Plotkara 3 Chce tylko wszystkiego

background image

CECILY VON ZIEGESAR

CHCE

CHCE

CHCE

CHCE

TYLKO

TYLKO

TYLKO

TYLKO

WSZYSTKI

WSZYSTKI

WSZYSTKI

WSZYSTKI

EGO

EGO

EGO

EGO

plotkara 3

plotkara 3

plotkara 3

plotkara 3

Przeklad Malgorzata Strzelec

Tytul oryginalu

ALL I WANT IS EVERYTHING

- 1 -

background image

Musze, musze, musze byc uwielbiany.

The Stone Roses

*

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

Boze Narodzenie w Nowym Jorku jest naprawde magiczne, zwlaszcza na przedmiesciach. Pachnie

swiezym sniegiem, palacym sie drewnem i swiatecznymi ciastami. Z góry, z naszego penthouse'u,

Central Park wyglada jak srebrzysty las, Park Avenue to parada swiatecznych swiatel, a rozmiar

choinki przed Centrum Rockefellera obiecuje, ze to beda najbardziej niezwykle swieta ze wszystkich -

chociaz wiekszosc z nas wypije za duzo szampana, zeby to zauwazyc. Okna wystawowe wzdluz Piatej

Alei sa swiatecznie udekorowane, a dziewczyny ida na zakupy w tych cudnych lazurowych plaszczach

z kaszmiru od Marca Jacobsa, które kupily w pazdzierniku i juz nie mogly sie doczekac, zeby je

wlozyc. A wieczorem wszyscy wychodza, zeby sie bawic, bawic, bawic! Zapomnij o uczeniu sie przed

- 2 -

background image

koncem semestru, zapomnij o ostatniej szansie na wyslanie podania do college'u, zapomnij o

pomaganiu mamie przy kupowaniu prezentów dla pokojówek, kucharzy, kierowców i pan z pralni. Lap

swoja obcisla kiecke z czarnej satyny od Prady, dziesieciocentymetrowe szpilki od Christiana

Louboutina z obcasami z perspeksu, pomaranczowa torebke Hermesa, najprzystojniejszego chlopaka,

jakiego znasz, i chodz ze mna!

Na celowniku

D z V przyklejeni do siebie przy Siedemdziesiatej Dziewiatej, kolo przystani. To wlasciwie tragiczne -

tyle czasu minelo, nim sie zorientowali, ze sie sobie podobaja. N kupuje czerwone róze dla J - kto by

sie spodziewal, ze w tym wiecznie najaranym ciele kryje sie romantyczny duch. B i S wybieraja sie do

Bendela, zeby kupic sukienki na dzisiejszy bal charytatywny Czern i Biel. Slysze wlasnie, ze Flow (byly

model, wspanialy wokal i gitarzysta, którego zespól 45 za swoja debiutancka plyte Komunik8 zdobyl

MTV Music Award dla najlepszego albumu) bedzie mial zaszczyt oglosic, ile pieniedzy zebrano.

Dochód z balu jest przeznaczony dla Badz dobry, organizacji walczacej o prawa zwierzat, której

rzecznikiem jest Flow. Ale kogo to obchodzi? Wszyscy wiemy, ze idziemy tam tylko po to, zeby

popatrzec na jego idealna buzie. Do zobaczenia!

CZY ZNOWU SA PRAWDZIWYMI PRZYJACIÓLKAMI?

To prawda: S i B postanowily sie pocalowac i pogodzic. Najwyzszy czas. No bo w koncu, jak dlugo

mozna wsciekac sie na kogos, z kim w szkole sredniej razem sie kapiesz? B moze nie jest tak blond

ani tak wysoka, ani tak „doswiadczona” jak S, ale to nie znaczy, ze musi jej nienawidzic. A S nigdy

nie bedzie tak zwodnicza ani tak skupiona na sobie jak B, ale to nie znaczy, ze musi sie jej bac.

Dziewczyny postanowily wiec zapomniec o dzielacych je róznicach i zaczely byc dla siebie mile,

przynajmniej na razie. Pytanie brzmi: Skoro znowu sa razem, to co szalonego zmaluja? Wierzcie mi,

pierwsza sie o tym dowiem, a wy zaraz potem. Nie zebym byla dobra w dotrzymywaniu tajemnicy.

Wiem, ze mnie

kochacie plotkara

pieknosci na balu

- Gdyby byla z pietnascie centymetrów wyzsza, móglby oprzec brode na rowku miedzy jej

piersiami - zauwazyla Blair Waldorf, przygladajac sie swojemu ekschlopakowi Nate'owi

Archibaldowi. Tanczyl z Jennifer Humphrey, niska i wyjatkowo dobrze zbudowana dziewiatoklasistka,

- 3 -

background image

dla której z niewyjasnionych przyczyn zerwal z Blair raptem pare tygodni temu. - Ale wtedy nie mialby

jak oddychac.

Na szczescie tego wieczoru Blair nie zjadla kolacji. W przeciwnym wypadku pobieglaby prosto

do toalety, zeby zwymiotowac z obrzydzenia.

Serena van der Woodsen, najstarsza i najnowsza przyjaciólka Blair, pokrecila w odpowiedzi

jasnoblond czupryna.

- Nie rozumiem - powiedziala. - Nie mam nic przeciwko Jenny, ale zawsze uwazalam, ze ty i

Nate jestescie idealna para. Jestescie sobie przeznaczeni i powinniscie spedzic razem reszte zycia.

To nie byly slowa w stylu Sereny. W koncu latem po dziewiatej klasie ona i Nate za plecami

Blair stracili razem dziewictwo. Jesli jakas para byla sobie przeznaczona, to raczej nalezaloby sie

spodziewac, ze wlasnie Serena i Nate. Ale jak w przypadku wszystkich zwiazków Sereny, romans z

Nate'em stanowil tylko chwilowy kaprys. Blair i Nate tworzyli stara pare, na powaznie. Zawsze byli

elementem pewnym i niezmiennym - jak odzwierny w wejsciu do apartamentowca Sereny przy Piatej

Alei. Nie sposób wyobrazic sobie przyszlosci tych dwojga jako pary. Obserwujac ich, Serena mogla

posmakowac, co to znaczy byc w stalym zwiazku. To troche przerazajace zobaczyc, jak bardzo sprawy

moga sie posypac.

Blair wypila duszkiem kieliszek szampana. Dziewczyny siedzialy samotnie przy wielkim,

okraglym stole przykrytym udrapowanym muslinem i czarna tafta. Cala sala balowa hotelu St. Claire,

w której na dobre rozkrecil sie coroczny grudniowy bal Czern i Biel, byla bogato udekorowana.

Dziewczyny w dlugich czarnych sukienkach na ramiaczkach od Versacego i Dolce&Gabbany, z bialymi

piórami we wlosach, tanczyly z chlopcami w szeleszczacych czarno - bialych smokingach pro-

jektowanych dla Gucciego przez Toma Forda. U sufitu wisiala gigantyczna kula z czarnych i bialych

róz. Blair miala silne wrazenie déjr vu.

Jej matka wyszla za maz raptem miesiac temu za Cyrusa Rose'a, glosnego, pocacego sie,

grubego frajera, a przyjecie weselne urzadzono w tej sali. Wesele ponadto odbylo sie w siedemnaste

urodziny Blair, w dniu, w który planowala pójsc na calosc z Nate'em. Poswiecila dlugie godziny na

przygotowania i raz za razem wyobrazala sobie ze wszystkimi szczególami, jak to wszystko po kolei

bedzie przebiegalo. Ale potem wpadla na Nate'a obsciskujacego sie z ta mala w korytarzu

hotelowym i zdala sobie sprawe, ze to koniec. I niewazne juz, jak seksownie wygladala w

ciemnobrazowej sukience druhny od Chloé, jak niesamowite miala wlosy i jak wysokie miala szpilki

od Manolo Blahnika. Nate za bardzo byl zajety macaniem balonów tej czternastolatki z loczkami,

zeby cokolwiek zauwazyc.

Byly to najgorsze urodziny w zyciu Blair. Ale nie miala zamiaru o tym rozmyslac. To nie w jej

- 4 -

background image

stylu. Aha, jasne.

- Juz nie wierze w przeinaczenie - odezwala sie do Sereny, z rozmachem odstawiajac smukly

kieliszek na stól i prawie tlukac przy tym nózke. Przejechala palcami po dlugich ciemnobrazowych

wlosach, które tego samego dnia przystrzygl Antoine, jej nowy ulubiony fryzjer w salonie Red Door

Elizabeth Arden.

Serena rozesmiala sie i przewrócila oczami.

- Wiec dlaczego zawsze mówisz, ze Yale to twoje przeznaczenie?

- To co innego - upierala sie Blair.

Ojciec Blair poszedl do Yale i ona od zawsze marzyla, zeby tez tam studiowac. Byla najlepsza

w swojej klasie w szkole Constance Billard, a zajec dodatkowych miala po prostu od zarabania, wiec

podanie o wczesniejsze przyjecie wydawalo sie najbardziej oczywistym rozwiazaniem. Ale w czasie

rozmowy kwalifikacyjnej nie wytrzymala napiecia i zamienila sie w gwiazde srebrnego ekranu. Z

lamiacym sercem szlochem opowiedziala facetowi od rozmowy kwalifikacyjnej historie o matce,

która rozwiodla sie z jej ojcem, gejem, i wlasnie miala zamiar poslubic czlowieka, którego ledwo

znala, a Blair nie moze doczekac sie college'u, zeby wreszcie zaczac nowe zycie. A potem pocalowala

go - stanela na palcach i pocalowala go w zapadniety, niedogolony policzek!

Blair zawsze wyobrazala sobie, ze jest bohaterka czarno - bialego filmu z lat piecdziesiatych,

kims w stylu Audrey Hepbum, jej idolki. Tym razem poniosla kleske. Teraz byla zmuszona zlozyc

podanie o przyjecie w normalnym trybie, tak jak wszyscy. Rozmawiala nawet z ojcem, zeby

zasponsorowal wymiane studencka z Yale do Francji. Dzieki temu zyskalaby przewage nad reszta.

Mimo wszystko miala niewielkie szanse dostac sie do Yale.

Wyjela butelke szampana ze srebrnego kubelka z lodem, który stal na srodku stolu, i nalala

sobie kieliszek.

- Przeznaczenie jest dla frajerów - stwierdzila. - To tylko nedzna wymówka, zeby pozwolic, aby

sprawy same sie toczyly, zamiast wziac je we wlasne rece.

Gdyby tylko wiedziala, jak zalatwic swoje sprawy, nie pieprzac wszystkiego przy okazji!

Serena nie potrafila na niczym skupic sie dluzej, zupelnie jak male szczenie, i wypila juz za

duzo wina, zeby poruszac powazne tematy.

- Nie rozmawiajmy o przyszlosci, dobra? - zaproponowala. Zapalila papierosa i wydmuchnela

dym nad glowa Blair. - Wiesz, ten blondynek, z którym gada Aaron, gapi sie na ciebie bez przerwy od

dziesieciu minut. - Przykryla usta dlugimi, smuklymi palcami i zachichotala. - Ups! Ida tutaj.

Blair odwrócila sie i zobaczyla, ze jej przybrany brat, który nosi dredy i jest wegetarianinem.

Aaron Rose, idzie do ich stolika z niewiarygodnie wysokim chlopakiem o nastroszonych blond

- 5 -

background image

wlosach, jasnobrazowych oczach i w doskonale skrojonym smokingu od Armaniego. Blondyn bebnil

smuklymi palcami w swoje nadzwyczaj dlugie nogi i gapil sie na lsniace, czarne buty od Christiana

Diora, jakby bal sie, ze sie potknie. Za plecami tych dwóch chlopców parkiet roil sie od slicznych,

przeslicznie ubranych dziewczyn z wyjatkowo przystojnymi facetami, obejmujacymi sie za szyje i

kolyszacymi sie do piosenki Becka.

- Powiedz Blair cos milego - podsunela Serena Aaronowi, - Dziewczyna martwi sie

przyszloscia.

- A kto sie nie martwi? - Blair przewrócila oczami.

Aaron wykrzywil waskie usta we wspólczujacym usmiechu. Przyjechal na bal razem z Blair i

Serena, lecz od razu zostawil dziewczyny przy szampanie i papierosach, zeby poszukac swoich

znajomych. Ale Blair ostatnio byla przybita Z powodu slubu rodziców, koszmarnej rozmowy

kwalifikacyjnej w Yale i calej reszty. Potrzebowala wsparcia.

- Przepraszam. Kiepski ze mnie partner na randke. Moze chcesz zatanczyc?

Blair go zignorowala. Czy wygladala na kogos, kto ma ochote tanczyc? Zerknela na wysokiego

przyjaciela Aarona.

- Kim jestes?

Blondyn usmiechnal sie szeroko. Zeby mial jeszcze bielsze od koszuli.

- Miles. Miles Ingram.

Syn Danny'ego Ingrama, slynnego wlasciciela restauracji i nocnych klubów, tak popularnych

jak Gorgon w Nowym Jorku i Trixie w Los Angeles, i wiele innych.

- Chodzi ze mna do klasy w Bronxdale - dodal Aaron. - Zakladamy zespól. Miles gra na

perkusji.

Blair saczyla szampana, czekajac, az powiedza cos, co nie bedzie tak strasznie nudne.

Miles usmiechnal sie do niej szeroko i zabebnil palcami w oparcie wolnego krzesla.

- Jestes o wiele ladniejsza, niz myslalem - powiedzial.

Byl milutki, ale to bebnienie palcami potrafilo naprawde wkurzyc. Nie odpowiedziala

usmiechem. Podniosla kieliszek. Aaron pewnie odmalowal ja przed przyjacielem jako potworna jedze,

a Miles spodziewal sie, bedzie miala brodawki na nosie i miotle pod tylkiem.

Niezupelnie. Aaron nie lubil mówic o swojej nowej przybranej siostrze, bo chcial ja zatrzymac

dla siebie. Ale spokojnie, bez pospiechu - dojdziemy do tego pózniej.

Aaron odgarnal dredy za ucho.

- A to Serena - wyjasnil Milesowi.

Miles obrzucil wzrokiem idealne rysy twarzy Sereny, jej glebokie blekitne oczy, smukla figure i

- 6 -

background image

fantastyczna czarna sukienke od Gucciego. Pozwolil sobie zatrzymac na niej wzrok przez chwile -

trudno bylo sie powstrzymac, po czym odwrócil sie do Aarona.

- To dziwne. Nie mówiles, ze Blair jest taka piekna.

Aaron wzruszyl ramionami. Wygladal na zaklopotanego.

- Przepraszam.

Dziewczyny zapalily i nadal czekaly, az wydarzy sie cos szalonego. Biorac pod uwage, co

przed chwila Blair powiedziala na temat przeznaczenia, to one powinny zadbac, aby cos sie

wydarzylo.

Aaron odchrzaknal.

- Na pewno nic masz ochoty zatanczyc? - zapytal znowu Blair.

Blair zauwazyla, ze Aaron nie ma muszki, a koszule wypuscil ze spodni i rozpial pod szyja.

Najwyrazniej chcial przez to dac cos do zrozumienia. Zaciagnela sie i dmuchnela mu dymem prosto w

twarz.

- Nie, dzieki.

Piosenka Becka skonczyla sie i ludzie tloczyli sie wokól stolików, zeby wlac w siebie troche

procentów.

- Nóg nie czuje! - jeknela Kati Frank, opadajac na krzeslo naprzeciwko Blair i zdejmujac

szpilki.

- Ja tez - wtracila Isabel Coates, opadajac na krzeslo obok Kati.

Przez ostatnie dwa lata, kiedy Serena byla w Hanover Academy w New Hampshire, Isabel i

Kati nie odstepowaly Blair na krok. Razem kupowaly kosmetyki w Sephorze, razem pily cappuccino w

Le Canard i nawet do toalety chodzily razem. Blair rzadzila zyciem towarzyskim, wiec kiedy z nia byly,

czuly sie niemal slawne, wszedzie przyjmowano je jak królowe. Ale przed Dniem Kolumba

*

wyrzucili

Serene ze szkoly z internatem. Wrócila wiec do Nowego Jorku i ukradla Blair dziewczynom. Kati i

Isabel znowu staly sie zwykla Kati i zwykla Isabel.

- Dziewczyny, a dlaczego nie tanczycie? - zapytala Kati.

Blair wzruszyla ramionami.

- Nie jestem w nastroju.

- Musimy tylko przetrwac ten tydzien przed koncem semestru - westchnela Isabel. Znudzenie

na twarzy Blair pomylila ze zmeczeniem. - A potem wyrwiemy sie gdzies na Boze Narodzenie.

- Macie szczescie, ze wyjezdzacie gdzies, gdzie jest cieplo - dorzucila Kati. - Ja bede musiala

jechac na glupie narty do glupiego Aspen. Znowu!

- To i tak masz lepiej niz ja w moim nudnym domku w Connecticut - odparla Isabel.

- 7 -

background image

- Ja sie ciesze. Bedzie niesamowicie. - Serena usmiechnela sie podekscytowana.

Kati i Isabel spiorunowaly ja wzrokiem.

Blair i Serena razem wyjezdzaly na ferie swiateczne na St. Hans. Matka Blair i ojciec Aarona

spedzali miesiac miodowy, zeglujac po Karaibach i ustawili wszystko tak, zeby w swieta spotkac sie z

Blair, Aaronem i mlodszym bratem Blair, Tylerem, w ekskluzywnym kurorcie Isle de la Paix na St.

Bans. Kazde moglo zabrac ze soba kogos z przyjaciól, wiec Blair zaprosila Serene po tym. jak

pogodzily sie w lazience w czasie wesela matki.

Oczywiscie wracaja do Nowego Jorku na sylwestra. Po ukonczeniu dwunastego roku zycia

zadna szanujaca sie dziewczyna nie wita Nowego Roku gdzies na wakacjach z rodzicami.

- Swietnie bedzie - zgodzila sie Blair z szelmowskim usmiechem. Oczami wyobrazni juz

widziala siebie: ze skóra gladka od olejku, w nowym bikini od Missoniegona nieskazitelnym bialym

piasku plazy, twarz ma schowana za ogromnymi ciemnymi okularami od Chanel, a zabójczo przystojni

chlopcy w szortach do surfingu przynosza jej egzotyczne drinki w lupinach kokosa. Zapomni o Yale i

Nacie, i o matce, i o Cyrusie. Bedzie przypiekac sie na kolor kawy z mlekiem, lezac pod goracym

sloncem. Oczywiscie wiedziala, ze Kati i Isabel az skreca z zazdrosci, bo nie zaprosila zadnej z nich

na St. Bans, ale miala to absolutnie gdzies.

Jeszcze tylko tydzien.

Chuck Bass stanal za Blair i polozyl swoje wielkie, cieple rece na jej odslonietych,

wycwiczonych dzieki tenisowi ramionach.

- Wlasnie widzialem Nate'a i te mala z Constance obsciskujacych sie w kacie - oznajmil, jakby

ktokolwiek chcial o tym wiedziec.

Chuck byl przystojny, tak jak ci mroczni faceci z reklam wody po goleniu. Byl tez najbardziej

napalonym chlopakiem w calym Nowym Jorku. W pazdzierniku próbowal napastowac Serene w

apartamencie hotelu Tribeca Star (nalezacym do jego rodziny), kiedy stracila przytomnosc, bo za duzo

wypila. W tym samym tygodniu prawie namówil mala Jenny Humphrey, zeby zdjela dla niego

sukienke w damskiej toalecie na imprezie „Buziak w usteczka”.

Chuck to wyjatkowo odrazajacy typ, ale nadal wszyscy go tolerowali, bo byl jednym z nich.

Chodzil do malej prywatnej szkoly tylko dla chlopców. W podstawówce uczyl sie tanczyc w studiu

Arthura Murraya i bral lekcje tenisa w Asphalt Green. Spiewal w chórze koscielnym kaplicy hotelu na

plazy w poludniowej Francji. Byl zapraszany na najlepsze imprezy i na najbardziej ekskluzywne

prywatne wyprzedaze, tak jak oni wszyscy. Urodzil sie, zeby zyc w wielkim swiecie, tak jak oni

wszyscy. Nawet gdy zostal odrzucony, i tak wracal po wiecej. Absolutnie nic go nie zrazalo.

Blair próbowala stracic jego dlonie.

- 8 -

background image

- I co z tego?

Chuck nadal trzymal dlonie tam, gdzie je polozyl.

- Nate'owi nigdy nie udalo sie ciebie namówic, nie? - Zaczal masowac jej ramiona. -

Pomyslalem sobie, ze moze mnie przypadnie ten zaszczyt.

Blair zesztywniala. Do tej pory nie miala specjalnych problemów z Chuckiem, ale teraz

zrozumiala, dlaczego Serena tak serdecznie go nie cierpi. Odsunela krzeslo, wyszarpujac sie spod

jego dloni, i wstala.

- Musze zrobic siusiu - oznajmila wszystkim przy stole, Chucka ignorujac calkowicie. - A

potem wynosmy sie stad. Mozemy sie zabawic u mnie w domu.

Aaron wstal i zrobil krok w jej strone, odgarniajac w zazenowaniu dredy za uszy.

- Wszystko w porzadku? - zapytal z troska.

W tej chwili zachowanie w stylu Pan Wrazliwy wkurzalo Blair równie mocno, co obrzydliwe

zagrywki Chucka.

- Tak.

Odwrócila sie i przemaszerowala przez sale w dziesieciocentymetrowych szpilkach od

Christiana Louboutina z obcasami z perspeksu i w superobcislej czarnej sukience Gucciego. Patrzyla

przed siebie, zeby nie zauwazyc Nate'a z mala Ginny, czy jak ona sie nazywala.

Ludzie zaczeli zbierac sie na parkiecie, rozmawiali z podnieceniem. Flow - najprzystojniejszy

lider sposród wszystkich liderów róznych zespolów - zaraz sie zjawi. Ale Blair miala to gdzies. Nie

szalala na punkcie slawnych ludzi. Nie musiala: byla gwiazda filmu, który nieustannie widziala w

wyobrazni, najslynniejsza osoba, jaka znala.

slawny przystojniak calkowicie zmienia sytuacje

Jenny przez caly wieczór chodzila jak pijana ze szczescia. Zanim przyjechali na bal, Nate

ubrany w nowiutki smoking od Donny Karan podjechal po nia taksówka, zabral ja na sushi i zbyt duza

ilosc sake w Bond, a potem podarowal jej maly turkusowy wisiorek w ksztalcie gwiazdki od Jade

Jaggera. Jego zielone oczy blyszczaly w swietle swiec, a zlocistobrazowe wlosy byly idealnie

zmierzwione. Jenny starala sie zapisac w pamieci kazda scene, zeby rano namalowac nastepny jego

portret i dodac do swojej kolekcji.

Najlepsze byl to, ze kiedy zjawili sie na balu, Nate nie ciagal jej, zeby rozmawiala z ludzmi,

- 9 -

background image

których nie znala Nawet jego najlepsi, wiecznie halasliwi przyjaciele, Jeremy Scott Tompkinson,

Anthony Avuldsen i Charlie Dern, zostawili ich w spokoju. Dzis wieczór Nate nalezal tylko do niej;

wystarczalo mu do szczescia, ze ja obejmowal, gdy calowali sie po cichu w kacie.

- Kojarzysz taki obraz Pocalunek Gustava Klimta? - zapytala z przejeciem Jenny, patrzac na

przesliczna twarz Nate'a.

Nate zmarszczyl brwi.

- Chyba nie.

- Tak, na pewno kojarzysz. Jest strasznie znany. W kazdym razie pasuje do tego, co teraz

czuje.

Nate wzruszyl ramionami i spojrzal na scene.

- Chyba ten gosc z 45 zaraz wyjdzie i cos powie.

Jenny oparla sie o sciane. Jeszcze niedawno by sie posiusiala ze szczescia, ze zobaczy taka

slawe jak Flow, ale teraz chciala tylko dalej calowac sie z Nate'em.

- I co z tego? - zachichotala i dotknela wierzchem dloni ust, ostroznie, zeby nie rozmazac

blyszczyka. - To bylo mile - dodala cicho.

- Co? - zapytal Nate, rozgladajac sie z roztargnieniem po sali.

- Nigdy wczesniej nie calowalam sie tak dlugo - wyznala Jenny.

Nate odwrócil sie do niej i usmiechnal. Wypalil skreta po drodze, gdy po nia jechal, i nadal

czul efekt. Podobala mu sie sukienka Jennifer. Dluga i czarna, z glebokim wycieciem z przodu i z tylu

oraz z efektowna biala lamówka, która okrecala sie wokól drobniutkich kostek Jenny.

Kupila ja w Century 21, w sklepie, gdzie po znizkowych cenach mozna kupic markowe ciuchy.

Odwiedzaja go lowcy okazji i ludzie wyjatkowo bezmyslni, kupujacy wszystko, co ma odpowiednia

metke, nawet jesli ewidentnie jest to rzecz nieudana albo pomylka projektanta, która nigdzie indziej

poza Century 21 w zyciu by sie nie sprzedala.

Jenny poswieci kieszonkowe z czterech miesiecy, zeby zwrócic ojcu za sukienke, ale Nate nie

musial o tym wiedziec. Uwazal, ze wyglada w niej jak czarno - bialy aniol. Aniol z najladniejszymi

balonami, jakie w zyciu widzial. Wyciagnal rece i poglaskal ja po ramionach. W dotyku tez byla mila,

mila i ciepla, jak swiezo upieczony chleb w pieciogwiazdkowej restauracji.

Didzej zaczal grac przebój 45, Korrupr Me. Flow wkroczyl dumnie - nie wiadomo skad - na

parkiet. Mial na sobie smoking i czerwona koszulke z napisem BADZ MILY wypisanym duzymi bialymi

literami. Szczerzyl zeby w usmiechu jak ktos, kto wie, ze jest jednym z najprzystojniejszych facetów

na swiecie. Flow byl synem dunskiej modelki bielizny i jamajskiego króla kawy. Wygladal jak

opalona, blekitnooka wersja Jima Morrisona z Doorsów - kapeli z lat szescdziesiatych. Stanal za szkla

- 10 -

background image

nym pulpitem, muzyka ucichla. Wszyscy zaczeli wrzeszczec i klaskac. Jenny wsunela swoja drobna

dlon w wieksza dlon Nate'a i uscisnela ja, gdy wyszli z kata, zeby popatrzec.

- Chce wam wszystkim goraco podziekowac za to, ze sie odstawiliscie i przyszliscie tutaj, zeby

zbierac pieniadze na... - Flow rozsunal poly smokinga i wskazal na swoja koszulke. Którys z

dziarskich, rozentuzjazmowanych gosci, kto nie bal sie wyjsc na kretyna, krzyknal: „Badz mily!”

W tej samej chwili Blair z rozmachem otworzyla drzwi damskiej toalety i zobaczyla, ze Nate i

Jenny stoja dokladnie na jej drodze, trzymajac sie za rece. Jenny miala na sobie sukienke w stylu

babuni, za duzej w biodrach, a za ciasnej w ramionach, watpliwej marki. Wygladali z Nate'em

tandetnie, jak dzieciaki z przedmiescia na balu maturalnym.

Blair poprawila ramiaczka sukienki i cmoknela pomalowanymi na rubinowo ustami. Im predzej

sie stad wyniesie, tym lepiej. Ale nie mogla uciec chylkiem jak jakas biedna, porzucona

eksdziewczyna. Cholera, na to byla zbyt dumna. Zdecydowanie zbyt dumna.

- Chcialbym takze podziekowac komitetowi organizacyjnemu, któremu przewodniczyly Blair

Waldorf i Serena van der Woodsen - ciagnal Flow, czytajac z malenkiej karteczki schowanej w dloni. -

Ej, dziewczyny, moze byscie tu przyszly i pomogly mi oglosic, ile zebralismy pieniedzy?

Wszyscy wykrecili glowy, szukajac Sereny i Blair.

Z typowa dla siebie zywiolowoscia, Serena wykrzyknela radosnie i swobodnie, z wdziekiem

przeszla przez parkiet w strone podium z rozwianymi jasnymi wlosami. Flow cofnal sie o krok.

oniemialy jej uroda, a Serena pochylila sie nad mikrofonem:

- Chodz, Blair! - krzyknela, rozgladajac sie po zatloczonej sali. - Rusz sie tutaj!

Blair czula, ze ludzie gapia sie na nia. Spróbowala sie usmiechnac i ruszyla ze swojego

posterunku przy drzwiach do toalety. Przeszla tuz przed nosem Nate'a i Jenny.

Nate otworzyl usta, gdy Blair smignela obok niego. Wygladala na wyzsza, niz pamietal, a jej

pupa nabrala wyrazu. Jej dlugie wlosy blyszczaly, a skóra miala perlisty polysk. Wygladala

rewelacyjnie. Nie, wygladala lepiej niz rewelacyjnie. Nagle poczul sie zagubiony. Mial ochote zlapac

Blair za reke i powiedziec: „Chodz no tutaj. Popelnilem blad”. Ale Jenny uscisnela jego dlon, a on

spojrzal w jej ujmujace brazowe oczy i gleboki rowek miedzy piersiami. Natychmiast zapomnial o

Blair.

Byl jak wyjatkowo glupi labrador. Jesli mu pomachasz przed nosem kijkiem, bedzie musial go

zlapac, ale jesli rzucisz mu pilke tenisowa, zapomni o kijku i poleci za pilka.

Blair stanela za pulpitem. Flow podal Serenie karteczke, usmiechajac sie od ucha do ucha, bo

przewodniczace komitetu okazaly sie prawdziwymi Slicznotkami.

- No dobra - powiedziala Serena, czytajac karteczke. - Zebralismy wiec osiem tysiecy czterysta

- 11 -

background image

dolarów. Wszystko zostanie przekazane organizacji Badz Mily, miedzynarodowemu funduszowi

ratowania zwierzat. - Popisala sie slynnym usmiechem, który obfotografowalo juz tylu reporterów z

kronik towarzyskich i rubryk z plotkami. Szturchnela Blair w reke.

Blair uczestniczyla w setkach takich imprez. Wiedziala, jak to leci.

Pochylila sie do mikrofonu.

- Dziekujemy wam za przyjscie! - krzyknela i usmiechnela sie swoim najlepszym usmiechem

dobroczyncy. - I nie zapomnijcie zabrac torebek z upominkami - to najlepsza czesc zabawy!

Muzyka znowu zaczela grac, ale teraz glodniej. Wszyscy znowu pili i tanczyli. Flow szepnal cos

Serenie do ucha. Jego oddech polaskotal ja w ucho i nieco je rozgrzal. Pachnial swieza skóra.

Serena zachichotala.

- Poczekaj chwile, dobra?

Flow kiwnal glowa, a Serena zlapala Blair za reke, wyciagnela ja zza pulpitu i poprowadzila do

stolu.

- Chce, zebym spotkala sie z nim na zewnatrz. Przejedziemy sie jego limuzyna. Zabieraj szybko

swój plaszcz. Ty tez jedziesz.

Blair zmarszczyla brwi. Nie lubila byc piatym kolem u wozu, to nie w jej stylu.

- Nie sadze.

Serena udawala, ze jej nie slyszy. Nie miala zamiaru pozwolic Blair, zeby popsula cala

impreze.

Kati, Isabel, Chuck, Aaron i Miles nadal siedzieli przy stoliku, popijajac wódke, która Chuck

przemycil w srebrnej piersiówce z monogramem.

- Chodzcie! - zawolala Serena rozradowana. - Wszyscy wychodzimy! Jedziemy na impreze

limuzyna Flowa!

Blair wylowila numerek do szatni ze swojej niezupelnie ekologicznej, podluznej torebki z

norek i pancernika od Fendiego. Entuzjazm Sereny bywal irytujacy. Ale trudno powiedziec, zeby na

balu bawila sie jakos szczególnie dobrze.

Podobal jej sie pomysl, zeby odstawic sie i pojezdzic po miescie, ogladac swiat zza

przyciemnionych szyb limuzyny. To bylo takie w stylu Audrey ze Sniadania u Tiffany'ego.

A moze przejazdzka z Flowem bedzie czyms, co w magiczny sposób zmieni jej zycie z pasma

katastrof w ciag spelnionych marzen.

A moze nie.

Nate zaczal sie nudzic samym calowaniem Jenny. Nie mial co pic i naprawde potrzebowal

nastepnego skreta.

- 12 -

background image

- Masz ochote na spacer? - zapytal.

Jenny usmiechnela sie. Jego rzesy wygladaly jak skapane w zlocie, zupelnie jak wlosy. Jedno

tylko mogloby uczynic ten wieczór jeszcze bardziej idealnym - gdyby Nate powiedzial, ze ja kocha. I

majac nadzieje, ze to wlasnie chce jej powiedziec, zgodzila sie z zapalem:

- Jasne.

Zabrali plaszcze. Nate przytrzymal jej drzwi, gdy wychodzili z tetniacego zyciem hotelu.

Ogromna limuzyna o przyciemnianych szybach stala zaparkowana przed budynkiem. Zeszli na

chodnik po marmurowych schodach. Nate wypuscil dlon Jenny, zeby dyskretnie zapalic skreta. Jenny

zawiedziona bawila sie czarnymi zamszowymi rekawiczkami. Jezeli Nate ma zamiar wyznac jej

milosc, to wolalaby, zeby nie byl wtedy na haju.

Nagle ciemna szyba w limuzynie opuscila sie i pojawila sie sliczna blond glowa Sereny.

- Ej, wy! - krzyknela do Jenny i Nate'a. - Chodzcie! Mamy impreze! Wsiadajcie! Wsiadajcie!

Serena jak zwykle dzialala pod wplywem impulsu. Nawet nic pomyslala, ze to ostatni ludzie

na ziemi, których Blair chcialaby widziec.

Jenny zawsze uwielbiala Serene, przejazdzka z nia wydawala sie ekscytujacym i dekadenckim

pomyslem. Bardziej ekscytujacym niz chodzenie w mrozna noc i czekanie, az Nate odplynie. Dotknela

jego reki.

- Mozemy?

Nate wzruszyl ramionami. Mógl zrobic wszystko, o ile bedzie mógl zabrac ze soba skreta.

- Jasne. Czemu nie?

Drzwi otworzyly sie, a Jenny, chichoczac, zaczela gramolic sie nad masa nóg w kabaretkach i

w spodniach od smokingów. W koncu wkrecila sie w odrobine miejsca tuz przy oknie, obok

dziewczyny, która miala najbardziej niezwykle buty. chyba potwornie drogie. Jenny w zyciu czegos

takiego nie widziala. I tak sie sklada, ze to byla eksdziewczyna Nate'a - Blair Waldorf.

Jenny zaczerwienila sie jak burak i natychmiast odwrócila glowe - a wtedy zobaczyla

rzucajacego jej lubiezne spojrzenie Chucka Bassa, tego dupka, który przykleil sie do niej w lazience

na imprezie „Buziak w usteczka” w pazdzierniku.

Widzisz, co sie dzieje, kiedy nurkujesz do limuzyny, nie sprawdziwszy wczesniej, kto jest w

srodku?

- 13 -

background image

D moze uchowa sie do slubu

Daniel Humphrey odgryzl rózowy paznokiec Vanessy Abrams i wyplul go na brazowy kudlaty

dywan lezacy w jego sypialni. Ten paznokiec byl duzo dluzszy od reszty i Dan mial juz dosc tego, ze

Vanessa caly czas go nim drapala.

- Ej, to byl mój paznokiec do gitary! - zaprotestowala Vanessa, wyrywajac dlon. zeby ocenic

straty.

