Trochę już było, ale porozrzucane w kilku wątkach.
Najlepiej jeśli już gotujesz Ayahuascę samemu najlepiej zrobić z całego procesu gotowania rytuał. Medytować i wizualizować pozytywną energię wpływającą do gotujących się roślinek. Mimo wszystko Ayę najlepiej sporządzać według tradycji południowoamerykańskich szamanów z niskiej Selvy (dżungli). Ich receptura to niezaprzeczalnie: Banisteriopsis Caapi (pnącze rozłupywane na cienkie plasterki ociekające miąższem drzewa) i Psychotria virdis (Chakruna). Często dodają do kociołka również Diplopterys cabrerana (Chaliponga), dzięki której wizje mają intensywniejsze kolory. W takiej kombinacji polecałbym gotować Ayahuascę...
Na początek - gdzie można kupić - bo to zdaje się jest problem dla większości:
http://www.amazonhealing.net/
www.azarius.net
Sklep wysyła do europy - także za pobraniem - chociaż preferują przelewy. Na chwilę obecną za pomocą karty u nich nie kupisz.
Tego nie wolno spożywać 24h przed spożyciem Ayahuaski:
- wszystkie rodzaje serów żółtych
- suche i sfermentowane kiełbasy
- suszone ryby
- strączkowate
- mięso
- drożdże
- piwo
- czerwone wino
- skórka z bananów
Generalnie - lista zapewne nie jest pełna - ja chyba sobie trzasnę głodówkę na dobę przed spożyciem.
Przygotowanie: Cytat:
1.Mielimy oba składniki (na przyklad 5 gramow ruty i 14 gramow mimosy) w młynku, najlepiej elektrycznym. Jak donoszą agencje, młynek może ulec zniszczeniu, ponieważ Mimosa jest bardzo twarda.
2.Tak zmielone składniki (na pył) wrzucamy do garnka, zalewamy 300 ml wody (cos ponad jedną szklankę), dodajemy 250 mg witaminy C i około 50 ml kwasku cytrynowego w płynie.
3.Mieszamy i podgrzewamy, by wywar zaczął się gotować. Zmniejszamy płomień. Teraz, od chwili zagotowania liczymy 30 minut. Ma się tak gotować na wolnym ogniu (na słabym) przez te 30 minut (ma lekko bulgotac sobie). Często mieszamy. Nie może za bardzo parować, bo nic nam nie zostanie, ma mniej więcej odparować polowa, gdybyś zobaczył, ze odparowuje więcej, dolej wody (uzupełnij ubytek).
4.Kawka gotowa. Teraz ważna cześć. Bierzemy filtr lub płótno białe (chodzi o to, żeby dobrze się odcedzało, a filtrem to można czekać godzinami, dlatego płótno jest lepsze) i odcedzamy miksturę. Odcedzony płyn odlewamy do jakiegoś pojemnika, natomiast pozostałe fusy wrzucamy jeszcze raz do garnka, zalewamy taka samą ilością wody, dodajemy tyle samo witaminy C i kwasku i gotujemy przez tyle samo w ten sam sposób. Po 30 minutach znowu odcedzamy, płyn odlewany do naczynia, w którym czeka sobie spokojnie płyn z pozostałego gotowania, a fusy trzeci raz i już ostatni wsypujemy do gara i znowu ta sama procedura. Po trzecim gotowaniu znowu odlewamy płyn do naczynia mamy już płyn z 3 gotowań) a fusy wyrzucamy.
5.To już koniec. W naczyniu zaklęty jest duch. Teraz trzeba to tylko wypić. Proponuję dodać kostek lodu, wstrząsać, nie mieszać, zatkać nos i pić małymi łykami, a jak się nie da, to do dna. Ważne jest, byś utrzymał ten płyn do końca, najlepiej strawił go, a jeśli się nie da to trzymał na tyle długo (około 3-4 godzin w zależności od metabolizmu), by zadziałał.
I jeszcze kilka rzeczy. Będzie Ci się wydawało, że umierasz, to będzie taki sen (pamiętaj, najlepsze rzeczy dzieją się pod zamkniętymi oczami), ale to nieprawda, to tylko takie wrażenie. Na początek najlepiej wziąć w jakimś zaciszu z kumplami, muzyka nie jest wskazana, zresztą sam zobaczysz.
Cytat z innego forum. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi.
Ja chyba postawię od razu na gotowce dostępne na tej stronie tzw. Spirit Elixir - nie zdecydowałam jeszcze tylko w której wersji.
