Fallen Angel 1 10

background image

Beta: Elunie

Rozdział 1

background image

- Nie mogę uwierzyć, że to robię.

- Więc dlaczego wracasz?

- Muszę tylko trochę odpocząć od tego wszystkiego. – Machnęłam ręką wokół garderoby, w której
się znajdowałyśmy. Obecnie zajmowałam się zbieraniem wszystkich swoich rzeczy z mojego
stanowiska. Prawdopodobnie zastanawiacie się, kim jestem. Więc nazywam się Bella Swan, mam
osiemnaście lat i aktualnie jestem modelką, ale zamierzam wrócić na stare śmieci, aby skończyć
szkołę. Media znają mnie jako Angel. Najczęściej występuję w branży na pokazach dla Victoria
Secret oraz innych projektantów…

Stałam się modelką po tym, jak zostałam zauważona w sklepie podczas wakacji z moją mamą w
Nowym Jorku. Na początku nie byłam całkowicie pewna, ale ona namówiła mnie do wzięcia w tym
udziału i powiedziała, że to pomoże pokonać moją nieśmiałość. I poskutkowało. Jeśli dwa lata temu
powiedziałbyś mi, że będę chodziła po wybiegu w bieliźnie, śmiałabym ci się w twarz, jednak teraz
traktuję to jak coś naturalnego.

- Nie wygląda na to, że tam pada na okrągło? - zapytała moja przyjaciółka, Ez. Ona była jedną z
moich najbliższych znajomych w tym biznesie. Nie była suką jak reszta i powitała mnie pierwszego
dnia.

- Wielkie dzięki. - Skinęłam głową, podczas wkładania kosmetyczki do torby.

- Która godzina?

- Uch, wpół do czwartej - odpowiedziała Ez.

- Lepiej pójdę złapać samolot i tyle. Tak się cieszę, że wyślę tam mój samochód przede
mną. - Obrałam kurs powrotny do miejsca, gdzie dorastałam. Forks, w stanie Waszyngton to małe
miasteczko pokryte zielenią. Mieszkałam tam odkąd skończyłam pięć lat i od tamtej pory
nienawidziłam każdego momentu, spędzonego tam, aż do szesnastego roku życia. Nie z powodu
otaczającego koloru, tylko z powodu ludzi. Byłam strasznie dręczona przez grupę ,,popularnych” i
miałam jedynego, prawdziwego przyjaciela, Jacoba, z którym nadal rozmawiam. Przeprowadziłam
się z powrotem jedynie z powodu wykształcenia, ale faktem jest również, że większość małych
miasteczek nie wie o mojej pracy jako modelki; w każdym razie, przynajmniej taką mam nadzieję.

- Strasznie będzie nam cię brakowało na naszym pokazie - powiedziała Ez, kiedy podchodziła, aby
mnie uścisnąć.

- Mi również. Będę myśleć o was, kiedy utknę w klasie słuchając nauczyciela, który zapewne
będzie przynudzał. - Zachichotałyśmy lekko, ale obydwie wiedziałyśmy,
że to nie koniec.

- Niedługo się zobaczymy. Będę z powrotem, nim się obejrzysz. - Skinęła głową i uwolniła mnie z
uścisku.

- Victoria chce cię zobaczyć, zanim wyjedziesz. - Przytaknęłam i chwyciłam mój bagaż, nim
ruszyłam w kierunku gabinetu kobiety. Zawsze delikatnie pukałam, mimo że drzwi były otwarte.

background image

- Wejdź. - Stała tam - najbardziej znana projektantka bielizny na świecie – w swoim żywiole,
otoczona mnóstwem papierkowej roboty od nowych projektantów i organizatorów jej pokazu.
Manekiny prezentowały jej najnowszą kolekcję.

- To ja zmiatam, V. - Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Przeszła dookoła swojego ogromnego,
dębowego biurka i natychmiast przyciągnęła mnie do siebie, i mocno przytuliła.

- Co ja zrobię bez mojej gwiazdy przez cały rok? - dramatycznie westchnęła.

- Wiesz, że jestem wolna podczas wakacji, tylko zadzwoń. - Skinęła głową w odpowiedzi. Puściła
mnie i przeszła z powrotem za biurko, aby podnieść różową kopertę.

- Victoria - ostrzegłam. Zazwyczaj dawała duże sumy gotówki w różowych kopertach.

- Ciii. Okej. To jest tylko dla ciebie, abyś mogła się cieszyć z reszty twoich nastoletnich lat. Wydaje
się, że jesteś najmłodszą modelką. Każda moneta liczy się jako twój „prezent na odejście” i nie chcę
żadnych skarg - dodała na końcu, wiedząc, że nie lubię ludzi dających mi takie rzeczy. Gdy
zaczęłam pracować, odkryłam, że na początku Victoria daje swoim modelkom bieliznę.
Początkowo nie chciałam jej przyjąć, ale ona wkrótce mnie przekonała. Myślę, że będę
potrzebowała pełnego magazynu na te komplety, które mam.

- Okej, biorę je. Dziękuję ci za wszystko.

- Kochanie, nie mów tak, jakby to było pożegnanie. Zobaczymy się za kilka miesięcy na przyjęciu
gwiazdkowym. Pamiętaj, w tym roku odbędzie się ono w Nowym Jorku. Wyślę ci e-mail z
informacją.

- Dziękuję, Victorio. Myślę, że lepiej już pójdę złapać mój samolot. Do zobaczenia w Boże
Narodzenie. - Jeszcze raz się uściskałyśmy i szybkim ruchem zabrałam mój bagaż z podłogi.
Wzruszyłam ramionami i ze spuszczoną głową zeszłam po schodach. Zanim zauważyłam,
siedziałam już w samolocie, w drodze do Forks. Zamknęłam oczy, ale nagle mój umysł wypełniło
mnóstwo wspomnień, o których najchętniej bym zapomniała.

Retrospekcja

Bella, wiek 7 lat

Siedziałam sama przy stole w stołówce, ponieważ Jacob był chory i został w domu. Nakładałam
jedzenie, rozglądając się dookoła pomieszczenia, widząc wszystkich tych ludzi, którzy ignorowali
mnie każdego dnia. Przyznam się, że nie planowałam zobaczyć niczego specjalnego. Jedyną rzeczą
wyróżniającą się, były moje włosy. Tylko z ich powodu zdecydowałam się obserwować tych ludzi,
którzy prawdopodobnie zaczną zadawać pytania odnośnie mojego zdrowia psychicznego.
Sięgnęłam do torby po mój egzemplarz „Romea i Julii”. Mimo że byłam młoda, prawie zakochałam
się w utworach klasycznych. Podskoczyłam na dźwięk tacki uderzającej o podłogę. Spojrzałam znad
torby na uśmiechającego się do mnie z wyższością człowieka, który dręczył mnie przez ostatnie dwa
lata. Zdałam sobie wtedy sprawę, że przedmiot nie leżał już przede mną, ale na podłodze.

- Ups. - Edward uśmiechnął się do mnie. Byłam coraz bardziej zła, ale wiedziałam, że lepiej
odpuścić, niż nawrzeszczeć na niego, gdyż takiej reakcji oczekiwał. Zamiast tego wstałam, aby
podnieść tackę. Kiedy podniosłam się, cała jego grupa usiadła przy stole, gdzie ja siedziałam i
rozmawiając z ożywieniem kompletnie ignorowali fakt, że właśnie to było moje miejsce. Zirytowana
- z trudem - chwyciłam w mgnieniu oka moją torbę i jak burza wyszłam ze stołówki. Wychodząc,

background image

usłyszałam głośny śmiech. Po prostu mną wstrząsnęło.

Koniec retrospekcji

Najgorszą rzeczą jest to, że to nie była najokropniejsza część mojego życia w Forks. Ta grupa
dręczycieli była pierwszym i najważniejszym powodem, dla którego opuściłam to miasteczko.

Retrospekcja

Szłam w kierunku stołówki, kiedy usłyszałam „Uwaga!”. Odwróciłam się w stronę, z której
dochodziło ostrzeżenie, tylko po to, aby uderzono mnie w twarz piłką nożną. Poczułam z tyłu szafkę
i powoli osunęłam się w dół. Trzymałam rękę przy twarzy i poczułam łzy, wydobywające się z moich
oczu z powodu niewiarygodnego bólu. Tylko Emmett Cullen podszedł do mnie.

- Nic ci nie jest? - Nie powiedział tego do mnie, tylko do piłki.

- Ta wielka oferma skrzywdziła cię. - Z tymi słowami spojrzał na mnie, wybuchając śmiechem.
Potem poszedł, chwilę krzycząc na Edwarda. Ten dzień był trochę lepszy, dlatego że Cullenowie i
Hale'owie nie dręczyli mnie więcej. Pod koniec dnia, wyjrzałam przez okno, aby zobaczyć czy
przestaje padać. Szybko wybiegłam na zewnątrz i wsiadłam do mojej ciężarówki, którą dostałam na
szesnaste urodziny. Tylko, że pojazd nie chciał zapalić. Błagałam kierownicę, jednak to nie
pomogło. Wiedziałam trochę o samochodach, dzięki Jacobowi, który mi pomagał odrestaurować
ten stary tłok. Wyskoczyłam z furgonetki i podniosłam maskę samochodu. Od razu zauważyłam, że
brakuje przewodów.

- Tego szukasz? - Odwróciłam się i zobaczyłam czarci gang, stojący pod schronem i trzymający
wszystkie przewody od mojej ciężarówki. Ciskałam wszędzie gromy. Naprawdę nie byłam w
nastroju.

- Oddaj mi to. - Próbowałam dosięgnąć je, ale kiedy skoczyłam do wyciągniętej ręki Edwarda,
pośliznęłam się i wpadłam w kałuże, co wywołało śmiech całej grupy.

- Dlaczego mi to robisz? - Próbowałam powstrzymać łzy.

- Z prostego powodu. Nie zasługujesz, aby tutaj być - odpowiedział Edward.

- Biorąc pod uwagę, że jesteś największą ofermą - dodała Rosalie.

- I nie zapomnij, paskudo.

- Jesteś samotnikiem. - Zaczęli wymieniać listę rzeczy o mnie. Wiedziałam, że próbują sprawić bym
się rozpłakała. I udało im się. Szybko wstałam i pobiegłam do mojej ciężarówki, aby złapać moją
torbę. Nadal mogłam słyszeć ich śmiech, kiedy byłam już oddalona od nich o blok. Całą drogę do
domu biegłam.

- Kochanie, to ty? - zawołał tata. Moje łkania zwróciły jego uwagę i z ich powodu pośpiesznie
wyszedł z salonu.

- Co się stało? Znowu to była ta grupa, to byli oni? - Z sekundy na sekundę był coraz bardziej
rozgniewany.

- Tato, mogę przyjąć ofertę mamy? - zaszlochałam w jego pierś. Nie poruszył się.

background image

- Chcesz przeprowadzić się do mamy? - zapytał smutno. Tylko kiwnęłam głową wtulona w niego.

- Dobrze. To będzie najlepsze wyjście. Powinnaś być daleko od tych ludzi. Jednak będę za tobą
tęsknił, dziecinko. - Przytulił mnie mocniej. Następnego ranka wyjechałam.

Koniec retrospekcji

Nadal nie mogę uwierzyć, co działo się przez lata. Łzy cichutko spłynęły po mojej twarzy na
wspomniane wydarzenia. Zdecydowałam się na to, ponieważ zmieniłam się; cała sytuacja się
zmieniła. Odpłacę się im za wszystkie krzywdy, które mi wyrządzili.

Strzeż się, Edwardzie Cullenie. Zapłacisz mi za wszystko, suko.

Rozdział 2

background image

- Panie i panowie, witajcie w Forks - powiedziała stewardessa przez mikrofon, sygnalizując
przybycie do tego piekielnego miejsca. Powoli zaczęłam rozpinać guziki, nie widząc powodu do
pośpiechu. Chwyciłam mój bagaż i wyszłam po odbiór walizek. Stałam w kolejce czekając na
przybycie granatowych toreb. Jedna z walizek wypełniona była bielizną, a pozostałe ubraniami.
Podczas pakowania z mamą, zgodziłam się na nabycie nowych ubrań na czas pobytu tutaj.

Szybko złapałam swoje torby i zaczęłam iść w kierunku drzwi. Natychmiast zauważyłam
Charliego, rozglądającego się dookoła. W chichot wprawił mnie jego widok; stał na palcach i
próbował zobaczyć wszystkich. Nie zauważyłam dużych zmian w jego wyglądzie, może poza
kilkoma zmarszczkami wokół oczu.

- Bells! - Uświadomiłam sobie, że woła mnie i gna przez tłum. Gdy tylko znalazł się przy mnie, od
razu mnie uścisnął, prawie łamiąc mi żebra.

- Hej, tato! Nie mogę oddychać! - Zazwyczaj Charlie nie jest tak uczuciowy. Widać, że się za mną
stęsknił przez te dwa lata.

- Ups. Wybacz, dziecinko. Jak ci minął lot? – zapytał, biorąc moje bagaże. Poszliśmy w kierunku
wyjścia.

- Zwyczajnie, nic niezwykłego. Jedynie dzieciaki śpiewały niezwykle głośno. - Uśmiechnął się.
Gdy wyszliśmy, zauważyłam ten sam policyjny radiowóz, co przed laty.

- Nie czas go wymienić, tato?

- Nieee. Działa bez zarzutu. Jacob zadbał, aby był w idealnym stanie – odpowiedział, pakując moje
walizki do bagażnika.

- Co u Jake'a? - Rozmawiałam z nim miesiąc temu, zanim poleciałam do Anglii na kilka tygodni,
przed pokazem mody.

- Dobrze mu idzie. Zobaczysz się z nim wieczorem. Zaprosiłem go do nas. - Kiwnęłam głową i
usiadłam na miejscu pasażera, podczas gdy Charlie zajął miejsce kierowcy.

- Twój samochód dotarł dziś rano. - Zapiszczałam i z radości odtańczyłam taniec szczęścia, co
wywołało śmiech Charliego.

- Muszę przyznać, że to niezłe auto.

- I cały jest mój. - Uśmiechnęłam się szeroko, Charlie zrobił to samo. Odwróciłam głowę, aby
spojrzeć na miasteczko, którego nie wiedziałam od dwóch lat. Nadal zielono. Rozpoznałam
niektórych ludzi, jednak było więcej miejsc, które pamiętałam. Bałam się wychodzić na zewnątrz,
bo nie chciałam być znów zaczepiana. To było wtedy, kiedy pojawiła się moja pasja do książek.

Charlie zatrzymał się przy małym domu, w którym dorastałam. Białe ściany nadal kontrastowały z
zielenią drzew w obrębie lasu. Na posypanym żwirem podjeździe, stał mój piękny samochód; Aston
Martin DB9 w kolorze ciemnego błękitu. To auto było doskonałe. Aż żal, że tutaj tak często pada,
ponieważ kocham jazdę ze złożonym dachem i dudniącą muzyką. Wygramoliłam się z radiowozu i
podeszłam do mojego maleństwa. Powoli przesunęłam palcami wzdłuż boku samochodu.

background image

- Tęskniłam za tobą - wyszeptałam, słysząc za sobą tylko śmiech Charliego. Odwróciłam się twarzą
do niego.

- Co, dziewczyna nie może tęsknić za swoim samochodem? - To tylko spowodowało, że śmiał się
jeszcze bardziej, zanosząc moje bagaże.

Zostawiłam mój samochód i poszłam do domu. Hol - jeśli można tak go nazwać - był tak samo
brązowy, jak lata temu. Na wieszaku wisiał płaszcz, a na nim był powieszony pasek z bronią
Charliego. Poszłam do salonu, gdzie znalazłam stojącą tam nadal białą sofę, tylko bardziej
ubrudzoną. Zanotowałam sobie, że to miejsce naprawdę potrzebuje odmiany. Podeszłam do
kominka, gdzie znajdował się nowy telewizor. Zaczęłam oglądać szereg zdjęć pokrytych kurzem.
To był rząd fotografii, przedstawiających mnie w różnym wieku. Kilka było z mojego portfolio i
jedno z ulubioną drużyną piłkarską Charliego, wszystkie były podpisane. Ojciec przywiązał się do
tego prezentu gwiazdkowego.

Usłyszałam tatę, szurającego rzeczami na górze i postanowiłam sprawdzić, co robi. Poszłam do
mojego starego pokoju, który wyglądał dokładnie tak, jak go zostawiłam. Jasnozielone ściany, białe
prześcieradło, korkowa tablica ze zręcznie przymocowanymi zadaniami. Również to koniecznie
muszę zmienić
. Zdecydowałam, że w ten weekend pójdę na zakupy, po kilka nowych rzeczy. za
pieniądze od Victorii. Charlie właśnie przyniósł ostatnią torbę do mojego pokoju i zrzucił ją na
podłogę.

- Dziękuję – powiedziałam.

- Żaden problem, dziecinko. Jutro zaczynasz szkołę. Nie możesz się już doczekać? – zapytał,
siadając na biurku.

- Nie jestem tego taka pewna. Dowiem się na miejscu – wzruszyłam ramionami.

- Będzie dobrze, kiedy znów zobaczysz tych wszystkich ludzi. Zawsze będziesz też mieć Jake'a. –
Znowu wzruszyłam ramionami w odpowiedzi.

- Zobaczysz, wszystko będzie inaczej. Wyrosłaś na piękną, silną kobietę. Wiem, że sobie poradzisz.
Mama powiedziała mi wcześniej o wszystkim. - Tylko usiadłam, otwierając usta. Nie
spodziewałam się, że Renee powie Charliemu, że wybrałam klasę z kursem samoobrony. Głównie
dla posługiwania się nią, poza zawodami dobroczynnymi, podczas których się doskonaliłam i które
wygrywałam przez ostatnie dwa lata.