Dan rozesmial sie. Jego blada twarz wykrzywila sie pod szopa wlosów. Rzadko kiedy je

obcinal, ale za dlugie wlosy pasowaly do wizerunku poety, który naduzywa kofeiny.

- Jakbys grala na gitarze.

Vanessa wzruszyla ramionami i potarla czubek glowy bladymi knykciami. Miala ogromne

brazowe oczy, blada cere, waskie czerwone usta i moglaby byc ladna, gdyby przestala golic glowe.

Ale Vanessy nie interesowala uroda, ona wolala brzydka strone rzeczywistosci, jej mroczne

zakamarki.

- Skad wiesz? Za dnia widuje sie z toba, ale w nocy daje czadu.

- Nawet nie lubisz glosnej muzyki - szydzil Dan. Pchnal ja na lózko i zaczal laskotac pod

pachami. - Twoja ulubiona plyta to nagranie burzy z piorunami.

- Przestan! - pisnela Vanessa, smiejac sie histerycznie, machajac na oslep rekoma i nogami. -

Danielu Randolphie Humphreys, przestan natychmiast!

Prawda, ze sa slodcy?

Dan przestal ja laskotac i usiadl prosto.

- Powiedzialas to slowo na „r”.

Vanessa poprawila golf. który podjechal w góre na jej bladym, nieco pulchnym brzuchu.

- Randolph, Randolph, Randolph. Kto daje dziecku na drugie Randolph? Brzmi jak nazwa

prezerwatyw albo imie gwiazdy porno. Randolph Posuwacz! - zanosila sie od smiechu.

Dan nagle umilkl. Marszczac brwi, wsunal palec w dziure wypalona papierosem w starym,

zielonym welnianym kocu wojskowym, którym przykrywal lózko.

Vanessa usiadla.

- Przepraszam. Obiecalam, ze nie bede juz nabijac sie z twojego drugiego imienia, a teraz

siedze tu i wyje jak szakal.

- 14 -

background image

Ale nie to gryzlo Dana.

- Ile lat ma Clark? Dwadziescia dwa? - zapytal.

Oczy Vanessy zrobily sie jeszcze wieksze. Clark byl barmanem, z którym widywala sie, zanim

Dan w koncu zajarzyl i zrozumial, ze on i .Vanessa powinni byc kims wiecej niz przyjaciólmi.

- No, i co z tego?

- Prawdziwy ogier?

- Chyba. - Nadal nie wiedziala, do czego Dan zmierza. Zakrecil sie gwaltownie na lózku i

zapalil milion któregos camela tego dnia. Zaciagnal sie gleboko i wydmuchnal blekitnoszary dym nad

glowa Vanessy. Chcial wygladac na spokojnego.

- Wiec wy... OM... uprawialiscie seks?

Vanessa próbowaly ukryc usmiech. A wiec o to chodzilo. Zastanowila sie nad odpowiedzia.

- Tak jakby.

- Tak jakby tak, czy tak jakby nie?

- Tak jakby tak, ale nieduzo - odparla z wahaniem Vanessa.

Poszla do lózka z Clarkiem dwa razy. Pierwszy raz byl w srodku dnia. Byla tak skrepowana

myslami o swoim ciele, ze nie zwracala uwagi na nic innego. Za drugim razem bardziej sie rozluznila,

ale nadal nic rozumiala, o co tyle halasu. Dla niej to bylo w zabawny sposób prehistoryczne. Bo to

wlasciwie dokladnie to samo, co robia zebry i hieny w porze godowej na filmach przyrodniczych. Z

drugiej strony fajnie bylo miec to za soba. Dzieki temu czula sie bardziej doswiadczona - pewne

rzeczy juz znala i robila.

Rozumiem. - Dan znowu zaciagnal sie. I jeszcze raz. Patrzyl na szew na obszyciu bialej,

poplamionej kawa poduszki. On byl prawiczkiem, a Vanessa juz nie byla dziewica. Nie wiedzial, jak

sie powinien z tym czuc.

Wlasciwie to wiedzial. Czul sie zdenerwowany, glupi, niski, chudy, blady, dziwny i kompletnie

z innej bajki. Czemu poszla do lózka z innym facetem?

Sluchaj, wiem, ze jestes prawiczkiem - powiedziala wprost Vanessa. - Ale to nie znaczy, ze

musisz nim zostac na zawsze. - Uniosla znaczaco brwi i usmiechnela sie szeroko.

Dan podniósl wzrok i odpowiedzial usmiechem. Zaczerwienil sie mocno.

- Naprawde?

Vanessa skinela glowa i przysunela sie nieco do niego.

- Naprawde.

Polozyla dlonie na jego chudej piersi i pchnela go na lózko. Potem wyjela papierosa z jego

dloni i utopila go w niedopitej wystyglej kawie.

- 15 -

background image

- Nie martw sie - powiedziala chrapliwym glosem doswiadczonej kobiety. - Wiem, co robie.

Pocalowala go delikatnie w usta i zaczela ich oboje rozbierac. Najpierw sciagnela z niego

szara koszulke, a potem zdjela swój czarny golf. Miala na sobie obcisly czarny top. Zawsze ubierala

sie na czarno.

Dan wzial gleboki wdech i zamknal oczy. Nie tak to sobie wyobrazal. Dla niego seks byl zaraz

obok narodzin i smierci jednym z najbardziej krancowych, poetyckich doswiadczen w zyciu czlowieka.

To nie cos, co czlowiek robi z dziewczyna w sobotni wieczór przed koncem semestru, kiedy troche sie

nudzi. To bylo cos, co sie robi, kiedy juz naprawde ludzie znaja sie do konca i pod kazdym wzgledem -

intelektualnym, duchowym, filozoficznym. Bawil sie nawet mysia, zeby poczekac z seksem az do

malzenstwa. Chcial miec pieciu synów i dac im imiona swoich ulubionych pisarzy: Kafki, Goethego,

Sartre'a, Camusa i Keatsa. Nawet jesli nie poczeka do slubu, pierwszy raz powinien byc czescia od-

krywania, jakby sie uczyli mówic do siebie w nowym jezyku.

Ale Vanessa nauczyla sie juz tego jezyka od innego faceta.

- Masz piekne waskie stopy - zauwazyla, gdy kleczala na podlodze i zdejmowala Danowi

skarpetki.

Dan usiadl i cofnal stopy.

- Poczekaj.

Vanessa wpelzla na materac i usiadla obok niego po turecku, w samych rajstopach i topie.

- Co jest?

- Nie chce tego robic - powiedzial Dan. Splótl chude rece na nagiej piersi. Nadal mial na sobie

sztruksy, ale czul sie calkiem nagi. - To znaczy nie tak od razu.

Vanessa szturchnela go zawadiacko w ramie.

- Za pierwszym razem tez sie denerwowalam. To nic takiego - powiedziala uspokajajaco. -

Obiecuje.

Dan przelknal sline i spojrzal na sufit. Patrzyl na pekniecie w sztukaterii.

- Wolalbym poczekac, az to bedzie bardziej... naturalne.

- No... dobra - odparla powoli Vanessa. - Ale to tylko seks, zrozum. To nie jest wiersz.

Najwyrazniej nie rozumiala. Dla Dana to byl wiersz. Pewnie najwazniejszy wiersz, jaki

kiedykolwiek napisze.

Siegnal po koszulke i wciagnal ja przez glowe.

- Naprawde wolalbym poczekac, i tyle.

- Dobra - rzucila Vanessa, tracac cierpliwosc.

Dan zawsze wszystko analizowal. Pisal w swoich czarnych notatnikach tak dlugo, az nie

- 16 -

background image

pozostawalo nic wiecej do napisania. Uwielbiala to, ze jest taki wrazliwy i romantyczny, ale czasem

byloby milo, gdyby troche sie zapomnial i dal sie poniesc. Z drugiej strony podkochiwala sie w nim

od pierwszego spotkania, odkad postali najlepszymi przyjaciólmi, jakies trzy lata temu. Nie miala

zamiaru wszystkiego popsuc, skoro w koncu byli razem.

Dan zapalil nastepnego papierosa. Rece mu sie potwornie trzesly.

Vanessa znowu go szturchnela.

- Ej, nie martw sie. Jesli o mnie chodzi, mozemy tego nie robic. W porzadku?

Kiwnal glowa, a Vanessa zlapala jego reke i polozyla ja na ramieniu tak, zeby ja objal. Ulozyli

sie na lózku. Dan wydmuchiwal dym w strone chinskiego czerwonego lampionu nad swoja glowa i

delikatnie glaskal kciukiem szorstka, ciemna glowe Vannessy. Cieszyl sie, ze nie musi wiele

tlumaczyc. To bylo fajne - spotykac sie z najlepsza przyjaciólka. Znala go niemalze lepiej niz on sam.

Lezeli tak przez chwile, patrzac, jak dym z papierosa szybuje w powietrzu. To byla kolejna

fajna rzecz w chodzeniu z najlepsza przyjaciólka. Nie zawsze trzeba rozmawiac.

- Kiedy tylko zaczna sie ferie, chce nakrecic jeszcze troche materialu do mojego filmu -

powiedziala Vanessa, przerywajac cisze. - Boje sie, ze moja Wojna i pokój jest zbyt mroczna, zeby

wyslac ja na uniwersytet.

Ostatni film Vanessy opieral sie na scenie z Wojny i pokoju Tolstoja. Dan gral w nim ksiecia

Andrzeja uzaleznionego od kokainy. Vanessa zlozyla juz wczesniej papiery na Uniwersytet Nowojorski

i chciala im wyslac film zamiast eseju, poniewaz jej glówna specjalizacja miala byc rezyseria. Nic

mogla sie doczekac. Jeszcze tylko jeden semestr w Constance Billard. w szkole dla grzecznych

dziewczat, do której (Bogu dzieki) nie pasowala, i wreszcie bedzie wolna, wolna, wolna!

Dan wydmuchnal dluga smuzke dymu. Nie rozumial, czym Vanessa sie denerwuje. Jej filmy

byly mroczne, ale dzieki temu genialne. Nie ma sily - musza ja przyjac na uniwerek.

- Jezeli ktos tu powinien sie martwic, to ja - powiedzial i znowu rece mu zadrzaly.

- Co masz na mysli? Kazda szkola, w której jest porzadny kurs pisarski, zabilaby sie, zeby cie

tylko zdobyc.

- Tak, ale mówimy o mrocznych rzeczach. Moje wiersze sa... - Dan urwal. Jego wiersze byly

bardzo osobiste. Wydawalo mu sie to troche dziwne - wyslac caly ich plik do przypadkowych ludzi

zajmujacych sie rekrutacja w Columbii, w Brown albo w Vassar. Zupelnie jakby obnazal dusze przed

kims zupelnie obcym, kto mógl nawet nie czytac Goethego, Sartre'a albo Camusa i móglby nie

zrozumiec ewidentnych odniesien do ich dziel.

- Wiesz, móglbys opublikowac kilka swoich wierszy - zasugerowala Vanessa. - To naprawde

zacheciloby ludzi od rekrutacji, zeby sie toba zainteresowali.

- 17 -

background image

Dan wcisnal peta do pustej puszki po coli.

- Aha. jasne - powiedzial.

Lubil pisac, ale zdecydowanie nie byl gotowy, zeby cokolwiek wyslac do druku. Jeszcze nawet

nie odnalazl wlasnego stylu. Wiedzial to. Kazdy jego nowy wiersz brzmial inaczej niz poprzednie.

Vanessa znowu usiadla.

- Mówie powaznie. Powinienes spróbowac.

Dan schowal sie pod przescieradla.

- Jak uwazasz - mruknal bez przekonania.

Nie byl gotowy na seks, nie byl gotowy na opublikowanie wierszy. Poczul jeszcze mocniej, ze

do niczego sie nie nadaje.

Vanessa wiedziala, kiedy trzeba sie wycofac. Wziela gleboki wdech i przestroila sie na

swojego wewnetrznego kociaka, tego, który wstawal z cieplego legowiska przy kaloryferze, kiedy

slicznej buzi Dana nalezal sie calus.

Wsunela sie pod przescieradla i pocalowala go w brode.

- Jeszcze tydzien i bedziemy mogli tak spedzic cale ferie - wymruczala.

W przeciwienstwie do swoich kolezanek z Constance Billard i kolegów z prywatnej szkoly

sredniej Riverside, ani Vanessa, ani Dan nie wyjezdzali w zadne oszalamiajace miejsce na ferie. Va-

nessa mieszkala na Brooklynie, w czesci Williamsburg, ze swoja starsza siostra Ruby, która grala na

gitarze basowej. Ich rodzice byli awangardowymi artystami. Mieszkali w Vermont i zawsze w swieta

mieli objazd z wystepami swojej grupy. Dan i jego siostra Jenny mieszkali z ojcem, Rufusem,

komunistycznym pisarzem i wydawca mniej znanych bitników, który nie uznawal Bozego Narodzenia,

Chanuki ani zadnych innych swiat.

- Tata w piatek przygotowuje swoja doroczna lasagne - powiedzial Dan i poglaskal Vanesse

po plecach. Znowu sie rozluznil Uwielbial jej plecy, takie mocne i gladkie, a nie kosciste jak jego. -

Przyjdziesz, prawda?

Wzruszyla ramionami.

- Jasne. Ale powiedz tacie, ze nie bede sie tak obzerac jak w zeszlym roku. W ferie mam

zamiar zrzucic trzy kilo.

Dan nadal glaskal ja po plecach.

- Po co?

Vanessa nie musiala stosowac diety. Jej cialo - opisal je w jednym ze swoich wierszy - bylo

jak woda.

- Bo ubrania bede lepiej pasowac na mnie, jesli schudne. - Vanessa nie miala zamiaru

- 18 -

background image

wygladac jak jej wychudzone kolezanki z klasy, ale nie podobalo jej sie to, ze musi wciagac brzuch,

zeby zapiac spodnie.

- Mnie sie podobasz taka, jaka jestes - powiedzial Dan, tracajac ja nosem w ucho.

Vanessa obrócila glowe i ich usta spotkaly sie w dlugim, slodkim pocalunku. Kiedy sie

calowali, nic na to nie mogla poradzic, ale pomyslala, ze seks z Danem móglby byc o wiele, wiele

bardziej znaczacy od seksu z Clarkiem. Gdyby tylko Dan by! gotowy.

- Kocham cie - szepnal, otwierajac oczy.

- Ja tez cie kocham - szepnela, zamykajac oczy.

Przez chwile chciala zapytac go jeszcze raz, czy nie chcialby sie kochac, ale nie, bo popsulaby

te chwile. Moze poczekac, az bedzie gotowy, chociaz w przypadku Dana to moze oznaczac czekanie

do slubu.

Nuda. Juz sie zachowuja, jakby byli malzenstwem.

J zaluje, ze zgodzila sie na te impreze

Na tylnym siedzeniu limuzyny Flowa Blair ledwo mogla odetchnac, tak bylo jej ciasno miedzy

piersiasta Jenny Humphrey a nastroszonym, patykowatym perkusista Milesem, kumplem Aarona.

Serena siedziala na kolanach u Flowa - „zeby reszta miala miejsce”, jak stwierdzila. Nate

przycupniety przy oknie palil trawke. Zrobil tez skreta dla Kati, Isabel i Chucka, który po trawce jest

jeszcze bardziej denerwujacy niz po alkoholu. Aaron siedzial po turecku na podlodze, palii jednego ze

swoich ziolowych papierosów i gral na konsoli PlayStation 2, w która wyposazono limuzyne.

- Jak sie naprawde nazywasz? - zapytala Flowa Serena, chociaz wiedziala z MTV, ze naprawde

nazywa sie Julian Prospere. Wlasciwie brzmialo to o wiele lepiej niz Flow, ale nie miala zamiaru lego

mówic.

Wyszczerzyl zeby w tym swoi m slynnym usmiechu niesmialego chlopca, który pojawial sie

tyle razy na okladkach „Spin”, „Rolling Stone”, „Entertainment Weekly” oraz „Interview”. Pokrecil

glowa.

- Nie powiem.

- Cóz, na zywo nie jestes juz taki przystojny - powiedziala, odwracajac sie od niego z

szelmowskim usmieszkiem. Oczywiscie klamala. Na zywo wygladal z dziesiec razy lepiej niz na zdje-

ciach, o ile to jeszcze mozliwe.

- 19 -

background image

Serena wiedziala, ze jest zalotna do granic smiesznosci, ale podobalo jej sie to, jak jego

ciemnobrazowe wlosy wija sie na skroniach, uwielbiala jego zlocista skóre i dlugie, delikatne palce.

Dlaczego nie poflirtowac? To tylko jedna noc. Jutro Flow poleci do LA albo gdzie indziej - tam gdzie

mieszka, a ona zacznie sie uczyc do egzaminów na koniec semestru. Chciala sie tylko troche

zabawic.

Serena zawsze chciala tylko tej jednej rzeczy: troche sie zabawic.

Flow skrzywil sie, jakby wstydzil sie swojego boskiego wygladu.

- Wybacz. Obawiam sie, ze nie jestem tez tak wysoki.

Schylil sie i otworzyl mala lodówke schowana pod siedzeniami.

- Ej, mamy tu co nieco do picia? Ktos ma ochote?

- Poprosze - odpowiedziala natychmiast Blair. Upic sie i robic dobra mine do zlej gry - to

jedyny sposób, zeby to przetrwac.

- Eee, ja tez spróbuje - zaryzykowala niepewnie Jenny.

Limuzyna skrecila gwaltownie na wlazie kanalizacyjnym i piersi Jenny podskoczyly bezlitosnie.

Zerknela na Nate'a, zeby zobaczyc, czy to zauwazyl, ale on wygladal przez okno zapatrzony w dal, jak

zawsze, kiedy zupelnie odlatywal.

Miles pomógl Flowowi nalac szampana do dziesieciu kieliszków. Podal jeden Blair, mówiac

„na zdrowie” i stuknal sie z nia swoim.

Blair wziela kieliszek, a poniewaz nie siedziala przy oknie i nie miala na co patrzec, przyjrzala

sie twarzy Milesa. Mial okragle piwne oczy, troche jak Mookie, pies Aarona. Sterczacy, lekko zadarty

nos Milesa byl usiany drobniutkimi piegami, a blond wlosy sterczaly niemal pionowo. Sadzac po tym,

jak rysowaly mu sie na dlugiej szyi zyly, pewnie wyciskal ciezary albo gral w koszykówke, czy cos

takiego. W sumie wygladal jak posiac z kreskówki z cialem sportowca. Ale poniewaz nie miala nic

innego do roboty, a on zdecydowanie sie na nia napalil, Blair postanowila sie nieco zabawic w

uwodzenie.

Polozyla dlon na jego nodze.

- Dzieki - powiedziala, upijajac lyk szampana.

Miles usmiechnal sie, jakby pomyslal, ze to poczatek pieknej przyjazni.

Flow nie mógl przestac slinic sie do Sereny.

- Naprawde jestes najpiekniejsza dziewczyna, jaka ostatnio widzialem - mruknal jej do ucha. -

Moze nawet jaka w ogóle spotkalem. Nie moge uwierzyc, ze nie jestes modelka.

Serena zanurzyla palce w kieliszku z szampanem i wlozyla je do ust. Spodziewala sie, ze

slawny Flow bedzie arogancki i wygadany, ale sie zawiodla. Gdyby nie byl takim przystojniakiem i

- 20 -

background image

gwiazda rocka, móglby sie okazac calkowitym niewypalem, ale byl gwiazda rocka i przystojniakiem,

wiec postanowila przymknac oko.

- Nie - odparla. - Jestem po prostu soba.

Tak naprawde zdjecia Sereny ciagle ukazywaly sie w rubrykach towarzyskich. Po prostu nie

placili jej za nie, ale nie potrzebowala tych pieniedzy.

Flow caly czas gapil sie na nia.

Serena zachichotala.

- Przestan.

- Oooch, kochana - rzucil niezbyt grzecznie Chuck, zaciagajac sie skretem. - Komus dzis

wieczór co nieco sie dostanie! - Zamknal oczy. Wygladal, jakby mial zaraz stracic przytomnosc.

- Umieram z glodu - powiedziala Kati. Otworzyla popielniczke w drzwiach i zamknela ja z

powrotem. - Masz cos do jedzenia?

- Czuje... mrowienie - oznajmila Isabel z lekka panika.

Aaron podniósl wzrok i zobaczyl, ze Blair siedzi bardzo blisko Milesa, a jej dlon lezy

nonszalancko na jego kolanie. Nie konczac gry, wylaczyl konsole, wsial i wcisnal sie na siedzenie

miedzy nimi.

- Auc! - jeknela Blair, gdy jego koscisty tylek uderzyl ja w biodro.

- Przesun sie troche - powiedzial Aaron. - Ej, gdzie my wlasciwie jedziemy? - zapytal Flowa.

Flow, który gladzil swoimi dlugimi palcami niekonczace sie blond wlosy Sereny, wzruszyl

ramionami.

- Do centrum. Moze zajrzymy do jakiegos klubu.

Jenny sciskala kieliszek szampana i miala ochote zapasc sie pod ziemie. Dla reszty pójscie do

klubu to drobiazg. Wygladali na doroslych i pewnie mieli podrobione dowody. A Jenny mimo swoich

piersi wygladala na dziesiec lat. Musiala sie nawet legitymowac przy wypozyczaniu filmów wideo dla

doroslych! Ostatnia rzecz, o jakiej marzyla, to patrzec, jak wszyscy wchodza swobodnie do fajnego

klubu, a ja bramkarz grzecznie pyta, czy nie powinna byc juz w lózku. Czemu nie poszla na spacer z

Nate'em? Zawsze o wiele lepiej sie bawila, gdy zostawali sami, niz kiedy byli z innymi ludzmi.

- Nate? - Wziela go za reke. - Musze juz wracac. - Byla dopiero chwila po dwunastej, ale i tak

na pierwsza miala byc w domu.

Wbrew powszechnym przekonaniom Nate nie umarl calkiem dla swiata. Zauwazyl, ze Blair

poklada sie na tym chudym, nastroszonym chlopaku, którego w zyciu wczesniej nie widzial, i

zauwazyl tez, ze Jenny nie bawi sie najlepiej. Ale kiedy sprawy przybieraly dziwny obrót. Nate zwykle

wylaczal sie i czekal, az ktos inny cos zrobi.

- 21 -

background image

- Dobra - rzucil. - Wynosmy sie stad.

Trawka, która wzial ze soba, okazala sie wyjatkowo mocna, a poza tym nic mial ochoty isc

teraz do halasliwego klubu. Jak odwiezie Jenny, moze zadzwonic na komórke do Jeremy'ego i spotkac

sie z chlopakami w barze na Rivington, W jakims przytulnym pokoju na tylach, gdzie mozna spokojnie

siedziec na sofie i palic trawke, i nikt czlowiekowi nie przeszkadza.

- Ej! - krzyknal, uderzajac w szybe miedzy tylnym siedzeniem a kierowca. - Mozesz nas

wypuscic?

Blair usmiechnela sie. Czyzby tak dzialala Nate'owi na nerwy, ze musial wysiasc, bo nie mógl

patrzec, jak dotyka innego faceta?

- Och, Natie, nie chcecie isc z nami? - zapytala Serena.

- Musze ja odwiezc do domu - odpowiedzial.

Jenny zmarszczyla brwi. Nie lubila, kiedy mówilo sie o niej „ona”. Kierowca zatrzymal sie i

otworzyl dla nich tylne drzwi. Jenny wyskoczyla, a za nia wygramolil sie Nate.

- Czesc! - krzyknela wesolo do wszystkich w samochodzie.

Chuck usmiechnal sie do niej glupawo, patrzac przez zmruzone powieki.

- Szkoda - burknal.

Jenny nie wiedziala, co mial na mysli, ale z pewnoscia chodzilo o cos zboczonego.

- Do zobaczenia! - zawolala Serena. - Powodzenia w czasie egzaminów!

Nate i Jenny siedzieli w milczeniu, jadac taksówka na przedmiescia. Nate'owi do szczescia

wystarczylo patrzenie na sklepy i restauracje migajace za oknem. W myslach liczyl od jednego do

dwudziestu i z powrotem, kompletnie najarany. Jenny zmartwiona zastanawiala sie, co poszlo nie

tak. To byla przede wszystkim jej wina, doszla do wniosku. To ona chciala przejechac sie limuzyna.

Taksówka zatrzymala sie przy domu Jenny na rogu Dziewiecdziesiatej Dziewiatej i West End

Avenue. Jenny siegnela do klamki.

- Ej - odezwal sie Nate, dotykajac rekawa jej plaszcza.

Nie mógl pozwolic dziewczynie odejsc bez powiedzenia dobranoc. Niezaleznie od tego, czy sie

najaral, czy nie, mial pewna oglade, wiedzial, jak sie zachowac”.

Pocalowal ja w policzek. Jego wlosy w kolorze piasku polaskotaly ja lekko.

- Dobranoc - powiedzial ze slodkim, chlopiecym usmiechem.

Jenny odpowiedziala usmiechem, desperacko chcac zapomniec o ostatniej godzinie i udawac,

ze wieczór konczy sie tak samo idealnie, jak sie zaczal.

- Dobranoc - odpowiedziala i nagle odechcialo jej sie wysiadac.

- 22 -

background image

- Spij dobrze - dodal Nate, a jego zielone oczy rozblysly w swietle lampy ulicznej.

Och.

Potrafi byc tak niesamowicie uroczy. Jej serce wezbralo prawdziwa miloscia. Jenny trzasnela

drzwiami taksówki i pobiegla do domu. Zamiast wsiasc do windy, przebiegla osiem pieter i wpadla

do mieszkania.

- Heja - rzucil Dan, jej starszy brat. Niósl wlasnie do swojego pokoju dwa kubki kawy.

- Heja.

Jenny zdjela plaszcz ze sztucznego czarnego futra i rzucila na krzeslo w kacie. Plaszcz zawisl

na chwile na krzesle, a potem zjechal na podloge. Nikt na to nie zwrócil uwagi. Rozlegle mieszkanie z

czterema sypialniami nie bylo od lat porzadnie wysprzatane.

- I jak? - zapytal Dan.

Turkus w ksztalcie gwiazdy nadal wisial na szyi Jenny. Dotknela go, zeby sie upewnic.

- W porzadku. - Spojrzala na kubki w rekach Dana. - Vanessa jest jeszcze?

Dan kiwnal glowa. Wyczuwal, ze cos sie stalo.

- Aha. Wejdziesz do nas na chwile i posiedzisz?

Jenny i Dan dobrze sie ze soba dogadywali, ale nie zawsze byl dla niej tak mily.

- Dobra - zgodzila sie i ruszyla za nim do jego pokoju.

Vanessa siedziala na lózku, nadal w samym topie i rajstopach.

- Czesc, Jennifer - powiedziala, biorac kubek z kawa z rak Dana. - Nadal chcesz, zebym cie tak

nazywala, tak?

Jenny skinela glowa. Tylko Nate i Vanessa mówili do niej Jennifer. Nate robil tak, poniewaz w

ten sposób mu sie przedstawila, kiedy spotkali sie w parku. A Vanessa, poniewaz Jenny ja poprosila.

Vanessa zawsze byla dla niej mila. Zawsze traktowala ja z szacunkiem.

Lózko Dana bylo w nieladzie, reszta ubran Vanessy lezala na podlodze. Dla Jenny bylo to

calkiem oczywiste, ze Dan i Vanessa uprawiali seks. Stanela niepewnie w progu, zbyt skrepowana,

zeby wejsc dalej.

- Moge zadac jedno pytanie? - powiedziala w koncu. Nie sprecyzowala, kogo wlasciwie pyta,

ale to dlatego, ze nie miala nic przeciwko dwóm odpowiedziom.

- Smialo - powiedziala Vanessa, saczac kawe z parujacego kubka, który trzymala w obu

dloniach.

- Mozecie mi szczerze powiedziec, co myslicie o Nacie?

Dan zmarszczyl brwi. Nie chodzili z Nate'em do tej samej szkoly, ale czystym przypadkiem w

zeszlym miesiacu wybral sie do Brown z nim, Serena van der Woodsen i ich nacpanymi trawka

- 23 -

background image

kumplami. Na ile mógl go ocenic. Nate byl bogaty, przystojny i wieczne najarany. Nic mozna mu nic

zarzucic, ale tez trudno powiedziec, zeby byl kims nadzwyczajnym. Dana gryzlo to, ze jego madra,

sliczna siostra traci czas z facetem, który z pewnoscia zlamie jej serce. Ale z drugiej strony rozumial,

dlaczego Jenny tak dala sie oczarowac. Przede wszystkim Nate jest starszy, no i to przystojny

chlopak, z którym kazda dziewczyna chcialaby sie umawiac. Przynajmniej dopóki nie zda sobie spra-

wy, ze jest potwornie nudny.

W glebi serca Dan obawial sie, ze Nate naciskal Jenny, aby zrobila cos, do czego nie jest

jeszcze gotowa. Wrócila jednak niemal godzine przed wyznaczonym czasem i nie wygladala na szcze

gólnie zdenerwowana, wiec postanowil nie poruszac tego tematu.

Vanessa wzruszyla ramionami. Nate nalezal do rodzaju przystojnych idiotów, dla których nie

miala czasu. Nie chciala jednak zranic uczuc Jenny, mówiac jej o tym.

- Tak naprawde to go nie znam, ale wszystkie dziewczyny w Constance wiecznie o nim mówia.

Chyba nadaje sie na chlopaka.

Dany kiwnal glowa.

- Wlasnie.

To bylo dobrze powiedziane. Jenny zmarszczyla brwi.

- Dobra - powiedziala, czujac sie jeszcze bardziej zagubiona. - Chyba wezme prysznic.

Zamknela drzwi do pokoju Dana i poszla do siebie. „Nadaje sie na chlopaka”, powtórzyla

sobie w myslach. Co to ma znaczyc, do cholery? Nie chciala po prostu miec chlopaka. Chciala tego,

co Gustav Klimt idealnie oddal na obrazie Pocalunek. Tego promieniejacego, elektryzujacego

uczucia, wrazenia, „ze musisz trzymac mnie mocno, bardzo mocno, zebym nie spadla z nieba”, jakie

ma czlowiek zakochany.

Cóz, tak naprawde wszystkie tego chcemy, prawda?

trzeba byc okrutnym, zeby byc milym

Nim limuzyna zatrzymala sie przed Gorgon, nowym, popularnym klubem na Lower East Side.

Kati, Isabel i Chuck zasneli, tworzac na czarnym skórzanym siedzeniu cos w rodzaju zakreconego

stosu wlosów, szalików, torebek, nóg i plaszczy. Blair, Serena, Flow, Miles i Aaron stali na chodniku i

patrzyli na nich z góry.

- Bogu dzieki - powiedziala Blair.

- 24 -

background image

Jesli mialaby jeszcze raz uslyszec jakas kretynska uwage nacpanej Kati albo Isabel na temat

tego, ze wszyscy wydaja sie fioletowi albo cos w tym stylu, zaczelaby krzyczec.

- Wygladaja jak szczeniaki - zauwazyla Serena.

- Mam ich obudzic? - zaproponowal Miles.

- Nie! - krzyknely jednym glosem obie dziewczyny.

- Ej, Miles - odezwal sie Aaron - to nie jest jeden z klubów twojego ojca?

Miles zaczerwienil sie i spuscil wzrok na swoje lsniace buty od Prady.

- No.

Blair pomyslala, ze to wlasciwie milutkie, ze tak sie zawstydzil.

- Super. - Flow splótl palce z palcami Sereny, która juz wlozyla rekawiczki. - Gotowi na

zabawe?

Serena miala to zwariowane wrazenie zawrotu glowy, które zawsze pojawialo sie, gdy nie

byla pewna, co bedzie za chwile. Bardzo lubila to uczucie. Uscisnela dlon Flowa.

- Zdecydowanie.

Ruszyli do klubu. Bramkarz juz zaczal zdejmowac czerwony aksamitny sznur, zeby ich wpuscic.

- Poczekajcie - powiedziala Blair. Zatrzymala sie, bo przypomniala sobie oblesny komentarz, z

którym Chuck wyskoczyl wczesniej tego wieczoru. Teraz miala szanse na slodka, tania zemste. - Ma

ktos dlugopis?

Flow wyjal z kieszeni na piersi w smokingu pisak, który trzymal pod reka do rozdawania

autografów. Blair pochylila sie do wnetrza limuzyny i ostroznie, zeby nie polaskotac Chucka rekawem

plaszcza w nos, napisala mu na czole: Zabierz tego frajera do domu. A potem trzasnela drzwiami

limuzyny.

- Dzieki - powiedziala, oddajac pisak Flowowi.

Ruszyli w strone bramkarza z ogromna broda, który stal za linka.

- Hm - mruknal Aaron. Otworzyl zapalniczke marki Zippo i zamknal. - Ja chyba wracam do

domu. Jutro mam mnóstwo nauki.

Blair przewrócila oczami.

- I co Z tego? Ja tez.

- Chcesz wracac ze mna? - zaproponowal Aaron.

Blair zerknela na Serene, która twardo krecila glowa.

- Eee, nie.

- Na pewno chcesz juz isc? - zapytal Aarona Miles. - Tam jest naprawde fajnie. Moge nam

zalatwic prywatna sale.

- 25 -

background image

- Totalnie - rzucil z podziwem Flow.

Aaron pokrecil glowa. Byl piatym kolem u wozu i dobrze o tym wiedzial.

- No to do zobaczenia.

Pozostala czwórka patrzyla, jak odchodzi z rekoma w kieszeniach smokingu, z dolem koszuli

powiewajacym za nim. Potem Flow zlapal Serene w tali, podniósl i popedzil z nia do drzwi klubu.

- Ostatni w srodku to zgnile jajo! - wrzasnela.

Blair juz miala ruszyc za nimi, gdy Miles chwycil ja za reke.

- Ej, masz cos przeciwko temu, zebym cos zrobil, nim wejdziemy do srodka?

Blair spojrzala na niego. Nie, nie miala nic przeciwko. W koncu to ona w samochodzie

polozyla dlon na jego kolanie.

Miles pochylil sie i pocalowal ja bardzo delikatnie w usta. To byl bardzo grzeczny,

dzentelmenski pocalunek.

- Czekalem na to caly wieczór - przyznal sie z niesmialym usmiechem.

Blair starala sie utrzymac podejscie w stylu Sereny - „kogo to obchodzi”. Tez tak potrafila.

Mogla zabawic sie z przypadkowym chlopakiem, który w niczym nie przypomina Nate'a. Poza tym po

tym wieczorze nie musi nigdy wiecej spotkac Milesa, jesli nie bedzie chciala.

Usmiechnela sie wstydliwie.

- Chyba jestesmy zgnile jaja - powiedziala, gdy podniosla twarz, aby znowu pocalowac

Milesa. Tym razem pocalunek bynajmniej nie byl taki grzeczny.

W nie wiecej niz trzech tysiacach slów opisz osobe, która stala sie dla ciebie prawdziwa, zyciowa

inspiracja. Jak najdokladniej przedstaw wplyw, jaki wywarla na twoje zycie.

BLAIR WALDORF

ESEJ

UNIWERSYTET YALE, 18 GRUDNIA

Audrey Hepburn urodzila sie w Brukseli 4 maja 1929 roku. Byla córka dunskiej baronowej i

irlandzkiego biznesmena. Na jej swiadectwie urodzenia widnialo: Audrey Kathleen van Heemstra

Ruston. Kiedy miala raptem trzy tygodnie, zachorowala na koklusz i jej serce przestalo bic.

