95
Rozdział
22
Elena nie mogła oddychad. Jak przez mgłę czuła, że jej usta zamykają się i otwierają, nie
była w stanie wypowiedzied ani słowa. Nie czułą rąk ani nóg.
Damon uśmiechnął się do niej prawie nieśmiało i wzruszył ramionami.
- Nooo, księżniczko? Chciałaś żebym był tu z tobą, prawda?
Tak jakby trzymająca ją gumka nagle pękła, Elena wyskoczyła z łóżka i rzuciła się w ramiona
Damona.
- Jesteś prawdziwy?- Powiedziała, na wpół łkając.- Czy to jest prawdziwe?
Pocałowała go namiętnie, a on odpowiedział z tą samą pasją. Wydawał się prawdziwy, chłodna
skóra i skórzana kurtka, zadziwiająca miękkośd jego ust, tak znajoma.
- Jestem tu- szepnął w jej włosy kiedy bliżej ją do siebie przysunął.- To jest prawdziwe,
obiecuję ci.
Elena cofnęła się i spoliczkowała go. Damon spojrzał na nią i pomasował sobie policzek.
- Aud- powiedział, a potem uśmiechnął się tym swoimi irytującym uśmiechem.- Nie mogę
powiedzied, że było to całkowicie niespodziewane- kobiety biją mnie częściej niż myślisz, ale to i
tak niezbyt miłe powitanie dawno utraconej miłości, kochanie.
- Jak mogłeś?- Powiedziała Elena, tym razem z suchymi oczami i wściekła.- Jak mogłeś,
Damon? Wszyscy cię opłakiwaliśmy. Stefan jest w rozsypce. Bonnie się obwinia. Ja... ja... Częśd
mojego serca umarła. Nie obchodziło cię to? To wszystko było dla ciebie jakimś żartem? Śmiałeś
się kiedy my płakaliśmy?
Damon skrzywił się.- Kochanie,- powiedział- moja księżniczko. W ogóle się nie cieszysz na
mój widok?
- Oczywiście, że się cieszę!- Powiedziała oburzona Elena. Wzięła głęboki oddech i trochę się
uspokoiła.- Ale, Damon, co ty sobie myślałeś? Wszyscy myśleliśmy, że jesteś martwy! Martwy na
zawsze, nie-pokazujący-się-w-mojej-sypialni-parę-dni-później-wyglądając-na-całkowicie-zdrowego-
martwy! Co się dzieje? Czy Strażnicy to zrobili? Powiedzieli mi, kiedy ich błagałam, że śmierd jest
wieczna dla wampira, kiedy już się zdarzy.
Damon zaszczycił ją szczerym śmiechem.- Cóż, ty spośród wszystkich, powinnaś wiedzied,
że śmierd nie zawsze jest wieczna.
Elena wzruszyła ramionami i objęła się ramionami.- Powiedzieli mi, że kiedy ja wróciłam,
było inaczej- powiedziała cicho, jej emocje skakały. Bo byłaś w szoku, powiedział mądrze mały
głosik w jej głowie.- Jakieś mistyczne rzeczy. Mój czas jeszcze nie minął. Hej!- Ukłuła go jednym
palcem.- Jesteś teraz człowiekiem? Ja byłam człowiekiem, kiedy wróciłam.
Damon teatralnie i przeciągle wzruszył ramionami.- Boże, broo. Wystarczyło mi to, kiedy
ten podstępny kitsune zrobił ze mnie śmiertelnika. Dzięki Bogu, albo komukolwiek, że tym razem
nie muszę szukad wampirzej księżniczki, która by mnie przemieniła.- Uśmiechnął się przebiegle do
Eleny.- Jestem tak krwiożerczy jak zwykle, kochanie- spojrzał na jej szyję.- A jeśli już o tym mowa,
to jestem głodny...
Elena znowu go uderzyła, ale tym razem łagodniej.- Uspokój się, Damon.
- Czy mogę teraz usiąśd?- Zapytał Damon, a kiedy skinęła, usadowił się w nogach jej łóżka i
pociągnął ją by usiadła obok niego. Elena spojrzała w jego oczy jakby czegoś szukała, potem
przesunęła ręką po jego wyraźnych kościach policzkowych, jego wyrzeźbionych ustach, jego
miękkich czarnych włosach.
- Byłeś martwy, Damonie- powiedziała cicho.- Wiem o tym, widziałam jak umierasz.
96
- Tak,- powiedział i westchnął- czułem, że umieram. To było piekielnie bolesne i wydawało
się trwad wiecznie i równocześnie szybko- wzruszył ramionami.- Ale nawet wtedy, jakaś mała częśd
mnie przetrwała--Elena pokiwała głową-- i Stefan powiedział mi, powiedział mu, żeby odpłynął. A
ty go trzymałaś, trzymałaś mnie, i powiedziałaś żebym zamknął oczy. A potem ostatnia cząstka
mojej osoby również zniknęła i nawet ból przeminął. A potem... wróciłem.- Ciemne oczy Damona
były szeroko otwarte i zamyślone we wspomnieniach.
- Ale jak?- Zapytała Elena.
- Pamiętasz gwiezdną kulę?
- Jak mogłabym zapomnied? Była źródłem wszystkich naszych problemów z kitsune.
Wyparowała kiedy ja... och, Damon. Użyłam swoich Skrzydeł Zniszczenia na drzewie na księżycu
Dolnego Świata. Ale one zniszczyły też kule księżycową kitsune, a ja musiałam iśd do Strażników
żeby ocalid Fell's Church. Skrzydła Zniszczenia były... czymś czego nigdy nie widziałam czy czułam.-
Zadrżała.
- Widziałem co zrobiłaś księżycowi- powiedział Damon lekko się uśmiechając.- Czy
poczułabyś się lepiej, mój drogi aniele, gdybyś wiedziała, że to w jaki sposób użyłaś swoich Mocy i
zniszczyłaś kulę księżycową, uratowało mnie?
- Nie nazywaj mnie tak- powiedziała Elena patrząc na niego spode łba. Strażnicy byli
najbliższą rzeczą podobną do aniołów jakie widziała i nie miała o nich dobrych wspomnieo.- W jaki
sposób cię to uratowało?
- Czy we współczesnych szkołach tłumaczą jak działa kondensacja?- Zapytał Damon z
uśmiechem, którego używał zawsze gdy złośliwie krytykował jej świat w porównaniu do tego, w
którym on dorastał.- Czy uczą teraz tylko edukacji seksualnej, empatii i i czytania książek drugiej
klasy? A może mówią dzieciom też trochę o nauce? Wiem, że wykluczyli grekę i łacinę na rzecz
teatru i wzrostu duchowego.- Jego głos pogrążył się w zadumie.
Elena powiedziała sobie, że nie da się wyprowadzid z równowagi. Zamiast tego, złożyła ręce
przed sobą na kolanach.- Myślę, że jesteś kilka dekad do tyłu. Ale proszę, o mądry,- powiedziała-
zakładając, że moja edukacja nie zawierała tematu związku między kondensacją, a
zmartwychwstaniem, oświed mnie.
- Miło- Uśmiechnął się kpiąco.- Lubię młode kobiety, które szanują starszych i lepszych.-
Elena ostrzegawczo podniosła jedną brew.- W każdym razie,- kontynuował- ciecz w gwiezdnej kuli,
czysta magia, nie zniknęła. Nie tak łatwo pozbyd się naprawdę silnej magii. Kiedy atmosfera się
ochłodziła, magia zmieniła się z pary z powrotem na ciecz i spadła na mnie, razem z deszczem
popiołu. Nasiąkałem czystą Mocą przez godziny aż w koocu, narodziłem się na nowo.
Elenie opadła szczęka.- A to podstępni- powiedziała oburzona.- Strażnicy powiedzieli mi, że
odszedłeś na dobre i wzięli wszystkie skarby jakimi ich przekupiliśmy.- Pomyślała szybko o
ostatnim skarbie jaki jeszcze miała, o pełnej butelce Wody Wiecznej Młodości, którą wysoko na
półce szafy z ubraniami i odepchnęła tą myśl. Nie mogła chod na moment zdad sobie sprawy o tym
ukrytym skarbie z obawy, że Strażnicy zorientują się, że go ma, i nie mogła go użyd... jeszcze nie,
może nigdy.
