Lucien Sève
O dialektyce
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 2 –
Artykuł „O dialektyce” jest referatem, jaki Lucien
Sève wygłosił na kolokwium filozofów i
naukowców marksistowskich zorganizowanym z
inicjatywy CERM (Centre d’Etudes et de
Recherches Marxistes), które odbyło się w grudniu
1971 r. w ośrodku uniwersyteckim d’Orsay pod
tematem: „Lenin a praktyka naukowa”.
Podstawa niniejszego wydania: „Studia
filozoficzne” nr 89 (141142), 1977.
Tłumaczenie z języka francuskiego: Józef
Borgosz.
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
WPROWADZENIE
Wkład Lenina w nasze poznanie i naszą praktykę dialektyki marksistowskiej, to znaczy dialektyki
naukowej, jest ogromny. Lecz nic nie byłoby mniej leninowskie niż odrywanie owego wkładu od dorobku
marksizmu w ogóle. Oto dlaczego podnosimy tu problemy dialektyki w ich całokształcie, w ich
marksistowskoleninowskim świetle
Mniej więcej od półwiecza na powierzchni życia ideologicznego we Francji dialektyka znajdowała
się pomiędzy młotem i kowadłem. Wszelako po okresie wielkiej mody na dialektykę w latach
sześćdziesiątych, już w przededniu 1968 r. na wszelkie sposoby ogłaszano jej „śmierć” na korzyść
metody strukturalnej. Jednakże w wyniku wydarzeń majowoczerwcowych znowu zaczyna ona skupiać
na sobie uwagę. W rzeczy samej wszystkie te zmiany i okoliczności wynikają z napięć powodowanych
przez potężny ruch, który pcha całokształt myśli francuskiej w kierunku dialektyki naukowej.
Francja coraz głębiej pogrąża się w kryzysie, sprzeczności klasowe zaostrzają się, sytuacja
rewolucyjna dojrzewa, autorytet Francuskiej Partii Komunistycznej i jej nauki wzrastają – oto pierwsza i
najważniejsza przyczyna wielkiego zainteresowania dialektyką. Dokonywający się równocześnie szybki,
wielokierunkowy i coraz ściślej sprzęgający się z rewolucją techniczną rozwój nauk, napotyka już granice
narzucone mu przez materialną i ideologiczną dominację monopoli, co oczywiście stawia przed uczonymi
na porządku dziennym potrzebę radykalnej krytyki empiryzmu technologicznego, wyjaśnienia
wzajemnych relacji pomiędzy teorią, empirią i różnymi postaciami praktyki. Nauka współczesna, jak
nigdy dotąd, potrzebuje myśli teoretycznej – oto druga istotna przyczyna ruchu w kierunku dialektyki,
który już na początku lat siedemdziesiątych przyniósł wiele nowych momentów.
Otóż to nierówno uświadomione ciążenie ku dialektyce, widoczne nawet w tych pracach, które
odrzucają ją niejako profesjonalnie, wiedzie obiektywnie do ponownych przemyśleń filozoficznych,
którym tak na świecie, jak i we Francji, wiele uwagi poświęcają marksiści, którzy tym samym
równocześnie przezwyciężają popełnione przez nich błędy i określają linię działania na obecnym etapie
przechodzenia ludzkości do socjalizmu. Dokonanie na przestrzeni ostatnich piętnastu lat krytycznej
analizy deformacji dialektyki w pracach Stalina, wypracowanie pokojowego, a więc bez wojny domowej,
a także światowej – co jest już sprawą całej planety – programu przejścia do socjalizmu w takich krajach
jak nasz, walka o wolne od uproszczeń przenikanie marksizmu do nowych dziedzin wiedzy, umożliwiły
podjęcie w sposób krytyczny takich fundamentalnych problemów dialektyki marksistowskiej jak:
wyłanianie się jej z dialektyki Hegla, genezy tak w dziełach ekonomicznych Marksa, jak i filozoficznych
pracach Engelsa, leninowskiego rozwinięcia i zastosowania ich myśli, czy wreszcie oceny wkładu myśli
strukturalistycznej w dalszy jej rozwój. Wykonanie tej olbrzymiej ponownej pracy nie na obszarze czystej
myśli, lecz na terenie walki politycznej i praktyki naukowej najróżnorodniejszych odcieni, ma kapitalne
znaczenie. Czyżby wskazywało to, iż okres krytycznych przemyśleń jest zapowiedzią wypracowania
gruntownych odpowiedzi naukowych na nowe problemy dialektyki naszych czasów?
1
Celem tego referatu jest próba sporządzenia obiektywnego bilansu podnoszonych dziś problemów dialektyki i w zależności
od stanu ich dojrzałości, nakreślenia głównych kierunków badań, wychodząc od dorobku marksizmuleninizmu.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 3 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
I. NATURA I STATUS DIALEKTYKI MARKSISTOWSKIEJ
Materialistyczne odwrócenie dialektyki heglowskiej
Problem stosunku pomiędzy dialektyką heglowską i dialektyką marksistowską, który dla niezbyt
wytrawnego umysłu wydaje się być sprawą jedynie erudycji historycznej, zajmował centralne miejsce w
pracach i dyskusjach ostatniego okresu. Jest to zrozumiałe, albowiem obejmuje on swym zakresem
zarówno kwestie genezy, jak i charakteru dialektyki marksistowskiej. Stosunek ten, określony w dziełach
Marksa i Engelsa jako „materialistyczne odwrócenie”, w wyniku którego odrzucona została „mistyczna
skorupa” (Hülle) dialektyki heglowskiej i zachowane jej „racjonalne jądro”
, spotkał się jednakże z
zastrzeżeniami. Twierdzono mianowicie, iż pojęcie „odwrócenie” jest tylko metaforą, za którą nie kryje
się żadna racjonalnie pomyślana treść, ponieważ dialektyka Hegla jest idealistyczna nie tylko dlatego, iż
w jego systemie filozoficznym „stała ona na głowie”, lecz przede wszystkim ze względu na jej
idealistyczną głębię, istotową treść. Stąd też, chcąc przejść od zmistyfikowanych spekulacji do nauki
materialistycznej, samo jej „odwrócenie” nie wystarczy.
Początki tych zastrzeżeń – zgoła przeciwstawnych obiekcjom współczesnym – przypadają już na
okres tworzenia fundamentów dialektyki marksistowskiej (np. E. Dühring, Natürliche Dialektik, 1865),
głównie zaś na klasyczny wiek rewizjonizmu II Międzynarodówki (zwłaszcza Bernstein, Sorel). W
późniejszych etapach obiekcje te podtrzymują i stymulują dogmatyczne uproszczenia materializmu
dialektycznego, różne wcielenia rewizjonizmu lub współczesnego antymarksizmu (patrz MerleauPonty,
Sartre, Lefébvre). We wszystkich tych okresach i różnych w swej istocie pracach te same obiekcje
powtarzają się słowo w słowo. Najogólniejszy zaś ich cel sprowadza się do stwierdzenia, iż ze swej istoty,
ex definitione, dialektyka marksistowska jest ruchem czystej myśli, do traktowania pojęcia „dialektyka
materialistyczna” jako pojęcia monstrualnego, rewizji materializmu marksistowskiego, zwłaszcza
historycznego, negacji historycznej konieczności socjalizmu, szczególnie zaś roli klasy robotniczej w jego
realizacji, propagowania w jego miejsce socjalizmu „etycznego” o idealistycznej proweniencji i
burżuazyjnej treści.
Jednakże w ostatnim okresie faktem zupełnie nowym i zaskakującym zarazem jest podjęcie tych
samych obiekcji przez niektórych marksistów w intencjach zgoła przeciwstawnych. Zakładając
mianowicie, iż materialistyczne odwrócenie idealistycznej w swej istocie dialektyki heglowskiej jest w
ogóle nie do pomyślenia, twierdzą oni, iż dialektyka marksistowska może być jedynie aheglowska i
dlatego też, pod groźbą ponownego jej upadku, oderwania się od nauki i popadnięcia w idealizm,
powinna ona być w sposób rygorystyczny przezwyciężona. Stanowisku temu przeciwstawiali się i
przeciwstawiają inni marksiści, dla których błędne redukowanie wielostronnych stosunków pomiędzy
dialektyką heglowską i marksistowską jedynie do nieciągłości oraz zapoznawanie nie mniej
fundamentalnej zasady ciągłości, tudzież odrzucanie „racjonalnego jądra”, które Marks w sposób
wyraźny przejął od Hegla, byłoby równoznaczne z odrzuceniem „racjonalnego jądra” dialektyki
marksistowskiej.
