste, że będą. Ale Alibaba, będąc człowiekiem prawym, nie mógł zosta-
wić ciała brata. On kieruje się w życiu prostymi zasadami. Ufa światu.
– Mówisz, że to bajka o dobrym człowieku. Tyle tylko że
tam się niewiarygodnie gęsto ściele trup... Nie są to śmierci
z jego ręki, nie z jego winy, ale na jego korzyść.
– Czy to jest więc bajka o kimś, kto umie się posługiwać życiem? Tak
żeby jemu służyło?
– Bardziej lubię jej wersję spisaną przez Leśmia-
na w „Klechdach sezamowych”. Dzięki niej zrozumiałam, dla-
czego Alibaba wygrywa. Leśmian niezwykle pięknie opisał
Sezam. Kiedy Alibaba wszedł do jaskini, oszołomiło go pięk-
no klejnotów, które dla niego śpiewały i tańczyły. Malachity
grały, perły się przetaczały, diamenty świeciły, a on stał, sły-
szał muzykę klejnotów, zachwycał się, ale nie zaznał chciwo-
ści. Wziął tylko trochę. Kasim zaś, gdy przyjechał do jaskini,
w ogóle nie patrzył na to piękno, nie słuchał muzyki, tylko
napychał wory. Tu jest ta różnica w postawach ludzkich. Ten,
kto cieszy się tym, co przynosi świat, bywa czasem biedny,
ale przy tym jest jednocześnie bogaty.
Katarzyna Miller: Gdy się umawiałyśmy, że będziemy
rozmawiać o „Alibabie i czterdziestu rozbójnikach”, oczekiwa-
łam, że spotkamy dużą dawkę męskiej energii. Ale czytając
baśń na nowo, odkryłam ze zdziwieniem, że jest jej tam zaska-
kująco mało. Zupełnie niezbędna okazała się natomiast ener-
gia kobieca. To raczej baśń o tym, że łatwiej coś znaleźć, niż to
potem utrzymać…
Tatiana Cichocka: Dlaczego?
– Alibaba łatwo znajduje swój skarb. Później ma jednak
z tego powodu kłopoty. A właściwie miałby ich sporo, kto wie
nawet, czy tak jak brat nie przypłaciłby tego życiem, gdyby
nie mądrość służącej Morgany, która go ochrania.
– Rozbójnicy chcą go zabić, bo odkrył tajemnicę Sezamu.
– Wszystko działa przeciwko niemu. Poczynając od naiw-
nej żony, która żeby wiedzieć, ile ma pieniędzy, pożycza miar-
kę od szwagierki, po czym nie zauważa, że przykleił się
do dna złoty pieniądz. I tak zazdrosny Kasim dowiaduje się
o skarbie. Ów jedzie tam i ginie z rąk zbójów. Alibaba zaś za-
chowuje się tak, jakby nie docierało do niego zagrożenie. Czyż
nie powinien pomyśleć, że rozbójnicy nie pozwolą, by ktoś ich
okradał w najlepsze?
ê
Z Katarzyną Miller
rozmawia Tatiana Cichocka Ilustracja Joanna Szachowska
ZYCIE WEWNĘTRZNE | TO NIE BAJKA | ALIBABA I CZTERDZIESTU ROZBOJNIKOW
Alibaba jako jedyny rozumie tajemnicę Sezamu: pozwala,
by złoto i klejnoty zachwyciły go swym pięknem, ale
nie dopuszcza, by go zniewoliły. Nie musi mieć, żeby żyć.
Dlatego wygrywa, choć przeciw sobie ma i czterdziestu
zbójów, i skąpego brata Kasima. Pomaga mu w tym
też wierna służąca Morgana – uosobienie intuicji
Dostać się
do Sezamu
74
ZWIERCIADŁO
kwiecień 2006
ZWIERCIADŁO
75
kwiecień 2006
jego, jego osiągnięcia nie stanowią o nim. Musi mieć namacal-
ne rzeczy, które są również ważne dla innych – pieniądze, sa-
mochody, stanowisko. Doświadczyć, jeśli nawet tylko przez se-
kundę, gdy „połyka” kolejną rzecz, że jego głód jest
zaspokojony. To buduje stan uzależnienia. Może tu chodzić
o próbę określenia własnej tożsamości: jestem tym, który po-
siada to i to. Kasim zainwestował w to swoje życie.
