Plikjestzabezpieczonyznakiemwodnym
KatherineGarbera
Pragnęcięwmarzeniach
Tłumaczenie:
Julita
Mirska
ROZDZIAŁPIERWSZY
Ethan
Caruthers zdumiał się na widok przeraźliwie bladej
CrissanneMoss,którazwalizkąorazprzewieszonąprzezramię
torbą na aparaty stała na werandzie i przygryzała wargę.
Zawszetorobiła,kiedyjącośtrapiło.
Po
chwili zepchnęła okulary słoneczne z nosa na czubek
głowy i zdmuchnęła z twarzy długi kosmyk jasnych włosów,
którywysunąłsięzupięcia.
–Cześć,skądtysiętuwzięłaś?RzadkobywaszwTeksasie.–
Wykonałrękązapraszający
gest,po
czymchwyciłwalizkę.
– Raczej w ogóle nie bywam. – Od wielu lat Crissanne
mieszkała z Masonem, jego najlepszym przyjacielem, w Los
Angeles. – A kiedy usłyszysz, dlaczego przyjechałam, nie
zdziwię się, jeśli powiesz „spadaj, mała.” – Mówiła z typowym
dlamieszkańcówpółnocnegozachoduakcentem.
– Jako
prawnik słyszałem tyle nieprawdopodobnych historii,
żewątpię,abyśzdołałamniezszokować.
Uśmiechnęłasię,choć
jej
oczypozostałysmutne.
– Kochany
jesteś. – Uściskała Ethana na powitanie. – Nie
wiedziałam,dokądsięudać…
Zaintrygowany
postawił walizkę w holu i zamknął drzwi.
Zamierzał spytać Cris, gdzie zgubiła Masona, ale przypomniał
sobie, że przyjaciel miał lecieć do Peru kręcić kolejny odcinek
swojegoprogramuoprzygodachekstremalnych.
A więc Cris przyjechała sama? Zazgrzytał zębami. Uważaj,
stary,bobędzieszsięsmażyłwpiekle.Odpierwszejchwiliczuł
doniejniesamowitypociągitosięniezmieniło.Ilekroćnanią
patrzył, wyobrażał sobie, jak leżą w łóżku, nadzy, spleceni
wmiłosnymuścisku.
Pocieszał się
jednak
myślą, że jest dobrym aktorem i umie
kontrolowaćemocje.
–Chodźdokuchni.Gosposiaupiekłaczekoladoweciasteczka
i przygotowała dzbanek mrożonej herbaty. Usiądziemy
iwszystko
miopowiesz.
Jak
przystało na dżentelmena, puścił Crissanne przodem.
Szła, kołysząc zmysłowo biodrami, a on – bardzo nie po
dżentelmeńsku – wpatrywał się w jej pupę. Cholera, chłopie,
weźsięwgarść!
Kilka
miesięcytemurozstałsięzdziewczyną,któramieszkała
wMidland.Odtegoczasużyłwcelibacie.
–Muszęwziąćzgabinetu
telefon.Częstujsię,zarazwracam.
W gabinecie przez chwilę tkwił bez ruchu, powtarzając
w myślach zapamiętane z lekcji
religii przykazania, zwłaszcza
jedno:niepożądajżonybliźniegoswego.
Gdy z komórką w dłoni ruszył z powrotem do kuchni, był
pewien, że ma wszystko pod kontrolą, dopóki nie ujrzał Cris.
Stałaprzydrzwiachnataras,zczołemprzyciśniętym
do
szyby.
Sprawiała wrażenie zagubionej. Potrzebowała przyjaciela.
Jego.Był
jej
przyjacielem…
Odsunął
od
siebiegrzesznemyśli.
–Crissanne
?
Odwróciła się, położyła
na
stole okulary słoneczne, po czym
wsunęła ręce do tylnych kieszeni, nieświadomie wypinając do
przodubiust.
– Zerwaliśmy. To koniec – oznajmiła. – Wprawdzie Mason
pozwolił mi zostać u siebie, dopóki nie wróci z Peru, ale… nie
mogłam. Musiałam się wynieść. Na lotnisku uświadomiłam
sobie, że nie wiem, dokąd lecieć, bo nie mam żadnej rodziny.
Ipomyślałamotobie.
Nie
słuchałjej.Wgłowiedźwięczałymusłowa:zerwaliśmy…
tokoniec.
Była
wolna.Wolna,samotna
izałamana.
Wiedział, że dorastała w rodzinach zastępczych i że ma
zaledwie kilkoro bliskich przyjaciół, z których większość to
wspólniprzyjacielejejiMasona.
Teraz
potrzebowała wsparcia, więc tak jak to robił latami,
zdusiłpożądanieiwyciągnąłpomocnądłoń.
–Możesz
tu
mieszkać,jakzechcesz.
– Dziękuję. Trochę
to
niezręczna sytuacja, ale naprawdę nie
miałamdokądsięudać.
Ethan
potrząsnąłgłową.
Niezręcznie
to
onbędziesięczuł,tłumaczącprzyjacielowi,że
jego była dziewczyna tu mieszka, ale przecież nie mógł jej
wyrzucić.Popierwsze,ojciecwychowałgonadżentelmena,po
drugie, Cris potrzebowała kumpla. Ale prawda wyglądała
inaczej: chciał jej pomóc, cieszył się, że do niego przyjechała
igotówbyłznieśćwszelkieniewygody,abyjązatrzymać.
– To
na pewno koniec? – spytał. – Mason przed każdym
nowymfilmembywahumorzasty.
Zawsze
bardziejpragnąłjejszczęścianiżswojego.
Dotąduważał,że
ona
iMasonidealniesiędobrali,żetworzą
świetną parę. To Mason zachęcał ją, aby założyła vlog
podróżniczy i był to strzał w dziesiątkę: vlog okazał się
niezwykledochodowyipozwoliłCrisrozwinąćkarierę.
– Na
pewno. Oddaliliśmy się od siebie. Wiem, że to twój
przyjaciel, więc nie będę się na niego skarżyć, ale… po prostu
mamyinnepriorytety.
Zaskoczyła
go.Nie
wiedział,żezaczęłosięmiędzynimipsuć.
No ale ostatnio unikał wspólnych spotkań, bo coraz bardziej
męczyłogoukrywanieswoichuczuć.
Częstolatał
na
zachodniewybrzeżewsprawachzawodowych,
alepodnieobecnośćMasonazajętegoprodukcjąfilmowąwolał
nieumawiaćsięnakolacjęzsamąCrissanne.
–Chceszotym
pogadać?
–Nie,nie
teraz.–Potrząsnęłagłową.
– Może pokażę ci twój pokój – zaproponował. – Jak się
odświeżysz, zabiorę cię na kolację. Niestety w domu
nic nie
mam.
–Super.Ale
napewnocinieprzeszkadza,że…
–Słowohonoru.
–Postaramsięjaknajszybciejcośwynająć.ToMasonkochał
Los Angeles, a ja od dawna chciałam się przenieść w głąb
kraju. Myślałam o Chicago, ale tam nikogo nie znam, a tutaj
znam ciebie. Właściwie zamiast zwalać ci się na głowę,
powinnambyłapojechaćdohotelu…
–Przestań.
Dom
jestduży,beztrudusięzmieścimy.
AMason
wróci do Stanów dopiero za kilka tygodni. Do tego
czasuon,Ethan,wymyśli,comupowie.
– Jesteś
najlepszym
przyjacielem, jakiego można sobie
wymarzyć!
Chciałby,żebyprzyjaźń
mu
wystarczyła,aleniestety!Zdawał
sobie sprawę, że mieszkając z Crissanne pod jednym dachem,
będziestąpałpokruchymlodzie.
W skrytości ducha Crissanne liczyła na taką reakcję.
Wiedziała, że Ethan darzy ją sympatią, może nawet się w niej
podkochujeimiałanadzieję,że
jej
niewyrzuci.
Nie
była osobą, która łatwo nawiązuje przyjaźnie, częściowo
dlatego, że nigdy nie nauczyła się ludziom ufać. Pamiętała, co
powiedział psycholog, do którego po jej osiemnastych
urodzinach wysłali ją zastępczy rodzice: że wzmożona
nieufnośćstanowiprzeszkodęwosiągnięciuszczęścia.
W każdym razie, zerwawszy z Masonem, nie miała gdzie się
podziać. Po awanturze, kiedy padły słowa, które paść nie
powinny, nie wyobrażała sobie, by mogła dłużej zostać w jego
domu.ZadzwoniładokoleżankimieszkającejwSan
Francisco,
aleokazałosię,żedoAbbyniedawnowprowadziłsięjejfacet.
Przyjaźniła się też z dziewczyną, która pracowała na
kierowniczym stanowisku w jednej z najbardziej znanych firm
produkujących torby i walizki, ale nie chciała jej prosić
o przysługę. Potrzebowała kogoś, z kim nie łączą jej relacje
zawodoweiktobyjejnieoceniał.
TakąosobąbyłEthan.
Ethan
miał również inny plus: mnóstwo czasu spędzał
w sądach, mogłaby więc w ciszy i spokoju zastanowić się nad
przyszłością. Pragnęła akceptacji, a Ethan zawsze ją
akceptował.Niepatrzyłnaniąjaknabiednąsierotęporzuconą
przez matkę narkomankę, a potem oddawaną przez kolejne
rodzinyzastępcze,którebałysięmilczącegodzieciaka.
–Twójpokój–powiedział,otwierając
trzecie
drzwinapiętrze.
Crissanne
zaparłodechwpiersi;nigdydotądniespaławtak
luksusowej sypialni. W całym domu widać było wpływy
hiszpańskie – kafelki, łuki – ale tu, w tym jednym pokoju,
panował klimat westernowy. Gruby mięsisty dywan, aż chciało
się zdjąć buty i chodzić po nim boso, wielkie łóżko
zbaldachimem,dwieszafkinocne,nakażdejlampa.Podoknem
dwa ogromne skórzane fotele oraz nieduży stolik, a na ścianie
obrazprzedstawiającyteksaskikrajobraz.
–Ależpiękny.
– Cieszę się, że ci się podoba. Tam z boku, obok biurka, jest
przejście do garderoby i do
łazienki. Jeśli będziesz
czegokolwiekpotrzebować,poprostumów.
–Mam
skromnewymagania,więc…–Wzruszyłaramionami.
–Hej,głowadogóry.Założęsię,żejaktylkoMasonwyląduje
wLimie,odrazudociebiezadzwonizprzeprosinami.
Nie
bardzo w to wierzyła. Kiedy wspomniała o małżeństwie
idzieciach,niemalrzuciłsiędoucieczki.Zważywszyżegłównie
spotykali się na lotniskach i spędzali noce w mieszkaniach,
które kupował na całym świecie, spodziewała się oporu. Ale
jegostanowczyigwałtownysprzeciwmocnojązabolał.
Odbyli
poważnąrozmowę.KiedyMasonoznajmił,żeniechce
dzieci, zrozumiała, że dalsze trwanie w tym związku nie ma
sensu. Ona jako sierota wychowywana w obcych domach
marzyłaowłasnejrodzinie.
–Wątpię–odparła.
–Takjakmówiłem,możesztumieszkać,ilechcesz.Rozpakuj
się, odpocznij… Będę w gabinecie;
muszę przejrzeć notatki do
jutrzejszejrozprawy.
–Ojej,możemyzostaćwdomu,nie
wychodzićnakolację…
– Tak i tak miałem zamiar wyjść. A ojciec nigdy by mi nie
wybaczył, gdybym dał ci płatki kukurydziane. – Ethan błysnął
zębamiwuśmiechu.
–No
właśnie,cotamsłychaćnaRockin’C?
– W porządku.
Tata
przeszedł na emeryturę, ale to nic nie
znaczy. Nadal się rządzi, co doprowadza Nate’a do białej
gorączki.
Ethan
miał trzech braci. Najstarszy, Nate, który przejął od
ojca zarządzanie ranczem Rockin’C, był prezesem spółki
naftowej. Drugi, Hunter, który grał w zawodowej lidze
futbolowej
na
pozycji
skrzydłowego,
został
niedawno
oczyszczony z zarzutów w związku z pewnym skandalem.
Trzeci, Derek, pracował jako chirurg w miejscowym szpitalu.
AEthanzostałprawnikiem.
Zdaniem
Crissanne był zbyt przystojny jak na prawnika.
Gęste ciemnoblond włosy opadały mu na czoło, mimo że
zaczesywał je do tyłu. Koszula opinała tors, podkreślając
umięśnioneramionaipłaskibrzuch.
– A ciebie?
– spytała Cris, uświadomiwszy sobie, że nie
powinnasiętakgapić.
–Czasamiteż.NaszczęściecórkaNate’a,Penny,potrafizająć
uwagę dziadka. Obecność wnuczki go uspokaja. – Na moment
Ethan zamilkł. – Powinienem cię uprzedzić, że oprócz gosposi
mam również służącego. Bart zajmuje się domem, ogrodem
ibasenem.
–Potrzebujesz
ażdwóchosóbdopomocy?
– Barta nikt nie chciał zatrudnić, bo był karany, a gosposia,
paniYarnall,pracowałaumoich
rodziców,dopókinieprzenieśli
się do mniejszego domu. Brakuje jej pięć czy sześć lat do
emerytury.
–Nie
bałeśsięzatrudnićkryminalistę?
–Nie.–Potrząsnąłgłową.–
Bart
todobryczłowiek,poprostu
uległ złym wpływom. Bardzo się zmienił, odkąd wyszedł na
warunkowezwolnienie.
Taki
był Ethan. O wszystkich się troszczył. Patrzył na osobę,
a nie na jej wiek, pochodzenie czy karalność. To wiele o nim
mówiło.
Decydując się
na
przyjazd do Teksasu Crissanne co prawda
wiedziała, że podoba się Ethanowi, ale nie liczyła na to, że
cokolwiek więcej z tego wyniknie. Ethan przyjaźnił się
zMasonem,awobecprzyjaciółbyłlojalny.Nieślepolojalny,ale
przestrzegałwłasnegokoduetycznego.
Z drugiej
strony może wodził za nią wzrokiem, bo była
zakazanym owocem? Jeśli tak, to szkoda. Wolałaby, żeby
pasował do obrazu idealnego mężczyzny, za jakiego zawsze go
uważała.
Skierowałsię
do
wyjścia,leczprzydrzwiachsięodwrócił.
– Balkon jest wspólny dla wszystkich pokoi z tej
strony
schodów.
–Atwoja
sypialnia…
–Mieścisię
za
pierwszymidrzwiami.
Została
sama
inaglepoczułasięzagubiona.
Podobnie
się czuła, kiedy mieszkała u różnych rodzin
zastępczych;miaławrażenie,żedryfuje,żejestjakliśćniesiony
wiatrem, że brakuje jej czegoś stałego, punktu zaczepienia.
W ciągu ostatnich kilku lat przyzwyczaiła się do myśli, że
tworzązMasonemdwuosobowąrodzinę,aletobyłailuzja.Nie
tworzyli
rodziny.
Masonowi
odpowiadał
związek
bez
zobowiązań,aonaoszukiwałasię,żełączyichcoświęcej.Żyła
z klapkami na oczach. Ale odtąd zamierzała twardo stąpać po
ziemi.
Pocierającszyję,
Ethan
wszedłdogabinetuioparłsięplecami
odrzwi.Jegobraciaustatkowalisię,wiedzieli,pocoidlakogo
żyją,aon?Cosiędlaniegoliczyło?
Na
pewno praca, którą kochał i z której za nic w świecie by
nie zrezygnował, oraz kobieta, która widziała w nim wyłącznie
przyjaciela.
Niech
todiabli!
Podszedł
do
biurka, usiadł w wielkim skórzanym fotelu
i spojrzał na zdjęcie czterech braci Caruthersów zrobione na
ślubie Nate’a. Dla osoby postronnej jego życie wyglądało na
idealne.Tylkoonwiedział,ilegotokosztuje.
Nigdy
nie chował głowy w piasek, znał swoje słabości i miał
świadomość,żeignorującproblem,nierozwiążesięgo.Należy
stawić mu czoło, a potem przejść nad nim do porządku
dziennego.
Wcześniejwysłał
Bartowi
esemesa,informującgooobecności
Crissanne. Ciekawe, czy już na siebie wpadli i mieli okazję
zamienićsłowo.
Wstał
od
biurka i ruszył w stronę kuchni, skąd dobiegała
muzyka. Na ogół Bart pracował w ciszy, ale może on też uległ
czarowiCris?
W kuchni zastał Cris, nie Barta; śpiewała, a jednocześnie
pisała coś na laptopie. Ponieważ siedziała przy wyspie
zwrócona do niego plecami, przez chwilę obserwował ją
wmilczeniu.
Usiłował wmówić w siebie, że wcale nie jest nią zauroczony.
Aletoniebyłaprawda.
Nie, tak
nie może być! Postanowił, że odtąd będzie ją
traktowałtaksamojakswojebratowe.
Nagle
Crissannepodniosławzrokiobejrzawszysię,zobaczyła
gowdrzwiach.
–Przepraszam
–speszyłasię.–Śpiewałamnagłos?
–Tak.Bardzo
ładnie.
–Serio
?
–Na
pewnoładniejodHuntera,którymawielezdolności,ale
wokalistyka do nich nie należy – odparł Ethan, mając na myśli
młodszegobrata,byłegozawodnikaligifutbolowej.
–Twoja
rodzinazawszewydajemisiętaka…
–Duża,hałaśliwaiirytująca?
–Sympatyczna.Żałuję,że
nie
mamrodzeństwa.
Ethan
oparłsięoszafki.
–Czasemrodzeństwobywaprzekleństwem.Nawetniewiesz,
ilerazyżałowałemwdzieciństwie,że
nie
jestemjedynakiem.
–Ale
dziśjużnieżałujesz?
Potrząsnął głową. Dziś się cieszył, że
ma
trzech braci i że
wszyscymieszkająniedaleko.
–Wiesz,pomyślałemsobie,żemogłabyśnapisaćcośoCole’s
Hill do jednego z tych pism podróżniczych, z którymi
współpracujesz.
Mamy
tu sporo ciekawych obiektów, choćby
centrumszkoleniapilotów.Zaznaczyłemwszystkonamapie.
Wręczył
Crissanne
kartkęznarysowanąmapką.
–Dzięki.–Uniosłabrwi.–Napracowałeśsię.
–Bezprzesady.–Namomentzamilkł.–Uznałem,żeprzydaci
się jakieś zajęcie. Kiedy kończyły się moje związki, zawsze
rzucałemsięwwir
roboty,żebyniezwariować.
–
No
popatrz,
a
mnie
się
wydawało,
że
jesteś
krótkodystansowcem.Tydzieńikoniec
pieśni.
Nie
musiałpytać,skądjejtoprzyszłodogłowy.
–Miałem
kilka
związków,któretrwałyniecodłużej.
– Chętnie
bym
się dowiedziała, dlaczego się nie ożeniłeś. –
Roześmiałasięwesoło.–Niebójsię,niejestemwścibska.
–Całeszczęście.–Zawtórował
jej
śmiechem.
Postanowił
jednak
coś wymyślić na wypadek, gdyby nie
zdołała poskromić ciekawości i zaczęła mu wiercić dziurę
wbrzuchu.Adlaczegojegozwiązkitakszybkosiękończyły?Bo
niemógłbysięwiązaćzjednąkobietą,kiedymarzyłoinnej.
Zeskoczywszy
zestołka,Crissanneokrążyławyspęiprzytuliła
się do Ethana. Przez moment stał bez ruchu, jakby bał się
oddychać,potemotoczyłjąramieniemichociażwiedział,żenie
powinien tego robić, odwzajemnił uścisk. Zamknął oczy,
wciągnął w nozdrza kwiatowy zapach jej włosów, po czym
najwyższąsiłąwoliopuściłręceicofnąłsiękrok.
–Nie
będędrążyć.Naraziejesteśbezpieczny.
–Uff!To
co,idziemynakolację?
–Tylkowezmętorebkęitelefon.
Oddaliła się, kołysząc biodrami. Odprowadził ją
wzrokiem;
doskonale wiedział, że oszukuje się, twierdząc, że jest jej
przyjacielem.
W sądzie potrafił mówić zajmująco, przytaczać mądre
argumentyiprzeciągaćławęprzysięgłychnaswojąstronę,ale
nigdynieumiałokłamywaćsamegosiebie.Odnajmłodszychlat
świadom był swoich ułomności i niedociągnięć. Do Cris nie
zalecał się wyłącznie przez wzgląd na Masona, ale ilekroć na
niąpatrzył,zawszepragnąłczegoświęcej:kochaćsięzniącałą
noc.
ROZDZIAŁDRUGI
Restauracja Peace Creek Steakhouse znajdowała się
wcentrummiasta.KiedyEthanchodziłdoszkoły,jegorodzice
często wynajmowali tu jedną z dwóch sal, by uczcić jakieś
ważnewydarzenie.
Dziś, czekając z Cris na stolik, przypomniał sobie, jak Babs,
gosposia rodziców, dawała mu parę groszy, żeby mógł kupić
cukierkizautomatuprzedrestauracjąijakścigałsięzbraćmi,
którypierwszydobiegnie.
Towdzieciństwienauczyłsięwygrywaćnaargumenty,anie
na pięści. Nie dorównywał siłą Nate’owi, który był od niego
o pół głowy wyższy, ale potrafił go przechytrzyć. Oczywiście
czasem to się kończyło podbitym okiem czy złamanym nosem,
lecz gotów był ponieść taką cenę, by jako pierwszy wrzucić
oautomatumonetę.
–Oczymmyślisz?–spytałaCrissanne.
– O przepychankach z braćmi. Walczyliśmy o to, który
pierwszy wyciągnie paczkę miętusów z automatu przy
drzwiach.
– Niesamowite, że większość życia mieszkasz w tym
miasteczku. Pewnie z każdym budynkiem i każdą ulicą wiążą
sięjakieśwspomnienia.
– To prawda. A ty nie masz miejsc, do których wracasz
wspomnieniami?
–Bojawiem?Czasemdodomudziecka,wktórymspędziłam
kilka lat. Niedawno go zburzono. I do domu w północnej
Kalifornii, gdzie mieszkałam jako nastolatka. To dopiero był
koszmar! Chyba wolę patrzeć w przyszłość niż wspominać to,
cobyło.
Ethan instynktownie wyciągnął ręce, by ją przytulić, ale
wporęsięzreflektował.WobecnościMasonaczasempozwalał
sobie na niewinny uścisk, ale teraz, gdy byli we dwoje, musiał
siępilnować.
Crissannebyłazakazanymowocem.Możenaniąpatrzeć,ale
niewolnomujejdotykać.
– Słusznie – powiedział. – Na przyszłość mamy wpływ,
aprzeszłościniezmienimy.
Pochwilipodeszładonichhostessa,córkajednegozkuzynów
Ethana, i zapewniła, że zaraz zwolni się stolik. Ethan wdał się
z dziewczyną w rozmowę, a Crissanne zaczęła oglądać
oprawionezdjęcianaścianach.WkrótceEthandoniejdołączył.
Dziwne,nigdywcześniejtychzdjęćniewidział;przedstawiały
ludziiscenkirodzajowesprzedconajmniejtrzydziestulat.Na
jednymrozpoznałswojegoojcastojącegoprzedciężarówką,na
której widniało logo Rockin’C. Winston Caruthers doprowadził
podupadające ranczo do stanu świetności i założył rodzinną
firmę,któramiałaprawadowydobywaniazłóżmineralnychna
tymterenie.
–Podobamisiętengość.–Crissannewskazałaprzedsiebie.–
Zjegospojrzeniabijąodwagaipewnośćsiebie.
–Tomójojciec.Jednazjegomaksymżyciowychbrzmi:ktosię
waha,tentraci.Samnigdynieczeka,zawszedążydocelu.
CrissannepopatrzyłanaEthana.
–Uwastochybarodzinne?Tyteżsięniewahasz,prawda?
Zdarzyło mu się jeden raz, dawno temu: obaj z Masonem
jednocześnie zauważyli Crissanne na drugim końcu boiska
i kiedy on się wahał, czy zaprosić ją na kawę, Mason, który
nigdy nie bał się ryzyka, zwyczajnie w świecie podszedł,
przedstawiłsięiresztatohistoria.
Ojciecmiałrację.Jakzwykle.
–Zdarzamisię.Miewamwzlotyiupadki.
–Więcejjednakwzlotów.Zawodowoodnosiszsamesukcesy.
–Nielubięsięchwalić,aleowszem,całkiemnieźlemiidzie.
Niczym bokser wymierzyła mu lekki cios w ramię. Chociaż
wjej„pieszczocie”niebyłonicerotycznego,Ethanpoczuł,jak
pokrzyżuprzebiegamudreszcz.Miałochotę…Psiakrew!Znów
sięzawahał.
Zawsze szczycił się swoim opanowaniem, tym, że umie
zachować zimną krew, ale przy Crissanne tracił tę zdolność.
Ibardzomutoprzeszkadzało.
Jeśli czegoś nauczył się w ciągu trzydziestu lat na tym
świecie,totego,żepotrzebujegranic.Beznichsięgubił.
KosmykwłosówopadłCrisnatwarz.Ethanodgarnąłgojejza
ucho. Zaskoczona otworzyła usta i wciągnęła z sykiem
powietrze. Nie zdołał się powstrzymać i pogładził ją po szyi.
Ależmiaładelikatnąskórę!
–Ethan…
–Słucham?
– Pan Caruthers! – rozległ się głos hostessy. – Pański stolik
czeka.
Crissanne przełknęła ślinę, po czym skierowała się za
hostessą do sali restauracyjnej. Atmosfera się zmieniła;
pojawiłosięnapięcie.
To on był temu winien. Starał się niczego po sobie nie
okazywać, ale nie potrafił dłużej ukrywać swoich uczuć, tym
bardziejskorowiedział,żeMasoniCriszsobązerwali.
Może powinien dalej grać, udawać przyjaciela, może tak by
byłorozsądniej,leczjakiśwewnętrznygłosmówiłmu,żebysię
nieprzejmowałMasonemiskupiłwyłącznienakobiecie,której
zawszepragnąłiktóraterazszłaprzezsalędostolika.Patrzył
najejzmysłowokołyszącesiębiodra,najasnefalującewłosy.
Był jej przyjacielem, tego nie udawał. Pomyślał o swoim
bracie Dereku i Biance, których przyjaźń z czasem przerodziła
sięwmiłość.TylkożeDerekzBiancąprzyjaźnilisięwedwoje,
a on, Mason i Crissanne we troje. I nie wierzył, że Mason nie
oprzytomnieje, że nie zrozumie swojej pomyłki i nie zacznie
błagaćCris,abydoniegowróciła.
On,Ethan,napewnobytakpostąpił.
Azatemdziśznówmusitrzymaćręceprzysobie,znówmusi
traktowaćCrissannejakkumpla.
Po wyjściu z restauracji Crissanne zwolniła kroku. Szła pół
metra za Ethanem, który prowadził rozmowę z jednym
z mieszkańców Cole’s Hill. Miasteczko było niezbyt duże,
o uroczym historycznym centrum, ale rozwijało się w szybkim
tempie. Właśnie tego dotyczyła rozmowa: nowego osiedla
powstającegoprzypołudniowejgranicymiasta.
Żałowała,żeniewzięłazsobąaparatu.Czasemużywałatego
w telefonie, ale wolała patrzeć przez obiektyw, bawić się
ostrością,przysuwaćioddalaćobraz,któryjązafascynował.
Może gdyby zdołała popatrzeć w ten sposób na Ethana,
zrozumiałaby, co ją w nim tak pociąga. Ale czy na pewno
znalazłaby odpowiedź? Nawet się nie łudziła. Nagle światło
z wystawy sklepowej rzuciło cień na jego twarz, podkreślając
mocno zarysowaną szczękę. Crissanne wyjęła z kieszeni
telefon.
Robiąc zdjęcia, zawsze więcej widziała – może dlatego, że
była skupiona. Teraz też zauważyła jaśniejsze pasemka we
włosach Ethana. Szukała najlepszego ujęcia. Powiększyła
twarz, zobaczyła bliznę nad lewym okiem… Dziwne, że
wcześniejjejniewidziała.
Byłpoważny,skoncentrowanynarozmowie.Międzyinnymito
w nim uwielbiała: że każdemu poświęcał sto procent swojej
uwagi. Pstryknęła kilka zdjęć, a kiedy cofała się, by go
sfotografowaćpodinnymkątem,naglesięzkimśzderzyła.
–Ojej,przepraszam.
Odwróciwszy się, ujrzała obok siebie prawdziwego kowboja,
takiego jak z westernu. Miał grzywę ciemnoblond włosów
przyprószonych siwizną, głębokie zmarszczki wokół oczu,
spieczoną słońcem skórę. Jak na swoje lata – podejrzewała, że
gość ma koło siedemdziesiątki – trzymał się świetnie.
Zmarszczyłaczoło.
Hm,wjegospojrzeniuikształcienosadostrzegłacośdziwnie
znajomego.Robienieobcemuczłowiekowizdjęcianiewchodziło
w grę, byłoby naruszeniem jego prywatności. Szkoda, bo ta
twarzjązaintrygowała.
– Nic się nie stało. Ale chyba są tu ciekawsze obiekty do
fotografowania?
–Niż?
–Niżtenkozaktutaj.Magadane.Jestprawnikiem.
– Wiem. Potrafi dyskutować na każdy temat i każdego umie
pokonać.Kiedyśprzeztrzykwadranserozprawialiśmynatemat
salsy: czy lepsza jest świeża czy ta, którą serwują w tanich
knajpachzżarciemnawynos.
–Tochybaoczywiste?
– Nie dla wszystkich. Niektórzy uważają, że druga wcale nie
ustępujewsmakupierwszej.
–Kozakzawszebyłuparty–stwierdziłkowboj.
–Wnioskujęztego,żeznapanEthana?
– Cześć, tato – powiedział Ethan, podchodząc do nich. –
Mówiłemci,Cris,żemojarodzinabywanieznośna?
–Mówiłeś.
– Winston Caruthers – przedstawił się kowboj. – Możesz
zwracaćsiędomnie„papa”.Wszyscymnietaknazywają.
Pewnie proponował to każdej napotkanej osobie, ale
Crissanne nigdy nie miała ojca. Żaden rodzic zastępczy nie
prosił,abytakdoniegomówiła.ToteżsłowaWinstonawieledla
niejznaczyły.
–Dziękuję.–Wyciągnęłarękę.–CrissanneMoss.
– Miło mi cię poznać, Crissanne – odrzekł Papa Caruthers. –
Ethan,przyprowadźswojądziewczynęnakolacjęiprzedstawją
matce.
– Ale tato, my nie jesteśmy parą. Cris jest dziewczyną
Masona,toznaczy…
– Byłą – wtrąciła Crissanne. – Przyjechałam tu w sprawie
pracy i Ethan wspaniałomyślnie pozwolił mi zamieszkać
usiebie.Przyjaźniliśmysięwcollege’u.
Nie miała pojęcia, co Ethan zamierzał powiedzieć, ale nie
musiał jej przedstawiać jako dziewczyny Masona. Z Masonem
skończyła.
–Itakjąprzyprowadź–rozkazałstanowczymtonemojciec.–
MatkachętniepoznaCrissanne.
Ethanzacisnąłzęby.
–Jasne,tato.
– Tak jak mówiłam, papo… – wymawiając to słowo, Cris
poczuła dreszczyk emocji – przyjechałam tu w sprawie pracy.
Jeszcze nie znam swojego rozkładu zajęć, ale postaramy się
wpaść.
Winstonskinąłgłowąinałożyłzpowrotemkapelusz.
–Czekamynawaswsobotę.
– Dobrze… Traktuje mnie, jakbym wciąż był dzieckiem –
mruknąłEthan,kiedyojciecsięoddalił.
–Moimzdaniemtourocze.
– Urocze? Stary nikogo nie słucha, wszystko wie najlepiej.
Jestupartyjakosioł.Każdycitopowie.
–Aczykażdyrównieżpowie,żejesteściedosiebiepodobni?–
spytałazrozbawieniemCrissanne.
