Helena Sekula Srebrna moneta

background image
background image
background image
background image

—…Niewiem,dlaczego,alezanimtozrobię,chcęjeszczeusłyszećludzkigłos…Swoją
drogę

muszęskończyćsama,nikłmiwtymniepomoże,więcniewiem,dlaczegomówięwłaśnie
dowas…

Widoczniedo-pókiczłowiekoddycha,wciążjeszczeczegośpragnie,atojestmojeostatnie

pragnienie,któresięspełniło,bonieodkładapansłuchawki,nicprzerywami,milczyi
słucha…

Czujęto,słuchamniepanbardzouważ-

nie…Człowiekodchodzącynatamtenmrocznybrzeg,skądniktnigdyjeszczeniewrócił,
taki

człowiekjestgodnyuwagibardziejaniżeliktośszukającyuwaschwilowejpomocy.Imoże
nawet

wstydpanuzatęcieka-wość,możejejpannawetnigdywsobienieprzeczuwał…Siedzi
panteraz

pewniewjakimśfotelu,niewąt-pliwiezabiurkiem,zpudełkiemtelefonuwzasięgurekii…
bardzo

możliwe,żekiedyś,zanimpanprzytymbiurkuusiadł,wierzyłpanwswojeposłannictwoi
to

skłoniłopanadoukończeniawymaganych,niemogępowiedziećprzydatnych,przytym
zajęciu

studiów…Awięcpanie…

—Majewski,nazywamsięŁukaszMajewski…—psychologTelefonuZaufania
skinieniemręki

przywołujekoleżankę,zajętąprzysąsiednimbiurku,piszenakartce:Kandydatna
samobójcę.

Sprawdź,jakinumernalinii!

Dziewczynamomentalniewychodzizpokoju.

—…świętyŁukaszuewangelisto,magistrzesprawostatecznych,niechpanpowieszczerze,
ale

takszczerze,jaktopowinnopowiedziećsięczłowiekowiprzedśmiercią,dlaczegotkwipan
tam.w

jakimśświec-kimkonfesjonaleispowiadalaickichdesperatów,niedoszłychsamobójców.

rozchwianychnadwrażliwcówihisteryków,dlaczegopantamsiedzi?

Naprawdępanwierzy,żepomagapanświatu…no,możeniecałemuświatu,aletemu
miastu,tej

ludzkiejtermitierze,gdzieprzeszłomilionjadowitychibezwzględnychmrówekwalczyze
sobą

background image

nieustannie,zjadasię,okalecza,wariuje,unicestwia?Apanchcetemuzapobiecza
pomocą
dobrej

woliitelefonicznegokabla?

—Dziewczyno…

—Iza,proszępana,IzabelaBiałoń.Przedstawiamsię,chociażtojużitakjestbez
znaczenia…

Niechsiępanprzyzna,nibysiępanprzejmujezagrożonymtworemnatury,tątrzciną
myślącą,to

chybaPascal,prawda?

Więcnibyobchodzipana,comamdopowiedzenia,atotylkodlatego,abyktośinnyzdążył

zbadać,skąddzwonię,tak?

—Chcępanipomócijestemwdzięcznyzatenłutzaufania,bejednakzadzwoniłapanido
nas.

—Niemamnikogobliskiego,dlategozadzwoniłamdowas.

—Czasamiłatwiejzwierzyćsięnieznajomemu.

—Tak,masięmniejoporów,tojakrozmowawpociąguzprzygodnymtowarzyszem
podróży,

tylkożejazarazwysiadam…Iniemamsięwłaściwiezczegozwierzać.Miałamszare,
nieudane

życie,niebyłownimszczęścia.Anijednozmoichpragnieńnieziściłosię.Możebyłyzbyt

ambitne?Idlatego.Niewyszło,nicminicwyszło,rozumiepan?Tylkoniechmipannic
mówi.że

każdyjestkowalemswegolosu…

—Niemówię…

—Każdyjestwięźniemswegolosu…Pomyślałpan:taniafilozofia,tak?

Proszęniekłamać,niegodzisięokłamywaćumierającego,niechwięcpanpowie,copan

pomyślał!

—Pomyślałem,żenicwszystkojeszczestracone,jeśliczłowiekszukainnegoczłowieka,

chociażbytylkozapośrednictwemtelefonu…Więcnieutracił

jeszczezupełnienadziei.

—Atawizm,resztkainstynktu.

—Wolażycia.Posłuchajmnie,byćmożetotylkochwilowadepresja,niepoddawajsięjej

biernie,musiszsiębronić,pomogęci!Toniesątylkosłowa,masztuprzyjaciół…
Słyszyszmnie?Iza!

background image

Izabela…Iza.

odezwij.się…mówzemną,totakżeobrona!

—Wypiłamkieliszekkoniaku.Nie.jeszczenieztym…Jeszczemamtrochęczasu,alenie

odpowiedzia-

łeśminapytanie.

—Jakie?

—Chceszmiprzeszkodzić?

—Tak.

—Toprzecieżniemożliwe,wystarczy,abymodłożyłasłuchawkę.

—Iza,obraziłaśsięnażycie?Chceszzniszczyćje,razdane,niepowtarzalne,zniszczyć
pod

wpływemniepowodzeń,możerozpaczy,amożetylkonastrojuzrodzonegoz
samotności…

—Każdymaswojąmiarę,mojajestjużwypełnionapobrzegi.Możliwe,żewtwojejto
byłaby

tylkokropla,małakroplapodkreślającasmakżyciajakostraprzyprawa.Nicniewieszo

samotności,omojejsamotności,bokażdasamotnośćjestinna,takjakjanicnicwiemo
twojej…

Możetyzabijaszswojąsamotnośćzapomocątelefonustojącegotamnatwoimbiurku?
Wypełniasz

nieudanymilosamiludzi,coszukająuwasratunku.oparciaiprzeztoczujeszsięmniej
samotny

imniejnieszczęśliwy…Przygnębiającajestjesień,deszczitenokropnywicher…Czyto
prawda,że

najwięcejsamobójstwludziepopełniająwlistopadzie?

—Prawda.

—Dręczymniewyciewiatru,odwieludniodbierasen…Targadrzewawogrodzie.
Bezlistne

gałęziewyglądająjakszubienice…

—Maszpodoknemdrzewa?

—Tak.Domstoiwdużymogrodzie,botodomzczasów,gdydziałki,parcele,jakjewtedy

nazywano,niebyłyjeszczewielkościłatynadżinsach.

Należycoludzi,którymsięwszystkowżyciuudało,nawetniedomyślaszsię.

jakbardzo.Terazbędąmielikłopot,bostracądobrąsłużącą,czylipomocdomową,jaksię

obecniemówi,alewiadomo,nazwaniezmieniaistotyrzeczy.

background image

—Zawódjakkażdyinny.

—Nieżartuj,cóżtozazawód?Kuchta!Kiedyśtaksięonichmówiło,trułysięesencją
octową,

gdyjeporzucalistrażacy.Ijajestemkuchtą,itakżesictruję,tyleżenieesencjąoctowąi
nieprzez

strażaka…Otojaksięzmieniająobyczaje…

—Posłuchajmnie,Iza…

—Jeszczesłucham!Czywszyscykandydacinasamobójcówsątakgadatliwi?1naprawdę

bierzeszmniepoważnie?Możejestemzwykłąhisteryczkąalboudaję?Niktwamnigdynie
zrobił

kawału?…—głossięłamie.

Łukaszsłyszystłumionyszlochicośjakbydźwiększkła.Trwaprzykutydosłuchawki,łowił
słabe

odgłosyżyciadocierająceztamtejstronyprzewoduimyśli,żejeślitamtenczłowiek
odezwałsię

sam,toon,Łukasz,maszansę,abygopowstrzymaćiodwieśćod.samounicestwienia.

Czyznalazłwłaściwytonijakichsłówpotrzeba,abydotarłydotejdziewczyny?Ma
wrażenie,

jakbyonabyłaodgrodzonaodniegoniewidzialnąścianą,agdybyniepytaniai
odpowiedzimożnaby

sądzić,żetencochwilazmieniającybarwęgłosnagranyzostałnapłytę;głębokialtpełen

dramatycznegonapięcia.

Pochwilirwącysięszeptwsłuchawce:

—…nieuratujeszmnie,DonKichocie…—jeszczejakiśnieartykułowanydźwięk,jak
gdyby

spazma-tycznewestchnienie,icisza;ztamtejstronysłuchawkazostałapołożonaalbo
wypadłazręki.

—Rozłączyłasię?—zaglądakoleżanka.—Naadreschwilętrzebazaczekać…

Gdypsycholog,wyprzedzająclekarzapogotowiaratunkowego,przeskakujestopnie
dzielącegood

willinaSaskiejKępie,dopieroprzychodzimunamyśl,żeprzecieżtedrzwi—masywne,
zczarnego

dębu,zmetalowąrozetązamiastklamki—mogąbyćzamknięte.Aleprzekręconado
oporurozeta

zwalniaza-trzaskidrzwiustępują.

Mrokobszernegohallurozrzedzająplamynikłegoświatłasączącegosięzchińskiego

background image

lampionu;

obokwejściaszara-gizlśniącegoibardzociemnegodrzewa,wgłębiskrzynia,wielka
chińska

szkatułkapołysku-jącalakąimasąperłową,nadniąlustrowwąskiejramie,takżez
lakierowanego

drzewa,wlustrzeodbicierozwartychdwuskrzydłowychdrzwii…wyprostowanej
sylwetki

mężczyzny.

WszystkotoŁukaszrejestrujewczasiekrótszymniżmgnienieiuczucieulgi,żektoś
nadszedłz

pomocą,zanimonizdążyliprzyjechać,takżetrwakrócejniżmgnienie.

—Cotusięstało,namiłośćboską,kimpanowiesą?!—krzyczynaichwidokmężczyzna

łamiącymsięgłosem.

Olbrzymipokój;całąścianęnawprostdrzwizajmująłukowatosklepioneoknasięgające
podłogi,

udrapowanefirankamizbiałegotiulu.Nielicznestylowesprzętynawygiętychpajęczych
nóżkach—

po-

.lyskszlachetnejpolitury,ftiatowezłotoobićibiel;wrogupokojukominekz
marmurowym

fryzem,przynimstolik,fotel;oboknadywaniekonwulsyjnieskręconeciało.

Lekarzodsuwazdrogiszpakowategomężczyznę,przyklękaprzyleżącejkobiecie.Bada
puls,

wywijapowieki,potemoglądanapoczętąbutelkęszkockiejwhisky,stojącąnastoliku.Na
tymsamym

stolikutelefon,słuchawka,zwieszonanasznurze,opierasięobiało-złotydywan
wyściełający

podłogę,oboksłuchawkileżyprzewróconykryształowykieliszek.

Lekarzjeszczerazpochylasięnadkobietą—zrezygnowanygestdłoni.

—Nieżyje?—upewniasięŁukasz,chociażzachowanielekarzajestdostatecznie
wymowne.

—Nieżyje—potwierdzatamten.—Chybajakaśtrucizna.Trzebazawiadomićmilicję—
sięga

dotelefonuicofarękę…—Możeposzukapanautomatu?—proponujeŁukaszowi.—
Oninielubią,

gdysięczegośdotykaprzedichprzybyciem.

background image

Milicja—inspektor,fotografitechnikkryminalistykizkomendydzielnicowej—jestpo

kwadransie.

—KapitanAndrzejCzyżewicz,inspektorsłużbykryminalnej—

przedstawiasięmłodymężczyzna,ubranywociekającywodąnieprzemakalnysztormiaki
gruby

golfwnorweskiwzór.

Jestchybawmoimwieku—oceniapsycholog—najwyżejtrzy,czterylatapostudiach.

—Majewski—Łukaszwyciągadoniegorękę.—Tojadopanadzwoniłem.

—MagisterPiotrPawełŁapiński—anonsujesięceremonialniestarszypan—kierownik
działu

pla-nowaniawcentralihandluzagranicznego.

—Dlaczegotwierdzipan,żetosamobójstwo?—Czyżewiczzzainteresowaniem
przyglądasię

Łukaszowi;psychologszczegółowoopowiadaprzebiegrozmowyzTząBiałoń.

—Zadzwoniłakilkaminutprzedósmą,kiedyprzyjechaliśmytutaj,byłopiętnaściepo
dziewiątej,

alemiałemnadzieję,żejąuratujemy…—milknieprzygnębiony;czujesięjakchirurg,
którypopełnił

błądwsztuce.Niezapobiegł

śmiercidziewczyny,boniepotrafiłnawiązaćzniąkontaktu,nieumiał

uruchomićpsychicznychrezerwistniejącychwnajbardziejnawetzałamanymczłowieku.

Technikzawijarękawyswetra,naciąganadłoniecienkiegumowerękawiczki;Łukasza
nie

opuszczauczuciedojmującejklęskiiżalu,paradoksalnegożaludozmarłej.Wbrewwoli
wciąż

wracaspojrzeniemdomartwejdziewczyny.Musipatrzeć.

Najejtwarzyrozmazanymakijaż,niebieskąpastelęnałożonąnapowiekipogłębiateraz
cień

śmierci.

Ubranajaknabal,wwieczorowąsuknięzciężkiejszafirowejmory.

Głębokodekoltowanagóraiszerokaspódnica,omotanawokółnóg,obutychwpłytkie
czółenkaz

tejsamejtkaniny,cosuknia.

Ramięoplątaneszalemzbeżowejgipiury.Długierękawiczkiztejsamejkoronki,wiotkie,
jakbyz

background image

nichtakżeuciekłożycie,zwisajązporęczyfotela,jednazsunęłasięipalcamidotyka
dywanu.

Dziewczynależybliskokominka,gdzieniedawnomusiałpłonąćogień,bożarząsię
jeszczegrube,

spopielaległownie;twarzmazwróconąwstronęłukowatosklepionychwerandowych
okien,

wychodzącychwprostnaogród.

Przezdrapcrięfiranekmajaczązaszybaminagiekonarydrzewtarganychwiatrem.

Łukaszznówpowracaspojrzeniemdopostacipodkominkiem;naprzegubierękizłota
bransoletka,

awłaściwiekilkakrotnieokręconyłańcuszek,spiętybrelokiemzkoralu.Napiersiach
owalny

staroświeckimedalionzezłotegofiligranu.

—Przecieżtoniejej!—wolanaglePiotrPaweł,wskazującklejnotnaszyidziewczyny.

—Akimpanwłaściwiejest?—kapitanCzyżewiczjakgdybydopieroterazzauważył

Łapińskiego.

—Przecieżprzedstawiłemsiępanu.

—Kimpanjestdlazmarłej?

—Obcym!Zupełnieobcym—gwałtownieodżegnujesięPiotrPaweł.

—Mniepowiedziała,żejestsłużącą—włączasięŁukasz;przyglądasięrękom
dziewczyny.

Technikwłaśniedaktyloskopujezmarłą;mocne,szerokiedłoniezezbytkrótkimipalcami,
lecz

starannieutrzymane,zpaznokciamiprzyciętymiwkształtmigdału,pokrytymipołyskliwą
emaliąo

barwiekoralu.

—Prawdępowiedziała—skwapliwieprzyznajePiotrPaweł.—ToIza,IzabelaBiałoń,
pomoc

domowamoichprzyjaciół,awłaściwieprzyjaźńłączymniezpaniąstarszą,matkąpani
domu—

uzupełniaipochwili:—…atenmedaliontoniejej,tylkopamiątkowypaniCeliny.
Proszę,niechpan

kapitansamsprawdzi.Naodwrociejestmonogram…Nierozumiem,skąduIzyten
naszyjnik…

Technikodpinazameczekiostrożniezdejmujezszyidziewczynystaromodnąozdobę—
umieszcza

background image

jąwprzezroczystejtorebce.Naawersiewypukłegoowaluwidaćinicjałyzniebieskiej
emalii:C.W.

—Dlaczegoona…—niemożedarowaćPiotrPaweł.

—Pasowałdocałościstroju—zauważamilczącydotychczaslekarz.

—Owszem,pasował—godzisięŁapiński—alepaniCelinanaogółnierozstajesięz
tym

medalio-nem,topamia.tkajeszczepojejbabce.

—Tymrazemwidoczniesięrozstała—zamykakwestięCzyżewicz;fotografstrzela
fleszem,kilka

ogólnychzdjęćsytuacyjnych,potemposzczególnefragmenty,następnieciałozmarłej,
twarz,stolikz

butelką,kieliszeknapodłodze.

Technikzbierazestolikażyletki.

—Chciałaprzeciąćsobieżyły?—głośnorozważakapitan:jedennożykjestwysuniętyz
papierka,

pozostałedwawnietkniętychfirmowychopakowaniach.

Technikpęsetąwkładażyletkidokoperty,zbieraśladyznapoczętejbutelkiszkotai
kryształowego

kieliszka.Pozatelefonemnicwięcejnastolikuniema,blatjestidealnieczysty.

—Gdziesądomownicy?—pytakapitanCzyżewiczPiotraPawłaŁapińskiego.

—Celina,toznaczypaniWójcikowawyjechaładosanatorium.Marysia,jejcórka,gdzieś
z

JackiempozaWarszawą,aleniewiem,gdzie,natomiastOlansky,mążMarysi,chybaw
podróży

handlowej.

—Olansky?—unosibrwioficer.

—NorbertOlansky—skandujestarszypart.—Achtak!—pojmujezdziwieniekapitana
—to

Kanadyjczykpolskiegopochodzenia,urodzonyiwychowanywKanadzie,stądtakie
brzmienie

nazwiska.

—Reemigrant?

—Niezupełnie.Jestobywatelemkanadyjskim,aleodkądożeniłsięzMarysią,mieszkaw

Warszawie.

—Czymsięzajmuje?

background image

—Robiwskórze…prowadziwKanadziejakieśprzedsiębiorstwootymprofilu.
Dokładnienie

jestemzorientowany—powściągliwieoznajmiastarszypan.

—Pocopanprzyszedł,skorowiedziałpan,żenikogopozagosposiąniemawdomu?

—Dzwoniłem,telefonbyłwciążzajęty,sądziłem,żeprzyjechałaCelina…

—jąkaŁapiński.—Kartę,którąjejposłałemdosanatorium,zwróconoi…

dlategoprzyszedłem.Byłemtuokołodziewiątej—uprzedzapytaniekapitanaizaraz
szybko

zaczynaopowiadać,cozastałpowejściudowilli:—Wprzedpokojupaliłsięlampion,
obaskrzydła

drzwidosalonubyłyotwarte,świeciłsiękandelabrnakominku.Izyniespostrzegłem,bo
jakpan

widzi,kominekjest.wrogu.Dopierogdyzajrzałemdosalonu,zobaczyłemjązatymfote-
lemi

stolikiem.„Zemdla-łaVTakpomyślałem.Dotknąłemjejra-mienia,aramięzimne.
Ogarnęłomnie

przerażenie,stałemjaksparaliżowany,żadnejmyśli,tylko:„Cosiętustało?”Izaraz
weszlici

panowie…—

Łapińskikończyzwidocznąulgą.

—Więcdrzwiwejściowebyłyotwarte,amożedysponujepankluczami?

—wypytujekapitan.

—MimowielkiejzażyłościzCelinąnieprzyjąłbymkluczyoddomujejzięcia—
odpowiadaz

urażo-nągodnością.

—Niezamykasiędrzwi,czytupanujątakiezwyczaje?

—Zamykasię!Izamusiałapozostawićotwarte…Wystroiłasięnibytonaśmierć,ale
ryglinie

zasunę-

ła,abyłatwiejjąbyłoratować.Widoczniepewnabyła.żepanprzybiegniezpomocą—
zwraca

siędoŁukasza—pocozresztąbydzwoniła?Tylkochybazawielełyknęłategojakiegoś
paskudztwa

iprzeliczyłasię.

Łukaszmyśli,żeniemożnaodmówićpewnegosensuwywodomPiotraPawła,mogłobyć
itak.

background image

—Dlaczegotwierdzipan,że„łyknęłajakieśpaskudztwo”?—podchwytujeCzyżcwicz;

zastanawiagozorientowaniePiotraPawła.

—No,aodczegoby…Przecieżpandoktorteżtakprzypuszcza—

przytomnieratujesięŁapiński.

—Czemuonatozrobiła?—pytaŁukasz.

—Kiedyśjużmiałajakieśdepresje—Łapińskiinatoznajdujeodpowiedź.—Nieżeby
zarazsię

tru-

ła,aletakpowtarzała:„Życiemizbrzydło”,itakietamgłupstwa.Celinawspominała.Ale
żenikt

poważnietegonietraktował,tomożeterazchciałanastraszyć,takiezwykłefanaberie…
—milknie,

boprzypominasobie,żemimotychzwykłychfanaberiiIzanieżyje.—Nibyalienacje
wiejskiej

dziewczyny,conieumiałażyćwwielkimmieście,tetammodneteraznowinki…A
wszystkojedno,

młodymwgłowachsięprzewraca.

WeźmychoćbyiIzę.możeźlejejbyło?Widzipan,jakubrana,wpierwszejchwilina
pewnopan

pomyślał,żetopanidomu,niesłużąca.

—JakdługoIzapracowałauOlanskich?

—Zedwalala.dokładnieniepamiętam.

—Zpewnościąmiałajakichśznajomych.

—Nieinteresowałymniejejznajomości,aleowszem,miałanarzeczonego,nawetrazgo
tu

widziałem.

ChybaCelinamówiła,żemanaimięAdam,pewnyniejestem.

—Trzebazawiadomićkogośr.domowników—decydujekapitan.Gdziejestpani
Olanska?—

Ła-pińskinieznaadresu.—ApaniWójcikowa?

Wspominałpanosanatorium.

—Tak…MiałabyćwNałęczowie,wilia„Jaskier”.Wiepan,kapitanie?

Mogęponiąpojechać—nie-spodziewanieofiarowujesięŁapiński.

—Załatwimytoprościej—Andrzejniekorzystazjegouprzejmości,zamawia
błyskawiczną,w

background image

kilkaminutpóźniejjestnaliniiNałęczów.

—Niemaunastakiejkuracjuszki…—informujegorecepcjadomu

„Jaskier”.—Nie,tonieżadnapomyłka,paniekapitanie,niemainiebyłozcałą
pewnością.

CzyżewiczłączysięzposterunkiemmilicjiwNałęczowie—zlecasprawdzeniewinnych

ośrodkachkuracyjnych.

—Możeniew„Jaskrze”,możewinnymdomulubnakwaterzeprywatnej

—wycofujesięŁapiński.

—Chciałpanponiąjechać,niewiedząc,dokąd?—zachowaniestarszegopanacoraz
bardziej

zastanawiaAndrzeja.

—Sądziłem,żeCelinajestwNałęczowie—bronisięniepewniePiotrPaweł;myślałtak,
bo

ostatniostarszapaniuskarżałasięnaserceiwspominałaotejmiejscowości;jestprzecież
rencistką

służbyzdrowia,więczpewnościąbeztrudumogłasobiezapewnićmiejscewNałęczowie.

—Anajakiadreswysłałpankartępocztowądosanatorium?—przyszpilagoŁukasz;
wydajemu

się,żeCzyżewiczowiumknęłotamtozdanieŁapińskiegoozwróconejmukorespondencji.

—Młodyczłowieku,wypraszamsobie!—grzminaglezurażonągodnościąPiotrPaweł.
—Jak

panśmiemiimputować…Awogólewjakimcharakterzepantujest?Dlaczegopanmu
nato

pozwala?—ostatniąpretensjękierujedoCzyżewicza.

—Mojaobecnośćjesttubardziejuzasadnionaniżpańska!—podkreślaŁukaszizaraz
żałujetego,

copowiedział,bomagisterŁapińskipochwilowymuniesieniuoklapłnagleiwydajesię
bezbronny

jakdziecko.

DyplomatycznewkroczenieAndrzejazgałązkąoliwnąprzerywasygnał

telefonu;kapitanpodnosisłuchawkę,uprzedzaskwapliwąinicjatywęPiotraPawła.

—MieszkaniepaństwaOlanskich.

—TuMariaOlanska,alektoprzytelefonie,panKornacki?—dopytujesięzdziwiony
głos.Oficer

przedstawiasięiprosionatychmiastowyprzyjazd.

background image

ZdenerwowanaOlanskachcewiedzieć,cosięstało.

Czyżcwiczinformujeowypadkuzgosposią,proponujewysłaniewozu.

Mariadziękuje,mawłasny—zarazprzyjedzie.

—CzytodzwoniłaMarysia?—ożywiasięznówPiotrPaweł.

—Tak.Apanuchwilowodziękuję,proszęwracaćdodomu—spławiagoAndrzej.—We
wtorek

nadziesiątąproszęprzyjśćdokomendy.Muszęzaprotokołowaćpańskiezeznania.

—AleżMarysiawtakiejchwilibędziepotrzebowałapomocy—protestujeŁapiński;
Czyżewicz

od-prowadzajednakPiotraPawładoprzedpokoju,czeka,ażsięubierzeidopierogdyza
tamtym

zamykająsiędrzwi,wracadosalonu.

—Dziwnatapomocdomowa…—zaczynaŁukasz,ciekawopiniikapitana.

—Tak,tenstrój—przyznajeAndrzej.—Gosposieraczejtaksięnienoszą,aletomoże
być

sukniaOlanskiej.podobniejakmedalionnaszyi.Cośjednakniewyraźnegodziejesięz
matkąrodui

tenprzyjacieldomu…

—Zwróciłpanuwagęnajejręce?—Łukaszbrniezaswojąpoprzedniąmyślą,puszczając
mimo

uszuuwagęostarszejpani.

—Mocne,szerokiedłonie,bardzostarannieutrzymane,otopanuchodzi?

—Łukaszpotwierdza.—

Przypracywgospodarstwiedomowymistotnietrudnozachowaćniezniszczoneręce.lecz
jeślisię

oniedba…Wiepan,mojamatkazawszewszystkorobisama,adodziśmapięknie
utrzymaneręce…

Używarę-

kawiczek,kosmetyków.

—Ciąglemamwpamięcirozmowęztąkobietą.Właściwiebyłtoniemalmonolog,ja
tylko

słucha-

łem.Widzipan,jejsposóbwysławianiasię.formułowaniezdańwskazywałona
dziewczynę

oczytaną,zeznacznąogładą…Toniebyłjęzykosobyprymitywnej.

background image

—Awedługutartychpojęćsłużącatokonieczniektośprosty,wręczograniczony,tak?
Onazaśnie

pasujedoschematuitopananiepokoi.

—Nietylko…—ŁukaszadrażniironiaCzyżcwicza,aniepotrafisprecyzowaćuczucia,
jakie

prześla-dujego,odkądznalazłsięwwilliOlanskich.

—Przyczyny,szukapan.przyczyny—pomagamukapitan.—Człowiekobardziej
złożonej

psychice,awięcibardziejskomplikowanemotywypostępowania…

—Przecieżniconiejjeszczeniewiadomo—przerywaŁukasz.

—Przedchwilącharakteryzowałjąpanjakodziewczynęinteligentną—

Andrzejpodkreślaniekonse-kwencję.

—Tak,alewszystkotakiesprzeczne—Łukaszwciążnieumiewyjaśnić,comanamyśli.
—Ten

jejpatos!Jestem,jakpanuwiadomo,psychologiem,wówczasprzytelefoniebyłembardzo
przejęty,

możetoniedobrzetaksięangażowaćemocjonalnie,nocóż,inaczejniepotrafię,zapewne
kiedyś

stępieję…

Tarozmowautkwiłamiwpamięcijakzapisstenograficzny.Kiepasujedosamobójcy!
Albo…

—AlboPiotrPawełmarację:zainscenizowaładramatiprzeliczyłasię—

kończyzaniegoAndrzej

—Wswojejpraktycenatknąłemsięnafacetkę,którąjużsześćrazyodratowano—
wspomina

Łukasz.—

Stałaklientka,alenigdyniewiadomo,któryrazbędzietymostatnim.

