Łukasz Wróbel Polska fantastyka socjologiczna

background image

1

Łukasz Wróbel

POLSKA FANTASTYKA SOCJOLOGICZNA


Na poszukiwanie lepszego świata
nie jest jeszcze za późno

Janusz Zajdel "Limes Inferior"


W drugiej połowie lat siedemdziesiątych w polskiej literaturze fantastycznej następuje
gwałtowny zwrot. O ile wcześniej fantastyka nuakowa:
-pełniła rolę futurologii (S. Lem Astronauci, Obłok Magellana),
-realizowała, w ramach gatunku, panującą ideologię (A. Trepka, K. Boruń Zagubiona
przyszłość),
-dokonywała alegorycznych rozliczeń z rzeczywistością (S. Lem Pamiętnik znaleziony w
wannie)
-badała standardowe motywy gatunku (S. Lem Solaris),
o tyle teraz w kręgu jej zainteresowań znalazła się problematyka czysto socjologiczna.
Wprawdzie, jako pewien rodzaj prognostyki, fantastyka zawsze po części taką była, kreując
ś

wiaty przyszłości musiała również zająć się budowaniem "istniejących" w nich

społeczeństw. Tym niemniej teraz debiutujący pisarze podejmują, przede wszystkim,
zagadnienia praktyk socjotechnicznych, miejsca jednostki w społeczeństwach
zunifikowanych, jej uwikłania w struktury społeczne o charakterze dystopii. Następuje
odwrót od modelu space opera i tematyki penetracji kosmosu, ku zagadnieniom tożsamości
człowieka, możliwości ocalenia jego indywidualności we współczesnej rzeczywistości
technologicznego mrowiska. Fantaści podejmują próby ostrzeżenia przed degeneracją modeli
już istniejących, modeli o charakterze totalitarnym. Zadają pytanie, co powinniśmy postawić
wyżej - uwarunkowania społeczeństw czy jednostki?
Pojawiają się takie tytuły, jak:

- Wir pamięci E. Wnuka-Lipińskiego (1979),
- Obszar nieciągłości A. Wójcika i A. Krzepkowskiego (1979),

a po nich rusza cała lawina:

- Cylinder van Troffa J. A. Zajdla (1980),
- Limes Inferior J. A. Zajdla (1982),
- Druga jesień W. Żwikiewicza (1982),
- Twarzą ku ziemi M. Parowskiego (1982),
- Senni zwycięzcy M. Oramusa (1983),
- Wyjście z cienia J. A. Zajdla (1983),
- Cała prawda o planecie Ksi J. A. Zajdla (1984),
- Paradyzja J. A. Zajdla (1984).

Zapoczątkowany w 1979 r. pięć lat później nurt właściwie wygasa. Pojawiają się później
jeszcze Małe zielone ludziki K. Borunia i dalsze części tryptyku Wnuka-Lipińskiego, ale
literatura zaczyna już korzystać z nowych środkó wyrazu i odchodzi od nurtu
socjologicznego. Wydane na przełomie pięciolecia 1979/1984 powieści są na tyle podobne,

background image

2

by stanowić zwarty nurt i jednocześnie na tyle różne, by nie być matrycami jednego czy
dwóch modeli (G. Orwell, A. Huxley).
A. Niewiadowski i A. Smuszkiewicz w swoim Leksykonie polskiej literatury
fantastycznonaukowej mianem fantastyki socjologicznej określają "utwory fantastyczne, w
których poruszane są zagadnienia społeczne, głownie te, które mogą pojawić się w bliższej
lub dalszej przyszłości na skutek wprowadzania bądź to daleko idących udogodnień
ż

