background image

James Patrick Cannon

Pamięci Staruszka 

(wspomnienie

o Trockim)

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2010

background image

James Patrick Cannon – Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim) (1940 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

„Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim)” to 
przemówienie wygłoszone przez Jamesa Patricka 
Cannona   na   wiecu   poświęconym   pamięci   Lwa 
Trockiego,   przeprowadzonym   w   hotelu 
„Diplomat” w Nowym Jorku 28 sierpnia 1940 r. 
Zostało   ono   następnie   wydrukowane   w 
amerykańskim czasopiśmie „Socialist Appeal” z 7 
września 1940 r.

Tłumaczenie   z   języka   angielskiego:   Cezary 
Cholewiński   i   Jarosław   Grota.   Korekta 
tłumaczenia: Piotr Strębski.

background image

James Patrick Cannon – Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim) (1940 rok)

Całe dorosłe życie Towarzysza Trockiego, od czasu gdy przyłączył się do ruchu robotniczego w 

prowincjonalnym  mieście  Rosji   –  Mikołajowie,   mając  osiemnaście   lat,   aż   do  chwili   jego  śmierci   w 
Meksyku w czterdzieści dwa lata później, było całkowicie poświęcone pracy i walce o jedną główną ideę. 
Opowiadał   się   on   za   wyzwoleniem   robotników   i   wszystkich   uciskanych   ludzi   świata   i   za 
przekształceniem społeczeństwa z kapitalistycznego w socjalistyczne w drodze rewolucji społecznej. W 
jego  koncepcji   ta  wyzwoleńcza  rewolucja  społeczna   wymaga  dla   swego  zwycięstwa  –  kierownictwa 
rewolucyjnej partii politycznej awangardy robotniczej.

W całym swym dorosłym życiu Towarzysz Trocki ani razu nie odstąpił od tej idei. Nigdy w nią 

nie zwątpił  i nigdy nie zaprzestał walki o jej urzeczywistnienie.  Na łożu śmierci,  w swym ostatnim 
przesłaniu dla nas, swoich uczniów, w swym testamencie – potwierdził swą wierność tej idei swego 
życia: „Powiedzcie towarzyszom, że jestem pewny zwycięstwa Czwartej Międzynarodówki. Naprzód!”

Cały świat wie o jego dziele i jego testamencie. Dalekopisy rozniosły po świecie wiadomość o nim 

i zaznajomiły z nim miliony ludzi. I w umysłach i sercach tych wszystkich ludzi, którzy łączą się z nami 
tej nocy, jedna myśl,  jedno pytanie  jest najważniejsze:  „Czy ruch, który on zainspirował i stworzył, 
przeżyje jego śmierć? Czy jego uczniowie będą zdolni do utrzymania zwartych szeregów, do wykonania 
jego   testamentu   i   urzeczywistnienia   wyzwolenia   uciskanych   przez   zwycięstwo   Czwartej 
Międzynarodówki?”

Bez najmniejszej wątpliwości dajemy na to pytanie odpowiedź twierdzącą. Ci wrogowie, którzy 

przepowiadają zapaść ruchu trockistowskiego bez Trockiego, i ci przyjaciele o słabej woli, którzy się tego 
boją, jedynie udowadniają, że nie rozumieją Trockiego, kim on był, co on znaczy i co on po sobie 
pozostawił. Nigdy żadna osierocona rodzina nie dostała w spadku tak bogatego dziedzictwa, jak to, które 
Towarzysz Trocki, jak przezorny ojciec, pozostawił dla całej postępowej ludzkości, powierzając troskę o 
nie Czwartej Międzynarodówce. Pozostawił nam wielkie dziedzictwo idei, które nakreślą walkę o wielką, 
swobodną   przyszłość   całej   ludzkości.   Potężne   idee   Trockiego   są   naszym   programem   i   naszym 
sztandarem. Są jasnym podręcznikiem działania w całej złożoności naszej epoki i stałą gwarancją, że 
mamy rację i nasze zwycięstwo jest nieuniknione.

Sam Trocki wierzył, że idee są największą potęgą w świecie. Ich twórców można zabić, ale idee, 

raz ogłoszone, żyją swym własnym życiem. Jeśli są właściwymi ideami, to torują sobie drogę poprzez 
wszelkie  przeciwności.  Oto była centralna, dominująca koncepcja w filozofii  Towarzysza Trockiego. 
Wyjaśniał nam ją wiele, wiele razy. Kiedyś napisał: „To nie partia tworzy program (ideę); to program 
tworzy partię”. A innym razem, w prywatnym liście do mnie, napisał:

„Jesteśmy uzbrojeni w najwłaściwsze i najpotężniejsze w świecie idee, choć liczebność naszych 

sił i środki materialne im nie dorównują. Ale właściwe idee, w dłuższym okresie, zawsze zwyciężają, 
zdobywając konieczne dla siebie środki materialne i siły”.