- Dzięki, tato. Mam zrobić kolację?

- Yyy. Nie musisz. Weźmiemy coś na wynos. Jestem pewien, że Jake chciałby z Tobą porozmawiać
sam na sam. - Zaśmiał się klepiąc mnie przy tym w kolano. Wstał i opuścił mój pokój, dając mi
okazję do rozpakowania się. Poczułam ukłucie w klatce piersiowej.

- To nie jest wystarczająca zmiana - wymamrotałam do siebie. Postanowiłam najpierw zacząć od
mojej szafy. Kiedy ją otworzyłam, znalazłam kilka moich starych ubrań, które już
najprawdopodobniej nie pasują. Można powiedzieć, że moje zdolności zostały dość późno odkryte.
Wyrzuciłam stare ciuchy i zastąpiłam je najnowszymi. Zastanawiałam się, chodząc po pokoju,
kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się, aby zobaczyć bardzo wysokiego, przystojnego
mężczyznę.

background image

- Jacob? - wyszeptałam.

- Bella! - Z tym słowem podbiegł do mnie i kręciliśmy się dookoła pokoju, cały czas się śmiejąc.

- Jak dobrze mieć cię znowu w domu. Tęskniłem za tobą jak wariat! - Wypuścił mnie z rąk,
stawiając naprzeciwko siebie. Wyrósł, odkąd miał szesnaście lat. Jego duże, brązowe oczy
przepełniało podekscytowanie. Jego włosy były teraz krótsze od końskiego ogona, który miał
wcześniej.

- Wow, Jake! Co ty, masz sześć stóp? – zapytałam, zdumiona patrząc na niego.

- Sześć i cztery dziesiąte stopy, dokładnie. - Oboje zaczęliśmy się śmiać. Cały wieczór spędziliśmy
rozmawiając. Dowiedziałam się, że Jacob poznał paru nowych przyjaciół kilka miesięcy po tym, jak
wyjechałam. I powiedział, że jutro mnie przedstawi. Opowiedziałam mu o kilku ostatnich pokazach
opuszczając tę część o bieliźnie, żeby Charlie nie odczuwał dyskomfortu.
W każdym razie Jacob zawsze błagał, aby mógł przyjść zobaczyć pokaz, ale założyłam, że to
byłoby dziwne, gdybym, jako jedyna była w bieliźnie. Jake zakochał się w moim samochodzie i
błagał, aby mógł się nim przejechać któregoś dnia. Niechętnie się zgodziłam. Jacob poszedł około
dziesiątej i obiecał, że spotka się ze mną w szkole. Posprzątałam w kuchni i powiedziałam
Charliemu dobranoc.

Kiedy poszłam do mojego pokoju, ściągnęłam szorty i top, i powędrowałam do łazienki, aby wziąć
prysznic. Podczas gdy myłam włosy, łazienka wypełniła się zapachem truskawek. Kiedy moje ciało
się rozluźniło, wyszłam spod prysznica, wytarłam do sucha i poszłam się ubrać.

Wróciłam z powrotem do mojego pokoju, rozczesując włosy i pozostawiając do wyschnięcia,
tworząc w ten sposób loki. Nadal musiałam spakować moją szkolną torbę, ale nie mogłam się
zdecydować, którą wziąć; błyszczącą czy matową. Wybrałam tę zaprojektowaną, jako że chciałam
zrobić dobre wrażenie i umieściłam wewnątrz wszystkie rzeczy, potrzebne na jutro do szkoły.
Kiedy właśnie przekładałam moje karty i pieniądze z portmonetki do portfela, spostrzegłam kartę
od Victoria Secret’s. Dawała ona większe zniżki, niż jakiemukolwiek innemu klientowi i
pokazywała tym samym, że jesteśmy modelkami Victorii. Czy mogę ryzykować trzymając ją w
portmonetce, tak, aby była niewidoczna? Wolałam ją włożyć do tylnej kieszeni, aby była tam w
razie potrzeby. Wzięłam mój stary egzemplarz „Romea i Julii” i wczołgałam się na łóżko. Po
usadowieniu, otworzyłam ją na stronie, którą ostatnio czytałam. Około wpół do dwunastej ułożyłam
się do snu, ponieważ w szkole musiałam być o ósmej dwadzieścia. Spojrzałam przez okno,
obserwując deszcz padający na szklaną szybę. Powoli zapadłam w głęboki sen.

Rozdział 3

background image

„ Chodź, zagrajmy w miłosną grę, w miłosną rozgrywkę. Chcesz miłości? Czy wolisz sławę?
Zagrasz w tę grę? Za miłosną rozgrywkę…”

Wychyliłam się, aby wyłączyć budzik. Co, miłosna gra… może wykorzystam ją do torturowania
Cullena
. Uśmiechnęłam się do siebie i ściągnęłam kołdrę. Wstałam z łóżka i powędrowałam do
łazienki, aby się odświeżyć.

Po umyciu zębów, wróciłam do swojego pokoju, od razu zaglądając do komody.

- Hmm…jaki dzisiaj kolor? – zapytałam samą siebie, odwracając głowę w kierunku bielizny. W
końcu zdecydowałam się na granatową, pasującą do mojego auta. Zamknęłam szafę i bacznie się jej
przyjrzałam. Następnie wyjrzałam przez okno i dostrzegłam, że słońce właśnie wyszło, co jest
rzadkim widokiem w Forks. Byłam zdeterminowana do tego, aby wywrzeć wrażenie. Miało ono
spowodować, że ludzie zapomną o starej Belli Swan, dlatego sięgnęłam po moje dżinsowe szorty.
Oglądając bluzki, nie mogłam się zdecydować, która będzie idealna. Ubieranie zakończyłam po
trzech długich kwadransach. Wybrałam granatowa bluzkę, ukazującą rowek miedzy piersiami, ale
zakrywającą to, co najlepsze. Potknęłam się o te same buty, które nosiłam przed moim pierwszym
pokazem. Chwyciłam torbę i zeszłam na dół do kuchni.

Była pusta, jednak zauważyłam notkę przyczepioną do lodówki.

Hej, Bells.
Jestem w pracy. Wrócę dziś późno. Powodzenia pierwszego dnia w szkole.
Kocham Cię.

Tata.

Po tym jak dorwałam się do grzanki (ang. pop-tart)

*

, zerknęłam na zegarek i ruszyłam w stronę

mojego samochodu. Wskoczyłam prosto na siedzenie kierowcy i uruchomiałam silnik. Lubiłam
słuchać kociego miauczenia; byłam wtedy w niebie. Podłączyłam mojego iPoda do sprzętu stereo i
ruszyłam. Dokładnie pamiętałam układ ulic w Forks, więc wiedziałam, że nie mogę się zgubić.

Gdy podjechałam na parking, w radiu leciał akurat refren piosenki „Pussycat Dolls”. Nie mogłam
przestać się śmiać. Było nadal dość wcześnie i tylko kilkoro studentów zajęło już swoje miejsca.
Siedziałam w samochodzie, rozglądając się dookoła i zauważyłam, że nie był on jedyną fajną
bryką; na parkingu stało jeszcze BMW i Volvo.

Niezłe – wymamrotałam do siebie i wtedy zauważyłam, że kilku kolesi gapi się na moje auto.

Mogłabym zrobić dobre wejście. - Otworzyłam drzwi od samochodu, ale najpierw wystawiłam
stopy, aby upewnić się, że nie upadnę. Będąc modelką nadal miałam niezręczne sytuacje.
Powoli wysiadłam z auta. Wzięłam kilka wdechów. Nie mogłam nic na to poradzić, że na moje
usta wpełznął mimowolny uśmiech. Złapałam torbę, zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam
samochód. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że wszyscy się na mnie patrzą.
Zignorowałam te spojrzenia i zaczęłam iść w stronę sekretariatu. Od razu zauważyłam, że pani
Cope w ogóle się nie zmieniła.

*

Rodzaj grzanki wypełnionej zwykle czekoladą lub nadzieniem owocowym, którą przypieka się w tosterze

background image

- Dzień dobry, pani Cope. – Spojrzała na mnie, poprawiając okulary i dokładniej mi się
przyglądając.

- Przepraszam, znam cię? – powiedziała, totalnie zmieszana.

- Bella Swan. – Zaczęłam. Rozpoznała mnie i w końcu na jej twarz powrócił uśmiech.

- Więc, Bello, bardzo wyrosłaś. Witaj w Forks, kochanie. Tu jest twoja informacja. Mam nadzieję,
że wszystko pójdzie ci dobrze w tym roku szkolnym, kochana. – Pani Cope była zawsze, kiedy ją
potrzebowałam i za to jestem jej dozgonnie wdzięczna. Podziękowałam jej i skierowałam się z
powrotem w kierunku auta.

Parking był teraz bardziej zaludniony i wszyscy obserwowali mnie, gdy szłam w kierunku mojego
DB9. W tym momencie zauważyłam, że Jake pochylił się w jego stronę.

- JACOBIE BLACK, JEŚLI NATYCHMIAST NIE ODEJDZIESZ OD MOJEGO SAMOCHODU,
BÓG MI ŚWIADKIEM, ŻE NIE DOŻYJESZ JUTRA! – nakrzyczałam na niego, podchodząc
bliżej. Jake wyszczerzył zęby w ogromnym uśmiechu, ale nie odsunął się.

- Wyluzuj B. – Burknęłam na niego w odpowiedzi. Więc przynajmniej wszyscy w szkole już
wiedzą, że ten samochód jest mój; jeśli go dotkniesz - zginiesz.

- Zeszłej nocy powiedziałaś, że chcesz mieć odpowiednie wejście, więc proszę bardzo. –
Zauważyłam, że wszyscy szepczą miedzy sobą i patrzą w naszą stronę.

- Zamknij się. – Moja odpowiedź wywołała jego śmiech.

- Udało ci się przykuć uwagę Cullena i jego paczki. – Skinął głowa w kierunku pozostałych dwóch
lśniących samochodów. Stali tam wszyscy. Alice w zasadzie wcale się nie zmieniła, tak jak Emmet,
choć nabrał on trochę mięśni. Jasper wyrósł, a jego włosy były dłuższe, niż kiedyś. Włosy Rosalie
wyglądały tak samo, a jej wzrok nadal ciskał sztylety w moim kierunku. Prawdopodobnie dlatego,
że mój samochód był lepszy. I wtedy zauważyłam Edwarda. Oddech uwiązł mi w gardle. Jego
zielone oczy wyróżniały się, a jasna cera kontrastowała z ciemnymi ubraniami. Włosy miał nadal
miedziano - brązowe i właśnie patrzył bezpośrednio na mnie. Natychmiast odwróciłam głowę i
zaczęłam rozmawiać z Jacobem. Zeszłej nocy powiedział mi, że oni nawet teraz czepiają się ludzi, i
to znowu dla własnych korzyści. Z tego powodu Edward doskonale wiedział, dlaczego dziewczyny
były nieobecne.

- Jak zamierzasz się zemścić? – zapytał Jake, gdy szliśmy na pierwszą lekcje.

- Miłosna rozgrywka – odpowiedziałam, a Jake wyglądał na zdezorientowanego. Jednak tylko
mrugnęłam i poszłam do klasy. Pierwsza lekcja była niesamowicie łatwa, jako że byłam już
zaznajomiona z tą książkę, którą czytali pozostali uczniowie. Mogłam poczuć jak wpatrują się w
moje plecy i szepczą dookoła. Nie sądzę, aby ludzie skojarzyli fakt, iż jestem tą samą Bellą Swan,
która była tu dwa lata temu i na tę myśl uśmiechnęłam się.

Podczas trygonometrii spotkałam nieśmiałą dziewczynę, o imieniu Angela. Wychodzi na to, że
przeprowadziła się tutaj rok temu i nie była z tego powodu zbytnio zadowolona. Podczas lunchu
poznałam powód. Kiedy wchodziłam do stołówki - raczej dumnie wkroczyłam - popchnęłam
dwuskrzydłowe drzwi i w całej sali zrobiło się cicho. Wszyscy spojrzeli się na mnie. Rozejrzałam
się po pomieszczeniu za Jacobem i spostrzegłam go, machającego do mnie. Jednak to, co
zobaczyłam ponad jego głową, nie spodobało mi się. Siedziała tam Angela – sama - sięgając po coś

background image

do torby. To przypomniało mi o wspomnieniach, które powróciły do mnie w samolocie. Właśnie
wtedy dostrzegłam gang Cullena zbliżający się do jej stolika. Edward podchodził właśnie do niej.
Od razu wiedziałam, co zamierza zrobić. Szybko podeszłam z drugiej strony stołu, w momencie,
gdy Edward zaczął spychać tackę na koniec stolika.

O nie, nie zrobisz tego. – Zabrałam tackę ze stołu, poza jego zasięg. Angela podniosła wzrok i
była w szoku.

Chodź, Angela. Dzisiaj zjesz lunch ze mną. – Lekko się do mnie uśmiechnęła i chwytając swoje
rzeczy, zostawiłyśmy oszołomionego Edwarda Cullena. Nic nie mogłam poradzić na to, że
dzięki temu poczułam się lepiej. Dotarłam do stolika Jacoba, ciągnąc Angelę za sobą i dałam jej
znak ręką, aby usiadła obok mnie. Przyjaciele Jake’a wydawali się zakłopotani.

Wszystko dobrze, Angela? - Odwróciłam się do niej.

Umm... Tak... Dziękuję za to. Nie musiałaś tego robić – powiedziała w pośpiechu.

Nie ma sprawy. Nikt nie powinien być tak traktowany. – Posłałam Jake’owi piorunujące
spojrzenie, mówiące, że nie powinien dopuścić, aby przydarzyło się komuś innemu, to samo, co
ja przeszłam. Słyszałam, jak wymamrotał przeprosiny, kiedy zrozumiał dlaczego to zrobiłam.

Hej, chłopcy! – Jacob próbował przykuć uwagę stolika.

To jest Bella, ale zapewne wszyscy ją znacie.

Dlaczego? - zapytała dziewczyna wyglądająca bardzo podobnie do Jessiki Stanley.

Dlatego, że chodziłam tutaj dwa lata temu. – Zrozumienie zaświtało na twarzach wszystkich.

O mój Boże! Bella, wyglądasz świetnie! - Jassica zaczęła szybko do mnie mówić, a ja ledwo ją
powstrzymałam. Już nie mogłam doczekać się końca lunchu. Wtedy moje modlitwy zostały
wysłuchane i zabrzmiał dzwonek.

Angela, co teraz masz? - zapytałam drobnej dziewczynki.

Biologię – skinęłam głową i powiedziałam jej, że ja również. Weszłyśmy do pracowni i
zauważyłam, że Angela ma już partnera - Bena. I zauważyłam jak się rumieni, kiedy on jest w
pobliżu. Nie mogłam nic poradzić na formujący się uśmiech.

Dzień dobry, panie Banner – powiedziałam radośnie, jako że przywykłam do spędzania dużej
ilości czasu na pomaganiu mu przed rozpoczęciem zajęć.

Ach, Bella! Witamy z powrotem! - Uśmiechnęłam się, a on wskazał mi miejsce z tyłu. Po
drodze słyszałam mamrotanie innych uczniów.

Co znaczy, witamy z powrotem?

Kim ona jest?

Dzwonek oznajmiający koniec przerwy, wywołał pośpiech innego ucznia, który okazał się być
ostatnią osobą, którą chciałam teraz widzieć. Edward Cullen. Rozejrzałam się dookoła i
zauważyłam, że jedyne wolne miejsce znajdowało się obok mnie. To znaczyło, iż był on moim

background image

partnerem na zajęciach. Zawarczałam do siebie.

Dlaczego pomogłaś Weber? - zapytał w połowie zajęć. Jego głos brzmiał jak płynny miód. Nie
spojrzałam znad moich notatek, bo w przeciwnym razie pewnie zatraciłabym się w jego
spojrzeniu.

Nie jesteś trochę za stary na terroryzowanie? - odpowiedziałam.

Ona jest w takim samym stopniu łatwym celem, jak ta dziewczyna nazywająca się Bella, na
którą uwzięliśmy się parę lat temu, ale ona się stąd wyprowadziła. Więc spędziliśmy wieki,
szukając nowej ofiary – zaśmiał się. Uważał, że to było cholernie śmieszne.

Och. Znam Bellę Swan. Byłeś dla niej trochę chamski, nie sądzisz? - Wyglądał, jak by nie
zdawał sobie sprawy, że to ja jestem Bellą. Może udałoby mi się poznać powód, dla którego to
robił.

Możliwe. Nie chcieliśmy, aby się wyprowadziła. Chcieliśmy tylko sprawić, aby jej życie trochę
przypominało piekło.

Udało się wam – wyszeptałam.

Słucham?

Nieważne. – Kiwnął głową i wróciliśmy do zadań.

Więc, skąd znasz Bellę Swan? - Powinnam mu powiedzieć teraz czy później? Wybrałam to
pierwsze. Właśnie zadzwonił dzwonek, więc nachyliłam się i przycisnęłam swoje ciało do jego.
Moje usta zbliżyły się do jego ucha i wyszeptałam.

Jestem nią. - Na te słowa wyraźnie zamarł. Minęłam go i poszłam na w-f, zostawiając go
oszołomionego. Dotarłam na salę gimnastyczną przed czasem, więc poszłam porozmawiać z
trenerem, panem Clapp. Zdecydował on, że mogę po prostu przebiec truchtem parę okrążeń, tak
jak prosiłam. Przebrałam się w strój na w-f i zaczęłam biegać. Godzinę później wszyscy
mówili, że idą pod prysznic. Ja jednak postanowiłam wykąpać się w domu. Pośpiesznie
przebrałam się w normalne ciuchy i wyszłam z sali do Jake’a.

Hej, Jake!

Co tam, B?

