Jacek Olczyk OuLiPo, czyli o inwencji i mówieniu Innemu 'tak'

background image

279

JJa

ac

ce

ek

k O

Ollc

czzy

yk

k

OULIPO, CZYLI O INWENCJI I MÓWIENIU INNEMU „TAK”

D

Dlla

accz

zeeg

go

o ssłło

ow

wo

o „„iin

nw

ween

nccjja

a””,, ssłło

ow

wo

o k

klla

assy

yccz

zn

nee,, z

zu

ży

yttee,, z

zn

no

ossz

zo

on

nee,, p

prrz

zeeż

ży

yw

wa

a

d

dz

ziiśś ssw

weeg

go

o rro

od

dz

za

ajju

u o

od

drro

od

dz

zeen

niiee,, o

od

dk

krry

yw

wa

a p

prrz

zeed

d sso

ob

ą n

no

ow

wy

y ssp

po

ossó

ób

b ż

ży

ycciia

a??

JJeesstteem

m p

peew

wiieen

n,, ż

żee d

do

ow

wiio

od

dłła

ab

by

y tteeg

go

o sstta

atty

ysstty

yccz

zn

na

a a

an

na

alliiz

za

a z

za

a--

cch

ho

od

dn

niieejj d

do

ok

kssy

y:: ssłło

ow

wo

o tto

o p

po

ojja

aw

wiia

a ssiięę w

w ssłło

ow

wn

niik

ku

u,, w

w tty

yttu

ułła

acch

h

k

kssiią

ąż

żeek

k,, rreetto

orry

yccee ż

ży

ycciia

a p

pu

ub

blliiccz

zn

neeg

go

o,, k

krry

ytty

yccee lliitteerra

acck

kiieejj,, p

po

ollii--

tty

yccee,, a

a n

na

aw

weett w

w jjęęz

zy

yk

ku

u ssz

zttu

uk

kii,, m

mo

orra

alln

no

ośśccii ii rreelliig

giiii.. D

Dz

ziiw

wn

ny

y

p

po

ow

wrró

ótt p

prra

ag

gn

niieen

niia

a o

od

dk

krry

yw

wccz

zo

ośśccii.. „„N

Na

alleeż

ży

y b

by

yćć o

od

dk

krry

yw

w--

ccz

zy

ym

m””:: n

niiee ttw

wo

orrz

zy

yćć,, w

wy

yo

ob

brra

ża

aćć sso

ob

biiee,, w

wy

yttw

wa

arrz

za

aćć,, u

usstta

an

na

a--

w

wiia

aćć,, lleeccz

z p

prrz

zeed

dee w

wssz

zy

yssttk

kiim

m b

by

yćć o

od

dk

krry

yw

wccz

zy

ym

m..

1

Słowa te są fragmentem wykładu Psyché. Odkrywanie innego – jaki

Jacques Derrida wygłosił w kwietniu 1984 roku na Cornel University. Oczy-
wiście francuski filozof odwoływał się do funkcjonowania tego słowa w dys-
kursach zachodniej Europy, poza ujęciem go w tradycyjnej triadzie podzia-
łu retoryki na: inventio, dispositio i elocutio. Pojęcie inwencji nabiera jednak
dziś nowych znaczeń, zachowując stare; między innymi poprzez pryzmat
wykładu Derridy, pozwala ująć w nowy sposób wiele zagadnień z zakresu
teorii aktu twórczego i praktyki pisarskiej, które uprzedzają tradycyjne dzie-
dziny badań literackich i całą historię literatury. Czytanie pełne inwencji, pa-
sji odkrywania tego, co zakryte, jest niejako warunkiem koniecznym lektu-
ry uważnej i krytycznej, ukazującej najczęściej te same zagadnienia w nowej
interpretacji. Podobnie jest z pisaniem, écriture, zdarzeniem pisma, idioma-
tycznością języka, którego zapisanie się w „instytucji zwanej literaturą”
w każdym wypadku opiera się na inwencji pisarskiej, na przekroczeniu
pewnych praw albo wytworzeniu nowych. Jedną z najciekaw-
szych instytucji w literaturze francuskiej, podejmującej w całej
swej teoretyczno-literackiej działalności problematykę inwen-
cji, jest OuLiPo, Pracownia Literatury Potencjalnej

2

.

Większość „izmów” początku XX wieku, których celem było obalenie

starego porządku i rozpoczęcie wszystkiego od nowa, twierdziła

1

J. Derrida, Psyché, Odkry-

wanie innego, przeł. M.P. Mar-
kowski [w:] Postmodernizm.
Antologia przekładów
, wyb.,
oprac. i przedm. opatrzył
R. Nycz, Kraków 1997, s. 88.