Trocki,  uczeń  Marksa,  podzielał  jego pogląd,  że  „idea,   która  wchodzi  w  masy,  staje  się  siłą 

społeczną”. I dlatego nigdy nie wątpił, że jego dzieło go przeżyje. I dlatego na łożu śmierci powiedział, że 
wierzy w przyszłe zwycięstwo Czwartej Międzynarodówki, która wciela w życie jego idee. Ci, którzy w 
to wątpią – widać nie znali Trockiego.

Sam Trocki uważał, że największe znaczenie i największa wartość człowieka zawarta jest nie w 

fizycznej egzystencji, nie w epickich dziełach, choćby usunęły w cień dzieła innych bohaterskich postaci 
z   historii,   z   ich   gestami   i   ich   wspaniałością   –   lecz   w   tym,   co   pozostawi   po   sobie,   choćby   został 
zamordowany. Wiedział, że wydano na niego wyrok, i spieszył się, żeby jak najwięcej pozostawić nam, a 
za naszym pośrednictwem ludzkości.  Przez  jedenaście lat swego ostatniego wygnania przykuł się do 
pulpitu jak galernik i pracował jak nie wiem co, z taką energią, taką wytrwałością i samodyscypliną, jak 
tylko ludzie genialni mogą pracować. Spieszył się, aby przelać na papier całą bogatą zawartość swego 
potężnego umysłu i zachować ją w trwałej, pisanej formie dla nas i dla tych, co przyjdą po nas.

W tych jego książkach, artykułach i listach zawarty jest cały Trocki – podobnie jak cały Marks. 

Jego   wielotomowa   korespondencja,   która   zawiera   jego   pewne   najbardziej   błyskotliwe   myśli   i   jego 
najintymniejsze osobiste uczucia i opinie, musi teraz zostać zebrana i opublikowana. Kiedy to zostanie 
wykonane,   kiedy   jego   listy   zostaną   opublikowane,   tak   samo   jak   jego   książki,   broszury   i   artykuły, 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

James Patrick Cannon – Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim) (1940 rok)

będziemy mieli stale pomoc od naszego Staruszka – dla nas i dla tych, co się przyłączą do naszej walki o 
wyzwolenie ludzkości.

On wiedział, że Stalin, ten kremlowski super-Borgia i Kain, który zniszczył już całe pokolenie 

Rewolucji Październikowej, już skazał go na śmierć i wyrok ten wykonają prędzej czy później. Oto 
dlaczego pracował tak pilnie. Oto dlaczego spieszył się, aby przelać na papier wszystko, co było w jego 
umyśle – żeby nadać temu trwałą formę, której nikt nie będzie mógł zniszczyć.

Wczoraj   wieczorem   rozmawiałem   przy  kolacji   z   jednym   z   zaufanych   sekretarzy  Staruszka   – 

młodym towarzyszem, który pracował dla niego przez długi czas i znał najbardziej poufne szczegóły z 
jego   osobistego   życia   w  ostatnich   latach   na   wygnaniu.   Przynaglałem   go  do   bezzwłocznego   spisania 
wspomnień. Powiedziałem: „Musimy spisać wszystko, co wiemy o Trockim. Każdy musi spisać swoje 
wspomnienia i swoje wrażenia. Nie możemy zapomnieć, że krążyliśmy wokół największej osobistości 
naszych   czasów.   Miliony   ludzi,   pokolenia,   które   przyjdą   po   nas,   będą   głodne   każdego   skrawka 
informacji, każdego słowa, każdego wrażenia, które rzuca światło na niego, jego idee, jego dążenia i jego 
życie osobiste”.

Towarzysz   ten   odpowiedział:   „Mogę   pisać   jedynie   o   jego   cechach   osobistych,   tak   jak   je 

obserwowałem, jego metodach pracy, jego humanizmie, jego szlachetności. Ale nie mogę napisać nic 
nowego o jego ideach. One są już spisane. On wszystko, co miał do powiedzenia, wszystko o czym 
myślał, przelał na papier. Wyglądało na to, że był bardzo zdeterminowany, aby wydobyć to ze swego 
umysłu do dna, i wszystko wydobył i dał światu w swoich pismach. Pamiętam, że bardzo często przy 
kolacji   toczyła   się   przypadkowa   rozmowa,   nieformalna   dyskusja   na   jakiś   temat,   i   wtedy  Staruszek 
wygłaszał swoje zawsze bardzo aktualne opinie. I prawie zawsze wyniki tej rozmowy przy kolacji nieco 
później znajdowały wyraz w jego książce, artykule czy liście”.