Roześmiałsiępodnosem.
– Tak, co nie znaczy, że to prawda. – Na moment Ethan
zamilkł.–Ico,udałocisięzrobićparęzdjęć?
Zaczerwieniłasię,bofotografowaławyłącznieEthana.
–Tak.Kilkafajnychujęćulicyiprzechodniów.
–Świetnie.
Wędrowali w ciszy przez historyczne centrum w stronę
ferrariEthanazaparkowanegopodrugiejstroniehoteluGrand.
Cris szła zamyślona: podobało jej się miasto i jego atmosfera,
podobał jej się papa Caruthers, a w ogóle to powinna bardziej
kontrolowaćsweemocje.
Przyjechałatutylkonachwilę,byodpocząć,otrząsnąćsiępo
rozstaniuizastanowić,codalej.
Nie może zakochać się w tym malowniczym teksaskim
miasteczku ani w rodzinie Caruthersów. A tym bardziej
w Ethanie, który zawsze się jej podobał. Dotychczas widywała
gowLosAngeles,terazporazpierwszywidziałagowmiejscu,
gdzie się urodził i wychował, w miejscu, w którym od
niepamiętnychczasówznajdowałsięjegodom.
Tubyłusiebieibyłsobą,nikogoniemusiałgrać,nikomunie
musiał imponować. Tu mogłyby wyjść na jaw wszystkie jego
wady, skazy i słabości. Tu mogłaby mu się dokładnie przyjrzeć
isiędoniegozniechęcić.Aletaksięniestało.Bliznysprawiły,
że zaczęła go lepiej rozumieć, a to niebezpieczne. Bo
człowiekowi idealnemu, bez wad, potrafiłaby się oprzeć, a czy
zdoła się oprzeć Ethanowi? Będzie to wymagało sporego
wysiłku.
Leżał w łóżku od dwóch godzin, słuchając wycia wiatru,
uderzeń gałęzi o okno. Ciągle sobie obiecywał, że się tym
zajmie, w końcu nie sztuka je przyciąć. Wiedział jednak, że to
niezichpowoduniemożezasnąć.
Winna była Crissanne, która spała w pokoju gościnnym na
końcu korytarza. Nigdy wcześniej u niego nie nocowała.
Przedtem, gdy była z Masonem, nie przeszkadzałaby mu jej
obecność,aleteraz…
Terazniemógłznaleźćsobiemiejsca.
Raz po raz przekonywał siebie, że są przyjaciółmi, niczym
więcej. Że Cris jest dziewczyną kumpla i będzie nią, dopóki
Masonosobiściemuniepowie,żezerwali.
Oczywiścieimdłużejotymmyślał,tymbardziejcierpiał.Miał
wrażenie,żeztrudemmieścisięwewłasnymciele,żezaciasno
mu we własnej skórze. Lepiej czuł się tylko wtedy, gdy Cris
obdarzała go uśmiechem. Wówczas zapominał o jej związku
zMasonemizaczynałmarzyć.
Przymknął powieki. Cholera, dałby głowę, że przez otwarte
drzwiwpadazbalkonudelikatnawońperfum.
Zerwał się z łóżka, podszedł do drzwi i wyjrzał na zewnątrz.
Niemyliłsię:Crissannestałaopartaoporęcz.
Chwycił rzucone na fotel dżinsy i wsunął je na gołe ciało.
Zapiąłrozporek,poczymprzeczesawszyrękąwłosy,wyszedłna
powietrze.
– Nie możesz zasnąć? – spytał cicho, żeby nie przestraszyć
Cris.
–Zawielemyślikotłujemisięwgłowie.
Obróciła się przodem. Miała na sobie koszulę nocną na
wąskichramiączkach,którasięgałakolan.
Na niebie świecił księżyc w pełni; opromieniona jego
blaskiem wyglądała jak istota nieziemska. Jakby tu, do Cole’s
Hill,trafiłaprzezpomyłkę.
I faktycznie, jej miejsce było w Mieście Aniołów. U boku
Masona.
–Obudziłamcię?–Wiatrporuszałjejwłosami,smagałjąnimi
toporamionach,topotwarzy.Odgarnęłajezaucho.
–Nie.
–Todobrze.Adlaczegoniespałeś?
Miałby opowiedzieć jej o swoich fantazjach, o tym, jak ją
przytulaicałuje?Wątpił,abytakarozmowapomogłajemuczy
Cris zasnąć. Czując, jak skóra go piecze, potarł ręką tors.
Psiakrew,pragnąłjej!
Ale to nie była jakaś obca dziewczyna, którą zaprosił do
siebie na noc i z którą się rano pożegna. To była Crissanne.
Znali się od lat, przyjaźnili, pożądali… a przynajmniej on jej
pożądał.
Kiedytakstałametrodniego,ubranawcienkąkoszulęnocną
i spowita w srebrzyste promienie księżyca, nie był w stanie
okiełznać wyobraźni. Marzył o tym, aby podejść krok bliżej,
ująćwpalcedółkoszuliipowoli…
–Ethan?
–Tak?
–Chceszpogadać?Opowodachswojejbezsenności?
Potrząsnąłgłową.
–Nie.Aty?
–Zdecydowanienie.
–Azagraćwprawdęifałsz?
Crissannewybuchnęłaśmiechem.
–Ostatnirazwygrałam.
–Tylkodlatego,żecipozwoliłem.
–Akurat!
– Słowo honoru! – zawołał przez ramię, idąc do barku
wsypialni.–Jestemdżentelmenem.
– Okej, skoro tak twierdzisz. – Skierowała się do wygodnych
foteliustawionychprzyniedużymkominku.Usiadłszy,przykryła
siękocem.
Ethanzakrzątnąłsięprzybutelkachwbarkunabalkonie.Po
chwili znalazł jej ulubiony trunek, tequilę Patron. Postawił
butelkę na tacy, obok postawił dwa kieliszki, solniczkę oraz
talerzykzkawałkamilimonki.Tacęprzeniósłnastolik.
–Zimnoci?Mogęrozpalićwkominku.
–Dzięki,wystarczykoc–odparłaCris,napełniająckieliszki.–
Ktozaczyna?
–Ty.
–Rozumiem.Bojesteśdżentelmenem?
Potrząsnąłgłową.
– Nie. Bo nie miałem czasu wymyślić kłamstwa, w które byś
uwierzyła.
Crissanneroześmiałasiędźwięcznie.Uwielbiałjejśmiech.Do
dziśpamiętał,kiedygousłyszałpierwszyraz,aprzecieżminęły
lata. Siedziała obok Masona, na oparciu jego fotela. Ktoś
powiedziałcośzabawnego,awtedyonawybuchnęłaśmiechem.
Był to tak radosny dźwięk, że na samo wspomnienie Ethanowi
robiłosięwesoło.
Czasem,kiedydokuczałamuchandra,specjalnieprzywoływał
tęscenęiodrazuchmurysięrozpraszały.
W prawdę czy fałsz grali namiętnie na studiach, później
zresztą też. Gra była prosta: jedna osoba opowiadała jakąś
historię, a reszta graczy odgadywała, czy historia jest
prawdziwa. Jeżeli zgadujący trafił z odpowiedzią, opowiadacz
musiał wypić do dna zawartość kieliszka. Jeżeli zgadujący źle
wytypował,wtedyonopróżniałkieliszek.
–Temat?–spytałaCris.
– Pierwszy pocałunek. – Było to pierwsze, co przyszło mu do
głowy.
Ledwo wypowiedział te słowa, zrozumiał, że wpakował się
w kłopoty. Nie powinien siedzieć w nocy na balkonie
zCrissanneirozmawiaćocałowaniu.
Bałsię,żepokusamożeokazaćsięzbytsilna.
– Pierwszy pocałunek? Hm, fajnie wymyśliłeś. A więc mój
pierwszy raz był z żabą i miał miejsce w szkole. Pamiętałam
bajkę o królewnie, która pocałunkiem przemieniła żabę
w księcia. Molly Moore rzuciła mi wyzwanie: ty byś się
brzydziła.Udowodniłamjej,żesięmyli.
Ethanoparłsięwygodnie.
–Czytatwojażabatobyłprawdziwypłaz?
– A są płazy nieprawdziwe? – spytała, wymigując się od
odpowiedzi.
–Okej.Moimzdaniemfałsz.
– A właśnie że prawda. Miałam potem nieprzyjemności,
musiałamzostaćzakarępolekcjach.
–Dlaczego?
– Chciałyśmy z Molly uwolnić żaby z laboratorium. Mój
pocałuneksłużyłodwróceniuuwaginauczycielki.Wtymczasie
Mollywypuściłażaby.
Patrzącjejwoczy,Ethanposypałtrochęsolinadłońunasady
palca wskazującego, następnie zlizał ją, wychylił kieliszek
tequili i szybko zagryzł limonką. Kwaśny sok spłynął mu na
język.
Kiedy rzucił skórkę na tacę, Crissanne pochyliła się
iopuszkiemkciukapotarłajegodolnąwargę,następniecofnęła
rękęioblizałakciuk.Ethanpoczułjakdreszczprzebiegamupo
krzyżu.
Tak,toniebyłnajmądrzejszypomysł.
ROZDZIAŁTRZECI
Najwyraźniej w sierpniu nawet późnym wieczorem panuje
wTeksasieupał.TaktosobieCrissannetłumaczyła,czując,jak
po jej ciele rozlewa się gorąco. Uczucie to nie miało przecież
nicwspólnegoztym,żeEthansiedzinaprzeciwkoniejwnisko
zawieszonychnabiodrachdżinsach.Aniztym,żetorsmagoły,
aramionabardziejumięśnione,niżsięspodziewała.
Był prawnikiem, czyli większość czasu spędzał przy biurku,
anienasiłowni.Nie,niemiałprzerośniętychmięśni,byłwsam
raz.Dotegopłaskibrzuch,alebezkaloryfera.Pewniegdzieśna
świecieżyjekilkakobiet,którewcalenieuważałybyEthanaza
najbardziej
seksownego
faceta
pod
słońcem.
Ale
przypuszczalnie nigdy nie siedziały koło niego na balkonie,
wblaskuksiężyca,zsokiemlimonkinawargach.
Kiedyuniósłszybrwi,popatrzyłnaniąpytająco,uprzytomniła
sobie,żeskończyłmówić.
–Fałsz!
–Myliszsię,skarbie–oznajmił,podającjejbutelkę.
Zważywszy, że kręciło się jej w głowie i miała kłopoty
z logicznym formułowaniem myśli, powinna zrezygnować
zdalszejzabawyigrzeczniepójśćspać.
Zamiast tego nalała tequili do kieliszka. Nie odrywając
spojrzenia od twarzy Ethana, polizała wierzch dłoni. Nasypała
soli, po czym ją zlizała. Podniosła kieliszek do ust, wypiła
alkohol jednym haustem i szybko wgryzła się w ćwiartkę
limonki.
Ethan wstał i podszedł do balustrady. Zacisnął ręce na
metalowejporęczyipochyliłgłowę.
Cris z narastającym pożądaniem śledziła każdy jego ruch.
Widziała,żeEthantoczyzsobąwalkęisłyszałacorazbardziej
natarczywygłos:wracajdoswojegopokoju,wracaj…
Niezrobiłategojednak.WstałazfotelaipodeszładoEthana.
Stanęła za nim, objęła go w pasie i przytuliła policzek do jego
gołych pleców. Zesztywniał, dopiero po minucie czy dwóch się
odprężył.
–Tozłypomysł–powiedziałochrypłymgłosem.
Przejechała dłonią po jego torsie. Zdawała sobie sprawę, że
Ethan ma rację: to zły pomysł. Ale od tak dawna była sama!
Owszem,dopierosięrozstalizMasonem,leczjużoddłuższego
czasuoddalalisięodsiebie.Wciąguostatnichsześciumiesięcy
spędzilirazemnajwyżejkilkagodzin.Właściwieniemalodroku
każdeznichżyłoswoimisprawamiiswoimżyciem.
Nie chciała teraz o tym myśleć. O tym, jak łatwo przełknęła
ból i rozczarowanie. Miała nadzieję, że się zmieniła. Że tamta
dziewczynka, która nie potrafiła nawiązać więzi emocjonalnej
z żadną ze swoich zastępczych rodzin, wyrosła na kobietę,
którastworzyłaprawdziwy,trwałyzwiązekzeswoimfacetem.
Niestetychybasięoszukiwała.
– Mam to w nosie – mruknęła i uświadomiła sobie, że
faktyczniesiętymnieprzejmuje.–Jestcośmiędzynami…
Ethanuwolniłsięzjejobjęć.
–Owszem,jest.Mason.
Potrząsnęłagłową.
–Nieotomichodzi.Kurczę,zawszemiałamcięzaczłowieka,
który niczego nie owija w bawełnę, ale pewnie jako prawnik
przyzwyczajony jesteś do mówienia tego, co trzeba, żeby
wygraćwsądzie.
–Nieróbtego.
–Czego?
Zacisnął ręce na jej ramionach; po chwili opuścił je
zpowrotemwzdłużciała.
–Niekuś.Niekomplikujżycia.
–Onoitakjestpogmatwane.Chybażeto…to,cojestmiędzy
nami…żetylkoja…
–Nie,nietylkoty.
Powoli, niemal wbrew sobie, objął ją w talii i przyciągnął do
siebie. Czuła bijący od niego żar. Ethan pochylił głowę.
Wpatrywalisięwsiebiebezsłowa.Przedoczamiprzeleciałyjej
obrazy z ich wspólnej przeszłości. Ileż to razy siedzieli razem
pogrążeni w rozmowie, podczas gdy Mason brylował,
zabawiającresztęichpaczki.
To wszystko było dość niespodziewane. Bała się, czy Ethan
się nie wystraszy; czy z uwagi na przyjaźń z Masonem nie
wycofa się. Dlatego postanowiła wykonać pierwszy ruch:
zainicjowałapocałunek.
Zbliżyła do niego usta. Jego były ciepłe, miękkie, zmysłowe.
Gdy je rozchylił i wpuścił ją do środka, poczuła na jego języku
smaktequiliilimonki.
Wbiłapalcewjegomięśnie;usiłowałaprzywrzećmocniej.Nie
przerywając pocałunku, Ethan obrócił się i oparł plecami
obalustradę.Takbyłolepiej:terazprzywieraładoniegocałym
ciałem.
Jejbiustprzylegałciasnodojegotorsu,ajegoczłonekwpijał
się w jej podbrzusze. Oddzielała ich jedynie cienka koszula
nocna, którą miała na sobie, i dżinsy. Ethan wsunął nogę
pomiędzyjejudaiwodziłdłońmipojejplecach.
Gdyzacisnąłręcenajejpośladkach,Crissanneuniosłagłowę
i napotkała jego wzrok. Wpatrywał się w nią intensywnie. Nic
nie mówił, tylko patrzył. Nie potrafiła niczego wyczytać z jego
spojrzenia, ale ogarnęło ją dziwne uczucie. To było coś więcej
niżpożądanie.
Wystraszona zamierzała się cofnąć, uciec, zdała sobie
bowiemsprawę,żepragniecoś,czegoEthanniebędziechciał
jej dać, ale w tej samej chwili zanurzył dłonie w jej włosach
igorącojąpocałował.
Włosy miała miękkie, cudownie jedwabiste, bardziej miękkie
ijedwabisteniżjakiekolwiek,którychostatniodotykał,powieki
przymknięte, wargi wilgotne i nabrzmiałe. Obejmowała go
w pasie. Przechyliwszy głowę, popatrzyła mu w oczy.
Przypomniał sobie wszystkie swoje argumenty na „nie”,
wszystkiepowody,dlaczegopowinienopuścićręceiodejść.Ale
takstraszniejejpragnął!
Zbyt długo walczył z pokusą, zbyt długo jej sobie odmawiał.
Jej, czyli Cris. Nie było to trudne, kiedy mieszkała w Los
Angeles z Masonem, ale teraz była tu, w Cole’s Hill. Spędzali
wieczórnabalkonie,onawsuwałaręcewjegospodnie,pieściła
mu brzuch, a on miał ochotę porwać ją w ramiona i przenieść
dosypialni.
–Jesteśpewna?–Musiałuzyskaćpotwierdzenie.
To jest Crissanne, która znaczy dla niego więcej niż jakaś
przelotnaznajoma.
Nie przejmował się, czy on dla niej znaczy równie wiele.
Może chciała go wyłącznie do seksu, by zapomnieć o bólu
rozstania albo żeby wzbudzić zazdrość Masona. Lub z miliona
innychpobudek.
Dla niego jednak ona była tą wymarzoną – kobietą, której
pragnąłodponaddziesięciulat.Dlategomusiałsięupewnić,że
onanastoprocentpragniejego.
– Tak. – Gładziła go po torsie, wolno przesuwając dłonie ku
górze. Wreszcie objęła go za szyję i zaczęła całować po całej
twarzy…
Przestał się zastanawiać się, jego mózg i wszystkie procesy
myślowe wyłączyły się. Skupił się na wargach Cris. Resztkami
sił próbował kontrolować falę, która go zalewała. Crissanne
wyzwalała w nim coś, co dotąd było uśpione, zapomniane.
Wydawszyzsiebiecichypomruk,chwyciłjąnaręceiruszyłdo
swojegopokoju.
Postawiłjąprzyłóżku.
Tuliła się do niego. Delektując się jej dotykiem, przymknął
oczy.Inaglesięwystraszył:acojeśliCriszmienizdanie?
Psiakość! Jeśli zmieni, pozwoli jej wyjść. Nie może jej
zatrzymywać.
Boże,bądźmiłosierny!Spraw,bychciałazostać!
Przejechała palcami po jego brzuchu, po czym zerknęła na
ogromne łóżko, które zajmowało niemal pół sypialni. Przy
obitym skórą wezgłowiu piętrzył się stos poduszek. Wyżej na
ścianiewisiałyrogikrowyrasylonghorn.
–Zapominam,żejesteśkowbojem.
Wzruszyłramionami.
–Udawanym.Alemogęwłożyćkapeluszibutykowbojskie.
–Podwarunkiem,żewcześniejzdejmieszdżinsy.
–Żadenszanującysiękowbojnikomubysiętakniepokazał.
–Szkoda.–Crissannecofnęłasięizmierzyłagowzrokiemod
stópdogłów.–Dotwarzybyłobyciwbutachikapeluszu.
–Taksądzisz?–Odruchowonapiąłmięśnie.
–Mhm.Możekiedyś…?
– Może. – Ale raczej w to wątpił. Był prawnikiem, tym
poważnym
i
rozsądnym
Caruthersem.
Tym
mówcą,
dyskutantem, który zawsze myślał o konsekwencjach. Czego
nie można powiedzieć o nim dzisiaj, kiedy stał w sypialni
inieprzytomniepragnąłCris.
Uśmiechając się szeroko, wyciągnęła do niego rękę, a kiedy
splótł palce z jej palcami, drugą położyła ją mu na piersi.
Przeszyłgodreszcz.PrzytuliłCris,poczymprzytknąłczołodo
jejczoła.
Poczuł na szyi gorący oddech. Szczęśliwy, zamknął oczy.
CrissanneMossjestwjegosypialni.
Emocje, które starał się zepchnąć w niebyt, niemal go
obezwładniły. Zdał sobie sprawę, że pragnie czegoś więcej,
czegoś,czegomiećniemoże.Jasne,zależałomuteżnaseksie.
Tego nie zamierzał ukrywać. Ale sam seks to za mało; chciał,
żebyCrisznimzostała…
A to marzenie nie miało szansy się spełnić. Spędzą z sobą
noc,dwie,trzy.Nawięcejniepowinienliczyć.
Podejrzewał, że dla Crissanne seks z nim to przygoda na
otarcie łez. Potwierdzenie, że nadal jest atrakcyjną kobietą,
którawzbudzapożądanie.
Wiedział,bosamtowielokrotnieprzerabiał.Częstotraktował
seks instrumentalnie. Szedł do łóżka z dziewczyną po to, by
udowodnić sobie, że już się z Cris wyleczył. Że już do niej nie
wzdycha.
A teraz tulił ją do siebie i gotów był spełnić każde jej
życzenie.Mógłbyćjejchustkąnaotarciełez,jejpocieszeniem.
Nie zamierzał udawać, że darzy ją tylko przyjacielskim
uczuciem.
Zakląłpodnosem.Crisprzyłożyłapalecdojegoust.
–Niemyśl–szepnęła.
–Atyniemyślisz?Idlategomnieobejmujesz?
Teraz ona zaklęła. W tym momencie uświadomił sobie, że
jednakniepójdądołóżka,poprostuonniedarady.
Niewiedziała,jakodpowiedziećnajegopytanie.Nieulegało
dlaniejwątpliwości,żesytuacjajestskomplikowana.Pragnęła
Ethana,chciałaznimbyć.JeszczewLAsporządziłalistęosób,
u których mogłaby zamieszkać, potem wykreślała kolejne
nazwiska, aż został tylko on. Teraz była w jego sypialni
i usiłowała przekonać samą siebie, że mogą pójść z sobą do
łóżka,aranozachowywaćsięnormalnie,jakbynicsięniestało.
Aleczuła,żesięoszukuje.
–Tonietak–zaprzeczyła.–Jeżelibędziemymyśleć,wrócimy
do punktu wyjścia, do udawania, że ja ciebie nie pragnę, a ty
mnie.Aja,Ethan,niechcędłużejudawać.
–Jednakbyłaśwzwiązkuzmoimnajlepszymprzyjacielem.
–Rozstaliśmysię.
–Napewno?Amożechceszwywołaćjegozazdrość?
Zazdrość? Wsiadając do samolotu, ani przez chwilę nie
myślałaoMasonie.
– Wtedy nie musiałabym lecieć przez pół kontynentu. Bez
problemu znalazłabym kogoś bliżej. A jestem tu, z tobą. I jeśli
zaczniemyrozmawiać,analizowaćnaszepobudki,wszystkosię
niepotrzebnieskomplikuje.
Wzdychającciężko,Ethanskierowałsiędobarkuinalałsobie
bursztynowegopłynu.Chybawhisky.
– Było skomplikowane, zanim zaczęliśmy rozmawiać –
stwierdził.–Pozwoliliśmy,abyrządziłynamihormony.
–Toźle?
– Nie wiem. Ale nie chciałbym, żebyśmy rano czegokolwiek
żałowali. Dziś byłoby nam z sobą wspaniale, ale jutro
mielibyśmywyrzutysumienia.
–Dlaczegotowszystkojesttakietrudne?–spytałaCrissanne
bardziej siebie niż jego. – Jutro się wyniosę. Kiedy byliśmy
w restauracji, widziałam reklamę jakiegoś pensjonatu.
Powinnambyłaodrazupojechaćdohotelu.
Obserwował ją ze szklanką whisky w ręce. Stała speszona,
nie wiedząc, co z sobą począć. Myślała, że pójdą do łóżka, że
przeżyjąfantastycznąnoc.
Nie spodziewała się, że będą analizować swoje uczucia,
motywypostępowania,zastanawiaćsięco,jakidlaczego.
Nowłaśnie:dlaczego?Dlaczegowszyscymężczyźniodsuwali
się od niej? Czego jej brakowało? Nawet mężczyzna, który
patrzyłnaniązpożądaniem,gdymyślał,żeonategoniewidzi,
zrezygnowałzpójściazniądołóżka.
Najwyraźniej miała jakąś wadę, skazę, którą wszyscy
dostrzegali.Ażdoterazniezdawałasobieztegosprawy.Gdyby
była inną osobą, kimś, kto nie boi się doświadczać emocji,
przypuszczalniebysięrozpłakała.
Opuściła sypialnię. Mijając stojące na balkonie fotele,
kieliszki i wyciśnięte ćwiartki limonek, starała się nie myśleć
otym,jakprzyjemniezapowiadałsiędzisiejszywieczór.
Weszładoswojegopokojuiusiadłszynaskrajułóżka,potarła
szyję.Nie,niemożetuzostać.Anichwilidłużej.
Zaczęła zastanawiać się nad sobą i swoim życiem. Dlaczego
ilekroć trafia gdzieś, gdzie jej się podoba, gdzie chciałaby
zostać,zawszecośmusizepsuć?
Tym razem pobiła rekord. Przyjechała do Cole’s Hill niecałą
dobętemu.
Przestań!–skarciłasięwmyślach.
Nie myśl… Od tych słów, które wypowiedziała w sypialni
Ethana, wszystko się zaczęło. Okej, nie będzie myśleć, będzie
działać. Włożyła dżinsy i pierwszy lepszy T-shirt, wyciągnęła
walizkęzgarderoby,położyłająwnogachłóżka…
Usłyszała, jak na szafce nocnej wibruje telefon. Ekran
pojaśniał. Zignorowała go; nie była w nastroju do czytania
informacjizeświata.Miaładośćwłasnychproblemów.
Ruszyła z powrotem do garderoby, ale zanim doszła, telefon
znów
zaczął
buczeć
i
wibrować.
Wzdychając
głośno,
postanowiłasprawdzić,ocochodzi.
Na ekranie zobaczyła obcy numer, który nie był wpisany do
jej książki adresowej. Uznała, że pewnie dzwoni ktoś z firmy
producenckiej, dla której Mason pracował. Odblokowała
telefon.
Czytała wiadomość z rosnącym niedowierzaniem. Po chwili
telefonwypadłjejzręki.Osunęłasięnapodłogęiprzyciągnęła
kolanadopiersi.
SamolotMasonasięrozbił.OChryste!
Tak, rozstali się, od dłuższego czasu właściwie się mijali, ale
śmierć?Nie,toniemożliwe!Chwyciłatelefoniwcisnęłanumer
komórki Masona. Na drugim końcu linii rozległ się dzwonek,
a potem nagrana wiadomość, że właściciel aparatu jest poza
zasięgiemioddzwonipóźniej.
Criswysłałaesemesananumerfirmyproducenckiej,prosząc
owięcejinformacji.Czekałaniecierpliwie,ależadnaodpowiedź
nienadeszła.
Aż do tej chwili nie zdawała sobie sprawy, iż podświadomie
liczyła na to, że Mason do niej wróci. Zrobiło jej się wstyd, bo
wcześniejnaprawdęsądziła,żejużjejnanimniezależy.
–Crissanne…
Poderwawszy głowę, ujrzała Ethana. Blady jak ściana stał
wnogachłóżka,ściskającwdłonitelefon.
Podbiegładoniego.
–Teżdostałeświadomość?
– Tak, ale nie mogę się dodzwonić ani do Masona, ani do
faceta,któryprzysłałesemesa.
–Podobniejakja.Myślisz,żeprzeżył?
– Nie mam pojęcia. Potrafi sobie radzić w ekstremalnych
warunkach.Totwardziel.
–Tak,totwardziel.
Ethanrozpostarłramiona.Crispołożyłagłowęnajegopiersi
i wybuchnęła płaczem. Nie wiedziała, co powiedzieć. Cieszyła
się, że nie poszła do łóżka z Ethanem, nie dzisiaj, kiedy
Mason…kiedyjegosamolot…
–Ethan,czyonzginął?
–Mamnadzieję,żenie.
ROZDZIAŁCZWARTY
Nazajutrz po bezsennej nocy – Cris drzemała, budziła się,
znów na moment zasypiała, a on krążył niespokojnie i co rusz
na nią zerkał – próbowali uzyskać jakieś informacje. Siedząc
w fotelu naprzeciwko biurka, Crissanne wydawała się mała
i krucha. Odwaga, brawura, tupet, jakie zawsze przejawiała,
znikły. Żeby nie dygotać z zimna, narzuciła na ramiona
kaszmirowyszal.
Ethan nie ruszał się zza biurka: kontaktował się esemesami
z firmą producencką oraz ze znajomymi w Ameryce
Południowej. Może oni, będąc na miejscu, wiedzą coś więcej?
Niestety, miejscowe media podawały tylko, że samolot Masona
rozbił się w pobliżu jednego ze szczytów Andów. Nie było
informacji,czyktokolwiekprzeżyłwypadek.
Nagle w holu rozległy się głosy. Po chwili do gabinetu
wparowali
bracia
Ethana.
Wszyscy
trzej
spojrzeli
z zaciekawieniem na Crissanne. Hunter, który do niedawna
mieszkałwMalibuispotkałjąkilkarazywcześniej,podszedłdo
niejiścisnąłjązaramię.
– Nie denerwuj się – powiedział. – Jeśli ktoś jest w stanie
znaleźćMasona,towłaśnieEthan.
–Jakmożemypomóc?–spytałnajstarszyNate.
– Nie wiem. – Ethan pokręcił bezradnie głową. – Czekam na
rozmowę z jakimś wysokim urzędnikiem z Peru. Ale trudno mi
się gada z miejscowymi. Mój hiszpański ogranicza się do
tematykiprawniczejizamawianiaposiłkówwknajpach.
– Ja mówię coraz płynniej – stwierdził Derek, chirurg, który
niedawno poślubił swoją najlepszą przyjaciółkę, Biancę
Velasquez.
Bianca wraz ze swoim małym synkiem do zeszłego roku
mieszkaławHiszpanii.
–Mógłbyś?
–Potoprzyjechaliśmy.
Ethan podał bratu telefon stacjonarny, z którym ten wyszedł
do holu. Hunter zaczął rozmawiać z Crissanne, starając się
rozwiać jej obawy. Z kolei Nate spojrzał na Ethana i skinął
głowąnadrzwi.
Obajopuściligabinet.
–Cosiędzieje?Boojciecwspomniał,żewidziałwaswczoraj
wmieścieiżewyglądałototak,jakbyściebylinarandce.
–Nate,błagam,nieteraz.Mamyważniejsze…
–Gapiącsięwtelefon,niczegonieprzyśpieszysz.Nomów,co
siędzieje.
– Nie wiem. – Widząc srogie spojrzenie brata, Ethan poczuł
się jak dziecko. – Zjawiła się wczoraj, z walizką i powiedziała,
że wszystko między nią a Masonem skończone. Potrzebowała
noclegu.
– To ona, prawda? – domyślił się Nate. – Ta, którą ciągle
odwiedzaszwKalifornii?
– Do LA latam w interesach, a nie żeby widywać się
z Crissanne. Kiedy tam jestem, to owszem, umawiamy się na
kolację,taksamojakumawiałemsięzHunteremiManu,kiedy
tammieszkali.
Manu Bennett był bratem słynnego astronauty Hemiego
Bennetta, który pracował w miejscowym centrum szkolenia
pilotów.TakjakHunter,grałwzawodowejlidzefutbola.Jeszcze
rok temu trenował zawodników w Kalifornii, niedawno jednak
przeniósł się do Cole’s Hill, żeby być bliżej brata i bratowej,
którzy spodziewali się dziecka. W Cole’s Hill podjął pracę
trenerawlokalnejszkoleśredniej.
–OnatrochęróżnisięodManuiHuntera.Niesądzisz?
Ethanprzeczesałpalcamiwłosyiodszedłparękroków,bynie
daćbratuwzęby,choćpewniebójkadobrzebymuzrobiła.
–Przestań.Nawetjeślisobiecośroiłem…–Potrząsnąłgłową.
–Teraztoniemaznaczenia.
Natepoklepałgoporamieniu.
–Pamiętaj,zawszemożesznamnieliczyć.
– Wiem. Dzięki. Aha, zależnie od tego, co się okaże, pewnie
polecęrodzinnymodrzutowcemdoLosAngeles.
Zakończywszy rozmowę telefoniczną z Limą, Derek dołączył
dobraci.
–
Miejscowe
lotnisko
odebrało
sygnał
mayday.
Przypuszczalnie samolot się rozbił. Wysłano ekipy ratunkowe,
alemałaszansa,abyktokolwiekprzeżył.
– A kiedy będzie wiadomo coś więcej? – spytał z ciężkim
sercemEthan.
Nie mógł pogodzić się z myślą, że jego najlepszy przyjaciel,
człowiek odważny, pełen energii, kochający wyzwania, zginął
wAndach.
– Prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwudziestu czterech
godzin. Lokalne władze mają twój numer i numer firmy
producenckiej.Prosiłem,żebyodrazudociebiezadzwonili,że
chceszmiećinformacjezpierwszejręki.
