Maja Kotarska Ladny gips

background image
background image

MajaKotarska

Ładnygips

background image

WydawnictwoSOL2010

Bibliotekarzomimolomksiążkowym

KoniecrokuakademickiegopracownicyKatedryGenetykiprzyjęlizogromnąulgą.Z

korytarzyznikliostatnistudenci,nadworześwieciłosłońce,awizjabliskichurlopówznakomicie
poprawiałanastrój.Wtakichwarunkachażsięchciałopracować.Teraz,uwolnieniodgrafikuzajęć,
moglipoświęcićsięwyłączniebadaniomnaukowym,anawet,coostatniozdarzałosięrzadko,znaleźć
chwilkęnapogaduszkiprzykawie.Atmosferazrobiłasięprawiewakacyjna.Błogąciszęodczasudo
czasuprzerywałprzeraźliwywrzaskpapugiLili,aledotegozdążylisięjużprzyzwyczaićinawet
polubić.

-Tapapugaspadłanamjakmannaznieba-powiedziałaAgatkaCyryl,apozostalinatychmiastprzyznali
jejrację.

OdkądLilistałasięoczkiemwgłowieszefowej,stosunkipomiędzypersonelemakierowniczkąkatedry
uległyznacznemuociepleniu.ProfesorPodgórskainteresowałasięterazwyłącznieswojąulubienicąinie
miałagłowydowprowadzaniawżyciekolejnychpomysłówracjonalizatorskich,którejeszczedo
niedawnaskutecznieparaliżowałypracękatedry.Terazkażdyrobiłto,copotrafinajlepiej,ikatedralna
machinatoczyłasiędoprzodubezwiększychzgrzytów,powoliistatecznie.Genetycynawłasnyużytek
wprowadzilinowąjednostkęmiaryczasu.Mówili,żecośmiałomiejsceprzedprzybyciempapugilubpo.
Ito„popapudze”byłosynonimemlepszychczasów.

-Ażsiębojępomyśleć,cobybyło,gdybyLilinaglezdechła-głośnozastanawiałsiędoktorantEmil.-
Przykładowo,wchodzimydogabinetu,aonależynagrzbieciezłapkamidogóry.Brrr,niechciałbymbyć
posłańcem,któryprzyniesiestarejzłąnowinę.

-Ty,wyplujtesłowa!-zawołałaJolaKapłan,odruchowołapiącsięzagłowę.-Tobyłabyrzeczywiście
totalnakatastrofa.Noimójdobryhumordiabliwzięli.Terazsięnieuspokoję,dopókisięniedowiem,ile
latżyjąpapugi.-Obrzuciłagroźnymspojrzeniemmłodegodoktoranta.-Atynierozumiesz,jaksiędo
ciebiemówipopolsku?Siadajdokomputeraisprawdzaj.

-Dlaczegoakuratja?!-zbuntowałsięEmil.

-Bosięzgłosiłeśnaochotnika-dobiłagoHalinkaMikuła.-Mniesięwydaje,żeonesądługowieczne,
aleniezaszkodzisięupewnić.Odtejinformacjizależynaszaprzyszłośćzawodowaizdrowie
psychiczne.

-Spokojnie-ostudziłemocjeEmil.-Ogłaszamoficjalnie,żenicnamniegrozi.Średniadługośćżycia
papugtokilkadziesiątlat,arekordzistkidociągnęłyponoćdosetki.ObynaszaLilidożyłategosędziwego
wieku.

-Takdługonietrzeba-ucieszyłasięJola.-Wystarczy,żebydotrwaładoemeryturystarej.Oczywiściew
jaknajlepszymzdrowiuiwpełnisiłwitalnych.

background image

-Ajazauważyłam,żeonanawetzaczęłasięopierzać-wtrąciłasięAgatka.-

Pamiętacie,jakjąprzywiozłam?Wyglądałajakoskubanykurczak,aterazpowolirobisiępodobnado
papugi.Cośwtymjest,żeonenawzajemtakdobrzenasiebiedziałają.Tobyłamiłośćodpierwszego
wejrzenia.

-Zwierzętałagodząobyczaje.

-Aproposzwierząt-przypomniałosięHalince.-Mojasąsiadkamaszczeniakanazbyciu.Jola,nie
weźmiesz?

-Adlaczegoja?Jajestemłagodnajakbaranek.

-Chybakiedyśpisz.

-Emil,bojakcięstrzelęwucho!-zagroziłaJola.

-Alejamówiłamcałkiempoważnie-przerwałautarczkęsłownąHalinka.-Tenpiesekjestbardzo
ładny...

-Jakładny,todajgoIzie-niepopuściłEmil.-CharakterJolimożezłagodzićjedynietygrys.

*

OdurlopudzieliłAgatkęzaledwietydzień,alejakośniewyglądałanaszczególnietymfaktem
uszczęśliwioną.Apowinna.Kiedyś,nawetcałkiemniedawno,marzyłaowyjeździedoEgiptu,ateraz,
kiedybyłojużtakblisko,naglezaczęłamiećwątpliwości.

-Bowidzisz-zwierzyłasięswojejnajlepszejprzyjaciółce-mamwrażenie,żeoni-

miałanamyślimężaisynów-znowumnieprzechytrzyli.Marzyłymisięrodzinnewakacje,awyglądana
to,żeowszem,pojedziemyrazem,tylkowypoczywaćbędziemyosobno.

-Nieobraźsię,alemoimzdaniemzaczynaszbredzić-przerwałamonologprzyjaciółkiJola.-Jeszcze
kilkadnitemubyłaśwniebowzięta...

-Aleterazwyszłynajawnoweokolicznościidotegomocnoobciążające.Okazujesię,żemójEgiptiich
Egipttodwaróżneświaty.Coztego,żeobiecują,żebędzieinaczejniżwubiegłymroku,jakjakimś
dziwnymtrafemzawszelądujemynadjakąśwodą.Awiesz,jakjaniecierpięwody!

-Nienadjakąśwodą,tylkonadMorzemCzerwonym-uściśliłaJola.-Inaprawdęnierozumiem,
dlaczegouważasz,żeniebędziefajnie...

-Boznammojegomężaimoichsynów.Iwiem,żekiedyszepcząpokątachisąsłodcyażdo
obrzydliwości,tonajwyższyczas,żebymzaczęłasięzastanawiać,jakąniespodziankęszykujądlamnie
tymrazem.Dowczorajtobyłytylkoniejasnepodejrzenia,alezauważyłamuOlkapodłóżkiemmaskędo
nurkowaniai...

-Jednamaskajeszczeoniczymnieświadczy-bagatelizowałaJola.

background image

-Iotowłaśniechodzi,żemusiichbyćwięcej!Tyniewiesz,jakikrzykpodniosłybybliźniaki,gdyby
Olekdostałsprzętdonurkowania,aoninie!Głowabymispuchłaodjęków,próśbizaklęć.Atunic-
ciszaweterze.Wniosekjestprosty,każdydostałpodobnyzestaw!

Idźmydalejtymtropem-każdenormalnedziecko,kiedydostajeodojcanowązabawkę,natychmiastleci
pochwalićsięmamie.Ajeślinieleci,toznaczy,żezostałoodpowiedniopoinstruowane.Atojużjest
spisek!Onichcąmniepostawićprzedfaktemdokonanym!Imsięmarzyciepłemorze,ajakwleządo
wody,towołamiichstamtądniewyciągnę.

Agatawestchnęłaporazkolejnyiusiadłanaoparciuławki,tyłemdosłońca.Naopalaniesięmiała
jeszczeczas.

Jolawolałarozmawiaćnastojąco.Odruchowozerwałalistekklonujapońskiegoizmiażdżyłagowdłoni.
Zcałychsiłstarałasięukryćprzedkoleżanką,jakbardzozazdrościjejtegowyjazdu.ChłodnyBałtyk,nad
którysięwybierała,anisięumywałdoMorzaCzerwonego.Gdybytoktośinnynarzekałwjejobecności
nadarylosu,bezzastanowieniaprzybiłabygostrzałąironiidooparciaławki.AleAgatkabyłajej
najlepsząprzyjaciółkąinależałojąpodtrzymaćnaduchuijakośpocieszyć,najlepiejdowodząc,żeinni
majągorzej.

Choćbyiona.

-Tytomaszproblemy,słowodaję.Zamieniłabymsięztobąwciemno,aleźlebyśnatymwyszła,boteż
jadęnadmorze,tylkopolskie.NadodatektylkozMaćkiem,boPaweł

musidopilnowaćjakichśkontraktów.Izamiastopalaćsięnabrąz,będęsiębawićwniańkęalboraczej
policjantkę,bozmojegosynaokaniemożnaspuścić.Ostatniozrobiłsięprzerażającosamodzielny.

-Aleprzynajmniejbędzieszmiałatowarzystwo,ajazostanęsamanabrzeguibędępatrzeć,jakmoi
chłopcyodpływająwsinądal.Anajgorsze,żeSzymonimnawszystkopozwala.Wtejwodziemogąbyć
rekinyalbomeduzy,aonizamierzajątamnurkować!

Przecieżjaumręzniepokojunatejplaży...

-Alesięzagalopowałaś,nic,tylkowyłazizciebieprzewrażliwionamamuśka!-

przerwałajejJola.-Musiszsiępogodzićzfaktem,żetwoisynowiewdalisięwojca.ASzymonwie,co
robi.Pomyśllepiejosobie.Przeleciszsięsamolotem,pozbieraszmuszelkinaplaży,postawiszstopęna
gorącympiaskupustyniiwybyczyszsięwhotelu.Jeszczecimało?

Żałujężemnieniestaćnatakąeskapadę,bobymcipokazała,jaknależykorzystaćzżycia.

-Nasteżniestać-sprostowałaAgatka.-Jużcimówiłam,teściowanamfunduje.Zespadku.

-Aleniewybierasiętamzwami?-zapytała.-Tymewentualniemogłabyśsięmartwić.

-Gdybyjechała,tobymsięnawetucieszyła.Ostatniobardzodobrzesięzesobądogadujemy.
Przynajmniejmiałabymdokogoustaotworzyć-zaczęłaodnowanarzekać.-Jawiem,jaktobędzie
wyglądało.Przerabiamytenscenariuszcoroku.Czylitosamocozwykle,tylkowbardziejluksusowych
warunkach.

background image

-Dobreito.Ostatnionarzekałaśnawilgoć,ciasnotęirobactwownamiocie.Terazcinicpodobnegonie
grozi.Gotowanieisprzątanieteżodpada,więcbędzieszmiaładużoczasuwyłączniedlasiebie.Noi
zawszemożesznauczyćsiępływać.

-Wtydzień?Chybaoszalałaś!Nogitojeszczemogępomoczyć,alezanicniewypłynęnagłębokie.

-Nieteraz,tylkowhotelowymbasenie.Podtroskliwąopiekąmłodego,opalonegonabrązratownika.W
jegotowarzystwiezapomniszocałymświcie.Ajużnapewnoniebędziesznarzekaćnasamotność.Ajak
Szymonzobaczy,zkimspędzaszczas,dlawłasnegodobraniebędziecięspuszczałzoczu.

-Aktowtedybędziemiałokonadzieci?-logiczniezauważyłaAgatka.

*

HalinkaMikułaodczekała,ażdopijąporannąkawę,idopierowtedypodzieliłasięze
współpracownikamizłymiwiadomościami.

-ByłaunasKaśkaSzerszeńiprosiła,żebyśmyzabralinaszerzeczyzichgarażu.

-Odkiedytotrzymamycośwgarażużywieniowców?-zdziwiłasięIzaTetlak.-

Kiedyśzajrzałamtamprzezprzypadekimówięwam,tenichgarażtojedenwielkiśmietnik,tyleżez
niewiadomychpowodówzamkniętynaklucz.Wszystkozaładowane,odpodłogiposufit,szpilkinieda
sięwepchać.

-Młodajesteś,toniepamiętasztychczasów.Kiedyś,bardzodawnotemu,naszekatedryżyływ
najlepszejprzyjaźni.Zczasemrelacjesięochłodziły,apomorderstwieKarpińskiejcałkiemoziębły-
przypomniałaJola.

-Acoimtaknaglezachciałosięporządków?-pytającospojrzałanaHalinkę,aletazamiastodpowiedzi
wzruszyłatylkoramionami.-Itoteraz,kiedybraktaniejsiłyroboczejwpostacistudentów.Powiedzim,
niechsięwypchająsianemalbochociażpoczekajądojesieni.

-Samaimpowiedz-szorstkooświadczyłaHalinka.-Chybaspodziewalisiępodobnejreakcji,bodali
namtonapiśmie.Oficjalnym.

-Chybażartujesz?!-zdziwiłasięJola.

-Jakośniejestemwnastrojudożartów.Masztuwszystko,czarnonabiałym.Dalinamtermindo
dwunastego,apotembezpytaniawywaląnaszefantynaśmietnik.

-Tojużprzechodziludzkiepojęcie-oburzyłasięIza.-AconatoMarycha?

-Jeszczenicniewie...

-Iniechtakzostanie-odezwałasięAgatka.Dziękipodzielnejuwadzemogłajednocześniewprowadzać
danedotabeli,przysłuchiwaćsięrozmowieizareagowaćwporę.-

Marychanamniepomożetaskaćgratów,abeznadzorcymożemysięchybaobejść,prawda?

background image

-Bojawiem?-Jolazabawniewydęławargi,naśladującnadąsanąszefowąkatedry.-

ZamknijcieoczyiwyobraźciesobieMarychęstojącąwzabójczymsłońcu,zpapugąnaramieniu,
wołającenazmianę:„Raz,dwa,raz,dwa...”.Najlepiejponiemiecku.

Zachichotalizbiorowo.

-Fajniebyłosiępośmiać,aterazchodźmyocenićczekającynasogrompracy-rzuciłahasłoAgatka.-
Niewidzęochotników,notoidziemywszyscy.Tyteż,Grześ-pogoniłaociągającegosiękolegę.-Raz,
dwa,raz,dwa-narzuciłarytm,któryochoczopodjęłapozostałaczwórka.

Niemiłosiernietupiąc,zbiegliposchodachizatrzymalisiędopieroprzedbudynkiemportierni.Jola
opuściładrugiemiejscewszereguiraźnopobiegłapoklucz.Zamieniłazportieremkilkasłówi
sumienniezapisałasięwzeszycie.

-Sezamie,otwórzsię,docholery!-zawołałaJola,mocującsięzzamkiem.

Wreszciewmechanizmiecośdrgnęło,drzwiustąpiłyioczomgenetykówukazałsięprzerażającywidok.
Izamiałarację,dawnoniewidzielitakzagraconegopomieszczenia.

-IstnastajniaAugiasza-trafniezauważyłGrześ.

-Och,tynaszHerkulesie-zawołałaIza.

-Onie,drogiepanie-zaprotestowałmęskirodzynek.-Nawetniepróbujciemniebraćpodwłos.Ja
jestemdelikatnyznatury,dotegomałoambitnyiniezwyklewrażliwynawszelkieobjawy
niesprawiedliwości.Nieżebymchciałzwalaćrobotęnawas,aleczemujamamharowaćjakwół,kiedy
EmilzAndrzejembycząsięnaurlopach?Możechociażpoczekamy,ażwrócą?

-Andrzejrzeczywiściemajakiśszóstyzmysł.Zawszeznika,kiedyszykujenamsięjakaśbrudnarobota-
zauważyłaIza.-Sytuacjajestmałokomfortowa,czekaćniemożemy,jednymGrześkiemtomytego
wszystkiegonieprzeoramy.

-Zacznijmyodsprawdzenia,czytuwogólesąjakieśnaszerzeczy-zaproponowałaAgatka.-Cośtamna
pewnosięznajdzie,alemożeniemaocorobićtylehałasu?

Przezmomentpowiałooptymizmem.

-Niestetysą-odezwałasięJola,którazdążyłasięjużtrochęrozejrzećpokątach.-Itodużegokalibru:
szafa,pamiętacie,tazkorytarza,destylatoritenbojlerjakbyznajomy.

Wszystkomanumery,więctrudnobędziesięwyprzeć...Niechdiabliwezmątychżywieniowców!-
zdenerwowałasięnienażarty.-Kilkapokoleńskładałotutegraty,dlaczegoakuratmymamyponosić
całąodpowiedzialność?

-Dobrzemówisz-przyłączyłsiędoprotestuGrześ.-Mnieosobiścietenbajzelnieprzeszkadza.Ajak
naszymkolegomprzeszkadza,toniechprzynajmniejdadządobryprzykład.Niechrobiąteswoje
porządki,amystaniemysobiezbokuibędziemysukcesywniezabieraćconasze.

background image

-PomysłwartNobla,tylkoniewidzęsposobu,żebyichprzekonaćdonaszychracji.

Jakośniewierzęwtwojezdolnościnegocjacyjne,chybażeAgatka...

-CoAgatka?-chciaławiedziećzainteresowana.

-Pójdzieszinamieszasz-dokończyłamyślIza.-Powieszim,żebiałejestczarnealbonaodwrót.
Wystarczy,żepchnieszsprawęwodpowiednimkierunku,adalejpotoczysięjużsamo.

-Obynielawinowo-wtrąciłaswojetrzygroszeHalina.

-Samaniewiem...-głośnozastanawiałasięAgatka.

-Odmawiaszpomocybliźnimwpotrzebie?

-Samaniewiem,odczegozacząć-dokończyłazdanieAgatka.-Możeprzeznoccośwymyślę.Toco,
kończymynadzisiajteporządki?!

TużzalasemnógprzywarowałacichutkokotkaMopka.Zachowywałasięjaknapolowaniu,skradałasię
bezszelestnie,łapkazałapkąpokonującprzestrzeńdzielącąjąodnowego,nieznanegodotądmiejsca.
Jakostałarezydentkauczelnirościłasobieprawadowszystkichobiektówwokolicyorazsporejpołaci
pobliskiegoparku.Garażapetyczniepachniałmyszamiijeszczeczymś,czegoniepotrafiła
zidentyfikować.Musiałasiętemuprzyjrzećzbliska,żebyniewiemco.Wsunęłasięniepostrzeżeniedo
wnętrzaiprzycupnęłazastosemmakulatury.Wiedziałazdoświadczenia,żekilkanajbliższychminut
zadecydujeosukcesielubporażce.Mopka,kiedyjejnaczymśbardzozależało,potrafiłasięwznieśćna
wyżynykonspiracji.Tymrazemposzłojakzpłatka.Ludziepokręcilisiętrochę,pokrzyczeli,ażwkońcu
dalizawygraną.Drzwisezamuzatrzasnęłysięzhukiem.Rudakotkaodczekałajeszczekilkaminutikiedy
upewniłasię,żenicjejjużniegrozi,śmiałoruszyłanapodbójnowegoterytorium.

*

Jolaprzezroztargnieniezapomniałazwrócićkluczodgarażuitoniedopatrzeniekosztowałojątrzy
godzinyżyciodajnegosnu.

Kilkaminutprzedwschodemsłońcawprzedpokojurozbrzęczałsiętelefon.Jolaszturchnęłamęża
łokciemiobróciłasięnaprawybok.Pawełwstałniechętnieiprzezdwieminutykonferowałzkimś
przyciszonymgłosem,konsekwentniepowtarzajączwrot:„nicztegonierozumiem”.Wreszciecośjednak
doniegodotarło,bowróciłdosypialniiprzekazał

słuchawkężonie.

-Jakiśkretyndociebie-powiedziałpoirytowanyinaciągnąłkołdręnaczubekgłowy.

-Halo?!-powiedziałaJolaniepewnymgłosem.Usiadłanałóżkuiotrząsnęłazsiebieresztkisnu.Miała
powodydoniepokoju,boskoroktośdzwoniwśrodkunocy,tomusiałosięwydarzyćcośnaprawdę
ważnego.Tylkoco?Byzyskaćodpowiedźnatopytanie,musiałasięuzbroićwcierpliwość.Rozmowa
toczyłasięwprawdziepopolsku,aleJoli,pomimoogromnegowysiłkuumysłowego,nieudałosiędociec
przyczynynocnegoalarmu.

background image

-Nicztegonierozumiem.Jakikluczdokota?!Izkimjawłaściwierozmawiam?-

zadaławreszcienurtującejąodpoczątkupytanie.

-No,jaktozkim?!-zdenerwowałsięgłos.-Zemną.

-Ajakieśnazwiskopanma?-zapytałapodstępnie.

-No,przecieżjużmówiłem-MarianKandyda,portier.

-DoktorJolantaKapłan-przedstawiłasięJola,taknawszelkiwypadek.Podejrzewała,żepanMarian
wypiłzadużoipomyliłnumery.

-No,przecieżwiem,jakdopanidzwonię.Jezu,piłapanicoś?-zainteresowałsięportier,czymdoreszty
zirytowałJolę.

-Albomówipan,ocochodzi,alboodkładamsłuchawkę!-zagroziła.

-Chodzioto,żezamknęłapanikotawgarażuijeszczezabrałakluczedodomu.

Zwierzęsięmęczy,wzywapomocy,ajajużniemamsiłysłuchaćtychwrzasków.Tojużtrzebasercanie
mieć,żeby...

-Dobrze,dobrze,jużjadę-skapitulowałaJola.Loscierpiącychzwierzątniebyłjejobojętny.Nawetw
środkunocy.Iwjakimśsensieczułasięodpowiedzialna,przeztekluczeiwogóle.

Mopkaczułasięwgarażuniczymrybawwodzie.Rozgoniłapokątachpanoszącesięwszędziemyszy,
ucięłasobierelaksującądrzemkęwkoszuztrocinamiitużprzedpółnocązabrałasiędozwiedzania
swojegonowegokrólestwa.Zaczęłaodnajdalszegozakątka,kierującsięwstronędrzwi.Naostrzyła
pazuryotrzonekłopatyizanurkowaławewnętrzudrewnianejskrzynidopołowywypełnionejszklanymi
rurkami.Nieznalazłatamniczegociekawegoikiedyzabierałasiędowyjścia,cośzhukiemrunęłoz
góry,odcinająckotcedrogęodwrotu.Początkowonieprzejęłasiętymspecjalnie.Wskrzynibyło
przestronnieiodbiedymogłasobietuuciąćkolejnądrzemkę.Wsunęłapyszczekwszparęipróbowała
unieśćpokrywę,aleniedałarady.Zrezygnowanazwinęłasięwkłębekiprzymknęłapowieki.Iwtedy
niespodziewaniezaatakowałyjąwszystkiestrachynaraz.Strachprzedzamknięciem,głodem,
samotnością,śmiercią...PrzerażonaMopkaprzylgnęłapyszczkiemdoszczelinyiwykrzyczałaswójstrach
całemuświatu.

Wkońcu,pobardzodługimczasie,nadeszłaupragnionapomociogodzinieszóstejdwadzieściaczasu
ludzkiegorudakotkaodzyskaławolność.

*

Jolinieopłacałosięjużwracaćdodomu.Zrobiłasobiemocnąkawę,poszperałaposzafkachw
poszukiwaniuczegośdojedzeniaipogodzonazlosemzabrałasiędopracy.

Służboweciastkaidwasucharkiniezaspokoiłyjejwilczegoapetytu,aleliczyła,żepożywisięprzy
ludziach.Całkiemzapomniała,żewkatedrzepanujeobecniemodanaodchudzanie.

background image

PierwszajakzwyklepojawiłasięHalinka.Wetknęłagłowędopracowni,przetarłaoczyzezdumieniai
dlapewnościsprawdziłaczasnazegarześciennym.

-Cierpisznabezsennośćczystałosięcoś,oczymjeszczeniewiemicomisięnapewnoniespodoba?-
zapytałapodejrzliwie.

-Miałamdzisiajnocnązmianę-odpowiedziałaJola,przeciągającsię,ażzatrzeszczałojejwstawach.-
Mopkazaklinowałasięwgarażu,aja,niestety,miałamtencholernyklucz.

Powinnimizaliczyćnadgodziny.-Odtegoopowiadaniazrobiłasięjeszczebardziejgłodna.-

Maszjakieśkanapki?-zapytała.

Widoksucharkaprzełożonegolistkiemsałatyodebrałjejnadziejęnasolidnyposiłek.

Zrezygnowanamachnęłarękąirozejrzałasięzatorebką.

-Jadędosklepu,kupićcicoś?

-Wodęmineralną,gazowaną.Możeszkupićwięcej,zapowiadająstraszneupały.

-Niemasprawy.Mamdzisiajdzieńdobrocidlaludziizwierząt...Iniestetysklerozęchyba,zostawiłam
torebkęwgarażu-westchnęła.-Jatosiędzisiajnabiegamzawszystkieczasy.

-Ktoniemawgłowie,tenmawnogach-mruknęłaHalinkapodnosem.

TymrazemJolawykazałasiędostatecznączujnością.Kątemokadojrzałarudycieńznikającyzastertą
makulatury.Wczorajteżjejsięwydawało,żewidziałakotkę,idrugirazniezamierzałapopełnićtego
samegobłędu.

Rudyogonwłaśnieznikałzapiramidąnikomujużniepotrzebnychpomocynaukowych.

-Mopka!Wyłaźnatychmiast!Wyłaź,bocinogizdupypowyrywam-wrzasnęła.-

Liczędotrzech.Raz...dwa...

-Komunogipowyrywasz?-zainteresowałasięAgatka,którakrzykiprzyjaciółkisłyszałaażnaparkingu.

-Mopce.Tozwierzęniemazagroszwyobraźni.Ledwowczorajdostałanauczkę,ajuższukanowego
guza.Alenapewnoniemoimkosztem.

-Jakbymsłyszaławłasnegomęża-zachichotałaAgatka.-Powiedziałdokładnietosamo,kiedyporaz
kolejnywplątałyśmysięwaferękryminalną.Mopka,jakbyniebyło,teżmazacięciedetektywistyczne,
znalazłanarzędziezbrodni...

-Tyniefilozofuj,tylkopomóżmijąłapać-zniecierpliwiłasięJola.-Głodnajestemjakwilkiniemam
ochotysiębawićwkotkaimyszkę.

-Aktotujestkotkiem?Dobrze,dobrze,żartowałam.Tocomamrobić?

background image

-Jużprawiemiałamtęrudąmałpę-sapnęłaJola,wyczołgującsięspodstolika.-Onasobieznas
zwyczajniekpi,alezobaczymy,ktosiębędzieśmiałostatni.Konieczdożywianiem.Mopka,słyszysz,
zarazojedna,możeszsiępożegnaćzsalcesonem.Agata,przesuńsięwlewoizamknijjejdrogęodwrotu.
Weźmiemyjąwkleszcze...

Mopkajakbyprzewidziałatenmanewroskrzydlający.Zmieniłakierunekucieczki,akiedyzyskała
pewność,żeznikłazoczuprześladowcom,wdrapałasięażpodsamsufiticichutkoprzysiadłana
zakurzonejpółeczce.Teraztoonapanowałanadsytuacją.Z

bezpiecznejodległościmogłaobserwowaćludzkiemanewryiprzerwaćzabawęwdogodnymdlasiebie
momencie.

AgatkawykonałapolecenieJoli.Ustawiłasięnaprzeciwmetalowejszafyizastanawiałasię
mimochodem,ktojestprawowitymwłaścicielemtejkupyzłomu.Miałanadzieję,żejednakżywieniowcy.
Omiotławzrokiemszeregdrewnianychpółekzawieszonychpodsufiteminatrzeciej,liczącodwejścia,
odkryłaśladyżycia.Wzdrygnęłasięlekko,bowyobraźniapodsunęłajejobrazwielkiegorudegoszczura.
Parazielonychoczuwpatrywałasięwniązwyraźnąkpiną,aichwłaścicielkamruczałazzadowolenia.

-Nieuwierzysz,coodkryłam!-zapiszczałaradośnieAgatka.-Naszazgubasięznalazła,więcmożeszjuż
wyjśćztegokąta.

-Ciekawejak-mruknęłapodnosemJola.-Chybautknęłam...

Agatkazaczęłachichotać.

-Dobrzecisięśmiać-powiedziałaJolaurażonymgłosem.-Ciekawe,jakbyśsięczuła,gdybytow
twojąsukienkęwplątałsiękłąbdrutukolczastego.Mogętustaćdokońcaświataalbopodrzećsobie
odzieżwstrategicznymmiejscu.Comiradzisz,mądralo?

-Żadnychnerwowychruchów,stójgrzecznie,zarazcięuwolnię-zadeklarowałapomocAgatka.

-Niedarady.Obiesięniezmieścimy,tujestbardzociasno.Trudno-podjęładecyzjęinapięłamięśnie-
najwyżejpojadędodomuwfartuchu.Izapłacąmizasukienkę-jużjategodopilnuję.Cholera,noisobie
wykrakałam!

-Znaczy,żemambiecpofartuch?-domyśliłasięAgatka.

-Nie,dajspokój,szkodamarnowaćenergii.NiespuszczajzoczuMopki,boznowugdzieśwsiąknie.I
lepiejżebyniewpadławmojeręce,zanimniewyładujęsięnakolegachzdrugiegopiętra-zagroziła.-
Tojednakprawda,żenieszczęściachodząparami.

-Słyszałaś,Mopka?Złaź,alejuż,bobędzieztobąźle!-Agatkapodjęłanegocjacjezupartąkotką.

Zyskałatyle,żemruczenieucichłojaknożemuciął,alekotkaniewykazałanawetodrobinydobrejwoli.
Niezamierzałazejśćiniktniemógłjejdotegozmusić.

Siedziaławciśniętapomiędzypękatywazonimaszynędopisania,udając,żejestczęściąmartwejnatury.

-Notojapójdędociebie-zagroziłaAgatka.Stanęłanapalcach,aleniesięgnęłanawetdoszczytuszafy.

background image

Wzięłapoduwagękilkawariantówdostaniasięnagóręipoprzeanalizowaniuwszystkichzaiprzeciw
wybrałatechnikęwspinaczkową.Szafazaopatrzonawwysuwaneszufladynaaktaodbiedymogła
zastąpićdrabinę.Półka,naktórejschroniłasięMopka,wisiałatużnadszafąiAgatkaobliczyła,żekiedy
znajdziesięjużnajejszczycie,wystarczytylkosięgnąćrękąizłapaćniesfornegofutrzakazakark.

Skoroplanzostałopracowanywnajdrobniejszychszczegółach,należałoniezwłocznieprzystąpićdojego
realizacji.Agatkapodwinęłaspódnicępowyżejkolan,prawąstopępostawiłanakrawędziśrodkowej
szuflady,lewąnauchwyciedrzwiczekiwybiwszysięmocno,uchwyciładłońmigórnykantszafy.
Niespodziewaniekonstrukcjadrgnęła,asufitnadjejgłowązacząłsięgwałtownieoddalać.Leciaławdół
inicniemogłanatoporadzić.

Jolausłyszałazduszonyokrzyk,awułameksekundypóźniejhukitowarzyszącymujęk.Odrazu
wiedziała,żestałosięcośokropnego.Niebyłoczasudostracenia.Jednympotężnymszarpnięciem
wyrwałasięzkleszczy,tracącnietylkopasekodsukienki,aleisporykawałekmateriału,jednaknawet
niezwróciłanatouwagi.Wciągutrzechsekundbyłanamiejscukatastrofy.Próbowaładźwignąćszafę,
aleciężarprzerastałjejsiły.Agatkajęknęła,dającznakżycia.

-Trzymajsię.-Podtrzymałająnaduchuprzyjaciółka.-Biegnępopomoc-zawołałajużzpodwórza.

-Ratunku,pomocy!-wrzasnęłarozdzierająco,nawidokgrupkiosóbwsiadającychwłaśniedo
odrapanegobusa.-Wypadek!Szybko,Agatka!Pomocy!

Odzewbyłnatychmiastowy.Wpiątkębeztruduwywindowaliszafędogóry,ktośprzytrzymałmebel,
dwieinneosobychwyciłyposzkodowanąpodramiona,wyniosłynazewnątrzidelikatnieułożyłyna
trawniku.

Jolauklękłaobokwpółprzytomnejprzyjaciółki,zatamowałakrewcieknącązrozciętegoczołai
powtarzałajakautomat,żewszystkobędziedobrze.

*

Karetkapogotowiaodjechałajużponaddwiegodzinytemu,astanzdrowiaAgatkistanowiłnadaljedną
wielkąniewiadomą.KomórkaJolimilczałajakzaklęta,akatedralnytelefondzwoniłtylkowmało
istotnychsprawachsłużbowych.Pokażdymdzwonkuzrywalisięnarównenogi,potemrozczarowani
opadalinakrzesłaisnuliprzypuszczeniacodonastępstwwypadku.Agatkęlubiliwszyscybezwyjątku,
byładuszązespołuijednocześniekimśwrodzajumaskotki.NawetprofesorPodgórskazajrzaładwa
razy,pytającowieścizeszpitala,czymniezwykleujęłapodwładnych.Okazałosię,żeonateżmiała
serce,tylkowolałasiędotegonieprzyznawać.HalinkaMikułaprzerwałaprzedłużającąsięciszę:

-Niemartwmysięnazapas.Złewiadomościzawszeprzychodząpierwsze,anadobrewartochyba
trochępoczekać?

-Pewnie,żewarto,tylkotaniepewnośćjestniedowytrzymania.TaJolkamogłabyjużzadzwonići
chociażpowiedzieć,jakiesąprognozy.Siedzimytubezsensuiwniczymniemożemypomóc.Atyteż
mógłbyśprzestać-warknęłanaGrześka.-Turlasztenkubekpostolejakjakiśautomat.-ZirytowanaIza
odebrałachłopakowizabawkęipostawiłapozazasięgiemjegodługichrąk.

-Oddaj,mnietouspokaja-zaprotestowałGrześ.

background image

-Alemniedenerwuje.

-Przecieżteżsięmartwię...

-Wiem,Grzesiu,przepraszam.-Izaprzytuliłasiędonarzeczonego.-Wiem,żeJolkazadzwoni,jaktylko
sięczegośdowie.Wiem,żelekarzemuszązrobićbadania,zanimpostawiądiagnozę,wszystkowiem,ale
czytomusitrwaćtakdługo?

-Azgłowąnigdydokońcaniewiadomo-westchnęłaHalinka.-Obytylkoobyłosiębezoperacji...

-Agatkamatwardączaszkę-pocieszyłkoleżankiGrześ.-Pamiętacie,jakostatniosięmartwiliśmy,że
jużztegoniewyjdzie?Ico,dałaradę.Totwardababa,możeniewygląda,aletwardszaodkażdegoz
nas.

-Szafateżbyłatwarda.Igłowajużnietasamacokiedyś.Potamtymwypadku...

-Halina,natychmiastprzestań!-pisnęłaIza.-Janiechcętegosłuchać!-Zakryłauszydłońmi,ale
natychmiastopuściłaręce,kiedyujrzała,żeHalinkabiegniedoaparatutelefonicznego.

-Jolka-szepnęłaHalina.Potemsłuchałauważnietego,coJolamaimdoprzekazania,ipozostała
dwójkanadalpozostawaławniepewności.NatwarzyHalinkipojawiłsięnajpierwwyrazulgi,potem
zdziwieniapomieszanegozniedowierzaniem.

-Jaktozłamana?-odzyskaławreszciegłos.-Wdwóchmiejscach?Toniedobrze,aleswojądrogąmiała
kupęszczęściawnieszczęściu...

-Coznią?-NiewytrzymałnapięciaGrześiniedoczekawszysięodpowiedzi,próbowałodebrać
koleżancesłuchawkę,alebezpowodzenia.

-Dobrze,Jola-dokończyłarozmowęHalinka.-Dziękizainformacjęidzwońzaraz,gdybywydarzyło
sięcośnowego.Nieuwierzycie,nawetjadokońcaniewierzę.Agatkamazłamanąrękę!-ogłosiła
niemalradośnie.

-Rękę?Jaktorękę?

-Tylkorękę,prawą,wdwóchmiejscach,alebezprzemieszczeń.Zgłowąwszystkowporządku,
niewielkierozcięcienaczoleityle.Tochybacud!LecępowiedziećPodgórskiej.

-Ajaskoczęnadół-zaofiarowałsięGrześ.

-NaszaAgatkatonaprawdędzieckoszczęścia.

*

Agatkaoddwóchdnisiedziaławdomuiwcalenieuważałasięzadzieckoszczęścia,wręczprzeciwnie-
zaokropnegopechowca.Przezjejmieszkaniezdążyłsięjużprzewalićtabungościiwszyscyzastanawiali
sięgłośno,jaktomożliwe,żemazłamanąrękę,skoroszafaspadłajejnagłowę.Samazadawałasobie
podobnepytanie.Najpierwbyłazadowolona,żeskończyłosięjedynienagipsie,alepowolizaczęła
zmieniaćzdanie.Opatruneknagłowiebyłbynapewnomniejkłopotliwy.Bezprawejrękiczułasięjak

background image

kaleka.Wlewejdłoniniepotrafiłautrzymaćchoćbygłupiejłyżkidozupy.Nawetmyszkaodkomputera
niechciałajejsłuchaćiwyprawiałanamonitorzejakieśprzedziwneharce.Anajgorszebyłoto,że
kochającarodzinaodstawiłająnabocznytor.Dlajejdobraoczywiście.Szymonrozdzieliłobowiązki
domowepomiędzysiebieisynówizdeterminacjągodnąpodziwupróbowałdowieść,żeczterech
facetówpotrafizastąpićjednąkobietę.Życietoczyłosiędalej,|kiedysięokazało,żewyjazdowido
Egiptunicniezagraża,nabrałowręczszaleńczegotempa.

Idotegojeszczetewszystkieprzygotowaniaprzedwyjazdem,zktórychzostaławyłączonazewzględuna
stanzdrowia.Porządnaznaturyniemogłapatrzećnanarastającyzkażdągodzinąbałagan.Mężczyźnijej
życiamieliwspólnątechnikępakowania:wyrzucalinapodłogęzawartośćszafek,wybieralipotrzebne
rzeczy,aresztębeztroskoupychalizpowrotem.Agatkawiedziała,żebędziemusiałatowszystko
poukładać,kiedytylkozdejmąjejgips.Próbowałaprzeciwdziałaćdoraźnie.Prosiła,napominała,
szantażowałaemocjonalnie.

Przynosiłotopewneefekty,aleniestetykrótkotrwałe.Kiedytylkoznikałazpolawidzenia,chłopcy
wracalidostarychnawyków.

-Niemartwsię,kochanie-pocieszałjąmąż.-Maszprzecieżnas.Odpocznijsobie,pooglądajtelewizję,
ajasięwszystkimzajmę.Zarazbędziefilmprzyrodniczy.Usiądźsobiewygodnie...Zarazzrobięcitrochę
miejsca.-Przerzuciłrzeczyzfotelanakanapęiprzysunął

bliżejstolik.-O,proszę,gotowe!Zarazpodamherbatę.

Agatceopadłatylkolewaręka,boprawąnosiłanatemblaku.

*

WystarczyłopółgodzinywtowarzystwieBeaty,byAgatkapoczułasięnaprawdęchora.

Dotegojeszczezałamana,nieszczęśliwaipełnazłychprzeczuć.

Beatawpadłajakzwyklebezzapowiedzi,podpretekstemdowiedzeniasięozdrowieszwagierki,więc
niewypadałozatrzasnąćjejdrzwiprzednosem.Akiedyjużweszła,byłozapóźnonaprzeciwdziałanie.
Mlekozostałorozlane...

-Aletuuwasgorąco.Niemampojęcia,jakwywytrzymujeciewtympiekarniku.Maszprzynajmniejcoś
zimnegodopicia?Siedź,siedź,samasięobsłużę-powstrzymałaAgatkęprzedjedynymsamarytańskim
gestem,najakibyłojąstać.Nalałasobiemineralnejirozsiadłasięwygodnienataboreciewkuchni.
Zwilżyłaustaiprzeznastępnedwadzieściaminutnieprzestałanawijaćnawetprzezsekundę.

-AtenwaszEgipttojaczarnowidzę.Tyztąrękąiwogóle.Ktotowidziałpchaćsiętamwlipcu.To
naprawdęporonionypomysł-kontynuowałamonologBeata.-Możedasięprzesunąćtermin?Nie?Tak
właśniemyślałam.Nocóż,mogliściemnienajpierwzapytać.

-Ataksamazsiebieniemogłaśpowiedzieć?-zirytowałasięAgatka.

-No,przecieżmówię!-Beataniedałasięzbićztropu.-Jabyłamtrochęwcześniej,aleitakbyło
koszmarnie.Gdybynieklimatyzacjawhotelu,tochybabymoszalała.Temperaturyprzekraczają
czterdzieścistopni,itowcieniu.Wyobrażaszsobie?Wcieniu!Tylkoniewiem,gdzietegocieniaszukać.

background image

Czułamsię,jakbymspacerowałaporozpalonympiecu.Nawetwodawbaseniebyłagorącajakzupa.
Zeroochłody.AjużnajgorszazewszystkiegobyławycieczkapoNilu...

Agatkauznałazastosownesięwtrącić.

-Nieprzesadzaj,innisobiechwalą,tyteżjakośprzeżyłaś.-Aszkoda-dodałajużwmyślach.

-Aletylkodlatego,żeprzestrzegałamzasad.To,coterazpowiem,jestniezwykleważne.Możeszsobie
nawetzapisać...

-Dziękuję,zapamiętam.

-Najważniejszetouniknąć„zemstyfaraona”.Awięc:niejeśćmiejscowychowocówiwarzyw,wodę
pićtylkobutelkowanąizażadneskarbyświatanieposilaćsięzulicznychstraganów,choćbyścienawet
mieliumrzećzgłodu.Zresztąarabskieżarcieitakjestkoszmarne,więcosobiściepolecamrestauracje
serwująceeuropejskiemenu.Musiszszczególnąuwagęzwrócićnadzieci,bochłopcywtymwiekumają
skłonnościdoprzekory.

Jakchcesz,tomogęznimiporozmawiać-zaproponowałaspontanicznie.-Wdzisiejszychczasach
rodziceprzestalibyćdladzieciwyrocznią.WolączerpaćwiedzęodkolegówizInternetu...

Agatkęzdenerwowałoto,żeosobaniemającapojęciaodzieciachwtrącasiędojejmetod
wychowawczych.

-Dziękuję,jakośsobieporadzę-odpowiedziałaniezbytgrzecznie,alejejcierpliwośćbyłana
wyczerpaniu.

-Jatylkoostrzegam.Taktojużjest,żerodzicedowiadująsięostatni,askutkipotemsąopłakane.Zresztą
dorośliteżzachowująsięjakdzieci.Nieuwierzysz,aleponadpołowanaszegoturnusupierwszytydzień
pobytupędziławtoalecie.

-Tyoczywiściebyłaśtarozsądna.

-Oczywiście,posłuchałamdobrychrad,aterazuczulamciebie.Takcięswędzi?-Beata
niespodziewaniemieniłatemat.-Odpoczątkunaszejrozmowyciąglesiędrapieszidrapiesz.

Nieżebymsugerowała,żeprzygościuniewypada,alejaksięniebędzieszkontrolować,tocisięporobią
strupy...

-A,nie-zaprzeczyłaAgatka,odkładającnabokłyżeczkę,którąoddłuższejchwilimanipulowałapod
gipsem.-Totakodruchowo.Wpadłomitamtrochępaprochówidlatego.

Przejdzie...

Beatęniewiadomoczemurozbawiłatauwaga.

-Powiedziałamcośśmiesznego?-nadąsałasięAgatka.

-Tynie,alejedenmójkolega...Ubawiszsię,jakcipowiem.Jedenmójznajomyopowiadałdowcipz

background image

serii:„Przychodzifacetdolekarza”.Kiedymiałjużzdradzićrodzajdolegliwości,zjakąpojawiłsię
pacjent,dopokojuweszłydzieci,więctenmójkolegabezzmrużeniaokazamieniłchorobęweneryczną
nanogęwgipsie.Łapiesz?

-Ztrudem-mruknęłaAgatka.

-Nobonajlepszejestnakońcu.Itenpacjentpyta:„Paniedoktorze,czytoprzejdzie?”.

Alekarznato:„Oczywiście,nażonęidzieci”.Gipsnażonęidzieci!Ha,ha,ha!-Beatadługoniemogła
opanowaćatakuśmiechu.

Agatkapróbowaławykorzystaćokazjęipodrapaćsiędyskretnie,aleBeataitakzauważyłamanewry
szwagierkiizdezaprobatąpokręciłagłową.

-Jacięniechcęstraszyć,alejakrazzaczęło,tomożewcalenieprzestać.Jednamojaznajomamiała
podobnyproblemimówiła,żenajgorzejjestwnocy.Zerosnuitakidyskomfortżycia,żeoszalećmożna.
-Beatadodałajeszczeodsiebie,żenicdziwnego,żeswędzi,kiedypodgipsemlęgnąsięróżne
paskudztwaikorzystajączbezkarności,zżerajączłowiekowinaskórek,kawałekpokawałku.Ate
groźniejsze,wporęniepowstrzymane,mogąsięprzegryźćnawetdokości.

PowyjściuBeatyAgatkazaczęłasięczochraćbezopamiętania.Zdawałasobiesprawę,żezwyczajnie
uległasugestii,alenicniemogłanatoporadzić.

*

Jolaźlewybrałaporęodwiedzinidośćniespodziewanieznalazłasięnapierwszejliniifrontu.A
właściwienadrugiej,bozwaśnionestronyzdążyłyjużwystrzelićwiększośćamunicjidużegokalibrui
gwałtowniepotrzebowałymediatora.

Szymonwpuściłgościazaprógizamiastpowitaniagrobowymgłosemoznajmiłjejstrasznąnowinę:

-Agatkaoszalała!

-Aocowłaściwiechodzi?-zapytałalekkospłoszonaJola.Cośjejwprawdzieświtałowgłowie,ale
wolałapoinformowaćsięuźródła.

Szymonująłprzyjaciółkężonypodramię,zaprowadziłdokuchniistaranniezamknął

drzwi.

-Powiedziała,żenigdzieniejedzie!Wyobrażaszsobie?!Taknagle,zdnianadzieńzmieniłazdanieinie
trafiajądoniejżadneargumenty.Jaswoje,aonaswoje.Nieinie!Tyjejpowiedz,żejakonanie
pojedzie,tomyteżnie-szepnąłJolidoucha.-Tyjedynamasznaniąwpływ.Niekoniecznienajlepszy,
alemasz.Niemożeprzecieżtegozrobićwłasnymdzieciom.

Jakbyśsięczuła,gdybyktościznienackaoznajmił,żeniepojedzieszdoEgiptu?No,jak?!

Jolaprzyznaławduchu,żeczułabysięokropnie.

background image

-Idźisamazobacz,jakiechłopcymająsmutneminy.Udajątwardzieli,alejawiem,ileichtadecyzja
kosztuje.Icojejnaglewpadłodogłowy?Rozumieszcośztego?

-Rozumiem-przytaknęłaodruchowoJola.-Toznaczyniedokońcarozumiem,alepójdęisiędowiem...
-Zaplątałasięlekko.Znałaprzynajmniejkilkapowodów,dlaktórychprzyjaciółkazrezygnowałaz
wyjazdu.Niewiedziałatylko,któryprzedstawiłamężowi.-

Wczorajjeszczejechała-oznajmiła.-Miałyśmyiśćdomiastaizrobićostatniezakupy.Niemampojęcia,
dlaczegotaknaglezmieniłazdanie.Pokłóciliściesię?

-Askąd!Agatawzięłanaszzaskoczenia.Wygłosiłaoświadczenieiwycofałasięzpokoju.Ajakona
zostaje,tomyteżmusimy.Przecieżniemożemychorejzostawićbezopieki.Rodzinajestnajważniejsza.
Tegouczymynaszychsynów...-Szymonnerwowoprzeczesałdłoniąwłosy.-Alejestjeszczedruga
stronamedalu.Obiecaliśmychłopcomcudownewakacjeiniemożnataknaglezmieniaćplanów,itoztak
błahychpowodów...

-Jakichkonkretnie?

-Bezsensownych!-zdenerwowałsięSzymon.-Przecieżodpoczątkubyłowiadomo,żebędziegorąco.
Aletojeszczenic,słuchajdalej.Boniemożemoczyćgipsu,bopococałymidniamimasamasiedziećw
hotelu,jakmożesobieposiedziećwewłasnympokoju,botamtejszejedzeniemożejejzaszkodzić...Ale
najlepszejestto:boniepozwoląjejzabraćdosamolotuprzyrządówdodrapania!

-Czego?-zdziwiłasięJola.

-Acojacibędętłumaczył.Idźdoniej,tosamazobaczysz.

Agatkasiedziałanaskrajukanapyizbardzopoważnąminądrapałasiępodgipsemdługimstalowym
drutem.Nastolikuprzedniąleżałokilkanaścieinnychprzedmiotów,któresłużyłydotegosamegocelu.

-Rzeczywiścieniepozwolącitegozabraćdosamolotu-zauważyłaJola,zajmującmiejsceobok
przyjaciółki.-Tychdługichiostrychnapewnonie...

-Widzę,żerozmawiałaśzSzymonem?

-Uhu.Mamcięprzekonać,żebyśzmieniłazdanie.

-Nawetniepróbuj.Mójstanzdrowianiepozwalanażadnewyjazdy.Mammutodaćnapiśmie?!Cow
tymzłego,żechcęzostaćwdomuiodpocząćwludzkichwarunkach?Comisięmożestaćwewłasnych
czterechścianach?AleSzymonowiniedasiętegologiczniewytłumaczyć!Robiztegowielkiproblem.
Jakjaniejadę,tooniteżnie.Ijeszczeszantażujemniedziećmi.-Przerwaładlazaczerpnięciatchui
dopełnieniarytuałudrapania.Tymrazemwykorzystaładotegocelunasadkędousuwaniaskórekprzy
paznokciach.

-Ażtak?

-Jeszczegorzej,alestaramsiępowstrzymywać.Umówiłamsięnawetzeznajomymlekarzem.Obiecałmi
maśćłagodzącąobjawy.Samarozumiesz,żeniewgłowiemiEgipt,kiedymyślętylkoojednym.Może
jakzabijęBeatę,tomitrochęulży.

background image

Jolapytającozmarszczyłabrwi.Agatkazaspokoiłajejciekawośćiwróciładogłównegotematu
rozmowy.

-BądźczłowiekiemipomóżmiprzekonaćSzymona,żebyśmytenurlopspędziliosobno.Możetobieuda
siędoniegotrafić,bojawyczerpałamjużwszelkieargumenty.W

zanadrzumamjeszczetylkolekifotouczulające.Gdybymmusiałajełykać,tonadmiarsłońcamógłbymi
zaszkodzić.Cootymsądzisz?Szkoda,żeprzyszłomitodogłowyprzedkluczowąrozmową,aleskąd
mogłamwiedzieć,żezrobisięztegotakakosmicznaafera?

-Tak,najlepszepomysłyzawszeprzychodzązapóźno.Zobaczę,cosiędazrobić.Mogęliczyćnajakieś
ustępstwaztwojejstrony?

Agatkaprzeczącopokręciłagłową.

-Trudnasprawa.MożeSzymonbędziebardziejelastyczny-powiedziałabezwiększegoprzekonania.-
Powiemmu,żemożeszzostaćpodmojąopieką.-Aha,przypomniałasobie,żemiałaprzekazaćAgatce
jeszczejednąinformację.-ZbadałyśmywczorajzHalinkąmiejscewypadkuiokazałosię,żeszafa
żywieniowcówmiałatylkotrzynogi!Wyobraźsobie!Stałanasłowohonoru.Zdążyłyśmydosłowniew
ostatniejchwili,bonasimilisąsiedzizogromnąenergiąrzucilisiędozacieraniaśladówprzestępstwa.
Wiedz,żedziękitwojemubohaterstwunaszakatedraniemusijużsprzątaćgarażu!

-Odrazupoczułamsięlepiej-sapnęłaAgatka.-Tywiesz,jakpodnieśćczłowiekanaduchu.

JolapożegnałaprzyjaciółkęiposzładokuchniposzeptaćtrochęzSzymonem.Naradatrwałabardzo
długo,alekiedywychodziła,obojebyliwdobrychnastrojach.

*

Jaktozwyklewżyciubywa,rozwiązanieznalazłosięsamo.Wystarczyłydwatelefonyorazzdolności
dyplomatyczneAgatki,żebykryzysrodzinnyzostałzażegnany.Panowiebezobawmoglisięudaćdo
Egiptu,spokojni,żenajważniejszakobietawichżyciuzostaniepoddobrąopieką.

InicjatywawyszłaodBożenyNikiel,znanejbajkopisarki,aprywatniekuzynkiSzymona.Zadzwoniła
późnymwieczorem,ponarzekałanamęczącąjąsamotnośćispontaniczniezaprosiłacałąrodzinęCyrylów
doswojejwilliwKrasnalnie.

-No,niewiem-broniłasięAgatka.-Trochęnaszaskoczyłaś.Mieliśmycałkieminneplany,aterazw
ogólejesteśmywkropce.Złamałamrękę,amążisynowietraktująmniejakdzieckospecjalnejtroski.Na
kroksiębezemnieniechcąruszyć.Zresztą,zadługobyopowiadać.

-Tonadczymtusięzastanawiać?-zdziwiłasięBożena.-Wiemzdoświadczenia,żemiastowśrodku
latanienadajesiędożycia.Coinnegomojapipidówka,tujestprawiejaknawsi.Przyjeżdżajcie
wszyscy,miejscajestdość.Choćbyijutro.Mojagospodynisięucieszy,żektośwreszciedocenijej
kunsztkulinarny,bonamniebiedaczkaniemożezbytnioliczyć,dbamolinię.

-Tojednakzawszekłopot-certowałasięAgatka.

-Mówiłamjuż,żadenkłopot.Naprawdęzrobiciemiprzyjemność.OdkądSławekwyjechałnamisję,w

background image

domuzrobiłosięstraszniepusto.Szczególniewieczorami,kiedyniemadokogoustotworzyć.Toco,
mogęnawasliczyć?

Agatkaprzezchwilębiłasięzmyślami.Propozycjabrzmiałakusząco,alemiałajednąpodstawowąwadę
-KrasnalnoniemogłosięrównaćzEgiptem,abasenwogrodziezMorzemCzerwonym.

Nie,tegoniemogłazrobićwłasnymdzieciom.GrzecznieodmówiłaBożenieiobiecała,żekiedyś,może
nawetwtewakacje,wpadnązwizytącałąrodziną.

Agatkajużdawnostwierdziła,żemążisynowieulepienisązinnejniżonagliny,aleitakwciążją
zaskakiwali.Niemiałapojęcia,skądimsięnaprzykładwzięłatazadziwiającaodpornośćnaupał?W
mieszkaniupanowałatropikalnaduchota,aonispalisobiewnajlepsze,itoprzyzamkniętychoknach.
WprawdziecałyrodzajludzkiwywodziłsięzAfryki,więcteoretyczniejakieśprzystosowaniamogłyim
pozostaćwgenach,aledlaczegotylkoim?Onateżmiałajakieśkorzenie,tylkoniemiałapojęciagdzie.
Możejejprzodkowiezaszybkooddzielilisięodgłównegopniaizabrnęliwślepąuliczkęewolucji?

Agatkaspojrzałanaśpiącegoobokmężazzazdrością,aleizpewnądoząurazy.Spał

sobiewnajlepsze,kiedyonaprzeżywałaiściepiekielnekatusze.Rozpalonewilgotnepowietrzekleiłojej
siędoskóry,astrużkisłonegopotuspływałypodgips,potęgującitakjużnieznośneuczucieswędzenia.
Mążnawetniedrgnął,kiedywstawała,otwierałaoknaidrzwi,próbującwywołaćnajmniejszychoćby
ruchpowietrza.Wreszciezrezygnowałazesnu,udałasiędołazienkiizanurzyłaciałowwanniez
cudowniechłodnąwodą.Przypluskaniuzamoczyłaniechcącykawałekopatrunkuiulga,jakiejdoznała,
byłaniedoopisania.

Wiedziała,żetegoniepowinnarobić,aleniepotrafiłazapanowaćnadspontanicznymodruchem.Chlupi
gotowe.

Kolejnanieprzespananocsprawiła,żeAgatkapostanowiłazmienićotoczeniezawszelkącenę.
ZadzwoniładoBożenyiupewniwszysię,żeklimatyzacjawpokojachgościnnychnapewnodziała,
zapowiedziałaswójprzyjazdnastępnegodnia.Terazpozostałojejtylkoprzeprowadzeniezupartą
rodzinkądecydującejrozmowy.

-JadędoBożeny-ogłosiłaprzyobiedzie.-Zaprosiłamnienakilkadni.Matylkojedenwolnypokój,
więcsamirozumiecie,żemusimysięrozdzielić.WyjedzieciedoEgiptu,ajadorodziny.Iproszębez
żadnychdyskusji,chybażechcecie,żebymsięrozchorowałanadobre.

Cisza,jakazapanowaławpokojupotymoświadczeniu,zaskoczyłaAgatkę.

Przygotowałasięnaciężkibój,atuproszę,żadnegoodzewu.Dziecipytającospojrzałynaojca,aSzymon
patrzyłnaniąodrobinęnieprzytomnie,jakbydokońcaniemógłuwierzyćwto,coprzedchwiląusłyszał.

DlapewnościAgatkapowtórzyłajeszczeraz,głośnoidobitnie.

-Podjęłamjużdecyzjęinawetniepróbujciemnieprzekonywać.JadędoKrasnalna.

Sama!

-Rozumiem,że...

background image

-Nicnierozumiesz,boniemaszrękiwgipsie-przerwałamuAgatka.-Nawetniewiecie,boskąd,jaką
miałamkoszmarnąnoc.Zerosnu,zeroodpoczynkuiżadnejnadziei,żejutrobędzielepiej.Dłużejtegonie
wytrzymam,topewne.Albozmienięotoczenie,albooszaleję.Wybierajcie!

-Dobrze,kochanie,jedź,jedź-skapitulowałSzymon.-Jeśliczujesz,żeuBożenybędziecidobrze,tomy
niebędziemynaciskać.Przecieżchcemydlaciebiejaknajlepiej.Iniczymsięniedenerwuj,mysobie
poradzimy,naprawdę.Ochłopcówteżmożeszbyćspokojna,podmojąopiekąnicimsięniestanie.Na
krokichodsiebieniepuszczę.Trochęnamżal,żeniezobaczyszpiramidiwogóle,alebędziemy
codzienniedzwonić...-Owłaśnie,doBożenyteżchybawypadałobyzadzwonić...

-Niematakiejpotrzeby!-żywozaprotestowałaAgatka.-Oczywiścieprzekażęjejpozdrowieniaod
ciebieichłopców.Omówiłyśmyjuższczegółyimaglowaniewszystkiegoodpoczątkubyłobyzwykłą
stratączasu.Będętammiećwikt,opierunekiodpowiednietowarzystwo-wyrecytowałaprzygotowany
wcześniejtekst,alejakośbezprzekonania.

Wygranaprzyszłajejzbytłatwoitowłaśniebyłopodejrzane.

