0671 Lynne Graham W słonecznej Grecji

background image
background image

LynneGraham

WsłonecznejGrecji

Tłumaczenie

AgnieszkaBaranowska

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

Greckipotentatnaftowy,GiorgiosLetsos,gospodarzprzyciaroku,zamiastzaj-

mowaćsięgośćmi,zaszyłsięwgabinecieswojegolondyńskiegodomu.Odpowiadał
namejle,zadowolony,żezdołałsięukryćprzedzdesperowanymikobietami,które
odczasujegorozwodukrążyływokółprzystojnego,młodegomiliardera.Zzauchy-
lonychdrzwidobiegłygokonspiracyjneszepty.

Słyszałam,żesięjejpozbył,bowpadławnałógnarkotykowy.
Ajasłyszałam,żeodpowiedziałdrugizaaferowanygłosodstawiłjądodomu

rodzinnegowśrodkunocy,bodłużejniemógłzniąwytrzymać.

Izostawiłjąbezgroszaprzyduszy,boprzedślubemzmusiłjądopodpisaniain-

tercyzy!Trzecigłosażsięzachłysnąłzoburzenia.

Giouśmiechnąłsiępodnosem.Niemusiałnawetbraćudziałuwprzyciu,żeby

dostarczać swoim gościom rozrywki. Telefon leżący na biurku zaczął wibrować,
więcbezżaluprzestałsłuchaćplotekiprzywitałsięchłodnozprywatnymdetekty-
wem,któryodwielumiesięcyniepopisywałsięskutecznością.Giozaczynałsięnie-
cierpliwić.

Słucham?
TuJoeHenley.PanieLetsos,znaleźliśmyją!Toznaczy,nadziewięćdziesiątdzie-

więć procent! Detektyw nie krył podniecenia. Wysyłam panu zdjęcie, proszę
spojrzeć,zanimpodejmiemykolejnekroki.

Znużenie,któreGioodczuwałoddłuższegoczasu,znikłojakzadotknięciemcza-

rodziejskiejróżdżki.Otworzyłpocztęirozgorączkowanymwzrokiemodszukałmejl
odHenleya.Zmocnobicymsercemotworzyłwiadomość.Jakośćzdjęciapozosta-
wiaławieledożyczenia,aleGionatychmiastrozpoznałniewysoką,kształtnąsylwet-
kęwkolorowympłaszczuprzeciwdeszczowym.Falaupojnegopodnieceniaprzeto-
czyłasięprzezjegospięteciało.

Hojniepanawynagrodzęzapanapraobiecałdetektywowiwrzadkimprzy-

pływie serdeczności. Wpatrywał się w zdjęcie tak chciwie, jakby miało za chwi
zniknąćzekranukomputera.TakjakBillieznikłazjegożycia,niezostawiającpo
sobieżadnegośladu.Wpewnymmomencieprawiestraciłnadzieję,żekiedykolwiek
zdołająodnaleźć,mimożenieszczędziłśrodkównaposzukiwania.

Gdzieonajest?
Zdobyłemadres,alenadalniemamkompletuinformacji.Potrzebujęparudni,

żebydokończyćraport

Interesujemnietylkoadres.Gioażsiętrząsłzezniecierpliwienia,alejużpo

chwili,pierwszyrazodwielumiesięcy,jegotwarzrozjaśniłszerokiuśmiech.

Nareszcie ją znalazł! Oczywiście, nie zamierzał jej wybaczyć, zreflektował się

iwyprostowałodruchowoplecy,naprężającmuskularneramiona.Uśmiechzniknął
zjegoust.Takiegoznaligopodwładniiwspółpracownicynachmurzonego,zdeter-
minowanego,niezdolnegodokompromisu.Wzbudzałpowszechnyrespektwświecie

background image

biznesu i zachwyt wśród kobiet oczarowanych jego zwierzęcym magnetyzmem.
TymbardziejzabolałogoodejścieBillie,jedynejkobiety,któraodważyłasiępostą-
pićwbrewjegowoli.Niewysokablondynkaowielkichzielonychoczachspoglądała
naniegozekranusmutnymwzrokiem.Kiedyśwjejoczachigraływesołeiskierki

Kiepskizciebiegospodarz.
Wdrzwiachstałniewysoki,jasnowłosymężczyzna,całkowiteprzeciwieństwoGia

ijegonajlepszyprzyjacieljeszczezczasówszkoły.LeandrosConististakżepocho-
dziłzzamożnej,uprzywilejowanejidysfunkcyjnejrodzinygreckiej,wktórejdzieci
wysyłało się do najbardziej prestiżowych angielskich szkół z internatem najwcze-
śniej,jaktobyłomożliwe.

Giozamknąłlaptopispojrzałnaprzyjaciela.
Chybaniespodziewałeśsiępomnieniczegoinnego?
DzisiajwyjątkowosłabosięstaraszodparowałLeandros.
Wiesz,żenawetgdybymzorganizowałprzyciewjaskiniiniepodałżadnego

alkoholuanijedzenia,toitakprzyszłybytłumy.Giowzruszyłlekceważącoramio-
nami.Zdawałsobiesprawę,żejegostatusmaterialnystanowiłwystarczacosilny
magnesdlamniejlubbardziejznamienitychgości.

Niewiedziałem,żebędzieszchciałświętowaćrozwód.
Gioskrzywiłsię.
Nieświętujęrozwodu.
Naprawdę?AlezorganizowałeśprzycieuszczypliwiezauważyłLeandros.
Rozstaliśmy się z Calisto w bardzo cywilizowany sposób Gio natychmiast

sięusztywnił.

Tak,aharpiebardzoszybkosięzorientowały,żeznówjesteśdowzięciaza-

żartowałLeandros.

Nigdywięcejsięnieożenięodpowiedziałponuroprzyjaciel.
Nigdyniemównigdy
więpoważnieuciąłGio.
Leandrospokiwałzezrozumieniemgłowąizażartował,żebyrozweselićzafraso-

wanegoprzyjaciela:

PrzynajmniejCalistowiedziała,żeCanalettotonieimiękoniawyścigowego!
Giozamarł;wpadkaBillienigdygoniebawiła,choćniedałtegoposobiepoznać.

Teraz jednak jego sroga mina mogła przestraszyć nawet znacego go od dzieciń-
stwaLeandrosa.

Toznaczypróbowałjakośzałagodzićniefortunnyżartowniśniedziwięsię,

żerzuciłeśtamtągłuptaskę.

Giomilczał.Nigdyniezwierzałsięnikomu,nawetswemunajlepszemuprzyjacie-

lowi,dlategoLeandrosniemógłwiedzieć,żeGionierozstałsięwtedyzBillie.Po
prostuprzestałsięzniąpokazywaćwmiejscachpublicznych.

W garażu niewielkiego domku Billie sortowała nową dostawę ubrań i biżuterii.

Niektórerzeczynależałoupraćbądźzreperowaćprzedwystawieniemnasprzedaż
wsklepikuztowaramivintage,którydziękiwyczuciuwłaścicielkiprzynosiłskrom-
ny, ale stały dochód. Pracując, Billie zagadywała do swego synka siedzącego
wkrzesełkuizajadacegosięzesmakiembiszkoptamizjogurtem.

background image

Jesteśnajsłodszymbobasemnaświecie.
Theoodpowiedziałjejpromiennymuśmiechem.
Billiewyprostowałazgarbioneplecyijękłacicho.Przynajmniejdziękiprzerzu-

caniuhałdubrańudałojejsięwkońcuzrzucićkilkanadprogramowychkilogramów,
którepozostałyjejpociąży.Niemogłasobiepozwolićnaprzytycie,itaknienależa-
ładowiotkich.Przymetrzesześćdziesiątwzrostuidużychpiersiachorazkrągłych
biodrachkażdydodatkowykilogramnatychmiastrzucałsięwoczy.Niezadręczała
się swą wagą, ale nie zamierzała też zamienić się w baryłkę. Zabiorę wszystkie
dzieciakinaspacerdoparkuipozwolę,żebydałymiwycisk,postanowiła.

Kawy?WdrzwiachprowadzącychdodomupojawiłasięDee,kuzynkaiwspół-

lokatorkaBillie.

Zprzyjemnością.
Billiezdawałasobiesprawę,żemiaławieleszczęścia,spotykającDeenapogrze-

bieciotki.Znałysięjeszczezeszkoły,aleichdrogirozeszłysiękilkalatwcześniej,
mimo że zawsze się lubiły. Zauważyła siniaki na ramionach dawnej przyjaciółki.
Zprzerażeniemwysłuchałajejopowieścioagresywnymmężuiucieczcedoośrodka
opiekuńczego z malutkimi dziećmi. Billie, sama w czwartym miesiącu ciąży, długo
nie mogła się otrząsnąć. Dwie samotne matki połączyły siły i zamieszkały razem
wniewielkimdomkunaprowincji,dzielącsięobowiązkami,smutkamiiradościami.
Żyły skromnie i spokojnie, bez wzlotów, ale i bez bolesnych upadków. Obejmując
dłońmi kubek z gocą kawą, Billie słuchała jednym uchem Dee narzekacej na
ilośćpracydomowejzadawanejjejpięcioletnimbliźniakom,JadeiDavisowi.Może
innym jej egzystencja wydawała się nudna, ale Billie nadal pamiętała czasy, kiedy
dałasięoczarowaćurokomświatowegożycia,tylkopoto,bypóźniejpogrążyćsię
nawieletygodniwrozpaczy.Wydawałojejsięwtedy,żeżyciestraciłosensidopie-
ronieoczekiwaneodkrycie,żejestwciąży,pozwoliłojejujrzećświatełkowciemno-
ści.Spojrzałazczułościąnasynka.

Powinnaś w końcu pomyśleć o sobie zauważyła z zatroskaniem Dee. Nie

możeszżyćjedyniedladziecka.Theojestcudowny,alekiedyśdorośnieizostaniesz
wtedysama.Potrzebnycimężczyzna

Jakrybierower!zaśmiałasięgorzkoBillie.Jedentragicznywskutkachzwią-

zekwystarczył,żebynazawszezraziłasiędomężczyzn.Atobiemężczyznanie
jestpotrzebny?

Dziękujębardzo!
Nowłaśnie!
Jatocoinnegoskonstatowałasmukłaszatynka.Gdybymbyłatobą,chodzi-

łabymnarandkibezprzerwy!

Bawiący się teraz na podłodze Theo, złapał mamę za nogę i podciągnął się do

góry,kwilączzadowolenia.Szybkorobiłpostępy,zważywszy,żeprzezparęmiesię-
cy miał obie nogi w gipsie po operacji dysplazji bioder. Uśmiechła się do niego
izmierzwiłaczarneloki,któreodziedziczyłpoojcu.Ichdotykobudziłwniejwspo-
mnienia.Otrząsnęłasięszybko;rozpamiętywaniebłędówprzeszłościdoniczegonie
prowadzi,zganiłasięwmyślach.

Deeprzyglądałasiękuzynceznieskrywanympolitowaniem.BillieSmithstanowiła

ideał kobiecej urody: krągła, z grzywą miodowozłotych loków i śliczną twarzą

background image

z ogromnymi zielonymi oczyma działała na mężczyzn jak magnes. Gdyby nie wro-
dzonaskromnośćidobroćsercakuzynki,Deeuschłabyzzazdrości.Oczywiścienie
zazdrościłajejromansuzokrutnym,egoistycznymdraniem,któryzłamałBillieser-
ce. Ufna młoda dziewczyna zapłaciła wysoką cenę za pokochanie niewłaściwego
mężczyzny.

Pukaniedodrzwiwyrwałoobiekobietyzzamyślenia.
Otworzę!Billiezerwałasięzmiejsca,boDeezatabyłaprasowaniem.Theo

naczworakachruszyłzamatką.Davisprawiesięoniegoprzewrócił,kiedywybiegł
zsalonu,krzycząc:

Przed domem stoi wielki samochód! Taki duży! Chłopczyk aż podskakiwał

zpodniecenia.

Billiezałożyła,żezafascynowanymotoryzacjąsynekDeezobaczyłprzezoknosa-

mochód dostawczy albo śmieciarkę. Otworzyła drzwi i gwałtownie cofła się
okrok.

Bardzo trudno cię znaleźć zauważył Gio, który wypełniał sobą prawie całe

drzwi.

Billiezamarła.Szokodebrałjejzdolnośćdowykonanianajmniejszegonawetge-

stu.

Dlaczegomiałbyśmnieszukać?wykrztusiławreszcie.

Giopożerałjąwzrokiem.Dwadzieściaczterypieginadalzdobiłyjejkrągłepolicz-

kiizadartynosek;wiedziałto,bokiedyśjepoliczył.Wielkiezieloneoczy,delikatne
rysytwarzyipulchneróżoweustaniezmieniłysięanitrochę,zauważyłzulgą.Zer-
knąłnaopinacykrągłepiersibłękitnypodkoszulekizadrżałjegolibidoobudziło
sięnaglezdługiegozimowegosnu.Wpewnymmomenciezacząłsięnawetobawiać,
że nieudane małżeństwo skutecznie go wykastrowało. Wystarczyło jednak jedno
spojrzenienaBillieikrewzaczęłaszybciejkrążyćwjegożyłach.Powinienbyłsię
tegospodziewać.Zawszebudziławnimszaleńcze,nienasyconepożądanie.Zdarzy-
łomusięnawetwysłaćponiąprywatnysamolot,kiedypodczaspodróżysłużbowej
wNowymJorkuniemógłprzestaćoniejmyśleć.

BilliebyłatakprzerażonaizaskoczonanagłympojawieniemsięGiorgiosaLetso-

sa,żestałabezruchu,wpatrującsięwgościawielkimioczyma.Wuszachjejszu-
miało,słyszałajedyniewalenieswegoserca.Zotępieniawyrwałojąszarpaniema-
łychrączekzanogawkęspodni.Theowspiąłsiędopozycjistocej,przytrzymując
siędżinsówmamy,ikwiliłradośnie.

Billie?Wszystkowporządku?Deewyjrzałazkuchni.Cośsięstało?
Nie,nicwykrztusiłaBillieischyliłasięniezdarnie,bywziąćTheanaręce.Po

jejobustronachstałybliźniakiiwpatrywałysięwGia,jakbyprzybyłzkosmosu.

Dee,załabyśsiędziećmi?zapytaładrżącymgłosem,przekazującsynkaku-

zynce.Kiedyzostalisami,uwięzieniwciasnymkorytarzu,spojrzałananiegowro-
go.

Pytałam,dlaczegomnieszukałeśprzypomniałanieproszonemugościowi.
Naprawdęchcesz,żebyśmyprzeprowadzalitęrozmowęnaprogu?Gioema-

nowałpewnościąsiebie.Jakzwykleniepostrzeżenieprzejmowałdowodzenie,cona-

background image

tychmiastjązdenerwowało.

Dlaczegonie?-sykłacicho,próbującjednocześnieoderwaćwzrokodjego

pięknejmęskiejtwarzyigęstychczarnychwłosów,którekiedyśprzeczesywałaczu-
lepalcami.Niejestemcinicwinna.

Giowyglądałnazaskoczonegooporemstawianymprzezkobietę,którakiedyśspi-

jałasłowazjegoustidokładaławszelkichstarań,żebygozadowolić.Najegotwa-
rzymalowałosięnapięcie.

Zachowujeszsięnieuprzejmiezauważyłlodowatymtonem.
Billiekurczowotrzymałasiędrzwi,żebynieupaść.Giojakzawszezachowywał

chłodny dystans i bez mrugnięcia okiem wymagał od niej, żeby traktowała go tak
jakresztaświata,czylizesłużalczymoddaniem.Cóż,rozumiałago,przecieżnigdy
niezaznałodludziniczegoinnegozawszemuschlebialiipłaszczylisięprzednim,
zabiegającochwilęcennejuwagicharyzmatycznegomiliardera.

Kiedyśpostępowałamidentycznie,stwierdziłazsmutkiem.Nigdymusięnieprze-

ciwstawiłazobawy,żegorozgniewaisprowokujedoodejścia.Jaknaironięlosu,
mimowszystkoitakjąopuścił.Jejnaiwnośćzostałaukarana.KątemokaBilliedo-
strzegłasąsiadkęprzyglądacąimsięznadpłotu.

Lepiejwejdźpoddałasię.
Gio wszedł raźnym krokiem do dużego pokoju, który nagle wydał jej się ciasną

klitkązagraconądziecięcymizabawkami.Zapomniałajuż,jakswąwysoką,atletycz-
nąsylwetkądominowałnadotoczeniem.Billiepospieszniewyłączyłatelewizor.Tak
długo,jaktobyłomożliwe,stałatyłemdoswegogościa,starającsięukryćwraże-
nie,jakiezawszenaniejwywierał.Wywoływałwniejdziwnąekscytacjęipodniece-
nie, które raz już sprowadziło ją na manowce. Nawet teraz, nie patrząc, widziała
oczyma wyobraźni jego miodowobrązowe oczy, królewski profil, wyraźnie zazna-
czone kości policzkowe, śniadą skórę i, przede wszystkim, zmysłowe usta, które
kiedyśpotrafiłydaćjejtyleprzyjemności.

Mamprawozachowywać sięwobecciebienieuprzejmie burkłaprzezra-

mię.Dwalatatemuożeniłeśsięzinnąkobietą.Nawetterazwspomnieniedaw-
nego odrzucenia raniło ją okrutnie. Zrozumiała wtedy, że dla Gia okazała się wy-
starczacodobrajedynienasekretnąkochankę,alenienażonę;toniezniąchciał
dzielićżycie.Nicnasjużniełączy!

Rozwiodłemsięrzuciłpodenerwowanymtonem,bonicnieszłotak,jaksobie

założył.NigdywcześniejBillienieokazywałamuwrogości,niekwestionowałajego
słówizachowań.Nowawersjadawnejkochankizaskoczyłagoniemile.

Icoztego?odparowałanatychmiast.Jeślimniepamięćniemyli,twojemał-

żeństwo to była twoja prywatna sprawa, która nie powinna mnie w ogóle obcho-
dzić!

Tylkożecięobchodziła.Alboużyłaśjejjakopretekstu,żebyodemnieodejść.
Pretekstu?!Słuchałagozrosnącymzdumieniem.Zapomniałajużjakbardzo

samolubny i arogancki potrafił być. Przecież nie byłeś już wolnym mężczyzną,
ożeniłeśsię,wtwoimżyciuniebyłodlamniemiejsca!

Bzdura,byłaśmojąkochanką!
Billepoczerwieniała,jakbyjąspoliczkowano.
Nie,nigdyniąniebyłam.Kochałamcię.Niezależałominaprezentach,biżuterii

background image

iluksusowymapartamencie,tylkonatobierzuciłaprzezzaciśniętezęby.

Przecieżmojażonaniemiałanicprzeciwkonaszemuzwiązkowi.Giozaczynał

tracićcierpliwość.

„Mojażona”.TedwasłowanadalraniłyBilliedożywego.Poczułaszczypaniepod

powiekami,bochoćnienawidziłaGia,siebieoceniałarówniesurowo.Jakmogłapo-
kochaćkogośtaksamolubnegoiniewrażliwego?Idlaczegoonpostanowiłjąodszu-
kać?

Czasami wydaje mi się, że jesteś kosmitą, Gio. Billie ledwie panowała nad

gniewem.Wmoimświecieprzyzwoicimężczyźni,gdyżeniąsięzjednąkobietą,
niesypiajązdrugą.Dlamnietoniedozaakceptowania.Afakt,żepoślubiłeśkobie-
tę,którejnieprzeszkadzakochanka,przygnębiamniejeszczebardziej.

Teraz jestem wolny przypomniał jej, zastanawiając się jednocześnie co się

stało,żejegosłodka,uległaBilliezmieniłasięwupartąarogantkę.

Niechcębyćniegrzeczna,alewolałabym,żebyśjużsobieposzedł.
Nawetmnieniewysłuchałaś!Cosięztobądzieje,dodiabła?!
Nie mam ani ochoty, ani obowiązku cię wysłuchiwać. Rozstaliśmy się dawno

temu.

Nierozstaliśmysię,zerwałaśzemną!Znikłaśzpowierzchniziemi!odpo-

wiedziałznaciskiem.

Kiedymioświadczyłeś,żesiężenisz,ajazareagowałam,takjakzareagowa-

łam,kazałeśmizmądrzeć.Więczmądrzałam.Iniemamochotycięsłuchać.

Niepoznajęcię.
Nicdziwnego.Miłydwalata,zmieniłamsięoświadczyłazdumą.
W takim razie powinnaś znaleźć odwagę, żeby powiedzieć to, patrząc mi

woczyzauważyłkwaśno.

Bilie poczerwieniała i w końcu się odwróciła. Głęboko osadzone magnetyczne

oczyokolorzebursztynuwpatrywałysięwniąbadawczo,zniepokojem.Pierwszy
raz,gdyjezobaczyła,zamroczonebyłygorączką,aleitakwydałyjejsięniesamowi-
te.Przełknęłaślinęiwykrztusiła:

Zmieniłamsię.
Nieprzekonałaśmnie,mojamiła.Gionawetniemrugnął.Uśmiechałsiępod

nosem, świadom napięcia, jakie zawsze pomiędzy nimi powstawało, gdy tylko spę-
dzilirazemdłużejniżpięćminut.Widziałtowjejoczach,nicsięniezmieniło.Tylko
tylepotrzebowałwiedzieć.–Chcę,żebyśdomniewróciła.

Billiewstrzymałaoddech.Dopieropochwiliotrząsnęłasięzszoku.WświecieGia

takie żądanie zapewne miało sens. Jego małżeństwo rozpadło się bardzo szybko,
aGionieznosiłzmianwżyciuprywatnym.Powrótdodawnejkochankimógłwjego
pokręconej,chorejlogiceoznaczaćnajprostszysposóbprzywróceniaporządku.

Niemamowymrukła.Mamnoweżycie,któregoniemogętakpoprostu

zostawić.Zorientowałasię,żeszukajakiejśidiotycznejwymówkiirozzłościłasię
nasiebie.Toodpoczątkubyłbłąd

Nieprawda.Byłocudowniezaprzeczył.
Awtwoimmałżeństwieniebyło?Billieniemogłasiępowstrzymać.
Jego twarz stężała. Pamiętała tę minę: ostrzegał ją, że pozwoliła sobie na zbyt

wiele,wyznaczałgranicę.

background image

Skorosięrozwiedliśmy,toraczejniebyło,prawda?Aletyija
Zanimzdążyłasięzorientować,chwyciłjązadłonieiprzyciągnąłbliżejdosiebie.
Tozupełniecoinnegodokończyłmiękkimgłosem.Układałonamsięświet-

nie.

Zależy,corozumieszprzezświetnie.Wykręciłabezsilnieręce.Janiebyłam

szczęśliwa.

Zawszesięuśmiechałaśstwierdziłzpewnościąwgłosie,bopogodneusposo-

bienieBillieuważałzajejnajwspanialszącechę.

Niebyłamszczęśliwapowtórzyła,czując,jakjejskórawilgotniejezwysiłku

włożonego w panowanie nad nerwami. Czuła zapach Gia, znajome, mimo upływu
lat,upajacepołączeniecytrusowychnutwodykolońskiejijegociepłejskóry.Led-
wiesiępowstrzymałaprzedwtuleniemtwarzywjegoszerokąpierś.Puśćmnie,
proszę,tracisztylkoswójcennyczas.

Jegoustaprzywarłydojejwarg,pożądliwie,zzachłannymentuzjazmem,którego

nigdyniezdołałazapomnieć.Przeszyłojąelektryzucepodniecenie,ożywiająckaż-
dąkomórkęciała.ZmysłowapieszczotajęzykaGiasprawiła,żeugięłysiępodnią
kolana,apragnienie,bywtulićsięwsilne,męskieramionastałosięzbytsilne,by
mogłamusięoprzeć.Dzikigłód,tęsknotatłumionaprzezdwadługielata,przebu-
dziłasięirozgrzałaBilliedoczerwoności.DopieropłaczTheadobiegacyzkuchni
podziałałnaniąniczymzimnyprysznic.Otrzeźwiaławsekundę.Oderwałaustaod
rozpalonych warg Gia i, patrząc w oczy mężczyzny, który kiedyś złamał jej serce,
powiedziałato,copowinna:

Proszęcię,Gio,idźjuż.
Billiestałaprzyoknieipatrzyła,jakmiłośćjejżyciawsiadadoczarnejlimuzyny

iodjeżdża.Bezwiększegowysiłkuznówjązranił,codobitnieświadczyłookrucho-
ściztrudemodzyskanejprzezniąrównowagi.Wciążjakaśsłaba,przekornaczęść
jejsercamarzyła,byzanimpobiecibłagać,bydoniejwrócił.Wiedziałajednak,że
nie może sobie pozwolić nawet na chwilę słabości. Gdyby Gio się dowiedział, że
Theojestjegosynem,wpadłbywfurię.Odpoczątkuzdawałasobiesprawę,żeciąża
byłabydlaGianiedozaakceptowania.Mimoto,kiedywkrótcepoichrozstaniuzo-
rientowałasię,żespodziewasięjegodziecka,zestrachem,alezdecydowałasięje
urodzić.Nieliczyłanazrozumienieanitymbardziejwsparciezestronymężczyzny,
który zdecydowanie deklarował swój brak zainteresowania ojcostwem. We wcze-
snychtygodniachichzwiązkuostrzegłjąnawet,żewpadkazrujnowałabyichżycie
ioznaczałabykoniecwszystkiego.JednakBilliemiaławsobiezbytwielemiłości,by
pozbyć się dziecka. Postanowiła nie wtajemniczać w swe plany Gia, a z czasem
uwierzyłanawet,żepotrafisprawić,byjejsyneknigdynieodczułbrakuojca.Tylko
czasami,wchwilachzmęczenia,dopadałojąpoczuciewinny.Czybyłaegoistką,ska-
zującTheanadorastaniewniepełnejrodzinie?Czypewnegodnia,gdyjejsyndoro-
śnie,znienawidzijązato,żeniezapewniłamulepszegożycia?Billieoparłarozpa-
loneczołoochłodnąszybęizamknęłapieceodłezoczy.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

PierwszyrazoddługiegoczasuBillieleżałanałóżkuztwarząwtulonąwpodusz-

kęiwypłakiwałasobieoczy.Kiedyniemiałajużsiłłkać,Dee,siedzącaujejboku,
pogłaskałajązewspółczuciempowłosach.

GdziejestTheo?Billienatychmiastpowróciładorzeczywistości.
Położyłamgo,bozacząłmarudzićzezmęczenia.
Dziękujęci.ZogromnympoczuciemwinyBilliewygrzebałasięspomiędzypo-

duszekiprzemknęładołazienki,gdzieprzemyłaczerwonątwarziopuchnięteoczy
zimnąwodą.Kiedywróciładosypialni,Deenadalsiedziałanałóżkuzzafrasowa
miną.

Tobyłon,prawda?OjciecThea?
Billie,niepewna,czyzdoławydobyćzsiebiegłos,pokiwałatylkogłową.
NiesamowicieprzystojnyzauważyłanieśmiałoDee.Niedziwięsię,żeza-

wróciłciwgłowie.Aleocochodziztąlimuzyną?Mówiłaś,żedobrzemusiępowo-
dzi,aleniezdawałamsobiesprawy,żetojakiśbogacz!

BogaczpotwierdziłaniechętnieBillie.
Czegochciał?
Czegoś,czegonapewnoniedostanie.

Giospodziewałsięróżnychreakcji,alenieodmowy.Logicznymwytłumaczeniem

wydawałamusięjedynieobecnośćwżyciuBillieinnegomężczyzny.Samamyślory-
waluwywoływaławnimtakąfurię,żeprzezdobrychkilkaminutniebyłwstanie
anitrzeźwomyśleć,anidziałać.Pierwszyrazdotarłodoniego,jakfatalniemogła
siępoczućBillie,gdypowiedziałjejoślubiezCalisto.Zakląłpodnosempogrecku.
Nicdziwnego,żetakgopowitała.Byłananiegozła,potrafiłtozrozumieć,aleprze-
cież nie spodziewała się chyba, że ożeni się z nią? Po przedwczesnej śmierci ojca
zostałgłowąrodziny,cooznaczało,żenajegobarkachspocząłobowiązekodbudo-
wania arystokratycznego, konserwatywnego klanu Letsosów. Już jako młody chło-
pak przysiągł sobie, że nie powtórzy błędów ojca. Tradycja posiadania kochanek
w ich rodzinie sięgała wielu pokoleń wstecz, ale dopiero ojciec Gia poszedł dalej
i rozwiódł się z żoną, by poślubić swą utrzymankę. Rodzina nigdy w pełni nie po-
dźwignęłasiępotymciosie.MatkaGiarozchorowałasięiwkrótcezmarła,osiero-
cającsynaidwiecórki.NatomiastDimitriLetsosprawiezrujnowałrodzinnybiznes,
wydającwszystkiepieniądzenazaspokojeniekosztownychkaprysówswejwybran-
ki.

Cóż,jeśliwżyciuBilliepojawiłsięjakiśmężczyzna,Giojużwkrótcesięotymdo-

wie.Dwóchjegoochroniarzyśledziłojądyskretniedzieńinoc,takbyponownienie
znikła mu z oczu. Gio uśmiechnął się z mściwą satysfakcją. Także raport Henleya
miałsięznaleźćnajegobiurkuzaniecałądobę.Niestetyniegrzeszyłcierpliwością
inadalzżymałsięnamyśl,żeBillienierzuciłasięwjegoramiona,usłyszawszy,że

background image

sięrozwiódł.Dlaczegotakgopotraktowała?!Kiedyjąpocałował,nieopierałasię
spłoławjegoramionach!NawspomnienierozpalonejBillienatychmiastsiępod-
niecił,codobitniedowodziło,żejegolibidomiałosięświetnie,brakowałomutylko
odpowiedniejstymulacji,czyliBillie!Zastanawiałsięnadwysłaniemjejpięknego
bukietu; uwielbiała świeże kwiaty i chętnie się nimi otaczała. Właściwie dlaczego
nie kupiłem jej domu z ogrodem, pomyślał nagle. Pokręcił głową, nie wierząc we
własnyegoizmibrakatencjidlakobiety,którakiedyśuważałagoniemalzaBoga.
W konsekwencji pokazała mu drzwi. I nie pocieszał go fakt, że mógł mieć prawie
każdą inną kobietę w kraju, skoro pragnął tylko tej jednej: niewysokiej blondynki
zzadartymnoskiemiboskimikrągłościami

Po niespokojnej nocy i krótkim śnie Billie wstała wcześnie, nakarmiła wszystkie

dzieciiposprzątała.W tygodniuodprowadzałabliźniakiDee doszkołyi zabierała
Theadopracy.Dee,pracucanadrugązmianę,spaładłużej,aleprzedrozpoczę-
ciemzmianyodbieraładziecizeszkołyigotowałaobiad,którywszyscyjedliwspól-
nie.PotemDeewychodziła,aBilliepomagałamaluchomwlekcjach,dawałaimkola-
cję i kładła spać. Taki podział obowiązków sprawdzał się świetnie, a dodatkowo
chroniłobiekobietyprzeddotkliwąsamotnością.Byłydlasiebiewsparciemwchwi-
lachzwątpienia,dzieliłysięsmutkamiiradościami.Billienadalpamiętałasamotne
dniwmiejskimapartamencieupływacejejnaczekaniu,ażGioznajdzieczas,by
spędzić z nią noc. Oczywiście nie marnowała tego czasu. Zdała maturę i zrobiła
mnóstwokursów,poczynającodnaukiaranżacjikwiatów,poprzezkursykulinarne,
historiisztuki,ażpodwasemestryzarządzaniaimarketingu.ImimożeGiozdarzał
sięniezauważaćjejstarań,touzupełnienieedukacjizaniedbanejprzezlataspędzo-
nenaopiecenadchorąbabkąwzmocniłojejpoczuciewłasnejwartości.Kiedypo-
znałaGia,pracowałajakosprzątaczkaiuważałasięzaniegodnąuwagitakwyjąt-
kowegomężczyzny.

