background image

Wywiad z Raymondem E. Fowlerem

Raymond E. Fowler jest jednym z najwybitniejszych badaczy zjawiska 

NOLi,  znanym  głównie   z  badania  przypadku   Betty  Ann  (Andreasson) 
Luca,   które   opisał   w   trzech   kolejnych   książkach   uważanych   za   punkt 
zwrotny w rozważaniach na temat wzięć przez załogantów NOLi (The 
Andreasson Affair
, 1979; The Andreasson Affair - Phase Two, 1982; The 
Watchers
;  The   Secret   Design   Behind   the   UFO   Abduction,   1990).   Po 
zakończeniu   służby   w   siłach   powietrznych   USA   na   początku   lat 
pięćdziesiątych wstąpił do NICAP (National Investigation Committee on 
Aerial Phenomena
 - Krajowy Komitet ds. Badania Zjawisk Powietrznych) 
i zbadał klasyczną już dziś obserwację NOLi, której John Fuller poświęcił 
książkę Incident at Exeter („Zdarzenie w Exeter”). W 1971 roku Fowler 
został   przewodniczącym   stanowego   oddziału   MUFONu   (Mutual   UFO 
Network
 - Wspólna Sieć ds. Badania NOLi) obejmującego Massa-chusetts 
oraz   członkiem   CUFOS-u   (Center   for   UFO   Studies  -  Centrum   Badań 
NOLi). Ostatnio zaczął doświadczać podobnych przeżyć do wzięć Betty 
(Andreasson) Luca, które opisał częściowo w swojej ostatniej książce The 

Wafchers („Obserwatorzy”).

W   wywiadzie   udzielonemu   naszemu   pismu   (amerykańskiemu   dwumiesięcznikowi  UFO,   z 

którego   zaczerpnęliśmy   niniejszy   wywiad,   nr   4,   vol.   6,   1991)   Fowler   opowiada   o   swoich 
przeżyciach, których doświadczył od czasu ukazania się  The Watchers, oraz implikacjach, jakie 
wynikają zarówno z jego badań, jak i innych badaczy.

UFO: Dlaczego ostatnią książkę poświęconą przypadkowi Betty Andreasson Luca zatytułował 
pan The Watchers? Czyżby za jej wzięciami kryło się coś więcej?
Fowler:  Ostatnią  książkę   opisującą   dalsze   przeżycia  Betty  Andreasson  Luca   nazwałem  The 
Watchers
 z trzech powodów. Po pierwsze, jeśli się potraktuje dosłownie jej przeżycie, wówczas 
stanie się jasne, że rzekome „posłanie” zostało ostatecznie przekazane. Po drugie, jest to ostatnia 
książka  na temat  jej przypadku, jeśli  chodzi o moją osobę, jako że poważnie wątpię, abym 
zdobył   się   na   pisanie   następnej.   Choć   muszę   szczerze   przyznać,   że   podobnie   myślałem   po 
napisaniu drugiej części (The Andreasson Affair - Phase Two). Tak więc, kto wie?

Na pewno nie będzie to wynikało z braku materiału, jako że Betty i Bob Luca, podobnie jak 

wielu   innych   wziętych,   nadal   doświadczają   różnych   zjawisk   paranormalnych   i   jak   sądzę, 
przeżyją jeszcze niejedno wzięcie. Badając wzięcia przekonałem się, że w przypadku wielu osób 
te przeżycia są nie kończącą się historią.

Po trzecie, publiczne ujawnienie moich własnych przeżyć wpłynęło destrukcyjnie na moją 

rodzinę oraz życie religijne. „Sen” o wzięciu połączony z pojawieniem  się po nocy, w tym 
samym okresie czasu, blizn na mojej nodze oraz Betty ramieniu wyglądających jak po biopsji 
uświadomił mi z ogromną siłą rzeczywistość tego wszystkiego, co wydarzyło się w moim życiu 
od  czasu  dzieciństwa.   To wszystko tak   przestraszyło  moją  żonę,  że  musiała  zwrócić  się  do 
specjalisty z prośbę o pomoc i poradę. Moja decyzja ujawnienia tych przeżyć opinii publicznej 
zaniepokoiła nawet moich synów i córki. Odniosłem wrażenie, że potraktowano to jako swego 
rodzaju ekscentryczny kaprys z mojej strony. To sprawiło, że w chwili obecnej mam wielką 
ochotę usunięcia się w cień i zajęcie się tym bardziej prywatnie.

