Geneza II cz. Dziadów
Dziady wileńsko-kowieńskie, czyli II i IV cz. Dziadów, powstały w bardzo trudnym
dla Adama Mickiewicza okresie życia. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Wileńskim
poeta zmuszony był objąć stanowisko nauczyciela w szkole i został wówczas skierowany do
Kowna. Kowno – miasto małe, ubogie w życie kulturalne było tak różne od oferującego
pełnię intelektualnych i kulturalnych doznań Wilna, że Mickiewicz poczuł się tam bardzo
osamotniony. Wyjazd z Wilna oznaczał także opuszczenie przyjaciół z Towarzystwa
Filomatów i pracę nauczycielską, która nie przynosiła poecie satysfakcji.
Lato 1820 r. to początek wielkiej miłości do Maryli Wereszczakówny, już wówczas
narzeczonej hrabiego Wawrzyńca Puttkamera. Poeta bywał w jej rodzinnym majątku w
Tuhanowiczach i pokochał dziewczynę miłością idealną. Ta jednak w lutym 1821 r. wyszła za
mąż za arystokratę i bogacza, z którym trudno było konkurować biednemu nauczycielowi
kowieńskiemu. Ciężką emocjonalnie sytuację poety pogorszyła bolesna wieść o śmierci
matki.
Ucieczką stały się dla Mickiewicza lektury. Czytał Schillera, Goethego, Byrona –
książki, których bohaterami byli ludzie samotni, cierpiący, odizolowani od otoczenia,
przeżywający nieszczęśliwą miłość, bohaterowie bliscy poecie, bowiem Mickiewicz znalazł
się podobnych okolicznościach życiowych.
W tym ciężkim okresie zaczyna właśnie pracę nad II częścią Dziadów, a później także
nad kolejną, IV częścią Dziadów. W związku z tym, że powstawały one w czasie pobytu
poety w Wilnie i w Kownie, określa się je także jako Dziady wileńsko-kowieńskie. Obie
części ukazały się w 1823 r. w Wilnie w II tomie Poezyj, obok powieści poetyckiej Grażyna.
Poprzedzone zostały dedykacyjnym wierszem Upiór oraz przedmową autora wyjaśniającą
znaczenie obrzędu Dziadów.
Z przedmowy dowiadujemy się, że Mickiewicz sięga w swoim utworze do ludowych
wierzeń, w których świat żywych współistnieje ze światem umarłych i pokazuje tajemniczy
pogański obrzęd – obchodzoną na terenach Litwy, Białorusi i wschodnich kresach Polski
uroczystość Dziadów, zwaną „ucztą kozła”. Dziady obchodzono na cmentarzach, zazwyczaj
w wigilię Wszystkich Świętych, przygotowując ucztę złożoną z „rozmaitego jadła, trunków,
owoców” i wywołując dusze nieboszczyków. Próbowano w ten sposób ulżyć niedoli duchów,
które nie mogły zaznać pośmiertnego spokoju. Poeta z ludową obrzędowością i wierzeniami
zetknął się w dzieciństwie. Wówczas też musiał poznać ten pogański obrzęd obchodzony ku
czci zmarłych.
W przedmowie podkreśla, że tradycja ta wywarła na nim ogromne wrażenie:Cel tak
pobożny święta, miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne przemawiały do mojej
imaginacji; słuchałem bajek, powieści i pieśni o nieboszczykach powracających z prośbami
lub przestrogami; a we wszystkich zamyśleniach poczwarnych można było dostrzec pewne
dążenia moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmysłowie przedstawiane.
Poema niniejsze przedstawi obrazy w podobnym duchu, śpiewy zaś obrzędowe, gusła i
inkantacje są po większej części wiernie, a niekiedy dosłownie z gminnej poezji wzięte.