2

Największy wybór tekstów

o OuLiPo po polsku można
znaleźć w „Nowym Wieku”
2006, nr 10.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 279

background image

280

zgodnie, że aby odkryć coś nowego, trzeba zerwać z regułami, z wszyst-
kimi konwencjami, słowem – z tradycją. Jednak po zburzeniu nie tyle
ustalonego porządku słów, rzeczy, gatunków literackich, instytucji, co
próbie wykasowania wszelkich kontekstów politycznych, etycznych, so-
cjologicznych czy biograficznych, pozostałoby niewiele lub zgoła nic. Po-
dobną utopią były teorie marzące o przezroczystym języku, „poziomie
zero” literatury, wyjaśnieniu wszelkich tajemnic języka m.in. poprzez
analizy strukturalne, co, jak wiadomo, nie powiodło się i język nie wyja-
wił swej tajemnicy. I można się jedynie domyślać, że prędko jej nie wyja-
wi. Należałoby zatem postawić pytanie inaczej: jak odkryć taki sposób
przyglądania się językowi, taki sposób pisania, który pozwalałby powie-
dzieć coś wyjątkowego i powiedziałby to pierwszy raz? Derrida daje wie-
le odpowiedzi: otworzyć się na przygodę języka, na zdarzenie, ale przede
wszystkim przygotować się na nadejście Innego.

Kim lub czym jest jednak Inny?
Derrida odmiennie niż Lévinas twierdzi, że radykalna inność nie znaj-

duje się poza językiem, lecz w nim samym. Pozapojęciowe i pozajęzyko-
we doświadczenie, które Levinas nazywa twarzą

3

, skazane jest według

Derrridy na niepowodzenie, gdyż nakazuje relację Ja – Inny
ujmować całkowicie poza logosem, w czystej i niezakłóco-
nej zewnętrzności, poza jakimkolwiek uchwytem myśli.
„Absolutny Inny – dopowiada z kolei Michał Paweł Markow-
ski – możliwy jest do pomyślenia tylko przez To Samo (dzię-
ki czemu traci swą absolutność), tak jak absolutny idiom ję-
zykowy zrozumiały jest tylko poprzez system tego języka
(eliminujący jego absolutność), a tekst literacki (w swej wy-

jątkowości) poprzez konwencje i reguły literackiego systemu”

4

.

Ale w jaki sposób tę wyjątkowość uzgodnić z systemem reguł i kon-

wencji? To, co zdaje się nam sugerować Derrida, przekonuje nas, że zda-
rzenie, tekst nie uzyska

statusu inwencji, jeśli owa socjalizacja tego, co odkryte, nie zostanie za-
gwarantowana przez system konwencji, zapewniających temu jednocze-
śnie wpisanie we wspólną historię, przynależność do pewnej kultury:

dziedzictwa, spuścizny, tradycji pedagogicznej, dyscypliny
i łańcucha pokoleń. Odkrycie zostaje dokonane tylko po to, by
mogło być powtarzane i wpisywane w odmienne konteksty.

5

Inwencja polegałaby zatem na wykorzystaniu słownika i reguł skła-

dniowych, obowiązujących kodów i konwencji, na wytwarzaniu pewnej
maszynerii, wprowadzaniu pewnych odchyleń do zwyczajowego użycia
wypowiedzi, na zaburzaniu normy oczekiwań i odbioru; w końcu na
kształtowaniu pewnego początku, wyjątkowości i nowości. Inwencja po-
zostawałby zatem zdarzeniem nowości, nadejściem czegoś nowego. Przy

Jacek Olczyk

3

Zob. E. Lévinas, Całość

i nieskończoność. Esej o ze-
wnętrzności
, przeł. M. Kowal-
ska, Warszawa PWN 1998.

4

M. P. Markowski, Efekt in-

skrypcji. Jacquesa Derrida
i literatura
, wyd. II rozszerzo-
ne, Kraków 2003, s. 174.

5

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 84.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 280

background image

281

całej złożoności tej problematyki trzeba jednak pamiętać, że inwencja to
nie tylko techné, sprawność poruszania się w słowie, ale również wymiar
antropocentryczny, wiążący technikę i metafizyczny humanizm.

Po grecku inwencja nazywała się heurésis, co znaczyło zwyczajnie „wy-

nalazek”, a także drogę do wynalazku, a więc wyszukiwanie, wynajdywa-
nie. Jerzy Ziomek w Retoryce opisowej przypomina, że inwencja to nie
uzdolnienia i wrodzona pomysłowość, ale pewna wiedza. Tej pomysło-
wości odpowiada łacińskie słowo ingenium (tłumaczone często jako „ta-
lent”). Ingenium nie może być jednak

zastąpione przez sztukę (ars), jest bowiem darem natury, ale przez sztukę
jako zespół dziedziczonych i nabytych sposobów
ingenium
dochodzi dopiero do skutku. Można by rzec, że ingenium
jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym.