Rozmyślałaotymwszystkim,układającwgablociepiękną,starąbiżuterięzdoby-

tą w ubiegłym tygodniu. Mimo że pochodziła z biednej rodziny, potrafiła docenić
piękne przedmioty. Nie znała nawet swojej matki, Sally, która, według złośliwej,
zgorzkniałej babki, zbuntowała się jako nastolatka i uciekła z domu. Po pewnym
czasiepojawiłasięnaprogudomurodzicówzmalutkąBillie.Dziadeknawiłbab-
kę,bypozwoliłacórceprzenocowaćjednąnoc,czegostarszapani,jakwielokrotnie
informowaławnuczkę,żałowaładokońcażycia.NastępnegodniaranopoSallynie
byłośladu.Zostawiłazatopłacząceżałośniemalutkieniemowlę.Niestetybabkani-
gdyniepokochałamałejBillie,chociażopiekanadniązapewniłajejzasiłeksocjalny.
Dziadekokazywałwnuczcewięcejserca,jeślitylkonieupijałsięwsztokwpobli-
skimbarze.Billiepodejrzewała,żebrakmiłościiuwagi,czegozaznaławdzieciń-
stwie,sprawił,żetakłatwopozwoliłaGiosobąrządzić.Jegopożądanieitendencję
dokontrolowaniawzięłazamiłośćitroskę.Sprawił,żeporazpierwszywżyciupo-
czułasiękochana.Byłanieprzytomnazeszczęściaażdotegostrasznegodnia,gdy
jejoznajmił,żedladobraswegoarystokratycznego,snobistycznegoklanuorazwie-
lomiliardowegobiznesurodzinnegomusiałsięożenićipocząćpotomka.Oczywiście
nie z nią. Wspomnienie tamtego upokorzenia nadal ją raniło. Billie otrząsnęła się
zponurychmyśliizaczęłametkowaćnareperowaneiupraneubrania,odczasudo

background image

czasuzerkającnaTheadrzemiącegospokojnienazapleczu.MiesiącwcześniejBil-
liezatrudniłaekspedientkęnapółetatu.Iwona,młodadziewczynapolskiegopocho-
dzenia,pracowaławgodzinachnajwiększegoruchulubgdyBilliemusiałazająćsię
dziećmi.Naszczęścieodniedawnasklepzacząłwkońcuprzynosićniezłezyski;mi-
łośćBilliedoautentycznych,starych,ręcznieszytychkreacjizaczęłaprocentować.
Staliklienciufalijejgustowiiokuwyczulonemunapodróbki.

Giowysiadłzlimuzyny,podczasgdyjegokierowcakłóciłsięzestrażnikiemmiej-

skim, a ochroniarze wysiadali z samochodu blokucego całą wąską uliczkę. Szyld
na sklepiku „Billie’s Vintage” zaskoczył go. Naprawdę nie spodziewał się, że jego
potulna kobietka potrafiłaby założyć własną firmę! Zmarszczył brwi na widok do-
wodu,jakbardzosięmylił.Kobietysąnieprzewidywalne,pomyślał!Kolejnyrazza-
dałsobiepytanie,czyfaktycznieznałBillie.Odkądjąodnalazł,nieprzestawałago
zadziwiać, robiąc i mówiąc rzeczy, których kompletnie się po niej nie spodziewał.
Giopokręciłzniedowierzaniemgłową.Zamiastzajmowaćsiępoważnymiprojekta-
mi, odbywać ważne spotkania w interesach, siedział już ponad dobę w zapadłej
dziurzewYorkshireiuganiałsięzaBillie.Jakitomiałosens?

DeeiIwonaprzybyłydosklepuprawiejednocześnie.DeewsadziłaTheadowóz-

ka i uzgadniała z Billie menu na kolację, podczas gdy Iwona obsługiwała klientkę.
IwłaśniewtedydosklepuwkroczyłGio.Billiezamilkławpółsłowaizupełniezapo-
mniała, co zamierzała powiedzieć. Ubrany w szyty na miarę grafitowy garnitur
wprążkiGioprezentowałsiętakszykownie,żeBilliezaparłodechwpiersi.Biała
koszulapodkreślałaoliwkowyodcieńjegoskóry,adwudniowyzarostdodawałprzy-
stojnejtwarzysurowegouroku.Billiezaczerwieniłasię,czując,jakjejpiersirobią
sięciężkie,asutkitwardnieją.Świadomość,żenadalsamąswąobecnościąpotrafił
jądoprowadzićdotakiegostanu,wpędzałająwrozpacz.

Billie
AksamitnygłosGiawypełniłniewielkąprzestrzeńbutiku.
Gio jękła Billie i podeszła do niego szybko. Oczy wszystkich skierowane

byłynaniespodziewanegoprzybysza.Czegochcesz?sykła.

Nie udawaj, że nie wiesz odparł z wyższością. Odeszłaś ode mnie, żeby

otworzyćsklep?Giorozejrzałsiędookoła.

Totyzemniezrezygnowałeśodparładobitnie,choćcicho,takbyniktjejnie

usłyszał.Skrzywiłasię,słysząc,ilegoryczynadalpobrzmiewałowjejgłosie.

Toniejestodpowiedniemiejscenarozmowę,spotkajmysięwmoimhotelupod-

czaslunchuuciął,zaciskającpalcewokółjejramienia.

ZabierznatychmiastrękęalbospoliczkujęcięprzywszystkichsykłaBillie,

któraobiecałasobie,żeniepozwoli,byGiojąonieśmieliłizmusiłdopodporządko-
waniasięjegorozkazom.

Lunch? Uśmiechnął się tylko lekko, jakby perspektywa odrobiny przemocy

wydałamusięcałkiemkusząca.

Niemamcinicdopowiedzenia.Billiezauważyłazniezadowoleniem,żeGio

nadalprzytrzymywałjązaramięiniepozwalałodejść.

Tymlepiej,będzieszmogłamniewysłuchać.Uśmiechnąłsię,jakzwyklewiel-

background image

cezsiebiezadowolony.

Niemamochotycięwysłuchiwać.Billieuparcieignorowałapodnieceniespo-

wodowane dotykiem silnej dłoni Gia. Obejmował jej ramię stanowczo, ale delikat-
nie.

No trudno westchnął zrezygnowany. Już myślała, że zostawi ją w spokoju,

choćzdziwiłasię,żetakłatwojejposzło.AleGiozaskoczyłją,robiąccoś,oconig-
dybygoniepodejrzewała:pochyliłsięimimożeznajdowalisięwmiejscupublicz-
nym,wziąłjąnaręceiruszyłwkierunkudrzwi.

Natychmiastpostawmnienaziemi!Billiewalczyłazezwiewnąspódnicą,któ-

rapodwiłasiędogóryiodsłaniałasporączęśćjejud.Oszalałeś?!

Giozerknąłnadwiekobietystocezaladąiprzyglądacemusięszerokootwar-

tymioczyma.

ZabieramBillienalunchrzuciłwichstronę.Wrócizadwiegodzinywyja-

śniłspokojnie.Gdyramieniemotwierałsobiedrzwi,Billiezdążyłatylkokątemoka
zobaczyćroześmianątwarzDee.

Szofer otworzył szeroko tylne drzwi limuzyny i już po chwili znajdowali się

wśrodku.

Chyba nie spodziewałaś się, że będę się z tobą kłócił w miejscu publicznym?

Zresztą,zgłodniałemistraciłemjużcierpliwośćprzyznałbezwidocznychwyrzu-
tówsumienia.

Billiekilkomagniewnymiruchamipoprawiłaubranie.
TrzebabyłowrócićdoLondynu!
Przecieżwiesz,żenieakceptujęodmownejodpowiedzi.
Billiewzniosłaoczydoniebaiwestchnęłaciężko.
Skądmamwiedzieć?Nigdywcześniejcisięnieprzeciwstawiłam.
Kujejzaskoczeniu,Gioroześmiałsięszczerze,ajegoprzystojnatwarzrozchmu-

rzyłasięwreszcie.

skniłemzatobą–wyznał,rozbrajającjąkompletnie.
Niebyłajużzła,pozostałojedyniepoczucieżaluikrzywdy.
Jakmogłeśzamnątęsknić,przecieżożeniłeśsięzinnąkobietą?
Nie wiem wyznał szczerze. Mimo wszystko tęskniłem. Stanowiłaś istot

częśćmojegożycia.

Niezaoponowała.Upchnąłeśmniewkącieswojegożyciainigdyniedopu-

ściłeśdotego,bymzniegowyszła.

Gio zdumiał się. Dzwonił do niej dwa razy dziennie, niezależnie od planu dnia

i liczby zajęć. Przyjemne pogawędki z pogodną, bezproblemową Billie dawały mu
wytchnieniepodczasnajtrudniejszychnawetdniwbiurzelubwdelegacji.Jeślisię
nad tym zastanowić, to nigdy wcześniej ani później nie nawiązał z żadną kobie
równiezażyłejrelacji.Ufałjejizawszemówiłprawdę,cowjegoświeciestanowiło
prawdziwą rzadkość. Zaczynało jednak powoli do niego docierać, że wszystko to
niemiałowiększegoznaczeniawobliczujegoślubuzCalisto.Billie,któranigdynie
urządzała scen zazdrości, tym razem zareagowała wyjątkowo gwałtownie. Czy
słusznie?Niechciałotymmyśleć.StanowczoodmawiałanalizowaniaemocjiBillie,
a tym bardziej własnych. Dawno temu, jako dziecko życe w dysfunkcyjnej, nie-
szczęśliwejrodzinie,Giowypracowałsystemunikaniaemocjonalnegozaangażowa-

background image

niachroniącygoprzedcierpieniem.Jegozdaniemzdrowyrozdekichłodnakalku-
lacjasprawdzałysięowielelepiejwewszystkichsferachżycia.Tylkoniewprzy-
padku Billie, skonstatował zrezygnowany. Cóż, przeszłości nie da się już zmienić,
stwierdziłipostanowiłdziałać.Pieniądze,determinacjaiwytrwałośćpozwalałymu
osiągnąćkażdyzamierzonycel,więcmusiałyzadziałaćiwtymprzypadku.Jedy
trudność stanowił fakt, że Billie nigdy nie kierowała się względami praktycznymi,
dla niej liczyły się wyłącznie uczucia. Być może właśnie to pociągało go w niej na
początkuichznajomości,bypodkoniecobcićsięprzeciwkoniemu.Zerknąłnajej
zażowionągniewemtwarzinatychmiastzapragnąłposiąśćjąnatylnejkanapieli-
muzyny,takbyzapomniałaocałymświecieiprzestaławkońcusięnaniegoboczyć.
Łakomymwzrokiembłądziłpojejciele:krągłych,miękkichpiersiach,któreuwiel-
białpieścić,idługichnogach,pomiędzyktórymizawszeznajdowałrozkosziukoje-
nie. Seks z Billie był wspaniały. Gio poczuł, jak robi mu się goco. Kiedy byli ra-
zem,wydawałomusięoczywiste,żekochalisię,gdytylkoprzyszłamunatoochota.
Teraz,mimożeBilliesiedziałatużobokniego,przeżywałkatusze,niemogącjejna-
wetpocałować.

Wróćdomnie.Całytenczascięszukałemprzyznał.
Twojejżoniemusiałosiętobardzopodobać.
NiemieszajwtoCalisto
Billie wzdrygnęła się jak rażona prądem. Zdawała sobie sprawę, że jest prze-

wrażliwiona na punkcie żony Gia. Byłej żony, poprawiła się w myślach. Po dwóch
lataodichślubuniepowinnajużtakreagowaćnadźwiękjejimienia.Inawetjeśli
terazGiotwierdził,żenigdyoniejniezapomniał,niemogłasobiepozwolić,bypo-
nowniezłamałjejserce.Wtejchwilitoobolałe,poranionesercewaliłojakoszalałe.
Gio był jej pierwszą, wielką miłością. Rozstanie z nim prawie ją zabiło, ale nawet
dlaniegoniezniżyłasiędosypianiazmężeminnejkobiety.

Nie mogę uwierzyć, że w ten sposób marnujesz swój czas. Zatoczyła ręką

koło.Pocotorobisz?Przecieżtoniemasensu.

Gioprzyglądałsięuważniejejożywionej,zarumienionejtwarzyizastanawiałsię,

dlaczegowydawałamusiętakaśliczna.Obiektywnierzeczbiorąc,jejurodaznacz-
nieodbiegałaodklasycznegokanonupiękna:nazadartymnosieroiłosięodpiegów,
wielkieoczydominowałynadresztątwarzy,akręconewłosypodwpływemwilgoci
stawały się niesforną czupryną. Jednak jego ciało nie przyjmowało krytycznych
uwagrozumu.Nadalpamiętałdotykjejjedwabistychwłosównaswymnagimtorsie,
miękkośćjejpiersipoddacychsięjegopocałunkomCzułfizycznybólnamyśl,że
jużnigdyniedoświadczytejrozkoszy.

Nie patrz na mnie w ten sposób. Billie zaczerwieniła się znowu. Napięcie

wdolebrzuchaprzypominałojej,jakwieleczasumiło,odkądczułasiępożądana.

Wjakisposób?
Przecieżwiesz.Opuściłaskromnieoczy.
Jakbymchciałsięztobąkochać?Cóż,nicnatonieporadzę,pragnęcięażdo

bólu

Billie poczuła rozkoszny skurcz mięśni, o których nie chciała nawet myśleć. Za-

częłasięwiercić.

Naprawdę,niechcętegosłuchać,Gio,toniestosowneZamilkła,boGio,nic

background image

sobie nie robiąc z jej protestów, przesunął palcem wskazucym po jej zaciśniętej
nakradzikanapydłoni.

Przynajmniej,wprzeciwieństwiedociebie,jestemszczery
Niewrócędociebieprzerwałamuzdecydowanie.Ułożyłamsobieżycie
Zinnymmężczyzną?Giodokończył,zaciskającpalcenajejdłoni.
Uchwyciłasiętejwymówkijaktocybrzytwy.
Tak,zkimśinnym.
Giospiąłsięnatychmiast.
Zkim?
BilliepomyślałaoTheo.
Zkimśbardzodlamnieważnym.Nigdybymgonieskrzywdziłaaninienaraziła

nacierpienie.

Zrobięwszystko,żebycięodzyskaćostrzegłjąGio.
Limuzynazatrzymałasięprzedhotelemnaskrajumiasteczka.Billiezadrżała,wi-

dzącmalucąsięnatwarzyGiobezlitosnądeterminację.

Dlaczegoniemożeszpoprostuzostawićmniewspokoju?jękła.Przecież

dośćsięjużprzezciebiewycierpiałam.

Gioledwiekontrolowałgniewirosnącądesperację.Świadomość,żeinnymężczy-

zna mógł dotykać ciała Billie, kochać się z nią, doprowadzała go do furii. Zawsze
należaładoniego,tylkoiwyłączniedoniego,dlategoniemiałżadnychwątpliwości,
żekimkolwiekbyłkonkurent,należałosięgopoprostupozbyć!Natychmiast!Prze-
cieżniktniepotrafiłrozpalićBillietakjakon!Wmilczeniu,zzapionąminą,wy-
siadłzsamochodu.Billieniechętniepożyłazanim.

Kiedy przechodzili przez foyer hotelu, znajomy męski głos zatrzymał Billie. Ze

szczerymuśmiechemprzywitałasięzwysokim,eleganckoubranymblondynem.

Simon,jaksięmasz?
Mam dla ciebie adres. Simon wygrzebał z kieszeni niewielką karteczkę.

Maszdługopis?

Billiezdałasobiesprawę,żejejtorebkazostaławsklepie,oczywiściezwinyGia!

Spojrzałachłodnonawinowajcęizapytaławładczymtonem:

Długopis?
Kompletnie zaskoczony Gio, który nie przywykł, by nim dyrygowano, wyciągnął

bezwiednie złote pióro. Simon wziął je bez słowa i zapisał adres na kartce, któ
następniedałucieszonejBillie.

dzieszzadowolona,zobaczysz.Majądużofajnychrzeczy,którychmusząsię

szybkopozbyćprzedsprzedażądomu,więccenaniepowinnabyćwysoka.

Billie, pozornie obojętna na grobową minę Gia, posępnie górucego nad resz

towarzystwa,uśmiechłasiępromienniedoSimona.

Bardzocidziękuję,naprawdęjestemciwdzięczna.
W spojrzeniu Simona Gio dostrzegł to samo zainteresowanie, które widywał już

woczachmężczyznrozmawiacychzBillie.Zacisnąłzęby,alenicniepowiedział.

Może któregoś dnia umówimy się na lunch? Simon nadal zdawał się nie do-

strzegaćobecnościrywala.Tegobyłojużzawiele!

NiestetyBilliejestzatawycedziłprzezzaciśniętezębyGioipołożyłwiel

dłońnakarkuBillie.

background image

Bardzochętnie,Simon.Billie,mimożepoczerwieniała,nieprzestałauprzej-

miesięuśmiechać.Zadzwońdomnie.Zdawałasobiesprawę,żewnormalnych
okolicznościachsamaodwiłabySimonowi,alechciałazrobićnazłośćGio.

Coto,dodiabła,miałobyć?!Gioprawiesiłąwepchnąłjądowindy.
Simon zajmuje się handlem antykami, często daje mi namiary na ludzi, którzy

pozbywająsięciekawychrzeczyprzedsprzedażądomu.Znamwieludilerów.Dzięki
takimkontaktomzbudowałamswojąfirmę–wyjaśniła,niekryjącdumy.

MożeszotworzyćsklepwLondynie,kupięcigo.Wzruszyłgniewnieramiona-

mi.

Nie trzeba. Wystarczy, że w pewnym sensie sfinansowałeś ten, który mam.

Idomwłaściwieteż.

Oczymtymówisz?
Sprzedałambiżuterię,którąmipodarowałeś.
Wszystko,cocikupiłem,zostawiłaśwapartamencie.
Nie,wzięłamjednąrzecz,pierwszyprezentodciebie.Niemiałampocia,że

byłażtakcenny.

Noproszębąknąłbezprzekonania,bomógłbyprzysiąc,żeBilie,odchodząc,

zostawiławszystkiekosztownościwszufladzietoaletki.Niepamiętałnawet,cojej
podarowałnapoczątkuznajomości.

Przytakiejrozrzutnościtocud,żejeszczeniezbankrutowałeś.Ledwiesięzna-

liśmy,awydałeśfortunęnatendiamentowywisiorek.Pieniędzywystarczyłonadom
isklep.Niemogłamwtouwierzyć!

Giootworzyłdrzwidoswojegoapartamentu.Przypomniałsobiewkońcuprezent,

który podarował Billie po ich pierwszej wspólnej nocy, i natychmiast wezbrała
wnimzłość.Sprzedałago,jakbynicdlaniejnieznaczył!

Niewierzę,żewtwoimżyciujestinnymężczyzna!wypalił.
Nie wrócę do ciebie odpowiedziała przepraszacym tonem, który natych-

miastwydałjejsięśmieszny.PocomisklepwLondynie?Dobrzemitutaj.Poza
tymmożeszmiwierzyćlubnie,aleistniejąmężczyźni,którzyniewstydzilibysiępo-
kazaćzemnąpubliczniewrestauracji.Uderzyłacelnie.

Giopobladł.
Zabrałemciędoapartamentuwhotelutylkodlatego,żemusimyporozmawiać

wspokoju.

Billieuśmiechłasiękpiąco.
Może tym razem faktycznie tak jest, ale kiedy byliśmy razem, też trzymałeś

mnieukrytąwapartamencie,zdalaodswoichznajomych,jakmrocznysekret,któ-
regosięwstydziłeś.

Nieprawda!
Szkodaczasunakłótnie,byłomiłostwierdziłazeznużeniemBillie.
Właśnie,żenie!Chcę,żebyśdomniewróciłapowtórzyłzuporem.Przerwało

mupukaniedodrzwizwiastuceprzybyciekelnerówzlunchem.

Billieprzypomniałasobiepierwszyiostatniraz,kiedyGiozabrałjąnaspotkanie

zeswoimiznajomymi.Kiedyzorientowałasię,żeCanaletto,októrymrozmawiali,to
malarz,anieulubionykońwyścigowyjejdziadka,byłojużzapóźno,bysięwycofać
skompromitowałanietylkosiebie,aleiGia.Kujejrozpaczy,niechciałzniąnawet

background image

otymporozmawiać,więcniemiałaszanswytłumaczyćmu,żejakodzieckowięcej
czasuspędziławkioskachzzakładamibukmacherskiminiżwszkoleczymuzeum.
Upokarzacy incydent uświadomił jej natomiast boleśnie, że ich światy dzieliła
przepaść.DlategonigdynieskarżyłasięnawykluczenieztowarzystwaGiairozu-
miała, dlaczego spotykali się w tajemnicy, w londyńskim apartamencie, który dla
niejwynajął.Rozumiała,żeGioobawiałsięponownejkompromitacjiipodłapróby
uzupełnieniaswojejedukacjiwnadziei,żekiedyśdostrzeżejejwysiłkiidajejjesz-
czejednąszansę.Wspomnieniemomentu,gdyzdałasobiesprawę,żetachwilanig-
dy nie nastąpi, nadal napełniało ją bezbrzeżnym smutkiem. Nie była dziewczy
Gia,zaledwiejegokochanką,erotycznąrozrywką,którejniezamierzałtraktować
poważnie.

Nicniemówiszzauważył.Przywykłemdotwojegopogodnegoszczebiotu.

Powiedz,oczymmyślisz.Powiedz,czegopragniesz.

Podszedłdostołu,alezamiastusiąść,stanąłzakrzesłemBillieizacząłmasować

jejspiętykark.Ztrudemoparłasiępokusieodchyleniagłowydotyłuipoddaniasię
ciepłym dłoniom pieszczącym jej szyję. Stanowczym ruchem ramion zrzuciła jego
ręceinakazała:

Zostaw.
Gionigdyniewydawałsięzbytniozainteresowanyjejprzemyśleniamiijakognia

unikałpoważnychrozmówouczuciach.Tymbardziejjegoprośbazaskoczyłają.

Niemaoczymmówić.
Zanimuszemzabrałasięzajedzenie,boprzecieżGioniemógłsięspodziewać,że

dzierozmawiałazpełnymiustami.Smakołykiodwracałyteżczęściowojejuwa
od oszałamiacej urody gospodarza. Nie mogła nic poradzić na zachwyt, który
wniejwywoływałnadalwydawałjejsięnajprzystojniejszym,najbardziejzmysło-
wymmężczyznąnaświecie!Niestety,cotudużomówić,znajdowałsiępozajejza-
sięgiem.Powinnabyłazdaćsobieztegosprawęjużnasamympoczątkuichznajo-
mościizamiastulegaćzłudzeniom,oszczędzićsobiebóluirozczarowania.

Naprawdęsięzkimśspotykasz?zapytałspokojnieGioswymaksamitnymgło-

sem,któregodźwiękzawszesprawiałjejzmysłowąwręczprzyjemność.

Spojrzała w jego złociste oczy, wpatruce się w nią z czujnością przyczajonego

doatakudrapieżnika,iwestchnęłaciężko.Uznała,żekłamstwozemściłobysięna
niejprędzejczypóźniej.Giozpewnościązadałbyjejmnóstwopytańnatematrze-
komegoadoratora,aona,niewprawionawkłamaniu,popełniłabybłądiwyszłana
idiotkę.

Nie.Aletonicniezmienia.
Wtakimrazieobojejesteśmywolnizauważyłzzadowolenieminalałjejwina.
Niezamierzamsięztobąwiązaćoznajmiłazdecydowanieidlakurażuupiła

sporyłykwina.

Dlaczego?Przecieżbyłonamdobrze.
Billiepokręciłaprzeczącogłowąizałasięznowujedzeniem.
Gioprzyglądałjejsię,sączącpowoliwino.Wyglądałauroczo,wubraniuostenta-

cyjnie ignorucym obecne trendy w modzie, ale pasucym do delikatnej, roman-
tycznejurody.Bladozielonalnianabluzkaopinałaapetyczniekrągłepiersi,odktó-
rychztrudemodrywałwzrok.Jakmiałskusićdopowrotukobietętakpozbawio

background image

chciwości?Nigdyniezależałojejnapieniądzach.Kiedyśskrytykowałanawetjego
pomysł zakupu jachtu, twierdząc, że ulegał presji, by zachowywać się jak bogacz,
choć nie miał czasu na żeglowanie. Oczywiście miała rację; jego jacht kosztował
fortunę,astałbezczynniewporciewSouthamptonigenerowałkoszty.Giopostano-
wiłuśpićjejczujnośćisprawić,żesięodpręży.ZacząłopowiadaćBillieoswoichpo-
dróżach służbowych i odpowiadać wyczerpuco na jej kurtuazyjne pytania, aż
wkońcu,przydeserze,zauważył,żejegogośćsięrozluźnia.

Wynajmujeszjeszczetamtomieszkanie?zapytałanieśmiało.
Nie.Przestałempotym,jakodeszłaś.
Billiepoczuła,jakkamieńspadajejzserca.Przynajmniejniezainstalowałwtym

samym apartamencie innej kochanki! Opróżniła kieliszek i skarciła się w myślach.
NiepowinnojejobchodzićżycieprywatneGia.ŻeniącsięzCalisto,wybierającją
natowarzyszkęswojegożyciaimatkęswoichdzieci,odebrałBillieprawodomyśle-
niaonimjakooswoimmężczyźnie.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

PrzygnębionawspomnieniamiBilliestraciłacierpliwość.Próbyzachowaniapozo-

rówcywilizowanejrozmowydoniczegojejniedoprowadziły,aGiozachowywałsię
corazbardziejswobodnie,jakbyjużbyłpewien,żegłupiutkagąskamuulegnie.

Mamtegodość!Chcęnatychmiastwrócićdodomu!Wstałagwałtownie.
ZdumionyGiozerwałsięzkrzesłaispytałzniepokojem:
Cosięstało?!
Jakmożeszpytać?!krzykłazdesperowana.wiłamcitysiącrazy,żenie

chcęmiećztobąnicwspólnego!Chcęotobiezapomnieć!

Billie Gio podszedł i położył dłonie na jej drżących ramionach. Mówił ci-

chym,kocymgłosem.Uspokójsię

Niepotrafię,niejestemtakajakty,nigdyniebyłam.Nieumiemudawaćmam-

rotałaześciśniętymgardłem,modlącsię,bysięnierozpłakać.

Dlaczegopoprostuniezostawiszmniewspokoju?jękłażałośnie.
Giodelikatnieprzesunąłpalcemwskazucympojejdolnejwardze.
Niemogę,uwierzmi.Musiałemcięznówzobaczyć.
Poco?
Odeszłaśtaknagle.
FalagorzkiejfrustracjiwezbraławBillie.
Przecieżsiężeniłeś!
Musiałemcięznowuzobaczyć,żebysięprzekonać,czynadalciępragnę.Ujął

jejtwarzwdłonie.Terazjużwiem,żetak.

Rozwścieczonajegobezczelnymwyznaniempotrząsnęłagłowąiwymknęłamusię

zrąk.

Tobezznaczenia.
Niedlamnie,chociażciebietozdajesięnieobchodzi!Giozniecierpliwiłsię,

świadomwłasnejnieudolnościwrozmowachouczuciach.Nieprzywykłtracićkon-
trolinadsytuacją,aleBilliebyłanieprzewidywalna.

Nienatyle,żebytocośzmieniałoodparłazmściwąsatysfakcją,choćwgłębi

duszymarzyłatylkootym,bywydostaćsięjakośzapartamentu,jakmałewystra-
szone zwierzątko złapane w potrzask. Ale Gio nie poddawał się. Niespodziewanie
objął ją ramionami i trzymał mocno. Jego złocistobrązowe oczy płoły niczym
wgorączce.

Puśćmnie!
Gioniemógłuwierzyć,żesięznimszarpała,zwykletoonmusiałsięopędzaćod

natrętnychwielbicielek.

Nie, bo znowu uciekniesz. Drugi raz nie pozwolę ci popełnić podobnego głup-

stwa.

Niezmusiszmniedozrobieniaczegoś,czegoniechcę
Adotego,czegopragniesz?przerwałjejipochylającsię,przesunąłczubkiem

background image

zykapojejmocnozaciśniętychwargach.

Billie,zaskoczona,odsułagwałtowniegłowę,alekrewwjejżyłachnatychmiast

zawrzała.WtedyGio,niezrażony,pochyliłsięiprzycisnąłustadojejwarg.Zabrakło
jejtchu.Delikatna,czułapieszczotagocychwargsparaliżowałają.Mogłajedynie
poddaćsięfalirozkoszyprzepływacejprzezcałejejciało.Billiejękłacicho.

Gio uśmiechnął się z satysfakcją, nie odrywając ust od jej słodkich, pulchnych

warg.Nigdywcześniejniepragnąłnikogoiniczegotakbardzo,jakwtejchwilipo-
żądał Billie. Czuł instynktownie, że tylko ona mogła przywrócić mu spokój ducha.
Błądził dłońmi po jej plecach, gładził talię, a ustami pożerał jej wciąż zamknięte
wargi.Kiedywplótłdłońwzłocistelokiiodchyliłjejgłowędotyłu,wkońcusiępod-
dałairozchyliłalekkousta.