– Był tym bogatszym z braci, czyli w powszechnym rozumieniu bardziej
udanym, tym, któremu szczęście sprzyja, którego ludzie szanują. Na to, że
Alibaba się wzbogacił, Kasim zareagował złością, zazdrością i agresją. Po-
czuł, że traci wszystko, choć w rzeczywistości przecież niczego mu nie uby-
ło. Jego własne bogactwo przestało mieć dla niego wartość. Dlaczego?
– Budował na tej opozycji poczucie własnej wartości. To był
ustalony układ. A tu nagle zmiana! Chce mieć wszystko, czyli
jeśli ktoś inny coś ma, to jakby zabierał, co jemu się należy.
W głębi siebie czuje się ostatnim z ostatnich. I żeby sobie to
zrekompensować, musi być na zewnątrz pierwszym z pierw-
szych. Tylko że pierwszym z pierwszych nikt nie może być ca-
ły czas. Można być na chwilę.
– Powiedziałaś, że taki człowiek może nie mieć nawet poczucia, że je-
go ciało jest jego. Jak to możliwe?
– Można zostać odseparowanym od siebie samego od naj-
wcześniejszych minut życia. W brzuchu też.
– To znaczy?
– Kiedy kobieta jest w panice z powodu ciąży, płód wyda-
je się jej strasznym obcym ciałem. On odbiera ten przekaz.
Później, jeśli matka nie chce słyszeć wołania niemowlęcia, bo
ją drażni, męczy, przeraża, dziecko od samego początku do-
staje sygnał, że jego fizyczność jest nieistotna. Kiedyś tam do-
stanie jeść, zostanie przewinięte, ale to nie będzie wtedy, kie-
dy ono tego potrzebuje. Stanie się ileś rzeczy, które sprawią,
że przetrwa, ale to będzie człowiek od początku odcięty
od siebie. Niemowlę całe jest fizycznością, czeka na kontakt
fizyczny, dotyk. Gdy tego nie dostaje, uczy się negować wła-
sne ciało i jego potrzeby.
– Można jakoś pomóc człowiekowi z taką dziurą?
– Zapytaj raczej, czy taki człowiek będzie chciał i mógł so-
bie pomóc i przyjąć pomoc. Nikt na siłę go nie naprawi. Jeśli
dotrze do niego prawda i znajdzie w sobie nadzieję, może ze-
chce zajrzeć w głąb siebie. A to jest bardzo bolesna i długa dro-
ga. Niemniej w imię czegoś niewiarygodnie ważnego.
Pamiętam, że miałam taki okres, kiedy śniłam, że idę nie-
słychanie głęboką sztolnią w dół. Idę i wiem, że muszę tam
– Morgana jest intuicją, animą. Alibaba to mężczyzna, któ-
ry rozwinął swoją animę – część kobiecą. Ona go prowadzi. Tyl-
ko dzięki niej żyje.
– Zauważyłaś, że Morgana była najpierw służącą Kasima? Stała się
własnością Alibaby, gdy ten przejął dom brata po jego śmierci i ożenił
się z jego żoną.
– Każdy ma możliwość korzystania z takiej ochrony, jaką
daje intuicja. Ale Kasim nawet nie wiedział, że ją ma.
– Ciekawa rzecz – w wersji tej bajki, którą pamiętam z dzieciństwa,
nie było ani słowa o Morganie. Opowieść kończyła się na tym, że Aliba-
ba sam przechytrzył zbójów.
– Bo to niewygodny wątek: kobieta, która ratuje faceta, sa-
ma załatwia morderców. Jak kobieta może robić coś takiego sa-
ma? Nie może. A już na pewno nie kobieta patriarchalnie prze-
połowiona. Taka, której zabrano prawo do całości. A tu mamy
pełną postać kobiecą: odważną, inteligentną, spostrzegawczą,
szybką, przebiegłą, oddaną, a przy tym wszystkim piękną
i zmysłową. Można powiedzieć, że Morgana jest trochę wróżką.
Wiedźmą – kobietą wiedzącą… W całej bajce widać, że mężczy-
znom jest ta mądrość kobieca bardzo potrzebna, nawet nie-
zbędna, żeby przeżyć. A to fakt, który wciąż uwiera wielu.
– To bajka z innej kultury. Przypadek?