Zdesperowana matka przywrócila ja zyciu, dajac klapsa. I chociaz Audrey byla malenkim dzieckiem,

musiala tamtego dnia przyswoic sobie nowa lekcje, poniewaz potem do konca swoich dni, nawet

kiedy byla bardzo chora, zyla pelnia zycia. Za kazdym razem, gdy mam wrazenie, ze przytlaczaja mnie

- 26 -

background image

starania sie o stypendium na uniwersytecie albo mój zwariowany rozklad zajec, mysle o Audrey i

czuje sie zainspirowana. Wierze, ze jezeli czlowiek przyklada sie i ciezko pracuje nad osiagnieciem

celu, zostanie nagrodzony. Audrey zostala wynagrodzona tym, ze odkryl ja...

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

CZY SLAWY SA NAPRAWDE CIEKAWSZE OD ZWYKLYCH LUDZI?

Mówimy o nich tak, jakbysmy ich znali. Czytamy na ich temat wszystko, co nam wpadnie w rece.

Zalujemy ich, gdy przechodza trudne chwile, i cieszymy sie, gdy biora slub albo zdobywaja Oscara.

Krytykujemy ich fryzury, zauwazamy, kiedy przytyli albo schudli. Fantazjujemy nawet o przyjazni z

nimi. I oczywiscie oni maja fantastyczne ciuchy, mnóstwo domów i zawsze aktualne zaproszenie do

wszystkich nowo otwartych restauracji. Ale my tez. Prawda jest taka, ze jedyna interesujaca rzecz w

stawnych ludziach to ich slawa. No chyba ze rzeczywiscie sa interesujacy, jak na przyklad... cóz, jak

na przyklad ja.

Na celowniku

S i Flow - tak, ten Flow, którego ostatnio widzielismy, jak odbieral nagrode MTV za debiutancki

album - tanczyli ostatniej soboty jak wariaci w Gorgon. Potem widziano ich, jak wchodzili do hotelu

Tribeca Star - moze by wynajac pokój? Niegrzeczni, niegrzeczni - jestem pewna, ze przeczytamy o tym

jutro w jakims brukowcu. B i nowy chlopak, którego bedziemy nazywac M, tez w Gorgon, wyladowali

w kacie na romantycznym papierosie. K, I i C zdezorientowani wytoczyli sie z zaparkowanej limuzyny

przed switem, kiedy kierowca zatrzymal sie gdzies w okolicach mostu przy Trzeciej Alei, zeby

zatankowac. Miejmy nadzieje, ze kierowca byt dosc uprzejmy, by zawiesc ich do domu, gdzie powinni

juz byc. A w smokingu na spacerze po Piatej Alei wyglada smutno. Czy taki przystojny chlopak z

- 27 -

background image

dredami nie zasluguje na troche radosci?

Wasze e - maile

P: Hej, P!

Wiem na pewno, ze Flow jest gejem. Kreci z S tylko dlatego, zeby ludzie mysleli, ze jest

normalny.

Snoopy

O: Drogi Snoopy!

Zauwazylam na balu Czern i Biel, ze jego spodnie byly troche za ciasne na pupie, wiec

moze masz racje!

P

P: Heja, P!

Jestem w klasie z M w Bronxdale. Podkochuje sie w nim i jego samochodzie juz jakies dwa

lata. To takie slodkie, ze zawsze bebni palcami w lawke i jezdzi swoim rozkosznym, starym

pomaranczowym porsche. Nie mam pojecia, co robi z B. To zwykla larwa!

Olive

O: Droga Olive!

Widzisz, gdybys sie nie opieprzala, to by ci larwa faceta nie zabrala. Hal Sama nie czuje, jak

mi sie rymuje! A tak powaznie: nawet jezeli nigdy sie nie spikniecie z M, to zawsze mozesz

go poprosic, zeby cie zabral na przejazdzke swoimi rozkosznym starym porsche.

P

OSTANIE SLOWO NA TEMAT KONCA SEMESTRU

Nie zakuwaj. Wiem, ze to ostatnie oceny, które licza sie do college'u, ale ty juz to wszystko wiesz. A

jesli nie, i tak za pózno, zeby nadrobic. Wez sobie goraca kapiel z solami z Morza Martwego, wlóz

ulubiona jedwabna fioletowa pizame od Versacego, wypij kieliszek szampana, pomaluj paznokcie

nowym lakierem Chanel, który kupilas w Bendel, i wyspij sie, zeby dobrze wygladac. O wiele lepiej

na tym wyjdziesz, niz gdybys siedziala do pózna, zapelniajac karteluszki zapiskami, których rano nie

bedziesz w stanie odczytac. Powodzenia. Trzymam kciuki!

- 28 -

background image

Wiem, ze mnie kochacie

plotkara

nawet slynne dziewczyny zaliczaja semestr

Byl poniedzialek, pierwszy tydzien zaliczen semestralnych, a dziewczyny w najstarszej klasie

szkoly Constance Billard siedzialy na francuskim na trzecim pietrze. Wszystkie w mundurkach:

superkróciutkich spódniczkach z szarej welny, czarnych golfach z kaszmiru firmy TSE. rajstopach od

Wolforda i czarnych zamszowych mokasynach od Gucciego. Siedzialy zgarbione nad niebieskimi

kartkami testu egzaminacyjnego i bazgraly jak szalone. Blair siedziala w pierwszym rzedzie, tuz obok

pilnujacego ich nauczyciela, pana Beckhama, tego nieudacznika. Nie cierpiala go, bo postawil jej

tróje za ostatnia prace na temat filmu. Praca dotyczyla filmów Woody'ego Allena i tego, ze nie

przemawiaja do szerszej amerykanskiej publicznosci, poniewaz opowiadaja tylko o Nowym Jorku i

zyjacych w nim neurotykach. Okazalo sie, ze chociaz pan Beckham pochodzi ze Srodkowego Zachodu,

jest fanatycznym wielbicielem Woody'ego Allena. Uznal prace Blair za „protekcjonalna”. Co za

dupek.

Na poczatku egzaminu byla seria pytan, na które trzeba odpowiedziec w jednym zwiezlym

akapicie. Pierwsze pytanie brzmialo: Qu'est - ce que vous voulez faire pendant votre temps libres? Co

lubisz robic w wolnym czasie?

To bylo za latwe. Blair lubi kupowac przepiekne, markowe i drogie buty, jesc steki z frytkami,

pic wódke Ketel One z tonikiem w towarzystwie Sereny i mnóstwo palic. Latem lubi grac w tenisa.

Kiedys lubila tez calowac sie w lózku z Nate'em, gdy w tle na DVD lecialo Sniadanie u Tiffany'ego,

ale juz tego nie lubi. Jest za bardzo zajeta innymi sprawami.

Nastepne pytanie: Decrivez voire familie. Opisz swoja rodzine.

Blair westchnela zirytowana. Po francusku mówila plynnie, wiec znala takie wyrazenia jak

„zadufany homoseksualista”, „glupia dziwaczka” albo „otyly, oblesny frajer”, których by uzyla do

opisu ojca, matki i ojczyma. Ale pani Rogers, nauczycielka od francuskiego, byla sztywna do bólu i

nie miala za grosz, poczucia humoru, wiec taki opis nie zrobilby na niej dobrego wrazenia. Wobec

tego Blair opisala wspanialomyslnie ojca jako „przystojnego goscia, które ma takie samo hobby jak

ja: kupowanie butów”, matke jako „lagodna blondynke, która potrafi zapomniec jak sie nazywa”,

ojczyma zas jako „wesolego mezczyzne, który glosno sie smieje i ma niezwykly gust, jesli idzie o

- 29 -

background image

ubranie”. Jej mlodszy brat Tyler to latwizna: „moze wyrosnac na przystojniaka, ale jego najlepszy

przyjaciel to konsola PlayStation 2 i kolekcja plyt z lat osiemdziesiatych”. Zostal Aaron. Blair

zatrzymala sie na chwile. Lubila Aarona, chociaz ostatnio byl przygaszony i smutny. Mierzac wedlug

skali braci przyrodnich, mogla trafic o wiele gorzej. Usmiechnela sie do siebie i napisala: „Mój nowy

brat przyrodni, Aaron, prawdopodobnie ocali swiat”. Tak. Chyba nigdy o nikim nie powiedziala tak

milej rzeczy.

Nastepne pytanie brzmialo: Imaginez qu'un djinn apparait sur votre épaule pour vous dire

qu'il vous accordera un seul souhait. Quel serait votre souhait? Wyobraz sobie, ze na ramieniu

przysiada ci dzin i obiecuje spelnic jedno twoje zyczenie. Jak by ono brzmialo?

Blair zapukala olówkiem w drewniany blat lawki. Czego by sobie zyczyla? Oczywiscie

chcialaby sie dostac do Yale. I chcialaby, zeby matka i Cyrus nigdy nie wrócili z miesiaca miodowego,

zeby nie musiala z nimi mieszkac i patrzec, jak przez caly czas sie caluja i obsciskuja publicznie.

Chcialaby, zeby Nate wyprowadzil sie na Antarktyde, zeby nie wpadala ciagle na niego i te jego

gówniare. I chciala tez dostac jasnobrazowe skórzane kozaki na cieniutkim dziesieciocentymetrowym

obcasie - ciagle jeszcze nie znalazla wlasciwej pary. I chciala miec kurtke z baraniej skóry. I czapke

uszatke z lisa.

Blair naprawde nie przeszkadzalo, ze jej ojciec jest gejem, ale zalowala, ze znalazl sobie

faceta we Francji, a nie w Nowym Jorku, bo wtedy czesciej zabieralby ja na zakupy. I zalowala, ze

Serena nie chodzi na francuski, bo wtedy moglyby siedziec obok siebie na egzaminie i pisac do siebie

lisciki na temat tych wszystkich szalonych historii, które wypisywali w gazetach na temat Sereny i

Flowa. Zalowala tez, ze nie poszli z Nate'em na calosc, kiedy jeszcze byli razem, bo wtedy nie bylaby

juz dziewica. Zalowala tez, ze tak dlugo siedziala w klubie z Milesem, Flowem i Serena, bo nadal

miala lekkiego kaca. No i jeszcze Miles dzwonil do niej wczoraj dwa razy i zostawil wiadomosci na se

kretarce, chociaz specjalnie dala mu zmyslony numer, zeby wiecej nie musiala z nim rozmawiac. Nie

zeby w ogóle brala pod uwage oddzwonienie do niego.

W sobote wieczór dobrze sie bawila, ale do cholery, ostatnia rzecz, której teraz potrzebowala,

to nowy chlopak.

Pan Beckham odchrzaknal glosno. Blair podniosla wzrok znad pracy i spojrzala na niego. Mial

zólte wlosy. Nie blond, ale wlasnie zólte - jak smarki naprawde chorego czlowieka. Ich spojrzenia sie

spotkaly, a pan Beckham zrobil naprawde cos dziwnego: zaczerwienil sie.

Excuzes - moi?

Blair odwrócila wzrok przerazona. Zamachala nerwowo stopami, gdy przeczytala nastepne

pytanie. Vous avez une desire. Que desirez vous? Czego pragniesz?

- 30 -

background image

Chciala, zeby ten oblesny nauczyciel od filmu, który jej nic cierpial, nie patrzyl na nia tak,

jakby sie w niej podkochiwal. Chcialaby byc teraz na plazy, zamiast odmrazac sobie tylek w tej

niedogrzanej klasie. Zalowala, ze nie zjadla sniadania, bo teraz umierala z glodu. Chciala mnóstwa

rzeczy, ale musiala podac jedna odpowiedz.

Napisala cos o dostaniu sie do Yale, chociaz w przypadku uczennicy w ostatniej klasie pisanie

o checi pójscia do college'u wydawalo sie oczywiste. Wolala jednak wyjsc na nudziare, niz zdradzic

pani Rogers osobiste, soczyste szczególy ze swojego zycia. Potem narysowala na marginesie arkusza

egzaminacyjnego bucik na wysokim obcasie i znowu podniosla wzrok na pana Beckhama. Nadal gapil

sie na nia, a jego policzki mialy okropny, buraczkowo - czerwony kolor. O czym myslal? Planowal

zamordowanie jej, czy zastanawial sie. jak by wygladala w samej bieliznie? Blair zdegustowana

odwrócila wzrok. Zerknela na swój platynowy zegarek od Cartierd. Cholera, jeszcze godzina.

Nastepne pytanie.

Dwa pietra pod Blair, w auli, Serena meczyla sie na egzaminie z historii Ameryki.

Nie. Meczenie sie nie bylo w stylu Sereny.

Policzyla juz wszystkie rozdwojone konce w swoim kucyku - dziewiec - i odpowiedziala na

pytanie o zaangazowanie Anglików w dzialania wojenne w czasie II wojny swiatowej. Napisala

bardzo krótki esej na temat tego, jak to w czasie wojny wszystkiego brakowalo i Angielki przestaly

nosic ponczochy, bo nylon byl nie do dostania. Te smiale, pracowite kobiety, majace doskonale

wyczucie stylu, malowaly wzdluz tylu nogi linie, by wygladalo, ze nosza ponczochy.

Serena westchnela. W tamtych czasach dziewczyna pewnie mogla spedzic z chlopakiem noc

w miescie i nie znajdowala na drugi dzien swoich zdjec w kazdej rubryce z plotkami. Zdjecia Sereny i

Flowa w Gorgon pojawily sie w „Post”, „Entertainment Weekly”, „People”, „Women's Wear Daily” i

na niezliczonych stronach internetowych, gdzie wszyscy mówili o nich „nowa para”.

To smieszne. Pocalowala Flowa na do widzenia w niedziele, tuz nad ranem przed barem

hotelu Tribeca Star, a on pojechal, zeby zlapac prywatny samolot nad Zatoke Kalifornijska, gdzie

krecil wideoklip do najnowszej piosenki 45 - Life of Krime, a stamtad wybieral sie gdzies na Boze

Narodzenie. Byl niesamowicie slodki i spedzili naprawde niesamowicie ten czas, ale zdecydowanie

nie byli para. Para znaczy, ze widujecie sie codziennie. To znaczy, ze jestescie zakochani. Moze i

mieli z Flowem troche na siebie ochote, ale to zdecydowanie nie byla milosc, chociaz juz zdazyl

przyslac jej kwiaty.

Scisle rzecz biorac, trzy tuziny naprawde trudnych do znalezienia czarnych tulipanów.

Serena byla przyzwyczajona do otrzymywania prezentów od facetów, wiec kwiaty jej nie zbily

- 31 -

background image

z tropu - przynajmniej do czasu, kiedy Flow nie zaczal przysylac róznych rzeczy doslownie codziennie.

Czasem facet zaczyna przesadzac. Wezmy na przyklad Dana Humphreya. Kiedy na jesieni wrócila z

Francji, ze szkoly z internatem, chodzil za nia jak zakochany psiak. Nawet pisal dla niej wiersze, które

byly tak chore z milosci i powazne, ze wydaly jej sie przerazajace. Serena lubila Dana, ale bylo tego

troche za duzo. Na szczescie zwiazal sie z Vanessa, która przezywala wszystko równie mocno.

Tworzyli swietna pare. A Serena nie chciala sie z nikim wiazac. Cenila sobie niezaleznosc, mozliwosc

kierowania sie wlasnymi kaprysami i robienia, co jej sie zywnie zechce. Zyla chwila - nie miala zamia

ru z nikim byc para, bo to zniszczyloby jej styl.

Spojrzala na drugie pytanie: „Kiedy Siany Zjednoczone przystapily do II wojny swiatowej i

dlaczego?”

Stosowniejsze byloby pytanie: Czy kiedykolwiek ta wiedza do czegos jej sie przyda'??

Odpowiedz byla dosc oczywista: Nigdy! Kogo obchodzi, co sie wydarzylo w przeszlosci, kiedy przed

nia rozciaga sie przyszlosc pelna niesamowitych niespodzianek i szalenstw kryjacych sie za kazdym

zakretem?

Ktos popukal ja w ramie i Serena podniosla wzrok. To byl pan Hanson, jej nauczyciel od

laciny, który pilnowal uczennic na egzaminie z historii. Byl wysoki i szczuply, nosil wasy zawsze tej

samej dlugosci, wiec dziewczyny z Constance uwazaly, ze musza byc falszywe.

- Co? - zapytala Serena zaskoczona. Wiedziala, ze odjechala, ale nikt nie mógl sie za to

czepiac w czasie egzaminu, nie? - Co takiego zrobilam?

Wtedy zorientowala sie, ze pan Hanson usmiecha sie pod wasem.

Wlozyl jej do reki egzemplarz „Post”. Gazeta byla otwarta na szóstej stronie, tej z plotkami o

gwiazdach, gdzie widnialo wielkie zdjecie Sereny i Flowa wsiadajacych do taksówki, gdy wychodzili w

sobote w nocy z Gorgon.

- Przepraszam, ze przeszkadzam, ale zauwazylem, ze prawie juz skonczylas pisac, a ja sie

zastanawialem, czy moglabys poprosic Flowa o autograf dla mnie - szepnal. - Jestem jego wielkim

fanem. Wspaniale by bylo, gdybys ty tez sie podpisala.

Serena zamrugala ze zdziwienia. Przede wszystkim nie miala pojecia, ze pan Hanson jest dosc

wyluzowany, by wiedziec, kim w ogóle jest Flow. Po drugie, nie miala zamiaru prosic Flowa o nic. Po

trzecie - ze co prosze? Daleko jej jeszcze bylo do skonczenia egzaminu!

- Flow jest w Kalifornii - odpowiedziala szeptem. - Wystarczy, jesli tylko ja dam autograf? -

Rozejrzala sie po sali zazenowana. Wiekszosc dziewczyn przesiala pisac i albo patrzyly na nia i pana

Hansona, albo gadaly miedzy soba.

- Slyszalam, ze Serena i Flow sie zareczyli - powiedziala Nicki Button do swojej przyjaciólki

- 32 -

background image

Alicii Edwards. - Pobieraja sie w sylwestra, w Vegas. W kasynie Bellagio.

- W „Post” napisali, ze poznali sie w sobote na balu Czern i Biel - powiedziala Isabel Coates

do Kati Farkas. - Ale to nieprawda.

- Poznali sie w zeszlym roku na odwyku, nic? - powiedziala Kati. - Flow byl na odwyku chyba

ze dwadziescia razy. Ona tez.

Serena zlozyla autograf i oddala gazete panu Hansonowi. Miala nadzieje, ze nie postawi jej

kiepskiej oceny z laciny, skoro nie zalatwila mu autografu Flowa.

- Dzieki - szepnal, ogladajac jej podpis. Usmiechnal sie rozradowany. - Na pewno to kiedys

bedzie warte fortune!

- Nie ma sprawy - odparla cierpliwie Serena. Szum na sali byl coraz glosniejszy.

- No dobra, dziewczeta. Wracajcie do pracy! - zawolal surowo pan Hanson, kiedy wrócil do

biurka.

Serena spojrzala jeszcze raz na arkusz egzaminacyjny. „Kiedy Siany Zjednoczone przystapily II

wojny swiatowej i dlaczego?”

Zanim zaczela odpowiadac na to pytanie, cala gromada jej kolezanek podbiegla z

egzemplarzami „Post”, zeby dala im autograf. Pan Hanson nie mógl im zabronic, skoro sam zaczal.

- No dobrze - powiedzial, ignorujac blagalne spojrzenie Sereny, - Dam wam piec dodatkowych

minut na pisanie. Piec minut, a polem wszystkie macie wrócic na swoje miejsca.

- Ja pierwsza! - krzyknela Rain Hoffstetter, podsuwajac Serenie „Post”.

- Nie, ja! - wrzasnela Laura Salon, odpychajac Rain.

Serena zachichotala ubawiona. Kiedy dwa miesiace temu wrócila z internatu, traktowano ja

jak tredowata. A teraz wszyscy chcieli miec jej autograf?

Zawahala sie z dlugopisem nad egzemplarzem Laury. Napisala swoim charakterystycznym,

nierównym charakterem pisma: Wiem, ze mnie kochasz. Serena.

seks, milosc i frankenstein

Egzamin z angielskiego w ostatniej klasie w Riverside Prep nieodmiennie byl dlugi i trudny,

ale Dan sie nie martwil. Przeczyta! Frankensteina Mary Shelley dwa razy, a wiekszosc wierszy Keatsa

z antologii znal na pamiec. Poza tym z zamknietymi oczami potrafil napisac wypracowanie na piatke.

Po gruntownej analizie Ody do slowika zamknal arkusz egzaminacyjny i zaczal pisac nowy

- 33 -

background image

wiersz, który - mial nadzieje - okaze sie czyms, co bedzie mozna wyslac razem z podaniami do

college'ów. Wlasciwie zawsze pisal tylko pelne niepokoju wiersze milosne. Ten zatytulowal Dla

Vanessy.

Papier rani

rozcinajac cytryny

slona woda w moich oczach

Eksperymentowal z nowa forma bialego wiersza i nie byl pewien, czy to ma jakis sens.

Twoja twarz

Orzech

Koisz rany

I nakrecasz mój silnik

Nakrecasz mój silnik? Nie, to brzmi zbyt seksualnie. Nie chcial, zeby Vanessa cos sobie

pomyslala, gdyby jednak pokazal jej ten wiersz. Chodzilo mu o to, ze jest dla niego inspiracja. Dan

zagapil sie na slowa i próbowal znalezc lepszy sposób wyrazenia mysli. Potem wyrwal kartke z

zeszytu i zmial ja w kulke. Dlaczego nie potrafi juz napisac niczego dobrego?

Poczul, ze ktos na niego patrzy, i zerknal w lewo, gdzie siedzial Chuck Bass, ostatni kretyn. W

siódmej klasie byl jednym z najnizszych wsród rówiesników. Nosil okulary w rogowej oprawie,

brazowe garnitury ze sztruksu i ciagle musial isc do lazienki. Dan chodzil z nim na angielski w

siódmej klasie. Nauczyciel kazal im napisac na lekcji wiersz o jakiejs czesci ciala. Chuckowi pisanie

szlo naprawde fatalnie. Podal wiec liscik do Dana, blagajac, zeby napisal cos za niego. Danowi

pisanie przychodzilo z latwoscia, wiec napisal pierwsza rzecz, która przyszla mu do glowy - wiersz o

rekach i o tym, co robily dla niego w ciagu dnia. Dal ten wiersz Chuckowi, a potem w pospiechu

napisal o swoich ustach, ale ten wiersz nie byl nawet w polowie tak dobry jak pierwszy. Chuck dostal

piatke z plusem za kawalek o rekach i notke: Widzisz, ile potrafisz, jak sie przylozysz? J Dan za wiersz

o ustach dostal czwórke i notatke od nauczyciela Wiem, ze stac cie na wiecejL

Poczatkowo Dan nie mial nic przeciwko temu. Pomógl dzieciakowi, który najwyrazniej tego

potrzebowal. Ale w ciagu roku Chuck urósl prawic pól metra, zaczal sie golic, nosic sygnet z

monogramem na malym palcu i granatowy szalik z kaszmiru. W dodatku okazal sie potwornym

dupkiem, zwlaszcza jesli chodzi o dziewczyny. Próbowal nawet molestowac mlodsza siostre Dana,

- 34 -

background image

Jenny, w ubikacji na imprezie w zeszlym miesiacu. Dan bardzo jasno dal do zrozumienia, ze szczerze

go nie cierpi, ale Chuck najwyrazniej mial to gdzies. Nadal od czasu do czasu prosil o pomoc w

angielskim, a Dan za kazdym razem odpowiadal mu, zeby spieprzal.

W tym momencie Chuck wlasnie zerkal do arkusza egzaminacyjnego Dana i próbowal

przeczytac jego wypracowanie na temat Ody do slowika. Dan odwrócil kartke na pusta strone i

napisal wielkimi czarnymi literami: Co tu zagladasz, dupku? Pieprz sie! Chuck, mruzac oczy, zerknal

na blekitny arkusz Dana. a potem pokazal mu srodkowy palec.

Nie, to Ty sie pieprz! - napisal Dan i podkreslil to dwa razy.

Zanim przeszedl do nastepnego pytania, przeczytal kilka linijek Z Ody do slowika z arkusza

egzaminacyjnego.

Slucham w ciemnosciach. Czesto na pól zakochany

Bylem w smierci kojacej. Do niej slalem pienie...

*

To idealny poczatek wiersza dla Vanessy. Ona jest jego ciemnoscia. Dan naprawde byl na

wpól zakochany w smierci - to jego odpalanie jednego papierosa od drugiego, rzadkie posilki i picie

kawy w zdecydowanie za duzych ilosciach. Vanessa trzymala go przy zdrowych zmyslach. Trzymala

go przy zyciu.

Wzial znowu do reki dlugopis i próbowal wymyslic bardziej zwiezly, poetycki sposób

wyrazenia tego samego, co napisal Keats, tylko innymi slowami. Ale choc sie bardzo staral, nie

potrafil wymyslic innego, chocby w polowie równie dobrego sposobu napisania tej samej mysli.

Zamiast tego wiec przeczytal nastepne pytanie egzaminacyjne.

„Na lekcji omawialismy róznorakie symboliczne znaczenia stworzonej przez czlowieka i na

jego podobienstwo istoty - Frankensteina Mary Shelley. Ale co dla ciebie znaczy Frankenstein?”

Dan zagapil sie w zamysleniu na jasniejacy nad drzwiami sali gimnastycznej znak Wyjscie.

Zawsze uwazal, ze Frankenstein byl przerazajacy, ale tez na swój sposób piekny. Frankenstein nie

chcial nikogo skrzywdzic, ale nic panowal nad soba - byl potworem. W pewnym sensie byl jak milosc:

straszny i cudowny, przerazajacy i wyzwalajacy, budzacy dreszcz i smutny jednoczesnie.

Drzac pod wplywem twórczej energii, Dan przekartkowal arkusz egzaminacyjny na pusta

strone i napisal na górze Dla Vanessy. A potem napisal pierwsza linijke: Jestes moim

Frankensteinem.

O Boze. Czy w ogóle chcemy wiedziec, jak brzmiala druga linijka?

- 35 -

background image

Vanessa siedziala na koncu auli w szkole Constance Billard. Zdawala egzamin z historii razem

z Serena. Skonczyla pisac czterdziesci piec minut wczesniej. Teraz, kiedy jej glupawe kolezanki z

klasy roily sie wokól Sereny jak pszczoly robotnice wokól królowej, poniewaz tak sie zdarzylo, ze

sfotografowano ja razem z tym nudnym, pozbawionym sluchu chlopaczkiem z plakatów, wokalista z

zespolu 45, Vanessa planowala trase po miescie do filmu, który miala nadzieje wyslac do

Uniwersytetu Nowojorskiego razem z podaniem. Pieprzyc rubryke towarzyska. Ona udokumentuje

prawdziwe zycie, które toczy sie w tym miescie, naprawde interesujace rzeczy, które rozgrywaja sie

tuz pod nosem ludzi zaczytujacych sie plotkami z rubryki towarzyskiej.

Przede wszystkim chciala wstac przed switem i sfilmowac rybaków, jak przywoza ryby na targ

w Fulton. Od zapachu ryby krztusila sie, ale to byl idealny pomysl: przesledzi droge ryby z lodzi na

targ, gdzie zostanie sprzedana po jakies szescdziesiat cztery centy za kilogram, potem do jakiejs

restauracji na przedmiesciach, gdzie zostanie podana z orzeszkami pistacjowymi, pomidorami i

maslem grzybowym za dwadziescia dziewiec dolarów porcja. Zamówi ja jakas anorektyczka, która zje

ledwie pare kesów, a reszta zostanie wyrzucona.

Vanessa zyla wlasnie dla takiej ironii: gorzko - slodkiej. Byla pesymistka, a Dan byl

romantykiem i dlatego wlasnie, chocby nie wiem jak go kochala, nie rozumiala, dlaczego Dan tak sie

nakrecal w zwiazku z seksem. Uwazala, ze im dluzej bedzie zwlekal i im bardziej bedzie rozdymal

sprawe seksu, im wiecej bedzie pisal o tym wierszy i im bardziej martwil sie z tego powodu i nie

mógl spac, tym wieksze ma szanse sie rozczarowac. Nie potrafila wymyslic, jak delikatnie dac mu to

do zrozumienia. Przychodzila jej do glowy tylko mysl, zeby go zwiazac i zerwac z niego ubranie. Co

moze nie byc takim najgorszym pomyslem.

Usmiechnela sie do siebie i wrócila myslami do filmu.

Po targu rybnym chciala spedzic dzien z policjantami, którzy na rowerach patroluja parami

Central Park. Zawsze wygladaja tak, jakby nic nie obchodzily ich niepelnoletnie dzieciaki, które na

Owczej Lace cpaja albo pija. Chciala sprawdzic, czy kiedykolwiek kogos aresztuja, czy tylko próbuja

sobie wyrobic miesnie nóg pedalowaniem. Policja pewnie nie zgodzi sie na filmowanie, jezeli

Vanessa nie zdobedzie jakiegos specjalnego pozwolenia, ale i tak pomysl byl fajny.

Na koniec chciala pokrecic sie przy sprzedawcy hot dogów. Zobaczyc jego dom, rodzine, psa.

Sprawdzic, czy ma stalych klientów. Zobaczyc, czy przypadkiem, gdy czeka na klientów, nie czyta

czegos, co naprawde jest wyzwaniem, na przyklad Teczy grawitacji Thomasa Pynchona. I sprawdzic,

czy nie marzy, aby pewnego dnia stanac na czele tlum. A moze jest po prostu szczesliwy jako

sprzedawca hot dogów i cieszy sie, ze przez caly dzien moze jesc je za darmo.

Poruszenie na poczatku sali przyciagnelo uwage Vanessy. Tlum lemingów wokól krzesla

- 36 -

background image

Sereny zaczal sie rozpraszac.

- Dziekuje wam, dziewczeta. Dziekuje, Sereno! - zawolal pan Hanson. - Macie dziesiec

dodatkowych minut.

Vanessa patrzyla, jak Serena wraca do gorliwego liczenia rozdwajajacych sie wlosów.

Serena i Dan mieli grac w pazdzierniku w filmie Vanessy, w Wojnie i pokoju. Ale Dan

zachowywal sie w towarzystwie Sereny jak kompletny idiota i Vanessa nie mogla tego zniesc, wiec

poprosila dziewczyne, która ledwie potrafila grac, zeby wziela glówna zenska role. Serena tez

zainteresowala sie Danem, ale to trwalo jakies piec sekund. I zanim zdazyla narobic zbyt wielu szkód,

Vanessa wparowala ze swoja ogolona glowa, czarnym golfem i glanami, zeby uleczyc jego zlamane

serce.

Zalozyla noge na noge. Mysl o ratowaniu Dana przed zlamaniem serca sprawila, ze jeszcze

bardziej chciala isc z nim do lózka. Westchnela niecierpliwie. W ferie beda spedzac z Danem

mnóstwo czasu razem. Bez specjalnej opieki ze strony doroslych. Jest gotowy czy nie, to tylko

kwestia czasu - w koncu to zrobia.

Widzicie? Mimo wizerunku twardziela i pogardy dla niemal wszystkich przedstawicieli rasy

ludzkiej, Vanessa byla tylko kolejna, ciekawa swiata siedemnastolatka. Wszystkie jestesmy takie

same.

N nie moze przestac myslec o tylko B

Nate jadl lunch w Jackson Hole razem z Anthonym Avutdsenem, Charliem Demem i Jeremym

Scottem Tompkinsonem w czasie godzinnej przerwy miedzy egzaminami z matematyki i chemii.

Egzamin z matmy byt cholernie trudny. Teraz ladowali w siebie hamburgery, frytki i cole, zeby

przetrwac przez chemie, na której bedzie pewnie jeszcze gorzej. Nate myslal o tym, ze restauracja

powinna zainwestowac w wiatraki na suficie, by pozbyc sie smrodu cebuli smazonej na glebokim

oleju, który ciagle wisial w powietrzu. Rozmyslal tez o Jenny i Blair w taki luzny, niesprecyzowany

sposób, w jaki zwykle myslal o wiekszosci spraw.

Od soboty Jennifer sie nie odzywala, co bylo dosc dziwne. bo zwykle wysylala mu zagadkowe,

krótkie SMS - y na komórke albo slodkie lisciki na adres mailowy w Szkole Swietego Judy. Moze po

prostu byla zajeta uczeniem sie do egzaminów semestralnych.

Nate odsunal talerz i wyjal z kieszeni nokie. Nie zaszkodzi, jesli wysle krótka wiadomosc, zeby

- 37 -

background image

nie upadala na duchu w czasie egzaminów.

Och, jakie to przemyslne.

Napisal: Powodzi Czw popol sw - czne zakupy razem. Buziaki. N.

Jeremy wyciagnal swoje chude rece w góre i pokrecil glowa, zeby rozluznic miesnie karku.

- Ej, facet, do kogo piszesz? - Byl niskim, niezgrabnym dzieciakiem, tak chudym, ze prawie

gubil spodnie, ale nadrabial to fryzura w stylu angielskich gwiazdorów rocka i slangiem trawiarzy.

- Nie twój interes. - Nate wzruszyl ramionami.

Anthony wsunal do ust garsc zimnych, przesiaknietych keczupem frytek. Gral w niemal

wszystkich druzynach Szkoly Swietego Judy, wiec mógl jesc frytki przez caly dzien i nadal swietnie

wygladal.

- Ej, zauwazyles, ze w sobote Blair wygladala naprawde odlotowo?

Nate kiwnal glowa, widzac oczami wyobrazni napieta od gry w tenisa pupe Blair pod obcisla

czarna sukienka. Naprawde dobrze wygladala.

- Oczywiscie, nie jest tak rozwinieta jak Jennifer - dodal Anthony.

Chlopcy przestali sie juz od jakiegos czasu nabijac z Nate'a z powodu umawiania sie z

dziewiecioklasistka, ale przez caly czas robili aluzje do wyjatkowo duzych piersi Jenny. Trudno bylo

sie powstrzymac.

Nate usmiechnal sie. Potem zmarszczyl brwi, próbujac przypomniec sobie, jak wygladala w

sobote, ale przypominala mu sie tylko burza brazowych loków, cudowny rowek i niesmialy usmiech.

Lyknal coli, mruzac sliczne zielone oczy i myslac intensywnie.

A to bylo naprawde niezwykle w jego przypadku.

Dziwne, ale Nate jeszcze nigdy nie usiadl i nie zaczal porównywac dwóch dziewczyn.

Naprawde bardzo lubil Jennifer - byla mniej wymagajaca od Blair, która zawsze chciala wiedziec, o

czym mysli albo gdzie byl i z kim. Jenny nie naciskala go w zaden sposób, a Blair zmuszala go, zeby

tez zlozyl papiery do Yale. aby mogli razem mieszkac w kampusie, albo dawala mu drogie prezenty,

zmuszajac go do odwzajemnienia gestu i kupienia czegos dla niej. Jenny miala niesamowite piersi, a

Blair po prostu miala piersi. Ladne, ale nic nadzwyczajnego.

Jednak mimo wad Blair Nate zawsze czul, ze naprawde sie znaja - w koncu razem dorastali.

Przez caly czas, kiedy sie spotykali, mial wrazenie, ze zmierzaja ku czemus. Byl w tym jakis cel, jak

czerwona pinezka, która wbijal w mape morska, kiedy przybijal lodzia do jakiegos portu. Tym celem

byl po czesci seks - robili juz wszystko poza tym, wiec sila rzeczy musial to byc nastepny krok. Ale tez

cos mniej okreslonego. Ich zycie plynelo w podobnym tempie, osobno, ale razem, jak lodzie na

regatach. Oboje mieli siedemnascie lat. Oboje w czerwcu konczyli szkole. Oboje od przyszlego roku

- 38 -

background image

zaczynali nauke w college'u.