Zabito Trockiego nie tym jednym ciosem, kiedy ten morderca, agent Stalina, ugodził go czekanem 

w   tył   głowy.   To   był   tylko   ostatni   cios.   Zabijano   go   ciągle.   Zabijano   go   wiele   razy.   Zabijano   go 
siedmiokrotnie,   kiedy   zabijano   po   kolei   jego   siedmiu   sekretarzy.   Zabijano   go   czterokrotnie,   kiedy 
zabijano po kolei jego czworo dzieci. Zabijano go, kiedy zabijano jego starych towarzyszy z rewolucji 
rosyjskiej.

Ale na przekór temu wszystkiemu on trwał, gotów do wypełniania swoich zadań. Chociaż był 

stary i chory, przetrwał te wszystkie ciosy moralne, uczuciowe i fizyczne, aby spisywać swój testament 
dla ludzkości, kiedy tylko miał czas. Zebrał wszystko razem – każdą myśl, każdą ideę, każdą lekcję 
wynikającą z doświadczeń przeszłości – aby odłożyć dla nas ten literacki skarb, którego nie zjedzą mole i 
nie stoczy rdza.

Była   głęboka   różnica   między   Trockim   a   innymi   wielkimi   ludźmi   czynu   i   przemijającymi 

przywódcami politycznymi, którzy wywierali wpływ na wielkie masy w swoich czasach. Potęga takich 
ludzi, prawie wszystkich, była czymś osobistym, czymś nieprzekazywalnym innym ludziom. Ich wpływ 
nie przetrwał ich. Przypomnijmy sobie na chwilę wielkich ludzi naszego pokolenia, albo pokolenia, które 
niedawno   odeszło:   Clemenceau,   Hindenburga,   Wilsona,   Theodore’a   Roosevelta,   Bryana.   Oni   mieli 
wielkie masy zwolenników i naśladowców. Ale umarli, a ich wpływ umarł wraz z nimi. Pozostały po nich 
tylko mowy pogrzebowe i pomniki. W ich osobowościach nie było nic wybitnego. Oni byli oportunistami, 
przywódcami chwili bieżącej. Nie pozostawili idei, które mogłyby kierować ludźmi i inspirować ich, 
kiedy z ich ciał pozostaną tylko prochy, a z ich osobowości pozostanie tylko pamięć o nich.

A z nim, z Trockim, było inaczej. On był inny. Pewnie, że był także wielkim człowiekiem czynu. 

Jego czyny weszły do historii największej rewolucji w historii ludzkości. Ale inaczej niż u oportunistów i 
przywódców chwili bieżącej, jego czyny były zainspirowane przez wielkie idee, a te idee wciąż żyją. On 
nie tylko dokonał rewolucji; on opisał jej historię i objaśnił podstawowe prawa rządzące wszystkimi 
rewolucjami. W swej „Historii rewolucji rosyjskiej”, którą uważał za swoje najważniejsze dzieło, dał nam 
wskazówki do dokonania nowych rewolucji, albo raczej rozszerzenia na cały świat tej rewolucji, co 
zaczęła się w październiku 1917 r.

Trocki, wielki człowiek idei, był uczniem jeszcze większego – Marksa. Trocki nie zapoczątkował, 

i nigdy nie twierdził, że zapoczątkował, najbardziej podstawowych idei, które rozwinął. On budował na 
fundamentach położonych przez wielkich budowniczych dziewiętnastego stulecia – Marksa i Engelsa. W 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

James Patrick Cannon – Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim) (1940 rok)

dodatku przeszedł wielką szkołę Lenina, uczył się od niego. Geniusz Trockiego polegał na tym, że przyjął 
za swoje idee pozostawione przez Marksa, Engelsa i Lenina. W mistrzowski sposób posługiwał się ich 
metodą. Rozwinął ich idee w nowoczesnych warunkach, i po mistrzowsku zastosował je we współczesnej 
walce proletariatu. Jeśli chcecie zrozumieć Trockiego, to musicie wiedzieć, że był on uczniem Marksa, 
ortodoksyjnym marksistą. Walczył pod sztandarem marksizmu przez czterdzieści dwa lata! W ostatnim 
roku życia wszystko inne odłożył na bok, aby stoczyć wielką walkę polityczną i teoretyczną w obronie 
marksizmu w szeregach Czwartej Międzynarodówki! Jego ostatni artykuł, pozostawiony na pulpicie w 
niewygładzonej   formie,   ostatni   artykuł,   nad   którym   pracował,   był   obroną   marksizmu   przed 
współczesnymi  rewizjonistami  i sceptykami.  Potęga Trockiego po pierwsze  i przede wszystkim  była 
potęgą marksizmu.