yciowych, bądź też socjotechnicznych mechanizmów pozwalających na skuteczne

sterowanie społeczeństwem.[1]
Fantastyka socjologiczna w swych konstrukcjach systemów społeczno-politycznych operuje
raczej modelami dystopii, a więc strukturami wywiedzionymi bezpośrednio z rzeczywistości
współczesnej autorowi. Posługuje się ekstrapolacją panujących porządków społecznych, przy
czym w kręgu jej zainteresowań sytuują się raczej skutki negatywne. Konstruowane światy to
systemy dążące do maksymalnej unifikacji społeczeństwa (Cała prawda o planecie Ksi),
automatyzacji życia codziennego (Obszar nieciągłości). Autorzy zajmują się mechanizmami
przechwytywania i sprawowania władzy (Cała prawda o planecie Ksi, Limes Inferior,
Paradyzja). Mamy tu do czynienia z założeniem, że problem teleologicznego wyregulowania
ludzkości (Limes Inferior, Cylinder van Troffa, Senni zwycięzcy) ma jedynie charakter
instrumentalny i jest możliwy do zrealizowania.
Jako specyficzny rodzaj antycypacji (społecznych, politycznych, ekonomicznych...), będąc
zbiorem prognoz penetrujących pewien obszar możliwych tendencji rozwojowych, nurt ten w
obrębie swego badania umieścił zarówno modele istnienia na poziomie makrostruktur
(konstrukcje społeczeństw, systemów politycznych), jak i sposoby funkcjonowania w nich
jednostki. Rozgrywa zatem dwa plany:

- ogólny - całe społeczeństwa,
- szczegółowy - jednostka.

Fantastyka socjologiczna zbudowała określony typ bohatera i jego konstrukcją chcę się tutaj
zająć.

Bohater zbiorowy

Zacznijmy od bohatera zbiorowego, gdyż na jego tle łatwiej będzie osadzić potem
jednostkę.
Posługując się modelami dystopijnymi, fantastyka socjologiczna buduje światy, w których
kategorią nadrzędną jest struktura społeczna, gdzie priorytetem jest bądź interes wąskiej
grupy rządzącej (Cała prawda o planecie Ksi, Twarzą ku ziemi) bądź nawet automatów
kontrolujących i organizujących życie społeczne (mieszkańcy kopuł z Obszaru nieciągłości
poruszają się w mieszkaniach w półmroku, ograniczają zużycie energii, gdyż ta bardziej jest
potrzebna robotom i urządzeniom regulującym ich życie, bo te wykonują potrzebniejsze
zadania niż człowiek). Zróżnicowanie społeczne poprowadzone jest według osi wertykalnej.
Systemy rządzone są przez elitę, często bezimienną, ukrywającą się (Limes..., Senni...), bądź
znaną społeczeństwu, lecz zupełnie niedostępną dzięki systemowi rozgałęzionej biurokracji,
czy wskutek przyporządkowania obywateli do określonej grupy o określonym pensum praw
(Cała prawda..., Cylinder...).
Społeczeństwa żyją w świecie totalnie zmanipulowanym, zafałszowanym, przy czym z owej
manipulacji nie zdają sobie sprawy - świadomość istnienia manipulacji rodzi działania
skierowane przeciw niej (nieświadomość ta posunięta jest do tego stopnia, że Sneer nawet
mówi w pewnym momencie o wolności osobistej, jest zaniepokojony przypadkiem jej
naruszenia). Nie mając możliwości dotarcia do podmiotów władzy i przy odgórnie

background image

3

określanym wrogu publicznym (Obszar..., Wir pamięci, Cała prawda...), nie są w stanie
zdefiniować właściwego przeciwnika i tym samym go obalić.
Utrzymanie władzy jest realizacją zasady divide et impera - Sneer w Limes konstatuje, że
sposobem jest: "zatomizowanie, rozbicie na pojedyncze elementy, kierujące się drobnymi,
własnymi interesami. Rozbicie solidarności ludzkiej, pozbawienie poczucia przynależności do
ludzkiego gatunku!"[2]. Ludzie zostają rozparcelowani pomiędzy kwadraty (Wyjście z
cienia), skupieni w kilku tylko aglomeracjach (Limes...) lub umieszczeni pod sztucznie
zbudowanymi kopułami (Obszar...). Likwiduje się możliwość swobodnego poruszania,
doprowadza do rozbicia ich wewnętrznej jedności. U Wnuka-Lipińskiego nienawiść ogółu
zostaje skierowana na grupę temporystów, socjokaskaderzy Oramusa dzielą społeczność
Dziesięciornicy na dwa obozy, realizujące przeciwstawne cele w wyrafinowanym rodzaju
"gry interaktywnej". Osadnikom na planecie Ksi wmawia się zdradę Ziemian, a mieszkańcy
kopuł z Obszaru... są utrzymywani w stanie przeświadczenia o ciągłym zagrożeniu z
zewnątrz.
Władza ogranicza możliwości rzeczywistego rozwoju intelektualnego, równając w dół
normy kulturowe, edukacyjne... Ludziom oferuje się jedynie niską kulturę masową -
pornografię, zalew brutalnością i okrucieństwem (Twarzą..., Limes..., Senni...), bez
możliwości dotarcia do kultury wysokiej. Wszystko to wraz z faszerowaniem ludności
ś