On i Jennifer plyneli zupelnie róznym kursem. I niestety seks nie majaczyl nawet na

horyzoncie. Miala dopiero czternascie lat. W przyszlym roku i jeszcze przez kolejne dwa lata bedzie

codziennie wkladala mundurek i biegla do Constance Billard, podczas gdy on Bóg jeden wie co

bedzie robil w college'u. Wiekszosc chlopaków ta róznica wieku by odrzucila, ale dla Nate'a to bylo

na swój sposób wygodne. Podczas gdy on bedzie dryfowal w kierunku nieopisanych wód przyszlosci,

Jenny zostanie bezpiecznie zakotwiczona w domu. On bedzie mógl do niej pisac, dzwonic albo wrócic

i zobaczyc sie z nia i nic sie nie zmieni.

Charlie dzgnal niedojedzona marynate widelcem i rzucil ja na wierz Nate'a, jakby to byla

martwa ryba.

- Wygladasz, jakbys byl na glodzie. Wytrzymasz na chemii?

Nate podniósl wzrok i scisnal w kieszeni mala plastikowa torebke z trawka. Zerknal na

zegarek.

- A co powiecie na szybkiego dymka przed egzaminem?

Pozostala trójka z entuzjazmem pokiwala glowami. Nate usmiechnal sie i wstal. Cos sobie

poukladal w glowie, chociaz nie byl do konca pewien co.

- Dobra - powiedzial. - Do dziela.

moze faceci sa jak ciuchy

Podczas gdy starsze i mlodsze klasy w szkole Constance Billard zaczynaly swój drugi egzamin

semestralny, Jenny siedziala na lekcji higieny, rozmawiajac miedzy innymi o milosci, seksie,

szamponie i fizjologii chlopców.

Jedenascie dziewczat w kole na podlodze pod rozswietlonym sloncem oknem, w przytulnym

kacie pokoju, który pomyslano w szkole specjalnie dla tak intymnych lekcji jak zajecia z higieny w

dziewiatej klasie. Na podlodze lezal puszysty karmazynowy dywan zamiast zielonego chodnika w

odcieniu wymiocin, jaki lezal w szkole wszedzie. Sciany pomalowano na wesoly chabrowy kolor z

bordiura w kolorze lnu. Stala tam tablica z mnóstwem kolorowej kredy do rysowania diagramów przez

nauczycieli. A co najwazniejsze, nie staly tam zadne lawki, wiec dziewczyny mogly sie naprawde

rozluznic i mówic o tym, co chodzi im po glowie.

Zajecia prowadzila pani Doherty, hipiska w stylu New Age, nauczycielka tanca, która miala

- 39 -

background image

dwadziescia piec lat, wspaniala, wyrobiona dzieki jodze figure, dlugie kasztanowe wlosy i blada

twarz zawsze bez grama makijazu. Byla jedyna nauczycielka gimnastyki, która nie wygladala jak

babochlop. Dziewczyny uwielbialy jej otwarty, prostolinijny sposób bycia, moze z wyjatkiem jej

sklonnosci do mówienia o róznych klopotliwych czesciach ciala, jakby opowiadala o swoim psie. Pani

Doherty pozwalala dziewczynom wybierac temat do rozmowy, wiec zwykle na zajeciach rozmawialy o

chlopcach.

- Serio nic rozumiem, jak mamy poznawac nowych chlopaków, skoro dziewiecdziesiat procent

czasu spedzamy w wylacznie damskim srodowisku - skarzyla sie Kim Swanson. Ostroznie pogladzila

dlonmi wymodelowane blond wlosy, na których od czwartej klasy co miesiac miala robione jasne

pasemka w salonie Johna Barretta.

Jenny siedziala obok Kim i zachwycala sie tym, ze wszystko w niej jest takie perfekcyjne.

Paznokcie z francuskim manikiurem, zlotobezowa opalenizna z solarium, subtelnie nalozony tusz

Chanel, cienie do oczu, blyszczyk. kwadratowe, brylantowe wkretki od Cartiera w uszach,

snieznobiala koszula od Agnés B. Moze gdyby Kim nie poswiecala tyle czasu na pielegnacje urody,

mialaby wiecej wolnego czasu na spotykanie sie z chlopakami.

Pani Doherty usmiechnela sie swoim pogodnym, zyczliwym usmiechem.

- Wiem, ze jest trudno, Kim - powiedziala wspólczujaco. - Moge ci tylko podpowiedziec, zebys

zaangazowala sie w koedukacyjne zajecia miedzyszkolne, takie jak kólko teatralne albo chór. A jesli

twoje przyjaciólki maja znajome, które znaja jakichs chlopców, to nie wstydz sie i popros, zeby cie

przedstawily!

- Pani Doherty, jak pani uwaza, czy trzeba byc zakochana w chlopaku, zeby z nim byc? -

zapytala Jessica Soames. Jessica wygladala dokladnie tak jak basniowa Królewna Sniezka: miala

geste czarne wlosy, czerwone pelne usta, szare oczy o dlugich rzesach, ale nie byla tak czysta jak

swiezy snieg. Zaczela miesiaczkowac juz w czwartej klasie, a wedlug plotek stracila dziewictwo w

szóstej. Poczatkowo to ona miala najwieksze piersi w klasie, ale w ciagu ostatniego roku Jenny ja

przegonila.

Pani Doherty odgarnela kasztanowe pasmo za ucho i pogladzila cieniutkie brwi, ewidentnie

szukajac dyplomatycznej odpowiedzi, tak zeby podtrzymac dyskusje. Ale zanim zdazyla cos

powiedziec, odezwala sie mala Jenny Humphrey.

- Tak, zdecydowanie. To znaczy, moze potrzeba chwili, zeby sie zorientowac, ze jestescie w

sobie zakochani, ale kiedy okaze sie, ze ty nie jestes, uwazam, ze powinnas zerwac.

Wszystkie, lacznie z pania Doherty, spojrzaly na nia. Pani Doherty - bo Jenny Humphrey nigdy

nie odzywala sie na zajeciach, a tu nagle wyraza tak jednoznaczne przekonania. Dziewczyny - bo

- 40 -

background image

wiedzialy, ze Jenny zdolala zwinac Nate'a Archibalda Blair Waldorf, co wydawalo sie niezwykle i nie

bylo sily, zeby lego dokonala bez pójscia na calosc, i to niejeden raz. Czy Jenny Humphrey w ukryciu

nie jest jeszcze gorsza puszczalska od Jessiki Soames? I czy wlasnie sie do tego przyznala?

Kiedy Jenny zorientowala sie, ze wszyscy na nia patrza, zaczerwienila sie.

- To znaczy, nie uwazam, ze musisz zerwac, skoro nie powiedzieliscie sobie „kocham cie”.

Nadal mozecie spotykac sie i w ogóle, i czekac, az nadejdzie na to wlasciwa chwila.

Pani Doherty skinela glowa i rozciagnela w usmiechu nieumalowane usta. Milosc to jej

ulubiony temat.

- Kiedy czlowiek sie zakocha pierwszy raz, czasem nic potrafi tego rozpoznac. Niektórzy myla

milosc z grypa!

Kilka dziewczyn zachichotalo, a Jenny usmiechnela sie do siebie. Doskonale wiedziala, co ma

na mysli pani Doherty. Czasem Jenny krecilo sie w glowie i robilo sie slabo, gdy byla z Nae'em. Jakby

ja rozkladalo zapalenie pluc albo cos takiego.

- Ale nie uwazam tez - ciagnela pani Doherty - ze trzeba byc zakochanym, aby byc w zwiazku.

Macie dopiero czternascie lat. Nie zamierzacie od razu wychodzic za chlopaka, nie? Dopiero uczycie

sie byc z kims. To jak przymierzanie ubran. Trzeba przymierzyc rózne style i rozmiary, zeby wiedziec,

w czym ci jest najlepiej.

Jenny zmarszczyla brwi. Nie chciala przymierzac róznych stylów i rozmiarów. Chciala tylko

Nate'a.

- Czekajcie, mówimy o seksie z kims, kogo sie nie kocha, czy tylko o spotykaniu sie? - zapytala

sprytnie Alicia Armstrong. Okrecala na nadgarstku opaske z rózowej skóry. - Bo ja uwazam, ze

zdecydowanie trzeba sie zakochac, jesli mysli sie o seksie.

- Och, na pewno - zgodzila sie szybko Jenny, znowu sie czerwieniac.

Reszta klasy znowu spojrzala na nia. Wiec przyznaje, ze poszla do lózka z Nate'em, czy temu

zaprzecza?

Jenny nie mówila o seksie, ale teraz zdala sobie sprawe, co Jessica miala na mysli, gdy

powiedziala „byc z facetem”. Wyciagnela nitke wlóczki z czerwonego dywanu. Ona nawet nie

myslala o seksie. Chodzilo o milosc. Jak dlugo powinna czekac, nim powie Nate'owi, ze go kocha? A

moze powinna poczekac, az on pierwszy to powie?

Znowu podniosla reke, ale Azaria Muniz byla pierwsza.

- Pani Doherty, czy to prawda, ze trzeba zmieniac szampony przy myciu wlosów, zeby uniknac

problemów? - Azaria miala faliste wlosy w kolorze miodu az do tylka, a w szafce pelno kosmetyków

do ich pielegnacji.

- 41 -

background image

Pani Doherty spojrzala na Azarie nieprzytomnie.

- Prosze sie na mnie nie powolywac, ale osobiscie uwazam, ze dopóki uzywa sie dobrych

kosmetyków z naturalnych skladników, mozna uzywac caly czas jednego szamponu i o nic sie nie

martwic. - Usmiechnela sie i odwrócila do Jenny, chetna, aby wrócic do tematu milosci. - Tak, Jenny?

Podnioslas reke?

Jenny spojrzala na sufit, ostroznie dobierajac slowa. Zanim zaczela, Jessica niegrzecznie

weszla jej w slowo.

- Czy to prawda, ze wszystkie wrazenia odbiera tylko koniec penisa? - zapytala, marszczac z

powaga brwi, jakby pytala o odkrycie atomu.

Reszta klasy zachichotala. Jessica zawsze zadawala najbardziej szokujace pytania, ale w glebi

ducha wszystkie sie z tego cieszyly.

- Jessica, prosze nie przerywac kolezankom - powiedziala spokojnie pani Doherty. - Zeby

krótko odpowiedziec na twoje pytanie: tak, zakonczenie penisa jest bardzo wrazliwe, ale to sie rózni

w zaleznosci od osoby. - Potem odwrócila sie do Jenny: - Co chcialas powiedziec?

Jenny parsknela i zaczerwienila sie. Penis, penis, penis! To slowo zawsze ja smieszylo.

- Tak? - ponaglala nauczycielka.

Jenny zakryla usta dlonia.

- Och, nic takiego.

Jessica zmruzyla oczy.

- Co cie tak smieszy? To najwrazliwsza czesc Nate'a? Koniuszek?

Jenny przestala sie smiac. Zaczerwienila sie az po czubki uszu.

- Jessica, nie zapominaj, zadnych imion i nazwisk - ostrzegla ja pani Doherty. Poprawila nogi

splecione w pozycji lotosu i odchrzaknela. - Chce wam przypomniec, dziewczeta, ze nasza rozmowa

jest poufna. Nic, co zostanie tu powiedziane, nie moze zostac powtórzone poza grupa.

Aha, jasne. No wiec jakim cudem cala szkola wie, ze Alicia Armstrong nie uzywa tamponów,

bo jej rodzice uwazaja, ze gdyby zaczela, przestalaby byc dziewica?

Jenny nie byla glupia. Wiedziala, ze cokolwiek powie, na pewno zostanie powtórzone, wiec

pomyslala, ze bezpieczniej nic nie mówic.

- Pamietam, jak pierwszy raz zobaczylam penis - wypalila Jessica, po raz kolejny wywolujac w

klasie wybuch chichotów. - Zupelnie spanikowalam!

Pani Doherty usmiechnela sie ze spokojem buddysty zen. Nawet Jessica Soames nie potrafila

wyprowadzic jej z równowagi.

- Przypominam - powiedziala - to jest miejsce do zadawania pytan...

- 42 -

background image

- Nie rozumiem, na czym polega erekcja. Jak to wlasciwie sie dzieje? - zapytala Kim Swanson.

- Czy to prawda, ze kazdy chlopak ma erekcje z samego rana? - spytala Roni Chang.

Pani Doherty westchnela. Zaczela taktownie odpowiadac. Jenny wylaczyla sie, wolala dalej

rozmyslac o milosci.

Jezeli chlopcy byli jak ciuchy, jak to ujela pani Doherty, to Nate byl jak jej pierwsza para

dzinsów Diesela, które wkladala tylko na specjalne okazje, poniewaz byly tak ladne, ze nie chciala

ich zabrudzic. Ale im czesciej je nosila, im czesciej je prala, tym lepiej pasowaly, az w koncu nie

mogla zyc bez nich - tak idealnie lezaly. A skoro tak absolutnie byla pewna swoich uczuc do niego, to

co zlego jest w powiedzeniu mu o tym?

niezwykla odpowiedz na zwykle pytanie

Blair oddala swój esej, który miala wysiac do Yale wczesniej tego ranka i kiedy egzaminy z

matmy i francuskiego wreszcie sie skonczyly, wpadla do biura doradcy, zeby sprawdzic, czy pani Glos

juz go przeczytala.

Pani Glos przegladala akta, a zadziwiajaco dlugie, szczuple nogi trzymala poprawnie

skrzyzowane w kostkach.

- O, witam. Moze usiadziesz?

Blair spojrzala krytycznie na brzydkie, ortopedyczne buty pani Glos. Co za strata, zeby takie

wspaniale nogi trafily sie starej kobiecie, która nie ma zadnego gustu, jesli idzie o buty. Usiadla na

twardym, drewnianym krzesle naprzeciwko biurka.

- Przeczytalam twoje wypracowanie. - Pani Glos przekartkowala stos prac na biurku, az

znalazla esej Blair. Zacisnela waskie usta i dotknela lekko chusteczka nosa. Czesto miala krwotoki z

nosa i uwazano, ze choruje na jakas rzadka zakazna chorobe. Wszystkie dziewczyny baly sie dotykac

materialów, które im rozdawala.

Blair uniosla idealnie wyregulowana brew.

- I...?

Pani Glos podniosla wzrok. Wlosy w mysim odcieniu brazu podwijaly sie jej na koncach,

ledwie muskajac podbródek. Zawsze wygladaly dokladnie lak samo, wiec musiala to byc peruka.

- Powinnas jeszcze raz sie do niego przymierzyc, jesli powaznie myslisz o pójsciu do Yale.

Chwile potrwalo, nim Blair to zrozumiala.

- 43 -

background image

- Ale...

Pani Glos otworzyla prace Blair i popukala w spiete kartki dlugim, ohydnym, zóltym

paznokciem.

- To jest idealne wypracowanie na temat zycia Audrey Hepburn - powiedziala. - Ale nic nie

mówi o tobie. Musisz pokazac ludziom w Yale, ze potrafisz dobrze pisac, ze myslisz w twórczy sposób

i ze potrafisz dac niezwykla odpowiedz na zwykle pytanie.

Blair wziela szesc spietych kartek w dwa palce. W skroniach jej dudnilo. Miala potworna

ochote powiedziec pani Glos, zeby spieprzala i zeby kupila sobie nowa peruke, ale wiedziala, ze

doradczyni jest naprawe dobra w swojej pracy i mogla pomóc dostac sie do Yale.

- Dobrze - stwierdzila krótko. - Spróbuje jeszcze raz.

- Grzeczna dziewczynka. Spróbuj nie byc taka doslowna. Pokaz im, jak bardzo cenisz filmy

Audrey Hepburn, zamiast mówic im o tym.

Blair kiwnela glowa i wstala. Poprawila spódnice, próbujac zachowac kamienna twarz, mimo

ze tak potwornie ja obrazono. Zachowala sie wlasnie tak, jak zrobilaby Audrey.

- Wesolych swiat - dodala uprzejmie.

Pani Glos znowu przytknela chusteczke do nosa i usmiechnela sie.

- Wesolych swiat, Blair.

Blair zamknela za soba drzwi i wrzucila skazony zarazkami esej do metalowego kosza na

smiecie, wzdychajac przy tym ze zloscia. Tyle jesli idzie o dobra zabawe na plazy w St. Bans. Serena

bedzie musiala sama o siebie zadbac, bo Blair cale pieprzone ferie spedzi w domu, piszac od

poczatku wypracowanie do Yale. Miala ochote napisac: „Do jasnej cholery, po prostu mnie

przyjmijcie” i wyslac to do komisji rekrutacyjnej w Yale, ale zwazywszy, ze opowiedziala facetowi od

rozmowy kwalifikacyjnej cale swoje zycie, a potem go pocalowala, to chyba nie byl najlepszy pomysl.

Ruszyla schodami na góre, zeby zabrac z szafki niebieski plaszcz od Marca Jacobsa. Po drodze

wpadla na Kati Farkas i Isabel Coates, które akurat schodzily.

- Jak ci poszlo na francuskim? - zapytala Kati. Tego ranka padalo, gdy szla do szkoly, i jej

jasnorude wlosy sie poskrecaly.

Blair pomyslala, ze Kati wyglada jak pudel, w którego strzelil piorun. Wzruszyla ramionami.

- Bez sensu.

Niecierpliwie odrzucila wlosy z twarzy. Miala juz dosc rozmawiania o ocenach, szkole i

egzaminach.

Isabel przeczesala palcami krótki ciemny kucyk i uniosla podbródek.

- Wiem, ze to zabrzmi dziwacznie, ale wczoraj poszlam na powtórke Z historii do pana Noble'a

- 44 -

background image

i to mi pomoglo. Naprawde dla mnie egzamin byl calkiem prosty.

A ty jestes naprawde wkurzajaca, zauwazyla w myslach Blair. Ojciec Isabel byl aktorem

telewizyjnym, który glównie czytal zza kadru i mial sztuczny brytyjski akcent. Isabel lubila go

nasladowac i dlatego mówila „calkiem prosty” zamiast „totalnie lajtowy”. nie wrzucala na luz.

Kati kiwnela glowa.

- I byl krótki. A widzialas Serene? Jeszcze nie skonczyla. Siedziala i gapila sie na swoje wlosy,

gdy my juz wychodzilysmy.

Oczywiscie pominela ten epizod, kiedy Serena rozdawala autografy. Zadna by sie nie

przyznala Blair, ze poprosila o podpis.

- Na pewno dobrze jej poszlo - stwierdzila lojalnie Blair. Serena nigdy sie nie uczyla i nie

chodzila na zaawansowane zajecia, ale zawsze udawalo jej sie jakos wybronic dzieki aktywnosci na

lekcjach i pisaniu wzglednie przyzwoitych prac. Byla bystra - jak wszystkie dziewczyny w Constance -

ale nauczyciele juz od drugiej klasy narzekali, ze nie wykorzystuje potencjalu. W glebi duszy Blair

cieszyla sie, ze Serena tak odpuszcza sobie szkole. Zadnym cudem nie moglyby sie przyjaznic, gdyby

Serena nie dosc, ze byla taka sliczna, to jeszcze by zbierala same piatki.

- Wiec co bylo miedzy toba a Milesem? - zapytala Isabel.

Blair nie mogla uwierzyc wlasnym uszom. Przeciez lezaly nieprzytomne, pijane na tyle

limuzyny, a ona pozbyla sie ich bez mrugniecia okiem. Teraz zachowywaly sie, jakby znowu chcialy

byc jej najlepszymi przyjaciólkami. Nie miala ochoty na pogaduszki z nimi o jakims gosciu, którego

pewnie nigdy wiecej nic zobaczy. I to tylko po to, zeby mialy o czym plotkowac w szkole.

- Naprawde nic takiego - odparla nonszalancko.

- Och, robisz sie taka tajemnicza - zagruchala Isabel. - To znaczy, ze musialo cos byc.

Blair przewrócila oczami.

- Jak chcesz.

- Wiec co powiedziala pani Glos na temat twojego wypracowania do Yale? - dopytywala sie

Kati.

Tak to wlasnie jest, jak chodzisz do malej zenskiej szkoly: wszyscy wiedza o wszystkim. To

doprowadzalo Blair do szalu.

- Podobalo jej sie - sklamala. Zaczela isc po schodach, a jej maly pierscionek z rubinem

pobrzekiwal metalicznie o porecz. - Do zobaczenie pózniej. Musze zaczac uczyc sie do angielskiego.

- Czekaj! - krzyknela Isabel.

Blair odwrócila sie i zatrzymala.

- Co?

- 45 -

background image

- To prawda, ze Serena i Flow sie zareczyli?

Blair ledwo potrafila zdusic smiech. Wiedziala, ze powinna im powiedziec prawde, ale o wiele

ciekawsze bylo sklamac.

- Aha - powiedziala, krecac glowa z niedowierzajacym usmiechem. - Szalenstwo, nie?

Obie dziewczyny popatrzyly po sobie, podniecone tym, ze; potwierdzily u wiarygodnego zródla

lak wstrzasajaca plotke.

- I nadal jedzie z toba na St. Bans? - dopytywala sie Kati.

Blair kiwnela glowa i obrócila pierscionek z rubinem na palcu.

- Bedziemy tam planowac jej slub.

- Och, to brzmi super! - rzucila Isabel z wyjatkowo odrzucajacym brytyjskim akcentem.

Zerknela na Kati, a potem na Blair. - Myslisz, ze poprosi nas, zebysmy byly druhnami?

Blair odwrócila sie i poszybowala z wdziekiem po schodach, tak jak Audrey we wspanialej

sukni od Givenchy'ego w czasie pokazu mody w Zabawnej buzi.

- Moze! - krzyknela. - Jesli bedziecie dla niej mile.

To, ze cale ferie musi spedzic na ponownym pisaniu wypracowania, nie znaczy, ze nie moze

jednoczesnie troche sie zabawic.

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

No dobra, przetrwalysmy koniec semestru - teraz trzeba sobie umilic zycie.

LISTA SWIATECZNYCH ZYCZEN

1 czapka z lisiego futra z Fendi, chociaz pewnie któregos póznego wieczoru zostawie ja w taksówce.

1 zamszowa torebka z fredzelkami, na nadgarstek - dobra, zeby wyjsc z domu, majac tylko klucze,

- 46 -

background image

karte kredytowa i blyszczyk do ust. Po co komu cos wiecej?

Roczny abonament na wizyty w salonie Red Door Elizabeth Arden na nakladanie wosku na twarz,

brwi i okolice bikini, na maseczki z wodorostów, podcinanie wlosów i robienie pasemek.

1 para kozaków z jasnobrazowej skóry.

1 para ciemnobrazowych kozaków.

1 para czarnych kozaków do kolan. Wszystko od Stephane'a Keliana i wszystkie na

dziesieciocentymetrowych obcasach. Nie mozna miec za duzo butów.

1 kurtka z baraniej skóry z Fendi.

1 superduze pudelko trufli z ciemna czekolada Godivy - moja slabosc. Cóz, jedna z wielu.

1 kaszmirowy szlafrok kapielowy, bialy, z TSE, a do tego pasujace kapcie, tez z kaszmiru.

Wszystkie klasyczne filmy Hitchcocka na DVD.

Przyjecie do wszystkich college'ów. do których wyslalam podanie.

Sylwester, który calkowicie odmieni moje zycie!!

Na celowniku

B wypozycza z biblioteki na Manhattanie wszystkie ksiazki o Audrey Hepburn. A i jego przyjaciel M

spaceruja z bokserem (to jest pies, a nie mistrz wagi ciezkiej) kolo szkoly dla dziewczat Constance

Billard i zagladaja w osmiokatne okna na parterze - ciekawe, kogo szukaja? S sprezentowala

swojemu odzwiernemu akwarium z malymi barakudami. Codzienne prezenty od Flowa to lekka prze-

sada? N popala z kumplami na Owczej Lace. J przygotowuje wspaniala zlocona kartke dla N na

zajeciach z plastyki. D wyrzuca jeden ze swoich cennych czarnych notatników do kosza na

Broadwayu. Blokada twórcza to straszna sprawa, nie? V kreci sie za jakims biednym, Bogu ducha

winnym sprzedawca hot dogów w parku na Washington Square. K i I walcza o czapke z lisa w

Intermix.

Wasze e - maile

P: Kochana „Plotkaro”!

Odkad zaczelas pisac te strone, staram sie domyslic, kim jestes. Chyba nie moglabys tyle

mówic o swoich znajomych, gdybys nie byla w ostatniej klasie. Ja jestem w mlodszej, ale

trzymam sie z najfajniejszymi ludzmi z ostatniej. Wiec moze nie jestes taka super, jak ci sie

wydaje. Ciagle podejrzewam, ze jestes jakims zboczonym nauczycielem od wuefu.

- 47 -

background image

Jdwack

O: Najdrozsza jdwack!

Daruj sobie zgadywanie, kim jestem, bo i tak ci nie powiem, Ale jedno moge ci obiecac: po

smierci nie znajda mnie w drelichowych spodenkach z gwizdkiem na szyi.

P

P: Hej, P!

Co myslisz o tej plotce na temat zareczyn Flowa i S? Ona zawsze zachowywala sie

tajemniczo, jakby ukrywala wielki sekret, wiec trudno cos powiedziec.

duch

O: Drogi duchu!

Wiem, co masz na mysli - S wyjatkowo malo mówi o Flowie, jesli plotki sa prawdziwe. Ale

badzmy realistami. Ma dopiero siedemnascie lat. Nawet jesli sie zareczyla, watpie, zeby za

chwile czekal nas slub.

P

P: Hej, Plotkaro!

Nie wiem, czy B o tym wie, ale dobiegly mnie sluchy, ze gosc, z którym spedzila caly

sobotni wieczór - ten perkusista, kumpel jej przyrodniego brata - tez wybiera sie na St.

Barts na ferie.

informator

O: Drogi informatorze!

O: Jezu! Mysle, ze to bedzie wielka niespodzianka i chyba B nie bedzie nia zachwycona.

P

I wreszcie...

Ejze? Jaki sens ma zjawianie sie w szkole po semestrze, skoro oceny juz nie beda sie do niczego

liczyc? W letnim semestrze powinni pozwolic nam wybrac sobie jedne zajecia, na przyklad przerwe

na lunch, czytelnie albo teatr. W koncu zasluzylismy sobie na chwile odsapki, nie?!

- 48 -

background image

Wiem, ze mnie kochacie

plotkara

barneys ksztaltuje charakter

W czwartek przed Bozym Narodzeniem szkola Constance Billard wreszcie pozwolila

dziewczynom na luksus - dwunastodniowe ferie. Po szkole Jenny spotkala sie z Nate'em przed

sklepem Barneysa. Miala na sobie blekitny sweter z szalowym kolnierzem, czarna parke z obszyciem

ze sztucznego lisa, króciutki szary mundurek szkolny, kapelusik z czerwonego moheru, spod którego

wystawaly jej ciemne loki, i dopasowane kolorem rekawiczki z czerwonego moheru. Wygladala

przeslicznie Nate pocalowal ja w dlon. Zalatwil wieksza dzialke trawki u swojego dostawcy w pizzerii

na rogu Osiemdziesiatej i Madison, wiec byl w doskonalym nastroju.

- Stesknilem sie za toba - powiedzial, a jego szmaragdowej oczy skrzyly sie w zimowym

zmroku.

Serce Jenny natychmiast sie rozplynelo.

- Ja za toba tez - odpowiedziala, a jej policzki delikatnie sie zarózowily. Wyjela z kieszeni parki

swiateczna kartke, która zrobila specjalnie dla niego. - Prosze.

Nate rozdarl recznie zrobiona koperte. Gapil sie na rysunek wykonany weglem, akwarelami i

zlotym flamastrem, próbujac odgadnac, co to wlasciwie jest.

- To balwan obejmujacy renifera - wyjasnila Jenny. - Polaczylam styl Matisse'a i Picassa, ale

nie wiem, co mi z tego wyszlo.

Nate nic mial zielonego pojecia o Matissie i Picassie. Otworzyl kartke. WESOLYCH SWIAT,

NATE! Caluje, Jennifer - napisano blyszczacymi, zlotymi literami. Nate usmiechnal sie i wsunal kartke

do kieszeni plaszcza.

- Dzieki.

Jenny wziela go pod ramie. Weszli do sklepu.

- Wiec co chcesz pod choinke? Ja kupuje pierwsza.

Pozyczyla od ojca kolejne piecdziesiat dolarów, co wlasciwie bylo niczym przy sumie, jaka juz

mu wisiala. Odkad byla z Nate'em, wydala wiecej pieniedzy niz przez cale swoje zycie.

Kazda dziewczyna ci to powie, ze dobry wyglad kosztuje, ale warto zainwestowac.

W dziale meskim Nate podal jej pare szarych skarpetek z welny merynosów.

- 49 -

background image

- Co powiesz na to?

- Skarpetki? Ale ja chce kupic ci cos wyjatkowego. Cos... swiatecznego - uparla sie Jenny. -

Szykownego - tego slowa szukala. Szykowny. Widziala je w „Vogue'u”. Brzmialo z francuska i tak

wyrafinowanie.

Nate odlozyl skarpetki i rozejrzal sie po sklepie.

- Nie chce, zebys wydawala na mnie za duzo pieniedzy, Jennifer.

Jenny usmiechnela sie promiennie. Teraz kochala go jeszcze bardziej. Uwielbiala to, ze mówi

do niej Jennifer. Uwielbiala te króciutkie, slodkie SMS - y, które jej wysylal. Uwielbiala jego

zlotobrazowe wlosy i zawsze opalona, idealna skóre. Uwielbiala sposób, w jaki robil rózne rzeczy, na

przyklad calowal ja w reke. A najbardziej ze wszystkiego uwielbiala to, jak kilkoma slowami, które

wypowiadal swoim seksownym glosem, potrafil sprawic, ze czula sie najwieksza szczesciara w

Barneysie, a to naprawde cos znaczylo.

- Nie moge ci kupic skarpetek - tlumaczyla Jenny. - To musi byc cos wyjatkowego.

Nate wzruszyl z rozbawieniem ramionami. To mile, ze Jenny chce mu kupic cos bardziej

znaczacego niz skarpetki albo woda kolonska. Byla taka szczera w swojej hojnosci. Nigdy nie

oczekiwala niczego w zamian.

- A to? - Jenny podniosla flanelowe czerwone spodenki w prazki, ze sznureczkiem w pasie. -

To chyba ma robic za pizame.

Nate zmarszczyl brwi.

- Troche gejowskie - stwierdzil.

Jenny odlozyla spodenki z powrotem.

- Masz racje. Przepraszam.

A potem zobaczyla stolik ze stosem bokserek, które na pupie mialy fotografie zaglówek

nalozone sitodrukiem. Byla tam para niebieskich z czerwona lódka. Idealne. Przeciez Nate zegluje.

Nawet buduje lodzie w Maine. Bokserki kosztowaly szescdziesiat dolarów, czyli wiecej niz planowala

wydac i calkiem sporo jak na bielizne, ale byla gotowa zapomniec o tych dodatkowych dziesieciu

dolarach dla chlopaka, którego tak kochala.

- Te sa naprawde czadowe - powiedzial Nate, podnoszac bokserki i ogladajac zaglówke. -

Tylko nie ma mnie kto w nich ogladac.

Rumieniec zalal szyje Jenny, gdy wyobrazila sobie ogladanie Nate'a w samej bieliznie.

- Musisz je miec - uparla sie. - Sa dokladnie w twoim stylu.

Zlozyla bokserki i zaniosla do lady.

- Czy moze je pani zapakowac jak prezent? - Odwrócila sie do Nate'a. - Jest zabawniej, kiedy

- 50 -

background image

sam mozesz rozpakowac to jak prawdziwy prezent. - Jej brazowe oczy plonely z radosci. Miala

cudownego chlopaka, kupila mu naprawde odlotowy prezent, a Nate usmiechal sie do niej tak, ze

miala ochote krzyczec „jestem TAKA SZCZESLIWA!” Wreczyla mu mala czarna reklamówke Barneysa.

- Wesolej Chanuki - zazartowala, chociaz sama tylko w polowie byla Zydówka, a Nate wcale.

- Dzieki, Jennifer. - Nie spodziewal sie, ze znajdzie cos, co mu sie naprawde spodoba, ale te

bokserki byly w porzadku. Wzial ja za reke. - Teraz idziemy kupic cos tobie.

Wepchnal ja do windy i pojechali na szóste pietro. Jenny nie wiedziala, dokad jada, dopóki

nie otworzyly sie drzwi. Wyszli w dziale z damska bielizna.

Jenny sie zawahala. Wyobrazala sobie, ze Nate kupi jej cos slodkiego i swiatecznego, na

przyklad szalik z glupawym reniferem. A nie bielizne.

- Wybierz, co chcesz - powiedzial Nate.

Jenny rozejrzala sie po wieszakach z delikatna, recznie robiona, importowana bielizna,

czerwieniac sie z zaklopotania. Zawsze kupowala zabudowane staniki Bali w Macy, bo mialy

dodatkowe wzmocnienia i naprawde grube ramiaczka, które nie wrzynaly sie w ramiona pod

ciezarem piersi. Staniki w Barneysie wygladaly tak, ze moglyby sie podrzec, gdyby wlozyla do

któregos jedna piers, juz nie wspominajac o dwóch naraz. Nie bylo sily. zeby Jenny wybrala tu

biustonosz, obcisly top albo koszulke nocna. Po pierwsze, chybaby umarla, gdyby Nate uslyszal, jaki

ma rozmiar miseczki. Po drugie, pewnie nie robili ladnych, koronkowych rzeczy o takim rozmiarze

miseczki.

Ale nie mogla powiedziec Nate'owi, ze nic chce bielizny. Nie chciala zranic jego uczuc.

Siegnela po jedwabne figi La Perla, z ladnym rózowym obszyciem na brzegach i rózowa satynowa

kokardka na gumce.

- Te sa ladne.

- Czy dobrac dla pani pasujacy stanik? - zaskrzeczala sprzedawczyni kolo siedemdziesiatki,

podchodzac do nich niepewnym krokiem.

- Nie. - Jenny prawie krzyknela. Wyszarpnela majtki z wieszaka i pospiesznie ruszyla do lady,

zeby Nate za nie zaplacil i wreszcie mogli sie stad wyniesc.

Sprzedawczyni przy kasie wziela figi i zaczela je pakowac w bibulke.

- Tylko stringi, prosze pani?

Jenny spojrzala na kawalek jedwabiu zwieszajacy sie z dloni kobiety. Teraz zobaczyla, ze

praktycznie nie ma w nich czesci zaslaniajacej posladki.

Nie miala odwagi spojrzec na Nate'a.

- Tak - wychrypiala. - To wszystko.

- 51 -

background image

- I prosze zapakowac w ozdobny papier - dodal Nate. Blair nosila stringi przez caly czas. Nie

rozumial, dlaczego Jenny tak sie czerwieni.

Kiedy pakunek byl gotowy, Nate wreczyl go Jenny i pocalowal ja w policzek.

- Wesolych swiat.

Jenny podniosla oczy - do tej pory nie odrywala spojrzenia od wlosia kremowego dywanu - i

wziela torebke. To kolejna rzecz, która uwielbiala w Nacie - nie panikowal z powodu takiej glupiej

rzeczy jak stringi. Zawsze byl spokojny i wyluzowany.

Cóz, latwo jest wrzucic na luz. kiedy czlowiek caly czas chodzi najarany.

Gdy zjezdzali winda, Jenny zastanawiala sie, gdzie teraz powinni pójsc. Do domu, zeby

przymierzyc prezenty i sie sobie w nich pokazac? Na sama mysl, ze mialaby przedefilowac przed

Nate'em z posladkami na wierzchu, chciala umrzec.

Drzwi windy sie otworzyly.