*

Agatkasłynęłazezmiennościnastrojów,aletymrazemprzeszłasamąsiebie.Najpierwgorliwie
przekonywałamęża,żenajlepiejbędzie,jeślidoKrasnalnaodwieziejąJola,akiedynadeszłapora
rozstania,zmieniłazdanie.Postanowiłazostaćwdomujeszczejedendzieńi,jakprzystałonadobrą
matkęiżonę,pożegnaćswoichchłopcównalotnisku.Cośściskałojąwpiersiach,awlewymokuczaiła
sięzdradliwałezka.Igdybyniestanowczainterwencjaprzyjaciółki,nanowowpędziłabyrodzinęw
poczuciewinyicałazabawazaczęłabysięodpoczątku.

Zebrałasięwsobie,przywołałanaobliczewymuszonyuśmiechibezoporudałasięuprowadzićdo
samochodu.Terazsiedziałanatylnymsiedzeniu,nieconaburmuszona,ibardzoniechętnieodpowiadała
napytaniaJolidotyczącecelupodróży.

-KtórędynatoKrasnalno?

-Wprawo,wlewoiwdrzewo-mruknęłapodnosem.-JedźnaLeszno-dodałagłośniejiwróciłado
przemyśleńnaturyfiozoficzno-egzystencjalnej.-Jesteśobrażonatylkonamnieczymożenacałyświat?-
niewytrzymałaJola.

-Wogóleniejestemobrażona,raczejrozczarowana,sfrustrowana,przytłoczonarzeczywistościąi
niepewnanawetnajbliższejprzyszłości-wyrecytowałaAgatka.Ijakośniemamochotynarozmowę.
Sorry,aleniejestemwnastroju...

-Toakuratzauważyłam-skomentowałaJolaizniechęconapostawąprzyjaciółkizrezygnowałaz
konwersacji.Zaczęłasobienucićpodnosem,wystukującrytmnaobudowiekierownicy.Odczasudo
czasurzucałakątemokanapasażerkę,sprawdzając,czyjejtamelancholianieprzeszła.

-Fajniesięztobąmilczy,alemożejednakzejdzieszzobłokównaziemięiwytyczyszkierunekjazdy.
Agata,dociebiemówię!-podniosłagłosJola.

Agatkadrgnęłaipytającospojrzałanaprzyjaciółkęspodopadającejnaoczygrzywki.

background image

-Cośsięstało?

-Nicszczególnego.Możeniezauważyłaś,alejesteśmyjużprawieucelu.Przedchwiląminęłamtablicęz
napisem:„WitamywKrasnalnie”.NieznammiastaaninawetadresutejtwojejBożeny,więcskupsię
trochę,jeśliłaska.

-Ooo!-zdziwiłasięAgatka.-Takszybkoposzło?!-Dyskretnieskontrolowałaupływczasuidokońca
pozbyłasiępodejrzeń.Jeśliminęładwunasta,toznaczy,żemiałyprawobyćwKrasnalnie.-Jedźtrochę
wolniejpoprosiła.-Muszęsiętrochęrozejrzeć,dawnotutajniebyłam.

Jolazamiastzwolnićzahamowałatakgwałtownie,żeAgatkauderzyłaczołemwoparciefotela.

-Zwariowałaś?!-syknęłazezłościąposzkodowana.

-Mamnadziejężenie-dośćniepewnymgłosemodezwałasięJola.-Tyteżwidziałaśkrasnalaw
radiowozie?

AgatkazbyłapytanieJoliwzruszeniemramion.Jakośniemiałanastrojudożartów,szczególniegłupich.
Przesunęłasięnasąsiednifotel,skądmiałalepszywidoknadrugąstronęulicy,ipróbowałarozeznaćsię
wokolicy.

-Naprawdęwidziałam-nawijałaniezrażonaJola.-Tenkrasnalsiedziałnaprzednimsiedzeniu,afacet
wmundurzeklepałgoporamieniuizabawiałrozmową...WtymKrasnalniepanująjakieśdziwne
obyczaje,albokręcąfilm?-GłośnozastanawiałasięJola.-

O,jedzie!-zawołałatriumfalnieizpiskiemoponruszyłapościgzawozempatrolowym.

-Jolka,jacięchybauszkodzę!Dośćtychżartów!-zdenerwowałasiępasażerka.-

Miałaśmniedowieźćcałąizdrową,arzucaszmną,jakbymbyławorkiemziemniaków.

Zwolnij,wariatko,bodostanieszmandatipunktykarne.Jaitaksięniedamwkręcić.

-Ajacizarazudowodnię,żeniemamżadnychhalucynacji!-zacietrzewiłasięJolaiuparcie
kontynuowałapościg.Trochęzwolniła,boradiowózteżzwolnił,itak,trzymającsięnaogonie
policyjnegosamochodu,wjechaładodzielnicydomkówjednorodzinnych,gdziepościgmiałswój
szczęśliwyfinał.

Radiowózzatrzymałsięprzedjednązposesji.Jolaminęłagobardzopowoliizatrzymałasię
kilkadziesiątmetrówdalej.

-Widziałaś!Terazsamawidziałaś!-zawołałatriumfalnie.

Agatkarzeczywiściezobaczyła.Krasnalbyłjakmalowany,aipolicjantowiniczegoniebrakowało.

-Wow!-powiedziała,bozwrażeniazabrakłojejsłów.Jolazawołacośwpodobnymstylu,alenarazie
przyjaciółkipowstrzymałysięodkomentarzy,bonazewnątrzrozgrywałsięciekawyspektakl.Policjant
wysiadłzradiowozu,odniechceniastuknąłnogąwlewąprzedniąoponę,dyskretnieprzytymomiatając
spojrzeniemokolicę,iniespiesznieskontrolował

background image

pozostałekoła.Widocznielustracjawypadłapomyślnie,boniezwłocznieprzystąpiłdodziałania.
Otworzyłdrzwiodstronypasażera,wykonałprzednimjakiśdziwnyukłon,następniechwyciłwobjęcia
rosłegokrasnala,przeniósłkilkanaściemetrówitroskliwieustawiłnachodniku.Znówrozejrzałsię
czujnienaboki,nacisnąłdzwonekprzyfurtcei...

uciekł!

ZaskoczonejJolinawetdogłowynieprzyszło,żebyruszyćwpogońzaszybkooddalającymsię
samochodem.

-Rozumieszcośztego?-zapytałaAgatkę.-Bojaniwząb.

-Najpierwmyślałam,żewykorzystałpojazdsłużbowydoprywatnychcelów,aleskorodzwoni,tonie
mieszka.Iwidziałaś,jakszybkoodjeżdżał,jakbysiębał,żetenktośgozobaczy...

Tajemniczy„ktoś”okazałsięstarsząpaniąomiłejpowierzchowności.Kobietawyraźnieucieszyłasięna
widokkrasnala,alejegonagłepojawieniesięprzedfurtkąmocnojązdziwiło.Najpierwrozpostarła
ramiona,potemzałamałaręceimówiąccośdosiebie,bezradnierozglądałasięnaboki.Podreptała
jeszczetrochęniezdecydowaniewmiejscuiwkońcupogodzonazsytuacjązabrałasiędowciągania
gipsowejfigurkizafurtkę.

-Możeczekała,ażktośpomożejejwtaszczyćkrasnaladoogrodu?-spekulowałaJola.

-Alboktośpodrzuciłjejwłaśniekoniatrojańskiego.-Agatkanielubiłaprostychrozwiązań.

-Aletobyłprzecieżpolicjant!-przypomniałaJola.

-Itojestwłaśnienajbardziejpodejrzane.

*

Tajemniczastaruszkadawnojużznikłaiprzeznastępnepółgodzinyniewydarzyłosięniczasługującego
nauwagę.DalszaobserwacjadomumijałasięzcelemiJolazdecydowałasięotrąbićodwrót.

-Wiesz,gdziejesteśmy?-zapytałaprzyjaciółkę.Agatkapodejrzaniedługozwlekałazodpowiedzią.

-Niedokońca,alejakwrócisznagłównąulicę,tosobieporadzę.Jakdojedziemydotakiegodużego
skrzyżowania,totrzebaskręcićwlewo,apotemtojużcałyczasprosto,ażdotakiegookropnegomurupo
prawejstroniedrogi.

WbrewobawomJolitegoznakurozpoznawczegoniedałosięprzeoczyć.Wysokikamiennymurciągnął
sięnaprzestrzeniconajmniejstumetrówibardziejpasowałdocmentarzaniżdoeleganckiejwilliw
środkumałegomiasteczka.Alenajwiększaniespodziankaczekałagościpoprzekroczeniuproguogrodu.
Wszędziewokółażsięroiłoodbajkowychpostaci.Najwięcejbyłokrasnoludków,aleniebrakowało
elfów,trollioraztowarzyszącychimgipsowychzwierząt.

-Tosiępodobnonazywasztukaogrodowa,alejaknamójgust,totrochętutegozadużo-krytycznie
zauważyłaJola.

background image

-Niewidziałaśnawetpołowy-roześmiałasięAgatka.-Bożenalubitakieklimaty,mówiłamci,pisze
bajkidladzieci.-Ściszyłagłos,bonahoryzonciepokazałasięwłaścicielkabajkowegokrólestwa.

-Terazprzynajmniejwiemy,skądczerpieinspirację.Jaktudłużejposiedzisz,toteżsięmożeszarpniesz
najakąś„KrólewnęŚnieżkę”.Iniezapomnijzapytać,czyjejteżpolicjapodrzucakrasnale.Możeto
należydoichobowiązków?-zachichotałaJola.

BożenaprzywitałasięzJoląjakzestarądobrąznajomą.WycałowałaAgatkęidelikatniepoklepałają
lewejłopatce.

-Rzeczywiściemarniewyglądasz-stwierdziłabezgródek.-Alepopracujemytunadtobą,tutejszy
klimatikuchniapotrafiązdziałaćcuda.Aterazzapraszamnaobiad,bopaniWandazmyjemigłowę,jeśli
jejpierogiwystygną.

Gospodyni,niewysokapulchnasześćdziesięciolatka,wcaleniewyglądałanapostrachkuchni.Wręcz
przeciwnie-zjejtwarzyaninamomentnieznikałdobrodusznyuśmiech.

-Mytojużpaniąpodtuczymy,niemaobawy.Ktotowidział,żebysięzagłodzićprawienaśmierć.
Wystarczyspojrzeć,samaskóraikości.Aikościkruchutkie,skorogipsowane.

Aleinatoznajdziesięrada,niemaobawy.

Agatkasolennieobiecałapoprawęiabyokazaćdobrąwolę,zabrałasiędopałaszowaniapierogów.

-Powinnapanibraćprzykładzkoleżanki-kontynuowałatematpanigospodyni.-Ażmiłopopatrzećna
takiokazzdrowia-wskazałaJolę,którejniespodziewanykomplementniespecjalnieprzypadłdogustu.

*

Agatkaobudziłasiętużprzedsiódmąranoizastanawiałasię,czywypadawstaćotakwczesnejporze.
Jeszczewczorajpostanowiłabyćgościemcichyminiekłopotliwym,cowydawałosięłatwedo
realizacji.Wpokojugościnnymznalazławszystko,czegopotrzebowaładoszczęścia:wygodnyfotel,
dobrzezaopatrzonąbiblioteczkęiładnywidokzokna.Terazmarzyłajeszczeoszklancemocnejkawyi
czymśsłodkimnaząb.Zesłodyczywostatecznościmogłazrezygnować.Niebędzieprzecieżkomuś
grzebaćposzafkach.Kawastałanapółeczcenadlodówką,wystarczyłozaparzyć.Otejporzewkuchni
niepowinnobyćnikogo.PaniWandabyłagospodyniądochodzącąipopracywracaładowłasnegodomu.

UpojnyzapachsnującysięposchodachuświadomiłAgatce,żejednaksięmyliła.Ktośjużbyłnanogach,
itooddawna.Zajrzaładokuchniinieśmiałozapukaławeframugędrzwi.

Zaplecamiukryłaprzyrząddodrapaniasiępodgipsem.Tymrazembyłtodługistalowydrutztępym
końcem.

-Dzieńdobry.

-A,dzieńdobry,paniAgatko.Przepraszam,paniAgato-poprawiłasięWanda.

-ProszęmimówićAgatka,jakwszyscy.

background image

-Bopanijesttakadrobniutkaikrucha,żetaAgatkadopanipasuje.Zrobićpaniomlecik?

Agatkachciałapowiedzieć,żebynierobićsobiezniąkłopotu,alegospodyniwcalenieczekałana
odpowiedź,rozbiłajajkainieprzerywająckrzątaniny,zabawiałagościarozmową.

-Apamiętapaniswójsen?Bosnynanowymmiejscupodobnosięspełniają.

-Otak.Tylkotenmiałraczejwymiarbajkowy.Śniłymisiękrasnoludki.Biegałyjakszalonepocałym
ogrodzie,ajaniemogłamżadnegozłapać.Kilkarazyjuż,jużbyłamblisko,alewostatniejchwilizdążyły
sięwymknąć.Tobyłymiejscowekrasnale,świetnieznałytereniprzezcałyczaswodziłymniezanos.Aż
wreszcierozpłynęłysięwpowietrzu.Pewniezabawaimsięznudziłaiwróciłydowłasnychzajęć.

-Niewróciły.Stojąsobienaprzystankuiczekająlaautobus-powiedziałapaniWanda,znakomicie
zachowującpowagę.

Agatkadoceniłapoziomdowcipuiuśmiechnęłasięszeroko.

-Jawcalenieżartuję.Naprawdęstoją.Oczywiścienieprawdziwe,tylkotegipsowe.

Ktośznowupowywlekałjezogrodów.Skaranieboskieztymiłobuzami,dnianiema,żebyczegośnie
zmalowali.

*

TakiejokazjiAgatkaniemogłaprzegapić.Zarazpośniadaniupobiegłanaprzystanekautobusowy
oglądaćkrasnale.Całkiemzapomniała,żemiałasiedziećkołkiemwdomuinadrabiaćzaległościw
lekturze.

Otejporzedniaupałjeszczezbytnioniedokuczał,więcmogłaśmiałozafundowaćsobiemałyspacerek,
powiedzmy,dlazdrowia.

Wydostałasięnagłównąulicęistanęłaniezdecydowana.Zapomniałazapytaćolokalizacjęprzystankui
teraznadwojebabkawróżyła.Jużzamierzałaskręcićwlewo,kiedykątemokadostrzegłamajaczącąw
oddalinieforemnąbryłę.

ObiektzainteresowaniaAgatkiporuszałsiębardzowolno,alezbliżałsięsystematycznieinabierał
ostrości.Terazniemiałajużżadnychwątpliwości,wktórymkierunkupowinnasięudać,skorojedenz
krasnaliwyszedłjejnaspotkanie.Szedłśrodkiemchodnika,ostrożniestawiającchudejakpatykinogii
zabawniekiwającsięnaboki.

Krasnalniebyłsam.Zzajegoczerwonejczapkiwyglądałaludzkatwarzwkolorzeintensywnejpurpury,
wykrzywionagrymasemwściekłości,cozpewnościąniedodawałojejurody.

Kobietataszczącawobjęciachsporegoskrzataprzystanęładlazaczerpnięciaoddechuizwestchnieniem
ulgipostawiłaniesionyciężarnabrzeguławki.Alezamiastspocząćobokizregenerowaćsiły,miotała
sięwewszystkichkierunkach,pilniekogośwyglądając.Możeliczyła,żeudajejsiędojrzećgdzieś
sprawcę,alboczekałanakogoś,ktopomożejejzanieśćkrasnaladodomu?

TerazAgatkamogłasiędokładniejprzyjrzećzabawnejparze.Obojebyliniezwykleszczupli,

background image

szczudlastonodzyinosiliokulary.Krasnalintelektualistaiemerytowananauczycielka-zgadywała
Agatka,ztrudemzachowującpoważnywyraztwarzy.MiałaogromnąochotępstryknąćfotkędlaJoli,ale
bałasięjeszczebardziejrozsierdzićkobietę.Itakwyglądałajakwulkantużprzederupcją.

DoprzystankuautobusowegoAgatkadotarłajużbezproblemui,conajważniejsze,naczas.Pozostali
uciekinierzyzprzydomowychogródkównadalczekalinaswoichwłaścicieli,wywołującuśmiechyna
twarzachprzechodniów.Krasnale,ustawionewzgrabnągromadkę,naprawdęwyglądałytak,jakby
czekałynaautobus.Jedentaszczyłnawetgipsowąwalizkę,kolejnytrzymałpsanałańcuszku,adwa
najmniejszezgodnietrzymałysięzarączki.

Agatkawykonałaszeregzdjęćtelefonemkomórkowymiusiadłanaławce,czekającnadalszyrozwój
wypadków.Najwyraźniejpocztapantoflowawmiasteczkudziałałasprawnie,bowciąguniespełnapół
godzinywiększośćwłaścicieliodnalazłaswojezguby.KuzdziwieniuAgatkiniktnieśpieszyłsięz
odejściem.Naplacykuprzedprzystankiemrozgorzałaburzliwadyskusja.Sprawyporwaniakrasnalinikt
nietraktowałwkategoriiżartu.

Szukanowinnychizastanawianosię,jakprzeciwdziałaćkolejnymtakimchuligańskimwybrykom.

-Agdziejestpolicja,jasiępytam?-grzmiałszpakowatymężczyznawsłużbowymuniformie.-Do
wypisywaniamandatówtylkosięnadają.Natargowiskubabygonią,jakktóraprzystaniezkoszykiem
jajek.

-Ajakpijacyrozrabiająwparkualbozłodziejatrzebałapać,toichnigdyniema-

dorzuciładrobnablondyneczka.

-Jakjestmecz,dajmynato,toichwszędziepełno.Chuliganówchronią,aporządnyobywatelmusisię
troszczyćsamosiebie.Takajestprawda,mojepanie-przekonywał

szpakowatymężczyzna,jedynyrodzynekwgronierozgoryczonychkobiet.-Aprzykładodgóryidzie...

Rozmowazaczęławyraźnielawirowaćwkierunkupolityki,atentemat,szczególniewlokalnym
wydaniu,niespecjalnieinteresowałAgatkę.Bezżaluporzuciławięczacietrzewionągromadkęiudałasię
namałąwycieczkękrajoznawczą.Kiedypotrzechkwadransach,zataczającwielkiekoło,wróciłado
punktuwyjścia,napustymplacupozostałjużtylkojedensamotnykrasnal.

Zgodniezzasadą:lepiejpóźnoniżwcale,namiejscuzdarzeniapojawiłasięjednakpolicja.Młody
funkcjonariusz,tensam,któregośledziływczorajzJolą,znówzachowywał

siępodejrzanie.BrakowałomupewnościsiebieibyćmożeztegopowodukojarzyłsięAgatcebardziej
ześciganymniżścigającym.Jednobyłopewne,przybyłtuwjakimśkonkretnymceluitencel,służbowy
czynie,niezwykleAgatkęinteresował.Usiadłanabrzeżkupołamanejławkiiudawała,żeczekana
autobus.Czasumiaładużoiwraziepotrzebymogłasobietaksiedziećnawetdoobiadu.

Policjantprzestałwkońcuudawać,żeniewidzinatrętnejosóbkioddłuższejchwilipatrzącejmunaręce.
PodszedłdoAgatkiipoinformowałjągrzecznie,żenastępnyautobusbędziedopierozatrzygodziny.

Agatkapodziękowałazaokazanątroskęioznajmiła,żenigdziejejsięnieśpieszy.Natymkonwersacja
sięurwała.

background image

Przystanekbyłmiejscempublicznym,azainteresowaniecudzymisprawamirzecząjaknajbardziejludzką,
więcposterunkowydałzawygraną.Odwróciłsiędonieznajomejplecamiicałkiempoważniezabrałsię
dopracy.Zmierzyłterenkrokami,zanotowałwynikiwnotesieiuporawszysięznotatkami,przystąpiłdo
czynnościzasadniczych.Dofoliowejtorebkipozbierałwięksześmieciwalającesięwobrębie
wyznaczonegoprzezsiebieterenuiznieukrywanąuraząspojrzałnasamotnegokrasnala,jakbyobwiniał
gooto,żenieoddaliłsięnaczas.

Agatkapatrzyłanakolejneposunięciapolicjantazrosnącymzdziwieniem.Wszystkieteczynności
miałybyjakikolwieksens,gdybypojawiłsięnamiejscuwewłaściwymczasie.

Teraztobyłazwyczajnamusztardapoobiedzie.Ślady,jeślinawetbyły,zostałyjużdawnozadeptanei
facetposzkolepolicyjnejpowinienotymwiedzieć.Jedynewmiaręlogicznewytłumaczenie,jakiejej
sięnasunęło,byłotakie,żefunkcjonariusznajzwyczajniejwświeciesymulujewykonywanie
obowiązkówsłużbowych.Tylkopoco?

Policjantmiałjeszczejedendylematdorozwiązania:zabraćkrasnalaczyzostawić?

Osobiścieprzychylałsiędotegodrugiego,aleprzełożenizadecydowaliinaczej.Zaklął

głośno,niezważającnaobecnośćkobiety.Trochęmuulżyło,więcenergiczniezabrałsiędodzieła.

Scenatransportowaniadowodurzeczowegodosamochoduniebyłabyażtakemocjonująca,gdybynie
przysłowiowazłośliwośćprzedmiotówmartwych.Kiedypolicjantotwierałdrzwiczki,krasnalosunąłsię
zkrawężnikaiutknąłczubkiemczerwonegobutawkratceburzowca.Kurozpaczypolicjanta-naamen.

Agatkaponowniewyjęłakomórkęicyknęłazabawnejparzekilkaefektownychfotek.

Przezdobrąchwilęprzyglądałasięzmaganiompolicjantazopornąmaterią.Początkowoznieukrywanym
rozbawieniem,którewmiaręupływuczasuzmieniłosięwewspółczucie.

-Niechpanwyjmietęcałąkratkęispróbujewypchaćoddołu-zlitowałasięwreszcienadmłodym
człowiekiem,któregobezradnośćbyławręczrozczulająca.-Tylkodelikatnie,bomupannogipowyrywa.

Kratkadałasięwyjąćnadspodziewaniełatwo,aleferalnykrasnalnadaltkwiłwstalowejpułapce.

-Icoteraz?-Policjantbezradnierozłożyłręce.

-Tylkospokojnie,damyrady!-pocieszyłagoAgatka.-Musipantylkotrzymaćofiarępoziomoi
precyzyjniewykonywaćmojepolecenia.Zaczynamy!Najpierwleciutkowprawo,dobrze,terazdogóry,
znowuwprawo...

Trochętotrwało,aleobojeodetchnęlizulgą,kiedykrasnalodzyskałwolność,akratkawróciłana
właściwesobiemiejsce.

-Ipobólu-skwitowała,kiedykrasnalzostałumieszczonywradiowozieidlapewnościprzypięty
pasami.

-Nawetniewiem,jakpanidziękować!Dosłownieżyciemipaniuratowała!

background image

-Ażtak?-zdziwiłasięAgatka.-Takicennytenkrasnal?Rozumiem,todowódrzeczowyikazaligopanu
zawieźćnakomendę.

-Zawieźć,aleprostododomu-sprostowałposterunkowy.

-Dopanadomu?-obłudniezdziwiłasięAgatka.Wiedziałajuż,dlaczegowKrasnalniekrasnalejeżdżą
radiowozami,alemiałanadziejęwyciągnąćodmłodegoczłowiekawięcejszczegółów.

-Nie,dojegodomu...Toznaczymamoddaćzgubęwłaścicielowi,araczejwłaścicielce.

Atowcaleniejestprzyjemnezadanie-rozżaliłsięposterunkowy.-Ilesięczłowiekprzytymnasłucha
przykrychrzeczy,ilesiętrzebanatłumaczyć.Izawszenamniespadacałabrudnarobota.Jajużniemam
siłydotychkrasnali!Wszyscynaichpunkciepowariowali.Burmistrzcodzienniewydzwaniado
komendanta,tensięwścieka,żeniemażadnychpostępówwśledztwie,ajużnajgorsisąwłaścicieletych,
tych...koszmarków.Aleotymtojajużmówiłem

-zreflektowałsię.

*

AgatkanieomieszkałapochwalićsięJolisukcesemwywiadowczym.Naraziewysłałatylkozdjęcia
opatrzoneskromnymkomentarzemiobiecała,żewieczoremopowiewszystkoznajdrobniejszymi
szczegółami.Ibardzodobrze,żepoczekała,boprzezkilkagodzinjejwiedzanatematmiastailudzi
znaczniesięwzbogaciła.Oj,działosięwtymKrasnalnie,działo.

PaniWandaokazałasięprawdziwąskarbnicąwiadomości.Doskonalewiedziała,copiszczywmiejskiej
trawie,ibyłabardzozadowolona,żewkońcuznalazłachętnąsłuchaczkę.

Apoobiedziezabrałamiłegogościanawycieczkętropamikrasnali.

Zaczęłyodrynku.Towłaśnietutajkrasnaledałyosobieznaćporazpierwszy.W

któryśniedzielnyporanekznalezionodziewięćgipsowychfigurekmoczącychsięwfontannie.Leżały
sobienaplecachtużpodtafląwodyicierpliwieczekałynakogoś,ktouwolnijeztejmokrejpułapki.Nie
wszystkimkrasnalomtaprzymusowakąpielwyszłanazdrowie.Nietylkostraciłyswojewyraziste
kolory,aletuitamzaczęłyimodpadaćkawałkigipsu,cobyłodlanichsmutnązapowiedziąkońca
ogrodowejkariery.

-Iodrazuwyszłonajaw,ktokupowałtandetę-skomentowałapaniWanda.-TeodmistrzaKozielskiego
niedostałynawetkataru.Pozostałymniepomogłanawetkuracjasłonecznaipokilkudniachrozsypałysię
wdrobnymak.Naczymjaknaczym,alenasztuceniepowinnosięoszczędzać-spuentowała
przewodniczka.

NatemattakszerokopojętejsztukiAgatkawolałasięniewypowiadać.Odkądkrasnalestałysię
wizytówkąjejrodzinnegomiasta-Wrocławia,Agatkanabraładonichszczególnejsympatii.Bojaktunie
lubićtakiegoBardusia,Grun-WaldkaczyŻyczliwka.Alewrocławskieskrzatymiałyswójurok,klasęi
styl.Atetutajtozwykłegipsowefigurki,produkowanetaśmowo,którepokilkusezonachzwyczajnie
wyrzucasiędośmietnika.Alekażdymiał

background image

prawomiećwłasnezdanieitozdanienależałouszanować.

Sampomysłnawetjejsięspodobał,szwankowałojedyniewykonanie.KrasnalezKrasnalna-brzmiało
fajnie.Przyodrobiniedobrychchęciifantazjimożnawspanialewypromowaćtomałemiasteczkoprawie
zupełniepozbawionewalorówturystycznych.

PodzieliłasiępomysłemzpaniąWandą.

-Toniemożliwe!Przynajmniejzakadencjiobecnegoburmistrza.PaniAgatkoproszęsięrozejrzeć-czy
widzitupanichoćbyjednegokrasnala?

PytaniewydałosięAgaciedośćdziwne.Wciągukilkunastuzaledwieminutwidziałasetkikrasnali.
Małych,średnichidużych,wilościachniemalhurtowych.Przydomowetrawnikiażsięroiłyodtych
arcydziełsztukiogrodowej.Aletutaj,wcentrummiasta,rzeczywiścieniedojrzałażadnejkolorowej
figurki.

-Bopaniniewie,żenaszburmistrzjestzaciekłymwrogiemkrasnali.Uważasięzakoneserasztukiinie
możeprzeboleć,żecałaokolicajestzagłębiemkiczuiostatnimbastionemwygasłejmody.Tojego
własnesłowaumieszczonewulotce,któratrafiładokażdegodomuwmieście.Zacząłporządkiod
własnegopodwórkaizapowiedział,żezajegokadencjiżadengipsowypotworekniemaprawawstępu
nagruntymiejskie.Isłowadotrzymał.Obiecałteżkilkainnychrzeczy,aleniebędęjużpanizanudzać
szczegółami.

-Ale,jakwidaćgołymokiem,cywilizacyjnamisjaburmistrzaległawgruzach.

-Apewnie,boniktnielubi,kiedywładzazaglądamudoogródka.Akażdyzakazrodziopór.Ateraz
ludziesięzastanawiają,czytawojnapodjazdowaniejestinspirowanazratusza.

*

ZarazporozmowiezJoląAgatkazadzwoniładodomu.Znałaswoichmężczyznnatyle,żebywiedzieć,że
jedynąrzeczą,októrejnapewnoniezapomną,sąmaskidonurkowania.

Całaresztamiaładlanichdrugorzędneznaczenieito,coznajdziesięwwalizkach,będziewdużej
mierzedziełemprzypadku.

Agatkajakojedynawrodziniemiałazmysłpraktycznyizdawałasobiesprawę,żebezjejinterwencji
dalekoniezajadą.Najwyżejnalotniskoizpowrotem.

Jużpowstępnymbadaniuokazałosię,żeprzeczuciejejniemyliło.Paszportychłopców,zamiastwtorbie
podróżnej,spoczywałybezpieczniewbiurkuSzymona.Wiedziećtojedno,aleprzekonaćmęża,żetoona
marację,tocałkiemcoinnego.

-Aleocałejreszciepamiętałem.-BroniłsięSzymon.-Balsamdoopalania,tabletkinabiegunkę,
okularyprzeciwsłoneczne,sprzętdo...

-Dobrze,dobrze.Pozwolisz,kochanie,żezamienimysięrolami.Jabędęwyliczać,atydokładnie
sprawdziszzawartośćwalizek.Najlepiejwyrzućwszystkonałóżkoizaczniemypakowaćodnowa.

background image

-Przeztelefon?

-Amaszlepszypomysł?

-Niepotrzebniesięmartwisz,kochanie.Wszystkojestdopiętenaostatniguzik.Agdybynamczegoś
zabrakło,towEgipciesąprzecieżsklepy...

-Alenajpierwmusicietamdotrzeć,atowcaleniejesttakiepewne.-Agatkaniedałasięzagadać.
Wiedziała,żeSzymonniezamierzaniczegokontrolować,iterazkombinuje,jakwsubtelnyikulturalny
sposóbpozbyćsięnadgorliwejżony.Agatkaprawiesłyszała,jakjegoszarekomórkipracująwpopłochu
nadwymyśleniemodpowiedniegopretekstu.Zacząłodtego,żesąjakieśkłopotynalinii,ajakbytego
byłomało,ktośwłaśniedobijałsiędodrzwi.

-Pa,kochanie!-Przerwałpołączeniezanimzdążyłapowiedzieć,żeniedasięnabraćnatakieoklepane
numery.

Nadobrąsprawępowinnasięobrazić,aletobyłobyzbytdrastycznerozwiązanie.

PrzecieżniebędziewłasnymdzieciomżałowaćtegoEgiptu.Drugirazpodobnaokazjamożesięnie
trafić.Malutkiszantażykwszystkimwyjdzienadobre-rozgrzeszyłasięwmyślach.

Wysłaładomężaesemesazjednoznacznątreścią.„Jeślizaraznieoddzwonisz,wsiadamzBożenądo
samochoduiprzyjeżdżam”.

-Agata,przestańzachowywaćsięjakdziecko!-powiedziałSzymonurażonymgłosem.

-Jeśliciulży,toproszębardzo,możemysiępakowaćodnowa.Mamnadzieję,żeskończymyprzed
północą,bootrzeciejmusimybyćnalotnisku.

-Taksówkęzamówiłeś?

-Zamówiłem.Toodczegozaczynamy?

-Odbliźniaków.Znimizawszejestnajwięcejkłopotów.

-Jakbyśzgadła.Uparlisięzabraćpołowępokoju.Musiałemzamknąćichwalizkęnakłódeczkę,żeby
niczegojużniewyjmowalii,cogorsza,niewkładali.

-Agdziesąkluczeodtejkłódki?-zainteresowałasięAgatka.Wiedziałazdoświadczenia,żeniełatwo
jestcośukryćprzedbliźniakami.

-Kluczemamwktórejśkieszeni...-powiedziałSzymon.-Zarazznajdę...

*

WogrodzieBożenykrólowałykoty.Wszystkieobce,bezimienne,alebynajmniejniedzikie.Małe,
średnie,duże,pręgowaneiłaciate.Okupowałyszczytmuru,zrzadkatylkoschodzącnaziemię.

-Cośjetuciągniejakmagnes-tłumaczyłaBożena.-Złażąsięzcałejokolicyimamwrażenie,żez

background image

każdymdniemjestichcorazwięcej.Najpierwbyłydwa,potemtrzy,terazjestichkilkanaście.Jaktak
dalejpójdzie,będęmusiałacośztymzrobić.-Westchnęłażałośnie,jakbysamamyślopodjęciudecyzji
byładlaniejnieznośna.-Wdzieńsącichutkie,alenocpotrafiązamienićwpiekło.Prawdziwakocia
muzyka.

AgatkarzuciłaporozumiewawczespojrzeniepaniWandzie.Jużpierwszegodniapobytuzaobserwowała,
żegospodyniBożenypotajemniewynosizdomuresztkijedzeniaizostawiajewkącieogrodu,zawielką
tują.Wystarczyłozajrzećtamkilkaminutpóźniej,żebyrozwiązaćzagadkę,nadktórąoddawnagłowiła
sięBożena.Magnesemprzyciągającymkotybyłożarcie.Wiedzętęzachowałajednakdlasiebie.Też
lubiłakotyiostatnienieporozumieniezMopkąniezmieniłojejsympatiidotychzwierząt.Wkońcutonie
byławinaMopki,żeszafażywieniowcówmiałatylkotrzynogi.

Dokarmianieodbywałosięwróżnychgodzinachikotomnieopłacałosięwracaćdodomu,nawetjeśli
takowyposiadały.Całymidniamiwylegiwałysięnaszczyciemuru,wędrującwrazzesłońcemzjego
wschodniejczęścikuzachodniej.Aktywnośćzaczynałynatychmiastpozapadnięciumroku.Przestawał
wtedyobowiązywaćzawartywdzieńrozejmikażdynapotkanykotstawałsięnajgorszymwrogiem.
Dzikiewrzaskitrwałynieprzerwaniedobladegoświtu,zakłócającsenBożenieijejkilkunajbliższym
sąsiadom.Nicnatojednakniemożnabyłozaradzić.Zachowanienocnejciszyprzekraczałokocie
zdolnościprzystosowawcze.Potrafiłynazawołaniełasićsię,mruczeć,biegaćzasznurkiem,aleione
czasemmusiałysłuchaćgłosunatury.

-Siławyższa-zauważyłaAgatka.-Jeżeliczegośniemożnazmienić,totrzebasiędotegoprzyzwyczaić.
Powiemcizwłasnegodoświadczenia,żewszystkojestlepszeododgłosówmiejskiejdżungli.Gdybyś
przeztydzieńpomieszkaławmoimbloku,tonapewnoprzyznałabyśmirację.

-Tegoakuratniemusiszmitłumaczyć.PrzezdwadzieścialatmieszkałamweWrocławiuiwiem,comasz
namyśli,aletowcalenieznaczy,żemamtymkotomdaćsobiewleźćnagłowę.ZresztąSławekobiecał,
żecośztymzrobi.

*

Wielkiekroplespadałyznieba,wzbijającnachodnikugejzerkikurzu,iwyglądałonato,żetymrazem
lunienaprawdę.Agatkaprzyśpieszyłakroku,rozglądającsięzajakąśbezpiecznąkryjówką.Jaknazłość
znajdowałasięwłaśnienaperyferiachmiasteczka,wtakzwanejdzielnicywillowej.Szeregiwielkich
starychdomówodgrodzonebyłyodulicywysokimipłotami,awzasięguwzrokuniebyłożadnych
budynkówużytecznościpublicznej,wktórychmógłbysięschronićprzypadkowyprzechodzień.

NaszczęścieburzazbłyskawicamiprzetaczałasięgdzieśwoddaliiAgatcegroziłonajwyżej
przemoknięciedosuchejnitki.Bałasiętylko,czyopatrunekgipsowyzniesiekolejnąkąpiel.

Ucieszyłasię,kiedynahoryzonciezamajaczyłwielkikolorowyparasol.Osobagotrzymającastałapod
latarniąinajwyraźniejnigdziesięnieśpieszyła.Niedrgnęłanawetwtedy,gdyspodkółnadjeżdżającego
samochoduprysnąłwjejkierunkustrumieńbrudnejwody.

TowzbudziłociekawośćAgatki.Zwyklewtakichsytuacjachludziegwałtownieodskakujądotyłu,ajeśli
nawetsięzagapili,topomokrymprysznicuprzytomniejąipróbujądoprowadzićodzieżdojakiego
takiegostanu.Tejosobiewyglądbyłnajwyraźniejobojętny,bonawetniedrgnęła.Możezdążyłasięjuż
pobrudzićnatyle,żekolejneplamynierobiłyjużnaniejwrażenia?Innarzecz,którarzuciłasięAgatcew

background image

oczy,toniezwykleniskiwzrostnieznajomego,araczejnieznajomej,nacowskazywałyczerwone
kozaczkiwystającespodrąbkaparasola.

-Dzieńdobry!-przywitałasię.-Okropniepada,czymogłabym...?-zaczęłarozmowęopogodzie.
Zamierzałaprosićoudzielenieschronienia,alekiedyzorientowałasięwpomyłce,roześmiałasięgłośno.

Przedniąstałprzysadzistykrasnalzfajkąwzębachiksiążkąpodpachą.Najwyraźniejintelektualista.
Gębęmiałcałkiemprzyjemną,awniebieskichoczkachigrałmujakiśfiluternybłysk.Agatkaniemogła
siępowstrzymaćimrugnęładoniegoprzyjaźnie.Pożyczyłasobieparasolistanęłatak,bykropledeszczu
niedosięgłykrasnala.Onteżbyłzgipsu.

Postanowiłazostaćnamiejscudokońcaulewy,bojakośgłupiojejbyłozabieraćcudząwłasność,ao
zgodęniemiałakogozapytać.

Dlazabiciaczasuzastanawiałasię,skądteżwziąłsiętutajtenogrodowyskrzat?Z

któregoogroduuciekłidokądsięwłaściwiewybierał?

Przezotwartewrotajednejzposesjiwyjechałaciężarówkawypełnionagruzemiruszyławdółulicy.
WiedzionaciekawościąAgatkaporzuciłanachwilęswojegogipsowegotowarzyszaizajrzaławgłąb
ogrodu.Najpierwnieśmiałowychyliłagłowę,gotowasięwycofać,gdybygdzieśwpobliżukręciłsię
właścicielposesji.Aleniebyłożywegoducha,zatoażsięroiłoodkrasnoludków.Małych,dużych,
grubychichudych,dowyboru,dokoloru,jakmawiałajejświętejpamięcibabcia.Agatkapoczuła
nieodpartąchęćzwiedzeniatejbajkowejkrainy.Zazgodąwłaściciela,októrązamierzałapoprosić,jeśli
oczywiściegdzieśgotuspotka.Jeślinie,totrudno,licząsięintencje.Skoroniktniezamknąłbramy...

-Halo,jesttukto?!-zawołała,przekrzykującszumdeszczu.-Hop,hop!-

Odpowiedziałajejcisza,więcrozgrzeszyłasięwmyślachiśmiałozrobiłapierwszykrok.

Przeznikogoniezatrzymywanaruszyłanazwiedzanieuroczegozakątka,odczasudoczasupohukującna
znak,żeniemazłychzamiarów.Wędrowałakrętymialejkami,trzymającsięjednakzdalaodwielkiego
domuporośniętemudzikimwinem.Niechciałanikomuzakłócaćspokoju.Przemykałacichutko,ciesząc
oczywidokiemabsolutnierewelacyjnychkrasnali.Ktobypomyślał,żezwyczajnegipsowefigurkimogą
miećtylewdzięku?

„Zwyczajne”tojednakzłesłowo,poprawiłasięwmyślach.Raczejniezwykłe,jedynewswoimrodzaju,
niepowtarzalne...

Jedneledwowychylałysięzzakurtynyzieleni,innewręczprzeciwnie,ukazywałysięwcałejkrasie.
Okupowałystyloweławeczki,spacerowałyparami,trzymającsięzarączki,albowykonywałyrozmaite
praceogrodowe.AjedennawetwspiąłsięnadachiAgatkawpierwszejchwiliwzięłagozazłodzieja.
Miałnawetstosowneatrybuty-worekizwójlinyprzerzuconyprzezramię.Wyglądałtakrealistycznie,że
omałoniezadzwoniłanapolicję.

Gdybynieczerwonykubraczekifikuśnaczapeczka,którakazałasiędomyślićwdomniemanymzłoczyńcy
krasnala,zrobiłabyzsiebiekoncertowąidiotkę.

Zachichotałaiprzeznikogoniezauważonawymknęłasięzogrodu.

background image

*

TajemniczyogródAgatki,awłaściwiestojącywnimdomnosiłszumnąnazwęDompodLwami.Agatka
wprawdzieżadnychlwówniewidziała,aleuwierzyłaBożenienasłowo.

Zresztąitakinteresowałyjątylkokrasnoludki.Miałaogromnąochotępójśćtamznowu,aletymrazemjuż
oficjalnie.Wprosićsięwgościipoznaćosobę,którapowołaładożyciatenbajkowyświat.Trzy
krasnalewogródkuwyglądałykiczowato,trzystarobiłojużsporewrażenie.

Wtakichmałychmiejscowościachludziezregułysięznają,aznajomiznajomychszybkozostająuznani
zaswoich.Nieufnośćbudzątylkoobcy,którzyniemogąsiępochwalićżadnąrekomendacją.Agatka
postanowiłaposłużyćsięBożeną.

-Znaszwłaścicielkębliżejczytylkotakzwidzenia?-rozpoczęłapodchody.-Botokobieta,prawda?-
upewniłasię.-Takprzypuszczałam.Osobastarsza,takpomiędzysześćdziesiątkąasiedemdziesiątką,
wykształcona,prawdopodobniewdowa-myślałagłośno.

-Osobalubiana,cieszącasiędużympoważaniemibędącawzoremdonaśladowania.Jakmiidzie?-
AgatkaprzerwaławywódipytającospojrzałanaBożenę.

-Naraziewszystkosięzgadza,jakbyśjąznała!

-Bonaprawdęmamtakiewrażenie.Tomusibyćniezwykłakobietaibardzobymjąchciałapoznać
osobiście.Poznaszmnieznią?-zapytaławprost.

MinaBożenyświadczyławyraźnie,żeprośbaAgatkijestconajmniejkłopotliwa.

-Przykromi,aletoniemożliwe.Bowiesz,paniEmilia...

-Tylkonassobieprzedstawisz-niedawałazawygranąAgatka.-Niezajmiecitowieleczasu.Malutka
prezentacjaimożeszwracaćdoswojegokomputera.Dalejporadzęsobiesama.Możeniewiesz,ale
łatwonawiązujękontakty.

-Zzaświatamiteż?

-Toona...

-Niestety-potwierdziłaBożena.-PaniEmiliaodeszłanaglenapoczątkumaja.Tobyłanaprawdę
cudownakobietaiwszystkimnamjejbardzobrakuje...-WokuBożenyzakręciłasięautentycznałezka.
Zamrugałapowiekamiijakbywstydzącsiętegowzruszenia,odwróciłagłowęwkierunkuokna.-A
nowychwłaścicieliniezdążyłamjeszczepoznać.Tochybajacyśdalsikrewni...

-Siostrzenieczrodziną-wtrąciłapaniWanda,oddłuższejchwiliprzysłuchującasięrozmowie.-
Podobnobardzonieciekawetowarzystwo.Mojaprzyjaciółkasąsiadujeznimiprzezpłoticośnaten
tematmożepowiedzieć.Ledwoprzejęlispadek,jużwprowadzająwielkomiejskieporządki.Zadzierają
nosa,na„dzieńdobry”ledwocośodburknąidotegonicimsięniepodoba.Remontująwszystkood
dachupopiwnice.JakbypaniEmiliamieszkaławjakiejśruinie.Podobnogabinetlekarskichcą
otworzyć.

background image

-Totapaniprzyjaciółkajestnadwyrazdobrzepoinformowana-zauważyłaAgatka.-

Widocznienietakidiabełstraszny,jakgomalują,ipowolistosunkisąsiedzkiezaczynająsię
normalizować.

-Normalizować?-zdziwiłasiępaniWanda.-O,nie.Takichcudówto,proszępani,niema.Ludzka
naturajestniezmienna.Atamojaznajomatowie,cosiętamwyrabia,odekipybudowlanej.Nasze
chłopakitampracują,toodsłówkadosłówkasięzgadało.

Agatcezrobiłosięsmutnonawiadomośćośmiercistarszejpaniijakośstraciłaochotęnaponowną
wizytęwbajkowymogrodzie.Wtejsytuacjipoznawaniespadkobierców,sympatycznychczynie,
przestałojąinteresować.Zjadładokońcapodwieczoreki,takjakplanowaławcześniej,zaszyłasięz
książkąwbibliotece.Tylkoprzewracaniekarteksprawiałojejpewnątrudność.Książkajejsięciągle
zamykałaijakośniemogłasięskupićnafabule.

*

WDomupodLwamitrwałremont.Ekipabudowlanamiaławłaśnieprzerwęśniadaniowąibyłato
jedynachwilawciągudnia,kiedyniktznowychwłaścicieliniepatrzył

imnaręce.Wścibstwopracodawcówwytrącałozrównowagiwszystkich,amajstraBarlickiegow
szczególności.Miałkutemukilkapowodów:popierwszeniktnielubiciągłegonadzoru,podrugietak
ostentacyjnybrakzaufaniaraniłjegouczuciaipotrzecie-

najważniejsze-podobstrzałemczterechparbystrychoczutrudnobyłozaoszczędzićtrochęmateriałów
niezbędnychdobudowywłasnejwilli.

Jeszczekilkamiesięcytemucisnąłbytakąrobotęwdiabły,aleglobalnykryzysfinansowydotarłjuż
nawetdoKrasnalna.Zastójwbranżybudowlanejbyłfaktem,azfaktami,jakwiadomo,sięniedyskutuje.
Trzebazacisnąćzębyipoczekaćnalepszeczasy.

Nowawłaścicielkapostawiłanastoleczajnik,sprawdziła,czynikogoniebrakuje,iwyszłazpokoju,nie
zaszczycającrobotnikówanijednymsłowem.Gorącawodatowszystko,nacomogliwtymdomuliczyć.
Ekipaprzyzwyczajonabyładoinnychstandardów.Zwykleczęstowanoichkanapkami,aipożywny
obiadekniebyłrzadkością.Tymrazemspotkałoichjednakrozczarowanie.Pierwszydzień
przepracowaliosuchympyskuizkoniecznościprzerzucilisięnasuchyprowiantizupkiwproszku.

-Koniecfajrantu!-zawołałmajster,słyszącnakorytarzuzbliżającesiękroki.Zawszelkącenęchciał
zachowaćpozory,żetoontutajrządzi.Niepozwoliobcejbabiestrofowaćsięwobecności
pracowników.Ibezobawy,zemścisięokrutnie.Znałkilkasposobównato,żebyżycieprzyszłych
mieszkańcówtegodomuzamienićwkoszmar.

Zastosujejednązwypróbowanychsztuczek,amożenawetwszystkie...Samamyślosłodkiejzemście
dodałamuanimuszu.Zerwałsiępierwszy,omalniepotrącającwrednegobabskawdrzwiach.

Wrednebabskoobrzydliwymiałowyłączniecharakter.CelinaRównicka,córkaspadkobiercy,zwyglądu
prezentowałasięlepiejniżprzyzwoicie.Kobietaczterdziestoletnia,onienagannejfigurzeiperfekcyjnym
makijażu,ubranajakzżurnala-zdecydowanieniepasowaładotychzakurzonychwnętrz.Jakognia

background image

unikałateżwszelkichpracfizycznych,swojąaktywnośćograniczającjedyniedobezpośredniegonadzoru
pracowników.Miaładotegowyraźnytalentikuutrapieniuekipywszędziejejbyłopełno.

MążCeliny,Grzegorz,pojawiałsięrzadko,zwyklewtedy,gdypracetoczyłysięnadwóchfrontach,a
Celina,choćbychciała,niepotrafiłasięrozdwoić.

Zrywanedeskiboazeriipękałyzhukiem.MajsterBarlickipracowałwmilczeniuizniezwykłąwprost
zaciętościąwykonywałczynność,którąbezobawymógłpowierzyćpomocnikowi.Podważał,szarpałi
łamał,ażwokółpryskałydrzazgi.Szedłjaktaran,zostawiajączasobązgliszcza.Tużprzynarożnikutrafił
naniespodziewanyopór.Otarłpotzczołaiująłwdłonietrzoneksiekiery.Zamachnąłsię,aleprzed
zadaniemmiażdżącegociosupowstrzymałgookrzykszefowej.

-Stop!-zawołałapięknanadzorczym.-Dalejniejedziemy.Taboazeriamożesięjeszczedoczegoś
przydać.Zapytammężaozdanie,totrochępotrwa.Apanowiemogąwtymczasieudaćsięnastrychi
zabraćsiędorozbieraniapodłogi.Zarazpoślęnagóręojca,towampokaże,odktóregokońcazacząć.

Majstranajpierwzatkałozoburzenia,późniejkrewsięwnimzagotowałaiznajwiększymtrudem
powstrzymałsięprzedwybuchemstrasznegogniewu.Czuł,żejeślinatychmiastnieopuści
pomieszczenia,możedojśćdoczegośstrasznego.Albodostaniewylewu,alboudusibabskowłasnymi
spracowanymirękami.

Jeszczedziśranonamawiałtęgłupiąbabędozdjęciaboazeriiiwykorzystaniagdzieindziej.Niechciała,
trudno.Klientpłaciimaprawodorealizowaniawłasnychwizji,choćbynawetidiotycznych.Dotegobył
przyzwyczajony,ależebydobrymateriałwyrzucaćnaśmietnik?Takiemarnotrawstwoniemieściłomu
sięwgłowie.Dlategozaproponowałbabieuczciwąwymianę.Weźmieboazerię,dającwzamian
przyczepędrzewakominkowego.

Pociętego.Interesczystyjakzłotoi,coważne,korzystnydlaobustron.Przynajmniejtaktowyglądałoz
punktuwidzeniamajstra.Celinabyłainnegozdania.Odmówiłastanowczo,argumentując,żeniemaczasu
nazajmowaniesięduperelami,iprzyokazjiuświadamiającmajstra,żeodkalkulowaniajesttutajonaito
wzupełnościwystarczy.

Iterazpotymwszystkimśmiewstrzymywaćpracę?

*

Widokróżowejzjawy,bladymświtemspacerującejpoogrodzie,wcaleniezaskoczył

Agatki.Bożenamiałakilkadziwactwitobyłowłaśniejednoznich.Lubiłasnućsiępoogrodziew
niekompletnejodzieży,zkubkiemszatańskomocnejkawywjednejdłoniipapierosemwdrugiej.Truła
organizmodsamegorana,twierdzącprzytymzoślimuporem,żepalenienaświeżympowietrzuwcale
nieszkodzi.Wtychsamotnychchwilachzadumyoddawałasięmarzeniomirozmawiałazogrodowymi
skrzatamiprosząc,bywpuściłyjądotajemniczejkrainybajekdostępnejjedyniedlabajkopisarzy.
NatchnieniezwykledopadałoBożenęznienacka,porzucaławtedywszystko,biegładodomuinadługie
godzinyzamykałasięwpracowni,niedostępnadlacałegoświata.

Agatkaobudziłasiębardzowcześnie.Odprawiłaswójrytuałdrapaniasiępodgipsem,potemsiadła
sobienawygodnymszerokimparapecieiobserwowałaświatzaoknem.Chętniedołączyłabydo

background image

ekscentrycznejpanidomu,aleniechciałazakłócaćutartychzwyczajów.

Zachichotałanasamąmyśl,jakitworzyłybyrazemciekawywidok.Dziśmiałanasobieniebieską
piżamkębezrękawów,cowparzezróżowąkoszuląnocnąBożenydałobydośćciekawyefekt.Przyszło
jejteżdogłowy,żeSławek,mążBożeny,niebezprzyczynyogrodził

całąposesjęwysokimkamiennymmurem.Najwyraźniejmiałatobyćbarieranietylkodlapotencjalnych
złodziei,aleidlaludzkichoczu.TerazBożenamogłasobieparadowaćpoalejachnawetwstrojuEwyo
każdejporzednia,niewywołującwmalutkiejmieścinieniezdrowejsensacji.

Agatkauśmiechnęłasięporazkolejny,kiedyogodzinieczwartejpięćdziesiątosiemBożenędopadło
natchnienie.Trzasnęłojąnaglenaśrodkualejkidokładnienaprzeciwskalniaka.Zakręciłasięnapięcie,
postawiłakubekzkawąnagłowienajbliższegokrasnalaipognaładodomu,jakbygoniłojąstado
wygłodniałychwilków.

Agatkaodnotowałazabawnąscenkęwpamięci,niemogącsiędoczekać,kiedyopowieowszystkimJoli.
Zawcześniebyło,żebydzwonić,więcskorzystałazokazjiiwybrałasięnaspacerdoogrodu.
Oczywiściewpiżamie.

Podeszładokrasnalazkubkiemnagłowie,uwolniłagoodtejszczególnejozdobyiniespiesznieruszyła
wkierunkubasenu.Chciałasprawdzić,czymieszkająwnimżaby.W

nocycośwpobliżuokropnierechotało,conasunęłojejpodejrzenie,żewsztucznymzbiornikukwitło
nocneżycie.

Napierwszyrzutokawodawydawałasiękrystalicznieczysta,aletojeszczeoniczymnieświadczyło.
Postanowiłasięzaczaićwpobliżuisprawdzićdokładnie.Basenjąnęcił,aleniezamierzałamoczyćnóg
razemzżabami.

ZaplecamiAgatkicośzaszurało.Odwróciłasiębłyskawicznie,natyleszybko,byuchwycićutkwionew
siebiespojrzenie.Iniebyłtokot,onie!Jakiśmężczyznasiedział

okrakiemnaszczyciemuruipasłoczyjejnegliżem.Zapewnechwilęwcześniejpodglądał

Bożenę.Możenawetprzychodziłtucodziennie?Zboczeniecjeden...

TakabezczelnośćwstrząsnęłaAgatkąiwprawiłająwbojowynastrój.Bezchwilizastanowienia
zamachnęłasięicisnęłakubkiemwkierunkuintruza.Pociskchybiłcelu,ale,jaksięzdążyłaprzekonać,
spełniłswojezadanie,siejącpanikęwoboziewroga.Przeciwnikznikłjejzoczu,atemuznikaniu
towarzyszyłwrzaskigłucheplaśnięcieoglebę.UszuAgatkidoszedłjeszczejakbystłumionyjękinagle
zrobiłosięcicho.

Miałaogromnąochotębiectamisprawdzić,cosięzatącisząkryje,alenajpierwmusiałasięubrać.
Niewielkazwłokawczasieniepowinnatunaniczymzaważyć.Boalbofacetdawnozwiał,albo,inato
liczyławskrytościducha,straciłprzytomnośćileżytamsobiesłabyibezbronny.Wtedydasięgozłapać
gołymirękomaipostawićprzedgroźnymobliczemsądu.

Stometrówdzielącychjąoddomuprzebiegławcałkiemniezłymtempie.Wdrapałasięnapięterkoi
wyhamowaładopieroprzydrzwiachpracowniBożeny.Zadudniławszybęiniecierpliwieczekałana

background image

odzew.Wenaweną,aletasprawaniemogłaczekać,ażBożenałaskawiewychyligłowęzpracowni.Jako
właścicielkaposesjiimimowolnamuzapodglądaczapowinnasiędowiedziećpierwszaisolidarnie
wziąćudziałwakcjipościgowej.

-Bożena,zostawtenkomputeriwskakujwciuchy!Nieuwierzysz,jakcipowiem,kogowidziałam!

Wpokojucośzaszurało,aledrzwinadalpozostawałyzamknięte.Bożenaniezamierzałaopuszczać
swojejtwierdzy.

-Przyjdźpóźniej,terazpracuję!

Agatkaniezamierzałatakłatwoustąpić.Późniejmogłobyćzapóźno!

-Otwieraj!Wogrodziejestzboczeniec!-wypaliła.-Jaksiębędzieszguzdrać,toucieknieitylego
będzieszwidziała.

-Kto?-Bożenaniebyłapewna,czysięnieprzesłyszała.Przeskokzkrainymarzeńdoświata
rzeczywistegobyłdośćnagłyiniezdążyłasięjeszczeprzestawić.

-Zboczeniec,podglądacz,świnia...-Agatkarzucałasłowamizszybkościąkarabinumaszynowego.-
Siedziałnamurzeipatrzył,jakparadujeszwtejprzezroczystejkoszulce.Ażstrachpomyśleć,odjak
dawnatotrwa...Naszczęścienóżkamusiępoślizgnęła,spadłnaziemięijeśliszczęścienamdopisze,to
nadaltamleży.Alepośpieszsię,namiłośćboską,bonaprawdęucieknie.

-Toniechucieka.-Ostatniąrzeczą,ojakiejwtejchwilimarzyłaBożena,byłooglądaniezboczeńca.
PodzieliłasiętymspostrzeżeniemzAgatką.

-Naprawdęniechceszsiędowiedzieć,ktoztwoichznajomychtakbrzydkosiębawi?

-Znajomych?Dlaczegoznajomych?-Samamyśl,żemogłabyznaćsprawcę,przeraziłaBożenę.-Poznać
czyjąściemnątajemnicęipotemspotykaćtegokogośnaulicy?Tojużlepiejwezwaćpolicję,niechgo
sobiezamkną,janiechcęztąsprawąmiećdoczynienia.

-Alejachcę!-zawzięłasięAgatka.-Policjanamnieucieknie,azboczeniectak-ucięładyskusję.-
Zresztąpolicjaitakniedanamspokoju,mniewezwąnaświadka,aciebie,żebyśzidentyfikowała
sprawcę.Tonielepiejiśćodrazuimiećnieprzyjemnośćzgłowy?Idęsięubrać,akiedywrócę,masz
byćgotowa.Irobiętowyłączniedlaciebie.Jakiedyśwyjadę,atytuzostaniesz,ijeśliterazstchórzysz,
tojużdokońcażyciabędzieszsiębaławejśćdowłasnegoogrodu.Koszmarnaperspektywa,nie
uważasz?!

*

Agatkawybiegła,zostawiajączdezorientowanąrozmówczynięsamnasamzrozszalałąwyobraźnią.A
kiedywróciłaponiespełnapięciuminutach,Bożenanadalbyłanieubrana,zatopokój,zwykleutrzymany
widealnymporządku,wyglądałtak,jakbyprzeszłaprzezniegotrąbapowietrzna.

-Niemożeszsięzdecydować,cowłożyćnaspotkaniezezboczeńcem?-zakpiłaAgatkabezlitośnie.-To
możejużzostańwtejkoszulce.Albonie,maszrację,wtymjużcięwidział.

background image

Bożenaniezamierzałasięobrażaćnagłupieżarty,doresztypochłoniętaprzekopywaniemszafy.

-Dajmimomencik-poprosiła.-Jakczłowiekakuratczegośpotrzebuje,tonigdyniemożeznaleźć.

-Aczegoszukasz,jeślitonietajemnica?Odwagimoże?

-Nie,gazu.Sławekdałmikiedyśtakiwsprayu,paraliżujący-uściśliła.-Dlabezpieczeństwa,żebym
miaławrazieczego.Tylkoniewiem,gdziegoschowałam.

