1
Janina Walicka
KULT
SZATANA
Stanisław Przybyszewski
SYNAGOGA
SZATANA
ENDOR
Bytom 1991
2
Janina Walicka
KULT SZATANA
(1930)
GENEZA KULTU SZATANA
Szatan po hebrajsku oznacza „przeciwnik", „sprzeciwiający się", „zaprzeczający",
a wiara w szatana, jako przeciwna Bogu, jest odwieczną u wszystkich ludów i ras.
Na najniższym stopniu rozwoju człowiek czci Istotę Wyższą, boga dobrego,
rozdawcę wszystkich łask, boi się też i boga złego, zsyłającego choroby,
nieurodzaje i klęski, więc, aby go przebłagad, składa mu również ofiary. Z czasem
jednostki poświęcają się badaniom tajemniczych zagadnieo bóstwa: są to pierwsi
kapłani, pierwsi wtajemniczeni, pierwsi magowie świata. Ci pierwsi wtajemniczeni
teozofowie Wschodu - Indii, Egiptu, potem Grecji - poznali, że nie można objąd
Prawdy, nie doszedłszy do pojęcia pewnych podstaw świata fizycznego, ale
niebawem uświadomili sobie także, że Prawda ta mieszka i w nas, w życiu intelek-
tualnym i duchowym. Dla nich dusza była jedną boską rzeczywistością i kluczem
wszechświata. Koncentrując w niej wolę swoją i rozwijając jej ukryte zdolności,
doszli do pojęcia tego ognia wiecznie żywego, który nazwali Bogiem. Jego to
światło daje zrozumienie u ludzi i innych istot. Ci wielcy wtajemniczeni nie byli
jedynie kontemplatywnymi marzycielami, fakirami, tkwiącymi nieruchomo w
kręgu swych rozmyślao, lecz największymi ludźmi czasu, jakich zna świat
starożytny. Kriszna, Budda, Zaratustra, Hermes, Pitagoras - oto potężni twórcy
nauki formującej umysły, budziciele ducha, organizatorzy społeczeostw. Każdy z
nich stworzył nauki, religie, swym życiodajnym sokiem karmiące masy ludzkie po
dziś dzieo.
Teozofia starożytna, wyznawana w Indiach, Egipcie i Grecji, tworzyła prawdziwą
encyklopedię i dzieliła się na cztery kategorie, a mianowicie:
I. Teogonia, czyli nauka o zasadach absolutnych, połączona z nauką o liczbach,
czyli matematyką świętą.
II. Kosmogonia, nauka o realizowaniu zasad wiecznych w przestrzeni i czasie, o
okresach świata.
3
III. Psychologia, zajmująca się konstytucją człowieka , i ewolucją duszy poprzez
łaocuch bytów.
IV. Fizyka - nauka o królestwie przyrody w jej właściwościach.
Do fizyki zaliczano medycynę specjalną, opartą na znajomości tajemnych
właściwości minerałów i roślin, oraz alchemię, sztukę zamieniania metali,
tworzenia złota i srebra. Nauka psychochirurgiczna, ucząca o siłach duszy, magia
i wieszczba, należały do psychologii. Astrologia, częśd kosmogonii, zajmowała się
stosunkiem, jaki zachodzi pomiędzy losami narodów i ludzi, a ruchem gwiazd.
Teurgia -częśd teogonii - najwyższa wiedza wtajemniczonych, rzadka, trudna i
niebezpieczna, polegała na umiejętności połączenia duszy z różnymi rodzajami
duchów - dobrymi i złymi - oraz na znajomości oddziaływania na nie.
Teozofia więc w najodleglejszych czasów stanowiła całokształt wiedzy
dostępnej jedynie dla wtajemniczonych, t.j. dla niewielu wybranych,
obdarzonych niezwykłymi zdolnościami. Strzegli oni zazdrośnie jej tajemnic,
gdyż:
1. wiedza ta dawała moc wielką panowania nad tłumem,
2. gdyby się dostała w ręce niepowołane, zamiast przynieśd błogosławieostwo
stałaby się przekleostwem ludzkości. Wszakże broni palnej nie kładzie się w rękę
nierozumnego dziecka lub zbrodniarza.
Pierwsze zespolenie się ze złymi duchami i wprowadzenie Czarnej Magii
przypisują starożytni historycy Turooczykom ze skrzyżowanej rasy lemuryjskiej o
cerze czarniawo-żółtej już na Atlantydzie. Magii białej, bezinteresownej pracy
człowieka w harmonii z wysokimi Potęgami, przeciwstawiła się magia czarna,
wezwanie sił niskich, pod biczem ambicji i rozwiązłości.
Odmieniono kult, czczący słooce, jako symbol bóstwa najwyższego.
Ustanowiono krwawe ofiary. Zamiast czystego napoju boskiego natchnienia, wody
nasyconej zapachem najczystszych kwiatów, pito czarną krew byków, wywołującą
demoniczne siły'. Rozbrat z hierarchią, idącą z góry, przymierze zawarte z siłami
niższymi - oto pierwsze ustanowienie zła, pociągające za sobą zniknięcie z oblicza
ziemi Atlantydy tej przedhistorycznej kolebki całej cywilizacji ludzkiej,
Czarny mag nie tylko wchodzi w zetknięcie z siłami zgubnymi, odpadkami w
postępie kosmosu, tworzy przez myśli - kształty, którymi się otacza, formy
4
astralne, nieświadome, które stają się zmorą jego i tyranami okrutnymi.
Płaci za zbrodniczą przyjemnośd gnębienia i wyzyskiwania bliźnich, stając się
niewolnikiem ślepym katów, bezlitośniejszych od niego, upiorów straszliwych,
zmór demonicznych, fałszywych bogów, których sam stworzył. Taką była treśd
czarnej magii, która rozwinęła się na schyłku Atlantydy w rozmiarach
nieosiągniętych od tego czasu. Widziano tam potworne kulty. Widziano świątynie
poświęcone kolosalnym wężom, olbrzymim pterodaktylom, pożeraczom ofiar
ludzkich. Z chwilą, gdy wraz z rozkładem w Atlantydzie kobieta stała się
narzędziem rozkoszy, szaleostwo zmysłowe rozwijało się z coraz większą siłą"*.
Wielbienie duchów złych i czarna magia przechodzą do ludów Azji, Afryki i
Europy.
Wierzenia rasy semicko-aryjskiej, zawarte w świętych księgach Biblii, mówią o
strąceniu do piekieł zbuntowanego anioła, Lucyfera, który w pysze swej chciał byd
równym Bogu.
Po buncie tym został z towarzyszami odrzucony od Boga i strącony z
najwyższego piedestału, zajmowanego w hierarchii stworzeo. „Żyje więc odtąd
wieczną zemstą względem Boga i wszystkich, którzy jego obraz na siebie noszą.
Pragnie, gdzie tylko można i jakimkolwiek sposobem, ujmowad Bogu chwały i
szkodzid ludziom. A ponieważ wrodzona olbrzymia inteligencja, przekraczająca
wszelkie wyobrażenie nasze, została przy nich, ponieważ znają wszelkie prawa
fizyczne, matematyczne, znają głębię usposobienia ludzkiego, wiedzą co się na
ziemi i gwiazdach dzieje - wszak Objawienie Boże przedstawia nam ich z początku
niejako zasiadających w radzie Boskiej i przypatrujących się, jak pod ręką Boga
powstały światy - „więc mogą więcej złego uczynid ludziom, niż mogą oni sobie
wyobrazid"*. Według Biblii pierwsi nasi rodzice żyli szczęśliwie w raju, dopóki nie
usłuchali głosu złego ducha, który namówił ich do skosztowania owocu z drzewa
wiadomości Dobrego i Złego. Gdy wbrew zakazowi boskiemu, skosztowali owocu,
otworzyły się ich oczy. Poznali grzech, zostali wygnani z raju.
Ta krótka opowieśd biblijna zawiera w sobie genezę kultu Szatana. Teozofia,
odsłaniająca umysłowi ludzkiemu niezmierzone horyzonty poznania, jakże często
bywa powodem do zabłąkania się i odstępstwa od prawdziwego Boga, a wówczas
kapłani jej, skosztowawszy owocu wiadomości dobrego i złego, używają swego
wtajemniczenia i wypływającej z niego mocy, na cele pychy i rozpusty, poświę-
cając się służbie Szatana.
5
Kult Szatana - „Przeciwnika Boga" wywodzi się więc od zamierzchłych czasów i
ma swoich wyznawców w kilku sektach, z których najbardziej rozpowszechnione
są: Sekta Satanistów, sekta Lucyferjanistów i sekta Różokrzyżowców.
Sataniści czczą Szatana jako jedyne prawdziwe bóstwo, nazywając go „Panem
zgorszenia. Szafarzem dobrodziejstw występku, Skarbnikiem wspaniałych
grzechów i wielkich zbrodni".
Sekta Lucyferjanistów czci szatana jako jedyne bóstwo dobre, bóstwo światłości i
mądrości, w przeciwstawieniu do Adonaja, boga mściwego, okrutnego, boga,
który uzurpował sobie władzę, a jest zły i daje cierpienie. Różokrzyżowcy zbliżeni
są do Lucyferjanizmu. Satanizm ^ Lucyferjanizm chociaż różnią się w zasadniczym
pojęciu Szatana, zgodni są w jednym: nienawidzą Chrystusa i dążą do obalenia
religii chrześcijaoskiej.
SATANIZM - JEGO CELE I OBRZĘDY
Kult Szatana - „Przeciwnika Boga" - wywodzi się od zamierzchłych czasów, gdy
ludzkośd dla ubłagania Złego, będącego w walce z Dobrem, składała mu ofiary i
budowała ołtarze. Bywają nawet okresy, gdy narody, odwracając się od Boga
dobrego, wielbią bóstwo złe, noszące rozmaite nazwy. Okresy te związane są
najczęściej z erą upadku narodu, świadcząc o jego rozkładzie.
Światło wiary Chrystusowej, jasne, dostępne dla wszystkich, dla maluczkich
nawet, nie potrzebuje już wtajemniczonych magów, otaczających się nimbem
tajemniczości. Jednakże wówczas powstają liczne herezje, pozostające pod
wpływem demonizmu przeszłości. Przez szereg stuleci natrafiamy na ślady
istnienia tych sekt, najpierw w Pismach Ojców Kościoła, w kronikach i księgach
klasztornych, potem w procesach kościelnych i świeckich, następnie w dziełach
uczonych demonologów i historyków kultury.
W pewnych okresach sekty te rozwijają się gwałtownie, pienią się, by potem
znów przycichnąd, działad niejako pod ziemią, w ukryciu, przybierając coraz to
nowe formy i nazwy. Pod pięknie brzmiącym hasłem wiedzy teozoficznej,
hermetycznej, czy ezoterycznej, kapłani Szatana wciągają w swe sidła jednostki
naiwne, czy zdeprawowane, czyniąc z nich posłuszne woli swej narzędzia. Ukazując
adeptom ,,Poznanie" jako cel, wykorzystują ich dla swoich dążeo, pełnych
niepomiernej pychy, żądzy potęgi i żądzy użycia.
Największe nasilenie rozwoju sekty Satanistów przypada w wiekach średnich na
6
rok tysięczny po N.Ch. Na rok ten przepowiedziano mający nastąpid koniec świata.
Proroctwo to zdawało się ziszczad, gdy Europę dotknęła wówczas niesłychana
klęska głodu, trwająca trzy lata. Zabrakło zboża, zabrakło bydła domowego i
ptactwa, zabrakło w lasach zwierzyny. Ludzie żywili się korzonkami, korą drzew,
ziemią, potem odgrzebywali trupy, a potem pożerali słabszych i pożerali ich ciała.
Do klęski głodu dołączyła się zaraza: wymierały wioski, osady i miasta zadżumione:
Czarna Śmierd zabierała to, czego nie wydusił głód. Przepowiednia kooca świata
zdawała się byd bliska wypełnienia. Ludzkośd znękaną ogarnęła psychoza rozpaczy
i zwątpienia: gdy Bóg nie przychodził z pomocą, usłuchali fałszywych proroków i
zwrócili się w stronę szatana. Wówczas zaczęto organizowad sabaty, będące ko-
ściołem Ducha Złego i odprawiano bluźniercze obrzędy - Czarną Mszę Szatana.
Czarną Mszę odprawiano zwykle w ustronnym miejscu, wśród gór, na uroczysku
leśnym, zawsze pod gołym niebem, najczęściej nocą. Wyznawcy gromadzili się
razem, każdy z nich, bez różnicy płci, wykonywał dołek w ziemi, oddawał tam
mocz, poczem maczał w nim dwa palce i czynił bluźnierczo znaki trójkąta, zamiast
krzyża.
Kapłanką bywała kobieta, która zjawiała się uwieoczona werbeną, o zapachu
miłym szatanowi. Ceremoniał rozpoczynała od słów: „Przystępuję do ołtarza mego
boga, który pomści słabych i pokrzywdzonych. Panie, uchroo mnie przed
podstępnym i przed gwałtownikiem" (t.j. przed kapłanem chrześcijaoskim i przed
władcą feudalnym).
Następowało uroczyste zaparcie się Chrystusa i oddanie hołdu nowemu panu,
„Temu, który był pokrzywdzon" t.j. Szatanowi. Wszyscy obecni chórem śpiewali
hymn do Szatana - Szeloszeta - ułożony przez Szymona-Maga, a będący
trawestacją bluźnierczą 108 Psalmu Dawida:
A n t. Laudetur Nomen Tuum Domine, et Triangulum sig-nam Tuum, conterfectus
que capitis Capri sancti.
P sal mu s. Domine, laudem meam ne tacueris: quia os nazarenorum efos dolosi
super me apertum est.
Locuti świt adversum me lingua dolosa, et sermonibus odii circumdederunt me:
et expugnaverunt me gratis.
Pro eo, ut me dliligerent, detrahebant mihi: ego autem lau-dabam Triangulum
versum, ego autem maledicebam triangu-lum rectum. Et posucrunt adversum me
7
bona pro malis: et diiectionem pro odio meo.
Constitue super eum maledictionem: et limor ster a dextris eius.
Cum judicatur, exeat condemnatus: et oratio duś fiat in maledictionem.
Fiant dies duś pauci: et episcopatum eius acdpiat alter.
Fiant filii eius orphani: et uxor eius vidua.
