background image

Antoni Macierewicz - To pewne. Tu-154M 
został zniszczony ładunkiem 
wybuchowym 

 

 

Tomasz Poller, Fronda.pl: Panie Ministrze, ze strony opozycji i 
związanych z nią mediów padają zarzuty o niepublikowanie raportu 
na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej.
 

Antoni Macierewicz: To absurd. 30 lipca w Sejmie na posiedzeniu 
Komisji Obrony Narodowej Raport w formie filmowej a także 
pisemnego streszczenia 60 stronicowego został przedstawiony, 
dostarczony wszystkim klubom i kołu poselskiemu i jest powszechnie 
dostępny w internecie. A swoją drogą nie wiem, czy właściwym jest 
nazywanie tych polityków czy mediów opozycyjnymi. Słowo opozycja 
jest jednak integralnie w historii Polski związane z budową formacji 
antykomunistycznej i niepodległościowej po II wojnie, w różnych 
formach działania. Przypisywanie grupom, które są wręcz odwrotnie, 
postkomunistyczne, miana opozycji wynosi je do zupełnie innego 
znaczenia i innego przekazu społecznego. To są media i formacje 
postkomunistyczne, broniące w polskim życiu tych elementów, które 
chcą kontynuować PRL-bis. 

Trudno nie przyznać racji, szczególnie że akurat Pan ma prawo być 
tu autorytetem. Zwracam honor. Zresztą przyznam, że czasem mam 
podobne intuicje w kwestii użycia tego pojęcia. Jednak tak czy 
inaczej taki zarzut z tamtej strony się pojawia. Poza tym nie tylko 
politycy czy media, ale i również zwykli śmiertelnicy takie pytanie o 
publikację raportu mogą stawiać, gdy czytają tytuły w prasie, np. 
"Pokażcie raport, nie film".
 

background image

Wersja filmowa ma szanse powszechnego i szerokiego dotarcia, 
czego boją się politycy i propagandyści przez lata upowszechniający 
kłamstwo smoleńskie. A najbardziej boi się tego oczywiście Rosja i jej 
poplecznicy bo Raport pokazuje jej odpowiedzialność. Wersja 
pisemna wraz z załącznikami liczy tysiące stron i w sposób oczywisty 
nie dotrze do szerokich rzesz społeczeństwa przez lata oszukiwanych 
kłamstwem smoleńskim. Tymczasem wersja filmowa już po 10 dniach 
została obejrzana przez blisko 200 tysięcy osób. Jest też trudność 
formalna: załączniki zawierają materiały ściśle tajne zarówno ze 
względu na bezpieczeństwo państwa jak i ze względu na dane 
wrażliwe dotyczące ofiar tragedii smoleńskiej. Część członków komisji 
mieszka w USA, Kanadzie i w Australii. Głosowanie nad tymi 
materiałami musi odbyć się osobiście, nie możemy ich przesyłać 
internetem. Zaostrzenia związane z podróżami 
międzykontynentalnymi sprawiły, że będziemy musieli poczekać 
jeszcze trochę na publikację całości. Ale to w żaden sposób nie 
zmienia przedstawionego Raportu, który obok materiału 
dowodowego zawiera też podstawę metodologiczną wszystkich 
naszych badań oraz badań Narodowego Instytutu Badań Lotniczych w 
USA, Wojskowej Akademii Technicznej oraz Instytutu Lotnictwa czyli 
głównych instytucji naukowych współpracujących przy opracowaniu 
poszczególnych części raportu. Nikt dotychczas nie zrobił tak 
szerokich, wnikliwych i kompetentnych badań naukowych jak te , 
które są podstawą naszego Raportu a w wypadku prac Instytutu z 
Wichita w USA trzeba powiedzieć, że żadne z dotychczasowych badań 
katastrofy lotniczej nie było wsparte rekonstrukcją na którą złożyło 
się 30 milionów elementów skończonych. To gigantyczna praca i 
absolutnie nowatorskie, wyjątkowe w historii badań katastrof 
działanie! Rozumiem, że ci którzy firmowali przez lata kłamstwo 
smoleńskie, nie będą zadowoleni z tego, co przedstawiliśmy. Od 
polityków współodpowiedzialnych za tragedię przez lata słyszałem i 
nadal słyszymy jako Komisja wyzwiska i kłamstwa, ale przedstawiony 

background image

przez nas Raport nie spotkał się do dnia dzisiejszego z żadną 
merytoryczną krytyką! I to pokazuje bezsilność kłamców smoleńskich. 

