Stanisław Brzozowski
Materializm dziejowy
jako filozofia kultury
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2004
Stanisław Brzozowski – Materializm dziejowy jako filozofia kultury (1907 rok)
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 2 -
www.skfm-uw.w.pl
Esej Stanisława Brzozowskiego “Materializm
dziejowy jako filozofia kultury. Program
filozoficzny” został napisany w 1907 roku.
Niniejszy wydanie ma za podstawę zbiór esejów
filozoficznych, pt. “Idee. Wstęp do filozofii
dojrzałości dziejowej”, zgromadzonych przez
Brzozowskiego i wydanych w 1910 roku.
Stanisław Brzozowski – Materializm dziejowy jako filozofia kultury (1907 rok)
W naukowej literaturze socjalistycznej panuje niemiły i zgoła niefilozoficzny zwyczaj przyczepiania
marksizmu z zewnątrz do różnych podmiotów - niby etykietki dającej się odklejać i przyklejać: “sztuka z
marksistowskiego punktu widzenia”, “etyka z punktu widzenia materializmu dziejowego” itd. Gdyby taki
sposób stawiania kwestii był istotnie przedmiotowo uzasadnionym, gdyby materializm dziejowy był tylko
jednym z licznych punktów widzenia, jakie wobec sztuki i etyki zajmowane być mogą, a nie zaś metodą
rozwiązywania zagadnień estetycznych i etycznych, i przy tym jedyną konsekwentną, jedyną krytyczną
metodą, sprawa materializmu dziejowego byłaby przesądzoną; byłby on istotnie tym suchym i śmiesznym,
w swej jałowości pretensjonalnym doktrynerstwem, za jakie jest on uważany przez różnych
“rozczarowanych” socjalistów, felietonistów, dumających nad “odwiecznymi problematami”, i całą tę
gadatliwą rasę, która od dawna już zapomniała, lub też nie wiedziała nigdy, co znaczą myślenie i badanie,
lecz za to tym zuchwalsza jest w wygłaszaniu “syntetycznych” sądów i czynieniu odkryć, demaskujących z
rozpaczliwą dobitnością nieuctwo przeciętnej polskiej czytającej inteligencji i reprezentujących ją oraz
demoralizujących pisarzy.
A więc nie “sztuka” lub “etyka” z punktu widzenia “materialistycznego pojmowania dziejów”, lecz
po prostu naukowe i krytyczne rozważanie zagadnień estetycznych i etycznych - uzasadnienie wszelkiej
krytyki i estetyki, etyki i pedagogii. Jeżeli się w tej drodze nie dochodzi do materializmu historycznego, nie
dochodzi się do niego wcale. Trzeba raz na zawsze rozstrzygnąć, czy idzie o “marksistyczne przyprawianie”
różnych zagadnień kulturalnych w celach propagandy publicystycznej, czy też o bezinteresowne badanie
filozoficzne. W większości prac marksistycznych, zajmujących się sztuką i literaturą, - czynnikiem
odstręczającym i wyjaławiającym jest właśnie całkowita zewnętrzność stosunku do zagadnień sztuki i
literatury, obojętność względem nich. Nie nad rozwiązywaniem zagadnień twórczości i estetyki pracuje się
tu, lecz nad wcieleniem do systematu marksowskiego światopoglądu świata twórczości artystycznej.
Zagadnienie zostaje postawione tak: materializm dziejowy ma też coś do powiedzenia á propos sztuki. Jest
to całkowicie demoralizujący punkt widzenia. Nie zagadnienia estetyki mają tu być rozwiązane, lecz sfera
dogmatycznego marksizmu rozszerzona zostaje aż do zewnętrznego objęcia zjawisk literatury i sztuki.
