RETURN TO
SENDER
Autorka: Melissa228
Tłumaczenie: Sereey & Dominiqe
1. All Shook Up
Tłumaczenie: Sereey
BPOV
Westchnęłam. Mam tego wszystkiego dość.
- Myślisz, że możesz wzdychać jeszcze głośniej? – krzyknęłam na Mike.
Mike Newton wpatrywał się we mnie, z wpół otwartymi ustami, z jego najbardziej głupkowatym
spojrzeniem. Nie chodziło o to, że nie siedzieliśmy obok siebie przez pół roku, ani nie o to, że nie było
dnia, kiedy nie kazałabym mu się zamknąć. Jeśli zrezygnowałby z patrzenia na mnie pożądliwie, jego
oddech nie napawałby mnie mdłościami, a pobudzone sapanie nie powinno wkurzać mnie do tego
stopnia.
- Nie, poważnie, ponieważ jeśli ciągle będziesz tak do mnie wzdychał tym cholernie nosowym,
gównianym tonem, dam ci pięścią w twarz. – Wstałam i wyszłam z klasy od biologii.
Pan Banner spojrzał na mnie i chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Skurcz. - Każda dziewczyna tak mówiła, żeby zrobić z mężczyzny małą, stremowaną dziwkę.
Kiwnął głową, na co opuściłam salę.
Doszłam do holu i wzięłam głęboki, powolny wdech. To był właśnie jeden z tych dni, których nie
mogłam się doczekać, żeby dobiegł końca. Zdecydowałam, że potrzebuję kilka chwil zwykłego
chłodu. Zaczęłam iść obok cichych klas.
Dzień zaczął się gówniano. Poślizgnęłam się na lewy bok, który był teraz cały ubłocony. Normalnie
wprawiłoby to kogoś w zakłopotanie, ale nie mnie. Zresztą każdy wokół mnie, jest przyzwyczajony do
mojej niezdarności, która jest praktycznie moją drugą naturą. To wciąż nie powstrzymywało ludzi
przed śmianiem się gdy próbowałam wstawać z gracją i zawodząc ich. Edward Cullen pojawił się z
tym swoim mądrym, krzywym uśmiechem skurwiela.
- Ach… Zawsze po twoim upadku jestem tuż za tobą Swan… taka dziewczyna. – Zachichotał
potrząsając głową.
Zmarszczyłam na niego brwi i pokazałam mu środkowy palec. Dupek. Bogaty, przystojny dupek.
Edward Cullen chodził jak Boży, wkurzający prezent dla świata. Nie zrozum mnie źle, ten chłopak był
kurewsko gorętszy od czegokolwiek co nas otaczało; wysoki, dobrze zbudowany, brązowe
rozczochrane włosy, zawsze na prawą stronę i zielone oczy. To właśnie sprawiało, że dziewczyny
rozpływały się na jego widok. Problem jest taki, że o tym wiedział. Laski łasiły się do niego, a Edward
zaliczał to do swoich zalet. Tak naprawdę to myślę, że jestem jedną z kilku dziewczyn, która nie
chciałaby zobaczyć jego chuja.
- Co za gówno, na litość boską, Bello… wszystko w porządku? – powiedział Jasper pojawiając się za
mną. Wyciągnął do mnie swoje ramie i pomógł mi się podnieść.
Jasper był wspaniałym chłopakiem. Nie tylko dlatego, że spotykał się z moją najlepszą przyjaciółką,
Alice, ale dlatego, że był chociaż po części dżentelmenem. Jednak cieszę się, że bywały takie
momenty. Alice i Jasper zrywali ze sobą trzy razy w ciągu roku na szalonych, szkolnych imprezach, aż
za dobrze się bawiąc. Alice przyszła w podskokach, z głową w swoim własnym baśniowym świecie.
- W porządku – powiedziałam zdejmując ze swoich włosów kawałki błota. Świetnie. Po prostu
ś
wietnie.
- Wciąż trzymasz dodatkową parę spodni w swojej szafce? Wiesz, w razie wypadku… Takiego jak
ten? – zapytała Alice.
Spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi oczami, w swojej krótkiej, dzikiej fryzurce. I jak tu jej nie
kochać? Zaczęłyśmy się przyjaźnić w dniu, kiedy zaczęłam chodzić do szkoły tutaj, w Forks, dwa lata
temu. Zabrała mnie wtedy ze sobą, a ja od tamtej pory ciągle z nią jestem.
- Tak, ciągle noszę dodatkowe jeansy. Przypuszczam, że potrzebuję ich również dzisiaj? –
Westchnęłam. Usłyszałam czyjś chichot, tuż obok mnie.
- Powiem tak. Jezu, co takiego trudnego jest w chodzeniu, Bello? – To był Emmett. Mój duży, stary
przyjaciel Emmett. Facet był potężny i przerażał każdego dzieciaka w szkole, który akurat na niego
spojrzał.
- Mmm. Ej, chłopaki, widzieliście kiedykolwiek pornos Zabłocone Lesbijskie Zapaśniczki?
Tak. To właśnie był Emmett. Wiecznie napalony. Jeśli nigdy nie przestanie, nie przykuje uwagi
dziewczyn, to będzie jego niekończący się monolog o wszystkim co jest związane z seksem. On był
moim przyjacielem pomimo że nigdy nie przestanie próbować dorwać się do moich spodni, chociaż
wiem, że to mogłoby być całkiem niezłą zabawą.
Idąc do swojej szafki, usłyszałam kilka słów odnośnie mojej wpadki. Kiedy Jessica Stanley
zatrzymała się i spojrzała na mnie z góry, chciałam już jej coś powiedzieć. Po prostu nie byłam w
nastroju znosić jej pierdolenia. – Na co się, kurwa, patrzysz?
Wzruszyła ramionami.
- Bo ja wiem. Nie codziennie widzi się śmiecia w błocie.
- Jessica, nie masz żadnego chuja do ssania z drużyny piłkarskiej czy jakiegoś innego nowego gówna?
- Nie ważne, Bello – powiedziała omijając mnie. Dwójka uczniów jej ustąpiła.
Sięgnęłam do swojej szafki, żeby wyjąć spodnie na zmianę. Poczułam się wyczerpana i nie miałam
ochoty zacząć dnia szkolnego. Wybrałam się do łazienki i kiedy weszła, zobaczyłam Rosalie stojącą
przed lustrem i malującą się szminką. Dlaczego ona zawsze musiała wyglądać idealnie?
Była wysoka, szczupła i miała długie, blond włosy zwisające w perfekcyjnych falach. Jej obcisłe
jeansy były dobrane do dopasowanego, białego swetra. Dekolt w szpic ukazujący rowek pomiędzy jej
piersiami sprawiał, że były większe. Pomimo że jej cycki i tak były sztucznie powiększane, to nie
miało znaczenia… Była olśniewająca. Zastanawiam się czy ona w ogóle chodzi w nocy spać.
Ponieważ według mnie, żeby mieć taką figurę i tak wyglądać musi pracować nad nią całą noc, używać
balsamów i innego gówna tego typu, aby wyglądać jak Barbie. Rosalie dostrzegła mnie w lustrzanym
odbiciu i westchnęła.
- Bella.
- Rosalie.
Taa, to byłoby na tyle jeśli chodzi o naszą znajomość. Rosalie była chamska i zdzirowata. Rzadko
widywałam ją miłą w stosunku do kogoś, chyba że do Emmetta, który mógł komuś nieźle przywalić.
Takie było właśnie jej życie. Wciągu ostatnich dwóch lat nigdy nie próbowała mnie zbytnio polubić i
kumplowała się z innymi, bardziej lubianymi ludźmi.
Oni wszyscy razem dorastali. Rosalie nigdy nie lubiła ingerencji innych ludzi do jej małej grupki i to
właśnie dlatego tak mnie traktowała. Faktycznie, kilka tygodni po moim przybyciu usłyszałam, jak
mówiła do Alice, że powinnam zebrać swoją chudą, bladą dupę z powrotem do Phoenix. Doskonale.
Więc od tamtej pory utrzymywałyśmy do siebie dystans, ale czasem wymieniałyśmy między sobą
słowo, czy dwa, gdy sytuacja tego wymagała.
Szybko zmieniłam swoje spodnie, spiesząc się, żeby wrócić do swojej szafki, a potem do klasy. Tak
właśnie zaczął się mój dzień. Pomiędzy moim upadkiem a biologią, upuściłam i zepsułam swojego
iPoda, zgubiłam swoją pracę domową z algebry i wypuściłam sodę niskokaloryczną nosem. Emmett
usiadł za mną i lizał mnie po szyi… właśnie wtedy piłam sodę. Przestraszyło mnie to stale kochające i
otaczające mnie gówno. Wiem, to było fajne.
W ciągu tego zajścia, Newton zaczął wzdychać jeszcze głośniej, dosłownie w mój kark. Dzieciak nie
uważał tego za coś najbardziej niestosownego w ciągu ostatnich lat.
Powolnym krokiem i wziąwszy kilka głębokich oddechów, przypomniałam sobie, że miałam jedną
lekcję więcej dzisiejszego dnia. Jedną lekcję więcej, zanim pójdę do domu i założę moje ulubione
spodnie od jogi, wczołgam się na łóżko i zacznę czytać. To była rzecz, która ciągnęła mnie z
powrotem. Biologia była niemal lepsza, ponieważ mogłam wtedy pozbierać swoje myśli.
Odwróciłam się i idąc przejeżdżałam palcami po szafkach. Dziwne, że szkoła mogła wyglądać na tak
spokojną, kiedy korytarz był pusty, ale w innych momentach, seksualna energia i zboczone myśli
Amerykańskich nastolatków, może wyssać z człowieka całe życie. Tylko nie popełnij błędu i nie
pomyśl, że jestem aniołkiem.
To byłoby na tyle z mojej historii, której poza Alice, nie znał nikt w całym Forks. To było najlepszym
powodem do bycia tutaj, kiedy zostawiłam moją matkę, żeby mogła sobie żyć ze swoim nowym
mężem i zapewnić im łatwiejszy start. Po prostu ich zostawiłam. Zamieszkałam z moim ojcem,
Charliem, to wydawałoby się… dobrym wyjściem, w końcu miałam z nim zostać po raz pierwszy na
dłużej. Był jeszcze jeden, mały drobiazg, mój ojciec był szefem policji. Nie miałam zamiaru robić nic
z tym fantem, ale i tak musiałam się przeprowadzić do deszczowego Forks ze słonecznego Phoenix.
Teraz o tym zapominam.
Zanim wróciłam do klasy, moje palce nie mogły się oderwać od szafek. Huh? Otworzyłam jedną z
nich… ktoś musiał jej nie zamknąć. Chciałam zrobić to za tą osobę, ale coś ją zablokowało.
Spojrzałam w dół i dostrzegłam biały skrawek papieru, który mi to przed chwilą utrudnił. Zawahałam
się, żeby to podnieść, ale kiedy otworzyłam szafkę, była pusta.
Dlaczego ktoś zablokował pustą szafkę? Nie ważne. To nie moja sprawa. Nie mój biznes. Nie
ważne… Ale byłam trochę ciekawa. Szybko upewniłam się, że nikt nie patrzy i przewróciłam kopertę.
Była niezaadresowana.
Och, proszę, któżby to przewidział.
Nikt, kto mówi, że to jest naruszenie prywatności czy jakieś inne gówno dla pieprzonych kłamców.
Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej kawałek papieru. Było tam coś odręcznie napisane, schludnie i
ostrożnie. Zaczęłam czytać.
- O ja pierdolę – krzyknęłam.
Moja ręka zakryła mi usta i poczułam jak łzy napływają mi do oczy. Serce waliło mi jak szalone w
mojej klatce piersiowej, upewniłam się jeszcze raz, że nikt nie patrzy; schowałam list i pobiegłam z
powrotem do klasy.
2. Suspicious Minds
Tłumaczenie: Dominiqe
BPOV
Reszta szkoły była niewyraźną plamą. Po tym, jak pobiegłam z powrotem, by wziąć mój plecak i
rzeczy od biologii, wystartowałam do swojej następnej klasy. Ledwie mogłam skoncentrować się na
tym, co się działo wokół mnie; wszystko, o czym mogłam pomyśleć kierowało się na list. Pieprzona
rzecz była w trakcie wypalania dziury w mojej kieszeni.
Jasna cholera, nie wiem, dlaczego to wzięłam. Miałam nadzieję, że nie było to do mnie. A jeśli było?
Nie, oczywiście, że nie. Ten list mógł być dla jakiejkolwiek innej dziewczyny stąd. Wszystko, co
pamiętałam, to było to, że musiałam wyjść zanim ktoś mnie zobaczył i to, że musiałam wziąć list ze
sobą. Musiałam przeczytać to jeszcze raz, gdy wydostanę się stąd i wrócę do domu. Wtedy mogłabym
spróbować wymyślić, co robić.
To, czego nie rozumiem, to myśl, dlaczego to było w pustej szafce. Dlaczego nie było na tym żadnego
imienia? Dlaczego nikt tego nie podpisał?
Gdy dostałam się do domu, było cicho. Charliego, mojego taty, chwilowo nie było,
więc weszłam na
górę do swojego pokoju. Przekopywałam się przez ubranie rozrzucone na podłodze do czasu, gdy
znalazłam swój wygodny szary strój od jogi oraz czarny bezrękawnik. Zmieniłam swoje ubranie
szkolne i padłam z plaskiem na łóżko. Zamknęłam oczy i powtórzyłam dzień w swojej głowie.
Cholera.
Jakiego rodzaju piekłem był dzisiejszy dzień? Może był pójściem o krok dalej albo jakimś gównem
tego rodzaju. Przechyliłam się przez bok swojego łóżka i złapałam dżinsy, które nosiłam wcześniej.
Przeszukując kieszenie, znalazłam kopertę. Wyciągnęłam papier i rozłożyłam go w wolnych i
dokładnych ruchach. Zanim zaczęłam, przypomniałam sobie, by czytać wolniej każde napisane słowo.
Nikogo nie było w domu, a ja musiałam zagospodarować cały czas, którego potrzebowałam.
Moja kochana,
To jest jedyna okazja, by Ci powiedzieć jak się czuję, zanim będzie już za późno. Musiałem
obserwować, jak Ty i ból, który to wszystko powoduje byliście obok siebie, czyniąc moje życie
nieznośnym.
Jesteś tak niezwykle piękną, absolutną doskonałością. Noc w noc nie mogę zasnąć, grając na każdej
strunie mojej fantazji w umyśle. Coś tak prostego, jak trzymanie Cię za rękę, mówienie Ci jak się
czuję i zawijanie moich ramion wokół Ciebie. Innym razem myślę o byciu z Tobą pod takim
względem, jakim człowiek i kobieta być powinni; ja całujący Cię, kochający się z Tobą i posiadający
Cię wykrzykującą moje imię w ekstazie.
Chcę byś mogła zobaczyć mnie … w głębi serca. Nie mam powodu do przekonywania się, że będziesz
podzielać takie same uczucia.
Widzę Cię, uwielbiam każdy Twój kawałek, który stworzył Bóg. Zabiegał o perfekcję w Tobie. Jesteś
w mojej duszy, moim sercu, moim każdym oddechu … i nie dowiesz się o tym.
Cała moja miłości...
Cholera jasna.
Położyłam list na łóżku i w kółko go czytałam. To była najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek
widziałam. Żaden klasyk, żadna poezja, nie były porównaniem dla tych pięknych kilkunastu zdań.
Ktoś, najpewniej chłopak, napisał to do dziewczyny, w której był zakochany. Napełnił list bólem i
namiętnością oraz tęsknotą i smutkiem. Zrobiłam głęboki wdech i poczułam ściśnięcie serca w mojej
klatce piersiowej. Poczułam wszystko, co opisywał. Poczułam, jak to obiegało mnie. Zadrżałam. Ten
list był prywatną wymianą zdań pomiędzy dwojgiem ludzi. Osoby, jestem pewna, rozdzierające się
ponad tym, wylewające na papier każde uczucie i słowo.
Te myśli były skierowane do jednego rodzaju oczu, by to zobaczyły i to nie były moje oczy.
Natknęłam się na list i zamiast oddalić się, przeczytałam go. To nie był żaden z moich cholernych
biznesów. Co gdyby dziewczynie powiedziano o liście w szafce? Co gdyby facet zostawił to tam tak,
ż
e nikt by tego nie znalazł? Mogło być wiele scenariuszy. To nie było w stylu Belli Swan,
spacerującej w dół pustego przedpokoju, pieszczącej szafki i będącej wścibską małą suką przez branie
czegoś, co nie było jej.
Cholera. I co ja teraz zrobię?
Zeszłam na dół by zrobić obiad dla siebie i Charliego. Potrzebowałam oderwania się od myślenia o
liście. Najpierw zjedliśmy razem z Charliem. Sprawa wydawała się być cichsza niż zwykle.
Sprzątnęłam i powiedziałam Charliemu, że zamierzam odrabiać pracę domową przed pójściem spać.
Niestety prawda była taka, że jakkolwiek mocno próbowałam się na czymś skoncentrować, to i tak mi
to nie wychodziło.
Więc zrobiłam to, co powiedziałam. Praca domowa, długi gorący prysznic i wspięcie się do swojego
łóżka. Byłam idiotką, żeby myśleć, że sen łatwo by do mnie przyszedł. Uporządkowałam wszystko w
moim umyśle i jedyna rzecz na jaką wpadłam, było to, że musiałam odłożyć list na miejsce.
Napisałabym od siebie liścik, przepraszający za wzięcie kartki. Nikt nie wiedziałby, że to byłam ja.
Wiem, że pisarz byłby urżnięty, gdyby ktoś przeczytał jego myśli przekazane w zaufaniu, ale to
dobrze; zostawił to tam dla nikogo, naprawdę. Plus, odkładam to, przepraszam i po sprawie.
Jak tylko pogodziłam się z tym, poczułam, jak się odprężam i ostatecznie popadam w kamienny sen.
Ś
niłam.
W moim śnie, który miałam tak często, szłam wolno, boso, w długiej i białej sukience, przez piękne
pole z dzikimi kwiatami. Słońce mnie ogrzewało, a bryza porywała łagodnie moje włosy. Ziemia była
taka miękka, lubię piasek. Zatrzymałam się i wzdychałam. Poczułam woń wszystkich ślicznych
zapachów około mnie, słodkości, cytryny, lawendy i konwalii. Byłam świadoma pokoju. Poczułam
bezpieczeństwo. Poczułam siebie.
Kontynuowałam chodzenie i szukanie otwartego miejsca. Położyłam się, rozluźniając wszystkie swoje
kończyny. Zamknęłam oczy. Poczułam, że jestem spokojniejsza. Nie wiem, czy zasnęłam czy tylko
rozmyślałam, ale powoli uświadomiłam sobie swoje otoczenie. Powietrze nie było tak ciepłe, a mocne
zapachy wokół mnie były tylko subtelne.
Gdy otworzyłam oczy, słońce zostało zajęte przez grube, czarne chmury. Zdając sobie sprawę, że
muszę dostać się do domu przed burzą; szybko stanęłam i poczułam ból pod stopami. Miękka ziemia
została pokryta małymi, ostrymi kamieniami. Próbowałam chodzić ostrożnie ale każdy krok był
ż
mudny.
Niebo było nadal było przysłonięte i jak tylko spróbowałam chodzić szybciej, wszystkie piękne kwiaty
były zmiatane przez silne wiatry. Speszyłam się, a mój spacer zmienił się w koszmar. Moje stopy
krwawiły na ostrych kamieniach ale kontynuowałam bieg. Niebo w końcu zrobiło się czarne.
Grzmot był głośny, co przesłoniło moje myśli. Miałam trudności z widzeniem, ale wiedziałam, że
muszę kontynuować bieg by stąd odejść. Chciałam być w domu. I znów ciemność, potykanie się.
Moje krwawiące stopy bolały tak, że zaczęłam się czołgać. Ostre kamienie niszczą moje ręce,
spódnicę oraz moje kolana. Ciężko oddychałam, ponieważ zmusiłam się do ruchu, tak szybkiego, na
jaki było mnie stać. Byłam przerażona.
Nagle, ni z tego ni z owego, poczułam, jak ostre kamienie zamieniają się w grubą warstwę błota. Coś
zaczęło mnie wciągać. Widziałam tylko ciemność. Użyłam wszystkich swoich sił, by trzymać się, by
zostać na powierzchni, ale miałam dość. Walczyłam i walczyłam, ale ciemność ciągle mnie otaczała.
Każda część mojego ciała i duszy była odizolowana od woli. Gdy tylko zaprzestałam walki, wszystko
potoczyło się bardzo szybko.
Ciemność mnie połknęła i mocno trzymała. To było tak, jakby tysiąc rąk trzymało mnie w jednym
miejscu. Nie byłam martwa… I wciąż oddychałam. Co to było? Gdzie ja byłam? Wszystko wokół
mnie było ciemnością, samotnością i strachem.
Zazwyczaj budziłam się w tym momencie. Tam były zawsze drobne zmiany, ale taka była istota tych
snów. Nigdy nie byłam wystraszona, kiedy się budziłam, nawet nie uważałam tego za koszmar.
Wiedziałam, że nigdy nie będę częścią ciemności.
PLPOV
i
Czułem się tak, jakbym wypieprzał swoje wymiociny na zewnątrz. Jak to się mogło zdarzyć? Jak listu
mogłoby brakować? Nie było w tym żadnego sensu, ale teraz to nie miało znaczenia. Jaki to problem?
Ktoś dostaje mój list … moje osobiste, prywatne uczucia …. moje pieprzenie wszystkiego.
Zabrało mi tygodnie bezsennych nocy dobranie tych słów, a teraz jakiś dupek to czyta i
prawdopodobnie dostaje kurewskiego ataku śmiechu.Chciałem zrobić wszystko by do niej mówić.
Mówić do niej po tym całym pieprzącym czasie, jak ją pomacałem i teraz nie mogę nawet tego dobrze
zrobić. Wiedziałem, kurwa, wiedziałem, nie powinienem zostawiać tego w tej pustej szafce. Chciałem,
by to było jedynie na te dwie lekcje. Kto by pomyślał, że jakiś wścibski dupek bez sumienia to
znajdzie? Ponadto, nawet nie znajdzie, ale weźmie.
Kto był na tyle popieprzony, by to zrobić?
Sądzę, że to nie ma znaczenia. Ktokolwiek to wziął nie wiedział, że to ja napisałem ten list… a może?
CHOLERA! Skąd mogliby to wiedzieć?
Było mi niedobrze.
Jeśli ktokolwiek to wziął, wiedział, że to moje, albo zobaczył, jak umieściłem to w szafce. Mogli
pobiec wokół szkoły i kurwa wygadać to każdemu. To by mnie całkowicie zrujnowało.
Dowiedziałaby się, że to ja napisałem, a następnie, do cholery jasnej, nie chciałaby mnie tolerować.
i
PL - Piszący list.