Wyraźnie widać, jak bardzo z osobistymi doświadczeniami poety związane są dwie
pierwsze części Dziadów: odnajdziemy w nich echa wielkiej, nieszczęśliwej miłości,
odrzucenie, gorycz porażki oraz fascynację ludem, pełną prostoty moralnością, w której wina
nierozłącznie wiąże się z karą i wiarą w to, że każdemu należy się pomoc i wsparcie.
Mickiewicz pozostaje wierny postulatom głoszonym w balladzie Romantyczność, otwiera się
na „prawdy żywe”, poszukuje prawd, które mogą kierować życiem i tworzą pełnię
człowieczeństwa.
Wątki sakralne i ludyczne w II części Dziadów
Obrzęd Dziadów, który opisuje w swoim utworze Mickiewicz, sięga swymi
korzeniami odległych czasów pogańskich, ale jeszcze w czasach współczesnych poecie
święto to nadal obchodzono w wielu powiatach Litwy. Obchodzono je po kryjomu, bowiem
zwyczaje te były już wówczas tępione przez Kościół. Autor wspomina o tym w przedmowie
do Dziadów: W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe duchowieństwo i właściciele
usiłowali wykorzenić zwyczaj połączony z zabobonnymi praktykami i zbytkiem częstokroć
nagannym, pospólstwo więc święci Dziady tajemnie w kaplicach i pustych domach niedaleko
cmentarza.
Pogański obrzęd Dziadów przetrwał w tradycji ludowej, został jednak wzbogacony o nowe
elementy. Na te dawne tradycje pogańskie nałożyła się kultura chrześcijańska, system
chrześcijańskich wierzeń, symboli, praktyk: Dziady nasze mają to szczególnie, iż obrzędy
pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień
zaduszny przypada około czasu tej uroczystości. Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojem
i śpiewami przynosi ulgę duszom czyścowym.
Wątek ludyczny Dziadów wiąże się z tradycją pogańskiego obrzędu. Ludyczny to
słowo pochodzące od łacińskiego rzeczownika ludus oznaczającego ‘zabawę, rozrywkę,
sztukę teatralną’, w liczbie mnogiej ludi to ‘igrzyska, święta połączone z igrzyskami albo
innymi widowiskami’. Dziady są takim obrzędem, widowiskiem. Z uroczystością tą wiąże się
cały szereg czynności, rytualnych wezwań, zaklęć, klątw. Wszystkie one pojawiają się w
niezwykłym otoczeniu: na cmentarzu, w kaplicy pozbawionej jakiegokolwiek dostępu
światła, przy trumnie. Guślarz – osoba, która przewodniczy dziadom, wykonuje rytualne
czynności: zapala garść kądzieli, kocioł pełen wódki czy wianek święconego ziela, za każdym
razem wzywając odpowiednią grupę duchów. Wypowiada słowa: Przyzywamy, zaklinamy.
Takich słów-zaklęć jest więcej. Należy do nich kończące wizytę wszystkich duchów:
Zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz!
Dramaturgia całego obrzędu jest niezwykła, współtworzą ją walory malarskie i
muzyczne dzieła. Pojawiające się duchy: delikatne Aniołki, ohydne Widmo Złego Pana, pełna
wdzięku pasterka i milczące, blade Widmo, przynoszą ze sobą silne kontrasty, kontrast taki
tworzy także ciemność i światło lamp i świec. Od strony muzycznej będą to powtarzane przez
Chór refreny, zwłaszcza ten najbardziej wzmagający napięcie:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
Cała ta sfera ludowych praktyk pogańskich zazębia się ze sferą sakralną, związaną z
kultem religijnym. Już w cytowanym wcześniej fragmencie Mickiewicz zwracał uwagę na
czas, kiedy to święto przypada – wówczas, kiedy chrześcijanie obchodzą Dzień Zaduszny.