– Wschód sobie zawsze zdawał sprawę, że jest jedność
męsko-żeńska. Jedno drugiego potrzebuje, by być całością.
My do tego dochodzimy, ale bardzo powoli. Choć wolę żyć
u nas, oburza mnie, że nic nie wiemy, często nie chcemy
wiedzieć, o kobietach, dzięki którym sławni mężczyźni mo-
gli przetrwać, zyskiwali władzę, bogactwo. I o tych kobie-
tach, które same były wybitne. Zauważ, że cała księga „Ba-
śni z tysiąca i jednej nocy” jest zbiorem opowieści
Szeherezady. I to ona jest tam najmądrzejsza ze wszystkich.
Wychowuje króla, uczy go szanować siebie, życie, kochać.
Dziś wydaje się, że i Wschód wyparł się kobiety, ale Szehe-
rezady nie da się wymazać gumką.
– Może dlatego, że bajka opowiedziana przez kobietę jest zmysłowa,
pełna kolorów, zapachów, tańca. To poziom, którego na próżno szukać
u surowych braci Grimm...
– Tu mamy fascynację życiem w każdym jego przejawie.
Duchowym i materialnym – na równi. Bo one się dopełniają.
Bogactwo Alibaby go nie zmieniło – pozostał wolny. Uwolnił
Morganę, uznał jej rolę – oddał jej bratanka za męża. Bo dla
niego obie części – kobieca i męska – jako budujące nasz świat
są sobie równe.
c
zejść, bo inaczej nigdy się nie odbiję od dna, ciągle mnie bę-
dzie coś pod spodem straszyło. Nawet znalazłam w połowie
drogi kładkę, dzięki której bym mogła wyjść. Ale zrozumia-
łam, że jak wyjdę w połowie drogi, to tamto niżej zostanie.
Więc zdecydowałam się iść dalej. To tym trudniejsze, że nie
wiesz, co tam cię czeka. To jest przygoda baśni. Ile tam będzie
ognia, potworów, zimna, zapomnienia. Ale wyobrażenie jest
zawsze gorsze od rzeczywistości. Jak w horrorach. Kiedy zo-
baczysz potwora, to już widzisz, że np. on ma tylko cztery kły.
Niemniej, by wreszcie stać się człowiekiem, który „ma sie-
bie”, musisz przed tym potworem stanąć. Alternatywą jest
umieranie za życia tak jak Kasim – wieczne niespełnienie.
– A jak wchodzisz do tej dziury, a tam same złoto i klejnoty?
– Fajne pytanie! To albo to jest iluzja, albo naprawdę jesteś
bogatym wewnętrznie człowiekiem, tylko nikt ci dotąd nie
pozwalał na to spojrzeć i tego używać. Zostałeś odseparowa-
ny od swojego bogactwa. Znam mnóstwo takich ludzi. Wy-
starczy, żeby znaleźli się w dobrych rozwojowo warunkach
i dostali pomoc, a zaraz zaczynają niebywale wzrastać i roz-
kwitać. Ale najczęściej w tej dziurze są i potwory, i całkiem
fajne potworki, i sporo bogactwa. Opłaca się tam wejść.
Kolejnym wątkiem, który da się wysnuć z tej baśni, bardzo
dla mnie ważnym, jest ten, że druga część życia człowieka
jest lepsza niż pierwsza. Tak jest w przypadku Alibaby i tak
powinno być.
– W naszej kulturze jest dokładnie odwrotnie. Tęsknimy za młodością,
nie umiemy cieszyć się wiekiem dojrzałym, nie poważamy starości...
– I nawet nie wiemy, jak nas to spłyca. Uważam, dzięki
Jungowi, że tak wygląda zdrowe, dobre życie: najpierw czło-
wiek szuka, uczy się, sprawdza. Wiele potrzebuje, a nic tak
naprawdę nie posiada. Powoli zaczyna coś znajdować – i mu
się zbiera ten skarb. Im jest starszy, tym bardziej spokojny,
świadomy, co dla niego dobre, a co nie. Ma wiele i dobrze z te-
go korzysta. Ma w sobie intuicję i mądrość. Staje się pełnią,
tak jak Alibaba.