rodkami uspokajającymi, otępiającymi ("Przecież przeważnie robi się każdego dnia to samo,

więc po etapie wykonywanych codziennie zajęć, wiadomo która w danej chwili może być
godzina"[3] - mówi bohaterka Obszaru..., zdziwiona taką niezwykłością, jak zegarek)
prowadzi do stopniowej inwolucji kulturowej, a nawet biologicznej. Przerost obowiązków
społecznych nad prawami i interesem jednostki doprowadza do degradacji osobowości do
poziomu mechanicznie spełnianej roli.
Pełna izolacja, wyzucie ze wiadomości historycznej, narodowej, pozbawia masy skali
porównawczej (romantyczna maksyma: "Ocalić od zapomnienia" nie znajduje tutaj realizacji,
podmioty władzy zdają sobie sprawę z faktu, że cios bytowi zadać może zatrata pamięci
zbiorowej i wedle tego prawidła postępują). Pokolenia, wychowane już w złym systemie, nie
widzą go ani dobrym, ani złym - nie znają alternatywy. Jeżeli pamięć jeszcze istnieje,
doprowadza się do nienawiści do poprzedniego stanu rzeczy, dzięki centralnemu systemowi
informowania.
W kreowanych wizjach, co charakterystyczne, brak jest metafizyki. Są to światy
pozbawione religii. Jedynie w Limes... wiemy, że istnieje. U Parowskiego i Wnuka-
Lipińskiego mamy świadectwa, że kiedyś była. Widzimy kapłana przemawiającego do tłumu
na ulicy, relikt zamierzchłych czasów, bądź człowieka przechowującego potajemnie obrazek
z Chrystusem (późniejszy "Mord założycielski"). Osoby te traktowane są jak dziwacy przez
ludzi, do których próbują dotrzeć i poddawane eksterminacji przez władze. W takiej
rzeczywistości to polityka jest realizacją etyki, a panujące normy prawne jedynym systemem,
odgórnie nakreślonym, do jakiego można się odwoływać. W budowanych światach dochodzi
do deformacji, a nawet ewaporyzacji wartości absolutnych. Unifikacja i automatyzacja życia
codziennego, wyciek imperatywów etycznych, utrata pamięci zbiorowej, samoświadomości,
wtrąca społeczeństwo w abulię, w totalną pasywność. Brak wiedzy o możliwości istnienia
alternatywy utrzymuje wszystkich w obojętności, z której nie sposób się wyrwać.
Proponowane wizje są realizacją smutnej prawdy wyrażonej przez W. Żwikiewicza, że
człowiek jest zwierzęciem, które adaptuje się w każdej sytuacji.

Bohater jednostkowy

Romantyzm szczególną czcią otaczał jednostkę. Kult elitarnego indywidualizmu, stawiający
na piedestale wybitnego bohatera, wyrastającego ponad ogół, masy, determinował go (tj.

background image

4

bohatera) do odegrania ról doniosłych (społecznie, historycznie...). genialna, zbuntowana
jednostka, poświęcająca się dla idei, byłą postawiona ponad i naprzeciw narodowi
ogarniętemu marazmem. Bohater romantyczny ukazany był jako przeciwieństwo tłumu, który
jest martwy, a jego (bohatera) zadaniem było właśnie doprowadzić do przebudzenia mas, do
ich samouświadomienia.
Zarówno bohater romantyczny, jak i bohater fantastyki socjologicznej (już teraz określmy
go jako neoromantycznego), wrzuceni są w podobną, jeżeli nie tę samą sytuację. Zostają
postawieni przed problemem zniewolenia narodu, a więc i ich samych, obydwaj muszą
wybrać drogę postępowania wobec takiej "rzeczywistości".
Bohater neoromantyczny stoi na początku swej drogi niejako krok przed romantycznym. O
ile postać pierwszej połowy XIX wieku miała świadomość własnego Ja, swej niepowtarzalnej
indywidualności, o tyle te z powieści Zajdla, Parowskiego... muszą ją dopiero wywalczyć.
Kordian być może musiał dojść do świadomej postawy buntownika, ale już z początku,
trawiony "chorobą wieku", nie pasował do otaczającego go świata, wyrastał ponad. Jego
indywidualność nie była niczym zagrożona, mogła "dojrzeć" poza krajem, w podróży, które
kulminacją była przemiana na Mont Blanc. Sneer czy Tim od razu zostają postawieni w
sytuacji maksymalnego zagrożenia. Zostają wrzuceni w tryby machiny dążącej do ich
unifikacji z resztą społeczeństwa, muszą walczyć o swoje Ja. Konrad Wallenrod, Kordian nie
mają kłopotów ze zdefiniowaniem właściwej postawy, nie muszą tego robić, ich świat jest
jasny, prawa nim rządzące są określone. Muszą jedynie dojść do postawy utożsamienia się z
etyką obowiązku narodowego.
Bohaterowie neoromantyczni żyją w rzeczywistości zafałszowanej, o której prawdziwym
wyglądzie nie mają pojęcia. To z kolei odbija się na stronie formalnej powieści, które zawsze
oparte są na schemacie kryminału. M. Parowski w eseju: Kilkunastu Hamletów zauważył, że
bohater porusza się od punktu NIE WIEM do WIEM, żyje w świecie - labiryncie, w którym
nagle coś zaczyna nie pasować - musi odkryć zasady jego funkcjonowania, postawiony przed
zagadką do rozwiązania[4]. Zbierając powoli kolejne klocki łamigłówki, układa z nich w
miarę spójny, nowy obraz rzeczywistości.[5] J. A. Zajdel wyraził się kiedyś, że "świat jest
poznawalny przez aproksymację z dowolnie dużym przybliżeniem"[6]. Jednak to wyznanie
wiary w możliwość empirycznego poznania rzeczywistości nie stanowi reguły absolutnej.
Ś

wiaty są na tyle zafałszowane, że człowiek, tkwiący w nich, sam nie jest w stanie dociec

całości wyglądu obrazu. Musi wyjść poza jego ramy (bohater widzi tylko to, co jest w stanie
objąć swą świadomością, a ta uzależniona jest od wiedzy, jaką posiada). W powieści
detektywistycznej, kryminale zawsze jest scena, gdy detektyw, po rozwiązaniu zagadki,
wyjaśnia tajemnicze wypadki - znajduje ona swe odbicie w powieściach fantastycznych nurtu
socjologicznego. Gdy bohater - metodą indukcji - zbuduje nowy (lecz niekompletny) model
rzeczywistości, musi się znaleźć osoba, która wyjaśni mu ją do końca. Wyprowadzi poza
ramy obrazu. Bohater nie jest w stanie osiągnąć pełni wiedzy, nadal tkwiąc wewnątrz
struktury państwowej, musi mu ona (tj. wiedza) być dana odgórnie. Ta właśnie zdobyta
wiedza (świadomość), indywidualizuje go. Staje się jednostką wyniesioną ponad
społeczeństwo, ta gnosis sophia, wiedza wtajemniczonych, pozawala uzyskać tożsamość.
Tym niemniej warunkiem jest osiągnięcie owego pensum wiedzy o rzeczywistości. Jednak
ś

wiadomość prawdziwej organizacji świata nie stanowi dla bohatera wybawienia,

paradoksalnie właśnie w tym momencie jest on najbardziej zagrożony, gdy wstępuje na
wyższy poziom "wtajemniczenia".
Światy fantastyki socjologicznej pozbawione są systemów etycznych. W świecie bez
wartości, nawet gdy jednostka wygra swą indywidualność, nie zdobywa świadomości
moralnej. Konrad Wallenrod, dzięki istnieniu absolutnych kategorii etycznych, mógł wcielać
interes ogółu, walczyć o dobro ojczyzny. Kordian, w progu komnaty sypialnej cara, osiąga z
kolei pewien stopień uniwersalizacji etycznych, przebywając doń drogę od postawy

background image

5

terrorysty. Jego zadanie to nie - zabicie cara, a przebudzenie narodu, co też dokonuje się na
Placu Zamkowym. W romantyzmie czyn, dzięki istnieniu religii, musi mieć legitymizację w
konsensusie etycznym, liczy się jego podłoże[7] - bohater może więc wcielać wartości
narodowe. Sneer, Deogracias czy Neut postawieni zostaną przed nierozwiązywalnym
problemem - jak wytworzyć wartości etyczne w świecie ich pozbawionym. Wszyscy muszą
zdać swój egzamin z człowieczeństwa. Ten właśnie tragizm stanowi o ich romantyczności.
Tragizm jednostki uwikłanej w tryby olbrzymiej machiny, dążącej do wyzucia jej ze swej
indywidualności. Stawia się ich przed okrutnym wyborem między kolaboracją i luksusem
ż

ycia, ze świadomością znikomości szans (czy nawet ich braku) na efektywną walkę z

systemem, a niezgodą na panujący porządek (społeczny, polityczny...), równającą się śmierci.
Tutaj zaczyna się kreacja neoromantyczna bohatera, którego źródła sięgają XIX wieku, ale
zbudowanego na miarę wieku XX. Teraz indywiduum nie wciela interesów ogółu, nie dąży
do zbawienia świata. Bohater romantyczny osiągał samoświadomość, jednostkowość, by
potem walczyć, jako "posąg człowieka na posągu świata". Indywidualność była jedynie
pewnym etapem na jego drodze. Bohater neoromantyczny musi najpierw uratować to JA, jaźń
miażdżoną przez potężne struktury państwowe. Samoświadomość staje się celem, nie
ś

rodkiem.

Kreacja neoromantyczna to dodatkowy bagaż doświadczeń XX-wiecznych systemów
totalitarnych, głęboka niewiara w siłę i możliwości jednostki wobec bezimienności i
absolutności systemu, a jednocześnie niezachwiane poczucie wartości właśnie tego JA, które
stanowi wartość samo dla siebie, niekoniecznie jako narzędzie i samym swym "istnieniem" w
jakiś sposób przeciwstawia się wrogiej rzeczywistości.
Apogeum tragiczności to moment wyboru dalszej drogi, sposobu postępowania wobec
poznanych faktów. Wyboru z góry przesądzonego. Bohater wyniesiony jest do roli
nobilitującej, ale uzyskanej ze złej strony. Osobą, która wyjaśnia bohaterowi wszystkie jego
wątpliwości do końca jest zawsze ktoś należący do grona manipulatorów. Neut dowiaduje się
wszystkiego od szefa pionu B, Sneer od Rascallego, Deogracias od Boskersqa, nawet Tess z
Cylindra van Troffa przyznaje się do okłamywania obciążonych genetycznie mieszkańców
Ziemi, w rozmowie z Nieśmiertelnym. Jak wspomniałem, moment osiągnięcia prawdziwej
wiedzy o świecie stanowi niebezpieczeństwo, gdyż ci, którzy uświadamiają bohatera,
zaczynają go przekonywać do przejścia na swoją stronę. Dramatyczny jest ten motyw
kuszenia - uświadomiony bohater widzi, że nie ma właściwie wyboru, że system jest zbyt
potężny, a on ze swą wiedzą nie ma szans na normalną egzystencję w poprzedniej
rzeczywistości, wśród nie zdającej sobie z niczego sprawy tłuszczy[8]. Niebezpieczeństwo
posiadania prawdziwej wiedzy o świecie to nie tylko zagrożenie płynące ze strony władz,
które nie dopuszczą, by taka osoba dalej żyła pośród manipulowanego społeczeństwa, ale też
niemożność wtłoczenia się w zbyt teraz już wąskie ramy poprzedniego obrazu. Tragiczna jest
ta XX-wieczna niemożliwość samodzielnego oporu, niemożność odwołania się do
jakichkolwiek wartości, brak miejsca na bajronizm. Jedyne wyjście to kolaboracja lub śmierć.
Tertium non datur.
S. Lem powiedział kiedyś, że póki człowiek może rozróżniać między dobrem i złem, nie
wszystko jeszcze stracone. Fantastyka socjologiczna takiej możliwości nam nie daje, bo tych
kategorii w światach przez nią konstruowanych po prostu nie ma. Przerażająca jest
konstatacja Sneera, że może motywem wyboru jego osoby do grona Nadzerowców
(ofiarowania mu prawdziwej wiedzy, możliwości przejścia na drugą stronę) nie był ani
poziom jego inteligencji, ani spryt, a wrodzony konformizm, sybarytyzm i brak skrupułów.

Obydwu - bohatera romantycznego i neoromantycznego - charakteryzuje dążenie do
indywidualności, jednostkowość wynosząca ich ponad tłum. Walka, pierwszego w planie
ogólnym, drugiego - szczegółowym (indywidualnym), ale w tych samych właściwie

background image

6

sytuacjach. Obydwaj muszą poświęcić swe życie osobiste, Wallenrod traci ukochaną, Neut
zaczyna nienawidzić żonę namawiającą go do przejścia na stronę manipulatorów, Kordian
składa swą krew i życie na ręce narodu, Deogracias z kolei musi zerwać z całą przeszłością,
gdy nie znajduje kontaktu nawet z dawnymi znajomymi, Sneer zaś być może już nigdy nie
ujrzy Alicji. Kontrowersyjny Jedenastka z Całej prawdy... traci właściwie wszystko, szacunek
przyjaciół, ukochaną, w końcu zdrowie i życie.
To, co ich różni, wynika ze specyfikacji świata, w jakim żyją. Sneer czy Neut nie mogą
wcielać interesów ogółu, bo nie mają ku temu odpowiedniej podstawy etycznej. Nie są w
stanie podjąć walki, poświęcić życia, bo w ich rzeczywistości czyn taki nie ma sankcji
moralnych i krzty sensowności. Mogą jedynie realizować swe własne interesy. Struktura
społeczna, w jaką zostają wrzuceni, przewyższa ich wielokrotnie. Nie są w stanie również
sami wytworzyć systemu wartości etycznych, bo nie mają na czym go budować. Jedyną
możliwością ocalenia tożsamości i życia jest kolaboracja. Mogą, wzorem Jedenastki z Całej
prawdy... pozorować posłuszeństwo, by krok po kroku dążyć do wyzwolenia, jednak granica
między rzeczywistym, choć skrywanym, oporem, a jedynie usprawiedliwianiem sobie
samemu własnej postawy, jest tak płynna, że właściwie nieuchwytna. Dezynwoltura etyczna
jest tu zbyt cienka. Nie została im dana możliwość, jaką mieli bohaterowie Wiru pamięci i
Obszaru nieciągłości - nie mogą uciec z państwa, w którym żyją, choć i to wyjście okazuje się
być tylko pozornym: Apostezjonu nie udało się opuścić bohaterowi Wnuka-Lipińskiego,
Steeltowi zaś udaje się jedynie dzięki pomocy Kontynuatora Levisa, sabotującego działania
Nadmózgowców z innych kopuł. Nie ma sensu samodzielna walka, gdyż szansą jest jedynie
upadek systemu od środka, upadek idący od strony podmiotów władzy, rządzącej elity.
Struktura państwowa musi sama skolapsować, niezależnie od innych czynników, takich jak,
na przykład, czynny opór ludności (który może się jedynie do tego przyczynić). Taka sytuacja
została zarysowana w powieści Parowskiego, Obszarze nieciągłości Wójcika i
Krzepkowskiego, czy w ostatniej części trylogii Wnuka-Lipińskiego Mord założycielski z
końca lat osiemdziesiątych. Najlepiej tę prawidłowość przedstawia Zajdel w Wyjściu z cienia.
Dlatego też przejście na stronę władz nie jest bynajmniej formą zdrady, a jedynie
konsekwencją braku wyboru. Nie jest to czyn nieetyczny - konstrukcja neoromantyczna to
bohater amoralny w niemoralnym świecie i takie też są jego czyny wobec nieistnienia
bezwzględnych kategorii etycznych.
W obu jednak przypadkach istnieje ogromna wiara w jednostkę, w sensowność imperatywu
ocalenia jej jaźni, tożsamości (będącej swoistym apogeum ewolucji).
Przyszłość (a zarazem i współczesność, gdyż mamy tu do czynienia również z literaturą o
charakterze rozrachunkowym i diagnozującym[9]), według fantastyki socjologicznej, to
piekło. Jest jednak i światełko na końcu tunelu, jest jakaś niezachwiana wiara w istnienie
dobrych systemów. Sneer dostaje zapewnienie od Alicji, że "...jak niewola przyszła wprzód,
tak i nadzieja zstąpi z gwiazd."[10] Ze słów szefa pionu B wiemy, że wszystko jest już bliskie
upadku, że takiego stanu rzeczy nie da się długo utrzymać. Sławami, które najczęściej
pojawiają się w ostatnich partiach Drugiej jesieni Żwikiewicza, są Jaźń, Świadomość i
JESTEM. W rzeczywistości totalnego zunifikowania, mimo braku możliwości działania,
jedynym sposobem na bycie Człowiekiem i zachowanie nadziei jest walka o swą
tożsamość(choćby jej ceną miała być kolaboracja), bo przecież "dopiero z ostatnim z ludzi
umiera nadzieja"[11], a na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno.

