Ode to Edvard
Munch
Caitlin R. Kiernan
Szukałem jej ciągle , miałem nadzieję , że ona jak zawsze usiądzie na tej
samej ławce w parku .Ona zawsze jest tam ,czy ja będę żył czy nie. Od
poniedziałku aż do piątku i tylko wtedy gdy jest ciemno .
Grałem na pianinie w barze Martini w Kolumbii w latach 89, albo
bawiłem się w grę ,głównie dla zbicia czasu i dla drinków . Kiedy miałem
chęć na spacer , zawsze chciałem odegnać od siebie myśl o tym , że muszę
podróżować metrem bo nie stać mnie nawet na taksówkę bo bałem się
ciemności i mimo że po drodze świeciły lampy czułem że ona tam jest.
Zawsze na tej samej ławce , niedaleko końca mojej wędrówki i sławnego
mostu blisko jeziorka .
Nazywają tą część parkiem Wiśniowego Wzgórza . Prawdą jest to , że ja
nie mieszkałem zbyt długo na Manhattanie i nie znam wystarczająco dużo
wszystkich tych opowieści. A nie jestem człowiekiem który zapamiętuje
rozłożenie geograficzne Centralnego Parku. Ale ona powiedziała mi że
nazywają to Wiśniowym Wzgórzem z powodu wszystkich wiśniowych
drzew rosnących tam . I kiedy zajrzałem do mapy przewodnika , okazało
się że to samo jest tam napisane. Każdy mógł pomyśleć że jest to zbiegła
dziewczyna z domu .Wyglądała na 16 lub 17 lat. Jej ubranie to były
brudne i wytarte szmaty . Zastanawiałem się , że nigdy nie widziałem jej
noszącej buty,obojętnie czy była pogoda czy padał deszcz .
Jednego razu zobaczyłem ją boso w śniegu .Spytałem ją tylko raz ,czy
jeśli kupie jej parę butów to czy ona będzie je nosiła . Odpowiedziała że
nie ale dziękuje,ponieważ buty wyzwalają u niej klaustrofobie . Widzę jak
siada na ławce w parku blisko starego jeziorka i zawsze pytam się czy
mogę usiąść obok niej . I zawsze uśmiecha się i mówi oczywiście że
możesz się przysiąść . Przecież zawsze siadasz ze mną .
Jej włosy sięgają do ramion są tak czarne , że aż wpadają w odcień
granatów ,jej skóra jest ciemna . Nigdy nie spytałem skąd pochodzi
,według mnie ona mogła pochodzić z Indii .Rdzenna Indyjka myślę . Nie
rdzenna Amerykanka . Ja raz spotykałem się z dziewczyną z Kalkuty jej
skóra miała identyczny kolor i takie same piękne mroczne brązowe oczy.
Ale jeżeli ona jest Indyjką ,dziewczyną z Wiśniowego Wzgórza, to nie
mogłem wychwycić żadnego śladu akcentu ,kiedy ze mną rozmawiała o
źródłach w jej ulubionych obrazach .Przyznała się , że najlepiej czuje się w
Muzeum Przyrody .
Pierwszy raz ona się uśmiechała …
-Jesteś wampirem ?
Spytałem ,to jednak była dziwne pytanie jak można zadać jakieś obcej
dziewczynie siedzącej na ławce w parku w środku nocy .
-To jest bardzo brzydkie słowo.
Powiedziała i groźnie na mnie spojrzała .
-To jest głupie brzydkie słowo.
I wtedy zamilkła na dłuższą chwilę ,a ja cały czas myślałem o jej długich
zębach i strach mnie oblatywał . Liczyłem że ta mroźna noc niedługo się
skończy . Była noc styczniowa ,a pociłem się tak jak gdyby było gorące
lato. I miałem takie dziwne wrażenie , że ona nie oddycha ,bo nie było
widać jej wydychanego powietrza .
-Jestem córką Lilith - powiedziała .
Byłem tak blisko jej , a nigdy nie słyszałem by wspominała imię matki lub
kogokolwiek nawet z jej rodzaju .
Córką Lilith kiedy to powiedziała ,nie wyczułem żadnego oszustwa lub,
że ona nabiera mnie . W każdym razie wyglądało na to że mówi prawdę.