- Pomyslalem, ze moglibysmy zajrzec do St. Regis - rzucil Nate, gdy szli przez dzial z

kosmetykami, zeby wyjsc ze sklepu.

Serce Jenny zabilo niespokojnie. St. Regis to hotel. O Boze!

- Tam jest mily bar. Moglibysmy napic sie czekolady - dodal Nate.

Zabrzmialo to tak, jakby naprawde mial ochote na goraca czekolade, a nie pokaz striptizu w

pokoju hotelowym. Jenny westchnela z ulga.

- Dobry pomysl.

Zanim doszli do wyjscia, Nate zobaczyl dwie dziewczyny, jedna z wlosami jasnoblond

zebranymi w kucyk, druga z ciemnymi i rozpuszczonymi. Serena i Blair. Staly przy ladzie z ko-

smetykami Estée Lauder, dokladnie na ich drodze.

Nate objal Jenny i zaczal ja prowadzic w innym kierunku, z powrotem do dzialu meskiego, do

drugiego wyjscia. Nie zeby nie chcial, aby go widziano z Jennifer. Po prostu latwiej bylo, kiedy nie

musieli z nikim rozmawiac, zwlaszcza z Blair.

Jenny zawahala sie i spojrzala na niego, marszczac brwi.

- Gdzie idziemy? - spytala zaklopotana.

- Eee, pomyslalem, ze powinienem kupic sobie nowy pasek - powiedzial Nate, majac nadzieje,

ze Blair i Serena nie zauwazyly ich jeszcze.

Za pózno.

- Nate? - uslyszal za plecami glos Sereny. - Hej, Natie! Odwrócil sie powoli. Poczul ziemno -

sandalowy i liliowy zapach Sereny, gdy zarzucila mu ramiona na szyje. Wypuscila go i pocalowala

Jenny w policzek.

- 52 -

background image

- Co sobie kupiliscie?

Jenny znowu sie zaczerwienila.

- E, nic takiego.

Blair stala kawalek od nich i w milczeniu krytykowala brzydka, czarna parke Jenny i

mechacacy sie czerwony kapelusz. Nate usmiechnal sie do niej.

- Czesc. Blair.

Blair poprawila pasek fioletowej torebki Prady na ramieniu i odgarnela wlosy z twarzy.

- Czesc - rzucila ogólnie. Zerknela na Jenny. - Czesc, Ginny. Wesolych swiat.

Jenny chowala za piecami firmowa torebke Barneysa, bojac sie, ze ktos” móglby ja wyrwac jej

z rak i sprawdzic, co jest w srodku.

- Wesolych swiat - odpowiedziala slabo. Blair tak wkurzyl widok Nate'a i Jenny robiacych

razem swiateczne zakupy - nudna, szczesliwa para - ze nie mogla oprzec sie pokusie, by sie ich

kosztem zabawic.

- Moze nam pomozecie - zaproponowala wesolo. - Kupujemy wlasnie prezenty dla Flowa i

Milesa, wiecie, tych facetów, którzy byli z nami w sobote. Ale nie wiemy, co wybrac. - Szturchnela

Serene w lokiec. - Serena myslala o wodzie kolonskiej. Nate, moglybysmy przetestowac kilka

zapachów na tobie?

Nate nie uzywal wody kolonskiej i naprawde chcial sie juz wyniesc z tego sklepu, ale nie mial

pomyslu, jak sie wylgac.

- Jasne - odparl bez entuzjazmu.

Blair poprowadzila ich do lady i nim zdazyl zaprotestowac, zlapala prawa reke Nate'a i

spryskala go woda kolonska Dolce&Gabbana, która - jak dobrze wiedziala - smierdziala serem

plesniowym i tylkiem.

- Co o tym myslisz? - zapytala, podsuwajac reke Nate'a pod nos Jenny.

Jenny zaczela kichac.

- Na zdrowie - powiedziala Serena.

Jenny kichala i kichala. Nie mogla przestac.

Nate skrzywil sie.

- Troche za mocna.

- Serio? A co powiesz na to? - Blair zlapala jego lewa reke i spryskala ja Hermes Eau

D'Orange Verte. To byl czysty, klasyczny zapach, który uwielbiala tak bardzo, ze czasem sama go

uzywala, chociaz byl dla mezczyzn.

Nate powachal dlon i natychmiast owiala go nostalgia. Pomyslal o czasie, kiedy lezal z Blair

- 53 -

background image

w lózku i calowal jej nagi brzuch, rozsmieszajac ja przy tym.

- Ladny - powiedzial, wachajac jeszcze raz.

Jenny zaczelo lac sie z nosa. Otarla go rekawiczka.

Serena podniosla sobie lewa dlon Nate'a pod nos.

- Och, to absolutnie pasuje do ciebie, Nate. - Usmiechnela sie szczerze do Jenny. - Powinnas

mu ja kupic na Gwiazdke. Jest niesamowita.

Jenny znowu otarla nos. Nie miala juz pieniedzy, poza tym kupila mu znacznie lepszy prezent.

Zerknela na Nate'a, majac nadzieje, ze powie cos takiego i beda mogli juz isc, ale on tylko stal i gapil

sie na Blair z wyciagnietymi rekoma, jak jakis kretynski sprzedawca wody kolonskiej.

W sercu Jenny pojawila sie watpliwosc. Jak to jest, ze Nate wydaje sie taki wspanialy, gdy sa

sami, a kiedy wokól pojawiaja sie inni ludzie, zachowuje sie tak... glupio?

Blair zmarszczyla nos.

- No, nie wiem - zastanawiala sie. - Pomyslalam, ze moze powinnysmy im dac cos bardziej

osobistego.

- Na przyklad co? - zapytala Serena, wciagajac sie w zabawe.

- Ja kupilam Nate'owi bokserki z nadrukowana zaglówka - podsunela pomocnie Jenny. - Maja

tam rózne. Powinnyscie obejrzec.

Nate usmiechnal sie niesmialo.

- Aha, sa naprawde fajowe.

Blair zlapala zielona buteleczke z próbka wody D'Orange Verte, gotowa rzucic nia w glowe

Jenny. Bokserki? A to mala zdzira!

Serena zauwazyla, ze niewinny dowcip przyjaciólki zaczyna sie obracac przeciwko niej.

- Chodz, Blair. - Pchnela ja delikatnie za lokiec. - Pójdziemy na góre. Maja bikini, które

chcialabym przymierzyc. Powiesz mi, co o tym myslisz.

Blair odstawila wode kolonska z powrotem na lade.

- Jasne - odparla spokojnie.

- Jedziemy jutro na St. Barts - - Serena pocalowala Nate'a w policzek. Potem pochylila sie i

pocalowala Jenny. - Ale zobaczymy sie wszyscy w sylwestra, okay?

Nate patrzyl, jak Blair bawi sie swoim pierscionkiem z rubinem. Zrobil krok w przód, polozyl

dlon na rekawie jej plaszcza i pocalowal ja w policzek.

- Wesolych swiat, Blair.

Najlepsza aktorka zawsze jest opanowana, nawet wobec jawnej obelgi.

- Wesolych swiat - odparla Blair, trzymajac podbródek tak wysoko, jak tylko mozna, nie

- 54 -

background image

przewracajac sie do tylu. Polem ze spokojem odwrócila sie do wind na tylach sklepu i pociagnela za

soba Serene.

Nate patrzyl, jak odchodza. Podziwial dlugie ciemne wlosy Blair opadajace na blekitny

kaszmirowy plaszcz. Podniósl lewa dlon i wciagnal czysty, swiezy zapach, który przypominal mu naga

skóre Blair. A potem odwrócil sie do Jenny. Jej ciemne roztrzepane loki. Za duza czarna parka.

Drobniutkie dlonie. Niesmialy usmiech. Co za ulga, ze Blair juz poszla, bo nie musi juz ich

porównywac. Bo prawde mówiac, nie bylo porównania.

Na szklanej ladzie za nimi stala buteleczka perfum w ksztalcie primabaleriny.

- Ej! - Nate zmienil temat. - Widzialas kiedys Dziadka do orzechów? - Jenny interesowala sie

sztuka, wiec pewnie wiedziala wszystko o balecie.

Jenny pokrecila glowa, usmiechajac sie niepewnie. Chodzila do Lincoln Center na zajecia z

architektury i projektowania, ale nigdy nie ogladala tam prawdziwego baletu.

- Nie, jeszcze nie.

To nie wypada. Po prostu nie wypada. Nate zabieral Blair na Dziadka do orzechów przez

ostatnie trzy lata w Boze Narodzenie. I chociaz widzial, ze to niepowazne, zawsze swietnie sie bawil.

To byl taki odlot: na poczatku, w pierwszej scenie kolacji wigilijnej, drzewko na scenie bylo

normalnych rozmiarów. A polem dziewczynka zasypia i zaczyna snic, a choinka wyrasta jak na

sterydach na gigantyczne drzewo, o wiele, wiele wieksze od tego przy Rockefeller Center. A potem

wszystkie zabawki ozywaja i zaczynaja ze soba walczyc. To bylo niesamowite.

Nate wyciagnal komórke z kieszeni.

- Jutro wieczorem jemy kolacje u twojego ojca, prawda?

Jenny kiwnela glowa.

- To zobaczmy, czy zostaly jeszcze jakies bilety na popoludnie.

Jenny oparla sie o lade w perfumerii, czujac, jak biora góre objawy przypominajace grype.

Nate zabiera ja na balet! Jak mozna go nie kochac?

D próbuje pisac o seksie w nowym sposób

Gdy tylko skonczyly sie ostatnie egzaminy w czwartek, Dan poszedl do ulubionej chinsko -

kubanskiej kawiarni na Broadwayu. Zamówil kawe z mlekiem i krokiet po chinsku. Wyciagna!

nowiutki, czarny notes i czarny cienkopis. Przez caly tydzien próbowal napisac cos wzglednie

- 55 -

background image

przyzwoitego, zeby to wyslac razem z podaniem o przyjecie na uczelnie, ale wychodzily mu same

smiecie. Nigdy wczesniej nie mial klopotów z pisaniem - zwykle slowa po prostu z niego wyplywaly.

Jasne, egzaminy rozpraszaly go troche, ale nie ma co sie oszukiwac. Opuscila go wena.

Saczyl kawe, rozchlapujac mlecznobrazowe kropelki na czystej stronie notatnika. W pewnym

sensie to go stawialo na równi z wielkimi. Tolstoj mial blokade twórcza, Hemingway tez. Nie byl

pewny co do swoich ulubionych francuskich egzystencjalistów, ale potem doszedl do wniosku, ze w

takim czy innym, momencie tez musieli to przezywac. Mimo wszystko mu nie ulzylo. Tak naprawde to

byla tortura.

Biedna, zbolala dusza.

Przegladajac swoje stare notatniki, stwierdzil, ze ostatni raz napisal cos sensownego przed

Swietem Dziekczynienia, zanim pocalowali sie z Vanessa i zdali sobie sprawe, ze sa zakochani.

Przetoczyl krokiet w kleistym sliwkowym sosie i odgryzl kawalek. Poza smiercia milosc byla

jego ulubionym tematem, ale teraz, kiedy byl zakochany, slowa, którymi o niej pisal, wydawaly mu

sie powierzchowne i niezreczne. Gdyby potrafil spojrzec na milosc pod innym niz zwykle katem...

Zanurzyl krokieta w sosie i znowu odgryzl kes. Po nadgarstku poplynal mu goracy tluszcz. Kelnerka

strzelila go biodrem w lokiec i resztka krokieta wpadla do kubka, rozpryskujac po calym stole kawe z

mlekiem.

Wiekszosc ludzi by sie wkurzyla, ale w glowie Dana zapalila sie zaróweczka.

Seks! - pomyslal. Seks byl ostatecznym wyrazem milosci. Dlatego jesli kiedykolwiek to zrobi,

to tylko wtedy, kiedy bedzie czul, ze jedynym sposobem wyrazenia tego, co chce powiedziec, bedzie

kochanie sie.

Zdjal skuwke z cienkopisu. Czyta! dosc o teorii literatury, by wiedziec, ze najbardziej

wyswiechtany sposób pisania o seksie to opisywanie kwitnacych kwiatów, zachodów slonca i fajer-

werków. I wiedzial tez, ze praktycznie wszystko moze zabrzmiec seksownie. Ale on chcial pisac o

seksie w zupelnie nowy i zaskakujacy sposób.

Zagapil sie na krokieta porzuconego w kawie i myslal.

Kazdy normalny chlopak, gdy mysli o seksie, natychmiast ma ochote zedrzec ubranie ze

swojej dziewczyny. Ale Dan nie byl normalnym chlopakiem. Zamiast pomyslec o zdarciu z Vanessy

ubrania, myslal o slowach, a nie ma nic seksownego w prostych, starych slowach, chyba ze uzywa

sie ich w seksowny sposób. Zeby tego dokonac, trzeba przestac myslec o slowach i zaczac myslec o

czyms innym, a jeszcze lepiej o kims innym. Najlepiej rozebranym.

Ale Dan ugrzazl w slowach. Im bardziej biedzil sie nad slowami, tym bardziej byl przekonany,

ze nie moze pisac o seksie, bo go jeszcze nie uprawial. A jesli nie moze pisac o seksie, nie moze tez

- 56 -

background image

pisac o milosci, a skoro nie moze pisac o milosci, to nie moze pisac w ogóle.

Czy seks to lekarstwo na blokade twórcza?

V odkrywa sekret victorii

W czwartek po szkole Vanessa szla Broadwayem w Soho, filmujac transwestyte w czarnej

plastikowej spódniczce, napietnastocentymetrowych obcasach, który szedl z malenkim czarnym

chihuahua w puchatym pomaranczowym sweterku. I nagle przed sklepem firmowym Victoria's Secret

*

zatrzymala ja kobieta rozdajaca promocyjne ulotki, które reklamowaly Bardzo Seksowna kolekcje

bielizny.

Kup dwa Bardzo Seksowne staniki, a dostaniesz za darmo dobrane do nich albo v - stringi,

albo tang! - zachecala ulotka.

Vanessa nie byla pewna, co to sa v - stringi albo tanga. Swoja bawelniana bielizne Hanes Her

Way i topy kupowala w Rite Aid, w Victoria's Secret nigdy nie byla. Spojrzala na wypelniajacy okno

wystawowe plakat z Gisele Bündchen w bieliznie z kolekcji Angel. Bielizna bezszwowa, bosko

dopasowana - tak napisano na plakacie. Oczywiscie na Gisele wszystko wyglada bezszwowo i bosko,

ale czy na niej tez bedzie sie tak prezentowalo?

Przewiesila pasek od kamery przez ramie i pociagnela ciezkie szklane drzwi do sklepu.

Pomyslala, ze to moze byc zabawne, sprawdzic, co to jest.

Gdy tylko weszla, zaczepila ja sprzedawczyni.

- Witamy w Victoria's Secret - powiedziala drobna blondynka w dopasowanym czarnym

kostiumie. - Czy moge pani w czyms pomóc?

Vanessa spiorunowala ja wzrokiem. Nie cierpiala namolnych sprzedawców.

- Nie - odparla lekcewazaco. - Chce sie rozejrzec.

Sprzedawczyni usmiechnela sie grzecznie.

- Dobrze. W takim razie powiem tylko, ze nazywam sie Vanessa.

Vanessa spojrzala na nia zaskoczona.

- Ja tez tak sie nazywam - powiedziala i poczula wyrzuty sumienia, ze byla taka niegrzeczna

dla tej kobiety. - Mamy takie samo imie.

Blond Vanessa sie rozpromienila.

- Co za zbieg okolicznosci! W takim razie nie zapomni pani mojego imienia. Prosze zawolac,

- 57 -

background image

gdyby czegos pani potrzebowala. - Odwrócila sie, zeby sie zajac inna klientka.

W sklepie pachnialo perfumami, z glosników plynela muzyka, dywan na podlodze mial kolor

glebokiej aksamitnej czerwieni. Okragle stoliki przykryte udrapowana czerwona satyna. byly

zawalone stringami i figami w zwierzece i roslinne wzroki Na kazdej scianie wisialy wieszaki ze

stanikami z koronki, satyny i bawelny. Byly tutaj body. figi, stringi i meskie bokserki. Slipki, obcisle

topy, podwiazki i pasy do ponczoch.

Vanessa nigdy nie widziala, zeby tyle metrów kwadratowych poswiecono takim erotycznym

fatalaszkom. których nigdy nie cierpiala. Ale moze jednak bardzo seksowna koronkowa rózowa

bardotka z odpowiednimi koronkowymi stringami to jest cos, czego potrzebuje, aby Dan nie mógl jej

sie oprzec, by poczul, ze nadeszla la poetycka... ta „naturalna” chwila - czy na co on tam czekal - i

zeby wreszcie zdecydowal sie pójsc z nia do lózka.

Podeszla do wieszaka z czerwonymi koronkowymi biustonoszami z fiszbinami i zaczela je

ogladac. Trzydziesci cztery B, trzydziesci szesc C, trzydziesci osiem D. Nawet nie wiedziala, jaki nosi

rozmiar. Pod wieszakiem ze stanikami wisialy koronkowe figi, wlasciwie bardziej przypominaly

spodenki, tyle ze wyjatkowo króciutkie spodenki. Vanessa sprawdzila metke. Ach, wiec to sa tanga.

Cóz, nie wygladaly zle. Rozejrzala sie za swoja imienniczka.

- Jednak zdecydowala sie pani cos przymierzyc? - zapytala blondynka, wychodzac zza lady,

gdzie skladala stos bawelnianych stringów.

Vanessa wzruszyla bezradnie ramionami.

- Sa jakies w czarnym kolorze? - Wskazala czerwona koronkowa bardotke z kolekcji Bardzo

Seksowne.

- A jaki rozmiar?

Vanessa zmarszczyla brwi. Jak mogla przezyc siedemnascie lat i nie wiedziec, jaki nosi

rozmiar stanika?

- Nie jestem pewna - wymamrotala prawie nieslyszalnie.

Blond Vanessa usmiechnela sie zyczliwie.

- Chodzmy do przymierzalni, zmierze pania. A potem porozmawiamy o tym, czego pani szuka.

Znajdziemy cos w pani stylu i w czym bedzie sie wygodnie chodzilo. Co pani na to? Vanessa kiwnela

glowa niechetnie. Nie bardzo jej sie podobal pomysl, ze ktos bedzie mierzyl jej klatke piersiowa, i nie

miala pojecia, czego szuka, ale skoro zaszla tak daleko, to równie dobrze moze spróbowac dalej.

- Pod warunkiem ze bedzie w czarnym kolorze - dorzucila z uporem.

- 58 -

background image

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

KOCHAJ SIOSTRE SWOJA, ALE NIE ZA BARDZO

Zwrócil moja uwage fakt, ze dawno nie bylo nic a nic slychac o milusim przyrodnim bracie Et, A z

dredami. Mozna by pomyslec, ze zbytnio pochlonely go egzaminy i zakladanie kapeli. Ale nic takiego.

On sie ukrywa. Jestem prawie przekonana, ze ukrywa sie, poniewaz drecza go bardzo powazne

kwestie. No, wlasciwie to jedna powazna kwestia: zakochal sie w swojej przybranej siostrze.

Najswiezsze nowinki mówia, ze zaprosil swojego kumpla, perkusiste, M, na St. Barts i podejrzewam,

ze zrobil to po to, aby M zajal sie B i trzymal ja poza zasiegiem jego wzroku.

Wasze e - maile

P: Droga P!

Chodze z J na zajecia z higieny i wiem na pewno, ze ona uczeszcza na terapie z powodu

obsesji na punkcie pepków. Na przyklad musi isc co godzine do lazienki, zeby sprawdzic,

czy jej pepek nadal jest na miejscu, a kiedy przebieramy sie przed wuefem, gapi sie na

pepki innych. To jest naprawde pokrecone.

Roni

O: Hej, ron!

I co w tym zlego? Pepki sa bardzo seksowne. Przynajmniej mój jest.

P

- 59 -

background image

P: Hej, P!

Mysle, ze chyba mieszkam w tym samym domu co B, o której tyle opowiadasz, i czasem

przez pomylke dostaje jej poczte. Jej matka odbiera tony listów z Nowego Poczatku, a to

musi byc albo klinika plodnosci, albo osrodek leczenia uzaleznien - wedlug tego, co widze

w ksiazce telefonicznej.

a kuku

O: Czesc, a Kuku!

Miejmy nadzieje, ze po prostu daje im pieniadze, a nie korzysta z ich uslugi.

P

Na celowniku

S dala odzwiernemu metrowego balwanka z czekolady zawinietego w firmowe zlotko Godivy. Flow

zdecydowanie przesadza, wyrzuca lisciki bez czytania, chyba ze S ma jakiegos innego wielbiciela. D

gapi sie w wode przystani przy Siedemdziesiatej Dziewiatej i szuka natchnienia. V siedzi w barze w

Billyburg - moze sprawdza dzialanie swojej figury wymodelowanej za pomoca zakupów w Victoria's

Secret? B i S opuszczaja salon J. Sisters po nakladaniu wosku na okolice bikini - wszystko przed

wyjazdem na St. Barts. Wyglada na to, ze tam bedzie naprawde, ale to naprawde goraco! Bawcie sie

dobrze w czasie ferii i nie marnujcie zadnej okazji na odlotowa zabawe. Ja na pewno nie zmarnuje.

Do zobaczenia na miejscu!

Wiem, ze mnie kochacie

plotkara

B ugrzezla w klasie turystycznej i przyciaga facetów jak lep muchy

BLAIR WALDORF

ESEJ

UNIWERSYTET YALE, 23 GRUDNIA

W kreacjach filmowych Audrey Hepburn najbardziej podoba mi sie to, ze zachowuja rezerwe, a

- 60 -

background image

jednoczesnie pozostaja przystepne. Sa spokojne, ale mocno stoja na ziemi. Tajemnicze, lecz otwarte.

Blair przestala pisac na laptopie i przytrzymala backspace tak dlugo, az zniknely wszystkie

slowa. Kreacje filmowe? Co to, do cholery, znaczy? To brzmi, jakby byla jakims snobem, wariatka na

punkcie filmów, jak Vanessa Abrams, ta dziewczyna z zajec o filmie, co ma ogolona glowe i tluste

kolana. Problem polega na tym, ze Blair musi pisac o bohaterkach granych przez Audrey, a nie o niej

jako prawdziwej osobie, bo szczerze mówiac, nie wiedziala za duzo o prawdziwej Audrey poza tym, ze

na starosc przestala nosic szyte na miare ubrania od Givenchy'ego, sciela wlosy i przez caly czas

chodzila w drelichowych spodniach i czarnym golfie. Blair wypozyczyla z biblioteki mase ksiazek o

Audrey Hepburn, ale z zadnej nie przeczytala wiecej niz pierwszy rozdzial. Nie chciala tak naprawde

wiedziec o problemach Audrey z zapaleniem okreznicy ani o jej pracy dla UNICEF - u. O wiele

ciekawsze bylo wyobrazanie sobie zycia Audrey niz poznawanie faktów.

- O czym piszesz? - zapytal Miles, dolewajac jej smirnoffa do soku pomaranczowego.

Jak sie okazalo, Aaron zaprosil Milesa na St. Baits, zeby spedzi! z nimi Boze Narodzenie, i

postanowil nie mówic o tym Blair az do chwili, gdy spotkali sie na lotnisku. Bylo oczywiste, ze Miles

zgodzil sie na wyjazd tylko z jednego powodu: myslal, ze milo spedzi ten czas z Blair. Ale ona

postanowila dac mu do zrozumienia, ze sie myli, zanim jeszcze wyladuja na miejscu.

- O niczym - powiedziala, nie podnoszac wzroku.

Musieli wyjsc z domu o nieludzkiej porze - siódmej czterdziesci rano. Teraz dochodzila

pierwsza, a samolot mial jeszcze godzine do St. Bans. Aaron spal, a moze udawal, ze spi, zeby nie

musiec patrzec, jak Miles uderza do Blair. Serena sluchala na discmanie plyty Coldplay i cieszyla sie,

ze nieustanny przyplyw prezentów od Flowa wreszcie sie urwie. Tyler gral w szachy na Game Boyu i

dasal sie, poniewaz w ostatniej chwili matka jego przyjaciela ksiecia Rolfa von Wurtzela postanowila

nie puscic syna na wyjazd do St. Barts, poniewaz mlody niemiecki ksiaze cierpial na klopotliwa

przypadlosc - moczyl sie w nocy. Blair zamieszala brazowa slomka kostki lodu w drinku. Cholera,

pieknie Ci dziekuje. Boze, za te drobne przyslugi.

- Przez caly tydzien próbowalem sie do ciebie dodzwonic - powiedzial Miles, wyciagajac sie

na swoim siedzeniu, zeby wyprostowac nogi. Ku konsternacji Blair, wszyscy zostali upakowani do

klasy turystycznej jak sardynki. - Ale chyba zle zapisalem twój numer.

Blair nie odrywala oczu od ekranu. Nie, odparla w myslach. Po prostu podalam ci zmyslony

numer.

Miles wyciagnal reke i przesunal palcami po koncach dlugich wlosów Blair.

- Tesknilem - szepnal.

- 61 -

background image

Zerknela na niego bez usmiechu i odwrócila wzrok, zastanawiajac sie, co by zrobila Audrey

Hepburn w tak niemilej sytuacji.

Znacie tych religijnych wariatów, którzy na zderzakach maja naklejki typu: „Co by zrobil Jezus?

” Cóz Blair miala podobne powiedzonko: „Co by zrobila Audrey?”

Nie zeby miala cos przeciwko Milesowi. Nie byl odrazajacym typem, który nosi niesamowite

ciuchy od Armaniego. Byl przystojny i przyjaznil sie z Aaronem, który tez byl w porzadku, chociaz, jesli

mialaby wybór, Blair wolalaby w ogóle nie miec przybranego brata. Uwaga Milesa powinna jej

pochlebiac i moze by tak bylo. gdyby miala ochote z nim poflirtowac. Ale o jedenastej rano przed

poludniem, upchana do klasy turystycznej w malym, kiepskim samolocie z laptopem na kolanach i

brudnymi wlosami spietymi w kucyk, nie miala ochoty na zaden flirt.

- Przepraszam, czy moze zyczy sobie pani brytyjskie wydanie „Vogue'a”? - zapytal steward z

pierwszej klasy. Wygladal jak mlodsza, wyzsza wersja Pierce'a Brosnana. Gdyby nie nosil uniformu

United Airlines, móglby swietnie sie prezentowac.

Blair wziela czasopismo. Zauwazyla, ze steward nie proponowal brytyjskiego „Vogue'a”

nikomu innemu w klasie turystycznej oprócz niej.

- Czy przyniesc pani cos do picia? Szampana? - zaproponowal, mrugajac okiem.

Blair upuscila pismo na podloge. Czy nie widzial, ze jest zajeta?

- Nie, dziekuje - odparla.

Miles podal stewardowi pusta szklanke po coli z rumem.

- Poprosze jeszcze raz.

Steward wzial szklanke wkurzony. Zapytal tylko Blair, czy czegos sobie zyczy, a teraz musial

obslugiwac siedzacego obok niej zarozumialego nastolatka.

Miles znowu pogladzil jej wlosy.

- Nie bedziesz czytac pisma?

Blair miala ochote mu powiedziec, zeby wsadzil sobie te gazete w tylek. Wiedziala jednak, ze

Audrey w takiej sytuacji zachowalaby spokój i dalej robilaby swoje, majac nadzieje, ze namolny facet

wreszcie zrozumie aluzje i zostawi ja w spokoju.

Skupila sie ponownie na wypracowaniu. Chciala napisac, ze Audrey miala wszystkie cechy,

które powinna miec kazda kobieta. Klase, urode, wdziek, inteligencje, poczucie humoru, odwage i

pewna tajemniczosc, która sprawiala, ze mezczyzni natychmiast sie w niej zakochiwali. Ale Blair nie

byla idiotka. Nie mogla napisac w wypracowaniu dla Yale, ze podziwia Audrey Hepburn, poniewaz

mezczyzni nie potrafili jej sie oprzec - nie po tym, jak pocalowala tego czlowieka od rozmowy

kwalifikacyjnej.

- 62 -

background image

Pani Glos powiedziala jej, zeby nie byla doslowna. Blair polozyla dlonie na klawiaturze i

znowu zaczela pisac, pozwalajac, aby slowa same plynely.

Czasem marze, ze jestem Audrey Hepburn. Czuje sie lzejsza i czystsza, i mówie z tym samym fajnym

akcentem co ona. Audrey sprawia, ze wszystko wydaje sie latwe. Nigdy nie musiala zdawac eg-

zaminów ani pisac kretynskich wypracowan, które dolacza sie do podan o przyjecie do college'u.

Nigdy nie musiala wyjezdzac na wakacje z matka i jej tlustym, wkurzajacym ojczymem albo z na-

palonym, denerwujacym kumplem przybranego brata. Chlopak nigdy jej nie rzucil dla dziesieciolatki. I

nawet jesli miala jakies problemy, radzila sobie z nimi sama, zamiast opowiadac o nich calemu

swiatu, takze na rozmowie kwalifikacyjnej do Yale, Kiedy jestem Audrey, czuje, ze moglabym

zmierzyc sie z calym swiatem.

Blair przeczytala jeszcze raz to, co napisala, zaznaczyla caly akapit i go skasowala. „Kiedy

jestem Audrey, calkiem swiruje” - to bylo blizsze prawdy.

- Za chwile ladujemy w St. Barts, gdzie panuje teraz piekna pogoda - oznajmil niskim glosem

kapitan przez system naglosnienia w samolocie. - Dziekujemy panstwu za dzisiejszy lot naszymi

liniami. W szczególnosci pragne podziekowac uroczej szatynce z miejsca dwadziescia cztery B.

Zyczymy milych wakacji i mamy nadzieje, ze ponownie wybiora panstwo samolot naszej linii.

Dwadziescia cztery B. Blair sprawdzila tabliczke na suficie. To jej fotel. Czy jej sie tylko

przysnilo, ze kapitan ja podrywa, czy on naprawde to powiedzial?

Miles nadal glaskal jej wlosy - Przyszedl steward z drinkiem dla Milesa i szampanem dla

Blair, chociaz powiedziala, ze nie chce.

- Z wyrazami uszanowania od kapitana - rzekl ze znaczacym usmiechem.

Blair czula sie jak Mia Farrow w Alice, filmie Woody'ego Allena, do którego obejrzenia pan

Beckham zmusil je nie raz. lecz dwa razy. W tym filmie Alice - nudna matka mieszkajaca przy park

Avenue - trafila do dziwnego miejsca w Chinatown, gdzie zjadla jakies chinskie ziola, po których

przyciagala facetów jak lep muchy.

Blair nie nalezala do osób, które odmawiaja podawanego jej drinka, wiec wychylila kieliszek,

zatrzasnela laptop i wrzucila do torby podróznej od Louisa Vuittona, która potem kopniakiem

wcisnela pod siedzenie przed soba. Samolot zaczal schodzic do ladowania, a za oknem cieple Morze

Karaibskie polyskiwalo obiecujaco. Blair obrócila na placu pierscionek z rubinem. Byla gotowa

wskoczyc w nowe czarne bikini od Gucciego i wyjsc na plaze z dala od wszystkich i wszystkiego.

Aaron otworzyl oczy, usiadl prosto i zaslonil jej widok. Usmiechnal sie do niej.

- 63 -

background image

- Skonczylas wypracowanie?

- Odpieprz sie - odpowiedziala Blair.

D jest gotów albo nie

- Wiecej curry! - Rufus Humphrey spróbowal sosu pomidorowego i warknal pod nosem: -

Wiecej rumu!

To bylo piatkowe popoludnie i za godzine miala zaczac sie jego coroczna swiateczna impreza.

- Ale tato, lasagne chyba powinna smakowac po wlosku, nie? - rzucil Dan.

Rufus zmarszczyl krzaczaste siwe brwi i wytarl uwalane w sosie rece o brudna biala koszulke

z napisem OCALCIE KOMUCHÓW!

- Od kiedy z ciebie taki sztywniak? - Machnal drewniana lyzka. - Tu nie ma zasad, tylko

mozliwosci!

Dan wzruszyl ramionami i wlal kilka filizanek ciemnego rumu do sosu. Nic dziwnego, ze

wszyscy zakochuja sie w lasagne ojca. Juz po kilku kesach sa kompletnie uwaleni.

- Wiec co to za gosciu, którego zaprosila twoja siostra? - zapyta! Rufus.

Uzywal slowa „gosciu”, nabijajac sie ze sposobu, w jaki mówia Dan i Jenny. To bylo

potwornie irytujace.

- Nazywa sie Nate - odparl Dan z roztargnieniem. - Jest calkiem w porzadku - dodal, chociaz

byl pewny, ze ojcu absolutnie sie nie spodoba. Nate chodzil do drogich fryzjerów, nosil koszulki polo i

buty z prawdziwej skóry, i zwykle byl tak najarany, ze nie potrafil rozmawiac bez wybuchania

kretynskim smiechem w srodku zdania. Ale Dan nie chcial o tym mówic ojcu. Za bardzo skupil sie na

tym, ze w kazdej chwili moze zjawic sie Vanessa, a on prawie juz postanowil powiedziec jej, ze chce

z nia isc do lózka.

- Miejmy nadzieje, ze ten Nate lubi lasagne po indyjsku - zazartowal Rufus, wlewajac chianti

do swojego ogromnego kubka reklamowego Metsów.

Rozlegl sie dzwonek do drzwi i Rufus popedzil, zeby wpuscic swojego starego kumpla Lyle'a

Grossa, którego poznal w parku dwadziescia lat temu. Lyle nalezal do tych facetów o nieokreslonym

wieku, których zawsze sie widuje w parku na lawce, jak sluchaja transmisji z meczu Metsów w

przenosnym radiu albo czytaja znalezione na smietniku „Daily News” sprzed trzech tygodni. Byl

pisarzem - tak mówil - ale Dan nigdy nie wiedzial zadnego dowodu, który by to potwierdzal.

- 64 -

background image

- Przynioslem winogrona - oglosil Lyle. Zaczesal rzadkie siwe wlosy na pozyczke i wlozyl

sweter w kolorze musztardowym, brazowe welniane spodnie i biale tenisówki Nike. Na szyi mial

drobne strupki po zacieciach przy goleniu. Trudno bylo na niego patrzec. - Czesc, Danielson!

- Czesc - odpowiedzial Dan.

Lyle zawsze ubarwial imiona ludzi. Pewnie myslal, ze jest niesamowicie zabawny, ale Dana

jakos to nie bawilo.

Rufus zlapal winogrona i rzucil je Danowi.

- Dodaj tez pare winogron - polecil.

- Dobra. - Nie do konca przekonany Dan oderwal kilka owoców i wrzucil je do sosu. W tym

momencie móglby dolozyc kilka bobków Marksa i nikt by nawet nie zwrócil uwagi. Marx to ich stary,

tlusty, pregowany kocur, które wlasnie rozwalil sie na stole kuchennym miedzy bagietka a krazkiem

parmezanu.

Rufus i Lyle wybierali w salonie plyte z kolekcji analogów Rufusa, a Dan mieszal sos drzaca

dlonia i zastanawial sie, jak nawiazac do tematu seksu w rozmowie z Vanessa. Powiedzial, ze chce,

aby to wyplynelo naturalnie, ale kogo on oszukuje? Teraz tak naprawde chcial miec to za soba, i to

szybko, zeby móc wrócic do pisania. Robilo mu sie juz niedobrze na widok swoich czarnych

notesików. Jego umysl byl równie pusty jak ich stronice.

Mieszal sos coraz szybciej i szybciej, az pasta pomidorowa zaczela przelewac sie z rondla.