Parę dni temu podczas ostatniego posiedzenia komisji obrony 
narodowej padły pod Pana adresem zarzuty ze strony Macieja 
Laska, byłego szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków 
Lotniczych. Zarzucił on kierowanej przez Pana podkomisji brak 
realnych działań oraz choćby to, że nie wybraliście się ani do 
Smoleńska, gdzie znajduje się wrak, ani do Moskwy, gdzie, jak 
twierdzi pan Lasek, mogliście zrobić własne kopie zapisów z 
rejestratorów lotu.
 

Wskazałem już niektóre badania jakie zrobiliśmy a przypomnijmy , że 
prace NIAR (National Instiutut of Areonautical Reaserch) z USA 
wykazały fałszywość Raportu Anodiny i Millera. Do tego trzeba dodać 
choćby kluczowe badania związane z ujawnieniem śladów 
materiałów wybuchowych na szczątkach samolotu TU 154 101 i tych 
częściach TU 154 102, które podczas remontu zostały 
przemontowane z TU 154 101. Rekonstrukcja dokonana przez NIAR 
opiera się na gigantycznej pracy członków Komisji zespołu p. Tomasza 
Ziemskiego , który na podstawie zdjęć zrekonstruował samolot TU 
154 101 i odtworzył proces eksplozji w skrzydle i w centropłacie. 
Zespół p. Jabczyńskiego dokonał niebywałej pracy analizując 
zniszczenia ciał ofiar tragedii, rozpoznając skalę rozrzutu i zniszczeń 
powybuchowych, oparzeń większości pasażerów i pozbawienia w 
całości ubrań bardzo wielu z nich. Zidentyfikował też miejsce 
siedzenia w samolocie 63 spośród 96 osób. Prof. K.Nowaczyk dokonał 
kluczowej analizy parametrów lotu odróżniając te, których 
wiarygodność jest wątpliwa od tych na których można się oprzeć i 
wykazał, że samolot utracił skrzydło co najmniej 100 m przed brzozą , 
która wg. Anodiny, Laska i Millera miała być przyczyną katastrofy. 
Prof. W. Binienda wraz z NIAR wykazał bezspornie, że gdyby w ogóle 
samolot uderzył w brzozę (co jak wiemy nie miało miejsca!) to 
skrzydło przecięłoby drzewo a nie odwrotnie jak chce Anodina i Lasek 

background image

z Millerem. A wreszcie udowodnił , że lewe drzwi pasażerskie zostały 
na metr głęboko wbite w ziemię na skutek właśnie wyrzucenia ich 
eksplozją z rozpadającego się samolotu. Pani Majczyna, psycholog 
wykazała fałsze ekspertów Millera i Anodiny i udowodniła jak spójna, 
profesjonalna i kompetentna była załoga TU 154 w odróżnieniu od 
rosyjskich kontrolerów lotu. Eksperymenty prof. Płk. A. 
Siadkowskiego odegrały fundamentalną rolę w badaniu eksplozji. A 
analizy kpt. J. Więckowskiego – w badaniu działań pilotów. 
Wymieniam skromną część badań ze względu na brak miejsca, z 
całością możecie Państwo zapoznać się z nimi w wersji filmowej i w 
streszczeniu Raportu dostępnym na naszej stronie internetowej. A 
Maciej Lasek jest ostatnią osobą, która miałaby prawo do takich 
sformułowań dlatego, że on sam nigdy nie był w Smoleńsku jako 
członek Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa 
Państwowego i niczego nie badał za to jest odpowiedzialny za 
sfałszowanie kluczowej ekspertyzy firmy Small Giss wskazującej 
miejsca dwu wybuchów, za fałszywe oskarżenie gen. Błasika o 
przebywanie w kokpicie i wydawanie komend, za kłamliwe 
oskarżenie polskich pilotów o zejście poniżej dopuszczalnej 
wysokości. Podobnie jak nigdy nie dowodził samolotem pasażerskim, 
gdy w Komisji którą kieruję za analizę lotniczą odpowiedzialny jest 
kapitan Janusz Więckowski mający na swoim koncie 21 tysięcy godzin 
lotu samolotami pasażerskimi. Lasek zna się na propagandzie, co 
zresztą pokazał i za co brał pieniądze od kancelarii Donalda Tuska 
przez ponad rok za uprawianie propagandy kłamstwa smoleńskiego. 
Swoją drogą zwracaliśmy się do pani Anodiny i do władz Federacji 
Rosyjskiej przede wszystkim domagając się zwrotu wraku i 
bezprawnie przetrzymywanych części TU 154 a nawet 
proponowaliśmy że przyjedziemy do Smoleńska i wraz z firmą, która 
zajmuje się rekonstrukcją samolotów i dokonamy takiej rekonstrukcji 
na miejscu z tych fragmentów, które tam pozostały. Odpowiadano 
nam odmownie. To samo dotyczy dotarcia do oryginałów taśm z 
czarnych skrzynek. Żaden Polak nie miał dostępu do tych oryginałów. 