– Dzięki, Derek. – Ethan potarł skroń. Chryste, co on powie
Crissanne?
– Nie ma za co. Słuchaj, Bianca z Benim pojechała do
Hiszpanii
odwiedzić
rodziców,
więc
jestem
słomianym
wdowcem. Chcesz, żebym się do ciebie wprowadził na kilka
dni?Możemógłbymsięznówprzydaćjakotłumacz.
–Tak,byłobyświetnie.
RaptemspojrzenieDerekapociemniało.Ethanobejrzałsięza
siebieinapotkałwzrokCrissanne.
– Cris, samolot się rozbił, o czym już wiedzieliśmy –
powiedziałłagodnie–aleDerekuzyskałinformację,żelokalne
władze wysłały na miejsce katastrofy ekipy ratownicze.
Powinniśmy usłyszeć coś więcej w ciągu najbliższych
dwudziestuczterechgodzin.
Skinęłagłową.Wyglądałanabardzozagubioną.Gdybybracia
wyszli, mógłby ją przytulić i pocieszyć. Z drugiej strony lepiej
żetubyli;przynajmniejprzynichsiępilnował.Wcześniej…
Całeszczęście,żesięopamiętał.
–Czylipozostajenamczekać–szepnęła.
–Tak.
– Powinniście wyjść z domu. Spacer dobrze wam zrobi –
wtrąciłNate.
Niezłypomysł,przyznałEthan.
– Cris, masz ochotę? Moi bracia będą tutaj na wypadek,
gdybyPeruwiańczycyzadzwonili.
–Tak,przejdźmysię.Pójdętylkopobuty.
Wbiegła na górę. Ethan odprowadził ją wzrokiem, a kiedy
obróciłsię,zobaczyłutkwionewsiebietrzyparyoczu.
Hunteruniósłbrwi.
–Stary,czytyiona…
– Nie – warknął Ethan i minąwszy braci, skierował się do
wyjścia.–PowiedzcieCrissanne,żeczekamprzeddomem.
Wolałzniknąćimzoczu,niżryzykowaćprzesłuchanie.
Jakzwyklewsierpniuodranapanowałupał.Słońceprażyło,
słupek rtęci cały czas rósł. Ethan podniósł głowę, podziwiając
idealnybłękitnieba.
Psychicznie nie był gotów pożegnać się z przyjacielem.
Przecież we wrześniu wybierali się na nurkowanie w Morzu
Karaibskim. Chociaż wcześniej kusił go seks z Crissanne,
chociaż od dawna do niej wzdychał, to jednak bardzo mu
zależało na Masonie, którego traktował jak czwartego brata.
Łączyłaichdozgonna,nierozerwalnawięź.
Ogrodzone osiedle, na którym mieszkał, nosiło nazwę Five
Families, czyli Pięć Rodzin. Wszystkie domy były duże, działki
zadbane. Znajdowały się tu chodniki oraz ubite ścieżki na tyle
szerokie, aby mogły po nich jeździć trójkołowe rowerki oraz
wózki golfowe. Na osiedlu mieściło się również pole golfowe,
kortyiklubzrestauracją,barem,basenemistołamidobilardu.
OtymwszystkimEthanopowiedziałCrispodczasspaceru.
– Mnie też się chce płakać – rzekła, kiedy doszedł do końca
monologu.
Wzięłazsobąaparatfotograficzny,wiedząc,żebędziechciała
zająć czymś umysł, a patrzenie w obiektyw zawsze pozwalało
jejodsunąćproblemy,nabraćdystansu.
Właśnie z powodu problemów przyjechała do Cole’s Hill.
Aproblemyzkażdągodzinąsięnawarstwiały.
–Niepotrafięwyłączyćmyślenia–przyznałposępnieEthan.–
Powinienem był posłuchać twojej rady, kiedy powiedziałaś: nie
myśl.
–Obojewiemy,żetonierealne.–NamomentCriszamilkła.–
Cholera, dziwnie się wszystko ułożyło. To Mason ze mną
zerwał.Gdybydziśranowszedłdotwojegodomu,nieczułabym
wyrzutów sumienia, przynajmniej tak mi się wydaje, ale na
myślotym,żeleżygdzieśrannyiczekanaratunek…poprostu
miniedobrze.
Ethan skinął głową. Miał na nosie okulary słoneczne, więc
znówniebyławstanienicwyczytaćzjegotwarzy.
–Chceszzobaczyćjezioro?–spytałnagle.
–Chętnie.ChybaniewieleichmaciewTeksasie?
– Niewiele. Ale tutejsze to sztuczny zbiornik. Projektując
osiedle,architekcichcielistworzyćtakiminirajnaziemi.
Wędrowali dalej. Ethanowi usta się nie zamykały; opowiadał
o swoim domu, o rodzinie, o budowie osiedla, a Crissanne
słuchała,starającsiędotrzymaćmukroku.
Iwtemcośdoniejdotarło:rozmowapomagałamuprzetrwać
trudne chwile, uspokoić się. Kiedy byli w college’u, często
przed samymi egzaminami prowadził ożywione dyskusje
zcałkiemobcymiludźmi.Robiłtopoto,byniedenerwowaćsię,
niemyślećopytaniach,któremogąpaśćnaegzaminie.
Nad jeziorem Cris zachwyciła się krajobrazem. Rozglądając
się, wpadła na pomysł, jak uciszyć Ethana i odwrócić własne
myśliodwypadkuwAndach.
–Zapozujmi.
–Co?
– Kiedy patrzę w obiektyw, odprężam się, wyciszam. Czy
możeszmiposłużyćzamodela?–poprosiła.
Ethan skrzyżował ręce na piersi. Przypomniała sobie, jak
wczorajzaciskałapalcenajegoramionach.Przełknęłaślinę,ale
nie, nie poczuła żadnych wyrzutów sumienia. Dziwiło ją to, bo
przecież bardzo martwiła się o Masona, przejmowała się jego
losem,ajednakniemiałapoczuciawiny,żewczorajomałonie
przespałasięzjegoprzyjacielem.
Zdjęła przykrywkę z obiektywu i pstryknęła kilka zdjęć. Nie
zamierzałaczekać,ażEthansięzgodzi.
– Nie powiedziałem „tak” – mruknął, ale kąciki ust mu
zadrgały,kiedyzbliżyłaaparatdooczu.
–Aleniepowiedziałeśteż„nie”.
Zmieniwszypozycję,odwróciłsiębokiem.Nawidokszerokich
ramion, płaskiego brzucha i nóg w jasnych dżinsach, tych
samych, które wczoraj opinały jego biodra, Crissanne
wstrzymała oddech. Po plecach przebiegł jej dreszcz. A więc
wczoraj to nie była kwestia alkoholu i romantycznej scenerii.
JedynymsprawcąjejpodnieceniabyłEthan.
Tak właśnie podejrzewała, choć w świetle dziennym łatwo
byłoudawać,oszukiwaćsię,żechodziocośinnego.
Rano w wielkim napięciu czekali na telefon z nowymi
informacjami od firmy producenckiej. Teraz w trakcie spaceru
Ethan cały czas perorował – o wszystkim, tylko nie o tym, co
zaszłomiędzynimi.
Ale w końcu zrozumiała. Mężczyźni nie lubią mleć językiem.
Ileż razy słyszała to od Masona! Ale Ethan był inny; uwielbiał
mówić,opowiadać,dyskutować.
–Fajnemaszbuty–powiedziała.
Onteżjelubił,bonosiłyśladyużywania.
Krążyła wokół swojego modela, badała kąt padania światła,
co rusz naciskała spust migawki. Zdała sobie sprawę, że
patrzenie w obiektyw pełni dla niej podobną funkcję co dla
EthanamonologowanieoCole’sHill.
–Opowiedzmiojeziorze–poprosiła.
Łypnąłnaniąspodełba,aonaszybkopstryknęłakilkazdjęć.
Potrafiła aparatem uchwycić wszystko, każdy grymas czy
drgnieniepowieki,któregoniebyłabywstaniedostrzecgołym
okiem. Nie mogła się doczekać, aby obejrzeć swój dzisiejszy
plon.
– Podobno przez trzy lata prowadzono konsultacje, zanim
zaczęto kopać. Zastanawiano się, czy lepszy będzie jeden
wielofunkcyjny zbiornik czy dwa: jeden do pływania i sportów
wodnych,adrugidołowieniaryb.
Ethankontynuowałopowieść,podczasgdyCriszzapałemgo
fotografowała. W pewnym momencie niemal udało jej się
zapomnieć o Masonie. Wiedziała jednak, że musi wykazać
maksimum wyczucia i nie zrobić nic, co by mogło zniszczyć
przyjaźńobumężczyzn.
–Eth,jaksięnarodziławaszaprzyjaźń,twojaiMasona?
Obejrzał się zaskoczony, ale stała ukryta za aparatem.
Większość ludzi, gdy robi zdjęcia, to co kilka ujęć odsuwa
aparatodtwarzyisprawdzarezultatnaekranie.Cristegonie
robiła.
–Wogóleniepatrzysznaekran?–spytał.
Opuściłaaparatiwzruszyłaramionami,poczymrozciągnęła
usta w uśmiechu. Z aparatem w ręku wydawała się bardziej
zrelaksowana. Miał wrażenie, że odkąd wyszli z domu,
Crissanne znacznie łatwiej oddychała. Zresztą jemu też się
lepiej oddychało. Wcześniej, zanim jeszcze pojawili się jego
bracia, czuł się tak, jakby wokół jego piersi zaciskała się
żelaznaobręcz.
– Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o rodzeństwie? Że ty jesteś
jedynaczką,ajamamtrzechbraci?
Skinęłagłową.
– Wiesz, co mi się najbardziej podoba? To, że nie muszę ich
o nic prosić, bo sami przyjeżdżają i oferują pomoc. –
Zauważywszy wyraz smutku na twarzy Cris, uświadomił sobie,
żejegosłowasprawiłyjejból.
–Tak,tomusibyćmiłe.
– Choć czasem bywa uciążliwe. W każdym razie to z ich
powodu zaprzyjaźniłem się z Masonem. Kiedy byłem w szkole
średniej, Derek od kilku lat nie mieszkał w domu, a Nate rok
wcześniej wyjechał do College Station. Moim marzeniem były
studia na Harvardzie. Solidnie przykładałem się do nauki
i udało się, zostałem przyjęty. Żebym nie czuł się samotny,
rodzicepostanowilimnieodwieźć.
–Tochybadobrze?
– Ale nie tylko oni. Wszyscy uznali, że pojadą. Bracia też,
nawet Hunter, który studiował w Kalifornii. Wynająłem
mieszkaniedospółkizparomachłopakami.Kiedydotarliśmyna
miejsce, ojciec zaczął sprawdzać zamki w drzwiach, bracia
urządzać mi pokój, a mama zajęła się robieniem zapiekanek,
żebym miał co jeść przez najbliższy tydzień lub dwa. Wiesz,
dlaczego wybrałem Harvard? Bo wyłaziło mi bokiem bycie
Caruthersem w Cole’s Hill. Wszyscy cię tu znają i wszystko
otobiewiedza.Aleuświadomiłemsobie,żebezwzględunato,
dokądpojadę,odrodzinynigdynieucieknę.
–Borodzinęnosiszwsobie,wsercu–rzekłaCris.
Tak jak ona nosiła obraz rodziców, których nie znała. Nawet
nie wiedziała, jak wyglądają. Jako nastolatka godzinami
wpatrywała się w lustro i zastanawiała, do kogo jest podobna:
czy ma oczy mamy, włosy ojca. Wreszcie wycięła zdjęcie
z jakiegoś kolorowego pisma i wsunęła w tanią plastikową
ramkę znalezioną w koszu na śmieci. Odtąd udawała, że to jej
rodzice.
Od lat o tym nie myślała. Jeżeli Mason nie przeżył wypadku,
naprawdębędziesamajakpalec.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie nawiązała żadnych
trwałych przyjaźni. Miała tylko Ethana, Masona i do pewnego
stopniaAbbywSanFrancisco.Nikogowięcej.
– To prawda – przyznał Ethan. – Dlatego wróciłem do Cole’s
Hill.Niebyłosensumieszkaćnadrugimkońcukontynentu.
–AjakpoznałeśMasona?
– On, tak jak ty, nie ma żadnych krewnych. Okazało się, że
cechycharakterubraciirodziców,któremniedoprowadzałydo
białej gorączki, jego wprawiały w zachwyt. Kiedy po
kwadransie wróciłem do domu… wyszedłem na moment coś
załatwić… zastałem Masona we wspólnej kuchni. Siedział
iskrzętnienotowałprzepismojejmamynazapiekankę.
Crissannewybuchnęłaśmiechem.
– Uwielbiał ją przyrządzać. To jedyne danie, które mu
wychodziło.
Ethanuśmiechnąłsię.
–
We
wrześniu
mieliśmy
razem
wyjechać.
Tydzień
nurkowania.
–Nicmiotymniewspominał.
–Serio?
– Tak, ale to nic dziwnego. Nawet nie pamiętam, kiedy
przebywaliśmyzsobądłużejniżgodzinę.
Zaskoczyło to Ethana. Nie do końca wierzył Cris, kiedy
mówiłaorozstaniuzMasonem,alenajwyraźniejniekłamała.
–Przykromi.
– To był główny powód zerwania. Postanowiłam odbyć
poważną rozmowę na temat naszej przyszłości. Marzę
ozałożeniurodziny.Nigdywłasnejniemiałam,anaszzwiązek
trwałjużwielelat.Czekałamwdomu.Odrzuciłamofertępracy
i czekałam na powrót Masona z kolejnej wyprawy. Po prostu
musiałamwiedzieć.
Ethanpodszedłbliżej.
–Cowiedzieć?
–Dlaczegomnieunika.–Namomentzamilkła.–Wkońcusię
przyznał, że odpowiada mu obecny stan. Że nie jest gotów
zakładaćrodziny.Niewidzisięwrolimężaiojca.Małżeństwo
jestdobredlainnych,aniedlaniego.
Paskudna sytuacja, pomyślał Ethan. Paskudna dla nich
obojga.
–Przykromi,Cris.
–Mnieteż.Straszniesiępokłóciliśmy.PotemMasonwyszedł,
ja przyjechałam tutaj, a teraz jego samolot się rozbił… – Głos
się jej załamał. – Moje ostatnie słowa… nie były przyjemne.
Spędziłam z nim dwanaście lat i po prostu… zachowałam się
jakwrednasuka.
–Nie–zaprotestowałEthan.–Niewiem,copowiedziałaś,ale
wiem, że nie jesteś wredną suką. A Mason zawsze taki był:
kiedy sprawy wymykały mu się spod kontroli albo czuł się
przyparty do muru, wtedy sam nic nie robił, lecz zmuszał
innych do zajęcia stanowiska. Ze mną też tak postąpił, kiedy
wahałemsię,czyzostaćwLAczywrócićdoTeksasu.
–Naprawdę?
– Tak. Nie miej wyrzutów sumienia. Mason wie, co o nim
myślisz i co do niego czujesz. Wkrótce ratownicy go znajdą
ibędzieszmiałaokazjęznówznimporozmawiać.Zobaczysz.
ROZDZIAŁPIĄTY
TobyłnajdłuższydzieńwżyciuEthana.Jegobraciawrócilido
domów.Czekanienicbyniedało,bokolejnewiadomościmiały
nadejśćdopierojutro.
W Andach podobno nastąpiło załamanie pogody, które
uniemożliwiało ratownikom dotarcie do wraku. Jutro pogoda
powinnasiępoprawić.
Po powrocie ze spaceru Crissanne udała się do siebie. Nie
widział jej od ośmiu godzin. Był niespokojny, nie mógł sobie
znaleźćmiejsca.Przezchwilęzastanawiałsię,czyniepojechać
do Bull Pen; tam na pewno rozładowałby energię. Mógłby
pojeździć na mechanicznym byku albo wdać się w bójkę na
parkingu z jakimś znajomkiem ze szkoły. Z drugiej strony
pomysłwydawałmusięidiotyczny.
Słysząc przy basenie głos Barta, wyszedł na zewnątrz. Bart
rozmawiał z Crissanne. Ethan przystanął za krzewem,
niewidocznydlaobojga.
–Sprawdzaćtrzebacodziennieireagowaćnabieżąco.
–Tobrzmiskomplikowanie.Zawszebyłamkiepskazchemii–
powiedziałaCrissanne,robiączdjęciabasenu.
Bartroześmiałsię.
–Jateż,aleEthanpokazałmi,doczegomożemisiętawiedza
przydać.
– On ma do tego dar – przyznała Cris. – Widzi w człowieku
jegonajlepszecechy.
Ethan zdawał sobie sprawę, że nie powinien podsłuchiwać,
powinien cofnąć się do domu albo wyjść z ukrycia, ale kusiło
go,bypozostaćnamiejscuidowiedziećsię,coCrissanneonim
myśli.
Inaglezadźwięczałajegokomórka.Spojrzałnawyświetlacz,
a Crissanne z Bartem obrócili się w stronę, skąd doleciał
dźwięk.
– Ludzie z firmy producenckiej mają nowe informacje,
zapraszają nas na rozmowę wideo. Cris, tu ją odbędziemy czy
umniewgabinecie?
Cris zbladła, krew odpłynęła jej z twarzy. Nic dziwnego,
pomyślał Ethan; jemu też zakręciło się w głowie. Dobre wieści
można przekazać esemesem. Gdyby Mason żył, przecież
napisaliby„Żyje!”.
–Wgabinecie–odparłaochryple.
Wyciągnął do niej rękę. Ścisnęła ją mocno, jakby bała się
tego,cozamomentnastąpi.Jakbybyłjejkołemratunkowym.
Niewielka odległość dzieliła gabinet od głównego holu, ale
pokonanie tych paru metrów trwało wieczność, przynajmniej
taksięEthanowiwydawało.
W końcu wszedł do pokoju pełnego książek, który matka
pomogłamuurządzić.Tobyłaichwspólnapasja.Ilekroćgdzieś
wyjeżdżali,zawszeodwiedzalimiejscoweantykwariaty:zbierali
stare,oprawionewskórętomy.
Wiedział, że powinien myśleć o Masonie i rozmowie
telefonicznej.Zamiasttegouciekałdowspomnieńomamieiich
pasjikolekcjonerskiej.
–Bojęsię.
Słowa Crissanne przywołały go do rzeczywistości. Później
zajmie się sobą, swoim smutkiem, na razie musi pomóc Cris
uporać się z tragedią. Liczyła na jego wsparcie, na jego siłę.
Niemożejejzawieść.
Postawił tablet na stole i wskazał Cris miejsce na skórzanej
dwuosobowejsofie.
–Gotowa?
Wystukałnumeriusiadłobok.
Crisponownieścisnęłajegodłoń.Popatrzyłnatędziewczynę
pozbawioną rodziny, która dwanaście lat życia poświęciła
mężczyźnie i usłyszała, że to koniec, że nie interesuje go
małżeństwo,żonaidzieci.
Wiedział jednak, że bez względu na to, co się wydarzyło
między nią a Masonem, to wcześniej autentycznie go kochała
inadaldarzyłasympatią.
Połączenie telefoniczne zostało nawiązane, na ekranie
pojawiłasiętwarz.
–Dzięki,żezgodziliściesięnatęrozmowę.JestemCamJones
–przedstawiłsięmężczyzna.
–Cam,maszdlanasnowewiadomości?–Ethanprzeszedłod
razudosedna.
–Tak.Obawiamsię,żeniedobre.Ratownicydotarlidowraku,
ale nie znaleźli Masona. Kiedy samolot się rozbił, wybuchł
pożar.Nieudałosięodnaleźćżadnychciał.
Crissannezaczęłapłakać.
Ethanotoczyłjąramieniem.Niechciałwierzyćwto,coCam
immówi.
–Jesteśpewien,że…
– Niestety tak. Sam wiesz, jaki był sprawny fizycznie. Radził
sobie w najtrudniejszych sytuacjach, wychodził cało z różnych
opresji. Kazaliśmy ratownikom poszerzyć obszar poszukiwań,
ale… Przykro mi, nie trafili na żadne ślady. Mason Murray nie
żyje.
Nie żyje, nie żyje… Słowa Cama dźwięczały Ethanowi
w uszach. Zerknął na Cris, która zanosząc się szlochem,
przycisnęłatwarzdojegopiersi.Niemiałjakjejpomóc,mógłją
jedynieprzytulić.
Obejmował dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela
i zastanawiał się, co teraz będzie. Zwykle to Mason stawiał go
do pionu. Inni mieli go za człowieka, który twardo stąpa po
ziemiijaktaranbrniedocelu.TylkoMasonznałprawdę:żeon,
Ethan,codzienniezmagałsięzlękieminiepewnością.
Najważniejsza była Crissanne. Musi jej pomóc, być dla niej
wsparciem.Tak,skupisięnaniej.
Dopóki ona nie otrząśnie się po tragicznej śmierci
ukochanego,onniemożemyślećosobie.
Tyleżedziśstraciłbrata,boMasonbyłdlaniegojakbrat.
–PrzyleciciedoLosAngeles?–spytałCam.
–Tak,nastoprocent.Zadzwoniępóźniej–obiecałEthan.
RozłączyłsięizcałejsiłyprzytuliłCris.Zawszeotymmarzył:
przekonaćsię,czymauniejszansę.Wczorajomałodoczegoś
międzyniminiedoszło,aleteraz…teraztoniewchodziwgrę.
Nierazbywałasama.PozatymonaiMasonprzecieżzerwali.
Toteżniebardzorozumiała,dlaczegoniemożeprzestaćpłakać.
Ethan był do rany przyłóż. Poprosił, by usiadła na słońcu,
a jego gosposia spakuje jej rzeczy. Bart zniknął w altance nad
basenem.Siedziaławięcsamanatarasie,usiłującotrząsnąćsię
postrasznejwiadomości,którąCamimprzekazał.
Mason nie żyje, zginął. Wydawało jej się to niepojęte. Co się
wydarzyło?Dlaczego?
Przenikałojątaksilnepoczuciestratyiosamotnienia,żenie
była w stanie zapanować nad płaczem. Nie sądziła, że można
tyle czasu zalewać się łzami. Napływały do oczu i płynęły
ciurkiem po twarzy. Na moment ustawały, a potem znów ją
dławiły.
Chciała, by Mason wrócił. Nie, nie do niej; ich związek
przestał istnieć, zanim doszło do oficjalnego zerwania. Po
prostuchciała,żebywrócił–jakojejprzyjaciel.Spędziłaznim
dwanaście lat, mieli wspólne tajemnice, wspólne przeżycia,
wspólnewspomnienia.
Chociaż… Podczas ostatniej kłótni Mason oświadczył, że
właściwie są dla siebie obcymi ludźmi. No, może obcymi to
przesada, ale nie są prawdziwą parą, raczej parą znajomych,
którzy uprawiają z sobą seks, kiedy najdzie ich ochota. Wtedy
tego nie rozumiała, ale teraz, kiedy rozmyślała o ich życiu,
kiedy różne obrazy przelatywały jej przed oczami, coś sobie
uświadomiła. Że w ich związku ona głównie czekała. Że wcale
nie spędzali razem tak dużo czasu. Psiakrew, czy musiał
posuwać się do takich ostateczności, aby udowodnić swoją
rację?
– Wygrałeś, Mason – powiedziała na głos. – Wróć, to
przyznamcirację.
Ale wiedziała, że nie wróci. Zginął. Znikł na zawsze z jej
życia, podobnie jak rodzice, których nie miała okazji poznać.
Poczułabolesneukłuciewsercu.
Ilerazymusizostaćsama,byzrozumieć,żesamotnośćjestjej
pisana?
Przyciągnęłakolanadopiersi.Wgłębiduszyzawszewierzyła,
że stać ją na więcej. Że kiedy dorośnie, założy rodzinę, której
takbardzojejbrakowało.Alenajwyraźniej,niemającwzorców,
nienauczyłasięnawiązywaćzludźmibliskichitrwałychwięzi.
–Crissy?
Podniósłszy głowę, ujrzała Ethana. Cudownego kochanego
Ethana,którypomagałjejwtychtrudnychchwilach,choćsam
również cierpiał. Zawsze się o nią troszczył, a ona go
wykorzystywała…
–Tak?
–Przestańsięobwiniać.
–Co?Askądwiesz…–urwała.
– Wszystko masz wypisane na twarzy. Wyrzuty sumienia,
samotność,smutek.Imaszprawodotychemocji,alewiedz,że
nieponosiszżadnejwinyzato,cosięstało.
– Wiem – mruknęła. Ethan czytał w niej jak w otwartej
księdze.–Alepowiedziałammu,żewięcejniechcęgowidzieć
na oczy. Boże, Ethan, tak mu powiedziałam! Wyszłam,
mamroczącpodnosem,żewolałabym,abyzdechł.
–Przecieżniemówiłaśtegopoważnie.
–Oczywiście,żenie!Alewypowiedziałamtesłowa,puściłam
jewprzestrzeń.
Ethan podszedł bliżej, usiadł na końcu leżaka i zacisnął dłoń
na jej łydce. Crissanne napotkała jego spojrzenie. Wpatrywał
sięwniąintensywnie.
– Jesteśmy tylko ludźmi. Czasem wściekamy się i mówimy
przykre rzeczy, w które sami nie wierzymy. Każdemu to się
zdarza. Mason zerwał z tobą, byłaś zraniona. Nie wiń się, nie
osądzaj.Nietygowepchnęłaśdosamolotu,niesiedziałaśprzy
sterach.
To prawda. I gdyby Mason nie wyjechał, to po ich ostatniej
awanturzeitakniebyłabywstaniedłużejznimmieszkać.
– Nie chciałam, żeby wyjeżdżał. Prosiłam, żeby został. Od
tegozaczęłasięnaszakłótnia.
–Idlategojestciteraztakciężko.Wiesz,comyślę?Żegdyby
Masonżył,zrobiłbywszystko,żebycięodzyskać.
Crissanne skinęła głową, ale w głębi serca wiedziała, że nie
wróciłaby do niego. Za bardzo ją zranił, aby mogła zapomnieć
ojegowadach.
AtowłaśnieEthanpróbowałosiągnąć:sprawić,żebymyślała
odobrychchwilach.
–Przynajmniejzginął,robiącto,cokochałnajbardziej.
–Tak,uwielbiałteswojeszaloneeskapady–przyznałEthan.–
Niechciałbyżyćinaczej.
–Mniejwięcejtosamopowiedziałmi,kiedysiępokłóciliśmy.
Żeniewyobrażasobieżyciawdomunaprzedmieściach.
– Cały Mason. Powiedział mi kiedyś, że nauczył się polegać
wyłącznie na sobie, bo nie mógł polegać na nikim innym. Że
woli przebywać na odludziu, w puszczy, w ekstremalnych
warunkach,botamniktmuniepośpieszyzpomocą.Botamnie
mamiejscanasentymenty.Botamjestzdanynasiebie,tylkoon
idzikanatura.
WbrewsobieCrissanneuśmiechnęłasię.
– A na koniec pewnie dodał swoją słynną mantrę: jedynym
człowiekiem,którycięniezawiedzie,jesteśtysam.
– Owszem, dodałby. Ale mylił się, takich osób wokół niego
byłokilka.
Crissanne zamyśliła się. Ona też nauczyła się polegać
wyłącznienasobie,alezawszepragnęłatozmienić.Terazznów
byłasama,autentyczniesama.
ChociażEthanofiarowałjejgościnę,wiedziała,żepośmierci
Masona nie może przyjąć jego pomocy; musi opuścić jego
miasto,jegodom,jegożycie.
Czas najwyższy, by przestała oglądać się na innych
i udowodniła wszystkim, że jest silną samodzielną kobietą,
któraporadzisobiewkażdejsytuacji.
Ale kiedy Ethan wstał i wyciągnął do niej rękę, zrozumiała,
jakietobędzietrudne.Bowcaleniechciałanigdzieodchodzić.
Marzył, by wsiąść do swojego ferrari, wyjechać poza miasto
i tam wcisnąć gaz do dechy. Pędzić najszybciej jak się da,
wrzaskiemwyładowaćwściekłośćifrustrację.Aleniemógł.
Zamiasttegospokojnie,zgodniezprzepisami,pojechałzCris
na prywatne lotnisko, na którym – odkąd NASA otworzyła
w mieście centrum szkolenia pilotów – odbywał się coraz
bardziej wzmożony ruch. Na lotnisku wdał się w rozmowę
zpierwszymidrugimpilotem,potemwysłałkilkaesemesówdo
swojejasystentki.
Miał
całą
listę
rzeczy
do
załatwienia.
Oczywiście
najważniejszabyłaCrissanne,wiedziałjednak,żepowiniendać
jejchwilęnaopłakanieśmierciMasona.
Na razie przekazał swoje sprawy innym prawnikom w firmie
iupewniłsię,czyprawawydobywcze,którenegocjował,zostały
przyznane Rockin’C. Zadzwonił też do Huntera, który obiecał
powiadomić swoją gosposię, że Ethan wprowadzi się do jego
domuwMalibu.
Okej,byłgotówdodrogi.
Zerknął na Cris. Stała na płycie lotniska ubrana w wąskie
czarne dżinsy oraz sportową bluzę i wyglądała tak pięknie, że
na moment zaparło mu dech w piersi. Ogromne okulary
słoneczne zasłaniały niemal połowę jej twarzy, jasne włosy
fruwałynawietrze.
Sprawiała wrażenie opanowanej, ale po chwili zobaczył, jak
ukradkiemocierałzy.Podejrzewał,żeminiesporoczasu,zanim
pozbędziesiępoczuciawiny.
Była kobietą, której od zawsze pragnął i która wciąż
pozostawałapozajegozasięgiem.
Wypełnił niezbędne dokumenty, zapłacił za paliwo, po czym
opuściwszybudyneklotniska,skierowałsięwstronęsamolotu.
–Okej,wszystkogotowe–oznajmił.–Niebyłemtylkopewien,
czywoliszzamieszkaćzemnąwdomuHuntera,czyusiebie…
–Usiebie?ToznaczyuMasona?Wyprowadziłamsięstamtąd.
WolałabymztobąuHuntera.Mogę?
–Jasne.
Ująwszy Cris za łokieć, pomógł jej wejść na pokład.
W samolocie od razu zajęła miejsce na jednym z dużych
skórzanychfoteli.
–Pocotwojejrodzinieprywatnyodrzutowiec?
–Dlawygody.
–Niejestto…hm,artykułpierwszejpotrzeby.
–Chceszotymterazrozmawiać?–upewniłsięEthan.
– Tak. Lub o czymkolwiek innym, bo zwariuję, myśląc
oMasonie.
–
No
dobra.
Jak
wiesz,
Hunter
został
oskarżony
o przestępstwo, którego nie popełnił. Więc póki grał w lidze
NFL, wolał latać prywatnym samolotem, żeby unikać
nieprzyjemnych sytuacji. Zaczęło się, kiedy normalną linią
wracał do domu na święta. Jacyś ludzie uznali, że jest winny
iprzezcałylotgłośnowyrażaliswojąopinię.Tapodróżbyładla
Hunterakoszmarem.Ojciecpostanowił,żewięcejniebędziemy
lataćkomercyjnymiliniami.
NamomentEthanzamilkł.
Nielubiłwspominaćtamtegookresu,gdynaHunterzeijego
kumplu ze studiów ciążyły podejrzenia. W tajemniczych
okolicznościach zmarła studentka, ich znajoma. Caruthersowie
odpierwszejchwiliwierzyliwniewinnośćswojegosynaibrata.
Chłopak, który kochał Boga, futbol i swoją dziewczynę, nie
popełniłby takiej zbrodni. Ale w oczach reszty świata Hunter
był bogatym rozpieszczonym dziedzicem, który uważał, że nie
obowiązujągotesameregułycoinnych.
– No i kupiliśmy samolot, z czego bardzo się cieszę. To
świetnyzakup.
– Masz rację. Kurczę, ludzie są podli. Huntera nawet nie
aresztowano.–Ponieważprzyjaźnilisiętylelat,Crissannedość
dobrzeznałaszczegółysprawy.