Oczywiścietoprzypadekskrajny,patologiczny.Jednaknieodniosłemwrażenia,abyIza
Białoń

należaładotejkategorii…

MariaOlanskajestprzerażona,wstrząśniętawypadkiem.Naścieżceogrodowejminęliją

sanitariuszezezwłokami.Tenwidokrozstroiłjądoreszty.

—Boże!Ajadzwoniłam,żebyprzygotowałapuszkizananasemiwogóle…Bowtym
Otwocku

nicniemożnadostać,amamusiniemaiNorbertaniema…uczepiłasiętychananasów,
sweterkówi

background image

rajstopdlaJacka,niesposóbzniąrozmawiać.

Czyżewiczprzynosicośnauspokojenie,beztruduznalazłrelaniumwdomowejapteczce.
Olanska

odsuwapastylkę,niechce.Nigdyniebierzeżadnychpigułek!

Zestylowejkomodywyciągabutelkę.Panowiebędątakuprzejmiisięzniąnapiją?
Panowiesą

uprzejmi.

Wbarkustojąrzędempięknekryształowekieliszki,leczMariawychodzidokuchnii
przynosi

stamtądinne,zezwykłegoszkła.CzyżewicziŁukaszspoglądająnasiebie,Łukasz
nieznacznie

wzruszaramionami.

Olanskanalewakoniak,duszkiemwychylapełnykieliszekiodrazunapełnianastępny.

—KtotojestKornackiidlaczegomyślałapani,żetowłaśnieonodebrał

telefon?—Andrzejryzykujepierwszepytanie.

—ToostatniasympatiaIzy—Mariaśledzirefleksyświatłaprzenikającebursztynowy
napój.—

Po-myślałam,żeontujestiwpierwszejchwiliwzięłampanazaniego.

—Magłospodobnydomojego?—uśmiechasięAndrzej.

—Nie!Poprostuusłyszałamgłosmłodegomężczyzny,atembrNorbertaiPiotraPawła
znam…

CzyIzapozostawiłajakiślist?—pytapochwiliwahania.

Andrzejzaprzecza;nicmuotymnicwiadomo,leczprzedśmierciąrozmawiała
telefoniczniez

psychologiemTelefonuZaufania—wskazujeŁukasza.

—Comówiła?!—MarianiespokojnieprzypatrujesięMajewskiemu;wjejdużych,
przedłużonych

pasteląoczachkryjesięstrach,taksięprzynajmniejCzyżewiczowiwydaje.—Czy
wspominałacoś

omnie,onas?

—Tyletylko,żejestsłużącąuludzi,którympowiodłosięwżyciu.

—Tylkotyle?!—wtymokrzykubrzminiedowierzanieiulga,przedewszystkimulga.

—Jeszczeonieudanymżyciu,samotności,nigdyniespełnionychpragnieniach.

—Zawszezazdrościłainnymimiałapretensjedolosu.Malkontentka—

mówiMariazniechęcią.

background image

—…zwracałasiędomnieper„magistrzesprawostatecznych”—

podejmujeŁukasz,podobniejakCzyżewiczśledzącuważniereakcjeOlanskiej—

ipoddawaławwątpliwośćskutecznośćmoichusiłowańwratowaniulaickichdesperatówi

rozchwianychnadwrażliwcówzapomocądobrejwoli.

—Cośtakiego!

—Dlaczegopaniątodziwi?

—Nonie…Aleonabyładośćmałomównairaczejnieużywałametafor.

Nierozumiem,cosięzniąstało.Prawiecodzienniedzwoniłamdodomu,nie,nie
wymagałam,aby

tkwiłaodranadonocyprzytelefonie.Umówiłyśmysię,żebędędzwoniłapodziesiątej
wieczorem.

Wczorajwogólenietelefonowałam,natomiastprzedwczorajwydawałasięcałkiem
zwyczajna,

nawetniesmutna…

Skądtaelokwencja?Chybabyłapijana!—badawczoizniedowierzaniemprzypatrujesię

Łukaszowi.

—Piła?—podchwytujeCzyżewicz.

—Rzadko,aletylkowtymstaniestawałasięrozmownaiskłonnadozwierzeń.Awogóle
tobyła

bardzorozsądna:praktycznaosoba,zapewniampana.—Chciałapanipowiedzieć,żepod
wpływem

alkoholutraciłarozsądek?

—Zdarzałosię.

—OdjakdawnaIzaBiałońbyłaupaństwa,skądprzyszła?—Czyżewiczwracado
konkretów.

—Byłaunas…Boże!Była—Mariaunosidłoniedoskroni.—Oddwóchlat,przyszłaz

ogłoszeniawpaździerniku72roku.PoprzedniopracowałaupaniL.—padanazwisko
znanej

aktorki.—Miałaznakomitereferencje,zresztąrozmawiałamzpaniąL.,boczasamiw
referencjach

piszesięniekoniecznieto,conaprawdęjest…PaniL.szczerzejejżałowałaizupełnienie
rozumiała,

dlaczegoIzazrezygnowałazpracyuniej.Poprostudziewczynawymówiłaiodeszła,nie
podając

przyczyn,

background image

—Dałajejpanilepszewarunki?

—No…możeniecolepsze—przyznajeOlanskazociąganiem.—Nie,niepodkupiłam
jej,jak

panzdajesięsądzić,kapitanie,chociażniebyłobywtymnicdziwnego,boodobrąpomoc
domową

jestniesłychanietrudno.AIzaokazałasiębardzosumiennąirzetelnąpracownicą.Zresztą
była

równiezadowolonaznas,coimyzniej.Ostatniozarabiaładwaipółtysiącamiesięcznie,
miała

unormowanegodzinypracy,peł-

neutrzymanie,dwatygodnieurlopuigratyfikacjezróżnychokazji,czytomało?Miała
także

własnypokój,proszę,niechgopanobejrzy!

—Chodźmy—podnosisiękapitan.—Muszęzabraćjejdokumenty.Pana

—zwracasiędoŁukasza

—proszęjakoświadkaprzeszukania.

—Proszętędy—prowadziOlanskaniechpanniemyśli,toniejestjakaśklitka.

DopomieszczeniazajmowanegoprzezIzęwchodzisięprzezmałykorytarzykzarazprzy
głównym

wejściu.

—Tukąpielowy—Olanskazapalaświatłoizrozmachemotwierapierwszedrzwi;
łazienkalśni

gla-zurąiidealnączystością.

Naszklanejpółcenadniklowymikranamibardzoładneprzyborydomycia,bateria
kosmetyków,

kompletdomanicure.kilkaflakonówlakierudopaznokci.Całośćtchniepedantycznym
porządkiemi

byćmożedlategowłaśniekapitanzwracauwagęnalaseczkęałunuwuchwyciezżółtego
metalu,

pozostawionąnaumywalce.

CzyżewiczowikojarzysiętenałunześwieżymlakieremnapaznokciachBiałoniówny.

.“Skaleczyłasięrobiącmanicureiużyłaałunudozatamowaniakrwi,lecznieodłożyłago
napółkę.

Czymyślisięotakichdrobiazgowychzabiegachtoaletowychprzedodebraniemsobie
życia?Jak

tomiałobyć,przygotowujeżyletki,jakąśtruciznęispokojnieopiłowujepaznokcie,

background image

dobieralakier

pasującydobarwybrelokaspinającegobransoletkę?

Podczasdaktyloskopowaniatechnikniezauważyłskaleczenianarękachdziewczyny;co
prawda

dra-

śnięciacążkamimógłniedostrzec.Daktyloskopiatoprzecieżtylkoopuszkipalców.Jeśli
jednak

używałaniedawnoałunu,wlaboratoriumpotrafiątostwierdzić.

PokójIzy:perłowetapety,jednokolorowydywan,dobranywkolorzedo

.ścian,meblezjasnegojesio-nu.Telewizor,radio—anijednejksiążki,aniśladujakiegoś
pisma.

Natapczanie,jakwyjętezinnegotła,panosząsiędwieolbrzymielale:Pierrotw
atłasowymkimonie

zczarnymipomponamiiColombinawsuknirozłożystejjakczaszaparasola.

—ToulubionemaskotyIzy,jejzdaniembardzoeleganckie—zprzekąsempodkreśla
Mariai

otwieraściennąszafę,nabitągarderobą.

Andrzejzaglądadoszuflad;ścinkimateriałów,przyborydoszycia,pończochy,chustkido
nosa,

apaszki,rękawiczki.Spodstertypościelowejbieliznywyłuskujejakiśpapieri
sfatygowaną

książeczkęPKO;gęstowniejodwpisówizastanawiającesaldo,okołodwustutysięcy
złotych.

—Oszczędzała?—CzyżewiczpytapowściągliwieOlanską,chowającksiążeczkę.

—Pewnocośtamoszczędzała—niechętnieprzyznajeMaria.—Przecieżunasmiała
wszystko,

tomogłasobieodłożyć.

AndrzejzabieradowódosobistyBiałoniównyikalendarzykznalezionywtorebce.

—Cozrobićzjejosobistymirzeczami?—dowiadujesięMaria.

—Znapanijejrodzinę?—Olanskawspominaorodzicach.—Oddaćrodzicom—
decyduje

Andrzejiopuszczapokój;nurtujegotapokaźnasumanakonciegosposi.

—Zapewniliśmyjejnaprawdędobrewarunki—podkreślaOlanska.—O

takichniemogłanawetma-rzyćwtychswoichRosławicachpodMławą.Tamsię
urodziła.Była

najstarszazsiedmiorgarodzeństwa.

background image

Mającsiedemnaścielatledwiedobrnęładoszóstejklasyszkołypodstawowej.Wtedy
uciekłaz

domuiprzyjechaładoWarszawy.ZanimtrafiładopaniL.,zmieniłakilkadomów.

—CzęstojeździładoRosławic?

—Niezbyt.Alejużgdysięwybrała,tokupowałaprezenty,ubierałasięwnajlepsze
rzeczy,chyba

nieprzyznawałasię,żejestpomocądomową.Wtymrokuzrobiłanawetprawojazdyijuż
było

umówione,żenaBożeNarodzeniepojedziedodomumoimwozem,boNorbertniechciał
jej

pożyczyćswojego.

—Ipaństwogodziliściesięztymiwszystkimiwymaganiami?—dziwisiękapitan
Czyżewicz.

—Izabyłauczciwymczłowiekiem,możnabyłocałydompowierzyćjejpieczy,atoma
wielkie

znaczenie.Jachętniepożyczyłabymjejcadillaca,abyzadałaszykuprzedrodziną,ale
Norbertsię

uparł.Uwa-

żał,żemyzmamąnieumiemypostępowaćzesłużbą,aleonnierozumie,jakw
Warszawietrudno

odobrąpomocdomową.

—ZastałemtupanaŁapińskiego—zmieniatematkapitan;Mariitoniedziwi.

—Przyjacielmojejmatki,zadomowionyunasodlat—wyjaśnia.

—WspominałojakichśdepresjachBiałoniównyiochłopcuIzy.

—Depresje?Niezauważyłam,chociażistotniecośsiępopsułomiędzyniąatymjej
chłopcem.

Nieta-kiznówzniegochłopiec,machybazetrzydzieścilat.

Elektryklubmaszynistawobjazdowymteatrze,niejestemzresztąpewna,alecośwtym
rodzaju.

—Przychodziłtutaj?

—Oczywiście.WswoimpokojuIzabyłausiebieimiałaprawoprzyjmowaćswoich
znajomych.

Na-turalnieczuwaliśmy,abyniesprowadzałabylekogo,niebyłotonamobojętne,takze
względuna

nią,jakinanas.Tylesięsłyszyokradzieżach,włamaniachzprzyczynyniestosownych
znajomości.

background image

AleAdamKornackijestprzyzwoitymczłowiekiem.

—Dawnogopoznała?

—Niewiemdokładnie,gdzieikiedy.Odjakiegośczasuzaczęłasiębardzostroić,noi
przepadała

nacałewieczory.PrzeztesiedemlatpobytuwWarszawienabrałatrochęogładyi
pierwsze

wrażeniesprawiałakorzystne,niebrzydkaidobrzeubrana.Jednakpobliższympoznaniu
tobyła

dziewczynanieciekawainadobrąsprawęinteligentnyczłowiekniemiałzniąoczym
mówić.

—PaństwozasięgaliopiniiotymKornackim?

—Czytopanadziwi?

—Nie.Dziwimnieraczej,.żepaniniepamięta,gdzieonpracuje.

—Botozałatwiałamojamama,onapowiepanudokładnie,jeślitopanatakinteresuje.

Awięcrzuciłjąmężczyzna—myśliprzysłuchującysięŁukasziprzypominasobie
ironiczne

słowaIzy:„Jestemkuchtąitakżesiętruję,tylkonieesencjąoctowąinicprzezstrażaka”.

—CzyIzamówiącosobieużywałaokreślenia:kuchta?—pytagłośno.

—Nie,nigdyijaksądzę,mocnobysięobraziła,gdybyktośjątaknazwał.

Alecopanuprzyszłodogłowy?Unaswdomunigdyiniktjejtaknienazywałanitaknie

traktował…CzysięrozstałazKornackim,niewiem,możebyłotoprzejściowe
nieporozumienie?Iza

bardzopowściągliwiemówiłaoswoichspra-wach,zwłaszczaintymnych.Ajeślijużsięz-
czegoś

zwierzyła,toprędzejmojejmatceniżmnie.

—Białoniównabyłaubranawwieczorowąsuknięzczegośtakiegoszeleszczącego,w
takie

słoje…—

plączesięCzyżewicz.

—Tomora—wyjaśniaOlanska—specjalnygatunektafty.

—Nieotochodzi—kapitanowijestnajzupełniejobojętnaróżnicamiędzymorąataftą.
—Czy

sukniaikoronkowyszalnależałydoniej?

—Oczywiście!Samajejdobrałamikolor,ifason—Olanskapodkreślatenfaktzbabską

satysfakcją.

background image

—Aledlaczegotopanatakdziwi?

—Niedziwi,tylkochciałemsięupewnić,bomedalion,którymiałanaszyi,zdaniempana

Łapińskiegoniebyłjej,leczpanimatki.

—Medalion?!—reakcjaMariiOlanskiejjesttyleżgwałtowna,coiniezrozumiała.—O
Boże!

—Niczniegoniezginęło—uspokajająkapitan,zaskoczonywybuchem.

—Wewnątrzznaleźliśmyfotografięiwłosydziecka.

—Lokmegodzieckanapiersitrupa,trupasamobójcy—szlochaMaria;trzęsiesięjakw
febrze,

pół-

przytomnazestrachu.

Dwajmłodzimężczyźni,prawnikipsycholog,zcałymswoimracjonalnym
światopoglądemsą

bezradniwobecpozarozumowejpotęgiprzesądu,któremuuległatakobieta.

—Lepiejbyłoby,abypaniniezostawałatudziśsama.Dokądwyjechałapanimatka?—
troszczy

sięAndrzej.

—Do…Nałęczowa,nietrzebajejniepokoić—szczękazębamiMaria.Jestwtakim
stanie,że

kapitanniestarasięwyjaśnić,gdzienaprawdęprzebywaCelinaWójcikowa.

—Kiedywracapanimąż?

—Podkoniecnastępnegotygodnia,aleproszęsięomnieniemartwić.Jatylkomuszę
wyjśćztego

pokoju,turobięsiękompletniechora.

—Jeszczedrobnaformalność…—CzyżewiczprosiOlanskąodowódosobisty.

MariaWójcik,urodzona18grudnia1940rokuwWarszawie,panna…—

spisujejejpersonalia.

—NiemamformalnegoślubuzNorbertem—Olanskajestzażenowana.

—Panistancywilnymnienieinteresuje—Andrzejzwracajejdowód.

KapitaniMajewskiżegnająsię;Mariazamykazanimidrzwiiznarożnegopokoju
obserwuje

widocznystądskrawekogrodu,którytamcimusząprzebyć;śledziichwzrokiem,gdy
wchodząw

prostokątświatłapadającegozoknainiknązaogrodzeniem.

Stojącywsalonieantycznyzegarwydzwaniapierwsząpopółnocy;Olanskaprzełącza

background image

telefonz

salonunahalliwtejsamejchwilibrzmidzwonekuwejścia.

Norbert?—zastanawiasię.—Matka?Niemożliwe,więckto?—Znówprzyspieszony
rytmserca

ifa-laleku:bezszelestniepodchodzidodrzwi,zaglądawwizjerizarazotwiera.

—Piotr!—witagozulgą.

Łapińskijestdoszczętnieprzemoczony,skostniałymirękomaztrudemściągapłaszcz.
Maria

zapraszagodalej,leczmijadrzwisalonuilokujegowsąsiednimpokoju.

—Wypij!—nalewamukoniaku;starszypanmościsięwfotelu,naciągananogipled.

—Trzygodzinyczekałempodwaszymparkanem—szczękazębami.—Coonitutak
długorobili?

Nalejmidoszklanki—odsuwakieliszek—jeśliniezłapięlumbago,tobędzie
prawdziwycud.

—Dlaczegonieczekałeśtutaj?

—Tenkapitankazałmiodejść.Żeteżnamniemusiałotopaść,właśniejamusiałembyć
pierwszy.

Cojaprzeżyłem!Powiadamci,wrogowinieżyczę!

Przypięlisiędomniejakkleszcze,aco,ajak…ajakręci-

łem,żeniechPanBógbroni,ażzacząłemsięgubić…

—Nierozumiem,dlaczegomusiałeśkręcić,aleocowłaściwiepytałsiękapitan?

Łapińskiwierniepowtarza,aMariiznówzaczynajądygotaćdłonie.

—…idzwoniłdoNałęczowa,atamtwojejmatkiniema!Zgryzłemsięstrasznie.
Marysiu,nie

jestemprzesądny,alenieszczęścia,odpukać,chodząwparze.—Przestańmówić
głupstwa.

—Marysiu,botyjeszczewszystkiegoniewiesz!Jawidziałemtwojąmatkęw
niesłychaniedwu-

znacznychokolicznościachitotutaj,wWarszawie…—PiotrPawełjestbardzoprzejęty;
tego

wieczoruzobaczyłCelinęWójcikową,jakprzemykałasięNowogrodzką,cojużsamow
sobiebyło

dośćniesmaczne,aledotegojejgłowa!Bopozatymstarszapaniodzianabyłanawet
szykownie.

Miałanasobieznanymuskądi-nądfutrzanypłaszczzbrązowychnorek,ściągniętywtalii
brązowym

background image

paskiem,nogizaśwnajmodniejszychbucikachtypukozakdoński,lansowanychwtym
sezonieprzez

Paryż,teżbyłybezzarzutu.Tylkotagłowa!

Otóżnagłowiemiałamamusiakapeluszzolbrzymimrondem,głębokowciśniętyna
czoło,spod

tegokapeluszawystawałybujnewłosy,zakrywającepoliczkiisięgająceramion.Ajakby
tego

wszystkiegojeszczebyłomało,oczymiałacałkiemzasłonięteciemnymiszkłami.
Pomyśleć,

listopadowywieczór,aonawprzeciwsłonecznychokularach!Zjejtwarzywidocznabyła
tylko

broda,aitoniebardzo,orazkawaląteknosa.

PiotrPaweł,choćwstrząśnięty,jednakwiedzionydelikatnościąuczućnienaraził
przyjaciółkina

kło-potliwewtejsytuacjispotkanie,tylkocofnąłsiędyskretnie,cosprawiło,żenie
skrzyżowałysię

ichdrogi.

Alemusiałzobaczyć,dokądkroczymamusia.AonazniknęławhoteluForum!

Więccomasądzićokobiecie,bądźcobądźwlatach,zpozorustatecznejmatceibabce,
nie

mówiącjużoPiotraPawłauczuciach,którazamiastleczyćskołatanesercewNałęczowie
—gdzie

rzekomoprzebywaoddnidziesięciu—

lalawieczoramipoWarszawiewkowbojskimkapeluszuimłodzieżowejperuce

boprzecieżprzezdziesięćdniwłosynieurosłyjejdopasa—iwekscentrycznychszkłach

dobrychnapla-

żę.PiotrPawełdoprawdyniewie,cootymsądzić.

Niepuściłfarbyprzedmilicją,boniemiałsercapogrążaćdługoletniejprzyjaciółki,już
wolał

raczejnasiebieskierowaćpodejrzenie,coteżsięstało,aleniemogącskomunikowaćsięz
mamusią,

zwierzasięcór-ce,coczyniniechętnieizprzykrością,borozumiejejpołożenie.

—Kiedyjąwidziałeś?—Mariacierpliwiewysłuchałatyradyiniewydajesięporuszona

donosemŁapińskiego,

—Dziś,toznaczywczorajokołosiódmej—prostujePiotrPaweł,słysząc,jakzegar

background image

wybija

drugą.

—CelinajestwNałęczowie,wieczoremrozmawiałamzniątelefonicznie.

Mieszkaprywatnieidlategotwojakartkawróciłaz„Jaskra”.

—Takbymsięomylił?—PiotrPawełjestzbityztropu.—Jednaknieładnie,zmieniła
adresinie

zdobyłasięnato,abymniepowiadomić?—

rozgoryczasięnastarsząpanią.

—Znaszją,notorycznieniepisujelistów,domnieteżnieskreśliłanawetsłowa!Nie
chowaj

urazy,terazjaknigdypotrzebujęprzyjaciół!—Mariatłumiłzy.PiotrPawełsamsobie
wydajesię

łajdakiem.

—Rozporządzajmną,mojedziecko—ŁapińskiczujesięjedynąpodporąMarii.—Mam
tu

zostać?

—Musisziśćzarazdodomu—decydujeOlanska.—KapitanCzyżewiczzapowiedział
sięna

rano—

kłamiegładko—niepowinienciętuwidzieć;potychtwoichkrętactwachgotów
pomyśleć,że

jesteśmywzmowie.

Mariazulgązamykadrzwizaprzyjacielemdomu;wykręcanumerhoteluForum,zgłasza
się

recepcjaiłączyjązżądanymwewnętrznym.Długorozbrzmiewasygnał,zanimsłyszy
zaspanei

rozdrażnione:

—Słucham?

—Maszsenjakdrwal!—mówizpretensją,tachwilaoczekiwaniaznówwytrąciłająz

równowagi.

—Czystesumieniedajezdrowysen—ostatniesłowoginiewpotężnymziewnięciu.

—Przestań,dodiabła,gadaćosumieniu!?krzyczyMaria.—Izapopełniłasamobójstwo!

CelinaWójcikowąnatychmiastzjawiasięwdomu.Mariazpłaczemrzucasięjejw
ramiona.

Starszapanizdążyłasięjużopanowaćijestjakopoka.

background image

Spokojnymi,rzeczowymipytaniamiwydobywazcórkiprzebiegwydarzeń.

—Bógpołożyłpalecnatejdziewczynie—oświadczaznamaszczeniem.

—NiezasłaniajsięBogiem—denerwujesięMaria.

—Jesteśhipokrytką.Nieżałujętejdziewczyny,tytakżejejnieżałujesz,tylkojamani
odwagę

powiedziećtogłośno—niezłomnieciągniematka.—No,dośćtego!Nicwięcejnie
gadała,nie

opowiadałaprzedśmiercią,tylkotenbełkot?Aswojądrogąnieposądzałamjejotaką
swadę!

Pewnosięupiła…

—Wypiłaprawiecałąbutelkęszkota—donosiOlanska.

—Skaranieboskie!Zawszemówiłam,żebyzamykaćbarek…Jednakczytomożliwe,aby
zawinęła

sięottak,bezjednegosensownegosłowa?Możegdzieśwetknęłalist,słuchajno,
przejrzałaśjej

rzeczy?

—Nieprzyszłomitodogłowy.

—Nopewno,gdzieżbyśotympomyślała,odpraktycznychsprawmaszmatkę.Jeszcze
dziśtrzeba

przeszukaćjejpokój,słyszysz?

—Milicjazrobiłatodokładnie,wsamejłaziencewetrzechsiedzieliprzeszłogodzinę.
Gdybycoś

by-

ło,twojaprzezornośćitakbyniepomogła.

—Ajeślionijednakcośznaleźli?—martwisięstarszapani.—Tobiemożnaspodnosa
zabraći

niezauważysz.

—Apropos,gdzieśtyzostawiłaswójmedalion?

—Chybawhallunaskrzynipodlustrem.boprzypomniałamsobieonimdopierona
wychodnymi

niemiałamjużczasuwracaćnagórę.Zostawiłam,botylkobymiprzeszkadzał,ale
dlaczegopytasz?

—Wiesz,gdziebył?…Onagomiałanaszyi!!!

—Wielkiemecyje…—nastarszejpaniwiadomośćtanierobiwrażenia,natomiast
martwiją

Łapiń-

background image

ski.—Złośliwośćlosuużalasię—żebywmilionowymmieścieniektoinny,tylko
właśnieON

zobaczył

mniewtymprzebraniu!IlejestodForumnaNowogrodzką,noile?

Dwieściemetrów.Pomyśleć,wychodzi-

łamrazdziennie—iwłaśnieonnatychdwustumetrach!

—KapitanaCzyżewiczatakżebardzozdziwiłatwojanieobecnośćwNałęczowie.

—NiekapitanaCzyżewiczainteres,czytoNałęczów,czyForum,mniezależyna
Łapińskim.Dla

niegojestemwNałęczowie,rozumiesz?Cholera,będęmusiałakryćsięwewłasnym
domu.

—Agdybyśmujakośoględniepowiedziała?

—Zwariowałaś,wolałabymumrzeć!

—Jaktymożeszwtakiejsytuacjimyślećtylkoosobie!

—Wystarczającodługomyślałamtylkootobie,aterazbędędbałaprzedewszystkimo
własne

interesyiniktmiwtymnieprzeszkodzi!Lataminęły,zanimwmówiłamŁapińskiemu,że
żyćbeze

mnieniemożeiterazmiałabymryzykować?Młodszeniepotrafiązłapaćchłopa,acóż
dopierotaka

landarajakja!Obła-skawiłamgo,przywiązałaminiemamzamiarurezygnować.Docna
zbrzydłmi

jużetatteściowejtegokanadyjskiegoskąpiradła.Jaktylkoskończysiętenkramzpowodu
Izy—też

niemiałasiękiedywybrać—

przenoszęsiędoPiotraPawła.Boże!Jakminadojadłocałetostrażowanie,dopieroteraz
czujęi

zupełnieniewiem,jakmogłamtoznosićprzezokrągłedwalata.Jestemwolna,wolna!

Czyżewiczżegnasięzpsychologiem,razemztechnikiemifotografemwracado
komendy.Dyżur

ope-racyjnykończymusiędopierooósmejrano.

—Wdzielnicyspokój—mówinajegowidokkolega,odkładaksiążkęiprostujeramiona;

porucznikMarianJózefczykpełnisłużbęrazemzAndrzejem.

—Dlaczegoniezadzwoniłeśpowóz?

—Chciałemsięprzejść—kapitanotwierawalizkęśledczą.Wykładanabiurko
plastykowy

background image

woreczekzlaseczkąałunuzabranązłazienkiIzy.Wystukujenamaszyniemetryczkę:ałun
ześladami

krwi,zakwe-stionowanynamiejscusamobójstwaIzabeliBiałoń,aktaNr…—numer
ewidencyjny

sprawaotrzymarano,gdywszczęciedochodzeniaodnotujesekretariatwswoimrejestrze.

Podobnymimetryczkamiopatrujebutelkę;kieliszekitrzyżyletkiznalezionenastoliku
obok

telefonu.

Przeglądadowódosobisty:IzabelaBiałoń,córkaBronisława,urodzonawRosławicach,
powiat

Mła-wa,dnia14sierpnia1950roku—niezamężna.

Adnotacjaozatrudnieniu:pomocdomowa.Wrubryceza-meldowaniapięćadresów.