6

Inwencja nie jest więc jakimś darem bożym, który można by utożsamić

z romantycznym geniuszem, ale zależy od wiedzy, i przede wszystkim od
tego, w którym miejscu zaczniemy szukać, przywoływać to, co inne, zdo-
bywać się na oryginalność, nowość.

Odkrywanie – jak pisze Lausberg – jest naturalnym darem dobrego

losu: stąd inventio jest w rzeczywistości polem gry (Tummelplatz)
natury.

Osoba poszukująca czegoś musi w przybliżeniu wiedzieć, gdzie winna
szukać. Systematyczna eliminacja

τυχη

prowadzi tedy do rozwinięcia

takiej teorii, która wie gdzie szukać […]. Praktyka poszukiwawcza
(

εµπειρια

) wynajduje znajome miejsca, sprowadzając

wielokrotnie ich wartość tam, gdzie ich poszukiwanie ma
oczywiście sens. Retoryczna

τεχνη

systematyzuje owe

„miejsca”, gdzie poszukiwania winny mieć miejsce i włą-
cza je do swojej doctrina. Miejsca te (

τοποι

, loci) opierają

się na podstawowych formułach poszukiwawczych, które
mogą prowadzić do okrycia odpowiedniej myśli.

7

Sztuka – jak wynika z słów Lausberga – to więc nic innego jak spraw-

ność, biegłość artystyczna nabyta różnymi sposobami i na różnych dro-
gach. Kwintylian z kolei w Kształceniu mówcy identyfikuje sztukę z wła-
dzą, mocą (potestas) ustanawiającą drogę i porządek postępowania twór-
czego, co inaczej można nazwać metodą twórczą (methodus).

Te rozważania nad inwencją i towarzyszącą jej metodą twórczą, techné,

instrumentarium strategii pisarskich – w praktyce literackiej wydaje się
najlepiej problematyzować wciąż dość słabo znana w Polsce Pracownia
Literatury Potencjalnej, która nieprzerwanie od 47 lat zajmuje się bada-
niem wewnętrznych możliwości języka.

OuLiPo, czyli o inwencji i mówieniu „tak”

6

J. Ziomek, Retoryka opi-

sowa, Wrocław 1990, s. 79.

7

H. Lausberg, Retoryka li-

teracka. Podstawy wiedzy
o literaturze
, przeł., oprac.
i wstęp. poprzedził Albert
Gorzkowski, Bydgoszcz
2002, s.153.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 281

background image

282

Pracownia Literatury Potencjalnej (franc.

O

Ou

uvroir de L

Liittérature P

Po

o-

tentielle, w skrócie OuLiPo) powstała w listopadzie 1960 roku w Paryżu.
Początkowo składała się z dziesięciu członków, której przewodzili jej
dwaj pomysłodawcy: François Le Lionnais oraz Raymond Queneau;
obecnie liczy około 35 członków. Dla OuLiPo priorytetem jest „poszuki-

wanie koncepcji i ćwiczenia. Czasami dzieła, ale tylko cza-
sami”

8

– pisze jeden z teoretyków i pisarzy oulipijskich,

Jacques Jouet. Pisarz, według koncepcji Oulipo, to rze-
mieślnik, który wie, jak obrabiać swój materiał i ma świa-
domość tego materiału, języka, w którym tworzy. Dlatego
Oulipo jest faber, wytwarza narzędzia, a jej celem nie jest,
paradoksalnie, literatura, ale badanie potencjalności języ-

ka, maksymalne urozmaicenie metod pisania poprzez poszerzanie gra-
nic literatury, słowem – praktyka literacka, która zawsze poprzedza jej
zinstytucjonalizowane wcielenie – literaturę.

Refleksje nad istnieniem i używaniem niezwykle potencjalnych form

w przeszłości, np. tragedii greckiej, sonetu, sestyny, doprowadziły Le
Lionnais do wyznaczenia dwóch głównych kierunków działalności Ouli-
po. W Pierwszym Manifeście pisze on:

Można rozróżnić w poszukiwaniach, które zamierza przedsięwziąć
Pracownia, dwa główne kierunki zwrócone odpowiednio ku Analizie
i Syntezie. Kierunek analityczny zajmuje się dziełami przeszłości, aby

odnaleźć w nich możliwości często przekraczające te, które
ich autorzy chcieli zawrzeć
[...] Kierunek syntetyczny jest am-
bitniejszy i stanowi istotne powołanie Oulipo. Chodzi o otwo-
rzenie nowych nieznanych dróg naszych poprzedników.