Poczułajakszeroki,umięśnionytorsGianapieranajejpiersiirozpaczliwiemodli-

łasięosiłęwoli,którapozwoliłabyjejwyzwolićsięzesłodkiegoodrętwienia.Zapo-
mniała już, jak delikatny potrafił być, jak uważny i pomysłowy w swoich pieszczo-
tach! Serce Billie waliło jak oszalałe. Uśpiona namiętność, którą przez długi czas
udałojejsięspychaćwodtyzapomnienia,eksplodowałazpotężnąsiłą.Szorstki
zyk Gia ślizgał się po jej zębach, zapraszał ją do zabawy, smakował z upodoba-
niemibrałwposiadanie.Jegodłoniezsułysięnajejpośladki,bypochwilikoły-
saćjewrytmnapieracegopożądliwiejęzyka.Nawetprzezubranieczuła,jakbar-
dzo jej pragnął. Pozwoliła mu się podnieść do góry, pijana pożądaniem nie była
wstanieoponować.Giozaniósłjądosypialniipołożyłnałóżku,nadalmocnoobej-
mując.BillieotworzyłaoczyinapotkałarozpalonywzrokGia,pełenemocji,takjak-
byzaglądałwgłąbjejduszy

Tenkrawatmniezabijazażartowałizerwałjedwabnypasekmateriałurazem

zguzikiemkoszuli.

Cały Gio, rozbraja momenty prawdziwej bliskości żartem, przemknęło jej przez

głowę,mimożemyślenieprzychodziłojejztrudem,takbardzoskupionabyłanabu-
rzyzmysłówtargacejjejciałem.

Nie pozwolę ci odejść, moja słodka szeptał gorączkowo, zrzucając kolejno

marynarkę,buty,koszu

Niepowinniśmyzaczęła,borzeczywistośćzaczęłapowolidoniejdocierać.

Cojarobięwjegołóżku?

Otwórzusta,kochamtwojeusta.Zignorowałjejprotesty.
Tylkojedenpocałunek,targowałasięzeswoimsumieniem,podczasgdyjejciało

eksplodowało szaleńczą rozkoszą. Nie mogła się nim nasycić. Dłońmi ugniatała
twarde jak granit bicepsy, lizała słoną skórę w zagłębieniu obojczyka, przyciskała
piersidonagiego,lśniącegopotemtorsuusianegoczarnym,męskimzarostemdraż-
niącym jej sutki przez cienki materiał bluzki i stanika. Kiedy przywarł do niej cia-
sno,wspomnieniesłodkiegociężarujegociałaodurzyłoją.

Gio szybko uporał się z guzikami bluzki Billie i w końcu jego oczom ukazały się

niebiańskiekrągłościobleczonejedyniewcienkąkoronkęstanika.Zaparłomudech
wpiersiach,żądzazawładłanimcałkowicie.

Billieoprzytomniałanachwilę,gdyGiozębamizerwałzniejstanikiująłwdłonie

nabrzmiałe piersi o boleśnie nabrzmiałych sutkach. Pierwszy dotyk wilgotnego,
szorstkiegojęzykawprawiłjąwekstazę.PodczasgdyGiolizałissałrazjeden,raz

background image

drugisutek,uciskającmiękkiepiersi,Billiewiłasię,pokujączrozkoszy.Zręczna,
silnamęskadłońodnalazłapodspódnicąkoronkowefigiizdarłajezniej.Billiepod-
niosłainstynktowniebiodrairozchyliłauda.Długie,silnepalcepieściłyją,doprowa-
dzającdoszaleństwa

Gio,proszę,przestańsięzemnądrażnić!wyrwałojejsię,bobolesnenapięcie

stawałosięniedozniesienia.

Uśmiechnąłsięszelmowskoiprzypomniałsobie,żetylkoBilliepotrafiłarozbawić

gowłóżku.Itylkoonapotrafiłasprawić,żeczułsięjaknapalonynastolatek,który
mógł się kochać zawsze i wszędzie, nawet częściowo ubrany! Rozpiął szybko
spodnieinawetichniezdejmując,poszukałgocego,wilgotnegociałapomiędzyjej
udami.Zatonąłwniejsilnympchnięciem,aonazacisnęłasięwokółniego,krzycząc
z rozkoszy. Kilka potężnych ruchów bioder, a Billie już szczytowała wygięła się
iwstrząsnęłaniąseriarozkosznychskurczyrozpływacychsięciepłymifalamipo
całymciele.Gionieprzestawał,wchodziłwniącorazgłębiej,corazszybciej,pieścił
palcami,ssałjejsutki,ażponownieeksplodowała,wykrzykującjegoimię.Wstrząsa-
nywłasnymspełnieniem,opadłnanią,dysząciscałowującpotzjejszyi.Jednakjuż
pokilkuchwilachodsunąłsięnagle,zebrałswojeubraniaizniknąłwłazience.

Zaszokowanysiłąwłasnegopożądania,Giousiadłnabrzeguwannyiukryłtwarz

w dłoniach. Szybko się jednak opanował i zaczął zakładać koszulę. Bez wątpienia
Billie była wyjątkową kobietą, świetną w łóżku, ale przecież poza tym nie różniła
sięodinnych.Niktniewiedziałlepiejodniego,żeemocjonalneprzywiązaniedoko-
bietyzawszekończyłosięźlepozbawiałomężczyznęmocyipanowanianadswo-
imżyciem.Teraz,kiedyzaspokoiłjużswojepragnienie,mógłodejśćispokojnieżyć
bezniej.Byłajedyniekaprysem,niepotrzebowałjejdożycia.Zacisnąłdłońwpięść
iuderzyłwchłodną,pokrytąglazurąścianę.

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

Billie siedziała na łóżku w pogniecionej pościeli, z podwiniętą do góry spódnicą,

bezbluzkiibielizny. Przezchwilęwpatrywałasię niewidzącymwzrokiemw prze-
strzeń. Potem otrząsnęła się i dotarło do niej w pełni, co się właśnie wydarzyło.
Przeszył ją ból nie do zniesienia Gio udowodnił jej przed chwilą, że miał rację:
pragnęła go. Jak miała go teraz przekonać, że nie chce do niego wrócić? Wystar-
czyły dwa kieliszki wina do lunchu i półgodzinna pogawędka, by wskoczyła mu do
łóżka!Jakmogłam?!Przedoczamistałajejsłodkabuziasynkaizachciałojejsię
płakać. Straciła do siebie cały szacunek. Kiedy drżącymi dłońmi zakładała majtki,
Giowyszedłzłazienki.Pospiesznieopuściłaspódnicęizasłoniłanagiepiersi,obej-
mującsięramionami.

NieplanowałemtegomruknąłGioirzuciłjejprzepraszacespojrzenie.
Billie,zatazakładaniembiustonosza,zerkłananiegozzazasłonypoczochra-

nychwłosów.Zdziwiłasię,żenieuśmiechałsiętryumfalnie.Przecieżwygrał,aGio
uwielbiał wygrywać. Właśnie dzięki swej nieposkromionej ambicji, niechęci do po-
rażkiiwalecznościwspiąłsięnasamszczytwświeciebiznesu.

Jasnebąkłaponuro,zapinającbluzkę.Doskonalewiedziała,żepotrafiłma-

nipulowaćludźmijakniktinny.Inigdynienękałygowzwiązkuztymwyrzutysu-
mienia.

Naprawdę!
Oczywiście odpowiedziała nieprzytomnie, szukając wzrokiem butów. Roz-

paczliwie pragnęła wydostać się z tego przeklętego pokoju i schronić się we wła-
snymdomu.JaknajdalejodGia.

Wprzyszłymtygodniusątwojedwudziestepiąteurodzinypowiedziałnagle.
Dwudziestetrzeciepoprawiłaodruchowoiskrzywiłasię.
Jakto?NatwarzyGiamalowałosięszczerezdumienie.
Okłamałamcię,kiedysiępoznaliśmy.Powiedziałeś,żeniespotykaszsięznasto-

latkami,ajamiałamwtedydziewiętnaścielat.Dlategododałamsobiedwalata.
Billie wzruszyła lekceważąco ramionami. Było jej w tej chwili wszystko jedno, nie
mogłasięjużbardziejskompromitować.

Okłamałaś mnie? Dziewiętnaście? Gio wpatrywał się w nią z niedowierza-

niem.

Jakietomaterazznaczenie?zniecierpliwiłasię.
Nieodpowiedział.Zacisnąłmocnozęby,żebysięnieprzyznaćdorozczarowania,

które mu właśnie zafundowała. Uważał ją za rozbrajaco naiwną i uczciwą, nie-
zdolnądoknowańimanipulacjiibardzowniejceniłtecechy.Dotarłodoniego,jak
wielką przewagę miał od początku nad młodziutką dziewczyną. Gdy się poznali,
miałdwadzieściasześćlatisporomiłosnychpodbojównakoncie.

Zamówmitaksówpoprosiłapochwilipełnejnapięciaciszy.Chcęjechać

dodomu.

background image

Nicjeszczenieustaliliśmy
Inieustalimyprzerwałamu.To,cosięprzedchwiląstało,tobyłbłąd,stary

nawyk,bezznaczeniaWkażdymrazietonicniezmienia.

Czekała,ażGiozaprotestuje,alejegoobojętnemilczenieprzedłużałosię,raniąc

jąboleśniej,niżsięspodziewała.Dostał,czegochciał,inagleprzestałomuzależeć,
stwierdziłagorzko.Niepowinnasiędziwić,zawszezastanawiałasię,comężczyzna
pokrojuGiawidziałwtakprzeciętnejkobieciejakona.

Mójszofercięodwiezieodpowiedziałwkońcu.Jegotwarzniewyrażałażad-

nychemocji.Muszęterazpopracować,zagodzinęmamspotkanie.Zadzwoniędo
ciebiejutro.

Kolejnyrazjązaskoczył.Bawisięmną,jakkotmyszką,stwierdziłazesmutkiem

ipostanowiłaniedaćdłużejsobąmanipulować.

Zostawmniewspokoju,Gio.Rozejdźmysięterazkażdewswojąstronę.Toje-

dynesensownerozwiązanie.

Gioażzadrżałzgniewu,pociemniałomuwoczach.Niewierzył,żenadalsięupie-

rała,bygoignorować.Kiedyśmyślał,żegokochała.Wydałfortunę,żebyjąodna-
leźć.Wielekobietoddałobywszystkozachoćułamekczasuiuwagi,którepoświęcił
Billie!Totylewtemaciemiłości,pomyślałgorzko.Możeseksniesprostałjejocze-
kiwaniom?Giozdawałsobiesprawę,żezachowałsięjaknadzanyhormonamina-
stolatekiniezadbałwystarczacoowyrafinowanągręwstępną,alepacepożą-
daniewzięłogóręnadrozsądkiemikalkulacją.

Twojezachowaniezaczynasprawiaćmiprzykrośćprzyznałzrzadkąusiebie

szczerością,którejjednakczasemużywałjakotaktycznegowybiegu,żebywytrącić
zrównowagiprzeciwnika.Wyciągnąłzkieszenitelefoniodbyłkrótkąrozmowępo
grecku.

Najlepiejchybabędzie,jakfaktyczniepojedzieszdodomuiprzemyśliszsobie

wszystko.

Wszystkojużsobie
Jeśliterazwyjadę,nigdyjużniewróprzerwałjej,dobitnieakcentująckaż-

desłowo.Zastanówsięwięc,czynapewnotegochcesz.

Billieprychłapogardliwe.Oczywiście,żetegowłaśniechciała!Niemiałanawet

cieniawątpliwości!MusiałachronićThea.Niechciałanawetmyśleć,cobysięstało,
gdybyGiosiędowiedział,żejestojcemchłopca.Wjegotradycyjnejgreckiejrodzi-
nie było już jedno nieślubne dziecko, przyszywana siostra Gia z drugiego małżeń-
stwajegoojca;dziewczynanigdyniezostałauznanazaczłonkaroduLetsosów.

NaszczęścieGiozaczynałchybarozumiećjejobiekcjeitraktowaćjepoważnie.

Niestety, kiedy odprowadził ją w milczeniu do windy i odwrócił się bez słowa, by
zniknąćwswymapartamencie, zanimjeszczezamknęłysię drzwiwindy,Billie nie
czułasięwygrana.Zlustranaścianiespoglądałananiązpoczuciemwinykobieta
ospuchniętychodpocałunkówustach,potarganychwłosachioczachszczypiących
odpowstrzymywanychztrudemłez.Czymogławinićzato,cosięstało,dwakielisz-
kiwinawypitedolunchu?Amożedwuletniąabstynencjęseksualną?Lubnieuleczal-
ną, fatalną w konsekwencjach słabość do Gia Letsosa? Niespodziewanie przypo-
mniałasobieichpierwszespotkanieiporwałająfalawspomnień.

background image

DziadekBilliezmarł,kiedymiałazaledwiejedenaścielat,asiedemlatpóźniej,po

długiejchorobie,odeszłateżbabka.Mimożewnuczkazajmowałasięniąprzezcały
tenczas,wyczaławewszystkim,piegnowała,tomściwastaruszkazapisaładom
wspadkumiejscowejorganizacjicharytatywnejipozostawiłaBilliebezdachunad
głową i jakichkolwiek środków do życia. Z dnia na dzień Billie straciła wszystko,
choćzawszemiałaniewiele.PostanowiławyjechaćdoLondynu,jaknajdalejodkoja-
rzącejjejsięjedyniezbólemicierpieniemrodzinnejmiejscowości.Wynałapokój
w najtańszym hostelu, w najgorszej dzielnicy miasta, ale szczęśliwym trafem od
razu znalazła pracę: sprzątanie prywatnych mieszkań w luksusowym apartamen-
towcu.ZanimpoznałaGia,kilkamiesięcysprzątałajegoeleganckiapartament.Za-
wszedzwoniładodrzwi,żebysięupewnić,żenikogoniemawdomu.Tamtegodnia
niktnieodpowiedział,więcotworzyłasobiezapasowąkartąmagnetycznąiweszła
dośrodka.Wycieraławłaśniekurzezpółekwogromnymsalonie,kiedyniespodzie-
wany dźwięk przeraził ją tak, że aż podskoczyła. Odwróciła się, a jej zdumionym
oczomukazałsięzawiniętywkocmężczyznależącynajednejzeskórzanychkanap.
Jego złociste, szeroko otwarte oczy błyszczały niezdrowo. Próbował się podnieść,
alezamiasttego,wydowałzhukiemnawypolerowanejdrewnianejpodłodze.

MójBoże!Nicsiępanuniestało?!krzykła,jednocześnieszybkooceniając,

czymadoczynieniazczłowiekiemwstanieupojeniaalkoholowego.

Dorastając u boku dziadka alkoholika potrafiła w sekundę rozpoznać pijaka.

Szybkozanotowała,żewpobliżusofyniewidaćaniszklanki,anibutelek,nieczuć
też charakterystycznego zapachu na wpół przetrawionego alkoholu. Postanowiła
podejśćbliżej,zwłaszczażemężczyznajęknąłrozpaczliwie,próbującpodnieśćcho-
ciażgłowę.

Grypawystękał,gdysięnadnimpochyliła.
Billie dotknęła czubkami palców jego rozpalonego niczym piekarnik czoła i za-

uważyła,żeprzymknięteoczymężczyznyocieniająniemożliwedługie,gęsteczarne
rzęsy.

Chybapowinnamwezwaćpogotowieszepła.
Nie,telefonwychrypiał,przesuwającpowolidłońwstronękieszeninapier-

siwmarynarce,którąwciążmiałnasobie.

Billieostrożniewyłatelefonipodałagowłaścicielowi,aletenpokrótkiejwalce

zprzyciskami,poddałsię.

Tyjęknął.
Niestetylistakontaktówzapisanabyławdziwnymalfabecie,którydlaBilliewy-

glądał jak ozdobne hieroglify. Bezradnie rozłożyła ręce. Mężczyzna zmobilizował
sięigdypodsułamutelefon,wybrałnazwiskoosoby,doktórejmiałazadzwonić.
Na szczęście lekarz mówił płynnie po angielsku i obiecał, że przydzie w ciągu
dwudziestuminut,proszącjednocześnie,byzałasięGiem.Zmoczyławięcszmat-
kę i położyła na rozpalonym czole mężczyzny, który wydał pomruk ulgi i zapadł
wpłytki,niespokojnysen.Niepróbowałanawetpodnosićgozpodłogi.Gospodarz
wyglądał na atletycznie zbudowanego i mierzącego blisko dwa metry wzrostu.
Mimowszystkobyłojejwstyd,kiedyprzerażonymłodylekarzzastałswegopacjen-
tanapodłodzeiszybkozaprowadziłgodosypialni,podpierającosłabionegoGiaca-
łymswoimciałem.

background image

Dziesięćminutpóźniejdoktorznalazłjąwkuchni,gdziemyłapodłogę.
To pracoholik. Jego organizm jest wyczerpany i pewnie dlatego złapał grypę.

Niestety nie chce pojechać do szpitala. Młody mężczyzna westchnął ciężko, nie
kryjąc zafrasowania. Wykupię leki i przyniosę je tutaj. Załatwię też opiekę pry-
watnejpiegniarki,alemożetochwilępotrwać.Czymogłabyśdotegoczasuposie-
dziećzGiem,wraziegdybymusiępogorszyło?Niepowinienwtymstaniezosta-
waćsam.

Jatutylkosprzątam.Itakmamjużopóźnienie.Billieczułasięfatalnie,aleod

conajmniejkilkunastuminutpowinnajużpracowaćwkolejnymapartamencie.

Gio jest właścicielem tego budynku. Myślę, że nie powinnaś się przejmować

swoimgrafikiem,tylkomupomóc.Aformalnościztwoimszefemzostanąuregulo-
waneprzezjegosekretarkę,dobrze?Poprosił,żebyśdoniegozajrzała.

Aledlaczego?zapytaławystraszona.
Lekarzwzruszyłramionami.
Niewiem.Możechcecipodziękowaćzapomoc?
Billiezapukaładouchylonychdrzwisypialni,akiedynieusłyszałaodpowiedzi,zaj-

rzała ostrożnie do środka. Gio, półnagi, w samych spodniach od piżamy, leżał na
ogromnym łóżku, największym, jakie kiedykolwiek widziała. Nawet rozpalony go-
rączkąipółprzytomnywydałjejsięnajpiękniejszymmężczyznąnaświecie.Wyglą-
dałjakgreckiebóstwo:umięśniony,rosły,smagły,zkrótkoprzystrzyżonymiczarny-
milokamiiklasycznymprofilemprzywodziłnamyślantycznerzeźbyherosów.Po-
stanowiłagoniebudzić.Posprzątałaresztęapartamentu,odczekałajeszczegodzi-
nęiponowniezajrzaładosypialni.

Mogęcośdlapanazrobić?zapytałanieśmiało.
Poproszęoszklankęwody.Jakcinaimię?Próbowałusiąść,alepochwili,spo-

cony,ciężkosapiąc,opadłbezsiłnapoduszkę.

Billie.Możepoprawiępanupoduszkę?zaproponowała.
Pomogłamusięwygodniejułożyć,przykryłagokołdrąiprzyniosłaszklankęwody.

Wydawał się zdumiony, że wcześniej się nie spotkali, chociaż od dłuższego czasu
sprzątałajegomieszkanie.

Niespędzamtudużoczasu.Mieszkaniewyglądananieużywanezauważyła.
Dużopracujęipodróżuwyjaśnił.
Rozmowęprzerwałoimpukaniedodrzwiwejściowych.
Topewniepiegniarka.Billieruszyładodrzwi.
Niepotrzebujępiegniarki.
Billiezatrzymałasięwpółkroku.
Jestpanbardzochoryisłaby,niemożepanzostaćsamtłumaczyłamucierpli-

wie.

Myślałem,żemożetyzostaniesznatrochę.
Muszęjeszczeposprzątaćkilkamieszkań.Itakbędędziśpracowaćdopóźna

ucięłaipobiegłaotworzyćpiegniarce,którarazporazdzwoniładodrzwi.Byłato
pięknablondynkaonieskazitelnejfigurze.

NastępnegodniaranoBilliejakzwyklezameldowałasięwbiurzefirmysprząta-

cej,żebyodebraćswójgrafik.

ZostałaśoddelegowanadoapartamentupanaLetsosawpełnymwymiarzego-

background image

dzin,ażdoodwołaniapoinformowałjąmenedżer.

Jakto?Nacałydzień?zdziwiłasię.
Możeurządzałprzycieitrzebadoprowadzićmieszkaniedoporządku?Szef

wzruszyłramionamiizniknąłzadrzwiamiswojegogabinetu.

Zanimweszładomieszkania,zadzwoniładodrzwi.Oczywiścieniktjejnieodpo-

wiedział.Przeszłaprzezpustysalon,zapukaładodrzwisypialniizajrzaładośrod-
ka.Gionadalwyglądałnaosłabionego,ajegobladątwarzocieniałjednodniowyza-
rost.

Gdziejestpiegniarka?zapytałanatychmiast.
Giowzniósłoczydonieba,poczymwycedziłprzezzaciśniętezęby:
Próbowałamisięwpakowaćdołóżka,więcjąprzedziłem.
Billieotworzyłaszerokooczyiwpatrywałasięwchoregomężczyznęjakwprzy-

byszazkosmosu.

Dlatego poprosiłem, żeby oddelegowano cię do mojego mieszkania. Mam na-

dzieję,żeniemasznicprzeciwko?

Tozależy,czegopanodemnieoczekujeodparłaostrożnie,czerwieniącsięaż

po koniuszki włosów. Nawet w chorobie gospodarz był oszałamiaco przystojny,
choćoczywiścienieprzyszłobyjejdogłowy

Napewnonietego,coproponowałapiegniarkazażartowałsłabo.
Janiejestempiegniarką!oburzyłasię,ajejtwarzznówpokryłasięrumień-

cem.

MimochorobyGiouśmiechnąłsię.
Dawnonicniejadłemwyznał.Wjegobrązowychoczachigrałyterazwesołe

ogniki.Mogłabyśmicośprzygotować?

Dobrze,proszępana.
Imówmipoimieniu.JestemGio.
Billieskiłapospieszniegłowąiuciekładokuchni.Poczułasięnieswojo.Powinna

byławczorajpomyślećoprzygotowaniujakiegośjedzenia,przecieżpotrafiładoglą-
daćchorychnicinnegonierobiła,odkądskończyłajedenaścielat.Przezkolejne
trzydni,dyskretnieisprawnie,BillieopiekowałasięGiem:robiłazakupy,przygoto-
wywała posiłki, zmieniała pościel, pilnowała, czy przyjął lekarstwo, i powstrzymy-
wałagozakażdymrazem,gdyoświadczał,żejużwyzdrowiał,mimożenadalledwie
trzymałsięnanogach.Udałojejsiębezwysiłkunawiązaćznimnićporozumienia,
takjakbyniedzieliłoichskrajnieróżnepochodzenieistatusspołeczny.Roześmiała
sięwgłos,kiedyobiecał,żezabierzejąnakolację,gdyjużwyzdrowieje.

Ilemaszlat?zapytałnagle.Nieumawiamsięznastolatkamizastrzegł.
WtymmomencieBilliezorientowałasię,żejegozaproszeniemogłobyczymświę-

cejniżżartemiskłamałabezwahania.Uznała,żeperspektywakolacjizmężczyzną
takimjakGiousprawiedliwianiewinnekłamstewko.

Wspominając tamte dni i swoją naiwność, Billie westchnęła ciężko. Wydawał jej

sięwtedyrycerzemnabiałymkoniu.Traktowałjąjakksiężniczkę,adorował,roz-
pieszczał.Szkoda,żeniepotrafiładostrzec,coskrywałosiępodtąpiękną,wypole-
rowaną fasadą. Po pewnym czasie okazało się, że Gio wiedział, jak sprawić przy-
krość,niepodnoszącgłosu,znienagannąuprzejmościąwbijałbolesneszpilezłośli-
wościinierealnychoczekiwań.

background image

TegosamegodniaszefochronypoprosiłGiaopilnespotkanie.Pojawiłsięwgabi-

neciemocodawcyzniegąminąidługoszukałodpowiednichsłów.

Wykrztuśtowkońcu,DamonzniecierpliwiłsięGio.
PodczasobserwacjidomupannySmithStavroswdałsięwpogawędkęzjed

zsąsiadek.Okazałosię,żePantopewniejużwie

Damon!
PannaSmithmadziecko.
Nie,możeStavroscośźlezrozumiał.PannaSmithmieszkazkuzynką,którama

dzieci.

siadkawspomniała,żegdypannaSmithsięwprowadzała,byławciąży.Naj-

młodszychłopiectojejsyn.

WgłowieGiawłączyłsięalarm.Przezmomentniebyłwstanietrzeźwomyśleć.

Billiemiaładzieckozinnymmężczyzną!Czylitajemniczykochanekjednakistniał!
PowinienembyłpoczekaćnaraportodHenleya,pomyślałzfurią.Taksięmścibrak
cierpliwości.Dlaczegomuniepowiedziała?Gniewrozsadzałmuczaszkę.Zgrzyta-
jączębami,zadzwoniłdoHenleya,którypotwierdziłistnieniedziecka.Biurodetek-
tywistycznenadalczekałonakopięaktuurodzenia,więcnazwiskoojcawciążpozo-
stawało tajemnicą. Gio rozłączył się i zaczął krążyć po pokoju niczym tygrys za-
mkniętywklatce.Niemógłzrozumieć,dlaczegoBillienieużyłasynajakowymówki,
żeby go zniechęcić. Musiała zdawać sobie sprawę, że nie proponowałby związku
matcezdzieckiem,któreniebyłojego.Gioażsięzatrząsłzezłości.Rzadkokiedy
czułsięwystrychniętynadudka,aleBillieudałosięgoprzechytrzyć.Wcodokład-
niepogrywała?Musiałsiętegodowiedzieć!

Billie zanurzyła się w aromatycznej pianie i westchnęła z ulgą. Raz w tygodniu

urządzała sobie wieczór przyjemności. Kiedy dzieci już spały, a mieszkanie lśniło
czystością,braładługągocąkąpiel,potemwłączałasobiejakąśromantycznąko-
medięioglądałają,pogryzającczekoladowesmakołyki.Fakt,żeniewierzyławro-
mantycznąmiłość,nieprzeszkadzałjejwprzeżywaniuekranowychemocji:płakała
rzewnymiłzamiizaśmiewałasiędorozpuku,zapominającocałymświecie.

Natarczywydźwiękdzwonkarozległsię,gdywycieraławłosypokąpieli.Szybko

narzuciła szlafrok i pognała do drzwi wejściowych w obawie, że kolejny dzwonek
obudzi dzieci. Zwłaszcza Jade miała płytki sen, a raz wybudzona długo nie mogła
zasnąć. Wieczór przyjemności zamieniłby się wtedy nieuchronnie w kilka godzin
oglądaniakreskówek,czytaniaksiążeczekiusypianiasiostrzenicy.Billieotworzyła
gwałtowniedrzwiizamarła.NaprogustałGio.Ubranywczarnąskórzanąkurt
iciemnoszaredżinsyprezentowałsięjeszczelepiejniżwgarniturze.Ztrudemode-
rwaławzrokodjegomuskularnejsylwetkiispojrzaławzłotobrązoweoczymiota-
ceiskry.

Dlaczegoniepowiedziałaśmi,żemaszdziecko?zapytałszorstkimtonem.
Billiepobladła.Odsułasięnabokisykła:
Wejdźlepiej.Niebędziemyotymrozmawiaćwdrzwiach.
Żebyświedziała!odpowiedziałgniewnieiwpadłdodomu.Zatrzymałsiędo-

pieronaśrodkusalonuiodwróciłwjejstronę.Jegotwarzstężaławgrymasiegnie-
wu.

background image

Dowiedziałsię,pomyślałazrozpaczą.Ijestwściekły.
Nietknąłbymcię,gdybymwiedział,żemaszdzieckozinnymmężczyzną!
Uff!Billiepoczuła,jakuchodzizniejpowietrze.Jakimścudemjejsekretjeszcze

nie wyszedł na jaw. Ewidentnie Gio nie przyszło nawet do głowy, że Theo mógłby
być jego synem. Zaskoczył ją jednak swą zaborczością; sama myśl o konkurencie
doprowadzałagodofurii.

Owszem,mamdzieckopotwierdziłalodowatymtonem.Nietwojasprawa.
Jak to?! Przecież prosiłem, żebyś do mnie wróciła! Gio stracił swoje słynne

opanowanieiprawiekrzyczał.Najegotwarzymalowałasiępogarda.

Billieniespodziewałasięniczegoinnego.Niezauważyła,bykiedykolwiekwypo-

wiedziałsięciepłoodzieciach,interesowałygojedyniejakospadkobiercyfortuny.
Jegosiostrymiałydzieci,naktóreGiozawszenarzekałzpowoduhałasuizamiesza-
niaprzezniepowodowanego.

Ponieważ nie zamierzałam do ciebie wracać, nie uznałam za stosowne dzielić

sięztobąinformacjaminatematmojegożyciaprywatnego.Billiewyprostowała
siędumnie.

Wtakimraziejakmamrozumiećto,cosięwydarzyłopolunchu?–zapytał,mru-

żącpogardliweoczy.

Tobyłbłąd,jużcimówiłamprzypomniałamu.Błąd,którysięwięcejniepo-

wtórzydodałazdecydowanie.

GioprzyglądałsięBillie.Zażowiona,zrozczochranymiwilgotnymiwłosamiwy-

glądałarozkosznie.Mógłbysięzałożyć,żepodszlafrokiembyłanaga.Kiedysiępo-
ruszała,jejpiersifalowały,asterczącesutkinapierałynamateriał.Wsekundęgo-
tów był zapomnieć o swoich zasadach, zerwać z niej szlafrok i udowodnić jej, jak
bardzo się myliła. Brak panowania nad własnym libido rozzłościł go jeszcze bar-
dziej.

Kimonbył?
Nieistotne.
Gio sam nie wiedział, dlaczego aż tak się wściekał. Wziął głęboki oddech i, nie-

spodziewaniedlasamegosiebie,zapytał:

Wjakimwiekujesttwojedziecko?
Ma roczek. Billie odła Theo dwa miesiące, żeby nie wzbudzić podejrzeń

Gia.Widziała,jakszybkokalkulowałwmyślach,bynakonieczacisnąćmocnozęby
isyknąć:

Próbowałaśsiępocieszyćponaszymrozstaniu?
CałyświatniekręcisięwokółciebiezauważyłaBillie.
Todlaczegojesteśsama?
Boniewszyscymężczyźninadająsięnaojcówskontrowałazłośliwie.
Mimo to ojciec powinien dbać o dobro dziecka. To podstawowy obowiązek

prawdziwegomężczyznystwierdziłniecopatetycznie.

Billie uniosła pytaco brew. Miała wielką ochotę przypomnieć Gio o tym, jaki

wzór męskości reprezentował jego własny ojciec, ale powstrzymała się przed tak
haniebnymciosem.

Mójomnieniedbałodpowiedziałatylko,aleGioitakjużniesłuchał.Mach-

nąłrękąiruszyłdodrzwi.

background image

Powinnaśbyłamipowiedziećodziecku,gdytylkosiępojawiłem.Odrazudał-

bymcispokójrzuciłprzezramię.

Zamiastmściwejsatysfakcjispowodowanejfaktem,żenieświadomieGioodrzucał

własnedziecko,Billieodczułajedynieprzytłaczacepoczuciewiny.Nietylewobec
dawnegokochanka,cowstosunkudosynka.Dzieckoniepowinnostawaćsiękar
przetargowąwrozgrywcepomiędzydorosłymi.Theo,małyczłowieczek,kiedydo-
rośnie,możesięniezgodzićzjejwyborem,bysamotniewychowywaćsyna,ponie-
ważjegoojciecźlejąpotraktował.Billieusiadłanakanapieiukryłatwarzwdło-
niach.

Następny dzień Gio rozpoczął się od kolejnego szoku. Kiedy otworzył skrzyn

zpocztąelektroniczną,zauważyłmejlaodHenleyainatychmiastdoniegozajrzał.
Bingo!PierwszyzałącznikzawierałakturodzeniadzieckaBillie.Nacisnął„drukuj”
ijużpochwilitrzymałwrękukartkęzdanymidzieckaBillieSmith.Chłopiecnazy-
wałsięTheonGiorgiosiurodziłsiępiętnaściemiesięcytemu.Theontoimiędziadka
Gia,awiekdzieckaniepozostawiałwątpliwościcodomomentujegopoczęcia.Gio
zacząłsiętrząśćzezłości.ZaufałBillie,aonatakmusięodpłaciła!Miałochotęrzu-
cić drukarką o ścianę. Potrzebował kilku minut, żeby się nieco uspokoić i zacząć
myślećracjonalnie.Wiedział,żeżadnametodaantykoncepcjiniedawałastuprocen-
towejgwarancjibezpieczeństwa,alezawszebardzouważał,żebyniewpaśćwpu-
łapkębiologii.Billienajpierwstosowałapigułkę,alepowypróbowaniukilkuróżnych
rodzajównadaluskarżałasięnaefektyuboczneizdecydowałasięnaimplantpod-
skórny.Możliwe,żemielistrasznegopechaiznaleźlisięwułamkuprocentaniesku-
teczności, o którym zawsze informowały ulotki środków antykoncepcyjnych. Gio
zmiąłwydruk,rzuciłgonaziemięiposzedłpodprysznic.Gocawodalałamusię
strumieniaminagłowę,aonzezdumieniemobracałwmyślachjedno,nieprawdopo-
dobniebrzmiącezdanie:„Mamsyna!”.

Syna z nieprawego łoża. Ten aspekt sprawy wcale mu się nie podobał. Miał

w kwestii rodziny bardzo konserwatywne poglądy, może dlatego, że obserwował
dorastanieswojejprzyrodniejsiostrypozbawionejopiekiojcaiakceptacjirodziny.

KiedyGiotrochęochłonąłiprzyzwyczaiłsiędonowejsytuacji,usiadłzpowrotem

przed komputerem i przeczytał resztę raportu Henleya. Dowiedział się z niego
ooperacjisynkaioniechlubnejprzeszłościkuzynkiBillie,któraprzezpołowędnia
zajmowała się małym Theonem. Nadzany gniewem na kłamliwą byłą kochan
natychmiastskontaktowałsięzeswoimprawnikiem.Postawionywsytuacji,której
zawsze skwapliwie starał się uniknąć, nadal kipiąc gniewem, postanowił walczyć
bezprzebieraniawśrodkach.Billiezłamaławszystkiemożliwezasady,terazkolej
naodpowiedź,stwierdził,zaciskającdłoniewpięści.

Następnego dnia rano, po prawie nieprzespanej nocy, Billie siedziała w kuchni

nad filiżanką herbaty i ponuro wpatrywała się w parucy napój. Dee od razu za-
uważyła,żestałosięcośzłego.

Wszystkowporządku?
Zrobiłam coś okropnego wyznała Billie i opowiedziała kuzynce o rozmowie

zGiem.KiedyDeeskrzywiłasięzniesmakiem,Billiezaczęłasięusprawiedliwiać:

background image

Wiem,żeniepowinnammubyłamówić,żeTheoniejestjegosynem,ale
Cocięopętało?
Zadziłmniewkoziróg,przestraszyłamsięjękłasłaboBillie.Giowpad-

niewfurię,kiedyodkryjeprawdę.Muszęmupowiedzieć.Sięgnęłapotelefon.

LepiejpóźnoniżwcaleMimożewobecciebiezachowałsiępodle,niemożna

wykluczyć,żesprawdziłbysięjakoojciec.Deejakzwyklenietraciławiarywlu-
dzi.

Billiewiedziała,żekuzynkamarację.OdkądGiopojawiłsięponowniewjejżyciu,

ukrywanieprawdyibrnięciewkolejnekłamstwastawałosiękoszmarem.Wstydziła
się,żestchórzyłaiodrazuwszystkiegomuniewyznała.Drżącymipalcamiwystu-
kała wiadomość: „Musimy porozmawiać, to ważne”. Odpowiedź przyszła natych-
miast:„Ojedenastejuciebie”.

Gio uśmiechnął się z satysfakcją. Za późno na wyznania, pomyślał mściwie. Do-

kładniedwadzieściaczterymiesiącezapóźno

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

Billiekrążyłaniespokojnieposalonie,cojakiśczaswyglądającprzezokno.Kiedy

ujrzała w końcu Gia wysiadacego z limuzyny, ubranego w garnitur, z poważ
miną,zamarła.Wyglądałjakdrapieżnikszykucysiędoskoku.

Muszęcicośpowiedzieć–wyznała,gdytylkoprzekroczyłpróg.
GiowyjąłzkieszenimarynarkizłożonąkartkępapieruipodałjąBillie.
Jużwszystkowiem.
Zmocnobicymsercemrozłożyłakopięaktuurodzeniawłasnegosyna.
Niewiem,copowiedzieć
Najlepiejnicprzerwałjejlodowatymtonem.Okłamałaśmniewczorajzpre-

medytacją i od ponad roku ukrywasz przede mną prawdę. To oczywiste, że nigdy
niezamierzałaśmniepoinformować,żezostałemojcem.

Myślałam,żesięwięcejniespotkamyjękłacichoBillie.
Chcęgozobaczyć!zażądałGio.
Położyłamgospać,toporajegodrzemki
Itakchcęgozobaczyć.Giouśmiechnąłsiępogardliwie.
Billie wzięła głęboki oddech i ruszyła powoli schodami na piętro. Jeśli zachowa

spokójiniebędzieprowokowaćGia,możeudaimsięzmierzyćzsytuacjąwcywili-
zowanysposób,pocieszałasię,wycierającwilgotnedłonieodżinsy.NaturalnieGio
ciekawbyłswegosyna,zwłaszczażejakorozwodnikniemusiałażtakbardzowsty-
dzićsiędzieckaznieprawegołoża.

Musimyzachowywaćsięcichoostrzegłagoszeptem.Deejestbardzozmę-

czona,niechciałabymjejobudzić.

Billieotworzyładrzwidosypialnidzieci,gdziewrogupokojustałołóżeczkoThea.

Giopodszedłdoniegoiwpatrywałsięwdzieckozniedowierzaniem.

Otulony kolorowym kocykiem, zażowiony Theo spał smacznie, posapując od

czasudoczasu.Jegosyn!Nawetnapierwszyrzutokapodobieństwobyłouderza-
ce. Gio poczuł, jak ściska mu się serce, a nieznane dotąd emocje chwytają go za
gardło.Jegosynek,malutkichłopczyk,któryjużprzeszedłpoważnąoperację.Bez
wsparcia swojego ojca! Gniew znów zaślepił go na chwilę. Jak Billie mogła mu to
zrobić?!Wobawie,żewybuchnieizbudzidziecko,zacisnąłmocnozębyiwyszedł
szybkozsypialni.

Billiepobiegłazanim.
Nigdycitegoniewybaczę!Gioniezatrzymałsięnaszczycieschodów,tylko

pognał na dół. Dogoniła go dopiero w salonie. Spojrzała na jego gniewną twarz
izrobiłojejsięsłabo.

Czego?Tego,żezaszłamwciążę?
Niejestemażtakgłupi.Zdajęsobiesprawę,żemamwtymswójudział.Wiem,

skądsiębiorądzieci.Zakładamteż,żeniezaszłaśwciążęzpremedytacją,bonie
usiłowałaśwymusićnamniealimentów.Przynajmniejniemogęcięoskarżyćochci-

background image

wość.

Mamcibyćwdzięcznazatenaktłaski?zapytała,unoszącwysokobrwi.
Nie.Maszmiwyjaśnić,dlaczegonicminiepowiedziałaś.
Billieniewierzyławłasnymuszom.
Przecieżsiężeniłeś!
Kiepska wymówka. Niezależnie od mojego stanu cywilnego jestem i zawsze

będęodpowiedzialnyzatodzieckośpiącenapiętrze.Giomachnąłrękąwkierun-
kusypialni.Dlategopowinnaśbyłamipowiedzieć,gdytylkosięzorientowałaś,że
jesteśwciąży.

Niesądziłam,żeciętoobchodzi.Przecieżniechciałeśmiećzemnądziecka!

krzykła,zapominającoswoimpostanowieniu,bynieprowokowaćGia.

To,czegochciałemlubniechciałem,niemawiększegoznaczenia.Życiepisze

własny scenariusz i jestem wystarczaco dorosły, żeby to rozumieć zauważył
zsarkastycznymuśmieszkiem.

Terazmitomówisz?!Myślałam,żejeślidowieszsięociąży,każeszmijąusu-

nąć!

Giorzuciłjejoburzonespojrzenie.
Najakiejpodstawiedoszłaśdotakiegowniosku?
CóżBillierozpaczliwieszukałasłów,któretrafiłybydoniego,bezeskalo-

waniawrogichemocji.Zawszepowtarzałeś,żeniechcianaciążaoznaczałabyko-
niecwszystkiego

Iztegojednegozdaniawywnioskowałaś,żezmusiłbymciędoaborcji?
Billiemilczała,próbującopanowaćnatłoksprzecznychemocji.Czyżbysiępomyli-

ła?!

Przecieżżeniłeśsięwtedyzinnąkobietą,żebyspłodzićpotomkaznią,nieze

mnąupierałasię.Myślisz,żetobyłodlamniełatwe?Możechciałamzachować
resztkę szacunku dla samej siebie Billie czuła, że sytuacja wymyka się spod
kontroli,astareranyznówzaczynająkrwawić.

Gdybym wiedział, że jesteś w ciąży, nie ożeniłbym się z Calisto oświadczył

zdecydowanie.Dobrodzieckazawszejestnajważniejsze.

NierozumiemBilliekręciłosięwgłowieznerwów.Doczegoonzmierza?
Właśniewidzęparsknąłgniewnie.
Theomawszystko,czegopotrzebuje!
Nie,niemaojca.
Oczywiście zgodziła się w popłochu. Jeśli chcesz, możesz się stać częścią

jegożycia,niebędęciutrudniaćkontaktówzsynemzapewniłagogoco.

Kontaktów? wyśmiał ją. Myślisz, że pozwolę, żeby dorastał w tej norze

i całe dnie spędzał na zapleczu twojego sklepu? Żeby nie poznał języka swoich
przodkówiichhistorii?!Żebyoperowałgojakiśkonowałwpaństwowymszpitalu?!

Billiecofłasię,przerażonawybuchemGia.Czułanarastacąpanikę,któraści-

snęłajejgardło.

Mójdomtonienorazaprotestowałasłabo.Iskądwiedziałeś,żemiałope-

rację?

Giorzuciłjejironiczne,znaczącespojrzenie.
Nasłałeśnamniedetektywa?Niewierzyławłasnymuszom.Giozachowywał

background image

siędokładnieodwrotnie,niżtegooczekiwała.Czułasięcałkowiciezagubiona.

Dlaczegotakpóźnogooperowano?Dysplazjęzazwyczajdiagnozujesięwcze-

śniej.

Lekarze poradzili mi, żeby najpierw spróbować innych metod leczenia. Skąd

tylewieszotejprzypadłości?

Toschorzeniedziedziczne,występujewmojejrodzinie.ToprawdziwyLetsos!

oświadczyłzdumą,spoglądającwgórę,tamgdzienapiętrzespałmałyTheo.

Nie,nanazwiskomaSmith!Billieuniosławysokogłowę.
Giospojrzałnaniąostro,ztrudemkontrolującgniew.Nawetwstarychdżinsach

iwyblakłymbłękitnympodkoszulkuBilliewyglądałatakponętnie,żejegociałore-
agowało automatycznie, wbrew woli rozumu. Musiał się pogodzić z faktem, że jej
krągłości działały na niego w pierwotny, niemal zwierzęcy sposób, niezależnie od
sytuacji.Jednowspólnepopołudnieniezdołałougasićpożądania.Pragnąłwięcej,co
złościło go jeszcze bardziej. Nie pozwolę, by instynkty odebrały mi rozum, pomy-
ślał.

Tomójsyn!powiedziałgroźnie.
Billiepobladła,awjejwielkichoczachrozbłysłapanika.
Icowzwiązkuztym?
Zamierzamgowychowywać,daćmuwszystko,czegosamniedostałemodojca.
Świetnie,alejakzamierzasztozrobić?GłosBilliedrżał.
Giowyprostowałsięispojrzałnaniązgóry,jakdrapieżnikkołucynadofiarą.
Będęwalczyłoprzyznaniemiwyłącznegoprawaopieki.
Billiezaniewiła.Wszoku,wpatrywałasięwniegozezdumieniem,akiedysens

jegosłówdotarłwkońcudoniejwpełni,zakryłaustaręką.

Niemówiszpoważniejękłabłagalnie.PrzecieżnieodbierzeszmiThea.
Niepozwolę,żebytuzostał.
PrzezotępiacystrachprzebiłsięnarastacygniewiBilliepoczuła,jakjejoczy

zachodzączerwonąmgłą.

Jestemjegomatką!krzykła.Twojepozwolenieniematunicdorzeczy!Ja

gourodziłamitojadbamoniegokażdegodnia,najlepiejjakpotrafię.

Gioparsknąłlekceważącoiwydąłusta.
Niewystarczacodobrze,moimzdaniem,imyślę,żeodpowiednieinstytucjepo-

dzieląmojezdanie,gdysiędowiedzą,wjakichdokładniewarunkachwychowujesz
mojegosyna!

Billieniemogłauwierzyć.Giogroziłjejodebraniemdziecka,októregoistnieniu

wiedziałodzaledwiekilkugodzin!

Oczymtymówisz?!
Mieszkaszpodjednymdachemzprostytutkąipozwalasz,żebyopiekowałasię

moimsynem.Niezamierzamtegotolerowaćodparłlodowatymtonem.

Billie, zaskoczona ciosem poniżej pasa, opadła na kanapę. Nie przewidziała, że

śledzącją,GioodkryjetakżenajbardziejwstydliwątajemnicęDee.

Dee pracuje teraz jako barmanka. Ludzie popełniają błędy i wyciągają z nich

wnioski,stającsięwtensposóblepsi.SpojrzałanaGiazniesmakiem.

UżywałprzeszłościDee,żebyzdobyćnadniąprzewagę.Wyrachowanieimanipu-

lacjastanowiłydlaniegochlebpowszedniwpracy.Niemiałaszanswstarciuzgra-

background image

czemtegoformatu,stwierdziłazrozpaczą.JakonastolatkaDeefaktyczniezwiąza-
łasięzestarszymmężczyzną,przezktóregouzależniłasięodnarkotykówiwydo-
wałanaulicy.Billieszanowałakuzynkęzawysiłek,jakiwłożyławpracęnadsobą.
Deewyrwałasięzeszponnałogu,znalazłapracęiodzyskaładzieci,któreumiesz-
czonowcześniejwrodziniezastępczej.

Cieszęsię,żezdołałaodbićsięoddna,aleitakniechcę,bywychowywałamo-

jegosyna.

Billieukryłatwarzwdłoniach.Niewiedziała,jakprzewićdoupartego,zapie-

czonegowzłościGia,aonnapierał.

Chcę,żebyściesięprzeprowadzilidomniedohotelu,dokinieznajdziemyroz-

sądnegorozwiązania.

Nieodpowiedziałanatychmiast.
Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji? zapytał spokojnym, niemal łagodnym

głosem,któryzmroziłBillie.

Słucham?
Wwalceoprawodoopiekinadsynemniezawahamsięużyćwszystkichdostęp-

nychmiśrodków.Jeślibędęmusiał,zaalarmujęopiekęspołecz

Niewierzęwłasnymuszom!Przecieżjeszczewczorajniewiedziałeśojegoist-

nieniu.

Tomojakrewimamobowiązekdbaćoniego,dokiniedorośnienatyle,by

mógłsamsiębronićwyrecytowałizerknąłnazegarek.Maszpiętnaścieminut
naspakowaniesię.

Billieotworzyłausta,alesłowautknęłyjejwgardle.
Tojakiśabsurdjękłapochwili.
Odebrałaś mi bezpowrotnie pierwsze piętnaście miesięcy życia syna i dziwisz

sięmojejreakcji?

Billiekrewodpłyłaztwarzy.Kręciłojejsięwgłowie,rozpaczliwieszukałaar-

gumentów,któreprzewiłybydoGia.

Przecież pracujesz po kilkanaście godzin dziennie, jak znajdziesz czas, żeby

opiekowaćsięmałymdzieckiem?Zatrudnisznianię?Takcizależynajegowychowa-
niuidobrobycie,żeodbierzeszmumatkęizastąpiszjąobcąosobą?!Billieogar-
niałarozpacz.

Pakujsię.Giopostukałpalcemwtarczęzegarka.Tylkonajpotrzebniejsze

rzeczy.

Billiesiedziałajaksparaliżowana.PodwpływemkaprysuGiogotówbyłzrujnować

jejżycie,zniszczyćwszystko,coztakimtrudemzbudowała.

Giojękłabłagalnie.
Nieuciąłostro.Niestracęjużanijednegodniazżyciamojegosyna.
Niemiaławyjścia,musiałagojakośobłaskawić,uspokoić.MożegdypoznaThea,

zrozumie,jakąkrzywdębymuwyrządził,roztującwojnęzjegomatką,pomyśla-
ła,choćczuła,żejejnadziejemogąsięokazaćpłonne.ZłośćemanowałazGiago-
cymi falami. Billie wstała i na drżących nogach ruszyła do korytarza. Wyciągnęła
z szafy walizkę i poszła na górę, gdzie spakowała trochę ubrań swoich i Thea.
Zkuchnizabrałakilkasłoiczkówzjedzeniemdlasynkaizostawiłanastoleliścikdla
Dee.

background image

Deeniebędziemogłaiśćdopracy.Tojaopiekujęsiędziećmiwieczorami–za-

uważyłazwyrzutem.

Zajmęsiętym.Zakilkagodzinbędziemiałaopiekunkę.
Giowziąłwalizkęiruszyłdodrzwi.Billiestaławciążustópschodów,aonprzy-

glądał jej się intensywnie. Nagle zdała sobie sprawę, jak żałośnie musi wyglądać
wstarychubraniach,rozczochrana,bezmakijażu.CzekającnaGia,taksiędener-
wowała,żenawetnieprzyszłojejdogłowy,żebysięwystroić.Zresztą,uznała,że
itakniesprostakanonompięknaobowiązucymwjegoświecienigdyniebędzie
długonogą,szczupłąjaktrzcinka,wyrafinowanądamą.Widząc,żeBilliesięociąga,
Giowestchnąłzniecierpliwiony.

Załatwięopiekunkę,zaufajmi.
„Zaufajmi”,powtarzaławmyślachjegosłowa.Dziwne,alewierzyłamu.Gioza-

wsze mówił prawdę, nawet bolesną. Theo, cieplutki i rozespany, otworzył oczy
iuśmiechnąłsięsłodko,gdyubierałagowkurtkę.Wtuliłatwarzwjegowłoskiize
łzami w oczach wdychała cudowny zapach dziecka. Miała nadzieję, że po kilku
dniach spędzonych z Theem jego ojciec złagodnieje i zrozumie, że nie wolno mu
niszczyćjegomałegoświata.

Billiezapięłamałegowfotelikunatylnymsiedzeniusamochodu.Chłopczykwpa-

trywał się w nieznajomego mężczyznę wielkimi brązowymi oczami. Ojciec i syn
przyglądalisięsobiewmilczeniu.WpewnejchwiliTheodostrzegłtelefonwdłoni
Giaisięgnąłponiego,popiskującradośnie.

Niedawajmutelefonu!zaprotestowałaBillie,widząc,jakGiooddajebezsło-

waaparatsynkowi,którynatychmiastwpakowałnowązabawkędobuzi.Wyłate-
lefon z rączek synka, a ten natychmiast zaczął głośno płakać. Billie wyciągnęła
ztorbyzabawkę,alenachmurzonyTheorzuciłjąnapodłogę.

Chce,żebymuoddaćtelefon.NatwarzyGiamalowałosięzdumienie.
Oczywiście,przecieżjestbłyszczącyimapodświetlanyekranwyjaśniłaBillie,

próbującodwrócićuwagędzieckaodzakazanejzabawki.

Gdypodjechaliprzedhotel,chciałagowypiąćzfotelika,aleGiojąubiegł.Zchłop-

czykiemnarękachruszyłdowejścia.Malecwyglądałnazachwyconego.Uwielbiał
nowemiejscainoweznajomości.Wwindzierozpromieniłsięnawidokguzikówna
panelu sterowania i podziwiał swoje odbicie w lustrze. Gio, nadal z synem na rę-
kach,skierowałsiędoinnegoniżpoprzedniopokoju.

Przeniosłeśsię?
Potrzebujemy teraz więcej miejsca. Postawił niecierpliwiącego się synka na

podłodze, a ten natychmiast poraczkował w imponucym tempie w kierunku sofy,
wsparłsięnaniejiwstał,wielcezsiebiezadowolony.

Pięknie,synku,brawo!pochwaliłagoBilliezdumą.
Pulchne nóżki malucha zaczęły się chwiać i po chwili Theo wydował na pupie,

zanosząc się płaczem. Gio natychmiast porwał go w ramiona i uniósł wysoko nad
głowę.Wewłaściwydzieciomsposóbchłopczykwsekundęprzeszedłodpłaczudo
śmiechu.Billiepatrzyłazotwartymiustami,jakGiobiegapopokoju,wydajączsie-
bieodgłosysamolotowegosilnikazrozanielonymTheemuniesionymwpowietrzu.
Gioodartyzrezerwyicynizmu,roześmianyiradosny.Nigdygotakiegoniewidzia-
ła.

background image

Powiniencośzjeśćbąkła.
Niechętnie, ale bez słowa skargi Gio usadził synka w krzesełku do karmienia

izżywymzainteresowaniemprzyglądałsię,jakmaluchgrzebieplastykowąłyżecz-
kąwkubeczkuiniezdarniepakujejogurtdobuzi,rozsmarowującgoprzyokazjipo
swoimnosieipoliczkach.Tensamczłowiekgodzinęwcześniejgroziłjejodebraniem
syna.DopieroterazBilliezdałasobiesprawę,żealboźleoceniłapodejścieGiado
ojcostwa,albobezwzględnybiznesmendojrzałprzeztedwalata.Amożefakt,że
niedoczekałsiępotomstwazCalisto,takżemiałwpływnajegostosunekdodzieci?
Jeśli faktycznie zależało mu na Theo, co to oznaczało dla niej? Nie wierzyła, że
mógłbyunieszczęśliwićwłasnedziecko,oddzielającjeodmatki

KiedyTheoskończyłjeść,rozsypałamuklockinadywanieizachęciładozabawy.

Giozniknąłwjednymzpokoi,alewróciłpochwiliprzebranywdżinsyibawełniany
sweter. Nie mogła oderwać wzroku od jego szczupłej, surowej twarzy ocienionej
jednodniowymzarostem.Jegobrązoweoczyśmiałysię,gdymaluchustawiałwieżę
zklocków,poczymburzyłją,zanoszącsięśmiechem.WzrokBilliepieściłnapięte
mięśnieplecówkucacegoGia,jegopośladkiopiętegranatowymdenimemCosię
ztobądzieje?!skarciłasięwmyślachiodwróciławzrok.Niestety,doskonalewie-
działa,cosięzniądziało.Giozawszebudziłwniejfascynację,którejniepotrafiła
sięoprzeć,niepodlegacekontrolirozsądkupierwotnepożądanie,niegasnącena-
wetwchwilach,gdyjąprzerażał.

Powiedziałeś,żechcesz,żebyTheostałsięczęściątwojegożycia.Billieze-

brałasięwreszcienaodwagę.Możeszwyjaśnić,cotooznacza?

Teraz,gdygoznalazłem,niezamierzamgozostawić.Spojrzałnaniąnadgło-

wąsyna.Miałtakpięknebursztynoweoczy,żeztrudemzebrałamyśli.

No,takbąkła.Chceszgopoznać,utrzymywaćznimkontaktbrnęła

dalej.

Giozkamiennątwarząprzerwałjej:
Nietylko.
Jakto?Wstrzymałaoddech,aoczyzaczęłyjąszczypać.
Wszystkoalbonic.Przecieżwiesz,żenielubiępółśrodków.
Wszystko?Czylico?jękła.
Przechyliłlekkogłowęnabokiprzyglądałjejsięzzaciekawieniem.Niepotrafił

zgadnąć, czy tylko udawała, czy faktycznie nie zrozumiała, że proponował jej to,
oczymkiedyśmarzyła,aczegonigdyniezamierzałjejdać.Terazjednakmiałbar-
dzoistotnypowód,byzmienićzdanie,niewspominającododatkowychkorzyściach,
jakieotrzymałbyprzyokazji.WzrokGiaprzesunąłsięwdół,kudekoltowiBillieod-
słaniacemu fragment kremowej skóry i biustu rozpalacego jego wyobraźnię.
Marzył,bywsunąćsiępomiędzyjejudaizostaćtamdoczasu,ażzaspokoidręczące
gopragnienie.

Gio?
Zieloneoczywpatrywałysięwniegozobawą.
Czylimałżeństwoodpowiedział,głaszczącsynkapogłowie.Tojedyneprak-

tycznerozwiązanie.

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Czyli,jeślidobrzerozumiem,sugerujesz,żepowinniśmysiępobrać?zapytała

zniedowierzaniem.

Jeślisiępobierzemy,Theoniebędzienieślubnymdzieckiem.
Jakietomaznaczenie,skorokażdy,ktopotrafiliczyć,natychmiastsięzorientu-

je,żeTheourodziłsię,gdytybyłeśjeszczemężeminnejkobietyzauważyłasucho
Billie.

Nieważne.Chodzioto,żebyniktniemógłpodważyćjegoprawadodziedzicze-

nia,anaszślubmutozapewnia–odpowiedział,mrużącgroźnieoczy.

Iożeniłbyśsięzemną,żebyzagwarantowaćTheomiejscewswojejdynastii?
Pobierzemysiędlajegodobra.Jakorodziceponosimyodpowiedzialnośćzaza-

pewnieniemunajlepszegomożliwegostartu.

Billiezaczęładrżeć,ajejskórępokryławarstewkazimnegopotu.Dawno,dawno

temu marzyła o ślubie z Giem, ale rzeczywistość brutalnie sprowadziła ją na zie-
mię.Terazjegosłowasprawiałyjejniemalfizycznyból,przypominającozawiedzio-
nychnadziejach.Obłasięciasnoramionamiipróbowałasięuspokoić.

Jesteśpewien,żeniedasiętegozrobićwżadeninnysposób?
Mógłbymoficjalnieuznaćgozaswojegosyna,alebezślubucwanyprawnikna

pewnoznalabysposób,żebypodważyćtakidokument.

Dlaczegoktośmiałbygopodważać?zdziwiłasięszczerzeBillie.
Giowydawałsięrozbawionyjejnaiwnością.
Czytyzdajeszsobiesprawę,jakjestembogaty?Wiesz,doczegozdolnisąlu-

dzie,gdywgręwchodządużepieniądze?

Prawdopodobnienieprzyznałazewstydem.
Kiedymiałemczternaścielat,mojamacochachciałamniewydziedziczyćnako-

rzyśćswojegoośmioletniegosyna.Sądoddaliłjejpozew,dopierogdydziadekudo-
wodnił,żetoja,aniejejsyn,jestemjegownukiem.

Billie pokręciła głową z niedowierzaniem. Była zaszokowana i po raz pierwszy

współczuła Gio. Dorastanie z chciwą i nienawistną macochą musiało się odbić na
psychicedziecka.Nicdziwnego,żewpadłwparanojęnapunkcieThea.

Zorganizowanieślubuniepowinnozająćwięcejniżkilkadni.Poceremoniipole-

cimydoGrecjiiprzedstawięwasmojejrodzinie.

Billieniepotrafiłasobienawetwyobrazićsiebiewtakiejroli.Zerwałasięzkana-

pyipodeszładookna.

Toszaleństwo.Miałabymudawaćtwojążonę?Takniewolno!
Niemusiałabyśniczegoudawać.Naprawdębyłabyśmojążonąstwierdziłspo-

kojnie. Cóż, wszystko sprowadza się do pytania, jak bardzo kochasz swojego
syna,czyżnie?

Niebyłapewna,czyGiozdawałsobiesprawęzeswegookrucieństwa.
Tociosponiżejpasa!

background image

Naprawdę?AukrywanieprzedemnąistnieniaTheanie?Proszęjedynie,żebyś

naprawiłaswójbłądizapewniłamałemuto,comusięnależy.

Billieskuliłasię.Giouderzałcelnie.Przecieżsamawielokrotniezastanawiałasię,

czy syn nie będzie jej kiedyś miał za złe, że pozbawiła go ojca i wszystkiego, co
mógłmuzapewnićGio.

Skoro zawarlibyśmy małżeństwo tylko ze względów formalnych, to dlaczego

miałabymjechaćdoGrecji?zapytała,żebyzmienićtemat.

Apozwoliłabyś,żebympojechałtamsamzTheem?
Oczywiście,żenie!zaprzeczyłagwałtownie.
Nowidzisz.Atoważne,żebynaszemałżeństwowydawałosięprawdziwe,na-

wetjeślityuważaszjezaudawane.