W związku z tym konieczne wydaje się zauważyć iż:
2
K. Marks, Kapitał, Posłowie do wydania drugiego, t. 1, Warszawa 1951, s. 16.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 4 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
1. W kwestii przejścia od idealistycznej dialektyki heglowskiej do marksistowskiej dialektyki
materialistycznej wszystko jest ciemne tak długo, jak długo przedstawia się genezę dialektyki Hegla w
sposób idealistyczny, a więc prawie bez wyjątku tak, jak to ma miejsce w przypadku współczesnych prac
na temat historii dialektyki, opartych mniej lub bardziej na dokonanych przez samego Hegla ostatnich
analizach idealistycznej koncepcji dialektyki. Mówiąc krótko, jeśli przyjąć, że dialektyka Hegla zrodziła
się głównie z jego medytacji nad tajemnicą Trójcy św. (de la Trinité), to istotnie trudno zrozumieć, w jaki
sposób mogłaby ona kryć w sobie podatne na zakiełkowanie na glebie materialistycznej nauki „racjonalne
jądro”. Tymczasem kiedy mowa o „odwróceniu”, trzeba także mówić o materialistycznym odwróceniu
idealistycznej historii dialektyki heglowskiej. W tym przypadku więc, jeśli fundamentalnymi, choć nie
jedynymi, źródłami dialektyki heglowskiej były przenikające myśl teoretyczną początków XIX w.
sprzeczności powodowane rozwojem nauk przyrodniczych i historycznym doświadczeniem ludzi, to nie
istnieje żadna poważniejsza trudność, by zrozumieć, jak równocześnie w łonie idealizmu heglowskiego
odbijały się w sposób odwrócony i zmistyfikowany obiektywne wartości poznania naukowego, wartości,
których w tej postaci Marks, Engels i Lenin nigdy nie afirmowali. Toteż materialistyczne odwrócenie
dialektyki heglowskiej jest w istocie rzeczy – jak to zresztą sami klasycy zawsze podkreślali –
„odwróceniem odwrócenia”, „postawieniem jej na nogi”, co – dalekie od metaforyczności – znalazło swój
pełny wyraz w marksistowskiej teorii ideologii jako odwróconego odbicia rzeczywistości.
2. Tkwiący w dialektyce heglowskiej, w treści jej kategorii i praw element racjonalny, obiektywny
jest równocześnie odwrócony i zmistyfikowany. Uważna lektura tekstów klasyków marksizmu na ten
temat wskazuje, iż pojęcie „odwrócenie” odnosi się u nich wyłącznie do odwróconej pozycji dialektyki w
systemie Hegla (jej statusu epistemologicznego), w żadnym natomiast razie do tego, co w istocie byłoby
nie do pomyślenia, tj. jej treści. „Ujęliśmy więc pojęcia pochodzące z naszej głowy znów
materialistycznie, jako odbicia rzeczywiście istniejących rzeczy, zamiast dopatrywać się w tych rzeczach
odzwierciedleń absolutnego pojęcia na określonym stopniu jego rozwoju”
. I właśnie dlatego, że
materialistyczne odwrócenie odnosi się tylko do wyobrażeń o dialektyce, do koncepcji jej statusu, mogło
ono być bardzo szybko i bardzo wcześnie dokonane i lec u źródeł genezy marksizmu – tego samego
ruchu, który wypracował materialistyczną koncepcję ideologii, a w konsekwencji i sam materializm
historyczny jako teoretyczny fundament nauki o historii. Przy czym pierwsze jego zalążki datują się już
od 1843 r., ujęcia natomiast całościowe, choć jeszcze embrionalne, ale z punktu widzenia dalszego
rozwoju istotne – od 1846 r.
3. Ale materialistyczne odwrócenie idealistycznego statusu dialektyki Hegla i „postawienie jej na
nogi” implikowało równocześnie konieczność sporządzenia krytycznego inwentarza jej treści, będącej
nieuchronnym rezultatem spekulacji. Wszelako pojęcie „materialistyczne odwrócenie” nie oznacza
oczywiście, iż za pomocą prostej inwersji nie zmieniona treść dialektyki heglowskiej zaczęła od razu
funkcjonować jako naukowa metoda materializmu. „Wszakże owa metoda była nie do użytku w tej
formie, jaką nadał jej Hegel”
. Gnoseologiczny akt odwrócenia statusu dialektyki heglowskiej postawił
bowiem dopiero naukowe i filozoficzne zadanie krytycznego przewartościowania jej treści, zadanie
długofalowe, a nawet, jako zasada wszelkiej nauki, nigdy nie zakończone (co oczywiście nie oznacza
3
F. Engels, Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej, [w:] Marks, Engels, Dzieła wybrane, Warszawa
1949, s. 368.
4
Tamże.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 5 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
niedoceniania dotychczasowego dorobku w tej dziedzinie), w toku którego bezpowrotnie są eliminowane
elementy idealistyczne dialektyki heglowskiej, elementy zachowawcze, choć w pewnym sensie nowe,
inne natomiast tworzone od nowa, wzbogacające ją o wartości, które dotychczas w niej nie występowały.
W ten sposób z „racjonalnego jądra” dialektyki heglowskiej wyłania się dialektyka nowa, która swą
poprzedniczkę kontynuuje i równocześnie definitywnie znosi w szeregu warunków wstępnych.
Jeśli więc uwagi te są trafne lub częściowo słuszne, to wydaje się, iż można by uznać, że ten stary,
ale wciąż żywotny problem został rozwiązany, przynajmniej w swej najgłębszej istocie. Jakoż historyczne
i teoretyczne związki pomiędzy dialektyką heglowską i dialektyką marksistowską ujęte zostały trafnie i
głęboko dzięki pojęciu „materialistyczne odwrócenie” właśnie, pojęciu, którego wyraźnie unikano w
okresie idealistycznych deformacji marksizmu, choć – podkreślamy to mocno – te ostatnie nie
sprowadzały się li tylko do eliminowania wymienionego pojęcia, tym bardziej że samo „materialistyczne
odwrócenie” jest tylko pewnego rodzaju aktem poznawczym dialektyki materialistycznej. Jednakże ten
raz dokonany, decydujący akt poznawczy nadal czeka na analizę z perspektywy materialistycznej, na
weryfikację ze strony całej praktyki oraz współczesnych zdobyczy nauki, dla której dialektyka heglowska
nie przestała grać roli ograniczonego wprawdzie, ale wciąż ważnego i uprzywilejowanego źródła
teoretycznego. Dlatego też bez szkody dla tej nauki nie można jej zapoznawać.
Dialektyka jako nauka filozoficzna
Na kanwie wyżej poczynionych uwag, które – jak się wydaje – rozwiązują problem, rodzi się
inny, jeszcze bardziej złożony, a mianowicie: problem statusu teoretycznego istoty dialektyki
marksistowskiej. Otóż zgodnie z analizami krytycznymi, jakie poczynając od Krytyki heglowskiej filozofii
prawa – przez Nędzę filozofii – do następnych prac, Marks nieustannie pogłębiał, dialektyka heglowska –
z racji swego idealistycznego statusu – jest równocześnie spekulatywna i empiryczna (empiriste), tzn.
zachowawcza. Spekulatywna, bo rozumiany niematerialistycznie stosunek pomiędzy myślą i bytem jest
abstrakcją ruchu logicznego, który jawi się jako motor ruchów rzeczywistych. Empiryczna, bo dana nam
rzeczywistość przedstawiona jest w sposób niekrytyczny; „Heglowi należy zarzucić nie to, że przedstawia
istotę współczesnego państwa taką, jaką ona jest, lecz to, że przedstawia to, co jest, jako i s t o t ę
p a ń s t w a ”
. I wreszcie zachowawcza z obu wyżej podanych powodów, bowiem zamiast za pomocą
metody analizy naukowej zdawać sprawę z istniejących i będących produktem rzeczywistego ruchu
sprzeczności oraz przezwyciężać je w praktyce, dialektyka heglowska w sposób bezkrytyczny
transformuje je na grunt czystej spekulacji, gdzie z góry znajdują rozwiązania idealne, myślne, choć w
obiektywnej rzeczywistości pozostają one nadal nie przezwyciężone. Tym samym też Hegel jawi się jako
ostatni z filozofów, dla których najważniejszym zadaniem filozofii jest jedynie interpretacja świata, nie
zaś jego zmiana. Tutaj też tkwi wspólne źródło polityczne spekulatywnego idealizmu i konserwatywnego
empiryzmu.
Z perspektywy wyżej przedstawionej sytuacji widać jasno to wszystko, co implikuje przejście od
tego typu dialektyki do innej – materialistycznej, a więc nie spekulatywnej, lecz naukowej, nie
empirycznej, lecz krytycznej, nie konserwatywnej, lecz rewolucyjnej. Stwarza to zarazem potrzebę
5
MED, t. 1, Warszawa 1961, s. 322.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 6 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
radykalnego przemyślenia wzorca dialektyki heglowskiej, tj. charakterystycznej dlań koncepcji
wzajemnych związków pomiędzy logiką i istnieniem, nade wszystko zaś idei skończonej ogólności
abstrakcji spekulatywnej, dla której ogólność ruchu jest prawdą istotną każdego rzeczywistego ruchu.
Tego rodzaju abstrakcja wiedzie z kolei bezpośrednio do „filozofii przyrody” i „filozofii dziejów”, które,
aczkolwiek zawierają elementy głębokiego spojrzenia, od samego początku poważnie deformują
zależności pomiędzy różnymi odcieniami praktyki – i to niezależnie od tego, jakie by one były – a teorią,
implikując sprzeczny z duchem nauki dogmatyzm dedukcyjny (déductif), w który zresztą nieuchronnie
(acz na swój sposób) popada ów „marksizm”, który ogranicza się li tylko do odrzucania Hegla w ogóle,
pozostając tym samym filozoficznie na pozycjach abstrakcji spekulatywnej.