Bedzie musial zwyczajnie jej to powiedziec. I miec nadzieje, ze Vanessa go nie wysmieje.

V jest we wlasciwym miejscu, w zlym czasie

Vanessa powinna juz byc w domu Dana, ale taszczyla ze soba caly swój filmowy sprzet, a to

byl taki kawal drogi - najpierw kolejka L z Williamsburga do Czternastej Zachodniej, potem

pociagiem E az do Central Parku. Wieczór byl piekny - wstyd, zeby nie nakrecic troche materialu do

filmu, skoro juz wyszla z domu. Zeszlej nocy padal snieg, alejki w parku byly zmarzniete i sliskie. Gdy

wedrowala sciezka w strone zamarznietego jeziora, zalowala, ze wlozyla nowa bielizne z Victoria's

Secret na siebie, zamiast wrzucic do torby. Koronka wydawala sie taka zimna na skórze i w dodatku

gryzla ja we wszystkich niewlasciwych miejscach.

Nad jeziorem rósl ogromny stary dab; z galezi zwisalo mu mnóstwo sopli. Vanessa wyciagnela

kamere z futeralu. Mogla sfilmowac sople i wykorzystac je jako wprowadzenie do filmu o Nowym

- 65 -

background image

Jorku. Odlotowe wprowadzenie miejsca akcji. Przez chwile ludzie beda mysleli, ze akcja rozgrywa sie

na spokojnej wsi. Potem zrobi ciecie i pokaze cos ewidentnie miejskiego, na przyklad dostawców

miesa wyladowujacych krwawe tusze na Zachodniej.

Pokrecila obiektywem, próbujac zrobic zblizenie sopli, a polem odjazd. W odwrotnej

kolejnosci za bardzo by to przypominalo kawalek „National Geographic”. Dan zawsze mówil, ze w jej

filmach brakuje akcji, ale Vanessa upierala sie, zeby ten film byl jak wiersz. Nic nie musialo sie

dziac, widz mial po prostu cos poczuc.

I kiedy stala na osniezonym brzegu zamarznietego stawu i próbowala uchwycic surowe,

ulotne piekne sopli, zdecydowanie cos czula: zimna koronke fig na tylku.

Wczesniej tego popoludnia Nate i Jenny wybrali sie do Lincoln Center na Dziadka do

orzechów. Bylo wlasnie tak, jak to Nate pamietal: z gigantyczna choinka i niesamowitymi,

walczacymi myszami wielkosci ludzi. Jenny siedziala zachwycona, oczarowana muzyka, scenografia,

tancerzami i kostiumami - zwlaszcza Wieszczki Cukrowej. Serce malo jej nie peklo, kiedy pod koniec

Klara i Ksiaze poszybowali w niebo na zaprzezonych w konie saniach.

Potem Jenny i Nate powinni ruszyc prosto do domu na przyjecie Rufusa, ale nie ma szybszego

sposobu na zniszczenia idealnego popoludnia niz wejscie w kuchni na jej ojca bez koszuli, nalewaja-

cego wlasnie do gara rum i keczup z gigantycznej butelki. Nate przez caly dzien byl taki idealny,

trzymal ja za reke i wskazywal ulubione fragmenty baletu. Nawet wygladal idealnie: wlozyl szary

garnitur z kaszmiru i niebiesko - fioletowa koszule. Wiec Jenny postanowila wrócic do domu dluzsza

droga, przez Central Park.

Kiedy szli sciezka w strone stawu, zlapala Nate'a za reke i scisnela ja mocno. Jej czarne

zamszowe kozaki mialy gladkie podeszwy i caly czas slizgala sie na lodzie. Teraz, kiedy balet nie

odciagal jej uwagi, nie mogla na to nic poradzic, ale ciagle czula, jak koronka wgryza jej sie miedzy

posladki. W duchu upomniala sie, ze powinna wyluzowac - to tylko nowe stringi.

Wolna reke Nate zaciskal wokól torebki z trawa, która niósl w kieszeni welnianego plaszcza.

Ogrzewal ja. Nie ma nic gorszego niz przemrozona trawka. Robila sie wtedy rozmokla i potwornie

kopcila po zapaleniu. Mial zamiar zapalic zaraz po wyjsciu z Lincoln Center, ale bylo cos

surrealistycznego i pieknego w sloncu rozswietlajacym snieg i cieple dloni Jenny. Odechcialo mu sie

skreta. Mial ochote porozmawiac.

- Bez sensu, ze musze jechac jutro do Maine - powiedzial. - Ale musze skonczyc moje

podania, wiec przyda mi sie chwila spokoju. Na rozmowie kwalifikacyjnej w Brown powiedzieli mi, ze

maja nowa superspecjalizacje: nauki scisle i techniczne. Myslalem, ze jesli to wybiore, móglbym

- 66 -

background image

zajac sie projektowaniem lodzi, no wiesz.

Jenny skinela glowa, skupiajac sie na nogach. Nie chciala, zeby Nate jutro wyjezdzal. Nie

chciala tez, zeby wyjechal do college'u.

Staw juz bylo widac. Wiosna Nate lubil stawac w altance, palic i patrzec na kaczki z

piskletami. Teraz jeziorko bylo calkiem zamarzniete. Pewnie mozna by po nim przejsc.

- To dziwne - mówil dalej. - O tej porze w zeszlym roku dokladnie wiedzialem, gdzie bede za

rok: tu, w miescie, bede chodzil do szkoly i opieprzal sie z kumplami, jak zwykle. Ale teraz nie mam

pojecia, co bedzie za rok. Niesamowite.

Jenny spojrzala na Nate'a, zastanawiajac sie, jak by zareagowal, gdyby mu teraz powiedziala,

ze go kocha. Mial od zimna zarózowione policzki i czubki slicznych, idealnych uszu. Byl taki cudowny,

ze chciala krzyczec ze szczescia.

- Mam na sobie stringi - wydyszala, zanim zdazyla ugryzc sie w jezyk. Zaczela szybciej isc. Nie

mogla uwierzyc, ze to powiedziala!

- Co?! - Nate przyspieszyl, zeby ja dogonic. Nie doslyszal, co powiedziala.

Jenny puscila jego dlon.

- Mam na sobie stringi! - krzyknela glosniej. A potem zachichotala i zaczela biec, zeslizgujac

sie ze wzgórza ku stawowi.

Nate tym razem ja uslyszal. Przestaj sciskac torebke z trawa i ruszyl pedem za Jenny.

- Wracaj tutaj! Chce zobaczyc te stringi! - krzyknal za nia upiornym glosem wampira.

Jenny pisnela i biegla dalej. Oczy jej lzawily z zimna, a oddech wiazl w gardle.

Nate biegl za nia po lodzie przykrytym sniegiem, az do miejsca, w którym Jenny poslizgnela

sie i wyciagnela jak dluga pod wielkim debem ozdobionym dlugimi soplami. Rzucil sie na nia i zaczeli

sie tarzac, smiejac sie bez tchu i zbierajac snieg we wlosy.

Nate obrócil Jenny na brzuch i podciagnal jej plaszcz.

- Pokaz, pokaz! - krzyczal, sciagajac jej czarne, aksamitne spodnie, zeby zerknac na naga

pupe.

- Czekaj! - Jenny piszczala, chichotala i wiercila sie. Zacisnela oczy, nie mogac sie juz dluzej

powstrzymac. - Czekaj. Nate kocham cie!

Nate znieruchomial na chwile. Potem, zamiast ja obrócic, pocalowac i powiedziec, ze tez ja

kocha, cmoknal w sliczny, zarózowiony posladek, a potem przewrócil sie na plecy i wyrzucil chmurke

cieplego oddechu prosto w blekitne niebo.

Jenny lezala dalej wyciagnieta na brzuchu przez kilka sekund, lapiac oddech. Potem wstala i

poprawila ubranie. Dobrze, ze w koncu to powiedziala, ale byloby o wiele milej, gdyby Nate

- 67 -

background image

odwzajemnil sie tym samym. Powinien byl odpowiedziec „kocham cie”, wziac ja na rece i zaniesc do

san, które zabralyby ich do Krainy Nigdy - Nigdy.

Ale on tylko cmoknal ja w posladek.

- Nie masz na sobie bokserek z zaglówka, co? - zapytala z nadzieja, próbujac przywrócic

zartobliwy ton, od którego wszystko sie zaczelo.

- Nie wiem. - Nate odpial pasek. Sciagnal spodnie do bioder. - W niebieska kratke. Wybacz.

- W porzadku - odparla szybko Jenny, owijajac sie plaszczem. - Przejdzmy kolo pomnika

Romea i Julii. To mój ulubiony i jest po drodze.

Nate spedzil w tym parku mnóstwo czasu, ale nie mial pojecia, o czym Jenny mówi.

- Jaki pomnik Romea i Julii?

- Niewazne. Pokaze ci, jak tam dojdziemy.

- Zimno ci? - zapytal Nate, opierajac sie na lokciach i wyciagajac dlon. - Chodz tu.

Zawahala sie przez sekunde, a potem podeszla. Nate przygarnal ja, zawinal w swój plaszcz,

pocalowal w czolo i w oba zimne zaczerwienione policzki.

Musnela go ustami w brode i nie mogla sie oprzec, zeby nie powiedziec tego jeszcze raz.

Moze nie uslyszal jej za pierwszym razem.

- Kocham cie - szepnela.

Patrzyli sobie prosto w oczy. Tym razem Nate musial odpowiedziec. Dopiero co widzieli

Dziadka do orzechów, a na litosc boska, to byla historia milosna, na wypadek gdyby mu to umknelo.

- Ja tez cie kocham - wymamrotal.

A potem calowali sie. Dlugo, naprawde dlugo. Jenny spadl czerwony kapelusik, a jej ciemne

loki zakryly ich twarze.

Ale niezbyt dobrze.

Dan powiedzial Vanessie, ze w jej filmach brakuje akcji. Cóz, to zdecydowanie jest akcja. Tak,

sople byly wspaniale, po prostu super. Ale jak czesto widzi sie kobiete z nagim tylkiem na sniegu?

Jak czesto widzi sie calkiem porzadnego faceta sciagajacego spodnie zima, w bialy dzien? I jak

czesto widuje sie pare tarzajaca sie w jednym plaszczu po zamarznietym jeziorze, w srodku

najzywszego miasta na swiecie? Gdyby tylko Vanessa miala smiglowiec, wznioslaby sie wysoko i

krecila ich z coraz wiekszej odleglosci, az para zamienilaby sie w plamke wielkosci lebka od szpilki

posród przecinajacych sie ulic Manhattanu. Ale nie miala helikoptera, wiec musiala bardziej twórczo

rozwiazac zakonczenie. Najlepsze bylo to, ze nie zlapala dokladnie twarzy tej dwójki, wiec mogli byc

kimkolwiek, w dowolnym wieku - toba i twoim chlopakiem albo twoja babcia i jej chlopakiem. Czysta

- 68 -

background image

poezja, surowa i piekna. Nie mogla sie doczekac, zeby pokazac to Danowi.

Zaraz... Ma to zrobic przed czy po tym, jak mu pokaze, co ma pod czarnym golfem i czarna

welniana spódniczka?

la isla bonita

W kurorcie Isle de la Paix na wyspie St. Barts ukrywaly sie slawy i mieszkanki Nowego Jorku

w srednim wieku, które musza dojsc do siebie po operacji plastycznej. Nie mozna bylo tam sie

zatrzymac, jesli czlowiek nie byl kims albo kogos nie znal. Ale tak sie skladalo, ze do Cyrusa Rose'a,

ojczyma Blair, nalezala firma budowlana, która zbudowala ten kurort. Dlatego trzy wille, które on i

matka Blair zarezerwowali dla rodziny, nalezaly do najlepszych.

Wokól calej willi Sereny i Blair ciagnal sie taras. Mogly z niego ogladac basen w kurorcie,

gdzie kobiety po czterdziestce z chirurgicznie poprawionym biustem i chirurgicznie wyszczuplonymi

udami lezaly na lezakach w wielkich okularach przeciwslonecznych i w jednoczesciowych kostiumach

kapielowych bez ramiaczek, udajac, ze czytaja francuskie pisma z moda, podczas gdy tak naprawde

zalewaly sie ponczem rumowym. Jedna z kobiet mial ze soba malego biszona - nawet jej pies nosil

ciemne okulary. Z drugiej czesci tarasu widzialy kawalek plazy o bialym piasku, gdzie mlodsze

kobiety opalaly sie topless, a faceci nonszalancko surfowali na deskach z zaglem, udajac, ze nie

patrza. Morze bylo tak spokojne i mialo tak idealny odcien turkusowy, ze wygladalo jak sztuczne.

Serena usiadla na tarasie i, palac gitana, przegladala francuska „Elle”, Czekala, az Blair

ubierze sie, nim pójda spotkac sie ze wszystkimi w jadalni na póznym lunchu. Dopiero co umyla

wlosy, które teraz ociekaly jej na odsloniete ramiona i lopatki w topie bez pleców od Diane von

Furstenberg. Po prysznicu wtarla w siebie samoopalacz Lancôme i jej skóra juz nabrala zdrowego,

zlotego odcienia brazu. Na nogach miala sandalki z bialej skóry wysadzane krysztalkami.

Jej minispódniczka z bialego dzinsu od Agnes B. ledwo zakrywala góre ud.

W poblizu barierki tarasu koliber wysysal pylek z hibiskusa, latajac od jednego kwiatu do

drugiego. Serena zastanawiala sie, dlaczego nie zostanie przy jednym i porzadnie sobie nie lyknie,

zamiast tak latac z miejsca na miejsce.

Dobre pytanie.

- Przepraszam? Pardon? - uslyszala.

Zgasila papierosa, przydeptujac go butem, i wstala. Facet w koszulce Isle de la Paix stal u

- 69 -

background image

stóp schodów i trzymal olbrzymi bukiet rzadkich, tropikalnych kwiatów.

- Çac'estpour vous, mademoiselle - powiedzial, wchodzac i podajac Serenie kwiaty.

Jezu! Czy Flow ma szpiegów? Jak, do cholery, ja odnalazl?

Powachala kwiaty.

- Dzieki - powiedziala do faceta.

- Nie ma sprawy - odparl po angielsku. Juz mial sie odwrócic, kiedy Blair otworzyla drzwi i

wyszla na taras.

- Lepiej, zeby mama miala otwarty rachunek w barze - powiedziala do Sereny, nim zauwazyla

faceta. Blair miala na sobie dopasowana, jedwabna bezowa sukienke, która byla praktycznie takiego

samego koloru jak jej opalenizna po Lancôme. Z daleka wydawala sie naga. Na nogach miala

plastikowe czerwone klapki, które kupila w drogerii, a na maly palec lewej stopy zalozyla pierscionek

z falszywym diamentem - wypróbowywala nowy styl „biedaczki Z kasa”. Zauwazyla, ze gosc z obslugi

kurortu gapi sie na nia.

- Tak? - zapytala ostro. - Parlez vous anglais?

Facet wygladal na zaklopotanego.

- Przepraszam. Chcialem tylko przywitac dwie najpiekniejsze dziewczyny na wyspie.

Na szczescie jego akcent byl wyjatkowo seksowny. Tylko dzieki temu mógl mu ujsc taki

kwasiarski tekst.

- Dzieki - rzucila Blair. - Zobaczymy sie pózniej - dodala, splawiajac go.

- Mam nadzieje, ze kwiaty sie podobaja, mademoiselle. - Skinal glowa do Sereny. Potem

usmiechnal sie szeroko do Blair i poszedl sobie.

Blair przeczesala wlosy palcami i mruzac oczy, spojrzala na morze. To, ze podrywaja kazdy

facet, na którego wpada, zaczynalo byc troche nudne.

Serena polozyla kwiaty na ratanowym stoliku.

- Od kogo? - zapytala Blair.

Serena wzruszyla ramionami.

- Chyba nie musisz pytac.

Blair podeszla do bukietu i obrócila bilecik przyczepiony do krysztalowego wazonu, w którym

przyszly kwiaty.

- „Zyczymy wspanialych wakacji i nie stresujcie sie za bardzo slubnymi planami - przeczytala

na glos. - Calusy, wasze kochane przyjaciólki, K i I”.

Obie wybuchly smiechem.

Serenie naprawde ulzylo, gdy dowiedziala sie, ze moze to nie Flow przysylal te wszystkie

- 70 -

background image

prezenty. Na przyklad czekoladowego balwana i akwarium z barakudami. Moze to tez przyslaly Kati i

Isabel.

- Chodz! - Zlapala Blair za reke i pociagnela ja na schody. - Dajmy szanse Cyrusowi, niech

postawi nam drinka!

Aaron i Miles juz siedzieli w barze, grali w tryktraka i próbowali namówic Tylera na zjedzenie

smazonego slimaka. Matka Blair i Cyrus nadal zeglowali na jachcie wlascicieli kurortu i nikt ich do

tej pory nie widzial.

Jadalnia nie wygladala wcale jak jadalnia: to byl wielki kryty taras wychodzacy na plaze i

idealnie turkusowe morze. Po jednej stronie stal bar z bambusa i szkla ze stolkami barowymi z bialej

skóry. Bardzo nowoczesny, tropikalny styl.

- Dwa rumy i dwie cole prosze - powiedziala Blair po francusku do barmana. We francuskich

wyspach piekne bylo to, ze czlowiek nie musial sie martwic, ze go wylegitymuja.

Nie zeby czesto ja legitymowano.

Serena wziela swojego drinka i stuknela sie szklanka z Blair. - Za nas - wzniosla toast. Potem

obie przechylily glowy i wypily jednym haustem.

- Wow! - sapnal Miles, patrzac z podziwem na Blair. Przebral sie w czarne spodnie z

mnóstwem kieszeni od Armaniego i popielata koszulke polo (tez Armani). Wygladal dosc blado. - Jak

wam sie udaje nie bekac potem jak kierowcy ciezarówki?

Blair usmiechnela sie szeroko i otarla usta wierzchem dloni.

- Lata praktyki.

Aaron pokrecil glowa. Teraz jego dredy wygladaly bardziej na miejscu, z plaza w tle. Wsuna!

dlonie do kieszeni swoich wojskowych zielonych szortów.

- Nie wiem, czy jest czym sie chwalic.

Blair przewrócila oczami.

- Jakbys nigdy nie pil.

Aaron wzruszyl ramionami.

- Pije. Po prostu wole napic sie wody, kiedy jestem spragniony.

Tyler ugryzl kawalek slimaka i wyplul kes do serwetki.

- A Blair pije denaturat - zazartowal.

Blair juz miala go zdzielic, kiedy zobaczyla, ze nadbrzezem ida matka i Cyrus. Cyrus trzymal

Eleanor za lokiec, jakby bal sie, ze sie potknie. Gdyby to byl ktos inny, Blair by pomyslala, ze to

slodkie, ale jej zdaniem nic, co robil Cyrus, nie bylo slodkie. Matka miala na sobie sukienke Lilly

- 71 -

background image

Pulitzer w razacym, zielono - rózowym kolorze z deseniem w biale zabki, która wygladalaby o wiele

lepiej, gdyby byla w jednym kolorze i bardziej zakrywala nie takie znowu szczuple nogi. Na blond wlo

sach z pasemkami, obcietych na pazia, miala biala plócienna opaske. Juz sie mocno opalila. Cyrus

wlozyl czerwone plócienne spodnie i koszulke polo w marynarskie bialo - granatowe pasy. Twarz mial

czerwona i blyszczaca - nie mógl juz bardziej przypominac knura.

Czyli swini, dla tych, którzy mieli niskie wyniki na skali umiejetnosci werbalnych.

Eleanor Waldorf Rose pisnela, gdy zobaczyla ich wszystkich przy barze.

- Czesc, dzieciaki! - krzyknela, podbiegla i mocno objela Tylera. Puscila go i rzucila sie na

Blair. - Tak sie za wami stesknilam. I mam wam tyle do powiedzenia!

Serena usmiechnela sie uprzejmie.

- Dzien dobry, pani Rose. - Matka Blair byla troche zbzikowana, ale zdecydowanie mniej

zadzierala nosa niz jej matka.

Cyrus uscisnal dlon Aarona.

- Ciesze sie, ze cie widze, synu. Mój prawnik do mnie nie dzwonil, wiec zakladam, ze udalo sie

wam z Blair nie spalic domu podczas naszej nieobecnosci.

Aaron usmiechnal sie szeroko.

- Pewnie, ze spalilismy. Ale budujemy ci nowy. Zobaczysz, jak wrócisz. Bedzie naprawde

odjazdowy.

Blair postanowila tez troche sie zabawic. A moze po prostu byla pijana.

- Jestem w ciazy - powiedziala. Objela Milesa. - Z Milesem. On jest ojcem.

Szeroki usmiech zniknal z twarzy Aarona.

- Od kiedy z ciebie taki komik? - zapytala Eleanor i przekrzywila glowe, dziwiac sie, skad u

córki takie niesmaczne poczucie humoru.

Blair zabrala rece Z ramion Milesa i usmiechnela sie krzywo do matki.

- Odkad wyrzucili mnie z Constance.

Serena usmiechnela sie szeroko.

- Ale z ciebie klamczucha.

Cyrus zlapal Blair swoja miesista lapa i objal.

- Ktos jest w swietnym humorze! - powiedzial.

Juz nie.

Wypuscil ja i machnal do barmana.

- Szampan dla wszystkich!

Blair wykrzywila sie. Co za tandeta.

- 72 -

background image

Eleanor poklepala sie po brzuchu.

- Beze mnie, kochanie.

Od kiedy ona odmawia szampana?

- Wiecej bedzie dla nas. - Cyrus mrugnal do Blair, podajac kieliszki Aaronowi, Blair, Serenie,

Milesowi i Tylerowi. Wreczyl Eleanor kieliszek z woda sodowa, a swój, z szampanem, uniósl do

toastu.

- Za nasza wielka, szczesliwa rodzine! - zawolal i wyszczerzyl zeby jak idiota.

Blair juz miala dosc rodziny.

- Czy mozemy usiasc i cos zjesc? - jeknela. - Umieram z glodu. - Nie zmuszala sie do

wymiotów, odkad matka i Cyrus wyjechali, ale miala przeczucie, ze cokolwiek dzis zje, nie utrzyma

dlugo w zoladku.

Weszli gromada do jadalni i usiedli na jednej dlugiej lawie z bialej skóry. Wiatrak na suficie

krecil sie leniwie nad ich glowa, lekka bryza poruszala galeziami palm. Wszyscy z wyjatkiem Aarona

zamówili hamburgery. To byla francuska restauracja i nie mieli ani jednego wegetarianskiego dania.

- Wezme tylko salatke i frytki - powiedzial Aaron kelnerowi, zapalajac ziolowego papierosa.

- Swietnie sie bawilismy - wyrzucila z siebie Eleanor, smarujac buleczke maslem i zajadajac ja

z wilczym apetytem, jakby przez tygodnie nic nie jadla. Tyle przytyla od wyjazdu, ze Blair

zastanawiala sie, czy nie powinna czegos powiedziec. - Ale tak sie ciesze, ze przyjechaliscie.

Cyrus scisnal jej reke.

- I mamy dla was wielka niespodzianke - powiedzial, a jego niebieskie oczy byly bardziej

wytrzeszczone niz zwykle.

Eleanor polozyla dlon w diamentach na jego tlustych wargach.

- Ciii... Dopiero w swieta.

Aaron poczul, ze kolano Blair dotyka jego kolana pod stolem. Nie odsunal sie. To byla jedna z

jego pokreconych, malych radosci - przypadkowe zetkniecie kolanami, jej reka ocierajaca sie o jego,

gdy siegala po chleb, jej oddech laskoczacy jego ucho. gdy wzdychala znudzona.

Wiedzial, ze dopiero co brala prysznic, chociaz miala suche wlosy, poniewaz pachniala jej

ulubionym kokosowym szamponem firmy Kiehl. Zauwazyl tez, ze jej skóra jest ciemniejsza, niz gdy

siedzieli w samolocie, wiec najwyrazniej musiala uzyc jakiego balsamu do opalania zaraz po

przyjezdzie. Widzial, ze paznokcie u stóp pomalowala na blady róz, i zauwazyl, ze zdjela zegarek.

Nienawidzil siebie za to, ze zauwaza te rzeczy, bo brat nie powinien ich dostrzegac.

Tyler patrzyl zniechecony w swoja cole. Chcial pewnego dnia miec wlasna wytwórnie plytowa

i robic klipy dla MTV. Nie dosc, ze wolalby jechac na festiwal Osbourne'ów, zamiast spedzac ferie z

- 73 -

background image

rodzina, to jeszcze kazdy oprócz niego mial tu przyjaciela.

- Nie martw sie, koles - powiedzial Aaron, widzac mine mlodszego przybranego brata. - Zaraz

po jedzeniu zabieramy cie z Milesem na skuter wodny.

Tyler wyjal ze szklanki slomke i próbowal ja podpalic zippo Aarona.

- Super - powiedzial, próbujac podtrzymywac wizerunek jedenastoletniego lobuza, chociaz byl

ubrany w absurdalnie ugrzecznione spodenki i zielona koszulke Lacoste.

Przyniesiono jedzenie i Cyrus z Eleanor zaczeli pokrótce opowiadac o poslubnym rejsie. W

zeszlym tygodniu wspieli sie na wulkan i ogladali jadowite plaszczki na Martynice. Na St. Johns Cyrus

kupil Eleanor szpilke z brylantami i koralami, która wylowiono z wraku. Na Wyspach Dziewiczych pili

koktajl z Albertem Finneyem, podobno bardzo slawnym, starym aktorem, ale nikt o nim nie slyszal.

Serena wylaczyla sie. Siedzialy z Blair twarza do plazy. Na niebie nad woda hydroplan

wykrecal petle i nurkowal w powietrzu. Szybko zorientowala sie, ze pilot pisze cos na niebie. Jak oni

to robia? Byloby zabawnie, gdyby pilot mial klopoty z ortografia, nie? Zmruzyla oczy i zaczela czytac

szybujace po niebie litery, zakladajac, ze beda po francusku.

S - E - R - E - N - A

Serena zakryla usta dlonia i ostro strzelila lokciem Blair. Blair oddala jej równie mocno.

Wziela maly, zlozony bilecik wylozony na srodku stolu i podala go Serenie.

Palce Sereny drzaly, gdy odczytywala zloty druk:

Prosimy zrobic rezerwacje na kolacje wigilijna

Isle de la Paix

Wystep 45

20.00 - 0.00

Serena uscisnela mocno dlon Blair. Nie zwariuja w te swieta, tylko jesli beda trzymac sie

razem.

- Och, patrzcie! - syknela Eleanor, przez co Blair i Serena prawie podskoczyly. Machnela reka

w strone recepcji. - To Misty i Bartholomew Bassowie! - Znizyla glos do szeptu. - Slyszalam, ze

wycieli Misty watrobe. Ma potworny problem z piciem. Ale moim zdaniem wyglada dobrze. Ciekawe,

czy przyplyneli tu lodzia. Co za sprytny pomysl na odwyk. No bo trudno sie napic czegos na lódce,

jesli nie wniesiesz tam zadnej wódy.

Misty i Bartholomew Bassowie, rodzice nieslawnego Chucka Bassa, meldowali sie w hotelu,

a obok nich stal stos walizek Louisa Vuittona. Blair i Serena czekaly, czy pojawi sie Chuck - cale ich

- 74 -

background image

pieskie szczescie - ale nigdzie go nie bylo widac.

- To byl wyrostek, mamo - powiedziala po chwili Blair. Wygladalo na to, ze Chuck zostal w

domu. Bogu dzieki. - Miala zapalenie wyrostka. To nic wielkiego.

- Ja slyszalam co innego - upierala sie Eleanor. - W kazdym razie nie wiedzialam, ze

przyjezdzaja tu na Boze Narodzenie. - Rozejrzala sie po restauracji, glaszczac palcami szpilke z brylan

tami i koralami. - Slyszalam tez, ze zatrzymuje sie tutaj duzo slaw, ale nie widzialam jeszcze nikogo,

kogo bym rozpoznawala.

Cyrus uciszyl ja, wsuwajac jej do ust frytke.

- Dbaj tylko, zebys przyjmowala wszystkie witaminy i mineraly, kochanie - powiedzial z

miloscia.

Blair byla pewna, ze jej matka nie potrzebuje dodatkowej porcji frytek, i byla tez pewna, ze

nie chce tak siedziec i patrzec, jak Cyrus ja nimi karmi. Juz jej sie chcialo rzygac.

- Przepraszam - mruknela i popedzila do najblizszej toalety dla pan.

Wszyscy przyzwyczaili sie do tego, ze Blair nagle zrywa sie od stolu, wiec nikt sie nad tym nie

zastanawial, ale Serene gryzla mysi. Ze Blair zmusza sie w lazience do wymiotów. Polozyla serwetke

na niedojedzonym hamburgerze.

- Dziekuje za lunch powiedziala slabo. Wstala i ruszyla za Blair, zeby sprawdzic, czy wszystko

z nia w porzadku. Trzymala glowe nisko na wszelki wpadek, gdyby Flow byl w poblizu i czail sie za

jakas palma.

kto naprawde chce poznac sekret vicorii?

- Czekaj, az zobaczysz, co dzis nakrecilam - powiedziala Vanessa do Dana, gdy siadali u jego

ojca w jadalni. Jenny i Nate jeszcze nie przyszli, ale Rufus wypil za duzo czerwonego wina i nie mógl

sie doczekac jedzenia. - Totalny odlot. Bedziesz ze mnie dumny.

- Wiec krecisz filmy, Vanessamondo? - zapytal przyjaciel ojca Dana, Lyle, nakladajace sobie

lasagne. - Jakiego typu?

Vanessa lyknela wody.

- Czarno - biale. No wiesz. Malo akcji.

Lyle zapelnil talerz gotowana fasolka, która Rufus wybral na przystawke do lasagne.

- Artystyczne, he?

- 75 -

background image

- Tak jakby. - Vanessa kiwnela glowa.

- Ja jestem wielbicielem kina przygodowego. Widzialas kiedys Mumie? Moim zdaniem to

idealny film.

Vanessa nie sluchala. Wlasnie przyszli Nate i Jenny i rozbierali sie pospiesznie w korytarzu.

- Przepraszam, tato - powiedziala Jenny, ledwo lapiac oddech i zdejmujac kapelusz. Vanessa

rozpoznala go natychmiast. Czerwony i kudlaty, tak jak kapelusz tamtej dziewczyny z parku. A Nate

mial na sobie dlugi granatowy plaszcz, jak tamten chlopak - Tamten lez wygladal jak uczniak i mial

takie same zlotobrazowe wlosy.

Ups! Vanessa odlozyla widelec.

- Tato, to jest Nate - powiedziala Jenny, prowadzac Nate'a do stolu. Miala ochote tanczyc i

wszystkich calowac. Nie wiedziala, ze mozna czuc takie szczescie! Powiedzial, ze ja kocha!

Nate uscisnal reke jej ojcu.

- Milo mi pana poznac, panie Humphrey.

Rufus mial pelne usta. wiec musial popic winem.

- Nate, mój chlopcze - powiedzial - to przez ciebie moja córka w ciagu ostatniego miesiaca

pozyczyla ode mnie ponad czterysta dolarów. Milo cie wreszcie poznac. - Odsunal krzeslo obok

siebie. - Chodz, siadaj.

Jenny byla tak rozradowana, ze nie miala do ojca pretensja Oby tylko byl mily dla Nate'a.

- Wiec powiedz mi, Nate - ciagnal Rufus, wlewajac mu do kieliszka beczke wina - czym sie

zajmujesz?

Nate usmiechnal sie. Ojciec Jennifer wydawal sie calkiem spoko.

- Lodziami - powiedzial. - Moi rodzice maja dom w Mount Desert, w Maine. Budujemy z ojcem

lodzie i zeglujemy.

Dan czekal, az Rufus pozre Nate'a zywcem, pomstujac na temat egoistycznych rozrywek

wyzszych klas i bezuzytecznosci takich rzeczy jak zaglówki, ale Rufus wydawal sie zafascynowany i

caly czas zadawal Nate'owi pytania.

Normalnie taka hipokryzja doprowadzilaby Dana do bialej goraczki, ale teraz zbyt pochlanialo

go to. co mial zamiar powiedziec Vanessie, wiec nie denerwowal sie tym, ze tata pieprzy od rzeczy z

takim zepsutym, wiecznie ujaranym dzieciakiem. Wzial sie za swoja lasagne. Za dziesiec minut

przeprosi wszystkich i pójda z Vanessa do jego pokoju.

Nagle Rufus zapukal w siól.

- Czekajcie, wszyscy maja podac mi swoje talerze. Lasagne bedzie o wiele lepiej smakowac,

jesli sie ja podpali.

- 76 -

background image

- Tato! - jeknela Jenny. To naprawde bylo zenujace. I nie dalo sie lego uniknac.

Nate podal Rufusowi swój talerz. Rufus podpalil zapalke i rzucil ja na lasagne Nate'a. W sosie

bylo tyle rumu, ze buchnely plomienie.

- Super! - wykrzyknal Nate.

Rufus rozesmial sie wesolo, a Jenny podala mu swój talerz z usmiechem. Wyglada na to, ze

sie polubili!

Dan nie mógl tego dluzej zniesc. Odwrócil sie i pochylil do Vanessy.

- Mozemy pogadac minutke? - Z nerwów dlonie mu sie trzesly.

- Dobra - odparla Vanessa, tez zdenerwowana. Czy bedzie miala odwage przejsc przez to?

Lyle zabral jej talerz i oddal stojacy w plomieniach.

- Dzieki - mruknela z roztargnieniem.

Dan wstal.

- Chodz.

Vanessa zabrala swoja torbe i poszli dlugim korytarzem do jego sypialni. Humphreyowie mieli

mieszkanie w zabytkowym domu, nieodnawiane od lat czterdziestych. Bylo ogromne i zakurzone.

Podlogi skrzypialy, ze scian schodzila farba. Pachnialo jak stare buty i butwiejace ksiazki. Dan znalazl

raz na pólce u ojca nierozpakowana talie kart z 1955 roku. Wszystkie króle wygladaly jak Elvis

Presley. Byly niesamowite.

- Wiec... - zaczal niezrecznie Dan, gdy juz zamknal drzwi. - Chcialem ci cos powiedziec.

Vanessa usiadla na podlodze i rozsznurowala swoje czarne glany. Jesli miala przez to przejsc,

musi to zrobic szybko, zanim zacznie myslec.

- Yhm... - odparla. Zdjela czarne welniane podkolanówki i poruszyla palcami nagich stóp. Dwa

wieczory temu pozwolila swojej siostrze Ruby pomalowac sobie paznokcie u stóp na czekoladowy

kolor. Nadal wygladaly calkiem dobrze. Wstala i rozpiela czarny sweter.

Dan podszedl do biurka i wzial ostatni czarny notatnik, myslac, ze moze pokaze Vanessie, jak

kiepsko z jego poezja, a ona zrozumie, ze musza isc do lózka. Przekartkowal strony. Byly pelne

poczatków wierszy typu: Jestes moim Frankensteinem, moim Liechsteinem, jestes boska.

Zaden sie nie konczyl, bo pod koniec wszystkie robily sie zbyt potworne. Czytal je, czerwieniac

sie ze wstydu.

- Nie potrafie juz napisac niczego dobrego - powiedzial. przerzucajac kartki.

Vanessa zdjela czarna welniana spódnice. Sciagnela golf przez ogolona tuz przy skórze glowe.

Potem stanela z dlonmi na biodrach i czekala, az Dan sie odwróci.

- I myslalem, ze moze nie moge pisac, poniewaz... - Dan zamknal notatnik i odwrócil sie

- 77 -

background image

gwaltownie. - Musze,.. - Urwal.

Vanessa stala kolo jego lózka w czarnym koronkowym staniku i czarnych koronkowych

szortach, tak cieniutkich, ze wszystko przez nie bylo widac.

Jasne. O to chodzilo.

Vanessa usmiechnela sie szeroko i zatrzepotala rzesami.

- Co o tym myslisz?

Dan patrzyl na nia wstrzasniety. To byla ostatnia rzecz. która spodziewal sie zobaczyc.

- Co robisz?

Vanessa podeszla do niego, próbujac nie myslec, jak wyglada górna czesc jej ud i dolna czesc

tylka w wysoko podcietych figach. Polozyla dlonie na ramionach Dana. Drzal. Nic byla pewna, czy to

dobrze, czy zle.

Dan rozejrzal sie po pokoju.

- Nie filmujesz tego, prawda? - zapytal podejrzliwie. Zwykle Vanessa najpierw go pytala, czy

chce byc na filmie, ale mogla próbowac zdobyc zupelnie naturalny material, nie mówiac mu o

niczym.

Pokrecila glowa.

- Pocaluj mnie - powiedziala.

Dan splótl rece na piersiach. Zaczynal widziec, do czego Vanessa zmierza.

I co z tego? Byli zakochani. Dlaczego w koncu tego nie spróbuja?

Kazdy inny facet zdecydowanie by spróbowal. Ale Dan nie byl taki jak inni. On byl wrazliwym

romantykiem. Nie chcial, zeby za jego pierwszym razem wszedzie walala sie czarna koronkowa

bielizna. To bylo zbyt wyrachowane, zbyt oczywiste... i zle. Chcial, zeby to bylo czyste, spontaniczne

i... dobre.

Odsunal sie o krok i odwrócil glowe.

- Przepraszam - powiedzial.

Vanessa zrozumiala, ze zbyt go naciska i moze to bylo nie w porzadku, ale próbowala sie tylko

troche zabawic. Próbowala tez zrobic cos, zeby nie mógl jej sie oprzec, ale on najwyrazniej opieral

sie jej bez trudu. Zlapala koszulke z lózka i naciagnela ja szybko przez glowe. Czula sie kompletnie

upokorzona.

Dan zapalil papierosa i zaciagnal sie gleboko.

- Chcesz mi pokazac ten kawalek, który nakrecilas w parku?

Hm. Moze nie.

Vanessa pokrecila glowa, nie potrafiac spojrzec na niego. Wciagnela spódnice i zapiela

- 78 -

background image

sweter.

Dan zgasil papierosa w pustym kubku po kawie.

- W takim razie chyba powinnismy wracac do stolu.

Vanessa zawiazala sznurówki i wstala.

- Ja chyba juz pójde - powiedziala drzacym glosem.

Nie plakala, odkad skonczyla cztery lata, ale teraz niewiele jej brakowalo.

Dan skinal glowa, rozdarty miedzy checia zapytania jej, co sie stalo, a pragnieniem, zeby juz

wyszla, to on siadzie i spróbuje cos napisac. Wlasciwie co mogli sobie powiedziec, gdyby zostala?

To dziwne, jak zobaczenie swojej dziewczyny w skapej bieliznie moze totalnie odmienic

zwiazek.

Vanessa otworzyla drzwi.

- Do widzenia - szepnela.

- Do widzenia - odpowiedzial Dan, gdy drzwi zamknely sie za nia. Podszedl do biurka, usiadl,

otworzyl notatnik, majac nadzieje, ze to przezycie zainspiruje go do czegos genialnego. Ale nie - wiec

tylko palil jednego papierosa za drugim.

sztuka J przeraza N

- Mozemy na chwile was przeprosic, tato? - zapytala Jenny. - Chce pokazac Nate'owi mój

pokój.

Rufus nawet na nia nie spojrzal.

- Mais oui - powiedzial z okropnym francuskim akcentem.

- Bien sur.

Jenny przewrócila oczami. Kiedy jej ojciec wypil za duzo, próbowal stac sie bitnikiem

mówiacym po francusku w kafejce z cyganeria. .

Jaki ojciec, taki syn.

- Chodz - powiedziala do Nate'a i poprowadzila go korytarzem do siebie. Otworzyla drzwi i

zapalila swiatlo.

Nate nie spodziewal sie, ze pokój Jenny go zaskoczy. Reszta mieszkania byla wygodna i

rozpadajaca sie jak domek na wsi, którego nigdy sie nie sprzata. Myslal, ze jej pokój bedzie podobny.

Ale Jenny nigdy nie lubila prostych, szarawych scian, pekajacej farby na suficie, golej drewnianej

- 79 -

background image

podlogi, swojej starej, zwyklej bialej poscieli i naprawde sporo potrafila. Od kilku miesiecy

zajmowala sie malowaniem, zwlaszcza portretów. Bylo tam szesc portretów Nate'a, kazdy w innym

stylu. Byl wiec Nate w stylu Moneta, impresjonistyczny, Nate w stylu Picassa, z oczami na stopach,

Nate Dalego, splywajacy do kaluzy na chodniku. Nate w stylu Warhola, z oczami w kolorze

elektryzujacej zieleni i zlotymi wlosami, Nate wedlug Pollocka, z farba rozlana w ksztalt jego glowy, i

Nate Chagalla, z glowa latajaca po nocnym niebie.

- Podobaja ci sie? - zapytala Jenny z nadzieja. - Próbowalam kopiowac rózne style. Pollock byl

chyba najtrudniejszy.

Nate z otwartymi ustami gapil sie na obrazy na scianach. Nie wiedzial, który portret to

Pollock, tak samo jak nie poznal pozostalych stylów, które wykorzystala Jenny, ale rozpoznal siebie w

szesciu wersjach. I to wystarczylo, zeby go zbic z tropu.

- Tutaj spedzam wiekszosc czasu - wyjasnila radosnie Jenny. Nate byl taki czarujacy w

rozmowie z jej ojcem, ze jeszcze bardziej sie w nich zakochala. Odwaznie stanela na palcach i

polozyla rece na jego ramionach. - Chcialabym cie calowac przez cala noc - szepnela chrapliwym

glosem.

Nate zesztywnial, ale nie tak, jak by sie czlowiek mógl spodziewac.

Tak, zwykle takie slowa sprawilyby, ze stanalby w pelnej gotowosci, ale teraz mial przed

oczami obraz Jenny spedzajacej samotne godziny w swoim pokoju i malujacej te swietne, ale

niewiarygodnie dziwaczne portrety. Jego portrety.

Dopiero co powiedzial Jenny, ze ja kocha. Na tym polegal problem. I wtedy naprawde tak

myslal, w pewnym sensie. Ale teraz czego ona sie spodziewala? Ze ja rozprawiczy?

Pocalowal Jenny delikatnie w usta.

- Lepiej juz pójde - powiedzial cicho. - Musze sie spakowac na jutro.

Zmarszczyla brwi.

- Prosze, nie wychodz jeszcze. - Usmiechnela sie szeroko i spojrzala na podloge. - Nadal mam

na sobie stringi.

Nate musial wyjsc stamtad, zanim Jenny zacznie sie rozbierac przed swoja kolekcja obrazów.

Na szczescie nie musial wymyslac pretekstu do natychmiastowego wyjscia, bo zadzwonila jego

komórka.

Wyciagnal ja z kieszeni spodni i spojrzal na numer rozblyskujacy na ekranie. To Jeremy.

- Ej, gosciu, gdzie jestes? Spotykamy sie w barze na Rivington. Kojarzysz? W tym. z którego

wywalili Charliego za przypalanie trawy na drabinie przeciwpozarowej.

- Dobra, uspokój sie - rzekl Nate do telefonu, majac nadzieje, ze to zabrzmi, jakby sprawa byla

- 80 -

background image

pilna i Jenny go pusci.

- Co? - zdziwil sie Jeremy.

- Zaraz bede. - Nate rozlaczyl sie i zlapal Jenny za reke. - Przepraszam, Jennifer, ale musze

jechac. Jeremy powiedzial, ze Charlie i Anthony wzieli jakas fatalna „eske” i zaczynaja swirowac.

Musze im pomóc, zanim narobia sobie klopotów.

Jenny kiwnela glowa. Dolna warga jej zadrzala. Nate jutro wyjezdza do Maine. Nie zobaczy go

przez tyle dni.

- Dobra.

Objal ja.

- Wróce na sylwestra. Badz grzeczna, dobrze?

Zacisnela oczy i objela go mocno.

- Kocham cie. - Nie mogla przestac tego powtarzac.

Nate oswobodzil sie i zlapal misia pande z jej lózka. Wcisnal go jej w ramiona.

- Pomysl, ze to ja - powiedzial, calujac ja w nos. Wyskoczyl z pokoju, popedzil korytarzem,

obsypal pana Humphreya podziekowaniami, a potem wskoczyl do taksówki i pojechal prosto do baru

na Rivington Street, gdzie mial zamiar postawic Jeremy'emu wielkiego drinka w podziece za

uratowanie mu niechcacy tylka.

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

Przepraszam, ze dawno sie nie odzywalam, ale wiecie, jak jest: nie ma szkoly i mnie tez nie ma -

kazdego wieczoru!

WIEC O CO CHODZI Z TYM LINKIEM?

- 81 -

background image

Wszyscy slyszelismy o tych ludziach, którzy w Swiadku daja policji cynk, bo akurat tak sie zlozylo, ze

filmowali swoje dziecko bawiace sie na podwórku, kiedy zaczela sie strzelanina i maja numery reje-

stracyjne samochodu. Wiec tutaj mam cos dokladnie odwrotnego. Wiem, kto jest na tasmie, w tym

wypadku pod linkiem, ale jak to sie znalazlo w Internecie?

Jestem pewna, ze juz wiecie, który link mam na mysli. Kliknijcie tam i znajdziecie doskonale ujecia

dwojga ludzi, których znamy i kochamy, w parku, w sniegu. Zobaczycie, jak sciagaja sobie spodnie i

tarzaja sie otuleni jednym plaszczem. J ma calkiem zgrabny tyleczek, nie zebym przygladala sie

szczególnie uwaznie. A tylek N nie zawodzi nawet w bokserkach. Nic dziwnego, ze link krazy po

calym Internecie, jak najswiezszy bootleg z koncertu 45. Nie bede rzucac nazwiskami, ale jestem

prawie pewna, ze nakrecila to V - widac typowe dla niej artystyczne ujecia i pewna reke. Ale po co,

do cholery, wrzucalaby to do sieci? To nie ma sensu. Jesli to ona. nigdy tego nie odpokutuje, a jesli

nie ona, to kto? Musze po raz pierwszy przyznac: jestem w kropce.

Na celowniku

Prosto z ekskluzywnego hotelu Isle de la Paix na St. Barts: Flow wychodzi ze sklepu zoologicznego w

Gustavii - jedynym prawdziwym miescie na St. Barts - z klatka dla ptaków. Nie pytajcie. Pani MWR

wymiotuje do kosza na smieci w damskiej toalecie. Teraz juz wiemy, po kim ma to B. B i S

przeszmuglowaly do willi kolejny dzbanek z ponczem rumowym, gdzie sie ukrywaja od wczorajszego

przyjazdu. Na plazy A gra samotnie na gitarze. Moze i jest milusi, ale nie ma nic seksownego w

smetnym wegetarianinie w koszulce z napisem „ZALEGALIZOWAC KONOPIE”. A w Nowym Jorku: K i I

placza i obsciskuja sie na Park Avenue, bo rozstaja sie na swieta. Hm, moze powinny wymienic sie

pierscionkami zareczynowymi.

Wasze e - maile

P: Kochana Plotkaro!

Mam przyjaciólke, której starsza siostra przyjazni sie z rzeczniczka prasowa Flowa. I ona

powiedziala siostrze mojej kumpeli, ze Flow próbuje na St. Barts skonczyc z kokaina.

Brownie

O: Hej, Brownie!

Cóz, slyszalam, ze St. Barts to narkotykowy raj, wiec jesli masz racje, to pewnie dlugo nie

- 82 -

background image

powalczy.

P

WSRÓD NOCNEJ CISZY

Dzisiaj jest Wigilia. Ostatnia szansa, zeby kupic wszystko, co macie na liscie. Ostatnia szansa, zeby

zerknac pod choinke i upewnic sie, ze zgarniecie najwiecej prezentów, a jesli nie, to naklejcie nowe

karteczki na pudelkach. Ostatnia szansa, zeby zjesc tyle trufli z deserowa czekolada Godivy, ile dusza

zapragnie. Ostatnia szansa, zeby znowu poczuc sie pieciolatka i zostawic pierniczki dla Swietego

Mikolaja. I ostatnia szansa, zeby byc bardzo milym dla ludzi, którzy kupuja wam prezenty. Moze

zmienia zdanie i jednak kupia wam te pomaranczowa torebke ze swinskiej skóry u Hermesa Birkina.

Wesolych swiat!

Wiem, ze mnie kochacie

plotkara

S i B pozwalaja chlopcom byc chlopcami

- Nie mozemy tu siedziec caly dzien - powiedziala Serena do Blair. Dochodzilo prawie

poludnie w Wigilie, a ona stala w oknie i patrzyla tesknie przez taras na bialy piasek plazy i tur-

kusowe morze w oddali.

- Ale co z Flowem i Milesem? - zapytala Blair, wyciskajac koperkowa paste do zebów na

elektryczna szczoteczke. - Myslalam, ze sie ukrywamy.

Myslala, ze chowajac sie z Serena w willi, znajdzie czas, zeby skonczyc swój esej do Yale, ale

jak na razie glównie pily z wysokich szklanek poncz rumowy przybrany kawalkami pomaranczy,

wisienkami i papierowymi parasoleczkami; graly w brydza; pomalowaly sobie nawzajem paznokcie u

stóp na cukieroworózowy kolor. Najwyzszy czas otworzyc laptop.

Serena miala inny pomysl. Caly wieczór i pól dnia w domu spedzone na absolutnym

nieróbstwie przekraczalo jej wytrzymalosc.

- Idziemy na plaze - oglosila, wciagajac króciutkie biale szorty Miu Miu na biale bikini. - I jesli

ktos bedzie chcial z nami rozmawiac, to bedzie musial rozmawiac z nimi. - Blyskawicznym ruchem

obrócila sie i rozsunela biale trójkaciki stanika od bikini, pokazujac piersi.

- 83 -

background image

Blair uniosla brwi i wrócila do mycia zebów. Wyplula piane do umywalki.

- Masz na mysli topless? - Wreszcie zalapala, o co chodzi.

Serena kiwnela glowa z szatanskim usmiechem.

- Wlasnie to mam na mysli.

Aaron, Miles i Tyler brali lekcje windsurfingu kilka metrów od brzegu, kiedy .Serena i Blair

rozlozyly swoje kanarkowozólte reczniki na piasku, zdjely góre od bikini i polozyly sie na plecach, z

obnazonymi piersiami do nieba.

- Ohyda - powiedzial Tyler, odwracajac sie, zeby nie musiec patrzec.

Miles puscil zagiel i wpadl do wody. Wyplynal i pokrecil glowa do Aarona, który nadal stal na

desce.

- Nie moge uwierzyc, ze co dzien to widujesz - powiedzial z zazdroscia.

Aaron nie mógl podniesc zagla z wody. Szarpal linke z calej sily. Blair pewnie myslala, ze

dzieki toplessowi wydaje sie taka europejska i wyrafinowana, ale jego zdaniem zachowala sie jak

zdzira. Kazdy, kto bedzie przechodzil, popatrzy sobie, a potem, w czasie kolacji, chociaz Blair juz sie

ubierze, kazdy bedzie mógl sobie wyobrazic, jak wyglada naga. Juz na sama mysl o tym krecilo mu

sie w glowie.

Prinz, ich rastafarianski instruktor, który nosil kostium plywacki Speedo, szedl przez wode

tylem do plazy.

- Pomoge ci. - Zanurkowal jak delfin, podplynal pod zagiel. Aarona i wypchnal go Z wody

glowa.

Sprytne.

Aaron zbieral luzna linke, az ustawil zagiel prostopadle do deski. Zlapal gumowa raczke i

przechylil sie do tylu. zeby zlapac wiatr. Deska przeslizgnela sie po powierzchni wody z cichym

pluskiem. Zostawiala za soba ladna smuge. Aaron czul sie naprawde super. Udalo sie!

Ludzie zaczeli krzyczec za jego plecami, wiec zerknal przez ramie.

Serena i Blair staly na recznikach, nadal topless, i kibicowaly mu.

- Dalej, Aaron! Dawaj, dawaj! Prawdziwy ogier!

Aaron zagapil sie na nie - nie mógl sie powstrzymac - o sekunde za dlugo. Zakrecil znowu,

jego deska osiadla na mieliznie w zatoczce, a on polecial do tylu i wyladowal jak przewrócony krab

na plecach w plytkiej wodzie.

Auc!

- 84 -

background image

Miles chcial porozmawiac z Blair, ale nie wiedzial, czy nie istnieje jakas regula mówiaca, jak

blisko mozna stanac obok dziewczyny, która opala sie topless, zeby nie wyszlo, ze sie na nia oblesnie

gapi. Nie byl pewien, czy Blair w ogóle to rusza.

Prinz podplynal, zeby pomóc Aaronowi na mieliznie, wiec Miles wyciagnal swoja deske na

brzeg. Stanal jakies dwa metry od recznika Blair. Obie z Serena lezaly na plecach. Czlowieku, to byl

widok!

- Hej - rzucil nonszalancko.

Blair odwrócila glowe i mruzac oczy, spojrzala na niego. Bedzie zabawnie. Usiadla, pokazujac

mu sie w calej krasie. W kazdym razie od pasa w góre.

- Czesc.

Miles spojrzal na piasek, rumieniac sie mimo woli. Wygladal milutko w pomaranczowych

szortach do surfowania i naszyjniku z muszelek, a jego najezone blond wlosy sterczaly na wszystkie

strony.

- Eee... Tak sie zastanawialem, czy wybieracie sie dzis wieczorem na te impreze wigilijna.

Blair zerknela na Serene.

- Wybieramy sie dzis wieczorem na impreze wigilijna? - szepnela.

Serena usmiechnela sie szeroko, oslaniajac oczy dlonia.

- Zdecydowanie.

Blair odwrócila sie do Milesa.

- Jasne - odparla.

Miles kiwnal glowa, próbujac patrzec jej w twarz.

- Super. Do zobaczenia.

Blair usmiechnela sie i oslonila oczy, patrzac, jak odbiega do swojej deski i popisuje sie

miesniami, spychajac ja do wody. Zabawne. Jak czesto faceci daja ci dwa metry swobody ruchu?

Polozyla sie na reczniku i obrócila na brzuch.

Po póltorej godzinie opalania Serena zbrazowiala po obu stronach. Juz miala powiedziec Blair,

ze ma dosc, kiedy...

- Serena?

Obrócila sie i usiadla.

Tak, to byl Flow. Tak, nadal byla topless.

Jemu to nie przeszkadzalo. Stanal na brzegu jej recznika. Obok Blair lezala na brzuchu, z

glowa przykryta koszulka. Udawala. ze spi.

- 85 -

background image

- Wreszcie - westchnal Flow, odgarniajac ciemne loki z ocienionych dlugimi rzesami

niebieskich oczu. Mial jadowicie pomaranczowe szorty do surfingu i nic poza tym. Jego szczuple, mu

skularne cialo bylo idealnie opalone na ciemny kolor tostu z cynamonem. Na szyi mial rzemyk z

zebem rekina. - Tesknilas?

Serena wzruszyla ramionami i potarla nagie ramiona, zaslaniajac czesciowo piersi, zeby mu

nic nie ulatwiac.

- Eee... przyslales tyle prezentów...

Zmarszczyl brwi.

- Nie lak wiele.

Moze wiecej prezentów, niz poczatkowo myslala, przyszlo od Kati i Isabel. Z tymi dwiema

nigdy nic nie wiadomo.

- Niewazne - powiedziala. - A slyszales nowiny? Podobno jestesmy zareczeni.

Flow usmiechnal sie szeroko.

- Aha, tez tak slyszalem. Nie martw sie. Przywykniesz.

Problem polegal na tym, ze Serena z pewnoscia nie chciala do tego przywyknac. Nigdy

wczesniej nie umawiala sie z gwiazda rocka i milo spedzila tamten wieczór z Flowem, ale jest tylu in

nych facetów - alpinistów, fotografów, kierowców wyscigowych, aktorów, didzejów. Serena byla jak

ten koliber, którego obserwowala ostatniego wieczoru, nieustannie krecacy sie miedzy kwiatami. Nie

chciala sie trzymac tylko jednego kwiatka, wysysac z niego wszystko, co mial. Chciala zasmakowac

wielu kwiatów. Przewiesila kucyk przez ramie i bez slowa zaczela ogladac koncówki wlosów. Flow nie

byl przyzwyczajony do tego, ze dziewczyny sa w jego obecnosci tak zblazowane. Kiedy wreszcie rzuci

mu sie na szyje i powie, ze tesknila za nim i nigdy nie chciala sie z nim rozstawac?

- Mój zespól gra dzis wieczorem - powiedzial w koncu. - Przyjdz. Chcialbym ci dac gwiazdkowy

prezent.

Serena usmiechnela sie. O Boze, jeszcze jeden prezent! Tylko nie to!

- Przyjde.

- Swietnie. - Zamilkl, czekajac, az Serena powie cos wiecej. Ale milczala. - Dobra. Do

zobaczenia wieczorem.

- Do zobaczenia. - Polozyla sie znowu na plecach i walnela Blair w zebra.

- Ale z ciebie hipokrytka - mruknela Blair, obracajac sie i sciagajac z twarzy koszulke.

Serena przechylila glowe.

- Jak to?

- Zachowujesz, sie, jakbys nie cierpiala tych jego prezentów, ale moge sie zalozyc, ze nie

- 86 -

background image

mozesz sie doczekac, by zobaczyc, co da ci na Gwiazdke.

Serena wyszczerzyla zeby. Blair miala racje. Mogla narzekac na nieustanny strumien

prezentów od Flowa, ale dziewczyny lubia prezenty, zwlaszcza od slawnych, nieprzyzwoicie przy-

stojnych gwiazd rocka.

zagadka linku rozwiazana

- Jaka kamera? - wymamrotala Ruby, starsza siostra Vanessy.

Byla trzecia po poludniu w niedziele, ale wygladalo na to, ze Ruby polozyla sie raptem pare

godzin temu. Pod oczami miala jeszcze rozmazany tusz z zeszlego wieczoru i nadal byla w obcislych,

skórzanych spodniach w kolorze burgunda. Spala na materacu w Czyms, co mialo robic za salon w ich

mieszkaniu z jedna sypialnia w Williamsburgu, na Brooklynie. W mieszkaniu walalo sie mnóstwo

róznego sprzetu - wzmacniaczy, glosników, gitar i mikrofonów, nalezacych do zespolu Ruby, Sugar -

Daddy, oraz kamer i sprzetu oswietleniowego do filmów Vanessy. Na podlodze lezal dywan w kolorze

wojskowej zieleni i czerwonego jablka, który utkali ich zwariowani rodzice na krosnach. Byla na nim

arka Noego ze zwierzetami stojacymi w parach na zielonej rafie posród czerwonego morza, ale wzór

zniknal pod stertami ubran Ruby i sprzetu naglosnieniowego.

- Moja kamera cyfrowa Sony - dopytywala sie ze zloscia Vanessa. - Zostawilam ja na blacie w

kuchni. - Chciala przejrzec material, który nakrecila w piatek w parku, i sprawdzic, czy kawalki z

soplami warto zostawic. No i planowala skasowac Nate'a i Jenny, ale nie mogla nigdzie znalezc

kamery.

Ruby obrócila sie na drugi bok i przykryla twarz poduszka.

- Pozyczylam ja.

Vanessa sie wsciekla.

- Co ty mówisz?! Jak to pozyczylas?! Gdzie ona jest, do cholery?!

- Pozyczylam ja znajomym w Five and Dime. Kreca cos o skate'ach.

- Ja tam mialam nakrecony material! - wrzasnela przerazona Vanessa. - Material do nowego

filmu!

Ruby odepchnela poduszke i usiadla prosto.

- Jakbys nie miala dziesieciu innych kamer. Przepraszam - rzucila zgryzliwie. - Przepraszam, ze

naruszylam twoja prywatnosc bez pytania. Mozesz mnie przytulic?

- 87 -

background image

Vanessa zacisnela piesci tak mocno, ze paznokcie wbily jej sie w dlonie. Teraz juz wiedziala,

dlaczego dostala dzis rano pietnascie e - maili oskarzajacych ja, ze jest lesbijka, kreci pornografie,

podglada ludzi i jest zdzira. Znajomi Ruby wrzucili film do pieprzonego Internetu!

Dan i tak juz myslal, ze jest zboczona. Co teraz sobie pomysli?

W wigilijne popoludnie Dan surfowal po Internecie, szukajac sposobów na poradzenie sobie z

blokada twórcza. Wszystko, co znalazl, bylo glupie i dziwaczne. „Idz na spacer”. Jakby juz nie wlóczyl

sie codziennie po calym Manhattanie, wciaz sie zadreczajac, ze nie potrafi napisac niczego do rzeczy.

..Wez goraca kapiel”. Nie cierpial kapieli. Tylko go usypialy. „Pocwicz”. Nie ma mowy. Jego dieta z

papierosów i kawy nie komponowala sie z wysilkiem fizycznym. Na jednej stronie rozwazano korzysci

z lykniecia kwasu. Podobno jakis nagrodzony pisarz napisal cala powiesc w ciagu jednej nocy pod

wplywem odjazdu po kwasie, a rano nawet nie pamietal, jak ja pisal. Ale poza piciem na imprezach

Dan przez cala szkole srednia byl czysty i nie mial zamiaru zaczynac teraz z kwasem. Inna strona

proponowala cwiczenie. Trzeba zapisac pierwsze slowo, które przychodzi czlowiekowi do glowy, a

potem dopisywac do niego skojarzenia. Moze to sie zakonczyc lista zakupów w spozywczym, jak

ostrzegano na stronie, ale nawet to jest lepsze niz nic. Dan postanowil spróbowac. Otworzyl notatnik

na swiezej stronie i chwycil dlugopis.

Napisal slowo „telefon”, ale wtedy komputer zapiszczal sygnalizujac, ze przyszedl nowy e -

mail. Zlapal za myszke i otworzyl skrzynke odbiorcza. Wiadomosc byla od Zeke'a, jego jedynego

dobrego kumpla z Riverside.

Facet, zajrzyj pod ten link. Z.

Dan kliknal na link, myslac, ze to pewnie jakies glupie ciekawostki z koszykówki, które Zeke

gdzies wygrzebal. Wrócil do notatnika, nie czekajac, co pokaze sie na monitorze.

„Telefon”. Co teraz? Szukal nastepnego slowa.

Ojciec zapukal w otwarte drzwi i zajrzal do pokoju.

- Czesc, Dan. Wychodze po bajgle. Jakies zyczenia?

Dan odwrócil sie na krzesle i juz mial powiedziec ojcu, zeby mu przyniósl bardzo duza czarna

kawe, gdy nagle na twarzy ojca pojawilo sie przerazenie. Patrzyl na monitor.

- Jennifer Tallulah Humphrey, to ty?! - ryknal, wpadajac do pokoju jak wsciekly niedzwiedz.

Mial na sobie podarta koszulke, a jego potargane siwe wlosy sterczaly na wszystkie strony.

Dan obrócil sie i spojrzal na ekran. Najpierw rozpoznal kapelusz Jenny. Potem zobaczyl cos, co

- 88 -

background image

wygladalo jak jej odslonieta pupa w bialych stringach. Nagle facet o falujacych zlotobrazowych

wlosach pocalowal ja w posladek. Potem kamera pokazala go. jak sciaga spodnie, a potem obraz

pokazywal ich dwoje zawinietych ciasno w plaszcz i robiacych cos, co wygladalo naprawde ohydnie.

Ojciec i syn patrzyli z przerazeniem i niedowierzaniem na zapetlony filmik.

- Jennifer! - wrzasnal znowu Rufus z taka zloscia, ze opryskal slina ekran komputera.

Jenny stanela w drzwiach. W blekitnym welurowym dresie i loczkach zwiazanych w kucyk.

Wygladala jak chodzaca niewinnosc.

- Co? - zapytala.

Dan odjechal na krzesle, zeby odslonic jej ekran.

- Co? - powtórzyla niecierpliwie Jenny. Zrobila krok w przód. Wtedy zobaczyla swój nagi tylek

na ekranie i zakryla usta dlonia. Jakby ogladala horror, w którym zagrala glówna role. Jak to moglo

sie stac? - zastanawiala sie, umierajac ze wstydu.

- To ty i ten chlopak, Nate - zauwazyl calkiem niepotrzebnie Rufus, z twarza wykrzywiona ze

zlosci.

Byl liberalnym rodzicem. Pozwolil palic Danowi w swoim pokoju i pic, kiedy chcial. Pozwolil

Jenny kupic pierwsze buty na platformie, gdy miala dziewiec lat. Ale Jenny nadal byla dzieckiem i

ogladac w Internecie, jak wije sie pólnaga z chlopakiem, to wiecej niz otrzezwienie.

Oniemiala z przerazenia Jenny gapila sie na ekran z zapetlonym filmem. Widac bylo jej

kapelusz, jej stringi, jej posladki i glowe Nate'a przycisnieta do nich, potem ich dwoje tarzajacych sie

w sniegu, zawinietych w jego plaszczu. To bylo cos tak intymnego, taka specjalna chwila, ale teraz

ogladal to caly swiat - lacznie z jej ojcem i bratem. Pisnela zduszonym glosem i pomknela jak strzala

do swojego pokoju.

Rufus patrzyl jeszcze przez chwile na ekran, a potem spojrzal krzywo na Dana.

- Wiesz cos na ten lemat?

Dan pokrecil glowa. Chociaz czul sie za to po czesci odpowiedzialny. Tak sie skupil na swojej

blokadzie twórczej i rozwazaniu, czy isc z Vanessa do lózka, czy nie, ze nie uchronil Jenny przed

bogatym wielbicielem malych dziewczynek, lajdakiem.

- Od dzisiaj chce, zebys mial na nia oko - warknal Rufus. - Moge byc poblazliwy, ale nie

pozwole jej prowadzac sie jak jakiejs lafiryndzie.

Dan powaznie pokiwal glowa, Rufus klepnal go w ramie i poszedl do córki. Jenny lezala na

lózku z twarza schowana w poduszke z gesiego pierza, otoczona portretami ukochanego Nate'a.

- Jennifer - powiedzial jej ojciec, starajac sie panowac nad glosem. - Nigdy nie sadzilem, ze

bede musial to zrobic, ale nie dalas mi wyboru. Do konca ferii masz szlaban. Zadnego wychodzenia.

- 89 -

background image

Zadnych filmów. Zadnego kieszonkowego. Zadnych rozmów telefonicznych. Zadnych e - maili. Nic. A

juz z pewnoscia zadnych kontaktów z tym Nate'em. Dan bedzie cie mial na oku i dopilnuje, zebys sie

nigdzie nie wykradla, bo najwyrazniej nie mozna ci ufac.

Jenny usiadla prosto. Miala zaczerwieniona od placzu twarz, usta jej drzaly.

- To niesprawiedliwe! - zaprotestowala. - Nie wiem, kto to zrobil! To nie moja wina! Nate i ja

sie kochamy - Zabral mnie na Dziadka do orzechów. Nie robilismy nic zlego!

Rufus tylko machnal reka.

- Jestes za mloda, zeby wiedziec wszystko o swiecie, a zwlaszcza o milosci. - Odchrzaknal.

- Ale tato, nie wiedzialam, ze ktos nas filmuje - starala sie tlumaczyc Jenny, sciskajac misia

pande.

Rufus uniósl krzaczaste brwi i podrapal sie po brodze.

- Myslisz, ze to wszystko zalatwia?

- Mam to gdzies! - wrzasnela Jenny. Rzucila miskiem o podloge i na nowo poryczala sie ze

zlosci. - Mam gdzies, co sobie myslisz! Nie robilismy nic zlego.

Rufus przykucnal i zdjal z pólki nieczytana Anne Karenine, która podarowal Jenny zeszlego

lata. Wstal i rzucil ksiazke na lózko.

- Powiem ci. co ja mysle! Moim zdaniem powinnas siedziec w domu i wiecej czytac!

Jenny obrzucila ksiazke wscieklym spojrzeniem i dziecinnym gestem skopala ja z lózka. Rufus

pokrecil glowa, odwrócil sie i wyszedl, trzaskajac drzwiami, nim stracil resztki nerwów.

Dan nasluchiwal ze swojego pokoju, nadal gapiac sie na film powtarzajacy sie na ekranie

komputera. Teraz, kiedy minal juz poczatkowy szok zwiazany z ogladaniem mlodszej siostry w

pornograficznym filmie w sieci, dostrzegl cos przerazajaco znajomego w pracy kamera. Ujecia pod

niezwyklymi katami. Te zblizenia tak bliskie, ze obraz stawal sie niemal abstrakcyjny, a potem

odjazdy tak odlegle, ze Nate i Jenny wydawali sie jedynie wijaca sie plama na bialym sniegu. To

robota Vanessy Abrams. Dan byl tego pewny.

Wylaczyl komputer, zdegustowany soba, ze tak dlugo ogladal ten film, ale jeszcze bardziej

zdegustowany Vanessa i Jenny. Jak to jest, ze obie okazaly sie takimi... Wzial czarny notatnik i

natychmiast wymyslil nowe slowo, od którego zacznie swojej cwiczenie na blokade twórcza. Wzial

dlugopis i napisal: Zdziry.

- 90 -

background image

niezbyt liczny zjazd u N

Mozna by pomyslec, ze siedzac w wiejskim domku tak daleko od Nowego Jorku, na Mount

Desert Island, czlowiek czuje sie osamotniony. Jednakze w Mount Desert stalo pelno ogromnych

„domków”, które nalezaly do najstarszych i najbogatszych rodzin nowojorskich. Ich dzieci od malego

bawily sie ze soba latem i w czasie ferii. W czasie szkoly sredniej wiekszosc porozjezdzala sie do

róznych szkól z internatami na Wschodnim Wybrzezu, wiec kiedy spotykali sie na wyspie, troche

przypominalo to zjazd dawnych przyjaciól. Kazdego Czwartego Lipca cala banda organizowali wielkie

ognisko na plazy i puszczali fajerwerki przeszmuglowane z Kanady. W kazda Wigilie Nate spotykal

sie z tymi samymi dwoma kumplami. Siadywali wtedy z fajka wodna i trawka w jego pokoju

wypoczynkowym.

Pokój wypoczynkowy mial debowa boazerie, ogromny kamienny kominek, podloge z lupków,

która podgrzewaly biegnace w niej miedziane rury. Na scianach wisialy poroza jeleni i losi, trofea

dziadka Nate'a. Byl tam debowy bar pelen starej whisky i rzadkich europejskich brandy oraz

piwniczka z winem, do której trzeba zejsc po drabinie przez klape przykryta recznie tkanym perskim

dywanem. Antyczny mahoniowy stól bilardowy z pieknie rzezbionymi nózkami i pokryly czerwonym

filcem stal na samym srodku.

Nate zaladowal fajke. Dostal ja, kiedy mial trzynascie lat - cala byla w naklejkach z Kaczorem

Duffym i Strusiem Pedziwiatrem. Pozostali dwaj chlopcy wyszczerzyli zeby. patrzac na nia, jakby byla

starym kumplem, który przezyl jeszcze wiecej zakreconych historii niz oni sami.

