ALFABET BEHAWIORYSTY
WETERYNARIA W PRAKTYCE
70
www.weterynaria.elamed.pl
LIPIEC-SIERPIEŃ • 7-8/2009
mgr Bartłomiej Bargiełowski
Olsztyn
Przez taki właśnie etap powinien przejść
każdy koń, gdyż ćwiczenie to, w sposób
dość prosty, a pr zede wszystkim szyb-
ki i s kuteczny, wyklucza często żmud-
ny czas treningowy mający na celu wy-
muszenie na k oniu chęci w spółpracy
z nami, a używane w nim środki nie
są stresogenne, siłowe i agresywne. Me-
todę tę powinniśmy polecać wszystkim
właścicielom koni.
F
OBIE
I
ODWRAŻLIWIANIE
Po tym etapie bardziej skuteczne stają się
zadania, chociażby odwrażliwiania konia
na wszelkie rzeczy, których przewiduje-
my, że się oba wia, w t ym likwidowanie
fobii. Fobia jest z reguły nabyta poprzez
uwarunkowanie klasyczne, gdy koń ko-
jarzy obiekt wywołujący lęk z niebezpie-
czeństwem. Zawsze w t ym pr zypadku
dochodzi do paniczne j ucieczki i pono-
szenia. Poza t eorią behawiorystyczną
istnieje między innymi koncepcja zwią-
zana z psy chologią ewolucyjną, w m yśl
niej u konia najczęściej występuje fobia
wiążąca się z przystosowaniem, gdyż lęk
przed drapieżnikiem był przystosowaw-
czy z punktu widzenia przetrwania gatun-
ku. Stąd właśnie wynik ają korzenie sil-
nego instynktu ucieczki. Desensytyzacja,
czyli odwrażliwianie, polega na konfron-
towaniu zwierzęcia z przedmiotem lęku
(jak też w innych przypadkach, kiedy koń
się czegoś obawia). Jest to proces wyga-
szania obaw i reakcji poprzez tzw. zanu-
rzanie, czyli doprowadzanie do kontaktu
konia z bodźcem lękowym. Znane są me-
tody, w których to unieruchomiony koń
w bagnie czy też zasypany zbożem w spe-
cjalnej klatce, poddawany jest szybkiemu
procesowi odczulania. Najlepsze jednak
efekty w modyfi kacji wzorców zachowań
osiągamy drogą nie nagłego i int ensyw-
nego, a stopniowego przybliżania i odda-
lania przedmiotu czy bodźca powodują-
cego reakcje obronne. Dzięki stopniowej
konfrontacji doprowadzamy do ró wno-
z koniem, w którym to koń, darząc nas
ogromnym zaufaniem (bez nadmier -
nych pieszcz ot i marche wki), pozwo-
li nam na wykonywanie z nim różnych
czynności (w t ym medycznych), nawet
tych, któr ych bardz o się oba wia. Pa-
miętamy, iż ludzki system komunikacji
jest odmienny od końskiego. Antropo-
morfi zm, czyli uczłowieczanie, które tak
bardzo często stosujemy, jest zjawiskiem
kompletnie niewłaściwym. Naszym za-
daniem jest wspólne połączenie dwóch
światów, przy pomocy końskiego, a nie
ludzkiego syst emu postr zegania i k o-
munikacji. Syst emu opar tego na pr a-
wach natury. To połączenie jest szcz e-
gólną więzią budowaną na wzajemnym
szacunku, w której słowo „proszę”, kie-
dy chcemy uzyskać coś od k onia, leży
u podstawy.
W
MYŚL
NATURALNYCH
METOD
Bardzo s kuteczną me todą jest me-
toda Mont y R obertsa (nadmieniam,
iż Uniwersytet w Zur ychu uhonorował
go w 2002 r . doktoratem honoris cau-
sa, uznając jego dok onania jako nowa-
torskie w dziedzinie e tologii), z któr ej
szczegółami proponu ję zapoznać się,
czytając jego książkę pt. Człowiek, który
słucha koni
. W metodzie tej zapraszamy
konia do ringu o średnicy ca 15 m, gdzie
przeprowadzamy ćwicz enie polegające
na odpowiednim gonieniu k onia, włą-
czając w to mowę ciała (niewerbalną ko-
munikację, którą i my musimy dokład-
nie zrozumieć i opanować w praktyce),
w efekcie którego koń świadomie decy-
duje się na podążanie za pro wadzącym
zadanie. Gest ten wyraża chęć pozosta-
nia z nim, współpracy i stawia go w roli
przewodnika. W moje j pr aktyce jest
to zawsze chwila bardzo emocjonująca,
gdyż czuję, jak to szlachetne, użyteczne
i silne zwier zę oddaje swój los w moje
ręce. Uważam t en moment za najistot-
niejszy w całym procesie treningowym.