Nulantes transfer antur filii eius et mendicents et elidantur habitationibus suis.
Scrutetur foenerator omnem substantiam eius: et diripiant alieni labores eius.
Non sit illi adiutor: nęd sit qui misereatur pupillis duś.
Fiani nati eius in interitum: in generatione una deleatur nomen eius.
Ant. Laudetur Nomen Tuum, Domine, et Triangulum, si-gnum Tuum, conterfectus
que capitis Carpi sancti.
Psalmus: In memoriam redeat iniguitas patrum eius in conspectu dei eorum: et
peccatum matris eius non deleatur.
Fiant contra dei eorum semper et dispareat de terra me-moria eorum: pro eo,
quod non sunt recordati lacere benedic-tionem Triangulo verso.
Et ne sentiant delicias persecutionis feminae et compunti corde.
Et dilexit benedictionem, yeniet ei maledictio: et noluit maledictionem,
longabitur ab eo benedictio.
Elongabuntur ab eis reges illorum et fiant semper sclavi filii eorum, filiaeaue
eorum fiant concubinae nigrorum.
Pestis mordet corpora eorum: et operietur ulcea ribus caro eorum, extrahantur
oculi et linguae eorum, et ne canes gui-dem limbant yalnera eorum.
Et induit maledictionem sicut vestimentum, et intravit sicut aqua in interior a
eius et ef sicut oleum in ossibus eius.
Fiant ei sicut vestimentum, quo operitur: et sicut żona, aua semper praecingitur.
Hoc opus eorum, qui detrahunt mihi apud Dominum et qui loquuntur mala
8
adwrsur animam meam.
Maledictio, maledictio, maledictio, ei et nomini eius et fi-liis filiabusque eius, et
nomini filii ejus usaue ad septimam generatinem.
Et tu Selosset, Superior Ignotum, Maximum Omnipotens-que, Nomen, Selosset,
Selosset, fac mecum propter Nomen Tuum: quia suavis est magificentia Tua.
Hymn ten brzmi po polsku następująco:
A n t. Niech będzie pochwalone Imię Twoje, Panie, i Trójkąt, znak Twój i
wizerunek głowy Kozia świętego.
Psalm. Panie, nie zamilcz chwaty mojej, ponieważ usta nazarejczyków i usta
chytrego otwarte są nade mną.
Mówili przeciwko mnie językiem chytrym - mowami nienawiści otoczyli mnie i
zwalczali mnie niesłusznie.
Zamiast miłowad mnie, uwiaczali mnie, ja zaś wielbiłem Trójkąt odwrócony, ja
jednak złorzeczyłem Trójkątowi prostemu.
I odpłacili mi złem za dobro, a nienawiścią za moją miłośd.
Ustanów nad nimi przekleostwo, a strach niechaj stoi po prawicy jego,
Gdy sądzon jest, niech wyjdzie potępieo, a modlitwa jego niech zmieni się w
przekleostwo.
Niech dni jego będzie niewiele, a biskupstwo jego niech obejmie inny.
Niech dzieci jego będą sierotami, a żona jego pozostanie wdową.
Niech jego tułające się dzieci będą rozproszone i niech żebrzą i niech będą
wymiecione z mieszkao swoich.
Niech lichwiarz zabierze cale mienie jego i niech rozcimycą obcy owoc trudów
jego.
Niech znikąd nie ma pomocy: niech nikt nie ulituje się sierotom jego.
Niech zginie potomstwo jego: w jednym pokoleniu niech zniknie imię jego.
9
Ao t. Niech będzie pochwalone Imię Twoje, Panie, i Trójkąt, znak Twój i
wizerunek glowy Kozia świętego.
Psalm. Niech zapamiętana będzie nieprawośd ojców jego w obliczu boga ich. a
grzech matki jego niech będzie zmazany.
Niech bogowie ich będą zawsze przeciwni i niech zniknie z powierzchni ziemi
pamięd ich dlatego, że nie pamiętali błogosławid Trójkąta odwróconego.
I niech nie zaznają rozkoszy, jaką daje prześladowanie kobiety i wzruszad serca
skruszonego.
A ponieważ umiłowali błogosławieostwo, niech przyjdzie przekleostwo, gdy nie
zechce przekleostwa, niech oddali się błogosławieostwo.
Niech oddała się od nich królowie ich: niewolnikami niech zawsze będą ich
synowie, a córki nałożnicami czarnych.
Zaraza niech kąsa ich, niech mięso ich pokryje się wrzodami i niech się zepsuje
krew ich.
Niech będą zgniłe mózgi ich, połamane ich członki, wydarte oczy i języki ich, a
nawet psy niech nie liżą ich ran.
I przyoblekło ich przekleostwo jako odzienie, weszło ono jako woda w trzewie
jego, a jako olej w kości jego.
Niech mu będzie ono jako odzienie, którym się okrywa i jako pas, którym się
zawsze przepasuje.
Oto jest dzieło tych, którzy uwłaczają mi u Pana i którzy mówią źle przeciw duszy
mojej.
Przekleostwo, przekleostwo, przekleostwo jemu i imieniu jego i synom i córkom
jego i imieniu synów jego aż do siódmego pokolenia.
A Ty Szeloszet, Najwyższy nieznany. Największe Wszechmocne Imię, Szeloszet,
Szeloszet, uczyo ze mną według Imienia Twego, albowiem słodka jest wspaniałośd
Twoja.
Potem składano pocałunek na podobiźnie szatana, wyrzeźbionej w drewnie w
10
postaci kozła. Królowa Sabbatu kładła się na kamieniu służącym za ołtarz, gęste
kłęby dymu, unoszące się z zapalonych ziół, przesłaniały ją przed oczami
zebranych i odbywało się misterium. Uczta będąca parodią Ostatniej Wieczerzy i
wyuzdany taniec kooczyły pierwszą częśd Czarnej Mszy.
W części drugiej odsłaniano ołtarz. Kładła się na nim obnażona kobieta, w
pierwszych wiekach Satanizmu twarzą do ziemi, w następnych odwrotnie. Na ciele
jej celebrował kapłan bluźnierczy obrządek, odmawiał,, credo" szataoskie i
znieważał hostię. Hostię tę następnie rozdzielano pomiędzy zebranymi, którzy
deptali ją, opluwali i kalali w najrozmaitsze sposoby, wznosząc okrzyki nienawiści
przeciwko Bogu. Dochodziło wówczas do takich paroksyzmów i ataków szału, że
wyznawców pieniących się i miotających się w konwulsjach musiano wynosid poza
obręb nabożeostwa, by móc dokooczyd ceremoniał.
Z mąki celebrujący kapłan rozrabiał ciasto na ciele kobiety, co oznaczad miało
miłośd ziemską: kawałek tego ciasta otrzymywał każdy z obecnych.
Na ołtarzu ciała kobiecego umieszczano dwie podobizny:
jedną - ostatniego zmarłego w gminie satanistów,
a drugą - ostatnio tam
zrodzonego. Potem kapłanka wstawała i rzucała wyzwanie gromom. Dawano jej
ropuchę, którą rozrywała na części z okrzykiem: „Ach, gdybym tak ciebie miała w
ręku, to samo uczyniłabym z tobą". Złorzeczenie to odnosi się do Baranka Bożego.
Wyzwanie Bogu było rzucone, bluźnierstwo i świętokradztwo dokonane, a grom
nie padał! Sataniści, widząc w tym pokonanie Boga, a zwycięstwo Szatana,
oddawali się radości, przejawiającej się w wyuzdanej orgii.
Z czasem czarna msza, wyraz rozpaczy i buntu ludu prostego, uciskanego
paoszczyzną, przenosi się w warstwy szlacheckie. Potężni panowie, nudzący się w
swych zamkach feudalnych i wielkie damy, spragnione tajemniczych wzruszeo,
biorą udział w sabatach, tworzą koła czcicieli szatana, oddając się rozpuście i
czarnej magii. Zaraza przenosi się nawet do klasztorów, gdzie w owych czasach od-
dawano nadmiar synów i córek, nie mogących byd odpowiednio do swego
urodzenia wyposażonymi. Ci zakonnicy bez powołania i zakonnice tęskniące do
świata, opanowani są przez demony, sukuby i inkuby, t.j. przez złe duchy,
przybierające na siebie postad kobiety, lub mężczyzny i obcujące z nimi cieleśnie.
Istnienie sukubów i inkubów znane już było w starożytności, a kościół
chrześcijaoski nie wahał się nigdy w orzeczeniu swego zdania odnośnie tych
11
bezeceostw. Świadczą o tym pisma św. Augustyna, św. Tomasza, św.
Bonawentury, Papieża Innocentego i wielu innych. Ze świeckich, kwestią tą
zajmują się Del Rio, Bodin, Sinis-trari d'Ameno, Górres', Huysmans i inni.
Rozpowszechnienie satanizmu, orgie i zgorszenie publiczne, zmusiły Kościół
katolicki do tępienia tej zarazy. Sobór Paryski z r. 829 wlicza magię czarną i
obrządki szataoskie między zbrodnie i domaga się od władzy świeckiej, by winni
byli karani „z tym większą surowością, że w bezecnej i plugawej odwadze swej
doszli do tego, iż nie obawiają się służyd diabłu". Z całą też stanowczością kościół
katolicki przeprowadza proces sekty Manichejczyków Orleanu w r. 1022.
Manichejczycy, nie uznając Chrystusa, wielbili Lucyfera, jako Boga dobroci i
światła. Ceremoniał ich polegał na wywołaniu demonów, a po ukazaniu się
któregoś z nich, uczestnicy oddawali się wyuzdanym orgiom cielesnym. Do ofiary
używano popiołu z ciała zabitego i spalonego dziecka. Popiół ten przechowywano
jako relikwie i komunikowano nim wyznawców. Rytuał mszalny odmawiano na
odwrót, zaczynając od „Baranku Boży" i Ewangelii św. Jana. Po bluźnierczych
słowach „A ciało Słowem się stało", celebrujący dodawał: „Albowiem powiedziane
jest, że trzeba nagim kroczyd w życiu i niszczyd zło przez zło, oddając mu się z
rozpasaniem".
Nauka ta przetrwała do dzisiaj w istniejących i mnożących się sektach
Satanistów.
ROZWÓJ SATANIZMU W EUROPIE NAJWIĘKSZY SATANISTA ŚREDNIOWIECZA
Wiek czternasty wydaje wyrok potępienia na zakon Templariuszy. Według aktu
oskarżenia Rycerze tego zakonu pod świętym płaszczem obrooców Grobu
Chrystusa, związani byli w tajemne bractwo, wielbiące szatana pod nazwą
Bafometa. Stowarzyszeni władali wielkimi majątkami, których zdobycie
przypisywano sztuce czarnej magii i słynęli z rozpustnego życia.
Podczas procesu przyznali się do obcowania z sukubami t.j. demonami żeoskiego
rodzaju.
W wieku piętnastym najbardziej znanym satanistą jest słynny Gilles de Rais,
baron i marszałek Francji, wierny towarzysz Dziewicy Orleaoskiej, Joanny d'Arc.
Pan na La-val i zamku Tiffauges, niezłomny rycerz, wierzący i praktykujący, po
wojnie nie może pomieścid się w ciasnych ramach życia feudalnego. Bujna jego
natura nie znosi żadnych hamulców. Żądny bogactw i sławy, rzuca wyzwanie Bogu
i staje się wyznawcą szatana. W zamku jego magia ma licznych adeptów,
12
mozolących się nad fabrykowaniem złota z pospolitych kruszców. Złota, złota!
pragnie Gilles de Rais. Złota i użycia! Nie wystarcza mu już zwykła rozpusta:
niszcząc „zło przez zło" dochodzi do coraz większego rozpasania, porywa ze swoich
wsi małe dzieci, więzi je i torturuje, bo jęk dziecka umęczonego, jego konwulsje
przedśmiertne, jego ciepła krew jedynie są zdolne podniecid Gilles de Rais i jego
otoczenie, tych protoplastów Markiza de Sade. A przy tym mózg ofiar niewinnych
potrzebny był magnatowi do uzyskania kamienia filozoficznego i eliksiru wiecznej
młodości. Podczas swego procesu prawdziwie skruszony Gilles de Rais sam
opowiedział o swoich czynach mszalnych i praktykach tajemnych, o mordowaniu
dzieci i okrucieostwach, o wywoływaniu szatana, uczynił publiczną spowiedź
swego całego życia, błagając skrzywdzonych srodze rodziców, by modlili się za
zbawienie jego duszy. A spowiedź jego wywołała tak potężne wrażenie, skrucha i
żal za grzechy były tak wielkie, że do głębi przejęci jego wasale płacząc błagali
Boga, by przebaczył pokutującemu grzesznikowi.
*
W wieku XVI, XVII i XVIII epidemia satanizmu szerzy się w całej Europie.
Szczególnie zarażone były Niemcy, Austria, paostwa skandynawskie i Szwajcaria.
Wsie całe uczęszczały na sabaty, całe parafie, z duchownymi swoich obrządków,
oddawały cześd szatanowi, publicznie odprawiając czarną mszę i inne obrzędy, jak
zaprzysiężenie duszy i ciała diabłu, chrzest krwią, deptanie krzyża itd. Bulle
papieskie, jak Innocentego VIII, Juliusza II wyszczególniają i potępiają te zbrodnie.
Z wieku XVI pochodzi książka „O demonomanii czarowników". Autor jej,
prokurator króla Karola IX, Bodin, podaje wiele szczegółów o morderstwach dzieci
podczas mszy, o zjawieniu się demonów i o rozpustnych orgiach, jakimi się
kooczyły diabelskie nabożeostwa. Wielcy panowie feudalni, dwór, nawet królowie,
brali wówczas udział w kulcie szatana. Bodin opowiada o czarnej mszy
odprawionej staraniem królowej Katarzyny Medycejskiej za zdrowie króla
francuskiego Karola IX. Monarchę złożonego niemocą, której zrozumied nie mogli
wówczas lekarze, namówiła go by udał się pod opiekę astrologów, co zresztą było
wówczas w zwyczaju, astrologia bowiem należała do wiedzy oficjalnej. Gdy rady
astrologów okazały się bezskuteczne, postanowiła Katarzyna Medicis, iż król
powinien wysłuchad wróżby „Krwawej głowy (Le tete sanglante). Uroczyste te
nabożeostwo odbyło się w sposób następujący:
Wykradziono małe dziecko i księdzu kazano przygotowad je do uroczystości
pierwszej komunii, po czym odbyła się czarna msza. Przed wizerunkiem szatana,
13
bezbożny mnich, oddający się praktykom czarnoksięskim, podeptał krzyż, a po
odmówieniu hymnu, sławiącego szatana, ofiarował dwie hostie: jedną czarną, a
jedną białą. Białą włożono do ust niemowlęciu, poczem ochrzczono je, ministrant
chwycił je i uderzył nim gwałtownie o ziemię, zaś zbrodniczy mnich sztyletem
odciął mu głowę. Biedną, broczącą krwią główkę dziecka położono teraz na hostii
czarnej i razem z misą przeniesiono na stół, gdzie paliły się lampki olejne i kadzidła
miłe szatanowi. Teraz nastąpiła częśd mszy jeszcze straszliwsza: mnich wzywał
szatana, zaklinał go, błagając, by przez usta tej krwawej ofiary odpowiedział na
pytanie, którego król nie ośmiela się powiedzied głośno. I wówczas obecni
dokładnie usłyszeli głos, słaby jakby pochodzący z daleka, a zdający się wychodzid z
ust umęczonego dziecka. Głos wyrzekł dwa słowa: „Vim patior" t.j. „Cierpię gwałt".
Usłyszawszy tę odpowiedź, król zaczął krzyczed straszliwie wołając: „Zabierzcie tę
głowę!" po czym ramiona jego wyprężyły się, dostał straszliwych drgawek i
skurczów i tak, nie wymówiwszy więcej ni słowa, skonał w wielkim przerażeniu,
bo, jak powiada Bodin: „To, co miotało umierającym, nie był to już wyrzut
sumienia, lecz beznadziejny strach i pewnośd piekła".
Wiek oświecenia, wiek Ludwików, wiek „króla słooca" niedaleko odbiega od
swych ciemnych poprzedników, krzewi się kult szatana, któremu z zamiłowaniem
oddają się osoby wysoko postawione.
Tępiony i prześladowany po wsiach, satanizm cieszy się opieką dostojników, a
czarna msza, połączona zawsze z praktykami czarnej magii, przechodzi w
wyuzdanie i rozpustę, której kapłankami tajemniczymi są wielkie panie owych
złych czasów oświecenia.
Zasłynęła wróżka La Voisin, udzielająca wyroczni i porad całej arystokracji.
Kobieta ta doszła do wielkiego majątku, klientki jej bowiem i klienci płacili każdą
żądaną sumę za środki czarodziejskie, mające przywrócid młodośd, zmiękczyd serce
nieczułe, usunąd rywala czy rywalkę. La Voisin zamieszkiwała wspaniały
apartament, ubierała się w kosztowne suknie, przystosowane do rangi i
stanowiska każdego klienta, miała mnóstwo kochanków, a między nimi i kata, bo
ten dostarczał jej tłuszczu z powieszonych, niezbędnego do wyrobu
czarnoksięskich maści i proszków. Znajomośd wiedzy tajemnej wyzyskiwała
również do wyrobu rozmaitych trucizn, którymi usuwano zbyteczne klientom
osoby.
Metresa króla Ludwika XIV, pani de Montespan bywała często u słynnej wróżki
na jej czarnych mszach. Przy pomocy szatana chciała zatrzymad serce swego
14
kochanka, bo powodów do niepokoju o stanowisko nałożnicy było dośd! Owe
nabożeostwa odbywały się w rozmaitych miejscach, wiadomych tylko
wtajemniczonym, a zmienianych często z obawy przed policją. Jednakże właśnie
najbardziej szczegółowy opis owych praktyk satanistycznych znajduje się w
urzędowych raportach naczelnika policji (lieutenatt de police) La Reyneą.
Występni księża, jak Lesage, Mariettw, Lemeignau odprawiali czarną mszę,
ofiarując krew pomordowanych przez siebie dzieci. Ksiądz Tournet skazany był na
śmierd przez spalenie na stosie za to, że celebrował nabożeostwo diabelskie na
ciele czternastoletniej dziewczyny, z którą utrzymywał stosunki cielesne.
Najgłośniejszym z tych zbrodniczych kapłanów był ksiądz Guibourg, którego La
Reyne w następujący sposób charakteryzuje w jednym ze swych raportów:
„Jest to ksiądz siedemdziesięcioletni, urodzony w Paryżu: uważa się za
nieprawego syna nieboszczyka imd pana de Montmorency; podróżował wiele;
rozpustnik, przebywał w kilku kościołach w Paryżu i okolicach, wszędzie oddając
się praktykom czarnoksięskim; zręczny truciciel, prawa ręka La Voisin; żyje od lat
dwudziestu z kobietą, z którą ma kilkoro dzieci; człowiek zadziwiający, którego
niepodobna porównad z nikim innym, zamordował i ofiarował diabłu znaczną
ilośd dzieci, między innymi kilkoro własnych. Zbrodnia ta, zdaje się jest ulubiona
przezeo. (A wiad naśladowca Gilles de Rais, przyp.aut.). Mszę wygłoszoną na
ciele kobiety i konsekwencje wszystkich bezbożności, nigdy, jak się zdaje, nie
wywołały w nim wyrzutów sumienia*.
Podczas tych mszy podpisywano układy z diabłem, ofiarując mu swoją duszę i
ciało w zamian za otrzymanie śmierci swego wroga, jak np. wspomniana wyżej
madame de Montespan domaga się śmierci swej rywalki do ser królewskiego,
panny de la Valliere.
W archiwum Biblioteki Narodowej znajduje się opis czarnej mszy, celebrowanej
na intencję pani de Montespan.
„Kiedy ta, której oczekiwano, weszła w towarzystwie Małgorzaty Voisin, córki
słynnej wróżki, natychmiast rozebrała się do naga. Twarz miała zamaskowaną, lecz
widad było wspaniałe blond włosy. Położyła się na dziwacznym ołtarzu. Głowę
miała złożoną na poduszce, podtrzymywanej przez wywrócone krzesło. Na ciele
markizy ksiądz Guibourg umieścił przedmioty kultu. Poczem rozpoczęła się msza
bezbożna. Małgorzata Voisin spełniała rolę ministranta. W momentach kiedy
celebrujący winien całowad ołtarz, Guibourg całował ciało markizy.
15
W pewnej chwili otwarły się drzwi. Ujrzano wchodzącą kobietę z dzieckiem dwu
lub trzyletnim na ręku. Guibourg ujął niewiniątko i podniósł je ponad kielich,
wymawiając formuły sataniczne:
„Astorocie, Asmodeuszu, książęta ciemności, zaklinam was, abyście przyjęli
ofiarę tego dziecka dla osiągnięcia tego, czego od was oczekuję".
Potem złożywszy dziecko na stole, przeciął mu gardło... Krew trysnęła do
kielicha, zmoczywszy uroczyste szaty księdza i poplamiła nagie ciało markizy. Po
skooczeniu tego bezecnego nabożeostwa, oficjant przeczytał na głos te słowa
dziwaczne, napisane na pergaminie:
„Ja (tu Guibourg szeptem wymienił imiona, nazwiska i tytuły Franciszki Athenais
de Mortemar i markizy de Montespan) domagam się przyjaźni króla Jegomości i
Jego Królewskiej Wysokości następcy tronu i oby nadal trwała; niechaj królowa
będzie bezpłodna; niechaj król porzuci stół jej i łoże dla mnie i innych krewniaków;
niechaj moja służba i moi zaufani staną się mu bliscy. Chcę byd szanowana i
lubiana przez panów, abym mogła zasiąśd w Radzie Królewskiej i wiedzied, co się w
niej odbywa; i niechaj życzliwośd ta wzmaga się w porównaniu z przeszłością, by
król porzucił i nie spojrzał na Fontanges, niechaj królowa zostanie odepchnięta,
abym mogła poślubid króla".
Po tej przemowie Guibourg rozpłatał nożem ciało zabitego dziecka, wyjął
wnętrzności i podał je w kielichu markizie. A potem nastąpiła orgia tak straszliwa,
tak ohydna w bezwstydzie i bluźnierstwie, że lepiej zaprawdę pominąd ją
milczeniem.
Według wierzeo satanistów nabożeostwo takie musiało byd powtórzone trzy
razy, by osiągnąd upragniony cel.
Jednakże mimo trzykrotnego powtórzenia ohydnego ceremoniału, cel nie został
osiągnięty, bowiem gdy Ludwik XIV dowiedział się, że faworyta jego splamiła się
udziałem w krwawych obrzędach satanistycznych, odwrócił się od niej zupełnie.
Markiza de Montespan zamknęła się w klasztorze zakonnic pod wezwaniem św.
Józefa. I tam, okazując wielki żal za popełnione zbrodnie, zmarła skruszona w 1707
roku.
Jeżeli historia wspomina o księżach niegodnych, lub opętanych, nie należy
zapominad, że są to wyjątki. Pominąwszy kilka klasztorów, opanowanych przez
rozpustę i szał satanistyczny, kler świecki i zakonny jest przez całe wieki średnie
16
rozsadnikiem cywilizacji w całej Europie. Przez całe średniowiecze widzi się
nadludzkie wysiłki duchownych, by osiągnąd Boga. Święci pojawiają się wciąż, cuda
się mnożą, a kościół, będąc wszechwładnym, jest dobry dla maluczkich, broni
uciśnionych, pociesza utrapionych, poskramia wybryki feudalnych panów,
swawolnych, ciemięzców i zabójców, którzy jednak, na skinienie kościoła, potrafili
rzucad swoje bogactwa, zamki, żony i dzieci i narażając się na niesłychane trudy, na
rany i śmierd, szli w wyprawach krzyżowych uwolnid grób Chrystusa z rąk
niewiernych.
Zasług księży i zakonników nie umniejsza fakt, że niegodni słudzy kościoła -
nieliczni zresztą w porównaniu z hufcami świętych i zasłużonych - wypierali się
Boga i Chrystusa, a swej władzy kapłaoskiej używali na konsekrowanie hostii do
celów świętokradztwa.
Wykradanie hostii z kościołów było na porządku dziennym, ponieważ
znieważanie i kalanie Ciała Paoskiego należało wówczas do, rytuału. Czasem w
łonie sekt satanistów ukrywali się ludzie, mający swe cele polityczne. Przychodzili
zamaskowani spiskowcy, by pod pokrywką orgii bluźnierczych i rozpusty omówid
ważne sprawy paostwowe lub sprzysiężenia.
SEKTY SATANISTYCZNE W CZASACH OBECNYCH
A czasy obecne? A dzisiaj?
Wiek XIX obfituje w dokumenty, stwierdzające ciągłośd istnienia czcicieli Szatana.
Oprócz specyficznych dzieł demonologów i mistyków najwięcej może światła na
sekty tajemnicze rzuciła głośna książka „La bas". Autor tej zajmującej i przystępnie
napisanej powieści J.K. Huysmans, sam brał udział w praktykach satanistycznych i
czarnej mszy. Po swoim nawróceniu opisał obrzędy satanistyczne, zebrał
dokumenty, listy, wyznania, udawadniające odprawianie czarnej mszy, rzucanie
czarów i uroków za pomocą czarnej magii przez wtajemniczonych, oraz
stwierdzające współżycie satanistów z demonami.
W cichych zaułkach, w dobrze strzeżonych domach, w podziemiach i piwnicach
Paryża, Londynu i innych miastach odprawia się czarne msze satanistów.
Zbiorowisko Masonów-mężczyzn zboczonych seksualnie, kobiet epileptyczek i
zhisteryzowanych - oto ,,zebranie wiernych". Do mszy usługują ministranci -
homoseksualiści umalowani i uperfumowani. Z kadzielnic unoszą się dymy
spalonych ziół rozchodnika, ruty i bielunia, o woni miłej szatanowi.
17
Celebrujący kapłan jest nagi pod krwawym ornatem, głowę okrywa mu czerwony
kołpak z dwoma rogami. Na ornacie, w trójkącie odwróconym, wizerunek
czarnego kozła. A nad ołtarzem obraz Chrystusa, lecz jakże znieważonego,
ośmieszonego! Twarz boska wykrzywiona potwornym śmiechem, a zamiast
draperii na biodrach, wiązka włosia kooskiego, odsłaniająca pudenda.
Celebrujący odmawia modlitwy łacioskie, ministranci odpowiadają. Unoszące się
dymy z kadzielnic stają się coraz gęstsze i oszałamiające. Kobiety wzdychają,
krzyczą, rwą na sobie suknie.
Wówczas kapłan odwraca się od ołtarza, klęka i woła głosem donośnym:
„Szatanie, szatanie dobrodziejstw występku, panie zgorszenia, skarbniku
wspaniałych grzechów i wielkich zbrodni, szatanie, ciebie wielbimy, boże
sprawiedliwy, boże logiczny!
Dostawco ubóstwiony wzruszeo fałszywych, ty przyjmujesz nędzę naszych łez; ty
ratujesz cześd rodzin przez spędzenie płodu, poczętego w chwilach rozkosznego
zapomnienia, ty dopomagasz do poronieo matkom i twoja mądrośd położnicza
chroni od męki dojrzałości i od bólu upadków dzieci, zanim się narodzą!
„Podporo zrozpaczonego biedaka, otucho zwyciężonych, ty to obdarzasz ich
obłudą, niewdzięcznością, pychą, by się mogli bronid przed napaściami dzieci
Boga, bogaczy.
..Zwierzchniku pogardy, rachujący poniżenia, podtrzymujący stan nienawiści, ty
jeden użyźniasz mózg człowieka, którego przygniata niesprawiedliwośd, ty mu
podajesz pomysły zemsty, pewnych zbrodni; ty go podniecasz do morderstw, ty
mu dajesz radośd z należnych mu pomszczeo, dobre upojenie z tortur dokonanych,
z płaczu, jakiego jest przyczyną!
„Nadziejo męskości, trwogo łon bezpłodnych, szatanie, ty nie wymagasz
bynajmniej zbytecznych prób czystości, nie wychwalasz obłędu postów i
wstrzemięźliwości; ty jedyny odbierasz prośby o rozkosz rodzin biedaków i
chciwych. Ty wpływasz na matkę, by sprzedała córkę, by oddała syna, ty
wspomagasz miłośd jałową i pogardzoną. Ty Opiekunie neurozy ostrej. Wieżo
ołowiana histerii. Naczynie krwawe gwałtów!