Chcecie konkretnej ilustracji potęgi idei marksistowskich? Pomyślcie: Kiedy Marks zmarł w 1883 

r., Trocki miał cztery lata, a Lenin trzynaście. Żaden z nich nie znał więc Marksa osobiście, nawet nie 
słyszeli o nim za jego życia. A jednak obaj zostali wielkimi postaciami historycznymi dzięki Marksowi, 
dzięki  temu,   że  puścił  on  w  obieg swoje  idee jeszcze   zanim  oni  się  narodzili.   Te idee  zaczęły  żyć 
własnym życiem. One ukształtowały życie Lenina i Trockiego. Idee Marksa były z nimi i kierowały nimi 
na każdym kroku, kiedy dokonywali oni największej rewolucji w historii.

Tak samo idee Trockiego, które są rozwinięciem idei Marksa, będą wpływały na nas, żyjących po 

nim jego uczniów. One będą kształtowały życie o wiele większych uczniów, którzy dopiero nadejdą, 
którzy dziś  jeszcze  nie słyszeli  o Trockim.  Niektórzy z tych, którym będzie dane być największymi 
trockistami, bawią się dziś jeszcze na boiskach szkolnych. Ale wykarmią ich idee Trockiego, jak jego i 
Lenina wykarmiły idee Marksa i Engelsa.

Rzeczywiście, nasz ruch w Stanach Zjednoczonych utworzył się i wyrósł na jego ideach bez jego 

fizycznej   obecności,   nawet   bez   żadnego   kontaktu   z   nim   w   pierwszym   okresie.   Kiedy   w   1928   r. 
zaczynaliśmy   w   naszym   kraju   swoją   walkę   o   trockizm,   Trocki   żył   na   zesłaniu   w   Ałma-Acie.   Nie 
mieliśmy z nim żadnego kontaktu, a przez długi czas nie wiedzieliśmy nawet, czy jeszcze żyje. Nie 
mieliśmy nawet dostępu do jego prac. Wszystko,  co mieliśmy,  to był jeden jedyny egzemplarz  jego 
najnowszego  dzieła   „Krytyki   prowizorycznego   programu   Kominternu”.   Ale   to   wystarczyło.   Tylko   w 
świetle tego jednego jedynego dokumentu widzieliśmy naszą drogę, początek naszej walki w najgłębszej 
tajemnicy,   przeszliśmy   przez   rozłam   bez   zwątpienia,   budowaliśmy   ramy   krajowej   organizacji   i 
założyliśmy nasz tygodnik trockistowski. Nasz ruch został zbudowany od samego początku jako mocny 
ruch i pozostał mocny, bo został zbudowany na ideach Trockiego. Dopiero prawie rok później mogliśmy 
nawiązać ze Staruszkiem bezpośredni kontakt.

Tak   samo   było   z   sekcjami   Czwartej   Międzynarodówki   na   całym   świecie.   Tylko   niewielu 

towarzyszy spotkało się z Trockim twarzą w twarz. Ale wszędzie był znany. W Chinach i po drugiej 
stronie   wielkiego   oceanu:   w   Chile,   Argentynie,   Brazylii.   W   Australii,   w   praktycznie   każdym   kraju 
Europy.   W   Stanach   Zjednoczonych,   Kanadzie,   Indochinach,   Południowej   Afryce.   Nigdy  go   tam   nie 
widzieli, ale idee Trockiego zgromadziły ich wszystkich w jednolitym i mocnym światowym ruchu. I tak 
będzie trwało po jego śmierci. Nie ma wątpliwości.

Miejsce Trockiego w historii jest już utrwalone. Pozostanie w niej na zawsze jako wybitna postać 

obok   trzech   wielkich   gigantów   proletariatu:   Marksa,   Engelsa   i   Lenina.   To   możliwe,   a   nawet   dość 
prawdopodobne, że w pamięci historycznej ludzkości jego imię będzie wywoływać najcieplejsze uczucia 
serdecznej   wdzięczności   spośród   nich   wszystkich.   Dlatego,   że   on   walczył   tak   długo,   przeciw   tak 
wrogiemu światu, tak uczciwie, tak bohatersko, i z takim samopoświęceniem!

Przyszłe pokolenia wolnej ludzkości będą patrzyły wstecz z nienasyconym zainteresowaniem na tę 

szaloną   epokę   reakcji,   i   krwawej   przemocy   i   zmiany   społecznej   –   epokę   agonii   jednego   systemu 
społecznego i bólów porodowych drugiego. Kiedy zobaczą w pracach historyków, jak uciśnione masy 
ludu wszędzie były zastraszone, ślepe i nieświadome, będą wspominać z nieskończoną miłością imię 
geniusza, który dał nam światło, jego wielkie serce, które dodało nam odwagi.

Ze wszystkich wielkich ludzi naszych czasów, ze wszystkich osób publicznych, do których masy 

zwracały się o poradę w tych niespokojnych, strasznych czasach, tylko Trocki wyjaśniał nam te sprawy, 
tylko on dał nam promień światła w ciemności. Tylko jego umysł przeniknął tajemnice i złożoność naszej 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

James Patrick Cannon – Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim) (1940 rok)

epoki. Wielki umysł Trockiego był tym, czego bali się jego wrogowie. Nie mogli się z nim mierzyć. Nie 
mogli   znaleźć   na   niego   właściwej   odpowiedzi.   W   tej   niewiarygodnie   straszliwej   metodzie,   jaką   go 
zniszczyli, jest ukryty głęboki symbol. Strzaskali mu głowę czekanem! Ale najbogatsze płody jego myśli 
są wciąż żywe. One już się wydostały na świat i nigdy nie będą mogły być uwięzione i zniszczone.

Nie   umniejszamy   ciosu,   jaki   na   nas   spadł,   na   nasz   ruch   i   na   świat.   Straciliśmy   kogoś 

niezmierzonej   wartości,   kogoś   nie   do   zastąpienia.   Straciliśmy  natchnienie,   jakim   była   jego   fizyczna 
obecność, jego mądre rady. To odeszło na zawsze. Lud rosyjski najbardziej ucierpiał od tego straszliwego 
ciosu.   Ale   przez   sam   fakt,   że   stalinowska   kamaryla   zabiła   Trockiego   w  jedenaście   lat   po   tym,   gdy 
wypędziła go z Moskwy, że poświęciła całą swą energię i plany na zdeptanie życia Trockiego – dała 
największe świadectwo, że Trocki wciąż żyje w sercach rosyjskiego ludu. Oni nie uwierzyli w kłamstwa. 
Oni czekali i mieli nadzieję na jego powrót. Jego słowa są wciąż z nimi. Pamięć o nim żyje w ich sercach.

Kilka dni przed śmiercią Towarzysza Trockiego wydawcy „Biuletynu Rosyjskiego” otrzymali list 

z Rygi. Został on wysłany przed wcieleniem Łotwy do Związku Radzieckiego. List w prostych słowach 
donosił, że napisany przez Trockiego „List otwarty do robotników ZSRR” dotarł do nich, dodał odwagi 
ich sercom i pokazał im drogę. List z Rygi donosił, że przesłania Trockiego wyuczyli się na pamięć i 
podają je sobie z ust do ust, aby nic się nie mogło stać. Prawdziwie wierzymy, że słowa Trockiego będą 
żyć dłużej w Związku Radzieckim niż krwawy reżim Stalina. W nadchodzący wielki dzień wyzwolenia 
przesłanie Trockiego będzie sztandarem rosyjskiego ludu.

Cały świat wie, kto zabił Towarzysza Trockiego. Świat wie, że na łożu śmierci oskarżył on o to 

morderstwo   Stalina   i   jego   GRU.   Oświadczenia   zabójcy,   przygotowane   na   wypadek   zbrodni,   są 
ostatecznym   dowodem,   więcej   już   nie   potrzeba,   że   to   morderstwo   było   robotą   GRU.   To   jest   czcze 
powtórzenie   kłamstw   z   procesów   moskiewskich;   głupia   jak   policja   próba   spóźnionej   rehabilitacji 
nadbudowy,   która  zdyskredytowała   się   w  oczach   całego   świata.   Motywy  tego  zabójstwa   wyrosły  ze 
światowej reakcji, strachu przed rewolucją i zdradzieckich uczuć nienawiści i zemsty. Angielski historyk 
Macaulay zauważył, że zdrajcy we wszystkich  epokach okazywali  wyjątkową złość  na tych, których 
zdradzili. Stalina i jego zdradziecki gang zżerała wściekła nienawiść do człowiek, który pamiętał ich 
przeszłość. Trocki, symbol wielkiej rewolucji, przypominał im stale sprawę, którą porzucili i zdradzili, i 
oni go za to nienawidzili. Nienawidzili go za wszystkie wielkie i dobre ludzkie cechy, które on uosabiał, a 
które im są całkowicie obce. Oni byli zdeterminowani pozbyć się go za wszelką cenę.