Rola obu tych świąt jest podobna, ma pomóc duszom, które muszą jeszcze odpokutować
swoje winy w dostąpieniu wiecznego spokoju. Prosty lud, widząc tę zbieżność, nie odwraca
się od dawnych praktyk, łączy je tylko z wierzeniami chrześcijańskimi. I dlatego Guślarz
wzywa „czyscowe duszeczki” – pojęcie czyśćca, które przynosi chrześcijaństwo, lud
doskonale rozumiał, głęboko w nim była zakorzeniona bowiem wiara w konieczność
odpokutowania błędów i przewinień popełnionych za życia (w religii chrześcijańskiej
nazwanych grzechem). Jako miejsce wiecznej szczęśliwości traktuje się, oczywiście, niebo,
miejscem potępionych jest piekło. Najwyższą instancją, do której odwołuje się Guślarz, jest
Bóg, mówi się o „Bożym rozkazie”, „zrządzeniu Bożym” – cały świat jest uporządkowany
przez Boga. Wraz z rozwojem akcji pojawiają się też inne postaci związane ze sferą sakralną.
Kiedy pojawia się pasterka, Guślarz pyta:
A czyż to obraz Bogarodzicy?
Czyli anielska postać?
Postać aniołków przyjmują też duchy dzieci, mówi się również o złych duchach, o
pozostawaniu w ich mocy. Oprócz Boga, Trójcy Świętej itd. pojawiają się też przedmioty
związane z religią chrześcijańską: przede wszystkim krzyż, kropidło wzięte z ołtarza, stuła,
gromnica.
Sacrum wkracza także do rytualnych wezwań i zaklęć Guślarza (w pierwotnym
zamyśle poety nawet sam Guślarz miał być księdzem). Dusze dzieci odprawia, powołując się
na Trójcę Świętą i „Pański krzyż”:
Teraz z Bogiem idźcie sobie.
A kto prośby nie posłucha,
W imię Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pański krzyż?
Nie chcecie jadła, napoju,
Zostawcie nas w spokoju!
A kysz, a kysz!
Widać tu doskonale to zespolenie obu tradycji – po wezwaniach skierowanych do
Boga i całej Trójcy Świętej pojawia się ludowe „a kysz, a kysz!”. Także inne wezwania mają
charakter religijny. Do pasterki Guślarz mówi:
Lećże sobie z Panem Bogiem. Do milczącego Widma zwraca się:
Idźże sobie z Panem Bogiem.
Sfera ludyczna i sakralna w II części Dziadów nierozerwalnie się ze sobą łączy. Przeplecione
zostały w nich elementy obrzędowe, rytualne, zwroty, symbole. Ale to, co jest najważniejsze
to pokazanie w ten sposób wspólnej płaszczyzny pomiędzy ludowymi wierzeniami a
założeniami religii chrześcijańskiej. Okazuje się, że to, co najbardziej istotne, jest wspólne.
Trzy rodzaje duchów w II części Dziadów
Zapalając garść kądzieli, Guślarz przywołuje pierwszą grupę duchów – duchy lekkie, czyli te,
które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”.
Grupę tę reprezentują duchy dwójki dzieci – Józia i Rózi, które pojawiają się pod sklepieniem
kaplicy w postaci aniołków. Dzieci te za życia nie zaznały w ogóle smutku i goryczy i z tego
powodu teraz są nieszczęśliwe:
Zbytkiem słodyczy na ziemi
Jesteśmy nieszczęśliwemi.
Ach, ja w mojem życiu całem
Nic gorzkiego nie doznałem.
Pieszczoty, łakotki, swawole,
A co zrobię wszystko caca.
Śpiewać, skakać, wybiec w pole,
Urwać kwiatków dla Rozalki,
Oto była moja praca
A jej praca stroić lalki.
Dzieci mówią, że i teraz mogą robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego pod dostatkiem:
W raju wszystkiego dostatek,
Co dzień to inna zabawka:
Gdzie stąpim, wypływa trawka,
Gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek.
Żalą się jednak, że nie są szczęśliwe, pomimo tego, co mają, ponieważ droga do nieba
jest dla nich zamknięta:
Lecz choć wszystkiego dostatek,
Dręczy nas nuda i trwoga.
Ach, mamo, dla twoich dziatek
Zamknięta do nieba droga!
By się tam dostać, dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy i owoców – to
właśnie przez nadmiar słodyczy i beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co
proszą, to dwa ziarenka gorczycy, które będąc dla nich syntezą ziemskich trosk i kłopotów,
umożliwią im wejście do nieba. Okazuje się, że:
Ta usługa tak marna
Stanie za wszystkie odpusty.
Doznanie czegoś przykrego jest bowiem w życiu niezbędne, dzieci przypominają o tym
zgromadzonym, wygłaszając następującą przestrogę:
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.
Morał, jaki przekazać chcą pierwsze z duchów, które pojawiły się na obrzędzie Dziadów,
akcentuje wartość cierpienia. Przykład dzieci pokazuje bowiem, że nie można spędzić życia
jedynie na zabawie i przyjemnościach, że trzeba poznać zło, aby móc później doświadczyć
dobra. Na szczęście dzieciom można pomóc – opuszczając Dziady z ziarenkami gorczycy,
trafią do nieba.
Duch najcięższy – widmo złego pana
O północy Guślarz zapala kocioł wódki i wzywa najcięższe duchy. Wówczas to pojawia się
duch największego grzesznika – Widmo Złego Pana. Widmo nie wchodzi do kaplicy, nie
pozwalają mu na to ptaki – sowy, kruki, orlice. Najpierw słychać jedynie głos, aż oknie
ukazuje się przerażająca zjawa:
Jak kość w polu wybladły;
[…]
W gębie dym i błyskawice,
Oczy na głowę wysiadły,
Świecą jak węgle w popiele.
Włos rozczochrany na czele.
A jak suchy snop cierniowy
Płonąc miotłę ognia ciska,
Tak od potępieńca głowy
Z trzaskiem sypią się iskrzyska.
Przerażające Widmo to zmarły przed trzema laty dziedzic wsi. Błąka się teraz po ziemi,
cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”:
Jestem w złego ducha mocy,
Okropne cierpię męczarnie.
Kędy noc ziemię ogarnie,
Tam idę szukając nocy;
A uciekając od słońca
Tak pędzę żywot tułaczy,
A nie znajdę błędom końca.
Wiecznych głodów jestem pastwą;
A któż mnie nakarmić raczy?
Szarpie mnie żarłoczne ptastwo;
A któż będzie mój obrońca?
Nie masz, nie masz mękom końca!
Zły Pan nie może nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym
życiu zgrzeszył. Nie ma też dla niego już żadnej nadziei – droga do nieba jest na wieki
zamknięta. Jedyne, czego pragnie, to znaleźć się w piekle i skończyć tym samym morderczą
tułaczkę:Ja tylko chcę, żeby ze mnie
Prędzej się dusza wywlekła.
Stokroć wolę pójść do piekła
[…]
Nie chce już błąkać się po świecie głodny i spragniony i ciągle widzieć miejsca, które
przypominają mu „dawnych uciech ślady”. Męka ta jednak będzie trwać dopóty, dopóki nie
otrzyma trochę napoju i pożywienia od któregoś ze swoich poddanych. Ptaki – dawni poddani
dziedzica, nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc do niego dostępu. Odpłacają mu się
teraz za to, jak ich kiedyś bez litości „pomorzył głodem”. Nic nie pomaga to, że teraz zwraca
się do nich „dzieci”: „To ja nieboszczyk pan wasz, dzieci!”’. Kruk opowiada, jak to był
bardzo głodny i zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu, a dziedzic skazał go na karę chłosty,
której chłop nie przeżył. Sowa – wdowa z małym dzieckiem, została odegnana od bramy
dziedzica w mroźny dzień, kiedy przyszła prosić o zapomogę. Pozostawiona bez pomocy
zamarzła na drodze wraz z dzieckiem.
Dziedzic zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:
Nie dla mnie, nie dla mnie Dziady!
Tak, muszę dręczyć się wiek wiekiem,
Sprawiedliwe zrządzenia Boże!
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.
Słowa dziedzica wyrażają przestrogę i głębokie pouczenie dla ludu. Największym
przewinieniem w stosunku do drugiego człowieka jest brak miłosierdzia, nieczułość na ludzką
krzywdę. Takich win nie można już niczym odkupić, dlatego Złego Pana czeka wieczna
męka..
Duch pośredni - pasterka
Wezwanie duchów pośrednich poprzedza zapalenie przez Guślarza wianka ze święconego
ziela. Duchy pośrednie to duchy tych, którzy co prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata. I
wówczas to pojawia się postać pięknej dziewczyny Zosi w białej szacie i „kraśnym” wianku
na głowie:Na głowie kraśny ma wianek,
W ręku zielony badylek,
A przed nią bieży baranek,
A nad nią leci motylek.
Dziewczyna uśmiecha się, jednak w jej oczach widać łzy.
Zosia to pasterka, niegdyś najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie
dziewiętnaście lat. Piękna dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie
chciała nawet słyszeć o zamążpójściu:Oleś za gołąbków parę
Chciał raz pocałować w usta;
Lecz i prośbę, i ofiarę
Wyśmiała dziewczyna pusta.
[…]
Józio dał wstążkę pasterce,
Antoś oddał swoje serce;
Lecz i z Józia, i z Antosia
Śmieje się pierzchliwa Zosia.
Niestety, zmarła niespodziewanie w bardzo młodym wieku. Sama tak podsumowuje swoje
życie:Umarłam nie znając troski
Ani prawdziwego szczęścia.
Żyłam na świecie; lecz, ach! nie dla świata!
Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia zawieszona jest
między niebem i ziemią, nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Żali
się:Wiatr mną jak piórkiem pomiata.
Nie wiem, czy jestem z tego, czy z tamtego świata.
Gdy Guślarz pyta ją, czego potrzebuje, ona chce tylko tego, aby młodzieńcy podbiegli do niej,
chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć ziemię pod stopami, ponieważ:
[…] według Bożego rozkazu:
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nie może być w niebie.
Miłość odgrywa wielką rolę w życiu człowieka, nie można nią gardzić, bawić się nią. Dopiero
to uczucie nadaje życiu sensu, jest najważniejsze. Los Dziewczyny nie jest jednak
przesądzony. Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że taki los czeka ją jeszcze przez
dwa lata, później jednak wreszcie „stanie za niebieskim progiem.
Chciałabym jeszcze dodać słówko na temat "ducha najcięższego",otóż, chodziło tu
najprawdopodobniej o ducha szlachcica/pana feudalnego, który został ukarany za swoje
okrucieństwo względem sług (bicie, morzenie głodem), którzy po śmierci pana dręczą go w
postaci ptactwa( kruków i wron). Kolejnym czynem, ze który człowiek ten został potępiony
jest nieludzkie potraktowanie wdowy z dzieckiem,która chciała schronić sie w jego
domostwie przed zimnem. Pan nie wpuszczając kobiety do domu przyczynił się do jej śmierci
- zamarzła wraz z dzieckiem tuż u bram jego domu. Warto dodać, że do czynu tego doszło w
Wigilię - w święto miłości, przebaczania, kiedy powinno okazać się człowiekowi pomocną
dłoń. Za karę, dziedzic tuła się między ziemią a piekłem cierpiąc głodowe męki mogąc trafić
do piekła, chyba, że jakaś litościwa osoba ofiaruje mu odrobinę jedzenia lub wody, ale każdy
ofiarowany kęs czy łyk zabierany jest natychmiast przez prześladujące go ptactwo. Jego
postać ilustruje brak humanitarnych odruchów, współczucia i chęci niesienia pomocy, jest
także ilustracją nieludzkich stosunków feudalnych, zwłaszcza poddaństwa względem
chłopów.