9

Słowem, Oulipo analityczne jest poświęcone odkrywaniem przymu-

sów i struktur w literaturze minionych dwudziestu pięciu stuleci, jest ro-
dzajem recyclage. Czym jest jednak przymus? Le Lionnais w cytowanym
już Pierwszym Manifeście wyjaśnia to następująco:

Każde dzieło literackie (przynajmniej tak twierdzi jego autor) powsta-
je z natchnienia, które lepiej lub gorzej zmuszone jest dostosować się
do serii przymusów i procedur, zawierających się jedne w drugich jak

matrioszka. Przymusy słownictwa i gramatyki, przymusy
reguł powieści (podział na rozdziały, etc.) lub tragedii kla-

sycznej (zasada trzech jedności), przymusy wersyfikacji, przymusy
form stałych (jak w przypadku ronda lub sonetu), itd.

10

Rozpoznanie tych potencjalnych struktur miałoby posłużyć do tworze-

nia nowych, innych form literackich, co stanowi główny cel Oulipo. Ich
funkcjonowanie zależy całkowicie od inwencji wynalazcy, który nie musi

Jacek Olczyk

8

J. Jouet, Avec les contra-

intes (et aussi sans), [w:]
Un art simple et tout
d`exécution
, Circé 2001, s.
33. Wszystkie tłumaczenia,
chyba że zaznaczono ina-
czej, moje – J. O.

9

F. Le Lionnais, La Lipo

(Le premier Manifeste), [w:]
Oulipo. La Littérature poten-
tielle
, Gallimard 1973, s. 17.

10

Tamże, s. 16.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 282

background image

283

go od razu ilustrować przykładem literackim, wystarczy, że przymus zaist-
nieje jako model, proces, plan mogący posłużyć do napisania tekstu.

Przymus (franc. contrainte) nie jest terminem, do którego retoryka

przywiązywała wcześniej jakąś większą uwagę. Jak dowodzi Christelle
Reggiani, został on najprawdopodobniej zaczerpnięty z którejś z poetyk
mówiącej o „przymusie rytmu i metra”, pewnym ograniczeniu, któremu
pisarz sam dobrowolnie się poddawał, chcąc pisać i wpisać się w obowią-
zujący kanon. François Le Lionnais używa tego pojęcia, zestawiając je
z innymi, jak: struktura (structure), forma (forme), reguła (régle), rygor
(rigeur) – aby zaproponować konkurencyjny sposób mówienia o formie
literackiej i zarazem uniknąć pomówień o formalizm czy kojarzenia Ouli-
po z szalejącym w latach 60. strukturalizmem.

Działalność Oulipo wpisywałaby się zatem dokładnie w tezy, które na

temat inwencji stawia Derrida, a sam oulipijski przymus byłby nieroze-
rwalnie związany i niejako uwarunkowany inwencją jego twórcy.

Inwencja – pisze Derrida – to wytwarzanie powtarzalno-
ści i maszynerii do reprodukcji, symulacji i symulakrii
niezliczonej liczby egzemplarzy, dostępnych poza miej-
scem inwencji dla rozmaitych podmiotów, w różnych kontekstach. In-
strumentaria owe mogą składać się albo z prostych lub skomplikowa-
nych narzędzi, albo też procedur wypowiedzeniowych, metod, formuł
retorycznych, gatunków poetyckich, stylów artystycznych.

11

Pracownia Literatury Potencjalnej, inaczej niż miało to miejsce w gru-

pach Nouveau Roman czy Tel Quel, skupia się głównie na samym akcie
pisania, na odkrywaniu w języku tego, co do tej pory było mu obce, nie-
nazwane. Otwieranie się na zdarzenie inności, dokonujące
się „na linii przecięcia przypadku i konieczności”, polega
zaś na wynajdywaniu określonych konwencji i ich proble-
matyzowaniu

12

.

Te dwa pojęcia: przypadku i konieczności, które wymienia Derrida

w wykładzie, są oczywiście echem tradycji mallarméańskiej, z której Ouli-
po notabene wyrasta. Są także najczęściej wymienianymi pojęciami ouli-
pijskiej strategii pisania. Wspomina o nich Perec choćby w tekście po-
święconym free jazzowi, uważając, że

przymus (contrainte) i swoboda (liberté) są dwiema
osiami całego systemu estetycznego
[…] i nie dającymi się
rozdzielić funkcjami dzieła
[…]: przymus jest tym, co po-
zwala na swobodę, swoboda zaś wyłania się z przymusu.

13

O ile gatunek narzuca pewne ramy, roztacza pewne granice poru-

szania się w języku, ogranicza jego przestrzeń poprzez formę, często

OuLiPo, czyli o inwencji i mówieniu „tak”

11

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 95.