– Właśnie. Ale plotka ma dużą siłę rażenia. Dodaj do tego
media społecznościowe… A zmieniając temat, ludzie z firmy
producenckiej prosili, abym w imieniu rodziny i przyjaciół
napisałparęsłówoMasonie.
–Aha.
–Zamierzalizwrócićsiędociebie,aleCamuznał,żeniedasz
rady.Żejesteśzbytrozbitaemocjonalnie.
–Onwie,żeMasonzemnązerwał?
– Nie mam pojęcia. Myślę, że powiedział o rozbiciu, bo
widział,jakzareagowałaśnainformacjęośmieci.
Crisprzygryzławargę.
–Niechcęnikogookłamywać,ale…Comamrobić?Przyznać
się,żeMasonijasięrozstaliśmy?Nicniemówić?
–Zrobisz,couznaszzastosowne.
Pilot wysunął głowę z kokpitu i poprosił o zapięcie pasów.
Samolotgotowybyłdostartu.Ethanzająłmiejscenaprzeciwko
Crissanne.
–Dziękuję–powiedziała.Pochyliwszysię,ścisnęłagozarękę.
Serce go bolało, gdy na nią patrzył. Wiedział, że zrobi
wszystko,abyuśmiechznówzagościłnajejtwarzy.
Pomożejejotrząsnąćsiępotragediiiodzyskaćradośćżycia.
–Odtegosąprzyjaciele–oświadczył.
– Jesteś kimś więcej niż przyjacielem, Ethan. Nawet nie
zdajesz sobie sprawy, ile dla mnie znaczy twoja obecność.
Dotądmogłamliczyćwyłącznienasiebie.
Splótł palce z jej palcami i starał się zignorować dreszcz,
któryprzebiegłmupoplecach.Crissannegopotrzebuje.Wtej
chwilinicinnegoniemiałoznaczenia.
ROZDZIAŁSZÓSTY
Po trzech tygodniach w Los Angeles Crissanne miała
wrażenie, jakby poruszała się we mgle. Właściwie tak było od
chwili,gdywylądowaliwsłonecznejKalifornii.
Uczucieoszołomieniatowarzyszyłojejzarówno,gdykrzątała
się po stojącym nad brzegiem Pacyfiku domu Huntera, jak
i wtedy, gdy razem z Ethanem załatwiali różne sprawy
urzędowe.
Każdego dnia Ethan zostawiał dla niej kartkę z informacją,
dokąd jedzie i jakie ma plany. Wynajął drugą ekipę
poszukiwawczo-ratunkową,którąwysłałdoPeru.Dziśpoprosił,
by Cris przyjechała do jego kalifornijskiego biura. Spełniła
prośbę. I teraz stała na parterze, w holu wieżowca,
weleganckiejsukienceiszpilkach.
Wprawdzie Kalifornijczycy nie przywiązywali wagi do stroju,
na ulicy panował luz i swoboda, jednak na całym świecie
kancelarieprawnecechujekonserwatyzm.
Wjechaławindąnatrzeciepiętro.Recepcjonistkawręczyłajej
niedużą butelkę wody i wskazała drogę do sali konferencyjnej,
zktórejrozciągałsięwidoknadzielnicęmody.Crissannewzięła
z sobą aparat i po spotkaniu z Ethanem zamierzała trochę
połazićpomieście.
Odkąd dowiedziała się o śmierci Masona, nie była w stanie
zmusić się do pisania i nagrywania filmów, ale robiła mnóstwo
zdjęć, które zamieszczała na blogu. Głównie fotografowała
twarze ludzi, których widziała na plaży, kiedy wychodziła
zdomunaspacer.
Słysząc otwierające się drzwi, odwróciła się. Na szyję opadł
jej kosmyk włosów, który wysunął się z upięcia. Ethan miał na
sobie
spodnie
od
garnituru,
ale
marynarkę
zostawił
wgabinecie.Byłpotargany.Idącprzezsalę,schowałtelefondo
kieszeni.
– Przepraszam, że cię ciągnę taki kawał. Przyjechałaś
samochodem?–spytał.
Miaładodyspozycjizarównosamochód,jakikierowcę.
– Tak, poprosiłam Petera, żeby mnie podwiózł, ale
poprosiłam,żebynieczekał.Wrócęztobą.
–Muszępracowaćdopóźna.–UnikałprzebywaniazCrissam
nasam.
– Nie spieszy mi się. Chcę pochodzić po Fashion District
icyknąćkilkazdjęćdobloga.
– A, to w porządku. – Podszedł do stołu i wysunął dla Cris
krzesło.–Dostałemraportodekipy,którąwysłaliśmydoPeru.
Usiadł obok. Patrzyła, jak wstukuje do tabletu kod dostępu,
a potem przeciąga palcem po ekranie. Przez moment
wyobrażała sobie, jak pieści palcami jej ciało. Podczas
spacerów po plaży często myślała o wieczorze, którzy spędzili
razem,zanimrozpętałosiępiekło.
–Odkrylicoś?Znaleźlijakieśślady,żeMasonmógłprzeżyć?–
spytała.
Z czeluści tabletu Ethan wydobył zdjęcia. Pierwsze
przedstawiało spalony wrak, następne sześć czarnych worków
zciałamizmarłych.
Crissanne,
wstrząśnięta
widokiem,
opuściła
wzrok.
Zrozumiała,żetokoniec.Masondefinitywnienieżyje.
Niezdawałasobiesprawy,żepłacze,dopókiEthanniepodał
jejchusteczki.Odwróciłagłowę.
Tobyłodziwne:oilewcześniejmogłasiędoniegoprzytulić,
to teraz nie. Miała wrażenie, że im więcej czasu spędzają
razem,tymbardziejsięodsiebieoddalają.
Łzypiekłyjąpodpowiekami,aleniewstrząsałniąszlochtak
jak wtedy, gdy pierwszy raz usłyszała o wypadku. Po chwili,
wzdychającciężko,sięgnęłapotablet,żebylepiejprzyjrzećsię
zdjęciom.
–Tostrasznie,żezginął.
– Tak, to straszne – przyznał Ethan. Mówił płaskim
bezbarwnymtonem,odkąddowiedziałsięośmierciprzyjaciela.
Żałobę trzeba przeżyć, nie wolno tłumić bólu. Już kilka razy
chciałamutopowiedzieć,aleniemiałakiedy,bociąglejeździł
do kancelarii albo rozmawiał przez telefon o sprawach
zawodowych.
–Jesteśmyprzyjaciółmi?
–Co?–Popatrzyłnaniązdumiony.
Wjegooczachdostrzegłacieńsmutku,alejużpochwiliwziął
sięwgarśćiznówprzybrałneutralnywyraztwarzy.
–Czyjesteśmyprzyjaciółmi?–powtórzyła.
Obróciłasięwfotelu,takbybyćprzodemdoniego,poczym
obróciłajegofotel,takbyonbyłprzodemdoniej.
–Ależoczywiście.Cozapytanie!Skądcitowogóleprzyszło
do…
Położyła dłoń na jego kolanie. Natychmiast odsunął nogę,
jakbyuciekałprzedjejdotykiem.
– Stąd, że od przyjazdu do Kalifornii unikasz mnie. Nie
rozmawiamy o niczym ważnym. Bokiem mi wychodzą te
cholernekarteczki,któremizostawiasz.–Namomentzamilkła.
– A może twierdzisz, że jesteśmy przyjaciółmi, żebym się nie
czułasiętaksamotna?
Ethanpotrząsnąłgłową.
– Nie? Więc o co chodzi? Bo ja dłużej tak nie mogę. Jestem
przyzwyczajona do samotności, ale nie wtedy, kiedy jestem
ztobą.
–Wiem.
Ująłjejdłońizacząłjągłaskać.Crispoczuła,jakprzenikają
ciepło.
–Wiesz?
–Tak.Ja…–Wstałzfotelaiskierowałsiędookna,zaktórym
rozciągałsięwidoknaulicę.
Crissanne czekała. Bezskutecznie. Ethan przytknął czoło do
szyby.Wyglądałtak,jakonasięczuła:jakbyniemiałnikogona
świecie.
Onarównieżwstała.Podeszładoniego,alezestrachuprzed
odtrąceniembałasięgodotknąć.
– Muszę się cały czas kontrolować – oznajmił w końcu tak
cicho, że ledwo go słyszała. – Jeśli okażę choć cień emocji,
mogęichniepowściągnąć.
Starał się pamiętać, że Crissanne jest teraz bardziej krucha
psychicznie i bezbronna emocjonalnie, niż kiedy pojawiła się
u niego w Cole’s Hill. Nad śmiercią Masona wolał się nie
zastanawiać,tobyłozbytbolesne.
Mason…najserdeczniejszyprzyjaciel,człowiek,któryznałgo
lepiej niż ktokolwiek na świecie. Z braćmi łączyła go bliska
więź, ale wszyscy trzej mieli własne życie i kariery. To do
Masonadzwoniłwśrodkunocy,kiedywalczyłzdemonami.
I to do niego Mason dzwonił, kiedy przeżywał jakieś męki
twórczeczyproblemywżyciuosobistym.
Dlatego zaskoczyło go, że przyjaciel zerwał z Crissanne
isłowemmuotymniewspomniał.
Jużnigdyniepogadają.
Brakowało mu kumpla. Tak, tęsknił za nim. Potrafił się do
tego przyznać o drugiej nad ranem, kiedy leżał w łóżku, nie
mogąc zasnąć, ale nie teraz. Teraz był środek dnia, a on
znajdowałsięwbiurze.Niemógłsięrozkleić.
Crissannezacisnęładłońnajegoramieniu.Tenniewinnygest
miałgopocieszyć,asprawił,żeciarkiprzebiegłymupokrzyżu.
Psiakrew,potrzebowałjakiejśdystrakcji.
Najlepszy byłby niezobowiązujący seks z nieznajomą, ale to
nie wchodziło w grę. Nawet gdyby nie mieszkał z Cris
u Huntera, to i tak nie miałby ochoty na jakąś obcą kobietę.
PragnąłtylkoCris.
Jej ciało emanowało seksem. W szybie odbijała się jej twarz.
Widział, że Cris go obserwuje. I nagle poruszyła palcami. Miał
na sobie tylko cienką białą koszulę oraz biały podkoszulek, bo
marynarkęzostawiłwgabinecie.
Krew zaczęła mu szybciej krążyć. Odwrócił się, zamierzając
odejść,aleponieważCrisstałatakblisko,zderzylisięczołami.
Poczułnabrodziejejoddech,apochwilinaustachjejusta.
Objął ją w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej. Ich ciała
przywarły do siebie, a on wiedział, że jej nie puści. Nie tym
razem.Tymrazemzrobito,copowinienbyłrobićtamtejnocy.
Tamtejnocy,zanim…
– Zaprotestuj i odejdź – powiedział cicho. – Bo jak nie, to
zamknędrzwinaklucziprzelecęcięnatymstole.
Crissanne przygryzła wargę i skinęła głową. Zabrała rękę
zjegoramienia,poczymruszyładowyjścia.
Cholera jasna! Powinien nad sobą panować. Stracił Masona,
aterazstraciCris.Idiota!
Crisjednakniewyszła.Zamiastnacisnąćklamkę,przekręciła
kluczwzamkuiodwróciwszysię,oparłaplecamiodrzwi.
–Niemamzamiaruprotestować.
Przestał myśleć. Myślenie w niczym nie pomagało;
przeciwnie, komplikowało życie, uświadamiało, jak niewielką
makontrolęnadczymkolwiek.
Podszedł do Crissanne, która obserwowała go uważnie.
Ponownie zacisnął ręce na jej talii, pochylił głowę i przytknął
ustadojejgładkiejdługiejszyi.
Pachniała oceanem i truskawkami. Skórę miała opaloną,
jedwabistą w dotyku. Chciał być dżentelmenem, nie spieszyć
się,aleczekałnaniącałeżycie.
Uniósłjąiprzywarłustamidojejwarg.Oplótłszygowpasie
nogami, Cris przyłożyła dłonie do jego twarzy. Ocierając się
oniego,gorącoodwzajemniałapocałunki.
Wsunął rękę pod sukienkę i zaczął gładzić chłodne udo; po
chwili odsunął na bok bieliznę i zacisnął rękę na pośladku.
Crissanne lekko zmieniła pozycję, oderwała usta od jego warg
iszepnęłacoś,czegoniezrozumiał.
Nie był w stanie się skupić na słowach. Myślał tylko
ojednym:musijąmieć.
Drugąrękąrozpiąłrozporekiuwolniłzbokserekpenisa.Cris
uchwyciłagoizaczęładelikatniepocieraćczubek.Oddychając
ciężko,zerwałzniejfigi.Wiedział,żepowiniencośpowiedzieć,
uświadomićjej,żedlaniegotocoświęcejniżzwykłyseks.Ale
niepotrafił.
Ponowniechwyciłjąwpasieipchnąłlekkowtył.Przylgnęła
plecami do ściany. Zaczął unosić jej sukienkę, kiedy nagle coś
sobieprzypomniał:
–Psiakrew,niemamprezerwatywy.
–Nieszkodzi.Biorępigułkę.
Czubkiempalcaobrysowałjejbrodę.Criszadrżała.Pragnęła
go. Nie chciała zadowolić się półśrodkami; bała się, że druga
okazja może się nie nadarzyć. Poczuła, jak Ethan wsuwa udo
między jej nogi i zaciska ręce na jej pośladkach. Mrowie
przebiegłojejpoplecach.Zaczęłarozpinaćmukoszulę…
Widząc pod spodem podkoszulek, zniecierpliwionym gestem
podciągnęła go do samej góry. Przygryzając wargę, wodziła
dłońmi po nagim torsie i brzuchu. Ciało miał twarde,
umięśnione.Czułaciepłobijącezjegopiersi.
Byłagotowa,niezamierzałabawićsięwjakieśgrywstępne.
Razidrugiprzeciągnęłarękąpoczłonku,poczymwsunęłago
między
swoje
nogi.
Czubkiem
potarła
łechtaczkę.
Przymknąwszy oczy, przygryzła wargę i skupiła się na
doznaniach. Nie, to jej nie wystarczyło. Chciała czuć go
wśrodku.Chciała,byjąsobąwypełnił.Już,teraz.
Przesunęła się i ustawiła tak, by członek znajdował się na
wprost pochwy. Ręce Ethana zacisnęły się mocniej na jej
biodrach. Przywierając ustami do jej szyi, posiadł ją jednym
ruchem. Crissanne zamruczała, następnie wbiła paznokcie
wbiodraEthana.
–Chryste,jakmidobrze–szepnął.
Skinęła głową. Przepełniała ją rozkosz; nie była w stanie
wydobyć z siebie słowa. Po chwili Ethan wysunął się i znów
wykonał pchnięcie. Uśmiechnęła się, poruszając biodrami, tak
bywszedłgłębiej,takbycałysięwniejzmieścił.
Wciąż ściskając ją za pośladki, wbijał się raz po raz. Czuła
zbliżającą się falę. Odrzuciła w tył głowę i ledwo zdążyła
wymówić imię Ethana, kiedy wstrząsnął nią orgazm. Ethan
przyśpieszyłipochwilidołączyłdoniej.
Zamknęła oczy i oparła głowę o jego ramię. Gładził ją po
plecach.Obojeciężkooddychali.
Uświadomiła sobie, że dawno nie uprawiała seksu. Pewnie
dlatego
nie
chciała
go
puścić
i
dlatego
z
trudem
powstrzymywała się od płaczu. Długo była sama i samotna…
Teraz, gdy Ethan ją obejmował, kiedy czuła go w środku,
zrozumiała,czegopragnie.
Ethana. Nie miało to związku ze śmiercią Masona, chodziło
konkretnie o tego mężczyznę, o to, do czego wcześniej sama
bałasięprzyznać.
Wysunąłsięzniej.
–Przepraszam,tostałosiętakspontanicznie.Nakońcuholu
jestłazienka.
–Ethan?
–Tak?
– Wszystko w porządku? – spytała, bo nie patrzył na nią.
Odkądprzeżylirozkosz,anirazuniespojrzałjejwoczy.
Obciągnął podkoszulek, podciągnął spodnie i je zapiął, po
czym przystąpił do zapinania koszuli. Crissanne zorientowała
się, że dla niego to był tylko seks, że musiał rozładować stres
inapięcie,abymócnormalniefunkcjonować.
–Co?Tak,oczywiście–odparł.
Jegogłosznówbrzmiałbezbarwnie.
W pierwszej chwili miała ochotę wyjść, ale pomyślała, że
wtedy znów będzie tak jak przez ostatnie trzy tygodnie: nie
będą rozmawiać, tylko się mijać. Więc zamiast do drzwi,
podeszła do niego, potykając się o leżące na podłodze figi.
Podniosławzrok,zanimEthanzdążyłprzybraćneutralnąminę.
Nie,wcaleniebyłtakichłodnyiobojętny;tylkoudawał.
–Todobrze–rzekła.–Boprzeszkadzamitendystansmiędzy
nami. Kiedy przyjechałam do ciebie, Mason jeszcze żył. Byłam
na rozstaju dróg i sądziłam… sądziłam, że wiem, czego chcę.
Śmierć Masona uzmysłowiła mi, że w każdej chwili może
nastąpićkoniec.Niktnamniezagwarantuje,żebędziemydługo
żyć. Mam dość czekania… – Zamilkła i cofnęła się krok. – Nie
będędłużejczekać.Niechcętylkoprzyjaźnićsięztobą,Ethan.
Tobiechybateżzależynaczymświęcej?
Potarł ręką policzek i wreszcie na nią spojrzał. Zobaczyła
w jego oczach ból, nadzieję i wyrzuty sumienia. Tak, on też
pragnąłczegoświęcej.
– Wracajmy do domu – powiedział. – Do Cole’s Hill.
Iprzekonajmysię,oconamnaprawdęchodzi.
ROZDZIAŁSIÓDMY
Najpierw jednak czekała ich uroczystość żałobna, której nie
mogli opuścić. Na razie Crissanne przeniosła się do sypialni
Ethana. Nie zajmowała dużo miejsce, ale wszędzie znajdował
ślady jej obecności. Akurat stał w przyległej do sypialni
przestronnejłazience.
Nawet nie musiał się zbytnio rozglądać, by widzieć
buteleczkęperfumorazpędzledomakijażu.Zzadrzwidobiegał
śpiew:lekkofałszując,Crisnuciła„ForWhatIt’sWorth”Liama
Gallaghera.
Ethan na moment zostawił krawat – wiązał pod szyją węzeł
windsorski – i oparł ręce o umywalkę. Utwór idealnie pasował
doMasona.„Będępierwszym,który…”.
Tak,
Mason
zawsze
był
pierwszy.
Miał
porywczy
temperament, niczego nie owijał w bawełnę i był jedynym
człowiekiem,którypotrafiłgoprzejrzećnawylot.
Tak, niczego nie mógł przed nim ukryć. Na pierwszym roku
studiówzacząłłykaćróżneprochy,byzwalczyćsennośćiuczyć
siędopóźna.Potemłykałjeniepoto,bysięuczyć,aledlatego,
żesięuzależnił.
Masonnienabrałsięnajegotłumaczenia.Kiedyzobaczył,co
siędzieje,niepróbowałznimrozmawiaćaniprzekonywaćgo,
że głupio postępuje. Po prostu dał mu w zęby. On, Ethan,
odwinął się i rozkwasił mu nos. Mason puścił pięści w ruch.
Walczylizawzięcie,akiedypadlibezsił,Masonwyjaśniłmu,że
nigdy nie miał tego co on – troskliwych rodziców ani braci,
którzy przyjeżdżają z wizytą. Jesteś szczęściarzem, powiedział,
więcprzestańniszczyćsobieżycie.
Tylkotyle.Iażtyle.
Mason więcej nie wrócił do tematu, a on odstawił środki
pobudzające. Nie było to łatwe, ale pamiętał zakrwawioną
twarz przyjaciela i zazdrość w jego głosie. Właśnie ona, ta
zazdrość,pomogłamuuporaćsięzproblemem.
–Brakujemiciebie,stary–szepnął,choćwcaleniezamierzał
nicmówić,inaglepoczuł,jakłzyściskajągozagardło.
Nie,niebędziepłakał.Dotejporysiętrzymałinadalbędzie
silny. Zwinął dłonie w pięści i tak mocno przycisnął je do
powiek,ażujrzałgwiazdyprzedoczami.
Czekał, oddychając przez nos, aż odzyska kontrolę. Kiedy to
się stało, opuścił ręce, zakasłał, po czym wrócił do wiązania
krawata.
Wybierał się na pogrzeb zarówno z uwagi na siebie, jak
i z uwagi na Crissanne. Zajmowała coraz ważniejsze miejsce
w jego sercu. Od lat był nią zauroczony. Miała śliczną buzię,
długie, zgrabne nogi, cudowny uśmiech oraz wspaniałe
poczuciehumoru,którymnierazgozaskakiwała.Aleterazmiał
okazjęjąnaprawdędobrzepoznać.
Ipowolisięwniejzakochiwał.Dawniejmarzyłodziewczynie,
do której wzdychał na odległość, a dziś darzył ją szczerym
głębokimuczuciem.
Była inna niż kobiety, jakie znał. I on też chciał być inny,
zmienićsiędlaniej,byćnajlepsząwersjąsamegosiebie.
Teoretycznie niczego mu nie brakowało: był synem
szanowanego ranczera, doskonałym prawnikiem, człowiekiem,
który nie zostawia za sobą złamanych niewieścich serc,
ponieważnigdynieangażujesięwpoważnezwiązki.
Na dźwięk szmeru obrócił się. W drzwiach łazienki zobaczył
Cris z upiętymi włosami, ubraną w wąską czarną sukienkę
kończącą się tuż nad kolanem. W jej uszach połyskiwały
kolczyki z perłą, które – jak wiedział – dostała od Masona.
Towarzyszyłprzyjacielowiujubilera.
–Wszystkodobrze?–spytała,nieruszającsięzmiejsca.
–Tak.Dziśbędzieciężkidzień.
Skinęłagłową.
–Wiem,alemusimygopożegnać.Terazjużwiemy,żedonas
niewróci.
–Aliczyłaśnajegopowrót?Żesięzejdziecie?
Wzruszyłaramionami.
–Nieżesięzejdziemy,aleoczywiściesądziłam,żeprędzejczy
później na siebie wpadniemy. Przyjaźniliście się i gdybym
zostałaztobą…
–Czyliprzyjechałaśdomnie,żebywzbudzićjegozazdrość?
– Nie! – zaprotestowała. – Nie myślałam wtedy o Masonie.
Myślałam o sobie, że zostałam sama i że jedyną osobą, na
którejmogępolegać,jesteśty.DlategoprzyjechałamdoCole’s
Hill.
Dokończyłwęzełpodszyją,poczym,obróciwszysiętyłemdo
Cris – nie dlatego, że się wstydził, ale żeby mieć chwilę
prywatności–rozpiąłpasekischowałkoszulęwspodnie.Chciał
wierzyć, że nie zdradził przyjaciela, kiedy pierwszy raz
pocałował Cris. Ani kiedy się kochali w jego biurze. A jednak
męczyłogopoczuciewiny.
Podskoczył,gdypołożyładłońnajegoplecach.
– Ethan, nie chciałabym, żebyś z mojego powodu miał
wyrzutysumienia.
–Niemam–skłamał,odwracającsięprzodem.
Makijażzmieniłkształtjejoczu.
Czarnakonturówkanadałatwarzybardziejegzotycznywyraz,
ale spojrzenie pozostało takie jak dotąd: szczere, lekko
wystraszone.
Uroczystość żałobna miała miejsce w domu pogrzebowym
w Malibu. Crissanne była zdumiona, widząc tam całą rodzinę
Ethana.
Papa Caruthers z zatroskaną miną uściskał ją na powitanie.
NieopodalstalibraciaEthanazżonami.Dwojedziecisiedziało
cichowkącie,przeglądającksiążeczki.
Rudowłosa dziewczynka uczesana w kucyki miała na sobie
czarną sukienkę z wyhaftowanym na spódnicy konikiem.
Chłopczyk ubrany był w czarny garnitur i muszkę. Dzieci nie
mogły mieć więcej niż trzy lub cztery lata, ale były bardzo
grzeczneinajwyraźniejzsobązaprzyjaźnione.
– Nie gniewasz się, że zabraliśmy dzieci? – spytała Kinley
Caruthers,podchodząc,bysięprzywitać.
Crissanne znała z wyglądu wszystkie bratowe Ethana, bo
przysyłałjejzdjęciaześlubukażdegozbraci.Kinleybyłażoną
najstarszego, Nate’a. Podobno spędzili w Vegas namiętny
weekend, podczas którego poczęli dziecko, ale Nate dopiero
roktemudowiedziałsięoistnieniucórki.
–Ależskąd–odparłaCris.–Tomiło,żeprzyszliście.Adzieci
wyjątkowogrzeczniesięzachowują.
–OjciecBenitazmarłwzeszłymroku–oznajmiłaBianca,była
supermodelka, która poślubiła kierowcę Formuły 1. Po śmierci
męża w wypadku samolotowym wróciła w rodzinne strony. Po
jakimś czasie przyjaźń z Derekiem Caruthersem przekształciła
sięwmiłość.
KobietauściskałaCrisserdecznie.
– To przykre, ale mały wie, jak należy zachowywać się na
pogrzebie.
Tak,tofaktycznieprzykre,pomyślałaCris.Nagłosspytała:
–Gdziesięzatrzymaliście?
–Narazienigdzie,dopieroprzylecieliśmy–odparłaKinley.–
AledzisiejsząnocspędzimyuHuntera.
– Czyli w ostatniej chwili zdecydowaliście się na przylot? –
Ethan nie wspominał, że jego rodzina zamierza uczestniczyć
wuroczystościżałobnej.
– Nate tak postanowił. On strasznie poważnie traktuje rolę
najstarszegobrata.
– Derek akurat kończył operację – wtrąciła Bianca. – Kiedy
dotarliśmynalotnisko,HunteriFerrinjużczekali.
W sali robiło się coraz tłoczniej. Crissanne rozpoznała
pracowników firmy produkcyjnej oraz ludzi, którzy pracowali
z Masonem przy poprzednich filmach. Przeprosiwszy rodzinę
Ethanaprzeszła,byzamienićznimiparęsłów.
Potem kierownik domu pogrzebowego odciągnął ją na bok
i spytał, czy chciałaby sama pobyć chwilę ze zmarłym, zanim
rozpocznąsięuroczystości.
Niebyłapewna,czytegochce.
W końcu skinęła potwierdzająco głową. Ruszyła za
kierownikiemdopokoju,którywystrojemprzypominałwnętrze
kościoła.Wmiejscu,gdziepowinnastaćtrumna,stałysztalugi
zezdjęciem.Przełknąwszyślinę,Crissannepodeszłabliżej.
Patrząc na twarz Masona pośród wieńców i wiązanek, nagle
poczułastrasznątęsknotę.
Wyciągnęłarękęipogładziłagopopoliczku.
Dokładnie pamiętała dzień, kiedy zrobiła Masonowi to
zdjęcie. Pływali na katamaranie między Dana Point a Cataliną.
Mason chciał ją nauczyć żeglowania, ale słońce przygrzewało
i nie miała ochoty na naukę. Więc sam wszystko wykonywał,
aonasiedziałaiwodoodpornymaparatempstrykałazdjęcia.
Tego dnia po raz pierwszy zobaczyła, jak wygląda Mason,
który robi to, co kocha. Był w swoim żywiole, radosny
ibezgranicznieszczęśliwy.Chybawtedyuświadomiłasobie,że
onarywalizujezdzikąnaturąinigdyzniąniewygra.
Nagle drzwi otworzyły się. Zerknąwszy za siebie, ujrzała
Ethana.
–Mamnadzieję,żenieprzeszkadzam?
– Oczywiście, że nie. Pewnie też się chcesz pożegnać się
zMasonemnaosobności.
–Tak.Nielubiępublicznieokazywaćemocji.
– Wiem, tym się różniliście. Mason wściekał się, wspinał się
po skałach albo gdzieś leciał, żeby rozładować napięcie, a ty
siedziałeś spokojnie, rozważałeś za i przeciw i próbowałeś mu
przemówićdorozsądku.
Masonuśmiechnąłsiępodnosem.
–Nazywałmnieswojąsiatkąasekuracyjną.
–Słusznie–przytaknęłaCris.
O niej, gdy z nią zrywał, powiedział, że była jego szansą na
normalność.Tyleżenormalnośćniebyłamupisana.
– Zdziwiła mnie obecność twojej rodziny. To miło, że
przyjechalipożegnaćMasona.
–Znaligo.Pozatymwiedzą,żeprzydanamsięwsparcie.
Ztyłusalirozległosięchrząknięcie.
– Czy można już wpuścić resztę gości? – spytał kierownik
domupogrzebowego.
– Tak. Chciałbym zamienić słowo z pastorem, który będzie
odprawiałnabożeństwo.
–Jesttam,nazapleczu.–Mężczyznawskazałzasiebie.
–Cris,mogęcięzostawićsamą?
–Oczywiście.
Kiedy Ethan się oddalił, kierownik otworzył drzwi i zaprosił
dośrodkaresztęgości.Jakopierwsiweszliczłonkowierodziny
Ethana. Cris zauważyła, że nie ma z nimi Bianki i Kinley;
przypuszczalniezostałynazewnątrzzdziećmi.Hunter,którego
wcześniejwidziałakilkarazy,podszedłdoniejiprzedstawiłjej
swojążonę.PotemzacząłwspominaćMasona,opowiadaćoich
wspólnychprzygodach.Crissłuchałagozwdzięcznością.
Już nie buntowała się, powoli godziła się z nieuchronnością
losu.
Słowa wypowiadane przez różnych żałobników, historie,
jakimi się dzielili, pomogły jej zrozumieć, że trzeba żyć pełną
parą,nieodkładaćniczegonapóźniej.
Obiecała sobie, że odtąd tak właśnie będzie. Koniec
zudawaniem,zukrywaniemuczućimyśli.
Dusił się. Miał wrażenie, jakby ściany sypialni się schodziły,
corazbardziejnaniegonapierały.
Zrzucił kołdrę i wstał z łóżka. Od paru godzin w domu
panowała cisza, wcześniej jednak, po południu i wieczorem,
kręciłosiętumnóstwoludzi.
WszyscysnuliwspomnieniaoMasonie.
Nie spodziewał się, że dzisiejsza uroczystość tak bardzo go
poruszy.Rozmawiałzwielomaosobami.Okazałosię,żeMason
wywarł ogromny wpływ na życie dziesiątek ludzi. Jakiś czas
temu sporządził testament: pieniądze miały trafić do fundacji
organizującejletnieobozywgórylubnadmorzedladzieciaków
z ubogich rodzin. Sam często powtarzał, że wyjazd w góry,
kiedy miał czternaście lat, pomógł mu znaleźć drogę, którą
chciałpodążaćwżyciu.
Ethanpodniósłzpodłogiszortyiwciągnąłjenasiebie.Starał
siębyćcicho,bynikogonieobudzić;całarodzinazCole’sHill
tunocowała.
On i Crissanne spali w oddzielnych pokojach – uznał, że tak
będzie lepiej, ale oczywiście w środku nocy pożałował swojej
decyzji;brakowałomujejciepłegociała.
Otworzył drzwi na korytarz i przeszedł przez salon na
werandę.Niebobyłopogodneibezchmurne;miałwrażenie,że
wMalibugwiazdyświecąjaśniejniżwTeksasie.
Chwyciwszy butelkę Jacka Danielsa, skierował się na plażę.
Przez kilka tygodni, jakie minęły od wypadku, nie potrafił
pożegnaćsięzMasonem.Ażdodziś.
Skręcił ku nabrzeżnym skałom i ze zdumieniem spostrzegł
siedzącątampostać.Crissanne.
Zawahał się. Pewnie przyszła w tym samym celu co on. Nie
chciałjejprzeszkadzać.