W pierwszej części pisałem, iż nie-
zmiernie istotne są nasze wstępne
wizyty u k onia w jego pełnej k on-
dycji zdrowotnej, w wyniku których
prezentujemy się sobie wzajem-
nie i utr walamy w k oniu związa-
ne z nami pozyt ywne skojarzenia.
Czynimy to z każdym koniem indy-
widualnie, gdyż on sam jest indy -
widualny i wymaga jednostkowego
traktowania.
Podstawowe
zasady i metody
obchodzenia się z końmi
BEHAWIORYZM I NIE TYLKO – CZ. II
Instrumentalne tr aktowanie koni jest
z góry skazane na niepowodzenie. Ko-
nia motywuje się do pozostania z nami,
zapewniając mu przede wszystkim bez-
pieczeństwo, wygodę, zaba wę i jedz e-
nie – to podstawa wiedzy. Człowiek jest
najczęstszą pr zyczyną tworzących się
w koniu zabur zeń o char akterze lęko-
wym, z r eguły tworzonych przez prze-
moc. Mimo to k oń potr afi pono wnie
przekonać się do człowieka i wybaczyć
mu, pod war unkiem, że ten nie będzie
go oszukiwał i stw orzy mu war unki
dalszego bytu bez k arcenia i pr zymu-
su. Zwier zę zmodyfi kuje swoje nast a-
wienie, mimo iż jego pamięć jest trwała.
Z tego również względu musimy w nim
utrwalać pozytywne wrażenia, aby z ta-
kimi kojarzył nas za wsze. Skojarzenia
w procesie uczenia się konia odgrywają
bardzo istotną rolę. Spotk ania te mają
na celu stw orzenie związk u opar tego
na zaufaniu i właściwe j komunikacji
budującej przyjaźń, dzięki której obsłu-
ga konia stanie się prostsza i bezpiecz-
niejsza. Nie chodzi tu o rozpieszczanie
konia, gdyż te nadmiernie rozpieszczo-
ne potrafi ą nas kontuzjować, gdyż prze-
kraczają gr anicę różnymi niebezpiecz-
nymi dla nas f ormami spoufalania się
(zażyłość jest źródłem lek ceważenia).
Chodzi nam o t aki kontakt człowieka
ALFABET BEHAWIORYSTY
WETERYNARIA W PRAKTYCE
71
www.weterynaria.elamed.pl
LIPIEC-SIERPIEŃ • 7-8/2009
wagi emocjonalnej. Odczulanie jest pro-
cesem wymagającym czasu or az utrwa-
lania i nie moż emy liczyć na nagłe jego
efekty (ryc. 1, 2, 3).
Niezmiernie istotne jest właściwe
i konsekwentne wpro wadzanie konia
w początkowym e tapie jego ży cia (za-
gadnienie to wymaga osobnego, sz er-
szego potraktowania) w różne interakcje
z otocz eniem. Ten okr es pr zystoso-
wawczy, właściwie pro wadzony, uwol-
ni nas od wielu problemó w z k oniem
w przyszłości. W myśl tego zamiast po-
kornego, pr zesadnie ciepłego stosun-
ku, już od pier wszych godzin po uro-
dzeniu, stopniowo wyst awiamy konia
na r zeczy i sytuac je, któr e go pr zera-
żają, aby udowodnić, ż e pr zy nas nie
stanie mu się nic złego i moż e być cał-
kowicie spokojny, rozluźniony oraz zre-
laksowany. Dzieje się to przez utrwala-
nie r eakcji war unkowych. Szcz ególne
znaczenie ma warunkowanie sprawcze,
które polega na zastoso waniu wzmoc-
nienia, np. poprzez wygodę czy nagro-
dę w momencie uzyskania pożądanego
zachowania. Powinien być to trening in-
terwałowy z uży ciem metody stopnio-
wania, kolejnych kroków, pr zybliżeń,
także nacis ku w tzw . różnych fazach
stanowczości i t empie. Pr zedłużamy
ten proces i stosujemy go dłużej mimo
właściwej już reakcji konia, chcąc uzy-
skać tr wałe efekt y. Wszystkie czynno-
ści prowadzone z k oniem st aramy się
wykonywać zawsze r ytmicznie, w peł-
nym spokoju. Koń doskonale zna rytm,
wybija go pr zez całe swoje życie kopy-
tami: na 2, na 3 i na 4. K oń intuicyjnie
odczytuje w nas podniecenie i zamiar y,
wyczuwając częstotliwość naszego pul-
su i poziom adr enaliny (ż eby pr zeżyć
musi wcz eśniej rozszyfrować zamiar y
drapieżnika). Będąc spok ojni, moż e-
my oczekiwać, że i on ze spokojem, nie
przenosząc naszych emoc ji na siebie,
bez protestu i awersji, zaakceptuje nawet
najbardziej nieprzyjemne bodźce, takie
jak np. dawanie zastrzyków.
P
IERWSZE
ZASTRZYKI
Na bazie tego, że koń nas zna i ma do nas
zaufanie, uczymy go ak ceptacji zastrzy-
ku, stosując w tym przypadku pozytyw-
ne wzmocnienia na brak niepożądanych
reakcji zwierzęcia w momencie wykony-
wania zabiegu. Niezależnie od ułoż enia
konia czynność ta zawsze będzie go iry-
tować, gdyż ma związek z bólem. Szcze-
gólnie pierwszy zabieg, gdyż koń nie wie,
z czym on się wiąże. Na pewno zapamięta
związane z nim wszelkie wrażenia. Czyn-
ności tej towarzyszy ból, dlatego natych-
miast po nim po winno pojawić się gła-
skanie, ciepłe słowo i smakołyk (w myśl
Ryc. 1. Odwrażliwianie zadu
i ogona
Ryc. 2. Odwrażliwianie
kończyn przednich
Ryc. 3. Spacer z koniem
– odwrażliwianie konia,
dotykanie różnych miejsc
ciała, w tym przypadku uszu
1
2
3
ALFABET BEHAWIORYSTY
WETERYNARIA W PRAKTYCE
72
www.weterynaria.elamed.pl
LIPIEC-SIERPIEŃ • 7-8/2009
wolenie. Oczy duż e, okrągłe z miękkim
spojrzeniem wskazują na konia ufnego,
a ze spojrzeniem twardym – na dumne-
go i niezależnego. Czasami zint erpreto-
wać musimy sygnały głosowe. Ból może
wyrażać się st ękaniem, kwik oznacza
ostrzeżenie, a chrapanie – zaniepokoje-
nie. W tym momencie pozwolę sobie po-
nownie odesłać Państwa do kolejnej cie-
kawej lektury poddającej głębokiej ocenie
wizualną stronę konia (głównie jego czę-
ści twarzowej) w powiązaniu z jego swo-
istymi cechami osobowości. To pozycja
napisana pr zez Lindę T ellington-Jones
Prawdziwa więź z koniem
.
Tego oglądu konia dokonujemy mimo
wywiadu z właścicielem. Musim y prze-
cież porównać ocenę własną z opinią wła-
ściciela. Nierzadko przy tej okazji potra-
fi my wychwycić niepokojące symptomy,
związane również ze stanem zdrowia.
B
EZPOŚREDNI
KONTAKT
Omawiając bezpośr edni kontakt z k o-
niem, nie mogę ominąć istotnego tema-
tu dotyczącego obszarów dominacji konia
(ryc. 4) i wskazania bezpiecznych miejsc
przy jego obsłudze.
Konie wolno żyjące nauczyły się zacho-
wywać ca trzymetrową odległość od za-
grażającego mu niebezpieczeństwa. Odle-
głość tę nazywamy krytyczną (ryc. 5).
W bezpośrednim kontakcie w tej prze-
strzeni koń uznaje i akceptuje jedynie za-
przyjaźnione zwierzęta i własne potom-
stwo. Dlatego do wolnego konia musimy
podchodzić powoli i spokojnie, z boku,
unikając mar twego pola widz enia, t ak
żeby nas widział i słyszał. Na padoku koń
może prowadzić z nami grę nieustanne-
go oddalania się od nas właśnie o tę od-
ległość. O tym dystansie musimy myśleć
zawsze, zbliżając się do konia, w każdej
sytuacji, chcąc na wiązać z nim bezpo-
średni kontakt. Robert Miller w sw o-
jej książ ce, w spomnianej pr zeze mnie
w pierwszym artykule, Sekrety końskie-
go umysłu
proponuje przy badaniu konia,
poza st aniem w najbezpiecznie jszych
miejscach (ryc. 6), utrzymywanie stałe-
go trzypunktowego z nim kontaktu. Czu-
jemy dzięki t emu stan napięcia mięśni
konia, ale również zamiast być kopnięci,
zostaniemy odepchnięci (ryc. 6).
Wszystkie te zagadnienia dotyczą na-
turalnie w głównej mierze młodych i do-
rosłych koni. Ze źr ebakami jest eśmy
w st anie pr acować bardzie j skutecznie
i szybciej, co daje stałe i trwałe efekty ich
odpowiedniego zachowania, o czym będę
pisał w następnym artykule.
