background image
background image

MICHAEL

CONNELLY

background image

Punktwidokowy

PrzełożyłŁukaszPraski

PrószyńskiiS-ka

1

Telefonzadzwoniłopółnocy.HarryBoschczuwał,siedzącwsalonie

pogrążonymwmroku.Lubiłmyśleć,żedziękiciemnościomlepiejsłyszy

saksofon.Tłumiącjedenzmysł,wyostrzałinny.

Alewgłębisercaznałprawdę.Czekał.

DzwoniłLarryGandle,jegoprzełożonywspecjalnejsekcjizabójstw.Było

topierwszewezwanieBoschawnowejpracy.Naniewłaśnieczekał.

-

Harry,nieśpisz?

-

Nieśpię.

-

Czegosłuchasz?

-

FrankaMorgana,zkoncertuw„JazzStandard”wNowymJorku.W

tymmomenciesłyszyszGeorge’aCablesanafortepianie.

-

Brzmijak„AliBlues”.

-

Trafiłeś.

-

Niezłykawałek.Przykromi,żeciprzerywam.

Boschpilotemwyłączyłmuzykę.

-

Ocochodzi,poruczniku?

-

Hollywoodchce,żebyściewzięlizIggymjednąsprawę.Dzisiajmają

natapeciejużtrzyizczwartąsobienieporadzą.Chybazapowiadasię

nowehobby.Robotawyglądanaegzekucję.

background image

DepartamentPolicjiLosAngelesobejmowałsiedemnaścielokalnych

komend,zktórychkażdamiałaswójkomisariatibiurodetektywów,z

wydzielonąsekcjązabójstw.Aledetektywizkomend,działającna

pierwszejlinii,niemogligrzęznąćwdługichsprawach.Gdyjakieś

morderstwomiałozwiązekzpolityką,mediamialbokimśznanym,

dochodzeniezwykleprzekazywanospecjalnejsekcjizabójstw,wchodzącej

wskładwydziałurabunkówizabójstwwParkerCenter.Każdasprawa

wyglądającanaszczególnietrudnąiczasochłonną-którajakhobbymogła

bardzodługopozostawaćprzedmiotemzainteresowaniaśledczych-także

zostawałamurowanąkandydatkądospecjalnejsekcjizabójstw.Tobyła

jednaznich.

-

Gdzie?-zapytałBosch.

-

WpunkciewidokowymnadzaporąMulholland.Wiesz,gdzietojest?

-

Aha,znamtomiejsce.

Boschwstałipodszedłdostołuwjadalni.Otworzyłszufladę

przeznaczonąnasztućce,zktórejwyciągnąłdługopisimałynotatnik.Na

pierwszejstroniezapisałdatęimiejscemorderstwa.

-

Znamyjakieśszczegóły?-spytał.

-

Niewiele-odparłGandle.-Jakmówiłem,zopisuwynika,żeto

egzekucja.Dwastrzaływtyłgłowy.Ktośwziąłgościanadtamęiobryzgał

jegomózgiempięknywidok.

Boschzastanowiłsięnadtymprzezchwilę,poczymzadałkolejne

pytanie.

-

Wiadomo,kimbyłdenat?

-

Ludziezkomendyjeszczenadtympracują.Możebędąjużcośmieli,

background image

kiedyprzyjedziesz.Toprawieposąsiedzkuodciebie,zgadzasię?

-

Niedaleko.

GandlepodałBoschowibliższeinformacjenatematmiejscazdarzenia,

pytając,czyHarrysamzawiadomiswojegopartnera.Boschodrzekł,żesię

tymzajmie.

-

Dobra,Harry,jedźtam,zorientujsięcoijak,apotemzadzwońdo

mnie.Poprostumnieobudź.Wszyscytorobią.

Boschpomyślał,żetotypowedlazwierzchnikaskarżyćsięnauciążliwość

nocnychtelefonówczłowiekowi,któregowtrakcieichwspółpracy

zamierzałstalebudzić.

-

Załatwione-powiedziałBosch.

RozłączyłsięinatychmiastzadzwoniłdoIgnaciaFerrasa,swojego

nowegopartnera.Ciąglesięobwąchiwali.Ferrasbyłponaddwadzieścia

latmłodszyodniegoipochodziłzinnejkultury.Boschbyłpewien,że

wytworzysięmiędzynimiwięź,aletowymagałoczasu.Jakzawsze.

JegotelefonzbudziłFerrasa,któryszybkojednakoprzytomniałiwydawał

sięskorydodziałania,atobyłdobryznak.Jedynykłopotpolegałnatym,

żeFerrasmieszkałażwDiamondBar,mógłwięc

dotrzećnamiejscezdarzeniaconajmniejzagodzinę.Boschrozmawiałz

nimotympierwszegodnia,gdyzostalipartnerami,leczFerrasniebył

zainteresowanyprzeprowadzką.WDiamondBarmiałsystempomocy

rodzinnejiniechciałzniegorezygnować.

Boschwiedział,żezjawisięnamiejscuzdarzenianadługoprzed

Ferrasem,cooznaczało,żebędziemusiałsamotniezałagodzić

zadrażnieniazmiejscowymifunkcjonariuszami.Odebraniesprawy

zespołowizkomendyzawszewymagałodelikatności.Takiejdecyzji

zwykleniepodejmowalidetektywiobecninamiejscumorderstwa,ale

przełożeni.Żadendetektywzwydziałuzabójstwwartzłoceńnaswojej

odznacenigdynieoddałbysprawyzwłasnejwoli.Takikrokbyłsprzeczny

background image

zjegomisją.

-

Dozobaczenianamiejscu,Ignacio-powiedziałBosch.

-

Harry-odrzekłFerras.-Prosiłemcię.MówmiIggy.Wszyscymnie

taknazywają.

Boschzbyłuwagęmilczeniem.NiechciałmumówićIggy.Niesądził,aby

toimiębrzmiałostosowniedorangiichzadańimisji.Wolał,byjego

partnersamdoszedłdotegownioskuiprzestałgopoprawiać.

Przypomniawszysobieoczymś,BoschpoleciłFerrasowiwpaśćpodrodze

doParkerCenteriwziąćprzydzielonyimsamochód.Wiedział,żeto

opóźnijegoprzyjazdokilkaminut,aleBoschzamierzałdotrzećna

miejscewłasnymsamochodem,amiałjużprawiepustowbaku.

-

Dobra,dozobaczenia-zakończyłBosch,dającspokójimionom.

Odłożyłsłuchawkę,poczymwyciągnąłpłaszczzszafyprzydrzwiach

wejściowych.Nakładającgo,zerknąłnaswojeodbiciewlustrzena

wewnętrznejstronieskrzydładrzwi.Mimoswoichpięćdziesięciusześciu

latbyłszczupłyiwysportowany,mógłbynawetprzytyćparękilogramów,

podczasgdyinnymdetektywomwjegowiekurosłyjużbrzuszki.W

specjalnejsekcjizabójstwpracowałaparadetektywów,którychzpowodu

corazokrągłejszychsylweteknazywanoCrateiBarrel*.Boschniemusiał

siętymprzejmować.

*„CrateandBarrel”(dosł.„skrzynkaibeczka”)-nazwasiecisklepów

meblowych(przyp.tłum.).

Siwiznanieobjęłajeszczeniepodzielnegopanowanianadjegociemną

czupryną,choćbyłanadobrejdrodzedozwycięstwa.Wbystrych

brązowychoczachmalowałasięgotowośćsprostania

wyzwaniu,jakieczekałogowpunkciewidokowym.Boschnapotkałw

lustrzewzrokgliniarzaodzabójstwwpełniświadomegocharakteruswojej

pracy-którywiedział,żegdywyjdziezdomu,będziechciałipotrafił

doprowadzićrzeczdokońca,bezwzględunakonsekwencje.Natenwidok

background image

poczułsię,jakgdybybyłkuloodporny.

Lewąrękąsięgnąłpobroń,spoczywającąwkaburzenaprawymbiodrze.

PistoletKimberUltraCarry.Szybkosprawdziłmagazynekidziałanie

mechanizmu,poczymwłożyłbrońzpowrotemdokabury.

Byłgotów.Otworzyłdrzwi.

Porucznikniewielewiedziałosprawie,leczniemyliłsięcodojednego.

MiejscezdarzeniaznajdowałosięniedalekodomuBoscha.Harryzjechał

zewzgórzanaCahuenga,potemskręciłwBarhamBoulevardpodrugiej

stronieautostrady101.StądkrótkiodcinekLakeHollywoodDrive

prowadziłdoskupiskadomównawzgórzachotaczającychzbiorniki

zaporęMulholland.Niebyłytotaniedomy.

Okrążyłogrodzonysztucznyzbiornik,zatrzymującsiętylkoraz,gdy

natknąłsięnastojącegonadrodzekojota.Oczyzwierzęciazalśniływ

blaskureflektorów.Pochwilikojotodwróciłsięipowolutkuprzeszedłna

drugąstronę,znikającwzaroślach.Niespieszyłsię,jakgdybychciał

sprowokowaćBoschadojakiejśreakcji.Widokzwierzęciaprzypomniał

muczasy,kiedysłużyłwpatroluiwidziałpodobniewyzywające

spojrzeniauwiększościmłodychludzi,jakichspotykałnaulicy.

MinąwszyjezioroHollywood,ruszyłdalejTahoeDriveipochwilidotarł

dowschodniegokońcaMulhollandDrive.Znajdowałsiętunieoficjalny

punktwidokowy,zktóregoroztaczałasiępanoramamiasta.Napisyna

tablicachgłosiły„ZAKAZPARKOWANIA”i„PUNKTWIDOKOWY

NIECZYNNYPOZMROKU”,alenaogółjeignorowano,bezwzględuna

porędnia.

Boschzatrzymałsięzakilkomasłużbowymipojazdami-furgonetkami

ekipykryminalistycznejikoroneraoraznieoznakowanymisamochodami

policyjnymi.Zażółtątaśmąotaczającąmiejscezdarzeniastałosrebrne

porschecarrerazotwartąmaską.Autozostałoodgrodzonekolejnym

odcinkiemżółtejtaśmy,zczegoBoschodgadł,żetonajprawdopodobniej

pojazdofiary.

Boschzaparkowałiwysiadł.Funkcjonariuszzpatrolu,pilnującygranicy

miejscazdarzenia,zanotowałjegonazwiskorazemznumeremodznaki-

background image

2997-iwpuściłgozażółtątaśmę.Boschzbliżyłsiędomiejscazbrodni.

Poobustronachciałależącegopośrodkupolany,któragórowałanad

miastem,ustawionodwarzędyprzenośnychreflektorów.Podchodząc

bliżej,Boschzobaczyłtechnikówkryminalistykiiekipękoronera

przeprowadzającychoględzinyciałaiterenu.Jedenztechników,

uzbrojonywkamerę,robiłzapiswideozmiejscazdarzenia.

-

Tutaj,Harry.

BoschodwróciłsięizobaczyłdetektywaJerry’egoEdgaraopartegoo

maskęnieoznakowanegoradiowozu.Edgartrzymałwdłonikubekkawyi

sprawiałwrażenie,jakgdybypoprostuczekał.GdyBoschruszyłwjego

stronę,oderwałsięodsamochodu.

EdgarbyłniegdyśpartneremBoscha,kiedyHarrypracowałwkomendzie

Hollywood.Boschbyłwówczasszefemzespołuwsekcjizabójstw.Dziśtę

funkcjępełniłEdgar.

-

Czekałemnakogośzrabunkówizabójstw-powiedziałEdgar.-Nie

wiedziałem,stary,żetobędzieszty.

-Toja.

-

Pracujesznadtymsam?

-Nie,mójpartnerjużjedzie.

-Nowypartner,nie?NiedawałeśznakużyciaodtamtejaferywEchoPark

wzeszłymroku.

-

Aha.Comamy?

BoschniemiałochotyrozmawiaćzEdgaremoEchoPark.Właściwiez

nikim.Pragnąłskupićsięnabieżącejsprawie.Tobyłojegopierwsze

wezwanieodprzeniesieniadospecjalnejsekcjizabójstw.Wiedział,żejego

poczynaniabędzieobserwowaćwieleosób.Niektórzyznichbędąmieli

nadzieję,żemusięniepowiedzie.

Edgarodsunąłsię,abyBoschmógłzobaczyć,cozostałorozłożonena

background image

mascesamochodu.Boschwyciągnąłokularyinałożyłje,pochylającsię

bliżej.Mimoskąpegoświatładojrzałszeregtorebeknadowodyrzeczowe.

Spoczywaływnichoddzielnieprzedmiotynależącedoofiary.Byływśród

nichportfel,kluczeiprzypinanyidentyfikator.Prócztegoklipsna

banknotyzgrubymplikiemgotówki,orazterminalBlackBerry,wciąż

włączonyisygnalizującyzielonąlampkągotowośćdotransmisjirozmów,

którychjegowłaścicieljużnigdyniemiałodebraćaninawiązać.

-

Właśniedałmitowszystkofacetodkoronera-rzekłEdgar.-Powinni

skończyćzciałemzajakieśdziesięćminut.

Boschwziąłtorebkęzidentyfikatoremiuniósłjąbliżejświatła.Pochodził

zKlinikidlaKobietśw.Agaty.Naplakietcewidniałozdjęciemężczyznyo

ciemnychwłosachiciemnychoczach,azpodpisuwynikało,żebyłto

doktorStanleyKent.Uśmiechałsiędoobiektywu.Boschzauważył,że

identyfikatorbyłrównocześniekartąmagnetycznądootwieraniadrzwi.

-

CzęstorozmawiaszzKiz?

EdgarpytałobyłąpartnerkęBoscha,któraposprawieEchoPark

przeniosłasięnakierowniczestanowiskodobiurakomendantapolicji.

-

Niezabardzo.Aledobrzejejidzie.

Boschskierowałuwagęnanastępnątorebkę,chcącprzerwaćrozmowęo

KizRideriskierowaćjąnaobecnąsprawę.

-

Jerry,możeszmiwskrócieopowiedzieć,jaktowygląda?

-

Chętnie-odparłEdgar.-Trupaznalezionojakąśgodzinętemu.Jak

widziałeśnatablicachodulicy,niemożnatuparkowaćanipętaćsiępo

zmroku.KilkarazywnocyzaglądatupatrolzHollywood,żebyprzegonić

ciekawskich.Tutejsibogaczesąspokojniejsi.Słyszałem,żewtamtym

domumieszkaMadonna.Albomieszkała.

Wskazałokazałąrezydencjęokołostumetrówodpolanki.Wblasku

background image

księżycarysowałasięsylwetkawieżywznoszącejsięnadbudynkiem.

Murybyływrdzawo-żółtepasyidomwyglądałjakkościółwstylu

toskańskim.Rezydencjastałanawzniesieniu,dziękiczemuzokien

roztaczałsięwspaniały,rozległywidoknamiastowdole.Boschwyobraził

sobie,jakgwiazdapopspoglądawładczozwieżynamiastoleżąceujej

stóp.

Boschspojrzałnaswojegodawnegopartnera,czekającnaresztęraportu.

-

Kołojedenastejprzejeżdżałtędypatrolizobaczyłporschezotwartą

maską.Wtychmodelachsilnikjestztyłu,Harry.Czyliotwartybył

bagażnik.

-

Zauważyłem.

-

Okej.Wkażdymraziepatrolzatrzymujesię,niewidzinikogow

porscheaniobok,więcobajgliniarzewysiadają.Jedenwchodzina

polankęiznajdujefaceta.Gośćleżytwarządoziemizdwiemakulkamiz

tyługłowy.Egzekucjajaknic.

Boschwskazałnaidentyfikatorwtorebcenadowody.

-

ItenfacettoStanleyKent?

-

Natowygląda.Zplakietkiidokumentówwportfeluwynika,żeto

StanleyKent,czterdzieścidwalata,zamieszkałytuzarogiem,na

ArrowheadDrive.Sprawdziliśmynumeryporsche,zarejestrowanena

firmę„FizykaMedycznaK&K”.WłaśniesprawdziłemKentaw

komputerze,wychodzinato,żemaprawieczystekonto.Paręmandatów

zaszybkąjazdę,alenicwięcej.Uczciwygość.

Boschkiwałgłową,notującwpamięciwszystkieinformacje.

-

Niebędęmiałdociebieżaluzato,żeweźmieszsprawę,Harry

-powiedziałEdgar.-Wtymmiesiącujedenzmoichpartnerówsiedziw

background image

sądzie,adrugiegozostawiłemnamiejscupierwszejsprawy,jakądzisiaj

trafiliśmy-trzytrupy,czwartaofiaraw„QueenofAngels”podłączonado

aparaturypodtrzymującejżycie.

Boschpamiętał,żedetektywisekcjizabójstwwHollywoodniepracująw

tradycyjnychparach,alewsystemietrójkowym.

-

Niemamożliwości,żebytomiałozwiązekztamtąpotrójnąrobotą?

Wskazałnagrupkętechnikówotaczającązwłokinapunkciewidokowym.

-

Nie,togangsterskieporachunki,nastoprocent-odrzekłEdgar.-

Moimzdaniemzupełnieinnahistoriaicieszęsię,żemogęcijąoddać.

-

Wporządku-powiedziałBosch.-Zarazbędzieszmógłiść.Ktośjuż

zaglądałdosamochodu?

-

Właściwienie.Czekaliśmynaciebie.

-

Dobra.KtośbyłwdomuofiarynaArrowhead?

-

Teżnie.

-

Ktośszukałświadków?

-

Jeszczenie.Najpierwsprawdzaliśmymiejsce.

Edgarnajwyraźniejjużnawstępieuznał,żesprawazostanieprzekazana

wydziałowirabunkówizabójstw.Boschmartwiłsię,żeniczegonie

zrobiono,leczrównocześniewiedział,żebędąmoglizFerrasemzacząć

wszystkoodpoczątku,coniebyłozłe.Departamentmiałdługąhistorię

spraw,którespartaczonoalbonarażononaszwankpodczasprzekazywania

ichprzezlokalnąkomendędetektywomzcentrum.

Spojrzawszynaoświetlonąpolanę,Boschnaliczyłpięciuludziz

kryminalistykiizespołukoronerapracującychprzyzwłokachiwokół

background image

nich.

-

Nowięcjeżelinajpierwsprawdzaliściemiejsce-powiedział-toczy

ktośszukałśladówstópwpobliżuciała,zanimwpuściliścietechników?

Niepotrafiłpowstrzymaćnutyrozdrażnienia,jakazabrzmiaławjego

głosie.

-

Harry-odrzekłEdgartonemzdradzającymrozdrażnienie

rozdrażnieniemBoscha.-Natymcholernympunkciewidokowym

codzienniestoikilkasetosób.Gdybyśmymieliczas,moglibyśmyszukać

śladówdoBożegoNarodzenia.Uznałem,żeniemamy.Wpublicznym

miejsculeżałtrupitrzebabyłosięnimzająć.Pozatymwyglądamitona

robotęzawodowca.Toznaczy,żedotejporybuty,broń,samochódireszta

jużzdążyłyzniknąć.

Boschprzytaknął.Chciałjużdaćtemuspokójizająćsięsprawą.

-

Dobra-rzekłspokojnie.-Wobectegochybajesteśwolny.

Edgarskinąłgłową,aBoschowiprzyszłonamyśl,żemożesię

czućzakłopotany.

-

Mówiłem,Harry,niespodziewałemsię,żetoty.

Chciałprzeztopowiedzieć,żenieutrudniałbypracyHarry’emutylko

komuśinnemuzRiZ.

-

Jasne-powiedziałBosch.-Rozumiem.

KiedyEdgarodjechał,Boschwyciągnąłzbagażnikaswojegosamochodu

latarkę.Wróciłdoporsche,nałożyłrękawiczkiiotworzyłdrzwiodstrony

kierowcy.Wsunąłgłowędoautairozejrzałsię.Nasiedzeniupasażera

leżałaaktówka.Niebyłazamknięta,agdyzwolniłzatrzaski,zobaczyłw

środkukilkateczekzdokumentami,kalkulatororazbloczki,długopisyi

gazety.Zamknąłjąiodłożyłnamiejsce.Fakt,żeznajdowałasięna

siedzeniu,oznaczał,żeofiaraprawdopodobnieprzyjechałanapunkt

background image

widokowysama.Ituspotkałaswojegozabójcę.Boschuznałtozaistotną

informację.

Następnieotworzyłschowek,zktóregowypadłokilkaprzypinanych

identyfikatorów,takichjaktamtenznalezionyprzyzwłokach.Oglądającje

pokolei,zobaczył,żekażdyznichpochodziłzinnegoszpitala.Alena

każdymmagnetycznymkluczuwidniałotosamonazwiskoizdjęcie.

StanleyaKenta,człowieka,który,jakprzypuszczałBosch,leżałmartwyna

polance.

Boschzauważył,żeztyłukażdegoidentyfikatorajestodręcznanotatka.

Przypatrywałsięimprzezdłuższąchwilę.Byłytogłówniecyfryzliterami

LlubPnakońcu,zczegowywnioskował,żetokodydozamków.

Zajrzałgłębiejdoschowkaiznalazłwięcejidentyfikatorówikluczy

magnetycznych.Odniósłwrażenie,żezamordowany-jeślitonaprawdę

byłStanleyKent-miałdostępdoprawiewszystkichszpitaliwokręguLos

Angeles.Znałtakżekodyzamkówcyfrowychwniemalkażdymszpitalu.

Boschprzezmomentzastanawiałsię,czyidentyfikatoryiklucze

magnetyczneniesąfałszywkamiużywanymiprzezofiarędojakiegoś

przekrętu.

Boschwłożyłwszystkozpowrotemdoschowkaizamknąłgo.Potem

zajrzałpodimiędzysiedzenia,nieznalazłjednakniczegowartegouwagi.

Wycofałsięzwnętrzasamochoduipodszedłdootwartegobagażnika.

Bagażnikbyłmałyipusty.WświetlelatarkiBoschdostrzegłjednakcztery

wgłębieniawwykładzinienadnie.Wyraźniebyłowidać,żewbagażniku

przewożonocościężkiegoikwadratowegonaczterechnogachlub

kółkach.Kiedyznalezionosamochód,klapabyłaotwarta,więc

prawdopodobnietajemniczyprzedmiotzostałzabranypodczaszabójstwa.

-

Detektywie?

Boschodwróciłsię,kierującsnopświatłalatarkinatwarzfunkcjonariusza

zpatrolu.Byłtopolicjant,któryspisałjegonazwiskoinumerodznaki

przyżółtejtaśmie.Harryopuściłlatarkę

-

background image

Ocochodzi?

-

PrzyjechałaagentkaFBI.Prosiopozwoleniewejścianamiejsce

zbrodni.

-

Gdzieonajest?

Funkcjonariuszzaprowadziłgodogranicymiejscazdarzenia.Zbliżającsię

dotaśmy,Boschujrzałkobietęstojącąobokotwartychdrzwisamochodu.

Byłasamaimiałapochmurnąminę.Najejwidoksercezabiłomu

niespokojnie.

-

Cześć,Harry-powiedziała,gdygozobaczyła.

-

Cześć,Rachel-odrzekł.

2

Minęłoprawiepółroku,odkądBoschostatnirazwidziałagentkęspecjalną

FederalnegoBiuraŚledczegoRachelWalling.Podchodzącdoniej,

uświadomiłsobie,żewciągutychsześciumiesięcyniebyłoanijednego

dnia,wktórymbyoniejniemyślał.Nigdyniewyobrażałsobiejednak,że

ichdrogiprzetnąsię-jeśliwogólemiałobydotegodojść-wśrodkunocy

namiejscumorderstwa.Rachelmiałanasobiedżinsy,koszulęigranatową

marynarkę.Jejciemnewłosybyływnieładzie,alemimotowyglądała

pięknie.Najwyraźniejwezwanojąprostozdomu,takjakBoscha.Brak

uśmiechunajejtwarzyprzypomniałmu,jakfatalniezakończyłosięich

ostatniespotkanie.

-

Słuchaj-powiedział-wiem,żecięignorowałem,aleniemusiałaś

zadawaćsobietyletruduiszukaćmnienamiejscuzbrodni,żeby…

-

Naprawdęnieczasnażarty-ucięła.-Jeżelimojeprzypuszczeniasię

sprawdzą.

ZerwalikontaktyposprawieEchoPark.Rachelpracowaławówczasw

background image

tajemniczejkomórceFBIkryjącejsiępodnazwą„wydziałwywiadu

taktycznego”.Nigdymuniepowiedziała,czymwłaściwiezajmowałasię

takomórka,aBoschniedomagałsięwyjaśnień,ponieważniebyłoto

istotnedlaśledztwawsprawieEchoPark.Zwróciłsiędoniejopomocze

względunajejdoświadczeniewopracowywaniuprofilipsychologicznych

-atakżenaichprywatnąhistorię.SprawaEchoPark,podobniejakszansa

nadalszyciągromansu,wymknęłamusięzrąk.PatrzącnaRachel,Bosch

niemiałwątpliwości,żezjawiłasiętuzpowodówwyłączniesłużbowychi

żeniebawempoznarodzajzadańwydziałuwywiadutaktycznego.

-

Cotozaprzypuszczenia?-zapytał.

-

Powiemci,jakbędęmogła.Pozwoliszmizobaczyćmiejsce?

Boschniechętnieuniósłtaśmę,reagującnajejzdawkowąodpowiedź

typowymdlasiebiesarkazmem.

-

Nowięczapraszam,agentkoWalling-rzekł.-Czujsięjakusiebiew

domu.

Weszłanazagrodzonytereniprzystanęła,przynajmniejrespektującjego

prawo,bysamzaprowadziłjąnamiejscezbrodni.

-

Myślę,żenaprawdębędęmogłacipomóc-powiedziała.-Jeżeli

zobaczęciało,byćmożeudamisięoficjalniezidentyfikowaćdenata.

Uniosłateczkę,którądotądtrzymaławopuszczonejręce.

-

Wobectegochodźmy-odparłBosch.

Zaprowadziłjąnapolankę,gdziewsterylnymświetleprzenośnych

reflektorówfluorescencyjnychspoczywałyzwłoki.Denatleżałna

pomarańczowejziemiokołopółtorametraodurwiskanaskrajupunktu

widokowego.Blaskksiężycaodbijałsięodtaflizbiornikaponiżej.Za

zaporąrozpościerałsiękobierzecmilionaświatełmiasta,któremigotaływ

nocnymchłodziejakunoszącesięwpowietrzusennewidziadła.

background image

Boschwyciągnąłrękę,abyzatrzymaćWallingnaskrajukręguświatła.

Lekarzzdążyłjużodwrócićofiaręnawznak.Mężczyznamiałotarciana

twarzyiczole,leczmimotoBoschowiwydawałosię,żerozpoznajewnim

człowiekazezdjęćnaszpitalnychidentyfikatorachznalezionychw

schowku.TobyłStanleyKent.Rozpiętakoszulaukazywałabladą

nieowłosionąpierś.Zbokuwidniałśladponacięciu,przezktórelekarz

wprowadziłdowątrobysondędopomiarutemperatury.

-

Dobrywieczór,Harry-przywitałgoJoeFelton,lekarzzekipy

koronera.-Chociażchybapowinienemraczejpowiedzieć:dzieńdobry.

Kimjesttwojakoleżanka?Myślałem,żeprzydzielonociIggy’egoFerrasa.

-

PracujęzFerrasem-odrzekłBosch.-Tojestagentkaspecjalna

WallingzwydziałuwywiadutaktycznegoFBI.

-

Wywiadutaktycznego?Coonijeszczewymyślą?

-Zdajesię,żetocośwstyluBezpieczeństwaKrajowego.Rozumiesz,zero

pytań,zeroodpowiedzi.Mówi,żemożenampotwierdzićidentyfikację.

WallingposłałaBoschowispojrzenie,zktóregowyczytał,żezachowuje

sięjakszczeniak.

-

Możemyjużwejść,doktorze?-spytałBosch.

-

Jasne,Harry,prawieskończyliśmy.

Boschruszyłnaprzód,aleWallingszybkogowyprzedziłaipierwsza

wkroczyławjasnąplamęświatła.Bezwahaniastanęłanadzwłokami.Z

teczkiwyciągnęłazdjęcieformatuosiemnadziesięć.Pochyliłasięi

przysunęłafotografiędotwarzydenata.Boschzbliżyłsię,bysamemu

porównaćtwarze.

-

Toon-oznajmiłaRachel.-StanleyKent.

Boschprzytaknąłskinieniemgłowy,poczympodałjejrękę,żebypomóc

background image

jejprzekroczyćciało.Ignorującwyciągniętądłoń,zrobiłatosama.Bosch

spojrzałnaFeltona,którykucałobokzwłok.

-

Nowięc,doktorze,powiesznam,comamy?

Boschschyliłsiępodrugiejstronieciała,bymiećlepszywidok.

-

Mamyfaceta,którypocośtuprzyjechałalbozostałprzywieziony,a

potemktośmukazałklęknąćnaziemi.

Feltonwskazałnaspodnieofiary.Naobukolanachbyłyślady

pomarańczowegokurzu.

-

Późniejktośdwarazystrzeliłmuwtyłgłowyifacetpadłnatwarz.

Obrażenianatwarzytoskutektegoupadku.Wtymmomenciejużnieżył.

Boschpokiwałgłową.

-

Brakranwylotowych-dodałFelton.-Prawdopodobniecośmałego,

naprzykładdwudziestkadwójka,zrykoszetemwewnątrzczaszki.Bardzo

skuteczne.

Boschuświadomiłsobie,żeGandleużyłprzenośni,mówiącotym,że

mózgofiaryobryzgałpięknywidok.Naprzyszłośćbędziemusiałpamiętać

oskłonnościporucznikadoprzesady.

-

Czasśmierci?-zapytałFeltona.

-

Napodstawietemperaturywątrobymożnapowiedzieć,żeczterydo

pięciugodzintemu-odparłlekarz.-Mniejwięcejoósmej.

OstatniainformacjazaniepokoiłaBoscha.Oósmejbyłojużciemnoipunkt

widokowyjużdawnoopuściliwszyscymiłośnicyzachodówsłońca.Ale

hukdwóchstrzałówmusiałdobiecdodomównapobliskichskarpach.A

jednakniktniezadzwoniłnapolicję,azwłokidopierotrzygodziny

późniejprzypadkowoznalazłpatrol.

-

background image

Wiem,oczymmyślisz-powiedziałFelton.-Dlaczegoniktnicnie

słyszał?Chybadasiętowytłumaczyć.Chłopaki,przekręćmygoz

powrotem.

Boschwyprostowałsięiodsunął,robiącmiejsceFeltonowiijednemuz

jegoasystentów,którzyodwrócilizwłoki.ZerknąłnaWalling,akiedyna

momentichoczysięskrzyżowały,ponowniespojrzałanaofiarę.

Poodwróceniuciałaujrzeliranywlotoweztyługłowy.Czarnewłosy

mężczyznyzlepiałakrew.Tyłbiałejkoszulibyłspryskanykropelkami

jakiejśbrązowejsubstancji,któranatychmiastprzykułauwagęBoscha.

Niepotrafiłbyzliczyćmiejsczbrodni,którewidziałwżyciu.Domyśliłsię,

żeplamynakoszulidenatatoniekrew.

-

Toniejestkrew,prawda?

-

Rzeczywiście,nie-potwierdziłFelton.-Zbadańlaboratoryjnych

dowiemysięzapewne,żetopoczciwysyropcoca-coli.Osad,jakizostaje

nadniepustejbutelkialbopuszki.

ZanimBoschzdążyłodpowiedzieć,ubiegłagoWalling.

-

Prowizorycznytłumikdowygłuszeniaodgłosustrzałów-wyjaśniła.

-Taśmąprzyklejasiędolufypustąlitrowąbutelkępocoliidziękitemu

znaczniezmniejszasięhukwystrzału,bobutelkapochłaniawiększośćfal

dźwiękowych.Jeżeliwbutelcezostałaresztkacoli,płynochlapujecel.

FeltonspojrzałnaBoschaizaprobatąpokiwałgłową.

-

Skądżeśjąwziął,Harry?Prawdziwyskarb.

BoschzerknąłnaRachel.Teżbyłpodwrażeniem.

-

Wiemzinternetu-powiedziała.

Boschskinąłgłową,choćwtoniewierzył.

-

Powinniściezwrócićuwagęnajeszczejednąrzecz-dodałFelton,

background image

odwracającsiędozwłok.

Boschznówsiępochylił.Feltonwyciągnąłrękęipokazałdłońofiarypo

stronie,gdziestałBosch.

-

Matonaoburękach.

Lekarzwskazywałczerwonąplastikowąobrączkęnaśrodkowympalcu.

Boschprzyjrzałsięjej,poczymsprawdziłdrugądłoń.Rzeczywiściena

palcutkwiłaidentycznaczerwonaobrączka.Nakażdejznichpo

wewnętrznejstroniedłonibyłabiałanakładkawyglądającajakkawałek

taśmy.

-

Cotojest?-zapytałBosch.

-

Jeszczeniewiem-odrzekłFelton.-Alewydajemisię…

-

Jawiem-wtrąciłaWalling.

Boschuniósłwzrok.Skinąłgłową.Oczywiście,żewiedziała.

-

TosądawkomierzepierścionkoweTLD-wyjaśniłaRachel.-Tak

zwanedozymetrytermoluminescencyjne.Przyrządyostrzegawcze.Służą

dopomiarupromieniowania.

Potychsłowachzapadłapełnagrozycisza,którąprzerwałaWalling.

-

Damwamjeszczejednąwskazówkę-ciągnęła.-Kiedyobrączkisą

odwróconewtakisposób,detektoremTLDdowewnątrzdłoni,zwykle

oznaczato,żenoszącyjeczłowiekmabezpośrednikontaktzmateriałem

radioaktywnym.

Boschwyprostowałsię.

-

Dobra,niechwszyscysięcofną-polecił.-Cofnąćsię,wszyscy.

Technicykryminalistyczni,ludziekoroneraiBoschzaczęlisię

odsuwaćodzwłok.AleWallingnieruszyłasięzmiejsca.Uniosłaręce,jak

background image

gdybychciałaprosićouwagęwiernychzebranychwkościele.

-

Zaraz,chwileczkę-powiedziała.-Niktniemusisięcofać.

Spokojnie,wszystkowporządku.Jestbezpiecznie.

Przystanęli,leczniktniewróciłnapoprzedniemiejsce.

-

Gdybytubyłozagrożeniepromieniotwórcze,detektoryTLDna

obrączkachzrobiłybysięczarne-ciągnęła.-Tosygnałostrzegawczy.Ale

sąbiałe,czyliwszyscyjesteśmybezpieczni.Pozatymmamto.

Uchyliłapołęmarynarki,ukazującmałączarnąskrzyneczkęprzypiętądo

paskajakpager.

-

Monitorpromieniowania-wyjaśniła.-Gdybyśmymieliproblem,

możeciemiwierzyć,narobiłbyjazgotujakstadopsów,ajapierwszabym

stądzwiała.Alenicsięniedzieje.Wszystkowporządku,jasne?

Ludziezaczęlizwahaniemwracaćnaswojemiejsca.HarryBosch

przysunąłsiębliskoWallingiująłjązałokieć.

-

Możemychwilkępogadać?

Opuścilipolankę,kierującsięwstronęMulholland.Boschczuł,że

sytuacjasięzmienia,leczstarałsiętegonieokazywać.Niechciał

stracićkontrolinadmiejscemzdarzenia,atymwłaśniegroziłsygnałtego

rodzaju.

-

Cotyturobisz,Rachel?-zapytał.-Icosięwłaściwiedzieje?

-Takjaktydostałamtelefonwśrodkunocy.Ściągnęlimnie

złóżka.

-

Nicmitoniemówi.

-

Zapewniamcię,żechcęcipomóc.

-

background image

Nowięczacznijipowiedzdokładnie,coturobisziktocięprzysłał.

Tonapewnomipomoże.

WallingrozejrzałasięizwróciławzroknaBoscha.Wskazałazażółtą

taśmę.

-

Możemy?

Boschwyciągnąłrękę,dającjejznak,byposzłaprzodem.Opuścili

zagrodzonytereniwyszlinaulicę.Kiedyocenił,żeniktspośródosób

zgromadzonychprzyzwłokachniemożeichusłyszeć,przystanąłi

popatrzyłnanią.

-

Dobra,tylewystarczy-powiedział.-Cosiędzieje?Ktocitukazał

przyjechać?

Utkwiłaspojrzeniewjegooczach.

-

Słuchaj,to,cocipowiem,musizostaćmiędzynami-ostrzegła.-

Przynajmniejnarazie.

-

Rachel,niemamczasuna…

-

StanleyKentjestnapewnejliście.Kiedytyczyktóryśztwoich

kolegówsprawdzaliściedzisiajjegonazwiskowbaziedanychNCIC,w

Waszyngtoniezaraztowyłapaliizadzwonilidomniedotaktycznego.

-

Kimonbył,terrorystą?

-

Nie,fizykiemmedycznym.Ipraworządnymobywatelem,oilewiem.

-NotoocochodziztymiobrączkamiiczemuFBIzjawiasięwśrodku

nocy?NajakiejliściebyłStanleyKent?

Wallingzignorowałapytanie.

-

Powiedzmi,Harry,czyktośjużbyłwjegodomualborozmawiałz

background image

jegożoną?

-

Jeszczenie.Najpierwzabraliśmysiędozabezpieczeniamiejsca.

Zamierzam…

-

Wtakimraziemusimytozarazzrobić-powiedziałanaglącym

tonem.-Możeszmniepytaćwdrodze.Weźjegokluczenawypadek,

gdybydombyłzamknięty.Idęposamochód.

Wallingzaczęłasięoddalać,aleBoschzłapałjązarękę.

-

Pojedziemymoim.

Pokazałswojegomustangaizostawiłją.Ruszyłwkierunkuradiowozu,na

któregomascewciążleżałyrozłożonetorebkizdowodami.Zaczynał

żałować,żetakszybkozwolniłEdgara.Przywołałgestemsierżanta.

-

Słuchaj,muszępojechaćdodomuofiary.Powinienemniedługo

wrócić,aladamomentprzyjedzietudetektywFerras.Pilnujciemiejsca,

dopókijedenznassięniezjawi.

-

Załatwione.

Boschwyciągnąłtelefonizadzwoniłdoswojegopartnera.

-

Gdziejesteś?

-

WłaśniewyjechałemzParkerCenter.Będęzadwadzieściaminut.

BoschpoinformowałFerrasa,żeopuszczamiejscezdarzeniaipoleciłmu

siępospieszyć.Rozłączyłsię,złapałleżącąnamascetorebkęzkluczamii

wrzuciłdokieszeni.

Podchodzącdosamochodu,zauważył,żeWallingsiedzijużwśrodku.

Kończyłarozmowęizamykałaklapkętelefonu.

Dokogodzwoniłaś?-spytałBosch,wsiadając.-Doprezydenta?

-

background image

Doswojegopartnera-odparła.-Umówiłamsięznimwdomu

ofiary.Agdzietwójpartner?

-

Jużjedzie.

Boschuruchomiłsilnik.Ledwieruszyli,zasypałjąpytaniami.

-

JeżeliStanleyKentniebyłterrorystą,tonajakiejbyłliście?

-

Jakofizykmedycznymiałbezpośrednidostępdomateriałów

promieniotwórczych.Dlategotrafiłnalistę.

Boschpomyślałoszpitalnychidentyfikatorach,któreznalazłwporsche

ofiary.

-

Dostęp?Gdzie?Wszpitalach?

-

Właśnie.Tamsięjeprzechowuje.Tosubstancjewykorzystywane

główniedoleczeniaraka.

Boschskinąłgłową.Zaczynałrozumieć,wciążjednakmiałzamało

informacji.

-

Wporządku,Rachel,tylkociągleczegośtuniekapuję.Możesz

jaśniej?

-

StanleyKentmiałbezpośrednidostępdomateriałów,naktórych

chcielibypołożyćłapęinniludzie.Domateriałów,któredlatychludzi

mogąbyćbardzo,bardzocenne.Aleniedoleczeniaraka.

-

Mówiszoterrorystach.

-

Otóżto.

-

Chceszpowiedzieć,żefacetmożeottaksobiewejśćdoszpitalai

background image

spokojnietowynieść?Niemażadnychprzepisów?

Wallingskinęłagłową.

-

Zawszesąprzepisy,Harry.Alesameprzepisyniewystarczą.

Powtarzalność,rutyna-toszczelinykażdegosystemuzabezpieczeń.

Kiedyśniezamykaliśmydrzwidokabinypilotówwsamolotachlinii

komercyjnych.Terazjezamykamy.Zmianęproceduriwzmocnienie

środkówostrożnościwymuszadopierozdarzenieotragicznychskutkach.

Rozumiesz,comamnamyśli?

Przypomniałsobienotatkinaodwrotnejstronieniektórych

identyfikatorówwsamochodzieofiary.CzyżbyStanleyKentdotego

stopnianieprzejmowałsiębezpieczeństwemtychsubstancji,żezapisywał

kodydostępunaidentyfikatorach?InstynktpodpowiadałBoschowi,że

odpowiedźnatopytaniejestprawdopodobnietwierdząca.

-

Rozumiem-rzekł.

-

No,więcgdybyśzamierzałobejśćsystemzabezpieczeń,wszystko

jedno,szczelnyczynie,dokogobyśsięzwrócił?

Boschpokiwałgłową.

-

Dokogośzgruntownąznajomościątegosystemu.

-

Otóżto.

BoschskręciłwArrowheadDriveizacząłszukaćnumerówna

krawężniku.

-

Czylitwierdzisz,żetomożebyćzdarzenieotragicznychskutkach?

-

Nietwierdzę.Jeszczenie.

-

ZnałaśKenta?

background image

BoschzerknąłnaWalling,którawyglądałanazaskoczonątympytaniem.

Tobyłstrzałwciemno,alezadałje,bysprawdzićreakcję,niekoniecznie

uzyskaćodpowiedź.Wallingodwróciłasięispojrzaławokno.Bosch

dobrzeznałtengest.Klasycznysygnał.Wiedział,żezarazusłyszy

kłamstwo.

-

Nie,nigdygoniespotkałam.

Boschwjechałwnajbliższypodjazdizatrzymałsamochód.

-

Corobisz?-spytała.

-

Totu.DomKenta.

Staliprzeddomem,wktórymniepaliłysiężadneświatławśrodkuanina

zewnątrz.Wyglądał,jakgdybyniktwnimniemieszkał.

-

Nie,tonietu-powiedziałaWalling.-Jegodomjestzanastępną

przecznicąi…

Urwała,zdającsobiesprawę,żeBoschjązdemaskował.Boschw

milczeniuprzyglądałsięjejprzezchwilęwciemnościach.

-

Powieszmiwreszcieprawdę,czywoliszwysiąść?

-

Słuchaj,Harry,mówiłamci.Sąrzeczy,októrychniemogę…

-

Wysiadaj,agentkoWalling.Samsobieporadzę.

-

Harry,musiszzrozu…

-

Tojestsprawazabójstwa.Mojasprawa.Wysiadaj.

Niedrgnęła.

-

Wystarczyjedenmójtelefoniodbiorąciśledztwo,zanimwróciszna

background image

miejscezbrodni-powiedziała.

-

Todzwoń.Wolęodrazudostaćkopa,niżbyćfrajerem,któremu

federalnibędąopowiadaćbajeczki.Możetojedenzesloganówbiura?

Wciskaćgliniarzomciemnotę,ażsięudławią?Niemnie,niedzisiaj,nie

przymojejwłasnejsprawie.

Sięgnąłdodrzwipojejstronie,abypociągnąćklamkę.Wallingodepchnęła

goiuniosłaręcewgeściekapitulacji.

-

Jużdobrze,dobrze-powiedziała.-Cochceszwiedzieć?

-

Tymrazemchcęusłyszećprawdę.Całąprawdę.

3

Boschzmieniłpozycjęnasiedzeniu,bymócpatrzećprosto

naWalling.Niezamierzałnigdzieruszać,dopókiRachelniezacznie

mówić.

-

Tojasne,żewiedziałaś,kimbyłStanleyKentigdziemieszkał-

powiedział.-Okłamałaśmnie.Gadaj,byłterrorystączynie?

-

Mówiłamjuż,żenie.Naprawdę.Byłzwykłymobywatelem.

Fizykiem.Znalazłsięnaliścieobserwowanych,bomiałkontaktze

źródłamipromieniowania,którewniewłaściwychrękachmogłyby

posłużyćdowyrządzeniakrzywdyludziom.

-

Oczymtymówisz?Jaktobysięmogłostać?

-

Przeznapromieniowanie.Wróżnejformie.Naprzykładatakna

jednegoczłowieka-pamiętaszostatnieŚwiętoDziękczynieniaitego

Rosjanina,któremuwLondyniepodanodawkępolonu?Tobyłzamachna

konkretnąosobę,chociażnieobyłosiębezdodatkowychofiar.Materiał,

doktóregomiałdostępKent,mógłbybyćteżwykorzystanynawiększą

background image

skalę-wcentrumhandlowym,wmetrze,gdziekolwiek.Wszystkozależy

odilościioczywiścieodurządzeniadyspersyjnego.

-

Urządzenia?Mówiszobombie?Ktośmógłbyskonstruowaćbrudną

bombęztąsubstancją?

-

Owszem,doniektórychcelów.

-

Myślałem,żetotylkomit,żenigdynieskonstruowanobrudnej

bomby.

-

Formalneokreślenietoimprowizowanyładunekwybuchowy.

Faktycznie,totylkomit,aletylkodomomentu,gdyktośzdetonujetaki

ładunekpierwszyraz.

Boschskinąłgłowąiwróciłdotematu,wskazującdomprzednimi.

-

Skądwiedziałaś,żetoniejestdomKenta?

Wallingzmęczonymgestempotarłaczoło,jakgdybyodjego

natarczywychpytańrozbolałajągłowa.

-

Bojużuniegobyłam,rozumiesz?Jeszczewtymrokuprzyjechałam

doniegozeswoimpartnerem,żebyostrzecKentaijegożonęprzed

potencjalnymizagrożeniamizwiązanymizjegozajęciem.Sprawdziliśmy

zabezpieczeniawdomuiporadziliśmyzachowaćostrożność.Zrobiliśmy

tozpoleceniaDepartamentuBezpieczeństwaKrajowego,jasne?

-

Tak,jasne.Tobyłorutynowedziałaniewywiadutaktycznegoi

DepartamentuBezpieczeństwaczypojechaliścietam,boktośmugroził?

-

Nie,niktniegroziłmuosobiście.Słuchaj,tracimytylko…

-

Notokomu?Komugrożono?

background image

Wallingpoprawiłasięnasiedzeniuiwestchnęłazirytacją.

-

Niktniegroziłnikomukonkretnemu.Zrobiliśmytopoprostuna

wszelkiwypadek.Szesnaściemiesięcytemuktośdostałsiędokliniki

onkologicznejwGreensborowKaroliniePółnocnej,obszedł

skomplikowanezabezpieczeniaizabrałdwadzieściadwiemałetulejez

radioizotopemcez-137.Tenmateriałwtakichopakowaniachbył

przeznaczonydoradioterapiinowotworówginekologicznych.Niewiemy,

ktotobyłanipocogozabrał,aleizotopzniknął.Kiedydotarładonas

wiadomośćokradzieży,ktośzespecjalnejgrupydozwalczania

terroryzmuwLosAngelespomyślał,żebyłobydobrzeocenić

zabezpieczeniamateriałówpromieniotwórczychwtutejszychszpitalachi

ostrzecludzi,którzysięnimizajmują,żebyzachowaliczujnośćibyli

ostrożni.Będzieszjużłaskawruszyć?

-

Itobyłaśty.

-

Takjest,zgadłeś.Zadziałałafederalnateoriapowszechnejkorzyści.

Namnieimojegopartneraspadłozadanieprzeprowadzaniarozmowyz

ludźmitakimijakStanleyKent.Złożyliśmywizytędoktorowiijegożonie,

przyokazjiobejrzeliśmydomipowiedzieliśmymu,żepowinienzacząćna

siebieuważać.Ztegosamegopowoduzadzwoniliwłaśniedomnie,kiedy

sprawdzaliściejegonazwiskowbazie.

Boschwrzuciłwstecznybiegiszybkowyjechałzpodjazdu.

-

Dlaczegoniepowiedziałaśmiotymodrazu?

Samochódruszyłostronaprzód.

-

BowGreensboroniktniezginął-odparłaprzekornymtonem

Walling.-Twojasprawamogłaniemiećztymżadnegozwiązku.Kazano

mizachowaćostrożnośćidyskrecję.Przepraszam,żecięokłamałam.

-Trochęzapóźno,Rachel.WasiludzieodzyskalicezzGreensboro?

background image

Nieodpowiedziała.

-

No?

-

Jeszczenie.Podobnoizotopzostałsprzedanynaczarnymrynku.

Sammateriałmadośćdużąwartośćpieniężną,nawetjeżelijest

wykorzystywanywcelachmedycznych.Dlategoniejesteśmypewni,z

czymwłaściwiemamytudoczynienia.Idlategomnieprzysłano.

DziesięćsekundpóźniejznaleźlisięzaprzecznicąiBoschznówzacząłsię

rozglądaćzanumerem,aleWallingpokazałamuwłaściwydom.

-

Tochybatenpolewej.Zczarnymiżaluzjami.Wciemnościtrudno

rozróżnić.

Boschzahamowałizezgrzytemustawiłdźwignięwpozycji„parking”,

zanimjeszczesamochódsięzatrzymał.Wyskoczyłipodbiegłdodrzwi.W

domubyłociemno.Nieświeciłasięnawetlampanadwejściem.Ale

zbliżającsiędodrzwi,Boschzauważył,żesąuchylone.

-

Otwarte-powiedział.

BoschiWallingwyciągnęlibroń.Boschpołożyłdłońnadrzwiachilekko

jepchnął.Zuniesionymipistoletamiweszlidocichegoiciemnegodomu.

Boschszybkowymacałnaścianiewyłącznik.

Zapaliłosięświatło,ukazującsalon,utrzymanywidealnymporządku,ale

pustyibezśladówniczegoniepokojącego.

-

PaniKent?-zawołałanacałygłosWalling.Ciszejpowiedziałado

Boscha:-Jesttylkożona,niemajądzieci.

Zawołałajeszczeraz,leczwdomuwciążpanowałacisza.Wprawo

odchodziłkorytarziBoschruszyłwtęstronę.Znalazłnastępnywyłącznik

ioświetliłprzedpokójzczworgiemzamkniętychdrzwiiwnęką.

Wewnęceurządzonogabinetdopracy,którybyłpusty.Boschujrzałna

szybiebłękitnypoblaskmonitorakomputerowego.Minęliwnękęizaczęli

background image

sprawdzaćdrzwi,zaglądającpokoleidopokojugościnnego,potemdo

domowejsiłowni,gdziestałsprzętdoćwiczeń,anaścianiewisiałymaty.

Trzeciedrzwiprowadziłydołazienkidlagości,gdzieniebyłonikogo,a

czwartedosypialnigospodarzy.

WeszlidoostatniegopomieszczeniaiBoschznówpstryknąłwłącznikiem

światła.ZnaleźlipaniąKent.

Leżałanałóżku,naga,zakneblowanaizwiązana,zrękamiskrępowanymi

ztyłu.Miałazamknięteoczy.Wallingpodbiegładołóżkasprawdzić,czy

kobietażyje,aBoschprzeszedłprzezsypialnię,bysprawdzićłazienkęi

garderobę.Niebyłotamnikogo.

Gdyzawrócił,Wallingwyjęłajużkobiecieknebeliscyzorykiemrozcięła

czarneplastikoweopaskizzatrzaskiem,którymiskrępowanojejza

plecamiręceinogi.Rachelzakrywaławłaśnienarzutąjejnieruchome,

nagieciało.Wpokojuunosiłsięwyraźnyzapachmoczu.

-

Żyje?-spytałBosch.

-

Żyje.Chybatylkozemdlała.Takjązostawili.

Wallingzaczęłarozcieraćkobiecieprzegubyinogiwkostkach.Jejdłoniei

stopypociemniałyodbrakukrążenia,przybierającniemalfioletową

barwę.

-

Wezwijpomoc-poleciłamuRachel.

Złynasiebie,żesamniezareagował,Boschwyciągnąłtelefoniwyszedł

nakorytarz,byzadzwonićdocentralizgłoszeniowejpokaretkę.

-

Będązadziesięćminut-poinformował,wracającdosypialni.

Ogarnęłagofalapodniecenia.Mieliżywegoświadka.Leżącanałóżku

kobietamogłaimpodaćprzynajmniejparęszczegółównatemattego,co

sięstało.Wiedział,żekoniecznietrzebająbędziejaknajszybciejskłonić

domówienia.

Rozległsięgłośnyjękikobietaodzyskałaprzytomność.

background image

-PaniKent,jużwszystkodobrze-powiedziałaWalling.-Wporządku.Jest

panibezpieczna.

Kobietastężałaiszerokootworzyłaoczy,widzącprzedsobądwoje

nieznajomych.Wallingpokazałalegitymację.

-

FBI,paniKent.Pamiętamniepani?

-

Co?Cosię…gdziejestmójmąż?

Zaczęłasiępodnosić,alezorientowawszysię,żejestnaga,próbowała

szczelniejotulićsięnarzutą.Nadalmiałazdrętwiałepalceiniepotrafiła

ichzacisnąć.Wallingpomogłasięjejokryć.

-

GdzieStanley?

Wallinguklękłaunógłóżka,takżeichtwarzeznalazłysięnajednym

poziomie.SpojrzałanaBoscha,jakgdybyszukającwskazówek,jak

odpowiedziećnajejpytanie.

-

PaniKent,panimężatuniema-powiedziałBosch.-Detektyw

BoschzpolicjiLosAngeles,atoagentkaWallingzFBI.Staramysię

ustalić,cosięstałozpanimężem.

KobietapopatrzyłanaBoscha,potemnaWalling,zatrzymującwzrokna

agentce.

-

Pamiętampanią.Przyszłapanidonas,żebynasostrzec.Otochodzi?

Ludzie,którzytubyli,złapaliStanleya?

Rachelpochyliłasięiłagodnymgłosempowiedziała:

-

PaniKent…MapaninaimięAlicia,prawda?Alicio,musisiępani

trochęuspokoić,żebyśmymogliporozmawiaćipomócpani.Chciałabysię

paniubrać?

AliciaKentskinęłagłową.

-

background image

Dobrze,zostawimypaniąnachwilę-obiecałaWalling.-Zaczekamy

wsalonie,ażsiępaniubierze.Najpierwjednakproszęmipowiedzieć,czy

odniosłapanijakieśobrażenia?

Kobietaprzeczącopokręciłagłową.

-Napewno…?

Wallingniedokończyła,jakgdybyprzestraszyłojąwłasnepytanie.Bosch

niemiałtakichoporów.Musielidokładniewiedzieć,cosiętuwydarzyło.

-

PaniKent,czydokonanonapanigwałtu?

Kobietaznówpokręciłagłową.

-

Kazalimisięrozebrać.Tylkotyle.

Boschspojrzałjejuważniewoczy,mającnadzieję,żebędzieznich

potrafiłwyczytaćoznakikłamstwa.

-

Nodobrze-odezwałasięWalling,przerywającchwilęciszy.-Proszę

sięubrać.Kiedyprzyjadąratownicy,mimowszystkobędziemychcieli,

żebypaniązbadali.

-

Nicminiejest-odparłaAliciaKent.-Cosięstałozmoimmężem?

-

Niejesteśmypewni-rzekłBosch.-Gdysiępaniubierzeiprzyjdzie

dosalonu,powiemypani,ilewiemy.

Przytrzymującnarzutę,wktórąbyłaowinięta,AliciaKentostrożnie

podniosłasięzłóżka.Boschzobaczyłplamęnamate-

racuipomyślał,żealbooddałamoczzestrachu,albozadługoczekałana

ratunek.

Zrobiłakrokwkierunkugarderobyizachwiałasię,tracącrównowagę.

Boschskoczyłnaprzódichwyciłją,zanimupadła.

-

Dobrzesiępaniczuje?

-

background image

Tak.Chybatrochękręcimisięwgłowie.Któragodzina?

Boschzerknąłnacyfrowybudziknaszafcenocnejpoprawejstronie

łóżka,alewyświetlaczbyłpusty.Zegarniedziałałalbobyłwyłączonyz

sieci.NiepuszczającAliciiKent,przekręciłprawąrękęispojrzałna

zegarek.

-

Dochodzipierwszawnocy.

Poczuł,jakjejciałosięnapina.

-

Bożedrogi!-krzyknęła.-Tylegodzin…gdziejestStanley?

Boschprzesunąłręcenajejramionaipomógłjejstanąćprosto.

-

Porozmawiamyotym,kiedysiępaniubierze-powiedział.

Niepewnymkrokiempodeszładogarderobyiotworzyładrzwi.

Dozewnętrznejstronyichskrzydłabyłoprzymocowanelustro.GdyAlicia

Kentjeuchyliła,Boschzobaczyłwnimswojeodbicie.Przezmoment

zdawałomusię,żeujrzałwswoichoczachcośnowego.Coś,czegonie

było,kiedyspojrzałnasiebiewlustrzeprzedwyjściemzdomu.Wyraz

zaniepokojenia,możenawetlękprzednieznanym.Uznał,żetocałkiem

zrozumiałe.Rozpracowałtysiącemorderstw,ależadnaztychsprawnie

przybierałatakiegokierunkujakta.Możelękbyłstosownąreakcją.

AliciaKentwyciągnęłazszafybiałyszlafrokfrotteiskierowałasięw

stronęłazienki.Zostawiłaotwartedrzwigarderoby,więcBoschmusiał

odwrócićwzrokodwłasnegoodbicia.

Wallingwyszłazsypialni,aBoschpodążyłzanią.

-

Comyślisz?-zapytała.

-

Mamyszczęście,żeznaleźliśmyświadka-odrzekłBosch.-Będzie

nammogłapowiedzieć,cosięstało.

-

Miejmynadzieję.

background image

CzekającnaAlicięKent,Boschpostanowiłjeszczerazobejrzećdom.Tym

razemsprawdziłogródigaraż,atakżeponowniewszystkie

pomieszczenia.Nieznalazłniczegopodejrzanego,choćzwróciłuwagę,że

garażprzeznaczonynadwapojazdybyłpusty.JeśliKentowiepoza

porschemielijeszczejedensamochód,niebyłogonatereniedomu.

PrzeszedłkorytarzemdoogroduipatrzącnaliteryHOLYWOODna

zboczuwzgórza,zadzwoniłdocentrali,proszącoprzysłaniezespołu

kryminalistycznegodozabezpieczeniaśladówwdomuKentów.Zapytał

teżokaretkęwezwanądozbadaniaAliciiKentiusłyszał,żeprzyjedzieza

pięćminut.Dziesięćminutwcześniejpowiedzianomu,żeratownicy

zjawiąsięzadziesięćminut.

NastępniezadzwoniłdoporucznikaGandle’a,budzącgo.Przełożony

słuchałwmilczeniu,gdyBoschprzekazywałmunajnowszeinformacje.

Wiadomośćozaangażowaniuwsprawęsłużbfederalnychi

prawdopodobieństwiemotywuterrorystycznegoskłoniłaGandle’ado

chwilinamysłu.

-

Taak…-rzekł,kiedyBoschskończył.-Wyglądanato,żebędę

musiałobudzićparęosób.

Oznaczałoto,żezamierzałpowiadomićwyższeszczeblehierarchii

departamentuorosnącymciężarzegatunkowymsprawy.Ostatniąrzeczą

jakiejpragnąłbykażdyporucznikzwydziałurabunkówizabójstw,było

porannewezwaniedobiurakomendantazpytaniem,dlaczegowcześniej

nieostrzegłdowództwaprzedmożliwymikonsekwencjamiśledztwa.

Gandlebędziesięstarałchronićsiebieirównocześnieczekaćna

wskazówkizgóry.Boschspodziewałsiętakiejpostawyirozumiałją.Ale

jegotakżesytuacjaskłoniładochwilinamysłu.PolicjaLosAngelesmiała

swojewłasneBiuroBezpieczeństwaKrajowego.Najegoczelestał

człowiek,którywoczachwiększościfunkcjonariuszydepartamentu

przypominałnatymstanowiskumałpęzbrzytwą.

-

CzyjednąznichbędziekapitanHadley?-spytałBosch.

background image

KapitanDonHadleybyłbratembliźniakiemJamesaHadleya,

który,jaksięskładało,zasiadałwkomisjipolicyjnej,zespolepolitycznym,

którynadzorowałpracęDepartamentuPolicjiLosAngeles,atakżemiał

upoważnieniedomianowaniaiodwoływaniakomendanta.Niespełnarok

pozaaprobowanejprzezradęmiastadecyzjiburmistrzaopowołaniu

JamesaHadleyawskładkomisji,jegobratbliźniak,dotychczasowy

zastępcanaczelnikawydziałuruchudrogowegowDolinie,awansowałna

dowódcęnowoutworzonegoBiuraBezpieczeństwaKrajowego.Uznanoto

wówczaszapolitycznyruchówczesnegokomendantapolicji,któryza

wszelkącenęstarałsięutrzymaćstanowisko.Nieudałosię.Został

zwolnionyimianowanonowegokomendanta.Hadleyutrzymałjednak

swojąfunkcję.

ZadanieBBKpolegałonawspółpracyzinstytucjamifederalnymii

wymianiedanychwywiadowczych.WciąguminionychsześciulatLos

Angelesconajmniejdwarazyznalazłosięnacelownikuterrorystów.W

każdymztychprzypadkówpolicjadowiadywałasięozagrożeniudopiero

wtedy,gdyfederalniudaremniliatak.Stawiałotodepartamentw

kłopotliwympołożeniu,aBBKpowstałprzecieżpoto,bystaćsię

narzędziempolicjidozdobywaniainformacjiotym,corządfederalnywie

ojejwłasnympodwórku.

Kłopotwtym,żepowszechniepodejrzewano,iżfederalninadalnie

dopuszczająpolicjidoswoichsekretów.Pragnącwięczamaskowaćten

przykryfaktiuzasadnićistnieniedowodzonejprzezsiebiekomórki,

kapitanHadleyzacząłwystępowaćnaczęstychkonferencjachprasowychi

wtowarzystwieswoichludziwczarnychuniformachasystowałprzy

każdymzdarzeniu,któremiałochoćbynikłyzwiązekzterroryzmem.

KiedynaHollywoodFreewayprzewróciłasięcysterna,namiejscu

wypadkustawiłasięlicznagrupafunkcjonariuszyBBK,leczwkrótce

ustalono,żecysternaprzewoziłamleko.Zpodobnączujnościązareagowali

nazastrzelenierabinawsynagodzewWestwood,dopókinieustalono,że

przyczynąincydentubyłmiłosnytrójkąt.

Itakdalej.PomniejwięcejczwartejakcjiBBK,któraokazałasię

background image

niewypałem,funkcjonariuszedepartamentuprzechrzcilikapitanaDona

Hadleya,nazywającgokapitanemDoneBadly*.

*Donebadly-nieudane,sfuszerowane.

MimotopozostałdowódcąBBKdziękipolitycznejmgiełceokrywającej

zagadkęjegoawansu.Wedługostatnichwieści,jakiedotarłydoBoscha

pocztąpantoflową,Hadleywysłałcałyswójoddziałdoakademiina

ćwiczeniazzakresutaktykioperacjiwtereniemiejskim.

-

CodoHadleya,niewiem-odrzekłGandle.-Prawdopodobnie

zostaniewtajemniczony.Zacznęodswojegokapitana,aonzdecyduje,

komudalejprzekazaćwiadomość.Aletojużnietwojezmartwienie,Harry.

RóbswojeinieprzejmujsięHadleyem.Musiszzatouważaćna

federalnych.

-

Jasne.

-

Pamiętaj,zfederalnymizawszetrzebasięmiećnabaczności,kiedy

zaczynającimówićdokładnieto,cochciałbyśusłyszeć.

Boschskinąłgłową.Radaporucznikabyłazgodnazkultywowanąw

policjiLosAngelesdługątradycjąnieufnościwobecFBI.OczywiścieFBI

równiedługopodtrzymywałatętradycję,niedarzączaufaniempolicjiLos

Angeles.ZtegopowodunarodziłosięBBK.

PopowrociedodomuKentówBoschzobaczył,żeWallingrozmawiaz

kimśprzeztelefon,awsaloniestoimężczyzna,któregonigdywcześniej

niespotkał.Byłwysoki,miałczterdzieścikilkalatiemanowałpewnością

siebie,którąBoschwidziałjużwielokrotnieiktórabezwątpienia

świadczyła,żemadoczynieniazagentemFBI.Mężczyznawyciągnąłdo

niegodłoń.

-

DetektywBosch,jaksądzę-rzekł.-JackBrenner.Racheljestmoją

partnerką.

Boschpodałmurękę.Sposób,wjakiBrennerpoinformowałgo,żeRachel

background image

jestjegopartnerką,dużopowiedziałBoschowi.Tobyłwładczyton.

Brennerdawałmudozrozumienia,żezjawiłsięważniejszyzdwojga

partnerów,bezwzględunato,jakiezdanienatentematmiałasama

Rachel.

-

Widzę,żejużsiępoznaliście.

Boschodwróciłsię.Wallingwłaśniezakończyłarozmowęprzeztelefon.

-Przepraszam-powiedziała.-Składałamrelacjęszefowi.Postanowił

poświęcićtejsprawiecałytaktyczny.Wysyładoszpitalitrzyzespoły,żeby

zaczęłysprawdzać,czyKentbyłdzisiajwktórymśgorącymlaboratorium.

-

Wgorącychlaboratoriachtrzymasięmateriałypromieniotwórcze?-

zapytałBosch.

-

Tak.Kentmiałwstępdoprawiewszystkichwokręgu.Musimy

ustalić,czybyłdzisiajwktórymśznich.

Boschwiedział,żeprawdopodobniemożezawęzićpoleposzukiwańdo

jednejplacówkimedycznej.DoKlinikidlaKobietśw.Agaty.GdyKent

zostałzamordowany,miałprzypiętyidentyfikatortegoszpitala.Wallingi

Brennerotymniewiedzieli,leczBoschpostanowiłjeszczeimniemówić.

Wyczuwał,żeśledztwowymykamusięspodkontroli,chciałwięc

zatrzymaćdlasiebieprzynajmniejjednąpoufnąinformację.

-

Cozpolicją?-spytałtylko.

-

Zpolicją?-powtórzyłBrenner,zanimzdążyłaodpowiedzieć

Walling.-Czyliztobą,Bosch?Pytaszosiebie?

-

Tak,osiebie.Jakąjamamrolę?Brennerrozłożyłręcewgeście

życzliwości.

-

Niemartwsię,niewypadaszzgry.Pracujeszcałyczasznami.Agent

background image

federalnypokiwałgłową,jakgdybytobyłanajlepszaobietnica.

-

Todobrze-odparłBosch.-Właśnietochciałemusłyszeć.Spojrzał

naWalling,szukającwjejoczachpotwierdzeniasłówjejpartnera.Ale

odwróciławzrok.

4

KiedyAliciaKentwreszciewyszłazsypialni,miałauczesanewłosy:ii

umytątwarz,aleubrałasiętylkowbiałyszlafrok.DopieroterazBosch

zobaczył,jakatrakcyjnąbyłakobietą.Drobna,smagła,onieco

egzotycznejurodzie.Przypuszczał,żepodnazwiskiemmężakryjesię

rodowódzjakiegośodległegokraju.Czarne,lśniącewłosyotaczały

oliwkowątwarz,którabyłapięknaizarazemsmutna.

ZauważyłaBrennera,któryprzywitałjąskinieniemgłowyiprzedstawił

się.AliciaKentbyłatakoszołomionarozwojemwypadków,żezdawałasię

niepamiętaćBrennera,choćprzedtempoznałaWalling.Brennerwskazał

jejkanapęipoprosił,żebyusiadła.

-

Gdziemójmąż?-zapytałaznowu,tymrazembardziejstanowczymi

spokojniejszymtonem.-Chcęwiedzieć,cosiędzieje.

Rachelusiadłaobokniej,gotowapodtrzymaćjąnaduchu,gdybytobyło

konieczne.Brennerzająłkrzesłoobokkominka.Boschwolałstać.Nigdy

nielubiłwygodniesięrozsiadać,przekazująctakiewiadomości.

-

PaniKent-odezwałsięBosch,przejmującinicjatywęistarającsię

zaznaczyć,żenadalonprowadzisprawę.-Jestemdetektywemzwydziału

zabójstw.Przyjechałemtu,ponieważdziśwnocyznaleźliśmyzwłoki

mężczyzny,którym,jaksądzimy,mógłbyćpanimąż.Bardzomiprzykro,

żemuszętopanipowiedzieć.

Słyszącwiadomość,raptowniepochyliłagłowę,apotemuniosłaręcei

ukryławnichtwarz.Jejciałemwstrząsnąłdreszczizzadłonirozległsię

stłumiony,bezradnyjęk.Pochwilizaniosłasięszlochem,dygocząctak

gwałtownie,żemusiałaopuścićręceiprzytrzymaćszlafrok,byniezsunął

background image

sięjejzramion.Wallingłagodniepołożyłajejdłońnakarku.

GdyBrennerzaproponowałjejszklankęwody,skinęłagłową.Wyszedł,a

Boschprzyjrzałsiękobiecieizobaczyłłzyspływającepojejpoliczkach.

Zawiadamianieludziośmiercinajbliższychtobyłoparszywezadanie.

Mimożerobiłtosetkirazy,niepotrafiłsięztymoswoićanisiętego

nauczyć.Samtoprzeżył.Kiedyprzedponadczterdziestulaty

zamordowanojegomatkę,usłyszałtęwiadomośćodpolicjantawchwili,

gdywychodziłzbasenuwdomudziecka.Wskoczyłzpowrotemdowody

ipróbowałzostaćnadnie.

Brennerprzyniósłwodęiświeżawdowawypiładuszkiempołowę.Zanim

ktokolwiekzdążyłzadaćjejpytanie,rozległosiępukaniedodrzwiiBosch

wpuściłdwóchratownikówdźwigającychwielkietorbyzesprzętem.

Boschodsunąłsięnabok,asanitariuszeprzystąpilidobadaniakobiety.

DałznakWallingiBrennerowi,byposzliznimdokuchni,gdziemogli

naradzićsięszeptem.Zdałsobiesprawę,żejużwcześniejpowinniotym

porozmawiać.

-

Jakchcecietozniązałatwić?-zapytał.

Brennerznówszerokorozłożyłręce,jakgdybybyłotwartynapropozycje.

Wyglądałotojakjegogestfirmowy.

-

Chybatypowinieneśpoprowadzićprzesłuchanie-rzekłagent.-

Włączymysię,kiedybędzietrzeba.Jeżelisięobawiasz,żemoglibyśmy…

-

Nie,todobrypomysł.Przesłuchamją.

SpojrzałnaWalling,czekającnasprzeciw,aleonateżniemiała

zastrzeżeń.Chciałwyjśćzkuchni,aleBrennerzatrzymałgowprogu.

-

Bosch,chcębyćztobąszczery-powiedział.

Boschodwróciłsiędoniego.

-

Toznaczy?

background image

-

Toznaczy,żekazałemcięsprawdzić.Podobno…

-

Jakto,kazałeśmniesprawdzić?Wypytywałeśomnie?

-

Musiałemwiedzieć,zkimbędziemypracować.Otwojej

dotychczasowejpracywiedziałemtylkotyle,ilesłyszałemoEchoPark.

Chciałem…

-

Jeżelimaszjakieśpytania,możeszjezadaćmnie.

Brenneruniósłręce,otwierającdłonie.

-

Wporządku.

Boschwyszedłzkuchniistanąłwsalonie,czekając,ażratownicyskończą

opatrywaćAlicięKent.Jedenznichsmarowałjakąśmaściąotarcianajej

nadgarstkachikostkach.Drugimierzyłjejciśnienie.Boschzobaczył,że

nałożyliopatrunkinaszyiiprzegubie,widocznienarany,których

wcześniejniedostrzegł.

ZadzwoniłjegotelefoniBoschwróciłdokuchni,żebyodebrać.Zauważył,

żeWallingiBrennerjużwyszli,znikającwinnejczęścidomu.

Zaniepokoiłsię.Niewiedział,czegoszukająanicoplanują.

Dzwoniłjegopartner.Ferraswreszciedotarłnamiejscezdarzenia.

-

Ciałojeszczetamjest?-spytałgoBosch.

-

Nie,ludziekoronerajużjezabrali-odrzekłFerras.-Kryminalistyka

teżjużchybakończy.

Boschprzekazałmunajnowszeszczegółyśledztwa,mówiącoudziale

federalnychwsprawieipotencjalnieniebezpiecznychmateriałach,do

którychmiałdostępStanleyKent.Następniepoleciłmuzacząćchodzićpo

domachiszukaćświadków,którzymoglicoświdziećczysłyszećpodczas

zabójstwaKenta.Wiedział,żemająnikłeszanse,ponieważniktnie

background image

zadzwoniłpod911.

-

Harry,terazmamsiędotegozabrać?Jestśrodeknocyiludzieśpią…

-

Tak,Ignacio,maszsiędotegozabraćteraz.

Boschnieprzejmowałsięporą.Prawdopodobniegenerator,który

dostarczałprąduludziompracującymnamiejscuzbrodni,itakjużzbudził

wszystkichwpobliskichdomach.Alekoniecznienależałoprzesłuchać

mieszkańcówokolicyizawszelepiejbyłoznaleźćświadkówwcześniejniż

później.

KiedyBoschopuściłkuchnię,ratownicypakowalijużsprzętiwychodzili.

Poinformowaligo,żestanfizycznyAliciiKentjestdobry,jeślinieliczyć

drobnychzranieńiotarć.Powiedzieliteż,żepodalijejtabletkęna

uspokojenieizostawilitubkęmaści,którąmiałasmarowaćotarciana

przegubachikostkach.

Wallingznówsiedziałaobokniejnakanapie,aBrennerprzykominku.

Boschusiadłnakrześleprzyszklanymstoliku,naprzeciwAliciiKent.

-

PaniKent-zaczął.-Bardzonamprzykrozpowoduśmiercipani

mężaikoszmaru,jakipaniprzeżyła.Niemożemyjednakzwlekaćze

śledztwem.Gdybyśmyżyliwświecieidealnym,zaczekalibyśmy,aż

będziepanigotowaznamiporozmawiać.Aleświatniejestidealny.Wie

paniotymlepiejodnas.Musimyzadaćpanikilkapytańnatemattego,co

siętudzisiajstało.

Założyłaręcenapiersiizezrozumieniempokiwałagłową.

-

Wobectegozaczynajmy-powiedziałBosch.-Możenampani

powiedzieć,cosięzdarzyło?

-

Tobylidwajmężczyźni-odrzekłagłosemdrżącymodpłaczu.-Nie

widziałamich.Toznaczyichtwarzy.Niewidziałamichtwarzy.Ktoś

zapukałdodrzwiiposzłamotworzyć.Nikogoniebyło.Akiedyzaczęłam

background image

zamykaćdrzwi,naglesiępojawili.Wyskoczylijakspodziemi.Mieli

maskiikaptury-takiebluzyzkapturem.Wdarlisiędodomuizłapali

mnie.Mielinóżijedenznichprzyłożyłmigodogardła.Powiedział,że

poderżniemigardło,jeżeliniezrobiętego,comikażą.

Musnęładłoniąopatruneknaszyi.

-

Pamiętapani,którabyławtedygodzina?-zapytałBosch.

-

Dochodziłaszósta.Byłojużciemnoimiałamwłaśniezacząć

przygotowywaćkolację.Stanleyzwyklewracaokołosiódmej.Chyba

że”akuratpracujenapołudniualbonapustyni.

Wspomnienieozwyczajachmężasprawiło,żewoczachAliciiKentznów

zalśniłyłzyigłoszacząłsięjejłamać.Starającsię,byrozmowanie

zbaczałaztematu,Boschprzeszedłdonastępnegopytania.Zdawałomu

się,żeAliciaKentzaczynamówićtrochęwolniej.Zaczynaładziałać

tabletkapodanaprzezratowników.

-

Cozrobilicimężczyźni?-spytał.

-

Zabralimniedosypialni.Kazalimiusiąśćnałóżkuirozebraćsię.

Potemjedenznichzacząłmniewypytywać.Byłamprzerażona.Chyba

wpadłamwhisterię,bouderzyłmniewtwarzizacząłnamniekrzyczeć.

Mówił,żebymsięuspokoiłaiodpowiadałanajegopytania.

-

Ocopaniąpytał?

-

Niepamiętamdokładnie.Zabardzosiębałam.

-

Proszęspróbowaćsobieprzypomnieć,paniKent.Toważne.Może

nampomócodnaleźćmordercówpanimęża.

-

Spytałmnie,czymamybroń,apotemgdzieją…

background image

-

Chwileczkę,paniKent-przerwałjejBosch.-Wszystkopokolei.

Zapytał,czymapanibroń.Comupanipowiedziała?

-

Bałamsię.Powiedziałam,żetak,mamybroń.Zapytał,gdziejest,

więcpowiedziałam,żewszufladzieszafkinocnejmojegomęża.

Kupiliśmybroń,kiedynaspaniostrzegłaoniebezpieczeństwiezwiązanym

zpracąStana.

PrzyostatnimzdaniuspojrzałanaWalling.

-

Niebałasiępani,żezastrzeląpaniąztegopistoletu?-pytałdalej

Bosch.-Dlaczegopowiedziałaimpani,gdziejestbroń?

AliciaKentopuściławzroknaswojeręce.

-

Siedziałamnaga.Byłamjużpewna,żemniezgwałcąizabiją.

Pomyślałamchyba,żetoitakniemajużznaczenia.

Boschskinąłgłową,jakgdybyrozumiał.

-

Ocojeszczepaniąpytali?

-

Chcieliwiedzieć,gdziesąkluczykidosamochodu.Powiedziałam

im.Mówiłamwszystko,cochcieliwiedzieć.

-

Pytaliopanisamochód?

-

Tak,omój.Wgarażu.Trzymamkluczykinablaciewkuchni.

-

Sprawdziłemgaraż.Jestpusty.

-

Słyszałam,jakotwierałasiębramagarażu-kiedyjużstądwyszli.

Musielizabraćsamochód.

Brennerzerwałsięzmiejsca.

background image

-

Trzebasiętymzająć-wtrącił.-Możenampanipodaćmarkęwozui

numerrejestracyjny?

-

Chryslertrzysta.Numeruniepamiętam.Mogłabymzajrzećdopolisy

ubezpieczeniowej.

Chciaławstać,leczBrenneruniósłręce,powstrzymującją.

-

Toniekonieczne.Sammogęustalićnumer.Najlepiejodrazuto

zgłoszę.

Wstałiwyszedłzadzwonićdokuchni,niechcącprzeszkadzać.Bosch

wróciłdoprzesłuchania.

-

Ocojeszczepaniąpytali,paniKent?

-

Oaparatfotograficzny.Aparat,którymożnapodłączyćdokomputera

męża.Powiedziałamim,żeStanleymaaparatichybatrzymagowbiurku.

Zawszekiedyodpowiadałamnapytanie,jedenznich-ten,któryje

zadawał-tłumaczyłmojąodpowiedźdrugiemunajakiśjęzyk.Tendrugi

wyszedłzpokoju,chybapoaparat.

Wallingwstałaiskierowałasiędokorytarzaprowadzącegodosypialni.

-

Rachel,niczegoniedotykaj-uprzedziłBosch.-Zarazprzyjedzie

ekipazkryminalistyki.

Wallingmachnęłaręką,znikającwkorytarzu.PochwiliwróciłBrenneri

skinąłBoschowigłową.

-

Komunikatnadany-powiedział.

-

Jakikomunikat?-zapytałaAliciaKent.

-

Oposzukiwaniupanisamochodu-wyjaśniłBosch.-Cosiępotem

background image

stałoztymimężczyznami,paniKent?

Odpowiadając,znówzaczęłapłakać.

-

Potem…potemzwiązalimniewtenokropnysposóbizakneblowali

krawatemmęża.Kiedywróciłtamtenzaparatem,tendrugizrobiłmi

zdjęcie.

Boschdostrzegłnajejtwarzyrumieniecupokorzenia.

-

Zrobiłzdjęcie?

-

Tak,nicwięcej.Potemobajwyszlizpokoju.Ten,którymówiłpo

angielsku,pochyliłsięnademnąiszepnął,żemążprzyjdziemnie

uratować.Iwyszedł.

Nastąpiładługacisza.PochwiliBoschpodjąłprzerwanywątek.

-

Czypowyjściuzsypialniodrazuopuścilidom?-zapytał.

Kobietapokręciłagłową.

-

Słyszałam,jakjeszczeprzezchwilęrozmawiali,apotemusłyszałam

bramęgarażową.Wtedyzawszecałydomhuczyjakprzytrzęsieniuziemi.

Poczułamtodwarazy-bramaotworzyłasięizamknęła.Późniejchybajuż

odjechali.

Brennerznówwtrąciłsiędoprzesłuchania.

-

Gdybyłemwkuchni,chybamówiłapani,żejedenznichtłumaczył

drugiemupaniodpowiedzi.Wiepani,wjakimjęzykurozmawiali?

BoschzdenerwowałsięnaBrennerazatopytanie.Zamierzałspytaćo

język,jakimposługiwalisięintruzi,aleniechciałporuszaćwięcejniż

jednegoaspektuprzesłuchanianaraz.Zpoprzednichsprawwiedział,żeto

najlepszysposóbwprzypadkurozmowyzezszokowanąofiarą.

-

Niejestempewna.Utego,którymówiłpoangielsku,słyszałamobcy

background image

akcent,aleniewiemskąd.ChybazBliskiegoWschodu.Akiedy

rozmawializesobą,moglimówićpoarabsku.Takgardłowo.Alenieznam

sięnaobcychjęzykach.

Brennerpokiwałgłową,jakgdybyodpowiedźpotwierdzałajego

podejrzenia.

-

Przypominasobiepanicośjeszcze,oczymmówilialbopytalipanią

poangielsku?-ciągnąłBosch.

-

Nie,towszystko.

-

Wspomniałapani,żemielimaski.Jakiegorodzaju?

Zastanowiłasięprzezchwilę.

-

Nakładanenagłowę.Takiejakienosząbandyciwfilmachalbo

narciarze.

-

Wełnianekominiarki.

Skinęłagłową.

-

Właśnie.

-

Czytobyłykominiarkizjednymotworemnaoczyczyzdwoma

oddzielnymiotworami?

-

Chyba…chybazoddzielnymi.Tak,zoddzielnymi.

-

Czybyłwnichotwórnausta?

-

Hm…tak,był.Pamiętam,żepatrzyłamnaustategomężczyzny,

kiedymówiłwobcymjęzyku.Próbowałamgozrozumieć.

-

background image

Świetnie,paniKent.Bardzonampanipomaga.Ocojeszczepaninie

spytałem?

-

Nierozumiem.

-

Pamiętapanijakiśszczegół,ojakiniezapytałem?

Zamyśliłasię,poczympokręciłagłową.

-

Niewiem.Chybapowiedziałampanuwszystko,copamiętam.

Boschniebyłprzekonany.Odtworzyłjeszczerazprzebiegwydarzeń,

analizująctesameinformacjezinnejstrony.Byłatosprawdzonatechnika

uzyskiwaniaodprzesłuchiwanegonowychszczegółów,któraitymrazem

goniezawiodła.Najciekawsząinformacjąujawnionąwtrakciepowtórnej

analizyzdarzeniabyłfakt,żemężczyzna,którymówiłpoangielsku,

zapytałAlicięKentohasłodojejkontapocztyelektronicznej.

-

Doczegobyłomupotrzebne?

-

Niewiem-odrzekła.-Niepytałam.Poprostupodałamimhasło.

Podkoniecpowtórnejrelacjizjejkoszmarnegoprzeżyciazjawił

sięzespółkryminalistycznyiBoschzarządziłprzerwęwprzesłuchaniu.

AliciaKentzostałanakanapie,aHarryzaprowadziłtechnikówdo

sypialni,abytamzaczęlizabezpieczanieśladów.Następniestanąłwkącie

pokojuizadzwoniłdoswojegopartnera.Ferraszawiadomiłgo,żedotąd

nieznalazłnikogo,ktowidziałlubsłyszałcośnapunkciewidokowym.

Boschpowiedziałmu,żejeślichcezrobićsobieprzerwęwchodzeniupo

domach,powiniensprawdzićdanebroninależącejdoStanleyaKenta.

Musieliustalićmarkęimodel.Wszystkowskazywałonato,że

prawdopodobniezostałzamordowanyzeswojejwłasnejbroni.

Wchwili,gdyBoschzamknąłtelefon,Wallingzawołałagozgabinetudo

pracy.HarryzastałtamRacheliBrennera,którzystalizabiurkiem,patrząc

naekranmonitora.

background image

-

Spójrznato-powiedziałaWalling.

-

Mówiłem,żenarazieniepowinnaśniczegodotykać-zauważył

Bosch.

-Niemożemydłużejtracićczasu-powiedziałBrenner.-Popatrz.

Boschobszedłbiurko,byspojrzećnamonitor.

-

Jeje-mailbyłotwarty-wyjaśniłaWalling.-Weszłamdofolderuz

wysłanąpocztą.Atowysłanopodadrese-mailowyjejmężawczoraj

dwadzieściaposzóstejwieczorem.

WcisnęłaklawisziotworzyławiadomośćwysłanązkontaAliciiKentna

kontomęża.Jejtematbrzmiał:

ZAGROŻENIEWDOMU:PRZECZYTAĆNATYCHMIAST!

WwiadomośćwstawionofotografięnagiejAliciiKentleżącejnałóżkuze

związanymirękamiinogami.Wymowazdjęciabyłabyoczywistadla

każdego,nietylkojejmęża.Podfotografiąbiegłtekstwiadomości:

Mamytwojążonę.Musiszzdobyćdlanaswszystkieźródłacezowe,do

któremaszdostęp.Przywieśjewbezpiecznympojemnikunapunkt

widokowynaMulhollandniedalekotwojegodomuoósmej.Mybędziemy

cięobserwować.Jeżelikomuśpowieszalbozadzwonisz,mysiędowiemy.

Wrezultacietwojażonabędziezgwałcona,torturowanaipociętanatyle

kawałków,żeichniepoliczysz.Przyźródłachcezowychzabezpieczśrodki

ostrożności.Niespóźnijsię,bojązabijemy.

Boschprzeczytałwiadomośćdwarazyzuczuciempodobnejgrozy,jaka

musiałaogarnąćStanleyaKenta.

-

Źródła,doktóremaszdostęp…mysiędowiemy…zabezpieczśrodki

ostrożności…-czytałaWalling.-Błądortograficznyw„przywieś”i

dziwnakonstrukcjaniektórychzdań.Niesądzę,żebynapisałtoktoś

mówiącypoangielskuodurodzenia.

Boschteżtozobaczyłiwduchuprzyznałjejrację.

background image

-

Wysłaliwiadomośćstąd-powiedziałBrenner.-Mążodebrałjąw

biurzealbonaswoimpalmtopie-miałprzysobiepalmtop?

Boschniemiałfachowejwiedzywtejdziedzinie.Zawahałsię.

-

Kieszonkowykomputer-podpowiedziałBrenner.-Wiesz,takijak

palmpilotalbotelefonzmnóstwemgadżetów.

Boschskinąłgłową.

-

Chybatak-odparł.-ZnalezionouniegotelefonBlackBerry.Miał

chybaminiklawiaturę.

-

Tobywystarczyło-orzekłBrenner.-Mógłwięcwkażdymmiejscu

odebraćwiadomośćizapewneobejrzećzdjęcie.

Wszyscytrojezamilkli,uświadamiającsobie,jakiszokmusiaławywołaću

Kentafotografia.WreszcieodezwałsięBosch,czującwyrzutysumieniaz

powoduzatajeniaprzednimijednegoszczegółu.

-

Właśniecośsobieprzypomniałem.Dozwłokbyłprzypięty

identyfikator.Zeszpitalaśw.AgatywDolinie.

OczyBrennerabłysnęłyczujnie.

-

Właśnieprzypomniałeśsobietakąistotnąinformację?-spytałze

złością.

-

Zgadzasię.Zapom…

-

Toitakterazniemaznaczenia-wtrąciłaWalling.-ŚwiętaAgatato

klinikaonkologicznadlakobiet.Cezwykorzystujesięprawiewyłączniew

terapiirakamacicyiszyjkimacicy.

Boschskinąłgłową.

-

background image

Lepiejjużchodźmy-powiedział.

5

KlinikadlaKobietśw.AgatyznajdowałasięwSylmarnapółnocnym

końcuSanFernandoValley.Byłagłębokanoc,więcdośćszybko

pokonywaliautostradę170.Boschsiedziałzakierownicąswojego

mustanga,spoglądającjednymokiemnawskazówkępoziomupaliwa.

Wiedział,żeprzedpowrotemdomiastabędziemusiałzatankować.Obok

niegosiedziałBrenner.Zdecydowano-ściślejmówiąc,zdecydował

Brenner-żeWallingzostaniezAliciąKent,bydalejjąprzesłuchiwaći

uspokajać.Wallingniewydawałasięuszczęśliwionatymzadaniem,lecz

Brenner,chcączaznaczyć,ktozdwojgapartnerówjeststarszyrangą,uciął

wszelkiedyskusjenatentemat.

PrzezwiększączęśćdrogiBrennerodbierałtelefonyidzwoniłdoswoich

przełożonychorazinnychagentów.Ztego,Boschowiudałosięusłyszeć,

jasnowynikało,żewielkafederalnamachinaszykujesiędobitwy.

Zarządzonoalarmwyższegostopnia.WysłanydoStanleyaKentae-mail

nadałśledztwukonkretnykierunek,asprawa,któradotychczasmogła

jedyniewzbudzaćzaciekawieniefederalnych,przybrałazupełnie

nieoczekiwanywymiar.

GdyBrennerwreszciezamknąłkomórkęiwsunąłjądokieszeni

marynarki,zmieniłpozycjęnasiedzeniu,byspojrzećnaBoscha.

-

WysłałemdoŚwiętejAgatyzespółOR-powiedział.-Żeby

sprawdzilisejfzmateriałamipromieniotwórczymi.

-

ZespółOR?

-

Ochronyradiologicznej.

-

Kiedytamprzyjadą?

-

Niepytałem,alemogąbyćprzednami.Mająśmigłowiec.

background image

Boschbyłpodwrażeniem.Oznaczałoto,żegdzieśwśrodkunocy

dyżurujegrupaszybkiegoreagowania.Pomyślał,jaksamczuwał

tejnocy,czekającnatelefon.Członkowiezespołuochronyradiologicznej

czekająnawezwanie,majączapewnenadzieję,żenigdygonieotrzymają.

Przypomniałsobieoćwiczeniachztaktykioperacjiwtereniemiejskim,na

którewysłanofunkcjonariuszypolicyjnegoBBK.Ciekawe,czykapitan

HadleyteżmiałswójzespółOR.

-

Kroisięoperacjatotalna-ciągnąłBrenner.-ZWaszyngtonuakcję

będzienadzorowaćDepartamentBezpieczeństwaKrajowego.Odziewiątej

ranonawschodnimizachodnimwybrzeżuodbędąsięspotkania,żeby

skoordynowaćdziałaniawszystkichsłużb.

-

Wszystkich,czylikogo?

-

Mamyprotokół.WłączamyBezpieczeństwoKrajowe,JTTFitak

dalej.Zrobisięztegoalfabetycznybigos.NRC,DOE,RAP…ktowie,

zanimopanujemysytuację,możenawetrozłożyobózFEMA*.Tobędzie

federalnepandemonium.

*JTTF-PołączonyZespółdoZwalczaniaTerroryzmu;NRC-Komisja

NadzoruNuklearnego;DOE-DepartamentEnergii;RAP-Program

WsparciaOchronyRadiologicznej;FEMA-FederalnaAgencja

ZarządzaniawSytuacjachKryzysowych.

Boschniewiedział,cooznaczająniektóreskróty,aleniemusiałwiedzieć.

Podkażdymznichkryłosięjednosłowo:„federalni”.

-

Ktobędziekierowałakcją?

BrennerspojrzałnaBoscha.

-

Wszyscyinikt.Mówięci,pandemonium.Jeżelipootwarciusejfuu

ŚwiętejAgatyokażesię,żecezzniknął,trzebabędziezrobićwszystko,

żebygoodnaleźćiodzyskać,zanimodziewiątejrozpętasiępiekło.Wtedy

background image

Waszyngtonweźmienaspodlupęizwiążenamręce.

Boschskinąłgłową.Przyszłomunamyśl,żebyćmożeźleosądzał

Brennera.Wydawałosię,żeagentniezamierzagrzęznąćw

biurokratycznymbagnie,alenaprawdęchcedziałać.

-

Ajakąrolęwtejoperacjitotalnejbędziemiałapolicja?

-

Jużcimówiłem,policjazostajewgrze.Tunicsięniezmienia.Tyteż

zostajeszwgrze,Harry.Przypuszczam,żejużprzerzucasięmostymiędzy

naszymiiwaszymiludźmi.Wiem,żepolicjamawłasnebiuro

bezpieczeństwakrajowego,którenapewnozostaniewłączonedo

śledztwa.Dotejakcjitrzebawezwaćwszystkichnapokład.

Boschzerknąłnaniego.Brennermiałpoważnąminę.

-

PracowałeśkiedyśznaszymBBK?-spytałBosch.

-

Współpracujęodczasudoczasu.Wymienialiśmysięinformacjami

przyparusprawach.

Boschskinąłgłową,odnosiłjednakwrażenie,żeBrennerjestnieszczery

albozupełnienaiwny,niezdającsobiesprawy,jakgłębokaprzepaśćdzieli

gliniarzyifederalnych.Alejegouwadzenieumknąłfakt,żeBrenner

zwróciłsiędoniegopoimieniu.Zastanawiałsię,czytowłaśniejedenze

wspomnianychprzezagentamostów.

-

Mówiłeś,żemniesprawdzałeś.Gdziesprawdzałeś?

-

Harry,dobrzesięnamwspółpracuje,pocotopsuć?Jeżeli

popełniłembłąd,przepraszam.

-

Wporządku.Gdziemniesprawdzałeś?

-

Słuchaj,powiemcitylkotyle,żespytałemagentkiWalling,kto

background image

prowadzisprawęzramieniapolicjiipodałamitwojenazwisko.Jadącdo

domuKentów,zadzwoniłemdoparumiejsc.Powiedzianomi,żejesteś

bardzokompetentnymdetektywem.Żemasznakoncieponadtrzydzieści

latsłużby,kilkalattemuposzedłeśnaemeryturę,niebardzocisię

podobałoiwróciłeśdofirmybadaćstaresprawy.SprawaEchoParktrochę

wymknęłacisięspodkontroli-mówięotejhistorii,wktórąwciągnąłeś

agentkęWalling.Niepracowałeśprzezparęmiesięcy,kiedy,hm,

wyjaśnianoszczegóły,alejużwróciłeśizostałeśprzeniesionydo

specjalnejsekcjizabójstw.

-

Cojeszcze?

-

Harry…

-

Cojeszcze?

-

Nodobra.Doszłymniesłuchy,żebywasztrudnympartnerem,

zwłaszczajeżelichodziowspółpracęzesłużbamifederalnymi.Alemuszę

przyznać,żejakdotądniczegotakiegoniezauważyłem.

Boschdomyślałsię,żewiększośćtychinformacjipochodziodRachel-

widział,jakrozmawiaprzeztelefon.Powiedziałamuwtedy,że

rozmawiałazeswoimpartnerem.Rozczarowałago,jeślirzeczywiście

mówiłaonimtakierzeczy.Wiedziałteż,żeBrennerprawdopodobnienie

wyjawiłmuwiększościznich.Wrzeczywistościtylerazyścierałsięz

federalnymi-jeszczezanimpoznałRachelWalling-żeprawdopodobnie

miałunichteczkęgrubąjakksięgamorderstwa.

PomniejwięcejminucieciszyBoschpostanowiłzmienićtemat.

-

Opowiedzmicośocezie-rzekł.

-

ComówiłaciWalling?

-

background image

Niewiele.

-

Toproduktuboczny.Powstajeprzyrozszczepieniuuranuiplutonu.

PokatastrofiewCzarnobyludoatmosferyprzedostałsięwłaśniecez.

Występujewpostaciproszkualbosrebrzystegometalu.Kiedy

przeprowadzanopróbynuklearnenapołudniowymPacyfiku…

-

Niepytamoszczegółynaukowe.Szczegółynaukowemnienie

obchodzą.Powiedzmi,zczymtumamydoczynienia.

Brennerzastanowiłsięprzezchwilę.

-

Dobra-powiedział.-Materiał,októrynamchodzi,jestwkawałkach

wielkościgumkidoołówka.Umieszczasięgowszczelnychtulejachze

stalinierdzewnejwielkościnabojówkalibruczterdzieścipięć.Wleczeniu

nowotworówginekologicznychwprowadzasięgonadokładnieobliczony

czasdociałakobiety-domacicy-żebynapromieniowaćguz.Krótkie

dawkisąpodobnobardzoskuteczne.AzadanietakichludzijakStanley

Kentpoleganaustaleniuokresunapromieniowania-napodstawie

obliczeńfizycznychokreślająwymaganądawkę.Potempobierającezze

szpitalnegosejfuiosobiściedostarczająonkologowinasalęoperacyjną.

Tensystemjestpoto,żebylekarzmiałjaknajkrótszykontaktzmateriałem

promieniotwórczym.Chirurgpodczaszabieguniemożenosićżadnej

odzieżyochronnej,więcmusiograniczyćdominimumczasekspozycji,

rozumiesz,comamnamyśli?

Boschprzytaknął.

-

Tetulejechroniączłowieka,którymaznimikontakt?

-

Nie,jedynymzabezpieczeniemprzedpromieniowaniemgammajest

ołów.Sejf,wktórymtrzymająpojemnikizcezem,jestwyłożonyołowiem.

Urządzeniedotransportutuleiteżjestzołowiu.

-

background image

Nodobra.Jakniebezpiecznymożebyćtenmateriał,gdybywydostał

sięnazewnątrz?

Brennerodpowiedziałpokrótkimnamyśle.

-

Gdybywydostałsięnazewnątrz,wszystkozależyodilości,dyspersji

ilokalizacji.Tosązmienneczynniki.Okrespołowicznegorozpaducezu

wynositrzydzieścilat.Naogółprzyjmujesięmarginesbezpieczeństwa

równydziesięciuokresompołowicznegorozpadu.

-

Zaraz,bosięgubię.Jakiztegowniosek?

-

Taki,żezagrożeniepromieniowaniemzmniejszasięopołowęco

trzydzieścilat.Gdybyrozproszyćdużąilośćtegomateriałuwzamkniętej

przestrzeni-naprzykładnastacjimetraalbowbiurowcu-wtedyobiekt

zostałbywyłączonyzużytkunatrzystalat.

Słyszącto,Boschosłupiał.

-

Aludzie?-zapytał.

-

Toteżzależyoddyspersjiijejopanowania.Promieniowanieo

wysokimnatężeniumogłobyzabićczłowiekawciąguparugodzin.Ale

gdybyizotopzostałrozproszonyzapomocąbombynastacjimetra,

przypuszczam,żeofiartakiegoatakubyłobyniewiele.Niechodzitu

jednakoliczbęofiarśmiertelnych.Tymludziomzależynaczynniku

strachu.Doeksplozjidochodziwjednymmiejscu,alefalastrachuzalewa

całykraj.PomyślotakimLosAngeles.Nigdyniebyłobyjużtymsamym

miastemcodawniej.

Boschskinąłtylkogłową.Niebyłotunicwięcejdopowiedzenia.

6

Weszlidogłównegoholuklinikiśw.Agatyispytalirecepcjonistkęoszefa

ochrony.Oznajmiłaim,żeszefpracujewciągudnia,alepostarasię

poszukaćnocnegokierownikaochrony.Czekającnaniego,usłyszeli

background image

helikopterlądującynadługimtrawnikuprzedcentrummedycznym,apo

chwilidoszpitalawkroczyłczteroosobowyzespółradiologiczny.Każdyz

jegoczłonkówmiałnasobieubranieochronneitrzymałwrękuosłonę

twarzy.Dowódcagrupy-zplakietkąznazwiskiemKYLEREID-miał

ręcznymonitorpromieniowania.

Wreszcie,podwukrotnymponagleniukobietywrecepcji,wholuzjawił

sięmężczyzna,którywyglądał,jakgdybywłaśnieściągniętogozłóżka.

PowitałichiprzedstawiłsięjakoEdRomo.Niepotrafiłoderwaćwzroku

odskafandrówprzeciwpromiennychzespołuradiologicznego.Brenner

mignąłmulegitymacjąiprzejąłdowodzenie.Boschnieprotestował.

Wiedział,żeznaleźlisięnaterytorium,naktórympowinienpozwolićgrać

pierwszeskrzypceagentowifederalnemu,jeślichciał,byśledztwonie

zwalniałotempa.

-

Musimysprawdzić,czyilośćmateriałuwgorącymlaboratorium

zgadzasięzespisem-powiedziałBrenner.-Musimyteżzobaczyćjakiś

rejestrnazwiskczydanychkluczymagnetycznych,gdzieodnotowano,kto

wchodziłdolaboratoriumwciąguostatnichdwudziestuczterechgodzin.

Romoanidrgnął.Wahałsię,jakgdybypróbującpojąćsenssceny

rozgrywającejsięprzedjegooczami.

-

Ocochodzi?-spytałwkońcu.

Brennerzrobiłkrokwjegostronę,stająctużprzednim.

-Właśniemówię-odparł.-Musimywejśćdolaboratorium

naonkologii.Jeżeliniemożenaspantamzaprowadzić,proszęznaleźć

kogośinnego,ktotozrobi.Natychmiast.

-

Najpierwmuszęzadzwonić-powiedziałRomo.

-

Dobrze.Niechpandzwoni.Dajępanudwieminuty,alepotembędzie

pannammusiałzejśćzdrogi.

Wygłaszająctęgroźbę,Brennercałyczasuśmiechałsięikiwałgłową.

background image

Romowyciągnąłtelefonkomórkowyiodsunąłsięodgrupy,żeby

zadzwonić.Brennerprzepuściłgo,spoglądajączgorzkimuśmiechemna

Boscha.

-

Wzeszłymrokurobiłemtuprzeglądzabezpieczeń.Mielizamykane

laboratorium,sejfitowszystko.Późniejwprowadzililepszysystem.Ale

kiedyzbudujeszlepsząpułapkęnamyszy,myszystająsięsprytniejsze.

Boschskinąłgłową.

PodziesięciuminutachBosch,Brenner,Romoiczłonkowiezespołu

radiologicznegowysiedlizwindywpiwnicykliniki.SzefRomajużjechał,

leczBrennernaniegonieczekał.Romokartąmagnetycznąotworzyłdrzwi

laboratoriumonkologicznego.

Pomieszczeniebyłopuste.PrzywejściuBrennerznalazłlistę

inwentarzowąorazrejestrwejśćiwyjśćzlaboratoriumizacząłczytać.Na

biurkustałtakżemonitorpokazującyobrazzkameryumieszczonejw

sejfie.

-

Byłtu-powiedziałBrenner.

-

Kiedy?-zapytałBosch.

-

Zpapierówwynika,żeosiódmej.

Reidwskazałmonitor.

-

Rejestrujecieto?-spytałRoma.-Możemyzobaczyć,coKentrobiłw

środku?

Romopatrzyłnamonitor,jakgdybyzobaczyłgopierwszyrazwżyciu.

-

Hm,nie,totylkomonitor-rzekłwreszcie.-Człowiekprzybiurku

mawidzieć,cosięzabierazsejfu.

Romopokazałprzeciwległykonieclaboratorium,gdzieznajdowałysię

dużestalowedrzwi.Napoziomiewzrokuumieszczonotrójlistnysymbol

background image

ostrzegającyprzedpromieniowaniemoraztablicę:

UWAGA!

ZAGROŻENIEPROMIENIOTWÓRCZE

WSTĘPTYLKOWODZIEŻYOCHRONNEJ

CIUDADO!PELIGRODERADIACIÓN

SEDEBEUSAREOUIPODEPROTECTION

Boschzauważył,żepozaszczelinąnakartęmagnetycznądrzwisą

wyposażonewklawiaturęzamkacyfrowego.

-

Tujestnapisane,żezabrałjednoźródłocezu-rzekłBrenner,nadal

studiującrejestr.-Jednątuleję.Toprzypadekpozatymszpitalem.Miał

przetransportowaćcezdoCentrumMedycznegoBurbanknazabieg.Jest

tunazwiskopacjentki.Hanover.Wedługspisuwsejfiezostałotrzydzieści

jedenzasobników.

-

Towszystko,czegopotrzebujecie?-zapytałRomo.

-

Nie-odrzekłBrenner.-Musimyosobiścieskontrolowaćilość

materiału.Wejdziemytamiotworzymysejf.Jakijestkod?

-

Nieznam-powiedziałRomo.

-

Aktozna?

-

Fizycy.Kierowniklaboratorium.Szefochrony.

-

Gdziejestszefochrony?

-

Mówiłemjuż.Zarazprzyjedzie.

-

Dzwońiprzełącznagłośnik.

Brennerwskazałtelefonnabiurku.Romousiadł.Włączyłgłośnikiz

background image

pamięciwstukałnumer.Natychmiastodezwałsięgłos:

-

TuRichardRomo.

EdRomonachyliłsięnadtelefonem,jakbyzawstydzonyodkryciem

jawnegoprzypadkunepotyzmu.

-

Ee,tato,mówiEd.TenczłowiekzFBI…

-

PanRomo?-wtrąciłBrenner.-TuagentspecjalnyFBIJohnBrenner.

Zdajesię,żeprzedrokiemrozmawialiśmyoszczegółachzabezpieczeńw

klinice.Kiedysiępantuzjawi?

-

Zadwadzieścia,dwadzieściapięćminut.Pamiętam…

-Zapóźno.Musimyzarazotworzyćsejfwlaboratorium,żebyustalićjego

zawartość.

-

Niemożegopanotworzyćbezzgodyszpitala.Nieobchodzimnie,

kto…

-

PanieRomo,mamypowodyprzypuszczać,żezawartośćsejfu

dostałasięwręceludzi,którzynieprzejmująsięinteresemani

bezpieczeństwemAmerykanów.Musimyotworzyćsejf,żebydokładnie

wiedzieć,cotamjesticzegobrakuje.Niebędziemyczekaćdwadzieścia

minut.Proszęposłuchać,wylegitymowałemsiępańskiemusynowi,aw

laboratoriumjestzemnązespółochronyradiologicznej.Musimydziałać,

proszępana.Jakmamotworzyćsejf?

Wgłośnikunaparęchwilzapadłacisza.WreszcieRichardRomoustąpił.

-

Ed,dzwoniszzdyżurkiwlaboratorium,tak?

-

Tak.

-

background image

Dobra,otwórzbiurkoiwysuńdolnąszufladępolewej.

EdRomoodsunąłkrzesłoiprzyjrzałsiębiurku.Górnaszufladazlewej

stronybyłazaopatrzonawzamek,którynajwidoczniejzwalniałblokadę

wszystkichtrzechszuflad.w-Którymkluczem?-zapytałEd.

-

Chwileczkę.

Wgłośnikurozległsiębrzękkluczy.

-

Spróbujczternaścieczternaście.

EdRomozdjąłzpasapękkluczyiodnalazłkluczoznaczonynumerem

1414.Następniewsunąłgodozamkaszufladyiprzekręcił.Dolnaszuflada

zostałaodblokowana.

-

Gotowe.

-

Wszufladziejestsegregator.Otwórzgoiznajdźkartkęzlistami

kodówdosejfu.Kombinacjazmieniasięcotydzień.

Trzymającsegregator,Romozacząłgootwieraćpodtakimkątem,bynikt

pozanimniemógłwidziećjegozawartości.Brennerwyciągnąłrękęi

bezceremonialnieodebrałmusegregator.Położyłgoprzedsobąnabiurku,

otworzyłizacząłprzerzucaćprotokołybezpieczeństwa.

-

Gdzietojest?-rzuciłniecierpliwiedotelefonu.

-

Powinnobyćztyłu.Ugóryjestwyraźniezaznaczone,żetolista

kodówdolaboratoriumgorącego.Alejestmałyhaczyk.Trzebaużyć

zeszłotygodniowegokodu.Kombinacjaztegotygodnianiepasuje.Niech

panużyjekoduzzeszłego.

Brennerznalazłwłaściwąstronęiprzesunąłpalecpokolumniecyfr,

natrafiającnakodzpoprzedniegotygodnia.

-

Dobra,mam.Ajakotworzędrzwisamegosejfu?

background image

RichardRomopoinformowałgozsamochodu:

-

Jeszczerazużyjepankartymagnetycznejiinnegokodu.Tenakurat

znam,bosięniezmienia.Sześćsześćsześć.

-

Oryginalnie.

BrennerwyciągnąłrękędoEdaRomo.

-

Niechmipandaswojąkartę.

Romospełniłpolecenie,aBrennerpodałmagnetycznykluczReidowi.

-

Idź,Kyle-rozkazałBrenner.-Wstukajkodpięćsześćjedenosiem

cztery,aresztęsłyszałeś.

Reidodwróciłsięiwskazałjednegozmężczyznwskafandrach

ochronnych.

-

Będzieciasno.WejdętylkozMillerem.

Dowódcaiwybranyprzezniegoczłonekzespołunałożyliosłonynatwarz

izapomocąkartyorazcyfrowegokoduotworzylisejf.Millerwziął

monitorpromieniowaniaiobajweszlidopomieszczenia,zamykającza

sobądrzwi.

-

Wiepan,ludzie,którzytuwchodzą,nigdyniezakładająskafandrów

kosmicznych-odezwałsięEdRomo.

-

Cieszęsię-odparłBrenner.-Dzisiajmamyjednaktrochęinną

sytuację,niesądzipan?Niewiadomo,coczyhananaszatymidrzwiami.

-

Taktylkomówię-broniłsięRomo.

-

Wtakimraziebądźłaskawnicniemówić,synu.Dajnamrobić,co

donasnależy.

background image

Obserwującobraznamonitorze,Boschszybkozauważyłlukęwsystemie

zabezpieczeń.Kamerabyłazamontowanaugóry,alegdyReidpochylił

się,bywstukaćkodnaklawiaturzesejfuzmateriałami,zasłoniłjąciałem

przedobiektywemkamery.JeślinawetKentbyłobserwowanyprzez

dyżurującegoochroniarza,kiedywszedłdolaboratoriumosiódmej

poprzedniegowieczoru,beztrudumógłukryćto,costamtądwynosił.

Niecałąminutępootwarciusejfudwajmężczyźniwubraniach

przeciwpromiennychwyszlizzastalowychdrzwi.Brennerwstał.Agenci

zdjęlimaski,aReidpopatrzyłnaBrennera.Pokręciłgłową.

-

Sejfjestpusty-powiedział.

Brennerwyciągnąłzkieszenitelefon.Zanimjednakwybrałnumer,Reid

podszedłdoniego,podającmukartkępapieruwyrwanązkołonotatnika.

-

Zostałotylkoto-dodał.

BoschponadramieniemBrenneraspojrzałnakartkę.Nagryzmolonona

niejdługopisemwiadomość,którątrudnobyłoodcyfrować.Brenner

odczytałjąnagłos.

-

„Siedząmnie.Jeżelitegoniezrobię,zabijąmojążonę.Trzydzieści

dwaźródłacezu.NiechmiBógwybaczy.Niemamwyboru”.

7

Boschiagencifederalnimilczeli.Wlaboratoriumonkologicznym

zapanowałaniemalwyczuwalnaatmosferagrozy.Właśniepotwierdzono

podejrzenia,żeStanleyKentzabrałzsejfuwkliniceśw.Agatytrzydzieści

dwazasobnikicezuinajprawdopodobniejprzekazałjenieznanym

sprawcom,którzypotemwykonalinanimegzekucjęwpunkcie

widokowymnaMulholland.

-

Trzydzieścidwapojemnikizcezem-powiedziałBosch.-Iletomoże

wyrządzićszkód?

Brennerposłałmuponurespojrzenie.

background image

-

Trzebabędziespytaćnaukowców,alemoimzdaniemzupełnieby

wystarczyło-odrzekł.-Jeśliktośchcewtensposóbnadaćwiadomość,

możebyćpewien,żebędzieczytelnadlawszystkich.

NagleBoschpomyślałoczymś,cozupełnieniepasowałodoujawnionych

właśniefaktów.

-

Chwileczkę-powiedział.-DawkomierzenarękachStanleyaKenta

pokazywały,żeniemiałkontaktuzmateriałemradioaktywnym.Jaktosię

mogłostać,żezabrałstądcałyceziteobrączkiniezapaliłymusięjak

lampkichoinkowe?

Brennerlekceważącopokręciłgłową.

-

Napewnoskorzystałześwini.

-

Zczego?

-

Taksięnazywaurządzeniedotransportu.Wyglądajakołowiane

wiadrodomopanakółkach.Oczywiścieszczelniezamykane.Jestciężkiei

niskie-jakświnia.Dlategonazwalijeświnią.

-Imógłottaksobiewejśćiwyjśćzczymśtakim?

Brennerpokazałleżącąnabiurkupodkładkęzlistą.

-

Transportźródełizotopowychwykorzystywanychwterapii

nowotworówzjednegoszpitaladodrugiegotocałkiemnormalnarzecz-

powiedział.-Kentwpisałjednoźródło,alezabrałwszystkie.Tojużnie

byłanormalnarzecz,alektobyotwierałświnięisprawdzał?

Boschprzypomniałsobiewgłębieniawwykładziniebagażnikaporsche.

Samochodemprzewożonocościężkiego.Terazjużwiedział,cotobyło,i

wiedział,żemająjeszczejedendowódpotwierdzającynajgorszymożliwy

scenariusz.

Boschpokręciłgłową,aBrennerwziąłtozaniemykomentarznatemat

background image

zabezpieczenialaboratorium.

-

Cościpowiem-rzekłagent.-Zanimwzeszłymrokupoprawiliśmy

imsystembezpieczeństwa,każdywlekarskimkitlumógłtuwejśći

wyciągnąćzsejfucomusiężywniepodobało.Ożadnych

zabezpieczeniachniebyłomowy.

-

Niemiałemnamyślisystemuzabezpieczeń.Chciałem…

-

Muszęzadzwonić-przerwałmuBrenner.

Odszedłnabokiwyciągnąłtelefon.Boschtakżepostanowiłzadzwonić.

Znalazłustronnykątiwybrałnumerswojegopartnera.

-

Toja,Ignacio.

-

Harry,mówmiIggy.Couciebie?

-

Nicdobrego.Kentopróżniłsejf.Całycezzniknął.

-

Żartujeszsobie?Totenmateriał,ztegomożnazrobićbrudnąbombę?

-

Ten.Chybadałimtyle,żemogłobywystarczyć.Jesteśjeszczena

miejscu?

-

Tak.Słuchaj,mamdzieciaka,którybyćmożejestświadkiem.

-

Cotoznaczy„byćmoże”?Ktotojest,sąsiad?

-

Nie,totrochępokręconahistoria.Wiesz,żestoitamdom,którego

właścicielkąbyłapodobnoMadonna?

-

Tak.

background image

-

Nowięcbyła,alejużniejest.Poszedłemtamzapukaćifacet,który

tammieszka,powiedziałmi,żeniczegoniewidziałaniniesłyszał-to

samomówiąmiwkażdymdomu.Wkażdymraziezbieramsięjużdo

wyjściainaglewidzętegogościachowającegosięzadrzewamiw

donicachnadziedzińcu.Wyciągambrońiwzywamwsparcie,rozumiesz,

myślę,żetomożebyćnaszkilerzpunktuwidokowego.Aleokazujesię,

żenie.Todzieciak-madwadzieścialatiwłaśnieprzyjechałzKanady.

Myśli,żewtymdomuciąglemieszkaMadonna.Maprzysobiemapęz

zaznaczonymirezydencjamigwiazd,zktórejwynika,żetojejdom.

Próbowałjąpodglądać,śledzićczycośwtymrodzaju.Przelazłprzezmur,

żebysiędostaćnadziedziniec.

-

Widziałstrzelaninę?

-

Twierdzi,żeniczegoniewidziałiniesłyszał,alesamniewiem,

Harry.Wydajemisię,żemógłsiękręcićpoddomemMadonny,kiedy

kropnęliKenta.Potemsięschowałipróbowałprzeczekać.Tyleżego

znalazłem.

Boschczegośtunierozumiał.

-

Pocomiałbysięchować?Dlaczegopoprostustamtądniezwiał?

Przecieżciałoznaleźliśmydopierotrzygodzinypomorderstwie.

-

Tak,wiem.Toakuratzupełnieniemasensu.Możesiębałalbo

myślał,żejeżeliktośgowidziałwpobliżuciała,zostaniepodejrzanym.

Boschpokiwałgłową.Całkiemmożliwe.

-

Zatrzymałeśgozawtargnięcienaterenprywatny?

-

Tak.Rozmawiałemzfacetem,którykupiłdomodMadonny,i

zgodziłsięnampomóc.Jeżelibędzietrzeba,wniesieskargę.Więcnie

background image

musiszsięmartwić,możemyprzytrzymaćchłopakaitrochęnadnim

popracować.

-

Dobrze.Zabierzgodocentrum,wsadźdopokojuizróbmumałą

rozgrzewkę.

-

Załatwione,Harry.

-

Ignacio,tylkonikomuniemówocezie.

-

Dobra,niepowiem.

Boschrozłączyłsię,zanimFerraszdążyłznowuwtrącić,żebymówiłmu

Iggy.ZacząłsłuchaćkońcówkirozmowyBrennera.Niemiałwątpliwości,

żeagentniezadzwoniłdoWalling.Jegozachowanieitonszacunkuw

głosiezdradzały,żerozmawiazszefem.

-

Wedługrejestruosiódmej-mówił.-Przekazaniemateriałuw

punkciewidokowymmusiałonastąpićokołoósmej,czyliwtym

momenciemająsześćipółgodzinyprzewagi.

Brennerprzezchwilęsłuchał,poczymusiłowałodpowiedzieć,aleza

każdymrazemrozmówcaniedopuszczałgodogłosu.

-

Takjest-rzekłwreszcie.-Takjest.Jużstartujemy.

ZamknąłtelefonispojrzałnaBoscha.

-Wracamhelikopterem.Muszępoprowadzićtelekonferencjęz

Waszyngtonemizłożyćraport.Wziąłbymcięzesobą,alechybalepiej

będzie,jeżelipoprowadziszśledztwozziemi.Późniejprzyślękogośpo

swójsamochód.

-

Niemasprawy.

-

Twójpartnerznalazłświadka?Dobrzesłyszałem?

background image

Boschzdziwiłsię,jakBrennerzdołałtowychwycić,samrozmawiając

przeztelefon.

-

Możliwe,aletojeszczenicpewnego.Jadędocentrum,żebysiętym

zarazzająć.

BrennerzpoważnąminąskinąłgłowąipodałBoschowiwizytówkę.

-

Gdybyśmiałcośnowego,dzwoń.Tusąwszystkiemojenamiary.

Jeżelicokolwieksięzdarzy,dzwoń.

Boschwziąłwizytówkęiwłożyłdokieszeni.Następnierazemzagentami

opuściłlaboratorium,akilkaminutpóźniejprzyglądałsię,jakśmigłowiec

federalnychwzbijasięwciemneniebo.Wsiadłdosamochoduiwyjechałz

parkinguprzedkliniką,kierującsięnapołudnie.Przedzjazdemna

autostradęzatankowałnastacjiprzySanFernandoRoad.

Ruchwstronęcentrummiastabyłniewielki,Boschmógłwięc

utrzymywaćstałąprędkośćstudwudziestunagodzinę.Włączył

odtwarzaczinachybiłtrafiłwybrałpłytę.Jużpopięciunutachpierwszego

utworupoznał,żetojapońskialbumkontrabasistyRonaCartera.Płyta

świetnienadawałasiędojazdy,więcpodkręciłdźwięk.

Muzykapomogłamuuporządkowaćmyśli.Boschzdawałsobiesprawę,że

śledztwozmieniakierunek.Federalniprzynajmniejzamiastmorderców

szukalicezu.Byłatosubtelnaróżnica,choćzdaniemBoschabardzo

ważna.Wiedział,żemusiskupićuwagęnatym,cosięzdarzyłonapunkcie

widokowym,aninamomentniezapominającofakcie,żetośledztwow

sprawiemorderstwa.

-

Jeżeliznajdąsięzabójcy,znajdziesięcez-powiedziałgłośno.

Gdydotarłdocentrum,skręciłzautostradywLosAngelesStreeti

zatrzymałwóznagłównymparkinguprzedcentraląpolicji.Otejporze

niktniebędziesięprzejmował,żeniejestVIP-emaniczłonkiemkadry

kierowniczej.

BudynekParkerCenterchyliłsiękuruinie.Przedprawiedziesięciulaty

background image

zapadładecyzjaobudowienowejsiedzibypolicji,leczzpowodulicznych

opóźnieńnaturypolitycznejibudżetowejinwestycjadopieroruszałaz

miejsca.Tymczasemrobiononiewiele,byuchronićobecnąsiedzibęprzed

całkowitymrozpadem.Wprawdziebudowanowegogmachujużtrwała,

aledojejukończeniazostałookołoczterechlat.Wielupracowników

ParkerCenterzastanawiałosię,czystarybudynekjeszczetylewytrzyma.

Biurowydziałurabunkówizabójstwnatrzecimpiętrzebyłopuste.Bosch

wyciągnąłkomórkęizadzwoniłdoswojegopartnera.

-

Gdziejesteś?

-

Cześć,Harry.Jestemwkryminalistyce.Wezmęcosięda,żeby

zacząćksięgęmorderstwa.Przyjechałeśdobiura?

-

Właśniewszedłem.Gdziemaszświadka?

-

Smażysięwdwójce.Chceszznimsamzacząć?

-

Byłobydobrze,gdybyprzycisnąłgoktoś,kogojeszczeniewidział.

Ktośstarszy.

Tobyładelikatnasugestia.PotencjalnegoświadkaznalazłFerras.Bosch

niezamierzałgoprzesłuchiwaćbezprzynajmniejmilczącejzgody

partnera.Sytuacjanakazywałajednak,abytakistotneprzesłuchanie

przeprowadziłktośzdoświadczeniemBoscha.

-

Weźgowobroty,Harry.Jakwrócę,usiądęprzymonitorzewpokoju

obok.Gdybyśmniepotrzebował,dajznak.

-

Wporządku.

-

Gdybyśmiałochotę,wgabineciekapitanajestkawa.

-

background image

Todobrze,przydamisiętrochękofeiny.Alenajpierwpowiedzmi

cośoświadku.

-

NazywasięJesseMitford.ZHalifaksu.Takiwłóczykij.Powiedział

mi,żeprzyjechałtuautostopeminocujewschroniskach,aczasemna

wzgórzach-kiedyjestwmiaręciepło.Nicwięcejniewiem.

Mało,aletobyłdopieropoczątek.

-

MożezamierzałspaćpoddomemMadonny.Dlategoniezwiał.

-

Niepomyślałemotym,Harry.Możeszmiećrację.

-

Napewnogozapytam.

Boschzakończyłrozmowę,wyciągnąłzszufladybiurkakubekiskierował

siędogabinetukapitana.Wsekretariaciestałstolikzekspresem.Kiedy

Boschprzekroczyłpróg,wnozdrzauderzyłgoaromatświeżoparzonej

kawyijużsamzapachdostarczyłmupotrzebnejdawkienergii.Napełnił

kubek,wrzuciłdokoszykadolaraiwróciłnaswojemiejsce.

Biurkawpomieszczeniuustawionowdługichrzędachwtakisposób,że

partnerzysiedzielinaprzeciwsiebie.Takiukładniepozwalałnażadną

prywatność,anizawodową,aniosobistą.Wwiększościbiurdetektywów

wmieściezainstalowanoboksyzdźwiękoszczelnymiściankami,leczw

PakerCenterniewydawanojużanigroszanamodernizację,ponieważ

budynekitakczekałarozbiórka.

BoschiFerrasdołączylidowydziałuniedawno,więcichbiurka

znajdowałysięnasamymkońcurzędu,wpozbawionymokienkącie,gdzie

byłakiepskawentylacjaiskądmielinajdalejdowyjściawrazieewakuacji

naprzykładwczasietrzęsieniaziemi.

MiejscepracyBoschabyłostaranniewysprzątane,takjakjezostawił.Na

biurkujegopartnerależałplecakiplastikowatorebkanadowody.Bosch

sięgnąłnajpierwpoplecak.Otworzywszygo,zobaczyłprzedewszystkim

ubraniaiinneosobisterzeczynależącedopotencjalnegoświadka.Znalazł

background image

takżeksiążkęStephenaKinga„Bastion”itorebkęzeszczoteczkąipastą

dozębów.Byłtoskromnydobytekświadczącyoskromnymżyciu.

Odłożyłplecakiwziąłtorebkęnadowody.Znajdowałasięwniej

niewielkakwotaamerykańskiejwaluty,klucze,cienkiportfeloraz

kanadyjskipaszport.Pozatymzobaczyłzłożonąmapęznapisem„Domy

gwiazd”.Wiedział,żetakieplanyLosAngelessprzedająnarogachulic.w

całymHollywood.Rozłożyłmapęiznalazłpunktwidokowyprzy

MulhollandDrivenadLakeHollywoodDrive.Tużobokpolewejwidniała

czarnagwiazdkaznumerem23.Byłazakreślonadługopisem.Bosch

zajrzałdoindeksuipodnumerem23przeczytał:DomMadonnyw

Hollywood.

NajwyraźniejmapynieuaktualnianoiBoschpodejrzewał,żeniewielez

umieszczonychnaniejgwiazdekipozycjinadołączonejliściesław

zgadzasięzestanemrzeczywistym.Tomogłowyjaśniać,dlaczegoJesse

Mitfordobserwowałdom,wktórymMadonnajużniemieszkała.

Boschzłożyłmapę,schowałwszystkieprzedmiotydoplastikowejtorebkii

odłożyłnabiurkopartnera.Następniewyciągnąłzszufladyblokdo

pisaniaorazformularzrezygnacjizpomocyadwokata,poczymruszyłdo

pokojuprzesłuchańnumer2,któryznajdowałsięwkorytarzunakońcu

biurawydziału.

JesseMitfordwyglądałnamniejniżdwadzieścialat.Miałciemne,kręcone

włosyikredowobiałącerę.Jegopodbródekpokrywałzarost,którego

wyhodowaniezabrałomuchybacałeżycie.Nozdrzeijednąbrew

przebijałysrebrnekolczyki.Najegotwarzymalowałasięczujnośćilęk.

Siedziałprzymałymstolewmałympokojuprzesłuchań.Pomieszczenie

byłoprzesiąkniętezapachempotu.Mitfordpociłsięjakmyszioto

oczywiściechodziło.PrzedwejściemBoschzerknąłnatermostat

umieszczonywkorytarzu.Ferrasustawiłtemperaturęwpokoju

przesłuchańnadwadzieściaosiemstopni.

-

Jaksięmiewasz,Jesse?-spytałBosch,zajmującpustekrzesło

naprzeciwniego.

background image

-

Hm,niezadobrze.Trochętugorąco.

-

Naprawdę?

-

Jestpanmoimadwokatem?

-

Nie,Jesse,jestemtwoimdetektywem.NazywamsięHarryBosch.

Pracujęwwydzialezabójstwiprowadzędochodzeniewsprawiezdarzenia

napunkciewidokowym.

Boschpołożyłnastoleblokipostawiłkubekzkawą.Zauważył,żeFerras

nierozkułMitforda.Byłotobardzozręczneposunięcie,ponieważmając

narękachkajdanki,chłopakwciążbyłzdezorientowany,zdenerwowanyi

wystraszony.

-

MówiłemtemuMeksykaninowi,żenicwięcejniepowiem.Chcę

adwokata.

Boschskinąłgłową.

-

ToAmerykaninpochodzeniakubańskiego,Jesse-rzekł.-Nie

dostanieszadwokata.AdwokatprzysługujetylkoobywatelowiStanów

Zjednoczonych.

Kłamał,liczącnaniewiedzędwudziestolatka.

-

Maszkłopoty,chłopcze-ciągnął.-Coinnegośledzićbyłą

dziewczynęczybyłegochłopaka,acoinnegośledzićznanąosobę.Tojest

miastosławwkrajusław,Jesse,amydbamyoswojesławy.Niewiem,jak

towyglądauciebiewKanadzie,aleunaskaryzato,codziśrobiłeś,są

dośćsurowe.

Mitfordpotrząsnąłgłową,jakgdybywtensposóbchciałodpędzićod

siebietekłopoty.

-

background image

Mówionomiprzecież,żeonajużtamnawetniemieszka.Toznaczy

Madonna.Czylitaknaprawdęwcalejejnieśledziłem.Tobybyłotylko

wtargnięcienaprywatnyteren.

TerazzkoleiBoschpokręciłgłową.

-

Chodziozamiar,Jesse.Myślałeś,żeMadonnamożetambyć.Miałeś

mapę,wedługktórejtobyłjejdom.Nawetzaznaczyłeśsobietomiejsce.

Takwięcwoczachprawajesteśpodejrzanyośledzenieznanejosoby.

-

Notopocosprzedająmapyzdomamigwiazd?

-

Apocoprzybarachsąparkingi,skoroprowadzeniesamochodupo

pijanemujestkaralne?Niebędziemysięwtobawić,Jesse.Rzeczwtym,

żenamapieniemaanisłowaotym,żemożnaprzełazićprzezogrodzenie

czyjegośdomu,rozumiesz,oczymmówię?

Mitfordspuściłwzroknaswojeskuteręceismutnopokiwałgłową.

-

Alecościpowiem-mówiłdalejBosch.-Głowadogóry,boniejest

jeszczetakźle,jaksięmożewydawać.Zarzutyośledzenieznanejosobyi

wtargnięcienaterenjejdomutopoważnarzecz,alemyślę,żedałobysięto

jakośzałatwić,jeżelizgodziszsięzemnąwspółpracować.

Mitfordpochyliłsięnadstołem.

-MówiłemjużtemuMeksy…temudetektywowikubańskiego

pochodzenia,żenicniewidziałem.

Boschdługąchwilęzwlekałzodpowiedzią.

-

Nieobchodzimnie,comumówiłeś.Terazrozmawiaszzemną,synu.

Iwydajemisię,żecośprzedemnąukrywasz.

-

Wcalenie.PrzysięgamnaBoga.

Wbłagalnymgeścierozłożyłręcenatyleszeroko,nailepozwalałymu

kajdanki.Boschniedałsięjednaknatonabrać.Chłopakbyłzamłody,aby

background image

udałomusięgookłamać.Boschpostanowiłzaatakowaćwprost.

-

Posłuchaj,Jesse.Mójpartnerjestdobryiwysokozajdzie.Codotego

niemamwątpliwości.Alenaraziejakogliniarzjeszczeraczkuje.Został

detektywemmniejwięcejwtedy,gdynatwojejbrodziepojawiłsięten

brzoskwiniowypuszek.Janiejednojużwidziałem,atoznaczy,że

widziałemniejednegołgarza.Czasamiwydajemisię,żeznamsamych

łgarzy.Iwiem,żekłamiesz,Jesse.Ajasięniepozwalamokłamywać.

-

Nie!Wcale…

-

Dlategomasztrzydzieścisekund,żebyzacząćmówić,boinaczej

zawiozęciędoaresztuokręgowego.Napewnobędzietamczekałktoś,kto

siępostara,żebyśjeszczeprzedświtemzaśpiewałdomikrofonuhymn

kanadyjski.Towłaśniemiałemnamyśli,mówiącosurowychkarachza

podglądanie.

Mitfordwpatrywałsięwswojedłoniespoczywającenastole.Bosch

czekałdługiedwadzieściasekund.Wreszciepodniósłsięzkrzesła.

-

Dobra,Jesse,wstawaj.Jedziemy.

-

Zaraz,niechpanzaczeka!

-

Naco?Powiedziałem,wstawaj!Idziemy.Tojestśledztwowsprawie

morderstwainiemamzamiarutracićczasuna…

-

Dobrzejuż,dobrze,powiem.Widziałemto,słyszypan?Widziałem

wszystko.

Boschprzyglądałmusięprzezchwilę.

-

Mówiszopunkciewidokowym?-zapytał.-Widziałeśstrzelaninęna

punkciewidokowym?

background image

-

Widziałemwszystko.

Boschprzysunąłsobiekrzesłoiusiadł.

8

Boschniepozwoliłmumówić,dopókiJesseMitfordniepodpisał

formularzarezygnacjizprzysługującychmupraw.Niemiałoznaczenia,że

byłprzesłuchiwanyjakoświadekmorderstwapopełnionegowpunkcie

widokowymnaMulholland.Jeśliudałomusięcośzobaczyć,totylko

dlatego,żesamwłaśniepopełniałprzestępstwo-wchodzącnateren

prywatnyiobserwującdom.Boschmusiałuważać,byniepopełnić

żadnegobłędu.Byniedaćpodstawdokwestionowanialegalności

uzyskanegozeznania.Niepodłożyćsię.Grałowysokąstawkę,wiedział,

żefederalnispecjalizująsięwwytykaniuwpadek,musiałwięczrobićto

jaknależy.

-

Dobra,Jesse-powiedział,gdychłopakpodpisałformularz.-

Opowieszmi,cowidziałeśisłyszałeśnapunkciewidokowym.Jeżeli

będzieszmówiłprawdęipomożeszmi,wycofamwszystkiezarzutyi

wyjdzieszstądjakowolnyczłowiek.

Formalnierzeczbiorąc,Boschznaczniewyolbrzymiałswojemożliwości.

Niemiałprawawycofywaćzarzutówanizawieraćporozumieniaz

podejrzanymi.Wtejsprawieniemusiałjednaktegorobić,ponieważ

oficjalnieMitfordowiniepostawionojeszczeżadnegozarzutu.Towłaśnie

byłatutBoscha.Wszystkosprowadzałosiędosubtelnościznaczeniowych.

WrzeczywistościBoschproponowałodstąpienieodoskarżeniaMitforda

wzamianzauczciwąwspółpracęzestronymłodegoKanadyjczyka.

-

Rozumiem-powiedziałMitford.

-

Pamiętaj,interesujemnietylkoprawda.Tylkoto,cowidziałeśi

słyszałeś.Nicwięcej.

-

background image

Rozumiem.

-

Podnieśręce.

Mitfordspełniłpolecenie,aBoschzapomocąwłasnegokluczykazdjąłmu

kajdanki.Mitfordnatychmiastzacząłrozcieraćprzeguby,bypobudzić

krążenie.TenwidokprzypomniałBoschowiwidokRachelrozcierającej

ręceAliciiKent.

-

Lepiejsięczujesz?-zapytał.

-

Tak,jużdobrze-odparłMitford.

-

Dobra,zacznijmyodpoczątku.Powiedzmi,skądprzyjechałeś,

dokądsięwybierałeśicodokładniezobaczyłeśnapunkciewidokowym.

Mitfordskinąłgłową,poczymprzedstawiłBoschowi

dwudziestominutowąopowieść,którazaczynałasięnaHollywood

Boulevardodkupnamapyzdomamigwiazdodulicznegosprzedawcyi

długiejpieszejwędrówkinawzgórza.Wspinałsięniemaltrzygodzinyi

stądzapewnewziąłsięnieprzyjemnyzapachpotu,jakiwydzielałojego

ciało.PowiedziałBoschowi,żekiedyzmęczonydotarłdoMulholland

Drive,zapadałjużzmrok.Wdomu,gdziewedługmapymieszkała

Madonna,byłociemno.Wyglądałonato,żenikogotamniema.

Rozczarowanypostanowiłodpocząćpodługimmarszuizaczekaćw

nadziei,żepiosenkarkawkrótceprzyjedziedodomu.Znalazłmiejscew

krzakach,gdziemógłsięoprzećomurogradzającydomjegoofiary-sam

nieużyłtegosłowa-izaczekać.Mitfordpowiedział,żezasnął,alecośgo

zbudziło.

-

Cocięobudziło?-spytałBosch.

-

Głosy.Usłyszałemgłosy.

-

background image

Comówiły?

-

Niewiem.Poprostuobudziłmniedźwiękgłosów.

-

Jakdalekobyłeśodpunktuwidokowego?

-

Niewiem.Możezpięćdziesiątmetrów.Byłemdośćdaleko.

-

Comówiłygłosy,kiedysięjużobudziłeś?

-

Nic.Rozmowasięskończyła.

-

Dobrze,więccozobaczyłeśpoobudzeniu?

-

Zobaczyłemtrzysamochodyzaparkowaneobokpolanki.Porschei

dwawiększeauta.Nieznammarki,alebyłytakiesame.

-

Widziałeśludzinapunkciewidokowym?

-

Nie,nikogoniewidziałem.Byłozaciemno.Alepochwiliznów

usłyszałemgłos,którydobiegałstamtąd,zciemności.Jakbykrzyk.Iw

tymmomenciezobaczyłemdwabłyskiiusłyszałemstrzały.Takie

stłumione.Wbłyskuzauważyłemczłowieka,któryklęczałnapolance.Ale

błysnęłotakszybko,żenicwięcejniewidziałem.

Boschskinąłgłową.

-

Dobrze,Jesse.Idziecibardzodobrze.Powtórzmytoodpoczątku,

żebywszystkobyłojasne.Spałeś,potemzbudziłycięgłosyikiedy

spojrzałeś,zobaczyłeśtrzysamochody.Zgadzasię?

-Tak.

-

Wporządku.Potemznówusłyszałeśgłosispojrzałeśwstronę

background image

punktuwidokowego.Wtedypadłystrzały.Czywszystkosięzgadza?

-

Zgadzasię.

Boschwiedziałjednak,żeMitfordmożepoprostumówićto,coBosch

chciałusłyszeć.Musiałsięupewnić,czychłopakniezmyśla.

-

Nodobrze,powiedziałeś,żewbłyskuzlufyzobaczyłeś,jakofiara

padanakolana,tak?

-

Nie,niezupełnie.

-

Wobectegopowiedz,codokładniewidziałeś.

-

Tenczłowiekchybajużklęczał.Wszystkostałosiętakszybko,żenie

mógłbymzobaczyć,jakpadanakolana.Wydajemisię,żejużklęczał.

Boschpokiwałgłową.Mitfordpomyślnieprzeszedłtest.

-

Wporządku,słusznauwaga.Porozmawiajmyterazotym,co

słyszałeś.Mówiłeś,żezanimpadłystrzały,ktośkrzyknął,zgadzasię?

-

Tak.

-

Cotaosobakrzyknęła?

Młodyczłowiekzastanowiłsięprzezchwilę,poczympokręciłgłową.

-

Niejestempewien.

-

Dobrze,nicnieszkodzi.Lepiejniemówićoniczym,czegonie

jesteśmypewni.Spróbujmyzrobićpewnećwiczenieisprawdźmy,czy

pomoże.Zamknijoczy.

-

Co?

background image

-

Poprostuzamknijoczy-powtórzyłBosch.-Myślotym,co

widziałeś.Spróbujodtworzyćwpamięciobraz,apodkładdźwiękowysam

sięzjawi.Patrzysznatetrzysamochodyinagleczyjśgłoskierujetwoją

uwagęwstronępunktuwidokowego.Copowiedziałtengłos?

Boschmówiłspokojnie,kojącymtonem.Mitfordzgodniezjego

poleceniemzamknąłoczy.Boschczekał.

-

Niejestempewien-odrzekłwkońcumłodyczłowiek.-Niebardzo

rozumiem.Wydajemisię,żemówiłcośoAllahu,apotemstrzeliłdo

tamtego.

Boschprzezchwilęsiedziałzupełnienieruchomo.

-

OAllahu?MasznamyśliarabskiesłowoAllah?

-

Niejestempewien.Takmisięwydaje.

-

Cojeszczesłyszałeś?

-Nicwięcej.Potemprzerwałmuhukstrzałów.ZacząłkrzyczećoAllahu,a

resztęzagłuszyłystrzały.

-

Krzyknąłcośwrodzaju„Allahakbar”?

-

Niewiem.Słyszałemtylko„Allah”.

-

Czywjegogłosiebrzmiałobcyakcent?

-

Obcyakcent?Niewiem.Słyszałemtylkotojednosłowo.

-

Brytyjski?Arabski?

-

Naprawdęniemampojęcia.Byłemzadalekoiusłyszałemtylko

background image

jednosłowo.

Boschzastanowiłsięnadtymprzezchwilę.Przypomniałsobie,jakczytał

zapisrozmówprowadzonychwkabiniepilotówpodczasataków

terrorystycznych11września.Wostatnimmomencieterroryścizawołali

„Allahakbar”,„Bógjestwielki”.CzyżbyjedenzmordercówStanleya

Kentazrobiłtosamo?

Wiedziałjednak,żemusibyćostrożnyidokładny.Dalszytokśledztwa

mógłwdużejmierzezależećodjednegosłowa,którewedługMitforda

padłonapunkciewidokowym.

-

Jesse,codetektywFerrasmówiłciotejsprawie,zanimzamknąłcię

wtympokoju?

Świadekwzruszyłramionami.

-

Nicminiemówił,naprawdę.

-

Niemówiłci,zczymmożemytumiećdoczynieniaalbowjakim

kierunkuzmierzadochodzenie?

-

Nie,nictakiegoniemówił.

Boschpatrzyłnaniegoprzezdłuższąchwilę.

-

Wporządku,Jesse-powiedział.-Cosiępotemstało?

-

Kiedypadłystrzały,ktośpobiegłzpolankiwstronęsamochodów.

Stałatamlatarniaimogłemgozobaczyć.Wsiadłdojednego

zsamochodówicofnąłbliżejporsche.Potemotworzyłbagażnikiwysiadł.

Bagażnikporschebyłjużotwarty.

-

Gdziewtedybyłtendrugimężczyzna?

Mitfordwyglądałnazaskoczonegopytaniem.

-

background image

Chybajużnieżył.

-

Nie,mamnamyślidrugiegosprawcę.Bylidwajsprawcyijedna

ofiara,Jesse.Trzysamochody,pamiętasz?

DlapodkreśleniaswoichsłówBoschpokazałtrzypalce.

-

Widziałemtylkojednegosprawcę-powiedziałMitford.-Tego,który

strzelał.Wsamochodziezaparkowanymzaporschesiedziałktośjeszcze.

Alewogóleniewysiadał.

-

Całyczassiedziałwsamochodzie?

-

Zgadzasię.Właściwiezarazpostrzałachtendrugiwózzawróciłi

odjechał.

-

Ikierowcawogóleniewysiadał,gdysamochódstałnapunkcie

widokowym.

-

Jawkażdymrazieniewidziałem,żebywysiadał.

Boschzamyśliłsięnadtym.ZopisuMitfordawynikało,żepodejrzani

ustalilimiędzysobąpodziałpracy.Tenfaktstanowiłpotwierdzenie

wcześniejszejrelacjiAliciiKent;wedługniejjedenzmężczyznzadawał

jejpytania,apotemtłumaczyłodpowiedziiwydawałpoleceniadrugiemu.

Boschprzypuszczał,żewsamochodziewpunkciewidokowymsiedział

mężczyznamówiącypoangielsku.

-

Nodobrze-podjąłpochwili.-Wracajmydoprzebieguzdarzeń,

Jesse.Mówisz,żekiedypadłystrzały,jedenznichodjechał,adrugicofnął

samochódbliżejporscheiotworzyłbagażnik.Cosiępotemstało?

-

Wysiadł,wyciągnąłcośzporscheiprzeniósłdobagażnikaswojego

wozu.Tomusiałobyćcościężkiego,bonieźlesięnamęczył.Trzymałto

background image

cośwtakisposób,jakbymiałouchwytypobokach.

Boschwiedział,żeMitfordopisujeświnięużywanądotransportu

materiałówradioaktywnych.

-

Copotem?

-

Wsiadłdosamochoduiodjechał.Zostawiłotwartybagażnikporsche.

-

Iniewidziałeśnikogowięcej?

-

Nikogo.Przysięgam.

-

Opiszczłowieka,któregowidziałeś.

-

Właściwieniepotrafięgoopisać.Miałnasobiebluzęzkapturem.W

ogóleniewidziałemjegotwarzy.Pokapturemmiałchybajeszcze

kominiarkę.

-

Dlaczegotaksądzisz?

Mitfordznówwzruszyłramionami.

-

Niewiem.Takmisiępoprostuwydawało.Mogęsięmylić.

-

Byłwysoki?Niski?

-

Chybaśredniegowzrostu.Możetrochęniski.

-

Jakwyglądał?

Boschmusiałspróbowaćjeszczeraz.Tobyłoważne.AleMitfordpokręcił

głową.

-

Niewidziałemgo-powtórzyłzuporem.-Jestemprawiepewien,że

background image

miałzasłoniętątwarz.

Boschnieustępował.

-

Byłbiały,czarny?ZBliskiegoWschodu?

-

Niemampojęcia.Miałkapturikominiarkę,ajabyłemzadaleko.

-

Przypomnijsobiejegoręce,Jesse.Mówiłeś,żeprzedmiot,który

przenosiłzporschedoswojegosamochodu,miałuchwyty.Widziałeśjego

ręce?Jakiegokolorubyłyjegoręce?

Mitfordzastanowiłsięprzezchwilęinagleoczymurozbłysły.

-Niewidziałemdłoni,nosiłrękawice.Dobrzepamiętam,botobyłytakie

dużerękawice,jakiemająludziepracującyprzypociągachwHalifaksie.

Grube,zdługimimankietami,żebychroniłyprzedoparzeniem.

Boschskinąłgłową.Szukającjednejinformacji,uzyskałinną.Rękawice

ochronne.Ciekawe,czytobyłyspecjalnerękawiceprzeznaczonedopracy

zmateriałemradioaktywnym.Uświadomiłsobie,żezapomniałzapytać

AliciiKent,czymężczyźni,którzywtargnęlidojejdomu,mieli

rękawiczki.Miałnadzieję,żeRachelWallingustaliławszystkieszczegóły

wtrakciedalszegoprzesłuchania.

Boschzrobiłpauzę.Czasemchwilemilczeniasądlaświadkanajbardziej

niepokojące.Ciszazaczynawypełniaćluki.

AleMitfordsięnieodzywał.PochwiliBoschwróciłdopytań.

-

Nodobrze,mówiliśmyodwóchsamochodachzaparkowanychobok

porsche.Opiszsamochód,którypodjechałtyłemdoporsche.

-

Naprawdęniepotrafię.Wiem,jakwyglądaporsche,aleotam-

tychsamochodachnieumiemnicpowiedzieć.Obydwabyłyznacznie

większe,czterodrzwiowe.

-

Porozmawiajmyotym,którystałprzedporsche.Tobyłsedan?

background image

-

Nieznamtejmarki.

-

Nie,sedantotypnadwozia,niemarka.Czterodrzwiowy,z

wysuniętymbagażnikiem-takijakradiowóz.

-

Tak,takwyglądał.

Boschprzypomniałsobie,coAliciaKentmówiłaoswoimskradzionym

samochodzie.

-

Wiesz,jakwyglądachrysler300?

-

Nie.

-

Jakikolormiałtensamochód?

-

Niejestempewien,aleciemny.Czarnyalbogranatowy.

-

Adrugi?Ten,którystałzaporsche.

-

Takisam.Ciemnysedan.Trochęsięróżniłodtegozprzodu-jakby

trochęmniejszy.Hm…aleniewiem,cotobyłzawóz.Przykromi.

Chłopakzmarszczyłbrwi,jakgdybynieznajomośćmarekimodeli

samochodówbyławadącharakteru.

-

Nicsięniestało,Jesse,świetnieciidzie-zapewniłgoBosch.

-Bardzonampomagasz.Gdybympokazałcizdjęciaróżnychsedanów,

myślisz,żemógłbyśrozpoznaćtesamochody?

-

Nie,niewidziałemichzbytwyraźnie.Naulicybyłozamałoświatła,

ajabyłemzadaleko.

Boschpokiwałgłową,leczczułsięrozczarowany.Przezchwilęrozważał

background image

sytuację.InformacjeuzyskaneodMitfordapokrywałysięzwersją

wydarzeńprzedstawionąprzezAlicięKent.Intruzimusielimiećjakiś

środektransportu,abydotrzećdodomuKentów.Jedenodjechałstamtąd

ichwozem,adrugiwziąłchrysleraAliciiKent,abyprzewieźćnimcez.

Wydawałosiętooczywiste.

Wzwiązkuztymnasunęłomusiękolejnepytanie.

-

Dokądodjechałtendrugisamochód?

-

Teżzawróciłipojechałwdółzbocza.

-1towszystko?

-

Wszystko.

-

Copotemzrobiłeś?

-

Ja?Nic.Zostałemtam,gdziebyłem.

-

Dlaczego?

-Bałemsię.Byłemprawiepewien,żewłaśniewidziałem,jak

zamordowanoczłowieka.

-

Nieposzedłeśsprawdzić,czyżyjeiczynietrzebamupomóc?

Mitfordodwróciłwzrokipokręciłgłową.

-

Nie,zabardzosiębałem.Przykromi.

-

Wporządku,Jesse.Niemusiszsiętymprzejmować.Onjużnieżył.

Zanimpadłnaziemię,byłjużmartwy.Ciekawimnietylko,dlaczegotak

długosięukrywałeś.Dlaczegoniezszedłeśzewzgórza?Dlaczegonie

zadzwoniłeśpoddziewięćsetjedenaście?

Mitforduniósłręceizarazopuściłjenastół.

background image

-

Niewiem.Chybazestrachu.Wszedłemnawzgórzewedługmapyi

tobyłajedynadrogapowrotna,jakąznałem.Musiałbymprzejśćoboktej

polankiipomyślałemsobie,acobędzie,jeżeliwtymmomenciezjawiąsię

gliny?Mógłbymzostaćgłównympodejrzanym.Pomyślałemjeszcze,że

gdybytobyłarobotamafiiigangsterzydowiedzielibysię,żewszystko

widziałem,moglibymniezabićczycoś.

Boschskinąłgłową.

-

ChybawtejswojejKanadzieoglądaszzadużoamerykańskiej

telewizji.Nieprzejmujsię.Zaopiekujemysiętobą.Ilemaszlat,Jesse?

-

Dwadzieścia.

-

NowięccorobiłeśpoddomemMadonny?Niejestdlaciebietrochę

zastara?

-

Nie,tonietak.Todlamamy.

-

Śledziłeśjądlaswojejmamy?

-

Nieśledziłem.Chciałemtylkozdobyćdlamamyjejautograf,

zapytać,czyniedałabymizdjęciaczyczegośtakiego.Chciałemwysłać

cośmamie,anicdlaniejniemam.Wiepan,żebywiedziała,żeumnie

wszystkogra.Pomyślałemsobie,żegdybymjejpowiedział,żespotkałem

Madonnę,nieczułbymsięjaktaki…rozumiepan.Wdzieciństwie

słuchałemMadonny,bomojamamajejsłucha.Myślałem,żefajniebyłoby

cośjejwysłać.Niedługosąjejurodziny,ajanicdlaniejniemam.

-

PocoprzyjechałeśdoLosAngeles,Jesse?

-

Bojawiem.Poprostuwydawałomisię,żewartotuprzyjechać.

background image

Miałemnadziejęzahaczyćsięwjakimśzespole.Alewyglądanato,

żewiększośćludziprzyjeżdżatujużzeswoimzespołem.Ajaniemam

swojego.

Boschuznał,żeMitfordpozujenawędrownegotrubadura,aleprzyjego

plecaku,któryzostałwbiurze,nieznalazłgitaryaniżadnegoinnego

instrumentu.

-

Jesteśmuzykiemczyśpiewasz?

-

Gramnagitarze,aleparędnitemumusiałemjązastawićw

lombardzie.Odzyskamją.

-

Gdzienocujesz?

-

Teraztowłaściwienigdzie.Wczorajchciałemsięprzespaćna

wzgórzach.Taknaprawdętochybadlategonieuciekłem,gdyzobaczyłem,

cozrobiliztamtymfacetem.Niemiałemdokądiść.

Boschdobrzetorozumiał.JesseMitfordnieróżniłsięodtysięcyinnych,

którzycomiesiącprzyjeżdżalidomiastaautobusamialboautostopem.

Mieliwięcejmarzeńniżplanówczypieniędzy.Więcejnadzieiniż

przebiegłości,zdolnościczyinteligencji.Niewszyscy,którymsięnie

udało,prześladowalitych,którzyodnieślisukces,alekażdybył

naznaczonypiętnemdeterminacji.Iniektórzynigdysięgoniezdołali

pozbyć,nawetgdyichnazwiskaopromieniłysięsławąikupilisobiedomy

nawzgórzach.

-

Zróbmysobieprzerwę,Jesse-powiedziałBosch.-Muszęzadzwonić

dokilkuosób,apotemprawdopodobniebędzieszmusiałjeszczeraz

opowiedziećwszystkoodpoczątku.Możebyć?Postaramsięteżznaleźćci

jakiśpokójwhotelu.

Mitfordskinąłgłową.

-

background image

Myślosamochodachitymczłowieku,któregowidziałeś.Musisz

sobieprzypomniećwięcejszczegółów,Jesse.

-

Próbuję,ale…

Zanimzdążyłdokończyć,Boschwyszedłnakorytarz.

Włączyłklimatyzatoriustawiłtemperaturęosiemnastustopni.Wkrótcew

pokojuprzesłuchańzrobisięzimnoizamiastsiępocić,Mitfordzacznie

marznąć-choćmożenie,skoropochodziłzKanady.Kiedynieco

ochłonie,Boschzamierzałprzycisnąćgojeszczerazisprawdzić,czy

dowiesięczegośnowego.Spojrzałnazegarek.Dochodziłapiątaranoido

zapowiedzianegoprzezfederalnychzebranianatematsprawypozostały

jeszczeczterygodziny.Byłosporodozrobienia,alemiałdośćczasu,by

popracowaćnadMitfordem.

Pierwszarundaokazałasięowocna.Niemiałpowoduwątpić,żewdrugiej

niezyskanicwięcej.

BoschzobaczyłIgnaciaFerrasapracującegoprzybiurku.Jegopartner

siedziałodwróconybokiemistukałwklawiaturęlaptopaustawionegona

wysuwanymblacie.Boschzauważył,żedobytekMitfordazniknął,ajego

miejscezajęłynowetorebkizdowodamiiteczkipełnedokumentów.Były

towszystkiemateriałyśledcze,jakiedotądwyprodukowałwydział

kryminalistycznyzdwóchmiejsczbrodni.

-

Harry,przepraszamcię,niezdążyłemusiąśćiposłuchać-powiedział

Ferras.-Wyciągnąłeścośztegochłopaka?

-

Powolidoczegośdochodzimy.Zrobiłemsobieprzerwę.

Ferrasmiałtrzydzieścilatisylwetkęsportowca.Najegobiurkustała

nagrodazanajlepszewynikiwtestachsprawnościowychnarokuw

akademiipolicyjnej.Byłteżprzystojny.Miałśniadąskóręikrótko

ostrzyżonewłosy,spodktórychspoglądałyprzenikliwezieloneoczy.

Boschpodszedłdoswojegobiurka,żebyzadzwonić.Zamierzałjeszczeraz

obudzićporucznikaGandle’aiprzekazaćmunajnowszewieści.

background image

-

Namierzyłeśjużbrońofiary?-zapytałFerrasa.

-

Tak,znalazłemwbaziedanychBATF.Półrokutemukupiłmały

rewolwerkaliberdwadzieściadwa.SmithandWesson.

Boschskinąłgłową.

-

Dwudziestkadwójka,pasuje-powiedział.-Bezranwylotowych.

-

Pocisksięmelduje,aleniewymeldowuje.

Ferraswygłosiłtoniczymsloganztelewizyjnejreklamyizaśmiałsięz

własnegodowcipu.Boschpomyślałotym,cokryłosiępodżartem.

StanleyaKentaostrzeżonooniebezpieczeństwie,wynikającymz

charakterujegopracy.Kupiłwięcbrońdlaochrony.

Boschbyłgotówiśćozakład,żeztejbronidoniegostrzelano,żezabiłgo

zniejterrorysta,którynacisnąłspustzimieniemAllahanaustach.Coto

zaświat,myślałBosch,gdyktośmatyleodwagi,bystrzelićdodrugiego

człowieka,wzywającimieniaswojegoBoga.

-

Kiepskisposóbnazejścieztegoświata-zauważyłFerras.

Boschspojrzałnaniegoponadpołączonymibiurkami.

-

Cościpowiem-rzekł.-Wiesz,czegosięnauczyszwtejrobocie?

-Czego?

-

Żekażdysposóbzejściaztegoświatajestkiepski.

9

Boschposzedłdogabinetukapitananalaćsobiedrugikubekkawy.

Sięgającdokieszeniponastępnegodolaradokoszyka,znalazłwizytówkę

Brenneraiprzypomniałsobie,żeagentprosiłgooinformację,gdyby

udałoimsięznaleźćświadka.AleBoschwłaśnieskończyłinformować

porucznikaGandle’aotym,comłodyKanadyjczykwidziałisłyszałw

background image

punkciewidokowym,irazempostanowili,abynaraziezachowaćzeznania

Mitfordawtajemnicy.Przynajmniejdozebraniaodziewiątej,gdy

federalnibędąmusieliodkryćkarty.Jeśliszefostwofederalnychnie

zamierzałowyłączaćpolicjiześledztwa,przekonająsięotymwtrakcie

spotkania.Wówczasbędąmogliprzystąpićdowymiany.Boschujawni

relacjęświadkawzamianzadalszyudziałwdochodzeniu.

TymczasemGandlezapowiedział,żeprzekażewyżejnajnowszeustalenia.

Usłyszawszywiadomośćosłowie„Allah”,którepojawiłosięwśledztwie,

poczułsięwobowiązkupoinformowaćprzełożonychorosnącejwadze

sprawy.

Boschwróciłzpełnymkubkiemkawydobiurkaizacząłprzeglądać

dowodyzebranezmiejscazbrodniorazdomu,gdzieintruzi

przetrzymywaliAlicięKent,podczasgdyjejmążpojechałwykonaćich

polecenie.

Znałjużwiększośćprzedmiotówznalezionychwpunkciewidokowym.

ZacząłwyciągaćztorebekrzeczyosobisteStanleyaKentaiuważnieje

oglądać.Wszystkieśladyzostałyjużzabezpieczoneprzeztechników,mógł

więcswobodnieichdotykać.

PierwszymprzedmiotembyłnależącydofizykatelefonBlackBerry.Bosch

nieczułsięzbytpewniewświecieurządzeńcyfrowych,doczego

przyznawałsiębezfałszywejskromności.

Opanowałwprawdzieobsługęwłasnegotelefonukomórkowego,alebyłto

prostymodel,którypozwalałmurozmawiać,zapisywaćnumerywksiążce

telefonicznejinicwięcej-takprzynajmniejsądził.Dlategopróbując

manipulowaćprzybardziejzaawansowanymaparacie,byłbezradny.

-

Pomócci,Harry?

BoschuniósłwzrokizobaczyłFerrasa,któryuśmiechałsiędoniego.

Boschczułsięzakłopotanyswoimbrakiemumiejętnościtechnicznych,

leczniedotegostopnia,byodtrącaćpomocnądłoń.Wtedyjegosłaby

punktzmieniłbysięwcośgorszego.

-

background image

Wiesz,jaktosięobsługuje?

-

Pewnie.

-

Aparatmae-mail,prawda?

-

Powinienmieć.

Boschmusiałwstać,abyponadblatamidwóchbiurekpodaćpartnerowi

telefon.

-

WczorajokołoszóstejwieczoremKentdostałodswojejżonye-mail

oznaczonyjakopilny.ByławnimfotografiaAliciiKentleżącejnałóżkui

związanej.Znajdźtoizobacz,czydałobysięjakośwydrukować

wiadomośćrazemzezdjęciem.Chciałbymjejeszczerazobejrzeć,ale

żebybyłotrochęwiększeniżnatymekraniku.

ZanimBoschskończył,FerrasjużzająłsięaparatemBlackBerry.

-

Niemasprawy-powiedział.-Wyślępoprostutegoe-mailanaswoją

skrzynkę.Potemotworzęiwydrukuję.

Ferraszacząłstukaćkciukamiwminiaturowąklawiaturętelefonu,który

przypominałBoschowizabawkę,podobnądoelektronicznychgier,jakie

widziałudzieciwsamolotach.Nierozumiał,dlaczegoludziezawszetak

zawzięciebębniąwswojetelefony.Byłpewien,żetorodzajostrzeżenia,

znakupadkucywilizacjiczyludzkości,niepotrafiłjednakprecyzyjnie

wytłumaczyćprzyczynytegoodczucia.Głoszonopowszechnie,że

technologiacyfrowatoogromnypostęp,leczBoschwobectychhaseł

pozostawałsceptyczny.

-

Dobra,znalazłemiwysłałem-oznajmiłFerras.-Zaparęminut

powinienbyćwmojejskrzynceizarazzrobięwydruk.Cośjeszcze?

-

Sątamzapisywykonanychiodebranychpołączeń?

background image

Ferrasnieodpowiedział.Manipulowałprzyciskamitelefonu.

-

Jakiprzedziałczasucięinteresuje?-zapytał.

-Narazie,powiedzmy,odwczoraj,odmniejwięcejpołudnia-odparł

Bosch.

-

Dobra,znalazłemtęlistę.Mamcipokazać,jaktosięobsługuje,czy

poprostupodaćcinumery?

Boschwstałiobszedłrządbiurek,byprzezramiępartneraspojrzećna

wyświetlacztelefonu.

-

Możenaraziepowiedzogólnie,jaktowygląda,apotemzajmiemy

siętymdokładnie-powiedział.-Gdybyśmniepróbowałuczyć,trwałoby

towieki.

Ferraszuśmiechemskinąłgłową.

-

Nowięcjeżeliłączyłsięznumerem,któryjestwksiążce

telefonicznej,wyświetlasięnazwiskoalbonazwaprzypisanadotego

numeru.

-

Rozumiem.

-

Naliściejestmnóstwopołączeńzcałegopopołudniazbiurem,

różnymiszpitalamiinazwiskamizksiążki-prawdopodobnielekarzy,z

którymipracował.Sątrzyrozmowyz„Barrym”iprzypuszczam,żeto

jegowspólnik.Sprawdziłemwstanowejewidencjiprzedsiębiorstwifirma

„FizykaMedycznaK&K”należydoKentainiejakiegoBarry’ego

Kelbera.

Boschpokiwałgłową.

-

Właśnie-rzekł.-Dobrze,żemiprzypomniałeś.Musimyzsamego

ranaporozmawiaćzjegowspólnikiem.

background image

BoschnachyliłsięnadbiurkiemFerrasa,bywziąćswójnotes.Zapisał

nazwiskoBarry’egoKelbera,podczasgdyFerraskontynuowałprzewijanie

listypołączeń.

-

PoszóstejKentzaczynawydzwaniaćnazmianędodomuipod

numerkomórkiżony.Wydajemisię,żenieodbierała,bojestzapis

dziesięciupołączeńwciągutrzechminut.Dzwoniłidzwonił.Chwilę

wcześniejdostałtegopilnegoe-mailaodżony.

WszystkozaczynałosięukładaćBoschowiwcałość.Kentspędzałzwykły

dzieńwpracy,prowadząclicznerozmowyzdobrzeznanymiludźmi,gdy

nagledostałe-mailaodżony.Zobaczyłdołączonedowiadomościzdjęciei

zacząłdzwonićdodomu.Żonanieodbierała,cowprawiłogowjeszcze

większypopłoch.Wreszciepojechałzrobićto,copoleconomuwe-mailu.

Alemimojegostarańiposłuszeństwa,itakzostałzastrzelonywpunkcie

widokowym.

-

Coposzłonietak?-zapytałgłośnoBosch.

-

Comasznamyśli,Harry?

-

Zabójstwowpunkciewidokowym.Ciąglenierozumiem,dlaczego

gozabili.Zrobiłto,czegochcieli.Dałimtenmateriał.Coposzłonietak?

-

Niewiem.Możegozabili,bowidziałtwarzjednegoznich.

-

Świadektwierdzi,żeten,którydoniegostrzelał,nosiłkominiarkę.

-

Notomożewszystkoposzłodobrze.Możeodpoczątkuzamierzali

gozabić.Zrobilisobietłumik,pamiętasz?Facetkrzyknął„Allah”,ato

chybanieświadczy,żecośposzłonietak.Świadczyraczej,żetakibył

plan.

Boschskinąłgłową.

background image

-

Dobrze,jeżelitakibyłplan,todlaczegozabiliKenta,anieżonę?Po

comielibyzostawiaćświadka?

-

Niewiem,Harry.Alecinawiedzenimuzułmaniemają,zdajesię,

jakąśzasadęnatematkrzywdzeniakobiet,nie?Żemogąprzeztonie

osiągnąćnirwany,nietrafićdorajuczyjaktosięunichnazywa.Chybao

tochodzi?

Boschnieodpowiedziałnatopytanie,ponieważnieznałsięnapraktykach

kulturowych,októrychogólnikowowspomniałjegopartner.Alepytanie

podkreślałoegzotykęsprawy,zjakąmiałdoczynienia.Przyzwyczaiłsię

dotropieniamorderców,którychmotywembyłachciwość,nieczystośćczy

innyzsiedmiugrzechówgłównych.Fanatyzmreligijnyrzadkopojawiał

sięnatejliście.

Ferrasodłożyłtelefoniodwróciłsiędokomputera.Jakwieludetektywów

wolałkorzystaćzwłasnegolaptopa,ponieważsłużbowekomputery

policyjnebyłystareiwolne,awiększośćznichmiaławięcejwirusówniż

dziwkinaHollywoodBoulevard.

Zapisałotwartydokumentiotworzyłprogrampocztowy.E-mailprzesłany

zeskrzynkiKentajużtamdotarł.Ferrasotworzyłwiadomośćigwizdnął

nawidokfotografiinagiejizwiązanejAliciiKent.

-

Tak,tomusiałopodziałać-powiedział.

Zrozumiał,dlaczegoKentprzekazałsprawcomcez.Ferrasbyłżonatyod

niespełnarokuiniebawemmiałomusięurodzićdziecko.Boschdopiero

poznawałswojegomłodegopartnera,leczjużwiedział,żebardzokocha

żonę.PodszybąprzykrywającąblatbiurkaFerras

miałkolażjejzdjęćześlubu.Boschtrzymałpodswojąszybązdjęciaofiar

morderstw,którychsprawcównadalposzukiwał.

-Wydrukujmito-powiedziałBosch.-Powiększ,jeżelisięda.Ipobawsię

jeszczetymtelefonem.Możecośznajdziesz.

Boschwróciłzaswojebiurkoiusiadł.Ferraspowiększyłzdjęciei

background image

wydrukowałnakolorowejdrukarceznajdującejsięwgłębibiura.Po

chwiliprzyniósłBoschowiwydruk.

Boschnałożyłjużokularydoczytania,alezszufladywyciągnął

prostokątnąlupę,którąkupił,gdyzauważył,żeszkłasąjużzasłabedo

oglądaniadrobniejszychszczegółów.Nigdynieużywałlupy,kiedybiuro

byłopełnedetektywów.Niechciałdawaćinnympowodówdodrwin-

nawetgdybytomiałybyćtylkoniewinneżarty.

Położyłwydruknabiurkuipochyliłsięnadnimuzbrojonywlupę.

Najpierwobejrzałwięzy,którymiskrępowanokończynykobietyzajej

plecami.Intruziużylisześciuopasekzzatrzaskiem,nakładającjekolejno

nanadgarstkiikostki,piątąłączącskrępowanenogi,aostatniąłącząc

opaskinarękachzopaskąwiążącąnogi.

Boschodniósłwrażenie,żetozbytskomplikowanysposób

unieruchomieniakończynkobiety.Samzrobiłbytoinaczej,gdyby

próbowałszybkozwiązaćofiarę,którazapewneusiłowałastawiaćopór.

Użyłbymniejszejliczbywięzów,żebywszystkoodbyłosięprościeji

szybciej.

Niebyłpewien,cotomożeoznaczać,jeśliwogólecokolwiekoznaczało.

MożeAliciaKentwcalesięnieszamotałaiwzamianzajejuległość

napastnicyużylidodatkowychopasek,abymniejsięmęczyła,leżąc

związananałóżku.Wydawałomusię,żedziękitemujejręceinogibyły

mniejwygięte,niżgdybyskrępowanojąbrutalniej.

Mimoto,przypomniawszysobiesińcenaprzegubachAliciiKent,doszedł

downiosku,żeczas,jakispędziłaunieruchomionanałóżku,niebyłdla

niejłatwy.Oglądajączdjęcie,byłpewientylkotego,żemusijeszczeraz

porozmawiaćzAliciąKentiwydobyćzniejwięcejszczegółównatemat

tego,cosięzdarzyło.

Naczystejkartcewnotesiezapisałpytaniaowięzy.Resztęstrony

zamierzałwykorzystaćnadodatkowepytania,jakiemusięnasunąpodczas

przygotowaniadodalszegociąguprzesłuchania.

Nicwięcejnieprzychodziłomudogłowy.Kiedyskończyłoglądać

fotografię,odłożyłlupęizacząłprzebiegaćwzrokiemraporty

background image

kryminalistycznezoględzinmiejscazbrodni.Tutakżenicniezwróciło

jegoszczególnejuwagi,więcszybkoprzeszedłdoprotokołówidowodów

zdomuKentów.RazemzBrenneremszybkoopuścilidom,spieszącsiędo

klinikiśw.Agaty,dlategoBoschaniebyłonamiejscu,gdytechnicy

szukaliśladówpozostawionychprzezintruzów.Byłbardzociekaw,co

udałoimsięznaleźć.

Zobaczyłjednaktylkojednątorebkęzczarnymiplastikowymiopaskami,

którymiskrępowanoAlicięKentiktórerozcięłaRachelWalling,abyją

wyswobodzić.

-

Chwileczkę-powiedziałBosch,unosząctorebkęzprzezroczystej

folii.-TylkotozabezpieczyliwdomuKentów?

Ferrasuniósłgłowęznadbiurka.

-

Tylkotomidali.Sprawdziłeślistędowodów?Tampowinnobyć

wszystko.Możejeszczenadczymśpracują.

BoschprzeszukałdokumentyprzyniesioneprzezFerrasaipochwili

znalazłspisdowodów.Odnotowywanownimkażdyprzedmiotzabrany

przeztechnikówzmiejscazdarzenia.Pomagałotośledzićdowody

podczasichprzekazywania.

Zobaczył,żewspisiefigurujekilkaprzedmiotów,któretechnicyzebraliw

domuKentów,przedewszystkimpróbkiwłosówiwłókien.Tegonależało

sięspodziewać,choćniewiadomo,czyktóraśzpróbekmiałazwiązekz

podejrzanymi.AlewciągulatswojejpracyBoschnigdyjeszczenie

widziałnieskazitelnieczystegomiejscazdarzenia.Podstawoweprawo

naturymówiłobowiem,żekażdeprzestępstwopozostawiaśladw

otoczeniu-choćbynajmniejszy.Zawszedochodzidoprzeniesienia

materiału.Trzebagopoprostuznaleźć.

Każdaopaskazostaławpisananalistępojedynczo,aponichwymieniono

licznepróbkiwłosówiwłókienzebranezróżnychmiejsc,oddywanuw

sypialnipokratkęściekowąwłaziencedlagości.Naliściefigurowała

takżepodkładkapodmyszdomowegokomputeraorazpokrywka

background image

obiektywuaparatuNikon,którąznalezionopodłóżkiemwsypialni.

OstatniapozycjanajbardziejzaciekawiłaBoscha.Dowódopisanopo

prostujakopopiółzpapierosa.

Boschniemiałpojęcia,jakąwartośćdowodowąmógłmiećpopiółz

papierosa.

-

Wkryminalistycznymjestjeszczektośzludzi,którzydziałaliw

domuKentów?-spytałFerrasa.

-

Półgodzinytemujeszczebyli—odrzekłFerras.-BuzzYatesita

kobietaoddaktyloskopii,którejnazwiskanigdyniepamiętam.

Boschpodniósłsłuchawkęizadzwoniłdobiuratechników.

-

Laboratoriumkryminalistyczne,Yates.

-

Buzz,właśnieztobąchciałempogadać.

-

Ktomówi?

-

HarryBosch.ChodziooględzinydomuKentów.Powiedzmicośo

tympopiele,którytamzebraliście.

-

Ach,tak,papierosspaliłsięnapopiół.TamtaagentkaFBIpoprosiła

mnie,żebymgozebrał.

-

Gdziebył?

-

Znalazłagonaspłuczcewłaziencedlagości.Jakgdybyktośchciał

sięwysikaćiodłożyłfajkę,apotemoniejzapomniał.Papierosspaliłsię

dokońcaizgasł.

-

Czyliznalazłasampopiół?

background image

-

Zgadzasię.Zostałatylkoszaragąsienica.Aleagentkachciała,

żebyśmygozabrali,mówiła,żewjejlaboratoriumbędąmoglicośztym…

-

Chwileczkę,Buzz.Oddałeśjejdowódrzeczowy?

-

No,takjakby.Mówiła…

-Cotoznaczy„takjakby”?Oddałeśalbonie.DałeśagentceWallingpopiół

zpapierosa,któryzebrałeśzmojegomiejscazdarzenia?

-

Tak-przyznałYates.-Aleniebezzastrzeżeńigwarancji,Harry.

Powiedziała,żelaboratoriumfederalnychmożeprzeprowadzićanalizę

popiołuiustalićrodzajtytoniu,cozkoleipozwoliustalićkraj

pochodzenia.Mytakichcudówniepotrafimy,Harry.Niemogliśmynawet

tegotknąć.Powiedziała,żetodowódistotnydlaśledztwa,bobyćmoże

sprawcamisąterroryścispozakraju.Nowięcmusiałemsięzgodzić.

Opowiadała,żekiedyśrozpracowałasprawępodpalenia,gdzieznaleźli

drobinępopiołuzpapierosa,odktóregowybuchłpożar.Udałosięim

określićmarkępapierosówipowiązaćjązjednymzpodejrzanych.

-

Atyjejuwierzyłeś.

-

No…tak,uwierzyłem.

-1dałeśjejmójdowód.

Boschpowiedziałtozrezygnowanymtonem.

-

Harry,toniebyłtwójdowód.Przecieżwszyscygramywjednej

drużynie,nie?

-

Tak,Buzz,gramy.

Boschodłożyłsłuchawkęizaklął.Ferrasspytał,cosięstało,leczjego

partnerzbyłpytaniemachnięciemręki.

background image

-

Typowefederalnewciskaniekitu.

-

Harry,zdążyłeśsiętrochęprzespaćprzedwezwaniem?

Boschspojrzałnasiedzącegonaprzeciwpartnera.Doskonalewiedział,do

czegoFerraszmierza,zadająctopytanie.

-

Nie-odrzekł.-Niespałem.AlewkurzamsięnaFBIniezpowodu

brakusnu.Znamtęrobotędłużej,niżtychodziszpoziemi.Wiem,jak

sobieporadzićzniewyspaniem.

Uniósłkubekzkawą.

-

Zdrówko-dodał.

-

Mimotoniejestdobrze-odparłFerras.-Niedługozacznieszleciećz

nóg,partnerze.

-

Niemartwsięomnie.

-

Wporządku,Harry.

Boschwróciłdorozmyślańopopiele.

-

Cozezdjęciami?-spytałFerrasa.-Maszjużzdjęciazdomu

Kentów?

-

Tak,gdzieśtusą.

Ferrasprzerzuciłdokumentynabiurku,wyciągnąłznichteczkęz

fotografiamiipodałmu.Boschszybkoodnalazłtrzyzdjęciazrobionew

łaziencedlagości.Widokcałejłazienki,ujęcietoalety,naktórymbył

widocznypopiółnapokrywiespłuczki,orazzbliżenieszarejgąsienicy,jak

nazwałjąBuzz.

Boschrozłożyłnabiurkutrzyfotografie,ponowniewziąłlupęizacząłje

background image

studiować.Robiączbliżeniepopiołu,fotografpołożyłnaspłuczcelinijkę,

abypokazaćskalęujęcia.Popiółmiałprawiepięćcentymetrówdługości,

prawietylecocałypapieros.

-

Zobaczyłeśjużcoś,Sherlocku?-zapytałFerras.

Boschuniósłgłowę.Partneruśmiechałsiędoniego.Boschnie

odpowiedziałuśmiechem,dochodzącdowniosku,żeniemożejużużywać

lupynawetwobecnościpartnera,nienarażającsięnadocinki.

-

Jeszczenie,Watsonie-odparował.

Miałnadzieję,żetouciszyFerrasa.NiktniechciałbyćWatsonem.

Oglądajączdjęcietoalety,zauważyłpodniesionądeskęsedesową.

Oznaczałoto,żezłazienkikorzystałmężczyzna.Popiółzpapierosa

świadczyłzkolei,żebyłtojedenzintruzów.Boschprzyjrzałsięścianie

nadtoaletą.Wisiałananiejniewielkafotografiawramkach

przedstawiającazimowykrajobraz.Widokbezlistnychdrzewi

stalowoszaregoniebaprzywodziłBoschowinamyślNowyJorkczyinne

wschodnieokolice.

Zdjęcieprzypomniałomusprawę,którązamknąłprzedrokiem,gdy

pracowałjeszczeprzysprawachotwartychiniewyjaśnionych.Podniósł

słuchawkęijeszczerazzadzwoniłdokryminalistyki.Kiedyzgłosiłsię

Yates,Boschpoprosiłdotelefonuosobę,którazdejmowałaodciskipalców

wdomuKentów.

-

Chwileczkę-powiedziałYates.

WidocznienadalbyłzłynaBoschazpowoduwcześniejszejrozmowy,

ponieważniespieszyłsięzwezwaniemtechnika.Boschczekałcztery

minuty,oglądającprzezlupęzdjęciazdomuKentów.

-

MówiWittig-odezwałsięwkońcukobiecygłos.

Boschznałjązpoprzednichspraw.

-

background image

Andrea,tuHarryBosch.ChcęcięzapytaćodomKentów.

-

Ocokonkretnie?

-

Sprawdzałaślaseremłazienkędlagości?

-

Oczywiście.Tam,gdzieznaleźlipopiółisedesbyłotwarty?Tak,

sprawdziłam.

-

Byłocoś?

-

Nie,nic.Wytartedoczysta.

-

Aściananadtoaletą?

-

Tak,teżsprawdziłam.Nicnieznalazłam.

-

Tylkotylechciałemwiedzieć.Dzięki,Andrea.

-

Powodzenia.

Boschodłożyłsłuchawkęispojrzałnafotografiępopiołu.Cośwtym

zdjęciuniedawałomuspokoju,leczniebyłpewienco.

-

Harry,dlaczegopytałeśościanęnadtoaletą?

BoschpopatrzyłnaFerrasa.Zostalipartneramimiędzyinnymipoto,aby

bardziejdoświadczonydetektywmógłwprowadzaćwarkanapracy

śledczejniedoświadczonegodetektywa.Boschpostanowiłodłożyćnabok

dowcipyoSherlockuHolmesieiopowiedziećmudawnąhistorię.

-

SkojarzyłemtozpewnąsprawązWilshiresprzedtrzydziestulat.

Znalezionoutopionąwwanniekobietęijejpsa.Wcałymdomuodciski

palcówzostałydokładniewytarte,aledeskasedesowabyłapodniesiona.

background image

Stądprowadzącyśledztwowiedzieli,żeszukająmężczyzny.Toaletateż

zostaławytartadoczysta,alenaścianiezaniąznaleźliodciskdłoni.Facet

musiałskorzystaćisikając,oparłsięrękąościanę.Napodstawie

wysokościodciskuustalilijegowzrost.Domyślilisięteż,żejest

leworęczny.

-

Jak?

-

Bonaścianiebyłodciskprawejdłoni.Doszlidowniosku,żefacet

zwykletrzymafiutaręką,którąlepiejsięposługuje.

Ferrasprzytaknąłskinieniemgłowy.

-

Czylizidentyfikowalipodejrzanegonapodstawieodciskudłoni?

-

Tak,aledopierotrzydzieścilatpóźniej.Zamknęliśmysprawęw

zeszłymroku,wotwartychiniewyjaśnionych.Wtedywbankachdanych

niebyłozbytwieluodciskówdłoni.Kiedyjaimojapartnerkadostaliśmy

tęsprawę,wrzuciliśmyodciskdokomputera.Itrafiliśmy.Namierzyliśmy

tegofacetawTenThousandPalmsnapustyniipojechaliśmygozdjąć.

Zanimzdążyliśmygoaresztować,wyciągnąłbrońisięzastrzelił.

-

Kurczę.Czyliniemieliścienawetokazjiznimpogadać.

-

Właściwienie.Alebyliśmypewni,żetoon.Popełniłsamobójstwo

nanaszychoczachiwziąłemtozadowódwiny.

-

Nie,jasne.Chodzimitylkooto,żechętniepogadałbymztym

gościemispytałgo,dlaczegozabiłpsa.

Boschprzezchwilęprzyglądałsiępartnerowi.

-

Gdybysięnamudałopogadać,chybabardziejinteresowałobynas,

dlaczegozabiłtękobietę.

background image

-

Tak,wiem.Zastanawiamsiępoprostu,dlaczegopies,rozumiesz?

-

Chybasiębał,żepiesmógłbygozidentyfikować.Wiesz,piesgoznał

imógłbyzareagowaćnajegozapach.Facetniechciałryzykować.

Ferraspokiwałgłowąnaznak,żeprzyjmujewyjaśnienie.Boschwłaśnieto

wymyślił.Wtrakcieśledztwapytanieopsawogóleniepadło.

Ferraswróciłdopracy,aBoschodchyliłsięnakrześle,zastanawiającsię

nadszczegółamisprawy.Naraziesprowadzałysiędogmatwaninymyślii

zagadek.Spośródnichnapierwszyplanwybijałosiępodstawowepytanie:

dlaczegoStanleyKentzostałzamordowany.AliciaKenttwierdziła,że

napastnicymielitwarzezasłoniętekominiarkami.JesseMitfordmówił,że

człowiek,któryzabiłStanleyaKentawpunkciewidokowym,miał

kominiarkę.Boschowinasuwałysiępytania:pocostrzelaćdoStanleya

Kenta,jeślitenniepotrafiłbynawetzidentyfikowaćsprawcy?Ipoco

zakładaćkominiarkę,jeśliodpoczątkuplanowanogozabić?Przypuszczał,

żenałożeniekominiarekbyłosztuczką,żebydaćKentowifałszywe

poczuciebezpieczeństwaiskłonićgodowspółpracy.Tenwniosekteż

jednakbudziłwątpliwości.

Boschznówodłożyłpytanianabok,uznając,żemazamałoinformacji,by

szukaćwłaściwychodpowiedzi.Pociągnąłłykkawyibyłgotówdo

drugiejturyprzesłuchaniaJessegoMitforda.Najpierwjednakwyciągnął

telefon.OdsprawyEchoParkwciążmiałwnimzapisanynumerRachel

Walling.Postanowiłnigdygonieusuwać.

Wcisnąłprzyciskizadzwoniłdoniej,przygotowującsięnato,żezostanie

natychmiastrozłączony.Numernadaldziałał,leczusłyszałtylkonagrany

głosRachel,któraprosiła,byzostawiłwiadomośćposygnale.

-TuHarryBosch-powiedział.-Muszęztobąpogadaćichcędostać

popiółzpapierosa.Tobyłomojemiejscezbrodni.

Zakończyłpołączenie.Wiedział,żewiadomośćjązdenerwuje,możenawet

rozwścieczy.Wiedział,żezmierzakunieuchronnejkonfrontacjizRacheli

biurem,którejprawdopodobniemógłbybeztruduuniknąć.

background image

AleBoschniepotrafiłustąpićpolafederalnym.NawetdlaRacheli

wspomnieńotym,coichkiedyśłączyło.Nawetdlanadzieinaichwspólną

przyszłość,którąwciążnosiłwsobiejaknumerwpamięcitelefonu

komórkowego.

10

BoschiFerraswyszlizhoteluMarkTwainiprzystanęliprzed

drzwiami,oglądającporanek.Światłozaczynałodopierowypełzaćna

niebo.Znadoceanuunosiłasięgęsta,szaramasawilgotnegopowietrza,

pogrążająculicewgłębokimpółmroku.LosAngeleswyglądałojakmiasto

duchów,aleBoschowiwogóletonieprzeszkadzało.Potwierdzałojego

punktwidzenia.

-

Myślisz,żetuzostanie?-zapytałFerras.

Boschwzruszyłramionami.

-

Itakniemadokądiść-odrzekł.

WłaśniezameldowaliswojegoświadkawhotelupodnazwiskiemStephen

King.JesseMitfordstałsięichcennymatutem.Byłasemwrękawie

Boscha.ChoćMitfordniepotrafiłpodaćrysopisuczłowieka,który

zastrzeliłStanleyaKentaizabrałcez,potrafiłszczegółowoopowiedzieć

śledczym,cosięzdarzyłowpunkciewidokowym.Mógłsięteżprzydać,

gdybyudałosiędoprowadzićdoaresztowaniaiprocesu.Jegozeznanie

mogłoposłużyćjakorelacjazprzebieguzbrodni.Najejpodstawie

prokuratormógłprzedstawićprzysięgłymdokładnyobrazwypadków,

dlategoMitfordbyłcenny,bezwzględunato,czypotrafiłzidentyfikować

mordercę.

PokonsultacjizporucznikiemGandle’empostanowiono,żeniepowinni

tracićzoczumłodegowłóczęgi.Gandlezgodziłsięsfinansować

czterodniowypobytMitfordawhotelu.Uznali,żedotegoczasubędąjuż

wiedzieć,wktórąstronęzmierzasprawa.

BoschiFerraswsiedlidofordacrownvictoria,wypożyczonegowcześniej

przezFerrasa,iruszyliWilcoxwkierunkuSunsetBoulevard.Bosch

background image

siedziałzakierownicą.Naczerwonymświetlewyciągnąłkomórkę.Rachel

Wallingjeszczesięnieodezwała,więc

zadzwoniłpodnumer,którymudałjejpartner.Brennerodebrał

natychmiast,aBoschzacząłostrożnie:

-

Chciałemsiętylkodowiedzieć,cosłychać.Dalejjesteśmyumówieni

nazebranieodziewiątej?

PrzedprzekazaniemBrennerowinajnowszychinformacjimusiałsię

upewnić,czywciążuczestniczywśledztwie.

-

Mhm,tak…tak,jesteśmyumówieni,alezebraniezostałoprzełożone.

-

Nakiedy?

-

Chybanadziesiątą.Damyciznać.

Ztonujegoodpowiedzitrudnobyłowywnioskować,żedecyzjao

spotkaniuzpolicjąrzeczywiściezapadła.Boschpostanowiłgoprzycisnąć.

-

Gdzietosięodbędzie?Wtaktycznym?

ZpoprzedniejwspółpracyzWallingBoschwiedział,żewydziałwywiadu

taktycznegopracujewtajnymmiejscu,pozasiedzibąFBI.Chciał

sprawdzić,czyBrennerpuścifarbę.

-

Nie,wbudynkufederalnymwcentrum.Naczternastympiętrze.

Wystarczyzapytaćozebranietaktycznego.Ico,świadekwczymś

pomógł?

Boschpostanowiłnieodsłaniaćkart,dopókiniebędziewiedział,naczym

konkretniestoi.

-

Widziałstrzelaninęzdaleka.Potemzobaczył,jakzabierającez.

Powiedział,żejedenczłowiekzrobiłwszystko,zabiłKenta,apotem

przeniósłświnięzporschedobagażnikainnegosamochodu.Tendrugi

background image

siedziałwswoimwozieitylkosięprzyglądał.

-

Podałcijakieśnumeryrejestracyjne?

-

Nie,żadnychnumerów.Dotransportumateriałuwykorzystali

prawdopodobniesamochódAliciiKent.Niechcielizostawiaćśladówcezu

wswoimwozie.

-

Wiemycośopodejrzanym,któregowidziałświadek?

-

Takjakpowiedziałem,nieumiałbygozidentyfikować.Facetciągle

miałnatwarzykominiarkę.Pozatymnic.

Brennerzamilkłnachwilę.

-

Topech-powiedziałwkońcu.-Coznimzrobiliście?

-

Zchłopakiem?Właśniewysadziliśmygozsamochodu.

-

Gdziemieszka?

-

WHalifaksiewKanadzie.

-

Bosch,przecieżwiesz,ocomichodzi.

Boschwyczułuniegozmianętonu.Izwróciłuwagę,żezwróciłsiędo

niegoponazwisku.Niesądził,byBrennerpytałmimochodemomiejsce

pobytuMitforda.

-

Niematużadnegostałegoadresu-odparł.-Towłóczęga.

PodwieźliśmygodoDanny’egonaSunset.Tamsobiezażyczył.Daliśmy

mudwiedychynaśniadanie.

BoschpoczułnasobiewzrokFerrasa.

-

background image

Możeszchwilęzaczekać,Harry?-spytałBrenner.-Mamdrugi

telefon.TomożebyćWaszyngton.

Wracamydoimion,pomyślałBosch.

-

Jasne,Jack,alemożemysiępoprosturozłączyć.

-

Nie,zaczekaj.

BoschusłyszałwsłuchawcemuzykęispojrzałnaFerrasa.Jegopartner

zaczął:

-

Dlaczegopowiedziałeśmu,że…

BoschpołożyłpalecnaustachiFerrasurwał.

-

Wstrzymajsięnamoment.

Minęłopółminuty.Wtelefonierozbrzmiałasaksofonowawersja„Whata

WonderfulWorld”.Boschzawszeuwielbiałtenfragmentociemnejświętej

nocy.

WreszciezapaliłosięzieloneświatłoiBoschskręciłwSunsetBoulevard.

PochwiliwsłuchawceodezwałsięgłosBrennera.

-

Harry?Przepraszam.DzwonilizWaszyngtonu.Możeszsobie

wyobrazić,jaksięnatorzucili.

Boschpostanowiłcośzniegowyciągnąć.

-

Conowegouwas?

-

Niewiele.DepartamentBezpieczeństwawysyłagrupęhelikopterów

zesprzętemdowykrywaniaśladówmateriałówradioaktywnych.Zacznąw

punkciewidokowymispróbująposzukaćpromieniowania

charakterystycznegodlacezu.Aleprawdajesttaka,żeabyodebrali

sygnał,ktośmusiałbywyciągnąćcezześwini.Mytymczasem

organizujemykonferencję,żebyuzgodnićplandziałania.

background image

-

Tylkotyledokonałypotężnesiłyrządowe?

-

Dopierosięorganizujemy.Mówiłemci,jaktobędziewyglądać.

Alfabetycznybigos.

-

Zgadzasię.Nazwałeśtopandemonium.Federalnisąwtym

mistrzami.

-

Nie,niejestempewien,czytowszystkopowiedziałem.Alenie

możnazapominaćokrzywejuczeniasię.Wydajemisię,żepozebraniu

ruszymydoakcjicałąparą.

Boschniemiałjużwątpliwości,żecośsięzmieniło.Wykrętnaodpowiedź

Brenneraświadczyła,żealborozmowajestnagrywana,alboktośją

podsłuchuje.

-

Dozebraniazostałojeszczeparęgodzin-ciągnąłBrenner.-Co

zamierzaszterazzrobić,Harry?

Boschzawahałsię,lecztylkoprzezchwilę.

-

ZamierzamwrócićdodomuijeszczerazporozmawiaćzpaniąKent.

Mamparęnowychpytań.PotempojedziemydobiuraKentaw

południowejwieżycentrummedycznegoCedars.Musimyjeobejrzeći

pogadaćzjegowspólnikiem.

Odpowiedziałamucisza.Boschdojeżdżałdobaru„Denny’s”naSunset.

Wjechałnaparkingizatrzymałsamochód.Przezoknazobaczył,żeczynna

przezcałądobęrestauracjajestprawiepusta.

-

Jesteśtam,Jack?

-

Hm,tak,Harry,jestem.Słuchaj,toprawdopodobnieniebędzie

konieczne,żebyśjechałdodomu,apotembiuraKenta.

background image

Boschpokręciłgłową.Wiedziałem,pomyślał.

-

Wszystkichjużzgarnęliście,co?

-

Niejaotymdecydowałem.Wkażdymrazieoilewiem,biurobyło

czyste,awspólnikaKentamamyusiebieiwłaśniejestprzesłuchiwany.

PaniąKentsprowadziliśmytuzapobiegawczo.Zniąteżjeszcze

rozmawiamy.

-

Nietydecydowałeś?Tokto,Rachel?

-

Niezamierzamwdawaćsięwdetale,Harry.

Boschwyłączyłsilnik,zastanawiającsię,jakzareagować.

-

Wobectegomożepowinniśmypojechaćzmoimpartneremdo

centrumnatozebranie-powiedziałwkońcu.-Tociąglejestśledztwow

sprawiezabójstwa.Iztego,cowiem,wciążjeprowadzę.

ZanimBrennerodpowiedział,upłynęładługachwilaciszy.

-

Słuchaj,detektywie,sprawaprzybierapoważniejszerozmiary.

Zostałeśzaproszonynakonferencjęnatemataktualnejsytuacji.Tyitwój

partner.Wtrakciespotkaniadowieszsię,copanKelbermiałnamdo

powiedzeniaikilkuinnychrzeczy.JeżelipanKelbernadalbędzieunas,

postaramsię,żebyśmógłznimporozmawiać.RównieżzpaniąKent.Ale

żebywszystkobyłojasne,zabójstwoniejesttunajważniejsze.Kwesta

ustaleniamordercyStanleyaKentaniejestnajważniejsza.Najważniejsze

jestodnalezieniecezu,amamyjużprawiedziesięćgodzinspóźnienia.

Boschdoskonaleotymwiedział.

-

Mamprzeczucie,żejeżeliznajdziemymordercę,znajdziemycez-

rzekł.

-

background image

Byćmoże-odparłBrenner.-Aledoświadczeniepokazuje,żeten

materiałbłyskawiczniezmieniawłaściciela.Wędrujezrękidoręki.

Śledztwomusisiętoczyćszybko.Nadtymwłaśniepracujemy.Chcemy,

żebynabrałoszybkości.Iniepozwolimy,żebyktośzwalniałjegotempo.

-

Kmiotyzpolicji.

-

Wiesz,comamnamyśli.

-

Jasne.Dozobaczeniaodziesiątej,agencieBrenner.

Boschzamknąłtelefonizacząłwysiadać.GdyrazemzFerrasemprzecięli

parkingidochodzilidodrzwirestauracji,partnerzasypałgogradempytań.

-

Dlaczegoskłamałeśmuoświadku,Harry?Cosiędzieje?Pocotu

przyjechaliśmy?

Boschuspokajającymgestemuniósłręce.

-

Chwileczkę,Ignacio.Cierpliwości.Usiądziemy,napijemysiękawy,

możecośprzekąsimyizarazcipowiem,cosiędzieje.

Mogliniemalswobodniewybraćsobiemiejsce.Boschruszyłdostolikaw

rogu,zktóregobyłwidoknadrzwiwejściowe.Kelnerkapodeszładonich

dośćszybko.Byłatostarajędzaostalowoszarychwłosachupiętychw

ciasnykok.NocnaharówkauDanny’egowHollywoodzgasiłażyciewjej

oczach.

-

Harry,kopęlat-powiedziała.

-

Cześć,Peggy.Chybajużdawnoniepracowałemnadsprawąprzez

całąnoc.

-

Towitajzpowrotem.Copodać,tobieitwojemuznacznie

młodszemupartnerowi?

background image

Boschpuściłprzytykmimouszu.Zamówiłkawę,grzankiiśrednio

wysmażonejajkasadzone.Ferraszamówiłomletzbiałekilatte.Kiedy

kelnerkazkpiącymuśmieszkiempoinformowałago,żejednoidrugiejest

niewykonalne,musiałsięzadowolićjajecznicąizwykłąkawą.Gdy

odeszłaodichstolika,BoschodpowiedziałnapytaniaFerrasa.

-

Wyłączająnaszgry-powiedział.-Tosięwłaśniedzieje.

-

Napewno?Skądwiesz?

-

Bozgarnęliżonęiwspólnikaofiaryidamsobierękęuciąć,żenie

pozwoląnamznimiporozmawiać.

-

Harry,powiedzielicito?Mówili,żeniebędziemymogliznimi

porozmawiać?Graidzieodużąstawkę.Chybareagujesztrochę

paranoicznie.Pochopniewyciągasz…

-Doprawdy?Będzieszmiałsięokazjęprzekonać,partnerze.Nawłasne

oczy.

-

Idziemynatozebranieodziewiątej,nie?

-

Podobno.Tyleżezostałoprzesuniętenadziesiątą.Prawdopodobnie

zrobiązniegoszopkęspecjalniedlanas.Niczegonamniepowiedzą.

Zamydląnamoczyiodstawiąnabocznytor.„Wielkiedzięki,chłopaki,ale

resztązajmiemysięsami”.Niechtosobiewsadzą.Chodziozabójstwoi

nikt,nawetFBI,niezabierzemitejsprawy.

-

Odrobinęzaufania,Harry.

-

Ufamtylkosobie.Nikomuinnemu.Jużtoprzerabiałem.Wiem,czym

tosiękończy.Możnabysobiepomyśleć,kogotowłaściwieobchodzi?

Niechprowadząsprawę.Alemniebardzotoobchodzi.Niewierzę,że

background image

porządnietozrobią.Imzależynacezie.Mnienatychdraniach,którzy

przezdwiegodzinyterroryzowaliStanleyaKenta,apotemrzuciligona

kolanaiwpakowalimudwiekulkiwgłowę.

-

Różnicapoleganatym,żechodziobezpieczeństwopaństwa,Harry.

Owyższedobro.Wiesz,odobroporządku.

Boschodniósłwrażenie,jakgdybyFerrascytowałfragmentpodręcznikaz

akademiialbozbioruzasadjakiegośtajnegostowarzyszenia.Nicgotonie

obchodziło.Miałwłasnezasady.

-

Dobroporządkuzaczynasięodzastrzelonegofacetależącegow

punkciewidokowym.Jeżelionimzapomnimy,możemyzapomniećocałej

reszcie.

Zdenerwowanydyskusjązpartnerem,Ferraswziąłsolniczkęiobracałjąw

dłoniach,rozsypującsólnastoliku.

-

Niktotymniezapomina,Harry.Mamnamyślipriorytety.Jestem

pewien,żekiedynazebraniuwyjdąkonkrety,podzieląsięznami

wszystkimiinformacjaminatematzabójstwa.

Boschczułsięcorazbardziejzirytowany.Próbowałchłopakaczegoś

nauczyć,leczchłopakwogóleniesłuchał.

-

Powiemcicośowymianieinformacjizfederalnymi-rzekł.-Jeżeli

chodzioinformacje,toFBIżrejaksłoń,alesrajakmysz.Nierozumiesz?

Niebędzieżadnegozebrania.Wymyślilije,żebynastrzymaćwgarścido

dziewiątej,terazjużdodziesiątej,żebyśmycałyczaswierzyli,żeciągle

jesteśmywdrużynie.Alekiedysięunichzjawimy,znowuprzełożą

zebranie,potemjeszczeraz,ażwkońcumachnąnamprzednosemjakimś

schematemorganizacyjnym,zktóregobędziewynikać,żejesteśmyw

grze,podczasgdynaprawdęjużnaswygryźliiucieklitylnymidrzwiami.

Ferraskiwałgłową,jakgdybybrałtosobiedoserca.Kiedysięjednak

odezwał,wydawałosię,żenieusłyszałanisłowa.

background image

-

Mimotosądzę,żeniepowinniśmyichokłamywaćwsprawie

świadka.Możesięokazaćdlanichbardzocenny.Agdybyjegozeznania

potwierdziłycoś,oczymjużwiedzą?Conamszkodzipowiedziećim,

gdziejest?Możliwe,żewyciągnęlibyzniegocoświęcej.Ktowie?

Boschstanowczopokręciłgłową.

-

Cholera,niemamowy.Jeszczenie.Świadekjestnaszigonie

oddamy.Wymienimygonaudziałwśledztwieiinformacjealbo

zachowamydlasiebie.

Kelnerkaprzyniosłatalerze,zerknęłanarozsypanąnastolesól,przeniosła

wzroknaFerrasa,apotemnaBoscha.

-

Harry,wiem,żejestmłody,aleniemógłbyśgolepiejwychować?

-

Staramsię,Peggy.Tylkocimłodziwogóleniechcąsłuchać.

-

Możeitak.

Odeszłaodstolika,aBoschnatychmiastzabrałsiędojedzenia,trzymając

wjednejręcewidelec,awdrugiejgrzankę.Umierałzgłoduimiał

przeczucie,żeniedługocośsięzaczniedziać.Niewiadomo,kiedy

następnymrazembędąmieliczasnaposiłek.

Byłwpołowieśniadania,gdyzobaczyłczterechmężczyznwciemnych

garniturach,wchodzącychdorestauracjizdecydowanymkrokiem,który

niepozostawiałżadnychwątpliwości,żetofederalni.Bezsłowarozdzielili

sięnadwójkiiruszyliwgłąbsali.

Wlokalubyłookołodziesięciuosób,wwiększościstriptizerkizeswoimi

chłopakamialfonsami,wracającydodomuzklubówczynnychdo

czwartej,nocnetowarzystwoHollywood,którewrzucałocośnaruszt

przedpójściemspać.Boschspokojniejadłdalej,przyglądającsię,jak

ludziewgarniturachprzystająprzykażdymstoliku,pokazująlegitymacjei

prosząodokumenty.Ferrasniezauważył,cosiędzieje,pochłonięty

background image

polewaniemjajecznicysosemchili.Boschpochwyciłjegospojrzeniei

ruchemgłowywskazałagentów.

Większośćklientówsiedzącychwodległychpunktachrestauracjibyłazbyt

zmęczonalubwstawiona,byprotestować,więcposłuszniewyciągali

dokumenty.JakaśmłodakobietazwygolonązbokugłowyliterąZzaczęła

pyskowaćnadwóchagentów,leczoniszukalimężczyzny,więcnie

zwracającnaniąuwagi,czekali,ażjejchłopakzidentycznymZnagłowie

pokażeimdowódtożsamości.

Wreszciedwajmężczyźnizbliżylisiędostolikawrogu.Zlegitymacji

wynikało,żesątoagenciFBIRonaldLundyiJohnParkyn.Zignorowali

Boscha,ponieważbyłzastary,ipoprosiliFerrasaodowódtożsamości.

-

Kogoszukacie?-zapytałBosch.

-

Tosprawarządowa,proszępana.Musimypoprostusprawdzić

dokumenty.

Ferrasotworzyłportfel.Pojednejstroniemiałlegitymacjęzezdjęciem,a

podrugiejodznakędetektywa.Natenwidokagencizamarli.

-

Zabawne-powiedziałBosch.-Jeżelizaglądaciewdokumenty,to

znacienazwisko.PrzecieżniepodałemagentowiBrennerowinazwiska

świadka.Naprawdęciekawe.Czyżbyprzypadkiemwywiadtaktyczny

podrzuciłnamjakąśpluskwędobiuraalbokomputera?

Lundy,którynajwyraźniejdowodziłakcją,spojrzałprostowtwarz

Boscha.Miałoczyszarejakkamienie.

-

Apantokto?-zapytał.

-

Teżmamsięwylegitymować?Dawnojużniktniewziąłmnieza

dwudziestolatka,alepotraktujętojakokomplement.

WyciągnąłportfelzodznakąizamkniętypodałLundy’emu.Agent

otworzyłgoibardzouważnieobejrzałzawartość.Niespieszyłsię.

background image

-

HieronymusBosch-odczytałzlegitymacji.-Czytoniebyłtaki

szurniętymalarz?Amożepomyliłomisięzjednąztychmend,októrych

czytałemwporannychraportach?

Boschuśmiechnąłsiędoniego.

-

Niektórzyuważajątegomalarzazamistrzaokresurenesansu.

LundyrzuciłodznakęnatalerzBoscha.Boschniedokończyłjajek,alena

szczęścieżółtkabyłyzabardzowysmażone.

-

Niewiem,cotujestgrane,Bosch.GdziejestJesseMitford?

Boschwziąłportfeliserwetkąstarłzniegoresztkijajka.Niespieszącsię,

schowałgodokieszeniipopatrzyłnaLundy’ego.

-

AktotojestJesseMitford?

Lundypochyliłsię,kładącręcenablacie.

-

Dobrzewiesz,ktotojest.Musimygozabrać.

Boschskinąłgłową,jakgdybydoskonalezdawałsobiesprawęzpowagi

sytuacji.

-

OMitfordzieiinnychrzeczachporozmawiamynazebraniuo

dziesiątej.GdytylkoskończęprzesłuchiwaćżonęiwspólnikaKenta.

Lundyposłałmuuśmiech,wktórymniebyłocieniawesołościani

życzliwości.

-

Wieszco,stary?Kiedytosięskończy,sambędzieszpotrzebował

okresurenesansu.

Boschznówsięuśmiechnął.

-

Dozobaczenianazebraniu,agencieLundy.Tymczasempozwolisz,

żeskończymyjeść.Idźciezawracaćgłowękomuśinnemu,co?

background image

Boschwziąłnóżizacząłsmarowaćostatniągrzankędżemem

truskawkowymzplastikowegopojemniczka.

LundywyprostowałsięiwycelowałpalecwpierśBoscha.

-

Lepiejuważaj,Bosch.

Potychsłowachodwróciłsięiskierowałwstronędrzwi.Dałznak

pozostałymagentom,wskazującimwyjście.Boschprzyglądałsię,jak

wychodzą.

-

Dziękizaostrzeżenie-powiedział.

11

Słońceniewychynęłojeszczezzawzgórz,alenieborozjaśniłosię

jużblaskiemświtu.WpunkciewidokowymnaMulhollandniezostałoani

śladupotragedii,jakasięturozegrałapoprzedniegowieczoru.Nawet

śmieci,jakiezwyklepozostawałypozabezpieczonymmiejscuzbrodni-

gumowerękawiczki,kubkipokawieiżółtataśma-zostałyuprzątniętelub

rozwianeprzezwiatr.Wyglądałototak,jakbyniktniezastrzeliłStanleya

Kentainieporzuciłjegozwłoknacypluwzniesienia,skądrozpościerałsię

widokzlotuptakanamiasto.Boschwciąguswojejsłużbyprowadziłsetki

śledztwwsprawiemorderstwa.Niemógłsięjednaknadziwić,zjaką

łatwościąmiastoleczyłosięzran-przynajmniejnapozór-iwracałodo

normalnegożycia.Jakgdybynigdynicsięniestało.

Boschkopnąłpomarańczowyżwir,przyglądającsię,jakkamykispadająz

krawędziurwiskaiznikająwzaroślachponiżej.Podjąłdecyzjęizawrócił

wstronęsamochodu.Ferraspatrzyłnaniego.

-

Cochceszzrobić?-zapytał.

-

Wchodzędoakcji.Jeżeliidzieszzemną,wsiadaj.

FerraspochwiliwahaniapobiegłtruchtemzaBoschem.Wsiedlidocrown

victoriiipojechalinaArrowheadDrive.Boschwiedział,żeAliciaKent

jestufederalnych,alewciążmiałkluczeznalezionewporschejejmęża.

background image

Wózfederalnych,któryzauważyliprzeddziesięciomaminutami,jadącw

drugąstronę,nadalstałprzeddomemKentów.Boschzaparkowałna

podjeździe,wysiadłizdecydowanymkrokiemruszyłdodrzwi

frontowych.Niezwracałuwaginasamochódnaulicy,nawetgdyusłyszał

odgłosotwieranychdrzwi.Gdyodnalazłwłaściwyklucziwsunąłdo

zamka,zaichplecamirozległsięgromkigłos:

-

FBI.Stać!

Boschpołożyłdłońnaklamce.

-

Nieotwieraćdrzwi.

Boschodwróciłsięispojrzałnamężczyznęidącegochodnikiemwich

stronę.Wiedział,żedoobserwacjidomuwyznaczonoczłowiekastojącego

nanajniższymszczebludrabinywywiadutaktycznego,jakiegośpartacza

alboagentaozłejreputacji.Mógłtowykorzystać.

-

Policja,specjalnasekcjazabójstw-powiedział.-Chcemytutylko

dokończyćrobotę.

-

Niczegoniebędzieciekończyć-odparłagent.-FBIprzejęłosprawę

iodtądbędzieprowadzićwszystkieczynnościśledcze.

-

Przykromi,niedostałemżadnejnotatkinatentemat-rzekłBosch.-

Jeślipozwolisz.

Odwróciłsiędodrzwi.

-

Nieotwieraj-ostrzegłznowuagent.-Sprawadotyczy

bezpieczeństwapaństwowego.Zapytajciekierownictwa.

Boschpokręciłgłową.

-

Możetymaszkierownictwo.Jamamprzełożonych.

-

background image

Wszystkojedno.Niewejdzieciedotegodomu.

-

Harry-zacząłFerras-możejednak…

Boschmachnąłręką,uciszającgo.Ponowniespojrzałnaagenta.

-

Pokażmijakiśpapier-zażądał.

Agentprzybrałpoirytowanąminęiwyciągnąłlegitymację.Otworzyłjąi

pokazał.Boschtylkonatoczekał.Chwyciłagentazanadgarsteki

błyskawiczniesięobrócił.Ciałoagentarunęłonaprzód,aBosch

przedramieniemprzygwoździłgotwarządodrzwi,zakładającmunaplecy

rękę-tę,wktórejwciążściskałlegitymację.

Agentzacząłsięszamotaćiprotestować,alejużbyłozapóźno.Bosch

oparłsięoniegobarkiem,dociskającgododrzwi,iwolnąrękęwsunąłmu

podmarynarkę.Wymacałkajdanki,zerwałjejednymszarpnięciemi

zacząłmunakładać.

-

Harry,cotywyprawiasz?-krzyknąłFerras.

-

Mówiłemci.Niktnieodstawinasnabocznytor.

Kiedyjużskułagentowiręcezaplecami,wyrwałmulegitymacjęzdłoni.

Otworzyłjąiprzeczytałnazwisko.CliffordMaxwell.Boschobróciłgodo

siebieiwepchnąłmulegitymacjędobocznejkieszenimarynarki.

-

Twojakarierajestskończona-oznajmiłmuspokojnieMaxwell.

-

Cotypowiesz.

MaxwellspojrzałnaFerrasa.

-

Jeżelinatopozwolisz,ciebieteżspuszczą-dodał.-Lepiejsię

zastanów.

-

Zamknijsię,ClitY-poradziłBosch.-Jeżelikogośspuszczą,totylko

background image

ciebie,kiedywróciszdotaktycznegoiopowiesz,jaksiędałeśpodejść

dwómkmiotomzpolicji.

Togoskutecznieuspokoiło.Boschotworzyłdrzwiiwprowadziłagentado

środka.Brutalnieposadziłgonapluszowymfoteluwsalonie.

-

Usiądź-powiedział.-Izamknijgębę.

RozpiąłMaxwellowimarynarkę,chcącsprawdzić,gdziemabroń.Nosił

pistoletwkaburzetypu„motyl”podlewąpachą.Mającręceskuteza

plecami,niepotrafiłbygodosięgnąć.Boschprzeszukałnogawki,

sprawdzając,czyniemaukrytejzapasowejbroni.Usatysfakcjonowany

odsunąłsięodagenta.

-

Terazmożeszsobieodpocząć-powiedział.-Toniepotrwadługo.

Ruszyłwgłąbkorytarza,dającznakpartnerowi,byposzedłzanim.

-

Zacznijodgabinetu,jazacznęwsypialni-polecił.-Interesujenas

cokolwiek.Wszystko,cosięrzucawoczy.Sprawdźkomputer.Gdybyś

znalazłcośdziwnego,mów.

-

Harry.

BoschprzystanąłwkorytarzuispojrzałnaFerrasa.Jegomłodszypartner

byłwyraźnieprzestraszony.Boschpozwoliłmumówić,mimożeMaxwell

mógłgousłyszećzsalonu.

-

Niepowinniśmytegorobićwtensposób-rzekłFerras.

-Ajakpowinniśmytozrobić,Ignacio?Załatwićtooficjalnie?Poprosić

naszegoszefa,żebypogadałzichszefemprzyfiliżancelatteiczekaćna

pozwoleniewykonaniazadania?

Ferraswskazałnakorytarzprowadzącydosalonu.

-

Rozumiem,żetrzebadziałaćszybko-powiedział.-Alemyślisz,że

onnamodpuści?Spiszenumeryodznak,Harry.Niemamnicprzeciwko

background image

temu,żebypoświęcićsiędladobrasłużby,aleniezato,cowłaśnie

zrobiliśmy.

BoschbyłpełenuznaniadlaFerrasazaużycieliczbymnogiej,dlategonie

tracąccierpliwościpodszedłdoniegoispokojniepołożyłmudłońna

ramieniu.Ściszyłgłos,abynieusłyszałgoMaxwell.

-

Ignacio,absolutnieniccisięniestanieztegopowodu.Absolutnie

nic,słyszysz?Pracujęwfirmietrochędłużejodciebieiwiem,jakdziała

FBI.Dodiabła,mojabyłażonajestbyłąagentką,rozumiesz?Ilepiejniż

inniwiem,żedlaFBIpriorytetemnumerjedenjestunikanie

kompromitacji.TakiejfilozofiiucząichwQuanticoimająwekrwikażdy

agentwkażdymbiurzeterenowymwkażdymmieście.„Nie

kompromitowaćFBI”.Dlategokiedywypuścimytegofaceta,nikomunie

piśnieanisłowaotym,cozrobiliśmy,aniżewogólebyliśmytutaj.Jak

myślisz,dlaczegoposadziligoprzeddomem?BojestF-B-Einsteinem?

Bynajmniej.Odpracowujejakąśkompromitację-naktórąnaraziłsiebie

albobiuro.Iniezrobianiniepowienic,comogłobygojeszczebardziej

pogrążyć.

Boschzamilkł,czekającnaodpowiedźFerrasa,którejsięjednaknie

doczekał.

-

Nowięczabierajmysiędorobotyiobejrzyjmydom-ciągnął.-

Kiedybyłemturano,zajmowaliśmysiętylkowdowąapotemmusieliśmy

pędzićdoŚwiętejAgaty.Chcętozrobićszybko,aledokładnie,rozumiesz?

Chcęobejrzećdomwświetledziennymitrochęgłówkować.Takwłaśnie

lubiępracować.Zdziwiłbyśsię,coczasemwtensposóbmożna

wykombinować.Trzebapamiętać,żezawszedochodzidoprzeniesienia.

Cidwajmordercygdzieśwtymdomuzostawiliśladiwydajemisię,że

przegapiligotechnicyicałareszta.Musiałobyćprzeniesienie.Chodźmy

jeznaleźć.

Ferrasskinąłgłową.

-

background image

Dobra,Harry.

Boschklepnąłgowramię.

-

Świetnie.Zacznęwsypialni.Tysprawdźgabinet.

Boschruszyłwgłąbkorytarza,alegdystanąłnaprogusypialni,usłyszał

wołającegogoFerrasa.Zawróciłiposzedłdownęki,gdziemieściłsię

gabinetdopracy.Jegopartnerstałzabiurkiem.

-

Gdziekomputer?-zapytał.

Boschzezłościąpokręciłgłową.

-

Byłnabiurku.Zabraligo.

-

FBI?

-

Akto?Naspisiedowodówniebyłokomputera,tylkopodkładkapod

mysz.Rozejrzyjsię,przeszukajbiurko.Możecościsięudaznaleźć.

Niczegoniezabieramy.Tylkooglądamy.

Boschposzedłdosypialni.Stwierdził,żeodchwili,gdywidziałjąporaz

ostatni,nicsiętuniezmieniło.Wciążwyczuwałsłabyzapachmoczu

unoszącysięzpoplamionegomateraca.

Zbliżyłsiędonocnejszafkistojącejpolewejstroniełóżka.Zobaczył

warstwęczarnegoproszkudaktyloskopijnego,którynałożononagałki

dwuszufladiwszystkiepłaskiepowierzchnieszafki.Stałananimlampa

orazoprawionawramkifotografiaStanleyaiAliciiKentów.Boschwziął

zdjęcie,abymusięprzyjrzeć.Małżonkowiestaliobokkwitnącegokrzewu

różanego.Aliciamiałaprzybrudzonątwarz,leczpromieniałaradościąi

dumą,jakgdybystałaobokwłasnegodziecka.Boschdomyśliłsię,że

wyhodowałatęroślinęwłasnoręcznie,awtlezobaczyłkilkapodobnych

krzewów.Nazboczuwzgórzamożnabyłodostrzectrzypierwszelitery

napisuHOLLYWOOD,zczegoBoschwysnułwniosek,żezdjęcie

prawdopodobniezrobionowogrodziezadomem.Niebędziejużwięcej

background image

takichfotografiiszczęśliwejpary.

Odłożyłzdjęcienamiejsceiotworzyłgórnąszufladę.Znalazłwniej

rzeczyosobisteStanleyaKenta.Kilkaparokularówdoczytania,książkii

fiolkizlekarstwami.DolnaszufladabyłapustaiBoschprzypomniałsobie,

żetuwłaśnieKenttrzymałbroń.

Boschzamknąłszufladyiwycofałsiędorogupomieszczeniapodrugiej

stronienocnejszafki.Szukałpunktuzaczepienia,próbującspojrzećna

miejscezdarzeniaświeżymokiem.Zorientowałsię,żebędąmupotrzebne

zdjęciamiejscazbrodni,którezostaływteczcewsamochodzie.

Wróciłkorytarzemdodrzwiwejściowych.Gdydotarłdosalonu,zobaczył,

żeMaxwellleżynapodłodzeprzedfotelem,naktórymgoposadzono.

Miałzgiętewkolanachnogi,apodnimitkwiłyskutekajdankamiręce,

którezdołałprzesunąćprzezbiodra.Obróciłpoczerwieniałąispoconą

twarzwstronęBoscha.

-

Zaklinowałemsię-wykrztusił.-Pomóżmi.

Boschomalnieparsknąłśmiechem.

-

Zachwilę.

Wyszedłdosamochoduizabrałprotokołyzoględzinmiejscazdarzeniaze

zdjęciami.WcześniejwsunąłdoteczkitakżewydrukzdjęciaAliciiKent

przesłanegoe-mailem.

Gdywróciłdodomuiskierowałsiędokorytarzaprowadzącegodopokoi

wgłębi,Maxwellzawołałdoniego:

-

Człowieku,pomóżmi!

Boschgozignorował.Idąckorytarzem,zajrzałdogabinetu.Ferras

przeszukiwałszufladybiurka,układającnablacierzeczy,którechciał

przejrzeć.

WsypialniBoschwyciągnąłfotografięwydrukowanąze-maila,a

dokumentypołożyłnałóżku.Uniósłzdjęcie,byporównaćjezwidokiem

pokoju.Następniepodszedłdogarderobyiuchyliłdrzwizlustrempod

background image

takimsamymkątemjaknafotografii.Zauważył,żenazdjęciuwidaćbiały

szlafrokfrotteleżącynafoteluwrogusypialni.Wszedłdogarderoby,

znalazłszlafrokiułożyłgonafoteluwidentycznysposób.

Boschstanąłwmiejscu,zktórego,jakprzypuszczał,zrobionozdjęcie.

Przebiegłspojrzeniemposypialniwnadziei,żejakiścharakterystyczny

szczegółprzyciągniejegowzrok.Zauważywszywyłączonyzegarna

nocnejszafce,popatrzyłnafotografię.Zegarnazdjęciutakżeniedziałał.

Boschpodszedłdoszafki,kucnąłizajrzałzanią.Przewódzegarazostał

wyciągniętyzgniazdka.Sięgnąłzaszafkęiwłożyłwtyczkędokontaktu.

Naekraniezaczęłymigaćczerwonecyfry,pokazując12:00.Zegardziałał.

Trzebagobyłotylkoustawić.

Zastanawiającsięnadtym,Boschuznał,żepowinienzapytaćotoAlicię

Kent.Zakładał,żezegarwyłączylimężczyźni,którzynapadlijąwdomu.

Pytanietylkodlaczego.Byćmożeniechcieli,byAliciaKentwiedziała,ile

czasuspędziłazwiązananałóżku.

Boschodłożyłnabokkwestięzegaraiwróciłdołóżka,gdzieotworzył

teczkęiwyciągnąłfotografiezrobioneprzeztechników.Oglądającje,

zauważył,żedrzwigarderobysąotwartepodniecoinnymkątemniżna

zdjęciuze-maila,aszlafrokaniema-oczywiściedlatego,żeAliciaKent

włożyłago,kiedyBoschiWallingjużjąwyswobodzili.Podszedłdo

garderoby,poprawiłdrzwizgodniezfotografiązmiejscazdarzenia,po

czymcofnąłsiędowejściaizlustrowałsypialnię.

Niczegonieudałomusięwypatrzyć.Przeniesieniewciążumykałojego

uwadze.Czułuciskwżołądku.Odnosiłwrażenie,jakbyczegośnie

zauważał.Czegoś,comiałtużnawyciągnięcieręki.

Porażkawywołujenapięcie.Boschzerknąłnazegarekizobaczył,żedo

zebraniaufederalnych-jeślirzeczywiściewogólesięodbędzie-pozostały

niecałetrzygodziny.

Opuściłsypialnięiruszyłkorytarzemwkierunkukuchni,wchodzącdo

każdegopokojuizaglądającdoszafekiszuflad,lecznieznalazłniczego

podejrzanegoanizagadkowego.Wpokojudoćwiczeńotworzyłszafęi

ujrzałrządwieszakówzciepłymiubraniami,lekkozalatującymi

background image

stęchlizną.NajwyraźniejKentowieprzyjechalidoLosAngelesz

zimniejszychstron.Ijakwiększośćprzyjezdnychniemielizamiaru

rozstawaćsięzzimowymirzeczami.Niktniemógłbyćpewien,czy

zagrzejetumiejsce.Zawszedobrzebyłobyćgotowymdodrogi.

Niedotykajączawartościszafy,zamknąłdrzwi.Przedwyjściemdostrzegł

prostokątneodbarwienienaścianieobokhaków,naktórychwisiały

gumowematydoćwiczeń.Śladypotaśmieklejącejświadczyły,żewtym

miejscubyłprzyklejonyjakiśplakatlubdużykalendarz.

Gdydotarłdosalonu,Maxwellnadalleżałnapodłodze,spoconyi

poczerwieniałyzwysiłku.Udałomusięprzełożyćjednąnogęprzezpętlę

utworzonązeskutychrąk,alenajwidoczniejniepotrafiłprzeciągnąć

drugiej,bymiećręcezprzodu.Leżałnawyłożonejpłytkamipodłodzez

rękamiskrępowanymimiędzynogami.JegowidokprzywodziłBoschowi

namyślpięciolatkausiłującegozapanowaćnadpęcherzem.

-

Zachwilęskończymy,agencieMaxwell-zapewniłgoBosch.

Maxwellnieodpowiedział.

ZkuchniBoschwyszedłtylnymidrzwiaminatarasidoogrodu.Światło

dziennezmieniłoperspektywę.Zobaczył,żeogródjestpołożonyna

zboczuwzniesienia,naktórymwczterechrzędachrosłykrzewyróżane.

Niektórekwitły,niektórenie.Częśćznichwspierałasięnapalikach,do

którychdoczepionotabliczkiznazwąodmiany.Boschpodszedłbliżej,

obejrzałkilkakrzewów,apotemwróciłdodomu.

Przekręciwszykluczwzamku,przeszedłprzezkuchnięiotworzył

następnedrzwi,którejakpamiętał,prowadziłydogarażu.Wzdłużtylnej

ścianyciągnąłsięszeregszafek.Boschotwierałwszystkiepokoleii

przeglądałzawartość.Byływnichgłównienarzędziaogrodniczeisprzęt

użytkudomowego,atakżekilkaworkówznawozemipreparatami

odżywczymidohodowliróż.

Wgarażustałkubełnaśmiecinakółkach.Boschotworzyłgoiznalazłw

środkuplastikowyworek.Wyciągnąłgo,rozluźniłtasiemkę,którąworek

byłzwiązany,izobaczył,żesąwnimtylkokuchenneodpadki.Na

background image

wierzchuleżałagarśćzmiętychręcznikówpapierowychzfioletowymi

plamami.Wyglądały,jakgdybyktośstarłnimirozlanypłyn.Bosch

powąchałjedenręcznikiwyczułwońsokuwinogronowego.

Wrzuciwszyśmiecizpowrotemdokubła,Boschwyszedłzgarażuiw

kuchninatknąłsięnaswojegopartnera.

-

Próbujesięuwolnić-poinformowałgoFerras,mającnamyśli

Maxwella.

-

Niechpróbuje.Skończyłeśzbiurkiem?

-

Prawie.Zastanawiałemsię,gdziejesteś.

-

Idźskończyćispadamystąd.

PowyjściuFerrasaBoschsprawdziłszafkikuchenneispiżarnię,oglądając

dokładniewszystkieproduktyizapasynapółkach.Następnieposzedłdo

łazienkidlagościwkorytarzuispojrzałnamiejsce,skądzebranopopiółz

papierosa.Nabiałejceramicznejpokrywiespłuczkiwidniałobrązowe

odbarwieniedługościpołowypapierosa.

Zzaciekawieniemwpatrywałsięwślad.Niepaliłodsiedmiulat,alenie

pamiętał,bykiedykolwiekzdarzyłomusięzostawićwtensposób

papierosa.Gdybygowypalił,wrzuciłbyniedopałekdotoaletyispuścił

wodę.Niemiałwątpliwości,żektośzapomniałotympapierosie.

Skończywszyprzeszukaniedomu,cofnąłsiędosalonuizawołałdo

partnera:

-

Ignacio,jesteśgotowy?Wychodzimy.

Maxwellnadalleżałnapodłodze,leczwyglądałnazmęczonego

bezowocnąszamotaninąipogodzonegozlosem.

-

Niechwasszlag!-krzyknąłwkońcu.-Rozkujciemnie!

Boschzbliżyłsiędoniego.

background image

-

Gdziemaszkluczyk?-zapytał.

-

Wmarynarce.Wlewejkieszeni.

Boschpochyliłsięiwsunąłdłońdokieszeniagenta.Wyciągnąłpękkluczy

ipochwiliodnalazłwśródnichkluczykdokajdanek.Chwyciłłańcuch

łączącyobrączkikajdanekipociągnął,bywłożyćkluczyk.Niesiliłsięna

delikatność.

-

Bądźgrzeczny,kiedytozrobię-poradził.

-

Grzeczny?Kurwa,skopięcityłek!

BoschpuściłłańcuchiręceMaxwellawylądowałynapodłodze.

-

Cotywyprawiasz?-wrzasnąłMaxwell.-Rozkujmnie!

-

Damciradę,Cliff.Gdynastępnymrazemzagrozisz,żeskopieszmi

tyłek,bądźłaskawzaczekać,ażcięuwolnię.

Boschwyprostowałsięicisnąłkluczenadrugikoniecpokoju.

-

Samsięrozkuj.

Boschskierowałsiędowyjścia.Ferrasjużwychodził.Zamykającdrzwi,

BoschrzuciłokiemnaMaxwellarozciągniętegonapodłodze.Agent,z

twarzączerwonąjakznakstopu,wyrzuciłzsiebieostatniąpogróżkę.

-

Toniekoniec,gnojku.

-

Świetnie.

Boschzamknąłdrzwi.Podchodzącdosamochodu,spojrzałponaddachem

naswojegopartnera.Ferraswyglądałnarównieupokorzonegojak

niektórzyzpodejrzanych,którychprzewoziliztyłu.

-

background image

Głowadogóry-powiedziałBosch.

Wsiadajączakierownicę,wyobraziłsobieagentaFBIczołgającegosięw

swoimeleganckimgarniturzepopodłodzesalonu,bywziąćklucze.

Itwarzrozjaśniłamusięwuśmiechu.

12

WdrodzezewzgórzanaautostradęFerrasmilczał.Boschodgadł,że

rozmyślaogroźbie,jakazawisłanadkarierąmłodego,obiecującego

detektywazpowodudziałańjegostaregoilekkomyślnegopartnera.Bosch

próbowałwciągnąćgowrozmowę.

-

Noiklapa-powiedział.-Nicniemam.Znalazłeścośwgabinecie?

-

Niewiele.Pokazywałemci,komputerzniknął.

Wjegogłosiebrzmiałponuryton.

-

Awbiurku?-pytałBosch.

-

Byłoprawiepuste.Wjednejszufladzietrzymalizeznaniapodatkowe

itegotypupapiery.Winnejznalazłemumowępowiernictwa.Ichdom,

nieruchomośćinwestycyjnawLaguna,polisyubezpieczenioweitakdalej

sąwzarządziepowierniczym.Wbiurkubyłyteżichpaszporty.

-

Dobra.Ilefacetzarobiłwzeszłymroku?

-

Ćwierćmilionanarękę.Jestwłaścicielempięćdziesięciujeden

procentfirmy.

-

Żonacośzarobiła?

-

Niemadochodów.Niepracuje.

Boschzamilkł,zastanawiającsięnadsytuacją.Kiedyznaleźlisięustóp

wzniesienia,postanowiłniewjeżdżaćnaautostradę.PojechałCahuengado

background image

Franklin,poczymskręciłnawschód.Ferraspatrzyłprzezokno,lecz

szybkosięzorientował,żezmienilitrasę.

-

Cosiędzieje?Myślałem,żejedziemydocentrum.

-

NajpierwpojedziemydoLosFeliz.

-

CojestwLosFeliz?

-

DonutHolenaYermont.

-

Przecieżjedliśmygodzinętemu.

Boschspojrzałnazegarek.Dochodziłaósmaimiałnadzieję,żejeszcze

zdąży.

-

Niechcęjechaćnapączki.

Ferraszakląłpodnosemipokręciłgłową.

-

ChceszpogadaćzPierwszym?-zapytał.-Żartujesz?

-

Chybażejużgotamniema.Jeżelisięboisz,możeszzaczekaćw

samochodzie.

-

Wiesz,żeprzeskakujeszconajmniejpięćszczebli.PorucznikGandle

dobierzesięnamzatodoskóry.

-

Dobierzesiędomojejskóry.Tyzostanieszwsamochodzie.Tak

jakbyciętamwogóleniebyło.

-

Tyleżezawszezato,corobijedenpartner,drugiponositakąsamą

winę.Przecieżwiesz,Harry,jaktodziała.Dlategowłaśnienazywajątaki

układpartnerstwem.

background image

-

Słuchaj,poradzęsobie.Niemaczasuzałatwiaćtegosłużbowądrogą.

Komendantpowinienwiedzieć,ocochodzi,więcmuopowiem.

Prawdopodobniepodziękujenamzaostrzeżenie.

-

Jasne,tylkożeporucznikGandleniebędzienamdziękował.

-

Znimteżdamsobieradę.

Pozostałączęśćdroginieodzywalisiędosiebie.

DepartamentPolicjiLosAngelesbyłjednąznajbardziejhermetycznych

biurokracjinaświecie.Przezponadstolatrzadkosięgałpozawłasne

podwórkowposzukiwaniupomysłów,rozwiązańczyliderów.Przed

kilkomalaty,gdyradamiejskauznała,żepolicznychskandalachi

niepokojach,jakiewstrząsałymiastem,policjapotrzebujeszefaspoza

swoichszeregów,porazdrugiwdługiejhistoriidepartamentujego

komendantemzostałczłowiek,którydotądniebyłjegofunkcjonariuszemi

nieobjąłtegostanowiskawdrodzeawansu.Nowemu,sprowadzonemuz

zewnątrzszefowiprzyglądanosięzogromnymzaciekawieniemirzecz

jasnasceptycyzmem.Pilnieodnotowywanojegopoczynaniai

przyzwyczajenia,ainformacjerozchodziłysięnieoficjalnymikanałami,

którełączyłydziesięćtysięcyfunkcjonariuszydepartamentujaksieć

naczyńkrwionośnychwzaciśniętejpięści.Wiadomościprzekazywano

sobienaodprawachiwszatniach,zapomocąwiadomościrozsyłanychz

terminaliwradiowozach,we-mailachirozmowachtelefonicznych,w

ulubionychbarachpolicjantówipodczasprzyjęćprzygrillu.Dziękitemu

ludziezpatroliwpołudniowymLosAngeleswiedzieli,najakiejpremierze

wHollywoodkomendantbyłpoprzedniegowieczoru.Funkcjonariusze

obyczajówkiwDoliniewiedzieli,gdziekomendantwysyładoprasowania

galowemundury,awydziałdosprawprzestępczościzorganizowanejw

Veniceznałulubionysupermarketjegożony.

DziękitejwymianieinformacjidetektywHaryBoschijegopartner

IgnacioFerraswiedzieli,wktórejcukiernikomendantzatrzymujesięco

background image

dzieńranonakawęwdrodzedoParkerCenter.

OósmejBoschwjechałnaparkingprzedDonutHole,leczniezauważył

nieoznakowanegosamochodukomendanta.Lokalznajdowałsięna

równinieustóppołożonychnawzgórzuosiedliLosFeliz.Boschwyłączył

silnikispojrzałnapartnera.

-

Zostajesz?

Ferrasmiałwzrokutkwionywszybieprzedsobą.NiepatrzącnaBoscha,

skinąłgłową.

-

Jakuważasz-rzekłBosch.

-

Słuchaj,Harry,niechcęcięurazić,alekiepskosięnamukłada.Nie

potrzebujeszpartnera.Potrzebujeszchłopcanaposyłki,kogoś,ktonie

będziekwestionowałniczego,corobisz.Chybapogadamzporucznikiemi

poproszę,żebyprzydzieliłmniekomuśinnemu.

Boschspojrzałnaniego,starającsięuporządkowaćmyśli.

-

Ignacio,tonaszapierwszawspólnasprawa.Niesądzisz,że

powinieneśsiętrochęwstrzymać?TosamopowieciGandle.Powie,że

lepiejniezaczynaćwwydzialezreputacjągościa,któryzwiewaod

partnera.

-

Niezwiewam.Poprostuźlesięnamukłada.

-

Ignacio,popełniaszbłąd.

-

Nie,wydajemisię,żetakbędzienajlepiej.Dlanasobu.

Boschprzezdługąchwilęmierzyłgobadawczymspojrzeniem,

poczymodwróciłsiędodrzwi.

-

Dobra,jakuważasz.

background image

Boschwysiadłiruszyłwstronęcukierni.Rozczarowałagodecyzja

Ferrasa,wiedziałjednak,żepowinienmutrochęodpuścić.Chłopakmiał

dzieckowdrodzeiwolałnieryzykować.Boschnigdyniewahałsięprzed

podejmowaniemryzykaiwprzeszłościkosztowałogotowięcejniżstratę

partnera.Postanowił,żepozakończeniusprawyjeszczerazspróbuje

wpłynąćnamłodegoczłowieka,byzmieniłzdanie.

WcukierniBoschstanąłwkolejcezadwiemaosobami,apotemzamówił

uAzjatyzaladączarnąkawę.

-

Bezpączka?

-

Bez,tylkokawę.

-

Capuccino?

-

Nie,czarną.

Rozczarowanyskromnymzamówieniem,mężczyznapodszedłdoekspresu

podścianąinapełniłfiliżankę.Kiedysięodwrócił,Boschpokazałmu

odznakę.

-

Byłjużkomendant?

Azjatazawahałsię.Niemiałpojęciaonieoficjalnychkanałach

informacyjnychiniebyłpewien,coodpowiedzieć.Wiedział,żejeślinie

ugryziesięwjęzyk,możestracićwysokopostawionegoklienta.

-

Bezobaw-powiedziałBosch.-Jestemznimumówiony.Trochęsię

spóźniłem.

Próbowałprzywołaćnatwarzuśmiechzakłopotania.Zupełniemunie

wyszło,więcdałspokój.

-

Jeszczeniebył-poinformowałgosprzedawca.

Boschodetchnąłzulgą,zapłaciłzakawę,aresztęwrzuciłdopojemnikana

background image

napiwki.Usiadłprzywolnymstolikuwrogu.Otejporzekupowano

głównienawynos.Ludziewdrodzedopracyzaopatrywalisięw

niezbędnepaliwo.Boschprzezdziesięćminutobserwowałtłoczącysię

przyladzieprzekrójwielokulturowegomiasta,zjednoczonywewspólnym

uzależnieniuodcukruikofeiny.

Wreszciezobaczyłwjeżdżającegonaparkingczarnegolincolnatowncar.

Komendantsiedziałzprzodu.Obajzkierowcąwysiedli.Obajrozejrzeli

siępoparkinguiskierowalisiędocukierni.Boschwiedział,żekierowca

jestfunkcjonariuszempolicjiipełniteżfunkcjęochroniarza.

Kiedyweszli,przyladzieniebyłokolejki.

-

Witam,komendancie-powiedziałsprzedawca.

-

Dzieńdobry,panieMing-odparłkomendant.-Dlamnietoco

zwykle.

Boschwstałipodszedłdolady.Stojącyzakomendantemochroniarz

odwróciłsięizrobiłkrokwkierunkuBoscha.Boschprzystanął.

-

Mogępanupostawićkawę,komendancie?-zapytał.

KomendantodwróciłsięidopieropochwilipoznałBoscha,

uświadamiającsobie,żeniezaczepiagopragnącysięprzymilićobywatel.

Boschdostrzegł,jakprzezjegotwarzprzemknąłcień-komendantjeszcze

sięnieuporałzeskutkamisprawyEchoPark-leczmarsszybkoustąpił

miejscawyrazowiobojętności.

-

DetektywieBosch,chybaniemapandlamnieżadnychzłych

wiadomości?-spytałkomendant.

-

Raczejostrzeżenie.

KomendantwziąłzrąkMingafiliżankękawyimałątorebkę.

-

Proszęusiąść-powiedział.-Mapanpięćminut,azakawęsam

background image

zapłacę.

Boschwróciłdoswojegostolika,podczasgdykomendantpłaciłzakawęi

pączki.Usiadłiczekał,akomendantpodszedłdoladyobok,gdzienalał

śmietankęiwsypałsłodzikdokawy.Boschuważał,żekomendantzrobił

dladepartamentudużodobrego.Wprawdziepopełniłkilkapolitycznych

gafipodjąłparędyskusyjnychdecyzjipersonalnych,leczwdużejmierze

przyczyniłsiędopodniesieniamoralewszeregachfunkcjonariuszy.

Niebyłotołatwezadanie.Gdykomendantodziedziczyłdepartament,

właśniewynegocjowanougodęzwładzamifederalnymiwnastępstwie

dochodzeniaFBIwsprawieskandaluwsekcjiRampartorazogromu

innychafer.Odtądnadzórfederalnybrałpodlupękażdykrokpolicji,

oceniając,czyjestzgodnyzwymogami.Skutekbyłtaki,żedepartament

nietylkozostałpodporządkowanywładzyfederalnych,aletakżezalany

federalnymipapierzyskami.Kadrabyłaszczupła,więcczasemtrudnosię

byłozorientować,czypolicjarobito,codoniejnależy.Alepod

kierownictwemnowegokomendantaszeregipolicjizdołałysię

zmobilizowaćirobićto,codonichnależało.Spadłynawetwskaźniki

przestępczości,cozdaniemBoschamogłooznaczać,żeistotnie

zmniejszyłasięliczbaprzestępstw-zawszepodejrzliwietraktował

statystyki.

Pomijająctowszystko,Boschlubiłkomendantagłówniezjednego

powodu.Otóższefprzeddwomalatyprzyjąłgozpowrotemdopracy.

Boschprzeszedłnaemeryturę,zostającprywatnymdetektywem.

Niebawemprzekonałsię,żetobyłbłąd,agdydoszedłdotegowniosku,

komendantpowitałgozpowrotem.DlategoBoschbyłzawszewobec

niegolojalnyidlategopostanowiłzaaranżowaćspotkaniewcukierni.

Komendantusiadłnaprzeciwniego.

-

Mapanszczęście,detektywie.Zwyklezaglądamtugodzinę

wcześniej.Alewczorajpracowałemdopóźna,musiałemuczestniczyćw

zebraniachsąsiedzkichgrupprewencyjnychwtrzechdzielnicachmiasta.

Zamiastotworzyćtorebkęzpączkamiisięgnąćdoniej,komendantrozdarł

background image

jąpośrodkuirozłożył,abyzjeśćdwapączkiprostozpapieru.Miałpączka

zcukrempudremipolewączekoladową.

-

Otonajbardziejniebezpiecznymordercawmieście-powiedział,

unoszącpączkazczekoladąinadgryzająckęs.

Boschpokiwałgłową.

-

Pewniemapanrację.

Boschuśmiechnąłsięniepewnieispróbowałprzełamaćlody.Jego

poprzedniapartnerkaKizRiderwłaśniewróciładopracypo

rekonwalescencjipoodniesionychranachpostrzałowych.Przeniosłasięz

wydziałurabunkówizabójstwdobiurakomendanta,gdziejużkiedyś

pracowała.

-

Cosłychaćumojejdawnejpartnerki,paniekomendancie?

-

UKiz?Kizświetniesobieradzi.Bardzomipomagaiuważam,że

jestnawłaściwymmiejscu.

Boschznówskinąłgłową.Częstotorobił.

-

Apanjestnawłaściwymmiejscu,detektywie?

Boschspojrzałnakomendanta,zastanawiającsię,czytomożealuzjado

faktu,żepominąłdrogęsłużbową,zwracającsiębezpośredniodoniego.

Zanimzdążyłodpowiedzieć,komendantzadałkolejnepytanie.

-

Przyszedłtupanwzwiązkuzesprawąpunktuwidokowegona

Mulholland?

Boschprzytaknął.Przypuszczał,żekomendantznaszczegółysprawyod

porucznikaGandle’a,któryprzekazałwiadomośćwyżej.

-

Codziennieranoćwiczęprzezgodzinę,żebymócjeśćtesłodkości-

ciągnąłkomendant.-Dostajęraportyznocyfaksemiczytamjena

background image

rowerzetreningowym.Wiem,żesprawępunktuwidokowegoprzydzielono

panuiżezainteresowałysięniąsłużbyfederalne.

DzwoniłteżdomnieranokapitanHadley.Mówił,żemogązatymstać

terroryści.

Boschzdziwiłsię,żekapitanDoneBadlyiBBKjużzostaliwprowadzeni

dogry.

-

CorobikapitanHadley?-zapytał.-Domnieniedzwonił.

-

Tocozwykle.Sprawdzanaszeinformacje,starasiębyćwkontakcie

zfederalnymi.

Boschskinąłgłową.

-

Nowięccomożemipanpowiedzieć,detektywie?Pocopantu

przyszedł?

Boschzdałmubardziejszczegółowyraportzesprawy,podkreślając

zaangażowaniesłużbfederalnych,które,jakpodejrzewał,próbowały

wyeliminowaćpolicjęzjejwłasnegośledztwa.Przyznał,żepriorytetem

jestkwestiazaginionegocezu,zpowoduktórejfederalnirozstawiają

wszystkichpokątach.Zaznaczyłjednak,żedochodzeniedotyczy

zabójstwa,coautomatyczniewłączadosprawypolicję.Poinformował

komendantaozebranychdowodachipodzieliłsięznimniektórymi

teoriami,jakiechodziłymupogłowie.

ZanimBoschskończył,komendantzjadłobydwapączki.Otarłusta

serwetką,poczymspojrzałnazegarek.Obiecanepięćminutdawnojuż

minęło.

-

Copanzataił?-spytał.

Boschwzruszyłramionami.

-

Niewiele.Właśniemiałemmałestarciezagentemwdomuofiary,ale

niesądzę,żebytomiałociągdalszy.

background image

-

Dlaczegoniematupańskiegopartnera?Dlaczegoczekaw

samochodzie?

Boschzrozumiał.Rozglądającsiępoparkingu,komendantzauważył

Ferrasa.

-

Doszłomiędzynamidodrobnejróżnicyzdań.Todobrychłopak,ale

zbytłatwochceustąpićfederalnym.

-

AtooczywiścieniedopomyśleniawpolicjiLosAngeles.

-

Niezamoichczasów,paniekomendancie.

-

Czypańskipartneruznał,żenależypominąćhierarchięsłużbowąi

zwrócićsiębezpośredniodomnie?

Boschwbiłwzrokwstolik.Wgłosiekomendantazabrzmiałsurowyton.

-

Prawdęmówiąc,niebyłztegozadowolony,paniekomendancie-

odrzekłBosch.-Toniebyłjegopomysł,alemój.Sądziłem,żemamyza

małoczasu,żeby…

-

Nieważne,copansądził.Ważne,copanzrobił.Dlategonapańskim

miejscuniemówiłbymnikomuotymspotkaniu,bojazachowam

dyskrecję.1niechpannigdywięcejniepostępujewtensposób,

detektywie.Czytojestjasne?

-

Tak,jasne.

Komendantzerknąłwstronęszklanejwitryny,gdziestałytacepełne

pączków.

-

Nawiasemmówiąc,skądpanwiedział,żetubędę?-zapytał.

Boschwzruszyłramionami.

background image

-

Niepamiętam.Poprostuwiedziałem.

Zorientowałsię,żekomendantmożedojśćdowniosku,żejegoźródłem

informacjibyładawnapartnerka.

-

NieodKiz,jeżelitakpanmyśli,komendancie-dodałpospiesznie.-

Takierzeczysięwie,rozumiepan?Wdepartamenciewiadomościszybko

sięrozchodzą.

Komendantskinąłgłową.

-

Topech-powiedział.-Lubiłemtenlokal.Jestpodrodze,mają

smacznepączki,panMingtroszczysięomnie.Naprawdęszkoda.

Boschzdałsobiesprawę,żeterazkomendantbędziemusiałzmienićswoje

zwyczaje.Wiadomość,żekażdywie,gdzieikiedymożnagoznaleźć,nie

byładlaniegopomyślna.

-

Przykromi,paniekomendancie-powiedziałBosch.-Alejeżeli

mogęcośpolecić,towFarmersMarketjesttakilokal,„Bob’sCoffeeand

Doughnuts”.Wprawdzietrzebatrochęnadłożyćdrogi,aledlatakiejkawyi

pączkówwarto.

Komendantwzamyśleniupokiwałgłową.

-

Będępamiętał.Nodobrze,czegopanodemniechce,detektywie

Bosch?

Boschuznał,żekomendantnajwyraźniejchceprzejśćdorzeczy.

-

Muszękontynuowaćśledztwo,awtymcelumuszęporozmawiaćz

AliciąKentiwspólnikiemjejmęża,niejakimKelberem.Obojesąu

federalnychichybajakieśpięćgodzintemustraciłemdonichdostęp.

PokrótkiejpauzieBoschwyłuszczyłcelniezaplanowanegospotkania.

-

Właśniepototuprzyszedłem,paniekomendancie.Potrzebuję

background image

dostępu.Iprzypuszczam,żepanmożemigoumożliwić.

Komendantskinąłgłową.

-

Pozastanowiskiemwdepartamenciejestemteżczłonkiem

PołączonegoZespołudoZwalczaniaTerroryzmu.Mogęzadzwonićdo

paruosób,podnieśćrabaniprawdopodobnieułatwićpanudostęp.Jak

mówiłem,sprawązajmujesięjużgrupakapitanaHadleya,którybyćmoże

uruchomiodpowiedniekanały.Dawniejniewtajemniczanonaswtakie

rzeczy.Podniosęalarm,zadzwoniędodyrektora.

Boschwysnułztegowniosek,żekomendantzamierzastanąćwjego

obronie.

-

Wiepan,detektywie,cotojestrefluks?

-

Refluks?

-

Schorzenie,wktórymżółćcofasiędoprzełyku.Iwywołuje

pieczenie.

-

Ach.

-

Chcępanupowiedzieć,żejeżelitozrobięiumożliwiępanudostęp,

niechcężadnegorefluksu.Rozumiepan?

-

Rozumiem.

Komendantznówotarłustaipołożyłserwetkęnarozerwanejtorebce.Po

chwilizmiąłją,uważając,byżadenokruchcukrupudruniewylądowałna

jegoczarnymgarniturze.

-

Zadzwonię,alebędzieciężko.Niewidzipanpodtekstupolitycznego

tejsprawy,Bosch?

Boschspojrzałnaniego.

background image

-

Politycznego?

-

Mamnamyśliszersząperspektywę,detektywie.Panwidziśledztwo

wsprawiezabójstwa.Wrzeczywistościchodziocoświęcej.Musipan

zrozumieć,żegdybyzdarzeniewpunkciewidokowymokazałosięczęścią

spiskuterrorystów,byłobytowyjątkowokorzystnedlarządufederalnego.

Prawdziwezagrożeniepomogłobyodwrócićuwagęopiniipublicznejod

innychproblemów.Wojnazupełniesięspieprzyła,wyboryzakończyłysię

katastrofą.BliskiWschód,cenagalonubenzyny,spadającenotowania

ustępującegoprezydenta.Listajestdługa,atuzarysowałabysię

możliwośćzadośćuczynienia.Szansanaprawieniadawnychbłędów.

Szansanazmianęnastawieniaopiniipublicznej.

Boschskinąłgłową.

-

Twierdzipan,żemogąpróbowaćprzeciągaćsprawęczynawet

wyolbrzymiaćzagrożenie?

-

Niczegonietwierdzę,detektywie.Staramsiętylkoposzerzyćpanu

punktwidzenia.Wprzypadkutakiejsprawyniemożnatracićzoczu

kontekstupolitycznego.Niemożesiępanzachowywaćjaksłońwskładzie

porcelany-codawniejbyłopańskąspecjalnością.

Boschpokiwałgłową.

-

Pozatymnależywziąćpoduwagępolitykęlokalną-ciągnął

komendant.-Wradziemiastajestczłowiek,którytylkoczyhanamój

błąd.

KomendantmiałnamyśliIrvinaIrvinga,długoletniegonaczelnikaw

departamencie,któregokomendantzmusiłdoustąpieniazestanowiska.

Irvingwystartowałwwyborachdoradymiejskiejiwygrał.Teraznależał

donajzagorzalszychkrytykówdepartamentuikomendanta.

-

background image

Irving?-spytałBosch.-Przecieżtotylkojedengłoswradzie.

-Znaniejednątajemnicę.Natejpodstawiezacząłsobiebudowaćpozycję

polityczną.Powyborachdostałemodniegowiadomość.Składałasiętylko

ztrzechsłów.„Spodziewajsięmnie”.Niechpanmuniedadoręki

argumentu,detektywie.

Komendantwstał.

-

Niechsiępannadtymzastanowiibędzieostrożny-powiedział.-1

proszępamiętać,niechcęrefluksu.Niechcęnadstawiaćkarku.

-

Takjest.

Komendantodwróciłsię,dającznakkierowcy.Ochroniarzpodszedłdo

drzwiiotworzyłjeprzedswoimpodopiecznym.

13

Boschnieodzywałsię,dopókiniewyjechalizparkingu.Uznał,żew

czasieporannegoszczytuHollywoodFreewaybędziezakorkowanailepiej

będzieniekorzystaćzautostrady.Jegozdaniemnajszybciejdocentrum

moglidotrzećprzezSunset.

Ferrasjużpodwóchskrzyżowaniachzapytałgo,cosięstałowcukierni.

-

Niemartwsię,Ignacio.Niewylejąnaszroboty.

-

Notococisięstało?

-

Powiedział,żemiałeśrację.Niepowinienempomijaćdrogi

służbowej.Alepowiedziałteż,żewykonaparętelefonówispróbuje

umożliwićmiwspółpracęzfederalnymi.

-

Notozobaczymy.

-

No,zobaczymy.

Przezjakiśczasjechaliwmilczeniu,któreprzerwałBosch,wracającdo

background image

planówpartnerazwiązanychzprośbąonowyprzydział.

-

Dalejchceszpogadaćzporucznikiem?

Ferrasodpowiedziałdopieropochwili,wyraźnieskrępowanypytaniem.

-

Niewiem,Harry.Ciąglewydajemisię,żetakbędzienajlepiej.

Najlepiejdlanasobu.Możelepiejpracujecisięzkobietami.

Boschomalsięnieroześmiał.FerrasnieznałKizRider,jegopoprzedniej

partnerki.KiznigdyniepotakiwałaHarry’emu,żebyunikaćspięć.Jeżyła

siętaksamojakFerras,ilekroćpróbowałodgrywaćprzewodnikastada.

BoschzamierzałwyjaśnićtoFerrasowi,gdynaglerozdzwoniłasięjego

komórka,więcwyciągnąłjązkieszeni.TobyłGandle.

-

Harry,gdziejesteś?

Porucznikmówiłgłośniejniżzwykleibardziejponaglającymtonem.Był

przejętyiBoschwpierwszejchwilipomyślał,żejużdotarładoniego

wiadomośćospotkaniuwDonutHole.Czyżbykomendantgozdradził?

-

JestemnaSunset.Jedziemydocentrum.

-

MinąłeśjużSilverLake?

-

Jeszczenie.

-

Todobrze.JedźdoSilverLake,docentrumrekreacyjnegoprzy

końcuzbiornika.

-

Cosiędzieje,poruczniku?

-

ZlokalizowanosamochódKentów.JesttamjużHadley,któryzakłada

zeswoimiludźmistanowiskodowodzenia.Prosilioprzyjazddetektywów

prowadzącychśledztwo.

background image

-

Hadley?Dlaczegotamjest?Pocomustanowiskodowodzenia?

-

BiuroHadleyadostałocynkizanimnaspoinformowali,sprawdzili

to.Samochódjestzaparkowanyprzeddomemnależącymdoosoby,która

znajdujesięwkręguzainteresowania.Chcą,żebyścietampojechali.

-

„Wkręguzainteresowania”?Cotoznaczy?

-

Wdomumieszkaosoba,którąinteresujesięBBK.Ktośpodejrzanyo

sympatyzowaniezterrorystami.Nieznamszczegółów.Dowieszsięna

miejscu,Harry.

-

Wporządku,jedziemytam.

-

Zadzwońipowiedz,cosiędzieje.Gdybymbyłtampotrzebny,daj

znać.

OczywiścieGandleniemiałnajmniejszejochotyopuszczaćbiuraijechać

wteren.Musiałbysięoderwaćodcodziennychobowiązków

kierowniczychipotemnadrabiaćzaległościwpapierach.Boschzamknął

telefonipróbowałprzyspieszyć,leczprzeszkadzałmuwtymgęstyruch.

PrzekazałFerrasowiskąpeinformacje,jakieuzyskałodporucznika.

-

AFBI?-spytałFerras.

-

Co,FBI?

-

Wiedząotym?

-

Niepytałem.

-

Cozzebraniemodziesiątej?

background image

-

Otochybabędziemysięmartwićodziesiątej.

PodziesięciuminutachwreszciedotarlidoSilverLakeBoulevardiBosch

skręciłnapółnoc.TaczęśćmiastawzięłanazwęodzbiornikaSilverLake,

położonegopośrodkudzielnicyzamieszkałejgłównieprzezklasęśrednią,

gdziezbungalowówidomówzbudowanychpodrugiejwojnieświatowej

roztaczałsięwidoknasztucznejezioro.

Kiedyzbliżalisiędocentrumrekreacyjnego,Boschzobaczyłdwalśniące,

czarnesamochodyterenowe,wktórychrozpoznałcharakterystyczne

pojazdyBBK.Przyszłomunamyśl,żewidocznienigdyniebyło

kłopotówzeznalezieniemfunduszydlajednostki,którejzadaniepodobno

polegałonatropieniuterrorystów.ObokSUV-ówstałydwaradiowozyi

miejskaśmieciarka.BoschzaparkowałzaradiowozemiobajzFerrasem

wysiedli.

Wokółotwartejtylnejklapyjednegozsamochodówterenowych

zgromadziłosiędziesięciuludziwczarnychstrojachpolowych-także

charakterystycznychdlafunkcjonariuszyBBK.Boschruszyłwich

kierunku,aFerraspodążyłzanim,trzymającsiękilkakrokówztyłu.

Mężczyźniwczerninatychmiastichzauważyliirozstąpilisię,odsłaniając

kapitanaDonaHadleyasiedzącegonaopuszczonejklapie.Boschnigdynie

spotkałgoosobiście,aleczęstowidywałgowtelewizji.Kapitanbył

zwalistymmężczyznąoczerwonejtwarzyirudoblondwłosach.Miał

okołoczterdziestulatisprawiałwrażenie,jakgdybypołowężyciaspędził

wsiłowni.Rumianaceranadawałamuwyglądkogoś,ktociąglesię

przemęczaalbowstrzymujeoddech.

-

Bosch?-odezwałsięHadley.-Ferras?

-

JestemBosch.TojestFerras.

-

Dobrze,żejesteście,chłopaki.Myślę,żezamomentzamkniemy

wasząsprawęnaczteryspusty.Czekamytylko,ażjedenzmoichludzi

background image

przywiezienakaz,apotemwchodzimy.

Wstałidałznakjednemuzfunkcjonariuszy.SposóbbyciaHadleya

zdradzałwielkąpewnośćsiebie.

-

Perez,sprawdź,coztymnakazem,dobra?Zmęczyłomniejużto

czekanie.Potemzobacz,cosłychaćnapunkcieobserwacyjnym.

NastępniezwróciłsiędoBoschaiFerrasa:

-

Chodźciezemną.

Hadleyoddaliłsięodgrupy,aBoschiFerraspodążylizanim.

Zaprowadziłichzaśmieciarkę,bymogliporozmawiaćzdalaodreszty.

Kapitanprzyjąłwładcząpozę,stawiającstopęnazderzakuśmieciarkii

opierającłokiećnakolanie.Boschzwróciłuwagę,żenosibrońwkaburze

przypiętejdomasywnegouda.JakrewolwerowieczDzikiegoZachodu,

tyleżemiałpółautomat.Żułgumęiniestarałsiętegoukryć.

BoschsłyszałwielehistoriioHadleyu.Miałprzeczucie,żewłaśniezostaje

bohateremjednejznich.

-

Chciałem,żebyścieprzytymbyli-oznajmiłHadley.

-

Czyliwłaściwieprzyczym,kapitanie?-spytałBosch.

Hadleyklasnąłwdłonie.

-

Zlokalizowaliśmywaszegochryslera300.Stoimniejwięcejdwie

przecznicestąd,naulicyprzylegającejdozbiornika.Numerrejestracyjny

zgadzasięzdanymiwkomunikacieisamobejrzałemtensamochód.To

wóz,któregoszukacie.

Boschskinąłgłową.Naraziewporządku,pomyślał.Tylkocodalej?

-

PojazdstoiprzeddomemnależącymdoniejakiegoRaminaSamira-

ciągnąłHadley.-Odkilkulatmamytegofacetanaoku.Można

powiedzieć,żepozostajewkręgunaszegozainteresowania.

background image

Nazwiskobrzmiałoznajomo,aleBoschzpoczątkuniewiedział,skądje

pamięta.

-

Dlaczegosięniminteresujecie,kapitanie?-zapytał.

-

PanSamirtoznanyzwolennikorganizacjireligijnych,którechcą

zaszkodzićinteresomAmeryki.Cogorsza,uczynasząmłodzież

nienawidzićwłasnegokraju.

OstatniainformacjaodświeżyłaBoschowipamięćiwreszcieskojarzył

nazwiskozosobą.

Nieprzypominałsobie,zktóregobliskowschodniegokrajupochodził

RaminSamir,alepamiętał,żebyłkiedyśwykładowcąpolityki

zagranicznejnaUSC,któryzwróciłnasiebiepowszechnąuwagę,

wygłaszającantyamerykańskieopiniewsalachwykładowychiw

mediach.

Mąciłwodęwmediachprzedatakamiterrorystycznymiz11września.

Potemdrobnezpoczątkufaleprzybrałyrozmiarytsunami.Samirzaczął

otwarcietwierdzić,żeatakibyłyuzasadnionąreakcjąnaagresjęi

ingerencjęStanówZjednoczonychwwewnętrznesprawypaństwnacałym

świecie.Wykorzystujączdobytyprzezsiebierozgłos,stałsięmedialnym

ekspertem,doktóregozwracalisiędziennikarze,ilekroćpotrzebowalianty

amerykańskiegokomentarza.PotępiałpolitykęStanówZjednoczonych

wobecIzraela,sprzeciwiałsięoperacjimilitarnejwAfganistanie,awojnę

wIrakunazywałzwykłąbijatykąoropę.

PrzezkilkalatSamirsprawdzałsięjakoprowokatorzapraszanydo

programówpublicystycznychwtelewizjachkablowych,wktórych

wszyscywrzeszczelinawszystkich.Stanowiłdoskonałetłodlalewicyi

prawicy,izawszechętniewstawałoczwartejrano,abywystąpićw

niedzielnychprogramachporannychnawschodnimwybrzeżu.

Tymczasemrobiłużytekzeswojejsławypłomiennegomówcy,pomagając

zakładaćifinansowaćkilkaorganizacjinaterenieuczelniipozanią,które

wkrótcezostałyoskarżoneprzezugrupowaniakonserwatywneozwiązki,

background image

przynajmniejpośrednie,zorganizacjamiterrorystycznymii

antyamerykańskimigrupamiislamistycznymi.Niektórzysugerowali

nawet,żetropprowadzidoarcymistrzaterroryzmu,OsamybinLadena.

AlechoćprzeciwSamirowiprowadzonolicznedochodzenia,nigdynie

postawionomużadnychzarzutów.MimotozostałwyrzuconyzUSCz

powoduformalnegouchybienia-niezaznaczył,żewyrażawłasneopinie,

anieopinieuczelni,piszącartykułdo„LosAngelesTimes”,wktórym

sugerował,żewojnairackajestzaplanowanąeksterminacjąmuzułmanów.

PięćminutSamiradobiegłokońca.Ostateczniezniknąłzmediów,które

przekonałysię,żeniejestwnikliwymkomentatorembieżącychwydarzeń,

tylkonarcystycznymprowokatorem,głoszącymdziwaczneteorie,by

zwrócićuwagęnawłasnąosobę.Przecieżnawetjednązeswoich

organizacjinazwałYMCA-YoungMuslimCauseinAmerica,Ruch

MłodychMuzułmanówwAmeryce-tylkodlatego,byszacowna

organizacjamłodzieżowawytoczyłamugłośnyproces.

GwiazdaSamiraprzygasłaiopiniapublicznaprzestałasięnim

interesować.Boschniepamiętał,kiedyostatnirazwidziałgowtelewizji

czywgazecie.Pomijającjednakretorykę,fakt,żeSamiranigdynie

oskarżonoożadneprzestępstwownajgorętszymokresie,gdyStany

Zjednoczoneopanowałstrachprzednieznanymipragnieniezemsty,

świadczyłzdaniemBoscha,żenicsięzatymniekryło.Gdybysięokazało,

żepozadymembyłteżogień,RaminSamirdawnosiedziałbyw

więziennejcelialbozaogrodzeniemwGuantanamo.Tymczasemmieszkał

wSilverLake,więcBoschpodchodziłsceptyczniedosłówkapitana

Hadleya.

-

Pamiętamtegofaceta-powiedział.-Aletylkogadał,kapitanie.

NigdyniebyłożadnegokonkretnegozwiązkumiędzySamirema…

Hadleyuniósłpalecgestemnauczycielauciszającegoklasę.

-

Nigdynieustalonokonkretnegozwiązku-poprawiłBoscha.-To

jednaknicnieznaczy.FacetzbierapieniądzedlaPalestyńskiegoDżihadui

background image

innychruchówmuzułmańskich.

-

PalestyńskiegoDżihadu?-powtórzyłBosch.-Cotojest?Jakie

ruchymuzułmańskie?Twierdzipan,żekażdyruchmuzułmańskimusibyć

nielegalny?

-

Słuchaj,twierdzę,żetopodejrzanygośćipodjegodomemstoi

samochód,któregoużylimordercyizłodziejecesu.

-

Cezu-powiedziałFerras.-Skradzionocez.

Nieprzyzwyczajony,byktośgopoprawiał,Hadleyzmrużyłoczy

iprzezchwilętaksowałwzrokiemFerrasa.

-

Wszystkojedno.Nazwaniemadużegoznaczenia,synu,jeżeli

wrzuciłtodojeziorapodrugiejstronieulicyalbowłaśniepakujetodo

bomby,podczasgdymysiedzimytuiczekamynanakaz.

-

Federalninicniemówili,żetozagrożeniemożesięprzenosićprzez

wodę-zauważyłBosch.

Hadleypokręciłgłową.

-

Nieważne.Sękwtym,żemamyzagrożenie.Jestempewien,żeotym

federalnimówili.ZresztąniechFBIsobiegada.Mybierzemysiędo

roboty.

Boschcofnąłsię,próbująctchnąćwdyskusjęodrobinęświeżego

powietrza.Towszystkodziałosięzbytszybko.

-

Awięcchceciewejść?-zapytał.

Hadleymocnopracowałszczęką,miażdżącgumęwzębach.Zdawałsię

niezauważaćsilnegozapachuodpadkówunoszącegosięześmieciarki.

-

Otóżto,chcemywejść-odparł.-Jaktylkobędziemymiećwrękach

background image

nakaz.

-

Sędziapodpisałwamnakaztylkodlatego,żeprzeddomemstoi

skradzionysamochód?-spytałBosch.

Hadleymachnąłrękąjednemuzeswoichludzi.

-

Perez,przynieśtorebki-zawołał.ZwracającsiędoBoscha,

powiedział:-Nie,mamycoświęcej.Dzisiajjestdzieńwywózkiśmieci,

detektywie.Wysłałemnaulicęśmieciarkęimoiludzieopróżnilidwa

kubłystojąceprzeddomemSamira.Toabsolutnielegalne,jakpanwie.I

proszę,coznaleźliśmy.

Perezpodbiegłdonich,niosącplastikowetorebkizdowodami,którepodał

Hadleyowi.

-

Kapitanie,rozmawiałemzpunktemobserwacyjnym-zameldował.-

Ciąglespokój.

-

Dziękuję,Perez.

HadleyodwróciłsięztorebkamidoBoschaiFerrasa.Perezwróciłdo

samochodu.

-

Naszpunktobserwacyjnytofacetnadrzewie-wyjaśniłzuśmiechem

Hadley.-Jeżeliktośsiętamruszy,zanimbędziemygotowi,danamznać.

PodałtorebkiBoschowi.Wdwóchznajdowałysięczarnewełniane

kominiarki.Wtrzeciejtkwiłakartkapapieruzręcznienarysowanąmapą.

Boschuważniejąobejrzał.Widniałananiejsiatkakrzyżującychsięlinii,z

którychdwiebyłyoznaczonejakoArrowheadiMulholland.Kiedyto

zobaczył,stwierdził,żemapajestdośćdokładnymszkicemdzielnicy,w

którejmieszkałizginąłStanleyKent.

Boschoddałtorebkiipokręciłgłową.

-

Kapitanie,myślę,żepowinienpanwstrzymaćakcję.

background image

Hadleywyglądałnawstrząśniętegotąpropozycją.

-

Wstrzymać?Niczegoniewstrzymujemy.Jeżelitenfacetijego

kumpledoprowadządoskażeniazbiornikatątrucizną,myślipan,że

mieszkańcymiastaspokojnieprzyjmądowiadomości,żewstrzymaliśmy

akcję,bomusieliśmydopiąćwszystkonaostatniguzik?Nie

wstrzymujemyakcji.

Podkreśliłswojądeterminację,wyjmującgumęzustiwrzucającjądo

śmieciarki.Zdjąłnogęzezderzakairuszyłwkierunkuswojejgrupy,lecz

naglezawróciłipodszedłprostodoBoscha.

-

Jeżelichodziomojezdanie,towtymdomukryjesięprzywódca

komórkiterrorystycznej.Chcemytamwejśćijązlikwidować.Ocopanu

chodzi,detektywieBosch?

-

Chodzimioto,żetojestzaproste.Niemusimyniczegodopinaćna

ostatniguzik,bowłaśnietozrobilijużmordercy.Todokładnie

zaplanowanazbrodnia,kapitanie.Niezostawilibysamochoduprzed

domemaniniewyrzucalitychrzeczydośmieci.Proszęsięzastanowić.

Boschzamilkł,przyglądającsię,jakHadleyprzezkilkachwilrozważa

jegosłowa.Wreszciekapitanpokręciłgłową.

-

Możewcaleniezostawilitegosamochodu-powiedział.-Może

zamierzajągowykorzystaćdotransportu.Jestwieleznakówzapytania,

Bosch.Wieleniewiadomych.Wchodzimy.Wyłożyliśmysprawęsędziemu,

aonpowiedział,żemamyprawdopodobieństwowiny.Tylemiwystarczy.

Czekamynanakazwejściabezpukaniaizamierzamyzniegoskorzystać.

Boschniedawałzawygraną.

-

Skądpandostałcynk,kapitanie?Jakznaleźliściesamochód?

Hadleyznówzacząłpracowaćszczęką,leczprzypomniałsobie,

żewyrzuciłgumę.

background image

-

Zjednegozmoichźródeł-odparł.-Odczterechlatbudujemysieć

wywiadowcówwtymmieście.Dzisiajzbieramyowoce.

-

Toznaczy,żepanwie,ktojestźródłem,czywiadomośćbyła

anonimowa?

Hadleyzniecierpliwionymachnąłręką.

-Nieważne-oświadczył.-Informacjabyładobra.Żetotensamochód.Co

dotegoniemawątpliwości.

Wskazałwstronęzbiornika.UnikHadleyapowiedziałBoschowi,że

wiadomośćbyłaanonimowa,comogłooznaczaćpułapkę.

-

Kapitanie,nalegam,żebysiępanwycofał-rzekłBosch.-Cośtusię

niezgadza.Tosięwydajezaproste,aplanwcaleniebyłprosty.

Podejrzewamjakiśpodstępimusimyspraw…

-Niewycofamysię,detektywie.Tusięmożeważyćludzkieżycie.

Boschpokręciłgłową.NieumiałprzemówićHadleyowidorozsądku.

Facetbyłprzekonany,żetylkojedenkrokdzieligoodzwycięstwa,które

wymażejegowszystkiedotychczasowewpadki.

-

GdziejestFBI?-spytałBosch.-Czyagenciniepowinni…

-NiepotrzebujemyFBI-uciąłHadley,ponownieobracającsiędoBoschai

patrzącmuprostowoczy.-Jesteśmywyszkoleni,mamysprzętipraktykę.

Pozatymmamyjaja.Itymrazemsamizajmiemysięwłasnym

podwórkiem.

Szerokimgestempokazałcałyteren,jakgdybymiałasięturozegrać

ostatecznabitwamiędzypolicjąaFBI.

-

Akomendant?-spróbowałBosch.-Wieotym?Właśnie…

Urwał,przypomniawszysobieprzestrogękomendanta,bynikomunie

mówićospotkaniuwDonutHole.

-

background image

Cowłaśnie?-spytałHadley.

-

Właśniesięzastanawiam,czywieotejakcjiisięnaniązgadza.

-

Komendantdałmiwolnąrękęwkierowaniujednostką.Apan

dzwonidokomendantaprzedkażdymaresztowaniem?

Odwróciłsięizgodnościąodmaszerowałdoswoichludzi,zostawiając

BoschaiFerrasa,którzypatrzyliwśladzanim.

-

Oho-powiedziałFerras.

-

Taa-odrzekłBosch.

Boschoddaliłsięniecoodcuchnącejśmieciarkiiwyciągnąłtelefon.

ZnalazłwspisienumerRachelWalling.Wmomencie,gdywcisnął

przycisk,Hadleyznówwszedłmuwdrogę.

-

Detektywie!Dokogopandzwoni?

Boschodparłbezwahania:

-

Doswojegoporucznika.Poleciłmi,żebymgoinformował,cosię

dzieje.

-

Żadnychrozmówprzeztelefonykomórkowe.Mogąjemonitorować.

-

Kto?

-

Proszęmioddaćtelefon.

-

Słucham?

-

Proszęmioddaćtelefonalbokażęgopanuodebrać.Niepozwolę,

żebycokolwiekzagroziłooperacji.

background image

Boschzamknąłtelefon,nierozłączającsię.Jeślibędziemiałszczęście,

Wallingodbierzetelefonibędziesłuchać.Liczyłnato,żeRachel

zorientujesię,cojestgrane.ByćmożeFBIudasięnawetnamierzyć

komórkęidotrzećdoSilverLake,zanimwszystkozupełniesięschrzani.

OddałkomórkęHadleyowi,któryodwróciłsiędoFerrasa.

-

Pańskitelefon,detektywie.

-

Kapitanie,mojażonajestwdziewiątymmiesiącuciążyimuszę…

-

Pańskitelefon.Albojestpanznami,alboprzeciwnam.

Hadleywyciągnąłrękę,aFerraszociąganiemzdjąłkomórkęzpaskai

oddał.

Hadleypodszedłdojednegozsamochodówterenowych,otworzyłdrzwi

postroniepasażeraiwłożyłkomórkidoschowka.Zamaszyściezatrzasnął

klapkęiwyzywającospojrzałnaBoschaiFerrasa,jakgdybydawałimdo

zrozumienia,bynieważylisiępróbowaćichodzyskać.

Uwagękapitanaodwróciłtrzeciczarnywóz,którywjechałnaparking.

Kierowcapokazałmuuniesionykciuk.Hadleywycelowałpalecwnieboi

zakręciłnimmłynka.

-

Nodobra,chłopaki-zawołał.-Mamynakaz,wszyscyznająplan.

Perez,wezwijwsparciezpowietrza,niechwezmąkamerę.Resztado

wozów!Wchodzimy!

Boschzrosnącymprzerażeniemprzyglądałsię,jakczłonkowieBBK

ładująbrońinakładająhełmyzosłonamitwarzy.Dwajfunkcjonariusze

wyznaczenidozespołuradiologicznegozaczęlizakładaćskafandry

ochronne.

-

Toszaleństwo-szepnąłFerras.

-

Żółtkiniesurfują*-odparłBosch.

background image

-

Co?

-

Nic.Jesteśzamłody,żebytopamiętać.

*ZdaniewypowiedzianeprzezpodpułkownikaKilgore’awfilmieFrancisa

FordaCoppoli„CzasApokalipsy”.

14

Wiatrakprzechyliłsięnadtrzydziestoakrowąplantacjąkauczukowcówi

siadłwstrefielądowaniazsilnymwstrząsem,któryzdawałsięmiażdżyć

kręgosłup.HariKariBosch,BunkSimmons,TedFurnessiGabeFinley

wyskoczyliwbłoto,gdzieczekałnanichkapitanGillette,przytrzymując

hełm,byniestrąciłgopodmuchwirnika.Helikopterztrudemwyrwał

płozyzbłota-byłpierwszysuchydzieńposześciudniachdeszczu-

wystartowałipoleciałwzdłużkanałuirygacyjnegowkierunkukwateryIII

Korpusu.

-Chodźciezamną-krzyknąłGillette.

BoschiSimmonsspędziliwkrajujużtyleczasu,byzyskaćsobie

przydomki,leczFurnessiFinleyjakonowicjuszeodbywaliprzyspieszone

szkoleniepołączonezpraktykąiBoschwiedział,żeobajtrzęsąportkami

zestrachu.Tomiałbyćichpierwszydesant,anic,czegonauczylisięo

tunelachwSanDiego,niemogłoichprzygotowaćnarzeczywistewidoki,

dźwiękiizapachy.

Kapitanzaprowadziłichdostolikaustawionegopodnamiotem

dowództwa,gdziewskrócieprzedstawiłswójplan.PodBenCat

rozciągałasięrozległasiećtuneli,którychzdobyciemiałostanowić

pierwszykrokdozajęciawioski.Rosłystratywludziach,ponieważginęli

saperzyiżołnierzeatakowaniwobozach.Kapitanwyjaśnił,żecodziennie

dostajeopieprzoddowództwaIIIKorpusu.Anisłowemniewspomniał,że

martwigoliczbazabitychirannych.Ichdałosięzastąpić,alełaska

pułkownikawIIIKorpusiebyłabezcenna.

Planzakładałzamknięcienieprzyjacielawkotle.Kapitanrozłożyłmapę

sporządzonązpomocąmieszkańcówwioski,którzybyliwtunelach.

background image

Wskazałczteryukrytewejściaipowiedział,żeczterytuneloweszczury

wejdąjednocześnieizagoniąoddziałWietkonguwstronępiątegowejścia,

gdziewyrżnąichczekającynagórzeżołnierze25.DywizjiTropie

Lightning.Boschijegotowarzyszeotrzymalitakżezadaniezałożenia

ładunkówwybuchowych,aoperacjamiałasięzakończyćwysadzeniem

systemutuneli.

Planwydawałsięprosty,dopókinieznaleźlisięwciemnościachlabiryntu,

którywyglądałzupełnieinaczejniżnamapiewnamiocie.Dotuneli

weszłoczterech,ależywywyszedłtylkojeden.TropieLightningnie

zlikwidowałtegodnianikogo.ItegodniaBoschniemiałjużwątpliwości,

żetawojnajestprzegrana-przynajmniejdlaniego.Wtedydowiedziałsię,

żekadradowódczaczęstotoczybitwyzwrogiemwewłasnychszeregach.

BoschiFerrassiedzieliztyłuwsamochodziekapitanaHadleya.Perez

prowadził,asiedzącyobokniegoHadleymiałsłuchawkęzmikrofonem,

bydowodzićoperacją.Odbiornikwwozie,zwłączonymgłośnikiem,był

ustawionynaczęstotliwośćoperacyjną-którejpróżnobyłobyszukaćw

dostępnychpubliczniespisach.

Jechalijakotrzecipojazdwkawalkadzieczarnychterenówek.Kilka

budynkówprzeddomemSamiraPerezzahamował,byzgodniezplanem

puścićprzodemdwasamochody.

Boschwychyliłsięmiędzyprzednimisiedzeniami,abylepiejwidzieć,co

siędzieje.Nastopniachpoobustronachkażdegozpozostałychwozów

stałopoczterechfunkcjonariuszy.SUV-ynabrałyszybkości,poczym

ostroskręciływstronędomuSamira.Jedenwjechałnapodjazdprzed

niewielkimbungalowemwstyluAmericanCraftsmaniskierowałsięw

stronęogrodu,podczasgdydrugipokonałkrawężnikiprzeciąłtrawnikz

przodu.Gdyciężkipojazdpodskoczyłnakrawężniku,jedenzczłonków

BBKstraciłrównowagęiupadłnatrawę.

Pozostalizeskoczylizestopniiruszylidodrzwiwejściowych.Bosch

domyśliłsię,żetosamodziejesiępoddrzwiamiztyłudomu.Sprzeciwiał

sięakcji,leczpodziwiałprecyzjęplanu.Rozległsięgłośnyhukiładunek

wybuchowywysadziłdrzwi.Niemalrównocześnietakisamodgłos

background image

dobiegłzzadomu.

-

Dobra,ruszaj-rozkazałPerezowiHadley.

Gdypodjechali,wradiurozbrzmiałymeldunkizwnętrzadomu.

-

Jesteśmywśrodku!

-

Jesteśmyztyłu!

-

Przywejściuczysto!Mamy…

Głoszagłuszyłakanonadazbroniautomatycznej.

-

Otwartoogień!

-

Mamy…

-

Otwartoogień!

Boschusłyszałwięcejstrzałów,alejużnieprzezradio.Bylinatyleblisko,

bysłyszećjenażywo.Perezzatrzymałsamochódpodkątemwpoprzek

ulicyprzeddomem.Wszyscyczterejwyskoczylizwozu,zostawiając

otwartedrzwi,zzaktórychjazgotałoradio.

-

Czysto!Czysto!

-

Jedenzpodejrzanychranny.Potrzebnapomocmedycznadla

podejrzanego.Potrzebnapomoc!

Wszystkotrwałoniecałedwadzieściasekund.

BoschbiegłprzeztrawnikzaHadleyemiPerezem.MiałFerrasapolewej.

Wpadlidodomuzuniesionąbronią.Natychmiastwyszedłdonichjedenz

ludziHadleya.NadprawąkieszeniąmiałnaszywkęznazwiskiemPeck.

-

Czysto!Czysto!

background image

Boschopuściłpistolet,leczniechowałgodokabury.Rozejrzałsię.Stałw

skromnieumeblowanymsalonie.Poczułzapachprochuizobaczył

niebieskidymunoszącysięwpowietrzu.

-

Cojest?-krzyknąłHadley.

-

Jednaosobaranna,drugazatrzymana-odrzekłPeck.-Tędy.

RuszylizaPeckiemkrótkimkorytarzemprowadzącymdopokoju

wyłożonegomatamizplecionejtrawy.Napodłodzeleżałmężczyzna,w

którymBoschrozpoznałRaminaSamira.Zdwóchrannapiersisączyłasię

krew,spływającpokremowymszlafrokunapodłogęimatę.Młoda

kobietawidentycznymszlafrokuleżałatwarządoziemizrękamiskutymi

naplecachijęczała.

Boschdostrzegłrewolwerleżącynapodłodzeobokotwartejszuflady

niewielkiejszafki,naktórejstałyzapaloneświecewotywne.Broń

znajdowałasięokołopółmetraodSamira.

-

Rąbnęliśmygo,jaksięgałpobroń-powiedziałPeck.

BoschspojrzałnaSamira.Mężczyznabyłnieprzytomny,ajegopierśw

nierównymrytmieunosiłasięiopadała.

-

Jużspływadościeku-orzekłHadley.-Coznaleźliśmy?

-

Narazieaniśladumateriałów-zameldowałPeck.-Właśnie

wnosimysprzęt.

-

Dobra,chodźmysprawdzićsamochód-rozkazałHadley.-I

zabierzciejąstąd.

GdydwajfunkcjonariuszeBBKwynieślipłaczącąkobietęjakbezwładną

kłodę,Hadleywyszedłzdomunaulicę,gdziestałzaparkowanychrysler

300.BoschiFerrasruszylizanim.

Zajrzelidosamochodu,leczgoniedotykali.Boschzauważył,żewózjest

background image

otwarty.Pochyliłsię,żebyzajrzećprzezoknoodstronypasażera.

-

Kluczykisąwstacyjce-powiedział.

Wyjąłzkieszeniparęlateksowychrękawiczek,rozciągnąłjeinałożył.

-

Niechgonajpierwsprawdzą,Bosch-rzekłHadley.

Kapitandałznakczłowiekowiuzbrojonemuwmonitorpromieniowania.

Funkcjonariuszomiótłurządzeniemsamochóditylkoprzybagażniku

rozległsięcichysygnał.

-

Cośtammożebyć-powiedziałHadley.

-

Wątpię-odparłBosch.-Nictamniema.

-

Bosch,zaczekaj…

ZanimHadleyzdążyłdokończyć,Boschwcisnąłguzikotwierania

bagażnika.Usłyszałpneumatycznysykiklapasięuniosła.Wycofałsięz

samochoduipodszedłdotyłu.Bagażnikbyłpusty,leczBoschzobaczył

takiesameczterywgłębieniajakwbagażnikuporscheStanleyaKenta.

-

Materiałzniknął-powiedziałHadley,zaglądającdobagażnika.-

Pewniejużgogdzieśprzetransportowali.

-

Tak,nadługo,zanimpodstawionotusamochód.

BoschspojrzałHadleyowiprostowoczy.

-

Tobyłpodstęp,kapitanie.Uprzedzałempana.

HadleyruszyłwkierunkuBoscha,abypowiedziećmucośbezświadków,

alezatrzymałgoPeck.

-

Paniekapitanie?

-

background image

Co?-warknąłHadley.

-

Podejrzanyzrobiłkodsiedem.

-

Toodwołajkaretkęiwezwijkoronera.

-

Takjest.Domjestczysty.Niemamateriału,amonitorynie

wykrywajążadnegosygnału.

HadleyzerknąłnaBoscha,poczymszybkoodwróciłwzroknaPecka.

-

Powiedzim,żebysprawdzilijeszczeraz-rozkazał.-Gnojeksięgnął

pobroń.Musiałcośukrywać.Przewróćciedomdogórynogami,jeżeli

będzietrzeba.Zwłaszczatenpokój-wyglądanamiejscespotkań

terrorystów.

-

Topokójdomodlitwy-wtrąciłBosch.-Możefacetsięgnąłpobroń,

bocholerniesięprzeraził,kiedyludzieweszlimudodomuzdrzwiami.

Pecknieruszałsięzmiejsca.SłuchałBoscha.

-

Idź!-ryknąłHadley.-Przeszukaćmitępieprzonąchałupę!Materiał

byłwołowianympojemniku.Jeżeliniewykrywaciesygnału,tonie

znaczy,żegotuniema!

Peckpędemwróciłdodomu,aHadleyutkwiłspojrzeniewBoschu.

-

Samochódmusząsprawdzićtechnicy-powiedziałBosch.-Niemam

telefonu,żebyichwezwać.

-

Idźpotelefonidzwoń.

BoschwróciłdoSUV-a.Przyglądałsię,jakpakujązatrzymanąkobietęna

tylnesiedzeniewozuzaparkowanegonatrawniku.Ciąglepłakała,aBosch

przypuszczał,żejeszczedługobędzielałałzy.TerazopłakiwałaSamira,

potembędzieopłakiwaćswójlos.

background image

WsadziwszygłowędosamochoduHadleya,Boschzauważył,żesilnik

ciąglepracuje.Przekręciłkluczyk,poczymotworzyłschowekiwyciągnął

dwatelefony.Otworzyłswojąkomórkę,abysprawdzić,czyniezostało

przerwanepołączeniezRachelWalling.Połączenianiebyło,aleitaknie

wiedział,czywogóleodebrała.

Kiedyodwróciłsięoddrzwi,stałprzednimHadley.Znajdowalisięzdala

odinnychiniktniemógłichsłyszeć.

-

Bosch,jeżelibędzieszpróbowałnarobićkłopotówtemuoddziałowi,

narobiękłopotówtobie.Rozumiesz?

Boschprzezchwilęprzyglądałmusiębadawczo.

-

Jasne,kapitanie.Cieszęsię,żemyślipanoswoimoddziale.

-

Mamkontaktynasamejgórzeipozadepartamentem.Potrafięcisię

dobraćdoskóry.

-

Dziękizaradę.

Boschzacząłsięoddalać,lecznagleprzystanął.Chciałcośpowiedzieć,ale

sięwahał.

-

Co?-spytałHadley.-Mów.

-

Myślałemwłaśnieopewnymkapitanie,dlaktóregokiedyś

pracowałem.Tobyłodawnotemuiwzupełnieinnymmiejscu.Czegoby

niezrobił,wszystkospieprzył,akażdyjegobłądkosztowałżycieludzi.

Dobrychludzi.Tosięmusiałoskończyć.Jedenzjegowłasnychludzi

wrzuciłmudolatrynygranatodłamkowy.Podobnopotemniemogli

oddzielićjegoszczątkówodgówna.

Boschruszył,aleHadleygozatrzymał.

-

Cotomaznaczyć?Togroźba?

background image

-

Nie,tylkotakahistoria.

-

Itegofacetanazywaszdobrymczłowiekiem?Cościpowiem,ten

facetcieszyłsięiwiwatował,kiedysamolotyuderzyływwieżowce.

Boschodpowiedział,niezatrzymującsię:

-

Niewiem,jakimbyłczłowiekiem,kapitanie.Wiemtylko,żeniebrał

wtymudziałuizostałwrobionytaksamojakpan.Jeżelisiępandowie,

ktodałcynkosamochodzie,proszędaćmiznać.Tomożebyćdlanas

cennainformacja.

BoschpodszedłdoFerrasaioddałmutelefon.Poleciłpartnerowizostaći

nadzorowaćoględzinychryslera.

-

Dokądjedziesz,Harry?

-

Docentrum.

-

AzebraniezFBI?

Boschnawetniespojrzałnazegarek.

-

Itakjesteśmyspóźnieni.Zadzwoń,jeżelikryminalistykacoś

znajdzie.

Boschruszyłulicąwkierunkucentrumrekreacyjnego,gdziezostawiłswój

samochód.

-

Bosch,dokądsięwybierasz?-zawołałHadley.-Jeszczenie

skończyłeś!

Boschmachnąłręką,nieodwracającsię.Szedłdalej.Gdybyłwpołowie

drogidocentrumrekreacyjnego,minęłagopierwszafurgonetka

telewizyjnazmierzającadodomuSamira.

15

background image

Boschmiałnadzieję,żedotrzedobudynkufederalnegoprzed

wiadomościąoszturmienaddomRaminaSamira.Próbowałsię

dodzwonićdoRachelWalling,alebezskutecznie.Wiedział,żeRachel

możebyćwwydzialewywiadutaktycznego,niemiałjednakpojęcia,

gdzietojest.Wiedziałtylko,gdziejestbudynekfederalnyiliczyłnato,że

zewzględunarosnącąwagęirozmiaryśledztwa,niebędzienim

kierowałożadnetajnebiuro,leczcentrala.

Wszedłdobudynkusłużbowymwejściemipoinformowałszeryfa

federalnego,którygowylegitymował,żeidziedoFBI.Wjechałwindąna

czternastepiętroigdyotworzyłysiędrzwi,powitałgoBrenner.

Najwyraźniejbłyskawicznieprzekazanonagóręsygnał,żeBoschjestw

budynku.

-

Myślałem,żedostałeświadomość-powiedziałBrenner.

-

Jakąwiadomość?

-

Oodwołaniuzebrania.

-

Powinienemtochybawiedzieć,kiedysiętylkopojawiliście.Wogóle

niezamierzaliścieorganizowaćżadnegozebrania,co?

Brennerpuściłpytaniemimouszu.

-

Czegochcesz,Bosch?

-

ChcęsięzobaczyćzagentkąWalling.

-

Jestemjejparterem.Wszystko,cochceszjejpowiedzieć,możesz

powiedziećmnie.

-

Nie.Chcęrozmawiaćtylkoznią.

Brennerprzyglądałmusięprzezchwilę.

background image

-

Chodź-rzekłwkońcu.

Nieczekającnaodpowiedź,otworzyłkartąmagnetycznądrzwiiwszedł,a

Boschruszyłzanim.Gdyszlidługimkorytarzem,Brennercałyczas

rzucałpytaniaprzezramię.

-

Gdzietwójpartner?

-

Namiejscuzdarzenia-odparłBosch.

Niekłamał.Niepowiedziałtylko,októremiejscezdarzeniachodzi.

-

Pozatym-dodał-uznałem,żetambędziebezpieczniejszy.Niechcę,

żebyściepróbowaligonaciskaćiprzezniegodobraćsiędomnie.

Brennernaglesięzatrzymał,obróciłinatarłnaBoscha.

-

Bosch,zdajeszsobiesprawęztego,corobisz?Przeszkadzaszw

śledztwie,któremożemiećdalekosiężnekonsekwencje.Gdziejest

świadek?

Boschwzruszyłramionami,jakgdybytobyłopytanieretoryczne.

-

GdziejestAliciaKent?

Brennerpokręciłgłową,alenieodpowiedział.

-

Zaczekajtu-rzekł.-PójdępoagentkęWalling.

Brennerotworzyłdrzwioznaczonenumerem1411iprzepuściłgo

przodem.Boschstanąłwproguizobaczyłmały,pozbawionyokienpokój

przesłuchań,podobnydotego,wktórymspędziłczęśćdzisiejszego

porankazJessemMitfordem.Naglezostałwepchniętydośrodka,agdy

sięodwrócił,zdążyłdojrzećBrennera,któryzostałwkorytarzu.-Ej!

Boschzłapałzaklamkę,alebyłojużzapóźno.Zostałyzamkniętyod

zewnątrz.Załomotałdwarazywdrzwi,leczwiedział,żeBrennerichnie

otworzy.Odwróciłsię,byzlustrowaćciasnąprzestrzeń,wktórejzostał

background image

uwięziony.Takjakwpolicyjnychpokojachprzesłuchań,stałytutylkotrzy

meble.Niewielkikwadratowystółidwakrzesła.Przypuszczając,żejesttu

gdzieśzainstalowanakamera,Boschwyciągnąłrękęiuniósłśrodkowy

palec.Dlawzmocnieniaefektupotrząsnąłdłonią.

Boschwysunąłkrzesłoiusiadłnanimprzodemdooparcia,gotówto

przeczekać.Wyciągnąłkomórkęiotworzył.Wiedział,żejeśligo

obserwują,niepozwolą,bydokogośdzwoniłiinformowałosytuacji

-mogłobytopostawićbiurowniezręcznympołożeniu.Gdyjednak

spojrzałnawyświetlacz,niebyłosygnału.Tobyłbezpiecznypokój.Nikt

wewnątrzniemógłnadawaćaniodbieraćsygnałówradiowych.Na

federalnychzawszemożnaliczyć,pomyślałBosch.Owszystkozadbają.

Minęłodwadzieściadługichminut,poczymwreszcieotworzyłysiędrzwi.

WeszłaRachelWalling.Zamknęładrzwiibezsłowausiadłanaprzeciw

Boscha.

-

Przepraszam,Harry,byłamwtaktycznym.

-

Cholerajasna,Rachel.Przetrzymujeciejużgliniarzywbrewich

woli?

Wyglądałanazaskoczoną.

-

Cotywygadujesz?

-

Cotywygadujesz?-powtórzyłkpiącoBosch.-Twójpartnermnietu

zamknął.

-

Kiedyweszłam,niebyłozamknięte.Samspróbuj.

Boschzbyłtebajeczkimachnięciemręki.

-

Dajspokój.Niemamczasunakomedie.Cosiędziejeześledztwem?

Zacisnęłausta,jakgdybyzastanawiałasię,jakodpowiedzieć.

-

background image

Przedewszystkimto,żetyitwójdepartamentbiegaciejakzgraja

złodzieiujubilerairozwalaciekażdągablotęwzasięguręki.Nie

potraficieodróżnićszkiełekodbrylantów.

Boschskinąłgłową.

-

CzylijużwieszoRaminieSamirze.

-

Aktoniewie?Mówilijużwwiadomościach.Cotamsięstało?

-

Koncertowospieprzyliśmysprawę.Ktośnaswrobił.Ktośwrobił

BBK.

-

Zdajesię.

Boschpochyliłsięnadstołem.

-

Aletocośznaczy,Rachel.Ludzie,którzynasłaliBBKnaSamira,

wiedzieli,kimjestiżebędziełatwymcelem.Podstawilipodjegodomem

samochódKentów,bowiedzieli,żetołykniemy.

-

MogliteżwtensposóbwziąćrewanżnaSamirze.

-

Jakto?

-

PrzezparęlatwCNNdolewałoliwydoognia.Byćmożeuważali,że

szkodziichsprawie,bodajewrogowitwarz,podsycagniewAmerykanów

iutwierdzaichwdeterminacji.

Boschniezrozumiał.

-

Zdawałomisię,żecelowowywoływaliporuszenie.Przecież

uwielbialitegofaceta.

-

Może.Trudnopowiedzieć.

background image

Boschniebyłpewien,comiałanamyśli.Alekiedynachyliłasięnad

stołem,naglezobaczył,jakajestwściekła.

-

Pogadajmylepiejotobie,otym,jaksamkoncertowowszystko

spieprzyłeś,zanimjeszczeznalezionotensamochód.

-

Oczymtymmówisz?Staramsięwyjaśnićsprawęzabójstwa.To

mój…

-

Tak,wyjaśnićsprawęzabójstwakosztemnarażeniana

niebezpieczeństwocałegomiasta,próbujączoślim,egoistycznym

uporem…

-

Przestań,Rachel,myślisz,żeniewiem,jakiezagrożeniewchodziw

grę?

Pokręciłagłową.

-

Chybaniewiesz,skoroukrywaszprzednamikluczowegoświadka.

Nierozumiesz,corobisz?Niemaszpojęcia,dokądprowadziśledztwo,bo

musiszmelinowaćświadkówizzaskoczeniaspuszczaćmantoagentom.

Boschodsunąłsię,wyraźniezdumiony.

-

TakpowiedziałMaxwell,żespuściłemmumantozzaskoczenia?

-

Nieważne,copowiedział.Próbujemyopanowaćsytuację,któramoże

sięskończyćkatastrofą,izupełnienicnierozumiemztego,co

wyprawiasz.

Boschpokiwałgłową.

-

Tologiczne-powiedział.-Jeżeliwyłączaciekogośzjegowłasnego

śledztwa,nicdziwnego,żeniewiecie,corobi.

Uniosłaręce,jakgdybychciałazatrzymaćpędzącypociąg.

background image

-

Dobra,skończmyztym.Pogadajmyspokojnie,Harry.Ococi

chodzi?

Boschpopatrzyłnanią,poczymprzeniósłspojrzenienasufit.Obejrzał

rogipokojuiutkwiłwzrokwjejoczach.

-

Chceszpogadać?Tochodźmysięgdzieśprzejść.

Niewahałasięanichwili.

-

Wporządku-odrzekła.-Chodźmynaspacer.Apotemdaszmi

Mitforda.

Wallingwstałaipodeszładodrzwi.Boschzauważył,jakrzuciłaprzelotne

spojrzenienakratkęprzewoduwentylacyjnegonaprzeciwległejścianie,

copotwierdziłojegopodejrzenia,żeobserwowałoichokokamery.

Otworzyładrzwi,awkorytarzuczekałBrennerwtowarzystwiedrugiego

agenta.

-

Idziemynamałyspacer-poinformowałagoWalling.-Sami.

-

Bawciesiędobrze-odparłBrenner.-Mytymczasembędziemy

próbowaliznaleźćcez,możeuratujemyżycieparuosobom.

WallingiBoschnieodpowiedzieli.Rachelposzłaprzodemprzezkorytarz.

Kiedystanęliprzeddrzwiamiwindy,Boschusłyszałzaplecamiczyjśgłos.

-

Hej,kolego!

OdwróciłsięiwtymmomencieramięMaxwellatrafiłogowpierś.Agent

przygwoździłgodościanyiunieruchomił.

-

Tymrazemmamymałąprzewagęliczebną,co,Bosch?!

-

Przestań!-krzyknęłaWalling.-Cliff,przestań!

Boschzłapałgozagłowęizamierzałzałożyćmuchwyt,żebysprowadzić

background image

godoparteru.AlerozdzieliłaichWalling,któraodciągnęłaMaxwellana

bokipchnęłagowgłąbkorytarza.

-

Zabierajsięstąd,Cliff!Wracajdoroboty!

Maxwellzacząłsięwycofywać.PonadramieniemWallingwycelował

palecwBoscha.

-

Wypierdalajzmojegobudynku!Iwięcejsiętuniepokazuj!Walling

wcisnęłagodopierwszegootwartegopokojuizamknęła

drzwi.Zamieszaniezwabiłojużnakorytarzkilkuagentów.

-Koniecprzedstawienia-oznajmiłaWalling.-Wracajciedopracy.

WróciładoBoschaiwepchnęłagodowindy.

-

Nicciniejest?

-

Bolitylkojakoddycham.

-

Sukinsyn!Facetzaczynasięwymykaćspodkontroli.Zjechalina

poziomgarażuiprzezwjazdwyszlinaLosAngelesStreet.Walling

skręciławprawo,aBoschpochwilisięzniązrównał.Oddalalisięod

zgiełkuautostrady.Wallingspojrzałanazegarek,poczymwskazała

nowoczesnybiurowiec.

-

Majątamniezłąkawę-powiedziała.-Aleniemamzadużoczasu.

ByłtonowygmachAdministracjiUbezpieczeńSpołecznych.

-

Jeszczejedenbudynekfederalny-westchnąłBosch.-Agent

Maxwellpewniesądzi,żeteżnależydoniego.

-

Możeszjużdaćtemuspokój?

Wzruszyłramionami.

-

background image

Poprostudziwięsię,żeMaxwellwogólesięprzyznał,żebyliśmyw

domuKentów.

-

Dlaczegomiałbysięnieprzyznawać?

-

Pomyślałemsobie,żepostawionogoprzeddomem,bopodpadłza

jakieśpartactwo.Pocomiałbysięprzyznawaćijeszczebardziejsobie

przechlapać?

Wallingpokręciłagłową.

-

Nicnierozumiesz-powiedziała.-Popierwsze,Maxwelljest

ostatniotrochępodminowany,alewtaktycznymniemanikogo,ktoby

podpadł.Tozbytważnapraca,żebymiećpartaczywzespole.Podrugie,

nieobchodziłogo,coktopomyśli.Uważał,żebędzielepiej,jeżeli

wszyscysiędowiedzą,jakimiwyjesteściepartaczami.

Spróbowałzinnejstrony.

-

Powiedzmi,czyuwaswiedząotobieiomnie?Mamnamyślinaszą

dawnąhistorię.

-

Trudno,żebypoEchoParkniewiedzieli.Alemniejszaztym,Harry.

Todzisiajnieważne.Cosięztobądzieje?Szukamyilościcezu,któraby

wystarczyładozamknięcialotniska,aciebiejakbytoguzikobchodziło.

Patrzysznatotylkojaknamorderstwo.Wporządku,zginąłczłowiek,ale

nieototuchodzi.Tobyłskok,Harry.Rozumiesz?Chcielicezigomają.

Dlategodobrzebybyło,gdybyśmymogliporozmawiaćzjedynym

znanymświadkiem.Nowięcgdzieonjest?

-

Jestbezpieczny.GdziejestAliciaKent?Iwspólnikjejmęża?

-

Sąbezpieczni.Wspólnikawłaśnieprzesłuchują,ażonazostaniew

taktycznym,dopókiniebędziemypewni,żewyciągnęliśmyzniej

background image

wszystko,cosiędało.

-

Niebędziewammogłapomóc.Niepotrafiła…

-

Tusięwłaśniemylisz.Jużnambardzopomogła.

Boschspojrzałnaniąznieukrywanymzdziwieniem.

-

Jakto?Przecieżpowiedziała,żeniewidziałanawetichtwarzy.

-

Niewidziała.Alesłyszałaimię.Kiedyzesobąrozmawiali,usłyszała

imię.

-

Jakieimię?Przedtemnicotymniemówiła.

Wallingskinęłagłową.

-

Dlategowłaśniepowinieneśprzekazaćnamświadka.Mamyludzi,

którzyspecjalizująsięwyłączniewprzesłuchiwaniuświadków.Umiemy

wyciągnąćznichinformacje,którychwyniepotrafilibyściewyciągnąć.

Jeżelizniąsięudało,znimteżsięuda.

Boschpoczuł,żetwarzoblewamusięczerwienią.

-

Jakieimięwyciągnąłzniejtenmistrzprzesłuchiwania?

Pokręciłagłową.

-

Niebędzieżadnejwymiany,Harry.Wgręwchodzibezpieczeństwo

państwa.Jesteśzzewnątrz.Inawiasemmówiąc,tosięniezmieni,bez

względunato,dokogozadzwonitwójkomendant.

Boschjużwiedział,żespotkaniewDonutHolenanicsięniezdało.Nawet

komendantokazałsięosobąpostronną.ImiępodaneprzezAlicięKent

musiałorozświetlićfederalnątablicęwynikówjakTimesSquare.

-

Mamtylkoświadka-rzekł.-Mówięserio,wymienięgonatoimię.

background image

-

Pocociimię?Przecieżniemasznajmniejszejszansyznaleźćtego

człowieka.

-

Chcęwiedzieć.

Skrzyżowałaręcenapiersi,zastanawiającsięprzezchwilę.Wreszcie

spojrzałananiego.

-

Typierwszy-powiedziała.

Boschzwahaniempatrzyłwjejoczy.Półrokuwcześniejbyłbygotów

powierzyćjejwłasneżycie.Wszystkosięjednakzmieniło.Boschniebył

jużtakipewien.

-

Zamelinowałemgousiebie-powiedział.-Chybapamiętasz,gdzie

tojest.

Zkieszenimarynarkiwyciągnęłakomórkęiotworzyła,zamierzając

zadzwonić.

-

Chwileczkę,agentkoWalling-powstrzymałjąBosch.-Jakieimię

podaławamAliciaKent?

-

Przykromi,Harry.

-

Byłaumowa.

-

Przykromi,bezpieczeństwopaństwa.

Zaczęławstukiwaćnumer.Boschpokiwałgłową.Miałrację.

-

Skłamałem-rzekł.-Niemagowmoimdomu.

Zatrzasnęłaklapkętelefonu.

-

Coztobą?-spytałazezłością.Wjejgłosiezabrzmiałpiskliwyton.-

background image

Cezzaginąłponadczternaściegodzintemu.Zdajeszsobiesprawę,że

moglijużnafaszerowaćnimbombę?Mogli…

Boschzrobiłkrokwjejstronę.

-

Podajmitoimię,adostanieszświadka.

-

Wporządku!

Odepchnęłago.Byławyraźniezła,żedałasięprzyłapaćnakłamstwie.

Drugirazwciąguniecałychdwunastugodzin.

-

Powiedziała,żesłyszałaimię„Moby”.Zpoczątkuniezwróciłanato

szczególnejuwagi,bosiępoprostuniezorientowała,żetoimię.

-

Dobra,ktotojestMoby?

-

SyryjskiterrorystaMomarAzimNassar.Podobnojestwkraju.

WśródprzyjaciółiwspólnikówznanyjakoMoby.Niewiemydlaczego,

alerzeczywiścietrochęprzypominaMoby’ego,tegoartystę.

-

Kogo?

-

Nieważne.Nieztwojegopokolenia.

-

Alejesteśpewna,żesłyszałatoimię?

-

Tak.Samajenampodała.Ajaprzekazałamtobie.Nowięcgdziejest

świadek?

-

Zaczekaj.Jużrazmnieokłamałaś.

Boschwyciągnąłtelefon,chcączadzwonićdopartnera,leczprzypomniał

sobie,żeFerrasprawdopodobnienadaljestwSilverLakeiniebędzie

mógłspełnićjegoprośby.Otworzyłspistelefonów,odnalazłnumerKiz

background image

Rideriwcisnąłprzyciskpołączenia.

Riderodebrałanatychmiast.EkranwyświetliłnumerBoscha.

-

Cześć,Harry.Maszdzisiajspororoboty.

-

Wieszodkomendanta?

-

Mamparęswoichźródeł.Cojest?

Boschrozmawiałznią,patrzącnaWallingiwidząc,jakjejoczyciemnieją

zgniewu.

-

Mamprośbędodawnejpartnerki.Ciąglenosiszdopracylaptopa?

-

Oczywiście.Cotozaprośba?

-

Możeszztegokomputerawejśćdoarchiwum„NewYorkTimesa”?

-

Mogę.

-

Dobrze.Mampewnenazwiskoichciałbym,żebyśsprawdziła,czy

pojawiłosięwjakichśartykułach.

-

Zaczekaj.Muszęwejśćdosieci.

Minęłokilkasekund.Rozległsięsygnałoznaczającydrugąrozmowę,ale

BoschnierozłączałsięzRider,którapochwilibyłagotowa.

-

Jakienazwisko?

BoschzasłoniłrękątelefonipoprosiłWallingopełneimięinazwisko

syryjskiegoterrorysty.NastępniepowtórzyłjeRidericzekał.

-

Tak,długalistaartykułów-powiedziała.-Najstarszesprzedośmiu

lat.

background image

-

Streśćmniejwięcej.

Znówmusiałzaczekać.

-

Hm,głównierelacjezBliskiegoWschodu.Jestpodejrzanyoudział

wparuporwaniach,zamachachbombowychitakdalej.Wedługźródeł

federalnychmazwiązkizAl-Kaidą.

-

Oczymjestnajnowszyartykuł?

-

Zaraz…OatakubombowymnaautobuswBejrucie.Szesnaścieofiar

śmiertelnych.Artykułjestztrzeciegostyczniadwatysiąceczwartego.

Potemjużnic.

-

Wymieniasiętamjakieśpseudonimyalboprzydomki?

-

Hm…nie.Niczegoniewidzę.

-

Dobra,dzięki.Zadzwoniępóźniej.

-

Chwileczkę.Harry?

-

Co?Muszęjużkończyć.

-

Słuchaj,chcęcitylkopowiedzieć,żebyśbyłostrożny.Graszw

zupełnieinnejlidzeniżzwykle.

-

Dobra,będępamiętał-odrzekłBosch.-Muszękończyć.

RozłączyłsięispojrzałnaRachel.

-

„NewYorkTimes”anisłowemniewspomina,żetenfacetjestw

kraju.

background image

-

Boniktotymniewie.Dlategosądzimy,żeAliciaKentniekłamała.

-

Jakto?Wierzyciejejnasłowo,żegośćjestwkraju,tylkodlatego,że

usłyszałajakieśsłowo,któremożewcaleniebyłoimieniem?

Wallingzałożyłaręcenapiersi.Traciłacierpliwość.

-

Nie,Harry,poprostuwiemy,żejestwkraju.Mamyzapiswideoz

kontrolipaszportowejwPorcieLosAngeleszsierpniazeszłegoroku.Nie

zdążyliśmygozdjąć.Przypuszczamy,żebyłzniminnybojownikAl-

Kaidy,MuhammadEl-Fayed.Wjakiśsposóbudałosięimprzeniknąćdo

kraju-cholera,mamygranicejaksito-iBógjedenwie,coplanują.

-

Myślisz,żetoonimającez?

-

Tegoniewiemy.AlezinformacjinatematEl-Fayedawynika,żepali

tureckiepapierosybezfiltrai…

-

Popiółztoalety.

Przytaknęła.

-

Zgadzasię.Analizajeszczetrwa,alewbiurzemamyosiemgłosów

dojednego,żetobyłtureckipapieros.

Boschskinąłgłowąinaglepoczułsięokropniegłupiozpowoduswoich

posunięćiukrywaniaistotnychinformacji.

-

UmieściliśmyświadkawhoteluMarkTwainnaWilcox-powiedział.

-Pokójtrzystatrzy,podnazwiskiemStephenKing.

-

Uroczo.

-

Rachel?

background image

-

Co?

-

Powiedziałnam,żemorderca,zanimnacisnąłspust,wzywałimienia

Allaha.

Obrzuciłagotaksującymspojrzeniem,ponowniewyciągająctelefon.

Wcisnęłajedenklawisziczekającnapołączenie,powiedziaładoBoscha:

-

Módlsię,żebyśmydopadlitychludzi,zanim…

Urwała,gdyktośodezwałsięwsłuchawce.Przekazaławiadomość,nie

przedstawiającsięaniniewitajączrozmówcą.

-

JestwhoteluMarkTwainnaWilcox.Pokójtrzystatrzy.Jedźciepo

niego.

ZamknęłatelefonipopatrzyłanaBoscha.Wahaniewjejoczachustąpiło

miejscawyrazowirozczarowaniailekceważenia.

-

Muszęjużiść-powiedziała.-Lepiejtrzymaćsięzdalekaodlotnisk,

metraicentrówhandlowych,dopókinieznajdziemycezu.

Odwróciłasięizostawiłagonaśrodkuulicy.Boschpatrzyłwśladzanią,

gdynaglezadzwoniłajegokomórka.Odebrał,nieodrywającwzrokuod

Rachel.TobyłJoeFelton,zastępcakoronera.

-

Harry,ciąglepróbujęsiędociebiedodzwonić.

-

Cojest,Joe?

-

Właśnieprzyjechaliśmydo„QueenofAngels”pociało-jakiegoś

gangstera,któregoodłączyliodaparaturypowczorajszejstrzelaniniew

Hollywood.

Boschprzypomniałsobiesprawę,októrejmówiłJerryEdgar.

-

background image

Noi?

Boschwiedział,żelekarzniezadzwoniłbydoniego,żebyzajmowaćmu

czas.Musiałmiećpowód.

-

Nowięcwpadłemdobufetunakawęiprzypadkiemusłyszałem

rozmowęratownikówogościu,któregowłaśnieprzywieźli.Mówili,żena

izbieprzyjęćrozpoznaliuniegoOCP,amnieprzyszłodogłowy,żeto

możemiećzwiązekztamtymfacetemwpunkciewidokowym.Wiesz,bo

nosiłnapalcachdawkomierze.

-

Joe,cotojestOCP?-spytałcichoBosch.

-

Ostrachorobapopromienna.Ratownicymówili,żeniewiedząz

czymtengośćmiałkontakt.Byłpoparzonyiciąglerzygał,alekarzna

izbiepowiedział,żemusiałdostaćcholerniedużądawkę,Harry.Teraz

ratownicymusząsprawdzić,czysaminiesąnapromieniowani.

BoschzacząłiśćwkierunkuRachelWalling.

-

Gdziegoznaleźli?

-

Niepytałem,aleskoroprzywieźligotutaj,topewniegdzieśw

Hollywood.

Boschprzyspieszyłkroku.

-

Joe,zaczekajtamnamnieiniechktośzochronyszpitalaprzypilnuje

tegofaceta.Jużjadę.

Boschzatrzasnąłklapkętelefonuicosiłwnogachruszyłbiegiemza

Rachel.

16

SznursamochodównaHollywoodFreewayposuwałsiępowoliw

kierunkucentrum.Zgodniezprawamifizykiruchudrogowego-według

którychkażdejakcjitowarzyszyreakcjarównacodowartościi

background image

skierowanaprzeciwnie-napółnocnejnitceautostradyHarryBoschmiał

prawiewolnądrogę.Oczywiściepomagałamusyrenaiświatła

ostrzegawcze,naktórychdźwiękiwidoknielicznikierowcyszybko

zjeżdżalinabok.InnymdobrzeznanymBoschowipojęciembyła„siła

czynna”.Pędziłstarymfordemcrownvictoriastoczterdzieścipięćna

godzinę,mocnościskająckierownicę.

-

DOKĄDJEDZIEMY?-pytałaRachelWalling,przekrzykującwycie

syreny.

-

Mówiłemci.Zabieramciędocezu.

-

Toznaczy?

-

Toznaczy,żekaretkawłaśnieprzywiozłado„QueenofAngels”

facetazobjawamiostrejchorobypopromiennej.Zaczteryminuty

będziemynamiejscu.

-

Niechtoszlag!Dlaczegoniepowiedziałeś?

Chciałpoprostuuzyskaćprzewagę,aletegojejniepowiedział.Milczał,

podczasgdyWallingotworzyłatelefoniwstukiwałanumer.Pochwili

sięgnęładodachuiwyłączyładźwigienkęsyreny.

-

Corobisz?-krzyknąłBosch.-Musibyćwłączona…

-

Ajamuszęmiećwarunkidorozmowy!

Boschzdjąłnogęzgazuidlabezpieczeństwazwolniłdostudziesięciu.Po

chwiliusłyszał,jakRachelrzucadosłuchawkipolecenia.Miałnadzieję,

żetelefonodebrałBrenner,nieMaxwell.

-

Skierujzespółz„MarkaTwaina”do„QueenofAngels”.Zawiadom

oddziałochronyradiacyjnej,niechteżtamprzyjadą.

background image

PrzyślijwsparcieigrupęekspertówzDepartamentuEnergetyki.Mamy

przypadeknapromieniowania,którymożenasdoprowadzićdo

zaginionychmateriałów.Zadzwońpotemdomnie.Będęnamiejscuzatrzy

minuty.

Zamknęłatelefon,aBoschponowniewłączyłsyrenę.

-

POWIEDZIAŁEM,ŻEZACZTERYMINUTY!-wrzasnął.

-

POSTARAJSIĘ!-odkrzyknęłaWalling.

Znówwcisnąłpedałgazu,mimożeniemusiał.Byłpewien,żepierwsi

dotrądoszpitala.MinęlijużSilverLakeizbliżalisiędoHollywood.Ale

ilekroćmiałokazjęlegalnierozpędzićwózdostupięćdziesięciuna

HollywoodFreeway,zawszezniejkorzystał.Niewieleosóbwmieście

mogłosiępochwalić,żedokonałotegowbiałydzień.

-

KIMJESTOFIARA?-krzyknęłaRachel.

-

NIEMAMPOJĘCIA!

Przezdługąchwilęnieodzywalisiędosiebie.Boschskoncentrowałsięna

prowadzeniusamochodu.Inaszczegółachsprawy.Mnóstworzeczynie

dawałomuspokoju.MusiałsiępodzielićzRachelgnębiącymigo

pytaniami.

-

JAKTWOIMZDANIEMGOZNALEŹLI?-zapytał.

-

CO?-krzyknęłaWalling,wyrwanazzamyślenia.

-MOBYIEL-FAYED.JAKNAMIERZYLISTANLEYAKENTA?

-

NIEWIEM.MOŻEBĘDZIEMYMOGLIZAPYTAĆ,JEŻELITO

JEDENZNICHJESTWSZPITALU.

Boschumilkł,zmęczonykrzykiem.Zarazjednakzadałkolejnepytanie.

-NIEZASTANAWIACIĘ,ŻEWSZYSTKOPOCHODZIŁOZTEGO

background image

DOMU?

-

OCZYMTYMÓWISZ?

-

ORZECZACH,KTÓRYCHUŻYLI.BROŃ,APARAT,

KOMPUTER.WSZYSTKO.WSPIŻARNISTOICOLAW

LITROWYCHBUTELKACH,ZWIĄZALIALICIĘKENT

IDENTYCZNYMIOPASKAMI,JAKIMIPODWIĄZYWAŁARÓŻEW

OGRODZIE.NIEDZIWICIĘTO?GDYWESZLIDODOMU,MIELI

TYLKONÓŻIKOMINIARKI.WOGÓLECIĘTONIEDZIWI?

-

MUSISZPAMIĘTAĆ,ŻESĄBARDZOZARADNI.UCZĄSIĘ

TEGOWOBOZACH.EL-FAYEDBYŁSZKOLONYWOBOZIEAL-

KAIDYWAFGANISTANIE.INAUCZYŁNASSARA.WYSTARCZA

IMTO,COMAJĄPODRĘKĄ.MOŻNAPOWIEDZIEĆ,ŻEZBURZYLI

WORLDTRADECENTERZAPOMOCĄDWÓCHSAMOLOTÓWI

DWÓCHSKŁADANYCHNOŻYWSZYSTKOZALEŻYODTEGO,

JAKNATOSPOJRZYSZ.WAŻNIEJSZEODNARZĘDZIJESTICH

ZDECYDOWANIE-JAKSAMNAPEWNODOBRZEWIESZ.

Boschchciałodpowiedzieć,aledotarlidozjazduzautostradyimusiałsię

skupićnamanewrowaniumiędzysamochodaminaulicach.Podwóch

minutachwyłączyłsyrenęizatrzymałfordaprzedszpitalem„Queenof

Angels”napodjeździedlakaretek.

Feltonczekałnanichwzatłoczonejizbieprzyjęć,apotemzaprowadziłich

dosalioddziałuratunkowego,wktórejznajdowałosięsześćstanowiskdla

pacjentów.Przedjednymzzasłoniętychłóżekstałochroniarz.Bosch

podszedłdoniegoipokazałodznakę.Niemalniezwracającuwagina

wynajętegostrażnika,odsunąłzasłonęipodszedłdołóżka.

Pacjent-drobny,ciemnowłosymężczyznaobrązowejskórze-leżałpod

gęstąsieciąrurekiprzewodów,którełączyłyjegoręce,nogi,ustainosz

aparaturąmedyczną.Łóżkoprzykrywałprzezroczystyplastikowynamiot.

Mężczyznazajmowałzaledwiepołowęłóżkaiwyglądałjakofiara

background image

zaatakowanaprzezotaczającągomaszynerię.

Miałpółprzymknięte,nieruchomeoczyiobnażoneprawiecałeciało.

Genitaliaprzysłaniałniewielkiręczniczek,alenogiitułówbyływidoczne.

Prawąstronębrzuchaiprawebiodropokrywałyczerwoneśladyoparzeń.

Naskórzeprawejrękiwidniałyidentycznebolesneoparzeliny-czerwone

kręgiotaczającewilgotne,fioletowepęcherze.Oparzeniaposmarowano

jakimśprzezroczystymżelem,leczodnosiłosięwrażenie,żetoniewiele

pomogło.

-

Gdziesąwszyscy?-spytałBosch.

-

Harry,niepodchodź-ostrzegłaWalling.-Jestnieprzytomny,więc

zanimcokolwiekzrobimy,lepiejchodźmyporozmawiaćzlekarzem.

Boschwskazałnaoparzeniapacjenta.

-

Tomożebyćodcezu?-spytał.-Takszybko?

-

Owszem,jeżelidoszłodobezpośredniejekspozycjinadużądawkę.

Zależy,jakdługotrwałaekspozycja.Wyglądanato,żetenfacetnosił

materiałradioaktywnywkieszeni.

-

WyglądajakMobyalboEl-Fayed?

-

Nie,nieprzypominażadnegoznich.Chodź.

Wallingcofnęłasięzazasłonę,aBoschposzedłzanią.Poleciła

ochroniarzowisprowadzićlekarza,któryzajmowałsiępacjentem.

Otworzyłatelefoniwcisnęłajedenprzycisk.Odebranonatychmiast.

-

Topotwierdzone-powiedziała.-Mamyprzypadekbezpośredniej

ekspozycji.Trzebazałożyćstanowiskodowodzeniaiuruchomićprocedurę

awaryjną.

Przezchwilęsłuchała,apotemodpowiedziałanapytanie:

background image

-

Nie,tożadenznich.Nieznamjeszczetożsamości.Zadzwonię,kiedy

tylkobędęwiedziała.

ZamknęłakomórkęispojrzałnaBoscha.

-

Wciągudziesięciuminutbędzietuzespółradiologiczny

-powiedziała.-Będędowodzićakcją.

Podeszładonichkobietawniebieskimkitlu,zpodkładkązdokumentami

wręku.

-

JestemdoktorGarner.Nienależysięzbliżaćdopacjenta,dopókinie

dowiemysięczegoświęcejotym,cosięznimstało.

WallingiBoschpokazalilegitymacje.

-

Comożenampanipowiedzieć?-spytałaRachel.

-

Narazieniewiele.Mapełenzespółobjawówprodromalnych

-pierwszesymptomynapromieniowania.Kłopotwtym,żeniewiemy,z

czymmiałkontaktanijakdługotrwałaekspozycja.Dlategonieznamy

pochłoniętejdawki,abeztegoniemożemypodjąćwłaściwejterapii.

Improwizujemy.

-

Jakiesąobjawy?-pytaładalejWalling.

-

Oparzeniapaństwowidzą.Tojednaknajmniejszyproblem.

Poważniejszesąobrażeniawewnętrzne.Przestajedziałaćukład

odpornościowy,większaczęśćnabłonkażołądkowegouległauszkodzeniu.

Układpokarmowyniepracuje.Ustabilizowaliśmygo,aleniemamzbyt

wielkiejnadziei.Rozmiarurazówdoprowadziłdozatrzymaniaakcjiserca.

Piętnaścieminuttemubyłtuzespółreanimacyjny.

-

Ileczasupoekspozycjimogąwystąpićteobjawyproduro…czyjak

background image

tosięnazywa?-zapytałBosch.

-

Prodromalne.Wciągugodzinyodpierwszejekspozycji.

Boschspojrzałnaczłowiekależącegopodplastikowymbaldachimem.

Przypomniałsobie,copowiedziałkapitanHadley,gdySamirumierałna

podłodzeswojegopokojudomodlitwy.„Spływadościeku”.Wiedział,że

mężczyznanaszpitalnymłóżkuteżjużtamspływa.

-

Możenampanipowiedzieć,ktotojestigdziegoznaleziono?-spytał

Bosch.

-

Ratownicypowiedząpaństwu,gdziegoznaleźli-odrzekładoktor

Garner.-Niemiałamczasusiętymzajmować.Słyszałamtylko,że

znalezionogoleżącegonaulicy.Jeżelinatomiastchodzionazwisko…

Uniosłapodkładkęiodczytałazkartki:

-

DigobertoGonzalves,czterdzieścijedenlat.Niemamtujegoadresu.

Wtymmomencienicwięcejniewiem.

Wallingodeszłanabok,ponowniewyciągająctelefon.Boschdomyśliłsię,

żechcepodaćnazwiskoswoimludziom,żebysprawdzilijewbazach

danychterrorystów.

-

Cosięstałozjegoubraniem?-zapytałlekarki.-Gdziejestjego

portfel?

-

Ubranieiwszystkierzeczyusuniętozoddziałuzewzględuna

zagrożenieradiologiczne.

-

Ktośjeprzeglądał?

-

Nie,niktniechciałryzykować.

-

background image

Dokądjezabrano?

-

Dowiesiępanodpersonelupielęgniarskiego.

Wskazałastanowiskopielęgniarekznajdującesiępośrodkusali.Bosch

ruszyłwtęstronę.Dyżurnapielęgniarkapoinformowałago,żewszystkie

rzeczypacjentaumieszczonowpojemnikuzodpadkamimedycznymi,

którynastępniezabranodospalarni.Niewiadomo,czytaknakazywały

szpitalneprzepisyozagrożeniuskażeniem,czyzrobionotakwyłącznieze

strachuprzedniewiadomymizwiązanymizosobąGonzalvesa.

-

Gdziejestspalarnia?

Zamiastwskazaćmudrogę,pielęgniarkawezwałaochroniarzaipoprosiła

go,byzaprowadziłBoschadospalarni.ZanimBoschodszedł,zawołałago

Walling.

-

Weźto-powiedziała,podającmumonitorpromieniowania,który

zdjęłazpaska.-Ipamiętaj,zaraztubędziezespółradiologiczny.Sam

lepiejnieryzykuj.Jeżeliwłączysięalarm,wycofajsię.Mówiępoważnie.

Maszsięwycofać.

-

Rozumiem.

Boschwłożyłurządzeniedokieszeni.Razemzochroniarzemszybko

wyszlinakorytarz,apotemschodamizeszlidopiwnicy.Następnieskręcili

wkolejnykorytarz,którysięgałconajmniejprzeciwległegokońca

budynku.

Gdydotarlidospalarni,pomieszczeniebyłopuste,awpiecuniepaliłysię

żadneodpadymedyczne.Napodłodzestałmetalowypojemnikwysokości

jednegometra.PokrywabyłazabezpieczonataśmąznapisemUWAGA:

NIEBEZPIECZNEODPADY.

Boschwyciągnąłklucze,przyktórychnosiłniewielkiscyzoryk.Kucnął

obokpojemnikaiprzeciąłtaśmę.Kątemokadostrzegł,jakochroniarzcofa

sięokrok.

background image

-

Możezaczekapannazewnątrz-powiedziałBosch.-Niema

potrzeby,żebyśmyobaj…

Zanimzdążyłskończyćzdanie,usłyszałtrzaskzamykanychdrzwi.

Spojrzałnapojemnik,głębokonabrałpowietrzaizdjąłpokrywę.Zobaczył

wrzuconebylejakubranieDigobertaGonzalvesa.

Wyciągnąłzkieszenimonitor,którydałamuWalling,iniczym

czarodziejskąróżdżkąpomachałnimnadpojemnikiem.Aparatniewydał

żadnegosygnału.Boschwypuściłpowietrze,poczymjednympłynnym

ruchem,jakgdybyopróżniałkosznaśmieci,obróciłpojemnikiwysypał

jegozawartośćnabetonowąposadzkę.Odrzuciłpojemniknabokijeszcze

razwykonałaparatemparęokrężnychruchównadubraniem.Alarm

milczał.

OdzieżGonzalvesazostałarozciętanożyczkami.Składałasięzpary

brudnychdżinsów,flanelowejkoszuli,T-shirtu,bieliznyiskarpet.Stroju

dopełniałaparabutówroboczych,którychsznurowadłatakżeprzecięto

nożyczkami.Napodłodzemiędzyrzeczamileżałmałyportfelzczarnej

skóry.

Boschzacząłodubrań.Wkieszenikoszuliznalazłdługopisi

ciśnieniomierzdoopon.Ztylnejkieszenidżinsówwyciągnąłrękawice

robocze,azlewejprzedniejkieszenikluczeitelefonkomórkowy.

Pomyślałooparzeniach,którewidziałnaprawymbiodrzeiręce

Gonzalvesa.Kiedyjednakzajrzałdoprawejprzedniejkieszenidżinsów,

nieznalazłcezu.Kieszeńbyłapusta.

Boschpołożyłkomórkęikluczeobokportfela.Najednymzkluczy

zauważyłlogoToyoty.Wiedziałjuż,żewgręwchodzisamochód.

Otworzyłtelefonipróbowałodnaleźćspisnumerów,aleniepotrafiłsobie

poradzićzaparatem.Odłożyłgonabokiotworzyłportfel.

Niewielewnimbyło.Zobaczyłmeksykańskieprawojazdyznazwiskiemi

fotografiąDigobertaGonzalvesa.PochodziłzOaxaca.Wjednejz

przegródekBoschznalazłzdjęciakobietyitrojgamałychdzieci-

przypuszczał,żezrobionojewMeksyku.Niebyłozielonejkartyani

background image

certyfikatuobywatelstwa.Gonzalvesniemiałkartkredytowych,aw

częściprzeznaczonejnagotówkętkwiłotylkosześćbanknotów

dolarowychorazkilkakwitówzlombardówwDolinie.

Boschpołożyłportfeloboktelefonu,wstałiwyciągnąłswojąkomórkę.

SzybkoodnalazłwspisienumerWalling.

Odebrałanatychmiast.

-

Sprawdziłemjegorzeczy.Aniśladucezu.

Niebyłoodpowiedzi.

-

Rachel,mówię…

-

Tak,słyszałam.Poprostużałuję,żenieznalazłeścezu,Harry.

Szkoda,żetojeszczeniekoniec.

-

Jateżżałuję.Znalazłaścośnatonazwisko?

-

Jakienazwisko?

-

Gonzalves.Kazałaśjesprawdzić,nie?

-

Ach,tak.Nie,nicniema.Zupełnienic,nawetprawajazdy.

Nazwiskomusibyćfałszywe.

-

Mamtumeksykańskieprawojazdy.Wydajemisię,żefacetjest

nielegalnymimigrantem.

Zastanowiłasięnadtym.

-

PodobnoNassariEl-FayeddotarlituprzezMeksyk.Możetusię

kryjezwiązek.Możetenfacetznimipracował.

-

Niewiem,Rachel.Miałubranierobocze.Roboczebuty.Chybapo

background image

prostu…

-

Harry,muszękończyć.Jestjużmójzespół.

-

Dobra.Wracamdociebie.

Boschwłożyłtelefondokieszeni,poczymwrzuciłubraniaibutyz

powrotemdopojemnika.Portfel,kluczeikomórkępołożyłnawierzchui

wyszedłzespalarni,zabierajączesobąpojemnik.Wdługiejdrodzeprzez

korytarzponowniewyciągnąłtelefonizadzwoniłdomiejskiegocentrum

powiadamianiaratunkowego.Zapytałdyżurnąoszczegóływezwania

karetki,któraprzywiozłaGonzalvesado„QueenofAngels”ipoproszono

go,żebyzaczekał.

Boschzdążyłpokonaćschodyidotrzećnaizbęprzyjęć,gdydyżurna

odezwałasięponownie.

-

Zgłoszenie,októrepanpytał,przyjętoodziesiątejpięć.Ktoś

zadzwoniłztelefonuzarejestrowanegonapunktEasyPrintprzyCahuenga

Boulevarddziewięćsettrzydzieściizawiadomił,żenaparkinguleży

człowiek.Dowezwaniawyjechaliratownicyzposterunkustrażypożarnej

numerpięćdziesiątcztery.Bylinamiejscuposześciuminutachi

dziewiętnastusekundach.Cośjeszcze?

-

Jakiejestnajbliższeskrzyżowanie?

Pochwilidyżurnapoinformowałago,żenajbliższąpoprzecznąulicąjest

LankershimBoulevard.Boschpodziękowałjejisięrozłączył.

GonzalvesaznaleziononiedalekopunktuwidokowegonaMulholland.

Boschuświadomiłsobie,żeprawiewszystkiemiejscawjakikolwiek

sposóbzwiązanezesprawą-miejscezbrodni,domofiary,domSamira,a

teraztakżeparking,naktórymzasłabłGonzalves-niesązbytdalekood

siebieoddalone.ZwyklepodczasśledztwwsprawiemorderstwaBosch

musiałsięprzemieszczaćdonajbardziejodległychzakątkówmiasta.Tu

jednakbyłoinaczej.

background image

Boschrozejrzałsiępoizbieprzyjęć.Zauważył,żewzatłoczonejprzedtem

poczekalniniemajużnikogo.Przeprowadzonoewakuację,apooddziale

krążyliagenciwstrojachochronnych,uzbrojeniwmonitory

promieniowania.DostrzegłRachelWallingstojącąprzystanowisku

pielęgniarekipodszedłdoniej,pokazującjejpojemnik.

-

Tosąjegorzeczy.

Wallingwzięłapojemnik,postawiłanapodłodze,poczymwezwała

jednegozludziwochronnychskafandrach.Poleciłamuzająćsię

pojemnikiem.SpojrzałanaBoscha.

-

Wśrodkujesttelefonkomórkowy-powiedział.-Możesięudacośz

niegowyciągnąć.

-

Przekażęim.

-

Cozofiarą?

-

Zofiarą?

-

Nawetjeżelibyłwtozamieszany,mimowszystkojestofiarą.

-

Skorotaktwierdzisz.Ciąglenieprzytomny.Niewiem,czywogóle

będziemymieliokazjęznimporozmawiać.

-

Wobectegojadę.

-

Co?Dokąd?Jadęztobą.

-

Myślałem,żemusiszkierowaćakcją.

-

Dałamsobieztymspokój.Jeżeliwszpitaluniemacezu,nictupo

background image

mnie.Zostanęztobą.Powiemtylkoparuosobom,żejadęsprawdzićtrop.

Boschzawahałsię.Wgłębiduszywiedziałjednak,żechce,bymu

towarzyszyła.

-

Czekamwsamochodzie.

-

Dokądjedziemy?

-

Niewiem,czyDigobertoGonzalvesjestterrorystą,czytylkoofiarą,

alewiemjedno.Jeździtoyotą.Ichybawiem,gdziejąznajdziemy.

17

HarryBoschwiedział,żewprzełęczyCahuengaprawafizykiruchu

drogowegoniebędądziałałynajegokorzyść.Przezwąskiegardło

przesmykuwłańcuchugórskimsamochodynaobunitkachHollywood

Freewayzawszesunęływżółwimtempie.Postanowiłtrzymaćsięulici

ruszyłwkierunkuprzełęczyHighlandAvenue,mijającHolywoodBowl.

PodrodzeprzekazywałRachelWallingnoweinformacje.

-

KaretkęwezwanozpunktukseronaCahuenganiedaleko

Lankershim.Gonzalvesmusiałbyćwtejokolicy,kiedyzasłabł.Ktoś

zawiadomił,żenaparkinguleżyczłowiek.Mamnadzieję,żewłaśnietam

stoijegotoyota.Idęozakład,żejeżelijąznajdziemy,znajdziemycez.

Pytanietylko,pocogomiał.

-

Idlaczegobyłnatyległupi,żebynosićcezwkieszenibezżadnej

ochrony-dodałaWalling.

-

Zakładasz,żewiedział,cotojest.Możeniemiałzielonegopojęcia.

Możejestinaczej,niżsięnamwydaje.

-

Bosch,cośmusiłączyćGonzaWesazNassaremiEl-Fayedem.

Prawdopodobnieprzeprowadziłichprzezgranicę.

background image

Boschomalsięnieuśmiechnął.Dobrzepamiętał,żegdychciałaokazać

muserdeczność,zwracałasiędoniegoponazwisku.Kiedyśtakbyło.

-

NiezapominajoRaminieSamirze-zauważył.

Wallingpokręciłagłową.

-

Ciąglemisięwydaje,żetobyłfałszywytrop-odrzekła.-Zmyłka.

-

Całkiemniezła-powiedziałBosch.-Dziękiniejwszechwładny

kapitanDoneBadlyzostałwyłączonyzgry.

Zaśmiałasię.

-

Takgonazywają?

Boschskinąłgłową.

-

Oczywiściezajegoplecami.

-

Atyjakiemaszprzezwisko?Pewniejakiegośzimnegotwardziela.

Zerknąłnaniąiwzruszyłramionami.Wahałsię,czyniepowiedziećjej,że

wWietnamienazywanogoHariKari,alemusiałbyjejtłumaczyć

dlaczego,atoniebyłanatonajlepszaporaimiejsce.

WjechałzHighlandnaCahuenga.Ulicabiegłarównolegledoautostradyi

kiedyspojrzałwtęstronę,przekonałsię,żemiałrację.Hollywood

Freewaybyłazakorkowanawobukierunkach.

-

Wiesz,ciąglemiałemwkomórcetwójnumer-powiedział.-Chyba

nigdyniechciałemgousuwać.

-

Zastanawiałamsięnadtym,kiedyzostawiłeśmidzisiajtęwredną

wiadomośćopopielezpapierosa.

-

Przypuszczam,żetyniezachowałaśmojegonumeru,Rachel.

background image

Odpowiedziałapodłuższejchwilimilczenia.

-

Chybateżciąglecięmamwkomórce,Harry.

Tymrazemmusiałsięuśmiechnąć,mimożeznówbyłdlaniej„Harrym”.

Jestjednakjakaśnadzieja,pomyślał.

ZbliżalisiędoLankershimBoulevard.Zprawejstronyulicawpadaław

tunelbiegnącypodautostradą.Zlewejkończyłasiępasażemhandlowym,

wktórymznajdowałsiępunktEasyPrint,skądwezwanopogotowie.

Boschprzebiegałwzrokiemsamochodynaniewielkimparkingu,szukając

toyoty.

Zatrzymałsięnapasielewegoskrętuiczekał,bywjechaćnaparking.

Obróciłsięnafoteluiszybkospojrzałnaautazaparkowanepoobu

stronachCahuenga.Niedostrzegłżadnejtoyoty,alewiedział,żejest

mnóstworóżnychmodelitejmarki.Gdybynieznaleźlisamochoduna

parkinguprzedpunktemksero,będąmusieliprzyjrzećsiępojazdomprzy

krawężnikach.

-

Masznumerrejestracyjny,wieszjakwyglądatenwóz?-pytała

Walling.-Znaszkolor?

-

Trzyrazynie.

Boschprzypomniałsobie,żeRachelmazwyczajzadawaniawielupytań

naraz.

Gdyzapaliłosiężółteświatło,skręciłnaparking.Niebyłowolnych

miejsc,aleniezamierzałparkować.Krążyłpowoli,oglądająckażdeauto.

Niebyłowśródnichżadnejtoyoty.

-

Kiedypotrzebujesztoyoty,jaknazłośćniemaanijednej

-powiedział.-Musibyćgdzieśwokolicy.

-

Możesprawdźmynaulicy-zaproponowałaWalling.

Skinąłgłowąiskierowałfordadoalejkinakońcuparkingu.Zamierzał

background image

skręcićwlewo,potemzawrócićizpowrotemwjechaćwulicę.Alegdy

sprawdzał,czynicnienadjeżdżazprawej,zobaczyłstaregobiałegopikapa

znadbudówkąkempingowązaparkowanegowgłębialejkiobokzielonego

konteneranaśmieci.Samochódstałzwróconyprzodemwichstronęi

Boschnieumiałrozpoznaćmarki.

-

Tojesttoyota?-zapytał.

Wallingodwróciłasięispojrzała.

-

Bosch,jesteśgeniuszem!-wykrzyknęła.

Boschskręciłiruszyłwkierunkusamochodu,akiedysięzbliżyli,

zobaczył,żetorzeczywiścietoyota.Wallingteżtozobaczyła.Wyciągnęła

telefon,leczBoschpołożyłnanimrękę.

-

Lepiejnajpierwsprawdźmy.Mogęsięmylić.

-

Nie,Bosch,jesteśnafali.

Mimotoschowałatelefon.Boschwolnoprzejechałobokbiałejtoyoty,

obrzucającjąprzelotnymspojrzeniem.Następniezawróciłnakońcu

uliczkiizatrzymałsamochódtrzymetryzapikapem.Wózniemiałztyłu

tablicyrejestracyjnej.Zamiastniejprzymocowanodoniegokawałek

tekturyznapisemTABLICAZGUBIONA.

Boschżałował,żeniewziąłzesobąkluczyznalezionychwkieszeni

DigobertaGonzalvesa.Wysiedliizbliżylisiędotoyoty,pochodzączobu

stron.ZbliskaBoschzauważył,żeuchylneokienkoztyłunadbudówki

kempingowejjestniedomknięte.Sięgnąłdoszparyszerokościkilku

centymetrówipodniósłokienko,zaopatrzonewpneumatycznyzawias,

któryniepozwoliłmusięzamknąć.Boschnachyliłsięizajrzałdośrodka.

Wewnętrzupanowałmrok,ponieważpikapstałwcieniu,aszyby

nadbudówkibyłyprzyciemniane.

-

Harry,masztenmonitor?

background image

Wyjąłzkieszenimonitorpromieniowaniaitrzymającgowwyciągniętej

ręce,pochyliłsięiwsunąłgłowędociemnejprzestrzenibagażowej.Nie

rozległsiężadensygnałalarmowy.Boschwyprostowałsięizawiesił

aparatnapasku.Następniesięgnąłdoklamkiiotworzyłtylnąklapę.

Częśćbagażowapikapabyławyładowanarupieciami.Wszędziewalałysię

pustebutelkiipuszki,wśródktórychleżałoskórzanekrzesłobiuroweze

złamanąnogą,kawałkialuminium,starydystrybutorwodyiinneśmieci.A

przyprawymkolestałszary,ołowianypojemnikprzypominający

niewielkiewiadronakółkach.

-

Zobacz-powiedział.-Tojestświnia?

-

Chybatak-odrzekłazprzejęciemWalling.-Chybatak!

Napojemnikuniebyłożadnejnalepkizinformacjąozagrożeniuani

symboluostrzegającegoprzezpromieniowaniem.Zostałyzerwane.Bosch

pochyliłsięizłapałjedenzuchwytów.Wyciągnąłświnięzestertyśmiecii

przesunąłjąbliżejtylnejklapy.Pokrywabyłazabezpieczonaczterema

zamkami.

-

Otworzymy,żebysprawdzić,czymateriałjestwśrodku?-zapytał.

-

Nie-odparłaWalling.-Wycofamysięiwezwiemyzespół.Mają

odpowiedniąochronę.

Ponowniewyciągnęłatelefon.Gdywzywałazespółradiologicznyi

wsparcie,Boschpodszedłdoprzedniejczęścipikapa.Przezoknozajrzał

doszoferki.Pośrodkudeskirozdzielczejleżałoniedojedzoneburritona

zgniecionejbrązowejtorebce.Częśćkabinypostroniepasażerarównież

przykrywałyśmieci.WzrokBoschazatrzymałsięnaaparacie

fotograficznym,któryspoczywałnastarejaktówcezurwanymuchwytem,

leżącejnasiedzeniupasażera.Aparatniesprawiałwrażeniabrudnegoani

zepsutego.Wyglądałnazupełnienowy.

Boschpociągnąłklamkę.Drzwibyłyotwarte.Zrozumiał,żeGonzalves

background image

zapomniałoswoimsamochodzieidobytku,gdycezzacząłparzyćmu

ciało.Wysiadłiszukającpomocy,powlókłsięwstronęparkingu,

zostawiającwszystkonałascelosu.

Boschotworzyłdrzwiodstronykierowcyiwsunąłdokabinymonitor.Nic

sięniestało.Żadnegoalarmu.Wyprostowałsięizawiesiłaparatnapasku.

Zkieszeniwyciągnąłparęlateksowychrękawiczekinakładającje,

słuchał,jakWallingrozmawiazkimśoznalezieniuświni.

-

Nie,nieotwieraliśmy-powiedziała.-Mamyotworzyć?

Słuchałaprzezchwilę.

-

Takmyślałam.Przyślijichtujaknajprędzejimożejużwreszciesię

toskończy.

Boschsięgnąłdokabinyiwyjąłaparatfotograficzny.Byłtocyfrowy

nikon.Przypomniałsobie,żepodłóżkiemwsypialniKentówtechnicy

znaleźlipokrywkęobiektywuaparatutejmarki.Sądził,żemawręku

aparat,którymzrobionozdjęcieAliciiKent.Włączyłgoitymrazemnie

byłbezradny,mającdoczynieniazurządzeniemelektronicznym.Miał

własnyaparatcyfrowy,któryzwyklezabierałzesobą,jadącdo

Hongkongu,byzobaczyćsięzcórką.Kupiłgo,gdywybralisięrazemdo

chińskiegoDisneylandu.

Niemiałwprawdzienikona,aleszybkosięzorientował,żewaparacienie

mazapisanychżadnychfotografii,ponieważwyciągniętozniegokartę

pamięci.

Odłożyłaparatizacząłprzeglądaćstertęrzeczynafotelupasażera.Poza

aktówkąbyłtamdziecięcypojemniknakanapkiorazpodręcznikobsługi

komputeraAppleipogrzebaczdokominka.Żadnaztychrzeczyniemiała

związkuzesprawąiżadnagonieinteresowała.Napodłodzeprzed

siedzeniemzauważyłkijgolfowyizwiniętyplakat.

Odsunąłnabokbrązowątorebkęiburrito,poczymoparłsięłokciemo

podłokietnikmiędzyfotelami,abysięgnąćdoschowka.Spoczywałwnim

tylkojedenprzedmiot-broń.Boschwyciągnąłjąiobróciłwdłoni.Tobył

background image

rewolwerSmith&Wessonkaliber.22.

-Chybamamynarzędziezbrodni-zawołał.

Wallingnieodpowiedziała.Wciążstałazapikapem,zożywieniem

wydającpoleceniaprzeztelefon.

Boschodłożyłrewolwerdoschowkaizamknąłgo,uznając,żelepiej

zostawićbrońnamiejscudoprzyjazduekipykryminalistycznej.Znów

zerknąłnazwiniętyplakatizczystejciekawościpostanowiłgoobejrzeć.

Wspierającsięnapodłokietniku,rozwinąłgonazaśmieconymsiedzeniu.

Plakatprzedstawiałdwanaściepozycjijogi.

Boschnatychmiastprzypomniałsobieprostokątneodbarwienie,które

widziałnaścianiewpokojudoćwiczeńwdomuKentów.Niemiał

pewności,aleprzypuszczał,żerozmiarplakatupasowałbydotamtej

plamy.Szybkozwinąłplakatizacząłsięwycofywaćzkabiny,abypokazać

Wallingswojeznalezisko.

Wysiadając,zauważył,żeoparciedzielącesiedzeniapełnitakżefunkcję

schowka.Zatrzymałsięigootworzył.

Zamarł.Wschowkubyłuchwytnakubek,wktórymtkwiłokilka

stalowychkapsułekprzypominającychspłaszczonenaobukońcach

pociski.Lśniącastalprzypominałasrebro.Możnająbyłonawetpomylić

zesrebrem.

Boschwziąłmonitoriwykonałkilkaokrężnychruchównadkapsułami.

Nieusłyszałalarmu.Obróciłaparatwrękach.Nabokuurządzenia

dostrzegłmałyprzełącznik.Przesunąłgokciukiem.Inaglezawyłalarm,

wydającseriędźwiękówztakączęstotliwością,żebrzmiałotojakjeden

przeciągłyryksyreny,odktóregopękałybębenki.

Boschwyskoczyłzkabinyizatrzasnąłdrzwi.Plakatwylądowałnaziemi.

-

Harry!-krzyknęłaWalling.-Cosiędzieje?

Podbiegładoniego,zamykającobiodroklapkętelefonu.Boschwyłączył

monitor.

-

Cosiędzieje?!-zawołała.

background image

Boschpokazałdrzwipikapa.

-

Wschowkujestbroń,awśrodkowejprzegródcecez.

-

Co?

-

Wschowkupodśrodkowymoparciemjestcez.Gonzalveswyjął

kapsułyześwini.Dlategoniemiałichwkieszeni.Byływoparciumiędzy

siedzeniami.

Dotknąłprawegobiodra-miejsca,którepoparzyłsobieGonzalves.Gdy

siedziałwpikapie,taczęśćciałaznajdowałasiętużobokschowkapod

oparciem.

Rachelprzezdługąchwilęmilczała,patrzącwjegotwarz.

-

Nicciniejest?-zapytaławkońcu.

Boschomalsięnieroześmiał.

-

Niewiem-powiedział.-Spytajzadziesięćlat.

Wahałasię,jakgdybywiedziałacoś,czegoniemogłamuwyjawić.

-

Co?

-

Nic.Alemimowszystkopowinnicięzbadać.

-

Icozrobią?Słuchaj,niebyłemwkabinietakdługo.Napewno

krócejniżGonzalves,którydosłownienatymsiedział.Prawieztegojadł.

Nieodpowiedziała.Boschpodałjejmonitor.

-

Byłwyłączony.Myślałem,żejestwłączony,gdymigodałaś.

Wzięłaaparatiobejrzała.

-

Teżtakmyślałam.

background image

Boschuświadomiłsobie,żezamiastnapasku,nosiłmonitorwkieszeni.

Dwarazywyjmującgoichowając,prawdopodobnienieświadomiego

wyłączył.Spojrzałnapikapa,zastanawiającsię,czytomożliwe,że

właśniezaaplikowałsobiegroźnądlazdrowiaalbożyciadawkę

promieniowania.

-

Muszęsięnapićwody-powiedział.-Mamwbagażnikubutelkę.

Podszedłdotyłuswojegosamochodu.ChowającsięprzedWallingza

uniesionąklapąbagażnika,oparłsięrękamiozderzak,starającsię

rozszyfrowaćsygnały,jakiejegociałowysyłałodomózgu.Czuł,żecośsię

znimdzieje,leczniewiedział,czytoreakcjafizjologiczna,czyprzyczyną

dreszczysąemocjewywołanetym,cosięprzedchwiląstało.Przypomniał

sobie,colekarkamówiłaopoważnychobrażeniachwewnętrznych,jakich

doznałGonzalves.Czyjegoukładodpornościowyprzestajedziałać?Czy

teżjużspływadościeku?

Naglewmyślachmignąłmuobrazcórkinalotnisku,gdziewidziałją

ostatniraz.

Zakląłgłośno.

-

Harry?

Boschwyjrzałzaklapębagażnika.Rachelszławjegostronę.

-

Ludziejużtujadą.Będązapięćminut.Jaksięczujesz?

-

Chybawporządku.

-

Todobrze.Rozmawiałamzszefemzespołu.Sądzi,żeekspozycja

byłazakrótka,żebymiałajakieśpoważniejszeskutki.Mimoto

powinieneśpojechaćnaizbęprzyjęćisięzbadać.

-

Zobaczymy.

Sięgnąłdobagażnikaiwyciągnąłlitrowąbutelkęwodyzeswojego

background image

zestawuawaryjnego.Przydawałamusiępodczastrwającychdłużejniż

zwykleobserwacji.Otworzyłjąipociągnąłdwadużehausty.Wodanie

byłazimna,aledobrzemuzrobiła.Zupełniewyschłomuwgardle.

Zakręciłbutelkęiwłożyłdobagażnika.PodszedłdoWalling.Podrodze

spojrzałwstronępołudnia.Zdałsobiesprawę,żealejkabiegnieza

punktemEasyPrinticiągniesięwzdłużzapleczysklepówibiurna

Cahuenga.SięgałaażdoBarham.

Walejcewmniejwięcejdwudziestometrowychodstępachstałyzielone

kontenerynaśmieci,ustawioneprostopadledotyłubudynków.Bosch

uświadomiłsobie,żekonteneryzostaływysunięte

zprzestrzenimiędzybudynkamiiogrodzonymidziedzińcami.Takjakw

SiłverLake,byłdzieńwywozuśmieciikonteneryczekałynamiejskie

śmieciarki.

Naglewszystkopojął.Jakgdybydoszłodosyntezy.Dwaelementyłączą

sięzesobą,tworząccośnowego.Szczegółyzdjęćzmiejscazbrodni,które

niedawałymuspokoju,plakatzpozycjamijogi,wszystkonabrałosensu.

Promieniegammaprzeszyłyjegociałoirozjaśniłymumyśli.Jużwiedział.

Zrozumiał.

-

Tośmieciarz.

-

Kto?

-

DigobertoGonzalves-odrzekłBosch,spoglądającwgłąbalejki.-

Jestdzieńwywózki.Wystawionokontenery,żebyśmieciarkimogłyje

opróżnić.Gonzalvesjestśmieciarzem,śmietnikowymnurkiem.Wiedział,

żedzisiajwystawiająkonteneryiżewartobędzietuprzyjechać.

PopatrzyłnaWallingidokończyłmyśl:

-

Podobniejakktośjeszcze.

-

Chceszpowiedzieć,żeznalazłcezwkontenerzeześmieciami?

background image

Boschskinąłgłową,wskazującalejkę.

-

TamnakońcujestBarham.BarhammożnadojechaćdoLake

Hollywood.LakeHollywoodmożnadojechaćnapunktwidokowy.Sprawa

niewychodzipozajednąstronęmapy.

Wallingstanęłaprzednim,zasłaniającmuwidokalejki.Boschusłyszałw

oddalisyreny.

-

Cochceszprzeztopowiedzieć?ŻeNassariEl-Fayedukrylicezw

kontenerzeustópwzgórza?Atenśmieciarzgoznalazł?

-

Chcętylkopowiedzieć,żeodzyskałaścez,więcznowumamydo

czynieniazesprawązabójstwa.Zpunktuwidokowegomożnadojechaćna

tęalejkęwciągupięciuminut.

-

Coztego?SkradlicezizabiliKentatylkopoto,żebytuprzyjechaći

ukryćmateriał?Taksądzisz?Amożesądzisz,żepoprostugowyrzucili?

Pocomielibytorobić?Czytowogólemasens?Wtensposóbnie

wywołalibypaniki,aprzecieżotoimchodzi.

Boschzwróciłuwagę,żetymrazemzadałasześćpytańnaraz,

ustanawiajączapewnenowyrekord.

-

Sądzę,żeNassariEl-Fayedwogóleniemieliwrękachtegocezu-

odparł.

Podszedłdotoyotyipodniósłzziemizwiniętyplakat.PodałgoRachel.

Syrenywyłycorazgłośniej.

Wallingrozwinęłaplakatispojrzałananiego.

-

Cotojest?Cotoznaczy?

Boschzabrałplakatizacząłgorolować.

-

Gonzalvesznalazłgowtymsamymkontenerze,wktórymznalazł

background image

broń,aparatiołowianąświnię.

-

Noi?Cotoznaczy,Harry?

Walejkęskręciłydwasamochodyfederalnychiruszyływichstronę,

omijającslalomemwystawionekontenery.Kiedysięzbliżyły,Bosch

zobaczył,żezakierownicąpierwszegowozusiedziJackBrenner.

-

Słyszyszmnie,Harry?Cotozna…

NagleBoschowiugięłysiękolanaiosunąłsięnaRachel,zarzucającjej

ręcenaszyję,abynieupaść.

-

Bosch!

Złapałagoiprzytrzymała.

-

Eee…nieczujęsięzadobrze-wymamrotał.-Chybalepiejbędzie…

możeszmniezabraćdosamochodu?

Pomogłamusięwyprostowaćizaczęłagoprowadzićwstronę

samochodu.Boschopierałrękęnajejramionach,słyszączasobątrzask

zamykanychdrzwi,kiedyagenciwysiedlizwozów.

-

Gdziemaszkluczyk?-zapytałaWalling.

KiedyBoschpodawałjejkluczyki,podbiegłdonichBrenner.

-

Cojest?Cosięstało?

-

Zostałnapromieniowany.Cezjestwschowkupodśrodkowym

oparciemwtoyocie.Uważajcie.Zabieramgodoszpitala.

Brennerodsunąłsię,jakgdybyBoschbyłnosicielemzakaźnejchoroby.

-

Wporządku-rzekł.-Zadzwoń,kiedybędzieszmogła.

BoschiWallingszlidosamochodu.

-

background image

No,Bosch,trzymajsię-mówiłaWalling.-Bądździelny,zarazsię

tobązajmiemy.

Znówzwróciłasiędoniegoponazwisku.

18

Samochódszarpnąłgwałtownie,gdyWallingwyjechałazalejkiiskręciła

napołudnie,włączającsiędoruchunaCahuenga.

-

Zabieramciędo„QueenofAngels”,żebydoktorGarnermogłacię

obejrzeć-powiedziała.-Trzymajsię,zróbtodlamnie,Bosch.

Wiedział,żeczułenazywanieponazwiskuniebawemsięskończy.

WskazałpaslewegoskrętuprowadzącynaBarhamBoulevard.

-

Dajspokójzeszpitalem-powiedział.-Zawieźmniedodomu

Kentów.

-

Co?

-

Późniejpojadęsięzbadać.JedźdodomuKentów.Skręćtu.Jedź!

Wjechałanapaslewegoskrętu.

-

Cosiędzieje?

-

Nicminiejest.Wszystkowporządku.

-

Toznaczy,żetozasłabnięcieprzedchwiląbyło…

-

Musiałemcięstamtądzabrać,musiałemcięzabraćodBrennera,żeby

tosprawdzićiztobąpogadać.Bezświadków.

-

Cosprawdzić?Oczympogadać?Zdajeszsobiesprawę,cozrobiłeś?

Myślałam,żeratujęciżycie.TerazBrenneralboktośinnyzapiszesobiena

koncieodzyskaniecezu.Wielkiedzięki,gnojku.Tobyłomojemiejsce

background image

zdarzenia.

Rozpiąłmarynarkęiwyciągnąłzrolowanyizłożonyplakat.

-

Nieprzejmujsiętym-powiedział.-Tybędzieszmogłazapisaćsobie

nakonciearesztowania.Tylkomożeniebędzieszchciała.

Rozłożyłplakat,zaginającgórnączęśćikładącjąnakolanach.

Interesowałagodolnaczęść.

-

Dhanurasana-powiedział.

Wallingzerknęłananiego,apotemnaplakat.

-

Zacznieszwreszciemówić,ocotuchodzi?

-

AliciaKentćwiczyjogę.Wjejpokojudoćwiczeńwidziałemmaty.

-

Jateż.Coztego?

-

Widziałaśodbarwienieodsłońcanaścianiepojakimśobrazie,

kalendarzualboplakacie?

-

Tak,widziałam.

Boschuniósłplakat.

-

Idęozakład,żetenbędziepasowałjakulał.Tojestplakat,który

Gonzalvesznalazłrazemzcezem.

-

Icotooznacza?Jeżeliplakatfaktyczniebędziepasował?

-

Żetobyłazbrodniaprawiedoskonała.AliciaKentukartowała

zabójstwomężaigdybyDigobertoGonzalvesprzypadkiemnieznalazł

wyrzuconychdowodów,uszłobytojejnasucho.

Wallinglekceważącopokręciłagłową.

background image

-

Dajspokój,Harry.Twierdzisz,żeweszławzmowęz

międzynarodowymiterrorystami,żebyzabilijejmężawzamianzacez?

Niewierzę,żewogóletorobię.Muszęwracaćnamiejscezdarzenia.

Spojrzaławlusterka,przygotowującsiędomanewruzawracania.Jechali

LakeHollywoodDriveioddomuKentówdzieliłyichdwieminuty.

-

Nie,jedźdalej.Jesteśmyprawienamiejscu.AliciaKentweszław

zmowę,aleniezżadnymterrorystą.Dowodemjestcezwśmieciach.Sama

mówiłaś,żeMobyiEl-Fayedniemogliukraśćcezu,żebygowyrzucić.

Jakiztegowniosek?Toniebyłakradzież.Tonaprawdębyłomorderstwo.

Cezbyłfałszywymtropem.TakjakRaminSamir.AMobyiEl-Fayed?Też

mielinaszmylić.Tenplakatpomożetoudowodnić.

-

Jak?

-

Dhanurasana,łuk.

Przysunąłplakatbliżej,żebymogłazobaczyćpozycjęjogiwdolnymrogu.

Ilustracjaprzedstawiałależącąnabrzuchukobietę,zrękamiztyłu,

trzymającsięzakostkiwtakisposób,żejejtułówbyłwygiętywłuk.

Wyglądała,jakgdybyjązwiązano.

Wallingzerknęłanazakrętprzedsobą,poczymjeszczerazprzyjrzałasię

pozycjinaplakacie.

-

Wejdziemydodomuisprawdzimy,czyplakatpasujedoplamyna

ścianie-rzekłBosch.-Jeżelitak,toznaczy,żeonaimordercazdjęligo,

boniechcieliryzykować,żezobaczymygoiskojarzymyztym,coją

spotkało.

-

Tonaciągane,Harry.Itomocno.

-

Wcalenie,jeżelipopatrzymynatowszerszymkontekście.

background image

-

Atyoczywiściepotrafiszgoprzedstawić.

-

Jaktylkowejdziemydodomu.

-

Mamnadzieję,żeniepozbyłeśsięklucza.

-

Jasne,żenie.

WallingskręciławArrowheadDriveiwcisnęłagaz.Alepochwili

zwolniłaiznówzniedowierzaniempokręciłagłową.

-

Toniedorzeczne.Przecieżpodałanamimię„Moby”.Niemogła

wiedzieć,żejestwkraju.Pozatymtwójświadektwierdzi,żewpunkcie

widokowymmordercanacisnąłspust,wzywającAllaha.Jak…

-

Najpierwspróbujmyprzyłożyćplakatdościany.Jeżelipasuje,

wszystkocidokładniewytłumaczę.Obiecuję.Jeżeliniepasuje,toręczę

słowem-przestanęcizawracaćgłowę.

Ustąpiłaiprzezostatniodcinekdroginieodezwałasięanisłowem.Przed

domemKentówniebyłojużwozuFBI.Boschprzypuszczał,żewszyscy

jakjedenmążruszylidomiejscaodnalezieniacezu.

-

DziękiBogu,żeniemuszęjeszczerazspotykaćsięzMaxwellem-

powiedział.

Wallingnawetsięnieuśmiechnęła.

Boschwysiadł,niosącplakatorazteczkęzezdjęciami,któretechnicy

zrobiliwdomuKentów.KluczamiStanleyaKentaotworzyłdrzwiiod

razuskierowalisiędopokojućwiczeń.Stanęlipoobustronach

prostokątnegoodbarwienianaścianie,aBoschrozwinąłplakat.Trzymając

gozagórnerogi,przyłożyliplakatdorogówplamy.Boschprzesunąłdrugą

rękąprzezśrodekplakatu,wygładzającgonaścianie.Plakatpasował

idealnie.Cowięcej,śladypotaśmienaścianiepasowałydośladówi

background image

resztektaśmynaplakacie.Boschniemiałnajmniejszychwątpliwości.

PlakatznalezionyprzezDigobertaGonzalvesawkontenerzeprzy

CahuengazpewnościąpochodziłzdomowegostudiajogiAliciiKent.

Rachelpuściłaswojąstronęplakatuiwyszłazpokoju.

-

Będęwsalonie.Niemogęsiędoczekaćtwoichwyjaśnień.

Boschzrolowałplakatiposzedłzanią.Wallingusiadłanatymsamym

fotelu,naktórymprzedkilkomagodzinamiposadziłMaxwella.Bosch

stanąłprzednią.

-

Balisię,żeplakatichzdradzi-powiedział.-Jakiśsprytnyagentczy

detektywmógłbyzobaczyćpozycjęłukuizacząćsięzastanawiać.Kobieta

ćwiczyjogę,możemogłabywytrzymaćzwiązananałóżku,możetobyłjej

pomysł,możezrobiłato,żebypomócwprowadzićnaswbłąd.Woleliwięc

nieryzykować.Plakatmusiałzniknąć.Trafiłdokonteneranaśmiecirazem

zcezem,broniąiwszystkim,czegoużyli.Zwyjątkiemkominiarekilipnej

mapy,którepodrzucilirazemzsamochodempoddomemSamira.

-

Jestmistrzyniąprzestępstwa-powiedziałaWallingzdrwinąw

głosie.

Boschciągnął,niezrażonyjejsarkazmem,wiedział,żejąprzekona.

-

Jeżelikażeszswoimludziomprzeszukaćtamtenszeregkontenerów,

znajdzieszresztę-tłumikzbutelkipocoli,rękawiczki,pierwszyzestaw

opasek,którymijązwiązano,wszystkie…

-

Pierwszyzestawopasek?

-

Zgadzasię.Zarazdotegodojdę.

NaWallingniezrobiłotożadnegowrażenia.

-

Lepiejdojdźdowszystkiegopokolei.Bowtejhistoriijestmnóstwo

background image

dziur.Cozimieniem„Moby”?CozwzywaniemAllahaprzezmordercę?

Co…

Boschpodniósłrękę.

-

Zaczekaj-powiedział.-Muszęsięnapićwody.Wyschłomiwgardle

odtegogadania.

Poszedłdokuchni,pamiętając,żerozglądającsiętamwcześniej,widział

wlodówcebutelkischłodzonejwody.

-

Chceszcoś?-zawołał.

-

Nie-odkrzyknęłaWalling.-Niejesteśmyusiebie,zapomniałeś?

Boschotworzyłlodówkę,wyciągnąłbutelkęwodyiwypiłpołowę,stojąc

przedotwartymidrzwiami.Zimnepowietrzeteżdobrzemuzrobiło.

Zamknąłlodówkę,lecznatychmiastotworzyłjąponownie.Cośzauważył.

Nagórnejpółcestałaplastikowabutelkazsokiemwinogronowym.

Wyciągnąłjąiobejrzał,przypomniawszysobie,żegdyprzeglądałśmieci

wgarażu,znalazłpapieroweręcznikiześladamisokuwinogronowego.

Kolejnykawałekukładankitrafiłnawłaściwemiejsce.Boschodstawił

butelkęnamiejsce,poczymwróciłdosalonu,gdzieRachelczekałana

dalszyciąg.Nadalniezamierzałsiadać.

-

Dobra,kiedyzłapaliścienawideowporcieterrorystęznanegojako

Moby?

-

Cotomawspół…

-

Proszęcię,odpowiedznapytanie.

-

Dwunastegosierpniazeszłegoroku.

-

Dobra,dwunastegosierpnia.Apotemco,ogłoszonojakiśalarmw

background image

FBIiDepartamencieBezpieczeństwaKrajowego?

Skinęłagłową.

-

Alenieodrazu-powiedziała.-Dopieropodwóchmiesiącach

analizywideopotwierdzono,żetobyliNassariEl-Fayed.Napisałam

komunikat.Wyszedłdziewiątegopaździernikaizawierałinformacjęo

tym,żewidzianoichobuwkraju.

-

Dlaczegonieogłosiliścietegopublicznie?Pytamzczystej

ciekawości.

-

Bomieliśmy…właściwieniemogęcipowiedzieć.

-

Właśniepowiedziałaś.Pewnieobserwowaliściejakąśosobęczy

miejsceiliczyliścienato,żesiętampojawią.Gdybyścietopodalido

publicznejwiadomości,moglibyzejśćdopodziemiaijużnigdybysięnie

pokazali.

-

Możemywrócićdotematu?

-

Jasne.Awięckomunikatwychodzidziewiątegopaździernika.Tego

dniazrodziłsięplanzamordowaniaStanleyaKenta.

Wallingskrzyżowałaręcenapiersiipatrzyłananiego.Boschpomyślał,że

byćmożezaczynarozumieć,doczegozmierza,iniejestzachwycona.

-

Najlepiejzacząćodkońcaicofnąćsiędopoczątku-powiedział

Bosch.-AliciaKentpodaławamimięMoby’ego.Skądmogłajeznać?

-

Usłyszała,jakjedenzwracałsiętakdodrugiego.

Boschprzeczącopokręciłgłową.

-

Nie,powiedziałaci,żeusłyszała.Alejeżelikłamała,skąd

background image

wiedziałaby,jakieimięmapodać?Czyżbytobyłzbiegokoliczności,że

podałapseudonimfaceta,którypółrokuwcześniejbyłwidzianywkraju-

itoakuratwokręguLosAngeles?Niesądzę,Rachel,tychybateżnie.

Takiegoprawdopodobieństwaniedasięobliczyć.

-

Nodobrze,więctwierdzisz,żeimiępodałjejktośzbiuraalboinnej

agencji,doktórejtrafiłmójkomunikat.

Boschskinąłgłowąiwycelowałwniąpalec.

-

Zgadzasię.Podałjejimię,żebymogłaznimwyskoczyć,kiedy

będziejąprzesłuchiwałtenmistrzzFBI.Imięrazemzplanem

podrzuceniasamochoduprzeddomemRaminaSamiramiałozmylićtrop,

żebyFBIiresztazaczęliszukaćterrorystów,którzyniemieliztymnic

wspólnego.

-

„Podał”?On?

-

Właśniedotegozmierzam.Maszrację,imięmógłjejprzekazać

każdy,ktowidziałkomunikat.Przypuszczam,żewgręwchodziłobysporo

osób.SporowsamymLosAngeles.Jakwięczawęzićtęgrupędojednego

człowieka?

-

Tymipowiedz.

Boschotworzyłbutelkęiwypiłresztęwody.Trzymającwręcepustą

butelkę,kontynuował:

-

Spróbujmyjązawęzić,cofającsięjeszczedalej.Gdziemogłysię

przeciąćdrogiAliciiKentijednejzosób,którewiedziałyoMobym?

Wallingzmarszczyłabrwiipokręciłagłową.

-

Przytakichparametrach,gdziekolwiek.Wkolejcewsupermarkecie

albogdykupowałanawózdoróż.Gdziekolwiek.

background image

Boschnaprowadziłjądokładnietam,gdziezamierzał.

-

Wobectegonależyzawęzićparametry-ciągnął.-Gdziemogłaby

spotkaćkogoś,ktowiedziałoMobym,ajednocześniewiedział,żejejmąż

madostępdomateriałówradioaktywnych,któremogłybyinteresować

Moby’ego?

Wallinglekceważącopotrząsnęłagłową.

-Nigdzie.Musiałobydojśćdonadzwyczajnegozbieguokoliczności,żeby…

Urwała,kiedywreszciedoniejdotarło.Doznałaolśnienia.Iszoku,gdy

zrozumiała,coBoschmanamyśli.

-

MójpartnerijanapoczątkuzeszłegorokuodwiedziliśmyKentów,

żebyichostrzec.Chybachceszmidaćdozrozumienia,żejestem

podejrzana.

Boschpokręciłgłową.

-

Mówiłemopodejrzanymwrodzajumęskim,pamiętasz?Nie

przyjechałaśtusama.

Gdypojęłasugestię,wjejoczachzamigotałazłość.

-

Toabsurd.Wykluczone.Niewierzę,żemógłbyś…

Niedokończyła,jakgdybyodnalazławpamięcijakiśszczegół,którymógł

podważyćjejzaufanieilojalnośćwobecpartnera.Boschwychwyciłten

sygnałipodszedłbliżej.

-

Co?-spytał.

-

Nic.

-

Co?

-

Słuchaj,dobrzeciradzę-powiedziałastanowczo-lepiejniemów

background image

nikomuoswojejteorii.Maszszczęście,żejapierwszająusłyszałam.Bo

gadaszjakjakiśpomyleniec,któremuzależytylkonawendecie.Niemasz

dowodów,niemaszmotywu,niemaszżadnychobciążającychzeznań,nic.

Tylkochorąhipotezęopartąna…plakaciezpozycjamijogi.

-

Niemainnegowyjaśnienia,którepokrywasięzfaktami.Mówięo

faktachsprawy.Nieofakcie,żeFBI,DepartamentBezpieczeństwaireszta

rządufederalnegobylibyzachwyceni,gdybytobyłzamachterrorystyczny,

bodziękitemuudowodniliby,żesąpotrzebniiodwróciliuwagękrytyków

odswoichwpadek.Wbrewtemu,comyślisz,sądowodyisąobciążające

zeznania.GdybyśmypodłączyliAliciiKentwykrywaczkłamstw,

przekonałabyśsię,żewszystko,copowiedziałamnie,tobieitemu

mistrzowiprzesłuchiwaniatołgarstwo.PrawdziwymmistrzembyłaAlicia

Kent.Mistrzyniąmanipulacji.

Wallingpochyliłasięispuściławzroknapodłogę.

-

Dziękuję,Harry.Taksięskłada,żetymmistrzemprzesłuchiwania,z

któregotaksobieszydzisz,jestemja.

Boschnamomentotworzyłusta.

-

Och…tak…toprzepraszam…aletoniemaznaczenia.Ważne,że

AliciaKentjestmistrzyniąkłamstwa.Nakłamałanam,aleskorojuż

wiemy,jakbyłonaprawdę,łatwojąbędziezdemaskować.

Wallingwstałazfotelaipodeszładooknapanoramicznego.Pionowe

żaluzjebyłyzasłonięte,alerozchyliłajepalcamiiwyjrzałanaulicę.Bosch

widział,żerozmyślanadjegoteorią,analizującwszystkieszczegóły.

-

Aświadek?-spytała,nieodwracającsię.-Słyszał,jakmorderca

krzyknął„Allah”.Teżnależałdospisku?Amożeprzypadkiemwiedzieli,

żetamjest,ikrzyknęli„Allah”wramachswojejmistrzowskiej

manipulacji?

Boschdelikatnieodchrząknął.Gardłogopiekłoicoraztrudniejbyłomu

background image

mówić.

-

Nie,toakuratlekcjanatematsłyszeniatego,cochcesięusłyszeć.

Przyznajęsię,żekiepskizemniemistrzprzesłuchiwania.Chłopak

powiedziałmi,żemordercakrzyknął,naciskającspust.Mówił,żeniejest

pewien,alebrzmiałotojak„Allah”,cooczywiściezgadzałosięztym,co

wtedymyślałem.Usłyszałemto,cochciałemusłyszeć.

Wallingodsunęłasięodokna,usiadłaiznówzałożyłaręce.Boschw

końcutakżeusiadłnafotelunaprzeciwniej.

-

Aleskądświadekmógłwiedzieć,żekrzyczałmorderca,anieofiara?

-ciągnął.-Siedziałponadpięćdziesiątmetrówodnich.Byłociemno.Skąd

mógłwiedzieć,żetonieStanleyKentwykrzyczałostatniesłowoprzed

egzekucją?Imiękobiety,którąkochał,bomiałumrzeć,niewiedzącnawet,

żegozdradziła.

-

Alicia.

-

Otóżto.„Alicia”zagłuszonaprzezstrzałzmieniłasięw„Allaha”.

Wallingopuściłaręceiwychyliłasiędoprzodu.Tobyłdobryznak.Z

językajejciałaBoschodczytał,żepowoliosiągacel.

-

Mówiłeśwcześniejopierwszymzestawieopasek-powiedziała.-Co

miałeśnamyśli?

Boschskinąłgłowąipodałjejteczkęzfotografiamizmiejscazdarzenia.

Najlepszezostawiłnakoniec.

-

Przyjrzyjsiętymzdjęciom-rzekł.-Cowidzisz?Otworzyłateczkęi

zaczęłaoglądaćfotografie.Przedstawiałyróżne

ujęciasypialniKentów.

-

Sypialnie-odparła.-Czegośniezauważyłam?

background image

-

Otóżto.-Co?

-

Chodzioto,czegoniewidzisz.Nazdjęciuniemaubrania.Alicia

powiedziałanam,żekazalijejusiąśćnałóżkuisięrozebrać.Mamy

uwierzyć,żezanimjązwiązali,pozwolilijejschowaćubranie?Włożyćdo

koszanabrudnąbieliznę?Popatrznaostatniezdjęcie.Jestze-maila,

któregowysłalidoStanleyaKenta.

Wallingprzerzuciładokumentywteczceiznalazławydrukzdjęciaze-

maila.Oglądałajewskupieniu.Boschdostrzegłwjejoczachbłysk

zrozumienia.

-

Coterazwidzisz?

-

Szlafrok-odrzekłazprzejęciem.-Kiedypozwoliliśmysięjejubrać,

poszłaposzlafrokdogarderoby.Nafoteluniebyłoszlafroka!

Boschprzytaknąłizaczęliwspólnieuzupełniaćbrakująceelementy

historii.

-

Conamtomówi?-zapytał.-Żeterroryścibylitakuprzejmi,że

kiedyzrobilizdjęcie,powiesiliszlafrokwgarderobie?

-

AmożepaniKentzostałazwiązanadwarazy,aszlafrokzniknął

międzyjednymadrugim?

-

Popatrzjeszczeraznatozdjęcie.Zegarnanocnejszafcejest

wyłączony.

-

Dlaczego?

-

Niewiem,możesiębali,żebynafotografiinieznalazłsiężadenślad

wskazującynagodzinę.Możepierwszegozdjęciawogóleniezrobiono

background image

wczorajtylkopodczaspróbygeneralnejdwadnialbodwatygodnietemu.

Rachelskinęłagłową,aBoschwidział,żejużmuwierzy.

-

Pierwszyrazzostałazwiązanadozdjęcia,apotemprzednaszym

przyjazdem-powiedziała.

-

Takjest.Dziękitemumogłapomócwrealizacjiplanunapunkcie

widokowym.Niezabiłamęża,alesiedziaławdrugimsamochodzie.Gdy

Stanleyjużnieżył,ceztrafiłdośmieci,asamochódpodrzucono

Samirowi,wróciłazeswoimwspólnikiemdodomuidałasięzwiązać.

-

Kiedyprzyjechaliśmy,wcaleniezemdlała.Grałazgodniezplanem.

Azmoczyłałóżkotylkopoto,żebylepiejsprzedaćnamnumer.

-

Zapachmoczuzamaskowałteżzapachsokuwinogronowego.

-

Oczymtymówisz?

-

Osinychśladachnajejkostkachiprzegubach.Terazwiemy,żenie

leżałazwiązanaprzezparęgodzin.Mimotomiałasińce.Wlodówcestoi

otwartabutelkasokuwinogronowego,awkuble

naśmiecileżąpapieroweręcznikizgranatowymiplamami.Zrobiłasobie

sińcesokiem.

-

OBoże,niemogęwtouwierzyć.

-

Wco?

-

Byłamzniąwtaktycznym,wmałympokoiku.Zdawałomisię,że

czujęzapachsokuwinogronowego.Myślałam,żektośtambyłprzednami

ipiłsok.Czułamgo!

-

background image

Samawidzisz.

Niebyłojużwątpliwości.Boschzdołałjąprzekonać.Naglejednakprzez

twarzWallingniczymchmuraprzemknąłcieńniepokojuizwątpienia.

-

Alecozmotywem?-spytała.-Mówimyoagenciefederalnym.Żeby

gooskarżyć,musimymiećwszystko,nawetmotyw.Niemożnaniczego

pozostawiaćprzypadkowi.

Boschbyłprzygotowanynatopytanie.

-

Samawidziałaśmotyw.AliciaKenttopięknakobieta.JackBrenner

jejpragnął,anadrodzestałmuStanleyKent.

Wallingwszokuotworzyłaszerokooczy.Boschdowodziłdalej.

-

Towłaśniemotyw,Rachel.Sama…

-

Aleprzecież…

-

Dajmiskończyć.Wyglądałototak.Tyitwójpartnerzjawiliściesię

tuwzeszłymroku,żebyostrzecKentówprzedzagrożeniemzwiązanymz

jegopracą.MiędzyAliciąiJackiemcośzaiskrzyło.Zainteresowałago,on

zainteresowałją.Zaczynająsiępotajemnieumawiaćnakawę,nadrinka,

wszystkojedno.Sprawarozwijasiękrokpokroku.Nawiązująromansi

angażująsięcorazbardziej,ażwreszciedochodządowniosku,żetrzeba

cośzrobić.Onamusizostawićmęża.Albomusząsięgopozbyć,bostawką

jestubezpieczenieipołowafirmy.Towystarczającymotyw,Rachel,ioto

chodziwtejsprawie.Nieocezaniterroryzm.Mamypodstawową

formułę:sekspluspieniądzerównasięmorderstwo.Towszystko.

Pokręciłagłową,marszczącbrwi.

-

Niewiesz,oczymmówisz.JackBrennerjestżonaty,matrojedzieci.

Jestspokojnym,nudnymfaceteminieinteresujągoskokiwbok.Nie

był…

background image

-

Każdegofacetainteresująskokiwbok.Nieważne,czyjestżonatyani

ilemadzieci.

-Pozwoliszmiskończyć?-spytałacicho.-MyliszsięcodoBrennera.

PoznałAlicięKentdopierodzisiaj.Kiedytuprzyjechałamwzeszłym

roku,niebyłmoimpartnerem.Anirazuniemówiłamci,żetobyłon.

WiadomośćwstrząsnęłaBoschem.Odpoczątkuzakładał,żejejobecny

partnerwspółpracowałzniąteżwzeszłymroku.Przedstawiającjejswoją

wersjęwypadków,całyczasmiałwgłowieobrazBrennera.

-

Napoczątkurokuwewszystkichzespołachwtaktycznymbyły

przetasowania.Wramachpromowanialepszejkoncepcjiwspółpracy.Z

Jackiempracujęodstycznia.

-

Ktobyłtwoimpartneremwzeszłymroku,Rachel?

Przezdłuższąchwilępatrzyłamuwoczy.

-

CliffMaxwell.

19

HarryBoschomalsięnieroześmiał,leczbyłzbytzszokowany,więctylko

zniedowierzaniempokręciłgłową.RachelWallingpowiedziałamu,że

wspólnikiemAliciiKentwmorderstwiebyłCliffMaxwell.

-

Niemogęwtouwierzyć-rzekłwkońcu.-Pięćgodzintemu

mordercależałtunapodłodze,skutykajdankami!

RachelwydawałasięupokorzonaświadomościążemorderstwaStanleya

Kentaniedokonałniktobcy,akradzieżcezuokazałasięjedyniedobrze

rozegranympodstępem.

-

Rozumieszjużresztę?-spytałBosch.-Rozumiesz,jaktosięmiało

potoczyćdalej?Pośmiercijejmężatakbardzojejwspółczuje,żezaczyna

jąodwiedzać,pozatymprowadzisprawę.Zaczynająsięspotykać,

background image

zakochująsięwsobieiniktsięniczemuniedziwi.Wszyscynadalszukają

Moby’egoiEl-Fayeda.

-

Acobysięstało,gdybyśmyichzłapali?-podjęłaWalling.-Mogliby

sięwszystkiegowypierać,dopókiOsamabinLadennieumarłbyze

starościwswojejjaskini,alektobyimuwierzyłikogobytoobchodziło?

Niemalepszegopomysłu,niżwrobićterrorystówwzbrodnię,którejnie

popełnili.Niezdołalibysięobronić.

Boschpokiwałgłową.

-

Zbrodniadoskonała-rzekł.-Planposypałsiętylkodlatego,że

DigobertoGonzalveszajrzałdokontenera.Gdybynieon,ciągle

ścigalibyśmyMoby’egoiEl-Fayeda,przekonani,żeSamirukrywałichw

swoimdomu.

-

Coterazzrobimy,Bosch?

Boschwzruszyłramionami,leczmimotoodpowiedział:

-

Chybazastawimyklasycznąpułapkęnaszczury.Wsadzamyobojedo

pokojówprzesłuchań,odsłaniamykartyizapowiadamy,żektopierwszy

zaczniemówić,możeliczyćnaugodęzprokuratorem.Stawiałbymna

Alicię.Złamiesię,pewniezrzucicałąwinęnaniego,powie,żedziałała

podjegowpływem.

-

Cośmimówi,żemaszrację.Prawdęmówiąc,niesądzę,żeby

Maxwellmiałtyleolejuwgłowie,żebytegodokonać.Pracowałamz…

Zadzwoniłjejtelefon.Wyciągnęłaaparatzkieszeniispojrzałana

wyświetlacz.

-

ToJack.

-

Dowiedzsię,gdziejestMaxwell.

background image

OdebrałainajpierwodpowiedziałanaparępytańostanBoscha,

zapewniającBrennera,żenicmuniejest,tylkotracigłos,boboligo

gardło.Boschposzedłponastępnąbutelkęwody,alesłuchałzkuchni.

WallingmimochodemspytałaoMaxwella.

-

Przyokazji,powiedzmi,gdziejestCliff?Chciałamznimpogadaćo

tymzajściuzBoschemwkorytarzu.Niepodobałomisię,co…

Urwała,słuchającodpowiedzi,aBoschdostrzegłwyrazzaniepokojeniaw

jejoczach.Cośbyłonietak.

-

Kiedy?-zapytała.

Pochwiliwstała.

-

Słuchaj,Jack,muszękończyć.Boschachybazarazzwolnią.

Zadzwonię,gdytylkowszystkotuzałatwimy.

ZamknęłatelefonispojrzałanaBoscha.

-

Niecierpięgotakokłamywać.Niewybaczymitego.

-

Copowiedział?

-

Żenawiadomośćoznalezieniucezuzjechałosiętamzadużo

agentów-ściągnęliprawiewszyscyzcentrumiczekalinazespół

radiologiczny.Maxwellzgłosiłsięnaochotnika,żepojedziepoświadka

do„MarkaTwaina”.Nikttamniedotarł,boodwołałamzespół,którygo

miałodebrać.

-

Pojechałsam?

-

TakmówiłJack.

-

Dawno?

background image

-

Półgodzinytemu.

-

Zabijego.

Boschszybkimkrokiemruszyłdowyjścia.

20

TymrazemprowadziłBosch.WdrodzedoHollywoodpowiedział

Walling,żeJesseMitfordniematelefonuwpokoju.Zakresusługwhotelu

MarkTwainpozostawiałwieledożyczenia.Boschzadzwoniłwięcdo

szefazmianywkomendzieHollywoodipoprosiłowysłaniepatroludo

hotelu,abysprawdzono,czyświadekjestbezpieczny.Następniezadzwonił

nainformacjęizostałpołączonyzrecepcjąhotelu.

-

Alvin,tudetektywBosch.Byłemuwasrano,pamiętasz?

-

Tak,tak.Ocochodzi,detektywie?

-

CzyktośpytałoStephenaKinga?

-

Hmm,nie.

-

Aczywciąguostatnichdwudziestuminutwpuszczałeśkogoś,kto

wyglądałnagliniarzaalboniemieszkałwhotelu?

-

Nie,detektywie.Cosięstało?

-

Posłuchaj,musisziśćnagóręipowiedziećStephenowiKingowi,

żebysięstamtądzabierał,apotemzadzwoniłnamojąkomórkę.

-

Jestemsamwrecepcji,detektywie.Niemamkogotuzostawić.

-

Tobardzopilne,Alvin.Muszęgowyciągnąćzhotelu.Tocizajmie

background image

najwyżejpięćminut.Zapiszmójnumer:trzydwatrzy,dwaczterycztery,

pięćsześćtrzyjeden.Zapisałeś?

-

Zapisałem.

-

Dobra,idź.Gdybyktośpozamnągoszukał,powiedz,żesię

wymeldował,odebrałresztępieniędzyiwyszedł.Idź,Alvin,zgóry

dziękuję.

BoschzamknąłtelefonipopatrzyłnaRachel.Jegominawskazywała,że

niedowierzarecepcjoniście.

-

Tenfacettochybaćpun.

Przyspieszył,starającsiękoncentrowaćnaprowadzeniusamochodu.

WłaśnieskręcilizBarhamnaCahuengaijechalinapołudnie.

Przypuszczał,żejeślinieutknąwkorku,powinnidotrzećdo„Marka

Twaina”wciągupięciuminut.Bezradniepotrząsnąłgłową.Maxwellmiał

półgodzinyprzewagi,więczapewnejużbyłwhotelu.Mógłsięzakraść

tylnymwejściemidopaśćMitforda.

-

Maxwellmógłtamwejśćodtyłu-powiedziałdoWalling.-Podjadę

odstronyalejki.

-

Wiesz-odrzekłaWalling-możewcaleniechcemuzrobićkrzywdy.

Zabierzegozhotelu,pogadaznimisamoceni,czychłopakwidziałtyle,

żebystanowićzagrożenie.

Boschpokręciłgłową.

-

Wykluczone.Maxwellnapewnowie,żejeżeliznalezionocez,jego

planrozleciałsięnakawałki.Musizlikwidowaćwszystkiezagrożenia.

Najpierwpozbędziesięświadka,potemAliciiKent.

-

AliciiKent?Myślisz,żemógłbywykonaćruchprzeciwkoniej?

background image

Przecieżtowszystkostałosięprzeznią.

-

Tojużniemaznaczenia.Dogłosudoszedłinstynkt

samozachowawczy,aAliciastanowizagrożenie.Tonieuniknione.

Przekroczyłgranicę,żebyzniąbyć.Terazprzekroczynastępną,żeby

ratowaćwłasny…

Boschumilkłipoczuł,żeoblewagozimnypot,kiedynaglecośsobie

uświadomił.GłośnozakląłiwyjeżdżajączprzełęczyCahuenga,wcisnął

gazdodeski.PrzeciąłtrzypasyHighlandAvenueprzedHollywoodBowli

zpiskiemoponzawróciłtużprzednadjeżdżającymisamochodami.Dodał

gazuifordemgwałtowniezarzuciło,gdyruszyłwstronęwjazduna

południowąnitkęHollywoodFreeway.Rachelzłapałasiędeski

rozdzielczejiuchwytudrzwi.

-

HARRY,COTYWYPRAWIASZ?JEDZIESZWZŁĄSTRONĘ!

Włączyłsyrenęiniebieskieświatłaostrzegawczenamasceitylnejszybie.

-

MITFORDTOZMYŁKA!-odkrzyknąłwodpowiedzi.-JADĘ

DOBRZE.KTOJESTWIĘKSZYMZAGROŻENIEMDLA

MAXWELLA?

-

ALICIA?

-

JASNE,ATERAZMANAJLEPSZĄOKAZJĘ,ŻEBYJĄDOPAŚĆ

WTAKTYCZNYM.WSZYSCYSĄWALEJCEPRZYCEZIE!

Naautostradziepanowałznośnyruch,adźwięksyrenypomagałgo

przerzedzić.Boschdoszedłdowniosku,żeMaxwellmógłjużdotrzećdo

centrum,jeżeliudałomusięuniknąćkorków.

Rachelotworzyłatelefonizaczęławstukiwaćnumery.Próbowałakilka

razy,leczniktnieodbierał.

-

NIEMOGĘSIĘDONIKOGODODZWONIĆ!-krzyknęła.

background image

-

GDZIEJESTTAKTYCZNY?

Wallingniewahałasięanichwili.

-

NABROADWAYU.WIESZ,GDZIEJESTMILLIONDOLLAR

THEATER?TOWTYMSAMYMBUDYNKU.WEJŚCIEOD

TRZECIEJ.

Boschwyłączyłsyrenęiwyciągnąłtelefon.Zadzwoniłdoswojego

partnera,aFerrasodebrałnatychmiast.

-

Ignacio,gdziejesteś?

-

Właśniewróciłemdobiura.Technicyobejrzeliwózi…

-

Posłuchaj.RzućwszystkoiprzyjedźpodwejściedobudynkuMillion

DollarTheaternaTrzeciej.Wiesz,gdzietojest?

-

Cosiędzieje?

-

Wiesz,gdziejestMillionDollarTheater?

-

Tak,wiem.

-

SpotkamysięprzywejściunaTrzeciej.Wszystkowyjaśnięna

miejscu.

Zamknąłtelefoniznówwłączyłsyrenę.

21

Następnedziesięćminutzdawałysiętrwaćdziesięćgodzin.Boschkluczył

międzysamochodami,ażwreszciedotarłdozjazdunaBroadway.

Skręcając,wyłączyłsyrenęipomknąłwdółzbocza.Odceludzieliłyich

trzyskrzyżowania.

MillionDollarTheaterzbudowanowczasach,gdyprzemysłfilmowy

background image

chwaliłsięswoimidziełamiwkinachwytwornychjakpałaceprzyodcinku

Broadwayuznajdującymsięwcentrum.Odkądostatnirazwyświetlonotu

premierowąprodukcję,minęłojednakparędziesiątkówlat.Bogato

zdobionąfasadęzasłaniałkiedyśpodświetlanyafisz,któryzamiastfilmów

reklamowałodrodzeniereligijne.Dziśkinoczekałopustenaratuneki

remont,anadnimwznosiłsiędwunastopiętrowybudynek,niegdyś

uważanyzaokazały,gdziedziśmieściłysiębiuraśredniejjakościoraz

mieszkalnelofty.

-

Niezłemiejscenatajnebiurotajnejjednostki-powiedziałBosch,

gdygmachwyłoniłsięprzednimi.-Niktbysięniedomyślił.

Wallingnieodpowiedziała.Znówpróbowałasiędokogośdodzwonić.Po

chwilizezłościązatrzasnęłaklapkętelefonu.

-

Niemogęsiępołączyćnawetzsekretarką.Zawszewychodzina

lunchdopieropopierwszej,więcwbiurzezawszektośjest,gdyagenci

wychodząwcześniej.

-GdziedokładniejesttobiuroiwktórejczęścijestAliciaKent?

-

Mamycałesiódmepiętro.Jesttammałysalonikzkanapąi

telewizorem.Posadzilijątam,żebymogłaoglądaćtelewizję.

-

Ileosóbpracujewwydziale?

-

Ośmioroagentów,sekretarkaikierowniczkabiura.Kierowniczka

właśnieposzłanaurlopmacierzyński,asekretarkajestnalunchu.

Mamnadzieję.AleniemoglizostawićAliciiKentsamej.Towbrew

przepisom.Ktośmusiałzniązostać.

BoschskręciłwprawowTrzeciąinatychmiastzatrzymałwózprzy

krawężniku.IgnacioFerrasjużnanichczekał,opartyoswojevolvo

kombi.Przednimstałzaparkowanyjeszczejedensamochód.Radiowóz

federalny.BoschiWallingwysiedli.BoschpodszedłdoFerrasa,aWalling

background image

zajrzaładoradiowozu.

-

WidziałeśMaxwella?-spytałpartneraBosch.

-

Kogo?

-

AgentaMaxwella.Faceta,któregoranorozłożyliśmynałopatkiw

domuKentów.

-

Nie,nikogoniewidziałem.Co…

-

Tojegosamochód-powiedziałaWalling,podchodzącdonich.

-

Ignacio,tojestagentkaWalling.

-

Iggy.

-

Rachel.

Podalisobieręce.

-

Dobra,więcmusibyćnagórze-powiedziałBosch.-Iletujest

klatekschodowych?

-

Trzy-odrzekłaWalling.-Alenapewnowszedłdotejnajbliżej

samochodu.

Wskazałapodwójnestalowedrzwiniedalekorogubudynku.Bosch

podszedłtamsprawdzić,czysązamknięte.FerrasiWallingruszylizanim.

-

Cosiędzieje?-spytałFerras.

-

Maxwelltonaszmorderca-odparłkrótkoBosch.-Poszedłnagórę…

-Co?

background image

Boschsprawdziłdrzwiwyjściowe.Odzewnątrzniebyłożadnychklamek

aniuchwytów.OdwróciłsiędoFerrasa.

-

Słuchaj,mamymałoczasu.Uwierzmi,toMaxwell.Wszedłtu,żeby

załatwićAlicięKent.Wej…

-

Coonaturobi?

-

FBImatuswojebiuro.TamjestAlicia.Koniecpytań,zgoda?Po

prostusłuchaj.AgentkaWallingijawjedziemywindąnagórę.Ty

zaczekaszprzytychdrzwiach.JeżeliMaxwellwyjdzie,rozwalaszgo.

Rozumiesz?Rozwalaszgo.

-

Dobra.

-

Wporządku.Wezwijwsparcie.Idziemy.

BoschpoklepałFerrasapopoliczku.

-

trzymajfason.

ZostawiliFerrasaiskierowalisiędogłównegowejścia.Wbudynkunie

byłożadnegoholu,tylkokorytarzzwindą.Drzwiotwierałosię

przyciskiem,aWallingzapomocąkartymagnetycznejodblokowała

przyciskzsiódemką.Windaruszyławgórę.

-

Cośmimówi,żenigdyniebędzieszgonazywałIggy-powiedziała

Walling.

Boschzbyłjejuwagęmilczeniem,alenaglecośmuprzyszłodogłowy.

-

Czykiedywindadojeżdżanapiętro,włączasięjakiśdzwonekczy

brzęczyk?

-

Niepamię…chybatak.Tak,napewno.

background image

-

Notoświetnie.Będzienasmiałjaknadłoni.

Boschwyciągnąłzkaburyswojegokimberaiodbezpieczył.Walling

zrobiłatosamozeswojąbronią.BoschodsunąłWallingnabok,sam

przywierającdodrugiejścianywindy.Uniósłpistolet.Windawreszcie

dotarłanasiódmeiwkorytarzurozległsięcichydźwiękdzwonka.Drzwi

zaczęłysięrozsuwać,ukazującnajpierwBoscha.

Nikogoniebyło.

Kiedywysiedli,Rachelwyciągnęłarękęwlewo,dającmuznak,żetam

znajdująsiębiura.Boschprzyjąłpozycjęstrzeleckąinalekkougiętych

nogachruszyłkorytarzem,trzymającbrońwpogotowiu.

Nadalniebyłonikogo.

Szedłzwróconywlewo,podczasgdyRachelosłaniałagozprawej.

Dotarlidoobszernegopomieszczenia-biurawydziału-gdzieznajdowały

siędwarzędyboksóworaztrzyoddzielnegabinetywotwartymplanie.

Międzyboksamiumieszczonodużestojakizesprzętemelektronicznym,a

nakażdymbiurkustałydwamonitorykomputerowe.Biurosprawiało

wrażenie,jakgdybywkażdejchwilimożnajebyłospakowaćiprzenieść

winnemiejsce.

Boschwszedłdalejiprzezoknojednegozgabinetówzobaczył

mężczyznę,którysiedziałnakrześlezodchylonądotyługłowąi

otwartymioczami.Wyglądał,jakbymiałnaszyiczerwonyśliniaczek.Ale

Boschwiedział,żetokrew.Mężczyznadostałstrzałwpierś.

PokazałgoRachel.Najegowidokszybkowciągnęłahaustpowietrzai

wydałacichewestchnienie.

Drzwidogabinetubyłyuchylone.PodeszlidonichiBoschotworzyłje,a

Wallingosłaniałaichztyłu.GdyBoschznalazłsięwgabinecie,zobaczył

AlicięKentsiedzącąnapodłodze,opartąplecamiościanę.

Kucnąłprzyniej.Miałaotwarte,lecznieruchomeoczy.Międzyjejstopami

leżałpistolet,aścianazaniąbyłazbryzganakrwiąifragmentamimózgu.

Boschodwróciłsięiobejrzałpomieszczenie.Zrozumiał,naczympolegała

inscenizacja.Miałotowyglądaćtak,jakgdybyAliciaKentwyrwała

background image

agentowibrońzkabury,zastrzeliłago,apotemusiadłanapodłodzei

odebrałasobieżycie.Niebyłożadnegolistuzwyjaśnieniem,leczMaxwell

niemógłwymyślićniczegolepszego,mającdodyspozycjiniewieleczasu.

BoschodwróciłsiędoWalling.Opuściłabrońistała,patrzącnamartwego

agenta.

-

Rachel-powiedział.-Ontumusijeszczebyć.

Wyprostowałsięiwyszedł,byprzeszukaćbiuro.Zerkającprzez

szybę,dostrzegłjakiśruchzastojakamizesprzętem.Zatrzymałsię,uniósł

brońizajednymzestojakówzauważyłczłowiekazmierzającegow

kierunkudrzwiztabliczkąWYJŚCIE.

WtymmomencieMaxwellwyskoczyłzukryciairzuciłsiędodrzwi.

-

Maxwell!-krzyknąłBosch.-Stój!

Maxwellbłyskawiczniesięobróciłiuniósłpistolet.Wchwili,gdydotknął

plecamidrzwi,zacząłstrzelać.Szybapękła,aodłamkiszkłaprysnęłyna

Boscha.Odpowiedziałogniemiposłałsześćkulwkierunkuotwartych

drzwi,aleMaxwellajużniebyło.

-

Rachel?-zawołał,nieodrywającoczuoddrzwi.-Jesteścała?

-

Tak.

Jejgłosdobiegłzdołu.Gdypadłystrzały,rzuciłasięnapodłogę.

-

Dokądprowadzątamtedrzwi?

Rachelwstała.Boschruszyłdowyjścia,oglądającsięnanią.Zobaczył

kawałkiszkłanajejubraniuirozcięcienapoliczku.

-

Naschodyprostodojegosamochodu.

Boschwybiegłzbiuranaklatkęschodową.Otworzyłtelefoniwcisnął

przyciskszybkiegowybierania,dzwoniącdopartnera.Ferrasodebrał,

zanimrozległsiępierwszysygnał.

background image

-

Schodzi!

Boschrzuciłtelefonibiegiemruszyłposchodach.Słyszałtupotkroków

Maxwellanastalowychstopniachiinstynktmówiłmu,żeagentjestjużza

daleko.

22

Boschpokonałtrzypółpiętra,przeskakującpotrzystopnie.Słyszałkroki

biegnącejzanimWalling.Pochwilizdołudobiegłsięgłuchyłomot,gdy

Maxwelldotarłdodrzwiwyjściowych.Zarazpotemrozległysiękrzykii

hukstrzałów.Następowałytakszybkoposobie,żeniemożnabyło

określić,ktostrzelałpierwszyiilepadłostrzałów.

DziesięćsekundpóźniejBoschdopadłdowyjścia.Wyskoczyłnachodniki

zobaczyłFerrasaopartegootylnyzderzaksamochoduMaxwella.Wjednej

ręcetrzymałbroń,adrugąściskałłokieć.Narękawiewykwitłaplama

krwi.RuchnaTrzeciejzamarł,apiesibieglichodnikiem,szukając

schronienia.

-

Dostałdwarazy-krzyknąłFerras.-Tędyuciekł.

Wskazałgłowąstronę,gdzieTrzeciaprzechodziławtunelbiegnącypod

BunkerHill.Boschpodbiegłdopartneraizobaczyłranęprzystawie

barkowym.Niewyglądałaźle.

-

Wezwałeśwsparcie?-zapytałBosch.

-

Jużjadą.

Ferrasskrzywiłsię,chwytającmocniejuszkodzonąrękę.

-

Naprawdędobrzesięspisałeś,Iggy.Trzymajsię,ajaidędorwaćtego

faceta.

Ferrasskinąłgłową.BoschodwróciłsięiwdrzwiachujrzałRachelz

twarząumazanąkrwią.

-

background image

Tędy-powiedział.-Maxwelldostał.

RuszyliTrzecią,biegnącoboksiebie.PokilkukrokachBoschznalazłtrop.

Maxwellmusiałbyćpoważnierannyitraciłdużokrwi.Tymłatwiejbyło

gowyśledzić.

KiedyjednakdotarlinarógTrzeciejiHill,tropsięurwał.Naulicynie

byłośladówkrwi.Boschzajrzałwgłąbdługiegotunelu,aleniezauważył

nikogoporuszającegosiępieszo.RozejrzałsiępoHillStreetiniezobaczył

nic,dopókijegouwaginieprzyciągnęłojakieśzamieszanieprzedGrand

CentralMarket.

-

Tam-powiedział.

Szybkoskierowalisięwstronędużejhalitargowej.PrzedwejściemBosch

odnalazłśladykrwiiwpadłdośrodka.Dwupiętrowahalabyłaskupiskiem

budekzjedzeniem,stoiskisklepikówzprzeróżnymitowarami.W

powietrzuunosiłsięsilnyzapachkawyitłuszczu,docierającyzapewnedo

każdegopiętrabudynkuponadhalą.Panowałtutłokihałas,które

utrudniałyBoschowipodążanietropemMaxwella.

Nagletużprzednimirozległysiękrzykiiktośdwarazystrzeliłw

powietrze.Ludzienatychmiastwpadliwpopłoch.Dziesiątkiklientówi

sprzedawcówzwrzaskiemzalałoprzejście,wktórymstaliBoschi

Walling,irzuciłosięwichkierunku.Boschzorientowałsię,żezachwilę

zostanąstratowani.Jednymruchemodsunąłsięwprawo,chwytając

Wallingwpasieipociągającjązaszerokibetonowyfilar.

Gdytłumprzecwałowałobok,Boschwyjrzałzzafilaru.Halabyłapusta.

NigdzieniewidziałMaxwella,leczpochwilidostrzegłruchwjednejzlad

chłodniczychprzedsklepikiemmięsnymnakońcukorytarza.Przyjrzałsię

uważniejizdałsobiesprawę,żecośsięporuszyłozaladą.Patrzącprzez

szybywitryny,wktórejwystawionoporcjewołowinyiwieprzowiny,

BoschzobaczyłtwarzMaxwella.Agentsiedziałnapodłodze,oparty

plecamiolodówkęwgłębisklepu.

-

Jestprzednami,wmięsnym-szepnąłBoschdoWalling.-Idźw

background image

prawodokońcaprzejścia.Będzieszgomogłazajśćzprawej.

-

Aty?

-

Pójdęprostoiodwrócęjegouwagę.

-

Możemyzaczekaćnawsparcie.

-

Niezamierzamczekać.

-

Takmyślałam.

-

Gotowa?

-

Nie,zamienimysię.Japójdęprostoiodwrócęjegouwagę,aty

zajdzieszgozboku.

Boschwiedział,żetolepszyplan,ponieważznałaMaxwella,aMaxwall

znałją.Oznaczałotojednak,żeRachelnarażasięnanajwiększe

niebezpieczeństwo.

-

Napewno?-spytał.

-

Tak.Takbędzielepiej.

Boschjeszczerazwyjrzałzzafilaruistwierdził,żeMaxwellnieruszyłsię

zmiejsca.Miałczerwonąispoconątwarz.BoschpopatrzyłnaWalling.

-

Ciągletamjest.

-

Dobrze.Chodźmy.

Rozdzielilisięiruszyli.Boschszybkopokonałprzejściemiędzy

stoiskami,którebiegłorównolegledokorytarzakończącegosięsklepem

mięsnym.Kiedydotarłdokońca,znalazłsięwmeksykańskimbarzeo

background image

wysokichścianach.Miałosłonęizzarogumógłzbokuzajrzećzaladę

sklepumięsnego.ZobaczyłMaxwellapięćmetrówodsiebie.Agent

siedziałbezwładnieopartyolodówkę,wciążściskającbrońwoburękach.

Jegokoszulabyłaprzesiąkniętakrwią.

Boschschowałsięzpowrotem,zebrałsiłyiprzygotowałsię,bywyjśći

zbliżyćsiędoMaxwella.WtedyjednakusłyszałgłosWalling.

-

Cliff?Toja,Rachel.Pomogęci.

Boschspojrzałzzarogu.Wallingstałanaotwartejprzestrzeni,półtora

metraodladychłodniczej,zbroniąopuszczonąwzdłużboku.

-

Niepotrzebamiżadnejpomocy-odpowiedziałMaxwell.-Jużza

późno.

Boschzorientowałsię,żegdybyMaxwellchciałdoniejstrzelić,pocisk

musiałbyprzebićprzedniąitylnąszybęwitryny.Przedniaszybabyła

ustawionapodkątem,więcmusiałbynastąpićcud,żebypocisktrafił

Rachel.Alecudasięzdarzają.Boschuniósłbroń,oparłjąościanęibył

gotówstrzelić,gdybymusiał.

-

Dajspokój,Cliff-ciągnęłaWalling.-Niekończtegowtensposób.

-

Niemamwyjścia.

NagleciałemMaxwellawstrząsnąłgłęboki,mokrykaszel.Najegoustach

pojawiłasiękrew.

-

Jezu,naprawdędostałem-wykrztusiłprzedkolejnymatakiem

kaszlu.

-

Cliff?-nieustępowałaWalling.-Pozwólmitamwejść.Chcęci

pomóc.

-

Nie,jakwejdziesz,wtedy…

background image

Dalszesłowautonęływhuku,gdyMaxwellotworzyłogieńdolady

chłodniczej,strzelającnaoślepdoszklanychdrzwi,którerozprysnęłysię

nakawałki.Rachelzrobiłaunik,aBoschwyszedłzukryciaiuniósł

pistolet,trzymającgooburącz.Niestrzelał,leczniespuszczałokazlufy

broniMaxwella.GdybywycelowałdoWalling,byłgotówstrzelić

Maxwellowiwgłowę.

Maxwellopuściłbrońiwybuchnąłśmiechem.Krewsączyłasięzkącików

jegoust,nadającmuwyglądupiornegoklowna.

-

Chyba…chybawłaśniezabiłembefsztykzpolędwicy.

Znowusięzaśmiał,alezarazzaniósłsiękaszlem,którywyraźnie

sprawiałmuból.Kiedysięuspokoił,zacząłmówić.

-

Chcętylkopowiedzieć…żetoona.Onachciała,żebyzginął.Aja…

chciałemjej.Towszystko.Aleupierałasię,żetomatakwyglądać…

zrobiłem,cochciała.Izato…niechmnieszlagtrafi.

Boschzrobiłkrokwjegostronę.Przypuszczał,żeMaxwelljeszczegonie

zauważył.Kiedyzrobiłjeszczejedenkrok,Maxwellznówsięodezwał.

-

Przykromi.Rachel?Powiedzim,żemiprzykro.

-

Cliff-odpowiedziałaWalling.-Samimtomożeszpowiedzieć.

Boschzobaczył,jakMaxwellprzyłożyłsobielufędopodbródkaibez

wahanianacisnąłspust.Siłastrzałuodrzuciłamugłowędotyłu,anadrzwi

lodówkitrysnęłastrugakrwi.Pistoletwylądowałnabetonowejpodłodze

międzyjegowyciągniętyminogami.WchwiliśmierciMaxwellprzyjąłtę

samąpozycjęcojegokochanka,kobieta,którąwłaśniezabił.

Wallingobeszławitrynę,stanęłaobokBoschaiobojepopatrzylina

martwegoagenta.Rachelmilczała.Boschspojrzałnazegarek.Dochodziła

pierwsza.Poprowadziłsprawęodpoczątkudokońcawciąguniecoponad

dwunastugodzin.Stratyzamknęłysięliczbąpięciuofiarśmiertelnych,

jednejosobyrannejijednejumierającejnachorobępopromienną.

background image

Samteżniewyszedłbezszwanku.Boschzastanawiałsię,czyw

ostatecznymrozrachunkuniedołączydolistyofiar.Gardłopaliłogo

żywymogniem,awpiersiczułbolesnyucisk.

SpojrzawszynaRachel,zobaczyłstrużkękrwispływającąpojejpoliczku.

Będąmusielizałożyćjejszwynaranę.

-

Wieszco?–rzekł-Zawiozęciędoszpitala,jeżelityzawieziesz

mnie.

Uśmiechnęłasięzesmutkiem.

-

DorzućIggy’egoumowastoi.

BoschzostawiłjąprzyMaxwelluiwróciłpodMillionDollarTheater

sprawdzić,jaksięczujejegopartner.Kiedyszedł,ulicęzaczęływypełniać

radiowozyitłumygapiów.Boschuznał,żezostawizabezpieczeniemiejsc

zdarzeniafunkcjonariuszompatroli.

Ferrassiedziałwotwartychdrzwiachsamochodu,czekającnakaretkę.

Trzymałrękępoddziwnymkątemiwyraźniecierpiał.Koszulęmiałwe

krwi.

-

Chceszwody?-spytałgoBosch.-Mamwbagażnikubutelkę.

-

Nie,zaczekam.Chciałbym,żebyjużprzyjechali.

Zoddalidobiegłcharakterystycznydźwięksyrenykaretkipogotowia,

którazbliżałasiędonich.

-

Harry,cotamsięstało?

Boschoparłsięotoksamochoduipowiedziałmu,żeMaxwellpopełnił

samobójstwo,kiedygootoczyli.

-

Todopierozejście-rzekłFerras.-Wosaczeniu,bezwyjścia.

Boschskinąłgłowąalemilczał.Gdyczekalinaratowników,wróciłmyślą

napunktwidokowynawzgórzu,gdzieostatniąrzeczą,jakąStanleyKent

background image

zobaczyłprzedśmiercią,byłomiastomieniącesięujegostóptysiącami

pięknychświateł.MożeStanleyowizdawałosię,żetoniebo,którena

niegoczeka.

LeczBoschniesądził,bytomiałojakiekolwiekznaczenie,czyczłowiek

umieraosaczonywsklepiemięsnym,czynawzgórzuześwietlistą

panoramąraju.Schodziszztegoświataifinałniemawiększego

znaczenia.Wszyscyspływamydościeku,pomyślał.Niektórzysąbliżej

czarnejdziuryniżinni.Niektórzywidzą,cosięświęci,inniniemają

pojęcia,kiedywpadnąwwir,którynazawszewciągnieichwciemność.

Ważne,żebyznimwalczyć,powiedziałsobieBosch.Nigdysięnie

poddawać.Nigdyniedaćsiępokonaćwirowi.

Zzaroguwyjechałakaretka,ominęłakilkazaparkowanychnaBroadwayu

samochodów,poczymzahamowałauwylotualejkiiwyłączyłasyrenę.

Boschpomógłpartnerowiwstaćirazempodeszlidoratowników.