background image

www.wild-sovietboxer.p

l

Zapis doświadczeń, spostrzeżeń, patentów i rozwiązań nabytych 

w trakcie remontu motocykla K-750M z 1966 roku – część I

Niniejsza instrukcja jest zbiorem rozwiązań i praktycznych porad przydatnych w trakcie remontu motocykla K-750M jak również podobnych radzieckich 

bokserów. Wszystkie tu opisane „patenty" zastosowałem w trakcie restauracji mojej maszyny. Nie uzurpuję sobie prawa do nich gdyż w większości przypadków 
wiedzę na ich temat posiadłem dzięki Kolegom z Forum REDMOTORZ.EU za co jeszcze raz serdecznie im dziękuję.
W ramach wdzięczności postanowiłem udokumentować je w jednym miejscu aby dostępne w archiwum forumowym mogły służyć innym zapaleńcom takim jak 

ja. Zastrzegam sobie, że w tekście mogą zdarzyć się błędy, za wytknięcie których będę jedynie wdzięczny i które możliwie szybko poprawię. Zastrzegam sobie 

również (bo to i takie czasy, że trzeba,) że jeśli np. ktoś młotkiem uderzy się w palca czytając moją instrukcję to ja za to nie odpowiadam.
Życzę miłej lektury i powodzenia w remoncie,
Marcin Dziopa 

marcin@argenta.pl

Co mnie napadło, że kupiłem ruska?

Na imię mam Marcin, na karku 31 lat, z wykształcenia jestem elektronikiem i posiadam niekończący się sentyment do starej 
motoryzacji. Gdy dodatkowo motoryzacja ta ściśle wiąże się z okresem socrealizmu to jest już szczyt szczęścia.
Na pomysł odrestaurowania motocykla naprowadził mnie kolega, który grzebał w SHL-ce, a w garażu jego stały i czekały na swoją 
kolej dwa komary i WSK-a. Podobała mi się sama myśl odrestaurowania starego grata, ale chciałem też, aby „nowy" motocykl 

wyglądał pode mną godnie. W przypadku SHL-ki lub WSK-i wyglądałem tak, jak bym dosiadał muszkę octówkę, a nie motocykl.
Decyzja o wyborze motocykla przyszła nagle i niespodziewanie. Razu jednego, będąc na wakacyjnej wycieczce w Wilczym Szańcu 
(kwatera główna Hitlera w Gierłoży, Mazury; obecnie muzeum) zobaczyłem ruska. Człowiek, jeszcze nie rzeczony rusek, przebrany 

za Niemca, odpłatnie obwoził chętnych swoim ruskiem, stylizowanym na BMW Wermachtu.
Wtedy to dotarło do mnie, że taki motor będę miał ja. Konkretnie w tamtym momencie wiedziałem, że to jest Ural, a silnik to bokser. O modelach, takich jak 
Dniepr, M72 czy Kacha nie miałem bladego pojęcia, tak zresztą jak o motoryzacji szeroko pojętej. Raz w wieku 18 lat z kolegą ojca z pracy i książką „Sam 

naprawiam..." dokonaliśmy remontu generalnego silnika w Fiacie 125p zwanego potocznie kantem. Piszę o tym, aby uświadomić wszystkich, którzy tak jak kiedyś 
ja, zadają sobie pytanie, czy dam radę? Odpowiedź jest oczywista. Nie dasz rady. Nie dasz rady jak nie będziesz chciał. Jeśli tylko jednak w Twojej głowie zrodził 
się taki pomysł, rajcuje Cię zapach smaru i oleju, nie boisz się upaprać to DASZ RADĘ. Chodzi o to, że dziś w dobie Internetu wszystkie niezbędne informacje są w 

zasięgu ręki. Ponad to markety zalane są chińskimi narzędziami, za niewygórowane pieniądze, więc podstawowe sprzęty, jak ściągacz do łożysk czy wkrętak 
udarowy dostępne są od ręki za nie więcej jak 20-30zł.
Nie będę rozpisywał się o tym, co wybrać i za ile. Ani o gustach, ani o pieniądzach dżentelmeni nie rozmawiają. W decyzji przy podjęciu modelu pomógł 
przypadek oraz strona koleżanki Gosi ( 

www.wild-sovietboxer.p

l - w trakcie pisania chwilowo nieczynna). Okazało się, że w sąsiadującym z Kielcami Skarżysku 

Kamiennej jest facet, który ma do sprzedania K-750 z 66 roku, z papierami. Decyzja była krótka: „Jutro u pana jestem". Pożyczyłem busa, zabrałem kolegę 

wspomnianego wcześniej i pojechaliśmy. Na miejscu okazało się, że silnik jest już gorący, pierwsza zasada kupującego złamana. Pomimo, że motor był już dobrze 
rozgrzany, właściciel miał problemy z odpaleniem. Pogrążało to pozytywną decyzję o zakupie. Gdy silnik już zagadał, po chyba 50. kopnięciu, kolega bardziej 

wprawiony pojechał na przejażdżkę. Gdy oddalał się, nie sposób był nie zauważyć ósemek, jakie zakreślały koła, wszystkie cztery, z zapasowym włącznie. Dla 
pełnego obrazu stanu rzeczy dodam, że z silnika ciekł olej, bak był lekko skorodowany w okolicy gum, podłoga wózka zresztą też, a za akumulator służył o zgrozo 
12V byk o pojemności 100Ah, który siłą rzeczy znajdował się kolasce i nie stanowił przedmiotu sprzedaży. Przy tak przytłaczającej liczbie argumentów przeciw 

zakupowi podjąłem męską decyzję. Biorę. 

To tyle tytułem wstępu. Do momentu nabycia „bazy" remontowej to i tak jest tylko ruletka. Najważniejsze jest założenie, do 

czego motocykl nam będzie potrzebny. Bo jeśli planujemy remont generalny to stan techniczny jest drugoplanowy. Ważniejsza 
staje się kompletność całego zespołu i co również ważne, oryginalność części i ich zgodność z datą produkcji. Motocykle 
zwożone, a wcześniej eksploatowane za naszą wschodnią granicą nie były i nie są serwisowane w ASO. Tym samym możliwość 

kombinacji, wydumek i patentów zainstalowanych na sprzęcie może być wszelaka.
Kończąc wstęp nadmienię, że informacje, patenty i rozwiązania opisane poniżej są zapisem moich poczynań w trakcie remontu 

mojego motocykla. Nie twierdzę, że wszystko, co zrobiłem jest zgodne ze sztuką jednak finalnie motocykl odpalił i przejechał 
więcej jak 1000km. Wiele wspomnianych patentów pochodzi od kolegów z forum Redmotorz.eu, którzy bezinteresownie 

pomagali, mnie laikowi, w przeprawie przez meandry radzieckiej motoryzacji, która przyznając szczerze niejednokrotnie przeczy wszelkim prawą fizyki. Muszę 

również uczciwie uprzedzić, że pisząc poniższą instrukcją celowo pominąłem opisy i porady, które ogólnie dostępne są w literaturze takiej, jak chociaż by „Ciężkie 
motocykle radzieckie", którą powinien posiadać każdy. W książce tej znajdziecie wszystkie opisy pozwalające ocenić stan techniczny poszczególnych elementów 

Waszego motocykla, takich jak prawidłowe wymiary krzywek wałka rozrządu, pasowania, numery szlifów, wartości kompresji itd...

Rozbiórka, demontaż, rozkręcanie, czyli jak to zrobić i się nie zranić

Zanim zabierzesz się za grzebanie przy Twojej nowej „motorynce" proponuję zapoznać się z konstrukcją, sposobem działania, trikami niezbędnymi do odpalenia. 

Dobrze jest również poznać główny argument tego motocykla, mianowicie masę. Kompletny zestaw waży ponad 300kg, bez wózka około 150kg, a to dość dużo, 
aby przewracając się pociągnąć za sobą zrozpaczonego motocyklistę, który stojąc ze złączonymi stopami przy maszynie nie ma szans zachować równowagi. Ponad 
to silnik ze skrzynią waży około 80kg i wyjęcie go w jedną osobę, bez porysowania ramy jest dość kłopotliwe.
Chodzi mi o to, że czasami nie warto jest się naprężać, skoro można zaprosić kolegę do pomocy i przy okazji wysączyć piwo, bezalkoholowe.
Na miejsce pracy nie możemy mieć wielkiego wpływu, jednak dobrze, aby było w nim kawałek dobrze oświetlonego stołu i dookoła jako taki porządek. Na stół 

dobrze jest rzucić odcinek gumy lub wykładziny o jednolitym kolorze, aby wyskakujące śrubki, sprężynki i resztki tłoka były widoczne. Przygotuj sobie plastikowe 
pojemniki na drobne elementy. Dobrze do tego nadają się butelki 4-5 litrowe po płynie do spryskiwaczy, przecięte w zależności od potrzeb wzdłuż lub w poprzek.

Dokumentacja

Dokumentacja poczynań to rzecz święta. Przekona się o tym każdy, kto choć raz składał dwie części do kupy, bez podparcia notatkami czy też stosownym 
rysunkiem.
Doskonałym   rozwiązaniem   do   tego   jest   cyfrowy   aparat   fotograficzny.   Nie   mam   tu   jednak   na   myśli   Hasselbada   z   kompletem   obiektywów.   Doskonałym 
rozwiązaniem jest mała kompaktowa cyfrówka z funkcją makro. Aby w trakcie pracy nie myć rąk przed każdym ujęciem proponuję zapakować aparacik w 
woreczek foliowy typu strunówka z wycięciem na obiektyw. Fotki trzeba trzaskać w ten sposób, aby najbardziej istotne elementy nie były prześwietlone, obiekty 
znajdowały się zawsze w taki sposób, aby łatwo można było odczytać skalę. Na przykład, rozkręcając cięgna wózka, motocykla, który prawidłowo jeździ i chcąc 
później identycznie poskładać, przyłóż metr stolarski lub miarę rozwijaną do cięgna i zrób zdjęcie przy główce i przy nakrętce kontrującej. W ten sposób 
wyeliminujesz zjawisko mądrze brzmiące zwane paralaksą, dzięki czemu nawet za 100lat będziesz wiedział jak skręcić to jedno konkretne cięgno.
Radzę robić wiele zdjęć i kilka ujęć jednego elementu, gdyż niejednokrotnie będziesz szukał takiego widoku, w którym główny obiekt będzie drugoplanowy, gdyż 
najważniejszy będzie widok w rogu kadru. Zdecydowanie odradzam zaufanie do własnej pamięci. Bywa zawodna i niestety ulotna.
Bardzo przydatne przy składania, ale również i przy demontażu okazują się rysunki techniczne dostępne w Internecie. Dostępne są na stronie krakowskich 
handlarzy częściami zamiennymi (

http://www.sowiet-moto.neostrada.pl/

) i w wielu innych miejscach, również na forum redmotorz.eu .W czasie remontu 

niezbędne nam będą różne klucze, śrubokręty, łom, impulsator kinetyczny z napędem trzonkowym zwany potocznie młotkiem. Nie będę wyliczał, których kluczy 
ile będzie potrzebne, gdyż jak pisałem wcześniej w ruskim motocyklu można spodziewać się wszystkiego.
W trakcie demontażu od samego początku, czyli zaprzęgu, aż po puzzle rozłożone na regałach, wszystkie elementy wraz ze śrubkami i nakrętkami składałem 
tematycznie w pojemnikach i woreczkach strunowych wraz ze stosownym opisem, np.: śruby baku, gaźnik lewy, itp... Nawet, gdy śruba jest skorodowana i 
planujemy ją wymienić, to dobrze jest ją odłożyć chociażby po to by mieć wzór długości. Ostrożnie radzę się obchodzić ze „śmieciami", czyli starymi linkami, 
świecami, pękniętymi kloszami lamp. Te pozornie nieprzydatne odpady mogą w być niezbędne w późniejszej fazie remontu. Może się okazać, że stara guma pod 
kloszem lampy na błotniku kosza, która była w moim przypadku cała zielona i jednocześnie niedostępna na rynku, dała się wyczyścić czyścikiem do szorowania 
przypalonych garnczków.
W tym miejscu muszę wspomnieć o nieocenionym „narzędziu" wręcz niezbędnym przy demontażu i sporadycznie przy składaniu radzieckiego zaprzęgu. Tym 
cudem jest palnik i butla z gazem propan-butan. Mnie o palnik przydał się przy demontażu sprzęgła, wyjmowaniu niemal wszystkich łożysk i tulejek osadzonych w 
aluminium oraz jeszcze w jednym momencie, ale o tym później, dużo później.

Kolejność

Kolejność rozkręcanych elementów jest wynikiem racjonalnego podejścia. Nie da się wyjąc silnika, jeśli nie odkręcisz uchwytu cewki zapłonowej, do której to z 
kolei dostęp jest najłatwiejszy po odkręceniu baku. Jeśli tylko dysponujesz miejscem w garażu/warsztacie ramę odkręcaj na samym końcu. Dodatkowe podparcie 
zapewniające trzecie koło wózka ułatwia szarpanie, stukanie i podważanie, bez obawy wywrócenia motocykla. Ja niestety nie miałem tego komfortu, więc 
remont wózka wykonałem jak solówka już jeździła.

Koniec części I


Document Outline