Właściwie zaś sprawa przedstawia się zgoła inaczej: zagadnienia stawiane przez sztukę, gdy się je rozważa
konsekwentnie i nie zatrzymuje się w połowie drogi, - doprowadzają nas do metody rozpatrywania i
rozwiązywania ich, - stanowiącej istotę materializmu dziejowego. Niczym innym bowiem materializm
dziejowy nie jest jak metodą badania wszystkiego, co jest dziełem ludzkości, a więc moralności i prawa,
nauki i sztuki - metodą, nie z zewnątrz przystępującą do zagadnień, lecz obnażającą ich wewnętrzną istotę,
ujmującą je w samym ich powstawaniu. Cały świat kultury jest przecież dziełem ludzkości: materializm
dziejowy ukazuje nam jego rodzenie się, jego powstawanie z jej życia i pracy. Materializm dziejowy jest
samowiedzą twórczości dziejowej, rodzącej z siebie sztukę i literaturę, naukę, prawo, moralność, religię,
gospodarkę społeczną - ukazuje nam to wszystko jako dzieło ludzkości i ją samą poza tym dziełem, ukazuje
nam więc siłę, która świat kultury rodzi z siebie i wytwarza jego formy i - później znowu poza nie, ponad
nie wyrasta. Nie z zewnątrz więc opisuje zjawiska kultury, lecz wnika w ich istotę, czyni świadomymi te
zagadnienia, jakie w nich tkwiły bezwiednie, rozpatruje sztukę jako zagadnienie ludzkości, ale przez to
samo też rozpatruje i rozwiązuje zagadnienia samej sztuki. Toteż nie z zewnątrz, od gotowych
marksowskich dogmatów (stanowiących w ogóle tylko dowód ograniczoności filozoficznej tzw.
marksistów, którzy o prawdziwym znaczeniu tej tak płodnej i złożonej metody filozoficznej, której imienia
nadużywają, nie mieli nigdy pojęcia) - do sztuki, religii, prawa - lecz po prostu przez zagłębienie się w same
problematy każdej dziedziny kulturalnej prowadzi droga materializmu dziejowego. Powiedziałbym, że
wystarcza tu odwaga prowadzenia badania tak długo, póki nie zrozumiemy właściwej natury problematu, tj.
nie zrozumiemy, j a k i e g o rodzaju przeszkodę dla ludzkiej działalności on stanowi. Materializm
dziejowy ukazuje nam problematy w ich prawdziwym znaczeniu, tj. jako zadania do rozwiązania przez
działalność. Jest to świadome przeżywanie i wytwarzanie dziejów i kultury. Materializm dziejowy ukazuje
nam dzieje ludzkości i jej kulturę jako jej własne, przez nią stwarzane dzieło i odpowiedzialność. Teorie
metafizyczne ukazywały nam, jak wytwarza się w ludzkości sztuka, religia, prawo itd. Były te dziedziny
kultury wyrazem jakichś pozaludzkich potęg, posługujących się ludzkością jak organem; materializm
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 3 -
www.skfm-uw.w.pl
Stanisław Brzozowski – Materializm dziejowy jako filozofia kultury (1907 rok)
dziejowy ukazuje, jak ludzkość sama stwarza swoje dzieje i kulturę. Czyni on świadomym dziełem to, co
było bezwiednym procesem. Rozwój też tej metody mierzy się całkowicie osiągniętymi w tym zakresie
postępami. Toteż wszystkie zagadnienia kultury domagają się od materializmu dziejowego sformułowania.
Nie czyni on cudów i nie jest w stanie zastąpić twórczości, ale ukazuje dokładnie miejsce i warunki
twórczości tej: przede wszystkim zaś rozprasza złudzenie, że rozwiązanie zagadnień swych człowiek
znaleźć może poza sobą. Sprawność swoją okazuje materializm dziejowy, rozwiązując świadomie
zagadnienia, które ludzkość w rozwoju swym rozwiązywała i rozwiązuje bezwiednie. Materializm
dziejowy, powtarzam raz jeszcze, nie jest kamieniem filozoficznym alchemików; nie uwalnia od pracy. Nie
zastępuje życia. Przeciwnie, raz na zawsze zabija złudzenie, że m y ś l może zastąpić życie, twórczość.
Najdokładniejsza znajomość mechaniki nie czyni zbyteczną sprawności technicznej ani też twórczości
wynalazczej. Materializm dziejowy jest tym - względem twórczości kulturalnej i dziejowej, czym jest
wiedza teoretyczna względem praktyki technicznej i wynalazczości. Od teoretyka nie mamy prawa
wymagać, aby umiał przez nowy wynalazek daną trudność pokonać, ale mamy prawo żądać dokładnej
analizy wynalazków dokonanych oraz jasnego sformułowania trudności, jaka teraz ma być pokonana –
zagadnienia, jakie ma być rozwiązane. Materialista dziejowy powinien czuć się w świecie kultury jak
t e c h n i k , zwiedzający retrospektywną wystawę maszyn; dopóki to jest postulatem tylko, postulatem
pozostaje sam materializm dziejowy; przypuszczać, że jest inaczej, że bez pracy staje się łatwym dla nas to,
co dla innych jest trudnym, dlatego tylko, że jesteśmy marksistami - jest jedną z największych śmieszności,
jakie sobie wyobrazić można.
Materializm dziejowy jest metodą pracy i niczym więcej. Metodą tylko, z którą porównania żadna
inna nie wytrzymuje. Gdy więc mówimy o sztuce np., powinniśmy wiedzieć, że pracę materializmu
dziejowego wykonuje się, rozpatrując i badając najwewnętrzniejsze zagadnienia sztuki, wnikając w nie całą
wrażliwością świadomego, choć nie twórczego artysty, obnażając, słowem, sam ż y c i o w y proces, istotę
twóczości stanowiący, i czyniąc go świadomym. Dzieło materializmu dziejowego jest dokonane, gdy poza
każdym elementem dzieła sztuki ukazany nam zostanie żywy człowiek, stwarzający go, gdy dokonanym
zostanie przetłumaczenie niejako walorów artystycznych na życiowe i wyjaśnione zostanie znaczenie tych
ostatnich. Wielka część lepszych nawet prac marksistycznych poświęconych sztuce cierpi na sumaryczność,
powierzchowność analizy artystycznej. To samo powiedzieć musimy o moralności, religii, prawie.
Antoni Labriola w swym pięknym i głębokim szkicu Materialismo storico. Dilucidazione
preliminaria wykazał, że znaczenie materializmu dziejowego polega na obnażaniu życia, polega na
emancypacji życia spod władzy form pojęciowych, za pomocą których je ujmujemy. Wypowiedział on tę
myśl w formie, która i abstrakcyjnym marksistom może wydać się paradoksalną: mianowicie, że ideał
materializmu dziejowego polega na takim stopieniu pojęć z treścią, aby niepodobna było m e t o d y
oddzielić od opracowywanego przedmiotu w danym obrazie dziejowym. Słowem, materializm dziejowy
jest logiczną formą tego absolutnego zindywidualizowania zdarzeń, które stanowi istotę historii. Ludzkość
nie ma żadnego “głębszego” znaczenia, życie jej nie może być zredukowane do żadnej formuły. Historia nie
jest żadnym procesem magicznym, obrzędowo-symbolicznym. “Głębsze znaczenie”, idea itd., to jest
przeżytek magii, obrzędowości w myśleniu. Materializm historyczny jest ostatecznym przezwyciężeniem
magii w pojmowaniu życia i dziejów. Magia polega na przekonaniu, że człowiek działaniem swym porusza
jakieś pozaludzkie siły, które raz poruszone działają. Znaczenie więc jego czynów jest nie w tym, czym one
są i co wykonują, lecz w tym, co one znaczą dla tych pozaludzkich potęg, czy nazwiemy je duchem świata,
bóstwem - wszystko jedno. Materializm dziejowy zabija raz na zawsze t o i n n e , którego maską tylko
jest ludzkość. Hegel przedsięwziął dzieło utożsamienia: c z ł o w i e k jest też cząstką tego i n n e g o ,
potrzebuje go o n o dla swego ujawnienia. Pomimo to udzielał każdemu aktowi ludzkiemu aprobaty w
imieniu i n n e g o , nie człowieczego jądra życia. Marks zagadnienia Hegla sformułował dokładniej:
nauczył nas myśleć i o życiu w kategoriach życia. Marks, nie Stirner, zabił upiora (Spuk). Kto nie pojmuje,
że materializm dziejowy opiera się na własnych logicznych podstawach, że jest właściwie logiką myślenia
życia w jego indywidualnej, absolutnej jedyności, nie rozumie ani materializmu dziejowego, ani całego
biegu niemieckiej klasycznej filozofii, która polegała na rozwiązywaniu zagadnienia: j a k m a m y ś l e ć
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 4 -
www.skfm-uw.w.pl
Stanisław Brzozowski – Materializm dziejowy jako filozofia kultury (1907 rok)
c z ł o w i e k s w o j ą d z i a ł a l n o ś ć i s a m e g o s i e b i e . I zaiste Marks, ale nie Engels - jest
szczytowym punktem tej pracy myślowej. U Engelsa i n n e powraca. Dialektyka historii roztapia się dla
niego w dialektyce przyrodniczego stawania się. Marks wyszedł poza Hegla, rozwiązując problemat
Heglowski S e i n - D e n k e n , Engels, nie dostrzegając tego, cofnął się poza Kanta. Labriola zarzuca
Spencerowi fetyszyzm w naiwności, jakim operuje on pojęciem ewolucji. Niestety i stary Engels nie był tu
bez winy, i on też składał ofiary na ołtarzu M a d o n n a E v o l u z i o n e . Zrozumiejmy tu, o co chodzi.
Marks mówił: człowiek sam stwarza swoją historię, każdy czyn znaczy tyle, ile stwarza. A Engels mówił:
“znaczenie czynów określone zostaje przez to, czym one są dla rozwoju”. Innymi słowy, “rozwój dopiero
ukazuje nam, czym były nasze czyny”. Co to znaczy? Tyle tylko: dopóki nie panujemy nad siłami
wytwórczymi, skutki naszych czynów pozostają nam nieznanymi. Pięknie. Ale po co to nieznane
substancjalizować, a zwłaszcza po co popełniać błąd, który powinien być raz na zawsze wykorzeniony z
filozofii od czasów Kanta, i roztapiać rozwój ludzkości w rozwoju przyrody, skoro z punktu widzenia
krytyki poznania przyroda, w naukowym znaczeniu tego słowa - jest to władza osiągnięta przez technikę
ludzkości nad światem pozaludzkim? W tym sensie niewątpliwie znaczenie obiektywne naszych czynów
określane zostaje d o p e w n e g o stopnia, ale nie wyłącznie przez w p ł y w na ten zakres naszej władzy,
ale przecież Engels nie w tym znaczeniu czynił z dialektyki dziejowej część dialektyki kosmicznej.
Określając konflikt ten za pomocą pojęć, mających kurs w biologii, rzec moglibyśmy, że Marks był
epigenetykiem, Engels ewolucjonistą.
Powracamy do wątku. Nigdzie w żadnej dziedzinie człowiek nie ma do czynienia z zagadnieniami
innymi jak tylko tymi, jakie sam dla siebie działalnością swą stwarza i rozwiązuje. Materializm dziejowy
czyni tę bezwiedną pracę - świadomą, ukazuje nam, że wszędzie i zawsze w całym naszym życiu mamy do
czynienia z ludzkimi problemami, z wynikami naszej całej działalności, tym samym: - z zagadnieniami,
które sam człowiek rozwiązać m u s i , których nic prócz niego samego nie rozstrzyga. Materializm
dziejowy wyklucza raz na zawsze wszelkie ideologiczne, fetyszystyczne substancjalizacje naszej bierności:
czy nazywają się one bóstwem, czy ideą, czy bardziej skromnie, dążeniem systemu C do stałych form
działalności. W Rosji uprawia się teraz próba stopienia empiriokrytycyzmu z marksizmem; może ona
wydać rezultaty bardzo pomyślne, ale jedynie przez w y j a ś n i e n i e różnic teoriopoznawczych i
logicznych pomiędzy obydwoma kierunkami. To, co występuje u empiriokrytyków w formie biologicznej,
musi być przetłumaczone na język czynny, pracy, biologia może występować jako krystalizacja, ustalenie
form czynności, nie odwrotnie, z tymi zastrzeżeniami empiriokrytycyzm mógłby stać się bardzo cennym
elementem materializmu historycznego. Empiriokrytycyzm c e n t r stawania się ludzkości przenosi poza
sferę czynną ludzkości, materializm historyczny wie, że wszystko, co wiemy o świecie pozaludzkim, jest
skrystalizowaniem naszej dotychczasowej działalności. Pozornie podporządkowujemy człowieka światu,
poza człowiekiem istotnie zamykamy raz na zawsze wszystkie możliwe formy działalności w granicach
działalności nam znanej.
Materializm historyczny musi pozostać tym, czym jest, filozofią czynu, f i l o s o f i a d e l l a
p r a x i s , jak pisał Labriola. Tu zarysowuje się najdumniejsza myśl, jaka kiedykolwiek bądź istniała: -
ludzkość jako własne swe świadome dzieło. Materializm dziejowy przepaja świadomością całą przeszłość
historyczną i jej wynik: - gniotący nas świat. Poprzez najbardziej granitowe przeznaczenie dostrzegać
zaczynamy działalność ludzką, która je stworzyła. Co zaś przez człowieka jest stworzonym, - nie jest
wyższym niż człowiek, przez człowieka też opanowanym być może. Materializm dziejowy wykazuje, że
ludzkość pozawiązywała sama te węzły, nad rozwiązaniem których się trudzi. I dzisiaj już jest ona własnym
swym dziełem; ale dziełem nieświadomości swej i niewoli. Dziełem zaś swobody swej i samowiedzy ma
się uczynić. Nie używam tu żadnych przenośni: słowa te należy pojmować najzupełniej literalnie. Harmonia
pomiędzy myślą a bytem stanowiła zawsze zadanie ogniskowe lub założenie, milcząco przyjmowane - całej
filozofii. Warto myśleć i doprowadzać swoje myśli do jedności, jeżeli wyrażają one coś rzeczywistego,
jeżeli nad czymś realnym mają władzę, jeżeli wywierają wpływ na położenie człowieka w bycie. Czym
jednak jest ta realność, odpowiadająca myśli? Można powiedzieć, że wszystkie filozofie i wszystkie religie
miały za zadanie rozwiązać ten problemat, dążyły do ustalenia pewnego ścisłego i koniecznego stosunku
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 5 -
www.skfm-uw.w.pl
Stanisław Brzozowski – Materializm dziejowy jako filozofia kultury (1907 rok)
pomiędzy tym, co dzieje się w ludzkim wnętrzu, a bytowym stanowiskiem, położeniem człowieka. Formy,
w jakich przedstawiała się ta zależność i współodpowiedniość, były niezmiernie różne: magia szła tu obok
dialektyki i ją wspierała, splątała się z nią. Sama jednak współodpowiedniość i współzależność stanowiły
podstawę. Filozofia i cała myślowa działalność miały znaczenie o tyle tylko, o ile opierały się na
przekonaniu, że myśl: - świadomość, wewnętrzne życie człowieka - odzwierciedlają bytowe jego położenie
i wywierają na nie, lub przynajmniej są w stanie wywierać wpływ. Materializm dziejowy rozprasza i tu
mitologiczną mgłę i obnaża granitowy, twardy grunt stwarzanej przez wysiłek własny swobody. P r a c a
j e s t t y m b y t o w y m p o d ł o ż e m , k t ó r e o k r e ś l a c a ł e s t a n o w i s k o
l u d z k o ś c i , a j e d n o c z e ś n i e p o z o s t a j e w s t o s u n k u z a l e ż n o ś c i d o
w s z y s t k i c h z m i a n , j a k i m p o d l e g a c z ł o w i e k , i s a m a n a n i e w p ł y w a .
Prawo, moralność, religia, sztuka wpływały i wpływają na pracę.
Człowiek zdawał sobie zawsze mętnie sprawę, że jego wewnętrzne życie zahacza gdzieś o jakąś
bytową sprężynę, która następnie raz poruszona na losy jego wpływa. Czuł się zawisłym od bytu, a
jednocześnie czuł, że na byt ten wpływ wywiera, czuł, że działanie jego na niego samego wpływa poprzez
jakieś m e d i u m , ale z natury tego medium nie zdawał sobie sprawy. Pomiędzy człowiekiem myślącym,
poznającym, ustanawiającym prawa, tworzącym religie, wartości i nakazy moralne, a pracą - rozpościerał
się cały skomplikowany mechanizm społeczeństwa. Wpływy działalności moralnej, prawodawczej,
naukowej itd. dosięgały świat pracy w drodze bardzo pośredniej, prowadzącej poprzez wiele ogniw. Z kolei
zaś uwarunkowane w ten sposób zmiany w życiu pracy, w jej sprawności i wydajności - wpływały na
atmosferę społeczną, w jakiej żyła i rozwijała się myśl. Jeżeli dalej uwzględnimy, że wojna i zorganizowane
łupiestwo przez wiele wieków tworzyły podstawę życia całych społeczeństw i grup społecznych,
zrozumiemy, jak trudno było myśli przeniknąć istotny związek, zachodzący w rzeczywistym życiu
ludzkości, podstawowy przyczynowy n e r v u s jej historii. W samej rzeczy: - myśl o tyle tylko rozszerzała
i rozszerza, utrwalała i utrwala bytowe podstawy ludzkości, o ile wpływa na wydajność pracy. Praca jest
tym elementem jednocześnie bytowym i podległym myśli zarazem, tym uczłowieczonym światem, o jaki
chodziło filozofom. Jest ona tym aktem absolutnego ustanowienia n i e - j a przez j a , o jakim mówi
Fichte. Jest n i e - j a , istnieje jako cząstka obiektywnego świata, jako siła przyrody, a jednocześnie jest
dziełem ducha, woli. Tu jest moment stania się podmiotu przedmiotem, tu rodzi się idea Hegla - byt i myśl,
poznanie i istnienie jednocześnie, w jednej twórczej żywej jedności. Praca jest ideą Hegla, przetłumaczoną
na język realny. Jest duchowa, podmiotowa - to jasne. Jest zarazem absolutnie pozaczłowiecza. Praca jest
tym, co człowiek może utrwalić z siebie poza sobą, w bycie. Jest jedyną mową ludzką, na którą byt
odpowiada. Byt, jego natura, istota - zlewają się z istotą człowieczą. To tylko bowiem istnieje jedynie jako
praca, co o tyle jest zgodne z bytem, że przeciwstawia się jego siłom, jako samoistna moc. Jest to
najgłębszy punkt filozofii. Od niego właściwie zaczyna się, na nim gruntuje się cała filozofia naszych
czasów. Kto nie rozumie tego filozoficznego znaczenia pojęcia pracy, kto nie przeniknie się nim na wskroś,
ten prędzej czy poźniej padnie ofiarą dogmatycznej metafizyki, teologii, marzycielstwa, zamaskowanej
magii. Im dalszą była droga, przedzielająca myśl od tego, co jest bytową podstawą człowieka - pracy, tym
trudniejszym było uświadomienie, wyzwolenie, rozproszenie mgły zabobonu. Oparcie bytu całych grup
społecznych na wojnie i łupiestwie, jako materialnych podstawach, zrywało zupełnie ten związek;
odgrywało zaś ono poważną bardzo rolę w dziejach ludzkości, i cała kultura duchowa ludzkości nosi na
sobie wyraźne tego ślady. Kapłan, mag - jest zawsze współodpowiednikiem społecznym i kulturalnym
rycerza. Idą oni z sobą w parze tak, jak badacz z robotnikiem. Moralność, estetyka, sztuka, filozofia,
pojmowanie historii i kultury pozostaje jeszcze pod przeważnym wpływem autorytetów i ideałów,
wypracowanych przez rycersko-kapłański typ życia i myśli. Typ ten miał swoje przeciwieństwa i rozdarcia
wewnętrzne: kapłan walczył w nim z rycerzem. I dziś jeszcze po głowach naszych toczą pomiędzy sobą
boje te upiory, zastępując miejsce bardziej nowoczesnych walk. Problematy długi czas wystepują w
historycznych, anachronicznych maskach, zanim ukażą się we własnej swej nagiej prawdzie. I nasz
nowoczesny typ życia ma swoje dwa bieguny: czystą myśl i pracę. Tu jednak są one zawsze rozwiązalne i
łatwe do skontrolowania. Czysta myśl w tej lub innej formie musi zawsze apelować do pracy jako
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 6 -
www.skfm-uw.w.pl
Stanisław Brzozowski – Materializm dziejowy jako filozofia kultury (1907 rok)
ostatecznego sprawdzianu: musi apelować nawet wtedy, gdy stwarza warunki dla nowych jej form. Gdy
pragnie się pracy przeciwstawić, pozostaje jej czysta przemoc albo czysty fałsz. Przemoc albo magia.
Klesze kropidło albo bagnet. Sama przez się czysta myśl rzadko ulega tego rodzaju uwsteczniającym
zachciankom. Gdy dzieje się to, jest ona od początku już maską gwałtu. Nie o to jednak idzie. Idzie o
podkreślenie, że tylko samopoznanie pracy jako czynnika od człowieka zawisłego, a jednocześnie mającego
bytowe znaczenie, jedynie świadomość, że człowiek sam byt swój stwarza, pozwala patrzeć człowiekowi na
życie swoje jako na własne zadanie, jako na dzieło, którego ma dokonać. Stwarza tę podstawę, na której
opierając się, ludzkość samą siebie poznaje, sądzi - aby samą sobą owładnąć. I tu widzimy, jak łączy się i
kojarzy wszystko w tym światopoglądzie, czy też raczej w tej metodzie. Jest ona metodą w prawdziwym
Heglowskim znaczeniu: uczy bowiem nie tylko przedmiot z zewnątrz poznawać, ale go z wewnątrz stwarza.
Mając pod nogami swymi grunt przez samego siebie stworzony: człowiek czuje się tym samym i
gospodarzem własnych losów. Teraz dopiero ukazują się przed nim zagadnienia we właściwym znaczeniu
tego słowa: coś, co może on kształtować. Roztwiera się przed nim prawdziwe znaczenie podstawy
wszelkich zagadnień kulturalnych i filozoficznych: w a r t o ś c i p r z e d m i o t o w e j tego świata idei,
w którym tonie wierzchołek filozofii Platona i Kanta, i d e i , w imię których sprawiała samowładcze rządy
nad bytem filozofia Hegla. Ludzkość pracująca - tak nazywa się ta podstawa i ten szczyt - cel naszych
dążeń, a jednocześnie i dziś już jedyny fundament naszych myśli.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 7 -
www.skfm-uw.w.pl