DWASŁOWA
Na początku były dwa słowa. Po jakimś czasie pojawiło się jedno słowo. Strach
pomyśleć,cobędziepóźniej.
CHODŹNADWASŁOWA
Chodź na dwa słowa! (to znaczy: rozmowa będzie dłuższa). Rozmowa będzie
dłuższa,atuczassiękończyć.Trzebazdążyćprzedczasem.
INNEDZIELNICE
Wnocytoinnemiasto.Wnocykamienicemająsurowośćwiększąiniedostępność.
Odęta secesja. Chodzę jak we śnie, chyba inna strona Wisły. Być może leżę przy
tobie.Niejestpewne.Migająpomarańczoweświatłanaprzejściach.Niejestpewne:
iść,nieiść?Nocąbardzoniejest.
PIĘKNEŚWIATŁO
Topiękneświatło,alechoreświatło.Niebociemneigroźne,niżejjaskrawoijasno.
Na niebie apokalipsa. Niżej zwyczajny czwartek. Chleb, papierosy, profil w oknie
tramwaju.Topiękneświatło,alechoreświatło.Idę,spodstópuciekamimiasto.
SZÓSTASZEŚĆ
Budzę swoją sympatię. Budzę swój lęk. Budzę swoje skojarzenia. Dzieje się
niedobre.Leżęoboksiebie.Otwierampuszkęzpotwornością.Idziejesięniedobre.
Bezrozumnestworyoniewyraźnychtwarzachwyłażąibełkocą.Iwszystkotoja?
POKÓJ416
HotelSavoy,samobójczypokójzwidokiemnasamobójczepodwórko.Tureckiserial
wTV,tureckieproblemymiłosne,tonieludzkaŁódź.Ktopowiedział,żezostaniemy
w tym pokoju? Nie zostaniemy. Wrócimy, ale wewnątrz odtąd zawsze będziemy
mieliwiecznyprzeciąg,otwarteokna,wijącesięfiranki.
24GRUDNIA2015
Wśród nocnej ciszy jest jedno okno, w którym światło nigdy nie gaśnie. Ubierają
choinkę.Towjakisposóbukładająsięichwargi,toniejestuśmiech.Choćbardzo
chcą,bybył.Patrząnanasjaknajeszczeżywekarpie.
NIKTWNAS
Nikt w nas nie wierzy, jesteśmy widmami w ich kraju, jesteśmy niejasnymi
sylwetkami widzianymi kątem oka, w mrocznych przejściach. Natomiast my
wierzymy we wszystko, w każdą ideę, wierzymy nawet w życzenia wigilijne pary
prezydenckiej.Torodzajzabawnegohazardu.
ZTYCHROZMÓW
Z tych rozmów zapamiętują tylko siebie. Zapamiętują swoje racje. Zawsze mają
rację. Przychodzi jednak moment, kiedy w pustych pokojach skubią nerwowo
chusteczki higieniczne i pragną nie mieć racji. To mój chwilowy tryumf,
satysfakcja,którejniejestemwstaniedoświadczyć,ponieważfruwamgdzieindziej.
AKIEDY
A kiedy widziałem ją po raz ostatni, stała ukrzyżowana na nocnej zimowej ulicy.
Wydawało się, że możliwych jest jeszcze wiele ukrzyżowań. Ale zeszła z krzyża.
Przefarbowała włosy. Umiejętnie przychodzi w miejsca, z których wyszedłem. Jej
mężczyznaprzestałpić.Onaniekażemniepozdrawiać.
AKIEDY2
A kiedy widziałem ją po raz ostatni, stała na peronie w wielkich ciemnych
okularach,którebyłyokularamidlainnejtwarzy.Jawokniewagonu,kilkaminutdo
odjazdu. Mówiliśmy, ale już nie mówiliśmy. Jej adresy przestały istnieć. Internet
wybuchagniewem,kiedyoniągopytam.WyprowadziłasiędojakiejśAzji.Alboto
kłamstwo.Dostajępustekomiksowedymki.
AKIEDY3
A kiedy widziałem ją po raz ostatni, nie chciałem jej widzieć. Powiedziała, że już
pora.Niechciałemjejsłyszeć.Boniepora.Nieprzyjąłemdowiadomościjejsłów
iobiecałemsobie,żenigdynienadejdziepora.Iodpuściła?Nieodpuściła,poprostu
jużjejniezobaczę,aleprzyjdzie.
TRZY
I wskazał trzy barmanki. I powiedział: „Wiara. Nadzieja. Miłość". Już dawno tam
nierobią.Dziśjużniewiadomodokładnie,cooktórejbyło.
POMARAŃCZOWEŚWIATŁO
Dajęcizieloneświatło.Dajmipomarańczowe.
LINIJKI
Wiadomo,żemaszdefektitegodefektuniedasięposkromić,niedasięgozdławić
uporządkowanym trybem życia, nie da się go ukryć w bohaterstwie, odwadze
i wierności. A idź, stawiaj codziennie jedną linijkę, idź, stawiaj. Defekt ironicznie
udaje,żekarmisiętym.
ZAROST
Iwkończącymtenrokporywie,genialność,chwilaszczególna,celebra,febra,błysk.
I szybko do łazienki, zdrapać to siwe, udawać młodszego. Przed kim? Jest świeża
ranka.Filuterniejaskrawakrew.
BIAŁEŚWIATŁO
Tużprzedszóstąranopierwszegostyczniapierwszydzwonektramwaju.Pierwszość
skażonaniepierwszyzną.Aleczybyłojużtakiebiałeświatło?
TWARZE
Transmisja noworocznego koncertu, ale radio nie jest włączone. Wystarczy
świadomość. Mróz i słońce. Szydercze słońce. I to moja twarz zaciera się
najbardziej.
LEPKI,ZIMNYKURZ
FochycodoOjczyzny.Wiadomo.Wybuchyniekontrolowanegośmiechutowielkie
zagrożenie dla Ojczyzny. Woli patetyczny skurcz. Nie pozwoli, by stawiać
przeszkodynadrodzewstecz.
GOWINSAMWDOMU
To nie jest dobry pomysł. Istnieje zagrożenie, że spod łóżka wypełzną klasycy
filozofiizzakurzonymibrodami.Itłumaczyćimtrzebabędziewnieskończoność,że
ichtezyzupełnienieodnosząsiędoPolski.Aonibędązłorzeczyćichichotać.
ZŁONECZNIK
On tylko rezonuje. Kierowany światłem, porą dnia, roku. Kierowany pożądaniem,
głodem,plotką,bezsennością.Odwracasięwtamtymkierunkuibrzmi.Noweświaty
tozłuda.Brzmiećnależypięknie.
NOWEPOGO
Spałemźle.Wtymkraju,wktórymcałapopulacjanabożniekontemplujeprzenośne
telefony.Jużniedługoniemowlętabędąnimiobdarowywanezokazjichrztu.Spałem
źle.Wtymkraju,wktórymmrokrozświetlająbłękitnepoświatyzekranów.Jużnie
rozmawiają.Wpatrująsięwzdjęciakotków.Tylkotylemają.Źlespałem.
BŁĘKITNEPOŚWIATY
Totamtrzymająuczucia,stamtąddowiadująsięoniegodziwościświata.Zkomórek.
Na zewnątrz mróz, gdyby nie był aż tak dotkliwy, to i o nim by się dowiadywali
wyłącznie z komórek. Nie masz ajfona, więc jak mogłeś się dowiedzieć, że się
spóźnię? Spóźniają się zawsze, czas liczy się tylko tam, na tych prostokątnych
ekranach.
KONWENANS
Aledlaczegogłównybohaternieginiewpierwszejscenie?Ponieważjestgłównym
bohaterem.Jużdawno miałodejść,ale togopowstrzymuje. Patrzyjakpospiesznie
odchodzą drugoplanowi i drugoplanowe. Jak pierwszoplanowa zmienia się w inną
pierwszoplanową.Którateżodchodzi.Pozostajetylkoon,niezasłużenie,oczywiście.
Alejakinaczej?
TYLE
Tyle wiem, że dziadek przesiadywał całymi dniami na krześle niedaleko drzwi
wyjściowych i miał czapkę maciejówkę. Babci łóżko było żelazne i były na nim
płaskorzeźby ze słoniami. Pomyślałem o tym dlatego, że dzisiaj ustawiłaś krzesło
bliskodrzwi.
TU
Styczeń,nieruszamsięzdzielnicy,małotego:nieopuszczamprostokątakilkuulic
w delcie Dietla, woda zamarzła, nawet sodowa, wszystka woda zamarzła, czystka,
brak bakterii? Nie, nie, one się zaczaiły, zaraz ruszą, czytam maile, ale nie
odpowiadam,tylkozasiebie,tu.
ZŁA
Źle wybrana droga, do jakiego punktu wrócić, by była dobrze wybrana? A jak się
okaże, że to jedyna? Brnijmy, popełniajmy. Te nieliczne urocze momenty tryumfu
niesąoczywiściewytłumaczeniem,alebrnijmy.
TEJ
Tej nocy wielokrotnie budzą mnie sny. Ucieczka autobusu, niedobra kobieta,
wspinaniesiępotekturowychschodach.Alepókiśniąmisięmłodelęki,niejestźle.
Alepókiśniąsięmłodesny,tonajwidoczniejjeszczejestcoś,cojestwstaniemnie
obudzić.
NIEWIDZIALNARĘKA
Smutne psy w antenach satelitarnych na karkach. Bezradne. Ani się podrapać, ani
poruszyć głową. Tracące zmysł równowagi. Bezradność psów jest jeszcze
straszniejszaniżbezradnośćdzieci.Iniewidzialnarękazaciśniętanawszystkim,co
niewinne.
O,BOWIE
O, Bowie umarł. Jak to jest: świadomie pisać ostatnie piosenki? Wiedzieć, że to
ostatnie?Czućtenciężar?Zmywaćtłusty,wieloletni,poszarzałymakijaż?Wrazie
czego,zabobonnie,dziśnapiszępierwszywiersz.Tak.
PIERWSZYWIERSZ
Robię to na strychu, blisko nieba. Na dole szron. Plastikowe żołnierzyki wznoszą
okrzykibojowe.Walcząwtymszroniezpająkiem,skorkiemimuchą.Niezwyciężą.
Ichświatyniestykająsię.Aletonadole.Tustykająsięwszystkieświaty.
PODOBNO
Podobnobyłemdzieckiemichciałemmiećpsa.Imiałempsa,alemiałemgobardzo
krótko.Odrazuwpadłpodsamochód.Wyparłemtegopsa.Wszystko,cowyparłem,
powracaiżądaświadczeń.Atenpiesniepowróciłnigdy.
STYCZEŃ,UBOGIKREWNY
Styczeń,ubogikrewnyinnychmiesięcy.Ości,kręgosłupy,resztki.Brokatnakromce
chleba.Brakujetujeszczejednegozdania.Alezawszegobrakowało.
KILKARAD
Powinny być łatwe do przetłumaczenia. Żadnych żartów. Żarty utrudniają, bolą.
Powinny mieć postawę, nie finezję. Stoją więc słuszne, gołe i osamotnione.
Wyprostowane. Nie ranią nikogo. Można na nie zareagować tylko grzecznym
eskimoskimuśmiechem.
PRZECZUWAJ
Przeczuwał całą noc i przeczuwa nadal. Odgłosy aerobiku zza ściany. Pojedynczy
fajerwerk trzy tygodnie po nocy sylwestrowej. Chaotyczna ścieżka dźwiękowa.
Wyprowadzkadonikąd.
MONOCHORD
Brzmi nieczysto. Życie jest nieczyste. Życie podzielone na dwanaście nieczystych
ksiąg. A wewnątrz przypływy i odpływy, syreny o bolesnych częstotliwościach.
Rozstrój.Niektórzybroniąsięmodlitwą,niektórzybiegną.
ROZSTRÓJ
Ład padnie. Te sekundowe euforie tak naprawdę przedwczesne były i między sny
należałobyjewłożyć.Ładpadnie,głównaksięgowazdecyduje,żetoniebyłład.Że
tozbrodniabyłaisen.Nocąprzyjdąludziegłównejksięgowejiopieczętują.
MINISTERKULTURYIDZIEDZICTWAMAREFLEKSJĘ
„Jeśliprzeanalizujemykorzeniecywilizacjieuropejskiejijejkultury,tonasuwasię
refleksja, że nie byłoby jej bez zdolności ludzi do samoograniczenia wynikającego
zwartościchrześcijańskich".Czytamtozdaniezzachwytem.Panministeranalizuje
korzenie!Samoograniczasię!Tobrzmiuroczonieprzyzwoicie!
OCZY
No wszystko w porządku, porządek dominuje, porządek przeważa, porządek wstaje
ranoizachodziwieczorem,wszystkoconieporządnewykrwawisięsamo,wiadomo.
I oczy tych, którzy kłamią. Którzy zapewniają, że ich kłamstwa to jedyna prawda.
Iichoczy.
BLUESMATUZALEMA
Podchodziliimówili:starzejeszsię.Mówilitozpychąipogardą.Jużzestarzelisię
i umarli. Już ich wnuki przy chodzą do mnie i obwieszczają, że się starzeję.
Awkrótceioneprzestanąprzychodzić.
ALESIĘOBUDZIŁEM
Ostatnimobrazemsnubyłobiałe,strome,oblodzonezejściewdół.Schodzisiętylko
wdół.Wdół.
URWAŃSKAULICA
Wchodzą,wychodzą,chcą,proszą,żądają,błagają,grożą.Mająproblemlubprojekt.
Domofonzachrypł.Ajanadalschodzębiałym,stromym,oblodzonym.
NOTONIKOGO
Anadolenikogo,możnasobiepohukiwać,nawetechaniema,możnasobie,komu?
NADMIAR
Chciałsiędzielić,aleobejrzanozniesmakiemto,czymchciałsiędzielićiwyrażono
niechęć.Notosięniedzieli.Notopozostajezastygły.Ztym.Wnadmiarze.
ZŁETYGODNIE
Złe tygodnie. Bez narkotyku. Narkotyk zły. Ale czy to naprawdę jest narkotyk?
Gdybysięprzyjrzećdokładnie,towcalenie.Odrobinaciepła,sensu.Aleniewolno
sięprzyzwyczajać.
PUSTYCZWARTEK
Cojestpowodemdepresji?Wznoszeniesięwód.Groźnewirynaniebie.Kamienne
pączki spadające na głowę. Chrzęst czarnego chrustu. Suka siedzi na mojej stopie,
patrzyzniepokojemwokno.Wychodzimynakrótko.
EUFORIEIDEPRESJE
Toonetorobią.Toonepiszą,toonebudująiburzą.Wśrodkuzredukowanyludzik.
Czasami biega po animowanych ulicach, nadpobudliwie szczęśliwy. Czasami
zastyga.Stoi,nieznaczniedrży.
JACKREACHER
To powinien być wielosezonowy serial o dwumetrowym Chrystusie błądzącym po
bezdrożach Ameryki ze szczoteczką do zębów w kieszeni. Jeden stosunek płciowy
na jeden odcinek. Bezprawie i czuła sprawiedliwość. Dobre dialogi. Elegancka
staroświeckość.Więcjeślimabyćpobożemu,tonieTomCruise!Nalitośćboską!
BY
Bywrócić,jużniewystarczyzamknąćoczy,jużnie.Bywrócić,trzebazaprzećsię,
powielokroć.Trzebaodrzucić,zniszczyć.Bywrócić.Atammgła.
JEDENASTEGOLUTEGO
I to nie jest dzienniczek, pamiętniczek czy inne gówno. To są wiersze.
Wyobrażaliściesobiewierszeinaczej?Wyobrażajciesobienadal,niechcęwkraczać
wwasząwyobraźnię,tamprzykroiniewygodnie,wyobrażajciesobie,obrażajciesię.
Postprzyszedł.Postnyczwartek.Zepsutepostnepsoty.
OJ
Towkońcuczyjenazwiskojestprawdziwe?Podobnojestgdzieśtakijeden,rumiany
i jasnowłosy jak należy. Przydałby się, oj, przydałby się w waszych szeregach. Sto
procentczystejkrwi.Aleniechcesięzwamibawić.
IWYSPA
Iwyspapopęknięciupółwyspustałasięprawdziwąwyspą.Jużwcześniejwiedziała
osobie,żejestwyspą,aletenzabiegbyłkonieczny,abyterazmówićosobie:jestem
wyspą.Aletomożemówićtylkodosiebie,gdyżwyspąjest.
CZERWONAKOŁDRA
Chowamczerwonąkołdrędoszuflady.Wgłowiesięprzewróciło.Czerwonekołdry,
seledynoweguacamole,kotletyzkaszygryczanejifasoli,czerwoneipomarańczowe
pomidorynabrzegutalerza.Zaoknempowolirozjaśniającasięczerń.Jużniedługo
toszarezaczniesięzaciemniać.
SKREŚLENIA
Alejesttakwieleświatów!Tamsobiemożeszprzebywać.Itoniejadajęzgodęna
twojetamprzebywanie.Odemniezależytylkotyle,żeciebie.Tu.Nie.
ZNABOŻNYCHLEKTUR
Dlaczego rodzice Prezydenta nie chcą się za bardzo chwalić swoim synem? Bo
wiedzą,żeinnymrodzicomdziecisięnieudałyiniechcąimrobićprzykrości.
OSTATNINUMER
Tego się nie da z niczym porównać, ten moment, kiedy zabieram swoje zabawki,
a oni na scenie grają końcówkę Gotham albo Listopada, idę do łazienki, chcę
wymiotować,niewymiotuję.Albokładęsięnapodłodzegarderobyiniewiem,nie
myślę.Zanimświatprzyjdzieizrobisobiezemnąselfika.
MAM
Mamwkuchniwypalonypółokrągłyśladnapodłodze.Byłzanimsięwprowadziłem.
Opowiadam sobie o tym, co mogło się tu wydarzyć. Najpewniej jednak szatan
przysiadłtunachwilę,posiedział,wypaliłślad,znudziłsięiposzedł.
JUŻ
Teraz grzecznie odpisuję: Pani/Pan wybaczy, ale nie uczestniczę w niczyich
projektach,przepraszam,pozdrawiam,m.
DOŚĆ
Niepowinnociętubyć.Powinieneśbiegaćpomieście,pracowaćwytrwalenadalibi.
Tytutkwisz.Zawałpozawale.Niezauważalnie.Miesiącsięzmieniawinnymiesiąc.
Sunąprzedoczamikolejnedopiskihejterów.
WOJNA
Wojna cwanych z cwanymi, która wywołuje wojnę głupich z głupimi. Wcześniej
trwała w ukryciu, teraz toczy się jawnie. Nie potrzebuję haseł i zgromadzeń.
Maszerujęposuficie.Jestemjeden,łatwomniepoliczyć.
JEDENASTEGOMARCA
Przelot wycieczki zagranicznych ciemnookich dziewcząt, tak pięknych, że nie
wiadomo, na której się skupić. Jedna uśmiechnęła się do mojej rudej suki. No to
skupiłemsięnatej.Będziemitegobrakowało.Czego?Komu?Kiedy?Tylkobrak,
wyrwanybruk,napięciochroniarze.
NOTATKA2001
Wierszemiłosnekierowanesąjużwniejasną,utajonąstronę.Askądinądwiadomo:
przyjdzieponieBógiprzywłaszczyjesobie.
SEPIA
Idzie i nie wie, że jest już starą fotografią, jeszcze kilka kroków i zbutwieje.
Spogląda z okna, widzi butwienie, nie zdąży zejść, by zapobiec. Macha do chmur,
ktośodmachujestamtąd.
KSOB
Żyjęwzgięciumapymiasta.Oddawnaniewychodziłemztegozgięcia.Poruszam
sięwewnątrzniego.Przecieramysię.
POLSKA7
CzłowiekoegoludzikazklockówlegorobidlaczłowiekaoegowielkościSyberii.
Tozapewnefascynującahistoria,alewolałbymraczejjejniepoznawać.
WUŚPIENIU
Spisywać sny, jaka żenada! Błyski udręczonego mózgu, udręczonej fizjologii.
Wierzyćwsny,wsennespiski,senneupokorzenia,tojeszczegorzej.Lepiejusiąść
na ławce z psem u nóg i siedzieć godzinami. Wstać dopiero, gdy głód, uspokoić
głód,pogadać,zasnąć.
FRYZJERSKIJAZZ
Gra fryzjerski jazz. Chce być traktowany poważnie. Wolałby być postrzegany jako
Wallenrod albo przynajmniej żołnierz wyklęty. Zwiąże się ze stylistką pewnej
stylistkiibędąwspólniemarzyćoeleganckimślubieidemokracji.
WIELKIPIĄTEK
Okruszki.Bolesne.Podskórą.Rytmicznenawrotygłodu.Tajemnicagłodu.Sycenie
sięgłodem.Anazewnątrzzgrillowanawiara.Marszmilionanażartych.
NOREPLY
Rano spacer z psem i kawa w Mleczarni. Po południu spacer z psem i odebranie
przesyłki zostawionej w Pięknym Psie. Wieczorem spacer z psem i pakowanie się.
Jutrojadę.Wrócęzaosiemdni.Usłysz.Potwierdź.Spraw.
KONIECMARCA
Zmamąnacmentarzu.Tylutuludzileży.Ityluznajomych.Tomówimama.Janie
mówię.Przystawiamzapalniczkędoknotów.Usuwamwypalone.Służęramieniem.
BURZAZGRADEM
Wielokolorowo. Między osiemnastą a dwudziestą. Trzy różne nieba. Nadnaturalne
barwy.Groźnie,boładnie?Ładnie,bogroźnie?
LEŻĘISŁUCHAM
Późne lata czterdzieste tamtego wieku. Mama wiezie końską czaszkę na kolanach.
Dlawuja,cosięuczynaweterynarza.Mamachroniczaszkę,boisię,żeuszkodząją
wtłoku.Niedasięwykorzystaćtegoobrazkadoczegoinnegoniżto,tu.
DROBNAZMIANA
Od bramy w prawo, na rogu Bożego Ciała i Dietla kamienica, w niej w latach
trzydziestych tamtego wieku podobno była kawiarnia, w której bywali żydowscy
ipolscyartyści,dzisiajjesttusklepzmilitariami,drobnazmiana.
TAMTEGOWIEKU
Denerwowalici,comówili,żeprzedwojną.Isamzaczynamwtendeseń,przestać.
Teraz jest teraz. Jest, jest. A w stanie. A za komuny. Ubrała się ślicznie i poszła
fotografować miasto. A my z bokserką śnimy o wieczorze. O jutrze. Najwyżej
opojutrzu.
WKWIETNIU2016
W kwietniu nie da się. Rozpełzły się wszędzie małe złośliwe człowieczki. Kąsają,
piszczą, lamentują, tak jakby te ukąszenia bolały ich a nie nas, syczą, że to nasza
wina.Niepodskakujemynaichantyrządowychmanifestacjach,niejesteśmydumni
zdokonańichrządu.Jesteśmyosamotnionymi,sparaliżowanymiGuliwerami.
TRZECIEGOMAJA
Bo są enklawy, w których myśli się inaczej. Nie możecie sobie na to pozwolić.
Wolnośćsłowatylkodlatych,którzynieumiejąmówić.Polszczyznatylkodlatych,
którzyjąkaleczą.Nieustanneobelżyweświęto.
BUJNOŚĆ
Zadeszczone kłębowisko ciemniejącej zieleni, idziemy z psem do ołtarza, który
gdzieśtam,nasamymkońcu,niejasny.Idziemyprzezzadeszczonązieleń,pijaczki
siedzące na Plantach Dietlowskich śpiewają ochryple liryczną pieśń dla panienek
palącychpapierosyprzedagencjątowarzyską.
LISTAPRZEBOJÓWWSZECHCZASÓW
Takie są wasze wybory. W pierwszej dziesiątce zazwyczaj ballady rockowe.
Wysokim głosem, pompatycznie. Do tego zmierzacie. Wysokim głosem,
pompatycznie. I bezsensownie długa, wieśniacka solówka gitarowa. Przez to
czujemysięjeszczebardziejsamotni.Niemaalternatywy.
POLSKA8
Zimna piąta rano. Wykwity sobotniej zabawy na chodnikach. Świeże, pijane,
z nagimi kolanami. Po dwie na jednego Angola. Polska śpi jeszcze. Wczoraj
radośniemaszerowałaprzeciwkosobie.Wczorajodpowiadałanapytaniawyborców
winternecie.Lubibigosidobrepiwo,aktualnieczytaTokarczuk.
AZDRUGIEJSTRONY
Azdrugiejstrony,niemadrugiejstrony.Azinnejbeczki,niemainnejbeczki.Po
obustronachpęknięciatasamapołowa.
CZŁOWIEKZAPIECEM
Czarniawy, chudy, pokryty popielistymi pajęczynami, mieszka we śnie za piecem
i postanowił się ujawnić. Jakoś jesteśmy spokrewnieni. Ta sama ciemna krew. Nie
mówi, ciemnieje, wystaje zza pieca, kiwa dłonią. Ni to przywołująco, ni to
odprawiająco.Budzęsię,czwartarano,niepatrzęnapiec.
POLARZEPAKU
Po drodze pola rzepaku, upiorne miejsca. Gorsi od nich są tylko ci z kosiarkami
ścinający trawę. Atak sienności. Najstraszliwszy miesiąc, maj. Ta nienawiść jest
lepsza,bonieirracjonalna.
BUDZĘSIĘ,CZWARTARANO
Odwieludnitak.Comaoznaczaćtagodzina?Zimnymaj,zimniogrodnicy,zimne
poty.Stająprzedemnąniecisamiludzie.
NIEPOPRAWNOŚĆ
Mieszkamztobąniewramachparytetu,kobieto.
KONKRET
Piątek, dwudziestego maja, Kraków. Nie jakiekolwiek miejsce, tylko to. Ulica
Dietla. Pierwsze piętro. Hałasy. Wiertarka, tramwaje, auta. Trzynasta czterdzieści.
Jeszcze nie wyszliśmy z suką na popołudniowy spacer. Kosmos zagląda przez
otworek.
WIECZNYRUCH
W momencie, kiedy naród opowiada się przeciwko naszym książkom, zyskujemy
innynaród,tajemneplemię,mieszkającewszufladach,wmysichdziurach.Akiedy
itoplemięnaswypędzi,boprzecieżwiadomo,żetozrobi,wtedyzwrócimysiędo
narodu.
ZJAZDDOZAJEZDNI
A za tym ostatnim autobusem idą już tylko zombie. Przechodziłem przez Mały
Rynekiwidziałemusuwaniestaregoszyldu.Pamiętam,jakbyłwieszany.Nienazwę
tego,coterazpoczułem,wzruszeniem,napewnonie.
ITAKBĘDZIE
Itakbędzie,będązdejmowaliszyldy,będąwieszalinowe,tegosięniepowstrzyma,
cośzacoś,zatymostatnimautobusemidąjużtylkozombie,onemieszkająwdawno
nieczynnymsklepiemeblowymBaobab.
SKLEPMEBLOWYBAOBAB
Ajakwygramykilkadziesiątmilionów,tokupimytenumarłydom.Weźmiemyten
krzyż. Wypłoszymy upiory. Nie kupimy jego historii, nie kupimy jego tajemnic,
kupimyprawodobyciawewnątrz.Boterazlatamypopowierzchni.
BOŻECIAŁO
Pospieszniewesołewieczory,trzebawracać,wesołewieczorywinnykończyćsięnad
ranem, ale trzeba wracać, święto kościelne a zarazem zapewne państwowe, kto to
wie,siedzimynaulicyBożegoCiała,jakbyco,jeszczeprzeztenkwadranswyrżnięty
zwieczności,aletrzebawracać.
MOONDOG
Bębnić,bębnićiniewracać.Zjeśćcałąfilharmonię,zmienićsięwszaregorogatego
motylaibębnićskrzydłamiopułap.
NIEMANIE
Dziwny ten Kraków, który opisuję. Brak pedałów, pielgrzymów, ludzi pracy,
rowerzystów, prawdziwych Polaków, tylko ten pusty Kraków, nie ma takiego
Krakowa,onmnieopasujewidmowymiPlantami,niedajeodpustu,upustu.Jawtej
niemocie,niemaniu,mniemam,żejestem.
POZORY
Awyjużnieistniejecie.Spotkałempozora,pozorował,żeistnieje,żesięcieszy,że
mnie widzi, a nie widział mnie, nie cieszył się, patrzył wywróconymi oczami.
Jestem niebezpieczniejszy niż jego polityczni przeciwnicy. Mogę obśmiać. Mam
pamięć.
AREBURY
Apomyślcieorobakach,któreobudziłysięjakoludzie.Pomyślcieotychtkliwych
zbrodniarzach i ich słodkich traumach. Są w stanie zrobić dla swych robaczych
rodzinwszystko.
WIECZOREM
Wieczoremnapotykamwaswszystkich,boiciesię?Samidaliścieimbroń.
PUDEŁKOZZABAWKAMI
Porobiło się tak, że jak się powie – och, ten pajacyk, och, ta małpka, od razu
wiadomo, jaki pajacyk, jaka małpka. I zwolennicy małpki i pajacyka od razu
protestują.Iolbrzymicieńkarłajeszczedotego.Iczającesięwcieniuliski.
OCH
Och, jakże by to wszystko. Pięknie wyglądało. Rozpisane na wersy. Jakże by to
wszystko. Pięknie wyglądało. Ale sytuacja. Oraz środowisko. Oraz sumienie. Nie
zezwalają.
BURZA,OSTATNIDZIEŃMAJA
Odranasukanieruszyłajedzenia,onawiezawszewcześniej,terazpociemniało,jest
burza,leżyobokidyszyhisterycznie,niebójsię,niebójsię,możnamówićwkółko,
nie bój się, ale ona się boi, mówienie to za mało, należałoby wyłączyć burzę, nie
mamtakiejumiejętności,wieluumiejętnościniemam,aleteraznajbardziejbrakmi
tej.
DEDLAJN
Iniemożnawnieskończoność.
KsiążkiMarcinaŚwietlickiego
wBibliotecePoetyckiej
Wydawnictwaa5
Trzeciapołowa
Poznań1996
(t.23)
Muzykaśrodka
Kraków2006
(t.52)
Drobnazmiana
Kraków2016
(t.93)
BibliotekaPoetyckaWydawnictwaa5
podredakcjąRyszardaKrynickiego
Tom93
Projektokładkiistrontytułowych
PiotrMłodożeniec
Typografia:FrakcjaR
©CopyrightbyMarcinŚwietlicki,2016©CopyrightbyWydawnictwoa5,2016
Wydaniepierwszewrzesień2016
ISBN978-83-65614-05-6
Wydawnictwoa5
ul.Stawarza16/3
30-540Kraków
Działsprzedaży:
tel./fax0226328374
e-mail:
SkładiłamanieSławomirOnyszko
PlikopracowałiprzygotowałWoblink