Oto dlaczego Engels tak często podkreśla konieczność eliminowania sztucznie ustanawianych
związków na rzecz związków rzeczywistych. Jest również rzeczą charakterystyczną, iż definiowana od
1843 r. przez Marksa dialektyka, jako „specyficzna logika specyficznego przedmiotu”
, w pełni
koresponduje z wypowiedzianą przez Lenina w 1920 r. głęboką formułą, iż „żywa dusza marksizmu”, to
„konkretna analiza konkretnej sytuacji”
. Pod tym względem analogicznie, jak Althussera propozycje
wprowadzenia pojęcia naddeterminacji (la surdétermination) jako fundamentalnej cechy dialektyki
marksistowskiej, pogłębienia leninowskiej teorii imperializmu, generalizacji prawa nierównomiernego
rozwoju, tak i (choć już w innym nieco sensie) obrócona przeciw dogmatycznemu przekształcaniu
żywotnej substancji marksizmu w „system filozoficzny” krytyka o inspiracji gramsciańskiej, wskazują na
naturę nauk wyprowadzanych w ostatnim okresie z przeszłości i na wspólną – jak się zdaje – orientację
badawczą wśród marksistów. W badaniach tych podejmuje się wiele kapitalnych problemów
teoretycznych. I choć w ich ocenie występują znaczne różnice, to jednak wydaje się, iż punktem
ogniskowym tych problemów jest pytanie, czy dialektyka marksistowska w swej istocie jest „oddzielona”
od innych dziedzin myśli. Przedtem jednak zapytajmy, czy fakt, iż dialektyka heglowska była właśnie
oddzielona i wyłożona pod postacią logiki, nie wynikał bezpośrednio z idealistycznego jej statusu, tj. z
sytuacji, iż u Hegla świadomość, odrywając się w procesie eksterioryzacji od poszczególnych i
zróżnicowanych podmiotów, by następnie stać się czystą wiedzą o prawach składających się na treść
logiki, oddziela swoją esencję od spontanicznego rozwoju, na którym opiera się całe życie naturalne i
duchowe? Zapytajmy też, czy już sam zarys heglowskiej Nauki logiki nie jest oddzielony od teorii
preistnienia kategorii, której religijny w ostatecznym rozrachunku charakter ukazał słusznie Lenin,
podkreślając zarazem, iż leży ona u podstaw wszelkiego idealizmu filozoficznego? Ale skoro tak jest, to
czy klarowna wizja tego wszystkiego, co teoretycznie implikuje przejście do dialektyki materialistycznej,
nie powinna prowadzić do zniesienia (nie wyłączając projektów) logiki marksistowskiej przez duże L?
Jeśli – według formuły Lenina z pracy Krok naprzód, dwa kroki wstecz – podstawowa teza dialektyki
marksistowskiej głosi: „prawdy abstrakcyjnej nie ma, prawda jest zawsze konkretna”
, to jaki rodzaj
prawdy mógłby być eksponowany przez dialektykę marksistowską „wziętą oddzielnie”; a więc czy
prawda abstrakcyjna o wszelkiej rzeczywistości czy o sytuacjach konkretnych, nawet jeśli owa prawda
abstrakcyjna byłaby mniej lub bardziej maskowana przez fałszywie przywoływane „przykłady”
konkretne? Czy w związku z tym nie należałoby powiedzieć – jak to zresztą czynili niektórzy marksiści
6
MED, t. 1, s. 359.
7
W. I. Lenin, Dzieła, t. 31, Warszawa 1955, s. 158.
8
W. I. Lenin, Dzieła, t. 7, Warszawa 1956, s. 438.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 7 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
na przestrzeni ostatnich piętnastu lat – że dla marksizmu dialektyka istnieje jedynie w postaci
zainwestowanej w konkretne dziedziny wiedzy i konkretne formy praktyki? Już przecież na początku
Ideologii niemieckiej czytamy, iż abstrakcje filozoficzne, „oderwane od rzeczywistej historii, nie mają
same przez się żadnej zgoła wartości”
. Zresztą czy poczyniona przez Lenina w Zeszytach filozoficznych
uwaga, iż „Jeśli Marks nie zostawił po sobie Logiki (dużą literą pisanej), to pozostawił on logikę
Kapitału”
– do czego możemy dodać, iż również Lenin nie pozostawił nam „logiki” przez duże L,
pozostawił nam natomiast logikę swego wielkiego dzieła teoretycznego i praktycznego – nie powinna być
rozumiana jako wielce znacząca?
Celem tego referatu nie może oczywiście być „rozwiązanie” tych problemów, jako że jest to
zadanie dla szerokiego i kolektywnego ruchu badawczego, który obecnie podejmuje je z różnych punktów
widzenia. Będzie się od niego oczekiwało czegoś więcej niż prostej, obiektywistycznej konstatacji.
Niemniej, nie przesądzając niczego z góry, można w związku z tym poczynić następujące uwagi:
1. Kiedy Lenin twierdzi, iż „Marks nie pozostawił nam Logiki”, czy ma on więc na myśli
nieobecność konieczną, świadomą, względnie przypadkową? Jeśli przyjęłoby się pierwszą hipotezę, to jak
wyjaśnilibyśmy fakt, iż w Zeszytach filozoficznych w kilku wierszach czy nawet na jednej stronie Lenin
sam próbuje „oddzielić” ową logikę zainwestowaną w „logikę Kapitału”, logikę w świetle heglowskim,
bez przestudiowania której, według niego, „nie można w pełni zrozumieć Kapitału”
. Więcej, czy tekstu
W sprawie dialektyki nie można by uznać za precyzyjny szkic „logiki” leninowskiej? Jeśli
opowiedziałoby się za drugą hipotezą, to jak zrozumielibyśmy słowa Marksa z okresu jego pełnej
dojrzałości, że gdyby znów znalazł kiedyś czas na tego rodzaju pracę, to przynajmniej na dwóch lub
trzech arkuszach drukarskich, a więc kilkudziesięciu stronach, udostępniłby ludziom zdrowego rozsądku
głębię racjonalną metody, którą Hegel odkrył, lecz równocześnie zmistyfikował
Mało tego, czy nie można by nawet uznać, iż takiego szkicu dialektyki Marks wprawdzie w
całości nie sporządził, ale że wykonał go w części, i że nawet szkic taki posiadamy w pracach od
Wprowadzenia do krytyki ekonomii poczynając? Czy nie byłoby więc rzeczą słuszną systematyczne
przestudiowanie tych szkiców i fragmentów o „dialektyce” u Marksa, Engelsa (zwłaszcza tekstu
„Dialektyka” w Dialektyce przyrody), a także u Lenina – szkiców i tekstów, które w określonym sensie
sytuują się na antypodach heglowskiej nauki o logice, ale które są zarazem bardzo dalekie od odrzucania
potrzeby studiów nad samą dialektyką – studiów traktowanych jako wyjątkowe i istotne zadanie
teoretyczne?
2. Poza rozważaniami nad stanowiskiem klasyków nic bardziej koniecznego, jak rozstrzygnięcie
problemu charakteru prawdy, jaki na gruncie marksizmu powinno się przypisywać uogólnieniom
dialektycznym. Rozstrzygnięcie to wymaga jednakże wyjścia od słusznej, a więc dialektycznej i
materialistycznej koncepcji stosunku tego, co ogólne, do tego, co szczególne. Implikuje ono mianowicie
konieczność odpowiedzi na pytanie, czy to, co ogólne istnieje tylko konceptualnie, względnie też
9
MED, t. 3, Warszawa 1961, s. 29.
10
W. I. Lenin, Zeszyty filozoficzne, Warszawa 1956, s. 217.
11
Tamże, s. 153.
12
List Marksa do Engelsa z 14 I 1858 r. Zob. także bardzo ważny list Engelsa do Ławrowa z kwietnia 1883 r.: „Jutro wreszcie
będę miał czas, by poświęcić kilka godzin na przejrzenie wszystkich rękopisów, jakie pozostawił nam Marks. Chodzi
zwłaszcza o szkic dialektyki, który zawsze chciał sporządzić”.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 8 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
obiektywnie? Czy można więc powiedzieć – jak to już niektórzy czynili
tego słowa znaczeniu istnieją jako „przedmioty realne i konkretnie jednostkowe” przez opozycję do
„formalnych przedmiotów abstrakcyjnych”, a więc ich myślowych uogólnień? W pewnym sensie dla
marksisty jest to oczywistość, choć oczywistość wcale nie wystarczająca, jeśli nie doda się, że ściśle rzecz
biorąc, to, co ogólne istnieje (w mocnym tego słowa znaczeniu) tylko pod postacią tego, co „obiektywnie
realne i konkretnie jednostkowe”. Wydaje się, iż dotąd niezbyt doceniano jedną z mocnych stron logiki
Kapitału, jedno z najbardziej płodnych odkryć naukowych Marksa, dzięki któremu praktyka naukowa
naszych czasów mogłaby osiągnąć znacznie godniejsze uwagi rezultaty, to mianowicie, iż obiektywny
proces formowania się istoty, w wyniku którego w pewnych warunkach to, co ogólne, kształtuje się jako
obiekt szczególny obok innych obiektów szczególnych, stanowi obiektywną historyczną podstawę
powstawania pojęcia w takim stopniu, w jakim poznanie uwalnia się od sideł reifikacji stosunków
istotnych. W ten sposób proces uogólniania stosunków wymiany towarowej wiedzie do uchwycenia ich
istoty – wartości wymiennej, która na pewnym jej stadium – stadium pieniądza – zaczyna egzystować
jako towar szczególny obok innych szczególnych towarów. (Z tego punktu widzenia można by też
analizować: państwo, język, narzędzie, itd.). Czy więc zapominanie o tym, co w teorii marksistowskiej
jest fundamentalne, nie implikuje ryzyka deformacji idącej w kierunku idealizmu subiektywnego, dla
którego to, co ogólne, będzie zawsze jedynie produktem myśli teoretycznej?
