Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
1 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
2 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
eBooks are not transferable. They cannot be sold, shared or
given away as it is an infringement of the copyright of this
work.
CONSIDERING CARLYLE
Perfect Strangers Collection
Copyright © 2012 AMBER KELL
Cover art by Amanda Kelsey
Edited by Trinity Scott
ISBN: 978-1-936387-45-8
ISBN 10: 1-936387-45-X
All Romance eBooks, LLC
Palm Harbor, Florida 34684
www.allromanceebooks.com
This is a work of fiction and any resemblance to persons,
living or dead, or business establishments, events, or locales is
coincidental.
All Rights Are Reserved. No part of this may be used or
reproduced in any manner whatsoever with out written
permission, except in the case of brief quotations embodied in
critical articles and reviews.
First All Romance eBooks publication: February 2012
Ten tekst betowała
za co serdecznie dziękuję.
TŁUMACZENIE TYLKO NA UŻYTEK WŁASNY
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
3 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
ROZDZIAŁ PIERWSZY.
R
alph Morris skanował wzrokiem tłum idąc przez klub, szukając oznak
kłopotów. Brał swoją pracą ochroniarza bardzo poważnie. Nikt nigdy nie
został ranny w trakcie jego zmiany i planował to utrzymać. Może nie był tak
inteligentny jak niektórzy ze studentów, z którymi pracował ale Ralph
cieszył się swoją pracą.
Zapach potu skóry wypełniał powietrze, jak bogaty koktajl dla zmysłów.
Wzdychając głęboko jego penis stwardniał w potrzebie.
Połykając z powrotem jęk, błysnął okiem w kierunku głównej sceny. Nie
rozpoczęto jeszcze przedstawienia, noc była młoda. Mnóstwo czasu na baty,
łańcuchy i inne zabawki. Przez krótką chwilę Ralph widział obraz lin
owiniętych na swoich nadgarstkach, który zaczął migotać w jego umyśle ale
szybko go odegnał.
Nie miał czasu na rozrywki, jeśli planował zachować swoją pracę.
W wieku dwudziestu dwóch lat życia, Ralph miał sześć lat pracy na swoim
koncie i ładne oszczędności na rachunku bankowym. Dorastał biednie,
Ralph miał jeszcze koszmary o tym, że wraca do przyczepy, gdzie matka
była zbyt pijana by go nakarmić, a ojciec zbyt chory na raka by pomóc.
Straszne sny łączyły się ze wspomnieniami ,gdzie walczył z psem o skrawki
jedzenia i ukrywaniu się przed szczurami w ciemności. Gdyby nie kochał
ojca tak bardzo odszedłby w wieku trzynastu lat, kiedy zaczęły się dzikie
wybuchy gniewu matki. W dniu kiedy jego ojciec zmarł, Ralph odszedł
i nigdy nie patrzył wstecz.
Ralph kochał pracę wewnątrz w nocy, a nie stojąc przy drzwiach.
Okrążając mały parkiet, dostrzegł swojego ulubionego Domina po drugiej
stronie Sali. Carlyle Temple siedział przy stole ze swoim przyjacielem,
Lindim Samms.
Carlyle wyglądał wspaniale ze swoimi blond włosami, skórzana
kamizelka którą nosił odsłaniała większość jego górnej części ciała. Włosy
rozsypane na klatce piersiowej, łapały blask od świateł. Ralph ledwie
powstrzymywał się, by nie biadolić ,że myślał o tym jak smakuje ta skóra
pod jego wargami i językiem.
Carlyle nie był wielkich rozmiarów, ale uległy Ralph nie znajdował ani
jednego błędu w sylwetce sześciu stóp mięśni Domina. Carlyle górował nad
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
4 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
większością uległych. Niestety budowa Ralph’a kładła Domina w cieniu
budynku, coś co przydawało mu się w pracy bramkarza, nie było tak dobre,
gdy poszukiwał Dominanta. Gdyby tylko Carlyle mógł go zobaczyć jako
potencjalnego uległego a nie tylko ochroniarza.
Nauczył się dawno temu, że nie może się spełnić, a większość Domów
preferowała ładnych twinków, a nie dużego człowieka. Jego uległość była
tendencyjnie ukryta, podczas gdy pracował i było to niezbędne by inni się
wycofywali, gdy pracował jako ochroniarz. Ale w nocy sam w swoim
mieszkaniu tęsknił do szczupłego dobrze zbudowanego mężczyzny z batem
w ręku.
- Hej, Ralph, będziesz jutro na moim pokazie?
Ralph odwrócił się od przedmiotu swojej obsesji i zobaczył twarz
swojego przyjaciela. Od miesiąca należał do Mistrza Jonesa, Stephen Carter
promieniował szczęściem. Artysta błysnął mu ciepłym uśmiechem
mówiącym o tym, że wszystko co najlepsze na tym świecie należy do niego.
Szczęśliwy drań. Ralph był uradowany szczęściem Stephena, naprawdę
był, a jeśli powtórzy to wiele razy, to może nawet pohamuje swoją zazdrość
przeszywającą jego serce.
Stephen widział Mistrza Jonesa i odstrzelił go od stada dzięki
podarunkom i urokowi osobistemu. Ralph żałował, że nie ma za grosz
talentu, by osiągnąć coś podobnego, równie dobrze może poprosić
o księżyc. Stephen był gustowny i elegancki, dwie rzeczy, których Ralph
nigdy nie zdobędzie przy takiej budowie mięśni i niezgrabnych nogach. To
nie sprawiało, że przestał lubić nieśmiałego artystę, ale podnosiło to jego
samoświadomość.
- Dobrze się czujesz? - zapytał niecierpliwie Stephen. - Przyjdziesz na
moją wystawę jutro?
- Oczywiście. - Ralph poklepał Stephena po plecach uważając na jego
wytrzymałość. Otrzymał oślepiający uśmiech w nagrodę.
- Wspaniale. Będzie miło zobaczyć przyjazną twarz. - Stephen nadgryzał
wargi. - Jestem trochę tym zdenerwowany.
- Dlaczego? - Ralph nie rozumiał zdenerwowania Stephena. Chociaż był
tylko bramkarzem, nawet on widział blask przyjaciela.
Stephen wzruszył ramionami, przesuwając się tam i z powrotem z nogi
na nogę.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
5 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Nigdy obcy nie patrzyli na moje prace, wiesz oprócz nauczycieli.
Przynajmniej nie tak, bym mógł to zobaczyć.
- Czy nie miałeś pokazów w szkole artystycznej?
Rumieniec zabarwił policzki Stephena.
- Nie, jeśli mogłem z nich uciec.
Ralph roześmiał się.
- Jestem pewien, że będzie dobrze. Będę zaskoczony, jeśli twoje prace nie
zostaną sprzedane do końca nocy.
- Tak myślisz? - Niepokój Stephena zaczął mieć wpływ na Ralph’a.
Uścisnął lekko ramię Stephena.
- Nie jestem krytykiem sztuki, ale myślę, że jesteś bardzo utalentowany.
- Dzięki Ralph. Jestem naprawdę zadowolony, że masz zamiar tam być.
- Nie ma Mistrza Jonesa?
Stephen wzruszył ramionami.
- Wyjechał w podróż służbową, by zobaczyć jakąś firmę. Nie wiem czy ma
zamiar być o czasie.
Strach przejechał nożem przez Ralph’a. Wiedział ,jak bardzo Stephen,
zależy od siły swojego Domina w stresujących sytuacjach.
- Jestem pewien, że on zrobi wszystko co się da by być tam z tobą.
- Mam nadzieję, że tak. - Stephen szybko spojrzał. - Pozwolę ci wrócić do
pracy, lub w tym przypadku do patrzenia na Carlyle - zażartował.
Ralph poczuł rumieniec na policzkach.
- Nie mogę nic na to poradzić, że coś w nim jest.
- Sposób w jaki dzierży bicz? - dokuczał Stephen.
Dreszcz przeleciał przez plecy Ralph’a.
- To nie tak, że brakuje innych Dominów, którzy dobrze biczują. Twój pan
jest jednym z nich.
- Nie wiem, on nie wypracował jeszcze naszej drogi biczowaniem.
Ralph nie potrafił ocenić wypowiedzi Stephena czy jest to dobre czy złe.
- Czy ty chcesz by cię biczował?
Stephen wzruszył ramionami.
- Chcę żeby coś zrobił. Jest bardzo ostrożny, jakbym miał zamiar się
złamać czy coś? -
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
6 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Daj mu się do siebie przyzwyczaić. Nie ma pośpiechu.
- Nie. Chyba nie. - Stephen pochylił głowę w dół, jakby podłoga nagle
stała się przedmiotem jego fascynacji.
- Co jest nie tak?
Stephen wzruszył ramionami.
- Myślisz, że pójdzie do kogoś innego, prawda? Wiesz, kogoś kto lubi być
bity?
Prawdopodobnie nie był uprzejmy, ale Ralph nie mógł powstrzymać
śmiechu rozrywającego jego usta. Tylko oburzony wyraz twarzy Stephena
powstrzymał jego wesołość.
- Przepraszam, ale teraz jesteś po prostu głupi. Mistrz Jones jest w tobie
szaleńczo zakochany. Nie ma mowy, że zwróci się do innego mężczyzny. Daj
mu trochę czasu, dobrze?
Stephen pokiwał głową.
- Ok. Masz rację. Myślę, że jestem zdenerwowany wystawą i to czyni mnie
szalonym w innych sprawach.
- Nie ma powodu, aby się denerwować, Stephen. Wszyscy myślą, że jesteś
genialny. - powiedział ciepły głos, który przeciął spokój Raph’a szybciej niż
nóż masło. Powstrzymał jęk, gdy dominującą ręką pogłaskał go po
kręgosłupie.
- Dobry wieczór Ralph.
- D.. Dobry wieczór, Ma… Mistrzu Temple, wyjąkał Ralph.
Carlyle nie lubił nikogo nawet jego uległych nazywających go panem
i mimo gorących fantazji w głowie Ralph’a, on nie należał do seksownego
Domina.
Stephen posłał mu sympatyczny uśmiech.
- Jesteś człowiekiem jakiego szukałem. - Z delikatnym akcentem Mistrz
Carlyle zwrócił się do Ralph’a.
- Potrzebuje cię do mojej demonstracji biczowania.
Przez chwilę miał wizję, że jest związany a bat kąsał i ciął jego ramiona.
Jego penis stwardniał tak szybko, że wciągnął oddech. Na szczęście, zanim
odpowiedział zrozumiał, że Carlyle chciał by był zabezpieczeniem. Przy
każdej prezentacji lub warsztatach potrzebny był co najmniej jeden
ochroniarz pod ręką, by nadzorować Domina i sprawdzać bezpieczeństwo
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
7 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
uległego. To było zarzucane tylko w prywatnych pokojach, gdzie były
zainstalowane przyciski paniki.