12

Por. M. P. Markowski,

Efekt inskrypcji, dz. cyt.,
s. 179.

13

G. Perec, La chose,

„Magazine Littéraire” 1993,
nr 12, s. 58.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 283

background image

284

również: temat, styl, wersyfikację, etc. – o tyle pojęcie przymusu nie po-
trzebuje dopowiadać, o jaką strukturę chodzi, gdyż jest pojęciem bardziej
uniwersalnym, oznaczającym pewną możliwość językowych inwencji.
Przez całe wieki za nieskończenie potencjalne matryce pisania dramatów
uchodziła struktura tragedii antycznej, która z swoimi zasadami trzech
jedności: miejsca, czasu, akcji pozwalała wygenerować nieskończoną
ilość sztuk. Podobnie rzecz się miała się z sonetem, który przez kilka stu-
leci wytworzył różne podgatunki: włoski, francuski, angielski. Jednak mi-
mo niezwykle potencjalnych i płodnych struktur, prawie wszystkie kla-
syczne formy uległy pod koniec XIX wieku przewartościowaniu, gdyż al-
bo nie pozwalały powiedzieć już niczego nowego, albo też ich użytkow-
nikom zabrakło inwencji.

Derrida twierdzi, że

Nasze zmęczenie wynika z odkrywania tego samego i tego, co możliwe,
z zawsze możliwego odkrywania. To nie przeciwko niemu, lecz poza nim
staramy się na nowo odnaleźć samo odkrywanie, odkrywanie całkiem
inne albo raczej odkrywanie całkiem innego, które nadeszłoby, przecina-
jąc ekonomię tego samego, bądź ją przedrzeźniając, bądź powtarzając
[…], ustępując miejsca innemu, pozwalając mu nadejść. Powiadam:
p o z w a l a j ą c m u n a d e j ś ć, gdyż jeśli inne jest dokładnie tym, co
nie zostaje odkryte, inicjatywa lub odkrywczość rekonstrukcyjna polegać
może jedynie na otwieraniu, odblokowywaniu, rozstrajaniu struktur za-

mykających po to tylko, by umożliwić przejście innego. Nie
można jednak sprawić, by inne nadeszło, można jedynie po-
zwalać mu nadejść, przygotowując się do jego przyjścia.

14

Inwencja to oczekiwanie na coś, co ma nadejść. Co to jednak ma być?

Wydaje się, że Oulipo, jako jedna z nielicznych grup literackich, stawia
sobie bez przerwy to pytanie i próbuje dać dość przekonywującą na nie

odpowiedź. Jacques Jouet twierdzi, że aby otrzymać satys-
fakcjonującą odpowiedź, trzeba umieć zadać językowi od-
powiednie pytanie i dla zilustrowania tego problemu po-
równuje przymus ze Sfinksem. Przymus, dobrowolnie obra-
na strategia pisania, zadaje pytanie temu, który pisze

15

. Zła

odpowiedź zrzuca go na margines, w przepaść, skazuje na
zapomnienie lub popycha w grafomanię. Można też powie-
dzieć inaczej: Sfinks-przymus nie pozwala wówczas zaist-
nieć pisarzowi w instytucji zwanej literaturą. A zatem, aby

przejść i pokonać Sfinksa, trzeba umieć przechytrzyć język, być odkryw-
czym, poruszać się w języku ze swobodą, błyskotliwie przejść którąś
z wyznaczonych przez siebie dróg.

Co jednak znaczy: „odkrywczy”? Oulipijczycy odpowiadają, że nie

oznacza to wynaleźć, stworzyć, ale być uważnym czytelnikiem, czerpią-

Jacek Olczyk

14

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 104–105.

15

Zob. J. Jouet, Avec les

contraintes (et aussi sans),
[w:] Un art simple et tout
d`exécution
, Circé 2001,
s. 39-43. Zob. także: J. Jo-
uet, Z przymusami (ale
i bez)
, przeł. J. Franczak,
„Nowy Wiek” 2006, nr 10,
s. 21–23.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 284

background image

285

cym z tego, co już znajduje się w literaturze. Inwencja jest bowiem „doj-
ściem do wynalezienia, odkryciem, odsłonięciem, wytworzeniem po raz
pierwszy
czegoś, co może być artefaktem, lecz co w każdym razie musia-
ło się już tam znajdować, w stanie ukrytym lub tylko poten-
cjalnym.”