Wiedział, że Cris potrzebuje ciszy, spokoju, przestrzeni
i starał się jej to zapewnić. Tamtego dnia w jego biurze oboje
byli spragnieni seksu, ale to była bardziej reakcja na śmierć
iucieczkaodbóluniżpożądanie.
Teraz było inaczej. Chciał, żeby ich… ich bliskość wynikała
z pragnienia bycia razem, a nie była odskocznią czy plastrem
narany.
Zawróciłdodomu.
–Ethan,nieodchodź.
Był odpływ; piasek wciąż był wilgotny, ale woda nie
dochodziładoskał.
–Niechciałemciprzeszkadzać.
– Nie przeszkadzasz. Po prostu patrzę w gwiazdy i gadam
zMasonem.
Usiadłwstosownejodległościiwskazałnabutelkę.
–Ajaprzyszedłemwznieśćzaniegotoast.
–Chętniesięprzyłączę.
Uniósłbutelkękuniebu.
–Zaprzyjaciół,którzyzawszebędążyćwnaszychsercach.–
Polałodrobinęwhiskynaziemię,dlaMasona,poczymwypiłłyk
ipodałbutelkęCris.
–Zażycienakrawędzi–powiedziała.
Podobnie jak on, polała trochę trunku na piasek, następnie
pociągnęłałykzbutelkiioddałająEthanowi.
Zamyślonyoparłsięnałokciu.Zdawałsobiesprawę,żeoboje
sięprzedczymśchowają.GdybyMasonniezginął,gdybywrócił
izobaczyłichrazem,przypuszczalnieniebyłbyzadowolony.
– Nie zamierzam cię przepraszać za to, co się między nami
dzieje–odezwałsiępochwili.
–Todobrze,wcalebymtegoniechciała.
–Mamwyrzutysumienia.
Zacisnęłarękęnajegokolanie.
– Niepotrzebnie. Wtedy, kiedy pocałowaliśmy się w Teksasie,
mnieiMasonaoddawnanicniełączyło.
Przechyliwszy głowę, przez chwilę bacznie go obserwowała.
Ciekawbył,cowidzi.
–Żałujesztego,cosięwydarzyło?–zapytała.
– Nie. Żałuję tylko, że nie miałem okazji porozmawiać o nas
zMasonem.Cieszęsię,żejesteśmyzsobą.
– A jesteśmy? Bo… może mnie nie unikasz, ale na pewno
zachowujeszdystans.
– Wiem, przepraszam. Słabo sobie z tym wszystkim radzę.
Zasługujesznawspaniałegofaceta,aja…
–Nanicnienarzekam.
Nigdy nie brakowało mu słów ani argumentów, lecz przy
Crissanne czuł się jak student pierwszego roku prawa, który
potrafijedyniecytowaćto,coprzeczytałwpodręcznikach.
–Apowinnaś.
Przysunęła się bliżej i położyła głowę na jego ramieniu.
Przytuliłjąinagleucisk,któryczułwpiersi,zelżał.
– Wyprowadziłam się od Masona na początku sierpnia, ale
parą nie byliśmy właściwie od stycznia. Oszukiwałam się, że
jeszcze nic straconego, że jeszcze nam się uda, ale on ciągle
wyjeżdżał.Teżmamwyrzutysumienia–przyznałacicho.
–Zjakiegopowodu?
– Że może to przeze mnie wybierał coraz bardziej
niebezpiecznemiejsca,wktórychkręciłfilmy?
– Nie, Cris. Mason był uparty jak osioł. Nie robił nic, czego
niechciał.
Oświetleniblaskiemksiężycamisiedzielinaskałach,popijając
jackadanielsairozmawiającoswoimprzyjacielu.Pożegnaligo
wsposób,którydlanichmiałznaczenie,agdywkońcunastał
świt,obojeuznali,żeczaswracaćdodomu.
ROZDZIAŁÓSMY
W Cole’s Hill życie płynęło spokojnie. Zbliżał się koniec
września,dniwciążbyłydługie.OdpowrotuzKaliforniiminęły
prawie dwa tygodnie. Rodzina Ethana wzięła Cris pod swoje
skrzydła, wszyscy się o nią troszczyli, robili, co mogli, aby się
dobrzeczuła.
W klubie golfowym Five Families organizowano „aukcję
kawalerów”. Jedną z organizatorek była Kinley, kiedy jednak
nabawiła się od córki zapalenia spojówek, Cris zgodziła się
przejąć jej obowiązki. Teraz mama i córka były już zdrowe,
Kinley wróciła do pracy, a Cris pomagała przy reklamie
wydarzenia.
Do
jej
zadań
należało
sfotografowanie
nieżonatych
mieszkańcówCole’sHill.Każdyznichbyłinny,alezauważyła,
że Teksańczyków łączy jedno: pewność siebie oraz poczucie
humoru.
Akuratrozstawiałasprzęt,kiedypojawiłasięBianca.
– Ilekroć tu jestem, przypomina mi się moje dzieciństwo –
oznajmiła,wskazującnaportretywiszącenaścianach.
Przez wiele lat Bianca pracowała jako modelka; teraz jej
zadaniem było wystylizowanie mężczyzn. Zdjęcia miały trafić
do broszury, która zostanie rozesłana do wszystkich domostw
wCole’sHill.
– Kim są ci ludzie? – spytała Cris. – Czytałam podpisy, no
ioczywiścierozpoznajęnazwiskoCaruthersitwoje,Velasquez,
aleresztanicminiemówi.
– To członkowie pięciu rodzin, które założyły Cole’s Hill.
Facet po środku to Jacob Cole, od niego wzięła się nazwa
miasta. Kobieta obok to Benjamina Little, pasierbica Jacoba;
założyła pierwszą w mieście szkołę. Mój przodek, Javier
Velasquez, który osiadł tu przed przybyciem Jacoba, był
ranczerem. Obok Javiera wisi Tully Caruthers i jego siostra
Ethel. Dalej jest rodzina Abernathy’ów. Poznasz Wila, kiedy
przyjdziecizapozować.Aleostrzegam,lubiflirtować.Ostatnimi
z piątki są Grahamowie. Potomkowie Bonesa Grahama
przekształcili dawne gospodarstwo rolne w mikrobrowar. To
prawdziwirozpustnicy.
–Mówiszomnie,Bianco?–rozległsięmęskigłos.
Biancauśmiechnęłasięszeroko.
–Crissanne,przedstawiamciDiega,mojegobrata.Onakurat
jestniegroźny.
– Niegroźny? Oj, siostra, żaden facet nie chce, żeby tak go
określano.Jestemnajwiększymłobuzemwokolicy.
–Achtak?
–Tak,wdodatkubardzoprzystojnym.Niesądzisz?–zwrócił
siędoCris.
Cris
z
rozbawieniem
przysłuchiwała
się
ich
przekomarzaniom. O dziwo, nie czuła zazdrości. Zawsze
zazdrościła ludziom więzów rodzinnych, powoli jednak
zaczynała rozumieć, że równie cenna jest więź między
przyjaciółmi.
–Powiemci,kiedyzobaczętwojezdjęcie–odparła.–Aparat
zawszepokazujemiprawdęoczłowieku.
–BiednyDiego!–zawołałajegosiostra.
Wymierzył jej kuksańca w żebra, po czym odszedł parę
kroków
na
bok.
Diego
Velasquez
prowadził
jedną
z największych stadnin zarodowych w Stanach. Cris usłyszała
otymodNate’a,któryzamówiłuniegoogierydokryciaswoich
klaczy.
–Ustawięświatłoimożemyzaczynać.
Na początku chciała robić modelom zdjęcia w ich miejscu
pracy, ale to by było trudne do skoordynowania, więc Bianca
poprosiłamężczyzn,byprzychodziliowyznaczonychporachdo
klubu.
PodkierunkiemCrislicealiścizlokalnegokółkaplastycznego
przygotowalikilkanaściepłócien,któremiałysłużyćzatło.
–Tojestdziełojednejztwoichkuzynek.Julii.
– Zdolna dziewczyna – przyznał Diego. – Jesteśmy z niej
szaleniedumni.
Potomkowie założycieli miasta zapuścili w Cole’s Hill
korzenie. Jak się Cris dowiedziała, niemal wszyscy mieszkańcy
wywodzilisięzjednegozpierwszychpięciurodów.
Diego był wdzięcznym obiektem do fotografowania. Miał
piękny uśmiech i znakomicie się prezentował w czarnym
stetsonie. Cały czas zabawiał Cris rozmową, a wychodząc,
mrugnąłdoniejporozumiewawczo.
Z każdą godziną coraz bardziej doceniała różnorodność
modeli.JednymzjejulubieńcówbyłwyluzowanyWilAbernathy.
Innym, który się wyróżniał, był Manu Bennett. Manu miał
znakomicieumięśnioneciałoipozowałbezkoszuli,chwalącsię
maoryskimi tatuażami, które pokrywały cały jego tors i plecy.
Wyglądał niesłychanie groźnie, ale kiedy zaczął opowiadać
obracieibratowej,wjegogłosiepojawiłasięnutaczułości.
Cris nie spieszyła się; chciała jak najlepiej uchwycić jego
osobowość.
– Jeszcze jeden – oznajmiła po piątej Bianca. – Potem krótka
przerwanakolacjaikolejnarunda.
– Nie mogę się doczekać, aby obejrzeć materiał, który już
mamy.
–Jateż.
–Nodobra,ktoteraz?
–Ja–rozległsięmęskigłos.
Ethan. Miała dziesiątki jego zdjęć, ale tym razem chodziło
oaukcję,oto,abyjaknajwięcejkobietprzystąpiłodolicytacji.
Poczuła,jakzazdrośćściskajązaserce.
Nie chciała, aby Ethan spotykał się z kimkolwiek innym, ale
ich relacje wciąż były napięte. Dlatego postanowiła poszukać
własnego mieszkania. Oboje potrzebowali przestrzeni, aby
w spokoju przepracować śmierć Masona. Miała nadzieję, że
potemznówodnajdądrogędosiebie.
–Późniejmożemywyskoczyćnakolację.
–Zapraszaszmnienarandkę?–Obejrzałasięprzezramię.
Ethanwyszczerzyłzęby.
–Owszem,czemunie?
Mnóstwoczasuspędzałwbiurze.Wykonywałswojenormalne
obowiązki, a oprócz tego pochłaniały go sprawy związane ze
śmiercią Masona. Przyjaciel wyznaczył go na szefa swojej
fundacji. Fundacja jeszcze nie istniała, dopiero musiał ją
założyć.
Nocami źle sypiał, wiedząc, że przyszłość jego związku
z Crissanne zależy od niej. Czekał na jej decyzję, na jej ruch.
Zasypiając,pragnąłmiećjąkołosiebie,aleniechciałwywierać
naniąnacisku.
Od powrotu z Malibu ze wszystkim źle sobie radził. Znów
zamknął się w sobie, znów trzymał Cris na dystans, nie dzielił
sięzniąswoimiprzemyśleniami.
A ona… mieszkała u niego w domu, starała się przyzwyczaić
do życia w nowym miejscu i choć twierdziła, że czuje się
dobrze, wiedział, że potrzebuje czasu, aby ochłonąć po
trudnych przeżyciach. Wielokrotnie dostrzegał smutek na jej
twarzy.
–Comamrobić?
Biancawykonałaswojezadanie,piękniegowystylizowała,ale
pojejwyjściunatychmiastrozluźniłkrawatpodszyją.
–Stańtam,przedtłem.
Cris wskazała miejsce w rogu pod lampą. Popatrzyła
w obiektyw, po czym cofnęła się i odłożyła aparat. Ustawiła
modelaiponowniesięgnęłapoaparat.Zaczęłapstrykać.Ethan
posłuszniespełniałjejpolecenia,araczejstarałsięjespełniać,
ale chyba nie bardzo mu to wychodziło, bo znów przerwała
pracę.
–Odprężsię.
–Jestemodprężony–odparł.
Nie była to jednak prawda; czuł się niezręcznie, jak idiota.
Cris kazała mu skrzyżować ręce na piersi i emanować
pewnością siebie. A on miał wrażenie, że zachowuje się jak
głupek.
– Wydaje ci się. Widziałem cię bardziej zrelaksowanego
wsądzie,gdysprawęprowadziłnieprzychylnycisędzia.
–Kiedy?
–WLosAngeles.SędziaMcConnell.
– Boże, to było cztery lata temu! – Wahał się wtedy, czy nie
specjalizowaćsięwprawiekorporacyjnym,alewkońcusięnie
zdecydował.
–Wiem.Poszliśmypóźniejnakolację.Pamiętasz?
Uśmiechnąłsiędowspomnień.
–JedliśmywjakimśMcDonaldsie.
– Zgadza się. Mason wyjechał na narty do Kanady, gdzie
przemieszczał się śmigłowcem ze szczytu na szczyt. A ty
powiedziałeś,żeprzecieżmożemywybraćsięgdzieśwedwoje.
Zauważył, że Cris znów robi zdjęcia. Okej. Lubił ją
obserwować przy pracy; całkiem się w niej zatracała. To było
tak,jakbystawałasięinnąosobą.
W pewnym momencie podeszła do niego, lekko przechyliła
mu brodę, po czym dalej fotografowała. Przyglądając się jej,
pojął,żeodkilkutygodnisamsiebieoszukuje.
Tłumaczył sobie, że to Cris potrzebuje czasu i przestrzeni,
lecz prawda była znacznie bardziej skomplikowana. Po prostu
bał się przyznać, jak ogromnie mu na niej zależy. Bo seks to
jedno,auczucietocoścałkieminnego.
I właśnie przerażało go to, co do niej czuł. Bo nie miał
pewności, co ona czuje i dlaczego do niego przyjechała. Może
nie chciała być sama, kiedy zaczął psuć się jej związek
zMasonem?
– Dobra, chyba zdołam coś wybrać – oznajmiła. – Ale serio,
nigdyniewidziałam,żebyśbyłtakspięty.
– Bo średnio mi się podoba pomysł aukcji. Inni faceci też
czująsiędziwnie,wiedząc,żemająbyćobiektemlicytacji.
– Moim zdaniem to wspaniały pomysł – sprzeciwiła się
Crissanne.–Wszyscywmiasteczkusąpodnieceni.–Podłączyła
aparatdokomputeraiwcisnęłakilkaklawiszy.
–Toco,idziemynakolację?
Uśmiechnęła się. Włosy miała związane w koński ogon,
szminkanajejwargachjużdawnosięstarła.
–Chętnie.Alemuszębyćzpowrotemosiódmejtrzydzieścina
kolejnąsesję.
–Możemyzjeśćtutaj,wklubie–zaproponował.–Albowiesz
co? Dokończ to, co robisz, a ja zamówię kolację na wynos
ipokażęcimojeulubionemiejscepiknikowe.
– Świetnie – powiedziała skupiona na zdjęciach, które
przerzucałazaparatunakomputer.
Ethanzerknąłjejprzezramię.Naekraniewyglądałtak,jakby
pożerałCriswzrokiem,jakbyniemógłoderwaćodniejoczu.
–Icomyślisz?–spytała.
Niewiedział,coodpowiedzieć,atobyłodoniegoniepodobne.
–Niezłe,zważywszynamodela.
– Ech, głuptasie. – Pacnęła go żartobliwie w ramię. – Założę
się, że uzyskasz doskonałą cenę. O, spójrz na to zdjęcie. Jest
fantastyczne.Iniemówiętakdlatego,żesamajezrobiłam.Po
prostuudałomisięuchwycićesencjęEthanaCaruthersa.
–Acojestmojąesencją?
Przechyliłagłowę,kosmykwłosówopadłjejnatwarz.
– Szczerość, prawość oraz usta, na widok których kobieta
marzyospędzeniuztobądługiejinamiętnejnocy.
Pokrzyżuprzebiegłmudreszcz.
–Możetytowidzisz.InnizobacządziwakaCaruthersa.
–Dziwaka?
–Tego,którylubisięspierać–wyjaśnił.
Niepoznawałsamsiebie.Nigdynikomunieopowiadałotym,
jakodstajeodswoichbraciiresztyrodziny.
Crissannewzruszyłaramionami.
–TomójulubionyCaruthers.
Napięcie odpuściło, wyrzuty sumienia, jakie dręczyły go od
powrotudoTeksasu,rozpłynęłysię.Właśnietegopotrzebował:
być z Cris bez obciążającego poczucia winy. Cały czas bał się,
żewywierananiąpresję,żezmuszajądoczegoś,nacoonanie
maochoty.
Alechybatakniebyło.
Kiedy szli po polu golfowym, Ethan zachowywał się inaczej
niż godzinę temu. Miała wrażenie, że odkąd zobaczył swoje
zdjęcia,stałsiędziwniemilczący.
Spośród dzisiejszych modeli największą frajdę sprawiło jej
fotografowaniewłaśniejego.Zprzyjemnościąsłuchałahistorii,
któreopowiadaliinni,izprzyjemnościąpatrzyłanaichtwarze,
aletoEthanbyłjejulubieńcem.
Od jakiegoś czasu szukała powodu – innego niż chęć bycia
bliskoEthana–żebyzostaćwCole’sHill.Terazmiałajużkilka
zleceń, między innymi przygotowanie kalendarza: wspomniała
przewodniczącej organizacji Córy Cole’s Hill, że można by
wtymceluwykorzystaćzdjęciakawalerów.Pomysłchwycił.
Jutro zamierzała wykonać kolejny ważny krok: z agentem od
nieruchomości obejrzeć domy. Skoro chciała tu zamieszkać,
powinnaznaleźćwłasnykąt,aniesiedziećEthanowinagłowie.
Prawdę rzekłszy, myślała o własnym domu, kiedy jeszcze
mieszkała z Masonem, kiedy stała wieczorami nad brzegiem
oceanu, czekając, aż Mason wróci z kolejnej wyprawy.
Uświadomiła sobie, że właściwie całe życie czekała na to, aby
ktośdałjejdom.
Czasnajwyższysamejotozadbać.
– Jesteś milcząca – zauważył Ethan, prowadząc ją po
schodkachdoaltanki.
Usiedlinaławce.
–MyślałamoCole’sHill.
–Toznaczy?
– Lubię to miasteczko. Przyjechałam tutaj… właściwie do
ciebie,potrzebowałampomocy.Niezastanawiałamsię,cobędę
robić. Wiedziałam, że mogę napisać długi artykuł o tym
miejscu, umieścić tekst na blogu, ale nie miałam konkretnych
planów.Czułamsięzagubiona.
–Nicdziwnego.Twójświatnaglerunął.
– Zawsze dążyłam do samodzielności. Kiedy teraz byliśmy
w Malibu, sporo myślałam o swoim dawnym życiu. Nie byłam
zależna od Masona, ale zawsze czekałam, żeby dał mi jakiś
sygnał.Beztegonieumiałampodjąćdecyzji.
EthanotworzyłkosziwręczyłCrisplastikowypojemnikoraz
sztućce.
– Będąc w związku, człowiek zwykle liczy się ze zdaniem
partnera–stwierdził.
– A ty byłeś? – Nigdy nie słyszała, by miał jakąś stałą
partnerkę.–Czybyłeśkiedykolwiekwpoważnymzwiązku?
– Nie. Zbyt wiele godzin spędzam w pracy i za często
wyjeżdżam.Tosięniesprawdzawrelacjachmęsko-damskich.
Nibynie,aletakwłaśniewyglądałojejżyciezMasonem.
– Masz rację – przyznała. – Nie wiem, dlaczego wcześniej
tego nie rozumiałam. Mason i ja oboje ciągle byliśmy
wrozjazdach.
– Trudno zbudować trwały związek, kiedy on i ona stale są
wdrodze.
– To prawda. Czy to jedyny powód, dlaczego z nikim się nie
związałeś?
–Doczegozmierzasz?–spytał.
– Do niczego. Po prostu ciekawa jestem, co cię pociąga
wkobietach.Nigdyotymnierozmawialiśmy.
–Jakmyślisz,dlaczego?
– Może dlatego, że bardzo nie chciałam, abyś się w jakiejś
zakochał – odparła cicho Cris. Odłożywszy pojemnik, wstała
iodeszłaparękroków.
Pomyślał o tych wszystkich latach, kiedy widział ją
zMasonem.Jakczęstogryzłagowtedyzazdrość.
– Dlatego od powrotu z Malibu zachowujesz się z taką
rezerwą?
–Nie.–Potrząsnęłagłową.–Czekamnasygnał,najakiśznak
odciebie.Widzisz?Topowtarzającysięschemat.
– Ja… nie chciałem wywierać nacisku – przyznał Ethan. –
Przyjechałaś do nowego miasta, nagle spadła na nas
wiadomość o wypadku Masona. Uznałem, że potrzebujesz
czasu…
–Potrzebujęciebie–przerwałamu.
Zrobiło mu się gorąco. Do tej pory zachowywał się
poprawnie, jak przystało na dżentelmena. Przez ostanie dwa
tygodnie leżał w nocy w łóżku, cierpiąc, nie mogąc zasnąć,
nasłuchując najmniejszego szmeru za drzwiami, myśląc o Cris
i jej pragnąc. Marzył, by trzymać ją w ramionach i się z nią
kochać.
Powtarzałsobie,żeCrissannepotrzebujeczasuichciałgojej
dać. Ale czas kojarzył mu się z bezdenną otchłanią, a on był
człowiekiem niecierpliwym. Mason zawsze mu mówił, że
porywczość wydobywa z niego to, co najgorsze, więc teraz
starałsiękontrolować.Aledłużejniemógł.
Powoli zapadał zmierzch, pośród zieleni pojawiało się
oświetlenie ogrodowe. Ethan spoglądał tęsknie na Cris.
Czerwone zachodzące słońce i ciepłe wieczorne powietrze
podsycaływnimpożądanie.
Był zmęczony udawaniem, że mu się nie spieszy i że może
czekaćwnieskończoność.Wstałzławkiiwyciągnąłrękę.Cris
podałamuswoją.
–Jestemzmęczonaudawaniem–szepnęła.
–Todobrze.
Zgarnął ją w ramiona i pocałował namiętnie, tak jak o tym
marzył, odkąd wyjechali z Kalifornii. Smakowała lepiej, niż
pamiętał. Powtarzał sobie w duchu: zwolnij, przecież się nie
pali,aleniebyłwstanie.
Pragnął jej tak bardzo i teraz, gdy trzymał ją w objęciach,
wiedział,żejużnigdyjejniepuści.
Były tysiące powodów, by się nie angażować. Chris miała
niedawno złamane serce, często zmieniała adres. On tu się
urodził,tumieszkalijegobliscy,onamożebędziechciałaruszyć
wświat.
Na razie jednak to nie miało znaczenia. Nic się nie liczyło
oprócztego,żetuliłjądosiebieicałowałbezwytchnienia.
ROZDZIAŁDZIEWIĄTY
Otworzyła drzwi kluczem, który dostała od Ethana, i weszła
do domu. Bart i gosposia wyjechali na weekend, a Ethan
opuściłwcześniejklub,byudaćsiędoklienta,którywpakował
sięwjakieśkłopoty.
Poza cichym szumem klimatyzacji w domu panowała cisza.
Nagle, idąc do kuchni, Cris usłyszała brzęk szkła i siarczyste
przekleństwo–dobiegałozgabinetu.
Przystanęła,zastanawiającsię,czyzignorowaćhałas–nawet
niezdawałasobiesprawy,żeEthanjużwrócił–uznałajednak,
żeskończyłazuciekaniemichowaniemgłowywpiasek.Ciągle
się przenosiła, z Los Angeles do Cole’s Hill, z Cole’s Hill
zpowrotemdoLosAngeles,odMasonadoEthana…
Basta. Więcej nigdzie nie jedzie, tu zapuści korzenie. Nie
mogła się doczekać spotkania z agentem od nieruchomości.
Widziała ogłoszenie o wynajmie powierzchni biurowej w starej
historycznej części miasta; mogłaby tam urządzić studio
fotograficzne.
Zapukała do drzwi gabinetu i nacisnęła klamkę. Ethan
siedział na dużej skórzanej sofie między dwoma regałami,
trzymając w ręce szklankę, chyba z whisky, a na kolanach
laptopa.
Drugaszklankależałanapodłodzeprzyścianie.
Uśmiechnąłsię,alespojrzeniemiałpoważne.Pochwiliskinął
zapraszająco.Crissannezdjęłabutyiprzeszłabosopopięknych
hiszpańskich płytkach. W gabinecie unosił się zapach książek,
cygariwodykolońskiej.
Zbliżywszy się do sofy, zobaczyła, że Ethan ma na uchu
słuchawkę.
– Przepraszam. – Wcisnął przycisk na klawiaturze. – Mam
połączeniekonferencyjne.
–Słyszałam,jakprzeklinasz…
Podniósłszklankędoust.
–Pracujęzidiotami.
Crissanne roześmiała się. Był jednym z najbardziej
opanowanych ludzi, jakich znała. I najmądrzejszych. Ale dziś
ztrudemhamowałwściekłość.
–Mogęjakośpomóc?
–Chybanie.–Wzruszyłramionami.
Skierowałasiędodrzwi,alewpołowiedrogiobejrzałasięza
siebie.Ethansiedziałlekkoprzygarbiony,smętniewpatrującsię
w ekran komputera. Sprawiał wrażenie człowieka bardzo
samotnego.
Nagleprzyszłojejdogłowy,żemożnauciekaćprzedświatem
czy troskami na wiele sposobów. Ethan uciekał, zamykając się
wsobie,izolującodludzi.
Zawróciła. Ściągnąwszy z fotela kaszmirową narzutę, rzuciła
ją na podłogę, po czym usiadła na niej i ścisnęła dłoń Ethana.
Odwzajemnił uścisk, a następnie wsunął rękę w jej włosy
irozplótłwarkocz.Włosyopadłyjejnaramiona.Uniosłatwarz
iutkwiławnimspojrzenie.
Wyłączył laptopa i czubkiem palca obrysował zarys jej
policzków.Pochwilipoczuła,jakpalecwolnowędrujewstronę
jejust.Dotknęłagolekkozębami.Ethanoblizałwargi.
Odkąd wyjechali z Kalifornii, czekała na jego ruch, potem
jednak uświadomiła sobie, że Ethan jest dżentelmenem i nie
będzie „napastował” kobiety, której ofiarował gościnę.
Zastanawiałasię,cowtakiejsytuacjisamamożezrobić.
Na szczęście wszystko wskazywało na to, że teraz dokończą
to,cozaczęliwcześniejwaltance.
Chwyciła go za krawat i przyciągnęła do siebie. Uwielbiała
jego usta. Przez moment drażniła się z nim; całowała lekko,
niewinnie, podczas gdy marzyła o tym, by usiąść mu na
kolanach,wsunąćjęzykjaknajgłębiej…
PragnęłaEthana,chciałasięznimkochać,wiedziałajednak,
żeonwciążmyślioMasonie,żezmagasięzbólemiwyrzutami
sumienia.Będąctakbliskoiniemogącznimbyć,czułasięjak
dziecko,którepatrzyprzezszybęnawymarzonysmakołyk.
Oparłagłowęnajegoudach.Ethanwyprostowałsię,poczym
zaczął
bawić
się
jej
włosami.
Widząc
wybrzuszenie
w spodniach, Crissanne położyła na nim rękę. Chryste, jak
straszniegopragnęła!
Wreszcie zrozumiała, co oznacza dziwne kłucie, które
dokuczało jej od powrotu z Malibu. To tęsknota za czymś, co
znajdowało się w jej zasięgu. Wystarczyło wyciągnąć rękę…
Przesunęła palcem po rozporku. Wybrzuszenie w spodniach
jeszczebardziejsiępowiększyło.
Ethan zmienił pozycję, rozchylił nogi. Wcisnęła się pomiędzy
jego uda i pociągnęła zamek. Znalazła bokserki. Dotarłszy do
rozcięcia, wsunęła do środka palce. Po chwili cofnęła dłoń
iodpięłaguziknadrozporkiem.Uniósłszybiodra,Ethanuwolnił
przyrodzeniezespodni.
Pieściła go językiem i wargami. Po minucie czy dwóch,
pocierając kciukiem jej dolną wargę, Ethan odchylił jej głowę.
Ich oczy się spotkały. Niewiele się namyślając, wyjął z ucha
słuchawkęiwciągnąłCrisnakolana.
Oparłszyłokcieojegoramiona,przytknęłaustadojegowarg.
Odwzajemnił pocałunek. Zaczęła o niego się ocierać. Mrucząc
coś, Ethan zacisnął ręce na jej pośladkach. Przyciskał ją do
siebie, a jednocześnie napierał na nią członkiem. Przerwała
pocałunek i zaczęła zdejmować majtki. Złapał ją, zanim spadła
napodłogę.
–Rozbierajsię,kobieto–rozkazał,wstając.
Tak, tego potrzebowała. Posłusznie ściągnęła sukienkę
i cisnęła ją w kąt. Ręce Ethana powędrowały do jej piersi.
Następnie zdjęła majtki. Była naga. Ethan wciąż miał na sobie
koszulęikrawat.Spodnieopadłymudokostek.
Przyłożyłaręcedojegotwarzy,wspięłasięnapalceizaczęła
całować go tak, jakby miało nie być jutra. Ethan chwycił ją za
biodra, po czym przeniósł na koniec pokoju i posadził na
mahoniowymbiurku.
Sutki jej stwardniały, piersi stały się nabrzmiałe. Pokrył
pocałunkamijejszyję,obojczykiruszyłwdół.Zacisnąłzębyna
prawymsutku,lewypochwyciłmiędzypalce.
Pochwilidotarłdojejpodbrzusza.Jednąrękąwciążugniatał
lewy sutek, drugą rozchylił uda. Gdy poczuła jego język,
zamknęłaoczyirozkoszowałasiędoznaniem.
–Podobacisię?–spytał,nieodrywającustodjejciała.
– Mmm, nie przestawaj – szepnęła, z trudem rozpoznając
własnygłos.
–Niezamierzam.
Przeszyłjądreszcz,jeden,drugiipochwilipoczułazbliżający
sięorgazm.Przycisnęłaudadogłowykochankaiprzytrzymując
sięjegowłosów,wyszeptałajegoimię.
Ethan oswobodził twarz i powoli powędrował do góry,
zostawiając ślady języka na jej brzuchu i piersiach. W końcu
dotarł do ust. Cris opuściła rękę. Gdy znalazła członek,
delikatnie przyciągnęła go, tak by znalazł się przy wejściu do
pochwy.
Ethan nie czekał na dalszą zachętę, Cris oplotła go w pasie
nogami.Ruchymiałcorazszybsze,corazmocniejsze.Czuła,że
za moment znów ją zaleje fala rozkoszy… Nie pomyliła się.
Wciążdrżałanacałymciele,kiedyEthanwykonałkilkasilnych
pchnięćidołączyłdoniej,wymawiającjejimię.
Objęłagozaszyję,aleniebyłwstanieustać;tulącją,osunął
się na podłogę i pociągnął ją za sobą. Nadal byli złączeni.
Przymknąwszy powieki, Crissanne przycisnęła głowę do jego
piersi.
Gładziłjąpoplecach,dopókiichoddechysięnieuspokoiły,po
czym wstał i przeniósł ją z gabinetu do sypialni. Przez całą
drogęposchodachżadneznichsięnieodezwało.
Wzięli prysznic, następnie położyli się do łóżka. Obróciwszy
się na bok, Crissanne wpatrywała się w Ethana takim
wzrokiem,jakbyszukaławjegotwarzyodpowiedzi,którątylko
onznał.
–Dziękuję–szepnął.
Powiedział to, by powstrzymać ją przed analizą ich… Ich
czegoś.Nieumiałtegonazwać.
–Niedziękuj.Niezamierzamdalejudawać,żenicsięmiędzy
naminiedzieje.–Podparłasięnałokciu.–Kiedyprzyjechałam
tuporozstaniuzMasonem,toniedlatego,żeniemiałamdokąd
jechać. Miałam, ale było mi smutno, czułam się samotna
ichciałambyćzjedynymczłowiekiem,który…
Urwała,ajemuskoczyłociśnienie.Znałsiebie.Zdawałsobie
sprawę, że jeśli wpuści Cris do swojego serca, to już nigdy jej
stamtąd nie wypuści. Bez względu na to, co mówiła, wiedział,
że nie myśli teraz logicznie. Niedawno zakończyła trwający
ponaddziesięćlatzwiązek,zarazpotemdowiedziałasię,żejej
facet zginął w wypadku, przed chwilą z Ethanem uprawiała
seks…
Tylko wariat albo kłamca mógłby uwierzyć, że coś dobrego
ztegowyniknie.