Billieskuliłasięponownie.Czułasięzagrożona,zadzonawkoziróg,zdezorien-

towana.Uniosławgóręprzerażoneszmaragdoweoczy.

Dlaczego?zapytała.
Żebynaszsynnigdysięniedowiedział,żewyszłaśzamnietylkodlajegodobra.

Niechciałabyśnarażaćgonapoczuciewiny,prawda?

Nie
Dlatego nasze małżeństwo musi wyglądać na normalne. Gio gimnastykował

się,wymyślająckolejneargumenty,byprzekonaćBillie.

Itakniktnieuwierzy,żepoślubiłeśbyłąkochankęzwłasnejnieprzymuszonej

woliwykrztusiławkońcuznienawidzonesłowo„kochanka”.

Naszczęścienieobnosiliśmysięzeswoimzwiązkiem,więcniewieleosóbjest

świadomychjegonatury.Poczęliśmydziecko,atodowodzi,żebyliśmywzwiązku.

Dowodzijedynie,żesięzesobąrazprzespaliśmy.
Giorzuciłjejgocespojrzenie.
Wystarczynaciebiespojrzeć,żebywiedzieć,żejednanocztobątozamało.
Podszedłiująłjejzimnedłoniewswojeduże,ciepłeręce.Przyciągnąłjąbliżejdo

siebie.Jegociałoemanowałosiłą,przyciągałoBillieniczymmagnes.

Zostanieszmojążoną,matkąmojegosyna.Niebędzieszmiałapowodu,bysię

wstydzićszeptałswymuwodzicielskimgłosem.

Pokusa była ogromna. Billie zawsze z zażenowaniem myślała o charakterze ich

związku.Gioniebyłjejrycerzemnabiałymkoniu,aonaniebyłajegojedyną,praw-
dziwąmiłością.Ichwspólnyświatograniczałyścianysypialniwwynatymmieszka-
niu.Jakakobietagodziłasięnatakąrolę?Terazoferowałjejowielewięcej,aza-
stanawiałasię,czyprzyjąćpropozycję.Kiedyśkażdyokruchjegouwagiwydawałjej
sięniezasłużonymdarem.

Nie mogę zostawić Dee i sklepu i tak po prostu pojechać do Grecji. Billie

przypomniała sobie o swojej z trudem wypracowanej niezależności finansowej.
Mampracę,obowiązki

Gioobjąłjąciasnoramionami.
Wszystkimsięzajobiecałmiękko.
Dłonie Billie wymknęły się spod kontroli rozsądku: jedna spoczęła na muskular-

nymtorsie,drugasięgnęładokrótkiejjedwabistejczuprynyGia.

Jestemniezależnajękłanieprzytomnie.
Gio zamknął jej usta delikatnym pocałunkiem. Przesunął językiem wzdłuż jej

background image

warg.Oddychającszybko,ztrudemignorującrozkosznenapięciewpiersiach,Billie
starałasięzachowaćtrzeźwyumysł.

Gio,posłuchajzaczęła,alejejzdradzieckiepalcewplotłysięwewłosyGia

ipieściłymiękkiepukle.Gioprzywarłdoniejcałymciałemiporuszyłlekkobiodra-
mi.Jegopodniecenie,takjakijej,byłonieudawane.

Theojestmoimsynem,tomójobowiązekdbaćowasobojeszepnąłzustami

przyjejwargach.

OstatkiemsiłBilliewyrwałasięzpułapkijegoramion.Potrafiłsprawić,żeprze-

stawałamyśleć,aletymrazemniemogłamunatopozwolić.Odjejdojrzałościisa-
mokontrolizależałlosnietylkojej,aleiThea.Jejniepocieszoneciałoprotestowało,
aleBilliewzięłagłębokioddechipoprawiłazmierzwionewłosy.

Sprzedajsklepalbopozwólmizatrudnićmenedżera.Samazdecyduj,któreroz-

wiązaniebardziejciodpowiada.Gioniepoddawałsię,choćjegotwarzzdradzała
zniecierpliwienie.

Billiespojrzałananiegozniedowierzaniem.
Ciężkopracowałam,żebystworzyćwłasnąfirmę.Niemożeszoczekiwać,żete-

razzniejzrezygnuję.

NawetdladobraThea?Giowskazałgłowąmaluchawspinacegosięzwysił-

kiemponogawcespodniojca.Naszsynpotrzebujeobojgarodziców.Musiszroz-
ważyć przynajmniej przeprowadzkę do Londynu, żebym miał możliwość się z nim
spotykaćbezprzeszkód.

SłowaGiawstrząsnęłynią.PrzecieżspędzałwiększośćczasuwGrecji,więcjego

deklaracjemałżeńskieniewielemiaływspólnegozjejwizjąnormalnejrodziny.Wi-
dywalibysięrzadko,jedynieprzyokazjispotkańojcazsynem.Zprzerażeniemzda-
łasobiesprawę,żeznówdałasięponieśćwyobraźninadzanejmarzeniamiory-
cerzunabiałymkoniu,któryzamienijejżyciewbajkęodozgonnej,bezwarunkowej
miłości. Gio proponował jej jedynie udawane małżeństwo, które potrwa tak długo,
jakbędzietegowymagałodobroichsyna,ianichwilidłużej.

Muszętowszystkoprzemyśleć.Mówimyoprawdziwejrewolucjiwmoimżyciu.
Wmoimteż.Żadnaztychrzeczyniefigurowałanamojejliściezadańdowyko-

naniaprzedśmierciązażartował.

KolejnyciosBillieprzyłajużlepiej.Niepotrzebniejejprzypominał,żedobrowol-

nienigdyniewybrałbyjejnażonę.JegomałżeństwozCalisto,mimożenieaktualne,
stanowiłonajlepszydowóduczućGia.Wzięłanaręcesynka,czerpiącsiłęzciepła
emanucegozjegomałegociałka.

Muszęgoprzewinąćwyjaśniła.Wzięłatorbęiruszyłanaposzukiwanienaj-

bliższejłazienki.

Dlaczegokobietysątakieskomplikowane?FrustracjaGiasięgałazenitu.Zaofe-

rował jej coś, o czym, jego zdaniem, zawsze marzyła, a ona kręciła nosem, jakby
składałjejnieprzyzwoitąpropozycję.Ilekobietuciekłobydołazienkizmienićpielu-
chę dziecku w odpowiedzi na oświadczyny miliardera? Czyżby podejrzewała go
ojakiśchytryplan?Cóż,musiałprzyznać,żeniepowiedziałjejcałejprawdy,alenie
chciał,żebysięwystraszyła.Billieniemiałapocia,jakimiokrutnymiprawamirzą-
dził się świat bogaczy i jak bardzo ich syn potrzebował opieki. Na szczęście miał

background image

ojca, który nie cofnie się przed niczym, by zapewnić swemu dziecku wszystko, co
musięnależało.

Billieprzysiadłanawannieinieprzytomnymwzrokiemobserwowałasynkazmo-

zołemwspinacegosiędopozycjistocejpogładkiejpowierzchniobudowywanny.
Wjejgłowiepanowałzamęt.GiochciałsięzniąożenićdladobraThea.Jednakza
awans społeczny przyszłoby jej słono zapłacić, nie miała co do tego złudzeń. Gio
wstydziłbysięjejprzedznajomymi,ajegoarystokratycznarodzinanapewnobyjej
nie zaakceptowała. Choć, z drugiej strony, Gio z pewnością planował upchnąć ją
w jakimś ciemnym kącie, gdy tylko zagwarantuje Theo dziedziczenie swego impe-
rium.Zawszewszystkodokładnieplanował,więcniezostawiłbytakważnejkwestii
przypadkowi. Perspektywa porzucenia domu i sklepu dla ponurej, samotnej przy-
szłościzmroziłajejkrewwżyłach.Aleczymiaławybór?

Przemyłatwarzzimnąwodą,wzięłasynkanaręceiwróciładosalonu.Giozdjął

marynarkę, poluźnił krawat i podwinął rękawy koszuli, odsłaniając umięśnione,
smagłe przedramiona. Wspomnienie jego nagiego ciała zawładło nią nagle. Pła-
ski,wyrzeźbionybrzuch,który kiedyśpieściłapalcami,w dół,wzdłużcienkiejlinii
czarnego,szorstkiegozarostuażdogranicyszortów.Poczułanapięciewpodbrzu-
szu.Weźsięwgarść,skarciłasięwmyślach.Giozakończyłrozmowętelefonicz
irzuciłjejbadawczespojrzenie.

Dobrze, wyjdę za ciebie powiedziała, czerwieniąc się. Ale ufam, że nie

skrzywdziszanimnie,aniThea.Jeślidowiemsię,żemnieoszukałeś,odejdę.

Gio uśmiechnął się z uznaniem. Wiedział już, że Billie nigdy więcej od niego nie

odejdzie.Nie,jeślizależałojejnasynu!

MusiszteżdochowaćmistuprocentowejwiernościdodałaBillie.
Nigdycięniezdradziłem.
Cóż, nie zapominajmy, że zaproponowanie mi roli kochanki podczas trwania

twojego małżeństwa z Calisto wydawało ci się najbardziej naturalną rzeczą na
świecie.Nadalpamiętała,jakbardzoczułasięwtedyupokorzona.

Mojeżyciejestwystarczacoskomplikowaneodpowiedziałwymijaco.
Podejrzewała,żenaraziepocieszałagoperspektywaszybkiegouregulowaniapo-

zycji Thea w rodzinie i rychłego rozwodu otwieracego mu drogę do znalezienia
sobiebardziejodpowiedniejpartnerki.

Skoro osiągnąłeś już swój cel, mogę wrócić do domu? – zapytała, nie kryjąc

zniecierpliwienia.

Powinnaś zostać. Zakładam, że zechcesz brać udział w przygotowaniach do

własnegoślubu.CeremoniaoddziesięwmałymgreckokatolickimkościelewLon-
dynie.Jużwystąpiłemopozwolenie.

Billiezgromiłagowzrokiem.
Niebrakujecitupetu!Zgóryzałożyłeś,żesięzgodzę.
Gionawetniemrugnął.
Dlaczegomiałabyśodwić,skorowłaśnietegopragnęłaśdwalatatemu?
Policzki Billie pokryły się szkarłatem. A więc domyślił się w końcu, mądrala! Ze

wstydupragnęłazapaśćsiępodziemię.

Dawnojużniewierzęwbajki.

background image

Alejachciałbym,żebyśbyłamojąksiężniczkązbajki.Giorozbroiłjącałkowi-

cie.Wpięknejsukni,zbukietemiczymtylkozechcesz.

Dlaczego?Żebymdobrzewyglądałanazdjęciach?
Billie odwróciła wzrok, żeby nie dostrzegł smutku malucego się na jej twarzy.

Niestety Gio nie był w stanie sprawić, by poczuła się jak księżniczka z bajki, bo
uczynićtomogłajedyniemiłość,jednajedynarzecz,którejniedasiękupićzażadne
pieniądze.Billiedałamucałąswąmiłośćwprezencie,aonjąodrzucił.Cóż,czymo-
głagowinićzato,żenieodwzajemniłjejuczucia?

Bochcęmiećnormalnąrodzinęibędęjąmiałodpowiedziałspokojnie,alesta-

nowczo.

Jakzwyklebezkompromisowyipewnysiebie.Nieobawiałsięporażki,apoczucie

odpowiedzialnościzasynawzmacniałododatkowojegodeterminację.Oprócztego
w grę wchodziło libido: Gio pożądał Billie, co dla tak pełnokrwistego mężczyzny
prawdopodobnieznaczyłoowielewięcejniżporywyserca.Ciekawe,czykochałCa-
listo, pomyślała, czy jedynie zapragnął pięknej blondynki? Dlaczego się rozstali?
Iczymiałotojakiekolwiekznaczenieteraz,gdymiałazostaćjegożonązkonieczno-
ści?

PopołudnieBilliespędziła,bezentuzjazmuwybierajączkataloguznanegoprojek-

tanta wzór sukni, welon i buty. Przesyłając mejlem swoje wymiary do krawca,
skrzywiła się z niesmakiem. Na pewno będą zdegustowani koniecznością uszycia
sukni dla takiej pyzy! Postanowiła poprawić sobie humor wyprawą do ulubionego
sklepu z koronkową bielizną. Kiedy z Theem na ręku zmierzała do drzwi, niespo-
dziewanieGiozastąpiłjejdrogę.

Dokądsięwybierasz?
Nazakupy.UmówiłamsięzDeeoświadczyłahardo,bowyraztwarzyGiado-

bitnieświadczyłojegoniezadowoleniu.

Nieodpowiedziałtonemnieznoszącymsprzeciwu.
Właśnie,żetakodparowała.Omiłagoiwyszłazapartamentu,nieogląda-

jącsięzasiebie.

Billie!
Dopadłjąprzywindzie.
Powiedziałem:nie!
OczyBillierzucałyiskry,gdypodeszładoniegobliskoiwycedziłaprzezzaciśnięte

zęby:

Słyszałam.Niechcęsięztobąkłócićwmiejscupublicznym,alemuszęsięzoba-

czyćzDee.

Przecieżzałatwiłemjejopiekunkędodziecinanajbliższedwamiesiące.
Jestmojąprzyjaciółką,wielejejzawdzięczaminiezamierzamjejtakpoprostu

zostawić.

PocobierzeszThea?Możezostaćzemną–zaproponował,przyglądającjejsię

podejrzliwie.

Nieporadziszsobieznimsam
Zatrudniłemnianię,czekawlobbyhotelowym.
Billiezatrzęsłasięzoburzenia.Jakśmiałdecydowaćojejdzieckubezpytaniajej

ozdanie?!

background image

To zmarnowałeś czas i pieniądze, bo nie zamierzam zostawić mojego syna

zobcąosobą.

Zarazjąpoznasz.
Nie!Billiestraciłacierpliwość.Zabieramgozesobą,czycisiętopodoba,

czynie!

NiepróbujzemnąwalczyćostrzegłjąGio.Itakniewygrasz,adodatkowo

naraziszsięnacierpienie.

Czymógłjązranićjeszczebardziejdotkliwie?Wątpiławtoszczerze.
Gio,postawiłeśnaswoim,więcnieupierajsięprzyszczełach.Zgodziłamsię

wyjśćzaciebie,pojechaćdoGrecji,czegojeszczeoczekujesz?Nauczsięwkońcu
trudnejsztukikompromisu.Postanowiłaniedaćsięzastraszyć.

Nie,niewkwestiimojegosynaupierałsię.Niechcę,żebyprzebywałwto-

warzystwietejosoby.Ostatniesłowowypowiedziałzpogardą.

Billieczuła,żezachwilęstracinadsobąpanowanie.
Ta osoba wycedziła wspierała mnie podczas porodu, który trwał prawie

dwiedobyimógłmniezabić.Toona,niety,byłazemnąizTheemwkażdejtrudnej
chwili,okażwięctrochęwięcejszacunku!

Giopobladł.
Byłbymprzytobie,gdybyśmniepoinformowałaociąży
Niesądzęprzerwałamu.Byłeśwtedyświeżoupieczonymmałżonkieminnej

kobietyprzypomniałamuspokojnie.

Giowykonałnieokreślonygestdłoniąirzuciłkąśliwie:
Idźwięc,jeślitodlaciebietakieważne.
Ważne. Cenię sobie lojalność wobec przyjaciół odpowiedziała, dumnie uno-

szącgłowę.

Giospiorunowałjąwzrokiem.
Kiedyślojalnośćwobecmniebyładlaciebienajważniejszazauważyłzwyrzu-

tem.

Icomitodało?Billiewzruszyłalekceważącoramionamiiweszładowindy.
Giomiałochotęzłapaćjązaramięisiłąwyciągnąćzwindy,alepowstrzymałsię.

Słowo„kompromis”rzuconewgniewieprzezBillienaglenabrałoznaczenia.Udało
musięuzyskaćdziewięćdziesiątprocenttego,cochciał,apoślubieupewnisię,że
dostaniewszystko.TymczasemmógłsobiepozwolićnahojnygestwobecBillie.Za-
stanawiałogojedynie,jakbardzosięzmieniła.Nieustępowałamu,walczyłaoswo-
jeiniepatrzyłajużnaniegozzachwytemjaknaksięciazbajki.Wcalemusiętonie
podobało,anitrochę.

PowyjściuBillieiTheapoczułsięjeszczegorzej.Niemógłsobieznaleźćmiejsca,

jakbyopuściligonazawsze,aon,zdystansowanyirozsądnydorosłyczłowiek,tęsk-
nił za nimi jak szalony. Właśnie dlatego unikał zażyłości uczuciowej przeważnie
prowadziładosłabości,utratykontrolinadwłasnymiemocjamiibólu.Spokójidys-
cyplinapozwalałymufunkcjonowaćbeznarażaniasięnachaosuczuciowegozaan-
gażowania.

CotakiegomiaławsobieBillie,żebeztrudurozbrajaławszystkiejegomechani-

zmy obronne? Przy niej reagował emocjonalnie, irracjonalnie, a przecież kiedyś
wjejramionachzaznałukojenia,któregoniepotrafiłznaleźćnigdzieindziej.Teraz

background image

jednak najwyraźniej wcale nie zależało jej na jego spokoju ducha i zadowoleniu.
Walczyłajaklwica,aonzkażdąminutącorazbardziejtraciłdystansidziałałcoraz
bardziejchaotycznie.Potrzebowałchwilidonamysłu,zdalaodBillieiwiruemocji,
którywnimwzbudziła.

NiemożeszpodarowaćmidomustwierdziłakategorycznieDee.Niezamie-

rzamnatobieżerować,staćmnienaczynsz.

Billie wiedziała, że kuzynka nauczyła się polegać wyłącznie na sobie, bo kilka

razyzawiodłasięboleśnienaludziachobiecucychjejgwiazdkęznieba.Szanowa-
łaniezależnośćDeeiniechciałajejurazić,choćpoślubiającmiliardera,mogłasobie
pozwolićnahojnygestwobecnajlepszejprzyjaciółki.

Zamierzaszsprzedaćsklep?zapytałaDee.
Tomojedrugiedziecko.Wolałabymsięznimnierozstawaćprzyznałaza-

pionaBillie.

Dee milczała przez chwilę, myśląc o czymś intensywnie. W końcu westchnęła

ciężkoizebrałasięnaodwagę.

Pozwoliłabyśmigopoprowadzić?Napróbę,naprzykładprzeztrzymiesiące?–

zapytała,wpatrującsięzniepokojemwkuzynkę.Sporosięnauczyłam,obserwu-
jąccię,imyślę,żezpomocąksięgowejdałabymradę.

Billieniekryłazaskoczenia.
Niemiałampocia,żemogłobyciętozainteresowaćprzyznała.
Zawszemnieciekawiłatwojapraca,alewiedziałam,żeniestaćcięnazatrud-

nieniekogośnapełenetat,więcnawetniepytałam.

Pogodzinnejrozmowieobiekobietyuśmiechałysiępromiennie.Billienieposiada-

ła się ze szczęścia: jej sklep nie mógł trafić w lepsze ręce, a Dee nie musiała już
pracowaćwieczorami.

JeślizgodziłaśsiępojechaćzGiemdoGrecji,musiszmunaprawdęufaćzmie-

niłatematDee.

Zawszebyłzemnąszczery,czasemnawetbrutalnieszczeryzauważyłaBillie,

krzywiącsię.

Maszmiękkieserce,Billie,wiesz?Niepozwól,żebycięznowuskrzywdził.
Słowa Dee przypomniały jej się, kiedy po powrocie do hotelu, w pustym aparta-

menciezastaławiadomośćodGia.Aniprzezchwilęniewierzyła,żemusiałwrócić
doLondynuwzwiązkuzpracą.Uraziłago,więcodwróciłsięnapięcieizostawiłją
samą.Pamiętaładoskonaleinnesytuacje,gdynajmniejszyprzejawjejniezależności
karałjawnieokazywanymniezadowoleniemlubzniknięciemnabliżejnieokreślony
czas.Pewnegorazumusiałapodczasjegowizytywyjśćnaegzaminwieńczącyjeden
zkursów.Kiedyponiespełnadwóchgodzinachwróciłapospieszniedodomu,zasta-
łapustemieszkanieGionaglezdecydowałsięnawyjazddoGrecji.Nigdywięcej
nieprzyznałasię,żemusicośzałatwić,agdyjąodwiedzał,poświęcałamustopro-
centswojejuwagi.Tymrazemzamiastupokorzeniaczułajedyniewściekłość.Wy-
rwał ją z bezpiecznego świata, który sobie zbudowała, po czym pod byle pretek-
stem zostawił samą w luksusowym hotelu, zapewniając jedynie towarzystwo czte-
rechochroniarzyczuwacychnadjejbezpieczeństwem,jakbynależaładorodziny
królewskiej.

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

LeandrosConistisprawieupuściłdrinka.
Żeniszsię?Znowu?Niedawnotwierdziłeś,żenigdywięcej
WiemprzerwałmuGioiuraczyłprzyjacielamorderczymspojrzeniem.
Znamją?
Poznałeśjąkiedyś,manaimięBillie.
Leandros wypił jednym haustem zawartość szklanki, obiecując sobie, że nigdy

więcejniewspomninawetoCanaletcie

Niezdawałemsobiesprawy,żenadalutrzymujeszzniąkontakt.Przedstawiłeś

jąrodzinie?zapytałostrożnie.

Nie.
Kiedyślub?Powinienemsięprzygotować,skoromambyćświadkiem.
Jutro.ZniezmąconymspokojemGiopodałprzyjacielowinazwękościołaigo-

dzinęrozpoczęciaceremonii.

Leandroszerknąłnadatownikwtelefonie,żebysięupewnić,żeniemadoczynie-

niazprimaaprilisowymżartem.Przezchwilęmilczał,niewiedząccopowiedzieć.

Zaskoczyłeśmnieprzyznałwreszcie.
Giomruknąłcośniewyraźnie.
Skądtenpośpiech?
Przyjacielspojrzałnaniegoposępnie.
Mójsynmajużpiętnaściemiesięcyoświadczyłzkamiennymwyrazemtwarzy.

Och,Billie,wyglądaszoszałamiaco!zachwyciłasięDee,którawłaśnieskoń-

czyła wiązać gorset sukni ślubnej kuzynki. Billie wpatrywała się w swoje odbicie
w lustrze i nie poznawała samej siebie. W luksusowym apartamencie w centrum
Londynu,wjedwabnejsukniślubnejodznanegoprojektantaczułasięoszołomiona,
tak jakby nagle znalazła się na planie filmu albo w bajce. Scenariusz przewidy-
wał,żezagodzinęwyjdziezamążzamężczyznę,któryjejniekochał,tylkodlatego,
żeurodziłajegodziecko.Głupotanajwyższejpróby,pomyślałagorzko,zgniłykom-
promis!

GiozostawiłjąsamązTheemwhoteluwYorkshirenaczterydługiedni.Oczywi-

ście dzwonił i organizował wszystko zdalnie, delegując kolejne osoby do pomocy
wprzygotowaniachdoślubu.Tłumaczyłteżswojenagłezniknięcie,aBilliezbywała
jemilczeniem,choćwśrodkugotowałasięzezłości.

Wiedziałem,żebędzieszpotrzebowałaczasu,żebypożegnaćsięzprzyjaciółmi

i zorganizować funkcjonowanie sklepu racjonalizował, nieświadom słodkiej ze-
msty,jakąmuszykowałaBillie:wybrałaDeenaswądruhnę,ajejdziecidoniesienia
welonu.

NiechciałemteżnarażaćTheanastresponownejzmianyotoczeniakontynu-

ował.

background image

Próbowałjąprzekonać,żewjegozachowaniuniebyłoniczegoniezwykłego.
Wciążztrudemkontrolująctrawiącyjągniew,Billieprzyglądałasięswojejsukni

ślubnej. Lekki, zwiewny jedwab podkreślał jej kobiece krągłości i szczupłą talię,
akrótki,zalotnywelonniezakrywałburzyzłocistychlokówotaczacychjejtwarz.

Ktośzapukałdodrzwi.PonieważopiekunkaThea,miłapaniwśrednimwieku,za-

tabyłaswoimpodopiecznym,Deeposzłaotworzyć.

OchDeewycofałasię,niekryjączakłopotania,gdywdrzwiachujrzałaGia.
Billiezamarła.
Niepowinieneśmnieoglądaćwsukniślubnejkrzykła.
Zaskoczony obecnością Dee, Gio mruknął coś na powitanie, nie odrywając oczu

od Billie. Wyglądała nieziemsko. Nawet nie zauważył, kiedy Dee wymknęła się
zapartamentu,taktowniezamykajączasobądrzwi.Wpatrującsięwzaokrąglony
dekoltwyciętejgłębokosukni,GioruszyłwkierunkuBillie.

Wyglądaszfantastyczniemruknąłzmysłowoizawiesiłwzroknalekkootwar-

tych,pulchnychwargachswojejprzyszłejżony.Byłwniebie!

Billie ledwie zdołała się powstrzymać przed odwzajemnieniem komplementu.

Mimo że Gio upierał się przy opisywaniu ich ślubu jako niewielkiej, nieformalnej
uroczystości,niezlekceważyłpotrzebypodkreśleniajegowagieleganckimstrojem.
Jegorosła,smukła,atletycznasylwetkaprezentowałasięimponucownieskazitel-
nymsmokingu.Byłniezwykleprzystojny.Spojrzaławgocebrązoweoczyocienio-
negęstymiczarnymirzęsamiiwstrzymałaoddech.

Co ty tutaj robisz? szepła po chwili. Zmieniłeś zdanie? Spięła się na

samą myśl, że Gio nagle postanowił zmienić zasady gry. Jeśli tak, to trudno, nie
zrobięafery,niemartwsięwiła,gorączkowoszukającwłaściwychsłów.

Boże,nie,oczywiście,żeniezmieniłemzdania!Chciałemcitodać.Wyciągnął

wjejstronędłoń,naktórejspoczywałopłaskieaksamitnepuzderko.

Szczerzemówiąc,przezmomentGiosamsięzastanawiałdlaczego,wnietypowy

dla siebie sposób, postanowił ulec nagłemu impulsowi i zobaczyć się z Billie tuż
przedceremoniązaślubin.Pragnąłjej,niebyłowtymniczegoniezwykłego,racjo-
nalizował.Uważałsekszaakceptowalnąmotywacjędziałania,dokiniemieszało
siędoniegouczuć,asekszBillienależałdokategoriidoświadczeńniewiarygodnie
satysfakcjonucych.Czystofizycznepożądanie,nicwięcej.

OszołomionaBilliewzięłapudełeczkoiotworzyłaje.Najedwabnejpoduszeczce

spoczywałnaszyjnikzperełipasucedoniegokolczyki.

Pięknemrukła.
Gioodgarnąłwłosyzjejkarkuiszepnąłdoucha:
Chciałemdaćcicośwyjątkowego.
Chłodnydotykperełsprawiłjejzmysłowąprzyjemność.Założyłakolczyki.
Dziękupowiedziałasztywno.Gionicsięprzeztewszystkielataniezmienił.

Nadalpróbowałjąprzekupićprezentamiiwpędzićwpoczuciewiny,gdytoonza-
chowywałsięźle.

Niecierpię,kiedymówiszdomnietymtonem.Widzę,żejesteśnamniezła,bo

zostawiłemcięsamąwhoteludomyśliłsię.

Billiezacisnęłazębyipoliczyładodziesięciu.
Czylijednakzauważyłeś?warkła.

background image

Kiedy taka gaduła nagle odpowiada na pytania półsłówkami, nietrudno się zo-

rientować,żecośjestnietak.Dlaczegograszzemnąwjakieśgierki?Toniewtwo-
imstylupowiedział.

Zamknijsię,bostracęresztkicierpliwościostrzegłagoprzezzaciśniętezęby.

ZostawiłeśmnieiTheawhoteluzbandąochroniarzyiobcąkobietą.Zrobiłeśto,
bocięzdenerwowałam.PoprostupoleciałeśzpowrotemdoLondynu.Zapomniałeś
nagleoswojejogromnejchęcipoznaniawłasnegosyna.Nieoczekuj,żegarśćpereł
zastąpiwyjaśnienieiprzeprosiny!

Niemamzacoprzepraszaćodburknął,urażony.Ogarłemsprawyzawo-

doweipoślubiepoświęcęTheoitobieowielewięcejczasuwyjaśnił.Przyglądał
się,jakBilliekręcizniedowierzaniemgłową,ajejzłotelokiwirująwokółożywionej
gniewemtwarzy.Jejoczybłyszczałymocniejniżopalizuceperłyopadacepomię-
dzypełne,miękkiepiersiwidocznedziękiwyciętemudekoltowisukni.Potężnafala
pożądaniaprawierzuciłagonakolana.

Niepozwolę,żebyśsięzachowywaławtensposóbpodczasceremonii,dlatego

musiałemsięztobązobaczyć.

Billiezamilkła.Naglestraciłacałyrezon,takjakbytoonanadużyłacierpliwości

Giaipostawiłapodznakiemzapytaniaichukład.

Czylijednakodwołujeszślub?Rozstajemysię?zapytaładrżącymgłosem.
Gio nie wierzył własnym uszom! Wydawało jej się, że znowu zniknie bez śladu,

aonnatopozwoli!

Nawetotymniemyśl!ostrzegłjąNiepozwolęciodejść.
Billie czuła się kompletnie zagubiona, ze strachu nie potrafiła trzeźwo myśleć

iztrudemłapałapowietrze.

Nigdy dodał cicho Gio. Zanim zdążyła coś powiedzieć, porwał ją w ramiona

izaniósłdosypialni.Gdypołożyłjąnałóżku,odzyskaławreszciegłos.

Gio,cotywyprawiasz?!Mojasukienka!
Przycisnąłjącałymciałemdomateraca.
Przestań się wyrywać, bo ją podrzesz mruknął i uśmiechnął się pod nosem,

zadowolonyzriposty.

Proszę cię, nie powinniśmy to nie jest dobra metoda rozwiązywania proble-

mów

Gioprzesunąłpowoliustamipojejwargachimruknąłzmysłowo:
Wedługmnietonajlepszametoda.
Popsujesz mi makijaż opierała się coraz słabiej. Z wahaniem wplotła palce

wjegowłosy.

Niepotrzebujeszmakijażuszepnąłzduszonymgłosem.
Każdakobietagopotrzebujewdniuślubuprzeciągaładyskusję,jednocześnie

próbującwyślizgnąćsięniepostrzeżeniezobjęćGiainiepodrzećsukienki.

Gio wcisnął język między jej rozchylone wargi i pocałował ją tak zachłannie, że

stopniała w jego ramionach. Smak jego ust, korzenny zapach skóry, ciężar bioder
napieracychnaniąniecierpliwiewszystkotoodebrałojejresztkęsamokontroli.

