E. M. THORHALL
KRÓLOWA ZIMY
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2016
Redakcja zespół RW2010
Copyright © E. M. Thorhall 2016
Okładka Copyright © Mateusz Ślużyński 2016
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Zapraszamy do naszego serwisu:
Utwór bezpłatny,
z prawem do kopiowania i powielania, w niezmienionej formie i treści,
bez zgody na czerpanie korzyści majątkowych z jego udostępniania.
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
Zeszłoroczne walentynki spędziłam w swoim pokoju, zakuwając do sprawdzianu
z matmy. Koleżanki z klasy umawiały się, a ja... Nie miałam chłopaka i jakoś nikt nie
zwracał na mnie uwagi. Po prawdzie niezbyt się tym przejmowałam. Nie ciągnęło
mnie do imprezowania, wolałam spędzić wieczór z książką. W wolnych chwilach
grałam na gitarze w sekcji gitarowej w miejscowym domu kultury. Do tego byłam
klasowym kujonem. Podsumowując, nie dość, że nie miałam chłopaka, to nic nie
zapowiadało, bym takowego znalazła w najbliższym czasie. Bo niby kto by się miał
mną zainteresować? Chłopcy z klasy woleli na przerwie wyskoczyć na fajkę, po
lekcjach umawiali się na imprezy i picie. A jak któryś interesował się nauką – to nie
był w moim typie.
Marcin zjawił się w naszej klasie w listopadzie. Wysoki, przystojny, modnie
ubrany. Nasze spojrzenia się spotkały i normalnie jakby iskry przeskoczyły.
Przynajmniej tak to odebrałam. No robił nasz nowy kolega wrażenie. Niestety nie
tylko na mnie.
– Jego starzy przeprowadzili się tutaj z Krakowa.
– Podobno są nadziani. Zobacz, jakiego ma fona.
– Dałabym wszystko, żeby się ze mną umówił.
Dziewczyny szeptały między sobą, od kiedy przekroczył próg klasy.
Od razu sobie odpuściłam.
Ślepa nie byłam. Ze spiętymi grzecznie włosami, bez makijażu, z krótko
obciętymi paznokciami, ubrana w zwykłe dżinsy i koszulę, nie mogłam konkurować
z wystrojonymi i wymalowanymi koleżankami.
Toteż zdziwiłam się, kiedy któregoś dnia zaczepił mnie po lekcjach:
– Aśka, nie masz może notatek z histy? Nie zdążyłem zrobić.
– Mam. Jasne. – Zatrzymałam się, ściągając plecak z ramienia.
Odszukałam zeszyt i podałam mu.
– Trzymaj.
3
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
– Jutro oddam – obiecał.
– Nie ma sprawy – zakończyłam rozmowę i poszłam w swoją stronę.
O czym miałam z nim gadać? Z tego, co wiedziałam, na imprezy z chłopakami
nie chodził, z dziewczynami z klasy się nie umawiał. Ale poza tym zero informacji. O
rodzinie, zainteresowaniach, ulubionej muzyce. A nawijać o głupotach nie
zmierzałam. Podobnie jak ćwierkać, trzepotać rzęsami i robić z siebie zakochanej
kretynki. Musiałam trzymać gardę.
Następnego dnia, tak jak obiecał, oddał zeszyt. Koleżanki patrzyły na mnie
podejrzliwie.
– No co? – spytałam Patrycję.
– Kto by pomyślał... Marcinek i ty? Zeszyciki sobie pożyczacie? – zakpiła.
Zrobiło mi się przykro.
– Pewnie nie tylko zeszyciki – prychnęła Gośka.
– Trzymaj się od niego z daleka – oznajmiła nieprzyjemnym tonem Ola. – On
jest mój.
– A wie o tym? – wyrwało mi się.
Przekleństwa, jakie posypały się z ust koleżanki, nie przybliżyły mi sytuacji.
Zresztą nie wnikałam w szczegóły. Nie moja sprawa. Ja mu tylko pożyczyłam zeszyt.
Tyle że tego pożyczania zeszytów, notatek, próśb o pomoc w zadaniach,
napisaniu referatu, wypracowania było coraz więcej. Im bliżej końca semestru, tym
częściej Marcin zagadywał mnie o lekcje. I choć koleżanki brała coraz większa złość,
czułam się na swój sposób wyróżniona.
– Odwdzięczę się – obiecywał, kiedy podrzucałam ściągi.
Nie potrzebowałam jego wdzięczności. Byłam szczęśliwa, że mogę mu pomóc.
Ot, pierwsze nastoletnie zauroczenie. Przejdzie jak ospa wietrzna. Musiałam to
przetrzymać, nie tracąc szacunku do samej siebie i nie narażając się na złośliwości.
Dlatego na zewnątrz – pełen spokój, by nie powiedzieć obojętność. Tego by
4
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
brakowało, żeby się domyślił, jak bardzo mi się podoba i jak zżera mnie ciekawość
co do jego osoby. Mimo upływu czasu dalej mało o nim wiedziałam. Czasem coś tam
bąknął, a potem zawieszał głos. Nie wiem... Czekał na zachętę czy co? A może ja się
miałam otworzyć, ryzykując że powiem o jedno słowo za dużo? O nie. Zresztą na
nieśmiałego nie wyglądał. Nie wypytywałam go więc o życie pozaszkolne, uznając,
że gdyby naprawdę chciał się zwierzyć, to by to zrobił.
Tylko wieczorami, przed zaśnięciem, moje postanowienia słabły, samokontrola
się wyłączała i wyobrażałam sobie, jak idziemy razem, trzymając się za ręce lub
czule objęci...
– I tak nie masz u niego szans – karciłam się rano. – Jego interesują wyłącznie
twoje notatki.
A kolejne walentynki zbliżały się wielkimi krokami. Dziewczyny umawiały się,
opowiadały, jak je spędzą. Ja milczałam. Bo co miałam powiedzieć? Że pewnie
poczytam książkę? Ewentualnie posiedzę przed kompem?
– Aśka pewnie będzie przygotowywać wypracowanie dla Marcinka – zauważyła
złośliwie Gośka.
– Może i za mnie napiszesz? – Ewka szturchnęła mnie w plecy.
– Chyba nie liczysz, że się tobą umówi? – nie dowierzała Patrycja.
– Mówił mi, że Aśka jest dobra tylko do nauki. – Ola pojawiła się znikąd. –
A jeśli jeszcze nie wiecie, to na walentynki Marcin zaprosił mnie do nowo otwartej
knajpki w centrum – oznajmiła zwycięsko.
Dziewczyny były zachwycone.
– Opłacało się latać do kosmetyczki i wysępić od starych kasę na nowe ciuchy
– chwaliła się Ola.
Znowu zrobiło mi się przykro. W duchu liczyłam, że może Marcin zaproponuje
mi jakiś spacer. Nie mówię, że zaraz randkę... Przeliczyłam się. Skoro umówił się
5
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
z Olą, to przecież nie będzie łaził ze mną po parku czy robił coś równie beznadziejnie
romantycznego.
Tylko dlaczego wciąż się na mnie gapił? Ostatnio jakby częściej i intensywniej.
Jego spojrzenia czułam na każdej lekcji. Ilekroć odwracałam głowę, albo żartobliwie
puszczał do mnie oko, albo uciekał wzrokiem, jakbym przyłapała go na czymś
niestosownym. Pogubiłam się.
– Pewnie jednak się czegoś domyślił i nie wie, jak wybrnąć z ambarasującej
sytuacji – wyjaśniłam swojemu odbiciu w lustrze. – Może nawet cię lubi, ale
o jakichś romansach nie ma mowy. Spójrz na siebie. Dziewczyny mają rację. Zbyt
atrakcyjna to ty nie jesteś. Miła, niegłupia, pilna, uczynna, ale żadna tam laska.
Inna nastolatka może by się przejęła, ja jednak zawsze chadzałam własnymi
drogami. Starałam się wierzyć w siebie i nie pędzić ślepo za tłumem. Tego nauczyli
mnie rodzice. Nie mówię, że pożegnanie z pielęgnowanym wieczorami marzeniem
spłynęło po mnie jak woda po kaczce, ale...
– Przeżyję – mruknęłam ironicznie. – Przejdzie jak ospa wietrzna.
Najważniejsze, że on nie miał o niczym pojęcia. Naprawdę cieszyłam się, że
w naszych rozmowach traktowałam Marcina z bezpieczną rezerwą. Same konkrety,
cienia flirtu. Poza tym od kiedy dowiedziałam się, że zaprosił Olę do knajpki, ochota
na pomaganie mu znacznie osłabła. Wolałabym ograniczyć nasze kontakty do
minimum. Co z oczu, to z serca, podobno. A on jak na złość zawracał mi głowę
błahostkami, z którymi przedszkolak by sobie poradził. Jakieś zaćmienie umysłu
przechodził?
– Czy ty jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? – nie wytrzymałam, kiedy na
przerwie zapytał o odmianę „to be” w czasie teraźniejszym.
– Domyśl się, królowo zimy. – Uśmiechnął się.
– Nie mam czasu na rebusy – burknęłam, starając się nie gapić na jego uśmiech.
6
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
– To szkoda. Naprawdę. – Spoważniał. – Nie wiem, jak ktoś tak mądry może
być zarazem tak ślepy – dodał.
Potem zabrał zeszyt z angielskiego i odszedł.
Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Że niby kto jest ślepy? Ja? A kto umówił się
Olą? Święty Walenty?! Ze mną odmiana czasowników po angielsku, a z nią randka.
Dziękuję bardzo za taki podział obowiązków.
Na domiar złego samorząd szkolny wymyślił, że postawią w holu na parterze
dużą urnę, do której uczniowie będą mogli wrzucać kartki walentynkowe. Uważałam
to za głupi pomysł. Wręcz okrutny. W stosunku do tych, którzy nie mieli komu
dedykować swojej kartki ani nie spodziewali się jej od nikogo. Dotąd podchodziłam
ze zdrowym dystansem do podobnych szopek, ale tego roku całe to święto zaczynało
mnie coraz bardziej drażnić. Ileż można słuchać pisków i chichotów? Do tego
w całym mieście masy serduszek, gwiazdek, kokardek i innych kiczowatych
gadżetów.
W dniu wyciągania tych nieszczęsnych walentynek nie poszłam do szkoły.
Najzwyczajniej w świecie stchórzyłam. Nie zniosłabym widoku Oli wyciągającej
kartkę od Marcina i chwalącej się nią na prawo i lewo. To byłoby ponad moje siły.
Zaszyłam się w swoim pokoju z książek, którą od dawna chciałam przeczytać. Tak
mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiło się popołudnie.
Mama wróciła już z pracy i krzątała się po mieszkaniu, kiedy ktoś zadzwonił do
drzwi. Nie zainteresowałam się, uznając, że to na pewno nikt do mnie.
– Aśka, kolega do ciebie. – Mama stanęła na progu mojego pokoju.
– Do mnie? – zdziwiłam się. I zrobiłam oczy jak spodki, dostrzegając za jej
plecami Marcina. – Co ty tu robisz?
– Nie było cię w szkole – oznajmił spokojnie. – To jakoś musiałem... –
Popatrzył niepewnie na moją mamę, która uśmiechnęła się lekko i zaproponowała:
– Napijecie się herbaty? Przygotuję owocową.
7
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
Nie czekając na odpowiedź, wpuściła Marcina do pokoju i zamknęła za nim
drzwi.
– Co musiałeś? – zapytałam. – Czego znowu nie wiesz?
– Aśka, czy ty jesteś taka głupia, czy tylko udajesz? – Roześmiał się. –
Naprawdę uważasz, że nie jestem w stanie przyswoić podstawowych wiadomości
z lekcji?
– Nie wiem... – Nieco skołowana potrząsnęłam głową. – Może masz problemy...
– rzuciłam złośliwie, biorąc się w garść.
– Oj, dziewczyno, jesteś okrutną królową zimy. – Ściągnął plecak z ramienia
i zaczął w nim grzebać. – Masz. – Podał mi śliczną, kolorową kartkę. Grającą!
Gapiłam się na niego z niedowierzaniem.
– Nie było cię w budzie, to musiałem przynieść osobiście.
– Dla mnie...?
Oblało mnie gwałtowne gorące, serce mało nie wyskoczyło mi z piersi, a ręce
zaczęły drżeć. Czy to były objawy nagłego przypływu nadziei?
– Dla ciebie. Od takiego jednego głupka, który nie umie poprawnie odmienić „to
be”.
I naraz był przy mnie. A chwilę potem znalazłam się w jego objęciach
i szaleńczo odwzajemniałam pocałunki.
– Czy ty nie byłeś przypadkiem umówiony z Olą? – wyszeptałam, gdy
musieliśmy przerwać dla złapania oddechu.
– Czy ja wyglądam na kogoś, kto umawiałby się kimś takim jak Olka? –
W niebieskich oczach dostrzegłam wyrzut.
– Ale Ola mówiła...
Odsunął się nieco. Ja klapnęłam na łóżko, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
Szczęście potrafi przygnieść.
8
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
– A ty jej uwierzyłeś? Choć robiłem, co mogłem, by każdą chwilę spędzać
z tobą. Ryzykowałem, że weźmiesz mnie za tępaka...
– Herbatka! – obwieściła ostentacyjnie głośno moja mama.
Marcin błyskawicznie otworzył drzwi, wziął z rąk mamy tacę i postawił na
biurku.
– Wracając do rozmowy. – Zamknął drzwi i usiadł tuż obok mnie na tapczanie.
Oparł się plecami o ścianę i złapał mnie wpół, sadzając sobie na kolanach. – Ola
proponowała mi kilkanaście razy jakieś randki, imprezy, wspólne wyjścia, ale
wyjaśniłem jej grzecznie, że nie jestem zainteresowany.
– Aha – mruknęłam niezbyt mądrze.
– Interesuje mnie wyłącznie pewna nieczuła kujonka. – Pogładził mnie po
policzku. – Tak skutecznie udawałaś niewzruszoną, tak bardzo się pilnowałaś, by
nasze kontakty nie wkroczyły poza sferę koleżeńsko-szkoloną, że czasem się bałem...
– Zawiesił głos, zawahał się, jakby nagle stracił rezon. Albo potrzebował zachęty.
– Czego się bałeś?
– Że sobie to wymyśliłem, że mi się przewidziało i tego pierwszego dnia, gdy
spojrzeliśmy na siebie, nie było żadnych iskier, żadnego trzęsienia ziemi. – Spojrzał
na mnie, unosząc pytająco brwi.
– Było – zapewniłam go natychmiast. – Były istne fajerwerki!
Tym razem to ja pierwsza go pocałowałam. Bardzo, bardzo gorąco.
9
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
Oficyna wydawnicza RW2010 oraz wydawnictwo SUMPTIBUS
proponują:
E. M. Thorhall: ZAMEK LAGHORTÓW, I tom cyklu ZBROJNI
Ostrzegamy: ta opowieść wciąga i pochłania.
Nie będziecie się mogli doczekać ostatniej strony, a potem będziecie żałować, że to już koniec.
Akcja, turnieje, dworskie obyczaje, intrygi, zjawy, dziwne istoty, rodzące się uczucie, którego obie
strony się wypierają, humor, barwny język, plastyczne opisy – to wszystko znajdziecie w I tomie
powieści z cyklu Zbrojni pod tytułem: Zamek La ghortów.
Młodziutka Kyla, uciekając przed niechcianym ślubem, trafia pod opiekę Sir Eryka i jego żony
Lady Lyanny. Poznaje zamek, jego mieszkańców, nawiązuje przyjaźnie, uczy się fechtunku,
odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu. Wiele się wokół niej dzieje. Wszyscy zdają się lubić
i akceptować jasnowłosą podopieczną Laghortów, prócz jednej osoby: ponurego, opryskliwego
Morhta. Ten pochodzący z Varthenu surowy i oschły dowódca najemników z jakiegoś powodu od
samego początku nie znosi dziewczyny i nie zamierza jej pobłażać. Panna drażni go, irytuje
i wzbudza niezrozumiały dla niego samego gniew. Kyla znosi jego zachowanie do czasu...
Książka jest dostępna w wersji elektronicznej oraz papierowej:
E. M. Thorhall: Handlarze niewolników,
II tom cyklu ZBROJNI
Ta powieść ekscytuje i niepokoi.
Jak potoczyły się dalsze losy dzielnych zwiadowców i ryzy Sir Eryka? Muszą mierzyć się
z kolejnymi wyzwaniami losu czy wiodą spokojny i nudny żywot na zamku? Nuda na pewno nie
czeka czytelnika. Tym razem autorka odważyła się na znacznie więcej niż spokojne opisy przyrody
i okolic zamku, na śledzenie turniejów czy relacje z dworskich intryg. Dzieje się sporo. Na początek
szarą zamkową codzienność ożywia duże i radosne wydarzenie, jakim są zaślubiny jednego ze
zbrojnych. Co nie znaczy, że dalej będzie sielankowo.
Uzbrojona grupa handlarzy ludźmi napada świtem na jedną z wiosek należących do Sir Eryka. Na
ratunek uprowadzonym wyrusza drużyna pod dowództwem Morhta. Czy i tym razem surowy
Vartheńczyk poradzi sobie z każdą przeciwnością i niespodzianką? A może wręcz przeciwnie –
może z jakiegoś powodu stchórzy i ucieknie? A Kyla? Co ta dziewczyna ma wspólnego
z półumarłymi istotami? Jaką więź ją z nimi łączy? Okażą się sojusznikami czy wrogami?
Niespodziewane zwroty akcji, czarny humor, zbrojni, rozpustne dziewki, gildia łotrów, przemoc
i gwałt, miłość i magia, barbarzyńcy i... dhampir. Co tu, na ciemnika, robi dhampir?
Książka dostępna jest w wersji elektronicznej oraz papierowej
10
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
Joanna Łukowska: PAŃSTWO TAMICKIE
Kraina niezwyczajnej codzienności.
Powieść obyczajowa w dwudziestu epizodach, które łączy para bohaterów – młode małżeństwo,
wchodzące w dorosłe życie na przełomie lat 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku. Zaczyna się od
„ślubu z rozsądku”, czyli... dla mieszkania. Takie były czasy, że osobie samotnej przysługiwała
zaledwie kawalerka, a małżeństwu „aż” M3. Sporo humoru w codzienności, czasem zaskakujący
finał, trochę wzruszeń i smutku, trochę grozy, odrobina magii... Jak to w życiu.
Bohaterami są ludzie, duzi i mali, zwierzęta, duchy oraz święci.
Książka, która bawi, wzrusza i pokrzepia. To patchworkowa opowieść, w której kolejne rozdziały
są jak kolorowe kawałki kołdry – każdy inny, ale razem tworzą zgrabną i ciepłą całość.
Powieść dostępna w wersji elektronicznej i papierowej
Monika Gabor: UWAGA NA MARZENIA
Trzy różne kobiety – trzy różne historie.
Podglądamy miłosne i życiowe perypetie trzech przyjaciółek. Każda z nich jest inna, każdej
przytrafia się coś innego, każda inaczej reaguje.
Iza, aktywna zawodowo, ambitna i kompetentna, również prywatne życie bierze we własne ręce,
dokonując wyborów na przekór wszystkim i wszystkiemu. Dąży do celu, którym jest szczęście, nie
słuchając rad i nie bacząc na konsekwencje.
Marta to domatorka spełniająca się w roli żony, matki, gospodyni domowej. Rozwód jest dla niej
szokiem, zarazem początkiem zmian. Jak wpłynie na nią rozpad rodziny? Czy będzie umiała
jeszcze komukolwiek zaufać? Julia wiedzie życie, o którym marzy każda z nas. Kochający mąż,
mądra córka, satysfakcjonująca praca... Gdzie tkwi haczyk? Czy traumatyczne dzieciństwo
wypłynęło na wybór zawodu? Czy można być jednocześnie lojalną przyjaciółką, kompetentnym
psychologiem i uczciwym człowiekiem? A gdy trzeba wybrać...
Powieść dostępna w wersji elektronicznej i papierowej:
Aneta Rzepka: KIESZENIE PRZESZŁOŚCI
Kornelia i Ola pochodzą z dwóch różnych światów, ale obie zostały w życiu boleśnie zranione
i dlatego doskonale się rozumieją. Trudne, nierzadko traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa
sprawiają, że przyjaciółki nie zawsze podejmują słuszne decyzje. Zachowują się dziwnie
i niejednoznacznie. Nie są ani dobre, ani złe. Próbują być sobą, ale najpierw muszą siebie odnaleźć.
Kornelia uważa, że „samotność jest do bani”. Dlatego tkwi w związku opartym na przemocy –
z chłopakiem, którego nie kocha. Bo nie umie kochać. A raczej boi się miłości, która odsłania
w człowieku najsłabsze punkty i czyni go podatnym na zranienie.
Ola ma dwie twarze: jest szaloną dziewczyną pragnącą dobrze się bawić i poważną panią prezes
zarządzającą rodzinną firmą. Seks bez zobowiązań oraz balansowanie na granicy ryzyka pozwalają
jej utrzymać niezbędną równowagę psychiczną. Tylko tak potrafi odreagować stres.
11
E. M. Thorhall
R W 2 0 1 0 Królowa zimy
Mężczyźni, którzy pojawiają się w życiu tych dwóch młodych kobiet, również niosą w kieszeniach
sporo niełatwych doświadczeń...
Czy Ola i Nela odważą się być sobą, czy sięgną po marzenia, czy odnajdą miłość i czy jej nie
stracą?
Żywe dialogi, barwne postaci, wartka akcja oraz wplątana w fabułę nić tajemnicy sprawiają, że
czyta się z zapartym tchem. Zarezerwujcie sobie czas, bo jak zaczniecie
czytać, nie będziecie mogli przestać.
Joanna Łukowska: OD PIERWSZEGO DOTYKU
Różne oblicza miłości.
Miłość wszystko wybaczy, tłumaczy, przeczeka? Tęsknimy za miłością romantyczną, pełną pasji,
ogarniającą duszę i ciało... Ale może lepsza jest miłość z rozsądku? Czy pożądanie wystarczy?
A czy związek bez namiętności przetrwa? Czy miłość kiedyś się kończy?
Narratorów, próbujących odpowiedzieć sobie na te pytania, dzieli wszystko: wiek, płeć,
doświadczenia, wykształcenie, temperament, oczekiwania. Wspólnym mianownikiem jest miłość.
Od pierwszego dotyku, spojrzenia, słowa, żartu... Miłość przychodzi różnymi drogami, pod
różnymi maskami, dlatego czasem jej nie rozpoznajemy. Bywa zmysłowa, zachłanna, okrutna.
Bywa nagła jak majowa burza, ale najczęściej jest zwyczajna. Co nie znaczy, że nie jest niezwykła.
to zbiór romantycznych historii, pełnych ciepła, emocji, humoru, nadziei,
pasji oraz erotyzmu. Jeżeli jest ci smutno i źle – przeczytaj, a rozchmurzysz się. Jeżeli szukasz
relaksu, wytchnienia, wzruszeń, porady lub... afrodyzjaku – przeczytaj, a nie zawiedziesz się. Jeżeli
przestajesz wierzyć w miłości – przeczytaj koniecznie!
12