Teraz przechodzę do sprawy, która jest bardzo bolesna, do myśli, która – jestem tego pewny – 

tkwi w nas wszystkich. W chwili, gdy przeczytaliśmy o dokonaniu zamachu, jestem pewny, że każdy z 
nas zadawał pytanie: czy on przeżyje? Czy nie ocalilibyśmy go, gdybyśmy bardziej próbowali, gdybyśmy 
zrobili   więcej   dla   niego?   Drodzy   towarzysze,   nie   róbmy   sobie   wyrzutów.   Towarzysza   Trockiego 
osądzono i wydano na niego wyrok śmierci wiele lat temu. Zdrajcy rewolucji wiedzieli, że żyła w nim 
rewolucja, tradycja i nadzieja. Wszystkie zasoby potężnego państwa, puszczone w ruch przez nienawiść i 
zemstę   Stalina,   nakierowano   na   zabicie   jednego   człowieka   bez   żadnych   zasobów,   jedynie   z   garstką 
bliskich uczniów. Wszyscy z jego współpracowników zostali zabici: siedmiu jego wiernych sekretarzy; 
jego czworo dzieci. I jeszcze, w obliczu faktu, że skazali go na śmierć zaraz po jego wygnaniu z Rosji, 
potrafiliśmy go chronić przez jedenaście lat! To były najbardziej owocne lata w całym jego życiu. Był to 
okres wieku dojrzałego, w którym poświęcił się zadaniu podsumowania swych doświadczeń i swych 
myśli i nadania im trwałej formy.

Ich tępe policyjne umysły nie mogły wiedzieć, że Trocki pozostawił nam najlepszą cząstkę siebie. 

On nawet martwy ich frustruje. Dlatego, że te sprawy, które najbardziej chcieli zabić – pamięć i nadzieja 
na rewolucję – Trocki pozostawił po sobie. Zabójca, który czyha na swoją ofiarę nocą i dniem, bardzo 
często przebija się przez największą ochronę. Nawet rosyjscy carowie i inni władcy, otoczeni przez całą 
policyjną   potęgę   wielkich   państw,   nie   zawsze   potrafili   uniknąć   śmierci   z   rąk   niewielkiej   grupki 
zdeterminowanych terrorystów, wyposażonych w najszczuplejsze środki. To się zdarzyło niejeden raz w 
Rosji   w   czasach   przedrewolucyjnych.   A   tu,   w   wypadku   Trockiego,   mieliśmy   wszystko   na   odwrót. 
Wszystkie   zasoby   były   po   stronie   zabójców.   Wielki   aparat   państwowy,   zamieniony   w   morderczą 
machinę, przeciwko jednemu człowiekowi i kilku oddanym uczniom. I w końcu oni dopięli swego, a my 
możemy   tylko   pytać   się,   czy   uczyniliśmy   wszystko   co   było   możliwe   dla   zapobieżenia   temu   lub 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

James Patrick Cannon – Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim) (1940 rok)

odwleczenia tego? Tak, zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Z całą świadomością musimy powiedzieć, 
że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe.

W ostatnich tygodniach, po zamachu z 24 maja, znów stanęła na porządku dziennym naszego 

komitetu kierowniczego sprawa ochrony Towarzysza Trockiego. Każdy towarzysz się zgodził, że to jest 
nasze najważniejsze zadanie, najważniejsze dla mas na całym świecie i dla przyszłych pokoleń: mimo 
wszystko zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby chronić życie naszego geniusza, naszego towarzysza, 
który tak bardzo nam pomagał i który nam przewodził. Delegacja przywódców partyjnych złożyła wizytę 
w Meksyku. Okazało się, że to była nasza ostatnia wizyta. Wtedy, przy tej okazji, w rozmowie z nimi 
zgodziliśmy się co do nowego zadania: wzmocnienia ochrony. Zebraliśmy w naszym kraju pieniądze, 
tysiące dolarów, aby ufortyfikować jego dom; wszyscy nasi członkowie i sympatycy odpowiedzieli na ten 
apel z wielkim poświęceniem i szlachetnością.

A jednak mordercza machina przełamała te fortyfikacje. Ale ci, którzy nam pomogli choćby w 

małym stopniu, czy to finansowo, czy swoim wysiłkiem fizycznym, nigdy nie będą żałować tego, co 
zrobili, aby chronić Staruszka i pomóc mu.

Kiedy Towarzysz Trocki został zabity, ja akurat wracałem pociągiem ze szczególnego wyjazdu do 

Minneapolis. Wyjazd ten był poświęcony sprawie ściągnięcia nowych i szczególnie wykwalifikowanych 
towarzyszy  do   ochrony  domu   w   Coyoacán.   W   drodze   do   domu   siedziałem   w   pociągu   z   uczuciem 
satysfakcji, że zadanie związane z tym wyjazdem zostało wykonane, zatroszczyłem się o wzmocnienie 
ochrony.

I wtedy, gdy pociąg jechał przez  Pensylwanię, około czwartej  rano, przyniesiono  mi  poranne 

gazety z wiadomością, że zabójca przedarł się przez ochronę i ugodził czekanem w głowę Towarzysza 
Trockiego. To był początek strasznego dnia, najgorszego dnia w naszym życiu, kiedy czekaliśmy godzina 
za godziną, a Staruszek toczył swą ostatnią walkę ze śmiercią. Ale nawet wtedy, w tej godzinie strasznego 
smutku, gdy otrzymaliśmy telefon z daleka z fatalną wiadomością: „Staruszek nie żyje” – nawet wtedy 
nie   pozwoliliśmy   sobie   na   płacz.   Natychmiast   rzuciliśmy   się   do   roboty,   aby  bronić   jego   pamięci   i 
wykonać   jego   testament.   I   pracowaliśmy   ciężej   niż   kiedykolwiek   przedtem,   bo   pierwszy   raz 
realizowaliśmy z pełną świadomością to wszystko, co teraz mamy zrobić. Już nie możemy zdać się na 
Staruszka. To, co trzeba zrobić, musimy zrobić my. Oto jest duch, w którym od teraz musimy pracować.

Kapitalistyczni władcy świata instynktownie rozumieli znaczenie imienia Trockiego. Przyjaciel 

uciskanych, twórca rewolucji, był wcieleniem tego wszystkiego, czego oni nienawidzą i boją się! Urągają 
mu nawet po śmierci. Ich gazety obrzucają błotem jego imię.  On był wygnańcem świata w czasach 
reakcji. Nigdzie żadne drzwi nie stały przed nim otworem, oprócz tych w Meksyku. Fakt, że Trocki był 
wypędzany   ze   wszystkich   krajów   kapitalistycznych,   jest   sam   przez   się   najjaśniejszym   dowodem 
przeciwko wszystkim potwarzom stalinistów, wszystkim brudnym oskarżeniom, że zdradził on rewolucję 
i zwrócił się przeciwko robotnikom. Oni nigdy nie przekonali kapitalistycznego świata do tego. Ani na 
chwilę.

Kapitaliści wszelkiego rodzaju boją się i nienawidzą nawet jego zwłok! Drzwi do naszej wielkiej 

demokracji są otwarte dla wielu uchodźców politycznych, oczywiście. Wszystkie odmiany reakcjonistów; 
demokratyczne kanalie, które zdradziły i opuściły swój lud; monarchiści, a nawet faszyści – wszyscy oni 
byli serdecznie witani w nowojorskim porcie. Ale nawet zwłoki przyjaciela uciśnionych nie mogą znaleźć 
tu miejsca spoczynku! Nie zapomnimy tego! Schowamy tę krzywdę głęboko w naszych sercach, a w 
stosownym czasie się za nią pomścimy.

Wielka i potężna demokracja Roosevelta i Hulla nie pozwoliła nam sprowadzić i pochować jego 

zwłok. Ale on i tak jest tu z nami. Każdy z nas czuje, że on jest tu w tej sali dziś wieczorem – nie tylko w  
swoich wielkich ideach, ale także, szczególnie dziś wieczorem, w naszej pamięci o nim jako człowieku. 
Mamy prawo być dumni, że jednym z nas był najlepszy człowiek naszych czasów, największy umysł i 
najsilniejsze   i   najwierniejsze   serce.   Społeczeństwo   klasowe,   w   którym   żyjemy,   wydaje   łajdaków, 
oszustów,   egoistów,   kłamców   i   prześladowców   ludu.   Trudno   wymienić   jakiegoś   przedstawiciela 
intelektualistów w rozpadającym się społeczeństwie  klasowym,  który nie byłby nędznym hipokrytą i 
godnym pogardy tchórzem, zajętym przede wszystkim swymi własnymi niekonsekwentnymi sprawami 
osobistymi i zachowaniem własnej nic nie wartej skóry. Cóż to za łotrowskie plemię. Nie ma wśród nich 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

James Patrick Cannon – Pamięci Staruszka (wspomnienie o Trockim) (1940 rok)

ani   uczciwości,   ani   natchnienia,   w   ogóle.   Nie   ma   wśród   nich   ani   jednego   człowieka,   który  mógłby 
rozpalić iskierkę w sercu młodzieży. Nasz Staruszek był zrobiony z lepszego materiału. Nasz Staruszek 
był zrobiony z całkiem innego materiału. On wyrastał ponad tych pigmejów w swej moralnej wielkości.