Niezniszczęsukienkiobiecał,podwijającdogóryjedwabnefalbany.
GiowestchnęłabłagalnieBillie,choćjejciałoprzeczyłosłowom.Zwygięty-

miplecami,rozchylonymiudami,gotowabyłagoprzyjąćwbrewprotestomrozsąd-

background image

ku.

Billie,pragnęciętakmocno,żetoażbolijęknąłiwepchnąłbiodrapomiędzy

jejuda.

Billie natychmiast poczuła goco obejmuce całe jej ciało, żar topiący resztki

oporu.

Nie mamy czasu bąkła jeszcze, ale Gio uśmiechnął się tylko zmysłowo

iwyjąłzkieszenitelefon.Wybrałnumer,wydałkilkaszybkichkomendpogrecku,
rozłączyłsięirzuciłkomórkęnapodłogę.

Tonaszdzień,tylkonasz!
Wsunąłdłońpomiędzyjejnogi,palcamidrażniącdelikatnąskóręud,corazwyżej

iwyżej.Billiezacisnęłapowiekiiodrzuciłagłowędotyłu,skupiającsięjedyniena
przyjemności płycej z oczekiwania pieszczoty. Gio szarpnął gorset, rozluźnił go
odsłaniającjednąpierśBillieizacząłzachłanniessaćboleśnienapiętysutek,lizać
miękkiekrągłości,drażnićzębamiróżowąskóręwokółsutkaBilliejękłaiwy-
gięłasię,jednocześnieprzyciskającjegogłowędoswejpiersi.Rozkoszpromienio-
wałafalaminacałeciało.

Jesteśmoja,tylkomoja!Giowsunąłpalecpodkoronkowefigi,aBillierozchy-

liłaszerokonogi,uniosłabiodradogóryijękłabłagalnie.

Och,proszęcię,proszę
Natychmiastwsunąłwniąpalec.Billiekrzykła,więczamknąłjejustagłębokim,

namiętnympocałunkiem.Rytmicznieporuszałpalcem,aBilliewiłasięwjegoramio-
nach, pokując z rozkoszy. Napięcie stawało się nieznośne, jej ciało płoło, aż
wbiłazębywramięGiaizadrżałaspazmatycznie,zaciskającsięrytmiczniewokół
pieszczącegojąpalca.

Och! westchnęła zakłopotana, kiedy w końcu opadła na poduszki, bez sił,

zuczuciembłogiegospełnienia.

Gioprzyglądałjejsięuważnie.Pomimożejegociałonadaldomagałosięzaspoko-

jenia, umysł nareszcie się uspokoił. Znów był sobą, pierwszy raz od czterech dni.
Natychmiastprzystąpiłdodziałania:poprawiłgorsetBillie,odnalazłjejfigiipopra-
wiłjakmógłnajlepiejsukienkę.Billiewstałapowolizłóżkainamiękkichnogachpo-
deszładolustra.

Orany!Gio,zobacz,cozrobiłeś!westchnęłaciężko,alejejoczysięśmiały.

Spłoszyłasię,gdyktośzapukałdodrzwi,aleGiospokojnieprzeczesałwłosy.

Chwileczkę!zawołałwstronędrzwi.
Samochódjużczeka,panieLetsosdobiegłichstłumionygłosDamonaKitzaki-

sa.

Billiewpadławpanikę.Miałarozczochranewłosy,spuchnięteodpocałunkówusta

izamglonezrozkoszyoczy.Powinnaśbyłagopowstrzymać,beształasięwmyślach.
Dlaczegoznowumuuległaś?SekszGiemzawszeodbierałjejrozum.Niepotrafiła
musięoprzeć,choćwgłębiduszybyłaprzekonana,żeszanowałbyjąbardziej,gdy-
bychoćrazokazaławięcejrezerwy.Onpotrafiłpanowaćnadswoimpożądaniem
tymrazemzadbałojejsatysfakcję,choćsamniezaznałspełnienia.Giopojawiłsię
właziencezuśmiechem,którynatychmiastroztopiłjejserce.

Wyglądaszrozkosznie.Roześmiałsię,widzącjejżałosnąminę.
Złapałjązarękęipociągnąłwstronęwindy.Kiedywsiedlidoczekacejnanich

background image

limuzyny,pominiezdumionegoLeandrosaBilliezorientowałasię,żejejwysiłkido-
prowadzenia się do porządku spełzły na niczym. Przypomniała sobie podobne za-
skoczenienajegotwarzyparęlattemu,gdyzorientowałsię,żenigdywcześniejnie
słyszała o malarzu imieniem Canaletto. Poczerwieniała ze wstydu na samo wspo-
mnienietamtegoupokorzenia.

LeandrosrzuciłGiochusteczkę.
Maszszminkęnatwarzy.
Billiemarzyłajużtylko,żebyzapaśćsiępodziemię.TerazprzyjacielGiapomyśli

sobie,żebyłanietylkogłupia,aleiłatwa!

Deeczekałaprzedkościołem.Pomogłapanniemłodejwysiąśćzlimuzynyipopro-

wadziłajądoprzedsionka,gdziepoprawiłakuzyncewelon,sukienkęiucałowałają
serdecznie. Billie z ulgą przyła krzątaninę Dee zachwycacej się naszyjnikiem
iromantycznąschadzkązaaranżowanąprzezGiatużprzedślubem.

Kiedykilkaminutpóźniejszłypowoliwstronęołtarza,Billiezcałychsiłstarała

się nie zapomnieć, że bajkowe otoczenie stanowiło jedynie dekorację dla małżeń-
stwazrozsądku,aniespełnieniejejmarzeń.

To spełnienie twoich marzeń szepła Dee z idealnym wyczuciem czasu.

Rozchmurzsięicieszchwilą.

Billieprzypomniałasobie,jakGiozostawiłjąsamąwhotelu.Wzięłagłębokiod-

dech.Wporządku,nienależałdoprostolinijnych,wręczprzeciwniewysoki,przy-
stojnymężczyznaczekacynaniąprzedołtarzembywałskomplikowany,tajemni-
czy,czasemwręczarogancki.Amimowszystkojejsercebiłożywiejnajegowidok.
Musiałasięwkońcuprzyznaćsamaprzedsobądouczucia,któregowypierałasię
z uporem godnym lepszej sprawy. Kochała go, niezależnie od wszystkiego, wbrew
sobie,beznadzieinawzajemność.Nazawsze.

Niespodziewanie Billie poczuła, jak przycie do wiadomości siły jej uczucia do

Gia,czynijąwolną.Napięcietowarzyszącejej,odkiedysiępoznali,znikło.Wycho-
dziła za mąż za mężczyznę, którego kochała, i miała z nim fantastycznego syna.
Mogłobyćowielegorzej,stwierdziławprzypływieoptymistycznejwiarywsiebie.
Uśmiechłasięszerokoiwtejsamejchwilizauważyławysoką,szczupłąblondyn-
kęstocąwostatnimrzędzieiobserwucąjąuważnie.UśmiechzamarłBilliena
ustach,anogiodwiłyposłuszeństwa.Deemusiałaniemalsiłądoprowadzićjądo
tarza.

Calistopojawiłasięnaichniewielkim,kameralnymślubie.Dlaczego?DłońBillie

drżała,gdyGiowsuwałjejobrączkęnapalec.Niesłyszałasłówksiędza,niewidzia-
łaroześmianychtwarzynielicznychprzyjaciółprzedoczamimiałajedyniesmukła
sylwetkę Calisto otuloną błękitną jedwabną suknią. Jej gęste, proste blond włosy
spływałylśniącakaskadąnaramiona.Wyglądałatakjakzawsze:idealnie,jakcho-
dząca okładka luksusowego magazynu o modzie. Billie nie mogła nawet marzyć
okonkurowaniuztakolśniewacopięknąkobietą.Zimnypotspłynąłjejstrużkąpo
plecach.Czuła,żepanikaściskajejgardło.Kiedywyszlinaschodyprzedkościołem,
gdzie fotograf zaczął ich ustawiać do zdjęć, Billie szepła zduszonym głosem do
Gia:

Cotutajrobitwojabyłażona?
Giowziąłjązarękę.

background image

Niemampocia,aleniewypadajejwyprosić.
CóżBillieniepodzielałazdaniamężacodosztywnegotrzymaniasięetykie-

tywtymkonkretnymprzypadku.Skądwiedziałaoślubie?

Giorzuciłjejzdziwionespojrzenie.
Jajejpowiedziałem.Uznałem,żeniepowinnadowiadywaćsięodosóbtrzecich,

tobybyłoniewporządku.PrawdopodobnieCaluznała,żepojawieniesięnaślubie
swojegobyłegojestterazmodne.Jejbardzozależynawpisywaniusięwtrendy
powiedziałiparsknąłzdezaprobatą.

„Cal”? Billie nie zdawała sobie sprawy, że nadal pozostawali w kontakcie, wno-

sząc z użytego przez Gia zdrobnienia, całkiem przyjacielskim. Jednak zamiast
wpaść w pułapkę zazdrości zaczęła rozpaczliwie racjonalizować. Nie wszyscy po
rozwodzie drą koty, tłumaczyła sobie. Może Calisto przyszła do kościoła z czystej
ciekawości?Cóżwtymdziwnego?PrzecieżrozwiedlisięzGiemcałkiemniedawno.
Zerkła ukradkiem na olśniewacą blondynkę prowadzącą ożywioną rozmo
zLeandrosemidwójkąinnychgreckichprzyjaciółGia.

Wszyscy ją lubią zauważyła, zazdroszcząc Calisto pewności siebie i obycia.

WprzeciwieństwiedoBilliebyłażonaGiaewidentnienieuważałaswojejobecności
najegoślubiezinnąkobietązacośniezwykłego.

CaljestkuzynkąLeandrosa,ajedenzmoichprawnikówtojejbratprzyrodni.

Świetnieznawszystkichgości.

Billieskuliłasięwsobie.Obserwując,jakroześmianapięknośćwsiadadolimuzy-

nyztrzemamężczyznami,poczułasięjeszczegorzej.Śniadanieweselnemiałosię
odbyćwrestauracjiluksusowegolondyńskiegohotelu.Billiemiałanadzieję,żeCali-
stoniewprosisiętakżetam.Oczywiście,jejnadziejeokazałysiępłonne.Pierwszą
osobą,któraprzywitałaichwylewniewfoyerhotelu,byłaolśniewacablondyn-
ka. Ucałowała Gia w oba policzki i słodkim głosem poprosiła go o przedstawienie
nowejpaniLetsos.

Poznałamjużtwojegosynka,cozauroczymaluch!zaćwierkała.Aniołeczek!
Gioroześmiałsię.
Fajnyjest,prawda?
Superfajny!Calistowyginałasmukłeciałoitrzepotałarzęsami,jednocześnie

przytrzymującramięBilliewżelaznymuściskuidealniewypiegnowanejdłoni.

Wybaczcienam.Deejakzwykleprzyszłakuzyncezodsieczą.RzuciłaCalisto

wymownespojrzenieipoprowadziłaoszołomionąBillienabok.Musiszpoprawić
welon,zarazzlecicizgłowywyjaśniła.Kimjesttablondyna,którataksięsza-
rosi?–zapytała,mocującwelonnagłowieBillie.Gdyusłyszałaodpowiedź,otwo-
rzyłaszerokooczyzezdumieniaisykłagniewnie:Alematupet!

Wiem,aleniechcęrobićzamieszania.Nikomuopróczmniezdajesięnieprze-

szkadzaćjejobecność.Billiezarumieniłasię.

Nikomu,czyliGio,tak?Deeażsiętrzęsłazezłości,choćzazwyczajzachowy-

wałaniezmąconyspokój.Talaluniapsujecitwójwielkidzień,aGio,jaktofacet,
postanowiłudawać,żeniczegoniezauważa!

Onnieznosikłótliwychkobiet.Niezamierzamwywoływaćawanturytłuma-

czyłasięBillie,wpełniświadoma,jakbardzożałosnamusiałasięwydawać.Pora-
dzęsobiezCalisto.

background image

Jakuważasz.Jabymjąpogoniła.Deewzruszyłaramionamiirzuciłaniepro-

szonemugościowimorderczespojrzenie.

Billie,opanowanaiuśmiechnięta,powitaławszystkichprzybywacychnaśniada-

niegości,główniewspółpracownikówGiaiznajomych.Zaskoczyłjąjednakfakt,że
naślubiezabrakłokogokolwiekzrodzinyLetsosów.Niewiedziała,czyGioichnie
zaprosił, czy też odwili przyjścia w proteście przeciw małżeństwu członka ich
wyjątkowegoklanuzkobietązplebsu.Tydzieńwcześniej,podczaspodpisywania
intercyzy,takżeniespotkałanikogozjegorodziny,jedynieprawników,którzyzale-
calijejskonsultowaćtreśćdokumentuzniezależnymprawnikiem.AleBillieniemia-
ładotegogłowy,bowkilkadnimusiałaprzemeblowaćcałkowiciecałeswojeżycie.
ZresztąGioniebyłskąpyinawetjeśliwprzyszłościpostanowiłbysięzniąrozstać,
wiedziała,żezachowasięfairwobecniejiThea.

Gdy powitali już wszystkich gości, Billie postanowiła się odświeżyć. Idąc do ła-

zienki, zauważyła, jak Gio i Leandros podchodzą do Calisto. Po krótkiej wymianie
zdańtwarzCalistozamarławnerwowymgrymasie.Billieweszładołazienki,zasta-
nawiającsię,cotakzdenerwowałopromieniecądotądblondynkę.Właśniepopra-
wiałaszminkę,gdy,stukającgniewnieobcasami,ktośwpadłgwałtowniedołazienki.
Billieznieruchomiała,gdywlustrzedojrzałaodbiciewykrzywionejgniewemtwarzy
Calisto.

Natwoimmiejscuniecieszyłabymsiętak,żeGiowyprosiłmniezprzycia.Po

prostuprzymniewyglądaszjeszczegorzej,aonżałuje,żesięzemnąrozwiódł.To
oczywiste!fukła.

Billieodwróciłasiępowoliwstronęwyniosłejblondynki.
Giorozwiódłsięztobą?Myślałam,żesięrozstaliście.
Tylkodlatego,żenieurodziłammudzieckaodparłaCalisto,wydymająclekce-

ważąco swe idealne usta. Na szczęście ty rozwiązałaś ten problem. Bardzo ci
dziękuję.TerazGiomożemiećimnie,idziedzica.Cozaulga!

Cotysugerujesz?!Billieniekryłazdumienia.
Trójty na dłuższą metę się nie sprawdzają. To tylko kwestia czasu. Prędzej

czypóźniejGioodbierzecisynaiwrócidomnie.Przecieżtyniejesteśmateriałem
nażonę,conajwyżejnakochankę.

Atonibydlaczego?zapytałaBilliespokojnie,choćczuła,jakwzbierawniej

wściekłość.

KróliczekowielkimsercuirówniewielkimbiuścieparskłapogardliweCali-

stoiwzniosłaoczydonieba.Niełudźsię,żestanieszsięczęściąrodziny.

Billie pokręciła z niedowierzaniem głową i w milczeniu ruszyła w stronę drzwi.

Jak to możliwe, że Gio ożenił się z tak wredną kobietą? I chociaż potrafiła prze-
łknąćzłośliwekomentarzenatematswojegowyglądu,tosłowadotycząceTheanie
przestawałyjejdręczyć.CzyfaktycznieGioożeniłsięzniąnietylkopoto,byza-
pewnić Theo dziedziczenie, ale przede wszystkim, żeby wzmocnić swoją pozycję
jakopełnoprawnegorodzica?WkażdymraziewyprosiłCalisto,pocieszałasię.Być
możnejejsłowapodyktowanebyłyjedynieurażonądumąichęciądokuczeniarywal-
ceZamiastdorestauracji,Billieudałasiędobawialni,gdziewidoksynkaodrazu
poprawiłjejnastrój.Wzięłagonaręceidołączyładoresztygości.Ucieszyłasię,wi-
dzącGiaiLeandrosagadzącychprzyjaźniezDee.

background image

TwojakuzynkajestcałkiemmiłaprzyznałGio,kiedyusiedliprzystole.Co

nieoznacza,żepochwalamjejstylżycia.

Nieoceniajpochopnieinnychludzi.Wszyscypopełniamybłędy,tyteż.Ożeniłeś

sięprzecieżzCalypsozauważyłacierpko,umyślnieprzekręcającimięjegobyłej
żony.

Calistopoprawiłją.Jużsobieposzła.
Todobrzeodparłaspokojnie,popijającszampana.Dlaczegosięrozwiedli-

ście?zapytałaniespodziewaniedlasamejsiebie.

NiezgodnośćcharakterówwyrecytowałGiobezwahania.
TominicniemówiBilliepoczułasilnądłońnaswoimkarku.Gioodwróciłjej

głowęwswojąstronę.WjegooczachpłonąłogieńiBillienatychmiastpoczułaroz-
koszneciepłorozlewacesiępocałymjejciele.Wstrzymałaoddech,gdyprzysunął
ustadojejwargiszepnął:

Jakjaciebiepragnę.
Jak?zapytałaledwiesłyszalnieipoddałasięzachłannemupocałunkowi,który

rozpaliłnietylkojejciało,aleiduszę.

Przerwał im Leandros, sygnalizując, że zamierza wygłosić mowę drużby. Zanim

się odezwał, mrugnął wesoło do Gia, a ten, zamiast się żachnąć, odwzajemnił
uśmiech przyjaciela. Billie wniosła do jego życia powiew świeżości, może dlatego
zachowywał się inaczej, rozmyślał Gio, słuchając jednym uchem Leandrosa i wpa-
trującsięwBillie.Czybyławyjątkowa?Cóż,którakobietazniosłabyobecnośćswo-
jejpoprzedniczkinawłasnym ślubiezrównągodnością ispokojem?Theo, przysy-
piacy w ramionach matki, wtulił główkę w jej ramiona. Gio poczuł niewygodne
ukłuciekołoserca.Poczuciewiny?Przypomniałsobiepodstępnąintercyzęsproku-
rowanątak,byBillienigdyjużniewymknęłamusięzrąk.Przewidział,żemuzaufa
inieprzeczytanawetdokumentuprzedpodpisaniemgo.Niezależałojejnapienią-
dzach,aonwykorzystałjejdobrycharakterinaiwność.Zrobiłto,mimożewiedział,
jakbardzokochałasyna.

Oczywiście istniała spora szansa, że Billie nigdy nie dowie się o zawartych

wprzedmałżeńskiejumowiezapisachdrobnymdrukiem.Miałszczerąnadzieję,że
takwłaśniepozostanie,bowprzeciwnymraziebyłabyzszokowana.Zawszeuważa-
łagozaszlachetnegoiuczciwegoczłowieka,aonniechciał,byprzekonałasięna
własnejskórze,jakbardzogoprzeceniała.Postanowił,żeegzemplarzintercyzyna-
leżący do Billie na wszelki wypadek powinien zaginąć, najlepiej gdzieś w czeluści
jegosejfualbowniszczarce

background image

ROZDZIAŁÓSMY

HelikopterwydowałnaoświetlonejreflektoramipolanienawyspieLetsos.
Awięctonatejwyspiesięurodziłeś?Należydociebie?zagadłaBillie,pod-

czasgdyGiopomagałjej,Theoinianiwysiąśćzsamolotu.

Wyspa wciąż należy do mojego dziadka. Podejrzewam, że gdyby przekazał ją

mojemu ojcu, ten sprzedałby ją natychmiast i roztrwonił pieniądze. Zanim zmarł,
wyprzedałwszystko,cosiędałostwierdziłsucho.

Billieniewiedziała,coodpowiedzieć.Onaswojegotatynawetniepoznała,więc

niepotrafiłaocenić,czyposiadanieojcaniesprawdzacegosięwswejrolibyłogor-
sze,czyjednaklepszeniżnieposiadaniegowcale.

Cieszęsię,żepoznamtwojąrodziskłamaławkońcu,zczystejuprzejmości.
Jechalisamochodemterenowymkrętąserpentynądrogi,aBillieumierałazestra-

chu. Majętna rodzina Gia nie miała zbyt wielu powodów, by ją ciepło przywitać
szybki ślub, dziecko poczęte, gdy jeszcze nie byli małżeństwem, żeby nie wspo-
mniećomarnympochodzeniuiskromnychzarobkach.Niemiałazłudzeń.Spodzie-
wałasiępodejrzliwego,jeśliniewrogiegoprzycia.

Spotkamysięznimijutro.
Niedzisiajwieczorem?zdziwiłasię.
Tobyłdługidzień,Theomusiodpocząć.Niebędziemyterazjechaćdoposiadło-

ści.Giorzuciłsynkowispojrzeniepełneczułejtroski.ZostawimyTheaiIrene
wdomuAgathy,którabyłamojąnianią.Tyteżmusiszodpocząć.

ZostawimyThea?Billieniekryłaniezadowolenia.
Spokojnie,przecieżnieporzucimygosamegowśrodkulasuzażartował,zer-

kając na przerażoną żonę. Spędzimy noc poślubną w domku na plaży, a rano,
przedspotkaniemzrodziną,odbierzemyTheaodAgathy.Mojastaranianiabędzie
zachwyconafaktem,żejakopierwszanawyspiepoznanaszegosynka.

Billie uspokoiła się, kiedy zobaczyła, z jakim entuzjazmem pulchna starsza pani

powitałaGiaijegonowąrodzinę.NawidokThearozpromieniłasięiodrazuzaofe-
rowałaIrenepomoc.

Gio,śmiejącsiębeztrosko,siłązaciągnąłBilliedosamochodu.Pokilkunastumi-

nutach jazdy stromo opadacą drogą zatrzymali się przy niewielkiej piaszczystej
dróżce.

Uważaj, łatwo się tutaj potknąć ostrzegł ją i otoczył jej talię silnym ramie-

niem.

ObcasyBillienatychmiastzapadłysięwpiasek.
Gdybymwiedziała,żespotykamysięztwojąrodzinądopierojutro,niewystro-

iłabymsięwteidiotyczneszpilkiwestchnęła.

Chciałemcizrobićniespodziankę.
Udałocisię.Roześmiałasięnawidokdziewiczejplażyustópścieżki.
Zachodzącesłońceoświetlałofaleleniwierozbijacesięobrzeg.Wrogu,upod-

background image

żaskalnegoklifustałdrewnianydomek,romantycznieoświetlonylatarenkami.

Orany,jaktupięknie!krzykła.
GdyGioprzenosiłjąprzezpróg,Billiezgubiłajedenbut.Zażartował,żeitaknie

wypuścijejzłóżkaażdojutra,więcbutyniebędąjejpotrzebne.Śmiejącsię,zażą-
dała, żeby postawił ją na podłodze, a on, niechętnie, spełnił jej życzenie. Salonik
udekorowanybyłkwiatamiiświecamioświetlacymiprzytulne,gustownieurządzo-
newnętrze.Bosokrążyłapodomu,podziwiającwidokzaoknamiuzupełniacypro-
ste,leczwyrafinowaneumeblowanieidekoracje.Wsypialniczekałonaniąogrom-
nełożeijeszczewięcejświecikwiatów.

Szampana?zaproponowałGio.
Możepóźniej,terazmarzymisięprysznic.Billiechciałajaknajszybciejzdjąć

eleganckągarsonkę,wktórąwystroiłasięnaspotkaniezrodzinąLetsosów.Po-
możeszmirozpiąćsukienkę?poprosiła,zdejmującmarynarkę.

Jeślicipomogę,tonigdyniedotrzeszpodprysznic.Giopodszedłbliskoipoło-

żyłdłońnazapięciu.PochyliłsięipocałowałBilliewkark.Powolirozpinającsukien-
kę,przesuwałwargamiwdółjejpleców.

Masz cudownie gładką skó mruknął i zsunął sukienkę z ramion, a potem

bioderżony,ażubranieopadłonapodłogę.

Chybanicizprysznica?
Gioobciłjątwarządosiebie.
Przynajmniejwtejchwilipotwierdził.Późniejosobiściecięnamydlęobie-

całzłobuzerskimbłyskiemwoku.

Przyglądałjejsiętakłakomie,żeBilliepierwszyrazoddłuższegoczasunieczuła

sięzakłopotanaswąnagością.Miałanasobiepiękną,jedwabnąbieliznę,podkreśla-
cąkrągłościidodacąjejpewnościsiebie.

Jesteśubranyzauważyłazwyrzutem.
Gio poderwał ją z podłogi i zaniósł do sypialni. Kładąc ją na łóżku, obiecał za-

chrypniętymzpożądaniagłosem:

Przyrzekamciprysznic,kolacjęiuprzejmezachowanie,alepóźniej.
Billieprzypomniałasobieliczneokazje,gdyGiozarazpoprzekroczeniuprogujej

mieszkaniarzucałsięnaniąwygłodniały,zżarem,którysprawiał,żeczułasięważ-
naigodnapożądania.OczywiścieniespodziewanemałżeństwoGiazCalistouświa-
domiło jej, jak bardzo się myliła i jak niebezpieczne mogło się okazać uleganie
mrzonkom.Tylkoczynapewnochciałarozpamiętywaćtamtewydarzeniawswo
noc poślubną? Gio poślubił ją, razem z Theem stworzą rodzinę, a z czasem, jeśli
Letsosowiejednakdadząjejszansę,stanąsięmożetakżeczęściąklanu.

Ktotakpięknieudekorowałdom?Częstogoużywasz?–zapytała,rozglądając

sięzzachwytem.

Nie,dawnotuniebyłemwyznał,zrzucająckoszulę.SiostraLeandrosazaj-

mujesięzawodowowystrojemwnętrzizgodziłasięnaprędcecośzorganizować.

Świetniesięspisała.Uwielbiamkwiatyiświatłoświec.
Wiedziałem,żecisięspodoba.Zawszebyłaśromantyczprzekomarzałsię

znią.

Atynie?Wtakimraziedlaczegopoprosiłeśjąoprzygotowaniedomu?Świa-

domość,żesiępostarał,żebysprawićjejprzyjemność,poprawiłaBillienastrój.

background image

Nigdyniebędęromantykiemzaoponowałzdecydowanie.Alewiem,czego

sięodemnieoczekuje,ipotrafiętozapewnićuśmiechnąłsięzmysłowo.

Billieniemogłaoderwaćwzrokuodjegomuskularnegotorsupołyskucegozłoci-

ście w świetle świec. Wyglądał zachwycaco, a jednak był z nią, a nie z równie
oszałamiacą Calisto. Nieświadom gnębiących żonę wątpliwości, zdjął spodnie
iszorty.WjednejchwiliBilliezapomniałaokompleksachiskupiłasięnaelektryzu-
cymwidokunagiego,idealnegomęskiegociała.Whotelu,gdysiękochali,Gionie
zdążył nawet zdjąć do końca ubrania, przypomniała sobie i zaczerwieniła się na
samowspomnienieswejsłabości.

Oczymmyślisz?Giowspiąłsięnałóżko.
Powiedziałamu,aon,kujejzaskoczeniu,roześmiałsię.
Niepopisałemsię,prawda?Dwójazgrywstępnej.Byłemnapalonyjaknastola-

tekprzyznał.Aleprzynajmniejużyłemprezerwatywy!

Mnieteżponiosłowyznałaipogładziłagonieśmiałoposzorstkimpoliczku.

Musimyjednakuważać,niestosujężadnejantykoncepcji.

Giopołożyłdłoniepobokachjejciałaipochyliłsię.
Musimy?Żałuję,żeomiłamnietwojaciążazTheem.Perspektywapoczęcia

jeszczejednegodzieckawydajemisięekscytuca.

SłowaGiapodziałałynaBillieniczymnajbardziejromantycznewyznaniemiłosne.

Skoro gotów był na jeszcze jedno dziecko, traktował ich małżeństwo poważnie,
aniejakczystąformalność!

Poprzedniobardzoprzytyłamwciążyostrzegłago.
Założęsię,żetylkotam,gdzietrzebamruknął,przesuwającpalcempomięk-

kim fragmencie piersi widocznym nad miseczką biustonosza. Uwielbiam twoje
ciało.

Naprawdę?zapytała,choćwduszyskarciłasięzażebranieokomplementy.
Przecieżwidzisz,żeniemogęnadsobązapanować.Rozpiąłbiustonosz,ujął

wdłoniejejpełnepiersiilekkojeścisnął.

Mimo rozkosznego prądu, który przeszył ciało Billie, jej udręczony umysł nadał

domagałsięodpowiedzinapewnepytania.

TodlaczegoożeniłeśsięzCalisto?wykrztusiła.
W sypialni zapadła głucha cisza. Gio uniósł głowę znad piersi, które obsypywał

drobnymipocałunkami.

Tobyłbłądidrogozaniegozapłaciłemwyznałzgaszonymtonem.
Billiewiedziała,żejeślibędziedalejdrążyć,zepsujenastrójnocypoślubnej,bez-

powrotnie tracąc szansę na niezapomniane wspomnienia. Nadludzkim wysiłkiem
woli odgoniła natrętne myśli. Wystarczyło jej, że żałował. Musiało jej wystarczyć.
Dalszepytaniasłużyłybyjedyniepodreperowaniujejnadwyżonegoego,amogły-
bypoważniezaszkodzićnowemupoczątkowi,jakioferowałjejGio.Zdecydowałasię
niepozwolić,byprzeszłośćodebrałajejszansęnaszczęście.

Gioująłjejsutekwzębyibawiłsięnim,ażcałeciałoBilliewypełniłorozkoszne

pulsowanie.Rozluźniłasięipozwoliła,byoblałająfalagoca.Zatopiłapalcewgę-
stychwłosachGiaiprzycisnęłajegoustamocniejdopiersi.Napięciewpodbrzuszu
stawało się słodką torturą. Billie instynktownie rozchyliła uda. Gio natychmiast
uniósłjejbiodradogóryijednym,zdecydowanymruchempozbawiłjąmajtek.

background image

Mamnadzieję,żetanocnigdysięnieskończy!westchnąłżarliwie.Tylkoże

jeżeliniedamcispaćprzezcałąnoc,toniebędzieszmiałasiłynaspotkaniezmoją
rodziną.

Przed nami jeszcze wiele wspólnych nocy szepła, podczas gdy on wsunął

dłońmiędzyjejnogiizwinnymipalcamipieściłjątak,żenatychmiastzabrakłojej
tchu.

Wykorzystamjenajlepiejjakpotrafięobiecał.Zawszemarzyłem,żebybyć

z tobą bez ograniczeń, więc teraz zamierzam spełnić wszystkie swoje fantazje.
Itwoje.

Obiecankiuśmiechłasię.ImbardziejotwarcieGiookazywałjejpożąda-

nie,tympewniejsięczuła.

Gionieodpowiedział.Rzuciłjejgocespojrzenieipochyliłgłowę.Kiedypoczuła

nasobiejegojęzyk,zaniewiłaipoddałasięoszałamiacejprzyjemności.Wiłasię
idrżała,pokująccicho,ażzkolejnymruchemjegowprawnychustzamarła.Fala
rozkoszyporwałajądogóryiwyrzuciłanabrzegświadomości,drżącąirozpaloną.
BilliewyplątałapalcezwłosówGia,aonnatychmiastprzewróciłjąnabrzuch.

Co?
Jestemdziśwewładczymnastroju,mojadrogaoświadczyłgłosemzduszonym

pożądaniemiwszedłwniąodtyłupotężnym,choćostrożnym,pchnięciem.

Byłagotowagoprzyjąć:wilgotna,goca,miękkaRozchyliłaszerzejnogi,tak

bymógłzatopićsięwniejdokońca,bydotarłdosamegownętrzaistłumiłdręczące
jąpożądanie.Czułasięwyjątkowa,jakzawsze,kiedyGioniepanowałnadswążą-
dząirzucałsięnaniąniczymwygłodniaływilk.Miarowe,potężnepchnięciarozpali-
łyjąnanowo,apalcepieszczącewrażliweciałopomiędzyudamisprawiły,żewjej
piersiwezbrałbezgłośnyszloch.Seriasilnychskurczyprzerodziłasięweksplozję.
Billiekrzyczaławstrząsanaspazmamirozkoszyiczuła,jakGiopulsujewniejswoim
własnymspełnieniem.

Jesteśwtymbardzodobryprzyznałapochwili,łapiącwkońcuoddech.Ciepły

ciężarjegociałazelżałnagle,aleBilliechwyciłaGiazarękęiprzytrzymałazcałych
sił.

Niepozwolęcimnieterazzostawić.Niecierpię,kiedytorobisz!
Takijużjestemodpowiedziałwymijaco.
Nie! Potrafisz mnie przytulić, kiedy potrzebuję pocieszenia. Przytulasz Thea,

kiedyjestśpiący,potrafiszokazywaćczułość!upierałasię,bojegozwyczajucie-
kaniaprzedintymnościątużpotym,jaksiękochali,raniłjądożywego.

Ale
Nieniepoddawałasię.Udawaj,żemusiszmniepocieszyć.
Giospojrzałnanią,jakbypostradałarozum.
Słucham?
Wyobraźsobie,żejestmiprzykroiprzytulmnie.Teraz.
Wolałbym,żebyniebyłociprzykropotym,jaksiękochamy.
Nowidzisz!Więcmusiszmnieprzytulić!
Westchnąłciężko,alezrobił,jakprosiła.
Wporządku,popracujęnadtymobiecałzrezygnowany.
Todobrze.Wtuliłasięzzadowoleniemwjegosilneramiona.Żebyunaocznić

background image

mukorzyścipłycezezmianyprzyzwyczajeń,pogładziłagodłoniąpopiersi,brzu-
chu,potemprzesuładłońjeszczeniżej

PrzyjemniemruknąłGio.Bardzoprzyjemnie

Godzinę później leżeli na tarasie i przyglądali się gwiazdom odbijacym się

wczarnejtaflimorza.Wokółichleżaka,nadrewnianejpodłodzestałypustenaczy-
nia po obfitej kolacji zjedzonej na świeżym powietrzu. Billie upiła łyk szampana
iwestchnęłabłogo.

Niesamowityspokój.Słychaćjedynieszumfal.
Jakodzieckouwielbiałemtendźwięk.Przyjeżdżałemtuzrodzicamiurwał

izamilkł.

Billiepoczuła,jakjegociałosięspina.
I zachęciła go ostrożnie. Cudownie, że masz takie miłe wspomnienia

zdzieciństwa.

To było na długo, zanim nasi rodzice się rozstali, zanim ojciec spotkał miłość

swojegożycia.Giopodkreśliłpogardliwieostatnietrzysłowa.

Kimonabyła?Billieskorzystałazokazji,żebyzapytać.WcześniejGiounikał

rozmównatematrozwodurodziców,aonanigdynieodważyłasiędrążyćbolesnego
tematu.

Angielską modelką imieniem Marianne. Mieli romans, w trakcie którego ona

przypadkiemzaszławciążę.Późniejokazałosię,żewcaleniezmoimojcem,aleon
itakpostanowiłjejwybaczyć,bo,jaktwierdził,niemógłbezniejżyć.

OchBillieniewiedziałacopowiedzieć.
Uczyliśmysięwtedyzsiostramiwszkolezinternatem.Kiedyprzyjechaliśmydo

domu na wakacje, dowiedzieliśmy się, że nasze życie zostało wywrócone do góry
nogami.Ojciecrozwiódłsięzmatkąizesłałjądoateńskiegoapartamentu.Mytak-
żeniebyliśmyjużmilewidzianinawyspie,bonoważonaojcanieżyczyłasobieto-
warzystwadziecizjegopierwszegomałżeństwa.

GoryczwgłosieGiazaszokowałają.Potrafiłajednaksobiewyobrazić,żetakna-

głeodrzucenieiwykluczeniezrodzinymusiałoboleśniezranićmałegochłopca.

Twójdziadeknicniezrobił?Mówiłeś,żetoonjestwłaścicielemwyspy.
Nie,nicniezrobił.Dzisiajtegożałuje,alewtedyskupiłsięnaratowaniumająt-

kurodzinynadweżonegoekstrawagancjamiojcaijegonowejżony.Firmaprawie
zbankrutowała.

Ojcieckontaktowałsięztobąporozwodzie?
Nie.Spotkaliśmysięjeszczetylkoraz.Mariannenaprawdęnasnieznosiła.Mi-

łośćGiozamilkłnachwipotrafiniszczyćdokończył.Mójojcieczniszczył
nasząrodzinęwimięmiłości,amojamatkanigdysięniepozbierałapotymciosie.

Billie czuła, że nareszcie rozumie, dlaczego Gio doszedł do wniosku, że uczucia

i bliskość są niebezpieczne. Jego ojciec swoim złym przykładem nauczył młodego
chłopaka,żemiłośćoznaczaegoistycznąpogońzawłasnymszczęściemidestrukcję
wszystkiegoiwszystkichpodrodze.

Ajednakwiększośćludziuważamiłośćzabuducą,nieniszczącą.
Człowiekzzasadamipotrafisięwywiązaćzeswoichobowiązkówwobecrodzi-

ny bez ciągłego deklarowania miłości. Gio zadrżał lekko i objął mocnej Billie.

background image

Niemuszęciękochać,żebycięchronić.

Oczy Billie zapiekły niebezpiecznie. Wiedziała, że jej nie kochał, ale słysząc to

z jego ust, nadal nie potrafiła opanować gorzkich łez. Wtuliła twarz w jego ramię
ioddychałagłęboko,żebysięopanować.Gio,zatywłasnymimyślami,nicnieza-
uważył.

CóżstwierdziłpochwilioczywiściekochamThea,aletołatwe.Onjestmały

i bezbronny jak kociak albo szczeniaczek. Mam w telefonie dziesiątki jego zdjęć
ioglądamje,kiedyjestemwpracy.

Billiecieszyłasięzwięzi,jakapołączyłaTheazojcemwtakkrótkimczasie,ale

musiałazesmutkiemprzyznać,żezazdrościławłasnemudzieckuumiejętnościroz-
kochaniawsobieGia.

Zatobąteżtęsknięzapewniłją.Takbardzo,żemusiałemsięztobązoba-

czyćnagodzinęprzedślubem–szepnął,całującjąwczubekgłowy.

Gio od dawna nie czuł takiego spokoju ducha. Ciekawe, dlaczego właśnie Billie

miałananiegotakikocywpływ?Idlaczegowciążniepotrafiłsięniąnasycić?

Zachowałemsięjakjaskiniowieczaśmiałsię,wtulającustawjejjedwabiste

włosy.Kompletneszaleństwo!

Jasięnieskarżę.Billieodwróciłasięwjegostronęizamiastnagwiazdy,spoj-

rzaławciepłe,błyszcząceoczymęża.

Wiesz, gdzieś w głębi duszy, chyba się bałem, że nie pojawisz się w kościele.

Czytonieidiotyczne?

Gdybyzdawałsobiesprawę,jakbardzogokochała,nieprzyszłobymutonawet

dogłowy,pomyślałasmutno.Niezależnieodtego,jakbardzobyłananiegozła,nig-
dynienaraziłabygonapodobneupokorzenie.

Orany,aleogromnydom!Billiewpatrywałasięwielkimioczymawwillęoto-

czonątropikalnymogrodem,przedktórąwłaśniezaparkowali.

ZbierasiętucałarodzinawyjaśniłGio.Każdekolejnepokolenierozbudo-

wywałoposiadłość.

Gio wyglądał na spiętego. Billie przyglądała się jego nerwowym ruchom, kiedy

wyjmowałsynkazfotelikasamochodowego.RazempożylizaAgathąiIrene,któ-
re, w wielkiej komitywie, zmierzały szerokimi frontowymi schodami do głównego
wejścia. W otwartych szeroko drzwiach przywitała ich gosposia, ale po krótkiej
prezentacjiGiowyminąłjąiruszyłzdecydowanymkrokiemwgłąbdomu.Billieled-
wiegodogoniła.

Gio,dajmiThea.Możesięprzestraszyćobcychpoprosiła.
Giozacisnąłzęby,aleniesprzeciwiłsię.Podałjejsynka,atennatychmiastusado-

wiłsięwygodnienabiodrzemamy.

Iuśmiechnijsię,naBoga!upomniałamężałagodnie.Nieprzejmujsię,jeśli

nieodrazumniezaakceptują,tomusiszdaćimtrochęczasu.

Przezszklanedrzwiprowadzącedosalonudostrzegłaprawdziwytłumludzi.Ro-

dzinaGiaokazałasięowielewiększa,niżsięspodziewała.Billiepoczuła,jakręce
jej się pocą ze zdenerwowania. Kiedy weszli do środka, wszystkie głowy zwróciły
sięwichstronę.Billiewciągnęłabrzuch,wyprostowałasięiuniosławysokogłowę.

Poprosiłem, żebyście się tu wszyscy zebrali, bo chcę wam przedstawić moją

background image

żonę.GłębokigłosGiaprzerwałpełnąnapięciaciszę,docierającdonajdalszych
zakamarkówsalonu.ToBillie.Pobraliśmysięwczoraji

Giozamilkł,gdyzrogurozległosięgniewnestukanielaskąomarmurowąpodło-

gę.Starszypanozagniewanej,pomarszczonejtwarzyzbliżałsiędonichwykrzyku-
jąccośpogrecku.Giozesztywniał,poczympołożyłdłońnaplecachBillieipopchnął
jąlekkowstronędrzwi.

Wychodzimy!zarządził.
Nie,Gio,proszę,niewychodźcie!Zgrabnabrunetkapodbiegładonichiwy-

ciągnęładoBilliedłoń.JestemSophia,najmłodszasiostraGiaprzedstawiłasię
zuśmiechem.Gio!Dlaczegoniepowiadomiłeśnas,żesiężenisz?!

Billieoniemiała.DopieropochwilidotarłdoniejsenssłówSophii.
Niepoinformowałwas?spytałacienkimgłosem.
Nie. Powiedział, że ma dla nas niespodziankę, i poprosił, żebyśmy się zebrali

wszyscydzisiajwdomudziadka.

Wychodzimy,BillieOstentacyjnieignorującsiostrę,Giolekkopopchnąłżonę

kuwyjściu.Billieobciłasięibezsłowaruszyłazdecydowanymkrokiemzpowro-
temdosalonu.

Giopowinienbyłpoinformowaćwasoślubie,niemiałampocia
Billie!Gioprzerwałjej.Jegowielka,silnadłońspoczęłaostrzegawczonajej

ramieniu.

Niechcęciękrytykowaćwobecnościrodziny,alepowinieneśbyłichuprzedzić.

Zgotowałeś wszystkim ogromny szok. Spojrzała znacząco na nestora rodu The-
onaLetsosa.Niemasensusięobrażać.

Nieobrażamsię!syknąłGio,wściekły,żeodważyłasięmusprzeciwićwobec-

nościcałejjegorodziny.

Powinniśmychybaotymporozmawiaćodezwałsiędziadek,nadalniecona-

burmuszony.Ciemne,bystreoczy,takbardzopodobnedooczuGia,przyglądałyjej
sięuważnie.Twojażonamarację.Poniosłomnie,mówiłemwgniewie.

ObraziłcięwyjaśniłGio,zwracającsiędoBillie.
Nieszkodzi.Możnamnieobrazićtylkopoangielskuoznajmiławielkodusznie.

Greckiegonieznam,naszczęście!

Dziękimniemojewnukiznająswójjęzyk,choćotrzymałyporządneangielskie

wykształcenie.Starszypanuśmiechnąłsięniespodziewanie.Chodź,usiądziemy
sobieiopowieszmiosobie.Męczęsię,gdystojęprzezdłuższyczas.

Już po chwili Gio przyglądał się ze zdumieniem, jak Billie gadzi z nestorem

roduLetsosów,jakbysięznaliodlat.Ponieważpierwszyrazodniepamiętnychcza-
sówniktzrodzinyniezwracałnaniegouwagi,usiadłzbokuiprzysłuchiwałsięroz-
mowie.

Wybaczmojenieuprzejmezachowanie.Dziadekskłoniłsięgłęboko.Jestem

Theon.Giotomójwnuk.

JestemBillie,poprostuBillie.
Atwójsynek?
NaszsynekwtrąciłsięGio,puchnączdumy.TheonGiorgios,twójprawnuk,

wimynaniegoTheo.

Billie postawiła synka na podłodze, a ten natychmiast zaczął raczkować i z nie-

background image

spożytąenergiąpoznawaćnoweotoczenie.Starszypanwpatrywałsięwmalcajak
zaczarowany.

Theopowtórzyłpowoliipokręciłzniedowierzaniemsiwągłową.Apobrali-

ściesiędopierowczoraj?

Gio dowiedział się o istnieniu Thea niedawno wtrąciła pospiesznie Billie.

Przezdwalatanieutrzymywaliśmykontaktów

Giorzuciłjejchmurnespojrzenie.
Niemusiszsięzniczegotłumaczyć.
Oczywiście,żemuszę.Niechcę,żebyktośpomyślał,żemiałamromanszżona-

tymmężczyzną.Billiewiedziała,żeGioniedbaoto,comyśląoniminni,alenie
zdawałasobiesprawy,żenieobchodzigotakżezdaniewłasnejrodziny.Niemogła
pozwolić, by Letsosowie uznali ją za cudzołożnicę, która kradnie mężów. Nie wy-
rządziłabytakiejkrzywdynawetCalisto,choć,delikatniemówiąc,nieprzepadałaza
nią.

Prawnuk,nazwanynamojącześćDziadekpostanowiłwidocznieskupićsię

na pozytywach niespodzianki zaserwowanej mu przez wnuka. Dzielny malec!
Ijakiodważny!zawołałrozanielony.Theoodnalazłwłaśniekącikzaaranżowany
dladzieciizentuzjazmemdołączyłdoinnychmaluchów.

OpowiedzmiosobiepoprosiłTheonBillie,choćztrudemodrywałwzrokod

prawnuka.

Acoto?Przesłuchanie?oburzyłsięnatychmiastGio.
Napiłabymsięczegoś.Billierzuciłamężowiwymownespojrzenie.
Niestety,Gioodwiłwspółpracy.Skinąłdłonią,niczymkról,ajużpokilkusekun-

dachzmaterializowałsiękelnerztacązastawionąnapojami.TheonmrugnąłdoBil-
lie wesoło. Odpowiedziała porozumiewawczym uśmiechem. Gio przejrzał jej wy-
bieg, ale nie mógł jej winić, że chciała się go pozbyć. Naprawdę nie pomagał jej,
stojącnadniąniczymkatnaddobrąduszą.Jegonadopiekuńczośćbyłarozczula-
ca, ale w tej chwili całkowicie nieuzasadniona. Nawet wśród członków najbliższej
rodzinyGiozachowywałsięzrezerwąinieufnościąsamotnegomyśliwego.Dlacze-
go, skoro jego rodzina wyglądała na zgraną i lojalną grupę życzliwych mu ludzi?
NieoczekiwaniezpomocąprzyszedłjejTheo.Podszedłdoojcaiprzytrzymującsię
jegonogawki,stanąłnaswychchybotliwychpulchnychnóżkach.PosępnydotądGio
rozpromieniłsięnatychmiast.Wziąłsynkanaręceiwróciłznimdokącikazabaw.

DawnoniewidziałemGiauśmiechniętegozauważyłzzadumąTheon.
Billiepokiwałagłowązezrozumieniem.
Niepochodzęzmajętnejrodziny.Prowadzęsklep,jestemzwykłądziewczy

powiedziałaszybko,żebyzdążyć,zanimwróciGioiznowuzaczniecenzurowaćjej
słowa.–Lepiej,żebypantowiedziałodpoczątku.

Niedawno, niestety za późno, zrozumiałem, jak nieistotne są pochodzenie czy

matekwobecludzkiegocharakteru.Starszypanwzruszyłwymownieramionami
irozparłsięwygodniewfotelu.Codojednegoniemogęsięztobązgodzić:zwy-
kładziewczynaniedałabysobieradyzmoimwnukiem.Iniestawiłabydzielnieczo-
łacałejrodzinieLetsosów.Towymaganadzwyczajnegorozsądkuitolerancji.

BillieniemiałaokazjipodziękowaćTheonowizajegociepłesłowa.Jedenzadru-

gim,członkowieklanupodchodzilidonich,żebysięprzedstawić.Billiezzaskocze-

background image

nieminiemałymzadowoleniemodnotowałafakt,żewśródlicznychkrewnychznala-
złasiętakżeprzyrodniasiostraGia,Melissa,którąprzezwielelatignorowanojako
owocpozamałżeńskiegoromansuDimitriegoLetsosa.

Zyskują przy bliższym poznaniu zażartowała Melissa, elegancka, czterdzie-

stoletniablondynka.Oczywiścierywalizujązesobą,jaktowrodzinie,alezapew-
niamcię,żebardzosiękochają.Giomaszczęście,wszyscygouwielbiają,choćza-
wszetrzymałsięnieconauboczu.Jednakwraziekłopotówtodoniegowszyscysię
zwracają po pomoc. Mam nadzieję, że nie będzie ci to przeszkadzało. Calisto nie
potrafiłategozaakceptować.

Zluźnorzuconych,pojedynczychkomentarzyBilliezorientowałasię,żeczłonko-

wie rodziny nie przepadali za byłą żoną Gia. Robiła sobie w duchu wymówki, ale
ciekawość była silniejsza od niej, więc chłoła wszystko, co mówiono o Calisto.
Wiedziała,żejeślisięnieopamięta,przeszłośćzatrujejejżycie.Dajspokój,powta-
rzałasobie,zapomnijotym,żewybrałinną,terazniematojużżadnegoznaczenia.

Jeślitwojanoważonajesttaka,jakmyślę,tojesteśprawdziwymszczęściarzem

pogratulowałwnukowiTheon.

Nieobchodzimnie,coludzieoniejmyśląnastroszyłsięGio.
Widzę. Do tego stopnia, że nie zaprosiłeś na ślub własnej rodziny zganił go

starszypan.

KiedyIrenezabrałaTheanagórę,żebygowypać,agościezaczęlisięrozcho-

dzić do swoich pokoi, Billie wymknęła się do ogrodu. Usiadła pod starym rozłoży-
stymkasztanowcemirozkoszowałasiępanoramicznymwidokiemnaplażęimorze.
Mimozmęczeniacieszyłasię,żespotkaniezrodzinąGiaposzłolepiej,niżsięzapo-
wiadałonapoczątku.Giobyłpodminowany,gotówrzucićsięnakażdego,ktochoć-
bykrzywonaniąspojrzał.Nierozumiała,dlaczegoreagowałtakemocjonalnie,cał-
kiem jak nie on. Zachowywał się niczym pies obronny, pomyślała z rozbawieniem.
Zamknęłanachwilęoczyipoczuła,jaknagromadzonewciągudnianapięcieulatnia
się.

Wszędziecięszukałem.Nagórze,nadoleGioszedłkuniejżwirowąścież-

ką.

Powinieneśmichybawszczepićczipa,żebyzawszewiedzieć,gdziejestemza-

żartowałazkamiennątwarzą.

Giosapnąłgniewnie,alenieodpowiedział.Jakmiałjejwytłumaczyć,żesięonią

martwił,skorosamnierozumiałdlaczego?Przezcałydzieńuśmiechałasięserdecz-
niedowszystkichczłonkówjegorodziny,odgrywającrolęszczęśliwejpannymłodej,
aleprzecieżnieprzyjemnepowitanie,jakiejejzgotowali,musiałojązranić.

Wszystkowporządku?
Tak,alejestemtrochęzmęczonaprzyznała.Wkońcuwnocyniewielespali-

śmy,pomyślała.Zarumieniłasięnawspomnienieupojnejnocywdomkunaplaży

Oczy Gia pociemniały, a na jego zmysłowych ustach pojawił się uśmiech. Myślał

otymsamym!Jakjagokocham,pomyślałabezradnie.Zabardzo.

Dlaczegosięchowasz?zapytał.
Niechowamsię.Chciałamspędzićtrochęczasuwtympięknymogrodzie.
Gio przypomniał sobie rośliny na parapetach i wazony pełne kwiatów zdobiące

apartament,którywynająłkiedyśdlaniejwLondynie.Kiedyodeszła,uschłynatych-

background image

miast,aichwidoksprawiał,żepustka,którąwsobienosił,wydawałamusięjeszcze
bardziej nieznośna. Kazał je wtedy wyrzucić, próbując unicestwić wszelkie ślady
obecności Billie. Oczywiście, nie zdołał o niej zapomnieć, niezależnie od tego, jak
bardzosięstarał.

Jużdawnopowinienembyłcikupićdomzogrodempowiedział.
Nieznamsięnaogrodnictwie.Chociażdziadek,zanimsięrozpiłizachorował,

uprawiałdlamniegrządkęwarzywnązadomemipozwalałmioniądbać.

Giozmarszczyłbrwizafrasowany.Takniewielewiedziałoswejżonie.Jaktomoż-

liwe? Nidy jej nie pytał o przeszłość, zadowoliwszy się informacją, że nie miała
praktycznieżadnejrodzinyopróczDee.

Rozpiłsię?
Niebyłzłymczłowiekiemzapewniłagogoco.Pił,żebyuciecprzednarze-

kaniembabki.Ciąglemiaładowszystkichpretensje,ciężkosięzniążyło.Dziadek,
nawetkiedywypił,byłprzemiłym,łagodnymczłowiekiem.Niestetyszybkozachoro-
wałnawątrobę,ababkaniechciałasięnimopiekować.Zawszegdyszłamnalek-
cje, czułam się winna. Nie cierpiałam zostawiać go samego, zdanego na humory
wiecznieniezadowolonejżony.

Pomocspołecznaniezapewniłamuopieki?
Nie. Stwierdzono, że nie wymaga stałej opieki i nie może być umieszczony

w hospicjum, mimo że był nieuleczalnie chory. Kiedy w końcu umarł, zostałyśmy
zbabkąsameAonanigdyzamnąnieprzepadała.Podejrzewam,żeprzypomina-
łamjejmojąmatkę.Billieskrzywiłasięodruchowonasamowspomnienietychpo-
nurychlat.Trudnojejsiędziwić.Podrzuciłajejniemowlakaiznikła.Zgorzkniała
starakobieta,którawidziaławludziachsamewady.Wróciłamnaparęlatdoszkoły,
apotembabkazachorowałaiznówmusiałamsięstaćpełnoetatowąopiekunką.Ni-
gdy nie udało mi się nadrobić straconego materiału i zrobić matury westchnęła
ciężkoBillie.

Gioniemógłuwierzyćwłasnymuszom.
Dlaczegodowiadujęsiętegowszystkiegodopieroteraz?!zapytał.Nieudało

mu się ukryć pretensji w głosie, tak jakby chciał, by usprawiedliwiła jego własny
brakzainteresowania.

Billieniezamierzałapozwolić,bypostawiłjąwroliwinowajcy,aleniezależałojej

teżnazranieniuuczućmęża.

Giozaczęłałagodnymgłosemwtamtychczasach,jeśliakuratniebyliśmy

razemwłóżku,praktyczniedlaciebienieistniałam.

Tonieprawdazaprzeczyłnatychmiast,obrażony.
Prawda. Upchnąłeś mnie w kącie swojego życia i zaglądałeś tam jedynie, gdy

miałeśochotęnaodrobinęrozrywkiiodprężenia.Postanowiłaniebawićsięwdy-
plomację, bo Gio ewidentnie zamierzał iść w zaparte i obarczyć ją winą za swoje
zachowanie.

Czyli, w skrócie, twierdzisz, że jestem totalnym egoistą? Jego twarz posza-

rzała.

Cóż,byłeśwtedybardzoskupionynasobieiswojejkarierze.Przezwiększość

czasupracowałeś,prawda?Pozatymwydajemisię,żemojepochodzeniewprawia-
łocięwzakłopotanie.Wolałeśniemyślećomojejprzeszłości.Ichybaniechciałeś

background image

pamiętać,żekiedysiępoznaliśmy,pracowałamjakosprzątaczka.Billieniepotra-
fiłasięzatrzymać,gdyjużrazzdobyłasięnaszczerość.Starałasięjedynie,byjej
słowaniebrzmiałyjakoskarżenie,ajedyniestwierdzeniefaktu.

Niewierzę,poprostuniewierzęwto,cosłyszę!Gioażsiętrząsłzezłości.

Nerwy trzymane na wodzy przez cały dzień teraz groziły wymknięciem się spod
kontroli.Jakmogłaśmnietakźleocenić!

Billiezamknęłaoczyipoliczyławmyślachdodziesięciu.
Gio,tojużprzeszłość.Byłomiło.Nieobwiniamcię.Samateżniezachowywa-

łamsiętak,jakpowinnam.Niewymagałamlepszegotraktowaniaiuważałamcięza
stwo.Byłamjednakzbytmłoda,pierwszyrazwzwiązku

Ikłamałaś!przerwałjejtryumfalnie.Powiedziałaśmi,żejesteśstarsza.
Billie skiła głową. Postanowiła nie dać się sprowokować, nie pozwolić, żeby

przeszłośćstałapomiędzyniąaGiem.Przecieżwłaśnierozpoczęlinowyrozdział
wspólnegożycia,nazupełnieinnychzasadach.

MuszępopracowaćoznajmiłchłodnoGio.
Billieuśmiechłasiępodnosem.Zawsze,kiedyczułsięemocjonalniezagrożony,

uciekałwpracę.

Wrócęztobądodomupowiedziałaiwstała.

Giozainstalowałsięzlaptopemwbibliotece.Nigdyniebyłemegoistą,pomyślał,

roztrząsając bez końca słowa Billie. Ale co do jednego miała rację: nie ma sensu
roztrząsaćprzeszłości.Próbowałsięskupićnarzędachliczbnaekraniekomputera
iprzezchwilęnawetmusięudawało,alegdyprzypomniałsobiezapiswintercyzie,
znówogarnąłgoniepokój.Czyokrutnypodstęp,jakizastosował,nieświadczyłnaj-
dobitniejojegopodłym,egoistycznymcharakterze?Odgoniłtęprzygnębiacąmyśl
izadzwoniłdogosposi.Dowiedziałsię,żerzeczyBillie,spakowanewpudła,znajdo-
wałysięwjednejzsypialnigościnnychnaostatnimpiętrzedomu.Pognałnagórę,
alezanimrozpakowałpierwszykarton,zawahałsię.Zachowywałsięskandalicznie,
ale pragnienie zniszczenia dowodu własnej podłości okazało się silniejsze. Nawet
jeśli szansa, że Billie zechce nagle przeczytać podpisany przed ślubem dokument,
byłaniewielka,niezamierzałryzykować.Potwystąpiłmunaczoło,ręcezwilgotnia-
ły.Dlaczegotaksiętymwszystkimprzejmował?NigdywcześniejnieokłamałBillie,
zawszebyłzniąszczery,nawetwtedy,gdyprawdająraniła.Gdybyprzeczytałain-
tercyzę, pękłoby jej serce, uświadomił sobie. Trzymał się kurczowo tej wymówki,
rozpakowującpierwszepudło.Takjaksięspodziewał,Billiespakowałaswojerze-
czywbardzoprzemyślanysposób,oznaczającczytelniezawartośćpudeł.Jakzwy-
kle świetnie zorganizowana, pomyślał z uznaniem. W trzecim z kolei kartonie na-
trafiłnateczkępełną różnychcertyfikatów.Nasamym spodzieBilliewetknęłain-
tercyzę. Wyszarpał ją z teczki i wepchnął do kieszeni. Jego uwagę przykuło świa-
dectwoukończeniakursudlapoczątkucychsommelierów,ikolejne,zkursuznajo-
mości sztuki. Przejrzał wszystkie świadectwa, sprawdził daty i dowiedział się, po-
niewczasie,corobiła,gdyzostawiałjąsamąnacałedniewlondyńskimapartamen-
cie.Szczypałygooczy,awsercupojawiłasiębolesnapustka.Zdziwnymuczuciem
porażkispakowałwszystkoopróczintercyzyzpowrotemdopudełizszedłdobiblio-
teki. Nalał sobie mocnego drinka i wychylił zawartość szklanki jednym haustem.

background image

Wzdrygnął się, podszedł do niszczarki dokumentów i zniszczył feralny dokument.
Niestety, nie odczuł spodziewanej ulgi. Postąpił niehonorowo, więc nie mógł liczyć
nawytchnieniewyrzutysumieniamiałymuodtądtowarzyszyćnieustannie.

Theon zaprasza cię na herbatkę popołudnio poinformowała zaskoczo

BillieSophia.Towielkizaszczytmrugnęładoniejwesoło.

Billierozpromieniłasięnatychmiast.
Bardzogopolubiłamwyznała.
Chyba z wzajemnością. Sophia prowadziła Billie do zajmowanego przez

dziadkaskrzydładomu.Theonczekałnaniąnarozległymtarasie,ocienionymkoro-
namipobliskichdrzew.

JakimcudemudałocisięwymknąćspodkurateliGia?przywitałjązfiglarnym

błyskiemwoku.

Powiedziałamcoś,comusięniespodobało,więcuciekłwpraodpowiedzia-

łazgodniezprawdą.Samasięzdziwiła,żetakswobodniesięczujewtowarzystwie
starszegopana.

Niestety,słyszałemtęrozmoprzyznałTheon,wprawiającjąwkonsterna-

cję.Staliściebezpośredniopodmoimbalkonem.