Damon wzruszył jednym ramieniem.- Słyszałem, że czasem oszukują. Ale myślę, że tym
razem, raczej myśleli, że mówią prawdę. Nie wiedzą wszystkiego, chociaż udają że tak jest. A
kitsune i wampiry są trochę poza kręgiem ich zainteresowao.
Opowiedział jej jak się obudził, głęboko zakopany w popiele i błocie, jak wygrzebał sobie
drogę na powierzchnię i stanął twarzą w twarz z opuszczonym księżycem nie wiedząc kim jest i co
mu się stało. Jak prawie ponownie umarł i jak ocalił go Sage.
- A potem co?- Zapytała dociekliwie Elena.- Jak przypomniałeś sobie wszystko? Jak wróciłeś
na Ziemię?
97
- Cóż,- powiedział Damon włączając lekki, dumny uśmiech.- to zabawna historia.- Sięgnął
do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyciągnął ładnie złożoną białą chustkę. Elena zamrugała.
Wyglądała jak ta chusteczka, którą dał jej w jej śnie. Damon zauważył jej wyraz twarzy i uśmiechnął
się szerzej, mimo że wiedział skąd ją znała. Rozwinął ją i dał Elenie do inspekcji.
W chusteczce znajdowały się dwa pukle włosów. Bardzo znajomych włosów, zdała sobie
sprawę Elena. Ona i Bonnie obcięły sobie po puklu włosów i położyły je na ciele Damona chcąc
zostawid mu częśd siebie, skoro nie mogły zabrad jego ciała z opuszczonego księżyca. Teraz leżał
przed nią kręcony, czerwony lok i falowany złoty. Były tak jasne i błyszczące jakby dopiero co były
obcięte ze świeżo umytych głów, nie jak zostawione w świecie, w którym wszędzie padał popiół.
Damon spojrzał na loki z wyrazem czułości i lekkim zachwytem. Elena pomyślała, że nigdy
wcześniej nie widziała u niego tak otwartej, prawie pełnej nadziei reakcji.
- Moc z gwiezdnej kuli ocaliła je też- powiedział.- Najpierw były spalone prawie na popiół,
ale potem się zregenerowały. Trzymałem je, badałem, wielbiłem i zaczęłaś do mnie wracad. Sage
powiedział mi jak się nazywam i pasowało mi to, było właściwe, ale nie mogłem przypomnied sobie
niczego więcej. Ale kiedy trzymałem te pukle, w koocu przypomniałem sobie kim byłaś i co razem
przeszliśmy, a potem przypomniałem sobie też czerwoną ptaszynę, a potem wszystko inne zaczęło
wracad i znowu byłem sobą.
Odwrócił wzrok i zniknęło to sentymentalne spojrzenie, jego twarz znowu miała ten
chłodny wyraz jak gdyby się zawstydził, potem z powrotem zawinął loki w chusteczkę i ostrożnie
schował ją w kurtce.
- Cóż,- powiedział rześko- potem tylko Sage musiał pożyczyd mi jakieś ciuchy, wprowadzid
mnie w to, co straciłem i podwieźd mnie z powrotem do Fell's Church. I oto jestem.
- Założę się, że był pod wrażeniem- powiedziała Elena- i w ekstazie.- Wampir nazywany
Strażnikiem Bram Między Światami był drogim przyjacielem Damona, jedynym przyjacielem
Damona o jakim wiedziała, poza nią samą. Towarzyszami Damona byli głównie wrogowie lub
wielbicielami niż przyjaciółmi.
- Był całkiem ucieszony- przyznał Damon.
- Więc właśnie przed chwilą wróciłeś na Ziemię?
Damon skinął głową.
- Cóż, wiele straciłeś- powiedziała Elena, przechodząc w tryb wyjaśniania co zaszło przez
kilka ostatnich dni, zaczynając od pojawienia się imienia Celii we krwi, a koocząc na hospitalizacji
Caleba.
- Wow.- Damon gwizdnął.- Ale zakładam, że problemem jest coś więcej niż to, że mój brat
zachowuje się jak szaleniec przez Caleba? Bo wiesz, to może byd zwykła zazdrośd. Zazdrośd zawsze
byłą największym grzechem Stefana.- Powiedział to ostatnie zdanie z wykrzywieniem ust i Elena
delikatnie szturchnęła go łokciem w żebra.
- Nie przekreślaj Stefana- powiedziała z reprymendą i uśmiechnęła się do siebie. Tak dobrze
było znowu przekomarzad się z Damonem. Naprawdę znowu był wkurzającym, zmieniającym się,
cudownym sobą. Damon wrócił.
Chwila. O, nie.- Ty też jesteś w niebezpieczeostwie!- Wydyszała Elena, nagle przypominając
sobie, że nadal ktoś może go od niej zabrad.- Twoje imię pojawiło się wcześniej, wypisane z
wodorostów, które trzymały Meredith pod wodą. Nie wiedzieliśmy co to może znaczyd, ponieważ
myśleliśmy, że jesteś martwy. Ale, skoro znowu żyjesz, wydaje się, że jesteś następnym celem.-
Zamilkła.- Chyba, że spadanie przez powierzchnię księżyca było tym atakiem.
- Nie martw się o mnie, Eleno. Prawdopodobnie masz rację, że atak na księżycu był moim
"wypadkiem". Ale te próby nie były zbyt skuteczne, prawda?- Powiedział z namysłem Damon.- Tak
jakby to coś, co chce nas zabid, nie za bardzo się starało. Mam malutkie przeczucie co może to
powodowad.
98
- Tak?- Powiedziała Elena.- Powiedz mi.
Damon potrząsnął głową.- Teraz to tylko przebłysk- powiedział.- Pozwól, że najpierw to
potwierdzę.
Ale, Damon,- błagała Elena- nawet przebłysk to więcej niż reszta nas potrafi wymyśled.
Pójdź ze mną jutro rano i opowiedz o tym wszystkim i będziemy mogli nad tym razem popracowad.
- Och, tak- powiedział Damon i zadrżał teatralnie.- Ty i ja i Mutt i łowca wampirów,
przytulna grupa. Plus mój pobożny braciszek i mała, czerwona wiedźma. I stara wiedźma i
nauczyciel. Nie, wolę poszperad sam. A co więcej, Eleno- powiedział wpatrując się w nią ciemnym
wzrokiem- nie wolno ci nikomu powiedzied, że żyję. Zwłaszcza Stefanowi.
- Damon!- Zaprotestowała Elena.- Nie masz pojęcia jak całkowicie zdewastowany jest
Stefan myśląc, że jesteś martwy. Musimy mu powiedzied, że wszystko z tobą w porządku.
Damon uśmiechnął się drwiąco.- Myślę, że istnieje częśd Stefana, która cieszy się, że
zniknąłem z radaru. Nie ma żadnego powodu, dla którego chciałby mnie tutaj.- Elena z furią
pokręciła głową, ale kontynuował.- To prawda. Ale może nadszedł czas żeby coś zmienid w naszej
relacji. Muszę pokazad mu, że mogę się zmienid. W każdym razie, nie mogę właściwie prowadzid
tego dochodzenia, jeśli wszyscy wiedzą, że jestem w pobliżu. Na razie siedź cicho, Eleno.-
Otworzyła usta żeby dalej się kłócid, ale uciszył ją szybkim, namiętnym pocałunkiem. Kiedy się od
siebie odsunęli, powiedział.- Obiecaj mi, na razie, a ja obiecam ci, że jak tylko to rozwiążę, będziesz
mogła ogłosid światu moje zmartwychwstanie.
Elena powątpiewająco pokiwała głową.- Jeżeli tego właśnie naprawdę chcesz, Damonie i
jeśli naprawdę uważasz, że to potrzebne- powiedziała.- Ale wcale mnie to nie cieszy.
Damon wstał i poklepał ją po ramieniu.- Teraz będzie inaczej- powiedział. Spojrzał w dół na
nią z poważną twarzą.- Nie jestem taki jaki byłem, Eleno.
Elena znowu pokiwała głową, tym razem bardziej stanowczo.- Zachowam twój sekret,
Damonie- obiecała.
Damo uśmiechnął się do niej lekko, a potem zrobił trzy kroki w kierunku jej otwartego
okna. Chwilę później już go nie było, a wielki, czarny kruk wyleciał w noc.