WBREW WSZYSTKIEMU
by: gosia5307
beta:------------
PROLOG
-Jedziesz?- usłyszałam głos Jacoba kiedy proponował mi co
ś
, na co moi
rodzice na pewno by si
ę
nie zgodzili...
-Czemu nie...- Wiedziałam co robi
ę
i co mi za to grozi.
-Masz pi
ęć
minut zd
ąż
ysz? - Oczywiste!
-Na sto procent.-Uwielbiam to co robi
ę
, w dzie
ń
jestem zwykł
ą
uczennic
ą
liceum w Miami a w nocy to inna bajka... Moi rodzice rozwiedli si
ę
lata temu, gdy
miałam pi
ęć
lat. Mój tata Charlie szef policji w małym miasteczku Forks. Cha i to si
ę
nazywa córka łamie prawo za ka
ż
dym razem gdy dostane auto w swoje łapy...
Ja Bella Swan a wła
ś
ciwie Isabella Marie Swan mieszkam w Miami, bo
mamusia jak to ja okre
ś
lam wzi
ę
ła ponownie
ś
lub z Pilem a ja ko
ń
cz
ą
c osiemna
ś
cie
lat przeprowadziłam si
ę
do wiecznie
ż
ywego miasta...
ROZDZIAŁ 1
BPOV
-Rose rusz tyłek! A tak w ogóle gdzie Ali?! - Zapytałam wkurzona...
-Bella nie stresuj si
ę
tak! Al siedzi ju
ż
w gara
ż
u. - Przy najmniej kto
ś
je
ś
li ju
ż
gotowy, i czeka na swoim miejscu. Ja jak zwykle czekałam na moj
ą
przyjaciółki i
współpracownice w tym co robiły
ś
my...
Alice równie
ż
pomagała mi i Rose, ale to przy niej zmieniłam si
ę
z szarej
myszki w ci
ę
t
ą
suk
ę
... Nigdy bym nie zało
ż
yła tego co mam teraz. Ultra krótkie
spodenki, nie no tego nie mo
ż
na nazwa
ć
spodenkami, ledwie zasłaniaj
ą
tyłek a do
tego chusta zawi
ą
zana na piersiach... Buty je
ś
li my
ś
licie
ż
e ubrałam szpilki na ultra
wysokim obcasie to si
ę
mylicie! Trampki bo takie obuwie wybrałam poniewa
ż
najlepiej sprawdzało si
ę
w prowadzeniu auta miały kolor granatu... Rose i Ali były
ubrane tak samo bo jechały
ś
cigaczem Rose. Miały na sobie obcisłe skórzane
spodnie, do tego skórzane kurtki a cało
ść
w kolorze czerni... Ali
ś
miesznie
wygl
ą
dała w stroju jaki miała obecnie na sobie. Mały chochlik miał niecałe sto
pi
ęć
dziesi
ą
t centymetrów wzrostu i drobn
ą
budow
ę
ciała, ale nadrabiała to cholernie
wysokimi szpilkami. Rose jak to ona kocica z długimi włosami i nogami, nie jedna
modelka mogła zazdro
ś
ci
ć
jej wygl
ą
du. Kochałam je za to kim s
ą
i jak mi w
ż
yciu
pomogły... Rosita jest ode mnie starsza o rok a Ali w moim wieku, jak si
ę
poznały
ś
my? Proste, na spotkały
ś
my si
ę
na pokazie naszych zdolno
ść
jako
ś
półtora roku temu w Miami. Rose pokazywała swoje auta, ja zostałam zaci
ą
gni
ę
ta
tam przez kumpla, kumpla Jacoba Blacka. Nic wam to nie mówi? Mistrz jazdy na
driftingu, tak si
ę
to zacz
ę
ło, potem Rose pokazała mi co i jak. Przez rok
zgromadziłam wi
ę
cej nisz moi starzy przez dziesi
ęć
lat... Siedziałam w swoim
podrasowanym wózku o kolorze
kobaltu z zajebisty graffiti po bokach i logo na masce. Grafy były moj
ą
specjalno
ś
ci
ą
, Ali zajmowała si
ę
tapicerk
ą
i detalami. Ja lakierem i elektronik
ą
a
Rose silnikiem.
