2009 03 23 Fundacja 'Ostoja' List w sprawie Łyżwińskiego

background image

23 marca 2009r. Fundacja Andrzeja Aumillera "Ostoja" wystąpi-

ła z pismem do Rzecznika Praw Obywatelskich jak również do

Ministra Sprawiedliwości w sprawie Stanisława Łyżwińskiego.

T

reść listu do Rzecznika Praw Obywatelskich:

"Pan

dr Janusz Kochanowski

Rzecznik Praw Obywatelskich

Ldz.128 /3/09/AA

"Fundacja „Ostoja” zwraca się z uprzejma prośbą do Pana Rzecznika Praw Obywatel-

skich o interwencję w sprawie Pana Stanisława Łyżwińskiego, który od 22 miesięcy

przebywa w areszcie śledczym aby uniknąć kolejnych tragedii jaka miejsce 18 stycz-
nia 2008r., w wyniku której zmarł z głodu Claudiu Curlica. Zmarł w krakowskim szpi-

talu, do którego trafił z aresztu w stanie agonalnym. W areszcie przebywał w związku

z podejrzeniem o kradzież sędziowskiego portfela w jednym z centrów handlowych.
Głodówkę rozpoczął na znak protestu przeciwko fałszywemu podejrzeniu. Miał prze-

cież żelazne alibi. W dniu kradzieży nie było go w Polsce. Krakowskie biuro podróży
sygnalizowało, iż dysponuje dowodami na niewinność Curlicy. Prokuratora je zlekce-

ważyła. Curlica był niewinny, nie tylko, dlatego, że jego wina nie została orzeczona

prawomocnym wyrokiem sądu, także i przede wszystkim, dlatego, iż jego alibi po-
twierdzili świadkowie - niestety, na skutek stronniczości lub niechlujstwa śledczych

dopiero po jego śmierci. Umierał długo, w krakowskim areszcie, na oczach i pod kon-

trolą funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości. Jedyne, co osiągnął, to dymisja dy-
rektora tego zakładu karnego. Prokurator nie poniósł żadnej odpowiedzialności za

background image

fałszywe oskarżenie. Tyle znaczy dziś w Polsce protest głodowy. Pocieszające jest

przynajmniej to, że jego losem przejęła się Rumunia.

Jej minister spawa zagranicznych złożył dymisję, gdyż jego podwładni nie obronili
Curlicy przed polskim wymiarem niesprawiedliwości. Dymisja została przyjęta.

8 grudnia tegoż samego roku Trybunał w Strasburgu uznał naruszenie przez Polskę

prawa do życia innego podejrzanego, który w latach 1997- 2001 przebywał w aresz-
cie cierpiąc na poważne schorzenia kardiologiczne. Europejski Trybunał Praw Czło-

wieka stwierdził, że naruszono obowiązek ochrony życia i zdrowia Zbigniewa Dziecia-

ka, gdyż nie dowieziono go na dwie zaplanowane operacje, nie informowano sądu o
stanie jego zdrowia i nie udzielono mu pomocy medycznej w ostatnich dniach życia.

Za złamanie Konwencji sąd w Srasburgu uznał także stosowanie w tym przypadku
aresztu jako środka zapobiegawczego i automatycznie jego przedłużanie, nie

uwzględniające stanu zdrowia.

Jeszcze kilka dni temu myśleliśmy, że nam obywatelom, nic już bardziej hańbiącego
nasz wymiar sprawiedliwości przytrafić się nie może. A jednak....

W marcu br. przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim odbywa się kolejna rozprawa

w/s tzw. „seksafery" w Samoobronie”. Oskarżonymi są Andrzej Lepper i Stanisław
Łyżwiński. Ten ostatni w związku z tą sprawą przebywa od dwudziestu miesięcy w

areszcie. Podczas rozprawy jego adwokat zgłasza sędziemu, że nie ma z klientem

kontaktu. Dla prowadzącego rozprawę nie ma to znaczenia. A przecież ten sędzia
musi wiedzieć jak ciężko chory jest oskarżony. Dwa miesiące wcześniej sąd w Toma-

szowie Mazowieckim, przed którym toczy się inna sprawa z udziałem oskarżonego
Łyżwińskiego, z powodu jego stanu zdrowia przerywa rozprawę i wysyła go do szpi-