© Łukasz Wróbel

[1] A. Niewiadowski, A. Smuszkiewicz, Leksykon polskiej literatury fantastycznonaukowej, s. 286, Poznań 1990.
[2] J. A. Zajdel, Limes Inferior, s. 169, Warszawa 1979.
[3] A. Krzepkowski, A. Wójcik, Obszar nieciągłości, s. 107, Warszawa 1979.

background image

7

[4] Algorytm zachowuje również Druga jesień Żwikiewicza, pozornie od tego schematu odbijająca, przy czym
tutaj to nie bohater zbiera w jedną całość potrzaskany obraz rzeczywistości, musi to zrobić sam czytelnik, bez
jego (bohatera) obecności i pomocy.
[5] Schemat ten świetnie obrazuje scena z Wyjścia z cienia, gdy Tim zaczyna w nowy sposób rozumieć zdania ze
szkolnego podręcznika do historii.
[6] M. Parowski, Dwie strony lunety (Janusz A. Zajdel), w: Czas fantastyki, s. 223, Szczecin 1990.
[7] Nawet pomimo deklaracji wyrażanych w Do matki Polski i Konradzie Wallenrodzie A. Mickiewicza, gdzie ze
słów Wajdeloty słyszymy: "Tyś niewolnik, jedyna broń niewolników - podstępy" (Konrad Wallenrod, s. 106, w.
344, w: A. Mickiewicz, Dzieła poetyckie, t. 2, Warszawa 1983. Nie jest pierwszym, który podnosi tezę, że jedną z
przyczyn niepowodzeń bohaterów romantycznych była właśnie walka nie tylko z wrogiem, ale i Absolutem,
Bogiem - sprzeciw kategoriom etycznym, moralnym.
[8] "Zwyczajni ludzie są jako konchy, co się w bagnie tają" (Konrad Wallenrod, jak wyżej, s. 88, w. 137);
"Niechaj się rojami podli ludzie plenią/I niechaj plwają na matkę nieżywą [tj. ziemię - przyp. Ł. W.]/ Nie będę z
nimi..." (Kordian, w: J. Słowacki, Dramaty, t. 1, Warszawa 1979) - romantyczne odi profanum vulgus to również
pogarda Sneera dla gminu, nie żądającego dla siebie nic więcej ponad ofiarowane minimum, czy Deograciasa
dla otaczających go zwyrodniałych pasażerów statku...
[9] Powieści tylko pozornie odbiegają w przyszłość, w rzeczywistości są również odniesieniami do
współczesności pisarza i w tym wymiarze jest to literatura wybitnie nieeskapistyczna. Być może byłaby to kolejna
paralela z literaturą romantyczną, tam mieliśmy historyzm maski, tutaj z kolei byłby futuryzm maski? (Nie
traktuję tego, jako kategorycznego stwierdzenia, raczej jako, swego rodzaju, "uwagę na marginesie").
[10] J. A. Zajdel, Limes Inferior, s. 180, Warszawa 1982.
[11] J. A. Zajdel, Limes Inferior, s. 181, Warszawa 1982.



Bibliografia:
Krzepkowski A., Wójcik A., Obszar nieciągłości, Warszawa 1979
Mickiewicz A., Dzieła poetyckie, t. 2., Warszawa 1983
Niewiadowski A., Smuszkiewicz A.., Leksykon polskiej literatury fantastycznonaukowej,
Poznań 1990
Ormaus M., Senni zwycięzcy, Katowice 1989
Parowski M., Czas fantastyki, Szczecin 1990
Parowski M., Twarzą ku ziemi, Katowice 1989
Słowcaki J., Dramaty, t. 1, Warszawa 1979
Wnuk-Lipiński E., Wir pamięci, Warszawa 1979
Zajdel J. A., Cała prawda o planecie Ksi, Kraków 1991
Cylinder van Troffa, Warszawa 1980
Limes Inferior, Warszawa 1982
Paradyzja, Warszawa 1984
Wyjście z cienia, Kraków 1990
Ż

wikiewicz W., Druga jesień, Poznań 1982


Tekst został wygłoszony jako referat na konferencji poświęconej literaturze fantastycznej w Warszawie w maju 2000 roku.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron