background image

Anioł

 Pański zawołał z nieba mówiąc: „Nie ściągaj 

ręki twej

 na dziecię, ani 

mu czyń

 co złego, terazem 

bowiem

 

doznał, że

 się boisz Boga.**

 Ks. Rodź. 22,12.

Ofiarowanie

 

Izaaka.

zaak 

rósł i rozwijał się, 

i ciche szczęście 

i radość 

otaczały

 

w późnych

 jeszcze latach obszerny namiot 

 pasterski

 Abrahama w 

dolinie Mambre pod szumią- 

l 

cemi drzewami terebintowemi. Atoli 

i ciężka, po­

ważna

 i 

straszna godzina uderzyła w to 

ciche szczęście rodzinne. 

„Abrahamie! 

Abrahamie!" Takie zabrzmiało tajemnicze, 

uroczyste

 

wołanie 

do ucha patryarchy. „Weźmij syna twego 

jednorodzonego

 Izaaka, którego 

miłujesz, wyjdź z 

nim 

i ofiaruj 

mi

 

go 

na 

całopalenie na górze, którą ci wskażę."

Niepojęte

 

zlecenie, a każde jego słowo niezmiernie zawiłą 

zagadką!

 Ofiarować ma Abraham syna 

jednorodzonego, z któ­

rego

 ma

 powstać potomstwo, niezliczone jak gwiazdy niebieskie? 

Lecz

 

nie 

rozmyśla,

 ufa Panu, który 

z martwych nawet kamieni 

wskrzesić 

może dzieci Abrahamowe. Przy pierwszym brzasku 

zorzy wstaje tedy Abraham, i narąbawszy drew do całopalenia, 

układa je 

na osła i milcząc zmierza

 z Izaakiem 

i dwoma^sługami 

do

 

nieznanego celu podróży.

Trzeciego

 

dnia piętrzy się 

przed nimi góra w 

szerokiej, 

żyznej równinie. Głos wewnętrzny mówi patryarsze: „Oto 
miejsce, które

 

ci Pan wskazać chce." Słudzy pozostają ze 

zwierzęciem jucznem na dole.

Abraham

 

zaś

 wkłada 

synowi 

swemu drwa na ramiona, 

sam niesie ogień 

i nóż ofiarny, i tak się wspinają w uroczystej 

pielgrzymce

 na górę. 

Cichy 

i milczący 

jest Abraham, śmiało 

zaś kroczy 

chłopię obok niego 

i pyta: „Jakże to, ojcze, 

powiedz! 

Oto

 ty niesiesz ogień i nóż ofiarny, a ja drwa. A gdzież 

ofiara całopalenia?"—„Synu mój, Bóg opatrzy sobie już ofiarę", 
rzecze Abraham i

 ciszej 

jeszcze 

niźli przedtem kroczy dalej.

Zwolna,

 

jak 

po stopniach 

ołtarza, wspinają się w górę. Na 

górze buduje Abraham ołtarz, kładzie

 nań 

drwa i Izaaka, 

syna 

swego, poczem z bohaterską, 

z silnej wiary płynącą odwagą 

porywa nóż. A oto jak perła potoczyła się cicha, kosztowna 

łza

 

oczu chłopięcia i znalazła łaskę przed Bogiem. W tej 

chwili 

pada 

z niebios pełne pociechy 

słowo: „Wstrzymaj się, 

Abrahamie, 

i nie ściągaj ręki twej na dziecię, ani mu czyń co 

złego. Terazem bowiem doznał, że 

się Boga boisz i nie 

sfolgo- 

wałeś jedynemu synowi twemu dla mnie!" Bóg pragnął ofiary 
duchowej, i sprawdziła się wiara Abrahama. „Wiarą ofiarował, 
gdy

 

był 

doświadczon,

 

Izaaka, ofiarował

 jednorodzonego, on, 

któren

 wziął był obietnicę: Iż w Izaaku powstanie tobie nasienie" 

(Żyd. 11, 

17).

Ofiarował

 tedy Abraham kozła 

i nazwał ono miejsce 

straszliwe:

 

„Jehowa widzi". Jako obietnica 

sterczała odtąd góra 

Moria

 

przez głębię

 

czasów, wspaniały obraz i wzór onej dru­

giej

 góry,

 na której jednorodzony syn Ojca Przedwiecznego 

ofiarowan być 

miał za ludzi.