Connelly Michael Bosch 13 Punkt widokowy

background image
background image

MICHAEL

CONNELLY

background image

Punktwidokowy

PrzełożyłŁukaszPraski

PrószyńskiiS-ka

1

Telefonzadzwoniłopółnocy.HarryBoschczuwał,siedzącwsalonie

pogrążonymwmroku.Lubiłmyśleć,żedziękiciemnościomlepiejsłyszy

saksofon.Tłumiącjedenzmysł,wyostrzałinny.

Alewgłębisercaznałprawdę.Czekał.

DzwoniłLarryGandle,jegoprzełożonywspecjalnejsekcjizabójstw.Było

topierwszewezwanieBoschawnowejpracy.Naniewłaśnieczekał.

-

Harry,nieśpisz?

-

Nieśpię.

-

Czegosłuchasz?

-

FrankaMorgana,zkoncertuw„JazzStandard”wNowymJorku.W

tymmomenciesłyszyszGeorge’aCablesanafortepianie.

-

Brzmijak„AliBlues”.

-

Trafiłeś.

-

Niezłykawałek.Przykromi,żeciprzerywam.

Boschpilotemwyłączyłmuzykę.

-

Ocochodzi,poruczniku?

-

Hollywoodchce,żebyściewzięlizIggymjednąsprawę.Dzisiajmają

natapeciejużtrzyizczwartąsobienieporadzą.Chybazapowiadasię

nowehobby.Robotawyglądanaegzekucję.

background image

DepartamentPolicjiLosAngelesobejmowałsiedemnaścielokalnych

komend,zktórychkażdamiałaswójkomisariatibiurodetektywów,z

wydzielonąsekcjązabójstw.Aledetektywizkomend,działającna

pierwszejlinii,niemogligrzęznąćwdługichsprawach.Gdyjakieś

morderstwomiałozwiązekzpolityką,mediamialbokimśznanym,

dochodzeniezwykleprzekazywanospecjalnejsekcjizabójstw,wchodzącej

wskładwydziałurabunkówizabójstwwParkerCenter.Każdasprawa

wyglądającanaszczególnietrudnąiczasochłonną-którajakhobbymogła

bardzodługopozostawaćprzedmiotemzainteresowaniaśledczych-także

zostawałamurowanąkandydatkądospecjalnejsekcjizabójstw.Tobyła

jednaznich.

-

Gdzie?-zapytałBosch.

-

WpunkciewidokowymnadzaporąMulholland.Wiesz,gdzietojest?

-

Aha,znamtomiejsce.

Boschwstałipodszedłdostołuwjadalni.Otworzyłszufladę

przeznaczonąnasztućce,zktórejwyciągnąłdługopisimałynotatnik.Na

pierwszejstroniezapisałdatęimiejscemorderstwa.

-

Znamyjakieśszczegóły?-spytał.

-

Niewiele-odparłGandle.-Jakmówiłem,zopisuwynika,żeto

egzekucja.Dwastrzaływtyłgłowy.Ktośwziąłgościanadtamęiobryzgał

jegomózgiempięknywidok.

Boschzastanowiłsięnadtymprzezchwilę,poczymzadałkolejne

pytanie.

-

Wiadomo,kimbyłdenat?

-

Ludziezkomendyjeszczenadtympracują.Możebędąjużcośmieli,

background image

kiedyprzyjedziesz.Toprawieposąsiedzkuodciebie,zgadzasię?

-

Niedaleko.

GandlepodałBoschowibliższeinformacjenatematmiejscazdarzenia,

pytając,czyHarrysamzawiadomiswojegopartnera.Boschodrzekł,żesię

tymzajmie.

-

Dobra,Harry,jedźtam,zorientujsięcoijak,apotemzadzwońdo

mnie.Poprostumnieobudź.Wszyscytorobią.

Boschpomyślał,żetotypowedlazwierzchnikaskarżyćsięnauciążliwość

nocnychtelefonówczłowiekowi,któregowtrakcieichwspółpracy

zamierzałstalebudzić.

-

Załatwione-powiedziałBosch.

RozłączyłsięinatychmiastzadzwoniłdoIgnaciaFerrasa,swojego

nowegopartnera.Ciąglesięobwąchiwali.Ferrasbyłponaddwadzieścia

latmłodszyodniegoipochodziłzinnejkultury.Boschbyłpewien,że

wytworzysięmiędzynimiwięź,aletowymagałoczasu.Jakzawsze.

JegotelefonzbudziłFerrasa,któryszybkojednakoprzytomniałiwydawał

sięskorydodziałania,atobyłdobryznak.Jedynykłopotpolegałnatym,

żeFerrasmieszkałażwDiamondBar,mógłwięc

dotrzećnamiejscezdarzeniaconajmniejzagodzinę.Boschrozmawiałz

nimotympierwszegodnia,gdyzostalipartnerami,leczFerrasniebył

zainteresowanyprzeprowadzką.WDiamondBarmiałsystempomocy

rodzinnejiniechciałzniegorezygnować.

Boschwiedział,żezjawisięnamiejscuzdarzenianadługoprzed

Ferrasem,cooznaczało,żebędziemusiałsamotniezałagodzić

zadrażnieniazmiejscowymifunkcjonariuszami.Odebraniesprawy

zespołowizkomendyzawszewymagałodelikatności.Takiejdecyzji

zwykleniepodejmowalidetektywiobecninamiejscumorderstwa,ale

przełożeni.Żadendetektywzwydziałuzabójstwwartzłoceńnaswojej

odznacenigdynieoddałbysprawyzwłasnejwoli.Takikrokbyłsprzeczny

background image

zjegomisją.

-

Dozobaczenianamiejscu,Ignacio-powiedziałBosch.

-

Harry-odrzekłFerras.-Prosiłemcię.MówmiIggy.Wszyscymnie

taknazywają.

Boschzbyłuwagęmilczeniem.NiechciałmumówićIggy.Niesądził,aby

toimiębrzmiałostosowniedorangiichzadańimisji.Wolał,byjego

partnersamdoszedłdotegownioskuiprzestałgopoprawiać.

Przypomniawszysobieoczymś,BoschpoleciłFerrasowiwpaśćpodrodze

doParkerCenteriwziąćprzydzielonyimsamochód.Wiedział,żeto

opóźnijegoprzyjazdokilkaminut,aleBoschzamierzałdotrzećna

miejscewłasnymsamochodem,amiałjużprawiepustowbaku.

-

Dobra,dozobaczenia-zakończyłBosch,dającspokójimionom.

Odłożyłsłuchawkę,poczymwyciągnąłpłaszczzszafyprzydrzwiach

wejściowych.Nakładającgo,zerknąłnaswojeodbiciewlustrzena

wewnętrznejstronieskrzydładrzwi.Mimoswoichpięćdziesięciusześciu

latbyłszczupłyiwysportowany,mógłbynawetprzytyćparękilogramów,

podczasgdyinnymdetektywomwjegowiekurosłyjużbrzuszki.W

specjalnejsekcjizabójstwpracowałaparadetektywów,którychzpowodu

corazokrągłejszychsylweteknazywanoCrateiBarrel*.Boschniemusiał

siętymprzejmować.

*„CrateandBarrel”(dosł.„skrzynkaibeczka”)-nazwasiecisklepów

meblowych(przyp.tłum.).

Siwiznanieobjęłajeszczeniepodzielnegopanowanianadjegociemną

czupryną,choćbyłanadobrejdrodzedozwycięstwa.Wbystrych

brązowychoczachmalowałasięgotowośćsprostania

wyzwaniu,jakieczekałogowpunkciewidokowym.Boschnapotkałw

lustrzewzrokgliniarzaodzabójstwwpełniświadomegocharakteruswojej

pracy-którywiedział,żegdywyjdziezdomu,będziechciałipotrafił

doprowadzićrzeczdokońca,bezwzględunakonsekwencje.Natenwidok

background image

poczułsię,jakgdybybyłkuloodporny.

Lewąrękąsięgnąłpobroń,spoczywającąwkaburzenaprawymbiodrze.

PistoletKimberUltraCarry.Szybkosprawdziłmagazynekidziałanie

mechanizmu,poczymwłożyłbrońzpowrotemdokabury.

Byłgotów.Otworzyłdrzwi.

Porucznikniewielewiedziałosprawie,leczniemyliłsięcodojednego.

MiejscezdarzeniaznajdowałosięniedalekodomuBoscha.Harryzjechał

zewzgórzanaCahuenga,potemskręciłwBarhamBoulevardpodrugiej

stronieautostrady101.StądkrótkiodcinekLakeHollywoodDrive

prowadziłdoskupiskadomównawzgórzachotaczającychzbiorniki

zaporęMulholland.Niebyłytotaniedomy.

Okrążyłogrodzonysztucznyzbiornik,zatrzymującsiętylkoraz,gdy

natknąłsięnastojącegonadrodzekojota.Oczyzwierzęciazalśniływ

blaskureflektorów.Pochwilikojotodwróciłsięipowolutkuprzeszedłna

drugąstronę,znikającwzaroślach.Niespieszyłsię,jakgdybychciał

sprowokowaćBoschadojakiejśreakcji.Widokzwierzęciaprzypomniał

muczasy,kiedysłużyłwpatroluiwidziałpodobniewyzywające

spojrzeniauwiększościmłodychludzi,jakichspotykałnaulicy.

MinąwszyjezioroHollywood,ruszyłdalejTahoeDriveipochwilidotarł

dowschodniegokońcaMulhollandDrive.Znajdowałsiętunieoficjalny

punktwidokowy,zktóregoroztaczałasiępanoramamiasta.Napisyna

tablicachgłosiły„ZAKAZPARKOWANIA”i„PUNKTWIDOKOWY

NIECZYNNYPOZMROKU”,alenaogółjeignorowano,bezwzględuna

porędnia.

Boschzatrzymałsięzakilkomasłużbowymipojazdami-furgonetkami

ekipykryminalistycznejikoroneraoraznieoznakowanymisamochodami

policyjnymi.Zażółtątaśmąotaczającąmiejscezdarzeniastałosrebrne

porschecarrerazotwartąmaską.Autozostałoodgrodzonekolejnym

odcinkiemżółtejtaśmy,zczegoBoschodgadł,żetonajprawdopodobniej

pojazdofiary.

Boschzaparkowałiwysiadł.Funkcjonariuszzpatrolu,pilnującygranicy

miejscazdarzenia,zanotowałjegonazwiskorazemznumeremodznaki-

background image

2997-iwpuściłgozażółtątaśmę.Boschzbliżyłsiędomiejscazbrodni.

Poobustronachciałależącegopośrodkupolany,któragórowałanad

miastem,ustawionodwarzędyprzenośnychreflektorów.Podchodząc

bliżej,Boschzobaczyłtechnikówkryminalistykiiekipękoronera

przeprowadzającychoględzinyciałaiterenu.Jedenztechników,

uzbrojonywkamerę,robiłzapiswideozmiejscazdarzenia.

-

Tutaj,Harry.

BoschodwróciłsięizobaczyłdetektywaJerry’egoEdgaraopartegoo

maskęnieoznakowanegoradiowozu.Edgartrzymałwdłonikubekkawyi

sprawiałwrażenie,jakgdybypoprostuczekał.GdyBoschruszyłwjego

stronę,oderwałsięodsamochodu.

EdgarbyłniegdyśpartneremBoscha,kiedyHarrypracowałwkomendzie

Hollywood.Boschbyłwówczasszefemzespołuwsekcjizabójstw.Dziśtę

funkcjępełniłEdgar.

-

Czekałemnakogośzrabunkówizabójstw-powiedziałEdgar.-Nie

wiedziałem,stary,żetobędzieszty.

-Toja.

-

Pracujesznadtymsam?

-Nie,mójpartnerjużjedzie.

-Nowypartner,nie?NiedawałeśznakużyciaodtamtejaferywEchoPark

wzeszłymroku.

-

Aha.Comamy?

BoschniemiałochotyrozmawiaćzEdgaremoEchoPark.Właściwiez

nikim.Pragnąłskupićsięnabieżącejsprawie.Tobyłojegopierwsze

wezwanieodprzeniesieniadospecjalnejsekcjizabójstw.Wiedział,żejego

poczynaniabędzieobserwowaćwieleosób.Niektórzyznichbędąmieli

nadzieję,żemusięniepowiedzie.

Edgarodsunąłsię,abyBoschmógłzobaczyć,cozostałorozłożonena

background image

mascesamochodu.Boschwyciągnąłokularyinałożyłje,pochylającsię

bliżej.Mimoskąpegoświatładojrzałszeregtorebeknadowodyrzeczowe.

Spoczywaływnichoddzielnieprzedmiotynależącedoofiary.Byływśród

nichportfel,kluczeiprzypinanyidentyfikator.Prócztegoklipsna

banknotyzgrubymplikiemgotówki,orazterminalBlackBerry,wciąż

włączonyisygnalizującyzielonąlampkągotowośćdotransmisjirozmów,

którychjegowłaścicieljużnigdyniemiałodebraćaninawiązać.

-

Właśniedałmitowszystkofacetodkoronera-rzekłEdgar.-Powinni

skończyćzciałemzajakieśdziesięćminut.

Boschwziąłtorebkęzidentyfikatoremiuniósłjąbliżejświatła.Pochodził

zKlinikidlaKobietśw.Agaty.Naplakietcewidniałozdjęciemężczyznyo

ciemnychwłosachiciemnychoczach,azpodpisuwynikało,żebyłto

doktorStanleyKent.Uśmiechałsiędoobiektywu.Boschzauważył,że

identyfikatorbyłrównocześniekartąmagnetycznądootwieraniadrzwi.

-

CzęstorozmawiaszzKiz?

EdgarpytałobyłąpartnerkęBoscha,któraposprawieEchoPark

przeniosłasięnakierowniczestanowiskodobiurakomendantapolicji.

-

Niezabardzo.Aledobrzejejidzie.

Boschskierowałuwagęnanastępnątorebkę,chcącprzerwaćrozmowęo

KizRideriskierowaćjąnaobecnąsprawę.

-

Jerry,możeszmiwskrócieopowiedzieć,jaktowygląda?

-

Chętnie-odparłEdgar.-Trupaznalezionojakąśgodzinętemu.Jak

widziałeśnatablicachodulicy,niemożnatuparkowaćanipętaćsiępo

zmroku.KilkarazywnocyzaglądatupatrolzHollywood,żebyprzegonić

ciekawskich.Tutejsibogaczesąspokojniejsi.Słyszałem,żewtamtym

domumieszkaMadonna.Albomieszkała.

Wskazałokazałąrezydencjęokołostumetrówodpolanki.Wblasku

background image

księżycarysowałasięsylwetkawieżywznoszącejsięnadbudynkiem.

Murybyływrdzawo-żółtepasyidomwyglądałjakkościółwstylu

toskańskim.Rezydencjastałanawzniesieniu,dziękiczemuzokien

roztaczałsięwspaniały,rozległywidoknamiastowdole.Boschwyobraził

sobie,jakgwiazdapopspoglądawładczozwieżynamiastoleżąceujej

stóp.

Boschspojrzałnaswojegodawnegopartnera,czekającnaresztęraportu.

-

Kołojedenastejprzejeżdżałtędypatrolizobaczyłporschezotwartą

maską.Wtychmodelachsilnikjestztyłu,Harry.Czyliotwartybył

bagażnik.

-

Zauważyłem.

-

Okej.Wkażdymraziepatrolzatrzymujesię,niewidzinikogow

porscheaniobok,więcobajgliniarzewysiadają.Jedenwchodzina

polankęiznajdujefaceta.Gośćleżytwarządoziemizdwiemakulkamiz

tyługłowy.Egzekucjajaknic.

Boschwskazałnaidentyfikatorwtorebcenadowody.

-

ItenfacettoStanleyKent?

-

Natowygląda.Zplakietkiidokumentówwportfeluwynika,żeto

StanleyKent,czterdzieścidwalata,zamieszkałytuzarogiem,na

ArrowheadDrive.Sprawdziliśmynumeryporsche,zarejestrowanena

firmę„FizykaMedycznaK&K”.WłaśniesprawdziłemKentaw

komputerze,wychodzinato,żemaprawieczystekonto.Paręmandatów

zaszybkąjazdę,alenicwięcej.Uczciwygość.

Boschkiwałgłową,notującwpamięciwszystkieinformacje.

-

Niebędęmiałdociebieżaluzato,żeweźmieszsprawę,Harry

-powiedziałEdgar.-Wtymmiesiącujedenzmoichpartnerówsiedziw

background image

sądzie,adrugiegozostawiłemnamiejscupierwszejsprawy,jakądzisiaj

trafiliśmy-trzytrupy,czwartaofiaraw„QueenofAngels”podłączonado

aparaturypodtrzymującejżycie.

Boschpamiętał,żedetektywisekcjizabójstwwHollywoodniepracująw

tradycyjnychparach,alewsystemietrójkowym.

-

Niemamożliwości,żebytomiałozwiązekztamtąpotrójnąrobotą?

Wskazałnagrupkętechnikówotaczającązwłokinapunkciewidokowym.

-

Nie,togangsterskieporachunki,nastoprocent-odrzekłEdgar.-

Moimzdaniemzupełnieinnahistoriaicieszęsię,żemogęcijąoddać.

-

Wporządku-powiedziałBosch.-Zarazbędzieszmógłiść.Ktośjuż

zaglądałdosamochodu?

-

Właściwienie.Czekaliśmynaciebie.

-

Dobra.KtośbyłwdomuofiarynaArrowhead?

-

Teżnie.

-

Ktośszukałświadków?

-

Jeszczenie.Najpierwsprawdzaliśmymiejsce.

Edgarnajwyraźniejjużnawstępieuznał,żesprawazostanieprzekazana

wydziałowirabunkówizabójstw.Boschmartwiłsię,żeniczegonie

zrobiono,leczrównocześniewiedział,żebędąmoglizFerrasemzacząć

wszystkoodpoczątku,coniebyłozłe.Departamentmiałdługąhistorię

spraw,którespartaczonoalbonarażononaszwankpodczasprzekazywania

ichprzezlokalnąkomendędetektywomzcentrum.

Spojrzawszynaoświetlonąpolanę,Boschnaliczyłpięciuludziz

kryminalistykiizespołukoronerapracującychprzyzwłokachiwokół

background image

nich.

-

Nowięcjeżelinajpierwsprawdzaliściemiejsce-powiedział-toczy

ktośszukałśladówstópwpobliżuciała,zanimwpuściliścietechników?

Niepotrafiłpowstrzymaćnutyrozdrażnienia,jakazabrzmiaławjego

głosie.

-

Harry-odrzekłEdgartonemzdradzającymrozdrażnienie

rozdrażnieniemBoscha.-Natymcholernympunkciewidokowym

codzienniestoikilkasetosób.Gdybyśmymieliczas,moglibyśmyszukać

śladówdoBożegoNarodzenia.Uznałem,żeniemamy.Wpublicznym

miejsculeżałtrupitrzebabyłosięnimzająć.Pozatymwyglądamitona

robotęzawodowca.Toznaczy,żedotejporybuty,broń,samochódireszta

jużzdążyłyzniknąć.

Boschprzytaknął.Chciałjużdaćtemuspokójizająćsięsprawą.

-

Dobra-rzekłspokojnie.-Wobectegochybajesteśwolny.

Edgarskinąłgłową,aBoschowiprzyszłonamyśl,żemożesię

czućzakłopotany.

-

Mówiłem,Harry,niespodziewałemsię,żetoty.

Chciałprzeztopowiedzieć,żenieutrudniałbypracyHarry’emutylko

komuśinnemuzRiZ.

-

Jasne-powiedziałBosch.-Rozumiem.

KiedyEdgarodjechał,Boschwyciągnąłzbagażnikaswojegosamochodu

latarkę.Wróciłdoporsche,nałożyłrękawiczkiiotworzyłdrzwiodstrony

kierowcy.Wsunąłgłowędoautairozejrzałsię.Nasiedzeniupasażera

leżałaaktówka.Niebyłazamknięta,agdyzwolniłzatrzaski,zobaczyłw

środkukilkateczekzdokumentami,kalkulatororazbloczki,długopisyi

gazety.Zamknąłjąiodłożyłnamiejsce.Fakt,żeznajdowałasięna

siedzeniu,oznaczał,żeofiaraprawdopodobnieprzyjechałanapunkt

background image

widokowysama.Ituspotkałaswojegozabójcę.Boschuznałtozaistotną

informację.

Następnieotworzyłschowek,zktóregowypadłokilkaprzypinanych

identyfikatorów,takichjaktamtenznalezionyprzyzwłokach.Oglądającje

pokolei,zobaczył,żekażdyznichpochodziłzinnegoszpitala.Alena

każdymmagnetycznymkluczuwidniałotosamonazwiskoizdjęcie.

StanleyaKenta,człowieka,który,jakprzypuszczałBosch,leżałmartwyna

polance.

Boschzauważył,żeztyłukażdegoidentyfikatorajestodręcznanotatka.

Przypatrywałsięimprzezdłuższąchwilę.Byłytogłówniecyfryzliterami

LlubPnakońcu,zczegowywnioskował,żetokodydozamków.

Zajrzałgłębiejdoschowkaiznalazłwięcejidentyfikatorówikluczy

magnetycznych.Odniósłwrażenie,żezamordowany-jeślitonaprawdę

byłStanleyKent-miałdostępdoprawiewszystkichszpitaliwokręguLos

Angeles.Znałtakżekodyzamkówcyfrowychwniemalkażdymszpitalu.

Boschprzezmomentzastanawiałsię,czyidentyfikatoryiklucze

magnetyczneniesąfałszywkamiużywanymiprzezofiarędojakiegoś

przekrętu.

Boschwłożyłwszystkozpowrotemdoschowkaizamknąłgo.Potem

zajrzałpodimiędzysiedzenia,nieznalazłjednakniczegowartegouwagi.

Wycofałsięzwnętrzasamochoduipodszedłdootwartegobagażnika.

Bagażnikbyłmałyipusty.WświetlelatarkiBoschdostrzegłjednakcztery

wgłębieniawwykładzinienadnie.Wyraźniebyłowidać,żewbagażniku

przewożonocościężkiegoikwadratowegonaczterechnogachlub

kółkach.Kiedyznalezionosamochód,klapabyłaotwarta,więc

prawdopodobnietajemniczyprzedmiotzostałzabranypodczaszabójstwa.

-

Detektywie?

Boschodwróciłsię,kierującsnopświatłalatarkinatwarzfunkcjonariusza

zpatrolu.Byłtopolicjant,któryspisałjegonazwiskoinumerodznaki

przyżółtejtaśmie.Harryopuściłlatarkę

-

background image

Ocochodzi?

-

PrzyjechałaagentkaFBI.Prosiopozwoleniewejścianamiejsce

zbrodni.

-

Gdzieonajest?

Funkcjonariuszzaprowadziłgodogranicymiejscazdarzenia.Zbliżającsię

dotaśmy,Boschujrzałkobietęstojącąobokotwartychdrzwisamochodu.

Byłasamaimiałapochmurnąminę.Najejwidoksercezabiłomu

niespokojnie.

-

Cześć,Harry-powiedziała,gdygozobaczyła.

-

Cześć,Rachel-odrzekł.

2

Minęłoprawiepółroku,odkądBoschostatnirazwidziałagentkęspecjalną

FederalnegoBiuraŚledczegoRachelWalling.Podchodzącdoniej,

uświadomiłsobie,żewciągutychsześciumiesięcyniebyłoanijednego

dnia,wktórymbyoniejniemyślał.Nigdyniewyobrażałsobiejednak,że

ichdrogiprzetnąsię-jeśliwogólemiałobydotegodojść-wśrodkunocy

namiejscumorderstwa.Rachelmiałanasobiedżinsy,koszulęigranatową

marynarkę.Jejciemnewłosybyływnieładzie,alemimotowyglądała

pięknie.Najwyraźniejwezwanojąprostozdomu,takjakBoscha.Brak

uśmiechunajejtwarzyprzypomniałmu,jakfatalniezakończyłosięich

ostatniespotkanie.

-

Słuchaj-powiedział-wiem,żecięignorowałem,aleniemusiałaś

zadawaćsobietyletruduiszukaćmnienamiejscuzbrodni,żeby…

-

Naprawdęnieczasnażarty-ucięła.-Jeżelimojeprzypuszczeniasię

sprawdzą.

ZerwalikontaktyposprawieEchoPark.Rachelpracowaławówczasw

background image

tajemniczejkomórceFBIkryjącejsiępodnazwą„wydziałwywiadu

taktycznego”.Nigdymuniepowiedziała,czymwłaściwiezajmowałasię

takomórka,aBoschniedomagałsięwyjaśnień,ponieważniebyłoto

istotnedlaśledztwawsprawieEchoPark.Zwróciłsiędoniejopomocze

względunajejdoświadczeniewopracowywaniuprofilipsychologicznych

-atakżenaichprywatnąhistorię.SprawaEchoPark,podobniejakszansa

nadalszyciągromansu,wymknęłamusięzrąk.PatrzącnaRachel,Bosch

niemiałwątpliwości,żezjawiłasiętuzpowodówwyłączniesłużbowychi

żeniebawempoznarodzajzadańwydziałuwywiadutaktycznego.

-

Cotozaprzypuszczenia?-zapytał.

-

Powiemci,jakbędęmogła.Pozwoliszmizobaczyćmiejsce?

Boschniechętnieuniósłtaśmę,reagującnajejzdawkowąodpowiedź

typowymdlasiebiesarkazmem.

-

Nowięczapraszam,agentkoWalling-rzekł.-Czujsięjakusiebiew

domu.

Weszłanazagrodzonytereniprzystanęła,przynajmniejrespektującjego

prawo,bysamzaprowadziłjąnamiejscezbrodni.

-

Myślę,żenaprawdębędęmogłacipomóc-powiedziała.-Jeżeli

zobaczęciało,byćmożeudamisięoficjalniezidentyfikowaćdenata.

Uniosłateczkę,którądotądtrzymaławopuszczonejręce.

-

Wobectegochodźmy-odparłBosch.

Zaprowadziłjąnapolankę,gdziewsterylnymświetleprzenośnych

reflektorówfluorescencyjnychspoczywałyzwłoki.Denatleżałna

pomarańczowejziemiokołopółtorametraodurwiskanaskrajupunktu

widokowego.Blaskksiężycaodbijałsięodtaflizbiornikaponiżej.Za

zaporąrozpościerałsiękobierzecmilionaświatełmiasta,któremigotaływ

nocnymchłodziejakunoszącesięwpowietrzusennewidziadła.

background image

Boschwyciągnąłrękę,abyzatrzymaćWallingnaskrajukręguświatła.

Lekarzzdążyłjużodwrócićofiaręnawznak.Mężczyznamiałotarciana

twarzyiczole,leczmimotoBoschowiwydawałosię,żerozpoznajewnim

człowiekazezdjęćnaszpitalnychidentyfikatorachznalezionychw

schowku.TobyłStanleyKent.Rozpiętakoszulaukazywałabladą

nieowłosionąpierś.Zbokuwidniałśladponacięciu,przezktórelekarz

wprowadziłdowątrobysondędopomiarutemperatury.

-

Dobrywieczór,Harry-przywitałgoJoeFelton,lekarzzekipy

koronera.-Chociażchybapowinienemraczejpowiedzieć:dzieńdobry.

Kimjesttwojakoleżanka?Myślałem,żeprzydzielonociIggy’egoFerrasa.

-

PracujęzFerrasem-odrzekłBosch.-Tojestagentkaspecjalna

WallingzwydziałuwywiadutaktycznegoFBI.

-

Wywiadutaktycznego?Coonijeszczewymyślą?

-Zdajesię,żetocośwstyluBezpieczeństwaKrajowego.Rozumiesz,zero

pytań,zeroodpowiedzi.Mówi,żemożenampotwierdzićidentyfikację.

WallingposłałaBoschowispojrzenie,zktóregowyczytał,żezachowuje

sięjakszczeniak.

-

Możemyjużwejść,doktorze?-spytałBosch.

-

Jasne,Harry,prawieskończyliśmy.

Boschruszyłnaprzód,aleWallingszybkogowyprzedziłaipierwsza

wkroczyławjasnąplamęświatła.Bezwahaniastanęłanadzwłokami.Z

teczkiwyciągnęłazdjęcieformatuosiemnadziesięć.Pochyliłasięi

przysunęłafotografiędotwarzydenata.Boschzbliżyłsię,bysamemu

porównaćtwarze.

-

Toon-oznajmiłaRachel.-StanleyKent.

Boschprzytaknąłskinieniemgłowy,poczympodałjejrękę,żebypomóc

background image

jejprzekroczyćciało.Ignorującwyciągniętądłoń,zrobiłatosama.Bosch

spojrzałnaFeltona,którykucałobokzwłok.

-

Nowięc,doktorze,powiesznam,comamy?

Boschschyliłsiępodrugiejstronieciała,bymiećlepszywidok.

-

Mamyfaceta,którypocośtuprzyjechałalbozostałprzywieziony,a

potemktośmukazałklęknąćnaziemi.

Feltonwskazałnaspodnieofiary.Naobukolanachbyłyślady

pomarańczowegokurzu.

-

Późniejktośdwarazystrzeliłmuwtyłgłowyifacetpadłnatwarz.

Obrażenianatwarzytoskutektegoupadku.Wtymmomenciejużnieżył.

Boschpokiwałgłową.

-

Brakranwylotowych-dodałFelton.-Prawdopodobniecośmałego,

naprzykładdwudziestkadwójka,zrykoszetemwewnątrzczaszki.Bardzo

skuteczne.

Boschuświadomiłsobie,żeGandleużyłprzenośni,mówiącotym,że

mózgofiaryobryzgałpięknywidok.Naprzyszłośćbędziemusiałpamiętać

oskłonnościporucznikadoprzesady.

-

Czasśmierci?-zapytałFeltona.

-

Napodstawietemperaturywątrobymożnapowiedzieć,żeczterydo

pięciugodzintemu-odparłlekarz.-Mniejwięcejoósmej.

OstatniainformacjazaniepokoiłaBoscha.Oósmejbyłojużciemnoipunkt

widokowyjużdawnoopuściliwszyscymiłośnicyzachodówsłońca.Ale

hukdwóchstrzałówmusiałdobiecdodomównapobliskichskarpach.A

jednakniktniezadzwoniłnapolicję,azwłokidopierotrzygodziny

późniejprzypadkowoznalazłpatrol.

-

background image

Wiem,oczymmyślisz-powiedziałFelton.-Dlaczegoniktnicnie

słyszał?Chybadasiętowytłumaczyć.Chłopaki,przekręćmygoz

powrotem.

Boschwyprostowałsięiodsunął,robiącmiejsceFeltonowiijednemuz

jegoasystentów,którzyodwrócilizwłoki.ZerknąłnaWalling,akiedyna

momentichoczysięskrzyżowały,ponowniespojrzałanaofiarę.

Poodwróceniuciałaujrzeliranywlotoweztyługłowy.Czarnewłosy

mężczyznyzlepiałakrew.Tyłbiałejkoszulibyłspryskanykropelkami

jakiejśbrązowejsubstancji,któranatychmiastprzykułauwagęBoscha.

Niepotrafiłbyzliczyćmiejsczbrodni,którewidziałwżyciu.Domyśliłsię,

żeplamynakoszulidenatatoniekrew.

-

Toniejestkrew,prawda?

-

Rzeczywiście,nie-potwierdziłFelton.-Zbadańlaboratoryjnych

dowiemysięzapewne,żetopoczciwysyropcoca-coli.Osad,jakizostaje

nadniepustejbutelkialbopuszki.

ZanimBoschzdążyłodpowiedzieć,ubiegłagoWalling.

-

Prowizorycznytłumikdowygłuszeniaodgłosustrzałów-wyjaśniła.

-Taśmąprzyklejasiędolufypustąlitrowąbutelkępocoliidziękitemu

znaczniezmniejszasięhukwystrzału,bobutelkapochłaniawiększośćfal

dźwiękowych.Jeżeliwbutelcezostałaresztkacoli,płynochlapujecel.

FeltonspojrzałnaBoschaizaprobatąpokiwałgłową.

-

Skądżeśjąwziął,Harry?Prawdziwyskarb.

BoschzerknąłnaRachel.Teżbyłpodwrażeniem.

-

Wiemzinternetu-powiedziała.

Boschskinąłgłową,choćwtoniewierzył.

-

Powinniściezwrócićuwagęnajeszczejednąrzecz-dodałFelton,

background image

odwracającsiędozwłok.

Boschznówsiępochylił.Feltonwyciągnąłrękęipokazałdłońofiarypo

stronie,gdziestałBosch.

-

Matonaoburękach.

Lekarzwskazywałczerwonąplastikowąobrączkęnaśrodkowympalcu.

Boschprzyjrzałsięjej,poczymsprawdziłdrugądłoń.Rzeczywiściena

palcutkwiłaidentycznaczerwonaobrączka.Nakażdejznichpo

wewnętrznejstroniedłonibyłabiałanakładkawyglądającajakkawałek

taśmy.

-

Cotojest?-zapytałBosch.

-

Jeszczeniewiem-odrzekłFelton.-Alewydajemisię…

-

Jawiem-wtrąciłaWalling.

Boschuniósłwzrok.Skinąłgłową.Oczywiście,żewiedziała.

-

TosądawkomierzepierścionkoweTLD-wyjaśniłaRachel.-Tak

zwanedozymetrytermoluminescencyjne.Przyrządyostrzegawcze.Służą

dopomiarupromieniowania.

Potychsłowachzapadłapełnagrozycisza,którąprzerwałaWalling.

-

Damwamjeszczejednąwskazówkę-ciągnęła.-Kiedyobrączkisą

odwróconewtakisposób,detektoremTLDdowewnątrzdłoni,zwykle

oznaczato,żenoszącyjeczłowiekmabezpośrednikontaktzmateriałem

radioaktywnym.

Boschwyprostowałsię.

-

Dobra,niechwszyscysięcofną-polecił.-Cofnąćsię,wszyscy.

Technicykryminalistyczni,ludziekoroneraiBoschzaczęlisię

odsuwaćodzwłok.AleWallingnieruszyłasięzmiejsca.Uniosłaręce,jak

background image

gdybychciałaprosićouwagęwiernychzebranychwkościele.

-

Zaraz,chwileczkę-powiedziała.-Niktniemusisięcofać.

Spokojnie,wszystkowporządku.Jestbezpiecznie.

Przystanęli,leczniktniewróciłnapoprzedniemiejsce.

-

Gdybytubyłozagrożeniepromieniotwórcze,detektoryTLDna

obrączkachzrobiłybysięczarne-ciągnęła.-Tosygnałostrzegawczy.Ale

sąbiałe,czyliwszyscyjesteśmybezpieczni.Pozatymmamto.

Uchyliłapołęmarynarki,ukazującmałączarnąskrzyneczkęprzypiętądo

paskajakpager.

-

Monitorpromieniowania-wyjaśniła.-Gdybyśmymieliproblem,

możeciemiwierzyć,narobiłbyjazgotujakstadopsów,ajapierwszabym

stądzwiała.Alenicsięniedzieje.Wszystkowporządku,jasne?

Ludziezaczęlizwahaniemwracaćnaswojemiejsca.HarryBosch

przysunąłsiębliskoWallingiująłjązałokieć.

-

Możemychwilkępogadać?

Opuścilipolankę,kierującsięwstronęMulholland.Boschczuł,że

sytuacjasięzmienia,leczstarałsiętegonieokazywać.Niechciał

stracićkontrolinadmiejscemzdarzenia,atymwłaśniegroziłsygnałtego

rodzaju.

-

Cotyturobisz,Rachel?-zapytał.-Icosięwłaściwiedzieje?

-Takjaktydostałamtelefonwśrodkunocy.Ściągnęlimnie

złóżka.

-

Nicmitoniemówi.

-

Zapewniamcię,żechcęcipomóc.

-

background image

Nowięczacznijipowiedzdokładnie,coturobisziktocięprzysłał.

Tonapewnomipomoże.

WallingrozejrzałasięizwróciławzroknaBoscha.Wskazałazażółtą

taśmę.

-

Możemy?

Boschwyciągnąłrękę,dającjejznak,byposzłaprzodem.Opuścili

zagrodzonytereniwyszlinaulicę.Kiedyocenił,żeniktspośródosób

zgromadzonychprzyzwłokachniemożeichusłyszeć,przystanąłi

popatrzyłnanią.

-

Dobra,tylewystarczy-powiedział.-Cosiędzieje?Ktocitukazał

przyjechać?

Utkwiłaspojrzeniewjegooczach.

-

Słuchaj,to,cocipowiem,musizostaćmiędzynami-ostrzegła.-

Przynajmniejnarazie.

-

Rachel,niemamczasuna…

-

StanleyKentjestnapewnejliście.Kiedytyczyktóryśztwoich

kolegówsprawdzaliściedzisiajjegonazwiskowbaziedanychNCIC,w

Waszyngtoniezaraztowyłapaliizadzwonilidomniedotaktycznego.

-

Kimonbył,terrorystą?

-

Nie,fizykiemmedycznym.Ipraworządnymobywatelem,oilewiem.

-NotoocochodziztymiobrączkamiiczemuFBIzjawiasięwśrodku

nocy?NajakiejliściebyłStanleyKent?

Wallingzignorowałapytanie.

-

Powiedzmi,Harry,czyktośjużbyłwjegodomualborozmawiałz

background image

jegożoną?

-

Jeszczenie.Najpierwzabraliśmysiędozabezpieczeniamiejsca.

Zamierzam…

-

Wtakimraziemusimytozarazzrobić-powiedziałanaglącym

tonem.-Możeszmniepytaćwdrodze.Weźjegokluczenawypadek,

gdybydombyłzamknięty.Idęposamochód.

Wallingzaczęłasięoddalać,aleBoschzłapałjązarękę.

-

Pojedziemymoim.

Pokazałswojegomustangaizostawiłją.Ruszyłwkierunkuradiowozu,na

któregomascewciążleżałyrozłożonetorebkizdowodami.Zaczynał

żałować,żetakszybkozwolniłEdgara.Przywołałgestemsierżanta.

-

Słuchaj,muszępojechaćdodomuofiary.Powinienemniedługo

wrócić,aladamomentprzyjedzietudetektywFerras.Pilnujciemiejsca,

dopókijedenznassięniezjawi.

-

Załatwione.

Boschwyciągnąłtelefonizadzwoniłdoswojegopartnera.

-

Gdziejesteś?

-

WłaśniewyjechałemzParkerCenter.Będęzadwadzieściaminut.

BoschpoinformowałFerrasa,żeopuszczamiejscezdarzeniaipoleciłmu

siępospieszyć.Rozłączyłsię,złapałleżącąnamascetorebkęzkluczamii

wrzuciłdokieszeni.

Podchodzącdosamochodu,zauważył,żeWallingsiedzijużwśrodku.

Kończyłarozmowęizamykałaklapkętelefonu.

Dokogodzwoniłaś?-spytałBosch,wsiadając.-Doprezydenta?

-

background image

Doswojegopartnera-odparła.-Umówiłamsięznimwdomu

ofiary.Agdzietwójpartner?

-

Jużjedzie.

Boschuruchomiłsilnik.Ledwieruszyli,zasypałjąpytaniami.

-

JeżeliStanleyKentniebyłterrorystą,tonajakiejbyłliście?

-

Jakofizykmedycznymiałbezpośrednidostępdomateriałów

promieniotwórczych.Dlategotrafiłnalistę.

Boschpomyślałoszpitalnychidentyfikatorach,któreznalazłwporsche

ofiary.

-

Dostęp?Gdzie?Wszpitalach?

-

Właśnie.Tamsięjeprzechowuje.Tosubstancjewykorzystywane

główniedoleczeniaraka.

Boschskinąłgłową.Zaczynałrozumieć,wciążjednakmiałzamało

informacji.

-

Wporządku,Rachel,tylkociągleczegośtuniekapuję.Możesz

jaśniej?

-

StanleyKentmiałbezpośrednidostępdomateriałów,naktórych

chcielibypołożyćłapęinniludzie.Domateriałów,któredlatychludzi

mogąbyćbardzo,bardzocenne.Aleniedoleczeniaraka.

-

Mówiszoterrorystach.

-

Otóżto.

-

Chceszpowiedzieć,żefacetmożeottaksobiewejśćdoszpitalai

background image

spokojnietowynieść?Niemażadnychprzepisów?

Wallingskinęłagłową.

-

Zawszesąprzepisy,Harry.Alesameprzepisyniewystarczą.

Powtarzalność,rutyna-toszczelinykażdegosystemuzabezpieczeń.

Kiedyśniezamykaliśmydrzwidokabinypilotówwsamolotachlinii

komercyjnych.Terazjezamykamy.Zmianęproceduriwzmocnienie

środkówostrożnościwymuszadopierozdarzenieotragicznychskutkach.

Rozumiesz,comamnamyśli?

Przypomniałsobienotatkinaodwrotnejstronieniektórych

identyfikatorówwsamochodzieofiary.CzyżbyStanleyKentdotego

stopnianieprzejmowałsiębezpieczeństwemtychsubstancji,żezapisywał

kodydostępunaidentyfikatorach?InstynktpodpowiadałBoschowi,że

odpowiedźnatopytaniejestprawdopodobnietwierdząca.

-

Rozumiem-rzekł.

-

No,więcgdybyśzamierzałobejśćsystemzabezpieczeń,wszystko

jedno,szczelnyczynie,dokogobyśsięzwrócił?

Boschpokiwałgłową.

-

Dokogośzgruntownąznajomościątegosystemu.

-

Otóżto.

BoschskręciłwArrowheadDriveizacząłszukaćnumerówna

krawężniku.

-

Czylitwierdzisz,żetomożebyćzdarzenieotragicznychskutkach?

-

Nietwierdzę.Jeszczenie.

-

ZnałaśKenta?

background image

BoschzerknąłnaWalling,którawyglądałanazaskoczonątympytaniem.

Tobyłstrzałwciemno,alezadałje,bysprawdzićreakcję,niekoniecznie

uzyskaćodpowiedź.Wallingodwróciłasięispojrzaławokno.Bosch

dobrzeznałtengest.Klasycznysygnał.Wiedział,żezarazusłyszy

kłamstwo.

-

Nie,nigdygoniespotkałam.

Boschwjechałwnajbliższypodjazdizatrzymałsamochód.

-

Corobisz?-spytała.

-

Totu.DomKenta.

Staliprzeddomem,wktórymniepaliłysiężadneświatławśrodkuanina

zewnątrz.Wyglądał,jakgdybyniktwnimniemieszkał.

-

Nie,tonietu-powiedziałaWalling.-Jegodomjestzanastępną

przecznicąi…

Urwała,zdającsobiesprawę,żeBoschjązdemaskował.Boschw

milczeniuprzyglądałsięjejprzezchwilęwciemnościach.

-

Powieszmiwreszcieprawdę,czywoliszwysiąść?

-

Słuchaj,Harry,mówiłamci.Sąrzeczy,októrychniemogę…

-

Wysiadaj,agentkoWalling.Samsobieporadzę.

-

Harry,musiszzrozu…

-

Tojestsprawazabójstwa.Mojasprawa.Wysiadaj.

Niedrgnęła.

-

Wystarczyjedenmójtelefoniodbiorąciśledztwo,zanimwróciszna

background image

miejscezbrodni-powiedziała.

-

Todzwoń.Wolęodrazudostaćkopa,niżbyćfrajerem,któremu

federalnibędąopowiadaćbajeczki.Możetojedenzesloganówbiura?

Wciskaćgliniarzomciemnotę,ażsięudławią?Niemnie,niedzisiaj,nie

przymojejwłasnejsprawie.

Sięgnąłdodrzwipojejstronie,abypociągnąćklamkę.Wallingodepchnęła

goiuniosłaręcewgeściekapitulacji.

-

Jużdobrze,dobrze-powiedziała.-Cochceszwiedzieć?

-

Tymrazemchcęusłyszećprawdę.Całąprawdę.

3

Boschzmieniłpozycjęnasiedzeniu,bymócpatrzećprosto

naWalling.Niezamierzałnigdzieruszać,dopókiRachelniezacznie

mówić.

-

Tojasne,żewiedziałaś,kimbyłStanleyKentigdziemieszkał-

powiedział.-Okłamałaśmnie.Gadaj,byłterrorystączynie?

-

Mówiłamjuż,żenie.Naprawdę.Byłzwykłymobywatelem.

Fizykiem.Znalazłsięnaliścieobserwowanych,bomiałkontaktze

źródłamipromieniowania,którewniewłaściwychrękachmogłyby

posłużyćdowyrządzeniakrzywdyludziom.

-

Oczymtymówisz?Jaktobysięmogłostać?

-

Przeznapromieniowanie.Wróżnejformie.Naprzykładatakna

jednegoczłowieka-pamiętaszostatnieŚwiętoDziękczynieniaitego

Rosjanina,któremuwLondyniepodanodawkępolonu?Tobyłzamachna

konkretnąosobę,chociażnieobyłosiębezdodatkowychofiar.Materiał,

doktóregomiałdostępKent,mógłbybyćteżwykorzystanynawiększą

background image

skalę-wcentrumhandlowym,wmetrze,gdziekolwiek.Wszystkozależy

odilościioczywiścieodurządzeniadyspersyjnego.

-

Urządzenia?Mówiszobombie?Ktośmógłbyskonstruowaćbrudną

bombęztąsubstancją?

-

Owszem,doniektórychcelów.

-

Myślałem,żetotylkomit,żenigdynieskonstruowanobrudnej

bomby.

-

Formalneokreślenietoimprowizowanyładunekwybuchowy.

Faktycznie,totylkomit,aletylkodomomentu,gdyktośzdetonujetaki

ładunekpierwszyraz.

Boschskinąłgłowąiwróciłdotematu,wskazującdomprzednimi.

-

Skądwiedziałaś,żetoniejestdomKenta?

Wallingzmęczonymgestempotarłaczoło,jakgdybyodjego

natarczywychpytańrozbolałajągłowa.

-

Bojużuniegobyłam,rozumiesz?Jeszczewtymrokuprzyjechałam

doniegozeswoimpartnerem,żebyostrzecKentaijegożonęprzed

potencjalnymizagrożeniamizwiązanymizjegozajęciem.Sprawdziliśmy

zabezpieczeniawdomuiporadziliśmyzachowaćostrożność.Zrobiliśmy

tozpoleceniaDepartamentuBezpieczeństwaKrajowego,jasne?

-

Tak,jasne.Tobyłorutynowedziałaniewywiadutaktycznegoi

DepartamentuBezpieczeństwaczypojechaliścietam,boktośmugroził?

-

Nie,niktniegroziłmuosobiście.Słuchaj,tracimytylko…

-

Notokomu?Komugrożono?

background image

Wallingpoprawiłasięnasiedzeniuiwestchnęłazirytacją.

-

Niktniegroziłnikomukonkretnemu.Zrobiliśmytopoprostuna

wszelkiwypadek.Szesnaściemiesięcytemuktośdostałsiędokliniki

onkologicznejwGreensborowKaroliniePółnocnej,obszedł

skomplikowanezabezpieczeniaizabrałdwadzieściadwiemałetulejez

radioizotopemcez-137.Tenmateriałwtakichopakowaniachbył

przeznaczonydoradioterapiinowotworówginekologicznych.Niewiemy,

ktotobyłanipocogozabrał,aleizotopzniknął.Kiedydotarładonas

wiadomośćokradzieży,ktośzespecjalnejgrupydozwalczania

terroryzmuwLosAngelespomyślał,żebyłobydobrzeocenić

zabezpieczeniamateriałówpromieniotwórczychwtutejszychszpitalachi

ostrzecludzi,którzysięnimizajmują,żebyzachowaliczujnośćibyli

ostrożni.Będzieszjużłaskawruszyć?

-

Itobyłaśty.

-

Takjest,zgadłeś.Zadziałałafederalnateoriapowszechnejkorzyści.

Namnieimojegopartneraspadłozadanieprzeprowadzaniarozmowyz

ludźmitakimijakStanleyKent.Złożyliśmywizytędoktorowiijegożonie,

przyokazjiobejrzeliśmydomipowiedzieliśmymu,żepowinienzacząćna

siebieuważać.Ztegosamegopowoduzadzwoniliwłaśniedomnie,kiedy

sprawdzaliściejegonazwiskowbazie.

Boschwrzuciłwstecznybiegiszybkowyjechałzpodjazdu.

-

Dlaczegoniepowiedziałaśmiotymodrazu?

Samochódruszyłostronaprzód.

-

BowGreensboroniktniezginął-odparłaprzekornymtonem

Walling.-Twojasprawamogłaniemiećztymżadnegozwiązku.Kazano

mizachowaćostrożnośćidyskrecję.Przepraszam,żecięokłamałam.

-Trochęzapóźno,Rachel.WasiludzieodzyskalicezzGreensboro?

background image

Nieodpowiedziała.

-

No?

-

Jeszczenie.Podobnoizotopzostałsprzedanynaczarnymrynku.

Sammateriałmadośćdużąwartośćpieniężną,nawetjeżelijest

wykorzystywanywcelachmedycznych.Dlategoniejesteśmypewni,z

czymwłaściwiemamytudoczynienia.Idlategomnieprzysłano.

DziesięćsekundpóźniejznaleźlisięzaprzecznicąiBoschznówzacząłsię

rozglądaćzanumerem,aleWallingpokazałamuwłaściwydom.

-

Tochybatenpolewej.Zczarnymiżaluzjami.Wciemnościtrudno

rozróżnić.

Boschzahamowałizezgrzytemustawiłdźwignięwpozycji„parking”,

zanimjeszczesamochódsięzatrzymał.Wyskoczyłipodbiegłdodrzwi.W

domubyłociemno.Nieświeciłasięnawetlampanadwejściem.Ale

zbliżającsiędodrzwi,Boschzauważył,żesąuchylone.

-

Otwarte-powiedział.

BoschiWallingwyciągnęlibroń.Boschpołożyłdłońnadrzwiachilekko

jepchnął.Zuniesionymipistoletamiweszlidocichegoiciemnegodomu.

Boschszybkowymacałnaścianiewyłącznik.

Zapaliłosięświatło,ukazującsalon,utrzymanywidealnymporządku,ale

pustyibezśladówniczegoniepokojącego.

-

PaniKent?-zawołałanacałygłosWalling.Ciszejpowiedziałado

Boscha:-Jesttylkożona,niemajądzieci.

Zawołałajeszczeraz,leczwdomuwciążpanowałacisza.Wprawo

odchodziłkorytarziBoschruszyłwtęstronę.Znalazłnastępnywyłącznik

ioświetliłprzedpokójzczworgiemzamkniętychdrzwiiwnęką.

Wewnęceurządzonogabinetdopracy,którybyłpusty.Boschujrzałna

szybiebłękitnypoblaskmonitorakomputerowego.Minęliwnękęizaczęli

background image

sprawdzaćdrzwi,zaglądającpokoleidopokojugościnnego,potemdo

domowejsiłowni,gdziestałsprzętdoćwiczeń,anaścianiewisiałymaty.

Trzeciedrzwiprowadziłydołazienkidlagości,gdzieniebyłonikogo,a

czwartedosypialnigospodarzy.

WeszlidoostatniegopomieszczeniaiBoschznówpstryknąłwłącznikiem

światła.ZnaleźlipaniąKent.

Leżałanałóżku,naga,zakneblowanaizwiązana,zrękamiskrępowanymi

ztyłu.Miałazamknięteoczy.Wallingpodbiegładołóżkasprawdzić,czy

kobietażyje,aBoschprzeszedłprzezsypialnię,bysprawdzićłazienkęi

garderobę.Niebyłotamnikogo.

Gdyzawrócił,Wallingwyjęłajużkobiecieknebeliscyzorykiemrozcięła

czarneplastikoweopaskizzatrzaskiem,którymiskrępowanojejza

plecamiręceinogi.Rachelzakrywaławłaśnienarzutąjejnieruchome,

nagieciało.Wpokojuunosiłsięwyraźnyzapachmoczu.