Ralph skinął głową i przełknął żółć rosnąca w gardle. Myśl o tym, że
Carlyle zwróci swoją uwagę na innego uległego, czyniła go chorym. Jednak
ostatni raz jak Domin dawał pokaz, obserwator był zbyt blisko i prawie
stracił oko podczas pracy bicza Carlyle. Nie było to na zmianie Ralph’a, ale
słyszał opowieści.
- Oczywiście proszę pana. - Odwrócił się do swojego
przyjaciela. - Zobaczymy się później Stephen.
- Ech, zaraz wychodzę. Ja zatrzymałem się, by zobaczyć się z
bratem. - Brat Stephena był właścicielem klubu, a rodzeństwo było ze sobą
bardzo zżyte.
- Muszę iść do galerii i nadzorować, czy jakoś tak. - Ruchy ręki Stephena
wskazywały, że nie bardzo wie co ma tam robić.
- Zobaczymy się jutro. - szybko przytulił Stephena. Podchodząc do
Domina, był zaskoczony jego dezaprobatą.
- Przepraszam, że musiałeś czekać. - powiedział Ralph.
Carlyle obserwował jak Stephen wychodzi, zanim odpowiedział.
- Wiesz, że Jones urwie ci głowę jeśli będziesz wykonywał takie ruchy w
kierunku jego chłopca.
Ralph roześmiał się.
- Nie mam żadnych zamiarów w stosunku do Stephena. Jesteśmy tylko
przyjaciółmi.
Przez chwilę myślał, że Domin powie coś więcej, ale Carlyle odwrócił się
na pięcie i odszedł. Ralph szybko podążył za nim przez tłum, automatycznie
utrzymując odpowiednią odległość uległego od swojego pana. Przewrócił
oczami ,gdy zdał sobie sprawę z tego co robi.
Ludzie rozstępowali się przed Carlylem, kiedy szli do przodu. Jego
przywódcza postawa i reputacja zastraszała ludzi bardziej niż Ralph swoją
postawą. Carlyle zatrzymał się przy schodach scenicznych. Ralph rozejrzał
się po pustym obszarze zastanawiając się, gdzie był uległy.
- Gdzie on do cholery jest? - zapytał głośno Carlyle.
- Jeśli szukasz Jimmiego to wyszedł. - powiedział jeden z bramkarzy,
Gilly.- Stchórzył.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
8 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Cóż do diabła? - Carlyle przeniósł wzrok na Raph’a - Coraz trudniej jest
znaleźć niezawodnych ludzi do prezentacji. Może mógłbyś mi kiedyś
pomóc? - Carlyle Temple obserwował przystojną twarz bramkarza, a jego
żołądek wywijał się z niecierpliwości.
Miał na oku Ralph’a od dwóch miesięcy. Podczas tych całych zalotów
Stephena, w trakcie których obserwował, jak mężczyzna podchodził do ich
stolika z nowym darem raz w tygodniu, oglądanie Ralph’a nieraz to
przyciemniło.
Instynkt podpowiadał mu, że duży, silny, wspaniały mężczyzna
potrzebował, by ktoś go zdominował. Carlyle był więcej niż chętny do
ubiegania się o to stanowisko. Teraz po prostu miał ochotę namówić
mężczyznę na zejście na kolana. Ralph może był duży i ciężki, ale wyczuł
delikatną duszę wewnątrz, która żądała najdelikatniejszego dotyku. Nie
mógł namówić faceta na swojego uległego, ale mógł go zachęcić.
- Hmm. - Ralph oblizał wargi, pozostawiając ślad wilgoci na swoich
ustach. Carlyle musiał użyć wszystkich umiejętności Domina by nie skoczyć
na faceta.
- Nie mam wiele bezpośredniego doświadczenia.
Dreszcz przeszył Carlyle. Zakładał, że Ralph pracując w klubie jako
bramkarz będzie doświadczonym uległym. Nie śmiał mieć nadziei, by
pokazać mężczyźnie jak chciałby, aby jego uległy był wyszkolony. Ten dzień
był po prostu coraz lepszy.
- Chodźmy na zaplecze. Jeśli jesteś nowy w biczowaniu nie chcę tego
wykonywać przy innych.
Dziwna zaborczość wypełniła Carlyle. Normalnie nie dbał o uczucia
uległego, chyba że miało to określić, czy on potrzebuje kolejnego lania.
Z Ralphem było inaczej, nie chciał, by ten słodki facet czuł się zakłopotany,
gdyby okazało się, że zabraknie mu kontroli lub że nie za bardzo lubi
pocałunek bata. Niektórym uległym wydawało się, że podoba się im pomysł
biczowania, a rzeczywistość okazywała się być inna.
Ralph wbił swoje pięty.
- Przykro mi, proszę pana, ale ciągle trwa moja zmiana. Jeśli mnie nie
potrzebujesz muszę wracać do pracy.
- Dobrze - nielogiczna wściekłość wystrzeliła z Carlyle jak pocisk z okrętu
podwodnego, nawet podziwiając etykę pracy drugiego człowieka. Nie znał
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
9 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
innego uległego, który odrzuciłby go dla pracy. Biorąc głęboki oddech
opanował się.
- Masz rację Ralph. Nie powinienem sobie uzurpować twojego czasu, ale
jeśli jesteś zainteresowany dowiedzeniem się o swoich granicach,
chciałbym być tym, który pomoże ci określić czego tak naprawdę
chcesz. - Sięgnął po jedną z wizytówek.
- Zadzwoń do mnie, jeśli się zdecydujesz, że chcesz czegoś spróbować.
Kiedy Ralph sięgnął po kawałek papieru, Carlyle chwycił go za
nadgarstek i przyciągnął bliżej.
- Chodź tu. - rozkazał. Przesunął palcami po koszulce bramkarza
wsadzając rękę za kołnierz i przyciągając chłopca do siebie. Niektórzy
Dominanci nie całowali. Dla Carlyle stało się to formą sztuki.
Korzystając ze wszystkich swoich umiejętności zdobytych na przestrzeni
lat kochał się z wargami Ralph’a. Kiedy w końcu wypuścił mężczyznę, Ralph
stał z zamkniętymi oczami, jakby chciał zatrzymać ostatnie wrażenie
rozrzucone na wietrze.
- Zadzwoń do mnie. - włożył w to tyle polecenia na ile się ośmielił. Nie
chciał przestraszyć chłopaka, ale też nie chciał pokazać, że nie jest
zainteresowany.
Ralph otworzył oczy, które niemal płonęły z pożądania.
- Zadzwonię.
- Dobrze.
Zwolnił ochroniarza i pozwolił mu odejść, powstrzymując chęć
ponownego złapania go. Carlyle miał dziwne wrażenie, że wypuszczając
Ralph’a nie dostanie go z powrotem. Uderzenie w plecy przerwało jego
rozważania.
- Czy zwabiłeś dużego, złego uległego do swojej sieci?
Gdyby Lindi nie był jego przyjacielem, uderzyłby go za przerwanie
swoich marzeń. Zamiast tego dał wyraz dobrej woli skinąwszy do uległego
Lindi, który odpowiedział mu nieśmiałym uśmiechem w zamian. Pomimo,
że znał parę od wielu lat, bolesna nieśmiałość uległego Lindi zatrzymywała
każdego, ale nie Lindi. Jak jego arogancki przyjaciel utrzymywał ten reaktor
przed stopieniem, afiszując się z nim półnagim w klubie pełnym ludzi? To
pokazywało siłę ich więzi. Patrząc w oczy Willa dla Lindi nie było tajemnic.
Człowiek miał cholernie dobry nacisk.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
10 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Jeszcze nie, ale robię postępy.
Lindi się śmiał, odprowadzając wzrokiem bramkarza.
- Jest piękny, ale to oczywiście nie mój typ. - Gdy to mówił, objął
ramieniem swojego uległego, instynktownie chroniąc Willa przed tłumem.
- Ale on jest typem, ku któremu się skłaniasz.
Carlyle skinął głową.
- Na pewno.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
11 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
ROZDZIAŁ DRUGI.
R
alph jęknął, wlókł swoje ciało po schodach do mieszkania. Co za kurwa
ciężka noc. Musiał wyrzucić nowego Domina z klubu, za użycie nadmiernej
siły wobec uległego. Niestety jak tylko puścił faceta na zewnątrz, dupek
przyłożył mu z pięści. Jego oko pulsowało i nie był pewny czy wszystkie
jego zęby były na miejscu. Wprawiając w ruch swoje bolące ciało wyszedł
z windy i poszedł w dół korytarzem, nie mógł sobie przypomnieć, kiedy
ostatni raz go tak bardzo bolało.
Trzy próby zajęło mu otwarcie drzwi głównych, ponieważ głupia dziurka
od klucza poruszała się, ale w końcu otworzył tą cholerną rzecz. Ciche
miauknięcie przywitało jego wejście. Zamknął drzwi nogą i opuścił się na
podłogę wzdłuż ściany, gdyż wszystko wirowało wokół niego.
Mała kotka przybiegła do niego i zatopiła dziecięce pazurki w jego dłoni.
- Cześć księżniczko. - szepnął do maleńkiej główki.
Główka ocierała się o jego dłoń wydając z siebie miauczenie. Podniósł ją
i przytulił do piersi. Księżniczka mruczała i zaczęła go ugniatać. Zignorował
wbijające się pazurki i uśmiechnął się czując wibracje. Znalazł ją na
śmietniku przy alei wędrującą samotnie. Jedno spojrzenie w jej słodkie oczy
i przyniósł ja do domu.
- Czy tęskniłaś? - Trzymał ją i uśmiechał się, gdy jej niebieskie oczy
zamrugały.
Jej syjamski rodowód pokazywał się w wąskim pyszczku i głośnym
wyciu, gdy chciała rano jedzonko. Wydała miękki krzyk, by postawił ją
z powrotem na ziemi.
- Chodźmy coś zjeść. - Obracając swoje kolana Ralph wykorzystywał
ściany, by wstać z powrotem na nogi. Pokój pływał trochę, ale w końcu się
uspokoił.
- Skurczybyk uderzył mnie mocniej niż myślałem. - mruknął.
Ralph podszedł ostrożnie do kuchni i chwycił puszkę dla kota. Powolnym
ruchem otworzył pojemnik i umieścił połowę na talerzyku. Ustawiając go
na podłodze, uśmiechnął się patrząc jak Księżniczka nadbiega, by zbadać
przedmiot. Mrucząc głośno zajadała jedzenie.
- Nie jedz za szybko, bo wszystko z powrotem zwymiotujesz. Zaufaj mi,
nie chcesz tego więcej robić, a ja nie chcę tego czyścić.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
12 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Kot oczywiście zignorował go jak zawsze. Po wylizaniu talerza,
Księżniczka otarła się o kostki Ralph’a zanim straciła zainteresowanie
i rzuciła się na różową, piszczącą mysz. Chwycił torbę z mrożoną kukurydzą
z zamrażarki, poszedł do swojego pokoju i rzucił się na kanapę. Odchylając
głowę do tyłu postawił torbę na bolącym oku.
