Prolog
- Ty nie jesteś weterynarzem. Lekarze weterynarii dają psom szczepionki, przeciw
wściekliźnie. Kiyo przyjrzał mi się spokojnie.
- Yeah, tak, więc czasem dorabiam na boku. Cień słabego uśmiechu przemknął przez
jego twarz.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Nie. Zamknijmy ten temat. Mogłabym użyć swojej różdżki jako broń palną,
mogłabym.
- Co teraz zrobisz? Możesz wypędzić mnie. Nie muszę pracować.
Zawahałam się, zastanawiając się nad tym. Wyglądał na tak ludzkiego. Czuł się ludzki.
Ja wyczułam w nim szlachetność, mimo, że jego prędkość i siła były nadludzkie.
- Czego chcesz ode mnie? Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
- Widzisz, Eugenie, są problemy. Musimy porozmawiać. Na zewnątrz.
- Na zewnątrz? Ty myślałeś, że zostałeś wypędzony? Przypomniałam mu. - Boisz się?
- Może Otherworld nie może Ci zaszkodzić, ale… Underworld?
Nie odpowiedział. Wysłałam swoją wolę do różdżki i poczułam, jak powietrze
zaszeleściło mocą. Strach przeszedł przez twarz Kiyo. Tak. Obawiał się. To było
wszystko, co chciałam wiedzieć.
Chciałam coś powiedzieć, otworzyłam usta, ale nagle ruszył z szybką prędkością.
Cofnął się w kierunku szklanych drzwi, otworzył je, a następnie ustał na krawędzi
balkonu…
Tłum. killowa