Wsuniętewdowódkwitytokopiałyzamówieńnamateriałybudowlane—

cement.szkłospecjalne,zbrojenie—zamówieńzłożonychprzezIzęBiałońwPZGSw
Mławie.

JesttakżepokwitowanietegożPZGS:zlecenieprzyjęto,przypuszczalnytermindostawy
—drugi

kwartał1975.Tytułemzaliczkipobranosumętrzydziestupięciutysięcyzłotych.Data,
stempel,

podpis.

KsiążeczkaPKOzostałazałożona17czerwca1970rokuwWarszawieitegożsamego
dnia

odnotowa-nopierwsząwpłatęwwysokościtrzydziestutysięcyzłotych.Wlipcu,sierpniui
wrześniu

tegożrokuBiało-niównapodejmowałaraznamiesiącposześćsetzłotychwurzędzie
pocztowymw

Rosławicach.

Odmaja1971dowrześnia1972rokusystematycznielokowałacomiesiącpotysiąc
złotych.Pod

koniecpaździernika1972rokuwpłaciłapięćtysięcyzłotychiodtądtasumapowtarzasię
wkażdym

miesiącuniemalprzezdwalata,ażdolipca1974roku;wsierpniu,wrześniui
październiku1974

rokumiesięcznewkładyskurczyłysiędodwóchipółtysiącazłotych.

Wsierpniu1973rokuwpłaciłajednorazowodziesięćtysięcyzłotych,wmarcu,sierpniui
grudniu

1973orazwmarcuisierpniu1974rokupozaregularnąwpłatądodatkowopopięćtysięcy

background image

złotychi

jeszczepięćtysięcyzłotychmiędzymarcemakwietniem.

Odmaja1971rokuniepodjęłaanizłotówki;stanjejoszczędnościwrazzodsetkami
wynosiponad

dwieścietysięcyzłotych.Ostatniejwpłaty,dwaipół

tysiącazłotych,dokonałapodkoniecpaździernika1974roku—wlistopadziezmarła.
Suchecyfry,

datyistemple,zaktórymikryjąsięczterylatużyciaIzyBiałoń.—Marian,odłóż
czytanie,chodźtu.

Porucznikwydobywasięzgłębokiegoklubowca.Czyżewiczdzielisięznimswoimi

spostrzeżeniami.

—Wdowodziejestpięćadnotacjiozameldowaniu,pięćadresów,gdziepracowałaIza.
Pierwsze

dwanajmniejmnieinteresują,obejmująlata1968—

1969.Natomiasttrzecizasługujenauwagę.UlicaSzaserów,stamtądwymeldowałasięw
czerwcu

1970roku,asiedemnastegoczerwcawpłaciłanaksiążeczkętrzydzie-

ścitysięcy.

—Możejakieśrozliczeniezrodzinnejschedyczyteżsubstytutprzypadającegojej
majątku,

wypłaco-nyprzezrodzicówlubrodzeństwowrezultaciedziałów—oceniaporucznik.—
Należy

wyjaśnićwRosławicachlubwhipotecewMławie.

—Czwartyadres—podejmujeCzyżewicz—ulicaTopolowapojawiasięwpaździerniku
1970

roku,wymeldowałasięstamtądwewrześniu1972.Biorącpoduwagęinformację
Olanskiej,należy

przyjąć,żetookrespracyuaktorkiIlonyL.WciągutychdwóchłatIzazaoszczędziła
siedemnaście

tysięcyzłotych.

—Siedemnaścietysięcyprzezdwalata,jeślimasięprzytymzapewnioneutrzymanie,
można

uskładaćnawetzbardzoskromnejpensji.

—Piątyiostatniadres:Olanscy,SaskaKępa,ulicaKoralowa.

Zameldowanawpaździerniku1972ro-kuizarazwtymsamymmiesiącuwpłacana
książeczkę

background image

pięćtysięcyzłotych.Odtądtasumapowtarzasięsystematyczniecomiesiącaźdolipca
1974roku,a

odsierpniamalejedodwóchipółtysiąca.

Następniejednorazowelokaty.Wsierpniu1973rokudziesięćtysięcyzłotych,wmarcui
sierpniu

1973i1974rokupopięćtysięcyzłotych,wgrudniu1973rokupięćtysięcyijeszczedwie
wpłaty

pozaregularnymiwpływami,wkońcumarca1973inapoczątkukwietnia1974roku,
takżepopięć

tysięcyzłotych.

—PlustrzydzieścipięćtysięcyzaliczkidokasyPZGS—uzupełniaporucznik.

—Wsumiepodczasczterechlatzgromadziłaokołoćwierćmiliona,aprzeważającączęść
tych

pienię-

dzywciągulatdwóch.

—Andrzej,śmiesznasprawa—porucznikoglądadowódBiałoniówny—

onaurodziłasięwsierpniu!

Wksiążeczcezaśpowtarzająsięwpłatywmarcuisierpniu.Otrzymywałatepiątakiw
prezencie?

—Adziesięćtysięcytotakżeprezent?

—Tadychapsujemiładnąkoncepcję—przyznajeMarian.—Alecomamywmarcu?
Święto

Kobietoczywiście!

—Świętojestósmego,awpłatybyłydokonywaneposzesnastym—

Andrzejmimowolidajesięwciągnąćwtęzabawę.Porucznikkartkujekalendarzyk.

—Proszębardzo!Szesnastegomarca:HilaregoiIzabeli—odczytujeztriumfem.—Kioś

obsypywał

jąforsązokazjiurodziniimienin—pokpiwa,bosamniewierzywtakąmożliwość.

—WgrudniujestBożeNarodzenie,amiędzymarcemikwietniembywaWielkanoc—
śmiejesię

Andrzej.—Wtensposóbdasięusprawiedliwićjeszczedwadzieściatysięcy,areszta?

—Ciemnasprawa,Andrzej—poważniejeporucznik.—Stary,tepieniądzemogą
pochodzićz

przestępstwa.Iczynietunależyszukaćmotywów?

—Jeszczerazmuszęprzejrzećjejrzeczy—Czyżewiczwyrzucasobie,żewnocyzrobili

background image

tozbyt

pobieżnie.

ZranaidziedoOlanskich.OtwieraMaria;niespodziewanywidokkapitanabudziwniej
niepokój.

Andrzejtodostrzega,cojeszczebardziejpotęgujejejzdenerwowanie.

—Celina!Przyszedłkapitan—woładonośnie,zadzierającgłowękugórze.

Andrzejowiwydajesię.

żejejgłosbrzmijakwołanieoratunek.

—Zaraz—spływazmrocznegoszczytuschodówiCzyżewiczdopieroterazpojmuje,
kogo

przyzywaMaria.Dziwigo:jakszybkoodnalazłasięstarszapani.—Muszęjeszczeraz
obejrzeć

pokójIzyBiałoń—zawiadamiaMarię.—

Jeśliczegośbędępotrzebował,topaniąpoproszę—pozbywasięjejasysty.

Kapitanrozglądasięizarazogarniagonieodpartewrażenie,żepokójbył

przeszukiwanypojegopierwszejbytności.Nie,żadnegobałaganu,ajednakzdradzato
wiele,z

pozorumałoistotnych,szczegółów.

Chociażbytedwielalenatapczanie,upozowanewinnysposób,inaczejułożona
olbrzymia

krynolinaCo-lombiny.

Czegoonetuszukały?—zastanawiasięCzyżewicz,złynasiebiezatamtefatalne
oględziny.

Starannie,choćbeznadzieinaznalezienieczegośinteresującego,przeglądapokój.
Zajmujemuto

sporoczasu;pogodzinierozlegasiępukanie,zaglądaMaria.

—Mamyczekać?—niespokojnymspojrzeniemomiatawnętrze.—

Powinnamjechaćpomałego…

Wezwanawnocy.pozostawiłamśpiącedzieckonaopieceobcychludzi.

—Niezajmęwieleczasu,tutajjużskończyłem—CzyżewiczwracazOlanskądosalonu.

—Wójcikowajestem—podnosisięnajegowidokpostawnaniewiasta,podajemu

upierścienionądłoń.

Matkaroduwyglądafatalnie!Sylwetkawprawdziewporządku,modnaspódnicaw
szkockąkratę

wnajlepszymgatunku,amoherowysweterdobranywkolorze;jeszczepółbiedy,żejego

background image

golf

zakrywacałypodbródekichybaopierasięouszy,aledalej!Strzechabardzogęstych,
prostychi

długichwłosówzgrzywąsięgającąolbrzymichprzeciwsłonecznychszkieł.Resztatwarzy
mamusi,

międzybrzegiemkołnierzaakrawędziąokularów.budzigrozę!Tojedenwielkisiniec,
który

wprawdziejużgdzieniegdziezmieniłbarwęzfioletunapurpurębiskupią,apobrzegach
na

zielonożółtą,nieulegajednakwątpliwości,żesątowielkiekrwawewybroczynyinie
maskujeich

nawetgrubawarstwapudru.

—Napijesiępankoniaku?—pytaniejestretoryczne,mamajestjuż.przykomodzie
mieszczącej

barek.

Ktojątakurządził?—dociekaAndrzejudając,żewidokmamusiwogólegonie
poruszył.

—Marysiu!—Wójcikowazastyganaglezbutelkąwręku.—Gdziesiępodziałytrzy
kieliszkiz

kompletu?Raz,dwa.trzy…-liczygłośno—oczywiście,jesttylkodziewięć!Skaranie
boskiez

wami.ilerazymampowtarzać,abynieruszaćkryształów,sątakiekruche.

—Mamo,czytoodpowiednimoment…

—Chcęwiedzieć,gdziezniknęłytrzykieliszkipotrzystasześćdziesiąt,złotychsztuka!

Andrzejdobrzepamiętaswojezaskoczenie,gdyMaria,częstującichwnocykoniakiem,
nietknęła

za-stawywbarku,tylkoprzyniosłakieliszkizkuchni,ijeszczeprzypominamusięten,z
któregopo

razostatnipiłaIza,aleniewspominaWójcikowej,żejedenztrzechbrakującychbadają
właśniew

zakładziekryminalistyki.

Naprawdęzginęłystąddwakieliszki…—medytuje.—OdkilkudnipozaIząnikogow
domunie

by-

ło;jejgościepotłuklikryształy?Ajeślizniszczonotujakiśśladczychociażbytylko
wskazówkę?

PrzychodzimunamyślPiotrPaweł.—Czyabynapewnopozagosposiąnikogotunie

background image

było?Tak

twierdzązainteresowani.

Albofaktjestjeszczeprostszy:potłukłktośzdomownikówiniewspomniał,byuniknąć
gderań

panistarszej.

—Jeślinieprzestaniesz—strofujematkępurpurowazewstyduMaria—

jeślizaraznieprzestaniesz,towtejsekundziewytłukęresztę!Siadaj—starszapani
potulniejei

posłuszniemościsięwfotelu.Mariastawiatecennekieliszkiinalewakoniak.

—Właściwiepocojasięwtrącam?Możecienawetrozgrabićcałydom!—

obrażasięskarconamamusia.

—Przykromizaciebie,mamo—mówicierpkoMaria.—Znalazłaśsobieporęna
liczenie

kryszta-

łów!KapitanabardzointeresujepanKornacki,natomiastjanicbliższegonieumiałamo
nim

powiedziećCzyżewiczodnosiwrażenie,żeOlanskiejszczególniezależyna
sprowokowaniu

rozmowyoKornackim.

—Tynigdyoniczymniepamiętasz—Wójcikowawysapujeurazę.—

KornackijestelektrykiemwobjazdowejscenieEstrady—ożywiająjednaktentemat.—
Mieszka

naPiaskach,niedawnootrzymałtamkawalerkę,telefonuwdomuniema,botonowa
dzielnicaisą

trudnościzzałożeniemaparatu…

Andrzejanie.przestajeintrygowaćnagłepojawieniesięstarszejpaniidotegoztak
koszmarnie

skan-cerowanąbuzią;chętniebyusłyszał,skądwróciłaicojąspotkało,alenarazienie
znajduje

pretekstu,aniechcepytaćwprost.

—UkogozasięgałapaniopiniioKornackim?—podejmujenarzuconytemat.—W
kadrach,

nadzwyczajmiłaosobatapersonalna,teżmadorosłącórkęiwybierasięnarentę…U

kierownikatechnicznego…Rozmawiałamtakżezimpresariem„Varietés”,taksięnazywa
ta

ruchomascena,alecoonitamwiedzą:pracuje,niespóźniasię,niekarany,koleżeński—

background image

przedrzeźnia.—Aimpresariopowiedział:„Owszem,porządnydziwkarz,leczbardzo
możliwe,że

sięwreszcieożeniitonawetzpanicór-ką”.

—Dlaczegozcórką?—niezrozumiałAndrzej.

—BoprzedstawiłamsięjakomatkaIzy…Copantakpatrzy?Matceprędzejpowiedzą
prawdęniż

ob-cejosobie.AtakKornackizrobiłmidzikąawanturę,bopodobnotenimpresario
rozpowiadał,

jakobyKornackiegościgałateściowaoalimentyczyjakieśinnegłupstwa.Ośmieszałgo.

—Izawiedziałaopaniinicjatywie?

—Nniee…Alejaksięwszystkowydało,tonawetniemiaławielkichpretensji.
Przynajmniej

dowiedziałasię,jaksprawystoją,zrozumiała,żeKornackitożadnaprzyszłość,iwtedyon
przestał

donasprzychodzić.

—Izachciaławyjśćzamąż?

—Pytanie!Każdachceipotozadajesięzmężczyzną.Aonamiałajużswojelatai
rozglądałasię

zamężem.Zwyczajnie.

—Stracilibypaństwodobragospodynię.

—Acóżbytozmieniło?—nieszczerzedziwisięWójcikowa.—Godzinypracyitak
miała

normowane,najwyżejmieszkałabyumęża.

—Pozamążpójściumogłabyzrezygnować.

—Wielkierzeczy,zatakąpensjęzawszemożnaznaleźćinną—przerywaWójcikowa.—
Ale

domy-

ślamsię,doczegopanzmierza.Świadomiepopsułammiędzynimi,abyzatrzymaćIzę.
Bzdura!

ProszęzapytaćKornackiego!Chybabędziedośćuczciwy,abypowiedziećpanuprawdę.

—IzaprzyszładopaństwaodpaniL.—upewniasięAndrzej.—Adokładnieodkiedy
podjęłau

waspracę?

—Wpaździerniku1972roku,jużpanotopytał—przypominamuMaria.

—Przyszłazogłoszenia,płaciłamjejdwaipółtysiącazłotychmiesięcznie,totakże
wyjaśniłam.

background image

—Czyopróczpensjiotrzymywałajakieśgratyfikacjepieniężne?

—Prezentyowszem,leczniepieniądze.Sukienkęlubmateriał,pantofle…

Ostatniooddałamjejswojefutro—objaśniapanistarsza.--Karakuły!

Oczywiściestare.Przerobiłaje,wytartemiejscapodreperowanoświeżąskórkąiwygląda
prawie

jaknowe.Możepanzobaczyć.

—Jakiemiałaźródładochodówopróczpensji?—dowiadujesięCzyżewicz.Kobietom
nicotym

niewiadomo.—Czyotrzymywałapieniądzezdomu?

—Ciągnęładodomu,alenigdyniezdarzyłosię,abycośstamtąddostała

—kostycznieuśmiechasięWójcikowa.

—Toniezamożnarodzina,wielodzietna—łagodziMaria.

—PrzezdwalatapracyupaństwaIzazaoszczędziłabliskodwieścietysięcyzłotych—
informuje

Andrzej.

—Ile?!—wykrzykujewzburzonaWójcikowa.—Pansięniemyli?Skądonawzięłataką
sumę?!

Mariazdziwnymwyrazemtwarzyprzyglądasięswejmatce.

—Jaktosięnicniewieoczłowieku—przenosispojrzenienakapitana.

—Panieniewiedziały,żeonasystematycznieoszczędza?

—Systematycznie?—powątpiewaOlanska.

—Osobiścienieinteresowałamsiętym,zresztąonaswojerzeczytrzymałapodkluczem

niechętniewspominaWójcikowa.

Panistarszaniesprawiawrażeniaosobypozbawionejtakichzainteresowań,wręcz
przeciwnie.A

dotego—myśliAndrzej—tejnocyksiążeczkaniebyłazamkniętaanizbytprzemyślnie
ukryta.

Jednakbardzomożliwe,żetaksięzdarzyłotylkotejnocy.

—Wżadnymrazienieoceniałamjejnatakiepieniądze—niemożedarowaćWójcikowa.

Jakieśgroszoweoszczędności.nototak…Wiepan.onabardzodużowydawałanastroje,
nawet

papierosypaliłapodwanaściezłotychpaczka,szastałapieniędzmi,jakbyzarabiałakrocie.

Rozrzutna!

background image

—Tak,onaniebyłaskrzętna,miałagestdorobkiewicza—wtórujemamieOlanska.

—Jeszczejedno—błyskalustrzanymiszkłamiWójcikowa—panjestbardzotaktowny,
alewtej

sytuacjiwszelkieniedomówieniasąnienamiejscu.JaniebyłamwNałęczowie,aten
safandułaPiotr

Paweł

podobnowszystkopoplątał.Nietrzebamutegobraćzazłe,onnieumiekłamać.

—Panicórkapowiedziałatosamo,dlaczego?

—Adlatego—Wójcikowazdeterminacjązdejmujeokularyiściągaekscentryczną
perukę;całą

twarzpokrywająkrwawewybroczyny,miejscamitylkolekkopobladłe.Zapuchnięte
powiekii

oczodołymajątakżebarwęwątroby.

—Operacjakosmetyczna—ponurooświadczaCelina.Energicznienadziewaperukęina
powrót

przysłaniaoczyszkłami.

SkonsternowanyCzyżewiczmilczy.

—Pewnomyślałpan,ktojątakurządził—wisielczouśmiechasięstarszapani.—Sama,
młody

człowieku,samaitozapiętnaścietysięcyzłotych!—

wprowadzakapitanawszczegóły.

Instytutchirurgiikosmetycznejmawieluklientówijeślitakmożnarzec,małemoce
przerobowe,

toteżCelinaWójcikowaczekałanaprzyjęciekilkamiesięcy.Nakorektęnosaczyuszu
terminysą

krótsze,azoszpeceniamiwogólenieobowiązują.Leczonamusiałaczekać,bozabiegowi

upiększającemumiałapoddaćcałątwarz.

—Dziesięćdnitemuzrobionomitęrenowację…—miałototakiskutek,żemusiała
ukrywaćsię

jakprzestępca,bozanimkunsztartystyrzeźbiącegowżywymcieledawłaściweefekty,
ciałobuntuje

sięiniemożnabezwywołaniapowszechnejzgrozypokazaćsiępublicznie.Instytut
uprzedzaotym

lojalnie,zanimpacjentkapoddasięoperacjiodmładzającej.Dlategostarszapani
wymyśliłana

użytekwszystkichznajomych,aszczególniePiotraPawła,Nałęczówiosłabioneserce,

background image

które

nawiasemmówiącmajakdzwon,zaśulokowałasięwnajbliższymsąsiedztwieinstytutu,
czyliw

hoteluForum,bopooperacjimusiałajeszczeuczęszczaćnaopatrunki.

WszystkodziałosięwnajwiększejtajemnicytakżeprzedzięciemiIzą;szczególnieprzed
zięciem,

abynicpomyślał,żemamusiadałasięupiększyćzajegopiętnaścietysięcy;ojej
heroizmiewiedziała

tylkocór-ka.

—WedługzapewnieńinstytutupodwóchtygodniachmiałambyćmłodajakFaust—
wzdycha

dzielnaniewiasta.—Copansobiemyśl:omnie,kapitanie,

-topańskasprawa,alePiotrPawełnieśmiewiedzieć,żejestemwdomu.aniew
Nałęczowie.

PrzedpanemmusiałamsięUjawnić,chociażBógświadkiem,jakmiciężko,bopan
chociażmłodyi

milicjant,toteżmężczyzna.

—CzyopróczKornackiego—Andrzejwysłuchałzwierzeńmamusibezmrugnięcia
okiem—

Biało-niównamiałajeszczejakieśtowarzystwo?

—Kiedyśspotkałamuniejchłopcawmundurze.Pytałam,powiedziała,żetosyn
sąsiadówz

Rosławic,odbywaczynnąsłużbęijestprzejazdemwWarszawie.

Razzajrzałamatka…

—Dawnopanijestnarencie?

—Odczterechlat,odkiedyodeszłamzeszpitala,alecotomadorzeczy?

—niepokoisięWójcikowa.

—Niepracującłatwiejbyłomiećnadniąkontrolę.

—Panmniemazajakiegośżandarma!—żachnęłasięstarszapani.—Nieprzesiadują
bez

przerwywdomu,mamswojeżycietowarzyskieinieingerowałamwsprawyIzytak,jak
tosiępanu

wydaje.

—CzyzmieniłpanpoprzedniądecyzjędotyczącąrzeczyIzy?—nieśmiałowtrącaMaria.
Inajego

pytającespojrzenie.—…bomyślałam,skoropanznówjeprzeglądał,że…

background image

—Proszęjeoddaćrodzicom.

—Aproposrodziców…—włączasięstarszapani.—Będęzobowiązanaza
poinformowanie,

kiedymożnazająćsiępogrzebem.Muszęichzawiadomić,aniechcę,abynamsiedzieli
nakarkuw

oczekiwaniunatęprzykrąceremonię—

kończyzbrutalnąszczerością.

CzyżewiczwychodziodOlanskichzwrażeniem,żepanie—takztrudempanującanad
sobą

Maria,jakichłodna,rzeczowaCelina—pożegnałygozulgą.

Popowrociedokomendysprawdza,czywysłanodolaboratoriumkryminalistycznego
przedmioty

za-bezpieczonenamiejscuwypadku.Wysłano—

zadbałotooficer,któryobjąłponimsłużbę.

—Andrzej,maszcośpilnegodlamnie?—zaglądaMarian.—Bojeślinie,toidęspać.

—Idź.AjutrozasięgnijjęzykaoWójcikowej,bopozaogólnąwiadomością,żepracowała
w

szpitalu,niewieleoniejwiem.

—Podpadłacipanistarsza?—ziewaporucznik.

—Obiesąniewyraźne,jakbycośmiałynasumieniu…Astarapokroiłasobietwarzi
wyglądajak

upiór.Odmładzasię,wyobraźsobie--Andrzejdzielisięzporucznikiemswojąświeżo
nabytą

wiedząZ

dziedzinychirurgiikosmetycznej.

Wreszcieobajmogąpójśćdodomu.

WponiedziałekzsamegoranaCzyżewiczjedziedoEstrady—jakonajpilniejsze
zanotowałsobie

wywiadyuaktorkiIlonyL.ipaniM.zulicySzaserów,trzecichronologicznieadresz
dowodu

Białoniówny,rozmowęzKornackimiwywiadwRosławicach.Zaczynaodelektryka.

Wdyrekcjimówiąmu,żerewiaobjazdową„Variétés”właśnierealizujeplanzabawiania

województwawarszawskiegoizgodniezgrafikiemwinnabyćwPułtusku,leczmogłajuż
plan

wykonać,wówczasprawdopodobniebędziewMałkini,bowiemwlistopadzie,jeślima
wyrobić

background image

premię,musiobjechaćtakżewojewództwobiałostockie.Powrót„Variétés”spodziewany
jest

dopierowpierwszejdekadziegrudnia;potemzespółwypoczywaażdoświątecznego
programu.

AndrzejdzwonidokomendypowiatowejwPułtuskuipytao„Variétés”;jest,nawetma

powodzenie,bitekomplety,więcprzedłużyliwystępyokilkadni.

KapitanjedziedoPułtuska.Kornackiegozastajewsaliwidowiskowej,sprawdzającego

urządzeniana-głaśniająceprzedpopołudniowymspektaklem,bo„Variétés”dajeidrugi

—“wieczorny.

Odwołujeelektrykanastronę,przedstawiasię,Kornackinierozumie,czegoodniegochce
milicja.

—Sprawyadministracyjnezałatwiaimprésario,jeślimilicjamajakieśzastrzeżenia…

—MnieinteresujeIzaBiałoń,panjąznał,prawda?

—Adasiu,skarbie—przerywaimmocnoumalowanapiękność—wczorajdałeśza
szjrbkie

temponagrania,przecieżjataknieśpiewam!Wyszłofatalnie,widownianieodebrała
nastroju,aja

niemogłamnadążyćzmarkowaniem…

Marzena,tażmija,bębniteraz,żewyglądałamjakkarprzuconynapiasek,ze-psułeśmi
numeri…

—Synchronbyłtaki,jakchciałaś,tylkotysamaniewiesz,czegochcesz,codzień
inaczej…

Przepraszamcię,Marieta,alejestemzajęty.Marzenąsięnieprzejmuj,onatakzzawiści.
Jesteś

świetna,każdytoprzyzna.Miałaśbisy?

Miałaś.

—Adam,jasamaczułamsiętak,jakbymmiałajakiśkłapiącyryjek,anieusta,nieczaruj!
Jakim

cu-dempublicznośćniezorientowałasię,żeszlagierleciztaśmy,todlamniezagadka…

—Adam…—dopadagodruga.

—Nieprzeszkadzaj,Jola,niewidzisz,żemamgościa?—opędzasięKornacki.—Tunie
sposób

rozmawiać—rozkładaręce;uprowadzaAndrzejazsali.—…zprotekcjidostaładwa
numerywtym

programieiżyciemizatruwa

—elektrykmówioMariecie.—Wciążjejsięzdaje,żewrócijeszczenawielkąscenę,bo

background image

w

czasachswejnajwiększejświetnościuda-

łojejsięzagraćkilkaogonów…

Niemalwszystkiepiosenkiidąztaśmy,anaestradziedziewczynytylkomarkująśpiewi
stądte

pretensje—zdradzaCzyżewiczowikuchnię„Varietés”.

Tojedynypewnysposóbnaobjazdówki.Namagnetnagrywasięwstudio,jestdobra
aparatura,

aku-styka,warunkiprawieidealne.Bopotemtygodniamiwautokarze,poróżnych,często
nie

opalanych,salach,lichychhotelach,dziewuchyzakatarzone,zachrypnięte,jednarozpacz!
Cobyto

było,gdybymusiaływyjśćinaprawdęśpiewaćnascenie?Noiprzytaknapiętymplanie,
podwa

spektakledziennie,zdarłybygłospokilkudniach.Aztaśmy—słowiki!Był

tuprzedemnąelektryk,cokochałsięzjednąpieśniarką.Ijakośtaktużprzed
przedstawieniem

chłopakdowiadujesię,żeonakochasiętakżezpewnym

.tekściarzem.Dziewczynawychodzinascenę,sukniazdżetami,nagłowiestroikze
strusichpiór,

kuperkiemkręci,jakpotrzeba,acosłychaćztaśmy?Leciariatoreadora!Publiczność
ryczyze

śmiechu,atawpłaczidylazesceny.Elektrykawylano,anadodatekonapodałagodo
sądu.

Przysiądziemywkawiarni?—

proponujeKornacki,gdydochodządorynku.

—Mamydwakrokidokomendypowiatowej,tamniktniebędzieprzeszkadzał.

—Jakpanwoli—sztywniejeKornacki.

Kapitanponawiaswepytanie.

—ZnamIzę—przyznajejakbyzzażenowaniemKornacki—aledlaczegomoje
znajomości

interesująmilicję?—Jestwyraźniezaniepokojny.

—Izanieżyje.

—Ranyboskie,cosięstało,wypadek?!

—Samobójstwo.

background image

—Samobójstwo?Straszne!Ale…cojamamztymwspólnego?

—Byłjejpanbardzobliski,możenajbliższy.

—Rozumiem—elektrykzniesmakiemprzyglądasięCzyżewiczowi—

napuściłapananamnietastarawiedźma,Wójcikowa!Kapitanie,nieprzeczę,spotykałem
sięzIzą,

alebezżadnychzobowiązań.Poznałemjąnawyjeździe,byliśmyakuratwMławie.W
moichfachu

człowieksięwyśpidopołudnia,apospektakluniechcemusięspać.Comożnarobić
wieczoramiw

takiejChandrzeUnyńskiej?Niemawyboru:kawiarniazfajfem,apotemnocnylokal.
Wpadłamiw

okowkawiarni,poderwałem,zaprosiłemdohotelu,poszłabezoporów…Nowiepan,jak
sięjestz

dziewczynąprzezcałąnoc,tosiętamcośtrajluje…Onabyłatajemnicza,wspomniała
tylko,że

pochodzispodMławy,alepracujewWarszawie.Wkawiarniprzeczeki-wałaczasdo
odjazdu

warszawskiegoautobusu.

—Wtedypowiedziałapanu,gdziepracuje?

—Nic.ŚwitemodprowadziłemjąnadworzecPKS.Żegnającsię,dałamiswójadresi
numer

telefonu.

Igłupiasprawa,kapitanie,bojakonazapisywałaadres,tojadopierowtymmomencie

przypomniałemjąsobie.Widywałemjąjużwcześniej,tylkoodtejporyminęłozedwa
lata,aona

przeztenczasbardzosięzmieniła,itonakorzyść,ależebyażtakiezaćmienie…Głupio
mibyłoisam

zsiebiesięśmiałem,bomójsfinksbyłgosposiąuIlonyL.,chybanieobcepanuto
nazwiskozesceny

lubtelewizji.

—Izatakżepanapoznała?

—Niejestempewien.Mogłamnienaprawdęniepamiętać,bouIlonybywałemnaogółw
tłumie

go-

ściinieczęsto.Amożeudawała?Wkażdymbądźrazienieprzypomniałemjejsięwtedy,a
potem

background image

zupełnieoniejzapomniałem,ażktóregoświeczorusiedzęwdomusamjakkołek,smutno,
nudno,na

jakiśsolidnywy-skokbrakujeforsy,bowłaśniedostałemmieszkanieiwyprułemsię
doszczętniedo

kopiejki.notokartkujęnotes,dokogobytuzadzwonićinatykamsięnazapomniany
telefonIzy.

Niewielemyśląc,skokdoautomatujdzwonię.Jest.

Ktośmówi„Chwileczkę,przełączęnajejpokój—iodzywasięBiałoniówna.

Proponuję,abyprzyszładomnie,aonanie,prosidosiebie.Podrodzekupiłembutelkęi
kwiatek,

alepatrzęwilla,drzwiotwieramionawwieczorowejsukni—

wielkagala.Wchodzę,hallnachińsko,dziewczynawprowadzamniedopokojujak
bombonierka.

Nastolikukoniak,szkot,krewetkiwkonserwie!Głupiomisięzrobiło,animwspomniał,
żew

płaszczumampółlitrażytka.„Ranyboskie—

mówię—gdziejatrafiłem,wkadramerykańskiegofilmuzwyższychsfer?’

„Dorenomowanejsłużącej”—śmiejesięonaipowiada,żezarzą-

dzadomemkanadyjskiegofutrzarza,osiadłegowWarszawie.

Wobjazdachmamprzerwę,pieniędzyjeszczemniej,bogdypauzujemy,topłacąnam
tylkozatak

zwanągotowość,czylijakkotnapłakał,adziewczynaładna.czystainiekłopotliwa,do
tegonicnie

kosztuje

—mówiępanuszczerze,jakbyło.

Spotykamysię,aleraczejumnie.bonatepółlitrazawszemniestać,akrępująmnie
koniaki

futrzarza.

Ibomba!PanistarszaszorujedoEstrady,zasięgaomnieopinii!Paniekapitanie,szlag
mnietrafił,

bojużnawetnieto,żemnieośmieszyłagruntownie,rozpowiadając,jakjasięnapaliłem
do

małżeństwazjejkuchtą,aleczyabyjestemuczciwy,jednymsłowem,czymożnamnie
wpuszczaćdo

takiegoświetnegodomu.boanużzginąsrebrnełyżeczki…—elektrykmilknie.

—WójcikowaużyłatakiegoWłaśnieokreślenia:kuchta?—dopytujesięCzy-żewicz.

background image

—Niedosłownie,alepodkreśliłamojepoważnezamiarymatrymonialnewzględemjej
służącej.

By-

łemwściekłyiposzedłemdonichjeszczetegosamegodnia.Wieczór.

większetowarzystwo,partywogrodzie,snujesięwatahapocałymdomu.

Przyłapałempaniąstarsząipowiedziałem,cosądzęojejpostępowa-niu.Nie,nieprzy
ludziach,

niezniżyłemsiędojejpoziomu…ZIząniechciałemsięjużwidzieć,aleonaprzyszłado
mnie.„

Starapowiedziałami,cozrobiła—mówi.

—Niebierztegodoserca,onaniejesttakazła,tylkomataktdorobkiewiczaitrzęsiesięo
swojebogactwo,panicznieboisięwłamywaczy
“.

Posłałemjądodiabłarazemzjejdobrąstarą.

„Jużmiparętakichgnoizrobiła,kilkuchłopcówwypłoszyła—

rozpłakałasięIza—alenatamtychznajomościachspecjalnieminiezależało…”i
rozwinęłasię.Gorącomisięzrobiło,gdyusłyszałem.jakienadziejeonazemnąwiążei
prawiebyłem

wdzięcznystarejzawywiad.bomogłemwymanewrowaćsięzniezręcznegoukładuz
honorem,jako

ciężkoobrażony.

WidocznieIzamusiałasięprzedtamtąprzechwalaćichybastądtaniedźwiedziaprzysługa

Wójcikowej.Powiedziałemdziewczyniewprost:unikamjakzarazykobiet,którepragną
wychodzić

zamniezamąż.Alepaniekapitanie,działosiętokilkamiesięcytemu,czymożnamnie
obarczać

moralnąodpowiedzialnościązato,coonazrobiłateraz?Aswojądrogąjestmipie-kielnie
przykro.

—Możeinaczejtłumaczyłasobiewaszezerwanie?

—Tobyłatrzeźwadziewczyna,ajanicjejnieobiecywałem.Kapitanie,janiemuszę
uciekaćsię

donieuczciwychchwytów,abymiećdziewczynę—nawettrudnozarzucićmu
chełpliwość,bo

Kornackijestwyjątkowoprzystojny.

—Tobyłainteresującaosoba?

—Zwyczajna.Trochęprymitywna,aleociosanaprzezmiasto.Niekompromitująca,
śmieszna

background image

przezsweaspiracje,bostarałasięuchodzićzakogośinnego,niżbyła.

—KiedypanjąspotkałwMławie,którytomógłbyćrok?

—Możedwalatatemu.Dokładnieniepamiętam.

—Wspominałaojakichśplanachnaprzyszłość?

—Niemówiłosięopoważnychrzeczach.Wypiłosiękielichaalbowypiłoizatańczyło,a
jakna

chacie,tomuzykaztaśmyigadaniemamzgłowy…nowiepan,jaktojest—bąka
zażenowany.

—Przezdwalatazgromadziłaokołodwustutysięcygotówki,nicpanuotymnie
wiadomo?

—Alegrosz!—ażzachłystujesięKornacki.—Pojęcianiemiałem,żetakanadziana,
niepuściła

farbyanisłowem.Chłopskanatura,zcichapękikażdyzłociakdopończochy,cholera,
tyle

naskrobać!—

dziwisięzupełniezaskoczony.Niewydajesię,abyproblem,wjakisposóbdziewczyna
zdobyłate

pienią-

dze,miałdlaniegojakieśznaczenie.Nawetnieto,poprostużadnejinnejrefleksjipoza

zdumieniemznutkązawiści.Właśniezdumienie,jaktoinnipotrafią.

NastępnegodniapopowrociezPułtuskaAndrzejzMarianemdzieląsięzadaniami:
porucznik

będzieasystowałprzysekcji.CzyżewiczjestumówionyzŁapińskim.

—Przypilnujoznakowaniagrupykrwi—przypominaAndrzej.

—Noinacotokomu?—wzruszaramionamiJózefczyk.—Byleutrudnićżyciesobiei
innym…

—Ałun—wyjaśniakrótkokapitan.

PiotrPawełzjawiasiępunktualnieodziesiątej.Jestbardzozdenerwowanyoczekującągo

rozmową—

zwłaszczadeprymujegookreślenie:przesłuchanie—iwcaleniestarasiętegoukryć.

—Byłpanpierwszymczłowiekiem,któryznalazłsięwwiliiOlanskichpośmierciIzy
Białoń—

Czy-

żewiczbezwstępówprzeciiodzidomeritum.—Pańskarolawtejsprawiewydajemisię
dość

background image

dwuznaczna,sampantochybarozumie.

—Dwuznaczna!—jąkazrozpacząPiotrPaweł.—Czyjachciałempopaśćwtakie
terminy?—

maminębardzosmutnegopsa.—Panmnieprzeraża,kapitanie—wyciągazkieszeni
chusteczkęi

ocierazwil-gotniałeczoło.—ComogęmiećwspólnegozsamobójstwemIzy,tojakieś

nieporozumienie.Dlaczegopanmniestraszy?

Czyżewiczwmilczeniuwkręcawmaszynędopisaniaarkuszprotokołu,wystukuje
personalia

Łapiń-

skiego,uprzedzaoodpowiedzialnościkarnejzazłożenieniezgodnych2

prawdązeznań,apotempyta,kiedyipocoPiotrPawełprzyszedłdoOianskich.

cozobaczyłpowejściudosalonu,wktórymzastałIzę,cowieojejstosunkachz
Olanskimi,

Kornackimiinnymiznajomymi.

Łapińskipowtarzaswąpoprzedniąrelację,podajetensampowódprzybyciaiczas:kilka
minut

przeddziewiątą.

—Liniabyławciążzajęta,myślałem,żewróciłaCelinairozmawia…—

dobrzewie,ile’czasujegoprzyjaciółkapotrafiprzegadaćzkumami,gdysięprzypniedo
telefonu.

Uznawszydodzwonieniesiędoniejzabeznadziejne,wsiadłwtaksówkęiprzyjechał.

Drzwizastałotwarte,cogozdziwiło,agdywszedłdosalonu,zobaczył

martwąíze.Niezdążyłochło-nąć,kiedywbieglipsychologzlekarzem.O

WójcikowejiNałęczowieniewspominaanisłowem,aAndrzej,lojalnywobecstarszej
damy,

takżenieporuszategotematu.

—Proszęprzeczytać—kapitanpodajemuprotokół—proszędokładnieprzeczytaći
podpisać,

jeśliwierniezanotowałempańskiezeznanie.

PiotrPawełdługowgłębiasięwtreśćtychniewielulinijekiniesięgapopióro.

—Paniekapitanie—odsuwanareszcieprotokół—przedpodpisemchciałbym
uzupełnić…

—Słucham—Czyżowiczbezpośpiechuznówwkręcaarkuszwportabla.

—Zanimtamprzyszedłem…—milknie,wystukujezfajkiniewypalonyzresztątytoń,

background image

nabija

świeży,

-otaczasiękłębemdymu—więczanimtamprzyszedłem,hm!…

‘RozmawiałemzBiałoniównątelefonicznie…—Łapińskiemuniezmiernieciężko
przychodzito

wyznanie,terazzerkanaAndrzejasprawdzającefekt,alekapitanpozostajeobojętny,nie
wydajesię

wstrząśniętytąinformacją.

—Októrejpanzniąrozmawiał?

—Mogłabyćszósta…—pytałoCelinę,oczywiścieniebyłoanijej,aninikogoz
domowników.

NatomiastIzazaprosiłagodosiebienawieczór;chłopięcyrumieniecpokrywajego
starannie

wygolonątwarz,peszygotojeszczebardziej,więcznówratujesięfajkąiniepatrzyna
kapitana.

„Wydzwaniapaniwydzwania—miałapowiedziećIza—nudzisiępanimniesięnudzi,
przyjdź

pan,zagramywbelotkę,napi-jemysiękoniaku…”

—Umówiliśmysięnadziewiątą—dukaPiotrPaweł.

—Niechtobędziebelotka—zgadzasiękapitan.

—Ależtak,wsobotyczęstogrywałemzCeliną,czasamitowarzyszyłanamIza.A
przecieżtobyła

sobota…—milknieiwreszcieodważasięspojrzećnaCzyżewicza.—Teraznie
rozumiem,dlaczego

mniezwabiła…Możeniewierzyła,żetamcizTelefonuZaufaniająodnajdą,więc
zabezpieczała

sobieratunekzróżnychstron?

KapitanzwalniaŁapińskiegoidzwonidoaktorkiL.,przedstawiasię,chciałby
porozmawiać.W

słuchawcebrzminiski,pięknyalt:

—Proszęprzyjechać…

Sadyba—ulicaTopolowa.Typowydomek-bliźniak,przynimmikroskopijnyogródek,a
raczej

kilkadoniczozdobnymikrzewamiiskrawektravvnika.

OtwierapaniL.Wdomowejsukiencekoszulowegokroju,nieumalowana,zgładko
uczesanymi

background image

włosamiwyglądabardzomłodoimałoprzypominaosobę,którąAndrzejpamiętaze
sceny.

WmieszkaniuCzyżewiczzastajepsychologaiterazrozumie,dlaczegoumawiającsięz
aktorką

telefonicznie,odniósłwrażenie,żeIlonaL.jestjużpoinformowanaowypadkuIzy.

Majewskiczekanakapitana.Poczyniłpewneistotnespostrzeżenia,musisięnimi
podzielićz

Andrzejem.Umawiająsięwpobliskiejkawiarni.Czyżewicztamprzyjdzie,gdyzałatwi
sprawyz

aktorką.

PaniL.wspominaIzęjaknajlepiej;tak,Białoniównapodjęłauniejpracęjesienią1970
roku,

natomiastodeszławkwietniu

1971roku.Zarekomendowałająiudzieliłaświetnychreferencjipoprzedniapraco-
dawczyni,pani

M.,zzawodumodystka.Opiniapotwierdziłasięwcałejrozciągłości,dziewczyna
sprawowałasię

bezzarzutu.

TowarzystwoIzy?Natentemataktorkanicnieumiepowiedzieć.

—JestemgościemwdomuiwzasadzieIzamiałaniczymnieskrępowanąswobodę,ale
nie

zauważy-

łam,abyjejnadużywała.

—WokresiepracyupaniBiałoniów-nawpłaciładoPKOdwadzieściajedentysięcy
złotych.Ile

upanizarabiała?

—Dwatysiącemiesięcznie,oprócztegomiałapełneutrzymanie.Nierozliczałamjej

drobiazgowo,pozostawiałamzbieżącychrachunkówjakieśdrobnesumy.Zcałą
pewnościąmogła

tyleuskładać,bobyłabardzogospodarnaioszczędnaażdoskąpstwa…—zasadniczo
różnisię

charakterystykaIzypodanaprzezaktorkęodopiniipańWójcik;onepodkreślały
rozrzutnośćIzy,gdy

tawspominaoskrzętnościbliskiejskąpstwa.Dwieprzeciwstawnecechy,awięctylko
jednaznich

prawdziwa.Ktoprzypisujedziewczynieusposobienieinne,niżmiaławrzeczywistości,
IlonaL.czy

background image

kobietyzSaskiejKępy?

Andrzejpytaotenjednorazowywkładtrzydziestutysięcyzłotych,któryzapoczątkował
konto

Biało-niówny.Aktorkaniewie.Nicorientowałasięwoszczędnościachgosposiiczyw
ogóleje

miała;nieinteresowałasię,coonarobizeswojąpensją.

PracęIzaporzuciłanagle,bezwcześniejszegowypowiedzenia.PaniL.

gotowabyłapodwyższyćjejpłacęwjakichśrozsądnychgranicach,leczBiałoniównaw
ogólenie

reagowałanapropozycję.Iniepodałaprzyczyn,dlaktórychodchodzi.

—Poniejniemiałamszczęściadopomocydomowych—dodaje.—Odtamtejpory
zmieniłosię

ichpięć,awtymczasiezostałamokradziona.Przeztoodeszłapewnastarszapani,z
którejbyłam

zadowolonaisądziłam,żesięumnieprzyjmie…

Napoczątku1973rokudomieszkaniaaktorkidokonanowłamania,owastarszapani,
zatrudniona

naprzychodne,poprzesłuchaniujejwcharakterzeświadkapoczułasiędotkniętai
zrezygnowałaz

pracyupaniL..chociażniktjejokradzieżnicpodejrzewał.Sprawcówniewykryto.PZU
wypłaciło

aktorceodszkodo-wanieztytułuubezpieczenia.

—ZnapaniAdamaKornackiego?

—Znam,znam”—uśmiechasięIlona—przezkilkalatpracowałwTeatrzePółnocnym.
Tomoja

ro-dzimascena,nawszystkichinnychczujesiętylkogościem…Alecopanmado
Adasia?

—Częstobywałupani?

—Często?Nie.Wiepan,zokazjipremierzespółstawiasobie,nazwijmyto,małąwódkę.

CzasamiwSpatiiie,raczejjednakukogośzkolegów,aponieważjamamstosunkowo
duże

mieszkanieijestemsama,niekiedydziejesiętoumnie.Udanyspektakl,kapitanie,tonie
tylko

aktorzy,aletakżetalenttych,którychnazwiskniedrukujesięnaafiszach.

—KornackipoznałIzęBiałońupani?

—Poznał?Zpewnościąwidywał…—aktorkaznamysłemprzyglądasiękapitanowi.—

background image

Chciał

panpowiedzieć,żetennicpońinteresowałsięniąbliżej?

—Niczegoniesugeruję,aledlaczego„nicpoń”?

—Niezauważyłam,abyzajmowałsięjakośszczególnieIzą—mówizwahaniem—ale
przecież

wielurzeczyniezauważyłam,nawettego,corobimójwłasnymąż…Niedawnosię
rozwiodłam,lecz

toniemanicwspólnegozIzączyAdamem.AleAdamiIza?Chociaż,czemubynie!On
niema

wielkichwymagań,każdaładnaanowabuziajestwstaniezająćgonajakiśczas.Znany
jestztegow

środowisku,aponieważtoprzystojnyimiłychłopiec,pełnowokółniegokobiet.

Stądskłonnośćdopowierzchownych,nietrwałychzwiązkówczyzupełnieprzelotnych
zbliżeń.

Jednakbyłabymjednostronna,mówiąctylkoolekkomyślnościKornackiego,staćgotakże
inapiękne

odruchy.ostatniomniezawstydził.Któregośdniazadzwoniłdomniedoteatru:„Ilona,na
waszych

oczachginieczłowiek!”Jakiczłowiek?—nierozumiałam,czegoonchce.

„MarietaJaromianka!”

Powiempanuszczerze,rozzłościłamsię.Marieta!Wciążwracaładomniejejsprawajak

bumerangiwciążodemnieczegośoczekiwano.Tylkodlatego,żedwadzieścialattemu
razem

chodziłyśmydoszkołyaktorskiej,aterazmniesiępowiodło,ajejnie.

Jadorabiałamsięnazwiska,onaciąglegrywałaogony.Możezniejiniezupełnie
beztalencie,bo

taknaprawdęniemiałaokazjisięsprawdzić.Totylkotaksięmówi,szczególniewe
wspomnieniach

owielkichaktorach,żegrającepizodwrodzaju:„Jaśniepanie,podanodostołu!”
stworzyli

niezapomnianąkreacjęizarazpowierzonoimwielkierole.WkażdymrazieMarietęnic
takiegonie

spotkało,niezauważonalatacałebłąkałasiępomarginesachsceny.

Charaktermiałatrudny,aprzezniepowodzeniacoraztrudniejszyiteatryangażowałyją
niechętnie,

dochodziłodokonfliktówzludźmi,którychobrażała,nieumiaławspółżyćzko-legami.

background image

Potemwystępowaławnocnychlokalachwprogramachrozrywkowych,aleznów
powtarzałosięto

samo,adotegolekceważąctozajęciepotrafiłanieprzyjśćnawystęp.Miaławciąż
wysokie

wyobrażenieoswoichmożliwościach,kwalifikacjach.wieciodpowiedniedotych
wyobrażeń

aspiracje.

Częstojejpomagałam,gdywpadaławkolejnetarapaty,alecorazmibyłotrudniejznaleźć

odważnego,którychciałbyjązaangażowaćchoćbydoepizodu,inawetnicmożnasię
ludziomzbytnio

dziwić,boMarietabyłaniedozniesienia.

Towszystkoodbiłosięnajejpsychice,wkońculeczyłasię,itowzakładziezamkniętym.
Kilka

miesięcytemuwróciłazeszpitala,AdamKornackispotkałjąchybawŚpatifie.Byłabez
środkówdo

życia,innejpracyniżscenaniemogłasobiewyobrazić,zresztącóżinnegoumierobić?

„Alezwaszgraja!—napadłnamnieAdam,boprzejętyjejlosemszukał

protekcjiuróżnychdawnychznajomych,awszyscysięwykręcali.Niktniechciał

narażaćswegoautorytetu,boniktjużniewierzył,żeonapotrafiwspółpracowaćz
jakimkolwiek

zespołem.—Ilona,bądźczłowiekiem,pogadajzimprésario

»Variétés«—nalegałKornacki.—Dobrzegoznasz,jeślitylkozechcesz,togonamówisz.
Nie

chodziowielkie-rzeczy,niechdaMariecicpiosenkę,skecz,przecieżtotakniewiele,a
podratuje

psychicznieizapewnikawałekchleba”.

Iubiłaminteres,sprzedażwiązana,jeślitakmożnapowiedzieć…—

uśmiechasięIlona.

„Varietes”zaangażowałoJaromiankę,apaniL.obiecaławziąćudziałwichstyczniowym

programie.

—Narazieprzyjęłasięwtymzespole—podejmujeaktorka.—Inawetnaniezłym
poziomie

opra-cowałateswojenumerki.JestemwkontakciezAdamem,zobowiązałamgo,abyjej
pilnował.

Ostatniobyliumnie,zaprosiłamtakżekilkaosóbliczącychsięwbranży,chciałam,abyją
zobaczylii

background image

pomoglidalej,bojejkontraktzEstradąwygasawgrudniu,aonawierzy,żeodbuduje
sobie

pozycję…Życzęjejjaknajlepiej,jednakztakąopiniąniełatwozaczynaćkarieręw
naszymzawodzie,

gdysięwdodatkudobiegaczterdziest-ki…

Rozgadałamsięuśmiechasięprzepraszająco—alepowiedziałamoKornackim:nicpoń,a
pan

mógłbytowziąćzbytdosłownie.

WpustejkawiarniCzyżewiczspotykaczekającegonańcierpliwiepsychologa.

—Niechcęwdzieraćsięwtajemnicęśledztwa,aletenwypadekinteresujemniez
zawodowego

punktuwidzenia.Czyjużwyrobiłpansobiejakiśpoglądnamotywyczynu?—dowiaduje
sięŁukasz.

—Nie—kapitanjestpowściągliwy.

MajewskiwróciłwłaśniezRosławic,widziałsiętakżezKornackim,aleonniechciał
rozmawiać

natematBiałoniówny.

—Topierwszytegorodzajuwypadekwmojejpraktyce…—tłumaczysiępsycholog;
pracujew

insty-tucienaukowym,awTelefonieZaufaniapełnidyżurydwarazywtygodniu.To
raczejpraca

społeczna,wy-nagrodzeniejestsymboliczne,licząsięjednakdoświadczenia,potrzebnedo

przygotowywanegodoktoratu.

DoTelefonuZaufanianaderrzadkozwracająsięludzie,którzymajązamiarpopełnić

samobójstwo.Naogółszukająteżpsychicznegowsparciaosobymłode,uwikłanew
trudnesytuacje

życiowe;przeważniesa-motni;prosząoradęczynawetkonkretnąpomoc.

—Alemamcoś,copanazainteresuje,proszęposłuchać!—Łukaszustawianastoliku

miniaturowymagnetofon.

—…Niewiem,dlaczego,alezanimtozrobię,chcęjeszczeusłyszećludzkigłos…—
niski,lekko

schrypnięty,dobrzeustawionyalt,pełenekspresji,niesietakiładunekdramatycznej
prawdy,żeaż

chwytazagardło,zmuszadosłuchaniazzapartymtchem.Ternugłosowiniemożnanic
wierzyć,

przekonujeszczerościąrozpaczy,rezygnacji.

background image

—…nieuratujeszmnie,DonKichocie…—zamierającyszept,alewnimuwięziony
krzyk,ostatni

krzykodchodzącegożycia.

—Ktotomówi?!—Andrzejjestpodwrażeniemtegogłosu,aprzecieżwie,żew
Telefonie

Zaufanianiczegosięnienagrywa;pełnaanonimowośćidyskrecjasąnienaruszalnązasadą
tej

instytucji.

—Niepoznałpan,IlonaL.tonaprawdęwielkaaktorka.Tamtazmegotelefonunie
dorosłajejdo

pięt.

—JakitomazwiązekzpaniąL.?—nierozumiekapitan.

ŁukaszzpamięcispisałmonologIzy,akiedyszukająconiejinformacjitrafiłdoaktorki,
wpadłna

pomysł,abytentekstwjejinterpretacjiutrwalićnataśmiemagnetofonowej.Ilona
potraktowała

projektzaktorskąpasjąizagrałarolę.Wtakisposóbpowstałzapis.

—Chciałemodtworzyćtamtąrozmowę.IkiedymówitoIlonaL.,niemożnajejnie
wierzyć!

—Więctamtejdziewczynieniezupełniepanwierzył?

—Wtedywierzyłemibardzosięprzejąłem.Wydawałomisię,żeniepotrafiłem
powstrzymać

tegoczłowieka,nieumiałemnawiązaćznimkontaktu,terazniewierzę.Więcej,niemal
mam

pewność,żekobieta,zktórąrozmawiałemwsobotęwieczorem,niebyłaIząBiałoń.

—Kiedypandoszedłdotegowniosku?—Czyżewiczcorazuważniejsłucha
Majewskiego.

—WątpliwościogarnęłymniepopowrociezRosławic,aterazpoanaliziejęzykowej
tekstu

nagra-negoprzezpaniąL.jestemprawieprzekonany.TakniemogłamówićIza!

KobietapodającasięzaIzępoprawniewymawiałaposzczególnegłoski,żadnegoakcentu
czy

nalecia-

łościgwarowych,odktórychniebyłwolnyjęzykBiałoniówny.

WyjaśniłemtozjejnauczycielkąwRosławicach.RozmawiałazIząniedawno,spotkała
jąw

background image

autobusie,gdyjechaławodwiedzinydorodziców.Aczysłyszałpankiedy,jakmówią
ludziew

powieciemławskim?

Ponadto:kobietaztelefonustaranniedobierałasłowa,zręcznieposługiwałasięmetaforą;
łączenie

wyrazówbezzarzutu,wyrobionepoczuciejęzykowecechującełudzioczytanychw
literaturze,

sprawnośćkompozycjiidobradykcja!

Nietrzebabyćfilologiem,kapitanie,byprzykonfrontacjitego,czegodowiedziałemsięo
Izie,z

tre-

ściąrzekomojejtekstuwyciągnąćtakiwniosek.

„…zamkiotworzonezostałyzapomocądorobionychkluczy,potwierdziłytobadania

mechanoskopij-ne…Sprawcówwłamanianiewykryto…”

AktaśledztwawsprawiewłamaniadodomuaktorkiL.,wypożyczoneprzezCzyżewiczaz

komendydzielnicowejnaSadybie,tocieniutkateczkazawierającalakoniczneprotokoły
przesłuchań

kilkuświadków,którzynicistotnegododochodzenianiewnieśli,orazdośćsmętne
sprawozdanie

wieńczącewszelkieczynnościśledcze.

—SzukaszźródełdochodówBiałoniówny?—domyślasięMarianzaglądająckapitanowi
przez

ramię.

—Wdwóchdomachzapewnionocięorzadkiejuczciwościtejdziewczyny,aty
dopasowujeszjej

udziałwewłamaniu?

—Nicniechcędopasować!—złościsięAndrzej.—Skądjednakmiałatylepieniędzy?

Niewykluczone,żetutkwiźródło—poważniejeMarian.—Dziewczynazaskarbiasobie
zaufanie

pracodawców,umożliwiawspólnikowidorobieniekluczy,podajerozkładmieszkania,
zwyczaje

domowników,potemzmieniamiejsce,gdzieznówbłyszczywszelkimicnotami,
utwierdzonymi

zresztądoskonałymireferencjamizpoprzednichdomów.Poparumiesiącach,wciągu
którychu

aktorkiL.przewinęłosięjużkilkapomocydomowych….

background image

—Tylkodwie—prostujeAndrzej.

—…wparęmiesięcypóźniejaktorkazostajeokradziona.Sumastrat:trzysta
osiemdziesiąttysięcy

złotych.Ilezaterzeczymógłdaćpaser?W

najlepszymwypadkujednątrzecią,awtymkręgutaryfazanadanierobotywałiasięod
dziesięciu

dodwudziestupięciuprocent.Powiedzmy,żeBiałoniównaotrzymaładwadzieściapięć
procent,

czyliokołotrzydziestutysięcyzłotych.

—Trzebaporozmawiaćzresztąchlebodawców,czyniebyłounichkradzieży.

KapitanwybierasiędopaniM.naulicęSzaserów,kiedywkomendziezjawiająsię
rodziceIzy

Białoń.

Andrzejniedajeimczekać,prosidosiebie.Białońprzemierzapokójzamaszystymi
krokami,za

nimdrobiżona.

—Takienieszczęście,kapitanie—tłumiszlochspłakanakobieta.

—TelegrammydostaliodpaniOlan-skiej—informujeBiałoń—iróżnerzeczypo
córcepani

starszawydała—podajeAndrzejowikartkę,naktórejzpedantycznądokładnością
wymienionajest

pościeliubranie,wtymkarakułowefutro,bielizna,obuwie,różnedrobiazgiz
toaletowymiwłącznie,

atakżedwiedekoracyjnelalezpokojuIzy.

PodrejestremwidniejepokwitowaniepodpisaneprzezBiałoniów,nieconiżejczytelny
podpis

Wójcikowej,atakżepodpisświadka,aktualnejpomocydomowej.

Prędkozdobylinowągosposię—myśliCzyżewicz.

—Czyonawszystkooddała?—badastary.

—Nicwiem,conależałodowaszejcórki,sądzęjednak,żetouczciwiludzie—uspokaja
ich

Andrzej.

—Mypoksiążeczkę—zzakłopotaniemzacieraręceBiałoń.—Młodszapanimówiła,że
wydala

pa-nukapitanowi,toznaczytego…pankapitanzabezpieczył,notornywdzięczni,bow
rozgardiaszu

background image

mogłabygdzieprzepaść,ataktobyłanaprzechowaniuwmilicji.

—Dziękujemypanukapitanowizaopiekęizabierzemy—dodajeBiałonio-wa.

—Książeczkabędziezwrócona—tłumaczyCzyżewicz—pozakończeniudochodzenia,
narazie

mu-sipozostaćtutaj.

—Aczemutotak?—niepokoisięstary.—Przecieżwiadomo,Izanaszacórka,apo
córceto

rodzicomsięnależy.

Czyżewiczpowtarzaswoje;daimpokwitowanie,aletymczasemksiążeczkajest
dowodemw

sprawieionniemaprawajejwydać.Słuchająuważnie,zezrozumieniemkiwają
głowami.

—Tak,totak—poddajesiędecyzjikapitanaBiałoń,aleniekryjeniezadowolenia.

—Czycórkaotrzymałaodwasjakąświększąsumęw1970lub1973roku?

—Andrzejniewymieniawysokościkwoty,abyniepłoszyćstarych,aleitopytanie
wystarcza.

—Panie,mybiedniludzie,askądmybywzięli?—wzdychaBiałoniowa.

—Mybiedniludzie—wtórujejejmąż.—Naszewszystkiedziecipoświecieza
zarobkiem,

żadnegoniewywianowali,boizczego?—podejrzliwietraktujątopytanie.

Przyszliodebraćksiążeczkęiwszystkieswewyjaśnieniaformułująwtensposób,abyjak

mniemają,niezaszkodzićwjejodzyskaniu;-

—A…iletam,tejwpłaty?—odważasięzapytaćstary;gdykapitanwymieniasumę,
Białoniowie

spoglądająnasiebiezosłupieniem,ichnieufnośćizaniepokojeniepotęgujesięjeszcze
bardziej.—?

Apanposądzacórkęonierzetelnośći.dlategoniechcewydaćksiążeczki?—precyzuje
wreszcie

ojciec.

ZrozumiałtomimooględnychwyjaśnieńCzyżewiczaizrezygnacjąprzyjmuje
pokwitowanie.Lecz

terazpytaniadotyczącecórkitraktujepodejrzliwie.Tegoniewie,tamtegoniepamięta.W
ich

przekonaniuwszystkowy-mierzonejestprzeciwkocórce,abypozbawićich
zgromadzonych

oszczędności.

background image

—Onabyłabardzoskrzętna,groszadlasiebieskąpiła,toiuzbierała—

przekonujeBiałoniowa.—Aizarabiaładobrze,posadęmiałajaksiępatrzy!Jakraysię
martwili,

skądweźmienabudowanie,totylkosięzaśmiała.„Mamo”,powiada,„moipaństwo
wszystkodla

mniezrobią,jakbędziepotrzeba,ajakzabraknie,tomipożyczą”.

KapitanwspominaopokwitowaniachzPZGS.

—Anoszklarniępostawićzamiarowa-ła,gruntudokupić—przyznajeBiałoń—
poważnieo

przyszłościmyślała.—Izarazznajdujedowódnauczciwośćcórki:—Jakbytoniebyły

sprawiedliwepieniądze,tobyjewskrytościtrzymała,awidaćniebałasię,skorotaksię
nimi

rozporządzała…

PoodejściuBiałoniówAndrzejzMarianemzastanawiająsięnadwywiademw
Rosławicach.

—Mogęjechaćchoćbyzaraz—ofiarowujesięporucznik—alemoimzdaniem
posterunek

załatwitolepiej,uzyskawięcejinformacji.Sąnamiejscuiznająwieś.

ArgumentyporucznikatrafiająCzyżewiczowidoprzekonania,więctelefonicznie
porozumiewasię

zkomendantemwRosławicach.Naświetlamuwypadek.

—Słyszałem,żenieżyje—mówichorąży.—Białoniowieukrywająprzyczynęiniema
się

czemudziwić.Tutejszyobyczajjestbardzosurowydlasamobójców.

—Interesujemniewszystko,codotyczydziewczyny…—kapitanwspominao
oszczędnościach

Izy.

—Mielikupićkawałekziemi—komendantnieznaszczegółów,aletenprojektobiłmu
sięouszy

…tak,ludziemówią,żecórkamiałakupićiinwestowaćwhodowlęczywogrodnictwo,
niejestem

pewien.

Wyjaśnię.

ChorążyidziedoSasinów,najbliższychsąsiadówBiałoniów,alespostrzegaSasi-nowąna
gumnie

background image

Białoniów,więcwchodzitam,pozdrawiakobietęipytaogospodarzy.

—Aniemaich,niema—odpowiadaSasinowa—znówdoWarszawypojechali,ajaich
żywinę

do-glądam.Niedawnomysiętrochęprzemówili,alecóż,wnieszczęściutrzaludziom
pomócio

urazachzapo-mnieć.Słyszałpan,komendancie,jakabiedananichspadła?—kobieta
wspierasięna

styliskuwideł.Właśniepodrzucałasianokrowie.

—Słyszałem—przyznajekomendant—podobnonieszczęśliwywypadek.

—Ale,wypadek!—parskaSasinowa.—Samaśmierćsobiezrobiła!Niezawszemilicja
wie

najlepiej,komendancie—dodajeznietajonąsatysfakcją.

—Niezawsze—zgadzasięchorąży.—AleskądtopaniSasinowawie?

—Toniechkomendantmipowie,czemuonijużtrzecirazwWarszawie,aopogrzebie
anisłychu,

anidychu,co?ZapierwszymrazempełnykuferijeszczetobółpoIzieprzywieźli,dragi
raztakie

smutnewróci-li,żesięsercekrajało,aterazpocoznówpojechali?Cichcemdziewuchę
będą

grzebać.

—Zczegojątonapadło?—dziwisiękomendant.

—Tegotoistarzypewnieniewiedzą—zasępiasięSasinowa.—Ciekawimnietylko,
gdzieIza,

świećPanienadjejduszą,pieniądzetrzymała?Bopieniądzetoonamiała…Iniechpan
patrzy,

komendancie,cowarteludzkieżycie!Marnośćnadmarnościami,Jakpuchzmlecza,iiuu!
Iniema.

Jużdlaniejnanicsiętepieniądzeniezdadzą,aleBiałoniowiechybajedostaną,jakpan
myśli,panie

chorąży?

—PodobnokawałeksiedliskaIzauwastargowała,aleco?Niedogadaliściesię?Widzę,
płotnie

prze-sunięty—komendantoceniaodległośćsąsiedzkichparkanów.

—Nieee—markotniejeSasinowa.—Wtymtygodniumielimydorejentadopowiatu
jechać…

Aletam,człowiekstrzela,aPanBógkulenosi…Prawiemysięjużugodzili,choćprzy
tymwłaśniei

background image

przemówi-li,boIzaprzyjemnaniebyła,nie!Poniżyćczłowiekachciała.„Takitamgrunt
—powiada

—ugórprzezgęsinabębenwyskubany,ilepieniędzytrzabędziejeszczewniego
włożyć…Jak

wytrzymaćmożecie,Sasinowa—powiada—żebywam,zaprzeproszeniem,gęsipod
progiem

srały”.Jejinteres!…„Odnaszegosadkuażpotąd—powiada—

szklarnięwyszykuję”.Tojanato:„Takaśbogata,ogrodnictwozakładasz,aotedwa
tysiącez

nami,sąsiadami,sięhandryczysz?”

Bomyśmychcielirównesiedemdziesiąttysięcy,aonanie!Ary,’powiada,policzone,
stawkazaar

takaitaka,wypadasześćdziesiątosiemtysięcy.Jamówię:„Alepunktdobry,przy
przystanku

pekaesu!”„Pomido-rówszklarniowych—powiadaIza—pekaesemwozićniebędę,wóz
dostawczy

kupię’

.—Idogaduje,ścierwo:—„Długobędziecieinnegokupcaszukaćnatenpłacheć.

Chociażoniprzyprzystanku,niktniepoleci,botobyłbyzagonjakkiszka,między
naszyma

waszymparkanem,topocotokomu?Atenwaszsyn.cogotakpodniebowynosicie.na
syrenkę

potrzebuje”.

„Askądtywiesz?’—niewytrzymałamjakgłupia.

„Jawszystkowiem—powiada,i—prześmiewasię—cotozasamochód,tonędza,nie

samochód.

Ja—przechwalasię—półciężarówkękupiędlagospodarskiejpotrzeby.

Fiu-bździumawgłowietenwaszAntekidoniczegoniedojdzie,tylkowasztorbami
puści.Nie

dam—powiada—anigroszawięcej,świ-niakasprzedajcieimudołóżcie,jaktakwam
zależy,żeby

onwozemrozjeżdżał.JaniejestemtakadobrajakwaszAntek,alejaswoichniecyckam,
tylkoim

pańskieżyciewyszykuję,abratanainteligentawykieruję,niedamdojakiegośterminu
jakwy

swojego,tylkonauniwersytetalboinapolitechnikębędziewWarszawieuczęszczał!1’

background image

Tegotojużniezniosłam,boktomituAntkiemgębęwyciera,kto?!

Dziewczyniskobezszkólżadnych,uczyćsięnigdyniechciała,starzykrzyżpańskiznią
mielii

wstydtylko,boleniwabyłaipodwalatawklasiezimowała,potemjądoWarszawy
poniosło,

czarnąrobotęrobiłaijakniepysznawróciła,prawiegołaibosa,astarzytrzymaćjejnie
chcieli,boi

poprawdziecałydomdzieciwtedyunichbyłinieprzele-wałosię…Pytapan,kiedytaka
przegrana

wróciła?Achybaporokutej„stolicy”.Apotemznównalatojakzłygroszjąprzyniosło,
tylkojuż

wtedyksiążeczkęmiała,pieniądzenapoczciecomiesiącwybierała.Anatępocztę
wystrojona

spacerowałaitakąporęwybierała,abyjąludziewidzieli,śmiechuwarte.Próżniaczyłasię
tak

prawiecałelato,odgryzłasięihajda,botelegramęzWarszawydostała.Białoniowasię
przechwala-

ła:„Patrzcie,sąsiadko,jakmojącórkęcenią…”NoipojechaładotejWarszawynalekki
chleb…

—Jakiontamlekki,paniSasinowa!

—Komendancie,mojedzieciposzkołach,asiedemdziesiąttysięcygotówkążadnenie
ma,zaś

Biało-niównasiedmiuklasnieprzebrnęła,tojakpanmyśli,zpracyrąktobogactwo?Nikt
mitego

niewmówi—

zacietrzewiasięSasinowa.—Zporóbstwa!…Takmidopiekłatymgadaniem,żejejto
wszystko

wygarnę-

łam,ataksięrozwściekliłam,żezajednomibyło:kupizagon,niekupi,swoje
powiedziałam.Aż

Białoniowazaczęłanamniepomstować,aIzatylko:

„Cichobądźcie,mamusiu”—idomnie:„Patrzcieswegonosa,Sasinowa,aniemojej
rzyci!

Gdzieśmamwaszegadanie,ciemnababo—powiada—byłabymmożeidoło-

żyłatedwatysiące,aleniedodamzawaszozór.Mojącenęznacie,jawinteresachgniewu
nie

chowam,jakwampropozycjadogadza,zatydzieńlitkupszykujcie!”

background image

Noiugodzilimysię,iterazonamiałaprzyjechać,abyrejentalnieumowępodpisać.

—…nie,toniejestsamobójstwo!Anisamobójstwo,aninieszczęśliwywypadek.Iza
Białoń

zostałazamordowana,zamordowanazpremedytacją.

Rozmowazkomendantemdzielnicyniezapowiadasięgładko;pospotkaniuzszefem
prokuratury

pułkownikjestzawszemonotematyczny,przeważająkwestieformalne:przekroczone
terminy,zaległe

sprawy.AwteczceCzyżewicza,obokśledztwadotyczącegośmierciIzyBiałoń,leży
jeszczekilka

innychniczałatwionychdochodzeń.Andrzejwiejednak,żenajważniejszesątesprawy,
którymi

interesująsięzwierzchnicy.

Terazczujesiępewnie,wczorajporannapocztaprzyniosłaprotokółsekcjizwłoki
orzeczenie

ekspertówowynikachbadaniadowodówrzeczowychzabezpieczonychwwilliOlanskich,
zaś

dzisiajotrzymał

sprawozdaniekomendantaposterunkuzRosławic,przesłanedalekopisemzKomendy
Powiatowej

wMławie.

—Wsprawiecośsiędzieje!—ucieszyłsięMarian;obajwiedzą,najbardziejniecierpliwi

zwierzchni-kówstwierdzenie:nicnowegowśledztwie!

Alepułkownikaniełatwoprzekonać,jestdoświadczonymoficerem;sceptycznietraktuje
hipotezy

inspektorów,woliobalaćjetutaj,zanimsprawawyjdziezkomendy,niżpóźniejsłuchać
krytycznych

uwagprokuratora.

Czyżcwiczmusiobiektywnieprzedstawićzgromadzonymateriał,wyeksponować
wszystko,co

potwierdzajegotezę,atakżeito,cojejprzeczy.

—OkołoosiemnastejumówiłasięnawieczórzŁapińskim.Małoprawdopodobne,abyw
ciągu

trzechgodzin,międzyosiemnastąadwudziestąpierwszązdarzyłosięcośtakiego,co
mogłoją

pchnąćdozamachunawłasneżycie.Anitreść,aniokolicznościichrozmowynie
zapowiadały

background image

dramatu.

InformacjezRosławiccharakteryzująIzęBiałońjakodziewczynęrzeczową,chłodnąi
niełatwo

poddającąsięnastrojom.Skrzętniegromadzipieniądze,trzeźwoplanujeprzyszłość.
Wbrewpozorom

niebudujejejnazwiązkuzKornackimaniniewiążezWarszawąizzawodempomocy
domowej.

Jeszczekilkadnitemutadziewczynamocnostoinaziemi,wie,czegochce,zchłopską

przezornością,bezpośpiechu,alekonsekwentniedążydowytkniętegocelu…inagle
krach!Atuż

przedkrachemspeechprzeztelefon?—

WświetletychargumentówAndrzejodrzucawersjęsamobójstwanatlezałamania
psychicznegoz

powoduniepowodzeńuczuciowych.

—TonieIzaBiałoń,leczktośinny,podającsięzanią,rozmawiałzpsychologiem
Telefonu

Zaufania.

Tenktoś,jakaśinnakobietaużywałasłówizwrotówwłaściwychludziomosporejwiedzy
i

kulturzejęzyka.

Napodstawietejrozmowymożnaodtworzyćnawetfragmentyjejportretu
psychologicznego.

—Pascal,DonKichot,bólibezsensistnienia?TowżadnymrazieniejestwstyluIzy—
kończy

Czy-

żewiczsweuzasadnienie.

—Przypuśćmy,żetoniejestsamobójstwo—powściągliwieprzystajepułkownik.

—PrzedŁapińskimbyływtymdomupróczIzyjeszczedwieosoby.

Mężczyznaikobieta.

—Skądtowiemy?

—NaumywalniwłazienceBiałoniównyznalazłemlaseczkęałunu.Nasieksperci
wypowiedzieli

się,żebyłonświeżoużywany,ujawniononanimkrew.

KrewnależydomężczyznyogrupieA.Byłojejzbytmało,abystwierdzićjeszczeiinne
cechy,

background image

braknawetpodgrupy.NiejesttojednakkrewPiotraPawłaŁapiń-

skiego.

—Totylkodowódpomocniczy.Natejpodstawiezaledwiemożnapowiedzieć:taita
osobanie

uży-wałaałunuowegowieczoru,nicponadto!

—Toteżbadaniekrwinikogonieeliminujezesprawy,azatemnarazieniejestcelowe.

—Niejest—przyznajeszefkomendy.

—Kwadransprzeddwudziestązpsychologiemrozmawiałakobieta,podającasiezaIzę
Białoń.

PrzedstawiłasięMajewskiemu,apóźniej,mimoprzerwaniarozmowy,nierozłączyłasię.
Zrobiła

wszystko,abyzasugerowaćmuzamachsamobójczyiumożliwićodnalezienieadresu.

—KobietaudającaIzęBiałońnadzwłokamiIzyBiałoń,powiadasz?Dośćniezwykłe.Nie

spotkałemsięwswejpraktyceztakimwypadkiem.

—Natympolegałplan.InscenizującrozmowęIzyzpsychologiemsprawcazałożył.że
zeznanie

Majewskiegobędziedlamilicjiwystarczającympotwierdzeniemfaktusamobójstwa,a
Majewski

początkoworzeczywiścieuległ

sugestii.Dośćszybkojednakzwróciłuwagęnarozbieżnościwportreciepsychologicz-
nymIzyi

osobyztelefonu—kapitanoddajesprawiedliwośćpsychologowi.

—Czymjąotruto?

—Środkiemniebanalnym.Jakiślekprzeciwalkoholowy,antabusczyapomorfinaalbooba
razem.

Podanewpołączeniuzalkoholemspotęgowałysweśmiertelnedziałanieprzezwzmożenie

czynnościfarma-kodynamicznych.Zmarłanaskuteksynergizmu,taktoformułuje
protokółmedycyny

sądowej.

—Stwierdziliczasśmierci?

—Lokalizujągomiędzyosiemnastąadwudziestąpierwszą.Potwierdzatozeznanie
Łapińskiego,

telefonicznierozmawiałzBiałoniównąokołoosiemnastej.

—Wczymjejpodanopreparat?

—Niewiem.Resztkaalkoholuwbutelceniezawierałasubstancjitoksycznychlub

background image

synergicznych,

awjejkieliszkutakżenieujawnionożadnychśladów.

—Dodiabła,przecieżwczymśmusianotorozpuścić,zpewnościąniepoczęstowanojej

pastylkami!

—Niebadałemżadnychnaczyńwkuchni—Andrzejwogóletamniebył,dokuchninie
zaglądał

anitechnik,anifotograf,aleCzyżewiczprzezornienicwspominaotymszefowi—lecz
niesądzę,

abymznalazł

tamcośistotnego.

—Atodlaczego?

—ZbarkuwsalonieOlanskichzginęłydwakieliszki,dużekryształoweopojemności
0,75.Moim

zdaniempiliznichsprawcyimożewpośpiechuzabralijezesobą.abyzniszczyćślady.

—Cotomawspólnegoznaczyniem,wktórympodanolekprzeciwalkoholowy?

—Prawdopodobnieonotakżezostałozabrane,zniszczonelubumyte.

—Tosątylkodomysły—wgłosieszefabrzminagana.—Tadziewczynaniebyła
alkoholiczką?

—Zcałąpewnościąnie,chociażniestroniłaodalkoholu:takżewjejnajbliższym
otoczeniuo

nikimtakimniesłyszałem,alewykluczyćpodobnejewentualnościniemogę.Naprzykład
sposób

piciaMariiOlanskiejisięganiepoalkoholprzyladaokazjidajedomyślenia…—
Andrzejpamięta,

jakMariatamtejkrytycznejnocywypiłatrzydużekieliszkikoniakuijakszybkoalkohol
rozładował

jejzdenerwowanie,podobnąreakcjęzaobserwowałwtedy,gdymamaWójcikowaodkryła
zniknięcie

kieliszków.—Alejakwiadomoprzychodnieleczącealkoholikówutrzymująwścisłej
tajemnicy

nazwiskapacjentówibezzgodyprokuratoraniktzemnąniebędzienatentemat
rozmawiał.

—Niemampodstaw,abystaraćsięoprokuratorskiplacetnawglądwkartychorych—
sucho

stwier-dzapułkownik.

—Wcaleotonieproszę—zastrzegasięAndrzej.—Zresztąlekmógł

background image

zdobyćniekonieczniealkoholikiniekonieczniereceptęmusiałwystawićlekarz;receptę
można

sfałszować.Tądrogątrudnotrafićdosprawcy.

—Czynieprzeginaszwdrugąstronę?Nicrezygnujtakłatwo.Niezapominaj,że
właściwościtego

le-kuznająprzedewszystkimlekarzeipacjenci.

Jeśliprzedstawiszkonkretnenazwiskoiuzasadniszpodejrzenie,postaramsięjednako

prokuratorskąsankcjęnawglądwkartotekę.

—Nanożykupo!silverekspertyzastwierdziłaśladystartejkrwi.Jejskładuniedałosię

wypreparo-wać,botozaledwiemikrony.Nożykjestfabrycznienowyiniebyłjeszcze
używany

zgodniezeswoimprzeznaczeniem.Napozostałychdwóch,wnienaruszonychfirmowych

opakowaniach,nieujawnionożadnychśladów.

—Twoimzdaniemżyletkipołożonotam,abysamobójstwobyłotymbardziejoczywiste?

—Tak.Iprzefajnowano.Gdyspostrzegłemałun,wpierwszejchwilimyślałem,że
Białoniówną

zrani-

łasięrobiącmanicure.Lecznatychmiastzastanowiłomnie,czywtakiejchwili
dziewczynabyłaby

zdolnazajmowaćsiępielęgnacjąpaznokci.Żyletkąprawdopodobnieskaleczyłsię
morderca.

—Motywyzabójstwa?

—Niconichniewiem.PróbujęwyjaśnićpochodzeniećwiercimilionaoszczędnościIzy.
Jeślito

odkryję,znajdęmotywy.

—Masznapiętyterminwdochodzeniuowłamanie—przypominapułkownik—oddaj
je…—

wymienianazwiskojednegozinspektorów—resztamożezaczekać!

KomendantujmującCzyżewiczowiobowiązkównietylkoprzyznajepierwszeństwo
sprawie

zabójstwa,alewewłaściwysobie,powściągliwysposóbpodkreślatakżeuznaniedlapracy
oficera.

Andrzejtorozumie,bodobrzeznausposobienieszefa.

—Jakcięprzyjąłstary?—chcewiedziećMarianczekającynakapitana.

—Wyżyłował,alekierunekśledztwaakceptuje.Odciążyłnasodinnychsprawinawet
jakbybył

background image

kontent.

—Przeszłomutoprzezgardło?—niewierzyMarian.

—Pośrednio.Pochwałąchybabysięudławił,alewogólenieczepiałsięterminówinnych

dochodzeń.

Starczy?

—Notobierzmypodświatłocałetotowarzystwo!

Musządokładniewszystkozbadać,niewolnoniczegopominąć;przedewszystkimludzie
zkręgu

Bia-

łoniówny.Mariannazywatoobrzędowymdreptaniem.

—Iwtakisposóbnieuchronniedochodzimydoalibi…—Czyżewiczniemoże
powstrzymać

ciężkiegowestchnienianasamąmyślowielubezużytecznychczynnościachigodzinach
pracy,które

trzebapoświęcić,abywyliczyćipotwierdzić,gdziebyliicorobiliwdniusiódmego
listopada,

międzyszóstąadziewiątąwieczorem:NorbertOlansky,jegożona,teściowa,Kornackii
nawet

Łapiński.

SprawdzajątorazemzMarianem,korzystajączpomocykolegówzWrocławia,Otwockai

Pułtuska.

NorbertOlansky—Wrocław;telefoniczniepróbowałzarezerwowaćhotelwOpolu—
odmowaz

brakumiejsc.OkołoszóstejpopołudniuwjechałswoimwozemdoOpola,tamwhotelu
Merkury

dowiadywał

sięopokój,skierowanogonakwateręprywatną.

PodWrocławieminaŚląskuOpolskimmieszcząsięzakładykuśnierskie,zktórymi
Norberta

Olansky’egowiążązawartekontrakty.

MariaWójcik-Olanska—Otwock;jejobecnośćwieczoremsiódmegolistopada
potwierdzatylko

wła-

ścicielkadomu,uktórejOlanskaczęstowynajmujepokój;zawszebywatamzdzieckiem,
lekarz

background image

zaleciłmuotwockiklimat.Dompołożonyjestwsosnowymlesie,właściwiejużza
miastem,wejście

dowynajętychpomieszczeńniekrępujące.Olanskadysponowaławozeminiemożna
wykluczyćjej

ewentualnegowyjazdudoWarszawy.

CelinaWójcikowa—Warszawa;zameldowanawhoteluForum.Pokójpojedynczy,
wynajętyna

dziesięćdni.Drugiegolistopadapopołudniupoddałasięzabiegowi.Następniecodziennie
około

osiemnastejprzychodziłanaNowogrodzkądoInstytutuKosmetykiUpiększającejna
zmianę

opatrunków.

Nosiławtedyciemneszkła,dłogowłosąperukęikapeluszzolbrzymimrondem.

Całypersonel,poczynającodportierki,anachirurgukończąc,doskonalezapamiętał
pacjentkę,

którachybamniejbyzwracałauwagęwidocznymibandażaminiżtymprzesadnym
maskowaniem.

Niktjednakniejestwstaniepotwierdzić,gdzieznajdowałasięwieczoremwdniu
siódmego

listopada.

AdamKornacki—Pułtusk;siódmegolistopada„Variétés”dałotylkojedenspektakl

popołudniowy.

Występzakończyłsięogodzinieosiemnastej,alejużodziewiętnastejniektórzyaktorzy
rewiibrali

udziałwprogramieartystycznymnazabawietanecznejzorganizowanejwklubie,
trwającejdo

godzinytrzeciejrano.

ObecnośćKornackiegonazabawiepotwierdzililicznikoledzyzzespołu,wtym
imprésario;lecz

tutajpodczaswystępówpiosenkarkiśpiewałybezpośredniodomikrofonu,żadnego
numerunie

odtwarzanoztaśmy.CzyliKornackiniebył

zajętyprzyurządzeniachtransmitujących,jaktomamiejscepodczaszwykłychspektakli;

przebywałtamprywatnie.DotrzymywałtowarzystwaMariecieJaromian-ce,takżenie

zaangażowanejwtymprogramie.OkołopółnocyKornackiodprowadziłjądohoteluisam
teżnie

background image

powróciłnasalę.

PiotrPawełŁapiński—Warszawa;zpracywyszedłogodzinieszesnastejijużnie
wychodziłz

domu.

Jednaknikogoniemożewskazać,ktopotwierdziłbyjegowyjaśnienie.

—NorbertOlanskyniewchodziwrachubę—poprzejrzeniumateriałuAndrzejwyklucza

futrzarza.

—Leczinni?

CzyżewiczkoncentrujerozpoznaniewokółwilliOlanskich;interesujągoludzie
zamieszkalina

pobliskichulicach.Wprawdziepogodabyłafatalna,aleniewszyscyprzecieżsiedzieliw
domu.

Możedostrzeglicoś,cookażesięistotnedladochodzenia?

Którąśztychulicprzybyliiodeszlilubodjechalisprawcy:wieckapitanzMarianem
cierpliwie

chodząoddomudodomu.Celnieokreśliłtoporucznikobrzędowymdreptaniem.

Drepcząipytają.Wciążtesamepytania:czyktoświdziałlubsłyszał,możejakiśrysopis
czy

charakte-rystycznacecha,możenumerlubchociażmarkawozu.Licząnaszczęśliwytraf,
przypadek

albobłądmor-dercy.

MożekogoświdzianotamtegowieczoruwpobliżuwilliOlanskich?

Przecieżzbrodniczaparamusiałanajpierwprzekroczyćfurtkęzaopatrzonąwdomofoni
otwieraną

zapomocąautomatuzwewnątrz.Oczywi-

ściejeślibyłtodomownik,tomiałkluczeijegoobecnośćpodwłasnymparkanemnikogo
nie

zastanowiła,awięciniepozostaławpamięci.

CzyżewiczzMarianemżywiąsłabąnadziejęnauzyskaniekonkretnejinformacji.Tamten
wieczór

był

deszczowy,wietrznyiciemny;ulice,atakżeobszernyogródwokółdomuOlanskich,
pełnestarych

drzew,achociażbezlistnychotejporzeroku,jednakdającychcieńiosłonę.

Sąsiedzizlewa,zprawa,sąsiedzizprzeciwnejstronyuliczki—wszystkojednorodzinne
domy,

background image

bliź-

niaczousytuowane;o-grodzonepłotamispłachetkiwiększychlubmniejszychtrawników,
drzewa,

krzewy;wzdłużchodnikastarekasztany.

Nicszczególnegoniezwróciłouwagimieszkańców,żadenprzechodzień,żadenparkujący

samochód.

NarogukioskRuchu.AjentkanawetznazwidzeniacałąrodzinęOlanskichprowadziten
kioskod

lat.

Znałatakżeichgosposię;prenumerowaliprasęimająwkioskutakzwanąteczkę.Gazety
odbierała

przeważnieIza.

Nie,nikogoznichtamtegowieczoruniewidziała,bardzojednakmożliwe,żeBia-
łoniównaokoło

siódmejprzyszłapopapierosy.

—Czynapewnowłaśniesiódmego?—nalegaCzyżewicz:informacjadrobna,lecz
cenna.

Oznacza-

łoby,żeIzaBiałońokołogodzinysiódmejżyła.Skróciłobytoczas,jakimusząrozliczyć.

Jednakkobietaniejestpewna.Tyleludziprzewijasięcodziennie,przezwielegodzinod
ranado

wieczorawidzityletwarzy,tosięmiesza,nakłada.

-Onanicprzychodziłaczęsto,zawszebrałakilkakartonównaraz,botamkażdyznich
paliinne—

sumiennieuzupełniakioskarka.Rozumiewagęswoichinformacji,owypadkuna
Koralowej

słyszałajużnastępnegodniaodklientów.

Kiedyzamknęłakiosk?Jakzwykleodziewiątej.Chybapadało,zresztąterazpada
codziennie.Nie,

nieprzypominasobie,abywidziałacośpodejrzanegolubgodnegouwagi.

Dojednejzokolicznychkawiarni,mieszczącejsięnasąsiedniejulicy,równoległejdo
Koralowej,

wstępująjużtylkogwolizawodowejsumienności.

Leżybardzobliskoitrudnoprzypuszczać,abypokazywałsięwniejmordercaprzedlub
po

dokonaniuzbrodni.

background image

Lokalikjestmały,zamiastszatnikilkawieszaków,stolikioddzielajądrewniane
kratownice,po

któ-

rychpnąsięszerokolistneroślinyumieszczonewceramicznychrynienkach.Łagodne
boczne

światła—

ciasno,przytulnie.

Anijednegowolnegomiejsca:taokolicaSaskiejKępytopustyniagastronomiczna.
Andrzej

okazujebarmanceznaczekrozpoznawczysłużbykryminalnejipyta,czyczęstobywau
nichtakitłok.

—Zawszejestkomplet—?odpowiadabarmanka.—Klienciróżni.

Najwięcejmłodychludziztejdzielnicy,wdzieńinteresancipobliskichambasad.

—Awieczorem?

—Rzadkotrafiasięniezajętystolik—barmankanabijapodłużnebułeczkinagorące
metalowe

walce,wotwórwtakisposóbopieczonejgrzankiwciskaniecomusztardyiparówkę
wyjętąze

szklanegopodgrze-wacza.—Czteryhot-dogi!—wołagłośno,przesuwającpobarze
tackęz

zamówieniem.—Panowiezajmu-jeciesięmorderstwemnaKoralowej?—domyślasię
dziewczyna.

Dlaczegomorderstwo?Ludziemówili.Podobnojakiśtrójkąt,wogólecośskandalicznego,

konkubincórkialbokochanekmatki.Nie.nieznanikogoztejrodziny,nazwiskoOlansky
czyWójcik

nicjejniemó-

wi.Nasłuchałasięplotekwlokalu.Ktojekolportuje?Starszepanie,rezydującetuniemal

codziennieprzedpołudniem.Tepanieznatylkojakoklientkilokalu,aleproszę,niech
panowie

przyjdąokołojedenastej-

kawiarnięotwierasięodziesiątej—toonetuzpewnościąbędą.

KiedydowiedziałasięowypadkunaKoralowej?Następnegodnia.Czywprzeddzień,to
znaczy

siódmegolistopada,jacyśgościeniezwrócilijejuwagi,szczególniewieczorem?

—Myślipan,żeONbypotymmógłprzyjśćspokojnienakawę?—otrząsasię
barmanka.

background image

—Torównieżmogłabyćona—zauważaCzyżewicz.

—Atakżepara-uzupełniaMarian.

—Niezapamiętałamnikogo,przecieżniktniemanapisanenaczole…

Gdybysięczłowiekspodziewał…—dziewczynajestbardzoprzejęta,groząnapawają
myślo

kimś,ktomordujeizarazpotemjakgdybynigdynicwchodzidokawiarni.

—Ajednagościówatozostawiłaportmonetkę—odzywasiemłodziutkakelnerka,od
dobrej

chwiliprzysłuchującasięrozmowie.—Pokaż—mówidokoleżanki.—Bardzośmieszny
portfelik.

—Nietakierzeczygościezostawiają—barmankaszukawszufladzie.—

Mamyjużosiemparasoli,toczkęzmaszynopisem,kilkanaścieksiążekiskórzanąkurtkę,
zupełnie

dobrą…Proszę—podajekapitanowiuszategojamnikazbrązowegozamszu.Piesekma
nagrzbiecie

zamekbłyskawiczny.

Kapitanwytrząsazniegotrochębilonuistuzłotowybanknotzłożonywkostkę.—Więcej

pieniędzytamniebyło—podkreślabarmanka.—Tapanibardzosięspieszyła,kupiła
papierosy,no

izapomniałaportmonetkęnabarze.

—Jakwyglądałaowaroztargnionapani?—Czyżewiczpytaraczejpoto,abyokazać,że
docenia

do-brąwolęobudziewczyn.

—Miałaprzepięknekozaczki!—wzdychazrozmarzeniemmłodziutkakelnerka.—
Wysokiobcas,

cienkazelówkaicholewkaniezbytbliskonogi,najmodniejsze!

Kelnerkaspostrzegłapozostawionąportmonetkęiwybiegłazarazzaklientką,alejejjuż
naulicy

niebyło;możeodjechałasamochodem,amożeskręciłazaróg.noboprzecieżnie
rozpłynęłasięw

deszczu.

DaJejzaniąnieposzła,zimno,dąłwiatr,aonamiałanasobietylkosłużbowymundurek,
noiprzy

stolikachniecierpliwilisięgoście.

—Ajakwogólelaosobabyłaubrana?

—Płaszczmiałatakżemodny,chybaciemnybrązzjakiegośpłaskiegofutra,szytyw

background image

poprzeczne

pa-sy.Tosięnazywaszpaltowanie—oświecaichkelnerkamarzącaotakimstroju.—
Dołem

rozkloszo-wany,wtaliiściągniętyszerokiemzamszowympaskiem,szyk!

—Czynosiłakapelusz?—Czyżewiczanaglebardzointeresujeroztargnionapani,opis
płaszcza

pasuje,jakulał,dofutraznorekCelinyWójcikowej,aifasonbucikówjesttakisam.

—Nie,byłazgołągłową.Miałaciemnewłosydoramion,opadającenapoliczki,i
grzywkę;

nosiłaciemne,dużeszkła.

—Lustrzane,przeciwsłoneczne?!

—Niepamiętam,alechybaoptyczne,przydymione.

—Wjakimmogłabyćwieku?

—Bardzomłodatoonaniebyła,aleprzytychszkłachitejgrzywietwarzyprawienie
byłowidać,

tylkomocnoumalowaneusta.

—Panijestpewna,żetęportmonetkępozostawiławłaśniekobietawbrązowymfutrze?

Kelnerkajestpewna,zapamiętałamodnystrój,atakżezabawnykształtportmonetki,którą
tamta

trzymaławręku.

—Niemiałazesobątorebki?

—Miała,alepodchodzącdobaruwyjęłaportfelik.Októrejgodzinieprzyszła?Z
pewnościąbyło

towieczoremichybas:ódmegolistopada,bonajprawdopodobniejjużnastępnegodniaw
lokalu

mówionoowypadkunaKoralowej.—Kelnercewtensposóbkojarząsiętedwafakty.

Kapitandziękujedziewczętomzlokaliku.Zabierazesobąportmonetkę-

maskotkę.

CzyżbytambyłaCelinaWójcikowa?—zastanawiająsięzMarianem.

Wójcikowamogłaswobodnieporuszaćsięwtejdzielnicy,niezwracającnasiebie
szczególnej

uwagi.Dlaczegojednaknieodebrałaportmonetki?

Domyślasiępewnie,gdziejązapomniała,iboisiętamiść.Miałaprzecieżkilkadni,aby
odzyskać

zgubę.

background image

Czytowogólejestjakiśdowód?Tyleprzedmiotówzpewnościąpozostawianow
kawiarence,

gdziezawszepanujedużyruchikażdydzieńzacierapoprzedniezdarzenia.Zczasemjuż
niktz

personeluniebę-

dziepamiętał,ktoikiedyzostawiłdrobiazgwartościkilkudziesięciuzłotychzgarścią
bilonui

stuzłotowymbanknotem.Leczjeślipójdziegoodebraćnazajutrzczywkilkadnipóźniej,
gdywcałej

dzielnicygłośnoozdarzeniunaKoralowej,tojejosobautrwalisięwpamięci
pracowników

kawiarni;musiałabytakżejakośudowodnić,żezamszowypieseknależydoniej,awięc
trzebaby

powiedzieć,kiedygopozostawiła.

Alemożetobyćznacznieprostsze:Wójcikowanieprzyszłapoportmonetkę,bonie
pamiętała,

gdzieiwjakichokolicznościachjązgubiła:ciekawe,czyjeślizwrócisięjejten
przedmiot,przyzna

siędoniego?

KapitanpowtórniezaglądadolokalikunaSaskiejKępie.Maprośbędokelnerki:czy
zechceoddać

muprzysługęipójśćzportmonetkąnaKoralowądostarszejpaniWójcik?

Dziewczynazgadzasię.Tak,rozumie,ocochodzi,oczywiścieniewspomnioinicjatywie

kapitana.

—Znampaniadres,jesteśmyprawiesąsiadami—przedstawiasiępanistarszej.—
Widujępanią

unasnakawie.Znalazłamnabarzeładnydrobiazg.

Bardzomożliwe,żenależyondopani.Ponieważstanowipewnąwartość,proszęsię
zastanowić,

copanibrakujeiopisaćzgubę.

Wójcikowanamyślasię,badapierścionkinapalcach,zegarek;biegniedoswegopokoju,

przewracawswejkasetce:medalion,bransoletka,brosza,klipsy

—wszystkiecenneprzedmiotysą.

—Niewiem,comogłamuwaszostawić—uśmiechasiębezradnie.

—Ato?—kelnerkapokazujejejzamszowegopieska..

—Maskotka!—mówirozczarowanaWójcikowa.—Nie,toniemoje.Icóżwtym

background image

wartościowego?

—dziwisięszczerze.—Dlaczegoprzyszłopanidogłowy,żetomożebyćmoje?—
sprawia

wrażenie.jakbyniemiałapojęcia,doczegosłużyskórzanyjamnik.

—Niewypał—zawiadamiaMarianaCzyżewicz.—AlboWójcikowanigdyniewidziała

portmonetkiotakimkształcie,albotakaszczwana.

—Alboteżportmonetkanależydoinnejpani,którejpozaroztargnieniemnicniemożemy
zarzucić

Mariansceptycznietraktujepodejrzeniawiązanezzamszowymjamnikiem.

KapitanjedziedopaniM.naulicęSzaserów;otwieramumłodziutkanaburmuszona
dziewczyna,z

buziączerwonąjakpiwonia.

—…szynkiteżbrakujeprawiećwierćkilo…—wgłębiotwartejkuchniszczupła
blondynaw

czarnychspodniachiczerwonymgolfiezdejmujezwagiłomszynki,ciskanaszalkę
osznurowaną

polędwicę.—Aktotam?—przerywazajęcieistajewramiekuchennychdrzwi.

Andrzejprzedstawiasię,chcerozmawiaćzpaniąM.

—Toja—mówidamawczerni,odruchowowycieraręce,spostrzegagapiącąsięna
Czyżewicza

dziewczynę.

—Schowajwszystkodolodówki—zagarniajądokuchni.—Możekawy?

—todoAndrzejainieczekającnajegoodpowiedź:—Iwona,zróbkawę…—

wyraźnieusiłujezagadaćscenę,którejstałsięmi-mowolnymświadkiem.

—Ajakiej?—chcewiedziećIwona.—MaragoczyOrient?

PanidysponujeMokkę:

—Ipodajciasto—upychadziewczynędokuchni.

—Ajakie?—znówwykwitaIwona.—

Keksztamtejniedzieliczysernik,aleonteżzeschnięty…A,jestjeszczeimakowiec.ale
onstarszy

odkeksu—zezującnaCzyżewiczazłośliwiemrużyładneoczy,ciekawaefektu,jaki
sprawiłyjej

informacje.

Andrzejmanieprzeniknionątwarzpokerzysty.

background image

—Niedawajżadnego—kapitulujepaniM.izrozmachemzamykadrzwi.

ProsiAndrzejadopokoju.

—Onamnietyranizuje…—otwierakluczemwrotaolbrzymiegokredensu,wyciąga
czekoladki.—

Niemamczasuzajmowaćsiędomemanistaćwkolejkach,zewsiprzywożąmiwyroby

masarskie…Człowiekcałydzieńciężkopracuje,mampracownięmodniarską,wiepan
czapki,

kapelusze.Alekapeluszetoterazżadeninteres,ktodziśnosikapelusze?Prawienicsięnie
zarabia.

Aznówklientkitobychciałyzabylegrosz,bonibycotojestkapelusz?Pewno,tonie
sukienkaczy

futro!Wmojejpracowniubierająsięaktorkiiwogóleświatartystyczny…Panpewno
myśliomnie

bardzoźleprzeztezłośliwościIwony!Wzięłamjązewsi,anitome,anibe,tłuktakibył,

wszystkiegomusiałamuczyć…Wpółrokuztrusiżmija!Zacomniekompromituje?
Niechpansam

powie,czytakadziewczynamożezjeśćwdwadni,oprócznormalnychpo-siłków,ćwierć
kilo

baleronu,prawietylesamoszynkiićwierćpolędwicy?Noprzecieżsięwędlinaotylenie
zeschła,

prawda?Tocoonazniąrobi,wynosi?Alekomu,nikogotuniema.

Zjada.Jakjąztejwsiwzię-

łam,tojadła,jakbymiałaso-litera.Myślę,odgryziesię,wrócidonormy.

Gdzietam…Aleonewszystkietakie,przyjdzienierozgarnięta,azaparęmiesięcy
wycwanisięi

żądapodwyżki,jaknie,odchodzi…

—IlepanipłaciIwonie?—Andrzejkorzystazlukiwmonologu;modystkamówi,że
dziewięćset

złotych.—AilepanipłaciłaIzieBiałoń?

—Któratobędzie?—szukawpamięcipaniM.Teniewdzięcznedziewczynyśrednio
wytrzymują

uniejodtrzechdosześciumiesięcy.Tyleichzmieniłosięprzeztelata,niemożesobie
przypomnieć

Izy.

—Onapracowałaupaniprawierok.Przyszławsześćdziesiątymdziewiątym,odeszła30
czerwca

background image

1970,pochodzispodMławy,wieśRosławice—

wspierajejpamięćAndrzej.

—Ach,Iza…Tak,byłataka,oddałamjąswejklientce,sławnejaktorce.

Wtedyjechałazagranicęinagwałtszukałasłużącej.przemiłaosoba…Robiłamjejwtedy
trzy

kapelusze:budkęzkoronki,stylowegoRembrandtazczarnegoaksamitu—jakiżtobył
słodki

kapelusz!—noitrzeci,zaraz,jakitentrzeci:turbanczyamazonka?

Andrzejmężnieznosicharakterystykętrzech’kapeluszysławnejaktorki.

—…jechałanatourneeipilniepotrzebowałakogośpewnegoigospodarnego,botenjej
mąż

herbatynawetniepotrafiłzaparzyć!Taksiętrzęsłanadtymmężem,aonjąrzucił.Itodla
kogo?Dla

teatralnejfry-zjerki!Tacysąmężczyźni!Robiłambidulikapelusiknasprawęrozwodową:
Grande

duehesse,paryskimodelzdużymrondem…

—PanibyłazadowolonazIzy?—modystkaskwapliwiepotwierdza.—Adlaczegoona
odeszła,

tak-

żezażądałapodwyżki?

—Powiempanu.Skoromilicjasięniąinteresuje,niebędękryć.Możnajejbyłazaufać,co

prawda,toprawda.Aleonabyławciąży.

—Idlategojąpaniodprawiła?

—Nietakprędko,jakpanmyśli—wzdychapaniM.—Późnozauważyłam,bo
maskowałafigurę.

Pytam.Przyznałasię,płacze.Nazabiegzapóźno.Zkim?Wwesołymmiasteczkuna
Powiśluz

takimodkaruzeli.Szukajgoteraz,jaktylkowiadomo,żemubyłoMirek.„Mojadroga—
mówię—-

janieprowadzęzakładudladziewczątwodmiennymstanie,japotrzebujęgosposi.Masz
tuzaostatni

miesiącizabierajsię”.

Rozpacz,onaniemadokąd,jużraczejwolidorzekiniżdorodziców.

Wściekłajestem,boitrochęszkoda,iwjakiśsposóbjestemodpowiedzialna,przecieżpod
moim

da-chembyła.Ajeślinaprawdęsięutopi,toco?Milicja,wyrzutysumieniaijeszczeprasa

background image

napisze:

prywatnainicjatywazaszczułabiednądziewczynę!Nototrzymałamją,ażposzłado
szpitala.Ale

powiadam:„Iza,wymawiamci,wrócisz,zabieraszrzeczyizBogiem…”

Odwiozłamjądopołożniczegowpołowieczerwca,podobnourodziłachłopca.

—Dlaczegopodobno?

—Jadzieckaniewidziałam,doszpitalaniechodziłam.Copanchceitakzrobiłamwięcej,
niżdo

mnienależało.Aonajakwróciłaporozwiązaniu,powiedziała:tobyłchłopiec.

—Dlaczego„był”?

—Bogooddała.Powiedziała:oddałamwdobreręce,jakbymówiłaoszczeniakachalboo

kociętach…

Wtedypojechałanawieś,doswoich.Odetchnęłam,alenienadługo.Listdomniepisze,
żebyjąz

powrotemwziąć.Zażadneskarby,myślę.Jawiem,czyoddaładziecko,możemitylkotak

powiedziała,aokażesięinaczej…Możejeszczemiprzyjdziepieluchyjejbębnaprać,no
bojak

wyrzucić,jeślisięzaprowadziznie-mowlęciem?Noiakuratnapatoczyłasięartystka.
Pomogłam

Izieioddałamprzysługęstałejklientce.Wy-słałamdepeszę,przyjechałazaraz.

Mówięjej:„Dziewczyno,miejscejakmarzenie,damcidobrąopinię,odzieckunie
wspominaj,bo

tomożezrazić”.

AndrzejpytaodochodyIzy,jejoszczędności,ludzi,zktórymisięprzyjaźniła.

—Niewiemożadnychoszczędnościach—odżegnujesięmodniarka.—

Kiedyodwiozłamjądoszpitala?Wpołowieczerwca,alednianiepamiętam…—

Ośrodowiskudziewczynynicnieumiepowiedzieć.

Andrzejwracadosiebie,musizałatwićbieżącąkorespondencjędotyczącąinnychspraw,

nagromadzi-

łosięjejniepokojącodużo:ostatniostałsięutrapieniemkoleżanekzsekretariatu
komendy,

odpowiedzial-nychzaterminarz.

Zhalimaszyn,gdziepodyktowałnajpilniejsząpocztę,wyciągagoMarian.

—…wszyscypamiętają,żeKornackibyłnazabawietamtegowieczoru,leczzabawa
trwałaod

background image

siódmejwieczoremdotrzeciejnadranem,arozpoczęłasięprogramem„Variétés”,przy
którymon

niemiałzajęć,tożadnealibi…—

przekonujeporucznik;wpodzialepracyjemuprzypadłozebraniewiadomościoelektryku
ijego

środowisku.

—MimotoznacznielepszeniżWójcikowejczyŁapińskiego,booniniemajągowcale!

CzyżewiczchcespławićMariana;potwierdzenieinformacjiuzyskanejodmodystki
wydajemusięw

tejchwilisprawąnajważniejszą,pytajednakodruchowo:—Czyprzezcałyczaswidziano
goz

Jaromianką?

—Takżenicpewnego,aleterazKornackiwogólesięniąniezajmuje,codzieńwidujągo
zinną

kobietą,gęstowokółniegooddziewczyn.Zespół

zakończyłtourneeiczasumuniebrakuje…NatomiastangażJaromiankiwygasł

iniewygląda,abyKornackichciałjejznówpomagaćwuzyskaniunowego.Samazabiega
o

kontraktwEstradzie,cijednakniekwapiąsię.Obiecującośdopieronaokresświąteczny,
na

sylwestralubwkarnawale.Wtedyrestauracjerozłapująestradowcówbezwzględuna
nazwisko.

Oczywiściekażdystarasięoznamienitszych,aleponieważwówczaspopytprzewyższa
podaż,biorą,

jakleci,iEstradasprze-dajeichniczymświeżebułki.Coobrotniejsiorganizatorzy
kaperująbardziej

znanenazwiska…

—NiezadużootejEstradzie?Szkódaczasu!—niecierpliwisięAndrzej.

—MnieinteresująstosunkiKornackiegoztąpaniąonieznośnymcharakterze—

przypominaopinięIlonyL.oJaromiance—atakżeonasama.Przymierzyłeśdoniej

„Roztargnioną”zkafejkinaSaskiejKępie?

—KelnerkanierozpoznałaJaromiankizezdjęcia.

—Tojeszczeniczegoniedowodzi!Mogłaniepoznać.Cześć!—Czyżewiczśpieszydo
szpitala,

wktórymwedługinformacjipaniM.IzaBiałońpięćlattemuurodziładziecko.

background image

Marianjestumówionyzdzielnicowym—wjegorejoniemieszkaMarietaJaromianką—
isierżant

jużodkilkudnipomagaporucznikowi.

—…nosikożuchalbobrązowypłaszcz—informujeMariana—jasiętamnieznamna
futrach,no

topokazałemartystkężonie,aonamówi.żetonieżadnefutro,tylkomiś.Takałudząca
imitacja…

Owszem,wcięty,izeskórzanympaskiem,aletakiepłaszczeniesąrzadkością.—
Dzielnicowyz

rezerwątraktujezainteresowanieporucznikagarderobąMariety.

—Niesąrzadkością—zgadzasięMarian—aletylkootomogęsięzahaczyć.

—…onarzadkobywawdomu—ciągniesierżant—zsąsiadamiwcalesięniezadaje,
stróżkateż

pretensjidoniejniema.Wiadomo,żeartystka,pewniejednakmałoznana,bonawetw
telewizjinikt

jejnigdynieoglądał.

—Towszystko,cowiecie,sierżancie?

—Jeśliniemaskarganibrewerii…—obruszasiędzielnicowy.—Tzarazraptemkażdy
szczegół

chciałbypanwiedzieć,poruczniku.Toniepożar,ajaniestrażak.Niemamdoniej
żadnego

dyskretnegodojścia,atakwprost,jakiemamprawoniepokoićspokojnegoobywatela?…
Odszukałem

adrestakiejjednej,couniejsprzątałakiedyśnaprzychodne,niejakaMajzlakowa.Kobieta
na

miejscu,tyleżezcórkąmakło-poty.Dziewuchapomaturze.aleniepracujeidalejteżsię
nieuczy.

Wieczorowadziewczyna,lokale,męż-

czyźni.

—Prostytutka?

—Dodomuniesprowadza,matkabyniedała,alepieniędzyzawszemawbród.Askąd?
Karana

niebyła…Majzlakowa—mała,suchakobiecinaztwarzyczkątrójkątnąjakpyszczek
łasicy—

niechętnieprzyjmujeporucznika.

—Mamterminowąrobotę—demonstracyjniesiadaprzymaszynie,naktórejrozłożone
jestjakieś

background image

szycie;Marianrozumie,onajegowizytękojarzyzcórką,więcprędkopytaoJaromiankę.

—Jużuniejnierobię—uspokojonacodopowoduzainteresowaniamilicji,stajesię

przystępniejsza.

—Chałupnictwowzięłam—wskazujesztukępłótna.

—Pewno,tolżejszapraca—przyznajeporucznik.

—Dobrzesiętrzebanaślęczeć,abyteparęzłotychzarobić—wzdychakobieta.—Tonie
jaod

niejodeszłaminawetnieonamiwymówiła,tylkotenjejkochaniec…potym,jakjądo
czubów

posłał.Będziejużzpółroku,jaktamniechodzę.Pięćsetzłotychmiesięcznieztego
miałam.

—Tenmężczyznamieszkałunici?