W końcu ja uwierzyłem że to jest prawda . Stało się to pierwszej nocy
,kiedy pozwoliłem jej się pocałować .Usiadłem razem z nią na ławce, a
ona całowała niecierpliwie moją szyję .Jej język był szorstki ,jak język
kota . Pachniała wspaniale dziwnym , pikantnym zapachem .Kojarzącym
mi się z późnym październikiem.
Latarnie dawały przytłumione światło , a ja mogłem wyczuć to
wszystko ,było tak romantycznie . Pachniała zapachem miłości ,jej
własnym potem i jeszcze czymś słabszym , co wziąłem za zapach lasu .
Jej oddech na mojej skórze był tak zimny ,zimniejszy niż najdłuższa
zimowa noc .
Całowała moją szyję ,aż w pewnej chwili poczułem jak zraniła mnie
,szepnęła jakieś uspakajające słowa w języku którego nie znałem .
-To zostało zaprojektowane w 1860 roku -powiedziała jakieś innej nocy -
Wybudowano tutaj źródło z wodą pitną .Tutaj zatrzymywały się wozy ,
ludzie tutaj poili swoje konie .To miejsce było dla spragnionych .
-Jak oaza .Zasugerowałem i ona się uśmiechnęła i skinęła głową
wycierając z warg i podbródka moją krew .
-Czasami wydaje się że cały szeroki świat jest jedną wielką pustynią -
powiedziała .
-Jest bardzo mało miejsc gdzie można swobodnie ugasić pragnienie .
Koniom już tu nie wolno pić,nawet jeśli to miejsce zostało zbudowane dla
nich.
-Czasy się zmieniają .
Powiedziałem i delikatnie dotknąłem mojej krwawiącej na szyi próbując
się nie skrzywić i nie chcąc pokazać jakiegoś znaku bólu w jej obecności
.Już teraz jest bardzo mało koni które ciągną wozy i miejsc gdzie mogą się
zatrzymać .
-Ale konie nadal są spragnione. One nadal potrzebują swojego miejsca do
picia .
-Lubisz konie ?
Spytałem , a ona mrugnęła do mnie ale nie odpowiedziała na moje
pytanie . Przypominała mi tym sowę która tak samo jak ona w oczach
miała mądrość i tak samo mrugała.
-Poczujesz się jutro rano lepiej- powiedziała i wskazała moje gardło - Jak
będziesz w domu to umyj je .
Nie miałem ochoty na odejście dlatego usiadłem z nią trochę dłużej ,ale
żadne z nas już się nie odezwało .
Ona pije moją krew ,ale nigdy dużo i krótko ,ale w zamian zostawia mi
swoje dziwne sny . Mam wrażenie że mam myśleć o nich jak o
prezencie ,ale inni mogli by uważać je jako przekleństwo .Ponieważ te sny
nie są dobre . Niektórzy mogli by o nich myśleć jak o koszmarach ale
nigdy nie przestają się śnić i ciągle do mnie wracają .W tych snach
pojawia się terror ,przerażenie ,ale i też jest piękno i cud w równej mierze
doskonały bilans ,który wydaje się nie przechylać na jedną z tych
stron .
Wieżę , że sny pojawiły się wtedy kiedy ona piła moją krew i dostały się
przez jej ślinę .Ja nie wiem czy ten prezent był zamierzony i przyznaję że
jestem zbyt przestraszony by pytać .Boję się że mógłbym przyjść do parku
późno w nocy lub wczesnym ranem i ona by na mnie nie czekała na ławce
w Wiśniowym Wzgórzu .Nie chciał bym popsuć tego czasu , w którym
dopiero zaczynam coś rozumieć . Sprawiła że stałem się przesądny i cały
cały czas chodzę do psychiatrów .Gdzie cały czas rozmawiam z nimi o
magicznym myśleniu ,ale tak naprawdę nie wiedzą co mi dolega .Nigdy
taki nie byłem dopóki się nie poznaliśmy .
Nadal gram na pianinie w barze Martini i nigdy w całym moim życiu nie
pojawiła się magia , dopiero teraz . Ale jest dużo innych rzeczy które
odbijają się w jej czarnych oczach i ta niepewność myśli doprowadza mnie
do szaleństwa .Jeszcze wierzę ,że jest to niska cena za to że ona bierze
od mnie krew. Cały czas myślę że powinienem spisać jeden ze snów, że
powinienem wypełnić go słowami . Z mojego okna widzę Wyspę
Roosevelt , a poza dachami Wschodnią rzekę, Brooklyn , niebieskio -białe
niebo może znaczyć , że lato już tu się zadomowiło .To powoduje we mnie
myśl , że ona kojarzy mi się ze stratą i nie wiem dlaczego tak myślę . W
pierwszej chwili pomyślałem , że spiszę ten sen i jej przeczytam kiedy
następnym razem ją zobaczę .Ale wtedy zacząłem się niepokoić , a jeśli
nie będzie chciała tego słuchać , a może odrzuci mój prezent dla niej . Ona
mogła obrazić się na mnie ,a ja nie mogłem znieść myśli , że już nigdy jej
nie zobaczę . Nie po tym wszystkim co mi dała noce i te wszystkie
mroczne sny.
Odpowiem w prost boję się tego .
Patrze na miasto i wiem , że jest ogromne w którym można zgubić
kierunek , gdzie tylko bym się udał i tak bym się zgubił .Jednak wiem ze
nigdy nie pójdę tak daleko ,bo nigdy bym nie znalazł drogi do mojego
domu . Miasto jest dla innych istot .
Wiem że ona zobaczyła miasto ,że szła ulicami , poznała wszystkie
dialekty , odwiedziła wszystkie domy publiczne i meliny z opium .Ona
wie jak śmierdzą kanały ściekowe i jaki zapach mają przepyszne aromaty
jego rynków .Wie gdzie znajdują się wszystkie wysokie miejsca i
wszystkie niskie miejsca .
To moje sny .
Idę z nią przez piasek w górę jednej wydmy i w dół drugiej , patrzę jak
fale obmywają brzeg i widzę naprzeciw siebie wierzę i na nią wchodzę , a
ona szepce zejdź .
W tym miejscu kiedyś były szakale i sępy , jej śladem podążały czarne
skorpiony i nie ma tu już żadnego miejsca by napoić konie
. Czasami widzę ją przez zasłony piasku . Innym razem stoi całkiem
samotna a wichura wieje i słychać w niej żałobny głos 1000 kobiet , które
płaczą ponieważ ludzie ich ograniczali. Lub stoi nad jakimś arabskim
polem bitwy a 1000 lat wcześniej przy moich narodzinach .I to jest szok
dla mnie i czuję jak moje serce wali w moich uszach , bo boję , że stracę i
nigdy jej nie będę widział , ale wtedy znowu ujrzę ją w przelocie przez
burzę stojąca w ruinach szpeconych przez niezliczone tysiąclecia piasku
wiatru i czasu .
Ona mogła być jakimś zwierzem ,który stale poszukuje kolacji żeby ugasić
pragnienie . Cały czas czeka na mnie w wejściu do świątyni i mogłem
wyczuć jej niecierpliwość jak się tam miota . Mogę czuć jej apetyt i
pragnienie i wiatr który ją owiewa .
Prowadzi mnie w głąb ziemi , jej wargi są blisko mojego ucha ,słyszę jak
szepcę mi przez burzę . Opowiada mi o architekcie , który zbudował
zbudował ten wodopój na Wiśniowym Wzgórzu ,a był to Jacob Wrey
Mould . Przybył on do Nowego Jorku w latach 1853 l-854 lub 1855 by
zostać architektem i zbudować wielki kościół .Był pobożnym człowiekiem
powiedziała a nawet jego profil został zilustrowany przez Tomasa Gray's
'Elegia napisana o wiejskim kościele ' i książka Wspólnej modlitwy
.Powiedziała mi że umarł 1886 roku i , ze był zakochany w niej , córce
Lilith i , ze umarł zmyślą o niej .Chciałem ją spytać skąd ona ma takie
wiadomości , czy spędza dużo czasu w bibliotece i czy uważa , że
jesteśmy w sobie zakochani . Ale wtedy wąski korytarz którym szliśmy
powiększył się i zaświeciliśmy latarkę elektryczną ukazując dużą izbę .
-Posłuchaj - szeptała mi -To jest jeden z moich sekretów .Tu się chronię
przez całe moje życie .
Ściany są zbudowane z wielkich bloków czerwonego wapnia , który
wyrzeźbił i mocno stężał jest pokryty grubym siwym kurzem , który
pokrywa wszystko .
Idę za nią w dół krótki kawałek , odkrywam ze jest tam podłoga .
Wygląda na to ze zeszliśmy tak daleko do metra a ryk wiatru nie powinien
być tak głośno , a tak jest głośno .Zastanowiłem się , jeżeli wiatr znalazł
drogę do wewnątrz mnie przez jedną z moich ran to może przelatuje mi
przez gardło .
-To była sala mojej matki - powiedziała
I teraz widzę trupy ,ułożone w wysoki stos między kotłami .Jedni są nadzy
inni w połowie ubrani . A jeszcze inni zostali porwani już bardzo dawno
temu bo ich ubrania są trudne do zidentyfikowania i nie wiadomo czy
mieli ubrania czy nie mieli. Są tam mężczyźni ,kobiety i nawet kilka
małych dzieci . Czuję ich rozkładający się zapach i nawet nie pomagają
opary z kadzidła kiedy się wdziera do moich ust i nosa .Mógłbym zaraz
zakrztusić się tymi oparami .Mógłbym próbować iść do schodów
prowadzących do drugiego korytarza by uciec od tych okrucieństw .Cały
czas mruga na mnie ,jak głodna uważna sowa.
-Nie mogę oczekiwać byś zrozumiał. Powiedziała.
I są jeszcze inne pokoje ,inne izby ,niekończące się okrucieństwa ,aż nie
mogę na to patrzeć .Są inne sekrety , które ona trzyma dla swojej matki w
głębokich miejscach przysypanych piaskiem.
Są duchy niezliczonych ofiar , są demony , które nie powstrzymały
więzienia kryształu , przymocowane łańcuchami do ściany ,ostateczna
apokalipsa , ich głosy są prawie nierozpoznawalne od głosu wiatru . I
wtedy zeszliśmy w jeszcze większą otchłań ,do pieczary z iskrzącymi się
ametystami które nie potrzebowały słońca słonecznego żeby się świecić .
Stoimy razem na brzegu krawędzi podziemnego basenu ,jest tak gładki
wygląda jak hebanowe lustro. I nagle widzę że już się rozebrała i teraz
czeka na mnie niecierpliwie bym ja też to zrobił .
-Nie mogę pływać.
Mówię jej a ona znów mrugnęła na mnie jak sowa .
Jeżeli mógłbym pływać,ale nie mogę sobie wyobrazić jak mam umoczyć
stopę w wodzie w tyn jeziorze na dnie świata .
-Proszę , popływaj .- Powiedziała i uśmiechnęła ukazując mi te długie kły.
W tym jeziorze tylko ludzie mogą się utopić - Podejrzewam że możesz
pływać wystarczająco dobrze .
I wtedy spadam do bardzo głębokiej otchłani , która mnie otula
ciemnością jak jakiś kaptur czarnej kobry , który nosi mnie w dół i w dół
zabierając mi powietrze z moich płuc .
Topiłem się , moje płuca nie mogły oddychać , czułem jak by ktoś
pojedynczo umieszczał na moich płucach kamienie , które powodowały ,
że moje płuca się załamują. A ja z tego bólu próbuję wrzasnąć. Otwieram
moje usta i czuję jak jej język prześlizguję po moich ustach jest on tak
szorstki dlatego poczułem go na moich wargach i zębach .
Ona miała smak muła i śmierci. Jej smak pochodzi z Wiśniowych Wzgórz
, to zapach kwiatów i smak letniej nocy w Centralnym Parku . Patrzę jak
rozwijają się na plecach szaro białe skrzydła trochę szersze niż
ziemskiego ptaka .Te skrzydła zasłoniły mi wszystko , barwa tych piór
tworzy ognistą czerwień . Jej zęby kąsają moją dolną wargę i czuję smak
mojej własnej krwi .Wiatr wyjący w moich uszach ,j est wężem który
podnosi się z czarnego basenu wieje zapachem lodowatym i słonecznym
poprzez niego słychać daremne krzyki uwięzionych demonów .
-Nie bój się - szepce przy moim uchu jej ręce dotykają mojego penisa -
Musisz tylko napić się trochę .Nie powinieneś być zbyt chciwy , ale pić
małymi łykami .