–Ethan…?
–Tak?
–Atycomyślisz?
Czekała na odpowiedź, potrzebowała jej. Wiedział, że
powiniencośpowiedzieć,aleco?
Od dawna marzył o tym, aby mieć ją w łóżku, w ramionach,
leczniemógłjejtegowyjawić.
Nieuważałsięzatchórza.Robiłrzeczy,któreinniuznawaliza
odważne, ale w obecnej sytuacji coś go powstrzymywało. Bał
się,żejeśliwyznaCrissanneprawdę,aonagoodtrąci…tonikt
muniepomoże.
Mason nie żyje. A spośród rodzeństwa to właśnie on, Ethan,
uchodziłzawzórrozsądku.Zatego,któryzewszystkimpotrafi
sięuporać.
Teraz bracia się ustatkowali, pozakładali rodziny… nie może
unichszukaćpocieszenia.
Ruszgłową.Wymyślcoś!
–Ethan…
–Crissanne…
–Przestań,błagam.Chcęwiedzieć,coczujesz.
–Niewiem,coczuję–przyznał.–Iniepróbujęsięwymigać
ododpowiedzi.Przyjaźnimysięodlatiniechcę,abycokolwiek
zniszczyłonasząprzyjaźń.
Crissanne usiadła i przyciągnąwszy kołdrę, zakryła piersi.
Szkoda,pomyślał,mającwpamięci,jakpiękniewyglądałanago
wgabinecienadole.
Psiakrew! Znów się podniecił, a ona chciała rozmawiać
ouczuciach.
Nie, nie da rady. Pragnął jej. Podobało mu się, że mieszkają
razem.Narazietomusiwystarczyć.
Szarpnąłzarógkołdry.Uniosłapytającobrwi.
–Niemogęsięskupić,kiedyjesteśnaga.
–Wiem.Dlategosięzakryłam.Chcęporozmawiać.
–Jużporozmawialiśmy.–Przyciągnąłjądosiebie.
– Ethan… – W jej głosie pobrzmiewała nuta tęsknoty
iniepewności.
– Nie chcę cię puścić – powiedział, przytulając twarz do jej
szyi.
–Naprawdę?
–Tak.–PopatrzyłCriswoczy.–Czytocinaraziewystarczy?
–Tak.–Przytuliłasię.–Narazie.
Położył się na wznak, wciągając ją na siebie. Kiedy zacisnął
ręce na jej policzkach, dojrzała w jego oczach smutek,
pożądanieiczułość.
Czyżbyrównieżmiłość?
–Och,Ethan…
Nic nie powiedział; rozwarł językiem jej usta i zaczął ją
namiętniecałować.Wysunąwszykołdręspomiędzyichciał,Cris
usiadłananim,oparładłonienajegotorsie,agdywyczuła,że
członekznajdujesięnawprostujściadopochwy,powolisięna
niego opuściła. Nie odrywali od siebie wzroku. Ethan
obejmowałjąwtalii,aonaunosiłasięiopadała.Zwolniła,gdy
Ethanemwstrząsnąłorgazm.Sekundępóźniejjąteżzalałafala
orgazmu.
Tozamało,pomyślała.Czułaniedosyt.Alenarazietylkotyle
Ethan gotów był jej dać: rozkosz fizyczną. I na razie to jej
musiałowystarczyć.
Kiedy ich oddechy się unormowały, Ethan przekręcił się na
bok. Cris zamknęła oczy i szybko zasnęła, on zaś trzymał ją
mocnowramionachidługoczekał,ażzmorzygosen.
ChciałjaknajlepiejdlaCrissanne.Chciał,byuśmiechzawsze
rozjaśniał jej twarz. Jeśli będzie szczęśliwa w jego ramionach,
gotów jest tulić ją nieprzerwanie. Jeśli będzie chciała odejść,
puściją,mimożebędziecierpiał.
Dziśnależaładoniego.Leżaławjegołóżku,wjegoobjęciach
iniezamierzałmarnowaćaniminuty.
Jakżepustebyłojegożyciebezniej!
Wciągutychkilkutygodni,jakiespędzilirazemwCole’sHill,
stała się dla niego kimś najważniejszym. Kimś, kogo
potrzebowałbardziejniżpowietrza.
ROZDZIAŁDZIESIĄTY
Kiedy rano się obudziła, Ethana już nie było. Uświadomiła
sobie, że wciąż nie udało im się porozmawiać o sprawach
naprawdęważnych.Uwielbiałasięznimkochać,alezeswojego
związku z Masonem wyniosła jedną lekcję: bycie parą nie
polegawyłącznienaseksie.
Zerknęłanastoliknocnyispostrzegłakartkę.
Notak,Ethanwolałręczniepisaneliścikizamiastesemesów.
Byłototrochęstaroświeckie,alebardzodoEthanapasowało.
Przetarłszyoczy,sięgnęłapokartkę.
Crissanne, żałuję, że nie mogłem z tobą zostać. Kusiło mnie,
żeby zadzwonić do biura i powiedzieć, że jestem chory, ale
muszędziśranozdobyćzeznanieświadka.
MoistarzyzapraszająnasnakolacjędoRockin’C.Będziecała
rodzina.Maszochotęsięwybrać?Zadzwoń.E.
Crisoparłasięowezgłowie.
–Icoteraz?–zapytałasamąsiebie.
Wiedziała,żesięzgodzi.UwielbiałaEthananietylkozuwagi
na fantastyczny seks. Również dlatego, że miał cudowną
rodzinę. Podobało jej się, że wszyscy się o siebie troszczą
i gdziekolwiek się Ethan ruszy, to zawsze wpada na któregoś
z braci. Ale najlepsze było, że ją Caruthersowie też traktowali
jakczłonkarodziny.
Wychowywała się w rodzinach zastępczych, nigdy nie miała
własnej.Inieprzypuszczała,żeznajdziejąwCole’sHill.
Tobyłowspaniałe,aleiryzykowne.JeżelizwiązekzEthanem
okaże się nietrwały, będzie musiała wyjechać. Cole’s Hill było
jego miastem, jego miejscem na ziemi, a Caruthersowie jego
rodziną.
Powinna o tym pamiętać bez względu na to, jak serdecznie
siędoniejodnosili.
–Cholera!
Wstała z łóżka i poczłapała na koniec holu do swej sypialni,
by wziąć prysznic i przygotować się do dzisiejszego dnia.
Wcześniej była umówiona w sprawie zdjęć, które wczoraj
zrobiła,apóźniejmiałaspotkaniezagentemodnieruchomości,
któryobiecałpokazaćjejlokalnastudiofotograficzne.
Ubrała się i przysiadła na łóżku, żeby jeszcze raz przejrzeć
zdjęcia,aleoczywiścieskupiłasięgłównienazdjęciachEthana.
Byłspięty,kiedyprzyszedłnasesję,alepotemsięodprężył…
Wyciągnęłarękęipogładziłaekranlaptopa.
Wiedziała, że musi postępować bardzo ostrożnie, by nie
zniszczyć tego związku. Serce zakłuło ją na myśl, że mogłaby
zranićEthanaalbonigdywięcejgoniewidzieć.
Wysłałamuesemesa,żechętniewybierzesięznimnakolację
do rodziców. Przy okazji wspomniała, że ma zamiar obejrzeć
przestrzeńbiurową,któranadawałabysięnastudio.
Odpisał,żejestzajęty,alejeślionapotrzebujedrugiejopinii,
tospróbujesięnachwilęwyrwaćzpracy.
Czy potrzebowała? Nie, ale miło byłoby zobaczyć się
zEthanem.
Przesłała mu adres oraz godzinę, po czym schowała telefon
dotorebkiiruszyławdrogę.
Kiedy dotarła na pierwsze spotkanie, zdziwiła się, widząc
w sali mniej więcej piętnaście kobiet. Nie spodziewała się
takiegotłumu.
–Crissanne,chodźdonas!–Biancapomachaładoniej.
Obok siedziała matka Ethana oraz Kinley. Odetchnąwszy
z ulgą na widok znajomych twarzy, Cris skierowała się w ich
stronę.
–Zaklepałyśmycimiejsce–powiedziałaKinley.
–Dzięki.Niemiałampojęcia,żetubędzietyleosób.
– Za pierwszym razem też byłam zaskoczona. Mój szef, Jacs,
uznał, że powinnam wystawić na aukcję swoją umiejętność
organizowaniaprzyjęć.Kiedyweszłamizobaczyłatewszystkie
twarze,chciałamuciekać.
–Myślałam,żewiększośćżyciaspędziłaśwCole’sHill.–Cris
zmarszczyła czoło. Ethan mówił jej, że kiedy Kinley dorastała,
jej ojciec był zarządcą na Rockin’C, a mama prowadziła dom
uVelasquezów.
– Dobrze myślałaś, ale potomkinie Pięciu Rodzin cały czas
mnieonieśmielają.
Crissanne roześmiała się. Nie wyobrażała sobie, aby
ktokolwiek mógł onieśmielić Kinley. Dziewczynę dosłownie
roznosiła energia; była jedną z najlepszych organizatorek
przyjęć weselnych w kraju, a do zeszłego roku sama
wychowywałacóreczkę.
–Akurat!
– Słowo honoru. Patrzą na mnie, jakbym wciąż nosiła ciuchy
poBiance.
–Natobielepiejleżałyniżnamnie–wtrąciłaBianca.
– Nieprawda. Ale kochana jesteś, że tak mówisz. Zawsze
poprawiaszmihumor.
–Odtegomasięprzyjaciół.Aha,mojamamapewniepóźniej
tuzajrzy.Naraziesiedziwpracy,chybaczekająawans.
Crissanne zdała sobie sprawę, że jej zdenerwowanie znikło
jakrękąodjął.Dziewczynystarałysięwłączyćjąwrozmowę.
– Kochanie, przyjdziesz wieczorem na kolację? – spytała
matkaEthana,obdarzającjąciepłymuśmiechem.
–Tak,dziękujęzazaproszenie.
– Cała przyjemność po naszej stronie. Powiedz, jak ci się
podoba w Cole’s Hill? Bianca ciągle powtarza, że mieszkamy
w najszybciej rozwijającym się miasteczku w Stanach, ale
Cole’sHilltowiochawporównaniuzLosAngeles.
–Uwielbiamtutejszyspokój,tenpowolnyrytmżycia…
– Fantastycznie. A mój syn jeszcze nie doprowadził cię do
szewskiejpasji?
– Skądże znowu! – zaprotestowała Cris. Jeszcze nie
doprowadził,ale…
Chciała czuć się tu jak u siebie, jak w domu, lecz czegoś jej
brakowało.Iniebyłapewna,czyjatowina:jejczyEthana.
Większość dnia spędził w biurze, usiłując skupić się na
sprawachklientów,anienaCrissanne.Niebyłotołatwe.
Ale wieczorem, jadąc do Rockin’C, nie miał żadnych
dystrakcji w postaci pracy. Próbował ratować się, słuchając
lokalnejstacjizmuzykącountry.Tyleżesłowapiosenekczęsto
wywoływaływnimdziwnątęsknotę.
KiedyBladeSheltonśpiewałożonie,którawybierałaimiona
dla dzieci, podczas gdy on dla psów, Ethan pomyślał sobie, że
chciałby, aby w jego świecie wszystko też było takie proste.
Niestetyniebyło.
Pragnął Crissanne. W najśmielszych marzeniach – a marzył
otymodwielulat–niepodejrzewał,żesekszniąmożebyćtak
rewelacyjny.
Jednak coś go powstrzymywało. W głębi duszy zawsze
wiedział, że jeśli kiedykolwiek zejdą się, stworzą idealny
związek. Więc nie rozumiał, przed czym ucieka; dlaczego
milczy, zmienia temat lub – jak wczoraj – zaczyna ją pieścić
icałować,byodwrócićjejuwagęodrozmowy.
Kiedy patrzył na związki ludzi w swoim otoczeniu, wszyscy
wydawali się szczęśliwi. Ojciec był typowym małomównym
kowbojem, prawdziwym mrukiem, a jednak potrafił rozweselić
żonę.Ethanpamiętał,jakwdzieciństwieleżałwłóżku,aprzez
otwarte okno sypialni dochodziły z werandy ciche głosy
rodziców.
OnniemiałtakswobodnejnaturalnejwięzizCris.Toznaczy
czasem miał, a czasem czuł tak wielkie podniecenie na jej
widok, że… Po prostu wymyślił sobie, że jeśli będą się często
kochać, to może Cris do tego przywyknie. I może to jej
wystarczy.
Przeklinającpodnosem,zjechałnapobocze.
Strach.Zwyczajniewświeciesiębał.
Zawsze wystrzegał się rzeczy, które mogły go zaboleć lub
zranić. Wiedza i umiejętność dyskusji pozwalały mu unikać
stresu.AlejeślichodzioCris,wciążmiałzbytmałodanych,aby
wiedzieć,naczymstoi.
Ktoś zatrąbił. Zerknąwszy w lusterko, Ethan zobaczył
furgonetkę z logo Rockin’C, która zatrzymała się za nim na
poboczu.
– Niech to będzie Marcus – szepnął, mając nadzieję ujrzeć
byłego zarządcę, który po przebytym w zeszłym roku zawale
jeszczeniewróciłdopracynaranczo.
AlezfurgonetkiwysiadłNate.
Ethanopuściłszybę.
– Co, zabaweczka, którą nazywasz samochodem, w końcu
wyzionęładucha?–Natenigdyniebyłwstaniepojąć,żeEthan
stawianapięknoiszybkość,zamiastnasolidnośćisiłę.
– Musiałem odebrać telefon, a nie lubię prowadzić,
rozmawiając–skłamałEthan.
–Ta,jasne.Cosiędzieje?
–Nic.Dlaczegociągletorobisz?Kwestionujeszmojesłowa?
–Nicniekwestionuję,alesamwiesz,żetuniemazasięgu.
Psiakrew!
–Punktdlaciebie.–Ethanoparłczołonakierownicy.Zawsze
potrafił wybrnąć z niezręcznej sytuacji, a przez Crissanne
straciłrefleks.
–Cocijest?Dobrzesięczujesz?–zaniepokoiłsięNate.
– Tak. – Ethan wysiadł z auta. – Jestem palant, jeśli chodzi
okobiety.
Wreszcie to z siebie wydusił. Od czegoś trzeba zacząć, na
przykładodprzyznaniasiędowłasnychwad.
– To jest nas dwóch – pocieszył go brat. – Wiesz, skąd się
wziąłem na tej drodze? Kinley powiedziała, żebym zszedł jej
zoczu,zanimmnieudusi.
Ethanuśmiechnąłsię.
–Wysiękłócicietylkopoto,żebysięgodzić.
–Czasami–przyznałNate.–Aletymrazemnaprawdęsięna
mniezdenerwowała.Związekwymagasporopracy.
–Serio?Patrzącnawas,wydajesię,żetotakiełatwe.
– Bo mama nauczyła nas, żebyśmy publicznie nie prali
brudów. Dlatego wybyłem z domu na przejażdżkę, a Kinley
szykuje z Penny kolację. Oboje musimy ochłonąć, inaczej przy
wszystkichzaczniemysobieskakaćdooczu.
–Ocowamposzło?
–Marzymisiędrugiedziecko–odparłNate.–Niebyłomnie
przyKinley,kiedyPennysięrodziła.Zresztąuważam,żelepiej,
jakmiędzydziećminiemazbytdużejróżnicywieku.
Przez pierwsze trzy lata Kinley sama wychowywała Penny.
OnaiNatestracilizsobąkontakt.Natenawetniewiedział,że
macórkę.
–AKinleywolipoczekać?Mówiładlaczego?
– Chce zobaczyć, jak będziemy w trójkę funkcjonować. Ja to
rozumiem.Byłemplayboyem,prawdziwymdupkiem.Zmieniłem
się, ale mam wrażenie, że ona nadal widzi we mnie dawnego
Nate’aimścisięzato,cojejkiedyśpowiedziałem.
Ethanpoklepałbratapoplecach.
– Ona cię kocha. Może wcale nie chodzi o ciebie, ale o nią.
Możesamachcepoczućsiępewniejwwaszymzwiązku.
Natewybuchnąłśmiechem.
– Dokładnie to samo powiedział Derek. Cholera, mam aż tak
wielkieego?
– Czasami – odparł Ethan i nagle uświadomił sobie, że
rozmowa ze starszym bratem bardzo mu pomogła. – Gadałeś
otymzDerekiem?
– Z Hunterem też. Tak między nami, Ferrin jest w ciąży;
zamierzają to dzisiaj ogłosić. To właśnie sprawiło, że zacząłem
myślećodrugimdziecku.
–Kiedynadejdzieodpowiedniczas,wszystkosięsamoułoży–
powiedziałEthan,bardziejdosiebieniżdoNate’a.
– Wiem, ale tak wiele przegapiłam… Dlatego się tak
niecierpliwię,niechcęstracićanichwiliwięcej.
–Rozumiem.MamtakzCrissanne.
Nate powiódł wzrokiem po bezkresnym horyzoncie, po czym
ponownieutkwiłspojrzeniewbracie.
– Nie zamierzam się do niczego wtrącać, ale czy nie
powinieneśtrochępoczekać?
–Nie.
–Wszyscypodejrzewaliśmy,żeczujeszcośdoCris,aletobyła
dziewczynaMasona.
– Rzucił ją. Tuż zanim wyjechał do Peru. Tyle lat siedziałem
cicho,żebyonimoglibyćszczęśliwiico?
–Nieosądzamcię.Poprostuchciałemsięupewnić,żewiesz,
corobisz.Mamaprosiła,żebymnicniemówił.Żejakbędziesz
gotów,tosamnampowiesz.
–Miałarację.
Jadąc za bratem do domu rodziców, Ethan czuł, jak ogarnia
gospokój.
Mętlikwgłowiepowolisięprzejaśniał.
Ferrin Caruthers uczyła na Uniwersytecie Teksańskim.
Śliczna córka słynnego trenera futbolu poślubiła rozrabiakę
Huntera. Mieli wielkie wesele zorganizowane przez Kinley,
która specjalnie w tym celu przyjechała do Cole’s Hill.
Transmisja ze ślubu i wesela była oglądana przez miliony
telewidzów. Zatem nic dziwnego, że Crissanne trochę się
obawiałaspotkaniazFerrin,aletaokazałasięfajną,normalną
osobą.
Była mniej ekstrawertyczna od Kinley i Bianki, ale tak samo
jakonenalegała,żeCrismusinależećdoichgrupy.Crissanne
nieśmiało zauważyła, że ona i Ethan nie są… że są… sama nie
wiedziała,kimsądlasiebie.BardzoEthanalubiła.Kiedyrazem
zbratemwszedłnataraszadomemrodziców,odrazupoczuła
mrowienienaplecach.
Łączyłaichsilnawięź,aleopartagłównienaseksie.Wsumie
niewiele z sobą rozmawiali, właściwie nigdy tak na poważnie.
Oboje mieli problemy z kwestią zaufania. Ethan – dlatego, że
widział, jak ludzie, posługując się kruczkami prawnymi,
wymigują się od różnych kar, płatności i zobowiązań. Ona –
zpowodulicznychdomówzastępczych,wktórychdorastała.
Ale Ethanowi ufała. Nie przyjechałaby do Teksasu po
zerwaniuzMasonem,gdybytakniebyło.Terazjednaktargały
niąwątpliwości.
Czy jej uczucie do niego było prawdziwe, czy też traktowała
Ethanajakkołoratunkowe?
Ajeślitak,tocowtedy?
Od początku wiedziała, że nie będzie łatwo. Darzyła go
sympatią,atasympatiacorazbardziejprzypominałamiłość.To
znaczy ona, Cris, nie do końca była pewna, czym jest miłość
iniemiałakogootozapytać.
Zastanawiała się, czy nie poruszyć tematu z bratowymi
Ethana,aleniebardzowiedziałajak.Nawetgdybyudzieliłyjej
dobrych rad, przypuszczalnie nie umiałaby się do nich
zastosować.Różniłasięodkobiet,któreznałyswoichrodziców
i wychowywały się w domach, o jakich ona mogła jedynie
marzyć.
Wiele lat spędziła ukryta za aparatem, rejestrując ważne
chwilewżyciuinnychludzi.Chwilzeswojegożycianigdzienie
zapisywała.
Odstawiła na stolik kieliszek z margaritą. Bała się, że się
upije na smutno, a tego nie chciała. Nikt nie wygląda dobrze
zgrymasemnatwarzy,ajejprzecieżzależało,abywywrzećjak
najlepszewrażenienarodzinieEthana.
Gospodarze
rozpalili
grill.
Ethan
z
braćmi,
ojcem
iQuintenem,tatąKinley,któryprzedlatybyłzarządcąrancza,
pilnowali mięsa. Benito z Penny bawili się w basenie pod
czujnymokiemPippy,młodejbrytyjskiejniani.
Do kolacji zasiedli przy dużym okrągłym stole pod pergolą.
Crissanne dostała miejsce naprzeciwko Ethana. Kiedy ich
spojrzenia się spotkały, zrozumiała, że musi mu powiedzieć
kilkaważnychrzeczy,alerodzinnakolacjaniebyłanajlepsząku
temuokazją.
Międzyinnymichciałagopoinformować,żepodpisałaumowę
na wynajem dawnego sklepu w centrum miasteczka; na dole
zamierzałaurządzićstudio,anapiętrzemieszkanie.Ethanowi–
wbrewtemu,comówił–niestetynieudałosięwyrwaćzpracy.
Zależałojej,abydowiedziałsięowszystkimodniej,anieod
swojej matki, która towarzyszyła jej podczas podpisywania
umowy.
–Kochani,chcęwamcośogłosić.–Hunterodsunąłkrzesłood
stołu,wstałipodniósłkieliszek.
–Ty?–spytałazprzekąsemFerrin.
– My – poprawił się, przyciągając żonę do siebie. – My
chcemycośogłosić.
Kiedy stali objęci, spoglądając sobie czule w oczy, Crissanne
uświadomiłasobie,żeonateżtegopragnie:żebyEthanpatrzył
na nią właśnie w ten sposób. Jakby była całym jego światem.
Jakbynicpozaniąsięnieliczyło.
Ale była dzieckiem niebudzącym zainteresowania kolejnych
rodziców adopcyjnych i kobietą, której dziesięcioletni związek
rozpadłsięwpył.Dlategoniewierzyła,żezasługujenato,aby
ktoś patrzył na nią z taką miłością i pożądaniem. Zwłaszcza
Ethan.
Zawszepodejrzewała,żemusiępodoba,terazwiedziałatona
pewno,ale…
–Ferrinijaspodziewamysiędziecka.
Rozległy się okrzyki radości. Wszyscy wznieśli kieliszki, by
wypić zdrowie przyszłych rodziców. Crissanne razem z resztą
towarzystwa uściskała Ferrin i Huntera, ale kiedy poproszono
ją, by zrobiła zdjęcie całej rodzinie, zdała sobie sprawę, że
jednak nie należy do ich grona. Znów poczuła się ktoś, kto
zaglądaprzezszybędoobcegodomu.
Starającsięotymniemyśleć,udałasiędosalonupoaparat.
Ilekroć
patrzyła
przez
obiektyw,
odzyskiwała
spokój
irównowagępsychiczną.
– Dobra, już czas – oznajmił papa Caruthers, kiedy odłożyła
aparat.
Mężczyźnijęknęlicicho,patrząc,jakgłowarodzinymęczysię
ztelefonem.
– Niech mi któryś pokaże, jak z tego ustrojstwa puszcza się
muzykę.
Natezabrałojcukomórkę.Pochwilipowietrzewypełniłniski
głosWaylonaJenningsaśpiewającego„GoodHeartedWoman”.
– Przygotuj się – szepnęła Ferrin. – To rodzinna pieśń
Caruthersów.
I faktycznie, do Waylona dołączył papa, a po nim Hunter;
wkrótce śpiewało pięciu mężczyzn. Podchodzili kolejno do
swoichpartnerekizapraszalijedotańca.
Kiedy Ethan wyciągnął do niej rękę, Cris przestała czuć się
samotna; przez moment ona też miała kogoś bliskiego, kogoś
swojego.
ROZDZIAŁJEDENASTY
Wcaleniezamierzałtylepić,ilewypiłaniprosićCrissannedo
tańca przed północą, ale jeśli chodzi o Cris, to nic nie szło
zgodnie z jego planem. Nadal tańczyli, teraz do melodii „This
Town” Nialla Horana. O ile poprzednie utwory nieszczególnie
go ruszały, to przy piosence Horana zrozumiał, czego tak
naprawdęchce.
–Dlaczegotakdziwniemisięprzyglądasz?–spytałaCris.
– Bo mam odpowiedź na pytanie, które od wielu dni nie
dawałomispokoju.
–Czyli?
–Żezależyminatobie.–WciążtrzymającCriswobjęciach,
skierowałsięwstronęogrodu,którybyłdumąmatki.
Ścieżkę oświetlały rozmieszczone co dwa metry lampy.
W powietrzu unosił się zapach jaśminu i róż. Ethan wziął
głębokioddechipopatrzyłnaupstrzonegwiazdaminiebo.Miał
wrażenie,jakbymusięwgłowieprzejaśniło.
Jakbywreszcieodkryłprawdę,którejwcześniejbałsięnawet
szukać.
–Mnienatobieteż–powiedziałaCris.
Prowadził ją do ławki przy fontannie w głębi ogrodu. Im
bardziej oddalali się od domu, tym słabiej docierały do nich
odgłosyprzyjęcia.
– Nie udało mi się wyskoczyć z pracy. Przepraszam; miałem
nadzieje, że dam radę, ale wyszło, jak wyszło. – Chciał mieć
czyste konto, zanim poczyni swoje ważne wyznanie, zanim
wyjawiCrisprawdę.
Wcześniej coś go powstrzymywało, lecz nie mógł dłużej
zwlekać.
– Zawsze mi się wydawało, że wiodę zwyczajne życie bez
większychpokusipowodówdostrachu.Aleprzytobie…
–Coprzymnie?
–Nachodząmniewątpliwości.Toznaczywiem,żeciępragnę.
Ostatnie sześć tygodni… nie przypuszczałem, że będzie nam
takdobrzerazem.
– Ja też nie… Ethan, muszę z tobą o czymś porozmawiać.
Uważam, że trudno jest spojrzeć z dystansu na nasz związek,
kiedyciągleprzebywamyrazem.
Doczegoonazmierza?Czyzapóźnozrozumiał,czegochce?
Usiedli na ławce. Przez moment w milczeniu przyglądał się
roślinomikwiatom,którychwiększośćzamknęłasięnanoc.
– Moi rodzice przenieśli się tutaj, z dużego domu do tego
mniejszego,trochęponadtrzylatatemu.Właśniewtedymama
założyłaogródek.
Crissannezmarszczyłaczoło.
– Wcześniej jako żona ranczera miała pełne ręce roboty.
Razem z gosposią gotowała posiłki dla pracowników, odwoziła
nasdoszkoły,udzielałasięwmiasteczku.Dopierokiedyojciec
przeszedł na emeryturę i zamieszkali tutaj, odnalazła sens
życia.
–Cieszęsię,ale…dlaczegomiotymopowiadasz?
– Ja nigdy go nie szukałem – kontynuował Ethan. – Jestem
starszym partnerem w firmie, myślałem, że to wystarczy. Nie
wiedziałem, o co mamie chodzi. Zrozumiałem dopiero wtedy,
kiedypojawiłaśsięwmoimdomu.
Crissanneutkwiławnimspojrzenie.Niebyłpewien,cowidzi
wjejoczach.Nadzieję?
– Wiem, że to za szybko. Nie chodziliśmy na randki, nie
robiliśmy tych wszystkich rzeczy, które robią ludzie, kiedy się
poznają. Ale nie wyobrażam sobie swojego życia, przyszłości,
bezciebie.
–Ethan…
– Nic nie mów. Po prostu chcę, żebyś wiedziała, co czuję.
Wiem, że nie czujesz tego samego. – Rozumiał to. Niedawno
zakończyła związek, zaraz potem Mason zginął. Wyjechała
zKalifornii,zamieszkaławTeksasie…
– Mylisz się, chyba czuję – szepnęła, ściskając jego rękę. –
Muszęcijednakcośpowiedzieć,zanimktośmnieubiegnie.
–Co?–spytałzdezorientowany.Całkiemsiępogubił.
–Podpisałamumowęnawynajemlokalu.Naparterzeurządzę
studiofotograficzne,anapiętrzemieszkanie.Przeniosęsiętam
wtenweekend.
Czy dobrze rozumiał? Cris ma zamiar wyprowadzić się od
niego?
–Aledlaczego?Przecieżumniejestmnóstwomiejsca.
– To prawda, i dobrze się u ciebie czuję, właściwie jak
usiebie,aleniewiem,czynaprawdęjestemusiebie.Czyto,co
mówię,masens?
–Nie.Lubię,jakmieszkaszumnie.
– Ja też, ale ciebie lubię bardziej. Boję się. Dajesz mi coś,
czego nigdy nie miałam. Coś, o czym zawsze marzyłam. Coś,
co…–urwała.
–Co?
–Dom.
Wszystko było jasne. Potrzebowała oddechu, przestrzeni, by
nabraćpewności.Żebyuniknąćpomyłki.
–Chceszżyćnawłasnąrękę?
–Nie,ztobą.Alewolałabymzacząćodpoczątku,umawiaćsię
narandki,jaknormalniludzie.
Niewiedział,cotozmieni,aleniezamierzałsiękłócić.Może
zwyczajniewświeciechciałasięprzekonać,jaktojestpolegać
wyłącznie na sobie. Przez wiele lat mieszkała pod jednym
dachem z Masonem i to nie wzmocniło ich relacji, nie
zapobiegłorozpadowizwiązku.
Chociaż nie podobała mu się myśl o jej wyprowadzce,
postanowiłzachowaćsięwspaniałomyślnie.
–Okej,pomogęcisięprzenieść.
–Dziękuję.
Jak obiecał, tak zrobił. Nawet poprosił swoją dekoratorkę
wnętrz,abydoradziłajejzwyboremmebli.
Zaraz po przeprowadzce Crissanne poleciała do Nowego
Jorku
na
spotkanie
z
przedstawicielem
firmy,
która
proponowała jej współpracę. Wyjeżdżając z Cole’s Hill,
zostawiła w mieszkaniu bałagan. Zamierzała posprzątać po
powrocie, przejrzeć zawartość nierozpakowanych kartonów,
pozbyć się niepotrzebnych rzeczy. Wszystkim jednak zajął się
Ethan.
Przyjechał po nią na lotnisko. Kiedy otworzyła drzwi
mieszkania, stanęła jak wryta. Okazało się, że dekoratorka
urządziławnętrzedokładnietak,jakwcześniejustaliły.
– I co? – spytał Ethan, wnosząc do środka pudło
zfotografiami,któreodrozstaniazMasonemtrzymałauniego
wgarażu.
–Fantastycznie!Wogólesiętegoniespodziewałam.
Weszła
do
salonu
pachnącego
oceanem
i
słońcem;
podejrzewała,żezapachytozasługaelektrycznychodświeżaczy
powietrza. Mieszkanie było otwartą przestrzenią pozbawioną
ścian
działowych,
jedynie
łazienka
stanowiła
osobne
pomieszczenie.
Strefę
sypialną
od
dziennej
odgradzał
specjalnie zamówiony parawan, a strefę dzienną od kuchni
wykonanaprzezBartawyspazpięknymblatem.Wmieszkaniu
byłydrewnianepodłogiorazdużenowoczesneokna.
Całość przypadła jej do gustu. Jako fotograf miała świetne
oko, wyrobiony smak, wiedziała, co pasuje do czego, a to było
jejpierwszemieszkanie.Jejpierwszyprawdziwydom.