Towarzysz Trocki walczył nie tylko o nowy porządek społeczny oparty na ludzkiej solidarności 

jako   o   przyszły   cel;   w   każdym   dniu   swego   życia   żył   według   jego   wyższych   i   szlachetniejszych 
standardów. Nie pozwalali mu zostać obywatelem żadnego kraju. Ale w rzeczywistości on był kimś o 
wiele większym. On był już, w swym umyśle i w swym prowadzeniu się, obywatelem komunistycznej 
przyszłości ludzkości. Pamięć o nim jako człowieku, jako towarzyszu, jest cenniejsza niż złoto i rubiny. 
Trudno zrozumieć człowieka tego typu żyjącego wśród nas. Wszyscy jesteśmy schwytani w stalową sieć 
społeczeństwa klasowego z jego nierównościami, jego sprzecznościami, jego fałszywymi wartościami, 
jego   kłamstwami.   Społeczeństwo   klasowe   zatruwa   i   zżera   wszystko.   Wszyscy   jesteśmy   przez   nie 
skarłowaceni, wykrzywieni i oślepieni. Trudno nam sobie wyobrazić, jakie będą stosunki międzyludzkie i 
zrozumieć, jaka będzie osobowość człowieka w wolnym społeczeństwie.

Towarzysz   Trocki   dał   nam   jego   antycypowany  wizerunek.   W   nim,   w   jego   osobowości   jako 

człowieka, jako istoty ludzkiej, uchwyciliśmy rzut oka na komunistę takiego, jaki ma być. Ta pamięć o 
nim jako człowieku, jako towarzyszu, jest naszą największą gwarancją, że duch człowieka, walczącego o 
ludzką solidarność, jest niezwyciężony. W naszej strasznej epoce wiele rzeczy przeminęło. Stalin i Hitler, 
i Roosevelt, i Churchill, i wszystkie te kłamstwa, i niesprawiedliwości, i hipokryzja, którą oni oznaczają, 
przeminą we krwi i ogniu. Ale duch komunisty, który reprezentował Towarzysz Trocki, nie przeminie.

Przeznaczenie   uczyniło   nas,   ludzi   ze   zwykłej   gliny,   najbardziej   bezpośrednimi   uczniami 

Towarzysza Trockiego. Teraz otrzymaliśmy spadek po nim i zostaliśmy obarczeni misją wykonania jego 
testamentu. On w nas wierzył. W swych ostatnich słowach zapewniał nas, że mamy rację i zwyciężymy. 
Musimy tylko wierzyć w siebie i w idee, tradycję i pamięć, które on pozostawił nam w spadku.

Wszystko mu zawdzięczamy. Zawdzięczamy mu nasze polityczne istnienie, nasze rozumienie, 

naszą wiarę w przyszłość. Nie jesteśmy sami. Są inni, tacy jak my, we wszystkich częściach świata. 
Trocki wychował kadry uczniów w ponad trzydziestu krajach świata. Oni są przekonani do szpiku kości, 
że mają prawo do zwycięstwa. Oni nie będą wątpić, żaden nie będzie wątpić. „Jestem pewny zwycięstwa 
Czwartej Międzynarodówki!” – to były ostatnie  słowa Towarzysza Trockiego. Tak, my też  jesteśmy 
pewni.

Trocki nigdy nie wątpił i my nigdy nie będziemy wątpili, że uzbrojeni w jego broń, jego idee, 

wyprowadzimy   uciśnione   masy   świata   z   krwawego   zamętu   wojny   do   nowego   społeczeństwa 
socjalistycznego. Oto nasze świadectwo, dane dziś wieczorem tu u grobu Towarzysza Trockiego.

I  tu   u   jego   grobu   zaświadczamy  także,   iż   nigdy  nie   zapomnimy   jego   ostatniego   nakazu,   że 

będziemy   chronić   i   kochać   jego   żonę,   wojowniczkę   i   wierną   towarzyszkę   wszystkich   jego   walk   i 
wędrówek.   „Opiekujcie   się   nią   –   powiedział   –   ona   była   ze   mną   tyle   lat”.   Tak,   będziemy   się   nią 
opiekować. Przed wszystkim innym będziemy się opiekować Natalią.

Dochodzimy   teraz   do   ostatniego   słowa   pożegnania   naszego   największego   towarzysza   i 

nauczyciela, który teraz stał się naszym najsławniejszym męczennikiem. Nie przeczymy, że żal ściska 
wszystkie   nasze   serca.   Ale   to   nie   jest   żal   z   powodu   klęski,   żal   który  złamie   naszą   wolę.   On   jest 
złagodzony przez wściekłość, nienawiść i determinację. Zamienimy go w energię walki, aby poprowadzić 
dalej   walkę   Staruszka.   Pożegnajmy   go   w   sposób   godny   jego   uczniów,   jak   dobrzy   żołnierze   armii 
Trockiego.   Nie   popadając   w   słabość   i   beznadzieję,   ale   stojąc   wyprostowani,   bez   łez   w   oczach   i   z 
zaciśniętymi   pięściami.   Z   pieśnią   walki   i   zwycięstwa   na   ustach.   Z   pieśnią   wiary   w   Czwartą 
Międzynarodówkę Trockiego, Międzynarodową Partię, która ogarnie ludzki ród!

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

http://skfm.dyktatura.info/