krolowa zimy rw2010

background image
background image

E. M. THORHALL

KRÓLOWA ZIMY

Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2016

Redakcja zespół RW2010

Copyright © E. M. Thorhall 2016

Okładka Copyright © Mateusz Ślużyński 2016

Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.

Dział handlowy:

www.marketing@rw2010

Zapraszamy do naszego serwisu:

www.rw2010.p

Utwór bezpłatny,

z prawem do kopiowania i powielania, w niezmienionej formie i treści,

bez zgody na czerpanie korzyści majątkowych z jego udostępniania.

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

Zeszłoroczne walentynki spędziłam w swoim pokoju, zakuwając do sprawdzianu

z matmy. Koleżanki z klasy umawiały się, a ja... Nie miałam chłopaka i jakoś nikt nie

zwracał na mnie uwagi. Po prawdzie niezbyt się tym przejmowałam. Nie ciągnęło

mnie do imprezowania, wolałam spędzić wieczór z książką. W wolnych chwilach

grałam na gitarze w sekcji gitarowej w miejscowym domu kultury. Do tego byłam

klasowym kujonem. Podsumowując, nie dość, że nie miałam chłopaka, to nic nie

zapowiadało, bym takowego znalazła w najbliższym czasie. Bo niby kto by się miał

mną zainteresować? Chłopcy z klasy woleli na przerwie wyskoczyć na fajkę, po

lekcjach umawiali się na imprezy i picie. A jak któryś interesował się nauką – to nie

był w moim typie.

Marcin zjawił się w naszej klasie w listopadzie. Wysoki, przystojny, modnie

ubrany. Nasze spojrzenia się spotkały i normalnie jakby iskry przeskoczyły.

Przynajmniej tak to odebrałam. No robił nasz nowy kolega wrażenie. Niestety nie

tylko na mnie.

– Jego starzy przeprowadzili się tutaj z Krakowa.

– Podobno są nadziani. Zobacz, jakiego ma fona.

– Dałabym wszystko, żeby się ze mną umówił.

Dziewczyny szeptały między sobą, od kiedy przekroczył próg klasy.

Od razu sobie odpuściłam.

Ślepa nie byłam. Ze spiętymi grzecznie włosami, bez makijażu, z krótko

obciętymi paznokciami, ubrana w zwykłe dżinsy i koszulę, nie mogłam konkurować

z wystrojonymi i wymalowanymi koleżankami.

Toteż zdziwiłam się, kiedy któregoś dnia zaczepił mnie po lekcjach:

– Aśka, nie masz może notatek z histy? Nie zdążyłem zrobić.

– Mam. Jasne. – Zatrzymałam się, ściągając plecak z ramienia.

Odszukałam zeszyt i podałam mu.

– Trzymaj.

3

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

– Jutro oddam – obiecał.

– Nie ma sprawy – zakończyłam rozmowę i poszłam w swoją stronę.

O czym miałam z nim gadać? Z tego, co wiedziałam, na imprezy z chłopakami

nie chodził, z dziewczynami z klasy się nie umawiał. Ale poza tym zero informacji. O

rodzinie, zainteresowaniach, ulubionej muzyce. A nawijać o głupotach nie

zmierzałam. Podobnie jak ćwierkać, trzepotać rzęsami i robić z siebie zakochanej

kretynki. Musiałam trzymać gardę.

Następnego dnia, tak jak obiecał, oddał zeszyt. Koleżanki patrzyły na mnie

podejrzliwie.

– No co? – spytałam Patrycję.

– Kto by pomyślał... Marcinek i ty? Zeszyciki sobie pożyczacie? – zakpiła.

Zrobiło mi się przykro.

– Pewnie nie tylko zeszyciki – prychnęła Gośka.

– Trzymaj się od niego z daleka – oznajmiła nieprzyjemnym tonem Ola. – On

jest mój.

– A wie o tym? – wyrwało mi się.

Przekleństwa, jakie posypały się z ust koleżanki, nie przybliżyły mi sytuacji.

Zresztą nie wnikałam w szczegóły. Nie moja sprawa. Ja mu tylko pożyczyłam zeszyt.

Tyle że tego pożyczania zeszytów, notatek, próśb o pomoc w zadaniach,

napisaniu referatu, wypracowania było coraz więcej. Im bliżej końca semestru, tym

częściej Marcin zagadywał mnie o lekcje. I choć koleżanki brała coraz większa złość,

czułam się na swój sposób wyróżniona.

– Odwdzięczę się – obiecywał, kiedy podrzucałam ściągi.

Nie potrzebowałam jego wdzięczności. Byłam szczęśliwa, że mogę mu pomóc.

Ot, pierwsze nastoletnie zauroczenie. Przejdzie jak ospa wietrzna. Musiałam to

przetrzymać, nie tracąc szacunku do samej siebie i nie narażając się na złośliwości.

Dlatego na zewnątrz – pełen spokój, by nie powiedzieć obojętność. Tego by

4

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

brakowało, żeby się domyślił, jak bardzo mi się podoba i jak zżera mnie ciekawość

co do jego osoby. Mimo upływu czasu dalej mało o nim wiedziałam. Czasem coś tam

bąknął, a potem zawieszał głos. Nie wiem... Czekał na zachętę czy co? A może ja się

miałam otworzyć, ryzykując że powiem o jedno słowo za dużo? O nie. Zresztą na

nieśmiałego nie wyglądał. Nie wypytywałam go więc o życie pozaszkolne, uznając,

że gdyby naprawdę chciał się zwierzyć, to by to zrobił.

Tylko wieczorami, przed zaśnięciem, moje postanowienia słabły, samokontrola

się wyłączała i wyobrażałam sobie, jak idziemy razem, trzymając się za ręce lub

czule objęci...

– I tak nie masz u niego szans – karciłam się rano. – Jego interesują wyłącznie

twoje notatki.

A kolejne walentynki zbliżały się wielkimi krokami. Dziewczyny umawiały się,

opowiadały, jak je spędzą. Ja milczałam. Bo co miałam powiedzieć? Że pewnie

poczytam książkę? Ewentualnie posiedzę przed kompem?

– Aśka pewnie będzie przygotowywać wypracowanie dla Marcinka – zauważyła

złośliwie Gośka.

– Może i za mnie napiszesz? – Ewka szturchnęła mnie w plecy.

– Chyba nie liczysz, że się tobą umówi? – nie dowierzała Patrycja.

– Mówił mi, że Aśka jest dobra tylko do nauki. – Ola pojawiła się znikąd. –

A jeśli jeszcze nie wiecie, to na walentynki Marcin zaprosił mnie do nowo otwartej

knajpki w centrum – oznajmiła zwycięsko.

Dziewczyny były zachwycone.

– Opłacało się latać do kosmetyczki i wysępić od starych kasę na nowe ciuchy

– chwaliła się Ola.

Znowu zrobiło mi się przykro. W duchu liczyłam, że może Marcin zaproponuje

mi jakiś spacer. Nie mówię, że zaraz randkę... Przeliczyłam się. Skoro umówił się

5

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

z Olą, to przecież nie będzie łaził ze mną po parku czy robił coś równie beznadziejnie

romantycznego.

Tylko dlaczego wciąż się na mnie gapił? Ostatnio jakby częściej i intensywniej.

Jego spojrzenia czułam na każdej lekcji. Ilekroć odwracałam głowę, albo żartobliwie

puszczał do mnie oko, albo uciekał wzrokiem, jakbym przyłapała go na czymś

niestosownym. Pogubiłam się.

– Pewnie jednak się czegoś domyślił i nie wie, jak wybrnąć z ambarasującej

sytuacji – wyjaśniłam swojemu odbiciu w lustrze. – Może nawet cię lubi, ale

o jakichś romansach nie ma mowy. Spójrz na siebie. Dziewczyny mają rację. Zbyt

atrakcyjna to ty nie jesteś. Miła, niegłupia, pilna, uczynna, ale żadna tam laska.

Inna nastolatka może by się przejęła, ja jednak zawsze chadzałam własnymi

drogami. Starałam się wierzyć w siebie i nie pędzić ślepo za tłumem. Tego nauczyli

mnie rodzice. Nie mówię, że pożegnanie z pielęgnowanym wieczorami marzeniem

spłynęło po mnie jak woda po kaczce, ale...

– Przeżyję – mruknęłam ironicznie. – Przejdzie jak ospa wietrzna.

Najważniejsze, że on nie miał o niczym pojęcia. Naprawdę cieszyłam się, że

w naszych rozmowach traktowałam Marcina z bezpieczną rezerwą. Same konkrety,

cienia flirtu. Poza tym od kiedy dowiedziałam się, że zaprosił Olę do knajpki, ochota

na pomaganie mu znacznie osłabła. Wolałabym ograniczyć nasze kontakty do

minimum. Co z oczu, to z serca, podobno. A on jak na złość zawracał mi głowę

błahostkami, z którymi przedszkolak by sobie poradził. Jakieś zaćmienie umysłu

przechodził?

– Czy ty jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? – nie wytrzymałam, kiedy na

przerwie zapytał o odmianę „to be” w czasie teraźniejszym.

– Domyśl się, królowo zimy. – Uśmiechnął się.

– Nie mam czasu na rebusy – burknęłam, starając się nie gapić na jego uśmiech.

6

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

– To szkoda. Naprawdę. – Spoważniał. – Nie wiem, jak ktoś tak mądry może

być zarazem tak ślepy – dodał.

Potem zabrał zeszyt z angielskiego i odszedł.

Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Że niby kto jest ślepy? Ja? A kto umówił się

Olą? Święty Walenty?! Ze mną odmiana czasowników po angielsku, a z nią randka.

Dziękuję bardzo za taki podział obowiązków.

Na domiar złego samorząd szkolny wymyślił, że postawią w holu na parterze

dużą urnę, do której uczniowie będą mogli wrzucać kartki walentynkowe. Uważałam

to za głupi pomysł. Wręcz okrutny. W stosunku do tych, którzy nie mieli komu

dedykować swojej kartki ani nie spodziewali się jej od nikogo. Dotąd podchodziłam

ze zdrowym dystansem do podobnych szopek, ale tego roku całe to święto zaczynało

mnie coraz bardziej drażnić. Ileż można słuchać pisków i chichotów? Do tego

w całym mieście masy serduszek, gwiazdek, kokardek i innych kiczowatych

gadżetów.

W dniu wyciągania tych nieszczęsnych walentynek nie poszłam do szkoły.

Najzwyczajniej w świecie stchórzyłam. Nie zniosłabym widoku Oli wyciągającej

kartkę od Marcina i chwalącej się nią na prawo i lewo. To byłoby ponad moje siły.

Zaszyłam się w swoim pokoju z książek, którą od dawna chciałam przeczytać. Tak

mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiło się popołudnie.

Mama wróciła już z pracy i krzątała się po mieszkaniu, kiedy ktoś zadzwonił do

drzwi. Nie zainteresowałam się, uznając, że to na pewno nikt do mnie.

– Aśka, kolega do ciebie. – Mama stanęła na progu mojego pokoju.

– Do mnie? – zdziwiłam się. I zrobiłam oczy jak spodki, dostrzegając za jej

plecami Marcina. – Co ty tu robisz?

– Nie było cię w szkole – oznajmił spokojnie. – To jakoś musiałem... –

Popatrzył niepewnie na moją mamę, która uśmiechnęła się lekko i zaproponowała:

– Napijecie się herbaty? Przygotuję owocową.

7

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

Nie czekając na odpowiedź, wpuściła Marcina do pokoju i zamknęła za nim

drzwi.

– Co musiałeś? – zapytałam. – Czego znowu nie wiesz?

– Aśka, czy ty jesteś taka głupia, czy tylko udajesz? – Roześmiał się. –

Naprawdę uważasz, że nie jestem w stanie przyswoić podstawowych wiadomości

z lekcji?

– Nie wiem... – Nieco skołowana potrząsnęłam głową. – Może masz problemy...

– rzuciłam złośliwie, biorąc się w garść.

– Oj, dziewczyno, jesteś okrutną królową zimy. – Ściągnął plecak z ramienia

i zaczął w nim grzebać. – Masz. – Podał mi śliczną, kolorową kartkę. Grającą!

Gapiłam się na niego z niedowierzaniem.

– Nie było cię w budzie, to musiałem przynieść osobiście.

– Dla mnie...?

Oblało mnie gwałtowne gorące, serce mało nie wyskoczyło mi z piersi, a ręce

zaczęły drżeć. Czy to były objawy nagłego przypływu nadziei?

– Dla ciebie. Od takiego jednego głupka, który nie umie poprawnie odmienić „to

be”.

I naraz był przy mnie. A chwilę potem znalazłam się w jego objęciach

i szaleńczo odwzajemniałam pocałunki.

– Czy ty nie byłeś przypadkiem umówiony z Olą? – wyszeptałam, gdy

musieliśmy przerwać dla złapania oddechu.

– Czy ja wyglądam na kogoś, kto umawiałby się kimś takim jak Olka? –

W niebieskich oczach dostrzegłam wyrzut.

– Ale Ola mówiła...

Odsunął się nieco. Ja klapnęłam na łóżko, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa.

Szczęście potrafi przygnieść.

8

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

– A ty jej uwierzyłeś? Choć robiłem, co mogłem, by każdą chwilę spędzać

z tobą. Ryzykowałem, że weźmiesz mnie za tępaka...

– Herbatka! – obwieściła ostentacyjnie głośno moja mama.

Marcin błyskawicznie otworzył drzwi, wziął z rąk mamy tacę i postawił na

biurku.

– Wracając do rozmowy. – Zamknął drzwi i usiadł tuż obok mnie na tapczanie.

Oparł się plecami o ścianę i złapał mnie wpół, sadzając sobie na kolanach. – Ola

proponowała mi kilkanaście razy jakieś randki, imprezy, wspólne wyjścia, ale

wyjaśniłem jej grzecznie, że nie jestem zainteresowany.

– Aha – mruknęłam niezbyt mądrze.

– Interesuje mnie wyłącznie pewna nieczuła kujonka. – Pogładził mnie po

policzku. – Tak skutecznie udawałaś niewzruszoną, tak bardzo się pilnowałaś, by

nasze kontakty nie wkroczyły poza sferę koleżeńsko-szkoloną, że czasem się bałem...

– Zawiesił głos, zawahał się, jakby nagle stracił rezon. Albo potrzebował zachęty.

– Czego się bałeś?

– Że sobie to wymyśliłem, że mi się przewidziało i tego pierwszego dnia, gdy

spojrzeliśmy na siebie, nie było żadnych iskier, żadnego trzęsienia ziemi. – Spojrzał

na mnie, unosząc pytająco brwi.

– Było – zapewniłam go natychmiast. – Były istne fajerwerki!

Tym razem to ja pierwsza go pocałowałam. Bardzo, bardzo gorąco.

9

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

Oficyna wydawnicza RW2010 oraz wydawnictwo SUMPTIBUS

proponują:

E. M. Thorhall: ZAMEK LAGHORTÓW, I tom cyklu ZBROJNI

Ostrzegamy: ta opowieść wciąga i pochłania.
Nie będziecie się mogli doczekać ostatniej strony, a potem będziecie żałować, że to już koniec.
Akcja, turnieje, dworskie obyczaje, intrygi, zjawy, dziwne istoty, rodzące się uczucie, którego obie
strony się wypierają, humor, barwny język, plastyczne opisy – to wszystko znajdziecie w I tomie
powieści z cyklu Zbrojni pod tytułem: Zamek La ghortów.
Młodziutka Kyla, uciekając przed niechcianym ślubem, trafia pod opiekę Sir Eryka i jego żony
Lady Lyanny. Poznaje zamek, jego mieszkańców, nawiązuje przyjaźnie, uczy się fechtunku,
odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu. Wiele się wokół niej dzieje. Wszyscy zdają się lubić
i akceptować jasnowłosą podopieczną Laghortów, prócz jednej osoby: ponurego, opryskliwego
Morhta. Ten pochodzący z Varthenu surowy i oschły dowódca najemników z jakiegoś powodu od
samego początku nie znosi dziewczyny i nie zamierza jej pobłażać. Panna drażni go, irytuje
i wzbudza niezrozumiały dla niego samego gniew. Kyla znosi jego zachowanie do czasu...
Książka jest dostępna w wersji elektronicznej oraz papierowej:

Zamek Laghortów

E. M. Thorhall: Handlarze niewolników,

II tom cyklu ZBROJNI

Ta powieść ekscytuje i niepokoi.
Jak potoczyły się dalsze losy dzielnych zwiadowców i ryzy Sir Eryka? Muszą mierzyć się
z kolejnymi wyzwaniami losu czy wiodą spokojny i nudny żywot na zamku? Nuda na pewno nie
czeka czytelnika. Tym razem autorka odważyła się na znacznie więcej niż spokojne opisy przyrody
i okolic zamku, na śledzenie turniejów czy relacje z dworskich intryg. Dzieje się sporo. Na początek
szarą zamkową codzienność ożywia duże i radosne wydarzenie, jakim są zaślubiny jednego ze
zbrojnych. Co nie znaczy, że dalej będzie sielankowo.
Uzbrojona grupa handlarzy ludźmi napada świtem na jedną z wiosek należących do Sir Eryka. Na
ratunek uprowadzonym wyrusza drużyna pod dowództwem Morhta. Czy i tym razem surowy
Vartheńczyk poradzi sobie z każdą przeciwnością i niespodzianką? A może wręcz przeciwnie –
może z jakiegoś powodu stchórzy i ucieknie? A Kyla? Co ta dziewczyna ma wspólnego
z półumarłymi istotami? Jaką więź ją z nimi łączy? Okażą się sojusznikami czy wrogami?
Niespodziewane zwroty akcji, czarny humor, zbrojni, rozpustne dziewki, gildia łotrów, przemoc
i gwałt, miłość i magia, barbarzyńcy i... dhampir. Co tu, na ciemnika, robi dhampir?
Książka dostępna jest w wersji elektronicznej oraz papierowej

Handlarze niewolników

.

10

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

Joanna Łukowska: PAŃSTWO TAMICKIE

Kraina niezwyczajnej codzienności.
Powieść obyczajowa w dwudziestu epizodach, które łączy para bohaterów – młode małżeństwo,
wchodzące w dorosłe życie na przełomie lat 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku. Zaczyna się od
„ślubu z rozsądku”, czyli... dla mieszkania. Takie były czasy, że osobie samotnej przysługiwała
zaledwie kawalerka, a małżeństwu „aż” M3. Sporo humoru w codzienności, czasem zaskakujący
finał, trochę wzruszeń i smutku, trochę grozy, odrobina magii... Jak to w życiu.
Bohaterami są ludzie, duzi i mali, zwierzęta, duchy oraz święci.
Książka, która bawi, wzrusza i pokrzepia. To patchworkowa opowieść, w której kolejne rozdziały
są jak kolorowe kawałki kołdry – każdy inny, ale razem tworzą zgrabną i ciepłą całość.
Powieść dostępna w wersji elektronicznej i papierowej

Państwo Tamickie

.

Monika Gabor: UWAGA NA MARZENIA
Trzy różne kobiety – trzy różne historie.
Podglądamy miłosne i życiowe perypetie trzech przyjaciółek. Każda z nich jest inna, każdej
przytrafia się coś innego, każda inaczej reaguje.
Iza, aktywna zawodowo, ambitna i kompetentna, również prywatne życie bierze we własne ręce,
dokonując wyborów na przekór wszystkim i wszystkiemu. Dąży do celu, którym jest szczęście, nie
słuchając rad i nie bacząc na konsekwencje.
Marta to domatorka spełniająca się w roli żony, matki, gospodyni domowej. Rozwód jest dla niej
szokiem, zarazem początkiem zmian. Jak wpłynie na nią rozpad rodziny? Czy będzie umiała
jeszcze komukolwiek zaufać? Julia wiedzie życie, o którym marzy każda z nas. Kochający mąż,
mądra córka, satysfakcjonująca praca... Gdzie tkwi haczyk? Czy traumatyczne dzieciństwo
wypłynęło na wybór zawodu? Czy można być jednocześnie lojalną przyjaciółką, kompetentnym
psychologiem i uczciwym człowiekiem? A gdy trzeba wybrać...
Powieść dostępna w wersji elektronicznej i papierowej:

Uwaga na marzenia

.

Aneta Rzepka: KIESZENIE PRZESZŁOŚCI
Kornelia i Ola pochodzą z dwóch różnych światów, ale obie zostały w życiu boleśnie zranione
i dlatego doskonale się rozumieją. Trudne, nierzadko traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa
sprawiają, że przyjaciółki nie zawsze podejmują słuszne decyzje. Zachowują się dziwnie
i niejednoznacznie. Nie są ani dobre, ani złe. Próbują być sobą, ale najpierw muszą siebie odnaleźć.
Kornelia uważa, że „samotność jest do bani”. Dlatego tkwi w związku opartym na przemocy –
z chłopakiem, którego nie kocha. Bo nie umie kochać. A raczej boi się miłości, która odsłania
w człowieku najsłabsze punkty i czyni go podatnym na zranienie.
Ola ma dwie twarze: jest szaloną dziewczyną pragnącą dobrze się bawić i poważną panią prezes
zarządzającą rodzinną firmą. Seks bez zobowiązań oraz balansowanie na granicy ryzyka pozwalają
jej utrzymać niezbędną równowagę psychiczną. Tylko tak potrafi odreagować stres.

11

background image

E. M. Thorhall

R W 2 0 1 0 Królowa zimy

Mężczyźni, którzy pojawiają się w życiu tych dwóch młodych kobiet, również niosą w kieszeniach
sporo niełatwych doświadczeń...
Czy Ola i Nela odważą się być sobą, czy sięgną po marzenia, czy odnajdą miłość i czy jej nie
stracą?
Żywe dialogi, barwne postaci, wartka akcja oraz wplątana w fabułę nić tajemnicy sprawiają, że

Kieszenie przeszłości

czyta się z zapartym tchem. Zarezerwujcie sobie czas, bo jak zaczniecie

czytać, nie będziecie mogli przestać.

Joanna Łukowska: OD PIERWSZEGO DOTYKU
Różne oblicza miłości.
Miłość wszystko wybaczy, tłumaczy, przeczeka? Tęsknimy za miłością romantyczną, pełną pasji,
ogarniającą duszę i ciało... Ale może lepsza jest miłość z rozsądku? Czy pożądanie wystarczy?
A czy związek bez namiętności przetrwa? Czy miłość kiedyś się kończy?
Narratorów, próbujących odpowiedzieć sobie na te pytania, dzieli wszystko: wiek, płeć,
doświadczenia, wykształcenie, temperament, oczekiwania. Wspólnym mianownikiem jest miłość.
Od pierwszego dotyku, spojrzenia, słowa, żartu... Miłość przychodzi różnymi drogami, pod
różnymi maskami, dlatego czasem jej nie rozpoznajemy. Bywa zmysłowa, zachłanna, okrutna.
Bywa nagła jak majowa burza, ale najczęściej jest zwyczajna. Co nie znaczy, że nie jest niezwykła.

Od pierwszego dotyku

to zbiór romantycznych historii, pełnych ciepła, emocji, humoru, nadziei,

pasji oraz erotyzmu. Jeżeli jest ci smutno i źle – przeczytaj, a rozchmurzysz się. Jeżeli szukasz
relaksu, wytchnienia, wzruszeń, porady lub... afrodyzjaku – przeczytaj, a nie zawiedziesz się. Jeżeli
przestajesz wierzyć w miłości – przeczytaj koniecznie!

12


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
bal u królowej zimy, bal karnawałowy w przedszkolu
Vinge Joane D Królowa Zimy
Mój Jezus Królem królów jest
Echo Maryi Królowej Pokoju 247 1
krolowaJasnej
Królowie elekcyjni, polska
Kolory użyte przez Bruegla dobrze oddają atmosferę zimy
KRÓLOWA ŚNIEGU
D 2 Polonez trzech królów
Poczet krolow i ksiazat polskich
królowa sniegu
ldb krolowa sniegu 6
Nowenna do sw Jadwigi KrĂłlowej
Asyryjska Lista Krolow, materiały na studia z historii
KRÓLOWIE PRZEKLĘCI 2 Zamordowana królowa
Królowa Gołębi, Slayers fanfiction, Oneshot
Poczet królów Polski, Polska
W krainie Pani Zimy (scenariusz zajęć)

więcej podobnych podstron