Powiedziałam mu kim jestem. – Szliśmy teraz w kierunku parkingu.

Dlaczego to zrobiłaś? - w jego postawie można było dostrzec zakłopotanie.

Powiedział kilka rzeczy o czepianiu się Belli kiedyś w szkole i powiedziałam, że ją znam. On
zapytał, jakim sposobem i powiedziałam mu. Naprawdę nie spodziewał się tego. –
uśmiechnęłam się do przyjaciela. Tymczasem podeszłam do mojego samochodu i wrzuciłam
moją torbę na tylne siedzenie.

Jacob! - usłyszałam dziewczęcy głos. Spojrzałam na przyjaciela, który miał szeroki uśmiech na
twarzy. Śliczna czerwonoskóra dziewczyna podbiegła od strony Jacoba. Schylił się, aby dać jej

background image

buziaka

*

. Nie mogłam powstrzymać dźwięku, jaki wydobył się z moich ust.

- Oooł...

Ty musisz być Bella. Jacob nie może przestać o tobie mówić! – Uścisnęłyśmy sobie dłonie.

Ty zapewne jesteś Leah. – Dała mu kuksańca w żebra. Staliśmy i gawędziliśmy jakiś czas.
Podczas rozmowy, zobaczyłam Edwarda wybiegającego ze szkoły w stronę swojej ekipy i
mówiącego coś z ożywieniem. Wszyscy patrzyli na mnie zszokowani.

A niech to! - wymamrotałam.

Co się dzieje B? - zapytał Jacob.

Oni już wiedzą. – Spojrzał na nich i zauważył, że spierali się czy ja to ja, czy jednak nie. Nie
mogłam się już powstrzymywać od śmiechu. Pożegnałam się i wsiadłam do samochodu. Jak
tylko zamknęłam drzwi auta, mogłam usłyszeć krzyk Rosalie.

TO NIE JEST BELLA SWAN! - Och, w jakim ona jest błędzie, pomyślałam, odjeżdżając.

* Chodzi tutaj, oczywiście o buziaka w usta :)

background image

Rozdział 4

Podjeżdżając pod dom, zauważyłam stojący na podjeździe radiowóz i nie mogłam uwierzyć, że
Charlie już wrócił.

Hej, tato! – zawołałam, wchodząc do środka. Zostawiłam moje rzeczy przy schodach i
podążyłam za dźwiękiem wydobywającym się z telewizora, do salonu.

Witaj, Bells! Jak minął pierwszy dzień? – zapytał, ściszając telewizor i spojrzał na mnie sponad
fotela.

Lepiej, niż sądziłam.

To dobrze. Czyli nie było żadnych kłopotów?

Niespecjalnie. - Kiwnął w odpowiedzi.

Idę odrobić lekcje.

Dobrze. Dzisiaj wieczorem również zamówimy coś na wynos. Nie kupiłem nic do jedzenia –
odpowiedział wracając do oglądania telewizji. Chwyciłam moje rzeczy pozostawione koło
schodów i poszłam do pokoju. Kilka godzin później Charlie dał mi znać, że przywieźli już
pizze. Po kolacji wróciłam do sypialni z laptopem.

Bella,

Dlaczego się jeszcze nie odezwałaś? Chorobliwie się martwię. Proszę skontaktuj się ze mną jak
najszybciej.

Kochająca mama.

To typowe dla Renee. Nie odzywałam się przez jeden dzień, a ona już panikuje.

Mamo,

Wszystko jest w porządku. Dotarłam bezpiecznie, podobnie jak moje auto. Tęsknie za Tobą, poza
tym wszystko jest dobrze. Pierwszego dnia szkoły wszystko poszło lepiej niż myślałam. Niedługo
pogadamy.

Kocham Cię, Bella

Gotowe. To powinno uspokoić ją na jakiś czas. Trochę poszperałam w internecie i napisałam maile
do znajomych. Okazało się, że są w drodze na pokaz i wszyscy chcieliby, abym była tam z nimi.
Resztę wieczoru spędziłam przed telewizorem, później poszłam przygotować się do snu.

„Zachowam się najlepiej jak mogę, odwdzięczając się za przysługę.”

background image

Już piątek. Właśnie tak jest, kiedy rok szkolny zaczyna się w połowie tygodnia. Zwlekłam się z
łóżka i skierowałam w stronę łazienki. Kiedy załatwiłam swoje potrzeby, poszłam do sypialni i
wyjęłam czystą bieliznę. Postawiłam na białą koronkę. Po wczorajszym wrażeniu, jakie wywarłam,
pomyślałam, aby trochę przystopować. Wybrałam parę ciemnych i cienkich dżinsów, a na wierzch
białą kamizelkę. Spojrzałam w głąb szafki, na moje buty od projektantów, których sklepy mieściły
się na high street

*

. Na pierwszy rzut oka, w moim wyglądzie nie można było dostrzec niczego

markowego. Ubrałam moją ulubioną parę butów od Jimmy'ego Choo. Podeszłam do klozetki i
zaczęłam bawić się włosami. Do góry czy nie? Ostatecznie zostawiłam włosy rozpuszczone.
Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że powinnam już wychodzić. Chwyciłam torebkę i, aby
nie zmarznąć, także krótki płaszczyk. Zeszłam po schodach i zauważyłam, że Charlie znowu
wcześnie wychodzi do pracy. Zapytał, czy kupię coś do jedzenia po szkole. Zabrałam ze stołu
jabłko i ruszyłam do samochodu.

Uderzyła mnie myśl; jaka będzie dzisiejsza reakcja Cullena? Miałam się tego dowiedzieć po
dojechaniu na szkolny parking. Będąc na miejscu zauważyłam, że byli tam przy swoich
samochodach – wszyscy - i patrzyli na mnie. Wysiadam z auta i nawet stojąc do nich plecami,
czułam jak się na mnie gapią. Po drugiej stronie parkingu zauważyłam Jacoba i Leę, więc
podeszłam do nich.

Witaj, Bells. Wiesz, że oni się na ciebie gapią? - powiedział Jacob, ściskając mnie.

Taa. Wiem. Wczoraj jak odjeżdżałam z parkingu, mogłam usłyszeć, jak Rosalie nie mogła
uwierzyć, że to byłam ja. - Roześmiałam się, przytulając Leę. Niebawem dzwonek przypomniał
o naszych zajęciach.

Idąc na trygonometrię, spostrzegłam Angelę znowu siedzącą na swoim miejscu i zdecydowałam, że
zawsze będę przy niej.

Witaj, Angelo! - posłałam jej promienny uśmiech. Spojrzała do góry i również uśmiechnęła się.

Cześć, Bella! - Lekcja się zaczęła i nie mogłyśmy już rozmawiać. Dopiero, kiedy zadzwonił
dzwonek, odwróciłam się do niej.

Nie chcę sprawiać kłopotu - spojrzała nieśmiało w dół.

Och. Nie będziesz. – Uśmiechnęłam się do niej i uzgodniłyśmy, że spotkamy się przy jej szafce
przed lunchem. Reszta moich zajęć nie przyniosła niczego ekscytującego, poza faktem, że
większość osób próbowała rozgryźć, kim jestem i pytała o to. Nie mogłam powstrzymać się od
śmiechu z powodu niektórych głupot, jakie wygadywali; że dzięki chirurgii plastycznej,
mogłam uchodzić za Bellę Swan.

Spotkałam się z Angelą przy jej szafce i właśnie szłyśmy w stronę stołówki, kiedy wszystko nagle
ucichło. Spojrzałam i zobaczyłam, że wszyscy wlepiają we mnie wzrok.

Ludzie, czy wy nie macie własnego życia... - wymamrotałam do Angeli. Ktoś parsknął, a ktoś
się zaczerwienił. Zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej, gdy spojrzałam na naszą widownię.
Poszłam do stolika Jacoba i usiadłam obok niego.

Co się dzieje, do cholery, z tymi ludźmi?

* High street jest to główna ulica, na której znajduje się wiele luksusowych sklepów. Może też to być centrum

handlowe.

background image

To wszystko przez to, że każdy teraz wie, kim jesteś, ale nikt nie może w to uwierzyć. -
Westchnęłam tylko w odpowiedzi. W połowie lunchu wyłączył mi się telefon. Wyjęłam mojego
iPhona i usłyszałam jak ktoś ciężko oddycha. Spojrzałam do góry i zobaczyłam, że cały stolik
patrzy na mnie.

Co?

Skąd masz ten telefon, skoro jeszcze nigdzie nie można go dostać?! - wyjaśniła Jassica.

Znajomości - puściłam jej oczko. W rzeczywistości dostałam ten telefon od projektantów po
pokazie za występ na ich prezentacji. Właśnie uświadomiłam sobie, że dzwoni mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz i dostrzegłam numer Victorii.

Cześć, Victoria! - uśmiechnęłam się. Zobaczyłam szeroko otwarte oczy Jacoba z podniecenia.

Witaj, Bello, kochanie. Jak tam szkolne życie?

Normalnie - zaśmiałam się w odpowiedzi.

Dobrze, dobrze. Dzwonię, ponieważ wysłałam ci zaproszenie na przyjęcie, które odbędzie się za
kilka miesięcy i muszę prosić cię o przysługę.

Spoko...

Za kilka tygodni odbędzie się pokaz i chcę, abyś była gwiazdą wieczoru! - prawie krzyczała.

No nie wiem, V. To mało informacji; kiedy i gdzie?

Nowy Jork, jak zawsze i będzie to sobota, godzina 17:00.

Och. W takim razie będę, jednak będziesz moją dłużniczką.

Co powiesz na prywatny odrzutowiec?

Co?! Nie! - krzyknęłam tak głośno, że wszyscy obecni w sali odwrócili się, aby na mnie
spojrzeć.

Nie możesz mi tego zrobić! - wyszeptałam do słuchawki.

Wszystko w porządku, kochanie, też tego chcę. Wyślę go na lotnisko w Forks i prześlę ci
szczegóły dotyczące lotu. Cieszę się, że już wkrótce cię zobaczę. Pa, pa, kochanie. - Nagle się
rozłączyła, a ja nadal patrzyłam na wyświetlacz.

Czy to była ta osoba, o której myślę? - zapytał Jacob, przesuwając się na kant siedzenia. Tylko
pokiwałam głową w odpowiedzi.

Później mi powiesz – mrugnął do mnie, a ja jeszcze raz przytaknęłam. Lunch wkrótce się
skończył i nadszedł czas, aby stanąć twarzą w twarz z Edwardem Cullenem. Pożegnałam się z
przyjaciółmi i poszłam razem z Angelą.

Kiedy weszłam do klasy, on już siedział na miejscu i wpatrywał się w swoją książkę. Miał na sobie
ciemnozieloną bluzę z podwiniętymi rękawami, aż do łokci. Jego włosy znowu prezentowały

background image

niesforny bałagan. Przeciskając się do swojego stolika, zauważyłam jak poruszył się na swoim
miejscu i powoli spojrzał mi w oczy. Wreszcie usiadłam w ławce i wyjęłam książki, kładąc je na
stole. Lekcja się zaczęła i tak mocno się na niej skoncentrowałam, że nie zauważyłam kartki na
moim biurku.

Naprawdę jesteś Bellą Swan?

Co spowodowało, że sądzisz, że nią nie jestem?

Wyglądasz inaczej.

To się nazywa dorastanie. Co za głupoty.

Och, rozumiem. Przepraszam.

Za co?

Za to, co zrobiliśmy dwa lata temu.

Za późno.

Równo z dzwonkiem podniosłam się z krzesła i prawie wybiegłam z sali. Przeprosił mnie, za
pomocą notki na kartce! Jak on mógł?! Przyspieszyłam kroku, idąc do auta. Kiedy skończyły się
zajęcia, chciałam tylko opuścić to miejsce. I tym razem cała banda stała, obserwując mnie. Nie
dałam im żadnego ostrzeżenia, podczas opuszczania przeze mnie parkingu i kierując się w stronę
sklepu. Wchodząc do środka, wreszcie byłam w swoim żywiole. Po powrocie do domu, znowu
zajmowałam się gotowaniem. Renee próbując coś upichcić, potrafiła przypalić nawet wodę. Myśl o
gotującej Renee, wywołała u mnie śmiech. Tylko ten jeden raz, próbując zrobić gorącą czekoladę,
wsypała proszek do czajnika. Po tym zdarzeniu musiałyśmy kupić nowy.

Wygramoliłam się z auta i wyjęłam portfel z torebki. Po zamknięciu pojazdu, trzymając koszyk w
ręce, wreszcie byłam gotowa do zakupienia jakiejś przyzwoitej żywności do domu. Przechodząc
pomiędzy regałami, sięgałam właśnie po coś do jedzenia, kiedy zderzyłam się z czyimś koszykiem.
Spojrzałam do góry, aby przeprosić, ale nie potrafiłam odezwać się słowem.

Bella, to ty?

Witaj, Carlisle. - Przyzwyczaiłam się do widoku Carlisle'a kilka razy w miesiącu, podczas
moich wizyt na izbie przyjęć. Nadal wyglądał dokładnie tak samo. Uśmiechał się ciepło,
identycznie jak Edward. Przestań myśleć o Edwardzie! Zbeształam się w myślach.

Och, Bella. Kochanie, gdzie się podziewałaś przez ten czas? - Spojrzałam odrobinę w lewą
stronę doktora, aby dostrzec Esme, podchodzącą do męża z puszkami w rękach. Po ułożeniu
przedmiotów w koszu, odwróciła się, by mnie uściskać. Esme spotkałam w stołówce szpitalnej,
podczas mojej pierwszej wizyty. Zawsze była dla mnie jak druga matka.

Dziękuję, dobrze. Obydwoje wyglądacie świetnie. - Uśmiechnęłam się do nich, na co
odpowiedzieli tym samym.

Kiedy wróciłaś? - zapytał Carlisle, przechylając głowę na bok.

Dwa dni temu. - Kiwnął w odpowiedzi.

background image

No cóż, lepiej już chodźmy, mamy ludzi do nakarmienia i takie tam – zachichotała Esme i
jeszcze raz uścisnęła mnie na pożegnanie.

Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce, Bello. Oby tylko nie w szpitalu. – Uśmiechnął się
popychając koszyk.

Taak, do zobaczenia. - Pomachałam im na pożegnanie i chwilę potem powróciłam do moich
zakupów. Nigdy nie zrozumiem, jak dwójka tak kochających ludzi ma trójkę potomstwa, która
dręczy inne dzieciaki. Otrząsnęłam się z tych myśli i poszłam zapłacić. Będąc przy kasie,
zorientowałam się, że Charlie nie dał mi pieniędzy na zakupy. Wzdychając wyjęłam portfel.
Użyłam firmowej karty, którą dostałam od Victorii. Powiedziała, że mogę zawsze jej używać,
ale nigdy nie czułam takiej potrzeby. Aż do teraz, pomyślałam. Zapłaciłam za jedzenie i
wreszcie mogłam włożyć zakupy do bagażnika.

Kiedy wszystko leżało już wypakowane w kuchni, ostatecznie zdecydowałam się, że przyrządzę
Charliemu jego ulubioną lasagne.

Cześć, Bells! - Charlie przywitał się, wchodząc do domu. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam,
że wybiła 19:00. Jak długo już gotuję? Wytarłam ręce i poszłam do salonu

*

.

Cześć tato! Kolacja będzie zaraz gotowa. - Kiwnął głową na znak, że usłyszał. Kiedy wszystko
było na stole, zawołałam Charliego.

Jak ci minął dzisiejszy dzień, Bello? – zapytał, wbijając widelec w jedzenie.

Tęskniłem za tym - uśmiechnął się, biorąc pierwszy kęs. Odwzajemniłam się tym samym w
odpowiedzi.

Było w porządku... Wszyscy próbowali rozgryźć, kim jestem, ale nikt nie chciał w to uwierzyć.
Sądzą, że przeszłam operację plastyczną. - Wzruszyłam ramionami, słysząc jak Charlie odkłada
widelec.

Czy oni rozpuszczają plotki o tobie? - Mogłam dostrzec jak twarz Charliego zmienia kolor ze
złości.

Nie, nie robią tego. Mają teraz trudny okres nie mogąc uwierzyć, że to ja. Tak sądzę. –
Dodałam, ale mogłabym przysiąc, że to do niego nie przemawiało. Resztę wieczoru spędziliśmy
na omawianiu naszych planów na weekend.

Och, tato... Muszę pojechać do Nowego Jorku na dwa tygodnie.

Dlaczego?

Będą mnie potrzebować na pokazie. I wiem, że powinnam się skupić w pełni na nauce, ale
zadzwonili dzisiaj, błagając mnie.

Jasne. Może jednak tydzień?

Taa. - Zebrałam talerze i postawiłam je w zlewie do umycia. Hmm, nie ma zmywarki.

* Living area jest to część mieszkalna, jednak nie byłam pewna czy tutaj można nazwać to również salonem/holem ,

jednak na to wskazuje dalsza część historii. Jestem otwarta na Wasze sugestie :)

background image

Tato.

Hmm?

Co byś powiedział, jakbym kupiła kilka rzeczy, aby unowocześnić to miejsce? - Uniósł brwi.

Co masz na myśli?

Zmywarkę, może nową sofę... - wzruszyłam ramionami.

Nie stać nas na to...

Ja stawiam - zasugerowałam.

Bella, nie mogę ci pozwolić na kupienie tych rzeczy za zarobione przez ciebie pieniądze. -
Próbował użyć surowego tonu, ale wiedziałam jak dopiąć swego.

Ale tato, skoro to są moje pieniądze, to mogę je wydać, na co tylko chcę i obydwoje będziemy
mogli z nich skorzystać - uśmiechnęłam się słodko.

Poddaję się – odpowiedział, rozdrażniony. Uśmiechnęłam się szeroko i zeskoczyłam z krzesła,
aby ucałować go w czoło.