Wciąż
nieco
oszołomiona,
rozglądała
się
wokół
zzaciekawieniem.
–Dziękuję.
– Ja tylko pilnowałem, żeby było zgodnie z twoimi
wskazówkami–odrzekłEthan.–Fajniewyszło.
– Tak. Nie byłam pewna, do czego wrócę. Spodziewałam się
zastać taki sam bałagan, jaki zostawiłam. A tu taka cudna
niespodzianka.
– Ellen była pod wrażeniem twoich sugestii i wyborów.
Powiedziała nawet, że jeśli kiedykolwiek znudzi ci się praca
fotografa,chętniezatrudnicięwswojejfirmiedekoratorskiej.
Crispokręciłagłową.
– Nie nadawałabym się. Co innego własne mieszkanie, a co
innegocudze.
–Gdziepostawićtopudło?
– Gdziekolwiek. Muszę się zastanowić, które zdjęcia chcę
powiesić.
– Dobra, to ty się zastanawiaj, a ja przyniosę rzeczy
kuchenne. Aha, Bart obiecał, że wpadnie później, żeby
dokończyćwyspę.
– Spisał się znakomicie – powiedziała Cris. – Na początku,
znając jego historię, miałam pewne wahania, ale nie wzięłam
poduwagęEthanowejmagii.
– Ethanowej magii? – Zmrużył oczy. – Chyba wolę nie pytać,
cototakiego.
– Wydobywasz z ludzi ich najlepsze cechy. Do nikogo się
z góry nie uprzedzasz, po prostu każdego przyjmujesz takim,
jakimjest.Torzadkidar.
Zauważyła,żesięzaczerwienił,cobyłourocze.
I nagle uświadomiła sobie, jak bardzo będzie jej brakowało
ich codziennego kontaktu. Ale ten dystans dobrze im zrobi.
Chciała być pewna swoich uczuć, przekonać się, że chodzi jej
konkretnieoEthana,anieojegodomiwspaniałąrodzinę.
Właściwiebyłapewnanadziewięćdziesiątdziewięćprocent…
–Cojatamwiem?Jestemskromnymprawnikiem.
–Jesteśdobrymczłowiekiem.
Wzruszywszy ramionami, Ethan skierował się ku drzwiom,
a Crissanne przycupnęła obok pudła ze zdjęciami. Uniosła
pokrywkę.
Pierwsze zdjęcie, które wyjęła, przedstawiało Masona
z Ethanem w czasach studenckich. Siedzieli na trawniku i się
kłócili. Byli tak zaaferowani, że zdążyła im zrobić całą serię
zdjęć,zanimjąspostrzegli.
Oparła zdjęcie o stolik i sięgnęła po następne. W ciągu
ostatnichlatkilkakrotniebyłanominowanadoróżnychnagród.
Nagrodzone zdjęcia i dyplomy zamierzała wyeksponować
wstudionadole.
Alejeszczeniewiedziała,gdziepowiesizdjęciaprywatne.
–Pamiętamtendzień.–ZaplecamiusłyszałagłosEthana.
Popatrzyłanazdjęcieoparteonogęstolika.
–Ocosięwtedyspieraliście?
Ethanpodniósłzdjęciezpodłogi.
–Ociebie.
–Co?Dlaczego?
– Uważałem, że Mason jest samolubem. Że namawia cię do
zajęcia się fotografią podróżniczą dlatego, że to jemu pasuje,
anietobie.
Crissanne zmarszczyła czoło. Oczywiście Ethan miał rację,
aleczykiedykolwiekniemiał?Naprzestrzenilatstalesięoto
zMasonemkłóciła.Masonowipodobałosię,żeonalatanasesje
plenerowe,żepodróżujetylesamocoon.
Dlaczegotobyłodlaniegoważne?Żeby,jaktwierdził,żadne
znichnietkwiłosamowdomu.
Teraz jednak podejrzewała, że chodziło o coś innego,
a mianowicie żeby jedno za bardzo nie przyzwyczajało się do
obecnościdrugiego.
–Lubięto,corobię–oznajmiła.
– Naprawdę? A mnie się wydaje, że podoba ci się pomysł
własnego studia. – Na moment zamilkł. – Fajnie, że się tu
zadomowiłaś.
Crissanne zamyśliła się. Powód jej przyjazdu do Teksasu był
bardziej skomplikowany, niż chciała się do tego przyznać. Ale
powódpozostaniawTeksasiebyłjeden:Ethan.
Po południu zjawili się – z prezentami na nowe mieszkanie
iofertąpomocy–rodziceEthana,DerekzBiancąorazHunter
zFerrin.
Ethan, odkąd mu powiedziała o wyprowadzce, przeżywał
dziesiątki różnych emocji, ale teraz, widząc ją szczęśliwą,
musiał przyznać jej rację: podjęła słuszną decyzję. Słuszną dla
siebieisłusznądlaniego.
Nigdy nie wypowiadał się źle o Masonie, nigdy go nie
krytykował. Gdyby wciąż byli razem, Mason z Cris, dalej by
milczał. Teraz też nie chciał źle mówić o zmarłym przyjacielu,
ale nie ulegało wątpliwości, że Mason w dużym stopniu był
egoistą.Zawszenajważniejszebyłyjegopotrzebyipragnienia.
Jedno ich łączyło: obaj potrafili spojrzeć z dystansu na świat
izobaczyćdrogę,którąchcielipodążać.
OilejednakdziśEthanchciałiśćprzezżyciezCrisuboku,to
Mason,pókiżył,wolałwędrowaćwpojedynkę,tylkonieumiał
uwolnićsięodpartnerki.
Kiedy Cris pojawiła się w Cole’s Hill, Ethan był przekonany,
że przyjechała na kilka dni. Pokłóciła się z Masonem, ale
wkrótce się pogodzą. Teraz wiedział, że nie wróciłaby do
Masona. Oczywiście nie mógł mieć stuprocentowej pewności,
ale…
– Masz chwilę, Ethan? – spytał Hunter, kiedy wszyscy
szykowaliwkuchnikanapkinalunch.
–Jasne,ocochodzi?
–Chciałbymztobąpogadaćnaosobności.
– Możecie zejść na dół – zaoferowała z uśmiechem Cris. –
Niktwamniebędzieprzeszkadzał.
– O, świetnie. – Ethan ruszył do jeszcze nie urządzonego
studia.
– Przepraszam, że ci głowę zawracam – zaczął Hunter – ale
Ferrin i ja wracamy wieczorem do College Station, a chciałem
omówić tę sprawę osobiście. Nie wiem, co zrobić, żeby
zabezpieczyć Ferrin na wypadek, gdyby coś mi się stało.
W zeszłym roku, po naszym ślubie, spisałem testament; Ferrin
jestgłównymspadkobiercą.Alechciałbymcoświęcej…
Ethan zajmował się prawno-finansowymi sprawami rodziny,
zarównofirmowymi,jakiprywatnymi.
–Przecieżwszystkojestustaloneipodpisane.Wrazietwojej
śmierci Ferrin dostaje przypadające ci w udziale akcje.
Założyłemteżfunduszpowierniczydlatwojegodziecka;będzie
mogło z niego skorzystać po ukończeniu osiemnastu lat. Masz
jakiśinnypomysł?
– Sam nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym, dopóki
Ferrin nie wspomniała, ile lat miał Mason w chwili śmierci.
Człowieknieznadniaanigodziny.
–Toprawda–przyznałEthan.
Przez następną godzinę omówił z bratem kwestie związane
zrozwojemfirmyizapewniłgo,żewrazieczegojegonajbliżsi
będązabezpieczenifinansowodokońcażycia.
– Ostatnie lata byłem tak skoncentrowany na przeszłości, na
oczyszczaniunazwiska,żetrochędziwniesięterazczuję.Nigdy
niesądziłem,żezwiążęsięzFerrinibędziemymiećdziecko…
– Wiem. Zasługujesz na to, żeby być szczęśliwy i zrobię
wszystko,abyśonicniemusiałsięmartwić–obiecałEthan.
–Dzięki,stary.Ajaktwojesprawy?Jesteścierazem,tyiCris?
Lubięją,atobiedobrzerobijejtowarzystwo.
–Toznaczy?
– Na przykład tamtego wieczoru u rodziców tańczyłeś z nią,
zamiastżłopaćpiwoalbowszczynaćbójkęzktórymśzeswoich
ukochanychbraci.–Hunterwyszczerzyłzęby.
– Zależy mi na niej, ale… Ona chyba jest na rozstaju dróg. –
Ethan przyłapał się na tym, że próbuje wyjaśnić bratu coś,
czegosamniedokońcarozumie.
Starał się iść Cris na rękę, dać jej to, czego potrzebowała
inieprosićonicwzamian.Zawszesądził,żebędącdziewczyną
Masona, Crissanne znajduje się poza jego, Ethana, zasięgiem,
że jest zakazanym owocem, a gdy wreszcie mógł ją legalnie
wziąćwramiona,tojakdureńpozwoliłsięjejznichwymknąć.
–Najakimrozstaju?
Wziął głęboki oddech i wreszcie powiedział to, co mu nie
dawało mu spokoju. Że między nim a Cris stoi Mason.
Nieważne,żezerwali.Poprostuonzawszebędziemiałwyrzuty
sumienia,żesypiazdziewczynąswojegoprzyjaciela.
–MiędzymnąaMasonem–odparł.
– Czyś ty oszalał? Psychicznie ona dawno się od niego
uwolniła.Toonjejniepuszczał.
AkuratwtoEthanniewierzył.Przecieżnietrwałabytylelat
wzwiązku,gdybyniekochałaMasona.
– Może, nie wiem. W każdym razie chcemy zacząć od
początku,umawiaćsięnarandkiiterzeczy.
–Ha!
–Ha?
– Lubisz mieć wszystko pod kontrolą, ale miłości nie da się
zaplanować.
–Niepowiedziałem,żejąkocham.
–Niemusiałeś.KiedyCrissięuśmiecha,twojeoczylśnią.
Ethanzamyśliłsię.Niezdawałsobieztegosprawy.
–Ale…
– Nie protestuj. Ja najlepiej wiem, co miłość potrafi
z człowiekiem zrobić. Lecz jedno ci powiem: to wspaniałe
uczucie. Ferrin wniosła w moje życie coś, o czym nigdy nie
marzyłem i myślę, że jeśli jej pozwolisz, Cris ciebie również
uszczęśliwi.
Nie wiedząc, jak zareagować na słowa brata, Ethan
umiejętniezmieniłtemat.
Ale później, kiedy goście pożegnali się, a na miejscu zostali
tylko on i Cris, uświadomił sobie, że Hunter ma rację: chyba
naprawdęsięzakochał.
ROZDZIAŁDWUNASTY
Ethan pomógł jej posprzątać, po czym wrócił do domu.
Iwtedyzrozumiała,dlaczegotakdługobyłazMasonem,mimo
żeichzwiązekdawnosięwypalił.Bonielubiłabyćsama.Teraz
byłausiebie,alenieważne,żetoonawybrałamebleiżetobyło
jej królestwo. Po prostu czuła się jak w dzieciństwie, kiedy
przenosiła się z jednego domu do drugiego i w każdym
przydzielanojejmałypokoik,któryodtądnależałdoniej.
Miała mieszkanie, na które składała się przestrzeń i pustka.
Miała mieszkanie, ale znów była sama. Pragnęła zapełnić
pustkę wokół siebie, najlepiej kimś, komu mogłaby zaufać
izkimmogłabyzałożyćrodzinę.
Chciała,żebytymczłowiekiembyłEthan.
Sięgnęłapotelefonizaczęłapisaćesemesa.Naglezawahała
się. Skąd może wiedzieć, co naprawdę do niego czuje, skoro
ciąglesięnanimwspiera?
Podniosłasięzfotelaiprzeszładolaptopa,którystałwczęści
kuchennej. Może lepiej przejrzy do końca zdjęcia z zeszłego
tygodnia?
Twarze mieszkańców Cole’s Hill stawały się coraz bardziej
znajome. Podczas spotkań z kobietami, sesji fotograficznych
zmężczyznamiorazrozmówzludźmiwparkupoznawałażycie
tubylców. W Los Angeles każdy był obcy, tu każdy był jej
sąsiadem.
Chciałazapuścićkorzenie.Całeżyciemarzyłaotym,bymieć
własnydom.Wierzyła,żetennimbędzie.
Słysząc pukanie, wstała od stołu. Na ekranie laptopa zostało
powiększonezdjęcieEthana.
Wyjrzałaprzezjudaszaiwstrzymałaoddech.
Tobyłon.
–Nocześć–powiedziała,otwierającdrzwi.
–Cześć.–Wrękutrzymałlekkooszronionąbutelkę.–Wiem,
że to twój pierwszy wieczór w nowym mieszkaniu, ale
pomyślałemsobie,żemoglibyśmywypićpokieliszkuszampana
ipogadać.
Skinęłazapraszającogłową.
– Nawet zamierzałam wysłać ci esemesa, ale zrobiło mi się
głupio.Przecieżchciałamsięwyprowadzić,więcniepowinnam
teraznarzekać.
Ethanwszedłdośrodka.
–Mamcośdlaciebie.
Postawiłbutelkęnakuchennymstoleirzuciłokiemnaekran
laptopa.
–Tonaaukcję–wyjaśniłapośpiesznieCris.
Sięgnął bez słowa po ściereczkę i przystąpił do otwierania
butelki.
–Niejesteściekawaprezentu?
– Jestem. – Usiadła i przysunęła do siebie pudełko z logo
„NeimanMarcus”.–Jużtyledlamniezrobiłeś,żenaprawdęnie
musiałeśminickupować.
–Alechciałem.
Wystrzeliłkorek.Ethanstanąłpodrugiejstroniestołu.
–Otwórz.
Otworzyła.Wśrodkuznajdowałysiędwiepozłacanekieliszki
doszampanazjejwygrawerowanymimieniem.Wpatrywałasię
w nie, wiedząc, że powinna podziękować, lecz nie potrafiąc
wydobyćgłosu.
Etna dał jej wyjątkowy prezent, coś, na co sama by nie
wpadła. Mimo swoich trzydziestu lat nie miała ani jednej
rzeczy,którąchciałabykiedyśprzekazaćswoimdzieciom.
Z Masonem żyła tak, jak on lubił: w teraźniejszości.
Wdzieciństwiemieszkaławobcychdomach,gdzienicniebyło
jej własnością. Chociaż nie… miała stary aparat, kodak
brownie, który kupiła w antykwariacie przed wyjazdem na
studia.
–Ethan…
– Czekałem rano na przesyłkę, ale nadeszła dopiero przed
chwilą.Uznałem,żetoasttrzebawznieśćwnowychkieliszkach.
–Ochtak,koniecznie!
Umył je i wytarł do sucha, Cris tymczasem zabawiała go
rozmowąnatematzbliżającejsięaukcjikawalerów.
–Podobnowpoprzednichlatachniebrałeśwtymudziału?
– To prawda, zwykle w tym czasie wyjeżdżam na urlop.
Wpłacamjakiśdatekiniemuszęmizdrzyćsięnascenie.
–Awtymrokupostanowiłeśsiępomizdrzyc?
Potrząsnąłgłową.
– Też miałem zaplanowany wyjazd, ale… został odwołany. –
PlanowałwyjazdzMasonem.
– Myślisz, że Mason zawsze będzie nam towarzyszył?
Wmyślach,wsercu?–spytałapodłużejchwiliCrissanne.
Ethanściągnąłbrwi.
– Tak sądzę – odparł, napełniając kieliszki. – Zbyt długo go
znaliśmy,żebyonimzapomnieć.
Nie ulegało to wątpliwości, ale jego ciągła obecność
sprawiała,żeobojeniepotrafilisięodprężyć,poprostucieszyć
sobą i życiem. Na pewno istniało jakieś wyjście z tej sytuacji,
alebyładziśzabardzozmęczona,abyszukaćrozwiązania.
–Zatwojenowemieszkanie–rzekłEthan,unosząckieliszek–
izanowystartwCole’sHill.
–Zaprzyjaźń.
–Chciałbymbyćdlaciebiekimświęcejniżprzyjacielem.
Onarównieżtegopragnęła,ale…
–Muszębyćpewnaswoichuczuć,Ethan.Niechciałabymcię
skrzywdzić. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieszkać w takim
miejscuimiećtakąrodzinęjaktwoja.
Odstawił kieliszek, obszedł stół, po czym obrócił Cris twarzą
dosiebie.
– A ja zawsze marzyłem o kimś takim jak ty. Ale mam czas.
Poczekam,ażzrozumiesz,żejesteśmysobiepisani.
Postanowiliobejrzećfilmzsuperbohaterami,któryjednaknie
wciągnął Ethana. Ilekroć Cris sięgała po popcorn do miski,
którą trzymał na kolanach, jego ciało podrywało się do życia.
Pragnąłjej,alewiedział,żeskorosięodniegowyprowadziła,to
znaczy,żepotrzebujeczasudonamysłu.
–Powinienemiść–powiedział,kiedypojawiłysięnapisy.
–Zostańjeszcze–poprosiła,spoglądającnaniegobłagalnie.
–Alewiesz,jaktosięskończy?Napewnochcesz?
– Wiem tylko, że cię pragnę. – Wsunęła ręce w jego włosy. –
Wyprowadzkaniczegopodtymwzględemniezmieniła.
Przeszył go dreszcz. Crissanne usiadła mu na kolanach
i przytknęła usta do jego warg. Uwielbiał ją pieścić, wodzić
dłońmipojejskórze.
Zachwycała
go
i
pociągała
naturalność
Cris,
brak
jakiejkolwiek sztuczności czy fałszu w jej zachowaniu. Różnili
się; ona była odważna, nie bała się ryzyka, również w miłości,
on natomiast zawsze był ostrożny, lubił wszystko wiedzieć,
zanim podejmie działanie. Może jednak to ona miała rację,
możejejsposóbbyłlepszy?
– Wiesz, co bym chciała? Żebyś został u mnie na noc.
Zostaniesz?
–Nopewnie.
–Aponieważjutrojestniedziela,niemusiszmipisaćżadnego
liściku.
Chodziłojejoto,żeniemusizrywaćsięskoroświt;żemogą
spać do późna i spędzić razem leniwe przedpołudnie. Ethan
zawahałsię.
–Notak…–mruknął.
– Dobra, mów. – Zmieniła nieco pozycję i popatrzyła mu
woczy:niemiałdokąduciecanigdziesięschować.
– Jeśli zostanę, będzie mi znacznie trudniej dać ci tę
przestrzeń, której tak potrzebujesz. Nie podoba mi się twoja
wyprowadzka.
Crissanneprzygryzławargę.
– Mnie również nie, ale musiałam to zrobić i przekonać się,
czybezciebieteżjestemsilna.
–Ico,przekonałaśsię?
Potrząsnęłagłową.
– Jeszcze nie. Na razie dowiedziałam się, że jestem uparta
iżepotrafięnieulegaćpokusom.Aletobie,Ethan,mamochotę
ulec.
Wstałaiwyciągnęłarękę.Razemruszyliwstronęszerokiego
łóżka przykrytego beżową narzutą. Nucąc słowa piosenki
„Layla”EricaClaptona,EthanzgarnąłCriswobjęcia.
Mimo że już wiele razy spali z sobą, wciąż miał wrażenie,
jakbybyłapozajegozasięgiem.JakbybyłajegoLaylą.Owszem,
możerozsądniejbyłobydaćjejtęprzestrzeń,alejakmówilimu
Nate z Hunterem, miłość nie zawsze idzie w parze
zrozsądkiem.
Cris zarzuciła mu ręce na szyję, przyłożyła głowę do jego
piersiisłuchając,jaknuciClaptona,tańczyłaznimpopokoju.
Jużniemiałcieniawątpliwości,żekochatękobietę.Wcześniej
próbowałsięoszukiwać,wmawiałwsiebie,żetotylkoprzyjaźń,
aletoniebyłaprzyjaźń.
Tobyłamiłość.
Nagle Cris potknęła się o dywan i oboje ze śmiechem upadli
nałóżko.
– Ech, ty napalona babo! Wystarczyło poprosić, nie musiałaś
podstawiaćminogi.
– Mój sposób okazał się równie skuteczny – odparła
roześmiana.–Aterazrozbierajsię.
–Donaga?
– Tak, mam wrażenie, że minęły wieki, odkąd widziałam cię
bezubrania.
–Dobra,podwarunkiem,żetyteżsięrozbierzesz.
Wyskoczyłazłóżka,zsunęłaspódnicę,ściągnęłaprzezgłowę
bluzkę – a on leżał i patrzył. Była opalona, miała talię osy,
krągłebiodra,nogidonieba.Napotkałajegowzrok.
–Onie,Caruthers!Teraztwojakolej.
ZdjąłT-shirticisnąłgonapodłogę.
–Możebyć?
– Nieźle, całkiem nieźle. – Schyliwszy się, pogłaskała go po
torsie.–Nieprzerywaj.
Usiadł, objął Cris w pasie, po czym opadł na plecy. Cris
położyła się na nim, a on przywarł ustami do jej warg. Jedną
rękąrozpiąłstanik,zsunąłramiączka.Twardesutkiwbijałymu
się w skórę. Po chwili Cris uniosła głowę i podciągnęła się,
napierającłonemojegoprzyrodzenie.Wsunąłręcewjejmajtki
izacisnąłjenapośladkach,przytrzymującjąwmiejscu.
–Toniefair–zaprotestowała.
–Coniefair?Obojejesteśmytoples.
– Pan mecenas raczy żartować. Proszę natychmiast
wyskoczyćzdżinsów.
–Niemogę.Trzymamcoś,czegobardzoniechcępuścić.
–Ułatwięcizadanie.–Stoczyłasięnamaterac.
Zdążyłjeszczepogładzićjąpobiuście,zanimodsunęłasięna
drugąpołowęłóżka.
Wstał, rozpiął spodnie, ściągnął je razem z bokserkami
ibutami.PochwiliobróciłsiędoCrissanne.Przyglądałamusię
uważnie.
–Majtkiniesącipotrzebne.
Zrzuciłaje,poczymstanęłaobokEthanaizacisnęłarękęna
jego członku. Zaczęła go gładzić. Pewien, że za moment
eksploduje, pchnął Cris na łóżko. Ułożył się obok, po czym
podsunąłsięwyżej,oparłplecamiowezgłowie,ająwciągnąłna
swojeuda.
Nieprzestawałagopieścić.Niechciałszczytować,dopókinie
znajdzie się w środku, w tym ciepłym wnętrzu. Zabrał jej dłoń
z członka, przycisnął ją do ust, a potem, pokrywając ciało Cris
maleńkimipocałunkami,dotarłdojejpiersi.Tamsięzatrzymał.
Były pełne, jędrne. Gładził je i pieścił, , sycąc nimi zmysł
wzroku i dotyku, w końcu zacisnął usta na sutku. Cris
zamruczała, wbiła palce w jego ramiona. Odruchowo wysunął
wprzódbiodra,alenie,tobyłobyzawcześnie,zaszybko;chciał
się nią nacieszyć. Pierwszy raz uprawiali seks, odkąd
uświadomiłsobie,żekochaCrissanne.Długotrwało,zanimsam
przedsobąsiędotegoprzyznał.
Że byłoby za szybko, mówiła mu głowa, a ciało mówiło –
ichciało–coinnego.Chciałojuż,natychmiast.PrzyCristracił
samokontrolę,
pragnął
jej
ust,
pieszczot,
jej
dotyku,
wszystkiegopragnął.
Uniosła biodra i ustawiła się nad nim. Popatrzył jej w oczy.
Przez długą chwilę spoglądała na niego w milczeniu, po czym,
zniżając wolno ciało, zbliżyła usta do pocałunku. Już nie
próbowałsiękontrolować:oddałstery.Kiedybyłjużwśrodku,
wsunął dłoń pomiędzy ich ciepłe ciała i delikatnie potarł
łechtaczkę. Poczuł, jak Cris zaciska mięśnie, a potem zaczyna
unosićsięiopadać.
Usiłował spowolnić jej ruchy, ale nie był w stanie. Odchyliła
jego głowę i przywarła ustami do jego warg. Była władcza,
silna.Wyłączyłmyślenieiskupiłsięnadoznaniach,natym,że
trzymawramionachtęcudownąkobietę.Wbiłsięgłębiej.Nie,
wciąż za mało. Przerwał pocałunek. Zobaczył, że Cris zaciska
ręce na wezgłowiu, a on ma jej piersi na wprost twarzy.
Chwyciwszy w usta sutek, zaczął wykonywać coraz szybsze
ruchy biodrami. Cris wygięła plecy; dotrzymywała mu tempa –
była jak piękna amazonka. Chciał poczekać na nią, razem
dotrzeć do celu, ale nie dał rady. Jego ciałem wstrząsnął
orgazm.
DosłowniechwilępóźniejCriswbiłamuwramionapaznokcie
i zadrżała. Potem zdyszana osunęła się. Gdy uniosła głowę
iutkwiławnimwzrok,przeszyłgodreszcz.Dziśwszystkobyło
inne.
Tulącjądosiebie,przekręciłsięnabok.
– Czyli jutro nie zrywamy się o świcie? – spytał, choć
najchętniejnatychmiastwyjawiłbyjejswojeuczucia.
–Śpimydooporu.
– Okej. – Niczego bardziej nie pragnął, niż spędzić z nią tę
noc,azarazemniczegotakbardzosięniebał.
Cojeślipowiejej,żejąkocha,aonaniebędzienatogotowa?
Cojeślinieodwzajemniajegouczuć?Cojeśli…
Zwinąwszy się w kłębek, Cris pocałowała go w pierś, tam,
gdziebiłojegoserce,isennymgłosemszepnęła:
–Dobranoc.
Ikiedytakleżeliprzytuleni,jegolękiwyparowały.
ROZDZIAŁTRZYNASTY
Komórka Cris zabrzęczała o drugiej nad ranem, budząc ich
oboje.Criswyciągnęłarękęwstronęszafkinocnej,przyokazji
strącającbudzik.Psiakość,nicniestałonaswoimmiejscu.
–Totwójtelefon–powiedziałEthan.
Wstał z łóżka i goły przeszedł przez salon do części
kuchennej,gdzieładowałasiękomórka.
Wracając z nią do łóżka, wyłączył po drodze telewizor.
Dzwonienieucichło.
BezsłowapodałCristelefon.Wstukiwałakod,byodblokować
urządzenie, kiedy w telefonie Ethana rozległ się dźwięk
przychodzącegoesemesa.
Cris ledwo to zarejestrowała, bo zobaczyła, kto do niej
dzwonił.Mason.
Na widok jego zdjęcia na wyświetlaczu łzy napłynęły jej do
oczu. Przyłożyła telefon do ucha, by odsłuchać nagraną
wiadomość. Przypuszczalnie ktoś znalazł komórkę Masona
iusiłowałzwrócićjąwłaścicielowi.
–Cholerajasna–zakląłEthan,czytającesemesa.
Dokładniewtejsamejsekundziewłączyłasiępocztagłosowa.
NajpierwCrisusłyszałatrzaski,apochwilimęskigłos.
–Cris,toja.Żyję.Musimyporozmawiać.Zadzwońdomnie.
Telefon wypadł jej z dłoni. Mason żyje? Dygocząc na całym
ciele, objęła się w pasie, po czym przeniosła spojrzenie na
Ethana.
–Masonżyje–oznajmił.
–Wiem.Nagrałmisię.
–Muszęwyjść,niemogętubyć.
–Dlaczego?–spytała.
Niepodobałsięjejwyrazpanikinajegotwarzy.
– Bo to nie w porządku. Mason został ranny. Pisze, że wciąż
ma nogę w gipsie i złamane żebra. Musicie razem, ty i on,
wyjaśnićsobiewszystko,zastanowićsię…
Cris patrzyła zdumiona na mężczyznę, który w ciągu sześciu
tygodni stał się jej bliższy niż Mason w ciągu dwunastu lat.
I który teraz zamierzał odejść, by mogła na spokojnie
przemyślećcałąsytuację.
–Nie,Ethan.Twojaucieczkawśrodkunocywniczymnikomu
niepomoże.
–Aleonjestwdrodze.Chcesięzemnązobaczyć.
–Co?
–Taknapisał.
– Dobra. Oboje się z nim spotkamy. – Na moment Cris
zamilkła.–Niemogęuwierzyćwto,żeżyje.
–Jateż.
Ethanzacząłzbieraćzpodłogiswojeubranie.
I nagle uczucie, które ich połączyło, znikło. Znikła radość,
swoboda, nieskrępowanie. W powietrzu wyczuwało się dziwne
napięcie. Skrępowana własną nagością, Cris wstała z łóżka
i podeszła do komody, z której wyjęła dżinsy i bluzę. Kiedy
obróciłasię,Ethankrążyłposalonie,piszącesemesa.
– Ethan, zanim spotkamy się z Masonem, musimy
porozmawiać.
–Tak,aletochybaniejestodpowiednimoment.
Zmrużyłaoczy.Znałatenchłodnybeznamiętnywyraztwarzy;
widziałagowielokrotnie,obserwującEthanawsądzie.Taknie
wyglądałmężczyzna,zktórymparęgodzintemukochałasiędo
utratytchu.
–Ethan,proszęcię,porozmawiajmy.–Teraz,gdygoznalazła,
niechciałagostracić.
Szczęście, do którego całe życie bezskutecznie dążyła, było
nawyciągnięcierękiimiałonaimięEthan.
Nie do końca rozumiała własne uczucia i emocje, ale
wiedziała,żeniemożepozwolić,byEthantakpoprostuodniej
odszedł. Będąc z Masonem, czekała wiele lat, żeby się
zadeklarował – nie zrobił tego. Teraz wrócił z zaświatów.
I dobrze, bardzo się cieszyła. Ale ważniejszy był Ethan,
najpierwznimchciałaporozmawiać.
– Nie mogę, nie dam rady – odparł. – Przyjechałaś tu, bo
zerwaliście. Potem przyszła wiadomość o jego śmierci
i wszystko się zmieniło. Ale Mason przeżył, wrócił… Mam
strasznepoczuciewiny.
JegosłowaprzejęłyCrisbólem.
– Czy kiedykolwiek zależało ci na mnie? Na mnie, na
CrissanneMoss?
–Słucham?
–Jeślikierowałatobąlitośćalbowspółczucie,topowinniśmy
byliprzestaćpopierwszymrazie.
– Wkładasz mi w usta słowa, których nie powiedziałem. –
Nerwowymruchemprzeczesałrękąwłosy.
–Alezgadłam,prawda?Jesteśświetnymmówcą,Ethan,nigdy
nie brakuje ci argumentów, więc jeśli nagle nie odpowiadasz
wprost,toznaczy,żemusiszmiećpowód.
–Owszem,mam–odparłpodniesionymgłosem.–Taki,żenie
chcę teraz rozmawiać o nas. Mason wrócił do żywych. To on
jestpriorytetem.
– Nie dla mnie – oznajmiła Cris. – Rozstaliśmy się, zanim
zginął… Zanim uznano go za martwego. Tamten rozdział jest
jużzamknięty.
– Zamknięty? Może dla ciebie, ale nie dla mnie. Mason od
początku wiedział, że cię pragnę. Że od lat wodzę za tobą
wzrokiem.
Nie zdawała sobie z tego sprawy, ale teraz naszła ją kolejna
wątpliwość: może Ethan się z nią kochał, bo tak długo
stanowiłazakazanyowoc?
Nicdziwnego,żewolałnierozmawiaćoichzwiązku.
Chciała to jednak usłyszeć z jego ust. Przecież w ciągu tych
wszystkichlatanirazujejniewykorzystał.Nagletakbardzosię
zmienił?
–Postanowiłeśmniezaliczyć?
–Nie!Dobrzewiesz,żetonietak.
Ale ona już nic nie wiedziała. Ostatni raz, kiedy sądziła, że
wie, podjęła złą decyzję: oddała dwanaście lat życia
mężczyźnie,któryodniejodszedł.
–Ajak?