- Ojej. Moje życie jest oficjalnie do bani. - Z zamkniętymi oczami pomyślał
o jednym kulminacyjnym punkcie tego dnia.
Carlyle w końcu go zauważył. Warto było dostać uderzenie w twarz, aby
Domin wziął go za potencjalnego uległego. Nie zadzwonił jeszcze do Carlyle,
ale był pewien, że spotka go na wystawie Stephena. Na szczęście nie miał
jutro pracy. Może uda mu się usunąć obrzęk zanim Carlyle go zobaczy.
Obraz ciepłych brązowych oczu Domina błysnął mu w umyśle. Jego penis
stwardniał w spodniach. Nawet ból na jego twarzy nie mógł mu zabrać
emocji kiedy myślał o rękach Carlyle na swoim ciele. Szczupły, dominujący
uchwycił tylko jego podbródek, ale nie miał wątpliwości, że Carlyle może go
doprowadzić do porządku.
Nigdy nie widział Carlyle z uległym na dłuższy czas. Drugi mężczyzna
miał zwyczaj robić tylko pokazy z Dominami lub uległymi, którzy chcieli
podnieść swoją reputację. Ralph robił tylko kilka rzeczy, ale wiedział, że
w sypialni lubi być zdominowany. Chciał się związać z kimś kto mu pokaże,
że jest pod kontrolą.
Niestety jego szczęście nie było najlepsze. Zadzwonił jego telefon
domowy. Ralph go zignorował. Jedynymi ludźmi, którzy znali jego numer
byli akwizytorzy sprzedający różne rzeczy i usługi. Miał telefon stacjonarny
tylko dlatego, że był w zestawie z kablówką. To było tańsze niż płacić za
kabel i telewizję oddzielnie. Jego sekretarka włączyła się. Ralph słuchał
z boląca głową jakiegoś kretyna, który mówił, że gwarancja na jego auto
miała wygasnąć. Ponieważ nie miał swojego samochodu było to bardzo
mało prawdopodobne. Zirytowany rzucił kukurydzą w telefon i był bardzo
zadowolony, że zrzucił maszynę ze stołu. Księżniczka skoczyła
i wylądowała mu na piersi. Czasami myślał, że wyczuwała jego emocje.
- Tak między nami Księżniczko, nienawidzę nagrań dotyczących
sprzedaży. - Wiedział, że musiała go rozumieć, bo wymruczała swoje
zrozumienie.
Piszczenie telefonu zmusiło go ,by wstać i powstrzymać ten dźwięk.
Kolejny kłopot świadczący o tym, że nie powinien trzymać telefonu
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
13 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
stacjonarnego. Po upewnieniu się, że telefon był z powrotem na miejscu,
poszedł wziąć prysznic i wyszorować zapach potu i papierosów ze swojej
skóry.
Mimo, że klub zabraniał palenia, ludzie zawsze gromadzili się koło
wejścia, by zaciągnąć się ostatni raz przed wejściem. Ralph nie rozumiał
tego, dlaczego ludzie robili sobie coś takiego, zwłaszcza kiedy mógł
zobaczyć śmierć ojca umierającego na raka płuc. Smak, zapach i szkoda jaką
robiły papierosy w ludzkim ciele, wszystko było złe. Zastanawiał się czy
Carlyle palił. Wspaniały blondyn nigdy nie pachniał papierosami, ale czy to
jest ostateczny test? Ralph miał nadzieję, że nie. Potrząsnął głową
i roześmiał się do siebie.
- Nawet nie miałem randki z tym facetem, a martwię się czy pali. Cholera,
może on nawet nie chce randki. Mogłem po prostu zostać dopóki nie
znajdzie odpowiedniego uległego.
W depresji, nagi ruszył pod prysznic. Oparty o jego ścianę, Ralph
przypomniał sobie wyraz oczu Carlyle po ich pocałunku.
Dom definitywnie chciał, by Ralph do niego zadzwonił. Carlyle nie był
typem, który swobodnie rozdawał swój telefon. Rozmyślając o seksownym
Dominie, jego penis ożywił się szukając zainteresowania jak szczeniak
szukający uwagi. Ralph rozlał większą ilość mydła w płynie na rękę.
Wystarczy by dać mu poślizg, ale wciąż trochę tarcia. Podobało mu się być
rozgrzanym, ale nie chciał spowodować żadnej realnej bolesności. Jego
twarz bolała, ale zamykając oczy, zablokował wszystko inne poza obrazem
Carlyle w swoim umyśle, jak przesuwa bat po całym ramieniu Ralph’a.
Skomlenie wyrwało się z jego gardła. Cholera jak on tego chciał. Teraz kiedy
posmakował ust Domina wiedział jak dobrze może być. Smak Carlyle
w ustach wybuchł w pamięci razem z jego wytryskiem. Otwierając oczy,
patrzył jak zmywa się jego sperma.
Cholera, miał nadzieję ,że gdy w końcu będzie mieć odwagę, by
skorzystać z oferty Carlyle, będzie trwało to dłużej niż dwie minuty.
Wyczerpanie ostatnich dni odsączyło energię z jego organizmu. Ralph
wyłączył wodę, osuszył się ręcznikiem i runął na łóżko.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
14 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Po długiej, przespanej nocy( spał, aż do następnego popołudnia), Ralph
się obudził przez uparty pisk swojego małego kota.
- Jak powstaje tyle hałasu w takim małym ciele? - zapytał puszyste
zwierzę.
Ralph podrapał Księżniczkę po głowie, włączając tym samym koci motor.
Wstał, chwycił kociaka i ułożył go w zgięciu łokcia kiedy szedł do swojej
szafy.
- Jak myślisz co będzie odpowiednie do założenia na wystawę w galerii?
Z westchnieniem przyjrzał się swoim ubraniom. Duża gama dżinsów,
podkoszulków i od czasu do czasu jakaś koszula z długim rękawem.
- Myślę, że nadszedł czas na kupienie paru ubrań.
Musiał mieć przynajmniej jedną parę materiałowych spodni, koszulę
i może jakieś buty. Ubrał dżinsy jakiś podkoszulek, chwycił portfel, klucze
i skierował się do drzwi. Jego twarz bolała nadal, ale obiecał Stephenowi,
a on nigdy nie łamał danej obietnicy.
Wziął parę ciemnych okularów ze stołu, przynajmniej nie będzie straszył
dzieci. Po kilku minutach spaceru znalazł się w dzielnicy handlowej. Wolał
butiki, chociaż pewnie lepsza ofertę mógł znaleźć w centrum handlowym.
Gdy otwierał portfel płacił za jakość i trzymał daną rzecz wiecznie.
Przechodząc przez kawiarnię zatrzymał się słysząc swoje imię. Carlyle
siedział przy stoliku z innym facetem, oboje ubrani byli w drogie garnitury.
Reagując na skinienie Carlyle podszedł do mężczyzn.
- Dzień dobry panie Temple. - skinął głową.
Jego okulary ukrywały oko, ale to najwyraźniej nie wystarczyło. Carlyle
wstał i wyszedł zza stolika.
- Zdejmij okulary.
- To nic. - Ralph protestował. Nie wiedział dlaczego Carlyle jest taki zły.
To nie jego twarz bolała.
- Teraz!- pękł Carlyle.
Penis Ralph’a drgnął na głos Domina. Biorąc głęboki oddech zsunął
okulary.
- Kurwa!
Usłyszenie, jak przystojny blondyn w wymyślnym garniturze przeklina
rozśmieszyło Ralph’a. Kiedy jednak ręce prześliznęły się po jego twarzy
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
15 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
i przechyliły go w dół, stracił humor. Domin na pewno nie wyglądał na
rozbawionego.
- Co za dupek tak cię uderzył?
- To nie ma znaczenia. Zaopiekowałem się nim. - Ralph próbował
zażegnać gniew jaki budował się w oczach Carlyle.
- Carlyle, idziemy na obiad czy masz zamiar grać matkę-kurę? - zawołał
drugi mężczyzna.
Ralph pocałowałby go.
- Dokąd zmierzasz? - Carlyle zignorował swojego towarzysza i nie
przestawał dotykać Ralph’a. Położył dłoń na jego karku i prowadził go do
stolika. Ralph zaparł się na piętach.
- Muszę iść na zakupy po ubrania, by pokazać się w galerii Stephena.
- Nie masz nic do ubrania? - zapytał Carlyle wyraźnie zaskoczony.
Ralph wyciągnął ręce.
- To jest to w co mogę się ubrać. Nie chcę by Stephen się mnie wstydził,
więc pomyślałem, że kupie coś ładniejszego.
Zanim Carlyle zdążył skomentować, Ralph dostrzegł flesz ruchu złapany
przez jego oczy. Odwracając głowę zobaczył szczupłą sylwetkę, która
porwała telefon Carlyle z powierzchni stolika i uciekała chodnikiem.
Instynktownie Ralph pobiegł za złodziejem. Potrafił biegać i bez
problemu dogonił młodego człowieka, chwytając jego koszulę szarpnął za
nią zrzucając go z nóg. Złodziej szeroko otworzył oczy z przerażeniem
patrząc na Ralph’a. Cholera nie miał nawet osiemnastu lat.
- Wierzę, że masz coś co nie należy do ciebie.
- I co z tego? - Złodziej warknął odzyskując brawurę.
Współczucie ogarnęło Ralph’a ,gdy pociągnął chłopaka na nogi. Trzymał
swoja rękę na lewym ramieniu złodzieja. Gdyby nie różne wybory w jego
życiu to mogła by być jego droga.
- Zwróć telefon, a pozwolę ci odejść.
Strach zamienił się w nienawiść.
- Nie potrzebuję twojej litości. Pieprz się.
Złodziej wyciągnął nóż i dźgnął Ralph’a w klatkę piersiową. Ból przedarł
się przez jego ciało. Odruchowo wypuścił złodzieja i padł na ziemię.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
16 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Usłyszał krzyk kobiety. Dysząc miał nadzieję, że pomoc zaraz nadejdzie,
zanim wykrwawi się na śmierć.
- Wszyscy wycofać się! - Znajomy głos Carlyle spowodował łzy ulgi
w oczach Ralph’a. Niewyraźna twarz Domina pojawiła się w polu widzenia,
ale był tu.
- Cześć kochanie. Mój przyjaciel Sam jest lekarzem. Zajmie się tobą.
Człowiek z kawiarni uklęknął koło niego.
- Nie zamierzam wyciągnąć noża, dopóki nie wiem czy nie jest
uszkodzony jakiś ważny narząd. Mogę spowodować więcej szkód wyjmując
go niż zostawiając. - mówiąc rozrywał podkoszulek Ralph’a ,by odsłonić
jego klatkę piersiową.
- Carlyle, musi przyjechać ta pieprzona karetka, tu i teraz!
Dźwięk pełen pośpiechu dotarł do uszu Ralph’a i stracił przytomność,
kiedy Carlyle trzymając go za rękę szeptał mu słowa pocieszenia.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
17 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
ROZDZIAŁ TRZECI.
C
arlyle chodził po korytarzach. Ponieważ nie był związany z Ralphem, nie
pozwolili mu go zobaczyć. Najwyraźniej Ralph nie miał żadnej rodziny,
ponieważ Greg właściciel klubu był kontaktem alarmowym. Zacisnął zęby
i czekał na pojawienie się Grega.
Nawet jego najlepszy przyjaciel Sam nie mógł mu nic powiedzieć o stanie
Ralph’a ze względów etycznych. Pieprzone prawo. Jeśli ktoś szybko mu nie
powie co się dzieje straci nerwy i wyrzucą go ze szpitala.
- Gdzie on jest? - Greg wyszedł przez wyjście awaryjne i podszedł do
Carlyle.
- Nie wiem. Nic mi kurwa nie powiedzieli. Idź się dowiedzieć, co się dzieje
i to jest ostatni raz ,gdy masz jego numer alarmowy. - furia wyzierała
z Carlyle. Fakt że kolejny Domin miał nad Ralphem kontrolę zjadał go. Ralph
miał być jego, cholera.
Greg splótł ręce na piersi i spojrzał na Carlyle.
- Wydaje mi się ,że potrzebujesz uspokoić swoje piekło. Z tego co ostatnio
słyszałem nie byliście razem.
Carlyle przesunął ręką po włosach.
- Źle słyszałeś. Przykro mi ,że tak zachowałem się w stosunku do ciebie,
ale jestem tu już godzinę, nie wiem co się dzieje, do cholery. Wszyscy inni są
zaniepokojeni, ale ja nie mam prawa nic wiedzieć. Dopiero zaczynamy coś,
jeszcze nie wiem co, ale ciągnie nas do siebie. Miał zadzwonić do mnie
i mieliśmy zrobić sesję. - Głos Carlyle opadł.
Obraz Ralph’a leżącego na chodniku wykrwawiającego się, uciekające
z niego życie zapamięta na wiele lat. Carlyle miał już gotowy wykład na
temat złapania przestępcy i ukarania go.
Sprzeczności wstrząsnęły Gregiem. Złapał Carlyle za ramię.
- Dowiem się o co chodzi i ci powiem.
- Dzięki. - Carlyle rzucił się na krzesło w poczekalni, nie zważając na
innych dwóch ludzi. Lewą nogę podrzucał na prawym kolanie czekając. Po
chwili Sam podszedł do niego i usiadł obok niego. Rzucił na niego okiem
i zignorował najlepszego przyjaciela.
- On naprawdę wiele dla ciebie znaczy, prawda?
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
18 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Tak. - Carlyle przetarł bolącą klatkę piersiowa ręką. - Przed atakiem nie
zdawałem sobie sprawy jak wiele. Myślałem, aby go przekonać, by poszedł
do mnie do domu po dzisiejszej wystawie. - Wziął drżący oddech.
Nie czuł się jak kontrolujący Dominant. W tym momencie czuł się
bardziej przerażony niż początkujący uległy w pokoju pełnym głodnych
Dominów.
- Nie mogę go stracić, Sam, nie zanim go miałem.
Sam poklepał go po nodze.
- Jest silny. Przejdzie przez to. Nie mogę podać ci szczegółów ,ale on
dobrze reaguje.
Carlyle oparł się pokusie, by wydusić informacje z Sama. Zamiast tego
oparł się o swojego przyjaciela, którego znał od piętnastu lat, czekając aż
Greg wróci.
- Cieszę się, że tu jesteś.
Sam poklepał go po nodze.
- Żałuję, że tak musi być.
- Tak, ja też.
Po tym jak wydawało się to wiecznością, czyli po dziesięciu minutach,
wrócił Greg.
- On jest na intensywnej terapii. Nóż nie trafił w żadną z tętnic i ominął
serce. Jest poszyty i będzie musiał zostać na obserwacji przez noc.
Największym problemem jest zakażenie. Jeśli będzie goiło się prawidłowo
powinien poczuć się lepiej w przeciągu sześciu do ośmiu tygodni.
- Czy mogę go zobaczyć? - zapytał Carlyle.
Greg pokręcił głową.
- Godziny odwiedzin już minęły. Możesz odwiedzić go jutro po ósmej.
Carlyle walczył z potrzebą wykłócania się. Idąc do domu bez zobaczenia
Ralph’a poczuł wszystkie rodzaje złości, ale nie miał prawa upierać się, by
go zobaczyć, ten fakt wyżerał mu ciało jak kwas. Ponieważ pozwolił
Gregowi, by odprowadził go na zewnątrz drzwi, obiecał sobie, że
następnym razem jego komórka będzie na liście Ralph’a.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
19 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Wyglądał spokojnie, Carlyle usiadł na brzegu łóżka. Smutna historia
o byciu nowym kochankiem i mała łapówka dała mu możliwość zobaczenia
Ralph’a trochę wcześniej. Westchnął i oparł brodę na dłoni patrząc na sen
uległego.
Ten moment w sali szpitalnej był chyba najbardziej intymnym
momentem z drugim człowiekiem od wielu lat. Po przejściu wyboistej drogi
z wyborem uległych, Carlyle przysiągł sobie nie pozwolić swojemu sercu na
jeszcze jeden eksperyment.
Potem pojawił się Ralph ze swoją wielkością i złotym sercem, i Carlyle nie
potrafił się przed nim obronić. Delikatnie przejechał palcami po jego ręce.
Nawet, gdy jego ciało było nieruchome, oczy szukały w tłumie wzrokiem
ludzi, którzy mogli potrzebować jego pomocy. Ralph miał największe serce
na świecie i nawet gdyby je wyciąć nie przestałby współczuć.
Świadkowie, którzy widzieli zajście złapali złodzieja. Policjanci mieli
wystarczająco dużo świadków, by go oskarżyć. Począwszy od zbyt długiego
noża by był zgodny z prawem. Skurwiel. Patrząc na śpiącego Ralph’a
czułość zawitała w Carlyle, nie pamiętał, by doznawał tego uczucia
kiedykolwiek wcześniej.
W ciągu miesięcy obserwowania Ralph’a nie był pewien jaka była jego
orientacja. Duży mężczyzna wysyłał uległe wibracje wobec Dominów,
z którymi rozmawiał, ale swoją pracę ochroniarza wykonywał bez zarzutu.
Ralph był dokładnie takim jak go sobie Carlyle stworzył we własnym
umyśle. Takim, który nie potrzebuje od Domina dowiedzieć się jak wiązać
buty. Carlyle nie potrzebował sterować życiem innego człowieka, chciał
dominować i prowadzić w seksie. Potrzebujący uległy nie był na jego liście
życzeń.
- Hej. - miękki szept Ralph’a pozostał prawie niezauważony wśród
zamętu rozmyślań Carlyle. Porzucając swój egocentryzm, spojrzał w ciemne
oczy wypełnione bólem. Pogładził jego ramię.
- Hej, kochanie jak się czujesz?
Zmieszanie zagościło na twarzy uległego.
- Co ty tu robisz?
Carlyle zmarszczył brwi.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
20 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Nie chcesz mnie tutaj. - Nie przyszło mu do głowy, że jego pociąg do
Ralph’a mógłby być nieodwzajemniony. Myślał, że odczytał sygnały
prawidłowo.
- Nie. - szorstki głos Ralph’a się podniósł. - Ja po prostu nie wiem,
dlaczego tu jesteś.
Gniew wzrósł w Carlyle, gdy przypomniał sobie powód tego wszystkiego.
- Ponieważ zostałeś ugodzony nożem jak ścigałeś faceta, który ukradł mój
głupi telefon. Nigdy, nigdy więcej nie waż się ryzykować ponownie. Telefon
może być zastąpiony. Ty nie możesz!
- Tak proszę Pana. - Ralph opuścił wzrok, unikając wzroku Carlyle.
Nie zrobi tego. Wyciągnął rękę i delikatnie przechylił głowę Ralph’a
z powrotem.
- Kiedy wyzdrowiejesz ukarzę cię za twoją głupotę i straszenie mnie.
Rozumiesz?
- Tak proszę Pana.
- Dobrze. Sam mówi, że odzyskasz zdrowie za dwa tygodnie i możesz
wracać do klubu. Nie możesz podnosić nic ciężkiego przez co najmniej
miesiąc co oznacza brak aktywnej interwencji, ale możesz pracować na
zewnątrz lub wewnątrz nadzorując pracę. Twoje rany zagoją się od sześciu
do ośmiu tygodni, w zależności od tego jak szybko się goisz. Nie będzie
blizny ani trwałego uszkodzenia. - Wyrecytował to co Sam mu powiedział o
ranie po nożu. Najważniejsze było, że oko może być zakażone. Nie
powiedział tego Ralphowi.
Ralph posłał mu delikatny uśmiech.
- Dziękuję.
Strach przeleciał mu przez twarz.
- Muszę dostać się do domu. - Starał się podnieść, ale opadł na łóżko
z okrzykiem bólu. - Łał.
Carlyle wstał i przycisnął Ralph’a z powrotem do łóżka.
- Gdzie do cholery myślisz się wybierać?
-Mój kot. Księżniczka jest teraz zapewne głodna.
Smutek na twarzy Ralph’a zżerał go. Kurwa, nie cierpiał kotów. Może
będzie miał szczęście i drań zdechnie z głodu.
- Nic jej nie będzie tyko od wczoraj.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
21 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Ale karmię kota co noc i rano. Będzie jej brakowało karmienia. Proszę
Panie, może znasz kogoś kto nakarmiłby mojego kota. Jeśli zadzwonisz do
Stephena, zrobi to.
- Niech to piekło pochłonie. Pójdę nakarmić cholernego kota. - Nie mógł
pozwolić, by Ralph zadręczał się głodującym demonem.
O ile wiedział wszystkie koty były agentami szatana, ale nie mógł tego
powiedzieć patrząc na panikę Ralph’a z powodu Księżniczki. Złapał klucze
ze stolika Ralph’a, wszystkie jego rzeczy tu były dzięki uprzejmości Sama.
- Wezmę też portfel, nie ma powodu, by go zostawiać dla złodziei.
- Dobry pomysł. - potwierdził Ralph.
- Mogą wypisać cię dzisiaj, ale znając szpitale będą się opieprzać
z wypuszczeniem cię. Wrócę za kilka godzin. Dam jeść kotu i przyniosę coś
przyzwoitego do jedzenia. Nie pozwól im wypisać cię beze mnie. Będziesz
u mnie dopóki nie wyzdrowiejesz.
Miał nadzieję, że Ralph się ucieszy mieszkając z nim przez ten czas, to
byłoby dobre na próbę. Pomoże to określić czy byli na tyle dopasowani, by
mieszkać razem. Znał kilka par, które nigdy nie zamieszkały razem, ale
Carlyle liczył na coś więcej. Mieszkanie samemu mu nie odpowiadało, chciał
by ktoś z nim zamieszkał.
- Będę tutaj.
- Dobrze. Jeśli będzie konieczne, żebyś opuścił pokój, w co wątpię,
zaczekaj na mnie w poczekalni.
- Tak Panie.
Carlyle wstał i bez zastanowienia pochylił się i pocałował Ralph’a w usta.
Ciepło spaliło ich w tym chwilowym połączeniu. Prostując się oblizał wargi.
- Łał. - szepnął Ralph.
Carlyle wyszedł z uśmiechem i pewnością, że Ralph będzie wkrótce jego.
Nikt kogo mógł tak pocałować nie powinien być sam.
Carlyle wziął adres Ralph’a z jego prawa jazdy. Doszedł do wniosku, że
dokładna lokalizacja budynku musi być koło miejsca, gdzie się spotkali.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
22 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Podjeżdżając do budynku zauważył, że był starą rezydencją ale zadbaną.
Parking był niedaleko ulicy, zaparkował i udał się do mieszkania Ralph’a.
Otworzył drzwi i zastał powitany żałosnym miauknięciem. Piłeczka
drobnych szarych kłaczków popatrzyła ostrożnie na niego, ale nie wnosiła
sprzeciwu, gdy podążył do kuchni. Rozglądając się Carlyle był zadowolony
z porządku panującego w mieszkaniu Ralph’a. Najlepsze było to, że
wiedział, że Ralph mieszkał tak naprawdę. Nie opuścił mieszkania w celu
zaimponowania Dominowi. Poszedł tylko na zakupy. Zbyt wiele razy Carlyle
odwiedzał mieszkanie swojego uległego, by okazało się później, że
mężczyzna był kompletnym durniem i sprzątał tylko wtedy kiedy Carlyle
miał go odwiedzić.
Gdzie leżało jedzenie dla kota wywnioskował z jego zachowania.
Otwieracz do puszek był większym wyzwaniem, ale w końcu sobie poradził.
Nie widział miski kota, wiec nałożył połowę na talerzyk i odłożył resztę.
- Jesteś za mała by zjeść wszystko. - upomniał chciwe stworzenie.
- Dla jednego z sług szatana pewnie to są słodkie rzeczy. Muszę poprosić
Stephena, by pozbierał wszystkie twoje rzeczy i dostarczył je do mojego
domu, ale jeśli będziesz sikać na moje dywany będzie o jednego kudłacza
mniej na tym świecie.
Carlyle odniósł wrażenie, że puszysta kulka znaczyła wszystko dla jego
uległego. Po nakarmieniu stworzenia postanowił się rozejrzeć. Nie uważał
tego za wścibskie, prowadził badania na temat człowieka, którego miał
nadzieję uczynić swoim.
Najlepszym miejscem, by kogoś poznać jest jego sypialnia. Po kilku
nieudanych próbach udało mu się ją odnaleźć. Miejsce było zaskakująco
duże i nadawało się dla dużego człowieka. Łóżko Ralph’a stało na środku,
ale jego uwagę zwrócił szkic na stoliku. Podchodząc bliżej rozpoznał styl
Stephena, ale nie pamiętał tego konkretnego szkicu. Uległy jego przyjaciela
miał niesamowity talent, ale to było niepokojące mieć takie dokładne
odwzorowanie. Zwodniczo proste linie tworzyły portret uśmiechającego się
Carlyle. Fakt, że Ralph zachował szkic przy swoim łóżku dawał wiele do
myślenia o jego uczuciu do Domina.
- Widzę, że Stephen będzie musiał wykonać szkic dla mnie.
Obraz Ralph’a mógłby mu towarzyszyć w biurze. Po znalezieniu walizki,
spakował trochę rzeczy, poklepał kotkę po głowie i zamknął drzwi za sobą.
Stephen będzie musiał przywieźć mu małe stworzenie. Ralph byłby
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
23 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
szczęśliwy mając ją na czas rekonwalescencji i naprawdę Księżniczka nie
była na tyle duża, by sprawiać wielki kłopot.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
24 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
ROZDZIAŁ CZWARTY.
C
ztery, jeśli Ralph dobrze liczył, tyle godzin zajęło Carlylowi, by zabrać go
do domu, zapłaciłby już komuś, aby to zrobić. Nie dlatego, że jego klatka
piersiowa nie bolała, albo że nie chciał być cały, ale on naprawdę nie mógł
być szczęśliwszy. Rozglądając się wokół po mieszkaniu Carlyle nie mógł się
nie uśmiechnąć. Gdyby ktoś powiedział, że ma sobie wyobrazić miejsce
pobytu Domina, ten byłby taki jak sobie wyobrażał. Wysokiej klasy
elektronika, miękkie skórzane kanapy i drogie dzieła sztuki poustawiane
w mieszkaniu. Nawet kuchnia była z górnej półki.
- Chcesz wina? - Carlyle zawołał z otwartej kuchni.
- Nie. Lekarz powiedział, że nie, jeśli jestem na środkach
przeciwbólowych.
- Ach.
Ralph nie wiedział co powiedzieć. Rozpaczliwie chciałby prowadzić
błyskotliwą rozmowę lub mieć się czym dzielić z Dominem, ale prawda była
taka, że mieli zupełnie inne punkty widzenia. Mógł się założyć, że jego
sumka odłożona na czarną godzinę starczyłaby Carlylowi na jedną dobę
życia.
Jego serce zamarło, gdy Carlyle wrócił z kuchni z mineralną dla Ralph’a
i kieliszkiem wina dla siebie i paczką papierosów.
Cholera.
Smutek zaczął go zjadać, gdy patrzył na paczkę papierosów, ale nic nie
powiedział. Obiecał sobie wychodząc z domu, że nigdy się nie załamie.
- Czy możesz zabrać mnie do domu, proszę? - Jego serce bolało, gdy
wyszedł z taką propozycją.
Carlyle zamarł w trakcie otwierania śmiercionośnej paczki.
- Co? Dlaczego?
Ralph zagryzł wargi i odwrócił wzrok.
- Myślę, że lepiej będzie mi w domu.
Zanim zdążył dokończyć zdanie Carlyle był przy nim i chwycił go za
podbródek.
- Co się stało?
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
25 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Ralph przełknął gulę w gardle. Powinien wiedzieć, że wszystko szło zbyt
dobrze. Nawet jeśli nic nie zrobił, zwrócił na siebie uwagę Carlyle. Niestety
ślubował sobie wiele lat temu.
- Nie mogę być z kimś kto pali. - zmusił do wypowiedzi swoje usta. Nerwy
nim wstrząsały, gdy porzucał swoje marzenie, Carlyle.
- Dlaczego? Jesteś uczulony na dym papierosowy? Mogę palić na
zewnątrz.
Ralph potrząsnął głową. Nie mógł kontrolować spastycznych ruchów.
- Nie. Nie mogę randkować z nikim kto pali. - Jego serce wybijało dziurę w
piersi, gdy jego słowa uciekały jak dzikie króliki.
Carlyle wstał z kanapy i przeszedł kilka kroków. Równie dobrze mogła
być między nimi mila.
- To wydaje się trochę ekstremalne. Nie mam palić przy tobie i wiem…
Ralph odetchnął, to był zbyt miły wieczór dla takiej poważnej rozmowy,
ale został uratowany przez przerwę. Stephen wszedł do mieszkania
z transporterem z kotem.
- Księżniczka. - artysta wydał z siebie dźwięk oznaczający
pogardę. - Powinieneś nazwać ją tygrysem. Ona jest oszalała suką.
Podrapała mnie trzy razy, kiedy próbowałem wsadzić ją do klatki.
- Przepraszam. - Ralph energicznie odpinał zatrzaski. Usłyszał mruczenie
zanim jeszcze otworzył drzwiczki. Powolnymi ruchami, bo pierś bolała go
jak pożar lasu na całej skórze, wyjął futrzaną piłkę z transportera.
- Tutaj jesteś. Jak moja dziewczynko?
- Przyniosłem jej kuwety, śmietnik, ulubione zabawki i torbę pełną
konserw.
- Ona potrzebuje też drapaka. - powiedział Ralph - Inaczej będzie drapać
meble.
- Przyniosę jakiś jeszcze dzisiaj. - szybko obiecał Carlyle.
- Stephen chciałbym zamienić z tobą słówko, jeśli nie masz nic przeciwko.
Ralph zastanawiał się, o czym Carlyle chciał mówić z jego przyjacielem,
ale mruczenie kota i leki odbiły się na nim i zapadł w sen.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
26 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Pod koniec pierwszego tygodnia, Ralph był gotów wrócić do pracy.
Wszystko dlatego, by zabić nudę kiedy Carlyle był w pracy. Rozpaczliwie
chciał być wypieprzonym na materacu w pokoju gościnnym, ale Carlyle
odmówił dotknięcia go i materaca do czasu, aż się wyleczy. Domin odmówił
też dzielenia łóżka stwierdzając, że Ralph się bardziej odpręży śpiąc sam.
Więcej niż jedną noc Ralph spędził w towarzystwie swojej ręki. Przez
ostatnie pięć tygodni Carlyle wychodził z domu na wiele godzin, a nawet
miał jedną podróż służbową, która trzymała ich z dala od siebie.
Interesującym było zerknięcie jak wyglądałoby jego życie gdyby został
z Carlylem. Wiedział, że Domin chciał go zatrzymać. Powiedział to więcej
niż jeden raz i zaczął korzystać z gumy i plastrów nikotynowych. Dla
Ralph’a, Carlyle rzucił palenie, to było lepsze niż, gdyby codziennie
dostawał tuzin róż.
To z pewnością udowodniło, że Carlyle jest zdecydowany spróbować
bycia razem. Klatka piersiowa Ralph’a prawie się wyleczyła i teraz
potrzebował trochę uwagi mistrza. Niestety nie mógł znaleźć lepszego
sposobu niż zapytanie się. Uległy nie powinien prosić o potencjalne
zainteresowanie i oszukiwać tak, by jego penis nie wybuchnął. Jednakże
Ralph zdecydował przed laty samemu zarządzać swoim losem.
Może i był uległym ale nie był niewolnikiem w pełnym wymiarze godzin
i nie miał obroży Carlyle. Jeśli człowiek chciał go widzieć, wiedział gdzie go
znaleźć. Napisał notatkę, by Carlyle wiedział, że będzie w klubie pomimo, że
to była jego wolna noc. Nie mógł być bardziej oczywisty.
Przychodząc do domu z pracy, Carlyle znalazł notatkę i był gotów ścigać
Ralph’a i udusić tego wspaniałego mężczyznę. Miał zaplanowaną ich
pierwszą noc ze wszystkimi szczegółami, a teraz jego uległy wyszedł
i zmienił jego plany.
- Cholera.
Posłał swojemu napojowi smętne spojrzenie i zastanawiał się co zrobił
źle. Gdyby Ralph chciał do niego należeć nie ruszałby się z jego mieszkania.
Do tej pory nie miał szczęścia obserwując swojego przebiegłego uległego.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
27 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Problemy? - Lindi usiadł na krześle obok Carlyle.
- Ralph poszedł do pracy, nie powiadamiając mnie o tym wcześniej.
Lindi uniósł brwi.
- Możliwe, że potrzebuje przerwy? Pracował kilka dni od czasu do czasu,
on prawdopodobnie unika tłumu.
- On nie wyzdrowiał jeszcze zupełnie. - Zakręcił swoją whisky w szklance,
gdy Lindi się roześmiał.
- Może po prostu chce by go trochę gonić. Czy wykonywałeś jakieś ruchy
w jego kierunku wcześniej?
- Nie, przecież był chory! - Cholera był zbyt blisko dąsania się, by nazywać
siebie Dominem.
- Nie przyszło ci do głowy, że ty jako bardziej dominujący powinieneś go
naciskać trochę mocniej?
Carlyle zmarszczył brwi.
- On wie, że jestem zainteresowany. Przynajmniej powinien. Zanim został
ranny zaprosiłem go na naukę biczowania. Cholera, rzuciłem palenie dla
niego. To praktycznie obrączka.
Lindi przewrócił oczami.
- Jeśli nie wykonałeś żadnego ruchu on mógł pomyśleć, że straciłeś
zainteresowanie.
Carlyle stwierdził, że jego przyjaciel jest idiotą. Nie było sposobu by
Ralph nie wiedział o jego zainteresowaniu.
- Rozmawiając o uległych to gdzie jest twój?
- Ma lekcję gotowania. - powiedział Lindi, ale słowa zabrzmiały tak jakby
miały znacznie większe znaczenie niż powinny.
Po raz pierwszy Carlyle zwrócił baczniejszą uwagę na swojego
przyjaciela. Lindi ubrany był ładnie, jak zawsze w szary garnitur. Nie był
typem Domina, który nosił skóry. Nie potrzebował ćwiczyć, by utrzymać
swojego uległego w porządku i jak zwykle przyszedł tylko towarzysko do
drugiego Domina, ale coś powodowało, że wydawał się być wyłączony.
- Czy jest coś nie w porządku z jego gotowaniem?
Lindi przesunął wzrok w prawo, omijając oczy Carlyle.
- Nie jest uczniem, tak dokładnie to jest instruktorem. Uczy chłopca, który
jest również Dominem.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
28 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- A… - Uzyskiwanie informacji z Lindiego było jak wyrywanie zębów, ale
mógł powiedzieć, że coś go gryzie.
- Nie lubię jak on patrzy na Willa, w porządku? Jestem zazdrosnym
łajdakiem i nie lubię tego. Mogę być Dominem, ale naprawdę pracowałem
ciężko by nie tłumić Willa. Nie mogę zabronić mu prowadzić lekcji, on jest
tylko instruktorem i może zrobić coś lepiej. To jest małostkowe, ale nie
lubię tego.
Carlyle podniósł swoją rękę.
- Zaczekaj. Niech to zrozumiem. To, że nie chcesz powierzyć roli
profesora Willemu to znaczy, że myślisz, że jest taki słaby, że nie jest się
w stanie oprzeć innemu mężczyźnie?
Lindi przeczesał swoje włosy palcami.
- Nie. Ufam mu, ale co jeśli on się mną znudzi? Jest dziesięcioletnia
różnica między nami, wiesz? Ten inny Domin jest bliżej jego wieku.
- Nie martwiłbym się nawet, gdyby facet był gwiazdą porno. Will nie jest
typem krętacza. Jeśli zamierza cię opuścić powie ci to wcześniej.
Napięcie w ramionach Lindiego zniknęło po słowach Carlyle.
Zażenowany uśmiech wygiął wargi Lindi.
- Jestem idiotą. Mam zamiar wrócić do domu i przygotować pokój zabaw
do sesji, kiedy wróci do domu.
- To jest dobry plan. - Uśmiechał się dalej, aż Lindi zniknął w tłumie.
Musiał złapać Ralph’a by zaciągnąć go do domu. Wspaniały uległy był
bardziej śliski niż piskorz.
Tuląc swojego drinka zapadł się w rozmyślaniach. Omal nie zauważył,
gdy ktoś podszedł uklęknął przy jego stole. Świeża whisky przesunęła się
po powierzchni stołu.
- Dziękuję, ale nie jestem w nastroju do towarzystwa. - powiedział.
Nie wspominając już, że to było raczej bezczelne, by uległy kupił mu whisky.
- Greg kazał mi wziąć moją dupę w troki i uwieść cię. Pomyślałem, że
może chcesz przećwiczyć swój bat. - Miękki burczący głos sprawił, że
zobaczył jaki mężczyzna siedzi obok niego.
- Hmm. Czasami Greg ma bardzo dobre pomysły. - Poddał się pokusie, by
przejechać ręką po głowie uległego.
Kiedy wrócił do domu i Ralph’a nie było i tylko obecność jednej,
delikatnej, mazgajowatej kici stanęła na przeszkodzie pełnoobjawowej
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
29 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
panice. Nie zauważyłby notatki, gdyby nie nosił tej cholernej żywej istoty
wokół.
- Jak z twoją raną? - Chociaż był badany rano, chciał usłyszeć od niego jak
się czuje.
- Jest w porządku, sir. - Ralph trzymał swoje nerwy w swoich oczach.
Nie było wokalnych wskazówek, uległy utrzymywał głos, ale oczy,
zazwyczaj ciepłe, teraz miały w sobie odrobinę strachu.
- Nie martw się. Nie zrobię niczego czego byś nie chciał.
Teraz miał projekt. Kochał nowe projekty, szczególnie jeśli dotyczyły
niedoświadczonych uległych. Ekscytacja buzowała w jego żyłach.
- Na pewno nie chcę whisky teraz. Idź i przynieś kilka butelek wody na
mój rachunek. Będę w pokoju.
Ralph przełknął szybko.
-Tak, Panie. - Czuł jak szeroki uśmiech wypływa na jego twarz.
Wstając, odwrócił się i wszedł niemal na właściciela klubu.
- Hej Greg jak idzie?
- W porządku. Wiem, że wysłałem go do ciebie, ale jeśli mu złamiesz
serce nie wracaj tu. - Ostrzeżenie Grega brzmiało głośno i wyraźnie.
- On może mieć własne życie. - Greg może być większy i silniejszy od
Carlyle, ale on nie da się zastraszyć. Nie łatwo było go przestraszyć.
- Będę delikatny dla niego. Nie chce zrobić mu poważnej krzywdy.
- Traktuj go ostrożnie. Ralph jest słodkim facetem i nie chcę, by ktoś go
wykorzystał.
Carlyle uniósł brwi.
- Wiesz, że to zrobię. Skąd ta nagła wątpliwość co do moich umiejętności?
Greg zatrzymał się na jego słowa, oczywiście nie był tak dobry
w wyjaśnieniach jak w groźbach.
- Ja.. po prostu pozwól nadać mu tempo.
- I tak będzie. Nie chcę go pieprzyc i wyrzucić jak używaną prezerwatywę.
Spróbujemy różnych rzeczy. Zobaczymy czy to jest to czego tak naprawdę
chce.
Nie zamierzał wyznawać swojej miłości do Ralph’a jego szefowi, najpierw
wyzna to jemu. Carlyle złapał swojego faceta bo to były sprawy między
nimi.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
30 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Czy masz dostępny pokój?
Jego dobry humor rozpłynął się. Greg wyjął klucz z kieszeni i wręczył mu
go. Było kilka miejsc wolnych na użytek prywatny, ale Greg jako właściciel
miał dostęp do tych najlepszych.
- Hej szefie. - Ralph posłał właścicielowi klubu świadomy uśmiech, gdy
wracał do Carlyle z butelkami wody w każdej ręce.
Och, on tego nie zrobi. Nie zmusi tego biednego chłopca by był nerwowy
lub żeby pomyślał, że robi coś złego. Błysnął ostrzegawczym spojrzeniem
na Grega.
- Hej Ralph, spędź miło czas. Uważaj na swoją kontuzję. - Greg poklepał
bramkarza po plecach i dał Carlyle własne ostrzegawcze spojrzenie przed
udaniem się przez tłum w kierunku biura.
Carlyle objął ramieniem biceps Ralph’a i pociągnął go w kierunku tylnej
ściany budynku, gdzie korytarz prowadził do prywatnych pokoi.
Szybki rzut oka na numer na kluczu pokazał, że mieli pokój nr dziesięć.
- Czy Greg jest na mnie zły? - Miękkie pytanie Ralph’a spowodowało, że
Carlyle zatrzymał się. Odwrócił się do uległego.
- Dlaczego miałby być na ciebie zły?
- Przez przyjście do klubu i spotkanie z tobą. Nie chcę by pomyślał, że
ignoruję jego rady. Martwi się o mnie.
Carlyle ujął w dłonie twarz Ralph’a.
- Nie kochanie. On martwi się, że ja ciebie wykorzystam.
Śmiech Ralph’a wypełnił salę.
- Chciałbym żebyś mnie wykorzystał. Mój penis miał ciężko od miesięcy.
Śmiech Carlyle zrelaksował Ralph’a i otworzyli drzwi. Wszedł i stanął
w połowie drogi do pokoju. Nie patrzył za nim. Badał natomiast
udogodnienia i chwytał uchem przesuwanie się Ralph’a. Mając uległego
wchodzącego do pokoju pierwszy raz pod jego własną moc.
Ralph musiał się przyznać i albo wejdzie do pokoju albo nie będzie sesji.
Udając, że bada zabawki w pokoju, stał plecami do uległego. Miękkie kroki
za nim i ciche zamknięcie drzwi. Carlyle na pewno będzie chciał złamać ten
zwyczaj. Obracając się powoli stanął twarzą w twarz z jedynym facetem
jakiego chciał zatrzymać.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
31 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Po zamknięciu drzwi Ralph nie wiedział co robić dalej. Szybko ustawił
wodę na stoliku przy drzwiach i czekał na rozkazy. Carlyle odwrócił się do
niego nie dając mu żadnej wskazówki co do następnego kroku.
Stojąc tam i obserwując mężczyznę, Ralph czuł, że stres i zmartwienia
znikają. Biorąc głęboki oddech stał prosto, stopy ułożył na szerokość
barków, ręce założył do tyłu za plecami łapiąc palcami prawej ręki lewy
nadgarstek. Czuł lekki ból w klatce piersiowej. Patrzył jak Carlyle przesuwa
palcami po skórzanym biczu. Carlyle odwrócił się i Ralph przypomniał
sobie jak się oddycha.
Starszy mężczyzna trzymał się dumnie i chociaż nie był wyższy od
bramkarza poczucie spokoju przetoczyło się po nim. Wiedział, że bez
względu na to jak się to potoczy będzie w stanie go obsłużyć.
Ciemne oczy Carlyle wciągały go do siebie.
- Jak dużo robiłeś?
- Głównie wiązanie i zatyczki. Bez biczowania i czegoś bardziej
intensywnego. Nigdy jeszcze nie zaufałem komuś tak daleko. Mój ostatni
chłopak nie rozumiał granic co stało się powodem, że jest moim ex.
Dom głaskał okolice jego blizny przez koszulę. Oczy Carlyle pokazywały
zadziwiająca czułość, jakiej jeszcze nigdy nie widział u innego mężczyzny.
Nerwowo przełknął ślinę.
- Nie lubię oglądać śladów na twoim ciele, których nie
spowodowałem. - Oczy Carlyle pociemniały.
- I nigdy nie spowoduję siniaków, takich jak te, które trzeba opatrywać na
drugi dzień. Jeśli kiedykolwiek uderzę cię w twarz spodziewam się odwetu.
Obraz uszkodzenia twarzy delikatnego Domina, jakie spowodowałoby
jego uderzenie, doprowadził Ralph’a do dreszczy.
- Nigdy cię nie uderzę, Panie. - Szybciej uszkodziłby własną rękę niż ją
podniósł na Domina.
Carlyle uśmiechnął się.
- Jesteś życzliwym człowiekiem.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
32 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Ralph wzruszył ramionami. Nie sądził by był szczególnie dobrym, jego
serce nie pozwalało na bicie kogoś, tym bardziej osoby z którą chciał zostać.
- Wiem, że powiedziałem ci wcześniej, że muszę ćwiczyć bat, ale nie
zaczniemy od tego. Twoja rana jest jeszcze zbyt świeża i chociaż jest
zamknięta nie jest w pełni uleczona. Wiem, że to wciąż składanie ofert.
Poza tym musimy zbudować zaufanie, zanim zrobię wszystko, co wiąże się
z uderzaniem ciebie tego rodzaju obiektem. Chcę żebyś wierzył, że nie
skrzywdzę cię zanim wybiorę bat.
- Ufam ci. - Mieszkając z tym człowiekiem przez kilka tygodni, Ralph ufał
mu jak żadnemu człowiekowi do tej pory.
- Wiem, że myślisz, że możesz to zrobić. Ale będziemy potrzebować kilka
sesji żebym był pewien naszej więzi. - Carlyle posłał twarde spojrzenie
Ralphowi.
- Nigdy nie będziesz grał z nikim innym, gdy jesteśmy razem. Czy to
rozumiesz?
- Tak, Panie. - Nigdy nie przyszło Ralphowi do głowy, by grać z kimś
innym. Chciał Carlyle jako swojego pana, nikogo innego.
- Teraz kolejna ważna kwestia. Czy byłbyś skłonny założyć moją obrożę
kiedy będę cię szkolić?
Ralph pochylił głowę, nie odrywając wzroku od Domina nawet na
sekundę. Ledwo oddychał, dla uspokojenia zamrugał. Wizja, że mieszka
i bawi się z Carlylem błysnęła mu jak szczęśliwa iskra ze świata jego
marzeń.
- Ralph?
Zamrugał kiedy uświadomił sobie, że był tak zajęty wizjami, że zapomniał
o Dominie.
- Tak, byłbym zaszczycony nosząc twoją obrożę, Panie.
- Dla ciebie Mistrzu. - Carlyle wydał reprymendę. - A kiedy już ustalimy,
że jesteśmy zgodni, co do tego nie mam wątpliwości, dam ci bardziej stałą
obrożę.
Ralph skinął głową. Mówienie było trudne, gdy spełniały się wszystkie
marzenia. Jego ciało bolało, by poczuć dotyk i posmakować tego człowieka
przed nim.
- Tak, Mistrzu.
Uśmiech Carlyle mógł zgasić słońce.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
33 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Dobrze. Chcę się upewnić czy nie czujesz presji lub poczucia obowiązku.
Kręcąc głową Ralph nie mógł nie uśmiechnąć się.
- Nie, Panie, nie czuję obowiązku ale czuję się zajebiście. Czy to się liczy?
- To zawsze się liczy. - Oczy Carlyle błyszczały.
Poczucie ciepła ogarnęło Ralph’a w środku. Wstrzymał oddech kiedy
Domin go okrążał. Czy Carlylowi podobało się to co widział? Czy miał dość
dużo mięśni? Zbyt wiele mięśni? Był zbyt przystojny lub nie całkiem?
- Ciii, jesteś idealny. - Carlyle powiedział niskim tonem, jakby mógł czytać
w myślach Ralph’a.
- Jeśli jesteś w stanie oddać się w moje ręce, zdejmij ubranie i połóż je
tam. - Wskazał mały stolik przy wejściu, gdzie Ralph odstawił wodę.
Ralph utrzymywał ręce w zasadzie bez drżenia, gdy zdejmował kolejno
ubrania. Pierwsze buty i skarpetki, następnie jego koszula, dżinsy a na
końcu z głębokim oddechem bieliznę. Wszystko składał starannie i ustawiał
na stole z precyzją. Gdy wykonał zadanie odwrócił się niechętnie do Carlyle,
zdenerwowany jaka będzie reakcja drugiego mężczyzny. Carlyle nie
odzywał się tak długo, że Ralph zerknął na niego przez rzęsy.
- Sprawdźmy twoją postawę. Ręce w bok. - Carlyle mówił cicho, ale nie
było wątpliwości to był trzask polecenia. Ralph ustawił się posłusznie
w pozycji, którą utrzymywał wcześniej. Wstrzymał oddech, kiedy Dom
wolno go okrążał. Uderzenie w pośladek go zaskoczyło.
- Oddychaj. - Ralph wypuścił powietrze i wziął kolejny oddech próbując
go uregulować. Panika zagrożenia pojawiła się na brzegach. Co zrobić jeśli
Carlyle oczekiwał czegoś innego?
- Jesteś nawet lepszy niż myślałem. - Podziw w głosie Carlyle zrelaksował
go głęboko w środku. Nie złamał postawy, ale trochę stresu się w nim
rozpłynęło.
- Jesteś silnym człowiekiem, prawda?
- Tak, Panie.
- Nie myśl, że skoro jesteś większy ode mnie to możesz się
zamienić. - ostrzegł Carlyle.
- Nie, Panie. Nigdy tak nie myślałem. - Ralph uspokoił Domina.
- Dobrze. - Zadowolenie w głosie Carlyle powiedziało mu,że wierzy.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
34 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
- Czy masz jakieś zastrzeżenia żebym cię pieprzył dziś wieczorem?
Czy jesteś wystarczająco zdrowy?
Penis Ralph’a podniósł się tak szybko, że musiał zablokować kolana by
nie upaść.
- Tak Mistrzu. Chciałbym tego. - Cholera on nawet wziąłby na siebie
wstrząs bólu, by tylko mieć Carlyle w sobie.
Carlyle po raz kolejny posłał mu jasny, biały uśmiech. Może nie czytał
podręcznika dla Dominów, który stwierdzał, że Domin tylko warczy
i burczy…
Zasady zabraniające się uśmiechać mistrzowi, gdy sprawia mu to
przyjemność były przesadzone i głupie. Ralph potrząsnął głową, by złapać
jakiś sens. To było głupie być oślepionym uśmiechem. Jego serce, które
chronił przed niebezpieczeństwami tego świata, głupio tłukło się o klatkę
piersiową jakby próbując twierdzić, że należał do tego człowieka.
- Idź na łóżko i chwyć się za zagłówek, chyba że jest ci zbyt niewygodnie.
Jesteś teraz w tym momencie, najlepszym sędzią swojego ciała. Później
będę to wiedział lepiej od ciebie.
Ralph obrócił się do miejsca, które wskazał Carlyle i nie mógł uwierzyć,
że widział to pierwszy raz. Olbrzymie mosiężne łóżko dominowało połowę
pokoju jakby czekając na swoich aktorów. Rama miała mosiężne szyny
tworzące zagłówek i stopnik. Równomierne rozstawienie było idealne do
podłączenia różnych opcji niewoli. Stał przy łóżku podziwiając błyszczącą
ramę i miękką pościel. Ralph widział takie łóżka w starych filmach na długo
zanim sam nabył takie na własność.
- Nie jesteś w łóżku, dlaczego? - Ralph ocknął się z marzeń.
- Och, przepraszam. Myślałem o tym jakie świetne jest to łóżko. Zawsze
chciałem takie mieć, kiedy byłem mały zobaczyłem takie w westernie. Duże
mosiężne i do tego wanna na mosiężnych nóżkach.
Zabrało mu moment kiedy zdał sobie sprawę, że wędrując myślami
ignorował polecenie Domina.
Cholera!
Carlyle był jego Domem i musiał wykonywać jego polecenia. Klepnięcie
w tyłek poinformowało go, że Carlyle też zdał sobie z tego sprawę.
- Przepraszam, Mistrzu. - Carlyle pokazał mu swój łagodny uśmiech.
- W porządku, wskakuj na łóżko.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
35 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Kurwa, dzieciak był tak słodki, że chce się go jeść łyżeczką, a może
wkręcić go w materac. Tak, on miał dwie opcje. Nie mógł walczyć z potrzebą
tak uroczego człowieka. Czochrając jego gładkie włosy otrzymał uroczy
rumieniec na bladych policzkach. Tygodnie poznawania Ralph’a
spowodowało tyle, że przesłodził garnek. Duży uległy naciskał wszystkie
guziki Carlyle. Musiał przywoływać całą swoją kontrolę, by powstrzymać
się od obchodzenia się bezpardonowo z człowiekiem. Ralph może być duży
i nieustępliwy, ale miał skórę gładką jak dziecko.
- Następnym razem, kiedy się spotkamy chcę, żebyś ogolił tylko policzki.
Nie chcę pieprzyć chłopca. Lubię jak ciało ma włosy.
Niektórzy Dominowie nie lubili owłosionych mężczyzn, ale Carlyle lubił.
Oczywiście jeśli włosy wyrastały z pleców to już była inna historia.
Ale owłosienie Ralph’a było ograniczone głównie do słodkiej linii w dół
brzucha, prowadzącej do schludnie przyciętych włosów wokół członka.
Po prostu lubił jak mężczyzna był schludny a nie goły. To było tak jakby
wymyślił sobie idealnego faceta i on magicznie się pojawił.
Ralph nie tylko pasował doskonałą sylwetką ale też osobowością. Chociaż
pracował jako bramkarz, Carlyle nigdy nie słyszał, by ktoś powiedział, że
użył nadmiernej siły. Jeśli już, to że był zbyt uprzejmy i bał się skrzywdzić
klientów, nawet jeśli ignorowali jego rozkazy. Szczęśliwie zdarzyło się tylko
kilka wypadków gdy ludzie naprawdę byli nadmiernie hałaśliwi.
Carlyle spokojnie ustawił długość czerwonego sznura, który znalazł w
pudełku z zabawkami i związał nadgarstki Ralph’a razem, następnie
przywiązał je do łóżka.
Za każdym zawinięciem sznura widział jak znika napięcie z jego twarzy.
Ten kto zranił Ralpha w przeszłości powinien mieć zrobiony z dupy garaż.
Skończywszy Carlyle podziwiał swoje dzieło. Skóra uległego pięknie
kontrastowała ze sznurem.
- Daj mi znać jeśli zaboli. Jakie jest twoje bezpieczne słowo?
Cholera!
Nie mógł uwierzyć, że zapomniał zapytać zanim jeszcze zaczął. To było
Dom 101. Dobrze, że nie zaszedł dalej.
- Księżniczka.
Na minutę Carlyle zaprzestał wiązania.
- Twój kot?
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
36 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Carlyle widział jak policzki uległego pokrywają się rumieńcem, ale ten się
nie wycofał.
- Uważam, że jeśli powiem „księżniczka” w środku sceny, to ten wyraz
będzie się wyróżniał.
Carlyle spojrzał w dół na wyrzeźbione mięśnie.
- Tak, to powinno wystarczyć.
Ralph obserwował Carlyle jak zdejmował ubranie, jeśli szeroko otwarte
oczy i oblizywanie warg miałyby być wskazaniem, to uległemu podobało się
to co widział.
Carlyle nie pysznił się, wiedział, że jest w dobrej kondycji i miał
wystarczająco dużo kochanków w przeszłości, by nie być skromnym jeśli
chodziło o jego wygląd.
Jednak nigdy wcześniej nikt nie patrzył na niego z taką tęsknotą.
Z wbitymi w niego oczami Ralph’a czuł się seksownie jak nigdy wcześniej.
Pokazał uległemu skórzany bicz jaki wziął wcześniej ze ściany.
Oczy Ralph’a rozszerzyły się, gdy zobaczył przedmiot.
- Wziąłem go nie po to by cię uderzyć, ale żebyś zapoznał się
z zabawkami, które mógłbym użyć. Jesteś stosunkowo mało doświadczony
i nie chcę stwarzać niekomfortowej sytuacji dla ciebie.
Ale gdybym chciał to bym mógł.
Patrzył bramkarzowi w oczy, gdy owinął nici bicza wokół jego penisa.
Powoli przeciągał paski z dala od niego. Uśmiechnął się kiedy uległy jęknął.
Koraliki pre-ejakulatu kapały z członka.
- Czujesz się komfortowo? – zapytał leniwie przeciągając nici po całym
brzuchu uległego.
Ralph skinął głową.
- Daj mi znać jeśli poczułbyś ból w klatce piersiowej.
Mimo, że rana zagoiła się na zewnątrz, w środku może jeszcze nie być
całkowicie wyleczona. Nie chciał by Ralph nawet przez chwilę odczuwał
niezamierzony dyskomfort. Celowo zadany ból to jedno, przypadkowy nie
będzie tolerowany.
- Dobrze.
- Tak będzie lepiej lub nie polubisz swojej kary.
- Tak, Mistrzu.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
37 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Przez następne kilka minut Carlyle przesuwał biczem przez zaskakująco
wrażliwą skórę Ralph’a. Mistrz cieszył się wzdrygnięciami i tłumionymi
drganiami uległego.
- Ach, masz wrażliwe sutki.
- Chyba, tak. – Ralph posłał mu zmieszane spojrzenie. – Nikt tak
naprawdę wcześniej się nimi nie bawił.
- Ich błąd.
Carlyle pochylił się i ugryzł jeden z gruzełków.
Ralph pisnął i wydał z siebie uczciwy skowyt.
- Mmm. Pewnego dnia musimy je przekłuć i założyć pętle, dopiero
będziemy się bawić. – powiedział z rozkoszą w głosie.
- Nie wiem czy poradzę sobie z tak wielką radością, Panie. – mruczał
Ralph.
- Nie chciałbyś tego?
Carlyle ugryzł drugi sutek, zadowolony, gdy otrzymał w zamian następny
ostry krzyk. Jego penis stwardniał ciesząc się władzą nad Ralphem. Młody
uległy drżał pod jego dotykiem i Carlyle czuł się jak bóg. Zatrzymał się, gdy
zobaczył grymas dyskomfortu na twarzy Ralph’a.
- Boli?
Przez chwile wyglądało jakby Ralph chciał zaprzeczyć, ale po chwili
skinął głową.
- Trochę.
Szybkim szarpnięciem, Carlyle uwolnił uległego z więzów. Rozwiązał jego
nadgarstki i rzucił liny na podłogę, następnie roztarł jego ręce. Masaż dał
mu powód do dotknięcia Ralph’a. Absorbując jedwabistą skórę i ciepłe ciało
pod palcami.
- Czy jesteś wystarczająco zdrowy bym cię pieprzył?
- Tak, Panie. – Szybka odpowiedź Ralph’a nie zostawiała wątpliwości.
- Dobrze. – Pozwolił uległemu zobaczyć radość w swoich
oczach. - Czekałem tygodnie by się z tobą kochać i nie sądzę bym wytrzymał
jeszcze minutę.
Miałby jednak nawet dwie, gdyby Ralph potrzebował czasu. Czekał dużo
dłużej. Szedł wolno do stolika z którego wyciągnął prezerwatywy
i nawilżacz. Dawał Ralphowi czas by był gotowy. Nie czekał też zbyt długo
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
38 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
by się potem spieszyć lub doprowadzić potrzebę do granicy bólu, gdy
wspaniały mężczyzna będzie owinięty wokół jego penisa.
- Proszę, Mistrzu. – błagał Ralph.
- Ciii …, dam ci to czego chcesz, kochanie. Bądź cierpliwy.
- Byłem chory przez kilka tygodni, a teraz mnie oszukujesz.
Carlyle odsunął ręce i obszedł łóżko i stanął obok Ralph’a.
- Czy masz wrażenie, że jesteś zwierzchnikiem?
Ralph wciągnął oddech, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że poszedł o
krok za daleko.
- Nie, Panie.
- Będziemy uprawiać seks kiedy ja zdecyduję, że jesteś gotowy.
Rozumiesz?
- Tak, Mistrzu.
Uległy wyglądał tak smutnie, że Carlyle prawie ustąpił, ale nie mógł
pozwolić Ralphowi na przejęcie władzy. To byłby precedens.
Nasunął prezerwatywę i wrócił do dodawania nawilżacza do otworku
Ralph’a, upewniając się by nie czuł on dyskomfortu. Kiedy był pewny co do
nawilżenia i rozciągnięcia ustawił główkę penisa i pchnął do środka.
Ralph chrząknął pod wpływem niewielkiego dyskomfortu, następnie się
zrelaksował i pozwolił wejść Carlyle głębiej.
- Dobry chłopiec. – chwalił.
Gdyby ktokolwiek mógł zobaczyć jak pieprzył Ralph’a wiedziałby, że nie
jest następnym uległym z długiej kolejki jego byłych. Carlyle opiekował się
nim i wykorzystywał każdą sztuczkę jaką znał, by mężczyzna na końcu jego
członka drgał i jęczał.
- Tak dużo, Mistrzu.
Carlyle uśmiechnął się.
- Możesz mnie wziąć. Taki dobry, chłopiec, tak bardzo dobry. – mruczał
czułe słówka do uległego, trzymając mocno jego biodra.
Kiedy oni się wzajemnie testowali, pomyślał, że taki otoczony nim
mógłby dojść w jego gorącą dziurkę. Nie mógł dłużej czekać. Właśnie ta
myśl spowodowała, że jego penis zagroził wystrzeleniem.
- Dojdź! – domagał się od uległego.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
39 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
Ledwie okrzyk przebrzmiał echem w pokoju, gdy Ralph doszedł w łóżko
a Carlyle uwolnił swoja spermę do prezerwatywy.
Zabrało mu to więcej woli niż powinno by oddzielić się od uległego.
Gdyby miał wspólną przyszłość z Ralphem nigdy nie byłby sam. Jednak
trzeba więcej niż jednej osoby do utworzenia trwałego porozumienia i nie
chciał wykorzystywać młodego człowieka kiedy jeszcze leżał na mokrych
prześcieradłach.
- Cholera, chciałbym papierosa. – powiedział bez zastanowienia.
Ralph obok niego usztywnił się. Carlyle chwycił uległego i przyciągnął
blisko zanim drugi mężczyzna uciekłby.
- Chęć to nie to samo co wypalić jednego. Mam wystarczająco dużo silnej
woli by się powstrzymać.
- Nie chcę, żebyś miał do mnie pretensje, że wymusiłem to na tobie.
Carlyle roześmiał się.
- Jak ma być złe to, że chcesz żebym był zdrowy i nie umarł na raka płuc.
– Potrząsnął Ralphem łagodnie. – Nie, w tym przypadku masz rację i będę
przestrzegać tej jednej reguły, którą mi dałeś. Chcę, żebyś rozważył mnie
jako stałego Domina i wiem, że nim nie będę paląc papierosy.
Wiedział, że Ralph go usłyszał bo złożył delikatny pocałunek na jego
sercu.
- Wracajmy do domu. Chcę cię w naszym łóżku.
- Naszym łóżku? – Ralph rzucił spojrzeniem z miejsca, w którym leżał.
Carlyle skinął głową.
- Twoje miejsce jest przy mnie. Możesz jeszcze nie być gotowy by podjąć
decyzję, ale najlepiej dla ciebie będzie poznać wszystkie fakty. Pierwszy z
nich to to, że jestem w tobie zakochany.
Ralph szeroko się uśmiechnął.
- Nie sądzę, że potrzebuję długiego czasu do rozważania, ponieważ
jestem w tobie również zakochany, Mistrzu.
- Doskonale, chodźmy do domu. Jutro możemy sporządzić umowę. Znam
odjazdowego prawnika, który może to zrobić naprawdę szybko.
Ralph roześmiał się.
- Tak właśnie założyłem.
Amber Kell - BDSM Club 02 - Considering Carlyle
tłumaczyła
40 |
S t r o n a
b e t o w a ł a
W doskonałej zgodzie dwóch mężczyzn udało się rozpocząć nowe życie
razem.
- Jak się czujesz z psami? – zapytał Ralph.
- Nie naciskaj. – warknął Carlyle.
Koniec