16

„Aby osiągnąć potencjalność (w przyszłości)

trzeba najpierw wyjść od tego, co istnieje (w teraźniejszo-
ści)”

17

– pisze Jean Lescure, jeden z członków Oulipo. Słowo

„potencjalny” z kolei, według Jacquesa Bensa, stosuje się do
metody, nie do dzieła. Nie można bowiem napisać dzieła
potencjalnego, ale można z powodzeniem zastosować po-
tencjalną metodę, dzięki której powstaje taki a taki tekst.
Np. Sto tysięcy miliardów wierszy Raymonda Queneau jest
utworem potencjalnym dzięki zastosowaniu metody kombi-
natorycznej

18

. Potencjalność jest zresztą wpisana w nazwę

Pracowni. Harry Mathews wyjaśnia, że

Oulipo stanowi forum badań nad potencjalnymi możliwościami po-
wieści, wiersza, akapitu czy zdania pod względem restryktywnej for-
my i wszystkiego, co z niej wynika. To rodzaj laboratoryjnego studium
nad strukturą (choć nie ma ono nic wspólnego ze struk-
turalizmem). Kiedy indziej i gdzie indziej jego członko-
wie mogą wykorzystywać oulipijskie metody. To ich spra-
wa, nie Oulipo, które określa sposoby postępowania i co
najwyżej ilustruje je minimalnymi przykładami.

19

Tych kilka „minimalnych przykładów”, ilustrujących funkcjonowanie

przymusu, polski czytelnik może odnaleźć w książkach, jakie w ostatnich
latach ukazały się w polskim tłumaczeniu, np. w Życiu instrukcji obsługi
G. Pereca, Jeśli zimową nocą podróżny i Zamku krzyżujących się losów
I. Calvino czy Ćwiczeniach stylistycznych R. Queneau. Należałoby jedy-
nie wspomnieć, że pojęcie przymusu i struktury, m.in. w wyżej wymie-
nionych utworach, kieruje naszą uwagę w stronę matematyzacji inwencji
literackiej. Aksjomat staje się przymusem, a struktura matematyczna
– strukturą lingwistyczną i literacką. Metoda aksjomatyczna nie jest, co
prawda, zupełną nowością, gdyż początków jej stosowania dopatrzeć się
można u starożytnych pisarzy, ale nie przybrała ona nigdy takiej konse-
kwencji i systematyczności jak w Oulipo. Oulipijczycy, oprócz czysto ma-
tematycznych struktur z dziedziny algebry czy kombinatoryki, z powo-
dzeniem przyswajają literaturze również inne dyscypliny, których struk-
tury są, podobnie jak matematyka, językami sformalizowanymi, jak np.
logika, programy komputerowe czy teorie gier: szachów, puzzli, go lub
kart tarota.

Niebagatelną rolę odgrywa również pojęcie maszyny generującej

tekst. Wydawałoby się, że jest ona zaprzeczeniem inwencji, że wytwarza-

OuLiPo, czyli o inwencji i mówieniu „tak”

16

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 91.

17

J. Lescure, Petite histoire

de l`Oulipo, [w:] Oulipo. La
littérature potentielle
, Galli-
mard 1973, s. 32.

18

Zob. J. Bens, Oulipo

1960–1963, Paris 1980, s.
109–110; zob. również: R.
Queneau, Cent mille mil-
liards de poemes
, Galli-
mard 1961.

19

H. Mathews, Autobiogra-

fia, przeł. Agnieszka Tabor-
ska, „Literatura na Świecie”,
1998, nr 6, s. 291.

`

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 285

background image

286

nie za pomocą jakiegoś mechanizmu, automatu, może jedynie przypomi-
nać taśmę produkcyjną utworów pozbawionych jakiejkolwiek wartości.
Wystarczy jednak przyjrzeć się tym wszystkim gatunkom literackim, jakie
wytworzyła kultura europejska, czy również wschodnim formom, np.
tanki czy haiku, by przekonać się, że przedsięwzięcie Oulipo stanowi
świadome i niezwykle wyczulone na język przeciwstawienie automaty-
zmowi nieświadomemu – automatyzmu zaprogramowanego.

Wiele przymusów funkcjonujących w tradycji literackiej, często zupeł-

nie zapomnianych, jak lipogram, wywodzący się z Biblii i kabalistyki,
Oulipo przypomina choćby z tego powodu, że charakteryzuje się nie-
zwykle refleksyjną strukturą. Pozwala ona – o czym wspomina Derrida