„Panie, to wierni słudzy twoi błagają cię na kolanach! Proszę cię, byś zapewnił im
wesele tych rozkosznych występków, niewiadomych sprawiedliwości, błagają cię,
18
byś wspomagał ich w zbrodniach, których ślady niepojęte są dla umysłu ludzkiego;
błagają cię, byś wysłuchał ich, gdy pragną męczarni tych wszystkich, którzy ich
kochają i służą im; proszę cię nareszcie, byś dał sławę, bogactwo, władzę;
ciebie błagają, ty Królu wydziedziczonych; Synu, którego wygnał nieubłagany
ojciec!"
Po tej inwokacji celebrujący miota ohydne bluźnierstwa w twarz Chrystusowi.
Pieniąc się w ataku szału, ujmuje hostię, podnosi ornat i kala chleb święty, po czym
tak sprofanowany rzuca na stopnie ołtarza. Tu hostię obecni rozdzielają w strzępy i
kalają. Z chwilą tą „świątynia" szatana staje się podobna do szpitala obłąkanych -
w epileptycznych drgawkach miotają się po podłodze mężczyźni i kobiety, u
niektórych występuje krwawa piana na ustach, rozdzierają szaty i oddają się
rozpuście w różnych odmianach.
Straszliwe te ceremonie odbywają się w miejscach zamkniętych, znanych tylko
„wiernym", związanym przysięgą, iż nie zdradzą sekretu. Dawniej na sabatach
zjawiał się szatan we własnej osobie, przybrany w strój biskupi, podarty i skalany.
Odprawiał nabożeostwo, komunikował „wiernych" krążkami, wyciętymi ze starych
podeszew, wołając: „to jest ciało moje". „Wierni" po uprzednim ucałowaniu
szatana w lewą rękę, w zadek i pudenda, spożywali to śmiecie.
Obecnie „kościół" szatana przyozdobiony jest bądź sparodiowanym wizerunkiem
Ukrzyżowanego, bądź nad ołtarzem umieszcza się obraz Bafometa.
Bafomet jest to postad z dużymi rogami, z głową przypominającą kozła z długą
brodą, o piersiach kobiecych, koźlich nogach, z dwoma wężami na kolanach. Jedna
ręka wskazuje na księżyc biały, druga na czarny. Czoło zdobi pięcioramienna
gwiazda, powstała ze złączenia trójkątów. Znaki trójkąta odwróconego zawieszone
są na ścianach i wyszyte na szatach liturgicznych.
Czarna msza rozpoczyna się zawsze od spalenia kadzideł, odurzających
zebranych i od śpiewania hymnu, głoszącego chwałę szatana. Celebrujący
wstępuje po stopniach ołtarza, odwraca się twarzą do zebranych, skrapia ich
płynem pachnącym werbeną, po czym celebruje:
„Introibo ad altare dei nostri Satanis! Ad deum, qui nu-ne opressus resurget et
triumphabit!" (Wejdę na ołtarz boga naszego szatana. Boga, który chociaż teraz
poniżony, powstanie i triumfowad będzie).
19
Czasem jedna z obecnych kobiet rozdziera nagle swe suknie i naga staje przed
celebrującym. Zapytuje on wówczas:
— Czego żądasz?
— Ciało me ofiarowad — odpowiada.
I posłuszna nakazującemu gestowi ,,kapłana", wyciąga się na ołtarzu. Zarzucają
na nią czarny całun. Po dotknięciu jej piersi i warg rozpoczyna się obrządek.
Odprawiający wyciąga ze swej kieszeni czarną hostię i wykrzykuje podniecony:
— Przyjmij tę hostię, o święty szatanie!
— Przyjmij krew naszą! — odpowiadają ministranci.
Powietrze staje się coraz cięższe i duszne. Pod czarnym całunem widad skurcze i
drgawki epileptyczne ciała kobiecego, niekiedy słychad jej przeraźliwy krzyk, a
wówczas zebrani odpowiadają: „Laus tibi, Satanas!"
Oficjant rozrzuca czarne hostie. Wyznawcy na czworakach, jak zwierzęta, tłoczą
się i porywają okruchy w ekstazie. Kapłan uroczyście przeklina Chrystusa, przeklina
daty feralne dla czciciela diabła. Wierni unisono powtarzają przekleostwa, po czym
celebrujący opuszcza ołtarz w towarzystwie kobiety, dotychczas tam leżącej i z
okrzykiem „Laus tibi, Satanas!" - puszczają się w konwulsyjny tan. Czasem na
uroczystościach żałobnych, po śmierci wybitnego satanisty, lub w dzieo feralny,
uczestnicy czarnej mszy biczują się nawzajem, dochodząc potem do
najwyuzdaoszych orgii. W ogóle każda czarna msza kooczy się szaloną orgią, w
myśl zasady, że zło należy niszczyd złem.
Tajemnice feralnych dat wyjaśnia ks. kanonik Charaszewski („Express Poranny"
12 września 1930 r.): — Dzieo 14 kwietnia 1912 roku, przeklinany przez
satanistów, jest rocznicą zatonięcia okrętu „Titanic". Przy budowie tego
największego statku owych czasów, pracowali członkowie sekty oranżystów.
Pyszni Masoni tym swoim dziełem, wypisali oni na boku okrętu - na tym samym
boku, w który uderzyła góra lodowa, bodajże nawet w samo miejsce napisu, takie
bluźniercze prowokacje: „Nie masz Boga, który zdołałby ten okręt w odmętach
morskich pogrążyd! Świadczy o tym zdjęcie fotograficzne z „Titanica", dokonane
przed wyjściem jego z portu, oraz list jednego z podróżnych do przyjaciela,
napisany na krótko przed katastrofą.
20
Nie dośd na tym. Nowoorleaoski dziennik „Morning Star" doniósł: — Franch
Mackee z Brooklinu, powróciwszy z Irlandii (do Ameryki) oznajmił jednemu z
dziennikarzy, że budowniczy „Titanica" był Masonem-bezbożnikiem dobrze tu
znanym i że na spodniej części statku, poniżej linii zanurzenia, wyrył on swoje
godło: „Ni Boga, ni Pana!" Napis ten się ukazał, gdy okręt się przechylił, idąc na
dno... wraz ze swoim budowniczym.
Druga data, przeklinana przez satanistów, to dzieo 28 grudnia 1908 roku, jest
rocznicą trzęsienia ziemi w Messynie. Ks. kanonik Charaszewski tak opisuje ten
fakt:
— W Messynie wychodziło pisemko humorystyczne „II Telefono", którego nakład
wynosił 25000 egzemplarzy. Czytali je wszyscy, nie wyłączając pao i panienek,
pomimo, iż miotało ono najohydniejsze bluźnierstwa przeciw katolickie i miotało
najwyuzdaoszą pornografię.
Otóż w numerze gwiazdkowym tego humoryścidła ukazała się bluźniercza
modlitwa, niby nowenna do Dzieciątka Jezus, napisana wierszem przez tow.
Migneco. Szósta z kolei zwrotka tej pseudo-nowenny brzmiała w oryginale:
O bambinello mio.
Vero nomo, vero dio,
Per amor del tua croce,
Fa sentir la nostra voce
Tu che sai, che non sei ignoto
Manda a tutti terremoto!
W przekładzie polskim (gdzie winny byd duże, wszędzie litery małe):
„O dzieciąteczko moje, prawdziwy człowiecze i prawdziwy boże! Przez miłośd dla
swojego krzyża usłysz nasze wołanie: ty, który wiesz, żeś nie jest nieznany, ześlij na
wszystkich trzęsienie ziemi!"
Nie dośd na tym. W drugie święto Bożego Narodzenia bezbożny związek im.
Giordana Bruna odbył w Messynie zebranie, na którym zapadła uchwała
zupełnego zniesienia religii w mieście.
21
Na drugi dzieo prowokowane trzęsienie ziemi nadeszło.
Trzecią datą przeklinaną przez satanistów, jest dzieo 8 maja 1902 roku. Ks.
kanonik Charaszewski pisze o niej następująco:
— W Wielki Piątek 1902 roku (28 marca) banda bezbożników urządziła na
ulicach St. Pierre na Martynice pochód z ukrzyżowaną... świnią, po czym urządziła
sobie wieprzo-żerczą ucztę. Na stole biesiadnym wśród mięsiw i butelek rumu
(trunek miejscowy) ustawiono karykaturalną figurę Chrystusa. Z tą figurą
następnie, na zakooczenie parodii, pijana banda udała się do pobliskiego wulkanu
Mont Pelee, na Łysą Górę, i wrzuciła kukłę w czeluście krateru. Nie bojąc się
zdymisjonowanego Boga, nie bała się również i nieczynnego już od pół wieku
wulkanu".
A w kilka tygodni później wygasły od 51 lat wulkan
Mont Pelee wybuchł.
***
W sekcie satanistówMasonerii istnieją cztery stopnie jawne, po których
następują tajne, oznaczone cyframi od 33 do 96. Ostatnie wtajemniczenie
odpowiada kultowi szatana, podczas gdy stopieo 33 odpowiada kultowi Bafometa.
Jego to posąg przewożony był do świątyni satanistów w Chicago na nieszczęsnym
„Titanicu"...
Wszystkie przytoczone fakty świadczą, że kult czci „Przeciwnika Boga" i dzisiaj
znajduje licznych zwolenników. W chwili, gdy filozofia pozytywistyczna dochodzi
do pełni rozkwitu, budzi się mistycyzm i rozwijają się szaleostwa okultystyczne.
Gdy materializm opanowuje świat, podnosi głowę czarna magia. Pod koniec
osiemnastego stulecia występuje markiz Saint Germain, Cagliostro, Gabalis,
Cazotte i Saint Martin, od którego pochodzi sekta Martynistów.
Organizacyjnie zakon Martynistów wzorowany jest na lożach masooskich i
składa się również z kilkudziesięciu stopni wtajemniczenia, będąc odłamem tak
zw. masonerii okultystycznej. Wciągają tu przeważnie młodzież płci obojga, idącą
na lep pięknie brzmiących haseł rozwoju duchowego i uzyskania sił
nadprzyrodzonych przez stosowanie obowiązujących zasad wtajemniczenia.
Najczęściej do „poznania i wiedzy ezoterycznej pomagają Martyniści zażywaniem
narkotyków, jak morfiny, kokainy, heroiny, haszyszu amfetaminy, po czym
22
wtajemniczeni oddają się praktykom czarnej magii i odprawiają czarne msze ku
czci szatana.
SATANIZM DOBY POWOJENNEJ W POLSCE
W Polsce Martynizm doby powojennej rozwijał się od roku 1923, kiedy to
wtajemniczony „okultysta", czarny mag, Mason; Czesław Czyoski założył Koło
Martynistów. Na trop jego wpadła policja wskutek samobójstw w zagadkowych
okolicznościach. Denaci pozostawiali kartki, że zmuszeni są odebrad sobie życie, na
rozkaz szatana. Znajdywano przy nich ulotki satanistyczne, tajemnicze zapiski i
broo ze znakiem litery „szin" (początkowa litera Szeloszeta - szatana). Mimo
zakonspirowania, po śladach tych natrafiono na ognisko sekty w Warszawie, skąd
rozchodziły się promienie na całą Polskę (Zakopane, Katowice, Sosnowiec). Nici
prowadzą do Berlina i Lionu, gdzie obecnie kult szatana znów dochodzi do
wielkiego nasilenia.
Wódz duchowy i organizator sekty martynistów w Polsce, Czesław Czyoski, jest
dzisiaj starcem osiemdziesięciopięcio-letnim, występującym pod psedonimem
„Punar Bhava".
Urodzony w roku 1845, był najpierw nauczycielem szkół ludowych, potem
uczęszczał na Uniwersytet Jagiellooski w Krakowie, następnie został nauczycielem
gimnazjalnym w Stryju. Już wówczas odznaczał się oryginalną powierzchownością i
palącym przeciwnika do głębi wzrokiem, niesłychaną łatwością zdobywania serc
niewieścich i przywiązywania do siebie ludzi. Badając literaturę okultystyczną
doszedł do poznania tajemnic czarnej magii, praktykował jako hipnotyzer,
używając swej siły i znajomości tajników nadprzyrodzonych do celów
materialnych. Około roku 1875 rozpoczął kilkuletnią wędrówkę po Niemczech z
odczytami i pokazami magnetycznymi. Leczył hipnozą, przepowiadał przyszłośd,
zdobywał stosunki, nawet w zamkniętych sferach arystokracji niemieckiej. Podczas
podróży poznał hrabiankę Seydlitz, bliską kuzynkę cesarza Niemiec, Wilhelma II, i
stosując swe zdolności magiczne, doprowadził ją do uległości i poślubił. Rodzina
hrabianki Seydlitz wytoczyła mu proces, podczas którego udowodniono
Czyoskiemu stosowanie hipnozy zmistyfikowanie ślubu, okazało się bowiem, że był
już poprzednio żonaty, a obrzędu ślubnego dokonał jeden z jego przyjaciół,
przebrany za pastora. Proces ten odbił się głośnym echem w dziełach
kryminologów i psychiatrów (patrz: A.Forel ,,Zboczenia seksualne"). Prokurator
niemiecki dr Erich Wulffen, tak opisuje Czyoskiego:
23
„Hipnotyzer, patologiczny typ oszusta. Czyoski uwiódł przyzwoitą damę z
arystokratycznych kół niemieckich i chciał ją poślubid. Hipnotyzował ją rzekomo w
celach kuracyjnych... następnie udawał gorącą miłośd, którą -jak to bywa u tego
rodzaju oszustów o bujnej wyobraźni - może po części odczuwał istotnie. Za
pomocą zręcznego wyzyskania hipnotycznej sugestii wzmógł w bogatej baronowej
pociąg płciowy i doprowadził ją do bezwzględnego poddania się jego woli. (Dr.
Erich Wulffen: „Der Sexualverbre-cher").