Nie znaczy to oczywiście, że skończyłem definitywnie z prezentacją materiałów dotyczących 

przypadku   Betty   Adreasson,   jako   że   wiele   rzeczy   zostało   nie   powiedzianych   z   uwagi   na 
ograniczenia, jakie wynikają ze sposobu dokumentowania badań w książce przeznaczonej dla 
szerokiej   opinii  publicznej.   Zanim  przejdę   w  częściowy  stan  spoczynku  w  dziedzinie  badań 
zjawiska NOLi, chciałbym zrealizować kilka przedsięwzięć, które zaplanowałem. Po pierwsze, 

background image

chciałbym  przygotować   trzy  pokazy   na  kasecie  video   prezentujące   namalowane  przez   Betty 
obrazy przedstawiające jej przeżycia. Będą one obejmowały I, II i III (The Watchers) fazę badań. 
Mój komentarz wzbogacony będzie fragmentami nagrań seansów hipnotycznych.

Po   drugie,   chciałbym   wydać   transkrypcje   seansów   hipnotycznych   z   przeznaczeniem   dla 

zainteresowanych badaczy, które zawierają wiele informacji, które nie znalazły się w książkach 
(mogę również nagrać większość odpowiedniego materiału na kasety i udostępnić go badaczom).

Zagadkowa blizna, którą Fowler odkrył pewnego ranka na swojej nodze.

Po   trzecie,   jeśli   obecne   starania   dotyczące   sprzedaży   praw   do   wznowienia   książek 

Andreasson Affair i The Andreasson Affair - Phase Two nie powiodą się, mam zamiar sprawić, 
aby książki te stały się dostępne dla zainteresowanych z wykorzystaniem techniki desk-top.

Są to ambitne zamierzenia w świetle wielu innych moich zainteresowań. W ten sposób będę 

mógł jednak dopełnić swoje wieloletnie badania przypadków wzięć, zanim oddam się bardziej 
prywatnemu życiu.

UFO:  Czy   od   czasu   ukazania   się  The   Watchers  miał   pan   jakieś   inne   przeżycia,   o   których 
chciałby pan opowiedzieć? Mógłby pan je opisać w skrócie, czy raczej wolałby pan raczej nie 
mówić o nich?
Fowler: Po opublikowaniu The Watchers, badacz zjawiska UFO i zarazem mój przyjaciel, David 
Webb,   powiedział   mi,   abym   zapisywał   wszystkie   zdarzenia,   które   mogą   mieć   związek   ze 
zjawiskiem   NOLi.   Zacząłem   notować   je   od   1990   roku.   W   rejestrze   tym   umieszczam   także 
informacje pochodzące od członków rodziny, którzy czytali tę książkę. Kilku z nich powiedziało 
mi, że Oni też doświadczyli zjawisk paranormalnych. Jeden z nich miał nawet przed laty sen 
przypominający wzięcie.

W tym samym okresie czasu, kiedy osoba ta miała ten sen, na jej nodze pojawiła się blizna - 

dokładnie w tym samym miejscu, gdzie moja. W świetle tej relacji pojawienie się blizny na 
mojej nodze, która przedstawiona jest na zdjęciu w książce, dotąd niezrozumiałe, stało się jasne. 
Blizna tej osoby pojawiła się również nagle, jak moja. Kiedy to się stało, nie mogła zrozumieć, 
jak to znamię mogło pojawić się na ciele bez upływu krwi. Obecnie osoba ta zastanawia się czy 
nie ma to związku z owym snem.

Zanotowałem   wiele   zdarzeń.   Niektóre   miały   miejsce   w   przeszłości   i   trafiły   do   mojej 

świadomości   w   formie   przebłysków   pamięci.   Do   innych   doszło   po   wydaniu  The   Watchers
Wiele z nich, a może i wszystkie, mogę być równie dobrze produktami ubocznymi paranoi, która 
czasami nawiedza typowego wziętego.
UFO: W pewnym momencie, kiedy był pan w stanie hipnozy, zaczął Pan płakać i szlochać, nie 
będąc w stanie prawie mówić. Wiemy, że jest to typowy objaw u wziętych, ale jak pan sam to 
traktuje?   Opisywał   pan   coś,   co   uważał   pan   za   piękne,   ale   jednocześnie   był   pan   bardzo 
zaniepokojony. Czy to było coś w rodzaju religijnego katharsis?
Fowler:  Rzadko płaczę i tych kilka razy, kiedy to się zdarzyło, dotyczyło sytuacji z mojego 
życia prywatnego. Jestem znany z bezemocyjnego, logicznego podchodzenia do wielu spraw. 
Tym, co spowodowało, że płakałem podczas hipnozy (w czasie przeżywania tego, co określam 
jako doznanie „Wielkiej Sali”), było wypełniające mnie uczucie miłości, które emanowało ze 

background image

świetlistej  istoty. Było  ono tak silne  i wszechogarniające,  że  dosłownie  nie  byłem  w stanie 
wydusić z siebie słowa. Powiedziano mi, że coś cudownego wydarzy się w przyszłości i że w 
pewien sposób stanie się to za moje sprawą. Pamiętam, że kiedy obudziłem się następnego ranka, 
wciąż wypełniało mnie to cudowne uczucie, które starałem się utrwalić w pamięci.

Kilka razy w życiu zdarzyło mi się doznać tego krótkotrwałego, ulotnego uczucia. Raz było to 

w czasie, kiedy będąc nastolatkiem leżałem w łóżku i doświadczyłem nawrócenia się na wiarę 
chrześcijańską.   Drugim   razem   doznałem   go   również   w   czasie,   kiedy   byłem   nastolatkiem. 
Zdarzyło   się   to   w   chwili,   kiedy   zamierzałem   zrobić   coś,   co   było   moralnie   złe.   W   owym 
momencie ktoś przejął kontrolę nade mną i bardzo łagodnie przemówił do mnie i młodej damy, 
która była ze mną. Absolutnie nie byłem w stanie kontrolować tego, co wypowiadały moje usta. 
Ogólnie mówiąc, powiedziano nam, dlaczego to, co zamierzamy zrobić, jest złe. To zdarzenie 
wystra-szyło bardzo tę młodą kobietę i sprawiło, że czułem się zawstydzony.

Następnym razem doznałem go, kiedy modliłem się wraz z żoną zaraz po naszym ślubie. 

Ostatnim razem przytrafiło mi się podobne 8 listopada 1990 roku.
UFO: Zarówno Pan, jak i Betty Andreasson Luca jesteście chrześcijanami, dla których ten typ 
przeżyć   ma   podtekst   religijny.   Czy   proroctwa   mówiące   o   Apokalipsie   rodzą   w   panu 
jakiekolwiek skojarzenia z Obserwatorami? Czy uważa pan, że świat, jaki znamy dzisiaj, jest 
skazany   z   powodu   zagrożeń,   przed   którymi   ostrzegają   nas   Obserwatorzy,   takich   jak   wojna 
jądrowa czy klęska ekologiczna?
Fowler: Betty rzeczywiście wierzy, że przeżycia, których doświadczyła, mają anielski charakter 
i są w zgodzie z jej chrześcijańskim światopoglądem, który obejmuje między innymi proroctwo 
dotyczące Apokalipsy oraz ponowne nadejście Chrystusa.

Chciałbym wierzyć, że taki związek istnieje i że pojawianie się NOLi zarówno w przeszłości, 

jak   i   obecnie,   ma   bezpośredni   związek   z   tradycją   judeo-chrześcijańską.   Oczywiście   można 
powiedzieć,   że   gdyby   to,   co   widuje   się   dzisiaj,   zaobserwowano   w   czasach   biblijnych, 
zinterpretowano   by   to   w   kontekście   religijnym.   l   odwrotnie,   gdyby   niektóre   z   wydarzeń 
biblijnych byłyby relacjonowane dzisiaj, byłyby z pewnością sklasyfikowane w ramach zjawiska 
NOLi.

Jeżeli taki związek nie istnieje, to muszę przyznać, że w ramach obecnej teologii chrześci-

jańskiej,   trudno   byłoby   znaleźć   miejsce   dla   NOLi.   Problem   NOLi   i   wynikające   z   niego 
implikacje stanowi znacznie większe wyzwanie niż rewolucja kopernikańska.

Kościół,   wprawdzie   z  bólami,  ale  przetrwał  tę   rewolucję.  Czeka   go  jednak   jeszcze   wiele 

dalszych na drodze ekspansji jego geocentrycznej teologii, których z całą pewnością dozna w 
zetknięciu z rodziną innych istot. Jeżeli doktryna chrześcijańska oparta jest na prawdzie, to z 
pewnością przetrwa i to największe z wyzwań.
UFO: Czy chciałby pan przekazać coś od siebie? Może jakiś końcowy komentarz?
Fowler: Dziękuję za tę możliwość swobodnego wypowiedzenia się. To, co muszę powiedzieć, 
jest skierowane przede wszystkim do osób mocno zaangażowanych w badanie zjawiska NOLi. 
Po pierwsze, chcę podkreślić, że jestem badaczem, który po prostu bada i stara się najlepiej, jak 
potrafi,   obiektywnie   dokumentować   raporty   na   jego   temat.   Chcę   także   zaznaczyć,   że 
sporządzanie przeze mnie szczegółowych raportów bądź pisanie książki niekoniecznie oznacza, 
że podzielam interpretacje świadków odnośnie ich przeżyć. Podkreślam to szczególnie, jako że 
niektórzy błędnie uważają, że je podzielam.

Chciałbym  ponadto  zwrócić   uwagę  na  coś, co  moim   zdaniem   może  być  główną pułapką 

czyhającą na wszystkich zajmujących się ufologią. Stwierdziłem mianowicie, że badacze mają 
tendencję   do   interpretowania   zjawiska   NOLi   w   kontekście   własnych   przekonań.   Nie   ma 
najmniejszej   wątpliwości,   że   zjawisko   NOLi,   z   jego   wszystkimi   intrygującymi   aspektami, 
istnieje, tak jak istnieje zjawisko grawitacji.

Pomiędzy tymi dwoma zjawiskami istnieje ponadto pewna analogia. W czasach Arystotelesa 

wierzono,   że   kamień   spada   na   ziemię,   ponieważ   jest   przyciągany   przez   swoje   naturalne 
środowisko.   Spadając   leciał   coraz   szybciej,   ponieważ   chciał   jak   najszybciej   tam   wrócić.   W 
czasach Keplera uważano, że kamienie spadają na ziemię, ponieważ są pchane ku niej przez 
niewidzialne duchy. Później Newton wyjaśniał, że kamienie spadają, ponieważ są przyciągane 

background image

przez niewidzialną siłę znajdującą się wewnątrz ziemi. Potem Einstein nauczał, że kamienie 
spadają   zgodnie   z   krzywizną   przestrzeni.   Kto   wie,   w   jaki   sposób   przyszłe   pokolenia   będą 
opisywały zjawisko grawitacji? Jedyne, czego możemy być pewni, to to, że kamienie spadają. 
Grawitacja   istnieje.   NOLe   istnieją,   i   z   czasem,   podobnie   jak   grawitacja,   mogą   być   inaczej 
interpretowane.

Niestety, odnosi się to również do sytuacji, z którą mamy do czynienia również dzisiaj. My 

badacze zachowujemy się często jak przysłowiowi ślepcy, którzy opisują całego wielbłąda za 
pomocą poszczególnych jego części, których dotykają. Musimy być ostrożni, aby nie przeoczyć 
tych   elementów   zjawiska   NOLi,   które   z   tych   czy   innych   powodów   są   nam   niewygodne. 
Niektórzy   mają   tendencję   do   badania   obserwacji   NOLi   i   dopasowywania   ich   do   swojego 
światopoglądu. Szczegóły przekazywane przez świadków, które nie pasują do poglądów danego 
badacza, są często przeoczane lub rozmyślnie usuwane z ich relacji.

Jacques Vallee w swojej ostatniej książce  Confronfations  („Konfrontacje”) sprawia ufologii 

olbrzymią przysługę dokumentując ciemną stronę doniesień na temat NOLi, to jest te, które 
mówią o szkodach fizycznych wyrządzanych świadkom. Z kolei Linda Moulton Howe wykazała 
przypuszczalny związek między NOLami i okaleczeniami bydła.

Oba te fakty były w dużym stopniu ignorowane i odrzucane przez wielu badaczy. Zasługują 

jednak na to, aby włączyć je i badać w ramach całego zjawiska NOLi.

W świetle tych pułapek można zadać sobie pytanie, czy nasze obecne opisy zjawiska NOLi, 

podobnie jak opisy grawitacji naszych przodków, nie są odzwierciedleniem naszych błędnych 
poglądów wynikających z naszych obecnych technologicznych i kulturowych ograniczeń. Czy 
kiedykolwiek dowiemy się, jak jest naprawdę? Myślę, że tak, lecz nie nastąpi to w naszych 
czasach.

Jest prawdopodobne, że współczesny wygląd NOLi wraz z ich różnymi cechami jest częścią 

ich procesu stymulacyjnego. Dlaczego tak sądzę? Wynika to z mojego własnego spojrzenia na 
siebie i moje zaangażowanie w badanie zjawiska NOLi jako na cząstkę tego procesu. Oficjalnie 
rozpocząłem badania NOLi w 1963 roku, a ostatnio okazało się, że zjawisko NOLi bada mnie od 
roku   1938!   Stwierdzenie   tego   paradoksalnego   faktu   było   niezbyt   przyjemnym   uczuciem. 
Odnoszę wrażenie, że moje nie zaspokojone zainteresowanie NOLami i drobiazgowe badania, 
które jak sądziłem, prowadziłem z wewnętrznej potrzeby, są w rzeczywistości częścią procesu 
indoktrynacyjnego   prowadzonego   przez   to   zjawisko   w   stosunku   do   mnie!   Jest   wielce 
prawdopodobne,   że   to   samo   może   dotyczyć   także   innych   badaczy,   którzy   są   elementami 
złożonej łamigłówki składanej w całość przez siły kryjące się za NOLami.

Niewykluczone, że nieświadomie pomagamy w realizacji jakiegoś obcego planu mającego 

związek z naszą przyszłością. Miejmy nadzieję, że będzie to, mówiąc ich słowami, „coś dobrego 
dla ludzkości”.

*   *   *

„Dziennik snów” Raymonda Fowlera

Poniższy tekst jest fragmentem dziennika Raymonda Fowlera, w którym opisuje on przeżycia 

dotyczące jego własnych wzięć. Jak sam pisze: „Być może są to tylko nocne koszmary, a być może 
wspomnienia rzeczywistych zdarzeń przetworzonych przez moje podświadomość w postać snów” - 
dodając jednocześnie, że to drugie wyjaśnienie znajduje oparcie w dowodach fizycznych.

8 listopada 1990 roku (wczesny ranek):

Pamiętam fragmenty dziwnego snu, w którym znajduję się w czymś w rodzaju laboratorium. 

Człowiek, który je prowadził, był przyjacielem, ale nie mogę sobie przypomnieć, kto to. Nie był 
to nikt, kogo znam w normalnym życiu. Żartując powiedział do mnie, że jeśli chcę, podpisze 

background image

dokument stwierdzający, że zostałem wzięty przez obce istoty, zaznaczając przy tym, że gotów 
jest zrobić to tylko dlatego, że jestem jego przyjacielem. Śmiał się podpisując i podając mi go, 
jak gdyby chciał w ten sposób dać mi do zrozumienia, że tak naprawdę nie wierzy, że zostałem 
wzięty.   Poczułem   złość   i   zapytałem   go,   czy   chciałby   zobaczyć   obcą   istotę.   Odparł,   że   tak. 
Zacząłem patrzyć mu prosto w oczy.

W tym samym momencie nagle poczułem ogarniające mnie typowe mrowienie, które czułem 

w czasie poprzednich „wizyt w sypialni”*. W tym momencie sen skończył się. Czułem ciśnienie 
otaczające całe ciało oraz że unoszę się do góry, a następnie przesuwam poziomo. Nie mogłem 
otworzyć oczu. Czułem ożywiające  uczucie mrowienia - uczucie ulgi, nieważkości. Czułem, 
jakbym unosił się swobodnie w pozycji horyzontalnej. To uczucie było podobne do tego, jakiego 
doznałem w czasie, gdy byłem w Dodge Court Big Hali (zdarzenie opisane w  The Watchers), 
kiedy   unosiłem   się   wewnątrz   snopu   światła   razem   z  tamtą   istotą,   z  wyjątkiem   tego,   że   nie 
mogłem widzieć, lecz mimo to nie bałem się, że spadnę z wysokości.

Nie   wiem   jak   wysoko   byłem.   Unosiłem   się   leżąc   poziomo,   l   wówczas   powiedziałem   do 

siebie: „Podążam za nimi, chcę się udać z nimi, ale jednocześnie chcę wracać”. Zatrzymałem się 
i zwisłem nieruchomo. Ciągle nie mogłem otworzyć oczu, niemniej przez zamknięte powieki 
byłem w stanie dojrzeć niewielką skoncentrowaną jasną plamkę światła.

Było to jak mata zamazana, bezkształtna plama wyglądająca tak, jak wyglądałaby oddalona 

żarówka, oglądana przez zamknięte powieki w ciemnym pokoju. Wtedy poczułem, że ktoś mnie 
dotyka i trzyma. Poczułem przenikające moje ciało uczucie miłości i zapytałem: „Czy to ty, 
mamo?” (Uwaga: niewykluczone, że myślałem, iż zmarłem i bytem dotykany przez moją nie 
żyjącą już matkę). Ponownie zacząłem przesuwać się poziomo. Następnie zatrzymałem się i 
poczułem, że opadam. Ponownie zatrzymałem się i w tym samym momencie zacząłem odczuwać 
ciężar   ciała   i   odbierać   inne   wrażenia.   Zacząłem   czuć   obecność   rąk   i   nóg,   lecz   były   one 
sparaliżowane, poza tym całe ciało wypełniało uczucie mrowienia.

Wiedziałem, że leżę teraz w łóżku i staram się oprzytomnieć. Nie wierzyłem, że to był sen, 

ponieważ   zdawałem   sobie   sprawę,   że   leżę   w   łóżku.   Wiedziałem,   że   nie   mogę   się   ruszyć. 
Wiedziałem, że staram się uwolnić z tego dziwnego stanu półświadomości. Powoli, lecz z całą 
wyrazistością dotarło do mnie, że to część mojego umysłu mówiła mi, że nie mogę się ruszyć. 
Czułem, że jeżeli wytężę swój umysł, to będę mógł otworzyć oczy i poruszać rękoma i nogami.

Wytężyłem umysł, aby to uczynić, i w końcu zdołałem otworzyć oczy.
Zdałem sobie wówczas sprawę, że leżę na plecach w bardzo dziwnej pozycji. Miałem silnie 

skrzyżowane na klatce piersiowej nogi (nigdy nie śpię w tej pozycji). Teraz, kiedy mogłem 
poruszać kończynami, wytężyłem umysł, aby przesunąć je, i w końcu, powoli, udało mi się. 
Kiedy je unosiłem, czułem, jakby nic nie ważyły, jakby same się wznosiły. Ledwie czułem, że są 
częścią mojego ciała.

Nagle   zacząłem   zastanawiać   się,   czy   doświadczyłem   wzięcia,   czy   też   jestem   w   stanie 

przedśmiertnym. Wtedy z jakiegoś powodu z powrotem zgiąłem ręce i nogi i zamknąłem oczy. 
Nadal   czułem   mrowienie.   Powiedziałem   w   myślach:   „Chcę   iść   z   tobą   ponownie.   Chcę   cię 
widzieć. Chcę wrócić”. Czułem, jak część mnie stara się ponownie unieść pionowo. Czułem się 
całkowicie rozluźniony. To było uczucie bliskie uczuciu swobody, lecz nie mogłem iść. Znowu 
powoli otworzyłem oczy i spróbowałem poruszyć rękoma i nogami. Leżałem tam przez chwilę, 
nie będąc w stanie bądź nie mając ochoty ruszać się. Byłem zadowolony i starałem się zachować 
to uczucie mrowienia.

Po chwili powoli, lecz zdecydowanie uniosłem ręce znad tułowia. Było to tak, jak gdyby czas 

zwolnił, a ja poruszam się w zwolnionym tempie. To samo uczyniłem z nogami, kiedy uczucie 
mrowienia   powoli   ustąpiło.   Powiedziałem   sobie,   że   muszę   zapamiętać   to   niezwykłe 
doświadczenie. Sięgnąłem po pudełko Kleenexu leżące u mojego wezgłowia i położyłem je na 
szafce, aby przypominało mi to przeżycie.

Zanotowałem, że zegarek wskazywał 2.23. Powoli wstałem  z łóżka i poszedłem na wpół 

drzemiąc   wziąć   prysznic.   Po   drodze   zatrzymałem   się   i   popatrzyłem   na   niebo   poprzez   okno 
pracowni, i ponownie zadałem sobie pytanie, czy przeżyłem wzięcie. Spojrzałem na zegar w 
pracowni: wskazywał 2.26. Wziąłem prysznic i wróciłem do łóżka. Zegar w sypialni wskazywał 
2.28. Zastanawiałem się, czy powinienem spróbować ponownie wejść w ten stan świadomości.

background image

Położyłem się na plecach i skrzyżowałem tak samo, jak przedtem ręce i nogi i zacząłem 

myśleć o śmierci i o tym, że mogę już nie wyjść z tego stanu, jeśli mi się uda. Coś powiedziało 
mi, abym położył się w mojej normalnej pozycji i zasnął. Zrobiłem tak. Kiedy obudziłem się 
rano,   pamiętałem   dokładnie   wszystko   to,   co   opisałem   powyżej.   Wziąłem   blok   papieru   i 
zanotowałem wszystko, co pamiętałem na wypadek, gdyby okazało się to ważne w przyszłości.

29 marca 1991 roku (wczesny ranek):

Ostatniej nocy, we wczesnych godzinach rannych (nie pamiętam dokładnie, o której to było), 

miałem bardzo realistyczny sen. Nagle ujrzałem siebie leżącego  w jasnym pomieszczeniu w 
obecności trzech istot. Jedna z nich wyglądała jak człowiek. Pochylała się nade mną. Pozostali 
dwaj byli typowymi szarakami, chociaż jeden z nich był niższy od drugiego. Nie pamiętam, w co 
była   ubrana   istota   o   ludzkim   wyglądzie   ani   jak   wyglądała,   a   także   co   robiła   lub   mówiła, 
pamiętam jednak, że ci dwaj szaracy mieli na sobie przylegające do ciała białe kombinezony. 
Ten niższy uspokajał mnie, mówiąc mi, że nic mi nie będzie. Sprawiał wrażenie sympatycznego. 
Wyższy patrzył jedynie na mnie. Miałem uczucie, że znam wszystkich trzech, i że nie lubię tego 
wyższego.

To, co mnie obudziło (w śnie), to było uczucie, że coś jest wprowadzane do prawej dziurki 

mojego nosa. Pamiętam, że widziałem jednego z nich, jak trzymał przyrząd w kształcie długiej 
igły zakończonej małym, zakrzywionym w prawo haczykiem. Potem mogłem już tylko czuć i nie 
widzieć. Nie mogłem się poruszać i leżałem.

Coś zostało wprowadzone do mojego nosa i spowodowało jego rozwarcie. Z początku czułem 

ból, a potem odrętwienie, mimo że wciąż był rozszerzany. Wtedy poczułem krew, która zaczęta 
płynąć z prawej dziurki. Czułem się całkowicie bezradny i pomyślałem, że to ponad moje siły. 
Nastawiłem się na najgorsze. W chwilę potem to coś zostało usunięte z nosa. Stwierdziłem, że 
mogę teraz poruszać prawą ręką, ponieważ natychmiast dotknąłem nią nosa, aby go obmacać, i 
poczułem wypływającą zeń w dalszym ciągu krew.

Następną   rzeczą,   którą   pamiętam,   było   otwarcie   oczu   i   stwierdzenie   obecności   niższego 

szaraka, który ponownie uspokajał mnie. Czułem, że był opiekuńczy i przyjaźnie nastawiony. 
Leżałem nie mogąc się poruszyć, lecz mimo to nie czułem strachu ani nie chciałem stamtąd 
uciec. Zapytał mnie, czy chcę coś zobaczyć. Wydaje mi się, że to była książka lub jakiś szkic 
przedstawiający zabieg, który został na mnie przeprowadzony. Sięgnąłem po to i ledwie na to 
spojrzałem,   kiedy   z   prawej   strony   wszedł   wyższy   szarak   i   zobaczył   mnie   z   tym.   Zapytał 
gniewnie, kto mi to dał, kierując złość na niższego szaraka. Słyszałem i rozpoznałem jego głos w 
swojej głowie. Jego głos różnił się od głosu niższego szaraka. Był ostry, nieprzyjemny i bardzo 
chłodny.

Ujrzałem  coś, co wyglądało jak papierowy lub plastikowy kubek wody stojący na meblu 

podobnym   do   stołu   usytuowanym   obok   miejsca,   w   którym   leżałem   w   pozycji   półleżącej. 
Zacząłem wstawać. Zapytałem, czy mogę wypić łyk wody, gdyż czułem ogromne pragnienie. 
Wyższy szarak spojrzał na mnie i powiedział bardzo stanowczo: „Nie”.

Następną   rzeczą,   którą   pamiętam,   było   to,   że   obudziłem   się   z   czegoś,   co   było   bardzo 

realistycznym koszmarem. Czułem, że muszę go pamiętać, w związku z czym sięgnąłem ręką po 
pudełko Kleenexu i położyłem je na szafce, aby rano przypomniało mi o nim.

Wstałem rano ciągle pamiętając ten sen. Kiedy ubrałem się, sięgnąłem ręką pod poduszkę, aby 

włożyć pod nią piżamę i wówczas z przerażeniem odkryłem na niej kilka kropel krwi. Wziąłem 
papier   i   zanotowałem   wszystko,   co   pamiętałem   z   tego   snu.   Obejrzałem   swój   nos,   ale   nie 
stwierdziłem żadnych oznak krwawienia ani niczego nienormalnego. Jednak z powodu realności 
snu i krwi na poduszce, czułem, że to zdarzenie powinno być zarejestrowane, przynajmniej to, co 
pamiętałem. Niestety, obawiam się, że kiedy przebudziłem się na dobre, pewne fragmenty tego 
snu uleciały z mojej świadomości. Jestem pewny, że wydarzyło się więcej, lecz niestety nie 
jestem w stanie sobie tego przypomnieć.

background image

Przypisy:

* Rodzaj przeżycia związanego z wzięciami, w którym obce istoty pojawiają się nocą w domu świadka, w 
jego sypialni, skąd zwykle zabierają go na pokład swojego pojazdu, gdzie poddają go różnym badaniom (w 
języku angielskim nosi on nazwę bedroom visitations).

Amerykański dwumiesięcznik UFO nr 4, vol. 6,1991