L
´k przed stosowaniem kompute-
rów znowu daje o sobie znaç
w debatach politycznych. Oczy-
wiÊcie ustawodawcy rozprawiajà o In-
ternecie, chcàc pokazaç, jak bardzo ko-
chajà post´p. Ale za tym entuzjazmem
kryjà si´ stare obawy. We Francji polity-
cy rozwa˝ajà skrócenie tygodnia robo-
czego, aby sprawiedliwie podzieliç cià-
gle zmniejszajàcà si´ liczb´ miejsc pracy,
która wed∏ug nich jest skutkiem post´-
pujàcej automatyzacji. Belgijski minister
finansów proponuje wprowadzenie po-
datku od komputerów, aby z tak uzys-
kanych funduszy zapewniç miejsca pra-
cy zagro˝onym bezrobociem pracow-
nikom fizycznym. W USA Jeremy Rif-
kin, pisarz i demagog, powtarza fran-
cuski apel o krótszy tydzieƒ pracy.
Te wszystkie rozwiàzania – jak to
zwykle ze z∏ymi pomys∏ami bywa – sà
nie tylko b∏´dne, ale przynoszà odwrot-
ny skutek. Wprowadzajàc komputery,
nie likwiduje si´ miejsc pracy, ale si´ je
tworzy. Wià˝e si´ to jednak z gruntow-
nà zmianà jej charakteru. W wyniku
tych przeobra˝eƒ tydzieƒ pracy staje
si´ równie ma∏o adekwatnym mierni-
kiem pracy jak erg – miernikiem sukce-
su finansowego.
Dzi´ki komputerom zmienia si´ isto-
ta zatrudnienia. Przydajà one dodatko-
wych kwalifikacji pracownikom, ale ich
nie zast´pujà. Stosowanie komputerów
ma wp∏yw na zmian´ hierarchii s∏u˝bo-
wej w biurze. Sekretarka z maszynistki
awansuje na asystentk´ dyrektora. Dzi´-
ki telekomunikacji mniej k∏opotliwe jest
∏àczenie ˝ycia rodzinnego i zawodowe-
go; przynajmniej cz´Êç pracy biurowej
wykonujemy dziÊ w domu. Komputery
pomagajà te˝ w zwi´kszeniu ogólnej
iloÊci dost´pnej pracy. Poniewa˝ praca
przy komputerze wymaga wysi∏ku
umys∏owego, a nie fizycznego, jest do-
st´pna dla wielu kobiet. Dzi´ki temu
w krajach rozwini´tych zatrudniony jest
dziÊ znacznie wi´kszy procent ludnoÊci
ni˝ kiedykolwiek. Stany Zjednoczone,
gdzie praca jest najbardziej zautomaty-
zowana, wykazujà si´ te˝ najwy˝szym
zatrudnieniem. W 1950 roku pracowa-
∏o tam oko∏o 56% doros∏ych obywateli
(59 mln), a w 1992 62% (118 mln).
Wraz ze zmianà charakteru pracy do
lamusa odchodzà poglàdy, ˝e godziny,
tygodnie i miesiàce sà prawdziwym jej
miernikiem. Jednym z pierwszych lu-
dzi, którzy to zauwa˝yli, jest Frederick
P. Brooks, autor wydanej w 1975 roku
ksià˝ki The Mythical Man-Month (Mit ro-
boczogodziny). Brooks odpowiada∏
w IBM za prace nad systemem opera-
cyjnym OS/360. Mimo wysi∏ków z je-
go strony termin ukoƒczenia systemu
coraz bardziej si´ oddala∏. Co gorsza,
im wi´cej programistów zatrudnia∏, tym
poÊlizg by∏ wi´kszy.
Problem polega∏ na tym, jak t∏uma-
czy Brooks w swojej ksià˝ce, ˝e w bran-
˝y informatycznej nie mo˝na po prostu
dodawaç roboczogodzin, tak jak si´ ro-
bi w przypadku pracy fizycznej. Kiero-
wanie nowych programistów do pracy
nad OS/360 przynosi∏o wi´cej strat
(ciàg∏e zebrania, w czasie których wpro-
wadzano tych ludzi w nowe dla nich
zagadnienia) ni˝ zysków w postaci wier-
szy napisanego kodu. JeÊli jednak praca
informatyka jest zbyt z∏o˝ona, by ujàç
jà w roboczogodziny, jak próbowa∏
Brooks, to nie ma te˝ najmniejszych
podstaw, aby sàdziç, ˝e roboczogodzi-
ny mo˝na dzieliç lub odejmowaç, jak
chcia∏ Rifkin. Nadesz∏a pora na nowà
arytmetyk´.
Jednym z pierwszych jej twórców jest
Erik Brynjolfsson z Massachusetts Insti-
tute of Technology. Wraz z doktoran-
tem Marshallem van Alstynem opraco-
wa∏ prosty model, w którym podstawo-
wym surowcem sà idee. Ich poten-
cjalna wartoÊç wzrasta, jeÊli technolo-
gia pozwala na szybkà i sprawnà ich
wymian´. Zagadnienia, które ów mo-
del opisuje, sà zupe∏nie ró˝ne od tych,
o których rozprawiajà Rifkin i politycy.
Najwa˝niejszà rzeczà jest jednak to,
˝e co prawda wszyscy korzystajà z idei,
które ∏atwo przenosiç i wymieniaç, ale
nie wszyscy robià to w równym stop-
niu. Im ∏atwiej wymieniaç idee, twier-
dzi Brynjolfsson, tym bardziej roÊnie
przepaÊç pomi´dzy wielkimi w∏aÊcicie-
lami informacji („infobogaczami”)
a ludêmi ich pozbawionymi („infobieda-
kami”). Model jest doÊç prosty – nie
uwzgl´dnia si´ w nim czynnika finanso-
wego ani nie bierze pod uwag´, ˝e ja-
kiÊ ignorant móg∏by po prostu kupiç
wiedz´. Nie ma te˝ mowy o tym, ˝e in-
formacja mo˝e straciç znaczenie.
Interesujàcy w tym modelu jest sto-
pieƒ jego odpornoÊci na tradycyjne spo-
soby redystrybucji pracy i wynagro-
dzeƒ. Skracanie czasu pracy szybko
prowadzi do obni˝enia poziomu ˝ycia
wszystkich obywateli. èród∏em warto-
Êci dodanej w nowej ekonomii jest de-
dukcja i podejmowanie decyzji na pod-
stawie posiadanych informacji, a ten ro-
dzaj pracy jest w koƒcu wykonywany
w jednej g∏owie. Tak wi´c ktoÊ, kto pra-
cuje 60 godzin tygodniowo, mo˝e pod-
jàç o wiele wi´cej decyzji i wyciàgnàç
o wiele wi´cej wniosków ni˝ dwóch
ludzi zatrudnionych przez 30 godzin
tygodniowo.
Na ironi´ zakrawa fakt, ˝e z ∏atwiej-
szym dost´pem do technologii wià˝e
si´ wzrost dobrobytu ludzi, ale tak˝e
pog∏´biajà si´ nierównoÊci spo∏eczne.
Dost´p do Internetu przynosi korzy-
Êci tym, którzy majà najbogatszà wie-
dz´. Czynnikiem, który najskuteczniej
niweluje nierównoÊci spo∏eczne, jest
powszechnoÊç edukacji, ale niestety
zapomina si´ o tym ju˝ po kolejnych
wyborach.
Wyniki uzyskane przez Brynjolfssona
sk∏aniajà do pytaƒ, na które powinni od-
powiedzieç politycy. Czy powstaje eli-
ta informacyjna? Pewne jest, ˝e p∏ace
kadry kierowniczej wzrastajà szybciej
ni˝ wynagrodzenie zwyk∏ych pracowni-
ków. Brak jednak oczywistych dowo-
dów na to, ˝e u˝ycie komputerów ma
wp∏yw na dochody ludnoÊci. Nie ma
te˝ dowodów na to, ˝e p∏ace, a nie na
przyk∏ad akcje lub aktywa niematerial-
ne, sà w∏aÊciwym miernikiem sukcesu
w ekonomii informacyjnej.
Inny problem dotyczy samej miary
pracy. Nie liczy si´ jej ju˝ w godzinach,
tygodniach ani miesiàcach. Intrygu-
jàcym aspektem nowej ekonomii jest
powstawanie grup konsultantów, któ-
rzy przeskakujà z jednego projektu
do drugiego, pozostajàc w danej firmie
dopóty, dopóki ich us∏ugi sà potrzebne.
Wynagrodzenie tych ludzi nie zale˝y
wy∏àcznie od wyników ich pracy, ale
i od czasu, jaki jej poÊwi´cajà. Byç mo-
˝e trzeba dziÊ b´dzie wybieraç mi´-
dzy bezpieczeƒstwem sta∏ego zatrudnie-
nia a równymi szansami otrzymania
pracy: im wi´cej miejsc pracy na czas
nieokreÊlony, tym ∏atwiej si´ zatrud-
niç. Zrozumienie tego typu zale˝no-
Êci wymaga jednak zdefiniowania „pro-
jektu” majàcego na celu porównywa-
nie w ekonomii informacyjnej ró˝nych
stanowisk.
OczywiÊcie uczestniczenie w takim
procesie jest jednà z najwi´kszych szans,
jakie daje transformacja zatrudnienia.
Mamy coraz wi´cej pracy dla coraz
wi´kszej liczby ludzi – ale tak˝e coraz
wi´cej sposobów jej wykonywania.
Âwiadczy to raczej o wyzwoleniu si´
pracownika ni˝ o jego zniewoleniu.
John Browning
Â
WIAT
N
AUKI
Marzec 1997 25
CYBERÂWIAT
Koniec z pracà od 9 do 17