tala, gdzie jest obecnie leczony tak „efektywnie”, że na kolejne rozprawy przybywa

już na wózku inwalidzkim z postępującym paraliżem nogi. Wiadomo, że cierpi on na
schorzenia kardiologiczne i neurologiczne (rwa kulszowa). Jednak stan jego zdrowia i

wygląd pogarszają się w takim tempie, że Wanda Łyżwińska obawia się choroby on-

kologicznej. Ale prokuratura i służby więzienne odmawiają jej informacji zarówno o
stanie zdrowia męża, jaki i przebiegu leczenia. Nam za to, sąd nie oszczędza widoku

background image

przerażających zmian w wyglądzie i zachowaniu, Łyżwińskiego. A przecież: „Przyro-

dzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i

obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem
władz publicznych.” Tak nakazuje Konstytucja w Art. 30.

Dlaczego zatem sędzia prowadzący sprawę „seksafery” odbiera Łyżwińskiemu god-

ność i wystawia jego cierpienie, słabość i nabyte w areszcie kalectwo na widok pu-
bliczny? Równie dobrze mógłby kazać, zakuć go w dyby. Gawiedź podobną by miała

radość, widząc, co zostało, z dumnego posła Samoobrony. Dobrze wiemy, że sędzio-

wie są niezawiśli, ale przecież tylko w zakresie orzekania. Ten konkretny sędzia w
naszym przekonaniu, wyemancypował się spod nakazów samej Konstytucji oraz raty-

fikowanych przez Polskę Konwencji Praw Człowieka.

Kilka dni później, 16 marca, drugi sędzia ten z Tomaszowa Mazowieckiego, widząc

stan oskarżonego odracza proces do kwietnia. Dwie sprawy, dwóch sędziów i dwie

epoki oraz kultury prawne. I kolejna decyzja o utajnieniu procesu, tym razem tego w
Tomaszowie Mazowieckim. Jak to możliwe, że osoby publiczne sądzone są w tajnych

procesach? A przecież w przypadku tzn. „seksafery” obaj - Lepper i Łyżwiński -

oskarżeni są o .... KORUPCJĘ!!! (a to, z tego zapewne powodu, ze czyny ich popeł-
nione być miały w czasie kiedy molestowanie nie było w Polsce karane.) A zatem o

czyny związane z ich publiczną działalnością. Trudno zrozumieć taką decyzję sędzie-

go, w sytuacji, gdy całą Polska kibicowała prokuratorom w poszukiwaniu ojca trze-
ciego dziecka Anety Krawczyk.

Cała Polska wysłuchiwała jej medialnych zwierzeń i czytała o problemach z potencją
wicepremiera, o łazience i ręczniku, a także o wysiłkach, jakie Aneta Krawczyk czyni-

łaby posłowi Łyżwińskiemu wynagrodzić śmierć córki. Oskarżenia, zatem padały pu-

blicznie, ze strony domniemanej ofiary, dziennikarzy, posłów rozpatrujących wniosek
o uchylenie immunitetu itp. Kłamstwa również. Jak to o ojcostwie Łyżwińskiego.

Dlaczego zatem odebrano oskarżonym prawo do publicznej obrony? Miliony obywate-

li, które w różnych okresach głosowały na Samoobronę mają prawo patrzeć sprawie-
dliwości na ręce, gdy ta sądzi ich przedstawicieli. Ale także i pozostała część wybor-

background image

ców powinna mieć taką możliwość, zwłaszcza, że zarówno oskarżeni jak i poszkodo-

wane były osobami publicznymi lub działaczkami partyjnymi. Musimy mieć, zatem

jasność, kiedy nas okłamywały. Czy wtedy, kiedy pomimo wyrządzonych im krzywd
zachęcały nas do głosowania na Samoobronę, czy teraz, kiedy zdecydowały się ob-

ciążyć swoich liderów? A zatem od początku do końca „seksafera” jest sprawą pu-

bliczną. A tajne procesy mogą i budzą najgorsze skojarzenia, z czasami słusznie mi-
nionych dyktatur.

Reasumując, przypadek Łyżwińskiego od wcześniej opisanych różni tylko to, że jest

stricte polityczny oraz to, że znęcanie się nad nim odbywa się na naszych oczach.
Jeśli zmilczymy, staniemy się współodpowiedzialni za to kolejne bezprawie polskiego

wymiaru sprawiedliwości. Można być uprzedzonym do Samoobrony. Można być prze-
konanym o winie Łyżwińskiego. Ale nie wolno odbierać mu prawa do życia i zdrowia i

uczciwego procesu. Nawet tak okrutny Kodeks Hammurabiego przewidywał oko za

oko, śmierć za śmierć. A przecież sędzia, który prowadzi „seksaferę” przebija nawet
antyczne prawo oparte na zemście. Za domniemane molestowanie i gwałt odbiera

dziś oskarżonemu zdrowie, a jutro może nawet i życie.

Zdajemy sobie sprawę, że Rzecznik Praw Obywatelskich nie może interweniować w
indywidualnej sprawie osoby tymczasowo aresztowanej, że decyzje w sprawie tym-

czasowego aresztu należą do niezawisłego sądu. Istota naszej interwencji u Pana

Rzecznika Praw Obywatelskich jest prośbą o podjęcie takich działań, które zwróciłyby
sądom powszechnym uwagę na konieczność poszanowania godności człowieka. Sko-

ro proces Stanisława Łyżwińskiego w całości został utajniony to Sąd Powszechny po-
winien zadbać aby choroba tymczasowo aresztowanego nie była wykorzystywana

medialnie do epatowania widzów jego nieszczęściem.

Ponieważ uznajemy tak długi okres tymczasowego aresztowania Stanisława Łyżwiń-
skiego za całkowicie nie uzasadniony bowiem w sprawie nie zachodzą już okoliczno-

ści uzasadniające obawę matactwa, przyłączamy się do kierowanych do Pana Rzecz-

nika Praw Obywatelskich apeli o podjęcie inicjatywy ustawodawczej, która zmierzała-
by do takich zmian przepisów procedury karnej, które wprowadziłyby górny limit sto-

sowania aresztu tymczasowego".

background image

Treść listu do Ministra Sprawiedliwości:

"Pan Andrzej Czuma

Minister Sprawiedliwości

Prokurator Generalny RP

Al. Ujazdowskie 11

00-950 Warszawa

Ldz. 129/3/09/AA

Fundacja „Ostoja” zwraca się z uprzejma prośbą do Pana Ministra Sprawiedliwości o
interwencję w sprawie Pana Stanisława Łyżwińskiego, który od 22 miesięcy przebywa

w areszcie śledczym aby uniknąć kolejnych tragedii jaka miejsce 18 stycznia 2008r.,
w wyniku której zmarł z głodu Claudiu Curlica. Zmarł w krakowskim szpitalu, do któ-

rego trafił z aresztu w stanie agonalnym. W areszcie przebywał w związku z podej-

rzeniem o kradzież sędziowskiego portfela w jednym z centrów handlowych. Głodów-
kę rozpoczął na znak protestu przeciwko fałszywemu podejrzeniu. Miał przecież że-

lazne alibi. W dniu kradzieży nie było go w Polsce. Krakowskie biuro podróży sygnali-

zowało, iż dysponuje dowodami na niewinność Curlicy. Prokuratora je zlekceważyła.
Curlica był niewinny, nie tylko, dlatego, że jego wina nie została orzeczona prawo-

mocnym wyrokiem sądu, także i przede wszystkim, dlatego, iż jego alibi potwierdzili
świadkowie - niestety, na skutek stronniczości lub niechlujstwa śledczych dopiero po

jego śmierci. Umierał długo, w krakowskim areszcie, na oczach i pod kontrolą funk-

cjonariuszy wymiaru sprawiedliwości. Jedyne, co osiągnął, to dymisja dyrektora tego
zakładu karnego. Prokurator nie poniósł żadnej odpowiedzialności za fałszywe oskar-

żenie. Tyle znaczy dziś w Polsce protest głodowy. Pocieszające jest przynajmniej to,

że jego losem przejęła się Rumunia. Jej minister spawa zagranicznych złożył dymisję,
gdyż jego podwładni nie obronili Curlicy przed polskim wymiarem niesprawiedliwości.

Dymisja została przyjęta.

background image

8 grudnia tegoż samego roku Trybunał w Strasburgu uznał naruszenie przez Polskę

prawa do życia innego podejrzanego, który w latach 1997- 2001 przebywał w aresz-

cie cierpiąc na poważne schorzenia kardiologiczne. Europejski Trybunał Praw Czło-
wieka stwierdził, że naruszono obowiązek ochrony życia i zdrowia Zbigniewa Dziecia-

ka, gdyż nie dowieziono go na dwie zaplanowane operacje, nie informowano sądu o

stanie jego zdrowia i nie udzielono mu pomocy medycznej w ostatnich dniach życia.
Za złamanie Konwencji sąd w Srasburgu uznał także stosowanie w tym przypadku

aresztu jako środka zapobiegawczego i automatycznie jego przedłużanie, nie

uwzględniające stanu zdrowia.

Jeszcze kilka dni temu myśleliśmy, że nam obywatelom, nic już bardziej hańbiącego

nasz wymiar sprawiedliwości przytrafić się nie może. A jednak....

W marcu br. przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim odbywa się kolejna rozprawa

w/s tzw. „seksafery" w Samoobronie”. Oskarżonymi są Andrzej Lepper i Stanisław

Łyżwiński. Ten ostatni w związku z tą sprawą przebywa od dwudziestu miesięcy w
areszcie. Podczas rozprawy jego adwokat zgłasza sędziemu, że nie ma z klientem

kontaktu. Dla prowadzącego rozprawę nie ma to znaczenia. A przecież ten sędzia

musi wiedzieć jak ciężko chory jest oskarżony. Dwa miesiące wcześniej sąd w Toma-
szowie Mazowieckim, przed którym toczy się inna sprawa z udziałem oskarżonego

Łyżwińskiego, z powodu jego stanu zdrowia przerywa rozprawę i wysyła go do szpi-

tala, gdzie jest obecnie leczony tak „efektywnie”, że na kolejne rozprawy przybywa
już na wózku inwalidzkim z postępującym paraliżem nogi. Wiadomo, że cierpi on na

schorzenia kardiologiczne i neurologiczne (rwa kulszowa). Jednak stan jego zdrowia i
wygląd pogarszają się w takim tempie, że Wanda Łyżwińska obawia się choroby on-

kologicznej. Ale prokuratura i służby więzienne odmawiają jej informacji zarówno o

stanie zdrowia męża, jaki i przebiegu leczenia. Nam za to, sąd nie oszczędza widoku
przerażających zmian w wyglądzie i zachowaniu, Łyżwińskiego. A przecież: „Przyro-

dzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i

obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem
władz publicznych.” Tak nakazuje Konstytucja w Art. 30.

background image

Dlaczego zatem sędzia prowadzący sprawę „seksafery” odbiera Łyżwińskiemu god-

ność i wystawia jego cierpienie, słabość i nabyte w areszcie kalectwo na widok pu-

bliczny? Równie dobrze mógłby kazać, zakuć go w dyby. Gawiedź podobną by miała
radość, widząc, co zostało, z dumnego posła Samoobrony. Dobrze wiemy, że sędzio-

wie są niezawiśli, ale przecież tylko w zakresie orzekania. Ten konkretny sędzia w

naszym przekonaniu, wyemancypował się spod nakazów samej Konstytucji oraz raty-
fikowanych przez Polskę Konwencji Praw Człowieka. Kilka dni później, 16 marca,

drugi sędzia ten z Tomaszowa Mazowieckiego, widząc stan oskarżonego oracza pro-

ces do kwietnia. Dwie sprawy, dwóch sędziów i dwie epoki oraz kultury prawne. I
kolejna decyzja o utajnieniu procesu, tym razem tego w Tomaszowie Mazowieckim.

Jak to możliwe, że osoby publiczne sądzone są w tajnych procesach? A przecież w
przypadku tzn. „seksafery” obaj - Lepper i Łyżwiński - oskarżeni są o .... KORUPCJĘ!!!

(a to, z tego zapewne powodu, ze czyny ich popełnione być miały w czasie kiedy mo-

lestowanie nie było w Polsce karane.) A zatem o czyny związane z ich publiczną dzia-
łalnością. Trudno zrozumieć taką decyzję sędziego, w sytuacji, gdy całą Polska kibi-

cowała prokuratorom w poszukiwaniu ojca trzeciego dziecka Anety Krawczyk.

Cała Polska wysłuchiwała jej medialnych zwierzeń i czytała o problemach z potencją
wicepremiera, o łazience i ręczniku, a także o wysiłkach, jakie Aneta Krawczyk czyni-

łaby posłowi Łyżwińskiemu wynagrodzić śmierć córki. Oskarżenia, zatem padały pu-

blicznie, ze strony domniemanej ofiary, dziennikarzy, posłów rozpatrujących wniosek
o uchylenie immunitetu itp. Kłamstwa również. Jak to o ojcostwie Łyżwińskiego.

Dlaczego zatem odebrano oskarżonym prawo do publicznej obrony? Miliony obywate-
li, które w różnych okresach głosowały na Samoobronę mają prawo patrzeć sprawie-

dliwości na ręce, gdy ta sądzi ich przedstawicieli. Ale także i pozostała część wybor-

ców powinna mieć taką możliwość, zwłaszcza, że zarówno oskarżeni jak i poszkodo-
wane były osobami publicznymi lub działaczkami partyjnymi.

Musimy mieć, zatem jasność, kiedy nas okłamywały. Czy wtedy, kiedy pomimo wy-

rządzonych im krzywd zachęcały nas do głosowania na Samoobronę, czy teraz, kiedy
zdecydowały się obciążyć swoich liderów? A zatem od początku do końca „seksafera”

background image

jest sprawą publiczną. A tajne procesy mogą i budzą najgorsze skojarzenia, z czasa-

mi słusznie minionych dyktatur.

Reasumując, przypadek Łyżwińskiego od wcześniej opisanych różni tylko to, że jest
stricte polityczny oraz to, że znęcanie się nad nim odbywa się na naszych oczach.

Jeśli zmilczymy, staniemy się współodpowiedzialni za to kolejne bezprawie polskiego

wymiaru sprawiedliwości.

Można być uprzedzonym do Samoobrony. Można być przekonanym o winie Łyżwiń-

skiego. Ale nie wolno odbierać mu prawa do życia i zdrowia i uczciwego procesu.

Nawet tak okrutny Kodeks Hammurabiego przewidywał oko za oko, śmierć za śmierć.
A przecież sędzia, który prowadzi „seksaferę” przebija nawet antyczne prawo oparte

na zemście. Za domniemane molestowanie i gwałt odbiera dziś oskarżonemu zdro-
wie, a jutro może nawet i życie.

Pragniemy nadmienić, iż w powyższej sprawie Fundacja „Ostoja” wystąpiła do Rzecz-

nika Praw Obywatelskich. Zdając sobie sprawę, że Rzecznik Praw Obywatelskich nie
może interweniować w indywidualnej sprawie osoby tymczasowo aresztowanej, że

decyzje w sprawie tymczasowego aresztu należą do niezawisłego sądu. Istotą naszej

interwencji u Pana Ministra Sprawiedliwości jak również u Rzecznika Praw Obywatel-
skich jest prośba o podjęcie takich działań które zwróciłyby sądom powszechnym

uwagę na konieczność poszanowania godności człowieka. Skoro proces Stanisława

Łyżwińskiego w całości został utajniony to Sąd Powszechny powinien zadbać aby
choroba tymczasowo aresztowanego nie była wykorzystywana medialnie do epato-

wania widzów jego nieszczęściem.

Ponieważ uznajemy tak długi okres tymczasowego aresztowania Stanisława Łyżwiń-

skiego za całkowicie nie uzasadniony bowiem w sprawie nie zachodzą już okoliczno-

ści uzasadniające obawę matactwa, przyłączamy się do kierowanych do Pana Mini-
stra Sprawiedliwości jak również do Rzecznika Praw Obywatelskich apeli o podjęcie

inicjatywy ustawodawczej która zmierzałaby do takich zmian przepisów procedury

karnej, które wprowadziłyby górny limit stosowania aresztu tymczasowego".

2009.11.30 Wywiad

background image

Miary humanizmu

Obie sprawy maja ze sobą, wbrew pozorom, wiele wspólnego. Stanisław Ł. znany

działacz „Samoobrony” został oskarżony o gwałt, który miał popełnić przed siedmiu
laty, Roman Polański jest oskarżony o gwałt, którego miał się dopuścić przed 30 laty.

Obaj nie przyznają się do winy. Obaj ciężko chorują. R. Polański opuścił właśnie

areszt, bo dalszego ciągu swoich losów oczekiwać ma we własnym domu, założywszy
na kostkę elektroniczną obrożę. Stanisław Ł. który z powodu bólu już jeździ na wózku

inwalidzkim cały czas pozostaje w areszcie.

Losem Stanisława Ł. zajął się Andrzej Aumiller, prezes Rady Fundacji „OSTOJA”, któ-
ry o pogwałceniu prawa Stanisława Ł. do ratowania swojego zdrowia zawiadomił i

Ministerstwo Sprawiedliwości, i Rzecznika Praw Obywatelskich, Janusza Kochanow-
skiego. - Obie odpowiedzi - mówi A. Aumiller wprost porażają swoją, nie powiem la-

konicznością, ale obojętnością dla chorego człowieka. Skoro więzienni lekarze uważa-

ją, że mogą leczyć w więzieniu, to tak jest i koniec. Rzekomo z troski o jego zdrowie
rozprawy sądowe przeniesiono nawet do aresztu.

- Nie sądziłem – dodaje A. Aumiller – że w państwie prawa, w którym rzekomo żyje-

my, nastąpi powrót do stalinowskich metod. Wtedy podejrzani i oskarżeni także byli
sądzeni w kazamatach więziennych, aby nikt nie dowiedział się o ich losie. Czy także

w areszcie zostanie ogłoszony wyrok?

A. Aumiller ma o tyle rację, że zgodnie z nauką Hipokratesa dla uzdrowienia chorego
jest ważny nie tylko jego stan fizyczny, ale przede wszystkim psychiczny. A jaka mo-

że być psychika aresztowanego od prawie trzech lat człowieka? Polska już wielokrot-
nie przegrywała sprawy za niesłuszne aresztowanie podejrzanych i bezzasadne prze-

dłużanie aresztu. Nasze sądy są jednak pro policyjne i zawsze dla dobra śledztwa

areszt przedłużą. Dlaczego przez trzy lata policja i prokuratura nie potrafią znaleźć
dowodów winy, nikt nie dochodzi.

Trudno porównywać status R. Polańskiego i Stanisława Ł. o ile jednak bardziej hu-

manitarny wydaje się sąd w Szwajcarii, aniżeli w Piotrkowie Trybunalskim. Sąd w
alpejskim kraju uznał, że skoro ciężko chory człowiek nie chce się leczyć w więzieniu,

background image

może to robić we własnym domu, zamienionym w areszt domowy. Stanisław Ł. jest

skazany na pomoc medyczną tylko w warunkach więziennych. Janusz Kochanowski,

Rzecznik Praw Obywatelskich, z właściwą sobie dezynwolturą informuje prezesa po-
znańskiej „OSTOI” że rzeczywiście u Stanisława Ł. po wielokrotnym pobycie na Izbie

Chorych Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim i w Szpitalu Zakładu Karnego

w Łodzi oraz w wyniku konsultacji z lekarzami z Gdańska stwierdzono, iż powinien on
być operowany. Jednakże zabieg i rehabilitacja m o g ą nastąpić w warunkach wię-

ziennych.

Z dużą dozą satysfakcji rzecznik zawiadamia „OSTOJĘ” iż Stanisław Ł. trafi na oddział
operacyjny więziennego szpitala już w lutym 2010 roku . Dla mnie czymś koszmar-

nym był widok Wojciecha K. słynnego dyrygenta skazanego za pedofilię, chorego na
AIDS, wożonego na rozprawy na wózku inwalidzkim. W pewnych państwach odwet

na chorych ludziach to zwykła prymitywna zemsta.

Trudno przesądzać winę Stanisława Ł , ale patrząc na Szwajcarię, gdzie podejrzany o
pedofilię i gwałt reżyser opuścił areszt , trzeba się żachnąć, że równie chory, oskar-

żony o gwałt Stanisław Ł. w nim pozostanie i za kratami ma poddać się operacji i

rehabilitacji. Oto dwie miary humanizmu i pojęcia wymiaru sprawiedliwości.

Autor Kazimierz Brzezicki


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron