1
Poczta Internetowa:
jasiek@sprint.ca
jasiek80@hotmail.com
WYZNANIA SZPIEGA
Pod takim tytulem ukazala sie ksiazka ujawniajaca,
niektóre zakulisowe sprawy izraelskiego wywiadu
jakim jest Mosad. Autor na podstawie swoich
szescioletnich doswiadczen w agencji (Mosad),
opisuje niektóre fakty ze swojej dzialalnosci, jak
równiez dzialalnosci calego Mosadu i wspólpracy z
CIA. Oto w krótkim streszczeniu zamieszczam z niej
kilka interesujacych fragmentów.
KADET ( Pierwsze kroki
W Izraelu wielu ludzi jest przekonanych, ze kraj
znajduje sie w obliczu stalego zagrozenia. Nawet silna
armia nie jest w stanie zapewnic bezpieczenstwa. Ja
tez w to wówczas wierzylem.
Wiadomo wiec, ze sluzby bezpieczenstwa sa
niezmiernie potrzebne i ze istnieje organizacja pod
nazwa Mosad. Oficjalnie w Izraelu czegos takiego
nie ma, ale kazdy obywatel wie, "ze jest". Ale to i tak
tylko czastka wiedzy, wierzcholek góry. To niezwykle
tajna organizacja. Jesli sie do niej wstapilo, to robi sie
wszystko, co kaza, jest sie bowiem przekonanym, ze
za wszystkim kryje sie cos bez mala magicznego, co
mozna zrozumiec dopiero z biegiem czasu.
U kazdego, kto wyrasta w Izraelu, takie przekonanie
staje sie czastka jego podswiadomosci. Zaczyna sie to
wraz z przystapieniem do brygad mlodziezowych.
Tam nauczylem sie strzelac. Gdy mialem 14 lat, bylem
w kraju drugi w strzelaniu do celu. W strzelaniu z
broni snajperskiej uzyskalem 192 na 200 mozliwych
punktów, tylko cztery mniej niz zwyciezca.
Spedzilem takze kilka lat w armii. Tak wiec
wiedzialem, a w kazdym razie wydawalo mi sie, ze
wiedzialem ( w co wchodze.
Nie kazdy Izraelczyk dziala w ciemno. Ale ludzie
wyszukani przez Mosad i sprawdzeni przez jego testy
sa ( przynajmniej na tym etapie ( takimi, którzy gotowi
sa zrobic wszystko, co sie im poleci. Jesli ktos pyta o
cokolwiek, to cala operacja moze potem utonac w
bagnie.
* * * * * *
Pierwsze szesc tygodni byly bardzo spokojne.
Pracowalem w biurze glównie jako urzednik
zajmujacy sie papierkami. Pewnego lutowego dnia
1984 r. wraz z 14 kolegami znalazlem sie w jadacym
mikrobusie. Zadnego z nich nie znalem. Wóz wspinal
sie pod góre, potem przejechal strzezona brame i
zatrzymal sie przed dwupietrowym budynkiem
Akademii.
Podszedl do naszej grupy mezczyzna o ciemnej
karnacji, z siwiejacymi wlosami, i przeprowadzil nas
do bocznego pomieszczenia wygladajacego jak
szkolna klasa. Powiedzial tylko, ze dyrektor bedzie
wkrótce.
Przyjrzalem sie pomieszczeniu. Okna wychodzily na
obie strony, tablica szkolna wisiala na glównej scianie,
w srodku znajdowal sie stól w ksztalcie litery T, a na
nim stal projektor. Kurs, w którym mielismy wziac
udzial, mial nazwe Kadet 16, bowiem byl z kolei
szesnastym kursem dla kadetów Mosadu.
Uslyszelismy szybkie kroki na pokrytym zwirem
dziedzincu. Do pokoju weszlo trzech mezczyzn. Jeden
z nich byl niski, przystojny, z ciemna karnacja,
drugi ( którego rozpoznalem ( starszy i wygladajacy
dosc wyszukanie, trzeci, okolo piecdziesiatki, wysoki
na okolo 6 stóp i dwa cale, blondyn w okularach, mial
na sobie koszule i sweter. Ten ostatni podszedl
energicznie do stolu, gdy pozostali dwaj zasiedli z
tylu. ( Nazywam sie Aharon Sherf.
Jestem szefem Akademii. Witam w Mosadzie. Pelna
nazwa tej instytucji brzmi:
Ha Mosad'le Modiyn le Tafkidim Mayuhadim
(Instytut Wywiadu i Operacji Specjalnych). Mottem
naszego dzialania sa slowa: Prowadz wojne droga
podstepu. Zatkalo mnie. Wiedzielismy, ze to jest
Mosad, ale po raz pierwszy nam to powiedziano. Sherf
lepiej znany jako Araleh, stal nachylony nad
stolem. Potem wyprostowal sie. I znowu nachylil.
Sprawial wrazenie surowego i silnego.
( Jestescie zespolem ( mówil dalej ( Zostaliscie
wybrani sposród tysiecy.
Przesialismy ogromna liczbe ludzi, by wybrac wlasnie
was. Macie wszelkie mozliwosci, by stac sie tymi,
jakich potrzebujemy. Macie warunki sluzenia
naszemu krajowi w sposób, jaki jest dany tylko
"wybranym". Niczego sobie bardziej nie zyczymy niz
tego, abyscie wszyscy ukonczyli ten kurs i podjeli
wazne zadania. Ale nie przepuscimy nikogo, kto nie
zdobedzie kwalifikacji stuprocentowych. Jesli nikt z
was nie przejdzie przez ten trudny egzamin, tez bedzie
dobrze. Tak sie juz zdarzalo.
( To jest niezwykla akademia. Bedziecie pomagac w
procesie nauczania przez przeksztalcanie samych
siebie. Stanowicie material, który bedzie uformowany
2
do zadan w zakresie bezpieczenstwa na obecnym
etapie. Wyjdziecie stad jako najlepiej wyszkoleni
pracownicy wywiadu na swiecie.
( Jestem dyrektorem tej akademii i szefem wydzialu
szkoleniowego. Zawsze mozna mnie tu znalezc, moje
drzwi stoja dla was otworem. Zycze szczescia. A
teraz zostawiam was z waszymi instruktorami.
Wyszedl.
Pózniej odkrylem, jak ironicznie brzmia slowa
znajdujace sie na drzwiach Sherfa. Sa to slowa
przypisane bylemu prezydentowi USA Warrenowi
Hardingowi: "Nie dzialaj w sposób niemoralny dla
osiagniecia moralnych celów".
Sentencja ta byla czyms przeciwnym temu, czego uczy
Akademia.
Podczas przemówienia Aharona Sherfa jeszcze jeden
mezczyzna wszedl do sali.
Po wyjsciu dyrektora ten silnie zbudowany czlowiek z
pólnocnoafrykanskim akcentem stanal przed nami i
przedstawil sie.
( Nazywam sie Eiten. Jestem odpowiedzialny za
wewnetrzne bezpieczenstwo.
Mam wam powiedziec o kilku sprawach, ale nie chce
zabierac zbyt wiele czasu. Jesli bedziecie mieli jakies
pytania, bez wahania przerywajcie mi i pytajcie.
Jak pózniej przekonalismy sie, kazdy wykladowca
rozpoczynal zajecia od takiego samego wstepu.
( Chce wam powiedziec ( kontynuowal ( ze sciany
maja uszy. Sa pewne technologiczne rozwiazania,
które znamy i o których wam powiemy, ale sa tez
i nowe, których jeszcze nie znamy. Badzcie wiec
ostrozni.
Wiem, ze macie za soba sluzbe wojskowa, ale
tajemnice, jakie poznacie, sa o wiele wazniejsze.
Pamietajcie o tym zawsze. Dalej, zapomnijcie o slowie
>>Mosad<<. Wymazcie je ze swojej pamieci. Nie
chce go wiecej slyszec. Nigdy!!! Od tej chwili, gdy
mowa o Mosadzie, uzywacie slowa >>biuro<<. W
kazdej rozmowie jest tylko biuro, nie ma slowa
Mosad. Swoim bliskim przyjaciolom mozecie
powiedziec, ze pracujecie w >>ministerstwie
obrony<<, ale nie wolno wam o swej pracy
rozmawiac.
Jesli chodzi o nowe blizsze znajomosci, to nie wolno
wam ich zawierac bez uprzedniej naszej aprobaty.
Zrozumiale? Nie wolno tez telefonicznie
rozmawiac o waszej pracy. Jesli zlapie kogos na
rozmowie z domowego telefonu o biurze, surowo
ukarze. Jestem odpowiedzialny za bezpieczenstwo w
biurze i wiem wszystko o wszystkich.
Raz w miesiacu poddamy was kontroli z pomoca
wykrywacza klamstwa.
W przyszlosci poddawani temu testowi beda tylko
powracajacy z pobytu poza Izraelem. Macie prawo
odmowy poddania sie temu testowi. Ale to daje mi
prawo rozstrzelania was.
Bedziemy sie spotykac jeszcze wiele razy i powracac
do tych spraw. W ciagu dwóch dni otrzymacie
dowody osobiste. Fotograf zrobi wam zdjecia. Do tego
czasu macie mi przyniesc wszelkie dokumenty
zagraniczne, jak paszport czy dowód identyfikacyjny (
wasz, zon i dzieci. W bliskiej przyszlosci nigdzie
nie wyjedziecie, wiec bedziemy to trzymac tutaj.
Eiten skonczyl i wyszedl. Bylismy nieco oszolomieni.
Ocenialismy jego zachowanie jako grubianskie i
wulgarne. Nie byla to "przyjemna postac". Dwa
miesiace pózniej zniknal z horyzontu. Juz nigdy go nie
widzialem.
Teraz przed nami pojawil sie mezczyzna o "ciemnej
karnacji". Przedstawil sie jako Oren Riff ( szef kursu.
( Dzieci ( zaczal. ( Jestem za was odpowiedzialny.
Wszystko uczynie, by wasz pobyt tutaj byl przyjemny.
Mam nadzieje, ze bedziecie sie uczyc tak dobrze, jak
to jest tylko mozliwe.
Nastepnie przedstawil nam czlonka grupy
kierowniczej. Ran S. ("Donovan" opisany w Operacji
Sfinks) byl asystentem na kursie. Tym dobrze
ubranym facetem okazal sie Shai Kauly ( zastepca
szefa Akademii. Poznalem go, bo juz wczesniej
przeprowadzal na mnie jedna z prób.
Riff opowiedzial troche o sobie. Pracowal w biurze
(tzn. w Mosadzie) wiele lat. Jednym z jego zadan bylo
udzielanie pomocy (w postaci broni, doradctwa
czy nawet ludzi) Kurdom w pólnocnych rejonach
Iraku walczacym przeciw Irakijczykom. Byl tez
lacznikiem w urzedzie premiera Goldy Meir, a takze
katsa na placówce w Paryzu i lacznikiem w róznych
czesciach swiata. Skarzyl sie, ze teraz juz tylko do
nielicznych miejsc na swiecie moze jechac
bezpiecznie. Potem Riff przeszedl do glównego
tematu a mianowicie dwóch przedmiotów, które zajma
najwiecej czasu w ciagu nastepnych kilku tygodni.
Pierwszy to bezpieczenstwo, którego beda nauczac
instruktorzy Shaback (Sluzba Bezpieczenstwa
Wewnetrznego Izraela), a drugi to NAKA, jak w
skrócie okresla sie jednolity system pisania. Pamietam
jego slowa.
( Raporty trzeba pisac w jeden jedyny sposób. Jesli
robicie cos, ale o tym nie raportujecie, to tak jakbyscie
nic nie robili. A jesli nic nie robicie, ale raportujecie,
to tak jakbyscie cos zrobili ( konkludowal ze
smiechem.
Pózniej w wielkim skrócie, zrobil wyklad na temat
depesz informacyjnych. W wielkim skrócie, poniewaz
w nastepnych dniach, mielismy spedzic wiele
3
godzin na praktykowaniu NAKA, bowiem glównym
celem organizacji jest zbieranie informacji i
przekazywanie ich dalej.
Nastepny wyklad byl bardzo dorzeczny. Wyglaszal go
Pinhas Adaret, a dotyczyl on dokumentów:
paszportów, dowodów tozsamosci, kart kredytowych,
praw jazdy itd. Najwazniejszymi dokumentami
Mosadu sa paszporty. Jest ich cztery rodzaje:
najlepsze, drugiego gatunku, dla operacji terenowych i
przypadkowe.
Paszporty przypadkowe to takie, które zostaly albo
"znalezione", albo "ukradzione" i byly uzywane
tylko wtedy, kiedy trzeba bylo nimi "blysnac".
Nie poslugiwano sie nimi do potwierdzenia
tozsamosci. Zmieniano fotografie, czasami tez
nazwisko, ale starano sie zmieniac mozliwie niewiele.
Taki dokument nie wytrzymywal dokladnego badania.
Oficerowie neviot, ci, którzy sie wlamywali,
kontrolowali domy itp., korzystali wlasnie z nich.
Uzywano ich tez w toku cwiczen w Izraelu, lub dla
werbunku w Izraelu.
Dla kazdego wydanego paszportu istnial duzy arkusz
zawierajacy nazwisko, adres oraz fotokopie tej czesci
miasta, w której sie adres znajdowal.
Odpowiedni dom byl zaznaczony na planie, byla tez
jego fotografia i opis otoczenia. Jesli sie przypadkowo
napotkalo kogos, kto znal te okolice, nie dawano sie
zlapac na proste pytania a dotyczace wlasnie tej
okolicy.
Jesli sie korzystalo z paszportu przypadkowego,
zalaczony do niego arkusz stwierdzal, gdzie byl on
"uprzednio uzywany". Nie mozna bylo na przyklad
okazywac go w Hiltonie, jezeli niedawno ktos
poslugiwal sie nim w tym hotelu. A poza tym trzeba
bylo miec gotowa historyjke na temat kazdej
pieczeci, która znajdowala sie w takim paszporcie.
Paszporty do operacji terenowych uzywane byly do
szybkiej pracy w "obcym panstwie". Nie poslugiwano
sie nimi jednak przy przekraczaniu granicy.
Katsa bardzo rzadko uzywaja falszywych
dokumentów osobistych udajac sie z kraju do kraju.
Chyba ze towarzyszy im agent, czego na ogól staraja
sie unikac. Falszywy paszport przewozony jest zwykle
w worku dyplomatycznym zapieczetowanym bordero,
czyli pieczecia wojskowa ze sznurkiem w niej,
pokazujacym, ze nie mozna jej otworzyc tak, by tego
nie zauwazono. Uzywa sie jej do przewozenia
dokumentów miedzy ambasadami i uznaje sie na
calym swiecie, ze przy przekroczeniach granic nie
wolno jej naruszac.
Kurier korzysta z immunitetu dyplomatycznego.
Ponadto nasze pieczecie woskowe zostaly zrobione
tak, zeby mozna bylo latwo otwierac i zamykac
koperty nie pozostawiajac sladu.
Paszporty drugiego gatunku byly to w istocie
doskonale paszporty sporzadzone na podstawie
maskujacych opowiadan katsa. Ich najwazniejsza
cecha bylo jednak to, ze ludzie, na których nazwiska
dane opiewaly, nie istnieli. Byly to paszporty z
"fikcyjnymi" nazwiskami.
Paszporty najlepsze pasowaly zarówno do opowiadan
ochronnych jak i do okreslonych ludzi, którzy
opowiadanie takie mogli uprawdopodobnic.
Wytrzymywaly one doskonale wszelkie oficjalne
badania, lacznie ze sprawdzeniem przez kraj, na który
opiewaly.
Paszporty produkuje sie z róznych rodzajów papieru.
Jest niemozliwe, zeby na przyklad rzad kanadyjski
sprzedal komukolwiek papier, którego uzywa do
produkowania paszportów kanadyjskich ("ulubionych"
paszportów Mosadu). Ale podrobionego paszportu nie
mozna zrobic z niewlasciwego papieru. Akademia
Mosadu miala przeto mala fabryczke i laboratorium
chemiczne, które wytwarzaly rózne rodzaje papieru
paszportowego. Chemicy dokonywali analizy
prawdziwych paszportów i opracowywali dokladny
proces produkcji papieru bedacego replika tego, czego
potrzebowali.
Dla przechowywania tego papieru istnial specjalny
magazyn o okreslonej temperaturze i wilgotnosci.
Spoczywaly w nim papiery paszportowe dla
niemalze wszystkich krajów swiata. Inna czescia tej
samej "produkcji" bylo np. podrabianie dinarów
jordanskich. Z powodzeniem wymieniano je pózniej
na prawdziwe dolary. Uzywano tez do zalewania
Jordanii masa pieniadza, co poglebialo inflacje w tym
kraju.
Kiedy w czasie cwiczen znalazlem sie w fabryce,
zobaczylem duza paczke nie wypelnionych
paszportów kanadyjskich. Sadzilem, ze musialy byc
ukradzione.
Bylo ich ponad tysiac. Jednakze nie slyszalem, zeby
kiedykolwiek ogloszono o takiej stracie. W kazdym
razie na pewno nie w srodkach przekazu.
Wielu imigrantom do Izraela proponuje sie tez, by
oddali swe paszporty dla rzekomego ratowania
Zydów. Na przyklad ktos, kto wlasnie przeniósl sie z
Argentyny do Izraela, nie bedzie mial
prawdopodobnie nic przeciw temu, zeby
oddac swój argentynski paszport. Paszport ten
wyladowalby w wielkiej, przypominajacej biblioteke
sali mieszczacej wiele tysiecy paszportów,
ulozonych wedlug krajów, miast, a nawet dzielnic,
uporzadkowanych wedlug wieku wlasciciela, a takze
zawierajacych zarówno nazwiska brzmiace z
4
zydowska, jak i niezydowskie. Wszystkie dane sa
skomputeryzowane.
Mosad mial tez duza kolekcje pieczeci i podpisów
paszportowych, których uzywano przy "produkcji"
paszportów. Kolekcja ta byla dokladnie
skatalogowana. Wiele tych pieczeci zebrano przy
pomocy policji, która mogla na jakis czas zatrzymac
paszport i sfotografowac rózne pieczecie przed
zwróceniem dokumentu wlascicielowi.
Systematycznosc cechowala nawet stemplowanie
falszywego paszportu. Jesli np. w moim paszporcie
umieszczono pieczatke atenska z okreslona data, to
wydzial sprawdzal w aktach, jaki byl podpis i
pieczatka tego dnia o godzinie przylotu tak, ze gdyby
nawet ktos sprawdzil w Atenach, kto mial wtedy
sluzbe, dane paszportu bylyby prawidlowe.
Pracownicy byli dumni ze swoich osiagniec. Niekiedy
zapelniali paszport nawet dwudziestoma pieczatkami.
Twierdzili, ze nigdy jeszcze nie spartaczono zadnej
operacji z powodu zle wykonanego dokumentu.
Nastepnego dnia Ran S. mial wyklad o sayanim,
niepowtarzalnym i niezmiernie waznym czynniku
dzialalnosci Mosadu. Sayanim, czyli "pomocnicy",
musza byc 100-procentowymi Zydami, zyjacymi za
granica. I choc nie sa obywatelami izraelskimi, dociera
sie do wielu z nich za posrednictwem ich krewnych w
Izraelu. Mozna np. prosic Izraelczyka, który ma
krewnego w Anglii, by napisal list, wspominajac w
nim np., ze osoba wiozaca przesylke jest
przedstawicielem organizacji pomagajacej ratowac
Zydów w diasporze. Czyz taki brytyjski krewny
odmówi pomocy?
Na swiecie sa tysiace "pomocników". Tylko w
Londynie jest ich 2 tysiace aktywnie dzialajacych i 5
tys. w rezerwie. (Odgrywaja wieloraka role. Na
przyklad: sayan posiadajacy wypozyczalnie
samochodów moze pomóc Mosadowi wynajmujac
wóz bez koniecznej w takich wypadkach
dokumentacji, sayan posrednik mieszkaniowy
znajduje odpowiedni lokal bez wywolywania
jakichkolwiek podejrzen, pracujacy w banku moze
dostarczyc potrzebnych pieniedzy nawet w srodku
nocy, a pomocnik lekarz wyjmie np. kule z rany bez
informowania o tym policji. Cala idea polega na tym,
by miec caly zestaw uzytecznych ludzi, którzy sa w
stanie zapewnic pewne uslugi i beda o nich milczec ze
wzgledu na poczucie lojalnosci wobec sprawy
Izraela.( Za uslugi te "pomocnicy" otrzymuja
pieniadze, ale tylko jako zwrot kosztów. Jednak
czesto katsa naduzywaja lojalnosci tych ludzi. Po
prostu korzystaja z ich pomocy dla osobistych potrzeb,
i nie ma mozliwosci sprawdzenia tego.
Nie ma zadnych watpliwosci, ze nawet jesli taki Zyd
wie, iz chodzi o Mosad i nie zgadza sie na wspólprace,
nikogo nie wyda. Natomiast katsa niczym nie
ryzykujac, ma do dyspozycji ogromna baze ludzka dla
werbunku. Zapewniaja ja miliony Zydów poza
granicami Izraela, a o wiele latwiej jest dzialac przy
pomocy ludzi dostepnych na miejscu. A sayanim daja
wszedzie niewiarygodne wrecz praktyczne wsparcie.
Jednak nie stawia sie ich wobec ryzyka. A takze
nie udostepnia sie im poufnych informacji.
Zalózmy, ze podczas jakiejs operacji katsa, w celu
zamaskowania sie, musi miec sklep np. z elektronika.
Jeden telefon do sayana z tej branzy wystarczy, by
sprzet wartosci 3 czy 4 milionów dolarów znalazl sie
w upatrzonym budynku.
Dzialalnosc Mosadu koncentruje sie glównie w
Europie. Z tego wzgledu pozadanym jest posiadanie
adresów handlowych w Ameryce Pólnocnej. Sa wiec
adresy i numery telefonów nalezace do sayanim. Jesli
katsa musi dac komus adres czy numer telefonu,
posluguje sie odpowiednim "pomocnikiem". Kiedy
zas ten otrzymuje list lub telefon, wie juz, co ma z tym
zrobic. Sa biznesmeni majacy po 20-tu operatorów,
którzy odpowiadaja na telefony, pisza listy, przekazuja
wiadomosci faksem. I wszyscy pracuja dla Mosadu.
Mówi sie zartem, ze 60% operacji takich firm
zajmujacych sie telefonicznym posrednictwem dla
potrzeb Europy zapewnia Mosad.
System ten ma jednak pewien slaby punkt. Otóz
Mosad nie przejmuje sie, ze dzialalnosc sayanim moze
stac sie w skutkach niszczycielska dla statusu
Zydów w diasporze, gdyby caly ten system zostal
ujawniony. Watpliwosci takie sa kwitowane krótko:
"A cóz zlego moze sie stac tym Zydom? Przyjada
wtedy do Izraela! To wspaniale!"
Katsa pracujacy na stacjach odwiedzaja bardziej
"aktywnych" sayanim co trzy miesiace. Ci w terenie
maja osobiste spotkania z tymi ludzmi dwa do
czterech razy dziennie. Do tego dochodza liczne
rozmowy telefoniczne. Caly ten system pozwala
Mosadowi pracowac tylko ze "szkieletowym
personelem".
Oto dlaczego, na przyklad, stacja KGB (notabene, w
której wiekszosc agentów jest Zydami ( ukrytymi
Zydami ( wspólpracujacymi z Mosadem) zatrudnia w
jakims miescie okolo 100 ludzi, podczas gdy
porównywalna stacja Mosadu potrzebuje tylko szesciu
lub siedmiu.
Mosad np. nie posiada stacji we wszystkich krajach,
które sa obiektem jego zainteresowania. Niektórzy
mysla, ze stanowi to slabosc, ale to nieprawda.
Izrael nie ma tez stacji w Damaszku. Po prostu Mosad
traktuje jako swój obiekt zainteresowania caly swiat
poza Izraelem, a przede wszystkim Europe i Ameryke
5
Pólnocna. To podejscie dyktuje specyficzny sposób
dzialania. Na przyklad arabskie zbrojenia. Otóz
wiekszosc krajów arabskich nie produkuje wlasnej
broni.
Wiekszosc z nich nie posiada równiez wyzszych
uczelni wojskowych. Jesli chce sie zwerbowac
dyplomate syryjskiego, nie trzeba tego robic w
Damaszku. Mozna to uczynic w Paryzu. Jesli chce sie
zdobyc dane o arabskiej rakiecie, to otrzymuje sie je w
Paryzu, Londynie, czy w Stanach Zjednoczonych (
tam, gdzie zostala wyprodukowana. Od Amerykanów
mozna dostac wiecej informacji o Arabii Saudyjskiej
niz od samych Saudyjczyków.
Do czego tu wiec potrzebni sa Saudyjczycy? Podczas
mojej pracy w Instytucie (Mosad ( tl.) zwerbowalem w
Arabii Saudyjskiej tylko jednego czlowieka (byl to
attache ambasady japonskiej. To wszystko.
Jesli natomiast chce sie dotrzec do starszych oficerów
arabskich, to studiuja oni w Anglii i Stanach
Zjednoczonych. Piloci szkola sie w Anglii, Francji i
Stanach Zjednoczonych. Komandosi odbywaja
szkolenia we Wloszech i Francji. To w tych krajach
mozna ich wszystkich werbowac. (Oczywiscie za
wielkie pieniadze). Jest to latwiejsze i mniej
niebezpieczne.
Ran S. uczyl nas takze o "bialych agentach". Osoby te
werbuje sie srodkami posrednimi lub bezposrednimi,
tak ze moga one wiedziec, ze pracuja dla Izraela, ale
moga tez byc tego nieswiadomi. Z reguly sa to nie-
Arabowie i zwykle biegli w wiedzy technicznej. W
Izraelu panuje przekonanie, ze Arabowie nie
rozumieja techniki.
Wspólpraca z "bialymi agentami" jest mniej
ryzykowna niz z "czarnymi" (tj. arabskimi). Arabowie
pracujacy za granica sa czesto kontrolowani ( ze
wzgledów bezpieczenstwa ( przez wywiad arabski, a
ten jesli trafia na slad wspólpracy Araba z Mosadem,
stara sie zabic agenta izraelskiego, który utrzymywal
ten kontakt. Natomiast, najgorszym co moze sie
przydarzyc Izraelczykowi pracujacemu z "bialym
agentem" we Francji, jest deportacja.
Ale samemu "bialemu agentowi" grozi oskarzenie o
zdrade. Dlatego trzeba wszystko robic, by go chronic,
co nie zmienia sytuacji, ze to jemu najwiecej zagraza.
Jesli natomiast pracuje sie z Arabem, to obaj sa
zagrozeni.
Pierwsze dzialania praktyczne
W tym czasie kadeci zdobyli juz duzy zasób wiedzy
technicznej. Teraz trzeba ja bylo zastosowac w zyciu.
Jedna z metod byly cwiczenia zwane "butikami".
Czesto odbywaly sie one dwa razy dziennie. Celem
cwiczen bylo nauczenie nas, jak odbywac kolejne
spotkanie po nawiazaniu pierwszego kontaktu z
potencjalnym zwerbowanym.
W oddzielnych pokojach znów kazdy obserwowal
przez monitor dzialania jednego z kadetów, dokonujac
intensywnej i czesto niezyczliwej analizy jego
wysilków. Kazde cwiczenie trwalo okolo 90 minut i
naprawde wywracalo flaki.
Kazde nasze slowo bylo analizowane i krytykowane,
podobnie jak kazdy ruch i kazde dzialanie. "Czy
wlozyles w to dosyc przynety? Co myslales, gdy
powiedziales, ze ma on ladne ubranie? Dlaczego
zadales mu to pytanie? A tamto? Itd."
Blad popelniony w butiku, jakkolwiek klopotliwy, nie
byl jednak zabójczy.
Blad popelniony w prawdziwym swiecie wywiadu
mógl sie takim okazac. A my wszyscy chcielismy
dojrzec do tego wlasnie swiata.
Chcielismy wygrac jak najwiecej punktów, aby
uchronic sie od wszelkich przyszlych niepowodzen.
Obawa przed niepowodzeniem byla olbrzymia.
Bylismy przeciez skazani na prace w Mosadzie.
Wydawalo sie, ze poza nim nie ma juz dla nas zycia.
Cóz moglibysmy robic? Co moglo jeszcze wywolac w
kims przyplyw adrenaliny po doswiadczeniach w
Mosadzie?
Nastepny wazny cykl wykladów prowadzil szef
wydzialu Dalekiego Wschodu i Afryki ( tevelu
(lacznosc), Amy Yaar. Jego opowiadania byly tak
fascynujace, ze po ich zakonczeniu kazdy myslal: "jak
sie do niego zapisac?"
Wydzial Yaara mial ludzi na calym Dalekim
Wschodzie. Niewiele zajmowali sie prawdziwym
wywiadem, natomiast budowali zreby przyszlych
zwiazków gospodarczych i dyplomatycznych.
Wydzial mial w Dzakarcie czlowieka z paszportem
brytyjskim, który pracowal pod oslona. Znaczylo to,
ze wladze indonezyjskie wiedzialy o jego
przynaleznosci do Mosadu. Mial przygotowana
droge ucieczki, a wsród innych zabezpieczen ( pas ze
zlotych monet. Glównym jego zadaniem bylo
ulatwianie handlu bronia w tym regionie. Mieli tez
czlowieka w Japonii, innego w Indiach, jeszcze innego
w Afryce, a od czasu do czasu ludzi w Sri Lance i w
Malezji. Punktem corocznych zjazdów zespolów
Yaara byly Seszele. Mial zajecie przyjemne i malo
niebezpieczne.
Pracownicy Yaara w Afryce równiez obracali
milionami dolarów handlujac bronia. Pracowali
etatowo, najpierw nawiazywali kontakty, zeby
6
zorientowac sie, czego dany kraj potrzebowal, czego
sie obawial, kogo uwazal za wroga.
Informacje te zdobywano dzialajac na miejscu.
Chodzilo o to, aby opierajac sie na poznanej sytuacji
nawiazac mocne kontakty, a nastepnie uzmyslowic
ludziom, ze zaleznie od ich potrzeb Izrael moze
zaopatrywac dane rzady w bron i organizowac dla nich
szkolenia. Z chwila, gdy przywódca jakiegos kraju dal
sie znecic bronia, czlowiek Mosadu oswiadczal mu w
koncu tego etapu, ze musi równiez kupic na przyklad
troche maszyn rolniczych. W ten sposób przywódca
kraju dochodzil do sytuacji, w której musial
stwierdzic, ze dalsze rozszerzanie kontaktu z Izraelem
wymaga nawiazania pelnych stosunków
dyplomatycznych. Byl to wiec sposób tworzenia tych
stosunków "tylnymi drzwiami", bowiem najczesciej
transakcje bronia byly tak dochodowe, ze lacznik nie
musial zadawac sobie trudu zalatwiania niczego
wiecej.
Inaczej bylo, na przyklad, w Sri Lance. Kontakty
nawiazal Amy Yaar. Zwiazal kraj wojskowo,
dostarczajac mu podstawowego wyposazenia, lacznie
z kutrami torpedowymi dla przybrzeznej sluzby
patrolowej. Jednoczesnie Yaar i jego ludzie dostarczali
walczacym Tamilom wyposazenia do zwalczania
takich kutrów, w toku tych walk z silami rzadowymi
Sri Lanki. (Izraelczycy szkolili równiez elitarne
oddzialy obu stron). Przy czym oczywiscie zadna
ze stron nie wiedziala o sobie. Ponadto Izraelczycy
pomagali Sri Lance wyludzac od Banku Swiatowego i
innych inwestorów miliony dolarów na zaplacenie za
bron, która jej dostarczali.
Rzad Sri Lanki niepokoil sie wrzeniem wsród chlopów
( kraj mial dluga historie trudnosci gospodarczych ( i
chcial czesc ludnosci miejskiej przesiedlic z jednego
kranca wyspy w drugi (oczywiscie bylo to
spowodowane przez doradców Mosadu, celem
rozproszenia zzytych ze soba i zwiazanych kulturowo
i patriotycznie grup spolecznych, które byly powodem
tworzenia partyzantki). Potrzebowal jednak do tego
jakiegos wiarygodnego powodu. Tu wlaczyl sie Amy
Yaar. Wymyslil wielki "plan Mahaweli" ( koncepcje
olbrzymich robót inzynieryjnych dla odwrócenia
naturalnego biegu rzeki Mahaweli, aby osuszyc czesc
terenów kraju. Twierdzil, ze pozwoli to podwoic
zasoby energii elektrycznej dostarczanej przez
elektrownie wodne i udostepni 750 tysiecy akrów (300
tysiecy ha.) nowo nawodnionej ziemi. Bank
Swiatowy, Szwecja, Kanada, Japonia, Niemcy, EWG i
Stany Zjednoczone zainwestowaly w ten projekt 2,5
miliarda dolarów.
Od poczatku byl to projekt przesadnie ambitny. A co
najwazniejsze, ze podjety w innym celu. Poczatkowo
plan opiewal na 30 lat. Zostal nagle przyspieszony w
1977 roku, gdy prezydent Sri Lanki, Junius
Jayawardene, doszedl do wniosku, ze przy niewielkiej
pomocy Mosadu przedsiewziecie to moglo stac sie dla
niego niezmiernie wazne.
Aby rzekomo przekonac inwestorów (których elity i
tak wiedzialy w czym partycypuja), ze projekt jest
wykonalny i posluzy jednoczesnie za dogodny
pretekst dla przeniesienia chlopów z ich ziemi, Mosad
zlecil dwóm uczonym izraelskim ( ekonomiscie z
uniwersytetu w Jerozolimie i profesorowi
specjalizujacemu sie w problematyce rolnej (napisanie
naukowych opracowan podkreslajacych jego
"donioslosc" i okreslajacych koszty. Wielka izraelska
firma budowlana Soleh Bonah otrzymala duzy
kontrakt na udzial w budowie.
Co pewien czas przedstawiciele inwestorów? udawali
sie do Sri Lanki dla przeprowadzenia kontroli na
miejscu. Nauczono jednak tamtejszych ludzi, jak
oszukiwac tych inspektorów (ci inspektorzy
rzeczywiscie nie byli wtajemniczeni w sedno sprawy,
wierzac, ze rzeczywiscie inwestycja taka ma miejsce)
wozac ich okreznymi trasami (co latwo bylo wyjasnic
wzgledami bezpieczenstwa (i przywozac z powrotem
zawsze w to samo miejsce, gdzie wlasnie dla tego celu
rzeczywiscie prowadzono jakies niewielkie prace
budowlane.
Pózniej, gdy pracowalem w wywiadzie Yaara, w
kwaterze glównej Mosadu, zlecono mi towarzyszenie
synowej Jayawardene ( imieniem Penny (która zlozyla
"potajemnie" wizyte w Izraelu. Znala mnie jako
"Simona".
Prowadzilismy ja wszedzie, gdzie chciala.
Rozmawialismy ogólnikami. Ale ona koniecznie
chciala opowiadac mi o tej budowie i jak przy pomocy
przeznaczonych na nia pieniedzy finansowano
wyposazenie dla armii. Skarzyla sie, ze budowa nie
posuwa sie dosyc sprawnie. (Ironia sytuacji polegala
na tym, ze budowa zostala przeciez wymyslona tylko
po to, aby otrzymac od Banku Swiatowego pieniadze
na zaplacenie za bron. (
Szkolenie Hindusów
Obok glównej kwatery Mosadu stoi dom pod nazwa
Asia Building. Nalezy on do zamoznego
przemyslowca izraelskiego (Saula Eisenberga, który
mial silne powiazania z Dalekim Wschodem i dlatego
"utrzymywal dla Mosadu kontakty z Chinami".
Eisenberg i jego ludzie handlowali bronia z róznymi
partnerami.
Sprzedawali takze zdobyta na Syryjczykach i
Egipcjanach bron. Gdy wyprzedano pistolety
maszynowe AK-47, Izrael zaczal produkowac wlasna
bron tego typu, bedaca czyms posrednim miedzy AK-
7
47 i amerykanskim M-16. Bron ta nazywa sie Galil i
szla w duzych ilosciach prawie na caly swiat. A
szczególnie na Daleki Wschód.
W polowie lipca 1984 roku towarzyszylem grupie
indyjskich fizyków nuklearnych. Niepokoili sie oni
bomba islamska (w Pakistanie) i przyjechali z poufna
misja do Izraela, by wymienic informacje z tutejszymi
specjalistami nuklearnymi. Izraelczycy z
zadowoleniem przyjeli przekazane im dane, ale sami
nie wykazali checi do rewanzu.
W dzien po wyjezdzie gosci z Indii, gdy siedzialem
przy biurku nad zwykla robota papierkowa, wezwal
mnie Amy. Dal mi dwa zadania. Po pierwsze mialem
pomóc w przygotowaniu materialów dla grupy
Izraelczyków, którzy mieli pojechac do Afryki
Poludniowej, by szkolic tam funkcjonariuszy "tajnej
policji". Po drugie z jednej z afrykanskich ambasad
nalezalo zabrac czlowieka, który wracal do swojego
kraju. Mialem przewiezc go do mieszkania, a
nastepnie na lotnisko i tam przeprowadzic przez
wszystkie kontrole.
Po tej rozmowie, Amy powiedzial, a teraz mamy
trzecie zadanie: ( Spotykamy sie na lotnisku,
zapowiedzial Amy, bo przyleci ze Sri Lanki grupa
ludzi, którzy beda sie tu szkolic. Nie rób zadnych min,
gdy zobaczysz tych facetów( uprzedzil mnie.
( O co chodzi? ( spytalem, nic nie rozumiejac.
( Ci faceci przypominaja malpy. Przyjechali z nie
rozwinietego regionu.
Dopiero niedawno zeszli z drzew. Nie obiecuj sobie
wiec po nich wiele.
Poprowadzilismy dziewieciu przybyszy przez boczne
wejscie lotniska do klimatyzowanego mikrobusu.
Stanowili oni czesc prawie 50-osobowej grupy. Po
przylocie wszystkich zostali podzieleni na trzy
mniejsze zespoly:
1. Grupa antyterrorystyczna, która szkolila sie w bazie
wojskowej Kfar Sirkin, kolo Petha Tikwa. Uczyli sie
"przechwytywania" porwanych autobusów i
samolotów, postepowania z porywaczami
znajdujacymi sie w budynku, spuszczania sie na linie
ze smiglowca itd. Dla grupy tej zakupiono pózniej
pistolety maszynowe Uzi i inny sprzet produkcji
izraelskiej, jak np. kamizelki kuloodporne oraz
specjalne granaty.
2. Grupa zakupów, która miala nabyc w Izraelu
wieksza ilosc broni i sprzetu. M. in. kupili siedem czy
osiem kutrów bojowych typu Devora (glównie do
patrolowania pólnocnych wybrzezy wyspy w trakcie
akcji przeciw Tamilom.
3. Grupa wyzszych oficerów, majaca zadanie zakupic
radar i inne urzadzenia morskie sluzace do walki z
Tamilami, którzy przenikaja z Indii i minuja wody Sri
Lanki.
Potem przydzielono mnie do grupy wyzszych
oficerów, którzy zajmowali sie kupnem urzadzen
radarowych. Polecono mi zabrac ich do Alty,
producenta w Aszdod. Kiedy przedstawiciel Alty
zapoznal sie z zamówieniem, powiedzial mi:
( Oni sie z nami tylko zabawiaja i nie maja
najmniejszego zamiaru cokolwiek kupic.
( Dlaczego? ( zdziwilem sie.
( To nie te malpy przygotowaly specyfikacje.
Sporzadzil ja Deca, brytyjski producent radarów. Ci
faceci juz wiedza, co chca kupic. Daj im na
pocieszenie banana i odeslij do domu. To tylko strata
czasu.
( Dobrze, ale moze cos im zareklamujesz, zeby byli
zadowoleni?
Rozmowe prowadzilismy po hebrajsku, gdy wszyscy
siedzielismy przy kawie.
Czlowiek Alty powiedzial, ze nie mysli traktowac
gosci powaznie, ale "jesli juz tak, to sie z nimi
zabawi".
Wyszedl i po chwili przyniósl wielka plansze
przedstawiajaca konstrukcje ogromnych pomp
prózniowych do oczyszczania wody w portach z ropy.
Opisy wykonane byly po hebrajsku, a on po angielsku
wyjasnial budowe "wysoce efektywnego urzadzenia
radarowego". Nie moglem powstrzymac sie od
smiechu.
A przedstawiciel Alty tak sie zagalopowal, ze
zapewnil nawet, iz dzieki temu radarowi mozna
zlokalizowac osobe plynaca w wodzie, a do tego
okreslic rozmiar jej obuwia, nazwisko i adres, a nawet
grupe krwi. Goscie ze Sri Lanki podziekowali za
wyklad, stwierdzili, ze sa zaskoczeni poziomem
technicznym urzadzen, ale niestety nie sa one
dostosowane do ich okretów. A przeciez znalismy ich
okrety. To mysmy je budowali.
Przekazalem Amy'emu, ze Lankijczycy nie kupia
radaru. Wiedzielismy o tym (skwitowal.
Amy kazal mi nastepnie jechac do Kfar Sirkin, gdzie
szkolili sie ludzie ze Sri Lanki. Mialem im pokazac to,
co chcieliby zobaczyc, nastepnie na wieczór
przywiezc do Tel-Awiwu. Ale uprzedzil mnie, bym sie
upewnil, czy wszystko jest uzgodnione z Yosym,
który wlasnie zostal przeniesiony do naszego
wydzialu.
Yosy równiez opiekowal sie grupa ze Sri Lanki. Byli
to jednak Tamilowie, którzy nie chcieli sie spotkac z
moimi podopieczny-mi (Syngalezami.
Tamilowie, w wiekszosci Hindusi, utrzymywali, ze od
1948 roku gdy Sri Lanka (wówczas Cejlon) uzyskala
od wielkiej Brytanii niepodleglosc, sa
dyskryminowani przez buddyjska wiekszosc
8
Syngalezów. Na okolo 16 milionów Lankijczyków (
Syngalezów jest 74 procent, zas Tamilów 20 procent.
Zamieszkuja oni glównie pólnocna czesc kraju. Okolo
1983 roku partyzancka frakcja Tamilów, znana pod
nazwa Tygrysów Tamilskich, rozpoczela walke
zbrojna o utworzenie na pólnocy wyspy kraju
tamilskiego ( Eelen. Wedlug doniesien w walkach po
obu stronach zginely tysiace ludzi.
Z Tamilami ze Sri Lanki sympatyzuje
poludniowoindyjski stan Tamil Nadu, gdzie zyje 40
milionów Tamilów. Wielu Tamilów lankijskich,
ratujac sie przed przelewem krwi, tam wlasnie
znajduje schronienie. Zas rzad Sri Lanki (który jest
calkowicie pod kontrola Mosadu) oskarza wladze
indyjskie, ze "zbroja i szkola" Tamilów. (Natomiast
jest odwrotnie, Izrael zbroi i szkoli armie Sri Lanki i
jest jej glównym rezyserem wszystkich akcji
zbrojnych, jak równiez potajemnie szkoli i dozbraja
Tamilów. Oba narody Syngalezi i Tamilowie powinni
oskarzac izraelski Mosad).
Tamilowie szkolili sie w bazie komandosów morskich.
Uczyli sie róznorakiej techniki sabotazowej, w tym
zakladania min ladowych i komunikacyjnych,
dokonywania sabotazy na okretach typu Devora. W
grupach syngaleskiej i tamilskiej bylo po 28 ludzi.
Zdecydowano, ze tego wieczoru Yosy C. wezmie
Tamilów do Hajfy, a ja Syngalezów do Tel-Awiwu,
aby w ten sposób uniknac spotkania.
Prawdziwy problem powstal jednak w drugim
tygodniu szkolenia, gdy obie grupy (nie wiedzac o
sobie ( równoczesnie znalazly sie w Kfar Sirkin. Baza
zajmuje rozlegly teren, ale i tak trudno bylo uniknac
kontaktu miedzy obu grupami. Stalo sie tak raz
podczas joggingu, gdy Syngalezi i Tamilowie
przebiegli obok siebie w odleglosci zaledwie kilku
jardów. Po przejsciu podstawowego szkolenia w Kfar
Sirkin Syngalezi zostali przeniesieni do bazy
morskiej, gdzie zdobywali wiedze o technice
sabotazowej, a wiec o tym samym, czego krótko
przedtem Izraelczycy uczyli Tamilów. To bylo
rzeczywiscie zabawne (?)
Musielismy Syngalezom i Tamilom wymyslac rózne
kary i nocne cwiczenia, aby byli tak zajeci, by nie
mogli sie natknac na siebie w Tel-Awiwie. Gdyby tak
sie stalo, dzialalnosc tego jednego czlowieka
(Amy'ego) narazilaby Izrael na duze polityczne
komplikacje. Jestem pewien, ze premier Perez nie
móglby w ogóle spac, gdyby wiedzial o tym
wszystkim. Ale oczywiscie nie wiedzial o
niczym.
Syngalezi udali sie nastepnie do Atil, gdzie
znajdowala sie scisle tajna baza komandosów
morskich. Szkoleniem zajela sie Sayret Matcaj (
najlepsza grupa wywiadowczo-rozpoznawcza, ta
sama, która dokonala slynnego rajdu do Entebbe (w
Ugandzie, gdzie wyladowal porwany samolot
pasazerski, nie czekajac na wyrazenie zgody ze strony
rzadu ugandyjskiego).
Amy, informujac mnie o losach Syngalezów, podzielil
sie tez swym klopotem:
( Sluchaj, mamy pewien problem. Wkrótce przyjezdza
grupa 27 chlopców z SWAT z Indii.
( O tak ( jeknalem. ( A cóz to jest? Mamy
Syngalezów, Tamilów, a teraz jeszcze Hindusów. Kto
bedzie nastepny?
Grupa SWAT miala szkolic sie w tej samej bazie,
gdzie Yosy trzymal swoich Tamilów. Sytuacja byla
wiec trudna i potencjalnie wybuchowa. A jesli idzie
o mnie, to mialem przeciez stale regularne zajecia w
biurze, musialem tez skladac codziennie raporty.
Wieczorami chodzilem z grupa SWAT na obiad,
upewniajac sie za kazdym razem, ze w poblizu nie ma
nikogo z innych grup.
Codziennie dostawalem koperte z okolo 300 dolarami
w izraelskiej walucie na wydatki moich
podopiecznych, nawet, jezeli potrzeba bylo wiecej
pieniedzy otrzymywalem je natychmiast.
W tym okresie towarzyszylem tez tajwanskiemu
generalowi lotnictwa. Nazywal sie Ki. Byl on
przedstawicielem tajwanskiego srodowiska
wywiadowczego w Izraelu, i chcial kupic bron.
Otrzymalem polecenie, by mu cos pokazac, ale
nic nie sprzedac. Zawiozlem "Tajwanczyka" do
zakladów Sultan w Galilei, gdzie sa produkowane
mozdzierze i pociski do tej broni. Zaklad zrobil na
nim wielkie wrazenie. Natomiast wlasciciel
oswiadczyl mi, ze nic gosciowi nie sprzeda (
powiedzial: "wszystko juz ma swoich odbiorców".
Zdziwilem sie. Przyznalem, ze nie mialem pojecia, iz
mozdzierze to taka wazna dla nas bron. "Dla nas nie (
odpowiedzial. (Ale Iranczycy masowo jej uzywaja".
Oto, co nakrecalo produkcje tej firmy.
Doszlo jednak do porozumienia przewidujacego
przyjazd do Izraela na szkolenie grupy
Tajwanczyków. Byl to wynik kompromisu.
Tajwanczycy prosili Mosad o poslanie jego
przedstawicieli do Chin. Mosad odmówil, poniewaz
do Chin, jak na razie nie mial takiego wstepu, jak do
innych krajów swiata, i w zamian zgodzil sie
przeszkolic grupe ludzi w zakresie zbierania
informacji z "martwych obiektów".
W tym czasie wydzial goscil tez sporo
Afrykanczyków, którzy oferowali nam rózne uslugi.
Pracowalem w tym wydziale o dwa miesiace dluzej,
niz to bylo przewidziane. Stalo sie tak na prosbe
Amy'ego. Bylo to dla mnie bardzo pochlebne i
9
spowodowalo pozyteczny wpis do moich akt
personalnych.
(W wydziale opowiadano "historyjke" o "maszynie do
pluskania", by zilustrowac, na jakie dziwaczne i
bezuzyteczne rzeczy Afrykanczycy wyrzucaja
pieniadze. Ktos spytal jednego z afrykanskich
przywódców, czy ma juz "maszyne do pluskania".
Oczywiscie nie mial. Zaoferowano wiec zbudowanie
jej za 25 milionów dolarów. Twórca skonstruowal
unoszace sie nad woda potezne ramie o dlugosci
prawie 1 000 stóp i wysokosci okolo 600 stóp
i zwrócil sie do zleceniodawcy o dalsze 5 milionów
dolarów potrzebnych do ukonczenia tego dziela.
Konstruktor umiescil pod ramieniem ogromny dzwig,
w którego uchwycie znajdowala sie potezna,
wykonana ze stali nierdzewnej kula o srednicy ponad
60 stóp. Nadeszla chwila uroczystego uruchomienia
wspanialej maszyny. Osobistosc afrykanska wraz ze
swymi podwladnymi i goscmi zagranicznymi przybyla
nad brzeg rzeki. Dzwig powoli przesunal sie po
dlugim ramieniu do samego jego skraju. Uchwyt
rozwarl sie i potezna kula spadla do wody. Ozwal sie
wspanialy "plusk". (To jest oczywiscie zart, ale nie tak
daleki od prawdy.
Nie widzialem nigdy w zyciu tak "wielu pieniedzy",
które tak szybko przechodzily z rak do rak, jak mialo
to miejsce w czasie mojej pracy z Amym. Mosad
traktowal wszystkie kontrakty handlowe jako
poczatkowe kontakty, które pewnego dnia moga
owocowac stosunkami dyplomatycznymi. Tak
wiec pieniadze nie liczyly sie. A zydowscy biznesmeni
naturalnie patrzyli na wszystko przez pryzmat zysku.
Zapewniali sobie wiec nielichy procent.
"EXOCET''
W dniu 21 wrzesnia 1976 r. 44-letni Orlando Letelier
wyszedl z domu przy eleganckiej Embassy Row i jak
zwykle zasiadl za kierownica swej blekitnej chevelle.
Letelier byl za czasów marksistowskiego - jak go
okreslala swiatowa propaganda - prezydenta Salvadora
Allende waznym ministrem w Chile. Zreszta, którego,
w Chile, nikt nie podejrzewal nawet o dzialalnosc
agenturalna. Teraz towarzyszyl mu, jadac razem z
nim, jego amerykanski kolega w pracach naukowych,
25-letni Ronni Moffit.
W kilka chwil pózniej zdalnie odpalana bomba
rozerwala samochód na strzepy i zabila na miejscu (
jadacych w nim obu mezczyzn.
Jak to czesto bywa w takich wypadkach, wielu ludzi
obciazalo odpowiedzialnoscia CIA. Przeciez
przypisywano tej organizacji miedzy innymi,
olbrzymia role, jaka odegrala w upadku Allende, w
1973 roku.
Niektórzy wskazywali ( i slusznie ( na tajna policje
chilijska DINA, która w niecaly rok pózniej pod
naciskiem opinii publicznej i w porozumieniu z
Amerykanami rozwiazal nowy szef panstwa general
Augusto Pinochet Ugarte (w gruncie rzeczy, nie bylo
to rozwiazanie, a tylko zmiana kierownictwa).
Nikt nie wskazal w tej sprawie na Mosad.
A jednak, choc Mosad nie byl bezposrednio
zaangazowany w zamachu, który polecil
przeprowadzic chilijski szef DINA, Manuel Contreras
Sepulveda, to jednak odegrali istotna role w
przeprowadzeniu zamachu, jak równiez w
morderstwie Salvadora Allende. Stalo sie to za
posrednictwem tajnej umowy zawartej z Contrerasem
w sprawie zakupu w Chile morskiej rakiety ziemia-
ziemia, typu Exocet.
Druzyna morderców nie poslugiwala sie ludzmi z
Mosadu dla zabicia Leteliera. Ale bezspornie
poslugiwala sie umiejetnosciami Mosadu, jakie
przekazano jej w ramach porozumienia zawartego
przez Contrerasa przy dostawie pocisków.
Contreras nigdy nie byl sadzony za swa zbrodnie, choc
w pazdzierniku 1977 r. Pinochet usilujac poprawic
ponura opinie junty w oczach spolecznosci
miedzynarodowej, zmusil go do ustapienia z
zajmowanego stanowiska.
* * * * * *
Raz do roku ( bez wyjatku ( wszystkie organizacje
wywiadu wojskowego w Izraelu zbieraja sie dla
ustalenia planu nadchodzacych wydarzen. Jednym z
tych wydarzen jest doroczne zebranie wszystkich,
zarówno wojskowych jak i cywilnych, organizacji
wywiadowczych w kraju, zwane Tsorech Yediot
Hasuvot, czy w skrócie Tsiach ( co znaczy po prostu
"potrzebne informacje". W czasie zebrania nabywcy
tacy jak AMAN, Urzad Premiera i rózne wojskowe
jednostki wywiadowcze dokonuja przegladu jakosci
otrzymanych w poprzednim roku informacji i potrzeb
na rok przyszly w kolejnosci ich znaczenia.
Dokument, jaki powstaje na tym zebraniu, a który
równiez zwany jest Tsiach, to jakby lista zamówien
dla Mosadu i innych zródel, takich jak organizacja
wywiadu wojskowego, na materialy wywiadowcze na
rok nastepny.
W zasadzie istnieja trzy zródla informacji
wywiadowczej: Humant, czyli informacje
wywiadowcze zbierane od ludzi, na przyklad przez
agentów Mosadu w pracy z ich róznymi
wspólpracownikami. Elint, czyli rózne
przechwytywane depesze. Zajmuje sie tym jednostka 8
200 z wywiadu wojskowego armii izraelskiej oraz
Signt ( materialy wywiadowcze ze zródel jawnych.
Wylawianiem ich zajmuja sie setki ludzi w innej
specjalnej jednostce wojskowej.
10
W toku "spotkania" zainteresowani nie tylko ustalaja,
czego potrzebuja od wywiadu, ale równiez oceniaja
stalych agentów na podstawie wyników ich pracy w
minionym roku. Kazdy agent ma dwa pseudonimy.
Jeden dla celów operacyjnych, drugi ( informacyjnych.
Raporty operacyjne przesylane przez katsa Mosadu nie
sa znane "nabywcom" wiadomosci wywiadowczych.
Nie wiedza oni nawet, ze takie istnieja. Raport
informacyjny rozbity na rózne kategorie przesylany
jest oddzielnie.
Na podstawie tych raportów "nabywcy" wiadomosci
oceniaja agentów i przyznaja im stopnie od A do E.
Na ogól zaden agent nie zdobywa grupy A, choc moze
sie to udac funkcjonariuszom. B (to zródlo bardzo
wiarygodne. C (jest jako tako. Informacje D trzeba
przyjmowac, ale z ostroznoscia, a jesli ktos zostanie
okreslony jako E, nalezy przestac z nim pracowac.
Kazdy katsa zna "stopnie" swoich agentów i stara sie
je poprawiac. Stopien pozostaje przy agencie przez
caly rok i wedlug niego okresla sie jego place. Jesli na
przyklad którys z nich byl przez rok C, a nastepnie
awansowal na B, dostanie premie.
Sporzadzajac te raporty katsa umieszcza na górze dwa
male kwadraciki. W lewym podaje sie stopien agenta,
zas obok znajduje sie cyfra: jedynka oznacza, ze agent
sam slyszal lub tez widzial to, o czym donosi. Dwójka,
ze sam tego nie widzial, ale dowiedzial sie od kogos
godnego zaufania. Trójka zawiera wiadomosci z
trzeciej reki ( pogloski. A wiec jesli na przyklad na
górze sprawozdania widnieje B1, znaczy to, ze
zawiera ono informacje od dobrego agenta, który
osobiscie widzial lub slyszal opisywane wydarzenia.
Szef wywiadu wojskowego jest osoba najwyzsza
ranga w tej dzialalnosci w armii. Jednakze kazdy
rodzaj izraelskich sil zbrojnych ma wlasne jednostki
wywiadowcze. Istnieja wiec wywiady: piechoty,
czolgów, lotnictwa i marynarki (pierwsze dwa zostaly
obecnie polaczone jako wywiad sil ladowych). Szefem
armii nazywanej formalnie Silami Obronnymi Izraela
jest general dywizji, który ma na epoletach (miecz
skrzyzowany z galazka oliwna oraz dwa listki figowe(.
W odróznieniu od Stanów Zjednoczonych z ich
oddzielnymi silami zbrojnymi sily obronne Izraela
tworza w zasadzie jednolita armie z róznymi pionami,
takimi jak marynarka czy lotnictwo. Szefowie tych
pionów w randze generalów brygady maja (miecz i
galazke oliwna i tylko jeden listek(. O jeden stopien
nizej sa brygadierzy, szefowie róznych galezi
wywiadu wojskowego. Dalej - pulkownicy. Bylem w
tej randze, gdy wstapilem do Mosadu i awansowalem
o jeden stopien.
Podkresleniem znaczenia wywiadu dla Izraelczyków
jest to, ze szef wywiadu wojskowego ma range
generala brygady, taka sama jak szefowie marynarki,
sil powietrznych, sil ladowych, wojsk czolgowych i
wojskowego systemu sprawiedliwosci.
Szef AMAN, czyli wywiadu wojskowego, ma te sama
range co szefowie innych sluzb, ale w praktyce stoi
wyzej od wszystkich oficerów wywiadu wojskowego,
gdyz w strukturze wladz odpowiada sluzbowo
bezposrednio przed premierem.
Róznica miedzy AMAN i korpusem wywiadowców
polega na tym, ze AMAN jest odbiorca wiadomosci
wywiadowczych, zas korpus ma za zadanie zbieranie
w polu informacji taktycznych.
W koncu 1975 r. wywiad marynarki zglosil na
dorocznym zebraniu wywiadów zapotrzebowanie na
rakiete Exocet. Rakiety te produkowane przez
francuska Aerospatiale, zwane sa brzytwodziobami
morskimi. Wystrzeliwuje sie je z okretów. Pocisk
wznosi sie, by znalezc swój cel z pomoca urzadzenia
naprowadzajacego, nastepnie opuszcza sie i dazy do
celu nad woda, przez co zarówno trudno go wykryc
radarem, jak i bronic sie przed nim. Izrael nie
posiadal takiej rakiety, a której panicznie sie obawial.
Jedynym sposobem znalezienia srodków zaradczych
sa praktyczne próby z takim pociskiem.
Izrael powaznie byl zaniepokojony, ze niektóre kraje
arabskie, w szczególnosci Egipt czy Irak, moglyby
kupic rakiete Exocet, nastepnie po przeprowadzeniu
badan skopiowac i podjac sie jej produkcji. Dlatego
marynarka chciala byc przygotowana na wypadek,
gdyby je naprawde kupily.
Dla przeprowadzenia prób niepotrzebna im byla cala
rakieta, lecz tylko glowica, w której mieszcza sie
wszystkie systemy elektroniczne.
Sprzedawca takiej rakiety nie daje kupujacemu pelnej
informacji o niej. Nie wypróbowuje jej tez pod katem
widzenia obrony, lecz wylacznie dla ataku.
Ale nawet gdyby mozna bylo zdobyc od takiej firmy
jak Aerospatiale odpowiednie specyfikacje, to
zawieralyby one tylko maksymalne parametry rakiety.
Koniec konców chca oni przeciez ja sprzedac.
Izrael chcial wiec miec "wlasne" rakiety dla
przeprowadzenia prób, ale nie mógl ich oficjalnie
kupic od Francji, ze wzgledu na specjalne uklady z
rzadem francuskim by nie narazac go na podejrzenia w
oczach opinii swiatowej. Tym bardziej bedac
przekonanym, ze i tak ta rakiete Izrael kupi
gdzie indziej.
Zadanie zdobycia glowicy Exoceta przekazano
szefowi Mosadu, a ten z kolei rozkazal tevelowi zajac
sie zadaniem marynarki.
11
Mosad posiadal juz wiele informacji na temat
"Exocetu". Zawdzieczal to m.in. pewnemu sayanowi,
który pracowal w Aero-spatiale i przekazal pewne
szczególy. Przeprowadzono tez mala operacje ( do
fabryki "wlamal" sie zespól z udzialem specjalnie
przybylego z Izraela fachowca od rakiet.
Specjalista mial ustalic, co nalezy sfotografowac.
Zespól spedzil w fabryce cztery i pól godziny, po
czym opuscil ja nie pozostawiajac sladu.
Oczywiscie przy wydatniej pomocy elity, francuskich
sluzb wywiadowczych, którzy pracowali dla Izraela.
Jednakze, mimo zrobionych fotografii pocisku i
zdobytych planów, niezbedny byl prawdziwy wzór.
Europa stala sie dla akcji slepym zaulkiem, ale Mosad
wiedzial, ze kilka krajów poludniowoamerykanskich
posiada Exocety. Dobrym zródlem mogla byc
Argentyna, lecz w owym czasie zawarla ona umowe z
Izraelem, u którego kupowala silniki odrzutowe jego
produkcji. Mosad wystrzegal sie wiec kazdej operacji,
która moglaby w jakikolwiek sposób okazac sie
zagrozeniem dla tego korzystnego kontraktu.
Najlepszym "adresatem" okazalo sie Chile. Zlozylo sie
tak, ze Pinochet zwrócil sie wlasnie (a nie byl to,
zwykly przypadek ( po prostu w sprawie splacania
dlugu. Mosad przy udziale CIA pomógl Pinochetowi
w przewrocie wojskowym i objeciu wladzy w Chile, w
zamian Pinochet jest wiernie oddany dla spraw
Mosadu) do Izraela o przeszkolenie wewnetrznej
sluzby bezpieczenstwa. "Fachowosc Izraela" w tej
dziedzinie jest dobrze znana.
Izrael nie chelpi sie tym glosno, ale szkolil juz tak
rózne jednostki jak grozny iranski Savak, którego tak
bardzo potrzebowal szach Iranu Reza Pahlawi, sluzby
bezpieczenstwa w Kolumbii, Argentynie, Niemczech
Zachodnich, Afryce Poludniowej i wielu krajach
afrykanskich. Jednym slowem:
w jakimkolwiek kraju pojawial sie kryzys
gospodarczo-polityczny byl to znak, ze dziala tam
izraelski Mosad, szkolac ludzi sluzb bezpieczenstwa
ustawia ich przeciwko wlasnemu narodowi. Chociazby
przyklad w Sri Lance, gdzie Mosad szkolil obie strony
biorace udzial w krwawych niepokojach
wewnetrznych: Tamilów, Syngalezów, a takze
Hindusów poslanych tam dla przywrócenia rzekomego
porzadku.
Zdajac sobie sprawe ze zlej opinii, jaka miala w
swiecie chilijska DINA, Pinochet chcial
przeprowadzic pozorne zmiany w tej sluzbie i zlecil jej
szefowi, generalowi Manuelowi Contrerasowi,
dopilnowanie szczególów tej operacji polecajac, by w
tej sprawie zwrócil sie do Izraela.
Contreras tak tez uczynil, zwracajac sie o pomoc do
Izraela. Wobec tego ówczesny szef lacznosci, Nahum
Admony, polecil prowadzacemu sprawy Ameryki
Lacinskiej w departamencie lacznosci wydzialowi
MALAT, aby zajal sie zadaniem marynarki. MALAT
byl mala jednostka skladajaca sie z trzech
funkcjonariuszy i ich szefa. Dwóch funkcjonariuszy
podrózowalo stale po Ameryce Lacinskiej zajmujac
sie glównie nawiazywaniem stosunków handlowych
Izraela z tymi krajami. Jeden z nich, nazwiskiem
Amir, znajdowal sie w tym czasie w Boliwii,
interesujac sie fabryka wybudowana przez
przemyslowca izraelskiego, Saula Eisenberga,
czlowieka tak zasluzonego dla Zydów i tak
poteznego, ze rzad izraelski wydal specjalne prawo
zwalniajace go od wielu wysokich podatków, aby
przeniósl swoja centrale do Izraela. Eisenberg
specjalizowal sie w tzw. operacjach "pod klucz" (
budowal fabryki i gdy byly calkowicie gotowe,
przekazywal klucze ich wlascicielom.
Zanim Amir opuscil Boliwie, otrzymal wszystkie
potrzebne informacje za posrednictwem tamtejszej
ambasady Izraela. Dowiedzial sie, ile tylko mozna
o ludziach, których mial spotkac, ich mocnych
stronach i slabosciach (o wszystkim, co wedlug
centrali moglo mu byc pomocne. Bilety lotnicze,
pokoje hotelowe i inne potrzebne szczególy
przygotowane zostaly z Tel-Awiwu.
Az do butelki francuskiego wina, którego marka
zanotowana byla w komputerowych aktach Mosadu,
jako specjalnie lubiana przez gen. Contrerasa.
Polecono Amirowi spotkac sie w Santiago, ale nie
podejmowac zadnych zobowiazan. Centrala w Tel-
Awiwie odpowiedziala juz wówczas na prosbe
chilijska dotyczaca szkolenia tajnej policji do "walki z
terroryzmem...".
Poinformowano, ze przysla Amira, oficera
administracyjnego, aby "omówil projekt". Unikano
przy tym sugerowania jakichkolwiek zobowiazan.
Okreslono cel spotkania jako zwykla, wstepna ocene
sytuacji.
Na lotnisku w Santiago spotkal Amira urzednik
ambasady izraelskiej, który zawiózl go do hotelu.
Nastepnego dnia Amir spotkal sie z Contrerasem i
kilku jego wyzszymi urzednikami. Contreras ujawnil,
ze Chilijczycy korzystaja juz z pomocy CIA, ale w
tych sprawach (z którymi zwracamy sie do was (
chcemy waszej pomocy (bylo to na wyrazne zyczenie
Pinocheta). W zasadzie ( powiedzial Contreras (
chcielismy przeszkolic jednostke bezpieczenstwa
wewnetrznego do walki z lokalnym terroryzmem,
porywaniem ludzi i podrzucaniem bomb, a takze dla
12
ochrony odwiedzajacych kraj zagranicznych
przedstawicieli panstwowych, czy ludzi biznesu.
Po tym spotkaniu Amir odlecial do Nowego Jorku,
aby spotkac szefa departamentu MALAT w domu,
który zabezpieczal tam Mosad. Dom ten, ma
bezpieczne pomieszczenia, gdzie zapewne latwiej jest
spotkac sie, niz wysylac drugiego czlowieka do Chile.
Po wysluchaniu dokladnego sprawozdania Amira z
odbytych rozmów szef jego powiedzial: "Chcemy
czegos od tych facetów". Chodzi o rakiete Exocet,
masz to zorganizowac.
Postanowiono, ze Amir spotka sie ponownie z
Contrerasem, aby wypracowac umowe w sprawie
szkolenia jednostki policyjnej. W tym czasie takie
kursy szkoleniowe oferowal Izrael tylko w kraju.
Pózniej byly wypadki, ze instruktorzy Mosadu byli
wysylani za granice, na przyklad do Afryki
Poludniowej Sri Lanki czy innych krajów Ameryki
Lacinskiej. Ale w latach 1975 i 76 zasada bylo, ze
osoby szkolone musza przyjezdzac do Izraela.
* * * * * *
Szkolenie odbywa sie nadal w bylej brytyjskiej bazie
lotniczej, na wschód od Tel-Awiwu, zwanej Kfar
Sirkin. Kiedys Izrael uzywal jej jako bazy
szkoleniowej dla oficerów. Po tym stala sie baza sluzb
specjalnych, uzywana glównie dla szkolenia
cudzoziemców.
Kursy trwaja zwykle od szesciu tygodni do trzech
miesiecy, zaleznie od zakresu przeszkolenia. sa drogie.
W tym czasie Izrael pobieral oplaty w wysokosci 50-
75 dolarów za noc od jednego szkolonego, plus 100
dolarów dziennie za instruktorów. Oczywiscie
instruktorzy nie widzieli ani grosza z tych pieniedzy a
pracowali za swe normalne place w wojsku (trzeba
przyznac, ze byly dobre). Ponadto sciagano za
kazdego szkolonego 30-40 dolarów dziennie na
wyzywienie, okolo 50 dolarów dziennie za bron i
amunicje, a takze inne nie przewidziane oplaty. Tak
wiec jeden szkolony kosztowal okolo 300 dolarów
dziennie, a jednostka zlozona z szescdziesieciu
szkolonych (okolo 18 tys. dolarów dziennie. Za
trzymiesieczny kurs wynosilo to okolo 1,6 miliona
dolarów.
Niestety, dochód ten nie byl najwazniejszym celem
tych operacji szkoleniowych. Wszystkie dzialania te,
mialy na celu destabilizacje polityczna w danych
krajach, jak tez chaos gospodarczy powodujacy
zubozenie, pozbawienie poczucia wiezi kulturowych
do wlasnego narodu, a co najwazniejsze, sklócenie ze
soba danego narodu.
Ponadto wynajecie helikoptera kosztowalo za kazda
godzine 5 do 6 tysiecy dolarów, a w niektórych
cwiczeniach moglo brac udzial do pietnastu
helikopterów. Do tego trzeba dodac koszt specjalnej
amunicji zuzytej w toku cwiczen. Na przyklad: jeden
pocisk bazooka kosztuje okolo 220 dolarów.
Dzialka przeciwlotnicze, niektóre z osmiu lufami,
moga wystrzeliwac tysiace pocisków w ciagu kilku
sekund. Kazdy z nich kosztuje 30 do 40 do-larów.
Daje to czysty zysk. Na tych operacjach
szkoleniowych zarabia sie mnóstwo pieniedzy.
Ponadto ludzie szkoleni przy uzyciu broni produkcji
izraelskiej chca nastepnie kupowac taka bron i
amunicje. Zyski ze szkolenia sa wiec tylko wstepem
do osiagniecia okreslonego celu.
Amir powiedzial Contrerasowi, azeby wybral
szescdziesieciu sposród swych najlepszych ludzi i
poslal ich na kurs szkoleniowy. Grupa ta miala dzielic
sie na trzy szczeble: zolnierzy, podoficerów i
dowódców, przy czym dla kazdego szczebla miano
stworzyc specjalne metody szkoleniowe. Naprzód
przyjechaloby trzy grupy po dwadziescia osób na
szkolenie podstawowe.
Dwudziestu najlepszych sposród nich przeszloby do
szkolenia na dowódców i wlasnie sposród nich
wyrosliby podoficerowie i oficerowie.
Gdy Amir przedlozyl cala te propozycje Contrerasowi,
ten powiedzial bez wahania: "bierzemy to". Chcial tez
kupic cale wyposazenie takich typów, na jakich mieli
byc szkoleni jego ludzie i prosil o zbudowanie malej
fabryczki, badz tez magazynu z 6-letnim zapasem
amunicji i czesci zamiennych.
Gdy Contreras postanowil kupic cala te oferte, zaczal
sie troche targowac ale widzac, ze Amir twardo
obstaje przy swoim w koncu zaakceptowal cene.
Przed samym zakonczeniem szkolenia podstawowego
Amir polecial do Santiago na spotkanie z
Contrerasem.
( Szkolenie przeszlo bardzo dobrze ( powiedzial Amir.
( Wlasnie zamierzamy wytypowac ludzi na
podoficerów. Chlopcy byli doskonali. Musielismy
odrzucic tylko dwóch.
Contreras, który sam ich wybieral ( byl zadowolony.
Po krótkiej pogawedce na temat programu szkolenia
Amir rzekl:
( Potrzebujemy czegos od was.
( A czego? ( spytal Contreras.
( Glowicy Exocetu.
( To nie powinno sprawiac trudnosci ( rzekl Contreras.
( Niech pan posiedzi dzien, dwa w swoim hotelu, a ja
zdobede odpowiednie informacje. Bede z panem w
kontakcie.
Po dwóch dniach Contreras zaprosil Amira na
spotkanie:
13
( Nie chca jej panu dac ( powiedzial. ( Prosilem, ale
nie chca tego zatwierdzic.
( Jest to jednak cos, czego potrzebujemy ( rzekl Amir.
( Sluchaj pan ( odrzekl Contreras ( zdobede ja dla was
osobiscie.
Zaplacicie milion dolarów gotówka i bedziecie ja
mieli.
Sprowadzono izraelskiego specjaliste rakietowego od
Bamtema – izraelskiego producenta rakiet z miasta
Adlit, lezacego na poludnie od Hajfy. Poniewaz
zalezalo im na glowicy w stanie gotowosci, specjalista
nalegal, aby wziac ja prosto z okretu. W ten sposób
mozna bylo byc pewnym, ze nie zostana wprowadzeni
w blad i nie podrzuci sie im falszywej glowicy.
Na rozkaz Contrerasa wyladowano rakiete z okretu i
umieszczono na trawlerze. Izraelczycy zaplacili milion
dolarów z góry.
( Czy to jest to, czego potrzebujecie? ( spytal
Contreras.
Oficer marynarki izraelskiej dokladnie przebadal
pocisk, po czym Amir rzekl:
( Tak, to jest to!
( Dobrze ( rzekl Contreras. ( Ale zanim ja pan
zabierze, jest jeszcze cos,
czego ja chce.
( Czego? ( spytal zaskoczony Amir.
( Chce rozmawiac z twoim przelozonym.
Amir powiadomil Admony'ego w Tel-Awiwie z
prosba o wyjasnienie sytuacji.
Tego samego dnia Admony zlapal samolot do
Santiago, by sie spotkac z chilijskim generalem.
( Chce, zeby pan mi pomógl stworzyc osobista sluzbe
bezpieczenstwa (powiedzial mu Contreras.
( Juz to robimy ( odrzekl Admony ( i wasi ludzie
sprawuja sie swietnie.
( Nie. Nie. Chce miec oddzial, który moze mi pomóc
eliminowac naszych wrogów niezaleznie od tego,
gdzie sie znajduja. Tak jak wy postepujecie z
OWP. Nie wszyscy nasi wrogowie znajduja sie w
Chile. Chcemy miec moznosc uderzyc w ludzi, którzy
stanowia dla nas bezposrednie zagrozenie. Istnieja
poza Chile grupy terrorystyczne bedace dla nas
zagrozeniem, podobnie jak stanowia zagrozenie i dla
was. Chcemy miec moznosc "likwidowania" ich.
Wiemy, ze istnieja dwa sposoby robienia tego.
Mozecie przystac na to, ze gdy pojawia sie u nas
problemy, wasi ludzie wykonaja robote. Wiemy na
przyklad, ze prosil was o taka usluge Tajwan.
Natomiast drugi wariant, zebyscie przeszkolili grupe
naszych ludzi w sposobach postepowania z
zagrozeniem terroryzmu z zagranicy. Zrobicie to ( i
rakieta jest wasza.
Admony wrócil wiec do Tel-Awiwu na narade na
najwyzszym szczeblu, w centrali Mosadu. Uznano, ze
potrzebna jest decyzja polityczna.
Postanowiono, ze to rzad musi zdecydowac, czy
zaspokoic Contrerasa. Z kolei rzad podjal decyzje,
która w istocie oznaczala: nie chcemy o tym
wiedziec. Trzeba wiec bylo najac osobe prywatna, by
dopelnic tej umowy. Wybrano do tego szefa wielkiej
izraelskiej firmy ubezpieczeniowej, Mike'a Harariego,
bylego szefa departamentu w Mosadzie, który
kierowal spartaczona akcje w Lillehammer i który
przeszedl na emeryture. Jako jeden z najbardziej
wplywowych doradców Noriegi w Panamie, Harari
pomagal miedzy innymi w szkoleniu elitarnej
jednostki antyterrorystycznej Panamy, K 7.
Jako oficer Mosadu Harari byl w swoim czasie szefem
Metsady, departamentu zajmujacego sie
funkcjonariuszami i jednoczesnie szefem komórki
Metsady - kidonu. Polecono mu oswiadczyc
Contrerasowi, ze nauczy jego specjalna jednostke
antyterrorystyczna wszystkiego, co umial. Moze nie
nauczyl ich wszystkiego. Ale na pewno nauczyl ich
dosyc, aby mogli zorganizowac uderzenie w swych
prawdziwych wrogów za granica, czy tez ludzi
uwazanych za takich. Oplata za to szkolenie zostala
przeslana bezposrednio do Harariego z "brudnego"
funduszu zarzadzanego przez DINA.
Ta grupa specjalna byli to ludzie Contrerasa. Nie byli
bynajmniej organizacja oficjalna. Oni wykonywali
robote dla generala Contrerasa, który z kolei byl pod
"rozkazami Pinocheta". Mozliwe, ze ich metody
sledcze szly nawet dalej, niz sadzono. Ale nie ma
watpliwosci, ze ta jego specjalna jednostka zostala
przeszkolona przez Izrael, i ze Izrael dostal swój
Exocet. Harari uczyl takich technik torturowania jak
szoki elektryczne, wykorzystywanie punktów
szczególnie wrazliwych na ból?, punktów szczególnie
podatnych na nacisk, czy tez okreslenia czasu trwania
wytrzymalosci.
Glównym celem przesluchania jest otrzymanie
informacji. Ale Chilijczycy (czyt. Zydzi) - z jednostki
specjalnej, przeszkoleni w Izraelu, z których
duza czesc wywodzila sie ze starej emigracji
zydowskiej ( nadali przesluchaniu specjalne
skrzywienie. Wydaje sie, ze lubili oni przesluchiwac
dla samego przesluchania. Czesto nie chodzilo im
nawet w ogóle o informacje. Po prostu lubili zadawac
cierpienia.
Bejrut
Nie byly to najlepsze dni dla Izraela. W polowie
wrzesnia 1982 roku widoki masakry w telewizji,
gazetach i czasopismach, ogladal caly swiat.
14
(Wszedzie bylo widac martwe ciala: mezczyzn, kobiet,
dzieci. Nawet konie byly zarzniete. Niektóre ofiary
dostaly kule prosto w glowe, inne mialy podciete
gardla, a jeszcze inne zostaly wykastrowane. Mlodzi
mezczyzni zwiazani po dziesieciu lub dwudziestu
gineli razem. Prawie wszyscy sposród 800
Palestynczyków, którzy zgineli w dwóch obozach dla
uchodzców w Bejrucie, na Sabrze i Szatili, nie
posiadali broni, byli niewinnymi cywilami, którzy
padli ofiara krwawej zemsty libanskich chrzescijan-
falangistów.( Tak jest podawana oficjalna wersja tych
wydarzen. Ale, nie jest to juz tajemnica poliszynela, ze
za tym kryl sie rzad Izraela. To on byl glównym
architektem rzezi w obozach Sabra i Szatila).
Okupacyjne sily izraelskie nie tylko dopuscily do tej
straszliwej tragedii, ale ja ulatwily. To z tego powodu
ówczesny prezydent USA, Rondla Reagana,
najblizszy sojusznik i wielki zwolennik Izraela, biadal,
iz w opinii publicznej swiata Izrael przemienil sie na
Bliskim Wschodzie z Dawida w Goliata.
Reakcje na swiecie byly "jednomyslne". Na przyklad
we Wloszech dokerzy odmówili ladowania statków
izraelskich. Niemalze we wszystkich krajach
swiata odbyly sie protesty przeciwko Izraelowi,
obciazajace go odpowiedzialnoscia za ta masakre.
Masowe protesty ozwaly sie równiez w samym
Izraelu.
* * * * * *
Od poczatku istnienia panstwa Izrael wielu obywateli
tego regionu marzylo o wspólpracy Izraela z krajami
arabskimi, by stac sie czescia swiata, gdzie
ludzie swobodnie przekraczaja granice panstw i sa
witani jak przyjaciele.
Ale idea otwartej granicy, takiej jak na przyklad
szeroko wychwalana amerykansko-kanadyjska, jest
dla Izraelczyków po prostu nie do pojecia.
W koncu lat siedemdziesiatych ówczesny szef
lacznosci Mosadu, Admony, za posrednictwem CIA
nawiazal stosunki z libanskim chrzescijanskim
falangista (Baszirem Dzemajelem. Mosad przedstawil
rzadowi izraelskiemu, ze Dzemajel jest dla nas otwarty
i mozna na niego liczyc. Taki obraz utrwalil sie na
lata w informacji Mosadu, przekazywanej rzadowi.
W owym czasie "Dzemajel pracowal takze dla CIA".
Ale dla Mosadu mysl, ze mozna miec "przyjaciela" w
jakims kraju arabskim - nawet jesli odgrywa
podwójna role tym bardziej z agencja taka, jak CIA, z
która nigdy nie mielismy "zadnych problemów" - byla
pociagajaca. Przy tym Izrael nigdy nie lekal sie
Libanu.
W kazdym razie Libanczycy byli zbyt zajeci walkami
miedzy soba, by interesowac sie kims innym. Kregi
muzulmanskie i chrzescijanskie walczyly o przejecie
kontroli nad panstwem, W tym czasie Dzemajel ze
swymi silami, zwrócil sie o pomoc do Izraela. W
kontakcie tym Izrael dostrzegal dodatkowa
korzysc: mozliwosc wypedzenia z Libanu izraelskiego
wroga publicznego numer jeden ( Organizacji
Wyzwolenia Palestyny. Jeszcze dlugo po tym, jak
izraelska akcja zakonczyla sie polowicznym
sukcesem, a nawet nazwalbym niepowodzeniem,
libanskie koneksje byly kluczowe dla Mosadu,
poniewaz jego szef, Admony, byl tym, który te
kontakty nawiazal i uwazal je za ukoronowanie
swoich sukcesów.
Liban równiez ma "swoje rodziny", z których kazda
posiada wlasna armie lub milicje, lojalna,
podporzadkowana "donowi" (szef klanu). Ale religie i
rodzinne lojalnosci ustepowaly swym znaczeniem sile
i pieniadzom pochodzacym z handlu narkotykami oraz
licznym mafijnym interesom (oczywiscie, sterowanym
z Izraela ( które napedzaly mechanizm libanskiej
korupcji i utrzymywaly stan anarchii.
Ze wzgledu na swoje powiazania z Mosadem,
Dzemajel zezwolil Izraelowi na zalozenie w 1979 r. w
Dzunije morskiej stacji radarowej. Stacja obslugiwana
przez 30 agentów z marynarki wojennej byla pierwsza
izraelska placówka w Libanie. Umocnilo to naturalnie
chrzescijanska falange, bowiem muzulmanie
libanscy, jak równiez Syryjczycy, nie wiklali sie w
jakies gry z Izraelem.
Spotkania miedzy Mosadem i Dzemajelem, w zwiazku
ze stacja radarowa, odbywaly sie w jego rodzinnej
posiadlosci na pólnoc od Bejrutu. Mosad placil
Dzemajelowi za zgode na funkcjonowanie stacji okolo
20-30 tysiecy dolarów miesiecznie.
W tym czasie Izraelczycy mieli jeszcze jednego
przyjaciela ( majora Saada Haddada, tez
chrzescijanina (...), który na poludniu Libanu dowodzil
oddzialem zlozonym glównie z szyitów (ale byli to,
"tacy szyici, jak chrzescijanie Baszira Dzemajela").
Haddad, podobnie jak Izraelczycy, pragnal przepedzic
OWP z poludnia Libanu.
W Bejrucie stacja Mosadu, nazywana "lódz
podwodna", miescila sie w piwnicy dawnego gmachu
rzadowego, stojacego blisko granicy miedzy
Wschodnim Bejrutem zdominowanym przez
chrzescijan i zachodnia czescia miasta, gdzie
przewazali muzulmanie, ale zyli tez chrzescijanie (
mysle, ze byli to ci prawdziwi chrzescijanie ( którzy
nie popierali Baszira Dzemajela i jego izraelskiej
spólki. W stacji pracowalo zawsze okolo 10 ludzi, w
tym 8 lub 7 to katsa. Jeden lub dwóch bylo
funkcjonariuszami jednostki 504, tj. wojskowego
15
odpowiednika Mosadu. Obie sluzby dzielily tu
wspólny lokal.
Na poczatku lat osiemdziesiatych Mosad mial
kontakty z wieloma bogatymi rodzinami libanskimi,
placac im za informacje. Mosad placil nawet gangom i
niektórym Palestynczykom (chociaz, niewielu
Palestynczyków na to sie godzilo) z obozów dla
uchodzców za informacje wywiadowcze i inne uslugi.
Sytuacja, w jakiej trwal Liban, odpowiadala temu, co
Izraelczycy nazywaja "halemh". Jest to arabskie
slowo, które mozna przetlumaczyc jako "wrzaskliwy
balagan". Gdy zas zaczely sie porwania obywateli
panstw zachodnich, a szczególnie tzw. biznesmenów,
to bezholowie poglebilo sie.
* * * * * *
I tak pod wplywem Mosadu, majacego liczne zwiazki
w Libanie, oraz ministra obrony, Ariela Szarona,
nazwanego "najwiekszym jastrzebiem wsród
jastrzebi", a który az palil sie do wojny, Begin,
premier Izraela znalazl sie w sytuacji, gdzie musial
podjac decyzje wejscia wojsk izraelskich do
Libanu. Szaron i ludzie Mosadu powiedzieli:
"nadszedl juz czas, by przepedzic OWP z
poludniowego Libanu, gdzie Palestynczycy utrzymuja
pozycje, z których ostrzeliwuja izraelskie wsie w
poblizu pólnocnej granicy i wysylaja z nich
uzbrojonych ludzi".
W rzeczywistosci, to Izraelczycy umiejetnie
prowokujac zmuszali Palestynczyków do "otwarcia
ognia" i ostrzeliwania izraelskich pozycji, które
ulokowane byly w bardzo bliskiej odleglosci
niektórych wiosek, co pózniej posluzylo za pretekst do
inwazji na Liban.
Po wojnie Yom Kippur w 1973 roku zolnierze Szarona
nazywali go "Arikiem, Królem Izraela". Szaron,
czlowiek niewielkiego wzrostu: 5 stóp i 6 cali i
wazacy 235 funtów, okreslany byl czesto ( ze wzgledu
na wyglad i styl dzialania ( jako "buldozer". W wieku
25 lat dowodzil izraelskim rajdem komandosów ( na
terytorium Jordanii ( którzy zabili wielu niewinnych
Jordanczyków, co wobec duzego "rozglosu" tej akcji,
zmusilo pierwszego premiera Izraela, D. Ben-Guriona,
do publicznych przeprosin.
W ostatnich miesiacach przed izraelska inwazja w
Libanie OWP domyslala sie nadchodzacego ataku i
dowództwo wydalo rozkaz wstrzymania ostrzeliwan
izraelskich pozycji jak i wiosek. W ciagu wiosny 1982
r. Izrael czterokrotnie dokonywal koncentracji sil
inwazyjnych w poblizu pólnocnej granicy. Za kazdym
razem, w ostatniej chwili, wojska te byly wycofywane.
Begin zapewnial, ze jesli Izrael kiedykolwiek
zaatakuje, to jego wojska dojda tylko do rzeki Litani
(ok. 18 mil na pólnoc od granicy izraelskiej) i tak
odsuna Palestynczyków, by nie mieli oni w swoim
zasiegu osiedli izraelskich. Izrael nie dotrzymal
obietnicy. Szybkosc z jaka Izraelczycy pojawili sie w
Bejrucie, swiadczyla, ze nigdy nie zamierzano tej
obietnicy dotrzymac.
W kwietniu 1982 r. Izrael wycofal sie z Synaju,
okupowanego od wojny szesciodniowej w 1967 roku.
W ten sposób Izrael czesciowo zrealizowal zawarte w
1979 roku porozumienie z Egiptem. Bylo to,
wymuszone porozumienie na Egipcie, przez
miedzynarodowe sily syjonistyczne z korzyscia dla
Izraela. Miedzy innymi, od tego czasu datuje sie
infiltracja rzadu egipskiego przez sily syjonistyczne.
Ale gdy Izraelczycy likwidowali resztki osiedli
zydowskich na Synaju, rzad juz przygotowywal sie do
zerwania obowiazujacego od lipca 1981 roku
porozumienia o przerwaniu ognia na 63-milowej
granicy libanskiej. W 1978 roku izraelskie sily z 10
tysiacami zolnierzy i 200 czolgami napadly na
Liban, ale nie zdolaly wyprzec OWP.
6 czerwca 1982 roku, w niedzielny poranek, rzad
Begina dal Szaronowi zielone swiatlo dla rozpoczecia
inwazji. Tego samego dnia dowódca sil ONZ w
Libanie (UNIFIL), irlandzki general William
Callaghan, pojechal do sztabu izraelskiego pólnocnego
dowództwa w Zefat, by przedyskutowac niektóre
sprawy zwiazane z przerwaniem ognia miedzy
Izraelem a OWP przez granice libansko-izraelska.
Zamiast rozmów, szef sztabu armii izraelskiej gen.
Rafael Eitan poinformowal Callaghana, ze za 28 minut
Izrael zaatakuje Liban. (Callaghan absolutnie nie byl
tym zaskoczony. Mozna sie domyslac, ze gen.
Callaghan bardzo dobrze wiedzial, jaki scenariusz ma
nastapic, a jego przyjazd do sztabu izraelskiego byl po
prostu tylko formalnoscia). I rzeczywiscie, 60 tysiecy
zolnierzy i ponad 500 czolgów wkrótce najechalo na
Liban. Byla to fatalna kampania, która wprawdzie
doprowadzila do usuniecia z tego kraju okolo 11
tysiecy zolnierzy palestynskich, ale zaszargala ( i
tak bandycki ( obraz Izraela w oczach opinii
miedzynarodowej i kosztowala, zycie 462 izraelskich
zolnierzy, nie liczac 2 218 rannych.
Gdy jedne oddzialy izraelskie walczyly z OWP na
poludniu, inne dotarly juz do chrzescijanskich
falangistów Dzemajela na przedmiesciach
Wschodniego Bejrutu. "Poczatkowo" ludnosc
chrzescijanska witala zolnierzy izraelskich
jako wyzwolicieli i obsypywala ich ryzem (jest to stara
tradycja wsród tego narodu), kwiatami i slodyczami,
by po paru dniach walk uciekac przed nimi jako
"okrutnymi oprawcami". Natomiast Zachodni Bejrut, z
kilkunastoma tysiacami bojowników OWP i 500-
tysieczna ludnoscia, zostal otoczony i znalazl sie w
16
stanie oblezenia. W tym czasie nie nadszedl zaden
rozkaz z Rady Bezpieczenstwa ONZ, by stanac w
obronie OWP, a w szczególnosci (
ludnosci cywilnej. (Dla zolnierzy izraelskich Liban byl
nie tylko terenem wojny. Szybko znalezli pewna wies,
gdzie mogli uprawiac "milosc", uzywajac przemocy,
terroryzujac gwalcili miejscowe kobiety i mlode
dziewczeta.
Miejsce to bylo godne uwagi z dwóch powodów:
piekne kobiety i brak mezczyzn. (Ale niosace "smierc
bombardowania trwaly". W sierpniu, w odpowiedzi na
rosnaca na swiecie krytyke wojny, która zabierala
zycie cywilom, a nie zolnierzom, Begin stwierdzil:
"Robimy to, co musimy zrobic. Bejrut Zachodni
nie jest miastem. Jest to wojskowy cel otoczony przez
cywili".
Po 10 tygodniach oblezenia strzaly zamilkly. zolnierze
OWP ewakuowali sie z miasta.
Epilog
9 grudnia 1987 roku izraelska ciezarówka wojskowa
zderzyla sie z kilkoma samochodami w Gazie,
zabijajac czterech Arabów i raniac 17 innych.
Nastepnego dnia incydent ten wywolal szerokie
protesty. Nasilily sie, kiedy okazalo sie, ze wypadek
byl swiadomie spowodowany, jako odwet za zabicie 6
grudnia 1987 roku jednego Izraelczyka w Gazie.
Uczestnicy protestów w Gazie zablokowali drogi
barykadami z plonacych opon.
Obrzucali zolnierzy izraelskich kamieniami. 10
grudnia zamieszki rozszerzyly sie na obóz dla
uchodzców palestynskich w Balata w poblizu
Nablusu na Zachodnim Brzegu.
16 grudnia uzyte zostaly, po raz pierwszy, przeciw
protestujacym armatki wodne. Specjalne oddzialy
wojska, specjalizujace sie w walkach z
demonstrantami, wyslano do strefy Gazy, by zdusic
rosnace niepokoje.
Dwa dni pózniej, mlodzi Palestynczycy po wyjsciu z
meczetów w Gazie starli sie z oddzialami izraelskimi
w ulicznych walkach. Kilku Arabów zostalo
zastrzelonych. Potem agenci z oddzialów izraelskich
wdarli sie do szpitala Szifa, gdzie aresztowali
dziesiatki rannych Arabów oraz pobili lekarzy i
pielegniarki, usilujacych ochraniac swoich pacjentów.
* * * * * *
Intifada rozpoczela sie.
16 maja 1990 r. 1000-stronicowy raport,
sponsorowany przez szwedzki oddzial organizacji
Save the Children Fund (organizacja stawiajaca sobie
za cel obrone dzieci), a sfinansowany przez Fundacje
Forda, oskarzyl Izrael o ciezkie, masowe i
powtarzajace sie gwalty zadawane dzieciom
palestynskim.
Raport ocenil, ze 50-63 tysiecy dzieci bylo leczonych
z ran, w tym co najmniej 6 500 bylo postrzelonych.
Raport stwierdzil, ze wiekszosc zabitych dzieci nie
brala udzialu w rzucaniu kamieniami. (Nie ma
wzmianki ile zostalo zabitych). W jednej piatej
przypadków ustalono, ze ofiary zostaly postrzelone w
domu albo w odleglosci do 30 stóp od swoich domów.
Intifada nadal szaleje i nie widac jej konca. Wedlug
Associated Press do konca lipca 1990 roku 722
Palestynczyków zostalo zabitych przez Izraelczyków,
a dalszych 230 przez tajniaków zydowskich udajacych
Palestynczyków. Stracilo zycie w tych walkach co
najmniej 45 Zydów.
* * * * * *
(*) Lista osób, przeznaczonych do natychmiastowej
likwidacji przez Mosad.
Zawiera od 1 do 100 nazwisk. Propozycje
umieszczania kogos na liscie sklada szef Mosadu w
Biurze Premiera Izraela. Propozycja zostaje
bezzwlocznie przeslana do tajnego Komitetu
Sadowego, instytucji sadu kapturowego, niezaleznej
od izraelskiego Sadu Najwyzszego. Po wyroku nakaz
egzekucji podpisuje premier. Kazdy nowy premier
podpisuje zastana liste, tym samym ja weryfikujac.
(**) Komórka odpowiedzialna za zorganizowanie i
wykonanie egzekucji niewygodnych osób na calym
swiecie, niezaleznie jakiej narodowosci (takze
porwan). Sklada sie z zawodowych zabójców.
(***) Sayan (l. mn. Sayanim) ( pomocnicy zydowscy,
zyjacy poza Izraelem.
Warunkiem koniecznym jest tu 100% pochodzenie
zydowskie. W celu werbowania nowych sayanim
dociera sie do kandydatów w róznych krajach swiata
przez ich krewnych, zamieszkujacych w Izraelu.
Pierwszy "kontakt z kandydatem" odbywa sie zawsze
pod pretekstem ratowania Zydów w diasporze. Ich
obowiazkiem i glównym zadaniem jest swiadczenie
róznorodnej pomocy i uslug agentom Mosadu.
"Sayanim", sa niemalze w kazdym kraju swiata. Ilosc
Sayanim w danym kraju, uwarunkowana jest
zainteresowaniem Izraela w tym rejonie. Do roli
Sayanim przygotowuje sie "mlodziez zydowska" od
najmlodszych lat, skupiajac
ja w ogólnoswiatowej organizacji paramilitarnej poza
granicami Izraela, zwanych Hets va-Keshet. Nazwa ta
pochodzi od godla Gadny (wlasciwej nazwy bojówek)
( która jest jak sie wydaje uzywana tylko w Izraelu,
podczas odbywajacych sie tam corocznie letnich
obozów szkoleniowych dla mlodych bojówkarzy.
Oddzialy Hets va-Keshet sa tworzone w oparciu o
Zreby, stanowiace czesc Edudady Noar, czyli
17
Batalionu Mlodziezy Hebrajskiej, podleglych
wydzialowi Tsafririm Mosadu. Oddzialy te sa
zaopatrywane przez Mosad regularnie w bron.
Oficjalna wersja glosi, ze sa nieuzbrojone i
przeznaczone jedynie do samoobrony, w praktyce jest
zupelnie inaczej.
Czlonkowie bojówek (zarówno chlopcy jak i
dziewczeta) odbywaja w Izraelu coroczne, wakacyjne
przeszkolenie w zakresie sabotazu i dywersji, np.
podczas tak popularnych wakacji w tym kraju,
spedzanych przez mlodziez zydowska. Podczas ich
trwania przygotowywani sa wlasnie do przyszlej roli
Sayanim, wspomagajacych Mosad informacjami.
* * * * * *
Najlepsza ilustracja umacniajacych sie nastrojów
syjonistycznych w Izraelu jest przypadek rabina
Mosze Lewingera (przywódcy skrajnie
syjonistycznego ruchu osiedlenców zydowskich. W
czerwcu 1990 roku zostal on skazany na szesc
miesiecy "za niedbalstwo" (doslownie): strzelil do
Araba i zabil go.
7 pazdziernika 1988 roku Lewinger prowadzil
samochód w Hebronie. Ktos kamieniem rzekomo
uderzyl w jego wóz. Lewinger wyskoczyl i zaczal
strzelac, zabijajac Araba stojacego przed swoim
zakladem fryzjerskim. Przed jedna z rozpraw
sadowych Lewinger zblizyl sie do budynku sadu
wymachujac bronia i gloszac, "ze zabicie Araba bylo
dla niego zaszczytem". Po wyroku tlum Zydów
wznoszacy okrzyki na czesc Lewingera wniósl go do
wiezienia na rekach.
Rabin Mosze Cwi Neria, dyrektor slynnej B'nai Akiwa
Jaszeewa (szkola religijna) powiedzial na wykladzie w
imieniu Lewingera: "Nie jest to czas na myslenie. Jest
to czas, by strzelac na prawo i lewo". (Jezeli takiej
religii ucza w zydowskich szkolach, to wyjasnia
obecna sytuacje swiatowa, gdzie Zydzi z ukrycia
terroryzuja caly swiat).
Prawnik Heym Cohen, emerytowany sedzia
izraelskiego sadu najwyzszego powiedzial: (Sytuacja
rozwija sie w takim kierunku, ze obawialbym sie
twierdzic, dokad idziemy. Nigdy nie slyszalem, by
ktos byl sadzony "za niedbalstwo" po tym, jak zabil
kogos z zimna krwia. Prawdopodobnie starzeje
sie. (Intifada oraz postepujace kruszenie sie porzadku
moralnego i czlowieczenstwa sa bezposrednim
wynikiem swego rodzaju megalomanii, jaka
charakteryzuje dzialalnosc Mosadu. Oto, gdzie
wszystko sie zaczyna. Jest to przekonanie, ze jak
dlugo masz wladze, mozesz kazdemu, komu chcesz,
kazac robic wszystko, co chcesz.
Izrael stoi w obliczu najwiekszego w swej historii
niebezpieczenstwa. W Izraelu wciaz zabijaja
Palestynczyków, a Szamir mówi: "To oni sprawiaja,
ze jestesmy okrutni. To oni zmuszaja nas, by uderzac
w dzieci. Czyz nie sa oni straszni?" Tak sie dzieje po
wielu latach tajnosci mówienia, ze "mamy zawsze
racje i niezaleznie od tego w jakiej sprawie".
Dezinformowanie opinii swiatowej, usprawiedliwianie
gwaltów i nieludzkiego postepowania droga oszustwa
lub jak mówi sie w Mosadzie ("droga podstepu", to
choroba wladzy w Izraelu. zródlem tej choroby jest
Sanhedryn (naczelna wladza swiatowego zydostwa) a
nastepnie wykonawca polecen Sanhedrynu "Mosad".
Rozszerza sie ona nastepnie na rzad i idzie w dól do
duzej czesci spoleczenstwa izraelskiego.
___________________
STANCZYK I JEGO SZPIEDZY
PRAWDZIWA DZIALALNOSC C.I.A. I MOSADU
METODY NISZCZENIA LUDZKOSCI,
JAKIE STOSUJA W SWEJ TAJNEJ
DZIALALNOSCI ( CIA I MOSAD
"Zaprzyjazniony" wywiad
9 kwietnia 1994 roku o godz. 2.30 po pólnocy,
telewizja amerykanska na kanale 7 zaprezentowala w
programie "ABC World News" obszerny material na
temat szpiegowsko-agenturalnej roli zydowskiej Ligi
Antydefamacyjnej (Anti-Defamation League ( ADL)
na terenie Stanów Zjednoczonych. Program zostal
zrealizowany na podstawie toczacego sie wlasnie
sledztwa w sprawie olbrzymiego przecieku informacji
natury militarno-technologicznej do Republiki
Poludniowej Afryki. Niejako "przy okazji" organa
sledcze USA, wpadly na jedno z wielu odgalezien
wywiadowczych Izraela, co wlasnie zaprezentowano.
Zydowska Liga Antydefamacyjna jest organizacja,
której glównym celem (w zalozeniu ( miala byc
obrona "dobrego imienia" Zydów oraz
przeciwdzialanie wszelkim oznakom antysemityzmu
na terenie Stanów Zjednoczonych. Trzeba przyznac,
ze z zadania tego wywiazala sie zaskakujaco
dokladnie, wielokrotnie "przylepiajac latke"
antysemityzmu kazdemu, kto tylko osmielil sie
przeciwstawic mniej lub bardziej otwarcie polityce,
prowadzonej przez Izrael na okupowanych przezen
terytoriach. Ale nie tylko. Liga Antydefamacyjna
czestokroc zaciekle atakowala wszystkich i wszystko,
co mialo odwage ukazywac takze ciemne strony
18
dzialan "narodu wybranego" w Stanach
Zjednoczonych i poza jego granicami.
Szczególnie doswiadczylismy tego rodzaju
dzialalnosci my, Polacy, by przypomniec tylko
bezprecedensowe ataki Ligi na polski Kosciól
katolicki w zwiazku z oszczercza kampania rozpetana
wokól klasztoru Sióstr Karmelitanek w Oswiecimiu.
Czesto dziwilismy sie, czemu nalezy przypisac tak
dobre rozeznanie Ligi oraz skutecznosc dzialan w
strukturze organizacji polonijnych i aktywnosci
ich dzialaczy. Wykorzystywanie rozmaitych srodków
nacisku, to tylko jedna z wielu metod. W podobny
rodzaj zdziwienia popadly takze organizacje innych
narodowosci, które predko przekonywaly sie, ze
odstawanie od chwalebnej (zawsze!) linii Izraela,
moze tu, w panstwie zawarowanej konstytucyjne
wolnosci, jakimi sa Stany Zjednoczone, przyniesc
jedynie klopoty na róznych plaszczyznach kontaktów.
Malo tego, wielokrotnie i czesto na wyrost, jawni
lub konspiracyjni dzialacze Ligi szafowali "latka"
antysemityzmu w sytuacjach, w których chodzilo
najczesciej o ochrone wlasnych wartosci.
Po audycji, na 7 kanale wiele spraw ukazalo sie we
wlasciwym swietle i proporcjach. Rewizje dokonane
w lokalach Ligi Antydefamacyjnej jasno i niezbicie
wykazaly agenturalnosc tej organizacji, dzialajacej
jako gigantyczna machina szpiegowska Izraela na
terenie sojuszniczych (bylo nie bylo ( Stanów
Zjednoczonych. Prokurator generalny San Fransisco,
pan Arlo Smith, przedstawil w zarysie dzialalnosc
Ligi, której glównym zadaniem bylo m. in. zbieranie
informacji o jak najwiekszej liczbie mieszkanców i
organizacji. Na tym tle mielismy okazje zobaczyc
dokumenty personalne rezydentów USA, którzy
przygotowywani byli (na wypadek czegos tam (?) (
jako niepewni politycznie isc na pierwszy ogien, jak
równiez byli oni ciagle inwigilowani przez agentów
Ligi. Nie trzeba byc bardzo domyslnym, by
uswiadomic sobie, ze Liga jest tylko ogromnym
odgalezieniem sieci Mossadu (izraelskiego wywiadu.
Prokurator Arlo Smith stwierdzil m. in., ze informacje
o organizacjach i osobach fizycznych byly zdobywane
przez zydowskich agentów nawet z takich instytucji
jak Motor Vehicle czy CIA. Jednoczesnie lokowano
tychze agentów w organizacjach innych narodowosci.
Dane te potwierdzili tez zydowscy agenci z biura ADL
w San Fransisco, pracujacy w tamtejszej policji.
Przebywaja oni obecnie na Filipinach, z którymi Stany
Zjednoczone nie posiadaja umowy o ekstradycje. Tym
niemniej, twórcy programu "ABC World News"
przedstawili z nimi wywiad.
Wsród wielu dokumentów prezentowanych równiez
przed kamerami TV na szczególna uwage zasluguja
listy inwigilowanych przez ADL osób na zlecenie
wywiadu Izraela Mossadu. Zreszta, bardzo
charakterystycznym byl tu cytat jednego z
dokumentów: "Nasze informacje byly bardzo dobre
zarówno dla Departamentu Stanu, jak i dla rzadu
Izraela".
Zydowska Liga Antydefamacyjna posiada swe biura w
kazdym wiekszym miescie Stanów Zjednoczonych.
Kazde posiada tez swój konspiracyjny kryptonim. Np.
biura ADL w Atlancie (Georgia) ("Flipper", zas trzy
biura w Chicago oznaczaja kryptonimy "Chl 1", "Chl
2", "Chl 3". Wydaje sie ze struktura szpiegowska ADL
odpowiada w przyblizeniu strukturze agendy Mosadu
w USA, jaka jest tajny wydzial AL, przeznaczony do
specjalnych zadan wywiadowczych na terenie panstw
sojuszniczych. Wydzial ten zostal utworzony w roku
1978.
Na terenie Stanów Zjednoczonych operuje on w
strukturach zwanych "boiskami", w odróznieniu od
oficjalnej stacji Mosadu w Waszyngtonie. Na
samym poczatku swej dzialalnosci AL posiadal dwa
glówne "boiska": Waszyngton i Nowy Jork. Mozliwe,
ze obecnie ich liczba znacznie wzrosla, o istnienie
"Boiska" w Chicago, wydaje sie byc prawie pewnym,
chocby ze wzgledu na duze skupienie az trzech biur
ADL.
Jakkolwiek program "ABC World News" dotyczyl
tylko jednej z odnóg szpiegowskich Mosadu na terenie
Stanów Zjednoczonych, warto pamietac, ze
istnieja takze inne. Przykladem moze tu byc chocby
glosna sprawa izraelskiego szpiega Jonathana Jay
Pollarda, skazanego w 1987 roku i przebywajacego w
amerykanskim wiezieniu. W latach osiemdziesiatych
zatrudniony byl w Osrodku Pomocniczym Wywiadu
USA (CIA) w Suitland (Maryland), nastepnie zas w
Osrodku Ostrzegania Antyterrorystycznego w
Wydziale Analizowania Zagrozen Marynarki
Wojennej. Pomimo rzekomych nacisków
wznowionych ostatnio przez Izrael na rzad Stanów
Zjednoczonych, nie dopuszczono do jego zwolnienia?
A tak naprawde, sa podejrzenia, ze nie chodzilo o
zadna prace szpiegowska; a tylko o odmowe
wykonania jakiegos waznego zadania. Wiadomo, ze
rzady USA i Izraela bardzo dokladnie ze soba
wspólpracuja w tej dziedzinie, maja jeden wspólny
cel.
Jan Sobol. "Najjasniejsza Rzeczypospolita" 21
pazdziernik 1994 r.
* * * * * *
19
W przedstawionym artykule, uwage zwracaja dwie
sprawy:
1) Szeroko rozbudowany wywiad izraelski na terenie
USA, w którym uczestnicza najprzerózniejsze
organizacje zydowskie pozornie z wywiadem nie
majace nic wspólnego.
2) Poslugiwanie sie przez Zydów zarzutem
antysemityzmu w stosunku do kazdego, kto krytykuje
ich niegodziwosci. Metode te dobrze znamy, posluguja
sie nia bowiem "tacy panowie" jak Michnik, Toeplitz,
Passent lub Szczypiorski oraz organy
"grubokreskowców": "Tygodnik Powszechny",
"Gazeta Wyborcza", "Polityka", "Wprost", "Nie" lub
"Aj waj mir" i inne.
Klasycznym przykladem jej zastosowania jest Baksik
(Zyd), który zapytany co sadzi o stawianych mu
zarzutach okradzenia Polski na okolo 500 milionów
dolarów odrzekl, iz widzi w nich objaw
zatwardzialego polskiego antysemityzmu.
Waglik i powiazania mafijne..
Rozmowa z Bogdanem Gasinskim
W koncu listopada podczas wystapienia w Sejmie
Andrzej Lepper, ówczesny wicemarszalek Sejmu,
pytal polityków SLD (szefa MON Jerzego
Szmajdzinskiego i szefa MSZ Wlodzimierza
Cimoszewicza) oraz Platformy Obywatelskiej
(Donalda Tuska, Pawla Piskorskiego i Andrzeja
Olechowskiego), czy otrzymywali pieniadze od
biznesmenów i gangsterów.
Lepper przekazal prokuraturze materialy, które - jego
zdaniem – mialyby potwierdzac korupcje i kontakty
polityków z gangsterami. Byly to glównie
spisane zeznania Bogdana Gasinskiego, bylego
pracownika firmy Inter Commerce w województwie
warminsko-mazurskim. Gasinski mial byc - jak
twierdzil - swiadkiem wreczania lapówek politykom.
Jego oswiadczenie mówilo tez m.in. o planach
zamachów terrorystycznych na USA (mialby o nich
wiedziec gang pruszkowski), czy pozyskiwaniu przez
afganskich talibów próbek waglika w Klewkach
niedaleko Olsztyna. W swoich zeznaniach Gasinski
twierdzil, ze byl kurierem i przewozil dokumenty od
Afganczyków. Gasinski twierdzil tez, ze widzial jak w
lutym 2000 r. w Braniewie kolo Elblaga
Jerzy Nagraba, ps. Dzieciol, wreczyl Szmajdzinskiemu
50 tys. dolarów, które otrzymal od Rudolfa
Skowronskiego (bylego pracodawcy Gasinskiego).
Mialaby to byc rata za zalatwienie miejsca w radzie
nadzorczej przedsiebiorstwa Jelfa w Jeleniej Górze dla
kolegi Skowronskiego, ps. Dawcio lub Karateka.
Niedawno przedstawilismy Panstwu kilka
dokumentów Gasinskiego, które udalo nam sie
zdobyc. Jednoczesnie reporterom Poloniavision udalo
sie na temat tych ciekawych materialów porozmawiac
w Warszawie zarówno z Lepperem, jak i Gasinskim.
Material zdjeciowy mozna obejrzec wlasnie w
programie Poloniavision na kanale 34. telewizji
napowietrznej. Ponizej zapis fragmentu rozmowy z
Gasinskim. Przypomnijmy jedynie, ze ma on 30 lat,
nie byl nigdy karany, nie jest poszukiwany przez
organa scigania, ma wyksztalcenie wyzsze, poza
polskim posluguje sie czterema jezykami obcymi.
Dokumenty przekazane ambasadzie USA w
Warszawie nie zostaly przyjete.
***
- Jak doszlo do tego, ze zdecydowal sie pan
poinformowac ambasade amerykanska?
- Swego czasu spotkalem sie z panem Zawitkowskim,
który przedstawial sie jako oficer lacznikowi FBI. On
mnie pokrótce wysluchal. Powiedzialem mu o
kontaktach pewnych ludzi z Afganistanem, o tym jak
w Klewkach ladowal helikopter. Oficer ów, po
wysluchaniu, odeslal mnie do Komendy Glównej
Policji, gdzie mialy na mnie czekac odpowiednie
osoby. Uczynilem to, ale nikt na mnie nie czekal. W
pewnym momencie przyszedl policjant i
zaprowadzil mnie do II wydzialu - wydzialu do walki
z terroryzmem. Szef wydzialu myslal, ze przyszedlem
od pana Zawitkowskiego odebrac poczte.
Wyjasnilem mu, ze przyszedlem w zupelnie innej
sprawie. Stwierdzil, ze takich jak ja, to oni maja wielu
i nie ma czasu na rozmowe. Na tym sie
skonczylo.
- Kiedy to bylo?
- Przed 11 wrzesnia. Do ambasady USA udalem sie
drugi raz, okolo 15-17 pazdziernika.
- Jakie to byly materialy?
- Dokladnie opisalem, z datami, miejsca w którym
przebywalem jako swiadek z ramienia panów
Skowronskiego i Nagraby; miejsca róznych budynków
– plany dwóch duzych budynków przewozonych 14
pazdziernika 2000 r. samolotem z Warszawy do
Rzymu przez Nicee. Plany te przekazalem w Nicei
dwóch kolegom p. Skowronskiego. Ci ludzie
prowadzili wtedy z mojego telefonu przeszlo
godzinna rozmowe z p. Skowronskim. Byly to plany
dwóch poteznych budynków.
Zrobilem sobie notatki w samolocie. Mialy te budynki
wymiary dokladnie 410 i 408 metrów wysokosci. Po
oddaniu tych planów w Nicei zadzwoniono do mnie,
20
aby zmienic lot - abym nie lecial do Rzymu, tylko do
Frankfurtu nad Menem.
Zameldowalem sie we Frankfurcie w hotelu i
spotkalem sie z kolejnym znajomym panów
Skowronskiego i Nagraby. Odebralem przesylke, która
nazajutrz zawiozlem do Warszawy.
- Co w niej bylo?
- Miejsca na terenie calej Europy, w tym m. in. wiezy
Eiffela w Paryzu, tamtejszej ambasady USA, lotnisk
de Gaulle'a i Orly. Bylo to rok temu i nie zwracalem
na to zbyt wielkiej uwagi. Panowie Skowronski i
Nagraba powiedzieli mi, ze sa to po prostu dokumenty
firmowe. Gdy lecialem do Paryza czy Monachium,
mówiono mi, ze bede sie spotykal z przedstawicielami
firmy a firma w koncu dokonuje w róznych krajach
wiele inwestycji. I z takim przeswiadczeniem latalem.
Przebieg wydarzen uwiadomil mi jednak, ze cos w
tym nie tak. Po 14 pazdziernika, po spotkaniu w Nicei
i Frakfurcie, bardzo czesto latalem do Bochum,
Hannoveru czy Pragi. Kiedy po zamachach z
11 wrzesnia FBI i Interpol podalo liste osób
poszukiwanych, rozpoznalem czterech terrorystów,
którzy bywali w Polsce. Ustalilem poprzez swoje
zródla, ze ci ludzie przekraczali granice Polski. Nie
wypre sie tego. Wiem, ze we Frakfurcie widzialem
Mohameta Ali Attee, którego wczesniej widzialem
w Szczecinie przy p. Skowronskim. Spotykalem sie
równiez z Abdulazi Alomari, Hassanem Alqadi
Banihhamadem, Mohandem Alshehri.
- Skad pan o tym wie?
- Nie byly to kontakty polegajace wylacznie na
luznych rozmowach. Jesli lecialem, aby cos im
wreczyc, to siedzielismy godzine, dwie i dlugo
rozmawialismy.
- W jakim jezyku?
- Rosyjskim i angielskim. Nie znali oni polskiego, ale
widywalem ich u boku p. Skowronskiego w róznych
okolicznosciach. W tym podczas przelotów
helikopterem p. Skowronskiego na Mazury do zakladu
w Klewkach.
- Pojawily sie informacje, ze wlasnie tam zakopywano
zwierzeta zarazone waglikiem, ze tam prowadzono
badania. Co pan wie wiecej na ten temat?
- Jako dyrektor zakladu, a nie jak podaje prasa -
zootechnik, prowadzilem cala hodowle na Mazurach
w zakladach p. Skowronskiego. Mnie podlegalo ponad
10 tysiecy hektarów ziemi i wszystkie zwierzeta -
prawie 1,5 tys. sztuk.
Latem ub. roku do Klewek przylecial p. Skowronski z
dwoma obywatelami pochodzenia afganskiego.
Wizyta byla wczesniej zapowiedziana. Powiedzial mi
jedynie, aby ludzie byli ubrani w biale fartuchy. Na
miejscu miala pozostac jedynie obsluga obory, a reszte
pracowników mialem zwolnic do domu - nikogo
wiecej nie moglo byc. I rzeczywiscie po jakims czasie
wyladowal p.Skowronski ze swoimi kolegami?
- Dlaczego kolegami?
- Po wyjsciu z helikoptera zapalili razem cygaro.
Bardzo przyjaznie sie z nimi wital. Jedna osoba byla w
turbanie, ubrana na bialo w szaty muzulmanskie.
Druga osoba byla równiez pochodzenia
bliskowschodniego i ubrana w jasny garnitur. Po
rozpoczeciu ogledzin zakladu interesowalo ich
tylko dwie rzeczy: zobaczenie wszystkich powierzchni
magazynowych w zakladzie oraz obora. Ponadto
pomieszczenia, w których mozna byloby
urzadzic laboratorium. Zapytalem wtedy p.
Skowronskiego, skad tak dokladne ogledziny.
Odpowiedzialem, ze byc moze urzadzimy
laboratorium i dobrze byloby, aby ludzie nie mieli do
niego dostepu. I zapadla decyzja, ze laboratorium w
Klewkach powstanie i tak sie stalo. Mam takze
wyksztalcenie i doswiadczenie weterynaryjne. To mi
bardzo pomoglo. Pózniejsze wypadki toczyly sie jak w
kalejdoskopie. Przywozono róznego rodzaju
szczepionki, po niektóre jezdzilem do Czech. P.
Skowrónki mówil, ze trzeba je testowac, gdyz ma
podpisana umowe z pewna firma farmaceutyczna i jest
to sprawa firny Inter Commerce. Mysmy te
szczepionki podawali bydlu. Po jakims czasie
bydlo, z niewiadomych przyczyn po prostu padalo.
Lekarze, którzy przyjezdzali na zaklad w Klewkach
rozkladali rece i mówili, ze takich przypadków jeszcze
nie mieli. Czesto zartowali, ze zawsze ich wzywam do
beznadziejnych sytuacji.
Najczesciej krowy dostawaly zapalenia wymienia.
Mleko od tych krów dawalo sie do próbówek i
zamykalo w kontenerach z azotem. Po tygodniu-
dwóch przyjezdzal lub przylatywal ktos z Warszawy i
zabieral je. Miano je przekazywac na badania do
tamtejszego laboratorium. Po roku tego typu
eksperymentów padlo w Klewkach ponad 200 sztuk
krów i ponad 150 cielat.
Zastanawialo mnie czesto, dlaczego do zakladu w
Klewkach p. Skowronski doplacal miesiecznie kwote
blisko 40 miliardów starych zlotych. Staralem
sie z nim rozmawiac na ten temat, uswiadomic mu, ze
tu nie ma zadnej ekonomiki. Odpowiadal jedynie, ze
tak musi byc. Sugerowal mi, abym za bardzo w ten
temat nie wchodzil.
- To, co pan mówi starano sie wysmiac, twierdzono, ze
sa to wywody osoby niezrównowazonej psychicznie...
- Osoba chora psychicznie to nie jestem. P.
Skowronski sam sobie przeczy - gdybym byl chory
psychicznie, to by mnie nie zatrudnial na stanowisku
dyrektora i by nie prowadzil jakichkolwiek interesów
od 1992 r. Sprawa jest powazna. Dotyczy m. in.
powiazan p. Skowronskiego z najwyzszym pulapem
21
polityków obecnie rzadzacych w kraju, lacznie z
prezydentem Kwasniewskim.
Kiedys np. pracowal dla niego p. Guzowaty, szef
firmy Baltimpex, który sponsorowal kampanie
prezydencka Kwasniewskiego. Prasa kpila,
wypisywala bzdury. Pisano, ze krowy w Klewkach
byly glodzone, ze panowal tam balagan.
Jest to dla mnie smieszne. Wlasnie w 2001 r., wlasnie
na skutek moich rzadów firma Inter Commerce
otrzymala w województwie pierwsze miejsce w
wydajnosci produkcji mleka. A w 2001 r. na wystawie
w Starym Polu, na ogólnopolskiej wystawie, krowa z
Klewek zdobyla czempionat i pobila najslynniejsze
hodowle. Mówienie, ze jestem czlowiekiem
niezrównowazonym i chorym psychicznie jest
nieporozumieniem.
- Skowronski w kilka dniu po panskich rewelacjach
dystansowal sie od wczesniejszych, bardzo
stanowczych stwierdzen. Przyznal, ze prowadzil
istotnie handel kamieniami szlachetnymi z
Afganistanem, ze kontaktowal sie m.in. z Mosadem
itd.
- O interesach p. Skowronskiego wiedzialem
dokladnie od samego poczatku, od 1992 r. W latach
1993-95 utrzymywal, podobne jak z Afganistanem,
kontakty z Kolumbia. A wiadomo, z czego slynie
Kolumbia...
- Dlaczego tak sie zachowal?
- Do konca nie wiedzial kto go wydal i kto za tym stoi.
Byl swiecie przekonany, ze ja nie istnieje i ze sie mnie
pozbyl. 17 kwietnia, wiem, wynajal ludzi, aby mnie
zlikwidowali, ale 20 kwietnia ucieklem z Polski. Po
przemysleniu pewnych spraw, juz 21 kwietnia
wrócilem. Sadze, ze powoli bedzie sie do wszystkiego
przyznawal. Pare tygodni temu p. Smoktunowicz
powiedzial, ze nie zna Skowronskiego, ten z kolei, ze
nie zna w ogóle zadnych polityków - a teraz to sie
zmienia. Po artykulach widze, ze utrzymywal rozlegle
kontakty z ludzmi swiata biznesu i polityki. Jest to
bardzo znany czlowiek, który na pewien okres zostal
wyciszony w prasie.
- Stwierdzil pan, ze byla próba zamachu na panskie
zycie. Nie obawia sie pan nadal?
- Jak mówilem, próbowano mnie zlikwidowac 17
kwietnia, kiedy jeszcze pracowalem we Klewkach. 19
kwietnia próbowano na mnie napasc z nozem, do
tej pory mam szrame. Nie boje sie. Czas najwyzszy
powiedziec prawde o tych ludziach i ich
mocodawcach. Tym osobom nie zalezy na robieniu
pieniedzy, lecz na zniszczeniu naszego kraju. Dodam,
ze p. Skowronski oprócz interesów z Afganistanem,
Kolumbia i Izraelem, ma takze potezna siec
hipermarketów.
To on je sprowadzil do Polski. A hipermarkety
wykonczyly polskie rolnictwo.
Sprawa jest naprawde wielka i wymaga dokladnego
sprawdzenia.
- Jak wysoko siegaja powiazania na szczeblach
wladzy? Czy schemat pan rozpracowal?
- Nie musze tego robic, bo schemat znam. Sa to duze
nazwiska. Np. Pan Rudolf Skowronski w latach 1997-
2000 przechowywal na Mazurach w swoich
apartamentach w Mikolajkach i swojej rezydencji
kilku gangsterów mafii pruszkowskiej. Nie jest to fakt
zmyslony. Do tych ludzi nalezeli Andrzej Zielinski
"Slowik", Ryszard Niemczyk, slynny "Krakowiak". Ja
tych ludzi tam widywalem w róznych sytuacjach. Oni
z kolei przyjezdzali z róznymi politykami, jak chocby
z Andrzejem Olechowskim, Pawlem Piskorskim czy
chocby Leszkiem Millerem. Powiazania sa potezne.
- Wspomnial pan o kontaktach z Izraelem. Czy ci
ludzie maja pochodzenie zydowskie?
- Pochodzenia p. Skowronskiego nie sprawdzalem.
Zdolalem ustalic, ze pracowal kiedys dla STASI.
Powiedzial mi to sam. W Izraelu wraz ze
"Slowikiem" mieli spólke Allstar. Prala ona duze
pieniadze p. Skowronskiego i mafii pruszkowskiej.
Spólka miala siedzibe w Tel Awiwie. Skowronski byl
agentem STASI a na jego zlecenie zostal zabity ponad
rok temu w Szklarskiej Porebie inny agent STASI, p.
Fischer. On chcial wydac Skowronskiego, chodzilo o
machinacje finansowe. Zostal on w bestialski sposób
zamordowany.
- Dlaczego zdecydowal sie pan to wszystko ujawnic?
- Z jednej przyczyny: nikt mi za to nie placi, nie
czerpie zadnych profitów.
Niczego tez nie oczekuje. Jestem patriota. Uwazam, ze
kraj sie stacza, ze Polska ginie. Gdy sytuacja sie nie
zmieni, to tego kraju niedlugo na mapie
nie bedzie.
- Pojawily sie zarzuty, ze nie zawsze dzialal pan
etycznie, nie obce bylo panu oszukiwanie.
- Nie oszukiwalem zadnej firmy, przeciwnie jak to
pisaly niektóre gazety.
Nie zostalbym dyrektorem firmy Inter Commerce a p.
Skowronski by sie nie kompromitowal, ze zatrudnia
czlowieka, któremu nie wierzy, którego nie zna
i powierza tak duzy majatek. Gdybym mial na
sumieniu oszustwa, siedzialbym w wiezieniu.
- Co bedzie pan dalej robil z materialami?
- Bede próbowal sie przebic. Na jaw wychodza nowe
sprawy, coraz wiecej ludzi zaczyna mówie. Sprawa
jest rozwojowa i potezna. Jezeli prokuratura nadal
bedzie z tego robic "reality show", to nam tym sie nie
skonczy.
- Jaka jest panska wersja wydarzen z 11 wrzesnia? Jak
je pan odbiera?
22
- Reasumujac sprawe p. Rudolfa Skowronskiego i jego
dzialalnosc w Afganistanie smiem podejrzewac, ze za
zamachami w USA nie stal jedynie Osama bin Laden,
lecz równiez przywódca Sojuszu Pólnocnego, general
Masud, który tak wymanipulowal wszystkim, ze udalo
mu sie pozbyc talibów, czyli tych, z którymi nikt nie
mógl sobie poradzic. Korzenie terrozymu w Polsce
byly potezne. Osobiscie sam widzialem plan
zaatakowania Polski, z dokladnym wytyczeniem
miast, obiektów, podaniem dat. Te materialy zostaly
przekazane funkcjonariuszom z Centralnego Biura
sledczego w sierpniu w Poznaniu a potem po
zamachach terrorystycznych takze we Wroclawiu.
- Ma pan jeszcze asy w kieszeni?
- Tak, mam. Gdyby ich nie bylo, to politycy nie
chodziliby czerwoni, nie bali by sie, co dalej.
Podjeliby stanowcze dzialania. Nie wiedza z czym
wyskoczymy i co ujawnimy. Winny sie zawsze
tlumaczy. Z takimi ludzmi jak ja przez 50 lat
postepowano w jeden sposób; kulka w leb. Nie
ukrywajmy, ze nie ma co ufac prokuraturze i innym
organom scigania. Trzeba prowadzic swoja
polityke, która moze pozwolic na ujawnienie tego typu
spraw.
STANCZYK
A wiec jak przypuszczalismy, staranowanie uprzednio
zaminowanych dwoch wierzowcow (zydowskiego
centrum handlowej spekulacji) w Nowym Jorku bylo
zwykla prowokacja, w celu wzniecenia SLUSZNEGO
GNIEWU?!...
A to wcelu podporzadkowania sobie nastepnego
niezaleznego i wolnego Narodu...
- bo te pastuchy z Afganistanu z kijami i strzelbami i
ich niezalezne myslenie z kijem w reku to terrorisci
zagrazajaowy WOLNEMU SWIATU, jak
glosi propaganda przewodniej sily narodow, a
pozostale MEDIA sa echem tej propagandy i ja
powielaja w swoim zatumanieniu...
- bo Afganistan posiada bogate zloza ropy naftowej, a
jako panstwo jednolite mogloby prowadzic niezalezna
polityke i ekonomie...
- bo przy urzyciu opozycji kacykow afganskich i ich
uzbrojeni mozna obalic Talibow i podporzadkowac
sobie i uzaleznic od przewodniej sily narodow ten
niezalezny kraj i nazucic im swa poprawna ideologie
przy uzyciu wyprobowanego "KARBOWEGO" sil
zbrojnych USA na polecenie Tel-Awiwu, aj waj...
- bo samolot z Bostonu opanowany przez terrorystow,
a nastepnie odbity przez zaloge i pasazerow, zostal
zestrzelony przez Powietrzne Sily USA, aby
czasem swiat nie dowiedzial sie prawdy kto
przygotowal tych terrorystow i dal im przyzwolenie na
atak terrorystyczny...
- bo jak sluzby specjalne USA tak Izraela, NATO
wiedzialy o tym ataku i daly swe przyzwolenie na
dokonanie tego ataku...
- bo sukcesem tego ataku i warunkiem bylo to aby
zaden z tych tzw. terrorystow nie przezyl bo wyszlo by
przypadkiewm ZYDLO Z WORKA, aj waj...
- bo w tych dwoch wiezowcach w Nowym Jorku
przacowalo 50 tys. ludzi, a zginelo dziwnie tylko
niecale 3 tys. a tego dnia wszyscy Zydzi tam
pracujacy ZANIEMOGLI..., czyt. dostali ostrzezenie
BIBLIJNE w snie, badz leniwy tego dnia, to ani sie nie
przestraszysz, ani nie zginiesz, do tego bedzi sluzylo
mieso (ciala) gojowskie, a my postaramy sie o
SLUSZNY GNIEW i uczynimy giszefty dla siebie
rekoma goim, aj waj...
- bo korzysci z tej checy odniesli Zydzi - Izrael, judzac
caly durny swiat na Arabow..., obecnie przy
odwruconej uwadze oglupialego swiata najezdzajac
bezkarnie Palestynczykow i morujac ich setkami, lecz
ci biedacy choc okupowani przez imperializm
zydowski nazywani sa POPRAWNIE terrorystami!!!
w walce o wolnosc..., a Izrael jako najezdzca
bombardujac i mordujac tych Arabow nazywa to
POPRAWNIE wymierzaniem sprawiedliwosc, aj
waj...
- bo kiedy Palestynczycy usiloja dogadac sie z
Izraelem w sprawie pokoju, Izrael zawsze te rozmowy
u uklady lamie, bo jest rzadny ich krwi, smierci,
bo ich celem jest trzymanie narodu izraelskiego w
stalym zagrozeniu i wrzeniu wojennym..., im nie jest
potrzebny pokuj ich natura jest rzadna wojny i krwi
przelewanej...
- bo te wierzowce normalnie powinny sie wypalic
najwyzej kilka pieter w okolicy udezenia i stac sobie
spokojnie dalej albo ostatecznie fiknac i plasnac
bokiem na inna wiezowce i budynki, aj waj..., lecz to
nie bylo w planie przewodnie sily narodow, wiec
zapopbierzono temu przez uprzednie ich zaminowanie
i elegancko profesjonalne zapadniecie - zawalenie
poprzez ich wysadzenie przez minerow
profesjonalistow, prosze zwrucic uwage jesli ktos
23
ma ten film, to prosze ogladac to w zwolnionym
tempie zatrzymujac klatka po klatce, jak elegancko
kurzy sie na wiazaniach pieter i calosc CUDOWNIE
OPADA W PROSZKU NA DOL, aj waj..., przy
okazji mordujac niewinnych policjantow, strazakow,
gapiow i inne sluzby ratunkowe tam uczestniczace,
tym samym tzw. MEDIA judza tzw. SLUSZNY
GNIEW, przeciwko NIEWINNYM..., oj maja te
wolne pastuch w Afganistanie za swoje niezalezne
myslenie, oj maja..., glupie nie wiedza, ze niezalezne
myslenie jest terroryzmem, jest zbrodnia przeciwko
poprawnosci politycznej i ekonomicznej..., bo im
zachciewa sie inaczej myslec niz to jest OBECNIE
poprawne jak glosza tzw. opiniotworcze MEDIA..., fuj
zboczency, tak jak STANCZYK i jego szpiedzy, -
w swej nieswiadomosci MASOCHISCI..., czyzby inne
poglady inz zalecane przez przewodnia sile narodow
podlegaly przymusowemu leczeniu?..., a dla opornych
podlegaly AMPUTACJI ZYCIA - mordowaniu ich?!!!
- bo swiat musi byc nękany wojnami aby przkonac go,
lub zmusic do poddania sie przewodniej sile narodow
pod TOTALITARYZM SWIATOWEGO RZADU!!!
STANCZYK
Skopiuj i przekaz dalej!