background image

Ani do CVR (rejestratora dźwięków w kokpicie), ani FDR (rejestratora 
danych lotu). Polacy mieli dostęp wyłącznie do kopii. Jest ich bardzo 
wiele i na dodatek różnią się między sobą. Pan Maciej Lasek albo o 
tym nie wie, bo jest niekompetentny albo też świadomie wprowadza 
w błąd. Bardzo dokładna analiza tych kopii została przedstawiona w 
filmowej wersji raportu.  

Czy są takie kwestie, obszary tematyczne których podkomisja 
zbadać nie mogła?
 

Chcę wyjaśnić, ażeby było jasne, skąd moja wiedza. Otóż, 
przesłuchaliśmy te osoby, które twierdziły, że były przy odczycie 
czarnych skrzynek. To przesłuchanie ujawniło fakt, że nikt z nich nie 
mógł słyszeć ani badać oryginału tych taśm. Rosjanie, nie umożliwili 
im badania tych taśm, udostępniając jedynie kopie. Nie mówiąc o tym 
że, wbrew prawu, Rosjanie zabrali oryginały z miejsca zdarzenia bez 
obecności Polaków, choć zgodnie z konwencjami nie można tego 
robić pod nieobecność przedstawicieli państwa, którego statek 
powietrzny się rozbił. Jest to zresztą w sprawozdaniu filmowym 
bardzo dobrze pokazane. Rosjanie podmienili polską czarną skrzynkę, 
którą mieli wysłać do Polski do odczytu, na zupełnie inne urządzenie 
TAWS (ostrzegające przed zbliżaniem się do ziemi). Po prostu zamiast 
czarnej skrzynki przesłali inne urządzenie. Tak wyglądała współpraca z 
Rosjanami, którzy fałszowali materiał dowodowy, podmieniali go, 
bądź uniemożliwiali do niego dostęp a których broni Lasek. Za to 
znam stanowisko tych osób z komisji Millera, które w pierwszych 
dniach próbowały prowadzić badania na miejscu w Smoleńsku. 
Podczas redakcji raportu Millera osoby te jasno mówiły, że nie miały 
dostępu do miejsca zdarzenia i niczego nie mogły samodzielnie 
badać, a płk. Grochowski w raporcie z 14 kwietnia napisał wprost: 
„Na chwilę obecną, z uwagi na brak dostępu do pełnej informacji z 
prac komisji, praca przedstawicieli polskiej grupy roboczej ogranicza 
się do zbierania materiałów udostępnionych przez stronę rosyjską.” 
Do tego trzeba dodać instrukcję ministra Millera , która zdecydował, 

background image

że Raport ma być skorelowany z raportem p. Anodiny. Miller 
wskazywał, że przy redakcji i publikacji raportu trzeba też wziąć pod 
uwagę negocjacje prowadzone w tym czasie przez Unię Europejską z 
Rosą. Ten międzynarodowy wymiar fałszowania Raportu dodatkowo 
pokazuje uwarunkowania kłamstwa smoleńskiego! 

Jeżeli nie do wszystkiego mieliście Państwo dostęp, rodzi to 
naturalne pytanie o dalszy ciąg sprawy. O nowe okoliczności, które 
mogą wyjść na jaw, o to, co ewentualnie w sprawie Smoleńska 
można zrobić.
 

Ta sprawa ma charakter bardzo podobny, także od strony 
metodologicznej, do spraw związanych z materiałem dowodowym 
zbrodni katyńskiej. Jak wiemy, kwestia ostatecznej identyfikacji i 
charakteru zbrodni katyńskiej nastąpiła w sytuacji, w której nikt z 
Polaków, ani innych badaczy nie miał dostępu do materiału 
dowodowego. Dlatego, bo Rosjanie to uniemożliwili. Co więcej, do 
dziś bardzo duża ilość materiału dowodowego jest poza Polską i ani 
Polacy ani inni badacze nie mają do niego dostępu. A jednak obecnie 
nikt na świecie, poza niektórymi skrajnymi środowiskami w Rosji, nie 
kwestionuje sprawstwa i charakteru zbrodni ludobójstwa 
katyńskiego. Oczywiście zgadzam się, że zapewne jest otwarta choćby 
kwestia identyfikacji wszystkich szczątków samolotu, których było 
ponad 60 tysięcy, jak ocenili polscy archeologowie. Nasza komisja 
zidentyfikowała tysiące z nich i opisała wszystkie kluczowe szczątki. 
Pan Lasek miał dostęp do raportu archeologów , ale z tego nie 
skorzystał, podobnie jak z wielu innych materiałów dowodowych. 
Były dostępne jego komisji, ale nie zostały uwzględnione. Należy 
zapytać pana Laska, dlaczego w jego raporcie nie ma słowa o 
osmalonych, zwęglonych szczątkach samolotu, które leżały ponad 
100 m przed pierwszym śladem uderzenia w ziemię. Jest raport 
rosyjskich specjalistów, którzy zidentyfikowali wybuch w 
centropłacie, który nazwali uderzeniem hydraulicznym resztek 
paliwa, ale co do faktu rozsadzenia centropłatu nie mieli wątpliwości i 

background image

pokazali, jaka była struktura tego wybuchu. Dlaczego w jego raporcie 
słowa na ten temat nie ma? My dokonaliśmy symulacji we 
współpracy z NIAR na podstawie badań bardzo szczegółowych oraz 
rekonstrukcji tego samolotu i pokazaliśmy, że samolot rozbijający się 
tak, jak wskazał pan Lasek, wygląda zupełnie inaczej, niż to miało 
naprawdę miejsce i co można było zobaczyć na wrakowisku. On 
opisał inną katastrofę niż ta, do której doszło. Tak wygląda praca 
pana Laska. I dlatego Raport Millera/Laska został unieważniony i nie 
reprezentuje stanowiska Państwa Polskiego 

Skoro nie dało się dotrzeć do całości materiału dowodowego, to 
pozostają zapewne w tej sprawie jakieś niewiadome.
 

Nie. W sprawach podstawowych , w kwestii eksplozji materiału 
wybuchowego, RDX (hexogenu), trotylu i pentrytu, który doprowadził 
do zniszczenia samolotu nie ma wątpliwości. Zwrócę uwagę, że 
akcentowanie, że nie wszystko w sprawie smoleńskiej zostało 
zbadane i nie do wszystkiego mamy dostęp, może być figurą 
retoryczną, której funkcją jest jedynie podważanie ustaleń prac 
naszej podkomisji. Wszystkie kluczowe części samolotu, kluczowe 
wydarzenia i materiały dowodowe zostały zbadane i nie ma 
wątpliwości co do tego, co się wydarzyło. 

A więc nie należałoby spodziewać się już niczego nowego w tej 
sprawie?
 