Dla zainteresowanych dodaje jeszcze ciekawa wypowiedz znaleziona na pewnym forum :
Z poziomu szamanizmu też można dostać się dosyć łatwo do przestrzeni astralnych i innych. Wszystko za sprawą wehikułu o nazwie Ayahuasca. Ayahuasca składa się z dwóch składników: pnącza drzewa Banisteropsis Caapi i rośliny o nazwie Chacruna (Psychotria viridis), chociaż używa się także roślinki Chiliponga. W każdym razie po zmiksowaniu tych dwóch roślin, w procesie syntezy alkaloidy wydzielane z Psychotrii zamieniają się w czynny składnik psychoaktywny - dimetyletryptaminę. W efekcie gotowa Ayahuasca zawiera pewne ilości tej dimetylotryptaminy (DMT).
DMT to najpotężniejsza (nie licząc gabońskiego korzenia tabernathe - ibogainy) substancja zmieniająca świadomość, jaka znana jest człowiekowi. Jest oczywiście prawnie zakazana. Jednak wedle tych restrykcji wszyscy powinniśmy być aresztowani i siedzieć w więzieniach, ponieważ wytwarzamy DMT w naszych mózgach. Mamy gruczoł o nazwie szyszynka, który produkuje dimetylotryptamine. Nasza przygoda z tą substancją zaczyna się w 49 dniu płodowym. Nasze tworzące się wehikuły (ciała) pływają sobie w łonie matki już niecałe dwa miesiące i wówczas zaczyna się u nas wykształcać właśnie szyszynka i produkcja DMT. W ciągu całego życia produkujemy ją w głębokich stanach transu i najwięcej w momencie śmierci. Właściwie to kiedy nasza świadomość odchodzi ze zużytego ciała podczas procesu śmierci fizycznej, szyszynka uwalnia wielkie pokłady dimetylotryptaminy do naszego organizmu. Dlaczego gruczoł ten wytwarza takie ilości potężnej psychodelicznej substancji ? Proste: aby świadomość mogła zostać wręcz wypchnięta do przestrzeni astralnej i stamtąd dalej w kolejny etap podróży. Według moich badań i obserwacji szyszynka jest fizyczną manifestacją pojawienia się ducha w ciele. Według wielu tradycji nie tylko indiańskich, ale także starożytnych wschodnich, sumeryjskich, egipskich - szyszynka symbolizowała trzecie oko - bramę międzywymiarową pomiędzy ciałem, a światami niefizycznymi. Według wielu starożytnych tradycji dokładnie 49 dni potrzebuje dusza, świadomość, zindywidualizowana forma energetyczna (lub jak kto chce to tam sobie nazwać), by wejść w ponownie w ciało między kolejnymi inkarnacjami. Obecnie nauka (biologia, fizyka, psychologia i inne) nierozerwalnie łączą się z ezoteryką i uznaje to coraz więcej naukowych autorytetów
No i kiedy wypijamy Ayahuasce, stężenie dimetylotryptaminy osiąga poziomy bardzo zbliżone do tych ze stanu fizycznej śmierci. W efekcie kodowanie DNA i cały organizm przestawia się (jest niejako oszukane) na wzór śmierci. Jest to czysta biologia. Nie w tym żadnych narkotyków, ani szarlatanerii, jedynie naturalne procesy chemiczne, które czekają każdego z nas w tym wyjątkowym dniu. Dlatego właśnie ceremonie odbywają się nocą. Kiedy zamykasz oczy, czujesz, że DMT rozlewa się w Twoim umyśle - nasza świadomość rozpina się poza ciało. Doświadczamy najprawdziwszej fizycznej śmierci na własnej skórze. Możemy zajrzeć za kurtynę śmierci, a jest to dopiero początek do nauki i przepięknych podróży po drugiej stronie
Jest taki gość, który zwie się Pablo Amaringo. Przez wiele wiele lat był znakomitym szamanem-curandero. Poświęcił swe życie malarstwu i przedstawia w swych obrazach to co widział podczas podróży ayahuascowych. Wpiszcie w guglach Pablo Amaringo - polecam jego niesamowite prace. Oczywiście opisać i przedstawić się tego nie da w odpowiedni sposób. Nasze 5-zmysłów nie jest w stanie przekazać ani odebrać takich informacji. Wyobraźcie sobie, że po drugiej stronie nasza świadomość nie jest skrępowana przez EGO i mózg. Kiedy spotykamy jakąś istotę lub odbieramy lekcje, która przekazuje nam informację składającą się np. z kilku milionów niewerbalnych wyrazów i później mamy to opisać w kilkudziesięciu tysiącach werbalnych terminach, które składają się na cały nasz język - to chyba łatwo dostrzec trudność Pozdrawiam podróżników i pozostałych
Jest możliwe przyrządzenie jej w Polsce. Można zakupić składniki oddzielnie. Do tego momentu jest to legalne. Jednak po upichceniu Ayi, automatycznie łamiesz prawo. Zakazane są nie tyle same składniki, co substancja, którą Ayahuasca wytwarza. W procesie syntezy chemicznej, która zachodzi w kociołku wytwarzana jest dimetylotryptamina (DMT), która jest już nielegalnym środkiem psychoaktywnym.
