Znak Czarnej Róży [rozdział I]

background image

Rozdział I

Nie ma to, jak złośliwy kierowca autobusu i cholerne korki. - pomyślała. Carol zaspała, a do

tego wstała dosłownie lewą nogą. Wiedziała, że to są tylko zabobony, ale tak się składa iż od
dziecka była nieco przesądna. W trakcie szybkiej toalety oraz ubierania się, Carol wypiła kilka
łyków swojej ulubionej słodkiej białej kawy, z myślą o całkowitym obudzeniu swojego organizmu.
Właśnie biegła na autobus, miała jeszcze 2 minuty za nim przyjedzie, ale pech tak chciał, iż był
wcześniej. Kierowca zamkną jej drzwi pod nosem. Cholera!!! Niech cię gęś kopnie!- przeklęła pod
nosem. -Czy ten świat musi być dziś taki złośliwy? - niestety w chwilach złości mówiła do siebie .
Oczywiście ludzie na przystanku popatrzyli na zdenerwowaną dziewczynę, jak na wariatkę. Wiem
zawsze mi tłumaczono, że klniecie jest niegrzeczne i niekulturalne, a czy kierowca busa był
kulturalny? Eh... do bani.-
pomyślała. Pogoda tego dnia nie była najlepsza, deszcz mżył, chłodny
wiatr smagał jej wilgotne włosy, powodował drżenie z zimna. Brak miejsca na przystanku,
schowania się przed nasilającą się mżawką dawało jej we znaki.

Wybiegając w szaleńczym tempie z mieszkania, zapomniała zabrać ze sobą parasol. Teraz

musiała za to płacić, moknąc na przystanku. Obym tylko się nie pochorowała, bo dziewczyny będą
wściekłe.-
pomyślała ciężko wzdychając.

Caroline Blank wraz z dwiema przyjaciółkami, Anną Risk oraz Emmą Davwood otworzyły

agencję Black Level. Carol zajmowała się grafiką komputerową oraz na zlecenie była fotografem.
Fotografia od dziecka była jej pasją, uwielbiała uwieczniać piękne chwile, piękne otoczenie i
szczęśliwych ludzi. W każdej wolnej chwili wyjeżdżała na weekend poza miasto, by uwieczniać
piękno otaczającej je natury.

Ann, jej najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa była wspólniczką. Odpowiada za organizację

wszelakich imprez od chrztu po stypę, czy imprezy integracyjne. Potrafi załatwić niemal wszystko,
poczynając od kateringu, lokalu po fotografa, czyli Carol. Z kolei Em dołączyła do agencji jakieś
pół roku po otwarciu firmy. Pozyskuje ona najlepszych klientów, dba o wizerunek oraz rozwój
firmy. Zaczęło się to rok temu. Carol postanowiła pracować dla siebie, nie dla innych. Namówiła
Ann by do niej dołączyła i została jej wspólniczką. Początki były ciężkie, najpierw było niewiele
zleceń, z czasem zaczęło ich przybywać, więc przyjaciółki postanowiły wciągnąć Em do interesu.
Pomysł na otworzenie nie wziął się znikąd. Carol półtora roku temu była zaręczona. Kiedy wracała
z imprezy integracyjnej ze swoim narzeczonym, zdarzył się wypadek. David zmarł na miejscu, ona
cudem przeżyła. Głęboko przeżyła stratę ukochanej osoby, sześć miesięcy żyła w marazmie.
Jednakże będąc osobą młodą, z silnym charakterem postanowiła przestać się załamywać. Babka
Carol wspierała ją w najtrudniejszych chwilach. Zaproponowała jej, by zajęła się czymś
pożytecznym. Wtedy przyszedł jej do głowy pomysł, by otworzyć agencję, która zajmie się
wszystkim, co klient zapragnie, ale w granicach rozsądku.

Cała zziębnięta, przemoczona i wściekła na cały świat weszła do ciepłego biura. Em jak

zawsze wisiała na telefonie, na przywitanie kiwnęła tylko głowę. Ann wstała za biurka z
założonymi rękami, spoglądając na Carol spod byka.

