Rozdział jedenasty
Załapaliśmy okazję na przejażdżkę prywatnym samolotem Mencheresa,
gdyż on i Kira również zostali zaproszeni. W rzeczywistości Mencheres był
drużbą Vlada. Ian, jakkolwiek, nie przyjeżdżał, ponieważ on i Vlad
ze sobą blisko. Cholera, ani też Bones i Vlad nie byli. Gdyby nie ja, Bones
nigdy nie byłby zaproszony, a gdyby Bones nie wiedział, że Vlad tworzy moją
krótką listę prawdziwych przyjaciół, wolałby raczej kopać piasek na pustyni
niż uczestniczyć w ślubie Vlada.
Podczas lotu samolotem, Bones i ja powiadomiliśmy Mencheresa i Kirę
o tym, co odkryliśmy na temat Madigana. Oprócz bycia jego wampiryczną
wersją dzidka, Mencheres był także współwładcą ich połączonych linii, więc
można mu było zaufać. Jego żona, Kira, mogła być szkolona na Egzekutora,
co było wampirzą wersją gliniarza, ale ona również zamknie swoją buzię na
kłódkę. Następnie spędziłam resztę podróży na usiłowaniu wymyślenia
sposobu na odkrycie wejścia do kompleksu, który nie obejmowałby
jedenastu dni oczekiwania, aż Barbara pokaże się, by zabrać kolejną teczkę.
Nasza obecna niezdolność do poruszania się po kompleksie
frustrowała mnie bez końca, ale w tym wypadku, cierpliwość nie była cnotą.
Była koniecznością. Nie możemy przechytrzyć systemu ochrony, a z poważnie
niedostępnym z powodu własnego ślubu Vladem, musiałam jeszcze wymyślić
sposób na obejście go tak, by nie stało się to samobójczą misją. Część mnie
nienawidziła tego, że odlatywałam tysiące mil, gdy nasi przyjaciele byli w
niebezpieczeństwie, ale reszta z rezygnacją zauważała, że zarówno tutaj jak i
tam, wciąż tkwiliśmy w trybie oczekującym.
Chyba, że…
– Mógłbyś użyć telekinezy, by zamrozić każdego człowieka nad ziemią,
a my przeszukalibyśmy otoczenie, by znaleźć wejście – zasugerowałam
Mencheresowi, mimo, że brzmiało to naiwnie w moich własnych uszach.
Łukowate brwi uniosły się.
– A jeśli ta fabryka nie jest centrum dowodzenia operacji Madigana?
Westchnęłam.
– Wtedy mamy przesrane.
Ktoś wysoko postawiony w rządzie musiał być wsparciem Madigana
przez te wszystkie lata po tym jak Don go zwolnił. Jak inaczej mógłby on
mieć dwie potajemne, podziemne fabryki do swojej dyspozycji, nie
wspominając już o astronomicznych funduszach jakie te eksperymentalne
badania musiały pochłaniać? Zatem cień osoby – lub osób – za Madiganem
mógłby ukryć się od razu, gdyby dowiedział się, że mamy zdolność, by
sparaliżować całą bazę. Nie, musieliśmy zachować naszą najlepszą broń na
finałową walkę, gdy wyciągniemy z ukrycia Madigana i ludzi stojących za
nim, nie marnując przed tym niespodzianki na małe potyczki.
To był jedyny logiczny wybór, ale to nie wróży dobrze dla wyciągnięcia
stamtąd moich przyjaciół żywych. Próbowałam sobie przypomnieć ostatni
Myślałam, że Ian jest „blisko” ze wszystkimi, hahaa :D /GatoEsqueleto
1
W oryginale „pond Sand”, co w slangu oznacza „walić się” (tutaj raczej nie o to chodzi) bądź wykonywać jakąś
żmudną, bezcelową, syzyfową pracę jak na przykład kopać na pustyni. Zamiennikami mogą być „go fly a kite”
czyli „idź puszczać latawiec”, coś jak u nas „Idź na ryby” :D /GatoEsqueleto
raz, gdy rozmawiałam z Tatem. Czy walczyliśmy? Prawdopodobnie. Nasze
stosunki były napięte przez ostatnie kilka lat, ale rzeczy powoli zaczynały
wracać do normy. Nienawidziłam tego, że możliwie nie będę już miała szansy
powiedzieć mu, co jego przyjaźń dla mnie znaczy, pomimo wszystkich jej
wzlotów i upadków.
Mencheres musiał wyczuć moje rozmyślania, gdyż powiedział:
– Wracamy jutro z wami do Stanów. – Przyjął swój najbardziej kojący
głos. – Będę blisko, gdy będziesz mnie potrzebować, Cat.
Posłałam mu wdzięczny uśmiech. Kiedyś nienawidziłam tego
starożytnego egipskiego wampira. Teraz, wiedza, że będzie blisko w czasie
ostatecznej konfrontacji napełniała mnie głęboką ulgą.
– Dziękuję.
Obdarował mnie jednym ze swoich rzadkich uśmiechów.
Proszę bardzo.
Słowa nie zostały wypowiedziane na głos. Zamiast tego, wślizgnęły się
bezpośrednio do moich myśli jak telepatyczna wiadomość. Mencheres z jego
zdumiewającym wiekiem i umiejętnościami był jedynym wampirem jakiego
spotkałam, który mógł komunikować się w ten sposób choć zrobił to ze mną
wcześniej tylko raz.
– Pokazówa – mruknęłam.
Wargi drgnęły mu po raz kolejny, ale nagle zwrócił swoją uwagę do
okna i ukazały się światła, gdy samolot przechylił się ostro.
– Jesteśmy.
Dom Vladislava Basaraba Dracula był dokładnie taki, jakiego można
się spodziewać po niekoronowanym księciu ciemności: masywny dwór, który
jednocześnie był piękny i barbarzyński z misternie rzeźbionymi balkonami i
filarami obok przybranych gargulcami wież i wieżyczek.
bardziej ruchliwy niż kiedykolwiek widziałam. Członkowie jego personelu
czekali na zewnątrz w czteropiętrowej strukturze, śpiesząc do parkowania
samochodów tak szybko jak przybywali goście. To nie była jedyna różnica od
mojej poprzedniej wizyty. Zamiast elektrycznych lamp, za zewnątrz otoczenie
oświetlały pochodnie. Wysokie na kilkanaście stóp stały wokół terenu domu,
podczas gdy mniejsze zdobiły balkony rezydencji. Mogłabym to nazwać
zagrożeniem pożarem, gdyby nie umiejętności Vlada. Nic dookoła niego nie
spłonie dopóki nie będzie tego chciał.
Zostaliśmy uprzejmie stłoczeni w środku wielkiego korytarza, gdzie
kolejni służący zabrali nasze jednonocne
nazwiska. Wewnątrz, świece zastąpiły normalne światła, a personel w
smokingach rozdał kryształowe kieliszki wypełnione czymś szkarłatnym, ale
z bąbelkami.
Ciekawa złapałam jeden z najbliższej tacy i pociągnęłam łyk.
– Musisz tego spróbować – powiedziałam Bonesowi, podając mu szkło.
– To jak gdyby Cristal
4
mieli dziecko zrodzone z miłości.
Czyli generalnie spoko chawira :D /GatoEsqueleto
2
W sensie torby z rzeczami na tę jedną noc, ale chyba załapaliście :D /GatoEsqueleto
3
Cristal to rodzaj szampana produkowanego przez Louis’a Roederera :3 *Drogi jak cholera, 600zł butelka*
/GatoEsqueleto
Bones wziął je, unosząc pochwalnie czoło, gdy przełykał. On mógł nie
być największym fanem Vlada
okej, przez większość dni tych dwóch
wzajemnie się nienawidziło – ale wyraźnie uznawał tchnięty osoczem
szampan Draca.
Widok jego pracującego gardła, gdy brał drugi, dłuższy łyk
przypomniał mi, że nie pożywiałam się w ciągu całego dnia. To jak seksownie
wyglądał Bones w hebanowym smokingu z jego ciemnobrązowymi lokami
okalającymi głowę niczym elegancki kask tylko podsyciło głód rosnący
wewnątrz mnie. Nie mieliśmy czasu na zakupy zanim Mencheres nas
podrzucił, ale szczęśliwie, były faraon miał mnóstwo fantazyjnych ubrań.
Mencheres i Bones byli w podobnym rozmiarze, więc jego pożyczony smoking
leżał na nim tak jak gdyby został na niego uszyty.
– Weź kolejny – powiedziałam Bonesowi, podając mu nowy kieliszek
szampana zawierającego krew po tym jak skończył pierwszy. – Będziesz
potrzebował dobrego nawodnienia na później.
Jego usta wydęły się, gdy przyjął kieliszek. Następnie jego palce
zniewoliły moje, gdy unosił szkło, by się napić. Moje kostki otarły się o jego
gładki podbródek w czasie, gdy przełykał, a gdy to robił jego ciemne oczy
nigdy nie opuściły moich.
Dopiero po tym jak go osuszył uwolnił mnie,
wtedy, gdy już nie chciałam by to robił. W rzeczywistości, zastanawiałam się,
gdzie był nasz pokój gościnny i czy mieliśmy czas, by się wymknąć przed
rozpoczęciem ślubu.
Pochylił się, jego spojrzenie było teraz zabarwione zielenią, gdy ustawił
swój pusty kieliszek na tacy przechodzącego kelnera bez choćby jednego
spojrzenia za siebie.
– Sprawiasz mi ból tym jak piękna jesteś, Kotek.
Uroczysta suknia Kiry bez ramiączek, którą pożyczyłam była nieco za
ciasna, ale wnioskując po spojrzeniu jakim ogarnął mnie Bones, aprobował
to, że moje piersi wyszły trochę za bardzo poza gorset a czarny aksamit był
udrapowany tak jak gdyby został namalowany. Moje włosy były rozpuszczone
odkąd zatrzymywanie się, by je ustylizować nie wchodziło w grę, ale ich
głęboki, szkarłatny kolor pasował do mojej obrączki zaręczynowej. Była to
jedyna biżuteria jaką miałam na sobie, jednak jej świetność sprawiała, że o
wiele więcej niż tylko jedna spośród obwieszonych świecidełkami
zaproszonych kobiet zatrzymywała się i gapiła. Czerwone diamenty były
najrzadsze na świecie, a jedyny drugi taki zbliżony rozmiarem do mojego był
gdzieś tam w muzeum.
Owinęłam swoje ramiona wokół Bonesa, oddychając jego zapachem i
rozkoszując się dotykiem jego twardego ciała, gdy przyciągał mnie bliżej.
– Będziesz odczuwał ból z powodu czegoś innego tak szybko jak tylko
będziemy sami – wyszeptałam.
Jego ramiona zacisnęły się wokół mnie.
– Jeśli zechcesz.
4
Chodzi o jedną z najbardziej pożądanych grup krwi :p W oryginale: 0-negative (tak, to „zero”, nie „o” :D )
/GatoEsqueleto
Oczywiście, że nie jest największym fanem! Przecież ja siedzę tutaj :o ! /GatoEsqueleto
Cholernie pojechany opis. Właściwie to nie mam pojęcia, co oni właśnie zrobili O.o /GatoEsqueleto
Ten niski, chropowaty ton sprawił, że zmysłowe dreszcze zatańczyły
wzdłuż mojego ciała, ale wtedy ktoś za nami oczyścił swoje gardło. Ponieważ
byliśmy w domu pełnym wampirów, to nie był przypadek.
Kira uśmiechnęła się nieśmiało, gdy się odwróciłam.
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale Mencheres poszedł zobaczyć
Vlada, a ja nie znam tutaj nikogo innego.
– Nie bądź głupia, nie przeszkadzasz – powiedziałam, choć moje ciało
protestowało, gdy oderwałam się od Bonesa. Następnie złapałam świeży
kryształowy kieliszek od uprzejmego kelnera.
– Poza tym, musisz spróbować szampana. Można za niego umrzeć.
Ceremonia zaślubin miała miejsce w sali balowej, która, oprócz
terenów wokół posiadłości Vlada, była jedynym miejscem wystarczająco
dużym i dostosowanym do tak wielu gości, skoro zajmowali oni ponad
połowę trzeciego piętra. Szacując, były tutaj dwa tysiące osób, jednak
potrzebowałabym zaledwie dwóch rąk, by zliczyć liczbę ludzi.
Panna młoda, Leila i starszy mężczyzna, który jak sądziłam był jej
ojcem byli pośród tych rzadkich śmiertelnych wyjątków. Westchnęła, gdy
weszła do sali balowej, ale to mogło nie być spowodowane przez tysiące ludzi,
którzy wstali, gdy się pojawiła. Mogły to spowodować ogromne słupy
wykonane z białych róż, które wytyczały jej drogę do ołtarza, bądź starożytne
żyrandole płonące większą ilością świec niż mogłam zliczyć. Choć nie była to
najlepsza z dekoracji Vlada.
Gdy Leila zaczęła swój marsz do ołtarza, żelazny
baldachim, pod którym stał Vlad wybuchnął płomieniami, które płonęły tak
gorąco, że zanim do niego dotarła, wyglądało jak gdyby był otoczony aureolą
złota.
– Wow – szepnęłam.
– Psi pokaz – mruknął Bones w odpowiedzi.
Gdy Vlad wziął dłoń Leili, ceremonia się rozpoczęła. Przemieniła się w
coś niezwykle tradycyjnego. Mencheres podał obrączki, gdy nadszedł czas, a
brunetka, która przypominała Leilę przyjęła jej bukiet. Oprócz Vlada, który
złożył przysięgę zarówno po angielsku jak i rumuńsku oraz ryku jego ludzi,
gdy przysiągł, że będzie kochał, szanował i dbał o Leilę jako swoją żonę, to
był normalny, podręcznikowy ślub.
A dawka normalności była tym, czego najwyraźniej potrzebowałam.
Wiedziałam już, że brakowało mi naszego znacznie cichszego życia w górach,
ale do teraz nie sądziłam jak bardzo. Coś mocno zaciśniętego we mnie
rozluźniło się odrobinę, gdy słuchałam dwóch osób przyrzekających przyjąć
razem wszelkie życiowe wyzwania w imię miłości.
Przez trzydzieści lat mojego życia na tej ziemi, widziałam i zrobiłam
więcej niż wielu innych ludzi przez całe życie, ale nigdy nie posunęłabym się
tak daleko, gdyby nie miłość. To był stały grunt pod moimi stopami, gdy
wszystko inne dookoła mnie uginało się i pomimo zagrożenia oraz
niepewności co dalej, wiedziałam, że będzie nim ponownie.
Kurde mol, ona tak go reklamuje, że teraz to i ja chcę spróbować xD /GatoEsqueleto
Nie no, ja nie mogę! Tak się wkręciłam, że mam hiperwentylację! Aaaaaaa xd Haha :D /GatoEsqueleto
Co, panie Mam-Większą-Trumnę-Niż-Tepesh, zazdrość gryzie w sexy tyłeczek? :3 (Tak, nie o trumnę mi
chodziło :D ) /GatoEsqueleto
Przez ułamek sekundy żałowałam Madigana. On miał tylko ambicję i
bezwzględność podtrzymującą go w górze. Jak wielki będzie jego upadek z
tak wątpliwej i niepewnej żerdzi.
Cicho wsunęłam moją dłoń w Bonesa. Jak raz, uniósł ją do swoich ust,
muskając szeptem delikatny pocałunek na moich kostkach. Inny, ukryty
wewnątrz mnie, węzeł przesunął się niczym chmury frustracji, które wisiały
nade mną od tygodni, przebite przez promienną nadzieję. Ostatnio
przeszliśmy razem tak wiele. Z pewnością nie dotarliśmy tak daleko, by teraz
przegrać.
Napędzona swoimi myślami, wiwatowałam, gdy Vlad i Leila zostali
oficjalnie mężem i żoną – zgodnie z ludzkim prawem, w każdym razie – i
ślubowałam wykorzystać w pełni tę krótkotrwałą przerwę od naszych
kłopotów. Wkrótce uświadomiłam sobie, że gdyby ceremonia była w bardziej
tradycyjnym charakterze, jej odbiór miałby odcienie przesadzonego stylu
Vlada. Rozlał się on jednak na całe trzecie piętro jego posiadłości, a
posiadanie wystarczającej ilości jedzenia i picia do sprawienia, że nawet
wampiry się pochorują nie wliczało tortu weselnego, który był wyższy ode
mnie na obcasach. Nie dostałam nawet szansy, by powiedzieć Vladowi
„cześć”, aż przez prawie trzy godziny do momentu, aż zamknęliśmy pochód
kolejki powitalnej.