Wiele osób gotuje Ayahuasce na własną rękę. Jednak z jej składnikami bywa różnie. Nie jestem ekspertem, by wypowiadać się na temat domowego przyrządzania Ayi w warunkach polskich, ponieważ w Peru używamy zawsze świeżych pnączy drzew i świeżutkich liści. Wielu szamanów mówi, że do pełnego działania świętego wywaru niezbędne są świeżutkie składniki. Kiedy kupujesz je przez internet nie masz w zasadzie pojęcia z czym masz styczność. Domowe gotowanie Ayi jest także skomplikowane i często trzeba wielu prób, by wreszcie udało się uzyskać odpowiednie stężenia. Szaman potrzebuje na ten proces mniej więcej całego dnia, a jest ekspertem. Jego wiedza o przyrządzaniu Ayi ciągnie się przez długi indiański rodowód jego plemienia i przodków-nauczycieli. Chociaż kilka osób mówiło mi już, że ugotowali domową Ayahuasce i mieli fantastyczne, głębokie doświadczenia duchowe. Jednak należy pamiętać, że ludzie są różni i jest ich bardzo wielu.
Ayahuasca to potężna roślina zmieniająca świadomość i otwierająca zmysły na zupełnie inne, fascynujące światy, które rządzą się swoimi prawami. Pijąc sam musisz mieć pewność, że poradzisz sobie z ogromem wrażeń mentalnych. Pijąc z szamanem często masz tarczę ochronną wokół siebie. W zasadzie zdarza się też i tak, że nawet pijąc Pnącze Duchów sam możesz dostać protekcję od różnych istot. W każdym bądź razie zawsze będę apelował domowych "kucharzy" o ostrożność. W Peru wiele już widziałem: zdarzały się przypadki opętania lub pomylenia zmysłów. Raz jeszcze: Ayahuasca to bardzo silna roślina zmieniająca częstotliwość naszej świadomości, a przeżycia są cudowne, fantastyczne.
Jeśli masz taką możliwość - odłożenia trochę pieniążków. To polecam spotkać się pierwszy raz z Madre Ayahuasca w dżungli z prawdziwym szamanem. Wbrew pozorom to nie jest wcale takie drogie. Jedynie bilet lotniczy kosztuje dużo, resztę da się już jakoś załatwić. W Peru wszystko jest możliwe Zadziwiający i piękny kraj...
A teraz kilka wyjaśnień, bo pojawiły się tu w temacie przekłamania:
DMT w mózgu to tylko niepoparta dowodami teoria. DMT wykryto w tkankach ludzkich, bodajże w którejś tkance łącznej i prawdopodobnie spełnia tam jakąś rolę kompletnie niezwiązaną z układem nerwowym, podobnie jak serotonina obecna w uszkodzonych naczyniach krwionośnych.
Spożycie produktów z tyraminą powinno się ograniczyć przed zażyciem iMAO (czyli jednego ze składników ayahuasci) i jest to prawda ale szczególnie należy ich unikać na 24 godziny PO zażyciu.
Ogólny czas gotowania powinien wynosić minimum 2 godziny, w przepisie podano półtorej co wiąże się z utratą części alkaloidów wraz z wyrzucanymi fusami.
Pić polecam na raz, bo małymi łyczkami to się zesrać można ale to już kwestia osobistych preferencji.
Płyn trzyma się około 30 minut ale niektórzy puszczają bełcika już po 10 minutach i też działa. Paw po ayahuasce jest nieunikniony, według duchownych amazońskich (mylnie nazywanych szamanami, szamani to duchowni syberyjscy) wraz z wymiocinami usuwane jest z człowieka zło, problemy, toksyny, ogółem to co psychicznie i fizycznie szkodliwe. Lepiej zwymiotować po 30 minutach i mieć przyjemną podróż niż zapętlić się psychicznie na uczuciu mdłości (a jest to uczucie potęęęęęężne) i wpaść w złego tripa.
Ruta też się nadaje, jest nawet wydajniejsza jako iMAO, a sama harmalina w jakiś dodatkowy sposób wzmacnia DMT, według wielu to właśnie ruta jest najlepszym dodatkiem.
Ayahuasca daje wrażenia bardzo zbliżone do grzybów psylocybinowych i LSD jednakże jest bardziej wizyjna, ma o wiele większe skłonności do implementowania pozytywnych zmian w życiu podróżnika, oczyszcza duchowo. Żeby nie było niedomówień: tak samo oczyszczające, uzdrawiające i mające pozytywny wpływ na całe życie tripy można mieć po LSD, meskalinie bądź psylocybinie ale ayahuasca jest znana z większej ich częstotliwości.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Stuart R Ayahuasca TourismAyahuasca Inne Światyayahuasca?z?nzurywięcej podobnych podstron