– nie tylko wytworzyć samoobecność lub zbieżność z samą
sobą, lecz również zaprojektować przydarzenie siebie, „mó-
wienie” lub „pisanie” o sobie, jako innym, czyli pozostawie-

nie śladu

20

. Jako przykład może tutaj posłużyć powieść La Disparition,

ponad 300-stronicowy lipogram, za pomocą którego, w inny od dotych-
czasowej tradycji pisania autobiografii sposób, opowiada Perec (poprzez
usunięcie najczęściej występującej w francuszczyźnie litery „e” i tym sa-

mym – ogromnej ilości znaczących słów) o zniknięciu naj-
ważniejszych postaci w jego życiu i obezwładniającym po-
czuciu braku. Pisanie za pomocą przymusu staje się zatem
złożeniem sygnatury, pisaniem idiomatycznym, niepowta-
rzalnym i zdarzającym się tylko jeden raz. Z drugiej jednak
strony forma lipogramu otwiera nieskończone możliwości
opowiedzenia innych historii. Sam Perec w jednej rozmów
wyznaje: „Pisanie mnie chroni. Kroczę pod osłoną mych

słów, zdań, zręcznie powiązanych akapitów, sprytnie obmyślanych roz-
działów. Nie brak mi inwencji”

21

.

Odkrywczość możliwa jest zatem

tylko w granicach wyznaczonych przez samą umowę i przez tytuł (sta-
tus inwencji lub/czyli odkrywanie innego). Odkrywczość, wzbraniają-

ca się przed dyktatem, rządzeniem i programowaniem ze
strony owych konwencji, byłaby nie na miejscu, nie na cza-
sie, nie w porę, bezczelna i transgresyjna.

22

Przymus określa pewien ruch przekraczania dotychczasowych reguł

i konwencji, i zarazem sygnowania sobą pewnych struktur, które nie tyle
byłby narzucane, co swobodnie przez każdego z pisarzy przyjmowane.
Przymus staje się wówczas zaskoczeniem, wprowadzeniem czegoś nowe-
go, zastąpieniem „uporczywego monologu wiedzy”, dialogiem, grą tek-
stu z czytelnikiem. Można zatem uznać, że inwencja pisania za pomocą
przymusu, co w oulipijskiej teorii określa się jako écriture sous contrain-
te
, jest bardzo zbliżona do uważnej i krytycznej lektury – dekonstrukcji,

Jacek Olczyk

20

Por. J. Derrida, Psyché,

dz. cyt., s. 86.

21

G. Perec, Autoportrait:

les gnocchis de l`autono-
me ou réponse a quelques
questions me concernan-
tes
, „Cause commune”,
1972, nr 1, 5, s. 20, cyt. za:
M. P. Markowski, Perekre-
acja
, Warszawa 2003, s. 67.

22

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 86.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 286

background image

287

gdyż, podobnie jak ona, nie zadowala się metodycznymi procedurami
i za każdym razem pozwala, dzięki świadomemu modelowaniu języka,
nadejść za jego pośrednictwem czemuś innemu. Podobnie jak dekon-
strukcja, przymus wytwarza reguły na własny jednorazowy użytek i po-
rzuca je, obierając inne, jeśli nie spełnią one pokładanych w nich oczeki-
wań. Pociąga to za sobą zniesienie teoretycznej apodyktyczności, znie-
wolenia, które do końca XIX wieku narzucały wymogi formalne gatunku
literackiego i liczne sztuki poetyckie.

Inwencja – pisze Derrida – jako taka, jako to, co wyłania się na sa-
mym początku, nie powinna mieć żadnego statusu. W momencie
wtargnięcia jej narzucająca się inwersyjność powinna przeskoczyć,
zignorować, przekroczyć, zanegować (albo przynajmniej, co niesie
za sobą dodatkową komplikację, pominąć) status, który
chciałoby się jej przypisać lub który zawczasu by w niej
rozpoznano, a ściślej – przestrzeń, w której ów status
nabiera sensu i prawomocności, czyli środowisko odbioru, które z de-
finicji nie powinno być nigdy gotowe na przyjęcie autentycznej in-
nowacji.

23

Inwencja zatem coś wyznacza i zarazem się przed tym czymś uchyla.

Oulipo, nawiązując do tradycji retoryki i literatury en bloc, przyglądającej
się tradycji z pewnego punktu widzenia, staje się właśnie ta-
ką instytucją, uprzywilejowującą praktykę pisarską wymy-
ślania nowych struktur. „Wszelka inwencja zmierza do roz-
regulowania statusu, który chciałoby się jej przypisać w tej
samej chwili, w której mamy z nią do czynienia”

24

. Przymus

oulipijski byłby zatem inną nazwą negocjacji między idiomem a instytu-
cją, a co według Derridy jest najkrótszą definicją literatury: owym – jak
podkreśla Markowski – „doświadczeniem niezbywalnej kontaminacji
między tym, co jednostkowe, i tym, co ogólne, między tym, co własne,
i tym, co zawłaszczone przez innego”

25

.

Jedno z pewnością jest pewne, że inwencja staje się niemożliwa

z chwilą zerwania z tradycją. Oczywiście trudno sobie wyobrazić, na
czym to miałoby dokładnie polegać, gdyż takie zerwanie zaprzepaszcza-
łoby nie tyle odkrycie w przeszłości czegokolwiek, co oznaczałoby po-
wiedzenie Innemu: „odejdź, idź precz”.

* * *

Te powyższe uwagi uświadamiają, że Inny, nie tylko w teorii, ale

i praktyce literackiej, nie może być zupełnie obcy, nieznany. Paradok-
salnie, nie pozwala na to inwencja, która mówi: niemożliwa jest abso-
lutna nowość.

OuLiPo, czyli o inwencji i mówieniu „tak”

23

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 87.

24

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 89.

25

M.P. Markowski, Efekt

inskrypcji, dz. cyt., s. 199.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 287

background image

288

Inwencja nie tworzy istnienia lub świata (jako zbiorów istnień), jako
taka nie posiada teologicznego znaczenia tworzenia
ex nihilo. Odkry-
wa ona po raz pierwszy, od-słania to, co już istniało, lub też wytwarza
coś, co wprawdzie jako
techné, nie istniało, lecz także nie zostało stwo-

rzone i tylko dało początek czemuś w postaci pewnego zaso-
bu istniejących już i pozostających do dyspozycji elemen-
tów danej konfiguracji.

26

Pozostaje jedynie, w myśl koncepcji Rolanda Barthesa wyłożonej

w S/Z, czytanie i przepisywanie tego samego, tekstów, które określa on
mianem scriptible, stanowiących wciąż atrakcyjny, inspirujący punkt od-
niesienia dla czytelnika. Oczywiście trudno dookreślić, jak ten podział
między tekstami lisible i scriptible przebiega, gdyż każdy czytelnik znaj-
duje tę inspirację gdzie indziej. Najbardziej istotne jest jednak to, aby róż-
nica między odkrywaniem tego samego a innego, otwierała się zawsze
na to, o czym chcemy powiedzieć; aby ten horyzont oczekiwań był za-
wsze dostępny. A do tego – jak mówi Derrida – należy się

[...] odpowiednio przygotować, albowiem bierność, pewien szczególny
rodzaj zrezygnowanej bierności, dla której wszystko powraca do tego
samego, nie jest już do przyjęcia. Umożliwienie nadejścia innego nie
oznacza inercji gotowej na byle co. Bez wątpienia nadejście innego, je-

śli miałoby pozostać nieobrachowane i w pewnym sensie
nieprzewidywalne (inne napotyka się w spotkaniu), powin-
no umknąć wszelkiemu zaprogramowaniu.

27

Inwencja polegałaby więc w równym stopniu na „umiejętności” powie-

dzenia tekstowi „tak”, co na odpowiednim przygotowaniu się na nadej-
ście od strony języka tego, co w nim nieokiełznane i obce.

Jacek Olczyk

26

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 89.

27

J. Derrida, Psyché, dz.

cyt., s. 98.

JJa

ac

ce

ek

k O

Ollc

czzy

yk

k

Urodzony w 1979 roku w Wieluniu. Absolwent polonistyki na UJ w Krakowie.
Doktorant literaturoznawstwa na UJ (prof. M.P. Markowski) oraz INALCO w Pa-
ryżu (prof. M. Delaperriere). Krytyk literacki, autor licznych artykułów i prze-
kładów z języka francuskiego, m.in. G. Pereca, M. Bénabou, R. Queneau. Przy-
gotował numer „Nowego Wieku” (10/2006) poświęconego w całości OuLiPo
(Ouvroir de Littérature Potentielle). Współtwórca magazynu „Mrówkojad”.

Konferencja_Olczyk.qxd 5/14/2008 10:00 AM Page 288


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jacek Kaczmarski Rejtan czyli raport ambasadora
§ Żakowski Jacek Anatomia smaku czyli rozmowa o losach zespołu Tygodnika Powszechnego w latach 1953
WNIOSK2, Analizuj˙c otrzymany z wynik˙w do˙wiadczenia wykres T(t) mo˙emy zauwa˙y˙ na nim kilka chara
Inglot Jacek Sodomion czyli Prawdziwa Istność Bytu
Grzegorz Wi niewski Pies czyli kot
Poreda Jacek Weganizm czyli powrót do natury
Masterton Graham Seks z inwencją czyli jak spełnić jego najśmielsze marzenia
Sieci bezprzewodowe Wi Fi
Przeciwutleniacze czyli E
rodzaje wi za
CZYTANIE GLOBALNE, CZYLI „SOJUSZ METOD
WI 1 intro
jak przyrzadzac i spozywac potrawy czyli o energetyce pozywienia eioba
Męskie pośladki czyli
`C) Karta tytulowa czyli jak powinno wygladac spra

więcej podobnych podstron