-Teżwymyśliła!Dlabezpieczeństwa,wrazieczego!Dobresobie!-kpiłaAgatka.-Imyślisz,żetrafici
siębandytadżentelmen,którypoczeka,ażprzestanieszbyćtakarozczulającobezbronna?Zadużo
naoglądałaśsięreklam.Poszukaszsobiepóźniej,wjakiejśwolnejchwili.Ubierajsię!Czekamnadole
pięćminutiidęsama!

-Aidźsobie,niktcięnietrzyma-mruknęłapodnosemBożena,alewbrewzapowiedzizameldowałasię
wkuchniwwyznaczonymterminie.

Agatkarychłodoszładoprzekonania,żedoskonalemogłasięobejśćbezprzewodniczki.Wzdłużmuru
wiodładośćszerokażużlowadroga,adomniemanylasokazał

siętylkorzadkimzagajnikiem,doktóregowcaleniemusiałysiępchać.Bożenaniemiaławsobieza
groszżyłkidetektywistycznej,ajedyne,copotrafiładobrze,tosiaćpanikę.Z

każdymkrokiemporuszałysięcorazwolniej,bomrożącekrewwżyłachhistorie,wymyślaneprzez
Bożenę,działałytakżenawyobraźnięAgatki.

-Niemasięczegobać.Jestjasno,wszystkowidaćjaknadłoni,askorojestdroga,tochybachodzątędy
ludzie-przytoczyłakilkarozsądnychargumentów.-Jakkogośspotkamy,topoprosimy,żebynam...

-Lepiejnie!-pisnęłaprzerażonaBożena.-Żadnychludzi.Nigdyniewiadomo,kogosięspotka.Bojak
tobędziewłaśnieON,toco?

-Tonic!Przecieżsięnieprzyzna,amyitakniemamyżadnychdowodów.

Wkońcubezpieczniedotarłydocelu.Niestety,naprzestrzeninajbliższychkilkudziesięciumetrównie
walałosiężadneludzkieciało.

-Tomusiałobyćgdzieśtutaj-oświadczyłaAgatka.-Bliskonarożnika.-Śmiałopodeszładomurui
rozpoczęładokładneoględzinymiejscaprzestępstwa.-No,chodźtutaj!-

zdenerwowałasięnaBożenę,któraniezdecydowanieprzestępowałaznoginanogę,dokładnietam,gdzie
jązostawiła-naśrodkużużlówki.-Przecieżzdalekawidać,żenikogoniema,toczegosięboisz,
duchów?

Upadekzwysokościtrzechmetrównatrawęrzadkobywaśmiertelny.Agatkamiałanadzieję,że
zboczenieccośsobiejednakpołamał.Nogialboręce.Życzyłamutegogipsuzcałegoserca,itow
kompleciezewszystkimitowarzyszącymiplagami:koszmarnymswędzeniem,bezsennyminocamii
ewentualnymipowikłaniami.

background image

Bożena,aczkolwiekbardzoniechętnie,podeszłabliżej,rzucającwokółpłochliwespojrzenia.W
towarzystwieczułasięraźniej.

-Zobacz,facetsięnawetspecjalnieniewysilił.Todrzewosamosięprosi,żebynaniewleźć,akonary
sięgająażnawasząstronę.Niepotrzebnażadnadrabina,żebysiędostaćnaszczytmuru.Potemjedenskok
i...

-Chceszprzeztopowiedzieć,żeon,żeon...-Bożenazwrażenianamomentstraciłagłos.-Chcesz
powiedzieć,żeontaksobiewchodzi,wychodzi,kiedytylkochce?

-Dobrzekombinujesz-pochwaliłająAgatka.-Prawdopodobniejesteśśledzonaoddawna.Iobawiam
się,żenasamympodglądaniumożesięnieskończyć.Musiszcośztymzrobić,najlepiejjeszczedziś.
Oczywiście,jeśliniechcesztegotypkaspotkaćosobiściewjakimściemnymzakątku...

-Alecozrobić?!

-Przyciąćgałęziealbo,jeszczelepiej,dlaświętegospokoju,ściąćcałedrzewo.Togopowinno
powstrzymaćnajakiśczas.Ajużnapewnoniebędzietakswobodniekursowałtamizpowrotem.-Gdzie
tyznowubiegniesz?-Bożena,stój!

-MuszęzadzwonićdoSławka!Inapolicję...

*

DziękidarmowympołączeniomzwybranymnumeremtelefonugorącaliniaCyryl-

Kapłanmogładziałaćbezograniczeń,zkrótkimiprzerwaminapracęisen.Amiałyoczymplotkować.W
KrasnalniezaczęłosięrobićnaprawdęciekawieiJolaogromnieżałowała,żetymrazemloswyznaczył
jejjedynierolęstatystki.NiczymgąbkachłonęłasłowaAgatki,poddawałajewnikliwejanalizie,
sprawdzaładanewInternecie,doktóregomiałastałydostęp,idzieliłasięzprzyjaciółkąwnioskami.

-Jeszczewamtamtylkozboczeńcabrakowałodoszczęścia-skomentowałaporannąprzygodęAgatki.-
Aty,jakzwykle,bezchwilizastanowieniapchaszsięsamanapierwsząlinięfrontu.Znowuszukaszguza?

-Niesama-broniłasięAgatka.-Przecieżcimówiłam,żeposzłyśmytamrazemzBożeną.

-Teżsobieznalazłaśpomocnicę!-prychnęłaJolapogardliwie.-Samamówiłaś,żecałyczaschowała
sięzatwoimiplecami,trzęsłasięjakgalaretaiopowiadałajakieśbajkidlapotłuczonych.Ciekawe,jaki
numerwykręciłabytatwojaBożena,gdybytamrzeczywiściekryłsięjakiśpopapraniec.Idęozakład,że
zcichymjękiemosunęłabysięzemdlonanaziemięimusiałabyśwybierać-ratowaćjączysiebie.Apoza
tym,nierozumiem...

-Wiem,wiem...-PrzerwaławykładAgatka.Miałapełnąświadomość,żewsytuacjachpodbramkowych
niktniezastąpiJoli,aletaksięzłożyło,żeprzyjaciółkabyładaleko,aBożenablisko...Wypadałoteż
wziąćwobronękuzynkęmęża,wkońcuniekażdyjeststworzonydorzeczywielkich.

-Każdapracapowodujejakieśskutkiuboczne.ToniewinaBożeny,żemawybujałąwyobraźnię.
Rozumiesz,wyrwałamjąsprzedkomputeraikazałamiśćdolasułapaćzboczeńca.Niezdążyłasię
biedaczkadokońcaprzestawićistądtemakabrycznehistorie,którezaczęłamisączyćdoucha.Przyznam

background image

szczerze,żepotrafiopowiadaćniezwykleobrazowo.Ażmisięwłosyzaczęłyjeżyć...

TymrazemprzerwałaJola.

-Iotymwłaśniecałyczasmówię.Pocotyjąwogólezesobąciągnęłaś?

-Boznaładrogę.Skądmogłamwiedzieć,żebędązniątylkokłopoty?Zresztąnieważnie.Niezgadniesz,
wjakisposóbBożenarozwiązałaproblemzdrzewem!

Jolanawetniepróbowałazgadywać.JakośniewidziałatejBożenyzpiłąspalinowąwdłoniach,anic
innegonieprzyszłojejnamyśl.

-Cozrobiła?

-Zadzwoniładomęża!-wypaliłaAgatka.Zrobiłakrótkąprzerwędlawzmocnieniaefektu.-Do
Afganistanu!Wyobrażaszsobie?!

-Aha-przypomniałasobieJola.-Cośwspominałaś,żetenjejmążjestwojskowymiwyjechałnamisję.
Czytejkobieciejużcałkiemodbiło?-zdenerwowałasięnaBożenę.-

Facetowiodranadonocykuleświszcząnadgłową,aonadzwonidoniegoztakimiduperelami.Mam
nadzieję,żeodesłałjądowszystkichdiabłów.

-Askąd,jeszczesięucieszył,żemożesięjakośprzydaćswojejkrólewnie.Zadzwonił

dourzędu,dojakieśznąjomkaiwminutęzałatwiłpozwolenieifaceta,któryściąłdrzewo.Ijeszczesię
martwił,żezostawiającżonęsamąwdomu,narażająnaróżneniebezpieczeństwa.

-Ciekawe,czyonaoniegoteżsiętakmartwi.Jatobymchybaumarłazestrachu,gdybytakmojego
Pawławysłalinawojnę.

-Wiem.Moisątylkonawakacjach,aciąglesięzastanawiam,czyunichwszystkowporządku.Dobra,
kończymynadzisiaj,bomisięprzypomniało,żemiałamjeszczezadzwonićdoEgiptu.

*

WDomupodLwamirozstrzygnąłsięwłaśnielosogrodowychkrasnali.DziękimajstrowiBarlickiemu
wydanynaniewyrokśmiercizostałuchylonyizamienionynadożywotniewygnaniezraju.Udałosię
tylkodlatego,żewrednaCelinamiaładzieńwolny,azastępującyjąbratKrystianbyłnalekkimrauszu,a
tymsamymdośćprzyjacielskonastawionydoświata.

-Tojak,szefie,bierzemysiędzisiajzatekrasnale?-zapytałmajster.

-Bierzemy-przytaknąłKrystianiwygodnierozsiadłsięnaławce,tematkrasnaliuważającza
wyczerpany.

Majsterniezamierzałjednakodejść.

-Jakrozwalamy,totrzebazamówićciężarówki,bogruzubędzieodcholery-

background image

poinformowałpracodawcę.-Ztrzydnibędziemysięwtymgipsiebabraćalboidłużej.Patrzpan,jakby
starszapaniwiedziała,iletojejhobbybędziespadkobiercówkosztować,tobypewniezaczęłazbierać
znaczki.Anajgorsze,żetakiehobbytozaraźliwejest.ZaczęłosięodpaniEmilii,aterazpatrzpan,
krasnaleprzedkażdymdomem.Aludziomciąglemało,wyścigimiędzysobąurządzają.

-Czylichcepanpowiedzieć,żedziękiEmiliikrasnaletrafiłypodstrzechy!-zakpił

Krystian.-Naprawdę,pękamzdumy.

Krystiannigdynieprzepadałzaciotecznąbabką,ateraz,kiedypodliczyłwmyślachkosztypozbyciasięz
ogrodutejcałejtandety,temperaturajegouczućspadłaprawiedozera.

Wyładowałzłośćnapustejpuszcepopiwie,cisnąłjąwkrzakiiwstał,byprzynieśćsobiekolejną.

-Panpoczeka-rzuciłmajsterkonfidencjonalnie.-Tobysiędałojakośzałatwić...-PanBogdanzrobił
krótkąprzerwędlawzmocnieniaefektuijakbyodniechceniarzucił

propozycję.-Taksobiewłaśniepomyślałem,żejakbyszepnąćtuiówdzie,żemapankrasnalenazbyciu,
toludziskaraz-dwabywymietliogródisprawazałatwiona.Bezkłopotuizadarmochę.

Krystianowizabłysłyoczy.

-Imyślipan,żenatopójdą?

-Możeniewszystkiezabiorą,alecośtamzawszesiępoludziachupcha.Spróbowaćnigdyniezaszkodzi
-jakmawiałmójświętejpamięcitatuś.

JeszczetegosamegodnianabramieDomupodLwamizawisłoogłoszenieonastępującejtreści:

„Wyprzedażogrodowychkrasnalipozłotówcezasztukę”.

*

PierwszeprzedzamkniętąjeszczebramąDomupodLwamistawiłysięmieszkankitejsamejulicy
wracającezporannejmszy.Przeczytałyogłoszenieipostanowiłyskorzystaćznadarzającejsięokazji.

DziękiniezastąpionejpaniWandzie,BożenaiAgatkatakżeznalazłysięwgrupiewtajemniczonychi
mogłyprzebieraćwkrasnalachdowoli.Bożenachciałakonieczniekupićkrasnalazharfąiteraztwardo
negocjowałazestarsząpanią,którazobaczyłagopierwszaiztegopowoduupierałasięprzyprawie
pierwokupu.

Agatkaniczegonieszukała,poprostuwykorzystałaokazję,byzobaczyćtenurokliwyzakątek,zanim
zamienisięwplacbudowy.Ichociażnigdyniemiałaokazjipoznaćwłaścicielki,żałowała,żedziełojej
życiazostaniezniszczoneprzezpazernychspadkobierców.Najnowsza,ciepłajeszcze,plotkagłosiła,że
nowiwłaścicielezamierzająleczyćznałogówgwiazdyfilmowe(wtajemnicy,oczywiście),aw
ogrodzie,dlaodwróceniauwagiciekawskichdziennikarzy,wybudowaćparkingimyjnięsamochodową.

Czegotoludzieznudówniewymyślą?!

background image

-Agatka!Agatka!-Rozległosięgromkiewołanie.

-Jestem,jestem...

-Tochodźtutaj,dosamochodu!Musiszcośkonieczniezobaczyć.

Bożenabyłazsiebiebardzozadowolona.Udałojejsięzdobyćwymarzonegoharfiarza,skrzata
iluzjonistęinakoniec,całkiemprzypadkowo,znalazłaprawdziwąperełkę-krasnalazrękąwgipsie.
Prawą.Wypisz,wymalujAgatkawkrasnalimwydaniu.Podzieliłasięspostrzeżeniamizestojącąobok
paniąLutowąiterazobiezchochlikamiwoczachkonfrontowałymodelzoryginałem.

-Zgadzasię-zaczęłapaniLutowa,kiedytylkoAgatkaukazałasięwpolujejwidzenia.

-Szczuplutkainiewielkiegowzrostu.

-Takisamrozmarzonywyraztwarzy-dorzuciłaBożena.

-Zamyślonespojrzenie.

-Bledziutkacera.

-Prawarękawgipsie.

-Wypadekwpracy-wyjaśniłaAgatka,doktórejuszudotarłojedynieostatniezdanie.-

Zakilkatygodnimizdejmą.

-Atemubiedakowizostaniejużnazawsze-roześmiałasięBożena,prezentującAgatceswójnabytek.-
Będęcięwspominaćzakażdymrazem,kiedytylkonaniegospojrzę.NazwęgoAgatonem,natwoją
cześć.

-Obymtylkozaczęstoniedostawałaczkawki-skwitowałaAgatka,niepodzielającentuzjazmuBożeny.

WbagażnikusamochoduzostałojeszczetrochęwolnegomiejscaiBożenaspontaniczniezaproponowała,
żejeśliktośjestwnagłejpotrzebie,toonachętniesłużyśrodkiemtransportu.Takietubyłyzwyczajei
nawetdogłowybyjejnieprzyszło,żebymyślećtylkoowłasnejwygodzie.Ajakwiadomo,dobre
uczynkizwyklezostająukarane.

Bożenazrozumiałatojużwmomencie,kiedypięćznajomychstaruszekuśmiechnęłosiędoniej
promiennie.Wszystkiepaniebyływpodeszłymwieku,jednakowosympatyczneimieszkałybliskosiebie.
Jakmiaławybraćtęjednązpięciu?

-Zarazwracam!-zawołałaipociągnęłazasobąAgatkę.-Jezu,cojamamterazrobić?

-panikowała.-Wymyślcoś,błagam!

-Każimciągnąćzapałki-zakpiłaAgatka,odrobinęzłazażartzAgatonem,alewidzączatroskanąminę
Bożeny,natychmiastzłagodniała.Obiewiedziały,żenawożeniusięnieskończy.Ktośbędziemusiałte
krasnalezaładować,potemwyładowaćizataszczyćnamiejsceprzeznaczenia.Itymkimśbędzie,niestety,

background image

Bożena.

-Samaniedaszrady,topewne-zauważyłaAgatka.-Niektórekrasnalesąmojegowzrostu,owadze
nawetniewspomnę.Niechcędobijaćleżącego,aletedrobnestaruszkiwybrałysobiewłaśniete
największe.Zapewnenazasadziekontrastu.

Agatkaumilkłai,jaktomiaławzwyczaju,zaczęłanawijaćpasemkowłosównapalecwskazujący.
Zabiegtenpomagałzebraćmyśliipobudzałszarekomórkidomaksymalnegowysiłku.

-Wyjściejesttylkojedno-odezwałasiępodłuższejchwili.-Trzebaznaleźćcidoparyjakąśdobrą
duszyczkępłcimęskiejizmusićjądowspółpracy.

Dobraduszyczkapłcimęskiejsiedziaławkrzakachzaledwiekilkakrokówodrozmawiających.
Ukrywałasiętamprzedsokolimwzrokiempracodawców,zastanawiającsię,wjakisposóbpodrzucić
własnekrasnaledosamochoduBożeny.

MajsterBarlicki,botooniegochodziło,zainwestowałażosiemzłotychwsztukęogrodowąiteraz
szukałsposobu,abyjegotransakcjadokońcapozostałaanonimowa.

Wiedział,żekomuśzzewnątrzjegopostępowaniemożesięwydawaćdziwne,anawetpodejrzane,ale
wolałjużtoniżzłośliweuśmieszkiidocinkiwrednejszefowej.

-PaniBożeno,możnanasłóweczko?-zawołałzukrycia.Dlawskazaniakierunkuwystawiłzzazielonej
kurtynyrękęipomachałniązachęcająco.

Efektuzyskałodwrotnydozamierzonego.Kobiety,zamiastpodejśćbliżej,przestraszyłysięniewiadomo
czegoirozpoczęłykontrolowanyodwrót.

-Toja,Barlicki!-odezwałsięmajsteriwyszedłzkrzaków,żebygosobiemogłydokładniepooglądać.
Odzieżmiałwprawdziepoplamioną,alekompletną,iteraz,kiedyzostał

zidentyfikowany,podeszłydoniegobezobawy.

-Pantomapomysły,panieBogdanie!-zawołałaBożena,udającoburzenie.-Myślipan,żewystarczy
kiwnąćnakobietę,żebypobiegłazapanemwkrzaki?

-Gdzieżbymśmiał!Namyślbyminawetcośpodobnegonieprzyszło!-zarzekałsięmajster.-Interes
mam,tylkotakibardziejpoufny.

Zagadująciżartując,uprowadziłobiepaniedouroczegozakątkaogrodu,otulonegowysokąścianą
zieleni.Zyskawszypewność,żesąniewidocznizokienbudynku,odetchnąłibezwdawaniasięw
szczegółyprzeszedłdosednasprawy.ObiecałBożeniepomocnikawzamianzausługitransportowei
intereszostałubitykuzadowoleniuobustron.

Trzeciastrona,czyliAgatka,niedałasięzarazićtymogólnymhuraoptymizmem.Znałażycieiwiedziała,
żezatakimi,zpozoruniewinnymi,ofertamikryjąsięczęstojakieśnielegalneinteresy.Jakośtrudnojej
byłouwierzyć,żefacetprowadzącyfirmębudowlanąnieposiadażadnegosamochodu.Samawidziałana
podjeździefurgonetkę,zktórejrobotnicywyładowywalideski.Idotegojeszczetacałaotoczka
tajemniczościiudawanie,żezakupionytowarnienależydoniego.Wkońcukrasnalemógłkupićkażdy

background image

chętny,niebyłożadnychlimitówinadodatekbyłytaniejakbarszcz.Agatkazyskałapewność,żewcałej
tejhistoriitkwijakiśhak,izamierzałasiędowiedziećjaki,choćbyztegopowoduBożenamusiała
taszczyćtekrasnalenawłasnychwątłychplecach.

-Tojazgórydziękujęizarazpodeślęjakiegośchłopakadopomocy-przyklepał

sprawęmajster.

-Jarównieżdziękujęilecę,bomojestaruszkijużsiępewnieniepokoją-zaszczebiotałaBożena.

-Nietakszybko!-przerwałatenwersalAgatka.-Albonampanpowie,ocowtymwszystkimnaprawdę
chodzi,alboniebędzieżadnegowożenia-zagroziła.-Notojakbędzieztąszczerością?-ponagliła,bo
majstrajakbyzamurowało.BożeniezresztąteżzabrakłosłówoburzeniaitylkopatrzyłanaAgatkęz
mordemwoczach.

Majsternajwyraźniejsięzmieszał.Zawahałsię,czydlakilkukawałkówgipsuwartoodkrywaćduszę
przedprawiecałkiemobcąkobietą.Alewkońcuprzełamałopory.Musiałtokomuśpowiedzieć,itotui
teraz.Cośwnimpękłoiwybuchłjakgejzer,pozbywającsięnadmiaruprzepełniającejgożółci.

Nanowychwłaścicielachwilliniepozostawiłnawetsuchejnitki.Oskarżyłichobezduszność,skąpstwo,
niemożliwedozniesieniawścibstwoibrakszacunkudlatradycji.

Ostatnipunktdotyczyłbezsensownejprzebudowydomuiplanowanegozamachunakrasnale

-przecieżoczkawgłowiepaniEmilii.Kiedyskończył,odetchnąłzulgąiobdarzyłAgatkęprzyjaznym
spojrzeniem.

-Tojak,ubijamyinteres?-zapytał.

-Ubijamy!-wtrąciłaszybkoBożenawobawie,żejejniezrównoważonatowarzyszkamożemieć
odmiennezdanie.

*

Bożenaruszyławtrasę,aAgatkazostała,żebydopilnowaćwszystkiegonamiejscu.

Przynajmniejtakipodałapretekst,ataknaprawdęchciałazbliskaprzyjrzećsięludziom,którzynie
szanujątradycji.Starałasięzachowaćobiektywizminiebraćpoduwagęsłówmajstra.Obserwowałai
wyciągałapierwszewnioski,niestety,niezbytpochlebnedlaspadkobierców.Jużnapierwszyrzutoka,
cośjejsięniespodobałowichzachowaniu.Coś,czegodokońcaniepotrafiłasprecyzować,alejednego
byłapewna-niechciałabymiećtakichsąsiadów!

TosamopowiedziałaJolipodczaswieczornejrozmowy.

-Niestety,sąsiadówzazwyczajsięniewybiera-zauważyłaJola.

-Maszrację,alejakczłowieksięosiedlawnowymmiejscu,toprzynajmniejnapoczątkusięstara,żeby
stosunkizsąsiadamidobrzesięułożyły.Próbujesięzaprzyjaźnić,dopasować,bojawiemcojeszcze,tak
ogólnie,pokazaćsięwdobrymświetle.AcispadkobiercypaniEmiliirobiąwszystkonaodwrót:

background image

trzymajądystans,zadzierająnosa,asąsiadówtraktująjakzgrajęśmieciarzy,najętychdosprzątania
ogrodu.

-Itymimówisz,żeniejesteśuprzedzona?

-Boniejestem,aletambyłamiwidziałamnawłasneoczy.Zamiastpodejśćdoludziiporozmawiać,to
onikrążyli,patrzącspodełbajakstadowilków.Jakbysiębali,żektośniewrzucizłotówkidopudełkapo
butachalbonawetrąbniecałąkasę.Jataktoodbierałamiinnipodobnie,bozostałamdopuszczonado
rozmów,chociażteżbyłamosobązzewnątrz.

Jolawzięłanasiebierolęadwokatadiabła,trochęzprzekory,aczęściowodlatego,żewewłasnej
rodzinieznalazładoskonałyprzykładnapoparciewłasnejtezy.Opowiedziałaprzyjaciółcehistorię
swojejciotkiIreny,którapoślubiezamieszkałazmężemwjegorodzinnejmiejscowości.Imimożebyła
osobąniezwykleotwartąiszczerą,niezdołałanawiązaćtamżadnychprzyjaźni.

-Ludzietambyligrzeczni,aledoswojegokręgunieprzyjmowalinikogo,kogonieznaliodurodzenia.
Terazsamawidzisz,jaktrudnowejśćwtakimałomiasteczkowyświatek-

podsumowałaJola.-Ciotkamieszkatamjużprawieczterdzieścilatidawnostraciłanadzieję,żekiedyś
staniesięjednąznich.Głowąmurunieprzebijesz.

-Aletatwojaciotkaprzynajmniejsięstarała,acitutajwcale.Samapomyśl,takaogrodowawyprzedaż
jestdoskonałąokazją,żebypoznaćnowychsąsiadówinawiązaćznimiprzyjacielskiestosunki.
Wystarczypodejść,zagadać,powspominaćzmarłąiwtenprostysposóbprzełamaćpierwszelody.Itak
sobiemyślę,żetatwojaciotkanasamympoczątkumusiałapopełnićjakiśbłądiraznazawszezraziłado
siebieludzi.Ciprzyjezdnirobiądokładnietosamoijaktakdalejpójdzie,będąmieszkaćnapustyni.

SympatieAgatkibyływyraźniepostroniemieszkańcówKrasnalna.Byłazsiebiedumna,żewciągu
zaledwiegodzinyzdobyłakilkoronowychznajomychiuzyskałazaproszeniadoichdomów.Iobyłosię
przytymbezrekomendacjiBożeny,wystarczyłurokwłasny.Nieomieszkałaoczywiściepochwalićsię
przyjaciółcetymniewątpliwymsukcesemtowarzyskim.

Jolęzdenerwowałoto,żeAgatkajakzwykleodwróciłakotaogonemiwyszło,żetoonamarację,ale
machnęłanatoręką.Niemiałaochotyspieraćsięoludzi,którychnawetniewidziałanaoczy.Otworzyła
nowąpaczkęchipsówinastawiłasięwyłącznienaodbiór.

-Niktnielubi,jeślitraktujesięgojakpotencjalnegozłodzieja.Imówięci,gdybynieszacunekdla
dawnejwłaścicielki,paniEmilii,ijejpasji,toludziewyszlibystamtądpopięciuminutach,zostawiając
krasnaletam,gdziestały.Rozumiesz,comamnamyśli?

-Aha!-mruknęłaJolaprzeznos,boustamiałazajęte.

-Nowłaśnie-kontynuowałamonologAgatka.-Ażebyśtywidziała,zjakąpodejrzliwościąci
spadkobiercypatrzylinaBożenę.Jakpodjeżdżałasiedemrazyiwywoziłakrasnalehurtowo.Pewnie
myśleli,żeustawijepotemprzydrodzeizbijefortunęichkosztem.

Paranoja.Mnieteżaninamomentniespuszczalizoka,podejrzewajączapewneowspółudział

wtymkrasnalimbiznesie.Najpierwłaziłzamnątakijedenmłody,apotemzamieniłsięzeswojąsiostrą.

background image

Tooniejmajstermówił,żejeststrasznązołzą.Używałwprawdziedosadniejszychokreśleń,aleniebędę
cytować.Tamjeszczejestdwóchfacetów,mążtejzołzyiojciec,aleonitakbardzonierzucalisięw
oczy.Pewniepilnowalirobotnikówbudowlanych.

Jolawestchnęłaiprzełączyłarozmowęnagłośnik.Terazmiałaobieręcewolneimogłaspokojniezacząć
przygotowywaćobiadnajutro.

*

Porywaczekrasnalidaliosobieponownieznaćwczwartkowyporanek.Nieznanidowcipnisiestarannie
wyreżyserowalispektakl,przywiązującniezwykłąwagędoszczegółów.Iniktzliczniezgromadzonych
gapiówniemiałwątpliwości,żeostrzeżartuwymierzonebyłobezpośredniowburmistrza.

Tymrazemkrasnale,bladymświtem,zapukałydodrzwiratuszaioburzoneobojętnościąwładzmiasta,
zapewnewramachprotestu,przykułysiędozabytkowejkołatki.

Dwiegipsowefigurkiomotanełańcuchamiblokowaływejścieitużprzedgodzinąósmąprzedbudynkiem
zebrałsięjużsporytłumekciekawskich,zaplecamiktórychukrywałosiękilkupodekscytowanych
urzędników.Pracownicyurzędumoglioczywiścieskorzystaćzbocznejfurtki,aleniktdobrowolnienie
chciałrezygnowaćzdarmowegowidowiska.

OdpoczątkuaferyzkrasnalamipopularnośćburmistrzaKrasnalnaogromniespadła.

Niktwprawdzienierobiłżadnychsondażyiniebadałpreferencjiwyborców,aleitakwszyscywiedzieli,
żenakolejnąkadencjęniemanajmniejszychszans.Iniepomożetużadnazmianawizerunku,odwracanie
kotaogonemiwmawianiepotencjalnymwyborcom,żebiałejestczarneiodwrotnie.Ludzieitak
wiedzieliswoje.Pomieściekrążyłyjużdowcipyoburmistrzuikrasnoludkach,przekazywanezustdoust
niebezzłośliwejsatysfakcji.

CzwartekbyłwKrasnalniedniemtargowymiAgatkapogratulowałasobiewduchu,żewybrałasięz
paniąWandąpozakupy.Dziękitemuzdążyłapodratusznaczasidośćprzypadkowoodegraław
spektaklurolępierwszoplanową,ajejzdjęciaukazałysięwprasieimigawkachtelewizyjnych.

Awszystkodlatego,żenaturaobdarzyłająniskimwzrostemi,zapewnewramachrekompensaty,ogromną
ciekawościąświata.Zobutychprzyczynmiejscewostatnimrzędzieniemogłojejzadowolić.Powolii
systematycznieprzepychałasiędoprzodu,akiedyjużznalazłasięnaschodach,niewidziałapowodu,
żebyniepooglądaćsobiekrasnalizbliska.

Pomacałałańcuchy,obejrzaławielkąkłódkęipokrótkimnamyśleuznała,żenajprostszymsposobemna
usunięcieprzeszkody,będziezdjęciekołatki,przezktórąprzewleczonołańcuch.

Resztąmożnasięzająćpóźniejwjakimśspokojniejszymmiejscu.

Tłumekzgromadzonypodratuszemzabuczałradośnie,bowłaśniezatrzymałasięwpobliżufurgonetka,z
którejwnętrzawekspresowymtempiewypakowałasięekipatelewizyjna.Ledwietasensacyjna
informacjazostałaprzekazanazlewejnaprawąstronę,ajużcizprawejdonosili,żewichpoluwidzenia
pojawiłsięburmistrzwotoczeniuświty.

Publicznośćwstrzymałaoddechwoczekiwaniunawielkifinał.

background image

Nieświadomypodwójnegozagrożeniaburmistrzśmiałowkroczyłnaschody.Zanimposuwałosiędwóch
pracownikówfizycznychuzbrojonychwnożycedocięciametaluiinneniezbędneakcesoria.Do
burmistrzapodbiegłmagistrackiwoźnyicośpróbowałtłumaczyć,aleszefodesłałgowładczym
machnięciemrękiidałrobotnikomsygnałdodziałania.

WtedytodoakcjiwkroczyłaAgatka.Zasłoniłakrasnalewłasnymwątłymciałem,próbujączapobiec
niepotrzebnemuaktowiwandalizmu.Chciałapowiedziećokołatce,alejejgłosnieprzebiłsięprzez
tumult,jakipodnieślizdenerwowaniwidzowie.

Burmistrznienależałdoludzi,którzyłatwozrażająsiętrudnościami.Opanował

wściekłość,przywołałnatwarzurzędowyuśmiechizdecydowaniepodszedłdonieznajomejkobiety.
Ująłjązazdroweramięidelikatnie,alestanowczoprzestawiłnabok,dającekipietechnicznejwolą
drogę.

Iwtedystałosięcośstrasznego.Kobietazrękąwgipsiezachwiałasięniebezpiecznieizanim
ktokolwiekzdążyłzareagować,runęłazeschodów.Jejupadek,któryzwiastował

równieżupadekburmistrza,pokazałytegodniawszystkiestacjetelewizyjne.

*

Jolaporazkolejnyobejrzaław„Wiadomościach”scenęupadkuAgatkiinagrałająnaprośbę
zainteresowanej.Wiedziałajużzrelacjitelefonicznej,żeprzyjaciółkanieponiosłażadnychszkódna
cieleaninaumyśle,więcmogłasiętemuprzyglądaćzespokojem.

Żałowałatylko,żeniebyłojejwtedywpobliżu,boświatujrzałbyjeszczelatającegoburmistrza.

ZzamyśleniawyrwałJolęzgrzytkluczawzamku.

Wyłączyłaodbiornikiudałasiędokuchni,żebyprzygotowaćjakąśpysznąkolacjędlamęża.Miałacichą
nadzieję,żePawełpopracujedzisiajdłużej,aleskorostałosięinaczej,musiałazrobićwszystko,żeby
trzymaćmężazdalaodtelewizora.Lepiej,żebynadalpozostawałwprzeświadczeniu,żeKrasnalnojest
cichąprowincjonalnąmieściną,wktórejniedziejesiędosłownienic.Wybierałasiętamjutro,zarazpo
pracy,izamierzałazabawićcaływeekend.

Chybażesprawysięskomplikują...

PawełziewałjużprzykolacjiiJolauznała,żenajlepszymrozwiązaniembędziepołożeniemężaspać.
Bezwiększegożaluzrezygnowałazromantycznegowieczoruwedwojeiwspaniałomyślnieustąpiła
mężowipierwszeństwawkorzystaniuzłazienki,akiedyzajrzaładosypialniwpółgodzinypóźniej,
Pawełchrapałjużsłodko.

Jolaodetchnęła.Telewizjęmiałazgłowy.PewnezagrożenieniosłyzsobąporannegazetyorazInternet,
alenatoniemiałajużżadnegowpływu.

Niktjakośniepomyślałonastawieniubudzika,skutkiemczegozaspalioboje.Paweł

background image

złapałtylkoteczkęiwyleciałbezśniadania.Jolazamarudziłatrochędłużej.Musiałajeszczespakować
torbępodróżnąizatankowaćpodrodze,cowsumieprzełożyłosięnaponadgodzinnespóźnieniedo
pracy.

Tak,jaksięspodziewała,sensacjądniabyłkolejnywypadekAgatki.

-No,nareszcie!-zawołałaHalinkaMikuła,kiedyJolabezszelestniewsunęłasiędopracowni.-Tabuny
ciekawskichwalądonasdrzwiamiioknami,anajlepiejpoinformowanaosobanauczelniwłóczysięnie
wiadomogdzie.

-Wiem,dorwalimniejużnaschodach-westchnęłaJola.-Ikażdemumusiałamtłumaczyćtosamood
początku.Starazauważyła?-zapytała.

-Ajakmyślisz?Onateżczasemoglądatelewizjęiteżchciaławiedzieć.Zaglądałajużtrzyrazyiza
każdymrazemwyglądałanabardziejstęsknionązatwoimwidokiem.

-Kurczę-westchnęłaJola,któradokońcamiałanadzieję,żejednakjejsięupiecze.-

Toidęsięzameldować.-Narzuciłanasiebiebiałyfartuchiodważnieruszyławkierunkujaskinilwicy.

-Spokojnie.Niemusiszsiętakśpieszyć-powstrzymałjąEmil.-Marychapojechaładoksięgowości.
Cośjejtampochrzanilizpoboramiijakwróci,tobędziewściekłajakosa.Tomiłoztwojejstrony,że
samasięzgłosiłaśnakozłaofiarnego.

-Jamyślę,żebardziejsięucieszy,jaksiędowie,ktopopsułwirówkę.

-Tobyłwypadek-broniłsięEmil.

-Tobyłszczytgłupoty.

-Przestańciesięwygłupiać.-Halinkaprzerwałatesłowneprzepychanki.-Powiedzlepiej,couAgatki?
Wiemy,żeżyje,bodzwoniliśmy,aletynapewnowieszwięcej.

-Tylkoniepróbujnamwmawiać,żeAgatkaznalazłasięprzypadkiemwniewłaściwymmiejscu.Onama
niebezpiecznydar:tam,gdziesiępojawi,zawszewybuchajakaśkosmicznaafera-powiedziałaIza
Tetlakizajęławygodnąpozycjęnaparapecie.Natensygnałpozostaligenetycyrównieżporzucilipracęi
przybralipozyrelaksacyjne.

Jolaniedałasiędługoprosić.Posiadanawiedzarozsadzałająodśrodkainiemogłasiędoczekać,żeby
podzielićsięniązgrupkązaufanychosób.

-Agatkachciałapomóc...

-Awyszłojakzwykle-ironizowałAndrzej.

-Najważniejsze,żetymrazemspadłanaczteryłapy.

-Raczejnaczterylitery.

background image

Jolapoczułasięurażonatymciągłymwchodzeniemwsłowo.

-Jakmibędziecieprzerywać,towamniepowiemokrasnoludkach-zagroziła.

CiekawośćzrobiłaswojeiJolamogłaopowiedziećhistoriędokońca.

-Otychkrasnalachtojajużkiedyśsłyszałam-odezwałasięHalinka.-Tylkoniemampojęciagdzie-
dodałanawypadek,gdybyktośdomagałsięodniejszczegółów.

-Acosłyszałaś?-ciągnęłajązajęzykJola.

-Otakichjednych,couwalnialikrasnalezogrodów.Aletobyłokilkalattemu,możenawetkilkanaście...

Wczasachkiedykrasnoludkizaludniałyziemię,aludziemieszkalipodkamieniami-

pomyślałaJola,aleniepowiedziałategogłośno.Halinkanieznałasięnażartachiłatwosięobrażała.

-Nieważne-machnęłaręką.

-Czekaj,czekaj!-zawołałAndrzej.-Wiem,ocojejchodzi.Tobyłonawetcałkiemzabawne.Jacyś
facecikradlikrasnaleiwywozilijedolasu.Takinibypowrótdonatury.

-Mam!-zawołałaHalinka.FrontWyzwoleniaKrasnaliOgrodowych!-Kliknęłanahasłoizaczęła
czytaćnagłos:-„francuskaorganizacja,którejcelemjestprzywróceniekrasnaliogrodowychich
naturalnemuśrodowisku-lasom”.Aniemówiłam?!

-Mówiłaś,mówiłaś,tylkonamraczejtainformacjananiewielesięprzyda-zgasiłajejentuzjazmJola.-
Tobyłodawnoinieprawda.GdzieFrancja,agdzieKrasnalno?Chybażemamydoczynieniazjakimiś
nieudolnyminaśladowcami.Cinasiniewywozilitychkrasnalidolasu,tylkorozwlekalipomieściei
zostawialigdziepopadło.Przystanekautobusowy,chodnik,fontannai,cooglądaliścienawłasneoczy-
schodyratusza.Ktośtuwidzijakiśwspólnymianownik?

-Niewozisięgipsudolasu-inteligentniezauważyłEmil.

-Ciekawe,czytebiedneskrzatyktośpytaozgodęczyuszczęśliwiająjenasiłę-

zastanawiałasięIza.

-Akuratsiępytają!Zakark,dolasuiradźciesobiesame.Wedługmnie,tosięnazywadeportacja.Mydlą
ludziomoczyipodpłaszczykiemdobroczynnościprzeprowadzajączystkietniczne-podsumowałEmil.-
ZałóżmylokalnyoddziałFrontuObronyKrasnaliOgrodowych.

-Auwaswszyscyzdrowi?-przerwałaJola.Miałanadziejęnamałąburzęmózgów,alejakzwykle
skończyłosięnawygłupach.Dotegotoonibylipierwsi.Nibytonaukowcy,amomentamizachowywali
sięjakdzieci.

-Unastak,auwas?-odbiłpiłeczkęAndrzej.-Ociebietonawetniepytam,aleAgatkazachowujesię
conajmniejdziwnie.

background image

-Comasznamyśli?-nadąsałasięJola.

-Ranodoniejdzwoniliśmyionapowiedziała,żeniemapretensjidotegofaceta,cojązepchnąłze
schodów,ijeszczegobroniprzedzasłużonymlinczem.Tonienormalne.Możemaamnezjęipowinnijej
dokładniejzbadaćgłowę?

-Wcaleniezepchnął-sprostowałaJola.-Samaspadła.Stanęłanakrawędzischodkaistraciła
równowagę.Nadodatekzapomniała,żemaprawąrękęwgipsie,akiedywyciągnęłalewą,byłojużza
późno,żebysięczegośzłapać.Nieszczęśliwyprzypadek,toznaczywypadek...

-Tozależy,jaknatopatrzeć.-IzajakzwyklestanęławopozycjidoJoli.-Jaoglądałamtęscenętrzy
razyizakażdymrazemtenburmistrzjąspychał.Zresztą,całaPolskatowidziała.Myślisz,żegdybyta
sprawaniemiałapodtekstupolitycznego,topokazywalibytowtelewizji?Napewnonie!-
odpowiedziałasobiesama.-Agatkapowinnasięraczejzakręcićwokółodszkodowania.Jakieśszkody
przecieżponiosła.Jeśliniecielesne,toprzynajmniejmoralne.

JolabroniładecyzjiAgatkijedyniedlazasady.Wgłębiduszybyłazdania,żeburmistrzprzynajmniej
pośrednioprzyczyniłsiędowypadkuprzyjaciółki.Bopocopchałsięzłapamiiprzestawiałjąjak
martwyprzedmiot?Winategogościaniepodlegaładyskusji,ajeśliwinabyłabezsporna,topowinien
ponieśćzasłużonąkarę.Jejzdaniemdymisjazurzędutotrochęzamało.No,chybażesięweźmiepod
uwagękilkaokolicznościłagodzących.Potymcałymniefortunnymzdarzeniuzachowałsiębezzarzutu.
Pierwszyrzuciłsięnaratunek,zawiózł

poszkodowanądoszpitalaisprawił,żetraktowalijątamzwszelkimihonorami.Akiedyokazałosię,że
wszystkozAgatkąwporządku,odwiózłjądodomu.Awieczoremprzesłałnajejręcekoszżółtychróżi
pudłoczekoladek.Miłygestalbozwykłapróbaprzekupstwa.

-Cobyniemówićoburmistrzu-zauważyłAndrzej-facetjestjużskończony.

-Sampodobnozamierzazłożyćdymisję-wyjaśniłaJola.

-Acoinnegomożezrobić?Poczymśtakimopiniapublicznagozeżre.Aswojądrogą,Agatcewystarczył
niespełnatydzień,żebyobalićlegalnąwładzę.No,no.

-Gdziediabełniemoże,tamAgatkępośle.

-IJolę.

-Mnietamniebyło,jeśliniezauważyliście-zjeżyłasięJola.

-Icałeszczęście,bowedwiejesteścieowielebardziejniebezpieczne.

-Tylkoniejedźcieczasemdostolicy.Polski,wobliczukryzysu,niestaćnanowewyboryparlamentarne.

*

ZłapassaJolitrwała.AgatkadowiedziałasięodBożeny,żezajejprzyjazdemdoKrasnalnastałSzymon.
Miałatobyćoczywiścietajemnica,ale,jaktoztajemnicamibywa,itawypłynęłanaświatłodziennew
najmniejoczekiwanymmomencie.Bożenanieświadomiepowiedziałaojednosłowozadużo.

background image

Agatkabezbłędnieskojarzyłafaktyiodkryła,żepadłaofiarąrodzinnegospisku.Odpoczątkumiała
przeczucie,żecośtuniegra,teraznaglerozjaśniłojejsięwgłowie.Toniespodziewanezaproszenie,
któreprzyszłownajbardziejodpowiedniejchwili,kapitulacjaSzymonaitakdalej.Terazklocki
pasowałydoukładanki.To,żedałasięwymanewrować,niebyłojeszczekońcemświata.Najgorszebyło
to,żenagadałaprzyokazjibzdur,zaktórebędziesięmusiaławstydzićchybaprzezrok.

TyledowiedziałasięJolanatychmiastpowyjściuzsamochodu.Teraz,jedzącpóźnyobiad,zastanawiała
się,czypowinnasięprzyznaćdowspółudziałuczynie.

Jolabyłajedynąosobą,którejmogłasięzwierzyćzwłasnychrozterek,iAgatkaniemogłasiędoczekać,
kiedybędziemiałaprzyjaciółkętylkodlasiebie.

-Chodź,pokażęciAgatona,pókijestjeszczejasno-powiedziała,mrugającdoJoliporozumiewawczo.

-Jutroteżbędziedzień-wtrąciłasięBożena,którapodnieobecnośćpaniWandyochoczopełniłahonory
panidomu.-DajpaniJoliodpocząćpopodróży.Wlodówcejestjeszczedeser-kusiła.

-Chętnierozprostujęnogiprzedsnem-bąknęłaJolaiwybiegła,zanimBożenazdążyłazaproponować
przyjaciółkomswojetowarzystwo.

Agatonstałkołobasenu,dokładniewmiejscu,zktóregoAgatkadojrzałaczającegosięnamurze
podglądacza.AlenieotymchciałamówićzJolą.

-Zrobiłamzsiebieidiotkę!Wyszłamnaostatniąkłamczuchę,krętaczkęipodłąświnię.

Jestemwyrodnążonąimatką,którabezmrugnięciaokiemskazujerodzinęnazabójczyegipskiklimat,a
samakorzystazluksusuklimatyzowanychpomieszczeń,basenuisauny.Jakotympomyślę,tosamado
siebiezaczynamczućobrzydzenie.

Jolataktowniemilczała.Kiwałatylkogłowązezrozumieniemiczekała,ażprzyjaciółkazrzucizwątroby
wszystkiegorzkieżale.Dopierowtedy,jaknaprofesjonalistkęprzystało,zamierzałaprzystąpićdo
skutecznegopocieszania.JakoosobapostronnamogłasięzdobyćnaobiektywizmipomócAgatcew
rozstrzygnięciudylematównaturymoralnej.Przynajmniejtakimiałaplan.

Zakończywszytędruzgoczącąsamokrytykę,Agatkawestchnęłaipopadławzadumę.

PrzynajmniejtaktowyglądałozpunktuwidzeniaJoli.Niemogłaprzecieżwiedzieć,żeAgatkawłaśnie
sobieuzmysłowiła,żetoonapadłaofiarąspisku,ajeślitak,toczynyniemoralne,którychsiędopuściła,
byłyniczyminnymjaklogicznąkonsekwencjątegofaktu.

-TowszystkowinaSzymona!-zawołałazpełnymprzekonaniem.-Oszukałmnieispokojniepatrzył,jak
robięzsiebieidiotkę.Jużjasobieznimpogadam,niechnotylkowrócidodomu.

PotychsłowachJolinaglezrobiłosięgorąco.Miałanasumieniugrzechnielojalności.

ToonapodsunęłaSzymonowirozwiązanieproblemuiporadziła,byutrzymywałżonęwprzeświadczeniu,
żetoonarozdajekarty.Chciaładobrze,awyszłonieszczególnie.Wiedziała,żejeśliterazniewzniesie
sięnaszczytydyplomacji,jejprzyjaźńzAgatkąbędziemożnauznaćzabyłą.Przemyślałasprawę
dogłębnieiwyszłojej,żeprzyznaniesiędokonszachtówzSzymonembyłobykolosalnymbłędem.Płynęli

background image

natejsamejspróchniałejłajbieitoonamusiaławyprowadzićstateknabezpiecznewody.

-Atyzawszemyślisztylkoosobie!-bezostrzeżeniazaatakowałaniczegoniespodziewającąsię
przyjaciółkę.Agatkamilczałaskonsternowana,copozwoliłoJolirozwinąćskrzydłaiwygłosićnajlepszą
mowęobrończąwswoimżyciu.-Facetstajenagłowie,żebyciniebaprzychylić,dwoisięitroi,atymu
przypisujeszzłeintencje.Innybymachnąłrękąipojechałnawakacje,zostawiająccięwpustym
mieszkaniu,samotnąibezradną.-Jolaczuła,żeodrobinęsięzagalopowałaztąbezradnością,ale
ponieważAgatkanadalstałazotwartymizezdziwieniaustami,poszłazaciosem.-Atymaszpretensje
doSzymona,żezadbałotwojąwygodęibezpieczeństwo.

-Aleprzecieżnieotochodzi-zaprotestowałaAgatka.

-Aoco?Oto,żedogadałsięzBożenązatwoimiplecami?Acomiałzrobić,jakzaparłaśsięjakmuł?!
Ciągletylkonieinie.Nawetświętybyniewytrzymałiskorzystałzfortelu.Ico,jakaśkrzywdacisię
stała?

Jolazamilkła,dającAgatceczasnaodpowiedź.

-Nibynie,alepowiedziałamokilkasłówzadużo.ŻeBożenazapraszatylkomnieitakietam...Jak
pomyślę,żeoncałyczaswiedział...toczujęsięcholerniegłupio.Inicnieporadzę,żejednocześnie
jestemwściekłainaniego,inasiebie.Iniezamierzamsięprzednimwcaletłumaczyć!-zakończyła
hardo.

-Moimzdaniemtonawetsięniemaszzczegotłumaczyć-zauważyłaJola.-Kierowałytobąidentyczne
motywacjejakSzymonem.Toprawda,żeminęłaśsiękilkarazyzprawdą,aletosięnazywawyższa
konieczność.Niechciałaśrodziniepsućwymarzonychwakacjiidlategorobiłaśwszystko,żebynie
musielisięociebiemartwić.Onniewie,żetywiesz,inajlepiejbędzie,jeślisięniedowie.Tylkotakda
sięuniknąćniepotrzebnychpytańiodpowiedzi,którychżadnezwastaknaprawdęniechceusłyszeć.

-Maszrację-zgodziłasięAgatka.-Najlepiejbędzieprzemilczećcałąsprawę.GdybySzymonwiedział,
żejawiem,czułbypresjępowiedzeniatego,cojegozdaniemchciałabymusłyszeć,acozkoleizmusiłoby
mniedoprzyznaniasiędorzeczy,doktórychzaskarbyświataniemamochotysięprzyznawać.

*

PogodabyłaprzepięknaiJolapogratulowałasobiepomysłuzabraniastrojukąpielowego.Skorojuż
miałapodnosembaseniogromnąpołaćwypielęgnowanegotrawnika,togrzechembyłobynieskorzystać
ztejodrobinyluksusu.Szczególniezależałojejnaopaleniźnie.Nieżebyodrazustrzaskaćsięnabrąz,ale
przynajmniejzrobićdobrypoczątek.Zakilkadniwyjeżdżałanadmorzeiniechciałaświecićnaplaży
bladymciałem.

Niestety,Agatkamiałacałkieminneplanyweekendowe.Byłazwolenniczkąaktywnegowypoczynku,aco
najważniejsze,najlepiejjejsięmyślałowruchu.WobecnościJolimogłaswobodniemyślećnagłos,nie
zwracającnasiebieniczyjejuwagi,iwraziepotrzebyprzedyskutowaćnajważniejszekwestie.

TużpośniadaniuzwielcetajemnicząminąoświadczyłaJoli,żenaniejużczas.

Wyruszająnawycieczkępomieście,którejmotywemprzewodnimbędąoczywiściekrasnale.

background image

Zwiedzaniezaczęłynietypowo,boodcmentarza,gdziespoczywałaEmiliaTrzmiel-osoba,dziękiktórej
krasnalestałysięniekwestionowanymatrybutemKrasnalna.

Agatkapewnieporuszałasiępolabirynciewąskichalejek.PielgrzymowaładogrobupaniEmiliijużpo
raztrzeci.Nagrobekwywarłnaniejogromnewrażenieiciekawabyła,jaknatenwidokzareagujeJola.I
copowie,kiedyjużodzyskagłos,bonapewnozatkajązwrażenia.Agatkęzatkałonacałepółminuty.
Przeżywałapodrodzeistnemęki,żebyniezdradzićszczegółówprzedczasem,alejakniespodziankato
niespodzianka.NaprowadziłatylkoJolęnatematikazałajejzgadywać,jakwyglądapomnik.

-Idęozakład,żeniezgadniesz!

Jolanienamyślałasiędługo.Wyobraźniapodsunęłajejobrazkrasnalapodtrzymującegonabarczystych
ramionachsporejwielkościkrzyż.Zdawałasobiesprawęzabsurdalnościtegopomysłu,alecoinnego
mogłosugerowaćpytanieAgatki?Jeśliniekrasnaltoco?

-Chybaniekrasnal?-rzuciłaniepewnie.

-Prawiezgadłaś-powiedziałaAgatkaztajemnicząminą.

-Cotoznaczyprawie?

-PaniWandamimówiła,żetakipomnikwymarzyłasobiepaniEmilia,alepodobnomiejscowyksiądz
postawiłstanowczeweto.Oświadczył,żeniedopuści,żebypogańskisymbolstanąłnajegocmentarzu.
Targowalisiępodobnobardzodługoiwkońcustanęłona...

-Naczym?

-Zarazzobaczysz,maszgoprzedsobą.

ZamiastklasycznejpłytynagrobkowejJolaujrzałaogromnegożółwiazpiaskowcadumniestojącegona
czterechwyprostowanychnogach.

-DONIEBAŚPIESZSIĘPOWOLI-przeczytałanagłoswykutywkamieniunapis.-

Piękneepitafium,naprawdępiękne...-Zamyśliłasięnadczymś.

-Terazsamawidzisz,jakatobyłaniezwykłaosoba-odezwałasięAgatka.-Samawidzisz,trzebabyć
dalekowzrocznymimyślećjużzażyciaośmierci.Zadaćsobietrochętrudu,żebycośpoczłowieku
zostało.Inaczejczekacięlastrykowapłytazdwiemadatamiinawetniktniebędziepamiętał,jakie
kwiatylubiłaśzażycia.Janaprzykładnielubięchryzantem...

-Aco?Jużsięśpieszyszdonieba?Dlamnietennapisbrzmijakostrzeżeniezzagrobu.

Niepchajłapymiędzydrzwi,niewtykajnosawcudzesprawy,ciekawośćtopierwszystopieńdopiekła,
immniejwiesz,tymdłużejżyjesz.

-Widzę,żezebrałocisięnaczarnowidztwo.

-Tootoczenietaknamniedziała.Refleksyjnieitrochęprzygnębiająco.Jakczłowiekwidziwokółtyle

background image

nagrobków,toniesposóbniemyślećośmierci.Cudzejoczywiście.-Jolazapaliłaprzyniesionezniczei
dokładnieprzyjrzałasiężółwiowi.Sprawiałwrażenie,jakbyzatrzymałsiętutajprzypadkiem,głowęmiał
przegiętąnabok,ajegooczy,wyrazisteludzkieoczy,tęskniespoglądaływkierunkubramycmentarza.W
stronężycia.-Możeczasjużodwiedzićżywych?-zasugerowała.-Tocotammaszjeszczewplanie?

-Rynekiokolice...

-Rozumiem,wizjalokalnanamiejscuspektakularnegoupadku-domyśliłasięJola.-

Namiejscutegoburmistrzawręczyłabymcisądowyzakazzbliżaniasiędoratuszanakilometr.

-Niejesttakźle-zachichotałaAgatka.-Tenburmistrztocałkiemfajnyfacet,naprawdę.Kulturalny,
elokwentnyi...

-Imapodejściedokobiet-wtrąciłasięJola.-Kwiatki,czekoladki,trochęsłodkichsłówekijużzyskał
wtobiekolejnąwielbicielkę.Ażżal,żeniemożesznaniegogłosować.

-Kpijsobie,kpij.Jasięznamnaludziachiniedamsięnabraćnażadneplewy.Namęskiwdziękteż
jestemśredniowrażliwa.Mieliśmyokazjętrochęporozmawiać,itoszczerze.Bezmydleniaoczui
udawania,żenicsięniestało.Onteżniemawątpliwości,żektośpróbujegozdyskredytować.Zadużo
tychzbiegówokoliczności.Bosamapomyśl,skądwprowincjonalnejmieściniewzięłasięnagleekipa
telewizyjna?Zjawiająsiębezzapowiedzi,itodokładniewmomencie,kiedycośzaczynasiędziać!
Wniosekjestprosty,dostalicynk,żebędziejakaśdraka,idlategoprzyjechali.Efektkońcowyprzeszedł
ichnajśmielszeoczekiwania.Niestetyzmojejwiny-przyznałasięAgatka.-Itomniewłaśniegryzie.
Nielubiębyćnarzędziem,nawetbezwolnym,wcudzychrękach.Inaprawdęuważam,żetenJamiołajest
dobrymburmistrzemimiastostracinaewentualnejzamianie.Szczególnieżetenktoś,ktoostrzysobie
zębynajegoposadę,niegraczysto.

-Teżmamprzeczucie,żetojakaśbrudnapolitycznaafera-zgodziłasięJola.Wietrzyłakłopotyi
zamierzałapowstrzymaćAgatkęprzednadmiernymangażowaniemsięwtęsprawę.

Politykaczęstopowiązanabyłazbiznesem,abizneszeświatemprzestępczym.Aciostatninie
przebieraliwśrodkach,żebyosiągnąćswójcel.Powiedziałaprzyjaciółceszczerze,cootymmyśli.

-To,żeniewygrzebałaśdotądżadnegotrupa,nieoznacza,żegowcaleniema.Jesteśtutylkona
wczasach.Zatydzieńitakwyjedziesz,więcniemasensuzaczynaćczegoś,czegonieskończysz.
Krasnoludkikrasnoludkami,amniecośtutajzaczynaśmierdziećijuż.

*

WDomupodLwamipozostałtylkojedenkrasnal,alejegogodziny,itodosłownie,byłypoliczone.
Krasnalwłamywaczmiałpodwójnegopecha.Popierwszeznajdowałsięnawidocznymmiejscu-co
drażniłopoczucieestetykiCelinyRównickiej,apodrugiebył

przymocowanydościanyniezwyklesolidnie,atooznaczało,żeniedasięgozdjąćbezzniszczenia.

MajsterBarlickipodszedłdozadaniabezzbędnychemocji.Najprościejbyłoprzeciąćzamocowaniai
zrzucićkrasnalanadół.Takteżzrobili.Gipsowafigurkauderzyłaochodnikirozpadłasięnakilkanaście
kawałków.

background image

PrzykupiegruzupierwszapojawiłasięCelina,którazbezpiecznejodległościnadzorowałaprace
budowlane.Szturchnęłaczubkiembutacoś,cojeszczeprzedchwiląbyłogłowąkrasnala.Tużobokleżał
pękniętynapółkorpus.Celinaprzyjrzałamusiędokładniejiniespodziewanywidokporaziłjąniczym
prądelektryczny.Padłanakolana,ujęławdłońjakąśkruchąskorupkęiwydałazkrtanizduszonyokrzyk
zgrozyirozpaczy.Potemzaczęłasięzachowywaćjeszczedziwniej.Zerwałasięnanogi,zatoczyławokół
błędnymwzrokiemiwpośpiechuzaczęłaokrywaćszczątkikrasnalawalającymisięwokółkawałkami
styropianu.

-Proszętegoniedotykaćpodżadnympozorem!Podżadnym!-ostrzegłapracownika,którywłaśnie
zszedłzdrabinyilekkooszołomionyspoglądałnatenbiałykurhan.W

pierwszymodruchunawetpomyślał,żespuściłtegokrasnalakomuśnałeb,iażgocośzłapałozagardło,
aleszybkooprzytomniał.Wkońcukontrolowałsytuacjęodpoczątkudokońcaimiałstuprocentową
pewność,żenieskrzywdziłżadnegoczłowieka.Niemiałpojęcia,cosięnaglestałotejbabie.Oco
narobiłatylewrzasku?Nawszelkiwypadekwolałzniknąć,zanimjejsiępogorszy.

Celinazostałasamanaposterunku.Trzęsącymisięzezdenerwowaniadłońmiwyjęłazkieszenikomórkęi
kolejnowybrałatrzynumery,wygłaszająctensamkrótkikomunikat:

-Przyjdźnaganek!Natychmiast!!!

Nawetbeztego„natychmiast”wykrzyczanegodosłuchawkimężczyźniwiedzieli,żestałosięcoś
niezwykłego.GłosCelinyażwibrowałodtłumionychemocji.Ojciec,mążibratzjawilisięprawie
jednocześnie.Otoczylikobietęciasnymwianuszkiemipochyliligłowy,byusłyszećjejszept.To,co
mówiła,przeznaczonebyłowyłączniedlarodziny.Kiedyskończyła,rozstąpilisięiznaczącospojrzelina
stosstyropianu.Ciekawośćwprostichrozpierała,alenaraziemusieliuzbroićsięwcierpliwość.
Najpierwnależałosiępozbyćniepotrzebnychświadków.Czterechparoczuiuszu,zaczajonychgdzieśw
pobliżuiczekającychnasensację.

-Paniemajster!-zawołałKrystian.

-Słucham?-Barlickipojawiłsięprzednimjakspodziemi.

-Fajrantnadzisiaj!

-Jaktofajrant?Przecieżtynkiwpiwnicymamytrzeć!

-Jutropanpotrze.

-Jutro,tochybazębami-zdenerwowałsięmajster.Zacząłwyjaśniaćtemuignorantowi,żew
budownictwiewszystkomaswojemiejsceiczas,aletrudziłsięnadaremnie.

-PanieBarlicki.-Krystianująłmajstrapodramięiodprowadziłnabok.-Panmaswojeracje,aja
swoje-zacząłłagodnie.-Aletojapanazatrudniamijeślimówię,żenadzisiajkoniec,tokoniec!
Jasne?!Zaprzerwęwpracyiewentualneutrudnieniaoczywiściezapłacimy,więcniebędziepanstratny.
Aterazproszęzebraćekipęiwracaćdodomu.

Zadzwonimy,kiedybędziepanznowupotrzebny.

background image

Kiedytylkofurgonetkazrobotnikamibudowlanymiwyjechałazabramę,jaksępyrzucilisięnaresztki
krasnala.

-Miałaśrację,cholera-warknąłGrzegorz.-Tastarabyławiększąwariatką,niżnamsięwydawało.
Powinniśmyjąubezwłasnowolnić,kiedyjeszczeżyła.Jezu-jęknął.-Comyśmynajlepszegozrobili!
Zostaliśmybankrutami...

-AEmiliaTrzmielchichoczeterazwgrobie.Jeślitomiałbyćdowcip,toudałjejsięznakomicie...

-Przestań,tato!-zdenerwowałasięCelina.-Cosięstało,tosięnieodstanie.

Najważniejsze,żeterazjużwiemy,gdzieszukać!Niewszystkojeszczestracone,inninawetsięnie
domyślają.Trzebazabraćsiędorobotyiodzyskać,conasze...

*

WbrewostrzeżeniomJoliAgatkaniezaprzestałapróbrozwiązaniazagadkiwędrującychkrasnali.
Argumentprzyjaciółki,żejesttutylkogościem,wcaledoniejnieprzemawiał.Jeślinawetgościem,to
lubianymiszanowanym.Przekonywałasięotymnakażdymkroku.

Gdziekolwieksiępojawiła,wzbudzałażywe,choćnienatrętnezainteresowanie.Nigdywżyciuniemiała
tyluznajomychnieznajomychpozdrawiającychjądobrymsłowemimiłymuśmiechem.

Odkądudzieliławywiadu„GłosowiKrasnalna”jejpopularnośćjeszczewzrosła.

Ludziomspodobałasięjejotwartapostawa.Anajbardziejto,żemimoprzykrychdoświadczeńnie
obraziłasięnamiastoijegomieszkańców.Idarzyłasympatiąogrodowekrasnale...

Agatkaczułasięwyróżnionatrochęnawyrostidlategopostanowiłapopracowaćtrochęnarzecz
mieszkańców.Miałajużpewnąteorię,aledlajejpotwierdzeniapotrzebowałaczasuigarściniezbędnych
informacji.Tegopierwszegomiałanaprawdęniewiele.Zaledwiepięćkrótkichdni.No,możesześć,jeśli
poprosiJolęoogarnięciemieszkaniaipojedziestądbezpośrednionalotnisko,bypowitaćpowracającąz
wojażyrodzinkę.Stęskniłasięzanimiokropnie,ale,jaktomówią,najpierwobowiązek,potem
przyjemność.

NaraziewszystkietropyprowadziłydoratuszaitamwłaśnieudałasięAgatkawchmurnywtorkowy
poranek.NapoczątekpostanowiłaodwiedzićAdamaJamiołę,czylipotencjalnąofiaręspisku,apotem
zabraćsiędoszukaniawinowajcy.Pokręcićsiętrochęnamiejscu,podpytaćpracownikówijeśli
szczęściejejdopisze,jeszczedziśułożyćwstępnąlistępodejrzanych.Biorącnalogikę,musiałtobyć
ktośzbezpośredniegootoczeniaburmistrza.

Ktoś,ktoczyhanajegofotelijestzbytniecierpliwy,byczekaćnakolejnewybory.

Agatka,niebezzdziwienia,przekonałasię,żewKrasnalniejestprzynajmniejjednaosobaniedarzącajej
sympatią.Sekretarceburmistrza,IlonieMisiek,wystarczyłjedenrzutoka,byocenić,żepojawieniesię
niespodziewanegogościamożeoznaczaćjedyniekłopoty.

Doskonaleznałaswójfachiwiedziała,żechoćbymiałapolecwboju,niemożedopuścić,bytakobieta
dostałasiędogabinetuszefa.Gdzieśwpobliżumogłasięczaićekipatelewizyjna,anictaknieszkodziło

background image

władzyjaknadmiarreklamy.

-Panaburmistrzaniema-skłamałabezmrugnięcia.-Iniebędzie-rzuciłaznaciskiem,widząc,że
interesantkarozglądasięzajakimśmiejscemdosiedzenia.

Agatkaniedałasięzbićztropu.Spotkaławswoimżyciuzbytwielesekretarek,bydaćsięnabraćna
takieplewy.Iteżpotrafiłablefować,itocałkiemnieźle.

-Niemożliwe!-oświadczyłastanowczo.-Byliśmyprzecieżumówieninadzisiaj-Minęprzytymmiała
taką,jakbysambrakkomitetupowitalnegobyłjużdlaniejdostatecznymrozczarowaniem.-Wiem,żenie
musimipaniwierzyćnasłowo,alemożepanichybanacisnąćguziczekipotwierdzićinformacjęu
źródła?

Sekretarkaniechętnieizociąganiemwykonałapolecenie.

-Panieburmistrzu-zaszczebiotaławsłuchawkę.-Jesttutajtapani,pani...

-Cyryl-podpowiedziałajejAgatka.

-Ta,cospadłazeschodów-uściśliłanawypadek,gdybyjejnazwiskoumknęłoburmistrzowizpamięci.

Ocojakoco,aleopamięćburmistrzaAgatkaniepowinnasięmartwić.Oczymśtakimnaprawdętrudno
zapomnieć.AdamaJamiołęwdzieńdręczyłopoczuciewiny,ajakbytegobyłomało,koszmarzAgatą
Cyrylwroligłównejśniłmusięponocach.Najgorsze,żesenzawszekończyłsiętragicznieinigdy,
pomimopodejmowaniadramatycznychprób,nieudawałomusiępochwycićwyciągniętejdoniegodłoni.
Budziłsięzkrzykiem,całyzlanypotem,iprzezdługiegodzinyleżałzotwartymioczyma,bojącsię
zasnąć.

-Tomamwpuścićtępaniączynie?-Głossekretarkiwyrwałburmistrzazzamyślenia.

-Acotowogólezapytanie?!-zawołałzwyraźnądezaprobatąwgłosie.

PaniIlonapoczułasięlekkoskołowana.Cośnapewnozrobiłaźle,tylkoco?Albonależałowpuścić
gościaodrazu,alboprzeciwnie-spławićszybkoibezszelestnie.

Naszczęścieniemusiałazbytdługobićsięzmyślami.Obiteskórądrzwigabinetuotworzyłysię
gwałtownieipojawiłsięwnichrozpromienionyburmistrz.PodbiegłdoAgatkiizszacunkiemucałował
czubkipalcówjejprawejrękispoczywającejnatemblakuidlarównowagipotrząsnąłteżlewą,którą
zdążyławyciągnąćwjegokierunku.

-Cozagość!Naprawdębardzosięcieszę,żemniepaniodwiedziła!Jednoczegożałuję,toto,że
poznaliśmysięwtakdramatycznychokolicznościach.Gdybytaksiędałocofnąćczas...-westchnął
ciężko.

-Było,minęło!-zbagatelizowałasprawęAgatka.

-Ale,ale...niebędziemytutakstaćwprogu-zreflektowałsięprzedstawicielwładzy.

ZaprosiłAgatkędogabinetuitroskliwie,jakbybyłastaruszką,itowstanieprzedzawałowym,usadziłw

background image

fotelu.

TakietraktowanieniewzbudziłooczywiścieentuzjazmuAgatki.Jużdawnozauważyła,żewzbudzaw
mężczyznachtakzwaneuczuciaopiekuńczeinawetpogodziłasięzmyślą,żewarunkifizycznenie
predysponująjejdoodgrywaniaroliwampa.Alestaruszkatojużbyłagrubaprzesada.Taka-powiedzmy
-kobietakumpelnajbardziejodpowiadałajejpragnieniom.

Wyprostowałaplecy,założyłanogęnanogęispokojnieodczekała,ażburmistrzporazkolejnywyrecytuje
formułkęprzeprosinichoćczęściowopozbędziesiępoczuciawiny.

Nieśpieszyłasięzprzejściemdosednasprawy,bopopokojukręciłasięsekretarka,kolejnodonosząc
kawę,ciasteczka,szklankiinakoniecdobrzeschłodzonąwodęmineralną.

Skierowanierozmowynainteresującyjątemattrochępotrwało,alewkońcudopięłaswegoinamówiła
burmistrzanazwierzenia.

Ludzienaszczytachwładzy,nawettakiejwmałymmiasteczku,zawszebywająosamotnieniinawetgdyby
chcieli,niemająsięprzedkimwyżalić.Wszyscygrająjakieśroleiniesposóbodróżnićprzyjacielaod
wroga.CoinnegoAgatka,wzbudzałazaufanie,byłaosobązzewnątrz,awięcnieuwikłanąwwewnętrzne
rozgrywki,iconajważniejsze,potrafiłasłuchać.

Agatkapopijałaherbatę,zadawałapodchwytliwe,jakjejsięwydawało,pytaniainotowaławpamięci
interesującejąszczegóły.Zupływemczasujejentuzjazmznacznieosłabł.Jeśliliczyłanato,żeburmistrz
naprowadzijąnajakiśtrop,topopełniłagrubybłąd.

Tychtropówbyłozbytwiele,apodejrzanibyliwszyscy,odsprzątaczkipogłównąksięgową.

-Potym,coodpanausłyszałam,zażadneskarbyniechciałabymzasiąśćnapańskimfotelu-powiedziała
Agatkazgłębokimprzekonaniem.-Idziwimnie,żesątacy,cochcą.

-Niektórzynawetchcązabardzo-podsumowałJamioła.-Rzucająkłodypodnogi...

-Ipodkładająkrasnale-weszłamuwsłowoAgatka.-Acosięstałoztymikrasnalami?

Znalazłsięwłaściciel?

-Askąd,wyglądanato,żesąbezpańskie.Stojąsobiewniszypodschodami.Naraziesądowodemw
sprawie,apotemsięzobaczy.Możeprzeznaczymyjenajakąśaukcjęcharytatywną...

*

PułkownikSławomirNikielniemógłsiępogodzićzfaktem,żepodjegonieobecnośćwpobliżuBożeny
kręcisięjakiśobcyfacetibezkarniepasieoczywidokiemzarezerwowanymjedyniedlaprawowitego
małżonka.Nawetjeślitoniebyłzboczeniec,niezamierzałdopuścić,bypodobnyincydentmiałszansę
znówsiępowtórzyć.Skoronawettrzymetrowymurniezatrzymałintruza,należałosięgnąćpobardziej
radykalneśrodki.JedynieochronaprzezdwadzieściaczterygodzinynadobęmogłazapewnićBożenie
całkowitebezpieczeństwoinadtympracowałprzezostatniedni.Niechodziłooczywiścieoochronę
policji,bodoniejpułkownikniemiałzagroszzaufania.Wierzyłtylkoarmiiiarmiajakzwyklestanęłana
wysokościzadania.Dostałto,ocoprosił,imógłwreszciespaćspokojnie.

background image

ŻołnierzwrozchełstanejbluziepojawiłsiępodnieobecnośćBożeny.Powołującsięnapułkownika,
zdołałwprawdzienamówićpaniąWandę,żebywpuściłagozabramę,ale,jaksięokazało,byłtojego
jedynysukces.Babastanęłaokoniemizażadneskarbyświataniechciałapokwitowaćodbioruprzesyłki.
Niepomogłyżadnetłumaczenia,groźbyanibłagania,twardopowtarzałasłowo„nie”iwyglądałonato,
żeniezmienizdania.Ikiedyjużprawiestracił

nadzieję,wogrodziepojawiłasięszczupłabrunetka.Wprawdzieszybkosięokazało,żeionajestwtym
domugościem,aleplutonowemubyłojużwszystkojedno.Niepotognałjakwariatkilkasetkilometrów,
żebywracaćdojednostkizniczym.Jeszczerazwyłuszczył

problem,starającsiędorzucićjaknajwięcejszczegółów,iuzyskałtyle,żekobietazgodziłasię
zadzwonićdogłównejzainteresowanej.Tojużbyłogromnypostęp.

-Bożena,możeszrozmawiać?Super.Dzwonię,botwójmążprzysłałpsa.-Agatkaogłosiłanowinęi
rozczarowałasięwyraźnie,kiedysięokazało,żedlaBożenyniejesttożadnaniespodzianka.-Toco,
mogęwtwoimimieniupokwitowaćodbiór?

-Możesz.

-Podpisałamiprzepadło-ogłosiłaAgatka.-Zostałaśprawowitąwłaścicielkąpsa.

Towarprzyjęty,reklamacjisięnieuwzględnia.

-Acośznimnietak?-zaniepokoiłasięBożena.GdybyAgatkaodpowiedziała,żepieswygląda
zwyczajnie,minęłabysięzprawdą.

-Napierwszyrzutokaowczarekniemiecki,duży,podpalanyipowypadkowy-

wyrecytowałajednymtchem.

-Ijaki?

-Powypadkowy-powtórzyła.-No,pokiereszowanycały.Tenżołnierz,cogoprzywiózł,mówi,żepies
przyjechałprostozeszpitala.Pewniedlapsów.Maliczneszramynapysku,conadajemugroźnywygląd,
alepodobnojestłagodnyjakbaranek.Panmówi,żeniebędzieznimproblemu,boonniebyłszkolonyna
ludzi,tylkodowykrywaniamin.PiesstraszysamymwyglądemipewnieotoSławkowichodziło.
Wystarczymusięprzyjrzeć,nawetspojrzećzdaleka,żebystracićochotędozwiedzaniatwojegoogrodu.
Zresztą,cojacibędęopowiadać,samazobaczysziocenisz.

Kiedyokazałosię,żepiesjednakzostaje,paniWandaodeszłaobrażona,aAgatkadopełniłaformalności
iucięłasobiezopiekunempsadługąpogawędkę.Dowiedziałasiękilkuważnychrzeczy:mianowicie,że
piesmanaimięRecruit,czylipopolskuRekrut,ireagujewyłącznienakomendywjęzykuangielskim.
Odniósłranynapoluwalkiipodługimokresierekonwalescencjizostałprzeniesionydocywila.Całej
historiipsaplutonowynieznał,nigdyniebyłwAfganistanieiwcalesiętamniewybierał.Recruitaznał
krótko,alezapewniał,żeniesprawinowymwłaścicielomżadnychkłopotów.Wwojskunauczyłsię
posłuszeństwaiślepegowykonywaniarozkazów.

-Jeślimupanikaże,toskoczynawetwogień-zapewnił.-Atujestjegowyposażenie:blaszanamiska,
kocyk,smyczdługa,kaganiec-wyrecytowałidałAgatcekolejnydokumentdopodpisania.Wwojsku,jak

background image

wiadomo,porządekmusibyć.

Przezcałyczasrozmowyowczarekleżałkarnieprzynodzetymczasowegoopiekunaiobojętnie
przyglądałsięotoczeniu.

-Recruitsit-zawołałaAgatkanapróbęizzadowoleniemzauważyła,żewykonał

polecenie.Wolnoiniechętnie,alejednak.Nakoniecpoprosiłajeszczeplutonowegoozdjęciezpsa
specjalnejuprzężyzuchwytemnawysokościpsichłopatek.Zasłoniłasięrękąwgipsie,aletak
naprawdę,natymetapieznajomości,niechciałasięzpsemzbytniospoufalać.

*

AgatkacałepopołudniepoświęciłanatresuręRekrutaiuważała,żejaknapierwszyrazposzłojej
naprawdędobrze.Ajużbyłabliskazałamania.Poodjeździeżołnierzapiespołożył

sięnaziemi,oparłnałapachpokancerowanąmordęiprzestałreagowaćnajakiekolwiekkomendy.
AgatkabieglewładałajęzykiemSzekspira,alenapsiejejświetnyakcentnierobił

najmniejszegowrażenia.Kuliłuszy,kiedypodnosiłagłos,inadalwpatrywałsięwjedenpunktjak
zahipnotyzowany.Jakopieswojskowyprzywykłdoludziwmundurach,ażółtasukienkaAgatkiznacznie
odbiegałaodutrwalonegowjegogłowiewzorca.Cogorszagipsowyopatruneknajejręcekojarzyłmu
sięzeszpitalemiświadczyłjedynieosłabościczłowieka.

Pierwszelodyprzełamałapełnamiska.Rekrutztęsknotyzaarmiąniezamierzał

zdechnąćzgłoduaniusmażyćsięwpełnymsłońcu.Zjadłkawałpieczeni,którymuzaserwowałaAgatka,
wykradajączkuchnipółobiadowejporcji,inajspokojniejwświecieułożyłsięwcieniurosnącejw
pobliżukępyjałowców.Agatkauznała,żeosiągnęławłaśnieogromnysukceswychowawczy.Wytrwale
powtarzała:„go”,„go”,iproszę,pieswykonał

polecenie.Kiedyzwinąłsięwkłębek,kazałamuspaćiudałasiędodomu,żebyuspokoićpaniąWandę.

JoladodzwoniłasiędoAgatkidopieropóźnymwieczoreminawstępiezasypałająpretensjami.Żeto
nibymartwiłasięjakgłupia,boAgatkaprzezcałydzieńniedałaznakużycia,chociażnagrałajejsiępięć
razynakomórkę.Cogorsza,telefonBożenyteżmilczał,więcniemogłazasięgnąćinformacjiuźródłai
sprawdzić,czyjejszalonaprzyjaciółkaniewpakowałasiępouszywjakieśkłopoty.Włączyłanawet
telewizor,alew„Wiadomościach”niebyłonawetwzmiankioKrasnalnie.Icałeszczęście.

-Mamypsa!-radośnieoświadczyłaAgatka,kiedywreszciezdołałasiędorwaćdogłosu

-„My”toznaczytyikto?-Jolawolałasięnajpierwupewnić,czyczasemniezyskałazaocznieprawdo
jakiegośzapchlonegoczworonoga.Awcaleniemiałanatoochoty.Drugamożliwość,żepiesmożebyć
wspólny,czylikatedralny,teżnieprzypadłajejdogustu.Dośćmieliproblemówzpapugąikozą.

-Bożenamaitrochęja,ipaniWanda-uściśliłaAgatka.-Chociażtenstanrzeczymożeuleczmianie,bo
paniWandapostawiłaultimatum,żealboona,albopies.Onaraczejwolikoty,alejestszansa,żesię
przełamieipolubi.

background image

-Askądtamsięwziąłtenpies?-drążyłatematJola.Uspokojonatylkoczęściowo,rozkrochmaliłasię,
dopierokiedyzyskałapewność,żepieszostałpozyskanylegalnądrogą.

Przejęłasięnawet,żebiedakprzybyłażzAfganistanuviaszpital,żepoprzejściachiżesiępowoli
aklimatyzuje.Zdziwiłasię,żeangielskojęzyczny,iucieszyła,żenieludojad,chociażnatakiegowygląda.

UwagiJolinieumknęło,żeprzezcałyczasrozmowyAgatkaanirazuniewspomniałaokrasnalach,i
wyciągnęłaztego,jaksięmiałowkrótceokazaćbłędnywniosek,żeprzyjaciółkaporzuciłastarehobby
narzecznowego.

*

PaniWandawiedziaładoskonale,żejakpanSławekcośpostanowi,tożebysięwaliłoipaliło,zdania
niezmieni.Askoropieszostaje,toonamusiodejść.Decyzjępodjęłajeszczepoprzedniegodniai
pojawiłasięnaDzikiejtylkopoto,żebypowiadomićotympaniąBożenę.Zanimotworzyłabramę,
poinformowałasięprzezdomofon,żedzikabestiajestuwiązanaichwilowoniegroźna.

-Pieszostaje?-upewniłasięporazostatni.Jeszczepocichutkuliczyła,żemożepaniBożenkastaniepo
jejstronie.Botoprzecieżstrachbraćdodomutakiegowielkiegopsa,idotegocałkiemprzecieżobcego.

-Zostaje,pewnieżezostaje!

PaniWandanicjużnatonieodpowiedziała.Skorowyrokzapadł,totrudno,niepozostałojejnicinnego,
jakpogodzićsięzlosem.

-Toodjutraproszęsiępostaraćonowągospodynię!-oświadczyłamelodramatycznie.

NaBożenietadeklaracjaniezrobiłaspodziewanegowrażenia.Machnęłatylkoręką,jakbyodganiałasię
odnatrętnejmuchy,izogromnymzainteresowaniemprzyglądałasięczemuś,cosiędziałozaoknem.

-Bopiesco-gryzie?-zapytałaznienacka.

-Napewno!-CodotegopaniWandaniemiałanajmniejszychwątpliwości.

-Niegryzieimoimzdaniemjesttonajłagodniejszypiesnaświecie!-zaprzeczyłaBożena.-Ale
oczywiścieniemusimipaniwierzyćnasłowo,proszęwyjrzećizobaczyć,conaszgośćznimwyprawia.

Zrobiłamiejsceprzyoknieiprzezdługąchwilęprzyglądałysięobiewmilczeniu,jakAgatkaambitnie,
aczkolwiekdośćnieudolniepróbujezałożyćnapsawojskoweszelki.

Podnosimukolejnoprzedniełapy,przewlekapodbrzuchemskórzanepaskiiszorstkoodtrącałokciem
wielkiłeb,kiedypiesspontanicznieliżejąposzyi.

-Amógłbyjejjednymkłapnięciempyskaodgryźćgłowę-skomentowałaBożena.-

Czyliwiemyjużnapewno,żepiesmałagodneusposobienie.Alemożemiećpchły,ategobymnie
zniosła.Bojęsięinsektów,szczególnietychkrwiożerczych.

-Napewnoma!-przytaknęłagospodyni,chwytającsiętejostatniejdeskiratunku.

background image

Agatkauporałasięjużzszelkami,przypięłasmycziprzespacerowałasięzRekrutemwokółklombu.

-Bożena!Chodźtrochęznimpospacerować.Niechsięprzyzwyczaja.IpaniWandateż.

-Co,ja?-Gospodyniwyglądałanalekkospłoszoną.

-Nic,nic-uspokoiłająBożenaidelikatniepociągnęłazdezorientowanąkobietęwkierunkuwyjścia.

-Sprawdzimytylko,czymatepchły,apotempodejmiemyostatecznądecyzję.Wózalboprzewóz.

-MożeszspokojnienazywaćgoRekrutem-powiedziałaAgatka,przekazującsmyczwłaścicielce.-
Sprawdziłamijednaliterkanierobimuróżnicy.Innychpolskichkomendteżsięszybkonauczy.Siadjuż
podłapał-zademonstrowała.-Bystryjest-pochwaliłanowegopupila-tylkotrochęjeszcze
zdezorientowany.

-Topóźniej-przerwałajejBożena.-Najpierwsprawdź,czymapchły.

Mrugnęłaprzytymłobuzerskonaznak,żenaraziewszystkoidziezgodniezplanemipaniWandatopnieje
niczymlódwsłonecznyporanek.Wytrąciłyjejzdłoninajgroźniejszeargumentyiterazdająjejczasi
okazję,bymogłasięhonorowowycofaćzpochopniepodjętejdecyzjioodejściuzpracy.

-Jakiepchły!-pisnęłaAgatka.-Tonajczystszyinajbardziejzadbanypieswojskowy,jakiegowżyciu
widziałam!Idotegoniekłopotliwy.Cichyiczujny!-zaczęławychwalaćzaletypupila.-Takiepsiedwa
wjednym:nieprodukujezbędnychhałasów,chroniącprzytym,drogiepanie,waszemienieiżycie.Sam
jegowyglądbudzirespekt,aletotylkopozory.

Podtąwilcząskórąkryjesięłagodnaowczanatura.Idealnypiesdodomuzogrodem.Niemasięnad
czymzastanawiać,braćinie...

Agatkazająknęłasięwpołowiezdania,bonaalejce,jaknieuniknionazapowiedź

katastrofy,pojawiłsiękot.Wyskoczyłnaglejakdiabełzpudełkaizamiastczmychnąćwkrzakipókiczas,
uparciekontynuowałwędrówkęzpunktuAdopunktuB.

Gdzieśpośrodkutejdrogisiedziałsobiepiesiprzyglądałsiętejjawnejprowokacjizeznudzonym
wyrazempyska.Dlaświetniewyszkolonegopsadozadańspecjalnychkotbył

jedynieruchomymobiektemneutralnym,nigdycelem.NieświadomyważnościchwiliRekrutzrobiłtoco
zawsze,odprowadziłintruzawzrokiemispokojnieczekałnakomendę.

-Brawo,tenpies!-Bożenaażzaklaskaławręce.Gospodyniuśmiechnęłasiępromiennie,bonajbardziej
bałasięjednakokoty.Askorokotomnicniegrozi,toionamogłazostać.Westchnęłazsobietylko
wiadomychpowodówiudałasiędokuchni.

-Aleztymrealizmemtoodrobinęprzesadziłaś'!-niewytrzymałaBożena.-Takgoszarpałaś,żesama
siębałam,żeodgryziecitęszalonągłowę.Wkońcutojestcałkiemobcypies,aniedomowamaskotka.

-Przecieżnieszarpałamdlaprzyjemności-zirytowałasięAgatka.-Jakjesteśtakamądra,tospróbujmu
założyćszelkijednąręką,idotegolewą.Mogłaśsięsamawykazać.To,jakbyniebyło,twójpies.

background image

-Jakbymój!Aleciebiejakbybardziejlubi-odbiłapiłeczkęBożena.

*

PierwszyoficjalnyspacerRekrutatrwałzaledwiepiętnaścieminutizakończyłsiętotalnąkompromitacją.
Przezpierwszekilkasetmetrówowczarekmaszerowałkarnieprzynodzeopiekunkiiwogóle
zachowywałsięnienagannie.Cośwniegonaglewstąpiło,kiedydotarlidoskrzyżowania,naktórym
trwałyrobotydrogowe.KuprzerażeniuAgatkiiniestetykuucieszesporejgrupkirobotników
budowlanychRekrutnagleoszalał.Znieznanychprzyczynzacząłsięturlaćpochodniku,apotem,
przybrawszypozycjęhoryzontalną,kontynuowałpopis,dziwnieprzebierającwpowietrzułapami.Agatka
wpierwszymodruchupanikipomyślała,żezwaliłagoznógjakaśnagłachoroba.Szarpnęłazasmyczi
Rekrutbłyskawiczniewstałnanogi,poczymszczeknąłradośnieirymnąłnaglebęporazkolejny.

Agatkastałanadnimbezradnie,zesmycząwdłoni,podobstrzałemironicznychspojrzeńikomentarzy
obficieprzetykanychpodwórkowąłacinąilęgłyjejsięwgłowiemorderczezamiary.Przedstawienie
zakończyłdopieroprzyjazdciężarówkiwypełnionejpobrzegitłuczniem.Oddzieliłaonagłównych
bohaterówprzedstawieniaodwidowniidałaAgatceczasnawycofaniesięzesceny.Rekrut,jakza
dotknięciemczarodziejskiejróżdżki,znowuzamieniłsięwdobrzeułożonegopsaibezoporudałsię
odprowadzićdodomu.

Agatkabyławściekła,chociażrobiładobrąminędozłejgry.PaniWandzieskłamała,żezapomniała
portmonetki.Podrodzezdążyłatrochęochłonąćiterazjużnaspokojniezastanawiałasię,cozrobićz
nieszczęsnympsem:uwiązaćgogdzieśnauboczuczyzaryzykowaćijednakzabraćgozesobą.
Powiedziałajużwrednemukundlowi,coonimmyśli,ichybacośdoniegodotarło,boprzywarował
skruszonyujejstópiwyglądałnanieszczęśliwego.

-Nodobrze,pójdziemyrazem,alejakmiznowuodwalisztakinumer,tosamaniewiem,cocizrobię!-
pogroziłapalcem.

Taknawszelkiwypadekszerokimłukiemominęłaferalneskrzyżowanieijużbezżadnychniespodzianek
dotarładorynku.ZaparkowałaRekrutapomiędzydwomaroweramiiszybkowbiegłaposchodkach.
Poszłanapierwszepiętro,zajrzałapodzielonąpłachtęiucieszyłasię,żeobakrasnalenadaltamstoją.
Gdybywróciłydowłaścicieli,sprawabysięskomplikowała,ajejteoriazdałabysiępsunabudę.Atak
trzymaławrękupocząteknitkiizamierzaładotrzećdokłębka.Dopełniszczęściapotrzebnajejbyła
jeszczejednainformacja,mianowicie,ktowyprodukowałowekrasnale.JeślimistrzKozielski,októrym
siętylenasłuchała,topowinnymiećnapodstawiejegosygnaturę.Ależebytosprawdzić,musiała
przewrócićfigurkialbochociażprzechylićjenatyle,żebyzajrzećpodspód.Dladrobnejosoby,itona
dodatekzrękąwgipsie,byłotodośćtrudnezadanie.Mogłaoczywiściepotraktowaćkrasnalezbuta,ale
tegowolałabyuniknąć,bohałasudużoiefektniepewny.

Postanowiławięcpoczekaćinamówićdowspółpracyjakiegośprzechodzącegourzędnika,najlepiejpłci
męskiej.

KuogromnemuniezadowoleniuAgatkipierwszynapatoczyłsięburmistrz,itowtowarzystwiezastępcy,
októrymAgatkasłyszaławieleniepochlebnychopinii.Nieznałagoosobiścieiniezamierzałapoznawać
bliżej.

Powódbyłprosty-BernardŻegotazajmowałpierwszemiejscenajejliściepodejrzanychito,żenakrył

background image

jąakuratteraz,kiedypróbowałazdobyćdowodyrzeczowe,byłookolicznościąnadzwyczajniekorzystną.

-O,paniAgata!-ucieszyłsięburmistrz.-Ijakzawszewpobliżukrasnali.Samniewiem,czytodobrze
czyźle?

-Dzieńdobry!-odpowiedziałazuśmiechemAgatka,żywiącwduchunadzieję,żeobajpanowiepójdą
sobiedalejizostawiająsamą.Nicztego.Niedość,żeprzestałoimsięśpieszyć,tojeszczezaczęli
wykazywaćniezdrowąciekawość,dopytującsięocelwizyty.

-Możemyjakośpomóc?-zatroszczyłsięburmistrz.Tomójzastępca,BernardŻegota-

przedstawiłtowarzysza.

-AgataCyryl-dopełniłaformalności.Terazniepozostałojejnicinnego,jakpoprosićoprzysługę.-
Byłabymwdzięczna,gdybypanuniósłtegokrasnaladogóryiprzechylił.-

Zwróciłasiędookularnika,bojakośniewypadałoangażowaćnajważniejszejosobywmieście.Co
innegozastępca.-Doskonale,terazmożedrugiego,dziękuję.Chciałamtylkosprawdzićproducenta.

-Czyżbypanipodnaszymbokiemprowadziłajakieśprywatneśledztwo?-zapytał

burmistrznibyżartem,alesłowosięrzekło.Agatkabyłananiegowściekła.Niedość,żejątakgłupio
zdekonspirował,tojeszczeobudziłczujnośćwroga.

Wzruszyłaramionamiiprzyjęłanajbardziejobojętnąminę,najakąbyłojąstać.

-Poprostubyłamciekawa,skądsiębiorąkrasnale.Boraczejnielęgnąsiępodkamieniami.Terazjuż
wiemimożesobienawettakiegokupię.Ale,namniejużczas-

zauważyła,spoglądającnazegarek.-Miłosięzpanamirozmawia,aleobowiązkiczekają-

rzuciłanapożegnanie.

Zeszłojejrzeczywiściedłużej,niżkalkulowała,aleRekrutniemiałotodoniejpretensji.PowitałAgatkę
przyjacielskimmerdaniemogona,alekiedynachyliłasię,żebypogłaskaćpsapogłowie,zjeżyłsierśći
wydałzsiebiekrótkieostrzegawczewarknięcie.

Odruchowocofnęładłoń.Cośjejjednakpodpowiadało,żepsiagroźbaskierowanajestdocałkieminnej
osoby.Zerknęławbokispośródgrupyprzechodniówbezbłędniewyłowiłategowłaściwego.

Podejrzanymężczyznazbliżałsiędoniejszybkoinajwyraźniejniemiałpokojowychzamiarów.Twarz
nieznajomegowykrzywiałgrymaswściekłości,oczyciskałybłyskawice,asłownictwo,któregoużywał,
mogłoporazićuszykażdejkobiety,nietylkodamy.

SoczystawiązankazawierałanaszczęścieodrobinętreścimerytorycznejiAgatkaztrudem,alejednak
zrozumiała,czymtakrozsierdziłanieznajomego.Możeifacetmiał

odrobinęracji,żeniepowinnaprzywiązywaćwłasnegopsadocudzegoroweru,aleforma,wjakiej
wyrażałswojeniezadowolenie,byłaniedopuszczalna.Niebyłojejraptemkilkaminuticosiętakiego

background image

stało?Cogorsza,niemiałaszansy,żebypowiedziećcokolwieknaswojąobronę,bofacetniedopuszczał
jejdogłosu.Stałiwrzeszczał,apodobnotakmusięśpieszyło?Agatkaczuła,żejejcierpliwośćjestjuż
nawyczerpaniuijeślitengośćzaraznieprzestanie,toposzczujegoRekrutem,niezważającna
konsekwencje.

Spojrzałaprzytymnaswojegopsabojowegoizdębiała.Rekrutleżałsobienagrzbiecieiradośniekopał
łapamipowietrze.TegobyłoAgatcejużzawiele.Poprostumiałajużdość-

wszystkiego.Usiadłanakrawężnikuiobronnymgestemwtuliłagłowęwgipsowyopatrunek.

Niechsiędzieje,cochce,pomyślałazgoryczą.

Dziwnezachowaniekobietyipsanajbardziejoszołomiłonapastnika.Jakorasowycholerykłatwowpadał
wzłośćirównieszybkozapominałourazie.Teraz,kiedyopadłamusprzedoczuczerwonamgła,poczuł
nawetcośnakształtzażenowania.Szczególnieżewkobiecie,którązwymyślałtakpoprostacku,
rozpoznałprawieznajomą.Pokazywalijąwtelewizji,opisaliwgazecieiraznawetkłaniałjejsię
osobiście,zdaleka.Imiałaprawobyćzałamana,skorojużdrugiraz,wtymsamymmiejscu,stałasię
obiektembezpardonowegoataku.Najchętniejwycofałbysięterazpoangielsku,bezsłowa„przepraszam”
-którejakośniechciałomuprzejśćprzezgardło,alemusiałodzyskaćrower.Walczyłzsobąprzez
kilkadziesiątdługichjakwiecznośćsekund,wreszciezdobyłsięnapojednawczygest.

-Powinienempaniąprzeprosić!Trochęmnieponiosło,rozumiepani-nerwy.Jawiem,żenie
powinienemtakodrazu,zgrubejruryidotegotewszystkiemocnesłowa...

-Mocnesłowa-powtórzyłaAgatkajakecho.Zmierzyłarozmówcęprzelotnym,nieobecnymspojrzeniem
iponowniezatopiłasięwmyślach.Cofnęłasięodrobinęwprzeszłość,porównałaokolicznościicoś
zaczęłojejświtać.Teoria,jakąwysnuła,zdawałasięmiećsolidnepodstawy,conajważniejsze,możnają
łatwosprawdzić.Imszybciej,tymlepiej.

Wstałazamaszyściezmiejsca,poprawiłarękęnatemblakuizzainteresowaniemprzyjrzałasię
mężczyźnie.Zamierzaławykorzystaćgowplanowanymeksperymencieizastanawiałasięwłaśnie,czy
matłumaczyćwszystkoodpoczątkuczyteżpójśćnałatwiznęijednącelnąripostąponowniepodgrzać
atmosferędoczerwoności.Zszacunkudlasiwychwłosówwybrałajednakwariantpierwszy.

Zaczęłaodprzeprosin,apotempodzieliłasięzestarszympanemswoimiprzypuszczeniamiinakoniec
poprosiłaoprzysługę.

-Wystarczy,żepowtórzypanto,copanmówiłprzedchwilą-przekonywała.-Jamogęsobiezakryćuszy
-dodała,bomężczyznatrochęsięwzbraniał.-Niechpansobiepoklnienapsa.Jeślimojateoriajest
słuszna,tojemusiętopowinnospodobać-niestety.No,śmiało,zaczynamy!

PodejrzeniaAgatkisprawdziłysięwstuprocentach.NadźwiękpierwszegoznajomegosłowaRekruta
ścięłoznóg,nakolejnezareagowałturlaniem,awswoimrepertuarzemiał

jeszczemerdanieogonem,szczekanieiwycie.

-Niesamowite!-zawołałemeryt,kiedywyczerpałmusięrepertuarbrzydkichsłów.-

Skądpaniwytrzasnęłategopsa?Zcyrku?

background image

-Prostozwojska-mruknęłaponuroAgatka.-Iniemamwątpliwości,żesłużyłwpolskimkontyngencie.
-Ipomyślała,żepaniWanda,jakokobietazzasadami,niebędziezachwycona,kiedysięotymdowie.-I
zczegosięcieszysz,głupikundlu?-skarciłaRekruta.

-Pewniejeszczeczekasznanagrodę,co?Nicztego.Musiszsiępozbyćstarychzłychnawyków.Koniec
zabawy!Siad!-wydałapolecenie.-Mówiłamsiadczynie?!Jaktrzebasięwykazać,torozumiesztylko
poangielsku.Sit!-powtórzyłazezłością.

*

Porywaczekrasnalinajwyraźniejlubilitrudnewyzwania.Pomimopierwszejnieudanejpróbynie
zrezygnowaliiwkilkadnipóźniejponowniepojawilisiępodwysokimkamiennymmurem.Terenmieli
jużrozpracowanyidopierwotnegoplanuwprowadzilitylkoniewielkiepoprawki.Tymrazemprzystąpili
dodziałanianadługoprzedświtem.Brakdrzewanieutrudniłimzadania.Przesunęlisiętylkokilkanaście
metrówdalejirobiliswoje,zakryciprzedniepowołanymiświadkamikępągęstychkrzaków.

Niższyzmężczyznwsparłsięnaramionachkolegiisprawniewspiąłsięnaszczytmuru.Umocował
rzuconązdołulinęibezszelestnieopuściłsięnadrugąstronę.Ledwodotknąłstopamiziemi,przykucnąłi
całyzamieniłsięwsłuch.Uspokojony,wyszedłnaotwartyteren,rzuciłokiemnamajaczącywoddali
śpiącydomicichutkozagwizdałnaznak,żetowarzyszbezobawmożedoniegodołączyć.Wkilka
sekundpóźniejdwazgiętewpół

cienieruszyływgłąbogrodu.Księżycświeciłjaklatarnia,dziękiczemunocnirabusieporuszalisię
szybkoipewnie,zgrabnieomijającukrytewtrawiezraszacze.Naradzilisięjeszczewcieniu
rozłożystegobukairozdzieliliwposzukiwaniułupu.

Wzakoluścieżki,niedalekofontanny,stałosiedemgipsowychfigurekróżnejwielkości.

Młodymężczyznapodszedłdonajwiększegozeskrzatówiambitniepróbowałgopodnieść,aleszybko
dałzawygraną.Mimożekrasnalsięgałmuzaledwiedopasa,ważyłchybazkilkadziesiątkilogramów.Z
kolejnymposzłomuowielełatwiej.Zarzuciłsobieciężarnaramię,odtransportowałpodmuriszybko
wróciłpokolejnego.Wybrałsobieegzemplarz,naoko,wagiśredniejibezzwłokiprzystąpiłdodzieła.
Pochyliłsięlekkodoprzodu,nogamimocnozaparłoziemięizastygłwtejniewygodnejpozycji,
osadzonygłuchymwarknięciem.

Naścieżce,niewiadomoskąd,pojawiłsięwielkipies.Wpoświacieksiężycawyglądał

naprawdęprzerażająco.TakmusiałwyglądaćpiesBaskerville'ów.

Złodziejmiałpełnąświadomośćtego,żezwierzęmożezaatakowaćwkażdejchwili,aleniebyłzdolny
dowykonaniachoćbynajmniejszegoruchu.Mózgmężczyznypracowałnanajwyższychobrotach,ale
ciałoodmawiałowspółpracy.Dopierokiedyśmierćzbardzobliskazajrzałamuwoczy,odzyskałwładzę
wnogachizkrzykiemrzuciłsiędoucieczki.Alezanimzdążyłzrobićdwakroki,dopadłagozemsta
krasnali.Zaczepiłnogąoukrytąwtrawieminiaturkęizprzekleństwemnaustachrunąłwpustkę.
Wyciągnąłprzedsiebieręce,aletenobronnygestniezdałsięnanic.Twarzkrasnalazbytszybkozbliżała
siędojegotwarzy.

background image

Zarejestrowałjeszczekrótkibłyskiświatłozgasło.Omdlenietrwałozaledwiekilkadziesiątsekund,ale
kiedysięocknął,zobaczyłnadsobągroźnebiałekły.Zakląłgłośno,choćnadobrąsprawępowiniensię
raczejpomodlić,botylkocudmógłgojeszczeuratować.

Iwtedyzdarzyłsięnajprawdziwszycud,bowżadeninnysposóbniedałosięwytłumaczyćtego,co
potemnastąpiło.Wpsajakbypiorunstrzelił!Dosłownieścięłogoznógizacząłwićsięwkonwulsjach
tużobokprzerażonejofiary.

Pechowyporywaczniezamierzałczekaćnadalszyrozwójwypadków.Poderwałsięnakolanaioddalił
najszybciej,jaktylkopotrafił.Początkowonaczworakach,potemwpozycjijakotakowyprostowanej.
Zataczającsięipotykając,zdołałjednakdotrzećdomuruinadludzkimwysiłkiemwspiąćsiępolinie.
Znalazłszysięnaszczycie,obejrzałsięzasiebieporazostatniinietracącczasunaprzeciąganieliny,
zeskoczyłnadół.

-Cojest?!-zawołałzdezorientowanytowarzysz,któryrównieżewakuowałsięzogroduw
przyspieszonymtempie,chociażniemiałbladegopojęcia,cotakiegosięwydarzyło.

-PiesBaskerville'ówalbosamdiabeł!-wyrzuciłzsiebiezagadniętyiniebawiącsięwdalsze
wyjaśnienia,pognałdolasku,wktórymukryliskuter.

*

StrasznegoodkryciadokonałaBożena,kiedywczesnymrankiemudałasięnaswójcodziennyspacer.
Śladykrwinaalejceiprzerażającywyglądkrasnalaniepozostawiałyżadnychwątpliwości,żewnocy
wydarzyłasiętutajjakaśmrożącakrewwżyłachhistoria.

Długostałaoniemiała,odrzucająckolejnerozwiązaniazagadki,jakiepodsuwałajejrozszalała
wyobraźnia.Boprzecieżtoniemożliwe,żebykrasnalepobiłysiędokrwi.Krasnalewogóleniemają
krwi,ajednak...Bożenajeszczerazrzuciłaokiemnapobojowiskoizniedowierzaniempokręciłagłową.
Jednegobyłapewna,żesamatejzagadkinierozwiąże.Tupotrzebnybyłktoś,ktomyśliracjonalnieinie
mazagroszwyobraźni.Zawróciłanapięcieiczymprędzejpobiegładodomu,bypodzielićsię
wrażeniamizAgatką.

-Herkulesmiałwnocystrasznywypadek!-wrzasnęłaodprogu,wyrywającgościazbłogiegosnu.-
Całątwarzmazakrwawioną.Ionamukapieznosa,takrew.Wiem,żetoniemożliwe,aleprzecieżsama
widziałam...Trzebacośzrobić!

Zaszurałyroletywoknachidopokojuwdarłosięostreświatłoporanka.

ZdezorientowanaAgatkazamrugałapowiekami,coBożenazinterpretowałajakowyrazbrakuzaufania.

-Możeszsobieniewierzyć,alezobaczyćmusisz!Wstawaj,alejuż!Onjestcałyzakrwawiony...

-Tomożewezwijpogotowie-Agatkapodsunęłarozwiązanieproblemu,niedokońcazdającsobie
sprawę,żetajemniczyHerkulesjestgipsowymkrasnalem.

-Ipolicję!-podchwyciłaBożena.

DoAgatkiwreszciedotarło,żektośzostałrannyipotrzebujenatychmiastowejpomocy.

background image

Wyskoczyłazłóżkajakzprocy.Ubieranietrwałobyzbytdługo,więcidączaprzykłademBożeny,
poprzestałanabarwnymszlafroku.

-Lecimy,tylkoweźapteczkę!-przypomniałaBożenie.

Bożeniejakośnagleprzestałosięśpieszyć,zatoprzyglądałasięAgatcezrosnącymzainteresowaniem.
Wreszcieuznała,żenajlepiejzrobi,jeśliopowiewszystkoodpoczątku.

Agatkęlekkoogłuszyłainformacja,żeHerkules,któremuzamierzałaudzielićpomocymedycznej,jest
ogrodowymkrasnalem,aleniedałategoposobiepoznać.Wysłuchałahistoriidokońcainajspokojniejw
świecieudałasięnarekonesans.

Namiejscuzdarzeniaokazałosię,żeBożenajednakniezmyślała.Jeślijuż,totylkotrochę
podkolorowałafakty.Napucułowatejbuzikrasnalarzeczywiściewidniałyrdzaweplamyzakrzepłej
krwi,anadłamanykawałeknosawskazywałnato,żeskrzatzwanyHerkulesemmusiałzainkasować
niezłycios.

-Aniemówiłam!-zawołałaBożena,niekryjącsatysfakcji,aleminajejzrzedła,kiedydokonała
kolejnychstrasznychodkryć.

-OBoże!-jęknęła.-NigdzieniewidzęNapoleonka.Och!Iktośprzewrócił

muchomorka!Tocibandyciznowuukradliijeszczeponiszczyli.Nie,tegoniemożnatakzostawić!A
Sławekmówił,żejużnicminiegrozi.Atusięcośstało,inapewnocośstrasznego.-Trzebanatychmiast
wezwaćpolicję!

AgatkasłuchałamonologuBożenyjakbrzęczeniadokuczliwejmuchy.

-Policjęwezwiemy,aletrochępóźniej-zgodziłasiędlaświętegospokojuizabrałasiędopracy.
Obejrzałapustemiejsceposkradzionymkrasnalu,obeszławokółfontannęizatrzymałasięprzyklęczącej
Bożenie,któraosadzaławziemipaskudnegogrzyba,zdaniemAgatki,wniczymnieprzypominającego
muchomora,aleniezamierzałasięspierać.Ciekawebyłoto,żegrzybznajdowałsięvis-a-vis
uszkodzonegoskrzata.Stanęłatużprzednim,potemzrobiłatrzykrokiwprzódinaoczachzdziwionej
towarzyszkiwykonałagłębokiskłon.

-Itaktosięchybarozegrało-powiedziałabardziejdosiebieniżdoBożeny.Uklękłaustópkrasnalai
zaczęłaprzeszukiwaćpodłoże,centymetrpocentymetrze.-Aniemówiłam!-

zawołałazsatysfakcją,wskazującpalcemnakilkawielkichkroplizakrzepłejjużkrwi.Zarazobok
natrafiłanakolejneiidąctymtropem,dotarładomiejsca,wktórymktośprzedostałsiędoogrodu.
Świadczyłaotymzwisającazmurulina.

Elementyukładankizaczęłydosiebiepasować.

-Bożena!-zawołała.-Otrzyjłzy,twojazgubasięznalazła!

WidokNapoleonka,całegoizdrowego,niezwykleucieszyłBożenę.

-Tylkoskądsiętuwziął?

background image

-Pewnieuciekłzniewoli-zażartowała.-Ataknapoważnie,toktośgoprzyniósł,zostawiłipewnie
wróciłpokolejnego.Pociemkupotknąłsięotegotwojegomuchomorkaiwylądowałtwarząnażwirku,
podrodzetaranującjeszczetegoprzerośniętegokrasnala.Apotakiejprzygodzieodechciałomusię
dalszejzabawy.Zostawiłrozbabranąrobotęiposzedłdodomulizaćrany.Pewniepoczymśtakimna
długoodechcemusięnocnychwycieczek,aleitakniepowinienpozostaćbezkarny.Jeżelimojateoria
jestsłuszna,tofacetmaprzestępstwowypisanenatwarzy.Wystarczysiętylkodobrzerozejrzećpo
mieścieijużgomamy.Tylkojednasprawanadalmnieniepokoi.Pytaniezadziesięćpunktów:gdziebył
wtedytwójpies?!

-MójBoże,topsateżukradli?!-zmartwiłasięBożena.

-Mamnadzieję,bomarnyzniegostróżiobrońcateżżaden.-Agatkajakośnaglestraciłasercedla
Rekruta.-Żebychociażzaszczekał,padalecjeden!Twójtroskliwymążprzysłałcijakiśwybrakowany
egzemplarz.

-Botoniejestpiesobronny-BożenaniespodziewaniewzięłaRekrutawobronę.-Tospecjalistaod
wykrywaniabroniimateriałówwybuchowych.Sławekmówił,żenicsięprzednimnieukryje.Talibowie
balisięgojakognia,bowyczuwałnawetto,żewkontrolowanymsamochodziekiedyśtam,wcześniej
przewożonobroń.Niema,alebyła.Icotynato?

-Toprzynajmniejwiemy,żenasznocnygośćniebyłuzbrojony-kpiłaAgatka.-O,znalazłasięnasza
zguba.Owilkumowa,awilktu!Uaktywniłsię,bozbliżasięjegoporaśniadaniowa.Gdziebyłeś,
darmozjadzie,kiedyobcywdarlisięzamury?!-skarciłapsa.

RekrutniezdecydowaniezamachałogonemidoskonalewyczuwającniechęćAgatki,ominąłjąszerokim
łukiemiprzywarowałustópBożeny.

-Idotegozdrajca.

-Głupitoonnapewnoniejest-ucieszyłasięwłaścicielkapsa.-Sławekmówił,żeonwyczuwa
negatywneemocje.Takistrachalbonienawiść.Człowiekamożeszzwieść,azwierzęitakzarazpozna-
ktoprzyjaciel,aktowróg.Brzydkomuzapachniałaśidlategowybrałmnie.

-Aletoniemniepowinienwąchać,tylkointruzów.Wytłumaczmutowwolnejchwili.

WdrodzepowrotnejAgatkajeszczerazzatrzymałasięprzyHerkulesie.

-Krewjużzdążyłazakrzepnąć,czyliminęłokilkagodzin...Szkoda.-Swoimzwyczajemnawijałana
paleckosmykwłosów,cobyłouniejoznakągłębokiegozamyślenia.

-Czegoszkoda?

-Szansy.Liczyłamnato,żetwójnadzwyczajnypieszłapiejakiśtrop.Aleterazszukajwiatruwpolu.
Zresztą,conamszkodzi,itaktrzebazbadaćsytuacjępotamtejstroniemuru.

Załóżmusmycziidziemy.

-Atojużbezemnie!-zbuntowałasięBożena.-Nigdzienieidę!-Przypomniałasobiepoprzednią
wycieczkęinatychmiastpoczułanieprzyjemnyskurczżołądkaiokropnyuciskwpiersiach.Dotarłodo

background image

niej,żepowinnasięzacząćbaćjużwcześniej.Jeślizamurembyłoniebezpiecznie,totutaj,wjej
ukochanymogrodzietymbardziej.Jakmiałanormalniefunkcjonowaćzeświadomością,żezakażdym
krzakiemmożesięczaićcośpotwornego.Jużrazpolałasiękrew-wzdrygnęłasięnasamąmyśl.-To
znaczyidę!-zawołałazwyraźnąnutąpanikiwgłosie.-Idęnapolicję!Itozaraz,osobiście!Ibędętam
siedzieć,dopókinieprzyśląekipy.IzadzwoniędoSławka,żebywreszciecośztymzrobił,bojajuż
dłużejniewytrzymam.

-Tak,niechciprzyślewięcejpsów-mruknęłapodnosemAgatkaiwróciładodomu,żebysięubrać.

*

Rekrut,jakopiestropiący,spisałsięznakomicie,dziękiczemuczęściowoodzyskał

zaufanieAgatki.Niedość,żeodnalazłmiejsce,gdzieprzestępcazaparkowałswójjednoślad,tojeszcze
bezbłędniewskazałkierunekucieczki.Dowodemnatobyłaplamkakrwi,znajdującasiękilkadziesiąt
metrówdalej,uwylotużwirowejdrogi.Dalej,niestety,tropsięurywał,aletegonależałosię
spodziewać.

Agatkapostanowiłaskorzystaćzokazjiijeszczerazdokładniespenetrowaćterenwokół

posesji.Wiedziała,żezadomemznajdujesięjakiśstaw,aleniezdołaładoniegodotrzeć.

Wąskaścieżka,któraodbijałaodżużlówkiwlewo,rozmyłasiępokilkunastumetrach,stopniowo
przechodzącwzarośla.Nagranicykrzakówleżałokilkanaścieporozrzucanychbutelekpowinie,co
dawałopewnepojęcieoupodobaniachzaglądającychtuczasemludzi.Z

zachowaniapsaAgatkaodgadła,żeniktpodejrzanysiętudzisiajnieszwendał,więczczystym
sumieniemzawróciładodomu.

Bożenanaszczęściejeszczeniezdążyławrócić,aleziarnopanikizostałozasianeidlaodmianyteraz
biednagospodynizamartwiałasięowszystkichrazemikażdegozosobna.

Agatkapodrzuciłajejgłodnegopsa,przebrałasięwulubionąsukienkęnaramiączkachiwymknęłasięz
williniezauważona.

Zdążyłajużsobieprzemyślećkilkasprawiteraznajkrótsządrogapodążaładoośrodkazdrowia.Istniało
dużeprawdopodobieństwo,żenocnyrabuśbędzietamszukałpomocylekarskiej.Jeśliczłowiekuderzył
sięwgłowę,tomiałprawozapomniećoostrożnościipopełnićkolejnybłąd.Niewielewkońcu
ryzykował,boniktniezłapałgonagorącymuczynku.

Mimodośćwczesnejporywpoczekalnitłoczyłasięsporagromadkapacjentów.Z

dwóchokienekrejestracjiczynnebyłotylkojedno.Nadrugimwisiałazwięzłainformacja:

„Numerkówdospecjalistówbrak!”.Siedzącawgłębiosobaodwróciłasięplecamidopetentówi
zawzięcietłukławklawiaturękomputera.

Agatkaleciutkozabębniłapalcamiwszybkę,aponieważnieprzyniosłotospodziewanegoefektu,
zastukałaodważniej.Kobietawbiałymfartuchudrgnęła,rzuciłaprzezleweramięgniewnespojrzenie,

background image

alepoznawszyAgatkę,rozpogodziłasięwmgnieniuoka.

-O,apaniznowuunas?!Jakieśkłopoty?-zatroszczyłasięozdrowieosoby,którarozsławiłaKrasnalno
nacałąPolskę.-Dojakiegospecjalisty?-szepnęłakonfidencjonalnie.-

Jakdochirurga,todopieronajutro,bodoktorRóżańskidzisiajnieprzyjmuje...

-Nie,nie-zaprzeczyłaAgatka.-Zezdrówkiemnaszczęściewszystkowporządku.

Przynajmniejmoim.Aledzisiajranoprzydarzyłamisiętakanieprzyjemnahistoria.Jeszczedotejpory
niemogędojśćdosiebie...

Zrobiładłuższąpauzę,awidząc,żezdołałazaciekawićmłodąrecepcjonistkę,snuładalejzmyśloną
naprędcehistoryjkę.

-Spacerowałamwłaśniezpsempoparku,niedalekotakiegodużegoskrzyżowania.

Byłojeszczecałkiempusto,więcspuściłampsazesmyczy,żebysobietrochępobiegał...Itengłupi
Rekrut,mójpies,przebiegłprzezulicętużprzednadjeżdżającymmotorem.Tenmotocyklistanaszczęście
goniepotrącił,alezahamowałtakgwałtownie,żesamwylądował

naulicy.Zarazsiępodniósłiodjechał,więcnajpierwmyślałam,żedziękiBogunicmusięniestało...
Alenamiejscuznalazłamśladykrwiiterazjestemcaławnerwach.Chciałamtegoczłowiekaodnaleźći
jakośzrekompensowaćmuszkodęalbochociażprzeprosić.Samajużniewiemco,aletakprzecieżtego
zostawićniemogę.Najgorsze,żenawetniemampojęcia,jakonwygląda:staryczymłody,brunetczy
blondyn,żadnychwskazówek.Ipomyślałam,żeonmożezgłosiłsiędoośrodkaidlategoprzyszłamtudo
pani.Możepanizauważyłakogoś,ktowyglądajakpowypadku?Guznaczole,podrapanatwarz,rozbity
nos-Agatkakolejnowymieniałaurazy,jakichmógłdoznaćnocnygośćwstarciuzkrasnalem.

-Dzisiajniebyłożadnychnagłychprzypadków-recepcjonistkarozłożyłaręcewgeściebezradności.

Agatkaztrudemukryłarozczarowanie.Podziękowałamiłejdziewczyniezadobrechęciiwyszła.
Pokręciłasięjeszczetrochęwokółośrodka,liczącnajakiśszczęśliwyzbiegokoliczności,aleniczego
niewychodziła.

Atakliczyłanatenświeżutkitrop.Miaławewnętrzneprzeczucie,żeidziewłaściwądrogąiwielkimi
krokamizbliżasiędocelu.Atunagleklopsiznowuznalazłasięwpunkciewyjścia.Jejjedynyślad
zaczynałsięikończyłwogrodzieBożeny,atotrochęzamało,żebyrozwinąćskrzydła.

*

PrzeddomemBożenystałradiowóz.TenwidokniespodziewanieucieszyłAgatkę.

Oznaczałoto,żepolicjajeszczeniezakończyłapracyijeślisiępośpieszy,tomożeudajejsięcoś
podpatrzyć.Zajrzałaostrożniewgłąbogroduistwierdziwszy,żesiedzącynaobudowiefontanny
funkcjonariusztojejznajomyzprzystanku,podeszłanapaluszkachizajrzałamuprzezramię.

-Postępysą?!-zapytałaznienacka.

background image

PolicjantwzdrygnąłsięlekkoispojrzałnaAgatkęzwyrzutem.

-Przestraszyłamniepani...

-Topewniemyszyteżsiępanboi?

-Nie,wyłączniekrasnali!-stwierdziłponuro.Agatkazastanowiłasię,czyniebyłatojakaśaluzjadojej
niskiegowzrostu,aledladobrasprawyzrezygnowałazciętejriposty.

Stanęłasobienieopodaliczekała,ażposterunkowyodezwiesiępierwszy.Grunttosięnienarzucaćinie
wywieraćpresji.

-Apanicotuwłaściwierobi?!-PolicjantspojrzałnaAgatkępodejrzliwie.

-Mieszkam,czasowo.Apan?

-Coja?

-Copanrobi?Boodsamegostaniatopostępówwśledztwieniebędzie...

PosterunkowyKarczmarekzadawałsobietosamopytaniejużoddawna.Zastanawiał

się,coontuwłaściwierobi.Zamiastpilnowaćporządkuwmieście,pochylasięnadkolejnymkrasnalem,
przeklinającswójparszywylos.Techolernekrasnaleśniłymusięjużponocachipoważniezastanawiał
sięnadprzeniesieniemdoinnegomiasta.Możetamdostaniedoprowadzeniachociażjednąpoważną
sprawę?Włamaniedokioskuzgazetamialbochociażkradzieżtorebki?Amożewogólezmienićzawód?

-Znalazłpanprzynajmniejcościekawego?-Agatkaniezamierzałasięodczepić.

Bardzonielubiłamilczącychstróżówprawa.Wolałatychbardziejgadatliwych,takichcotodzieląsię
informacjamiipytająspołeczeństwooradę.Siebieoczywiścieuważałazaprzedstawicielkęowego
społeczeństwa.Wkażdejchwiligotowabyławyciągnąćpomocnądłoń,podwarunkiem,żeotrzymacoś
wzamian.Garśćinformacjinaprzykład.

Posterunkowyniemiałjużsiłydusićwsobietychwszystkichnegatywnychemocji.

-Acojamogęznaleźć?!-zawołał.-Moimzdaniem,totutajniepopełnionożadnegoprzestępstwa!Coz
tego,żektośprzewróciłtegokrasnala?Wielkiemirzeczy!-PodszedłdoHerkulesaiustawiłgow
pozycjipionowej.-Stoi?Stoi!Towczymproblem,żetrochęfarbananosiestarta?Wystarczypopryskać
sprayemibędziejaknowy!Prawdziwyproblem,proszępani,poleganatym,żejategoniemogę
powiedziećkomendantowi!Byłaskarga?Była!

Znowukrasnal?Znowu!Sąsprawcy?Niema!Jaknapiszęwraporcieoniskiejszkodliwościczynu,to
mniestaryz...zabije.Jawogólenieumiempisaćraportów,ajużtakichoniczymwszczególności...

Młodyczłowieknajwyraźniejmiałproblem,aAgatkaznaturybyławrażliwanacudzeproblemy.Lubiła
teżrozwiązywaćzagadki,atuproszę,mogłaupiecdwiepieczenienajednymogniu.Wykazaćsię
ludzkimiodruchamiizyskaćdostępdoinformacjiniejawnych.

background image

Botajnychtobyłobyzadużopowiedziane.Najbardziejbyłaciekawa,czykrew,którejśladyzabezpieczył
policjant,byłarzeczywiściekrwiąludzką?Wcześniejzałożyła,żetakwłaśniejest,inatymoparłacałą
teorię,aleprzecieżmogłasięmylić.Krewalboiniekrew,tylkojakaśczerwonafarba,mogłabyćjedynie
makabrycznymelementemdekoracji.Porywaczekrasnaliudowodnilijużwcześniej,żepoczuciehumoru
niejestimobceiżestarannieinscenizująswojenocnewystępy.

-Pomogępanuztymraportem-zaproponowałaniewinnie.-Wpracypiszętakiecodziennieiwszystkie
oniczym.Natemattopiszędoczasopismnaukowych,aleotymmożeprzyokazji-zreflektowałasię.-
Jużpancośnapisał?

-Niewiele...

-Atonawetlepiej,bonietrzebabędziepoprawiać.Alezanimzaczniemy,chciałampanucośpokazać.
Tamwlaskuznalazłam...

PosterunkowyKarczmarekbyłgotowyprzyjąćkażdąformępomocy.Iwcalemunieprzeszkadzało,że
jegoprzewodniczkąbyłaosobapostronna,coniezwykleujęłoAgatkę.Oddawnauważała,żepolicja
powinnaczęściejkorzystaćzpomocyspołeczeństwa.Niestety,jejdotychczasowekontaktyzpolicjąnie
układałysięnajlepiej,alenienależałoniczegoprzesądzaćzgóry.PosterunkowyKarczmarekwniczym
naszczęścienieprzypominał

komisarzaHalwasa,zapiekłegowrogaAgatki,którynieznosiłnaswoimterenieżadnejinicjatywy
oddolnej.

-Dotegomiejsca-Agatkawskazałanaolchowyzagajnik-doprowadziłnaspies.

Prawdopodobnietutajporywaczezostawiliswójpojazd.Dwaśladyopon,czylimotoralbomotorower.
Moimzdaniemraczejmotorower,boodstępymiędzykołamisąniewielkie.

Motorysądłuższe...

-Sądłuższe-powtórzyłjakechoposterunkowy.-Mapanirację...

Agatkabardzolubiłamiećrację.Współpracazmłodymczłowiekiemzapowiadałasięowocnieiażżal
byłoodjeżdżać,aleprzecieżniemogłabyćwdwóchmiejscachjednocześnie.

JutrojejchłopcywracalizEgiptuitoimzamierzałapoświęcićlwiączęśćswojegowolnegoczasu,
hobbyodsuwającnadalszyplan.Przynajmniejdopókinieprzyjdąwynikizlaboratorium.Wtedy
zdecyduje,codalej.MożenawetwpadnązJoląwktóryśweekend,żebysięrozejrzećnamiejscu.
PosterunkowyKarczmarekmiałuniejdługwdzięczności,więcliczyła,żegdybywydarzyłosięcoś
ważnego,dowiesiępierwsza.Ztąwłaśniemyśląwręczyłapolicjantowiwizytówkęizapowiedziała,że
gdybymiałtrudnościznastępnymraportem,tomożedzwonićokażdejporzedniainocy.

*

JoladotarładoKrasnalnapóźnymwieczorem,błyskawicznierozprawiłasięzkolacjąizaciągnęła
Agatkęnagórę,żądającodniejszczegółowejrelacji.To,cousłyszałaprzeztelefon,niesłychanie
pobudziłojejwyobraźnię.Terazżyczyłasobieusłyszećcałąhistorięjeszczeraz,itokonieczniez
detalami.Najlepiejsamegołefakty,żebywreszciemogławydedukowaćcośsama.

background image

PrzezostatniedniJolaczułasięodsuniętanadalszyplan.PrzebywajączdalaodKrasnalna,miała
utrudnionydostępdoźródłainformacjiizawszebyłaojedenkrokzaAgatką.Albonawetodwa.Wiedza
zdrugiejrękitojednakniebyłotosamo,coosobistyudział.Teżczasemchciałazabłysnąćintelektem,
poddaćjakiśpomysł,naktóryjeszczeniezdążyławpaśćprzyjaciółka,ipilnować,żebyniezrobiłazbyt
wielugłupstw.

-Bożenauważa,żekrasnaleposzływmiasto,dałysobiewszyję,straciłykontrolęitrochęsię
poprztykałyzinnymikrasnalami.Stądteporozbijanenosy-zachichotałaAgatka.-

Tojestscenariuszjejnowejbajki,tymrazemdladorosłych.Teraztakiesąwmodzie.

-Acotymibajkamigłowęzawracasz-zniecierpliwiłasięJola.-Powiedzlepiej,jakcisięudało
skaptowaćtegopolicjanta,booniraczejniepaląsiędowspółpracy.

JolaniedarzyłamiłościąkomisarzaHalwasaitajejniechęć,zresztąuzasadniona,przekładałasięna
policjęwogóle.Podejrzewałapodstęp,tylkojeszczeniewiedziałajaki.

-Zrobiłamdobryuczynek-pochwaliłasięAgatka.-Napisałammuraportiterazonjestmoim
dłużnikiem.Ijeszczeobiecałam,żenapiszęmukolejne.Teraz,kiedynamiejscuzostajenaszawtyczka,i
towtyczkawpolicji,możemyspokojniewracać.

-Dobreuczynkisązazwyczajbezinteresowne.-Jolaniemogłasięjakośpowstrzymaćodkomentarza.

-Zwyczajnieżalmisięzrobiłoczłowieka,naprawdę.Bowtejkomendzie,wyobraź

sobie,panujądokładnietakiestosunkijakwnaszejkatedrze,itownajgorszychczasach.Iżadnapapuga
tutajniepomoże.Tenmiejscowykomendanttostrasznytyraninadodatekstarasięjakmożepodlizać
miejscowymelitom.Jakjegocisną,toonodgrywasięnapodwładnych,atenmójposterunkowyniema
jużpodsobąnikogo.Takichłopiecdobicia,wprzenośnioczywiście.Atojestcałkiembystryfacet,tylko
odrobinęstłamszony.Jaksięnadnimtrochępopracuje,towyrośniezniegoniezłypolicjant.

-Acozrobisz,jaktwójstróżprawazhardziejeiodmówiodpowiedzinatrudnepytania,zasłaniającsię
tajemnicąsłużbową?Możenawetzabronicisiępętaćpookolicyiwtykaćnoswnieswojesprawy?Już
tozresztąprzerabiałyśmyweWrocławiu.Podałyśmypolicjisprawcównatacyijakaspotkałanaszato
nagroda?Czarnaniewdzięcznośćityle!Jestnawettakieprzysłowie:uratujżmijęzimą,augryziecię
latem.Jeszczewspomniszmojesłowa.

-Ryzykozawszeistnieje-przyznałaAgatka.-Niczegosobienieobiecywaliśmy.Alejaksiępowiedziało
„a”,totrzebapowiedzieći„b”.Skorowiemjużtrochę,towięcejmiteżniezaszkodzi,prawda?Asame
niczegotutajniezwojujemy.Zostawimynaszemuposterunkowemutenurwanytropizajmiemysię
wątkiemratuszowym.

*

Ambitneplanywzięływłebizamiastoósmejrano,wyruszyływdrogęgrubopogodziniejedenastej.
Agatkarozsiadłasięnatylnymfoteluwspartazdrowymłokciemodwiewielkietorbyzwałówą.Bożena,
ignorującnieśmiałeprotestyprzyjaciółek,obdarowałajehojnieczymchatabogata.Byłytamwyśmienite
wypiekipaniWandyidoskonałewędliny,prawiejakdomowe.Tedrugieprostozmasarniteścia.

background image

-Niemiałampojęcia,żeBożenajesttakdobrzeustawionawżyciu-zdziwiłasięJola.

-Lepiej,niżcisięwydaje.Sławekmożesięspokojniebawićwwojsko,aonawpisanie.

Osprawyfinansowedbajegotatuś.Zwojskowejpensjiraczejciężkouskładaćnawillęzbasenem.Nie
sądzisz?

-Zakademickiejjeszczetrudniej-westchnęłaJola.-Zapierwszymlaskiemwlewo?-

background image

upewniłasięcodokierunkujazdyipłynniewykonałamanewrskrętu.

Uzgodniływczoraj,żewdrodzepowrotnejzajrząjeszczewjednomiejsce.Agatkauparłasię,żemusi
porozmawiaćzczłowiekiem,wktóregopracownipowstająkrasnale,izadaćmukilkaarcyważnych
pytań.SprawaburmistrzaKrasnalnależałajejnasercu.Uważałagozaporządnegoczłowieka.A
porządnymludziomtrzebapomagać,boinaczejzadepczeichnieuczciwakonkurencja.Itękonkurencję
zamierzaławyśledzićizdemaskować.

-Todziecinnieproste-przekonywałaJolę.-Natychkrasnalachzratuszajestjegoznakfirmowy,
sprawdziłam.Pokażemymuzdjęcieizapytamygrzecznie,czyniepamięta,komujesprzedał.

-Imyślisz,żebędziepamiętał?-zwątpiłaJola.

-Nopewnie.Popierwsze,artyścimająpamięćdotwarzy,apodrugie,odtegowydarzeniaminęło
dopierokilkadni.Pokażęmukilkafotekiwystarczy,żewskażewłaściwą.Wykryjemytęświnię,która
ryłapodburmistrzem,iprzekażemysprawęwodpowiednieręce.Obiecuję,żesamejejłapaćnie
będziemy...

-Aktobędzie?-Jolawolałaodrazuwyjaśnićniedomówienia.

-Miejscowaprasa.Zawarłamznimitakąnieformalnąumowę.Onidalimimateriały,ajaimobiecałam
wyłączność,jeśliznajdęcościekawego.Atojestwięcejniżpewne-puszyłasię.

To,cowydawałosięprostewpiątkowywieczór,wsobotniepopołudnieniewyglądałojużtakróżowo.
Zaczęłosięodtego,żezabłądziły,apotembyłojużtylkogorzej.

-Toniemasensu-zbuntowałasięwreszcieJola.-Tłuczemysiępotychwertepachponadpółgodziny,a
wioskianiśladu.-Jeszczetrochęinamsięwtymupalekiełbasazaśmierdnie-wytoczyłapoważny
argument.

-Notosięzaśmierdnie-wzruszyłaramionamiAgatka.Jaktomówią?Łatwoprzyszło,łatwo...-O,
człowieknahoryzoncie!-ucieszyłasię.-Aktopyta,niebłądzi.

Wysiadłyzsamochoduiruszyłynaprzeciwpracującejwpolustarszejkobiecie.

Kawałekdalejujrzałyzabudowaniajakiejśwsi.

-Dzieńdobry!TawieśtoBuczynka?-zapytałaJola.

-Adokogo?-staruszkaodpowiedziałapytaniemnapytanie.

-DoKozielskiego-wyjaśniłaAgatka.

-Adoktórego?

-Dotego,któryprodukujekrasnale-cierpliwietłumaczyłaAgatka,wiedząc,żeniedostaniewiążącej
odpowiedzi,zanimsamanieodpowienawszystkiepytania.

background image

-Atosiępaniespóźniły,botojużztydzieńbędzie,jakgoniema.

-Wyjechał?-zmartwiłasięJola.

-Przeniósłsięnagórkęzakościołem-wyjaśniłastaruszka.-Wieczneodpoczywanie...

-Nakreśliłanapiersiachznakkrzyża.-Apaniekrewnemoże?-Uważnieprzyjrzałasięobukobietom,
szukającnaichtwarzachśladurodzinnegopodobieństwa.

-Nie,myprzejazdem...

-BoonmiałsiostrępodIławą-ciągnęłaniezrażona.-Ilejarazymumówiłam:

„Michał,zostawtytowdiabłyiuciekaj,gdzieoczyponiosą.Maszdokądjechać,tojedź.Tucinikt
dobregosłowaniepowie,tylkodawajdziadekpieniądzeidawaj...”.Aleonnikogoniechciałsłuchać,
zamykałsięwszopieirobiłteswojefigurki.PanBógteżwidocznieniemógł

natospokojniepatrzećizesłałmunapociechęnagłąśmierć.

Słowo„nagła”wodniesieniudośmiercizabrzmiałodośćzłowieszczo.Agatcenatychmiastprzyszłodo
głowymorderstwo.Winnychokolicznościachbyłabytomyślabsurdalna,alejeśliginienaglejedyny
świadekprzestępstwa,tochybacośjestnarzeczy?

Czyżbygra,doktórejchciałasięprzyłączyć,toczyłasięoznaczniewyższąstawkę,niżmogła
przypuszczać?Nażadnezzadanychsobienaprędcepytańniepotrafiłaznaleźćodpowiedzi.

Możedlatego,żechciaławyciągaćwnioskiprzedpoznaniemfaktów?Nakazałasobiespokójilekko
tylkodrżącymgłosemzapytała,jakabyłaprzyczynaśmierciMichałaKozielskiego.

-Azezgryzotyumarł,panikochana.Zezgryzoty-powtórzyłajakecho.-Alelekkąmiałśmierć,chwała
Bogu.Położyłsięwieczoremijużsięnieobudził.Anatodiabelskienasienietokaryniema!-Pogroziła
pięściąniewidzialnymwrogom.-Dorwalisiędoforsynieboszczykaichlejąnaumór.Ażebypanie
widziały,cozrobiliztymibiednymikrasnalami

-ciągnikiemnapodwórzurozjechali.Pijusyprzeklęte.Aczłowiektosięboiimnawetuwagęzwrócić,bo
takiemutoogieńpodłożyć,tojakinnemusplunąć.

MieszkanceBuczynkisprawatanajwidoczniejleżałanawątrobie,bochętniewyżaliłasięnieznajomym.
Zdalszejrozmowyprzyjaciółkidowiedziałysię,żeowymipijusami,odsądzanymiodczciiwiary,są
wnukimistrzaKozielskiego,jegobezpośrednispadkobiercy.

Szansenato,żeuzyskająodnichjakieśinformacje,byłyminimalne,aleskoroznalazłysięjużtakblisko,
postanowiłyzaryzykować,chociażstarszapaniszczerzeimtenpomysł

odradzała.

-Przezchwilęmyślałam,żektośtutajpopełniłmorderstwo-przyznałasięJola,kiedyjużzajęłyswoje
miejscawsamochodzie.

background image

-Amyślisz,żejanie?-sekundowałajejAgatka.-Jużnawetczęściowomiałamtezwłokinasumieniu.
Wiesz,żenibyprzybyłyśmyzapóźno,żebyzapobiec,itakdalej-

wyjaśniła.-Ateraztoczujęiulgę,izniechęcenie.Jakośtakmimotywacjasiadła.Jakcigościenicnie
będąwiedzieć,tosięspecjalnieniezmartwię.Słuchaj,ailujestwłaściwietychwnuków?

-Zliczbymnogiejwynika,żeconajmniejdwóch.Policzymyichsobienamiejscu.

Zodnalezieniemwłaściwegogospodarstwaniemiałyżadnychproblemów,schodyzaczęłysiędopierona
miejscu.Napodwórzuniebyłożywejduszy,jeśliniebraćpoduwagęsporego,ospaleposzczekującego
kundla,uwiązanegodopłotu.

Jolakilkarazynacisnęłaklakson,aletotylkorozjuszyłopsa,nierobiącnajmniejszegowrażeniana
ludziach,jeślioczywiście,wcowątpiły,byliwdomu.Zzaogrodzeniawidziaływyraźniezagracone
obejście,awwalającychsiętuiówdziekupkachgruzubeztrudurozpoznałysmętneresztkikrasnali.

-Babkamiałaniestetyrację-westchnęłaJola.-Cicholerniwandalezniszczylicałydorobekstaruszka.
Zatopowinnabyśjakaśkara,boinaczej...

Niedokończyłazdania,bodrzwichałupyzaskrzypiałyrozdzierającoinazewnątrzwytoczyłsięjakiś
człowiek.Chwiejnymkrokiemzbliżyłsiędopłotu,poczęstował

kopniakiempsaibeznajmniejszegozażenowania,naoczachwidowni,zacząłoddawaćmocz.

Przyjaciółkiwykonałyklasycznywtyłzwrotioddaliłysiębezsłowa.Niemiałyochotynarozmowęztak
odrażającymosobnikiem.

-Aleświnia-mruknęłapodnosemAgatka,pakującsięnatylnesiedzenie.-Tendrugipewnieteżnie
lepszy!Jakpomyślę,coczłowiekmożezsiebiezrobić,toażmisięrzygaćchce.Szkodagadać.

-Tocoztymrobimy?-zapytałaJola,kiedywyjechałyjużnagłównąszosę.

-Nicanic!-oświadczyłaAgatkazcałymprzekonaniem.Opowiem,cozastałyśmynamiejscu,tym
dziennikarzomz„GłosuKrasnalna”,iniechsobieztymrobią,cochcą!

-Niech!

*

PrzezkilkapierwszychdnipoprzyjeździeAgatkazupodobaniempławiłasięwżyciurodzinnym.Miała
przysobiewszystkichswoichchłopcówidotegotoonaznajdowałasięwcentrumuwagi.Jakojedyna
nieobecnagodzinamiwysłuchiwałaopowieścizEgiptu,zktórychniemalkażdazaczynałasięodmiłych
dlajejuchasłów:

-Mamo,szkoda,żeciętamniebyło...-albo:-Szkoda,żeniewidziałaś...-Ażjejsięzrobiłoodrobinę
żal,żeniemogliwspólniedzielićtyluradości.

Mążoczywiścieteżżałował,żejejtamniebyło,iwramachrekompensatystarałsiębyćczułyitroskliwy
jaknigdy.

background image

-Nurkowaliściegłęboko?-zadałapodchwytliwepytanie,starającsięwybadać,czySzymonnie
pozwalałdzieciomnazbytwiele.Nierozumiała,pocowogólewchodzićdowody,jeślitosamomożna
obejrzećzłodzizprzeszklonymdnem.Podwarunkiem,żemorzejestgładkiejakstół,ałódźtrzymasię
bliskobrzegu.

-Niee-zaprzeczyłArek.-Płyciutko.Imieliśmyfajnegoinstruktora.Pokazałnamfajnesztuczki.

-Nurkowaliśmywyłączniewzatoce-szybkouzupełniłczujnytatuś.-Prawiejakwbasenie.

Agatkawiedziała,żeitakniepowiedząjejcałejprawdy.Przynajmniejnieodrazuiniewjednym
kawałku.Alemówisię:trudno,każdymaswojetajemnice,onateż.Najważniejsze,żewyjazdsięudał.

WtakichcieplarnianychwarunkachAgatceniepozostawałonicinnego,jaktylkokwitnąć,więckwitłai
niezaprzątałasobiegłowysprawamidrugorzędnymi.Zachowałajednaknatylezdrowegorozsądku,by
niewtajemniczaćSzymonawszczegółyswojegopobytuwKrasnalnie.Profilaktycznie.Pocomiałjej
wiercićdziuręwbrzuchu,znowupodejrzewaćoszukanieguzaikontrolowaćponadmiarę?Aznając
życieiprzeczulenieSzymonanapunkcieJoli,niemiaławątpliwości,kogojejkochającymałżonek
obarczycałąwiną.Czegojakczego,aleutratynajlepszejprzyjaciółkiniechciałazaryzykować.Nie
mogłaoczywiścieudawać,żeostaniedwatygodniespędziłacałkowiciebezczynnie,bowtoniktbynie
uwierzył.Miałażywąnaturę,ajakwiadomo,naturaciągniewilkadolasu...

WakacjewKrasnalnieokreśliłajakoudane,aleodrobinęmonotonne.Okolicęuznałazaładną,domza
wygodny,aBożenęzacałkiemsympatyczną.PrzyBożeniezająknęłasięodrobinę,boprzyszłojejdo
głowy,żeSzymonnieomieszkapodziękowaćkuzyncezaudzielenieżoniegościny.Awtakiejrozmowie
mogąwyjśćnajawsprawy,któreonawolałabyukryćwcieniu.Alenatoniemiałajużwpływu.Wrazie
czegouzupełniswojąopowieśćokilkamałoistnychfaktów.Żektośtamnibycośtamkradłczyteż
włóczyłsięnocamipoogrodach.

Osamychkrasnalachopowiadałacałkiemdużo,alewyłączniejakoomiejscowejatrakcjiturystycznej.
PodobniebyłozRekrutem.Wspomniałaojegoistnieniu,nieszczędziłazabawnychhistoryjekzjego
udziałem,aleanirazuniezająknęłasięoroli,jakąmiałspełniać.

Wsumieżadnychkłamstw,tylkosameniedomówienia.Ale,jaktowżyciubywa,wszystkocodobre
kiedyśsiękończy.Dzieciakiwyjechałynaobozy,mążwróciłdopracy,aAgatkacałymidniamitłukłasię
podomu,próbującsobieznaleźćzajęcie,któremożnaswobodniewykonywaćprzyużyciulewejręki.Co
gorsza,znowudopadłająbezsenność,askórapodgipsemzaczęłaswędziećzezdwojonąsiłą.Drapała
sięwięcbezopamiętania,ztrudemhamującrosnącąirytację.

Szymonstarałsięschodzićżoniezdrogi,aleniemógłpatrzećobojętnie,kiedyzobłędemwoczach
znęcałasięnadopatrunkiemgipsowym,araczejnadjegozawartością.

-Kotku,jabardzocięproszę,odłóżjużtendrut,bosobiedziuręwręcezrobisz.Tymdrapaniemtylko
sobieszkodzisz.Spróbujtoprzetrzymać.Napoczątkubędzieciężko,alepotempoczujeszulgę.Kiedyś,
jakmiałemospęwietrzną...

Szymonowiniedanebyłodokończyćpouczającejhistoryjkioospie,boAgatkabezjednegosłowa
wybiegłazpokojuizatrzasnęłasięwłazience.Dopierostamtądwrzasnęła,żeniechcenigdywięcej
słyszećoospie,świerzbie,uczuleniachikomarach.Iżeonajużtegodłużejniewytrzyma.

background image

*

Wiadomośćbyłanatylesensacyjna,żeAgatka,niezważającnawieczorowąporę,natychmiast
zadzwoniładoJoliiumówiłasięzniąwkawiarni.Musiałyodbyćnaradęwojennąnaneutralnym
gruncie,ponieważobajmężowiebyliwdomach,awolałyjednakuniknąćpodejrzeń,żeznowupakująsię
wkłopoty.Itakcud,żeBożenazadzwoniłaakuratwmomencie,kiedySzymonsmażyłnaleśnikina
kolację.Ażstrachpomyśleć,cobybyło,gdybytroskliwymężuśposiadłwiedzę,nieprzeznaczonądla
jegouszu.

-Szlabandokońcażycia-skomentowałaJola.-Dlanasobuoczywiście,bonasipanowieostatnio
bardzosięzaprzyjaźnili.

-NadBożenąnaszczęścieudałomisięzapanować.Powiedziałamjej,żejakSzymonsiędowie,tomnie
niepuści,iposkutkowało.Obiecałamilczećjakgróbitylkobłaga,żebymprzyjechałajaknajszybciej,bo
sięboi,żeoniprzyjdąwnocyizamordująwszystkiekrasnale.

Ciekawe,czegoonaodemnieoczekuje,żebędęspaćwogrodzieiodstraszaćintruzów?-

dziwiłasięAgatka.-Wogólecałatahistoriawydajemisięconajmniejdziwna.Niepokojącateż,
oczywiście...Niemogęzrozumieć,dlaczegoporywaczekrasnalistalisięnaglemordercami?Wcześniej
wyglądałotonaseriężartów,głupichbogłupich,alejednakżartów.

Alepotym,cosięstało,niemampojęcia,cootymmyśleć.Skalazjawiskateżjestniepokojąca.Jużnie
jedenwybrykcokilkadni,tylkokilkawciągujednejnocy.

-Możesięuzjadliwili,jakwirusygrypy?-podsunęłaJola.

Bożenadoniosła,żewandaleporazpierwszyzaatakowaliprzedtrzemadniamiiodtegoczasuwracali
conoc.Wkradalisięnaterenprywatnychposesjiizniezrozumiałąpasjąniszczyliwszystkiegipsowe
figurki,jakieudałoimsięznaleźć.Apotemznikalijakduchy,bywniedługimczasiepojawićsięna
drugimkońcumiastaikontynuowaćswojedziełozniszczenia.

-Aconatopolicja?-zapytałaJola.

-Policjaszaleje,alecooniwtrójkęmogązrobić?-Agatkalekceważącomachnęłaręką.

-Patrolująuliceignająnakażdysygnał,alejakzwykleprzybywajązapóźno.Anajgorszejestto,żew
okolicyotrutojużkilkapsów,atojużjestbarbarzyństwo!KazałamBożenieuwiązaćRekrutaipilnować
gojakokawgłowie...

-Pieswojskowynieweźmieżarciaodobcego-pocieszyłaprzyjaciółkęJola.-Taksąszkolone.

-Tegoakuratniejestempewna.Odemniebrał,ateżbyłamdlaniegoobca.Wszystkiezresztąbyłyśmy
obce,jakbyniebrałodnasjedzenia,tobyzdechłzgłodu.Musiałsięszybkoprzystosowaćiterazsię
boję,czyniezabardzo.Lepiej,żebyniepętałsięwnocypoogrodzie.Pallichokrasnale.Tymzajmęsię
osobiście.

AgatkabyłagotowajechaćdoKrasnalnachoćbyjutro.Jolanadalsięwahała.

background image

-Najlepiej,żebyśmyjechałyobie-namawiałająAgatka.-Samaniewielezdziałam-

przyznałaszczerze.-Aisamochódbysięprzydał.

-Wiemprzecież-westchnęłaJola.-Myślisz,żebymniechciała?!AlejadęzMaćkiemnadmorzeitego
niedasięodwołać.Raz,żeniemogęzepsućwakacjiwłasnemudziecku,dwa,żegdybymopodobnym
pomyśletylkowspomniałaPawłowi,tozarazbysiędomyślił,żecośrazemkombinujemy.Awtedy,sama
wiesz...Postaramsiędołączyć,jakwrócę.

-Wiem.Niestety,maszrację.Alejednakszkoda.

-Taktojest,jakczłowiekniejestpanemswojegożycia.Atydaszradęwyrwaćsięzdomu?

-Bezproblemu.SzymonchętniepodrzucimnieznowuBożenie.Wystarczy,żedostanęoficjalne
zaproszenie,aotosiępostaramjeszczedzisiaj.Wiesz-uśmiechnęłasięchytrze.-

Ostatniobyłamtrochęuciążliwa,aletengipsdoprowadzamniedoszału.-Stuknęłaopatrunkiemo
krawędźstolika,ażzabrzęczałyfiliżanki.

-Wystarczy-powstrzymałająJola.-Wrolizłośnicyjesteśbardzoprzekonująca.Jedźirozejrzyjsię
trochę.Tylkobłagam,niezróbjakiegośgłupstwa!-przestrzegłaprzyjaciółkę.

Znałajejmożliwościjakniktinnyiwolałanadniączuwać,choćbyzdaleka.-Maszmiobiecać,żezanim
podejmieszjakąśdecyzję,najpierwdomniezadzwonisz-zastrzegła.-

InaczejbezskrupułównaskarżęSzymonowiionjużzrobiztobąporządek.Tojak,obiecujesz?

-Obiecuje,obiecuję...

*

TymrazemdoKrasnalnaodwoziłjąSzymon.Niosłotozsobąpewneryzyko,aleAgatkazadbała,bymąż
niemiałczasunaszwendaniesiępookolicyirozmowyzmiejscowymi.Najpierwniechciałaczekaćdo
weekendu,cobyłozrozumiałe,aprzedsamymwyjazdemgrzebałasiętakdługo,żeniemieliszans
dotrzećnamiejsceprzedwieczorem.AponieważSzymonaczekałajeszczedrogapowrotna,ograniczył
czaswizytydominimum.

Bożenanaszczęścieniepalnęłażadnegogłupstwaikochającymążodjechałzbłogą,choćzłudną,
świadomością,żepozostawiażonępoddobrąopieką.

AgatkapomachałamuzdrowąrękąnapożegnanieibezzwłokizabrałasiędowyciskaniazBożeny
najświeższychinformacji.

-Icotamsłychaćnapierwszejliniifrontu?Wszystkiekrasnalezdrowe?

Bożenaniebyławnastrojudożartów.

-Tysobieżartujesz,ajakażdejnocyumieramzestrachu.DzwoniłamdoSławkaionmówi,żebyspuścić
psa,typrzeciwnie,każeszpsazamykać...Oszalećmożna!

background image

-Rekrutjestspuszczony?!-dlaodmianyzdenerwowałasięAgatka,gotowabieciratowaćulubieńca,
pókiniejestjeszczezapóźno.

-Spokojnie,siedziwgarażu-powstrzymałająBożena.-Zakogotymniemasz?-

prychnęłaurażona.-Niepozwolęnikomuskrzywdzićżywegostworzenia.Aletoniezmieniafaktu,że
ktościąglekręcisiępodmuramiiwkażdejchwilimożetuwleźćjakdosiebie.

Policjajużprzestałaprzyjeżdżaćnamojewezwania.Tłumaczążesąwpobliżu,żepatrolująokolice...I
coztego,jakconocsąnowewłamania?Tojestjakieśszaleństwo!Tojest...tojest...

OświcieBożenapoliczyłakrasnaleiodetchnęłazulgą.Niebrakowałożadnego.Tymrazemkataklizm
ominąłjejogród,cowcalenieoznaczało,żeprzestępcypróżnowali.PaniWandadoniosła,żewłamali
siędoMałkoszów,tychkołokościoła,iŚliwińskichzTopolowej.Takprzynajmniejgłosiłaporanna
plotkaibyćmożeposzkodowanychbędziewięcej.

Agatkazarazpośniadaniuruszyłanarekonesans.Kręciłasięwokolicykościoła-

licząc,żespotkatugdzieśposterunkowegoKarczmarkaizasięgniewieściuźródła.Instynktjejniemylił.

MłodypolicjantwracałwłaśniedokomisariatuinawidokAgatyCyryl,którapojawiłasięprzednim
znienacka,ucieszyłsięśrednio.Naucieczkębyłojużjednakzapóźno.

Pozdrowiłją,owszem,alenatymzamierzałpoprzestać.Poprzednimrazemspoufaliłsięzniązabardzoi
proszę,naskutkinietrzebabyłodługoczekać.Ledwosięspotkali,ajużpróbujewydrzećzniego
tajemnicesłużbowe.Odmówiłgrzecznie,alestanowczo.Toprawda,żenapisałamuraportipomogła
powiązaćzsobąkilkapozornieodrębnychfaktów,alewtedybyłaosobązainteresowaną,świadkiem
poniekąd,imógłzniąrozmawiaćnatematysłużbowe.

Dotycząceoczywiścietejjednejjedynejsprawy.Inatymkoniec.Zdołałjużpoznaćteosóbkęiwiedział,
żejestwścibskaponadmiarę.NadodatekuważasięchybazadamskiewcielenieSherlockaHolmesai
zamierzatu,najegoterenie,prowadzićprywatneśledztwo.

Niedoczekanie.

Agatkanatychmiastodgadła,cosięświęci,iokropniejąubodłarażącaniewdzięcznośćposterunkowego.
Jolajakzwyklemiałarację.Policjant,naktóregopomoctakliczyła,okazał

siętąprzysłowiowążmiją.Niegryzłwprawdzie,alewiłsięohydnie,syczałostrzegawczoiczekałtylko
naokazję,abyczmychnąćwjakąśdziurę.Miałaochotępowiedziećmucałąprawdęwtwarz,alezdrowy
rozsądekzwyciężył.Żmiipostanowiłaprzeciwstawićpijawkę.

Przyssaćsiędoposterunkowegoniepostrzeżenie,znieczulićrankę,wyssaćilesiędaispokojnieczyhać
nakolejnąokazję.

Taksięskładało,żepodążaliwtymsamymkierunkuitekilkadodatkowychminutpozwoliłoAgatce
odpowiednioprzygotowaćgrunt.Uśpiłaczujnośćofiaryzwyczajnągadkąszmatkąidoceludotarła
okrężnądrogą.Metodanapijawkęprzyniosłanadspodziewaniedobrerezultaty.Dowiedziałasięjednej,
alezatoniezwykleintrygującejrzeczy:wandaleniepoprzestalinaniszczeniukrasnaliwogrodach.Kilka

background image

sztukzostałoskradzionychirozbitychwnajdalszymzakątkuparku.Todawałodomyślenia.

*

FrontatmosferycznypodzieliłPolskęnadwienierówneczęści.Napółnocylałojakzcebra,natomiast
mieszkańcyśrodkowejipołudniowejczęścikrajuzmagalisięzfalątropikalnychupałów.Kąpielw
zimnymmorzustałapoddużymznakiemzapytania,asamowdychaniejoduniemogłozrekompensować
niedostatkówaury.Prognozypogodywskazywały,żetakistanrzeczyutrzymasięjeszczeprzezjakiśczas,
iJolazaproponowałarodziniezmianęplanówwakacyjnych.Odziwo,niktniezgłosiłsprzeciwu.Mężai
takmiałazgłowy,bosprawysłużboweniepozwalałymusięoddalićodWrocławianawetokrok,a
Maciekzadecydowałsam,żewolispędzićwakacjeudziadków.Idobrze,niechsiędzieckonałyka
świeżegopowietrza.

Jolamiałarozwiązaneręce.

Pierwszaczęśćplanuposzłanadspodziewaniegładko.Miałaurlop,niemusiałajużjechaćnadmorzei
zaczęłakombinować,jakspędzićchociażkilkadniwKrasnalnie.

Zaproszeniejużmiała.Chodziłotylkooto,jakzalegalizowaćwyjazd,niewzbudzającprzytympodejrzeń
męża.OdkądrazemzAgatkąwplątałysięwdwieaferykryminalnepodrząd,Pawełzrobiłsięogromnie
nieufnyiniepomogłyżadnezapewnienia,żenigdywięcej,dodwóchrazysztukaitympodobne.Co
gorsza,Pawełuważał,podobniezresztąjakmążAgatki,żemająnasiebiezływpływirazemporywają
sięnarzeczy,naktóreżadnaznichnieważyłabysięsamodzielnie.

Jolaprzyznawaławduchu,żewrozumowaniuPawłabyłospororacji,alewnioski,którewyciągała,były
skrajnieodmienne.Kiedyśjejżyciebyłozwyczajneażdobólu.

Poukładane,monotonneinudnejakflakizolejem.Igdybytakistanrzeczypotrwałtrochędłużej,skutki
mogłybybyćopłakane.OdrobinaszaleństwabyłajejpotrzebnajakrybiewodaiPawełmiałnaprawdę
ogromneszczęście,żezadowoliłasięrozwiązywaniemzagadekkryminalnych.Aleotymoczywiścienie
zamierzałamumówić.Odkądnarzuciłasobieautocenzurę,domężadocierałyjedyniestarannie
przefiltrowaneinformacje,niezawierająceżadnychwątkówsensacyjnych.Anisłowemniezająknęłasię
oporwaniachkrasnaliczypodejrzanychosobnikachczającychsięnamurze.Ateraz,kiedydoszłydotego
jeszczeaktywandalizmuiotruciapsów,liczyłasiędosłowniezkażdymsłowem.Pokażdejrozmowie
telefonicznejzAgatkąsprawdzała,czyniemawypiekównatwarzyibłyszczącychoczu.Idopierogdy
emocjeopadły,pokazywałasięmężowi.

WrelacjachJoliAgatkabyłaofiarąwypadku,prawieżeprzykutądołóżka,ajejjedynąrozrywkąbyły
odwiedzinynajlepszejprzyjaciółki.Wybiegtenmógłusprawiedliwićweekendowewyjazdy,alena
dłuższąmetęnależałoznaleźćjakiśinnypretekst.Jechaćmusiałakoniecznie,bosytuacjazaczęłasią
zaostrzaćichciałabyćnamiejscu,kiedydojdziedowybuchu.Tylkojaksięurwaćzdomu?

Przyjaciółkimaglowałytentematjużodgodziny,niestetyzmiernymrezultatem.

Wszystkiepomysłybyłydobani.

-Możeszsięjeszczepowołaćnaprawodoodpoczynkuzdalaodmiejskiegozgiełku-

background image

podsunęłaAgatka.

-Chodzioto,żeniktmniewdomunasiłęnietrzyma.Wręczprzeciwnie,nawetwypycha.Potrzebuję
dobrejwymówki,żebyuzasadnić,dlaczegouparłamsięjechaćwłaśniedoKrasnalna,kiedymogę
wszędzieindziej,rozumiesz?To,żetytamakuratspędzaszwakacje,jestokolicznościąwysoce
obciążającą.AjakPawełcośzwącha,toposkarżySzymonowiinawetsięniespostrzeżesz,jakzmienisz
miejscepobytu.Kurczę,jakietowszystkojestzamotane...

-Najlepiejbybyło,żebyPawełsamzsiebiewyszedłzpodobnąpropozycją.Tylkojakgodotego
nakłonić?-westchnęłaAgatka.-Możebygopoddaćjakiejśhipnozie?„WyślijżonędoKrasnalna,wyślij
żonędoKrasnalna...”.Szeptajmutodouchawfaziegłębokiegosnu,możemusięutrwaliw
podświadomości-zażartowała.

-Tojestnawetniegłupiamyśl-zauważyłaJola.-Wywieranieustawicznejpresjiprzynosizczasem
spodziewanerezultaty,tylko,niestety,trwadośćdługo.Aletrudno,jeśli...

-Usłyszałachrobotprzekręcanegoklucza.-Muszękończyć,zadzwoniępóźniej.Pa.

Rozłączyłasię,alenieodłożyłasłuchawkiikiedyzorientowałasię,żePawełznajdujesięwzasięgu
głosu,rozpoczęłamonolog.

-Przecieżwiesz,żenieotochodzi!Baseniwillazogrodemtoniewszystko...Głupotyopowiadasz!To
chybaoczywisteinikogoniemuszępytaćozgodę!Tuchodziocoścałkieminnegoityakuratpowinnaś
mnierozumiećjaknikt,boteżsiedziszsamawtejwiosce.Tak,wiem,toprzezgips...O,jesteś?!-Jola
udała,żedopieroterazzobaczyłamęża,iszybkozakończyłasymulowanąrozmowę.

-Kogoniemusiszpytaćozgodę?-zainteresowałsięPaweł.Położyłnastolezgrzewkęwodymineralnej,
otworzyłdrzwilodówkiizacząłprzestawiaćprodukty.

-Ciebie-wyjaśniłaJola.-Dośrodkazmieszcząsiętylkodwiebutelki,resztęwstawdoszafkiprzy
zlewie.

Pawełzastosowałsiędoinstrukcjiżonyijakbyodniechceniawróciłdopoprzedniegowątku.

-Awjakiejsprawie?

-Urlopu.

-Icoztymurlopem?-drążył.Skoroniemówisama,należytozniejwyciągnąć.

Jolauśmiechnęłasięniewinnieiprzytoczyłamężowidomniemanąrozmowęzprzyjaciółką.

-PowiedziałamAgatce,żeniejadęnadmorze,toonapowiedziała,żejakchcę,tomogęprzyjechaćdo
niej,botajejkrewnamadużydom.Topowiedziałam,żesięjeszczezastanowię,aonapowiedziała,że
nieoczekujeodpowiedziodrazu,borozumie,żenajpierwpowinnamciebiespytaćozgodę.Tojej
powiedziałam,żenikogoniemuszępytaćozgodę.Iniechodzioto,gdziepojadę,tylkozkim.Agatkęteż
podrzucilitejkuzyncejakkukułczejajoionaakuratpowinnamnierozumieć.

-Przecieżmówiłaś,żematamświetnewarunkidoodpoczynku.-Pawełczuł,żezarazbędąwałkować

background image

nieśmiertelnytematwspólnychwakacji,aniemiałochotyznowusiętłumaczyćnadmiarempracy.

-Jawiem,żetwojapracajestbardzoważna-Jolaprzytuliłasiędomężaizrobiłasmutnąminkę-ale
możemoglibyśmysięwyrwaćgdzieśrazem...Natrzy,góraczterydni...

-Kochanie,przecieżprzerabialiśmytojużkilkarazy.Tobardzoważnainwestycjaidlategomuszębyć
stalenamiejscu.Przecieżwiesz,żedzwoniądomnienawetwnocy...Aletymaszurlopirzeczywiście
powinnaśodpocząć...

-Odpocząć,dobresobie!-przerwałamuJola.-Jaktosobiewyobrażaszwpraktyce?

Mamjechaćsamadojakiegośpensjonatuiudawaćstarąpannęlubsłomianąwdowę?

*

PawełpękłnastępnegodniawpóźnychgodzinachwieczornychiJolanatychmiastzawiadomiłaAgatę,że
akcjazakrojonanadużąskalęzostałauwieńczonasukcesem.Itonacałejlinii.

-Udałosię,przyjeżdżamnacałedwatygodnie-szepnęładosłuchawki.Mogłamówićswobodnie,bo
Pawełbrałprysznic,alekonspiracjaweszłajejwkrew.

-Októrejbędziesz?

-Gdzieśprzedpołudniem.Wcześniejniedamrady.Poczekam,ażPawełpojedziedopracy,żebynie
pomyślał,żemizabardzozależy.Wżyciu,jakwfilmie,trzebagraćswojąrolędokońca-rzuciła
sentencjonalnie.

-Ażmisięwierzyćniechce,żetakcitołatwoposzło.-Agatkabyłapełnapodziwudlasprytu
przyjaciółki.

-Mamnadzieję,żenieskonsultujesięzSzymonem,bowspólnymisiłamimoglibydojśćdo
niewłaściwychwniosków.

-Otosięniemartw.PókiPawełjestprzekonany,żesamwpadłnatenpomysł,jesteśmybezpieczne.Czy
wiesz,żeonciebieuważazatakzwanemniejszezło?-zachichotała.-Jegozdaniemwyjazddo
Krasnalnajestowielebezpieczniejszyniżpobytsamotnejkobietywjakimśpodejrzanympensjonacie,
pełnymwakacyjnychpodrywaczyisłomianychwdowców.

Wnioskiwysnułsobiesam,jamutylkopodsunęłammateriałdoprzemyśleńispecjalnieniewracałamdo
tejsprawy,żebynieprzedobrzyć.Trochętotrwało,aleprzyniosłooczekiwanyskutek.Niewyobrażasz
sobie,jakciężkomibyłozachowaćpowagę,kiedyrozwinąłprzedemnąszerokiwachlarzmożliwości,
jakieniesiepobytwluksusowejwillizprzyjaciółkąuboku.Ijakmuulżyło,kiedywkońcudałamsię
przekonać.

-Tylkonieprzesadźztymbrakiementuzjazmu-przestrzegłająAgatka.-Udajpogodzonązlosem...

-Muszękończyć-przerwałaJola.-Pomyśl,conambędziepotrzebnenamiejscu,izadzwońrano.No
wiesz,latarkiitakietampodobne...

background image

*

Jolapogłębszymzastanowieniudoszładowniosku,żenanowymmiejscunieśniłojejsięnic.Takteż
odpowiedziałanapytaniepaniWandy.

-Naprawdęnic?

-Niestety.Mniewogólerzadkocośsięśni,ajużkiedyjestemzmęczona,tonigdy.

Miałaprawobyćzmęczona.Najpierwpodróż,potemrajdpomiasteczku,ajakbytegobyłomało,do
późnejnocyplotkowałyzAgatką.Nicdziwnego,żepadłajakkłodaispaładoranasnem
sprawiedliwego,araczejsprawiedliwej.Terazzatobyłarześka,wypoczętaigotowadopodjęcia
każdegowyzwaniachoćbyodzaraz.

-WnocybyliuIrenkiDzidkowskiej-doniosłaniezawodnapaniWanda,stawiającnastoletalerzykze
świeżutkimtwarożkiem.-Zrobiliswojeiuciekli.Żeteżkarynatakichniema...

-TapaniDzidkowskatotakawysokachudapanizaparatemsłuchowym?-dopytywałasięAgatka.

-Tasama.

-Tojająznam!-ucieszyłasię.-Inawetwiem,gdziemieszka,niedalekoDomupodLwami.Bożena,
pamiętasz,woziłaśjejkrasnale?!

-Todługosięniminienacieszyła-mruknęłaBożena,któraodrananiebyłanastawionatowarzysko.

Idobrze,boprzyjaciółkizamierzałyspędzićdzieńpracowicieitrochęsięobawiały,żeBożenabędzieim
sięplątaćpodnogami.

Urwałysiębezproblemu,zarazpośniadaniu,ijużpokilkuminutachczaiłysięwpobliżumiejsca
przestępstwa.Agatkapierwszadojrzałazaparkowanyradiowózibłyskawicznieskręciławboczną
uliczkę.

-Popełniłyśmymałyfalstart-zauważyła.-Policjajeszczesiętamgrzebie.Poczekamy,ażskończą,lepiej
zabardzonierzucaćimsięwoczy.

-Tiszejediesz,dalszebudiesz-Jolaprzytoczyłarosyjskieprzysłowie,idealniepasującedosytuacji.

-Dokładnietak.Myrobimyswoje,policjaswojeizobaczymy,ktopierwszydotrzedocelu.

-Naraziemamyremis,itobezbramkowy.

-Bomoimzdaniemzadużouwagipoświęcamyskutkom,zamiastsięskupićnaprzyczynach.Pytanienie
powinnobrzmieć„kto”,tylko„dlaczego”.Jakmyślisz,dlaczegoktośzadajesobietyletrudu,żeby
niszczyćtekrasnale?

-Wariat!-bezwahaniaodpowiedziałaJola.

-Tego,niestety,niedasięwykluczyć.Maszjeszczejakieśskojarzenia?

background image

-Tłucze,żebyzobaczyć,cojestwśrodku.

-Acokrasnalmożemiećwśrodku?-zdziwiłasięAgatka.

-Krasnaladuszyczkęigipsoweserduszko.-Joli,jakwidać,dopisywałdobryhumor.

-Wygłupiaszsię,ajapytampoważnie.

-Napoważnietoupieramsięprzywariacie.Samaprzyznasz,żeto,cotenczłowiekwyczyniaponocach,
normalneniejest.Dotegomordujebezbronnezwierzęta,atojużjestprawdziwazbrodnia!

Przyjaciółkizawróciłyipowolizbliżałysiędoceluwyprawy.Wyjrzałydyskretniezzarogui
upewniwszysię,żeradiowózzniknął,bezobawpchnęłyskrzypiącąfurtkę.

PaniDzidkowskawyglądałanazmartwionąibezwątpieniaprzestraszoną.Mieszkałasamawstarym
domuiobawiałasię,żedrugiejtakiejnocnejwizytyjejskołatanesercemogłobyjużniewytrzymać.

-Wytłukliwszystkie,codojednego?-upewniłasięAgatka.

Staruszkaprzytaknęła.

-Notomożepanispaćspokojnie-pocieszyłakobietę.-Więcejsiętuniepojawią,boipoco?Głowado
góry,paniIreno.Amożemyzobaczyćzbliska,jaktowygląda?

-Proszębardzo,jeślitopanieinteresuje-wyraziłazgodępaniDzidkowska.-Tylkobezemnie,jajużsię
dośćnadzisiajnaoglądałam.Wystarczy.

Krasnale,raczejichszczątki,rzeczywiścieprzedstawiałyżałosnywidok.Jolanatknęłasięnależącą
luzemgipsowągłowęidoturlałajądonajbliższejkupkigruzu.Przykucnęłaiodruchowozaczęła
dopasowywaćdosiebieposzczególnekawałki.Kiedyś,bardzodawnotemu,wpodobnysposób
próbowałaposkładaćstłuczonąskarbonkę,alesięnieudało.

-Agatka,zobacz-tenkrasnaljestwśrodkupusty!

-Icoztego?

-Amiałaśkiedyśporcelanowąświnkęskarbonkę?

*

WnajdalszymzakątkuogroduBożenyodbywałasięnaradawojenna.Jolauważała,żerozwiązanie
zagadkikryjesięwewnętrzukrasnali,więcsugerowałakasacjęjednegoskrzata.

Wcelachnaukowychoczywiście.

-Ludziezawszechowającośwśrodkuczegoś-dowodziła.-Jeszczeniedawnoniewierzyłyśmy,że
możnaukryćmonetęwstrusimjaju,ajednakokazałosiętofaktem.Krasnalemożnawykorzystać
dokładniewtymsamymceluinawetnietrzebasięzbytnionapracować.

background image

Zalaćgipsemipokłopocie.

-Można,tylkopoco?-powątpiewałaAgatka.

-Nadtymbędziemysięzastanawiaćpóźniej.Pytanienaterazbrzmi:czycośjestwśrodku?Ategonie
dowiemysiębezsekcjizwłok-zażartowała.-Ktonieryzykuje,tenniewygrywa-próbowała
przeciągnąćprzyjaciółkęnaswojąstronę.

-Niemożemytegozrobić-upierałasięAgatka.Jejopórdotyczyłjedynietechnicznejstrony
przedsięwzięcia.Ciekawośćzżerałająodśrodkaizkażdąminutąprotestowałacorazsłabiej.-Na
pewnosąinne,bardziejhumanitarnemetody.Możnabyjeprześwietlićalboopukać...pocozaraztłuc?
Takitomografkomputerowy,naprzykład,pasowałbynamidealnie...

-Niesposóbsięztobąniezgodzić,aleraczejniemamytomografu.Ajaksięniema,cosięlubi,tosię
lubi,cosięma.Amojametodajestszybkaitania-kusiłaJola.-Dziśpytanie,dziśodpowiedź!Tojak,
lecimyztymgipsem?

-Ajaknaszłapiąnagorącymuczynku?Niewytłumaczymysiędokońcażycia,żezpozostałymiaktami
wandalizmuniemiałyśmynicwspólnego.

-Otobędziemysięmartwić,jaknaszłapią.Zresztązwycięzcówniktnieosądza,amamprzeczucie,że
namsięuda.Rozwiążemyzagadkę...

-Dobrze,tylkonietu-skapitulowałaAgatka.-InicniepowiemyBożenie.Mogłabyniezrozumieć
naszychmotywacji.Onatraktujetekrasnaleprawiejakczłonkówrodziny,amymusimysięobejśćznimi
gorzejniżpomacoszemu-westchnęła.

-Toco,pakujemydelikwentawkociwywozimyzamiasto?-Jolizabłysłyoczy.Naglezaczęłojejsię
śpieszyć.-Kocmamwsamochodzie,aleprzydałobysięcościężkiego,młotekalbołom.TenmążBożeny
machybawdomujakieśnarzędzia?

Agatcejeszczejednamyślniedawałaspokoju.

-Możenajpierwwytypujmyofiarę?-zaproponowała.

-Toakuratjestoczywiste.Bierzemytego,któregopróbowaliwynieśćzłodzieje.Raczejwiedzieli,co
robią,amyniemusimydziałaćwciemno.

-Napoleonka?-niemogłauwierzyćAgatka.

-Napoleonka!

-TylkonieNapoleonka!-zaprotestowała.-ToulubieniecBożeny.Niemożemyprzecież...

MinaJoliwskazywała,żeona,owszem,możeiniezawahasięprzedniczym.

-Bożenanaszabije,jaksiędowie...Ajużnapewnowyrzucizdomu,przecieżrobimyjejokropne
świństwo!

background image

-Niedowiesię,bojejniepowiemy.Aczegooczyniewidzą,tegosercunieżal.Pokaż,gdzieonstoi,aja
jużzajmęsięresztą.

Agatkazciężkimsercemzaprowadziłaprzyjaciółkęwokolicefontanny.

-Toten.-Wskazałapalcemnanajmniejszegozeskrzatów.

-Idealny!-ucieszyłasięJola.-Lekkiiporęczny.Niebędziekłopotuztransportem.Z

tymwielkimobokbyłobyznaczniegorzej.Teżmajakieśimię?

-Herkules.

-Pasujedoniego.Tozrobimytak...-Ściszyłagłos,jakbyktośmiałjepodsłuchać.-Tyidźdodomui
poszukajsprzętu,ajasobiesamaporadzęzzaładunkiem.WrazieczegopowieszBożenie,żenietknęłaś
Napoleonkanawetpalcem,itobędzieprawda-zachichotała.

-Spotkamysięprzysamochodzie.

JolawrzuciłaowiniętegowkockrasnaladobagażnikainiecierpliwieczekałanaAgatkę.

-Ico,nieznalazłaś?-zapytała,kiedyAgatkapojawiłasiękwadranspóźniejzpustymirękoma.

-Znalazłam,tylkotakiwielki,żesamaniedamrady.Mamtylkojednązdrowąrękę,jakbyśzapomniała.

-Ciekawe,pocokomutakimłot?-zdziwiłasięJola,kiedyAgatkazaprowadziłająnamiejsce.Ujęła
trzonekwobiedłonieiwykonałapróbnyzamach.Wporządku,damradę...

ZjechałyzszosynaleśnądrogęipojakichśstumetrachJolazatrzymałasamochód.

Pchaćsiędalejniebyłosensu.Gdybyktośzapytał,zawszemogłypowiedzieć,żezatrzymałysięna
siusiu.

-Zrobimytotu,namiejscu-zdecydowałaJola.-Zjednejstronyosłoninassamochód,azdrugiejte
krzaki.Terazpolasachmałoktosiępęta,sezonnajagodysięskończył,anagrzybyjeszczezawcześnie.

-Alezatoładniepachnieżywicą-ożywiłasięAgatka.Wysiadłapierwszaiterazniemogłasię
doczekać,kiedyJolaopróżnibagażnik.Zdążyłasięjużpozbyćwszelkichwątpliwościnaturymoralneji
terazniecierpliwiesekundowałaprzyjaciółce.-Tubędziewsamraz-wskazałanazielonąpoduchę
mchu.

JolarozłożyłakocykiumieściłananimNapoleonkawpozycjipionowej.

-Notododzieła!-zawołałaizamachnęłasięmłotem.

-Tylkoniewgłowę!-pisnęłaAgatka.

Jolaopuściłaśmiercionośnenarzędzieizciekawościąprzyjrzałasięprzyjaciółce.

background image

-Amyślisz,żejemutozrobijakąśróżnicę?-zapytałaironicznie.

-Jemunie,alenamiowszem.Jakgowalnieszodgóry,toutrącisztylkogłowęibędzietrzebapoprawiać
-wyjaśniłaAgatka.-Lepiejpołożyćgonabrzuchuicelowaćwplecy,wtedyodrazupęknienakilka
kawałków.

Jolapchnęłakrasnalanogąijużbezprzeszkódwykonaławyrok.Odłożyłaniepotrzebnejużnarzędziei
uklękłaobokAgatki.Przeznastępnepięćminutpracowicieprzeszukiwałykupkęgruzu,nieomijając
żadnegokawałkagipsu.Wmiaręupływuczasuichruchystawałysięcorazwolniejsze,anatwarzach
rysowałsięgrymasrozczarowania.

-Niczegotunieznajdziemy.-PierwszaodezwałasięAgatka.Wytarłarękęomechipodniosłasięz
klęczek.-Tocoterazrobimy?

-Nocóż...-westchnęłaJola.Tylkoonawiedziała,jaktrudnobyłojejpogodzićsięzporażką.-Teraz
pozostajenamjedyniezatarcieśladów.-Wyjęłazbagażnikasaperkę,wykopałapłytkidołek,wsypałado
niegozawartośćkocaistarannieudeptałapowierzchnię.-

Notonictuponas-zarządziłaodwrót.

*

BożenazauważyłazniknięcieNapoleonkadopieronastępnegorankainieomieszkałapowiadomićotym
fakciepolicji.Prawdęmówiąc,zrobiłatakiraban,żewsprawiejednegozaginionegokrasnala
przyjechałoażdwóchpolicjantów.

Przyjaciółkistałyzarozłożystymjałowcemiprzyglądałysięwszystkiemuzukrycia.W

nocyspadłdeszcz,zacierającewentualneślady,więcnieobawiałysięodkryciajakichśobciążającychje
dowodów.Mimotoobiemiałylekkiegokacamoralnego.Skorosprawązajmowałasiępolicja,to
wynikałoztego,żepopełniłyprzestępstwoipowinnyponieśćkarę,anatowcaleniemiałyochoty.
Działałyprzecieżwdobrejwierzeinieichwina,żetakdobrzezapowiadającasięteorialegław
gruzach.Dosłownieiwprzenośni.

-Tamtenwyższytotenmójposterunkowy-oznajmiłaAgatka.-Aleniepójdęsięznimwitać,zkilku
przyczyn.

-Czyżbyawansował?-zdziwiłasięJola.-Manapagonachjakiegośptaszka,atobybyłsierżant.

-Niemożliwe.Raczejgopowinnizdegradowaćzabrakwynikówwśledztwie.

-Amożetojestbelka,nieptaszek?-zwątpiłaJola.-Trochęzadalekostoimy.

-Jawogóleproponujęsięzmyć.Nictuponas.Lepiejchodźmydomiastasprawdzić,czyprawdziwi
przestępcypracowalitejnocy.Jeślidowiedząsięonaszymwyczynie,gotowipomyśleć,żewyrosłaim
konkurencja.

-BierzemyzesobąRekruta?-zapytałaJola.

background image

-Pewnie,niechsięzwierzaktrochęprzewietrzy,przecieżniemożemygotrzymaćwzamknięciuprzez
całądobę.Pozatympiestoświetnykamuflaż.Możnałazićtamizpowrotem,przystawać,obserwowaći
nikomusiętoniewydapodejrzane.Aspróbujrobićtosamobezpsa.

JolazałożyłaRekrutowispecjalneszelkiiujęławdłońsmycz.

-Patrolzpsemgotowydospaceru-zameldowała.-Tobieteżdobrzezrobitrochęruchu,całyczas
ziewasziziewasz.

-Całąnocswędziałamnieręka-poskarżyłasię.-Prawieokaniezmrużyłam.

-Pewniesumieniecięgryzło-podsunęłaJola.

-Wrękę?

-Botosięrobinatlenerwowym.GryzłocięweWrocławiu,boniechciałaśjechaćdoEgiptu.Potem
przestało...

-Wróciło,znowuprzestało...Dajspokójztąpsychoanalizą.Zobacz,wystawakrasnali-

zdziwiłasięAgatka.

Rzeczywiścienawąskimkawałkutrawnikatużprzychodnikustałookołotrzydziestugipsowychfigurek.
Ustawionychciasno,jednaprzydrugiej,wnieładzie,bezzachowaniajakichkolwiekzasadkompozycji.

Przyjaciółkiprzyglądałyimsięzzainteresowaniem.

-Ażdziwne,żewszystkiecałe-zauważyłaAgatka.

Kilkadziesiątmetrówdalejnatknęłysięnapodobnyobrazek,ztymżekrasnalibyłoznaczniemniej.
Dokładniejedenaście,jakpoliczyłaJola.

-Czyżbynocnirabusiewrócilidostarychprzyzwyczajeń?Znowuporywajązamiastniszczyć?

-Podrugiejstronieulicytosamo-zobacz.

-Możeszykujesięwielkiexoduskrasnali.

-MożedostaływizydoStanówiszykująsiędowyjazdu-zachichotałaAgatka.

ZagadkęwyjaśniładopieropaniGenowefa,emerytowananauczycielka,którąAgatkapoznałana
wyprzedażywDomupodLwami.

-Abotoludziejużcałkiemztegostrachupowariowali-oznajmiłastaruszka.-Niktniemaochoty
czekać,żebymujakieśzbirywłóczyłysięwnocypoogrodzie.Strachzdomuwyjść,strachpsa
wypuścić,aniewiadomo,cosięjeszczemożezdarzyć.Toludziesobieradzą,jakpotrafią.Jedni
wyrzucająkrasnalenaulicę,jaktetutaj,ainniprzeciwnie,zabierajądodomu.Byleniestałynazewnątrz
iniekusiłytychbandziorów.

background image

-Aciprzestępcyco,nieidąnałatwiznę?-zdziwiłasięAgatka.

-Idą,idą.NiechpanisięprzejdzienaSłowackiego,totaulicazaszkołą,potłukliwszystkowdrobny
mak.NaDobrejteżbyliinaMłynarskiej.Adotychtutajtojeszczeniezdążylisiędobrać,wystawilije
dopierodzisiajrano.Zobaczymyjutro,coznichzostanie.

*

Agatkamiałapomysł.PrzyszedłjejdogłowyzarazporozmowiezpaniąGenowefą,alepotrzebowała
trochęczasu,żebyprzemyślećtoiowo.TużpoobiedziewyciągnęłaJolędoogroduizdradziłaszczegóły
planu.

-Zastawimypułapkę!-oznajmiłazbłyskiemwoczach.-Wystawimynaszekrasnalezabramęizaczaimy
sięnatychwandali.

-Ajakjużchwycąprzynętę,tobędziemyichłapałygołymirękami,co?-zakpiłaJola.-

Czterema,wtymjednąwgipsie.Zapomnij,jasięnatoniepiszę.-Jolaniespodziewaniestanęła
okoniem.

-Zarazłapać-wzruszyłaramionamiAgatka.-Przecieżmożnasięprzyczaić,poobserwować,aprzy
odrobinieszczęściapstryknąćjakąśfotkę.Conamszkodziprzynajmniejsięzastanowić?-kusiła.

Jolinietrzebabyłodługonamawiać.Podglądaćtozupełniecośinnegoniżłapać.

Przyjaciółkiwyszłynaulicęiprzeszłokwadranszastanawiałysięnadwyboremodpowiedniegomiejsca
nazasadzkę.Miejscemusiałobyćodulicy,żebysprawcymoglidowolioglądaćprzynętę,inaterenie
odkrytym,abyewentualnimyśliwimogliswobodnieobserwowaćzwierzynę.

-Tubędzieidealnie-zdecydowałaAgatka.-Nasamejgranicyposesjiibliskolatarni-

wyliczałaplusy-więcbędziedośćjasno,atawierzbarosnącawnarożnikudoskonalemaskujeszczyt
muru...

-O,nie,natomnienienamówisz!-JolawlotpojęłaintencjeAgatkiigorącozaprotestowała.Niemiała
ochotyspędzićnocy,leżącplackiemnamurze,itosamotnie,boAgatkazrękąnatemblakumogłaco
najwyżejsekundowaćjejzdołu.

-Dlaczegonie?

-Bojestmałopraktyczne.Może,naprzykład,wnocypadać,tekoty,któretamsięwylegują,mogą
narobićrabanu,awrazieczegociężkosięstamtądewakuować.Zresztą,pocomamtamwłazić,skoroi
takniebędęsięnanichrzucaćzgóry?Mamlepszypomysł.

Możemałooryginalny,alewypróbowany.Poczekamywsamochodzie...

-Samochód!-zawołałaAgatka.-Tojednakprawda,żenajlepszesąnajprostszerozwiązania.Tytomasz
zawsześwietnepomysły.Wieszco?Zrobimyodrazupróbęgeneralną,tyzostańtu,będzieszrobićza
krasnala,ajapobiegnęizobaczę,skądnajlepiejwidać.Azachwilędamciznać,toskoczyszpo

background image

samochódizrobimypróbęgeneralną.

Wsamochodziebyłopiekielniegorąco,aletobyłajedynawadanowegostanowiskaobserwacyjnego.I
tymczasowa,bojaksłuszniezauważyłaAgatka,wnocybędzieznaczniechłodniej.

-Ijakbyco,tonawetmożemyichśledzić-rozzuchwaliłasięJola.

Nawszelkiwypadek,abyniktniezająłimmiejscaparkingowego,postanowiłyzostawićpojazdna
przyszłymposterunkuizająćsiękompletowaniemniezbędnegosprzętu.

Niestety,misternyiwnajdrobniejszychszczegółachdopracowanyplanrozbiłsięoniezrozumiałyopór
Bożeny,którastanowczoodmówiławypożyczeniakrasnali.

-Nie!Nie!Ijeszczeraznie!-zawołałaoburzona,tupiącprzytymnogązezłości.Iniepomogły
argumenty,żebędąmiałykrasnalenaokuiżebędą,gdybyzaszłatakapotrzeba,bronićichjakwłasnych.
Nieuwierzyła.Agatkanajejmiejscuteżbyniewierzyła.Nawojnie,jaktonawojnie,stratysą
nieuniknione.Bożenapowinnazrozumieć,żechowaniegłowywpiasekproblemunierozwiąże.

-Aktocipowiedział,żetetwojeskrzatybędąbezpieczniejszewogrodzieniżnaulicy?

-zaczęłazinnejbeczki.-Chceszczekaćzzałożonymirękoma,ażsięzdarzynajgorsze?

Obudziszsięktóregośdniaizobaczysz,żecałytwójbajkowyświatzamieniłsięwjednążałosnąkupę
gruzu!Zastanówsię,albonampomożeszuporaćsięztymproblemem,albo...-

zawiesiłagłos

-Wydasznaniewszystkiewyrokśmierci!-podjęłaJola.-Notoco,namyśliłaśsię?-

zapytałapochwili,boBożenaprzestałasięodzywać.

-Niewiem...

-Czegoniewiesz?!

-Niewiem,muszęzarazzadzwonićdoSławka-zawołałaBożenaiwybiegłazpokoju.

-IcojejtenSławekpomoże?!-zdenerwowałasięAgatka.-Przyślejejoddział

komandosówdoochronykrasnali?

-Ostatnioprzysłałpsa-przypomniałaJola.-Toterazmożeprzyślewięcejpsów-kpiła.

-Czyonakiedykolwiekpodjęłasamodzielniejakąśdecyzję?

-Owszem.Powiedziała„tak”wkościeleimoimzdaniemtobyłaniezwykletrafnadecyzja.

Bożenadebatowałazmężemponadpółgodzinyipozakończonejrozmowie,niebezsatysfakcji,
oświadczyłagościom,żepodtrzymujestanowczewetowsprawiekrasnali.

background image

-Sławekzakazałwszelkichakcjizaczepnychipowiedział,żewszystkimsięzajmie.

-Acomianowiciezrobi?-zapytałaJola,chociażniespodziewałasięodpowiedzi.DlaBożenyproblem
przestałistniećinieinteresowałojej,wjakisposóbzostanierozwiązany.

Przyjaciółkispojrzałynasiebiewymownieipogodziłysięzporażką.Wykradaniekrasnaliniewchodziło
wgrę.Poczymśtakimmusiałybyopuścićgościnnydom,itowtrybienatychmiastowym,amiaływtym
miasteczkujeszczesporodozrobienia.

-Mamnadzieję,żeBożenanigdysięniedowie,cozrobiłyśmyzjejukochanymNapoleonkiem-
powiedziałaAgatka,kiedyjużzostałysame.

-Askądsięnibymadowiedzieć?Mybędziemymilczećjakgrób,anaszaofiarależysiedemkilometrów
stąd,trzydzieścicentymetrówpodściółkąleśnąiteżnikomuniepowie.

Tosięnazywazbrodniadoskonała.

Zarazpokolacjiprzyjaciółkiudałysięnamałyrekonesanswcelustwierdzenia,jakiesąszansena
realizacjęplanuB.Jakośtrudnoimsiębyłopogodzićzmyślą,żenieodegrająwłapaniuprzestępców
najmniejszejroli.Doszłyteżdowniosku,żezaprzynętęmogąposłużyćjakiekolwiekkrasnale,
niekoniecznieteodBożeny.

-Stanowczozadużotychprzynęt-zauważyłaJola.-Niedamyradynadtymzapanować.Żebytochociaż
najednejulicy,tojeszcze.Zobacz,ranostałytylkonaniektórychchodnikach,aterazsąprawiewszędzie.
Epidemiajakaśczyco?

-Strachpodobnojestzaraźliwy,ależebydotegostopnia?-sekundowałajejAgatka.-

Przecieżjeszczenawetnikogoniezabili.

-Nowłaśnie.Widzępolicjantapoprawej,tegotwojego-zameldowałaJola.-Corobimy?Idziemydalej
czyspadamy,zanimsięnamizainteresuje?

-WykorzystamygodoplanuC-niespodziewanieoświadczyłaAgatkaitymrazemudałojejsię
zaskoczyćJolę.-ToplanBzwykorzystaniempolicji-wyjaśniłaszybko,boposterunkowyKarczmarek
jakbyprzyspieszyłkroku.-Razemobstawimywiększyteren.Aterazrozdzielimysię,ciebieniezna,
mógłbysięspłoszyć.Przedstawięwassobieprzyinnejokazji.

-Mamzłeprzeczucia...-Jolamogłanapoczekaniuwymienićkilkanaściepowodów,dlaktórych
porządnyobywatelpowiniensiętrzymaćzdalaodpolicji,aleniebyłojużnatoczasu.MachnęłaAgatce
napożegnanieiweszładopierwszegozbrzegusklepu,jaksięokazałomonopolowego.Kolejki,niestety,
niebyłoiJola,niechcącwzbudzaćpodejrzeń,podługichkonsultacjachzobsługąnabyłabutelkęwina
chilijskiego.

-Niestety,niemamyczegoopijać-mruknęłaAgatkanawidokbutelki.Poburzliwejrozmowiez
posterunkowymKarczmarkiemhumorwyraźniejąopuścił.

-Ico,niedałsięnamówić?

background image

-Gorzej.Bezczelnieukradłnaszpomysłispuściłmniepobrzytwie.Kazałmisiętrzymaćzdaleka,groził
konsekwencjamiitakietam...-Agatkazrezygnacjąmachnęłaręką.-

Iniedałsobiewytłumaczyć,żedziałamypotejsamejstronie...

-Askądwiesz,żeukradłpomysł?-wtrąciłasięJola.

-Nagębiemiałwypisaneimałozeskóryniewyskoczył,takmusięspieszyłodokomisariatu.Teraz
pewniewypinapierśprzedkomendantemiczekanapochwały.

*

Bożenapróbowałazwalićnaniąszczepieniepsa,aleAgatkajakośsięwykręciłaodtegoprzykrego
obowiązku.Bojaktuwyjaśnićufnemuzwierzakowi,żetowszystkodlajegodobra?DałaRekrutowina
pocieszeniepsiegobatonaiobiecała,żejakbędziedzielny,todostaniedrugiego,ioddałasmycz
Bożenie.Samateżzabierałasiędowyjścia,tylkowprzeciwnymkierunku.Zamierzałasiętrochę
pokręcićpomieścieiprzewąchać,czypolicjazdecydowałasięnazastawieniepułapek.

Jolapojechałanaurodzinysyna,więcdowieczoramusiałasięzadowolićwłasnymtowarzystwem.
Postanowiłaniemarnowaćczasuizajrzećdoredakcjimiejscowejgazety,możepojawiłysięjakieśnowe
dowodynaudziałwaferzektóregośzewspółpracownikówburmistrza.Potemewentualniezahaczyćo
ratusz.Próbowałauchwycićchoćbynajdrobniejszyślad,boprawdęmówiąc,ichprywatneśledztwo
stanęłowmartwympunkcie,aczekanienajakiśniespodziewanyprzełombyłobardzomęcząceiwżaden
sposóbniepasowałodonaturyAgatki.

Okazałosię,żetymrazemniebyłnajważniejszycel,doktóregozmierzała,aletrasa,którąobrała.Dzięki
sprzyjającemuzbiegowiokolicznościnatknęłasięnamłodąrecepcjonistkęzośrodkazdrowiaiuzyskała
odniejbezcenneinformacje.

-O,jakdobrze,żepaniąwidzę!-ucieszyłasiędziewczyna,kiedywpadłynasiebieprzedmarketem.-
Tenchłopak,októregopanipytała,zgłosiłsiędonaswtedy,jakąśgodzinępopaniwizycie.Odrazu
chciałampaniązawiadomić,tylkoniewiedziałam,gdziepaniszukać.Nawetmyślałam,żepanijuż
dawnowyjechała.

Wstępbrzmiałzachęcająco.Obytakdalej,pomyślałaAgatkaizaprosiładziewczynędokawiarni.Na
siedzącorozmawiasięzawszelepiej,aimiłaatmosferasprzyjazwierzeniom.

-Atonapewnoon?

-On,on,odrazupoznałam,jaktylkowszedł!-Wyglądał,jakbysięzderzyłześcianą,aleproszęsięnie
niepokoić,nicpoważnegosięniestało.-Żadnychzłamań,tylkotrochęzadrapańistłuczeń,noinosmu
spuchłjakbania,aledoweselasięzagoi.

-Tokamieńspadłmizserca!-zawołałaAgatka.-Takrewnaasfalcie,samapanirozumie,mogłosię
skończyćowielegorzej.

-Pewnieżemogło,jakbynietrafiłonakaskadera,tylkonajakiegośzwykłegoczłowieka,ktowie,coby
było.

background image

-Kaskadera?-zdziwiłasięAgatka.

-Właściwietokandydatanakaskadera-uściśliłapanienka.-Boonimająunastakiośrodek
szkoleniowyiprowadząwakacyjnekursydlamłodzieży.Toznaczyniewsamymmieście,aleniedaleko,
wMogielnicy.Wtymdawnymdomuwczasowym,wiepani...

Agatkaniewiedziała,aleciekawienadstawiłauchainotowaławpamięcikażdyszczegół.Niewątpiła,
żejakiś'kursantrzeczywiściepotrzebowałpomocylekarskiej,aleniebyładokońcaprzekonana,czymiał
oncośwspólnegozwtargnięciemdoogroduBożeny.

Przecieżdlakaskaderapodobneurazytochlebpowszedni.Ryzykozawodowe.Ajużuadeptówtej
trudnejsztukiowypadeknietrudno.

Wyraziłagłośnoswojeobawy.

-Napewnonienaszkoleniu.-Recepcjonistkabyłapewnaswoichsłów.-Znimprzyjechałinstruktor,
okropniezły,icałyczasgadałcośoszczeniakachwdającychsięwbójkiizarzekałsię,żeniepuści
gówniarzawięcejdomiasta.Atenchłopakupierałsię,żesięzagapiłiprzewróciłnaskuterze.Opsiei
wypadkuniewspominał.

-Apaniniepytała?

-Nie,boniechciałamchłopakawkopywać.Skorosamniemówił,tochybamiałjakieśpowody?Onjest
bardzosympatyczny,tenAdam,istudiujenawrocławskiejpolibudziejakmójbrat.Taksobietrochę
rozmawialiśmy,boonprzeczytałnaidentyfikatorzemojenazwiskoiżartował,żedosiebiepasujemy,bo
onsięnazywaDoliniak,ajaDolinka.Imionateżmamypodobne,bojajestemAda,aonAdam.

Agatkamiałaogromnąochotęzobaczyćnawłasneoczy,jakwyglądaktoś,kogoznokautowałogrodowy
krasnal.Sądzączwrażenia,jakiewywarłnamłodejrecepcjonistce,chybanienajgorzej.Niestetymłody
człowiek,kuogromnemużalowidziewczyny,niepojawiłsięwięcejwośrodku.

PowyjściuAdyAgatkazamówiłasobiedrugąkawęipozwoliładziałaćswoimszarymkomórkom.
Zastanawiałasięmianowicie,jakpowinnaspożytkowaćświeżozdobytąwiedzęoperacyjną.Tropbył
wyraźnyiprowadziłprostodoośrodkaszkoleniakaskaderów.Problempolegałnatym,czypowinna
pójśćtymślademsamaczypoczekaćnaewentualnewsparcie-

Jolilubpolicji.Ostatniąopcję,zpowoduposterunkowegoKarczmarka,odrzuciłazobrzydzeniem.
Zawiodłasięnanimjakonaczłowieku,apodstępnejżmiiniebędzieprzecieżtorowaćdrogidoawansu.
Sprawdziładoświadczalnie,żezpolicjąwspółpracowaćsięnieda,iniezamierzałanigdywięcej
powielaćtegobłędu.PozostawałaJola,alenaniąmogłaliczyćnajwcześniejwieczorem,atooznaczało
stratękolejnegodnia.CzyliJolateżodpadała,bonależykućżelazo,pókigorące.Rozgrzeszywszysięw
myślach,Agatkapodjęła,jedynąsłuszną,jejzdaniem,decyzję.

Zapytałaodrogękelnerkę,potemkolejnedwienapotkaneosobyikierującsięnapółnoc,jużpo
kwadransieminęłaostatniezabudowaniaKrasnalna.

DoMogielnicybyłodalej,niżprzypuszczała.Drogagruntowa,którąpodążała,wiłasięmalowniczo,aza
każdympolemkukurydzy,któremijała,byłałąkaikolejnepolekukurydzy.

background image

Agatkazrobiłasobiemałypostój,przysiadłanastosiekamieniizlekkimniesmakiemprzyjrzałasię
swoimzakurzonymstopom.Klapki,takdobrzespisującesięwmieście,niespecjalnienadawałysiędo
długichwędrówek,aleniezamierzałazawracaćwpołowiedystansu.Żałowała,żeniezamówiła
taksówki,aleniestetywpadłanatenpomysłzapóźno.

Przezostatniedniporuszałasięwyłączniepieszoijakwidaćprzyzwyczajenieweszłojejwkrew.Do
tegotaMogielnicamiałasięjakobyznajdowaćwpobliżu.Zapomniałatylko,żesłowo„blisko”dla
każdegooznaczacośinnego.JedenstudentzRosjichwaliłsię,żemieszkawpobliżuMoskwy-
wystarczy,żewsiądziedopociąguijużposzesnastugodzinachmożekorzystaćzewszelkichuciech
stolicy.

Agatkaodetchnęłazprawdziwąulgą,kiedyzakolejnymzakrętemujrzaławreszciejakieśzabudowania.
Budynekjużzdalekawyglądałokazale,dotegowpobliżuniepasłysiężadnezwierzętagospodarskie,
więczałożyła,żeudałojejsiętrafićpodwłaściwyadres.Z

tablicynafurtcewyczytała,żemieścisiętuobecnie„Szkółkajazdykonnej”i„Letniaszkołakaskaderów”
orazmatuswojąsiedzibęmiejscowyzespółfolklorystycznyowdzięcznejnazwieKopciuszki.

Zodnalezieniemkaskaderówniemiałanajmniejszegokłopotu.Nadziedzińcugrupamłodzieżyćwiczyła
właśniewalkęnamiecze,wkładającwzajęciemnóstwozaangażowaniainieżałującpłuc.Przezbitewny
zgiełkztrudemprzebijałsięgłosinstruktora.Agatkapodeszłabliżejinamigidałaznać,żechciałaby
porozmawiać.

-Pięćminutprzerwy,panowie!-zarządziłinstruktor,awyczerpanebojembractwozwestchnieniemulgi
padłonatrawę.

-Dzieńdobry!-przywitałsięuprzejmiezAgatką.-Kandydatkadozespołuludowego,zgadłem?Jeśli
tak,tomuszępaniązmartwić-zespółmawłaśnieprzerwęwakacyjną.NaszesłynneKopciuszkiwznowią
działalnośćpożniwach.

-AwyglądamnaKopciuszka?

-Skądże,nakrólewnę-zaprzeczyłnatychmiastmężczyzna.-Tylkonieśmiałemwierzyćwtoszczęście,
żestoiprzedemnąkandydatkanakurskaskaderów.Jeślitak,toprzyjmępaniąodzaraz,itozotwartymi
ramionami.Jakpanisamawidzizatoczyłdłoniąłuk-

mamyogromnydeficytpłcipięknej.

Instruktorwyglądałnasympatycznego,aleAgatkawiedziałazdoświadczenia,żepozoryczęstomylą,
dlategozamierzałatrzymaćsięwłasnegoplanu.

-Niewykluczone,żeskorzystamzzaproszenia,aledopierokiedyzdejmąmigips-

odpowiedziałażartemnażart.-Naraziechciałamsiętylkotrochęrozejrzećizapytaćokilkaspraw.Bo
widzipan,mójsiostrzeniecmazacięciekaskaderskie...

-Jestpełnoletni?

-Niestety-westchnęłaAgatka.-Totakiedużedziecko,którerozpieranadmiarenergii,ichodzioto,

background image

żebytejegozainteresowaniatrochęukierunkować.Ikorzystajączokazji,chciałamsiędowiedzieć,czy
tencałykursjestwmiarębezpieczny.

InstruktorodrazuchwyciłprzynętęiAgatkamogłasobiewduchupogratulować.

Pomysłzsiostrzeńcemokazałsiędoskonały.Byłjakwytrych,którymotwierałakolejnedrzwi.

-Zwiedziłajużpanicałenaszegospodarstwo-powiedziałinstruktor,kiedywrócilinaplacćwiczeń.-
Możechcepanizamienićjeszczekilkasłówznaszymikursantami?-rzucił

propozycję,naktórąAgatkaochoczoprzystała.

-Uwaga,chłopcy,mamynowąkursantkę!

Agatkępowitałgradoklaskówiradosnewycie.

-Żartowałemniestety.

-Uuuuu.

-Jateżżałuję,alejeśliprzekonaciepanią,żeto,cotutajrobimy,jestwstuprocentachbezpieczne,to
możejeszczezmienizdanie.NaAdamaproszęniezwracaćżadnejuwagi.-

Wskazałpalcemnachłopakazpokancerowanątwarzą.-Wyglądawprawdziejakżywaantyreklama
ośrodka,alemogępaniązapewnić,żenawyglądzapracowałsobiesam,itowgodzinachwolnychod
zajęć.

*

Agatkapowolizaczęłażałować,żepochwaliłasięJoliswojąwycieczkądoMogielnicy.

-Aleniezaprzeczysz,żewnaszymśledztwienastąpiłznaczącyprzełom-wytoczyłanajważniejszy
argument.Całyczasświadomieużywałaliczbymnogiej,kładącnacisknato,żeuważasukceszawspólny
iniezamierzaeksponowaćwłasnychniebagatelnychosiągnięć.

Jola,zamiastzentuzjazmemprzyłączyćsiędośledztwa,obnosiłaobrażonąminęiczepiałasię
szczegółów.Siedziałanaburmuszonanafoteluiporazkolejnywyrażałaswojądezaprobatędla
postępowaniaprzyjaciółki.

-Mamwnosietakieprzełomy.Przecieżciebienawetnajedendzieńniemożnaspuścićzoka!-gderała.-
Cojamówiędzień,nawetprzezgodzinęniemożeszspokojnieusiedziećnatyłku.Adzisiajtojuż
zwyczajnieprzegięłaś.Tylkoktośszalonymożewleźćwsamąpaszczęlwaijeszczetwierdzić,żesię
opłaciło.Jużciktośmówił,żejesteśnienormalna?

-Kilkaosób!-Agatkaudała,żepotraktowałasłowaJolijakokomplement.-Normalny,mojadroga,to
jestkażdyprzeciętniak,ktoś,ktoniczymsięniewyróżnia.Takieszare,mdłetło,cotożyje,bożyje,
płynie,bopłynie,inigdy,aletoprzenigdyniezrobiniczego,comogłobywywindowaćgoponadtęjego
zaprogramowanąprzeciętność.Zwykły,pospolity,bezpolotu-rzucałasynonimami.-Obraziłabymsię,
gdybyktośpowiedział,żejestemnormalna.-Odgarnęłazczołafalującągrzywkęiprzysiadłanaoparciu

background image

fotela.-Naszczęścietyteżniejesteśnormalna-dobiłaprzyjaciółkę.-Idlategotworzymytakizgrany
tandem.

-Naprawdęmuszębyćnienormalna,skorobawięsięztobąwrozwiązywaniezagadekkryminalnych-
szczerośćAgatkirozbroiłaJolę.-Tandem,proszębardzo,alenatwojesolowewystępysięniezgadzam.
Ażmiskóracierpnienamyśl,żegdybyprzytrafiłocisięcośzłego,tonawetniewiedziałabym,gdziecię
szukać.Mogłaśprzynajmniejzadzwonić,zresztąnicbysięniestało,gdybyśmytampojechałyjutro.

-Możetak,amożenie.Sytuacjazdnianadzieńcorazbardziejsięzaogniainiewiadomo,kiedydojdzie
dowybuchu.Mieszkańcysąjużnaskrajuwytrzymałościnerwowej,abandycipoczynająsobiecoraz
śmielej.I,moimzdaniem,jesttylkokwestiączasu,kiedygniewludzizwrócisięprzeciwkowładzom
miasta,bonarazieinnychwinnychniema.Możetotylkomłodzieńczewygłupy,amożezakrojonanadużą
skalęakcjamającanaceluwywołanieniepokojówspołecznych.

-Odkiedytointeresujeszsiępolityką?-zdziwiłasięJola.

-Niechodziopolitykę,tylkoo...

-Oburmistrza-dośpiewałasobieJola.-Wiem,wiem...Samotnybohaterwalczącyzwiatrakami,to
znaczychciałampowiedziećzkrasnalami,pozbawionyprzyjaciółipewnienawetżonagonierozumie.
Jakietoszczęście,żemachociażciebie.TylkocoSzymonnatopowie?

-Oświadczam,żeplotkinatematmoichpowiązańzburmistrzemsąmocnoprzesadzone.Koniectematu!-
ucięłaAgatka.-Aludziomtrzebapomagać.

-Tak,alezgłową!-OstatniesłowonależałojednakdoJoli.

-Dobrze,jużdobrze!-AgatkaodganiałasięodJolijakodnatrętnejmuchy.-Jakbyłamwtymośrodku,
tosobiepomyślałam,żedobrzebyłobymiećtamswojegoczłowieka.

-Jednegojużmasz,wpolicji-niewytrzymałaJola.

-Maszrację-ciągnęłaniezrażonaAgatka-idlategopomyślałamotobie.Tylkotobieufam
bezgranicznie.Jesteśidealnąkandydatką.

-Ja?Chybasobieżartujesz?-zdumiałasięJola.Agatkarzeczywiściepostanowiłazabawićsiętrochę
kosztemJoli.Naniewinnyjejzdaniemżarcikwpadłajeszczewośrodkuszkoleniakaskaderówi
uśmiechałasięzakażdymrazem,kiedytylkootympomyślała.Terazwreszciemogłaprzystąpićdo
realizacjipomysłu.Iniemusiałasięnawetspecjalniewysilać,boJolapodłożyłasięsama.Zachichotała
wewnętrznie,starającsięjednocześniezachowaćkamiennywyraztwarzy,cookazałosięniezwykle
trudne.

-Nochyba,żenieja!-odbiłapiłeczkęAgatka.-Jakbyniebyło,samaodwaliłamprawiecałąrobotę,
terazkolejnaciebie.Nieuważasz?

Jolarzeczywiścieuważała,żeterazjestjejkolej,żebyruszyćsprawęzmiejsca,tylkotrochęsiębała
scenariuszanapisanegoprzezAgatkę.Wolałabydziałaćposwojemu.

-No,niewiem...-mruknęłazachowawczo.

background image

-O,jeszczenawetniepoznałaśszczegółów,ajużsięwykręcasz!Takazciebieprzyjaciółka?

-Wcalesięniewykręcam,tylko...

-Toobiecaj,żesięzgodzisz!

-Takcałkiemwciemno?Możenajpierwuchylrąbkatajemnicy,apotemzobaczymy-

JolaudzieliłakolejnejwykrętnejodpowiedziioddałapoleAgatce.Przeczuwała,żeto,cousłyszy,raczej
jejsięniespodoba,aleprzynajmniejzapoznasięzesprawąnatyle,bychociażspróbowaćobalić
argumentyzwariowanejprzyjaciółki.

-Przemyślałamwszystkownajdrobniejszychszczegółachijestemprawiepewna,żektośtymwszystkim
bardzosprytniesteruje.Kaskaderzytozwykłepłotki,azapolujemysobienaszczupaka.Najpierw
zarzucimyodpowiedniąprzynętęizobaczymy,kogozłapiemynahaczyk.Ituzaczynasiętwojarola-
będzieszrobiłazakreta!Zapiszeszsięnatenkursizdobędzieszdowody...

-Zakreta,bardzociekawe.Inakurskaskaderów-jeszczelepiej-skomentowałaJola.

-Ibędzieszrobićto,cokretypotrafiąnajlepiej,czyliryć.Rozpracujesztębandęodśrodka.Prostei
genialne,prawda?

WoczachJolizapaliłysięognikibuntu,aleszybkozgasły.Pomysłprzyjaciółkiuważałazaabsurdalny,
alenatymetapieniezamierzałasiękłócić.Lepiejpoczekać,ażAgatkaskończy,idopierowtedy
przystąpićdoskutecznegoataku.

-Ajaktytosobiewyobrażaszwpraktyce?

-Całkiemzwyczajnie,pojedzieszisięzapiszesz.Ibezobaw,przyjmąciętamzotwartymiramionami,bo
brakujeimkobiet.Przygotowałamcijużnawetodpowiednigrunt.

Wspomniałamtemuinstruktorowi,żemamkoleżankę,którabysobiechciałatrochępotrenować.Więcjak
sięzgłosisz,toonsięnawetniezdziwi,wystarczy,żesiępowołasznamnie.Możenawetdostaniesz
zniżkę...

-Toniejestdobrypomysł.Jakośniewidzęsiebiewrolikaskaderki...

-Moimzdaniemniepotrzebniezgóryzakładasz,żeniedaszsobierady-Agatkakontynuowaławkręcanie
Joli.-Przeprowadziłamdokładnerozeznaniepodkątemprowadzonychtamzajęćiuważam,żeniema
rzeczy,zktórąbyśsobienieporadziła.Wiem,żeniebędziełatwo,alewierzęwciebie.Sztukiwalkijużi
takmaszwmałympalcu,tomożecizalicząpomałymegzaminie.

-Tak,icojeszcze,mamskakaćprzezpłonąceobręcze?

-Nie,przezobręczetoskacząwcyrku-sprostowałaAgatka.-Zarazcipowiemdokładnie,jakijest
zakreskursu...Gdzieśtumiałamulotkę...O,jest!Awięc,comytumamy?Posługiwaniesiębroniąbiałą,
pokonywanieprzeszkódterenowychielementyhippiki.Koninieoglądałam,alenapewnosąłagodnei
przyzwyczajonedoniewprawnychjeźdźców.

background image

AgatkawyobraziłasobieJolęnawielkimhusarskimkoniuzkopiąwdłoniiabyprzedwcześnienie
wypaśćzroli,zaniosłasięsymulowanymatakiemkaszlu.

-Daszradęśpiewająco-powiedziała,kiedyjakotakozdołałazapanowaćnadsobą.-Tosąprzecież
tylkoszkoleniadlaamatorów.

Przekroczyłajużwszelkiegraniceabsurduitylkoświętymógłwtejsytuacjizachowaćcierpliwość.Jola,
odziwo,oddłuższejchwiliocierałasięotęniewidzialnągranicęświętości.

-Wyobraźmysobie,żedostałamsięnatenkurs,icopotem?Mambiegaćzakażdym,ktosięoddaliz
ośrodka?Podsłuchiwać,szpiegować...Ajakwośrodkupojawisięktośobcy,toco,mamiśćzanimczy
możezostać?

-Oczywiście,żezostać.-Agatkaniemiałacodotegonajmniejszychwątpliwości.-

Pamiętaj,najważniejsze,żebyśnieopuszczałazajęć,boniedostanieszdyplomu.

-Dyplomu?Comadyplomdo...Właściwiedoczego?-Jolasamajużniewiedziała,oczymwłaściwie
dyskutują.Cośwprawdziezaczęłapodejrzewać...

-Ajaksięsprawdzisz,tomożemypomyślećoprawdziwejkaskaderce.-Agatkarozgrywaławłaśnie
wielkifinał.-Jakopanujeszkontrolowaneupadkizdziesięciumetrów,jazdępłonącymsamochodemi
skokispadochronowe,tozostanętwoimimpresariem.

Załatwięcirolęwfilmiesensacyjnym,możenawetwHollywood.

-Prędzejtojaciebiezałatwię.Tuiteraz-zapowiedziałaJola.-Masztylkojednąszansę,żebyuratować
życie.Albozgodziszsięwciemnonamójplan,albo...

*

Wsamopołudnie,podszywającsiępodpracownicędziekanatu,Jolazadzwoniładoośrodkaszkolenia
kaskaderówioświadczyła,żemasprawęniecierpiącązwłokidoniejakiegoDoliniaka.Zignorowała
informację,żewłaśnietrwajązajęciazszermierki,itkwiłaprzyaparaciedopóty,dopókisekretarkanie
sprowadziłakursanta.

-Hallo,słucham!Czycośsięstało?-Młodzieńczygłoswsłuchawcewyraźniedrżał,conieumknęło
uwagiJoli.

AdamDoliniakrzeczywiściebyłzdziwionyitrochęprzestraszonytelefonemzuczelniwsamymśrodku
wakacji.Skoroznaleźligoażtu,tomusiałobyćcośważnego,aprzeczuciepodszeptywałomu,żetonie
będziedobrawiadomość.Itosięakuratsprawdziło.

-Oj,stałosię,stało-potwierdziłaJola.-Trochępanostatnionarozrabiał,co?!Policjasięopanapytała!

-Omnie?-Studentprzestraszyłsięnienażarty.-Tonapewnojakaśpomyłka...

-Oj,panieAdamie,ipocotewykręty?-Jolaprowadziłarozmowęwtonielekkiejwymówki.Rzucała
oskarżeniainatychmiastłagodniała,kiedywyczuwała,żechłopakmaogromnąochotęzakończyćtę

background image

nieprzyjemnąrozmowę.-Dowódprzestępstwamapanwypisanynatwarzy.Amożenajpierwpowinnam
zapytaćozdrowie?Goisiędobrze?Bo,niestety,zkrasnalem,któregopanznokautował,niejestdobrze.
Straciłpółnosaibardzowątpię,czywtejsytuacjiktośpodejmiesięnaprawy.

-Nicminiewiadomoożadnychkrasnalach!-zaprzeczyłAdam,alenieodłożył

słuchawki,chociażmiałnatoogromnąochotę.Cośmumówiło,żeucieczkatoniejestnajlepszypomysł.
Anajgorsze,żeniemiałbladegopojęcia,zkimrozmawia,chociażtenktoświedziałonimdośćdużo.

-Wiepan,jestemzainteresowana,bomiałpanwypadekwmoimogrodzie.Akrasnalbyłbezcennym
okazemkolekcjonerskim-uchyliłarąbkatajemnicy,jakbyczytaławmyślachchłopaka.-Iniechsiępan
takniedenerwuje.Naraziechciałamtylkoporozmawiać.Ajakbyśmyniedoszlidoporozumienia,tona
policjęzawszebędzieczas.

-Alejanaprawdę...

-PanieAdamie,jestpaninteligentnymczłowiekiem.Jeślidzwoniędopana,toznaczy,żemamniezbite
dowody.Brakujemiodpowiedzinakilkapytańimyślę,żepanjestwstaniemiichudzielić.Iżeby
wszystkobyłojasne,policjazabezpieczyłanamiejscuzdarzeniaśladykrwi.Wrazieczegoniewyprze
siępanprzedsądem.Alewcaleniemusidotegodojść.Japroszętylkoochwilęrozmowy,tochybanie
jestzbytwygórowaneżyczenie?

Adammilczałkonsekwentnie.Zdawałsobiesprawę,żecokolwiekpowie,wcześniejczypóźniejobróci
sięprzeciwniemu.

-Niemusipandawaćodpowiedziodrazu,dajępanuczasnazastanowienie.Zadzwonięzagodzinę.No
todousłyszenia.

PrzerwałapołączenieitriumfalniespojrzałanastojącątużprzyniejAgatkę.

-Pęknie,mówięci,żepęknie!

-Moimzdaniemzamałogopostraszyłaś.Jabymgobardziejprzycisnęła-westchnęłaAgatka.W
pierwotnejwersjiplanutoonamiaładzwonićdoDoliniaka,alejejpiskliwygłosikniebrzmiałzbyt
przekonująco.Jolawroli„tejcowszystkowie”wypadałaoniebolepiej.

-Jamyślę,żewsamraz-broniłasięJola.-Chodziłomioto,żebybyłjednakowoprzestraszonyi
zaintrygowany.Dokładniepółnapół.Tylkowtedyjestszansa,żeznamiporozmawia.Inaczejmógłby
bryknąćwPolskęikoniecpieśni.

JolawygodnieusadowiłasięnaskórzanymfoteluwbiblioteceBożeny.

-Najgorszejesttoczekanie-zauważyłaAgatkaiposzławśladyprzyjaciółki.-Jakmyślisz,coonteraz
robi?

-Zapewneintensywniemyśli.

-Albonaradzasięzewspólnikiem.

background image

-Albozleceniodawcą.

-Imyśli,jaknasprzechytrzyć!

-Zapewnebędziepróbował,alenarazietomymamygowręku.Któragodzina?

*

AdamDoliniakzgodziłsięnarozmowęibezszemraniaprzyjąłstawianemuwarunki.

Przyjaciółkidopracowałyplanwnajmniejszychszczegółach.Popierwsze,żewzględówbezpieczeństwa,
wyznaczyłyspotkaniewmiejscupublicznym,podrugieujawnićsięzamierzałatylkoJola.Agatkamiała
przywarowaćwpobliżuzRekrutemnasmyczyidostosowaćswojedziałaniadopotrzebychwili.Opcji
byłokilka:poszczućdelikwentapsem,gdybyzacząłbyćagresywny;wezwaćpolicję,gdybysytuacja
wymknęłasięspodkontroli;nieujawniaćsiędokońcaiewentualnieśledzićprzeciwnika.

Otejporzewogródkukawiarnianymprzebywałoniewieleosób.Jolapojawiłasięnamiejscupół
godzinyprzedumówionymterminemiwybrałaodpowiedniousytuowanystolik.

Jakrasowyszpiegusiadłatyłemdościany,abymiećnaokuwszystkiewchodząceosoby.

ZamówiłasobiepucharlodowyizameldowałaAgatce,żenarazieakcjaprzebiegabezzakłóceń.

Doliniakarozpoznała,kiedytylkopojawiłsięnahoryzoncie.Wizytówkęmiałwypisanąnatwarzy.
Chłopakstałwprzejściuirozglądałsięniezdecydowanie.Jolauniosładłońiwskazałakrzesło
naprzeciwsiebie.„Dzieńdobry”wjejustachzabrzmiałojakniezłyżart.

Doliniaknieodpowiedziałnapowitanie.Odsunąłkrzesłonabezpiecznąodległośćiwlepiłspojrzeniew
blatstolika,poktórymspacerowaławielkaczarnamucha.

-Słucham-powiedziałgrobowymgłosem.

Jolamiałaochotęodpowiedzieć,żetoraczejonasłucha,aleszybkodoszładowniosku,żewtensposób
niczegoniezyska.Mogąsobietaksiedziećimilczećdokońcaświata,przecieżnieotojejchodziło.

-Nodobrze,jaopowiempanuzakończeniepewnejhistorii,apanwramachrewanżudopowiepoczątek-
zaproponowała.-Umowastoi?

Młodyczłowiekniezobowiązującowzruszyłramionami.Równiedobrzemogłotooznaczać:tak,niealbo
byćmoże,aleJolawierzyławswójdarprzekonywania.Jeślizmiękczygodostatecznie,towyśpiewa
wszystkobezbicia.

-Pamiętapantakiwysokikamiennymurprzygłównejulicy?

Doliniakoczywiścieniepamiętał.

-Zatymmuremznajdujesięogródpełenkrasnali.Całkiemniedawnoktośwtargnął

nocądoogroduizaatakowałkrasnalaoimieniuHerkules.Polałasiękrew...

background image

Jolazakończyłaopowiadanieiwłaśniewchwili,kiedyprzystolikuzapadłaniezręcznacisza,zadzwoniła
Agatka.

-Słuchaj,zlokalizowałamdrugiegozłoczyńcę.Łaziwkółkobezsensuizerkawstronękawiarni.
Sumieniemusimiećnieczyste,boRekrutdwarazynaniegozawarczał-

zameldowała.

Jolamocniejprzycisnęłatelefondoucha.

-Maszpewność?

-Stuprocentową!Manasobieliliowąkoszulkęzlogokursu,cojasnopokazuje,żezabystryniejest,ale
tonawetlepiej.Tocorobimy?

-Zaprośpanadośrodka.Weczwórkębędzieweselej.

-Wpiątkę-sprostowałaAgatka,mającnamyślipsa.Agatkaodczekała,ażpodejrzanyobiektznajdzie
sięjaknajbliżejwejściadokawiarni,iniespodziewaniezastąpiłamudrogę.

-Przepraszam,żezaczepiam-wypaliłaznienacka.-AlepanAdamprosił,żebypandoniegodołączył.
Omawiamywłaśnieszczegółyipodobnobezpanasięnieobejdzie.

Chłopakzgłupiałdotegostopnia,żebezoporudałsięnieznajomejkobieciezaciągnąćnaspotkanie,w
którymniemiałochotyuczestniczyć.

-Nototerazjesteśmywkomplecie-zzadowoleniemzauważyłaJola.-Aterazpowiedzcie,docholery,
ocowamchodziztymikrasnalami?!-wrzasnęła.-Iniemyślcie,żewamtoujdzienasucho.Krasnaleto
jeszczepółbiedy,aleotruciapsówtojużwamniedaruję...

-Toniemy!-zawołaliobajzłoczyńcy.

-Toznaczynajpierwtomy,apotemjużniemy-sprostowałDoliniakispostrzegłszysię,żenie
zabrzmiałozbytprzekonująco,westchnąłciężkoizdecydowałsięnaszczerąrozmowę.

Wakcjiwykradaniakrasnalizogrodówbrałaudziałwiększośćkursantówszkołykaskaderów.Dwu-lub
trzyosobowezespołyrywalizowałypomiędzysobą,prześcigającsięwpomysłach.Liczyłasięskala
trudnościitakzwanyefektkońcowy.Bezapelacyjnieprowadzilifaceci,którzyzgromadzilikrasnalena
przystankuautobusowym.

AdamiKrzysiekpostanowilizrobićnumer,jakiegojeszczeniebyło.Otoczonykamiennymmuremogród
Bożenyprzyciągałichjakmagnes.Pomysłmieliświetny,tylkozwykonaniemposzłoowielegorzej.

-Iodtamtegowypadkutomyjużanirazu-zastrzegałsięAdam.-Tenpies-spojrzałzrespektemna
Rekruta-omałomnienierozszarpał.Gdybyniedostałjakiegośatakupadaczki,tobyłobyjużpomnie.I
proszęmiwierzyć,żepoczymśtakimodechciałomisięgłupichżartów.Innymzresztąteż.Myśmyzresztą
niczegonieniszczyli,aterazktośrozbijatekrasnalenanaszekonto.

-Wtedy,oświcie,namurzetobyłpan?-Agatkazaczęłakojarzyćfakty.

background image

-TobyłakuratKrzysiek.-Adamwskazałnakolegę.-Robiliśmyrekonesans.

-Atennumerzkrasnalamiitelewizją?-wtrąciłasięJola.Chciaławyjaśnićwszelkiewątpliwości
dotycząceaferyratuszowej.

-Toniemy-wyparłsięAdam.

-Akto?-drążyłaAgatka,bojakośjejtozaprzeczeniewypadłonijako.Zoczudelikwentowiteżniezbyt
dobrzepatrzyło.Cośukrywał,topewne.

-Kumple...

-Jacykumple?

-Nozkursu.

-Nie,kolego,taktomysięniebędziemybawić!-TymrazemzdenerwowałasięJola.-

Niebędziemyzwaskażdegosłowawołamiwywlekać.Pytamporazostatni,jacykumple?

-TobyłpomysłZenona.-Krzysiek,niewidzącinnegowyjścia,zdecydowałsięjednakwkopaćkolegę.

-ItenZenonwpadłnapomysłsamzsiebie,bezżadnejinspiracji?-powątpiewałaJola.

-Iżebybyłozabawniej,przypadkowopojawiłasiętelewizjaiwybuchławielkaafera?!

Dzieciommożecietakiebajkiopowiadać,niemnie.

-WtelewizjipracujekuzynkaZenona.Oniteraztammająsezonogórkowy,więckażdymateriałjest
dobry.Nawetniedałasiędługoprosić.Iniepożałowała,miałabyćzabawnahistoryjka,atrafiłasię
prawdziwabomba.Wogólnopolskiejpokazywali,wewszystkichserwisach!

-Atacałaaferatoniemy,tylkopani!-Żebyniebyłowątpliwości,kogomanamyśli,Krzysiekwskazał
palcemnaAgatkę.

*

Nakoniecpozostałootwartepytanie:Coterazzrobićztymfantem?Obiestronywiedziały,żemuszą
dojśćdojakiegośporozumienia.

-Musimysięnaradzić-ogłosiłaJolaiwstałaodstolika.Obajstudencitakżezerwalisięzmiejsc.-Nie,
panowiezostają,amyzkoleżankąpójdziemynamałyspacerzpsem.Tylkobezżadnychnumerów-
ostrzegła.-Rachunekniezostałzapłacony,jakbyco-przypomniała.

-Wracamynajdalejzadziesięćminut.

-Jatoimnawetwierzę-powiedziałaJola,kiedyoddaliłysięnabezpiecznąodległość.-

Tocomówiątrzymasiękupy.Młodziludzienudzilisięwośrodku-myślałagłośno.-

background image

Wymykalisięnocądopobliskiegomiasteczkaipłataliludziomfigle.Zzałożenianieszkodliwe.Moglisię
przytymwykazaćpomysłowością,sprawnościąfizycznąisprawdzićnowonabyteumiejętności.
Wszystkoszłodobrzeażdomomentu,kiedyjedenzuczestnikówzabawynatknąłsięnaciebie...

-Itonibymabyćmojawina?-oburzyłasięAgatka.

-Owinieikarzeporozmawiamysobiepóźniej-oświadczyłaJola.-Jatylkozauważyłam,żetwoje
pojawieniesięwtymsennymmiasteczkuniepozostałobezwpływunabiegzdarzeń.Udaremniłaś
pierwszeporwaniekrasnali,dlategospróbowaliponownie,itozjeszczegorszymskutkiem.I,jaksię
okazuje,aferaratuszowatoteżty...

-Zaszybkowyciągaszwnioski,mojadroga-wtrąciłasięoskarżona.-Wtejsprawiejestnadalkilka
niejasnychpunktów.-Jakmyślisz,skądoniwzięlitekrasnale?

-Pewniezjakiegośogrodu.

-Nowłaśnie.Ico,właścicielsięonienieupomniał?Tekrasnaleciąglestojąwratuszuijakośniktsię
niechcedonichprzyznać!-triumfowałaAgatka.

-Atybyśpoczymśtakimsięprzyznała?Możewłaścicielwolałodżałowaćkrasnale,niżnarazićsię
władzy.Albozwyczajniewyjechałnawakacje.

-Możeimaszrację.-Agatcetrudnobyłopogodzićzfaktem,żeżadnejaferyratuszowejniebyło.-A
słyszałaś,coonmówiłoRekrucie?-błyskawiczniezmieniłatemat.-

Żeomałonierozszarpałchłopakatamtejnocy?Ajamyślałam,żeniepotrafipilnowaćdomu,inawetmu
topowiedziałam.-Pochyliłasięnadpsemiczulepoklepałagopogrzbiecie.-

Dzielnypiesek.Dostaniesznagrodę,jaktylkowrócimydodomu-obiecała.

-Dobrypiestozłypies.-Jolaprzypomniałaznanepowiedzenie.Wyobraziłasobienocnąscenęz
Rekrutemwroligłównejizaczęłachichotać.

-Cowtymśmiesznego?-zdziwiłasięAgatka.

-Jeszczeniekojarzysz?Atakpadaczki!Rekrut...-Zaklęłagłośnoizradościąpatrzyła,jakpieswywraca
sięnagrzbietiprzebierawpowietrzułapami.

Terazśmiałysięjużobie.

-Tochybajedynyprzypadekwhistorii,kiedyprzekleństwouratowałokomuśżycie.

-Zdrugiejstronyniedobrze,żetakłatwomożnaunieszkodliwićpsaobronnego.

Musimygotegooduczyć,itoszybko.

Agatkaspojrzałanazegarekispoważniała.

-Dziesięćminutjużdawnominęło-przypomniała.-Musimycośustalić,zanimnasistudencidadząnogę.

background image

Domomentu,naktórymprzerwałyśmyrozważania,zgadzamsięztobąwkażdymszczególe.Zresztąsami
sięprzyznali.Wątpliwościzaczynająsiępóźniej.Onitwierdzą,żeodchwiliwypadkuzaprzestali
wszelkiejdziałalności.Ialboimwierzymyiszukamyinnychsprawców,albo...Samaniewiem.Cośw
każdymrazietrzebaztymzrobić.

Agatkapracowicienawijałanapalecwskazującykosmykwłosów.

-Oninaprawdęwcześniejniczegonieniszczyli-odezwałasięJola.-Dlaczegonaglezżartownisiów
mielibysięzamienićwdziałającychnaoślepwandali?Moimskromnymzdaniembyliznamiszczerzy,a
tojestokolicznośćłagodząca.

-Toco,puszczamyichwolno?-zażartowałaAgatka.

-Alepodpewnymiwarunkami.Myniepowiemyonichpolicji,aoni,myślętuowszystkichkursantach,
podzieląsięznamiinformacjami,gdybywpadlinajakiśtrop.W

końcupowinnoimzależećnazłapaniusprawcówbardziejniżnam.

-Tylkotrzebaimnajpierwuświadomićpotrzebęwspółdziałania.Najpierwichtrochępostraszymy,a
potemzapalimyświatełkowtunelu.

-Ipowinnyśmywziąćodnichnumerytelefonów.Koniecznie.

*

Strasznanowinaobiegłamiasteczkolotembłyskawicy.Wokolicachstawuzwanegoprzezmiejscowych
Bagienkiemznalezionozwłokimężczyzny.Makabrycznegoodkryciadokonałotrzechpijaczków,którzyw
tymwłaśniemiejscuzwyklisięraczyćulubionymwinemowocowym.Dwajpanowiebezzastanowienia
wzięlinogizapas,pozostawiającgapiowategokompananapastwępolicji.Jaktosięzwyklemówi,
ostatnigasiświatło.

SzczęśliwymzbiegiemokolicznościpanBronek,nieszczęśliwyznalazcazwłok,natknął

sięnapaniąWandęiuzyskałzgodęnaskorzystanieztelefonu.DziękitemuAgatkadowiedziałasięo
wszystkimjakojednazpierwszych,niewychodzącnawetzdomu.

Wyciągnięcieinformacjizezszokowanegoczłowiekaniebyłosprawąłatwą,alezapomocąkoniaku
Bożenyzdążyłasięuwinąćzprzesłuchaniem,zanimdodrzwizapukałapolicja.Kiedyfunkcjonariusze
weszlidokuchni,poAgatceibutelceniebyłonawetśladu,ajedynydostępnyświadekpowolitracił
kontaktzotoczeniem.

Jolawtymczasiespałasobiesmacznieinawetnieprzeczuwała,żewnajbliższymsąsiedztwie,tużza
kamiennymmurem,stałosięcośstrasznego.

-Mamytrupa!-zawołałaAgatka,wpadającznienackadopokojuibezceremonialnieszarpiąc
przyjaciółkęzaramię.

-Dlaczego?-zapytałaniezbytprzytomnaJolaiprzekręciłasięnadrugibok,naciągającnagłowękołdrę.
-Dajmispać...

background image

-Pobudka!-wrzasnęłaAgatka.-Policjancisąnadoleibardzochcąztobąrozmawiać.

Mamichzaprosićdosypialni?-dodaładlawzmocnieniaefektu.

Poskutkowało,zdezorientowanaJolausiadłanałóżkuizaczęłasięrozglądaćzaczymśdookrycia.

-Naprawdę?

-Nie,naniby!-uspokoiłająAgatka.-Typrzestańmyślećopolicjiisłuchaj,codociebiemówię.Mamy
trupa!

-Znajomy?-OczyJolizrobiłysięokrągłejakpiłeczkipingpongowe.Odrazupomyślałaoniedawno
poznanychstudentachiniemogłapojąć,dlaczegoprzyjaciółkamówiotymtakspokojnie.

-Trup?-domyśliłasięAgatka.-Raczejobcy.Zresztątakdokońcaniemogęmiećpewności.Nie
widziałamgonawłasneoczy,tylkorozmawiałamznaocznymświadkiem.Atowcalenietosamo.

-Jezu!-zdenerwowałasięJola.-Jakniezacznieszgadaćdorzeczy,tozabiję-

zagroziła.-Chwila,poczekaj,tylkosięubiorę.-Złapałarzeczyipognaładołazienki.-Aterazmów,
tylkoodpoczątku-zażądałaprzezuchylonedrzwi.

WciąguniespełnapięciuminutAgatkaprzekazałaprzyjaciółcenowiny.

-Amożeontakumarłsamzsiebie?-głośnozastanawiałasięJola.-Tosięczasemzdarza.Człowiek
pójdziesobienaspacer,dostaniewylewu,ktośinnygoznajdzieinarobizamieszania...

-Napewnomorderstwo-upierałasięAgatka.-Wylewtojestdomózgu,atenbiedakmiałcałągłowę
wekrwi.TakprzynajmniejtwierdzipanBronekijamuwierzę,boonsięnawetniezdążyłnapićtego
wina.Poszedłnastronęiodrazuznalazłtrupa.

-Pogotowiejedzie.-Jolabezbłędniewyłowiłaznajomysygnałerki,którynarastał

niepokojąco,bysięurwaćnaglegdzieśbardzoblisko.-Rychłowczas.

-Adoczegosięmająśpieszyć,dotrupa?ZresztąwKrasnalnieniemapogotowia,musieliprzyjechaćz
większegomiasta.

-Idziemyzobaczyć?-Jolawreszciepoczułazewprzygody.

-Rozejrzećsięmożna-zgodziłasięAgatka.-Tylkowieszco,chodźmynajpierwpodmurodnaszej
strony.Zobaczyćitaknicniezdołamy,alemożechociażcośpodsłuchamy.Jajużtamkiedyśbyłam,po
drugiejstroniewtychchaszczach,towiemmniejwięcejgdzie.

Przyjaciółkiwybiegłyzdomu,niezwracającuwaginawołającącośzanimiBożenę.

-Niechsobiezadzwonidomęża-skomentowałaAgatka.-O,zobacz,odtegonarożnikatobędziejakieś
sześćdziesiątkroków.

background image

Zaczęłyodmierzaćdystans,licząccicho,żebynieusłyszeliichcipodrugiejstronie.

-Atoco?-zdziwiłasięJola,kiedypoodliczeniuczterdziestukrokówspojrzaławgórę.

Nawysokościdwóchmetrównadziemią,namateracukarłowatychsosenspoczywałapoziomo
aluminiowadrabina.Błyszczaławsłońcu,poruszającsięlekkoprzyżywszychpodmuchachwiatru.

-Drabina.

-Widzęprzecież,tylkocoonatutajrobi?Czyżbyprzefrunęłazdrugiejstronymuru?-

wysnułainteresującąhipotezę.

-Dokładnieotymsamympomyślałam-przyznałaAgatka.-Znalazłyśmychybabrakująceogniwo.Teraz
musimysięzastanowić,copowinnyśmyztąwiedzązrobić?

*

Podługiejiożywionejnaradzie,prowadzonejszeptemwśrodkowejczęściogrodu,przyjaciółkiuznały,
żewsprawieomorderstwoniemająprawaukrywaćdowodów.

Mordercawciążbyłnawolościiwkażdejchwilimógłzaatakowaćponownie,atakiej
odpowiedzialnościniemogłybraćnaswojeitakjużprzeciążonesumienia.Zdrugiejstronyuważały,że
jakaśrekompensatajednakimsięnależy,choćbymoralna.

-Owdzięcznościpolicjitotyodrazuzapomnij.-Jola,codotego,niemiałażadnychzłudzeń.-Jedyna
naszaszansatobezczelność.Spróbujemydotrzećjaknajbliżejmiejscaprzestępstwa,ajaknaszłapią,to
powiemy,żemamydoprzekazanianiezwykleważnedlaśledztwainformacje.Całkiemdobrypreteksti
liczę,żeprzynajmniejgłowynamnieurwą.

Wokółkaretkitłoczyłasięsporagromadagapiów,dziękiczemuprzyjaciółkimogłyspokojniewtopićsię
wtłumipoczekaćnasprzyjającąokazję.Wchwiliobecnejprzedostaniesięnaterenzakazanygraniczyło
zniemożliwością.Miejscowapolicjamusiaładostaćjakieśwsparciezzewnątrz.Dwóchfunkcjonariuszy
pilnowało,byniktniepowołanynieprzedostał

sięnaterenodgrodzonytaśmą,atrzecistałwgłębi,przypierwszejliniikrzaków.

-Tędyniedarady-szepnęłaAgatka.-Możespróbujemyoddrugiegokońca?

Jolaniezdążyłaodpowiedzieć,bonaścieżceprowadzącejdostawuzacząłsięjakiśruch.

-Trupaniosą!-zaszemrałtłumek.Rzeczywiście,dokaretkibardzopowolizbliżałasięprocesjaz
noszami.Ścieżkabyławąska,krętaimiejscamizarośniętapędamijeżynchwytającymistopyniczym
wnyki.Niosącystaralisięzachowaćmaksimumostrożności,bowpacjencieledwokołatałasięiskierka
życia.Najtrudniejszeokazałosiępokonanieostatniejbarierykolczastychzarośli.Noszeutknęływ
zwężeniu,akolcedzikiejróżychwytałyodzież,krępującruchy.Napomocrzuciłsięmłodypolicjanti
wspólnymisiłamiudałoimsiędostarczyćrannegodokaretki.

NakrótkiczasścieżkapozostałabeznadzoruitenwłaśniemomentwykorzystałaJola.

background image

Wymknęłasięztłumuizanimktokolwiekzdążyłsięzorientować,znalazłasiępozazasięgiemwzroku.

Agatkapozostałanamiejscuiwodpowiedniejchwiliwłączyłasiędoakcjiratunkowej.

Przytrzymałakroplówkęiznajbliższejodległościprzyjrzałasięniedoszłejofierze.

Joliposzłorówniedobrze.Wprawdziezostałaszybkoujęta,alezamiastdoradiowozu,trafiłaprzed
oblicześledczego,czylidokładnietam,dokądzmierzała.Niktniezawiązałjejoczu,więcbezczelnie
rozglądałasięnabokiizanimwyjawiłaponuremukomisarzowipowódswojejwizyty,zdążyłazobaczyć
toiowo.Wkażdymraziedość,bymiećoczymopowiadaćAgatce.

-Mieszkamwtymdomuzamuremiwłaśnieznalazłamdrabinę.Ktośjąprzerzucił

przezmuripomyślałam,żepankomisarzchciałbyotymwiedzieć.

Komisarzoczywiściechciałwiedzieć,itozeszczegółami,codałoJolikolejnypretekstdoporuszaniasię
pozakazanymterenie.

-Tobędziemniejwięcejtam,gdziestoitenpanzaparatem.Możedwa,trzymetrywlewo.

-Dobrze,zaprowadzinaspaninamiejsce,aletozakilkaminut-zarządziłkomisarz.-Iproszęnigdzie
sięnieoddalać.

PojakimśkwadransieekipadochodzeniowazJoląjakoprzewodniczkąprzeniosłasięnadrugastronę
muru.PodrodzeprzyłączyłasiędonichAgatka.

Niestety,radośćprzyjaciółektrwałakrótko.Podotarciunamiejscepodziękowanoimzawspółpracęi
poproszono,żebyzajęłysięwłasnymisprawami.

OsobąnajmniejzadowolonązobrotusprawybyłaoczywiścieBożena.Denerwowałoją,żepolicja
prowadziśledztwonajejterenie,akiedydotarłodoniej,żeniedoszłymordercachciałwejśćdojej
ogrodu,wpadławhisterię.Zaczęłakrzyczeć,żeonategodłużejniewytrzyma,ipobiegłazadzwonićdo
męża.

AgatkaiJolamogływreszcieporozmawiaćnaosobności.

-Jachybagdzieświdziałamtegonanoszach-powiedziałaAgatka.-Gębajakbyznajoma...Tylkonie
mogęskojarzyć...

-Przypomnijsobie,gdziewidziałaś-poradziłaJola.-Ludziesąprzypisanidomiejsc.

WKrasnalnieczymożegdzieindziej?

-Niemampojęcia.Przypomnęsobiealboinie-zwątpiłaAgatka.-Zresztąsamajużniewiem,bojakon
byłporozbijanynatwarzy,tomógłniebyćdosiebiepodobny.

-Adokogo?-zdenerwowałasięJola.

*

background image

MimożenastępnegodniaranoAgatkanadalniemiałapojęcia,gdziewidziałaniedoszłegonieboszczyka,
mogłazczystymsumieniemprzestaćotymmyśleć.Ćwierkałyjużotymwszystkiewróble.Mężczyzna
nazywałsięKrystianKrzewieńiodniedawnamieszkał

wDomupodLwami.Codostanuzdrowiaposzkodowanegoopiniebyłyjużmniejzgodne.

Częśćtakzwanychdobrzepoinformowanychtwierdziła,żeznajdujesięwśpiączce,inni,żeodzyskał
przytomnośćizłożyłjużpierwszezeznania.Byliteżitacy,którzytwierdzili,żezmarłwdrodzedo
szpitala.Prawdęznałatylkonajbliższarodzinaorazpolicja,aleichjakośniewypadałopytać.

Agatkabyłaniezwyklezadowolona,żepamięćwzrokowajejniezawiodła,iupierałasię,żegdybyzaszła
takapotrzeba,wcześniejczypóźniejitakbysobieprzypomniała.

-Naszczęściejużniemusiszsięwysilać.Skupsięlepiejnadaktualnymisprawamiipowiedz,cowiesz
otymKrystianie?

-Niestetyniewiele-zżalemwyznałaAgatka.-Znimakuratniezdążyłamsięzaprzyjaźnić.Zabrakło
czasuiokazji.Widziałamgotylkoraz,nawyprzedażykrasnali,iniewywarłnamniekorzystnego
wrażenia.Zresztąoniwszyscysąjacyśdziwni.Całatarodzinka.

MajsterBarlickiwieotymnajlepiej.Zapisz!-zwróciłasiędoJoli.-Punktpierwszy-

porozmawiaćzBarlickim.Bożenawie,gdzieonmieszka,woziłamukrasnale.Zauważyłaś,żeczegosię
niedotkniemy,wszędzietrafiamynatekrasnale?Klątwajakaściążynadtymmiasteczkiemczyco?

-Pomyśl,jakbyśmybyłyszczęśliwe,gdybyniebyłoichwcale-zanuciłaJola.

-Gdybyniebyłoichwcale,życiestałobysięnieznośniemonotonne-zaprzeczyłaAgatka.-Ale
wracajmydotematu.Zastanawiamsię,cotenKrystianrobiłwnocynatakimodludziu.Wnocyalboo
świcie,aletoniemawiększegoznaczenia.Wkażdymrazieanimiejsce,aniczasniesprzyjałyspacerom.

-Amnieintryguje,dokogonależaładrabina,doofiaryczynapastnika?Możemyprzyjąć,żejedenznich
zamierzałprzedostaćsiędoogrodu,pytanietylkoktóry?-Jolanapełniłaszklankisokiem
pomarańczowymikontynuowaławywód.-Możliwościsądwie.

Przypuśćmy,żetenKrystianprzyłapałtegodrugiegonagorącymuczynkuizostałuciszony,żebynie
podniósłalarmu.Wtakimrazie,pocopierwszyprzerzucałdrabinęprzezpłot,skoronależaładoniego.
Powinienraczejjązabrać,bomożenaprowadzićnajegotrop.

-Jabymtakzrobiła-zgodziłasięAgatka.

-Jateż.Aterazweźmypoduwagęodwrotnąsytuację.NadrabinęwłaziKrystian,atendrugipróbujemu
zjakichśpowodówprzeszkodzić.Waligowłebipozbywasiędrabinywnajprostszyzmożliwych
sposobów.Chociażuważam,żelepiejbyzrobił,topiącjąwstawie,aleprzyjmijmy,żeniemiałczasuna
myślenie.

-Albobyłtępyznatury.Moimskromnymzdaniemdrugawersjajestbardziejprawdopodobna.Załóżmy,
żetoKrystianchciałwleźćdoogrodu.Pytanietylkopoco?Icośmijeszczechodzipogłowie.Jeśli
dwóchfacetówznajdujesięwtymsamymczasiewjednymmiejscu,toprawdopodobniejedendrugiego

background image

śledził...

-Tylkopoco?-rzuciłaJolaiobieprzyjaciółkiwestchnęłygłośno,botychpytańbezodpowiedzi
piętrzyłosięcorazwięcej.

*

MajsterBarlickizeswojąekipąpracowałwMarzęcinie,kilkanaściekilometrówodKrasnalna,alenie
byłatoodległość,któramogłapowstrzymaćdwiezdeterminowaneposzukiwaczkiprzygód.Przyjaciółki
dysponowałysamochodemisporąilościąwolnegoczasuigdybyzaszłatakapotrzeba,bezwahania
pojechałybynawetnadmorze.

PanBogdanniechętniewspominałspadkobiercówEmiliiTrzmiel,alenaprośbęAgatkizgodziłsię
odpowiedziećnakilkapytań.Zanimjednakdoszłodojakichkolwiekzwierzeń,zapytałwprost,pocoim
teinformacje,iotrzymałszczerą,chociażdośćzaskakującąodpowiedź.

-Prowadzimyzkoleżankąśledztwowsprawiekrasnali-wyznałaAgatka.-Prywatnieśledztwo-dodała
szybko,żebyrozmówcaniepomyślałczasem,żemającośwspólnegozpolicją.Tomogłobygo
zniechęcićdowspółpracy.-Takiemamyhobby.

-Aha.Rozumiem.Hobbytakie-chrząknąłpanBogdan,ztrudempróbującukryćrozbawienie.-Icopanie
zrobią,jakjużrozszyfrująsprawców?

-Tocozwykle,wsadzimyichdowięzienia-wtrąciłasiędorozmowymilczącadotądJola.-Nie
jesteśmynowicjuszkami.Mamyjużnatympolusporesukcesyijesteśmydoskonaleznanewrocławskiej
policji.Sprawazkrasnalamijesttrudna,alejesteśmyjużcorazbliżejrozwiązaniazagadki.

Nicdziwnego,żepotakimwstępiezaintrygowanysłuchaczzażądałszczegółów.Jolaniedałasiędługo
prosićiopowiedziałaomorderstwienauczelniioaferzeprzemytniczejzestrusiamiwtle,nieżałując
mrożącychkrewwżyłachszczegółów.

-No,no!Jeślitowszystkoprawda,to...

-Oczywiście,żeprawda!-Agatkaniemogłapozwolić,byktośwątpiłwjejprawdomówność.Na
policzkiwystąpiłyjejkrwistoczerwonerumieńce.

-Togratulujęodwagi-dokończyłmajster.-Jatobymsięjednaktrochębał.

-Alepomożenampan?!

-Odpowiemnakażdepytanie,alełapaćnikogoniebędęipaniomteżnieradzę-

zastrzegłsię.-Odtegojestjednakpolicja.

-Tak,oczywiście-mruknęłaAgatka,boraczejniemiałaochotyrozmawiaćopolicji.

WolałaposłuchaćoKrystianieKrzewieniuijegopodejrzanejrodzince.-PanieBogdanie,tozrobimy
możetak,panopowieoswoichwrażeniachzDomupodLwami,ajazkoleżankąbędziemyzadawać
pytania,jeślijakiśszczegółwydanamsięniejasny,dobrze?

background image

BarlickikolejnoscharakteryzowałspadkobiercówEmiliiTrzmiel,niepozostawiającnanich
przysłowiowejsuchejnitki.

-NajnormalniejszytochybabyłtenKrystian.Dałosięznimnawetporozmawiać,podwarunkiemżew
pobliżuniebyłotejjegozarozumiałejsiostrzyczki.Jakcośtrzebabyłouzgodnić,toszedłemdoniego,
choćbyztymikrasnalami.Poszłydoludzi.Aonijechcielizwyczajniewyrzucićnaśmietnik.

-Ciąglepanpowtarza,żeciludziezachowywalisiędziwnie.Możepanopisaćjakieśkonkretnesytuacje?
-chciaławiedziećJola.

-Nodziwnieijuż!-Majsterpodrapałsięwgłowę,szukającodpowiednichprzykładównapoparcie
swojejtezy.-Achoćbyito,żeciąglenaspilnowali.Wiepani,podejrzliwośćpodejrzliwością,aleco
możnaukraśćzpiwnicypełnejwęglaizgniłychjarzynalbozzagraconegostrychu?Chybażesiębali,że
przyokazjiremontutrafimynajakieśskarby-

zażartował.-Icałytenremontprzeprowadzanybyłtakjakośbezsensu.Trochętu,trochętam.Iupierali
się,żebydobrąboazerięzrywać,acieknącydachichnieinteresował.Iokażdązłotówkęmusiałemsięz
nimiszarpać.Inawetsobiepaniniewyobraża,jakjasięcieszę,żemamtojużzasobą.Iniewrócę,
choćbymnienawetnakolanachprosili.Niechsobieszukająinnychfrajerów.

-Ajakdoszło-jakbytopowiedzieć-dorozwodu?-zaciekawiłasięAgata.-

Domyślamsię,żebyłajakaświększaawantura?

-Askąd!Nicpodobnego!Itojestmożenawetnajdziwniejszezewszystkiego.

Zdejmowaliśmytegokrasnalazdachu,kojarzypani?Nibyzłodziejazworem?

Agatkaprzytaknęła.

-Takmiędzynami,tozrobiliśmytotrochęwbrewprzepisom-przyznałsięmajster.-

Spuściliśmygopoprostuzgórynadół.Oczywiściezzachowaniemśrodkówostrożności-

zastrzegłsię.-IwtedypaniCelinaprzeszłasamąsiebie,przykryłagruzstyropianem,izabroniłanam
sprzątać.Apotembezpodaniaprzyczynpodziękowalizawspółpracę.

Rozumiepanicośztego,bojanie.

Agatcewłaśniezaczynałosięwydawać,żerozumie.Ależebyzyskaćpewność,musiałaprzeprowadzić
małedoświadczeniezużyciemmłotka.

*

-Jeżelinajpierwoddalikrasnale,adopieropotemdowiedzielisię,żezjakiegośpowodusądlanich
cenne,tonormalne,żechcielibyjeodzyskać?-dowodziłaAgatka.

Jolasiedziałanamurkubasenuimoczyłanogiwwodzie.Miałaogromnąochotętrochęsobiepopływać,
aleznałaswojąprzyjaciółkęnatyle,bywiedzieć,żedzisiajnicztegoniebędzie.

background image

-Uhm-mruknęła.

-Jeżelisprawajestczysta,tomożnazwyczajniepójśćdoobdarowanychipowiedzieć,coijak.Taksię
robiwcywilizowanymświecie.Alejeśliczystaniejest...

-Tosiębierzesamemu-dokończyłaJola.Zaczerpnęławdłońwodyiopryskałaniąnadbiegającego
Rekruta.Piesuznałtengestzazachętędokąpieliizanimktokolwiekzdążył

sięzorientować,runąłdowody,wzbijającwielkigejzerwody.

-Tytoczasemmaszpomysły!-ofuknęłająAgatkaocierającztwarzystrugiwody.

SpojrzałanaJolęiryknęłaniepohamowanymśmiechem.-Missmokregopodkoszulka,janiemogę.
Pstryknęcifotkękomórkąiwyślętwojemumężowi...

-Pstryknijsobiepsa,onjestbardziejfotogeniczny.Jaidęsięprzebrać.

-Wyschnieszsobienasłońcu.WdomujestBożena,atarozmowaniejestprzeznaczonadlajejuszu.
Musimywkońcupodjąćjakąśdecyzję.

-Tomożerzucimymonetą?Jakstanienasztorc,tobierzemykrasnalaijedziemydolasu.

-Tysobieżartujesz,ajamyślęiwłaśnieprzyszłomidogłowy,żebyliwłaścicieleniemająpojęcia,do
kogotrafiłykrasnale.Każdybrał,cochciałiilechciał.-NapewnozapamiętaliBożenę,boużyczyła
transportukilkuznajomym,imogliodnieśćwrażenie,żedoniejwłaśnietrafiławiększośćgipsowych
skrzatów.Ajeślitak,tomamyodpowiedźnapytanie,cotenKrystianrobiłwnocypotamtejstronie
muru!-zawołała.

-Pozornietotynawetmaszrację,alejaksięzastanowićgłębiej,towcaleniemaszracji

-powiedziałaJola.-Jeśli,jakmówisz,namierzyliBożenę,todlaczegoprzyszlidoniejdopierowczoraj?
Owszem,byływcześniejszepróbypenetracjiogrodu,aleprzyznalisiędonichnasikaskaderzy.A
przecieżdoszłodowieluinnychaktówwandalizmu.Toco,zostawilijąsobienadeserizaczęlidziałać
naślepo,robiącprzytymtylehałasu?Jacimówię,tosiękupynietrzyma.

Agatkaniepotrafiłaznaleźćodpowiedniegokontrargumentu,alenadalupierałasięprzyswoimpomyśle.

-Idlategomusimytozrobićjeszczeraz.Dlapewności!Gdybanienicnamnieda.

Chybażemaszjakiślepszypomysł,tosłucham?

-Ajeśliznowuniewypali?-broniłasięJola.Jakośnieuśmiechałajejsiękolejnakasacjakrasnala,ito
wmomencie,kiedyuwagapolicjizwróconajestnaogródBożenyijegonajbliższąokolicę.

-Otosiębędziemymartwićpóźniej.

Jolawcaleniewyglądałanaprzekonaną.Usiadłanatrawieiskupiłasięnasuszeniukoszulki,pozornie
poświęcająctejczynnościcałąswojąuwagę.

background image

-Przecieżtobyłtwójpomysł.Broniłaśgojaklwica,ateraznaglecharaktercizłagodniał?-niedawała
zawygranąAgatka.-Poprzedniowybrałyśmyniewłaściwyobiekt,aleterazniepopełnimypodobnego
błędu.Jeślimojateoriajestsłuszna,tomusibyćkrasnalzkolekcjipaniEmilii...

-Dobrze-poddałasięJola.-Zrobimyto,alenatwojąodpowiedzialność.Napoleonkajużmamyna
sumieniu,nakogokolejteraz?

-NaAgatona-westchnęłaAgatka.-Teżjestmiciężko,boakuratdoniegojestemprzywiązana,ale
trudno.Mamstuprocentowąpewnośćcodojegopochodzeniaidlategopadłonabiedaka.

-NiechbędzieAgaton-zgodziłasięJola.-Trochęwiększyodpoprzedniego,alespokojniezmieścisię
dobagażnika.Tozrobimytak:jasięjednakpójdęprzebrać,atysprawdź,gdziezostawiłyśmymłotek.
Spotkamysięprzysamochodzie.

Kolejneporwanieudałosięznakomicie,chociażprzezułameksekundyAgatcesięwydawało,żezostaną
złapanenagorącymuczynku.Tużprzybramiedrogęzatarasowałimradiowóz.Naszczęścieżadnemuz
policjantównieprzyszłodogłowy,żedwie,byćmożezbytszerokouśmiechającesię,kobietymogąmieć
cośnasumieniu.Dlategowycofalisięidaliwyjeżdżającympierwszeństwoprzejazdu.Coinnego,gdyby
dopodobnegospotkaniadoszłowśrodkunocy,wtedybyćmoże,dlaspokojusumienia,zadalibykilka
pytańiskontrolowalipojazd.Ależebyktośpopełniałprzestępstwowbiałydzień,itonaoczachwładzy,
podobnabezczelnośćniemieściłaimsięwgłowach.

-Uff!Małobrakowało!-zauważyłaAgatka,zgłośnymświstemwypuszczającpowietrzezpłuc.-Ażsię
bojępomyśleć,cobybyło,gdybyzajrzelidobagażnika.Przeztydzieńbyśmysięmusiałytłumaczyć,a
Bożenazapewnerzuciłabynanasjakąśklątwę.

-Zawszemożemypowiedzieć,żezabrałyśmygonaprzejażdżkę-nerwowozachichotałaJola.-Toakurat
niejestzabronione.Ważne,żebywróciłwjednymkawałku.

-Tegotoakuratzagwarantowaćniemożemy.Zarazzatymibrzózkamiskręcamy-

przypomniała.

Jolazastosowałasiędowskazówekizaparkowaławpobliżumiejscaostatniejegzekucji.

-Podobnoprzestępcazawszewracanamiejscezbrodni-zauważyłaAgatka.-Namteżsięsprawdziło.

-Apocoszukaćinnego,kiedytojestidealne.Cisza,spokój,o,nawetptaszkiśpiewają,idealnemiejsce
nazabójstwo.

Wyjęłakrasnalazbagażnikaipostawiłanarozpostartymkocyku.

-Jeszczesięmożeszrozmyślić-droczyłasięzprzyjaciółką,chociażdobrzewiedziała,żeniematakiej
siły,któramogłabyjeodwieśćodrazpowziętegozamiaru.Albotozrobią,alboumrązciekawości.

-Kacie,czyńswojąpowinność-dałasygnałAgatka.-Tylkopamiętaj,nie...

-Niewgłowę-dopowiedziałaJola.-Pamiętam,pamiętam.

background image

Ułożyłakrasnaladelikatnietwarządokocaijużbezżadnychceregieliwalnęłagomłotkiem.

-Jest!Jest!-wrzasnęłaAgatka,ażpolesieponiosłosięecho.Alewtejchwilizachowanieciszy
przekraczałojejmożliwości.Uklękłanakocuizdrowąrękązaczęłagrzebaćwgruzowisku.

-Poczekaj,weźłapę,bomuszęjeszczerazstuknąć-ostrzegłaJola.-Tosiedziwniszy,inaczejnie
wyjmiemy.

-Tylkodelikatnie...

Jolaprzyklękłanajednymkolanieizaczęłaopukiwaćpękniętykorpuszniemalchirurgicznąprecyzją.
Wreszcieodłożyłamłotizabrałasiędoręcznegoodrywanianaruszonychkawałkówgipsu.Agatka
dyszałajejnaduchem,odczasudoczasudającprzyjaciółcedobrerady.

-Cotojest?Buławahetmańska?!-zawołała,kiedyjejoczomukazałsiępodłużny,rzeźbionykształt,
zatopionywczymśpodobnymdowoskuitymsamymtrudnydoidentyfikacji.

-Raczejświecznik-stwierdziłaJola.

-Albojakaśrękojeść.

-Sprawdzimywdomu-zadecydowałaJola,kiedyopadłajużpierwszafalaeuforii.

Najważniejsze,żesięudało.Ażrozpierałająduma,bowkońcutoonapierwszawpadłanatenpomysł.
NieomieszkaławspomniećotymAgatceitak,przekomarzającsię,wwyśmienitychhumorachzabrałysię
dozacieraniaśladów.

-Poczekaj,musimyzrobićdokumentacjęzdjęciową-zdecydowałaAgatka.Zdążyłajużwybiecmyślami
wprzyszłośćiwytypowaćgrupkęludzi,naktórychfotografiepowinnywywrzećsporewrażeniei
pośredniozachęcićdozwierzeń.WyjęłaztorebkikomórkęipodałająJoli.

-Poprawmujeszczegłowę,żebynapierwszyrzutokabyłowidać,żetokrasnal,icykaj

-poleciła.-Pokilkazkażdejstrony.Imwięcej,tymlepiej,potemwybierzemynajlepsze.

*

Agatkaspojrzałanazegarekidoszładowniosku,żeniepowinnyzaszybkowracaćdodomu.UBożeny
mogłajeszczesiedziećpolicja,apoconiepotrzebniekusićlos?Wstanieducha,ajakimsięobecnie
znajdowała,niemiałasiłynaodgrywaniekomedii.Dalszeprzebywaniewlesieteżniebyłowskazanie.

-Tocorobimy?-zapytałaJola.

-Tankujemydopełnaizwiedzamyokolicę.Dwiegodzinkitobędziewsamraz.

-Gdziebyłyścietakdługo?-dopytywałasięBożena.Humormiaładobry,coznaczyło,żenieodkryła
jeszczezaginięciakolejnegokrasnala.

-Wlesie-odpowiedziałaJolazgodniezprawdą,boodpodeszwyadidasówodkleiłajejsięwłaśnie

background image

sosnowaigła.

-Spacerowałyśmy-dorzuciłaszybkoAgatka.-Zmachałyśmysięokropnieichciałyśmytrochęodpocząć,
jeślisięniepogniewasz...

-Tomaciecałydomdlasiebie,bojawłaśniewybieramsiępowiększezakupy.

NatęwiadomośćAgatkaomałoniepodskoczyłazradości.ZastanawiałysięzJolą,jakwnieśćdodomu
swójłup,niewzbudzającpodejrzeńBożeny,atuproszę,problemrozwiązał

sięsam.

-Pojechała-dopilnowałaAgatka,żebykonspiracjistałosięzadość.Jolawtymczasiezagotowaławodę
izastanawiałasięgłośno,czyznalezionyprzedmiotmożnapotraktowaćwrzątkiemczyjednakzacząćod
chłodniejszejkąpieli.

-Najlepiej,żebylekkoparzyła-doradziłaAgatka.-Jeślitozwierzchutowoskalbocośwtymstylu,to
powinnozejśćbezproblemu.

Izeszło.Wystarczyło,żeJolazanurzyłaprzedmiotnadwieminuty,ijużwiedziała,żetrzymawdłoniach
świecznik.Jegourodębyławstanieocenićsama,natomiastniemiałapewnościcodojegowartości.To,
żecośbyłoładne,nieoznaczałojeszcze,żebyłocenne,inaodwrót.

-MożeporadzimysięBeaty?-zaproponowała.-Wkońcujestplastyczką,czegośjąchybanatych
studiachnauczyli?Ajakbynawetnie,tomożeznakogoś,ktosięzna?

Agatkaskrzywiłasięnasamowspomnieniebratowej.Kojarzyłajejsięwyłączniezkłopotami,atego
akuratwolałauniknąć.

-Wykluczone!Beatajestnieprzewidywalna.Jeślitenświecznikrzeczywiściemajakąśwartość,tojak
nicbędziechciaławiedzieć,dokogonależyi,niedajBoże,kupić.Ażebykupić,totrzebaprzyjechaći
obejrzeć...Mammówićdalej?

Joladoskonalerozumiałaniebezpieczeństwo,alejednocześniebardzochciaławiedzieć,ojakiestawki
toczysięgra.Bojeślionajwyższe,towniedalekiejprzyszłościmogłodojśćdokolejnych
niebezpiecznychstarć.Podzieliłasięprzemyśleniamizprzyjaciółką.

-Samawidzisz,żetawiedzajestnamniezbędna.CodoBeaty,teżmaszrację,więcproponuję
wykorzystaćjąnaodległość.Wyślemyjejfotkęnaszegoświecznikaipoprosimy,żebysię
wypowiedziała,ajakbysięzaczęładopytywać,topowiemy,żebyłnaaukcjiwInternecie.Niechsobie
szuka.

-Nodobrze,aletotybędzieszzniąrozmawiać-dałasięprzekonaćAgatka.-Najlepiejpowiedzjej,że
sięzałożyłyśmyocoś...

BeatanieomieszkałapouczyćJoli,żeświeczniknajednąświecętolichtarz,anawieletokandelabr.
Zarazpotemzaczęłasięupierać,żeniemożewydaćopiniinapodstawiemarnejjakościfotografiii
najpierwpowinnaobejrzećprzedmiotnażywo,adopieropotemsięwypowiedzieć.Nigdynaodwrót.

background image

Oglądanieoczywiścieniewchodziłowgrę.

-Byćmożeoryginalny,prawdopodobnierokokowy,ewentualniedrogi-zdenerwowałasięAgatka,kiedy
rozmowadobiegłakońca.-Prawdopodobnietomynadalpozostajemywpunkciewyjścia.Anie,
przepraszam,wiemy,żejesteśmywposiadaniulichtarza.

-Nieprzesadzaj.Jeślimamywrękuoryginał,tograjestwartaświeczki-zażartowałaJola.-Teraz
musimyprzycisnąćspadkobierców.Spróbujzadzwonićjeszczeraz,chybaniechodząspaćzkurami.Jest
dopierodziewiąta.

Kilkakolejnychpróbrównieżnieprzyniosłorezultatu.

-Taksięwłaśniezastanawiam,czypanBogdanniedałmiczasemkomórkidotegoKrystiana,bojeśli
tak,tomogęsobiedzwonićchoćbydorana.Podobnonadalnieodzyskał

przytomności.

-Alboodbierzejakiśpolicjantizainteresujesię,wjakiejsprawiedzwonisz.

-Trudno-poddałasięAgatka.-Pójdziemytamjutrozniezapowiedzianąwizytą.

Konieczniemusimywydrukowaćkilkafotekz...wycieczkidolasu.Zarazzobaczę,czyBożenapracujeu
siebie.Niemajej-zauważyłazulgą.-Jazapytam,czymogęskorzystaćzdrukarki,atyzróbwszystko,
żebyjątrzymaćzdaleka...Samarozumiesz,niezręczniebybyło,gdybyzobaczyłaAgatonawtakimstanie.
Ranoitaksiędowie,żezniknął.Aha,zwalisiętupewniecałamiejscowapolicja,więcnawetlepiej,
żebynaswtedyniebyłowdomu.

*

PoodkryciukradzieżykrasnalaBożena,zgodniezprzewidywaniami,narobiłaokropnegohałasu,zato
policjaniespecjalniesiętymincydentemprzejęła.Przysłanozaledwiejednegofunkcjonariuszadla
spisaniaprotokołuinatymkoniec.PriorytetembyłasprawanapadunaKrystianaKrzewienia.

Pechchciał,żeJolazAgatkąorazposterunkowyKarczmarekznaleźlisięwtymsamymmiejscuotej
samejgodzinie.Jedynaróżnicapolegałanatym,żepolicjantwłaśniewychodził,aprzyjaciółki
zamierzałydopierozapukaćdodrzwiDomupodLwami.Sytuacjabyłaconajmniejniezręcznai
dwuznaczna.Młodypolicjantniebyłmożegeniuszem,aleidiotąteżniebyłiodrazuskojarzył,żedo
podobnychspotkańdochodzizbytczęsto.Tedwiekobietybyłyzawszetam,gdziedziałosięcoś
podejrzanego,wtykałynoswnieswojesprawyipróbowałynawetpouczaćpolicję,jakłapaćbandytów.

-Apanietuwjakiejsprawie?-zapytałkąśliwie.

-Myzkondolencjami-bezwahaniaodpowiedziałaJola.

-Tochybaprzedwczesnymi,bopanKrzewieńżyje,arodzinastanowczonieżyczysobieżadnychwizyt.
Zrozumiałypanie?

Lekkiewzruszenieramionuobukobietoznaczało,żezrozumiały,alenieprzyjęłydowiadomości.Żyływ
wolnymkrajuimogłyodwiedzać,kogochcą.Dlaświętegospokojupostanowiłysięjednakoddalići

background image

wrócić,kiedynadgorliwystróżprawaodejdziedowłasnychobowiązków.JolaujęłaAgatkępodzdrowe
ramięiniespiesznie,nieoglądającsięzasiebie,ruszyływkierunkuparku.

Musiałysięjednakzdradzićjakimśmimowolnymgestem,bopolicjantniedałsięwyprowadzićwpole.
Stanąłsobietużzabramą,wmiejscuniewidocznymzulicy,iczekał.

Wróciłypopiętnastuminutach.

Drugiespotkaniebyłojeszczemniejprzyjemneiposterunkowypostanowiłzrobićwszystko,bynie
dopuścićdotrzeciego.Skoroniepomogłozwykłenapomnienie,postanowił

rozwiązaćproblemraznazawszeiodwołaćsiędowyższejinstancji,czylimęża.Wyjąłzportfela
wizytówkęAgatyCyryl,gdzieopróczkomórkipodanybyłrównieżnumerdomowy,izadzwonił.Było
piętnaściepodziesiątejiteoretycznieotejporzewmieszkaniuniepowinnobyćnikogozdorosłych,ale
możebędzieprzynajmniejjakieśdzieckoipodanumerdopracytatusia,pomyślał.

Wsłuchawceodezwałsięmęskigłos.Karczmarekupewniłsięjeszcze,żerozmawiazwłaściwąosobą,i
bezowijaniawbawełnęopowiedziałpanuCyrylowioproblemach,jakiesprawiapaniCyryl.Mąż
wykazałpełnezrozumienieiobiecał,żezajmiesięsprawąosobiście.

Szymonbyłnaprawdęwściekły.Porozmowiezpolicjantemwykonałdwaważnetelefonyiwsiadłdo
samochodu.WybierałsięoczywiściedoKrasnalna,aledoAgatkizamierzałzadzwonićwostatniej
chwili,żebyniezdążyłanarobićżadnychgłupstw.

Dwadzieściaminutnaspakowaniebagażupowinnojejwzupełnościwystarczyć.

Przyjaciółki,nieświadomezbierającejsięnadichgłowamiburzy,wracałydodomuwnienajlepszych
humorach.Niedość,żedałysięprzechytrzyćzwykłemuposterunkowemu,tojeszczetraciłybezcennyczas
inieposunęłysięwśledztwienawetomilimetr.

-Mamnadzieję,żeniebędzietamstałdowieczora-wściekałasięAgatka.-Żeteżmusiałyśmysięna
niegonadziać.Pocokomupolicja-buntowałasię-niedość,żeniepomaga,tojeszczeprzeszkadza.

NaschodachnatknęłysięjeszczenaspanikowanąBożenęipozbyciesięjejniebyłowcalesprawą
prostą.Odetchnęły,kiedywreszciezostałysameimogłysięnaradzićwzaciszupokojugościnnego.

-Mampomysł-zaczęłaAgatka,aleniedokończyła,bowłaśniezabrzęczałajejkomórka.Odebrała,
zbladłajakpapier,ajejminawyraźniewskazywałanato,żeotrzymałabardzozłąwiadomość.

-Szymon!-poinformowałaprzyjaciółkęgrobowymgłosem.-Zaraztutajbędzie.

WracamznimdoWrocławia.Wiewszystko,ktośmuzakablował...Nawetsiędomyślamkto,aletona
razienieważne.Zanimprzyjedzie,musimyomówićkilkanajważniejszychspraw.

Pomóżmisiępakować.

Jolawyjęłazszafytorbępodróżnąizaczęładoniejwrzucaćwszystkojakleci.Agatkausiadłanabrzegu
łóżkaiskupiłasięnaudzielaniuprzyjaciółceostatnichinstrukcji.

background image

-Terazwszystkospadnienatwojągłowę,aledaszsobieradę.Jakbyco,tobędępodkomórką.TaEmilia
zapewnemiałatelefonstacjonarnyimożecispadkobiercygoniezlikwidowali.Musisztosprawdzić...i
zadzwońdopanaBogdana,niechdokładniesprawdzinotes...

Nanicwięcejniestarczyłoczasu,bopowietrzeprzeszyłprzeciągłysygnałklaksonu.

-Łatwoniebędzie-westchnęłaAgatka.Niecierpliwetrąbieniesiępowtórzyło.-Alemusięśpieszy.

-Naherbatkęraczejniezostanie.

JolazłapałabagażAgatkiirazemwyszłyprzeddom.

SzymonstałprzysamochodzieitłumaczyłcościerpliwieBożenie.Agatcewystarczyłojednospojrzenie,
bystwierdzić,żejestnaprawdęźle.Zżonąprzywitałsięchłodno,włożyłdobagażnikaznajomą
niebieskątorbęiszybkimkrokiempodszedłdostojącejnauboczuJoli.

-Tyteżwracasz!-oświadczyłkategorycznie.Jolaażsięnadęłazoburzenia.Jużotworzyłausta,żeby
powiedziećmudosłuchu,aleSzymonszybkopozbawiłjązłudzeń.

-Pawełniemógłsięwyrwaćzroboty,więcpoprosiłmnieoprzyjacielskąprzysługę.

MamciędoholowaćdoWrocławiaisprawdzić,czywysiadłaśzsamochodu.

Zrobiszoczywiście,cozechcesz-powiedział,widzączaciętyopórnatwarzyżonyprzyjaciela-ale
wiedz,żewtedyPawełrzuciwszystkoiprzyjedziechoćbywśrodkunocy!

Joladopowiedziałasobieciągdalszyiuznała,żeniemapotrzebyzaogniaćitakjużnabrzmiałejsytuacji.

-Dobrze,wracam-wycedziłaprzezzaciśniętezęby.-Możeszjużjechać.

-Poczekam.Będęspokojniejszy,jeślipojedzieszprzodem.

*

WmałżeństwieJolinastałytakzwanecichedni.Wcześniejnieobyłosięoczywiściebezpiekielnej
awantury,alenatozdążyłasięprzygotować.Złamaławcześniejdaneprzyrzeczenie,żebędziesię
trzymaćzdalaodaferkryminalnych,iczułasięztymokropnie.

GłównympowodemzgryzotyJolibyłoto,żejejgrzeszkiwyszłynajawisporowodywOdrzeupłynie,
zanimmążnanowoobdarzyjązaufaniem.Toakuratmogłazrozumieć,aletraktowaniejej,jakbybyła
powietrzem,itoczwartydzieńzrzędu,tojużbyłagrubaprzesada.

UAgatkibyłodokładnietaksamo.OdSzymonawiałoarktycznymchłodemizanosiłosięnato,żenie
odezwąsiędosiebiedokońcaświata,boAgatkarównieżzacięłasięwuporze.Napoczątkupróbowała
jeszczetłumaczyć,żechodziłoozwykłązabawę,boprzecieżkrasnoludkówniktnietraktujepoważnie,
alejakbymówiładościany.Jedynąosobą,którejmogłasiępożalić,byłaoczywiścieJola.Dzwoniłydo
siebiebezprzerwy,wymieniałytroskamiipocieszałysięwzajemnie,bolosdotknąłjejednakowo.

-Jacimówię,żeoniustaliliwspólnyplanpostępowania-dowodziłaJola.-Traktująnasjaktrędowate.

background image

Zgoda,popełniłyśmybłąd,aleniezbrodnię!Iilerazymożnaprzepraszaćzatosamo,noile?

-Jatojużnawetprzestałamsięwysilać-przyznałaAgatka.-Wszystkomaswojegranice.Niemożna
kogośkaraćbezprzerwyzatensamwystępek,boosiągasięskutekodwrotnydozamierzonego.Mam
ochotęzrobićmunazłośćidokończyćnasząsprawęchoćbykorespondencyjnie.

-Dokładnietosamomiałamnamyśli,żetąswojąnagonkąmobilizująnasdodalszejwytężonejpracy.I
niemusimysięnawetruszaćzmiasta,żebyustalićpotrzebnenamnumerytelefonów.

-Anamiejscumamyswoichludzi.Myślę,żenadszedłczas,żebyrzucićdobojunaszychkaskaderów.
Niechodpracująpopełnionewiny.Alemaszrację,najpierwdobierzemysiędoskóryspadkobiercom
paniEmilii.Ktojakkto,aleonipowinnisporowiedziećokrasnalach.

*

Przełamaniebarierynieufnościbyłoowieletrudniejszymzadaniem,niżsięAgatcepoczątkowo
wydawało.CelinaRównickabyłapodejrzliwa,czujnaichytrajaklisica.

Wypierałasięwszystkiego,myliłatropy,akiedyczułasięosaczona,groziłapowiadomieniempolicjii
odkładałasłuchawkę.

Agatkadawałajejkilkanaścieminutnaochłonięcieidzwoniłaponownie.Podobnasytuacjapowtórzyła
siętrzykrotnie,pokażdymimpasienastępowałniewielkiprzełominegocjacjeposuwałysięodrobinędo
przodu.Tempobyłoiścieślimacze,aleAgatkanicnatoniemogłaporadzić.Naodległośćjejurok
osobistydziałałsłabiej.Napoczątekskupiłasięnatym,byprzekonaćrozmówczynię,żemaczyste
intencjeichodzijedynieowymianęinformacji.Wtymcelumusiałaodkryćczęśćkart.Przedstawiłasię
jużnawstępie,przypominając,gdzieiwjakichokolicznościachmiałyokazjęsięspotkać.Topowinnodo
pewnegostopniaprzełamaćlodyiułatwićprzyszłekontaktywczteryoczy.

Celinamiałaniezłąpamięć,kojarzyłaAgatkęażzadobrzeinieufałajejanizagrosz.

Podpadłajejjużwtedywogrodzieiterazmogłasobiepogratulowaćwduchu,żeprzeczuciejejnie
zawiodło.Niewidocznyigroźnyprzeciwnikwreszcieukazałswojątwarz,araczejmaskę,zaktórąsię
ukrywał.Celinaniemiaławątpliwości,żeAgataCyryljesttylkopionkiemwtoczącejsięgrze,aci,
którzystojązanią,sąowielepotężniejsiiwostatecznejrozgrywceniecofnąsięprzedniczym.Zdawała
sobiesprawęzryzyka,alezamierzałapodjąćwyzwanie.

Byłatowinnabratu.KiedyKrystianwyjdzieztejśpiączki,będziemumogłaspojrzećprostowoczyi
powiedzieć,żezostałpomszczony.Jakośniemiałazłudzeń,żepolicjadokonamałegocuduizłapie
sprawcównapadu.Szczególnieżewobawieowłasnąskóręzatailiprzedoficeremprowadzącym
śledztwowieleistotnychinformacji.

NarazieCelinaniemiałażadnegokonkretnegoplanu,natomiastznakomiciewczułasięwrolęosoby
przestraszonejizdezorientowanej.Przerwałapołączeniedlazyskaniakilkuchwiloddechu.Naradziłasię
zrodzinąiprzygotowałaniezbędnysprzęt.KiedyAgatkazadzwoniłaporazdrugi,każdejejsłowobyło
nagrywane,aCelinęwspierałodwóchnajważniejszychmężczyznwjejżyciu:ojciecimąż.

AgatkamiałauswojegobokujedyniewiernąJolęinawetnamyśljejnieprzyszło,żektośwłaśnie

background image

wypowiedziałjejwojnęnaśmierćiżycie.Zależałojejnaspotkaniuiswójcelosiągnęła,chociażnie
byłowcalełatwo.CelinastanowczozaprotestowałaprzeciwkoprzyjazdowidoWrocławiaiAgatcez
trudemudałosięprzeforsowaćwłasnypomysł,nieujawniającprzyczyn,dlaktórychupierasięprzy
stolicyDolnegoŚląska.Argument,żemążzakazałjejopuszczaniamiastaażdoodwołania,brzmiałby
śmiesznieimałoprofesjonalnie.

Wspięłasięzatemnawyżynydyplomacjiinieoczekiwaniezgarnęłacałąpulę.

*

Przydatnośćkawiarni„Syrenka”docelówkonspiracyjnychodkryłaszkolnakoleżankaAgatki-Ewa.
Odkryciadokonałacałkiemprzypadkowo,kiedytoudałasiędodamskiejtoaletyprzypudrowaćsobie
nosek.Zczystejciekawościzajrzaładoniewielkiego,słabooświetlonegopomieszczenianakońcu
łazienkiiażjejdechzaparłozwrażenia.Zmiejsca,wktórymsięznalazła,przezspecjalnelustromogła
dyskretnieobserwowaćsalę,niebędącwidzianazzewnątrz.Szepnęłaotymudogodnieniutuiówdziei
wkrótkimczasie„Syrenka”stałasiędlakilkuwtajemniczonychpańmiejscem,wktórymumawiałysięna
randkiwciemno.Zanimzdecydowałysięzawrzećznajomość,oglądałysobiefacetaprzezszybkęijeśli
zbytnioodbiegałodwcześniejszychwyobrażeń,dzwoniłyiodwoływałyspotkanie.

Agatkaznałalokaltylkozesłyszenia,alesztuczkazlustremniezwyklejejsięspodobała.Umówiłysięz
Celinąnarozmowęwczteryoczy,aleAgatkawolałasięwjakiśsposóbzaasekurować,stosującpolitykę
ograniczonegozaufania.Aczegooczyniewidzą...

Jolamiałapełnićrolędyskretnejochronyiinterweniowaćtylkowostateczności.

Szczegółyuzgodniłytelefonicznie,adolokaluudałysięosobno,wsporychodstępachczasu.Jola
powędrowałaprostonapunktobserwacyjny,natomiastAgatkazajęłastrategicznystoliknumersześći
usadowiłasięplecamidolustra.

CelinapojawiłasiękwadransprzedwyznaczonymczasemiwidokczekającejjużAgatkilekkoją
zirytował,aleszybkozapanowałanaduczuciami.Skinęłajejlekkogłowąibezsłowapowitaniausiadła
naprzeciw.

-Słucham!-powiedziałatwardo,przyjmującodrazutaktykędefensywnąitymsamymzmuszając
przeciwniczkędoodsłonięciakolejnejkarty.

Agatkabyłaprzygotowananatakiscenariusz.WyjęłaztorebkiplikkartekizademonstrowałaCelinie
fotkizegzekucjiAgatonaorazkilkabardzoudanychzbliżeńdowodurzeczowegowpostaciświecznika.

Celinarzuciłaokiemnazdjęciaicałymkomentarzem,najakisięzdobyła,byłolekkiewzruszenieramion.

-Jakośnamsięniekleirozmowa.Tomożejazacznę-zaproponowałaAgatka.-

Opowiem,dojakichwnioskówdoszłam,imożesobiepotempodyskutujemy...Odczegobytuzacząć?-
głośnozastanawiałasięAgatka.

-Najlepiejodpoczątku-rzuciłakpiącoCelina,alenajejtwarzymalowałsięwyraznapięcia,któryna
próżnopróbowałazamaskowaćironicznymuśmiechem.

background image

-Odpoczątku?Niechbędzie.EmiliaTrzmieldysponowałasporymmajątkiemikiedywreszcieodeszłaz
tegoświata,jejspadkobiercynieposiadalisięzradości.Nieruchomościsąoczywiściesporowarte,ale
spodziewalisiędużo,dużowięcej.Inaglesięokazało,żewiększośćruchomościgdzieśwsiąkła.Te
wszystkieświeczniki,srebrnazastawa,biżuteria,pieniądze...

Agatkaoczywiścieimprowizowała,botaknaprawdęniczegoniewiedziałanapewno.

Mogłatylkoprzypuszczać,domniemywaćikonsekwentniesprawiaćwrażeniedobrzepoinformowanej.

-Możliwościbyłydwie-kontynuowałamonolog.-Alboktośbyłszybszy,albotastarawariatkaukryła
dobrzecenneprecjoza...

Celinaniebyłaażtakdobrąaktorką,jakjejsięwydawało,iAgatka,obserwującjądyskretnie,czytaław
niejjakwotwartejksiędze.Niepotrzebowałasłów,bywiedzieć,żemyliłasięniewielealbonawet
wcale.WyobraziłasobiespadkobiercówEmilii,miotającychsiępodomuwposzukiwaniutajnych
skrytek.Apotem,kiedyichwłasnezabieginiedałyrezultatów,demolującychbudynekprzypomocyekipy
budowlanej.Nawyprzedażykrasnalibyłaosobiście,więcopowiedziałaoniejniezwykleobrazowoiz
rozmachem.Żałowałatylko,żeominęłająscenafinałowa,kiedyCelinapofakcieodkryła,żeto,czego
takwytrwaleszukała,zostałoukrytewgipsowychfigurkachi,cogorsza,poszłodoludzi.Potem,cobyło
jużłatwedoprzewidzenia,zdeterminowanispadkobiercyrzucilisię,byodzyskiwaćto,czegopozbylisię
wtakbeztroskisposób,inarobiliwmiasteczkusporegobałaganu.

MniejwięcejdotegomomentuopowieśćukładałasięsamaiCelinamogłasobiemilczećjakgłaz.Ale
kiedyśwkońcupowinnazabraćgłos,choćbyzezwykłegopoczuciaprzyzwoitości.Zamiasttegopopijała
kawęmałymiłyczkamiiswojąpostawądawaładozrozumienia,żekażdapróbawyciągnięciazniej
informacjijesttylkostratączasu.

Agatkapowolizaczynałatracićdoniejcierpliwośćiwkońcuuznała,żenależyjąjakośsprowokowaćdo
zwierzeń,choćbynawetprzyużyciuszantażu.

-Ciekawe,czypolicjawieowaszychnocnychwycieczkach?-wypuściłapierwsząstrzałę.-Botak
sobiewłaśniepomyślałam,żegdybywiedziała,toniesiedziałybyśmyterazprzyjednymstoliku.
Niszczeniecudzegomieniatojednakprzestępstwo...

-Wyściezaczęlipierwsi!-warknęłaCelina,obrzucającprzeciwniczkęnienawistnymspojrzeniem.-I
pożałujecietego,cozrobiliścieKrystianowi!Ipocotacałaszopka,chceciepołożyćłapęnapieniądzach,
aleniedoczekanie!

-Zaraz,zaraz-Agatkaprzerwałatenpotokoskarżeń.-Zaszłatujakaśkolosalnapomyłka,janiemamnic
wspólnegoztącałąaferą.Jużpanimówiłam,żejatylkopróbujęrozwikłaćzagadkę...

-Apoco?-zapytałaCelinapodchwytliwie.

NajprostszepytaniasprawiajązwyklenajwięcejkłopotówiAgatkazawahałasięnamoment,zanim
udzieliłaodpowiedzi.

-Załóżmy,żehobbymamtakie-wybrnęła.-Zainteresowałamsięsprawą,ponieważweszliścienamój
teren,alenapewnoniezamierzamkonkurowaćzwamioskarb,spadekczyjaktosobiepaninazwie.A

background image

skorojananikogonienapadłam,atenwaszKrystiannienapadł

samnasiebie,tochybajasne,żemusiałtozrobićktośtrzeci!Ktoś,ktowiedział,ojakąstawkętoczysię
gra,idotegobyłnatylezdeterminowany,żeniewahałsięużyćprzemocy.

Powiedziałamjużchybadość,aterazwramachrewanżuproszętylkooudzielenieodpowiedzinadwa,
alezatobardzoważne,pytania:Ktojeszczemógłwiedzieć,jakątajemnicękryjąkrasnale?Iczypanibrat
tamtejnocykogośśledziłczymożetoonbył

śledzony?

-Pomyliłapaniadresata!-Celinapostanowiłanadaliśćwzaparte.

-Toznaczy?

-Toznaczy,żenapierwszepytanieodpowiedźznałatylkoEmiliaTrzmieli,niestety,zabrałajądogrobu.
CodoKrystiana,towprawdzieżyje,alestałsięostatniomałorozmowny.

Cośjeszcze,botrochęmisięśpieszy?!-zauważyłaniegrzecznie.

-Alechybajakieśprywatneprzemyśleniatopanima?Nieomawialiściezaistniałejsytuacjina
rodzinnychzebraniach?-nieodpuszczałaAgatka.-Ktośdziałatużpodwaszymnosem,awynawetnie
zadajeciesobietrudu,żebyrozgryźćkonkurencję?Niewierzę!

Choćbyfacet,którynadziewałtekrasnale,onmusiałwiedzieć!

-Aleonnieżyje!

-Ajednaksprawdzaliście!-Agatkaucieszyłasię,żewkońcuudałojejsięsprowokowaćCelinę.-To
prawda-przyznała-alemistrzKozielskiteżmiałrodzinę,wnukibodajże.Onemogłyznaćtajemnicę
krasnali...

-Nieznają!-suchooświadczyłaCelina.

-Askądtapewność?-Agatkędenerwowało,żekażdąinformacjęmusiwyciągaćzrozmówczyniprawie
nasiłę,aleskoroniemainnegosposobu,totrudno.

-Bopośmiercidziadkapróbowalinamwcisnąćjakieśtrzykrasnale,rzekomozamówioneprzezEmilię.
Gdybywiedzieli,comająwręku,siedzielibycicho.

-Ico,kupiliście?

-Nie!-mruknęłaCelina.-Najpierwpodziękowaliśmyzapropozycję,akiedywkońcukrasnaleznalazły
sięwcentrumnaszychzainteresowań,zdążylijeopchnąćjakimśniemieckimturystom.Itobybyłona
tyle.

-AmożepaniEmiliamiałajakichśprzyjaciół,dalsząrodzinę,kogoś,kogodarzyławyjątkowym
zaufaniem?

background image

-Może-odpowiedziałaCelinachłodno.Niespodobałasięjejsugestia,żeciotkaojcazwyczajnieimnie
ufała.Zdołałajużopanowaćemocje,którymdałasięponieść,iwróciładostylurozmowy
prezentowanegonapoczątkuspotkania.

Agatkaczuła,żeofiarawymykajejsięzrąk,iuznała,żenadszedłczas,bynaradzićsięzJolą.Poprosiła
więcCelinęochwilęcierpliwościiudałasięnakonsultacjedodamskiejtoalety.

Kiedyspojrzałanasalęprzezlustro,stoliknumersześćbyłpusty.

-Cholera,zwiała!-Tupnęłanogązezłości.

-Aletamtenfacetzostał-poinformowałająJola.-Wskazałanamłodegomężczyznęwczarnejkoszulce,
przeglądającegogazetę.-Weszlidolokaluprawiejednocześnie,awychodzącdałamujakiśznak,
widziałamwyraźnie.Znaszgo?

-Raczejnie...domężaniepodobny,anatatusiazamłody.Zaczynasięrobićciekawie.

Tywiesz,onamyślała,żejajestemszefowąkonkurencyjnegogangu!-zawołałazrozbawieniem.-Mam
nadzieję,żewybiłamjejtęniedorzecznośćzgłowy.-PodałaJolidyktafon.-Nagrałamcicałąrozmowę,
tosobieodsłuchaszwdomu.Aterazpozwolisz,żewrócędostolikaidokończęprzedstawienie.Skoro
tamtenfacetczeka,toniemożnazrobićmuzawodu.

Agatkawspanialeodegrałarolęosobywystawionejdowiatru.RozglądałasięwposzukiwaniuCeliny,
odczekałacałykwadrans,jakbymiałanadzieję,żekobietajednakwróci,wreszciepogodziwszysięz
losem,uregulowałarachunekiwyszła.PowyjściuzkawiarniAgatkapodążyłaprostonapostójtaksówek
igłośno,jeszczeprzedzajęciemmiejscawsamochodzie,podałakierowcykurs.

Jolazadzwoniładwieminutypóźniej.

-Jedziezatobądrugątaksówką,zieloną!-zameldowała.-Niemożeszterazjechaćdodomu-ostrzegła
przyjaciółkę.-Umówmysięwgalerii,apotemzgubimygostarąmetodą.

-Spokojnie.Niechsobieśledzi,jaklubi.Comitoszkodzi?Jakzechcą,toitaksiędowiedzą,gdzie
mieszkam.Pocokomplikowaćsytuację,onimnietylkosprawdzają.Możemyślą,żedoprowadzęichdo
szefa-zachichotała.-Zadzwonię,jakdojadę,tosięwymienimywrażeniami.Ajakbyco,totydzwoń!

*

ŚledzącyAgatkęosobniknajwyraźniejniemiałzłychzamiarów.Sprawdziłtylkoadres,pokręciłsię
trochępookolicyiodjechałtramwajem.DotegoczasuJolaniespuszczałagozokairobiłabytodo
skutku,gdybyprzyjaciółkanieodwołałajejzposterunku.

-Tomożechociażsprawdzę,gdziezaparkowałsamochód,izapiszęnumery?-

próbowałanegocjować.Zadaniejejsięspodobałoijakośżaljejbyłoporzucaćśledzonyobiekt,nie
zanotowawszynaswoimkoncieżadnegosukcesuwywiadowczego.

-Tenfacetnasnieinteresuje-tłumaczyłajejAgatka.-Zobaczyłcochciał,potemopowieowszystkim
Celinie,aonazadecyduje,czynamzaufaczynie.Onawiewięcej,niżchciałaprzyznać,alesiłązniej

background image

tegoniewydusimy...Totwardasztuka.

Agatkazakasłałagwałtownie,bodopokojuzajrzałSzymon.Zaskoczeniebyłototalne,bootejporze
prędzejbysiędiabłaspodziewałaniżmęża.Dlategopopowrociedodomuzaniedbałanajprostszych
środkówostrożnościiterazniemiałapojęcia,ilezdołałusłyszeći,coważniejszezrozumieć.

-Trochęsięprzeziębiłam-jakbynigdynicpodjęłaprzerwanąrozmowę.-Adopracywracam
najwcześniejzadwatygodnie.Chłopcysąnaobozie,alemążwytrwaledotrzymujemitowarzystwa-
przesłałaJolizaszyfrowanąwiadomość.-Tocześć,Halinka,ipozdrówodemniewszystkich.Pa!

Jolanatychmiastzorientowałasięwsytuacjiiprzerwałapołączenie.Stałasobienaprzystanku
tramwajowymizastanawiałasię,cozrobićzresztątakdobrzezapowiadającegosiędnia.Planymiała
ambitne,aleskończyłosięjakzwyklenazakupach,sprzątaniuisamotnymoglądaniutelewizji.

Pawełwróciłpóźno,zapowiedział,żedlanikogoniemagowdomu,izabrałsiędopoprawianiajakichś
projektów.Ostatniotakwłaśniewyglądałyichwieczory,więcJolanawetniepróbowaładyskutować.
Jakzwykleprzygotowałamężowitalerzkanapek,zaparzyładzbanekmocnejkawyiposzławziąć
prysznic.

Kiedyweszładosypialni,Pawełjużtamnaniączekał.Stałprzyoknieiwpatrywałsięwnoc.Odwrócił
sięgwałtownie.

-Tywiesz,gdziejestAgatka,prawda?!-zapytałlodowatymgłosem.Niebyłotonawetpytanie,tylko
precyzyjniewymierzoneoskarżenie.

Jolaodruchowowzruszyłaramionami.Popierwsze,niepodobałjejsięton,jakimPaweł

siędoniejzwracał,apodrugie,niemiałabladegopojęcia,gdziemogłasiępodziewaćAgatka,jeśli
rzeczywiścieniebyłojejwdomu.Dwukrotniepróbowałasięzniąskontaktowaćpóźnymwieczorem,a
ponieważnieodbierała,postanowiłaspokojniepoczekać,ażprzyjaciółkaodezwiesięsama.Widocznie
niemiałaodpowiednichwarunkówdorozmowy.

Terazmogłasiętylkodomyślać,żeAgatkaokropniepokłóciłasięzmężemiwyszłazdomu,żeby
ochłonąć.Alesięnarobiło-pomyślała.

Jolazamyśliłasiędotegostopnia,żeniezwracałauwagina,tocomówijejwłasnymąż.Aletego,co
usłyszała,itakwystarczyło,żebyzagotowałasięwniejkrew.

-Ipowiedzswojejprzyjaciółce,żejeślizarazniewróci,tomożejużwogóleniewracać!-grzmiał
Paweł.-Szymonmajużtegoserdeczniedość...

-Toniechsamjejtopowie!-Jolawbrewwłasnejwolidałasięponieśćemocjom.-Atakwogóle,to
niejesttwojasprawa.Adwokatsięznalazł!-zawołałazezłościąiostentacyjniewyszłazpokoju.

Oczywiście,kiedytylkozostałasama,natychmiastzadzwoniładoAgatki,aleponowniepowitałają
automatycznasekretarka.Zostawiławięcwiadomośćpełnąsłówotuchyizapewnieńowiecznejprzyjaźni
iprosiłaoszybkikontakt,bojużnaseriozaczęłasięniepokoić.Jeślikobietaniedajeznakużyciainie
szukawsparciaunajlepszejprzyjaciółki,tobezwątpieniamusibyćnaprawdęwokropnymstanie
psychicznym.Awtakimstanieludzierobiąróżnegłupierzeczy,szukająpocieszeniagdzieindziejalbo

background image

nawet...Nie,otejostatniejmożliwościJolawolałanawetniemyśleć.Ibeztegoczułasięokropnie.

*

Joliniedanebyłospokojnieprzespaćnocy.Najpierwniemogłazasnąć,bijącsięzmyślamiprawiedo
białegorana,akiedywreszciezapadławsen,trwałonniezwyklekrótko.

Przebudzeniebyłoniespodziewaneidośćnieprzyjemne.Poczuła,żektośszarpiejązaramię,potem
zadajejakieśpytaniaiznowuszarpie.Stawiłabiernyopór,alehałasiostreświatłowciskającesiępod
powiekiuniemożliwiałopowrótdokrainysnów.

Jolausiadłanałóżkuiwskupieniu,mrugającnerwowo,zaczęłasięprzyglądaćtwarzomdwóch
pochylonychnadniąmężczyzn.Jedenbyłjejmężem,alecodocholeryrobiłwjejsypialnimążAgatki?!
Coonsobiewyobraża,żebynachodzićczłowiekawpościeli?!AtenPawełtojużzupełniezgłupiał!
Przezjejgłowęwjednejchwiliprzeleciałasetkamyśli,amiotająceniąuczuciazmieniałysięjakw
kalejdoskopie.Ogarnęłająfalawściekłości,alewystarczyło,żepomyślałaoprzyjaciółce,by
natychmiastodeszłajejochotadorobieniaawantury.

-Niewróciła?!-zapytała,chociażzgórywiedziała,jakąodpowiedźusłyszy.Tylkowtensposóbdało
sięwytłumaczyćtęnocną,albo,jakktowoli,porannąniezapowiedzianąwizytę.

SzymonwyglądałjakzkrzyżazdjętyiJolizrobiłosięgonawettrochężal.Nadaluważała,żecaławina
zazaistniałąsytuacjęleżywyłączniepojegostronie,aleniezamierzałakopaćleżącego.Jeślinawet
narozrabiał,tojużdostałzaswojeidolewanieoliwydoogniamijałosięzcelem.TencałySzymonnie
byłwkońcutakizły,aAgatkapowinnamiećmęża,adzieciojca.

Jolagotowabyłapodjąćsięrolirozjemcy,alewtymcelumusiałapoznaćprzyczynęnieporozumienia.
Miaławprawdziewłasnąteorię,alewiedziećaprzypuszczaćtodwieróżnerzeczy.Wolaławprawdzie,
żebyprzytejrozmowieniebyłoPawła,aletrudno,przyjaźńwymagapoświęceń.

-Aocosiępokłóciliście?-zapytaławprost.

-Onic,rozumiesz,onic!

-Nopewnie,wyzawszetakmówicie!Dlaciebiemogłotobyćtylkotakiegadanie,aledlaAgatki
musiałojednakmiećznaczenie,skorozdecydowałasięodejśćzdomu!-podniosłagłosJola.-Wy,
faceci,wszystkotraktujecielekko,najpierwranicieboleśnie,apotemdziwiciesięskutkom.

Szymonukryłtwarzwdłoniachwakcienieukrywanejrozpaczy.Nakrótkąchwilęwpokojuzapanowała
męczącacisza,potemSzymonzacząłmówić.

-Zrozum,wcalesięniepokłóciliśmy.Agatkazeszładosklepikunadole,bochciałakupićlodyijakąś
przyprawę.Tobyłojakośprzedsiódmą.Długoniewracała,alemyślałem,żesięzkimśzagadała.
Dzwoniłemkilkarazy,alenieodbierała.Odziesiątejzacząłemsięoniąnaprawdęmartwić.
ZadzwoniłemdoPawła,bomyślałem,żemożejesteściegdzieśrazem,potemdoinnychznajomych,w
końcudoszpitalii...-Głosmusięzałamał.-Jola,proszęcię-

złożyłręcejakdomodlitwy-bądźzemnąszczera.JeśliznowuprowadziciejakieśśledztwoinaAgatkę
wypadłnocnydyżur,tojatozrozumiem,naprawdę.Najważniejsze,żebynicjejsięniestało...

background image

Jolaniemogłaznaleźćdlaniegożadnegosłowaotuchy,wiedziała,coczuje,bowtymmomencie
odczuwaładokładnietosamo.Miałaświadomość,żestałosięcośstrasznego,aleniemiałapojęciaco.
Nawetbałasięmyślećonajgorszym.Sięgnęłaposzlafrokizaproponowała,żebyprzeszlidokuchni.

-Niemampojęcia,cosięstałozAgatką-odezwałasięwreszcie.-Rozstałyśmysiępopołudniu,potem
jeszczekonsultowałyśmysięprzeztelefon.Miałazadzwonićwieczorem,aleniezadzwoniła.Moich
telefonówteżnieodbiera-wyrzuciłazsiebiejednymtchem.

Jolabyłacałkowicieświadomagrozysytuacji,dlategozdobyłasięnamaksymalnąszczerość.Przyznała,
żeobiezAgatkąwtajemnicynadalzajmowałysięaferązKrasnalnaiszczegółowokrokpokroku
opisała,corobiłypoprzedniegodnia.Przyniosładyktafoniwspólnieodsłuchalinagranierozmowy,jaką
AgatkaprzeprowadziłazCeliną,naraziejedynąinajwiększąpodejrzaną.

-ApotemtenfacetzkawiarniśledziłAgatkęażpodsamdom,aleonamówiła,żetonieszkodzi,boto
tylkoelementgry...

-Widoczniezaszkodziło-odezwałsięmilczącydotądPaweł.-Szymon,musisziśćztymnapolicję!Nie
manacodłużejczekać...

-Tylkozrobiękopięnagrania-Jolapoprosiłaoodrobinęzwłoki.

-Onie!-zdenerwowałsięPaweł.-Trzymajsięodtegozdaleka!Jeszczetegobrakuje,żebyśmyszukalii
ciebie.

-Odsłuchanianicmisięniestanie-zaprotestowałaJola.-Niezapominaj,żetylkojawiem,ocowtym
wszystkimchodzi,wrazieczegopomogępolicji.PrzecieżchodzioAgatkę!-przywołałanajważniejszy
argument.

*

Agatkaobudziłasięzokropnymbólemgłowyinieśpiesznojejbyłodozrywaniasięzłóżka.Dokładnie
zatopomacałaczaszkęidoszładowmiaręoptymistycznegowniosku,żełupiejąraczejodśrodka.Czuła
się,jakbymiałakacagiganta,tylkoniemogłasobieprzypomnieć,cotobyłazaimpreza,ailokal,w
którymsięobecnieznajdowała,niespecjalnieprzypadłjejdogustu.Pomieszczeniebyłoniskie,słabo
oświetloneiśmierdziałogrzybem.

Zapachpleśniibrakoknajednoznaczniewskazywałynajakąśpiwnicę.Nasuwałojejsiętylkojedno
pytanie-skądsię,dojasnejcholery,tutajwzięła?Samanieprzyszła,topewne.

Odtegomyśleniazrobiłojejsięsłabo,więczaprzestałabezowocnychpróbizapadławcośpomiędzy
snemaomdleniem.Wyglądmusiałamiećprzytymnieszczególny,bodwiewizytującejąosobymiały
mocnoniepewneminyinawzajemobrzucałysięoskarżeniami.

LeżącanamateracuAgatkabardziejprzypominałakandydatkęnanieboszczkęniżpotencjalneźródło
informacji.Gorzej,byłajakbombazopóźnionymzapłonem.Trzymaniejejwdomubyłoniebezpieczne,a
przewiezieniewinnemiejscealbochociażpodrzuceniebylegdzieteżnarazieniewchodziłowrachubę.
Wokółporwaniarozpętałosięprawdziwepiekło,apolicjaiinnepostronneindywiduawciążkręciłysię
wpobliżudomuinależałopoczekać,ażsprawaniecoprzycichnie.

background image

KilkugodzinnysenwyszedłAgatcenazdrowie.Środekodurzający,jakimzostałapotraktowana,zapewne
wnadmiarze,zdołałwyparowaćzjejorganizmuiparametryżyciowepowoliwracałydonormy.Była
możejeszczeodrobinęotępiała,aletoakuratwyszłojejnadobre.Zamiastwpadaćwpanikę,pogodziła
sięzlosemiwpierwszejkolejnościzadbałaopotrzebyciała.Zjadłazimnyposiłek,któryktośzostawił
nakrześlestojącymprzyleżącymwprostnabetoniemateracu,ipopiłarówniezimnąherbatą.Odrazu
poczułasięlepiej,przynajmniejfizycznie.Zastanowiłasięnadwłasnympołożeniemipoczułaspory
dyskomfortpsychiczny.

Zwiedzanietymczasowegowięzieniazajęłojejpięćminutiresztęwolnegoczasumogłaprzeznaczyćna
myślenie.Zaczęłaodprzypomnieniasobieostatnichchwilnawolnościiażzgrzytnęłazębami,zżymając
sięnawłasnągłupotę.Dałasiępodejśćjakrasowakretynka.

Wystarczyłjedenzachęcającyesemesipobiegłaradośnienaspotkanie...śmierci?Toostatnieskojarzenie
wcalejejsięniespodobało,przykróciławięcwodzerozhulanejwyobraźniistarałasięmyśleć
racjonalnie.Gdybyrzeczywiściemielimorderczeplany,tomoglijądopaśćweśnie.Nawetbyprzytym
niepisnęła.Terazprzepadłoigdybydoszłodonajgorszego,będziewrzeszczećjakzarzynaneprosię.
Najgorszabyłataniepewność.Agatkawywnioskowała,żenieznanijejprześladowcyczekają,ażsię
obudzi,żeby...

Nowłaśnie,żebyco?

Postanowiłanatychmiastsprawdzić,czymająjejcośdopowiedzenia,amożeodwrotnie,onaim?

Załomotaławdrzwinaznak,żejest,żeczekaiżenadszedłnajwyższyczas,bynastąpił

ciągdalszy.Niestety,jejzabieginiezdałysięnanic,odpowiedziałajejjedyniegłuchacisza.

Zinterpretowaćtomogładwojako:alboniebyłoichwdomu,albojeszczeniedojrzelidokonfrontacji.

*

WrocławskapolicjaniespecjalnieprzejęłasięzaginięciemAgatkiCyryl.Zmęczonysierżantoświadczył
Szymonowi,żeludzieznikającodziennieirównieszybkosięodnajdują,bezpomocypolicji.Doradził
cierpliwość,podstępemwypytałoostatnienieporozumieniamałżeńskie,zanotowałcośwprzepastnym
notesieipożegnałsię,obiecującdołożyćwszelkichstarań.Tozwyklezałatwiałosprawę.Porzuceni
mężowie,spełniwszyswójobowiązek,szlidopierwszejnapotkanejknajpyitopilismutekwalkoholu.A
kiedytrzeźwieli,żonybyłyjużwdomuizwielkimzaangażowaniemprzyrządzałylekarstwonakaca.

Szymonwyszedłzkomisariatuodrobinęzałamany,alenawetgdybyprzyszłamujakaśmyślopiciu,
przyjaciółkaAgatkinatychmiastwybiłabymujązgłowy.

Jolaczekałaprzedbudynkiem,bodośrodkajejniewpuścili,inerwowodreptaławokół

niewielkiegoklombu.

-Noico?-dopadłaSzymonajeszczenaschodach.

-Noinic!Mamczekać,nierobićżadnychnerwowychruchówispokojniezająćsięwłasnymisprawami.

background image

Jak,docholery,mambyćspokojny,kiedymojejżoniegroziśmiertelneniebezpieczeństwo,nojak?!-
krzyknął,bodopieroterazdotarłodoniego,żepolicjatraktujegojakkolejnegofrajera,któryniepotrafił
upilnowaćwłasnejżony.Atooznaczało,żeniebędąjejszukać.Ajeśliniebędąjejszukać,tobyćmoże
nigdyjużniezobaczyAgatkiżywej...

-Chodźmystąd,musimyporozmawiać.-Jolaprzytomnieprzejęłakontrolęnadsytuacją.WzięłaSzymona
podramięipociągnęławkierunkunajbliższejkafejki.

-MusimyjechaćdoKrasnalna!-oświadczyłabezogródek.-Typorozmawiaszzmiejscowymiglinami,a
jasięrozejrzęnieformalnie...

MążAgatkiniezareagowałnapropozycjęwspółpracyspodziewanymentuzjazmem.

Prawdęmówiąc,niezareagowałwogóle.Siedziałprzystolikuprzygarbiony,zewzrokiemwbitymw
ścianę,uparciemieszająckawę,wktórejwcaleniebyłocukru.

-Szymon,oprzytomnij!-przywołałagodoporządkuJola.-Mówiędociebieważnerzeczy!Izostaww
spokojutękawę!-upomniałarozstrojonegorozmówcęidlawzmocnieniaefektujednymszybkimruchem
odsunęłafiliżankęnabezpiecznąodległość.-Dobrze,aterazskoncentrujsięnatym,comówię.Sytuacja
jestpodbramkowa.Wiem,żetozabrzmibrutalnie,aleniemasięcołudzić,policjanieznajdzieAgatki!
Nawetniebędąjejszukać,znajdąsobiejakieśprostszewytłumaczenie.Obojewiemy,żenieuciekłaz
domuiżadnetympodobnebrednieniewchodząwgrę.Ktośjąporwałijadomyślamsiękto!

-Jezu,tomusiszotympowiedziećpolicji!Przekonaćich...-Szymonzerwałsięzmiejscagotowy
natychmiastbiecnakomisariatiinformowaćsierżanta,żeistniejewyraźnytrop.

-Czytyjużdoresztyoszalałeś?!-warknęłaJola.-Przecieżniemamyżadnychdowodów.Wysłuchają
nasgrzecznieiznowuwpuszcząwkanał.Strataczasuienergii.Niechcęcięstraszyć,aletegoczasunie
mamyzbytwiele.

JolazauważyłaniezwykłąbladośćSzymonaiuznała,żenajlepiejzrobi,niedzielącsięznimwłasnymi
obawami.Facetniewyglądanamocnegopsychicznieinanicjejsięnieprzyda,jeślijeszczeprzed
podjęciemjakichkolwiekdziałańrozkleijakstarykapeć.

-Siadaj!-poprosiła.-Nasiedzącolepiejsięmyśli.Iwogóleweźsięwgarść,bobędzieszmi
potrzebny.TomogłabyćtylkoCelina!Wiesz,takobieta,zktórąwczorajrozmawiałaAgatka.
Przesłuchałamtonagraniekilkarazyijestempewna,żeonajejgroziła.

TaCelinaAgatce-uściśliła.-BonabratatejCelinyktośnapadłionamyśli,żetoAgatka.

Pośredniooczywiście.Myśli,żeAgatkaznasprawców,iobawiamsię,żebędąchcielizniejjakośtę
wiedzęwydobyć...

Szymonwyobraziłsobienatychmiastżonępoddawanąwymyślnymtorturomizbladł,jeślitowogóle
możliwe,jeszczebardziej.

-Czyoni...,czyonimogązrobićjejkrzywdę?-wychrypiał.

-Niesądzę.Raczejspróbująjąnajpierwpostraszyć.Asamwiesz,żeAgatkastrachliwaniejest.

background image

-Wiem.Tylkoniewiem,czytodobrzeczyźle.

-Dobrze.Topozwolinamzyskaćnaczasie.

-Atyichznasz,tych,conapadlinategobrata?-TympytaniemSzymonudowodnił,żezaczynamyśleć
logicznie.

-Niestetynie.-Jolarozwiałajegoostatniezłudzenia.-Akuratwtymmomencieśledztwonamutknęło-
przyznała.-Iwtymtkwinaszajedynaszansa.Musimyznaleźćprawdziwychsprawcówiwydaćichw
ręceporywaczy.WtedyoniwypuszcząAgatkę,boniebędzieimdoniczegopotrzebna.Dlategomusimy
jechaćdoKrasnalnaizacząćdziałać,rozumiesz?WeWrocławiuniczegoniezwojujemy.

-AjeślionijednakzrobiąAgatcecośzłego?

-Toichpozabijamy!-powiedziałaJolatwardo.WyjęłaztorebkikomórkęipodałająSzymonowi.-A
terazzadzwońdomojegomężaiprzekonajgo,żekonieczniemuszęjechaćztobądoKrasnalna,żeby
złożyćzeznaniawmiejscowymkomisariacie.Tylkoniemów,żetospraważyciaiśmierci,bosię
wystraszyimnieniepuści.

*

PożyczeniecudzejżonynakilkadniniebyłosprawąłatwąiSzymonnieźlesięnapocił,zanimprzekonał
Pawła,żeobecnośćJoliwKrasnalniejestniezbędna.Obiecał,żenawetnamomentniespuścijejzokai
poprzeprowadzeniuwizjilokalnejodeśledodomupodeskortą.

Takiprzynajmniejmiałplan,zapomniałtylko,żenadżywiołemniedasięzapanować.

Jolazniknęłamuzoczudokładniewpięćminutpotym,jakzameldowalisięuBożeny.

Wróciłajednakdośćszybko,wysłuchała,comiałjejdopowiedzenia,ispokojnieoświadczyła,że
najwyższyczasudaćsięnakomisariat.

Jolamiałaświadomość,żemiejscowapolicjaniedarzyjejszczególnąsympatią,więcdladobrasprawy
niezamierzałasiędekonspirowaćzbytwcześnie.OdprowadziłatylkoSzymonapodsamedrzwi,
ustalającznimpodrodzeszczegółyoperacji.

Pechchciał,żewpobliżukomisariatunatknęlisięnaposterunkowegoKarczmarka,którywłaśniewracał
zobchodu.WtejsytuacjiJolauznała,żeniemasięcoczaić,iodrazuwzięłabykazarogi.Szymon
sekundowałjejdzielnieipokazał,żejeślichce,potrafibyćtwardyibezkompromisowy.Zyskalityle,że
zgłoszenieoporwaniuzostałoprzyjęteipolicjaniezwłocznieprzystąpiładodziałańśledczych,niestety,
wgłównejmierzepowierzchownych.

FunkcjonariuszezapukalidodrzwiDomupodLwamiigrzeczniezapytaligłównychpodejrzanych,czynie
sąimznanelosyniejakiejAgatyCyryl.Wyjaśnili,żeosobatazaginęławniewiadomychokolicznościach
ionijejwłaśnieszukają.

CelinaRównickabezzająknięciaprzyznała,żeowszem,spotkałasięzpaniąAgatą.

Liczyła,żeuzyskajakieśinformacjewsprawienapadunabrata,aleniestetyniczegonowegosięnie

background image

dowiedziała.Potemwyszłazkawiarni,wsiadładosamochoduiwróciładoKrasnalna.

Manatoświadków.

-ApaniCyryljeszczewtejkawiarnizostała?-dopytywałsięaspirant.

-Tak.

-Iwięcejjejpaniniewidziała?

-Nie.

-Podobnotowarzyszyłpanijakiśmężczyzna?

-Jaki?-Celinaodpowiedziałapytaniemnapytanie.-Ojciecimążbylitunamiejscu,wKrasnalnie,a
innychmężczyznwmoimżyciuniema.Cośjeszcze?

Wpodobnymstylutoczyłasięcałarozmowaipopodsumowaniuwnioskówpolicjanciuznalizgodnie,że
niemajążadnychpodstawdowszczęciapostępowaniawobecosoby,naktórąjednoznaczniewskazywali
mążzaginionejijejnajlepszaprzyjaciółka.Sprawęuznanozazałatwioną,astosownąinformację
przekazanowrocławskiejkomendzieprowadzącejśledztwoorazSzymonowiCyrylowi,któregoomało
nietrafiłszlag.

*

Jolipodobnaniedorzecznośćniemogłapomieścićsięwgłowie.

-Inawetniezrobiliprzeszukania?!-wrzeszczała,miotającsiępopokoju.-Toco,takzwyczajnie
uwierzylitejCelinienasłowo?!OdbilipiłeczkędoWrocławiaikłopotzgłowy?

-Wiem,coczujesz,alekrzykiemniczegoniezdziałamy-próbowałuspokoićjąSzymon.

-Onie,jataktegoniezostawię!-oświadczyłaJola.-Wejdętamchoćbynawetsiłąiprzeszukamdomod
piwnicypostrych.Zobaczymy,czywezwąpolicjęnapomoc,zobaczymy!

Szymonzastąpiłjejdrogę.

-Nigdzieniepójdziesz...

-Aktomniezatrzyma?!-drapieżniezaśmiałasięJolaizanimSzymonzdążyłsięzorientować,
zanurkowałamupodramieniemizatrzasnęłazasobądrzwi,niezapominającprzekręcićklucza.

-Jolka,wracajnatychmiast!-wrzasnął.-Wracajnatychmiast,bopowiemPawłowi...

Zamiastodpowiedziusłyszałtylkogłuchedudnienienógposchodach.

JolajakwicherpognaławkierunkuDomupodLwami,kilkakrotniepodrodzezmieniajączamiary.
NajpierwmiałaogromnąochotędorwaćCelinęitrochęniąwstrząsnąć,adopieropotemprzeszukać
dom,agdybyprzeszukanieniedałorezultatu,wstrząsnąćponownieipowtarzaćoperacjęażdoskutku.Po

background image

drodzejednakoprzytomniałanatyle,żepostanowiłazacząćodnegocjacji.Przygotowałasiępsychicznie
naróżnewarianty.Mogłaby,naprzykład,pójśćnadalekoidąceustępstwa.Jeśliporywaczewypuszczą
Agatkę,oczywiściecałąizdrową,toonamożenawetzapomnieć,żedoporwaniawogóledoszło!
Myślałateżpoważnieookupie,albonawetowymianieAgatkinaprawdziwegobandytę.Alewostatnim
przypadkupowinnijejdaćwięcejczasu.

Dzwonienieipukanienieprzyniosłożadnegorezultatu.Willasprawiaławrażeniezamkniętejnacztery
spusty,aleJolatakłatwoniedawałazawygraną.Zastosowałabardziejradykalnemetody.

Niestety,kopaniewdrzwiiwaleniewszybyprzyniosłoskutekodwrotnydozamierzonego.Zamiast
CelinyprzeddomempojawiłasiępolicjaiJolawylądowaławareszcie.Możegdybysięnie
awanturowała,skończyłobysięjedynienapouczeniu,poniosłyjąjednaknerwyiwygarnęłastróżom
prawacałąprawdęprostowoczy,używającprzytymsłówogólnieuznanychzaobraźliwe.

GdybynieSzymon,posiedziałabyzapewnedłużej.Zadzwoniładoniego,bodokogośzadzwonićmusiała.
Wątpiławprawdzie,czytakigamońzdołacośtuzdziałać,aleniemiaławyboru.

Szymonprzyjechałponiecałychdwudziestuminutach.Poprosiłochwilęrozmowyzzatrzymanąi
wysłuchawszyjejwersjiwydarzeń,ponuryjakgradowachmura,udałsiędokomendanta.Negocjacjez
policjąbyłytrudne,alezakończyłysiępełnymsukcesemiJolajeszczetegosamegodniaodzyskała
wolność.

KomendantnieomieszkałpostraszyćJoli,żedarowalijejpierwszyiostatniraz.

Szymonzeswejstronyobiecałsolennie,żepodobnyincydentnigdywięcejsięniepowtórzyiżejeszcze
dziśalbonajpóźniejjutroopuszcząmiastonadobre.Jolawtymczasiestałazbokuzrękoma
zaplecionyminapiersiachimilczaładyplomatycznie.

-Możeszsobiewracać,alebezemnie-oświadczyłastanowczo,kiedysięzorientowała,żeSzymon
mówiłpoważnie.Iżeniechodziłotuożadnewybiegidyplomatyczne,tylkoozwyczajnewywieszenie
białejflagi.-Całeszczęście,żeAgatkamajeszczeprzyjaciółkę,bonamężajakośniemożeliczyć-
wbiłamuszpilęizsatysfakcjąstwierdziła,żetomusiałozaboleć.

-Możeszsobieomniemyśleć,cochcesz-oświadczyłSzymonchłodno.-Iwiedz,żejateżmam
przyjacielainiezłamiędanejmuobietnicy.Albowracaszzemną,alboprzyjedziepociebiePaweł.
Wybieraj!

Jolazgrzytnęłazębami,boniedokładnieotojejchodziło.Chciałagotylkozmobilizowaćdodziałania,
podrażnićmęskąambicjęizarazićodrobinąszaleństwacharakterystycznegodlaludzi,którym
przyświecająwzniosłecele.Własnegomężamiałarozpracowanegonaczynnikipierwszeiwiedziała,
którestrunyporuszyć,byosiągnąćspodziewanyefekt.MążAgatkinajwyraźniejdziałałinaczejizapóźno
byłonawetnaprzyspieszonykursobsługi.Wnioseknasuwałsiętylkojeden-należałogospisaćnastraty
ipodjąćkolejnąsamotnąwalkę.

Niemiałajeszczeżadnegokonkretnegoplanu,alewierzyłaświęcie,żedoranacośwymyśli.Zaczęłaod
pakowaniatorbypodróżnej,boczekałajązpewnościązmianamiejscapobytu.Przeprowadzkanie
bardzojejsięuśmiechała,bodomBożenybyłdoskonałąbaząwypadową,aleniewidziałainnego
wyjścia.Wkażdymrazieniezamierzałaznikaćwnocy.

background image

Analizującprzebiegwydarzeń,postawiłasięwsytuacjiSzymonaiwyszłojej,żenajegomiejscu
zachowałabywobecsiebiedalekoposuniętąostrożność.Profilaktyczniepostanowiłauśpićjegoczujność
idobrzeodegraćrolęosobypogodzonejzlosem.Pawełzapewneniedałbysięnabraćnatennumer,ale
cojejszkodziłospróbowaćzobcymfacetem.

JolaoświadczyłaSzymonowi,żewracaznimrano,ipoprosiła,żebyniemieszałwcałąsprawęPawła.
Tyleprzecieżmógłdlaniejzrobić?

Polodowatejkąpieli,mającejnaceluodegnaniesnuipobudzeniedomaksymalnegowysiłkukory
mózgowej,Jolagrzeczniewróciładosypialniizgasiłaświatło.Tylkozamiastpołożyćsiędołóżka,
usiadławfotelu,podciągnęłanogipodsamąbrodęizatopiłasięwrozmyślaniach.Miałaprzeczucie,że
jestjużbardzobliskorozwiązaniazagadki.Zaledwieomałykroczek.Ale,jaktozwyklebywa,żeby
pójśćdoprzodu,trzebanajpierwsięcofnąć.

Możenawetdosamegopoczątkukrasnalejafery.Przyjrzećsięwszystkiemujeszczeraz,niepomijając
żadnych,nawetnajmniejprawdopodobnych,tropów.

Jolaprzymknęłapowiekiipozwoliła,bywspomnieniazostatnichtygodni,niczymfilm,przesuwałysię
przedjejoczyma.

Pierwszegokrasnalazobaczyławradiowozie...Potembyłjeszczezakończonyfiaskiemwyjazddo
miejscazamieszkaniatwórcykrasnali,mistrzaKozielskiego.Niestety,jużwtedyświętejpamięci.Podjęta
próbarozmowyzjegownukami...Jolazniesmakiemprzypomniałasobiesikającegofacetaipodwórze
zasłanegruzemzmiażdżonychkrasnali.Iwtymmomencieboleśniedziabnęłojąjakieśprzeczucie.
Dziabnęłojądokładniewmózg,zapalającprzytymświatełkowtunelu.Tobyłoto-pierwszekrasnale
poległynapodwórkumłodychKozielskich,potemdopierozbrodniczafaladotarładoKrasnalna.

Jolazerwałasięnarównenogiiniezważającnato,żemożetoobudzićczujnośćSzymona,zapaliła
światło.Drżącymizemocjirękomawyjęłaztorebkidyktafoniporazkolejnyodsłuchałarozmowę
AgatkizCeliną.Przewinęładomomentu,któryjąnajbardziejinteresował,ichłonęłakażdesłowo,
przewinęłaiwsłuchałasięponownie.

„Alechybajakieśprywatneprzemyśleniatopanima?Nieomawialiściezaistniałejsytuacjinarodzinnych
zebraniach?Ktośdziałatużpodwaszymnosem,awynawetniezadajeciesobietrudu,żebyrozgryźć
konkurencję?Niewierzę!Choćbyfacet,którynadziewał

tekrasnale,onmusiałwiedzieć!

-Aleonnieżyje!

-Ajednaksprawdzaliście!Toprawda,alemistrzKozielskiteżmiałrodzinę,wnukibodajże.Onemogły
znaćtajemnicękrasnali...

-Nieznają!

-Askądtapewność?

-Bopośmiercidziadkapróbowalinamwcisnąćjakieśtrzykrasnale,rzekomozamówioneprzezEmilię.
Gdybywiedzieli,comająwręku,siedzielibycicho.

background image

-Ico,kupiliście?

-Nie!Najpierwpodziękowaliśmyzapropozycję,akiedywkońcukrasnaleznalazłysięwcentrum
naszychzainteresowań,zdążylijeopchnąćjakimśniemieckimturystom.Itobybyłonatyle”.

-Ajednakniesprzedali!-powiedziałaJolagłośno.Zniszczylidzieładziadkawjakimśpijackimszalei
tymsposobem,całkowicieprzypadkowo,posiedlijegotajemnicę.Apotem...

apotemzrobilito,cozrobili!

*

Niewiadomo,jakichargumentówużyłaJola,aledokonałarzeczyprawieniemożliwej.

NakłoniładowspółpracynietylkoSzymona,aletakżekilkunastumłodychkaskaderówzAdamem
Doliniakiemnaczele.Zebrałajedenastoosobowyzespółnapierwsząi,jeśliwszystkopójdziezgodniez
planem,ostatniąodprawę.

Bożenabyłaogromniezaintrygowana,wjakimtoceluwjejbibliotecezebrałasiętaklicznagrupaw
większościnieznanychjejosób.Wiedziała,żechodzioAgatkę,alenicpozatym.Zamierzałaoczywiście
wziąćudziałwzebraniuijeślizajdzietakapotrzeba,wkażdejchwilisłużyćradąipomocą.Nadobry
początekzamierzałapoczęstowaćgościkawąiciastkami.Opuściłasalęobradzaledwienapięćminut,by
wydaćpaniWandziestosownepolecenia,akiedywróciłanagórę,zastaładrzwibibliotekizamkniętena
głucho.Zapukała,najpierwnieśmiało,potemtrochęmocniej.Wkońcubyłausiebie...

-Otworzyć?-zapytałniewysokibrunetsiedzącynajbliżejwejścia.-Jeszczetrochęidrzwirozwali.

-Jejdrzwi,jejproblem!-ostudziłajegozapałJola.-Popuka,popukaiprzestanie.Tointeligentna
kobieta,tylkotrochęzanerwowaidlategolepiej,żebyniewiedziała,oczymtumówimy-wyjaśniła.-
Mogłabynaprzykładwpaśćwpanikę,zadzwonićdomężaalbocogorszanapolicję.Arozgłosto
ostatniarzecz,jakajestnamterazpotrzebna.Pamiętajcie,to,oczymrozmawiamy,niemaprawawyjść
pozaścianytegopokoju.Jasne?!

-Uhm!-poparlijązebrani.

-Dobrze,wtakimraziezajmijmysięwreszciekonkretami.Naszezadaniepoleganaśledzeniukażdego
krokubraciKozielskich,jeślioczywiściewychyląnosypozatęswojąBuczynkę.Awielewskazujenato,
żeodpowiedźnanajważniejszepytaniaotrzymamyjużdziś.

-Ajeślinie?-Znalazłsięoczywiściejakiśniedowiarek.

-Gdybaniemzajmiemysięwczasiewolnym,terazskupmysięnadziałaniu.-Jolajednymzdaniemucięła
wszelkiezbędnedyskusje.-Wiemy,skądwyrusząprzestępcy,itumamynadnimileciutkąprzewagę.Nie
wiemynatomiast,gdzieuderząidlategoaninamomentniemożemyspuścićichzoka.Obserwację
zaczniemyjeszczeprzedwieczoremibyćmożepotrwaonadopóźnejnocy.Niewiemy,októrej
przestępcywyrusząnałowy,więcmusimyuzbroićsięwcierpliwość.ProponujęumieścićwBuczynce
dwadwuosobowezespoły.Jedenzajmiesięobserwacjągospodarstwa,drugi,zmotoryzowany,będzie
czekałwpobliżuiposygnaleodobserwatorówruszyzapojazdempodejrzanych.Diabliwiedzą,czym

background image

onisięporuszają,motorem,ciągnikiem,ciężarówką,więcinformacjeodobserwatorówmusząbyć
szybkieiprecyzyjne.PozostaliczekająwKrasnalnie...

-Jamamskuter,więcteżmogęśledzić-przypomniałosobieAdam.

-Będzieszłącznikiem.Resztaczekanainstrukcjeiposygnalekierujesięwwyznaczonyrejonmiasta.Ja
zajmęsiękoordynacjąitodomniemaciedzwonićzkażdąnowąinformacją,izwątpliwościamiteż.
Żadnychdziałańnawłasnąrękę,pamiętajcie!Stawkajestzbytwysoka.Operacjajestskomplikowana,ale
napewnosięuda!-zakończyłaoptymistycznymakcentem.-Zaciśniemysiećpowoli,aleprecyzyjnie.
Żadnarybkanamsięniewymknie.Sąjakieśpytania?

Pytańbyłobezliku,aponieważwszyscyzaczęlimówićjednocześnie,wbiblioteceszumiałoniczymw
uluiJolamusiałauciszyćtowarzystwo.

-Najpierwdobierzciesięwpary-zaproponowała.-Zewzględówbezpieczeństwazespołymająbyć
dwuosoboweimaciełazićrazemjakbliźniakisyjamskie.Zrozumiano?!

-Takjest!-odpowiedziałzakolegówAdamDoliniak.-PatrolłącznościtojaiKrzysiek.

-Powinniśmymiećjakiśsprzęt,latarki,liny,bojawiemcojeszcze?-zauważyłktoślogicznie.

-Komórki.

-Ibroń!

-Żadnejbroni!-zdenerwowałasięJola.-Jużotymrozmawialiśmyibędępowtarzaćażdoznudzenia.
Naszezadaniepolegajedynienaobserwacjiinicwięcej.Żadnegobohaterstwa,dojasnejcholery!
Chcemysięupewnić,żetowłaśnieciludziesąodpowiedzialnizaniszczeniemienia,abyćmożeudaim
sięudowodnićdużopoważniejszeprzestępstwa.Mamyichśledzićoddomudomiejscaprzestępstwaiz
powrotem,ażdomiejscaukryciałupu.

Możnacyknąćjakąśfotkę,jeślinadarzysięokazja,aletylkozdaleka,żebyniespłoszyćprzedwcześnie
naszychpodejrzanych.Aterazdorzeczy,czasbiegnienieubłaganie,mamyjeszczesporodoomówienia.
Podajcieminumeryswoichkomórek...

Naradazakończyłasiępogodzinieczternastejinaprzygotowaniapozostałonaprawdęniewieleczasu.

Kobieciebardzotrudnojestutrzymaćstanowiskodowódcze,nawetjeślimawszelkieniezbędnepotemu
kwalifikacjeinagłowębijemęskąkonkurencję.Joladoświadczyłategonawłasnejskórze.Początkowo
Szymonniesprawiałżadnychkłopotów.Odzywałsięrzadkoitylkowtedy,gdymiałcośważnegodo
powiedzenia.ToonzwróciłobecnymuwagęnakoniecznośćzaopatrzeniasięwplanKrasnalna,bo
przecieżwiększośćzosóbbiorącychudziałwakcjinieznałamiastanatyle,byporuszaćsięwnim
swobodnie,itopociemku.

DoprojektuprzedstawionegoprzezJolęSzymonzgłosiłtylkojedną,alezatoistotną,poprawkę.Uważał,
żetoonpowinienkierowaćakcją.Zwielupowodów,jaksięoględniewyraził.KilkaznichzdradziłJoli
wczasierozmowy,jakąodbyliwczteryoczy.Zacząłodtychnajbardziejoczywistychinajmniej
drażliwych.

background image

-Codosamochodu-zauważył-tochybaniemaszwątpliwości,żepowinienprowadzićwłaściciel.Ja
pojadędoBuczynki,atyzostaniesznamiejscu-zaproponowałnowypodział

ról.

-Będęnaniegouważać,jeśliotocichodzi!-zdenerwowałasięJola.-Dlamnienajważniejszajest
Agatka,aniejakaśkupazłomu!

-Dlamnieteż!Zresztąchodzinietylkoomojążonę,aletakżeociebieitychwszystkichchłopaków.Nie
obraźsię,alewiem,nacocięstać,iwolędmuchaćnazimne.

Pamiętaj,żezgodziłemsięnaudziałwtymprzedsięwzięciupodpewnymiwarunkami.Jadotrzymałem
słowa,totyteżdotrzymaj.

Jolasamaczuła,żestaćjąnawiele,aleniezamierzaładyskutowaćotymzSzymonem.

Skorofacetsięuparł,totrudno,niechmądrzejszyustąpi.Niebędzieryzykowałapowodzeniacałejakcjiz
powoduurażonychambicji.Przecieżnigdzieniejestpowiedziane,żetutajwKrasnalnieniebędzie
ciekawie.Możesobieodpuścićpreludium,najważniejsze,żebyzdążyćnafinał.

-Możemyjechaćrazem-rzuciłaodniechcenia,wiedzączgóry,żepropozycjazostanieodrzucona.

-Wykluczone.

-Rozumiem.

-Mamnadzieję.

Zadaniazostałyrozdzielone.PierwszaczwórkaopuściłagościnnydomBożenyiudałasięprostodo
Buczynki.Pozostałasiódemka,wtymJola,miałazostaćnamiejscuiczekaćnasygnał.

CzaswlókłsięniemiłosiernieiwszyscypodopieczniJolizgodniestwierdzili,żenicniemęczybardziej
niżprzymusowabezczynność.Przygotowaniadoryzykownejoperacjizostałydopiętenaostatniguzik.Na
podjeździe,wstrugachdeszczu,stałydwaśrodkitransportu:samochódpożyczonyodBożenyorazskuter
Adama,itylkoupragnionegosygnałujakniebyło,takniebyło.

-Możeczekają,ażprzestaniepadać?-głośnozastanawiałsięAdam.

-Cośty,filmównieoglądasz?Dlaczarnychcharakterówzłapogodatojestdobrapogoda.Trudno,dla
dobrasprawytrzebabędziezmoknąć...

Dzwonektelefonuzelektryzowałzgromadzonych.

EkipazBuczynkidałasygnałdorozpoczęciaakcji.Zameldowali,żetużpopółnocytrzejpodejrzani
mężczyźniwsiedlidoczerwonejfurgonetkiiruszylidrogąnaKrasnalno.

-Zaczęłosię!-zawołałaJolaradośnie.-Spokojnie-ostudziłaemocje-jeszczenieznamycelu...

Odtejchwilikomórkidzwoniłybezprzerwy,araczejwibrowały,bozwiadomychwzględówwyłączyli

background image

dzwonki.

-Zatrzymalisię!RógKorzennejiMłynarskiej!-triumfalnieogłosiłaJola.-Bożena...

Niemusiałakończyćzdania,boBożenajużpochyliłasięnadmapąibeznamysłuwskazałaposzukiwany
rejon.

-Towpobliżuogródkówdziałkowych-uściśliła.-Najwyżejkilometr...

-Wiem,gdzietojest-ucieszyłasięJola,któraznałatęczęśćmiastazespacerówzAgatką.-Trafimyjak
posznurku.Czyli,jaktosięmówi,komuwdrogę,temuczas!Nacoczekacie,ładowaćsiędowozu.
Adam,trzymajciesięwpobliżu-przestrzegłazałogęskutera.

-Żebyśmywasniemusieliszukaćponocy...

*

Zebralisiępodosłonąwiatyautobusowej,byustalićplandziałania.

-Właśnieprzedchwiląprzeleźliprzezpłot-poinformowałJolęSzymon.

-Wszyscy?

-Wszyscytrzej-oświadczyłociekającywodąwysokichudzielec,zwanyprzezkolegówZenonem.-
OblecieliśmyzCzarkiemkawałterenuinikogoniezauważyliśmy.Normalniludziewtakąpogodęsiedzą
wdomu.Toco,idziemy?

Prosteskądinądpytanieniespodziewaniezawisłowpowietrzu.

-Oczywiście,żeidziemy!-przerwałaciszęJola.

-Nietakodrazu!-zaprotestowałSzymon.

-Anacomamyczekać,naoklaski?!-zirytowałasięJola.

-Mogęcięnachwilęprosić?!Tozajmietylkominutkę.-Szymonzłagodziłton,złapał

lekkoopierającąsięJolępodłokiećiodprowadziłwkierunkusamochodu.

-Ocociznowuchodzi?!-warknęła,izimpetemtrzasnęładrzwiami.-Dlamniewszystkojestjasne,aty
jakzawszemaszjakiśproblem.Możemniewtakimrazieoświecisz?

-Moimzdaniemwogóleniepowinniśmysiętampchać!Nietakiebyłyzałożenia.

Włóczeniesięponocypocudzychogrodachjestbezceloweiniebezpieczne.Powinniśmypoczekać,ażci
ludziezrobiąswoje,iśledzićichwdrodzepowrotnej.

-Notak,tyzawszewolałeśstaćzbokuiczekać,ażinnizrobiącośzaciebie...

Zajęcikłótniąnawetniezauważyli,żepozostaliczłonkowieekipyjużdawnoznaleźlisiępodrugiej

background image

stronieogrodzenia.Młodziludziemachnęlirękąnasamozwańczeidotegoskłóconekierownictwoi
przystąpilidorealizacjiwłasnego,wdużejmierzeimprowizowanego,planu.

Poprzezszumdeszczuprzebijałysięgłucheodgłosyuderzeń,jakbykucia.Siedemcieni,bardzopowoli,
wykorzystującnaturalnezasłony,którychwtejczęściogrodubyłobezliku,skradałosięwkierunku
źródłahałasu.Dotarlidoostatniejliniikrzewówiskupilisiępodrozłożystymjałowcem.Dalej
rozciągałasięgładkapołaćtrawnikaszerokościkilkudziesięciumetrówzjednym,alezatoogromnym
drzewemrosnącymprawiepośrodku.Iwłaśnietamcośsiędziało.

-Czołgamysię?-zaproponowałjedenzcieni.-Stądgównowidać...Ciemnojakw...

Jakbynazaprzeczenietejteoriinieboprzecięłabłyskawicaiprzezsekundęzrobiłosięjasno,jakw
dzień.

-Widziałemdwóch,gdzietrzeci?-zapytałAdam.Szumdeszczuprzeszkadzałwkonwersacji,więczbili
sięwciasnągromadę,przekazującsobieuwagiwprostdoucha.-

Znajdźciego.Znajdźcieipilnujcie.Ajaspróbujępodejśćbliżej.

-Zgłupiałeś,ajakcięzauważą?-syknąłnaniegoKrzysiek.

-Wtedytrudno,nasjestwięcej.Maciecykora?Niemielialboniechcielisięprzyznać.

Adampoczekał,ażjegodwóchkolegówwyruszynaposzukiwaniazagubionegobandyty,ikiedyzniklimu
zoczu,zacząłbardzopowoliczołgaćsięwkierunkudrzewa.

Trwałotoznaczniedłużej,niżprzewidywał,ikiedydotknąłdłoniąszorstkiejkory,odetchnął

zulgą.Ukryłsięzagrubympniemiostrożniewychyliłgłowę.Mimożeznajdowałsiębardzoblisko
podejrzanych,odstronynocnychrabusiówniegroziłomużadneniebezpieczeństwo.

Obajmężczyźniklęczelinatrawie,bezresztyoddanijakiejśtajemniczejczynności.Ciekawe,coto
takiego?-pomyślałAdamizapragnąłzawszelkącenędołączyćdogronawtajemniczonych.

Niezastanawiałsiędługo.Drzewoidealnienadawałosiędowspinaczki,ajakwiadomo,zgóry
wszystkowidaćlepiej.Wykorzystałsposobnąchwilęizmałpiązręcznościąwspiąłsięnarozłożystego
orzecha.Przylgnąłbrzuchemdogrubejgałęziicentymetrpocentymetrzezacząłposuwaćsiędoprzodu.
Kiedyznajdowałsięmniejwięcejwpołowiedrogi,gdzieśbardzobliskouderzyłpiorun.Światjakby
zadrżałwposadach,aznajdującysięwsamymśrodkutegopiekłaAdamstraciłniespodziewaniepunkt
oparciaizprzeraźliwymwrzaskiemrunąłnaziemię.

Zanimzdążyłsiępozbieraćistwierdzić,żejakimścudemniczegosobieniepołamał,byłojużpoakcji.
Zdezorientowanibandycizostalipowaleninaziemię,obezwładnieniizwiązanisznurami.

-Dwóchmamy,trzecizwiał-poinformowaliAdama.-Genialnieskupiłeśnasobieichuwagę,tylko
niestetyzawcześniewszcząłeśalarm.Chłopcybylizadaleko.Atenfacetodrazudałnogę,nawetsię
skurczybykzasiebienieobejrzał.Jakmałpawdrapałsięnaogrodzenieitylegowidzieliśmy.Trochę
szkoda,aletrudno.Aletonic,dwóchteżwystarczy.

background image

Najważniejsze,żezłapaliśmydraninagorącymuczynku.Toco,pakujemydowodyrzeczoweiwracamy
dostarszyzny...

*

JolapotrafiławyprowadzićzrównowagikażdegoiSzymonwwalcesłownejniebyłdlaniejżadnym
przeciwnikiem.Niebawiącsięwsubtelności,powiedziałamukilkagorzkichsłówprawdyina
zakończenie,dlazaakcentowaniaswojegoniezadowolenia,mocnotrzepnęładrzwiami.Szymonrównież
wysiadłzsamochodu,przebiegłnadrugąstronęulicyiniecojeszczeogłupiałypatrzył,jakJolasprawnie
wspinasięnaogrodzenie.

Właśniewtedyprzyszłamudogłowymyśl,żebypociągnąćjązanogiizrzucićnabeton.Naszczęścienie
zdążyłprzystąpićdorealizacjidiabelskiegoplanu,bonahoryzonciepojawiłsięinnyobiekt,naktóry
mógłprzekierunkowaćswojąnienawiść.

Nachodniku,tużzaplecamiJoli,wylądowałjakiśfacetiniezwłocznierzuciłsiędoucieczki,sadząc
wielkimikrokamiwkierunkuulicyKorzennej.Jolęzamurowałozwrażenia,zatoSzymon,kujej
ogromnemuzdziwieniu,wykazałsięnadzwyczajnymrefleksemibyćmożenawetbohaterstwem.Bez
chwilinamysłurzuciłsięwpogońiJolazzapartymtchemobserwowała,jakodległośćmiędzy
ścigającymaściganymzmniejszasięwiściebłyskawicznymtempie.WreszcieSzymonrzuciłsiędo
przodu,obaliłprzeciwnikanaziemięisczepiłsięznimwmorderczejwalce.

NatenwidokJolaoprzytomniałairuszyłazodsiecząwspólnikowi,aleszybkosięokazało,że
natychmiastowejpomocypotrzebujeraczejtendrugi.Szymondziałałjakwtransie,awgniewiewyglądał
naprawdęstrasznie.Idotegonieprzebierałwśrodkach.

-OddajAgatkę,tybandyto,bozabijęjakpsa!-wrzeszczał.Adlapoparciaprawdziwościswoichsłów
rytmiczniewaliłgłowąogłupiałegozestrachuibóluprzeciwnikaokostkębrukową.

-OnniemaAgatki!-krzyczałaJola,odrywającSzymonaodofiary.-Zostawgo!

Jeszczegozabijesz,anamjestpotrzebnyżywy,niemartwy!Zobacz,onwcaleniechceuciekać.A
leżącegosięniekopie!-Rzeczywiście,przerażonymężczyznaukryłgłowęwramionachizastygłw
bezruchu.-Alespróbujtylkodrgnąć,topożałujesz,żecięmatkaurodziła!-pogroziłabandycieJolana
wypadek,gdybyzaświtałamuwłepetyniemyśloucieczce.

-Atyniestójtak,tylkopomóżmigodoprowadzićdosamochodu-ponagliławspólnika,któryponagłym
zrywieniespodziewanieoklapł.

-Poco?

Jolaniezdążyłajużwyjaśnić,dojakichcelówzamierzawykorzystaćpojmanegożywegoczłowieka,bo
nadjechałradiowóznasygnaleisytuacjazrobiłasięzlekkaabsurdalna.

Ledwodwóchpolicjantów,wezwanychprzezzaniepokojonegohałasamiwłaścicielaposesji,podeszło
dopodejrzanejtrójkiludzi,przezpłotzaczęliprzeskakiwaćkolejni.Nieuciekali,tylkopodchodzilicoraz
bliżejibliżej...Zaczęłosięrobićnieciekawie.

-Staćinieruszaćsię,bostrzelam!-krzyknąłzdenerwowanysierżant,dladodaniasobieodwagi

background image

wymachującpistoletem.-Wezwijposiłki-szepnąłdotowarzyszącegomuposterunkowego.-Wszyscy
jesteściearesztowani!Zrozumiano?!

-O,nietakszybko!-zaprotestowałaJola.-Tego,tegoitego-wskazałapalcemtrzechmężczyzn-może
pansobiezamykać.Amyjużsobiepójdziemy.-Zrobiłakrokwkierunkusamochodu,alepowstrzymało
jąostre:

-Stać!

-Nodobrze-skapitulowała.-Jeślisiępanupiera,tomożemysięprzejechaćnakomisariat.Przynajmniej
niebędziemysiętłumaczyćnadeszczu.Zresztąitaksiętamwybieraliśmy,tylkowłasnymśrodkiem
transportu.Tylkotychbandytówproszętrzymaćoddzielnie.

NazwanibandytamibraciaKozielscywreszcieodzyskaligłos.Oświadczyli,żetoprzecieżonizostali
napadnięci,istanowczozaprotestowaliprzeciwkotraktowaniuofiarnarównizesprawcami.

Policjiniepozostałonicinnegojakzamknąćwszystkichdoczasuwyjaśnieniasprawy.

Jolarzutemnataśmępostanowiłaprzechylićszalęnaswojąstronę.

-Mysięwkońcuznamy-zwróciłasięwprostdoposterunkowegoKarczmarka.-Tokomupanbardziej
wierzy,mnieczyim?

Topytaniepozostało,niestety,bezodpowiedzi.

*

Wszufladziekomendantaposterunkupobrzękiwałonazmianędziewięćkomórek.Joladomyśliłasię,że
topozostawionawBuczyncedwójkaobserwatorówpróbujenawiązaćkontaktzcentralą.Miałanadzieję,
żesamisiędomyślą,żezaszłyjakieśnieprzewidzianeokoliczności,iewakuująsięnawłasnąrękę.Tak
sięjakośzłożyło,żeniktniewspomniałonichpolicjiilepiej,żebytakpozostałodokońca.

Miejscowykomisariatporazpierwszywswojejhistoriipodejmowałjednorazowotaklicznągrupę
osób,bardziejlubmniejpodejrzanych.Cibardziejpodejrzanizajmowalijedynącelę,apozostali,ciasno
poupychani,siedzieliwjednympokoju,bezczelnieignorujączakazporozumiewaniasię.

BraciaKozielscyzostaliodseparowaniodreszty,ponieważKrystianKrzewieńodzyskał

przytomnośćinaokazanejmufotografiirozpoznałsprawcównapadu.Dotegodoszłyjeszczedowody
rzeczoweznalezionewfurgonetce.Jednymsłowem,przyszłośćbracinierysowałasięróżowo.

Jolałyknęłagorącejherbatyiprzekazałakubekdalej,bokubekbyłprzechodni.

Napojówwprawdzieniktimnieżałował,alebrakowałonaczyń,koców,ręcznikówinawetpapier
toaletowyskończyłsiępogodzinie.

Nazażaleniaskładaneprzezzatrzymanychkomendantmiałzawszetęsamąodpowiedź:

-Tuniehotel,docholery!

background image

Jedynąosobą,któranienarzekałaiwogólenieodezwałasięanirazu,byłSzymon.

Siedziałwkącie,kompletniezałamany,iniereagowałnaprzyjaznegestypłynącezotoczenia.Uważał,że
przezpolicjęprzepadłaostatniaszansauwolnieniaAgatkiiztejstrasznejzgryzotyodechciałomusiężyć.

Jolapatrzyłanatenżałosnyaktkapitulacjizrosnącymniesmakiem.Samaniepoddawałasięnigdyinie
znosiłarozmemłanychfacetów,użalającychsięnadsobąakuratwtedy,kiedynależałodziałać.Potymjak
Szymonznokautowałbandziora,zaczęłanabieraćdoniegoszacunku,aleterazmusiałazmienićzdanie,bo
siedziałprzedniążałosnycieńmężczyzny.

Wreszcieokołoósmejranokomendantpoprosiłociszęiogłosił,żesąwolniimogąiśćdowszystkich
diabłów.Ztym,żejeślichodzioJolęiSzymona,wytycznebyłybardziejszczegółoweiichpunktem
docelowymmiałbyćWrocław.

Szymonwyglądałnakogoś,ktoniemapojęcia,cozrobićznagleodzyskanąwolnością,iJola,chcącnie
chcąc,musiałaprzejąćinicjatywę.Zabrałagonaśniadanie,apotemtwardozażądałakluczykówod
samochodu.TymrazemSzymonniezaprotestował,oddałkluczyki,usiadłnafotelupasażeraizagłębiłsię
wponurychrozmyślaniach.

Joladociskałapedałgazu,bojeszczedzisiajzamierzałapokonaćtętrasęporazdrugi,tylkow
odwrotnymkierunkuioczywiściewłasnymśrodkiemlokomocji.Szanowałaprawoijeślikomendantz
Krasnalnażyczyłsobie,żebyzameldowałasięujegowrocławskichkolegów,toniezamierzałago
rozczarować.Wyjechać,wrócićidalejrobićswoje...

WpołowiedrogidoWrocławiarozdzwoniłasiękomórkaiJolapozerknięciunawyświetlaczbez
namysłuzjechałanapobocze.

-Agatka!-zawołałaradośnie,alenaSzymoniemagicznesłowoniewywarłonajmniejszegowrażenia.
Nadalsiedziałjaksłupsoli,zewzrokiemutkwionymnadescerozdzielczej.PodekscytowanaJolanie
zwracałananiegonajmniejszejuwagi.Bezwzględunato,czyAgatkadzwoniłaosobiścieczyteż
porywaczezjejaparatuzamierzalinawiązaćkontakt,oznaczałotodawnooczekiwanyprzełom.

-Agatka,toty?-zawoła.

-Ja,ja-potwierdziłaAgatka.

-DziękiBogu!-Jolispadłzpiersiwielkikamień.Wiedziała,żeprzyjaciółkażyje,teraznależałoustalić,
czynadalznajdujesięwrękachporywaczy.-Wszystkoztobąwporządku?

-Tak.JestemprzyHaliStulecia-określiłaswojepołożenieAgatka.-Wolnaiswobodna.Ktośmnietu
musiałpodrzucić,bozasnęłamwpiwnicy,aobudziłamsięnaławceprzypergoli.Terazstojęprzytej
nowejfontannie...

-Tostójtamnadalipodziwiajwidoki-przerwałajejJola.-MyzSzymonemjużpociebiejedziemy.
Będziemynajpóźniejzaczterdzieściminut.Tylkobłagam,nigdzieniełaźitrzymajsiętłumu.Niccitam
niepowinnogrozić,alewrazieczegowrzeszczilesił...

-ToSzymonjestztobą?-Agatkaztrudemzdołałasiędorwaćdogłosu.

background image

-Ajest,jest,tylkonicdoniegoniedociera.-JolakopnęłaSzymonawkostkęispojrzałananiego
triumfalnie.-Siedzitużobok,nibysłuchacomówię,anawetniezałapał,żewłaśnierozmawiamzjego
ukochaną,cudownieodnalezionążoną.Dotegocałą,zdrowąibezpieczną.

WmętnychdotychczasoczachSzymonapojawiłsiębłyskzrozumienia.

-Agatka?!RozmawiaszzAgatką?!Dawaj,alejuż!-WyrwałJolikomórkę,wyskoczył

zsamochoduipognałgdzieśwpole.

-Wariat!-zawołałazanimJola.-Alezakochany!-dodałajużzuśmiechem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Maja Kotarska Dracena przerywa milczenie
Maja Kotarska Gdzie ja mialam oczy
Wskazówki dla nauczycieli, którzy mają w klasie
Rytmy biologiczne mają zróżnicowany
gips '09, Prywatne, Uczelnia, Budownictwo, II Semestr, Materiały Budowlane, materiały budowlane
gips, Studia, II rok, Materiały Budowlane 2
Największe zastosowanie przemysłowe mają jak dotąd żeliwa szare
gips wytrzymałość
Ćwiczenia na płaski brzuch, jędrne pośladki i uda oraz ładny biust
Polacy mają w domach pół miliona sztuk broni
ćwiczenia i wykłady - 22 i 23 maja 2010r, Postępowanie cywilne
Co techniki sprzedaży mają… wspólnego z manipulacją…, Techniki Sprzedaży
POLITYKA SPOLECZNA wyklad 8 maja, uczelnia WSEI Lublin, UCZELNIA WSEI, MATERIAŁY NA EGZAMIN 2 semest
konspekt z maja 3, KONSPEKTY, ĆWICZENIA
zarzadzanie wyklad 2, studia, Maja, Studia, II rok, IV semestr, Organizacja i Zarzadzanie
gips-sciaga, Materiały Budowlane
ppa, Studia, Sem 3, 01.SEMESTRIII Maja, podstawy projektowania architekt
kotarski

więcej podobnych podstron