Niechciałrozmawiać,niewtejchwili.Cieszyłsię,żeMason
żyje, ale przyjaciel mógł wybrać lepszy moment na
zmartwychwstanie. On, Ethan, wreszcie postanowił opuścić
gardę, wyjawić Cris swoje uczucia. Ale teraz, kiedy Mason
wrócił, musi wykonać krok w tył i dać im – Cris i Masonowi –
szansę na naprawienie ich relacji. Bez względu na to, co Cris
twierdzi.
Była bojowo nastawiona, jakby chciała się z nim pokłócić.
Dlaczego? Usiłował zrozumieć jej pobudki, ale zawsze miał
ztymproblemy.
Naprawdęsądziła,żeuparłsię,byją„zaliczyć”?Żeganiałza
niąprzezdwanaścielat,bochciałjąprzelecieć?
–Potemporozmawiamy–oznajmiłstanowczo.
Zamierzał wskoczyć pod prysznic i zmyć z siebie zapach
seksu. Może wtedy odzyska jasność myśli i znajdzie sposób na
to, aby zatrzymać Crissanne, a jednocześnie być fair wobec
przyjaciela.
Bonarazieczułsiętak,jakbywbiłMasonowinóżwplecy.
–Ethan,potemniebędzieczasu.
–Dlaczegosiętakuparłaś?
Krzyknęłacośsfrustrowanaiobróciłasiętyłem.
– Zrozum, Cris, Mason jest dla mnie jak brat. Będzie
potrzebował pomocy nas wszystkich, żeby wrócić do zdrowia.
Nie możemy mu się pokazać objęci, szczęśliwi, trzymający się
zaręce.Tobyłobyzbytokrutne.
Okręciła się na pięcie i utkwiła z nim spojrzenie. Przez
dłuższąchwilęwpatrywałasięwniegobezsłowa.Najejtwarzy
malowałsięzawód.
–Amy?Coznami?–spytaławkońcu.
–Onasporozmawiamy…
– Później? Nie, nie zgadzam się. – Nagle coś ją tknęło. –
Zaraz,
zaraz,
chcesz
uzyskać
zgodę
Masona?
Jego
błogosławieństwo?
Sam musiał przyznać, że zabrzmiało to dziwnie. Nie, nie
chciałbłogosławieństwa,poprostuchciałusłyszećjegowersję
ichzerwania,bonarazieznałtylkowersjęCris.CojeśliMason
jąwciążkocha?Onniechciałbyzranićprzyjaciela.Musipoznać
prawdę,zanimpodejmiejakiekolwiekdalszekroki.
To,cogołączyłozCris,toniesamseks.Itoniebyłprzeloty
romans. Wczoraj wieczorem wreszcie przyznał się przed sobą,
że ją kocha. Ale Mason był mu bliski jak brat; nie mógłby go
skrzywdzić,nieliczyćsięzjegouczuciami.
–Nie,tonietak.Alenigdynierozmawiałemznimowaszym
rozstaniu,aonwyjechał,niewiedząc,żeprzyjedzieszdoCole’s
Hill.Uważam,żetrzebapowoligowprowadzaćwsytuację…
– Z tym akurat się zgadzam. Wcale nie chcę, żebyśmy
wystąpili przed nim jako para i go nie daj Boże zdołowali. Ale
muszęwiedzieć,żecinamniezależy,żemogęnaciebieliczyć.
Mogę?
–Tak.
– Wspaniale. – Podeszła do Ethana i objąwszy go w pasie,
popatrzyłamuwoczy.
A on wciąż miał wrażenie, jakby tuliła się do niego
dziewczynaMasona.
–Ajednakcościprzeszkadza?Niepotrafisz…
– Tak, przeszkadza mi świadomość, że jestem nielojalny
wobec przyjaciela. Chcę być z tobą, Cris, ale Mason uratował
mnie,kiedy…
– Nie, Ethan, sam się uratowałeś. Jesteś znacznie silniejszy,
niż ci się wydaje. Podejrzewam, że Mason byłby skłonny
przyznać mi rację. Nigdy nie zostałbyś narkomanem, oboje to
wiemy.
–Możetywiesz,alejanie.
–Bo?
– Bo łatwo się uzależniam. Mam, jak to się fachowo nazywa,
osobowośćnałogowca.
–Dajmijedenprzykładtwojegouzależnienia.
– Ty. – Wreszcie wydusił to z siebie. – Nie jestem w stanie
o tobie zapomnieć, przestać o tobie myśleć. Pragnę cię od lat.
Ale boję się, że jeśli nie pozwolę ci odejść i sprawdzić, czy
otarcie się o śmierć nie zmieniło Masona, możesz tego
pożałować. Tego, czyli związku ze mną. Bylibyśmy razem,
miałbymto,oczymzawszemarzyłem,alecena,jakąprzyszłoby
nampłacić,byłabyzbytwysoka.
Wziąwszysiępodboki,Crissannecofnęłasiękrok.
–Ojakiejceniemówisz?
–Otwoimszczęściu.
Ethanobróciłsięwstronędrzwi.Musitozrobić,zarównodla
Masona,jakidlaCris.Możesięprzecieżokazać,żeteraz,gdy
Masonpowróciłzzaświatów,Crisjednakgokocha.
–Niesądzę,abymojeuczucieuległozmianie–rzekła.
– Żadne z nas nie wie, co poczuje, kiedy go zobaczy –
stwierdziłEthan.
Słyszącdźwiękesemesa,zerknąłnaekrankomórki.
– To Bart. Mason już przyjechał, jest w kiepskiej formie, na
razie śpi. Bart wpuścił go do domu i zaprowadził do pokoju
gościnnego.Musimyjechać.
Crisskinęłagłową.
– Dostarczono mi samochód, kiedy byłam w Nowym Jorku.
Pojadęwłasnym.
–Okej.
Ethan nacisnął klamkę. Dalsza rozmowa nie ma sensu.
NajpierwchciałzobaczyćsięzMasonem,upewnićsię,wjakim
staniejestprzyjaciel.Dopieropotembędziesięzastanawiał,co
dalej.
Crissanne zmieniła go, wiedział jednak, że jeśli będzie
szczęśliwsza u boku Masona, to on zwróci jej wolność.
Zciężkimsercem,alezwróci.
Bo na tym polega miłość. Pamiętał wiersz, który mama
czytała jemu i jego braciom, kiedy byli mali: o tym, jak nie
wolnonasiłęniczegotrzymać;trzebapuścićiczekać,ażsamo
wróci. Nate był przekonany, że chodzi o mustanga, którego
widzielipodczasletnichwakacji.Ethanowiwydawałosiętobez
sensu. Dopiero teraz, idąc za Cris po schodach, zrozumiał, co
poetamiałnamyśli.
Niebyłtonajbardziejodpowiednimoment,bypowiedziećjej,
żejąkocha.
Crismusisama,nieobciążonatąwiedzą,podjąćdecyzjęcodo
swojej – i jego – przyszłości. On zaś musi ją puścić i czekać,
licząc,żedoniegowróci.
Jadąc przez miasto za Ethanem, Crissanne miała wrażenie,
jakby
nagle
znalazła
się
w
jakiejś
surrealistycznej
rzeczywistości. Najpierw dostaje wiadomość o tragicznej
śmierci Masona, potem odbywa się jego pogrzeb, a teraz
okazujesię,żejednakMasonżyje.
Ogromnie się z tego cieszyła, ale nie pojmowała, dlaczego
miałobytowpłynąćnajejrelacjęzEthanem.NatomiastEthan
zachowywał się tak, jakby mniej zależało mu na ich szczęściu,
a bardziej na szczęściu Masona. Wprawdzie twierdził, że
przede wszystkim myśli o niej, o tym, by ona niczego nie
żałowała,alewcaleniebyłaprzekonana,żetakjestwistocie.
Raczejsądziła…Nie,nicniesądziła.
W samochodzie miała włączone radio. Kiedy zerknęła w dół,
szukającpokrętładźwięku,uświadomiłasobie,żezoczupłyną
jejłzy.Boże,coteraz?Corobić?
Mason żyje. Czy wypadek mógł wpłynąć na jego charakter,
upodobania,sposóbmyślenia?
Niewierzyławto.Skorojejprzezdwanaścielatnieudałosię
go zmienić, namówić do rezygnacji z ekstremalnych wypraw
i założenia rodziny, to czy jedna kraksa samolotowa zdołałaby
odnieść taki skutek? Z drugiej strony Mason przeżył traumę.
Może więc zmienił zdanie w kwestii ich związku? Ale ona też
zmieniła.
Przypuszczalnieniebyłtymsamymmężczyzną,któryodniej
odszedł, lecz ona też nie była tą samą kobietą, którą porzucił.
Wtedy podczas kłótni bała się poprosić go, by został; uważała,
że nie jest godna być żoną i matką. Dopiero kilka tygodni
z Ethanem pozwoliło jej zrozumieć, że ona, Cris, jest
wartościowym człowiekiem i zasługuje na to, aby mieć własną
rodzinę.
Wkrótceprzekonasię,czywMasonierównieżzaszłazmiana.
Wierzchemdłoniotarłanosiskręciławpodjazdprowadzącydo
domuEthana.
Wzięła głęboki oddech, dołem bluzy wytarła do sucha twarz,
poczymwyjęłakluczykzestacyjkiiwysiadła.
Ethanczekałnawerandzieprzydrzwiachwejściowych.Miała
doniegożal.Potym,corazemprzeszli,jakmożetrzymaćjąna
dystansiudawać,żenicichniełączy?
Wspięła się po schodach, nie odzywając się słowem. Ethan
miałtakąminę,jakbyzamierzałcośpowiedzieć,alezmroziłago
wzrokiem. Zawsze uważał, że jest w stanie jej wszystko
wytłumaczyć;żeprędzejczypóźniejonazrozumieiprzyznamu
rację.
Może dotychczas tak było, ale nie dziś. Tym razem jego
argumentydoniejnieprzemówią.
Weszli do holu. Przypomniała sobie pierwsze chwile, gdy tu
przyjechała. Szukała schronienia i je znalazła, w tym domu
i w ramionach Ethana. Mason pewnie też szukał schronienia,
jakrannezwierzęchciałwbezpiecznymmiejscuwylizaćswoje
ranyiwrócićdozdrowia.PrzyjechałdoEthana,nieponiąinie
doniej.
Uzmysłowiwszy to sobie, chwyciła Ethana za rękę, zanim
postąpiłkrokdalej.
–Ontunieprzyjechałzmojegopowodu–oznajmiła.
Masonwyrzuciłjązeswojegożycia.WprawdzieEthansądził,
że mogą się w trójkę przyjaźnić, ale miała co do tego
wątpliwości. Nie chciała też, by Ethan zobaczył ją taką, jaką
widziałjąMason.Nieatrakcyjną,niegodnąmiłości.
– Tego nie będziemy wiedzieli, dopóki z nim nie
porozmawiamy.
Skinęłagłową.
–Wiem.Poprostuniechcę,żebyśpatrzyłnamnieprzezjego
oczy. Masonowi nigdy na mnie nie zależało, nigdy mnie nie
pożądał,nigdy…
Ethan zgarnął ją w ramiona. Wstąpiła w nią nadzieja: może
jednak wszystko dobrze się ułoży? Wiedziała, że powinna
odsunąć się na wypadek, gdyby Mason się obudził i wyłonił
zpokojugościnnego.
– A ja cię pragnąłem od samego początku – szepnął Ethan,
całującjąwskroń.
– Co za rozkoszny widoczek. – Mason stał w otwartych
drzwiach sypialni na parterze. – Wystarczy, że człowiek na
chwilę umrze, a jego najlepszy przyjaciel podrywa mu
dziewczynę.
Crissanne odskoczyła od Ethana, Ethan opuścił ręce, oboje
zaśobrócilisięwstronę,zktórejdochodziłgłos.Masonopierał
się o kulę. Nogę miał w gipsie, rękę na temblaku, oczy
przekrwione,noschybazłamany,spojrzeniemętne.
Cris poczuła ukłucie w piersi. Zrozumiała, co Ethan miał na
myśli:Masonnaprawdęichpotrzebował.
Podeszli do niego równocześnie, a on zachwiał się pomiędzy
nimi.
– Tak się cieszę, że żyjesz. – Łzy znów zapiekły ją pod
powiekami. Boże, jakim cudem przeżył? Wyglądał koszmarnie,
ledwo trzymał się na nogach, a od wypadku minęło już sześć
tygodni.
–Jateż,jateż–mruknął.
– Mason, myśleliśmy, że zginąłeś – powiedział Ethan. –
Naprawdę cię dziwi, że rozpacz połączyła z sobą dwie osoby,
którekochałycięnajbardziejnaświecie?
Delikatnie objął przyjaciela i zaprowadził z powrotem do
sypialni.
–Tylkorozpaczwaspołączyła?
Ethan spojrzał na Crissanne, która wzruszyła lekko
ramionami.
– Powiedz, jak udało ci się przetrwać? Ludzie z firmy
producenckiej byli pewni, że umarłeś. Wszyscy twierdzili, że
niktnieprzeżyłkatastrofy.
Cris poprawiła zmiętą pościel. Ethan ostrożnie pomógł
Masonowi usiąść na materacu, a potem się położyć. Cris
przysiadłanabrzegułóżka.
–Leżałemprzykrytyfragmentemskrzydła.Chyba.Niewiem,
bo większość czasu byłem nieprzytomny. Kiedy w końcu
obudziłem się, zobaczyłem, że jestem w wiosce. Tubylcy
troskliwiesięmnązajęli,akiedypoczułemsięodrobinęlepiej,
znieślimniezgóriprzetransportowalidoszpitalawLimie.
–DziękiBogu,żecięznaleźli!
Masonskinąłgłową.Widaćbyło,żejestbardzosłabyiminie
dużoczasu,zanimodzyskadawnywigor.
To nie będzie krótka wizyta, przemknęło Cris przez myśl.
PrzyjechałdoEthana,bysięwykurować.
– Podadzą w telewizji informację o twoim powrocie? – spytał
Ethan.
– Tak, za kilka godzin firma wyśle ogłoszenie do mediów.
Prosili,żebympogadałzdziennikarzami,alenajpierwchciałem
zobaczyćsięztobą.Byłeśdlamniejakbrat…
–Nadaljestem.
–Bojawiem?Niemamtegopoczucia.
– Dlaczego tu przyjechałeś? Bo jesteśmy rodziną, prawda?
Chciałeś być wśród bliskich, a nie sam jak palec. To się nie
zmieniło.
Ethan i Mason, Mason i Ethan… przyjaciele, bracia.
Wielokrotnie Cris miała wrażenie, że jej więź z Masonem jest
znaczniesłabszaodjegowięzizEthanem.
Widząc,jakMasonzapadawsen,Ethanuniósłpytającobrwi.
Cris skinęła głową. Miał rację: muszą poczekać, aż Mason
wydobrzeje,zanimpodejmąjakiekolwiekkroki.
Poczuła, jakby rodzina, o której od dziecka marzyła, znów
zostałajejodebrana.
–Wezmępierwsząwachtę–rzekłEthan.
ROZDZIAŁCZTERNASTY
Kolejne dwa tygodnie wlokły się niemiłosiernie. Nastał
październik, wraz z nim przyszła jesień, ale w Teksasie wciąż
utrzymywałasięciepłasłonecznapogoda.
Aukcja kawalerów miała się odbyć za tydzień. Mason powoli
dochodziłdosiebie.Więcejniewypowiadałsięnatematrelacji
łączącejCrissannezEthanem.Crissannekilkarazywpadłasię
z nim zobaczyć, przychodziła też wieczorem, kiedy Ethan
musiałdopóźnapracować.
Oni sami prawie nie mieli okazji, by z sobą pogadać.
Oczywiście Ethan cieszył się z powrotu Masona do świata
żywych,alecorazbardziejtęskniłzaCris.
Któregoś dnia wpadł nią w kawiarni. Mimo że sprawiała
wrażenie
zmęczonej,
była
tak
śliczna,
że
najchętniej
zaciągnąłbyjądołóżka.
Mason pojechał na jeden dzień do Houston, by wystąpić
wkilkuporannychprogramachtelewizyjnych,pozatymjednak
nie ruszał się z Cole’s Hill. Chciał do końca wyzdrowieć
izastanowićsięnaddalszymiplanami.
Ponieważ przyjaciel nie wypowiadał się na tematy osobiste,
Ethan czuł się nieco zagubiony i zdezorientowany, ale jedno
wiedziałnapewno:żepragniespędzićżycieubokuCrissanne.
Nieumiałjednakzapytać,czyonaiMasonpogodzilisięiznów
sązsobą,czynie.
Tamtego ranka w kawiarni przez moment przyglądał się jej
bezradnie i w końcu wyszedł, nawet nie zamówiwszy kawy.
Wpracyzachowywałsięjaktyran;asystentkaostrzegłago,że
jeślisięniezmieni,toniktnaniegogroszaniepostawipodczas
aukcjikawalerów.
Carlene miała rację. Przy Masonie i Cris powinien
zachowywać się tak jak dawniej. Ale nie potrafił. Dawniej nie
trzymał Crissanne w objęciach, nie całował jej, nie pieścił jej
ciała.
– Stary, ogłuchłeś czy co? – spytał Mason, wyrywając go
zzadumy.
Siedzieli przy stoliku nad basenem, grając w oczko
irozmawiającotym,jaklegalniezorganizowaćpowrótMasona
doświatażywych.Niebyłototakproste,jakbysięwydawało,
głównie z powodu ogromnej ilości roboty papierkowej. Ethan
dwoił
się
i
troił,
by
złożyć
wymagane
dokumenty
w odpowiednich urzędach, a potem przyśpieszyć całą
procedurę.
–Przepraszam,zamyśliłemsię.Oczymmówiłeś?
–Pytałem,cojestmiędzytobąaCrissanne.
–Nic.
– Czy Derek kazał ci mnie okłamywać? Wspominał, że to
zintensyfikuje proces zdrowienia? – Mason odłożył karty
ipochyliłsię,opierającłokcienastole.
– Derek jest kardiologiem. Nawet gdyby mówił coś takiego,
itakbymmunieuwierzył.
– Dobra, dobra, nie jestem ślepy. Widzę, że ty i Cris
zachowujecie się dziwnie, kiedy jesteście razem. A to dość
podejrzane.
Ethanwzruszyłramionami.
–Niechcęotymgadać.
– Nigdy nie chciałeś – zauważył Mason. – Nawet kiedy
zaprosiłemjąnarandkę,żebywzbudzićtwojązazdrość.
–Dlategosięzniąumówiłeś?–zdumiałsięEthan.
Nigdy się wcześniej nad tym nie zastanawiał. Wydawało mu
się całkiem zrozumiałe, że Mason miał ochotę spotykać się
z Cris. Kto by nie miał? Odkąd on, Ethan, ujrzał tę śliczną
blondynkę o pięknych szarych oczach, nie potrafił przestać
oniejmyśleć.
–Może.Oczywiścieniedlategobyłemzniąprzezdwanaście
lat.
–Alezerwaliście,prawda?Takpowiedziała.
Masonpotarłrękąbrodęiusiadłwygodnie.
– Tak. Chciała wyjść za mąż, mieć dzieci. Ja nie byłem na to
gotowy.
Na myśl o dzieciach Masona i Cris Ethan poczuł palącą
zazdrość. Cholera, jednak nie zdoła uratować przyjaźni
z Masonem. Kochał go jak brata, ale jeśli Mason i Cris się
ponownie zejdą, nie wytrzyma; to będzie zbyt bolesne.
Wcześniej sądził, że stać go na wielkoduszność, że
najważniejszejestszczęścieCrissanne,aleterazwiedział,żeto
słowabezpokrycia.
– Ona zasługuje na dom i rodzinę – powiedział. – Nigdy nie
miała nic własnego, dopóki nie wynajęła w Cole’s Hill
mieszkaniailokalunastudiofotograficzne.
– Wiem, nie musisz mi mówić. Cris i ja jesteśmy do siebie
podobni. Tyle że ona dorastała, marząc o życiu, jakiego nie
znała, a ja dorastałem, wiedząc, że rodzina to przekleństwo,
któregolepiejunikać.
Po raz pierwszy od przyjazdu do Cole’s Hill Mason znów
mówiłjakdawnyon.
– Wydawało mi się, że pod wpływem mojej mamy zmieniłeś
zdanie.
Masonpotrząsnąłgłową.
–Nie,twojarodzinatowyjątek,którypotwierdzaregułę.Ale
Crisnigdytegonierozumiała.
–Chceszjąodzyskać?
– Od ciebie? Ona nie jest rzeczą, którą możesz mi dać.
Wściekłabysię,gdybysłyszała,jakoniejrozmawiamy.
–Wiem–przyznałEthan.–Alepotejkoszmarnejprzygodzie
zmieniłeś się… pod wieloma względami. Jesteś znacznie
spokojniejszyniżdawniej.
Mason zsunął z nosa okulary słoneczne. Ethan popatrzył
przyjacielowi w oczy, szukając w nich odpowiedzi na pytanie,
którego nie chciał zadać: czy po bliskim spotkaniu ze śmiercią
Mason dojrzał do założenia rodziny? Jednak w oczach
przyjacielanieznalazłodpowiedzi.
–Tomożebyćkwestialekówprzeciwbólowych.
Ethan wiedział, że to nieprawda, to nie była kwestia leków.
Masonzmieniłsięwsposóbzasadniczy:oznajmił,naprzykład,
że woli mieszkać w Cole’s Hill zamiast, jak dawniej, w Los
Angeles.Tobyławielkazmiana.Przypuszczalniewynikałastąd,
że pragnął być bliżej – bliżej Caruthersów i oczywiście bliżej
Crissanne.
Jeżeli Mason zechce ją odzyskać, Ethan wiedział, że się
usunie.Niewyobrażałsobie,abymógłstanąćnaichdrodzedo
szczęścia,naktóreczekalidwanaścielat.
–Skrzywdziłemją,Ethan.Mówiłemrzeczy,którewiedziałem,
żejązranią.Niesądzę,abymikiedykolwiekwybaczyła.
–Mówiłeś…Aledlaczego?
– Bo Crissanne zasługuje na kogoś lepszego ode mnie.
Spytałeś, czy się zmieniłem. Chyba tak, ale jeszcze na sto
procent nie wiem. Kiedy widzę was razem, pragnę jej. Ale
pragnę dlatego, że jestem samolubnym dupkiem i nie chcę,
żebyśtymiałwszystko.Zawszecizazdrościłembraci,rodziców,
nawet tej mieściny, w której mieszkasz. Gdybyś oprócz tego
miałteżCris,swojąwymarzonąkobietę…Dobra,nicwięcejnie
powiem, nie pokażę ci mojej paskudnej natury w całej jej
okazałości.
Ethan wstał, obszedł stół i uściskał przyjaciela. Szczerość
przebijająca z głosu i twarzy Masona autentycznie go
wzruszyła.
– Masz to samo co ja – oznajmił. – Moja rodzina jest twoją
rodziną.Mojemiastotwoimmiastem.
–ACrissanne?
– Jest samodzielną i niezależną istotą – oznajmiła Cris,
wchodzącdoogrodu.
Pojechała po zakupy dla Masona; prosił o ubranie oraz
kosmetyki.Wciąguostatnichdwóchtygodnistałosięjasnedla
obojga,żełączyichinnarelacjaniżdawniej.
Iskra zgasła, chemia znikła – znikła dużo wcześniej, dlatego
z sobą zerwali. Ale na jej miejscu pojawiło się coś nowego:
prawdziwaprzyjaźń,wartośćznaczniecenniejsza.
Zkażdymdniem,kiedyMasonodzyskiwałzdrowie,Criscoraz
bardziej wierzyła, że uda jej się zejść z Ethanem. Nie
wyobrażałasobieinnegoscenariusza.WEthaniezakochałasię
bez pamięci, a przy Masonie, z którym spędziła dwanaście lat,
nigdysiętaknieczuła.
– Mas, ty i ja przestaliśmy być parą, zanim jeszcze
doprowadziłam do konfrontacji, która skończyła się kłótnią
i rozstaniem. Kiedy myślałam, że nie żyjesz, zrozumiałam, jak
bardzo byłeś mi bliski, ale szczerze mówiąc to, co czuję do
Ethana, jest bez porównania silniejsze niż to, co czułam do
ciebie.
– Okej, a skoro o szczerości mowa… Żadne z was nie
zareagowałonato,copowiedziałampierwszegodnia,kiedytu
przyjechałem.Żełączywascoświęcejniżprzyjaźń.
– Bo to nie był odpowiedni moment – odrzekł Ethan. –
Najważniejszebyłotwojezdrowie.
–Jakmiło–mruknąłironicznieMason.
–Aletoprawda.–CrissannepoparłaEthana.
Masonskierowałnaniąwzrok.Jegospojrzeniezłagodniało.
–Byłemzazdrosnyitrochęsmutny,bonamnienigdytaknie
patrzyłaś. Wiem, że mój powrót trochę wam pomieszał szyki,
a naprawdę nie chciałbym stawać na drodze do szczęścia
ludziom,którzytyledlamnieznaczącowy.
Dźwignął się z krzesła i wspierając na kuli, podszedł do
Ethana.
–Niczegowamniemogękazać,cozrobicie,towaszasprawa,
ale ja się grzecznie usuwam w kąt. Bez względu na to, co się
stanie,zawszebędziemyprzyjaciółmi.
Minąwszyich,skierowałsiędodomu.
Ethan z Cris w milczeniu odprowadzili go wzrokiem, a gdy
zostali sami, popatrzyli na siebie niepewnie. Oboje nie
wiedzieli,jaksięzachować.
–Kochamcię–szepnąłEthan.–Zanimcokolwieksięwydarzy,
chcę, żebyś to wiedziała. Wydawało mi się, że gdyby zaszła
potrzeba, mógłbym odejść, bylebyś tylko była szczęśliwa.
Oszukiwałem się, nie mógłbym. Chcę być z tobą, chcę założyć
ztobąrodzinę.Chcę…
–Ethan…
–Dajmidokończyć–przerwałjej.–Wiem,żetojanalegałem
na to, abyśmy spokojnie sobie wszystko przemyśleli, żebyś
zastanowiła się nad swoją relacją z Masonem, ale kiedy byłem
z dala od ciebie, w głowie mi się przejaśniło. Wszystkie
wątpliwości znikły. Pewnie powinienem milczeć, dać ci więcej
czasu, poczekać, aż Mason całkiem dojdzie do siebie…
Ipoczekam,aleniebędęczekałbezczynnie.Udowodnięci,jak
bardzociękochamijakdoskonałemożebyćnaszeżycie.
Crissannezbliżyłasiędoniego.
– Doskonałość to iluzja. W prawdziwym życiu nie ma filtrów,
które wygładzą ostrości. Ale to dobrze, tak jest lepiej. I wiesz
co,Ethan?Jateżciękocham.Nigdydonikogonieczułamtego,
co do ciebie. Starałam się trzymać na dystans, żebyś mógł
wyjaśnić sobie wszystko z Masonem, ale strasznie mi ciebie
brakuje.Każdejnocytulędopiersipoduszkę,naktórejumnie
spałeś, i udaję, że to ty. Każdego ranka biegnę do kawiarni,
liczącnato,żemożetamzajrzyszprzedpracą.Samtwójwidok
sprawia,żemamlepszyhumor.
–Naprawdę?
–Tak.
Zgarnąłjąwramionaiprzywarłustamidojejwarg.Miałjej
jeszcze mnóstwo do powiedzenia, ale bał się, że pijany ze
szczęściazaczniegadaćbezładuiskładu,ategoniechciał.
–Wyjdzieszzamnie?
–Och,tak.
–Iprzeniesieszsiędomniezpowrotem?
–Tak.
Serce waliło jej mocno. Bała się uwierzyć we własne
szczęście; może to tylko sen? Ale kiedy Ethan wziął ją na ręce
i wniósł do domu, zrozumiała, że jej marzenia się spełnią.
Znalazła
miłość
swojego
życia,
człowieka,
któremu
bezgranicznie ufa, którego kocha do szaleństwa i na którym
zawszebędziemogłapolegać.
EPILOG
Aukcjakawalerówpowolisięrozkręcała.Crissanneporzuciła
swojestanowiskonazapleczuscenyiprzeszładosalibalowej.
Mason trzymał dla niej miejsce przy stole Caruthersów.
Zabawne, że obydwoje uświadomili sobie, że mają rodzinę,
ojakiejzawszemarzyli.
Cris usiadła między Masonem a nianią, którą Kinley
zatrudniła do dzieci. Była gotowa przystąpić do licytacji
oswojegofaceta.
Najejpalcupołyskiwałpierścionekzaręczynowy,któryEthan
wręczyłjejpoprzedniegowieczorunakolacjiurodziców.
– Tworzycie cudowną parą. – Mason mrugnął do niej
porozumiewawczo. – Aż mnie kusi, żeby też znaleźć sobie
kogoś,wkimmógłbymsięzakochać.
– Czy jakakolwiek kobieta byłaby w stanie wygrać z kolejną
górą,naktórąmusiszsięwspiąć?–spytałaześmiechemCris.
–Otizagadka.
Po chwili ojciec Ethana wdał się w rozmowę z Masonem,
a Cris zauważyła, jak siedząca po jej lewej stronie Pippa
wertujekatalog.Najwyraźniejkogośszukała.
–Zamierzaszlicytować?–Crisspytałanianię.
– Tak, pewien Teksańczyk wpadł mi w oko. – Dziewczyna
wskazała na zdjęcie Diego Velasqueza. – A ponieważ dziś są
mojeurodziny,postanowiłamsprawićsobieprezent.
– Słusznie, to bardzo atrakcyjny prezent. Sympatyczny, lubi
flirtować.Będzieszsiędobrzebawić.
–Świetnie.Odrobinaprzyjemnościwżyciunigdynikomunie
zaszkodziła.
ZanimCriszdołałazareagować,Nate,któryprowadziłaukcję,
zaprosiłnascenękolejnegokawalera,Ethana.
Cris wbiła wzrok w narzeczonego. Kiedy konferansjer zaczął
przedstawiać uczestnika aukcji, zorientowała się, że opis różni
sięodtego,któryzamieszczonybyłwbroszurze.
– Ethan Caruthers był ostatnim z hulaszczych braci
Caruthersów, który pozostawał kawalerem. Podobno czekał na
tę jedną jedyną. Oczywiście w licytacji mogą brać udział
wszyscy, ale Ethan ostrzegł nas, że jego serce należy do
kobiety,którąpokochałbezpamięciiżeskończyłzhulaszczym
życiem. Dlatego wspomógł naszą aukcję bardzo szczodrym
datkiemiprosił,aby„wydano”gotej,któragokochaipragnie
spędzićznimresztężycia.
–Toja!Jagokocham!–Poderwawszysięzkrzesła,Crissanne
uniosłarękę.
–Azatemchodźodebraćswojegokawalera.
Ethan ruszył jej naprzeciw. Spotkali się pod sceną. Chwycił
Cris w objęcia i namiętnie ją pocałował. Rozległy się brawa
iokrzykiradości.
–Jesteśmój–szepnęła,przykładającdłońdojegotwarzy.
–Twójnazawsze.
– A teraz zapraszam na scenę kolejnego kawalera –
powiedział konferansjer Nate. – Drogie panie, przedstawiam
wamczarującego,gorącokrwistegoDiegoVelasqueza.
Tytułoryginału:CravingHisBestFriend’sEx
Pierwszewydanie:HarlequinDesire,2018
Redaktorserii:EwaGodycka
©2018byKatherineGarbera
©forthePolisheditionbyHarperCollinsPolskasp.zo.o.,Warszawa2019
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A. Wszystkie
prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieł
w jakiejkolwiek formie. Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek
podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych lub umarłych – jest całkowicie
przypadkowe. Harlequin i Harlequin (nazwa serii) są zastrzeżonymi znakami
należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins
Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
IlustracjanaokładcewykorzystanazazgodąHarlequinBooksS.A.Wszystkie prawa
zastrzeżone.
HarperCollinssp.zo.o.
02-516Warszawa,ul.Starościńska1Blokal24-25
ISBN:9788327646675