Jeżeli chodzi o charakter tego, co się zdarzyło, materiał dowodowy, 
który został przez komisję zebrany, wyjaśnia sprawę w sposób pełny. 
Oczywiście, jak w każdej sprawie, także i w tej mogą się znaleźć 
jeszcze jakieś szczegółowe informacje, które uzupełnią, czy pogłębią 
naszą wiedzę. Dotyczy to także choćby działań, jakie były 
podejmowane w komisji Millera/Laska. Jest to niesłychanie istotne, 
bo mamy materiał dowodowy, który pokazuje, że w tej komisji 
fałszowano dane, fałszowano ekspertyzy. 

background image

Myślę, że akurat sprawa manipulacji, fałszerstw jest generalnie 
znana każdemu, kto interesował się sprawą, nawet pobieżnie...
 

Tak, ale minęło 10 lat dominacji kłamstwa smoleńskiego i przy braku 
reakcji np. mediów publicznych na te fałsze i przestępstwa więc 
obecnie opinia publiczna mało o tym wie. Zresztą nasze badania też 
dotąd były mało znane i w tym zakresie- weryfikacji fałszerstw muszą 
być kontynuowane. Może się okazać, że tych fałszerstw było więcej, 
niż do tej pory sądziliśmy. Zapewne poszerzymy wiedzę na temat 
sposobu fałszowania. Zwróćmy uwagę np. na to, co pan Miller 
powiedział 28 kwietnia 2010 na posiedzeniu Komisji Badania 
Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, instruując swoich 
podwładych: "Myśl jest taka, że nasze ustalenia zostaną zderzone z 
ustaleniami rosyjskimi. I jeżeli te dwa raporty będą różne, to dojdzie 
do tego cała teoria spiskowa zbudowana w społeczeństwie, że albo 
ten ukrył albo tamten, ale na pewno prawda jest jeszcze gdzie 
indziej". To przecież była instrukcja zmuszająca do dostosowania ich 
raportu do rosyjskiego. Jest też wypowiedź wskazująca na 
dostosowanie do negocjacji UE z Rosją, co niezwykle ważne! A także 
szereg innych wypowiedzi wskazujących na fałsze. To wszystko musi 
zostać zbadane i pokazane opinii publicznej, ale nie mogło to 
hamować publikacji naszego Raportu. Dotyczy to także sprawy 
członka komisji, który w maju 2011 w złożonym przed komisją Millera 
sprawozdaniu zidentyfikował początek katastrofy, podobnie jak nasza 
komisja, ok 100 m przed brzozą Bodina. Raport Millera przemilczał tą 
analizę. 

Jednak osoba z komisji Millera w toku jej prac takie wnioski 
przedstawiła...
 

Tak. Tam byli ludzie uczciwi, lub którzy przynajmniej chcieli być 
uczciwi. Ci ludzie nawet napisali tzw. „Uwagi RP” do komisji MAKu 
(kierowany przez Rosję Międzypaństwowy Komitet Lotniczy - przyp. 
TP), stwierdzając w konkluzjach, że jest nieprawdą to, co komisja 
MAKu opisała i że badania należy zacząć od nowa. Niestety ci sami 

background image

ludzie 8 miesięcy później podpisali raport Millera, który powielał 
kluczowe ustalenia MAKu oskarżające polskich pilotów i generała A. 
Błasika. Zapewne wiele tego typu okoliczności wyjdzie na jaw. 

Co dalej po publikacji raportu? 

Wnioski naszego raportu są jednoznaczne. Samolot został zniszczony 
eksplozją, ładunkiem wybuchowym. Analiza, którą przedstawiliśmy, 
autorstwa laboratoriów nie tylko polskich ale i zagranicznych 
pokazuje, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że ten 
ładunek został umieszczony w samolocie przez kogoś z zewnątrz. W 
związku z tym spada olbrzymi obowiązek już na prokuraturę, nie 
komisję. Poza wskazaniem, kto miał do tego samolotu dostęp, kto 
decydował o remoncie, jak decydowano, kto wybierał firmy, jaki 
charakter miały te firmy, jacy ludzie w nich pracowali, jakie były ich 
związki z komunistycznymi służbami specjalnymi (czego jako komisja 
dopełniliśmy) trzeba będzie dokonać analizy wskazującej na 
odpowiedzialnych za to, co się stało. Ale to już jest obowiązek 
prokuratury, nie Komisji.