Bartłomiej Bargiełowski
Olsztyn
e-mail: projekt.labwet@gmail.com
zasady natychmiastowej nagrody – wy-
gody). Ważna jest w tym momencie duża
dawka pozytywnych wrażeń przekazywa-
nych koniowi. Dzięki temu obawa przed
następną taką czynnością będzie o wie-
le mniejsza i powinna wygasać w miar ę
jej ponawiania. Oczywiście samą czyn-
ność dokonania zabiegu upr zedzić mu-
simy odwr ażliwianiem konia na siebie
i spr zęt. Nie ukr ywamy go, a więc k oń
musi go widzieć. Przypominamy się ko-
niowi – pasywnie podchodzimy i odcho-
dzimy. Głaszcz emy i pr zerywamy, od-
chodząc z r ęką uzbrojoną w nar zędzie.
Ponawiamy czynność parokrotnie, w jed-
nym tempie, z wolna uspokajając konia,
bez emocji, nie patr ząc mu w oczy , nie
myśląc o zadaniu, m yślami st arając się
być gdzie indzie j. Stopniowo kierujemy
rękę cor az bliż ej mie jsca nasz ej akcji,
którą najczęściej jest dolna par tia szyi.
Przy ostatnich fazach podchodzenia i od-
chodzenia uder zamy konia parokrotnie
w miejsce wyznaczone do dokonania in-
iekcji i głaszczemy. Ból, który stworzymy
w danym miejscu, w konsekwencji będzie
większy od bólu penetrującej igły. Oczy-
wiście dobrze jest obe jrzeć tę czynność
wykonywaną przez kogoś doświadczone-
go, znającego i rozumie jącego te zasady
postępowania. Polecam w tym momen-
cie ucz estnictwo w szk oleniach czy t eż
warsztatach związanych z obsługą konia,
w myśl najnowszych naturalnych metod.
Na pewno znacznie unaocznią i wzboga-
cą omawianą problematykę.
R
OZCZYTYWANIE
KONIA
Powrócę teraz do ringu, do którego wpro-
wadziliśmy konia. Ring to nie tylko miej-
sce służące różnym zadaniom treningo-
wym. W nim właśnie spokojnie możemy
dokonywać oceny konia pod k ażdym
względem. Koń nam o sobie dużo opo-
wiada (w ruchu czy też bez niego). A więc
patrzymy i oceniamy, gdyż zawsze jest le-
piej wiedzieć, z kim mamy do czynienia.
Patrząc na płeć, warto przypomnieć sobie
powiedzenie: „wałachowi możesz oznaj-
mić, klacz pytasz, a z ogier em dyskutu-
jesz”. Wiadomo ró wnież, ż e t yp konia
i rasa mają wpływ na jego t emperament
i char akter. Zimnokr wisty będzie z r e-
guły spokojniejszy od gorącokr wistego,
a ślązak od angloaraba. Znając te ogólni-
ki, patrzymy bardziej szczegółowo na jego
konstytucję i kondycję. Typ oddechowy
o konstytucji suchej będzie zawsze bar-
dziej energiczny aniżeli koń o konstytu-
cji limfatycznej, koń o kondycji głodowej
nie będzie miał oczywiście t yle energii,
ile koń o kondycji wyścigowej. Oceniając
konia w całości, pod względem psycho-
fi zycznym, obserwujemy uważniej akcję
uszu i ogona, oceniam y oko, mimikę…
O gniewie, agresji, ataku i niezadowole-
niu sygnalizują nam stulone uszy. Szybkie
nimi poruszanie to wyraz prawdopodob-
nie niepokoju. Nastawione uszy mó wią
o zaint eresowaniu czymś, obser wacji
czegoś, st anowią o czu jności, a oklap-
nięte, zwisające posiadają z r eguły ko-
nie bardzo łagodne i spokojne, ale w tym
i apatyczne. Pamiętajmy, iż nast awienie
ucha wewnętrznego w naszym kier un-
ku oznacza kontakt z nami i skierowaną
na nas uwagę. Ogon opuszczony wskazy-
wać może na ból, senność, strach, apatię,
ale również łagodność, zró wnoważenie,
spokój. W stanie wysokiego podniecenia,
agresji dodatkowo usztywnieniu podle-
ga rzep ogonowy, a ogon robi wr ażenie
jakby sterczał za koniem albo falował jak
chorągiewka. Wymachy ogonem w róż-
nych kierunkach, chłoszczący ruch mogą
wyrażać niepokój czy też złość i niezado-
Ryc. 6. Najbezpieczniejsze miejsca przy koniu
Ryc. 4. Obszar y dominacji k onia: 1 – obszar naj-
większej dominacji; 2 – obszar uległości, podpo-
rządkowania; 3 – może być obszarem uległości, ale
również i dominacji
Ryc. 5. Odległość krytyczna