Łapię oddech , otwieram zamknięte oczy niezdolne do zapamiętania tego
wszystkiego .I teraz znowu leżymy razem na podłodze rzeźni na końcu
długiego korytarza pod ruinami świątyni . To jest jeszcze jeden z jej
sekretów i nawet dla mnie jest tu zbyt dużo śmierci . Jest deszcz ,czerwony
deszcz tak klejący jak krew ,ale nadal chłodzi moją gorączkę . Oplatam
moimi nogami jej brązowe uda aż w końcu wślizguję się do jej
zapraszającego wnętrza .Ta moja dziewczyna nie jest taka sama jak inne
kobiety ,moja dziewczyna z Wiśniowego Wzgórza ,ona zaczyna powoli
mnie pożerać tak że będę umierał przez 1000 lat.
I ona cały czas mówi mnie że bardzo mnie kocha.
Nie mogę niczego odkryć tutaj .Moje oczy spoglądają w niebo , ale cały
czas widzę noc , niebo zasłaniają jej skrzydła poza krwią wapniem i
piaskiem jak niebo i piekło .Ja leżę pośrodku i słucham surowego i
gorzkiego śmiechu wiatru ...
Może jakimiś innymi nocami ,gdy będę szedł do dookoła parku w
oddaleniu nie podejdę bo nie będę chciał sprawić jej kłopotu. Tymi nocami
gdy moją aspiracją jest spodziewanie się ,że jej tam nie będzie że nie
będzie czekała przy źródle .
Ale.
Nie jestem zbyt dobrym kłamcą ,jestem tylko pianistą i nie znam się na
tych sprawach ,ponieważ ona zawsze jest tam . Ubiegłej nocy ,na przykład
przyniosłem jej stary sweter ,którego nie noszę ,urodzinowy prezent od
byłej dziewczyny .Ona mi podziękowała za niego . Powiedziałem jej , że
ja mogę więcej przynieść jej innych rzeczy ,jakiegokolwiek których ona
by mogła potrzebować .Tylko niech powie czego potrzebuje ,uśmiechnęła
się i powiedziała że jestem bardzo uprzejmy .
-Moje potrzeby są małe-powiedziała i ubrała ten sweter na te łachmany
,które nosiła .
-Niepokoję się o ciebie -powiedziałem -Niepokoję się o ciebie cały czas
przez
te dni .
-Jesteś słodki -odpowiedziała-Ale jestem silna ,silniejsza niż mogłabym
się wydawać.
I zastanawiam się czy ona wie o moich snach czy nasza rozmowa była
tylko żartem . A jeśli ona przyjęła sweter ,ponieważ współczuje mi .
Rozmawialiśmy i ona opowiedziała mi zabawną historię o jej pierwszej
nocy w parku , a to zdarzyło się prawie dekadę wcześniej zanim się
urodziłem .I wtedy kiedy nie było dużo słów i kiedy za dużo nie
rozmawialiśmy słowami .Sam zaofiarowałem jej moje gardło .
-Dziękuje .-Odpowiedziała .
Zamknąłem moje oczy i czekałem kiedy poczuję jej język na skórze a w
końcu ukąszenie jej ostrych zębów . Ona była delikatna ,ponieważ ona
zawsze jest delikatna kiedy pije krew z mojej rany .Wtedy słyszę jak
zatrzymuje się od czasu do czasu i mruczy słowa które mogę zrozumieć
bez domyślania się co ona powiedziała . Rozumiem o co w tym wszystkim
chodzi .Wiem że są to wszystkie sprawy kiedy ona urodziła się i kiedy
stała się taka .Wytarła krew spływającą z jej ust .Jeszcze raz podziękowała
mi za sweter pożegnaliśmy się tak samo jak zawsze ,a ja usiadłem jeszcze
samotnie na ławce i patrzyłem jak prześlizguje do do labiryntu obok
wiśniowych drzew ,azali i krzaków forsycji .
Wszystkie te sny spisuję i nie wiem co się z nimi stanie .Nie mogę ich
nigdy wydrukować .Albo wydrukuję i schowam je blisko siebie .
Mógłbym je schować między książkami ,ale boje się że ktoś je może
znaleźć .Mógłbym je tak schować .Umieściłbym je w pustej butelce po
winie i wrzucił z mostu Queensboro ,żeby rzeka zaniosła je do morza .
Morze zostanie napełnione butelkami …....
.
Przetłumaczyła : aneta345610