-

Żyje?-spytałBosch.

-

Żyje.Chybatylkozemdlała.Takjązostawili.

Wallingzaczęłarozcieraćkobiecieprzegubyinogiwkostkach.Jejdłoniei

stopypociemniałyodbrakukrążenia,przybierającniemalfioletową

barwę.

-

Wezwijpomoc-poleciłamuRachel.

Złynasiebie,żesamniezareagował,Boschwyciągnąłtelefoniwyszedł

nakorytarz,byzadzwonićdocentralizgłoszeniowejpokaretkę.

-

Będązadziesięćminut-poinformował,wracającdosypialni.

Ogarnęłagofalapodniecenia.Mieliżywegoświadka.Leżącanałóżku

kobietamogłaimpodaćprzynajmniejparęszczegółównatemattego,co

sięstało.Wiedział,żekoniecznietrzebająbędziejaknajszybciejskłonić

domówienia.

Rozległsięgłośnyjękikobietaodzyskałaprzytomność.

background image

-PaniKent,jużwszystkodobrze-powiedziałaWalling.-Wporządku.Jest

panibezpieczna.

Kobietastężałaiszerokootworzyłaoczy,widzącprzedsobądwoje

nieznajomych.Wallingpokazałalegitymację.

-

FBI,paniKent.Pamiętamniepani?

-

Co?Cosię…gdziejestmójmąż?

Zaczęłasiępodnosić,alezorientowawszysię,żejestnaga,próbowała

szczelniejotulićsięnarzutą.Nadalmiałazdrętwiałepalceiniepotrafiła

ichzacisnąć.Wallingpomogłasięjejokryć.

-

GdzieStanley?

Wallinguklękłaunógłóżka,takżeichtwarzeznalazłysięnajednym

poziomie.SpojrzałanaBoscha,jakgdybyszukającwskazówek,jak

odpowiedziećnajejpytanie.

-

PaniKent,panimężatuniema-powiedziałBosch.-Detektyw

BoschzpolicjiLosAngeles,atoagentkaWallingzFBI.Staramysię

ustalić,cosięstałozpanimężem.

KobietapopatrzyłanaBoscha,potemnaWalling,zatrzymującwzrokna

agentce.

-

Pamiętampanią.Przyszłapanidonas,żebynasostrzec.Otochodzi?

Ludzie,którzytubyli,złapaliStanleya?

Rachelpochyliłasięiłagodnymgłosempowiedziała:

-

PaniKent…MapaninaimięAlicia,prawda?Alicio,musisiępani

trochęuspokoić,żebyśmymogliporozmawiaćipomócpani.Chciałabysię

paniubrać?

AliciaKentskinęłagłową.

-

background image

Dobrze,zostawimypaniąnachwilę-obiecałaWalling.-Zaczekamy

wsalonie,ażsiępaniubierze.Najpierwjednakproszęmipowiedzieć,czy

odniosłapanijakieśobrażenia?

Kobietaprzeczącopokręciłagłową.

-Napewno…?

Wallingniedokończyła,jakgdybyprzestraszyłojąwłasnepytanie.Bosch

niemiałtakichoporów.Musielidokładniewiedzieć,cosiętuwydarzyło.

-

PaniKent,czydokonanonapanigwałtu?

Kobietaznówpokręciłagłową.

-

Kazalimisięrozebrać.Tylkotyle.

Boschspojrzałjejuważniewoczy,mającnadzieję,żebędzieznich

potrafiłwyczytaćoznakikłamstwa.

-

Nodobrze-odezwałasięWalling,przerywającchwilęciszy.-Proszę

sięubrać.Kiedyprzyjadąratownicy,mimowszystkobędziemychcieli,

żebypaniązbadali.

-

Nicminiejest-odparłaAliciaKent.-Cosięstałozmoimmężem?

-

Niejesteśmypewni-rzekłBosch.-Gdysiępaniubierzeiprzyjdzie

dosalonu,powiemypani,ilewiemy.

Przytrzymującnarzutę,wktórąbyłaowinięta,AliciaKentostrożnie

podniosłasięzłóżka.Boschzobaczyłplamęnamate-

racuipomyślał,żealbooddałamoczzestrachu,albozadługoczekałana

ratunek.

Zrobiłakrokwkierunkugarderobyizachwiałasię,tracącrównowagę.

Boschskoczyłnaprzódichwyciłją,zanimupadła.

-

Dobrzesiępaniczuje?

-

background image

Tak.Chybatrochękręcimisięwgłowie.Któragodzina?

Boschzerknąłnacyfrowybudziknaszafcenocnejpoprawejstronie

łóżka,alewyświetlaczbyłpusty.Zegarniedziałałalbobyłwyłączonyz

sieci.NiepuszczającAliciiKent,przekręciłprawąrękęispojrzałna

zegarek.

-

Dochodzipierwszawnocy.

Poczuł,jakjejciałosięnapina.

-

Bożedrogi!-krzyknęła.-Tylegodzin…gdziejestStanley?

Boschprzesunąłręcenajejramionaipomógłjejstanąćprosto.

-

Porozmawiamyotym,kiedysiępaniubierze-powiedział.

Niepewnymkrokiempodeszładogarderobyiotworzyładrzwi.

Dozewnętrznejstronyichskrzydłabyłoprzymocowanelustro.GdyAlicia

Kentjeuchyliła,Boschzobaczyłwnimswojeodbicie.Przezmoment

zdawałomusię,żeujrzałwswoichoczachcośnowego.Coś,czegonie

było,kiedyspojrzałnasiebiewlustrzeprzedwyjściemzdomu.Wyraz

zaniepokojenia,możenawetlękprzednieznanym.Uznał,żetocałkiem

zrozumiałe.Rozpracowałtysiącemorderstw,ależadnaztychsprawnie

przybierałatakiegokierunkujakta.Możelękbyłstosownąreakcją.

AliciaKentwyciągnęłazszafybiałyszlafrokfrotteiskierowałasięw

stronęłazienki.Zostawiłaotwartedrzwigarderoby,więcBoschmusiał

odwrócićwzrokodwłasnegoodbicia.

Wallingwyszłazsypialni,aBoschpodążyłzanią.

-

Comyślisz?-zapytała.

-

Mamyszczęście,żeznaleźliśmyświadka-odrzekłBosch.-Będzie

nammogłapowiedzieć,cosięstało.

-

Miejmynadzieję.

background image

CzekającnaAlicięKent,Boschpostanowiłjeszczerazobejrzećdom.Tym

razemsprawdziłogródigaraż,atakżeponowniewszystkie

pomieszczenia.Nieznalazłniczegopodejrzanego,choćzwróciłuwagę,że

garażprzeznaczonynadwapojazdybyłpusty.JeśliKentowiepoza

porschemielijeszczejedensamochód,niebyłogonatereniedomu.

PrzeszedłkorytarzemdoogroduipatrzącnaliteryHOLYWOODna

zboczuwzgórza,zadzwoniłdocentrali,proszącoprzysłaniezespołu

kryminalistycznegodozabezpieczeniaśladówwdomuKentów.Zapytał

teżokaretkęwezwanądozbadaniaAliciiKentiusłyszał,żeprzyjedzieza

pięćminut.Dziesięćminutwcześniejpowiedzianomu,żeratownicy

zjawiąsięzadziesięćminut.

NastępniezadzwoniłdoporucznikaGandle’a,budzącgo.Przełożony

słuchałwmilczeniu,gdyBoschprzekazywałmunajnowszeinformacje.

Wiadomośćozaangażowaniuwsprawęsłużbfederalnychi

prawdopodobieństwiemotywuterrorystycznegoskłoniłaGandle’ado

chwilinamysłu.

-

Taak…-rzekł,kiedyBoschskończył.-Wyglądanato,żebędę

musiałobudzićparęosób.

Oznaczałoto,żezamierzałpowiadomićwyższeszczeblehierarchii

departamentuorosnącymciężarzegatunkowymsprawy.Ostatniąrzeczą

jakiejpragnąłbykażdyporucznikzwydziałurabunkówizabójstw,było

porannewezwaniedobiurakomendantazpytaniem,dlaczegowcześniej

nieostrzegłdowództwaprzedmożliwymikonsekwencjamiśledztwa.

Gandlebędziesięstarałchronićsiebieirównocześnieczekaćna

wskazówkizgóry.Boschspodziewałsiętakiejpostawyirozumiałją.Ale

jegotakżesytuacjaskłoniładochwilinamysłu.PolicjaLosAngelesmiała

swojewłasneBiuroBezpieczeństwaKrajowego.Najegoczelestał

człowiek,którywoczachwiększościfunkcjonariuszydepartamentu

przypominałnatymstanowiskumałpęzbrzytwą.

-

CzyjednąznichbędziekapitanHadley?-spytałBosch.

background image

KapitanDonHadleybyłbratembliźniakiemJamesaHadleya,

który,jaksięskładało,zasiadałwkomisjipolicyjnej,zespolepolitycznym,

którynadzorowałpracęDepartamentuPolicjiLosAngeles,atakżemiał

upoważnieniedomianowaniaiodwoływaniakomendanta.Niespełnarok

pozaaprobowanejprzezradęmiastadecyzjiburmistrzaopowołaniu

JamesaHadleyawskładkomisji,jegobratbliźniak,dotychczasowy

zastępcanaczelnikawydziałuruchudrogowegowDolinie,awansowałna

dowódcęnowoutworzonegoBiuraBezpieczeństwaKrajowego.Uznanoto

wówczaszapolitycznyruchówczesnegokomendantapolicji,któryza

wszelkącenęstarałsięutrzymaćstanowisko.Nieudałosię.Został

zwolnionyimianowanonowegokomendanta.Hadleyutrzymałjednak

swojąfunkcję.

ZadanieBBKpolegałonawspółpracyzinstytucjamifederalnymii

wymianiedanychwywiadowczych.WciąguminionychsześciulatLos

Angelesconajmniejdwarazyznalazłosięnacelownikuterrorystów.W

każdymztychprzypadkówpolicjadowiadywałasięozagrożeniudopiero

wtedy,gdyfederalniudaremniliatak.Stawiałotodepartamentw

kłopotliwympołożeniu,aBBKpowstałprzecieżpoto,bystaćsię

narzędziempolicjidozdobywaniainformacjiotym,corządfederalnywie

ojejwłasnympodwórku.

Kłopotwtym,żepowszechniepodejrzewano,iżfederalninadalnie

dopuszczająpolicjidoswoichsekretów.Pragnącwięczamaskowaćten

przykryfaktiuzasadnićistnieniedowodzonejprzezsiebiekomórki,

kapitanHadleyzacząłwystępowaćnaczęstychkonferencjachprasowychi

wtowarzystwieswoichludziwczarnychuniformachasystowałprzy

każdymzdarzeniu,któremiałochoćbynikłyzwiązekzterroryzmem.

KiedynaHollywoodFreewayprzewróciłasięcysterna,namiejscu

wypadkustawiłasięlicznagrupafunkcjonariuszyBBK,leczwkrótce

ustalono,żecysternaprzewoziłamleko.Zpodobnączujnościązareagowali

nazastrzelenierabinawsynagodzewWestwood,dopókinieustalono,że

przyczynąincydentubyłmiłosnytrójkąt.

Itakdalej.PomniejwięcejczwartejakcjiBBK,któraokazałasię

background image

niewypałem,funkcjonariuszedepartamentuprzechrzcilikapitanaDona

Hadleya,nazywającgokapitanemDoneBadly*.

*Donebadly-nieudane,sfuszerowane.

MimotopozostałdowódcąBBKdziękipolitycznejmgiełceokrywającej

zagadkęjegoawansu.Wedługostatnichwieści,jakiedotarłydoBoscha

pocztąpantoflową,Hadleywysłałcałyswójoddziałdoakademiina

ćwiczeniazzakresutaktykioperacjiwtereniemiejskim.

-

CodoHadleya,niewiem-odrzekłGandle.-Prawdopodobnie

zostaniewtajemniczony.Zacznęodswojegokapitana,aonzdecyduje,

komudalejprzekazaćwiadomość.Aletojużnietwojezmartwienie,Harry.

RóbswojeinieprzejmujsięHadleyem.Musiszzatouważaćna

federalnych.

-

Jasne.

-

Pamiętaj,zfederalnymizawszetrzebasięmiećnabaczności,kiedy

zaczynającimówićdokładnieto,cochciałbyśusłyszeć.

Boschskinąłgłową.Radaporucznikabyłazgodnazkultywowanąw

policjiLosAngelesdługątradycjąnieufnościwobecFBI.OczywiścieFBI

równiedługopodtrzymywałatętradycję,niedarzączaufaniempolicjiLos

Angeles.ZtegopowodunarodziłosięBBK.

PopowrociedodomuKentówBoschzobaczył,żeWallingrozmawiaz

kimśprzeztelefon,awsaloniestoimężczyzna,któregonigdywcześniej

niespotkał.Byłwysoki,miałczterdzieścikilkalatiemanowałpewnością

siebie,którąBoschwidziałjużwielokrotnieiktórabezwątpienia

świadczyła,żemadoczynieniazagentemFBI.Mężczyznawyciągnąłdo

niegodłoń.

-

DetektywBosch,jaksądzę-rzekł.-JackBrenner.Racheljestmoją

partnerką.

Boschpodałmurękę.Sposób,wjakiBrennerpoinformowałgo,żeRachel

background image

jestjegopartnerką,dużopowiedziałBoschowi.Tobyłwładczyton.

Brennerdawałmudozrozumienia,żezjawiłsięważniejszyzdwojga

partnerów,bezwzględunato,jakiezdanienatentematmiałasama

Rachel.

-

Widzę,żejużsiępoznaliście.

Boschodwróciłsię.Wallingwłaśniezakończyłarozmowęprzeztelefon.

-Przepraszam-powiedziała.-Składałamrelacjęszefowi.Postanowił

poświęcićtejsprawiecałytaktyczny.Wysyładoszpitalitrzyzespoły,żeby

zaczęłysprawdzać,czyKentbyłdzisiajwktórymśgorącymlaboratorium.

-

Wgorącychlaboratoriachtrzymasięmateriałypromieniotwórcze?-

zapytałBosch.

-

Tak.Kentmiałwstępdoprawiewszystkichwokręgu.Musimy

ustalić,czybyłdzisiajwktórymśznich.

Boschwiedział,żeprawdopodobniemożezawęzićpoleposzukiwańdo

jednejplacówkimedycznej.DoKlinikidlaKobietśw.Agaty.GdyKent

zostałzamordowany,miałprzypiętyidentyfikatortegoszpitala.Wallingi

Brennerotymniewiedzieli,leczBoschpostanowiłjeszczeimniemówić.

Wyczuwał,żeśledztwowymykamusięspodkontroli,chciałwięc

zatrzymaćdlasiebieprzynajmniejjednąpoufnąinformację.

-

Cozpolicją?-spytałtylko.

-

Zpolicją?-powtórzyłBrenner,zanimzdążyłaodpowiedzieć

Walling.-Czyliztobą,Bosch?Pytaszosiebie?

-

Tak,osiebie.Jakąjamamrolę?Brennerrozłożyłręcewgeście

życzliwości.

-

Niemartwsię,niewypadaszzgry.Pracujeszcałyczasznami.Agent

background image

federalnypokiwałgłową,jakgdybytobyłanajlepszaobietnica.

-

Todobrze-odparłBosch.-Właśnietochciałemusłyszeć.Spojrzał

naWalling,szukającwjejoczachpotwierdzeniasłówjejpartnera.Ale

odwróciławzrok.

4

KiedyAliciaKentwreszciewyszłazsypialni,miałauczesanewłosy:ii

umytątwarz,aleubrałasiętylkowbiałyszlafrok.DopieroterazBosch

zobaczył,jakatrakcyjnąbyłakobietą.Drobna,smagła,onieco

egzotycznejurodzie.Przypuszczał,żepodnazwiskiemmężakryjesię

rodowódzjakiegośodległegokraju.Czarne,lśniącewłosyotaczały

oliwkowątwarz,którabyłapięknaizarazemsmutna.

ZauważyłaBrennera,któryprzywitałjąskinieniemgłowyiprzedstawił

się.AliciaKentbyłatakoszołomionarozwojemwypadków,żezdawałasię

niepamiętaćBrennera,choćprzedtempoznałaWalling.Brennerwskazał

jejkanapęipoprosił,żebyusiadła.

-

Gdziemójmąż?-zapytałaznowu,tymrazembardziejstanowczymi

spokojniejszymtonem.-Chcęwiedzieć,cosiędzieje.

Rachelusiadłaobokniej,gotowapodtrzymaćjąnaduchu,gdybytobyło

konieczne.Brennerzająłkrzesłoobokkominka.Boschwolałstać.Nigdy

nielubiłwygodniesięrozsiadać,przekazująctakiewiadomości.

-

PaniKent-odezwałsięBosch,przejmującinicjatywęistarającsię

zaznaczyć,żenadalonprowadzisprawę.-Jestemdetektywemzwydziału

zabójstw.Przyjechałemtu,ponieważdziśwnocyznaleźliśmyzwłoki

mężczyzny,którym,jaksądzimy,mógłbyćpanimąż.Bardzomiprzykro,

żemuszętopanipowiedzieć.

Słyszącwiadomość,raptowniepochyliłagłowę,apotemuniosłaręcei

ukryławnichtwarz.Jejciałemwstrząsnąłdreszczizzadłonirozległsię

stłumiony,bezradnyjęk.Pochwilizaniosłasięszlochem,dygocząctak

gwałtownie,żemusiałaopuścićręceiprzytrzymaćszlafrok,byniezsunął

background image

sięjejzramion.Wallingłagodniepołożyłajejdłońnakarku.

GdyBrennerzaproponowałjejszklankęwody,skinęłagłową.Wyszedł,a

Boschprzyjrzałsiękobiecieizobaczyłłzyspływającepojejpoliczkach.

Zawiadamianieludziośmiercinajbliższychtobyłoparszywezadanie.

Mimożerobiłtosetkirazy,niepotrafiłsięztymoswoićanisiętego

nauczyć.Samtoprzeżył.Kiedyprzedponadczterdziestulaty

zamordowanojegomatkę,usłyszałtęwiadomośćodpolicjantawchwili,

gdywychodziłzbasenuwdomudziecka.Wskoczyłzpowrotemdowody

ipróbowałzostaćnadnie.

Brennerprzyniósłwodęiświeżawdowawypiładuszkiempołowę.Zanim

ktokolwiekzdążyłzadaćjejpytanie,rozległosiępukaniedodrzwiiBosch

wpuściłdwóchratownikówdźwigającychwielkietorbyzesprzętem.

Boschodsunąłsięnabok,asanitariuszeprzystąpilidobadaniakobiety.

DałznakWallingiBrennerowi,byposzliznimdokuchni,gdziemogli

naradzićsięszeptem.Zdałsobiesprawę,żejużwcześniejpowinniotym

porozmawiać.

-

Jakchcecietozniązałatwić?-zapytał.

Brennerznówszerokorozłożyłręce,jakgdybybyłotwartynapropozycje.

Wyglądałotojakjegogestfirmowy.

-

Chybatypowinieneśpoprowadzićprzesłuchanie-rzekłagent.-

Włączymysię,kiedybędzietrzeba.Jeżelisięobawiasz,żemoglibyśmy…

-

Nie,todobrypomysł.Przesłuchamją.

SpojrzałnaWalling,czekającnasprzeciw,aleonateżniemiała

zastrzeżeń.Chciałwyjśćzkuchni,aleBrennerzatrzymałgowprogu.

-

Bosch,chcębyćztobąszczery-powiedział.

Boschodwróciłsiędoniego.

-

Toznaczy?

background image

-

Toznaczy,żekazałemcięsprawdzić.Podobno…

-

Jakto,kazałeśmniesprawdzić?Wypytywałeśomnie?

-

Musiałemwiedzieć,zkimbędziemypracować.Otwojej

dotychczasowejpracywiedziałemtylkotyle,ilesłyszałemoEchoPark.

Chciałem…

-

Jeżelimaszjakieśpytania,możeszjezadaćmnie.

Brenneruniósłręce,otwierającdłonie.

-

Wporządku.

Boschwyszedłzkuchniistanąłwsalonie,czekając,ażratownicyskończą

opatrywaćAlicięKent.Jedenznichsmarowałjakąśmaściąotarcianajej

nadgarstkachikostkach.Drugimierzyłjejciśnienie.Boschzobaczył,że

nałożyliopatrunkinaszyiiprzegubie,widocznienarany,których

wcześniejniedostrzegł.

ZadzwoniłjegotelefoniBoschwróciłdokuchni,żebyodebrać.Zauważył,

żeWallingiBrennerjużwyszli,znikającwinnejczęścidomu.

Zaniepokoiłsię.Niewiedział,czegoszukająanicoplanują.

Dzwoniłjegopartner.Ferraswreszciedotarłnamiejscezdarzenia.

-

Ciałojeszczetamjest?-spytałgoBosch.

-

Nie,ludziekoronerajużjezabrali-odrzekłFerras.-Kryminalistyka

teżjużchybakończy.

Boschprzekazałmunajnowszeszczegółyśledztwa,mówiącoudziale

federalnychwsprawieipotencjalnieniebezpiecznychmateriałach,do

którychmiałdostępStanleyKent.Następniepoleciłmuzacząćchodzićpo

domachiszukaćświadków,którzymoglicoświdziećczysłyszećpodczas

zabójstwaKenta.Wiedział,żemająnikłeszanse,ponieważniktnie

background image

zadzwoniłpod911.

-

Harry,terazmamsiędotegozabrać?Jestśrodeknocyiludzieśpią…

-

Tak,Ignacio,maszsiędotegozabraćteraz.

Boschnieprzejmowałsięporą.Prawdopodobniegenerator,który

dostarczałprąduludziompracującymnamiejscuzbrodni,itakjużzbudził

wszystkichwpobliskichdomach.Alekoniecznienależałoprzesłuchać

mieszkańcówokolicyizawszelepiejbyłoznaleźćświadkówwcześniejniż

później.

KiedyBoschopuściłkuchnię,ratownicypakowalijużsprzętiwychodzili.

Poinformowaligo,żestanfizycznyAliciiKentjestdobry,jeślinieliczyć

drobnychzranieńiotarć.Powiedzieliteż,żepodalijejtabletkęna

uspokojenieizostawilitubkęmaści,którąmiałasmarowaćotarciana

przegubachikostkach.

Wallingznówsiedziałaobokniejnakanapie,aBrennerprzykominku.

Boschusiadłnakrześleprzyszklanymstoliku,naprzeciwAliciiKent.

-

PaniKent-zaczął.-Bardzonamprzykrozpowoduśmiercipani

mężaikoszmaru,jakipaniprzeżyła.Niemożemyjednakzwlekaćze

śledztwem.Gdybyśmyżyliwświecieidealnym,zaczekalibyśmy,aż

będziepanigotowaznamiporozmawiać.Aleświatniejestidealny.Wie

paniotymlepiejodnas.Musimyzadaćpanikilkapytańnatemattego,co

siętudzisiajstało.

Założyłaręcenapiersiizezrozumieniempokiwałagłową.

-

Wobectegozaczynajmy-powiedziałBosch.-Możenampani

powiedzieć,cosięzdarzyło?

-

Tobylidwajmężczyźni-odrzekłagłosemdrżącymodpłaczu.-Nie

widziałamich.Toznaczyichtwarzy.Niewidziałamichtwarzy.Ktoś

zapukałdodrzwiiposzłamotworzyć.Nikogoniebyło.Akiedyzaczęłam

background image

zamykaćdrzwi,naglesiępojawili.Wyskoczylijakspodziemi.Mieli

maskiikaptury-takiebluzyzkapturem.Wdarlisiędodomuizłapali

mnie.Mielinóżijedenznichprzyłożyłmigodogardła.Powiedział,że

poderżniemigardło,jeżeliniezrobiętego,comikażą.

Musnęładłoniąopatruneknaszyi.

-

Pamiętapani,którabyławtedygodzina?-zapytałBosch.

-

Dochodziłaszósta.Byłojużciemnoimiałamwłaśniezacząć

przygotowywaćkolację.Stanleyzwyklewracaokołosiódmej.Chyba

że”akuratpracujenapołudniualbonapustyni.

Wspomnienieozwyczajachmężasprawiło,żewoczachAliciiKentznów

zalśniłyłzyigłoszacząłsięjejłamać.Starającsię,byrozmowanie

zbaczałaztematu,Boschprzeszedłdonastępnegopytania.Zdawałomu

się,żeAliciaKentzaczynamówićtrochęwolniej.Zaczynaładziałać

tabletkapodanaprzezratowników.

-

Cozrobilicimężczyźni?-spytał.

-

Zabralimniedosypialni.Kazalimiusiąśćnałóżkuirozebraćsię.

Potemjedenznichzacząłmniewypytywać.Byłamprzerażona.Chyba

wpadłamwhisterię,bouderzyłmniewtwarzizacząłnamniekrzyczeć.

Mówił,żebymsięuspokoiłaiodpowiadałanajegopytania.

-

Ocopaniąpytał?

-

Niepamiętamdokładnie.Zabardzosiębałam.

-

Proszęspróbowaćsobieprzypomnieć,paniKent.Toważne.Może

nampomócodnaleźćmordercówpanimęża.

-

Spytałmnie,czymamybroń,apotemgdzieją…

background image

-

Chwileczkę,paniKent-przerwałjejBosch.-Wszystkopokolei.

Zapytał,czymapanibroń.Comupanipowiedziała?

-

Bałamsię.Powiedziałam,żetak,mamybroń.Zapytał,gdziejest,

więcpowiedziałam,żewszufladzieszafkinocnejmojegomęża.

Kupiliśmybroń,kiedynaspaniostrzegłaoniebezpieczeństwiezwiązanym

zpracąStana.

PrzyostatnimzdaniuspojrzałanaWalling.

-

Niebałasiępani,żezastrzeląpaniąztegopistoletu?-pytałdalej

Bosch.-Dlaczegopowiedziałaimpani,gdziejestbroń?

AliciaKentopuściławzroknaswojeręce.

-

Siedziałamnaga.Byłamjużpewna,żemniezgwałcąizabiją.

Pomyślałamchyba,żetoitakniemajużznaczenia.

Boschskinąłgłową,jakgdybyrozumiał.

-

Ocojeszczepaniąpytali?

-

Chcieliwiedzieć,gdziesąkluczykidosamochodu.Powiedziałam

im.Mówiłamwszystko,cochcieliwiedzieć.

-

Pytaliopanisamochód?

-

Tak,omój.Wgarażu.Trzymamkluczykinablaciewkuchni.

-

Sprawdziłemgaraż.Jestpusty.

-

Słyszałam,jakotwierałasiębramagarażu-kiedyjużstądwyszli.

Musielizabraćsamochód.

Brennerzerwałsięzmiejsca.

background image

-

Trzebasiętymzająć-wtrącił.-Możenampanipodaćmarkęwozui

numerrejestracyjny?

-

Chryslertrzysta.Numeruniepamiętam.Mogłabymzajrzećdopolisy

ubezpieczeniowej.

Chciaławstać,leczBrenneruniósłręce,powstrzymującją.

-

Toniekonieczne.Sammogęustalićnumer.Najlepiejodrazuto

zgłoszę.

Wstałiwyszedłzadzwonićdokuchni,niechcącprzeszkadzać.Bosch

wróciłdoprzesłuchania.

-

Ocojeszczepaniąpytali,paniKent?

-

Oaparatfotograficzny.Aparat,którymożnapodłączyćdokomputera

męża.Powiedziałamim,żeStanleymaaparatichybatrzymagowbiurku.

Zawszekiedyodpowiadałamnapytanie,jedenznich-ten,któryje

zadawał-tłumaczyłmojąodpowiedźdrugiemunajakiśjęzyk.Tendrugi

wyszedłzpokoju,chybapoaparat.

Wallingwstałaiskierowałasiędokorytarzaprowadzącegodosypialni.

-

Rachel,niczegoniedotykaj-uprzedziłBosch.-Zarazprzyjedzie

ekipazkryminalistyki.

Wallingmachnęłaręką,znikającwkorytarzu.PochwiliwróciłBrenneri

skinąłBoschowigłową.

-

Komunikatnadany-powiedział.

-

Jakikomunikat?-zapytałaAliciaKent.

-

Oposzukiwaniupanisamochodu-wyjaśniłBosch.-Cosiępotem

background image

stałoztymimężczyznami,paniKent?

Odpowiadając,znówzaczęłapłakać.

-

Potem…potemzwiązalimniewtenokropnysposóbizakneblowali

krawatemmęża.Kiedywróciłtamtenzaparatem,tendrugizrobiłmi

zdjęcie.

Boschdostrzegłnajejtwarzyrumieniecupokorzenia.

-

Zrobiłzdjęcie?

-

Tak,nicwięcej.Potemobajwyszlizpokoju.Ten,którymówiłpo

angielsku,pochyliłsięnademnąiszepnął,żemążprzyjdziemnie

uratować.Iwyszedł.

Nastąpiładługacisza.PochwiliBoschpodjąłprzerwanywątek.

-

Czypowyjściuzsypialniodrazuopuścilidom?-zapytał.

Kobietapokręciłagłową.

-

Słyszałam,jakjeszczeprzezchwilęrozmawiali,apotemusłyszałam

bramęgarażową.Wtedyzawszecałydomhuczyjakprzytrzęsieniuziemi.

Poczułamtodwarazy-bramaotworzyłasięizamknęła.Późniejchybajuż

odjechali.

Brennerznówwtrąciłsiędoprzesłuchania.

-

Gdybyłemwkuchni,chybamówiłapani,żejedenznichtłumaczył

drugiemupaniodpowiedzi.Wiepani,wjakimjęzykurozmawiali?

BoschzdenerwowałsięnaBrennerazatopytanie.Zamierzałspytaćo

język,jakimposługiwalisięintruzi,aleniechciałporuszaćwięcejniż

jednegoaspektuprzesłuchanianaraz.Zpoprzednichsprawwiedział,żeto

najlepszysposóbwprzypadkurozmowyzezszokowanąofiarą.

-

Niejestempewna.Utego,którymówiłpoangielsku,słyszałamobcy

background image

akcent,aleniewiemskąd.ChybazBliskiegoWschodu.Akiedy

rozmawializesobą,moglimówićpoarabsku.Takgardłowo.Alenieznam

sięnaobcychjęzykach.

Brennerpokiwałgłową,jakgdybyodpowiedźpotwierdzałajego

podejrzenia.

-

Przypominasobiepanicośjeszcze,oczymmówilialbopytalipanią

poangielsku?-ciągnąłBosch.

-

Nie,towszystko.

-

Wspomniałapani,żemielimaski.Jakiegorodzaju?

Zastanowiłasięprzezchwilę.

-

Nakładanenagłowę.Takiejakienosząbandyciwfilmachalbo

narciarze.

-

Wełnianekominiarki.

Skinęłagłową.

-

Właśnie.

-

Czytobyłykominiarkizjednymotworemnaoczyczyzdwoma

oddzielnymiotworami?

-

Chyba…chybazoddzielnymi.Tak,zoddzielnymi.

-

Czybyłwnichotwórnausta?

-

Hm…tak,był.Pamiętam,żepatrzyłamnaustategomężczyzny,

kiedymówiłwobcymjęzyku.Próbowałamgozrozumieć.

-

background image

Świetnie,paniKent.Bardzonampanipomaga.Ocojeszczepaninie

spytałem?

-

Nierozumiem.

-

Pamiętapanijakiśszczegół,ojakiniezapytałem?

Zamyśliłasię,poczympokręciłagłową.

-

Niewiem.Chybapowiedziałampanuwszystko,copamiętam.

Boschniebyłprzekonany.Odtworzyłjeszczerazprzebiegwydarzeń,

analizująctesameinformacjezinnejstrony.Byłatosprawdzonatechnika

uzyskiwaniaodprzesłuchiwanegonowychszczegółów,któraitymrazem

goniezawiodła.Najciekawsząinformacjąujawnionąwtrakciepowtórnej

analizyzdarzeniabyłfakt,żemężczyzna,którymówiłpoangielsku,

zapytałAlicięKentohasłodojejkontapocztyelektronicznej.

-

Doczegobyłomupotrzebne?

-

Niewiem-odrzekła.-Niepytałam.Poprostupodałamimhasło.

Podkoniecpowtórnejrelacjizjejkoszmarnegoprzeżyciazjawił

sięzespółkryminalistycznyiBoschzarządziłprzerwęwprzesłuchaniu.

AliciaKentzostałanakanapie,aHarryzaprowadziłtechnikówdo

sypialni,abytamzaczęlizabezpieczanieśladów.Następniestanąłwkącie

pokojuizadzwoniłdoswojegopartnera.Ferraszawiadomiłgo,żedotąd

nieznalazłnikogo,ktowidziałlubsłyszałcośnapunkciewidokowym.

Boschpowiedziałmu,żejeślichcezrobićsobieprzerwęwchodzeniupo

domach,powiniensprawdzićdanebroninależącejdoStanleyaKenta.

Musieliustalićmarkęimodel.Wszystkowskazywałonato,że

prawdopodobniezostałzamordowanyzeswojejwłasnejbroni.

Wchwili,gdyBoschzamknąłtelefon,Wallingzawołałagozgabinetudo

pracy.HarryzastałtamRacheliBrennera,którzystalizabiurkiem,patrząc

naekranmonitora.

background image

-

Spójrznato-powiedziałaWalling.

-

Mówiłem,żenarazieniepowinnaśniczegodotykać-zauważył

Bosch.

-Niemożemydłużejtracićczasu-powiedziałBrenner.-Popatrz.

Boschobszedłbiurko,byspojrzećnamonitor.

-

Jeje-mailbyłotwarty-wyjaśniłaWalling.-Weszłamdofolderuz

wysłanąpocztą.Atowysłanopodadrese-mailowyjejmężawczoraj

dwadzieściaposzóstejwieczorem.

WcisnęłaklawisziotworzyławiadomośćwysłanązkontaAliciiKentna

kontomęża.Jejtematbrzmiał:

ZAGROŻENIEWDOMU:PRZECZYTAĆNATYCHMIAST!

WwiadomośćwstawionofotografięnagiejAliciiKentleżącejnałóżkuze

związanymirękamiinogami.Wymowazdjęciabyłabyoczywistadla

każdego,nietylkojejmęża.Podfotografiąbiegłtekstwiadomości:

Mamytwojążonę.Musiszzdobyćdlanaswszystkieźródłacezowe,do

któremaszdostęp.Przywieśjewbezpiecznympojemnikunapunkt

widokowynaMulhollandniedalekotwojegodomuoósmej.Mybędziemy

cięobserwować.Jeżelikomuśpowieszalbozadzwonisz,mysiędowiemy.

Wrezultacietwojażonabędziezgwałcona,torturowanaipociętanatyle

kawałków,żeichniepoliczysz.Przyźródłachcezowychzabezpieczśrodki

ostrożności.Niespóźnijsię,bojązabijemy.

Boschprzeczytałwiadomośćdwarazyzuczuciempodobnejgrozy,jaka

musiałaogarnąćStanleyaKenta.

-

Źródła,doktóremaszdostęp…mysiędowiemy…zabezpieczśrodki

ostrożności…-czytałaWalling.-Błądortograficznyw„przywieś”i

dziwnakonstrukcjaniektórychzdań.Niesądzę,żebynapisałtoktoś

mówiącypoangielskuodurodzenia.

Boschteżtozobaczyłiwduchuprzyznałjejrację.

background image

-

Wysłaliwiadomośćstąd-powiedziałBrenner.-Mążodebrałjąw

biurzealbonaswoimpalmtopie-miałprzysobiepalmtop?

Boschniemiałfachowejwiedzywtejdziedzinie.Zawahałsię.

-

Kieszonkowykomputer-podpowiedziałBrenner.-Wiesz,takijak

palmpilotalbotelefonzmnóstwemgadżetów.

Boschskinąłgłową.

-

Chybatak-odparł.-ZnalezionouniegotelefonBlackBerry.Miał

chybaminiklawiaturę.

-

Tobywystarczyło-orzekłBrenner.-Mógłwięcwkażdymmiejscu

odebraćwiadomośćizapewneobejrzećzdjęcie.

Wszyscytrojezamilkli,uświadamiającsobie,jakiszokmusiaławywołaću

Kentafotografia.WreszcieodezwałsięBosch,czującwyrzutysumieniaz

powoduzatajeniaprzednimijednegoszczegółu.

-

Właśniecośsobieprzypomniałem.Dozwłokbyłprzypięty

identyfikator.Zeszpitalaśw.AgatywDolinie.

OczyBrennerabłysnęłyczujnie.

-

Właśnieprzypomniałeśsobietakąistotnąinformację?-spytałze

złością.

-

Zgadzasię.Zapom…

-

Toitakterazniemaznaczenia-wtrąciłaWalling.-ŚwiętaAgatato

klinikaonkologicznadlakobiet.Cezwykorzystujesięprawiewyłączniew

terapiirakamacicyiszyjkimacicy.

Boschskinąłgłową.

-

background image

Lepiejjużchodźmy-powiedział.

5

KlinikadlaKobietśw.AgatyznajdowałasięwSylmarnapółnocnym

końcuSanFernandoValley.Byłagłębokanoc,więcdośćszybko

pokonywaliautostradę170.Boschsiedziałzakierownicąswojego

mustanga,spoglądającjednymokiemnawskazówkępoziomupaliwa.

Wiedział,żeprzedpowrotemdomiastabędziemusiałzatankować.Obok

niegosiedziałBrenner.Zdecydowano-ściślejmówiąc,zdecydował

Brenner-żeWallingzostaniezAliciąKent,bydalejjąprzesłuchiwaći

uspokajać.Wallingniewydawałasięuszczęśliwionatymzadaniem,lecz

Brenner,chcączaznaczyć,ktozdwojgapartnerówjeststarszyrangą,uciął

wszelkiedyskusjenatentemat.

PrzezwiększączęśćdrogiBrennerodbierałtelefonyidzwoniłdoswoich

przełożonychorazinnychagentów.Ztego,Boschowiudałosięusłyszeć,

jasnowynikało,żewielkafederalnamachinaszykujesiędobitwy.

Zarządzonoalarmwyższegostopnia.WysłanydoStanleyaKentae-mail

nadałśledztwukonkretnykierunek,asprawa,któradotychczasmogła

jedyniewzbudzaćzaciekawieniefederalnych,przybrałazupełnie

nieoczekiwanywymiar.

GdyBrennerwreszciezamknąłkomórkęiwsunąłjądokieszeni

marynarki,zmieniłpozycjęnasiedzeniu,byspojrzećnaBoscha.

-

WysłałemdoŚwiętejAgatyzespółOR-powiedział.-Żeby

sprawdzilisejfzmateriałamipromieniotwórczymi.

-

ZespółOR?

-

Ochronyradiologicznej.

-

Kiedytamprzyjadą?

-

Niepytałem,alemogąbyćprzednami.Mająśmigłowiec.

background image

Boschbyłpodwrażeniem.Oznaczałoto,żegdzieśwśrodkunocy

dyżurujegrupaszybkiegoreagowania.Pomyślał,jaksamczuwał

tejnocy,czekającnatelefon.Członkowiezespołuochronyradiologicznej

czekająnawezwanie,majączapewnenadzieję,żenigdygonieotrzymają.

Przypomniałsobieoćwiczeniachztaktykioperacjiwtereniemiejskim,na

którewysłanofunkcjonariuszypolicyjnegoBBK.Ciekawe,czykapitan

HadleyteżmiałswójzespółOR.

-

Kroisięoperacjatotalna-ciągnąłBrenner.-ZWaszyngtonuakcję

będzienadzorowaćDepartamentBezpieczeństwaKrajowego.Odziewiątej

ranonawschodnimizachodnimwybrzeżuodbędąsięspotkania,żeby

skoordynowaćdziałaniawszystkichsłużb.

-

Wszystkich,czylikogo?

-

Mamyprotokół.WłączamyBezpieczeństwoKrajowe,JTTFitak

dalej.Zrobisięztegoalfabetycznybigos.NRC,DOE,RAP…ktowie,

zanimopanujemysytuację,możenawetrozłożyobózFEMA*.Tobędzie

federalnepandemonium.

*JTTF-PołączonyZespółdoZwalczaniaTerroryzmu;NRC-Komisja

NadzoruNuklearnego;DOE-DepartamentEnergii;RAP-Program

WsparciaOchronyRadiologicznej;FEMA-FederalnaAgencja

ZarządzaniawSytuacjachKryzysowych.

Boschniewiedział,cooznaczająniektóreskróty,aleniemusiałwiedzieć.

Podkażdymznichkryłosięjednosłowo:„federalni”.

-

Ktobędziekierowałakcją?

BrennerspojrzałnaBoscha.

-

Wszyscyinikt.Mówięci,pandemonium.Jeżelipootwarciusejfuu

ŚwiętejAgatyokażesię,żecezzniknął,trzebabędziezrobićwszystko,

żebygoodnaleźćiodzyskać,zanimodziewiątejrozpętasiępiekło.Wtedy

background image

Waszyngtonweźmienaspodlupęizwiążenamręce.

Boschskinąłgłową.Przyszłomunamyśl,żebyćmożeźleosądzał

Brennera.Wydawałosię,żeagentniezamierzagrzęznąćw

biurokratycznymbagnie,alenaprawdęchcedziałać.

-

Ajakąrolęwtejoperacjitotalnejbędziemiałapolicja?

-

Jużcimówiłem,policjazostajewgrze.Tunicsięniezmienia.Tyteż

zostajeszwgrze,Harry.Przypuszczam,żejużprzerzucasięmostymiędzy

naszymiiwaszymiludźmi.Wiem,żepolicjamawłasnebiuro

bezpieczeństwakrajowego,którenapewnozostaniewłączonedo

śledztwa.Dotejakcjitrzebawezwaćwszystkichnapokład.

Boschzerknąłnaniego.Brennermiałpoważnąminę.

-

PracowałeśkiedyśznaszymBBK?-spytałBosch.

-

Współpracujęodczasudoczasu.Wymienialiśmysięinformacjami

przyparusprawach.

Boschskinąłgłową,odnosiłjednakwrażenie,żeBrennerjestnieszczery

albozupełnienaiwny,niezdającsobiesprawy,jakgłębokaprzepaśćdzieli

gliniarzyifederalnych.Alejegouwadzenieumknąłfakt,żeBrenner

zwróciłsiędoniegopoimieniu.Zastanawiałsię,czytowłaśniejedenze

wspomnianychprzezagentamostów.

-

Mówiłeś,żemniesprawdzałeś.Gdziesprawdzałeś?

-

Harry,dobrzesięnamwspółpracuje,pocotopsuć?Jeżeli

popełniłembłąd,przepraszam.

-

Wporządku.Gdziemniesprawdzałeś?

-

Słuchaj,powiemcitylkotyle,żespytałemagentkiWalling,kto

background image

prowadzisprawęzramieniapolicjiipodałamitwojenazwisko.Jadącdo

domuKentów,zadzwoniłemdoparumiejsc.Powiedzianomi,żejesteś

bardzokompetentnymdetektywem.Żemasznakoncieponadtrzydzieści

latsłużby,kilkalattemuposzedłeśnaemeryturę,niebardzocisię

podobałoiwróciłeśdofirmybadaćstaresprawy.SprawaEchoParktrochę

wymknęłacisięspodkontroli-mówięotejhistorii,wktórąwciągnąłeś

agentkęWalling.Niepracowałeśprzezparęmiesięcy,kiedy,hm,

wyjaśnianoszczegóły,alejużwróciłeśizostałeśprzeniesionydo

specjalnejsekcjizabójstw.

-

Cojeszcze?

-

Harry…

-

Cojeszcze?

-

Nodobra.Doszłymniesłuchy,żebywasztrudnympartnerem,

zwłaszczajeżelichodziowspółpracęzesłużbamifederalnymi.Alemuszę

przyznać,żejakdotądniczegotakiegoniezauważyłem.

Boschdomyślałsię,żewiększośćtychinformacjipochodziodRachel-

widział,jakrozmawiaprzeztelefon.Powiedziałamuwtedy,że

rozmawiałazeswoimpartnerem.Rozczarowałago,jeślirzeczywiście

mówiłaonimtakierzeczy.Wiedziałteż,żeBrennerprawdopodobnienie

wyjawiłmuwiększościznich.Wrzeczywistościtylerazyścierałsięz

federalnymi-jeszczezanimpoznałRachelWalling-żeprawdopodobnie

miałunichteczkęgrubąjakksięgamorderstwa.

PomniejwięcejminucieciszyBoschpostanowiłzmienićtemat.

-

Opowiedzmicośocezie-rzekł.

-

ComówiłaciWalling?

-

background image

Niewiele.

-

Toproduktuboczny.Powstajeprzyrozszczepieniuuranuiplutonu.

PokatastrofiewCzarnobyludoatmosferyprzedostałsięwłaśniecez.

Występujewpostaciproszkualbosrebrzystegometalu.Kiedy

przeprowadzanopróbynuklearnenapołudniowymPacyfiku…

-

Niepytamoszczegółynaukowe.Szczegółynaukowemnienie

obchodzą.Powiedzmi,zczymtumamydoczynienia.

Brennerzastanowiłsięprzezchwilę.

-

Dobra-powiedział.-Materiał,októrynamchodzi,jestwkawałkach

wielkościgumkidoołówka.Umieszczasięgowszczelnychtulejachze

stalinierdzewnejwielkościnabojówkalibruczterdzieścipięć.Wleczeniu

nowotworówginekologicznychwprowadzasięgonadokładnieobliczony

czasdociałakobiety-domacicy-żebynapromieniowaćguz.Krótkie

dawkisąpodobnobardzoskuteczne.AzadanietakichludzijakStanley

Kentpoleganaustaleniuokresunapromieniowania-napodstawie

obliczeńfizycznychokreślająwymaganądawkę.Potempobierającezze

szpitalnegosejfuiosobiściedostarczająonkologowinasalęoperacyjną.

Tensystemjestpoto,żebylekarzmiałjaknajkrótszykontaktzmateriałem

promieniotwórczym.Chirurgpodczaszabieguniemożenosićżadnej

odzieżyochronnej,więcmusiograniczyćdominimumczasekspozycji,

rozumiesz,comamnamyśli?

Boschprzytaknął.

-

Tetulejechroniączłowieka,którymaznimikontakt?

-

Nie,jedynymzabezpieczeniemprzedpromieniowaniemgammajest

ołów.Sejf,wktórymtrzymająpojemnikizcezem,jestwyłożonyołowiem.

Urządzeniedotransportutuleiteżjestzołowiu.

-

background image

Nodobra.Jakniebezpiecznymożebyćtenmateriał,gdybywydostał

sięnazewnątrz?

Brennerodpowiedziałpokrótkimnamyśle.

-

Gdybywydostałsięnazewnątrz,wszystkozależyodilości,dyspersji

ilokalizacji.Tosązmienneczynniki.Okrespołowicznegorozpaducezu

wynositrzydzieścilat.Naogółprzyjmujesięmarginesbezpieczeństwa

równydziesięciuokresompołowicznegorozpadu.

-

Zaraz,bosięgubię.Jakiztegowniosek?

-

Taki,żezagrożeniepromieniowaniemzmniejszasięopołowęco

trzydzieścilat.Gdybyrozproszyćdużąilośćtegomateriałuwzamkniętej

przestrzeni-naprzykładnastacjimetraalbowbiurowcu-wtedyobiekt

zostałbywyłączonyzużytkunatrzystalat.

Słyszącto,Boschosłupiał.

-

Aludzie?-zapytał.

-

Toteżzależyoddyspersjiijejopanowania.Promieniowanieo

wysokimnatężeniumogłobyzabićczłowiekawciąguparugodzin.Ale

gdybyizotopzostałrozproszonyzapomocąbombynastacjimetra,

przypuszczam,żeofiartakiegoatakubyłobyniewiele.Niechodzitu

jednakoliczbęofiarśmiertelnych.Tymludziomzależynaczynniku

strachu.Doeksplozjidochodziwjednymmiejscu,alefalastrachuzalewa

całykraj.PomyślotakimLosAngeles.Nigdyniebyłobyjużtymsamym

miastemcodawniej.

Boschskinąłtylkogłową.Niebyłotunicwięcejdopowiedzenia.

6

Weszlidogłównegoholuklinikiśw.Agatyispytalirecepcjonistkęoszefa

ochrony.Oznajmiłaim,żeszefpracujewciągudnia,alepostarasię

poszukaćnocnegokierownikaochrony.Czekającnaniego,usłyszeli

background image

helikopterlądującynadługimtrawnikuprzedcentrummedycznym,apo

chwilidoszpitalawkroczyłczteroosobowyzespółradiologiczny.Każdyz

jegoczłonkówmiałnasobieubranieochronneitrzymałwrękuosłonę

twarzy.Dowódcagrupy-zplakietkąznazwiskiemKYLEREID-miał

ręcznymonitorpromieniowania.

Wreszcie,podwukrotnymponagleniukobietywrecepcji,wholuzjawił

sięmężczyzna,którywyglądał,jakgdybywłaśnieściągniętogozłóżka.

PowitałichiprzedstawiłsięjakoEdRomo.Niepotrafiłoderwaćwzroku

odskafandrówprzeciwpromiennychzespołuradiologicznego.Brenner

mignąłmulegitymacjąiprzejąłdowodzenie.Boschnieprotestował.

Wiedział,żeznaleźlisięnaterytorium,naktórympowinienpozwolićgrać

pierwszeskrzypceagentowifederalnemu,jeślichciał,byśledztwonie

zwalniałotempa.

-

Musimysprawdzić,czyilośćmateriałuwgorącymlaboratorium

zgadzasięzespisem-powiedziałBrenner.-Musimyteżzobaczyćjakiś

rejestrnazwiskczydanychkluczymagnetycznych,gdzieodnotowano,kto

wchodziłdolaboratoriumwciąguostatnichdwudziestuczterechgodzin.

Romoanidrgnął.Wahałsię,jakgdybypróbującpojąćsenssceny

rozgrywającejsięprzedjegooczami.

-

Ocochodzi?-spytałwkońcu.

Brennerzrobiłkrokwjegostronę,stająctużprzednim.

-Właśniemówię-odparł.-Musimywejśćdolaboratorium

naonkologii.Jeżeliniemożenaspantamzaprowadzić,proszęznaleźć

kogośinnego,ktotozrobi.Natychmiast.

-

Najpierwmuszęzadzwonić-powiedziałRomo.

-

Dobrze.Niechpandzwoni.Dajępanudwieminuty,alepotembędzie

pannammusiałzejśćzdrogi.

Wygłaszająctęgroźbę,Brennercałyczasuśmiechałsięikiwałgłową.

background image

Romowyciągnąłtelefonkomórkowyiodsunąłsięodgrupy,żeby

zadzwonić.Brennerprzepuściłgo,spoglądajączgorzkimuśmiechemna

Boscha.

-

Wzeszłymrokurobiłemtuprzeglądzabezpieczeń.Mielizamykane

laboratorium,sejfitowszystko.Późniejwprowadzililepszysystem.Ale

kiedyzbudujeszlepsząpułapkęnamyszy,myszystająsięsprytniejsze.

Boschskinąłgłową.

PodziesięciuminutachBosch,Brenner,Romoiczłonkowiezespołu

radiologicznegowysiedlizwindywpiwnicykliniki.SzefRomajużjechał,

leczBrennernaniegonieczekał.Romokartąmagnetycznąotworzyłdrzwi

laboratoriumonkologicznego.

Pomieszczeniebyłopuste.PrzywejściuBrennerznalazłlistę

inwentarzowąorazrejestrwejśćiwyjśćzlaboratoriumizacząłczytać.Na

biurkustałtakżemonitorpokazującyobrazzkameryumieszczonejw

sejfie.

-

Byłtu-powiedziałBrenner.

-

Kiedy?-zapytałBosch.

-

Zpapierówwynika,żeosiódmej.

Reidwskazałmonitor.

-

Rejestrujecieto?-spytałRoma.-Możemyzobaczyć,coKentrobiłw

środku?

