"Odchodzę, bo jesteś dla mnie za dobry", czyli tajemnica ostatniego zdania
- To jakiś żart? - spytałem, kiedy usłyszałem od niej to zdanie. – Nie - powiedziała skruszona. - Zostając z tobą, będę cię tylko krzywdzi
zadzwoniłem, żeby pomógł mi wyjść z szoku, doradził mi cynicznie: "Trzeba było jej przyłożyć na odchodnym i spytać: A teraz już lepiej?"
W filmie "Niebezpieczne związki" Valmont (John Malkovich) z podpuszczenia demonicznej Markizy de Merteuil (Glenn Close) porzuca sw
de Tourvel (Michelle Pfeiffer), powtarzając w kółko jedno zdanie: "It’s beyond my control" (To ponad moje siły). Tourvel szlocha i szaleje, b
wyjaśnienie powodu rozstania, a on zaciska zęby i powtarza w kółko: "To ponad moje siły". Okrucieństwo tego rozstania jest wyrafinowane, a ostatnie zdanie
Valmonta okazuje się być zabójcze.
"Odchodzę, bo jesteś dla mnie za dobra/y" – to już niemalże klasyka tekstów, które "mogą zabić". Zdanie toksyczne, niczego niewyja
wypowiadającemu fałszywe poczucie, że odchodzi "w białych rękawiczkach", a porzucanej stronie funduje traumę, która może trwać ca
kolejnych związkach. Do zdań-trutek rzucanych na odchodnym należą też wszystkie "Odchodzę, bo nie chcę cię dłużej krzywdzić." I co dalej? I nic wi
zrozpaczony porzucany próbuje się czegoś więcej dowiedzieć: "Ale co to znaczy, że jestem za dobry", "Co to znaczy, że mnie krzywdzisz?", zrywaj
boleśnie i dodaje: "Proszę, przestań drążyć. Rozstańmy się jak cywilizowani ludzie". Z czasem okazuje się jednak, że to co były partner rozumia
cywilizowanych ludzi", nie jest ani cywilizowane, ani tym bardziej ludzkie.
- Słyszałem kiedyś, że dziewczyny wolą drani, że im bardziej się podkładasz, jesteś dobry, dbasz o nie, spełniasz wszystkie oczekiwania, ba nawet
zanim je wypowiedzą, to przestają szanować takiego partnera. – mówi Tomek (32 lata). - Zawsze uważałem, że takie myślenie to bzdura. Przecie
związku oznacza, że obie strony powinny się starać dbać o siebie nawzajem, a nie ukrywać swoje uczucia, trzymać partnera w napięciu, prowadzi
podchody, po to, żeby doceniał, kochał, szanował. Szacunek zdobywa się przez uczucie, a nie przez wyrachowanie – tak uważałem. No
którą byłem 6 lat i którą bardzo kochałem, zostawiła mnie z dnia na dzień, mówiąc mi: "Tomek, jesteś dla mnie za dobry. Nie wytrzymuj
Kiedy dopytywałem się, drążąc temat – co chyba było zrozumiałe - zaczynała płakać, mówiąc, że ją męczę i że czemu nie możemy się
wściekłości i bólu krzyczałem do niej, że myli pojęcia, rozstanie jest wtedy, kiedy dwoje ludzi obopólnie podejmuje taką decyzję, a w naszym przypadku to jest
zerwanie - ona po prostu mnie rzuca i w takiej sytuacji mnie - osobie porzucanej należą się jakieś wyjaśnienia, ale to nie pomagało. Nazywa
który nie chce "dać spokoju". A ja uważam, że to bestialstwo znikać z życia bliskiego człowieka, mówiąc mu jakiś nic nieznaczący tekst.
Zrywanie z partnerem w rozmowie telefonicznej, przez SMS czy na Facebooku powszechnie uchodzi za krańcowy brak empatii, czyste dra
Kończąc związek "twarzą w twarz", jak przystało, trzeba jeszcze głęboko przemyśleć jedno: co powiedzieć drugiej osobie, gdyż to znamienne ostatnie zdanie,
które od nas usłyszy, będzie nosić w sobie przez lata.
- Partnerzy często unikają takich wyjaśnień, żeby bardziej nie bolało, żeby rozstać się cywilizowanie – mówi Marek Rogalski, psychoterapeuta rodzinny. A to jest
błąd. Nigdy nie należy przykrywać problemu milczeniem, bo on sam nie zniknie, będzie nawarstwiał się latami i w tej osobie, co odesz
Osoba, która zrywa, nie przeprowadziwszy procesu odejścia do końca i w sobie samej, i z partnerem, poprzez brak udzielenia wyjaśnie
podsumowania jej i wyciągnięcia wniosków, paradoksalnie też nie będzie w stanie nawiązać zdrowej relacji z następnym partnerem. Takie "niedoko
sprawy wracają do nas i często po latach widać ich efekty. Nagle nie wiadomo, skąd w naszym kolejnym związku pojawia się problem, irytacja, nieuzasadniony
gniew na nowego partnera.
W psychologii utrzymuje się pogląd, iż zostawiając osobę z jakimś enigmatycznym wyjaśnieniem, lub jego brakiem, zaburzamy u niej proces zaakceptowania
nowej sytuacji. A ten proces ma parę etapów. Pierwszy to wyrażenie emocji: bólu, płaczu, lęku z powodu rozstania, zazdrości, wściekł
To czas, kiedy powinniśmy dać sobie przyzwolenie – tak czujemy i zdajemy sobie z tego sprawę. Następnym krokiem jest przemyślenie
żeby do tego nie doszło, gdzie zrobiłem błąd i jak następnym razem mogę się poprawić. Kolejny etap to jest radzenie sobie z zaistniałą
wszystkiego, żeby jak najmniej boleśnie przystosować się do nowej sytuacji: zmienić mieszkanie, czasem pracę, wyjechać, każdy ma w
porzucana nie dostała satysfakcjonującego wyjaśnienia powodów zerwania, będzie ciągle tkwić na etapie odczuć. Sytuacja porzucenia jest i tak sama w sobie
bardzo traumatyczna, ale dopóki potraktujemy ją jako naukę, wyciągniemy wnioski, dowiemy się czegoś o sobie i to poprawimy – to jest to mnie wi
proces. Jeśli zatrzymamy się na poziomie frustracji, agresji, gniewu i biadolenia: dlaczego mnie to spotkało, nic nie zrobiłem, miałem pecha
niego/nią, itd. to takie zerwanie niczego nas nie nauczy i faktycznie zaszczepi w nas niezdrowe mechanizmy typu: zostałem zraniony
następnego partnera. Często te mechanizmy są nieuświadomione i dopiero po czasie dziwimy się dlaczego wszystkie dotychczasowe zwi
- Dostałam pracę po 5 latach siedzenia z dziećmi w domu. – opowiada Hanka (37 lat). Praca w dużej prasowej korporacji była pracą moich marze
więc późne powroty do domu, częste wyjazdy, no i awantury z mężem. Pracowałam dużo, prawda, ale nigdy nie zaniedbałam obowiązków domowych. Awantury
o to, że pracuję, trwały ponad rok. Nawet nie to że pracuję, ile że moja praca to moja pasja, to przyjemność. Z czasem zaczęłam wraca
katorgę, wracałam tylko dla dzieci. Myślałam, że mąż potrzebuje czasu, żeby się przyzwyczaić i awantury ustaną. Myliłam się. Postanowi
przyzwyczai i że w tym sporze, jak to nazwał, on będzie górą. I odszedł. Nigdy go nie zdradziłam, nigdy nawet nie spojrzałam na faceta z pracy inaczej ni
kolegę, a mój mąż zostawił mnie mówiąc: "Muszę odejść, bo ty za pół roku zdradzisz mnie z jakimś kolegą z pracy".
Nie rozumiałam tej logiki. To jakby powiedzieć partnerowi: zostawiam cię TERAZ, bo ty za 10 lat możesz wpaść pod samochód, a ja nie mog
rozstańmy się z powodu, który być może będzie miał miejsce za 10 lat! Idiotyzm. Po dłuższych awanturach, żeby dał mi konkretny powód, zdo
niego jeszcze jedno zdanie: "Wracasz do domu tylko po to, żeby się wyspać albo napisać artykuł". No, powiedziałam, to już coś. Porozmawiajmy wi
się to zmienić. "Za późno" – powiedział. "Za późno na co? Na zmiany?" – pytałam. Nie otrzymywałam odpowiedzi. Odszedł. Po trzech miesi
się, że spotyka się z koleżanką z pracy. Po pół roku mieszkali już razem, a nasz rozwód był w trakcie. Po 2 latach od rozwodu znajomym rozwi
zaczęli mi opowiadać, że poznał ją właśnie podczas tego roku, kiedy się kłóciliśmy, i że już wtedy to się zaczęło. Myśmy się kłócili, mnie nie by
była młoda, miła i nowa w pracy. Klasyka, wiem – tylko dlaczego mi tego nie powiedział? O ile łatwiej byłoby mi przyjąć to zerwanie, gdybym
2 sty, 13:00
Źródło: Onet.
Strona 1 z 2
"Odchodzę, bo jesteś dla mnie za dobry", czyli tajemnica ostatniego zdania
2012-01-07
http://facet.onet.pl/extra/4987242,artykul-drukuj.html
być choć cień innej kobiety zaplątany w to wszystko. A ja przez 2 lata doszukiwałam się winy wyłącznie w sobie, czując się jak zła żona,
swoją pracę.
Słowa, które padają rozstaniu czy zerwaniu, tak naprawdę definiuje koniec. – podsumowuje Marek Rogalski. Nie ma sensu oczywiście tego sztucznie os
najlepsza po prostu jest szczera rozmowa. Nawet jeśli wyjaśnienia są bolesne dla obu stron, ten wysiłek i ból przy ich składaniu się op
dać pełne wyjaśnienie powodów naszej decyzji. Zdania typu: "Nie mogę już z tobą wytrzymać" lub "Ta miłość się skończyła" nie zakoń
strona i tak będzie chciała wiedzieć DLACZEGO, a nie wiedząc, zacznie winić wyłącznie siebie - widać ja tę miłość zabiłem, tylko nie wiem jak. Paradoksalnie,
osoba odchodząca często też przyjmuje rolę ofiary – czuje się winna, że odchodzi, więc podświadomie daje partnerowi pozwolenie na "wy
sam koniec. Ostatnie zdanie nie może być śmiercionośną bronią, zemstą, przytykiem czy kłamstwem byle zranić lub ochronić partnera i zarazem siebie. Powinno
być wyjaśnieniem, które pozwoli obydwu stronom zacząć budować życie od nowa.
Tomek przyznaje: - Słyszałem już tysiąc teorii co oznaczało to zdanie: "Odchodzę, bo jesteś dla mnie za dobry": widocznie byłeś pantoflarzem i da
na głowę, po prostu cię nie kochała, zdradzała cię z kimś i poczucie winy ją tłamsiło, miała problemy z ojcem, który był dla niej surowy i wymagaj
umiała inaczej, a podobno wszystkie kobiety szukają mężczyzny na wzór i podobieństwo swojego ojca, itd. Zapewne nie ma jednej, cudownej odpowiedzi.
Zapewne i tak się już tego nie dowiem. Najgorsze jest jednak to, że już tyle lat po rozstaniu ciągle nie daje mi spokoju, co się takiego sta
Copyright 1996-2012 Grupa Onet.pl SA
Strona 2 z 2
"Odchodzę, bo jesteś dla mnie za dobry", czyli tajemnica ostatniego zdania
2012-01-07
http://facet.onet.pl/extra/4987242,artykul-drukuj.html