Dziękuję tato! Teraz idę na górę. Do zobaczenia jutro! - Z tymi słowami zniknęłam na
schodach. Pozostałą część wieczoru spędziłam na zakupach on-line, przyglądając się różnym
asortymentom wyposażenia domu, które były dostępne przez internet. Po tym jak złożyłam
zamówienie na nową sofę, wskoczyłam pod prysznic. Kiedy umyłam włosy, cała łazienka
pachniała truskawkami. Przebrałam się w szorty i top do spania, i poszłam z powrotem do
sypialni. Nagle poczułam się wyczerpana i wtulając się w poduszkę, czekałam na nadejście
spokojnego snu.

Jak bardzo się myliłam...

background image

Rozdział 5

Idąc szkolnym korytarzem, każdy schodził mi z drogi, wytykając przy tym i śmiejąc się. Ten śmiech
wydawał się coraz głośniejszy, kiedy ich mijałam. Znowu zaczęłam czuć się niepewnie. Na końcu
korytarza stali ludzie; bałam się. Patrzyli na mnie z zadowoleniem.

Nie byli w stanie już dłużej powstrzymywać się od śmiechu, kiedy ich mijałam podążając prosto do
łazienki. Po pozbyciu się mojego lunchu, podeszłam do zlewu, tylko po to, aby zauważyć patrzącą
na mnie buzię, która nie była osiemnastoletnią mną, ale mną, mającą czternaście lat i wielkie L

1

na

samym środku czoła. Musieli mi je przyczepić, kiedy zasnęłam na zajęciach. Łzy zaczęły mi spływać
po policzkach, kiedy przypomniałam sobie, że śmiali się jeszcze głośniej w momencie, kiedy koło
nich przechodziłam. Powoli odwróciłam się i dostrzegłam w lustrze, że z tyłu na głowie mam
przyczepiony znaczek „Brzydota Swan”. Porwałam go i zaczęłam opłukiwać sobie twarz wodą, aby
zmyć czarną literę z mojego czoła. Jednak to nic nie pomogło. Śmiech stawał się coraz głośniejszy i
głośniejszy.

Nagle usiadłam na łóżku. Obudziłam się zlana zimnym potem i nie mogłam złapać tchu. Jedno z
moich najgorszych wspomnień, wciąż do mnie wracało i wydawało się nękać w nieskończoność. Po
tym jak wzięłam głęboki oddech, położyłam się z powrotem na posłaniu i patrzyłam bezmyślnie w
sufit, widząc poprzyklejane na nim świecące w ciemności gwiazdki, które mam od dzieciństwa.
Spojrzałam w bok, aby sprawdzić, która godzina.

- Wpół do siódmej! – zapiszczałam. Jest sobota, a ja obudziłam się wcześniej niż w tygodniu,
chodząc do szkoły. Jęknęłam, wiedząc, że nie będę w stanie zasnąć z powrotem. Nie miałam ochoty
by wstać i rozpocząć dzień

2

, sięgnęłam więc ręką do biurka po mojego laptopa. Najpierw

sprawdziłam pocztę. Dwa od Victorii, jeden od mamy i jeden od Ez.

Droga Bello,

Tutaj są szczegóły dotyczące naszego balu bożonarodzeniowego i nadal mam nadzieję, że się
zjawisz.

Miejsce: Hotel Hilton, Nowy Jork

Data: 20 grudnia

Czas: 19:30

Niedługo się widzimy, śliczna. Powodzenia we wszystkim.

Pozdrawiam, V.

Lepiej uprzedzę Charliego, że może mnie nie być w czasie świąt, jako że mogłabym spędzić je z
Renee.

Kochana Bello,

Załatwiłam prywatny odrzutowiec, który zabierze Cię z lotniska w Forks siedemnastego. Będziesz

1 Jak się domyślacie, chodzi tu o pierwszą literę wyrazu loser, (co oznacza ofiarę losu, życiową niedołęgę).
2 Chodzi o poranną toaletę i ubranie się.

background image

musiała wyruszyć punktualnie o 9:00, bo będziemy musieli przygotować cię do reklamy

3

na 19:30.

Jeszcze raz będziesz przedstawiona jako Angel, dlatego, że temat przedstawienia brzmi „Anioły i
diabły”. Pokochasz te rzeczy, które będziesz prezentowała. Jest to moja ulubiona kolekcja, to jest
pewne! Widzimy się w sobotę!

Pozdrawiam, V.

Anioły i diabły, brzmi jakby ta bielizna miała być w kolorach czerwieni i bieli. Zawsze grałam
niewiniątko ze względu na mój sceniczny pseudonim. Tak czy owak bielizna jest niesamowita.
Jakąś godzinę później, po odpowiedzeniu na maile i aktualizacji mojego Facebook'a

4

, zwlokłam się

z łóżka, aby wziąć prysznic. Myjąc się, planowałam dzisiejszy dzień, bo chciałam odnowić swój
pokój.

W końcu czysta i sucha, ubrałam ulubiony biustonosz i majtki z czerwoną lamówką. Kiedy
zrobiłam sobie makijaż na dziś, stwierdziłam, że raczej od razu włożę na siebie brudne ciuchy,
zamiast zmieniać je dwukrotnie. Mój roboczy strój składał się ze starych szortów, w których
chodziłam na siłownie, sięgających mi do połowy uda, i czarnego topu na ramiączkach

5

. Ubrałam

adidasy i bluzę z kapturem, chwyciłam moją portmonetkę i skierowałam się do drzwi. Kiedy tylko
doszłam do auta, zdałam sobie sprawę jak wcześnie było. Trzasnęłam się w czoło i weszłam z
powrotem do środka. Po godzinie kręcenia się, czyszcząc małe powierzchnie, popędziłam na
zewnątrz do samochodu, gotowa do rozpoczęcia zakupowego szaleństwa. Zatrzymałam się przy
sklepie DYI

6

i przechadzałam się, poszukując konkretnych rzeczy. Zauważyłam spoglądających w

moją stronę pracowników, ale nie przywiązywałam do tego wagi. W pierwszej kolejności dotarłam
do mebli. Wybrałam nowe, dwuosobowe łóżko, biurko i komodę.

Cześć! Potrzebujesz pomocy z tym wszystkim? - Podszedł do mnie wysoki blondyn. Jego włosy

były związane w koński ogon i nosił sklepowy uniform, ale spojrzenie, jakim mnie obdarzył,
sprawiało, że czułam się niespokojna.

Taa. Chciałabym, aby to zamówienie dotarło na miejsce jeszcze dzisiaj. - Próbowałam być

uprzejma, jednak przeszły mnie dreszcze, wywołane sposobem, w jaki ten facet oblizał wargi,
podczas gdy wpatrywał się w moją klatkę piersiową. Zakaszlałam nieznacznie, co spowodowało, że
spojrzał mi w oczy. Zamiast być zawstydzonym, że go przyłapałam, on tylko uśmiechnął się
chytrze.

Oczywiście. Który egzemplarz byś chciała? - Złożyłam u niego zamówienie i poinformował

mnie, że towar będzie dostarczony po południu. Przeszłam do działu z pędzlami i farbami, próbując
zdecydować się na nowy kolor. Ostatecznie wybrałam odcień niebieskiego i poszłam zapłacić za
moje sprawunki. Jeszcze raz poczułam dreszcze.

To będzie dwa tysiące czterysta pięćdziesiąt dolarów. To trochę kosztowne, stać cię na to? –

Jego komentarz mnie zszokował. Nie kłopotałam się, aby odpowiedzieć, tylko podałam mu moją
sekretną kartę kredytową od Victorii. Po zakończeniu transakcji, chwyciłam puszkę farby i
ruszyłam w stronę samochodu. Wyjęłam telefon, aby wezwać posiłki.

3 Prezentacja ubrań/rzeczy/bielizny, które Bella będzie miała na sobie. Nie wiedziałam, jak inaczej to sformułować.
4 Facebook - serwis społecznościowy przeznaczony m.in. dla uczniów szkół średnich i studentów szkół wyższych

(college'ów, uniwersytetów). W ramach serwisu zarejestrowani użytkownicy mogą odszukiwać i kontynuować
szkolne znajomości oraz dzielić się wiadomościami i zdjęciami.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Facebook

5 Tank top->

http://www.allegro.intymnyswiat.com.pl/images/GATTA%20TANK%20TOP%202786S.jpg

c

takiego:)

6 DYI funkcjonuje w państwach anglojęzycznych także, jako nazwa sklepu z przyborami, narzędziami oraz

materiałami dla majsterkowiczów.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zr%C3%B3b_to_sam

background image

Halo?

Hej, Jake!

Bells, co tam?

Wyświadczysz mi ogromną przysługę?

Zależy, o co chodzi.

Co zamierzasz dzisiaj robić?

Pojechać do pracy motorem, a co?

Chodzi o to, że zamierzam dzisiaj odnowić mój pokój i będę musiała poprzesuwać kilka mebli.
I pomyślałam, że twoje mięśnie mogłyby być przydatne. - Niemal się uśmiechnęłam.

Żaden problem. Niedługo będę.

Dzięki, Jake. - Pożegnaliśmy się, podczas gdy ja dotarłam już do domu. Wyjęłam puszki z farbą
i powlokłam się z nimi na piętro. Zaczęłam opróżniać część szuflad w komodzie, robiąc miejsce
na nową, kiedy usłyszałam trzask. Odwróciłam się, aby zobaczyć, że Jake przytrzasnął sobie
drzwiami palec u nogi, a teraz skakał dookoła.

Głupia framuga! - Nie mogłam powstrzymać śmiechu, obserwując mierzącego sześć stóp

mężczyznę, skaczącego dookoła i trzymającego się za stopę. Po chwili żartobliwego
przekomarzania, nareszcie zabraliśmy się do pracy.

Jake zrzucił moje stare meble na dół na trawnik, skąd miały być później zabrane, po tym jak na ich
miejscu staną nowe. Jako że dostawa nie miała pojawić się jeszcze przez kilka godzin,
zdecydowałam, że z pomocą Jake’a mogę zacząć uwijać się z malowaniem.

Muzykę? - zapytałam Jake’a, wylewając farbę na tacę.

Jasne, chętnie – odpowiedział, podnosząc pędzle. Podłączyłam do stereo mojego iPod'a i
uderzałam do rytmu, szurając nogami. Leciało „Supermassive Black Hole” Muse. Kiedy się
odwróciłam, zobaczyłam mojego przyjaciela udającego, że gra na pędzlu, jako gitarze, co
wywołało u mnie atak głupawki. Po uspokojeniu się powróciliśmy do pracy.

Nie zrobisz tego... - Zaczął się skradać w moją stronę z wałkiem w ręku.

Jake... Co ty…? Aaaach! - Przejechał wałkiem po całej mojej twarzy.

Co ty do jasnej cholery robisz, Jake? - Prawie przewrócił się ze śmiechu. Rzuciłam się na mój

pędzel i zamachnęłam się nim, aż do jego czoła. Zadowolona z siebie uśmiechnęłam się do niego.

Och, teraz za to zapłacisz! - Nagle Jake rzucił się na mnie, łaskocząc moje boczki z całej siły.

Prze... Przestań... Jake! - wysapałam. Skończył dopiero, kiedy usłyszał chrząknięcie,
dochodzące zza drzwi. Spojrzeliśmy do góry, napotykając wzrokiem na stojącego z grymasem
na twarzy Charliego

background image

Co wy wyprawiacie? Bells, jak zamierzasz wytłumaczyć, dlaczego nie masz mebli, podczas

gdy wszystkie leżą na trawniku przed domem? - Podniósł brew.

Byłam dzisiaj na zakupach, zakupione rzeczy będą dostarczone dzisiaj, tak samo jak twoja

nowa kanapa. - Uśmiechnęłam się do niego.

Och. Dobrze. Wobec tego, zostawiam was, dzieciaki. - Oboje kiwnęliśmy głowami w

odpowiedzi. Skończyliśmy malować mój pokój i niedługo potem pojawiły się wszystkie meble.
Charlie pomógł Jacobowi wnieść nowe nabytki, podczas gdy ja mówiłam im, gdzie je postawić.
Było wczesne popołudnie, kiedy wszystko było ukończone.

Dziękuję, chłopaki. - Uśmiechnęłam się, siadając na moim nowym łóżku. Charlie poszedł z

powrotem na dół, aby pooglądać sport, kiedy Jake usiadł obok mnie.

Dzisiejsza noc zapowiada się fantastycznie, spotkam się z Leą w domku wypoczynkowym,

może chciałabyś się przyłączyć? – zasugerował Jake.

Taa, chętnie, tylko najpierw musimy się tego pozbyć. - Wskazałam ręką na nasze ubrania.

Okej. Mam przyjść po ciebie za godzinę? - zapytał, wstając.

Doskonale. - Zeszłam za nim na dół do drzwi i uściskałam go krótko na pożegnanie.

Poinformowałam Charliego o moich planach i pobiegłam, aby się przygotować. Kiedy w końcu
zmyłam całą farbę i wytarłam się, stanęłam jeszcze raz przed klozetką. Chciałam dzisiaj wyglądać
klasycznie. Wyciągnęłam czarną sukienkę w białe kropki, będącą nieznacznie formalną. Kończyła
się trochę powyżej kolana, nie miała dekoltu, ale pozostawiała moje ramiona odkryte. Dobrałam do
niej dopasowaną bieliznę i moje zabójcze czarne buty. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy, a
następnie zrobiłam sobie stosowny makijaż. Włożyłam na siebie rozpinany sweter, chwyciłam
torebkę i zeszłam na dół.

Stanęłam na ostatnim schodku, kiedy zapukano do drzwi. Pośpieszyłam się, jako że Jake i Leah już
czekali, uśmiechając się, i nie mogłam nic zrobić, jak tylko odwzajemnić uśmiech. Jake miał na
sobie parę czarnych, lekko pozłacanych jeansów i zapinaną na guziki czarną koszulę, podczas gdy
Leah ubrała prostą, czarną sukienkę. Dałam Charliemu znać, że wychodzę i podążyliśmy do
samochodu Jake'a.

Dwadzieścia minut później, siedziałam już przy stoliku z Leą i Jake’m; opowiedzieliśmy Lei co
zaszło podczas naszej wojny na farbę, jako że Jake miał na policzku pozostałości zabawy.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i, nie wiedzieć czemu, podniosłam wzrok. Moje oczy otworzyły się
szeroko, jako że cała banda Cullena weszła do środka...

background image

Rozdział 6

Dwadzieścia minut później siedziałam już przy stoliku z Leą i Jake'm; opowiedzieliśmy jej, co
zaszło podczas naszej wojny na farbę, jako że Jake miał na policzku pozostałości zabawy.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i, nie wiedzieć czemu, podniosłam wzrok. Moje oczy otworzyły się
szeroko, jako że cała banda Cullena weszła do środka...

Psiakrew! Jedna noc, jedna noc to jest wszystko, o co proszę. - Spojrzałam znacząco w górę, na

sufit.

Coś nie tak? - zapytała Leah, spoglądając do swojego menu. Kiwnęłam głową w kierunku

tłumu, który właśnie wszedł do środka.

Och.

Miałam ochotę trzasnąć głową w stół. Na szczęście nie przeszli obok naszego stolika, tylko zajęli
lożę

*

w rogu.

Przynajmniej jeszcze cię nie zauważyli - dopowiedział Jake, równocześnie spoglądając z

powrotem w menu.
Zignorowałam tą grupę i powróciłam do wybierania dania. Niedługo potem przyniesiono nasze
zamówienie. Gawędziliśmy o tym, co robiłam w przeszłości przez ostatnich parę lat, pomijając
temat moich pokazów.

O mój Boże! - ktoś zapiszczał.


Każdy w domku obrócił się, aby zobaczyć, co spowodowało to zamieszanie. Wszystkim, co
zauważyłam, była Alice biegnąca do naszego stolika i gapiąca się na moje stopy.

Czy to są prawdziwe, pierwszorzędne szpilki od Jimmy'ego Choo?! - Jej oczy zrobiły się

ekstremalnie szerokie, a ogromny uśmiech pojawił się na twarzy.

Spojrzałam zmieszana na Jake'a i Leę, którzy tylko wzruszyli ramionami.

Eee... Taaak? - Niemal klękała na kolanach, przypatrując się moim butom.

Skąd je masz? - Nie mogłam powiedzieć jej całej prawdy o tym, że spotkałam osobiście Tamarę

Mellon, i że zaprojektowała je ona specjalnie dla modelek Victorii.

Ma się te znajomości – wymamrotałam, na co Jake wybuchnął śmiechem..

Łał! - Zaczęła sięgać, aby je dotknąć. Fanatyczka.

ALICE! - Nagle usłyszeliśmy wrzaski Rosalie.

Ona ma te rzadkie szpilki od Jimmy'ego Choo! - Prawie zaczęła podskakiwać w miejscu.

Oczy Rosalie otworzyły się szeroko na sekundę, zanim posłała mi piorunujące spojrzenie.

* Chodzi tutaj o oddzieloną/odgrodzoną część restauracji zwykle z dwiema ławami po bokach i stołem pośrodku.

background image

Piekielnie zazdrosna? - Wymruczałam do Lei i Jake'a, którzy w odpowiedzi pękali ze śmiechu.

Kiedy już się uspokoiliśmy, powróciliśmy do jedzenia naszego zamówienia.

Bella?

Hmm?

Tak się zastanawiam… Jake powiedział mi coś o tobie i chciałam wiedzieć, czy to prawda czy
nie. - Uniosłam brwi na przyjaciela, zastanawiając się, co jej nagadał.

Przestał utrzymywać ze mną jakikolwiek kontakt wzrokowy, i zaczęłam się niepokoić o to, co
jej powiedział.

Czy to prawda, że występowałaś na jakiś pokazach? - Rzuciłam Jake'owi gniewne spojrzenie,

na co on tylko podniósł ręce w obronnym geście.

Ona powiedziała, że powinnaś być modelką i wymsknęło mi się coś w rodzaju, że już nią jesteś.
Przepraszam. - Skurczył się na siedzeniu.

W porządku. I tak, Leah, jestem, ale proszę, nic nie mów, chyba że czasami poza szkołą. -
Tylko kiwnęła głową w odpowiedzi.

Opowiesz mi o tym?

Pewnie. Więc jestem głównie modelką Victoria’s Secret, ale występuję również u innych. - Jej
uśmiech powiększył się.

Byłaś modelką Victoria’s Secret? Jak to jest?

To jest niesamowite, dostajesz bieliznę, a oprócz tego darmowe upominki. - Uśmiechnęłam się.

Te buty. - Wskazałam na swoje stopy.

Darmowy upominek osobiście od Tamary Mellon, twórczyni marki Jimmy Choo. –
Uśmiechnęłam się, obserwując jak na twarzy Lei odmalowuje się szok.

Błagam, możesz mnie nauczyć jak chodzić po wybiegu, być tą, która przykuwa uwagę

wszystkich? – Zamyśliła się dziewczyna.

Jasne, mogę cię nauczyć, jeśli chcesz. - Kiwnęła entuzjastycznie głową w odpowiedzi.

Pff... Jakby to miało zadziałać – skomentował Jake.

Mam ci udowodnić?

Cholera! Tak! Z ochotą założę się, że to nie skutkuje.

Zakład?

Jeżeli ja wygram, ty płacisz za posiłek, a kiedy ty wygrasz, to ja płacę. - Ścisnęliśmy sobie
dłonie.

background image

Gotowy na przegraną? - Wstałam i wyprostowałam moją sukienkę, po czym rozejrzałam się
dookoła za toaletami. Znajdowały się obok stolika Cullenów. Po prostu doskonale, przykuję
uwagę Edwarda, to będzie działać jak zaklęcie.
Uśmiechnęłam się do siebie. Mrugnęłam okiem
do Lei, która tylko zachichotała. Zaczęłam iść dumnie, dodatkowo kołysząc biodrami. Kiedy
byłam coraz bliżej stolika Cullenów, wszyscy podnieśli na mnie wzrok. Dziewczyny spoglądały
zazdrośnie, podczas gdy chłopcy po prostu się ślinili. Przeszłam bezpośrednio koło ich stolika i
poszłam do toalety. Kiedy tylko weszłam do środka, uspokoiłam się, jako że przypomniałam
sobie wygląd Edwarda rozbierającego mnie wzrokiem. Po kilku uspokajających wdechach,
wróciłam do restauracji.

Przechodząc znowu koło loży Cullenów, odgarnęłam moje włosy na ramiona, kontynuując chód.

Jasna cholera... Ała, Rose! - Usłyszałam, jak zagrzmiał Emmett i prawie wybuchnęłam
śmiechem.

Poszłam z powrotem do mojego stolika, gdzie ujrzałam Leę z szerokim uśmiechem na ustach i
dąsającego się Jake'a. Stanęłam obok stolika i położyłam rękę na blacie. Pochyliłam się odrobinę i
skrzyżowałam nogi.

Co za pech, Jake. – Uśmiechnęłam się. Odrzuciłam włosy za ramię i spojrzałam na

stolik Cullenów. Zauważyłam, że Edward nadal się na mnie gapi. W momencie, kiedy uchwycił
moje spojrzenie, puściłam do niego oczko, a potem odwróciłam się z powrotem, aby usiąść.

Musisz mnie tego nauczyć! - Leah się rozpływała.

Spoko, żaden problem. To nie jest trudne, mimo wszystko. Jake będzie nosił cię na rękach,

kiedy z tobą skończę – mrugnęłam do niej w momencie, gdy się roześmiała, widząc minę Jake'a.
Chłopak zapłacił za posiłek i w chwili, kiedy mieliśmy wychodzić, usłyszałam swoje imię.
Odwróciłam się, aby zobaczyć Edwarda biegnącego w moją stronę.

Bella – odetchnął.

Tak?

Zastanawiałem się, czy jesteś wolna w najbliższy weekend? - Uśmiechnął się do mnie krzywo.

Prawie zemdlałam. Prawie.

Niestety, nie mogę. Mam już plany.

A w następny? - Dlaczego on tak zawzięcie chce się umówić na randkę? Wtedy

przypomniałam sobie o tym, że będę w Nowym Jorku w ten weekend. Przysunęłam się bliżej do
niego i zaczęłam prostować jego kołnierz.

Nie będzie mnie tutaj w ten weekend, bardzo mi przykro. - Pochyliłam się tak, że nasze policzki

były obok siebie.

Będziesz się musiał postarać o wiele bardziej, niż teraz - wyszeptałam mu do ucha. Następnie

cofnęłam się i pogłaskałam jego policzek, i zostawiłam go z szeroko otwartymi oczami. Wyszłam z
restauracji kołysząc biodrami i mogłam poczuć jego wzrok wwiercający się w moje plecy.

Imponujące, Bells – zaśmiał się Jake, kiedy wsiadaliśmy do samochodu. Drogę powrotną

spędziliśmy rozmawiając o pokazach, jakie urządziłam, a w większości o tym nadchodzącym.

background image

Wiecie, zawsze możecie wybrać się ze mną na przyjęcie bożonarodzeniowe. - Leah zaczęła

podskakiwać na siedzeniu.

Możesz to zrobić?

Cholera, jasne, że tak. Tylko zadzwonię do Victorii w ten weekend i sprawdzę, czy wszystko w

porządku. Och, to jest w Nowym Jorku, tak przy okazji. - Nagle Leah zapiszczała nadzwyczaj
głośno i musiałam zatkać uszy.

Kocham cię! - zadeklarowała, podczas gdy Jake zakrztusił się obok niej. Zakryłam usta, aby

pohamować nadchodzący napad głupawki. Poszłam do salonu, aby znaleźć Charliego, leżącego na
nowej kanapie.

Więc ją lubisz? - Charlie prawie spadł z sofy. Mój śmiech podwoił się.

Nie strasz mnie tak więcej, Isabello! - krzyknął Charlie.

To było zabawne. - Zaczęłam płakać ze śmiechu, podczas gdy tata tylko się zirytował.

Podeszłam i usiadłam obok niego.

Jak ci minął wieczór? – zapytał i zmienił kanał z baseballem na koszykówkę.

Można powiedzieć, że co najmniej ciekawie.

Chcę wiedzieć? - Uniósł brwi, patrząc na mnie.

Prawdopodobnie nie. Dobra, jestem wykończona. Idę lulu do nowego łóżeczka. - Z tymi

słowami zeskoczyłam z kanapy i wbiegłam sprintem po schodach na górę. Poszłam do łazienki,
rozebrałam się i włożyłam moją piżamę, a następnie umyłam twarz i wyszczotkowałam włosy.

Wspięłam się na moje nowe, wygodne łóżko i chwyciłam w ręce egzemplarz „Romea i Julii”. Zanim
się zorientowałam, spałam śniąc przyjemne sny, dotyczące kogoś, o kim śnić nie chciałam… …

background image

Rozdział 7

No dalej, Bella! - Edward zaczął do mnie podchodzić, a ja się cofałam.

Wiesz, że nie możesz mi się oprzeć, więc nawet nie próbuj. - Nagle moje plecy trafiły na ścianę.
Przybliżył się jeszcze bardziej i położył ręce po obu stronach mojej twarzy.

Nie powstrzymuj się – wyszeptał, kiedy jego twarz była coraz bliżej. Spojrzał mi w oczy, a
potem na usta. Delikatnie przybliżył się do mojej buzi. Zamknęłam oczy w oczekiwaniu. Mogłam
poczuć jego oddech na mojej twarzy. Stałam, czekając, kiedy...

,,Tańcząc w świetle księżyca, każdy odczuwa serdeczność i ożywienie...’’

Nachyliłam się nad stolikiem nocnym, aby wyłączyć radio. Westchnęłam, siadając, i
przeczesałam palcami włosy, próbując zrozumieć swój sen. Niezdolna, aby dojść do jakichś
konkluzji, zwlokłam się z łóżka i poszłam pod prysznic. Po zrelaksowaniu napiętych mięśni,
wróciłam do sypialni, gdzie na stoliku nocnym zaczął świecić telefon, sygnalizując, że ktoś do mnie
dzwoni. Przeskoczyłam przez łóżko, aby chwycić komórkę.

Halo?

Dzień dobry, Bello.

Witaj, Leah. Co jest?

Otóż, całą paczką wybieramy się dzisiaj na nowy basen. Miałabyś ochotę przyjść?

Pewnie, brzmi nieźle. - Omówiłyśmy czas i miejsce spotkania. Podeszłam do komody i

spojrzałam na moje luksusowe stroje kąpielowe. Znowu wszystkie były zaprojektowane. Wybrałam
ulubiony, dwuczęściowy strój w kolorze królewskiego błękitu, który po obu stronach dolnej części
miał srebrne koła. Można również było zobaczyć jedno pośrodku górnej części. Po tym jak go
włożyłam i zebrałam swoje rzeczy, zeszłam na dół do samochodu.

Zatrzymałam się przy nowym centrum sportowym i mogłam zobaczyć grupkę poznanych
ludzi, którzy stali blisko drzwi. Chwyciłam torbę z tylnego siedzenia i poszłam w kierunku tejże
ekipy.

Hej wszystkim! - W odpowiedzi zawtórował mi chórek „Hej!”. Leah przebiegła przez grupkę,

chwyciła mnie pod ramię i zaczęła pchać do środka w kierunku damskiej szatni. Wciągnęła mnie do
tej samej kabiny, którą zajmowała.

Pomyślałam, że lepiej cię ostrzec; Cullenowie są tutaj – powiedziała, umieszczając swoją torbę
na ławce.

Och, na miłość boską! – Przewróciłam oczami. Dziewczyna poklepała mnie po ramieniu ze

współczuciem. Obie zaczęłyśmy zdejmować ubrania i złożyłyśmy je w kostkę. Kiedy się
odwróciłam, usłyszałam sapnięcie Lei. Spojrzałam na nią przez ramię i zauważyłam, że patrzyła na
moje plecy.

background image

Och. Zapomniałam o nim. - Wzruszyłam ramionami.

Jest piękny. - Pogłaskała go.

Kiedy go sobie zrobiłaś? - zapytała.

Zaraz po moich osiemnastych urodzinach. To prezent od kilku dziewczyn, z którymi pracuję. –
Ponownie wzruszyłam ramionami. Po spięciu włosów w kucyk, mogłyśmy wreszcie wyjść na
spotkanie reszcie towarzystwa. Gdy wyszłyśmy, wszyscy chłopcy ucichli.

Co? - Nikt mi nie odpowiedział, więc posłałam dziewczynom spojrzenie pod tytułem, „Co jest z
nimi, do cholery?”. Wszystkie wzruszyły ramionami w odpowiedzi. Pokręciłam głową i
pociągnęłam za sobą Leę, przechodząc obok nich w kierunku basenu. Wtedy usłyszałam kolejne
wstrzymanie oddechu, ale tym razem więcej, niż tylko jedno.

Co znowu? - Prawie krzyczałam.

Bella, dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz tatuaż?! – W nieznacznym miejscu na plecach,

miałam wytatuowane anielskie skrzydła. Były one czarno - niebieskie i bardzo starannie
zaplanowane.

Myślałam, że widziałeś je już zeszłego lata? Wiesz, kiedy pływaliśmy i takie tam? - Jake tylko

pokręcił głową w odpowiedzi.

Więc już wiesz – zaśmiałam się, zmierzając do wody.

Basen był duży i miał kilka zjeżdżalni i trampolin. Jednak większość ludzi zatraciła się w
rozmaitych grach. W tym momencie - na drugim końcu basenu - dostrzegłam cały sztab Edwarda,
rzucający sobie piłkę. Można było zauważyć kilka dziewczyn z naszego rocznika, chowających się
blisko Edwarda, które próbowały afiszować się swoimi piersiami albo ich brakiem.

Hej, B! Zawody w skokach do wody? - Zawsze robiliśmy to każdego lata. Zaczynało się od

konkursu w skokach, a potem przechodziliśmy do gry w piłkę wodną. Śmiałam się, podczas gdy on
zmierzał w stronę trampoliny. Wszyscy zdecydowali się przyłączyć i ostatecznie ja również. Po tym
jak każdy już skoczył, zostałam sama z Jake'm.

Patrz na to, B! - krzyczał do mnie z góry, biegnąc po trampolinie. Wykonał dwa fikołki i

wylądował w wodzie. Nasza grupa nagrodziła go skromnymi oklaskami, a następnie wszyscy
skierowali wzrok na mnie. Weszłam po schodach prowadzących na pierwszą trampolinę, potem na
drugą i na trzecią, z której skakał Jake, jedynie martwiąc się, że nie zajmę pierwszego miejsca.

Bella! Co ty, u licha, zamierzasz zrobić?! - krzyczał Jake. To przyciągnęło spojrzenia
niektórych

ludzi z dołu basenu. Rzuciłam okiem w kierunku Edwarda i spostrzegłam, że całe grono patrzyło na
mnie. Oczy Edwarda otworzyły się szeroko, tak samo Emmetta i Jaspera. Oparłam się na poręczy,
aby spojrzeć na Jake.

Patrz i ucz się, Jacobie Black! - krzyknęłam w jego stronę.

Zaczęłam zbliżać się do końca trampoliny. Spojrzałam w dół na wodę, żeby sprawdzić, czy była
czysta. Cofnęłam się nieznacznie, po czym stanęłam na rękach na końcu trampoliny.

background image

Usłyszałam, jak kilka osób wstrzymało oddechy na dole. Odbiłam się odrobinę i skoczyłam.
Podczas spadania do wody, wykonałam rząd pozycji, włączając w to piłkę, podwinięcie pod siebie
nóg, a kończąc klasycznie.

*

. Kiedy wyszłam z wody, usłyszałam salwę okrzyków. Wyszłam z

basenu, a zdumieni przyjaciele tylko mnie wyściskali. Po tym, jak całe zmieszanie ucichło,
wszyscy postanowiliśmy popływać.

Założysz się, że zanurkuję głębiej niż ty? - Jake rzucił wyzwanie.

Co u diabła stało się dzisiaj z rywalizacją Jake’a? - Zapytałam, unosząc brwi.

Chcę cię tylko w czymś pobić. - Skończył z rękoma w powietrzu. Zaśmiałam się a w tym
samym czasie ustawialiśmy się w szeregu na końcu basenu. Podniosłam wzrok, aby zobaczyć,
że prawie wszyscy zeszli z drogi, włączając w to ekipę Cullena, który był na przeciwnym końcu
basenu. Dziwne. Mogłam dostrzec Jessicę, nieznacznie nachylającą się w stronę Edwarda,
prawie wpychając mu swój biust pod nos.

Klasycznie – wymamrotałam.

Co to było? - zapytał Jake, rozciągając się zarazem.

Jessica praktycznie wpycha swoje cycki Edwardowi pod twarz. - Zlustrował ich wzrokiem i
zaśmiał się.

Ludzie, jesteście gotowi? - zapytał Mike, stając obok nas.

Jak nigdy przedtem – skomentował Jake.

Na miejsca... gotowi... START! - Na ten dźwięk wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam.
Nasze zasady mówiły, że musimy zostać pod wodą, a żadna część naszego ciała nie może
wypłynąć ku górze, dopóki nie wynurzymy się, aby nabrać powietrza. Płynęłam jak opętana,
niemniej jednak zapas powietrza skończył się. Zmusiłam się do jeszcze jednego odepchnięcia i
wtedy wypłynęłam, aby nabrać powietrza. Mimo zadyszki rozejrzałam się i zobaczyłam, że
mam za sobą trzy czwarte długości basenu , podczas gdy Jake był w połowie drogi.

Znowu wygrałam! - krzyknęłam i rozpoczęłam mój taniec szczęścia. Jacob zaczął płynąć w
moim kierunku jak jakiś natręt

**

.

Jake, co ty robisz? - Wtedy nagle rzucił się na mnie, ale tylko spudłował, podczas gdy ja
zrobiłam unik. W rezultacie wylądował z pluskiem na brzuchu. Nie mogłam powstrzymać się
od salwy śmiechu. Wkrótce wszyscy się do nas przyłączyli i całkowicie skupiliśmy się na grze.

Usiadłam pod ścianą, by odetchnąć chwilę, tym samym obserwując, jak grają moi nowi towarzysze.
Nie zauważyłam nawet, że obok mnie ktoś był. Rzuciłam okiem, dostrzegając Jaspera, siedzącego
obok.

Cześć.

Witaj.

* Są to figury, ale nie miałam pojęcia jak je przetłumaczyć :( Z tego powodu są jak wyżej. Jeśli wiecie jak je nazwać
dajcie znać ;)
** Potocznie: natręt, zboczeniec, dewiant (osoba szaleńczo i nieszczęśliwie zakochana i – w związku z tym –
prześladująca swojego wybranka/wybrankę)

background image

Bella, prawda? - zapytał, przebiegając ręką po włosach.

Jedyna i niepowtarzalna – odpowiedziałam, ostrożnie przenosząc wzrok na basen.

Wiesz, chciałem jedynie przeprosić. - Spojrzałam na niego, chcąc, by kontynuował.

To, co wyrabialiśmy nie było miłe, nie wiem, dlaczego to robiliśmy. Może to zabrzmi głupio,

ale nie chciałem się w to mieszać. Trzymałem się z nimi, tylko ze względu na Alice, która zadawała
się z nimi dlatego, że są jej rodziną. Jako że Edward był prowodyrem - że tak powiem - więc
zazwyczaj wszyscy go słuchali. Przepraszam za to, że nie zrobiliśmy niczego, aby to zmienić i
musiałaś się wyprowadzić, by uciec od tego wszystkiego. - Westchnął i spuścił wzrok na swoje
dłonie.