Przypomnijmy jeszcze to, co w interesującej nas kwestii powinno być przypomniane. Otóż jeśli
względna autonomizacja tego, co ogólne, jest dialektycznym momentem realnego procesu, to czy
wzbranianie się przed filozoficznym momentem względnego „oddzielania” uogólnień dialektycznych w
stosunku do wszelkiej wiedzy i wszelkich odmian praktyki, w których znajdują one zastosowanie,
znajdowałoby się na linii materialistycznej teorii poznania? Jeśli według wielce sugestywnej formuły
Marksa logika jest złotem ducha, to czy projekt logiki dialektycznej, oczywiście rozumiany w sposób
autentycznie materialistyczny, może zostać zrealizowany w formie abstrakcji filozoficznej lub –
przeciwnie – skonkretyzowany na gruncie jednej gałęzi wiedzy i praktyki? Czy nie popadając w
arbitralność, nawet u Lenina nie dałoby się oddzielić dialektyki „zainwestowanej” w działanie i życie
polityczne od dialektyki występującej w Zeszytach filozoficznych? Czy więc nie należałoby głębiej
zastanowić się nad konkluzją, do jakiej doszedł on w trakcie materialistycznego odczytywania Nauki
logiki Hegla? „[...] w tym n a j b a r d z i e j i d e a l i s t y c z n y m dziele Hegla zawiera się
n a j m n i e j idealizmu, n a j w i ę c e j materializmu. «Sprzeczne» to, ale fakt”
. W tym przedmiocie
trzeba więc – jak sądzimy – przeciwstawiać się pozytywistycznej interpretacji wspomnianej wyżej
formuły z Ideologii niemieckiej, że uogólnienia filozoficzne „wzięte same w sobie” [für sich] nie miałyby
„absolutnie żadnej wartości” gdyby nie były przewodnikami, wytycznymi do działania, co – rzecz jasna –
w żadnym przypadku nie oznacza, iż nie istnieje konieczność teoretycznego ich opracowania w interesie
praktyki wszelkich odcieni, na terenie której są one konieczne. Że stosowanie dialektyki w badaniach
szczegółowych jest niezbędne, to rzecz ewidentna, ale tu właśnie rodzi się istotne pytanie: co to jest
dialektyka? Brak filozoficznej odpowiedzi na to filozoficzne pytanie, i to odpowiedzi zdecydowanie
marksistowskiej, nie oznacza, iż nie może ona być w te badania „inwestowana”, o ile oczywiście nie
13
Zwłaszcza L. A l t h u s s e r , „La Pensée”, nr 132, kwiecień 1967, s. 4.
14
W. I. Lenin, Dzieła, t. 38, Warszawa 1973, s. 201.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 9 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
będzie „wulgaryzowana”. Dotyczy to także klasycznej metafory o „racjonalnym jądrze”, która jest czymś
więcej niż zwykłą metaforą. „Racjonalne jądro” nie ma wprawdzie „żadnej absolutnie wartości” oprócz
swej zdolności do przyszłego kiełkowania, ale staje się ono do tego zdolne przez czasowe oddzielenie się
od łona, w którym się ukształtowało.
3. Przedstawione wyżej uwagi nie wyczerpują jednak pytania o status prawd typu uogólnień
dialektycznych. Chodzi głównie o rzecz następującą: jeśli nawet zgodzić się z zasadnością oddzielnych
rozważań nad ich charakterem, to jakie jest właściwe znaczenie kategorii i praw dialektycznych?
Marksizm przyjmuje obiektywność dialektyki. Ale co to znaczy twierdzić, iż dialektyka ma charakter
obiektywny? Negatywnie oznacza to odrzucać w sposób głęboko uargumentowany zarówno hipotezę
fenomenalistycznotechnicystycznego lub czysto duchowego rozumienia znaczenia dialektycznego ruchu
poznania, jak i hipotezę „humanistyczną”, tj. koncepcję rzutowania dialektyki w historię, od praktyki
ludzkiej poczynając. Obie te klasyczne formy idealizmu subiektywnego są tak samo nie do
zaakceptowania, jak popadająca w idealizm obiektywny koncepcja pseudomaterialistyczna i w
rzeczywistości spekulatywna, naiwnie naturalistyczna, przedstawiająca dialektykę pod logiczną postacią
samych rzeczy i zjawisk. Ta ostatnia deformacja nie jest – jak wiadomo – jedynie czysto teoretyczną
możliwością, wszelako miała ona już miejsce, a szkody, jakie w praktyce naukowej i politycznej
spowodowała, usprawiedliwiają ostrożność w tym zakresie. Ale jeśli znaczenie dialektyki nie jest ani
czysto subiektywne, ani bezpośrednio obiektywne, to jak należy ją tedy zdefiniować? Nie zajmując tu
stanowiska wobec różnorodności dróg poszukiwań przez tych lub innych badaczy, można jednak zgodzić
się z dość powszechnym przekonaniem, iż nie ma ważniejszej rzeczy od konieczności pogłębienia
następującego kapitalnego twierdzenia Engelsa, iż przesłanką myśli dialektycznej „jest badanie natury
samych pojęć”
. Chcąc to twierdzenie lepiej zrozumieć, można rozważyć jakąkolwiek kategorię
dialektyczną: sprzeczność, tożsamość przeciwieństw, negację negacji itd. Nie chodzi tu o zwykłą logikę
czy jej kategorie i zasady, jako że reprezentuje ona specyficzny typ negacji (a jeśli logika zwykła sama
jest traktowana jako negacja poznania zmysłowoempirycznego, to dialektyka jawi się jako negacja
negacji).
Na przykład tożsamość przeciwieństw zakłada i równocześnie neguje ich oddzielanie i opozycję
logiczną, która sama przeciwstawia się zmysłowemu synkretyzmowi. Innymi słowy, kategorie i prawa
dialektyki (podobnie jak kategoria materii lub odbicia) nie należą do tego samego porządku, co
najogólniejsze nawet pojęcia nauk przyrodniczych lub historycznych. Są to bowiem kategorie i prawa
filozoficzne, tzn. takie, które nie dotyczą bezpośrednio bytu, lecz wzajemnych stosunków pomiędzy
myślą i bytem lub bytem jako przedmiotem myśli; zawierają one też wszystkie wymiary gnoseologiczne,
co oczywiście nie oznacza, że ich znaczenie byłoby tylko subiektywne i metodologiczne. W rozumieniu
filozoficznym dialektyka nie jest ontologią, lecz – przez krytykę gnoseologiczną – drogą dostępu do
istoty tego, co obiektywne. Przedmiotem dialektyki nie jest świat sam w sobie, a więc wzięty
bezpośrednio, lecz fundamentalne kategorie i prawa poznania obiektywnego i przekształcającej świat
praktyki. Dlatego też podobnie jak bezpośrednią materią jej treści jest nie tyle treść tej lub innej nauki,
lecz raczej sama nauka i jej historia – na co zresztą setki razy zwracał uwagę Lenin, choć niekiedy sam
ideę tę zapoznawał – tak też bezpośrednią jej materią jest nie tyle treść tej lub innej walki politycznej, lecz
15
F. Engels, Dialektyka przyrody, Warszawa 1953, s. 232.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 10 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
raczej sama walka polityczna i jej rozwój. Nie widzieć tego, to nieuchronnie popadać w najpoważniejsze
nieporozumienia i dokonywać nadużyć wobec dialektyki w jej stosunkach z naukami szczegółowymi i
polityką. Nie dostrzegać tego, to na wzór spekulatywnej filozofii, jako „nauki nauk”, stać na stanowisku,
iż z konkretnego poznania można bezpośrednio „dedukować” konkretną linię polityczną. W wyniku
swych nieuchronnie fatalnych skutków koncepcja ta wiedzie do dyskredytacji dialektyki, a także do
pozytywistycznego odrzucenia samej filozofii. Oto dlaczego w okresie, kiedy ważkie powody skierowują
uwagę znacznej części uczonych na dialektykę, nic nie wydaje się ważniejsze, jak ukazanie w pełnym
świetle tego wszystkiego, co w Zeszytach filozoficznych skłoniło Lenina do zakwalifikowania dialektyki
jako nauki filozoficznej
II. KATEGORIE I PRAWA DIALEKTYKI: KILKA PROBLEMÓW
Prawa dialektyczne i jądro prawdy absolutnej
Dokonywana na przestrzeni ostatnich piętnastu lat krytyka dogmatycznej pedagogiki dialektyki
stała się zarazem okazją do podejrzliwych rozważań na temat jądra prawdy absolutnej dialektyki
marksistowskiej, zwłaszcza podstawowych jej praw. Jądro to przedstawia się niekiedy jako prosty,
prowizoryczny i ciągle ulegający rewizji bilans poznania naszego świata. Jest to – jak już wspomnieliśmy
– pomieszanie dialektyki poznania z płaskim ewolucjonizmem, z relatywizmem. Wszelako dialektyka
prawdy względnej i prawdy absolutnej nie tylko nie wyklucza w pewnych granicach pełni poznania, ale
wręcz jej wymaga: jeśli sprzeczność jest motorem wszelkiego rozwoju, to w granicach, w których nie
istnieje już sprzeczność pomiędzy poznaniem i jego przedmiotem, nie ulega ono już zmianie, chociaż z
historycznego punktu widzenia, niezmienność ta wynika z permanentnego ruchu poznania zmierzającego
do osiągnięcia swej inwariantności w różnych i bez przerwy zmieniających się okolicznościach. Tak
ewidentna w historii nauk cząstkowość poznania ma jeszcze większe znaczenie w filozofii, ponieważ
kategorie filozoficzne, np. kategoria materii, są nie tylko kategoriami o najwyższym stopniu ogólności,
ale także – jak to zauważa Lenin w Materializmie a empiriokrytycyzmie
, kategoriami wyjątkowo
szerokimi, dlatego też w ich granicach mieści się zarówno to, co niezmienne, jak i to, co zmienne. Nie ma
więc nic antydialektycznego, wręcz przeciwnie, w afirmacji jądra prawdy absolutnej dialektyki
marksistowskiej, co rzecz jasna pod żadnym pozorem nie usprawiedliwia przedstawiania go w sposób
dogmatyczny (tzn. bez ukazywania jego zasad jako rezultatów), czy mniej lub bardziej schematyczny.
Wydaje się, że to nie należące jeszcze do przeszłości błędne stanowisko jest wyrazem tak
charakterystycznego dla dogmatyzmu pomieszania praw naukowych i filozoficznych. Jeśli bowiem
prawdą jest, że materią pierwszą dla refleksji filozoficznej jest nie tyle treść konkretnych nauk i
konkretnej praktyki rewolucyjnej, ile raczej treść samej nauki i praktyki, to staje się jasne, że filozofię w
większym stopniu interesują węzłowe ich punkty niż ciągłe, ale ilościowe zmiany. W konsekwencji
filozofia – jeśli idzie o jej głębię – nie ewoluuje równolegle z tymi zmianami, pozostaje natomiast w
ścisłym związku z owymi punktami węzłowymi. Weźmy prosty przykład: rozwój nauki i społeczeństwa
16
W. I. Lenin, Dzieła, t. 38, s. 237.
17
W. I. Lenin, Materializm a empiriokrytycyzm, Warszawa 1949, s. 150151.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 11 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
od początku XIX w. spowodował olbrzymie zmiany w szczegółowym poznaniu świata, ale filozoficznie
owe zmiany ujmowane są w świetle rewolucji epistemologicznej, która oznaczała ostateczny kryzys
filozofii spekulatywnej i powstanie materializmu dialektycznego. U podstaw dialektyki marksistowskiej
zawsze znajdował się i znajduje krytyczny bilans dialektyki heglowskiej, nade wszystko zaś jej trzy
podstawowe prawa: jedność i walka przeciwieństw, przechodzenie od zmian ilościowych do zmian
jakościowych, negacja negacji, o których klasycy marksizmu wielokrotnie mówili, iż pierwsze i jasne ich
sformułowanie dał właśnie Hegel. Zatem rękojmią prawdy owego „jądra” nie jest historycznie relatywna
suma poznania odnosząca się do tej lub innej epoki, lecz – a jest to różnica istotna – gnoseologicznie
konieczne konkluzje, które stanowią punkt węzłowy całokształtu wiedzy i doświadczenia społecznego
ludzkości. Oto dlaczego ów spoczywający u podstaw dialektyki marksistowskiej krytyczny bilans, czy
swego rodzaju teoretyczny protokół przejścia do wyższego stadium myśli, nie podlega już dyskusji.
Oczekiwać więc w imię „myśli otwartej”, iż nowe odkrycia naukowe mogłyby owo „jądro” obalić,
byłoby nie mniejszą naiwnością niż dziwić się, iż dotychczasowy rozwój myśli i praktyki „jądro” to
zweryfikował. Byłoby to świadectwem głębokiego niezrozumienia specyficzności myślenia
filozoficznego. Natomiast, jeśli ten wyjściowy i nie podlegający już zmianie bilans został sporządzony,
problemem staje się obecnie sporządzenie dokładnego i kompletnego bilansu dialektyki wypracowanej od
nowa przez klasyków marksizmu (np. czy gwałtowne przyspieszenie rozwoju, nierówność rozwoju są
prawami dialektycznymi i to nowymi?) oraz kontynuacja pracy w tej dziedzinie na bazie
teoriopoznawczej analizy nauki i praktyki rewolucyjnej naszych czasów.
Podstawa, początek, dźwignia – logika i historia (ogólniej: i ewolucja)
Deformacja filozofii marksistowskiej w postaci dogmatyzmu scjentystycznego, tudzież próby
korekty tego błędu przez uwiecznianie podstawy tej filozofii – próby przypominające spekulacje typu
heglowskiego – doprowadziły do zapoznania istotnych różnic pomiędzy dialektyką obiektywną i
subiektywną (przedmiotem pierwszej jest odzwierciedlony w poznaniu obiektywny ruch bytu,
przedmiotem drugiej natomiast poznanie jako samo). Wszystko to stworzyło dodatkową okazję do
podjęcia gruntownych studiów nad dziełami Marksa, poczynając od Przyczynku z 1857, w celu
wyjaśnienia różnicy, a nawet opozycji, jaka pod pewnymi względami istnieje pomiędzy realnym
porządkiem historycznym (lub ewolucyjnym) a porządkiem logicznym, pojęciowym. Oba te porządki,
dalekie od koincydencji, przeciwstawiają się niekiedy z powodu istotnego ruchu dialektycznego; i
przeciwnie, formy najbardziej rozwinięte i najistotniejsze, a zarazem najprostsze i najogólniejsze, które
pojawiają się w rzeczywistości w toku długiego procesu, w trakcie ich konceptualnego odzwierciedlenia,
okazują się normalnymi punktami wyjścia myśli. Krzyżuje się tu strukturalistyczny problem stosunku
synchronii i diachronii. Jest to – jak się wydaje – jedna z wielu okazji do postawienia pytania znacznie
szerszego, a mianowicie: czy możliwa jest strukturalizacja dialektyki, tzn. czy – pod warunkiem pewnych
jej reinterpretacji – można by ją uzgodnić z metodą strukturalistyczną? Jednakże gdyby strukturalistyczną
zasadę metodologicznego priorytetu synchronii nad diachronią utożsamić z metodą Kapitału, w którym
analiza biegnie najczęściej od funkcjonowania kapitału do jego rozwoju, oznaczałoby to wynaturzenie
dialektyki, której niepodobna redukować tylko do tej jednej zasady. Jakoż dla dialektyki sprzeczności, nie
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 12 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
wyłączając nawet istoty samych rzeczy, proces jest czymś bardziej fundamentalnym niż struktura, a
dynamizm wewnętrzny ważniejszy od stosunków zewnętrznych. Dlatego też poza specyficznymi
wymogami badań naukowych, porządek logiczny w tej ostatniej analizie zbiega się z porządkiem
historycznym (lub ewolucyjnym), traktowanym w sensie najbardziej ogólnym („gdy życie materii
znajdzie swoje odbicie w idei”
). Jednakże wszystko wygląda odwrotnie wtedy, gdy zapozna się
wewnętrzne sprzeczności rzeczy i zjawisk, wówczas bowiem metoda strukturalna musi zostać poddana
krytyce za brak spojrzenia historycznego.
Ale owa ostateczna koincydencja tego, co logiczne, i tego, co historyczne (lub ewolucyjne), wcale
nie oznacza, że dialektyka może być identyfikowana z metodą genetyczną. Spotykane niekiedy
utożsamianie dialektyki i metody genetycznej, która zresztą tak niedawno jeszcze oznaczała wielki postęp
w naukach humanistycznych, jest dziś często przedstawiane jako „prawdziwe” przekroczenie statycznego
strukturalizmu. Trudno zaakceptować ten punkt widzenia. Wszelako cechą metody genetycznej jest
poszukiwanie we właściwościach i przypadłościach poprzedniego stadium rozwoju rzeczywistości nie
tylko punktu wyjścia, ale także podstawy dla wyjaśnienia stadium wyższego. Otóż o ile koncepcja ta
wydaje się płodna na szczeblu analizy wnętrza owej rzeczywistości, o tyle można już wątpić, czy ukazuje
ona słusznie i czy pozwala zrozumieć przejście od jednej jakościowo nowej rzeczywistości do drugiej.
Kiedy więc jakościowo nowa rzeczywistość zaczyna się rozwijać w łonie starej rzeczywistości, koncepcja
ta nie potrafi wyjaśnić tego rozwoju inaczej, jak tylko przez odwołanie się do warunków zewnętrznych.
Inaczej mówiąc, jakkolwiek jej punkt wyjścia „genetycznie” jawi się jako podstawa, to jednak w
rzeczywistości właściwą dla siebie podstawą nie jest, jako że podstawa ta tworzona jest przez jej własny
rozwój, zajmując powoli miejsce starej „podstawy” oraz redukując otwarcie tę ostatnią do roli punktu
wyjścia. W ten sposób własna podstawa jakościowo odrębnej rzeczywistości nie jest uprzednio dana, lecz
okazuje się historycznym rezultatem wewnętrznego rozwoju. Np. „...pieniądz staje się kapitałem dzięki
określonym, wstępnym i zewnętrznym wobec niego warunkom. Lecz gdy tylko istnieje sam kapitał,
stwarza on swoje własne przesłanki [...] Przesłanki, które początkowo jawią się jako warunki jego
powstawania i które nie mogłyby jeszcze wypływać z funkcjonowania samego kapitału, występują
obecnie jako warunki jego własnego urzeczywistniania. Jest to rzeczywistość tworzona przez niego
samego. Nie są to warunki odnoszące się do jego genezy; jest to już rezultat aktualnej jego potrzeby. W
celu swego pomnażania nie wychodzi on od przesłanek, lecz warunkuje sam siebie. Wychodzi od siebie i
tworzy warunki zachowania i wzrostu”
. To zapoznawane przez metodę genetyczną rozróżnienie
pomiędzy podstawą i początkiem procesu jest kapitalnym, choć wciąż jeszcze nie docenianym, wkładem
dialektyki marksistowskiej w naukę teoretyczną.
Lecz to nie wszystko. Dialektyczne rozwiązanie sprzeczności implikujące zniesienie
dominujących przeciwieństw, które określają podstawowe właściwości analizowanej rzeczywistości i
warunkują jakościowy skok do rzeczywistości wyższego rzędu (tj. takiej, w której dawna sprzeczność
została przezwyciężona), w wielu wypadkach określa także formę przejście do istoty nowej
rzeczywistości, np. od prywatnego, kapitalistycznego do społecznego, socjalistycznego przywłaszczania;
od królestwa zwierzęcości do królestwa człowieczeństwa, itd. W rezultacie daleka od prostej kontynuacji
18
K. Marks, Kapitał, MED, t. 23, Warszawa 1968, s. 18.
19
K. Marks, Grundrisse der Kritik der politischen Ökonomie, Berlin 1974, s. 363.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 13 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
istota rzeczywistości wyższej jawi się jako jej dialektyczna negacja. I w tym właśnie punkcie krzyżują się
wszystkie sprzeczności jakościowo nowej rzeczywistości w stosunku do tej, z której się wyłania:
konieczność przejścia, kontynuacja i negacja, istotna autonomizacja nowej jakości, afirmacja wszystkich
jej warunków i radykalna nowość jakości wyższej w stosunku do niższej. Ten węzeł sprzeczności może
zrozumieć i wyjaśnić jedynie koncepcja dialektyczna, która daleka tak od płaskiego empiryzmu, jak i
idealizmu, nie redukuje go ani do prostego następstwa genetycznego, ani też do idealistycznego
wyłaniania się ex nihilo. Koncepcja ta pozwala także zrozumieć przejście od jednej formacji społecznej
do innej, którego historyczna konieczność nie oznacza bynajmniej, iż przejście to polega na prostym
przemodelowaniu trwałych wartości technicznych i społecznopolitycznych. Afirmując taki punkt
widzenia, musielibyśmy przyjąć teorię konwergencji czy szerzej – wizję rozwoju ludzkości LéviStraussa.
Czy nie byłoby więc rzeczą o wiele ważniejszą wyraźniejsze pogłębienie owej dialektyki
konwersji podstawy i dźwigni, która wydaje się grać rolę fundamentalną, np. w naukach o człowieku
ukazujących wzajemne związki elementu biologicznego i społecznohistorycznego? Wydaje się to tym
bardziej ważne, że jeśli teoria owej konwersji dialektycznej nie jest doprowadzona do pełnej jasności i
jeśli jej granice nie są jasno zakreślone, istnieje uzasadniona obawa, iż poza marksizmem ta wielka
prawda ulegnie mistyfikacji. Czy przykładem tego na przestrzeni ostatnich lat nie jest koncepcja
strukturalistyczna, która nie zdając sobie w pełni sprawy z istoty wyżej wspomnianej konwersji,
usiłowała reinterpretować stosunki pomiędzy bazą i nadbudową w łonie danej formacji społecznej w
sposób adialektyczny, zakładając, iż obok czynników geograficznych lub biologicznych sposób produkcji
dóbr materialnych jest jedynym zewnętrznym warunkiem aktywności nadbudowy.
W tym kontekście ogólne i szczególne znaczenie dialektyki marksistowskiej jest następujące:
kiedy mianowicie jakościowo nowa rzeczywistość wyłania się z rzeczywistości starej, nie znosząc jej,
lecz przeciwnie, opierając się na niej (jest to trwały element sprzeczności nieantagonistycznej), logika ich
wzajemnych stosunków implikuje, iż pierwsza będąc konieczną i istotną podstawą drugiej, zaczyna
stopniowo spełniać podwójną rolę: historycznego punktu wyjścia i funkcjonalnej dźwigni. Ale istota
dźwigni nie tylko nie determinuje w sposób zasadniczy istoty tego, co jest przez nią „dźwigane” (zawiera
ono swoją własną istotę), lecz przeciwnie, w miarę jak nowa rzeczywistość staje się coraz bardziej
determinująca wprowadza ona do logiki owej dźwigni swoją własną logikę, rozpływając się w ten sposób
w swej dawnej roli jako podstawie (zob. np. Marksa analizy wzajemnych stosunków pomiędzy geografią
i historią).
Tymczasem traktowanie bazy ekonomicznej wszelkich formacji społecznych jako prostej dźwigni
historycznej jest dziś klasyczną formą idealistycznej rewizji materializmu historycznego.
Wszystko to dostatecznie jasno ukazuje, jak wielka jest potrzeba klarownego oświetlenia
problemów dialektyki na najwyższych piętrach jej ogólności. Wszystko to dowodzi również, iż kryjący
się za tą potrzebą wielki wysiłek należy podjąć natychmiast w ścisłym związku z realnym ruchem
poznania i praktyką rewolucyjną, nie zatrzymując się rzecz jasna na tym, co zostało już osiągnięte i
zweryfikowane. Ponadto wysiłek ten powinny cechować śmiałość, rozmach i świeżość.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 14 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
Sprzeczność i antagonizm
Spośród wszystkich najbardziej aktualnych problemów dialektyki naukowej najważniejsze i
najaktualniejsze wydaje nam się dokładne zrozumienie wzajemnych stosunków pomiędzy takimi
pojęciami, jak sprzeczność i antagonizm. Jakoż w swej najistotniejszej części praktyka rewolucyjna
naszych czasów koncentruje się wokół strategii przejścia do socjalizmu bez wojny domowej, w takich
krajach jak Francja, i bez wojny światowej. Jednakże strategia pokojowego przejścia jest przedmiotem
ataków z dwóch stron: z jednej strony – w imię zasady niezmienności antagonistycznej istoty
sprzeczności pomiędzy klasą burżuazyjną i klasą robotniczą, pomiędzy imperializmem i socjalizmem –
sama możliwość pokojowych form przejścia do socjalizmu jest odrzucana, jako przysłonięta ideologią
solidaryzmu klasowego utopia rewizjonistyczna; z drugiej zaś – w imię akceptacji pokojowych form
przejścia do socjalizmu – obstawanie przy antagonistycznym charakterze sprzeczności klasowych
odrzucane jest jako dogmat historycznie przeżyty, dogmat przysłonięty ideologią rzekomo brutalnej
hegemonii partii komunistycznych. Walka ideologiczna i polityczna z tymi dwiema odmianami
oportunizmu – „z lewa” i „z prawa” – stawia przed dialektyką nowe zadania teoretyczne, którym nie są w
stanie sprostać dotychczasowe jej uogólnienia. Wszelako mający w tym samym okresie miejsce szeroki
ruch myśli naukowej, związany równocześnie z kryzysem odziedziczonego po XIX w. płaskiego
ewolucjonizmu i stwarzanymi przez dominację monopoli w życiu naukowym przeszkodami na drodze
dokonywania wielkich syntez dialektycznych, skierowuje uwagę znacznej części badaczy na zamknięte
systemy synchroniczne, logikę mechanizmów czy teorię modeli. Dotykamy tu problemów, na które
dialektyka nie będzie mogła udzielić w pełni właściwych odpowiedzi, bez uprzednich studiów nad naturą
sprzeczności nieantagonistycznych, które do tej pory nie znajdowały się w centrum uwagi marksistów.
Postawiony problem ma jednak dwa aspekty: z jednej bowiem strony chodzi o wypracowanie
naukowych definicji kategorii sprzeczności antagonistycznej i sprzeczności nieantagonistycznej, której
nie spotykamy u żadnego z klasyków marksizmuleninizmu. Chodzi zarazem o całościowe wyjaśnienie
wzajemnych stosunków pomiędzy pojęciami sprzeczność i antagonizm. Otóż na gruncie literatury
marksistowskiej (przede wszystkim u samego Marksa) samo pojęcie antagonizmu wydaje się raz
oznaczać moment, formę, ostre, gwałtowne, czy wręcz wybuchowe stany walki przeciwieństw i jej
zniesienie, innym razem zaś cechę trwałą, immanentną i istotną pewnych sprzeczności (np. pomiędzy
klasą eksploatującą i klasą eksploatowaną), cechę ukazywaną przez opozycję do innych sprzeczności (np.
pomiędzy pracą fizyczną i pracą umysłową), nawet jeśli w swym wzajemnym konkretnym przenikaniu
się oba typy sprzeczności mogą oddziaływać na charakterystyczne dla nich cechy relatywne.
W gruncie rzeczy sprzeczność antagonistyczna, np. pomiędzy klasą eksploatowaną i klasą
eksploatującą, jest antagonistyczna już w samej swej istocie i manifestuje się na przestrzeni całego swego
rozwoju. Więcej, jest ona nią nawet wtedy, gdy zaczyna dopiero kiełkować w łonie poprzedniej formacji
społecznej i gdy nie wyraża się jeszcze w jakiejkolwiek gwałtownej formie. Charakter swój zachowuje i
w finalnej fazie swego rozwiązywania, nawet w konkretnym przypadku – metodami pokojowymi,
„nieantagonistycznymi”. Wreszcie swój antagonistyczny charakter zachowuje wówczas, gdy niezależnie
od wszelkich formalnych kolei losu historii, od pierwszego do ostatniego dnia, na mocy swej istoty, jej
rozwiązanie implikuje zniesienie sprzeczności dominującej. Mieszanie tych fundamentalnych pojęć nie
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 15 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
sprzyja twórczemu rozwojowi dialektyki i nie pozwala na słuszne rozwinięcie wprawdzie krótkich, ale
sugestywnych uwag Lenina na temat zniknięcia antagonizmu i zachowania sprzeczności w socjalizmie.
Zważywszy wszystko, co wyżej zostało powiedziane, wydaje się, iż w dalszym ciągu naszych
dociekań można by poddać pod dyskusję następujące hipotezy teoretyczne:
1. Kwalifikacja sprzeczności antagonistycznej lub nieantagonistycznej polega na dostrzeganiu w
niej od momentu narodzin aż do jej rozwiązania istotnej, immanentnej i permanentnej cechy
charakterystycznej. Gdyby postępować inaczej, oznaczałoby to, iż najbardziej fundamentalna cecha
sprzeczności mogłaby się przekształcić w swoje przeciwieństwo niezależnie od potrzeby jakościowego jej
rozwiązania, co upoważniałoby do stwierdzenia, iż dialektyka jest błędna już w samej swej istocie. Chcąc
przeto zapobiec wszelkiemu pomieszaniu istoty i formy sprzeczności, stosowne wydaje się
zarezerwowanie terminu antagonizm dla charakterystyki natury pewnych sprzeczności i – co z tego
wynika – nieposługiwanie się nim wtedy, gdy idzie o oznaczanie ostrych, gwałtownych, wybuchowych
form, jakie może przyjąć walka przeciwieństw, w tym także form występujących zarówno w rozwoju
sprzeczności nieantagonistycznych, jak i antagonistycznych.
2. W najszerszym sensie sprzeczność dialektyczna oznacza rozdwojenie jedności na
przeciwieństwa wzajem wykluczające się i równocześnie pozostające we wzajemnej jedności, z tym że
istnieje wiele sposobów tego istotnego wykluczania się istoty sprzeczności. Czy nie można by więc
zdefiniować sprzeczności antagonistycznej jako sprzeczności, w której rozwój jednego przeciwieństwa
zmierza do zniesienia drugiego; sprzeczności nieantagonistycznej natomiast jako sprzeczności, w której
rozwój jednego przeciwieństwa zmierza do oddzielenia się od drugiego (tendencja do jedności
manifestuje się równocześnie w obu przypadkach)? Innymi słowy, czy sprzeczność nieantagonistyczna
nie odpowiada procesowi czegoś w rodzaju podłużnego rozdwajania w stosunku do czasowej osi
rozwoju, w którym związki pomiędzy przeciwieństwami mają charakter funkcjonalny, i czy sprzeczność
antagonistyczna nie odpowiada procesowi pewnego rodzaju rozdwajania poziomowego w stosunku do
czasowej osi rozwoju, w którym stosunki pomiędzy przeciwieństwami dotyczą wyłącznie tego, co stare, i
tego, co nowe? Czy wewnętrzna logika rozwiązywania obu tych podstawowych typów sprzeczności,
zmierzająca do ich fuzji w jedność wyższego rzędu dla pierwszego typu sprzeczności oraz znoszenia
jednego z przeciwieństw i wyzwalania innego dla drugiego, nie wyczerpuje całego jej sensu w świetle
tych definicji?
3. Jeśli tak jest, to czy nie można by zrekonstytuować również dialektyki podstawy wzajemnych
relacji treści i formy obu typów tych sprzeczności? Czy to, że sprzeczność antagonistyczna przybiera
niekiedy formy niewybuchowe, nie jest rezultatem faktu, iż przez swoją pozycję żadne z obu
przeciwieństw nie zmierza do zniesienia innego? Czy formy wybuchowe, jakie może jednak przybrać
rozwój takiej sprzeczności, nie są wyrazem oddziaływania jakiejś przeszkody zewnętrznej, np. nie w porę
podjętej interwencji subiektywnej? I przeciwnie, czy sprzeczność antagonistyczna nie jest po prostu
autowybuchowa już przez sam fakt, iż z racji swej pozycji jedno z przeciwieństw zmierza do zniesienia
innego, które względem rozwoju tej sprzeczności gra rolę przeszkody wewnętrznej? Ale czy również to,
w jakim stopniu rozwiązanie jakościowe tej sprzeczności stało się już wystarczająco dojrzałe i tym
samym, w jakim stopniu przeciwieństwo stare, choć jeszcze dominujące, traci coraz bardziej siłę
przeciwstawiania się zakończeniu procesu, nie pozwala łatwiej zrozumieć, dlaczego formy pokojowe
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 16 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
mogą wtedy przybrać formy gwałtowne niezależnie od tego, czy w ich wyniku nastąpi najmniejsza
choćby modyfikacja świata antagonistycznej istoty sprzeczności, czy też nastąpi konieczność zniesienia
do końca starego, hamującego dalszy rozwój przeciwieństwa?
Negacja – negacja negacji – znoszenie – tożsamość przeciwieństw
Rozważania na temat stosunku Marksa do Hegla odegrały wielką rolę w wysiłkach na rzecz
ponownego przemyślenia dialektyki przez marksistów w ciągu ostatnich piętnastu lat. Jest rzeczą
zrozumiałą, że w wysiłkach tych wiele uwagi poświęcono problemowi różnic pomiędzy heglowską a
marksistowską siatką kategorii dialektycznych. Wiadomo bowiem, iż Marks przejął od Hegla pewną ilość
kategorii dialektycznych, które jednakże dość często traktowano jako kategorie specyficznie heglowskie,
a więc ze swej istoty idealistyczne i spekulatywne. Prowadziło to nawet wielu marksistów do wybiórczej
lektury tekstów samego Marksa. W pierwszym szeregu owych podejrzanych o heglowską treść kategorii
figurują takie, jak: negacja, negacja negacji, znoszenie – zachowanie (Aufhebung), tożsamość
przeciwieństw. Jest rzeczą łatwą dostrzec wspólny mianownik tych kategorii i w konsekwencji, sens
ogólny owych podejrzeń; we wszystkich przypadkach chodzi mianowicie o występowanie nowego w
starym lub – inaczej mówiąc – wewnętrzną kontynuację i dialektyczną dyskontynuację. Stosownie do
tych podejrzeń negacja zakłada, iż to, co zaprzecza, nie jest po prostu czymś „innym” niż to, co jest
zaprzeczane, lecz po prostu jego „innością” pozostającą z nim w określonym stosunku; negacja negacji
oznacza ruch spiralny powracający częściowo do punktu wyjścia, a więc ruch nie będący jedynie
„znoszeniem”; przekraczanie ma identyczne znaczenie; co się zaś tyczy tożsamości przeciwieństw, jest
ona nieodłączna od finalnego przechodzenia każdej sprzeczności w inną; odwrócenie w formie negacji
zachowuje coś z dawnej jakości. Jak widać, istnieje pewna logika w odrzucaniu tych wszystkich pojęć –
logika, która na wyższym szczeblu ogólności oznacza przedstawianie stosunku Marks – Hegel w
kategoriach całkowitego „zerwania”, a więc bez zachowania jakiegokolwiek „jądra prawdy”.
Że właściwy sposób funkcjonowania wszystkich wymienionych kategorii w dialektyce
marksistowskiej jest problemem teoretycznym, to rzecz nie podlegająca dyskusji. Dlatego też w tym
sensie całkowicie zasadne jest ponowne zainteresowanie się nim przez marksistów. Nie ulega jednak
wątpliwości, że obok innych prac na ten temat równie pożyteczna byłaby systematyczna analiza
krytycznej recepcji tych kategorii przez Marksa i Engelsa na przestrzeni całego okresu porodowego ich
własnej metody dialektycznej, np. w Ideologii niemieckiej, gdzie w rozlicznych miejscach mamy do
czynienia ze szczególnie wnikliwą krytyką heglowskiej koncepcji negacji negacji
. Analiza ta
potwierdza, że obecność tych wszystkich kategorii, nawet w samym jądrze dojrzałego dzieła Marksa i
Engelsa, a także Lenina, jest tak ewidentna, iż niezależnie od tego, co byśmy na ten temat powiedzieli, nie
ma potrzeby długo argumentować, by wykazać, jak nieadekwatna jest hipoteza, według której chodziłoby
jedynie o bezkrytyczne zachowanie kategorii heglowskich w łonie myśli marksistowskiej. Jeśli
występowałoby się przeciw tekstom i uderzającej ich spójności w czasie ponownej ich lektury, można by
jedynie dojść do rewizji marksizmu w najbardziej tradycyjnym tego słowa znaczeniu.
