Monroe Lucy Bracia di Rinaldi Trzy dni w Rzymie

background image


Lucy Monroe „Trzy dni w Rzymie”

Bethany szła z powrotem do uroczej, ale drogiej knajpki, w której jadła obiad.
Była zdenerwowana, zmartwiona, ale tliła się w niej iskierka nadziei.
Przebywała w Rzymie od trzech dni, pięknych i słonecznych, a gubienie się
zajmowało jej więcej czasu niż zwiedzanie. Na razie jednak nie zbliżyła się ani
trochę do swego celu. Plan był taki, żeby przyjechać na tydzień do Włoch,
poderwać seksownego faceta, przeżyć burzliwą przygodę i przekonać samą
siebie, że wcale nie jest taka oziębła i pruderyjna, za jaką uważał ją były mąż. Z
tym szalonym pomysłem wystąpiła jej matka, która sfinansowała całą wyprawę
ze Stanów do Rzymu. Najdziwniejsze było to, że sama była nieśmiałą kobietą,
zgodnie żyjącą z tym samym mężem od trzydziestu lat. Bethany nie chciała
urazić uczuć mamy, więc za jej radą wydała sto dolarów na strzyżenie włosów i
zrobienie pasemek, a następnie poszła na pierwszy w życiu pedicure, żeby się
lepiej prezentować w sandałkach. Zainwestowała nawet trzydzieści dolarów na
samouczek z kasetą „Taniec brzucha” i przez kilka wieczorów ćwiczyła z
kastanietami, żeby jej biodra poruszały się bardziej seksownie. Odnosiła jednak
wrażenie, że wszystkie te zabiegi miały chyba niewielki wpływ na
zainteresowanie płci przeciwnej jej skromną osobą. Otworzyła teraz z
rozmachem drzwi do knajpki i wpadła wprost na ścianę, której tam przedtem nie
było. Ściana się odsunęła, a na ramionach Bethany znalazły się czyjeś dłonie. -
Scusi. Sciete guisti?

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Uniosła głowę i zobaczyła ciemnobrązowe oczy w twarzy, której mogliby
pozazdrościć aniołowie. Nigdy w życiu nie widziała nikogo tak cudownego.
Nawet jej były mąż, który uchodził za bardzo przystojnego, nie dorastał mu do
pięt. Ten włoski Adonis prezentował męską dojrzałość, chociaż wcale nie był
stary. Wyglądał najwyżej na trzydziestkę, ale miał spojrzenie osoby
doświadczonej i mądrej, jaką ona nie będzie nawet wtedy, gdyby żyła
dziewięćdziesiąt lat. - Przepraszam, to znaczy... perdonilo prego - wykrztusiła,
powtarzając formułkę z rozmówek z kaset, które matka poradziła jej słuchać w
samolocie. - Pani jest Angielką? - zapytał seksownym głosem, który wzbudził w
niej dreszcz, jakiego nie poczuła nigdy w ciągu dwóch lat małżeństwa. -
Amerykanką. Ścisnął dłońmi jej ramiona, ale nie miał zamiaru jej puścić. - Nie
musi pani przepraszać. - Nie patrzyłam, dokąd idę. - I za to jestem wdzięczny
losowi. - Uśmiechnął się do niej i zobaczyła w jego oczach uznanie. - Pani się
śpieszy? - Tak wyglądam? Uśmiechnął się jeszcze serdeczniej, a jej serce
zaczęło bić w zawrotnym tempie. - Tak pani szybko wpadła przez te drzwi... -
Tak, śpieszę się, bo zostawiłam tu torebkę i zorientowałam się dopiero na stacji
metra, kiedy chciałam kupić bilet... Spoważniał. - To niedobrze.
Ktoś się do niego odezwał i w tym momencie obrócił się, uwalniając jej
ramiona. Przeprosił za tarasowanie wejścia i, objąwszy ją w talii, jakby się znali
nie wiadomo jak długo, przepuścił jakąś parę. Atrakcyjna brunetka w 3

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

typie Sophii Loren spojrzała na Bethany z zainteresowaniem i zazdrością. Sama
była z przystojnym mężczyzną, więc Bethany nieco to zdziwiło. Nie
zastanawiała się nad tym dłużej, bo nie była w stanie myśleć o czymkolwiek,
czując jego palce na plecach. Czytała w książkach o takich nagłych
zauroczeniach i przyciąganiu, ale nie spodziewała się nigdy, że ją to spotka.
Dziwne uczucie przenikało chyba jej wszystkie zakończenia nerwowe, z trudem
oddychała. Przypuszczała, że i jej mózg nie funkcjonuje w pełni sprawnie.
Pewnie dlatego nie zrobiła jeszcze nic, aby odzyskać torebkę. - Muszę... -
Urwała i ich spojrzenia znowu się spotkały. - Spytam o pani torebkę. - Dziękuję.
Prowadził ją, wciąż obejmując w talii, a ona mu na to pozwalała. Właściciel
lokalu, niewysoki, gruby i bardzo przyjacielski, podał z uśmiechem małą
torebkę, gdy jej towarzysz poprosił o nią po włosku. - Powinna pani bardziej
uważać, signorina. - Pokręcił głową. - Nie wiem, co by się stało, gdybym jej nie
zauważył na krzesełku. - Pewnie by jej już nie było - odpowiedział nieznajomy.
Zerknęła na niego, zastanawiając się, czy nie uważa jej za idiotkę, ale nie
widziała kpiny na jego twarzy. - Nie noszę tam paszportu ani większej ilości
pieniędzy - wyjaśniła, usprawiedliwiając się. - Miałam tylko parę euro, prawo
jazdy i kartę kredytową. - Proszę sprawdzić, czy wszystko jest. Antonio mógł ją
znaleźć, kiedy ktoś już ją opróżnił. Przejrzała szybko zawartość torebki. - Jest
wszystko. - Uśmiechnęła się do restauratora. - Zobaczyłem ją zaraz po pani
wyjściu i schowałem. 4

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

- Dziękuję - powiedziała i wyciągnęła pieniądze, żeby okazać mu wdzięczność.
- Nie, signorina. To przyjemność pomóc tak pięknej kobiecie. Roześmiała się,
kręcąc głową. - Jeszcze raz bardzo dziękuję. - Nie wierzy mu pani? - Że z
przyjemnością mi pomógł? Na pewno. Wygląda na bardzo porządnego
człowieka. - Więc wątpi pani w tę część na temat urody? - spytał żartobliwie jej
rycerz. Poczuła jego dotyk i w tym momencie połączenie nerwowe łączące jej
mózg z ustami zostało przerwane i musiała odczekać chwilę, zanim była w
stanie odpowiedzieć. - Nie jestem kandydatką na Miss Ameryki, ale takich jak ja
jest większość. Andre zmierzył ją wzrokiem konesera, od stóp do głów. Widział
pięknie połyskujące jasne włosy, zdrową cerę, regularne rysy i fascynujące szare
oczy, które wydawały się raz bardziej zielone, a raz bardziej niebieskie. Jak na
swój średni wzrost miała długie, kształtne nogi. - Chętnie bym panią zobaczył w
sukni wieczorowej. A może w kostiumie kąpielowym? - Co? Omal nie
wybuchnął śmiechem, widząc zdumienie na jej ślicznej buzi. Nie zrobił tego,
oczywiście, bo i tak wyglądała, jakby się szykowała do ucieczki. Czuło się w
niej niepewność i nieśmiałość, co wyzwalało w nim instynkt opiekuńczy.
- To by się dało załatwić, jakbyś damę zaprosił na kolację - wtrącił się Antonio,
który słyszał ich rozmowę. - Ubrałaby się wieczorowo, a może jutro mógłbyś z
nią pojechać za miasto, w jakieś miłe miejsce, gdzie można popływać.5

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Poprzez jej letnią sukienkę widać było kształty, jakie w każdym mężczyźnie
wywołują najśmielsze fantazje. - Ale... to niepotrzebne. Nie powinien pan... -
język jej się plątał. - Antonio, zawstydzasz panią - upomniał Andre restauratora.
- Nie bądź głupi! - prychnął najstarszy przyjaciel jego ojca. - Ci młodzi!
Przecież chcę ci pomóc. Jak byłem w twoim wieku, to żaden staruszek nie
musiał mi radzić, jak poderwać dziewczynę. Zapytaj ojca! Nie czekając na
odpowiedź Andre, Bethany odsunęła się i z wymuszonym uśmiechem
powiedziała: - To ja już pójdę. - Ma pani jakieś plany? – Andre zrobił krok w jej
stronę. - Jest pani z kimś umówiona? - No... nie - przyznała. - Nie mam
sprecyzowanych planów, ale chciałabym zobaczyć Forum Romanum. Jeżeli jest
to tak trudne, jak znalezienie Kaplicy Sykstyńskiej, pewnie znowu się zgubię.
Chyba wszyscy w Rzymie wiedzą, gdzie to jest, ale mnie się udało dwa razy
wsiąść do niewłaściwego autobusu. - Zaczęła się wycofywać w stronę drzwi,
wyraźnie zmartwiona. - Jeżeli zaraz nie pójdę, nie zdążę na grupowe
zwiedzanie. Chwycił ją za rękę, nim wpadła na czyjś stolik. - Uważaj. Spojrzała
za siebie, zauważyła stolik i znów popatrzyła na mężczyznę. Zaczerwieniła się. -
Nie zauważyłam... Dziękuję. - Chce pani zobaczyć Forum? - Tak. Jest tu tyle do
zwiedzania, a ja codziennie tracę kilka godzin, żeby znaleźć każde miejsce.
Wyglądała na kobietę, która nie powinna być sama w wielkim mieście.
- Rzym to duże miasto. Łatwo się zgubić - powiedział.6

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

- Założę się, że pan się nie gubi. - Oczywiście, że nie. - Uśmiechnął się. - Znam
to miasto całkiem nieźle, chociaż tu nie mieszkam. Czekał, aż połknie haczyk i
sama go poprosi o wskazówki albo by został jej przewodnikiem. - Mogłabym tu
mieszkać kilka lat, a i tak bym błądziła. Kurt mówił, że mogłabym obrócić się w
łazience, a po wyjściu nie wiedzieć, w którą stronę iść. - Kto to jest Kurt? -
Istnienie w jej życiu innego mężczyzny zaniepokoiło go, chociaż nie znał nawet
jej imienia. - Mój były mąż. - Aha. O facecie, który pozwolił pani odejść, nie
warto nawet wspominać. Roześmiała się i potrząsnęła głową tak, jak przed
chwilą, gdy Antonio nazwał ją piękną. - Moja mama mówi to samo. - Mądra
kobieta. - Tak. Ona by się nie zgubiła, szukając najważniejszych zabytków
Rzymu. Uważała, że powinnam jechać z wycieczką. - Z tym się nie zgadzam.
Gdyby była pani z grupą, nie spotkalibyśmy się. - Spojrzała na niego. Chyba
jednak nie chodziło o kwestie językowe, bo świetnie mówił po angielsku. –
Pokażę pani Forum. Oczy jej rozbłysły, ale niepewnie spojrzała na restauratora.
- W porządku, signorina. To jest Andre di Rinaldi. Dobry człowiek. Znam jego
ojca od dziecka. Graliśmy razem w piłkę. Andre przyjeżdża tu często służbowo i
odwiedza starego ojca. - Nie opowiadałam panu o moim problemie po to, żeby
mnie pan oprowadzał - usprawiedliwiała się.7
- Nie ma pani na to ochoty? - spytał rozczarowany restaurator, który zauważył
już, że jest w tej dziewczynie coś specjalnego i usiłował spojrzeniem przekazać
to Andre. Andre sam na to wpadł. - Nie proponowałbym, gdybym nie miał
ochoty pani zabrać. - Ale... czy ma pan czas? - spytała. - Nie mam dzisiaj
żadnych spotkań, co jest dość nietypowe. Patrzyła na niego przez chwilę,
przygryzając wargę. Czekał. Był pewien, że jeśli mu odmówi, będzie się starał
dowiedzieć, gdzie się zatrzymała i zaaranżować następne spotkanie. Nigdy
jeszcze nie czuł takiej potrzeby bycia z kobietą jak w tym przypadku. Poza tym,
przyzwyczaił się do tego, że ludzie lubią go wykorzystywać ze względu na jego
bogactwo, a ta kobieta wydawała się po prostu szczera. Westchnęła i wyciągnęła
rękę. - Nazywam się Bethany Dayton i będę bardzo wdzięczna, jeśli mi
pomożesz odnaleźć Forum Romanum. Nie mógł się powstrzymać, żeby nie
zrobić tego, na co miał ochotę od momentu, gdy wpadła w jego ramiona.
Nachylił się i ucałował oba jej policzki. Miała delikatną skórę i pachniała
wiosennymi kwiatami i słońcem. Objęta jego ramionami, nie starała się uwolnić,
ale rozchyliła wargi, jakby w oczekiwaniu na prawdziwy pocałunek. Musiał
powstrzymać się całą siłą woli. - Miło cię poznać, Bethany.


2 Andre żegnał się z właścicielem knajpki, a Bethany starała się nad sobą

zapanować. Gdy wychodzili, trzymał ją za rękę. Zatrzymał się przy czarnym
sportowym samochodzie, o niskim zawieszeniu, chyba bardzo drogim.
Wydawało się, że taki potężny mężczyzna nie zmieści się w nim. Kiedy jednak
pomógł jej zapiąć pas, bez problemu wsunął się na miejsce kierowcy. Bethany
nie zwracała uwagi na szalony styl jazdy włoskich kierowców, zajęta

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

rozmyślaniem o swoim towarzyszu. Nie mogła uwierzyć w to, że siedzi tu, przy
nim - nie tylko dlatego, że był właściwie nieznajomym, ale ponieważ był
mężczyzną, który mógł każdą kobietę przyprawić o zawrót głowy. Spojrzał na
nią i uśmiechnął się. - Przyglądasz mi się. - A tobie to przeszkadza? - Że piękna
kobieta na mnie patrzy? Przecież jestem Włochem. - Roześmiał się. -
Oczywiście, że mi się to podoba, chociaż trudniej prowadzić. Myślę o czym
innym, a nie o samochodach na drodze. - O czym? - spytała i zrobiło jej się
wstyd. - Naprawdę chcesz, żebym ci powiedział? - No... nie. - Możemy o tym
porozmawiać przy kolacji. - Chcesz mnie zaprosić na kolację? - Si, carina. -
Bardzo chętnie.
***2

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Zaprosił ją do drogiej restauracji, jak radził starszy przyjaciel. Miała okazję,
żeby włożyć drogą czerwoną sukienkę, na której kupno namówiła ją mama
przed wyjazdem. Sukienka sięgała jej zaledwie do pół uda - nie była to długość,
jaką zwykle nosiła, ale uznanie w spojrzeniu Andre, kiedy zeszła do holu swego
hotelu, upewniło ją, że dobrze zrobiła. Jednak kiedy dwadzieścia minut później
usiadła przy stoliku, miała kłopoty, żeby zakryć, co trzeba. Mimo że jej uda
zasłaniał obrus, czuła, że wzrok Andre ją prześwietla. Przez cały dzień czuła się
przy nim tak bardzo kobieco. Poza tym okazał się wspaniałym przewodnikiem,
zaimponował jej wiedzą historyczną. - Znów to robisz, Bethany. - Co takiego? -
Gapisz się na mnie. Rzeczywiście tak było. Wyglądał cudownie, a w eleganckim
garniturze prezentował się jak milioner, a nie chłopak, którego poznała w
restauracyjce należącej do przyjaciela jego ojca. - Nic na to nie poradzę. - Nie
udajesz niczego, podoba mi się to. - Nie znam żadnych sztuczek. - W to nie
uwierzę - odpowiedział i widziała w jego spojrzeniu, co ma na myśli. -
Właściwie masz rację - powiedziała z zagadkowym uśmiechem. Zatrzepotała
rzęsami, udając wampa. - Dobrze pracuję ustami. - Spojrzał na nią zaskoczony,
a ona pochyliła się w jego stronę i wyznała konspiracyjnym tonem: - Gram na
tubie. - Na tubie? - Roześmiał się głośno, a towarzystwo przy sąsiednim stoliku
spojrzało z zainteresowaniem.3

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

- Musiałam podnosić ciężary, żeby ćwiczyć kondycję na granie w pochodzie. Za
to, kiedy było zimno, mój instrument chronił mnie przed wiatrem. - I wciąż
ćwiczysz podnoszenie ciężarów? - Tak, i bardzo to lubię. Widzisz? Uniosła rękę
i napięła mięśnie. Nie były przesadne, jak u zawodowych kulturystek, ale bardzo
jędrne. Przesunął po nich palcem. - Widzę. Są cudowne. - Nie mogę się
nadziwić, jak bardzo reaguję na twój najzwyklejszy dotyk. - Żaden dotyk
między kobietą a mężczyzną, którzy coś do siebie czują, nie jest zwyczajny.
Bardzo jej się spodobały te słowa. Jednak jego pewność i domyślny wyraz
twarzy - już mniej. Przecież w całej tej wyprawie nie chodziło o to, żeby znów
poddała się seksownemu, doświadczonemu mężczyźnie, tylko żeby uwierzyła w
siłę swej kobiecości. Na razie miała wrażenie, że tylko ona pożąda go tak, że
chyba wszyscy to widzą. Odsunęła się i w obronnym geście zakryła dekolt
rękami. - Myślisz, że tylko twoje ciało tak reaguje? - spytał Andre. - Nie jestem
już nastolatkiem, żeby się podniecać dotykiem nagiego kobiecego ramienia, a
jednak tak jest. Ja też temu ulegam. - Temu...? - Pożądaniu, które jest tak silne,
że opiera się wszelkiej logice i rozsądkowi. Myślisz, że mam w zwyczaju
podrywać nieznajome kobiety, choćby były nie wiem jak piękne, i spędzać z
nimi cały dzień? - Nie wiem... - Zapewniam cię, że nie. Ty też nie chodzisz na
kolacje z facetem pierwszego dnia, kiedy go poznasz. - Skąd wiesz?
Popatrzył na nią, a jego oczy widziały stanowczo zbyt wiele.4
- Wiem. Nie mogła uwierzyć w to, że ten cudowny mężczyzna siedzący
naprzeciwko jest naprawdę pod jej urokiem, ale bardzo chciała, żeby to była
prawda. - Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Nie wierzę w miłość od
pierwszego wejrzenia. Zwłaszcza po nieudanym małżeństwie, które było
efektem krótkiej znajomości. - Głęboka, trwała miłość między dwojgiem ludzi
musi dojrzeć - powiedział poważnie. - Tak - zgodziła się. - Jak roślina, która
musi mieć słońce, wodę i dobrą glebę, żeby wyhodować kwiat. Prawdziwa
miłość nie powstaje w jednej chwili. - Ale są rośliny, które rozkwitają w ciągu
jednego dnia. Są niezwykle rzadkie, ale nie mniej prawdziwe od innych. - O
czym ty mówisz? - O tym, że nie możemy odrzucić tego, co jest między nami. -
Nie, nie możemy. Ujął obie jej dłonie. - Nie uciekaj ode mnie. To jest fizyczne
pożądanie, Bethany, ale nie tylko. Wierzyła mu, bo czuła to samo. - Wiem.


3 Po kolacji tańczyli, czule przytuleni, i rozmawiali szeptem. Opowiedziała mu,

dlaczego przyjechała do Włoch, o swym krótkim, ale okropnym małżeństwie
zakończonym rozwodem. On jej opowiedział o swoim starszym bracie i
kobiecie, która go kocha. Mówił o Giannie tak rozpromieniony, że Bethany
odsunęła się od niego. Pogładził ją uspokajająco po plecach. - Traktuję ją jak
siostrę i obawiam się, że Rico też, ale ona go kocha. - A chciałbyś, żeby i on ją
pokochał? - Jest zaręczony z wyrachowaną kobietą. Cała rodzina ma nadzieję,
że wreszcie przejrzy na oczy i nie ożeni się z nią. - Wyrachowaną? - Chce tylko
jego pieniędzy i pozycji, jaką będzie dzięki niemu miała. Nie ma w tym miłości.

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

- Twój brat musi być zamożny. - Nasz ojciec przeszedł już częściowo na
emeryturę, więc Rico jest prezesem Banku Rinaldi. Banki Rinaldi były w całych
Włoszech. - To znaczy, że kieruje jakimś oddziałem? - Jesteśmy właścicielami
tych banków. Zesztywniała. - Jesteś właścicielem banku? - Mam udziały,
podobnie jak mój ojciec, brat i kilkoro kuzynów. - Znów przyciągnął do siebie. -
Spokojnie, Bethany, to nic wielkiego. - Nie kierujesz bankiem?
- Nie.2

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Odetchnęła z ulgą. - Jestem przewodniczącym Rady Nadzorczej. Kierujemy nią
razem z bratem. - Nim zdążyła znów się odsunąć, dotknął ustami jej szyi i
Bethany poczuła, że coś dziwnego dzieje się z jej zmysłem równowagi. - To,
kim jestem, nie ma chyba specjalnego znaczenia, prawda? - Twój styl życia
musi się znacznie różnić od mojego... jakbyśmy żyli na innych planetach.
Założę się, że w takich restauracjach, jak ta, jadasz na co dzień. Ja nie. Prawdę
mówiąc, nigdy jeszcze nie byłam w restauracji, w której w karcie nie ma cen.
Jeżdżę fordem escortem, a kiedy chcę coś uczcić, idę na kawę. Ty pewnie masz
w biurze schłodzonego szampana na taką okazję. Przerwał taniec i spojrzał na
nią tak poważnie, że nie mogła odwrócić wzroku. - Tak, wyrosłem w bogactwie
i wiem, co ono może z człowiekiem zrobić. Narzeczona mojego brata to typowy
przykład. Nie jest to kobieta, z jaką chciałbym spędzić życie. - Bywają też
niewyrachowane, bogate kobiety. - Tak, moja matka jest taka, ale ja nigdy nie
spotkałem kobiety takiej jak ty, i nie przeszkadzałoby mi, gdybyś była na
przykład tancerką topless. - Zajmuję się ubezpieczaniem kredytów
mieszkaniowych. - To dobrze, bo może jednak mamę troszkę by raziła tancerka
topless. Zaczął jej opowiadać o swoich rodzicach i z przyjemnością stwierdziła,
że nie różnią się wcale tak bardzo od jej rodziców. Dbają o dzieci, a z tego, co
mówił, wywnioskowała, że jego matka też była skłonna do różnych dziwnych
posunięć, podobnie jak jej, żeby tylko dzieci były szczęśliwe. - Twoja rodzina
wydaje mi się wspaniała. - Bo taka jest. Powiedział to z taką miłością, że znów
podbił jej serce. 3

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Tańczyli dalej, dopóki orkiestra nie zaczęła grać szybszych kawałków. Wtedy
Andre zapłacił rachunek i wyszli na spacer. Na niebie nie świeciło wiele gwiazd,
bo powietrze nad Rzymem jest zbyt zanieczyszczone, ale i tak było
romantycznie. - Więc przyjechałaś do Rzymu, żeby przeżyć gorący romansik? –
zapytał. - Strasznie to brzmi, kiedy słyszę te słowa w twoich ustach. - Dlaczego?
Nie była pewna, co miał na myśli. Przez cały dzień okazywał jej, jak bardzo jej
pragnie. Pozostawało więc pytanie, czy się temu poddać. Problem w tym, że nie
przewidywała zaangażowania uczuciowego i to w tak krótkim czasie. - Chyba
byłam niespełna rozumu, kiedy powiedziałam mamie, że spróbuję. - Ale teraz
jesteś w pełni rozumu i pragniesz mnie, Bethany. - Przyciągnął ją do siebie i
obrócił, żeby musiała spojrzeć mu prosto w oczy. - Pragniesz mnie? - Tak. -
Chcesz czekać? - Andre zadał to pytanie, nie wiedząc, co zrobi, jeśli ona
odpowie „tak”. - Nawet mnie nie pocałowałeś. - W jej szarych oczach rozbłysły
iskierki rozbawienia. - Jeżeli zacznę cię całować, mogę nie być w stanie
przestać... - Naprawdę? Zawsze tak trudno ci zachować kontrolę? - Wiesz, że
nie. - Wiem, mówiłeś. - I naprawdę mu wierzyła. - Chcę, żebyś mnie całował. -
Odwiozę cię do hotelu. - Dobrze.
- Wiesz, co to może oznaczać?4
Czy on sam wiedział? Nigdy nie zachowywał się tak dziwacznie i szaleńczo, ale
był pewien, że powiedziała mu prawdę. Na każdy temat. Wierzył, że miała tylko
jednego mężczyznę, byłego męża - drania, który najpierw ją zdradzał, a później
pozwolił jej odejść. - Wiem - szepnęła. - Dobrze, więc jedziemy.


4 Jej hotel nie był tak luksusowy, jak te, do których zapewne on przywykł, ale

nic nie powiedział, idąc za nią. Podwójne łoże zajmowało znaczną część pokoju,
a może jej się tylko tak zdawało, bo prześladowała ją myśl o tym, co się tu za
chwilę wydarzy. Rzuciła torebkę na szafkę. Serce biło jej jak młotem, gdy
spytała: - Chcesz coś...? Objął ją i przytulił mocno. - Tylko ciebie, carina.
Nachylił się i dotknął jej ust. Gdy tylko poczuła jego wargi, wydało jej się, że
widzi fajerwerki rozbłyskujące tysiącem kolorowych iskier. Oparła się dłońmi o
jego silną pierś, czując rozgrzaną skórę poprzez cienki materiał koszuli. Jego
zapach, smak, wszystko działało na jej zmysły i wiedziała, że do siebie należą
od dawna. Na długo przed tym, zanim się poznali. Nie miała wątpliwości, nie
wahała się. Kiedy drżącymi z pośpiechu palcami rozpinała guziki jego koszuli,
czuła rosnące pożądanie. Byli dla siebie stworzeni, wiedziała to na pewno. Nie
była to przygoda na jedną noc ani krótki romans, który się zakończy wraz z jej
powrotem do Stanów. Znów poczuła jego usta na swoich wargach. Ogarnęło ją
podniecenie i oszołomienie, a później zaczęła drżeć i musiała się o niego oprzeć,
nie mogąc ustać. Cudowne. Doskonałe...
Wsunęła dłoń za jego koszulę. To też było zupełnie nowe doświadczenie. Kurt
golił owłosienie na piersiach. Cudownie było dotykać włosków na opalonej
skórze Andre. Był przez to taki męski. Mogłaby to robić w 2

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

nieskończoność. Była przy nim namiętną kobietą, która uwierzyła, że może
rozpalić mężczyznę. - Pragnę cię, Andre... - Więc będziesz mnie miała. W
szaleńczym tempie pozbyli się ubrań i opadli razem na łóżko, spleceni,
spragnieni siebie nawzajem. Kiedy Bethany później nieco ochłonęła, poczuła, że
Andre całuje jej twarz i szepcze słowa podziwu i zachwytu i znów rzucili się w
tę wspólną podróż, aż do gwiazd. Tej nocy mało spali, a cały następny dzień
spędzili razem, rzadko opuszczając łóżko. Andre kazał sobie przywieźć swoje
rzeczy do jej pokoju, żeby mieć dla niej więcej czasu. Na spacerach pokazywał
jej najbardziej malownicze zakątki Rzymu. Trzeciego dnia miał w banku
zebranie, a po nim kolację, na którą musiał pójść. - Nie mogę się z tego
wycofać, carina, ale przyślę po ciebie samochód, żebyś mogła mi towarzyszyć
na tej kolacji. Po dwóch dniach kochania się i słuchania, że jest najpiękniejszą
kobietą na świecie, nie bała się już spotkania z jego współpracownikami. - Będę
gotowa. - Włóż tę różową sukienkę, wyglądasz w niej cudownie. *** -
Przepraszam, panie prezesie, ale jest pilny telefon do pana. Z Nowego Jorku.
Jakaś sprawa rodzinna.
Andre spojrzał na młodego człowieka, który przyciszonym głosem przerwał mu
rozmowę przy stole konferencyjnym. Jedynym członkiem rodziny,
przebywającym teraz w Nowym Jorku, był jego starszy brat. 3

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Rodzice byli na romantycznej podróży statkiem, dla uczczenia swej rocznicy
ślubu. - Odbiorę w gabinecie. Dziesięć minut później, gdy odłożył słuchawkę,
nie mógł uwierzyć w przekazaną mu wiadomość. Na skutek wypadku
samochodowego Rico był w śpiączce, tysiące kilometrów stąd, w szpitalu w
Nowym Jorku. Andre natychmiast zaczął działać. Polecił asystentowi
zawiadomić załogę swojego samolotu, żeby czekał na niego, zatankowany, z
pozwoleniem na start. Będzie też potrzebował kilku swoich ubrań z hotelu
Bethany. Zadzwonił do niej, ale widocznie jeszcze zwiedzała miasto. Kiedy się
rozłączył, zorientował się, że mógł przecież zostawić dla niej wiadomość. Tak
bardzo chciał pojechać z nią, ale nie miała z sobą telefonu komórkowego i nie
mógł z nią porozmawiać. Nie było jednak czasu, by czekać, aż Bethany wróci
do hotelu. Każda chwila mogła zadecydować o tym, czy zobaczy jeszcze brata
żywego. *** Bethany wybrała się na zwiedzanie Watykanu. Jednak przez
większość czasu pogrążona była w rozmyślaniach. Dzisiaj przypadał ostatni
dzień jej pobytu w Rzymie, ale nie rozmawiali z Andre o przyszłości. Nie
pamiętała nawet, czy wiedział, że planowała jutro wrócić do Stanów. Nie
chciała wcześniej zastanawiać się nad tym, ale teraz nie mogła myśleć o niczym
innym. Czy poprosi ją, żeby została? A może zaproponuje jej ponowny
przyjazd? Gdyby ona poprosiła go o przyjazd do Stanów, czy zrobiłby to?
Wiedziała, że gdyby on ją o to poprosił, zrezygnowałaby z pracy i została tutaj.
To było niesamowite, zwariowane, szalone... Zakochała się i było to uczucie
dziesięć razy silniejsze niż to, co kiedykolwiek przeżywała w stosunku do
byłego męża. Na samą myśl o rozstaniu z Andre czuła, jakby 4

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

jej wyrywano serce z piersi. Wolałaby nie przekonywać się osobiście, jak to
będzie, kiedy rzeczywiście odjedzie. Jednak mimo że powiedział jej tyle miłych
rzeczy, nigdy nie sugerował, że ich związek to coś stałego. Nie powiedział jej,
że ją kocha, chociaż nazywał ją „swoją ukochaną”. Czy był to po prostu włoski
obyczaj, czy rozumiał te określenia dosłownie? A jeżeli chciał tylko miło
spędzić czas, załatwiając interesy w Rzymie? Ciągle nie mogła uwierzyć, że
naprawdę się w nim zakochała. Byłoby jednak nieostrożnie zakładać, że i z nim
było tak samo, choć niewątpliwie go pociągała. Z drugiej strony, wydawał się
tak szczery w swym zachowaniu i słowach... Mimo to bała się, że jej uczucia
mogą być nieodwzajemnione. Tak się zamyśliła, że weszła do swego
hotelowego pokoju kilka minut przed godziną, o której miał przyjechać po nią
samochód. Zaczęła się w błyskawicznym tempie przebierać i dlatego nie
zauważyła żadnych zmian w pokoju. Dopiero gdy otworzyła szufladę,
spostrzegła brak jego skarpetek. Otworzyła następną szufladę - brakowało jego
bokserek. Rozejrzała się po pokoju. Znikła jego walizka. I wszystkie jego
rzeczy. Szukała jakiejś kartki, listu - bezskutecznie. Zadzwoniła do recepcji.
Zapytała, czy zostawiono dla niej jakąś wiadomość. Niestety, nic nie było. Fakt,
że o umówionej porze nie przyjechał po nią samochód, potwierdził
przypuszczenie. Andre ją zostawił. *** Zmęczenie dawało mu się we znaki.
Andre przetarł pięściami piekące oczy. Lot trwał już osiem godzin i za niecałą
godzinę spodziewano się lądowania w Nowym Jorku. 5

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Miał nadzieję, że zastanie brata przy życiu. Zaczął wspominać wspólne
dzieciństwo i szczęśliwe, najmłodsze lata wspólnie przeżyte w Mediolanie. Rico
musi żyć! Spróbował się skoncentrować na pracy, przeglądając dokumenty i
propozycje biznesowe. Wiedział, że przynajmniej na jakiś czas będzie musiał
przejąć obowiązki brata. Prosto z lotniska pojechał do szpitala. Po drodze
odebrał telefon, że Rico - choć wciąż w śpiączce - żyje. W szpitalu dowiedział
się od pielęgniarek, że przy bracie cały czas siedzi Gianna. Zajął się nią
natychmiast. Andre nie dopuszczał w ogóle do siebie myśli, że Rico mógłby się
nie wybudzić. Na szczęście teraz jego stan określano jako „stabilny”. Gdy już
odbył rozmowę z lekarzami i zajął się Gianną, było za późno, żeby dzwonić do
Rzymu. Bethany z pewnością już spała, ale nie mógł się doczekać, żeby
zadzwonić do niej zaraz rano rzymskiego czasu. Chciał usłyszeć jej głos,
opowiedzieć o wypadku brata i doczekać się słów pociechy. Musiał się wykąpać
i przebrać, więc pojechał do hotelu, który zarezerwował jego asystent. Po
orzeźwiającym prysznicu, co miało mu zastąpić brak snu, kiedy wybierał coś do
ubrania, zorientował się, że zabrano wszystkie jego rzeczy z pokoju Bethany.
Fatalna pomyłka! Bethany pomyśli, że ją po prostu opuścił bez słowa. Co ten
asystent narobił?! Czy zostawił jakąś wiadomość? Zadzwonił do niego
natychmiast i dowiedział się, że nie. Z wściekłością spojrzał na zegarek. Tam
wciąż jeszcze była noc. Nie może jeszcze dzwonić. Teraz musi jechać do
szpitala, żeby zmienić Giannę przy łóżku brata.
Wrócił do szpitala i kiedy tylko pora wydawała mu się odpowiednia, zadzwonił
do hotelu w Rzymie. Liczył się z tym, że może obudzić Bethany, ale postanowił
zaryzykować. Jednak Bethany wyprowadziła się z 6
hotelu! Czy to dlatego, że poczuła się zraniona? Niestety, było to bardzo
prawdopodobne. Teraz dopiero Andre uświadomił sobie, że nie wie, kiedy miała
wrócić do domu, ani gdzie ona mieszka. Opowiadała mu o swym byłym
małżeństwie, o rodzinie, o pracy, ale tylko raz wymieniła nazwę miasteczka, z
którego pochodzi. Nie miał nawet pojęcia, w którym stanie mieszka! Spędzili ze
sobą zaledwie trzy dni - za mało, żeby dowiedzieć się czegoś, co teraz okazało
się ważne. Nie pytał jej o adres, bo nie miał zamiaru się z nią rozstawać ani
pozwolić jej opuścić Włochy. W dodatku był pewien, że i ona nie chciała
wyjeżdżać. A teraz musi ją odnaleźć, za wszelką cenę.


5 Bethany skończyła sprawdzanie dokumentów, potrzebnych na spotkanie z

następnymi klientami. Wszystkie papiery do podpisania ułożyła starannie na
środku biurka. Wróciła z Rzymu ponad tydzień temu, ale wciąż nie mogła
przywyknąć do codziennych obowiązków. Teraz, gdy najchętniej pogrążyłaby
się kompletnie w pracy, zupełnie nie mogła się skoncentrować. Nagłe
zakończenie historii z Andre pogrążyło ją w chaosie. Z początku trudno było jej
uwierzyć w to, że ją zostawił. Prawie nie spała tamtej nocy. Później, w
samolocie, też nie mogła zasnąć. Kiedy wróciła do domu, choć rozum dyktował

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

inaczej, serce kazało jej szukać z nim kontaktu. Zadzwoniła do jego banku w
Mediolanie, bo tam podobno mieszkał większą część roku. Recepcjonistka nie
była skłonna połączyć ją z jego prywatną pocztą głosową. Kiedy Bethany
chciała zostawić wiadomość, dowiedziała się, że Andre wyjechał do Nowego
Jorku i nie będzie go w biurze przez jakiś czas. Widocznie pojawiły się jakieś
pilne sprawy służbowe, ale sposób, w jaki ją zostawił, bez słowa, mógł oznaczać
tylko jedno: nic dla niego nie znaczyła. Była przekonana, że to, co między nimi
było, to nie tylko obłędny seks, że są dla siebie stworzeni. Myliła się. Otarła łzy
wściekłości i żalu i postanowiła wziąć się w garść i nie dać się
obezwładniającemu bólowi. Mogła się czegoś nauczyć z pierwszego
małżeństwa i zapamiętać, że nie można ufać mężczyznom typu „oszałamiający
playboy”.
Właśnie tłumaczyła sobie, że bez niego jest jej lepiej, kiedy recepcjonistka
zawiadomiła ją, że przyszli umówieni klienci. Wzięła 2

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

głęboki oddech i przygotowała się na przyjęcie młodej pary, która właśnie
kupowała swój pierwszy dom. Przypomniała sobie jeszcze, że prócz bólu,
jakiego doznała z powodu znajomości z Andre, przekonała się, że jest kobietą
zdolną do wielkiej namiętności, a więc cel jej wyjazdu do Włoch został
osiągnięty. Nie była wprawdzie przygotowana na zapłacenie aż takiej ceny za tę
wiedzę, ale musi to zaakceptować. A teraz do pracy, postanowiła, witając
klientów w drzwiach. Pod koniec dnia zadzwonił telefon na jej biurku.
Podniosła słuchawkę. - Słucham, Bethany Hayden. - Bethany! Nie, to chyba
niemożliwe. Po tygodniu kompletnej ciszy?! - Andre? - Bethany, jak dobrze
słyszeć twój głos! O, nie, tym razem nie da się wziąć na takie słówka. - Jesteś
wciąż w Nowym Jorku? - Wiesz o moim przyjeździe? - Recepcjonistka w twoim
banku mi powiedziała, kiedy próbowałam się z tobą skontaktować. - To
świetnie, chociaż jestem trochę zdziwiony. Nasz personel ma ścisły nakaz
zachowania dyskrecji, ale dobrze, że w tym wypadku go zlekceważyła. Kiedy
mój asystent zabrał od ciebie wszystkie moje rzeczy, nie zostawiając informacji,
byłem pewien, że poczujesz się urażona. Jak mogłabyś w takiej sytuacji
pomyśleć co innego, niż najgorsze... - No właśnie, tak pomyślałam. - Ale teraz
już rozumiesz. Najwidoczniej jeszcze nie pojął, że zrozumienie i aprobata to nie
to samo. Rozumiała niewierność swojego męża, ale jej nie akceptowała. -
Dlaczego zadałeś sobie trud, żeby mnie odnaleźć?
- Chyba wiesz. Chcę, żebyś do mnie przyjechała, do Nowego Jorku. 3

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

- Nie sądzę, żebym miała na to ochotę. - Przyślę po ciebie swój samolot, nie
musisz się martwić o bilet. - Nie przyjadę do Nowego Jorku ani twoim
samolotem, ani niczym innym. - Nie przyjedziesz? W ogóle? - Wydawał się
zdumiony tą odpowiedzią. Może kiedyś była wyrozumiała, ale to się skończyło.
Przez cały tydzień starała się na niego uodpornić. Jednak na sam dźwięk jego
głosu zaczęła mięknąć. Musi natychmiast zakończyć tę rozmowę, bo zrobi coś
idiotycznego, to znaczy poleci do Nowego Jorku natychmiast, kiedy wyląduje
jego samolot. - Posłuchaj, Andre... nie mam zamiaru powtarzać historii z
Rzymu. - Nie chcesz kontynuować naszego związku? Nie nazwałaby tego
„związkiem”, skoro on szuka tylko seksu bez zobowiązań i znika, kiedy mu
wygodnie. - Nie, nie chcę. - Bethany, to nie zależało ode mnie. Musiałem tu
przyjechać. Byłem potrzebny. - Nie wątpię. Miał odpowiedzialne stanowisko,
ale Bethany nie mogła być z nim, jeśli nie jest dla niego tak samo ważna, jak on
dla niej. - Miałem nadzieję, że zrozumiesz. Jego głos był ochrypły ze zmęczenia,
jakby prowadził tę rozmowę resztką energii. Musiał bardzo ciężko pracować.
Zdusiła w sobie współczucie i powiedziała zimno: - Więc się myliłeś. - Właśnie
słyszę. - Jeszcze coś? - Nie, nic więcej.
Usłyszała trzask słuchawki. Po jej policzkach popłynęły łzy. 4

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

*** Andre odłożył słuchawkę i ogarnęło go uczucie pustki. Prysła cała radość z
odnalezienia Bethany, co zlecił bardzo drogiej międzynarodowej agencji
detektywistycznej. Nawet ulga, jaką przyniosło przebudzenie się brata, nie była
pełna. Pomylił się co do Bethany, utracił ją. Jak mógł się tak pomylić? Czy
naprawdę nie było w niej ani krzty współczucia? Po tylu dniach i nocach prawie
bez snu nie miał siły na rozwiązywanie tego problemu. Rico się wybudził ze
śpiączki, ale był od pasa w dół sparaliżowany. Lekarze mieli nadzieję, że jednak
będzie chodził, Gianna była tego pewna. Widać było, jak bardzo jest oddana
bratu. Nie odchodziła prawie od jego łóżka, jakby chcąc mu oddać całą swą
energię. Andre nie był aż takim optymistą, ale starał się swoje wątpliwości
ukrywać przed bratem. W każdym razie nie mógł przeżywać swych sercowych
niepowodzeń, bo nie pomógłby w ten sposób ani bratu, ani bankowi, którym
musiał kierować, póki Rico nie wydobrzeje. *** Bethany przeglądała kolorowy
magazyn w poczekalni u lekarza. Czekała, aż ją poproszą i przekażą wyniki
badań. I tak wiedziała, co lekarz powie. Wszystkie oznaki nie pozostawiały
wątpliwości, a testy ciążowe z apteki dawały prawie stuprocentową pewność.
Nosiła dziecko Andre. Nie wiedziała, jak on zareaguje, bo przecież powinna mu
powiedzieć. Wiedziała, że urodzi to dziecko.
Patrzyła na magazyn niewidzącym wzrokiem, pełna sprzecznych odczuć. Przez
pięć tygodni zastanawiała się, czy była idiotką dlatego, że mu zaufała, czy
dlatego, że nie chciała się z nim później zobaczyć i 5

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

dowiedzieć, dlaczego ją opuścił bez słowa. Im dłużej nad tym myślała, tym
bardziej była przekonana, że należało się z nim spotkać. Zbyt szybko
zrezygnowała z tego związku i teraz uświadomiła sobie, że zrobiła to właściwie
ze strachu. Bała się swego uczucia. Kurt bardzo ją zranił, a przecież nie czuła się
z nim tak emocjonalnie związana, jak z Andre po pierwszej wspólnej nocy.
Zaczęła kartkować pismo, kiedy jej uwagę zwróciło jedno zdjęcie. Mężczyzna
na nim wyglądał jak Andre, ale to nie był on. Przeczytała podpis: „Magnat
bankowy Rico di Rinaldo sparaliżowany na skutek wypadku samochodowego”.
Z artykułu dowiedziała się, że został potrącony przez samochód, gdy chciał
udaremnić napad na ulicy. Był przez pięć dni w śpiączce. Wypadek nastąpił tego
dnia, gdy Andre wyjechał bez słowa. Gdy czytała o tym, jak walczył o życie, a
brat zajmował się nim i sprawami banku, zrobiło jej się niedobrze. Zerwała się z
fotela i zdążyła dobiec do łazienki, żeby zwymiotować. *** Bethany była
kompletnie roztrzęsiona, gdy podchodziła do recepcji w banku Rinaldi. Po
długim locie zameldowała się w hotelu, odświeżyła błyskawicznie i pojechała
taksówką do centrum finansowego w Mediolanie. Nie mogła uwierzyć, że znów
jest we Włoszech. Kiedy siedem tygodni wcześniej wyjeżdżała z Rzymu była
taka nieszczęśliwa, że przyrzekła sobie nigdy więcej tu nie wracać. Teraz też
była nieszczęśliwa, ale dlatego, że żal jej było Andre. Wyobrażała sobie, co
musiał przeżywać, gdy bratu groziła śmierć lub częściowy paraliż. A ona,
zamiast być przy nim, dostarczyła mu dodatkowych zmartwień. 6

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Przyjechała, żeby go przeprosić, usprawiedliwić się i powiedzieć mu o ciąży.
Następny ruch będzie należał do niego. Tak bardzo się bała, że teraz on odprawi
ją i potraktuje tak chłodno jak ona jego, gdy ją telefonicznie odnalazł. Kiedy
podała recepcjonistce swoje nazwisko, kobieta spojrzała na nią podejrzliwie,
nim zadzwoniła do asystenta Andre. Powiedziała coś szybko po włosku i
odłożyła słuchawkę. - Signor Mercado przyjdzie tu za chwilę i zaprowadzi panią
do biura signora di Rinaldi. Bethany nie mogła uwierzyć, jak łatwo jej poszło
tym razem, w porównaniu z dniem jej wyjazdu, kiedy nie mogła nawet dostać
numeru jego poczty głosowej. Może była to inna recepcjonistka? Niecałe pięć
minut później młody człowiek z ponurą miną, w eleganckim garniturze, dotknął
jej ramienia. - Panna Hayden? - Tak, to ja. - Pan di Rinaldi przyjmie panią w
swoim gabinecie. - Wie, że tu jestem? - Tak. - Nawet jego głos brzmiał ponuro.
- Proszę za mną. Serce biło jej jak oszalałe w czasie długiej jazdy windą na
ostatnie piętro. Andre rozmawiał przez telefon, gdy wprowadzono ją do
gabinetu. Rozejrzała się dookoła. Było to eleganckie pomieszczenie, pięknie
wykończone ciemnym drewnem, z obitymi skórą meblami i obrazami na
ścianach. Jego życie było tak odległe od jej życia, a jednak się odnaleźli, jakby
żadne przeszkody nie miały znaczenia. Czy będzie o tym pamiętał, czy
zapamięta tylko jej okrucieństwo, spowodowane strachem? Andre odłożył
słuchawkę i wstał. 7

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

- Witaj, Bethany. Czy twoja mama znów ci zafundowała wycieczkę do Włoch?
Pokręciła głową, wpatrzona w niego. - Przyjechałam, bo musiałam cię zobaczyć.
- Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, oświadczyłaś, że nie chcesz mnie więcej
widzieć. Czuła w gardle łzy. Musiała przez chwilę głęboko oddychać, żeby się
uspokoić. - Przepraszam. Przepraszam. Byłam głupia i zrozumiem, jeżeli już
nigdy nie będziesz chciał mnie znać, ale cię kocham i potrzebuję... i przez resztę
życia będę się starała naprawić to, że cię zawiodłam, tylko daj mi jeszcze jedną
szansę... Miał kamienną twarz, nie odezwał się ani słowem. - Nie wiedziałam -
mówiła zduszonym głosem - o twoim bracie. Myślałam, że wyjechałeś do
Nowego Jorku służbowo i zostawiłeś mnie bez słowa. Kiedy mi powiedziałeś,
że to twój asystent nie zostawił wiadomości, pomyślałam, że nie jestem dla
ciebie dość ważna, żebyś się tym zajął osobiście. To zabolało. - Przerwała, żeby
zebrać myśli. - Wiem, że gdybym wtedy ci zaufała, zaoszczędziłabym nam
obojgu cierpienia. Tylko zajmowałeś już wtedy tak ważne miejsce w moim
sercu, że bałam się z tobą zobaczyć. Bałam się, że pokocham cię jeszcze
mocniej, a wtedy zniszczy mnie twoja obojętność, bo o to cię podejrzewałam.
Przypatrywała się jego twarzy, żeby z niej odgadnąć, co myśli, ale nawet nie
mrugnął. Nic nie mówił, a ona zwiesiła głowę w rozpaczy. Jak może teraz
powiedzieć mu o dziecku? Może powinna po prostu do niego napisać? Nie była
to zapewne wiadomość, która by go teraz ucieszyła. Nie zniosłaby, gdyby
zobaczyła w jego oczach niechęć na wieść, że ma zostać ojcem.
Odwróciła się w kierunku drzwi. 8

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

- Nie wiedziałaś o wypadku Rica? Zatrzymała się w pół drogi. - Nie. - Pisali o
tym w gazetach. Stał teraz tuż obok niej, chociaż nie słyszała, kiedy podszedł. -
Nie czytam gazet. - Kiedy się dowiedziałaś? - Trzy dni temu. - Szybko
przyjechałaś. - Ale i tak za późno. Położył rękę na jej ramieniu i obrócił ją do
siebie. - Na co za późno? - Żeby być przy tobie, kiedy mnie potrzebowałeś. -
Zawsze cię potrzebuję. Nie mogła uwierzyć własnym uszom. - Powiedziałaś, że
mnie kochasz. - Świdrował ją wzrokiem, jakby chciał sprawdzić jej słowa. Nie
mogła uwierzyć, że wolno jej go dotknąć. Ścisnęła tylko skrawek jego koszuli. -
Kocham cię tak bardzo, że mnie to przeraża. - I z tego strachu mnie odrzuciłaś?
Nie mogła już dłużej powstrzymać łez. Poczuła jednocześnie ulgę i nadzieję. -
Tak. - Mieliśmy tak mało czasu, nie zdążyliśmy się przekonać, co dla siebie
nawzajem znaczymy. - Skinęła tylko głową, bo z przejęcia nie była w stanie
wykrztusić słowa. - Ja też cię kocham, mi amorino. - Mimo, że cię odrzuciłam?
9

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)

background image

Odpowiedzią był pocałunek, a ona była go tak spragniona, że ten jeden
pocałunek natychmiast ją rozpalił. Andre przeprowadził ją przez gabinet i
boczne drzwi. Okazało się, że miał tam mały apartament, a ponieważ był tak
samo stęskniony i pragnął jej tak samo jak ona jego, kochali się długo i
gwałtownie. Kiedy później przytuliła się do niego, była szczęśliwa, aż do
zawrotu głowy. Przebaczył jej. Była pewna, że będzie zadowolony, gdy dowie
się o dziecku. - Tym razem musimy się pobrać jak najprędzej - oznajmił. -
Koniec nieporozumień. - Bardzo bym chciała, ale najpierw muszę ci coś
powiedzieć. Pogładziła jego tors uszczęśliwiona, że znów może to robić. Uniósł
jej brodę w górę. - O co chodzi? Jesteś zdenerwowana. Zawahała się. Jeżeli on
jej nie ufa tak, jak ona nie ufała kiedyś jemu? Może pomyśli, że dziecko nie jest
jego? Albo że zrobiła to specjalnie? Każda z tych możliwości była równie
okropna, więc zdobyła się na odwagę, wzięła głęboki oddech i powiedziała: -
Jestem w ciąży. Znieruchomiał, zdawało się, że w ogóle przestał oddychać. -
Noszę twoje dziecko. - I dlatego do mnie wróciłaś? Nie miała pojęcia, co on
myśli, ale potrząsnęła głową.
- Nie. To znaczy... tak. - Nie chciała skłamać, nawet jeśli miało to polegać tylko
na przemilczeniu. - Miałam zamiar przyjechać, kiedy zorientowałam się, że
jestem w ciąży, chociaż nie byłam zupełnie pewna, czy należy tak zrobić.
Jednak kiedy dowiedziałam się o twoim bracie, nic nie było w stanie mnie
powstrzymać. Przyjechałabym, nawet gdybym nie była w ciąży, to nie miało
decydującego znaczenia. Prawdę mówiąc, 10
gdybym wiedziała, gdzie cię znaleźć w Nowym Jorku, pewnie bym tam
przyjechała, nie wiedząc ani o ciąży, ani o twoim bracie. Tak bardzo mi ciebie
brakowało. - Mnie ciebie też. - Popatrzył na jej płaski jeszcze brzuch i dotknął
go delikatnie. - Tam jest mi bambino. - Cieszysz się? Spojrzał na nią i radość,
jaka malowała się w jego ciemnych oczach, była szczera. Ze wzruszenia
napłynęły jej łzy do oczu. - Masz wątpliwości? - Kocham cię, Andre. - Kocham
cię, moja Bethany, i będę kochał do śmierci. *** Ich ślub, skromny i utrzymany
w tajemnicy, odbył się tydzień później. Kiedy jednak dowiedzieli się o tym
rodzice Andre i poznali swoją synową, mama postanowiła urządzić uroczystość.
Bethany i teściowa polubiły się od pierwszego wejrzenia. - Mamy dla was
wspaniałą wiadomość - poinformował ojciec Andre. - Rico też się żeni. - Ten
wypadek okazał się w końcu błogosławieństwem - dodała mama. - Nasz syn
nareszcie zrozumiał, że zawsze kochał Giannę. Signora di Rinaldi sprowadziła
dla Bethany taki sam koronkowy welon, jaki miała Gianna, i obie młode pary
zostały wspólnie pobłogosławione. Oczywiście na tę niezwykłą ceremonię
przyjechali ze Stanów rodzice Bethany. Uroczyste przyjęcie ciągnęło się długo
w noc, a przedtem obie panny młode powiadomiły zebranych, że spodziewają
się potomków.

KONIEC

Create PDF

files without this message by purchasing novaPDF printer (

http://www.novapdf.com

)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Monroe Lucy Trzy dni w Rzymie Bracia di Rinaldi(1)
Monroe Lucy 05 Trzy dni w rzymie
Trzy dni w Rzymie Trzy dni w Rzymie, 03
Trzy dni w Rzymie Trzy dni w Rzymie, 04
Przykazania domowe dla mieszkańców i ludzi dłużej niż trzy dni bytujących 1
Trzy dni
Widziec przez trzy dni, Magisterka, Pedagogika specjalna
W trzy dni, zabawy
01 O Pio TRZY DNI CIEMNOŚC
Antologia Złota podkowa 38 Trzy dni śledztwa i inne opowiadania
trzy dni
Trzy dni
Monroe Lucy Grecki magnat
Gordon Lucy Bracia Martelli 02 Włoska dziedziczka
Monroe Lucy Światowe Życie 364 Wieczorna sonata

więcej podobnych podstron