Billiezaczerwieniłasięiopadłanakrzesło.
Orany!Ukryłatwarzwdłoniach.
Niemartwsię,wkońcujesteśmyrodziną,prawda?pocieszyłjądziadek.
Uśmiechła się z wdzięcznością. Na szczęście nie miała się czego wstydzić,

przecież nie krzyczeli na siebie, nie obrzucali obelgami ani nie roztrząsali intym-
nychszczełów.Miałatylkonadzieję,żeGioniedowiesię,żezostaliprzezprzy-
padekpodsłuchani.Napewnowpadłbywfurię.

Pomyślałem, że powinienem opowiedzieć ci co nieco o tym, przez co przeszła

naszarodzina,boGiozapewneniebyłłaskawpodzielićsięztobąszczełamize
swegodzieciństwa.

Wiem, że jego rodzice się rozwiedli i że po rozwodzie ojciec nie utrzymywał

znimkontaktów.

DimitribyłsłabyGłosstarszegopanazałamałsię.Uffwestchnąłzulgą.

Powiedziałemtowkońcu.Przezwielelatniechciałemtegoprzyznać,byłmoim
synem

Trudno zaakceptować słabości ludzi, których kochamy zauważyła kocym

głosem.

Widać,żebardzokochaszGia.Ażpromieniejesz.Mójwnukmaogromneszczę-

ście.Theonpoklepałjączulepodłoni.

Billiepostanowiłaniezaprzeczać.Niechciałaobrażaćinteligencjistarszegopana

kłamstwem.Zamiasttegonalałaherbatydodwóchporcelanowychfiliżanek.

Mamnadzieję,żekiedyśtodoceni.Tobardzoskomplikowanymężczyzna.
Dlategocięzaprosiłemnaherbatkę.Obawiamsię,żewdużejmierzeponoszę

winęzajegotrudnycharakter.WychowywałemGiapośmiercijegomatki,odkiedy
miałjedenaścielat.

Nie miałam pocia, że zmarła, kiedy był mały. Billie nie kryła zaskoczenia.

Znieruchomiałanachwilęznożemwjednejdłoni,asłodkimrogalikiemwdrugiej.

background image

Truskawkowajestnajlepsza.Starszypanpodsunąłjejmiseczkęzkonfiturą,

poczym,jakgdybynigdynic,powróciłdoswejopowieści.

Ianthenigdyniepozbierałasięporozwodzie.Niezdawałemsobiesprawy,że

była w takim złym stanie. Gdyby moja żona wciąż żyła, zapewne zauważyłaby, że
IantheiGiopotrzebująpomocy,izmotywowałabymniedowcześniejszejinterwen-
cji. Być może wtedy nie doszłoby do tragedii Theon zawiesił głos i popadł
wsmutnązadumę.

Tragedii?Billieodłożyłarogalik.Naglestraciłaapetyt.
Mojasynowapowiesiłasię.Giojąznalazł.Nigdysobietegoniedaruję!Star-

szypanzgarbiłsiępodciężaremdramatycznychwspomnień.

NiemiałampociaBilliepobladła.
Takpodejrzewałem,dlategopostanowiłemztobąporozmawiać.Giobardzoto

przeżył.Straciłwszystko,najpierwojcaidom,potemmatkę.Togobardzozmieniło.

Billiezadrżałanamyślocierpieniu,jakiegodoświadczyliGioijegosiostrywdzie-

ciństwie.

StraszneJakznamGia,pewniesięobwiniał
Theonpokiwałsmutnogłową.
Obawiałem się, że Gio odziedziczył po rodzicach skłonność do kierowania się

emocjami,któraprzyniosłaim,iwszystkimwokół,tylecierpienia.Pożaniezapo-
rywamisercaprowadzidonieszczęść.

Niezawszezaoponowaładelikatnie.
Theonpotrząsnąłgłową.
Musiałemmiećpewność,żeGioniepowtórzybłędówswojegoojca.Czułemsię

za niego odpowiedzialny. Niestety przesadziłem. Wpoiłem mu zbyt rygorystyczne
zasady,nauczyłemprzywiązywaćwagędorzeczy,któreniesątegowarte.Star-
szypanmiałpoczuciewinywymalowanenatwarzy.Oczekiwałemodniego,żedo-
brzesięożeni.Samawiesz,jaktosięskończyło.Zbytwysokoceniłemstatusspo-
łeczny,matek,zobowiązaniawobecspuściznyprzodków

AleBillieprzerwałamuzprzepraszacymuśmiechemGiojestinteligent-

nym,niezależnym,dorosłymczłowiekiemisampodejmujedecyzje.

Toprawda,naszczęście.Dlategoożeniłsięztobąbeznaszejwiedzyizgody.

Postanowiłnieryzykować,wobawie,żebędęchciałwybićmutenpomysłzgłowy.

Byćmoże,choćwątpię,byzrobiłtoświadomie.Wymagałobytownikliwejanali-

zywłasnychuczuć,ategoraczejbymsięponimniespodziewała.

Dobrzegoznaszzaśmiałsięstarszypan.Skorotrudnąrozmowęmamyjuż

zasobą,spróbujmywreszcietychapetycznychrogalików.

GiorozmawiałzLeandrosemprzeztelefon,aleprzyjacieluparłsięzadawaćwy-

łączniekłopotliwepytania,naktóreniemiałszansyuzyskaćodpowiedzi.

NierozumiemwestchnąłzrezygnowanyLeandros.Ożeniłeśsięwczoraj,do-

pierocopojawiłeśsięnawyspie,żebyspotkaćsięzrodziną,ajużchceszleciećdo
Aten?Najakąśeleganckąkolację?

Billiemajutrourodziny.
Wporządku,polećciejutro.
Nie,dziświeczoremupierałsięswoimzwyczajemGio.Przyłączyszsiędo

background image

nas?AlejeśliwspomniszoCanaletcie,uduszęcięgołymirękami.

Oczywiście,żesięprzyłączę.
BilliewłaśniewytarłaTheapokąpieliiusiłowałaubraćgowpiżamkę,kiedyGio

pojawiłsięwdrzwiachłazienki.Maluchnajegowidoknatychmiastsięrozchmurzył,
dałsobiezałożyćbluzęiwyciągnąłrączkidoojca.Gioporwałgowramionaibiegał
znimpocałejbawialni,udającsamolot.

Chłopczyk zaśmiewał się w głos, ale potem położył główkę na ramieniu taty

iucichł.

Jestzmęczony.Giopodszedłdoozdobnegołóżeczkaipołożyłśpiącegosynka.
BillieokryłaTheakocykiemiodczepiłafikuśnedekoracje,któremogłystanowić

zagrożeniedlazdrowiaiżyciamalucha.

Trzebatuzrobićremont.Gioobserwowałjąuważnie,cowprawiałojąwza-

kłopotanie.

Machłatylkoręką.
Nietrzeba.Widaćwprawdzie,żetopokójdladziewczynki,aleprzecieżTheo

jestzamały,żebymutoprzeszkadzało.

Dziadek kazał przygotować tę bawialnię dla najmłodszej córki Sophie. Poród

trwał długo i bardzo ją wyczył, a mąż Sophie sporo podróżował w interesach,
więczamieszkałatutaj,żebywydobrzećwyjaśniłGio.

Sophiajestprzemiła.
Gionieodpowiedział.Pochwilimilczeniaoznajmiłniespodziewanie:
Wychodzimydziświeczorem.
Dokąd?
Nakolację,doAten.
DoAten?Przecieżdopierocoprzyjechaliśmynawyspę!
Wrócimy jeszcze dzisiaj, nie martw się. Umówiłem nas z Leandrosem i jego

obecnądziewczyną.

Cotozaokazja?Zaczająsię?
Nicmiotymniewiadomo.Dlaczegosiętakdopytujesz?Zapraszamcięnakola-

cję.Niemaszochotywyjśćzemnądorestauracji?Gioledwiepanowałnadznie-
cierpliwieniem. Billie i jej nowo odkryta niezależność, pomyślał gorzko, zaraz po-
krzyżująmiplany.

Billie powstrzymała się przed komentarzem, chociaż nigdy wcześniej nie zabrał

jej w publiczne miejsce, więc jej zdziwienie i nieufność były, jej zdaniem, w pełni
uzasadnione.Wolałamutegojednakniewypominać,skoronajwyraźniejpostanowił
naprawićstarebłędy.Wjegoświeciewybraniesięprywatnymsamolotemdomiasta
nakolacjęprawdopodobniestanowiłochlebpowszedni.Onanatomiastniebyłana-
wetpewna,czymaodpowiednienatakąokazjęubranie.Naszczęścieprzypomnia-
łasobie,żetużprzedślubemkupiłaeleganckąbeżowąsukienkę,wraziegdybymu-
siałasięprzebraćpoceremoniiwcośwygodniejszego.Wzięłaprysznic,umalowała
się,alecałyczasniedawałjejspokojudziwnynastrójGia.Wydawałsiępodenerwo-
wanyispięty.Czekałnaniąwsypialni.

Ijak?–zapytała,prezentującsięnieśmiało.
Oczymusięzaświeciły.
Wyglądasz niesamowicie orzekł z nieskrywanym zachwytem. Gotowa do

background image

wyjścia?

Zrobiłojejsięciepłonasercu.Nadalniepotrafiłazrozumieć,jakmężczyzna,któ-

rynapierwszążonęwybrałskończonąpiękność,mógłszczerzezachwycićsiękimś
takimjakona.

Wrócimydziśnawyspę?upewniłasię,gdypomagałjejwsiąśćdohelikoptera.
Tak.Chybażewoliszprzespaćsięwmieście.Mamytamapartamentnależący

dorodziny.

Nie,chciałabymzjeśćśniadaniezTheem.Uwielbiamrozpoczynaćznimdzień.

Jesttakirozkosznyizawszeuśmiechnięty.

Giopogłaskałjąpowłosachipocałowałnamiętnieigłęboko.Zaskoczyłją,ale

też natychmiast rozpalił w niej elektryzuce pożądanie. Potem spojrzał na nią
zszerokim,tajemniczymuśmiechem,ująłjejrękęwdłonieiścisnąłczule.Działosię
znimcośdziwnego,stwierdziłazniepokojem,niewiedziałatylkoco

background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Billieweszładoekskluzywnejgaleriisztuki,wspierającsięnaramieniuGia.Wła-

ściciel przywitał ich tuż za progiem, rozpływając się w uśmiechu. Popijając wino,
GioiBilliepożalizanimisłuchalipretensjonalnychopisówpłócienwyglądacych
jakbazgrołykilkulatka.Billiedokładaławszelkichstarań,żebyukryćznudzenie.

Cościsięspodobało?Giowyglądałnazaskoczonegojejbrakiementuzjazmu.
Nie znam się na sztuce, wolę bardziej tradycyjne obrazy szepła mu do

ucha. Nagle zesztywniała. Naprzeciw nich stała Calisto i wpatrywała się w nią
przenikliwymwzrokiem.

Co,udiabła?Gioprzekląłpodnosem.
Pozwól,żetozałatwięoświadczyłaBillie.Zostawiłazdumionegomężaiści-

skającwrękukieliszekwina,ruszyłanaspotkaniepoprzedniejpaniLetsos.

Skądwiedziałaś,żetubędziemy?zapytałabezogródek.
MamswojedojściaodpowiedziałaCalistozwyniosłymuśmiechem.Nieczu-

jeszsięniecozagubionawświeciesztuki?zapytałazłośliwie.

Myślę,żetotysiępogubiłaś.Giodociebieniewróci.Marnujesztylkoczas.

Billieobrzuciłarywalkęlodowatymspojrzeniem.

Nie sądzę, moja droga. Gdy dowiedziałam się o zapisie w intercyzie, od razu

wiedziałam,żeniezabawiszdługowrodzinieLetsosów.Calistozaśmiałasiępo-
gardliwe w głos. Podpisałaś dokument, nawet go nie przeczytawszy, prawda?
Głuptasku!Zdziwiszsię,kiedyGioodstawiciędoLondynu,samą,beztwojegosłod-
kiegosyneczkasykłajadowicie.

Billiezachowałakamiennątwarz,żebyniedaćCalistosatysfakcji,widziałaprze-

cież, jak bardzo była żona Gia jej nienawidzi. Zaskoczyła ją jedynie siła negatyw-
nychemocji,którewniejwzbudzała.CzyżbyCalistojejzazdrościła?Czego?Pienię-
dzy i przynależności do wpływowej rodziny? Czy może faktu, że dała Gio syna?
AmożeCalistonadalkochałabyłegomężaiprzemawiałaprzezniąrozpaczporzu-
conej kobiety? Billie zdała sobie sprawę, że stoi i wpatruje się jak zaczarowana
wCalisto.NaszczęścieGiowykazałsięczujnością.Podszedł,wziąłBilliezaramię
i wyprowadził z galerii, nie zaszczyciwszy byłej żony nawet jednym przelotnym
spojrzeniem.

Onaszejwyprawiedogaleriiwiedziałytylkodwieosoby:jednąznichjestDa-

mon,któremuufambezgranicznie.JużdoniegozadzwoniłempoinformowałBillie
zponurąminą.Osobaodpowiedzialnazawyciekinformacjiwłaśniestraciłapra-
cę.

IdobrzeodpowiedziałamechanicznieBillie.CzytoprzyszywanybratCali-

sto,tenprawnik?Sugerowałajakieśokropnościwzwiązkuzdokumentami

Jakieokropności?Giopobladł.
Billiewzruszyłaramionamiwodpowiedzi.Niechciaławierzyć,żeGiozdolnyjest

wobec niej do podłości. Nigdy jej przecież nie okłamał! Calisto natomiast gotowa

background image

byławymyślićnajokrutniejszekłamstwo,żebytylkoskłócićBilliezmężem.Żebysię
uspokoić,postanowiławygrzebaćzpudłaintercyzęipoprosićniezależnegoprawni-
kaoopinię.Mimotoczuła,jakogarniająpanika.Czyżbyichmałżeństwomiałosię
okazaćjedyniepodstępnągrąobliczonąnaodebraniejejdziecka?Niemożliwe,Gio
nigdybyjejtegoniezrobił!

Twojabyłamazadatkinapsychopatbąkła,kiedywsiedlidolimuzyny.
Prawdopodobnie.Mamnauczmruknąłniewesoło,wyraźniezdenerwowany.
Cościętrapi?–zapytała,zanimweszlidorestauracji.
Nie,absolutnieniczaprzeczyłnatychmiast.
Akurat,pomyślałasmutno,przecieżznamcięnieoddziś.Giowyglądałnazestre-

sowanego,niewypuszczałzrąkjejdłoni,takjakbysięobawiał,żewkażdejchwili
Billiemożemusięwyrwaćizniknąć.Nielicznato,pogroziłamuwduchu.Nado-
breinazłe,przypomniałasobiesłowaprzysięgi.NiezamierzaładaćGiookazjido
pozbycia się jej. Przyglądała się pięknej twarzy męża rozmawiacego z Leandro-
semiudawała,żesłuchaClair,brytyjskiejmodelkirozprawiacejozaletachsamo-
opalaczaiplanachstworzeniawłasnejliniikosmetyków.Zcałychsiłstarałasięnie
okazaćbrakuzainteresowaniatematem,uśmiechałasiężyczliwie,aleniemogłapo-
zbyćsięwrażenia,żeLeandroskierowałsiędośćoczywistymikryteriamiwwybo-
rzepartnerek.Niezależnieodjejstarań,myśliBilliewciążwracałydosłówCalisto.
Zadawała sobie pytanie: czy Gio zdolny był do sprokurowania podstępnego doku-
mentu?Niestetytak,stwierdziłapochwilizastanowienia.Potrafiłdążyćdocelupo
trupach,nieliczyłsięzuczuciamiinnychludziinigdyniegodziłsięnakompromiso-
we rozwiązania. Jak to możliwe, że mimo wszystko go kochała? Zastanawiała się
nadtym,gdywracalilimuzynąnalotnisko.

JakcisięspodobałaClair?zapytałGio,choćtaknaprawdęrozpaczliwiepra-

gnął się dowiedzieć, co dokładnie powiedziała jego żonie Calisto. Zdawał sobie
sprawę,żejegobyłamiałapowody,bygonienawidzićiwyładowaćswąfrustrację
naBillie.

Rozmowna.Iśliczna.
Jakprzystałonaekspertkęodsztucznejopalenizny.Pewniejestświetnawłóżku

parsknąłGio.

Dlaczego?Billieusłyszałaswójwłasny,pełennapięciagłos.Omnieteżtak

myślałeś,kiedysiępoznaliśmy?Bądźmyszczerzy,jarównieżniebłyszczałaminte-
lektem.

Nigdyniebyłaśanitakpróżnaanitakfrywolnaodparłzdziwionyiścisnąłjej

dłoń.

Clairmusidbaćowyglądzewzględunaswójzawód.Niesądzę,żebyrobiłato

zpróżności.

Billie zganiła się w myślach za czepianie się słówek. Zdała sobie sprawę, że ze

strachuprzedtym,coznajdziewintercyzie,zaczynałasięrobićnerwowa.Niemia-
ła pocia, co zrobi, jeśli mężczyzna, którego kocha, okaże się jej wrogiem. Wie-
działatylko,żejeśliGiospróbujeodebraćjejsyna,nieręczyzasiebie.Wsiadając
do helikoptera, była już nieprzytomna z przerażenia. Nie odezwała się przez cały
lot.

Szkoda,żeniechceszmipowiedzieć,czymsięzadręczaszwestchnąłGio,gdy

background image

odepchnęłajegopomocnądłońnanierównejścieżcezlądowiskadowilli.

Porozmawiamywdomu.Niechcę,żebyktośnasusłyszałodpowiedziałanie-

swoimgłosem.

Gio pożał za żoną krok w krok. Zatrzymali się dopiero w salonie ich aparta-

mentu gościnnego, gdzie Billie zrzuciła ze stóp szpilki i odwróciła się twarzą do
męża.

Calistopowiedziałami,żewintercyzieznajdujesięzapisumożliwiacyciza-

trzymanieThea,jeślisięrozstaniemy.

Giopoczuł,jakkrewtężejemuwżyłach.Jaktomożliwe,żeCalistoznalazłasię

w posiadaniu tak poufnej informacji?! Milczał, niezdolny wymyślić nic na swo
obronę.

Billiespojrzałanawyrazjegotwarzyiopuściłabezradnieręce.
Więctoprawda.Ożeniłeśsięzemną,żebydopiąćswego
Intercyza już nie istnieje. Zniszczyłem oba egzemplarze. Popełniłem błąd, ale

szybkogonaprawiłem.

Zniszczyłeśobiekopie?Askądmiałeśmoją?zapytałazdumiona.
Przeszukałempudłaztwoimirzeczamiprzyznałizaczerwieniłsięnawidok

niedowierzaniamalucegosięnatwarzyBillie.Zdałemsobiesprawę,żepopełni-
łem fatalny błąd, więc musiałem go jak najszybciej naprawić. Nie chciałem, żebyś
sięotymkiedykolwiekdowiedziała.

Jakwidać,kłamstwomakrótkienogizaśmiałasięgorzko.Niemogłazdecydo-

wać,czypocieszająfakt,żeGioprzyznałsiędobłędu,czyprzygnębiająjegobez-
czelność.

Gioniespuszczałzniejbadawczego,pełnegonapięciaspojrzenia.
Niechciałemcięstracićwyznał.
Nie chciałeś stracić Thea poprawiła go. Szkoda, że nie zdobyłeś się na

szczerość.Odpoczątkubyłamgotowadzielićsięztobąopiekąnadnaszymsynem.
Niezamierzałampotraktowaćcięniesprawiedliwie.

Gioopuściłgłowę.
Wiem.Umieszczenietegozapisuwintercyziebyłopodłeprzyznał.
PierwszyrazwidziałaGiazpokorąprzyznacegosiędobłędu!
Cóż,iniestetybardzowtwoimstylu,okrutneipodstępne,zaplanowanezzim

krwią.

Onie,przytobienigdyniepotrafięzachowaćzimnejkrwizaprotestował.

Właśnie dlatego kazałem prawnikom przygotować intercy Gio zamilkł, jego
poszarzała twarz zdradzała ogromne napięcie. Nie dlatego, że planowałem ci
odebraćThea,aledlatego,żezamilkłponownie.

Dlatego,żeco?niewytrzymała.
Wiedziałem,żenigdygonieopuścisz,więcjeślibędęmiałprawogozatrzymać,

tomnietakżeniezostawisz!wrzasnąłtakgłośno,żeażpodskoczyła.

Niemiałamzamiaruodciebieodejść.Billiewpatrywałasięwniegozezdu-

mieniem.

Razmniejużzostawiłaś!
Pokręciłagłowązniedowierzaniem.
Niesądzisz,żewtedymiałamkutemupowód?zapytałaspokojnie.

background image

Gioskrzywiłsię,jakbygospoliczkowała.
ŚlubzCalistobyłmoimnajwiększymżyciowymbłędem.Chociażwtedynapraw-

dęwierzyłem,żepostępujęsłusznie.

BillieprzypomniałasobiesłowaTheona,którywpoiłwnukowikontrowersyjneza-

sadywobawieojegoprzyszłość.

Przykromi,żecięskrzywdziłemwyznałszczerze.Gdybymożnabyłocofnąć

sięwczasieNiestetytoniemożliwe.Jeślitociępocieszy,towiedz,żesamteżpo-
niosłem konsekwencje swojej głupoty. Przez dwa lata małżeństwa cierpiałem
straszliwieztęsknotyzatobą.Kiedycięwkońcuodnalazłem,nieposiadałemsięze
szczęścia.

BillienigdyniespodziewałabysięusłyszećczegośpodobnegoodGia.Początkowo

zaniewiłazezdumienia,alepowolijejsercewypełniłaczułośćdlategosilnego,
nieustępliwego mężczyzny, przyznacego bezradnie, że jednak posiadał ludzkie
uczucia.PodeszładoGiaiprzytuliłasiędoniegozcałychsił.

Och,Gio,czasamizachowujeszsięjakgłuptas!szepłaczule.
Kiedyznikłaś,wszystkosięposypało.Calistoteżucierpiała,boniebyłatobą

wyznał.Niemogłemmyślećoniczyminnym.Chybapopadłemwobsesjęnatwo-
impunkcie.

Billiezrozumiała,dlaczegoCalistojąznienawidziła.
Musiałabyćzazdrosna.Pewnieciękochała.
Nie.Wnaszymukładzieniebyłomiejscanamiłośćizazdrość.Przecieżzgodzi-

ła się, żebym się z tobą spotykał po ślubie. Od początku stawiałem na szczerość.
Calzależałonawejściudowarstwyspołecznej,doktórejjejrodzina,mimobogac-
twa,niemiaładostępuzewzględunapochodzenie.Niestetyokazałosię,żeniepo-
trafię z nią wytrzymać. Gio skrzywił się na wspomnienie dwóch lat spędzonych
u boku Calisto. Nie znosiła moich krewnych, kłamała jak nata, a na dodatek
przyznała się, że nigdy nie chciała mieć dzieci. Żadne z nas nie było zadowolone,
więcpostanowiliśmysięrozwieść.

Dlaczegowięcpróbujenasskłócić?
Możezraniłemjejego?OżeniłemsięztobątużporozwodzieMamnadzieję,

żeterazdanamjużspokój.Jejbratzostałusuniętyzfirmy,aLeandrositaknigdy
zaniąnieprzepadał,więcnikomuniebędziejejbrakowało.

Billieodetchnęłazulgą.Jednaksprawaintercyzynadalniedawałajejspokoju.
Dlaczegosiębałeś,żecięzostawię?
Takzrobiłmójojciec,potemodeszłamamaGioszukałsłów,byopisaćuczu-

cia,któreprzezlataukrywałprzedsamymsobąwzakamarkachpodświadomości.
Postanowiłem nigdy się już nie angażować emocjonalnie, żeby tak strasznie nie
cierpieć.Postawiłemnarozumipełnąkontrolęwkażdejsferzeżycia.Tystałaśsię
dlamniezbytważna,ważniejszanawetniżkiedyśrodzice

O Boże wykrztusiła Billie, bo nic innego nie przeszło jej przez gardło. Gio

zwierzałjejsięzeswychuczuć!Niedowiary!

Kiedy cię odnalazłem, nie chciałaś ze mną nawet porozmawiać przypomniał

jejzwyrzutem.

Myślałam,żesięwścieknieszzpowoduThea.Niechciałam,żebyśmnieznowu

skrzywdził.

background image

Ajazachowywałemsięjakidiota!WygadywałemgłupotyoDee,groziłemci

jęknąłGio.

Zmusiłeśmniedozamieszkaniawhotelu,poczymznikłeśnagle,zostawiając

mniesamąprzypomniałamu.

Nieradziłemsobiezwłasnymiuczuciami,niewiedziałem,cosięzemnądzieje

mruknąłskruszony.

Szkoda,żedopieroterazzdecydowałeśsięmiotympowiedzieć.
Giowyjąłzkieszenimałeaksamitnepudełeczko.Kiedyjeotworzył,oczomBillie

ukazałsiępierścionekzbrylantem.

Jestpięćminutpopółnocy.Dzisiajkończyszdwadzieściatrzylata,mojamalut-

ka. Wszystkiego najlepszego. Gio założył zachwycacy pierścionek na jej palec
serdeczny,tużobokobrączki.Mojababciadostałagooddziadka.Stanowilibar-
dzoudanąparę,więcpowinienprzynieśćnamszczęście.

WoczachBilliebłysnęłyłzywzruszenia.Pierścioneknależącydorodzinyznaczył

dlaniejowielewięcejniżjakikolwiekinnyprezent.

Powinienembyłcigodaćdwalatatemu,aleniezdawałemsobiesprawyzwła-

snych uczuć. Kiedy zrozumiałem, ile dla mnie znaczysz, było już za późno. Nawet
teraz mam problem z opisaniem tego, co czuję. Chyba nie chcę się przyznać sam
przedsobą,żetomusibyćmiłość.

Słucham?Billieoderwaławzrokodpierścionka.Uznała,żesięprzesłyszała.
KochamcięwyznałGiozurocząbezradnością.Zawszeciękochałem,choć

wbardzoegoistycznysposób

Gio, właśnie przyznałeś się do egoizmu zauważyła z rozbawieniem, choć

wzruszenieściskałojejgardło.

Cóż,doszedłemdotegowniosku,kiedynatknąłemsięnatwojecertyfikaty.Nie

miałempocia,corobiłaś,kiedywychodziłemdopracyinigdycięotonawetnie
zapytałem.

Itakbymsięnieprzyznała,żechodzęnakursy.Wstydziłamsiębrakówwwy-

kształceniu.Czydlategozabrałeśmniedotejgalerii?!

Chciałemcizrobićprzyjemność.
PoszłamnakurssztukipotymkompromitucymincydenciezCanalettem,ale

nadalnieuważamsięzakoneserasztukimrukłazawstydzona.

Niemaszsięczegowstydzić.Jestemzciebiedumny,naprawdę.Giouraczyłją

szerokimuśmiechemiwziąłnaręce.

Naprawdę?
Przysięgam!Zaniósłjądosypialniistanąłprzywielkimłożumałżeńskim.
Cóż,nawetjeślikłamiesz,itakciękochamwyznała.
Giorzuciłjejgocespojrzenie.
Itojestcud!powiedziałzachrypniętymzemocjigłosem.
Nie,poprostudostrzegamwtobiezalety,którychtysamzuporemniezauwa-

żasz.Niewiem,nieważnedlaczego,kochamcięijuż.Billiekręciłosięwgłowie
zradości;mogławyznaćGiomiłość,bowbrewjejnajgorszymobawomodwzajem-
niałjejuczucia!

Giopołożyłjąnałóżkuinapawałsięwidokiemzłocistychlokówrozrzuconychwo-

kółzażowionejzemocjitwarzyżony.

background image

Itakkochamciębardziejniżtymniemruknął.
Pochylił się, a ona przyciągnęła go do siebie za poły koszuli i zatoła w ramio-

nachukochanegomęża.

BilliepatrzyłanadziecibaraszkucewwodzieistocegonabrzeguGia,który

niespuszczałznichwzroku.

Wiesz zauważyła Dee wyciągnięta na leżaku obok Billie Gio bardzo się

zmienił.Niesądziłam,żetakuwielbiadzieci.

MnieteżzaskoczyłpotwierdziłaleniwieBillieizerkłanaśpiącąwkołysce

półrocznąIanthe.

UwielbiateżciebieroześmiałasięDee.Gdybyśzapragnęłagwiazdkiznie-

ba,stanąłbynagłowie,żebycijądać.

Mamnadzieję,żewkrótceityznajdzieszszczęście.
Deeodkilkutygodnispotykałasięzkimś,alepotym,coprzeszła,miałaproblem

zzaufaniemmężczyźnie.Skupiłasięnapracyiradziłasobietakdobrze,żeprzygo-
towywała się do odkupienia sklepu od Billie. Gio wspierał ją swoją wiedzą i do-
świadczeniem,zadowolony,żejegożonamaprzyjaciółkę,naktórejmożepolegać.
W pełni zaakceptował i polubił Dee, a jej dzieci wprost uwielbiał. Z ich przyjaźni
płyłytakżeinnekorzyścidzisiajwieczoremkuzynkaBilliezpomocąIreneopie-
kowałasięwszystkimimaluchami,dziękiczemuoniBilliemoglizjeśćromantycz
kolacjęispędzićupojnąnocwdomkunaplaży.

Billiestałaprzyoknieiprzyglądałasięfalombłyszczącymwpromieniachzacho-

dzącegosłońca.Niemogłauwierzyć,żewszystkoułożyłosiętakpomyślnie:rodzina
Gia za nią przepadała, dziadek zwariował wręcz na punkcie maluchów i rozpiesz-
czałjenakażdymkroku,asamGionauczyłsięmniejpracowaćiczerpaćwięcejra-
dościzżyciarodzinnego.WzamyśleniuniezauważyłaGia,którypodszedłdoniej
odtyłuiobjąłjąmocno.

PaniLetsos,wyglądanato,żezostaliśmysami.
Billiewtuliłasięwjegosilneciałoizamknęłaoczy.
Copanproponuje,panieLetsos?zapytałanabezdechu.
Cotylkopanisobieżyczymruknąłjejwprostdoucha.
Kochampanawyznała.
Japaniąteż,najbardziejinazawszelicytowałsię,obsypującjejszyjęiramio-

nadrobnymipocałunkami.

Billieodwróciłasię,spojrzaławbłyszcząceoczymężaiwiedziała,żemówipraw-

dę.Czułatokażdegodniaistarałasię,bynigdyniepożałował,żeotworzyłprzed
niąsweserce.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron