AUDRA ADAMS
Bogata dziewczyna,
niegrzeczny chłopak
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Była tak piękna, jak wszyscy o niej mówili.
Może nawet jeszcze piękniejsza.
Lucas Stratten poprawił ostrość obiektywu, by skoncentrować go na jej twarzy. Obejrzała
się najpierw za siebie, a potem na prawo i na lewo, przez cały czas z niepokojem marszcząc
brwi. Upewniwszy się, że nic nie zakłóca jej prywatności, powoli zdjęła długie, białe futro z
lisów.
Pod spodem była zupełnie naga.
Lucas Stratten wstrzymał oddech. Aparat wyślizgnął mu się z rąk i niewiele brakowało,
żeby go upuścił. Ten incydent przypomniał mu, po co się tutaj zjawił. Szybko pstrykał
kolejne zdjęcia, podczas gdy dziewczyna rozkoszowała się spienioną i gorącą wodą w
wannie.
Miała przymknięte oczy i w miarę jak ciepła kąpiel zdawała się przynosić efekt, jej rysy
zmieniał leniwy uśmiech. Odskoczył, czując się jak podglądacz. Ale na tym przecież polegał
jego zawód: starał się uchwycić naturalne ludzkie zachowania, relacjonować bieżące
wydarzenia. A Alexandra Beck była wydarzeniem. Jednak akurat to zlecenie budziło w nim
niesmak, bez względu na sumę, którą spodziewał się otrzymać i której rozpaczliwie
potrzebował.
Obróciła się w wodzie, ukazując piersi, różowe obrzmiałe sutki. Ciało Luke'a reagowało
na jej wdzięki tak, jak zapałka reaguje na zetknięcie z płomieniem. Niespodziewanie poczuł
twardość w swoich dżinsach
i zmienił pozycję, żeby zmniejszyć napięcie. Cóż za niedorzeczność! Pracował już z wieloma
nagimi kobietami i zawsze patrzył na nie chłodnym okiem. Nie miał kłopotu z
rozgraniczaniem życia zawodowego i prywatnego, więc dlaczego tym razem czuł się inaczej?
Fakt, że spędził ostatnio prawie pięć lat z dala od ojczyzny, tłumaczył taką gwałtowną
reakcję. W krajach Trzeciego Świata trudno było myśleć o trwałym związku, a on nigdy nie
przepadał za przelotnymi romansami.
Kiedy widział Alexandre Beck stojącą w wodzie w całej okazałości, wszystkie jego
racjonalne argumenty ulatywały z wiatrem. Przypominała boginię pośrodku starożytnego
stawu ofiarnego. Luke'owi pulsowały skronie. Wykonał kolejne zdjęcie: nędzny dowód, iż
kolor jej gęstych miodoworudych włosów był absolutnie, całkowicie, niezaprzeczalnie
naturalny.
Zdążył jeszcze zrobić dwa ujęcia, a potem dziewczyna wyszła z wanny, owinęła się futrem
i wsunęła stopy w białe, futrzane pantofelki. Po chwili zniknęła w drzwiach swojej willi na
zboczu góry za ekskluzywnym, prywatnym ośrodkiem narciarskim w Vermont.
Luke opuścił aparat, cały spocony mimo chłodnego marcowego wiatru. Dzięki Bogu,
zrobił dzisiaj kilka niezłych ujęć. Pomyślał, że powinien szybko wykonać zlecenie, zanim
nadarzy się okazja do bezpośredniego zetknięcia z tą kobietą. Taka komplikacja byłaby teraz
bardzo niepożądana w jego życiu.
Zadzwonił do Joe'ego, żeby mu powiedzieć, co ma. Dzięki jego aktom szmatławce miały
się sprzedać w milionowych nakładach. Na myśl o radosnym uśmieszku Joe'ego zadygotał.
Ale dość już rozważań na temat charakteru prasy brukowej. Najważniejsze, żeby mu
zapłacili, a wtedy będzie mógł stąd wyjechać i przestać kusić los. To właśnie los
zadecydował o jego pobycie
tutaj. Następne zlecenie czekało go w Afryce i żeby znieść panujący tam dokuczliwy upał,
postanowił wypocząć w jakimś niedrogim ośrodku narciarskim. Ale gdy tylko wsiadł do
autobusu na lotnisku, obudził się w nim instynkt reportera.
Siedziała sama w tylnej części wozu. I chociaż była osłonięta kapeluszem, apaszką i
ciemnymi okularami, dostrzegało się w niej niezwykłą klasę. Ignorował ją przez większą
część jazdy, prawie nie zastanawiając się nad tym, kim jest ta kobieta albo dlaczego się
ukrywa. Ale niebawem dosięgnęła go ręka przeznaczenia w osobie nad wiek rozwiniętego
dwuletniego chłopczyka, który nie mógł usiedzieć w miejscu. Malec wyrwał się z objęć
udręczonej matki i zerwał z głowy eleganckiej damy ten kaszmirowy, podobny do turbanu
kapelusz.
Jeśli nie bujne miodoworude włosy, które wysypały się spod kapelusza dziewczyny, to
zaintrygowała go przynajmniej jej nazbyt gwałtowna reakcja na całe zdarzenie. Ktoś inny
skwitowałby zajście śmiechem. Ona - wprost przeciwnie, i Luke zadawał sobie pytanie:
dlaczego. Dręczyło go to tak bardzo, że przegapił swój przystanek i dojechał razem z nią do
końca linii. Wmawiał sobie, że ta dziewczyna jest co najwyżej nieśmiałą, prowadzącą
samotne życie pięknością. Ale przecież wcale nie musiało tak być...
Z holu niezwykle ekskluzywnego hotelu szybko zadzwonił do zaprzyjaźnionego wydawcy
brukowych pisemek, Joe'ego Ryana, który w dużym stopniu zaspokoił jego ciekawość.
Alexandra Beck, sławna dziedziczka zaliczająca się do śmietanki towarzyskiej, zrezygnowała
z zaplanowanego ślubu. Podobno widziano ją na Karaibach, lecz Luke - a teraz również Joe -
wiedzieli swoje. Joe nie omieszkał przekazać szczegółowej relacji o dawnych romantycznych
eskapadach tej damy. Według Joe'ego panna Beck skakała z kwiatka na kwiatek i zostawiła
za sobą cały orszak kochanków.
Nagle planowany wypoczynek Luke'a nabrał nowego charakteru, gdyż gazeta Joe'ego
zaproponowała, że pokryje jego rachunki, a on będzie chodził za dziewczyną tak długo, aż
zdoła ją sfotografować. Jednakże panna Beck nie wykazała chęci współpracy. Pierwsze dni
pobytu w kurorcie spędziła w całkowitej izolacji i Luke nie był w stanie zrobić jej ani
jednego zdjęcia.
Aż do dzisiejszego dnia.
Luke sprawdził film i odkręcił obiektyw od aparatu. Skończył swoją robotę. Kiedy
pakował sprzęt, już wybiegał myślą ku następnemu zleceniu. Pewne państewko w Afryce
dopiero co zaczęło egzystować bez swojego dożywotniego prezydenta. Stary generał zmarł,
przekazując ster rządów niezaradnemu synowi. Zamiast zmian ustrojowych rozpoczął się
chaos... I nikt tych wydarzeń nie relacjonował, nawet największe stacje telewizyjne.
Z powodu cięć budżetowych w ostatnich latach większość zagranicznych biur
informacyjnych została zmuszona do masowych redukcji personelu albo całkowitego
zaprzestania działalności.
To dawało pole do popisu dla niezależnych fotoreporterów, takich jak on sam. Mając przy
sobie tylko sprzęt i podręczną torbę z wełnianej bai, mógł jeździć dokąd chciał i uwieczniać
najciekawsze wydarzenia. W tym okresie Luke wyrobił sobie reputację uczciwego, szczerego
reportera. Jego zdjęcia ozdabiały wewnętrzne strony i okładki wszystkich ważniejszych
dzienników i magazynów ogólnokrajowych. To był świat, który Luke znał i kochał i... nie
mógł się doczekać, kiedy znowu do niego powróci.
Przewiesił przez ramię torbę z aparatem i wygramolił się ze swojej kryjówki. Ból w
prawym kolanie przypomniał mu inny powód, dla którego się tu znalazł. Podczas ostatniej
wyprawy odłamek pocisku zranił go w nogę, gdy fotografował potyczkę w miejscu leżącym
na południe od granicy. Incydent, który Luke traktował najpierw jak
przykry drobiazg, uczynił go niesprawnym do tego stopnia, że powrót do pracy okazał się
niemożliwy bez serii zabiegów rehabilitacyjnych. Rana nie wygoiła się całkowicie, o czym
uwielbiał mu przypominać Joe, i za jej sprawą znajdował się na bocznym torze dłużej niż
mógłby oczekiwać.
O wiele za długo, biorąc pod uwagę jego sytuację finansową. Był bez grosza przy duszy,
nie miał żadnej pensji, dzięki której mógłby rozpocząć następną wyprawę. I chociaż
redaktorom podobały się jego zdjęcia, nie zamierzali go finansować. Pod tym względem
pozostawał na własnym utrzymaniu. Potrzebował pieniędzy, żeby opłacić kolejną ekspedycję.
Dlatego znęciła go perspektywa szybkiego zarobku na zdjęciach Alexandry Beck dla prasy
brukowej. Z głupim uśmieszkiem na twarzy wracał do domu wypoczynkowego. Alexandra
Beck, jedyne dziecko niezwykle wpływowego w świecie mediów, ekscentrycznego
miliardera, Victora Becka. Ludzie z Wall Street nadali mu przydomek „Nieczuły Vic", co,
zważywszy na miejsce, w którym zrodził się ów przydomek, tylko powiększało jego
obraźliwość. Beck posiadał pokaźną część nieruchomości w trzech największych miastach i
dbał, żeby wszyscy o,tym pamiętali. Nie było dnia, żeby gazety i magazyny nie zamieściły
jakiejś wzmianki na jego temat albo przynajmniej zdjęcia.
Luke właściwie nie żywił szacunku do ekscentrycznego magnata. Beck dorobił się
majątku ciężką pracą i to przynosiło mu chlubę, ale sposób życia tego mężczyzny budził u
Luke'a zdecydowany niesmak. Znał Victora Becka. Nie osobiście, ale dysponował gruntowną
wiedzą o takich ludziach jak on. Dobrym przykładem mógł być jego ojciec. Lo-rne'owi
Strattenowi nie zależało na mediach tak bardzo jak Victorowi, ale był w równym stopniu łasy
na pieniądze. Luke spędził wczesną młodość
w cieniu biznesmena, który miał obsesję na punkcie konkurencji i nigdy nie wydawał się
usatysfakcjonowany: ani ilością posiadanych pieniędzy, ani swoimi kobietami. Ani synem.
Spokojnie minął kilku stałych gości siedzących przy kamiennym kominku. Sezon miał się
już ku końcowi i przebywali tu tylko najbardziej zapaleni narciarze i ludzie, którzy nie mieli
nic innego do roboty, jak zjeżdżać po stokach. Luke zignorował atrakcyjną blondynkę, która
omal się o niego nie potknęła, usiłując zwrócić na siebie jego uwagę. Przypadkowe spotkanie
panny Beck zmieniło charakter tej wyprawy: pobyt w ośrodku stał się interesem, a nie
przyjemnością. Nie zwracał uwagi na żadną z olśniewająco pięknych kobiet, od których aż
się roiło w kurorcie. Gdyby był zainteresowany tymi sprawami, wiedziałby, w którą stronę
spoglądać.
W umyśle Luke'a pojawiła się na moment twarz Alexandry zanurzonej w wannie z gorącą
wodą. Zastanawiał się, czy panna Beck wygląda tak samo, kiedy się kocha, ale zaraz odpędził
od siebie tę myśl. Zapewne trudno byłoby zliczyć jej kochanków. Znał takie kobiety. Na
przykład swoją matkę. Aż do śmierci zmieniała mężczyzn jak rękawiczki, wciąż szukając
jakiejś tajemniczej i nieuchwytnej więzi, której z pewnością nie odnalazła. Doszedł do
wniosku, że ma dość tych rozmyślań. Podniósł słuchawkę i wybrał numer.
Joe? Mówi Luke. Mam te zdjęcia. Wrócę...
Ile?
Co ile?
Ile masz tych zdjęć? - zapytał Joe.
Nie wiem. Może z pół rolki.
Zrób trochę więcej.
Joe, już skończyłem. Rozumiesz? Spodoba ci się to, co dostaniesz. Wierz mi, to
wystarczy.
Taak? - zapytał przeciągle Joe. - Dobry materiał?
Dość dobry.
Jak dobry?
Jest naga - szepnął Luke.
Cholera! Gdzie? W swoim pokoju?
Nie, w wannie.
Sama?
Zupełnie sama.
To szkoda- stwierdził Joe. - Jakieś zbliżenia? Luke skrzywił się.
Będziesz zadowolony z tych zdjęć, obiecuję ci.
Co powiedziałeś?
Luke zerknął na osoby obecne w głównej sali. Blondynka uśmiechała się do niego.
Odwrócił się.
- Nie będę się wydzierał. Pogadamy później.
W porządku, bracie, zawsze odwalasz kawał dobrej roboty. Wierzę ci na słowo. Ale
skończ tę rolkę, sfotografuj dziewczynę w akcji.
Joe, ja wyjeżdżam. Już i tak za długo tu jestem. Mam dość. I muszę wracać. Tylko
przygotuj pieniądze. Mój samolot odlatuje jutro rano i mam zamiar do niego wsiąść.
Nie podleczyłeś się wystarczająco, żeby lecieć do jakiejś zapadłej dżungli. Co się stanie,
jeżeli będziesz potrzebował pomocy medycznej? Może jakiś szaman voodoo będzie potrząsał
zminiaturyzowaną ludzką główką nad twoją nogą?
Daruj sobie. Szykuję się do wyjazdu - przerwał mu Luke.
- Dodatkowy tysiąc, jeżeli skończysz tę rolkę.
Luke przysunął słuchawkę do ucha. Dodatkowy tysiąc
pozwoliłby pokryć wiele rachunków... Ale jeżeli Jej Wysokość przez następną dobę nie
opuści swojego apartamentu? Wtedy on spóźni się na samolot i utknie w tym miejscu, dopóki
nie zdoła wymyślić czegoś innego.
- Nie - oznajmił Joe'emu. - Wynoszę się stąd.
Luke odwiesił słuchawkę i skierował się do kawiarni
na szybki, mocno spóźniony lunch. Wychodząc, zapłacił
rachunek w kasie przy drzwiach kawiarni. Udał się do holu, położył torbę i zaczął grzebać w
kieszeniach spodni w poszukiwaniu klucza do pokoju. Pomyślał, że im szybciej się spakuje,
tym szybciej zdoła opuścić ten kurort. Kiedy odwrócił się, żeby chwycić torbę z aparatem,
stanął twarzą w twarz z kobietą, która go absorbowała przez cały zeszły tydzień.
- Przepraszam - powiedziała Alexandra. Obeszła
Luke'a i zbliżyła się do recepcji.
Luke gapił się na jej długie nogi i krągłe, zgrabne biodra. Miała na sobie narciarki, botki i
sztuczne czerwone futro z kapturem, który zakrywał jej charakterystyczne włosy. Trzymała
czerwone skórzane rękawice.
Co, u licha, zamierzała teraz zrobić? Luke przeniósł ciężar z chorej nogi na zdrową i
postanowił się tego dowiedzieć. Podszedł do kontuaru i udawał, że przegląda jakąś broszurę,
a jednocześnie słuchał rozmowy Alexandry z recepcjonistą, dotyczącej wynajęcia śnieżnego
skutera. Uśmiechnęła się do tego mężczyzny, a potem ruszyła do wyjścia, w kierunku
wypożyczalni.
Luke szedł za nią w bezpiecznej odległości. Alexandra przywitała się z operatorem,
przeszła się wzdłuż szeregu skuterów i wybrała jedną z maszyn. Machnęła ręką, nie życząc
sobie żadnych instrukcji, i po chwili już jej nie było. Luke zerknął na zegarek. Trzecia.
Trochę późno, żeby pójść za nią, ale tysiąc dolców to sumka nie do pogardzenia, a w aparacie
zostało jeszcze pół filmu. Parę zdjęć panny Beck na tym skuterze wystarczy, żeby
uszczęśliwić Joe'ego.
Zbliżył się do stanowiska, złożył podpis i zapłacił za swoją maszynę.
Wie pan, jak to obsługiwać? - zagadnął operator.
Tak - odparł Luke. Wyjął z torby aparat, poprawił obiektyw i przewiesił pasek przez
klatkę piersiową.
Zna pan tę kobietę? - zapytał mężczyznę i kiwnął
głową w kierunku, w którym zniknęła Alexandra. Operator wzruszył ramionami.
W życiu jej nie widziałem.
Płaciła gotówką? - zagadnął Luke.
A kto chce to wiedzieć?
Luke wyjął z kieszeni dwudziestodolarowy banknot i pomachał nim przed oczami
operatora, który rozejrzał się i zgrabnie ukrył go w dłoni. Przejrzał swoje papierki i
wyciągnął czek podróżny.
- Nazywa się Jane Martin - powiedział, pokazując
czek Luke'owi.
To, że używała fałszywego nazwiska, nie zaskoczyło Luke'a.
Dokąd się skierowała?
Prosto na drogę wokół wzgórza. Mówiłem jej, żeby się trzymała wyznaczonych
szlaków. O tej porze roku śnieg jest zabawny.
Zabawny?
No, wie pan, miękki, zdradziecki. Lód pod spodem topi się za dnia, by znowu
zamarznąć nocą. Przez to nowa warstwa śniegu wyprawia śmieszne rzeczy.
Na przykład?
Na przykład powoduje obsunięcia. Spodziewamy się kolejnej burzy śnieżnej.
Mówią, że będzie gwałtowna. Prawdopodobnie ostatnia w tym roku.
Luke spojrzał w górę na niebo. Było błękitne i bezchmurne.
Wcale na to nie wygląda.
Niech się pan nie da zmylić. Jutro, kiedy na ziemi będzie kilkadziesiąt centymetrów
śniegu, przypomni pan sobie słowa Tony'ego.
- Nazywasz się Tony?
Operator uśmiechnął się.
Tak. Posłuchaj mojej rady i nie zbaczaj ze szlaków. Wróć, zanim się ściemni, to nic
ci się nie stanie.
Dzięki.
Luke uruchomił silnik i ruszył drogą, którą pojechała Alexandra. Zobaczył ją po kilku
minutach. Wprawnie Szusowała po swoim szlaku.
Światło było odpowiednie. Przez wysokie sosny Sączyły się promienie słońca, które
rzucały cętkowaną poświatę na tor. Luke ostrożnie podniósł aparat i próbował jednocześnie
go nastawić i sterować pojazdem. Procentowały lata wykonywania zdjęć w najdziwniejszych
pozycjach. Jednakże z tej odległości nie mógł stwierdzić z całą pewnością, że to ona. Musiał
podjechać bliżej, toteż przyśpieszył obroty silnika. Alexandra oddalała się od niego coraz
bardziej, dając nierozważny popis swoich umiejętności. Luke koncentrował Się na
dotrzymywaniu jej tempa i na razie nie mógł hawet marzyć o zdjęciach. Po mniej więcej
trzydziestu minutach zorientował się, że dziewczyna przecięła las ) jedzie w górę na północ.
Zatem zboczyła ze szlaku, h on... podążał w ślad za nią.
Mrucząc przekleństwa, podjechał do Alexandry tak blisko, jak pozwalała mu na to
odwaga. Musiała usłyszeć jego pojazd, gdyż odwróciła się i na pewno go zauważyła. Potem
zwiększyła prędkość i skręciła w prawo.
Alexandra Beck obejrzała się przez ramię. Najpierw myślała, że coś sobie uroiła, ale nie,
ten mężczyzna wyraźnie ją śledził. W normalnych okolicznościach zlekceważyłaby ten fakt.
Jako osoba urodzona i wychowana w Nowym Jorku, bynajmniej nie była bojaźliwa. Ale
okoliczności nie były normalne. Ukrywała się i nie Chciała, żeby ją znaleziono. Oczywiście,
chodziło jej 0 prasę, ale jeszcze bardziej o ojca. Z doświadczenia Wiedziała, że chociaż mógł
ją śledzić przedstawiciel prasy, to jednak za całą sprawą kryje się raczej ojciec.
Tata zapewne znajdował się teraz w trzecim stadium ataku. Potrzebował jeszcze co
najmniej tygodnia na
ochłonięcie, zanim ona mogłaby spróbować nawiązać z nim kontakt. Urządzali sobie sceny
od dawna, ilekroć ośmieliła się mu sprzeciwić, ale wiedziała, że ich kłótnia przepełniła
kielich goryczy.
Victor Beck zaplanował ten ślub do najmniejszego szczegółu. Nawet nie chciała myśleć,
ile kosztowała uszyta przez włoskiego projektanta suknia ślubna. Ucieczka na dwa dni przed
wielkim wydarzeniem w karierze ojca, który na jej punkcie miał bzika, wystarczyła, by
zapłonął gniewem i zniszczył siebie oraz wszystko, co żyje w promieniu dziesięciu mil.
Alex wzięła głęboki oddech i postanowiła uciec od tajemniczego mężczyzny. Mknęła
owiewana wiatrem, by skręcić na północ, a jednocześnie wracała myślami do ślubu, z którego
zrezygnowała. Oczywiście, nie miała wyboru. Po prostu nie mogła przez to przebrnąć,
chociaż wszyscy twierdzili, iż to byłoby dla niej najlepsze. Nie mogła nawet pomimo faktu,
że ślub przypieczętowałby wielką fuzję, która fascynowała rekiny z Wall Street. Nawet za
względu na tatę, który pragnął tego ponad wszystko.
Zbliżał się dzień ślubu i Alexandra wpadała w coraz większą panikę. Przyjaciółki mówiły
jej, że strach w takich przypadkach jest czymś zupełnie normalnym. Ale ona znała
rzeczywisty powód: za nic w świecie nie umiała sobie wyobrazić, że będzie leżała naga i
kochała się z Justinem Farrellem. Gdyby publicznie się do tego przyznała, ludzie ryczeliby ze
śmiechu. Ona, Alexandra Beck, znana na całym świecie rozpustnica, która ponoć posiadała
tuziny kochanków w kraju i za granicą, bała się iść do łóżka z czarującym, dystyngowanym,
eleganckim, ale niestety niemłodym Justinem Farrellem? Doszła do wniosku, że byłoby to
zabawne dla wszystkich osób, które sądziły, że ją znają. Przykry aspekt całej sprawy polegał
na tym, że nikt jej nie znał.
Prawdę mówiąc, lęk nie miał tu nic do rzeczy. Tęskniła za mężczyzną, który roznieciłby
jej skrywaną namiętność. A stary Farrell nie nadawał się do tego. Och, na pewno by się starał,
gdyby zgodziła się za niego wyjść. Ale ojciec usidlił ją w trudnym okresie jej życia, tuż po
niepowodzeniu w szkole pielęgniarskiej. Musiała pożegnać się z jedynym marzeniem, które
coś dla niej znaczyło. Wtedy dała za wygraną i podporządkowała się decyzji ojca, gdyż tak
było najprościej. Jednakże rzeczywistość uświadomiła jej, że musi odzyskać kontrolę nad
swoim życiem. Potrzebowała czasu na obmyślenie nowego planu.
I dokonała tego. Pomysł fundacji zrodził się nagle, jakby inspirację zesłał jej Bóg. Kiedy
ugruntował się w świadomości, zrozumiała, że właśnie o to jej chodziło przez całe życie.
W przeciwieństwie do ojca, Alexandry nie interesowało robienie pieniędzy. Gorliwie
pragnęła służyć innym ludziom i rozpoczęcie nauki w szkole pielęgniarskiej stanowiło krok
w tym kierunku. Może nie potrafiła pomóc pojedynczym osobom, ale z pewnością zdołałaby
to uczynić na większą skalę.
Doprawdy, to było takie proste, aż dziw, że nie wpadła na ten pomysł wcześniej.
Pieniędzy miała dużo, bardzo dużo. Korzystała z funduszu powierniczego swoich dziadków,
nie wspominając o rozmaitych bezdzietnych ciotkach i wujkach, którzy również uczynili ją
jedyną spadkobierczynią.
Tak, fundacja rozdzielająca stypendia godnym zaufania organizacjom i grupom, które
pomagałyby mniej zamożnym ludziom, stanowiła właściwą odpowiedź na rozterki Alexandry
Beck. I ona by nią zarządzała. Miała wybitne zdolności organizatorskie - co do tego wszyscy
się zgadzali. Dzięki działalności charytatywnej zdobyła również ogromne doświadczenie i
teraz wreszcie mogłaby wykorzystać tę wiedzę.
Próbowała porozmawiać na ten temat z ojcem, ale, jak zwykle, puszczał jej słowa mimo
uszu i całkiem ją ignorował. Ponawiane próby przekonania go, że ma poważne zamiary,
okazały się daremne. Dała za wygraną. Skoro podjęła decyzję, pragnęła możliwie szybko ją
zrealizować, ale Victor miał taką obsesję na punkcie ślubu, że nie pozwolił jej dojść do słowa.
Najlepszym sposobem zwrócenia na siebie uwagi ojca było zniknięcie i Alex tak właśnie
zrobiła. Była gotowa wrócić, ale nie miała ochoty stanąć przed obliczem ojca. Ucieczka od
Victora Becka nie zostałaby potraktowana pobłażliwie. Alexandra Beck od początku
wiedziała, że zostanie odszukana, jeśli nie przez ojca, to przezpaparaz-zich, którzy wywęszą
ją jak psy gończe.
Zerknęła przez ramię. Niech go diabli! Doganiał ją. Była mistrzem w jeździe na nartach i
na skuterze śnieżnym, toteż irytowało ją, że nie potrafi się wymknąć temu mężczyźnie -
kimkolwiek był. Ze zdwojonym impetem, powodowana złością, przyśpieszyła na tyle, na ile
pozwalał rozsądek, zboczyła ze szlaku i pojechała w górę przez las.
Dokąd jedzie ta głupia kobieta? zapytywał siebie Luke, podążając za nią w gęsty sosnowy
zagajnik. Czyż nie otrzymała tych samych instrukcji, które i on dostał od operatora? Spojrzał
przez ramię. Wyraźnie zboczyli z głównego szlaku, wjeżdżali coraz wyżej i wyżej. Zawahał
się, pomyślał, że powinien darować sobie ten pościg. Zależało mu na autentycznych
zdjęciach, ale nie chciał przestraszyć Alexandry, gdyż mogłaby zrobić jakieś głupstwo. Z
powodu gęstniejącego lasu, który stanowił doskonałą osłonę, Luke nie widział już dziew-
czyny. Jechał po śladach, które zostawiał w śniegu jej pojazd, i natychmiast zauważył, że
panna Beck zatacza łuk, by niemal niedostrzegalnie zawrócić w kierunku głównego szlaku.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Po-
18
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stąpiła sprytnie, wyprowadzając go w góry; miała nadzieję, że kiedy on straci ją z oczu, uda
jej się go przechytrzyć.
Niestety, nie zdawała sobie sprawy z tego, kto ją goni. Pobierał nauki od doświadczonych
partyzantów w opanowanych przez nich dżunglach. Nie mogła się z nim równać, chociaż
była inteligentna. Luke skręcił w lewo i przeciął las z prędkością, która byłaby niebezpieczna
nawet w idealnych warunkach, lecz teraz, kiedy zapadał zmierzch, a na każdym zakręcie
znajdowały się przeszkody w postaci ogromnych sosen, wydawała się przejawem obłędu.
Ale ten manewr opłacił się. Luke przyhamował jakieś trzydzieści metrów za dziewczyną,
chowając się przed nią w sosnowym zagajniku. Wydawało mu się, że ma mnóstwo czasu.
Wyjął aparat spod kurtki i wycelował obiektywem w teren, po którym zjeżdżała z
maksymalną prędkością Alexandra. Skończył film w kilkanaście sekund. Był bardzo
zadowolony z wykonanej tego dnia roboty. Wyciągnął zwiniętą rolkę z aparatu, włożył ją do
cylindrycznej osłonki i schował do kieszeni. Zaczął wpychać swój sprzęt do torby. Nie był
przygotowany na ostrzegawcze dudnienie za plecami i rozdzierający ryk, który mu
towarzyszył. Z początku myślał, że to maszyna Alexandry tak hałasuje, ale jedno spojrzenie
na górę pozwoliło mu zrozumieć rzeczywisty powód.
Zobaczył, że wprost na niego spada lita warstwa śniegu. Wyostrzony latami ciężkiej
zaprawy instynkt kazał mu upuścić torbę i uruchomić swój pojazd. Rozpaczliwie uciekając
przed lawiną, Luke skręcił w kierunku Alexandry Beck. Przegonienie dziewczyny pochłonęło
kilka cennych sekund. Musiał użyć całej swojej siły, by za pomocą prawego ramienia
wciągnąć ją na swój skuter, a jednocześnie nie wywrócić pojazdu.
Alexandra dała się zaskoczyć. Szaleniec, który ją śledził, teraz chyba próbował ją porwać.
Zapewne był
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
19
jednym z wrogów jej ojca, fanatykiem, który zamierzał ją przetrzymywać dla okupu albo w
innym, gorszym celu. Walczyła z nim, wierzgając i krzycząc wniebogłosy. Kiedy chwycił
ją za nadgarstek, przechyliła się i gryzła go dopóty, dopóki jej nie puścił. Furia w oczach
Alex kontrastowała z jego przestraszonym spojrzeniem. Znowu wyciągnął ku niej ręce,
próbując ściągnąć ją ze skutera. Za nic w świecie nie chciała mu na to pozwolić. Trzymała
kierownicę w stalowym uścisku, przez co skutery sunęły obok siebie, potęgując zagrożenie.
- Nie widzisz, co się dzieje? - wrzasnął z całych sił Luke, ale zagłuszał go ryk dwóch
silników i histeryczny krzyk dziewczyny. - No puść, głupia!
Ponownie ją schwycił, tym razem za rękaw. Alex uwolniła się z jego uścisku i odjechała
w prawo. Słyszała, że mężczyzna coś wykrzykuje, ale nie miała odwagi skręcić albo
zwolnić. Bóg jeden wiedział, dlaczego ten człowiek ją ścigał. W każdym razie nie
zamierzała poddawać się bez walki.
Luke nie mógł uwierzyć, że panna Alex jest taką idiotką. Gdzież ona miała mózg?
Czyżby niczego nie widziała ani nie słyszała? Wyprzedził ją w momencie, gdy dosięgnęła
ich lawina. Nie było czasu na subtelności. Wiedział, że jeśli natychmiast czegoś nie zrobi,
zostaną w kilka sekund pogrzebani żywcem. Decyzję należało podjąć w ułamku sekundy.
Rzuciwszy pożegnalne spojrzenie na aparat, skoczył głową do przodu, na plecy Alexandry,
i wreszcie ją złapał.
Alex zauważyła lawinę dokładnie w momencie ataku
Luke'a. Jej skuter przewrócił się na bok, a jego pasażera
1
wie zostali zrzuceni na zbocze. Pojazd jeszcze przez
chwilę się kręcił, a potem całkowicie pochłonęła go
; lawina. Luke trzymał Alex w pasie, próbując, z mizernym
l skutkiem, przyjąć na siebie siłę upadku. Ich splecione
i ciała bezwładnie staczały się w kierunku zamarzniętej
'i otchłani.
20
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Wreszcie zatrzymali się. Dookoła panowała zupełna cisza.
Pierwszy otworzył oczy Luke. Był oszołomiony, z trudem łapał oddech. Wyciągając szyję,
wypatrywał obu pojazdów śnieżnych. Przepadły. Podobnie jak wszystko inne. Za ich plecami
rozciągał się nowy świat, całkowicie biały, pozbawiony jakichkolwiek oznak życia. Nie było
tu żadnych drzew, krzewów czy przemykających zwierząt. Niczego. Tylko śnieg.
Luke zachłysnął się rozrzedzonym powietrzem. Nie miał pojęcia, gdzie się znaleźli i jak
zdołają się z tego miejsca wydostać. Był pewien tylko jednej rzeczy: nie było drogi
powrotnej.
ROZDZIAŁ DRUGI
Luke podniósł się na łokciach i popatrzył na kobietę, która pod nim leżała. Wyglądała na
przemarzniętą. Chciał sprawdzić puls Alex, lecz jego ramiona były uwięzione pod plecami
dziewczyny, a poza tym bał się, że nieostrożnym ruchem dodatkowo uszkodzi złamane kości
- swoje lub jej. Dlatego zębami rozpiął Alex kołnierzyk i przycisnął wargi do jej szyi, by
wyczuć puls.
Kiedy dotknął zimnymi ustami jej miękkiej skóry, poczuł, że przechodzą mu po grzbiecie
ciarki. Miała w sobie tyle życia i ciepła. Dotyk jej ciała nagle aż zanadto wyraźnie
uświadomił mu, w jakiej leżą pozycji.
W umyśle błysnął mu obraz nagiej Alex, biorącej ciepłą kąpiel. Szybko, ale ostrożnie,
żeby nie zrobić jej krzywdy, odsunął się. Fatalnie, że zostali uwięzieni po tej stronie góry. Co
gorsza, przypomniał sobie, że przez ten szalony pościg nie zdąży na samolot.
Łagodnie rozluźnił uścisk i położył Alex na miękkiej poduszce ze śniegu u stóp drzewa.
Śnieg padał coraz mocniej. Luke wiedział, że jeśli szybko nie znajdą jakiegoś schronienia,
czeka ich pewna śmierć.
Ta myśl nie budziła w nim przerażenia. Już wiele razy zaglądał śmierci w oczy. Ale czuł
złość. Śmierć w obronie jakiejś sprawy czy przekonania, albo przynajmniej z określonego
powodu, byłaby usprawiedliwiona, ale zginąć w wyniku zwariowanego pościgu za
zwariowaną panienką z wyższych sfer - dla pieniędzy - taka śmierć zasługiwała wyłącznie na
pogardę.
22
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaczął tupać nogami, żeby pobudzić krew do szybszego krążenia, i wepchnął ręce do
kieszeni.
- Głupota - powiedział głośno. - Absolutnie, zdecy
dowanie najgłupsza rzecz, jaką zrobiłeś w swoim żałos
nym życiu.
Alex otworzyła oczy i widziała tylko ciemne plamy. JKtoś coś mówił, ale nie rozumiała
ani słowa, gdyż słyszała tylko dudnienie w uszach. Kręciło jej się w głowie, była
zdezorientowana i wcale nie miała pewności, czy wszystko jest z nią w porządku. Czekała, aż
znikną plamy przed jej oczami, a następnie powoli, z maksymalną ostrożnością, odwróciła
głowę w kierunku, z którego dobiegał głos. To był on. Szaleniec, który ją zaatakował. W
pierwszym odruchu chciała się poderwać i uciec, ale uznała, że nie zdoła go przegonić.
Gdzieś czytała, że takich nieobliczalnych ludzi należy traktować bardzo uprzejmie.
Pomyślała, że przyjdzie jej to bez trudu. Od lat radziła sobie w taki sposób z ojcem.
Podparła się łokciami i usiadła. Przedtem upewniła się, że dzieli ją odpowiednia odległość
od tego człowieka, na wypadek, gdyby znowu spróbował się na nią rzucić. Ten manewr nie
uszedł jego uwagi i odwrócił się do niej. Przypatrywali się sobie przez dłuższą chwilę. Miał
brązowe oczy o odcieniu whisky i wprost przeszywał ją wzrokiem. W pierwszej chwili
przyszło jej do głowy, że ten mężczyzna nie wygląda jak maniak - ale przecież nawet nie
wiedziała, jak taki człowiek wygląda.
Nic ci się nie stało? - zagadnął. Mówił niskim, chrapliwym i zatroskanym głosem.
Kim jesteś? - zapytała. Postanowiła nie silić się na uprzejmy ton.
Facetem, który uratował ci życie.
Uratowałeś mi życie? -Więc sądzisz, że to właśnie robiłeś?
Tak. A myślisz, że co próbowałem zrobić?
Zaatakować mnie, porwać, zabić.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
23
Luke wydał z siebie odgłos, który miał być śmiechem.
Niezupełnie o to mi chodziło. Jak się czujesz?
Kręci mi się w głowie.
Nic dziwnego. Straciłaś przytomność.
Zgiął prawą nogę i przesuwał ją do przodu oraz do tyłu, rozcierając kolano. Alexandra
miała mętlik w głowie, ale nie traciła czujności. Mężczyzna wydawał się całkowicie
normalny. No, jeśli nie zwracało się uwagi na nietypową fryzurę - jego jasnobrązowe włosy
były długie z tyłu i krótkie z przodu - i jednodniowy zarost.
Alex powoli wstała. Oparła się o pień drzewa i otrzepała ze śniegu.
- Przed czym mnie ratowałeś? I jak się tu znalazłam?
Jeśli nie masz nic przeciwko moim pytaniom...
Luke zerknął na nią przez ramię. Nawet teraz, gdy miała potargane włosy i piekielnie
musiała ją boleć głowa, wyglądała świeżo i pięknie. Te miodoworude włosy po prostu
spływały falami na jej ramiona. Była niesłychanie ponętna.
Ale dlaczego ogarniały go takie myśli?
Przeniosłem cię. Nie widziałaś lawiny? - zapytał, by zmusić umysł do zajęcia się
bieżącymi sprawami.
Tak, i w porę usunęłabym się z drogi, gdybyś mnie nie zaatakował.
Wcale tego nie zrobiłem...
Ich uwagę odwrócił jakiś szmer za krzakami. Luke rozejrzał się dookoła, próbując
zlokalizować źródło dźwięku. Nie umiał stwierdzić, co to był za hałas, ale wiedział, że nie
powinni tu zostać. Znowu ogarnął go gniew, w równym stopniu na siebie, co na Jej
Wysokość, bo to przez nią wpakował się w to wszystko.
- Możesz chodzić? - zagadnął.
Alex skinęła głową. Nie miała pojęcia, jakie zwierzę włóczy się w tej okolicy, ani też nie
pragnęła się tego dowiedzieć.
24
• BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Będziemy musieli pójść w górę - oznajmił, pokazując las wysokich sosen. - Jeśli
dopisze nm szczęście, może znajdziemy jakąś chatę.
Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - oświadczyła z przekonaniem Alex. - Lepiej
zawróćmy w stronę szlaków. Tylko tam może nas odnaleźć ekipa ratunkowa.
Ekipa ratunkowa? Czy mówisz poważnie?
- Oczywiście. Na pewno już nas szukają, nie sądzisz?
Luke potrząsnął głową.
Nie, nie sądzę. Przede wszystkim od naszego wyjścia nie upłynęło jeszcze dużo czasu.
Po drugie, pada śnieg... Chyba to zauważyłaś.
Zauważyłam, panie...
Stratten. Luke Stratten - powiedział i czekał na jakiś znak, że został rozpoznany. Nic
takiego nie nastąpiło. I dobrze. O jeden problem mniej, pomyślał.
Rusz głową, kobieto. Jeśli nie jesteśmy w stanie zejść szlakiem, oni nie zdołają
pojechać nim w górę.
Nazywam się Alexandra - przerwała mu wyniośle i zaraz ugryzła się w język. Za późno
przypomniała sobie, że powinna używać swojego pseudonimu. Pomyślała jednak, że teraz nie
ma to już znaczenia. Jak tylko wróci do kurortu, sama zadzwoni do ojca. Zrobiła krok w kie-
runku Luke'a, położyła rękę na biodrze i postarała się zwrócić na siebie jego uwagę.
Wiem, że nie zdołają wejść szlakiem. Ale mogą użyć helikoptera.
Z pewnością to zrobią. Ale nie dzisiejszego wieczoru. Już się ściemnia i znowu zaczyna
padać śnieg. Rób jak uważasz, ale ja wspinam się w górę.
Co za niemiły człowiek, pomyślała. Pomimo nieregularnych rysów był całkiem przystojny
i, sądząc po szerokości klatki piersiowej, zdecydowanie dobrze zbudowany, ale stanowczo
zbyt uparty jak na jej gust. Patrzyła, jak gramolił się między sosnami. Podmuch wiatru
wsadził jej swój lodoway palec za kołnierz
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
25
i zmroził szyję. Straciła mężczyznę z oczu, ale wciąż słyszała chrzęst jego butów na śniegu.
Miał rację: zaczynało się ściemniać. Może nie mylił się także w kwestii helikoptera. A
pomoc nie musiała nadejść już tego wieczoru. Ta myśl podziałała na nią otrzeźwiająco.
Gramoliła się pod górę za towarzyszem niedoli, ale ten posuwał się zbyt szybko i nie
mogła go dogonić.
- Chyba nie zamierzasz mnie tu zostawić, prawda?
- krzyknęła.
Luke wyraźnie słyszał jej wołanie, ale nie przerywał wspinaczki. Musiał przyznać, że myśl
wyrażona przez Alex wydała mu się kusząca z oczywistych względów. Ale górę wzięło w
nim sumienie. Z minuty na minutę robiło się coraz ciemniej. Ktoś taki jak ona nie miałby
szansy, zważywszy na zimno i dzikie zwierzęta.
Odwrócił się i spojrzał w dół. W labiryncie sosen ledwo dostrzegał jej postać. Dotknął
rolki filmu w kieszeni i westchnął w poczuciu frustracji. Czy mu się to podobało, czy nie,
ugrzązł. Pomyślał o tym, jak reaguje na tę dziewczynę, i zganił siebie w duchu. Nie miał
ochoty dumać o spędzeniu nocy z Alexandra Beck, nawet w najlepszych warunkach.
Jednakże bez względu na to, co sądził o takich kobietach jak ona, nie mógł jej zostawić.
Przystanął i czekał. Kiedy się do niego zbliżyła, wyciągnął rękę i pomógł jej przejść przez
zwalony pień.
- Dzięki - wydyszała.
Mruknął coś w odpowiedzi, a potem obrócił się i znowu zaczął się gramolić pod górę. Od
tej wspinaczki jeszcze bardziej bolała go noga, co bezskutecznie próbował ukryć.
Co się dzieje? - zagadnęła Alexandra.
Moje kolano - odparł.
Zraniłeś się, kiedy spadaliśmy?
Nie.
26
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Znowu zaczął iść, przystając po każdym kroku. Alex obserwowała jego niezdarne ruchy.
Chyba nie mogła liczyć na to, że wydobędzie od niego więcej informacji. No, ale trudno.
Kiedy znajdą jakieś schronienie, będzie musiał z nią porozmawiać.
Brnęli przez śnieg, który sięgał im do kostek i padał z coraz większą intensywnością. Luke
chwycił Alex za ramię i pomagał jej iść. Musieli narzucić sobie szybsze tempo.
Głupie - mruknął do siebie.
Co jest głupie? - zapytała Alex.
To, że utkwiłem tutaj. Z tobą.
W pojedynkę byłoby lepiej?
Gdybym był sam, nie znalazłbym się tutaj.
Jesteś tutaj z mojego powodu? - zapytała. - A więc jednak śledziłeś mnie.
Luke był zadowolony, że nie mogła widzieć jego. twarzy.
Wcale ciebie nie śledziłem. Już ci mówiłem, że cię ratowałem.
Ale przedtem. Śledziłeś mnie. Widziałam ciebie.
Dlaczego miałbym cię śledzić?
Ze względu na to, kim jestem.
A kim jesteś?
Alexandra Beck.
Luke szedł dalej, ani na chwilę nie przerywając rytmicznego marszu.
- Tak? I co z tego?
Alex chwyciła go za ramię i osadziła w miejscu.
- Chcesz mi wmówić, że nie wiesz, kim jestem?
- zapytała.
Jesteś sławna czy jak?
Ty chyba żartujesz.
Nie. Powiedz mi. Długo przebywałem poza krajem.
Gdzie? - zagadnęła nieco sarkastycznym tonem.
- Na Syberii?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
27
Luke uśmiechnął się szeroko. Bez wątpienia była zadziorną istotką.
Coś w tym rodzaju.
Jestem córką Victora Becka.
O nim rzeczywiście słyszałem.
Tak myślałam.
Ale to nie znaczy, że cię śledziłem - dorzucił.
W takim razie zaatakowałeś mnie?
Wcale nie!
Powoli przysunął się do Alex, a ona się cofnęła. Była wysoka. Luke był wyższy.
Zdecydowanie nad nią górował wzrostem. Pogroził jej pięścią.
- Kto kogo zaatakował?
W półmroku Alex ledwo dostrzegała ślady zębów na jego skórze, ale wspomnienie o tym
incydencie wróciło do niej w całej jaskrawości.
Och. No tak, cóż. Przepraszam. Myślałam...
Dajmy już temu spokój - powiedział i machnął ręką. Kontynuował wspinaczkę, tupiąc
nogami po to, by
pobudzić krew do lepszego krążenia. Wiedział, że dziewczyna idzie za nim, gdyż słyszał
chrzęst śniegu pod jej butami. Po pewnym czasie dotarli do czegoś w rodzaju podestu. Luke
zatrzymał się. To była droga. Wąska, przykryta kilkudziesię-ciocentymetrową warstwą
śniegu, ale jednak droga. Wziął głęboki oddech. Podparłszy się pod boki, przeniósł ciężar
ciała na zdrową nogę i zrobił obrót o sto osiemdziesiąt stopni.
Zanim zobaczył obiekt, usłyszał sapanie Alexandry. To coś przypominało widmo i stało
tak blisko, że omal na nie nie wpadli. Śnieg był teraz gęstszy i Luke przetarł oczy, żeby się
upewnić, iż nie ma halucyncji. Nie miał. Stał przed nim prawdziwy domek, a ściślej: małe
schronisko dla narciarzy. Niezbyt duże ani okazałe, ale solidnie zbudowane.
Luke rzucił się do drzwi od frontu resztkami drzemiącej w nim energii. Podważył klamkę i
był przyjemnie zaskoczony, że drzwi otworzyły się bez specjalnego trudu. Miał szczęście, bo
przecież zostało mu niewiele sił.
28
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Domek składał się tylko z jednego pomieszczenia, a kręte schodki z kutego żelaza
prowadziły na stryszek, który służył za sypialnię. W rogu, obok małej kuchni, stał okrągły
stół i dwa krzesła, a przed kominkiem znajdował się mały fotel wyplatany z trzciny i krzesło.
Luke doszedł do wniosku, że właściciel zaszywa się tutaj na weekendy. Domek nie był luk-
susowo urządzony, ale z pewnością zapewniał wszelkie wygody. Luke nacisnął kontakt. Nic
się nie zmieniło. Elektryczność została wyłączona.
Alex stała na środku pokoju, podczas gdy Luke dokonywał przeglądu inwentarza. Za
schodkami odnalazł małą, ale funkcjonalną łazienkę. Odkręcił kran. W porządku. Właściciele
nie wyłączyli wody. Skoro zbliżała się wiosna, nie było potrzeby martwienia się o zamarz-
nięte rury. Luke wrócił do głównego pomieszczenia i popatrzył na Alex.
- Mamy szczęście - oznajmił.
Skinęła głową, zbyt przemarznięta, by móc coś odrzec. W pierwszym odruchu Luke miał
ochotę położyć ręce na jej ramiona i przygarnąć ją do siebie, ale nie był pewien, kto kogo by
rozgrzewał. Zamiast to zrobić, odwrócił się do niej plecami. Przy przeciwległej ścianie
znajdował się kominek. Luke z radością przekonał się, że skrzynia na drewno jest w połowie
zapełniona. Na dzisiaj starczy, pomyślał, a potem przystąpił do rozpalania ognia. Usiadł na
podłodze i ogrzewał dłonie, kiedy zaczęły trzaskać płomienie.
- Mmm, jak miło - powiedziała Alex, stając za jego
plecami. Luke odwrócił się na dźwięk jej głosu. Usiłował
nie zwracać na nią uwagi, ale kiedy przeniknęło go
rozkoszne ciepło ognia, przestał ze sobą walczyć i spoj
rzał na nią. Uciążliwa wspinaczka i zimne powietrze
zabarwiły jej policzki na różowy kolor. Uśmiechnęła się
do niego, a w jej dużych brązowych oczach lśniło
szczęście z powodu znalezienia dachu nad głową. Nawet
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
29
teraz, kiedy była rozkojarzona, obolała i prawdopodobnie ogromnie zmęczona, prezentowała
się atrakcyjnie. Odznaczała się naturalną, zdrową urodą. Lukę poczuł, że w jego organizm
wstępuje nowy rodzaj ciepła. Niebezpieczny.
Kiedy się podnosił, kolano odmówiło mu posłuszeństwa.
- Elektryczność jest wyłączona - powiedział, cho
dząc po pokoju. W pomieszczeniu panowała ciemność,
jedynym źródłem światła był ogień w kominku.
Alex rozejrzała się po pokoju.
;
- Gdzieś tutaj są świece - powiedziała. - Widziałam ^je
jeszcze minutę temu. ,* Po chwili znalazła świece i zapaliła jedną z nich.
Nie o światło się martwię - oświadczył Luke i wskazał grzejnik przy ścianie. - Ten
system jest albo na energię elektryczną, albo na gaz propanowy. Na razie nie wiem, sprawdzę
to jutro. Na dzisiejszy wieczór - dorzucił, wyciągając rękę w kierunku kominka - to jest nasze
jedyne źródło ciepła. - Na zewnątrz zawył wiatr, jakby akcentując jego słowa.
Jeżeli chcemy się rozgrzać, będziemy musieli spać przy kominku - zakończył, po czym
wspiął się po spiralnych schodkach na poddasze. Łóżko było duże i wydawało się całkiem
wygodne, ale nie zauważył żadnej pościeli, tylko goły materac przykryty kołdrą z kawałków
materiału i kilka poduszek. Najwyraźniej właściciele zamknęli domek na sezon albo
przynajmniej do lata.
Uwaga! - zawołał. Ściągnął materac z łóżka i wytaszczył go z poddasza. Alex
odskoczyła, kiedy materac przechylił się i z głośnym pacnięciem wylądował na zakurzonej
podłodze. Po chwili to samo stało się z dwiema poduszkami. Zanim zdążyła zareagować,
Luke był już na dole, przesuwał wyplatane z trzciny meble i rozkładał materac przed
kominkiem. Na koniec przykrył go kołdrą.
30
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
No - stwierdził. - To powinno wystarczyć.
Powinno wystarczyć do czego? - zapytała.
Luke zerknął na dziewczynę. Stała z rękami opartymi na biodrach i patrzyła na niego
nieufnym wzrokiem.
Na łóżko dla nas.
Dla nas?
Tak. Dla nas.
Dla nas? To znaczy dla ciebie i dla mnie?
Nie widzę tu nikogo więcej, złotko.
Nie jestem żadnym złotkiem, panie Stratten. I nie mam zamiaru spać z panem na tym
materacu.
Luke rzucił jej gniewne spojrzenie. To on powinien był się uskarżać na sytuację.
- Rób, jak uważasz - powiedział. Zdjął kurtkę,
ściągnął buty i odpiął guzik dżinsów. Jednym ruchem
westchnął i przymknął oczy.
Co ty właściwie robisz? Luke otworzył jedno oko.
Układam się do snu.
Teraz?
- Kobieto, ciemno tu choć oko wykol i tak będzie aż
do rana. Jestem na nogach od świtu. Konam ze zmęcze
nia, a moje kolano boli tak, jakby ktoś wbił w nie gwóźdź.
Ogień dogasa. Na razie jesteśmy bezpieczni i nie mam
ochoty słuchać twojego pyskowania. Kapujesz?
Zamknął oczy i przewrócił się na bok.
- Więc bądź tak uprzejma i też idź spać.
Alex zawrzała. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale rozmyśliła się. W tej chwili
kłótnia z tym kretynem nie miała sensu. Rozpięła kurtkę i wepchnęła rękawice do kieszeni.
Trzymając przed sobą świecę, ostrożnie przeszła do łazienki i szybko się umyła. Przy
skąpym oświetleniu przejrzała dobrze zaopatrzoną apteczkę. Ponieważ jej głowę rozsadzał
ból, głośno błagała los
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
31
o aspirynę. Jej prośba została wysłuchana. Przed powrotem do głównego pomieszczenia
szybko połknęła dwie tabletki.
Luke leżał na boku, z twarzą odwróconą od kominka. Alex zdjęła kurtkę i buty, i na
palcach podeszła do materaca. Ciepło ognia rozkosznie ogrzewało zmarznięte palce.
Spojrzała na Luke'a. Zostawił dla niej miejsce na posłaniu.
Potrząsnęła głową, postanawiając, że nie skorzysta z jego oferty. Zamiast tego wyciągnęła
się na ratano-wym fotelu i przykryła kurtką. Przymknęła oczy. Po chwili zaczęło ją boleć
każde stłuczenie i zadrapanie, które spowodował upadek. Fotel był zbyt mały i musiała
podkurczyć swoje długie nogi. Kiedy przenosiła ciężar ciała, jakaś zabłąkana sprężyna wbiła
jej się w plecy. Wspaniale, po prostu cudownie, pomyślała. Przewróciła się na bok, żeby
znaleźć wygodniejszą pozycję, ale wciąż coś jej przeszkadzało.
Alex przygryzła wargę. Luke ani drgnął. Miejsce, które dla niej zostawił, wywoływało
nieodpartą pokusę. Cichutko wstała i na palcach zbliżyła się do materaca. Tutaj, przy
kominku, było znacznie cieplej. Powoli, ostrożnie, położyła się na materacu i gwałtownym
ruchem naciągnęła na siebie kołdrę. Westchnęła w ciemności; miękki materac działał jak
balsam na jej utrudzone ciało.
Pomimo że Alex była ogromnie zmęczona, wiedziała, iż tej nocy nie zmruży oka. Jeszcze
nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji, a już na pewno nie w towarzystwie takiego
mężczyzny.
Leżąc na boku i wpatrując się w ogień, słyszała nieubłagane walenie śniegu o okienne
szyby. Burza śnieżna rozszalała się na dobre. Luke miał rację. Byli szczęściarzami i
dzisiejszej nocy nic im nie zagrażało. Zamiast dumać nad swoim losem, powinna była zmó-
wić dziękczynną modlitwę za znalezienie tego miejsca.
32
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Spróbowała odprężyć się i napięcie w jej ciele ustępowało miejsca potwornemu zmęczeniu.
Po kilku minutach zasnęła. Luke dokładnie wyczuł ten moment. Ciało dziewczyny
zwiotczało, a miękkie, krągłe pośladki przesunęły się w jego stronę. Przykrył kołdrą i ją, i
siebie, wziął głęboki oddech i ciężko westchnął.
No cóż, teraz i on mógł powiedzieć, że spał z otoczoną niesławą Alexandra Beck.
Przysunął się do niej i poczuł zapach drogich perfum. Przeniknął go dreszcz podniecenia.
Pomyślał o rolce filmu w kieszeni kurtki i o tym, jaka byłaby reakcja Alex, gdyby się o niej
dowiedziała. Nieświadomie przysuwał się do niej centymetr po centymetrze i jednocześnie
pomyślał, że znalazł się w piekielnym miejscu.
ROZDZIAŁ TRZECI
Alex śniła rozkoszny sen. Był pogodny letni dzień, a błękitne niebo wprost raziło ją
intensywną barwą. Opadła na miękkie poduszki kanapy i wylegiwała się w słońcu.
Znajdowała się na plaży, gdzie fale podmywały brzeg. Jej rozpaloną skórę pieścił chłodny
wietrzyk, ku któremu wystawiała twarz. Kiedy jednak chciała przytulić się do poduszki,
zdarzyło się coś dziwnego.
Poduszka zaczęła się poruszać.
Alex bardzo ostrożnie otworzyła jedno oko, a potem drugie. To, co zobaczyła,
potwierdziło jej podejrzenia. Powietrze wcale nie było ciepłe, lecz lodowato zimne. Nie
znajdowała się na plaży, a jej głowa z pewnością nie spoczywała na poduszce. Spoczywała na
piersi mężczyzny.
Alex wpadła w panikę, ale tylko na moment. Leżała obok obcego faceta, ale tłumaczyła
sobie, że wszystko jest względne. Czy naprawdę można było nazwać obcą osobą kogoś, z
kim dzieliło się łoże? Przecież nie potraktował jej nieprzyjemnie, zachowywał się jak dżen-
telmen. Mimo to zupełnie nie przypominał mężczyzn, których dotychczas znała. Uznała, że
najrozsądniej będzie trzymać się od niego z daleka, dopóki nie upewni się, kim jest ten
człowiek i jaki ma zawód. Przez dłuższą chwilę nie poruszała się, usiłując podjąć jakąś
decyzję.
Jej zmysły nie pozostały obojętne na zapach nieznajomego. Ten człowiek pachniał
zupełnie inaczej niż mężczyźni, których znała. Nie wyczuwało się u niego ani
34
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
odrobiny wody kolońskiej, niczego sztucznego. Pachniał jak... hm, jak mężczyzna, który w
sumie wcale nie wydawał się niemiły, ale w zaistniałych okolicznościach bez wątpienia mógł
jej zagrażać.
Alex powoli przechyliła głowę, żeby mu się lepiej przypatrzyć. Jego klatka piersiowa
wznosiła się i opadała wraz z powolnym, miarowym oddechem. Centymetr po centymetrze,
Alex cicho się od niego odsuwała. Mężczyzna nawet nie drgnął i nadal spokojnie oddychał.
Właśnie zamierzała stoczyć się z materaca, kiedy Luke uniósł nagle ramię i chwycił ją w
pasie. Przycisnął ją do siebie, coś wymamrotał, głośno przełknął ślinę, a potem westchnął i
znowu zapadł w sen.
Alex patrzyła na niego z niedowierzaniem, jej twarz dzieliło od twarzy mężczyzny
zaledwie kilka centymetrów. Nie wiedziała, czy ma się wyrywać, czy ponowić próbę
wyślizgnięcia się z jego objęć. Wpatrywała się wjego twarz i usiłowała podjąć decyzję. W
świetle dziennym mogła mu się lepiej przyjrzeć. Miał jasnobrązowe włosy z kilkoma
jaśniejszymi pasmami, gęste i nieco zmierzwione. Wysoko osadzone kości policzkowe
łączyły się z wydatną szczęką, a w ustach uwagę przyciągała pełna dolna warga.
Twarz mężczyzny wyrażała znużenie życiem i Alex zastanawiała się nad jego
przyczynami. Zmarszczki wokół oczu wskazywały na to, że czasami się uśmiechał, chociaż
Alex jeszcze go nie widziała w takiej sytuacji. Przypomniała sobie brązowe oczy, które teraz
były ukryte pod powiekami o najdłuższych, najbujniejszych rzęsach, jakie kiedykolwiek
widziała u mężczyzny, a może nawet u kobiety.
W sumie musiała zaufać swojemu pierwszemu wrażeniu. Był bardzo przystojny i
naprawdę wydawał się normalny... cokolwiek by to oznaczało we współczesnych czasach.
Czyżby mówił prawdę? Może jej nie śledził, a tylko wybrał się na przejażdżkę i nagle zaszło
coś nieoczekiwanego. Tak czy owak, co za różnica?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
35
zapytywała siebie w duchu. Była pewna, że zostaną uratowani w ciągu najbliższych paru
godzin i szybko zapomną o tym małym interludium.
O dziwo, ta myśl nie sprawiała jej satysfakcji. Leżąc obok mężczyzny, czuła niepokój,
jakby na coś czekała, na coś nowego, niewyobrażalnego, znajdującego się poza jej zasięgiem.
Zacisnął ramię wokół niej, przyciągnął ją bliżej siebie. Deprymowała ją dwojakość uczuć,
których doznawała, kiedy tak leżeli przytuleni. Nie znała go - nie miała ochoty poznawać -
ale coś ściskało ją w żołądku, a serce biło szybciej niż zwykle. I to leżenie w ramionach
mężczyzny w pewnym sensie ją uspokajało, dawało poczucie... bezpieczeństwa.
Dziwne, pomyślała. Nigdy nie używała słowa „bezpieczeństwo" w odniesieniu do
mężczyzn. Uznała tę myśl za anormalną. Bez wątpienia wszystkiemu była winna
niecodzienna sytuacja skłaniająca ją do nieracjonalnych zachowań. Alex próbowała się
ruszyć, ale potem zmieniła zamiar. Nie wiedziała, jak to zrobić, żeby się nie obudził - albo
żeby nie zrobił czegoś gorszego, zważywszy pozycję, w jakiej znajdowały się ich ciała.
Luke zdawał się czytać w jej myślach. Jego ręka zaczęła błądzić po plecach Alex, powoli
zbliżając się do podstawy kręgosłupa. Tam się zatrzymała. Alexandra pozostała nieruchoma
jak głaz, wyczekując na następny ruch. Ręka Luke'a nie sprawiła jej zawodu. Powoli,
wytrwale, przemieściła się na pośladki, gdzie na chwilę spoczęła, by pieścić i obejmować te
wypukłości.
Poczucie bezpieczeństwa natychmiast zniknęło, ale jego miejsce zajęło zupełnie inne
doznanie. Mężczyzna miał rozgrzane ciało, promieniował ciepłem, które zachęcało do
większej bliskości. Na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Ciepło ciała Luke'a
sączyło się do wnętrza Alex, a dłoń nie przestawała masować jej
36
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
bioder. Coś zaczęło dziać się w jej żołądku, nie była pewna, czy ze strachu, czy z
podniecenia.
Ramię miała przygwożdżone, ale zdołała oswobodzić rękę. Usiłowała odpychać klatkę
piersiową mężczyzny, by w ten sposób go powstrzymać. Był to rozsądny manewr, ale nie
przyniósł żadnego skutku, gdyż napotkała ścianę twardych mięśni, które nie ustępowały
nawet na milimetr. Alex położyła dłoń na sercu Luke'a. Jego miarowe bicie współgrało z
biciem jej własnego serca.
Zamknęła oczy i próbowała zdecydować, czy ma spokojnie leżeć w jego ramionach, w
nadziei że Luke po prostu przewróci się na bok, czy też... kierować się instynktem i z całej
siły uderzyć go kolanem, żeby natychmiast położyć kres tej sytuacji.
Nie musiała robić żadnej z tych rzeczy. Luke przebudził się i przez dłuższą chwilę
przypatrywał jej się w oszołomieniu. Z początku nie mógł się zorientować, gdzie i z kim
przebywa. Budził się już w wielu dziwnych miejscach, dlatego teraz nie był kompletnie za-
skoczony. Uświadamiał sobie wszystko stopniowo, poczynając od tożsamości kobiety, która
obok niego leżała, a kończąc na tym, co obejmował swoją dłonią.
- Przepraszam - powiedział i natychmiast rozluźnił uścisk.
Alex nie traciła czasu. Wygramoliła się z prowizorycznego łoża, lecz, niestety, nie mogła
odejść zbyt daleko. Obejrzała się na Luke'a. Siedział na środku materaca i przeczesywał ręką
rozczochrane włosy. W niewielkim pomieszczeniu wydawał się niemal wielkoludem.
Mocno zacisnęła ręce. Niewiarygodnie zdenerwował jg fakt, że znajdowała się w jednym
pokoju z kimś tak męskim jak Luke Stratten. Tymczasem on wstał, włożył buty i udał się w
kierunku łazienki. Odwróciła się do niego plecami i obrzuciła wzrokiem kuchnię.
Wstała, podeszła do zlewu, odkręciła kurek i czekała, aż zleci brudna woda, a jej wzrok
powędrował ku
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
37
ekspresowi*do kawy, który stał na rogu blatu. Oddałaby teraz wszystko za filiżankę kawy.
- Sprawdź w szafkach - poradził jej Luke, wracając
do głównego pomieszczenia. - Może coś tam jest.
Zbadał swoje kolano. Zdrętwienie nie ustępowało. Zapewne podczas upadku poniósł
większy uszczerbek, niż sądził. Odczuwał piekielny ból.
Alex znalazła nie tylko nie napoczętą puszkę kawy, ale także pudełko słonych chrupek,
masło orzechowe i kilka innych puszek z żywnością.
- Przynajmniej nie umrzemy z głodu - zauważył
Luke.
Stał za plecami Alex, która odwróciła się.
Nie będziemy tu aż tak długo, żeby się o to martwić - powiedziała.
Nie?
- Na pewno już wiedzą o naszym zaginięciu.
Luke pokręcił głową i podszedł do okna. Na dworze
nadal sypał gęsty śnieg. Drzewa i krzewy uginały się pod nie chcianym brzemieniem.
- Spójrz na niebo - powiedział. - Ta śnieżyca
nieprędko ustanie. A dopóki się nie przejaśni, nie wyślą
po nas helikopterów.
Alex przygryzła wargę. Nie podobało jej się to, co mówił Luke. Przerażała ją perspektywa
przebywania z tym człowiekiem pod jednym dachem. Zbliżyła się do okna i stanęła obok
Luke'a.
Nie moglibyśmy sami spróbować wrócić? Luke popatrzył na nią z
niedowierzaniem.
Nie.
Dlaczego nie?
Ponieważ nie damy sobie rady.
Kto tak mówi?
Ja tak mówię.
- A co cię do tego upoważnia? - zapytała Alex,
oparłszy rękę na biodrze.
38
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Wiem coś niecoś o szkole przetrwania - odparł spokojnym głosem, chociaż zaczynała
gotować się w nim krew.
Hm, ja też. Może po prostu pójdę sama.
Zepsuta smarkula, pomyślał, nie potrafi i nie chce pojąć najoczywistszych rzeczy. Fatalnie
się złożyło, że musiał ją śledzić, przy okazji spóźniając się na samolot, a teraz ugrzązł w
górach z tą rozpieszczoną księżniczką, która prawdopodobnie nie potrafiła nawet zagotować
wody.
Zdenerwowany, odsunął się od niej i nacisnął klamkę. Drzwi były oblodzone, ale kilka
uderzeń pięścią we framugę wystarczyło, by je otworzyć. Po chwili próg domku zasypał
śnieg.
- Proszę bardzo, panno Beck - oznajmił Luke i wycią
gnął rękę w kierunku drzwi.
Alexandra miała wrażenie, że jej serce, zamarło w piersi. Nie było żadnego wyjścia,
żadnej ścieżki, niczego. Tylko śnieg. Wszędzie. Przełknęła ślinę, a potem posłała Luke'owi
słaby, przepraszający uśmiech.
Chyba utkwiliśmy tu na dobre, co? - powiedziała łagodnie.
Teraz już sama widzisz.
Na jak długo?
Nie wiadomo.
Luke włożył kurtkę i zdjął z tylnej ściany szuflę.
- Co robisz? - zagadnęła Alex.
Zaczął odśnieżać ścieżkę.
- Potrzebujemy więcej drewna. Rozejrzę się dookoła
i sprawdzę, czy nie ma tu gdzieś jego zapasu.
Przez otwarte drzwi napływało bardzo zimne powietrze. W pokoju i tak było już chłodno,
ale teraz, kiedy szalał w nim wiatr, szybko zamieniał się w wielką lodówkę. Alex dygotała,
trzymając w rękach puszkę z kawą.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
39
. - Może byś mi pomogła - powiedział Luke, kiedy przetarł drogę.
- Co mam robić?
, - Na początek dołóż drewna do ognia. Użyj reszty kłód, które leżą w tamtej skrzyni.
Cofnął się, żeby zamknąć za sobą drzwi.
I zrób kawę.
Zrobić...?
Ale Luke zdążył już zniknąć za drzwiami. Alex popatrzyła na puszkę kawy i
westchnęła.
- Ciekawe, jak mam to zrobić.
Oczywiście umiała zaparzyć kawę, ale pod warunkiem, że miała do dyspozycji
dzbanek, kuchenkę albo ekspres do kawy, a nie tylko puszkę i ogień w kominku.
Postanowiła jednak, że musi sobie jakoś poradzić, i zaczęła przetrząsać szuflady w
poszukiwaniu otwieracza do puszek.
Luke energicznie wymachiwał łopatą, pomimo że bolały go mięśnie po spędzeniu nocy
na niewielkim materacu w niewygodnej pozycji. Jego umysł pracował na przyśpieszonych
obrotach, trawiły go myśli, które w ogóle nie miały ze sobą związku. Myśli o utraconym
sprzęcie, o zleceniu, którego nie można wykonać, a przede wszystkim myśli o Alex.
Przystanął i oparł się o róg domku. Spał niewiele, gdyż
Alex przez całą noc napierała na niego swoim ciałem.
Zapadał w drzemkę, a kiedy się budził, czuł jej nogę na
I swoim udzie i ramię, które Alex przyciskała do jego
l' piersi. Wyglądało na to, że panna Beck sypia niespokoj-
| nie.
i Ta pozycja była bardzo niewygodna i... szalenie ' niepokojąca. Przypisywał dziewczynie
wiele cech - zepsucie, brak wytyczonego celu, egoizm - lecz mimo wszystko nie mógł
zaprzeczyć, że bardzo go pociągała. Przez długi czas nie łączył go z nikim żaden znaczący
związek. Tylko raz w życiu omal się nie zaręczył, ale to
40
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
działo się przed wieloma laty, w college'u, kiedy był jeszcze naiwnym młodzieńcem.
Kiedy wybrał swój zawód, wszystko uległo zmianie. W jego życiu nie było miejsca na
poświęcenie się jakiejkolwiek kobiecie. W decydującym momencie okazywało się, że nawet
te najbardziej wyzwolone pragną domku na wsi z białym płotem, podczas gdy jemu zależało
tylko na tym, żeby móc wyjeżdżać i relacjonować najbardziej aktualne wydarzenia.
Po prostu nie umiał łączyć życia prywatnego z karierą zawodową. A nawet gdyby to
potrafił, Alexandra Beck byłaby ostatnią kobietą, jaką by wybrał. Gdyby się za kimś
rozglądał, co akurat nie miało miejsca, szukałby osoby posiadaj ącej w życiu konkretny cel,
kobiety, która przej mo-wałaby się nie tylko kaprysami mody. Przypomniał sobie Alex
opierającą rękę na biodrze i żądającą powrotu na szlak.
Egoistka, pomyślał. Mała, rozpieszczona księżniczka. Ale zaraz ta wizja ustąpiła miejsca
obrazowi utrwalonemu na negatywie jego umysłu - przedstawiał on Alex w wannie, z twarzą
rozjaśnioną rozkoszą.
Luke chwycił za łopatę i znowu zabrał się do pracy. Ze spotęgowaną wskutek frustracji
siłą zawzięcie przekopywał się przez głęboką warstwę ciężkiego, mokrego śniegu. Może jej
nie lubił, ale na pewno nie mógł zaprzeczyć, że chciałby się z nią kochać.
To był zdecydowanie najbardziej palący problem. Jeśli nie dla niej, to przynajmniej dla
niego było oczywiste, że zapewne będą musieli spędzić razem jeszcze jedną, a może dwie
noce. Martwił się, że nie wie, jak sobie poradzić w tej sytuacji. On, który zawsze szczycił się
swoim opanowaniem, nie wykazywał go zbyt wiele w obecności Alexandry.
Gdyby chociaż odwzajemniała jego fascynację! Ale spoglądała na niego jak jelonek
Bambi na myśliwego. Zachowywała w stosunku do niego czujność i postępowała słusznie.
Gdyby był mądry, wykorzystałby jej naturalną powściągliwość i trzymałby się od niej z
daleka. Do
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
41
idiabła, jak tego dokonać? Pomyślał, że jeszcze jedna taka
łnoc i będzie musiał nocować na mrozie. t Niedaleko za domkiem znajdowało się pół sągu
drewna. Luke szybko wymamrotał dziękczynną modlitwę i przystąpił do penetrowania
okolicy, mając nadzieję, że na coś jeszcze natrafi. O tylną ścianę domku był wsparty duży
zbiornik z propanem. Przekręcił zawór i usłyszał lekki syk przedostającego się do rur gazu.
Doszedł do wniosku, że bojler znajduje się wewnątrz, w szafie za krętymi schodkami.
Pomyślał, że przynajmniej będą mieli dostęp do ciepłej wody i skorzystają z pieca.
Z naręczem polan w ramionach ruszył z powrotem do frontowych drzwi. Tam zrzucił
ładunek i poszedł po następne polana. Otworzył drzwi i wrzucił do środka naręcza drewna.
Jego nagłe wejście zaskoczyło Alex do tego stopnia, że sparzyła się ciężkim czajnikiem,
który w tym momencie podnosiła z kraty.
Och! - wykrzyknęła i włożyła palec do ust. Luke natychmiast do niej podbiegł.
Co się stało?
Robiłam kawę. Usiłowałam ją zaparzyć. Ty mnie zaskoczyłeś. Oparzyłam sobie rękę.
Pokaż - powiedział Luke i chwycił jej prawą dłoń. Była czerwona i obrzmiała. - Chodź
ze mną.
Alex poszła za nim. Nie miała wyboru. Ciągnął ją za liękę w kierunku drzwi, a potem
wyszli za próg. . - Co chcesz...?
Najlepszym lekarstwem na oparzenia jest chłód - oznajmił nie znoszącym sprzeciwu
tonem.
Przecież nie jest to aż tak poważne...
Luke bez słowa wsunął jej rękę do najbliższej zaspy śniegu. Stali tak przez chwilę, a Luke
mocno przytrzymywał Alex za prawy nadgarstek. Niebawem całkowicie pokrył ich śnieg,
który padał dużymi mokrymi płatkami. A oni milczeli przez chwilę, która wydawała się
wiecznością. Alex patrzyła w jedną stronę, a Luke
42
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w drugą, i oboje rozpaczliwie starali się nie spojrzeć sobie w oczy.
Było im jednak pisane coś innego. Alex przenosiła ciężar ciała z jednej nogi na drugą i
przy okazji poślizgnęła się. Wyciągnęła ręce ku Luke'owi, a on odruchowo wyciągnął ramię i
chwycił ją od tyłu. Przyciągnął Alex do siebie, a jej głowa opadła na jego bark.
Ich oczy wreszcie się spotkały. Drżące ciało uświadomiło Luke'owi, jak bardzo jest
zdenerwowana. Brązowe oczy dziewczyny lśniły, a rumieńce na policzkach tylko
potęgowały jej urok. Wyglądała ponętnie. A Luke musiał przyznać, że długie godziny leżenia
obok niej w ciemności cholernie zaostrzyły jego apetyt.
Wszystkie obrazy dziewczyny, które pojawiały się w jego umyśle, wszystkie z góry
wyrobione sądy na jej temat zniknęły w zimnym powietrzu niczym para z oddechu.
Dostrzegał w niej niewinność, choć słyszał wiele plotek na jej temat i wiedział, co dotychczas
o niej pisano i mówiono. Ale pomimo faktów, które znał, nie mógł zaprzeczyć, że coś się
zmieniło od poprzedniego dnia. Przestał traktować Alex jak obiekt, jak środek do celu,
którego osiągnięcie oznaczało plik banknotów w portfelu. Była kobietą z krwi i kości; mógł
jej dotknąć, poczuć jej zapach. Wzbudzała w nim reakcję, której nigdy nie były w stanie
wywołać u niego zawodowe kurtyzany w odległych zakątkach świata.
Luke skoncentrował się na ustach dziewczyny. Miała rozchylone wargi. Wyrażały
zaproszenie, bez względu na to, czy o tym wiedziała, czy nie. Nie zważając na konsekwencje,
nie mogąc się zdobyć na żadną sensowną myśl, pochylił ku niej głowę.
Alex ogarnęła panika. Ten człowiek zamierzał ją pocałować. Czy ona tego chciała? Nie
miała czasu na podjęcie decyzji, wiedziała, że za ułamek sekundy Luke wpije się w jej usta.
Czuła jego gorący oddech. Miała wrażenie, że jej żołądek przewraca się do góry nogami,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
43
a całe ciało przenika fala ciepła. Zacisnęła dłoń na ramieniu mężczyzny.
Myślę... myślę, że wszystko jest już w porządku - powiedziała. Te słowa omal nie
ugrzęzły jej w gardle.
Hmmm?
- Moja ręka - odparła. - Już jest w porządku.
Luke bardzo długo na nią patrzył, a potem zmrużył
oczy, usiłując sobie przypomnieć, z mizernym skutkiem, dlaczego wyszli z domu. Wreszcie
udało mu się odtworzyć bieg wydarzeń i wyciągnął rękę Alex, żeby ją obejrzeć. Miała rację.
Czerwone miejsce zaczynało różowieć, a opuchlizna zeszła. Spojrzał na jej zwróconą ku
górze twarz. Nie dostrzegł na niej wyrazu czujności i dziękował za to Bogu. Co też go
naszło? Omal jej nie pocałował! Pokręcił głową i odsunął się od dziewczyny. Kto by
pomyślał: Luke Stratten owładnięty jakąś tajemniczą siłą, nad którą nie jest w stanie
zapanować. Joe wybuchnąłby gromkim śmiechem. Żaden z jego znajomych by w to nie
uwierzył. A tym bardziej on sam.
- Zimno ci - powiedział, po raz pierwszy uświada
miając sobie, że Alex ma na sobie tylko sweter. - Chodź.
Otworzył drzwi i wprowadził ją do środka. Szybko rozejrzał się po pokoju. Ich „łoże" było
schludnie zasłane, a ogień buzował aż miło. Czajnik, który spowodował oparzenie, stał sobie
spokojnie na ciemnoszarej płytce kominka. A więc nie była tak niezaradna, jak podejrzewał.
Punkt dla Jej Wysokości.
Odwrócił się do Alex.
Za domem jest zbiornik z propanem. Prawdopodobnie wystarczy nam gazu do ogrzania
wody i jeżeli będziemy ostrożni - dodał, wskazując na piecyk - do gotowania. Ale nie ma
mowy o ogrzewaniu. Obawiam się, że będziemy musieli zadowolić się ogniem w kominku.
Dobre i to - stwierdziła Alex.
Masz całkowitą rację.
44
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke spokojnie podszedł do kominka i sprawdził, co udało jej się zrobić. Z czajnika
ulatniała się para i czuć było aromat kawy. I chociaż wdychał już zapach lepszej ka\yy, to
teraz napłynęła mu do ust ślinka. Nalał sobie pełen garnuszek i pociągnął łyk. Jeśli nie
zważało się na fusy, które musiały w niej być, kawa bardzo mu smakowała. Była cholernie
dobra. Starał się ukryć zaskoczenie.
^ No jak? - zagadnęła Alex, krążąc w pobliżu.
- Niezła - odparł. Koncentrował swoją uwagę na garnuszku, a nie na jej twarzy. Nie mógł
i nie miał odwagi na nią spojrzeć, gdyż obawiał się, że dziewczyna dostrzeże to, co skrywają
jego oczy. A co takiego jest w twoich oczach, Stratten? zapytywał samego siebie. Szacunek?
Pożądanie? Strach?
Niewątpliwie odrobina każdego z tych uczuć.
Alex ostrożnie zbliżyła się do Luke'a. Opadła obok fwego na kalana, zanurzyła
garnuszek w czajniku i zaczer-pnęła kawy - cały czas nie spuszczała wzroku z jego
śmiertelnie poważnej twarzy.
Nie umiała go przejrzeć. Było w nim coś, co ją niepokoiło. Przez niemal cały czas
okazywał rezerwę, * wręcz zawzięty upór. Ale niekiedy zauważała, że patrzy na nią z bardzo
dziwnym wyrazem twarzy, jakby odczuwał ból.
Może myślał o swojej nodze, a nie o niej. Nie mogła mieć pewności. Wiedziała tylko, że
nigdy nie zawodzi jej instynkt. Instynkt podpowiadał jej, że oczy tego człowieka coś
skrywają.
Nawet nie wiedziała, ile czasu upłynęło od ich przybycia do domku, ale przecież nie
miała zbyt wiele do roboty, więc mogła się zająć obserwacją. Choćby dla zabicia czasu,
którego mieli aż nadto. Postanowiła rozszyfrować Luke'a i przekonać się, co go trapi.
Mogłoby to być interesujące urozmaicenie. Ostatecznie nie miała nic do strącenia.
ROZDZIAŁ CZWARTY
- Dlaczego mnie nie lubisz?
Luke akurat uniósł do ust kubek z kawą i jego ręka znieruchomiała. Pociągnął łyk i przez
dłuższą chwilę uważnie obserwował Alex. Wreszcie zapytał:
Dlaczego myślisz, że ciebie nie lubię?
Przede wszystkim świadczy o tym twoje zachowanie - oznajmiła, siadając przed nim w
pozycji jogina.
- Od początku byłeś wrogi.
Wrogi?
Wściekły. Jakby ta lawina ruszyła z mojej winy.
• - To nie była niczyja wina. Jeśli wydaję się wściekły, to dlatego, że powinienem wsiąść na
pokład samolotu odlatującego do Afryki - sprawdził godzinę na zegarku
- właśnie teraz.
Afryka! Jak wspaniale! Na wakacje? Dlaczego jej o tym powiedział?
Nie, hm, raczej do pracy.
Czym się zajmujesz? - zapytała, pijąc kawę.
Piszę.
Taka odpowiedź wydawała się najbliższa prawdy. Rzeczywiście, oprócz robienia zdjęć
pisywał także artykuły. Alexandra uśmiechnęła się.
Pisarz. To wyjaśnia sprawę.
Co wyjaśnia?
To twoje wredne, rozczarowane spojrzenie.
Wredne? Ja jestem wredny?
- No, może nie wredne, nie w tym sensie, że nie
przyjemne, ale, no wiesz, takie... wyzywające.
46
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Wyzywające - powtórzył. Czuł, że gdyby dłużej zastanawiał się nad tym określeniem,
dostrzegłby, że kryje się w nim jakiś komplement
Tak. Lekceważące. Jakbyś nie dbał o to, co ludzie o tobie myślą. Niezależny typ.
I to jest dobre?
Mnie się podoba - stwierdziła Alex, wzruszając ramionami.
Naprawdę? Dlaczego?
Och, nie wiem. Większość mężczyzn wykorzystałaby taką sytuację. Próbowaliby zrobić
na mnie wrażenie i w ogóle.
Mężczyźni tak się do ciebie odnoszą?
Niestety.
Dużo mężczyzn?
Alex zmrużyła oczy. Luke nawiązywał do plotek i chyba nie podobał jej się temat, który
poruszyli w tej rozmowie.
Wystarczająco dużo.
Co to znaczy: wystarczająco dużo? - zapytał Luke. Zastanawiał się, dlaczego drąży tę
kwestię. O życiu Alex słyszał już więcej, niżby chciał się dowiedzieć.
Nie czytasz brukowców? Tysiące.
Była rozdrażniona. Uznał, że to sprzyjająca okoliczność.
Nigdy nie znałem osoby, która miałaby tysiące kochanków.
W takim razie prowadzisz życie samotnika. Ja znam setki takich osób.
Setki i tysiące. No, no, panno Beck, bujne prowadzi pani życie, nieprawdaż?
Jeszcze jak.
- Zastanawiam się, co czuje taka osoba - powiedział.
Alex miała tego dość. Poderwała się i wylała fusy po
kawie do ognia. Płyn zaskwierczał w zetknięciu z płomieniami; w niej również zawrzało z
powodu tej niedorzecznej rozmowy. Był zupełnie taki sam jak cała reszta:
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
47
Interesowała go tylko otoczka, a nie wnętrze człowieka. Zresztą, czegóż się spodziewała?
- Z moich doświadczeń z mężczyznami ogólnie
wynika, że to łasi na pieniądze chciwcy, którym zależy
wyłącznie na zaspokojeniu dwóch, w ich pojęciu najważ
niejszych, ludzkich potrzeb. Tak się składa, że obie są
zlokalizowane poniżej pasa - chodzi o ich kieszenie i...
Luke wstał.
- Rozumiem.
Stanęli naprzeciw siebie i obrzucili się spojrzeniami, nie wiedząc, czy mają zakończyć tę
dyskusję, czy ją kontynuować. Luke musiał przyznać, że podczas rozmowy z Alex
prowokował ją do zwierzeń. Chciał usłyszeć wszystko o fascynującym życiu seksualnym
Alexan-dry Beck z jej własnych ust, tych cudownych, pełnych, odętych ust, które miał
ochotę całować.
Rozejm -powiedział, niejako wbrew sobie, i wyciągnął rękę. - Ostatecznie nie jestem
taki jak oni. Sama to powiedziałaś.
Ale jesteś mężczyzną - odparła Alex, odmawiając uściśnięcia jego dłoni. Pomimo tej
niechęci Luke chwycił ją za rękę. Uważnie obejrzał dłoń, a potem pogładził miękką skórę
powolnymi, okrężnymi ruchami i spojrzał na dziewczynę.
Tak, jestem.
Powiedział to łagodnie, a jego głos był równie pieszczotliwy jak dotyk palców. Alex
pomyślała, że Luke rzeczywiście jest mężczyzną, ale zupełnie innym niż ci, których znała.
Mężczyzną o nieodpartym uroku. Wzbudził jej zainteresowanie, podczas gdy innym nie
udało się nawet sprawić, by ich dostrzegła.
Cisza w pokoju stawała się ogłuszająca. Alex oderwała się od Luke'a i powędrowała do
drugiego końca pokoju. Potrzebowała przestrzeni. Oparła się plecami o drzwi.
Ustalmy kilka podstawowych zasad, panie Stratten.
Luke.
48
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
No dobrze, Luke. Wygląda na to, że zostaniemy tu jeszcze przez jakiś czas. Może
jeszcze jeden dzień, może więcej. W każdym razie chcę, żebyś wiedział, iż większość z tego,
co się o mnie wypisuje, to kłamstwa.
Większość?
Tak. W artykułach prasowych jest zawsze ziarnko prawdy. Coś, co może je
uwiarygodnić. Ale w rzeczywistości cała reszta przeważnie jest zmyślona.
Mam uwierzyć w to, że nie miałaś tysięcy kochanków? - zagadnął, szeroko się
uśmiechając. Alex nie odwzajemniła tego wyzywającego uśmiechu.
Nie obchodzi mnie, w co wierzysz. Chcę tylko mieć pewność, że zrozumiałeś, iż nie
jestem „łatwym towarem", odkąd znaleźliśmy się w tej sytuacji.
Luke uniósł brwi, ale za nic w świecie nie potrafił powstrzymać głupkowatego uśmiechu.
- Czy mam przez to rozumieć, że nie powinienem się
do ciebie dobierać?
Alex zawahała się, a potem skinęła głową.
Tak, chyba o to mi chodzi.
No cóż, nie łam swojej ślicznej główki, złotko. Robienie takich rzeczy z tobą absolutnie
mnie nie interesuje.
Był zdumiony, że wypowiedział te słowa z taką łatwością.
Alex czuła, że płoną jej policzki. Za kogo on się uważa, że mówi do mnie w taki sposób?
Nieważne. Nie zniżę się do jego poziomu.
To mi odpowiada, panie Stratten.
Luke - powtórzył.
To mi odpowiada, Luke- powtórzyła z naciskiem.
Świetnie - oznajmił Luke i klasnął w dłonie, żeby się opanować. W gruncie rzeczy miał
ochotę ją pocałować, żeby przestała robić tę świętoszkowatą minę.
Hm, skoro usunęliśmy z drogi tę przeszkodę, to może rozejrzymy się za czymś do
jedzenia.
Do jedzenia?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
49
Nie mogła uwierzyć, że w takiej chwili myślał o jedzeniu.
- Tak, umieram z głodu. Ty na pewno też. Kiedy
jadłaś ostatni posiłek?
Och, nie wiem. Wczoraj rano. Luke zaczął buszować po szalkach.
Hurra!
Uniósł w górę dwie puszki zupy z makaronem.
- Uczta - oznajmił, szczerząc zęby w uśmiechu.
Boże, ależ on jest przystojny, pomyślała Alex. Kiedy
tak stał i wymachiwał puszkami jak wariat, nie mogła nie podziwiać jego twarzy i sylwetki.
Dlaczego? Przecież traktowała serio każde słowo, które przed chwilą wypowiedziała. Nie
chciała się wiązać - nawet na krótko - z żadnym mężczyzną, zwłaszcza teraz, kiedy była
gotowa poświęcić się czemuś nowemu. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że jakaś część jej
osobowości była ogromnie zafascynowana rym mężczyzną, pomimo, a może właśnie przez to,
że wydawał jej się całkowicie nieodpowiedni.
Pomyślała o Justinie Farrellu i swoim niedoszłym małżeństwie. Nie miała wyrzutów
sumienia w związku z odwołaniem ślubu, ale w głębi duszy czuła smutek i tęsknotę za
spełnieniem, które wydawało się nieosiągalne. I chociaż wielokrotnie usiłowała to sobie
wyperswadować, naprawdę pragnęła „pójść na całość".
Luke otworzył puszki z zupą i wrzucił ich zawartość do garnka, który znalazł w szafce pod
zlewem. Dodał wody, roztrzepał całość, a potem podpalił gaz i postawił garnek na palniku.
Niebawem w pokoju zapachniała zupa z kurczaka. Alex zaczęło burczeć w żołądku, toteż
przybliżyła się do miejsca, z którego dobiegał ten zniewalający aromat. Luke uśmiechnął się
do niej przez ramię i zakończył gotowanie. Postawił garnek na stole i położył łyżkę po stronie
Alexandry.
- Wcinaj - powiedział.
Kiedy zobaczyła, że Luke je prosto z garnka, zamarła ze zdumienia.
50
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Nie podasz zupy?
Przecież podałem.
W garnku?
I co z tego?
Hm, tak się nie robi. Wybuchnął donośnym śmiechem.
- Tak się nie robi? Chyba żartujesz. Rozejrzyj się,
Alexandre. To nie Ritz, a ja nie jestem twoim cholernym
lokajem - oznajmił i podniósł łyżkę, a następnie wyciąg
nął ją do dziewczyny. - Masz. Jedz, bo za chwilę nic nie
zostanie.
Chwyciła łyżkę, kiedy Luke znowu zaczął jeść. Chociaż niewiarygodnie ją drażnił, jej
żołądek nie reagował na to. Burczał, i to głośno. Luke spojrzał na Alex i uśmiechnął się,
mając pełne usta zupy i klusek. Cham, pomyślała, ale podeszła o krok i usiadła naprzeciw
mężczyzny. Niechętnie zanurzyła łyżkę w zupie. Była dobra, tak dobra, że do ust Alex
napłynęła ślinka. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, jaka była głodna. Przestała
się ociągać i zajadała zupę z niemal mściwą zawziętością. Po chwili Luke skończył jeść i
odłożył łyżkę. Podobnie postąpiła Alex, chcąc zobaczyć, co Luke knuje.
Śmiało. Dokończ resztę - powiedział.
Jesteś pewien? - zapytała. - Nie zostało jej zbyt dużo.
Tak, jestem pewien - odparł.
Odnosił wrażenie, że Alex jest wygłodzonym dzieckiem, które właśnie wróciło ze szkoły i
pałaszuje długo wyczekiwaną przekąskę. Patrzył, jak dziewczyna wyjada ostatnie kluski,
przechylając garnek. Kiedy skończyła jeść, spojrzała na Luke'a i uśmiechnęła się promiennie.
Niewiele myśląc, wyciągnął rękę, żeby z kącika jej ust usunąć zabłąkaną kluskę. Kiedy tak
muskał dolną wargę Alex, z jej twarzy powoli znikał uśmiech. Zniewalał ją swoimi gorącymi
oczami i dotykiem stwardniałego kciuka. Już dawno usunął odrobinę makaronu, a mimo to
nie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK 51
przestawał dotykać jej warg. Nie odsuwała się od niego: nie była w stanie. Czuła się niczym
zwierzę oślepione blaskiem reflektorów nadjeżdżającej ciężarówki.
Luke odnosił wrażenie, że jego niezbyt pełny żołądek kurczy się na widok tych częściowo
przymkniętych, zamglonych brązowych oczu. Dobry Boże, cóż ona z nim wyprawiała za
pomocą tego uwodzicielskiego spojrzenia - nawet nie uświadamiała sobie, że patrzy na niego
w taki sposób, i to jeszcze potęgowało urok tej chwili.
Niedobrze.
Opadła mu ręka, odepchnął krzesło i wstał. W jednej z szafek znalazł czysty kubek i
przyniósł go do stołu. Wlał do niego resztki wystygniętego rosołu i z głuchym odgłosem
postawił go przed Alex. Część rosołu rozlała się na stół.
- Oto zupa, Wasza Wysokość, - oznajmił i odwócit się, by odejść.
To, co powiedział, lub może sposób, w jaki odezwał się do Alex, sprawił, że do twarzy
napłynęła jej krew i dziewczyna poczuła, że ma ochotę go udusić. Zamiast tego podniosła
ociekający kubek i cisnęła nim w Luke'a. Trafiła go w głowę, a rosół oblał jego klatkę
piersiową i ramię. Luke próbował zrobić unik, a potem stał jak skamieniały, podczas gdy z
czubków palców ściekał mu rosół, który wsiąkał w jego kraciastą koszulę.
Po chwili odwrócił się do niej twarzą.
Furia w jego oczach stanowiła imponujący widok. Była gwałtowna, niebezpieczna,
przyprawiała o bicie serca, a zarazem niewiarygodnie podniecała. Alex odsunęła krzesło i
powoli wstała. Podeszła do Luke'a rozkołysanym krokiem, jakby on kazał jej wystąpić do
przodu. Chwyciła się stołu, a Luke przygważdżał ją wzrokiem, by po chwili chwycić ją w
ramiona i przyciągnąć ku sobie. Potrząsnął nią tak mocno, że zaszczekały jej zęby.
52
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Do diabła, po co to było? - zagrzmiał.
Alex nie była stanie udzielić mu odpowiedzi. Nie miała pojęcia, dlaczego zrobiła coś
takiego. Przez wiele lat uczyła się trzymać swój wybuchowy temperament na wodzy.
Dzisiejsza Alexandra Beck w niczym nie przypominała zapalczywej, nieokiełznanej
nastolatki. Ta współczesna Alexandra zachowywała dystans i zawsze się kontrolowała.
To, że zrobiła coś bez namysłu, było zupełnie do niej niepodobne, a jednak gwałtownie
zareagowała na jego łagodną kpinę. Dlaczego? Wiedziała, co Luke o niej myśli - to samo, co
wszyscy. Ale innymi ludźmi wcale się nie przejmowała, natomiast nie chciała, żeby on
klasyfikował ją jako osobę bezużyteczną, żyjącą bez celu i rozpieszczoną.
- No? - zagadnął.
Alex czuła skruchę i chciała odpowiedzieć mu coś, co pozwoliłoby mu zrozumieć,
dlaczego go zaatakowała. Ale zamiast tego podniosła rękę do jego policzka. Delikatnie starła
rosół z jego twarzy. On rozluźnił uścisk i nawet zaczął pieszczotliwie masować jej ramiona.
Tymczasem Alex podnioła drugą rękę i ujęła twarz Luke'a.
- Przepraszam - powiedziała bardzo niskim głosem.
Te słowa podziałały na niego jak kubeł zimnej wody.
Luke zaczął dygotać. Doprowadzała go do szaleństwa. Zimno. Gorąco. Zimno. Gorąco. Nie
mógł już tego znitjść, nawet jeśli wszystko rozgrywało się w jego umyśle. Ale czy
rzeczywiście? Czy tylko on żywił takie uczucia? Czy może mówiąc do niego: „Ręce precz
ode mnie", tylko grała? Czyżby toczyła walkę z samą sobą?
Musiał się o tym przekonać.
Przyciągnął ją do siebie. Kiedy ich ciała się zetknęły, znieruchomiał i spojrzał na
dziewczynę, dając jej sposobność do oderwania się od niego. Niczego takiego nie zrobiła.
Powoli, z niezmierną ostrożnością, przechylił
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
53
głowę i musnął wargami jej usta. Były miękkie. Były ciepłe. Wydawały się rajem. Całował ją
coraz mocniej, a jednocześnie przymykał oczy na rzeczywistość, wchodząc w nowy świat,
niebezpieczniejszy od wszystkich miejsc, jakie zwiedził na tej planecie. Rozchylił wargi Alex
językiem, a ona pozwoliła mu na to, otworzyła usta w milczącym zaproszeniu do
najintymniejszej inwazji. Luke nie ociągał się nawet przez chwilę. Jego język wpełzł do
środka, bawił się z językiem dziewczyny, smakował go, drażnił.
Alex usłyszała cichy jęk, a potem uświadomiła sobie, że wydobywa się on z jej gardła.
Dotychczas nikt tak jej nie całował! Wargi Luke'a całkowicie zawładnęły jej ustami i nie było
w nich takiego zakątka, frtórego by nie dotknął jego język. Nie wyobrażała Łobie, że
pocałunek może być tak namiętny i oszałamiający. Poczuła, że ma nogi jak z waty, i oparła
się na Szerokich barach mężczyzny. Nie zawiodły jej i zacisnęła palce na materiale koszuli
Luke'a, wdzięczna za to oparcie.
Zupełnie się zatracił. Świat wirował mu przed oczami, jakby Luke znalazł się na karuzeli.
Napierał na nią i czuł, że ciało Alex mięknie, potęgując jego podniecenie. Jeżeli to on toczył
bitwę, niechybnie czekała go porażka.
, Alex objęła go ramionami za szyję i przyciskała coraz mocniej, wplatając palce we włosy na
jego karku. Czy to ta kobieta deklarowała, że prowadzi rozpustny żywot? JW każdym razie
okazywała to w zabawny sposób. Może Łała ta sprawa była dla niej tylko grą. Przywykła do
gierek z mężczyznami. W umyśle Luke'a pojawiły się obrazy jego poprzedników, które
szybko ostudziły jego zapał.
Przerwał pocałunek. Alex miała dokładnie takie samo spłoszone spojrzenie jak on. Ich
splecione ciała kołysały się, lecz nie odrywały się od siebie. Luke usiłował wrócić do
rzeczywistości, ale widok rozchylonych, odętych ust
54
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zniweczył ten zamiar. Miał ochotę znowu ją pocałować, a potem jeszcze raz i jeszcze
raz. Zdesperowany, odwrócił wzrok i przytulił głowę Alex do swojej piersi. Ile minut temu
kłamał, że jej nie pożąda? Odczuwał to pożądanie przez cały czas. Było ono tak pierwotne i
gwałtowne, że wzbudzało w nim samym piekielny strach.
Rozejrzał się po pokoju, koncentrując wzrok na materacu i płonącym ogniu. Jakże łatwo
byłoby ją teraz zdobyć. Pociągnąłby Alex na prowizoryczne łoże. Powoli zdjąłby jej sweter
przez głowę, pieściłby jej skórę, napawając oczy widokiem kształtnych piersi. Rozpiąłby jej
stanik, a wówczas sam dotyk sprawiłby, że Alex drżałaby, ogarnięta równie silnym i
niecierpliwym pożądaniem...
Rzeczywiście dygotała, ale kiedy powrócił do rzeczywistości, uświadomił sobie, że nadal
stoją przy stole, spleceni w uścisku. Alex tuliła głowę do jego piersi, a jej ramiona to
wznosiły się, to opadały. Czyżby płakała? Odchylił się do tyłu, żeby to sprawdzić.
Śmiała się.
Co cię tak śmieszy? - zapytał Luke. Nastrój prysł. Alex podniosła ku niemu oczy.
Pachniesz zupą z kurczaka.
A czyja to wina?
Powiedziałam: przepraszam - odrzekła i odsunęła się od Luke'a, nie wiedząc, jak
skomentować skutki pocałunku. - Ale rozzłościłeś mnie.
A zatem to chyba moja wina - stwierdził.
Nie, biorę całą odpowiedzialność na siebie. Nie powinnam się przejmować tym, co ktoś
o mnie myśli. Przeważnie o to nie dbam, ale tym razem... - nie dokończyła i wzruszyła
ramionami.
Tym razem?
To na mnie podziałało. Chyba jestem rozkojarzona. Dlaczego to zrobiłeś?
Co takiego?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
55
Dlaczego mnie pocałowałeś? Mówiłeś, że nie jesteś mną zainteresowany.
Wyglądałaś tak, jakbyś oczekiwała ode mnie tego pocałunku.
Alex potrząsnęła głową.
Wcale nie.
Oczekiwałaś. I odwzajemniłaś.
Alex przygryzła wargę. Zauważył, że często to robiła, ilekroć o czymś rozmyślała.
Przeklinał ją za ten odruch, gdyż odczuwał wówczas podniecenie. Dolna warga Alex była
taka pełna, taka odęta, że nigdy nie potrafiła nad nią zapanować, toteż jej zęby wgryzały się
w ten pulchny kąsek, doprowadzając Luke'a do szaleństwa.
Alex spojrzała mu w oczy.
Rzeczywiście, chciałam... prawda? - powiedziała bardziej do siebie niż do niego. -
Zdejmij koszulę.
Słucham?
Zdejmij koszulę. Upiorę ją.
Luke zawahał się, ale w końcu jej usłuchał. Alex patrzyła, jak Luke z rozmyślną
powolnością rozpina każdy guzik. Czyżby próbował ją kusić? Rozpięta koszula odsłoniła
obcisły szary podkoszulek, który opinał bardzo umięśnioną klatkę piersiową. Odpiął
mankiety, zrzucił koszulę i podał ją Alex, która wzięła ją, nawet nie dotknąwszy mężczyzny.
Zwinęła koszulę i podeszła do umywalki. Kiedy odkręciła kran, uderzył ją w nozdrza mocny
męski zapach Luke'a, który przyćmiewał woń rosołu i powoli atakował jej zmysły podczas
moczenia tkaniny.
Cóż za nienormalna, zwariowana sytuacja. Utknęła w tej dziurze z facetem, który chyba
nawet jej się nie podobał, i nagle, jak grom z jasnego nieba, zaczynała doznawać dotąd nie
znanego jej uczucia. Owładnęło nią pożądanie.
W jej słowniku to słowo dotychczas było obce. Używała go rzadko, po to tylko, by
podkreślić swoje pragnienie czegoś.
56
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Pożądała kostiumu najbardziej awangardowego projektanta pożądała wakacji na południu
Francji. Gwałtownie pożądała usunięcia się ojca z jej życia. Ale nigdy, przenigdy nie użyła
tego słowa w związku z jakimś mężczyzną.
Pożądanie w stosunku do mężczyzny kojarzyło się z wieloma cudownymi możliwościami.
Wiedziała o nich wszystko, ale, wbrew temu, co się powszechnie sądziło, nie z pierwszej
ręki. Wprawdzie liczni mężczyźni twierdzili, że się z nią przespali, ale były to kłamstwa.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyła swojego byłego adoratora plotkującego na jej temat w
telewizyjnym show, była wstrząśnięta. Nawet zadzwoniła do tego łajdaka z pretensjami. Zbył
ją śmiechem i powiedział jej, że psuje zabawę innym. Jakie to ma znaczenie, że nie dała jemu,
każdy wie, że dawała wszystkim innym, no nie? Jaka
t
różnicą robił ten [eden raz więcej,?
Przynajmniej on ma satysfakcję. Po tym zdarzeniu zrobiła się ostrożniej sza. Umawiała się
tylko z ludźmi, którym została przedstawiona, i chodziła z nimi wyłącznie do miejsc
publicznych. Ale to nie za bardzo pomagało. Kiedy odmawiała pójścia do łóżka, zawsze
działa się to samo. Niektórzy pytali, co jest z nimi nie w porządku, inni pytali, co się dzieje z
nią, ale większość po prostu wpadała w szał. Widzieli tylko jej długie rude włosy, zgrabne
ciało i mnóstwo pieniędzy na koncie.
Zniechęciła się w tak młodym wieku, że postanowiła odłożyć seks na później. W miarę
upływu czasu celibat wydawał się coraz rozsądniej szym rozwiązaniem. Doszła do wniosku,
że w dobie AIDS postępuje mądrze. Problem polegał na tym, że jej celibat trwał caryflii
latami, aż w końcu utrata dziewictwa nabrała cech przełomowego wydarzenia, które należało
zaplanować niezwykle starannie, z idealnym partnerem. A takiego człowieka jakoś nie mogła
poznać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
57
Dlatego Alexandra Beck nadal była dziewicą. Jej zdaniem, ostatnią dziewicą Ameryki. Jak
na ironię, nikt w to nie wierzył, i mogłaby o tym przekonać tylko tego, z kim by utraciła
cnotę. To wiązało się ze znalezieniem właściwej osoby, której można byłoby wyjawić
prawdę. Problem polegał na tym, że taki mężczyzna nie istniał. W miarę upływu czasu robiła
się coraz bardziej wybredna. W wieku dwudziestu pięciu lat była święcie przekonana, że ten
wielki dzień nigdy nie nadejdzie.
Wyjęła z umywalki ociekającą koszulę i zaczęła ją wyciskać. Spoglądając przez ramię,
zauważyła, że Luke siedzi na podłodze i gapi się w ogień. Czy rozmyślał o niej i ich
pocałunku? Był to pocałunek mocny i namiętny, a jej reakcja zapewne utwierdziła go w
przekonaniu, że ma do czynienia z rozwiązłą kobietą. Na myśl o tym wpadła w
przygnębienie. Nie chciała, żeby tak o niej myślał, a co gorsza, nie miała pojęcia, dlaczego jej
tak na tym zależy.
- Gotowe - oznajmiła, unosząc w górę mokrą koszu
lę, żeby mógł ją obejrzeć.
- Dzięki - odparł Luke, nawet nie odwracając głowy.
Alex podeszła z koszulą do kominka, przysunęła
krzesło i zawiesiła ją na oparciu.
- To wszystko, co masz do powiedzenia? Nawet na
nią nie spojrzałeś. Widzisz? Nie została ani jedna pla
ma.
Luke odwrócił się do dziewczyny. Kiedy tak siedział naprzeciwko ognia, a w jego
brązowych oczach odbijały się żółte płomyki, wyglądał demonicznie. Był fascynującym i
zdecydowanie najatrakcyjniejszyjn mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. A może w
miarę upływu czasu zaczynał coraz bardziej ją pociągać?
- Ta koszula jest dobrze uprana, Alexandra - powie
dział niewyraźnym głosem. - Bez wątpienia jesteś bardzo
zdolną kobietą.
58
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Przez ułamek sekundy czuła się zagrożona, nie samym komplementem, ale sposobem, w
jaki gowypowiedziano. PozS tym wcale nie była pewna, czy Luke mówi o jej umiejętności
prania odzieży. Należało się zastanowić nad jego rzeczywistymi intencjami, ale spojrzenie
jego oczu nie sprzyjało koncentracji.
Alex lekko się uśmiechnęła, a potem odsunęła się od Luke'a na bezpieczną odległość i
podeszła do okna. Nadal padał śnieg. Obserwowała jeden samotny płatek, który usadowił się
na okiennej szybie. Tam utkwił na dobre i błyskawicznie zamarzł, czekając na los i żywioły,
które mogłyby go wyswobodzić z tej niewoli.
Mogła się utożsamić z tym płatkiem śniegu, tyle że nie była już pewna, gdzie naprawdę
znajduje się jej więzienie - w małym domku czy w jej wyobraźni.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Luke rozmyślał. Nie mógł uwierzyć, że postąpił w taki sposób. Tyle razy odwoływał się
do swojego rozsądku i wmawiał sobie, że będzie się trzymał z dala od dziewczyny, a mimo to
nie dość, że jej dotknął, to jeszcze pocałował. A ona odwzajemniła pocałunek, chociaż
gorliwie temu zaprzeczała. I to jak odwzajemniła!
Wstał i zaczął krążyć po małym pokoju.
Co się stało? - zagadnęła Alexandra.
Nic.
To dlaczego tak krążysz?
Potrzebuję ruchu - odparł, a po chwili zatrzymał się.
Przyglądał się Alex przez dłuższą chwilę. Najwyraźniej podjął jakąś decyzję, a następnie
zbliżył się do drzwi. Alex patrzyła, jak Luke zdejmuje kurtkę z haczyka i wkłada ją.
Dokąd się wybierasz? - zapytała.
Na dwór.
Dokąd? Nadal sypie śnieg, a ty nie masz na sobie koszuli. Rozchorujesz się.
To byłoby wybawienie - mruknął.
Co powiedziałeś?
Nic ważnego.
Luke...
Otworzył drzwi na oścież, wpuszczając do domku zimne powietrze.
- Wychodzę - oznajmił. I tak się stało.
Zatrzasnął za sobą drzwi, a Alex stała jak skamieniała.
Potrząsnęła głową, jakby chciała wydobyć się z tego
60
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stanu, a potem podeszła do okna. Zerkała na prawo i lewo, ale nie mogła dojrzeć Luke'a. Już
miała się cofnąć, kiedy pojawił się w jej polu widzenia.
Znowu zaczął krążyć i wydawało się, że rozmawia - nie, spiera się z kimś. Poruszał
ramionami i gwałtownie gestykulował. Alex rozejrzała się dookoła. Był zupełnie sam. Może
gorączkował. Albo zaczynał wariować. Nie wiedziała, co się dzieje w jego głowie, ale była
pewna, że ma to jakiś związek z nią. A ściślej, z tym pocałunkiem.
Fakt, zachowała dziewictwo, ale bynajmniej nie była naiwna. Doskonale wyczuwała
podniecenie u mężczyzny, a Luke Stratten był bardzo podniecony. To zagrażałoby jej w
rozmaitych okolicznościach, a zwłaszcza teraz, kiedy zostali uwięzieni i odizolowani. Alex
nie miała wątpliwości, że gdyby chciał postąpić z nią według własnego widzimisię, to nic nie
stanęłoby mu na przeszkodzie.
Mimo to nie odczuwała strachu. Naprawdę nie chciała angażować się w związek z
mężczyzną, ale istniały rozmaite odmiany takiego związku. W końcu Luke był bardzo
atrakcyjnym mężczyzną, a ona sama zdrową młodą kobietą. Skoro jej przyszłość zawodowa
była przesądzona, za jeden z najbliższych celów w życiu osobistym uznała możliwie szybkie
pozbycie się uciążliwego dziewictwa.
Dlaczego by nie tutaj?
Dlaczego nie teraz?
Dlaczego nie z nim?
Wydawał się odpowiedni, ale na podstawie samego wyglądu trudno było wyciągać
wnioski. Mogła go zapytać o jego seksualne podboje, ale kto wie, czy by nie skłamał. No, ale
tak samo mógłby się zachować każdy potencjalny kandydat, gotowy ją posiąść.
Alex przygryzła wargę, podczas gdy w jej głowie krążyło niezliczone mnóstwo myśli.
Luke już dawno przestał się kłócić ze swoim wyimaginowanym wrogiem. Teraz intensywnie
wpatrywał się w pokryty śnieżną czapą
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
61
las. Jedyną widoczną oznaką życia była para jego oddechu. Stał tak nieskończenie długo,
niczym posąg. Alex czekała na jego ruch.
Wreszcie, jakby usłyszał śpiew syren, powoli odwrócił się, zataczając niemal pełne koło.
Ich spojrzenia spotkały się przez zamgloną szybę. Luke nie uczynił żadnego ruchu w jej
kierunku. Nie musiał. Jego oczy wysyłały silny, niewidzialny sygnał. Serce Alex waliło jak
młotem, czuła, że ma spocone dłonie. Luke był teraz prawie zupełnie pokryty śniegiem,
dzięki czemu wyglądał niesamowicie. Musiało mu być bardzo zimno, ale wciąż stał
nieruchomo. Trzeba było podjąć jakąś decyzję i Alex instynktownie wyczuwała, że to ona
powinna zrobić. Nie spuszczając wzroku "'Ł mężczyzny, zaczęła się cofać, aż w końcu
przestała wyraźnie dostrzegać jego twarz.
Luke obserwował jej znikającą postać na tle małego owalu czystego szkła. Wyglądała
eterycznie, była aż do bólu piękna i nierzeczywista. Odnosił wrażenie, że znalazł się w
jakimś dziwnym nowym świecie, gdzie rzeczywistość mierzyło się wyłącznie w kategoriach
umysłowych.
Pomimo chłodu, który przenikał ciało Luke'a, jego zmysły płonęły. Pragnął dotknąć Alex,
zasmakować jej, widzieć ją i słyszeć, a nawet nią oddychać. Spojrzał na niebo. Było
ciemnoszare. Nic nie zapowiadało rychłego . końca śnieżycy. Odkąd przeznaczenie
dosłownie rzuciło ich ku sobie, zupełnie stracił poczucie czasu i miejsca.
i Pożądał jej. Taki był fakt, a on należał przecież do jiudzi, którzy zajmują się faktami, wierzą
w fakty i żyją nimi. Nigdy nie potrafił symulować braku wiary w ich jstnienie, ale właśnie
teraz czuł, że musi spojrzeć na ' sytuację z innej strony. W grę wchodziło coś więcej niż tylko
szybki numerek. Obawiał się tej dziewczyny, jakby była w stanie obnażyć go całkowicie,
rozebrać na części.
62
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Musiał to przezwyciężyć. Szczycił się opanowaniem, umiejętnością oglądu rzeczy z
odpowiednie perspektywy. Dlaczego trzymanie się z dala od tej drobnej kobietki miałoby
być takie trudne?
Nie powinno być trudne. I to był kolejny fakt. Luke wziął głęboki oddech i patrzył na kłąb
pary wydobywający się z jego ust. Wiedział, że jest w stanie trzymać się z dala od Alex tak
długo, jak będzie to konieczne. Jeden błąd jeszcze nie odbierał mu szansy. Pocałunek jest
tylko pocałunkiem, pomyślał. Postanowił sobie, że ten pierwszy pocałunek będzie też
ostatnim.
Czuł, że kiszki grają mu marsza, ale starał się nie myśleć o jedzeniu. Chociaż skręcało go
z głodu, nie zamierzał znowu udać się na wspólny posiłek z Alex. Przynajmniej nie od razu.
Odwrócił się i skierował w stronę zabezpieczonego sągu drewna na tyłach domku. Nie
potrzebowali więcej opału, ale przecież musiał coś zrobić, żeby zużyć nadmiar energii.
Alex uważnie nasłuchiwała pod drzwiami. Kroki Luke'a przybliżyły się, ale potem
przycichły, gdyż mężczyzna okrążał dom od tyłu. Podbiegła do krętych schodków i weszła
na górę do sypialni, by stamtąd wyjrzeć przez okno. Luke podszedł do sągu i wyciągnął całe
naręcze drewna. Znowu coś do siebie mamrotał i Alex zastanawiała się, czy w końcu ta
kłótnia z samym sobą zaowocowała jakimś wnioskiem. Zbiegła ze schodów w momencie,
kiedy Luke zrzucił polana przed wejściem. Już miała otworzyć mu drzwi, lecz usłyszała, że
po raz kolejny oddala się od domu.
Tego było już za wiele! To ciągłe krążenie tam i z powrotem przyprawiało ją o ból głowy.
Alex, która nigdy nie grzeszyła cierpliwością, chwyciła swoją kurtkę ze sztucznego futra,
narzuciła ją na siebie i wyszła. Natknęła się na Luke'a przy sągu drewna; znowu pogrążył się
w rozmyślaniach. Wreszcie podniósł wzrok i zobaczył ją.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
63
A ty co tutaj robisz? Wracaj do środka. Jest zimno.
To ty nie masz na sobie koszuli. Wracaj do domu.
Zaraz tam będę.
Co robisz? - zapytała.
Zabieram drewno.
Nie potrzebujemy drewna.
Będziemy potrzebowali później. A teraz wracaj.
Nie.
Luke odsunął się od sągu i podszedł do dziewczyny.
Ależ z ciebie uparciuch, wiesz?
Dlaczego nazywasz mnie uparciuchem? Bo nie chcę ciebie słuchać?
Bo nie dajesz mi spokoju.
Wcale ci nie przeszkadzam.
Przeszkadzasz, i to jak - powiedział Luke i postukał się w głowę. - Zawracasz mi ją.
Alex uśmiechnęła się.
- Naprawdę?
Dostrzegł jej uśmiech i zawahał się.
- Tak.
Stali, obrzucając się spojrzeniami. Dzieliło ich może pół metra. Alex nie potrafiła
powstrzymać się od uśmiechu, a Luke nie byf w stanie odwzajemnić się tym samym.
Idź do środka, Alexandra - powiedział rozkazującym tonem.
Nie.
Alex...
Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że ja też mogę potrzebować odrobiny
przestrzeni? Może też czuję się zaniepokojona tak jak ty?
Luke odwrócił się od niej i podniósł naręcz drewna. Przeszedł obok Alex, nie
odpowiadając na jej pytanie. v - No? - zawołała za nim.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać - odparł, nie
odwracając głowy.
Alex zacisnęła usta. Nigdy nie spotkała tak chłodnego,
64
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
opanowanego mężczyzny. Otaczał się skorupą, której nie mógł rozbić nawet jej żartobliwy
ton. A ona nie znosiła osób, z którymi nie można było walczyć. Nie wiedziała, jak z nim
postępować, i to ją wyprowadzało z równowagi. Patrzyła, jak skręcał za rogiem, by dojść do
frontowej części domku. W bezsilnej złości tupnęła nogą. Spokojnie okrążyła domek, by
wziąć z sągu drewna garść nietknięte- • go śniegu. Z myślą o Luke'u szybko ulepiła całkiem
pokaźną kulę i przerzucała ją z ręki do ręki, nadal usiłując rozszyfrować tego
skomplikowanego mężczyznę.
Luke odwrócił się i zobaczył, że Alex żongluje kulą ze śniegu.
- Nawet o tym nie myśl - oświadczył.
Alex spojrzała najpierw na niego, a potem na kulę. Uśmiechnęła się szeroko.
Co byś powiedział na porządną bitwę na śnieżki?
Nie - odparł i przeszedł obok dziewczyny.
To będzie świetna rozgrzewka - zachęcała.
Nie.
Zgódź się, nie psuj zabawy.
Alex, wracaj do środka.
Był nieznośny. Wydęła wargi i skierowała się w stronę domku. Obejrzała się przez ramię
i zobaczyła, że Luke bierze naręcze drewna. Odruchowo cisnęła w niego śnieżką. Strzał był
celny i śnieżny pocisk ugodził go w plecy. Mimo to nie raczył się odwrócić.
- Przecież mówiłem, że nie mam ochoty na zabawę
- powiedział, podnosząc kolejne szczapy drewna.
Kiedy się odwracał, Alex rzuciła kolejną śnieżkę. Trafiła go w ramię.
- Alexandra... - rzucił ostrzegawczo.
Ignorując jego reakcję, lepiła nowe kule i po kolei szybko je rzucała. Jedna z nich
uderzyła go w nogę, druga w biodro, a trzecia prosto w czoło.
To odniosło skutek. Luke upuścił drewno i zaatakował Alex. Wrzasnęła i próbowała
uciekać, ale był zbyt szybki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
65
Zatrzymał ją i przewrócił. Alex chichotała, ale dla Luke'a nie było w tej sytuacji nic
śmiesznego. Przypomniał sobie podobną scenę z niedawnej przeszłości, kiedy czuł pod sobą
jej biodra.
Alex przestała się śmiać, kiedy zobaczyła jego minę. Nigdy nie widziała z bliska tak
przepełnionych namiętnością oczu. Przytuliła się do Luke'a i poczuła twardość podnieconego
mężczyzny. Przeniknął ją gwałtowny dreszcz, a także ogromne poczucie kobiecej siły, które
dodało jej niezwykłej pewności siebie. Czy ci się to podoba, czy nie, Luke'u Strattenie, nie
jesteś taki odporny na mój urok, jak udajesz, pomyślała.
Cichy, jakże kobiecy uśmiech Alex sprawił, że Luke dał za wygraną i musiał ją pocałować.
Był to mocny, niemal brutalny pocałunek. Alex podniosła swoje mokre i zimne ręce do
twarzy mężczyzny i położyła dłonie na jego policzkach. Były ciepłe pomimo śniegu, pomimo
wiatru, pomimo że od dłuższego czasu Luke przebywał na dworze. Jego wewnętrzne ciepło
zachwyciło Alex. Rozchyliła usta, a on jęczał, badając językiem jej podniebienie. Kiedy ich
języki się zetknęły, zapomnieli o bożym świecie. Był to długi, soczysty pocałunek. Od takich
pocałunków ściska się żołądek i podkurczone palce u nóg. Taki pocałunek zachęca do
zamknięcia oczu, a kiedy już to robisz, doznajesz zawrotu głowy i brakuje ci tchu; taki
pocałunek pochłania wszystko wokół ciebie.
Luke przepadł z kretesem. Przestał całować wargi Alex i dotarł ustami do jej delikatnie
zarysowanej szczęki, a potem niżej, do czułego punktu na szyi, gdzie wyczuwał puls
niespełna dzień wcześniej.
Zamarł. Uświadomił sobie bowiem, że nie minęła nawet jedna doba, a on całkowicie
stracił dawne opanowanie. Unosząc się na łokciach, spojrzał na twarz dziewczyny. Jej duże,
okolone pięknymi, ciemnobrązowymi rzęsami oczy były przymknięte. Rozchyliła wargi
66
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w milczącym zaproszeniu. Jęknął, e nieznacznie się odsunął.
Alex otworzyła oczy.
Co się stało? - zapytała bardziej niż zwykle ochrypłym głosem.
Właśnie to.
Nawet kiedy wypowiadał te słowa, napierał na Alex nieco mocniej.
Dlaczego? Oboje jesteśmy dorośli.
I za dzień, najwyżej dwa, rozstaniemy się - odparł, przymykając oczy. Dotyk jej ciała
był taki przyjemny. - Lepiej będzie, jeśli pozostaniemy sobie obcy.
A jeśli się nie zgodzę? - zapytała. - A jeśli powiem, że nie chcę, byśmy pozostali sobie
obcy?
Nie rób tego - brzmiała ostrzegawcza odpowiedź.
Próbujesz sprawić, żebym się ciebie bała, Luke?
To byłoby rozsądne, ale nie o to mi chodzi. Chcę tylko, żebyś coś zrozumiała.
Wyjeżdżam z kraju zaraz po naszym powrocie do kurortu.
I myślisz, że będę się ciebie czepiać i błagać o miłość?
Nie powiedziałem, że...
Alex odepchnęła Luke'a i odsunęła się od niego. Jednym płynnym ruchem stanęła na nogi
i patrzyła na niego z góry.
No cóż, proszę sobie nie pochlebiać, panie Strat-ten. Nigdy nie musiałam żebrać u
jakiegokolwiek mężczyzny o to, żeby się ze mną kochał, i z pewnością nie mam zamiaru
robić wyjątku dla takiej miernoty jak pan.
Miernoty...
Alexandra zostawiła go. Po kilku sekundach usłyszał trzask zamykanych drzwi. Nagle
zrobiło mu się strasznie zimno. Zastanawiał się, czy zamknęła drzwi na klucz. Pomyślał, że
zasługuje na coś takiego. Nie postąpił z nią
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
67
właściwie. Do diabła, nie był w stanie postąpić właściwie z samym sobą.
Jęknął, tym razem głośno. Był to jęk zrodzony z frustracji. Kiedy dźwigał się na nogi,
poczuł bolesne kłucie w kolanie. Uderzył się w nie, padając na Alexandre. Wspaniale, po
prostu wspaniale, powiedział do siebie, kuśtykając w stronę domku.
Śnieg nie przestawał padać ani na chwilę. Zbliżało się późne popołudnie. W domku
znajdowało się tylko jedno posłanie i Luke wiedział, że będzie musiał dzielić je z Alex. Ta
myśl wywołała w nim innego rodzaju ból, przytępiony, pulsujący ból w tym jednym miejscu
na ciele, które Luke zdawał się mieć pod całkowitą kontrolą.
Odśnieżył próg domku i dopiero potem otworzył drzwi i zajrzał do środka. Alex stała przy
kominku, ogrzewając ręce. Nie odwróciła się, kiedy wszedł, ani kiedy zdjął kurtkę i powiesił
ją na haczyku obok jej okrycia. Nie przyjęła do wiadomości jego pojawienia się nawet wtedy,
gdy podszedł do kominka.
- Przepraszam - oznajmiła i, okrążając Luke'a, udała się do kuchenki.
Kiedy sprzątała po lunchu, nieco się uspokoiła. Potem gwałtownym ruchem wytarła
lśniący od czystości blat. Zerknęła przez ramię na Luke'a, który co pewien czas przynosił
naręcze drewna. Kilkakrotnie usłyszała jęki i stękania, toteż odwróciła się, by zobaczyć, co
jest nie w porządku. Wykonanie najprostszej pracy przychodziło mu z ogromną trudnością, a
przyczyna tego stanu rzeczy była oczywista. Kolano. Ledwo mógł je zgiąć, ale starał się za
wszelką cenę ukryć ten fakt.
Musiała przyznać, że nigdy w życiu nie spotkała tak irytującego mężczyzny; nawet jej
ojciec mniej ją drażnił. Prawdą było również to, że jego słowa zraniły ją i to zadziwiająco
mocno. Żaden mężczyzna nie odesłał jej z kwitkiem, toteż odczuwała oszołomienie,
zwłaszcza
68
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
dlatego, że Luke był pierwszym facetem, któremu rzuciła się w ramiona. Ale cierpiał,
przynajmniej fizycznie, a przepełniona współczuciem Alex nie mogła biernie obserwować
czyjegoś bólu.
Zdejmuj dżinsy - powiedziała rozkazującym tonem. Słysząc jej słowa, Luke obrócił się
na pięcie.
Co takiego?
- No, jazda. Śmiało - dorzuciła. - Przecież widzę, że
boli cię kolano. Zobaczę, co da się z nim zrobić.
Luke rzucił przyniesione polana na stertę drzewa.
Odkąd to jesteś lekarzem?
Nie jestem. Ale studiowałam pielęgniarstwo.
Ty...
Luke miał już zrobić jakąś ironiczną uwagę, ale kiedy zobaczył, że Alex w obronnym
geście unosi podbródek, przejął go chłód.
Dobrze - powiedział. - Daj mi chwilę czasu.
Alex odwróciła się do niego plecami i nalała wody do garnka. Tymczasem Luke zdjął
prześcieradło z materaca i zniknął w łazience, skąd wyszedł starannie nim przepasany.
- Połóż się, żebym mogła je obejrzeć - powiedziała
Alex.
Luke usłuchał i w milczeniu patrzył, jak dziewczyna odsuwa przepaskę, żeby obnażyć
prawe kolano.
Boże, co ci się stało? - zapytała, oglądając pokiereszowany, opuchnięty staw.
Wypadek w Ameryce Środkowej.
Co robiłeś w Ameryce Środkowej? - zapytała.
Badania - odrzekł. - W pobliżu mojego dżipa wyleciała w powietrze kopalnia. Rozwaliło
mi rzepkę kolanową.
Miałeś operację? - zapytała.
Tak. Wsadzili mi tyle śrubek, że piszczały nawet wykrywacze metalu na lotnisku.
Właściwie ta rana się nie zagoiła. Powinieneś mieć klamrę.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
69
Mam.
Gdzie?
W Nowym Jorku. Alex uniosła brwi.
Świetne miejsce.
Też tak myślę - odparł wyzywającym tonem. Pokręciła głową i wstała.
Mężczyźni.
Co to ma znaczyć?
To, co słyszysz.
Myślisz, że wszyscy mamy świra na punkcie męskości, prawda?
Ty to powiedziałeś, nie ja.
Zamierzał kontynuować tę dyskusję, ale ona uklękła przed nim i zanurzyła ściereczkę w
ogrzanej wodzie, by przyłożyć ją do kolana. Kiedy poczuł miłe ciepło, przestał protestować.
Odchylił głowę i przymknął oczy. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz ktoś tak delikatnie się z nim
obchodził, a już zwłaszcza piękna kobieta. To przyjemne uczucie niebezpieczni ewoluowało
w kierunku błogostanu. Wreszcie Ale>; ostała.
- Zostawimy to tak na chwilę, a potem obłożę kolano
śniegiem..Najpierw ciepły kompres, potem zimny.
Luke otworzył oczy.
Gdzie się tego wszystkiego nauczyłaś?
W zeszłym roku przez cztery miesiące studiowałam pielęgniarstwo w bardzo prestiżowej
szkole w Nowym Jorku. To było coś, o czym zawsze marzyłam. Moja matka była
pielęgniarką, zanim poznała ojca. Umarła, kiedy byłam małą dziewczynką. Może to się
wydawać dziwne, ale chciałam być taka jak ona. Zamierzałam poświęcić się temu zawodowi.
I co się stało?
Paparazzi zwietrzyli sprawę, oto co się stało.
To znaczy, że prasa doniosła, iż chodzisz do szkoły pielęgniarskiej?
70
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zaniosła się szyderczym śmiechem.
- Nie to mam na myśli. Chodzi mi o to, że reporterzy
jakiegoś brukowca rozpowszechnili zupełnie niedorzecz- ;
nft historyjkę o mojej zabawie w pielęgniarstwo, a dokład
niej o tym, że zabawiam się z pewnym lekarzem.
Zamieścili nawet fotomontaż z moją głową w pielęgniars
kim czepku opartą na czyimś ramieniu, w uścisku
z jakimś facetem w białym fartuchu. To było okropne.
Koczowali przed szkołą dwadzieścia cztery godziny na
dobę, próbując mnie sfotografować i zdobyć materiał do
artykułu. To zakłócało pracę całej szkoły. Fotoreporterzy
nie chcieli odejść i musiałam opuścić szkołę.
Mówiła bardzo rzeczowym tonem, ale Luke doskonale widział jej nerwowo splatane
dłonie i drżące wargi. Ta opowieść przychodziła jej z trudem i była dla niej bardzo bolesna.
Już się nie dziwił, że przyjmowała obronną pozycję.
Nagle ogarnęło go współczucie dla osoby, którą wszyscy znali jako Alexandre Beck.
Przez cały spędzony wspólnie czas nie myślał o tym zbyt wiele. Koncentrował się na sobie i
swojej reakcji na jej bliskość. Teraz jednak w jego umyśle zaczął się formować nowy obraz,
obraz ślicznej i samotnej kobiety, która nie była w stanie wyrwać się spod kurateli
apodyktycznego i ekscentrycznego ojca.
- Szkoda, że tak się stało - powiedział. - Sądzę, że
byłabyś cholernie dobrą pielęgniarką, Alex.
Mówił serio. Czy to za sprawą delikatnego dotyku uzdrawiających rąk, czy dzięki
ciepłemu kompresowi, nie odczuwał już takiego bólu w kolanie.
Dopóki nie padły te słowa, Alex nawet sobie nie uświadamiała, jakiego doznawała
napięcia. Nigdy nikomu nie mówiła, jak bardzo zranił ją tamten epizod. Oznaczał koniec
marzeń, którym oddawała się od dzieciństwa. Dlatego teraz było dla niej ważne, żeby Luke
nie wyśmiewał się z niej, żeby ją zrozumiał. Najpierw na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi, a
potem uśmiechnęła się
u
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
71
promiennie. Uklękła, ponownie namoczyła szmatkę i jeszcze raz przyłożyła ją do kolana
Luke'a.
Dziękuję - powiedziała miękko. - Jesteś pierwszą ,osobą, która okazała mi
zrozumienie.
Ciężko było, co?
Bardzo ciężko. Myślałam, że przywyknę do ich ciągłego uganiania się za mną.
Ich?
Reporterów. Czasami miałam nawet niezłą zabawę. Wiesz, zwłaszcza kiedy byłam
młodsza i chodziłam do klubów. Oglądanie siebie w gazetach następnego dnia to dla
szesnastolatki niezła zabawa. Ale w miarę upływu lat te kłamstwa stawały się coraz bardziej
bezczelne. To się zupełnie wymknęło spod kontroli. Próbowałam ich lekceważyć, ale...
Wzruszyła ramionami.
Nikt mi nie pomógł. Nie masz pojęcia, jak wytrwali potrafią być reporterzy.
Nie wszyscy reporterzy są szakalami - odparł, siląc się na naturalny ton.
To mógłby być idealny wstęp do wyznania Alex prawdy o sobie... albo przynajmniej
części prawdy. Nie był do końca pewien, czy Alex jest gotowa wysłuchać tego, co jej
powie. Nie miał również pewności, czy on sam jest gotów wyznać całą prawdę.
Może nie - odrzekła Alex, ponownie przykładając kompres do kolana Luke'a.
Ale wszyscy są łgarzami. Będą kłamać, oszukiwać, sprzedadzą własne babcie, byle
tylko uprzedzić innych i zdobyć ciekawy materiał. Wierz mi, wiem to z pierwszej ręki.
Luke pomyślał, że moment na wyznanie prawdy o sobie nie jest odpowiedni. Położył
rękę na dłoni Alex, pragnąc, żeby przerwała swoje zabiegi. Jej ożywiona twarz jaśniała
niemal anielskim blaskiem, jakby udzielona mu pomoc dawała jej wyjątkową radość. Boże,
była
72
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
śliczna i tak doskonale zbudowana. Patrzył na nią okiem fotografa, pragnął ciągle uwieczniać
tę chwilę, to spojrzenie, na błonie filmu.
Teraz czuję się o wiele lepiej.
Cieszę się - odparła z nieśmiałym uśmiechem, a potem wstała i wylała wodę do zlewu,
ścigana spojrzeniem Luke'a. - Przyniosę trochę śniegu - dorzuciła, kierując się w stronę
drzwi.
Alex - zawołał Luke.
Tak?
Dziękuję.
To drobiazg.
Jestem szczęściarzem. Dobrze, że ugrzązłem w tym domku z tobą - powiedział.
Bo jestem taką dobrą pielęgniarką? - zagadnęła nieśmiało.
Uśmiechnął się.
Między innymi.
Hm, to dotyczy obu stron. Ja chyba też jestem szczęściarą.
Kiedy przypatrywali się sobie, coś się między nimi działo. Jak gdyby nagle poczuli wobec
siebie wzajemny szacunek i zrozumienie.
Kiedy Luke patrzył, jak Alex otwiera drzwi i znika za progiem, ogarnął go niepokój. Był
tak bliski wyjawienia jej prawdy. To było nie tylko głupie, ale i niebezpieczne. Bez względu
na to, co do niej czuł, nie powinien jej zmuszać do stawiania temu czoła, dopóki znajdowali
się w tarapatach. Pomyślał, że będzie na to dość czasu, kiedy się stąd wydostaną. Dość czasu,
by mógł wszystko naprawić.
Podjął decyzję błyskawicznie. W żaden sposób nie mógł sprzedać Joe'emu tych zdjęć Alex
w kąpieli. Zerknął na swoją kurtkę, która wisiała na haku przy drzwiach. Mógł wstać, wrzucić
rolkę filmu do ognia i mieć święty spokój, ale coś go powstrzymało. Te zdjęcia były takie
piękne, stanowiły niemal dzieła sztuki. Pragnął
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
73
je zachować, nawet gdyby miał je ukrywać przez najbliższe lata.
Tłumaczył sobie, że tym bardziej nie powinien jej teraz wyjawiać prawdy. Tymczasem
Alex otworzyła drzwi i wniosła miskę ze śniegiem. Uśmiechnęła się do niego i poczuł, że
jego serce zaczyna bić jak oszalałe. Boże, jeśli nadal będzie na niego patrzyła w taki sposób,
to straci resztki rozsądku.
Uklękła obok niego i delikatnie przesunęła dłonią od jego kostki aż do kolana. Nogę
Luke'a przeszył przyjemny dreszcz, który umiejscowił się w pachwinie. Jego ciało reagowało
na dotyk ręki Alex z przerażającą gwałtownością.
Kogóż chciał nabrać? Już było za późno.
To się zaczęło od jego pierwszego spojrzenia na tę dziewczynę przez obiektyw aparatu.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Luke spał. '
Alex przykryła go kołdrą i patrzyła na jego spokojną twarz. Okładała chore kolano
śniegiem przez godzinę i zaczerwienienie prawie całkowicie ustąpiło. Był bardzo
sympatycznym pacjentem i nawet nie protestował, kiedy zaproponowała, żeby się zdrzemnął
przed obiadem. Można byłoby uwierzyć, że cieszyła go jej opieka.
W każdym razie ona czerpała z opieki nad nim ogromną satysfakcję. Od lat nie czuła się
tak przydatna. Na czas przymusowego pobytu w tym domku potrzebował jej - czy mu się to
podobało, czy nie. Ta sytuacja bardzo jej odpowiadała.
Alex wyciągnęła rękę, która nagle zawisła w powietrzu. Chciała dotknąć czoła Luke'a, ale
nie odważyła się. Wiedziała, że jeśli go dotknie, to już nie będzie chciała oderwać rąk od jego
ciała. Pragnęła pieścić Luke'a, gładzić jego twarz i ramiona, poczuć ich ciepło i siłę. I
pragnęła jeszcze czegoś. Żeby i on dotykał rękami jej ciała.
Alex uśmiechnęła się do siebie. Kto by pomyślał, że zdarzy się coś takiego? Oczywiście,
marzyła o tym jedynym, ale nawet w najśmielszych marzeniach nie pojawiała się taka
sytuacja.
Ale już się zdecydowała. Przez jej głowę przebiegały tysiące myśli na temat sposobu, w
jaki mogłaby uwieść Luke'a. Nie wątpiła w to, że jej pożądał, ale przebicie skorupy, którą się
otoczył, było niezmiernie trudnym zadaniem. Była pewna, że jest w stanie to zrobić, ale
wiedziała, iż może jej zabraknąć czasu.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
75
Wyjrzała przez okno. Zapadał zmierzch i w dalszym ciągu padał śnieg. Dobrze. Ponieważ
podjęła już decyzję, modliła się o to, żeby śnieżyca potrwała przynajmniej jeszcze tę noc.
Potrzebowała czasu, żeby popracować nad Lukiem. Chciała go przekonać, że powinien się z
nią kochać, że nie musi się obawiać, iż ona będzie się go kurczowo czepiać, kiedy nastąpi
nieuniknione rozstanie.
Ale jak miała go przekonać? Przygryzła wargę i zastanawiała się nad tym, co powinna
robić dalej. Jak by postąpiła, gdyby nie byli uwięzieni w tym domku? Co by zrobiła, gdyby
poznała go w Nowym Jorku?
Prawdopodobnie zaprosiłaby go na kolację do swojego domu. Całkiem nieźle gotowała,
zadziwiając większość ludzi. Gotowanie odprężało ją i słynęła ze swoich kolacji, podczas
których podawała gościom oryginalne potrawy. Nabrała sporej wprawy w przygotowywaniu
pomysłowych dań ze zwyczajnych składników. Dlaczego nie miałaby zrobić tego tutaj? Przy-
rządzi mu kolację, a potem wszystko potoczy się tak, jak w apartamencie przy Piątej Alei.
Cichutko podeszła do kuchenki i przeszukała szafki. Znalazła dwie puszki z tuńczykiem,
puszkę gotowanej fasoli, słoiczek hiszpańskich oliwek i jeszcze jedno opakowanie zupy. Był
tu też niezły wybór przypraw, a przede wszystkim odkryła butelkę Chardonnay, która leżała
w szafce obok nieczynnej lodówki. Alex podeszła z butelką • do drzwi, uchyliła je trochę i
wrzuciła wino w zaspę śniegu. Dyskretnie obejrzała się przez ramię, ale Luke nawet nie
drgnął. Uradowana tym, że sprzyja jej los, wzięła się do przygotowywania uczty, którą
zamierzała podbić serce mężczyzny.
Ułożyła kawałki tuńczyka, pokroiła oliwki, mieszając je z częścią słonej zalewy, w której
znajdowała się ryba. Całość nabrała smaku dzięki odrobinie soku z cytryny. Alex napełniła
miseczkę śniegiem i umieściła na niej
76
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
talerz z sałatką, żeby danie było zimne. Następnie wysypała fasolę do garnuszka, a
zawartość dwóch puszek zupy warzywnej wymieszała w większym rondlu i postawiła
oba naczynia na gaz. Wreszcie przyszykowała dwa nakrycia.
Zapaliła stożkowatą świecę i przyjrzała się swojemu dziełu. Co by zrobiła, gdyby
była w domu? Chyba długo kąpałaby się w wodzie z pianą. Czuła się brudna, gdyż już
drugi dzień chodziła w tym samym ubraniu. Doszła do wniosku, że przyjemny byłby
nawet krótki prysznic.
Upewniła się, że Luke śpi, wzięła świecę i poszła do łazienki. Rozebrała się i,
pamiętając o przestrodze Lu-ke'a, umyła się w rekordowo szybkim tempie. Trzęsła się z
zimna. Z obrzydzeniem myślała o nałożeniu tego samego ubrania, ale nie miała innego
wyjścia. Na szczęście mogła przynajmniej uprać bieliznę.
Mimo kiepskiego oświetlenia starała się doprowa
dzić do porządku swoją fryzurę. Jej włosy były wilgot
ne i rozczochrane. Nie miała szczotki, dlatego musiała
przeczesać długie loki palcami. Twarz lśniła teraz czy
stością, a cera ładnie się zaróżowiła. Przygryzła wargi,
a potem odęła je i poczuła satysfakcję. Biorąc pod
uwagę okoliczności, nieźle, pomyślała i uśmiechnęła
|.'; się. Czuła swędzenie skóry, które było spowodowane
nie tylko prysznicem. Podniecało ją to, co zamierzała
zrobić. Miała cudowne poczucie nieprzyzwoitości, nie
mając na sobie bielizny. Zresztą doszła do wniosku, że
gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, wcale by jej
nie potrzebowała...
■!* i;
Kiedy wróciła z łazienki, Luke nadal spał. Spokojnie
i;'! podgrzała zupę i fasolę, a potem przyniosła butelkę i odkorkowała ją. Nalała sobie
niewielką ilość wina i usiadła przed kominkiem. Kiedy małe pomieszczenie wypełniły
zniewalające zapachy, zaburczało jej w żołądku.
Tak samo zareagował żołądek Luke'a. Ale pobudzo-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
77
ny został u niego nie tylko apetyt najedzenie. Otworzył oczy i zobaczył, że Alex siedzi przed
kominkiem, którego blask zdawał się wytwarzać wokół jej głowy aureolę. Końce jej włosów
były wilgotne i skręcały się w loczki w miarę wysychania. Wyglądała tak pięknie, że ze
wzruszenia miał ściśnięte gardło.
Ten widok po przebudzeniu był dalszym ciągiem erotycznego snu Luke'a. Śnił o tym, że
oboje z Alex są nadzy, a ich splecione ciała leżą na materacu przed tym samym kominkiem,
który teraz obserwował. Natężenie jego reakcji stanowiło rezultat rzeczywistości sennej.
Nie miał siły, żeby się otrząsnąć z tego nastroju. Przewrócił się na bok, żeby lepiej się
przyjrzeć Alexand-rze. Dostrzegła jego manewr.
Obudziłeś się - zauważyła.
Tak. Co to za zapach? - zapytał rozespanym głosem.
Chodzi ci o obiad?
Mmm, to też. Ale jest jeszcze coś. Ty...
Ja?
Tak, pachniesz kwiatami.
Wzięłam prysznic.
- Czy woda była wystarczająco ciepła?
Alex wzruszyła ramionami.
- Letnia, ale lepsza taka niż żadna. Nie mogłam już
dłużej znieść samej siebie.
Luke potarł swój dwudniowy zarost. Może miała rację.
Niezły pomysł. Zostało trochę mydła? Obwąchała go i zmarszczyła nos.
Wystarczająco dużo. Luke wybuchnął śmiechem.
Rozumiem aluzję - oznajmił i usiłował wstać.
- Pomogę ci - powiedziała Alex i podbiegła do
mężczyzny. Luke przeniósł ciężar z chorej nogi na barki
Alex i oplótł ją ramieniem, pozwalając sobie na luksus
otarcia się policzkiem ojej ramię. Jego ręka wędrowała to
78
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w górę, to w dół, a w mózgu pojawiła się szczególna myśl. Omal nie stracił równowagi, i nie
miało to nic wspólnego z bólem w kolanie. Zamrugał powiekami, żeby otrząsnąć się z resztek
senności i potwierdzić swoje odkrycie.
Nie miała stanika.
Wiedział, że wcześniej miała go na sobie, więc co się z nim stało? Sprawdził to jeszcze
raz. Fakt niezbity. Przez materiał swetra Alex prześwitywały jej nabrzmiałe sutki. Dla
normalnej osoby w normalnych okolicznościach nie byłoby to nic szczególnego.
Może nawet nie rzucało się to w oczy. Problem polegał na tym, że Luke nie zachowywał
się normalnie, znajdował się w stanie ustawicznego podniecenia. W tej sytuacji nawet tak
błahy epizod nabierał wyjątkowego wręcz znaczenia.
Ale dlaczego to zrobiła? Dlaczego zdjęła stanik? Luke przyjrzał się jej ciału poniżej talii i
głośno przełknął ślinę.
Gwałtowna żądza sprawiała, że krew w jego żyłach krążyła w oszałamiającym tempie.
Miał ochotę potrzeć opuszkami palców te sterczące paczuszki... te same sterczące paczuszki,
które unosiły się i opadały, kiedy Alex brała gorącą kąpiel.
Ten obraz z przeszłości dosłow: • ,o przygwoździł. Opuścił rękę.
- Potrafię sam przejść resztę drogi - oznajmił i pokuśtykał do łazienki. Zapalił świeczkę,
zamknął drzwi i oparł się o umywalkę. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, starał się
opanować. Tak, sir, prysznic jest panu zdecydowanie potrzebny. Ale nie letni. Pomyślał, że
koniecznie musi być to zimny prysznic. Kiedy rozsuwał szklaną ściankę, coś spadło mu na
ramię. Po chwili przekonał się, że to bielizna Alex: mokry stanik, rajstopy i najbardziej kuse
majteczki, jakie kiedykolwiek widział.
Przymknął oczy i jęknął. Człowieku, weź się w garść, pomyślał. Szybko upuścił majtki
Alex do umywalki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
79
Rozebrał się i wskoczył pod prysznic. Szybko namydlił ciało i spłukał je lodowatą wodą,
która znakomicie ostudziła jego zapał, z czego był ogromnie zadowolony.
Starał się dokładnie wytrzeć ciało, a potem poszedł za przykładem Alexandry i nie włożył
slipek, wślizgując się od razu w dżinsy. Z wielką pieczołowitością ponownie rozwiesił
bieliznę Alex. Wrzucił do umywalki swoją koszulkę i slipy, wyprał je i powiesił obok rzeczy
i dziewczyny. Bardzo długo przypatrywał się zawieszonej garderobie. Intymność tej sceny
sprawiła, że ugięły się pod nim nogi.
I bierz tu, człowieku, zimny prysznic.
Potarł zarośniętą twarz. Trzeba się ogolić. Otworzył apteczkę i obejrzał jej zawartość.
Przewidujący właściciele umieścili tu rozmaite zestawy toaletowe. Luke znalazł małą tubkę
pasty do zębów, a zamiast szczoteczki użył palca. Potem zobaczył na półce obok aspiryny
paczuszkę jednorazowych maszynek do golenia. Nie zauważył nigdzie kremu do golenia, ale
to go nie zniechęciło. Golił się już w znacznie trudniejszych warunkach.
Już miał zamknąć szafkę z lekarstwami, kiedy jego bystre oko wypatrzyło kwadratowe
czerwone pudełeczko schowane na górnej półce. Serce w nim zamarło, jakby przeczuwał, co
tam znajdzie. Jak w zwolnionym tempie sięgnął po pudełeczko, potwierdzając swoją naj-
żarliwszą nadzieję i... najgorszą obawę.
Gapił się na pudełeczko z kondomami i miał pewność, że ktoś tam na górze poddaje go
testowi.
Nie, proszę, nie rób mi tego, błagał w duchu. Cały czas trzymał temperament na wodzy
właśnie ze względu na brak zabezpieczenia. Nie chciał narażać dziewczyny ani siebie.
Wyeliminowanie tego problemu otwierało wrota do tak niewyobrażalnych możliwości, że
sama myśl o nich wywoływała w ciele Luke'a ogromne napięcie.
80
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Z trudem przełknął ślinę. Mógł zrobić tylko jedno. Pozbyć się tych rzeczy. Ale w jaki
sposób? Nie mógł ot, tak wyrzucić pudełeczka do śmietnika, gdyż zauważyłaby to Alex.
Rozejrzał się po małej łazience. Nie było tu okna ani jakiegoś schowka. Pomyślał, że chyba
najlepiej będzie odłożyć pudełeczko na miejsce. Skoro Alex nie zauważyła go do tej pory,
to nie zauważy go i teraz. Przewrócił je dnem do góry i ukrył w górnym rogu szafki.
Postanowił, że następnego ranka wsunie je do kieszeni i pozbędzie się w lesie.
Zadowolony ze swojej przemyślności, uśmiechnął się pod nosem, zamknął apteczkę i
namydlił twarz. Kiedy zaczął się golić, usłyszał pukanie do drzwi.
Wszystko u ciebie w porządku? - zawołała Alex.
Tak. Zaraz wychodzę.
Nie siedź długo. Obiad już gotowy - oznajmiła.
Świetnie - odparł Luke. - Umieram z głodu. Skończył toaletę i otworzył drzwi
łazienki. Na
klamce wisiała jego flanelowa koszula - uprana i sucha. Włożył ją, ale nie zapiął guzików.
Powoli ruszył w stronę pokoju. Dzięki zabiegom Alex kolano nie bolało go już tak mocno,
ale nie miał zamiaru go forsować. Może w wielu sprawach wykazywał upór, ale nie był
głupcem.
Alex stała przy stole i mierzyła Luke'a niespokojnym spojrzeniem. Podsunęła mu krzesło,
a on usiadł na nim, badawczo przyglądając się dziewczynie. Po chwili Alex przyniosła
jeszcze mały taboret i położyła na nim jego nogę. Podziękował jej. Był zmieszany, a
jednocześnie wzruszony opiekuńczością dziewczyny. Alex uśmiechnęła się, widząc jego
oszołomienie.
- Przyniosę obiad.
Biegała po pokoju, krzątając się z zapałem. Cóż ona
knuła? Luke nie miał o tym pojęcia i chwilowo było mu to
obojętne. Nie mógł oderwać od niej oczu. Jej obecność
^apełniała go lękiem i spokojem. Jednocześnie czuł, że
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
81
coś wisi w powietrzu, i to wrażenie potęgowało się, ilekroć obok niego przechodziła.
Kiedy Alex podawała obiad, jej pełne piersi falowały bardzo blisko twarzy Luke'a, który
wsunął ręce pod stół i zacisnął je, żeby przypadkiem nie dotknąć któregoś z tych kuszących
wzgórków. Nauczył się trwać w bezruchu i koncentrować wzrok na nieokreślonej potrawie,
którą Alex postawiła na stole.
Co to jest? - zapytał.
Tuńczyk w hiszpańskich oliwkach - odparła.
Nigdy o czymś takim nie słyszałem.
■ - To dlatego, że właśnie wymyśliłam tę nazwę-oznaj-
(
miła Alex i nabiła kęs potrawy na
widelec. - Spróbuj. Luke niechętnie otworzył usta. Powoli przeżuwał Jedzenie i nagle zrobił
wielkie oczy.
- Niezłe - powiedział. - Wcale niezłe.
Alex wyciągnęła rękę ze szklanym pucharkiem.
A teraz wypij to. Pociągnął łyk.
Wino. -Tak.
Skąd je zdobyłaś?
Stało w szafce. Dobre, prawda?
Tak - odrzekł. Wyjął pucharek z jej ręki i wypił całą zawartość jednym haustem.
Wino pije się łyczkami - upomniała go.
Będę je sączył z następnego pucharka - oświadczył i podał jej naczynie.
Alex pokręciła głową, ale mimo to nalała Luke'owi wina. Włożyła na talerz porcję
schłodzonego tuńczyka, a potem usiadła przy stole. Skończyła swoje wino i obserwowała,
jak Luke je z apetytem jej potrawę.
A ty nie jesz? - zagadnął.
Za chwilę. To jest bardziej interesujące.
Co jest bardziej interesujące?
Patrzenie na ciebie.
82
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Widelec Luke'a zatrzymał się w połowie drogi do ust.
-- Przestań - powiedział.
-- Co mam przestać? - zapytała niewinnym głosem.
-- Doskonale wiesz, co. To, co robisz.
-- Chodzi ci o to, że gapię się na ciebie?
-- Że gapisz się na mnie w taki sposób.
-- W jaki sposób?
-- Jakbym był deserem.
-- Mmm, to trafna uwaga.
Luke gwałtownym ruchem powstał od stołu.
- Alex - zawołał ostrzegawczym tonem. - Nie rób
tegc»- Nie jestem z kamienia.
Alex wyciągnęła rękę i zaczęła gładzić go po policzku. -- No, no - powiedziała, przechylając
głowę. - Czyżbyś ogolił się dla mnie?
-Aleksandro..
-~ Nie, nie odpowiadaj na to pytanie - dorzuciła, by po chwili wstać od stołu. - Zjedzmy
następne danie.
podała zupę oraz odrobinę fasoli. Ten posiłek nie należał do szczególnie wyszukanych, ale
Luke był zbyt głodny, żeby przywiązywać do tego wagę. Jedli w milczeniu, nie zostawiając
nawet kęsa żadnej z potraw.
-- Chyba byliśmy głodni - zauważyła Alex i zabrała ze stołu brudne talerze.
-- Pozwól, że ci pomogę - powiedział Luke, usiłując stanąć.
Nie - odrzekła Alex i popchnęła go na krzesło.
Powinienem pozmywać. Przecież ty gotowałaś.
Następnym razem - odparła. - Dzisiejszego wieczoru nakazuję ci odprężyć się.
-^ Nakazujesz mi? -r Tak, nakazuję ci.
-r Dobrze, proszę pani - stwierdził Luke i szyderczo zasalutował dziewczynie.
- Wypij wino - powiedziała, kręcąc głową.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
83
szybko uporała się ze zmywaniem, a potem podeszła do Luke'a od tyłu. Siedział na krześle.
Jedną nogę opierał na taborecie, a na zdrowym kolanie trzymał pucharek z winem. Alex
zaczęła masować jego kark, a on poddawał się ruchom jej dłoni.
Boże, jakie to przyjemne - zauważył.
Masz bardzo naprężone mięśnie. Doskonale o tym wiedział.
To musi być skutek spania na tym materacu. A raczej prób zaśnięcia.
Czyżbym nie dawała ci spać zeszłej nocy? - zapytała.
Ty? Do diabła, nie - odparł z sarkastycznym śmiechem. - Tylko kopnęłaś mnie z sześć
albo siedem razy, to wszystko.
Alex obróciła się, żeby spojrzeć mu w twarz.
Zawsze śpię niespokojnie.
Opowiedz mi o tym - poprosił z uśmiechem.
To ty opowiedz mi o sobie. Luke wzruszył ramionami.
Niewiele jest do opowiadania - odrzekł ostrożnie.
Nie masz żony?
Nie.
Ani dziewczyny?
Nie.
Nikogo?
Nikogo.
Dlaczego tak jest? - zagadnęła. - Bez wątpienia jesteś przystojnym mężczyzną. Już
dawno powinna była cię uwieść jakaś dziewczyna.
Nie chcę, żeby mnie ktoś uwiódł - oświadczył Luke. Kiedy wypił wino, odstawił
pucharek na podłogę. - A ty? Na pewno otacza cię wianuszek facetów, a każdy tylko czeka,
żeby włożyć ci obrączkę na palec.
Czekają...
- Słyszę tu jakieś „ale".
Alex uśmiechnęła się.
84
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Wielkie „ale" - odparła. - Większość z nich nie chce mnie. Pragną tego, co w ich
mniemaniu reprezentuję.
A co to takiego?
Uroda, ciało, pieniądze... -Nie zapominajmy o skromności. Żartobliwie
uszczypnęła go w ramię.
To również.
Luke chwycił jej piąstkę i odwrócił dziewczynę do siebie w taki sposób, żeby na niego
patrzyła. Po kolei rozprostowywał palce Alex, a potem w milczeniu przyglądał się jej dłoni.
Ten dotyk sprawił, że serce Alex zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Był taki ciepły, taki
pełen życia i męski, że czuła, iż jest zdecydowanie na straconej pozycji. A jednak intrygował
ją i podniecał, rzucał jej prawdziwe wyzwanie. Odsunęła rękę i pieściła jego gładkie,
wygolone policzki.
Luke usiłować się nie ruszać. Wiedział, co by wtedy zrobił. Przyciągnąłby ją do siebie i
całował tak mocno, że oboje dostaliby zawrotu głowy. A wówczas gdzie by się znaleźli?
Oczywiście na drodze donikąd.
- Ależ z ciebie przystojniak, Luke - szepnęła.
-1 przekonuję się, że pomimo wszystkich twoich wad - tu
uśmiechnęła się - nie chciałabym teraz być z nikim
innym.
Pochyliła się nad mężczyzną i pocałowała go. Zaledwie musnęła jego wargi, ale dla
Luke'abyio to jak przyłożenie zapałki do hubki i rozniecenie ognia. W odpowiedzi zacisnął
zęby i usiłował nie odwzajemnić tego pocałunku. Nigdy w życiu nie miał przed sobą tak
trudnego zadania.
Luke... - mruczała Alex, dotykając jego ust - pocałuj mnie.
Nie.
Dlaczego? Nie chcesz?
Chcę.
W takim razie...
Luke chwycił ją za ramiona.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
85
Nie zaczynaj czegoś, czego nie jesteś w stanie skończyć.
Kto powiedział, że nie skończę tego, co zaczęłam?
Przestań się droczyć, Alexandra. To nie jest przyzwoite.
A jeśli się nie droczę?
Luke uważnie spojrzał jej w oczy. Mówiła poważnie.
Czy proponujesz to, co myślę, że proponujesz? Alex z trudem przełknęła ślinę.
Tak.
Jesteś pewna?
Tak, jestem pewna.
Luke wydał z siebie odgłos zniecierpliwienia, odsunął Alex i wstał z krzesła. Podszedł do
zlewu, uważając na swoją chorą nogę. Przez chwilę, która zdawała się nie mieć końca,
przypatrywał się dziewczynie.
Dlaczego to robisz? - zapytał. - Jeszcze dziś rano narzuciłaś mi zestaw reguł, a teraz
wszystko jest nieważne.
Ja... zmieniłam zamiar. Chcę, żebyś się ze mną kochał. Czy to jest takie straszne?
Straszne? Nie, to nie jest straszne. Raczej... szalone. Całkowicie obłąkańcze.
Dlaczego to jest takie szalone? Oboje jesteśmy dorośli. Ugrzęźliśmy tutaj. Ty mi się
podobasz, ja ci się podobam. Kto się o tym dowie? Kto się będzie tym przejmował?
Ja się będę przejmował - odrzekł miękko. - I może nie mam ochoty być tylko kolejnym
egzemplarzem w twojej kolekcji mężczyzn.
Czy rzeczywiście tak myślisz?
Nieoczekiwanie Alex poczuła, że do jej oczu napływają łzy. Luke dostrzegł te łzy, usłyszał
wzruszenie w jej głosie. Nic innego nie mogłoby skruszyć twardej jak skała skorupy wokół
jego serca. Niczym robot, porzucił
86
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
swój azyl w rogu pokoju i podszedł do Alex. Wziął ją w ramiona, przytulił i kołysał jak swó
największy skarb.
- Naprawdę tak myślisz? - powtórzyła. Mówiła stłu
mionym głosem, gdyż wtulała twarz w jego koszulę.
Luke odsunął głowę dziewczyny od swojej piersi.
Nie. Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałem. To znaczy, wiem. Powiedziałem,
żeby cię powstrzymać.
Nie powstrzymuj mnie. Nie powstrzymuj siebie.
Jedno z nas musi myśleć rozsądnie. Po jutrzejszym dniu możemy już nigdy się nie
zobaczyć.
To wykorzystajmy dzisiejszy wieczór. Tylko ten jeden wieczór... Luke?
Jej błaganie wzbudziło w nim przypływ uczuć. Pocałował ją. Doprawdy, nie miał wyboru,
i to już od chwili, gdy się przebudził i zobaczył ją siedzącą przed kominkiem.
Poczuł, że pewna część jego ciała nabrzmiewa w zetknięciu z udem Alex. Ona też musiała
to wyczuć, gdyż mocniej otoczyła go nogami. Rozchylił jej usta językiem, a ona przyjęła go i
rozpoczęła miłosną grę swoim językiem. Była taka słodka, smakowała cudownie, lepiej niż
wszystko, czego dotychczas próbował. Luke włożył rękę pod jej sweter. Całował ją coraz
mocniej, a jednocześnie pieścił jej plecy i boki. Skóra Alex była miękka i gładka, tak
jedwabista, jak myślał. Spełniając swoje marzenie, objął jej piersi i delikatnie masował każdy
z tych cudownych wzgórków. Mruknęła coś niewyraźnie. Ten odgłos rozbrzmiewał w całym
ciele Luke'a, wywołując tak intensywną rozkosz, że z trudem utrzymywał resztki
samokontroli.
Alex poczuła, że Luke się zachwiał, i oderwała się od niego.
- Twoje kolano.
Mocny pocałunek Luke'a miał dowieść, że jej obawy są bezpodstawne. Kiedy zaczął
podciągać w górę jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
87
sweter, odsunęła jego ręce, a potem sama zdjęła golf i potrząsając włosami, stanęła przed nim
naga do pasa. Wydawało jej się, że spojrzenie Luke'a przepala jej skórę. Czekała na jego ruch.
Zawsze uważała swoją urodę za coś naturalnego i dopiero teraz była niezwykle świadoma
swego ciała. Oddawanie się temu mężczyźnie po raz pierwszy wydawało się takie
przerażające, a zarazem podniecające, że jej ciało zaczęło pulsować długo tłumionym
pożądaniem.
- Dotknij mnie - szepnęła. Nie mogła już znieść ani
chwili dłużej bez dotyku jego rąk.
Luke tracił panowanie nad sobą. Aparat fotograficzny nie kłamał. Widok Alex w zbliżeniu
był oszałamiający. Gdyby spełnił prośbę dziewczyny, gdyby jej dotknął, to byłaby jego i nikt
by mu w tym nie przeszkodził. Nigdy nie należał do tchórzy, przez całe swoje dorosłe życie
nie dawał się zastraszyć, ale ta jedna kobieta, która właśnie mu się oddawała, wzbudzała w
nim potworny strach.
- Luke... - mruczała Alex. Jej ciało dygotało z żądzy'.
Przysunęła się do mężczyzny, odsunęła poły jego koszuli
i zaczęła pocierać sutkami jego klatkę piersiową. - Do
tknij mnie.
Ręce Luke'a posłusznie wykonywały jej rozkazy, ignorując ostrzeżenie, które płynęło z
mózgu, jakby posiadały własną wolę. Luke dotknął dziewczyny, pocierał kciukami jej
nabrzmiałe sutki, a potem pieścił je palcami, aż zaczęły przypominać twarde kamyki.
Alex miała nogi jak z waty. Luke przytulał ją do siebie przez nieskończenie długą chwilę,
a potem opadli na materac. Wpił się w jej usta, penetrując wnętrze językiem, by zaraz
całować szyję, obojczyk i miękką skórę między piersiami.
Wreszcie Luke dał sobie spokój z ostrożnością. Szeroko otworzył usta i chwycił jej
nabrzmiały sutek, ssąc go tak, jak od dawna marzył. Roztapiała się w jego ustach jak
cukierek. Była tak słodka, tak rozkosznie kobieca, że jego
88
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
naprężone ciało pulsowało rozpaczliwą potrzebą ukrycia się w niej. Ale na razie przysunął się
do drugiej piersi i ucztował w takim samym powolnym, miarowym, nieubłaganym rytmie.
Alex porwał potężny wir pożądania. To właśnie o t y m rozprawiały jej przyjaciółki.
Właśnie na to czekała. Zarzuciła Luke'owi ręce na szyję i przeczesywała palcami długie
włosy na jego karku. Masowała naprężone mięśnie jego obojczyków i ramion, podczas gdy
magia ust Luke'a redukowała ją do pełnej pożądania kałuży. Przywarła do niego biodrami, nie
uświadamiając sobie tego, co robi, odczuwając jedynie chęć zaspokojenia jakiejś mrocznej,
nieuchwytnej żądzy.
Luke przesuwał rękę po jej boku w dół, zatrzymując się na pasku narciarek. Pociągnął za
suwak i odpiął guzik, po czym, nie bez wahania, zaczął pieścić brzuch Alex. Jej skóra była
miękka, ciało sprężyste, a on niespiesznie badał wdzięki dziewczyny.
Alex była jednak niecierpliwa. Pragnęła, by przeszedł szybciej do tego jednego zakamarka
jej ciała, który potrzebował jego dotyku bardziej niż którekolwiek inne miejsce. A kiedy to
się stało, rozchyliła nogi i uniosła biodra, zaś Luke dotykał jej coraz śmielej, aż w końcu
oboje utracili wszelką kontrolę nad sobą. Była tak wilgotna, tak otwarta i spragniona, że
wiedział, iż nie będzie się mógł powstrzymywać nawet chwili dłużej.
Alex zatraciła się zupełnie, przebywała w nie znanym sobie świecie. Jego palce skłaniały
ją do ekstatycznych ruchów ku jasności tak intensywnej, że jej blask rozgrzewał duszę
dziewczyny. Po chwili ta jasność rozprysnęła się w umyśle Alex na smugi boleśnie pięknego
światła i w jej oczach zalśniły łzy.
Luke wyczuwał spazmy wstrząsające jej ciałem. Przerwał pocałunek i wtulił wargi w ten
wrażliwy kącik za uchem Alex, ułatwiając dziewczynie oddychanie. Serce waliło mu jak
młotem, ciało płonęło, a jednocześnie było
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
89
twarde i tak żądne uwolnienia energii, że Luke bał się, iż może stworzyć żenującą sytuację.
Mocno przytulał dziewczynę i zaciskał zęby, pragnąc odzyskać panowanie nad sobą. Miała
orgazm i to wystarczy, tylko to się liczy, pomyślał. Przypomniał sobie o rolce filmu w
kieszeni i o tym, że przez cały czas oszukuje Alex. Zastanawiał się nad reakcją dziewczyny,
w razie gdyby dowiedziała się, z kim ma do czynienia, co niewątpliwie musi kiedyś nastąpić.
A zatem dał jej przynajmniej tę chwilę rozkoszy, dzięki której Alex mogła zachować o nim
miłe wspomnienia, a nawet zdobyć się na przebaczenie. On zaś musiał odmówić sobie tego,
czego pragnął najbardziej.
Ten wieczór był jego podarunkiem dla Alex.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Alex włożyła sweter i położyła się na materacu. Luke oparł się na łokciu, a ona przytuliła
się do niego, łagodnie drapiąc paznokciami jego owłosioną klatkę piersiową.
Nie odwzajemnił jej uśmiechu. Wręcz przeciwnie, miał smętną minę. Alex była
zadowolona, nasycona, ale jakby nieco zawiedziona. Ona także pragnęła sprawić mu taką
rozkosz, jaką dzięki niemu przeżyła. Jednakże on powstrzymywał jej zapędy.
Luke?
Hmm?
Dlaczego przestałeś? Nie odpowiedział.
Nie chcesz się ze mną kochać?
Chcę. Bardzo chcę.
W takim razie dlaczego... nie skończyłeś? Odgarnął z jej czoła niesforny kosmyk rudych
włosów.
Ponieważ trzeba wziąć pod uwagę inne rzeczy.
Na przykład?
Na przykład zabezpieczenie. Ja nie mam niczego.
Nie pomyślałam o tym - powiedziała Alex.
Ale on najwyraźniej pomyślał. Zastanawiała się, jakie jest naprawdę jego zdanie o życiu,
które prowadziła. Lecz na cóż by się zdały jej wyjaśnienia? Stary dylemat przygniatał ją
niczym tona cegieł. Luke i tak nie uwierzyłby w żadne jej słowo.
Odwróciła się. Luke wyciągnął do niej rękę i ujął jej podbródek
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
91
Mogłabyś zajść w ciążę - zauważył, nie spuszczając z niej wzroku.
W ciążę? - powtórzyła. Może to jej drżący, dziewczęcy głosik wytworzył w wyobraźni
Luke'a uroczy obraz: Alex przytulała się do niego w taki sposób jak teraz, a jej pełne, śliczne
piersi ssało niemowlę - ich dziecko. Natychmiast z bólem odepchnął od siebie tę
nierealistyczną wizję. Alex zatrzepotała rzęsami, nie mógł więc niczego wyczytać z jej oczu.
Sądzę, że to byłoby kłopotliwe.
Tak, chyba tak.
Odsunęła się od niego. Dystans był niewielki, ale znaczący.
Dobrze, że chociaż jedno z nas myśli logicznie - zauważyła Alex, wybuchając głośnym,
sztucznym śmiechem. - Gdyby to zależało ode mnie, zapewne tarzalibyśmy się po podłodze i
kochalibyśmy się do szaleństwa, nie zważając na nic.
Alex. Przestań. Nie miałem zamiaru cię urazić. Chciałem cię uszczęśliwić. Myślałem, że
to mi się udało.
Wyciągnęła rękę i pogładziła go po policzku.
Och, Luke, udało ci się, udało. Tylko że ja chcę zrobić to samo dla ciebie.
Nie chcę robić niczego, co by cię zraniło, Alex.
Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbyś zrobić coś podobnego.
Takie są twoje odczucia teraz, ale kiedy się stąd wydostaniemy, możesz zmienić zdanie.
Kiedy przekonasz się, kim jestem i co zrobiłem, pomyślał.
- Nie zmienię o tobie zdania - odparła z przekonaniem.
Luke wstał. Musiał to uczynić. Gdyby nadal jej słuchał,
znowu padliby sobie w ramiona, całowaliby się, dotykali i Bóg wie, co jeszcze mogliby
zrobić. Jemu przypadło w udziale patrzenie na sprawy z właściwej perspektywy. To on znał
fakty. Ona żyła w nieświadomości. Gdyby wykorzystał sytuację, nigdy by mu nie wybaczyła,
a on wcale by jej się nie dziwił.
92
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Postanowił powiedzieć jej prawdę z chwilą, gdy znajdą się z powrotem w realnym
świecie. Chciał jej powiedzieć, że nie miał zamiaru sprzedawać tych zdjęć, że chodzi mu o
coś więcej niż tylko jedną noc w zimnym domku na odludziu. Wtedy Alex mogłaby
swobodnie zadecydować, czy chce kogoś takiego jak on - reportera, jednego z tych ludzi,
którymi pogardzała.
Podszedł do stołu, wziął butelkę i napełnił kieliszek winem.
- Ja też poproszę - zawołała Alex.
Luke nalał dziewczynie wina i zaniósł jej kieliszek. Z trudem powstrzymał się od
zanurzenia palców w jej jedwabistych włosach. Stuknęli się kieliszkami.
Za lawiny i przeznaczenie - powiedział Luke, bardziej do siebie niż do Alex.
Przeznaczenie?
A jak byś nazwała fakt, iż znaleźliśmy się razem na tym odludziu?
Nie mam nic przeciwko przeznaczeniu. Po prostu jestem zaskoczona twoimi słowami.
Nie wyglądasz na kogoś, kto poważnie traktuje metafizykę.
Jest we mnie głębia, którą musisz dopiero poznać, moja droga - oświadczył, składając
jej szyderczy ukłon.
Alex wybuchnęła śmiechem. Pragnęła dowiedzieć się o nim wielu rzeczy, ale ponieważ jej
ego zostało boleśnie zranione, musiała zadać bardzo istotne dla siebie pytanie.
Luke, a gdybyśmy... Nie wiem, jak to powiedzieć, żeby nie wyjść na idiotkę.
Po prostu mów - odparł i pociągnął łyk wina.
Dobrze. Czy gdybyśmy mieli zabezpieczenie, to chciałbyś...?
Czy kochałbym się z tobą?
Tak. Zrobiłbyś to?
Luke natychmiast przypomniał sobie o małym czerwonym pudełku z kondomami na
górnej półce szafki. Zacisnął prawą rękę w pięść i długo przypatrywał się dziewczynie.
- Natychmiast, kochanie - szepnął. - Bez wahania.
Na ustach Alex powoli pojawił się uśmiech.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
93
- Dziękuję - powiedziała. - Chyba odczuwałam po
trzebę usłyszenia czegoś takiego.
Poklepała miejsce na materacu i Luke położył się obok niej, chociaż rozsądek
podpowiadał mu coś zupełnie innego.
Wiedz, że trzymam cię za słowo - oznajmiła.
W jakiej sprawie?
W sprawie obietnicy, że będziesz się ze mną kochał, kiedy opuścimy to miejsce.
Umowa stoi - powiedział Luke. - Jeżeli nadal tego będziesz chciała.
A co mogłoby odwieść mnie od tego zamiaru?
Przeróżne rzeczy - odparł Luke, wzruszając ramionami.
Na przykład jakie?
Kiedy wrócisz do taty, wszystko może się zmienić.
Nie sądzę, żebyś musiał się o to martwić. Tata wcale nie jest teraz ze mnie zadowolony.
Ten ślub i w ogóle.
Ślub?
Alex parsknęła śmiechem.
Właśnie to u ciebie lubię, Stratten. Jesteś taki świetnie poinformowany. Chodzi o mój
ślub. Ten, z powodu którego uciekłam.
Kim jest ten facet? - zapytał Luke, siląc się na obojętny ton.
Nazywa się Justin Farrell i robi interesy z moim ojcem. Jest prawie w jego wieku. Obaj
bardzo tego chcieli. Ale ja nie byłam w stanie się na to zdecydować.
Dlaczego?
Jest dużo powodów.
W takim razie dlaczego zgodziłaś się za niego wyjść?
Tata naciskał na mnie zaraz po tej awanturze w szkole pielągniarskiej. Byłam taka
zagubiona, nie wiedziałam, czego chcę. Justin był słodki, uprzejmy i bardzo cierpliwy. W
tamtym czasie wydawało się to dobrym pomysłem, ale...
Mów dalej.
Ale ostatecznie o wszystkim zadecydowała jedna kwestia. Nie kochałam go.
94
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Czy to jest takie ważne?
Dla mnie tak.
Jeszcze jedna beznadziejna romantyczka - zauważył.
Mówisz to w taki sposób, jakbyś znał wiele takich kobiet.
Może i znam.
Wymień jedną.
Moja matka. Zawsze szukała księcia z bajki.
Rozumiem przez to, że go nie znalazła.
Nie znalazła, ale to nie znaczy, że nie próbowała. Wychodziła za mąż pięć razy, a potem
zmarła.
A więc z powodu jej porażek uznałeś, że romantyzm jest poważną wadą?
Tego nie powiedziałem. Myślę, że można to zaakceptować... w kobiecie.
Ale nie w mężczyźnie?
Nie..
A to dlaczego?
Ponieważ mężczyźni żyją w świecie realnym. To nie romanse wprawiają świat w ruch,
ale pieniądze. Powinnaś wiedzieć to lepiej niż ktokolwiek inny.
Wypowiadasz się w tej sprawie jak prawdziwy ekspert.
Może nim jestem - odparł spokojnie.
Powiedz mi o sobie coś więcej.
Nie ma zbyt wiele do powiedzenia. W każdym razie nie tylko twój ojciec ma obsesję
gromadzenia pieniędzy.
Twój też? Czym się zajmuje?
Zarządza bankiem.
- Jesteście sobie bliscy?
Luke potrząsnął głową.
Nie widziałem się z nim od lat. Powiedzmy, że mieliśmy odmienne poglądy na życie i
poszliśmy różnymi drogami.
To bardzo smutne. Współczuję i jemu, i tobie.
Nie powinnaś. To się zdarzyło dawno temu.
Zdaje się, że twój przypadek potwierdza moją tezę.
Jaką tezę?
"i
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
95
I - Że pieniądze szczęścia nie dają. W przeciwnym razie 'i nadal byłbyś w kontakcie ze
swoim ojcem, a ja miałabym wszystko, o czym marzyłam. •
- A nie masz?
Alex wstała z materaca i podeszła do stołu. Wlała do kieliszka ostatnie krople wina, a
jednocześnie rozmyślała nad stosowną odpowiedzią.
Nie. Podobnie jak wszyscy. Ale nie jestem nieszczęśliwa. Mam cudowne życie. I
będzie jeszcze cudowniejsze z chwilą, gdy założę fundację.
Jaką fundację?
Poświęcę wszystkie swoje pieniądze - cały spadek - i utworzę fundację charytatywną.
Chcę przyznawać pieniądze organizacjom i pojedynczym osobom, które zamierzają
pomagać innym.
Jak na tak młodą osobę, jesteś rzadko spotykaną altruistką.
Nie naśmiewaj się ze mnie. Traktuję tę sprawę bardzo ; poważnie.
Nie drwię z ciebie. Uwierz mi, sądzę, że to wspaniały i pomysł. Ale on tylko
potwierdza moją tezę. Bez tych
pieniędzy nie miałabyś fundacji, a zatem w rzeczywistości pieniądze przynoszą ci
szczęście.
- To nieprawda. Nie kupisz za pieniądze żadnej rzeczy,
która naprawdę liczy się w życiu.
r
Chciałbym, żebyś wymieniła te rzeczy - odparł z ironicznym śmiechem.
- Mąż. Dom. Dzieci.
Luke uważnie na nią spojrzał. Prześladował go obraz schludnego białego płotu.
Właśnie w takiej kolejności?
Oczywiście - odrzekła Alex.
Jeśli chcesz właśnie tego, to życzę ci sukcesów zarówno w życiu zawodowym, jak i
osobistym.
Nagle Alex poczuła, że znowu wyrósł między nimi mur. Wysoki mur.
96
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Mówisz tak, jakbyśmy nigdy nie mieli się już zobaczyć.
Prawdopodobnie się nie zobaczymy.
Dlaczego mówisz takie rzeczy?
Bo to prawda.
Serce Luke'a zaczęło walić jak młotem. Zawsze tak reagował na tego typu rozmowy. Może
odczuwał niechęć do opowiadania o swojej rodzinie albo do jej młodzieńczych marzeń o
idealnej miłości. W każdym razie jego głowę rozsadzał potworny ból, toteż musiał wyjść na
świeże powietrze i to szybko.
No, ja nie jestem taka pewna - ciągnęła Alex. - Myślałam, że potem... hm, moglibyśmy
pozostać... przyjaciółmi.
Naprawdę sądzisz, że to jest możliwe?
Dlaczego nie?
Pomyśl tylko. Nasz styl życia i w ogóle. Na pewno kiedyś to zrozumiesz - stwierdził
Luke i podszedł do drzwi.
Dokąd idziesz?
Na dwór.
Jest ciemno i zimno...
Właśnie zimna potrzebuję.
Alex zbliżyła się do niego i czuł na swoich plecach ciepło emanujące z jej ciała. Nie
odwrócił się do niej, tylko schylił głowę i oparł ją o drzwi.
Dlaczego mi to robisz? - zapytał niskim, ochrypłym szeptem.
Nie wiem - odparła szczerze Alex. - Wiem tylko, że bardzo mnie pociągasz. I chcę,
żebyś i ty mnie pragnął.
W sercu Luke'a gniew zmagał się z pożądaniem - gniew z powodu tego, co było
niemożliwe, i pożądanie, które wydawało się równie trudne do opanowania jak wciąż
padający śnieg.
- Twoje pragnienia, tylko to się liczy, prawda? Jesteś
tak zepsuta, że potrafisz myśleć tylko o własnych po
trzebach? Nie o uczuciach innych osób? Nie o tym, co jest
dobre, a co złe?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
97
Chwycił Alex za rękę i przycisnął ją do swojego nabrzmiałego członka.
- Zadowolona? Wygrałaś. Pragnę ciebie. A teraz pro
szę, pozwól mi wyjść.
Puścił dziewczynę i ruszył do drzwi.
- Jeszcze nie - odezwała się Alex i oplotła jego szyję
ramionami.
Wyciskała na jego twarzy gorące pocałunki i chociaż stał nieruchomo jak głaz i nie
poddawał się jej pieszczotom, nie przerywała swojego ataku. Przestała uświadamiać sobie, co
robi. Może rzeczywiście była zepsuta i nie umiała pogodzić się z jego odmową. Może
sprawiły to jego słowa, wypite wino i wszystkie samotne lata, które strawiła na marzeniach o
mężczyźnie i takiej nocy.
W każdym razie pragnęła, żeby Luke ją przytulał, dotykał, czynił kobietą. Dlaczego ciągle
stawiał bariery? Dlaczego nie przyzwalał na to, żeby i ona mogła go zadowolić? Dlaczego
toczył z nią walkę?
Zaczęła pieścić kciukami jego płaskie męskie sutki, czując, jak szybko bije jego serce.
Luke jęknął. Nie mógł jej się oprzeć. Pochylił się nad dziewczyną i pocałował ją, a ona
rozchyliła usta i przyjęła jego język. Zdesperowany i udręczony, oderwał się od Alex. Był
gorący i obolały, brakowało mu tchu.
Nie bądź zły na mnie - prosiła.
Nie jestem na ciebie zły. Jestem zły na siebie, bo nie umiem trzymać się od ciebie z
dala. Nie rozumiesz tego? I przestań tak na mnie patrzeć.
A jakie mam spojrzenie?
Uwodzicielskie. Rozmarzone. Jakbyś wiedziała coś, o czym ja nie mam pojęcia.
Tak wyglądam w twoich oczach?
Tak.
Może to z powodu wina.
Może.
A może nie - dodała.
98
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła jego głowę, a potem całowała go w usta i
pieściła naprężone mięśnie jego pleców. Luke otoczył ją ramionami. Wszystkie jego dobre
intencje przepadły w tak gęstej mgle pożądania, że niczego nie widział i w ogóle nie był w
stanie myśleć. Po chwili z całych sił napierał na nią swoim ciałem. Jego usta znalazły wonną
przystań między piersiami Alex. Obejmował wargami jej sutki przez materiał swetra. Jego
gorący, wilgotny oddech zmoczył tkaninę. Alex odpięła guzik jego dżinsów i wsunęła mu
rękę za pasek. Luke'owi zaparło dech w piersiach. Zamknął oczy i stał sztywno, czując jej
zimne palce na swoim gorącym członku. Znowu zaczął całować Alex, a jego język wtórował
ruchom jej ręki. Wiedział, że musi ją powstrzymać, ale jego ciało nie chciało go słuchać,
domagając się jeszcze jednej sekundy, może dwóch, a nawet minuty rozkoszy.
Alexandra, więcej już nie zniosę - powiedział, odrywając się od dziewczyny.
Trudno - odparła.
Mówię poważnie.
Ja też.
Nie wygrasz - ostrzegł Alex.
Nie wiedziałam, że to pojedynek.
Ty to sprawiłaś. Ale zapewniam cię, że moja wola jest silniejsza.
Nie bądź taki pewny. Jeszcze się stąd nie wydostaliśmy.
Śnieżyca słabnie. Jutro po nas przyjadą.
A niech sobie przyjeżdżają. To niczego nie zmieni.
Zawsze jesteś taka pewna siebie, kiedy chodzi o facetów?
Alexandra spojrzała mu w oczy. Nie miała odwagi powiedzieć prawdy. Przeczuwała, że
gdyby wyznała, iż jest dziewicą, uciekłby gdzie pieprz rośnie. Dlatego wolała skłamać.
- Dotychczas nigdy nie przegrałam.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
99
Luke poczuł palące ukłucie w okolicy serca i zganił siebie w myślach. Nie miał prawa
żywić do niej takich uczuć ani nawet przejmować się tym, co usłyszał. Ostatecznie, jakiej
odpowiedzi mógł się spodziewać? W przeciwieństwie do niego Alex była przynajmniej
szczera.
- Późno już - zauważył. - Idź do łóżka.
Alex zaczęła protestować, ale wyraz jego oczu sprawił, że zmieniła zdanie.
Dokąd idziesz? - zapytała.
Przed dom. Głowa mi pęka. Potrzebuję świeżego powietrza.
Luke... - powiedziała Alex, podchodząc do mężczyzny, ale on podniósł rękę w geście
protestu.
Już dość... Nie dzisiaj.
Alex przygryzła wargę i skinęła głową.
- Dobrze - powiedziała z westchnieniem. - Łyknij
trochę powietrza, może lepiej się poczujesz. Przyniosę ci
parę tabletek aspiryny.
Luke westchnął, otworzył drzwi i przestąpił próg, by nasycić się zimnym, rześkim
powietrzem. Kilkakrotnie zgiął nogę w kolanie, a potem przyjrzał się ciemnemu niebu. Śnieg
nadal padał, ale z zawiei została już tylko rozrzedzona mgiełka. Luke doszedł do wniosku, że
poranek będzie pogodny.
Jeszcze tylko jedna noc. Wytrzymaj tylko tę jedną noc, pomyślał. Chłodne powietrze
przynosiło mu ulgę. Pomyślał, że aspiryna będzie jeszcze bardziej pomocna. Nagle zrobiło
mu się słabo i rzucił się do drzwi.
Tabletki aspiryny.
Apteczka w łazience.
Alex...
ROZDZIAŁ ÓSMY
Alexandra zerknęła przez ramię na Luke'a, który nagle pojawił się w łazience.
Coś się stało? - zagadnęła, otwierając drzwiczki szafki z lekarstwami.
Hm, co robisz?
Szukam aspiryny, nie pamiętasz? Myślałam, że chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza.
Miałaś rację. Na dworze jest za zimno - oznajmił Luke, przesuwając się bokiem za jej
plecami. - Już mnie tak nie boli głowa - dodał i zatrzasnął apteczkę. - Daj sobie spokój z tą
aspiryną.
Luke, nie bądź głupi - odparł Alex i znowu otworzyła szafkę.
Luke jeszcze raz ją zamknął.
Nie, naprawdę, już nie potrzebuję aspiryny.
Co się z tobą dzieje? - zapytała Alex, robiąc zdumioną minę. W końcu ich łokcie
zderzyły się i wskutek przepychanek cała zawartość szafki wysypała się na podłogę.
Alex i Luke patrzyli na rozmaite buteleczki i tubki oraz
na małe, ale bardzo widoczne kwadratowe czerwone
pudełko. Powoli, bez słowa, podnieśli głowy i spojrzeli
sobie w oczy. Alex wzięła pudełeczko z kondomami
i bardzo długo mu się przyglądała. Na jej twarzy widać
było ślady różnych emocji, aż w końcu pojawił się na niej
wyraz całkowitego rozczarowania.
\
- Wiedziałeś o tym, prawda? - zagadnęła.
Nie było sensu kłamać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
101
- Tak.
Alex odepchnęła Luke'a i wyszła z łazienki. Natychmiast udał się za nią do głównego
pokoju.
- Dlaczego? - zapytała, krążąc po pokoju z pudełkiem
■ kondomów.
( - Co dlaczego?
J - Dlaczego męczyłeś mnie tą absurdalnie żenującą •\ rozmową o bezpiecznej miłości, skoro
cały czas wiedzia-1 łeś o tym? - zagadnęła, unosząc pudełko w górę.
Mam swoje powody.
Och, doprawdy? Czy zechciałbyś mi je wyjawić? Może raczyłbyś mi powiedzieć,
dlaczego sprawia ci taką przyjemność robienie ze mnie idiotki?
t' - Nie jesteś idio...
i Alex przerwała mu gniewnym mruknięciem i wrzuciła i pudełko do ognia. Luke
instynktownie rzucił się do ; kominka, wydostał pudełko, po którym już pełzały płomyki, i
rzucił je na stół.
- Po co to, u diabła, zrobiłaś?
A dlaczego nie? Nam z pewnością się nie przydadzą! Zdjęła kurtkę z haka i pchnęła
drzwi.
Dokąd idziesz?
Na dwór.
To niczego nie rozwiąże.
Tobie to pomaga, prawda? Ilekroć masz dość mojego towarzystwa, wybiegasz na
zewnątrz.
Nie pomaga - odparł łagodnie, przymykając drzwi i zasłaniając je swoim ciałem. - Nie
potrafię od ciebie uciec. Jesteś w mojej głowie...
Kłamstwa...
Nie. Jesteś w moim sercu.
Alex nie chciała się odwrócić i spojrzeć na Luke'a. Przepełniał ją gniew i uraza, czuła się
tak, jakby ktoś wbił jej nóż w samo serce.
- Nie opowiadaj historii, w które sam nie wierzysz,
tylko po to, żebym się lepiej poczuła.
102 BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Lnke wyjął jej z ręki kurtkę i rzucił okrycie na podłogę.
Wszystko, co do ciebie mówiłem, było prawdą.
W takim razie, dlaczego...
Mam swoje powody.
Już to słyszałam. Jakie powody?
Nie jestem tym, za kogo mnie uważasz.
Nie wiem, co to ma znaczyć.
To znaczy, że gdybyś wiedziała, kim jestem, nie chciałabyś... Hm, powiedzmy, że
uciekłabyś gdzie pieprz rośnie.
Kim jesteś? Mordercą?
Nie bądź śmieszna - odparł Luke.
Złodziejem?
Alex...
No to kim? Jakąż to straszną postacią jesteś, skoro uważasz, że mogłabym ciebie nie
chcieć?
Reporterem - oznajmił Luke i spostrzegł, że dziewczyna blednie. Wykrzywił usta w
ironicznym grymasie. - Nie bój się, Alex.
Alex otrząsnęła się ze zdumienia.
A więc jednak śledziłeś mnie, prawda?
Tak.
Wiedziałam! - zawołała, odsuwając się od mężczyzny. - Boże, kiedyż ja nauczę się
dowierzać swojemu instynktowi? Wiedziałam, że mnie śledzisz. Dla kogo pracujesz?
Wymienił tytuł znanego brukowca. Alex pokręciła
głową-
Zdecydowanie najgorsza gazeta brukowa. Jak mogłeś?
Potrzebowałem pieniędzy na moją następną wyprawę.
- Do Afryki, tak? - zagadnęła.
_ Tak.
-1 Ameryki Środkowej?- dodała, ukazując jego chore kolano.
- Tam również. Dokumentuję tam badania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
103
To dlaczego pracujesz dla tego koszmarnego brukowca?
Jestem wolnym strzelcem. Gazety kupują moje artykuły, ale za mało mi płacą.
Czy zamierzałeś kiedyś mi o tym powiedzieć? A może miałam o sobie przeczytać na
kolumnie obok informacji o narodzinach niemowlęcia z dwiema głowami?
Chciałem ci o tym powiedzieć po opuszczeniu tego domku. I nie będzie żadnego
artykułu. Nie napiszę go.
Dlaczego? Jestem pewna, że byłby wart majątek. Już widzę nagłówek:
„Baraszkowałem nago na śniegu
; z Alexandra Beck". W ten sposób zapewne sfinansowałbyś dwie małe „wyprawy" albo i
więcej.
Wiesz, dlaczego.
Nie. Nie wiem.
- Bo to, co się tutaj dzieje, jest tylko naszą sprawą.
Alexandra odczuwała urazę i ból. Chciała go zniena-
i widzie, wydrapać mu oczy, kopnąć go w chore kolano,
wytargać za te cudowne długie włosy na karku, ale
' oczywiście wiedziała, że nie zrobi żadnej z tych rzeczy.
- Nie wierzę ci - odparła spokojnym głosem.
■■ - Alexandre, usiłuję powiedzieć ci prawdę.
I Alex długo przypatrywała się Luke'owi. • - Czy to cała prawda?
Luke zawahał się. Nie musiał jej mówić o zdjęciach: i ona na pewno by się o nich nie
dowiedziała; zresztą
przecież nie zamierzał ich sprzedawać. Dla niego te
fotografie nie istniały.
Tak, to cała prawda. Powiedz coś.
Co mam mówić?
Nie wiem. Krzycz. Wrzeszcz. Tup nogami. Cokol-I wiek. Tylko nie stój i nie patrz na
mnie takim wzrokiem.
Zraniłeś mnie, Luke - oświadczyła. { - Wiem.
! - To wszystko, co masz mi do powiedzenia?
- Chodzi ci o przeprosiny?
104
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
To nie wystarczy. Rzuciłam ci się w ramiona, a ty mnie odepchnąłeś. Czuję się jak
zupełna... Skoro mnie nie chciałeś, należało po prostu mi to powiedzieć.
Naprawdę ciebie chcę - odparł łagodnie.
Jak bardzo?
Ogromnie.
Alex uniosła rękę i pokazała pudełko z prezerwatywami na stole.
Już nie masz wymówki - zauważyła i przygryzła wargę.
To prawda.
W takim razie... dowiedź tego.
Luke czuł, że krew uderza mu do głowy niczym gejzer. Z trudem oddychał, nie był w
stanie wydusić z siebie ani słowa, a przyśpieszony puls blokował wszelkie rozsądne myśli.
Powoli podchodził do dziewczyny. Alex nagle opuściła odwaga i cofała się z każdym jego
krokiem. Zatrzymała się dopiero wtedy, gdy jej plecy dotknęły blatu stołu. A Luke stanął tuż
przed nią i położył ręce na jej ramionach.
Duży z niego facet, pomyślała. Hej, Alexandra, skąd takie refleksje? Przecież nie urósł w
ciągu tych dwóch minut. Ale rzeczywiście wydawał się większy. Musiała podnieść głowę,
żeby spojrzeć mu w oczy. Może nie był groźny, ale emanowała z niego ogromna siła.
Rozmyśliłaś się?
Nie.
Dobrze.
Natychmiast wpił się w jej usta. Nie bawił się w słodkie gry wstępne. Jego język
plądrował usta dziewczyny niczym potężny huragan. Alex stanęła na palcach i Oplotła nogą
jego kostkę, napierając na niego całym ciałem. Dłonie Luke'a dosięgnęły jej pośladków.
Posadził ją na blacie i stanął między jej rozstawionymi kolanami. Nasyciwszy się wargami
dziewczyny, zaczął całować jej policzki, brodę, wrażliwe miejsce za uchem,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
105
podczas gdy ręce Alex niecierpliwie przesuwały się po jego piersi w dół, tak nisko, jak to
było możliwe.
Luke podciągnął jej sweter i wtulił twarz między cudowne wzgórki, usiłując opanować
pożądanie. Na próżno. Musiał posmakować tych słodkich pączków, aż stały się tak pełne i
nabrzmiałe jak za pierwszym razem, kiedy widział je przez obiektyw aparatu. A ona całowała
go po głowie i pieściła muskularne plecy. Jego rozgrzane ciało dosłownie parzyło ją. Oplotła
go nogami, żeby przytulić się do niego jeszcze mocniej.
- Chcę być tutaj, w tobie - powiedział, napierając na
dziewczynę. - Och, bardzo głęboko, kochanie.
- Tak - szepnęła. - Proszę, och, proszę cię, Luke. Teraz.
Luke nie potrzebował dalszych zachęt. Przeniósł Alex na
materac. Puściła jego ramię tylko na chwilę, żeby zgarnąć ze stołu małe czerwone pudełko, a
potem opadli na materac.
Twoje kolano...
Jakie kolano?
Luke myślał w tym momencie o zupełnie innej części swego ciała. Całował Alex, a
jednocześnie mocował się z paskiem jej spodni. Wspólnymi siłami udało się rozebrać
dziewczynę i Luke przez chwil| podziwiał piękno jej ciała. Potem przesunął ręką po jej
obojczyku, by dosięgnąć miejsca, które tak pragnęło jego dotyku. Alex rozchyliła nogi i
troszkę uniosła biodra, by dodać mu zachęty.
- Rób to dalej, Luke, nie przestawaj. Dotykaj mnie
wszędzie.
Luke przeczesywał palcami gniazdko jej rudawych włosków, zaś jego ciałem wstrząsnął
dreszcz. Była taka miękka i ciepła - i taka wilgotna z pożądania. I to wszystko dla niego.
Poddaję się, pomyślał.
Wstał, ściągnął buty i błyskawicznie zdarł z siebie ubranie. Serce Alex waliło jak młotem.
Widywała już nagich mężczyzn, ale dopiero obnażone ciało Luke'a rozpaliło ją do białości.
Wyciągnęła ku niemu ramiona
106
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
i posłała mu uwodzicielski uśmiech. Ostrożnie położył się na niej, przenosząc ciężar swojego
ciała na łokcie, i wdychał jej zmysłowy, kobiecy zapach. Alex reagowała na każdy jego
dotyk. Otworzyła usta i dosięgnęła językiem jego warg. Była taka spragniona, gotowa.
Wszystkie minione lata, wszystkie wątpliwości bladły wobec faktu, iż przebywała tu z nim.
Był rzeczywisty. Należał do niej.
Luke sięgnął po prezerwatywę, a potem szybko wrócił do poprzedniej pozycji.
- Teraz - prosiła Alex.
Luke wślizgnął się w nią jednym stanowczym ruchem, ale uświadomił sobie, że coś go
powstrzymuje. Przy ponownej próbie poczuł, że Alex wije się pod nim, jakby coś ją bolało.
W jej oczach pojawiły się łzy.
Alex, co się stało?
Proszę cię, nie bądź zły.
Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że Alex jest dziewicą, i poczuł się tak,
jakby bokser zdzielił go pięścią między oczy.
Dlaczego mi nie powiedziałaś?
A uwierzyłbyś? -Nie.
Chcesz przestać, tak? - zapytała ze strachem w głosie.
Nie, nie ma mowy - odparł Luke i ucałował jej lśniące od łez oczy. - Nie chcę cię
skrzywdzić, ale nic mnie już nie powstrzyma. Chyba że ty tego zażądasz.
Chcę ciebie - szepnęła. - Całego.
Wpiła paznokcie w jego ramiona. Odczuwała ból, który był wszak zapowiedzią tak
intensywnej rozkoszy, że wręcz cieszyła się z początkowej niewygody. Luke wślizgiwał się
w nią powoli, z wielką ostrożnością, by po chwili oderwać się od niej i znowu wrócić. Alex
instynktownie dostroiła się do jego ruchów, a potem wygięła plecy i wydawała z siebie
głośne jęki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
107
Luke jeszcze nigdy nie doznał tak piorunującego, cudownego orgazmu. Nawet nie
próbował pojąć, dlaczego tak się stało. Powoli przewrócił się na bok i odgarnął rudawy
kosmyk z twarzy Alex. Uśmiechnęła się do niego i pogładziła jego dolną wargę.
Ma pani donośny głos, panno Beck - zauważył z uśmieszkiem.
Krzyczałam, prawda?
Wypędziłabyś umarłego z grobu.
Czy jest ci przykro? - zapytała.
Że byłem twoim pierwszym kochankiem?
Tak.
Nie. Tylko szkoda, że nie wiedziałem, iż byłaś dziewicą. Postarałbym się zrobić to
lepiej.
Lepiej być nie mogło - odparła, muskając wargami jego usta. - Dziękuję, Luke'u
Strattenie.
Och, cała przyjemność po mojej stronie, panno Beck. Czy ty wiesz, Alex, że mógłbym
cię znowu wziąć, i to już teraz?
Zrób to.
Byłabyś strasznie obolała - odrzekł z uśmiechem.
No to co?
Wolałbym, żebyś opuściła to miejsce o własnych siłach - powiedział Luke. *
Nałożył dżinsy i udał się do łazienki, a po chwili wrócił z mokrym ręcznikiem, by
delikatnie zetrzeć z Alex ślady ich miłości.
- Wiesz, chyba się w tobie zakochałam - stwierdziła.
Ręka Luke'a na chwilę znieruchomiała.
Nie mów takich rzeczy. To, co czujesz, jest w tych okolicznościach zupełnie naturalne.
W jakich okolicznościach?
No, że byłem twoim pierwszym kochankiem i w ogóle. To trochę zaciemnia sprawę.
A jakaż to sprawa? - zagadnęła Alex, która wstała i włożyła jego koszulę. Patrząc na jej
kremowobiałe uda,
108
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke poczuł, że znowu ogarnia go podniecenie. Był zdumiony, że dzieje się to tak szybko,
Alex była jak narkotyk. Przy tej dziewczynie całkowicie tracił panowanie nad sobą.
Chodź tu - powiedział.
O co chodzi, Luke?
Wziął ją za rękę i, jak w zwolnionym tempie, przyciągnął dziewczynę do siebie. Odchylił
koszulę, by objąć jej piersi. Wtulił twarz w jej szyję, a ona poczuła, że jej ciało przenika fala
ciepła. Znowu go pożądała, podobnie jak on pragnął jej.
- Zdaje się, że mówiłeś, iż jeśli znowu będziemy się
kochać, to nie wyjdę stąd o własnych siłach?
Luke zdjął dżinsy i położył ją na materacu.
- Będę niósł cię na rękach.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Alexandra nie miała ochoty otwierać oczu. Nie chciała, żeby światło poranka zniweczyło
jej rozmarzenie i położyło kres urokowi tej chwili.
Wtuliła się głębiej w kokon ramion Luke'a. Leżeli spleceni w uścisku na starym materacu.
Jego ramiona obejmowały ją jak najdroższy skarb. Byli nadzy, ogrzewała ich tylko pikowana
kołdra i ciepło własnych ciał.
Alexandra dziwiła się, że w ich ciałach zostało jakiekolwiek ciepło. Po tym wybuchu
namiętności zeszłej nocy powinni byli się rozpaść, wypalić, zamienić w popiół.
Ach, ta ostatnia noc.
Czy zdarzyła się już kiedykolwiek taka noc? Czy dwoje ludzi dotykało się kiedykolwiek
w taki sposób, czy osiągnęło takie wyżyny rozkoszy, czy odnalazło to, czego szukało, a
nawet więcej?
Frazesy o dwóch połówkach tworzących jedność brzmiały zbyt banalnie i nie oddawały
tego, co Alex poczuła w ramionach Luke'a.
Powiedziała mu, że chyba się w nim zakochała. Kłamała. Z całą pewnością była w nim
zakochana, kochała go właściwie od momentu, w którym zdecydowała, iż to on będzie jej
pierwszym kochankiem.
Pomimo swojego stylu życia Alex wyznawała tradycyjne wartości. Może zadecydował o
tym fakt, że chociaż jej ojciec wciąż zabiegał o-popularność i nie unikał skandali, to jednak
nie ożenił się powtórnie po śmierci matki. Alex wiedziała, że Felicia Beck była jedyną
miłością Victora i nikt nie mógł jej zastąpić. Jego postawa
110
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
najwyraźniej nie pozostała bez wpływu na życie Alexand-ry. „Sama wyczujesz, kiedy
spotkasz swoją miłość", zwykł mawiać. Spod jej rzęs popłynęły łzy. Zmęczenie i nowe
przeżycia sprawiły, że z trudem panowała nad emocjami.
Użyła słowa „miłość". Luke tego nie zrobił. Jego serce otaczała nieprzenikniona skorupa.
Raz czy dwa w ciągu tej nocy miała wrażenie, że udało jej się ją przebić, choćby na chwilę.
Te przeciągłe spojrzenia, łagodnie wypowiadane słowa i rozdzierające jęki musiały coś
znaczyć? Nie mógłby jej w taki sposób dotykać i całować, gdyby w jego sercu nic się nie
działo.
Alex zapamiętała jego spojrzenie tuż przed tym, jak wyczerpani zapadli w sen. Było ciepłe
i czułe. Ale czy kochające?
Nie miała ochoty zwodzić samej siebie. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że już nigdy go nie
zobaczy, że nie przeżyje z nim takiej nocy. Nie brakowało jej odwagi, ale pragnęła, by
łączyło ich coś więcej niż tylko ta jedna noc. Pozbyła się brzemienia dziewictwa, ale
obarczyła siebie samą gorszym ciężarem: miłością bez wzajemności.
Przyznawała, że istnieją między nimi duże różnice, ale przecież mieli też ze sobą wiele
wspólnego. Oboje utracili matki w młodym wieku, oboje mieli despotycznych ojców i oboje
niechętnie się anagażowali uczuciowo. Musiała przekonać Luke'a, że mogą żyć razem. Czy
była w stanie tego dokonać?
Cierpiała z powodu bolesnej niepewności. Przekonała się, że ta zachwalana miłość
wywołuje znaczne komplikacje, zwłaszcza gdy człowiek zakochał się bez wzajemności. Jej
analityczny umysł zaczął eliminować kolejne możliwości. Musiała wszystko uporządkować,
opracować jakiś plan działania.
Gdyby tylko miała czas. Ale czas był jej wrogiem. Powoli otworzyła oczy. Potwierdziły
się jej najgorsze przewidywania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
111
Był ranek. I świeciło słońce.
Czas minął.
Alexandra przeciągnęła się. Była nieco obolała. Jednak ból przyjmowała z radością, gdyż
przypominał jej o szczególnych zdarzeniach ostatniej nocy.
- Dzień dobry.
Odwróciła się do uśmiechniętego, rozczochranego Luke'a.
Dzień cudowny - odparła.
Potraktuję to jako komplement - stwierdził ze śmiechem Luke.
Proszę bardzo.
Spojrzeli na siebie. Luke pogładził kciukiem dolną wargę Alex.
Ależ to była noc, panno Beck. Nigdy jej nie zapomnę - powiedział.
Ani ja - odrzekła Alex, dotykając dłonią jego policzka. - Dzięki panu warto było na nią
poczekać, panie Stratten - szepnęła. Serce Luke'a mocno zabiło w piersi. Ta noc była czymś
nierzeczywistym. Na początek Alex zaoferowała mu samą siebie. Myślał, że jego dar był taki
bezinteresowny, taki szlachetny, a przecież nie mógł się równać z tym, co podarowała mu
ona.
Tym darem było jej dziewictwo, coś, czego nie spodziewał się dostać od nikogo. Nie
chciał się z nią kochać, ale kiedy zaakceptowała prawdę o jego zawodzie, uznał, że wszystkie
przeszkody zostały usunięte. Nigdy by nie odgadł, że będzie jej pierwszym kochankiem.
Ten fakt prześladował go w myślach. Joe nie szczędził mu szczegółowych opisów tego, co
wyczyniała Alexandra z mężczyznami. Kiedy to wszystko okazało się kłamstwami
sfabrykowanymi przez prasę, której on sam był reprezentantem, przeżył wstrząs. Już nie
wiedział, co ma myśleć i czuć...
Musimy porozmawiać - powiedział.
A więc porozmawiajmy - odparła Alex.
Powinnaś była mi powiedzieć o swoim dziewictwie.
112
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Przecież ci mówiłam, że i tak byś nie uwierzył.
Tak czy owak, powinnaś była spróbować.
Dlaczego?
Ponieważ... Ponieważ to zmienia sytuację. Jej serce na chwilę zamarło.
Doprawdy?
Czuję, że...
Luke wypuścił ją z objęć i usiadł.
- Nie wiem, jak to powiedzieć.
- Sądziłam, że po ostatniej nocy możesz powiedzieć
mi wszystko.
Luke ciężko odetchnął.
Alex, posłuchaj mnie. Nie chcę cię zranić.
Może byłam dziewicą, Luke, ale nie jestem osobą przewrażliwioną.
Po prostu chodzi mi o to, że nie należę do ludzi, na których można się oprzeć. Wiesz, co
mam na myśli?
Sporo podróżujesz, prawda?
Odchylił się do tyłu z uśmiechem ulgi na twarzy.
Dokładnie o to mi chodzi. Raz jestem tu, drugi raz tam. Decyduję o wyjeździe niemal z
minuty na minutę.
I myślisz, że ja chcę ograniczyć twoją wolność, prawda?
Tego nie powiedziałem. Pozwól mi wyjaśnić...
Nie musisz. Widzę to w twoich oczach. Myślisz, że będę szlochała i czepiała się twoich
nóg, przeszkadzając ci wejść na pokład samolotu.
Nie o to...
Alex wstała, zupełnie zapominając o tym, że jest naga.
A właśnie, że o to ci chodzi. Nie zaprzeczaj. Właśnie tak myślisz. No cóż, nie czuj się
zobowiązany wobec mnie. Jestem dzielną dziewczyną, jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś.
Zauważyłem...
Odwróciła się, nie chcąc patrzeć na jego zadowoloną minę, i, pomimo nagości, z dumnie
uniesioną głową
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
113
poszła do łazienki. Luke nie udał się za nią. Zatrzasnęła drzwi i oparła się o umywalkę,
walcząc ze łzami, które napływały jej do oczu. Weszła pod prysznic. Prawie nie czuła, że po
jej ramionach ścieka zimna woda. Zawiedzione nadzieje uczyniły ją obojętną na tak
przyziemne sprawy jak gorąca i zimna woda.
Niech go diabli! Jak mógł wypowiedzieć tak niedelikatną uwagę i zniszczyć tę
najpiękniejszą noc w jej życiu? I jak ona sama mogła pozwolić na to, żeby jego słowa tak
bardzoją ubodły? Otarła łzy wierzchem dłoni i podeszła do kurka, żeby puścić jak
najcieplejszą wodę.
Kropelki wody mieszały się ze łzami na jej twarzy. Kiedy sięgnęła po ręcznik, otworzyły
się drzwi kabiny i stanął przed nią Luke owinięty w pikowaną kołdrę. Bez słowa odrzucił
kołdrę i stanął obok dziewczyny, przyciągając ją do siebie.
Nie rób... - zaczęła.
Nie, to ty tego nie rób. Przede wszystkim nie wkładaj mi w usta słów, których nie
wypowiedziałem.
Ręce Luke'a błądziły po piersiach i brzuchu Alex. Pomimo że była na niego wściekła, nie
mogła pozostać obojętna na jego dotyk. Woda robiła się coraz chłodniejsza, ale oni tego nie
zauważyli.
- Nie czuję się „zobowiązany" - ciągnął. - Czuję się
zmieszany, zakłopotany, niepewny, ale z pewnością nie
czuję się zobowiązany. Chciałem tylko poprosić, żebyś
dała mi czas, abyśmy oboje przemyśleli tę sprawę.
Kiedy obróciła się w jego ramionach, woda była już zupełnie zimna.
- Mówisz serio?
Luke chwycił mydło i zaczął namydlać jej plecy i pośladki.
- A jak myślisz? - zagadnął, napierając na nią swoim
ciałem.
- Sądziłam, że zimny prysznic studzi zapał mężczyzny
- zauważyła, wyczuwając jego erekcję.
114
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Sądzę, że dzieje się tak wówczas, gdy mężczyzna
jest sam pod prysznicem - odparł.
Alex wzięła mydło i poczęła,, namydlać nim Luke'a, z rozkoszą błądząc dłońmi po jego
szczupłym ciele. Kiedy dotknęła intymnego miejsca, zamruczał z aprobatą i wycisnął na jej
wargach namiętny pocałunek. Alex przesunęła językiem po zębach Luke'a, zachęcając go, by
uczynił to samo. Przyłączył się do tej zabawy bez wahania. Alex zaczęła drżeć w jego
ramionach. Mężczyzna oderwał się od niej.
Trzęsiesz się z zimna czy przeze mnie? - zapytał.
Z obu powodów.
Zaczął manipulować przy kurkach, ale z prysznica nadal ciekła zimna woda.
- Myślę, że skończył nam się propan. Może powinniś
my to kontynuować przy kominku.
Szybko spłukali swoje ciała. Pierwszy wyskoczył spod prysznica Luke. Podniósł kołdrę,
zarzucił ją sobie na plecy i owinął nią Alexandre.
Mmm - mruknęła.
Lepiej?
O wiele.
Chodź ze mną.
Wysuszyli się przy kominku, pogryzając krakersy z masłem orzechowym. Alex
wpatrywała się w Luke'a, napawając się każdym jego ruchem, utrwalając ten obraz na
negatywie swego umysłu. Doznawała przygnębiającego uczucia, że kiedy się rozstaną,
pozostaną jej tylko wspomnienia.
Śnieżyca ustała - powiedział Luke.
Świeci słońce - dorzuciła Alex.
Dzisiaj będą już nas szukać.
Wiem.
Chyba powinniśmy im w tym pomóc.
Jak?
Podsycimy ogień, żeby zobaczyli dym. Albo spró-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
115
bujemy dojść do najbliższego szlaku. Albo pójdziemy tamtą drogą, żeby się przekonać, dokąd
prowadzi. Do diabła, nie wiem. Coś musimy zrobić.
Tak, masz rację, oczywiście - odparła Alex. Wstała i zaczęła się ubierać.
Co ty robisz? - zapytał Luke.
Skoro mamy brnąć przez śnieg, to pomyślałam, że najpierw trzeba coś na siebie włożyć.
Luke wyszczerzył zęby w uśmiechu.
No, nie wiem. Odkąd wymyśliłaś ten tytuł artykułu, wyobrażam sobje, że baraszkujesz
ze mną nago po śniegu.
Jesteś niemożliwy - oznajmiła, wyciągając do niego rękę. - No chodź, leniuchu.
Luke chwycił jej rękę i wstał. Miała rację. Robił się leniwy. Leniwy i zadowolony. Nigdy
nie potrafił usiedzieć długo w jednym miejscu, a teraz nagle zadowalał się przebywaniem,w
tym małym domku przez cały dzień. I zastanawiał się nad tym, co go przedtem tak gnało.
Przez całe swoje dorosłe życie dokądś mu się śpieszyło. Kiedyś nazywał to umiłowaniem
przygody. Teraz powątpiewał w prawdziwość tego określenia.
Zaczynał kwestionować wiele rzeczy. Znowu odczuwał niepewność. Gdzieś w oddali, na
horyzoncie umysłu, majaczyły schludne białe płotki. Odpychał od siebie tę wizję. Ciesz się tą
fantastyczną sytuacją, Stratten, mówił sobie. Ulegając nastrojowi, psujesz jedyną dobrą rzecz,
jaka ci się przytrafiła w życiu.
Podczas gdy Luke wkładał ubranie, Alex wyglądała przez okno. Jej twarz oświetliły
promienie słońca; przechyliła głowę, żeby się nimi rozkoszować. Wiatr zupełnie ucichł. W
powietrzu nadal wyczuwało się chłód, ale pogoda była piękna. Z krzewów i drzew zwisały
czapy śniegu, które roztapiały się w słońcu.
Alex chwyciła kurtkę Luke'a, która wisiała na haku przy drzwiach, i zarzuciła ją sobie na
ramiona, po czym szeroko otworzyła drzwi i wyszła na dwór.
116
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Hej, zaczekaj na mnie! - krzyknął Luke.
Zaczekam - odparła, wdychając świeże powietrze.
- Ależ tu jest wspaniale!
Zimny podmuch wiatru sprawił, że włożyła ręce do kieszeni, by je rozgrzać. Czuła zapach
Luke'a i wsunęła dłonie jeszcze głębiej w wełnianą podszewkę. Zerwała z okapu nad
drzwiami spiczasty sopel i zaczęła go ssać, podziwiając piękną scenerię zimową.
Wyglądasz jak mała dziewczynka -zauważył Luke, stanąwszy za jej plecami.
Czuję się jak mała dziewczynka -.odrzekła Alex.
- Czuję się wolna.
Wyciągnęła rękę z soplem. Luke ostentacyjnie go polizał.
- Ja też - powiedział.
Objął ją ramionami, przyciągnął do siebie i pocałował w szyję, a potem oparł brodę na jej
głowie. W miiczeniu patrzyli na naturalne piękno okolicy. Powietrze było rześkie i czyste, a
śnieg wprost oślepiał swą białością. Przez drzewa przedarł się znowu lekki podmuch wiatru i
Alex zadrżała z zimna. Zauważyła, że Luke ma na sobie tylko flanelową koszulę.
- Musi ci być zimno - stwierdziła. - Masz tu swoją
kurtkę. Pobiegnę do domku i wezmę swoją.
Pomimo protestów Luke'a zsunęła z siebie jego kurtkę i wówczas z kieszeni wypadł mały
cylindryczny przedmiot, który utkwił w śniegu. Alex i Luke pochylili się jednocześnie, by go
podnieść. Pierwsza dosięgnęła go Alexandra.
- Co to takiego? - zapytała.
Luke zastygł. Przeszył go zimny dreszcz.
Film.
Robiłeś zdjęcia? Czego?
Wyciągnął rękę i wyszarpnął rolkę z jej dłoni.
- Krajobrazów - powiedział, wpychając rolkę do
kieszeni spodni. Zniknął w drzwiach domku, by po chwili
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
117
wybiec stamtąd ze sztucznym futerkiem Alex. - Łap! - zawołał, rzucając jej kurtkę. -
Zamiana.
Kiedy zamienili się okryciami, wyciągnął do niej rękę i poszli w stronę zbocza. Droga była
trudna, gdyż w niektórych miejscach śnieg sięgał im do kolan. Szli pół godziny, mijając dwa
domki. Obydwa były przysypane śniegiem i puste. Im niżej opadała droga, tym więcej śniegu
utrudniało marsz. Alex ciągle się ślizgała, ponieważ jej buty nie nadawały się do tego rodzaju
wypraw. Parę razy omal nie pociągnęła za sobą Luke'a.
To nie jest dobry pomysł - stwierdził Luke, kiedy przystanęli, żeby odpocząć. - Może
tylko jedno z nas powinno pójść dalej.
Tak - odparła Alex. - Ja.
Mowy nie ma. Ja pójdę dalej. Ty wracaj do domku.
Luke, bądź rozsądny. Nie mamy pojęcia, dokąd prowadzi ta droga, jeżeli w ogóle
dokądś prowadzi. Nie możesz brnąć przez śnieg, skoro twoje kolano jest w takim stanie.
Spenetruję większy obszar niż ty - odrzekł Luke.
- Może i tak. Ale co będzie, jeśli nie zdołasz wrócić?
Miała rację. Nawet gdyby udało mu się zejść na dół,
powrót mógłby nastręczyć ogromne trudności. Gdyby nie dotarł do jakiegoś szlaku,
ugrzązłby na dobre. Alex podeszła do niego i objęła go ramionami.
- Proszę cię, wracajmy do domku - powiedziała.
Luke przytulił ją do siebie. Pochylił się i pocałował
dziewczynę. Była tak przyjemna w dotyku, że z trudem się od niej oderwał.
Ten śnieg naprawdę się topi - powiedział, usiłując przekonać raczej siebie niż Alex.
Jeden dzień więcej nie zrobi różnicy - dodała. W skrytości ducha liczyła na to, że Luke
się z nią zgodzi. Chciała wrócić do domku. Pragnęła, żeby ich uczucie scementowała jeszcze
jedna noc.
Dobrze - powiedział Luke i Alex odetchnęła z ulgą.
118
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
-Wracajmy. Jeśli szukają nas helikopterem, to zobaczą dym
z komina, pod warunkiem, że będziemy palić w kominku.
Alex uśmiechnęła się, aonpocałowałjąwczubeknosa.
- Zadowolona? - zapytał. Alex skinęła głową.
- Wiesz co? Myślę, że ty po prostu chcesz, żebym znowu
położył się obok ciebie na materacu, ot co.
Alex lekko ugryzła go w podbródek, a potem musnęła jego policzek wargami.
Hmm, to zależy. Co masz do zaoferowania? - zagadnęła.
Jak łatwo zapominamy o pewnych sprawach.
Ja nie zapomniałam. Ale rzeczywiście nie mamy już prezerwatyw. Zeszłej nocy
zużyliśmy wszystkie.
Luke uśmiechnął się tajemniczo.
- Istnieją inne sposoby uprawiania miłości, Alexand
re - zauważył.
W jego oczach tliły się figlarne iskierki. Alex posłała mu bojaźliwy uśmiech.
Nie miałam o tym pojęcia. Przecież do niedawna byłam dziewicą. Musisz mi
wytłumaczyć, co masz na myśli.
Wolałbym ci to zademonstrować.
W takim razie na co czekamy?
Luke wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. Wspięli się na wzgórze dwa razy szybciej, niż z
niego zeszli. Roześmiani i zziajani, omal nie upadli na próg domku.
Ogień w kominku jeszcze się palił, a pokój był ciepły i przytulny. Alex czuła się tak, jakby
wróciła do domu. Zrzuciła kurtkę i szybko się rozebrała, a następnie, udając, że nurkuje,
skoczyła na materac. Luke obserwował jej dokazywanie i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Alex uwodzicielsko skrzyżowała nogi i zwróciła ku niemu ramiona.
Może najpierw byś mnie nakarmiła - zagadnął Luke. Alex potrząsnęła głową.
Jestem głodny.
- Ja też - oświadczyła Alex i zaraz poklepała miejsce
obok siebie. - Czekam na pierwszą lekcję, panie Stratten.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
119
Naprawdę?
Ależ tak. Chyba że wprowadziłeś mnie w błąd. Może w rzeczywistości nie znasz
innych sposobów uprawiania miłości.
Och, znam je doskonale.
Wobec tego... spełnij obietnice.
Luke rzucił kurtkę na podłogę. Z rozmyślną powolnością zdjął koszulę, odsunął zamek
dżinsów i ściągnął spodnie razem z butami, by po chwili położyć się obok Alex. Nie
dotykając dziewczyny, nachylił się nad nią i pocałował ją tak czule, że poczuła palący ból w
brzuchu.
- Chcę się z tobą kochać. Jeszcze jeden raz, kochanie,
zanim opuścimy to miejsce - szepnął.
- Pokaż mi, jak - odparła łagodnie.
Przyciągnął ją do siebie i błądził rękami po całym ciele
dziewczyny.
- Sposób numer jeden - powiedział, całując ją za
uchem, w policzek i miękkie zagłębienie pomiędzy
obojczykami.
- Mmm, już rozumiem - mruknęła.
Pocałowała go w szyję i zaczęła kąsać Luke'a w ramię,
wodząc paznokciami po jego plecach.
Właśnie o to ci chodzi? - zapytała.
Jakie to przyjemne - stwierdził Luke, który w dalszym ciągu dotykał każdego skrawka
ciała Alex.
Pokaż mi coś więcej - błagała.
Sposób numer dwa.
Ręka Luke'a ześlizgnęła się po brzuchu dziewczyny. Jego palce zanurzyły się w gnieździe
rudawych włosków i zaczęły łagodnie je drapać, co sprawiło, że Alex głośno wykrzykiwała
imię swego kochanka. Rozchyliła nogi, a Luke nie ociągał się z reakcją na jej milczące za-
proszenie i po chwili pieścił kciukiem to najwrażliwsze Alex miejsce, podczas gdy ona
jęczała i prężyła się z rozkoszy. Nie zapominała o własnych palcach, które wkrótce objęły
jego nabrzmiały członek. Luke zadrżał.
120
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Czy robię to prawidłowo? - zapytała z zapierającą dech w piersiach niewinnością.
Z pewnością jesteś na właściwej drodze.
Kontynuuj - powiedziała. - Jaki jest sposób numer trzy?
Sądzisz, że potrafisz go opanować? - zagadnął Luke.
Skoro ty możesz, to ja też.
Dobrze, oto on.
Teraz pieszczeniem zajęły się usta Luke'a, które całowały i kąsały każdy miękki skrawek
ciała Alex. Następnie Luke penetrował jej intymne miejsce, a jego język delektował się tym
wrażliwym zakątkiem. Alex wygięła ciało w łuk i wykrzykiwała imię kochanka, zdumiona
nagłością i intensywnością doznań, które przeżywała za sprawą jego języka i warg. Wreszcie
opadła na materac. Jej serce waliło w szalonym tempie, była zupełnie wyczerpana. Czuła się
tak, jakby umarła i poszła do nieba.
- O, tak - oznajmiła po dłuższej chwili. - Sposób
numer trzy zdecydowanie przypadł mi do gustu.
Luke zachichotał. Na twarzy Alex pojawił się uśmiech. Czuła się zaspokojona i
przekonana, że może zrobić wszystko. Triumfalne spojrzenie Luke'a dodawało jej pewności
siebie.
- Teraz twoja kolej - powiedziała.
Przewróciła Luke'a na plecy. Powoli, ukradkiem, pochyliła się nad nim i powtarzała jego
zabiegi sprzed kilku minut.
- Czy dobrze to robię? - pytała, a jednocześnie
wodziła językiem po jego klatce piersiowej i płaskich
męskich sutkach, cały czas szykując się do ataku na
miejsce, w którym rodziło się jego pożądanie.
Luke mruczał z aprobatą i gładził Alex po plecach, a kiedy objęła ustami to najwrażliwsze
miejsce, dosłownie zesztywniał wskutek rozkoszy. Alex objawiła wielki, wrodzony talent,
toteż jego ciało reagowało na jej pieszczoty szybciej, niżby tego chciał. Wplótł palce w jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
121
włosy i próbował ją powstrzymać. Alex przechyliła głowę.
Coś nie tak?
Myślę, że powinniśmy wypróbować sposób numer trzy następnym razem - powiedział
bardzo napiętym głosem.
Nie sądzę - odparła Alex i powróciła do miejsca, w którym przerwała swoje zabiegi.
Przestań, och, Alex... Nie... Alex... Och, nie przestawaj.
Nie przestała.
Alexandre obudził jakiś dźwięk. Luke nadal spokojnie spał u jej boku. Przez pół dnia
zajmowali się wyłącznie kochaniem, a potem, wyczerpani, zapadli w sen. Wyjrzała przez
okno. Promienie słońca padały teraz w innym kierunku. Było już późne popołudnie. Czekała,
aż dźwięk się powtórzy, ale to nie nastąpiło.
Powoli, ostrożnie, żeby nie obudzić Luke'a, Alex zsunęła się z materaca. Pośpiesznie
włożyła ubranie, chwyciła kurtkę i wybiegła przez drzwi, cicho zamykając je za sobą.
Powietrze było zimne i rześkie. Przytrzymywała się gałęzi krzewów i drzew, żeby nie stracić
równowagi. Nagle usłyszała nad głową jakiś hałas i zaczęła iść w jego kierunku. Mijając
jeden z domków, zobaczyła mężczyznę w kombinezonie narciarskim w jego pobliżu.
Kim pani jest? - zawołał do niej z ganku.
A kim pan jest? - zapytała.
Alexandra!
Alex odwróciła się, słysząc swoje imię. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zajej
plecami gramoliło się na wzgórze co najmniej sześciu mężczyzn, którzy ciągnęli rozmaity
sprzęt ratowniczy, a pośrodku kroczył nieco korpulentny, jakże znajomy mężczyzna...
- Tata!
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Zanim uświadomiła sobie, co zaszło, znalazła się w niedźwiedzim uścisku ojca, który
pozbawił ją tchu. Ojciec nigdy nie okazywał swoich uczuć w tak wylewny sposób, toteż jego
gwałtowna reakcja zaskoczyła ją nie mniej niż jego obecność na wzgórzu.
Bez wahania objęła szeroką pierś Victora Becka i odwzajemniła jego mocny uścisk. Był
taki potężny i mocny, że znowu okazywała mu dawne dziecięce uczucia. Dopiero teraz
uświadomiła sobie, jak bardzo przerażające było całe to tkwienie w górach.
Myślałem, że już cię utraciłem - powiedział Victor Beck. Mówił stłumionym ze
wzruszenia głosem.
Och, tato, tak się cieszę, że cię widzę - odparła Alexandra. Kiedy tak stali objęci, nagle
coś sobie przypomniała. - Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
Nie teraz, Alexandre Porozmawiamy o tym po powrocie do kurortu.
Victor Beck szybko dał sygnał jednemu z członków ekipy ratowniczej, chwycił
dziewczynę za ramię i zaczął schodzić ze wzgórza.
- Nie, zaczekaj! - zawołała Alex. - Ktoś jeszcze ze
mną jest - powiedziała, wskazując domek przy ścieżce.
- Mężczyzna. Ma, hm, jest ranny w kolano. Nie wiem,
czy zdoła zejść o własnych siłach.
- Pójdzie po niego reszta ekipy - oznajmił Victor.
- No, chodź, Alexandra.
Tato, nie mogę go tak zostawić. On... On jest...
Słucham.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
123
- Uratował mi życie.
Victor Beck bardzo długo przyglądał się swojej córce.
- Czy rzeczywiście?
Ironia w głosie jej ojca była przytłaczająca niczym mokry śnieg na drzewach.
Zakładam, że mówimy o tym samym mężczyźnie? O Lucasie Strattenie?
Tak, znasz go?
Wiem coś o nim. Zastanawiam się tylko, czy ty znasz jego zawód.
Jest reporterem.
Pracuje dla brukowców. Śledził cię.
Wiem. Mówił mi o tym. Jak mnie znalazłeś, tato?
Zadzwonił do mnie niejaki Joe Ryan. Oświadczył, że jeśli zgodzę się na specjalny
wywiad, to on mi powie, gdzie jesteś... i z kim. Zdaje się, że ta gazeta opłacała panu
Strattenowi podróż i kurort powiadomił ją o jego zniknięciu. Ryan zadzwonił do mnie
natychmiast. Nie miał zamiaru zadowolić się przeciętną historyjką, skoro mógł zdobyć coś
prawdziwie sensacyjnego.
I ty się zgodziłeś? - zapytała Alexandra, poirytowana, że jej ojciec w ogóle zgodził się
pertraktować z Ryanem.
Naturalnie, że się zgodziłem! Nie miałem pojęcia, gdzie jesteś. Strasznie się o ciebie
martwiłem. Ty sobie uciekasz tuż przed ślubem. Co miałem myśleć? Pragnąłem, żeby moja
córka wróciła do mnie. Kiedy zadzwoniłem do kurortu i dowiedziałem się, że
prawdopodobnie porwała cię lawina, od razu tu przyleciałem i zorganizowałem ekipę
ratunkową. Sprowadziłem swoich ludzi. Ta cholerna śnieżyca nie pozwoliła nam przybyć
wcześniej. No, ale chodź - dorzucił, ciągnąc ją za rękę. - Jest bardzo zimno i widzę twoje
zmęczenie. Jadłaś cokolwiek?
Tak, na szczęście znaleźliśmy schronienie. Domek był dobrze zaopatrzony - odparła
Alex i znowu szarpnęła ojca za ramię. - Tato, nie mogę zostawić Luke'a. Pozwól mi pójść tam
z ekipą ratunkową.
124
ftOCATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Dlaczego troszczysz się o jakiegoś reportera, Alexandre? Przecież ich nienawidzisz.
^ On nie jest taki jak inni. Powiedział mi wszystkd °
s
obie. Jest wolnym strzelcem,
podróżuje po całym swiecie i zbiera materiały.
- Brawo. Czy powiedział ci również i to, że ma sprzedać artykuł o tobie do najbardziej
podłego brukowcal
" On nie da im tego artykułu. Obiecał mi to.
Victor zmrużył oczy i spojrzał na córkę.
-A ty mu wierzysz?
- Tak.
Dotychczas nigdy nie byłaś aż tak naiwna, Alexandra Co się z tobą stało w ciągu tych
dwóch dni? - zapytał, spoglądając w stronę domku.
Alex zawahała się. Doszła do wniosku, że ojcowie nie powinni wiedzieć wszystkiego.
- Mc się nie stało. Rozmawialiśmy, i tyle. Opowie-dział mi całą historię i przyrzekł, że nie
wykorzysta zgromadzonych materiałów do artykułu o mnie.
-
- A co ze zdjęciami? - zapytał Victor.
-
- Jakimi zdjęciami?
Tymi, które przedstawiają ciebie nagą, kiedy bierzesz gorącą kąpiel. Mają ozdobić
okładkę wraz z opo-wieścią o uratowaniu ciebie. Powiedział ci, że nie wykorzysta również
tych zdjęć?
Nie ma żadnych zdjęć, tato. Skąd ci to przyszło do głowy?
~- Ryan opowiedział mi wszystko o swojej umowie ze Strąttenem. To fotoreporter,
Alexandre A może nie raczył cię o tym powiadomić?
Przypomniała sobie rolkę, którą Luke jeszcze tego
ran
ka dosłownie wyrwał jej z ręki.
Zapytała go wtedy, czy czegoś przed nią nie ukrywa...
"- Tak, chyba zapomniał wspomnieć o tym ważnym szczególe - odrzekła, a raczej cicho
mruknęła. Victor znowu chwycił ją za ramię.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
125
Czy teraz możemy już iść? Stopy mi zamarzają od stania w śniegu. Pogadamy w hotelu
i wtedy opowiesz mi całą historię.
Domek - powiedziała nieco oszołomiona.
Co z tym domkiem?
Trzeba tam posprzątać, uzupełnić zapasy. Właściciele...
Alex, na miłość boską, oczywiście zajmiemy się tym. Też masz powód do zmartwienia.
Alex podążała za ojcem. Obejrzała się na domek. Wchodziła do niego ekipa ratunkowa z
zestawem pierwszej pomocy i noszami. Zastanawiała się, co poczuje Luke, kiedy obudzą go
ci mężczyźni. Czy domyśli się, gdzie ona jest i co się z nią stało? Potem w jej umyśle powstał
inny obraz: Luke podglądający ją z ukrycia, robiący jej zdjęcia, podczas gdy ona relaksowała
się w wannie z gorącą wodą...
Jak on mógł to zrobić?
Alexandra przygryzła wargę i usiłowała powstrzymać łzy. Przełknęła swój ból, gniew i
strach, i posłusznie kroczyła za ojcem. Mróz szczypał ją w policzki i wywoływał mrowienie
w rękach, ale kiedy zaczęła sobie uświadamiać głębię zdrady Luke'a, czuła już tylko bolesną,
lodowatą skorupę, która zaczęła powstawać wokół jej serca.
Jeżeli zaraz nie wypuszczą mnie z tego cholernego kaftana bezpieczeństwa, to naprawdę
oszaleję, pomyślał Luke. Przekręcił się na noszach. Ekipa ratunkowa schodziła z nim ze
wzgórza.
Mogę chodzić! - krzyknął po raz dziesiąty. Dwaj mężczyźni ignorowali go i nie
przerywali marszu, niemiłosiernie szarpiąc noszami na każdym metrze drogi.
Nie trzeba mnie nosić - dorzucił. - Możecie mnie puścić.
Nie doczekał się żadnej reakcji. Westchnął, a następnie znowu położył głowę na małej
poduszce. Gdzie była Alex? Zastanawiał się nad tym Bóg wie który raz.
126
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Członkowie ekipy ratunkowej wpadli do domku niczym komandosi. Powiedzieli mu tylko, że
Alex czuje się dobrze i wraca do kurortu.
Dlaczego na niego nie poczekała? To było zupełnie bez sensu. W jednej chwili kochali
się, a w następnej ciągnięto go po wzgórzu jak worek ziemniaków.
Jazda do kurortu również nie należała do wygodnych. Cieszył się tylko z faktu, że zdołał
przekonać ratowników, by zabrali go do uzdrowiska, a nie do szpitala, jak pierwotnie
planowali. I nikt niczego nie wiedział. Zdobył tylko informację, że ekipa ratunkowa pracuje
dla Victora Becka.
Luke zazgrzytał zębami. Powinien był się tego domyślić. Któż jak nie potężny Victor
Beck zdołałby wyreżyserować taki dramat? Zapewne urządzał teraz konferencję prasową u
podnóża góry i twierdził, że samodzielnie uratował swoją przestraszoną córkę i jej
towarzysza. Jeżeli w ogóle zamierzał wspomnieć o Luke'u. Prawdopodobnie szybko zapomni
o tajemniczym reporterze, który uratował życie Alex.
Luke nie dbał o uhonorowanie swoich zasług. Zrobiłby to wszystko nawet i sto razy,
choćby po to, żeby spędzić te dni i godziny z Alex. Wciąż miał przed oczami jej twarz
skąpaną w blasku ognia. Nie, nie sto razy. Tysiąc. Albo i więcej.
Kiedy uderzyli w jakieś wyboje na drodze i zabolał go żołądek, powrócił do
rzeczywistości. Ujrzał kurort. Pojazd zwolnił i podjechał krętym podjazdem pod drzwi
wejściowe. Wokół samochodu zaroiło się od ludzi. Niektórzy z nich mieli aparaty
fotograficzne i robili mu zdjęcia. Był związany jak indyk przed Dniem Dziękczynienia.
Zabierzcie ich stąd! - wrzasnął do członków ekipy ratunkowej. Znowu go zignorowali.
Kim byli ci faceci? Robotami? Wreszcie karetka stanęła. Ratownicy ściągnęli Luke'a z noszy
i położyli go na specjalny wózek.
To się robi trochę niedorzeczne, panowie - powie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
127
dział do swoich oprawców. - Mogę chodzić. Uwierzcie mi.
Jazda przez hol była równie upokarzająca. Krążyli nad nim jacyś obcy ludzie. Zadawali
pytania, na które nie miał zamiaru odpowiadać. Pragnął jedynie zejść z wózka i odnaleźć
Alex. Wmawiał sobie, że kiedy znajdzie się w swoim pokoju, na swoim łóżku, dadzą mu
spokój. Przez parę chwil próbował trzymać nerwy na wodzy, ale niezupełnie mu się to udało,
gdyż pośrodku zgrai reporterów zobaczył Victora Becka.
Nawet nie podejrzewał, że zostało mu jeszcze dość siły, by uwolnić się z więzów. Wózek
nadal jechał w stronę windy, ale on już z niego zeskoczył, ku ogromnemu zdumieniu
człowieka, który go cały czas ciągnął.
Dzięki za podwiezienie - powiedział, szybko salutując ekipie. Jego noga zesztywniała,
ale zdołał dojść do grupy ludzi, która stała na środku pokoju.
Panie Beck - zawołał.
Zgromadzeni ludzie odwrócili się, by na niego spojrzeć. Powoli zrobili mu przejście,
dzięki czemu mógł dumnie podejść do człowieka, który najwyraźniej dyrygował całym tym
zamieszaniem.
- Gdzie ona jest? - zapytał Luke.
Victor Beck obrzucił Luke'a czujnym spojrzeniem. Zmrużył oczy i powoli, w niemal
obraźliwy sposób, zlustrował go od stóp do głów.
Luke Stratten, prawda?
Dobrze wiesz, kim jestem, Beck. A teraz gadaj pan, gdzie ona jest.
Doprawdy, chyba nie sądzisz, że ci pozwolę na spotkanie z moją córką? - odparł Beck,
sprawiając wielką satysfakcję reporterom, którzy uwieczniali każde jego słowo na papierze
lub taśmie filmowej czy wideo.
Nie ma pan nad nią władzy. Ona jest dorosła i zaręczam panu, że chce się ze mną
zobaczyć.
12$
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Możesz sobie pomarzyć, Stratten. Córka właśnie wraca do Nowego Jorku na pokładzie
mojego prywatnego sarPolotu. Ma sporo zajęć, żeby się przygotować dc nadchodzącego
ślubu.
Ślubu? O czym pan mówi? - zapytał Luke, czując, że ogarnia go chłód. - Ona nie ma
zamiaru wychodzić za FaiTella. Zapewniała mnie o tym.
Bez wątpienia powiedziałaby wszystko w sytuacji zagrożenia. Tak czy owak, Alexandra
zgodziła się na ślub z Justinem Farrellem w możliwie bliskim terminie.
Nie wierzę panu.
Doprawdy nie obchodzi mnie, w co wierzysz - pświadczył Victor Beck i odwrócił się
od Luke'a, przybierając pełną lekceważenia pozę.
Sam ją znajdę - powiedział Luke i przemknął jak buirza między nachalnymi
reporterami, przepychając się do recepcji.
CzypannaBecknadaltujest?-zapytałrecepcjonistę.
Nie, proszę pana. Powiedziano mi, że jak tylko została uratowana, odleciała na lotnisko
helikopterem pana Becka. Odsyłamy jej rzeczy.
Są dla mnie jakieś wiadomości?
Och, tak. Niejaki pan Joe Ryan gorączkowo się o pana dopytywał. Powiedział, że ma
pan do niego zadzwonić zaraz po powrocie.
Luke wyrwał mu z ręki różową karteczkę.
- Tak, wiem, że mam do niego zadzwonić. Jakieś inne
wiadomości? Na przykład od panny Beck?
Recepcjonista potrząsnął głową.
- Nie. Bardzo mi przykro, proszę pana, nie ma innych
wiadomości.
Luke ciężko westchnął i, lekceważąc wszystkich gapiów w holu, wziął klucz i wsiadł do
windy. Kiedy znalazł się w swoim pokoju, opadł na łóżku i zmierzwił włosy.
Co się stało? Co mogło tak niespodziewanie zmienić zamiary Alexandry? Istniało tylko
jedno wytłumaczenie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
129
tego wszystkiego: Beck kłamał. Na pewno pod jakimś pozorem porwał Alexandre i
przeszkodził jej w zostawieniu wiadomości dla niego. Nie mogło być inaczej.
Przecież okazała mu uczucie, oddała mu się. To był jej pierwszy raz i oddała swoje
dziewictwo jemu. Przez te dwa dni poznał ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że łączyło
ich coś bardzo, bardzo wyjątkowego, coś, co nie pozwoliłoby jej odejść od niego tak łatwo, i
to w ramiona innego mężczyzny. Na myśl o tym, że mógłby jej dotykać ktoś inny, zrobiło mu
się niedobrze, a w jego żyłach zawrzała krew.
Nie zrobiłaby tego.
Nie mogłaby.
Alex, którą znał, należała do niego.
Alex, którą znał. No właśnie. A jeśli jej ojciec miał rację? Może obiecywała mu złote góry,
kiedy siedzieli zamknięci w domku, a potem wszystko jej się odmieniło? To przecież on na
początku okazywał niechęć. Ona wyznawała miłość, a przynajmniej powiedziała, że ją do
niego czuje. To on ją odrzucił, twierdząc, że ma mętlik w głowie i woli niezależność. Kto
wie, może wzięła sobie jego słowa do serca. Kto wie, może uznała, że lepiej będzie zniknąć z
jego życia, nawet nie pytając go o pozwolenie.
Powiedział sobie, że zasłużył na takie potraktowanie. Tego ranka Alex pragnęła tylko
jakiegoś wsparcia, odrobiny nadziei na to, że będą mogli żyć razem. A on poczęstował ją
tylko starą wymówką, do której uciekał się zawsze, kiedy ktoś stawał się dla niego zbyt
bliski, kiedy zaczynał zbytnio przywiązywać się do danej osoby.
Tak jak teraz.
Zacisnął powieki. Boże, tak bardzo mu na niej zależało, jego uczucie było tak głębokie.
Nie potrafił sobie wyobrazić, że już nigdy jej nie zobaczy. Nawet nie dopuszczał do siebie
myśli, że jej nie dotknie, nie pocałuje, nie zagłębi się w niej kolejny raz.
Ten kolejny raz wydawał się bardzo odległy w czasie.
130
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaskoczyło go głośne pukanie. Wstał i podszedł do drzwi.
Kto tam?
Victor Beck.
Luke otworzył drzwi i do pokoju wszedł ojciec Alexandry.
Czego pan chce? - zapytał starszego mężczyznę.
Ile? - odrzekł Beck.
Ile za co?
Za zdjęcia. Zdjęcia mojej nagiej córki. Ile za nie chcesz?
- Skąd pan wiedział...?
Victor machnął ręką.
Nie przyszedłem tu marnować czasu na pogaduszki, Stratten. Nie chcę widzieć mojej
córki na pierwszych stronach wszystkich marnych brukowców na świecie. Po prostu podaj
cenę. Zapłacę ci co najmniej tyle, ile oferował ci Ryan. Dam ci dwukrotnie większą sumę.
Joe zadzwonił do pana?
Oczywiście, że do mnie zadzwonił. A jak inaczej odnalazłbym Alexandre?
Nie wiem. Przez prywatnych detektywów?
Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, nie pracują tak dobrze. Zwłaszcza jeśli dany
człowiek nie chce, żeby go odnaleziono. Alexandra nie chciała. Pytam jeszcze raz. Ile?
Luke spojrzał na sufit i obrócił się na pięcie.
One nie są na sprzedaż. Za żadną cenę.
Nie bądź śmieszny, Stratten. Wiem, że potrzebujesz Pieniędzy. Ryan opowiedział mi
całą historię. Proponuję ci dwukrotność sumy, którą miałeś od niego otrzymać. Nie bądź
uparty.
Nie jestem uparty. Mówiłem poważnie. Te fotografie nie są na sprzedaż. Nie sprzedam
ich ani panu, ani Jfje'emu. Nikomu.
W ogóle nie zamierzasz ich sprzedawać?
Nie.
Dlaczego?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
131
To moja sprawa.
Śmiem twierdzić coś innego. Te zdjęcia przedstawiają moją córkę. To również w dużym
stopniu moja sprawa.
Gdzie jest Alex? Muszę z nią porozmawiać.
Ona nie chce się z tobą widzieć. Bardzo wyraźnie to podkreśliła - oznajmił Victor.
Wie o tych zdjęciach?
Tak. Powiedziałem jej. Nie pomyślałeś, że może się o tym dowiedzieć?
Luke zawahał się, a potem pokręcił głową.
- Nie pomyślałem - odparł z szyderczym, pozbawio
nym radości śmiechem. - To było dość głupie, prawda?
Victor postanowił zlekceważyć retoryczne pytanie Luke'a.
Skoro nie zamierzasz sprzedawać tych zdjęć, to daj mi je.
Nie. Są moje. Zachowam je dla siebie.
Po cóż chcesz je zatrzymać? - zagadnął Victor.
Na pamiątkę - odrzekł Luke i smutno się uśmiechnął.
Luke spakował torby i postawił je w pobliżu drzwi, czekając na samochód. Wziął prysznic
i przebrał się, a potem bezskutecznie próbował uciąć sobie drzemkę. Przeszkodziło mu
napięcie i natłok chaotycznych myśli.
Na razie jego głównym celem był możliwie szybki powrót do Nowego Jorku. Nie miał
pojęcia, co się stanie, kiedy już tam dotrze. Pamiętał o Afryce. Wprawdzie wydawało mu się,
że ostatnie wydarzenia trwały ogromnie długo, ale w rzeczywistości upłynęły zaledwie dwa
dni. Mógł przełożyć termin odlotu i dopiero później martwić się o pieniądze.
Ale przecież była jeszcze Alexandra. Czy mógł opuścić kraj, skoro ich sytuacja nie została
wyjaśniona? Czy mógł wyjechać i pozwolić, żeby poślubiła Farreila? Czy mógł to wszystko
porzucić, nawet nie oglądając się za siebie? Nie, musiał się z nią zobaczyć przed odlotem.
132
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Chciał dać jej sposobność powiedzenia mu wprost o ślubie z innym mężczyzną. Przynajmniej
tyle była mu winna. Temperatura na dworze spadła, toteż z jego ust wydobywała się para.
Podniósł kołnierz wełnianej kurtki i rozmyślał nad tym, co ma robić dalej.
- Psst.
Luke odwrócił się. Nie dostrzegł nikogo.
- Jestem tutaj.
Luke zobaczył, że zza kolumny po drugiej stronie wejścia wysuwa się czyjaś ręka.
Rozejrzał się na boki, a potem podszedł do kolumny.
Kto tam? - zapytał.
To ja, Tony. No wiesz, ten facet od skuterów śnieżnych.
Ach, tak. Tony, jak się masz? - zagadnął Luke, zerkając na podjazd, gdzie miał się
pojawić samochód.
Nie wierzyłeś mi, prawda?
W co?
No, w tę śnieżycę. Ja cię przed nią ostrzegałem.
Tak - zgodził się Luke. - Pamiętam.
Mam ci do powiedzenia jeszcze jedną rzecz.
Góż takiego?
To cię będzie kosztowało.
Wybacz, człowieku, ale jestem zupełnie bez forsy.
A tam, niech ci będzie - odparł Tony. - I tak ci powiem. Znasz tę kobietę, z którą
zaginąłeś?
Alexandre?
Tak. Ona nadal tu jest.
Tutaj? W kurorcie? Cudów nie ma. Odleciała dziś po południu helikopterem ojca.
Zapewne jest już w Nowym Jorku.
Nie bądź tego taki pewien - odrzekł Tony. - Powiedzieli to tylko dlatego, żeby pozbyć
się prasy. Ona nadal tu przebywa. W tej samej willi.
Luke obrzucił go uważnym spojrzeniem.
- Nie żartujesz?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
133
- Nie żartuję. Widziałem ją. Ona tu jest.
Lukę uważnie się rozejrzał. Wokół niego zrobiło się pusto: kiedy odeszła prasa, ludzie
ulotnili się. Popatrzył na zegarek. Zbliżała się pora kolacji, toteż większość gości schodziła do
jadalni.
Popilnowałbyś tych bagaży? - zapytał Luke.
Nie ma problemu. Idź do niej.
Alexandra pogrążała się w czarnych myślach. Nigdy nie odczuwała takiego wyczerpania
fizycznego, a jednak nie mogła zamknąć oczu na dłużej niż dziesięć sekund. Atłasowa pościel
była zimna i przyjemna w dotyku, ale materac wydawał się zbyt miękki po dwóch dniach
spania na podłodze.
Nie mogła zasnąć, toteż wstała i podeszła do toaletki, żeby wyszczotkować włosy. Długa
gorąca kąpiel była cudowna, podobnie jak królewska kolacja, którą zamówił dla niej tata. Ale
prawie nie tknęła wymyślnych dań. Tata zapytał ją, czy czuje się dobrze. Zapewniła go, że
jest tylko zmęczona, ale nie mówiła całej prawdy. Była chora -jej serce przepełniała rozpacz.
Jak Luke mógł to zrobić? Wciąż zadawała sobie to pytanie. Był dla niej taki czuły,
łagodny, kochający. Dałaby głowę, że żywił dla niej głębokie uczucie. I chociaż niewiele
mówił, potrafił przekazać jej bardzo wiele mową rąk i warg, siłą i namiętnością swoich
pieszczot.
To nie mogło być kłamstwo. W przeszłości nie umiała postępować z mężczyznami, ale
przecież nie była aż tak kiepska w rozpoznawaniu cech ich charakteru. Niestety, bez względu
na to, jak bardzo starałaby się usprawiedliwić zachowanie Luke'a, pozostawały fakty. Jej
ojciec zdobył się nawet na pójście do niego, ale Luke nie chciał mu oddać filmu.
Co zamierzał zrobić z tymi zdjęciami? Ukryła twarz w dłoniach. To byłoby o wiele gorsze
niż niepowodzenie w szkole pielęgniarskiej. Tu nie mogło być mowy
134
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
o fotomontażu. Zdjęcia ukazywały ją nagą, w rzeczywistej sytuacji. Nie miała wątpliwości,
że są to wyraźne, profesjonalne zbliżenia. Krótki czas spędzony z Lukiem uświadomił jej, że
jest cholernie dobry we wszystkim, czego próbuje. Gdyby autorem zdjęć był ktoś inny,
czułaby się upokorzona, ale jakoś by to zniosła. Ale Luke...
Boże, jakże on ją zranił. Dała mu mnóstwo okazji do wyjawienia prawdy. Jeśli nie
zamierzał wykorzystać tych fotografii, to dlaczego o nich nie wspomniał? Wiedziała, jak
bardzo potrzebował pieniędzy na tę afrykańską wyprawę. Ale przecież tata proponował mu
pieniądze, większe niż brukowiec, a mimo to Luke nie oddał mu filmu. Musiała istnieć jakaś
inna prrzyczyna.
Podniosła oczy i zobaczyła swoje odbicie w lustrze. Szantaż! Czy mogło chodzić o coś
takiego? Ależ tak! Po co miałby dokonywać jednorazowej sprzedaży, skoro mógł ciągle
machać przed nią tymi zdjęciami, żeby finansowała jego kolejne wyprawy?
Ból w środkowej partii ciała stawał się tak nieznośny, że musiała zgiąć się wpół. Znowu
walczyła ze łzami, ale nie była w stanie stłumić jęku.
Z zadumy wyrwało ją głośne pukanie. Alexandra wstała i zbliżyła się do drzwi
wychodzących na patio. Ciężkie zasłony były szczelnie zasunięte, gdyż nadchodziła noc.
Odsunęła je nieco i patrzyła w mrok. Drgnęła na widok twarzy Luke'a za szybą.
Wpuść mnie - powiedział. Jego głos był przytłumiony z powodu dzielącej ich szyby.
Odejdź.
Alexandre, otwórz drzwi.
Nie.
Stoję na krawędzi. Jeśli nie otworzysz tych drzwi, spadnę.
Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia.
Alex...
Zasunęła zasłony i odeszła. Jak Luke śmiał tu przy-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
135
chodzić i szukać jej! Jak śmiał nawet pokazywać się u niej po tych wszystkich kłamstwach...
Usłyszała szelest, a potem głuchy łoskot. Zbliżyła się do okna. Odsunęła zasłonę i zerknęła
przez szparę. Nie było go. Tak jej się przynajmniej wydawało. Bardziej rozchyliła zasłony,
ale nadal nie dostrzegała Luke'a. Spojrzała w lewo i w prawo. Już miała całkowicie zasunąć
zasłony, kiedy usłyszała huk w dalszej części pokoju. Zasłoniła ręką usta i wydała z siebie
okrzyk.
Z okna na przeciwległej ścianie zwisał Luke, którego nogi znajdowały się już w środku i
przewróciły stolik.
Au! - wrzasnął, uderzając kolanem w parapet. - Przydałaby mi się pomocna dłoń -
dodał, usiłując przepchnąć nogę przez mały otwór.
Dlaczego miałabym ci pomóc? Jesteś kłamcą i oszustem - oznajmiła, kładąc rękę na
biodrze.
Sama w to nie wierzysz - odparł Luke. Kiedy do niej podszedł, cofnęła się.
Nie zbliżaj się do mnie, bo będę krzyczała.
Proszę bardzo - odparł Luke, chwytając ją za ramiona. - Krzycz.
Kiedy wpił się w jej usta, już nie stawiała oporu. Przytuliła się do niego jak na komendę.
Rozchylił jej usta językiem, dosłownie parząc ją swoim ciepłem i dotykiem. Bezradna,
jęknęła i oplotła ramionami jego szyję. Przywarła do włosów Luke'a, wdychając świeżą,
dobrze znajomą woń jego ciała. Tymczasem jego ręce spoczęły na pośladkach dziewczyny.
Był podniecony. Przycisnął ją do siebie w taki sposób, że oboje ogarnął miłosny szał.
Musiałem się przekonać, czy to prawda, czy może tylko śnię - wymruczał cicho.
Och, Luke - wydyszała Alex, by po chwili zadać dręczące ją pytanie. - Jak mogłeś?
Nie sądziłem, że dowiesz się o tych zdjęciach.
Jak mogłam się o nich nie dowiedzieć? Przecież gdyby zostały opublikowane...
136
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Nie miałem zamiaru ich sprzedawać. Powiedziałem
to twojemu ojcu. Nic ci nie mówił?
- No tak, ale dlaczego nie chcesz nam ich oddać?
Luke oderwał się od dziewczyny. Sam się nad tym
zastanawiał. Jakiś upór kazał mu jednak uważać te zdjęcia za swoją własność. To przecież dla
tych zdjęć zmienił plany, utracił swój sprzęt fotograficzny. Do diabła, ryzykował dla nich
życie. Nie zamierzał ich sprzedawać, pragnął zachować je dla siebie. Tylko on wiedział, jak
wyglądała Alex, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy przez obiektyw aparatu, i nie zamierzał
dzielić się tą wiedzą z nikim.
- Alexandra, nie sprzedam ich, obiecuję ci to.
Alex potrząsnęła głową.
To nie wystarczy. Muszę wiedzieć, co zamierzasz z nimi zrobić.
Zachowam je.
W jakim celu? - zapytała. Luke cofnął się o krok.
Co masz na myśli?
Chcę poznać twoje zamiary.
Nie mam żadnych zamiarów - odrzekł Luke.
Żadnych?
- Wyduś to z siebie, Alex - powiedział z wyraźnym
gniewem w głosie. - Jakież to zamiary mógłbym mieć?
Alex wyczuwała rozpierającą go furię, ale nadal drążyła kwestię. Musiała mieć pewność.
- Szantaż.
Luke uświadomił sobie, że robi się purpurowy na twarzy. Gdyby Alex była mężczyzną,
uderzyłby ją za przypuszczenie, iż mógłby postąpić tak nikczemnie. Zamiast tego podszedł
do otwartego okna i zacisnął pięści, żeby powstrzymać się od uderzenia kobiety.
Czy tak właśnie myślisz? - zapytał. Alex z trudem przełknęła ślinę.
Taka możliwość przemknęła mi przez myśl. Luke pokręcił głową.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
137
Wcale mnie nie znasz, prawda? A ja nie znałem ciebie, pomyślał.
Luke...
- Nie - przerwał z naciskiem. - Może powinienem był
na to wpaść. Szantaż. Mnie nigdy nie przemknęło to
przez myśl, ale może powinno. Faktycznie potrzebuję
pieniędzy, ty i twój ojciec ciągle mi o tym przypominacie.
Warto byłoby to rozważyć. Może zaczekam, aż weźmiesz
ślub, to za jednym zamachem zahaczę twojego staruszka
i twojego nowego męża. Podwójne pieniądze, podwójny
ubaw.
Odwrócił się i znowu zaczął się gramolić przez okno.
Luke, nie odchodź w taki sposób. Porozmawiajmy...
Nie ma o czym rozmawiać, prawda? - odparł Luke i pomachał do niej ręką. - Jak to się
mówi, dzięki za wspomnienia.
Wspiął się na krawędź muru i po raz ostatni spojrzał na Alex. Czuł bolesne kłucie w
piersiach.
- Moje gratulacje. Pozdrów ode mnie męża w noc
poślubną.
Alex podbiegła do okna. W przerażeniu wykrzykiwała jego imię kilkanaście razy, ale nie
doczekała się odpowiedzi.
Luke Stratten opuścił jej życie równie szybko, jak w nie wkroczył.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Alexandra wyjrzała przez okno swojego apartamentu przy Piątej Alei. Widok był
wspaniały, najlepszy, jaki mogło zaoferować miasto. W Central Parku dominowała soczysta
zieleń wiosny i kwitły majowe kwiaty. Uliczni sprzedawcy gorliwie zachwalali towar
nieprzerwanemu strumieniowi ludzi, którzy szli do swoich codziennych zajęć.
Wystawiła twarz na słońce i zamknęła oczy, wchłaniając przyjemne ciepło.
- Chce pani zabrać ze sobą ten szlafrok?
Alex odwróciła się do swojej pokojówki. Calinda trzymała orientalny szlafrok z
niebieskiego jedwabiu, który tata przywiózł jej z Chin.
- Tak, proszę, spakuj go - odparła Alex. —- Może mi
się przyda.
Nie wiadomo który raz sprawdziła toaletkę, żeby się upewnić, iż spakowała wszystkie
najważniejsze kosmetyki. Właściwie to ich nie potrzebowała. Zamierzała spędzić większość
czasu w domu, z dala od ludzkich oczu. Wybierała się w podróż do rezydencji ojca w Ham-
ptons, żeby odpocząć, odprężyć się i... zapomnieć.
Dwa miesiące, które upłynęły od „górskiej eskapady", jak prasa określała jej pobyt ze
Strattenem w małym domku, wypełniła ciągła ucieczka przed wścibskimi reporterami. Przez
kilka pierwszych tygodni Alex wstrzymywała oddech w daremnym oczekiwaniu na to, że w
którymś z brukowców pojawią się jej kompromitujące zdjęcia. Doszła do wniosku, że może
Luke mówił prawdę, przynajmniej jeśli chodziło o te fotografie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
139
Nowojorscy reporterzy bynajmniej nie uprzyjemniali jej życia. Kiedy Victor Beck ogłosił,
że Alexandra znowu rozważa możliwość małżeństwa z Justinem Farrellem, przedstawiciele
prasy niczym chmara sępów zaczęli ze zdwojoną energią uganiać się za wszystkim, co miało
jakiś związek z panną Beck.
Luke zdołał im ujść. Nie słyszała o nim od czasu, gdy zniknął z jej pokoju w wieczór po
tym, jak zostali uratowani. Wmawiała sobie, że wcale się nim nie przejmuje. Był kłamcą i
Bóg wie kim jeszcze. Nie mogła jednak oszukać swojego serca. Przełknęła dumę i
zadzwoniła do Joe'ego Ryana, żeby się dowiedzieć, gdzie przebywa Luke. Okazało się, że nie
marnował czasu: już nazajutrz po opuszczeniu gór pożyczył pieniądze od Joe'ego i odleciał
do Afryki.
Alexandra była zdecydowana położyć kres temu tęsknemu wzdychaniu. Sytuacja stawała
się nieznośna. Tłumaczyła sobie, że przecież przebywała z tym mężczyzną tylko dwa dni. Nie
powinien był tak bardzo absorbować jej myśli. Nadeszła pora, żeby coś zrobić, uporządkować
sprawy i zapomnieć o wszystkim.
Ostatnie dwa miesiące wypełniły jej rozmowy z menedżerami w sprawie fundacji.
Zdumiewała ją ilość pracy, która wiązała się z rozdawaniem pieniędzy. Musiała znaleźć
pomieszczenie biurowe, zatrudnić personel i przestudiować niezliczone prośby organizacji
charytatywnych o wsparcie. Ta działalność pochłaniała mnóstwo czasu, lecz Alex było to na
rękę. Praca zmuszała ją do myślenia o czymś innym niż tylko jej własne problemy, o kimś
innym oprócz Luke'a.
Teraz jednak odczuwała potrzebę oderwania się od spraw fundacji. Nie dbała o siebie.
Schudła i przyjaciółki nakłaniały ją do odpoczynku na Karaibach. Alex nie chciała
przebywać tak daleko od nowo założonej organizacji, toteż poszła na kompromis i wybrała
słynny skrawek raju na południowym wybrzeżu Long Island.
Do wyjaśnienia pozostała jeszcze tylko jedna kwestia. Chodziło o Justina Farrella. Ten
biedak był traktowany
140
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
gorzej niż piłeczka tenisowa podczas turnieju U.S. Open. Ostatniego wieczoru Alex umówiła
się z nim na kolację i wytłumaczyła mu, że nigdy nie mogłaby go poślubić, riył bardzo
wyrozumiały i uprzejmy - gdyby Alex nie znała sytuacji, mogłaby wręcz pomyśleć, że
sprawiła mu ulgę. Poranne gazety przekazały jednak zupełnie inną historię. W rubrykach
towarzyskich ważniejszych dzienników nowojorskich zamieszczono zdjęcia przedstawiające
ją w czułej pozie z Justinem, co wywołało falę spekulacji na temat ich ewentualnego
małżeństwa.
- Wszystko gotowe - powiedziała Calinda. - Chce
pani, żebym włożyła bagaże do samochodu?
- Tak - odparła Alex. - Za parę minut wyjeżdżam.
Calinda podeszła z walizką do drzwi.
Och, miałam coś pani powiedzieć. Wczesnym rankiem dzwonił pani ojciec. Chce, żeby
pani przyszła do jego biura.
Mówił, w jakiej sprawie?
Nie, proszę pani. Powiedział tylko, żeby pani wpadła po drodze na wyspę.
Dziękuję, Calindo.
Pokojówka skinęła głową i wyszła. Alex zastanawiała się nad przyczyną telefonu ojca.
Przecież rozmawiała z nim ostatniego wieczoru. Usiłował wyperswadować jej wyjazd.
Powiedział, że nie powinna się ukrywać, lecz ona oświadczyła, iż potrzebuje samotności.
Ciekawe, co tak ważnego miał jej do zakomunikowania.
Przeżycia w górach nie tylko „zrobiły z niej kobietę". Pozwoliły jej dojrzeć, zmusiły ją do
skoncentrowania się na tym, co było dla niej naprawdę ważne. Wiedziała teraz, w jakim
kierunku podążyć. Praca nad Fundacją Alexand-ry Beck ruszyła pełną parą, ale praca nad
Alexandra Beck dopiero się rozpoczęła.
Czy jej się to podobało, czy nie, zakochała się w upartym, niezależnym, unikającym
zobowiązań reporterze. Miała do wyboru tylu mężczyzn, a jednak zadurzyła się w kimś
całkowicie nieodpowiednim dla siebie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
141
Bez ustanku dręczyły ją wspomnienia o nim, Dotyk ręki Luke'a, smak jego pocałunków,
siła jego ciała wywoływały u niej bezsenność i nie pozwalały iść dalej przez życie, które
wydawało się teraz podzielone na dwa okresy - przed i po Luke'u. Płakała po jego odejściu
tak bardzo, że dziwiła się, iż w jej ciele pozostawała jakakolwiek woda.
Miłość powoduje cierpienie, powtarzała sobie bez końca. Zwłaszcza nie odwzajemniona
miłość do nieodpowiedniego mężczyzny. Ale żadne obwinianie Luke'a nie mogło zmienić
faktu, iż ciągle za nim tęskniła.
Jej ojciec nie potrafił tego zrozumieć, a ona nie umiała znaleźć wyjaśnienia. Po prostu
wiedziała, że tak jest. Wiedziała również, że tylko ona sama może położyć kres swej miłości.
Najlepszym sposobem wydawała się podróż, która pozwoliłaby jej oderwać się od
wszystkiego, co miało związek z Lucasem Strattenem. Uznała, że przestronny, stojący na
plaży dom o wysoko sklepionych sufitach będzie idealną odtrutką na malutki, jednoizbowy
domek w ośnieżonych górach Vermontu.
Alexandra wzięła torebkę i ruszyła do drzwi. Spieszno jej było udać się w podróż, toteż
prośba ojca wzbudzała u niej irytację.
Wcisnęła się swoim czerwonym samochodem marki Corvette w sznur pojazdów. Na
drodze utworzył się koszmarny, typowy dla Nowego Jorku, korek. Przesuwała się centymetr
po centymetrze Piątą Aleją na południe, w kierunku biura ojca, a jednocześnie zerkała w
okna wystawowe eleganckich sklepów. Te ambitnie artystyczne, letnie dekoracje wprawiły ją
w szczególny nastrój.
Kiedy dotarła na miejsce, odźwierny zajął się jej samochodem. Zawsze doceniała ten
luksus w mieście, gdzie przestrzeń parkingowa była cenniejsza od złota. Wjechała windą na
najwyższe piętro i udała się do prywatnego skrzydła wieżowca, gdzie mieściło się im-
142
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
perium Victora Becka, którego wartość szacowano na miliardy dolarów.
Skinęła głową recepcjonistce i niespiesznie pokonała znajomy, wykładany mahoniem
labirynt, by w końcu dojść do obszernego biura swojego ojca. To pomieszczenie nigdy nie
przestawało jej zdumiewać. Było usytuowane w rogu budynku i z obu stron otaczały je
ściany wykonane wyłącznie ze szkła, co dawało zapierające dech w piersiach złudzenie, iż
chodzi się w powietrzu.
Tata akurat rozmawiał przez telefon i zachęcił ją gestem ręki, żeby usiadła. Wybrała duże,
wykładane skórą krzesło obrotowe i odwróciła się na nim w kierunku szklanej ściany.
Otoczyło ją miasto. Z'tego punktu obserwacyjnego wydawało się malutkie, ciche i idealne,
wręcz bezpieczne.
Wiedziała, że pozory mylą.
Wszystko gotowe do drogi? - zagadnął Victor, odłożywszy słuchawkę.
Tak, już zbierałam się do wyjścia, kiedy Calinda przekazała mi wiadomość od ciebie. O
co chodzi, tato?
O to - odrzekł Victor Beck i podał jej krótką, odręcznie sporządzoną notatkę na
pomarszczonym papierze z odzysku. Alex szybko ją przeczytała. Była to prośba o spotkanie
w sprawach służbowych. Jej serce aż podskoczyło na widok podpisu Luke'a.
Nie wierzę w to.
Ma tu przyjść za parę chwil. Myślałem, że zechcesz być obecna.
Dlaczego teraz?
Przypuszczam, że potrzebuje pieniędzy.
Potrzebował pieniędzy wcześniej. Musi istnieć jakiś inny powód.
Alexandre, nie wyczytuj z tej notatki więcej, niż ona zawiera. Powiedziałem mu, że
zapłacę za te zdjęcia dwukrotność sumy, którą zaoferują inni. Zapewne postanowił skorzystać
z tej propozycj. Prawdopodobnie będzie się targował o większe pieniądze.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
143
- Przecież miał już sposobność...
Victor przerwał jej wypowiedź machnięciem ręki.
- Apo cóż innego miałby się ze mną kontaktować?
Moja droga, nie chcę być okrutny, ale gdyby chciał
zobaczyć się z tobą, to zadzwoniłby bezpośrednio do
ciebie.
Zanim Alex zdążyła wymyślić stosowną ripostę, w pokoju zabrzęczał intercom.
Pan Beck? Jakiś pan Stratten chce się z panem widzieć - obwieściła recepcjonistka.
Proszę go tu przysłać - odparł Victor i nacisnął guzik. - Ja z nim porozmawiam -
powiedział Alexaiidrze.
Luke zatrzymał się przed drzwiami biura, chociaż czynił to wbrew sobie. Fotografie
uwierały go niczym kamyk w bucie. Stanowiły ciągłe, irytujące wspomnienie tego, co w jego
umyśle było już tylko niemożliwym do urzeczywistnienia marzeniem. Powtarzał sobie setki
razy, że najlepiej byłoby się ich pozbyć. Nie mógł się jednak zmusić do zniszczenia tych
zdjęć. Miał wrażenie, że w ten sposób zraniłby samą Alexandre.
Ponieważ nie był w stanie zrobić tego osobiście, uznał, że może powierzyć zdjęcia tylko
jednej osobie - Vic-torowi Beckowi. Pomimo niechęci do układów z tym człowiekiem czuł,
że dzięki niemu będzie mógł skończyć ze swoim uzależnieniem.
Postąpił głupio i wziął zdjęcia ze sobą do Afryki. O różnych porach dnia i nocy zdawały
się do niego wołać, prześladowały go i zapraszały, a on zawsze ulegał. Wydobywał ze
schowka w plecaku jedno czy dwa i patrzył na nie, przypominając sobie, jak dotykał skóry
Alex i otaczał wargami każdy skrawek jej ciała. Wyprawa była ciężka, napisał na jej
podstawie ciekawy artykuł, ale udręka psychiczna Luke'a przewyższała całe zaangażowanie,
jakie włożył w swoją pracę.
Należało bezwzględnie położyć temu kres. Luke po-
144
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
trzasnął głową, jakby chciał się ze wszystkiego oczyścić, i wyciągnął rękę do gałki u drzwi.
Wszedł do środka. Alexandra zapomniała, jaki jest wysoki i przystojny, i jak bardzo
wypełnia sobą każde pomieszczenie. Schudł i mocno się opalił. Wyglądał jak mieszkaniec
którejś z bananowych republik. Serce podeszło Alex do gardła\ ale zdołała zachować
obojętny wyraz twarzy. Obróciła się na krześle w jego kierunku.
Luke zrobił drugi krok i z wrażenia przystanął. Nie spodziewał się ujrzeć Alex. Celowo
napisał Victorowi liścik, mając nadzieję, że uda mu się uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z
dziewczyną. Najwidoczniej przeznaczone mu było coś innego.
Przez długi czas po prostu na nią patrzył. Była tak piękna jak w jego wspomnieniach, a
może jeszcze piękniejsza, jeśli brało się pod uwagę słońce, które padało przez szklaną ścianę i
tworzyło wokół jej głowy złocistą aureolę. Wydawała się spokojna, nieskrępowana, wręcz
pogodna.
Natomiast on miał zły humor, był zmęczony i poruszał się z trudem. Afryka... No cóż,
wydała mu się teraz bardziej gorąca, zakurzona i prymitywna niż w rzeczywistości. Przez
dwa miesiące pobytu na tym kontynencie podróżował w uciążliwych warunkach, obozował
przy ogniskach pod gołym niebem i bez przerwy maszerował. Nic dziwnego, że jego kolano
znajdowało się teraz w opłakanym stanie. Uświadamiał sobie, że robi się już za stary na takie
eskapady.
- Witam pana, Stratten - powiedział Victor.
Wyszedł zza biurka z wyciągniętą ręką. Luke niechętnie ją uścisnął. Nie przybył tu dla
przyjemności. Zgodnie z tym, co napisał w liściku, zjawił się w interesie, we własnym
interesie.
- A ze mną to się nie przywitasz? - zapytała Alex,
zdumiona, że mówi tak cicho i spokojnie. Stanęła obok
swojego ojca i spojrzała Luke'owi w twarz. Sprawiał
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
145
wrażenie zmęczonego, ale jej stęsknionym oczom wydał się cudowny. Zbyt cudowny.
Luke przeniósł ciężar ciała na zdrową nogę.
Dzień dobry, panno Beck.
Och, chyba powinnyśmy odrzucić konwenanse, nie sądzisz, Luke? Myślę, że z
pewnością możemy już mówić sobie po imieniu.
Witaj, Alexandre - powiedział Luke, wyciągając rękę. Wypowiedział jej imię z
łatwością i wcale go to nie dziwiło. Przez ostatnie dwa miesiące powtarzał je niemal bez
przerwy. - Jak się masz?
Ich ręce zetknęły się i Luke poczuł, że jego ramieniem wstrząsa dreszcz, jakby poraził go
prąd. Szybko puścił jej dłoń. Alex nieco uniosła podbródek. Rozpoznał u niej obronną
reakcję.
Świetnie.
Jestem zdumiony twoją obecnością. Sądziłem, że te twoje plany małżeńskie bardzo cię
absorbują.
Nie ma żadnych planów małżeńskich, Luke. Chyba wypowiedziałam się na ten temat
dostatecznie jasno... Kiedy to było? Jakieś dwa, trzy miesiące temu?
Dwa - odparł cicho.
Ach, tak, dwa. Czas tak szybko leci, kiedy człowiek jest zajęty.
Alex odwróciła się i podeszła do okna. Bolał ją brzuch i czuła, że płoną jej policzki. Nie
chciała, żeby on wpatrywał się w nią tak uporczywie.
- Dzisiejsze gazety donoszą, że znowu rozważacie ślub
- oznajmił. On również odczuwał sensacje żołądkowe,
zupełnie takie same jak na lotnisku, kiedy po raz pierwszy
zobaczył jej zdjęcie z Farrellem w rubryce towarzyskiej.
Alex obrzuciła go chłodnym spojrzeniem.
- Akurat ty nie powinieneś wierzyć we wszystko, co
wypisują gazety.
Długo patrzyli sobie w oczy. Przepływały między nimi fluidy wyrażające setki, tysiące
myśli, nie wyznanych
146
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
uczuć i obaw. Victor zakaszlał. Luke oderwał wzrok od dziewczyny i zwrócił uwagę na jej
ojca.
Mówiłeś, że chcesz omówić pewną sprawę - przypomniał Victor.
Tak.
Przypuszczam, że chodzi o zdjęcia. Luke wyciągnął dużą kopertę.
Rzeczywiście.
Masz je przy sobie?
Alexandra gwałtownie odwróciła głowę. Udzielając odpowiedzi, Luke cały czas na nią
patrzył.
- Tak.
Musi ci być bardzo ciężko, Luke, skoro wreszcie chcesz je sprzedać - zauważyła. -
Pamiętam, że kiedyś stanowczo odmówiłeś.
To było dawno temu.
Tak, dawno temu - powtórzyła.
Czuła, że zaraz się rozpłacze. Przełknęła grudę twardą jak kamień i zrobiła krok do
przodu. Musiała się stąd wydostać, uciec od Luke'a. Nie była przygotowana na taką udrękę.
Niestety, widok tego mężczyzny potęgował jej miłość. Dlaczego? pytała samą siebie.
Dlaczego musiał tu wrócić?
Wzięła torebkę i przemknęła obok swojego ojca i Luke'a. Ujęła gałkę i gwałtownym
ruchem otworzyła drzwi. Kiedy się odwróciła twarzą do obu mężczyzn, miała łzy w oczach.
- Daj mu to, czego chce, tato. Był tego wart.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, a Victor i Luke patrzyli na
nie przez dłuższy czas. Wreszcie Victor ruszył do przodu, żeby przywołać córkę, ale Luke go
powstrzymał.
Proszę pozwolić jej odejść-powiedział tak zrezygnowanym tonem, że Victor obrzucił go
szybkim spojrzeniem.
Hmm, no cóż, chyba powinniśmy przejść do konkretów - zaproponował ojciec Alex.
Luke gwałtownym ruchem podał Victorowi kopertę.
- W środku są również negatywy. Wywołałem je sam,
toteż nie musi się pan martwić, że ktoś inny ma odbitki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
147
Victor nie wziął koperty. Otworzył szufladę biurka i wyjął dużą książkę czekową. Usiadł i
włożył okulary na czubek nosa.
Ile, Stratten? - zapytał, nabazgrawszy nazwisko Luke'a na czeku.
Nic.
Victor zamrugał powiekami.
Żadnych pieniędzy?
Żadnych.
Co to ma znaczyć? Jeśli nie chcesz zapłaty za zdjęcia, to czego chcesz?
Spokoju.
Victor zsunął okulary i oparł się plecami o fotel. Przez długi czas przyglądał się Luke'owi.
Stratten stał nieruchomo. Nie liczyło się to, czy lubił Victora Becka, czy nie. W istniejących
okolicznościach Beck, jako ojciec Alexandry, miał prawo go oceniać.
Te zdjęcia są bezcenne - rzekł Victor.
Mnie nie trzeba o tym zapewniać.
Pomimo cynizmu, Luke pragnął przede wszystkim spokoju, którym się cieszył przed
poznaniem Alexandry Beck. Uznał, że zdoła go osiągnąć tylko wtedy, gdy wybije sobie Alex
z głowy. Posiadanie jej fotografii przeszkadzało mu dalej żyć. No cóż, kochał ją i musiał się
nauczyć żyć z tym problemem. Doszedł do wniosku, że ona nigdy nie będzie żywiła do niego
takich samych uczuć. Udowodniła to, wyrażając o nim niepochlebną opinię. Nie mogła mu
ufać, na zawsze miał pozostać w jej oczach tylko plugawym reporterem. Victor gestem dłoni
nakazał Luke'owi usiąść. Młodszy mężczyzna posłusznie opadł na krzesło, które przed chwilą
zajmowała Alexandra. Wyczerpany podróżą, wyprostował prawą nogę i po-masował kolano.
Victor zmrużył oczy.
- Kochasz moją córkę?
Luke przestał rozcierać kolano. Podniósł oczy i wytrzymał badawcze spojrzenie Victora.
148
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Czy to ma jakieś znaczenie?
Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, młody człowieku. Czy kochasz ją?
Tak.
Na twarzy starszego pana pojawił się uśmiech.
Tak myślałem. Ona też cię kocha. Luke potrząsnął głową.
To nieprawda. Nazwała mnie kłamcą i oszustem. Victor wybuchnął głośnym śmiechem.
To jest cała Alex. Lubi dramatyzować. Wypisz, wymaluj jak jej matka. Kiedy zalecałem
się do Felicii, nazwała mnie złodziejskim baronem.
Miała rację.
Victor znowu się roześmiał.
- Faktycznie!
Wstał i obszedł biurko, by znaleźć się przy Luke'u. Podniósł kopertę ze zdjęciami i
wręczył ją Luke'owi.
- Daj te zdjęcia Alex, nie mnie. Powiedz jej, co do niej
czujesz. Myślę, że będziesz mile zaskoczony.
Luke pokręcił głową.
- To na nic się nie zda. Wywodzimy się z dwóch
różnych światów.
Victor położył mu rękę na ramieniu.
- Jeśli naprawdę chcecie, to zdołacie dojść do porozu
mienia.
Luke patrzył z niedowierzaniem na Victora Becka.
Myślałem, że jest pan ostatnią osobą, która chciałaby widzieć nas razem.
Zależy mi na mojej córce. I chcę, żeby była szczęśliwa. Myślę, że możesz jej dać
szczęście.
Nawet gdyby to było możliwe, nie miałbym pojęcia, od czego zacząć.
Zacznij od wyznania jej swoich uczuć. Ona właśnie jedzie samochodem do mojego
domu w Hamptons. Załatwię dla ciebie helikopter. Zdążysz tam przed Alex.
Dlaczego pan to robi? - pytał Luke.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
149
- Ponieważ, wbrew obiegowej opinii, panie Stratten, naprawdę mam serce - odparł z
uśmiechem Victor Beck.
Jazda samochodem, kiedy się płacze, może być niebezpieczna. Alex przekonała się o tym
natychmiast po znalezieniu się na autostradzie Long Island. Przecierała oczy chusteczką i
nagle musiała zjechać na pobocze, żeby nie wpadła na nią ciężarówka.
Podjęła podróż na nowo dopiero po odzyskaniu równowagi psychicznej, ale teraz
wyglądała okropnie z rozmazanym makijażem i zapuchniętymi oczami. Zresztą, czy to miało
jakieś znaczenie? Nikt jej przecież nie widział. Wcisnęła pedał gazu jeszcze mocniej. Pomyś-
lała, że im prędzej dotrze do domu, tym szybciej będzie mogła skulić się na kanapie i zasnąć.
Dom był otoczony długim na milę, wysadzanym drzewami podjazdem, który przechodził
w ogromny płaskowyż nad wydmami. Architekci zaprojektowali go w stylu współczesnym i
zbudowali z drewna i szkła. Alex uwielbiała to miejsce i zawsze koiła tutaj nerwy, ilekroć coś
nie układało jej się w życiu.
Zostawiła klucze i bagaże w samochodzie. Nie mogła znieść napięcia związanego z
ponownym ujrzeniem Luke'a. Pragnęła jedynie rozebrać się i położyć do łóżka.
Drzwi od frontu były otwarte. Alex weszła do przewiewnego korytarza i zadała sobie
pytanie, gdzie może przebywać George, dozorca. Uprzedziła go telefonicznie o swoim
przyjeździe. Dom wyglądał świeżo i czysto, a przez okna wpadała oceaniczna bryza.
Alex wzruszyła ramionami. Prawdopodobnie dozorca zajmował się czymś na terenie
posiadłości. Wkrótce zobaczy jej samochód i będzie wiedział, że przyjechała. Powoli weszła
po schodkach na trzecie piętro, gdzie znajdowała się jej sypialnia. Kiedy zbliżyła się do
wejścia swojego apartamentu, usłyszała szum cieknącej wody. Wzruszyła się na myśl o tym,
że George jest taki
150
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
troskliwy i przygotowuje jej kąpiel. Z uśmiechem na ustach wkroczyła do pokoju.
George? - zawołała. Przywitała ją tylko cisza. Położyła torebkę na stole i ostrożnie
podeszła do łóżka. Szum wody stał się głośniejszy.
George? To ty?
Cisza wywołała u niej gęsią skórkę. Z drżeniem serca podeszła do łazienki, ale odwracając
się dostrzegła coś na łóżku.
Fotografie.
Wzięła jedno ze zdjęć o wymiarach osiem na dziesięć. To była ona. W gorącej kąpieli w
Vermont. Miała zamknięte oczy, a nad powierzchnią wody widać było jej obnażone piersi.
To były zdjęcia Luke'a.
Jak się tutaj znalazły? Poczuła dreszcze. Odłożyła zdjęcie i wzięła do ręki nasćępne, a
potem jeszcze jedno. Wszystkie przedstawiały tę samą scenę.
Nagle zauważyła na podłodze porozrzucane ubrania. Podniosła jedną z rzeczy. Koszula
safari. Jej serce zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Wzięła do ręki następną rzecz.
Spodnie khaki.
To jej wystarczyło. Nie potrzebowała Sherlocka Holmesa, żeby odgadnąć, co się stało.
Wpadła do łazienki i zmartwiała na widok Luke'a, który leżał z przymkniętymi oczami w jej
wannie.
Przez dłuższą chwilę syciła oczy jego ciałem, które wypełniało całą wannę. Jej serce
drżało z miłości. Spieniona woda pieściła jego szerokie, opalone ramiona. Wreszcie otworzył
oczy.
Jak tu się dostałeś? - zapytała kategorycznym tonem.
Witaj, Alexandra. Jak się jechało?
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Wiedziała, że musi kontrolować sytuację, ale nie
było
to łatwe, skoro znajdował się zaledwie kilka kroków dalej, wielki i rozkosznie nagi.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
151
Helikopterem.
Helikopterem taty? . Luke skinął głową.
Uznał, że powinienem przekazać-ci te zdjęcia osobiście.
Ile go to kosztowało?
Nic. Są twoje.
Co ty mówisz, Luke? - zapytała. Jej serce biło trzy razy szybciej niż zazwyczaj.
Rozbierz się i chodź tu do mnie, to ci wszystko opowiem - odrzekł Luke.
Ani myślę - oznajmiła, kręcąc głową. - Najpierw musisz mi powiedzieć, co tutaj robisz.
Realizuję swoje marzenie.
Luke...
No, wejdź, kochanie, do wanny, woda jest ciepła...
Gdzie jest George? - zapytała.
Wysłałem go do sklepu. Pomyślałem, że dzisiejszego wieczoru zjemy coś w domu. Czy
to ci odpowiada?
Luke...
Alex, bo stracę cierpliwość.
Ty chyba nie myślisz, że wejdę do tej wanny.
Dlaczego nie miałabyś tego zrobić?
A dlaczego miałabym?
Luke odepchnął się od krawędzi wanny i usiadł. Na jego owłosionej klatce piersiowej
lśniły krople wody i Alex z trudem zwalczyła w sobie chęć wyciągnięcia ręki i przeczesania
palcami tych włosków.
Ponieważ pragnę ciebie!
To nie wystarczy - odparła, chociaż kiedy usłyszała te słowa, ugięły się pod nią kolana.
Ponieważ potrzebuję ciebie. Alex zaczęła rozpinać bluzkę.
Mów dalej.
- Ponieważ, najmilsza, jestem w tobie do szaleństwa
zakochany.
152
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
To ostatnie zdanie przeważyło szalę. Alex uśmiechnęła się uszczęśliwiona.
Wejdź do wanny, to ci pokażę, jak bardzo.
Sposób numer jeden, dwa czy trzy? - zagadnęła Alex.
Cztery.
Po kilku sekundach ubranie Alex już leżało na podłodze, a ona sama znalazła się w
ramionach Luke'a, zanurzona po szyję w wodzie. Usiadła na nim okrakiem i przekonała się,
że jest bardzo podniecony. Luke bardzo długo patrzył jej w oczy. Niczym ślepiec wodził
opuszkami palców po jej twarzy, na nowo poznając swoją ukochaną.
- Kocham cię - szepnęła Alex.
W tym momencie Luke ją pocałował. Alex rozchyliła wargi, by zrobić miejsce jego
językowi. Zapach, smak, dotyk rąk Luke'a - wszystko to budziło w niej tak palące pożądanie,
że nie zważała na gorącą wodę. Luke przechylił głowę i chwytał wargami pukle jej włosów,
rozkoszując się ich miękkością.
Och, Boże, tęskniłem za tobą. Każdy dzień i każda noc w Afryce była piekłem bez
ciebie.
Przepraszam, że nazwałam cię kłamcą i oszustem.
Przepraszam, że od ciebie uciekłem. Nigdy nie potrafiłem uporządkować swoich spraw.
Zawsze radziłem sobie z problemami w ten sposób, że od nich uciekałem. Ale to już się nie
powtórzy, kochanie. Zostanę, jeżeli tylko mnie zechcesz.
- A co z twoją pracą? Co z podróżami?
Luke potrząsnął głową.
Już z tym skończyłem. Artykuł o Afryce został dobrze przyjęty. Wyrobiłem sobie niezłą
reputację. Jakiś czas temu otrzymałem ofertę pracy od krajowego dziennika. Postanowiłem ją
przyjąć.
Już nie będziesz pracował dla brukowca Ryana? - zapytała.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
153
A co o tym sądzisz?
Mmm, nie wiem - powiedziała Alex, ocierając się o niego. - Myślę, że mamy wobec
niego dług wdzięczności. To przecież dzięki niemu poznałam ciebie.
Poprosimy go więc, żeby został naszym drużbą
- oświadczył. Alex posłała mu promienny uśmiech.
- Podoba ci się ten pomysł?
Skinęła głową, a wówczas Luke podniósł ją na taką wysokość, by mogli się połączyć
jednym mocnym ruchem. Zamknął oczy i delektował się tą chwilą. Czuł się tak, jakby wrócił
do domu. Potem pochylił głowę i lekko ugryzł Alex w ucho.
Wiesz, tak naprawdę Ryan nie miał z tym nic wspólnego - szepnął ochrypłym z
namiętności głosem.
Nie miał? - zdziwiła się Alex. Po chwili westchnęła i wygięła się, powoli poruszając
biodrami, by mieć go w sobie całego.
Nie, najdroższa - odparł Luke. - Wystarczyło jedno spojrzenie.