Kocham szybk
ą
jazd
ę
i adrenalin
ę
któr
ą
wtedy czuje... Jedyne auto jakim
je
ż
d
żę
pod ksywk
ą
Omen jest Ferrari Enzo po tuningu. wszystkie ulepszenia
oczywi
ś
cie na nielegalu... Podtlenek azotu w Miami, uuu je
ś
liby cie złapali masz
lipe... Ale je
ś
li twoja fura jest szybka jeste
ś
wolny chocia
ż
istniej
ę
tak zwany zjadacz
energi... Ju
ż
wiecie czym si
ę
zajmuje, tak zarabiam na nielegalnych wy
ś
cigach.
Dzi
ś
jest wielki dzie
ń
walcz
ę
o tytuł mistrza Miami. Cztery auta w tym moje
bierze udział w zawodach... Rose i Ali s
ą
moimi współpracownicami poniewa
ż
nigdy
nie wysiadam z auta. Czemu? Bo ludzie
my
ś
l
ą
ż
e jestem facetem, chce osi
ą
gn
ąć
szczyt w tym zawodzie. Je
ś
li mo
ż
na tag
go nazwa
ć
... Jak zdob
ę
d
ę
dzi
ś
tytuł zostaj
ą
mi tylko trzy osoby do pokonania.
Mistrzostwa USA w nielegalnych wy
ś
cigach odbywaj
ą
si
ę
w Seattle, je
ś
li tam
wygram jestem mistrzyni
ą
pierwsz
ą
od dziewi
ę
tnastu lat... I zrobi
ę
to nawet je
ś
li
kolesie zajebi
ś
cie je
ż
d
żą
...
Stoj
ę
na starcie w moim male
ń
stwie i czekam na start jest mnóstwo ludzi.
Ledwo mo
ż
na zobaczy
ć
co
ś
przez
ś
cian
ę
ludu... Pablo ka
ż
ewszystkim zej
ść
z
trasy, Rose i Alice czekaj
ą
przy
ś
cigaczu.
Odliczanie... trzy... dwa... jeden... start...
Ruszyli
ś
my równo i pokonali
ś
my pierwszy zakr
ę
t. Druga pozycja za mn
ą
Alec
i James przede mn
ą
Aro, najlepszy dotychczasowy kierowca w Miami. Aro wiedział
co robi i jak nie da
ć
si
ę
złapa
ć
. Patrze na licznik 180 km/h, super tatu
ś
by mnie
zabił, potem wskrzesił i jeszcze raz zabił. 180 km w miejscu zabudowanym! A co
mnie teraz staruszek obchodzi, teraz walcz o wieczn
ą
chwał
ę
i trzysta ty
ś
i. Moje
przyjaciółki dostan
ą
po 100 tysi
ę
cy, czemu? Bo one pomog
ą
mi w tym wszystkim!
Wy
ś
cig trwa, Aro nie pozwala si
ę
wyprzedzi
ć
ani z lewej ani z prawej. W radiu leci
kawałek Pitbull'a "You slip, She grip", nutka podkr
ę
cała mi jeszcze bardziej. Moje
ciało buzowało od przypływu adrenaliny. Ostatni zakr
ę
t ci
ą
gle druga, Aro wszedł w
zbyt szeroki zakr
ę
t,a ja sprytnie to wykorzystałam
-Zbyt szeroki łuk kotku.- Mrukn
ę
łam do siebie. Aro mnie wyprzedził i wł
ą
czył
nitro. - Zbyt szybko, nigdy si
ę
nie nauczysz.- Docisn
ę
łam gaz
b
ę
d
ą
c prawie na równi z nim wł
ą
czyłam nitro w swoim aucie. Obecnie ustawienia
były takie i
ż
nitro zwi
ę
kszało moc silnika o jakie
ś
30%, czyli dosy
ć
du
ż
o. Moi rywale
mogli w
ą
cha
ć
tylko moje spaliny! Na koniec
meta! Zajechałam elegancko jak to zw
ą
i czekałam a
ż
laski zajm
ą
si
ę
reszt
ą
...
Oczywi
ś
cie kontaktowałam si
ę
z nimi poprzez zestaw słuchawek.
- Bella
ś
wietna robota! - Rose jak zwykle zajmowała si
ę
szkoleniem co i jak w
furce, ale ka
ż
dego dnia coraz mniej. Poniewa
ż
du
ż
o wkładałam w to serca i osi
ą
gi
miałam coraz lepsze.
-Dzi
ę
ki, załatwcie co trzeba i spadamy, musz
ę
szykowa
ć
auto do kolejnego
wy
ś
cigu - Odpowiedz jaka usłyszałam to było yhym. Reszt
ę
wieczoru min
ę
ła
spokojnie, ale jutro w szkole mieli
ś
my koszmar, poniewa
ż
chodzili
ś
my na
dodatkowe zaj
ę
cia zwi
ą
zane z motoryzacj
ą
i du
ż
o trzeba było si
ę
uczy
ć
. Codziennie
to samo praktyki i tym podobne. Wolałam siedzie
ć
przy swoim aucie i je
podrasowywa
ć
ni
ż
naprawia
ć
jakie
ś
za przeproszeniem gówna...Dla mnie fura powinna osi
ą
ga
ć
co najmniej 200
km/h. Rose grzebała co
ś
przy moim
ś
cigaczu kocham wszystko co je
ź
dzi szybko!
Auta, motor... Wła
ś
nie le
ż
ałam ju
ż
w swoim łó
ż
ku kiedy telefon zacz
ą
ł dzwoni
ć
,
patrze na wy
ś
wietlacz 'mama'
- Tak mamo?
- Córciu masz jecha
ć
do Forks!
- Co?! Czemu?!
- Tata dzwonił i jako
ś
tak wyszło
ż
e ja nie mog
ę
bo jestem w Europie. A ty...
Chodzi o to
ż
e mo
ż
esz sko
ń
czy
ć
szkoł
ę
tam.
- Chyba
ż
artujesz! Nie zostawi
ę
Ali i Rose, one sobie beze mnie rady nie
dadz
ą
! Jaki jest prawdziwy powód?
-W Miami jest zbyt du
ż
o zabójstw i nie legalnych wy
ś
cigów.
- I to taki błahy powód? - Nie u
ś
miecha mi si
ę
mieszka
ć
z szeryfemprzez
prawie rok.
- Z nam twoje zabawy z moim autem w wieku pi
ę
tnastu lat! - Powiedziała zła.
- Oj, przesta
ń
je
ż
d
żę
ostro
ż
nie!
- Tak to czemu chodzisz na zaj
ę
cia z mechaniki?
-
ś
eby wiedzie
ć
jak naprawi
ć
auto gdy si
ę
rozwali,co?
- Ta jasne.
- Tak!
- Musze ko
ń
czy
ć
, Phil idzie musz
ę
i
ść
papa!
- Nara.
Waln
ę
łam si
ę
ostatkiem sił na łó
ż
ko i rozmy
ś
lałam, gdy nagle mnie ol
ś
niło. Rose
miała dom w Forks, a z Forks do Seattle to kawałek jestem genialna.
- Rose! - krzykn
ę
łam wyskakuj
ą
c z łó
ż
ka, dobrze
ż
e mamy wspólny dom - Al
ruszy
ć
tyłki:- chciałam i
ść
w kierunku pokoi moich współlokatorek, ale moja noga
była zapl
ą
tana w prze
ś
cieradło i
niestety le
ż
ałam plackiem na podłodze. Dziewczyny wbiegły do mojego pokoju i
legły ze
ś
miechu na podłodze. Cholera czy musiałam spa
ść
w stroju Ewy?!
- Co jest Ewo? - Alice zapytała zwijaj
ą
c si
ę
ze
ś
miechu.
- Och nie zbudziłam was o pierwszej w nocy po to by roz
ś
mieszy
ć
was moj
ą
nago
ś
ci
ą
...
- Dobra daj spokój. -Rzuciła mi jedwabny szlafrok. - Masz.
- Dzi
ę
ks. - Wstałam, zawi
ą
załam szlafrok i usiadłam na łó
ż
ku poklepuj
ą
c
miejsce koło siebie. Dziewczyny troszk
ę
przera
ż
one usiadły...
- Masz jeszcze ten dom w Forks? - Rose jedynie pokiwała głow
ą
. - Wiecie,
ż
e
niedaleko Forks jest Seattle, a tam odb
ę
dzie si
ę
wy
ś
cig o miano mistrza USA w
nielegalnych wy
ś
cigach.
- No i? - Odezwała si
ę
Alice.
- A mówi
ą
,
ż
e najszybciej my
ś
lisz, ale mniejsza a z tym. Mamu
ś
ka do mnie
dzwoniła i powiedziała
ż
e mam tam mieszka
ć
do ko
ń
ca szkoły.
- Co? Nie mo
ż
esz mnie tak zostawi
ć
! - Rzucił si
ę
na mnie mały chochlik, a
Rose w tym czasie odchrz
ą
kn
ę
ła, Ali od razu si
ę
poprawiła - Nas.
-Alice moja kochana, ona chce powiedzie
ć
,
ż
e przeprowadzamy si
ę
! - Al
zacz
ę
ła skaka
ć
niczym odbijana kauczukowa piłeczka...
- Serio? To ja id
ę
si
ę
pakowa
ć
... - Alice to po prostu
ż
ywe sreberko.
- " A" musimy najpierw papiery załatwi
ć
ze szkoły...
- Wiem, wiem, Jezuuuu. Jaki tam jest klimat? - Obie z Rose wywróciły
ś
my
oczami.
- Marie Alice Brandon je
ś
li si
ę
nie uspokoisz si
ę
nigdzie nie pojedziesz, a
wcze
ś
niej zadzwonimy po panów w białych kitlach i z kaftanem bezpiecze
ń
stwa... -
Powiedziała spokojnie Rose.
- Rose prosz
ę
tylko nie lekarze, nie oni. - Wiecie
ż
e "A" boi si
ę
lekarzy, no na
serio, jednego kiedy
ś
ugryzła...
- Dobra dziewczyny ustalone zasady... po pierwsze nie je
ź
dzimy najlepszymi
furami, a po drugie ka
ż
da z was ma nosi
ć
to... - Dałam im dwa wisiorki ze znakiem
firmowym naszej firmy. - Miałam da
ć
to pó
ź
niej ale wreszcie jest okazja...
Wiedziałam,
ż
e nie lubicie pier
ś
cionków, wi
ę
c wisiorki s
ą
idealne co nie? -
Dziewczyny spojrzały na zawieszki ze znakiem który zaprojektowały
ś
my. Znajdował
si
ę
na nim płomie
ń
z literami "HSB". Był to skrót od naszych nazwisk... dlaczego w
płomieniach? Bo jak to Rose okre
ś
liła "jeste
ś
my ogniste laski".
- S
ą
super- Rose od razu zało
ż
yła swój, a Ali podobnie. - Dzi
ę
ki
- Nie ma za co. Wi
ę
c tak: ja załatwiam szkole, Ali ciuchy, a Ty Rose
próbujesz przewie
ść
tam auta z podtlenkiem... nie martw si
ę
jak ci
ę
złapi
ą
ja te
ż
id
ę
siedzie
ć
, wi
ę
kszo
ść
aut jest moja.
- Jap my
ś
lisz
ż
e pójdziemy siedzie
ć
nigdy w
ż
yciu, nie po to si
ę
tyle
m
ę
czyłam z tuningiem
ż
eby straci
ć
nasze bebé!* - Tak hiszpa
ń
ski to pi
ę
kny
j
ę
zyk,który znamy, trudno w to uwierzy
ć
ale to prawda.
- A co dokładnie si
ę
stało,
ż
e musisz tam jecha
ć
? - Spytała Alice.
- Nie wiem, nie mówiła zbyt du
ż
o... pó
ź
niej spytam si
ę
czemu nie ona, ale
powiedziała tylko,
ż
e jest w Europie i ja musz
ę
jecha
ć
.Odpowiedziałam jej,
ż
e nie.
Ale ona wspomniała wyskok, który odwaliłam w wieku pi
ę
tnastu lat i powinnam jej
słucha
ć
oraz dzi
ę
kowa
ć
za to,
ż
e nie powiedziała Charliemu...
- Aha, a jakie rzeczy tam wzi
ąć
?
- Skórzane kurtki, buty, wszystko! KPW?
- Jutro bierzemy papiery z budy i papa Miami... Jedziemy podbi
ć
stan
Waszyngton!
- Dobra to do wyrek. Jutro wszystko załatwiamy i spadamy do Forks... -
Rzuciłam rozbawiona. Dziewczyny tylko pokiwały głow
ą
i pognały do swoich pokoi.
* Male
ń
stwa...