Wiem, że nie chciałeś brać w tym udziału – odpowiedziałam i spojrzał na mnie. - Zawsze

zauważałam, że wasza dwójka nigdy nie brała w tym udziału, że zmuszaliście się do śmiechu, tylko
się dostosowując. Tak, to było powodem mojej przeprowadzki. Jednak dzięki temu, co się
wydarzyło jestem teraz tym, kim jestem. Jednakże naprawdę nie powinniście robić tego, co inni,
aby się dopasować. Wiesz o tym. Spójrz na mnie, nigdy nie podążałam za tłumem i okazuje się, że
mam się dobrze.

Lepiej niż dobrze – wymruczał.

Słyszałam to. - Oblał się rumieńcem. - I dziękuję ci. - Posłałam mu uśmiech, podczas gdy on go

odwzajemnił. Wówczas dostrzegliśmy Alice, podskakującą w wodzie, machając dookoła rękoma.

Lepiej wracaj do niej. - Kiwnął głową na zgodę.

Dziękuję, Bello i jeszcze raz przepraszam. Może moglibyśmy zacząć od nowa, nawet, jeśli nie
wszyscy się z tym zgodzą.

Pewnie, podoba mi się ten pomysł.

Super! Do zobaczenia wkrótce.

Tak. Do zobaczenia. - Z tymi słowami wskoczył z powrotem do wody i popłynął do Alice.

Wydajesz się zadowolona. - Odwróciłam się w stronę Edwarda, podchodzącego do mnie i
siadającego na miejscu Jaspera.

Rzeczywiście wyjaśniliśmy sobie kilka rzeczy. - Wzruszyłam ramionami.

Racja. - Nie powiedział nic więcej, po prostu obserwował pływających ludzi.

Lepiej pójdę. - Wstałam, jednak poczułam jak chwyta mój nadgarstek.

Bella, proszę, pozwól mi wyjaśnić, z jakiego powodu robiłem te rzeczy.

Nie ma co wyjaśniać. - Pogłaskałam go po głowie, gdy on rozluźnił swój uścisk i odeszłam
dodatkowo kołysząc biodrami. Rzuciłam okiem przez ramię i mrugnęłam do Edwarda.
Uśmiechał się nieznacznie, ale nadal był odrobinę wstrząśnięty. Czy naprawdę powinnam dać
mu szansę na wyjaśnienia?

background image

Resztę popołudnia, spędziliśmy grając w masę innych gier, natomiast wieczorem całą paczką
poszliśmy na pizzę. Po pożegnaniu się, nareszcie zmierzałam do domu z pizzą dla Charliego, który
bardzo to docenił. Gdy odpowiedziałam na codzienne maile, zalogowałam się na Facebook’a i
spostrzegłam, że mam kilka zaproszeń od moich nowych znajomych, włączając w to jedno od
Edwarda Cullena, a oprócz tego, miałam od niego w skrzynce wiadomość. Kliknęłam na nią i
zaczęłam czytać.

Bella,

Muszę ci wyjaśnić...

background image

Rozdział 8

Resztę popołudnia, spędziliśmy grając w masę innych gier, natomiast wieczorem całą paczką
poszliśmy na pizzę. Po pożegnaniu się, nareszcie zmierzałam do domu z pizzą dla Charliego, który
ceni to bardzo wysoko. Gdy odpowiedziałam na codzienne maile, zalogowałam się do facebooka i
spostrzegłam, że mam kilka zaproszeń od moich nowych znajomych, zarazem włączając w to jedno
od Edwarda Cullena a oprócz tego, miałam w skrzynce wiadomość od niego. Kliknęłam na nią i
zaczęłam czytać.

Bella,

Muszę ci wyjaśnić...

Tych wszystkich rzeczy, które robiłem lata temu, nie da się całkowicie usprawiedliwić. W innych
okolicznościach nie wydarzyłyby się. Nie chciałem brać w tym udziału, ale w jakiś sposób
pociągało mnie to. Nie zamierzałem tego ciągnąć przez te wszystkie lata, ale coś powodowało, że to
robiłem. Może to był strach przed odrzuceniem ze strony przyjaciół, przed byciem miłym, sam nie
jestem pewien.

Naprawdę przepraszam za to co się stało i chciałbym, byśmy zaczęli od nowa. Jeśli jest to jeszcze
możliwe.

Do zobaczenia jutro.

Edward

Czytając tego maila, zirytowałam się. Dlaczego nie mógł po prostu przeprosić patrząc mi w twarz,
zamiast napisać? Nie zamierzałam mu tego tak łatwo odpuścić. Wyłączyłam komputer i zasnęłam,
wiercąc się uprzednio przez kilka minut.

„Nic nie wydaje się właściwe, gdy nie ma Cię przy mnie”

Przewróciłam się na drugą stronę i trzasnęłam w budzik, aby go wyłączyć. Kiedy zorientowałam
się, że w pokoju jest odrobinę jaśniej niż zazwyczaj, wyjrzałam przez okno i mogłam zobaczyć, jak
słońce usiłuje się przebić przez chmury. Wprawiło mnie to w dobry nastrój. Pognałam do łazienki i
wskoczyłam pod prysznic. Kiedy moje mięśnie się rozluźniły, wyszłam spod strumienia ciepłej
wody. Po owinięciu się dużym, białym, puszystym ręcznikiem, wróciłam do pokoju. Ponownie
sprawdziłam czy słońcu udało się wyjść zza chmur i byłam zadowolona, zauważając, że jest o wiele
jaśniej, niż przedtem. Wyjęłam mój purpurowy stanik i majtki do kompletu, i założyłam je.
Zastanawiałam się nad moją garderobą i zajrzałam do szafy. Chwyciłam szkarłatny top i parę
czarnych rurek. Po tym jak wbiłam się w nie, wyciągnęłam przerażająco wysokie, purpurowe
szpilki, które zaprojektowano specjalnie dla mnie. Po zapięciu sprzączki od butów, wyszczerzyłam
się, chwyciłam torbę i skierowałam do auta. Dzisiaj nie w głowie było mi śniadanie.

background image

Dotarłam do szkoły dziesięć minut później, aby zobaczyć codzienny tłum uczniów bez Jessici.
Hmm, podejrzane, gdzie ona może być o tej porze? Otrząsnęłam się z zamyślenia, kiedy
zobaczyłam nadjeżdżającą Angelę. Gdy tylko wysiadła z samochodu, podeszła do niej Rosalie.
Obserwowałam tylko co się wydarzy. Po wyrazie twarzy dziewczyny można było zgadnąć, że
blondynka nie mówiła jej nic miłego. Podeszłam bliżej, dzięki czemu mogłam lepiej słyszeć.

Tylko, dlatego że masz nową przyjaciółkę, nie znaczy, że się odczepimy. - Tym razem
znajdowałam się obok Angeli, która trzęsła się nieznacznie. Położyłam rękę na jej ramieniu,
spojrzałam w górę i uśmiechnęłam się.

Jakiś problem? - zapytałam ją. Potrząsnęła głową w geście zaprzeczenia.

Nie wyglądało na to. - Zauważyłam, że Rosalie mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów.

Podoba ci się to, co widzisz? - Jej spojrzenie ukazywało czystą złość.

Za kogo ty się masz, do cholery?! - krzyczała mi w twarz. Zrobiłam krok w jej stronę, dzielił
nas cal.

Za twój najgorszy koszmar, kochanie. - Na jej twarzy odmalowało się niedowierzanie, podczas
gdy ja odwróciłam się, dając przyjaciółce znak, że ruszamy.

Dobrze się czujesz? - zapytałam otaczając ją ramieniem.

Taa. Przywykłam do tego, ale dziękuję. - Uśmiechnęła się lekko.

Jeżeli któreś z nich będzie ci się jeszcze naprzykrzało, daj mi znać, tak szybko jak to będzie
możliwe. Dobrze? - W odpowiedzi kiwnęła na zgodę. Podeszłam do mojej szafki, gdzie
znalazłam dwie osoby opierające się o nią i migdalące się.

Ohyda. - To spowodowało, że przestali i spojrzeli na mnie. Właśnie wtedy, zdałam sobie
sprawę, że to była Jessica i Edward. Jessica wyglądała na zawstydzoną, natomiast Edward na
zadowolonego. Dziewczyna szybko pomknęła w kierunku swojej szafki, zostawiając Edwarda
pochylającego się w moją stronę.

Dostałaś mojego maila? - Było jasne, że nie zamierza się ruszyć, dopóki nie dostanie
odpowiedzi.

Uch, słucham..? - warknęłam i zobaczyłam jak ciężko przełyka ślinę. Powoli przesunęłam
palcem po górnym guziku od jego koszuli.

Dobrze w niej wyglądasz. - Chwyciłam go za kołnierzyk i przyciągnęłam go bliżej do siebie a z
dala od szafki. Mogłam poczuć, jak wdycha mój zapach, w momencie gdy jego głowa
powędrowała do mojej szyi. Trzymałam jedną rękę na jego policzku, natomiast drugą
wybierałam szyfr i otwierałam szafkę. Muszę przyznać, że ładnie pachnie, za ładnie; jeśli mnie
zapytacie.

Przyjęłaś moje przeprosiny? - zapytał, podczas gdy jego ręka powędrowała do mojej tali,
próbując przyciągnąć mnie bliżej.

Nie wiem – wymruczałam mu do ucha, odrobinę na nie dmuchając. Słyszałam jak łapie oddech.

background image

Po prostu to zakończyłam, chwytając książki, a teraz musiałam zwiewać. Zamknęłam szafkę, po
czym wyszeptałam Edwardowi do ucha.

Zamknij oczy.

Odchyliłam głowę i zobaczyłam, że ma zamknięte oczy, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Położyłam dłonie na jego ramionach. Przestał się uśmiechać w oczekiwaniu na pocałunek, ale ja
miałam inne plany. Popchnęłam jego ramię, co spowodowało, że uderzył głową w szafkę. Nie za
mocno, nie chciałam, aby się uderzył tylko, żeby coś do niego dotarło. Szybko wyślizgnęłam się z
jego objęć i poszłam korytarzem do klasy. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który zagościł na
mojej twarzy.

Minęło kilka następnych godzin i zbliżała się pora lunchu. Poszłam do stolika, przy którym
zazwyczaj siedzę i rzuciłam okiem w stronę Cullenów, napotykając jedynie mordercze spojrzenia
Edwarda i Rosalie. Wydałam z siebie nieznaczny chichot.

A z czego się tak panienka śmieje? - zapytał Jacob, trącając mnie łokciem w żebra.

Mianowicie z faktu, że sama dzisiaj rano nieźle wkurzyłam dwie osoby z ekipy Cullena. -
Uśmiechnęłam się, zadowolona z siebie.

Co zrobiłaś? - zapytał karcącym tonem.

Dzisiaj rano Rosalie czepiała się Angeli, więc uprzejmie zagroziłam jej w nieszkodliwy sposób?
A Edward migdalił się przy mojej szafce i nie miał zamiaru się stamtąd ruszyć i trzasnęłam jego
głową w drzwi od szafki? - Jedyną odpowiedzią Jacoba był śmiech.

Hej, Bells! Masz ochotę przyjść do mnie na dzisiejszą imprezę?

Mike, jest poniedziałek.

No i? - Wzruszył ramionami.

W porządku, przyjdę, ale nie będę nic piła. - Kiwnął tylko głową w odpowiedzi. Resztę lunchu
gawędzono o planach na wieczór. W końcu nadszedł czas, aby stawić czoła fatum na biologii.
Weszłam, zastając Edwarda nadal na mnie wściekłego i posłałam mu w odpowiedzi mój
olśniewający uśmiech.

Dlaczego do jasnej cholery uderzyłaś moją głową o twoją szafkę?

Ponieważ stałeś twarzą do niej. - Wzruszyłam w odpowiedzi ramionami. Nie mogłam opanować
wkradającego się uśmieszku. Wszedł nauczyciel i zaczęła się lekcja.

Moje przeprosiny nie były dla ciebie wystarczające, abyś przestała używać na mnie tych
sztuczek? - wyszeptał rozdrażniony.

Używania sztuczek? O czym ty mówisz? - wyszeptałam w odpowiedzi.

Nie udawaj głupiej. Udajesz że mnie lubisz, a zaraz potem tak zostawiasz. To jest naprawdę
okrutne, robić to komuś. - Zakaszlałam głośno i próbowałam ukryć to, krztusząc się.

To jest właśnie to, co robisz, panie playboyu. Myślisz, że nie wiem o twojej reputacji?

background image

O czym ty, do cholery, mówisz?

O tobie. Edward Cullen to pies na baby. Zmieniasz kobiety prawie tak często jak bieliznę –
wysyczałam.

Nie noszę bielizny – wyszeptał zalotnie.

Och. - Podniosłam rękę. - Mogę iść do pielęgniarki? Proszę, nie czuję się najlepiej. - Zostałam
zwolniona i mogłam nareszcie wyjść. Po tym jak pokręciłam się pod gabinetem pielęgniarki,
mogłam w końcu pomyśleć czym można by się dzisiaj zająć, dlatego że ten dzień nie
zapowiadał się najciekawiej.

Niedługo potem lekcje się skończyły, a ja siedziałam w domu, patrząc bezmyślnie na moją odzież.
Wybrałam czarną wersje, pasującą do moich czerwonych czółenek i czerwonego paska. Podniosłam
telefon i zadzwoniłam do Angeli.

Halo?

Hej, Angela, tu Bells.

Och, hej! - Przez słuchawkę brzmiała tak nieśmiało.

Zastanawiałam się, czy idziesz dzisiaj na party do Mike’a.

Nie sądzę, żebym była zaproszona. Nie jestem za bardzo typem imprezowicza.

*

- Zachichotała

nieznacznie.

W takim razie idziesz ze mną. Jaki jest twój rozmiar?

Dwójka.

Okej. Będę gotowa za dziesięć minut. - Z tymi słowami rozłączyłam się i podeszłam do szafki.
Byłam pewna, że mam coś w tym rozmiarze. Wybrałam parę czarnych szortów i czarny top na
ramiączkach a do tego krótką kurteczkę. Chwyciłam klucze ze stołu i zostawiłam liścik dla
Charliego. Pojechałam do Angeli.

Aktualnie siedziałam na łóżku Angeli, patrząc na ograniczoną ilość jej butów.

To są twoje jedyne szpilki? - zapytałam, podnosząc parę zwykłych, czarnych czółenek.

Taa. Zazwyczaj nie noszę obcasów. - Wzruszyłam ramionami i podałam je. Ułożyłam z jej
włosów małe fale i pozwoliłam opadać swobodnie na ramiona. Zamieniła okulary na soczewki
kontaktowe, więc mogłam zrobić jej – wyglądający naturalnie – makijaż.

Ta da! Jesteś gotowa. Dziękuję ci, bardzo ci dziękuję. - Ukłoniłam się lekko, co wywołało
chichot Angeli. Niedługo potem wdrapywałyśmy się do mojego auta i ruszyłyśmy w stronę
domu Mike'a. Mogłeś usłyszeć muzykę z odległości bloku, a samochody były zaparkowane po
obu stronach ulicy.

Cofnęłam się do Angeli. Uczyłam ją pewnego siebie kroku i to było właśnie tym, czym aktualnie

* Goer – (ang.) osoba często lub regularnie biorąca udział w jakimś wydarzeniu lub działalności.

background image

się zajmowałyśmy, wchodząc na imprezę. Wszyscy skierowali swój wzrok na nas i kątem oka
mogłam dostrzec, jak Angela się rumieni. Zauważyłam Jake'a w jednym z rogów mieszkania i
podeszłyśmy do niego.

Hejka, chłopcy! - przekrzykiwałam muzykę i pomachano mi w odpowiedzi. Jake pochylił się do
mojego ucha.

Kto jest z tobą?

Angela. - Spojrzał mi w twarz z szeroko otwartymi oczami, następnie wycofał wzrok na Angie,
mówiąc „Łał!”. Tylko kiwnęłam głową w odpowiedzi. Wtedy zauważyłam Bena, jednego z
naszych przyjaciół, obserwującego Angelę. Nic nie mogłam na to poradzić, że się
uśmiechnęłam.

Przyjęcie rozkręciło się na dobre około dziesiątej i wówczas wszyscy ludzie ucichli, kiedy
Cullenowie po raz kolejny wkroczyli, aby zrujnować mój dzień. Zirytowana fiaskiem,
doprowadziłam Jake'a do śmiechu. W odwecie chwyciłam rękę Lei i poprowadziłam na parkiet.
Obydwie zaczęłyśmy tańczyć i spostrzegłam, że Jake świadomie próbował nam przerwać, ale ja
nie pozwoliłam mu wejść mi w drogę. Wkrótce poddał się z doświadczenia i wrócił z powrotem na
swoje miejsce.

Edward znowu się na ciebie gapi – wyszeptała Leah.

Zgaduję, że uderzenie głową w szafkę, naprawdę niczego go nie nauczyło. - Obydwie
zaśmiałyśmy się z tego. Nagle poczułam pukanie po ramieniu i odwróciłam się dostrzegając
Jaspera i Alice.

Och, hej wam - uśmiechnęłam się.

Och, Bello. Tak mi przykro! - krzyczała. Wyglądała jak by miała zaraz wybuchnąć płaczem.
Złapałam ją szybkim ruchem i przytuliłam.

Alice, w porządku. Tak, jak wyjaśniłam Jasperowi. Wiem, że nie popierałaś tego i wszystko jest
w porządku. - Podciągnęła nosem i spojrzała w górę z bladym uśmiechem.

Jesteś pewna?

Niebywale - przytaknęłam. Jeszcze raz mnie uściskała i ponad jej głową mogłam zobaczyć, że
Emmett przytrzymuje swoją dziewczynę.

Lepiej wracajcie, bo inaczej Rosalie pożre mnie żywcem.

Och, ignoruj ją. Po prostu jest zazdrosna. - Zaśmiałam się na to. Jasper objął ją ramieniem w
talii i poprowadził z powrotem do jej przyjaciół.

Łał! - Odwróciłam się, aby zobaczyć Leę stojącą tam ze szczęką właśnie uderzającą w podłogę

Wiem, prawda. Ostatecznie obydwoje mieli odwagę, aby przeprosić mnie osobiście. - Kiwnęła
w odpowiedzi. Noc dobiegała końca, a ja doszłam do wniosku, że potrzebuję odrobiny
wyciszenia. Jednak wszystkie krzesła były zajęte, więc oparłam się o ścianę, na której
położyłam stopę. Edward pojawił się znikąd.

background image

Nie zamierzasz trzasnąć moją głową o ścianę w odwecie, czy może jednak? – zapytałam
odrobinę zdenerwowana.

Nie, nie zamierzam. Chciałem tylko podejść i porozmawiać z tobą. - Wziął łyka drinka,
następnie stawiając go na stoliku za nami.

Więc mów. - Deklamował na głos słowa piosenki, którą właśnie puszczono. Zbliżył się
odrobinę do mnie i powtórzył moje słowa; znowu mnie nie słyszał. Następną rzeczą jaką
widziałam, było to, że Edward przyciska mnie do ściany ze swoją ręką na moim udzie, w ten
sposób nieznacznie ją podpierając. Zagarnął moje włosy z karku i wąchał je.

Co mówiłaś? - wyszeptał mi do ucha, powodując, że zadrżałam.

Mó... Mówiłam, że w takim razie... mów – powiedziałam. Jego ręka rysowała leniwie koła na
moim udzie.

Dlaczego nie przyjęłaś moich przeprosin? - Przysięgłabym, że poczułam jego usta na mojej
szyi, ale nie jestem pewna.

Dlatego, że przeprosiłeś tylko listownie. - odpowiedziałam, próbując zachować spokój.

To wszystko? - Tym razem poczułam jego usta na mojej szyi, jak by były jej częścią.

Przepraszam, że to wszystko się wydarzyło. - Zaczął muskać nosem wzdłuż linii mojej szczęki

To nie powinno było się wydarzyć, ale spójrz kim teraz jesteś, taka piękna, taka seksowna. -
Zaczął całować mnie z drugiej strony szyi. Powoli traciłam cała wolę, aby pozostać wściekłą.

Gdybyś tylko była moja – wymruczał. Koniec tego. Odepchnęłam go, a on potknął się o beczkę
stojącą za nim, pokrywając się piwem. Emmett podbiegł do niego, by pomóc mu się podnieść.
Edward wyglądał na rozwścieczonego, ale nie tak wściekłego, jak ja. Podeszłam do niego,
zatrzymując się tuż przy jego twarzy.

NIE WAŻ SIĘ robić tego nigdy więcej albo będzie bolało cholernie bardziej, niż kiedy twoja
głowa przywaliła w szafkę. - Dumnym krokiem poszłam w stronę przyjaciół, będących na tyle
blisko, by popatrzeć na to poruszenie. Chwyciłam moje rzeczy i poszukałam Angeli, która była
z Benem. Po podrzuceniu jej do mieszkania, mogłam w końcu pojechać do domu.

Uspokoiłam się, będąc nareszcie w łóżku. Nadal byłam zbyt bliska szaleństwa, aby móc zasnąć i
skończyłam, słuchając muzyki, która mnie ukołysała do snu. Przez całą noc mogłam śnić tylko o
Edwardzie i o tym, co mogło by się stać, jak bym go nie powstrzymała.

background image

Rozdział 9

“La la la la la la la la la la la la la la la la (2x) Oh baby baby have you seen Amy tonight?”

Pochyliłam się w stronę zegarka i wyłączyłam budzik. Nie mogłam uwierzyć, że to dopiero

wtorek. Ten tydzień tak strasznie się ciągnął. Zwlokłam się z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam
do łazienki. Po wzięciu prysznica, upięłam włosy w kok, który przedstawiał artystyczny nieład. Nie
miałam siły, aby uczesać je jakoś inaczej. Wykonywałam moją codzienną rutynę, która polegała na
wylosowaniu bielizny. Wybrałam koronkową, w kolorach różu i czerni, będącą jedną z moich
ulubionych. Po naciągnięciu jej na siebie, jeszcze raz stanęłam przed szafą. Wybrałam prostą, szarą,
trykotową sukienkę sięgającą do uda, na jedno ramiączko. Dopasowałam do tego czarne legginsy i
moje szare szpilki od Manola. Po zrobieniu sobie delikatnego makijażu, chwyciłam torbę i zeszłam
na dół.

Charlie już od rana był w pracy, ale zostawił mi notatkę mówiącą, że wróci późno. Po tym jak
wciągnęłam śniadanie i umyłam miseczkę, po raz kolejny byłam w drodze do szkoły. Nie spieszyło
mi się do spotkania z Edwardem; ostatniej nocy naprawdę zszargał mi nerwy. Koniec z
odgrywaniem miłej dziewczynki.

Zajeżdżając pod szkołę, mogłam zobaczyć poszczególnie każdą z grup; Cullenów przy ich
samochodach, moich przyjaciół obok Jake'a i ludzi z pozostałych roczników, rozproszonych
dookoła. Wysiadłam z samochodu i czułam się obserwowana. Odwróciłam się, by rzucić okiem na
moje auto i zobaczyłam, że Edward i Rosalie rzucają mi piorunujące spojrzenia. Alice i Jasper
uśmiechali się do mnie, podczas gdy Emmett patrzył na swoją dziewczynę z szeroko otwartymi
oczami, szepcząc jej coś do ucha. Pomachałam nieznacznie w stronę Alice i Jaspera, którzy również
mi odmachali, lecz przestali, gdy Edward i Rosalie na nich spojrzeli. Obeszłam pojazd i zabrałam
torebkę z tylnego siedzenia, zdumiona zachowaniem moich znajomych. Przez cały czas nadal
czułam ich wzrok na moich plecach.

Witajcie, chłopcy! – zaświergotałam do wszystkich moich kolegów, którzy odpowiedzieli mi
„witaj!”. Spędziliśmy dziesięć minut na opowiadaniu sobie o tym, co wydarzyło się ostatniej
nocy. Niedługo potem zadzwonił dzwonek, sygnalizując porę na rozpoczęcie zajęć. Dzisiaj czas
wydawał się płynąć tak szybko, że zanim się zorientowałam, była przerwa na lunch. Stałam w
kolejce po jedzenie, mając przed sobą Alice i Rosalie.

Nie mogę uwierzyć, że Esme dostała bilety w tak krótkim terminie - powiedziała blondynka,
odwracając się by spojrzeć na Alice.

Wiesz, można je otrzymać, kiedy ma się dobre stosunki ze swoimi projektantami, tak jak ona. -
Alice wzruszyła ramionami. Emmett zmierzał w ich kierunku i wbił się w kolejkę za Rosalie,
pocałował ją w policzek i owinął rękę wokół jej tali.

O czym rozmawiacie, kochane?

Esme otrzymała zaproszenie na pokaz Victoria Secret, który ma się odbyć w ten weekend w
Nowym Jorku – odpowiedziała Rosalie. Upuściłam moją tackę i wytrzeszczyłam szeroko oczy.
Wszystkie osoby stojące w kolejce odwróciły się, by na mnie spojrzeć. Spanikowałam.

background image

Natychmiast wróciłam do mojego stolika, chwyciłam Jake'a pod rękę i wciągnęłam go stamtąd
na korytarz.

Bells, co ci się, do cholery, stało?

Oni wszyscy jadą! - Zaczęłam panikować i zwiększać tempo, w jakim szliśmy.

Kto, gdzie jedzie?

Cullenowie, oni wszyscy jadą w ten weekend na pokaz do Nowego Jorku. - Zatrzymałam się tuż
przed nim i spojrzałam w górę na niego.

Cholera!

Możesz to powtórzyć? - I powtórzył. - Psiakrew, co robić?

Nie możesz po prostu ominąć ten pokaz? - zapytał.

Nie, jestem główną modelką. - Zaczęłam przygryzać wargę, jak to miałam w zwyczaju, kiedy
byłam zdenerwowana.

Bella, musisz to zrobić.

Ale oni będą wiedzieli, że to ja i potem rozpowiedzą to wszystkim i już nikt nie będzie mnie
traktował, tak jak do tej pory – majaczyłam, na co Jake chwycił mnie za ramiona i potrząsnął.

Gdzie podziała się ta pewna siebie, beztroska Bella?

Ona... nadal... tu... jest – odpowiedziałam, podczas gdy nadal mną potrząsał. Nagle przestał i
rzuciłam się w jego ramiona.

Dobrze, teraz pójdziesz i pokażesz im, na co cię stać, łapiesz?

Tak jest, sir! - zasalutowałam.

Wróciliśmy do stołówki i zajęliśmy nasze szanowne miejsca. Reszta lunchu minęła bez zakłóceń,
dopóki nie miałam iść na biologię, na której siedziałam z Edwardem. Trzepnęłam go wchodząc do
klasy i zajęłam moje miejsce. Wyjęłam notatnik i zaczęłam w nim bazgrać. Zadzwonił dzwonek i
Edward wszedł do klasy, ignorując moją osobę. Jak można było się spodziewać, ja również go
ignorowałam. Pan Banner powiedział nam, że z jakiegoś śmiesznego powodu będziemy oglądać
program o fotosyntezie.

Wyłączono światła i nikt nic nie mógł zobaczyć. Zapanowała całkowita ciemność. W innym
wypadku światło z korytarza przebijałoby się przez drzwi i odbijało od ekranu telewizora. Kiedy
audycja się rozpoczęła, zauważyłam, że już wcześniej ją widziałam, więc nie zwracałam na nią
uwagi. Na powrót zaczęłam bazgrać w zeszycie, gdy w pewnym momencie poczułam delikatny
powiew z miejsca obok mnie. Mogłam słyszeć jak Edward nabiera powietrza. Spojrzałam na niego
z pytaniem w oczach, lecz on mnie zupełnie zignorował. Wiedziałam, że faktem jest, iż podoba mu
się zapach moich włosów, ponieważ za każdym razem, gdy jestem wystarczająco blisko, bierze
głębsze wdechy.

Mogłam poczuć natężenie wibracji elektrycznych przechodzących przez moje nerwy, i chciałam

background image

wyciągnąć rękę, by móc dotknąć jego. Nie wiedziałam, skąd wziął się ten impuls, ale i tak go
zignorowałam. Niedługo potem biologia się skończyła i opuściliśmy klasę, idąc na pozostałe
zajęcia.

********************************************************************************

Reszta tygodnia minęła w podobny sposób; Edward ignorował mnie całkowicie albo gapił się na
mnie od samego ranka. Umówiłam się z piątką osób z naszej paczki, że pojedziemy razem na pokaz
w ten weekend, a potem na przyjęcie, z powodu którego strasznie się denerwowałam. Miałam
wziąć udział w konferencji prasowej podczas imprezy.

Aktualnie jest sobotni ranek, a ja siedzę na lotnisku, czekając, aż mój prywatny odrzutowiec będzie
gotowy. Przebywałam na lotnisku Starbucks i właśnie wtedy zobaczyłam Cullenów, idących
bezpośrednio przez tłum w kierunku punktu kontroli biletowej, w której nadal miałam coś do
załatwienia. Dołączyłam do kolejki kilkuosobowej grupy, nie chcąc być zauważona przez tamtą
rodzinę.

Co to ma znaczyć, że musimy czekać dodatkowe pół godziny na nasz odrzutowiec?! - Rosalie
krzyczała. To oznaczało, że mieli własny środek transportu. Psiakrew, w końcu są bogaci.

Na naszym pasie startowym znajduje się inny prywatny odrzutowiec i oni są bardziej
priorytetowi, niż państwo – odpowiedziała spokojnie operatorka. Czy to oznacza, że jestem o
wiele ważniejsza, niż sławni Cullenowie?
Wykonałam wewnętrzny taniec szczęścia.

Gówno prawda – wymamrotał Edward.

Bądź co bądź, możecie spokojnie poczekać w poczekalni dla VIP-ów. - Wszyscy wymamrotali
swoje odpowiedzi i niedługo potem poszli do wspomnianego holu. Pięć minut później stałam
przy kasie.

Dzień dobry - powiedziałam do obsługującej kobiety, trzymając w ręku moją informację o
odlocie.

Witam, panno Angel. Pani samolot będzie gotowy do odlotu za dziesięć minut. -
Podziękowałam i ruszyłam do poczekalni dla VIP-ów. Będąc na wyciągnięcie ręki od drzwi,
zdałam sobie sprawę, że oni wszyscy tam są, dlatego włożyłam okulary na nos i spróbowałam
się tam zakraść. Znajdowali się przy szwedzkim stole. W pomieszczeniu przebywało jeszcze
kilku innych pasażerów – głównie starsze osoby. Usiadłam w najdalszym rogu od nich, mając
się na baczności. Wkrótce nastał czas, by się zbierać.

Pani Angel proszona jest do bramki numer trzy. Pani odrzutowiec jest już gotowy. - Głos
dochodził z głośników powyżej. Chwyciłam moje bagaże i zmierzałam w kierunku drzwi.

Co to za imię, Angel? - Emmett śmiał się, podczas gdy wychodziłam z pomieszczenia. Ktoś
mnie pozdrowił i zabrał bagaże. Niedługo potem byłam całkowicie spokojna w moim małym
odrzutowcu i wznosiłam się w powietrze, w drodze do Nowego Jorku.

Pas bezpieczeństwa zaczął świecić, więc się zapięłam. Samolot zaczął się obniżać i w granicach
dziesięciu minut trzymałam moje bagaże w ręku, i szłam przez lotnisko. Zobaczyłam ubranego
oficjalnie mężczyznę, trzymającego biały szyld z napisem „Angel”. Podążyłam w jego kierunku.

background image

Uśmiechnął się i wziął ode mnie torby, i podążyliśmy do limuzyny. Otworzył drzwi, po czym ktoś
wyskoczył ze środka, przytrzymując mnie w miejscu.

Och, moja malutka! Tęskniłam!

Ja za tobą także, Ez! - Również uściskałam przyjaciółkę. Nareszcie wypuściła mnie z objęć i
wsiadłyśmy do pojazdu. Opowiedziałam jej o Forks i jak to jest w szkole.

Są jacyś gorący chłopcy? - Poruszała znacząco brwiami, na co zaśmiałam się.

Tak, są tacy. To mi przypomina, że mam problem.

Uch, słodziutka, opowiedz o wszystkim cioci Ez – powiedziała, głaszcząc mnie po dłoni.

Pamiętasz, jak opowiadałam ci o tej grupie w Forks, która zawsze mnie tyranizowała? -
Kiwnęła głową na znak, że pamięta, więc kontynuowałam. - Dobrze, więc na chwilę obecną
rozmawiam z dwójką z nich. Powoli odpłacam się Edwardowi za wszystko, nawiasem mówiąc
jest on totalnie gorący, ale największym problemem jest to, że wszyscy przyjdą na dzisiejszy
pokaz i na imprezę po nim. - Ez sapnęła w odpowiedzi.

Co zamierzasz zrobić?

Nie jestem pewna, mam tylko nadzieję, że mnie nie poznają, po tym jak ze mną skończą i z tak
małą ilością ubrań na sobie – zaśmiałam się. Przyjechaliśmy pod apartament, w którym miałam
zwyczaj się zatrzymywać i nie mogłam nic poradzić, tylko się uśmiechnęłam.

Kilka następnych godzin było całkowitym chaosem, pełnym robienia makijażu i układania włosów,
następnie pognałyśmy do miejsca, gdzie się zbieraliśmy. Nasza limuzyna ledwo się zatrzymała, a
my już byłyśmy ciągnięte do przebieralni, w której znalazłam Renee podsycającą moją próżność.

Mamo! - krzyknęłam i podbiegłam do niej.

Bella – wyszeptała bezdźwięcznie Renee. - Tak bardzo za tobą tęskniłam, cukiereczku –
powiedziała, burząc lekko moje uczesanie.

Ja również. – Pochyliłam się, by ją uściskać.

Ez powiedziała mi, że Cullenowie będą na dzisiejszym pokazie – wspomniała mama.

Taa, ale nie martw się, zachowam dystans. - Uśmiechnęłam się. Zajęłam miejsce przy moim
stole i dokonałam końcowych poprawek makijażu i włosów. Zobaczyłam, że Victoria pojawiła
się za stelażami z bielizną.

Dobry wieczór, V! - krzyknęłam przez pomieszczenie, w którym unosił się intensywny zapach.
Odwróciła gwałtownie głowę i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.

Bella, kochanie! - Rozpostarła ramiona i obdarzyła mnie swobodnym uściskiem. - Tak się
cieszę, że mogłaś przybyć. Tutaj jest bielizna, kostium kąpielowy i koszulki nocne, które
ubierzesz. Masz swoje normalne anielskie skrzydła i wychodzisz jako ostatnia na pokazie.
Dzisiaj Usher występuje u nas gościnnie, teraz jest tutaj, USHER! - Pomachała gorączkowo
rękoma i wtedy jedyny i niepowtarzalny Usher zaczął iść w naszą stronę. - Chciałbym ci
przedstawić naszą gwiazdę, Angel. - Mrugnęła do mnie. - Angel, to jest Usher.

background image

Wiem, kim on jest, V – zaśmiałam się. Podniósł moją dłoń i złożył na niej subtelny pocałunek.

A ja wiem, kim ty jesteś, Angel. Kocham okładki sportowych czasopism. - Puścił mi oczko a ja
oblałam się rumieńcem.

Tak, jest po prostu niewiarygodna. Teraz zacznijmy nasze show. - Victoria klasnęła w ręce.
Usher zajął miejsce po mojej lewej stronie i zaczął się przygotowywać. Podeszłam do stelaża z
rzeczami i znalazłam strój, który jako pierwszy zaprezentuję tego wieczora. Wyglądało na to, że
podczas dzisiejszego pokazu od początku do końca moim kolorem będzie błękit, włączając w to
niebieskie skrzydła anioła. Zaczęliśmy show od kostiumów kąpielowych, gdzie mój można było
zaklasyfikować jako bardzo seksowny. Górna część stroju była podtrzymywana na jednym
ramiączku, które było zakładane na szyję, natomiast dolna miała po obu stronach bioder
ozdobne kółka, które sięgały pośladków

*

. Jeden z moich ulubionych. Wbiłam się w moje bikini

i poszłam poprosić o pomoc przy wkładaniu skrzydeł. Oczywiście Renee stała gotowa i czekała,
by przymocować je do moich pleców. Pomogła mi włożyć szpilki i wszyscy byliśmy gotowi, by
zabrać się do pracy.

Dobra, ludzie. Wszyscy już jesteśmy gotowi? - Jay Alexader krzyknął w kierunku przebieralni.
Słyszeliśmy wprowadzenie Ushera i następnie wskoczyłyśmy prosto, w pierwsze rytmy jego
piosenki i każdy wychodził w swoim czasie. Byłam ostatnia, czego można było się spodziewać.

Kiedy wyszliśmy zza zasłony, ponad drzwiami znajdował się ekran pokazujący zdjęcia modelek i
ich imiona. Dzięki Bogu, że foty, których używałam nie ukazywały twarzy, dlatego ciężko było
mnie rozpoznać.

Angel, idź! - wrzasnął na mnie Jay. Zrobiłam krok w kierunku jaskrawych świateł.

* Nie wiedziałam jak to przetłumaczyć, więc postawiłam na własny opis. Tutaj jest przykładowy krój:

http://www.kaboodle.com/reviews/victorias-secret--ruched-plunge-front-bandeau-top

background image

Rozdział 10

Angel, idź! - wrzasnął na mnie Jay. Zrobiłam krok w kierunku jaskrawych świateł.

Mogłam usłyszeć krzyki tłumu. Światła oświetlały całe pomieszczenie i odbijały się ponad
głowami. Ku uciesze zgromadzonych, zaprezentowałam mój najlepszy, pełen entuzjazmu uśmiech.
Zaczęłam spacer po wybiegu i zmierzałam w stronę stojącego na środku Ushera, który w
odpowiedzi zareagował jak każdy model; gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.

Oto i mój Anioł! - powiedział w przerwie pomiędzy piosenkami, co wywołało jeszcze
głośniejsze krzyki widowni. Nie myślałam, że było to możliwe. Podeszłam do niego i dałam mu
buziaka w policzek, i powróciłam do mojej przechadzki. Byłam dokładnie na końcu wybiegu,
kiedy ich zobaczyłam. Cała piątka siedziała w pierwszym rzędzie, obserwując wszystkie
przychodzące i odchodzące modelki. Na twarzach Jaspera, Emmetta i Edwarda widniały
szerokie uśmiechy, spowodowane małą ilością prezentowanych ubrań.

Posłałam całusa w kierunku reporterów i zaczęłam iść z powrotem. Spojrzenia Cullenów mówiły,
że mnie nie rozpoznali, co było plusem. Jako że spacerowałam w powrotną stronę, Usher śpiewając
dla mnie szedł do tyłu, a ja po prostu uśmiechałam się przez cały czas.

Na zapleczu następowała szybka zmiana kostiumów na klimaty nocnej bielizny. Miałam
przeźroczysty stanik z drapowanego materiału, pośrodku którego rozlewał się puch i dopasowane,
zwykłe majtki. Ponownie doczepiłam skrzydła, wzburzyłam włosy i byłam gotowa do kolejnego
występu.

Tym razem, kiedy mijałam Ushera, tańczyłam z nim przez chwilę i nie mogłam przestać się śmiać,
aż do końca wybiegu, gdzie wszyscy faceci ślinili się, a dziewczyny zachwycały moim ubiorem.
Pomyślałam, że mogę się trochę zabawić i posłałam całusa w kierunku Edwarda, który w
odpowiedzi zdumiony otworzył szeroko oczy i został szturchnięty w ramię przez Emmetta.

Po raz kolejny zmierzałam do przebieralni i byłam gotowa na założenie bielizny. Wcisnęłam na
siebie stanik w kolorze królewskiego błękitu, którego miseczki były bardzo nisko wykrojone, tak,
że z trudem ukrywały moje piersi. Podszewka była pokryta kryształkami wzdłuż miseczki i
ramiączek. Ponownie dolną część kompletu stanowiły zwykłe majteczki z tym samym wzorkiem,
co na górze. Victoria wiedziała, że nie lubię nosić niczego bardziej skąpego, jako że czułam się
wtedy niekomfortowo.

W krótkim czasie powróciłam na wybieg, gdyż był to finał pokazu. Wszystkie inne modelki
ustawiły się w linii po jednej stronie, podczas gdy ja przemierzałam końcowy odcinek wybiegu.
Usher śpiewał cały czas, gdy kroczyłam dumnie ku pierwszym rzędom. Krok wzbogaciłam
dodatkowo o kołysanie biodrami, co nie mogło zostać niezauważone przez widownię. Dotarłam do
końca i po raz kolejny chłopcy mieli opadnięte szczęki, serwując mi tym samym dodatkową porcję
pewności siebie. Zawróciłam i przyłączyłam się do dziewczyn stojących w długiej kolejce. Usher
przedstawił każdą modelkę, i każda się obróciła. Na końcu wszystkie razem podeszłyśmy, aby się
ukłonić. Potem Victoria weszła na scenę a tłum jeszcze raz zawiwatował.

Dziękuję wam, panie i panowie, że przybyliście, aby zobaczyć moje nowe osiągnięcie.
Następnie pragnę gorąco podziękować tobie, Aniołku. Chodź tutaj, Angel. - Miała wyciągniętą
rękę, a ja podeszłam do niej, uśmiechając się. - Angel w tej chwili, jak można przypuszczać,
zrobiła sobie przerwę, jednak była na tyle uprzejma, że wróciła, aby wziąć udział w jeszcze

background image

jednym pokazie. Otóż mam coś dla ciebie – powiedziała do mikrofonu.

Podeszła do Ushera, a on wręczył jej paczkę. Było to małe, niebieskie pudełeczko z białą wstążką.
Denerwowałam się tym, co może znajdować się w środku. Podała mi je, a ja je otworzyłam.
Wstrzymałam oddech, kiedy zobaczyłam do było w środku; naszyjnik z parą anielskich skrzydeł, z
diamentem pośrodku. Mogłam poczuć płynące łzy. Obecnie opowiadała widowni jak do niej
trafiłam, a każdy gotował owację. Odwróciła się do mnie i pochyliła, aby wyszeptać mi na ucho:

Zawiesiłam go na długim łańcuszku, a zatem będziesz mogła go ukryć pod ubraniami. -
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam potakująco, i uściskałam ją tak mocno, jak tylko mogłam, nadal
mając na sobie moje skrzydła.

Czas zacząć imprezę! - wykrzyknęła Victoria, a ja się zaśmiałam. Wszyscy wróciliśmy do
przymierzalni, aby przebrać się na przyjęcie. Większość modelek mnie przytulała, mówiąc, że
za mną tęskniły. Wtedy weszła Renee by powiedzieć, co myśli o pokazie. Rozczesywałam
włosy, kiedy za mną pojawiła się Victoria, trzymając białą torbę.

W żadnym razie, V.

Tylko na dzisiejszy wieczór. – Rozpięła torbę, i pokazała mi cudowną, niebieską sukienkę, która
wisiała na wieszaku. Miała drapowany dekolt

*

o małym wcięciu w kształcie litery V z przodu, i

odkrytych plecach. Nie mogłam do niej założyć stanika, ale nie przeszkadzało mi to. Sukienka
była przylegająca i sięgała ud, dzięki czemu wszystkie moje wcięcia w tali były widoczne.
Podziękowałam Victorii i założyłam ją, ponownie zrobiłam makijaż, upięłam włosy i nałożyłam
szpilki. Wreszcie byłam gotowa na imprezę.

Wyglądasz oszałamiająco, Aniele. - Odwróciłam się, napotykając wzrokiem Ushera, stojącego
w swoim - lekko przechylonym na bok - kapeluszu. Uśmiechnęłam się i podziękowałam mu.

Zastanawiałem się, czy mógłbym ci towarzyszyć w drodze na przyjęcie.

Oczywiście. - Posłałam mu uśmiech i wzięłam pod ramię. Rozmawialiśmy przez krótki czas,
wracając z powrotem na miejsce wybiegu, gdzie odbywało się party. Zupełnie nic się nie
zmieniło; inaczej tylko poustawiano krzesła, a muzyka grała cały czas. Poszliśmy w kierunku
Renee. Rozpromieniła się momentalnie, kiedy nas zobaczyła.

Bel... Angel, nie sądziłam, że znasz Ushera. - Patrzyła na mnie przepraszająco, z uwagi na to, że
niemal nas wydała. Bardzo mocno starałyśmy się utrzymać nasze tożsamości w sekrecie i
publicznie nazywałam ją po imieniu, zamiast mamą, ponieważ ludzie bardzo szybko domyślili
by się wszystkiego.

Victoria przedstawiła nas sobie wcześniej. - Uśmiechnęłam się do Ushera, który odpowiedział
mi tym samym.

Jak miło. W takim razie chciałam tylko, abyś wiedziała, że niektóre modelki rozdają autografy i
Victoria pragnęła, byś wzięła w tym udział.

A skąd ty o tym wiesz?

* I tu się pojawił problem. Wiem jak wygląda taka sukienka, ale nie wiem jak ją opisać. Dołączam link, abyście mogli

wyobrazić sobie jej fason;)

http://www.viecouture.com/wp-content/uploads/2008/03/venusmalachite-mlct-cowl-

neck-sleeveless-dress.jpg

lub

http://img98.imageshack.us/img98/4030/701187892.jpg

background image

Jestem pewna, że się tego dowiesz. - Uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po ramieniu.

W takim razie lepiej pójdę się tym zająć. Widzimy się za moment? - Odwróciłam się, by
spojrzeć na Ushera.

Przejdę się tam z tobą. Sądzę, że mogę poświęcić jakieś trzydzieści minut. - Uśmiechnął się do
mnie, a ja zachichotałam w odpowiedzi. Przeszliśmy na drugą stronę stołu i przywitałam się z
Ez i pozostałymi. Zajęłam miejsce, tak samo jak Usher. Przed naszym stanowiskiem dość
szybko zebrał się tłum ludzi, życząc sobie autografy. Podpisywałam kalendarze, zdjęcia i
okładki magazynów sportowych, będących najpopularniejszymi. Na tym zdjęciu możecie
zobaczyć tylko połowę mojej twarzy z powodu włosów, które były wszędzie i trudno jest mnie
rozpoznać, jeżeli nie przeczyta się imienia. Kolejną osobą stojącą przede mną był Emmett,
trzymający magazyn sportowy. Byłam zażenowana, że wcale mnie nie poznał.

Hej tam. - Posłałam mu mój olśniewający uśmiech, który zdawał się wywołać u niego pustkę w
głowie.

Och, cześć - odpowiedział nieśmiało, pocierając kark.

Chciałbyś, abym podpisała to dla ciebie? - Wskazałam na magazyn, a on spojrzał w dół,
oblewając się rumieńcem. Sprawiłam, że Emmett Cullen zaczerwienił się. Nie mogłam
powstrzymać niewielkiego chichotu.

Pewnie. - To sprawiło, że roześmiałam się jeszcze bardziej. Podał mi czasopismo, a ja szybko je
podpisałam.

Proszę bardzo, gotowe. Podobał ci się pokaz?

Taak. Sądzę, że jesteś seksowna – wyrzucił z siebie, a wtedy zakrył usta i mogłam zobaczyć, jak
stojąca za nim Rosalie kipi cała ze złości.

Dziękuję. Baw się dobrze na przyjęciu. - Uśmiechnął się i wtedy zastanawiałam się nad całą
grupą. Mogłam usłyszeć Ushera, cmokającego obok. Następne dziesięć minut spędziłam
rozdając autografy, zanim moja ręka nie zdrętwiała. Poszłam za wokalistą do baru po coś do
picia.

Więc jak to jest, być modelką? To musi być interesujące.

Więc jak to jest, być piosenkarzem? To musi być interesujące.

Touc

*

- zaśmiał się. Opowiadaliśmy sobie historyjki z naszego życia zawodowego i zanim się

zorientowałam, był czas, aby wrócić do apartamentu.

Cudownie się bawiłam dzisiejszego wieczora. Dziękuję za dotrzymanie mi towarzystwa. -
Dałam Usherowi buziaka w policzek.

Więc jakimś sposobem udało mi się ochronić cię przed hordą facetów – zaśmiał się. - Mogę
dostać twój numer? W ten sposób będziemy mogli się spotkać, jak będziesz następnym razem w
Nowym Jorku. - Kiwnęłam na zgodę i wymieniliśmy się numerami. Po tym jak pożegnałam się

*Słowo pochodzące z języka francuskiego. Jest ono sposobem na docenienie dobrego argumentu rozmówcy. Wyrażenie
to prawdopodobnie wywodzi się z tradycyjnych krwawych pojedynków, kiedy zostało się dotkniętym ostrzem miecza,
było to równoważne przegranej.

background image

z niektórymi modelkami i innymi ludźmi, siedziałam w limuzynie obierającej kurs z powrotem
do mojego mieszkania. Nie potrzebowałam dużo czasu, by odpłynąć myślami i zapaść w
głęboki sen.

Niedzielny poranek i Renee tryskały energią na moim łóżku.

*

Dzień dobry, słoneczko! - wyśpiewała. Nie mogłam nic zrobić, jedynie się roześmiać w
odpowiedzi na jej nastrój.

Witaj, mamo. Która godzina? - zapytałam, ścierając sen z powiek i siadając.

Dopiero dochodzi dziesiąta. Pomyślałam, że mogłybyśmy pójść na małe zakupy, zanim
będziesz wracała wieczorem.

Pewnie. - Uśmiechnęłam się. Szybko wstałam i ubrałam się, i razem z Renee podziwiałyśmy
ulice Nowego Jorku. Miałyśmy w zwyczaju robić to raz w tygodniu. Wyglądało na to, że nikt
mnie nie rozpoznawał, jeśli noszę zwykłe ciuchy, jak dżinsy i koszulka. Właśnie to miałam
dzisiaj na sobie. Kupiłyśmy jeszcze kilka par dżinsów i ciepłych topów z uwagi na Forks.
Właśnie zaglądałyśmy do sklepu przez witrynę, kiedy to usłyszałam.

Co ona tutaj robi!? - To był piskliwy głos, który pochodził od jedynej i niepowtarzalnej Rosalie
Hale. Odwróciłam się do mamy, patrzącej z całkowitą odrazą na postawę dziewczyny.

Przepraszam? - Przeniosłam wzrok na ich grupę i skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej z
rozdrażnienia.

Co ty robisz w Nowym Jorku? - zapytał Edward.

Śledziłaś nas? - dopytywała Rosalie.

Żartujecie sobie ze mnie, prawda? Niby dlaczego miałabym was śledzić? I jestem w Nowym
Jorku z wizytą u mamy, dziękuję wam bardzo. - Odwróciłam się i chwyciłam Renee pod rękę,
by załapała, o co chodzi i stanęła obok mnie. - Jest to jakiś problem?

Nie, Bello. Przepraszam za nich - usprawiedliwił Jasper. Przeniosłam wzrok na Alice, która
bacznie mi się przyglądała.

Bello, mogę cię prosić na chwilę? - zapytała.

Alice! Co ty, do cholery, wyprawiasz?! - Rosalie krzyczała, ale dziewczyna zignorowała ją i
chwyciła moją rękę. Odeszłyśmy na tyle, aby pozostali nie mogli nas usłyszeć.

Nie jesteś tutaj tylko po to, aby odwiedzić mamę, nieprawdaż? - zapytała.

Oczywiście, że tak – odparłam zmieszana.

Oczywiście, że nie jesteś, Aniołku.

O cholera!

* Tak jest w oryginale. Po polsku brzmi to dziwnie, ale nie miałam innego pomysłu jak to przetłumaczyć.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
rozdział 1 fallen angel 04 samael, dawn mcclure
Fallen Angel
Fallen Angel
rozdział 6 fallen angel 04 samael, dawm mcclure
rozdział 5 fallen angel 04 samael, dawn mcclure
Dawn McClure Fallen Angel 4 Samael
2 Her Fallen Angel (Her Angel Romance Series) Felicity Heaton
rozdział 3 fallen angel 04 samael dawn mcclure
Mike Resnick The Fallen Angel # SS
Robert J Sawyer Fallen Angel
Sharon Shinn Fallen Angel
rozdział 2 fallen angel 04 samael, dawn mcclure
Dawn McClure Fallen Angel 1 Azazel
Rogue Angel 10 Serpent s Kiss
rozdział 8 fallen angel 04 Samael, dawn mcclure
Dawn McClure Fallen Angel 2 Asmodeus ROZDZIAŁ PIERWSZY
Fallen Angel całość
Dawn McClure Fallen Angel 2 Asmodeus ROZDZIAŁ CZWARTY
Fallen Angel

więcej podobnych podstron