—Dochodzący.Niemójinteres,alejakażondlaniejpara?Mnietonawetiżaljejtrochę
było,bo

stara,agłupia.Cozniegomiała,co?Pustebutelki,panieporuczniku,ot,comiała!

—Takpił?

—Jatamniewidziałam,czypił.Raznatydzieńprzychodziłam,aleniewąskielibacje
musiały

odchodzić,jaknierazbywało,dziesięćalboiwięcejflaszekztygodniawynosiłam.Z
tygodnia!

Rozumiepan?

Powiadam,niemójinteres,alejakonjądoPruszkowaodstawił,tosięzarazzmojącórką
zadał.

Prawda,ladacodziewczyna,cotuukrywać.Jakpantuprzyszedł,tojużpanitakwie.Na
striptizerkę

obiecywałjąwykierować,boonteżprzyartystach,niechgomorowepowietrze!Panie,ja
zeswoją

dziewuchąporadzićsobieniepotrafię,ależebymiwstydrobiłanaoczachcałejdzielnicy?

Całeżycietumieszkam,ludziemnieznają,amojacórkakręcizchłopemkobity,cona
chorobę

poszła,dotegojatamwobowiązkujestem…My-

ślęsobie,artystaonczynieartysta,apomordzienakładęitęrozpustęrozgonię.Trudno,
szlajasię

mojapomieściezzagranicznymifacetami,aletutaj,podmoimbokiem,niebędzie…No
to

przypilnowałam,kiedyznówprzyszedł,iposzłamrobićporządek,aleznim.

background image

,.Niebędziesz,draniu,pośmiewiskazemnierobił!”—powiadamipraskgomokrą
ścierkąprzez

łeb.

Aon,łobuz,domnie:„Wynośsię,tystara…”—ikaralniemnienazwał.—

Nawtykałammu.ilemo-głam,ażsąsiedzipowychodzili,toprzycichł,bomusięwstyd
zrobiło.I

takmysięrozstali,nawetmipieniędzyzaostatnimiesiącnicoddał.

—CzypaniJaromiankamiałafutro?—dowiadujesięporucznik.

—Zamoichczasówfutratoonaniemiała—Majzlakowajestzdziwionaobrotem
rozmowy—

tylkokożuch.

—Możewidziałapanijejportmonetkę?

—Awidziałam,nieraz,jakmipłaciła.Takipieszzamszu,nojakmutam?

Jamnik!Podobałmisięnawet,toonapowiedziała,żewpawilonachnaŚwiętokrzyskiej
takie

sprzedają.Chciałamsobiekupićtakiego,aledrogo,stodwadzieściazłotychkosztuje…

WPruszkowiepotwierdzająsiępodejrzenia.jakiepowziąłporucznikpodwpływom
informacji

Majzlakowej;MarietaJaromiankabyłaleczona,aleniezrozstrojunerwowego,jak
zgodniea

powściągliwiezapewniałyniektóreosobyzjejotoczenia,tylkozprzewlekłego
alkoholizmu;zresztą

niebyłatojejpierwszahospitalizacja.

Ludziezjejśrodowiska,chociażbyIlonaL.,rozmowni,chętnieopowiadającyospecyfice
swojego

zawodu,niekiedyzłośliwieoceniającyumiejętnościartystyczneswoichkolegów,czasem

zwalczającysięwzajemniebezpardonu,częstoskłócenimiędzysobąizawistni,ani
słowemnie

wspomnielionałogu,którywykoleiłizniszczyłkarieręichkoleżanki.

Solidarnośćklanu?Notak,opiniapublicznaskłonnajestdogeneralizowania;aktorzy,
szczególnie

ciznani,sąnatympunkciebardzodrażliwi,zresztąinneśrodowiskareagująidentycznie.

PorucznikjestpodwrażeniemwiadomościuzyskanychoJaromiance;wprawdzieopisana
przez

Majzlakowąportmonetkaaktorkiłudzącoprzypominatę,którąroztargnionapani
zapomniaław

background image

kafejcenaSaskiejKępie,lccztojeszczeżadendowód;sprawdził:rzeczywiściew
pawilonachna

Świętokrzyskiejsprzedanoiwciążsprzedająwieletakichportfe-lików.Alejestinastępny
szczegół:

brązowypłaszczzpłaskiegofutrazeskórzanympaskiem.Takipłaszcznosiłatamta
kobieta.Jednak

płaszczzbrązowychnorekotakimsamymkrojumatakżeCelinaWójcikowa.Natomiast
kelnerkanie

rozpoznałanaokazanychjejzdję-

ciachaniWójcikowej,aniJaromianki.Ale…Kobietazkawiarnimiałagęste,długiewłosy
z

grzywką.Wójcikowa,gdybyłau.niejkelnerka,nienosiłajużperukianiokularów.
Jaromianka

równieżmawłosykrótkieinieużywaszkieł.

Marianchciałbyprzeprowadzićpewieneksperyment,doktóregopotrzebnajestaktorkai

Wójcikowa,leczbezCzyżewiczaniemożeotymdecydować,akapitanjużtrzecidzień
wciążjest

nieuchwytny.

TymczasemAndrzejsiedziwarchiwumszpitalapołożniczego,wertująckartotekę
pacjenteksprzed

pięciulat.Dokumentacjajestdośćzaniedbanaidługotrwa,zanimrazemzarchiwistką
odnajdują

wreszciekartęIzyBiałoń.

Szesnastegoczerwcaodrugiejnadranemurodziłachłopca,zeszpitalawypisanojąze
zdrowym

dzieckiemdwudziestegoszóstegoczerwca1970roku.

Andrzejodkładakartęidopierowtedydostrzegapodpis:(—)CelinaWójcikowa,referent

ewidencji—

iadnotacjęzdniaszesnastegoczerwcaoprzesłaniuzawiadomieniadoUrzęduStanu
Cywilnegoo

narodze-niusiędzieckapłcimęskiejzmatkiIzabeliBiałoń.Kapitanspisujeinformacjez
karty

ewidencyjnej;niemożliwe,abyIzanastępnegodniapourodzeniudzieckaposzładoPKO.
Aprzecież

wjejksiążeczceoszczędnościowejwidniejewyraźnadatazałożenia:siedemnastyczerwca
1070

roku.Osobiścietegoniezrobiła,więcktośzałatwiłtowjejimieniu.Kto?Ktoś.

background image

komuzaufałatakąsumęalboktoś,ktojejtepieniądzedał!„Oddałamdzieckowdobre
ręce”—

powiedziałamodystce..Czytenpierwszywkład,trzydzieścitysięcyzłotych,majakiś
związekz

oddaniemdziecka?

Możetoccnaniechcianegonoworodka?

Jednojestpewne:CelinaWójcikowa—formalnie—wsposóbprzewidzianyprawem,

odnotowałaje-goprzyjścienaświat.

PorucznikowiprzypomniałasięwykrzywionaprzerażeniemtwarzMariiOłan-skiej,gdy
zapytałw

tamtenpamiętnywieczór,dokogonależymedalionzfiligranu,ijejkrzyk:„Lokmego
dzieckana

piersitrupa!”

IlelatmachłopiecOlanskich,niecałepięć?Jestwięcrówieśnikiemtamtego,nic
chcianego,

oddanegowdobreręce.

Istniejelogicznyzwiązekmiędzyniezrozumiałymidotychczasfaktami,ichsuma
przekształcasięw

konkretnydomysł.

NazwiskoMariiOlanskiejwewidencjipacjentekniefigurujeidopierownastępnejchwili

Andrzejuświadamiasobie,żeMarianienosinazwiskaswegomęża,tylkopanieńskie:
Wójcik.

Spisywałjejpersonaliazdowoduosobistego,aleprzyzwyczaiłsięmyślećoniejjakoo
Olanskiej.

PodnazwiskiemWójcikarchiwistkaszpitalaodnajdujekartęMarii.

Urodziłachłopcaszesnastegoczerwcaogodziniezerodwanaście.Tegodniaopiątejrano
dziecko

zmarło.Łacińskaformułaokreślaprzyczynęzgonu:wrodzonawadaserca.

ZawiadomienieourodzeniuiśmiercidzieckaadministracjaszpitalawysłaładoUrzędu
Stanu

Cywilnegotakżeszesnastegoczerwca,podpisałajereferentkaewidencji.Celina
Wójcikowa.

—Olanska…-Wymieniłpantonazwisko,prawda,kapitanie?—upewniasięarchiwistka.
—W

pierwszejchwilinieskojarzyłamsobie…Toonjednaknaskarżyłdomilicji?

Kilkamiesięcytemu—urzędniczkaniepamiętadokładniedaty,alezpewnościądziało

background image

siętow

lecie,chybawsierpniu—przyszedłjakiśpan.

PrzedstawiłsięjakoNorbertOlansky,Kanadyjczykpolskiegopochodzenia,prosiło
pomoc;otóż

przeszłopięćlattemupoznałMarięWójcik,dziewczynęzWarszawy,któraprzyjechaław

odwiedzinydokrewnychmieszkającychwOntario.Pokilkumiesiącachwróciładokraju.

Potemzawiadomiłagoourodzeniusyna.Wysyłałpieniądze.Gdywrokpóźniej
przyjechałdo

Warszawy,miezobaczyłdziecka.Mariapowiedziała,żejestzjejmatkąwuzdrowiskuw

Czechosłowacji.InteresyniepozwoliłymuzostaćwEuropiedłużej,więcpowróciłdo
siebieidalej

słałpieniądze.

ZaprosićjejdosiebiedoKanadyniemógł.jestżonaty.Starałsięorozwód,wlegalnym
związku

dzieciniemiał,uzyskałtylkoseparację.Zaraznapisał,żebyMariaprzyjechała.Owszem,

przyjechała,leczbezdziecka.Zbytmęczącapodróżdlamalucha—tłumaczyła.

Znówsłałpieniądze,aonafotografiechłopczyka.Terazmającdozałatwieniasprawyw
Europie

jesthurtownikiemfuter—załatwiłjeszybciejiwykroiłdodatkowyczasnapobytw
Warszawie.

Aledzieckaitymrazemniezobaczył,podobno2nowuprzebywazbabciązagranicą.
Chciałdonich

jechać,Marianiezgodziłasięjednakiniepodałamu,gdzieprzebywajejmatkaz
dzieckiem.

Wiedział,żeCelinaWójcikowapracowaławtymszpitalu,przypuszczawięc,żetutakże
urodziłsię

jegosyn,jeśliwogóleprzyszedł

naświat.

Zachowałjeszczesentymentdomatkidzieckainiechcejejzrobićkrzywdy,ztego
powodunie

zwró-

ciłsiędotychczasdosądu,alejużniemożedłużejznieśćniepewnościimusisięczegoś

konkretnegodowiedzieć,bojeślidzieckoistnieje,pragniezapisaćmumajątek.

Archiwistka,poruszonaniezwykłymzwierzeniemtegoczłowieka,odnalazłakartęMarii
Wójciki,

background image

przyznaje,dałaKanadyjczykowidowglądu.

Prawiepłakał,spisującsobiedane.

—DlaczegonieskierowałagopanidoRadyNarodowej?—dziwisiękapitan.

—Takibyłprzygnębionyibezradny…—bąkaurzędniczka.

—Paniwidziałajegopaszport?

—Nnnie…—doresztystropiłasiękobieta.—Biletwizytowy…Pomogłammu
bezinteresownie.

Na-leżyunieszkodliwiaćtakiehienyżerującenacudzychuczuciach.Tyluchłopównie
płaci

alimentów,atuzwodzączłowieka,wmawiającmusyna…

Kapitanniepodejmujetematu,śpieszydoUrzęduStanuCywilnegowdzielnicy,wktórej
leżyulica

Szaserów.TamwczasiepobytuwszpitalubyłazameldowanaIzaBiałoń,więcwtym
urzędzie

powinnaznajdowaćsięmetrykajejdziecka.

Niemametryki,leczaktzgonu!“SynIzyBiałońzostałspisanyzewidencjiludnościw
dniu

szesnastegoczerwca1970rokupoprzeżyciuniecałychpięciugodzin.

SaskaKępa—rejonulicyKoralowej.TumieszkająOlanscy.Zapismetrycznyichdziecka
głosi:

JacekNorbertOlansky,urodzonywdniuszesnastegoczerwca1970roku…

Kapitanrozumiejuż,skądpochodzipierwszawpłatanakontoIzyBiałoń,jednakmusi
wyjaśnić

rzeczdokońca.IjegoprzypuszczeniapotwierdzająsięwcentraliPowszechnejKasy
Oszczędności.

Tak,książeczkęPKOnanazwiskoIzyBiałońotworzyławdniusiedemnastegoczerwca
1970roku

CelinaWójcikowa,onateżwpłaciłanajejkontotrzydzieścitysięcyzłotych.

—Cenamalutkiegochłopczyka!—zżymasięMarian,kiedyCzyżewiczmówimuo
wynikachwy-

wiaduumodystkiorazoinformacjachzebranychwszpitaluiwcentraliPKO.—Ale
późniejchcc

sięwię-

cejitakprzezdwalatauzbierałosięprawiećwierćmiliona.DaninęBiałoniów-naściąf.Ja

regularnie:pięćtysięcycomiesiącijeszczekilkarazydoroku,możepodpostacią
prezentów.Noto

background image

jużwiesz,skądmiałapieniądze?

—Niejestempewien,czytojedyneźródłojejdochodów…

—Jakonemusiałyjejnienawidzić!Tomożebyćmotyw…Powinieneśzatrzymać
Wójcikową,

fałszerstwojestbezsporne!Możnabyjąwtedy,ubranąwfutroperukę,pokazaćkelnercez
Saskiej

Kępy,tosamozrobićzJaromianką…—

Marianzapoznajekapitanazwiadomościamiuzyskanymioaktorce.

—Zastanawiające!—informacjeporucznikarobiąwrażenienaAndrzeju.

—Tylkożadnychcharakte-ryzacji!Jaktytosobiewyobrażasz?Chceszprzystosować
wyglądtych

kobietdorysopisutamtejzkafejki?

Wtakisposóbmogęcipodtypo-waćpierwszązbrzegu…

—Taportmonetkateżniejestdowodem,naŚwiętokrzyskiejsprzedająjenapęczki.

—Oczywiście,żeniejestdowodem,aleposzlakąnapewno.Wdodatkualkoholizm
aktorki…

Zapewneotrzymywałalekiidodomu…No,niewszystkonaraz,trzebanajpierw
porozmawiaćz

Wójcikową—

decydujeAndrzej.

Podtęrozmowęporucznikmusiprzygotowaćgrunt,dowiedziećsięmożliwienajwięcejo
rodzinie

Olanskich.Nienastręczatowiększychtrudności.

OsiemlattemuMariaWójcikowapodjęłapracęwbiurzewycieczkowymjakohostessa.
Wjakiś

czaspóźniej,opiekującsięwycieczkąPoloniikanadyjskiej,poznałaNorberta
Olansky’ego,syna

emigrantówzRzeszowszczyzny…Olanskyprzemierzyłoceannietylkozsentymentudo
staregokraju,

któregonigdyniewidział,bourodziłsięwKanadzie—komentujeporucznik.—W
Ontario,z

pierwszejręki,odtraperów,jegospółkaakcyjnaskupujeskóry,wyprawiająjegarbarnie
firmy,także

ichrzemieślnicyszyjąfutra.

Alekuśnierstwojestjednąznielicznychdziedzinskutecznieopierającąsięmechanizacji.
O

background image

wszystkimdecydujekunsztrękodzieła.Żadnamaszynaniezestawiruna,niedobierze
odcienifutra.

Tomusizrobićrzemieślnik,acizOntarioceniąsiębardzo…

OlanskybywananajsłynniejszychaukcjachbranżowychwParyżuiLondynie.W
Londyniezwraca

jegouwagępawilonpolski,prezentującyrzemiosłonajwyższejklasy.Olanskywczasie
najbliższej

podróżypokrajachEuropyprzyjeżdżadoPolski,aopuszczająpozawarciu
długoterminowych

umówz„Ambasado-rem”,zzakładamibiałoskórniczyminaGórnymŚląskuiz
prywatnymi

warsztatamikuśnierskimi.Umowysąkorzystnedlaobustron.

Olanskyprzysyłasurowiecimodelesporządzoneprzezparyskichilondyńskich
projektantów

firmy,arobociznęopłacaszlachetnymiskórami.

Terazkilkarazydorokuprzyjeżdżadoglądaćswoichinteresów.Każdytakipobyttrwa
parę

tygodni,ahostessaMariajużprywatniedotrzymujetowarzystwaKanadyjczykowi,
patronujetemu

obrotnamamusia.

Mariaspodziewasiędzieckaiwswoimbiurzewycieczkowymbierzeurlopbezpłatny,
motywując

towyjazdemdoKanady.NiemalażdorozwiązaniasiedziwOtwockuutychsamych
ludzi,gdziei

teraz.Znajomymniepokazujesięnaoczy,zwyczajniesięukrywa.Wtymczasie
Kanadyjczykaniema

wPolsce,jegobiznesniepozwalamuzagrzaćdługomiejsca,alepotrafizróżnychstron
świata

dzwonićdoOtwocka.Natomiastjegowarszawskipełnomocnikpodczujnymokiem
Celiny

Wójcikowejkupujeiwyposażawillę.

Wszelkieupoważnieniadotyczącespodziewanegopotomkależąutegożadwokataigdy
tylko

urodzisiędziecko,ojcostwoOlansky’egozostajewpisanewjegometrykę.Terazbabcia
kablujeza

ocean:„SynT’

WodpowiedziOlahskyczyniwswojejKanadziepoważnyzapisnaimiędziecka,a

background image

notariatz

Ontarioprzesyłakopięstosownychdokumentówdowarszawskiegoadwokata.

Wtrzymiesiącepourodzeniudzieckaznajomiotrzymujądrukowanezaproszenia.Wynika
znich,

żeMariaWójcikiNorbertOlanskyzawarliślubwpolskimkonsulaciewOntario,ateraz
zapraszają

naweselenaSaskąKępęwWarszawie.

Weselegromadziwieleosób,wtymniemalcałypersonelbiurawycieczkowego.Znajomi
potem

komentujątozdarzenie,boMariaWójciknadalfigurujewdokumentachjakopanna,tyle
żez

dzieckiem.Alefaktpozostajefaktem,żeKanadyjczykzachowujesięjaktroskliwymążi
ojciec.W

zasadziemieszkazni-mi,jeślimożnapowiedziećofaceciespędzającymśredniokilka
miesięcyw

rokuwpodróżachpodwóchkontynentach,żewogólegdzieśmieszka.

Futra,garbarnieicałytenkrampędzągobezwytchnieniapoświecie,aterazjeszcze
bardziej,bo

majużdlakogogromadzić.WWarszawierośniesyn!

Jegojedynedziecko,któreurodziłosię,gdyOlanskyliczyłjużpięćdziesiątdwalata.

NiemożeożenićsięzMariąanisprowadzićjejdoKanady,bowOntariojestmałżonka—
nie

tylkolegalniepoślubionawedługobrządkurzymsko-katolickiego,aletakżewspólniczka
firmy,ai

kilkuczłonkówjejrodzinyrównieżposiadaakcjefutrzarskiejspółki.Orozwodziesięnie
mówi.tak

jakjest,jestdobrzeiwszyscysąprawiezadowoleni.Wkażdymraziegodząsięnaten
kompromis.

—PanizałożyłaksiążeczkęIzieBiałońiwpłaciłanajejkontotrzydzieścitysięcyzłotych.
Byłoto

siedemnastegoczerwca1970roku—podkreślaAndrzej.

—Zjakiegotytułupodarowałajejpanitakznacznąsumę?

Wójcikowamilczy;twarznieruchomajakgemma,świeżatwarzzmatowącerąbez
zwiotczeń

przeczywiekowitejkobiety.Jejlatapozostałytylkowwyrazieoczu.

—Jeślipanjużtylewie,toznapaniodpowiedź!Spodziewałamsiętego…

background image

—dodajezrezygnacją;Andrzejrozumie,niezaskoczyłjej,oczekiwałatakiejrozmowyi
bałasię,

miałajednaknadzieję,żeonnieodkryjeichtajemnicy.Teraztanadziejaprysła.

—Mimowszystkostarałasiępaniukryćtęsprawęprzedemną.

—Ukrywałamprzedcałymświatem,awłaśniepanu,milicjantowi,miałamsięzwierzyć?
Z

fałszer-stwa,latamipłaconegookupu?Ktozwłasnejwolipchasiędowięzienia?Ateraz
gdyona

umarła…

—Onazostałazamordowana.

—Boże!…—Następnesłowazamierająjejnaustach.Wpatrujesięwkapitanatymi
starymi

oczymazrozpaczą.—Inaspanpodejrzewa,mnielubmojącórkę?

—Nikogoniepodejrzewam,rejestrujęibadamfakty,tymczasemwyjesteściejedynymi
ludźmi,

któ-

rzymielimotyw,abyjąusunąć…Iniewiem,copanirobiławtamtenwieczór.

—Możewpanapraktycezdarzałysięitakiewypadki,alenamiłośćBoga,myjesteśmy

normalnymiludźmi!Mogłampopełnićfałszerstwo,abyzdobyćprawodotegodziecka,
które

kochamyjaknaszewłasne,alenigdyniezabiłabymjegomatki…Todlategotak
wypytywanoludzi…

—Wójcikowaopadanaoparciekrzesła—amniedogłowynieprzyszło,pocoto…Pan
będzie

przesłuchiwał

MarięiNorberta?Kapitanie,zaklinampananawszystko,copanudrogie,niechpan
ominie

Norberta!Jeśliwdzięczność,starejkobiety…

cóżpanupomojejwdzięczności…Wszystkopanupowiem,wielemuszęwyjaśnić,sądzi
pan

pewno,żeutraciwszywłasne,zwyrachowaniazaplanowanedziecko,kupiłyśmysobie
inne,abytylko

związaćbez-dzietnego,niemłodegomężczyznęiwtensposóbtrafićdojegokasy?

Toniejesttakieprosteijednoznaczne,kapitanie!Mojacórkajużnigdyniebędziemiała
dzieci..

Tenwyrokogłoszonotamwszpitalu,gdyjejmaleństwozostałotakżeskazane.Ija

background image

zdecydowałam,

ja,tylkoja!

Mariabyłazbytchora,zrozpaczonaibezwolna.AgrałamnieokasęNorberta,aleo
normalną

przyszłośćdlamojejjedynejcórki.KiedyspotkałaNorberta,miałajużtrzydzieścicztery
latai

naprawdęszczerzesięcieszyła,gdyokazałosię,żespodziewasiędziecka.Tenczłowiek
widziałz

niąprzyszłość,byłyśmypewnejegoopiekiiprzywiązania.Leczskądpewność,czyontę
przyszłość

będzietaksamowidziałbezdziecka,któregopragnął,izjużnazawszebezdzietnąMarią?
Przecieżz

tegopowodurozchwiałsiępierwszyjegozwiązek,chociażformalnieistniejedodziś…
aletojuż

zupełnieinnasprawa.

Atadziewczyna?Fakt,byłabezśrodkówdożyciainiemiaładokądiśćzeszpitalaz
dzieckiem,

leczonatraktowałatoprzypadkoweiniechcianemacierzyństwojakhańbę!Bez
namawianiazgodziła

sięnawarunki,najakichuwalniałamjąoddziecka…Nie,onaniewyznaczyłazanie
ceny,chociaż

teraztakmogłabympowiedziećiodnikogopanbysięniedowiedział,jakbyłonaprawdę.
Ale

zdecydowałamsiępowiedziećpanuwszystko,bochodzioloschłopca,aprawoniemoże
byćażtak

bezmyślnieokrutne,żeby—

choćbywimięprawdy—wyrządzićtakstrasznąkrzywdęmalutkiemudziecku.

—Izanieżądałaokreślonejsumy,onachciałatylkotrochępieniędzy,bobyłabezgroszai
bez

pracy.

Tojaprzeznaczyłamdlaniejtrzydzieścitysięcy,leczniedałamdorękianigrosza,tylko

wpłaciłamnaksią-

żeczkę,abynieroztrwoniłazarazpowyjściuzeszpitala.

—O,niechpanspojrzy…—drżącymirękamizdejmujezszyimedalion,otwierakopertę.
—To

pa-semkowłosówponaszymzmarłymdziecku,atofotografiaJacusia,gdybyłjeszcze
bardzo

background image

maleńki.Mamdwóchwnuków,proszępana,jedenumarł,adrugiżyjeichowasięzdrowo,
niechże

panpostarasięzrozumieć,toniejesttakieniezwykłe,ajanieusiłujępanawzruszać.
Jacekto

naprawdęnaszedziecko!

—Jakpanisądzi,dlaczegoIzawłożyłatenmedalion?

—Onaczęstozprzekoryużywałaróżnychnaszychrzeczy,chociażmiaładośćswoich.
Poza

wypłaca-nymipieniędzmikupowałyśmyjejubranieiwszystko,czegopotrzebowała,
nawet

papierosy.Anigroszaniewydawałanasiebiezpensji.Odcórkidostałanawetbransoletkę
i

pierścionek.Tenmedalionnależydomnie,nosiłamgozawszealbostaranniechowałam.
boIza

nierazpróbowałagowkładać.Owszem,jestład-ny,bardzostarejroboty,aleniedlatego
brałagoz

takimupodobaniem.RobiłanazłośćMarii,odkądspostrzegła,jakjątodenerwuje…Już
nieraz

zastanawiałamsię.czyniewyjąćzniegofotografiiJacka,aleniemiałamserca.

—JakwasIzaodnalazła?

—Przyszłazogłoszenia,szukaliśmygosposi;późniejpowiedziała:szczęśliwy
przypadek…Jak

byłonaprawdę,niewiem.Zeszpitalaodeszłamwpół

rokupourodzeniunaszychdzieci,chciałamzatrzećślad.Idlategoposzłamnaniepełną
rentę.Może

tądrogątrafiładonas?Trafiłaizostała.Powiedziała:zżerajątę-

sknotazadzieckiem,chcebyćbliskoniego,dapomocwgospodarstwie,oczywiściew
rozsądnych

granicach,ibezczelniezażądałapięćtysięcymiesięcznie.Byłamzbytprzybita,aby
protestować.O

Mariiniemacomówić.

Została,ajakieżmiałyśmywyjście?Tak,tedwieścietysięcyuzbierałaunas.

Ostatniopoprosiłaotrzydzieścipięćtysięcynamateriałybudowlane.Córkadała.Zlękłam
się,że

potymżądaniu,spełnionymbezszemrania,onastraciumiarizadławinas.Postawiłam
się.

background image

„Iza—powiedziałam—cozyskasz,jeślirozbijesznaszdomisprowadzisznieszczęście?

Zrobiszto:acodalej?Złotażyławyschnieiniewyciśnieszjużnawetzłotówki,bomynie

będziemymiałyżadnegointeresu,abycięopłacać,aOlanskytymbardziejniezapłacici
za

wiadomość,żehodujedzieckotwojeijakiegoścyrkowca,anieswegosyna.Czynawaszej
wsi

zarzynasiękrowędającąmleko?”

„Jaksięustawięwżyciu,tozejdęwamzkarkuianiomnieusłyszycie”

—obiecała;tobyłyjejzwykłezapewnienia,kiedyprzychodziłapopieniądze.

Mimowszystkoprzeczuwałam,żedopókiniezbudujemyjejszklarni,onanamnie
popuści.

„Tetrzydzieścipięćtysięcybędęcistrącałapodwaipółmiesięczniezwypłaty”—
uparłamsię.

By-

łamzdeterminowanaimusiałamzaryzykować,trzebabyłowreszciepostawićtamęjej

zachłanności.NieczerpałyśmydowolizzasobówNorberta,niechpanniemyśli.To
bardzodobry

człowiek,alekupiec,onrachujeirozliczaztego,codaje.Szczęściemniewtrącałsiędo
zarobków

córki,noinieinteresował

sięmo-jąemeryturą.NaIzęszłapensjaMariiimojarenta…Porazpierwszywsierpniu

potrąciłamIziedwaipół

tysiącazłotychzpensji,awlistopadzietosięzniąstało.

—Adziesięćtysięcywpłaconew1973roku?—Czyżewiczwymieniaostatniąnie
wyjaśnioną

pozycjęzkontaBiałoniówny.

Wójcikowanieprzyznajesiędotejsumy;oneniedały,aNorbertwogóleniewchodziw
rachubę.

Onsiędobrzenamyśli,zanimdastozłotych,acóżdopierodziesięćtysięcy.

—Kapitanie,powiedziałampanwszystko,aterazniechżepanmawzglądnadziecko!Tu
jużnie

chodziopieniądze,tylkoosieroctwoJacka.Kłamstwoczychociażbyprzemilczeniebywa
niekiedy

litościwsze,aprawdaokrutna.Takwłaśniejestwnaszymwypadku…Cokomuprzyjdzie
ztej

prawdy,jeśliprzedewszystkimuderzyonawdziecko!Tojasfałszowałamzgłoszeniao

background image

dzieciachi

tylkojazatoodpowiadam!O

tymniemożedowiedziećsięNorbert,tojużniemłodyczłowiek,materazpięćdziesiąt
sześćlatiw

niczymniezawinił…

—Niechciałbympanimartwić,alepanOlanskyzdajesięwiejużowszystkim.

—Toniemożliwe!—kredowabladośćpowlekajejtwarz,znówopadanaoparciekrzesła.

Andrzejboisię,żeWójcikowazarazzemdleje.—Wszyscysięsprzysięgliprzeciwtemu
dziecku?

Niedamgoskrzyw-dzić,niedam…Tochybaniemożliwe—powtarza.—DlaNorberta
byłbyto

strasznyciosionbytegoniepotrafiłprzednamiukryć,nawetjeślibychciał.Przecieżgo
dobrze

znam.Poczućsięażtakoszukanymimilczeć?

—CzypanŁapińskiwielubdomyślasiępochodzeniadziecka?

—AniechBógbroni!Nikt!Nikt,tylkoIza,Mariaija.

—CzypanicórkapoznałaNorbertaOlansky’egowOntario?

—NigdyniebyławKanadzie,NorbertapoznaławWarszawie.

—DlaczegowięcOlanskyopowiadałwszpitalu,żespotkałcórkęwKanadzie?

—Ach,więcbyłwszpitaluitamsiędowiedział…Alekiedy,paniekapitanie?

—Wsierpniu—dopieroterazuderzakapitanatenczas;wsierpniuWójcikowaporaz
pierwszy

potrą-

ciłaIziezpensjidwaipółtysiącazłotych.

—ToniemógłbyćNorbert!…—GdyWójcikowadochodzidotegowniosku,wybucha
płaczem,

dłu-goniemożesięuspokoić.—Przepraszam,alezupełniepuściłyminerwy…Tonie
mógłbyć

Norbert,wlipcuwyjechalizMariąnaurlopdoWłoch,awsierpniuiwewrześniuzięćbył
w

Kanadzie,słyszypan,wKanadzie!—niemalkrzyczy,aleulgatrwatylkochwilę:—W
takimrazie…

ktotobył,paniekapitanie,idoczegopotrzebowałtychinformacji?

—Bardzochciałbymtowiedzieć—zasępiasięCzyżewicz.—GdziepanOlansky
przechowuje

background image

biletywizytowe?

—Wchińskiejkomodziewhallu—Wójcikowanierozumie,cotomadorzeczy.lecz
intuicyjnie

wy-czuwa,żechodzituowyjaśnieniejakiejśbardzoistotnejsprawy.

—Jeślibyktośpróbowałwasszantażować—mówiponamyślekapitan—

proszęmuobiecaćwszystko,czegobędzieżądałinatychmiastmniepowiadomić…Jeżeli
będzie

panizmuszonadaćjakieśpieniądze,proszęprzedtemspisaćserieinumerybanknotów.Na
raziew

innysposóbniemogęwampomóc.

—AjeślitenktośzgłosisiędoNorberta?

—TenktośniegorzejniżBiałoniównawie,żeodNorbertanicnieuzyska.

Tagroźbaprzynosipienią-

dze,dopókijestniespełniona.Ijeszczejedno:janieprowadzęśledztwawsprawie
zamiany

dzieci,interesujemniemorderstwo,niedomnienależyinformowaniepanizięcia,chociaż
z

odpowiedzialnościązafałszerstwomusisiępaniliczyć.

Urzędniczkaszpitala,zapytanaowyglądNorbertaOlansky:ego.mówiomężczyźnie
młodym,

wyso-kim,ciemnowłosymibardzoeleganckim.Innychszczegółówniezapamiętała.

Kanadyjczyk,owszem,ubierasiębardzostarannie,alenatympodobieństwosiękończy;
to

człowiekznaczniestarszy,szpakowaty,niskiiraczejniepozorny.

AndrzejpokazujefotografięOlansky’ego;kobietadługoogląda.Nie,tonieon,tamtenz
pewnością

był

owielemłodszyiwogóleinny.

WięcktoipocowynotowałdaneozmarłymdzieckuMariiWójcik?Ktoś,kogoposłała
Iza

Białoń?

Alewjakimcelu,skoroonawiedziaławszystko?Ajeślitenmężczyzna,poznawszyw
jakiś

sposóbtajemnicetrzechkobiet,szukałpotwierdzenianieinspirowanyprzezIzę,leczbez
jejwiedzy,

todlaczegomunatymzależało?

background image

Amożejesttotensamczłowiek,którypozostawiłśladykrwinaałuniewłazienceIzyw
dniujej

za-bójstwa?

—Kornacki?—poddajeMarian.—JabymtypowałKornackiego!

Zdjęcieelektryka„Variétés”archiwistkaszpitalaotrzymujepośródkilkunastuinnych.Nie

rozpoznajenikogo.

—WjakimcelumógłbytampójśćKornacki?Powiedzmy,dowiedziałsięwszystkiegood
Izy.W

takimraziepocotoryzykownepodszywaniesiępodOlansky’ego?—zastanawiasię
kapitan.

—MożeojcemdzieckaniejestmitycznyMirekodkaruzeli,tylkowłaśnieKornacki?

—Potylulatachzatęskniłzadzieciakiem?…

—Nic.DowiedziałsięopowodachzależnościrodzinyOlanskichiprzywilejach
wymuszanych

przezmatkęjegodziecka.Takawiadomośćmogłaożywićuczuciaojcowskieipostanowił

potwierdzićjąwszpitalu.Widocznieniebardzoorientowałsię,jaktobyłonaprawdę,bo
niesądzę,

abyBiałoniównazwłasnejwoliwprowadziłagowistotęsprawy.Apotemdoszedłdo
wniosku,że

ontakżemożenatymskorzystać.

—Siłazłegonajednomałedziecko.

—Kiedyprzejrzałukłady,pozbyłsięIzy…Niepatrztaknamnie,tojestmotyw.Z
bardziej

błahychpowodówzdarzałysięzabójstwa…Tylkodlaczego,jeśliplanowałmorderstwo,
obnosił

swojąfizysposzpitalu,udająckogośinnego?

—Możewówczasniemyślałjeszczeomorderstwie,kiedyzaśzdecydował

się,nicbrałpoduwagętychwszystkichszczegółów,któremyterazbadamy.

Inaczejalbobytegoniezrobił,albonigdynie

.doszlibyśmydosprawcy.

Zaglądadonichkomendant,pytaoprzebiegprzesłuchaniaCelinyWójciko-wej.
Interesujągo

takżeszczegóływywiadówoKornackimiJaromiance.

—…moimzdaniemaniWójcikowa,aniOlanskaniezamordowałytejdziewczyny—
przekonuje

background image

Andrzej.—UważamtakżezabezcelowepowtórnepokazywanieWójcikowejkelnercez
Saskiej

Kępy.Rozmawiałazniąjużpóźniej,byłauniejwdomu,zportmonetką,inierozpoznała
wstarszej

panitamtejroztar-gnionejkobiety.Terazzeznaniekelnerkiitakniebędziemiałorangi
dowodu.

NatomiastwświetlezgromadzonychprzezMarianainformacji—

oddajesprawiedliwośćkoledze—rolaJaromiankijestwięcejniżdwuznaczna,jest
podejrzana!

—Kapitanproponuje,abyaktorkędoprowadzićdokomendy,pokazaćkelnercei
niezależnieod

wynikówkonfrontacjiprzesłuchać.

—Prawdopodobnietoonabyłaowąkobietą,którapozostawiłaportmonetkęwkawiarni

CzyżewiczopierasweprzypuszczenianawiadomościuzyskanejodMajzlakowej;która
widziałau

Jaro-miankizamszowegojamnika.

—JeślipotwierdzimyobecnośćaktorkiwkawiarninaSaskiejKępiemiędzygodziną
osiemnastąa

dwudziestą,tymsamymobalimywyjaśnieniaKornackiegodotyczącetamtegowieczoru.
Zachwieje

sięjegoalibi—podkreślaMarian.

—Dobrze—przystajeszef.—AleKornackiegonarazienieruszać.

Najpierwuderzyćwsłabszeogniwo.

Kapitanwspólniezporucznikiemstarannieprzygotowujescenariuszspotkaniaz
Jaromianką;

AndrzejporozumiewasięŁukaszemMajewskim.

NazajutrzoumówionejporzepsychologzajmujeswemiejscewTelefonieZaufania.

Marianwybierawkomendziekilkakoleżanek,którerazemzJaromiankązostaną
pokazane

kelnercezSaskiejKępy;dwieznichubranesąwbrązowefutrzanepłaszczewypożyczone
natę

okazjęzzakładuku-

śnierskiego.

NastępnegodniaCzyżewiczprzywozikelnerkę;umieszczająwpokoju,skąd—
niewidocznadla

background image

innych—będziemogłaswobodnieprzyjrzećsięzaprezentowanymjejkobietom.

PoaktorkęjedzieMarian;widokmilicyjnejlegitymacjiistanowczezaproszeniedo
komendy

wprawiająwstanodrętwienia.Poruszasięjaklunatyczka,zbierasicniesporo,znalezienie
szalika

czyrękawiczekwydająsięczynnościamiprzerastającymijejmożliwości.Wreszcie
zdejmujez

wieszakakożuch.

—Zaciepłynadzisiaj—Marianwyjmujegojejzrąk.Jaromiankanieprotestuje,takim
samym

nie-skoordynowanymruchemotwieraściennąszafę,sięgapobrązowypłaszczze
sztucznegoruna.

Kelnerkadługoobserwujedefilującekobiety;rozumie,jakąwagęmożemiećjej
oświadczenie.

Świadomośćodpowiedzialnościodbierajejpewnośćsiebie,paraliżujejąlekprzed
popełnieniem

omyłki.

Kategorycznieniczegostwierdzićniepotrafi,zastrzegasiękilkakrotnie,ipotem—wciąż
z

wahaniem

—wskazujeMarietę.Podobnypłaszczibuciki,włosyjednaktamtaklientkakawiarni
miała

zupełnieinne.

Znaczniedłuższe,bardziejgęste,prostagrzywka.Atwarzyniezapamiętała.

PorucznikprowadziJaromiadkędopokojuCzyżewicza.Widokoficera,którego
zapamiętałaz

Pułtuska,powiększajejpanikę;przytymzdajesobiesprawę,żekonfrontowanojązkimś,
kogoprzed

niąukryto,aniktotymniewspomina.

CzyżewiczwyjmujezszufladyzamszowegopieskaipodsuwagoMariccie.

—Czypaniznatęportmonetkę?Proszęjąobejrzeć?

Jaromiankasiedzibezruchu,ztrudempanujenadsobą.

—Toniejestmoje!Proszęminiewmawiać…—Wreszciesięgapoportfelik.—Nie.to
niemój

powtarza.

—Czywdniusiódmegolistopadabyłapaniwkawiarni„Stokrotka”naSaskiejKępie?

background image

—Nieznamtakiegolokalu,asiódmegograłamwPułtusku.

—Pozostawiłapanitęportmonetkęw„Stokrotce”,kupowałatampanipapierosy.

Jaromiankanieodpowiada.

Kapitanpodajejejkartkęmaszynopisu,ugóryjestnumerTelefonuZaufania.Podspodem
tekstod-

tworzonyzpamięciprzezpsychologa.

—Tentelefonpowinnapanipamiętać.Proszęwykręcićnumeriprzeczytaćtentekst.—
Andrzej

podsuwajejaparat.

—Nieee!—krzyczyaktorka.Drzekartkę,zrzucazbiurkazamszowegopieska.—Jajej
nie

zabiłam!

Jakimiałabympowód?Widziałamjązaledwierazwżyciu!

—Adragiraz?Musiałająpaniwidziećidrugiraz.

—Nie,niewidziałam…ja…jatylkodzwoniłamirozmawiałam…

—Dlaczegopanitozrobiła?

—PrzezKornackiego!Aleonjejniezabił,tostrasznyzbiegokoliczności!

—Proszęmówić,wszystko,copaniwie.

—My…mykradliśmy.Okradaliśmymieszkania…—Jaromiankaczepiasiętego
wyznaniajak

ratunku—…tak,uIlonyI,.totakżemy,jaiAdam…Tonicbyłotakietrudneczy
niebezpieczne.

Kornackicieszyłsięwielkąsympatiąizaufaniemwśrodowisku…Zresztąjatakże.
Nikomudogłowy

nieprzyszłoposą-

dzaćnasotakierzeczy…Mnieunikanotylkowówczas,gdypiłam,wtedystawałamsię
przykrai

kłopotliwa.

Dlategoostatniopozadomemniepiłam,wolałamsama.Przynajmniejniewpadałamw
konflikty…

—Proszęmówić,jakbyłotamtegowieczoru.

—OkołoszóstejKornackipowiedział,żejedziemydoWarszawy,manawidokuświeży
domi

pewnegowspólnika,dziewczynę,którakiedyśpracowałauIlonyL.Będziemybezpieczni,
cała

background image

rodzinapozadomem…Włożyłamperukęiciemneszkła.Zawszetrochęzmieniałam
wyglądprzy

podobnejokazji…Skądwzięłamperukę?Pełnoichwrekwizytorni…Przyjechaliśmyna
SaskąKępę,

kazałmiczekaćwwozie…

—Zawszewtakichwypadkachczekałapaniwwozie?

—Nie.Jednaktomnieniczdziwiło,przecieżtamwśrodkubyłatadziewczyna.

—GdzieKornackizaparkowałauto?

—Zarogiemulicy,przyktórejznajdujesiękawiarnia,atamjestruchiwciążparkują
wozy…

Czeka-

łam,czasmisiędłużył.Niemiałampapierosów,waucieteżichniebyło.

Pobiegłamdokawiarni,bardzosięśpieszyłam,bogdybyAdamwrócił,amnieniezastał!
…On

tylkozpozorujesttakiujmujący,zresztąmniej-szaoto…

Szybkowróciłam,ajegojeszczeniebyło.Zaczęłamsięjużniepokoić,alewkońcu
nadszedł.

„Chodź,musiszmipomóc”—papierosamizabrałiwyrzucił…Gdyweszłamdowilli,z
początku

tamtejniespostrzegłam,onjączymśprzykrył,izasłaniałjąstolikorazfotel…
Podprowadziłmnie

szybkodoczegośtakiegowrodzajustylowejkomody,byłwniejbarek.„Wypij!”—
podałmipełny

kieliszek,byłwrękawiczkachimnieteżkazałnałożyć.Tomnieniezdziwiło,alezdziwił

tenkoniak;pozwalałmipić.nawetdużo,leczdopieropowyprawie,nigdywtrakcie.
„Musisz

improwizować!”—jeszczeniezrozumiałam,cochciałprzeztopowiedzieć,bopodsunął
midrugi

kieliszek.Tobyłydużekieliszki.Potakiejporcjinigdyniejestempijana,aleobojętnieję
całkowicie

nawszystko,cosięwokółmniedzieje,trawimnietylkojednopragnienie:więcej
alkoholu.Onotym

dobrzewie.„Tadziewczynasięotruła,leżytam,niemusiszpatrzeć.Niewiem,dlaczego
tozrobiła,

aleobojemożemybyćpodejrzaniomorderstwo…”

Słuchałamgoibyłamjakzdrewna.Wiedziałamtylko,żemuszęjaknajprędzejstamtąd
wyjść,bo

background image

groziniebezpieczeństwo,apotemnapićsieiNiezastanawiałamsię,dlaczegoonasię
otruła.„Ateraz

dzwoń—powiedział

Kornacki—imówmniejwięcejtak…”—jednymsłowemmiałamodegraćrolę
samobójczyni

„jeślidobrzetozrobisz,niebę-

dziemymieliżadnychkłopotów”—iwykręciłnumertelefonu…Aja…

rozmawiałam,aleotymjużpanwie.

—Zjakiegoszkłabyłykieliszki,zktórychpiliście?

—Kryształowe.KornackizabrałjezesobąipotłukłnaszosiepodPułtuskiem.Bałsię
zostawićje

namiejscu.

—Wspomniałapani:żebyłwrękawiczkach,więcwjakisposóbskaleczył

sięwpalecżyletką?

—Panotymtakżewie?!…Tostałosiępóźniej,jarozmawiałam,aonaranżowałscenerię.

Wyłożyłteżyletkinastolik,alewrękawiczkachniemógł

wysunąćzopakowania,wtedyzdjąłjenachwilęiskaleczył

się,denerwowałsię,ręcemulatały…

—CzyktośwaswidziałwWarszawietegowieczoru?

—Nikt…—kurczysiękobieta.—Kornackitakwszystkozorganizował,żeniktnasnie
mógł

zobaczyć,tylkojaniewytrzymałambezpapierosówistądtowszystko…

—Proszęjednakspróbowaćprzypomniećsobie,możezatrzymywaliściesięgdzieśpo
wyjeździez

Pułtuska,przecieżtoniepustynia.

—Nie,nigdzie…Kornackibrałtylkobenzynę,aleniewPułtusku,zarazprzywjeździedo

Warszawy,zdajesięgdzieśkołoŻerania.Jajednakwogóleniewychodziłamzwozu.
Mówiłmi

potem,żeprzeznie-uwagędałdwieściezłotych,wiepan,tęnowąsrebrnąmonetę,zamiast

dwudziestki,apracownikstacjioddał

mu…Kornackizbieramonety,skolekcjonowałwszystkie,jakieemitowanopowojnie,a
tęzdobył

wPułtuskuijeszczewtedyniedołączyłdozbioru…

—Proszęnampowiedzieć,czyprzywyjściuzeszpitalaotrzymywałapanijakieśleki

background image

przeciwalkoholowe?

—Tak,aleKornackiodrazumijezabrał,miałjewydzielać…WPułtuskupiliśmy
wieczorami,

więcmiichniedawał.

KiedyKornackizostajezatrzymanypodzarzutemzabójstwaikradzieży,początkowo
wszystkiemu

zaprzecza.

—…tochory,niezrównoważonyczłowiek-oburzasiępokonfrontacjizJaromianką.—
Onamoże

tamibyła,skądzresztąmogęwiedzieć,aleniezemną…Natejpodstawieoskarżapan
mnieo

morderstwo?

—Dlaczegowszpitalu,podającsięzaOlansky’ego,interesowałsiępandzieckiemMarii
Wójcik?

Kornackitracitupet,zaczynasięplątać.PrzerywamuwejścieMariana.

—Rozpoznał—porucznikmówitylkotojednosłowoiopuszczapokój.

—Właśnierozpoznałpanapracownikstacjibenzynowej,wktórejtamtegowieczoru
tankowałpan

pa-liwoprzedwjazdemdoWarszawy,azwróconeprzezniegodwieściezłotychznalazłem
w

pańskimzbiorze…

Możemywięcejnierozmawiać,jestdośćmateriałunaaktoskarżenia—

Czyżewiczwstaje.

—Będęmówił…—poddajesięKornacki.

Tak,IzęBiałońpoznałuIlonyI..,aniewMławie.Skłamałpodczaspierwszejrozmowyz

kapitanem,chciałswejznajomościzBiałoniównąnadaćjaknajbardziejprzelotny
charakter.Już

wtedybyłzIząbardzoblisko,podobałamusię,potemonazaproponowałamutękradzież
ujej

pracodawczyni.TaktwierdziKornackiteraz,leczjakbyłonaprawdę,jużniktnieodkryje.

—…złupuwypłaciłemjejdziesięćtysięcy—elektrykpodobniejakMarietaniemal
chętnie

opowiadaowłamaniach.

KradzieżyuIlonyL.dokonałdopierowkilkamiesięcypoporzuceniuprzezBiałoniównę
pracyu

aktorki.TobyłwarunekIzy;onadałamuodbitkikluczyiwskazałamiejsce,gdzie

background image

przechowywanesą

kosz-towności.

Winnychwłamaniach—podejrzanyjestwspólniezJaromiankąosześćkradzieży—

Białoniównaudziałuniebrała.Dlaczego?Poprostupopodjęciuprzezniąpracyu
Olanskichniebyła

mupotrzebna.Jednakniezerwałzniąkontaktu,kiedyśzaproszonyprzezniąprzyszedł,
późniejbywał

niekiedy,zwłaszczapodnieobecnośćdomowników.

KusiłagozamożnośćOlanskich,intrygowałaszczególnapozycjaIzywichdomu.Ocenił,
żebez

wiel-kiegoryzykamożnasiętuobłowić.ZaproponowałIzieudziałwkradzieżywedług
takiego

samegoscenariu-szajakiuaktorkiL.Obiecał

trzeciączęśćwartościłupu.Białoniównaniezgodziłasię,kazałamusiętrzymaćzdalaod
domu

Olanskich.Nawetzagroziłamilicją.ZrezygnowałwięczprojektuiprzestałsięzIzą
widywać.

—…przyszładomniesama,kiedyWójcikowaobcięłajejharaczdodwóchipół
tysiąca…—

Wtedywyjawiłamuhistorięzamianydzieciiprosiłaopomoc.

Chciałazmusićkobietydoprzywróceniajejpo-przedniejstawki.

—Towtymceluzbierałpaninformacjewszpitalu?

—Chciałemmiećtoczarnonabiałym,wiedziałem,żeIzazamierzawycofaćsiępo
uruchomieniu

ogrodnictwaiwiązałemztympewienprojekt…

IzawyjawiłaKornackiemuswątajemnicewidoczniepodwpływempierwszegoimpulsu,

wzburzonamanewremWójcikowej.Kiedyochłonęła,poczuła,żepopełniła
nieodwracalnybłąd;

rychłopożałowałanierozważnegokroku,alenaprawićgojużniemogła,zdałasobie
sprawę,żeten

bezwzględnyczłowiekniepomożejej,bomyślitylkoowyciągnięciujakichśkorzyścidla
siebie.

Zlękłasięolosdziecka,wżadnymrazieniechciałaprzeciągaćstrunywstosunkudo
Olanskich,a

terazgdytaklekkomyślniewydałaichisynanapastwęczłowiekapozbawionego
skrupułów—nie

background image

miałaspokojnejchwili.Nicdopuścićdoskandalu!Zakażdącenęwyeliminować
Kornackiegozgry.

Tostałosięjejobsesją.WodczuciuBiałoniównyelektrykzagrażałwszystkim,mógłw
każdejchwili

zburzyćdotychczasowyukład.Dlategogotowabyłanawiele,włącznieznarażeniem
siebie,abytylko

toniebezpieczeństwozażegnać.

Kornackidopieropojakimśczasiespostrzegł,wjakimstaniepsychicznejdeterminacji
znalazła

sięIza.Iterazjużprawieniemyśli,jakwykorzystaćinformacjęBiałoniówny,natomiast
rozpaczliwie

szukasposobu,abyskuteczniezabezpieczyćsięprzedIzą;awżadnejegoobietniceczy
zapewnienia

onaniewierzy.

Starasięjejunikać.Topogarszasytuację,bowiemonaniepozostajebierna.Jużnie
kończysięna

groźbach,Białoniównaatakuje!WiebardzowieleojegodziałalnościzJaromiankąi
szantażujego,

żądapieniędzy!Wylicza,żeoszukałjąprzypodzialełupówpochodzącychzkradzieżyu
aktorkiL.

—…zlekceważyłemjąpoczątkowo.Myślałem:Gęś!Postraszęidamispokój…Kiedy
się

spostrzegłem,byłojużzapóźno,onastałasięniebezpieczna,gotowapogrążyćnawet
siebie,aby

tylkomnieutopić.

Narastałownimuczuciezagrożeniaimglistyzpoczątkuzamiarprzyoblekałsiępowoliw
zupełnie

konkretnykształt.Świeżozdobytawiedzaolekachprzeciwalkoholowychiłatwość
zabraniaich

Jaromianceprzesądziłysprawę,tymbardziejżeobmyśliłdoskonały—wjegomniemaniu
—sposób

pozbyciasięBia-

łoniówny.

Tegodnia—wydawałomusię,żezabawaiwystępy„Variétés”wPułtuskuzapewniają
mualibi

zadzwoniłdoIzy:madlaniejpieniądze,chcejednakotrzymaćwzamianpokwitowanie,

background image

abymieć

jakąśgwarancjęiwtensposóbzakończyćwszelkierachunkimiędzynimi.Izaprzystała
na

proponowanągodzinę,napominałanawet,abybyłpunktualny,bopotemjestzajęta.

Gdyprzyjechał,poczęstowałagosokiemzpuszkiiszkotem—takichgestówniepotrafiła
sobie

od-mówić,aKornackidobrzeznałjąpodtymwzględem—poprosiłoszklankęgorącej
herbaty.

KiedyIzawy-szładokuchni—

wrzuciłdojejszklankizsokiempastylki.

Potempilitensok,piliszkota.PotrzecimkieliszkuBiałoniównapoczułasiębardzoźle.
Wtedy

Kornackipobiegłdołazienki—tammieściłasiędomowaapteczka—niedotknął
niczego,natomiast

popowrociezaaplikowałdziewczyniedużądawkęlekuprzeciwalkoholowegojako
aviomarin.Na

zapiciepodał

jejporcjęszkotawszklance.Wkilkaminutpóźniejstraciłaprzytomność,ponastępnym

kwadransienieżyła.

Szklankiipuszkęposokuzgarnąłdotorby,butelkęzresztkąalkoholustaranniewytarł.
Potem

sprowadziłdowilliczekającąwsamochodzieinieświadomąbieguwydarzeńJaromiankę.
Mimo

ostrożności,nieustrzegłsiębłędu.Gdyzdjąłrękawiczki,abywyjąćzopakowaniażyletkę,
skaleczył

się.

Wówczasjużtrzęsłymusięręce,niepanowałnadnerwami.

Koniec


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sekuła Helena Srebrna moneta
Sekuła Helena Ewa wzywa 07 083 Srebrna moneta
Helena Sekuła Kieliszek bordeaux
Helena Sekuła Wstęga Kaina
076 Helena Sekuła Dziewczyna znikąd
HELENA SEKUŁA Dziewczyna znikąd
Helena Sekuła Zagubione dni
Helena Sekuła Zagubione dni
Sekuła Helena Siedem diabłów dziadka Osiornego
Sekuła Helena Szlak Tamerlana
Sekuła Helena Figurka z drzewa tekowego
Sekuła Helena Figurka z drzewa tekowego
POLITYKA MONETARNA
Wyk 2 WE Polityka monetarna 2006 2
TREND SEKULARNY, Studia, Anatomia i ergonomia człowieka
21. Słowacki - Sen srebrny Salomei, filologia polska, Romantyzm
polityka monetarna makroekonomia, Studia
Finanse wykład IV, Rok 1, Semestr 2, Finanse (dr Helena Ogrodnik), Różne (od poprzednich roczników),
Sen srebrny Salomei

więcej podobnych podstron