Długie, ciemne włosy Vlada były ściągnięte do tyłu wystarczająco, by
pokazać jego wąskie pasmo włosów pomiędzy zakolami. Poważny styl
podkreślały również jego wysokie kości policzkowe, silne brwi i niespotykane
miedzianozielone oczy. Nie był klasycznie przystojny jak Bones, ale był
uderzający w sposób, którego nie można zignorować. Jego okrycie z futra o
szkarłatnych krawędziach i bogato wyszywany garnitur pod spodem, tylko
dodawały do jego dominującej prezencji, nie wspominając, że mógłby zatłuc
kogoś na śmierć masywnym, złotym wisiorem wiszącym wokół jego szyi.
– Nadasz nowe znaczenie terminowi „średniowiecznej sławy” w tym
stroju – dokuczyłam mu, pochylając się, by pocałować go w policzek. –
Bardzo się cieszę z twojego powodu – mruknęłam następnie naprzeciw jego
kilkudniowego zarostu.
Objął mnie, krótko ale serdecznie.
– Cieszę się, że przyszłaś, Cat.
Jego wargi wydęły się ku dołowi, gdy spojrzał ponad moim ramieniem,
ale wszystkim co powiedział było: „Bones” wymijającym tonem.
– Tepesh – Bones powitał go równie niejasnym głosem.
Wywróciłam oczami. Przynajmniej nie wygrażali sobie zabiciem siebie
nawzajem. To był postęp w ich relacji.
Wtedy zwróciłam swoją uwagę na Leilę, owijając ją w uścisku nim
dawka elektryczności przypomniała mi, że wydzielała napięcie z powodu
wypadku z linią wysokiego napięcia, gdy była nastolatką.
– Gratuluję – powiedziałam do pięknej, kruczoczarnej panny młodej.
Podziękowała nam, patrząc trochę przytłoczonym spojrzeniem, nie
żebym mogła ją winić. Ten pierwszy raz, gdy byłam w pokoju wypełnionym
tysiącami nadnaturalnych istot, również mnie zaszokował, a ja byłam wtedy
Co za ciepłe powitanie xD /GatoEsqueleto
tylko w połowie człowiekiem. Leila była w pełni śmiertelna, nowa pani
Dracula, czy nie. Gdybym miała przy sobie coś mocniejszego, dałabym jej to
od ręki.
Bones pocałował jej dłoń w rękawiczce, gdy przekazywał swoje własne
gratulacje. Nim opuściliśmy ich, spojrzałam z ukosa a Leilę i złośliwie
powiedziałam:
– Nikt nie sądził, że to czego właśnie dokonałaś mogło się udać, no
wiesz. Właśnie zdobyłaś przydomek Pogromcy Smoków.
Vlad spiorunował mnie spojrzeniem, ale Bones się zaśmiał. Gdy
odeszliśmy, pochylił się, aż jego usta nie musnęły mojego ucha.
– Chciałbym, aby Denise tutaj była – szepnął Bones. – Mogłaby
pokazać Tepeshowi smoka, który zawstydziłby herb tego domu.
Ona z pewnością mogłaby to zrobić, gdyby to nie wyjawiło, że jest
jedyną zmiennokształtną na świecie. Demon oznakował Denise swoją
esencją, a po jego śmierci stało się to permanentne. Teraz moja najlepsza
przyjaciółka miała wszystkie moce, które miał demon, wliczając w to
niemalże całkowitą nieśmiertelność i jej zdolność do przemieniania się we
wszystko, co wybierze. Przybrała się w smoka, by odstraszyć Heinricha
Kramera, gdy duch zamierzał zabić Bonesa. Choć widziałam go na własne
oczy, część mnie wciąż nie wierzyła, że Denise przemieniła się w wysokiego
na dwa piętra mistycznego potwora tak łatwo, jak gdyby zmieniała ubranie…
Przestałam iść tak nagle, że tylko wampirzy refleks powstrzymał parę
za nami przed zabębnieniem w nasze plecy.
– Co się stało, Kotek? – zapytał Bones, odciągając mnie od tłumu ludzi.
Podniecenie sprawiło, że mój głos zawibrował choć byłam na tyle
ostrożna, by mówić szeptem.
– Wiem jak możemy infiltrować tą podziemną fabrykę w Point Pleasant.
Oni wpuszczą nas do środka.