20
K. Marks, F. Engels, Ideologia niemiecka, MED, t. 3, Warszawa 1961, s. 336 i inne.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 17 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
Czy nie należy raczej powiedzieć, iż chodzi tu o kategorie odkryte i równocześnie przez Hegla
zmistyfikowane, które weszły do marksizmu po gruntownym przepracowaniu, w wyniku czego ich sens
uległ głębokiej modyfikacji? Jeśli chce się precyzyjnie określić punkt zerwania pomiędzy dialektyką
heglowską i dialektyką marksistowską, nie można ograniczać się jedynie do sumarycznego wyliczania
funkcjonujących w marksizmie kategorii heglowskich, lecz trzeba spojrzeć na nie z perspektywy
rewolucji w ich semantycznej zawartości. Nie wydaje się to tak trudnym zadaniem, by nie było można
wskazać głównych kierunków rozwiązania tego problemu. Zresztą Marks i Engels uczynili to sami w
rozlicznych dziełach, i to z wielką jasnością. Jeden przykład pozwoli to zrozumieć. Podnosząc
mianowicie w Ideologii niemieckiej klasyczny problem sprzeczności moralnej pomiędzy interesem
prywatnym i interesem ogólnym, pomiędzy egoizmem i poświęceniem, Marks i Engels podkreślają, iż
komuniści nie pochwalają żadnego rozwiązania moralnego tej sprzeczności, iż dalecy od traktowania jej
tylko w płaszczyźnie teoretycznej i w formie sentymentalnej lub ideologicznej, transcendentalnej, ukazują
zarówno materialne jej źródło, jak i drogi jej zniesienia. Wyjaśniają to dokładniej następująco: „nie idzie
tu więc o heglowską «negatywną jedność» dwóch stron przeciwieństwa, lecz o materialnie
uwarunkowane zniweczenie dotychczasowego materialnie uwarunkowanego sposobu istnienia jednostek,
wraz z którym znika jednocześnie owo przeciwieństwo i jego jedność”
Tak więc to, co dialektyka marksistowska odrzuca bezpowrotnie, to właśnie spekulatywny i w
konsekwencji zachowawczy charakter dialektyki heglowskiej, która neguje i znosi sprzeczności jedynie w
myśli, podczas gdy chodzi o ich zanegowanie i zniesienie w rzeczywistości. Jeśli więc jednoznacznie
określi się daną kategorię jako specyficznie marksistowską, jeśli odróżni się ją od znaczenia
heglowskiego, wtedy bez żadnych wątpliwości można przyjąć kategorię walki przeciwieństw, na kanwie
której z kolei wszystkie inne kategorie, takie jak negacja, negacja negacji, znoszenie czy tożsamość
przeciwieństw, ukażą się jako kategorie odzwierciedlające momenty realnego procesu rewolucyjnego, a
nie szczeble wyjaśniające rozwój Ducha absolutnego.
Nie oznacza to jednak, że kategorie heglowskie nie zawierają żadnego realnego elementu
procesów obiektywnych. Jakoż wszelka materialna zmiana jakościowa przyjmuje formę negacji tylko o
tyle, o ile jest odwróceniem sprzeczności, przejściem każdej sprzeczności w inną, manifestując w ten
sposób ich identyczność, a – w konsekwencji – i zachowanie pewnych stron dawnej sprzeczności, i to
nawet w trakcie samego znoszenia. Ponieważ pierwsza negacja nie znosi radykalnie podstawy
sprzeczności początkowej, proces dialektyczny przybiera formę częściowego powrotu cyklicznego do
swego punktu wyjścia drogą negacji negacji. Pozwala to na przykład zrozumieć, dlaczego w sprzeczności
nieantagonistycznej jedność wyższego rzędu następuje po rozdwojeniu przeciwieństw. Zapewne, w jakim
stopniu skok jakościowy znosi samą podstawę sprzeczności, w takim też zapoczątkowuje on całkiem inną
fazę rozwoju, gdzie forma cyklicznego powrotu do pewnych stron fazy poprzedniej ulega
przezwyciężeniu. Jednakże kiedy efektywne rozwiązywanie sprzeczności samo jest już etapem
cyklicznego dojrzewania sprzeczności ogólniejszej, negacja negacji jawi się wówczas jako uniwersalne
prawo dialektyki.
21
Tamże, s. 269.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 18 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
III. KILKA UWAG KOŃCOWYCH. ZADANIA W ROZWOJU DIALEKTYKI
Historia dialektyki
Historia dialektyki we Francji nie znalazła szerszego odbicia w pracach naukowych. W istocie
uprawiano ją głównie na kanwie heglowskiej. Jednakże byłoby rzeczą niezmiernie ważną przedstawić
materialistyczne odwrócenie tej historii nie tylko dlatego, by wyjaśnić ogrom problemów odnoszących się
w końcu do genezy współczesnej dialektyki naukowej, lecz także dlatego, by lepiej zrozumieć złożoną
naturę trudności, które należy pokonać dla dokładnego jej zrozumienia. Wyjątkowo ważnym rozdziałem
tej historii jest rozdział dotyczący samej historii dialektyki marksistowskiej, zwłaszcza takich jej
problemów, jak: geneza i wyjaśnienie materialistycznego odwrócenia dialektyki heglowskiej,
wypracowanie dialektyki naukowej w pracach teoretycznych i politycznych Marksa i Engelsa, stosunki
pomiędzy dialektyką historii i dialektyką przyrody, istota wkładu Lenina w rozwój dialektyki, źródła i
sens deformacji rewizjonistycznych i dogmatycznych, jakim ona ulegała, ocena wkładu marksistów
współczesnych w jej rozwój oraz aktualnej rangi podnoszonych przez nią problemów.
Formalizacja dialektyki
Wzrastająca troska o stosowanie dialektyki w pracy naukowej stawia coraz częściej problem
formalizacji dialektyki. Jednakże we Francji problem ten nie znalazł jeszcze, jak się wydaje,
dostatecznego odbicia w badaniach i dyskusjach między marksistami co do możliwości jego realizacji.
Dlatego też zadaniem najbliższym jest – jak sądzimy – pobudzanie do tego rodzaju badań. Można tu
odnotować przynajmniej dwie trudności: z jednej strony projekt formalizacji dialektyki może wydawać
się czymś przejściowym w takim stopniu, w jakim dialektyka jako wyższa logika, tzn. jako metalogika,
implikuje krytykę granic i zdolności formalizmu logicznego, z drugiej zaś, jeśli prawdą jest, że istnieje
dialektyka matematyki lub dialektyka matematyk, to można się zapytać, w imię jakiej wstępnej i
ograniczonej koncepcji miałoby się odrzucać ewentualność matematyzacji dialektyki? Istotnie, wyrażenie
w pojęciach probabilistycznych – by wziąć przykład prosty – problemów skoku jakościowego jest a
priori niewłaściwe i niepłodne. Ale czy problem najważniejszy nie tkwi w fakcie, że dialektyka nie
redukuje się do swego wymiaru logicznego (wyższego), np. do obejmującej swym zakresem różnicy lub
sprzeczności dialektycznej zasady tożsamości, lecz że jest ona równocześnie teorią poznania? Czy więc z
tego tytułu dialektyka „formalizująca” nie okazałaby się czymś bardziej istotnym niż dialektyka
sformalizowana?
Nauczanie i badania
Nauczanie dialektyki jest problemem ważnym i palącym. Wszelako należy stwierdzić, iż
aczkolwiek w ostatnich latach poczyniono wiele krytycznych refleksji na temat wykładu dialektyki w
ujęciu Stalina, to jednak ich bilans (tak zresztą różny) nie został jeszcze do końca sporządzony. A rezultat
jest taki, że bibliograficznie nie dysponujemy dziś prawie niczym, co umożliwiłoby licznej,
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 19 –
www.skfm.w.pl
Lucien Sève – O dialektyce (1971 rok)
zróżnicowanej i żądnej publiczności zaznajomienie się w sposób przystępny i właściwy z dialektyką
naukową. Chcąc zmienić ten stan rzeczy i rozwijać nauczanie dialektyki na miarę potrzeb, wydaje się, iż
należałoby na czoło wysunąć przynajmniej trzy zadania: a) konieczność wypracowania takiej pedagogiki
dialektyki, która sama byłaby pedagogiką dialektyczną, tzn. konkretnie dostosowaną do aktualnego stanu
życia intelektualnego we Francji (w szczególności ukazywania jej znaczenia w rozwiązywaniu
problemów cząstkowych, kompleksowych w okresie wielkiego przyspieszenia rozwoju społecznego) i
zróżnicowanej według potrzeb publiczności, do której jest ona adresowana (np. do uczonych: jak
uprawiana przez nich praktyka naukowa wiedzie ich do dialektyki, jakimi drogami, w jakich pojęciach
dostrzegają jej treść, czy wreszcie jakiego wymaga ona wysiłku intelektualnego); b) konieczność
równoczesnego przeciwstawiania się zarówno wszelkiemu niedocenianiu dialektyki jako nauki
filozoficznej, jak i jej „symplifikacji”, która, upatrując w każdym z jej elementów aspekt „ekonomiczny”,
deformuje ją w istotny i nie dający się naprawić sposób. W tym przedmiocie nie należy też zapominać o
nieustannych wskazaniach Engelsa, iż jeśli nawet dialektyka jest spontanicznie inspirowana przez nauki
szczegółowe, to jednak nie powinna być wprowadzana z zewnątrz jako rezultat krytycznej analizy
dwutysięcznej historii myśli teoretycznej; c) konieczność wypracowania niedogmatycznej pedagogiki
dialektyki, tzn. takiej, która byłaby w stanie pokazać, dlaczego jej zasady są bardziej fundamentalne od jej
rezultatów – pedagogiki, która nade wszystko pozwalałaby uniknąć przedstawiania dialektyki jako
wiedzy, której celem jest jedynie nauczenie myślowego dyskursu, poza którym nie kryje się już żaden
istotny impuls dla indywidualnego krytycznego przemyślenia zasad własnej myśli i własnego działania, a
także, by nie oddzielała, przynajmniej na pewnym poziomie, nauczania od badań, by wreszcie była dla
nich inspiracją.
Co się zaś tyczy rozwoju owych badań, wydaje się, że coraz pełniejsze i coraz bardziej świadome
stosowanie dialektyki w różnego rodzaju pracach naukowych, zwłaszcza w tych, które koncentrują się
wokół rewolucyjnych walk naszej epoki, może stworzyć podstawę dla jej pogłębienia w stopniu nie
mającym precedensu od czasów Lenina. Implikuje to również konieczność zwracania bardziej
systematycznie uwagi na traktujące o dialektyce znaczące prace z ostatnich dziesięcioleci, jak i na prace
bezpośrednio nam współczesne, dokonując z leninowską troską najszerzej pojętej asymilacji krytycznej
oraz ustalając granice polemiki ze współczesnymi idealistami i rewizjonistami.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 20 –
www.skfm.w.pl