Romopatrzyłnamonitor,jakgdybyzobaczyłgopierwszyrazwżyciu.

-

Hm,nie,totylkomonitor-rzekłwreszcie.-Człowiekprzybiurku

mawidzieć,cosięzabierazsejfu.

Romopokazałprzeciwległykonieclaboratorium,gdzieznajdowałysię

dużestalowedrzwi.Napoziomiewzrokuumieszczonotrójlistnysymbol

background image

ostrzegającyprzedpromieniowaniemoraztablicę:

UWAGA!

ZAGROŻENIEPROMIENIOTWÓRCZE

WSTĘPTYLKOWODZIEŻYOCHRONNEJ

CIUDADO!PELIGRODERADIACIÓN

SEDEBEUSAREOUIPODEPROTECTION

Boschzauważył,żepozaszczelinąnakartęmagnetycznądrzwisą

wyposażonewklawiaturęzamkacyfrowego.

-

Tujestnapisane,żezabrałjednoźródłocezu-rzekłBrenner,nadal

studiującrejestr.-Jednątuleję.Toprzypadekpozatymszpitalem.Miał

przetransportowaćcezdoCentrumMedycznegoBurbanknazabieg.Jest

tunazwiskopacjentki.Hanover.Wedługspisuwsejfiezostałotrzydzieści

jedenzasobników.

-

Towszystko,czegopotrzebujecie?-zapytałRomo.

-

Nie-odrzekłBrenner.-Musimyosobiścieskontrolowaćilość

materiału.Wejdziemytamiotworzymysejf.Jakijestkod?

-

Nieznam-powiedziałRomo.

-

Aktozna?

-

Fizycy.Kierowniklaboratorium.Szefochrony.

-

Gdziejestszefochrony?

-

Mówiłemjuż.Zarazprzyjedzie.

-

Dzwońiprzełącznagłośnik.

Brennerwskazałtelefonnabiurku.Romousiadł.Włączyłgłośnikiz

background image

pamięciwstukałnumer.Natychmiastodezwałsięgłos:

-

TuRichardRomo.

EdRomonachyliłsięnadtelefonem,jakbyzawstydzonyodkryciem

jawnegoprzypadkunepotyzmu.

-

Ee,tato,mówiEd.TenczłowiekzFBI…

-

PanRomo?-wtrąciłBrenner.-TuagentspecjalnyFBIJohnBrenner.

Zdajesię,żeprzedrokiemrozmawialiśmyoszczegółachzabezpieczeńw

klinice.Kiedysiępantuzjawi?

-

Zadwadzieścia,dwadzieściapięćminut.Pamiętam…

-Zapóźno.Musimyzarazotworzyćsejfwlaboratorium,żebyustalićjego

zawartość.

-

Niemożegopanotworzyćbezzgodyszpitala.Nieobchodzimnie,

kto…

-

PanieRomo,mamypowodyprzypuszczać,żezawartośćsejfu

dostałasięwręceludzi,którzynieprzejmująsięinteresemani

bezpieczeństwemAmerykanów.Musimyotworzyćsejf,żebydokładnie

wiedzieć,cotamjesticzegobrakuje.Niebędziemyczekaćdwadzieścia

minut.Proszęposłuchać,wylegitymowałemsiępańskiemusynowi,aw

laboratoriumjestzemnązespółochronyradiologicznej.Musimydziałać,

proszępana.Jakmamotworzyćsejf?

Wgłośnikunaparęchwilzapadłacisza.WreszcieRichardRomoustąpił.

-

Ed,dzwoniszzdyżurkiwlaboratorium,tak?

-

Tak.

-

background image

Dobra,otwórzbiurkoiwysuńdolnąszufladępolewej.

EdRomoodsunąłkrzesłoiprzyjrzałsiębiurku.Górnaszufladazlewej

stronybyłazaopatrzonawzamek,którynajwidoczniejzwalniałblokadę

wszystkichtrzechszuflad.w-Którymkluczem?-zapytałEd.

-

Chwileczkę.

Wgłośnikurozległsiębrzękkluczy.

-

Spróbujczternaścieczternaście.

EdRomozdjąłzpasapękkluczyiodnalazłkluczoznaczonynumerem

1414.Następniewsunąłgodozamkaszufladyiprzekręcił.Dolnaszuflada

zostałaodblokowana.

-

Gotowe.

-

Wszufladziejestsegregator.Otwórzgoiznajdźkartkęzlistami

kodówdosejfu.Kombinacjazmieniasięcotydzień.

Trzymającsegregator,Romozacząłgootwieraćpodtakimkątem,bynikt

pozanimniemógłwidziećjegozawartości.Brennerwyciągnąłrękęi

bezceremonialnieodebrałmusegregator.Położyłgoprzedsobąnabiurku,

otworzyłizacząłprzerzucaćprotokołybezpieczeństwa.

-

Gdzietojest?-rzuciłniecierpliwiedotelefonu.

-

Powinnobyćztyłu.Ugóryjestwyraźniezaznaczone,żetolista

kodówdolaboratoriumgorącego.Alejestmałyhaczyk.Trzebaużyć

zeszłotygodniowegokodu.Kombinacjaztegotygodnianiepasuje.Niech

panużyjekoduzzeszłego.

Brennerznalazłwłaściwąstronęiprzesunąłpalecpokolumniecyfr,

natrafiającnakodzpoprzedniegotygodnia.

-

Dobra,mam.Ajakotworzędrzwisamegosejfu?

background image

RichardRomopoinformowałgozsamochodu:

-

Jeszczerazużyjepankartymagnetycznejiinnegokodu.Tenakurat

znam,bosięniezmienia.Sześćsześćsześć.

-

Oryginalnie.

BrennerwyciągnąłrękędoEdaRomo.

-

Niechmipandaswojąkartę.

Romospełniłpolecenie,aBrennerpodałmagnetycznykluczReidowi.

-

Idź,Kyle-rozkazałBrenner.-Wstukajkodpięćsześćjedenosiem

cztery,aresztęsłyszałeś.

Reidodwróciłsięiwskazałjednegozmężczyznwskafandrach

ochronnych.

-

Będzieciasno.WejdętylkozMillerem.

Dowódcaiwybranyprzezniegoczłonekzespołunałożyliosłonynatwarz

izapomocąkartyorazcyfrowegokoduotworzylisejf.Millerwziął

monitorpromieniowaniaiobajweszlidopomieszczenia,zamykającza

sobądrzwi.

-

Wiepan,ludzie,którzytuwchodzą,nigdyniezakładająskafandrów

kosmicznych-odezwałsięEdRomo.

-

Cieszęsię-odparłBrenner.-Dzisiajmamyjednaktrochęinną

sytuację,niesądzipan?Niewiadomo,coczyhananaszatymidrzwiami.

-

Taktylkomówię-broniłsięRomo.

-

Wtakimraziebądźłaskawnicniemówić,synu.Dajnamrobić,co

donasnależy.

background image

Obserwującobraznamonitorze,Boschszybkozauważyłlukęwsystemie

zabezpieczeń.Kamerabyłazamontowanaugóry,alegdyReidpochylił

się,bywstukaćkodnaklawiaturzesejfuzmateriałami,zasłoniłjąciałem

przedobiektywemkamery.JeślinawetKentbyłobserwowanyprzez

dyżurującegoochroniarza,kiedywszedłdolaboratoriumosiódmej

poprzedniegowieczoru,beztrudumógłukryćto,costamtądwynosił.

Niecałąminutępootwarciusejfudwajmężczyźniwubraniach

przeciwpromiennychwyszlizzastalowychdrzwi.Brennerwstał.Agenci

zdjęlimaski,aReidpopatrzyłnaBrennera.Pokręciłgłową.

-

Sejfjestpusty-powiedział.

Brennerwyciągnąłzkieszenitelefon.Zanimjednakwybrałnumer,Reid

podszedłdoniego,podającmukartkępapieruwyrwanązkołonotatnika.

-

Zostałotylkoto-dodał.

BoschponadramieniemBrenneraspojrzałnakartkę.Nagryzmolonona

niejdługopisemwiadomość,którątrudnobyłoodcyfrować.Brenner

odczytałjąnagłos.

-

„Siedząmnie.Jeżelitegoniezrobię,zabijąmojążonę.Trzydzieści

dwaźródłacezu.NiechmiBógwybaczy.Niemamwyboru”.

7

Boschiagencifederalnimilczeli.Wlaboratoriumonkologicznym

zapanowałaniemalwyczuwalnaatmosferagrozy.Właśniepotwierdzono

podejrzenia,żeStanleyKentzabrałzsejfuwkliniceśw.Agatytrzydzieści

dwazasobnikicezuinajprawdopodobniejprzekazałjenieznanym

sprawcom,którzypotemwykonalinanimegzekucjęwpunkcie

widokowymnaMulholland.

-

Trzydzieścidwapojemnikizcezem-powiedziałBosch.-Iletomoże

wyrządzićszkód?

Brennerposłałmuponurespojrzenie.

background image

-

Trzebabędziespytaćnaukowców,alemoimzdaniemzupełnieby

wystarczyło-odrzekł.-Jeśliktośchcewtensposóbnadaćwiadomość,

możebyćpewien,żebędzieczytelnadlawszystkich.

NagleBoschpomyślałoczymś,cozupełnieniepasowałodoujawnionych

właśniefaktów.

-

Chwileczkę-powiedział.-DawkomierzenarękachStanleyaKenta

pokazywały,żeniemiałkontaktuzmateriałemradioaktywnym.Jaktosię

mogłostać,żezabrałstądcałyceziteobrączkiniezapaliłymusięjak

lampkichoinkowe?

Brennerlekceważącopokręciłgłową.

-

Napewnoskorzystałześwini.

-

Zczego?

-

Taksięnazywaurządzeniedotransportu.Wyglądajakołowiane

wiadrodomopanakółkach.Oczywiścieszczelniezamykane.Jestciężkiei

niskie-jakświnia.Dlategonazwalijeświnią.

-Imógłottaksobiewejśćiwyjśćzczymśtakim?

Brennerpokazałleżącąnabiurkupodkładkęzlistą.

-

Transportźródełizotopowychwykorzystywanychwterapii

nowotworówzjednegoszpitaladodrugiegotocałkiemnormalnarzecz-

powiedział.-Kentwpisałjednoźródło,alezabrałwszystkie.Tojużnie

byłanormalnarzecz,alektobyotwierałświnięisprawdzał?

Boschprzypomniałsobiewgłębieniawwykładziniebagażnikaporsche.

Samochodemprzewożonocościężkiego.Terazjużwiedział,cotobyło,i

wiedział,żemająjeszczejedendowódpotwierdzającynajgorszymożliwy

scenariusz.

Boschpokręciłgłową,aBrennerwziąłtozaniemykomentarznatemat

background image

zabezpieczenialaboratorium.

-

Cościpowiem-rzekłagent.-Zanimwzeszłymrokupoprawiliśmy

imsystembezpieczeństwa,każdywlekarskimkitlumógłtuwejśći

wyciągnąćzsejfucomusiężywniepodobało.Ożadnych

zabezpieczeniachniebyłomowy.

-

Niemiałemnamyślisystemuzabezpieczeń.Chciałem…

-

Muszęzadzwonić-przerwałmuBrenner.

Odszedłnabokiwyciągnąłtelefon.Boschtakżepostanowiłzadzwonić.

Znalazłustronnykątiwybrałnumerswojegopartnera.

-

Toja,Ignacio.

-

Harry,mówmiIggy.Couciebie?

-

Nicdobrego.Kentopróżniłsejf.Całycezzniknął.

-

Żartujeszsobie?Totenmateriał,ztegomożnazrobićbrudnąbombę?

-

Ten.Chybadałimtyle,żemogłobywystarczyć.Jesteśjeszczena

miejscu?

-

Tak.Słuchaj,mamdzieciaka,którybyćmożejestświadkiem.

-

Cotoznaczy„byćmoże”?Ktotojest,sąsiad?

-

Nie,totrochępokręconahistoria.Wiesz,żestoitamdom,którego

właścicielkąbyłapodobnoMadonna?

-

Tak.

background image

-

Nowięcbyła,alejużniejest.Poszedłemtamzapukaćifacet,który

tammieszka,powiedziałmi,żeniczegoniewidziałaniniesłyszał-to

samomówiąmiwkażdymdomu.Wkażdymraziezbieramsięjużdo

wyjściainaglewidzętegogościachowającegosięzadrzewamiw

donicachnadziedzińcu.Wyciągambrońiwzywamwsparcie,rozumiesz,

myślę,żetomożebyćnaszkilerzpunktuwidokowego.Aleokazujesię,

żenie.Todzieciak-madwadzieścialatiwłaśnieprzyjechałzKanady.

Myśli,żewtymdomuciąglemieszkaMadonna.Maprzysobiemapęz

zaznaczonymirezydencjamigwiazd,zktórejwynika,żetojejdom.

Próbowałjąpodglądać,śledzićczycośwtymrodzaju.Przelazłprzezmur,

żebysiędostaćnadziedziniec.

-

Widziałstrzelaninę?

-

Twierdzi,żeniczegoniewidziałiniesłyszał,alesamniewiem,

Harry.Wydajemisię,żemógłsiękręcićpoddomemMadonny,kiedy

kropnęliKenta.Potemsięschowałipróbowałprzeczekać.Tyleżego

znalazłem.

Boschczegośtunierozumiał.

-

Pocomiałbysięchować?Dlaczegopoprostustamtądniezwiał?

Przecieżciałoznaleźliśmydopierotrzygodzinypomorderstwie.

-

Tak,wiem.Toakuratzupełnieniemasensu.Możesiębałalbo

myślał,żejeżeliktośgowidziałwpobliżuciała,zostaniepodejrzanym.

Boschpokiwałgłową.Całkiemmożliwe.

-

Zatrzymałeśgozawtargnięcienaterenprywatny?

-

Tak.Rozmawiałemzfacetem,którykupiłdomodMadonny,i

zgodziłsięnampomóc.Jeżelibędzietrzeba,wniesieskargę.Więcnie

background image

musiszsięmartwić,możemyprzytrzymaćchłopakaitrochęnadnim

popracować.

-

Dobrze.Zabierzgodocentrum,wsadźdopokojuizróbmumałą

rozgrzewkę.

-

Załatwione,Harry.

-

Ignacio,tylkonikomuniemówocezie.

-

Dobra,niepowiem.

Boschrozłączyłsię,zanimFerraszdążyłznowuwtrącić,żebymówiłmu

Iggy.ZacząłsłuchaćkońcówkirozmowyBrennera.Niemiałwątpliwości,

żeagentniezadzwoniłdoWalling.Jegozachowanieitonszacunkuw

głosiezdradzały,żerozmawiazszefem.

-

Wedługrejestruosiódmej-mówił.-Przekazaniemateriałuw

punkciewidokowymmusiałonastąpićokołoósmej,czyliwtym

momenciemająsześćipółgodzinyprzewagi.

Brennerprzezchwilęsłuchał,poczymusiłowałodpowiedzieć,aleza

każdymrazemrozmówcaniedopuszczałgodogłosu.

-

Takjest-rzekłwreszcie.-Takjest.Jużstartujemy.

ZamknąłtelefonispojrzałnaBoscha.

-Wracamhelikopterem.Muszępoprowadzićtelekonferencjęz

Waszyngtonemizłożyćraport.Wziąłbymcięzesobą,alechybalepiej

będzie,jeżelipoprowadziszśledztwozziemi.Późniejprzyślękogośpo

swójsamochód.

-

Niemasprawy.

-

Twójpartnerznalazłświadka?Dobrzesłyszałem?

background image

Boschzdziwiłsię,jakBrennerzdołałtowychwycić,samrozmawiając

przeztelefon.

-

Możliwe,aletojeszczenicpewnego.Jadędocentrum,żebysiętym

zarazzająć.

BrennerzpoważnąminąskinąłgłowąipodałBoschowiwizytówkę.

-

Gdybyśmiałcośnowego,dzwoń.Tusąwszystkiemojenamiary.

Jeżelicokolwieksięzdarzy,dzwoń.

Boschwziąłwizytówkęiwłożyłdokieszeni.Następnierazemzagentami

opuściłlaboratorium,akilkaminutpóźniejprzyglądałsię,jakśmigłowiec

federalnychwzbijasięwciemneniebo.Wsiadłdosamochoduiwyjechałz

parkinguprzedkliniką,kierującsięnapołudnie.Przedzjazdemna

autostradęzatankowałnastacjiprzySanFernandoRoad.

Ruchwstronęcentrummiastabyłniewielki,Boschmógłwięc

utrzymywaćstałąprędkośćstudwudziestunagodzinę.Włączył

odtwarzaczinachybiłtrafiłwybrałpłytę.Jużpopięciunutachpierwszego

utworupoznał,żetojapońskialbumkontrabasistyRonaCartera.Płyta

świetnienadawałasiędojazdy,więcpodkręciłdźwięk.

Muzykapomogłamuuporządkowaćmyśli.Boschzdawałsobiesprawę,że

śledztwozmieniakierunek.Federalniprzynajmniejzamiastmorderców

szukalicezu.Byłatosubtelnaróżnica,choćzdaniemBoschabardzo

ważna.Wiedział,żemusiskupićuwagęnatym,cosięzdarzyłonapunkcie

widokowym,aninamomentniezapominającofakcie,żetośledztwow

sprawiemorderstwa.

-

Jeżeliznajdąsięzabójcy,znajdziesięcez-powiedziałgłośno.

Gdydotarłdocentrum,skręciłzautostradywLosAngelesStreeti

zatrzymałwóznagłównymparkinguprzedcentraląpolicji.Otejporze

niktniebędziesięprzejmował,żeniejestVIP-emaniczłonkiemkadry

kierowniczej.

BudynekParkerCenterchyliłsiękuruinie.Przedprawiedziesięciulaty

background image

zapadładecyzjaobudowienowejsiedzibypolicji,leczzpowodulicznych

opóźnieńnaturypolitycznejibudżetowejinwestycjadopieroruszałaz

miejsca.Tymczasemrobiononiewiele,byuchronićobecnąsiedzibęprzed

całkowitymrozpadem.Wprawdziebudowanowegogmachujużtrwała,

aledojejukończeniazostałookołoczterechlat.Wielupracowników

ParkerCenterzastanawiałosię,czystarybudynekjeszczetylewytrzyma.

Biurowydziałurabunkówizabójstwnatrzecimpiętrzebyłopuste.Bosch

wyciągnąłkomórkęizadzwoniłdoswojegopartnera.

-

Gdziejesteś?

-

Cześć,Harry.Jestemwkryminalistyce.Wezmęcosięda,żeby

zacząćksięgęmorderstwa.Przyjechałeśdobiura?

-

Właśniewszedłem.Gdziemaszświadka?

-

Smażysięwdwójce.Chceszznimsamzacząć?

-

Byłobydobrze,gdybyprzycisnąłgoktoś,kogojeszczeniewidział.

Ktośstarszy.

Tobyładelikatnasugestia.PotencjalnegoświadkaznalazłFerras.Bosch

niezamierzałgoprzesłuchiwaćbezprzynajmniejmilczącejzgody

partnera.Sytuacjanakazywałajednak,abytakistotneprzesłuchanie

przeprowadziłktośzdoświadczeniemBoscha.

-

Weźgowobroty,Harry.Jakwrócę,usiądęprzymonitorzewpokoju

obok.Gdybyśmniepotrzebował,dajznak.

-

Wporządku.

-

Gdybyśmiałochotę,wgabineciekapitanajestkawa.

-

background image

Todobrze,przydamisiętrochękofeiny.Alenajpierwpowiedzmi

cośoświadku.

-

NazywasięJesseMitford.ZHalifaksu.Takiwłóczykij.Powiedział

mi,żeprzyjechałtuautostopeminocujewschroniskach,aczasemna

wzgórzach-kiedyjestwmiaręciepło.Nicwięcejniewiem.

Mało,aletobyłdopieropoczątek.

-

MożezamierzałspaćpoddomemMadonny.Dlategoniezwiał.

-

Niepomyślałemotym,Harry.Możeszmiećrację.

-

Napewnogozapytam.

Boschzakończyłrozmowę,wyciągnąłzszufladybiurkakubekiskierował

siędogabinetukapitana.Wsekretariaciestałstolikzekspresem.Kiedy

Boschprzekroczyłpróg,wnozdrzauderzyłgoaromatświeżoparzonej

kawyijużsamzapachdostarczyłmupotrzebnejdawkienergii.Napełnił

kubek,wrzuciłdokoszykadolaraiwróciłnaswojemiejsce.

Biurkawpomieszczeniuustawionowdługichrzędachwtakisposób,że

partnerzysiedzielinaprzeciwsiebie.Takiukładniepozwalałnażadną

prywatność,anizawodową,aniosobistą.Wwiększościbiurdetektywów

wmieściezainstalowanoboksyzdźwiękoszczelnymiściankami,leczw

PakerCenterniewydawanojużanigroszanamodernizację,ponieważ

budynekitakczekałarozbiórka.

BoschiFerrasdołączylidowydziałuniedawno,więcichbiurka

znajdowałysięnasamymkońcurzędu,wpozbawionymokienkącie,gdzie

byłakiepskawentylacjaiskądmielinajdalejdowyjściawrazieewakuacji

naprzykładwczasietrzęsieniaziemi.

MiejscepracyBoschabyłostaranniewysprzątane,takjakjezostawił.Na

biurkujegopartnerależałplecakiplastikowatorebkanadowody.Bosch

sięgnąłnajpierwpoplecak.Otworzywszygo,zobaczyłprzedewszystkim

ubraniaiinneosobisterzeczynależącedopotencjalnegoświadka.Znalazł

background image

takżeksiążkęStephenaKinga„Bastion”itorebkęzeszczoteczkąipastą

dozębów.Byłtoskromnydobytekświadczącyoskromnymżyciu.

Odłożyłplecakiwziąłtorebkęnadowody.Znajdowałasięwniej

niewielkakwotaamerykańskiejwaluty,klucze,cienkiportfeloraz

kanadyjskipaszport.Pozatymzobaczyłzłożonąmapęznapisem„Domy

gwiazd”.Wiedział,żetakieplanyLosAngelessprzedająnarogachulic.w

całymHollywood.Rozłożyłmapęiznalazłpunktwidokowyprzy

MulhollandDrivenadLakeHollywoodDrive.Tużobokpolewejwidniała

czarnagwiazdkaznumerem23.Byłazakreślonadługopisem.Bosch

zajrzałdoindeksuipodnumerem23przeczytał:DomMadonnyw

Hollywood.

NajwyraźniejmapynieuaktualnianoiBoschpodejrzewał,żeniewielez

umieszczonychnaniejgwiazdekipozycjinadołączonejliściesław

zgadzasięzestanemrzeczywistym.Tomogłowyjaśniać,dlaczegoJesse

Mitfordobserwowałdom,wktórymMadonnajużniemieszkała.

Boschzłożyłmapę,schowałwszystkieprzedmiotydoplastikowejtorebkii

odłożyłnabiurkopartnera.Następniewyciągnąłzszufladyblokdo

pisaniaorazformularzrezygnacjizpomocyadwokata,poczymruszyłdo

pokojuprzesłuchańnumer2,któryznajdowałsięwkorytarzunakońcu

biurawydziału.

JesseMitfordwyglądałnamniejniżdwadzieścialat.Miałciemne,kręcone

włosyikredowobiałącerę.Jegopodbródekpokrywałzarost,którego

wyhodowaniezabrałomuchybacałeżycie.Nozdrzeijednąbrew

przebijałysrebrnekolczyki.Najegotwarzymalowałasięczujnośćilęk.

Siedziałprzymałymstolewmałympokojuprzesłuchań.Pomieszczenie

byłoprzesiąkniętezapachempotu.Mitfordpociłsięjakmyszioto

oczywiściechodziło.PrzedwejściemBoschzerknąłnatermostat

umieszczonywkorytarzu.Ferrasustawiłtemperaturęwpokoju

przesłuchańnadwadzieściaosiemstopni.

-

Jaksięmiewasz,Jesse?-spytałBosch,zajmującpustekrzesło

naprzeciwniego.

background image

-

Hm,niezadobrze.Trochętugorąco.

-

Naprawdę?

-

Jestpanmoimadwokatem?

-

Nie,Jesse,jestemtwoimdetektywem.NazywamsięHarryBosch.

Pracujęwwydzialezabójstwiprowadzędochodzeniewsprawiezdarzenia

napunkciewidokowym.

Boschpołożyłnastoleblokipostawiłkubekzkawą.Zauważył,żeFerras

nierozkułMitforda.Byłotobardzozręczneposunięcie,ponieważmając

narękachkajdanki,chłopakwciążbyłzdezorientowany,zdenerwowanyi

wystraszony.

-

MówiłemtemuMeksykaninowi,żenicwięcejniepowiem.Chcę

adwokata.

Boschskinąłgłową.

-

ToAmerykaninpochodzeniakubańskiego,Jesse-rzekł.-Nie

dostanieszadwokata.AdwokatprzysługujetylkoobywatelowiStanów

Zjednoczonych.

Kłamał,liczącnaniewiedzędwudziestolatka.

-

Maszkłopoty,chłopcze-ciągnął.-Coinnegośledzićbyłą

dziewczynęczybyłegochłopaka,acoinnegośledzićznanąosobę.Tojest

miastosławwkrajusław,Jesse,amydbamyoswojesławy.Niewiem,jak

towyglądauciebiewKanadzie,aleunaskaryzato,codziśrobiłeś,są

dośćsurowe.

Mitfordpotrząsnąłgłową,jakgdybywtensposóbchciałodpędzićod

siebietekłopoty.

-

background image

Mówionomiprzecież,żeonajużtamnawetniemieszka.Toznaczy

Madonna.Czylitaknaprawdęwcalejejnieśledziłem.Tobybyłotylko

wtargnięcienaprywatnyteren.

TerazzkoleiBoschpokręciłgłową.

-

Chodziozamiar,Jesse.Myślałeś,żeMadonnamożetambyć.Miałeś

mapę,wedługktórejtobyłjejdom.Nawetzaznaczyłeśsobietomiejsce.

Takwięcwoczachprawajesteśpodejrzanyośledzenieznanejosoby.

-

Notopocosprzedająmapyzdomamigwiazd?

-

Apocoprzybarachsąparkingi,skoroprowadzeniesamochodupo

pijanemujestkaralne?Niebędziemysięwtobawić,Jesse.Rzeczwtym,

żenamapieniemaanisłowaotym,żemożnaprzełazićprzezogrodzenie

czyjegośdomu,rozumiesz,oczymmówię?

Mitfordspuściłwzroknaswojeskuteręceismutnopokiwałgłową.

-

Alecościpowiem-mówiłdalejBosch.-Głowadogóry,boniejest

jeszczetakźle,jaksięmożewydawać.Zarzutyośledzenieznanejosobyi

wtargnięcienaterenjejdomutopoważnarzecz,alemyślę,żedałobysięto

jakośzałatwić,jeżelizgodziszsięzemnąwspółpracować.

Mitfordpochyliłsięnadstołem.

-MówiłemjużtemuMeksy…temudetektywowikubańskiego

pochodzenia,żenicniewidziałem.

Boschdługąchwilęzwlekałzodpowiedzią.

-

Nieobchodzimnie,comumówiłeś.Terazrozmawiaszzemną,synu.

Iwydajemisię,żecośprzedemnąukrywasz.

-

Wcalenie.PrzysięgamnaBoga.

Wbłagalnymgeścierozłożyłręcenatyleszeroko,nailepozwalałymu

kajdanki.Boschniedałsięjednaknatonabrać.Chłopakbyłzamłody,aby

background image

udałomusięgookłamać.Boschpostanowiłzaatakowaćwprost.

-

Posłuchaj,Jesse.Mójpartnerjestdobryiwysokozajdzie.Codotego

niemamwątpliwości.Alenaraziejakogliniarzjeszczeraczkuje.Został

detektywemmniejwięcejwtedy,gdynatwojejbrodziepojawiłsięten

brzoskwiniowypuszek.Janiejednojużwidziałem,atoznaczy,że

widziałemniejednegołgarza.Czasamiwydajemisię,żeznamsamych

łgarzy.Iwiem,żekłamiesz,Jesse.Ajasięniepozwalamokłamywać.

-

Nie!Wcale…

-

Dlategomasztrzydzieścisekund,żebyzacząćmówić,boinaczej

zawiozęciędoaresztuokręgowego.Napewnobędzietamczekałktoś,kto

siępostara,żebyśjeszczeprzedświtemzaśpiewałdomikrofonuhymn

kanadyjski.Towłaśniemiałemnamyśli,mówiącosurowychkarachza

podglądanie.

Mitfordwpatrywałsięwswojedłoniespoczywającenastole.Bosch

czekałdługiedwadzieściasekund.Wreszciepodniósłsięzkrzesła.

-

Dobra,Jesse,wstawaj.Jedziemy.

-

Zaraz,niechpanzaczeka!

-

Naco?Powiedziałem,wstawaj!Idziemy.Tojestśledztwowsprawie

morderstwainiemamzamiarutracićczasuna…

-

Dobrzejuż,dobrze,powiem.Widziałemto,słyszypan?Widziałem

wszystko.

Boschprzyglądałmusięprzezchwilę.

-

Mówiszopunkciewidokowym?-zapytał.-Widziałeśstrzelaninęna

punkciewidokowym?

background image

-

Widziałemwszystko.

Boschprzysunąłsobiekrzesłoiusiadł.

8

Boschniepozwoliłmumówić,dopókiJesseMitfordniepodpisał

formularzarezygnacjizprzysługującychmupraw.Niemiałoznaczenia,że

byłprzesłuchiwanyjakoświadekmorderstwapopełnionegowpunkcie

widokowymnaMulholland.Jeśliudałomusięcośzobaczyć,totylko

dlatego,żesamwłaśniepopełniałprzestępstwo-wchodzącnateren

prywatnyiobserwującdom.Boschmusiałuważać,byniepopełnić

żadnegobłędu.Byniedaćpodstawdokwestionowanialegalności

uzyskanegozeznania.Niepodłożyćsię.Grałowysokąstawkę,wiedział,

żefederalnispecjalizująsięwwytykaniuwpadek,musiałwięczrobićto

jaknależy.

-

Dobra,Jesse-powiedział,gdychłopakpodpisałformularz.-

Opowieszmi,cowidziałeśisłyszałeśnapunkciewidokowym.Jeżeli

będzieszmówiłprawdęipomożeszmi,wycofamwszystkiezarzutyi

wyjdzieszstądjakowolnyczłowiek.

Formalnierzeczbiorąc,Boschznaczniewyolbrzymiałswojemożliwości.

Niemiałprawawycofywaćzarzutówanizawieraćporozumieniaz

podejrzanymi.Wtejsprawieniemusiałjednaktegorobić,ponieważ

oficjalnieMitfordowiniepostawionojeszczeżadnegozarzutu.Towłaśnie

byłatutBoscha.Wszystkosprowadzałosiędosubtelnościznaczeniowych.

WrzeczywistościBoschproponowałodstąpienieodoskarżeniaMitforda

wzamianzauczciwąwspółpracęzestronymłodegoKanadyjczyka.

-

Rozumiem-powiedziałMitford.

-

Pamiętaj,interesujemnietylkoprawda.Tylkoto,cowidziałeśi

słyszałeś.Nicwięcej.

-

background image

Rozumiem.

-

Podnieśręce.

Mitfordspełniłpolecenie,aBoschzapomocąwłasnegokluczykazdjąłmu

kajdanki.Mitfordnatychmiastzacząłrozcieraćprzeguby,bypobudzić

krążenie.TenwidokprzypomniałBoschowiwidokRachelrozcierającej

ręceAliciiKent.

-

Lepiejsięczujesz?-zapytał.

-

Tak,jużdobrze-odparłMitford.

-

Dobra,zacznijmyodpoczątku.Powiedzmi,skądprzyjechałeś,

dokądsięwybierałeśicodokładniezobaczyłeśnapunkciewidokowym.

Mitfordskinąłgłową,poczymprzedstawiłBoschowi

dwudziestominutowąopowieść,którazaczynałasięnaHollywood

Boulevardodkupnamapyzdomamigwiazdodulicznegosprzedawcyi

długiejpieszejwędrówkinawzgórza.Wspinałsięniemaltrzygodzinyi

stądzapewnewziąłsięnieprzyjemnyzapachpotu,jakiwydzielałojego

ciało.PowiedziałBoschowi,żekiedyzmęczonydotarłdoMulholland

Drive,zapadałjużzmrok.Wdomu,gdziewedługmapymieszkała

Madonna,byłociemno.Wyglądałonato,żenikogotamniema.

Rozczarowanypostanowiłodpocząćpodługimmarszuizaczekaćw

nadziei,żepiosenkarkawkrótceprzyjedziedodomu.Znalazłmiejscew

krzakach,gdziemógłsięoprzećomurogradzającydomjegoofiary-sam

nieużyłtegosłowa-izaczekać.Mitfordpowiedział,żezasnął,alecośgo

zbudziło.

-

Cocięobudziło?-spytałBosch.

-

Głosy.Usłyszałemgłosy.

-

background image

Comówiły?

-

Niewiem.Poprostuobudziłmniedźwiękgłosów.

-

Jakdalekobyłeśodpunktuwidokowego?

-

Niewiem.Możezpięćdziesiątmetrów.Byłemdośćdaleko.

-

Comówiłygłosy,kiedysięjużobudziłeś?

-

Nic.Rozmowasięskończyła.

-

Dobrze,więccozobaczyłeśpoobudzeniu?

-

Zobaczyłemtrzysamochodyzaparkowaneobokpolanki.Porschei

dwawiększeauta.Nieznammarki,alebyłytakiesame.

-

Widziałeśludzinapunkciewidokowym?

-

Nie,nikogoniewidziałem.Byłozaciemno.Alepochwiliznów

usłyszałemgłos,którydobiegałstamtąd,zciemności.Jakbykrzyk.Iw

tymmomenciezobaczyłemdwabłyskiiusłyszałemstrzały.Takie

stłumione.Wbłyskuzauważyłemczłowieka,któryklęczałnapolance.Ale

błysnęłotakszybko,żenicwięcejniewidziałem.

Boschskinąłgłową.

-

Dobrze,Jesse.Idziecibardzodobrze.Powtórzmytoodpoczątku,

żebywszystkobyłojasne.Spałeś,potemzbudziłycięgłosyikiedy

spojrzałeś,zobaczyłeśtrzysamochody.Zgadzasię?

-Tak.

-

Wporządku.Potemznówusłyszałeśgłosispojrzałeśwstronę

background image

punktuwidokowego.Wtedypadłystrzały.Czywszystkosięzgadza?

-

Zgadzasię.

Boschwiedziałjednak,żeMitfordmożepoprostumówićto,coBosch

chciałusłyszeć.Musiałsięupewnić,czychłopakniezmyśla.

-

Nodobrze,powiedziałeś,żewbłyskuzlufyzobaczyłeś,jakofiara

padanakolana,tak?

-

Nie,niezupełnie.

-

Wobectegopowiedz,codokładniewidziałeś.

-

Tenczłowiekchybajużklęczał.Wszystkostałosiętakszybko,żenie

mógłbymzobaczyć,jakpadanakolana.Wydajemisię,żejużklęczał.

Boschpokiwałgłową.Mitfordpomyślnieprzeszedłtest.

-

Wporządku,słusznauwaga.Porozmawiajmyterazotym,co

słyszałeś.Mówiłeś,żezanimpadłystrzały,ktośkrzyknął,zgadzasię?

-

Tak.

-

Cotaosobakrzyknęła?

Młodyczłowiekzastanowiłsięprzezchwilę,poczympokręciłgłową.

-

Niejestempewien.

-

Dobrze,nicnieszkodzi.Lepiejniemówićoniczym,czegonie

jesteśmypewni.Spróbujmyzrobićpewnećwiczenieisprawdźmy,czy

pomoże.Zamknijoczy.

-

Co?

background image

-

Poprostuzamknijoczy-powtórzyłBosch.-Myślotym,co

widziałeś.Spróbujodtworzyćwpamięciobraz,apodkładdźwiękowysam

sięzjawi.Patrzysznatetrzysamochodyinagleczyjśgłoskierujetwoją

uwagęwstronępunktuwidokowego.Copowiedziałtengłos?

Boschmówiłspokojnie,kojącymtonem.Mitfordzgodniezjego

poleceniemzamknąłoczy.Boschczekał.

-

Niejestempewien-odrzekłwkońcumłodyczłowiek.-Niebardzo

rozumiem.Wydajemisię,żemówiłcośoAllahu,apotemstrzeliłdo

tamtego.

Boschprzezchwilęsiedziałzupełnienieruchomo.

-

OAllahu?MasznamyśliarabskiesłowoAllah?

-

Niejestempewien.Takmisięwydaje.

-

Cojeszczesłyszałeś?

-Nicwięcej.Potemprzerwałmuhukstrzałów.ZacząłkrzyczećoAllahu,a

resztęzagłuszyłystrzały.

-

Krzyknąłcośwrodzaju„Allahakbar”?

-

Niewiem.Słyszałemtylko„Allah”.

-

Czywjegogłosiebrzmiałobcyakcent?

-

Obcyakcent?Niewiem.Słyszałemtylkotojednosłowo.

-

Brytyjski?Arabski?

-

Naprawdęniemampojęcia.Byłemzadalekoiusłyszałemtylko

background image

jednosłowo.

Boschzastanowiłsięnadtymprzezchwilę.Przypomniałsobie,jakczytał

zapisrozmówprowadzonychwkabiniepilotówpodczasataków

terrorystycznych11września.Wostatnimmomencieterroryścizawołali

„Allahakbar”,„Bógjestwielki”.CzyżbyjedenzmordercówStanleya

Kentazrobiłtosamo?

Wiedziałjednak,żemusibyćostrożnyidokładny.Dalszytokśledztwa

mógłwdużejmierzezależećodjednegosłowa,którewedługMitforda

padłonapunkciewidokowym.

-

Jesse,codetektywFerrasmówiłciotejsprawie,zanimzamknąłcię

wtympokoju?

Świadekwzruszyłramionami.

-

Nicminiemówił,naprawdę.

-

Niemówiłci,zczymmożemytumiećdoczynieniaalbowjakim

kierunkuzmierzadochodzenie?

-

Nie,nictakiegoniemówił.

Boschpatrzyłnaniegoprzezdłuższąchwilę.

-

Wporządku,Jesse-powiedział.-Cosiępotemstało?

-

Kiedypadłystrzały,ktośpobiegłzpolankiwstronęsamochodów.

Stałatamlatarniaimogłemgozobaczyć.Wsiadłdojednego

zsamochodówicofnąłbliżejporsche.Potemotworzyłbagażnikiwysiadł.

Bagażnikporschebyłjużotwarty.

-

Gdziewtedybyłtendrugimężczyzna?

Mitfordwyglądałnazaskoczonegopytaniem.

-

background image

Chybajużnieżył.

-

Nie,mamnamyślidrugiegosprawcę.Bylidwajsprawcyijedna

ofiara,Jesse.Trzysamochody,pamiętasz?

DlapodkreśleniaswoichsłówBoschpokazałtrzypalce.

-

Widziałemtylkojednegosprawcę-powiedziałMitford.-Tego,który

strzelał.Wsamochodziezaparkowanymzaporschesiedziałktośjeszcze.

Alewogóleniewysiadał.

-

Całyczassiedziałwsamochodzie?

-

Zgadzasię.Właściwiezarazpostrzałachtendrugiwózzawróciłi

odjechał.

-

Ikierowcawogóleniewysiadał,gdysamochódstałnapunkcie

widokowym.

-

Jawkażdymrazieniewidziałem,żebywysiadał.

Boschzamyśliłsięnadtym.ZopisuMitfordawynikało,żepodejrzani

ustalilimiędzysobąpodziałpracy.Tenfaktstanowiłpotwierdzenie

wcześniejszejrelacjiAliciiKent;wedługniejjedenzmężczyznzadawał

jejpytania,apotemtłumaczyłodpowiedziiwydawałpoleceniadrugiemu.

Boschprzypuszczał,żewsamochodziewpunkciewidokowymsiedział

mężczyznamówiącypoangielsku.

-

Nodobrze-podjąłpochwili.-Wracajmydoprzebieguzdarzeń,

Jesse.Mówisz,żekiedypadłystrzały,jedenznichodjechał,adrugicofnął

samochódbliżejporscheiotworzyłbagażnik.Cosiępotemstało?

-

Wysiadł,wyciągnąłcośzporscheiprzeniósłdobagażnikaswojego

wozu.Tomusiałobyćcościężkiego,bonieźlesięnamęczył.Trzymałto

background image

cośwtakisposób,jakbymiałouchwytypobokach.

Boschwiedział,żeMitfordopisujeświnięużywanądotransportu

materiałówradioaktywnych.

-

Copotem?

-

Wsiadłdosamochoduiodjechał.Zostawiłotwartybagażnikporsche.

-

Iniewidziałeśnikogowięcej?

-

Nikogo.Przysięgam.

-

Opiszczłowieka,któregowidziałeś.

-

Właściwieniepotrafięgoopisać.Miałnasobiebluzęzkapturem.W

ogóleniewidziałemjegotwarzy.Pokapturemmiałchybajeszcze

kominiarkę.

-

Dlaczegotaksądzisz?

Mitfordznówwzruszyłramionami.

-

Niewiem.Takmisiępoprostuwydawało.Mogęsięmylić.

-

Byłwysoki?Niski?

-

Chybaśredniegowzrostu.Możetrochęniski.

-

Jakwyglądał?

Boschmusiałspróbowaćjeszczeraz.Tobyłoważne.AleMitfordpokręcił

głową.

-

Niewidziałemgo-powtórzyłzuporem.-Jestemprawiepewien,że

background image

miałzasłoniętątwarz.

Boschnieustępował.

-

Byłbiały,czarny?ZBliskiegoWschodu?

-

Niemampojęcia.Miałkapturikominiarkę,ajabyłemzadaleko.

-

Przypomnijsobiejegoręce,Jesse.Mówiłeś,żeprzedmiot,który

przenosiłzporschedoswojegosamochodu,miałuchwyty.Widziałeśjego

ręce?Jakiegokolorubyłyjegoręce?

Mitfordzastanowiłsięprzezchwilęinagleoczymurozbłysły.

-Niewidziałemdłoni,nosiłrękawice.Dobrzepamiętam,botobyłytakie

dużerękawice,jakiemająludziepracującyprzypociągachwHalifaksie.

Grube,zdługimimankietami,żebychroniłyprzedoparzeniem.

Boschskinąłgłową.Szukającjednejinformacji,uzyskałinną.Rękawice

ochronne.Ciekawe,czytobyłyspecjalnerękawiceprzeznaczonedopracy

zmateriałemradioaktywnym.Uświadomiłsobie,żezapomniałzapytać

AliciiKent,czymężczyźni,którzywtargnęlidojejdomu,mieli

rękawiczki.Miałnadzieję,żeRachelWallingustaliławszystkieszczegóły

wtrakciedalszegoprzesłuchania.

Boschzrobiłpauzę.Czasemchwilemilczeniasądlaświadkanajbardziej

niepokojące.Ciszazaczynawypełniaćluki.

AleMitfordsięnieodzywał.PochwiliBoschwróciłdopytań.

-

Nodobrze,mówiliśmyodwóchsamochodachzaparkowanychobok

porsche.Opiszsamochód,którypodjechałtyłemdoporsche.

-

Naprawdęniepotrafię.Wiem,jakwyglądaporsche,aleotam-

tychsamochodachnieumiemnicpowiedzieć.Obydwabyłyznacznie

większe,czterodrzwiowe.

-

Porozmawiajmyotym,którystałprzedporsche.Tobyłsedan?

background image

-

Nieznamtejmarki.

-

Nie,sedantotypnadwozia,niemarka.Czterodrzwiowy,z

wysuniętymbagażnikiem-takijakradiowóz.

-

Tak,takwyglądał.

Boschprzypomniałsobie,coAliciaKentmówiłaoswoimskradzionym

samochodzie.

-

Wiesz,jakwyglądachrysler300?

-

Nie.

-

Jakikolormiałtensamochód?

-

Niejestempewien,aleciemny.Czarnyalbogranatowy.

-

Adrugi?Ten,którystałzaporsche.

-

Takisam.Ciemnysedan.Trochęsięróżniłodtegozprzodu-jakby

trochęmniejszy.Hm…aleniewiem,cotobyłzawóz.Przykromi.

Chłopakzmarszczyłbrwi,jakgdybynieznajomośćmarekimodeli

samochodówbyławadącharakteru.

-

Nicsięniestało,Jesse,świetnieciidzie-zapewniłgoBosch.

-Bardzonampomagasz.Gdybympokazałcizdjęciaróżnychsedanów,

myślisz,żemógłbyśrozpoznaćtesamochody?

-

Nie,niewidziałemichzbytwyraźnie.Naulicybyłozamałoświatła,

ajabyłemzadaleko.

Boschpokiwałgłową,leczczułsięrozczarowany.Przezchwilęrozważał

background image

sytuację.InformacjeuzyskaneodMitfordapokrywałysięzwersją

wydarzeńprzedstawionąprzezAlicięKent.Intruzimusielimiećjakiś

środektransportu,abydotrzećdodomuKentów.Jedenodjechałstamtąd

ichwozem,adrugiwziąłchrysleraAliciiKent,abyprzewieźćnimcez.

Wydawałosiętooczywiste.

Wzwiązkuztymnasunęłomusiękolejnepytanie.

-

Dokądodjechałtendrugisamochód?

-

Teżzawróciłipojechałwdółzbocza.

-1towszystko?

-

Wszystko.

-

Copotemzrobiłeś?

-

Ja?Nic.Zostałemtam,gdziebyłem.

-

Dlaczego?

-Bałemsię.Byłemprawiepewien,żewłaśniewidziałem,jak

zamordowanoczłowieka.

-

Nieposzedłeśsprawdzić,czyżyjeiczynietrzebamupomóc?

Mitfordodwróciłwzrokipokręciłgłową.

-

Nie,zabardzosiębałem.Przykromi.

-

Wporządku,Jesse.Niemusiszsiętymprzejmować.Onjużnieżył.

Zanimpadłnaziemię,byłjużmartwy.Ciekawimnietylko,dlaczegotak

długosięukrywałeś.Dlaczegoniezszedłeśzewzgórza?Dlaczegonie

zadzwoniłeśpoddziewięćsetjedenaście?

Mitforduniósłręceizarazopuściłjenastół.

background image

-

Niewiem.Chybazestrachu.Wszedłemnawzgórzewedługmapyi

tobyłajedynadrogapowrotna,jakąznałem.Musiałbymprzejśćoboktej

polankiipomyślałemsobie,acobędzie,jeżeliwtymmomenciezjawiąsię

gliny?Mógłbymzostaćgłównympodejrzanym.Pomyślałemjeszcze,że

gdybytobyłarobotamafiiigangsterzydowiedzielibysię,żewszystko

widziałem,moglibymniezabićczycoś.

Boschskinąłgłową.

-

ChybawtejswojejKanadzieoglądaszzadużoamerykańskiej

telewizji.Nieprzejmujsię.Zaopiekujemysiętobą.Ilemaszlat,Jesse?

-

Dwadzieścia.

-

NowięccorobiłeśpoddomemMadonny?Niejestdlaciebietrochę

zastara?

-

Nie,tonietak.Todlamamy.

-

Śledziłeśjądlaswojejmamy?

-

Nieśledziłem.Chciałemtylkozdobyćdlamamyjejautograf,

zapytać,czyniedałabymizdjęciaczyczegośtakiego.Chciałemwysłać

cośmamie,anicdlaniejniemam.Wiepan,żebywiedziała,żeumnie

wszystkogra.Pomyślałemsobie,żegdybymjejpowiedział,żespotkałem

Madonnę,nieczułbymsięjaktaki…rozumiepan.Wdzieciństwie

słuchałemMadonny,bomojamamajejsłucha.Myślałem,żefajniebyłoby

cośjejwysłać.Niedługosąjejurodziny,ajanicdlaniejniemam.

-

PocoprzyjechałeśdoLosAngeles,Jesse?

-

Bojawiem.Poprostuwydawałomisię,żewartotuprzyjechać.

background image

Miałemnadziejęzahaczyćsięwjakimśzespole.Alewyglądanato,

żewiększośćludziprzyjeżdżatujużzeswoimzespołem.Ajaniemam

swojego.

Boschuznał,żeMitfordpozujenawędrownegotrubadura,aleprzyjego

plecaku,któryzostałwbiurze,nieznalazłgitaryaniżadnegoinnego

instrumentu.

-

Jesteśmuzykiemczyśpiewasz?

-

Gramnagitarze,aleparędnitemumusiałemjązastawićw

lombardzie.Odzyskamją.

-

Gdzienocujesz?

-

Teraztowłaściwienigdzie.Wczorajchciałemsięprzespaćna

wzgórzach.Taknaprawdętochybadlategonieuciekłem,gdyzobaczyłem,

cozrobiliztamtymfacetem.Niemiałemdokądiść.

Boschdobrzetorozumiał.JesseMitfordnieróżniłsięodtysięcyinnych,

którzycomiesiącprzyjeżdżalidomiastaautobusamialboautostopem.

Mieliwięcejmarzeńniżplanówczypieniędzy.Więcejnadzieiniż

przebiegłości,zdolnościczyinteligencji.Niewszyscy,którymsięnie

udało,prześladowalitych,którzyodnieślisukces,alekażdybył

naznaczonypiętnemdeterminacji.Iniektórzynigdysięgoniezdołali

pozbyć,nawetgdyichnazwiskaopromieniłysięsławąikupilisobiedomy

nawzgórzach.

-

Zróbmysobieprzerwę,Jesse-powiedziałBosch.-Muszęzadzwonić

dokilkuosób,apotemprawdopodobniebędzieszmusiałjeszczeraz

opowiedziećwszystkoodpoczątku.Możebyć?Postaramsięteżznaleźćci

jakiśpokójwhotelu.

Mitfordskinąłgłową.

-

background image

Myślosamochodachitymczłowieku,któregowidziałeś.Musisz

sobieprzypomniećwięcejszczegółów,Jesse.

-

Próbuję,ale…

Zanimzdążyłdokończyć,Boschwyszedłnakorytarz.

Włączyłklimatyzatoriustawiłtemperaturęosiemnastustopni.Wkrótcew

pokojuprzesłuchańzrobisięzimnoizamiastsiępocić,Mitfordzacznie

marznąć-choćmożenie,skoropochodziłzKanady.Kiedynieco

ochłonie,Boschzamierzałprzycisnąćgojeszczerazisprawdzić,czy

dowiesięczegośnowego.Spojrzałnazegarek.Dochodziłapiątaranoido

zapowiedzianegoprzezfederalnychzebranianatematsprawypozostały

jeszczeczterygodziny.Byłosporodozrobienia,alemiałdośćczasu,by

popracowaćnadMitfordem.

Pierwszarundaokazałasięowocna.Niemiałpowoduwątpić,żewdrugiej

niezyskanicwięcej.

BoschzobaczyłIgnaciaFerrasapracującegoprzybiurku.Jegopartner

siedziałodwróconybokiemistukałwklawiaturęlaptopaustawionegona

wysuwanymblacie.Boschzauważył,żedobytekMitfordazniknął,ajego

miejscezajęłynowetorebkizdowodamiiteczkipełnedokumentów.Były

towszystkiemateriałyśledcze,jakiedotądwyprodukowałwydział

kryminalistycznyzdwóchmiejsczbrodni.

-

Harry,przepraszamcię,niezdążyłemusiąśćiposłuchać-powiedział

Ferras.-Wyciągnąłeścośztegochłopaka?

-

Powolidoczegośdochodzimy.Zrobiłemsobieprzerwę.

Ferrasmiałtrzydzieścilatisylwetkęsportowca.Najegobiurkustała

nagrodazanajlepszewynikiwtestachsprawnościowychnarokuw

akademiipolicyjnej.Byłteżprzystojny.Miałśniadąskóręikrótko

ostrzyżonewłosy,spodktórychspoglądałyprzenikliwezieloneoczy.