– W tym kontekście nie dziwi fakt, że to właśnie Alibaba ma służącą,
która umie odczytać w porę oznaki niebezpieczeństwa i która tyle razy
ratuje mu życie. Kiedy zbójcy oznaczają dom Alibaby kredą, by napaść
na niego i go zabić, ona dorysowuje takie same znaki na sąsiednich do-
mach. Kiedy znajduje ukrytych na podwórku w workach na oliwę zbój-
ców szykujących zasadzkę, uśmierca ich, oblewając ich wrzącą oliwą.
A gdy herszt przebrany za kupca chce podczas kolacji zasztyletować Ali-
babę, podczas zmysłowego tańca zabija go mieczem...
– Bo jest wolny. Jest panem siebie, nic nim nie włada. A Kasim na-
tychmiast oddaje się w niewolę tych bogactw.
– Alibaba to typ człowieka, który wychodzi na dwór i widzi:
o, jaki piękny wieczór, jakie liście na drzewie, jaki piękny śnieg
dzisiaj napadał. Nie ma pretensji, że jest zimno albo że nie wia-
domo, co włoży do garnka. Przyjmuje to. Współgra z naturą,
z rytmem życia.
– Jak wschodni mędrzec: akceptuje i przyjmuje to, co przychodzi,
ale nic nie zatrzymuje na dłużej, pozwala odejść...
– To bardzo trudna w naszej kulturze konsumpcyjnej, rzad-
ka postawa. Myślę, że jesteśmy częściej tacy jak Kasim. Daje-
my się zaślepić rzeczom, sprawom. Oddajemy im swoje ży-
cie. I w ten sposób skazujemy się na śmierć – bo nie żyjemy
naprawdę.
– Fascynuje mnie Sezam jako taki. Dlaczego ludzie tak lubią groma-
dzić rzeczy i chować je przed innymi. Mieć skarb. Nie używać, tylko mieć.
W jakimś sensie ta bajka to zajęcie stanowiska w słynnym sporze, co jest
lepsze: być czy mieć. Kasim i rozbójnicy chcą mieć. Alibaba jest przeci-
wieństwem tej postawy. I wygrywa. Ale, co najciekawsze, dzięki temu oka-
zuje się, że staje się bogaty, że opcja „być” nie wyklucza „mieć”.
– Natomiast opcja „mieć” wyklucza „być”. Chciwy i ską-
py Kasim ginie. Podobnie jak rozbójnicy. Niemniej zbójców
jest czterdziestu, a Alibaba tylko jeden – większość ciąży
ku wersji „mieć”. Mam na to przykład aż niewiarygodny
w swej dosłowności.
Koleżanka pojechała kiedyś pracować w polu latem, żeby
zarobić. Gospodarze, u których się najęła, mieszkali w starej
chałupce, a obok wystawili sobie willon. Nowiutki, okazały,
największy we wsi. I w tymże willonie mieli rzeczy ogłasza-
ne reklamami w telewizorze. Kupowali je i nawet nie rozpa-
kowywali. Ale wieś była zapraszana, żeby obejrzeć, że teraz
do nich przyjechał najnowszy telewizor albo odkurzacz.
Gnietli się z dziećmi w chałupce, nie wypuszczali ich na wa-
kacje, harowali. Można powiedzieć, że sobie zafundowali ta-
ki Sezam. Czysty symbol okrutnego, smutnego gonienia
za posiadaniem.
– Tak naprawdę to Sezam ich posiadł... Jak to się dzieje, że nagle
człowiek staje się niewolnikiem?
– Rzecz w tym właśnie, że nie nagle. Ktoś taki ma poczu-
cie dziury w sobie, przypuszczalnie od początku życia. Aby ją
zapchać, potrzebuje całej jaskini skarbów, a i tak nie starcza. To
dziura bez dna. Powiedziałabym nawet, że ktoś taki nie czuje,
że cokolwiek jest jego. Jego ciało nie jest jego, jego życie nie jest
ŻYCIE WEWNĘTRZNE | TO NIE BAJKA |
ALIBABA
I CZTERDZIESTU ROZBÓJNIKÓW
Ktoś, kto ma poczucie dziury w sobie, aby ją zapchać, potrzebuje całej
jaskini skarbów, a i tak nie starcza.
To dziura bez dna. Gdy się połyka
kolejną rzecz, ma się przez chwilę wrażenie zaspokojenia głodu. Może tu chodzić o próbę
określenia własnej tożsamości: jestem tym, który posiada wiele cennych rzeczy