Proces zakooczył się skazaniem maga na trzy lata więzienia. Po odsiedzeniu kary
w Moabicie, słynnym więzieniu berlioskim, Czyoski wypływa na widownię w
Paryżu, gdzie wchodzi w kontakt z tamtejszymi okultystami i ze słynnym doktorem
medycyny, psychiatrią Charcotem oraz Encaus-sem Gerard zwanym w literaturze
okultystycznej jako dr. Papus, który był wielkim mistrzem sekty Martynistów i
praktyki czarnej magii. U tego mistrza Martynistów Czyoski praktykował przez
długie lata, stosując hipnozę w szpitalu „Charite". Uzyskał kilka dyplomów
doktorskich różnych akademii hermetycznych, wreszcie wyjechał do Rosji jako
delegat kościoła gnostyckiego. W krótkim czasie udaje mu się dostad na dwór
carski. Tu urządza seanse z carową rosyjską i w jej obecności wywołuje zjawę
satanisty Szymona Maga.
Cieszy się takimi wpływami, iż na dworze carskim uważają go za domownika.
Może doszedłby do takiej władzy jak Rasputin, gdyby nie stawał mu na
przeszkodzie wybujały seksualizm. Poznaje tu bowiem frejlinę, krewną cara
Mikołaja II, którą opanowuje zupełnie, ale i sam wpada w swoje sidła, ulegając
popędowi seksualnemu. Przy pomocy hipnozy wyłudza od frejliny znaczne sumy
pieniężne, potem majątek ziemski i dom w Warszawie. Afera ta kompromituje go
doszczętnie, jako szantażystę, mimo to dalej cieszy się sławą jasnowidza, okultysty
i czarnoksiężnika. Na parę lat przed wojną przenosi się do Warszawy. Na nowym
gruncie występuje jako hipnotyzer i magnetyzer, oraz wróżbita, po cichu zaś
organizuje Koło Martynistów. Uciekając przed poszukiwaniami rodziny
zrujnowanej frejliny, Czyoski symuluje obłęd i chroni się do Tworek.
Podczas okupacji niemieckiej opuszcza szpital obłąkanych i odzyskuje sławę
wróżbity i maga. Potem objeżdża miasta Polski z odczytami i pokazami z zakresu
wiedzy hermetycznej. Przyjmowany zrazu entuzjastycznie, zmuszony jest przerwad
swoje nauczanie, a to na skutek interwencji władz, które stwierdziły w prelekcjach
wybitne cechy bluźnierstwa. Osiada więc na stale w stolicy, ciągnąc zyski z
przepowiadania, wróżenia i sprzedaży różnych eliksirów tajemnych, a
24
jednocześnie organizuje ściśle zakonspirowany związek martynistów. Skandale
wśród członków tego związku i tragiczne samobójstwa doprowadziły do wykrycia
całej sieci satanistycznej, panoszącej się w Polsce. Z zeznao licznych świadków
wynika, że Czyoski (który - jak opowiadał sam jednej adeptce - znajdował się w
mocy złych duchów) posługiwał się swą sztuką czarnoksiężnika i wpływem
hipnotycznym nie tylko „ku chwale szatana", ale przeważnie w celu zapewnienia
sobie dóbr doczesnych. Z tego powodu okultyści, hołdujący czystej wiedzy
teozoficznej, wyparli się Czyoskiego i jego zwolenników.
Z rewelacji prasy codziennej publicznośd dowiedziała się o skandalach sekt
satanistycznych. Pisano o rewizjach w mieszkaniach przywódców i kapłanów kultu
szatana, wypływały wciąż nowe szczegóły o ofiarach wciąganych w sieci
potwornej sekty, o bluźnierczych obrzędach, o wywoływaniu złego ducha, o
orgiach i zmysłowym rozpasaniu połączonym z ceremoniałem czarnej mszy.
Podczas śledztwa sądowego jeden z uczestników nowoczesnego sabatu zeznał
szczegóły o odprawianiu czarnej mszy, której był naocznym świadkiem.
Na czele sekty martynistów po usunięciu Czyoskiego stoi Czaplin, b.
przedstawiciel rosyjski, który jako pomocników dobrał sobie Bohdana
Filipowskiego, znanego szarlatana i Wójcickiego. (Ten ostatni, nałogowy pijak i
degenerat, odznaczał się potworną brzydotą, miał bowiem jedno oko osadzone o
wiele niżej, prawie w policzku). Czarne msze odprawiały się bądź w jego
mieszkaniu, bądź u Czaplina.
„Do wzięcia udziału w czarnej mszy (opowiada ów świadek) Wójcicki kazał mu
się przygotowywad przez tydzieo, zalecając zażywanie narkotyków i branie
osłabiających kąpieli. Praktyki te miały na celu wprowadzenie mnie w stan ekstazy
i osłabienie mojej woli. Gdy oznaczonego dnia zostałem wprowadzony przez
Wójcickiego do tajemniczego lokalu przy ul. Puławskiej, zastałem tam czterech
mężczyzn w płaszczach i maskach. Podłogę zaścielał dywan. Na ścianach wisiały
trójkąty odwrócone, a na jednej ze ścian wizerunek Bafometa, t.j. kozła
siedzącego na globie.
Przed Bafometem stały dwa trójkąty z miedzianymi miseczkami, pełnymi
narkotycznych kadzideł. Nagle pojawił się Wójcicki, ubrany w czarny ornat z
wyhaftowanym na czerwono wizerunkiem kozła. Na głowie miał czerwoną czapkę.
Za Wójcickim podążały trzy kobiety, zupełnie nagie, tylko twarze były okryte
maskami. Położyły się one na dywanie przed wizerunkiem Bafometa, tworząc
trójkąt. Wójcicki wszedł w ich środek, zapalił kadzidła, po czym zaczął odmawiad
25
bluźniercze modlitwy, profanując religię katolicką. Po tym ceremoniale zaczął
obchodzid obecnych, rozdając narkotyczne pastylki. Następnie powrócił do
trójkąta kobiecego i pochylając się przed wizerunkiem Bafometa, wygłosił hymn
ku czci szatana, błagając go, by się zjawił wśród wiernych. Zebrani cichym szeptem
wtórowali jego zaklęciom.
Nagle na ścianie zarysowała się mglista postad człowieka o gorejących oczach i
wykrzywionych złością ustach. Głośny jęk przerażającej radości i wzruszenia
przebiegał wśród obecnych. Odprawiający czartowski obrzęd Wójcicki nieludzkim
głosem zawołał:
— W jego imię błogosławię was! Składajcie ofiary! Po dotychczasowej ciszy
natężonego skupienia rozległy się histeryczne okrzyki i piski kobiet. Narkotyki
zaczęły działad. Trzy nagie kobiety, tworzące trójkąt przed Bafometem, przypadły
do Wójcickiego i rozpoczęła się powszechna ohydna orgia*.
Wójcicki, podobnie jak tylu innych „wtajemniczonych" martynistów, skooczył
samobójstwem jak Judasz idąc na łono Lucyfera.. Rzecz dziwna, że kult szatana,
tego „Rozdawcy rozkoszy wszelkich. Naczynia krwawych gwałtów i Szatana
dobrodziejstw występku", nie przynosi szczęścia swym wyznawcom. Dawniej
krwawe represje władz paostwowych, tępiących ogniem i mieczem przejawy tego
ruchu, wymierzonego w podstawy etyczne świata, w jego porządek przyrodzony i
społeczny, niszczyły ośrodki satanizmu, śmiercią karząc naruszenie świętych praw
religii.
Dziś wyznawcy sami szukają śmierci, albo też kooczą życie w szpitalach dla
obłąkanych. Dawniejszy satanizm nie pozbawiony był cech pewnej wielkości. Taki
Gilles de Rais powiada w swej bezgranicznej pysze: „Urodziłem się pod taką
gwiazdą, że nikt na świecie nie zrobił i nie potrafi zrobid tego, co ja!" Ale straszliwe
swe zbrodnie okupuje skruchą tak wielką, że wzrusza serca nawet
pokrzywdzonych matek, których dzieci pomordował.
Cagliostro również w swoich występkach odznacza się pewną wielkością i dużym
zasobem wiedzy, podczas gdy magowie czasów dzisiejszych, Czyoski et consortes,
są tylko szarlatanami i wydrwigroszami bardzo niskiego rzędu.
Masoneria - Kult Szatana - Czarna msza - czary, uroki i inne praktyki czarnej magii
- pociąga niedoświadczonych i naiwnych jako wiedza tajemna, okultystyczna,
ezoteryczna. A przecież dzisiaj badania odsłoniły zasłonę tajemniczości i ukazały
26
satanizm w całej jego ohydzie. Obrzędy i rytuał, związane z występkiem, nieraz
zbrodnią, zboczeniami seksualnymi i narkotyzowaniem się opisują nie tylko
teologowie i demonolodzy. Zna je również dobrze procedura kryminalna sądów
świeckich oraz psychiatria nowoczesna, mająca dużo pacjentów wśród czcicieli
szatana... Histeria, neurozy, zboczenia seksualne, rozpasanie zmysłowe tłumaczyd
mogą wiele objawów -jednak nie wszystkie. Bo nawet w zakładach
psychiatrycznych,
gdzie
najwyższe
powagi
naukowe
przeprowadzają
szczegółowe i długie badania nad chorymi, jak np. w znanym szpitalu La
Salpetrire pod Paryżem lekarze sami stwierdzają objawy ponadnaturaIne
(surnaturels). Bardzo wymownie o tym świadectwo składa w obszernym swym
dziele p.t. „Nevroses et possessions diaboliques" (Paris, 1899) uczony doktor
francuski Helot.
„Duchem, który stale zaprzecza" nazywa Faust Mefista. Ten duch wiecznego
zaprzeczenia, przeciwnik Dobra, jest symbolem buntu człowieka przeciw
krępującym go ograniczeniom. W miarę, jak się skupiają i organizują siły Dobra -
siły Zła tłoczą się w coraz potężniejsze hordy. Z jednej strony stoją: egoizm,
nienawiśd, rozpasanie i „duch przeczenia", zbrojne w czarną magię - z drugiej:
Wiara, Mądrośd, Miłośd. W epoce Atlantydy zwyciężyła czarna magia. W walce
przyszłej - tej ostatecznej - gdy według słów Chrystusa i przepowiedni Apokalipsy
ludzkośd podzieli się na dwa obozy, zwycięży wiedza boska, która przez wsze czasy
nie przestawała rządzid światem. „Religia chrześcijaoska nie lekceważy tych
niezrównanych szkód, jakie przynosi interwencja duchów, obdarzonych
najwyższym światłem od Boga, ale złem, zasadzających całą swą ambicję na
sprzeciwianiu się Bogu*.
Prawdę tę wyraził jakże żywo i plastycznie nasz wieszcz, Adam Mickiewicz, w
głębokim, mistycznym poemacie „Dziady", mówiąc:
„Człowieku, gdybyś wiedział, jaka twoja władza, Kiedy myśli w twej głowie,
jako iskra w chmurze, Zabłyśnie niewidzialnie, obłoki zgromadza l tworzy deszcz
rodzajny, lub gromy i burze:
Gdybyś wiedział, że ledwie jedną myśl
rozniecisz, Już czekają w milczeniu, jak gromy żywioły.
Tak czekają twej myśli Szatan i Anioły:
Czy ty w piekle uderzasz, czy w niebo zaświecisz..."
27
Ale walce tej człowiekowi, kochającemu prawdę, nie wolno przypatrywad się
bezmyślnie. Obecne zapasy, chociaż bez dawnych okrucieostw fizycznych, są
niemniej gwałtowne, niemniej namiętne, niż ongiś, chociaż staczane wyłącznie na
pióra. Należy więc zapoznad się z faktem, by móc odrzucid zło, by walczyd
skutecznie z metodami „przeciwnika Boga". Wówczas myśl niewidzialna „w niebo
zaświeci"... budząc w duszy tajemne, niewidzialne dźwignie i obroni to, co stanowi
najgłębszą podstawę ideową starej kultury chrześcijaoskiej.
Janina Walicka, Warszawa 1930 r.
♥
MODLITWA ZANURZENIA WE KRWI CHRYSTUSA
„Jezu, zanurzam w Twojej Przenajdroższej Krwi cały rozpoczynający się dzieo,
który jest darem Twojej nieskooczonej miłości.
– Zanurzam w Twojej Krwi wszystkie osoby, które dziś spotkam, o których
pomyślę czy w jakikolwiek sposób czegokolwiek się o nich dowiem.
– Zanurzam moich bliskich i osoby powierzające się mojej modlitwie.
– Zanurzam w Twojej Krwi, Panie, wszystkie sytuacje, które dziś zaistnieją,
wszystkie sprawy, które będę załatwiad, rozmowy, które będę prowadzid,
prace,
które
będę
wykonywad,
i
mój
odpoczynek.
– Proszę, aby Twoja Krew przenikała te osoby i sprawy, przynosząc według
Twojej woli uwolnienie, oczyszczenie, uzdrowienie i uświęcenie.
– Niech dziś zajaśnieje chwała Twojej Krwi i objawi się jej moc.
– Przyjmuję wszystko, co mi dziś ześlesz, ku chwale Twojej Krwi, ku
pożytkowi Kościoła świętego i jako zadośduczynienie za moje grzechy,
składając to wszystko do „banku” Twojej Krwi na „konto” Maryi, zawierzając
Jej moją przeszłośd, teraźniejszośd i przyszłośd, bez warunków i bez
zastrzeżeo.
–
Jezu,
rozpalaj
moje
serce
miłością
do
Ciebie;
– stawaj się Centrum mojego życia na każdej jego płaszczyźnie i w każdym
wymiarze;
–
przemieniaj
moje
myślenie,
patrzenie,
słuchanie;
– wypełniaj i uzdrawiaj moją przeszłośd; moją wolę, pamięd, rozum i
uczucia;
28
Stanisław Przybyszewski
SYNAGOGA SZATANA
(1899)
Aby ułatwid sobie psychologię czarownicy i czarownika, trzeba rzucid okiem na
straszne i dziwne choroby nerwów, które ludzkośd średnich wieków trawiły i do
obłędu doprowadzały.
W jedenastym stuleciu pojawia się tak zwany święty ogieo.
Kronikarz twierdzi, że był to ukryty ogieo, który zwolna przegryzał ciało, że
członki odpadały, a ciało w krwawych ochłapach i szmatach zwisało.
Przez dwadzieścia lat bez przerwy wyniszczył święty ogieo jedną częśd całej
ludzkości, a biada temu, który chorobę tę zmógł.
Całe wsie i miasta przepełnione były potwornymi kalekami, bez rąk, bez nóg, z
wyżartymi nosami, czasami pozostał tylko tułów z chwiejącą się na wszystkie
strony głową, bo choroba przegryzała wszystkie więźby i spójnie.
Wieki całe panowała lepra czyli trąd na całym Południu, co dziesiąty człowiek
miał zarodki lepry, a choroba ta krzewiła się niesłychanie, bo znamienną cechą
psychiczną trędowatych jest straszna melancholia, ustawiczne anormalne
podrażnienie płciowe, a wskutek dziedzictwa trądu, płodził jeden trędowaty całą
generację trędowatych.
Hysteroepilepsja była tak rozpowszechniona, jak dziś suchoty, wieki całe
panowała chorea, czyli taniec św. Wita. Tworzyły się bandy mężczyzn i kobiet,
zapełniały place publiczne i w nieskooczonych szeregach widziano mężczyzn i
kobiety, jak wokół siebie krążyli, chwytali się za ręce, podrzucali w tył głowy i To
zroczynał się szalony, bezwstydny taniec coraz gwałtowniejszy, przechodził w
niesłychane orgie płciowe, aż kooczył się jakimś kataleptycznym odrętwieniem.
Po oprzytomnieniu skarżyli się, że trawi ich straszny lęk, a po chwili rozpoczynał
się ten sam taniec, który się ostatecznie kooczył śmiercią.
Podczas tych konwulsji miewali wizje szatanów i sądu ostatecznego, a w miarę
jak się choroba rozprzestrzeniała, nabierała coraz groźniejszego charakteru. Całe
29
tysiące tych opętanych przebiegało wsie i miasta, roznosiło zarazki swego szału od
Sycylii aż het po Wołgę!
Ale najgorszą z tych wszystkich chorób była wielka histeria, czyli, jak ją dawniej
nazywano, opętanie.
Jest to choroba o wybitnym znamieniu epileptycznym, połączonym z
jasnowidzeniem,
somnambulizmem,
katalepsją
i
wszystkimi
objawami
cechującymi zanikające już, a niesłychanie dziwne formy tej tak swego czasu
powszechnej choroby. Zaczynała się od prostej wizji, ale zwolna się potęgowała do
najstraszniejszych paroksyzmów, które dla naszego zmysłu są wprost niepojęte.
W pierwszym stopniu, gdzie tylko istnieje pewna dyspozycja zostają symptomy
opętania wywołane za pomocą kunsztownych środków, rozmaitych maści i
narkotyków. To pierwszy szczebel do czarownictwa. Chorobie tej podlegały
przeważnie kobiety, dlatego ze zdumieniem konstatują wszyscy diabolodzy, że na
1000 czarownic przypada jeden czarownik.
Czarownica rodzi się już czarownicą. Od samego początku są wszystkie
zasadnicze stosunki u niej odwrócone, cała jej dusza jest, że tak powiem, na opak.
To co jest u góry odwraca się u czarownicy ku dołowi, prawa strona staje się lewą,
tył przodem.
I już samo spaczenie i odwrócenie wszystkich rzeczy, stawia takiego człowieka w
przeciwieostwie do całej natury.
To są pierwsze objawy opętania, które u czarownicy nie są bolesne, ułatwiają je
tylko sprowadzenie wizji, za pomocą których łączy się z szatanem. W
parkosyzmach opętania uwydatniają się i występują wszelkie objawy z
nadzwyczajną siłą.
Ciało opętanych kurczy się i wyciąga, skręca się całkiem lub wypręża się tak, że
tylko wielki palec i głowa dotykają ziemi, a plecy wygięte jak gdyby silnie napięty
łuk. Lecz w tej samej chwili zmienia się pozycja: opętany leży na plecach, a ręce i
nogi są skręcone ku górze, jak gdyby dwa gibkie pręty. Włosy zdają się rozlatywad
na wszystkie strony, ciało traci ciężar gatunkowy, nie tonie w wodzie, a często
nawet wznosi się w górę i zdaje się byd zawieszone w powietrzu. Często widziano
opętanych, jak biegli w najszybszym pędzie poprzez dachy klasztorów, to znowu z
największą łatwością wdrapywali się na zupełnie strome skały lub siadywali na
gałązkach, które już się pod ciężarem ptaka uginały.
30
Ciało opętanych wykazuje pewne oznaki, które i dziś u tak zwanego medium
znaleźd można. Były to zawsze pewne miejsca na skórze, zupełnie nieczułe, bez
nerwów i naczyo krwionośnych. Tworzyły czarne lub ciemnoczerwone plamy, a
znajdowały się przeważnie na narządach płciowych. De Lancre jeden z najtęższych
i najinteligentniejszych diabologów, który oczyszczał w 1609 roku prowincje
baskijskiej od czarownic, opowiada, że znalazł około 3000 tak naznaczonych osób.
Ale to nie tylko ten znak, który wyróżniał czarownicę od innych ludzi. Wskutek
magicznego oddziaływania jej duszy, znieczulona jest ona na wszelki ból. Nie
odczuwa najstraszniejszej tortury, dowolnie wpada w stan kataleptyczny, tak, że
śpi jak najspokojniej, podczas gdy kat rozciąga ją na wałkach, a kat miał obowiązek
tak porządnie całe ciało naciągnąd, żeby słooce mogło przeświecad przez członki,
jak przez rzeszoto.
To maleficium taciturnitatis, którym szatan obdarzał swoich wybranych,
przypisywano jakiemuś ukrytemu amuletowi (dlatego też golono i strzyżono
czarownice na całym ciele) było połączone z dziwną siłą organizmu.
Najstraszniejsze rany goiły się szybko, a nawet takie rany, które w normalnych
warunkach sprowadzają niechybną śmierd. Bardzo często zdarzały się wpadki, że
torturowano czarownice po pięd razy z rzędu, a po paru dniach można było
rozpocząd na nowo całą procedurę.
W tych ekstatyczno-mediumistycznych stanach nie istnieją prawa, które
opanowały zwykły organizm. Odpornośd czarownicy na ogieo była tak
powszechna, że w XVII wieku nie używano zupełnie prób ogniowych, bo ogieo się
czarownicy nie imał. Nie ma powodu o tym wątpid, bo przecież i w naszych
czasach pełno takich przykładów. Tak opowiada profesor Wallace, słynny
przyrodnik i jeden z najpoważniejszych zwolenników spirytyzmu, że medium
Home włożył głowę w ogieo, a nawet jeden włos mu się nie spalił. A i wypadki
lewitacji i zmiany ciężaru gatunkowego są bardzo częste u dobrego medium, co
zaś do nadzwyczajnie szybkiego gojenia się ran i znieczulenia ciała, przytacza
Lombroso cały szereg przykładów w swej,, Psychologii zbrodniarza".
Mamy więc do czynienia z chorobą, którą Charcot nazwał grandę histerie, a
która występowała epidemicznie i szerzyła się z niesłychaną szybkością,
przeważnie wśród kobiet i to zwykle w miejscach, w których pozostały szczątki
herezji Katarów.
Herezja ta była tak niesłychanie rozpowszechniona, że wieki całe nasuwało się
31
pytanie, czy odrodzony manicheizm nie zapanuje nad chrześcijaostwem.
Bo nowa religia Bogomilców, Albigensów, Katarów, Adamitów i wszystkich tych
niezliczonych sekt aż do czasów odstępcy rodem z piekła Lutra, była tylko
przekształceniem pierwotnego manicheizmu, który już w pierwszych wiekach po
Chrystusie, silnie wstrząsnął posadami chrześcijaostwa.
Nauka nowych Manichejczyków czyli Katarów zupełnie sprzeciwia się nauce
chrześcijaoskiej. Według Kościoła tylko dobro jest prawdziwą substancją, zło zaś,
które tylko przypadkowo zjawiło się wskutek przewinienia, w istocie swej oznacza
tylko wyjątek - według Katarów zło i dobro są równorzędne, a jakkolwiek sobie
przeciwne,
to
jednak
istotne,
i
to
przeciwieostwo
sięga
aż
do
najwewnętrzniejszych korzeni bytu i dotyczy nawet samego bóstwa.
Grzech - według ich nauki - nie jest zatem wynikiem winy, nie jest wynikiem
wolnej woli, lecz jest dziełem czarnego Boga. Nie ma zatem grzechu, bo zły czyn
jest wynikiem woli bóstwa, nie ma zatem kary, wieczne potępienie jest
niedorzecznym pomysłem, a skrucha po złym czynie jest tak samo bezużyteczna,
„jak gdyby pies ukąsił kamieo", powiedziałby ateista Nietzche.
To już całkowicie wyrobiona doktryna sataniczna.
Ale jak Boga dzielą na złego i dobrego, tak ściśle odróżniają w człowieku stronę
duchową i cielesną. Ciałem należy człowiek do czarnego Boga, duchem do
świetlanego.
Nagle w łonie sekty nastało podwójne rozdwojenie: ci, którzy obrali świetlanego
Boga, żyli jak pustelnicy, byli zagorzałymi propagatorami sekty, byli dla ludu jak
święci i posiadali tę potęgę, za pomocą której samym przyłożeniem dłoni w chwili
śmierci umieli człowieka zupełnie oczyścid i zwrócid go bóstwu świetlanemu.
Inni zaś, którzy czcili bóstwo złe, zawiązywali tajemne związki i obchodzili w
lasach, jaskiniach i na pagórkach swoje ponure, lubieżne misteria.
W ten sposób w łonie tej samej sekty powtarza się przeciwieostwo między
chrześcijaostwem a pogaostwem, ale tym razem przeciwieostwo jest konieczne i
uświęcone przez samą naukę.
Posiadając orientalne środki czarnoksięskie, dokonują ,,doskonali", „perfecti",
dziwnych cudów, a sekta wzmaga się z niesłychaną szybkością. Tworzą się tysiące
32
sekt mniejszych, ale wszystkie pod nazwą Katarów niszczą wiarę chrześcijaoską;
tworzą się tajemne związki, które tylko wyuzdanie mają na celu, powoli zatraca się
filozoficzno-spekulatywne jądro nauki manichejskiej, ale pozostaje rys zasadniczy,
dzika, fanatyczna, do obłąkania spotęgowana nienawiśd ku nauce chrześcijaoskiej i
w tej nienawiści wszystkie drobne sekty podają sobie dłoo braterską.
Na swoich zgromadzeniach, na parodystycznych mszach - wykształca się sabat,
aż do najdrobniejszych nawet szczegółów. W późniejszym sabacie znajdujemy
nieliczne zaledwie dodatki, co najwyżej spotęgowaną jeszcze bardziej ekstazę,
którą wzbudzano sztucznymi środkami.
Nowicjusz musiał -jak podają kroniki - wyrzec się wszelkiej wiary katolickiej,
musiał oplud krzyż, musiał wyrzec się chrztu i namaszczenia, a potem całe
zgromadzenie całowało go i kładło ręce na jego głowę.
Kościół był bezsilny wobec sekty, wzrastającej z niesłychaną szybkością. Sekta
była znakomicie zorganizowana, miała potężnego papieża w Tuluzie i odbyła
synod w Lug-dunie. Mieszkaocy Langedoku bili kapłanów, kazali im na
pośmiewisko odprawiad msze, zdzierali im ornaty i stroili nimi swoje żony.
Największą przyjemnością było jednak walanie hostii w błocie, gruchotanie kości i
brukanie najwstrętniejszym kałem.
I teraz rozpoczęły się nawoływania do krucjaty przeciw heretykom. Święty
Dominik, twórca św. inkwizycji, stanął na czele wyprawy.
Rozpoczęła się krwawa rzeź.
Przy zdobyciu Beriers położono trupem 5000 ludzi, chrześcijan i Katarów bez
różnicy! „caedite omnes, novit enim Deus, qui sunt eius!" (Zabijcie wszystkich. Bóg
już wie kto mu należy) - wołał opat z Cileaux, kiedy chciano oszczędzid chrześcijan.
Mieszkaocy umknęli w lasy i góry, pozostało jedno Carcassone. Ale nikt nie ważył
się bronid tego miasta. Setki zginęły na szubienicy, a 500 na stosie.
Albigensi rozproszyli się i schronili w zamczyskach szlachciców. Ale wszystkie te
warownie zdobyto, a Kościół rozwinął przy tej sposobności nadmierną swoją łaska-
wośd.
Przy zdobyciu warowni Minerwy wszyscy, którzy się chcieli nawrócid, mieli
pozostad przy życiu. Niemniej jednak ginęli na stosie. S'il ment ii n'aura que ce qu'il
merite, S'il veut reellement se convertir, le fen expira ses peches! (Jeżeli kłamie to
33
spotka go to, na co zasłużył - jeżeli chce się nawrócid, to ogieo zniszczy jego
grzechy).
Całe Południe było zniszczone, kamieo nie pozostał na kamieniu. Wszystkie
warownie były zburzone, wszyscy baronowie i hrabiowie byli na szubienicach lub
wśród popiołu zwęglonych stosów, a szlachetne damy ginęły pod razami kamieni
w fosach i studniach.
Kościół myślał, że triumf jest zupełny.
Ale nigdy wróg nie czuł się potężniejszy.
Zburzono mu tylko jedną formę Kościoła, ale co znaczy dla szatana widzialna
forma? Lud był mu wierny w głębi swego serca, krył się w podziemnych
katakumbach i jaskiniach górskich i nigdy jeszcze nie kochał go tak gorąco, nie
uwielbiał go tak bałwochwalczo i zbrodniczo jak właśnie po upadku
antychrześcijaoskiej Tuluzy.
Kościół właściwie nigdy się nie mógł uporad z sektami manichejskimi. Tępiono ich
z niesłychaną zaciekłością przez całe wieki, ale z zadziwiającą żywotnością tworzą
się coraz nowe gminy i stowarzyszenia, a jeszcze w 138 roku domagają się w
Austrii Adamici, odłam sekty Katarów, paostwowego równouprawnienia ich religii
z katolicką.
Psychologia czarownicy jest dośd trudna. Wiadomą rzeczą, że człowiek
średniowieczny nie umiał zupełnie obserwowad, przy tym mózg jego pracował
bardzo lekkomyślnie i wręcz po maniacku. Najdrobniejszy wypadek wyrastał do
potwornych rozmiarów, najlżejszy szmer stawał się strasznym łoskotem, błędny
ognik rozlewał się w olbrzymie słooce, ale jeżeli odrzucimy te wszystkie potworne
dodatki, pozostaje zawsze dośd faktów, które wzbudzają najwyższe zajęcie.
Kobieta średniowieczna była niezmiernie słaba i bezkrwista. Wstręt średnich
wieków do wody i powietrza odbił się na całym jej organizmie. Myła się
niezmiernie rzadko, mieszkała w cuchnących, nigdy nie przewietrzanych norach,
obchodzono się z nią jak z nieczystym stworzeniem, pogardzano nią w kościele,
więc nie dziwi fakt, że jej złe instynkty rosły i rozkrzewiały się, jak zielsko na dnie
bagna. Mózg jej wytwarzał najdziksze pomysły z zemsty, już to przeciw sąsiadce,
co rzuciła na nią uroki, już to przeciw mężowi, co ją kopał nogami, lub przeciw
dziedzicowi, co ją kazał publicznie wychłostad.
34
Bezkrwistośd, bardzo częste choroby skórne, wytwarzane przez straszliwe
niechlujstwo i brud, drażniły ustawicznie jej chud. Oddawała się każdemu
mężczyźnie, to znaczy dała się gwałcid, bo była zbyt bierną, ale nigdy nie uczuwała
zadowolenia.
Tylko coraz większy głód za rozkoszą, za długo trwającą orgią płciową, męczył
ustawicznie to wpół-zwierzę, wpół-kobietę.
Była w ustawicznym podrażnieniu. W tej pięknej melancholii, którą Kościół
słusznie nazwał łaźnią, w jakiej szatan dusze kąpie, stawała się każda trującym
jadem.
Przy tym nie trzeba zapominad, że wszystkie zarodki choroby nerwowej, zwanej
opętaniem już w niej tkwiły.
Pytanie, kiedy kobieta staje się czarownicą, odnosi się li tylko do pytania, kiedy
po raz pierwszy pokazały się objawy tej choroby.
I stało się to jednego dnia.
Nigdy nie była tak spokojną. Męczy ją jakieś dzikie pragnienie krwiożercze.
Chciałaby mordowad, niszczyd, rozrywad w kawały, chciałaby gryźd i krzyczed z
całej mocy, a naraz, jakby ją obca siła gnała, wybiega w las, nie biegnie już. zdaje
się jej, że się unosi nad ziemią, że pędem strzały rozrywa powietrze, traci poczucie
czasu i przestrzeni i naraz pada.
Szatan się jej ukazuje - męski szatan, czyli w języku diabologów: incubus. Jest
całkiem czerwony, w stroju leśniczego. trochę utyka na jedną nogę, stara się, o ile
możliwe. chowad swój ogon, rogów jego też widzied nie można. Zresztą cała jego
postad na nic się nie przydała. Ona aż nadto dobrze wie, że to szatan. Lęka się, ale
równocześnie pożera ją straszna ciekawośd. Zna jego potęgę, wie, że wszystko od
niego otrzyma, co tylko zapragnie, nie myśli na razie, że Jego pieniądze i
kosztowności zamienią się prędzej czy później na piasek lub błoto. O, wielki jej lęk,
ale jeszcze większa ciekawośd.
Tymczasem szatan przysuwa się do niej wcale nie dwuznacznie, coraz bliżej -
mówi jej głosem, który się stara byd przyjemny - zna nędzę jej serca, i przyrzeka
spełnid jej życzenia.
W ten sposób symbolizowała chora, zbrodnicza dusza człowieka średnich
35
wieków oddanie się złemu, zaprzepaszczenie się w otchłaniach zbrodni.
W ten sposób pracuje nasza dusza jeszcze dziś podczas snu, gdy uzmysławia
sobie rzeczy abstrakcyjne częstokrod w sposób najpierwotniejszy.
Nie potrzeba dodawad, że czarownice przyznając się do tego aktu, wcale nie
kłamały ze strachu przed torturą. Akt ten był dla niej zupełnie realnym. Faktem
tym uzmysławiała to, co się w jej duszy działo: oddanie się w moc szatana.
Kiedy powraca do przytomności, widzi, że ubiegła parę mil od swej wsi. Drży jak
liśd osiki, całe ciało jakby było na kole rozciągnięte, z niewymowną rozpaczą
wlecze się z powrotem, a w duszy, w sercu, straszny lęk: a może to wszystko na
próżno? może żadne z jej życzeo i pragnieo nie zostanie spełnione?
Czeka dzieo, dwa - straszna męczarnia targa jej sercem - strach przed piekłem,
strach, że piekielne ognie żywcem ją pochłoną, doprowadza ją do obłędu.
Przeżywa przy boku swego śpiącego męża straszliwą noc.
Piekło rozwiera się przed nią z całym arsenałem najstraszliwszych tortur.
Z krzykiem rozpaczy patrzy w tę ziejącą ogniem otchłao męczarni, chciałaby się
modlid, ale nieznana siła powala ją na łóżko, dusi, dławi, mąci myśli - jakiś piekielny
śmiech rozległ się w powietrzu, potem słyszy łoskot, pukanie
W ścianach, w łóżku, w podłodze, całe łóżko zaczyna taoczyd. Łachmany, którymi
się okryła spadają z niej, chciałaby obudzid męża - ale nie jest w stanie ani się
ruszyd ani ust otworzyd. Nagle pokazuje się on - jej szataoski kochanek.
I znowu poddaje się bolesnej męczarni tej piekielnej orgii - znacznie już
uspokojona. Nawet odważa się już stawiad mu to lub owo pytanie. Bo w gruncie
rzeczy ten pan jest dośd łaskawy i dośd przystępny.
Radzi jej aby udała się do czarownicy, która mieszka w słynnym pustkowiu w
lesie. Ma się przed nią zwierzyd, a otrzyma od niej zioła, które posiadają
cudotwórczą potęgę.
Kiedy szatan wreszcie ją opuścił, wpada w kamienny sen.
Pierwszą jej myślą po przebudzeniu jest stara czarownica. Mąż poszedł na
zarobek. Dzieci nie ma. Czeka z upragnieniem wieczora.
36
Drżąc ze strachu idzie do starej wiedźmy.
Nikt nie pamięta, kiedy stara przyszła do wsi. Wszyscy się jej boją, a gdy idzie
przez wieś, powstaje straszna panika. Matki uciekają z dziedmi, zakrywając je
chustkami, a jeżeli to nie pomoże, znaczą się znakiem krzyża, albo wymawiają
słodkie imię Jezusa, by złe czary odegnad.
Ale stara zdaje się nie widzied tego, mruczy tylko coś pod krzywym szataoski
nosem, tylko od czasu do czasu ciśnie złe spojrzenie demona na ten lub ów dom.
Pomiędzy wylęknioną kobietą, a starą wiedźmą, która zresztą już dawno jej
oczekiwała, wszczyna się długa rozmowa; stara dogaduje jej, naciera na nią, młoda
lęka się i waha, ale wreszcie, gdy wraca do domu, trzyma w rękach słoik z maścią i
białą laseczkę, którą ma ukryd w miejscu, gdzie jej nikt znaleźd nie może, oprócz
członków tej samej sekty.
Nareszcie zbliża się upragniona chwila. Dzieo przedtem dała stara wiedźma znak,
że o tej porze nastąpią odwiedziny kabalistycznej żydowskiej synagogi szatana.
Około północy rozbiera się młoda kobieta, co już w moc szatana popadła,
smaruje się maścią, którą otrzymała od starej wiedźmy, naciera silnie swe ciało
pod pachami i w okolicy serca.
Natychmiast wpada w kamienny sen, który trwa tylko chwilę.
Ciało pozostaje bez ruchu w katalepsji, budzi się dusza, wyzwala się z ciała,
dopada miotły, psa lub kota, albo jakiegokolwiek przedmiotu i śmiga dalej w
drogę ku zatraceniu.
Nie zawsze jednak potrzebuje czarownica jakiegoś wehikułu. Po części idzie
pieszo. Remigius i de Lancre, którzy razem spalili przeszło dwa tysiące czarownic, a
więc ludzie zupełnie kompetentni, potwierdzają to.
W jaki sposób dostaje się na miejsce, nie wie dokładnie. Przypomina sobie tylko,
że spotkała kogoś po drodze, że ktoś do niej parę słów przemówił, ale to wszystko.
Miejsce przeznaczenia zna już po trosze. Jest to osławione miejsce na górze,
pełne strachu i grozy, niedostępna puszcza bez dróg i ścieżek, a jak daleko oko
sięga nie ma mieszkania ludzkiego.
Widzi już wielkie zebranie mężczyzn, tych niewielu, kobiet i dzieci. Zdaje się jej,
37
że zna już niektórych, ale nie wie dokładnie, bo jest bardzo ciemno, a światło
pochodni przemienia postaci w straszliwe upiory.
Widzi kobiety wpół nagie, w poszarpanych sukniach i z rozwianym włosem;
Widzi jak krążą i wyskakują w dzikich podrzutach, jakby wielki ciężar straciły, tylko
od czasu do czasu rozlega się straszny ryk: Har, har! Sabat! Sabat! A naraz, jakby
na dany znak, porządkują się pary w wielkim kole, mężczyzna i kobieta, zwróceni
plecami do siebie i rozpoczyna się szalona orgia taoca. Słychad rżenie namiętności.
dzikie rozpustne pieśni, przerywane ochrypłym, dyszącym krzykiem: Har! Har!
Diable! Diable! Skacz tu! Skacz tam!
Orgia dochodzi w potwornych skokach i rzutach do najwścieklejszego
rozbestwienia, zwierzę rozpętało się w człowieku, chod kojarzy się z pragnieniem
krwi, z delirium bólu wyłania się obłąkanie.
Kobieta opanowała ten piekielny kult szatana. Ona jest jego najwierniejszą
sprzymierzeoczynią, szatan ukochał kobietę. Bo szatan kocha zło, kocha kobietę, tę
wieczną podstawę zła, rodzicielkę zbrodni, ferment wiecznych przemian.
Ona była jego kochanką i popularyzowała jego nauki, a gdzie diabeł nie może,
tam babę pośle" -jak mówi nasze przysłowie.
Staje się tu pod opieką" szatana bezwstydną nierządnicą. rzuca się na ziemię -
rozszarpuje resztki odzienia i z krzykiem rozpusty poddaje się fallusowi - stara
kapłanka Kybeli, budzi się w niej z potrójną potęgą odwieczna nimfomaniczna
furia, dla której najstraszniejsza ohyda rozkoszą się staje. I nagle zmienia się chud
na krwiożerczośd - rozszarpuje paznokciami swe ciało, wyrywa sobie pęki włosów z
głowy, rozszarpuje sobie piersi, ale to jeszcze mało, by bestię zaspokoid. Rzuca się
na dziecko, tę odwieczną ofiarę, składaną na ołtarzu szatana, rozrywa mu zębami
szyję, rozrywa mu zębami piersi, wyszarpuje serce
- albo przegryza mu tętnicę na szyi i ssie krew, albo - kilka takich wypadków jest
zupełnie uwiarygodnionych - wtłacza miękką główkę w narządy płciowe z
piekielnym rykiem- wejdź tam skąd wyszedłeś.
Te mordy spełniane na dzieciach nie są zupełnie bajką i wymysłem zaciętych
diabologów.
Słynny Gilles de Reetz zamordował około 800 dzieci
- a za czasów
Ludwika XIV można było w ciemnych uliczkach i zaułkach kupowad dzieci dla mszy
szataoskiej już za talara. Dzisiaj w celach rytualnych używają sataniści płodów
przedwcześnie spędzonych.
38
Tą orgią, którą się kooczy starożytny sabat Babilonu, Rzymu, Grecji, rozpoczyna
się dopiero właściwy, świętokradzki sabat czasów chrześcijaoskich.
Najdrobniejszy pozór rzeczywistości zanika, otwiera się przepotężne panowanie
nocy.
Szatan się ukazuje.
Najchętniej przyjmuje postad kozła, ale często widzi się go na podobiznę ludzką.
Siedzi na jakimś tronie, jest podobny do człowieka, ale widzi się to wszystko, jakby
przez grube opary mgły.
Tylko bardzo rzadko można go widzied dokładnie. Jest straszny i ohydny.
Wszystkie jego formy wzrastają do olbrzymich rozmiarów.
Na głowie ma koronę czarnych rogów, a pomiędzy nimi jeden, który tak silnie się
żarzy, że światło jego idzie z pełnią księżyca w zawody. Oczy jego są olbrzymie,
dwoje okrągłych, błyskawicą błyszczących oczu. Głos jego jest potężny, ale bez
dźwięku, ochrypły i trudny do zrozumienia.
Udaje wielką pychę połączoną z manierami melancholijnego księcia, który się
nudzi.
Pod pępkiem ma jeszcze jedną twarz, ohydniejszą jeszcze od właściwej, z szeroko
rozwartym pyskiem i zwieszonym ozorem.
Teraz rozpoczyna się msza. Poprzedza ją ogólna spowiedź.
Każdy spowiada się z obrzydliwego grzechu czystości, ze śmiertelnego grzechu
pokory, cierpliwości, umiarkowania i miłości bliźniego.
Spowiadano się ze spełnienia dziesięciorga przykazao i żałowano gorzko nie
popełnionych zbrodni.
Kozioł słuchał cierpliwie, ale w koocu wydzielał straszne kary, bo szatan nie lubi
połowicznych.
Po spowiedzi przedstawiano mu tych, którzy pragnęli wstąpid do jego kościoła.
Drżąc stawali przed tronem wielkiego księcia.
— Czego pragniesz? Chcesz byd jednym z mych? — pyta się kozioł.
39
— Pragnę!
— A więc chciej i czyo, co ja chcę! I teraz musi się powtórzyd odwieczną
formułkę, której już Manichejczycy używali.
— Zapieram się Boga, potem Chrystusa, Św. Ducha. P. Marii, wszystkich świętych
itd. itd. Wyrzekam się Krzyża, a poddaję we wszystkim twej potędze, nie uznaję
innego Boga, prócz ciebie, a teraz jestem służebnikiem twoim.
Szponem swoim zeskrobuje szatan neoficie znamię chrztu, a następnie odbywa
się chrzest w wodzie z trującej kałuży, przy czym przysięga, że nie będzie używał
Sakramentu, jak tylko w nieczystych celach, że nigdy nie zdradzi tajemnicy sabatu i
ustawicznie będzie się starał pozyskad dla szatana nowych wspólników.
Ceremonia cała kooczy się wspaniałą prośbą odszczepieoca, by go wymazał z
księgi żyjących, a wpisał do księgi śmierci.
Przymierze z szatanem zawarte.
Człowiek oddaje się bez woli w moc zła.
I dziwne, że od tej chwili przeistacza się natura człowieka doszczętnie.
Bo cóż ma jeszcze do stracenia? To, co mogłoby go powstrzymad od zbrodni, nie
istnieje. Nadziei wybawienia nie ma, a teraz, gdy już jest potępiony, to zupełnie
obojętne, jakie zbrodnie popełni. Dusza człowieka przewraca się na zręby. Prawo,
które jeszcze dotychczas jarzmiło bestię w człowieku, odrzucono z pogardą i
szyderstwem, sprawia, że kobieta powraca do swej nikczemnej natury.
Uczony diabolog Guaccio mówi w swym Compendium maleticarum, że kobieta
po sabacie staje się podstępną, fałszywą, spotwarza i zohydza bliźnich, jest łakomą
i brudną i kłamczynią. Jest szkodliwą i rozbestwionym chuciom oddana, nie waha
się przed żadną zbrodnią - a porównad ją można tylko z dzikim krwiożerczym
zwierzęciem, huraganem, skorpionem, smokiem i stryczkiem szubienicznym.
I niezliczone były zbrodnie czarownic. Historyk, który się kiedyś na serio i bez
uprzedzeo zajmie historią czarownictwa będzie mógł z łatwością skonstatowad, że
zbrodnie przypisywane czarownicom rzeczywiście spełnione zostały.
Jeden z najsławniejszych inkwizytorów wylicza szeregi zbrodni, a przede
wszystkim użycia nieznanych trucizn, co powszechnie nazywano rzuceniem uroku,
40
niszczenie płodu w łonie matki, wywoływanie tak zwanej łykantropii, w której
człowiek opętany pod wpływem zaburzeo nerwowych, przemienia się w zwierzę -
błądzi po lasach, kąsa ludzi i zwierzęta itd.
Jasne jak słooce, że przewrót w fizycznej naturze czarownicy musi wywoład
odpowiednie i straszne zaburzenia w jej psychice. Nieświadoma, z tą samą
obojętnością i tym spokojem, popełnia zbrodnie, z jakim inny spełnia czyn dobry.
Odwieczne pytanie każdej religijnej doktryny: skąd się wzięło zło i zbrodnia,
tłumaczy się u czarownicy jej spaczonym doszczętnie i zmienionym stanem
organicznym.
Wszystkie prawa boskie i ludzkie same się przez się odwracają i bez wszystkiego,
bez wszelkich namysłów powstaje kodeks sataniczny:
Kochaj szatana, ubóstwiaj go i nikogo prócz niego.
Boga i Chrystusa nienawidź i zohydzaj ich imię.
Gardź matką i ojcem twoim. Zabijaj i morduj mężów i dzieci, a przede wszystkim
dzieci, ku większej wzgardzie Tego, co powiedział „Każcie przyjśd dzieciom do
mnie".
Cudzołóż, oddaj się rozpuście, najmilej nierządowi przeciw naturze. Niszcz,
kradnij, rabuj - krzywoprzysięgaj i składaj fałszywe świadectwa.
Czarownica jest przede wszystkim zaciekłą trucicielką.
Niewątpliwie powstała wskutek tych ohydnych wywarów niejedna epidemia
nerwowa, niejedna studnia została zatruta a słynna aqua toffana jest niewątpliwie
takim szataoskim wynalazkiem.
Weźmy jeszcze w rachubę nadzwyczajne, magiczne, dziś mówimy
mediumistyczne siły takiego osobnika, pomyślmy z jaką niesłychaną łatwością
hipnotyzował ludzi, zważmy dalej niezmierne przeczulenie nerwowe ludzi
średniowiecza, a zrozumiemy, że średnie wieki nie mogły się inaczej z tą szataoską
sektą uporad, jak tylko ją doszczętnie wyniszczyd.
To samo robią dziś Anglicy w Indiach, tępiąc z największą srogością zbrodniczą
sektę Thuggów, co w imieniu bogini Khali dziesiątkują ludnośd.
41
Prawda, że niejedną czarownicę usmażono niewinną, ale na te osiem milionów
czarownic, które według bardzo niedokładnego obrachunku spalono, przypada
mały ułamek niewinnych.
Znaną jest rzeczą, jak trudno dziś o dobre medium. To zawdzięczamy takim
panom jak Bodinus, Sprenger, Del Rio, de Lancre, Remigius - on przede wszystkim!
Na własną rękę spalił 13000.
Ha! jeżeli się zważy, że wszyscy ludzie chorowali w najwyższym stopniu na tak
zwaną morał insanity - jeżeli się dalej zważy, że według burżuazyjnej etyki
największe dobro, to najlepszy stan higieniczny ludzkości, to może zrozumiemy,
dlaczego tak gwałtownie tępiono epidemie hystero-epilepsji.
Cała straszliwa, rozpaczliwa historia średnich wieków, odbija się w grozie
satanistycznych sabatów.
Sabat to orgia rozpętanych instynktów, olbrzymia rewolta ujarzmionego ciała,
potężne Alleluja na krzyż przybitego pogaostwa.
A rzeczywiście jest sabat potwornie spaczoną, skarykaturyzowaną syntezą
wszystkich orgiastycznych kultów starożytności.
Kult Kybeli, gdzie historyczny popęd płciowy przeradza się w piekielne
okrucieostwo, dawno już zapomniane kunszta nierządu w kulcie Astary, zbrodnie i
zaklinania, jakimi czarownice greckie zmuszały Hekatę do wydania umarłych,
wszystko to widzimy w średniowiecznym sabacie. Zmienione wprawdzie,
dopasowane do zmienionych pojęd religijnych, ale przecież bardzo jasno
uwydatnione.
Średniowieczny sabat nie ma nic jemu tylko właściwego, znajdujemy go po wsze
czasy i u wszystkich narodów, jest on ogólno-historycznym faktem, a
równocześnie najciekawszą i najzawikłaoszą zagadką, jaką zna historyk.
Epoka pozytywizmu i zdrowego rozsądku ułatwiła sobie rozwiązanie zadania.
Powiedziano, że to wszystko głupstwo, przesąd, zabobon średniowieczny, a
procesy przeciwko czarownicom służyły za powód, by móc napaśd na Kościół,
historyk ślizgał się po faktach, nie dających się zaprzeczyd, dopiero w ostatnim
czasie, kiedy uczony tej miary co Crookes począł torowad drogi, zaczęła się
ciemnośd przerzedzad.
42
I na to przede wszystkim trzeba nacisk położyd, że sabat odbywał się w istocie
tak, jak się czarne msze za czasów Ludwika XIV odbywały. Twierdzenie to popiera
w całości wszystko, co wiemy o starożytnych misteriach i o nocnych schadzkach i
orgiach średniowiecznych sekciarzy.
Każdy, który brał udział w sabacie, wprawiał się szalonym taocem, jednostajnym,
a silnym podrzucaniem głowy w dziki orgazm, w którym było trudno odróżnid
rzeczywistośd od wizji.
Używanie średniowiecznych narkotyków, które demonologowie tak dokładnie
opisują, potęgowało stan nerwowy, aż człowiek wreszcie wpadł w zupełny stan
somnambulizmu. A ponieważ wszyscy uczestnicy stali w obopólnym raporcie,
więc musieli mied te same wizje, które już zresztą były od samego początku
Kodeksem satanicznym.
Ten rzeczywisty, historyczny sabat zanika zwolna w miarę coraz więcej
srożącego się prześladowania, odbywa się co najwyżej raz na rok, albo całkiem
nie, bo czarownica przeżywa wszystkie rozkosze rzeczywistego sabatu w swoich
wizjach, potrzebuje się tylko posmarowad maścią, a natychmiast wpada w
katalepsję.
Ta słynna maśd nie jest bynajmniej wymysłem diabologów.
Carrichter, Paracelsus opisują składniki wszystkich trucizn, z jakich się
przyprawia, nieznaną jest tylko technika przyprawy. Maśd ta przestała byd w
naszych czasach jakimś mitem, od czasu, kiedy słynny badacz okultyzmu
Kiesewetter zatruł się nią.
Rozwalono w Bawarii starą turmę, w której kiedyś więziono czarownice,
znaleziono słoik z maścią i przysłano go Kiesewetterowi do zbadania.
Kiesewetter robił na sobie próby, opisuje potworne wizje, jakich doznawał, aż
jednego dnia znaleziono go nieżywego, widocznie nieumiejętne obchodzenie się z
tak silnymi narkotykami przyprawiło go o śmierd.
Mówiłem, że sabat jest ściśle spokrewniony z misteriami starożytności. Ale
podczas gdy misteria u Greków i u Rzymian miały charakter na wskroś pozytywny i
dążyły do tego, by naturę ludzką ubóstwid, uświęcid wszystkie instynkty i to
uświęcid przez najniesłychaoszą ekstazę, mają sabaty średnich wieków charakter li
tylko ujemny. Bardzo szybko zasilały szeregi Lucyfera. Dziś dręczone okrutnie.
43
Sabat średniowieczny tkwi najgłębszymi korzeniami w piekielnej nienawiści ku
Kościołowi katolickiemu.
Bo nie ulega wątpliwości, że wszystkie te potworne msze, ta pasja
świętokradztwa wyrodziła się w łonie manicheizmu. Bo z biegiem czasu zatraciła
się rzeczywista doktryna manicheizmu, a treśd jego utworzyła polemika i krytyka,
niszcząca i zohydzająca nauki katolicyzmu.
To co było jądrem nauki boskiego Mani zagubiło się w niesłychanej nienawiści ku
Nazareoczykowi, która się potęgowała wskutek fanatycznych prześladowao.
Na tym podkładzie nienawiści piętrzyło się w olbrzymi sposób wszystko to, co
Kościół prześladował, wszystkie resztki i szczątki pogaostwa, które tak silnie tkwiło
w narodzie, wszystkie zdania i nauki, które zwłaszcza z Afryki i Azji od Żydów i
Cyganów napływały, a które lud chciwie przyjmował.
Następną znamienną cechą żydowskiego sabatu jest chorobliwa nienawiśd
wszystkich opętanych przeciwko Kościołowi. Wspomniałem, że najważniejszym
objawem opętania jest właśnie to, że wszystkie stosunki i uczucia na odwrót się
przekształcają. A przy tym wmawiano chorym, że są opętam przez diabła, aż
wreszcie uwierzyli, że mają diabła w sobie. Sugestia była tak silna, że chory
zupełnie się przystosowywał do wierzeo ogólnych. I tak skojarzył się manicheizm z
histerią średnich wieków.
Pierwotny Bóg Katarów, Bóg czarny i zły, ale mimo wszystko Bóg, stał się w
polemicznych szałach, na stosach konających Albigensów i opętanych czarownic a
rebours, antychrystem, materią a rebours, a mianowicie materią brudu, wstrętu,
mrozu i trucizny.
Dla pierwotnego Manichejczyka doktryna głosiła, że nikt nie może grzeszę tym,
co leży poniżej pępka, nemo potest peccare ab unbilico et inferius jest równie
świętą doktryną, jak i utracenie hymenu dla kapłanki Antatothy. Ale u czarownicy
zatracił się sens, stała się środkiem dla zohydzenia świętości i ustawicznego
krzyżowania Boga chrześcijan.
Pierwotny Manichejczyk wyprzysięgał się wiary z świętą powagą człowieka
nawróconego; dla czarownicy było wyprzysiężenie się wiary czynem, by sobie
szatana zjednad. Ale osią i podstawą sabatu jak i misterii jest wyuzdanie,
pragnienie płciowe.
44
Zaspokoid chorobliwą zmysłowośd, jej niepokój i chciwośd, poznad nieznane i
ukryte siły, które są w stanie dad niepojęte rozkosze, to jedno z najważniejszych
powodów, dla których się szatanowi oddawano.
Ale szczęścia to nie dało.
Mniejsza o to.
W obszarach nocy, w otchłaniach bólu można znaleźd upojenie ekstazy i
delirium. Rzucano się w piekło, ale miało się upojenie, w którym zapominano o
wszystkim.
,,Skreśl mnie z księgi życia, zapisz mnie w księgę śmierci", otóż formułka, która
tłumaczy psychologię tych sekt. Dzieo, światło, to światło, to straszny, brudny
ciężar życia, piekielna jego męka, noc - to święto rozpasanych, chciwych rozkoszy
instynktów.
A ludzie po wsze czasy, we wszystkich plagach nieba, we wszystkich męczarniach
życia mieli tylko jedno wyjście, upoid się. I ludzkośd upajała się zbrodnią i
potwornością, a całe to upojenie dochodziło do szczytu w płciowej ekstazie tak, że
nerwy się rwały, że człowiek sam z siebie się wyłaniał, cierpiał i wił się w mękach,
ale zapomniał przynajmniej o tym, co było dla niego najstraszniejszym, że żyje, że
musi żyd.
Stanisław Przybyszewski, 1899r.
POSTSCRIPTUM
WYZNAWCO SZATANA; Bóg Nieba, który cię trzyma dziś nad czeluścią piekła, tak
jak trzyma się pająka bądź jakiegoś obrzydliwego robaka nad ogniem, brzydzi się
tobą, i jest strasznie rozgniewany:
jego gniew wobec ciebie płonie jak ogieo. Patrzy
na ciebie jak na tego, który nie zasługuje na nic innego, jak tylko na wrzucenie do
ognia; On ma zbyt czyste oczy by znieśd twój widok, jesteś dziesięd tysięcy razy
bardziej obrzydliwy w jego oczach, niż najbardziej znienawidzony jadowity wąż w
twoich. Obraziłeś Go nieskooczenie bardziej niż zatwardziały buntownik swego
księcia; a jednak to nic innego jak tylko jego ręka podtrzymuje ciebie cały czas
przed wpadnięciem w ogieo. To, że nie poszedłeś do piekła zeszłej nocy nie należy
przypisywad niczemu innemu jak tylko temu, że pozwolono ci obudzid się
ponownie na tym świecie, po tym jak zamknąłeś oczy do snu. Zaiste, niczym innym
nie można wyjaśnid tego, iż w tej chwili nie zostałeś wrzucony w otchłao piekła.