Ann proszę nie bądź zła. Znowu jak na złość uciekł mi autobus i do tego jeszcze te straszne

background image

korki. Przepraszam. - Carol uśmiechała się przepraszająco do przyjaciółki.- No, już nie patrz tak
na mnie.

Sorry Carol, ale ty wiecznie się spóźniasz. Pewnego dnia to się spóźnisz na swój własny

pogrzeb.- Ann zaczęła się przekomarzać. Wiedziała, że nie potrafi za długo na Carol się gniewać.-
A tak poza tym to może zaczniesz znowu jeździć samochodem?- dodała..

Ann wiesz, że nie wsiądę za kółko. Jak dla mnie jeszcze za wcześniej, nie czuje się na siłach. -

odparła.

Wiem, ale może warto zacząć to zmieniać? Pomyśl na tym.- powiedziała i odwróciła się w

stronę swojego wielkiego biurka. Usiadła na swoim wygodnym krześle, biorąc kubek z gorącą
kawą.

Powiedz mi, Em załatwia znowu jakieś nowe zlecenia? Bo wiesz, że ich jest teraz tak dużo,

ledwo się wyrabiamy. - powoli rozbierając się z przemoczonego płaszcza rzekła do przyjaciółki
Carol. Rozpuściła włosy, sięgające jej do połowy pleców, by przeschły. Miały kolor ciemnej
czekolady, w świetle słońca lśniły, a od wilgoci skręcały się w sprężyste loki. Caroline miała
zaledwie metr pięćdziesiąt trzy, mówiła o sobie krasnal w kapeluszu. Mimo niskiego wzrostu była
wysportowana. Starała się przynajmniej trzy razy w tygodniu chodzić na basen. Pływanie ją
relaksowało po zakończeniu ciężkiego dnia pracy.

Niestety. Chyba załatwia ona jakieś większe zlecenie, na większą kasę. Wiesz, przecież że

przyda się to nam, szczególnie Em. Ona i jej mąż niedawno kupili dom pod miastem i chcą się w
miarę szybko urządzić. Nie dziw się, że takie mamy teraz tempo.- rzekła Ann uroczo uśmiechając
się do rozmówczyni.

Ann jest wierną przyjaciółką Caroline. Zaczęły się przez przypadek przyjaźnić w

przedszkolu, pozostało po dzień dzisiejszy. Tak naprawdę Ann to tylko skrót od Anny. Ann jest
zdecydowanie wyższa od spóźnialskiej przyjaciółki. Ma ponad metr siedemdziesiąt pięć, krótkie
geste, czarne włosy, orzechowe oczy i przeuroczy uśmiech. Uwielbia ubierać się z klasą, z modą
jest na bieżąco. Nic dziwnego, iż na spotkaniach biznesowych mężczyźni pożerają ją wzrokiem.
Ann nic sobie z tego nie robi, lubi komplementy równie mocno, co zeszłoroczny śnieg. Skończyła
marketing i zarządzenie, pracowała wcześniej jako urzędniczka. Jednak, kiedy rok temu
przyjaciółka zapodała pomysł założenia firmy od razu przyjęła to z entuzjazmem. Ann zawsze
miała smykałkę do załatwiania rożnych spraw, posiada dużo kontaktów, wie kto zawsze będzie
pomocny.

Carol zaczęła się przyjaźnić z Emmą na studiach. Poznały się przez internet, po spotkaniu

się stwierdziły, iż mają wiele wspólnych tematów, trochę wspólnych znajomych. Od tamtego czasu
się przyjaźniły. Em jakieś pół roku temu wyszła za mąż za Mark'a. Dziewczyny były u mniej na
ślubie. Oczywiście Ann przygotowała Em niezapomniany wieczór panieński. Głównym daniem
imprezy nie był striptiz, lecz nocne skoki na bandżi, potem bale aż do świtu. Carol kilka ciekawych
sytuacji uwieczniła i dołączyła do albumu ze zdjęciami ze ślubu. Z czego jej mąż puchł ze śmiechu,
widząc co żona wyprawiała. Em jest z wykształcenia prawnikiem, ale nie podjęła działań, by
pracować w swoim zawodzie. Znacznie lepiej się czuje jako menedżer. Przyjaciółka jest równie
wysoką i zgrabną brunetką, z modnie przestrzeżonymi włosami, jak Anna. Lubi ubierać się
sportowo, ale czasem równie dobrze wygląda w wysokich szpilkach i sukience. Odkąd dziewczyny

background image

się poznał, Carol dowiedziała się, iż Emma lubi eksperymentować ze swoimi włosami, tylko pod
względem ścięcia, nie uznaje farbowania. Davwood jest najmłodsza z nich wszystkich, ma
dwadzieścia cztery lata. Jej mąż jest trochę od niej starszy. Ann i Carol są w tym samym wieku,
obie mają po dwadzieścia sześć lat.

Carol Blank w końcu się rozebrała z mokrych rzeczy. Poszła zrobić sobie gorącą i słodką

kawę z mlekiem. Stwierdziła, że przydałoby się jej w końcu wypić coś ciepłego. Wróciła do
wspólnego gabinetu, właśnie zaczęła włączać swojego notebooka, kiedy zorientowała się, iż Em w
końcu przestała rozmawiać.

Cześć Em! - rzekła uśmiechając się do przyjaciółki. Emma miała na sobie czerwony golf,

ciemne jeansy oraz założone czerwone szpilki. - Już załatwiłaś kolejne zlecenie?- powiedziała
biorąc duży łyk ulubionej kawy.

Ha , ha...Witaj Carol, właśnie skończyłam małą konferencję telefoniczną. Widzę, że znowu się

spóźniłaś. Ty się chyba nigdy nie nauczysz przychodzić na czas. Ale tak, wiem, mam nie narzekać.
- dodała mając poważną miną, ale je oczy i tak były roześmiane.

Otóż to! - powiedziała śmiejąc się do siebie Carol- więc jakie mamy zlecenie i od kiedy się

zaczyna? A właściwie jakie ono ma być?

Hm... nie jest to standardowe zlecenie. Naszym klientem jest nijaki Damian Black, biznesmen z

wyższej pułki. Powinnaś o nim słyszeć, zajmuje się branżą medialną. Black jest właścicielem
kilku stacji telewizyjnych i czasopism. Podobno rzadko pokazuje się publicznie, a jeśli nawet to
tylko na vipowskich imprezach w nocnych klubach- kontynuowała Emma trochę nieobecna
myślami.

Ho, ho kochaniutka, niezłą grubą rybkę nam złowiłaś! Mam nadzieję, że nieźle nam zapłaci.

Jakie to zlecenie i która z nas ma tym się zająć- mówiła roześmiana Carol mrugając znacząco do
Ann.

Otóż... on jeszcze nie powiedział jakie to ma być zlecenie. - zaskoczone dziewczyny popatrzyły

na siebie - Powie dopiero po dzisiejszym spotkaniu. Chce nam zapłacić w dwóch ratach. Połowa
zaliczki teraz, druga po wykonaniu umowy. - chytrze uśmiechała się Em, mówiąc do Carol.

Nieźle! - ucieszyły się obie dziewczyny.- mam nadzieje, iż wyrobisz się Emmo na to spotkanie.-

powiedziała Ann.

Cóż... ja nie idę na to spotkanie, mam inne plany. Poza tym nasz przyszły klient zaznaczył, iż

chce się spotkać z Caroline Blank.- Carol zaskoczona popatrzyła na koleżankę.- Coś się stało
Carol?

Kurczę... Emmo ja mam masę roboty, nie mam jak. - dziewczyna spojrzała to na jedną, to na

drugą przyjaciółkę. - O której on chce się spotkać?

Powiedział, że ma wolną chwilę o piątej popołudniu, u niego w biurze.- uśmiechając się

znacząco do Ann powiedziała Em.- Prosił klient o kontakt telefoniczny, żeby potwierdzić
dzisiejsze spotkanie.

No to pięknie! Nie mogę o tej porze, mam ważną konferencję telefoniczną z naszymi klientami,

państwem Rosenthant. Będziemy ostatecznie uzgadniać, gdzie robimy sesje zdjęciową z okazji
dwudziestej piątej ich rocznicy ślubu. Potem czeka mnie obiad u babci.- uśmiechała się błagająco
do dziewczyn - Czy któraś z was nie może spotkać się z tym facetem?

background image

Carol, przed chwilą Emma wspomniała, że on chce się tylko z tobą spotkać. Poza tym ja

również odpadam, mam spotkanie z nowymi klientami. Będę przygotowywać otwarcie nowego
klubu - uśmiechała się przepraszająco do przyjaciółki wspólniczka.

Carol usiadła za biurkiem, zdjęła buty położyła nogi na swoim biurku i zaczęła intensywnie

myśleć. W ręku trzymała kubek ciepłej kawy, wzięła łyk. Uśmiechnęła się do siebie w przypływie
pomysłu.

Emmo, czy nasz szanowny klient zostawił swój numer?- rzekła wesoło panna Blank.

Tak, podał numer do swojej sekretarki, nie podał natomiast swojej prywatnej komórki. Myślę,

że ten powinien ci wystarczyć- rzekła podając Carol zapisany na kartce numer telefonu.- Masz
jakiś pomysł? - zapytała się z zaciekawieniem Emma.

Myślę, iż coś da się wymyślić – odparła uśmiechając się.

Carol trzymając w jednej dłoni kubek z kawą, w drugiej telefon. Zaczęła wybierać podany

przez koleżankę numer. W takcie czekania na połączenie zaczęła mruczeć pod nosem mało znany
utwór. W końcu odezwała się jakaś kobieta:

Dzień dobry. Media In słucham?

Dzień dobry, dzwonie z firmy Black Level, nazywam się Caroline Blank. Miałam się

skontaktować się z panem Black.- odparła. - Czy może mnie pani z nim połączyć?

Przykro mi, ale pan Black ma bardzo ważne spotkanie, nie może rozmawiać. Czy mogłabym

mu coś przekazać?- spytał się bardzo grzecznie kobieta po drugiej stronie linii.

Cóż, proszę zapisać mój numer komórki 809 567 001. Proszę również przekazać panu Black,

żeby do mnie oddzwonił. Sprawa jest pilna.- odparła poważnym tonem Carol. Mina jej zrzedła,
gdy pomyślała, że ten facet nawet nie ma czasu rozmawiać. - Dziękuje i do widzenia.

Do widzenia pani Blank, przekażę wiadomość panu Black.- odparła miłym głosem sekretarka

nowego klienta dziewcząt, rozłączyła się.

Carol odłożyła telefon na biurku, upiła łyk letniej kawy i ciężko westchnęła. Musiała

chwilkę pomyśleć, jak rozdysponować dzisiejszy dzień. Niestety, ale sprawy trochę się
pokomplikowały, a tego nie lubiła. Pierwsze, co muszę zrobić do zadzwonić do babuni i
potwierdzić, iż dziś do niej zajadę na kolacje. Potem wysłać kilka maili, przygotować się do
konferencji z państwem Rosenthant. Poprzesuwać terminy realizacji mniej ważnych zleceń.
Z
uśmiechem pomyślała. W końcu usiadła i wzięła się do pracy.

Około drugiej popołudniu dziewczyny stwierdziły, iż pora na jakiś obiad. Każda z nich była

czymś mocno zajęta, zrobiły losowanie, która wyskoczy po coś na wynos. Padło na Carol.

Dobra dziewczyny, co mam wam wziąć?- szykując się do wyjścia spytała. - Ja sobie biorę

sałatkę grecką, pieczywo czosnkowe. A wam?

Mi to samo – odparła Ann zasłaniając słuchawkę telefoniczną ręką, by klient nie słyszał co

mówi.

A tobie Em?- dopytywała się Carol.

Wiesz mi weź naleśniki ze szpinakiem oraz sałatkę wiosenną. - poprosiła dziewczyna.

Dobra, to lecę do knajpy na rogu. Jakby, co za jakieś piętnaście minut powinnam już być.

Kiedy wychodziła z budynku deszcz przestał już mżyć. Wciąż było szaro i nieprzyjemnie,

wiatr przenikał do kości. Jak na początek wiosny, pogoda była zdecydowanie bardziej jesienna.
Carol założyła cienkie rękawiczki, szczelniej owinęła się szalikiem. Przechodząc na drugą stronę

background image

chodnika odniosła wrażenie, iż jest obserwowana. Obróciła się, ale nikogo nie było, tylko zwykli
przechodnie. Wrażenie zagrożenia, czegoś niebezpiecznego było takie samo, jak w ostatnim jej
śnie. Hm.. co się dzieje? - Pomyślała.- Chyba robie się jakaś przewrażliwiona. Tamto to był tylko
jakiś sen. Ale żeby zaraz popadać w paranoję, że ktoś mnie obserwuje. Głupota!
- Przyspieszyła
kroku, by znaleźć się jak najszybciej w restauracji. Carol więcej się nie obróciła, nie sprawdziła czy
ktoś ją nadal obserwuje..

Obładowana zamówieniem, weszła do budynków, w którym mieściło się biuro Black

Level. Właśnie wchodziła do wspólnego gabinetu, kiedy usłyszała dzwoniący swój telefon.
Postawiła jedzenie na pobliskiej szafce. Pobiegła do biurka, by odebrać telefon. Spojrzała na
wyświetlać, wyświetlone było tylko „numer nieznany”.

Caroline Blank, słucham? - odparła zadyszana dziewczyna.

Dzień dobry, pani Blank. - usłyszała, aksamitny ton męskiego głosu, aż dreszcze przeszły jej po

plecach.- Mówi Damian Black, dziś rano dzwoniła pani do mojego biura. Czym mogę pani
pomóc?

Miło mi panie Black. Chciałabym przełożyć dziś nasze spotkanie. Koleżanka nie wiedziała, że

mam inne plany, kiedy ustalała z panem termin.- spokojnym głosem odparła kobieta. Pomyślała,
jak seksownie brzmi głos tego mężczyzny.

Pani Blank, niestety to ja narzuciłem termin spotkania. Sprawa jest pilna i zależy mi, jak na

najszybszym ustaleniu zakresu zlecenia i warunków wynagrodzenia. O której pani pasuje dziś się
spotkać? - zapytał właściciel niesamowitego głosu.

Pracujemy dziś do szóstej popołudniu, więc myślę że jednak dziś nie znajdę czasu na spotkanie

z panem. Może panu pasuje jutro rano, powiedzmy o dziesiątej.- Carol usłyszała głębokie
westchnienie.

Jutro... nie. Mam dziś czas. Chyba, że pani nie chce przyjąć zlecenia. Płacę bardzo dobrze.-

Carol usłyszała, iż ton głosu mężczyzny się zmienił. Odniosła ważenie, że jest on rozdrażniony,
może zniecierpliwiony – Dziwne...- pomyślała.

Panie Black, chyba się nie zrozumieliśmy. Przed chwilą....- Carol przerwała, gdyż mężczyzna

wszedł jej w słowo.

Zrozumieliśmy się dokładnie pani Blank. - westchnął – W takim razie o ósmej wieczorem w

Grand Hotel. - poirytowanym głosem facet odparł.

Słucham? - odparła coraz bardziej niespokojna Carol. Nie wiedziała, co ma myśleć o tym

impertynenckim mężczyźnie. Zakryła słuchawkę dłonią i powiedziała do dziewczyn- Em w co ty
mnie do cholery wpakowałaś? Facet jest jakiś dziwny, naciska na spotkanie a ja nie mam czasu.
Co robić? Chce się spotkać o ósmej wieczorem w Grand Hotel!- dziewczyny, z zaskoczeniem
spojrzały na siebie. Zamurowało je.

Carol spotkaj się z nim, mówił że nieźle nam zapłaci za zlecenie, pod warunkiem tylko jednym

warunkiem. Będziesz to ty. Zastanów się chwilkę nad tym, przecież nic ci się nie stanie, jak
spotkasz się z nim wieczorem. Z pewnością nic złego. Broń boże nie odmawiaj! - upomniała ją
koleżanka.

Halo! Pani Blank? - niespokojnym głosem rzekł mężczyzna.

Przepraszam pana. Próbowałam sprawdzić w terminarzu, czy dziś znajdę czas dla pana.-

mężczyzna mruknął zadowolony z obrotu sprawy.- Myślę, iż przyjdę o tej porze. Tylko proszę

background image

dokładnie powiedzieć, w którym miejscu.

Przy recepcji będzie czekał na panią mój człowiek, zaprowadzi panią do mnie. Proszę ubrać się

w wieczorowy strój. Do widzenia.- rozłączył się.

Do widz....- Carol zaniemówiła. Facet bez szczelnie się rozłączył, nawet nie dał szansy nic

powiedzieć.

Cholera! - rozzłoszczona przeklęła pod nosem.

Carol? Co jest?- ze zdziwioną miną dopytywała się Ann. Em tylko znad komputera podniosła

zaciekawiony wzrok.

Odłożyła telefon na biurko. Wstała, zaczęła się rozbierać, gdyż robiło się jej za gorąco w

płaszczu. Tak się spieszyła odebrać telefon, nie zwróciła uwagi, iż wciąż jest ciepło ubrana.
Powiesiła płaszcz. Wzięła się za rozpakowywanie posiłków sobie oraz przyjaciółkom. Dziewczyny
wzięły od niej swoje zamówienia i czekały, aż Carol wytłumaczy, co ją zdenerwowało. Wzięła kilka
głębokich wdechów, nalała do szklanki zimnej wody. Upiła parę łyków.

Dziewczyny, mamy dziwnego klienta. - Ann i Emma spojrzały po sobie. - hm... próbuję mu

wytłumaczyć, że dziś nie mam czasu, a on od razu się irytuje. A na dodatek, kiedy się zgadzam od
razu odwiesza słuchawkę. - jeszcze ciężej westchnęła.- dziś nie wyrobie się na kolacje do mojej
ukochanej babci, muszę przygotować się na spotkanie. O ósmej wieczorem. Cholera!- sama myśl
rezygnacji ze spotkania z rodziną od razu nabawia ją do przeklinania całego świat.

Ej, mała! Czy ty przypadkiem nie przesadzasz?- próbowała Em uspokoić przyjaciółkę oraz

jakoś załagodzić sprawę.- Nic się nie stanie. Spotkanie pewnie krótko potrwa.

Krótkie czy nie, to poza godzinami mojej pracy. Nie zapominaj, iż cenie sobie swój wolny czas.

Obiecałam babci Marii wpaść do niej już kilka dni temu. A tu... jakiś kapryśny facet, każe się
sobie podporządkować i do tego ubierać się wieczorowo. Ciebie też to by zaczęło denerwować
Em.- z poważną miną rzekła do stojącej obok jej biurka przyjaciółki.

E-e... co?- spytała się zbita z tropu przyjaciółka.- Kazał ci się ubrać wieczorowo? Czy może ja

się tylko przesłyszałam?

Ani ty, ani ja się nie przesłyszałyśmy. - rzekła Carol, już nie spoglądając na dziewczyny tylko w

stronę okna. Zaczęła intensywnie myśleć nad odbytą rozmową z nowym klientem. - Hm... facet
tak seksownego głosu, pewnie to jakiś bufon lub jeszcze gorzej
– pomyślała. Z rozmyślań wyrwał
ją głos Ann.

Sorry Ann. Co mówiłaś? - przepraszającym uśmiechem odezwała się do przyjaciółki.-

Zamyśliłam się... nad kilkoma sprawami.

Cóż... Przed chwilka pytałam się ciebie, czy mam ci jakoś pomóc.

Nie ma takiej potrzeby, myślę, iż sobie jakoś poradzę. Zaraz zadzwonię do Marii i odwołam

spotkanie, na pewno zrozumie.

Jak chcesz...- uśmiechnęła się Anny i wróciła do swojej roboty. Emma już nic nie powiedziała.

Carol odbyła konferencję telefoniczną z umówionymi klientami. W tracie rozmowy

pożegnała koleżanki, której już wychodziły do domu. Pomachała im. Nawal pracy tak ją
zaabsorbował, aż straciła rachubę czasu. Spojrzała na zegarek. - Niech to szlak trafi! Mam tylko
półgodziny!
- w pośpiechu zaczęła pakować notebooka do torby, czyste karty włożyła do etui wraz z
aparatem. Wyciągnęła lusterko z szuflady biurka, przyjrzała się sobie. Stwierdziła, iż w taksówce

background image

poprawi makijaż, a o zmianie stroju to może sobie tylko pomarzyć. Facet nie jest kimś ważnym,
bym miała słuchać jego poleceń
– pomyślała. Zebrała włosy na bok, zwinęła i przypięła szpilką.
Założyła na nie wysokim obcasie długie kozaki, poprawiła czarne spodnie sięgające jej za kolano.
Zapięła białą koszulę o dodatkowy guzik, poprawiła krótką marynarkę w kolorze granatu, niemalże
wpadającego w czerń, lekko połyskującej. Wyciągnęła z torby ulubione perfumy, spryskała się nimi
lekko za uszami i na nadgarstkach. W międzyczasie wybrała numer taksówki, miała za kilka minut
przyjechać. Założyła płaszcz, owinęła się szalem. Przerzuciła przez ramię torbę z komputerem oraz
torbę z aparatem. Torebka w rękę i pobiegła do samochodu czekającego przed budynkiem.

Do Grand Hotelu poproszę, za pięć minut mam ważne spotkanie. Mam nadzieję, iż zdążymy.-

rzekła zdyszana Carol do kierowcy taksówki.

Chyba jednak pani się spóźni – odparł kierowca spoglądając w lusterku na młodą kobietę.

Carol rozsiadła się wygodnie z tyłu. Zaczęła poprawiać puder i tusz na rzęsach.

Pomalowała usta bezbarwnym błyszczykiem. Mam nadzieję, że klient nie będzie narzekać na brak
mojego wieczorowego stroju
– pomyślała.- Jeśli nawet, to trudno. Ostatnio za dużo mam na głowie,
za wiele zleceń. Chyba po tym zleceniu, będę musiała wziąć urlop. Potrzebuję odpoczynku. Wyjazdu
nad morze lub w góry, przynajmniej na tydzień. Dziewczyny na pewno sobie jakoś poradzą.
Taksówka zaczęła powoli zwalniać. Dziewczyna spojrzała na zegarek, było dziesięć po ósmej.
Cholera!


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Znak Czarnej Róży [rozdział V]
Znak Czarnej Róży [rozdział XIII]
Znak Czarnej Róży [rozdział VII]
Znak Czarnej Róży [rozdział IV]
Znak Czarnej Róży [rozdział XI]
Znak Czarnej Róży [rozdział IX]
Znak Czarnej Róży [rozdział II]
Znak Czarnej Róży [rozdział VIII]
Znak Czarnej Róży [rozdział XII]
Znak Czarnej Róży [rozdział VI]
Znak Czarnej Róży [rozdział X]
Znak Czarnej Róży [rozdział III]
Znak Czarnej Róży [rozdział XIV]
Znak Czarnej Róży [prolog]
Olej z czarnego kminku i dzikiej róży w kosmetykach do pielęgnacji ciała
J R Ward Bractwo Czarnego Sztyletu 05 Śmiertelna Klątwa Rozdział 11 15
Bractwo Czarnego Sztyletu Lover Reborn Rozdział 70
J R Ward Bractwo Czarnego Sztyletu 05 Śmiertelna Klątwa Rozdział 7 10
Bractwo Czarnego Sztyletu Lover Reborn rozdział 65

więcej podobnych podstron