Boschpodszedłdoswojegobiurka,żebyzadzwonić.Zamierzałjeszczeraz

obudzićporucznikaGandle’aiprzekazaćmunajnowszewieści.

background image

-

Namierzyłeśjużbrońofiary?-zapytałFerrasa.

-

Tak,znalazłemwbaziedanychBATF.Półrokutemukupiłmały

rewolwerkaliberdwadzieściadwa.SmithandWesson.

Boschskinąłgłową.

-

Dwudziestkadwójka,pasuje-powiedział.-Bezranwylotowych.

-

Pocisksięmelduje,aleniewymeldowuje.

Ferraswygłosiłtoniczymsloganztelewizyjnejreklamyizaśmiałsięz

własnegodowcipu.Boschpomyślałotym,cokryłosiępodżartem.

StanleyaKentaostrzeżonooniebezpieczeństwie,wynikającymz

charakterujegopracy.Kupiłwięcbrońdlaochrony.

Boschbyłgotówiśćozakład,żeztejbronidoniegostrzelano,żezabiłgo

zniejterrorysta,którynacisnąłspustzimieniemAllahanaustach.Coto

zaświat,myślałBosch,gdyktośmatyleodwagi,bystrzelićdodrugiego

człowieka,wzywającimieniaswojegoBoga.

-

Kiepskisposóbnazejścieztegoświata-zauważyłFerras.

Boschspojrzałnaniegoponadpołączonymibiurkami.

-

Cościpowiem-rzekł.-Wiesz,czegosięnauczyszwtejrobocie?

-Czego?

-

Żekażdysposóbzejściaztegoświatajestkiepski.

9

Boschposzedłdogabinetukapitananalaćsobiedrugikubekkawy.

Sięgającdokieszeniponastępnegodolaradokoszyka,znalazłwizytówkę

Brenneraiprzypomniałsobie,żeagentprosiłgooinformację,gdyby

udałoimsięznaleźćświadka.AleBoschwłaśnieskończyłinformować

porucznikaGandle’aotym,comłodyKanadyjczykwidziałisłyszałw

background image

punkciewidokowym,irazempostanowili,abynaraziezachowaćzeznania

Mitfordawtajemnicy.Przynajmniejdozebraniaodziewiątej,gdy

federalnibędąmusieliodkryćkarty.Jeśliszefostwofederalnychnie

zamierzałowyłączaćpolicjiześledztwa,przekonająsięotymwtrakcie

spotkania.Wówczasbędąmogliprzystąpićdowymiany.Boschujawni

relacjęświadkawzamianzadalszyudziałwdochodzeniu.

TymczasemGandlezapowiedział,żeprzekażewyżejnajnowszeustalenia.

Usłyszawszywiadomośćosłowie„Allah”,którepojawiłosięwśledztwie,

poczułsięwobowiązkupoinformowaćprzełożonychorosnącejwadze

sprawy.

Boschwróciłzpełnymkubkiemkawydobiurkaizacząłprzeglądać

dowodyzebranezmiejscazbrodniorazdomu,gdzieintruzi

przetrzymywaliAlicięKent,podczasgdyjejmążpojechałwykonaćich

polecenie.

Znałjużwiększośćprzedmiotówznalezionychwpunkciewidokowym.

ZacząłwyciągaćztorebekrzeczyosobisteStanleyaKentaiuważnieje

oglądać.Wszystkieśladyzostałyjużzabezpieczoneprzeztechników,mógł

więcswobodnieichdotykać.

PierwszymprzedmiotembyłnależącydofizykatelefonBlackBerry.Bosch

nieczułsięzbytpewniewświecieurządzeńcyfrowych,doczego

przyznawałsiębezfałszywejskromności.

Opanowałwprawdzieobsługęwłasnegotelefonukomórkowego,alebyłto

prostymodel,którypozwalałmurozmawiać,zapisywaćnumerywksiążce

telefonicznejinicwięcej-takprzynajmniejsądził.Dlategopróbując

manipulowaćprzybardziejzaawansowanymaparacie,byłbezradny.

-

Pomócci,Harry?

BoschuniósłwzrokizobaczyłFerrasa,któryuśmiechałsiędoniego.

Boschczułsięzakłopotanyswoimbrakiemumiejętnościtechnicznych,

leczniedotegostopnia,byodtrącaćpomocnądłoń.Wtedyjegosłaby

punktzmieniłbysięwcośgorszego.

-

background image

Wiesz,jaktosięobsługuje?

-

Pewnie.

-

Aparatmae-mail,prawda?

-

Powinienmieć.

Boschmusiałwstać,abyponadblatamidwóchbiurekpodaćpartnerowi

telefon.

-

WczorajokołoszóstejwieczoremKentdostałodswojejżonye-mail

oznaczonyjakopilny.ByławnimfotografiaAliciiKentleżącejnałóżkui

związanej.Znajdźtoizobacz,czydałobysięjakośwydrukować

wiadomośćrazemzezdjęciem.Chciałbymjejeszczerazobejrzeć,ale

żebybyłotrochęwiększeniżnatymekraniku.

ZanimBoschskończył,FerrasjużzająłsięaparatemBlackBerry.

-

Niemasprawy-powiedział.-Wyślępoprostutegoe-mailanaswoją

skrzynkę.Potemotworzęiwydrukuję.

Ferraszacząłstukaćkciukamiwminiaturowąklawiaturętelefonu,który

przypominałBoschowizabawkę,podobnądoelektronicznychgier,jakie

widziałudzieciwsamolotach.Nierozumiał,dlaczegoludziezawszetak

zawzięciebębniąwswojetelefony.Byłpewien,żetorodzajostrzeżenia,

znakupadkucywilizacjiczyludzkości,niepotrafiłjednakprecyzyjnie

wytłumaczyćprzyczynytegoodczucia.Głoszonopowszechnie,że

technologiacyfrowatoogromnypostęp,leczBoschwobectychhaseł

pozostawałsceptyczny.

-

Dobra,znalazłemiwysłałem-oznajmiłFerras.-Zaparęminut

powinienbyćwmojejskrzynceizarazzrobięwydruk.Cośjeszcze?

-

Sątamzapisywykonanychiodebranychpołączeń?

background image

Ferrasnieodpowiedział.Manipulowałprzyciskamitelefonu.

-

Jakiprzedziałczasucięinteresuje?-zapytał.

-Narazie,powiedzmy,odwczoraj,odmniejwięcejpołudnia-odparł

Bosch.

-

Dobra,znalazłemtęlistę.Mamcipokazać,jaktosięobsługuje,czy

poprostupodaćcinumery?

Boschwstałiobszedłrządbiurek,byprzezramiępartneraspojrzećna

wyświetlacztelefonu.

-

Możenaraziepowiedzogólnie,jaktowygląda,apotemzajmiemy

siętymdokładnie-powiedział.-Gdybyśmniepróbowałuczyć,trwałoby

towieki.

Ferraszuśmiechemskinąłgłową.

-

Nowięcjeżeliłączyłsięznumerem,któryjestwksiążce

telefonicznej,wyświetlasięnazwiskoalbonazwaprzypisanadotego

numeru.

-

Rozumiem.

-

Naliściejestmnóstwopołączeńzcałegopopołudniazbiurem,

różnymiszpitalamiinazwiskamizksiążki-prawdopodobnielekarzy,z

którymipracował.Sątrzyrozmowyz„Barrym”iprzypuszczam,żeto

jegowspólnik.Sprawdziłemwstanowejewidencjiprzedsiębiorstwifirma

„FizykaMedycznaK&K”należydoKentainiejakiegoBarry’ego

Kelbera.

Boschpokiwałgłową.

-

Właśnie-rzekł.-Dobrze,żemiprzypomniałeś.Musimyzsamego

ranaporozmawiaćzjegowspólnikiem.

background image

BoschnachyliłsięnadbiurkiemFerrasa,bywziąćswójnotes.Zapisał

nazwiskoBarry’egoKelbera,podczasgdyFerraskontynuowałprzewijanie

listypołączeń.

-

PoszóstejKentzaczynawydzwaniaćnazmianędodomuipod

numerkomórkiżony.Wydajemisię,żenieodbierała,bojestzapis

dziesięciupołączeńwciągutrzechminut.Dzwoniłidzwonił.Chwilę

wcześniejdostałtegopilnegoe-mailaodżony.

WszystkozaczynałosięukładaćBoschowiwcałość.Kentspędzałzwykły

dzieńwpracy,prowadząclicznerozmowyzdobrzeznanymiludźmi,gdy

nagledostałe-mailaodżony.Zobaczyłdołączonedowiadomościzdjęciei

zacząłdzwonićdodomu.Żonanieodbierała,cowprawiłogowjeszcze

większypopłoch.Wreszciepojechałzrobićto,copoleconomuwe-mailu.

Alemimojegostarańiposłuszeństwa,itakzostałzastrzelonywpunkcie

widokowym.

-

Coposzłonietak?-zapytałgłośnoBosch.

-

Comasznamyśli,Harry?

-

Zabójstwowpunkciewidokowym.Ciąglenierozumiem,dlaczego

gozabili.Zrobiłto,czegochcieli.Dałimtenmateriał.Coposzłonietak?

-

Niewiem.Możegozabili,bowidziałtwarzjednegoznich.

-

Świadektwierdzi,żeten,którydoniegostrzelał,nosiłkominiarkę.

-

Notomożewszystkoposzłodobrze.Możeodpoczątkuzamierzali

gozabić.Zrobilisobietłumik,pamiętasz?Facetkrzyknął„Allah”,ato

chybanieświadczy,żecośposzłonietak.Świadczyraczej,żetakibył

plan.

Boschskinąłgłową.

background image

-

Dobrze,jeżelitakibyłplan,todlaczegozabiliKenta,anieżonę?Po

comielibyzostawiaćświadka?

-

Niewiem,Harry.Alecinawiedzenimuzułmaniemają,zdajesię,

jakąśzasadęnatematkrzywdzeniakobiet,nie?Żemogąprzeztonie

osiągnąćnirwany,nietrafićdorajuczyjaktosięunichnazywa.Chybao

tochodzi?

Boschnieodpowiedziałnatopytanie,ponieważnieznałsięnapraktykach

kulturowych,októrychogólnikowowspomniałjegopartner.Alepytanie

podkreślałoegzotykęsprawy,zjakąmiałdoczynienia.Przyzwyczaiłsię

dotropieniamorderców,którychmotywembyłachciwość,nieczystośćczy

innyzsiedmiugrzechówgłównych.Fanatyzmreligijnyrzadkopojawiał

sięnatejliście.

Ferrasodłożyłtelefoniodwróciłsiędokomputera.Jakwieludetektywów

wolałkorzystaćzwłasnegolaptopa,ponieważsłużbowekomputery

policyjnebyłystareiwolne,awiększośćznichmiaławięcejwirusówniż

dziwkinaHollywoodBoulevard.

Zapisałotwartydokumentiotworzyłprogrampocztowy.E-mailprzesłany

zeskrzynkiKentajużtamdotarł.Ferrasotworzyłwiadomośćigwizdnął

nawidokfotografiinagiejizwiązanejAliciiKent.

-

Tak,tomusiałopodziałać-powiedział.

Zrozumiał,dlaczegoKentprzekazałsprawcomcez.Ferrasbyłżonatyod

niespełnarokuiniebawemmiałomusięurodzićdziecko.Boschdopiero

poznawałswojegomłodegopartnera,leczjużwiedział,żebardzokocha

żonę.PodszybąprzykrywającąblatbiurkaFerras

miałkolażjejzdjęćześlubu.Boschtrzymałpodswojąszybązdjęciaofiar

morderstw,którychsprawcównadalposzukiwał.

-Wydrukujmito-powiedziałBosch.-Powiększ,jeżelisięda.Ipobawsię

jeszczetymtelefonem.Możecośznajdziesz.

Boschwróciłzaswojebiurkoiusiadł.Ferraspowiększyłzdjęciei

background image

wydrukowałnakolorowejdrukarceznajdującejsięwgłębibiura.Po

chwiliprzyniósłBoschowiwydruk.

Boschnałożyłjużokularydoczytania,alezszufladywyciągnął

prostokątnąlupę,którąkupił,gdyzauważył,żeszkłasąjużzasłabedo

oglądaniadrobniejszychszczegółów.Nigdynieużywałlupy,kiedybiuro

byłopełnedetektywów.Niechciałdawaćinnympowodówdodrwin-

nawetgdybytomiałybyćtylkoniewinneżarty.

Położyłwydruknabiurkuipochyliłsięnadnimuzbrojonywlupę.

Najpierwobejrzałwięzy,którymiskrępowanokończynykobietyzajej

plecami.Intruziużylisześciuopasekzzatrzaskiem,nakładającjekolejno

nanadgarstkiikostki,piątąłączącskrępowanenogi,aostatniąłącząc

opaskinarękachzopaskąwiążącąnogi.

Boschodniósłwrażenie,żetozbytskomplikowanysposób

unieruchomieniakończynkobiety.Samzrobiłbytoinaczej,gdyby

próbowałszybkozwiązaćofiarę,którazapewneusiłowałastawiaćopór.

Użyłbymniejszejliczbywięzów,żebywszystkoodbyłosięprościeji

szybciej.

Niebyłpewien,cotomożeoznaczać,jeśliwogólecokolwiekoznaczało.

MożeAliciaKentwcalesięnieszamotałaiwzamianzajejuległość

napastnicyużylidodatkowychopasek,abymniejsięmęczyła,leżąc

związananałóżku.Wydawałomusię,żedziękitemujejręceinogibyły

mniejwygięte,niżgdybyskrępowanojąbrutalniej.

Mimoto,przypomniawszysobiesińcenaprzegubachAliciiKent,doszedł

downiosku,żeczas,jakispędziłaunieruchomionanałóżku,niebyłdla

niejłatwy.Oglądajączdjęcie,byłpewientylkotego,żemusijeszczeraz

porozmawiaćzAliciąKentiwydobyćzniejwięcejszczegółównatemat

tego,cosięzdarzyło.

Naczystejkartcewnotesiezapisałpytaniaowięzy.Resztęstrony

zamierzałwykorzystaćnadodatkowepytania,jakiemusięnasunąpodczas

przygotowaniadodalszegociąguprzesłuchania.

Nicwięcejnieprzychodziłomudogłowy.Kiedyskończyłoglądać

fotografię,odłożyłlupęizacząłprzebiegaćwzrokiemraporty

background image

kryminalistycznezoględzinmiejscazbrodni.Tutakżenicniezwróciło

jegoszczególnejuwagi,więcszybkoprzeszedłdoprotokołówidowodów

zdomuKentów.RazemzBrenneremszybkoopuścilidom,spieszącsiędo

klinikiśw.Agaty,dlategoBoschaniebyłonamiejscu,gdytechnicy

szukaliśladówpozostawionychprzezintruzów.Byłbardzociekaw,co

udałoimsięznaleźć.

Zobaczyłjednaktylkojednątorebkęzczarnymiplastikowymiopaskami,

którymiskrępowanoAlicięKentiktórerozcięłaRachelWalling,abyją

wyswobodzić.

-

Chwileczkę-powiedziałBosch,unosząctorebkęzprzezroczystej

folii.-TylkotozabezpieczyliwdomuKentów?

Ferrasuniósłgłowęznadbiurka.

-

Tylkotomidali.Sprawdziłeślistędowodów?Tampowinnobyć

wszystko.Możejeszczenadczymśpracują.

BoschprzeszukałdokumentyprzyniesioneprzezFerrasaipochwili

znalazłspisdowodów.Odnotowywanownimkażdyprzedmiotzabrany

przeztechnikówzmiejscazdarzenia.Pomagałotośledzićdowody

podczasichprzekazywania.

Zobaczył,żewspisiefigurujekilkaprzedmiotów,któretechnicyzebraliw

domuKentów,przedewszystkimpróbkiwłosówiwłókien.Tegonależało

sięspodziewać,choćniewiadomo,czyktóraśzpróbekmiałazwiązekz

podejrzanymi.AlewciągulatswojejpracyBoschnigdyjeszczenie

widziałnieskazitelnieczystegomiejscazdarzenia.Podstawoweprawo

naturymówiłobowiem,żekażdeprzestępstwopozostawiaśladw

otoczeniu-choćbynajmniejszy.Zawszedochodzidoprzeniesienia

materiału.Trzebagopoprostuznaleźć.

Każdaopaskazostaławpisananalistępojedynczo,aponichwymieniono

licznepróbkiwłosówiwłókienzebranezróżnychmiejsc,oddywanuw

sypialnipokratkęściekowąwłaziencedlagości.Naliściefigurowała

takżepodkładkapodmyszdomowegokomputeraorazpokrywka

background image

obiektywuaparatuNikon,którąznalezionopodłóżkiemwsypialni.

OstatniapozycjanajbardziejzaciekawiłaBoscha.Dowódopisanopo

prostujakopopiółzpapierosa.

Boschniemiałpojęcia,jakąwartośćdowodowąmógłmiećpopiółz

papierosa.

-

Wkryminalistycznymjestjeszczektośzludzi,którzydziałaliw

domuKentów?-spytałFerrasa.

-

Półgodzinytemujeszczebyli—odrzekłFerras.-BuzzYatesita

kobietaoddaktyloskopii,którejnazwiskanigdyniepamiętam.

Boschpodniósłsłuchawkęizadzwoniłdobiuratechników.

-

Laboratoriumkryminalistyczne,Yates.

-

Buzz,właśnieztobąchciałempogadać.

-

Ktomówi?

-

HarryBosch.ChodziooględzinydomuKentów.Powiedzmicośo

tympopiele,którytamzebraliście.

-

Ach,tak,papierosspaliłsięnapopiół.TamtaagentkaFBIpoprosiła

mnie,żebymgozebrał.

-

Gdziebył?

-

Znalazłagonaspłuczcewłaziencedlagości.Jakgdybyktośchciał

sięwysikaćiodłożyłfajkę,apotemoniejzapomniał.Papierosspaliłsię

dokońcaizgasł.

-

Czyliznalazłasampopiół?

background image

-

Zgadzasię.Zostałatylkoszaragąsienica.Aleagentkachciała,

żebyśmygozabrali,mówiła,żewjejlaboratoriumbędąmoglicośztym…

-

Chwileczkę,Buzz.Oddałeśjejdowódrzeczowy?

-

No,takjakby.Mówiła…

-Cotoznaczy„takjakby”?Oddałeśalbonie.DałeśagentceWallingpopiół

zpapierosa,któryzebrałeśzmojegomiejscazdarzenia?

-

Tak-przyznałYates.-Aleniebezzastrzeżeńigwarancji,Harry.

Powiedziała,żelaboratoriumfederalnychmożeprzeprowadzićanalizę

popiołuiustalićrodzajtytoniu,cozkoleipozwoliustalićkraj

pochodzenia.Mytakichcudówniepotrafimy,Harry.Niemogliśmynawet

tegotknąć.Powiedziała,żetodowódistotnydlaśledztwa,bobyćmoże

sprawcamisąterroryścispozakraju.Nowięcmusiałemsięzgodzić.

Opowiadała,żekiedyśrozpracowałasprawępodpalenia,gdzieznaleźli

drobinępopiołuzpapierosa,odktóregowybuchłpożar.Udałosięim

określićmarkępapierosówipowiązaćjązjednymzpodejrzanych.

-

Atyjejuwierzyłeś.

-

No…tak,uwierzyłem.

-1dałeśjejmójdowód.

Boschpowiedziałtozrezygnowanymtonem.

-

Harry,toniebyłtwójdowód.Przecieżwszyscygramywjednej

drużynie,nie?

-

Tak,Buzz,gramy.

Boschodłożyłsłuchawkęizaklął.Ferrasspytał,cosięstało,leczjego

partnerzbyłpytaniemachnięciemręki.

background image

-

Typowefederalnewciskaniekitu.

-

Harry,zdążyłeśsiętrochęprzespaćprzedwezwaniem?

Boschspojrzałnasiedzącegonaprzeciwpartnera.Doskonalewiedział,do

czegoFerraszmierza,zadająctopytanie.

-

Nie-odrzekł.-Niespałem.AlewkurzamsięnaFBIniezpowodu

brakusnu.Znamtęrobotędłużej,niżtychodziszpoziemi.Wiem,jak

sobieporadzićzniewyspaniem.

Uniósłkubekzkawą.

-

Zdrówko-dodał.

-

Mimotoniejestdobrze-odparłFerras.-Niedługozacznieszleciećz

nóg,partnerze.

-

Niemartwsięomnie.

-

Wporządku,Harry.

Boschwróciłdorozmyślańopopiele.

-

Cozezdjęciami?-spytałFerrasa.-Maszjużzdjęciazdomu

Kentów?

-

Tak,gdzieśtusą.

Ferrasprzerzuciłdokumentynabiurku,wyciągnąłznichteczkęz

fotografiamiipodałmu.Boschszybkoodnalazłtrzyzdjęciazrobionew

łaziencedlagości.Widokcałejłazienki,ujęcietoalety,naktórymbył

widocznypopiółnapokrywiespłuczki,orazzbliżenieszarejgąsienicy,jak

nazwałjąBuzz.

Boschrozłożyłnabiurkutrzyfotografie,ponowniewziąłlupęizacząłje

background image

studiować.Robiączbliżeniepopiołu,fotografpołożyłnaspłuczcelinijkę,

abypokazaćskalęujęcia.Popiółmiałprawiepięćcentymetrówdługości,

prawietylecocałypapieros.

-

Zobaczyłeśjużcoś,Sherlocku?-zapytałFerras.

Boschuniósłgłowę.Partneruśmiechałsiędoniego.Boschnie

odpowiedziałuśmiechem,dochodzącdowniosku,żeniemożejużużywać

lupynawetwobecnościpartnera,nienarażającsięnadocinki.

-

Jeszczenie,Watsonie-odparował.

Miałnadzieję,żetouciszyFerrasa.NiktniechciałbyćWatsonem.

Oglądajączdjęcietoalety,zauważyłpodniesionądeskęsedesową.

Oznaczałoto,żezłazienkikorzystałmężczyzna.Popiółzpapierosa

świadczyłzkolei,żebyłtojedenzintruzów.Boschprzyjrzałsięścianie

nadtoaletą.Wisiałananiejniewielkafotografiawramkach

przedstawiającazimowykrajobraz.Widokbezlistnychdrzewi

stalowoszaregoniebaprzywodziłBoschowinamyślNowyJorkczyinne

wschodnieokolice.

Zdjęcieprzypomniałomusprawę,którązamknąłprzedrokiem,gdy

pracowałjeszczeprzysprawachotwartychiniewyjaśnionych.Podniósł

słuchawkęijeszczerazzadzwoniłdokryminalistyki.Kiedyzgłosiłsię

Yates,Boschpoprosiłdotelefonuosobę,którazdejmowałaodciskipalców

wdomuKentów.

-

Chwileczkę-powiedziałYates.

WidocznienadalbyłzłynaBoschazpowoduwcześniejszejrozmowy,

ponieważniespieszyłsięzwezwaniemtechnika.Boschczekałcztery

minuty,oglądającprzezlupęzdjęciazdomuKentów.

-

MówiWittig-odezwałsięwkońcukobiecygłos.

Boschznałjązpoprzednichspraw.

-

background image

Andrea,tuHarryBosch.ChcęcięzapytaćodomKentów.

-

Ocokonkretnie?

-

Sprawdzałaślaseremłazienkędlagości?

-

Oczywiście.Tam,gdzieznaleźlipopiółisedesbyłotwarty?Tak,

sprawdziłam.

-

Byłocoś?

-

Nie,nic.Wytartedoczysta.

-

Aściananadtoaletą?

-

Tak,teżsprawdziłam.Nicnieznalazłam.

-

Tylkotylechciałemwiedzieć.Dzięki,Andrea.

-

Powodzenia.

Boschodłożyłsłuchawkęispojrzałnafotografiępopiołu.Cośwtym

zdjęciuniedawałomuspokoju,leczniebyłpewienco.

-

Harry,dlaczegopytałeśościanęnadtoaletą?

BoschpopatrzyłnaFerrasa.Zostalipartneramimiędzyinnymipoto,aby

bardziejdoświadczonydetektywmógłwprowadzaćwarkanapracy

śledczejniedoświadczonegodetektywa.Boschpostanowiłodłożyćnabok

dowcipyoSherlockuHolmesieiopowiedziećmudawnąhistorię.

-

SkojarzyłemtozpewnąsprawązWilshiresprzedtrzydziestulat.

Znalezionoutopionąwwanniekobietęijejpsa.Wcałymdomuodciski

palcówzostałydokładniewytarte,aledeskasedesowabyłapodniesiona.

background image

Stądprowadzącyśledztwowiedzieli,żeszukająmężczyzny.Toaletateż

zostaławytartadoczysta,alenaścianiezaniąznaleźliodciskdłoni.Facet

musiałskorzystaćisikając,oparłsięrękąościanę.Napodstawie

wysokościodciskuustalilijegowzrost.Domyślilisięteż,żejest

leworęczny.

-

Jak?

-

Bonaścianiebyłodciskprawejdłoni.Doszlidowniosku,żefacet

zwykletrzymafiutaręką,którąlepiejsięposługuje.

Ferrasprzytaknąłskinieniemgłowy.

-

Czylizidentyfikowalipodejrzanegonapodstawieodciskudłoni?

-

Tak,aledopierotrzydzieścilatpóźniej.Zamknęliśmysprawęw

zeszłymroku,wotwartychiniewyjaśnionych.Wtedywbankachdanych

niebyłozbytwieluodciskówdłoni.Kiedyjaimojapartnerkadostaliśmy

tęsprawę,wrzuciliśmyodciskdokomputera.Itrafiliśmy.Namierzyliśmy

tegofacetawTenThousandPalmsnapustyniipojechaliśmygozdjąć.

Zanimzdążyliśmygoaresztować,wyciągnąłbrońisięzastrzelił.

-

Kurczę.Czyliniemieliścienawetokazjiznimpogadać.

-

Właściwienie.Alebyliśmypewni,żetoon.Popełniłsamobójstwo

nanaszychoczachiwziąłemtozadowódwiny.

-

Nie,jasne.Chodzimitylkooto,żechętniepogadałbymztym

gościemispytałgo,dlaczegozabiłpsa.

Boschprzezchwilęprzyglądałsiępartnerowi.

-

Gdybysięnamudałopogadać,chybabardziejinteresowałobynas,

dlaczegozabiłtękobietę.

background image

-

Tak,wiem.Zastanawiamsiępoprostu,dlaczegopies,rozumiesz?

-

Chybasiębał,żepiesmógłbygozidentyfikować.Wiesz,piesgoznał

imógłbyzareagowaćnajegozapach.Facetniechciałryzykować.

Ferraspokiwałgłowąnaznak,żeprzyjmujewyjaśnienie.Boschwłaśnieto

wymyślił.Wtrakcieśledztwapytanieopsawogóleniepadło.

Ferraswróciłdopracy,aBoschodchyliłsięnakrześle,zastanawiającsię

nadszczegółamisprawy.Naraziesprowadzałysiędogmatwaninymyślii

zagadek.Spośródnichnapierwszyplanwybijałosiępodstawowepytanie:

dlaczegoStanleyKentzostałzamordowany.AliciaKenttwierdziła,że

napastnicymielitwarzezasłoniętekominiarkami.JesseMitfordmówił,że

człowiek,któryzabiłStanleyaKentawpunkciewidokowym,miał

kominiarkę.Boschowinasuwałysiępytania:pocostrzelaćdoStanleya

Kenta,jeślitenniepotrafiłbynawetzidentyfikowaćsprawcy?Ipoco

zakładaćkominiarkę,jeśliodpoczątkuplanowanogozabić?Przypuszczał,

żenałożeniekominiarekbyłosztuczką,żebydaćKentowifałszywe

poczuciebezpieczeństwaiskłonićgodowspółpracy.Tenwniosekteż

jednakbudziłwątpliwości.

Boschznówodłożyłpytanianabok,uznając,żemazamałoinformacji,by

szukaćwłaściwychodpowiedzi.Pociągnąłłykkawyibyłgotówdo

drugiejturyprzesłuchaniaJessegoMitforda.Najpierwjednakwyciągnął

telefon.OdsprawyEchoParkwciążmiałwnimzapisanynumerRachel

Walling.Postanowiłnigdygonieusuwać.

Wcisnąłprzyciskizadzwoniłdoniej,przygotowującsięnato,żezostanie

natychmiastrozłączony.Numernadaldziałał,leczusłyszałtylkonagrany

głosRachel,któraprosiła,byzostawiłwiadomośćposygnale.

-TuHarryBosch-powiedział.-Muszęztobąpogadaćichcędostać

popiółzpapierosa.Tobyłomojemiejscezbrodni.

Zakończyłpołączenie.Wiedział,żewiadomośćjązdenerwuje,możenawet

rozwścieczy.Wiedział,żezmierzakunieuchronnejkonfrontacjizRacheli

biurem,którejprawdopodobniemógłbybeztruduuniknąć.

background image

AleBoschniepotrafiłustąpićpolafederalnym.NawetdlaRacheli

wspomnieńotym,coichkiedyśłączyło.Nawetdlanadzieinaichwspólną

przyszłość,którąwciążnosiłwsobiejaknumerwpamięcitelefonu

komórkowego.

10

BoschiFerraswyszlizhoteluMarkTwainiprzystanęliprzed

drzwiami,oglądającporanek.Światłozaczynałodopierowypełzaćna

niebo.Znadoceanuunosiłasięgęsta,szaramasawilgotnegopowietrza,

pogrążająculicewgłębokimpółmroku.LosAngeleswyglądałojakmiasto

duchów,aleBoschowiwogóletonieprzeszkadzało.Potwierdzałojego

punktwidzenia.

-

Myślisz,żetuzostanie?-zapytałFerras.

Boschwzruszyłramionami.

-

Itakniemadokądiść-odrzekł.

WłaśniezameldowaliswojegoświadkawhotelupodnazwiskiemStephen

King.JesseMitfordstałsięichcennymatutem.Byłasemwrękawie

Boscha.ChoćMitfordniepotrafiłpodaćrysopisuczłowieka,który

zastrzeliłStanleyaKentaizabrałcez,potrafiłszczegółowoopowiedzieć

śledczym,cosięzdarzyłowpunkciewidokowym.Mógłsięteżprzydać,

gdybyudałosiędoprowadzićdoaresztowaniaiprocesu.Jegozeznanie

mogłoposłużyćjakorelacjazprzebieguzbrodni.Najejpodstawie

prokuratormógłprzedstawićprzysięgłymdokładnyobrazwypadków,

dlategoMitfordbyłcenny,bezwzględunato,czypotrafiłzidentyfikować

mordercę.

PokonsultacjizporucznikiemGandle’empostanowiono,żeniepowinni

tracićzoczumłodegowłóczęgi.Gandlezgodziłsięsfinansować

czterodniowypobytMitfordawhotelu.Uznali,żedotegoczasubędąjuż

wiedzieć,wktórąstronęzmierzasprawa.

BoschiFerraswsiedlidofordacrownvictoria,wypożyczonegowcześniej

przezFerrasa,iruszyliWilcoxwkierunkuSunsetBoulevard.Bosch

background image

siedziałzakierownicą.Naczerwonymświetlewyciągnąłkomórkę.Rachel

Wallingjeszczesięnieodezwała,więc

zadzwoniłpodnumer,którymudałjejpartner.Brennerodebrał

natychmiast,aBoschzacząłostrożnie:

-

Chciałemsiętylkodowiedzieć,cosłychać.Dalejjesteśmyumówieni

nazebranieodziewiątej?

PrzedprzekazaniemBrennerowinajnowszychinformacjimusiałsię

upewnić,czywciążuczestniczywśledztwie.

-

Mhm,tak…tak,jesteśmyumówieni,alezebraniezostałoprzełożone.

-

Nakiedy?

-

Chybanadziesiątą.Damyciznać.

Ztonujegoodpowiedzitrudnobyłowywnioskować,żedecyzjao

spotkaniuzpolicjąrzeczywiściezapadła.Boschpostanowiłgoprzycisnąć.

-

Gdzietosięodbędzie?Wtaktycznym?

ZpoprzedniejwspółpracyzWallingBoschwiedział,żewydziałwywiadu

taktycznegopracujewtajnymmiejscu,pozasiedzibąFBI.Chciał

sprawdzić,czyBrennerpuścifarbę.

-

Nie,wbudynkufederalnymwcentrum.Naczternastympiętrze.

Wystarczyzapytaćozebranietaktycznego.Ico,świadekwczymś

pomógł?

Boschpostanowiłnieodsłaniaćkart,dopókiniebędziewiedział,naczym

konkretniestoi.

-

Widziałstrzelaninęzdaleka.Potemzobaczył,jakzabierającez.

Powiedział,żejedenczłowiekzrobiłwszystko,zabiłKenta,apotem

przeniósłświnięzporschedobagażnikainnegosamochodu.Tendrugi

background image

siedziałwswoimwozieitylkosięprzyglądał.

-

Podałcijakieśnumeryrejestracyjne?

-

Nie,żadnychnumerów.Dotransportumateriałuwykorzystali

prawdopodobniesamochódAliciiKent.Niechcielizostawiaćśladówcezu

wswoimwozie.

-

Wiemycośopodejrzanym,któregowidziałświadek?

-

Takjakpowiedziałem,nieumiałbygozidentyfikować.Facetciągle

miałnatwarzykominiarkę.Pozatymnic.

Brennerzamilkłnachwilę.

-

Topech-powiedziałwkońcu.-Coznimzrobiliście?

-

Zchłopakiem?Właśniewysadziliśmygozsamochodu.

-

Gdziemieszka?

-

WHalifaksiewKanadzie.

-

Bosch,przecieżwiesz,ocomichodzi.

Boschwyczułuniegozmianętonu.Izwróciłuwagę,żezwróciłsiędo

niegoponazwisku.Niesądził,byBrennerpytałmimochodemomiejsce

pobytuMitforda.

-

Niematużadnegostałegoadresu-odparł.-Towłóczęga.

PodwieźliśmygodoDanny’egonaSunset.Tamsobiezażyczył.Daliśmy

mudwiedychynaśniadanie.

BoschpoczułnasobiewzrokFerrasa.

-

background image

Możeszchwilęzaczekać,Harry?-spytałBrenner.-Mamdrugi

telefon.TomożebyćWaszyngton.

Wracamydoimion,pomyślałBosch.

-

Jasne,Jack,alemożemysiępoprosturozłączyć.

-

Nie,zaczekaj.

BoschusłyszałwsłuchawcemuzykęispojrzałnaFerrasa.Jegopartner

zaczął:

-

Dlaczegopowiedziałeśmu,że…

BoschpołożyłpalecnaustachiFerrasurwał.

-

Wstrzymajsięnamoment.

Minęłopółminuty.Wtelefonierozbrzmiałasaksofonowawersja„Whata

WonderfulWorld”.Boschzawszeuwielbiałtenfragmentociemnejświętej

nocy.

WreszciezapaliłosięzieloneświatłoiBoschskręciłwSunsetBoulevard.

PochwiliwsłuchawceodezwałsięgłosBrennera.

-

Harry?Przepraszam.DzwonilizWaszyngtonu.Możeszsobie

wyobrazić,jaksięnatorzucili.

Boschpostanowiłcośzniegowyciągnąć.

-

Conowegouwas?

-

Niewiele.DepartamentBezpieczeństwawysyłagrupęhelikopterów

zesprzętemdowykrywaniaśladówmateriałówradioaktywnych.Zacznąw

punkciewidokowymispróbująposzukaćpromieniowania

charakterystycznegodlacezu.Aleprawdajesttaka,żeabyodebrali

sygnał,ktośmusiałbywyciągnąćcezześwini.Mytymczasem

organizujemykonferencję,żebyuzgodnićplandziałania.

background image

-

Tylkotyledokonałypotężnesiłyrządowe?

-

Dopierosięorganizujemy.Mówiłemci,jaktobędziewyglądać.

Alfabetycznybigos.

-

Zgadzasię.Nazwałeśtopandemonium.Federalnisąwtym

mistrzami.

-

Nie,niejestempewien,czytowszystkopowiedziałem.Alenie

możnazapominaćokrzywejuczeniasię.Wydajemisię,żepozebraniu

ruszymydoakcjicałąparą.

Boschniemiałjużwątpliwości,żecośsięzmieniło.Wykrętnaodpowiedź

Brenneraświadczyła,żealborozmowajestnagrywana,alboktośją

podsłuchuje.

-

Dozebraniazostałojeszczeparęgodzin-ciągnąłBrenner.-Co

zamierzaszterazzrobić,Harry?

Boschzawahałsię,lecztylkoprzezchwilę.

-

ZamierzamwrócićdodomuijeszczerazporozmawiaćzpaniąKent.

Mamparęnowychpytań.PotempojedziemydobiuraKentaw

południowejwieżycentrummedycznegoCedars.Musimyjeobejrzeći

pogadaćzjegowspólnikiem.

Odpowiedziałamucisza.Boschdojeżdżałdobaru„Denny’s”naSunset.

Wjechałnaparkingizatrzymałsamochód.Przezoknazobaczył,żeczynna

przezcałądobęrestauracjajestprawiepusta.

-

Jesteśtam,Jack?

-

Hm,tak,Harry,jestem.Słuchaj,toprawdopodobnieniebędzie

konieczne,żebyśjechałdodomu,apotembiuraKenta.

background image

Boschpokręciłgłową.Wiedziałem,pomyślał.

-

Wszystkichjużzgarnęliście,co?

-

Niejaotymdecydowałem.Wkażdymrazieoilewiem,biurobyło

czyste,awspólnikaKentamamyusiebieiwłaśniejestprzesłuchiwany.

PaniąKentsprowadziliśmytuzapobiegawczo.Zniąteżjeszcze

rozmawiamy.

-

Nietydecydowałeś?Tokto,Rachel?

-

Niezamierzamwdawaćsięwdetale,Harry.

Boschwyłączyłsilnik,zastanawiającsię,jakzareagować.

-

Wobectegomożepowinniśmypojechaćzmoimpartneremdo

centrumnatozebranie-powiedziałwkońcu.-Tociąglejestśledztwow

sprawiezabójstwa.Iztego,cowiem,wciążjeprowadzę.

ZanimBrennerodpowiedział,upłynęładługachwilaciszy.

-

Słuchaj,detektywie,sprawaprzybierapoważniejszerozmiary.

Zostałeśzaproszonynakonferencjęnatemataktualnejsytuacji.Tyitwój

partner.Wtrakciespotkaniadowieszsię,copanKelbermiałnamdo

powiedzeniaikilkuinnychrzeczy.JeżelipanKelbernadalbędzieunas,

postaramsię,żebyśmógłznimporozmawiać.RównieżzpaniąKent.Ale

żebywszystkobyłojasne,zabójstwoniejesttunajważniejsze.Kwesta

ustaleniamordercyStanleyaKentaniejestnajważniejsza.Najważniejsze

jestodnalezieniecezu,amamyjużprawiedziesięćgodzinspóźnienia.

Boschdoskonaleotymwiedział.

-

Mamprzeczucie,żejeżeliznajdziemymordercę,znajdziemycez-

rzekł.

-

background image

Byćmoże-odparłBrenner.-Aledoświadczeniepokazuje,żeten

materiałbłyskawiczniezmieniawłaściciela.Wędrujezrękidoręki.

Śledztwomusisiętoczyćszybko.Nadtymwłaśniepracujemy.Chcemy,

żebynabrałoszybkości.Iniepozwolimy,żebyktośzwalniałjegotempo.

-

Kmiotyzpolicji.

-

Wiesz,comamnamyśli.

-

Jasne.Dozobaczeniaodziesiątej,agencieBrenner.

Boschzamknąłtelefonizacząłwysiadać.GdyrazemzFerrasemprzecięli

parkingidochodzilidodrzwirestauracji,partnerzasypałgogradempytań.

-

Dlaczegoskłamałeśmuoświadku,Harry?Cosiędzieje?Pocotu

przyjechaliśmy?

Boschuspokajającymgestemuniósłręce.

-

Chwileczkę,Ignacio.Cierpliwości.Usiądziemy,napijemysiękawy,

możecośprzekąsimyizarazcipowiem,cosiędzieje.

Mogliniemalswobodniewybraćsobiemiejsce.Boschruszyłdostolikaw

rogu,zktóregobyłwidoknadrzwiwejściowe.Kelnerkapodeszładonich

dośćszybko.Byłatostarajędzaostalowoszarychwłosachupiętychw

ciasnykok.NocnaharówkauDanny’egowHollywoodzgasiłażyciewjej

oczach.

-

Harry,kopęlat-powiedziała.

-

Cześć,Peggy.Chybajużdawnoniepracowałemnadsprawąprzez

całąnoc.

-

Towitajzpowrotem.Copodać,tobieitwojemuznacznie

młodszemupartnerowi?

background image

Boschpuściłprzytykmimouszu.Zamówiłkawę,grzankiiśrednio

wysmażonejajkasadzone.Ferraszamówiłomletzbiałekilatte.Kiedy

kelnerkazkpiącymuśmieszkiempoinformowałago,żejednoidrugiejest

niewykonalne,musiałsięzadowolićjajecznicąizwykłąkawą.Gdy

odeszłaodichstolika,BoschodpowiedziałnapytaniaFerrasa.

-

Wyłączająnaszgry-powiedział.-Tosięwłaśniedzieje.

-

Napewno?Skądwiesz?

-

Bozgarnęliżonęiwspólnikaofiaryidamsobierękęuciąć,żenie

pozwoląnamznimiporozmawiać.

-

Harry,powiedzielicito?Mówili,żeniebędziemymogliznimi

porozmawiać?Graidzieodużąstawkę.Chybareagujesztrochę

paranoicznie.Pochopniewyciągasz…

-Doprawdy?Będzieszmiałsięokazjęprzekonać,partnerze.Nawłasne

oczy.

-

Idziemynatozebranieodziewiątej,nie?

-

Podobno.Tyleżezostałoprzesuniętenadziesiątą.Prawdopodobnie

zrobiązniegoszopkęspecjalniedlanas.Niczegonamniepowiedzą.

Zamydląnamoczyiodstawiąnabocznytor.„Wielkiedzięki,chłopaki,ale

resztązajmiemysięsami”.Niechtosobiewsadzą.Chodziozabójstwoi

nikt,nawetFBI,niezabierzemitejsprawy.

-

Odrobinęzaufania,Harry.

-

Ufamtylkosobie.Nikomuinnemu.Jużtoprzerabiałem.Wiem,czym

tosiękończy.Możnabysobiepomyśleć,kogotowłaściwieobchodzi?

Niechprowadząsprawę.Alemniebardzotoobchodzi.Niewierzę,że

background image

porządnietozrobią.Imzależynacezie.Mnienatychdraniach,którzy

przezdwiegodzinyterroryzowaliStanleyaKenta,apotemrzuciligona

kolanaiwpakowalimudwiekulkiwgłowę.

-

Różnicapoleganatym,żechodziobezpieczeństwopaństwa,Harry.

Owyższedobro.Wiesz,odobroporządku.

Boschodniósłwrażenie,jakgdybyFerrascytowałfragmentpodręcznikaz

akademiialbozbioruzasadjakiegośtajnegostowarzyszenia.Nicgotonie

obchodziło.Miałwłasnezasady.

-

Dobroporządkuzaczynasięodzastrzelonegofacetależącegow

punkciewidokowym.Jeżelionimzapomnimy,możemyzapomniećocałej

reszcie.

Zdenerwowanydyskusjązpartnerem,Ferraswziąłsolniczkęiobracałjąw

dłoniach,rozsypującsólnastoliku.

-

Niktotymniezapomina,Harry.Mamnamyślipriorytety.Jestem

pewien,żekiedynazebraniuwyjdąkonkrety,podzieląsięznami

wszystkimiinformacjaminatematzabójstwa.

Boschczułsięcorazbardziejzirytowany.Próbowałchłopakaczegoś

nauczyć,leczchłopakwogóleniesłuchał.

-

Powiemcicośowymianieinformacjizfederalnymi-rzekł.-Jeżeli

chodzioinformacje,toFBIżrejaksłoń,alesrajakmysz.Nierozumiesz?

Niebędzieżadnegozebrania.Wymyślilije,żebynastrzymaćwgarścido

dziewiątej,terazjużdodziesiątej,żebyśmycałyczaswierzyli,żeciągle

jesteśmywdrużynie.Alekiedysięunichzjawimy,znowuprzełożą

zebranie,potemjeszczeraz,ażwkońcumachnąnamprzednosemjakimś

schematemorganizacyjnym,zktóregobędziewynikać,żejesteśmyw

grze,podczasgdynaprawdęjużnaswygryźliiucieklitylnymidrzwiami.

Ferraskiwałgłową,jakgdybybrałtosobiedoserca.Kiedysięjednak

odezwał,wydawałosię,żenieusłyszałanisłowa.

background image

-

Mimotosądzę,żeniepowinniśmyichokłamywaćwsprawie

świadka.Możesięokazaćdlanichbardzocenny.Agdybyjegozeznania

potwierdziłycoś,oczymjużwiedzą?Conamszkodzipowiedziećim,

gdziejest?Możliwe,żewyciągnęlibyzniegocoświęcej.Ktowie?

Boschstanowczopokręciłgłową.

-

Cholera,niemamowy.Jeszczenie.Świadekjestnaszigonie

oddamy.Wymienimygonaudziałwśledztwieiinformacjealbo

zachowamydlasiebie.

Kelnerkaprzyniosłatalerze,zerknęłanarozsypanąnastolesól,przeniosła

wzroknaFerrasa,apotemnaBoscha.

-

Harry,wiem,żejestmłody,aleniemógłbyśgolepiejwychować?

-

Staramsię,Peggy.Tylkocimłodziwogóleniechcąsłuchać.

-

Możeitak.

Odeszłaodstolika,aBoschnatychmiastzabrałsiędojedzenia,trzymając

wjednejręcewidelec,awdrugiejgrzankę.Umierałzgłoduimiał

przeczucie,żeniedługocośsięzaczniedziać.Niewiadomo,kiedy

następnymrazembędąmieliczasnaposiłek.

Byłwpołowieśniadania,gdyzobaczyłczterechmężczyznwciemnych

garniturach,wchodzącychdorestauracjizdecydowanymkrokiem,który

niepozostawiałżadnychwątpliwości,żetofederalni.Bezsłowarozdzielili

sięnadwójkiiruszyliwgłąbsali.

Wlokalubyłookołodziesięciuosób,wwiększościstriptizerkizeswoimi

chłopakamialfonsami,wracającydodomuzklubówczynnychdo

czwartej,nocnetowarzystwoHollywood,którewrzucałocośnaruszt

przedpójściemspać.Boschspokojniejadłdalej,przyglądającsię,jak

ludziewgarniturachprzystająprzykażdymstoliku,pokazująlegitymacjei

prosząodokumenty.Ferrasniezauważył,cosiędzieje,pochłonięty

background image

polewaniemjajecznicysosemchili.Boschpochwyciłjegospojrzeniei

ruchemgłowywskazałagentów.

Większośćklientówsiedzącychwodległychpunktachrestauracjibyłazbyt

zmęczonalubwstawiona,byprotestować,więcposłuszniewyciągali

dokumenty.JakaśmłodakobietazwygolonązbokugłowyliterąZzaczęła

pyskowaćnadwóchagentów,leczoniszukalimężczyzny,więcnie

zwracającnaniąuwagi,czekali,ażjejchłopakzidentycznymZnagłowie

pokażeimdowódtożsamości.

Wreszciedwajmężczyźnizbliżylisiędostolikawrogu.Zlegitymacji

wynikało,żesątoagenciFBIRonaldLundyiJohnParkyn.Zignorowali

Boscha,ponieważbyłzastary,ipoprosiliFerrasaodowódtożsamości.

-

Kogoszukacie?-zapytałBosch.

-

Tosprawarządowa,proszępana.Musimypoprostusprawdzić

dokumenty.

Ferrasotworzyłportfel.Pojednejstroniemiałlegitymacjęzezdjęciem,a

podrugiejodznakędetektywa.Natenwidokagencizamarli.

-

Zabawne-powiedziałBosch.-Jeżelizaglądaciewdokumenty,to

znacienazwisko.PrzecieżniepodałemagentowiBrennerowinazwiska

świadka.Naprawdęciekawe.Czyżbyprzypadkiemwywiadtaktyczny

podrzuciłnamjakąśpluskwędobiuraalbokomputera?

Lundy,którynajwyraźniejdowodziłakcją,spojrzałprostowtwarz

Boscha.Miałoczyszarejakkamienie.

-

Apantokto?-zapytał.

-

Teżmamsięwylegitymować?Dawnojużniktniewziąłmnieza

dwudziestolatka,alepotraktujętojakokomplement.

WyciągnąłportfelzodznakąizamkniętypodałLundy’emu.Agent

otworzyłgoibardzouważnieobejrzałzawartość.Niespieszyłsię.

background image

-

HieronymusBosch-odczytałzlegitymacji.-Czytoniebyłtaki

szurniętymalarz?Amożepomyliłomisięzjednąztychmend,októrych

czytałemwporannychraportach?

Boschuśmiechnąłsiędoniego.

-

Niektórzyuważajątegomalarzazamistrzaokresurenesansu.

LundyrzuciłodznakęnatalerzBoscha.Boschniedokończyłjajek,alena

szczęścieżółtkabyłyzabardzowysmażone.

-

Niewiem,cotujestgrane,Bosch.GdziejestJesseMitford?

Boschwziąłportfeliserwetkąstarłzniegoresztkijajka.Niespieszącsię,

schowałgodokieszeniipopatrzyłnaLundy’ego.

-

AktotojestJesseMitford?

Lundypochyliłsię,kładącręcenablacie.

-

Dobrzewiesz,ktotojest.Musimygozabrać.

Boschskinąłgłową,jakgdybydoskonalezdawałsobiesprawęzpowagi

sytuacji.

-

OMitfordzieiinnychrzeczachporozmawiamynazebraniuo

dziesiątej.GdytylkoskończęprzesłuchiwaćżonęiwspólnikaKenta.

Lundyposłałmuuśmiech,wktórymniebyłocieniawesołościani

życzliwości.

-

Wieszco,stary?Kiedytosięskończy,sambędzieszpotrzebował

okresurenesansu.

Boschznówsięuśmiechnął.

-

Dozobaczenianazebraniu,agencieLundy.Tymczasempozwolisz,

żeskończymyjeść.Idźciezawracaćgłowękomuśinnemu,co?

background image

Boschwziąłnóżizacząłsmarowaćostatniągrzankędżemem

truskawkowymzplastikowegopojemniczka.

LundywyprostowałsięiwycelowałpalecwpierśBoscha.

-

Lepiejuważaj,Bosch.

Potychsłowachodwróciłsięiskierowałwstronędrzwi.Dałznak

pozostałymagentom,wskazującimwyjście.Boschprzyglądałsię,jak

wychodzą.

-

Dziękizaostrzeżenie-powiedział.

11

Słońceniewychynęłojeszczezzawzgórz,alenieborozjaśniłosię

jużblaskiemświtu.WpunkciewidokowymnaMulhollandniezostałoani

śladupotragedii,jakasięturozegrałapoprzedniegowieczoru.Nawet

śmieci,jakiezwyklepozostawałypozabezpieczonymmiejscuzbrodni-

gumowerękawiczki,kubkipokawieiżółtataśma-zostałyuprzątniętelub

rozwianeprzezwiatr.Wyglądałototak,jakbyniktniezastrzeliłStanleya

Kentainieporzuciłjegozwłoknacypluwzniesienia,skądrozpościerałsię

widokzlotuptakanamiasto.Boschwciąguswojejsłużbyprowadziłsetki

śledztwwsprawiemorderstwa.Niemógłsięjednaknadziwić,zjaką

łatwościąmiastoleczyłosięzran-przynajmniejnapozór-iwracałodo

normalnegożycia.Jakgdybynigdynicsięniestało.

Boschkopnąłpomarańczowyżwir,przyglądającsię,jakkamykispadająz

krawędziurwiskaiznikająwzaroślachponiżej.Podjąłdecyzjęizawrócił

wstronęsamochodu.Ferraspatrzyłnaniego.

-

Cochceszzrobić?-zapytał.

-

Wchodzędoakcji.Jeżeliidzieszzemną,wsiadaj.

FerraspochwiliwahaniapobiegłtruchtemzaBoschem.Wsiedlidocrown

victoriiipojechalinaArrowheadDrive.Boschwiedział,żeAliciaKent

jestufederalnych,alewciążmiałkluczeznalezionewporschejejmęża.

background image

Wózfederalnych,któryzauważyliprzeddziesięciomaminutami,jadącw

drugąstronę,nadalstałprzeddomemKentów.Boschzaparkowałna

podjeździe,wysiadłizdecydowanymkrokiemruszyłdodrzwi

frontowych.Niezwracałuwaginasamochódnaulicy,nawetgdyusłyszał

odgłosotwieranychdrzwi.Gdyodnalazłwłaściwyklucziwsunąłdo

zamka,zaichplecamirozległsięgromkigłos:

-

FBI.Stać!

Boschpołożyłdłońnaklamce.

-

Nieotwieraćdrzwi.

Boschodwróciłsięispojrzałnamężczyznęidącegochodnikiemwich

stronę.Wiedział,żedoobserwacjidomuwyznaczonoczłowiekastojącego

nanajniższymszczebludrabinywywiadutaktycznego,jakiegośpartacza

alboagentaozłejreputacji.Mógłtowykorzystać.

-

Policja,specjalnasekcjazabójstw-powiedział.-Chcemytutylko

dokończyćrobotę.

-

Niczegoniebędzieciekończyć-odparłagent.-FBIprzejęłosprawę

iodtądbędzieprowadzićwszystkieczynnościśledcze.

-

Przykromi,niedostałemżadnejnotatkinatentemat-rzekłBosch.-

Jeślipozwolisz.

Odwróciłsiędodrzwi.

-

Nieotwieraj-ostrzegłznowuagent.-Sprawadotyczy

bezpieczeństwapaństwowego.Zapytajciekierownictwa.

Boschpokręciłgłową.

-

Możetymaszkierownictwo.Jamamprzełożonych.

-

background image

Wszystkojedno.Niewejdzieciedotegodomu.

-

Harry-zacząłFerras-możejednak…

Boschmachnąłręką,uciszającgo.Ponowniespojrzałnaagenta.

-

Pokażmijakiśpapier-zażądał.

Agentprzybrałpoirytowanąminęiwyciągnąłlegitymację.Otworzyłjąi

pokazał.Boschtylkonatoczekał.Chwyciłagentazanadgarsteki

błyskawiczniesięobrócił.Ciałoagentarunęłonaprzód,aBosch

przedramieniemprzygwoździłgotwarządodrzwi,zakładającmunaplecy

rękę-tę,wktórejwciążściskałlegitymację.

Agentzacząłsięszamotaćiprotestować,alejużbyłozapóźno.Bosch

oparłsięoniegobarkiem,dociskającgododrzwi,iwolnąrękęwsunąłmu

podmarynarkę.Wymacałkajdanki,zerwałjejednymszarpnięciemi

zacząłmunakładać.

-

Harry,cotywyprawiasz?-krzyknąłFerras.

-

Mówiłemci.Niktnieodstawinasnabocznytor.

Kiedyjużskułagentowiręcezaplecami,wyrwałmulegitymacjęzdłoni.

Otworzyłjąiprzeczytałnazwisko.CliffordMaxwell.Boschobróciłgodo

siebieiwepchnąłmulegitymacjędobocznejkieszenimarynarki.

-

Twojakarierajestskończona-oznajmiłmuspokojnieMaxwell.

-

Cotypowiesz.

MaxwellspojrzałnaFerrasa.

-

Jeżelinatopozwolisz,ciebieteżspuszczą-dodał.-Lepiejsię

zastanów.

-

Zamknijsię,ClitY-poradziłBosch.-Jeżelikogośspuszczą,totylko

background image

ciebie,kiedywróciszdotaktycznegoiopowiesz,jaksiędałeśpodejść

dwómkmiotomzpolicji.

Togoskutecznieuspokoiło.Boschotworzyłdrzwiiwprowadziłagentado

środka.Brutalnieposadziłgonapluszowymfoteluwsalonie.

-

Usiądź-powiedział.-Izamknijgębę.

RozpiąłMaxwellowimarynarkę,chcącsprawdzić,gdziemabroń.Nosił

pistoletwkaburzetypu„motyl”podlewąpachą.Mającręceskuteza

plecami,niepotrafiłbygodosięgnąć.Boschprzeszukałnogawki,

sprawdzając,czyniemaukrytejzapasowejbroni.Usatysfakcjonowany

odsunąłsięodagenta.

-

Terazmożeszsobieodpocząć-powiedział.-Toniepotrwadługo.

Ruszyłwgłąbkorytarza,dającznakpartnerowi,byposzedłzanim.

-

Zacznijodgabinetu,jazacznęwsypialni-polecił.-Interesujenas

cokolwiek.Wszystko,cosięrzucawoczy.Sprawdźkomputer.Gdybyś

znalazłcośdziwnego,mów.

-

Harry.

BoschprzystanąłwkorytarzuispojrzałnaFerrasa.Jegomłodszypartner

byłwyraźnieprzestraszony.Boschpozwoliłmumówić,mimożeMaxwell

mógłgousłyszećzsalonu.

-

Niepowinniśmytegorobićwtensposób-rzekłFerras.

-Ajakpowinniśmytozrobić,Ignacio?Załatwićtooficjalnie?Poprosić

naszegoszefa,żebypogadałzichszefemprzyfiliżancelatteiczekaćna

pozwoleniewykonaniazadania?

Ferraswskazałnakorytarzprowadzącydosalonu.

-

Rozumiem,żetrzebadziałaćszybko-powiedział.-Alemyślisz,że

onnamodpuści?Spiszenumeryodznak,Harry.Niemamnicprzeciwko

background image

temu,żebypoświęcićsiędladobrasłużby,aleniezato,cowłaśnie

zrobiliśmy.

BoschbyłpełenuznaniadlaFerrasazaużycieliczbymnogiej,dlategonie

tracąccierpliwościpodszedłdoniegoispokojniepołożyłmudłońna

ramieniu.Ściszyłgłos,abynieusłyszałgoMaxwell.

-

Ignacio,absolutnieniccisięniestanieztegopowodu.Absolutnie

nic,słyszysz?Pracujęwfirmietrochędłużejodciebieiwiem,jakdziała

FBI.Dodiabła,mojabyłażonajestbyłąagentką,rozumiesz?Ilepiejniż

inniwiem,żedlaFBIpriorytetemnumerjedenjestunikanie

kompromitacji.TakiejfilozofiiucząichwQuanticoimająwekrwikażdy

agentwkażdymbiurzeterenowymwkażdymmieście.„Nie

kompromitowaćFBI”.Dlategokiedywypuścimytegofaceta,nikomunie

piśnieanisłowaotym,cozrobiliśmy,aniżewogólebyliśmytutaj.Jak

myślisz,dlaczegoposadziligoprzeddomem?BojestF-B-Einsteinem?

Bynajmniej.Odpracowujejakąśkompromitację-naktórąnaraziłsiebie

albobiuro.Iniezrobianiniepowienic,comogłobygojeszczebardziej

pogrążyć.

Boschzamilkł,czekającnaodpowiedźFerrasa,którejsięjednaknie

doczekał.

-

Nowięczabierajmysiędorobotyiobejrzyjmydom-ciągnął.-

Kiedybyłemturano,zajmowaliśmysiętylkowdowąapotemmusieliśmy

pędzićdoŚwiętejAgaty.Chcętozrobićszybko,aledokładnie,rozumiesz?

Chcęobejrzećdomwświetledziennymitrochęgłówkować.Takwłaśnie

lubiępracować.Zdziwiłbyśsię,coczasemwtensposóbmożna

wykombinować.Trzebapamiętać,żezawszedochodzidoprzeniesienia.

Cidwajmordercygdzieśwtymdomuzostawiliśladiwydajemisię,że

przegapiligotechnicyicałareszta.Musiałobyćprzeniesienie.Chodźmy

jeznaleźć.

Ferrasskinąłgłową.

-

background image

Dobra,Harry.

Boschklepnąłgowramię.

-

Świetnie.Zacznęwsypialni.Tysprawdźgabinet.

Boschruszyłwgłąbkorytarza,alegdystanąłnaprogusypialni,usłyszał

wołającegogoFerrasa.Zawróciłiposzedłdownęki,gdziemieściłsię

gabinetdopracy.Jegopartnerstałzabiurkiem.

-

Gdziekomputer?-zapytał.

Boschzezłościąpokręciłgłową.

-

Byłnabiurku.Zabraligo.

-

FBI?

-

Akto?Naspisiedowodówniebyłokomputera,tylkopodkładkapod

mysz.Rozejrzyjsię,przeszukajbiurko.Możecościsięudaznaleźć.

Niczegoniezabieramy.Tylkooglądamy.

Boschposzedłdosypialni.Stwierdził,żeodchwili,gdywidziałjąporaz

ostatni,nicsiętuniezmieniło.Wciążwyczuwałsłabyzapachmoczu

unoszącysięzpoplamionegomateraca.

Zbliżyłsiędonocnejszafkistojącejpolewejstroniełóżka.Zobaczył

warstwęczarnegoproszkudaktyloskopijnego,którynałożononagałki

dwuszufladiwszystkiepłaskiepowierzchnieszafki.Stałananimlampa

orazoprawionawramkifotografiaStanleyaiAliciiKentów.Boschwziął

zdjęcie,abymusięprzyjrzeć.Małżonkowiestaliobokkwitnącegokrzewu

różanego.Aliciamiałaprzybrudzonątwarz,leczpromieniałaradościąi

dumą,jakgdybystałaobokwłasnegodziecka.Boschdomyśliłsię,że

wyhodowałatęroślinęwłasnoręcznie,awtlezobaczyłkilkapodobnych

krzewów.Nazboczuwzgórzamożnabyłodostrzectrzypierwszelitery

napisuHOLLYWOOD,zczegoBoschwysnułwniosek,żezdjęcie

prawdopodobniezrobionowogrodziezadomem.Niebędziejużwięcej

background image

takichfotografiiszczęśliwejpary.

Odłożyłzdjęcienamiejsceiotworzyłgórnąszufladę.Znalazłwniej

rzeczyosobisteStanleyaKenta.Kilkaparokularówdoczytania,książkii

fiolkizlekarstwami.DolnaszufladabyłapustaiBoschprzypomniałsobie,

żetuwłaśnieKenttrzymałbroń.

Boschzamknąłszufladyiwycofałsiędorogupomieszczeniapodrugiej

stronienocnejszafki.Szukałpunktuzaczepienia,próbującspojrzećna

miejscezdarzeniaświeżymokiem.Zorientowałsię,żebędąmupotrzebne

zdjęciamiejscazbrodni,którezostaływteczcewsamochodzie.

Wróciłkorytarzemdodrzwiwejściowych.Gdydotarłdosalonu,zobaczył,

żeMaxwellleżynapodłodzeprzedfotelem,naktórymgoposadzono.

Miałzgiętewkolanachnogi,apodnimitkwiłyskutekajdankamiręce,

którezdołałprzesunąćprzezbiodra.Obróciłpoczerwieniałąispoconą

twarzwstronęBoscha.

-

Zaklinowałemsię-wykrztusił.-Pomóżmi.

Boschomalnieparsknąłśmiechem.

-

Zachwilę.

Wyszedłdosamochoduizabrałprotokołyzoględzinmiejscazdarzeniaze

zdjęciami.WcześniejwsunąłdoteczkitakżewydrukzdjęciaAliciiKent

przesłanegoe-mailem.

Gdywróciłdodomuiskierowałsiędokorytarzaprowadzącegodopokoi

wgłębi,Maxwellzawołałdoniego:

-

Człowieku,pomóżmi!

Boschgozignorował.Idąckorytarzem,zajrzałdogabinetu.Ferras

przeszukiwałszufladybiurka,układającnablacierzeczy,którechciał

przejrzeć.

WsypialniBoschwyciągnąłfotografięwydrukowanąze-maila,a

dokumentypołożyłnałóżku.Uniósłzdjęcie,byporównaćjezwidokiem

pokoju.Następniepodszedłdogarderobyiuchyliłdrzwizlustrempod

background image

takimsamymkątemjaknafotografii.Zauważył,żenazdjęciuwidaćbiały

szlafrokfrotteleżącynafoteluwrogusypialni.Wszedłdogarderoby,

znalazłszlafrokiułożyłgonafoteluwidentycznysposób.

Boschstanąłwmiejscu,zktórego,jakprzypuszczał,zrobionozdjęcie.

Przebiegłspojrzeniemposypialniwnadziei,żejakiścharakterystyczny

szczegółprzyciągniejegowzrok.Zauważywszywyłączonyzegarna

nocnejszafce,popatrzyłnafotografię.Zegarnazdjęciutakżeniedziałał.

Boschpodszedłdoszafki,kucnąłizajrzałzanią.Przewódzegarazostał

wyciągniętyzgniazdka.Sięgnąłzaszafkęiwłożyłwtyczkędokontaktu.

Naekraniezaczęłymigaćczerwonecyfry,pokazując12:00.Zegardziałał.

Trzebagobyłotylkoustawić.

Zastanawiającsięnadtym,Boschuznał,żepowinienzapytaćotoAlicię

Kent.Zakładał,żezegarwyłączylimężczyźni,którzynapadlijąwdomu.

Pytanietylkodlaczego.Byćmożeniechcieli,byAliciaKentwiedziała,ile

czasuspędziłazwiązananałóżku.

Boschodłożyłnabokkwestięzegaraiwróciłdołóżka,gdzieotworzył

teczkęiwyciągnąłfotografiezrobioneprzeztechników.Oglądającje,

zauważył,żedrzwigarderobysąotwartepodniecoinnymkątemniżna

zdjęciuze-maila,aszlafrokaniema-oczywiściedlatego,żeAliciaKent

włożyłago,kiedyBoschiWallingjużjąwyswobodzili.Podszedłdo

garderoby,poprawiłdrzwizgodniezfotografiązmiejscazdarzenia,po

czymcofnąłsiędowejściaizlustrowałsypialnię.

Niczegonieudałomusięwypatrzyć.Przeniesieniewciążumykałojego

uwadze.Czułuciskwżołądku.Odnosiłwrażenie,jakbyczegośnie

zauważał.Czegoś,comiałtużnawyciągnięcieręki.

Porażkawywołujenapięcie.Boschzerknąłnazegarekizobaczył,żedo

zebraniaufederalnych-jeślirzeczywiściewogólesięodbędzie-pozostały

niecałetrzygodziny.

Opuściłsypialnięiruszyłkorytarzemwkierunkukuchni,wchodzącdo

każdegopokojuizaglądającdoszafekiszuflad,lecznieznalazłniczego

podejrzanegoanizagadkowego.Wpokojudoćwiczeńotworzyłszafęi

ujrzałrządwieszakówzciepłymiubraniami,lekkozalatującymi

background image

stęchlizną.NajwyraźniejKentowieprzyjechalidoLosAngelesz

zimniejszychstron.Ijakwiększośćprzyjezdnychniemielizamiaru

rozstawaćsięzzimowymirzeczami.Niktniemógłbyćpewien,czy

zagrzejetumiejsce.Zawszedobrzebyłobyćgotowymdodrogi.

Niedotykajączawartościszafy,zamknąłdrzwi.Przedwyjściemdostrzegł

prostokątneodbarwienienaścianieobokhaków,naktórychwisiały

gumowematydoćwiczeń.Śladypotaśmieklejącejświadczyły,żewtym

miejscubyłprzyklejonyjakiśplakatlubdużykalendarz.

Gdydotarłdosalonu,Maxwellnadalleżałnapodłodze,spoconyi

poczerwieniałyzwysiłku.Udałomusięprzełożyćjednąnogęprzezpętlę

utworzonązeskutychrąk,alenajwidoczniejniepotrafiłprzeciągnąć

drugiej,bymiećręcezprzodu.Leżałnawyłożonejpłytkamipodłodzez

rękamiskrępowanymimiędzynogami.JegowidokprzywodziłBoschowi

namyślpięciolatkausiłującegozapanowaćnadpęcherzem.

-

Zachwilęskończymy,agencieMaxwell-zapewniłgoBosch.

Maxwellnieodpowiedział.

ZkuchniBoschwyszedłtylnymidrzwiaminatarasidoogrodu.Światło

dziennezmieniłoperspektywę.Zobaczył,żeogródjestpołożonyna

zboczuwzniesienia,naktórymwczterechrzędachrosłykrzewyróżane.

Niektórekwitły,niektórenie.Częśćznichwspierałasięnapalikach,do

którychdoczepionotabliczkiznazwąodmiany.Boschpodszedłbliżej,

obejrzałkilkakrzewów,apotemwróciłdodomu.

Przekręciwszykluczwzamku,przeszedłprzezkuchnięiotworzył

następnedrzwi,którejakpamiętał,prowadziłydogarażu.Wzdłużtylnej

ścianyciągnąłsięszeregszafek.Boschotwierałwszystkiepokoleii

przeglądałzawartość.Byływnichgłównienarzędziaogrodniczeisprzęt

użytkudomowego,atakżekilkaworkówznawozemipreparatami

odżywczymidohodowliróż.

Wgarażustałkubełnaśmiecinakółkach.Boschotworzyłgoiznalazłw

środkuplastikowyworek.Wyciągnąłgo,rozluźniłtasiemkę,którąworek

byłzwiązany,izobaczył,żesąwnimtylkokuchenneodpadki.Na

background image

wierzchuleżałagarśćzmiętychręcznikówpapierowychzfioletowymi

plamami.Wyglądały,jakgdybyktośstarłnimirozlanypłyn.Bosch

powąchałjedenręcznikiwyczułwońsokuwinogronowego.

Wrzuciwszyśmiecizpowrotemdokubła,Boschwyszedłzgarażuiw

kuchninatknąłsięnaswojegopartnera.

-

Próbujesięuwolnić-poinformowałgoFerras,mającnamyśli

Maxwella.

-

Niechpróbuje.Skończyłeśzbiurkiem?

-

Prawie.Zastanawiałemsię,gdziejesteś.

-

Idźskończyćispadamystąd.

PowyjściuFerrasaBoschsprawdziłszafkikuchenneispiżarnię,oglądając

dokładniewszystkieproduktyizapasynapółkach.Następnieposzedłdo

łazienkidlagościwkorytarzuispojrzałnamiejsce,skądzebranopopiółz

papierosa.Nabiałejceramicznejpokrywiespłuczkiwidniałobrązowe

odbarwieniedługościpołowypapierosa.

Zzaciekawieniemwpatrywałsięwślad.Niepaliłodsiedmiulat,alenie

pamiętał,bykiedykolwiekzdarzyłomusięzostawićwtensposób

papierosa.Gdybygowypalił,wrzuciłbyniedopałekdotoaletyispuścił

wodę.Niemiałwątpliwości,żektośzapomniałotympapierosie.

Skończywszyprzeszukaniedomu,cofnąłsiędosalonuizawołałdo

partnera:

-

Ignacio,jesteśgotowy?Wychodzimy.

Maxwellnadalleżałnapodłodze,leczwyglądałnazmęczonego

bezowocnąszamotaninąipogodzonegozlosem.

-

Niechwasszlag!-krzyknąłwkońcu.-Rozkujciemnie!

Boschzbliżyłsiędoniego.

background image

-

Gdziemaszkluczyk?-zapytał.

-

Wmarynarce.Wlewejkieszeni.

Boschpochyliłsięiwsunąłdłońdokieszeniagenta.Wyciągnąłpękkluczy

ipochwiliodnalazłwśródnichkluczykdokajdanek.Chwyciłłańcuch

łączącyobrączkikajdanekipociągnął,bywłożyćkluczyk.Niesiliłsięna

delikatność.

-

Bądźgrzeczny,kiedytozrobię-poradził.

-

Grzeczny?Kurwa,skopięcityłek!

BoschpuściłłańcuchiręceMaxwellawylądowałynapodłodze.

-

Cotywyprawiasz?-wrzasnąłMaxwell.-Rozkujmnie!

-

Damciradę,Cliff.Gdynastępnymrazemzagrozisz,żeskopieszmi

tyłek,bądźłaskawzaczekać,ażcięuwolnię.

Boschwyprostowałsięicisnąłkluczenadrugikoniecpokoju.

-

Samsięrozkuj.

Boschskierowałsiędowyjścia.Ferrasjużwychodził.Zamykającdrzwi,

BoschrzuciłokiemnaMaxwellarozciągniętegonapodłodze.Agent,z

twarzączerwonąjakznakstopu,wyrzuciłzsiebieostatniąpogróżkę.

-

Toniekoniec,gnojku.

-

Świetnie.

Boschzamknąłdrzwi.Podchodzącdosamochodu,spojrzałponaddachem

naswojegopartnera.Ferraswyglądałnarównieupokorzonegojak

niektórzyzpodejrzanych,którychprzewoziliztyłu.

-

background image

Głowadogóry-powiedziałBosch.

Wsiadajączakierownicę,wyobraziłsobieagentaFBIczołgającegosięw

swoimeleganckimgarniturzepopodłodzesalonu,bywziąćklucze.

Itwarzrozjaśniłamusięwuśmiechu.

12

WdrodzezewzgórzanaautostradęFerrasmilczał.Boschodgadł,że

rozmyślaogroźbie,jakazawisłanadkarierąmłodego,obiecującego

detektywazpowodudziałańjegostaregoilekkomyślnegopartnera.Bosch

próbowałwciągnąćgowrozmowę.

-

Noiklapa-powiedział.-Nicniemam.Znalazłeścośwgabinecie?

-

Niewiele.Pokazywałemci,komputerzniknął.

Wjegogłosiebrzmiałponuryton.

-

Awbiurku?-pytałBosch.

-

Byłoprawiepuste.Wjednejszufladzietrzymalizeznaniapodatkowe

itegotypupapiery.Winnejznalazłemumowępowiernictwa.Ichdom,

nieruchomośćinwestycyjnawLaguna,polisyubezpieczenioweitakdalej

sąwzarządziepowierniczym.Wbiurkubyłyteżichpaszporty.

-

Dobra.Ilefacetzarobiłwzeszłymroku?

-

Ćwierćmilionanarękę.Jestwłaścicielempięćdziesięciujeden

procentfirmy.

-

Żonacośzarobiła?

-

Niemadochodów.Niepracuje.

Boschzamilkł,zastanawiającsięnadsytuacją.Kiedyznaleźlisięustóp

wzniesienia,postanowiłniewjeżdżaćnaautostradę.PojechałCahuengado

background image

Franklin,poczymskręciłnawschód.Ferraspatrzyłprzezokno,lecz

szybkosięzorientował,żezmienilitrasę.

-

Cosiędzieje?Myślałem,żejedziemydocentrum.

-

NajpierwpojedziemydoLosFeliz.

-

CojestwLosFeliz?

-

DonutHolenaYermont.

-

Przecieżjedliśmygodzinętemu.

Boschspojrzałnazegarek.Dochodziłaósmaimiałnadzieję,żejeszcze

zdąży.

-

Niechcęjechaćnapączki.

Ferraszakląłpodnosemipokręciłgłową.

-

ChceszpogadaćzPierwszym?-zapytał.-Żartujesz?

-

Chybażejużgotamniema.Jeżelisięboisz,możeszzaczekaćw

samochodzie.

-

Wiesz,żeprzeskakujeszconajmniejpięćszczebli.PorucznikGandle

dobierzesięnamzatodoskóry.

-

Dobierzesiędomojejskóry.Tyzostanieszwsamochodzie.Tak

jakbyciętamwogóleniebyło.

-

Tyleżezawszezato,corobijedenpartner,drugiponositakąsamą

winę.Przecieżwiesz,Harry,jaktodziała.Dlategowłaśnienazywajątaki

układpartnerstwem.

background image

-

Słuchaj,poradzęsobie.Niemaczasuzałatwiaćtegosłużbowądrogą.

Komendantpowinienwiedzieć,ocochodzi,więcmuopowiem.

Prawdopodobniepodziękujenamzaostrzeżenie.

-

Jasne,tylkożeporucznikGandleniebędzienamdziękował.

-

Znimteżdamsobieradę.

Pozostałączęśćdroginieodzywalisiędosiebie.

DepartamentPolicjiLosAngelesbyłjednąznajbardziejhermetycznych

biurokracjinaświecie.Przezponadstolatrzadkosięgałpozawłasne

podwórkowposzukiwaniupomysłów,rozwiązańczyliderów.Przed

kilkomalaty,gdyradamiejskauznała,żepolicznychskandalachi

niepokojach,jakiewstrząsałymiastem,policjapotrzebujeszefaspoza

swoichszeregów,porazdrugiwdługiejhistoriidepartamentujego

komendantemzostałczłowiek,którydotądniebyłjegofunkcjonariuszemi

nieobjąłtegostanowiskawdrodzeawansu.Nowemu,sprowadzonemuz

zewnątrzszefowiprzyglądanosięzogromnymzaciekawieniemirzecz

jasnasceptycyzmem.Pilnieodnotowywanojegopoczynaniai

przyzwyczajenia,ainformacjerozchodziłysięnieoficjalnymikanałami,

którełączyłydziesięćtysięcyfunkcjonariuszydepartamentujaksieć

naczyńkrwionośnychwzaciśniętejpięści.Wiadomościprzekazywano

sobienaodprawachiwszatniach,zapomocąwiadomościrozsyłanychz

terminaliwradiowozach,we-mailachirozmowachtelefonicznych,w

ulubionychbarachpolicjantówipodczasprzyjęćprzygrillu.Dziękitemu

ludziezpatroliwpołudniowymLosAngeleswiedzieli,najakiejpremierze

wHollywoodkomendantbyłpoprzedniegowieczoru.Funkcjonariusze

obyczajówkiwDoliniewiedzieli,gdziekomendantwysyładoprasowania

galowemundury,awydziałdosprawprzestępczościzorganizowanejw

Veniceznałulubionysupermarketjegożony.

DziękitejwymianieinformacjidetektywHaryBoschijegopartner

IgnacioFerraswiedzieli,wktórejcukiernikomendantzatrzymujesięco

background image

dzieńranonakawęwdrodzedoParkerCenter.

OósmejBoschwjechałnaparkingprzedDonutHole,leczniezauważył

nieoznakowanegosamochodukomendanta.Lokalznajdowałsięna

równinieustóppołożonychnawzgórzuosiedliLosFeliz.Boschwyłączył

silnikispojrzałnapartnera.

-

Zostajesz?

Ferrasmiałwzrokutkwionywszybieprzedsobą.NiepatrzącnaBoscha,

skinąłgłową.

-

Jakuważasz-rzekłBosch.

-

Słuchaj,Harry,niechcęcięurazić,alekiepskosięnamukłada.Nie

potrzebujeszpartnera.Potrzebujeszchłopcanaposyłki,kogoś,ktonie

będziekwestionowałniczego,corobisz.Chybapogadamzporucznikiemi

poproszę,żebyprzydzieliłmniekomuśinnemu.

Boschspojrzałnaniego,starającsięuporządkowaćmyśli.

-

Ignacio,tonaszapierwszawspólnasprawa.Niesądzisz,że

powinieneśsiętrochęwstrzymać?TosamopowieciGandle.Powie,że

lepiejniezaczynaćwwydzialezreputacjągościa,któryzwiewaod

partnera.

-

Niezwiewam.Poprostuźlesięnamukłada.

-

Ignacio,popełniaszbłąd.

-

Nie,wydajemisię,żetakbędzienajlepiej.Dlanasobu.

Boschprzezdługąchwilęmierzyłgobadawczymspojrzeniem,

poczymodwróciłsiędodrzwi.

-

Dobra,jakuważasz.

background image

Boschwysiadłiruszyłwstronęcukierni.Rozczarowałagodecyzja

Ferrasa,wiedziałjednak,żepowinienmutrochęodpuścić.Chłopakmiał

dzieckowdrodzeiwolałnieryzykować.Boschnigdyniewahałsięprzed

podejmowaniemryzykaiwprzeszłościkosztowałogotowięcejniżstratę

partnera.Postanowił,żepozakończeniusprawyjeszczerazspróbuje

wpłynąćnamłodegoczłowieka,byzmieniłzdanie.

WcukierniBoschstanąłwkolejcezadwiemaosobami,apotemzamówił

uAzjatyzaladączarnąkawę.

-

Bezpączka?

-

Bez,tylkokawę.

-

Capuccino?

-

Nie,czarną.

Rozczarowanyskromnymzamówieniem,mężczyznapodszedłdoekspresu

podścianąinapełniłfiliżankę.Kiedysięodwrócił,Boschpokazałmu

odznakę.

-

Byłjużkomendant?

Azjatazawahałsię.Niemiałpojęciaonieoficjalnychkanałach

informacyjnychiniebyłpewien,coodpowiedzieć.Wiedział,żejeślinie

ugryziesięwjęzyk,możestracićwysokopostawionegoklienta.

-

Bezobaw-powiedziałBosch.-Jestemznimumówiony.Trochęsię

spóźniłem.

Próbowałprzywołaćnatwarzuśmiechzakłopotania.Zupełniemunie

wyszło,więcdałspokój.

-

Jeszczeniebył-poinformowałgosprzedawca.

Boschodetchnąłzulgą,zapłaciłzakawę,aresztęwrzuciłdopojemnikana

background image

napiwki.Usiadłprzywolnymstolikuwrogu.Otejporzekupowano

głównienawynos.Ludziewdrodzedopracyzaopatrywalisięw

niezbędnepaliwo.Boschprzezdziesięćminutobserwowałtłoczącysię

przyladzieprzekrójwielokulturowegomiasta,zjednoczonywewspólnym

uzależnieniuodcukruikofeiny.

Wreszciezobaczyłwjeżdżającegonaparkingczarnegolincolnatowncar.

Komendantsiedziałzprzodu.Obajzkierowcąwysiedli.Obajrozejrzeli

siępoparkinguiskierowalisiędocukierni.Boschwiedział,żekierowca

jestfunkcjonariuszempolicjiipełniteżfunkcjęochroniarza.

Kiedyweszli,przyladzieniebyłokolejki.

-

Witam,komendancie-powiedziałsprzedawca.

-

Dzieńdobry,panieMing-odparłkomendant.-Dlamnietoco

zwykle.

Boschwstałipodszedłdolady.Stojącyzakomendantemochroniarz

odwróciłsięizrobiłkrokwkierunkuBoscha.Boschprzystanął.

-

Mogępanupostawićkawę,komendancie?-zapytał.

KomendantodwróciłsięidopieropochwilipoznałBoscha,

uświadamiającsobie,żeniezaczepiagopragnącysięprzymilićobywatel.

Boschdostrzegł,jakprzezjegotwarzprzemknąłcień-komendantjeszcze

sięnieuporałzeskutkamisprawyEchoPark-leczmarsszybkoustąpił

miejscawyrazowiobojętności.

-

DetektywieBosch,chybaniemapandlamnieżadnychzłych

wiadomości?-spytałkomendant.

-

Raczejostrzeżenie.

KomendantwziąłzrąkMingafiliżankękawyimałątorebkę.

-

Proszęusiąść-powiedział.-Mapanpięćminut,azakawęsam

background image

zapłacę.

Boschwróciłdoswojegostolika,podczasgdykomendantpłaciłzakawęi

pączki.Usiadłiczekał,akomendantpodszedłdoladyobok,gdzienalał

śmietankęiwsypałsłodzikdokawy.Boschuważał,żekomendantzrobił

dladepartamentudużodobrego.Wprawdziepopełniłkilkapolitycznych

gafipodjąłparędyskusyjnychdecyzjipersonalnych,leczwdużejmierze

przyczyniłsiędopodniesieniamoralewszeregachfunkcjonariuszy.

Niebyłotołatwezadanie.Gdykomendantodziedziczyłdepartament,

właśniewynegocjowanougodęzwładzamifederalnymiwnastępstwie

dochodzeniaFBIwsprawieskandaluwsekcjiRampartorazogromu

innychafer.Odtądnadzórfederalnybrałpodlupękażdykrokpolicji,

oceniając,czyjestzgodnyzwymogami.Skutekbyłtaki,żedepartament

nietylkozostałpodporządkowanywładzyfederalnych,aletakżezalany

federalnymipapierzyskami.Kadrabyłaszczupła,więcczasemtrudnosię

byłozorientować,czypolicjarobito,codoniejnależy.Alepod

kierownictwemnowegokomendantaszeregipolicjizdołałysię

zmobilizowaćirobićto,codonichnależało.Spadłynawetwskaźniki

przestępczości,cozdaniemBoschamogłooznaczać,żeistotnie

zmniejszyłasięliczbaprzestępstw-zawszepodejrzliwietraktował

statystyki.

Pomijająctowszystko,Boschlubiłkomendantagłówniezjednego

powodu.Otóższefprzeddwomalatyprzyjąłgozpowrotemdopracy.

Boschprzeszedłnaemeryturę,zostającprywatnymdetektywem.

Niebawemprzekonałsię,żetobyłbłąd,agdydoszedłdotegowniosku,

komendantpowitałgozpowrotem.DlategoBoschbyłzawszewobec

niegolojalnyidlategopostanowiłzaaranżowaćspotkaniewcukierni.

Komendantusiadłnaprzeciwniego.

-

Mapanszczęście,detektywie.Zwyklezaglądamtugodzinę

wcześniej.Alewczorajpracowałemdopóźna,musiałemuczestniczyćw

zebraniachsąsiedzkichgrupprewencyjnychwtrzechdzielnicachmiasta.

Zamiastotworzyćtorebkęzpączkamiisięgnąćdoniej,komendantrozdarł

background image

jąpośrodkuirozłożył,abyzjeśćdwapączkiprostozpapieru.Miałpączka

zcukrempudremipolewączekoladową.

-

Otonajbardziejniebezpiecznymordercawmieście-powiedział,

unoszącpączkazczekoladąinadgryzająckęs.

Boschpokiwałgłową.

-

Pewniemapanrację.

Boschuśmiechnąłsięniepewnieispróbowałprzełamaćlody.Jego

poprzedniapartnerkaKizRiderwłaśniewróciładopracypo

rekonwalescencjipoodniesionychranachpostrzałowych.Przeniosłasięz

wydziałurabunkówizabójstwdobiurakomendanta,gdziejużkiedyś

pracowała.

-

Cosłychaćumojejdawnejpartnerki,paniekomendancie?

-

UKiz?Kizświetniesobieradzi.Bardzomipomagaiuważam,że

jestnawłaściwymmiejscu.

Boschznówskinąłgłową.Częstotorobił.

-

Apanjestnawłaściwymmiejscu,detektywie?

Boschspojrzałnakomendanta,zastanawiającsię,czytomożealuzjado

faktu,żepominąłdrogęsłużbową,zwracającsiębezpośredniodoniego.

Zanimzdążyłodpowiedzieć,komendantzadałkolejnepytanie.

-

Przyszedłtupanwzwiązkuzesprawąpunktuwidokowegona

Mulholland?

Boschprzytaknął.Przypuszczał,żekomendantznaszczegółysprawyod

porucznikaGandle’a,któryprzekazałwiadomośćwyżej.

-

Codziennieranoćwiczęprzezgodzinę,żebymócjeśćtesłodkości-

ciągnąłkomendant.-Dostajęraportyznocyfaksemiczytamjena

background image

rowerzetreningowym.Wiem,żesprawępunktuwidokowegoprzydzielono

panuiżezainteresowałysięniąsłużbyfederalne.

DzwoniłteżdomnieranokapitanHadley.Mówił,żemogązatymstać

terroryści.

Boschzdziwiłsię,żekapitanDoneBadlyiBBKjużzostaliwprowadzeni

dogry.

-

CorobikapitanHadley?-zapytał.-Domnieniedzwonił.

-

Tocozwykle.Sprawdzanaszeinformacje,starasiębyćwkontakcie

zfederalnymi.

Boschskinąłgłową.

-

Nowięccomożemipanpowiedzieć,detektywie?Pocopantu

przyszedł?

Boschzdałmubardziejszczegółowyraportzesprawy,podkreślając

zaangażowaniesłużbfederalnych,które,jakpodejrzewał,próbowały

wyeliminowaćpolicjęzjejwłasnegośledztwa.Przyznał,żepriorytetem

jestkwestiazaginionegocezu,zpowoduktórejfederalnirozstawiają

wszystkichpokątach.Zaznaczyłjednak,żedochodzeniedotyczy

zabójstwa,coautomatyczniewłączadosprawypolicję.Poinformował

komendantaozebranychdowodachipodzieliłsięznimniektórymi

teoriami,jakiechodziłymupogłowie.

ZanimBoschskończył,komendantzjadłobydwapączki.Otarłusta

serwetką,poczymspojrzałnazegarek.Obiecanepięćminutdawnojuż

minęło.

-

Copanzataił?-spytał.

Boschwzruszyłramionami.

-

Niewiele.Właśniemiałemmałestarciezagentemwdomuofiary,ale

niesądzę,żebytomiałociągdalszy.

background image

-

Dlaczegoniematupańskiegopartnera?Dlaczegoczekaw

samochodzie?

Boschzrozumiał.Rozglądającsiępoparkingu,komendantzauważył

Ferrasa.

-

Doszłomiędzynamidodrobnejróżnicyzdań.Todobrychłopak,ale

zbytłatwochceustąpićfederalnym.

-

AtooczywiścieniedopomyśleniawpolicjiLosAngeles.

-

Niezamoichczasów,paniekomendancie.

-

Czypańskipartneruznał,żenależypominąćhierarchięsłużbowąi

zwrócićsiębezpośredniodomnie?

Boschwbiłwzrokwstolik.Wgłosiekomendantazabrzmiałsurowyton.

-

Prawdęmówiąc,niebyłztegozadowolony,paniekomendancie-

odrzekłBosch.-Toniebyłjegopomysł,alemój.Sądziłem,żemamyza

małoczasu,żeby…

-

Nieważne,copansądził.Ważne,copanzrobił.Dlategonapańskim

miejscuniemówiłbymnikomuotymspotkaniu,bojazachowam

dyskrecję.1niechpannigdywięcejniepostępujewtensposób,

detektywie.Czytojestjasne?

-

Tak,jasne.

Komendantzerknąłwstronęszklanejwitryny,gdziestałytacepełne

pączków.

-

Nawiasemmówiąc,skądpanwiedział,żetubędę?-zapytał.

Boschwzruszyłramionami.

background image

-

Niepamiętam.Poprostuwiedziałem.

Zorientowałsię,żekomendantmożedojśćdowniosku,żejegoźródłem

informacjibyładawnapartnerka.

-

NieodKiz,jeżelitakpanmyśli,komendancie-dodałpospiesznie.-

Takierzeczysięwie,rozumiepan?Wdepartamenciewiadomościszybko

sięrozchodzą.

Komendantskinąłgłową.

-

Topech-powiedział.-Lubiłemtenlokal.Jestpodrodze,mają

smacznepączki,panMingtroszczysięomnie.Naprawdęszkoda.

Boschzdałsobiesprawę,żeterazkomendantbędziemusiałzmienićswoje

zwyczaje.Wiadomość,żekażdywie,gdzieikiedymożnagoznaleźć,nie

byładlaniegopomyślna.

-

Przykromi,paniekomendancie-powiedziałBosch.-Alejeżeli

mogęcośpolecić,towFarmersMarketjesttakilokal,„Bob’sCoffeeand

Doughnuts”.Wprawdzietrzebatrochęnadłożyćdrogi,aledlatakiejkawyi

pączkówwarto.

Komendantwzamyśleniupokiwałgłową.

-

Będępamiętał.Nodobrze,czegopanodemniechce,detektywie

Bosch?

Boschuznał,żekomendantnajwyraźniejchceprzejśćdorzeczy.

-

Muszękontynuowaćśledztwo,awtymcelumuszęporozmawiaćz

AliciąKentiwspólnikiemjejmęża,niejakimKelberem.Obojesąu

federalnychichybajakieśpięćgodzintemustraciłemdonichdostęp.

PokrótkiejpauzieBoschwyłuszczyłcelniezaplanowanegospotkania.

-

Właśniepototuprzyszedłem,paniekomendancie.Potrzebuję

background image

dostępu.Iprzypuszczam,żepanmożemigoumożliwić.

Komendantskinąłgłową.

-

Pozastanowiskiemwdepartamenciejestemteżczłonkiem

PołączonegoZespołudoZwalczaniaTerroryzmu.Mogęzadzwonićdo

paruosób,podnieśćrabaniprawdopodobnieułatwićpanudostęp.Jak

mówiłem,sprawązajmujesięjużgrupakapitanaHadleya,którybyćmoże

uruchomiodpowiedniekanały.Dawniejniewtajemniczanonaswtakie

rzeczy.Podniosęalarm,zadzwoniędodyrektora.

Boschwysnułztegowniosek,żekomendantzamierzastanąćwjego

obronie.

-

Wiepan,detektywie,cotojestrefluks?

-

Refluks?

-

Schorzenie,wktórymżółćcofasiędoprzełyku.Iwywołuje

pieczenie.

-

Ach.

-

Chcępanupowiedzieć,żejeżelitozrobięiumożliwiępanudostęp,

niechcężadnegorefluksu.Rozumiepan?

-

Rozumiem.

Komendantznówotarłustaipołożyłserwetkęnarozerwanejtorebce.Po

chwilizmiąłją,uważając,byżadenokruchcukrupudruniewylądowałna

jegoczarnymgarniturze.

-

Zadzwonię,alebędzieciężko.Niewidzipanpodtekstupolitycznego

tejsprawy,Bosch?

Boschspojrzałnaniego.

background image

-

Politycznego?

-

Mamnamyśliszersząperspektywę,detektywie.Panwidziśledztwo

wsprawiezabójstwa.Wrzeczywistościchodziocoświęcej.Musipan

zrozumieć,żegdybyzdarzeniewpunkciewidokowymokazałosięczęścią

spiskuterrorystów,byłobytowyjątkowokorzystnedlarządufederalnego.

Prawdziwezagrożeniepomogłobyodwrócićuwagęopiniipublicznejod

innychproblemów.Wojnazupełniesięspieprzyła,wyboryzakończyłysię

katastrofą.BliskiWschód,cenagalonubenzyny,spadającenotowania

ustępującegoprezydenta.Listajestdługa,atuzarysowałabysię

możliwośćzadośćuczynienia.Szansanaprawieniadawnychbłędów.

Szansanazmianęnastawieniaopiniipublicznej.

Boschskinąłgłową.

-

Twierdzipan,żemogąpróbowaćprzeciągaćsprawęczynawet

wyolbrzymiaćzagrożenie?

-

Niczegonietwierdzę,detektywie.Staramsiętylkoposzerzyćpanu

punktwidzenia.Wprzypadkutakiejsprawyniemożnatracićzoczu

kontekstupolitycznego.Niemożesiępanzachowywaćjaksłońwskładzie

porcelany-codawniejbyłopańskąspecjalnością.

Boschpokiwałgłową.

-

Pozatymnależywziąćpoduwagępolitykęlokalną-ciągnął

komendant.-Wradziemiastajestczłowiek,którytylkoczyhanamój

błąd.

KomendantmiałnamyśliIrvinaIrvinga,długoletniegonaczelnikaw

departamencie,któregokomendantzmusiłdoustąpieniazestanowiska.

Irvingwystartowałwwyborachdoradymiejskiejiwygrał.Teraznależał

donajzagorzalszychkrytykówdepartamentuikomendanta.

-

background image

Irving?-spytałBosch.-Przecieżtotylkojedengłoswradzie.

-Znaniejednątajemnicę.Natejpodstawiezacząłsobiebudowaćpozycję

polityczną.Powyborachdostałemodniegowiadomość.Składałasiętylko

ztrzechsłów.„Spodziewajsięmnie”.Niechpanmuniedadoręki

argumentu,detektywie.

Komendantwstał.

-

Niechsiępannadtymzastanowiibędzieostrożny-powiedział.-1

proszępamiętać,niechcęrefluksu.Niechcęnadstawiaćkarku.

-

Takjest.

Komendantodwróciłsię,dającznakkierowcy.Ochroniarzpodszedłdo

drzwiiotworzyłjeprzedswoimpodopiecznym.

13

Boschnieodzywałsię,dopókiniewyjechalizparkingu.Uznał,żew

czasieporannegoszczytuHollywoodFreewaybędziezakorkowanailepiej

będzieniekorzystaćzautostrady.Jegozdaniemnajszybciejdocentrum

moglidotrzećprzezSunset.

Ferrasjużpodwóchskrzyżowaniachzapytałgo,cosięstałowcukierni.

-

Niemartwsię,Ignacio.Niewylejąnaszroboty.

-

Notococisięstało?

-

Powiedział,żemiałeśrację.Niepowinienempomijaćdrogi

służbowej.Alepowiedziałteż,żewykonaparętelefonówispróbuje

umożliwićmiwspółpracęzfederalnymi.

-

Notozobaczymy.

-

No,zobaczymy.

Przezjakiśczasjechaliwmilczeniu,któreprzerwałBosch,wracającdo

background image

planówpartnerazwiązanychzprośbąonowyprzydział.

-

Dalejchceszpogadaćzporucznikiem?

Ferrasodpowiedziałdopieropochwili,wyraźnieskrępowanypytaniem.

-

Niewiem,Harry.Ciąglewydajemisię,żetakbędzienajlepiej.

Najlepiejdlanasobu.Możelepiejpracujecisięzkobietami.

Boschomalsięnieroześmiał.FerrasnieznałKizRider,jegopoprzedniej

partnerki.KiznigdyniepotakiwałaHarry’emu,żebyunikaćspięć.Jeżyła

siętaksamojakFerras,ilekroćpróbowałodgrywaćprzewodnikastada.

BoschzamierzałwyjaśnićtoFerrasowi,gdynaglerozdzwoniłasięjego

komórka,więcwyciągnąłjązkieszeni.TobyłGandle.

-

Harry,gdziejesteś?

Porucznikmówiłgłośniejniżzwykleibardziejponaglającymtonem.Był

przejętyiBoschwpierwszejchwilipomyślał,żejużdotarładoniego

wiadomośćospotkaniuwDonutHole.Czyżbykomendantgozdradził?

-

JestemnaSunset.Jedziemydocentrum.

-

MinąłeśjużSilverLake?

-

Jeszczenie.

-

Todobrze.JedźdoSilverLake,docentrumrekreacyjnegoprzy

końcuzbiornika.

-

Cosiędzieje,poruczniku?

-

ZlokalizowanosamochódKentów.JesttamjużHadley,któryzakłada

zeswoimiludźmistanowiskodowodzenia.Prosilioprzyjazddetektywów

prowadzącychśledztwo.

background image

-

Hadley?Dlaczegotamjest?Pocomustanowiskodowodzenia?

-

BiuroHadleyadostałocynkizanimnaspoinformowali,sprawdzili

to.Samochódjestzaparkowanyprzeddomemnależącymdoosoby,która

znajdujesięwkręguzainteresowania.Chcą,żebyścietampojechali.

-

„Wkręguzainteresowania”?Cotoznaczy?

-

Wdomumieszkaosoba,którąinteresujesięBBK.Ktośpodejrzanyo

sympatyzowaniezterrorystami.Nieznamszczegółów.Dowieszsięna

miejscu,Harry.

-

Wporządku,jedziemytam.

-

Zadzwońipowiedz,cosiędzieje.Gdybymbyłtampotrzebny,daj

znać.

OczywiścieGandleniemiałnajmniejszejochotyopuszczaćbiuraijechać

wteren.Musiałbysięoderwaćodcodziennychobowiązków

kierowniczychipotemnadrabiaćzaległościwpapierach.Boschzamknął

telefonipróbowałprzyspieszyć,leczprzeszkadzałmuwtymgęstyruch.

PrzekazałFerrasowiskąpeinformacje,jakieuzyskałodporucznika.

-

AFBI?-spytałFerras.

-

Co,FBI?

-

Wiedząotym?

-

Niepytałem.

-

Cozzebraniemodziesiątej?

background image

-

Otochybabędziemysięmartwićodziesiątej.

PodziesięciuminutachwreszciedotarlidoSilverLakeBoulevardiBosch

skręciłnapółnoc.TaczęśćmiastawzięłanazwęodzbiornikaSilverLake,

położonegopośrodkudzielnicyzamieszkałejgłównieprzezklasęśrednią,

gdziezbungalowówidomówzbudowanychpodrugiejwojnieświatowej

roztaczałsięwidoknasztucznejezioro.

Kiedyzbliżalisiędocentrumrekreacyjnego,Boschzobaczyłdwalśniące,

czarnesamochodyterenowe,wktórychrozpoznałcharakterystyczne

pojazdyBBK.Przyszłomunamyśl,żewidocznienigdyniebyło

kłopotówzeznalezieniemfunduszydlajednostki,którejzadaniepodobno

polegałonatropieniuterrorystów.ObokSUV-ówstałydwaradiowozyi

miejskaśmieciarka.BoschzaparkowałzaradiowozemiobajzFerrasem

wysiedli.

Wokółotwartejtylnejklapyjednegozsamochodówterenowych

zgromadziłosiędziesięciuludziwczarnychstrojachpolowych-także

charakterystycznychdlafunkcjonariuszyBBK.Boschruszyłwich

kierunku,aFerraspodążyłzanim,trzymającsiękilkakrokówztyłu.

Mężczyźniwczerninatychmiastichzauważyliirozstąpilisię,odsłaniając

kapitanaDonaHadleyasiedzącegonaopuszczonejklapie.Boschnigdynie

spotkałgoosobiście,aleczęstowidywałgowtelewizji.Kapitanbył

zwalistymmężczyznąoczerwonejtwarzyirudoblondwłosach.Miał

okołoczterdziestulatisprawiałwrażenie,jakgdybypołowężyciaspędził

wsiłowni.Rumianaceranadawałamuwyglądkogoś,ktociąglesię

przemęczaalbowstrzymujeoddech.

-

Bosch?-odezwałsięHadley.-Ferras?

-

JestemBosch.TojestFerras.

-

Dobrze,żejesteście,chłopaki.Myślę,żezamomentzamkniemy

wasząsprawęnaczteryspusty.Czekamytylko,ażjedenzmoichludzi

background image

przywiezienakaz,apotemwchodzimy.

Wstałidałznakjednemuzfunkcjonariuszy.SposóbbyciaHadleya

zdradzałwielkąpewnośćsiebie.

-

Perez,sprawdź,coztymnakazem,dobra?Zmęczyłomniejużto

czekanie.Potemzobacz,cosłychaćnapunkcieobserwacyjnym.

NastępniezwróciłsiędoBoschaiFerrasa:

-

Chodźciezemną.

Hadleyoddaliłsięodgrupy,aBoschiFerraspodążylizanim.

Zaprowadziłichzaśmieciarkę,bymogliporozmawiaćzdalaodreszty.

Kapitanprzyjąłwładcząpozę,stawiającstopęnazderzakuśmieciarkii

opierającłokiećnakolanie.Boschzwróciłuwagę,żenosibrońwkaburze

przypiętejdomasywnegouda.JakrewolwerowieczDzikiegoZachodu,

tyleżemiałpółautomat.Żułgumęiniestarałsiętegoukryć.

BoschsłyszałwielehistoriioHadleyu.Miałprzeczucie,żewłaśniezostaje

bohateremjednejznich.

-

Chciałem,żebyścieprzytymbyli-oznajmiłHadley.

-

Czyliwłaściwieprzyczym,kapitanie?-spytałBosch.

Hadleyklasnąłwdłonie.

-

Zlokalizowaliśmywaszegochryslera300.Stoimniejwięcejdwie

przecznicestąd,naulicyprzylegającejdozbiornika.Numerrejestracyjny

zgadzasięzdanymiwkomunikacieisamobejrzałemtensamochód.To

wóz,któregoszukacie.

Boschskinąłgłową.Naraziewporządku,pomyślał.Tylkocodalej?

-

PojazdstoiprzeddomemnależącymdoniejakiegoRaminaSamira-

ciągnąłHadley.-Odkilkulatmamytegofacetanaoku.Można

powiedzieć,żepozostajewkręgunaszegozainteresowania.

background image

Nazwiskobrzmiałoznajomo,aleBoschzpoczątkuniewiedział,skądje

pamięta.

-

Dlaczegosięniminteresujecie,kapitanie?-zapytał.

-

PanSamirtoznanyzwolennikorganizacjireligijnych,którechcą

zaszkodzićinteresomAmeryki.Cogorsza,uczynasząmłodzież

nienawidzićwłasnegokraju.

OstatniainformacjaodświeżyłaBoschowipamięćiwreszcieskojarzył

nazwiskozosobą.

Nieprzypominałsobie,zktóregobliskowschodniegokrajupochodził

RaminSamir,alepamiętał,żebyłkiedyśwykładowcąpolityki

zagranicznejnaUSC,któryzwróciłnasiebiepowszechnąuwagę,

wygłaszającantyamerykańskieopiniewsalachwykładowychiw

mediach.

Mąciłwodęwmediachprzedatakamiterrorystycznymiz11września.

Potemdrobnezpoczątkufaleprzybrałyrozmiarytsunami.Samirzaczął

otwarcietwierdzić,żeatakibyłyuzasadnionąreakcjąnaagresjęi

ingerencjęStanówZjednoczonychwwewnętrznesprawypaństwnacałym

świecie.Wykorzystujączdobytyprzezsiebierozgłos,stałsięmedialnym

ekspertem,doktóregozwracalisiędziennikarze,ilekroćpotrzebowalianty

amerykańskiegokomentarza.PotępiałpolitykęStanówZjednoczonych

wobecIzraela,sprzeciwiałsięoperacjimilitarnejwAfganistanie,awojnę

wIrakunazywałzwykłąbijatykąoropę.

PrzezkilkalatSamirsprawdzałsięjakoprowokatorzapraszanydo

programówpublicystycznychwtelewizjachkablowych,wktórych

wszyscywrzeszczelinawszystkich.Stanowiłdoskonałetłodlalewicyi

prawicy,izawszechętniewstawałoczwartejrano,abywystąpićw

niedzielnychprogramachporannychnawschodnimwybrzeżu.

Tymczasemrobiłużytekzeswojejsławypłomiennegomówcy,pomagając

zakładaćifinansowaćkilkaorganizacjinaterenieuczelniipozanią,które

wkrótcezostałyoskarżoneprzezugrupowaniakonserwatywneozwiązki,

background image

przynajmniejpośrednie,zorganizacjamiterrorystycznymii

antyamerykańskimigrupamiislamistycznymi.Niektórzysugerowali

nawet,żetropprowadzidoarcymistrzaterroryzmu,OsamybinLadena.

AlechoćprzeciwSamirowiprowadzonolicznedochodzenia,nigdynie

postawionomużadnychzarzutów.MimotozostałwyrzuconyzUSCz

powoduformalnegouchybienia-niezaznaczył,żewyrażawłasneopinie,

anieopinieuczelni,piszącartykułdo„LosAngelesTimes”,wktórym

sugerował,żewojnairackajestzaplanowanąeksterminacjąmuzułmanów.

PięćminutSamiradobiegłokońca.Ostateczniezniknąłzmediów,które

przekonałysię,żeniejestwnikliwymkomentatorembieżącychwydarzeń,

tylkonarcystycznymprowokatorem,głoszącymdziwaczneteorie,by

zwrócićuwagęnawłasnąosobę.Przecieżnawetjednązeswoich

organizacjinazwałYMCA-YoungMuslimCauseinAmerica,Ruch

MłodychMuzułmanówwAmeryce-tylkodlatego,byszacowna

organizacjamłodzieżowawytoczyłamugłośnyproces.

GwiazdaSamiraprzygasłaiopiniapublicznaprzestałasięnim

interesować.Boschniepamiętał,kiedyostatnirazwidziałgowtelewizji

czywgazecie.Pomijającjednakretorykę,fakt,żeSamiranigdynie

oskarżonoożadneprzestępstwownajgorętszymokresie,gdyStany

Zjednoczoneopanowałstrachprzednieznanymipragnieniezemsty,

świadczyłzdaniemBoscha,żenicsięzatymniekryło.Gdybysięokazało,

żepozadymembyłteżogień,RaminSamirdawnosiedziałbyw

więziennejcelialbozaogrodzeniemwGuantanamo.Tymczasemmieszkał

wSilverLake,więcBoschpodchodziłsceptyczniedosłówkapitana

Hadleya.

-

Pamiętamtegofaceta-powiedział.-Aletylkogadał,kapitanie.

NigdyniebyłożadnegokonkretnegozwiązkumiędzySamirema…

Hadleyuniósłpalecgestemnauczycielauciszającegoklasę.

-

Nigdynieustalonokonkretnegozwiązku-poprawiłBoscha.-To

jednaknicnieznaczy.FacetzbierapieniądzedlaPalestyńskiegoDżihadui

background image

innychruchówmuzułmańskich.

-

PalestyńskiegoDżihadu?-powtórzyłBosch.-Cotojest?Jakie

ruchymuzułmańskie?Twierdzipan,żekażdyruchmuzułmańskimusibyć

nielegalny?

-

Słuchaj,twierdzę,żetopodejrzanygośćipodjegodomemstoi

samochód,któregoużylimordercyizłodziejecesu.

-

Cezu-powiedziałFerras.-Skradzionocez.

Nieprzyzwyczajony,byktośgopoprawiał,Hadleyzmrużyłoczy

iprzezchwilętaksowałwzrokiemFerrasa.

-

Wszystkojedno.Nazwaniemadużegoznaczenia,synu,jeżeli

wrzuciłtodojeziorapodrugiejstronieulicyalbowłaśniepakujetodo

bomby,podczasgdymysiedzimytuiczekamynanakaz.

-

Federalninicniemówili,żetozagrożeniemożesięprzenosićprzez

wodę-zauważyłBosch.

Hadleypokręciłgłową.

-

Nieważne.Sękwtym,żemamyzagrożenie.Jestempewien,żeotym

federalnimówili.ZresztąniechFBIsobiegada.Mybierzemysiędo

roboty.

Boschcofnąłsię,próbująctchnąćwdyskusjęodrobinęświeżego

powietrza.Towszystkodziałosięzbytszybko.

-

Awięcchceciewejść?-zapytał.

Hadleymocnopracowałszczęką,miażdżącgumęwzębach.Zdawałsię

niezauważaćsilnegozapachuodpadkówunoszącegosięześmieciarki.

-

Otóżto,chcemywejść-odparł.-Jaktylkobędziemymiećwrękach

background image

nakaz.

-

Sędziapodpisałwamnakaztylkodlatego,żeprzeddomemstoi

skradzionysamochód?-spytałBosch.

Hadleymachnąłrękąjednemuzeswoichludzi.

-

Perez,przynieśtorebki-zawołał.ZwracającsiędoBoscha,

powiedział:-Nie,mamycoświęcej.Dzisiajjestdzieńwywózkiśmieci,

detektywie.Wysłałemnaulicęśmieciarkęimoiludzieopróżnilidwa

kubłystojąceprzeddomemSamira.Toabsolutnielegalne,jakpanwie.I

proszę,coznaleźliśmy.

Perezpodbiegłdonich,niosącplastikowetorebkizdowodami,którepodał

Hadleyowi.

-

Kapitanie,rozmawiałemzpunktemobserwacyjnym-zameldował.-

Ciąglespokój.

-

Dziękuję,Perez.

HadleyodwróciłsięztorebkamidoBoschaiFerrasa.Perezwróciłdo

samochodu.

-

Naszpunktobserwacyjnytofacetnadrzewie-wyjaśniłzuśmiechem

Hadley.-Jeżeliktośsiętamruszy,zanimbędziemygotowi,danamznać.

PodałtorebkiBoschowi.Wdwóchznajdowałysięczarnewełniane

kominiarki.Wtrzeciejtkwiłakartkapapieruzręcznienarysowanąmapą.

Boschuważniejąobejrzał.Widniałananiejsiatkakrzyżującychsięlinii,z

którychdwiebyłyoznaczonejakoArrowheadiMulholland.Kiedyto

zobaczył,stwierdził,żemapajestdośćdokładnymszkicemdzielnicy,w

którejmieszkałizginąłStanleyKent.

Boschoddałtorebkiipokręciłgłową.

-

Kapitanie,myślę,żepowinienpanwstrzymaćakcję.

background image

Hadleywyglądałnawstrząśniętegotąpropozycją.

-

Wstrzymać?Niczegoniewstrzymujemy.Jeżelitenfacetijego

kumpledoprowadządoskażeniazbiornikatątrucizną,myślipan,że

mieszkańcymiastaspokojnieprzyjmądowiadomości,żewstrzymaliśmy

akcję,bomusieliśmydopiąćwszystkonaostatniguzik?Nie

wstrzymujemyakcji.

Podkreśliłswojądeterminację,wyjmującgumęzustiwrzucającjądo

śmieciarki.Zdjąłnogęzezderzakairuszyłwkierunkuswojejgrupy,lecz

naglezawróciłipodszedłprostodoBoscha.

-

Jeżelichodziomojezdanie,towtymdomukryjesięprzywódca

komórkiterrorystycznej.Chcemytamwejśćijązlikwidować.Ocopanu

chodzi,detektywieBosch?

-

Chodzimioto,żetojestzaproste.Niemusimyniczegodopinaćna

ostatniguzik,bowłaśnietozrobilijużmordercy.Todokładnie

zaplanowanazbrodnia,kapitanie.Niezostawilibysamochoduprzed

domemaniniewyrzucalitychrzeczydośmieci.Proszęsięzastanowić.

Boschzamilkł,przyglądającsię,jakHadleyprzezkilkachwilrozważa

jegosłowa.Wreszciekapitanpokręciłgłową.

-

Możewcaleniezostawilitegosamochodu-powiedział.-Może

zamierzajągowykorzystaćdotransportu.Jestwieleznakówzapytania,

Bosch.Wieleniewiadomych.Wchodzimy.Wyłożyliśmysprawęsędziemu,

aonpowiedział,żemamyprawdopodobieństwowiny.Tylemiwystarczy.

Czekamynanakazwejściabezpukaniaizamierzamyzniegoskorzystać.

Boschniedawałzawygraną.

-

Skądpandostałcynk,kapitanie?Jakznaleźliściesamochód?

Hadleyznówzacząłpracowaćszczęką,leczprzypomniałsobie,

żewyrzuciłgumę.

background image

-

Zjednegozmoichźródeł-odparł.-Odczterechlatbudujemysieć

wywiadowcówwtymmieście.Dzisiajzbieramyowoce.

-

Toznaczy,żepanwie,ktojestźródłem,czywiadomośćbyła

anonimowa?

Hadleyzniecierpliwionymachnąłręką.

-Nieważne-oświadczył.-Informacjabyładobra.Żetotensamochód.Co

dotegoniemawątpliwości.

Wskazałwstronęzbiornika.UnikHadleyapowiedziałBoschowi,że

wiadomośćbyłaanonimowa,comogłooznaczaćpułapkę.

-

Kapitanie,nalegam,żebysiępanwycofał-rzekłBosch.-Cośtusię

niezgadza.Tosięwydajezaproste,aplanwcaleniebyłprosty.

Podejrzewamjakiśpodstępimusimyspraw…

-Niewycofamysię,detektywie.Tusięmożeważyćludzkieżycie.

Boschpokręciłgłową.NieumiałprzemówićHadleyowidorozsądku.

Facetbyłprzekonany,żetylkojedenkrokdzieligoodzwycięstwa,które

wymażejegowszystkiedotychczasowewpadki.

-

GdziejestFBI?-spytałBosch.-Czyagenciniepowinni…

-NiepotrzebujemyFBI-uciąłHadley,ponownieobracającsiędoBoschai

patrzącmuprostowoczy.-Jesteśmywyszkoleni,mamysprzętipraktykę.

Pozatymmamyjaja.Itymrazemsamizajmiemysięwłasnym

podwórkiem.

Szerokimgestempokazałcałyteren,jakgdybymiałasięturozegrać

ostatecznabitwamiędzypolicjąaFBI.

-

Akomendant?-spróbowałBosch.-Wieotym?Właśnie…

Urwał,przypomniawszysobieprzestrogękomendanta,bynikomunie

mówićospotkaniuwDonutHole.

-

background image

Cowłaśnie?-spytałHadley.

-

Właśniesięzastanawiam,czywieotejakcjiisięnaniązgadza.

-

Komendantdałmiwolnąrękęwkierowaniujednostką.Apan

dzwonidokomendantaprzedkażdymaresztowaniem?

Odwróciłsięizgodnościąodmaszerowałdoswoichludzi,zostawiając

BoschaiFerrasa,którzypatrzyliwśladzanim.

-

Oho-powiedziałFerras.

-

Taa-odrzekłBosch.

Boschoddaliłsięniecoodcuchnącejśmieciarkiiwyciągnąłtelefon.

ZnalazłwspisienumerRachelWalling.Wmomencie,gdywcisnął

przycisk,Hadleyznówwszedłmuwdrogę.

-

Detektywie!Dokogopandzwoni?

Boschodparłbezwahania:

-

Doswojegoporucznika.Poleciłmi,żebymgoinformował,cosię

dzieje.

-

Żadnychrozmówprzeztelefonykomórkowe.Mogąjemonitorować.

-

Kto?

-

Proszęmioddaćtelefon.

-

Słucham?

-

Proszęmioddaćtelefonalbokażęgopanuodebrać.Niepozwolę,

żebycokolwiekzagroziłooperacji.

background image

Boschzamknąłtelefon,nierozłączającsię.Jeślibędziemiałszczęście,

Wallingodbierzetelefonibędziesłuchać.Liczyłnato,żeRachel

zorientujesię,cojestgrane.ByćmożeFBIudasięnawetnamierzyć

komórkęidotrzećdoSilverLake,zanimwszystkozupełniesięschrzani.

OddałkomórkęHadleyowi,któryodwróciłsiędoFerrasa.

-

Pańskitelefon,detektywie.

-

Kapitanie,mojażonajestwdziewiątymmiesiącuciążyimuszę…

-

Pańskitelefon.Albojestpanznami,alboprzeciwnam.

Hadleywyciągnąłrękę,aFerraszociąganiemzdjąłkomórkęzpaskai

oddał.

Hadleypodszedłdojednegozsamochodówterenowych,otworzyłdrzwi

postroniepasażeraiwłożyłkomórkidoschowka.Zamaszyściezatrzasnął

klapkęiwyzywającospojrzałnaBoschaiFerrasa,jakgdybydawałimdo

zrozumienia,bynieważylisiępróbowaćichodzyskać.

Uwagękapitanaodwróciłtrzeciczarnywóz,którywjechałnaparking.

Kierowcapokazałmuuniesionykciuk.Hadleywycelowałpalecwnieboi

zakręciłnimmłynka.

-

Nodobra,chłopaki-zawołał.-Mamynakaz,wszyscyznająplan.

Perez,wezwijwsparciezpowietrza,niechwezmąkamerę.Resztado

wozów!Wchodzimy!

Boschzrosnącymprzerażeniemprzyglądałsię,jakczłonkowieBBK

ładująbrońinakładająhełmyzosłonamitwarzy.Dwajfunkcjonariusze

wyznaczenidozespołuradiologicznegozaczęlizakładaćskafandry

ochronne.

-

Toszaleństwo-szepnąłFerras.

-

Żółtkiniesurfują*-odparłBosch.

background image

-

Co?

-

Nic.Jesteśzamłody,żebytopamiętać.

*ZdaniewypowiedzianeprzezpodpułkownikaKilgore’awfilmieFrancisa

FordaCoppoli„CzasApokalipsy”.

14

Wiatrakprzechyliłsięnadtrzydziestoakrowąplantacjąkauczukowcówi

siadłwstrefielądowaniazsilnymwstrząsem,któryzdawałsięmiażdżyć

kręgosłup.HariKariBosch,BunkSimmons,TedFurnessiGabeFinley

wyskoczyliwbłoto,gdzieczekałnanichkapitanGillette,przytrzymując

hełm,byniestrąciłgopodmuchwirnika.Helikopterztrudemwyrwał

płozyzbłota-byłpierwszysuchydzieńposześciudniachdeszczu-

wystartowałipoleciałwzdłużkanałuirygacyjnegowkierunkukwateryIII

Korpusu.

-Chodźciezamną-krzyknąłGillette.

BoschiSimmonsspędziliwkrajujużtyleczasu,byzyskaćsobie

przydomki,leczFurnessiFinleyjakonowicjuszeodbywaliprzyspieszone

szkoleniepołączonezpraktykąiBoschwiedział,żeobajtrzęsąportkami

zestrachu.Tomiałbyćichpierwszydesant,anic,czegonauczylisięo

tunelachwSanDiego,niemogłoichprzygotowaćnarzeczywistewidoki,

dźwiękiizapachy.

Kapitanzaprowadziłichdostolikaustawionegopodnamiotem

dowództwa,gdziewskrócieprzedstawiłswójplan.PodBenCat

rozciągałasięrozległasiećtuneli,którychzdobyciemiałostanowić

pierwszykrokdozajęciawioski.Rosłystratywludziach,ponieważginęli

saperzyiżołnierzeatakowaniwobozach.Kapitanwyjaśnił,żecodziennie

dostajeopieprzoddowództwaIIIKorpusu.Anisłowemniewspomniał,że

martwigoliczbazabitychirannych.Ichdałosięzastąpić,alełaska

pułkownikawIIIKorpusiebyłabezcenna.

Planzakładałzamknięcienieprzyjacielawkotle.Kapitanrozłożyłmapę

sporządzonązpomocąmieszkańcówwioski,którzybyliwtunelach.

background image

Wskazałczteryukrytewejściaipowiedział,żeczterytuneloweszczury

wejdąjednocześnieizagoniąoddziałWietkonguwstronępiątegowejścia,

gdziewyrżnąichczekającynagórzeżołnierze25.DywizjiTropie

Lightning.Boschijegotowarzyszeotrzymalitakżezadaniezałożenia

ładunkówwybuchowych,aoperacjamiałasięzakończyćwysadzeniem

systemutuneli.

Planwydawałsięprosty,dopókinieznaleźlisięwciemnościachlabiryntu,

którywyglądałzupełnieinaczejniżnamapiewnamiocie.Dotuneli

weszłoczterech,ależywywyszedłtylkojeden.TropieLightningnie

zlikwidowałtegodnianikogo.ItegodniaBoschniemiałjużwątpliwości,

żetawojnajestprzegrana-przynajmniejdlaniego.Wtedydowiedziałsię,

żekadradowódczaczęstotoczybitwyzwrogiemwewłasnychszeregach.

BoschiFerrassiedzieliztyłuwsamochodziekapitanaHadleya.Perez

prowadził,asiedzącyobokniegoHadleymiałsłuchawkęzmikrofonem,

bydowodzićoperacją.Odbiornikwwozie,zwłączonymgłośnikiem,był

ustawionynaczęstotliwośćoperacyjną-którejpróżnobyłobyszukaćw

dostępnychpubliczniespisach.

Jechalijakotrzecipojazdwkawalkadzieczarnychterenówek.Kilka

budynkówprzeddomemSamiraPerezzahamował,byzgodniezplanem

puścićprzodemdwasamochody.

Boschwychyliłsięmiędzyprzednimisiedzeniami,abylepiejwidzieć,co

siędzieje.Nastopniachpoobustronachkażdegozpozostałychwozów

stałopoczterechfunkcjonariuszy.SUV-ynabrałyszybkości,poczym

ostroskręciływstronędomuSamira.Jedenwjechałnapodjazdprzed

niewielkimbungalowemwstyluAmericanCraftsmaniskierowałsięw

stronęogrodu,podczasgdydrugipokonałkrawężnikiprzeciąłtrawnikz

przodu.Gdyciężkipojazdpodskoczyłnakrawężniku,jedenzczłonków

BBKstraciłrównowagęiupadłnatrawę.

Pozostalizeskoczylizestopniiruszylidodrzwiwejściowych.Bosch

domyśliłsię,żetosamodziejesiępoddrzwiamiztyłudomu.Sprzeciwiał

sięakcji,leczpodziwiałprecyzjęplanu.Rozległsięgłośnyhukiładunek

wybuchowywysadziłdrzwi.Niemalrównocześnietakisamodgłos

background image

dobiegłzzadomu.

-

Dobra,ruszaj-rozkazałPerezowiHadley.

Gdypodjechali,wradiurozbrzmiałymeldunkizwnętrzadomu.

-

Jesteśmywśrodku!

-

Jesteśmyztyłu!

-

Przywejściuczysto!Mamy…

Głoszagłuszyłakanonadazbroniautomatycznej.

-

Otwartoogień!

-

Mamy…

-

Otwartoogień!

Boschusłyszałwięcejstrzałów,alejużnieprzezradio.Bylinatyleblisko,

bysłyszećjenażywo.Perezzatrzymałsamochódpodkątemwpoprzek

ulicyprzeddomem.Wszyscyczterejwyskoczylizwozu,zostawiając

otwartedrzwi,zzaktórychjazgotałoradio.

-

Czysto!Czysto!

-

Jedenzpodejrzanychranny.Potrzebnapomocmedycznadla

podejrzanego.Potrzebnapomoc!

Wszystkotrwałoniecałedwadzieściasekund.

BoschbiegłprzeztrawnikzaHadleyemiPerezem.MiałFerrasapolewej.

Wpadlidodomuzuniesionąbronią.Natychmiastwyszedłdonichjedenz

ludziHadleya.NadprawąkieszeniąmiałnaszywkęznazwiskiemPeck.

-

Czysto!Czysto!

background image

Boschopuściłpistolet,leczniechowałgodokabury.Rozejrzałsię.Stałw

skromnieumeblowanymsalonie.Poczułzapachprochuizobaczył

niebieskidymunoszącysięwpowietrzu.

-

Cojest?-krzyknąłHadley.

-

Jednaosobaranna,drugazatrzymana-odrzekłPeck.-Tędy.

RuszylizaPeckiemkrótkimkorytarzemprowadzącymdopokoju

wyłożonegomatamizplecionejtrawy.Napodłodzeleżałmężczyzna,w

którymBoschrozpoznałRaminaSamira.Zdwóchrannapiersisączyłasię

krew,spływającpokremowymszlafrokunapodłogęimatę.Młoda

kobietawidentycznymszlafrokuleżałatwarządoziemizrękamiskutymi

naplecachijęczała.

Boschdostrzegłrewolwerleżącynapodłodzeobokotwartejszuflady

niewielkiejszafki,naktórejstałyzapaloneświecewotywne.Broń

znajdowałasięokołopółmetraodSamira.

-

Rąbnęliśmygo,jaksięgałpobroń-powiedziałPeck.

BoschspojrzałnaSamira.Mężczyznabyłnieprzytomny,ajegopierśw

nierównymrytmieunosiłasięiopadała.

-

Jużspływadościeku-orzekłHadley.-Coznaleźliśmy?

-

Narazieaniśladumateriałów-zameldowałPeck.-Właśnie

wnosimysprzęt.

-

Dobra,chodźmysprawdzićsamochód-rozkazałHadley.-I

zabierzciejąstąd.

GdydwajfunkcjonariuszeBBKwynieślipłaczącąkobietęjakbezwładną

kłodę,Hadleywyszedłzdomunaulicę,gdziestałzaparkowanychrysler

300.BoschiFerrasruszylizanim.

Zajrzelidosamochodu,leczgoniedotykali.Boschzauważył,żewózjest

background image

otwarty.Pochyliłsię,żebyzajrzećprzezoknoodstronypasażera.

-

Kluczykisąwstacyjce-powiedział.

Wyjąłzkieszeniparęlateksowychrękawiczek,rozciągnąłjeinałożył.

-

Niechgonajpierwsprawdzą,Bosch-rzekłHadley.

Kapitandałznakczłowiekowiuzbrojonemuwmonitorpromieniowania.

Funkcjonariuszomiótłurządzeniemsamochóditylkoprzybagażniku

rozległsięcichysygnał.

-

Cośtammożebyć-powiedziałHadley.

-

Wątpię-odparłBosch.-Nictamniema.

-

Bosch,zaczekaj…

ZanimHadleyzdążyłdokończyć,Boschwcisnąłguzikotwierania

bagażnika.Usłyszałpneumatycznysykiklapasięuniosła.Wycofałsięz

samochoduipodszedłdotyłu.Bagażnikbyłpusty,leczBoschzobaczył

takiesameczterywgłębieniajakwbagażnikuporscheStanleyaKenta.

-

Materiałzniknął-powiedziałHadley,zaglądającdobagażnika.-

Pewniejużgogdzieśprzetransportowali.

-

Tak,nadługo,zanimpodstawionotusamochód.

BoschspojrzałHadleyowiprostowoczy.

-

Tobyłpodstęp,kapitanie.Uprzedzałempana.

HadleyruszyłwkierunkuBoscha,abypowiedziećmucośbezświadków,

alezatrzymałgoPeck.

-

Paniekapitanie?

-

background image

Co?-warknąłHadley.

-

Podejrzanyzrobiłkodsiedem.

-

Toodwołajkaretkęiwezwijkoronera.

-

Takjest.Domjestczysty.Niemamateriału,amonitorynie

wykrywajążadnegosygnału.

HadleyzerknąłnaBoscha,poczymszybkoodwróciłwzroknaPecka.

-

Powiedzim,żebysprawdzilijeszczeraz-rozkazał.-Gnojeksięgnął

pobroń.Musiałcośukrywać.Przewróćciedomdogórynogami,jeżeli

będzietrzeba.Zwłaszczatenpokój-wyglądanamiejscespotkań

terrorystów.

-

Topokójdomodlitwy-wtrąciłBosch.-Możefacetsięgnąłpobroń,

bocholerniesięprzeraził,kiedyludzieweszlimudodomuzdrzwiami.

Pecknieruszałsięzmiejsca.SłuchałBoscha.

-

Idź!-ryknąłHadley.-Przeszukaćmitępieprzonąchałupę!Materiał

byłwołowianympojemniku.Jeżeliniewykrywaciesygnału,tonie

znaczy,żegotuniema!

Peckpędemwróciłdodomu,aHadleyutkwiłspojrzeniewBoschu.

-

Samochódmusząsprawdzićtechnicy-powiedziałBosch.-Niemam

telefonu,żebyichwezwać.

-

Idźpotelefonidzwoń.

BoschwróciłdoSUV-a.Przyglądałsię,jakpakujązatrzymanąkobietęna

tylnesiedzeniewozuzaparkowanegonatrawniku.Ciąglepłakała,aBosch

przypuszczał,żejeszczedługobędzielałałzy.TerazopłakiwałaSamira,

potembędzieopłakiwaćswójlos.

background image

WsadziwszygłowędosamochoduHadleya,Boschzauważył,żesilnik

ciąglepracuje.Przekręciłkluczyk,poczymotworzyłschowekiwyciągnął

dwatelefony.Otworzyłswojąkomórkę,abysprawdzić,czyniezostało

przerwanepołączeniezRachelWalling.Połączenianiebyło,aleitaknie

wiedział,czywogóleodebrała.

Kiedyodwróciłsięoddrzwi,stałprzednimHadley.Znajdowalisięzdala

odinnychiniktniemógłichsłyszeć.

-

Bosch,jeżelibędzieszpróbowałnarobićkłopotówtemuoddziałowi,

narobiękłopotówtobie.Rozumiesz?

Boschprzezchwilęprzyglądałmusiębadawczo.

-

Jasne,kapitanie.Cieszęsię,żemyślipanoswoimoddziale.

-

Mamkontaktynasamejgórzeipozadepartamentem.Potrafięcisię

dobraćdoskóry.

-

Dziękizaradę.

Boschzacząłsięoddalać,lecznagleprzystanął.Chciałcośpowiedzieć,ale

sięwahał.

-

Co?-spytałHadley.-Mów.

-

Myślałemwłaśnieopewnymkapitanie,dlaktóregokiedyś

pracowałem.Tobyłodawnotemuiwzupełnieinnymmiejscu.Czegoby

niezrobił,wszystkospieprzył,akażdyjegobłądkosztowałżycieludzi.

Dobrychludzi.Tosięmusiałoskończyć.Jedenzjegowłasnychludzi

wrzuciłmudolatrynygranatodłamkowy.Podobnopotemniemogli

oddzielićjegoszczątkówodgówna.

Boschruszył,aleHadleygozatrzymał.

-

Cotomaznaczyć?Togroźba?

background image

-

Nie,tylkotakahistoria.

-

Itegofacetanazywaszdobrymczłowiekiem?Cościpowiem,ten

facetcieszyłsięiwiwatował,kiedysamolotyuderzyływwieżowce.

Boschodpowiedział,niezatrzymującsię:

-

Niewiem,jakimbyłczłowiekiem,kapitanie.Wiemtylko,żeniebrał

wtymudziałuizostałwrobionytaksamojakpan.Jeżelisiępandowie,

ktodałcynkosamochodzie,proszędaćmiznać.Tomożebyćdlanas

cennainformacja.

BoschpodszedłdoFerrasaioddałmutelefon.Poleciłpartnerowizostaći

nadzorowaćoględzinychryslera.

-

Dokądjedziesz,Harry?

-

Docentrum.

-

AzebraniezFBI?

Boschnawetniespojrzałnazegarek.

-

Itakjesteśmyspóźnieni.Zadzwoń,jeżelikryminalistykacoś

znajdzie.

Boschruszyłulicąwkierunkucentrumrekreacyjnego,gdziezostawiłswój

samochód.

-

Bosch,dokądsięwybierasz?-zawołałHadley.-Jeszczenie

skończyłeś!

Boschmachnąłręką,nieodwracającsię.Szedłdalej.Gdybyłwpołowie

drogidocentrumrekreacyjnego,minęłagopierwszafurgonetka

telewizyjnazmierzającadodomuSamira.

15

background image

Boschmiałnadzieję,żedotrzedobudynkufederalnegoprzed

wiadomościąoszturmienaddomRaminaSamira.Próbowałsię

dodzwonićdoRachelWalling,alebezskutecznie.Wiedział,żeRachel

możebyćwwydzialewywiadutaktycznego,niemiałjednakpojęcia,

gdzietojest.Wiedziałtylko,gdziejestbudynekfederalnyiliczyłnato,że

zewzględunarosnącąwagęirozmiaryśledztwa,niebędzienim

kierowałożadnetajnebiuro,leczcentrala.

Wszedłdobudynkusłużbowymwejściemipoinformowałszeryfa

federalnego,którygowylegitymował,żeidziedoFBI.Wjechałwindąna

czternastepiętroigdyotworzyłysiędrzwi,powitałgoBrenner.

Najwyraźniejbłyskawicznieprzekazanonagóręsygnał,żeBoschjestw

budynku.

-

Myślałem,żedostałeświadomość-powiedziałBrenner.

-

Jakąwiadomość?

-

Oodwołaniuzebrania.

-

Powinienemtochybawiedzieć,kiedysiętylkopojawiliście.Wogóle

niezamierzaliścieorganizowaćżadnegozebrania,co?

Brennerpuściłpytaniemimouszu.

-

Czegochcesz,Bosch?

-

ChcęsięzobaczyćzagentkąWalling.

-

Jestemjejparterem.Wszystko,cochceszjejpowiedzieć,możesz

powiedziećmnie.

-

Nie.Chcęrozmawiaćtylkoznią.

Brennerprzyglądałmusięprzezchwilę.

background image

-

Chodź-rzekłwkońcu.

Nieczekającnaodpowiedź,otworzyłkartąmagnetycznądrzwiiwszedł,a

Boschruszyłzanim.Gdyszlidługimkorytarzem,Brennercałyczas

rzucałpytaniaprzezramię.

-

Gdzietwójpartner?

-

Namiejscuzdarzenia-odparłBosch.

Niekłamał.Niepowiedziałtylko,októremiejscezdarzeniachodzi.

-

Pozatym-dodał-uznałem,żetambędziebezpieczniejszy.Niechcę,

żebyściepróbowaligonaciskaćiprzezniegodobraćsiędomnie.

Brennernaglesięzatrzymał,obróciłinatarłnaBoscha.

-

Bosch,zdajeszsobiesprawęztego,corobisz?Przeszkadzaszw

śledztwie,któremożemiećdalekosiężnekonsekwencje.Gdziejest

świadek?

Boschwzruszyłramionami,jakgdybytobyłopytanieretoryczne.

-

GdziejestAliciaKent?

Brennerpokręciłgłową,alenieodpowiedział.

-

Zaczekajtu-rzekł.-PójdępoagentkęWalling.

Brennerotworzyłdrzwioznaczonenumerem1411iprzepuściłgo

przodem.Boschstanąłwproguizobaczyłmały,pozbawionyokienpokój

przesłuchań,podobnydotego,wktórymspędziłczęśćdzisiejszego

porankazJessemMitfordem.Naglezostałwepchniętydośrodka,agdy

sięodwrócił,zdążyłdojrzećBrennera,któryzostałwkorytarzu.-Ej!

Boschzłapałzaklamkę,alebyłojużzapóźno.Zostałyzamkniętyod

zewnątrz.Załomotałdwarazywdrzwi,leczwiedział,żeBrennerichnie

otworzy.Odwróciłsię,byzlustrowaćciasnąprzestrzeń,wktórejzostał

background image

uwięziony.Takjakwpolicyjnychpokojachprzesłuchań,stałytutylkotrzy

meble.Niewielkikwadratowystółidwakrzesła.Przypuszczając,żejesttu

gdzieśzainstalowanakamera,Boschwyciągnąłrękęiuniósłśrodkowy

palec.Dlawzmocnieniaefektupotrząsnąłdłonią.

Boschwysunąłkrzesłoiusiadłnanimprzodemdooparcia,gotówto

przeczekać.Wyciągnąłkomórkęiotworzył.Wiedział,żejeśligo

obserwują,niepozwolą,bydokogośdzwoniłiinformowałosytuacji

-mogłobytopostawićbiurowniezręcznympołożeniu.Gdyjednak

spojrzałnawyświetlacz,niebyłosygnału.Tobyłbezpiecznypokój.Nikt

wewnątrzniemógłnadawaćaniodbieraćsygnałówradiowych.Na

federalnychzawszemożnaliczyć,pomyślałBosch.Owszystkozadbają.

Minęłodwadzieściadługichminut,poczymwreszcieotworzyłysiędrzwi.

WeszłaRachelWalling.Zamknęładrzwiibezsłowausiadłanaprzeciw

Boscha.

-

Przepraszam,Harry,byłamwtaktycznym.

-

Cholerajasna,Rachel.Przetrzymujeciejużgliniarzywbrewich

woli?

Wyglądałanazaskoczoną.

-

Cotywygadujesz?

-

Cotywygadujesz?-powtórzyłkpiącoBosch.-Twójpartnermnietu

zamknął.

-

Kiedyweszłam,niebyłozamknięte.Samspróbuj.

Boschzbyłtebajeczkimachnięciemręki.

-

Dajspokój.Niemamczasunakomedie.Cosiędziejeześledztwem?

Zacisnęłausta,jakgdybyzastanawiałasię,jakodpowiedzieć.

-

background image

Przedewszystkimto,żetyitwójdepartamentbiegaciejakzgraja

złodzieiujubilerairozwalaciekażdągablotęwzasięguręki.Nie

potraficieodróżnićszkiełekodbrylantów.

Boschskinąłgłową.

-

CzylijużwieszoRaminieSamirze.

-

Aktoniewie?Mówilijużwwiadomościach.Cotamsięstało?

-

Koncertowospieprzyliśmysprawę.Ktośnaswrobił.Ktośwrobił

BBK.

-

Zdajesię.

Boschpochyliłsięnadstołem.

-

Aletocośznaczy,Rachel.Ludzie,którzynasłaliBBKnaSamira,

wiedzieli,kimjestiżebędziełatwymcelem.Podstawilipodjegodomem

samochódKentów,bowiedzieli,żetołykniemy.

-

MogliteżwtensposóbwziąćrewanżnaSamirze.

-

Jakto?

-

PrzezparęlatwCNNdolewałoliwydoognia.Byćmożeuważali,że

szkodziichsprawie,bodajewrogowitwarz,podsycagniewAmerykanów

iutwierdzaichwdeterminacji.

Boschniezrozumiał.

-

Zdawałomisię,żecelowowywoływaliporuszenie.Przecież

uwielbialitegofaceta.

-

Może.Trudnopowiedzieć.

background image

Boschniebyłpewien,comiałanamyśli.Alekiedynachyliłasięnad

stołem,naglezobaczył,jakajestwściekła.

-

Pogadajmylepiejotobie,otym,jaksamkoncertowowszystko

spieprzyłeś,zanimjeszczeznalezionotensamochód.

-

Oczymtymmówisz?Staramsięwyjaśnićsprawęzabójstwa.To

mój…

-

Tak,wyjaśnićsprawęzabójstwakosztemnarażeniana

niebezpieczeństwocałegomiasta,próbujączoślim,egoistycznym

uporem…

-

Przestań,Rachel,myślisz,żeniewiem,jakiezagrożeniewchodziw

grę?

Pokręciłagłową.

-

Chybaniewiesz,skoroukrywaszprzednamikluczowegoświadka.

Nierozumiesz,corobisz?Niemaszpojęcia,dokądprowadziśledztwo,bo

musiszmelinowaćświadkówizzaskoczeniaspuszczaćmantoagentom.

Boschodsunąłsię,wyraźniezdumiony.

-

TakpowiedziałMaxwell,żespuściłemmumantozzaskoczenia?

-

Nieważne,copowiedział.Próbujemyopanowaćsytuację,któramoże

sięskończyćkatastrofą,izupełnienicnierozumiemztego,co

wyprawiasz.

Boschpokiwałgłową.

-

Tologiczne-powiedział.-Jeżeliwyłączaciekogośzjegowłasnego

śledztwa,nicdziwnego,żeniewiecie,corobi.

Uniosłaręce,jakgdybychciałazatrzymaćpędzącypociąg.

background image

-

Dobra,skończmyztym.Pogadajmyspokojnie,Harry.Ococi

chodzi?

Boschpopatrzyłnanią,poczymprzeniósłspojrzenienasufit.Obejrzał

rogipokojuiutkwiłwzrokwjejoczach.

-

Chceszpogadać?Tochodźmysięgdzieśprzejść.

Niewahałasięanichwili.

-

Wporządku-odrzekła.-Chodźmynaspacer.Apotemdaszmi

Mitforda.

Wallingwstałaipodeszładodrzwi.Boschzauważył,jakrzuciłaprzelotne

spojrzenienakratkęprzewoduwentylacyjnegonaprzeciwległejścianie,

copotwierdziłojegopodejrzenia,żeobserwowałoichokokamery.

Otworzyładrzwi,awkorytarzuczekałBrennerwtowarzystwiedrugiego

agenta.

-

Idziemynamałyspacer-poinformowałagoWalling.-Sami.

-

Bawciesiędobrze-odparłBrenner.-Mytymczasembędziemy

próbowaliznaleźćcez,możeuratujemyżycieparuosobom.

WallingiBoschnieodpowiedzieli.Rachelposzłaprzodemprzezkorytarz.

Kiedystanęliprzeddrzwiamiwindy,Boschusłyszałzaplecamiczyjśgłos.

-

Hej,kolego!

OdwróciłsięiwtymmomencieramięMaxwellatrafiłogowpierś.Agent

przygwoździłgodościanyiunieruchomił.

-

Tymrazemmamymałąprzewagęliczebną,co,Bosch?!

-

Przestań!-krzyknęłaWalling.-Cliff,przestań!

Boschzłapałgozagłowęizamierzałzałożyćmuchwyt,żebysprowadzić

background image

godoparteru.AlerozdzieliłaichWalling,któraodciągnęłaMaxwellana

bokipchnęłagowgłąbkorytarza.

-

Zabierajsięstąd,Cliff!Wracajdoroboty!

Maxwellzacząłsięwycofywać.PonadramieniemWallingwycelował

palecwBoscha.

-

Wypierdalajzmojegobudynku!Iwięcejsiętuniepokazuj!Walling

wcisnęłagodopierwszegootwartegopokojuizamknęła

drzwi.Zamieszaniezwabiłojużnakorytarzkilkuagentów.

-Koniecprzedstawienia-oznajmiłaWalling.-Wracajciedopracy.

WróciładoBoschaiwepchnęłagodowindy.

-

Nicciniejest?

-

Bolitylkojakoddycham.

-

Sukinsyn!Facetzaczynasięwymykaćspodkontroli.Zjechalina

poziomgarażuiprzezwjazdwyszlinaLosAngelesStreet.Walling

skręciławprawo,aBoschpochwilisięzniązrównał.Oddalalisięod

zgiełkuautostrady.Wallingspojrzałanazegarek,poczymwskazała

nowoczesnybiurowiec.

-

Majątamniezłąkawę-powiedziała.-Aleniemamzadużoczasu.

ByłtonowygmachAdministracjiUbezpieczeńSpołecznych.

-

Jeszczejedenbudynekfederalny-westchnąłBosch.-Agent

Maxwellpewniesądzi,żeteżnależydoniego.

-

Możeszjużdaćtemuspokój?

Wzruszyłramionami.

-

background image

Poprostudziwięsię,żeMaxwellwogólesięprzyznał,żebyliśmyw

domuKentów.

-

Dlaczegomiałbysięnieprzyznawać?

-

Pomyślałemsobie,żepostawionogoprzeddomem,bopodpadłza

jakieśpartactwo.Pocomiałbysięprzyznawaćijeszczebardziejsobie

przechlapać?

Wallingpokręciłagłową.

-

Nicnierozumiesz-powiedziała.-Popierwsze,Maxwelljest

ostatniotrochępodminowany,alewtaktycznymniemanikogo,ktoby

podpadł.Tozbytważnapraca,żebymiećpartaczywzespole.Podrugie,

nieobchodziłogo,coktopomyśli.Uważał,żebędzielepiej,jeżeli

wszyscysiędowiedzą,jakimiwyjesteściepartaczami.

Spróbowałzinnejstrony.

-

Powiedzmi,czyuwaswiedząotobieiomnie?Mamnamyślinaszą

dawnąhistorię.

-

Trudno,żebypoEchoParkniewiedzieli.Alemniejszaztym,Harry.

Todzisiajnieważne.Cosięztobądzieje?Szukamyilościcezu,któraby

wystarczyładozamknięcialotniska,aciebiejakbytoguzikobchodziło.

Patrzysznatotylkojaknamorderstwo.Wporządku,zginąłczłowiek,ale

nieototuchodzi.Tobyłskok,Harry.Rozumiesz?Chcielicezigomają.

Dlategodobrzebybyło,gdybyśmymogliporozmawiaćzjedynym

znanymświadkiem.Nowięcgdzieonjest?

-

Jestbezpieczny.GdziejestAliciaKent?Iwspólnikjejmęża?

-

Sąbezpieczni.Wspólnikawłaśnieprzesłuchują,ażonazostaniew

taktycznym,dopókiniebędziemypewni,żewyciągnęliśmyzniej

background image

wszystko,cosiędało.

-

Niebędziewammogłapomóc.Niepotrafiła…

-

Tusięwłaśniemylisz.Jużnambardzopomogła.

Boschspojrzałnaniąznieukrywanymzdziwieniem.

-

Jakto?Przecieżpowiedziała,żeniewidziałanawetichtwarzy.

-

Niewidziała.Alesłyszałaimię.Kiedyzesobąrozmawiali,usłyszała

imię.

-

Jakieimię?Przedtemnicotymniemówiła.

Wallingskinęłagłową.

-

Dlategowłaśniepowinieneśprzekazaćnamświadka.Mamyludzi,

którzyspecjalizująsięwyłączniewprzesłuchiwaniuświadków.Umiemy

wyciągnąćznichinformacje,którychwyniepotrafilibyściewyciągnąć.

Jeżelizniąsięudało,znimteżsięuda.

Boschpoczuł,żetwarzoblewamusięczerwienią.

-

Jakieimięwyciągnąłzniejtenmistrzprzesłuchiwania?

Pokręciłagłową.

-

Niebędzieżadnejwymiany,Harry.Wgręwchodzibezpieczeństwo

państwa.Jesteśzzewnątrz.Inawiasemmówiąc,tosięniezmieni,bez

względunato,dokogozadzwonitwójkomendant.

Boschjużwiedział,żespotkaniewDonutHolenanicsięniezdało.Nawet

komendantokazałsięosobąpostronną.ImiępodaneprzezAlicięKent

musiałorozświetlićfederalnątablicęwynikówjakTimesSquare.

-

Mamtylkoświadka-rzekł.-Mówięserio,wymienięgonatoimię.

background image

-

Pocociimię?Przecieżniemasznajmniejszejszansyznaleźćtego

człowieka.

-

Chcęwiedzieć.

Skrzyżowałaręcenapiersi,zastanawiającsięprzezchwilę.Wreszcie

spojrzałananiego.

-

Typierwszy-powiedziała.

Boschzwahaniempatrzyłwjejoczy.Półrokuwcześniejbyłbygotów

powierzyćjejwłasneżycie.Wszystkosięjednakzmieniło.Boschniebył

jużtakipewien.

-

Zamelinowałemgousiebie-powiedział.-Chybapamiętasz,gdzie

tojest.

Zkieszenimarynarkiwyciągnęłakomórkęiotworzyła,zamierzając

zadzwonić.

-

Chwileczkę,agentkoWalling-powstrzymałjąBosch.-Jakieimię

podaławamAliciaKent?

-

Przykromi,Harry.

-

Byłaumowa.

-

Przykromi,bezpieczeństwopaństwa.

Zaczęławstukiwaćnumer.Boschpokiwałgłową.Miałrację.

-

Skłamałem-rzekł.-Niemagowmoimdomu.

Zatrzasnęłaklapkętelefonu.

-

Coztobą?-spytałazezłością.Wjejgłosiezabrzmiałpiskliwyton.-

background image

Cezzaginąłponadczternaściegodzintemu.Zdajeszsobiesprawę,że

moglijużnafaszerowaćnimbombę?Mogli…

Boschzrobiłkrokwjejstronę.

-

Podajmitoimię,adostanieszświadka.

-

Wporządku!

Odepchnęłago.Byławyraźniezła,żedałasięprzyłapaćnakłamstwie.

Drugirazwciąguniecałychdwunastugodzin.

-

Powiedziała,żesłyszałaimię„Moby”.Zpoczątkuniezwróciłanato

szczególnejuwagi,bosiępoprostuniezorientowała,żetoimię.

-

Dobra,ktotojestMoby?

-

SyryjskiterrorystaMomarAzimNassar.Podobnojestwkraju.

WśródprzyjaciółiwspólnikówznanyjakoMoby.Niewiemydlaczego,

alerzeczywiścietrochęprzypominaMoby’ego,tegoartystę.

-

Kogo?

-

Nieważne.Nieztwojegopokolenia.

-

Alejesteśpewna,żesłyszałatoimię?

-

Tak.Samajenampodała.Ajaprzekazałamtobie.Nowięcgdziejest

świadek?

-

Zaczekaj.Jużrazmnieokłamałaś.

Boschwyciągnąłtelefon,chcączadzwonićdopartnera,leczprzypomniał

sobie,żeFerrasprawdopodobnienadaljestwSilverLakeiniebędzie

mógłspełnićjegoprośby.Otworzyłspistelefonów,odnalazłnumerKiz

background image

Rideriwcisnąłprzyciskpołączenia.

Riderodebrałanatychmiast.EkranwyświetliłnumerBoscha.

-

Cześć,Harry.Maszdzisiajspororoboty.

-

Wieszodkomendanta?

-

Mamparęswoichźródeł.Cojest?

Boschrozmawiałznią,patrzącnaWallingiwidząc,jakjejoczyciemnieją

zgniewu.

-

Mamprośbędodawnejpartnerki.Ciąglenosiszdopracylaptopa?

-

Oczywiście.Cotozaprośba?

-

Możeszztegokomputerawejśćdoarchiwum„NewYorkTimesa”?

-

Mogę.

-

Dobrze.Mampewnenazwiskoichciałbym,żebyśsprawdziła,czy

pojawiłosięwjakichśartykułach.

-

Zaczekaj.Muszęwejśćdosieci.

Minęłokilkasekund.Rozległsięsygnałoznaczającydrugąrozmowę,ale

BoschnierozłączałsięzRider,którapochwilibyłagotowa.

-

Jakienazwisko?

BoschzasłoniłrękątelefonipoprosiłWallingopełneimięinazwisko

syryjskiegoterrorysty.NastępniepowtórzyłjeRidericzekał.

-

Tak,długalistaartykułów-powiedziała.-Najstarszesprzedośmiu

lat.

background image

-

Streśćmniejwięcej.

Znówmusiałzaczekać.

-

Hm,głównierelacjezBliskiegoWschodu.Jestpodejrzanyoudział

wparuporwaniach,zamachachbombowychitakdalej.Wedługźródeł

federalnychmazwiązkizAl-Kaidą.

-

Oczymjestnajnowszyartykuł?

-

Zaraz…OatakubombowymnaautobuswBejrucie.Szesnaścieofiar

śmiertelnych.Artykułjestztrzeciegostyczniadwatysiąceczwartego.

Potemjużnic.

-

Wymieniasiętamjakieśpseudonimyalboprzydomki?

-

Hm…nie.Niczegoniewidzę.

-

Dobra,dzięki.Zadzwoniępóźniej.

-

Chwileczkę.Harry?

-

Co?Muszęjużkończyć.

-

Słuchaj,chcęcitylkopowiedzieć,żebyśbyłostrożny.Graszw

zupełnieinnejlidzeniżzwykle.

-

Dobra,będępamiętał-odrzekłBosch.-Muszękończyć.

RozłączyłsięispojrzałnaRachel.

-

„NewYorkTimes”anisłowemniewspomina,żetenfacetjestw

kraju.

background image

-

Boniktotymniewie.Dlategosądzimy,żeAliciaKentniekłamała.

-

Jakto?Wierzyciejejnasłowo,żegośćjestwkraju,tylkodlatego,że

usłyszałajakieśsłowo,któremożewcaleniebyłoimieniem?

Wallingzałożyłaręcenapiersi.Traciłacierpliwość.

-

Nie,Harry,poprostuwiemy,żejestwkraju.Mamyzapiswideoz

kontrolipaszportowejwPorcieLosAngeleszsierpniazeszłegoroku.Nie

zdążyliśmygozdjąć.Przypuszczamy,żebyłzniminnybojownikAl-

Kaidy,MuhammadEl-Fayed.Wjakiśsposóbudałosięimprzeniknąćdo

kraju-cholera,mamygranicejaksito-iBógjedenwie,coplanują.

-

Myślisz,żetoonimającez?

-

Tegoniewiemy.AlezinformacjinatematEl-Fayedawynika,żepali

tureckiepapierosybezfiltrai…

-

Popiółztoalety.

Przytaknęła.

-

Zgadzasię.Analizajeszczetrwa,alewbiurzemamyosiemgłosów

dojednego,żetobyłtureckipapieros.

Boschskinąłgłowąinaglepoczułsięokropniegłupiozpowoduswoich

posunięćiukrywaniaistotnychinformacji.

-

UmieściliśmyświadkawhoteluMarkTwainnaWilcox-powiedział.

-Pokójtrzystatrzy,podnazwiskiemStephenKing.

-

Uroczo.

-

Rachel?

background image

-

Co?

-

Powiedziałnam,żemorderca,zanimnacisnąłspust,wzywałimienia

Allaha.

Obrzuciłagotaksującymspojrzeniem,ponowniewyciągająctelefon.

Wcisnęłajedenklawisziczekającnapołączenie,powiedziaładoBoscha:

-

Módlsię,żebyśmydopadlitychludzi,zanim…

Urwała,gdyktośodezwałsięwsłuchawce.Przekazaławiadomość,nie

przedstawiającsięaniniewitajączrozmówcą.

-

JestwhoteluMarkTwainnaWilcox.Pokójtrzystatrzy.Jedźciepo

niego.

ZamknęłatelefonipopatrzyłanaBoscha.Wahaniewjejoczachustąpiło

miejscawyrazowirozczarowaniailekceważenia.

-

Muszęjużiść-powiedziała.-Lepiejtrzymaćsięzdalekaodlotnisk,

metraicentrówhandlowych,dopókinieznajdziemycezu.

Odwróciłasięizostawiłagonaśrodkuulicy.Boschpatrzyłwśladzanią,

gdynaglezadzwoniłajegokomórka.Odebrał,nieodrywającwzrokuod

Rachel.TobyłJoeFelton,zastępcakoronera.

-

Harry,ciąglepróbujęsiędociebiedodzwonić.

-

Cojest,Joe?

-

Właśnieprzyjechaliśmydo„QueenofAngels”pociało-jakiegoś

gangstera,któregoodłączyliodaparaturypowczorajszejstrzelaniniew

Hollywood.

Boschprzypomniałsobiesprawę,októrejmówiłJerryEdgar.

-

background image

Noi?

Boschwiedział,żelekarzniezadzwoniłbydoniego,żebyzajmowaćmu

czas.Musiałmiećpowód.

-

Nowięcwpadłemdobufetunakawęiprzypadkiemusłyszałem

rozmowęratownikówogościu,któregowłaśnieprzywieźli.Mówili,żena

izbieprzyjęćrozpoznaliuniegoOCP,amnieprzyszłodogłowy,żeto

możemiećzwiązekztamtymfacetemwpunkciewidokowym.Wiesz,bo

nosiłnapalcachdawkomierze.

-

Joe,cotojestOCP?-spytałcichoBosch.

-

Ostrachorobapopromienna.Ratownicymówili,żeniewiedząz

czymtengośćmiałkontakt.Byłpoparzonyiciąglerzygał,alekarzna

izbiepowiedział,żemusiałdostaćcholerniedużądawkę,Harry.Teraz

ratownicymusząsprawdzić,czysaminiesąnapromieniowani.

BoschzacząłiśćwkierunkuRachelWalling.

-

Gdziegoznaleźli?

-

Niepytałem,aleskoroprzywieźligotutaj,topewniegdzieśw

Hollywood.

Boschprzyspieszyłkroku.

-

Joe,zaczekajtamnamnieiniechktośzochronyszpitalaprzypilnuje

tegofaceta.Jużjadę.

Boschzatrzasnąłklapkętelefonuicosiłwnogachruszyłbiegiemza

Rachel.

16

SznursamochodównaHollywoodFreewayposuwałsiępowoliw

kierunkucentrum.Zgodniezprawamifizykiruchudrogowego-według

którychkażdejakcjitowarzyszyreakcjarównacodowartościi

background image

skierowanaprzeciwnie-napółnocnejnitceautostradyHarryBoschmiał

prawiewolnądrogę.Oczywiściepomagałamusyrenaiświatła

ostrzegawcze,naktórychdźwiękiwidoknielicznikierowcyszybko

zjeżdżalinabok.InnymdobrzeznanymBoschowipojęciembyła„siła

czynna”.Pędziłstarymfordemcrownvictoriastoczterdzieścipięćna

godzinę,mocnościskająckierownicę.

-

DOKĄDJEDZIEMY?-pytałaRachelWalling,przekrzykującwycie

syreny.

-

Mówiłemci.Zabieramciędocezu.

-

Toznaczy?

-

Toznaczy,żekaretkawłaśnieprzywiozłado„QueenofAngels”

facetazobjawamiostrejchorobypopromiennej.Zaczteryminuty

będziemynamiejscu.

-

Niechtoszlag!Dlaczegoniepowiedziałeś?

Chciałpoprostuuzyskaćprzewagę,aletegojejniepowiedział.Milczał,

podczasgdyWallingotworzyłatelefoniwstukiwałanumer.Pochwili

sięgnęładodachuiwyłączyładźwigienkęsyreny.

-

Corobisz?-krzyknąłBosch.-Musibyćwłączona…

-

Ajamuszęmiećwarunkidorozmowy!

Boschzdjąłnogęzgazuidlabezpieczeństwazwolniłdostudziesięciu.Po

chwiliusłyszał,jakRachelrzucadosłuchawkipolecenia.Miałnadzieję,

żetelefonodebrałBrenner,nieMaxwell.

-

Skierujzespółz„MarkaTwaina”do„QueenofAngels”.Zawiadom

oddziałochronyradiacyjnej,niechteżtamprzyjadą.

background image

PrzyślijwsparcieigrupęekspertówzDepartamentuEnergetyki.Mamy

przypadeknapromieniowania,którymożenasdoprowadzićdo

zaginionychmateriałów.Zadzwońpotemdomnie.Będęnamiejscuzatrzy

minuty.

Zamknęłatelefon,aBoschponowniewłączyłsyrenę.

-

POWIEDZIAŁEM,ŻEZACZTERYMINUTY!-wrzasnął.

-

POSTARAJSIĘ!-odkrzyknęłaWalling.

Znówwcisnąłpedałgazu,mimożeniemusiał.Byłpewien,żepierwsi

dotrądoszpitala.MinęlijużSilverLakeizbliżalisiędoHollywood.Ale

ilekroćmiałokazjęlegalnierozpędzićwózdostupięćdziesięciuna

HollywoodFreeway,zawszezniejkorzystał.Niewieleosóbwmieście

mogłosiępochwalić,żedokonałotegowbiałydzień.

-

KIMJESTOFIARA?-krzyknęłaRachel.

-

NIEMAMPOJĘCIA!

Przezdługąchwilęnieodzywalisiędosiebie.Boschskoncentrowałsięna

prowadzeniusamochodu.Inaszczegółachsprawy.Mnóstworzeczynie

dawałomuspokoju.MusiałsiępodzielićzRachelgnębiącymigo

pytaniami.

-

JAKTWOIMZDANIEMGOZNALEŹLI?-zapytał.

-

CO?-krzyknęłaWalling,wyrwanazzamyślenia.

-MOBYIEL-FAYED.JAKNAMIERZYLISTANLEYAKENTA?

-

NIEWIEM.MOŻEBĘDZIEMYMOGLIZAPYTAĆ,JEŻELITO

JEDENZNICHJESTWSZPITALU.

Boschumilkł,zmęczonykrzykiem.Zarazjednakzadałkolejnepytanie.

-NIEZASTANAWIACIĘ,ŻEWSZYSTKOPOCHODZIŁOZTEGO

background image

DOMU?

-

OCZYMTYMÓWISZ?

-

ORZECZACH,KTÓRYCHUŻYLI.BROŃ,APARAT,

KOMPUTER.WSZYSTKO.WSPIŻARNISTOICOLAW

LITROWYCHBUTELKACH,ZWIĄZALIALICIĘKENT

IDENTYCZNYMIOPASKAMI,JAKIMIPODWIĄZYWAŁARÓŻEW

OGRODZIE.NIEDZIWICIĘTO?GDYWESZLIDODOMU,MIELI

TYLKONÓŻIKOMINIARKI.WOGÓLECIĘTONIEDZIWI?

-

MUSISZPAMIĘTAĆ,ŻESĄBARDZOZARADNI.UCZĄSIĘ

TEGOWOBOZACH.EL-FAYEDBYŁSZKOLONYWOBOZIEAL-

KAIDYWAFGANISTANIE.INAUCZYŁNASSARA.WYSTARCZA

IMTO,COMAJĄPODRĘKĄ.MOŻNAPOWIEDZIEĆ,ŻEZBURZYLI

WORLDTRADECENTERZAPOMOCĄDWÓCHSAMOLOTÓWI

DWÓCHSKŁADANYCHNOŻYWSZYSTKOZALEŻYODTEGO,

JAKNATOSPOJRZYSZ.WAŻNIEJSZEODNARZĘDZIJESTICH

ZDECYDOWANIE-JAKSAMNAPEWNODOBRZEWIESZ.

Boschchciałodpowiedzieć,aledotarlidozjazduzautostradyimusiałsię

skupićnamanewrowaniumiędzysamochodaminaulicach.Podwóch

minutachwyłączyłsyrenęizatrzymałfordaprzedszpitalem„Queenof

Angels”napodjeździedlakaretek.

Feltonczekałnanichwzatłoczonejizbieprzyjęć,apotemzaprowadziłich

dosalioddziałuratunkowego,wktórejznajdowałosięsześćstanowiskdla

pacjentów.Przedjednymzzasłoniętychłóżekstałochroniarz.Bosch

podszedłdoniegoipokazałodznakę.Niemalniezwracającuwagina

wynajętegostrażnika,odsunąłzasłonęipodszedłdołóżka.

Pacjent-drobny,ciemnowłosymężczyznaobrązowejskórze-leżałpod

gęstąsieciąrurekiprzewodów,którełączyłyjegoręce,nogi,ustainosz

aparaturąmedyczną.Łóżkoprzykrywałprzezroczystyplastikowynamiot.

Mężczyznazajmowałzaledwiepołowęłóżkaiwyglądałjakofiara

background image

zaatakowanaprzezotaczającągomaszynerię.

Miałpółprzymknięte,nieruchomeoczyiobnażoneprawiecałeciało.

Genitaliaprzysłaniałniewielkiręczniczek,alenogiitułówbyływidoczne.

Prawąstronębrzuchaiprawebiodropokrywałyczerwoneśladyoparzeń.

Naskórzeprawejrękiwidniałyidentycznebolesneoparzeliny-czerwone

kręgiotaczającewilgotne,fioletowepęcherze.Oparzeniaposmarowano

jakimśprzezroczystymżelem,leczodnosiłosięwrażenie,żetoniewiele

pomogło.

-

Gdziesąwszyscy?-spytałBosch.

-

Harry,niepodchodź-ostrzegłaWalling.-Jestnieprzytomny,więc

zanimcokolwiekzrobimy,lepiejchodźmyporozmawiaćzlekarzem.

Boschwskazałnaoparzeniapacjenta.

-

Tomożebyćodcezu?-spytał.-Takszybko?

-

Owszem,jeżelidoszłodobezpośredniejekspozycjinadużądawkę.

Zależy,jakdługotrwałaekspozycja.Wyglądanato,żetenfacetnosił

materiałradioaktywnywkieszeni.

-

WyglądajakMobyalboEl-Fayed?

-

Nie,nieprzypominażadnegoznich.Chodź.

Wallingcofnęłasięzazasłonę,aBoschposzedłzanią.Poleciła

ochroniarzowisprowadzićlekarza,któryzajmowałsiępacjentem.

Otworzyłatelefoniwcisnęłajedenprzycisk.Odebranonatychmiast.

-

Topotwierdzone-powiedziała.-Mamyprzypadekbezpośredniej

ekspozycji.Trzebazałożyćstanowiskodowodzeniaiuruchomićprocedurę

awaryjną.

Przezchwilęsłuchała,apotemodpowiedziałanapytanie:

background image

-

Nie,tożadenznich.Nieznamjeszczetożsamości.Zadzwonię,kiedy

tylkobędęwiedziała.

ZamknęłakomórkęispojrzałnaBoscha.

-

Wciągudziesięciuminutbędzietuzespółradiologiczny

-powiedziała.-Będędowodzićakcją.

Podeszładonichkobietawniebieskimkitlu,zpodkładkązdokumentami

wręku.

-

JestemdoktorGarner.Nienależysięzbliżaćdopacjenta,dopókinie

dowiemysięczegoświęcejotym,cosięznimstało.

WallingiBoschpokazalilegitymacje.

-

Comożenampanipowiedzieć?-spytałaRachel.

-

Narazieniewiele.Mapełenzespółobjawówprodromalnych

-pierwszesymptomynapromieniowania.Kłopotwtym,żeniewiemy,z

czymmiałkontaktanijakdługotrwałaekspozycja.Dlategonieznamy

pochłoniętejdawki,abeztegoniemożemypodjąćwłaściwejterapii.

Improwizujemy.

-

Jakiesąobjawy?-pytaładalejWalling.

-

Oparzeniapaństwowidzą.Tojednaknajmniejszyproblem.

Poważniejszesąobrażeniawewnętrzne.Przestajedziałaćukład

odpornościowy,większaczęśćnabłonkażołądkowegouległauszkodzeniu.

Układpokarmowyniepracuje.Ustabilizowaliśmygo,aleniemamzbyt

wielkiejnadziei.Rozmiarurazówdoprowadziłdozatrzymaniaakcjiserca.

Piętnaścieminuttemubyłtuzespółreanimacyjny.

-

Ileczasupoekspozycjimogąwystąpićteobjawyproduro…czyjak

background image

tosięnazywa?-zapytałBosch.

-

Prodromalne.Wciągugodzinyodpierwszejekspozycji.

Boschspojrzałnaczłowiekależącegopodplastikowymbaldachimem.

Przypomniałsobie,copowiedziałkapitanHadley,gdySamirumierałna

podłodzeswojegopokojudomodlitwy.„Spływadościeku”.Wiedział,że

mężczyznanaszpitalnymłóżkuteżjużtamspływa.

-

Możenampanipowiedzieć,ktotojestigdziegoznaleziono?-spytał

Bosch.

-

Ratownicypowiedząpaństwu,gdziegoznaleźli-odrzekładoktor

Garner.-Niemiałamczasusiętymzajmować.Słyszałamtylko,że

znalezionogoleżącegonaulicy.Jeżelinatomiastchodzionazwisko…

Uniosłapodkładkęiodczytałazkartki:

-

DigobertoGonzalves,czterdzieścijedenlat.Niemamtujegoadresu.

Wtymmomencienicwięcejniewiem.

Wallingodeszłanabok,ponowniewyciągająctelefon.Boschdomyśliłsię,

żechcepodaćnazwiskoswoimludziom,żebysprawdzilijewbazach

danychterrorystów.

-

Cosięstałozjegoubraniem?-zapytałlekarki.-Gdziejestjego

portfel?

-

Ubranieiwszystkierzeczyusuniętozoddziałuzewzględuna

zagrożenieradiologiczne.

-

Ktośjeprzeglądał?

-

Nie,niktniechciałryzykować.

-

background image

Dokądjezabrano?

-

Dowiesiępanodpersonelupielęgniarskiego.

Wskazałastanowiskopielęgniarekznajdującesiępośrodkusali.Bosch

ruszyłwtęstronę.Dyżurnapielęgniarkapoinformowałago,żewszystkie

rzeczypacjentaumieszczonowpojemnikuzodpadkamimedycznymi,

którynastępniezabranodospalarni.Niewiadomo,czytaknakazywały

szpitalneprzepisyozagrożeniuskażeniem,czyzrobionotakwyłącznieze

strachuprzedniewiadomymizwiązanymizosobąGonzalvesa.

-

Gdziejestspalarnia?

Zamiastwskazaćmudrogę,pielęgniarkawezwałaochroniarzaipoprosiła

go,byzaprowadziłBoschadospalarni.ZanimBoschodszedł,zawołałago

Walling.

-

Weźto-powiedziała,podającmumonitorpromieniowania,który

zdjęłazpaska.-Ipamiętaj,zaraztubędziezespółradiologiczny.Sam

lepiejnieryzykuj.Jeżeliwłączysięalarm,wycofajsię.Mówiępoważnie.

Maszsięwycofać.

-

Rozumiem.

Boschwłożyłurządzeniedokieszeni.Razemzochroniarzemszybko

wyszlinakorytarz,apotemschodamizeszlidopiwnicy.Następnieskręcili

wkolejnykorytarz,którysięgałconajmniejprzeciwległegokońca

budynku.

Gdydotarlidospalarni,pomieszczeniebyłopuste,awpiecuniepaliłysię

żadneodpadymedyczne.Napodłodzestałmetalowypojemnikwysokości

jednegometra.PokrywabyłazabezpieczonataśmąznapisemUWAGA:

NIEBEZPIECZNEODPADY.

Boschwyciągnąłklucze,przyktórychnosiłniewielkiscyzoryk.Kucnął

obokpojemnikaiprzeciąłtaśmę.Kątemokadostrzegł,jakochroniarzcofa

sięokrok.

background image

-

Możezaczekapannazewnątrz-powiedziałBosch.-Niema

potrzeby,żebyśmyobaj…

Zanimzdążyłskończyćzdanie,usłyszałtrzaskzamykanychdrzwi.

Spojrzałnapojemnik,głębokonabrałpowietrzaizdjąłpokrywę.Zobaczył

wrzuconebylejakubranieDigobertaGonzalvesa.

Wyciągnąłzkieszenimonitor,którydałamuWalling,iniczym

czarodziejskąróżdżkąpomachałnimnadpojemnikiem.Aparatniewydał

żadnegosygnału.Boschwypuściłpowietrze,poczymjednympłynnym

ruchem,jakgdybyopróżniałkosznaśmieci,obróciłpojemnikiwysypał

jegozawartośćnabetonowąposadzkę.Odrzuciłpojemniknabokijeszcze

razwykonałaparatemparęokrężnychruchównadubraniem.Alarm

milczał.

OdzieżGonzalvesazostałarozciętanożyczkami.Składałasięzpary

brudnychdżinsów,flanelowejkoszuli,T-shirtu,bieliznyiskarpet.Stroju

dopełniałaparabutówroboczych,którychsznurowadłatakżeprzecięto

nożyczkami.Napodłodzemiędzyrzeczamileżałmałyportfelzczarnej

skóry.

Boschzacząłodubrań.Wkieszenikoszuliznalazłdługopisi

ciśnieniomierzdoopon.Ztylnejkieszenidżinsówwyciągnąłrękawice

robocze,azlewejprzedniejkieszenikluczeitelefonkomórkowy.

Pomyślałooparzeniach,którewidziałnaprawymbiodrzeiręce

Gonzalvesa.Kiedyjednakzajrzałdoprawejprzedniejkieszenidżinsów,

nieznalazłcezu.Kieszeńbyłapusta.

Boschpołożyłkomórkęikluczeobokportfela.Najednymzkluczy

zauważyłlogoToyoty.Wiedziałjuż,żewgręwchodzisamochód.

Otworzyłtelefonipróbowałodnaleźćspisnumerów,aleniepotrafiłsobie

poradzićzaparatem.Odłożyłgonabokiotworzyłportfel.

Niewielewnimbyło.Zobaczyłmeksykańskieprawojazdyznazwiskiemi

fotografiąDigobertaGonzalvesa.PochodziłzOaxaca.Wjednejz

przegródekBoschznalazłzdjęciakobietyitrojgamałychdzieci-

przypuszczał,żezrobionojewMeksyku.Niebyłozielonejkartyani

background image

certyfikatuobywatelstwa.Gonzalvesniemiałkartkredytowych,aw

częściprzeznaczonejnagotówkętkwiłotylkosześćbanknotów

dolarowychorazkilkakwitówzlombardówwDolinie.

Boschpołożyłportfeloboktelefonu,wstałiwyciągnąłswojąkomórkę.

SzybkoodnalazłwspisienumerWalling.

Odebrałanatychmiast.

-

Sprawdziłemjegorzeczy.Aniśladucezu.

Niebyłoodpowiedzi.

-

Rachel,mówię…

-

Tak,słyszałam.Poprostużałuję,żenieznalazłeścezu,Harry.

Szkoda,żetojeszczeniekoniec.

-

Jateżżałuję.Znalazłaścośnatonazwisko?

-

Jakienazwisko?

-

Gonzalves.Kazałaśjesprawdzić,nie?

-

Ach,tak.Nie,nicniema.Zupełnienic,nawetprawajazdy.

Nazwiskomusibyćfałszywe.

-

Mamtumeksykańskieprawojazdy.Wydajemisię,żefacetjest

nielegalnymimigrantem.

Zastanowiłasięnadtym.

-

PodobnoNassariEl-FayeddotarlituprzezMeksyk.Możetusię

kryjezwiązek.Możetenfacetznimipracował.

-

Niewiem,Rachel.Miałubranierobocze.Roboczebuty.Chybapo

background image

prostu…

-

Harry,muszękończyć.Jestjużmójzespół.

-

Dobra.Wracamdociebie.

Boschwłożyłtelefondokieszeni,poczymwrzuciłubraniaibutyz

powrotemdopojemnika.Portfel,kluczeikomórkępołożyłnawierzchui

wyszedłzespalarni,zabierajączesobąpojemnik.Wdługiejdrodzeprzez

korytarzponowniewyciągnąłtelefonizadzwoniłdomiejskiegocentrum

powiadamianiaratunkowego.Zapytałdyżurnąoszczegóływezwania

karetki,któraprzywiozłaGonzalvesado„QueenofAngels”ipoproszono

go,żebyzaczekał.

Boschzdążyłpokonaćschodyidotrzećnaizbęprzyjęć,gdydyżurna

odezwałasięponownie.

-

Zgłoszenie,októrepanpytał,przyjętoodziesiątejpięć.Ktoś

zadzwoniłztelefonuzarejestrowanegonapunktEasyPrintprzyCahuenga

Boulevarddziewięćsettrzydzieściizawiadomił,żenaparkinguleży

człowiek.Dowezwaniawyjechaliratownicyzposterunkustrażypożarnej

numerpięćdziesiątcztery.Bylinamiejscuposześciuminutachi

dziewiętnastusekundach.Cośjeszcze?

-

Jakiejestnajbliższeskrzyżowanie?

Pochwilidyżurnapoinformowałago,żenajbliższąpoprzecznąulicąjest

LankershimBoulevard.Boschpodziękowałjejisięrozłączył.

GonzalvesaznaleziononiedalekopunktuwidokowegonaMulholland.

Boschuświadomiłsobie,żeprawiewszystkiemiejscawjakikolwiek

sposóbzwiązanezesprawą-miejscezbrodni,domofiary,domSamira,a

teraztakżeparking,naktórymzasłabłGonzalves-niesązbytdalekood

siebieoddalone.ZwyklepodczasśledztwwsprawiemorderstwaBosch

musiałsięprzemieszczaćdonajbardziejodległychzakątkówmiasta.Tu

jednakbyłoinaczej.

background image

Boschrozejrzałsiępoizbieprzyjęć.Zauważył,żewzatłoczonejprzedtem

poczekalniniemajużnikogo.Przeprowadzonoewakuację,apooddziale

krążyliagenciwstrojachochronnych,uzbrojeniwmonitory

promieniowania.DostrzegłRachelWallingstojącąprzystanowisku

pielęgniarekipodszedłdoniej,pokazującjejpojemnik.

-

Tosąjegorzeczy.

Wallingwzięłapojemnik,postawiłanapodłodze,poczymwezwała

jednegozludziwochronnychskafandrach.Poleciłamuzająćsię

pojemnikiem.SpojrzałanaBoscha.

-

Wśrodkujesttelefonkomórkowy-powiedział.-Możesięudacośz

niegowyciągnąć.

-

Przekażęim.

-

Cozofiarą?

-

Zofiarą?

-

Nawetjeżelibyłwtozamieszany,mimowszystkojestofiarą.

-

Skorotaktwierdzisz.Ciąglenieprzytomny.Niewiem,czywogóle

będziemymieliokazjęznimporozmawiać.

-

Wobectegojadę.

-

Co?Dokąd?Jadęztobą.

-

Myślałem,żemusiszkierowaćakcją.

-

Dałamsobieztymspokój.Jeżeliwszpitaluniemacezu,nictupo

background image

mnie.Zostanęztobą.Powiemtylkoparuosobom,żejadęsprawdzićtrop.

Boschzawahałsię.Wgłębiduszywiedziałjednak,żechce,bymu

towarzyszyła.

-

Czekamwsamochodzie.

-

Dokądjedziemy?

-

Niewiem,czyDigobertoGonzalvesjestterrorystą,czytylkoofiarą,

alewiemjedno.Jeździtoyotą.Ichybawiem,gdziejąznajdziemy.

17

HarryBoschwiedział,żewprzełęczyCahuengaprawafizykiruchu

drogowegoniebędądziałałynajegokorzyść.Przezwąskiegardło

przesmykuwłańcuchugórskimsamochodynaobunitkachHollywood

Freewayzawszesunęływżółwimtempie.Postanowiłtrzymaćsięulici

ruszyłwkierunkuprzełęczyHighlandAvenue,mijającHolywoodBowl.

PodrodzeprzekazywałRachelWallingnoweinformacje.

-

KaretkęwezwanozpunktukseronaCahuenganiedaleko

Lankershim.Gonzalvesmusiałbyćwtejokolicy,kiedyzasłabł.Ktoś

zawiadomił,żenaparkinguleżyczłowiek.Mamnadzieję,żewłaśnietam

stoijegotoyota.Idęozakład,żejeżelijąznajdziemy,znajdziemycez.

Pytanietylko,pocogomiał.

-

Idlaczegobyłnatyległupi,żebynosićcezwkieszenibezżadnej

ochrony-dodałaWalling.

-

Zakładasz,żewiedział,cotojest.Możeniemiałzielonegopojęcia.

Możejestinaczej,niżsięnamwydaje.

-

Bosch,cośmusiłączyćGonzaWesazNassaremiEl-Fayedem.

Prawdopodobnieprzeprowadziłichprzezgranicę.

background image

Boschomalsięnieuśmiechnął.Dobrzepamiętał,żegdychciałaokazać

muserdeczność,zwracałasiędoniegoponazwisku.Kiedyśtakbyło.

-

NiezapominajoRaminieSamirze-zauważył.

Wallingpokręciłagłową.

-

Ciąglemisięwydaje,żetobyłfałszywytrop-odrzekła.-Zmyłka.

-

Całkiemniezła-powiedziałBosch.-Dziękiniejwszechwładny

kapitanDoneBadlyzostałwyłączonyzgry.

Zaśmiałasię.

-

Takgonazywają?

Boschskinąłgłową.

-

Oczywiściezajegoplecami.

-

Atyjakiemaszprzezwisko?Pewniejakiegośzimnegotwardziela.

Zerknąłnaniąiwzruszyłramionami.Wahałsię,czyniepowiedziećjej,że

wWietnamienazywanogoHariKari,alemusiałbyjejtłumaczyć

dlaczego,atoniebyłanatonajlepszaporaimiejsce.

WjechałzHighlandnaCahuenga.Ulicabiegłarównolegledoautostradyi

kiedyspojrzałwtęstronę,przekonałsię,żemiałrację.Hollywood

Freewaybyłazakorkowanawobukierunkach.

-

Wiesz,ciąglemiałemwkomórcetwójnumer-powiedział.-Chyba

nigdyniechciałemgousuwać.

-

Zastanawiałamsięnadtym,kiedyzostawiłeśmidzisiajtęwredną

wiadomośćopopielezpapierosa.

-

Przypuszczam,żetyniezachowałaśmojegonumeru,Rachel.

background image

Odpowiedziałapodłuższejchwilimilczenia.

-

Chybateżciąglecięmamwkomórce,Harry.

Tymrazemmusiałsięuśmiechnąć,mimożeznówbyłdlaniej„Harrym”.

Jestjednakjakaśnadzieja,pomyślał.

ZbliżalisiędoLankershimBoulevard.Zprawejstronyulicawpadaław

tunelbiegnącypodautostradą.Zlewejkończyłasiępasażemhandlowym,

wktórymznajdowałsiępunktEasyPrint,skądwezwanopogotowie.

Boschprzebiegałwzrokiemsamochodynaniewielkimparkingu,szukając

toyoty.

Zatrzymałsięnapasielewegoskrętuiczekał,bywjechaćnaparking.

Obróciłsięnafoteluiszybkospojrzałnaautazaparkowanepoobu

stronachCahuenga.Niedostrzegłżadnejtoyoty,alewiedział,żejest

mnóstworóżnychmodelitejmarki.Gdybynieznaleźlisamochoduna

parkinguprzedpunktemksero,będąmusieliprzyjrzećsiępojazdomprzy

krawężnikach.

-

Masznumerrejestracyjny,wieszjakwyglądatenwóz?-pytała

Walling.-Znaszkolor?

-

Trzyrazynie.

Boschprzypomniałsobie,żeRachelmazwyczajzadawaniawielupytań

naraz.

Gdyzapaliłosiężółteświatło,skręciłnaparking.Niebyłowolnych

miejsc,aleniezamierzałparkować.Krążyłpowoli,oglądająckażdeauto.

Niebyłowśródnichżadnejtoyoty.

-

Kiedypotrzebujesztoyoty,jaknazłośćniemaanijednej

-powiedział.-Musibyćgdzieśwokolicy.

-

Możesprawdźmynaulicy-zaproponowałaWalling.

Skinąłgłowąiskierowałfordadoalejkinakońcuparkingu.Zamierzał

background image

skręcićwlewo,potemzawrócićizpowrotemwjechaćwulicę.Alegdy

sprawdzał,czynicnienadjeżdżazprawej,zobaczyłstaregobiałegopikapa

znadbudówkąkempingowązaparkowanegowgłębialejkiobokzielonego

konteneranaśmieci.Samochódstałzwróconyprzodemwichstronęi

Boschnieumiałrozpoznaćmarki.

-

Tojesttoyota?-zapytał.

Wallingodwróciłasięispojrzała.

-

Bosch,jesteśgeniuszem!-wykrzyknęła.

Boschskręciłiruszyłwkierunkusamochodu,akiedysięzbliżyli,

zobaczył,żetorzeczywiścietoyota.Wallingteżtozobaczyła.Wyciągnęła

telefon,leczBoschpołożyłnanimrękę.

-

Lepiejnajpierwsprawdźmy.Mogęsięmylić.

-

Nie,Bosch,jesteśnafali.

Mimotoschowałatelefon.Boschwolnoprzejechałobokbiałejtoyoty,

obrzucającjąprzelotnymspojrzeniem.Następniezawróciłnakońcu

uliczkiizatrzymałsamochódtrzymetryzapikapem.Wózniemiałztyłu

tablicyrejestracyjnej.Zamiastniejprzymocowanodoniegokawałek

tekturyznapisemTABLICAZGUBIONA.

Boschżałował,żeniewziąłzesobąkluczyznalezionychwkieszeni

DigobertaGonzalvesa.Wysiedliizbliżylisiędotoyoty,pochodzączobu

stron.ZbliskaBoschzauważył,żeuchylneokienkoztyłunadbudówki

kempingowejjestniedomknięte.Sięgnąłdoszparyszerokościkilku

centymetrówipodniósłokienko,zaopatrzonewpneumatycznyzawias,

któryniepozwoliłmusięzamknąć.Boschnachyliłsięizajrzałdośrodka.

Wewnętrzupanowałmrok,ponieważpikapstałwcieniu,aszyby

nadbudówkibyłyprzyciemniane.

-

Harry,masztenmonitor?

background image

Wyjąłzkieszenimonitorpromieniowaniaitrzymającgowwyciągniętej

ręce,pochyliłsięiwsunąłgłowędociemnejprzestrzenibagażowej.Nie

rozległsiężadensygnałalarmowy.Boschwyprostowałsięizawiesił

aparatnapasku.Następniesięgnąłdoklamkiiotworzyłtylnąklapę.

Częśćbagażowapikapabyławyładowanarupieciami.Wszędziewalałysię

pustebutelkiipuszki,wśródktórychleżałoskórzanekrzesłobiuroweze

złamanąnogą,kawałkialuminium,starydystrybutorwodyiinneśmieci.A

przyprawymkolestałszary,ołowianypojemnikprzypominający

niewielkiewiadronakółkach.

-

Zobacz-powiedział.-Tojestświnia?

-

Chybatak-odrzekłazprzejęciemWalling.-Chybatak!

Napojemnikuniebyłożadnejnalepkizinformacjąozagrożeniuani

symboluostrzegającegoprzezpromieniowaniem.Zostałyzerwane.Bosch

pochyliłsięizłapałjedenzuchwytów.Wyciągnąłświnięzestertyśmiecii

przesunąłjąbliżejtylnejklapy.Pokrywabyłazabezpieczonaczterema

zamkami.

-

Otworzymy,żebysprawdzić,czymateriałjestwśrodku?-zapytał.

-

Nie-odparłaWalling.-Wycofamysięiwezwiemyzespół.Mają

odpowiedniąochronę.

Ponowniewyciągnęłatelefon.Gdywzywałazespółradiologicznyi

wsparcie,Boschpodszedłdoprzedniejczęścipikapa.Przezoknozajrzał

doszoferki.Pośrodkudeskirozdzielczejleżałoniedojedzoneburritona

zgniecionejbrązowejtorebce.Częśćkabinypostroniepasażerarównież

przykrywałyśmieci.WzrokBoschazatrzymałsięnaaparacie

fotograficznym,któryspoczywałnastarejaktówcezurwanymuchwytem,

leżącejnasiedzeniupasażera.Aparatniesprawiałwrażeniabrudnegoani

zepsutego.Wyglądałnazupełnienowy.

Boschpociągnąłklamkę.Drzwibyłyotwarte.Zrozumiał,żeGonzalves

background image

zapomniałoswoimsamochodzieidobytku,gdycezzacząłparzyćmu

ciało.Wysiadłiszukającpomocy,powlókłsięwstronęparkingu,

zostawiającwszystkonałascelosu.

Boschotworzyłdrzwiodstronykierowcyiwsunąłdokabinymonitor.Nic

sięniestało.Żadnegoalarmu.Wyprostowałsięizawiesiłaparatnapasku.

Zkieszeniwyciągnąłparęlateksowychrękawiczekinakładającje,

słuchał,jakWallingrozmawiazkimśoznalezieniuświni.

-

Nie,nieotwieraliśmy-powiedziała.-Mamyotworzyć?

Słuchałaprzezchwilę.

-

Takmyślałam.Przyślijichtujaknajprędzejimożejużwreszciesię

toskończy.

Boschsięgnąłdokabinyiwyjąłaparatfotograficzny.Byłtocyfrowy

nikon.Przypomniałsobie,żepodłóżkiemwsypialniKentówtechnicy

znaleźlipokrywkęobiektywuaparatutejmarki.Sądził,żemawręku

aparat,którymzrobionozdjęcieAliciiKent.Włączyłgoitymrazemnie

byłbezradny,mającdoczynieniazurządzeniemelektronicznym.Miał

własnyaparatcyfrowy,któryzwyklezabierałzesobą,jadącdo

Hongkongu,byzobaczyćsięzcórką.Kupiłgo,gdywybralisięrazemdo

chińskiegoDisneylandu.

Niemiałwprawdzienikona,aleszybkosięzorientował,żewaparacienie

mazapisanychżadnychfotografii,ponieważwyciągniętozniegokartę

pamięci.

Odłożyłaparatizacząłprzeglądaćstertęrzeczynafotelupasażera.Poza

aktówkąbyłtamdziecięcypojemniknakanapkiorazpodręcznikobsługi

komputeraAppleipogrzebaczdokominka.Żadnaztychrzeczyniemiała

związkuzesprawąiżadnagonieinteresowała.Napodłodzeprzed

siedzeniemzauważyłkijgolfowyizwiniętyplakat.

Odsunąłnabokbrązowątorebkęiburrito,poczymoparłsięłokciemo

podłokietnikmiędzyfotelami,abysięgnąćdoschowka.Spoczywałwnim

tylkojedenprzedmiot-broń.Boschwyciągnąłjąiobróciłwdłoni.Tobył

background image

rewolwerSmith&Wessonkaliber.22.

-Chybamamynarzędziezbrodni-zawołał.

Wallingnieodpowiedziała.Wciążstałazapikapem,zożywieniem

wydającpoleceniaprzeztelefon.

Boschodłożyłrewolwerdoschowkaizamknąłgo,uznając,żelepiej

zostawićbrońnamiejscudoprzyjazduekipykryminalistycznej.Znów

zerknąłnazwiniętyplakatizczystejciekawościpostanowiłgoobejrzeć.

Wspierającsięnapodłokietniku,rozwinąłgonazaśmieconymsiedzeniu.

Plakatprzedstawiałdwanaściepozycjijogi.

Boschnatychmiastprzypomniałsobieprostokątneodbarwienie,które

widziałnaścianiewpokojudoćwiczeńwdomuKentów.Niemiał

pewności,aleprzypuszczał,żerozmiarplakatupasowałbydotamtej

plamy.Szybkozwinąłplakatizacząłsięwycofywaćzkabiny,abypokazać

Wallingswojeznalezisko.

Wysiadając,zauważył,żeoparciedzielącesiedzeniapełnitakżefunkcję

schowka.Zatrzymałsięigootworzył.

Zamarł.Wschowkubyłuchwytnakubek,wktórymtkwiłokilka

stalowychkapsułekprzypominającychspłaszczonenaobukońcach

pociski.Lśniącastalprzypominałasrebro.Możnająbyłonawetpomylić

zesrebrem.

Boschwziąłmonitoriwykonałkilkaokrężnychruchównadkapsułami.

Nieusłyszałalarmu.Obróciłaparatwrękach.Nabokuurządzenia

dostrzegłmałyprzełącznik.Przesunąłgokciukiem.Inaglezawyłalarm,

wydającseriędźwiękówztakączęstotliwością,żebrzmiałotojakjeden

przeciągłyryksyreny,odktóregopękałybębenki.

Boschwyskoczyłzkabinyizatrzasnąłdrzwi.Plakatwylądowałnaziemi.

-

Harry!-krzyknęłaWalling.-Cosiędzieje?

Podbiegładoniego,zamykającobiodroklapkętelefonu.Boschwyłączył

monitor.

-

Cosiędzieje?!-zawołała.

background image

Boschpokazałdrzwipikapa.

-

Wschowkujestbroń,awśrodkowejprzegródcecez.

-

Co?

-

Wschowkupodśrodkowymoparciemjestcez.Gonzalveswyjął

kapsułyześwini.Dlategoniemiałichwkieszeni.Byływoparciumiędzy

siedzeniami.

Dotknąłprawegobiodra-miejsca,którepoparzyłsobieGonzalves.Gdy

siedziałwpikapie,taczęśćciałaznajdowałasiętużobokschowkapod

oparciem.

Rachelprzezdługąchwilęmilczała,patrzącwjegotwarz.

-

Nicciniejest?-zapytaławkońcu.

Boschomalsięnieroześmiał.

-

Niewiem-powiedział.-Spytajzadziesięćlat.

Wahałasię,jakgdybywiedziałacoś,czegoniemogłamuwyjawić.

-

Co?

-

Nic.Alemimowszystkopowinnicięzbadać.

-

Icozrobią?Słuchaj,niebyłemwkabinietakdługo.Napewno

krócejniżGonzalves,którydosłownienatymsiedział.Prawieztegojadł.

Nieodpowiedziała.Boschpodałjejmonitor.

-

Byłwyłączony.Myślałem,żejestwłączony,gdymigodałaś.

Wzięłaaparatiobejrzała.

-

Teżtakmyślałam.

background image

Boschuświadomiłsobie,żezamiastnapasku,nosiłmonitorwkieszeni.

Dwarazywyjmującgoichowając,prawdopodobnienieświadomiego

wyłączył.Spojrzałnapikapa,zastanawiającsię,czytomożliwe,że

właśniezaaplikowałsobiegroźnądlazdrowiaalbożyciadawkę

promieniowania.

-

Muszęsięnapićwody-powiedział.-Mamwbagażnikubutelkę.

Podszedłdotyłuswojegosamochodu.ChowającsięprzedWallingza

uniesionąklapąbagażnika,oparłsięrękamiozderzak,starającsię

rozszyfrowaćsygnały,jakiejegociałowysyłałodomózgu.Czuł,żecośsię

znimdzieje,leczniewiedział,czytoreakcjafizjologiczna,czyprzyczyną

dreszczysąemocjewywołanetym,cosięprzedchwiląstało.Przypomniał

sobie,colekarkamówiłaopoważnychobrażeniachwewnętrznych,jakich

doznałGonzalves.Czyjegoukładodpornościowyprzestajedziałać?Czy

teżjużspływadościeku?

Naglewmyślachmignąłmuobrazcórkinalotnisku,gdziewidziałją

ostatniraz.

Zakląłgłośno.

-

Harry?

Boschwyjrzałzaklapębagażnika.Rachelszławjegostronę.

-

Ludziejużtujadą.Będązapięćminut.Jaksięczujesz?

-

Chybawporządku.

-

Todobrze.Rozmawiałamzszefemzespołu.Sądzi,żeekspozycja

byłazakrótka,żebymiałajakieśpoważniejszeskutki.Mimoto

powinieneśpojechaćnaizbęprzyjęćisięzbadać.

-

Zobaczymy.

Sięgnąłdobagażnikaiwyciągnąłlitrowąbutelkęwodyzeswojego

background image

zestawuawaryjnego.Przydawałamusiępodczastrwającychdłużejniż

zwykleobserwacji.Otworzyłjąipociągnąłdwadużehausty.Wodanie

byłazimna,aledobrzemuzrobiła.Zupełniewyschłomuwgardle.

Zakręciłbutelkęiwłożyłdobagażnika.PodszedłdoWalling.Podrodze

spojrzałwstronępołudnia.Zdałsobiesprawę,żealejkabiegnieza

punktemEasyPrinticiągniesięwzdłużzapleczysklepówibiurna

Cahuenga.SięgałaażdoBarham.

Walejcewmniejwięcejdwudziestometrowychodstępachstałyzielone

kontenerynaśmieci,ustawioneprostopadledotyłubudynków.Bosch

uświadomiłsobie,żekonteneryzostaływysunięte

zprzestrzenimiędzybudynkamiiogrodzonymidziedzińcami.Takjakw

SiłverLake,byłdzieńwywozuśmieciikonteneryczekałynamiejskie

śmieciarki.

Naglewszystkopojął.Jakgdybydoszłodosyntezy.Dwaelementyłączą

sięzesobą,tworząccośnowego.Szczegółyzdjęćzmiejscazbrodni,które

niedawałymuspokoju,plakatzpozycjamijogi,wszystkonabrałosensu.

Promieniegammaprzeszyłyjegociałoirozjaśniłymumyśli.Jużwiedział.

Zrozumiał.

-

Tośmieciarz.

-

Kto?

-

DigobertoGonzalves-odrzekłBosch,spoglądającwgłąbalejki.-

Jestdzieńwywózki.Wystawionokontenery,żebyśmieciarkimogłyje

opróżnić.Gonzalvesjestśmieciarzem,śmietnikowymnurkiem.Wiedział,

żedzisiajwystawiająkonteneryiżewartobędzietuprzyjechać.

PopatrzyłnaWallingidokończyłmyśl:

-

Podobniejakktośjeszcze.

-

Chceszpowiedzieć,żeznalazłcezwkontenerzeześmieciami?

background image

Boschskinąłgłową,wskazującalejkę.

-

TamnakońcujestBarham.BarhammożnadojechaćdoLake

Hollywood.LakeHollywoodmożnadojechaćnapunktwidokowy.Sprawa

niewychodzipozajednąstronęmapy.

Wallingstanęłaprzednim,zasłaniającmuwidokalejki.Boschusłyszałw

oddalisyreny.

-

Cochceszprzeztopowiedzieć?ŻeNassariEl-Fayedukrylicezw

kontenerzeustópwzgórza?Atenśmieciarzgoznalazł?

-

Chcętylkopowiedzieć,żeodzyskałaścez,więcznowumamydo

czynieniazesprawązabójstwa.Zpunktuwidokowegomożnadojechaćna

tęalejkęwciągupięciuminut.

-

Coztego?SkradlicezizabiliKentatylkopoto,żebytuprzyjechaći

ukryćmateriał?Taksądzisz?Amożesądzisz,żepoprostugowyrzucili?

Pocomielibytorobić?Czytowogólemasens?Wtensposóbnie

wywołalibypaniki,aprzecieżotoimchodzi.

Boschzwróciłuwagę,żetymrazemzadałasześćpytańnaraz,

ustanawiajączapewnenowyrekord.

-

Sądzę,żeNassariEl-Fayedwogóleniemieliwrękachtegocezu-

odparł.

Podszedłdotoyotyipodniósłzziemizwiniętyplakat.PodałgoRachel.

Syrenywyłycorazgłośniej.

Wallingrozwinęłaplakatispojrzałananiego.

-

Cotojest?Cotoznaczy?

Boschzabrałplakatizacząłgorolować.

-

Gonzalvesznalazłgowtymsamymkontenerze,wktórymznalazł

background image

broń,aparatiołowianąświnię.

-

Noi?Cotoznaczy,Harry?

Walejkęskręciłydwasamochodyfederalnychiruszyływichstronę,

omijającslalomemwystawionekontenery.Kiedysięzbliżyły,Bosch

zobaczył,żezakierownicąpierwszegowozusiedziJackBrenner.

-

Słyszyszmnie,Harry?Cotozna…

NagleBoschowiugięłysiękolanaiosunąłsięnaRachel,zarzucającjej

ręcenaszyję,abynieupaść.

-

Bosch!

Złapałagoiprzytrzymała.

-

Eee…nieczujęsięzadobrze-wymamrotał.-Chybalepiejbędzie…

możeszmniezabraćdosamochodu?

Pomogłamusięwyprostowaćizaczęłagoprowadzićwstronę

samochodu.Boschopierałrękęnajejramionach,słyszączasobątrzask

zamykanychdrzwi,kiedyagenciwysiedlizwozów.

-

Gdziemaszkluczyk?-zapytałaWalling.

KiedyBoschpodawałjejkluczyki,podbiegłdonichBrenner.

-

Cojest?Cosięstało?

-

Zostałnapromieniowany.Cezjestwschowkupodśrodkowym

oparciemwtoyocie.Uważajcie.Zabieramgodoszpitala.

Brennerodsunąłsię,jakgdybyBoschbyłnosicielemzakaźnejchoroby.

-

Wporządku-rzekł.-Zadzwoń,kiedybędzieszmogła.

BoschiWallingszlidosamochodu.

-

background image

No,Bosch,trzymajsię-mówiłaWalling.-Bądździelny,zarazsię

tobązajmiemy.

Znówzwróciłasiędoniegoponazwisku.

18

Samochódszarpnąłgwałtownie,gdyWallingwyjechałazalejkiiskręciła

napołudnie,włączającsiędoruchunaCahuenga.

-

Zabieramciędo„QueenofAngels”,żebydoktorGarnermogłacię

obejrzeć-powiedziała.-Trzymajsię,zróbtodlamnie,Bosch.

Wiedział,żeczułenazywanieponazwiskuniebawemsięskończy.

WskazałpaslewegoskrętuprowadzącynaBarhamBoulevard.

-

Dajspokójzeszpitalem-powiedział.-Zawieźmniedodomu

Kentów.

-

Co?

-

Późniejpojadęsięzbadać.JedźdodomuKentów.Skręćtu.Jedź!

Wjechałanapaslewegoskrętu.

-

Cosiędzieje?

-

Nicminiejest.Wszystkowporządku.

-

Toznaczy,żetozasłabnięcieprzedchwiląbyło…

-

Musiałemcięstamtądzabrać,musiałemcięzabraćodBrennera,żeby

tosprawdzićiztobąpogadać.Bezświadków.

-

Cosprawdzić?Oczympogadać?Zdajeszsobiesprawę,cozrobiłeś?

Myślałam,żeratujęciżycie.TerazBrenneralboktośinnyzapiszesobiena

koncieodzyskaniecezu.Wielkiedzięki,gnojku.Tobyłomojemiejsce

background image

zdarzenia.

Rozpiąłmarynarkęiwyciągnąłzrolowanyizłożonyplakat.

-

Nieprzejmujsiętym-powiedział.-Tybędzieszmogłazapisaćsobie

nakonciearesztowania.Tylkomożeniebędzieszchciała.

Rozłożyłplakat,zaginającgórnączęśćikładącjąnakolanach.

Interesowałagodolnaczęść.

-

Dhanurasana-powiedział.

Wallingzerknęłananiego,apotemnaplakat.

-

Zacznieszwreszciemówić,ocotuchodzi?

-

AliciaKentćwiczyjogę.Wjejpokojudoćwiczeńwidziałemmaty.

-

Jateż.Coztego?

-

Widziałaśodbarwienieodsłońcanaścianiepojakimśobrazie,

kalendarzualboplakacie?

-

Tak,widziałam.

Boschuniósłplakat.

-

Idęozakład,żetenbędziepasowałjakulał.Tojestplakat,który

Gonzalvesznalazłrazemzcezem.

-

Icotooznacza?Jeżeliplakatfaktyczniebędziepasował?

-

Żetobyłazbrodniaprawiedoskonała.AliciaKentukartowała

zabójstwomężaigdybyDigobertoGonzalvesprzypadkiemnieznalazł

wyrzuconychdowodów,uszłobytojejnasucho.

Wallinglekceważącopokręciłagłową.

background image

-

Dajspokój,Harry.Twierdzisz,żeweszławzmowęz

międzynarodowymiterrorystami,żebyzabilijejmężawzamianzacez?

Niewierzę,żewogóletorobię.Muszęwracaćnamiejscezdarzenia.

Spojrzaławlusterka,przygotowującsiędomanewruzawracania.Jechali

LakeHollywoodDriveioddomuKentówdzieliłyichdwieminuty.

-

Nie,jedźdalej.Jesteśmyprawienamiejscu.AliciaKentweszław

zmowę,aleniezżadnymterrorystą.Dowodemjestcezwśmieciach.Sama

mówiłaś,żeMobyiEl-Fayedniemogliukraśćcezu,żebygowyrzucić.

Jakiztegowniosek?Toniebyłakradzież.Tonaprawdębyłomorderstwo.

Cezbyłfałszywymtropem.TakjakRaminSamir.AMobyiEl-Fayed?Też

mielinaszmylić.Tenplakatpomożetoudowodnić.

-

Jak?

-

Dhanurasana,łuk.

Przysunąłplakatbliżej,żebymogłazobaczyćpozycjęjogiwdolnymrogu.

Ilustracjaprzedstawiałależącąnabrzuchukobietę,zrękamiztyłu,

trzymającsięzakostkiwtakisposób,żejejtułówbyłwygiętywłuk.

Wyglądała,jakgdybyjązwiązano.

Wallingzerknęłanazakrętprzedsobą,poczymjeszczerazprzyjrzałasię

pozycjinaplakacie.

-

Wejdziemydodomuisprawdzimy,czyplakatpasujedoplamyna

ścianie-rzekłBosch.-Jeżelitak,toznaczy,żeonaimordercazdjęligo,

boniechcieliryzykować,żezobaczymygoiskojarzymyztym,coją

spotkało.

-

Tonaciągane,Harry.Itomocno.

-

Wcalenie,jeżelipopatrzymynatowszerszymkontekście.

background image

-

Atyoczywiściepotrafiszgoprzedstawić.

-

Jaktylkowejdziemydodomu.

-

Mamnadzieję,żeniepozbyłeśsięklucza.

-

Jasne,żenie.

WallingskręciławArrowheadDriveiwcisnęłagaz.Alepochwili

zwolniłaiznówzniedowierzaniempokręciłagłową.

-

Toniedorzeczne.Przecieżpodałanamimię„Moby”.Niemogła

wiedzieć,żejestwkraju.Pozatymtwójświadektwierdzi,żewpunkcie

widokowymmordercanacisnąłspust,wzywającAllaha.Jak…

-

Najpierwspróbujmyprzyłożyćplakatdościany.Jeżelipasuje,

wszystkocidokładniewytłumaczę.Obiecuję.Jeżeliniepasuje,toręczę

słowem-przestanęcizawracaćgłowę.

Ustąpiłaiprzezostatniodcinekdroginieodezwałasięanisłowem.Przed

domemKentówniebyłojużwozuFBI.Boschprzypuszczał,żewszyscy

jakjedenmążruszylidomiejscaodnalezieniacezu.

-

DziękiBogu,żeniemuszęjeszczerazspotykaćsięzMaxwellem-

powiedział.

Wallingnawetsięnieuśmiechnęła.

Boschwysiadł,niosącplakatorazteczkęzezdjęciami,któretechnicy

zrobiliwdomuKentów.KluczamiStanleyaKentaotworzyłdrzwiiod

razuskierowalisiędopokojućwiczeń.Stanęlipoobustronach

prostokątnegoodbarwienianaścianie,aBoschrozwinąłplakat.Trzymając

gozagórnerogi,przyłożyliplakatdorogówplamy.Boschprzesunąłdrugą

rękąprzezśrodekplakatu,wygładzającgonaścianie.Plakatpasował

idealnie.Cowięcej,śladypotaśmienaścianiepasowałydośladówi

background image

resztektaśmynaplakacie.Boschniemiałnajmniejszychwątpliwości.

PlakatznalezionyprzezDigobertaGonzalvesawkontenerzeprzy

CahuengazpewnościąpochodziłzdomowegostudiajogiAliciiKent.

Rachelpuściłaswojąstronęplakatuiwyszłazpokoju.

-

Będęwsalonie.Niemogęsiędoczekaćtwoichwyjaśnień.

Boschzrolowałplakatiposzedłzanią.Wallingusiadłanatymsamym

fotelu,naktórymprzedkilkomagodzinamiposadziłMaxwella.Bosch

stanąłprzednią.

-

Balisię,żeplakatichzdradzi-powiedział.-Jakiśsprytnyagentczy

detektywmógłbyzobaczyćpozycjęłukuizacząćsięzastanawiać.Kobieta

ćwiczyjogę,możemogłabywytrzymaćzwiązananałóżku,możetobyłjej

pomysł,możezrobiłato,żebypomócwprowadzićnaswbłąd.Woleliwięc

nieryzykować.Plakatmusiałzniknąć.Trafiłdokonteneranaśmiecirazem

zcezem,broniąiwszystkim,czegoużyli.Zwyjątkiemkominiarekilipnej

mapy,którepodrzucilirazemzsamochodempoddomemSamira.

-

Jestmistrzyniąprzestępstwa-powiedziałaWallingzdrwinąw

głosie.

Boschciągnął,niezrażonyjejsarkazmem,wiedział,żejąprzekona.

-

Jeżelikażeszswoimludziomprzeszukaćtamtenszeregkontenerów,

znajdzieszresztę-tłumikzbutelkipocoli,rękawiczki,pierwszyzestaw

opasek,którymijązwiązano,wszystkie…

-

Pierwszyzestawopasek?

-

Zgadzasię.Zarazdotegodojdę.

NaWallingniezrobiłotożadnegowrażenia.

-

Lepiejdojdźdowszystkiegopokolei.Bowtejhistoriijestmnóstwo

background image

dziur.Cozimieniem„Moby”?CozwzywaniemAllahaprzezmordercę?

Co…

Boschpodniósłrękę.

-

Zaczekaj-powiedział.-Muszęsięnapićwody.Wyschłomiwgardle

odtegogadania.

Poszedłdokuchni,pamiętając,żerozglądającsiętamwcześniej,widział

wlodówcebutelkischłodzonejwody.

-

Chceszcoś?-zawołał.

-

Nie-odkrzyknęłaWalling.-Niejesteśmyusiebie,zapomniałeś?

Boschotworzyłlodówkę,wyciągnąłbutelkęwodyiwypiłpołowę,stojąc

przedotwartymidrzwiami.Zimnepowietrzeteżdobrzemuzrobiło.

Zamknąłlodówkę,lecznatychmiastotworzyłjąponownie.Cośzauważył.

Nagórnejpółcestałaplastikowabutelkazsokiemwinogronowym.

Wyciągnąłjąiobejrzał,przypomniawszysobie,żegdyprzeglądałśmieci

wgarażu,znalazłpapieroweręcznikiześladamisokuwinogronowego.

Kolejnykawałekukładankitrafiłnawłaściwemiejsce.Boschodstawił

butelkęnamiejsce,poczymwróciłdosalonu,gdzieRachelczekałana

dalszyciąg.Nadalniezamierzałsiadać.

-

Dobra,kiedyzłapaliścienawideowporcieterrorystęznanegojako

Moby?

-

Cotomawspół…

-

Proszęcię,odpowiedznapytanie.

-

Dwunastegosierpniazeszłegoroku.

-

Dobra,dwunastegosierpnia.Apotemco,ogłoszonojakiśalarmw

background image

FBIiDepartamencieBezpieczeństwaKrajowego?

Skinęłagłową.

-

Alenieodrazu-powiedziała.-Dopieropodwóchmiesiącach

analizywideopotwierdzono,żetobyliNassariEl-Fayed.Napisałam

komunikat.Wyszedłdziewiątegopaździernikaizawierałinformacjęo

tym,żewidzianoichobuwkraju.

-

Dlaczegonieogłosiliścietegopublicznie?Pytamzczystej

ciekawości.

-

Bomieliśmy…właściwieniemogęcipowiedzieć.

-

Właśniepowiedziałaś.Pewnieobserwowaliściejakąśosobęczy

miejsceiliczyliścienato,żesiętampojawią.Gdybyścietopodalido

publicznejwiadomości,moglibyzejśćdopodziemiaijużnigdybysięnie

pokazali.

-

Możemywrócićdotematu?

-

Jasne.Awięckomunikatwychodzidziewiątegopaździernika.Tego

dniazrodziłsięplanzamordowaniaStanleyaKenta.

Wallingskrzyżowałaręcenapiersiipatrzyłananiego.Boschpomyślał,że

byćmożezaczynarozumieć,doczegozmierza,iniejestzachwycona.

-

Najlepiejzacząćodkońcaicofnąćsiędopoczątku-powiedział

Bosch.-AliciaKentpodaławamimięMoby’ego.Skądmogłajeznać?

-

Usłyszała,jakjedenzwracałsiętakdodrugiego.

Boschprzeczącopokręciłgłową.

-

Nie,powiedziałaci,żeusłyszała.Alejeżelikłamała,skąd

background image

wiedziałaby,jakieimięmapodać?Czyżbytobyłzbiegokoliczności,że

podałapseudonimfaceta,którypółrokuwcześniejbyłwidzianywkraju-

itoakuratwokręguLosAngeles?Niesądzę,Rachel,tychybateżnie.

Takiegoprawdopodobieństwaniedasięobliczyć.

-

Nodobrze,więctwierdzisz,żeimiępodałjejktośzbiuraalboinnej

agencji,doktórejtrafiłmójkomunikat.

Boschskinąłgłowąiwycelowałwniąpalec.

-

Zgadzasię.Podałjejimię,żebymogłaznimwyskoczyć,kiedy

będziejąprzesłuchiwałtenmistrzzFBI.Imięrazemzplanem

podrzuceniasamochoduprzeddomemRaminaSamiramiałozmylićtrop,

żebyFBIiresztazaczęliszukaćterrorystów,którzyniemieliztymnic

wspólnego.

-

„Podał”?On?

-

Właśniedotegozmierzam.Maszrację,imięmógłjejprzekazać

każdy,ktowidziałkomunikat.Przypuszczam,żewgręwchodziłobysporo

osób.SporowsamymLosAngeles.Jakwięczawęzićtęgrupędojednego

człowieka?

-

Tymipowiedz.

Boschotworzyłbutelkęiwypiłresztęwody.Trzymającwręcepustą

butelkę,kontynuował:

-

Spróbujmyjązawęzić,cofającsięjeszczedalej.Gdziemogłysię

przeciąćdrogiAliciiKentijednejzosób,którewiedziałyoMobym?

Wallingzmarszczyłabrwiipokręciłagłową.

-

Przytakichparametrach,gdziekolwiek.Wkolejcewsupermarkecie

albogdykupowałanawózdoróż.Gdziekolwiek.

background image

Boschnaprowadziłjądokładnietam,gdziezamierzał.

-

Wobectegonależyzawęzićparametry-ciągnął.-Gdziemogłaby

spotkaćkogoś,ktowiedziałoMobym,ajednocześniewiedział,żejejmąż

madostępdomateriałówradioaktywnych,któremogłybyinteresować

Moby’ego?

Wallinglekceważącopotrząsnęłagłową.

-Nigdzie.Musiałobydojśćdonadzwyczajnegozbieguokoliczności,żeby…

Urwała,kiedywreszciedoniejdotarło.Doznałaolśnienia.Iszoku,gdy

zrozumiała,coBoschmanamyśli.

-

MójpartnerijanapoczątkuzeszłegorokuodwiedziliśmyKentów,

żebyichostrzec.Chybachceszmidaćdozrozumienia,żejestem

podejrzana.

Boschpokręciłgłową.

-

Mówiłemopodejrzanymwrodzajumęskim,pamiętasz?Nie

przyjechałaśtusama.

Gdypojęłasugestię,wjejoczachzamigotałazłość.

-

Toabsurd.Wykluczone.Niewierzę,żemógłbyś…

Niedokończyła,jakgdybyodnalazławpamięcijakiśszczegół,którymógł

podważyćjejzaufanieilojalnośćwobecpartnera.Boschwychwyciłten

sygnałipodszedłbliżej.

-

Co?-spytał.

-

Nic.

-

Co?

-

Słuchaj,dobrzeciradzę-powiedziałastanowczo-lepiejniemów

background image

nikomuoswojejteorii.Maszszczęście,żejapierwszająusłyszałam.Bo

gadaszjakjakiśpomyleniec,któremuzależytylkonawendecie.Niemasz

dowodów,niemaszmotywu,niemaszżadnychobciążającychzeznań,nic.

Tylkochorąhipotezęopartąna…plakaciezpozycjamijogi.

-

Niemainnegowyjaśnienia,którepokrywasięzfaktami.Mówięo

faktachsprawy.Nieofakcie,żeFBI,DepartamentBezpieczeństwaireszta

rządufederalnegobylibyzachwyceni,gdybytobyłzamachterrorystyczny,

bodziękitemuudowodniliby,żesąpotrzebniiodwróciliuwagękrytyków

odswoichwpadek.Wbrewtemu,comyślisz,sądowodyisąobciążające

zeznania.GdybyśmypodłączyliAliciiKentwykrywaczkłamstw,

przekonałabyśsię,żewszystko,copowiedziałamnie,tobieitemu

mistrzowiprzesłuchiwaniatołgarstwo.PrawdziwymmistrzembyłaAlicia

Kent.Mistrzyniąmanipulacji.

Wallingpochyliłasięispuściławzroknapodłogę.

-

Dziękuję,Harry.Taksięskłada,żetymmistrzemprzesłuchiwania,z

któregotaksobieszydzisz,jestemja.

Boschnamomentotworzyłusta.

-

Och…tak…toprzepraszam…aletoniemaznaczenia.Ważne,że

AliciaKentjestmistrzyniąkłamstwa.Nakłamałanam,aleskorojuż

wiemy,jakbyłonaprawdę,łatwojąbędziezdemaskować.

Wallingwstałazfotelaipodeszładooknapanoramicznego.Pionowe

żaluzjebyłyzasłonięte,alerozchyliłajepalcamiiwyjrzałanaulicę.Bosch

widział,żerozmyślanadjegoteorią,analizującwszystkieszczegóły.

-

Aświadek?-spytała,nieodwracającsię.-Słyszał,jakmorderca

krzyknął„Allah”.Teżnależałdospisku?Amożeprzypadkiemwiedzieli,

żetamjest,ikrzyknęli„Allah”wramachswojejmistrzowskiej

manipulacji?

Boschdelikatnieodchrząknął.Gardłogopiekłoicoraztrudniejbyłomu

background image

mówić.

-

Nie,toakuratlekcjanatematsłyszeniatego,cochcesięusłyszeć.

Przyznajęsię,żekiepskizemniemistrzprzesłuchiwania.Chłopak

powiedziałmi,żemordercakrzyknął,naciskającspust.Mówił,żeniejest

pewien,alebrzmiałotojak„Allah”,cooczywiściezgadzałosięztym,co

wtedymyślałem.Usłyszałemto,cochciałemusłyszeć.

Wallingodsunęłasięodokna,usiadłaiznówzałożyłaręce.Boschw

końcutakżeusiadłnafotelunaprzeciwniej.

-

Aleskądświadekmógłwiedzieć,żekrzyczałmorderca,anieofiara?

-ciągnął.-Siedziałponadpięćdziesiątmetrówodnich.Byłociemno.Skąd

mógłwiedzieć,żetonieStanleyKentwykrzyczałostatniesłowoprzed

egzekucją?Imiękobiety,którąkochał,bomiałumrzeć,niewiedzącnawet,

żegozdradziła.

-

Alicia.

-

Otóżto.„Alicia”zagłuszonaprzezstrzałzmieniłasięw„Allaha”.

Wallingopuściłaręceiwychyliłasiędoprzodu.Tobyłdobryznak.Z

językajejciałaBoschodczytał,żepowoliosiągacel.

-

Mówiłeśwcześniejopierwszymzestawieopasek-powiedziała.-Co

miałeśnamyśli?

Boschskinąłgłowąipodałjejteczkęzfotografiamizmiejscazdarzenia.

Najlepszezostawiłnakoniec.

-

Przyjrzyjsiętymzdjęciom-rzekł.-Cowidzisz?Otworzyłateczkęi

zaczęłaoglądaćfotografie.Przedstawiałyróżne

ujęciasypialniKentów.

-

Sypialnie-odparła.-Czegośniezauważyłam?

background image

-

Otóżto.-Co?

-

Chodzioto,czegoniewidzisz.Nazdjęciuniemaubrania.Alicia

powiedziałanam,żekazalijejusiąśćnałóżkuisięrozebrać.Mamy

uwierzyć,żezanimjązwiązali,pozwolilijejschowaćubranie?Włożyćdo

koszanabrudnąbieliznę?Popatrznaostatniezdjęcie.Jestze-maila,

któregowysłalidoStanleyaKenta.

Wallingprzerzuciładokumentywteczceiznalazławydrukzdjęciaze-

maila.Oglądałajewskupieniu.Boschdostrzegłwjejoczachbłysk

zrozumienia.

-

Coterazwidzisz?

-

Szlafrok-odrzekłazprzejęciem.-Kiedypozwoliliśmysięjejubrać,

poszłaposzlafrokdogarderoby.Nafoteluniebyłoszlafroka!

Boschprzytaknąłizaczęliwspólnieuzupełniaćbrakująceelementy

historii.

-

Conamtomówi?-zapytał.-Żeterroryścibylitakuprzejmi,że

kiedyzrobilizdjęcie,powiesiliszlafrokwgarderobie?

-

AmożepaniKentzostałazwiązanadwarazy,aszlafrokzniknął

międzyjednymadrugim?

-

Popatrzjeszczeraznatozdjęcie.Zegarnanocnejszafcejest

wyłączony.

-

Dlaczego?

-

Niewiem,możesiębali,żebynafotografiinieznalazłsiężadenślad

wskazującynagodzinę.Możepierwszegozdjęciawogóleniezrobiono

background image

wczorajtylkopodczaspróbygeneralnejdwadnialbodwatygodnietemu.

Rachelskinęłagłową,aBoschwidział,żejużmuwierzy.

-

Pierwszyrazzostałazwiązanadozdjęcia,apotemprzednaszym

przyjazdem-powiedziała.

-

Takjest.Dziękitemumogłapomócwrealizacjiplanunapunkcie

widokowym.Niezabiłamęża,alesiedziaławdrugimsamochodzie.Gdy

Stanleyjużnieżył,ceztrafiłdośmieci,asamochódpodrzucono

Samirowi,wróciłazeswoimwspólnikiemdodomuidałasięzwiązać.

-

Kiedyprzyjechaliśmy,wcaleniezemdlała.Grałazgodniezplanem.

Azmoczyłałóżkotylkopoto,żebylepiejsprzedaćnamnumer.

-

Zapachmoczuzamaskowałteżzapachsokuwinogronowego.

-

Oczymtymówisz?

-

Osinychśladachnajejkostkachiprzegubach.Terazwiemy,żenie

leżałazwiązanaprzezparęgodzin.Mimotomiałasińce.Wlodówcestoi

otwartabutelkasokuwinogronowego,awkuble

naśmiecileżąpapieroweręcznikizgranatowymiplamami.Zrobiłasobie

sińcesokiem.

-

OBoże,niemogęwtouwierzyć.

-

Wco?

-

Byłamzniąwtaktycznym,wmałympokoiku.Zdawałomisię,że

czujęzapachsokuwinogronowego.Myślałam,żektośtambyłprzednami

ipiłsok.Czułamgo!

-

background image

Samawidzisz.

Niebyłojużwątpliwości.Boschzdołałjąprzekonać.Naglejednakprzez

twarzWallingniczymchmuraprzemknąłcieńniepokojuizwątpienia.

-

Alecozmotywem?-spytała.-Mówimyoagenciefederalnym.Żeby

gooskarżyć,musimymiećwszystko,nawetmotyw.Niemożnaniczego

pozostawiaćprzypadkowi.

Boschbyłprzygotowanynatopytanie.

-

Samawidziałaśmotyw.AliciaKenttopięknakobieta.JackBrenner

jejpragnął,anadrodzestałmuStanleyKent.

Wallingwszokuotworzyłaszerokooczy.Boschdowodziłdalej.

-

Towłaśniemotyw,Rachel.Sama…

-

Aleprzecież…

-

Dajmiskończyć.Wyglądałototak.Tyitwójpartnerzjawiliściesię

tuwzeszłymroku,żebyostrzecKentówprzedzagrożeniemzwiązanymz

jegopracą.MiędzyAliciąiJackiemcośzaiskrzyło.Zainteresowałago,on

zainteresowałją.Zaczynająsiępotajemnieumawiaćnakawę,nadrinka,

wszystkojedno.Sprawarozwijasiękrokpokroku.Nawiązująromansi

angażująsięcorazbardziej,ażwreszciedochodządowniosku,żetrzeba

cośzrobić.Onamusizostawićmęża.Albomusząsięgopozbyć,bostawką

jestubezpieczenieipołowafirmy.Towystarczającymotyw,Rachel,ioto

chodziwtejsprawie.Nieocezaniterroryzm.Mamypodstawową

formułę:sekspluspieniądzerównasięmorderstwo.Towszystko.

Pokręciłagłową,marszczącbrwi.

-

Niewiesz,oczymmówisz.JackBrennerjestżonaty,matrojedzieci.

Jestspokojnym,nudnymfaceteminieinteresujągoskokiwbok.Nie

był…

background image

-

Każdegofacetainteresująskokiwbok.Nieważne,czyjestżonatyani

ilemadzieci.

-Pozwoliszmiskończyć?-spytałacicho.-MyliszsięcodoBrennera.

PoznałAlicięKentdopierodzisiaj.Kiedytuprzyjechałamwzeszłym

roku,niebyłmoimpartnerem.Anirazuniemówiłamci,żetobyłon.

WiadomośćwstrząsnęłaBoschem.Odpoczątkuzakładał,żejejobecny

partnerwspółpracowałzniąteżwzeszłymroku.Przedstawiającjejswoją

wersjęwypadków,całyczasmiałwgłowieobrazBrennera.

-

Napoczątkurokuwewszystkichzespołachwtaktycznymbyły

przetasowania.Wramachpromowanialepszejkoncepcjiwspółpracy.Z

Jackiempracujęodstycznia.

-

Ktobyłtwoimpartneremwzeszłymroku,Rachel?

Przezdłuższąchwilępatrzyłamuwoczy.

-

CliffMaxwell.

19

HarryBoschomalsięnieroześmiał,leczbyłzbytzszokowany,więctylko

zniedowierzaniempokręciłgłową.RachelWallingpowiedziałamu,że

wspólnikiemAliciiKentwmorderstwiebyłCliffMaxwell.

-

Niemogęwtouwierzyć-rzekłwkońcu.-Pięćgodzintemu

mordercależałtunapodłodze,skutykajdankami!

RachelwydawałasięupokorzonaświadomościążemorderstwaStanleya

Kentaniedokonałniktobcy,akradzieżcezuokazałasięjedyniedobrze

rozegranympodstępem.

-

Rozumieszjużresztę?-spytałBosch.-Rozumiesz,jaktosięmiało

potoczyćdalej?Pośmiercijejmężatakbardzojejwspółczuje,żezaczyna

jąodwiedzać,pozatymprowadzisprawę.Zaczynająsięspotykać,

background image

zakochująsięwsobieiniktsięniczemuniedziwi.Wszyscynadalszukają

Moby’egoiEl-Fayeda.

-

Acobysięstało,gdybyśmyichzłapali?-podjęłaWalling.-Mogliby

sięwszystkiegowypierać,dopókiOsamabinLadennieumarłbyze

starościwswojejjaskini,alektobyimuwierzyłikogobytoobchodziło?

Niemalepszegopomysłu,niżwrobićterrorystówwzbrodnię,którejnie

popełnili.Niezdołalibysięobronić.

Boschpokiwałgłową.

-

Zbrodniadoskonała-rzekł.-Planposypałsiętylkodlatego,że

DigobertoGonzalveszajrzałdokontenera.Gdybynieon,ciągle

ścigalibyśmyMoby’egoiEl-Fayeda,przekonani,żeSamirukrywałichw

swoimdomu.

-

Coterazzrobimy,Bosch?

Boschwzruszyłramionami,leczmimotoodpowiedział:

-

Chybazastawimyklasycznąpułapkęnaszczury.Wsadzamyobojedo

pokojówprzesłuchań,odsłaniamykartyizapowiadamy,żektopierwszy

zaczniemówić,możeliczyćnaugodęzprokuratorem.Stawiałbymna

Alicię.Złamiesię,pewniezrzucicałąwinęnaniego,powie,żedziałała

podjegowpływem.

-

Cośmimówi,żemaszrację.Prawdęmówiąc,niesądzę,żeby

Maxwellmiałtyleolejuwgłowie,żebytegodokonać.Pracowałamz…

Zadzwoniłjejtelefon.Wyciągnęłaaparatzkieszeniispojrzałana

wyświetlacz.

-

ToJack.

-

Dowiedzsię,gdziejestMaxwell.

background image

OdebrałainajpierwodpowiedziałanaparępytańostanBoscha,

zapewniającBrennera,żenicmuniejest,tylkotracigłos,boboligo

gardło.Boschposzedłponastępnąbutelkęwody,alesłuchałzkuchni.

WallingmimochodemspytałaoMaxwella.

-

Przyokazji,powiedzmi,gdziejestCliff?Chciałamznimpogadaćo

tymzajściuzBoschemwkorytarzu.Niepodobałomisię,co…

Urwała,słuchającodpowiedzi,aBoschdostrzegłwyrazzaniepokojeniaw

jejoczach.Cośbyłonietak.

-

Kiedy?-zapytała.

Pochwiliwstała.

-

Słuchaj,Jack,muszękończyć.Boschachybazarazzwolnią.

Zadzwonię,gdytylkowszystkotuzałatwimy.

ZamknęłatelefonispojrzałanaBoscha.

-

Niecierpięgotakokłamywać.Niewybaczymitego.

-

Copowiedział?

-

Żenawiadomośćoznalezieniucezuzjechałosiętamzadużo

agentów-ściągnęliprawiewszyscyzcentrumiczekalinazespół

radiologiczny.Maxwellzgłosiłsięnaochotnika,żepojedziepoświadka

do„MarkaTwaina”.Nikttamniedotarł,boodwołałamzespół,którygo

miałodebrać.

-

Pojechałsam?

-

TakmówiłJack.

-

Dawno?

background image

-

Półgodzinytemu.

-

Zabijego.

Boschszybkimkrokiemruszyłdowyjścia.

20

TymrazemprowadziłBosch.WdrodzedoHollywoodpowiedział

Walling,żeJesseMitfordniematelefonuwpokoju.Zakresusługwhotelu

MarkTwainpozostawiałwieledożyczenia.Boschzadzwoniłwięcdo

szefazmianywkomendzieHollywoodipoprosiłowysłaniepatroludo

hotelu,abysprawdzono,czyświadekjestbezpieczny.Następniezadzwonił

nainformacjęizostałpołączonyzrecepcjąhotelu.

-

Alvin,tudetektywBosch.Byłemuwasrano,pamiętasz?

-

Tak,tak.Ocochodzi,detektywie?

-

CzyktośpytałoStephenaKinga?

-

Hmm,nie.

-

Aczywciąguostatnichdwudziestuminutwpuszczałeśkogoś,kto

wyglądałnagliniarzaalboniemieszkałwhotelu?

-

Nie,detektywie.Cosięstało?

-

Posłuchaj,musisziśćnagóręipowiedziećStephenowiKingowi,

żebysięstamtądzabierał,apotemzadzwoniłnamojąkomórkę.

-

Jestemsamwrecepcji,detektywie.Niemamkogotuzostawić.

-

Tobardzopilne,Alvin.Muszęgowyciągnąćzhotelu.Tocizajmie

background image

najwyżejpięćminut.Zapiszmójnumer:trzydwatrzy,dwaczterycztery,

pięćsześćtrzyjeden.Zapisałeś?

-

Zapisałem.

-

Dobra,idź.Gdybyktośpozamnągoszukał,powiedz,żesię

wymeldował,odebrałresztępieniędzyiwyszedł.Idź,Alvin,zgóry

dziękuję.

BoschzamknąłtelefonipopatrzyłnaRachel.Jegominawskazywała,że

niedowierzarecepcjoniście.

-

Tenfacettochybaćpun.

Przyspieszył,starającsiękoncentrowaćnaprowadzeniusamochodu.

WłaśnieskręcilizBarhamnaCahuengaijechalinapołudnie.

Przypuszczał,żejeślinieutknąwkorku,powinnidotrzećdo„Marka

Twaina”wciągupięciuminut.Bezradniepotrząsnąłgłową.Maxwellmiał

półgodzinyprzewagi,więczapewnejużbyłwhotelu.Mógłsięzakraść

tylnymwejściemidopaśćMitforda.

-

Maxwellmógłtamwejśćodtyłu-powiedziałdoWalling.-Podjadę

odstronyalejki.

-

Wiesz-odrzekłaWalling-możewcaleniechcemuzrobićkrzywdy.

Zabierzegozhotelu,pogadaznimisamoceni,czychłopakwidziałtyle,

żebystanowićzagrożenie.

Boschpokręciłgłową.

-

Wykluczone.Maxwellnapewnowie,żejeżeliznalezionocez,jego

planrozleciałsięnakawałki.Musizlikwidowaćwszystkiezagrożenia.

Najpierwpozbędziesięświadka,potemAliciiKent.

-

AliciiKent?Myślisz,żemógłbywykonaćruchprzeciwkoniej?

background image

Przecieżtowszystkostałosięprzeznią.

-

Tojużniemaznaczenia.Dogłosudoszedłinstynkt

samozachowawczy,aAliciastanowizagrożenie.Tonieuniknione.

Przekroczyłgranicę,żebyzniąbyć.Terazprzekroczynastępną,żeby

ratowaćwłasny…

Boschumilkłipoczuł,żeoblewagozimnypot,kiedynaglecośsobie

uświadomił.GłośnozakląłiwyjeżdżajączprzełęczyCahuenga,wcisnął

gazdodeski.PrzeciąłtrzypasyHighlandAvenueprzedHollywoodBowli

zpiskiemoponzawróciłtużprzednadjeżdżającymisamochodami.Dodał

gazuifordemgwałtowniezarzuciło,gdyruszyłwstronęwjazduna

południowąnitkęHollywoodFreeway.Rachelzłapałasiędeski

rozdzielczejiuchwytudrzwi.

-

HARRY,COTYWYPRAWIASZ?JEDZIESZWZŁĄSTRONĘ!

Włączyłsyrenęiniebieskieświatłaostrzegawczenamasceitylnejszybie.

-

MITFORDTOZMYŁKA!-odkrzyknąłwodpowiedzi.-JADĘ

DOBRZE.KTOJESTWIĘKSZYMZAGROŻENIEMDLA

MAXWELLA?

-

ALICIA?

-

JASNE,ATERAZMANAJLEPSZĄOKAZJĘ,ŻEBYJĄDOPAŚĆ

WTAKTYCZNYM.WSZYSCYSĄWALEJCEPRZYCEZIE!

Naautostradziepanowałznośnyruch,adźwięksyrenypomagałgo

przerzedzić.Boschdoszedłdowniosku,żeMaxwellmógłjużdotrzećdo

centrum,jeżeliudałomusięuniknąćkorków.

Rachelotworzyłatelefonizaczęławstukiwaćnumery.Próbowałakilka

razy,leczniktnieodbierał.

-

NIEMOGĘSIĘDONIKOGODODZWONIĆ!-krzyknęła.

background image

-

GDZIEJESTTAKTYCZNY?

Wallingniewahałasięanichwili.

-

NABROADWAYU.WIESZ,GDZIEJESTMILLIONDOLLAR

THEATER?TOWTYMSAMYMBUDYNKU.WEJŚCIEOD

TRZECIEJ.

Boschwyłączyłsyrenęiwyciągnąłtelefon.Zadzwoniłdoswojego

partnera,aFerrasodebrałnatychmiast.

-

Ignacio,gdziejesteś?

-

Właśniewróciłemdobiura.Technicyobejrzeliwózi…

-

Posłuchaj.RzućwszystkoiprzyjedźpodwejściedobudynkuMillion

DollarTheaternaTrzeciej.Wiesz,gdzietojest?

-

Cosiędzieje?

-

Wiesz,gdziejestMillionDollarTheater?

-

Tak,wiem.

-

SpotkamysięprzywejściunaTrzeciej.Wszystkowyjaśnięna

miejscu.

Zamknąłtelefoniznówwłączyłsyrenę.

21

Następnedziesięćminutzdawałysiętrwaćdziesięćgodzin.Boschkluczył

międzysamochodami,ażwreszciedotarłdozjazdunaBroadway.

Skręcając,wyłączyłsyrenęipomknąłwdółzbocza.Odceludzieliłyich

trzyskrzyżowania.

MillionDollarTheaterzbudowanowczasach,gdyprzemysłfilmowy

background image

chwaliłsięswoimidziełamiwkinachwytwornychjakpałaceprzyodcinku

Broadwayuznajdującymsięwcentrum.Odkądostatnirazwyświetlonotu

premierowąprodukcję,minęłojednakparędziesiątkówlat.Bogato

zdobionąfasadęzasłaniałkiedyśpodświetlanyafisz,któryzamiastfilmów

reklamowałodrodzeniereligijne.Dziśkinoczekałopustenaratuneki

remont,anadnimwznosiłsiędwunastopiętrowybudynek,niegdyś

uważanyzaokazały,gdziedziśmieściłysiębiuraśredniejjakościoraz

mieszkalnelofty.

-

Niezłemiejscenatajnebiurotajnejjednostki-powiedziałBosch,

gdygmachwyłoniłsięprzednimi.-Niktbysięniedomyślił.

Wallingnieodpowiedziała.Znówpróbowałasiędokogośdodzwonić.Po

chwilizezłościązatrzasnęłaklapkętelefonu.

-

Niemogęsiępołączyćnawetzsekretarką.Zawszewychodzina

lunchdopieropopierwszej,więcwbiurzezawszektośjest,gdyagenci

wychodząwcześniej.

-GdziedokładniejesttobiuroiwktórejczęścijestAliciaKent?

-

Mamycałesiódmepiętro.Jesttammałysalonikzkanapąi

telewizorem.Posadzilijątam,żebymogłaoglądaćtelewizję.

-

Ileosóbpracujewwydziale?

-

Ośmioroagentów,sekretarkaikierowniczkabiura.Kierowniczka

właśnieposzłanaurlopmacierzyński,asekretarkajestnalunchu.

Mamnadzieję.AleniemoglizostawićAliciiKentsamej.Towbrew

przepisom.Ktośmusiałzniązostać.

BoschskręciłwprawowTrzeciąinatychmiastzatrzymałwózprzy

krawężniku.IgnacioFerrasjużnanichczekał,opartyoswojevolvo

kombi.Przednimstałzaparkowanyjeszczejedensamochód.Radiowóz

federalny.BoschiWallingwysiedli.BoschpodszedłdoFerrasa,aWalling

background image

zajrzaładoradiowozu.

-

WidziałeśMaxwella?-spytałpartneraBosch.

-

Kogo?

-

AgentaMaxwella.Faceta,któregoranorozłożyliśmynałopatkiw

domuKentów.

-

Nie,nikogoniewidziałem.Co…

-

Tojegosamochód-powiedziałaWalling,podchodzącdonich.

-

Ignacio,tojestagentkaWalling.

-

Iggy.

-

Rachel.

Podalisobieręce.

-

Dobra,więcmusibyćnagórze-powiedziałBosch.-Iletujest

klatekschodowych?

-

Trzy-odrzekłaWalling.-Alenapewnowszedłdotejnajbliżej

samochodu.

Wskazałapodwójnestalowedrzwiniedalekorogubudynku.Bosch

podszedłtamsprawdzić,czysązamknięte.FerrasiWallingruszylizanim.

-

Cosiędzieje?-spytałFerras.

-

Maxwelltonaszmorderca-odparłkrótkoBosch.-Poszedłnagórę…

-Co?

background image

Boschsprawdziłdrzwiwyjściowe.Odzewnątrzniebyłożadnychklamek

aniuchwytów.OdwróciłsiędoFerrasa.

-

Słuchaj,mamymałoczasu.Uwierzmi,toMaxwell.Wszedłtu,żeby

załatwićAlicięKent.Wej…

-

Coonaturobi?

-

FBImatuswojebiuro.TamjestAlicia.Koniecpytań,zgoda?Po

prostusłuchaj.AgentkaWallingijawjedziemywindąnagórę.Ty

zaczekaszprzytychdrzwiach.JeżeliMaxwellwyjdzie,rozwalaszgo.

Rozumiesz?Rozwalaszgo.

-

Dobra.

-

Wporządku.Wezwijwsparcie.Idziemy.

BoschpoklepałFerrasapopoliczku.

-

trzymajfason.

ZostawiliFerrasaiskierowalisiędogłównegowejścia.Wbudynkunie

byłożadnegoholu,tylkokorytarzzwindą.Drzwiotwierałosię

przyciskiem,aWallingzapomocąkartymagnetycznejodblokowała

przyciskzsiódemką.Windaruszyławgórę.

-

Cośmimówi,żenigdyniebędzieszgonazywałIggy-powiedziała

Walling.

Boschzbyłjejuwagęmilczeniem,alenaglecośmuprzyszłodogłowy.

-

Czykiedywindadojeżdżanapiętro,włączasięjakiśdzwonekczy

brzęczyk?

-

Niepamię…chybatak.Tak,napewno.

background image

-

Notoświetnie.Będzienasmiałjaknadłoni.

Boschwyciągnąłzkaburyswojegokimberaiodbezpieczył.Walling

zrobiłatosamozeswojąbronią.BoschodsunąłWallingnabok,sam

przywierającdodrugiejścianywindy.Uniósłpistolet.Windawreszcie

dotarłanasiódmeiwkorytarzurozległsięcichydźwiękdzwonka.Drzwi

zaczęłysięrozsuwać,ukazującnajpierwBoscha.

Nikogoniebyło.

Kiedywysiedli,Rachelwyciągnęłarękęwlewo,dającmuznak,żetam

znajdująsiębiura.Boschprzyjąłpozycjęstrzeleckąinalekkougiętych

nogachruszyłkorytarzem,trzymającbrońwpogotowiu.

Nadalniebyłonikogo.

Szedłzwróconywlewo,podczasgdyRachelosłaniałagozprawej.

Dotarlidoobszernegopomieszczenia-biurawydziału-gdzieznajdowały

siędwarzędyboksóworaztrzyoddzielnegabinetywotwartymplanie.

Międzyboksamiumieszczonodużestojakizesprzętemelektronicznym,a

nakażdymbiurkustałydwamonitorykomputerowe.Biurosprawiało

wrażenie,jakgdybywkażdejchwilimożnajebyłospakowaćiprzenieść

winnemiejsce.

Boschwszedłdalejiprzezoknojednegozgabinetówzobaczył

mężczyznę,którysiedziałnakrześlezodchylonądotyługłowąi

otwartymioczami.Wyglądał,jakbymiałnaszyiczerwonyśliniaczek.Ale

Boschwiedział,żetokrew.Mężczyznadostałstrzałwpierś.

PokazałgoRachel.Najegowidokszybkowciągnęłahaustpowietrzai

wydałacichewestchnienie.

Drzwidogabinetubyłyuchylone.PodeszlidonichiBoschotworzyłje,a

Wallingosłaniałaichztyłu.GdyBoschznalazłsięwgabinecie,zobaczył

AlicięKentsiedzącąnapodłodze,opartąplecamiościanę.

Kucnąłprzyniej.Miałaotwarte,lecznieruchomeoczy.Międzyjejstopami

leżałpistolet,aścianazaniąbyłazbryzganakrwiąifragmentamimózgu.

Boschodwróciłsięiobejrzałpomieszczenie.Zrozumiał,naczympolegała

inscenizacja.Miałotowyglądaćtak,jakgdybyAliciaKentwyrwała

background image

agentowibrońzkabury,zastrzeliłago,apotemusiadłanapodłodzei

odebrałasobieżycie.Niebyłożadnegolistuzwyjaśnieniem,leczMaxwell

niemógłwymyślićniczegolepszego,mającdodyspozycjiniewieleczasu.

BoschodwróciłsiędoWalling.Opuściłabrońistała,patrzącnamartwego

agenta.

-

Rachel-powiedział.-Ontumusijeszczebyć.

Wyprostowałsięiwyszedł,byprzeszukaćbiuro.Zerkającprzez

szybę,dostrzegłjakiśruchzastojakamizesprzętem.Zatrzymałsię,uniósł

brońizajednymzestojakówzauważyłczłowiekazmierzającegow

kierunkudrzwiztabliczkąWYJŚCIE.

WtymmomencieMaxwellwyskoczyłzukryciairzuciłsiędodrzwi.

-

Maxwell!-krzyknąłBosch.-Stój!

Maxwellbłyskawiczniesięobróciłiuniósłpistolet.Wchwili,gdydotknął

plecamidrzwi,zacząłstrzelać.Szybapękła,aodłamkiszkłaprysnęłyna

Boscha.Odpowiedziałogniemiposłałsześćkulwkierunkuotwartych

drzwi,aleMaxwellajużniebyło.

-

Rachel?-zawołał,nieodrywającoczuoddrzwi.-Jesteścała?

-

Tak.

Jejgłosdobiegłzdołu.Gdypadłystrzały,rzuciłasięnapodłogę.

-

Dokądprowadzątamtedrzwi?

Rachelwstała.Boschruszyłdowyjścia,oglądającsięnanią.Zobaczył

kawałkiszkłanajejubraniuirozcięcienapoliczku.

-

Naschodyprostodojegosamochodu.

Boschwybiegłzbiuranaklatkęschodową.Otworzyłtelefoniwcisnął

przyciskszybkiegowybierania,dzwoniącdopartnera.Ferrasodebrał,

zanimrozległsiępierwszysygnał.

background image

-

Schodzi!

Boschrzuciłtelefonibiegiemruszyłposchodach.Słyszałtupotkroków

Maxwellanastalowychstopniachiinstynktmówiłmu,żeagentjestjużza

daleko.

22

Boschpokonałtrzypółpiętra,przeskakującpotrzystopnie.Słyszałkroki

biegnącejzanimWalling.Pochwilizdołudobiegłsięgłuchyłomot,gdy

Maxwelldotarłdodrzwiwyjściowych.Zarazpotemrozległysiękrzykii

hukstrzałów.Następowałytakszybkoposobie,żeniemożnabyło

określić,ktostrzelałpierwszyiilepadłostrzałów.

DziesięćsekundpóźniejBoschdopadłdowyjścia.Wyskoczyłnachodniki

zobaczyłFerrasaopartegootylnyzderzaksamochoduMaxwella.Wjednej

ręcetrzymałbroń,adrugąściskałłokieć.Narękawiewykwitłaplama

krwi.RuchnaTrzeciejzamarł,apiesibieglichodnikiem,szukając

schronienia.

-

Dostałdwarazy-krzyknąłFerras.-Tędyuciekł.

Wskazałgłowąstronę,gdzieTrzeciaprzechodziławtunelbiegnącypod

BunkerHill.Boschpodbiegłdopartneraizobaczyłranęprzystawie

barkowym.Niewyglądałaźle.

-

Wezwałeśwsparcie?-zapytałBosch.

-

Jużjadą.

Ferrasskrzywiłsię,chwytającmocniejuszkodzonąrękę.

-

Naprawdędobrzesięspisałeś,Iggy.Trzymajsię,ajaidędorwaćtego

faceta.

Ferrasskinąłgłową.BoschodwróciłsięiwdrzwiachujrzałRachelz

twarząumazanąkrwią.

-

background image

Tędy-powiedział.-Maxwelldostał.

RuszyliTrzecią,biegnącoboksiebie.PokilkukrokachBoschznalazłtrop.

Maxwellmusiałbyćpoważnierannyitraciłdużokrwi.Tymłatwiejbyło

gowyśledzić.

KiedyjednakdotarlinarógTrzeciejiHill,tropsięurwał.Naulicynie

byłośladówkrwi.Boschzajrzałwgłąbdługiegotunelu,aleniezauważył

nikogoporuszającegosiępieszo.RozejrzałsiępoHillStreetiniezobaczył

nic,dopókijegouwaginieprzyciągnęłojakieśzamieszanieprzedGrand

CentralMarket.

-

Tam-powiedział.

Szybkoskierowalisięwstronędużejhalitargowej.PrzedwejściemBosch

odnalazłśladykrwiiwpadłdośrodka.Dwupiętrowahalabyłaskupiskiem

budekzjedzeniem,stoiskisklepikówzprzeróżnymitowarami.W

powietrzuunosiłsięsilnyzapachkawyitłuszczu,docierającyzapewnedo

każdegopiętrabudynkuponadhalą.Panowałtutłokihałas,które

utrudniałyBoschowipodążanietropemMaxwella.

Nagletużprzednimirozległysiękrzykiiktośdwarazystrzeliłw

powietrze.Ludzienatychmiastwpadliwpopłoch.Dziesiątkiklientówi

sprzedawcówzwrzaskiemzalałoprzejście,wktórymstaliBoschi

Walling,irzuciłosięwichkierunku.Boschzorientowałsię,żezachwilę

zostanąstratowani.Jednymruchemodsunąłsięwprawo,chwytając

Wallingwpasieipociągającjązaszerokibetonowyfilar.

Gdytłumprzecwałowałobok,Boschwyjrzałzzafilaru.Halabyłapusta.

NigdzieniewidziałMaxwella,leczpochwilidostrzegłruchwjednejzlad

chłodniczychprzedsklepikiemmięsnymnakońcukorytarza.Przyjrzałsię

uważniejizdałsobiesprawę,żecośsięporuszyłozaladą.Patrzącprzez

szybywitryny,wktórejwystawionoporcjewołowinyiwieprzowiny,

BoschzobaczyłtwarzMaxwella.Agentsiedziałnapodłodze,oparty

plecamiolodówkęwgłębisklepu.

-

Jestprzednami,wmięsnym-szepnąłBoschdoWalling.-Idźw

background image

prawodokońcaprzejścia.Będzieszgomogłazajśćzprawej.

-

Aty?

-

Pójdęprostoiodwrócęjegouwagę.

-

Możemyzaczekaćnawsparcie.

-

Niezamierzamczekać.

-

Takmyślałam.

-

Gotowa?

-

Nie,zamienimysię.Japójdęprostoiodwrócęjegouwagę,aty

zajdzieszgozboku.

Boschwiedział,żetolepszyplan,ponieważznałaMaxwella,aMaxwall

znałją.Oznaczałotojednak,żeRachelnarażasięnanajwiększe

niebezpieczeństwo.

-

Napewno?-spytał.

-

Tak.Takbędzielepiej.

Boschjeszczerazwyjrzałzzafilaruistwierdził,żeMaxwellnieruszyłsię

zmiejsca.Miałczerwonąispoconątwarz.BoschpopatrzyłnaWalling.

-

Ciągletamjest.

-

Dobrze.Chodźmy.

Rozdzielilisięiruszyli.Boschszybkopokonałprzejściemiędzy

stoiskami,którebiegłorównolegledokorytarzakończącegosięsklepem

mięsnym.Kiedydotarłdokońca,znalazłsięwmeksykańskimbarzeo

background image

wysokichścianach.Miałosłonęizzarogumógłzbokuzajrzećzaladę

sklepumięsnego.ZobaczyłMaxwellapięćmetrówodsiebie.Agent

siedziałbezwładnieopartyolodówkę,wciążściskającbrońwoburękach.

Jegokoszulabyłaprzesiąkniętakrwią.

Boschschowałsięzpowrotem,zebrałsiłyiprzygotowałsię,bywyjśći

zbliżyćsiędoMaxwella.WtedyjednakusłyszałgłosWalling.

-

Cliff?Toja,Rachel.Pomogęci.

Boschspojrzałzzarogu.Wallingstałanaotwartejprzestrzeni,półtora

metraodladychłodniczej,zbroniąopuszczonąwzdłużboku.

-

Niepotrzebamiżadnejpomocy-odpowiedziałMaxwell.-Jużza

późno.

Boschzorientowałsię,żegdybyMaxwellchciałdoniejstrzelić,pocisk

musiałbyprzebićprzedniąitylnąszybęwitryny.Przedniaszybabyła

ustawionapodkątem,więcmusiałbynastąpićcud,żebypocisktrafił

Rachel.Alecudasięzdarzają.Boschuniósłbroń,oparłjąościanęibył

gotówstrzelić,gdybymusiał.

-

Dajspokój,Cliff-ciągnęłaWalling.-Niekończtegowtensposób.

-

Niemamwyjścia.

NagleciałemMaxwellawstrząsnąłgłęboki,mokrykaszel.Najegoustach

pojawiłasiękrew.

-

Jezu,naprawdędostałem-wykrztusiłprzedkolejnymatakiem

kaszlu.

-

Cliff?-nieustępowałaWalling.-Pozwólmitamwejść.Chcęci

pomóc.

-

Nie,jakwejdziesz,wtedy…

background image

Dalszesłowautonęływhuku,gdyMaxwellotworzyłogieńdolady

chłodniczej,strzelającnaoślepdoszklanychdrzwi,którerozprysnęłysię

nakawałki.Rachelzrobiłaunik,aBoschwyszedłzukryciaiuniósł

pistolet,trzymającgooburącz.Niestrzelał,leczniespuszczałokazlufy

broniMaxwella.GdybywycelowałdoWalling,byłgotówstrzelić

Maxwellowiwgłowę.

Maxwellopuściłbrońiwybuchnąłśmiechem.Krewsączyłasięzkącików

jegoust,nadającmuwyglądupiornegoklowna.

-

Chyba…chybawłaśniezabiłembefsztykzpolędwicy.

Znowusięzaśmiał,alezarazzaniósłsiękaszlem,którywyraźnie

sprawiałmuból.Kiedysięuspokoił,zacząłmówić.

-

Chcętylkopowiedzieć…żetoona.Onachciała,żebyzginął.Aja…

chciałemjej.Towszystko.Aleupierałasię,żetomatakwyglądać…

zrobiłem,cochciała.Izato…niechmnieszlagtrafi.

Boschzrobiłkrokwjegostronę.Przypuszczał,żeMaxwelljeszczegonie

zauważył.Kiedyzrobiłjeszczejedenkrok,Maxwellznówsięodezwał.

-

Przykromi.Rachel?Powiedzim,żemiprzykro.

-

Cliff-odpowiedziałaWalling.-Samimtomożeszpowiedzieć.

Boschzobaczył,jakMaxwellprzyłożyłsobielufędopodbródkaibez

wahanianacisnąłspust.Siłastrzałuodrzuciłamugłowędotyłu,anadrzwi

lodówkitrysnęłastrugakrwi.Pistoletwylądowałnabetonowejpodłodze

międzyjegowyciągniętyminogami.WchwiliśmierciMaxwellprzyjąłtę

samąpozycjęcojegokochanka,kobieta,którąwłaśniezabił.

Wallingobeszławitrynę,stanęłaobokBoschaiobojepopatrzylina

martwegoagenta.Rachelmilczała.Boschspojrzałnazegarek.Dochodziła

pierwsza.Poprowadziłsprawęodpoczątkudokońcawciąguniecoponad

dwunastugodzin.Stratyzamknęłysięliczbąpięciuofiarśmiertelnych,

jednejosobyrannejijednejumierającejnachorobępopromienną.

background image

Samteżniewyszedłbezszwanku.Boschzastanawiałsię,czyw

ostatecznymrozrachunkuniedołączydolistyofiar.Gardłopaliłogo

żywymogniem,awpiersiczułbolesnyucisk.

SpojrzawszynaRachel,zobaczyłstrużkękrwispływającąpojejpoliczku.

Będąmusielizałożyćjejszwynaranę.

-

Wieszco?–rzekł-Zawiozęciędoszpitala,jeżelityzawieziesz

mnie.

Uśmiechnęłasięzesmutkiem.

-

DorzućIggy’egoumowastoi.

BoschzostawiłjąprzyMaxwelluiwróciłpodMillionDollarTheater

sprawdzić,jaksięczujejegopartner.Kiedyszedł,ulicęzaczęływypełniać

radiowozyitłumygapiów.Boschuznał,żezostawizabezpieczeniemiejsc

zdarzeniafunkcjonariuszompatroli.

Ferrassiedziałwotwartychdrzwiachsamochodu,czekającnakaretkę.

Trzymałrękępoddziwnymkątemiwyraźniecierpiał.Koszulęmiałwe

krwi.

-

Chceszwody?-spytałgoBosch.-Mamwbagażnikubutelkę.

-

Nie,zaczekam.Chciałbym,żebyjużprzyjechali.

Zoddalidobiegłcharakterystycznydźwięksyrenykaretkipogotowia,

którazbliżałasiędonich.

-

Harry,cotamsięstało?

Boschoparłsięotoksamochoduipowiedziałmu,żeMaxwellpopełnił

samobójstwo,kiedygootoczyli.

-

Todopierozejście-rzekłFerras.-Wosaczeniu,bezwyjścia.

Boschskinąłgłowąalemilczał.Gdyczekalinaratowników,wróciłmyślą

napunktwidokowynawzgórzu,gdzieostatniąrzeczą,jakąStanleyKent

background image

zobaczyłprzedśmiercią,byłomiastomieniącesięujegostóptysiącami

pięknychświateł.MożeStanleyowizdawałosię,żetoniebo,którena

niegoczeka.

LeczBoschniesądził,bytomiałojakiekolwiekznaczenie,czyczłowiek

umieraosaczonywsklepiemięsnym,czynawzgórzuześwietlistą

panoramąraju.Schodziszztegoświataifinałniemawiększego

znaczenia.Wszyscyspływamydościeku,pomyślał.Niektórzysąbliżej

czarnejdziuryniżinni.Niektórzywidzą,cosięświęci,inniniemają

pojęcia,kiedywpadnąwwir,którynazawszewciągnieichwciemność.

Ważne,żebyznimwalczyć,powiedziałsobieBosch.Nigdysięnie

poddawać.Nigdyniedaćsiępokonaćwirowi.

Zzaroguwyjechałakaretka,ominęłakilkazaparkowanychnaBroadwayu

samochodów,poczymzahamowałauwylotualejkiiwyłączyłasyrenę.

Boschpomógłpartnerowiwstaćirazempodeszlidoratowników.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Connelly M Harry Bosch 13 Punkt Widokowy
Connelly Michael Bosch 08 Cmentarzysko
Connelly Michael Bosch 08 Cmentarzysko(1)
Connelly Michael Harry Bosch Punkt widokowy
Connelly Michael Harry Bosch Punkt widokowy
Punkt Widokowy Michael Connelly
Connelly Michael Harry Bosch 07 Ciemność mroczniejsza niż noc
Connelly M Harry Bosch 10 Kanał
Connelly Michael Adwokat
13 Wyspa widoków
Connelly M Harry Bosch 08 Cmentarzysko
zagadnienia, punkt 13, XIII Pochodna kierunkowa, pochodne cząstkowe, pochodna mocna
finnissy, michael verdi transcription no 13
Michael Connelly Ciemność mroczniejszo niż noc
Dornberg Michaela Lena ze Słonecznego Wzgórza 13 Druga szansa
Ciemnosc mroczniejsz niz noc Michael Connelly
C5 (X7) D6AX02VMP0 13 16 07 2013 Tabela Kody błędów Kalkulator ESP BOSCH 8

więcej podobnych podstron