- Gosciu - powiedzial John Gause, który przyniósl towar. - Dobrze cie widziec.

John mial na sobie kamizelke z baraniej skóry, rozszerzane u dolu wyblakle dzinsy i zdarte

kowbojki z jasne skóry. Nie najlepszy styl, no chyba ze jestes Mezczyzna Marlboro albo modelem u

Ralpha Laurena, a on nie by! zadnym z nich.

Tydzien przed koncowymi egzaminami Johna usunieto z Deerfield za rozprowadzanie trawki i

wlasnie wrócil z dziesieciodniowego pobytu na ranczu dla turystów, gdzie mial przyswoic sobie takie

wartosci, jak uczciwosc, zaufanie i szacunek dla blizniego.

Nate nalozyl trawke i podal fajke Ryanowi O'Brienowi, który mial dopiero pietnascie lat, ale

palil znacznie wiecej niz John, i Nate razem wzieci. Juz w pierwszym tygodniu wywalili go ze Szkoly

Swietego Judy. Wyjechal do Hannover Academy, szkoly z internatem, do której chodzila Serena.

- 91 -

background image

- Chyba urosles - powiedzial Nate. - Nie uwazasz, ze Ryan wyglada doroslej? - zapytal Johna.

Ryan zapalil zapalniczke nad miseczka z trawka. Mial bez mala metr dziewiecdziesiat i dlugie

krecone wlosy, które spadaly mu na ramiona, dokladnie takie jak Flow, tyle ze ciemniejsze.

- Odpieprz sie - rzekl, podciagajac workowate szare spodnie do snowboardu.

Nate poczekal, az Ryan sie zaciagnie i poda mu fajke. Slonce zachodzilo i okna w pokoju

jasnialy rózem. Tej zimy ostro padal snieg i wielki dom otulila dwumetrowa zaspa. Na zewnatrz nie

bylo piszczacych alarmów samochodowych i ryczacych autobusów. Trwala kompletna cisza. Ale

gdyby Nate wytezyl sluch, uslyszalby fale oceanu rozbijajace sie o skaly. Uwielbial ten dzwiek.

Czasem lezal noca na lózku i nasluchiwal.

Zaciagnal sie, przykrywajac górny wylot fajki, zeby dym nie mógl uciec. Potem wzial drugiego

dymka, nagradzajac sie za poswiecenie dwóch godzin tego dnia na przejrzenie swoich podan do

college'ów i wypelnienie najlatwiejszych czesci. Wypuscil dym, podal fajke Johnowi i zamknal oczy.

Jak dobrze uciec z miasta - byc z dala od szkoly i ludzi nieustannie mówiacych o przyszlosci. Tutaj

mógl sie zrelaksowac i cieszyc zyciem, nie martwiac sie egzaminami, college'em i nie muszac sie

nikomu z niczego tlumaczyc.

John zaciagnal sie i postawil fajke na stole bilardowym. Wzial do reki biala bile i obrócil ja w

dloni.

- No wiec, Nate - zaczal - o co chodzi z tym pornosem w Internecie?

Nate zamrugal powoli. Byl rozleniwiony jak jaszczurka na sloncu.

- He?

Ryan zapalil marlboro light i wypuscil krazek dymu w strone belek sufitu.

- No wiesz... z toba i ta niska panna z kreconymi wlosami i wielkimi cyckami.

Nate kiwnal glowa. Wiedzial, o kim mówi Ryan, ale przez ulamek sekundy nie mógl sobie

przypomniec jej imienia.

- Jennifer - skojarzyl sobie nagle.

- Aha, Jennifer. Widziales ten link?

Nate pokrecil glowa.

- Jaki link?

John zlapal kij bilardowy z wieszaka na scianie i zakrecil nim jak bagnetem.

- Ten link, o którym wszyscy mówia, czlowieku! - Rozesmial sie. - Nie wierze, ze go jeszcze nie

widziales!

Ryan podniósl kawalek niebieskiej kredy do kijów, podsunal sobie pod nos i powachal. Cos

takiego mogla zrobic tylko niezle najarana osoba.

- 92 -

background image

- To caly film o tobie i tej lasce, Jennifer - wyjasnil. - Wiesz, pieprzenie w Central Parku.

Nate trzymal fajke przed soba. Nie mógl sobie przypomniec pieprzenia Jennifer w parku. Nie

pamietal, zeby kiedykolwiek ja przelecial. Pamietal tylko te dziwaczne portrety wiszace na scianach

jej sypialni. Pokrecil ciezka, zacpana glowa i zachichotal pod nosem. Pornos w Internecie? A to

dobre. Ci goscie nabijali sie z niego. Wzruszyl ramionami i przytknal usta do cybucha fajki i zapalil

zapalniczke, zeby wziac sobie porzadnego, bozonarodzeniowego dymka. Wybieral sie do krainy

blogosci, gdzie Jennifer i jej szalone obrazy byly tylko drobnymi punktami w mglistej oddali.

Zgrzytnal domowy intercom. Nagle pokój wypelnil glos ojca Nate'a.

- Twoja matka i ja robimy koktajle w duzym salonie. Przyjdziesz do nas?

Mozna by pomyslec, ze to koniec odlotu, ale Nate zawsze swietnie sie bawil ze swoimi

arystokratycznymi rodzicami, gdy byl najarany. Robili mocne drinki, a poza tym byla Wigilia.

Nate podal fajke Johnowi i nacisnal guzik intercomu.

- Zaraz bede. - Puscil przycisk i kiwnal na Johna. - Streszczaj sie. Jeszcze jeden dymek i lepiej

sie zmywajcie.

Patrzyli z Ryanem, jak John zaciaga sie ostatni raz.

- Wiec ty i ta Jennifer dalej jestescie razem? - zapytal Ryan.

Nate zlapal ósma bile i potoczyl ja po stole. Próbowal sobie przypomniec, na czym ostatnio

stanelo z Jenny, ale pamietal tylko misia pande siedzacego na jej lózku.

To zabawne, jak udawalo mu sie nie pamietac tego momentu z „kocham cie”.

- E tam - odparl. - Nie bardzo.

John skonczyl dymka. Nate wypuscil kumpli tylnymi drzwiami wprost na snieg. Zamknal drzwi,

wlozyl fajke do puszki po ciastkach i schowal pod barowym zlewem. Potem poszedl na góre do

rodziców napic sie dzinu z tonikiem i zjesc z nimi troche swiezych ostryg z Maine.

matka B powala niespodzianka

Blair wziela prysznic i wlozyla nowa rózowa sukienke z gazy, prosto z Calypso. Siedziala teraz

na tarasie i palila merita. Czekala, az Serena bedzie gotowa. Rozmyslala o Audrey Hepburn.

Jakby nie myslala o niej na okraglo.

Kolejna rzecz, która w niej uwielbiala i o której chciala napisac w wypracowaniu, to

wszechstronnosc. Niezaleznie od tego, gdzie Andrey wyladowala albo co miala na sobie - czy

- 93 -

background image

staroswiecki kostium z tweedu, jak w Zabawnej buzi, czy tez zwariowany kapelusz i koronkowe

suknie z Ascot jak w My fair lady - zawsze byla naturalna, potrafila przystosowac sie do otoczenia i

zachowac ten charakterystyczny luz.

Blair lubila myslec, ze ona tez tak bedzie potrafila, gdy wyjedzie do college'u. Najwyrazniej

nie zamieszkaja z Nate'em poza kampusem w mieszkaniu w New Haven, wiec moze przyjdzie jej

mieszkac w jednym pokoju z jakas dziewczyna. Pewnie bedzie musiala jesc w stolówce i

zdecydowanie bedzie musiala chodzic na zajecia. Ale nie ma sily, zeby zaczela nosic za duze bluzy

Yale i plecak. Zachowa swoja godnosc, swój styl i swoja niepowtarzalnosc.

Wypuscila dym. Próbowala wyobrazic sobie Audrey na Yale, ubrana w sukienke ze Sniadania

u Tiffany'ego. w rekawiczkach do lokci i naszyjniku z perel i brylantów.

Wtedy to do niej dotarlo. Tak wlasnie powinna napisac wypracowanie: w formie scenariusza

dla Audrey w roli studentki Yale!

Pani Glos powiedziala, ze ma byc twórcza. Chyba juz trud - no byc bardziej twórcza! Blair

skoczyla na równe nogi, otworzyla z rozmachem drzwi, gotowa zaczac pisac od razu. Mogla sobie

odpuscic to glupie przyjecie wigilijne. Dostanie sie do Yale jest o wiele wazniejsze.

Serena stala przed lustrem i wiazala w talii wyszywany koralikami szal koloru morskiej zieleni.

Nadal miala na sobie mokre biale bikini i jeszcze widac bylo piasek w jej wlosach.

- Myslalam, ze sie przebierzesz - powiedziala Blair.

Serena zmarszczyla brwi.

- Nie mialam ochoty.

Wszyscy spodziewali sie, ze sie odstawi dla Flowa, ale wlasciwie dlaczego ma to robic?

Zreszta i tak byla dziesiec razy ladniejsza od kazdej dziewczyny na wyspie, niezaleznie od tego, co

miala na sobie.

- Wiec idziesz w kostiumie kapielowym? - zdziwila sie Blair.

- Aha - przytaknela Serena.

Blair wyjela laptop z torby i rzucila go na lózko.

- Moim zdaniem troche przesadzasz.

Serena klapnela na lózko obok niej.

- Moze. - Zerknela badawczo na Blair, która juz sie wziela do roboty. - Co piszesz?

- Scenariusz. - Blair wstukala date „24 grudnia” oraz tytul: Audrey idzie do college'u. - Chyba

odpuszcze sobie impreze, zeby móc nad tym popracowac.

- I ty mówisz, ze ja przesadzam! Miles napalil sie, zeby spedzic ten wieczór z toba, a ja w

zadnym razie nie pójde lam sama. - Serena oparla glowe na ramieniu Blair. - Nie chcesz sie zabawic

- 94 -

background image

w Wigilie?

Blair przygryzla dolna warge.

- Chce, ale jeszcze bardziej chce dostac sie do Yale.

Serena wyciagnela reke i szybko zamknela laptop.

- Zadbam, zebys dostala wszystko, czego chcesz! - krzyknela. Poderwala przyjaciólke na

równe nogi. - Prosze, chodz ze mna.

Serena w mgnieniu oka potrafila przejsc od smutku do radosci.

- No dobra. - Blair westchnela. - Ale jesli nie dostane sie do Yale, to bedzie twoja wina.

Miles i Aaron czekali na dziewczyny w barze. Aaron ulozyl inaczej dredy, teraz z boków

opadaly plasko, a na czubku staly. Mial na sobie czarna lniana marynarke, szara koszulke i czarne

lniane spodnie. Gdyby nie byl jej przybranym bralem, Blair moglaby nawet uznac, ze wyglada

naprawde dobrze.

Aaron uwazal, ze Blair wyglada lepiej niz dobrze. Miala ciemniejsza opalenizne, a w jej

ciemnych wlosach pojawily sie zlote pasemka od slonca. Delikatna sukienka z gazy przylegala do jej

ciala we wszystkich wlasciwych miejscach. Blair wygladala jak bogini, ale oczywiscie nie mógl jej

tego powiedziec. Bardzo sie bal, ze moze zrobic cos niestosownego, w efekcie w stosunku do niej

zachowywal sie jak automat.

- Usiadzmy - rzucil ogólnie. - Twoja mama i mój tata maja dla nas jakas wielka niespodzianke.

Czekali na was prawie godzine.

Blair zerknela do zatloczonej jadalni, gdzie jej matka, Cyrus i Tyler siedzieli juz przy stole.

- O Boze, bardzo jestem ciekawa. Moge sie najpierw czegos napic? - poprosila.

- Pod warunkiem ze wypijesz szybko - zgodzil sie Aaron.

Jakby to byl jakis problem.

Miles usmiechnal sie do Blair.

- Ladnie wygladasz.

Aaron przykopal sobie w myslach. Sam mógl to powiedziec!

Miles niezle sie prezentowal, ubrany w czarna koszule z bialymi guzikami od Armaniego,

kremowe, bawelniane spodnie i skórzane sandaly - na cos takiego moga pozwolic sobie faceci,

którzy naprawde maja styl. Blair mimo woli odpowiedziala mu usmiechem. Moze jednak nie bedzie

zalowac, ze przyszla na to przyjecie.

- Dzieki.

Serena poprawila wezel w talii i rozejrzala sie za Flowem. Czesc stolików w jadalni

- 95 -

background image

przesunieto pod sciany, zeby zostawic miejsce do tanca. Instrumenty, wzmacniacze i mikrofony

ustawiono nad basenem. Ale muzyków nigdzie nie bylo widac.

- Zaczna grac dopiero po dziewiatej - rzekl Aaron, zgadujac jej mysli. - Zapytalem barmana.

Serena nie odpowiedziala. Do dziewiatej brakowalo tylko dwudziestu minut, a ona nie

stesknila sie za Flowem.

Blair blyskawicznie wypila wódke z tonikiem i podala pusty kieliszek Aaronowi.

- Dobra, jestem gotowa.

Restauracja w hotelu Isle de la Paix to doskonale miejsce na Wigilie. Na jednym koncu sali

najslynniejsza angielska modelka karmila swoje dziecko zupa rybna, a obok niej siedziala w za-

wansowanej ciazy gwiazda serialu Przyjaciele i trzymala za reke swojego przystojnego meza,

gwiazdora z Hollywood. Jadalnie wypelnialy tlumy opalonych ludzi w markowych ciuchach,

skubiacych wigilijne specjalne danie: okonia pieczonego razem z glowa i ogonem, z mlodymi

ziemniakami w czarnym kawiorze i z duszonymi porami.

- Nie martw sie, kochanie - zapewnila Aarona Eleanor, gdy; usiadl z nimi przy stoliku. -

Zamówilismy ci cos specjalnego.

Kelner nalewal szampan do kieliszków.

Matka Blair zachichotala i zerknela na Cyrusa. Poklepal ja po dloni uspokajajaco. Eleanor

odchrzaknela.

- No dobrze. Juz dluzej nie moge tego trzymac w sekrecie. - Wziela gleboki wdech. - Cyrus i ja

bedziemy mieli dziecko.

Blair wlasnie rozmyslala, jak zaczac scenariusz, kiedy niepokojace slowa matki raz na zawsze

zmienily jej swiat. Wykrzywila sie z niedowierzaniem i obrzydzeniem.

Co takiego?!

- Wiem, ze czterdziesci siedem lat to troche pózno na ciaze, nawet w Nowym Jorku, ale lekarz

mnie zapewnil, ze jestem idealnie zdrowa i w swietnej kondycji, wiec nie ma sie czym martwic. -

Zachichotala. - Poza tym ze zrobie sie wielka jak szafa.

Przez chwile nikt nic nie mówil. Cyrus uscisnal Eleanor.

- Nie gadajcie jedno przez drugie - zazartowal niezrecznie, masujac sie po tlustym brzuchu

wolna reka.

Serena nie chciala byc niegrzeczna.

- To niesamowite! - krzyknela, przerywajac cisze z calym entuzjazmem, jaki zdolala z siebie

wykrzesac.

Zerwala sie z krzesla i pochylila nad stolem, zeby ucalowac w policzki Eleanor i Cyrusa,

- 96 -

background image

jednoczesnie pokazujac calej sali swoja talie, Blair miala ochote jej przykopac”. Cholera, Serena nie

bylaby taka radosna, gdyby chodzilo o jej matke.

- Kiedy sie urodzi? - zapytala Serena, siadajac z powrotem.

Eleanor rozpromienila sie ze szczescia.

- Osiemnastego czerwca.

Blair nawet nie próbowala wymyslic, co powinna powiedziec. Czula sie, jakby przywalil ja w

glowe pien palmy. Bardzo mozliwe, ze nie odezwie sie juz nigdy wiecej.

Aaron zerknal niespokojnie na Blair. Wzniósl kieliszek z szampanem.

- Moje gratulacje - powiedzial, majac nadzieje, ze Blair przylaczy sie do toastu.

Ale ona oczywiscie tego nie zrobila, nawet kiedy delikatnie szturchnal ja stopa pod stolem.

Miles bebnil dlugimi palcami o stól i krecil sie niespokojnie na krzesle, zalujac, ze nie moze wrócic

do baru. Przyjaznil sie z Aaronem od dziewiatej klasy, ale la sytuacja byla troche zbyt prywatna jak na

jego gust.

Eleanor siegnela przez stól i uscisnela sztywne palce Blair.

- Mam nadzieje, ze przemyslisz teraz sprawe przyjecia nazwiska Cyrusa, kochanie. Bedziemy

mieli teraz calkiem spora, wspaniala rodzine.

Tyler i Eleanor zmienili nazwisko na Rose po slubie Eleanor i Cyrusa, ale Blair odmówila. Blair

Rose? Nie, dziekuje bardzo. To brzmialo jak nazwa tanich perfum.

- Oczywiscie nie musisz podejmowac decyzji juz teraz - dodala Eleanor.

Blair zabrala dlon z uscisku matki. Gdyby nie siedziala na lawce wcisnieta miedzy Serene i

Milesa, juz by poleciala do lazienki, zeby puscic pawia. Zamiast tego wypila szampana jednym

haustem.

- A gdzie dziecko bedzie spalo? - zapytal Tyler. Posmarowal kawalek bagietki maslem i

wsadzil ja sobie do ust. - Skoro teraz Aaron spi w pokoju goscinnym?

Eleanor i Cyrus spojrzeli po sobie, jakby nie pomysleli o tym. Eleanor wzruszyla ramionami.

- Cóz, w przyszlym roku na jesieni Blair i Aaron wyjezdzaja do college'u. Na pewno nie beda

mieli nic przeciwko temu, zeby w czasie wizyt w domu spac razem w pokoju goscinnym, Pokój Blair

przerobimy na dziecinny!

Aaron poczul, ze policzki mu plona. Blair zmruzyla oczy. Wiec teraz maja zamiar zabrac jej

pokój, zeby tam umiescic diabelski pomiot?

Juz sie nakrecala, zeby powiedziec cos, co zamknie usta matce, a potem pobiec do lazienki i

wyrzygac sobie flaki, ale wtedy bez zadnej zapowiedzi czlonkowie 45 weszli po cichu na scene i

zaczeli grac. A muzyka byla naprawde glosna. Fantastycznie ogluszajaco glosna.

- 97 -

background image

Miles zlapal Blair za reke.

- Zatanczysz?

Blair zerwala sie, prawie sciagajac za soba obrus.

Zespól nie zdobyl nagrody MTV za nudy - naprawde potrafili rozgrzac ludzi. I nie bylo sily,

zeby Serena siedziala przy stole, kiedy grali. Zlapala za reke Aarona i Tylera i pociagnela ich, zeby

wstali.

- Ej, chodzcie! - krzyknela. - Zatanczcie ze mna!

Kiedy tylko nagimi stopami dotknela parkietu, zamknela oczy i poddala sie muzyce. Odrzucila

glowe w tyl, poruszala biodrami i tupala nogami bez opamietania. W bialym bikini i skapym zielonym

szalu w talii wygladala jak syrena, która uciekla z morza. Flow nie mógl przestac gapic sie na nia,

kiedy wykrzykiwal slowa ich przeboju Masakra. To o niej zawsze spiewal w swoich piosenkach. Byla

dziewczyna jego marzen.

Blair wlozyla cala swoja zlosc w taniec, bijac powietrze piesciami, wymachujac nogami,

rzucajac glowa i chloszczac twarz Milesa wlosami w stylu, który w niczym nie przypominal Audrey.

Rózowa sukienka lepila jej sie do spoconego ciala, ale Blair miala gdzies, jak wyglada. Nie zeby

wygladala zle. Miles nie mógl od niej oczu oderwac.

Trzecia piosenka byla wolna i parkiet pekal w szwach, gdy do tanczacych dolaczylo kilka

starszych par. Serena tanecznym krokiem zblizyla sie do Tylera i usmiechajac sie szeroko, polozyla

jego dlonie na swoich nagich biodrach. Tyler zaczerwienil sie, ale nie cofnal dloni. Wiedzial, jakie ma

szczescie. Nawet we krwi jedenastolatka plynie testosteron.

Piosenka byla powolna i seksowna. Miles przesunal dlonie na talie Blair i przytulil jej glowe

do swojej piersi. Blair przytulila sie do niego mocno. Nadal byla wsciekla i zrozpaczona. Drzala na

calym ciele. Nie chciala o niczym myslec. Chciala tylko dobrze sie czuc i cholera jasna, na szczescie

tanczyla z Milesem, z facetem, który... tak, zgadza sie, nie byl Nate'em, ale byl cholernie przystojny.

Odsunela twarz od piersi Milesa i spojrzala w jego migdalowe brazowe oczy, pozwalajac, aby wódka

z szampanem uderzyly jej do glowy. Nim zapanowala nad soba, przyciagnela jego twarz i pocalowala

go, dlugo i mocno, podczas gdy ich ciala kolysaly sie do muzyki.

Aaron stal przy barze, na przemian patrzac i nie patrzac na Blair z Milesem; wypil jedna

tequile, potem druga. Byl wdzieczny Milesowi, bo lepiej niz on potrafil poprawic samopoczucie Blair.

Tyle ze tanczyli nieprzyzwoicie mocno przytuleni do siebie. Nie zaszkodzi, jesli wetnie sie przy

nastepnym kawalku. Zapalil ziolowego papierosa, pospiesznie zaciagnal sie dwa razy, potem zgasil

go w popielniczce. Gdy Flow zagral ostatni akord piosenki, Aaron zaczal przeciskac sie miedzy

- 98 -

background image

starszymi parami na obrzezach parkietu.

Ale kiedy doszedl do miejsca, w którym stali Blair i Miles, oni juz odchodzili objeci. Poszli

spacerem w strone krzewów hibiskusa okalajacych basen, do willi.

Aaron stal posrodku zatloczonego parkietu z rekami w kieszeniach i patrzyl za nimi. Naprawde

uwazal, ze zabranie Milesa na St. Bans to dobry pomysl? Nie do wiary.

Zespól przyspieszyl, grajac Pocaluj, pocaluj, pocaluj, jeden ze swoich tanecznych przebojów w

stylu retro ska. Nadal tanczac jak nakrecona, Serena doskoczyla do Aarona i zaczela tanczyc wokól

niego.

- Ej, smutasie, sciagaj te gacie i tancz! - krzyknela.

Aaron usmiechnal sie z zaklopotaniem, ale ruszyl za Serena w wijacy sie tlum spoconych

tancerzy. Bardzo chcial przestac myslec o Blair, a Serena potrafila skupic na sobie uwage. Zdjal

marynarke i rzucil ja w powietrze, jego dredy kolysaly sie w tancu.

Muzyka byla coraz glosniejsza, tempo narastalo. Szal Sereny spadl na podloge, ale ona

tanczyla dalej. Potrzasala wlosami i machala rekoma nad glowa. Podobalo jej sie to, jak Aaron tanczy

calym cialem. Wiekszosc facetów tylko kolysze glowa i drepcze z nogi na noge, ale Aaron byl

naturalny. I wygladal przeslicznie w tych naprawde fajnych plóciennych spodniach, z dredami

sterczacymi na czubku glowy. Zaczela tanczyc troche blizej niego, wdychajac jego zapach i

potrzasajac biodrami. Dlaczego nie zauwazyla wczesniej, jaki jest przystojny?

Flow patrzyl, jak tancza, i przypominal sobie w myslach liste nastepnych kawalków. Samo

patrzenie, jak milosc jego zycia tanczy pólnaga z innymi facetami, bylo juz dosc bolesne. Jedno tylko

mógl zrobic - zadbac, zeby juz nie bylo wiecej wolnych kawalków.

Za pózno. Niektórzy juz tanczyli swój prywatny, wolny taniec. W lózku.

B postanawia stracic raz na zawsze

Moze to przez upal. A moze przez to, ze jej zycie to jeden wielki burdel i chciala cos radykalnie

zmienic. Niezaleznie od przyczyny Blair wiedziala, ze pójda z Milesem do lózka.

Wlasciwie to ona prowadzila jego. Praktycznie go ciagnela.

- Nie wolisz isc do ciebie? - zapytal po drodze Miles. On, Aaron i Tyler zrobili u siebie niezly

bajzel.

Blair pomyslala, ze powinna zostawic ich wille przyjaciólce, na wypadek gdyby musiala uciec

- 99 -

background image

przed Flowem.

- Serena moze potrzebowac miejsca dla siebie - odparla. - Chyba nie sadzisz, ze Aaron mialby

cos przeciwko.

- E, nie. - Miles zamknal za nimi drzwi. - Juz zaczalem myslec, ze ci sie nie podobam. - Skrzywil

sie, gdy zapalil swiatlo. Podloga byla zarzucona ubraniami i kompaktami. Na nocnym stoliku Milesa

lezal nawet niedojedzony banan. Pokojówki musialy go przeoczyc, gdy poscielily lózka i zostawily na

poduszce mietowe czekoladki.

Nadgryziony banan? Jakie to romantyczne!

Ale Blair miala to gdzies. Wyslizgnela sie z sandalów Jimmy Choo i zdjela przez glowe

sukienke, zrzucajac ja na podloge obok reszty ubran chlopców. Zostala w rózowych stringach La

Perla.

- Podobasz mi sie - powiedziala najbardziej zmyslowym tonem, opadajac na lózko Milesa. -

Chodz tu.

Miles sciagnal koszulke, zrzucil buty i polozyl sie obok niej. Wzial z poduszki czekoladki,

odwinal sreberko i zaczal ja karmic.

Blair przytrzymala czekoladke w ustach, zlapala Milesa za glowe, pocalowala go i wcisnela

mu jezykiem czekoladke miedzy zeby. Nie miala juz ochoty udawac Audrey Hepburn ze Sniadania u

Tiffany'ego. Audrey to przeszlosc, wczorajsze wiadomosci. Teraz byla Debbie, jak z Debbie Does

Dallas

*

.

Siegnela reka do jego bialego plóciennego paska, a druga do gumki swoich stringów, zeby je

sciagnac.

Witaj, kobieto! Zegnaj, dziewczynko!

Po kilku kolejnych piosenkach Serena, Aaron i Tyler wrócili do stolika.

- Czyz nie jest zabawnie? - zapytala radosnie Eleanor. Zjadla juz caly talerz okonia,

ziemniaków z kawiorem i porów i wlasnie pracowala nad czekoladowym sufletem na cieplo. To mile,

ze dzieci tak dobrze sie bawia. Nie miala nawet nic przeciwko temu, ze Blair i mlody, przystojny

przyjaciel Aarona jeszcze nie wrócili na kolacje.

Aaron zmarszczyl brwi nad zimnym szpinakiem i duszonymi porami.

Tyler oderwal rybie glowe i cisnal nia w strone Aarona jak torpeda.

- Uwaga! - wrzasnal. - Latajaca ryba!

- Talerze Waldorfie Rose! - syknela Eleanor.

Aaron walnal w reke Tylera i oderwany leb ryby wyladowal na jego talerzu. Skrzywil sie.

- 100 -

background image

- W porzadku, i tak nie mam ochoty jesc.

Serena nie byla pewna, dlaczego Aaron jest w takim podlym nastroju, ale chciala mu pomóc.

- Prosze - zaoferowala sie, myslac, ze pewnie umiera z glodu. Wziela jeden z ziemniaków i

zaczela go wycierac serwetka. - Zjesz, jesli wytre go z kawioru?

Nie zauwazyla, ze zespól zrobil sobie przerwe i Flow ruszyl w jej kierunku.

- Serena! - zawolal.

Podniosla wzrok. Flow mial na sobie czarny podkoszulek bez rekawów i rzemyk z zebem

rekina, a jego szyja i ramiona mokre byly od potu. Blekitne oczy blyszczaly mu od adrenaliny.

Serena podala ziemniak Aaronowi, wziela widelec i wlozyla do ust kawalek ryby.

- Czesc - rzucila lekko, z pelnymi ustami.

Flow zerknal na Eleanor i Cyrusa.

- Czesc - powiedzial.

- Synu, moze usiadziesz? - zaproponowal Cyrus. - Musisz byc wykonczony. Odwalacie kawal

fantastycznej roboty. Naprawde fantastycznej.

Jakby mial jakies pojecie o rock and rollu.

Flow pokrecil glowa.

- Dzieki, ale zaraz musze wracac. - Zwrócil sie znowu do Sereny, marszczac brwi. - Podoba ci

sie muzyka?

Rozesmiala sie. Nie widzial, ze tanczyla jak szalona?

- Aha, jestescie rewelacyjni. Potraficie rozgrzac tlum.

Flow przyjal to z ulga.

- Zagramy jeszcze pare kawalków, a potem, mam nadzieje, bede mógl postawic ci drinka i

moze dac gwiazdowy prezent.

Serena napila sie wody. Troche sie zmachala tancem.

- Wlasciwie to jestem zmeczona. Moze spotkamy sie przy sniadaniu? A poza tym nie

powinienes dawac mi prezentów.

- Przy sniadaniu? - powtórzyl z powatpiewaniem Flow. W koncu byl gwiazda rocka. Zwykle nie

wstawal przed poludniem.

- Aha. Wpól do jedenastej - zacwierkala. - Bedzie fajnie!

Gitarzysta basowy zagral akord, a perkusista uderzyl kilka razy w bebny, zeby dac Flowowi

znac, ze na niego czekaja.

- Dobra - powiedzial. Pochylil sie, zamknal swoje ocienione dlugimi rzesami blekitne oczy i

pocalowal Serene w usta. - Nie zapomnij.

- 101 -

background image

Usmiechnela sie do niego slodko.

- Nie zapomne.

Nagle caly pokój zahuczal od plotek.

„Widzialas to?”

„Slyszalam, ze ona kreci tez z gitarzysta basowym”.

„Myslisz, ze naprawde sie pobiora?”

„Podobno sa zamieszani w przemyt narkotyków”.

Kilka dziewczyn pisnelo, gdy Flow wskoczyl z powrotem na scene i zlapal biala gitare.

Poprawil mikrofon dlugimi, delikatnymi palcami i spojrzal na widownie, szukajac jednej dziewczyny.

- Dla Sereny - mruknal, marszczac brwi ze wzruszenia. Potem zagral kilka pierwszych akordów

swojej ulubionej piosenki Mroczny rycerz. Teraz rozumial, do kogo te slowa sa kierowane.

Dziewczyno, jestes moja jasna gwiazda.

Podazam za toba, gdziekolwiek jestes,

Walcze Z wilkami, które cie scigaja...

Serena usiadla z powrotem przy stoliku. Sluchala Jak Flow otwiera przed nia serce. Trudno,

zeby jej to nie schlebialo. Byl taki przystojny, a kiedy spiewal te seksowne, wysokie tony, nie mogla

powstrzymac usmiechu.

Aaron nagle wstal.

- Chcesz zatanczyc? - zapytala z nadzieja.

Pokrecil glowa.

- Chyba wróce do siebie - wymamrotal.

Zachowywal sie tak dziwnie, ze zaczela sie o niego martwic.

- Pójde z toba - zaproponowala, zapominajac kompletnie o Flowie.

Ruszyla za Aaronem obrzezem parkietu i przez tlum otaczajacy bar. Zerknela na nieruchome

zielone morze i idealnie biala plaze jasniejaca w blasku ksiezyca. Przypomniala sobie letnie noce w

domku ojca Blair, na plazy w Newport. Zwykle wypijaly martini, a potem wybiegaly z domku i nago

wskakiwaly do zimnej wody.

Serena nie mogla oprzec sie pokusie.

- Chodz, pójdziemy poplywac!

Aaron wciaz byl markotny.

- E, idz sama.

- 102 -

background image

- Serio?

Kiwnal glowa.

- Ale nie wyplywaj za daleko.

- Dobra! - krzyknela Serena i puscila sie biegiem. Popedzila przez plaze, wpadla w fale i

zanurkowala, chcac poczuc ten dreszczyk obejmujacy cale cialo, gdy wokól niej zamknela sie zimna

woda. Plynela jak foka, az w koncu wynurzyla sie i nabrala powietrza. Czasem dobrze po prostu czuc,

ze sie zyje.

beznadzieja, kiedy nie mozesz znalezc swojego ubrania

Blair chciala miec to za soba jak najszybciej, ale Miles postanowil wykorzystac swój czas.

Badal kazdy centymetr jej skóry z niemal lekarska dokladnoscia, jakby byl dermatologiem, który

szuka egzemy albo czerniaka. Próbowala sie rozluznic i dobrze sie bawic, gdy Miles calowal podbicie

jej stopy, ale oboje byli kompletnie nadzy i nie mogla pozbyc sie mysli, ze gdyby Miles byl Nate'em,

mieliby juz to za soba.

Nate, kiedy sie napalal, robil sie gwaltowny. Nie w przerazajacy sposób, ale namietny,

budzacy dreszczyk - nic go nie moglo powstrzymac. Blair zawsze musiala bardzo stanowczo

odmawiac, skoro nie chciala isc na calosc, a potem musiala jakos odwrócic jego uwage.

Teraz pewnie juz by bylo po wszystkim, lezeliby objeci, patrzyli na gwiazdy przez okno, palili

papierosy i gadali leniwie O przyszlosci.

Miles wzial sie do jej drugiej stopy. Przygryzl czubek duzego palca i muskal jezykiem delikatna

skóre miedzy palcami obok pierscionka z diamentem. Wzdrygnela sie. Kiedy byla z Nate'em,

wszystko zawsze wydawalo sie takie, jak trzeba. Byli jak dwa pasujace do siebie kawalki puzzli.

Czemu lezy calkiem naga, na hotelowym lózku na wyspie posrodku Karaibów, z nagim Milesem

lizacym jej stopy? A samotny Nate pewnie wlasnie marznie w Maine i byc moze - miala nadzieje -

mysli o niej...

Wyszarpnela duzy palec z ust Milesa i sturlala sie z lózka.

Miles wynurzyl glowe spod przescieradla.

- Co sie stalo? - zapytal.

- Musze isc - powiedziala, nawet nie patrzac na niego. Przykucnela i zaczela szukac sukienki,

ale bylo ciemno, a na podlodze lezalo tyle smiecia, ze nic mogla jej znalezc.

- 103 -

background image

Miles przygarbiony siadl na brzegu lózka. Bebnil palcami o udo.

- Staralem sie nie spieszyc.

No jasne, wiadomo.

- Gdzie ta pieprzona sukienka? - mruknela Blair.

Nagle zapalilo sie swiatlo i zobaczyla sukienke na stosie rzeczy u stóp lózka. Aaron stal w

drzwiach, ale zamiast natychmiast przeprosic i wycofac sie z pokoju, jak powinien kazdy przybrany

brat, gapil sie na nia.

Poczatkowo byla straszliwie zaklopotana. W ciagu dwóch sekund zaklopotanie przerodzilo sie

w gniew. Jak on smie? Jak smie gapic sie na nia w ten sposób? Jest jej dziwacznym przybranym

bratem.

Aaron wiedzial, ze powinien sie odwrócic i zostawic ich samych, ale nie mógl sie poruszyc.

Miles schylil sie i podniósl rózowa sukienke Blair z podlogi - lezala kolo jego nóg.

- Czesc - powiedzial do Aarona, rzucajac sukienke Blair.

Blair naciagnela ja na siebie i ruszyla w strone drzwi.

- Masz jakis problem? - syknela, przeciskajac sie w drzwiach obok Aarona.

Nie byla ciekawa odpowiedzi.

Willa Blair i Sereny byla raptem szesc metrów dalej. Blair minela ja i poszla w strone plazy, a

kiedy tylko stopami dotknela piasku, zaczela biec. Miala gdzies to, ze wlozyla sukienke z Calypso,

szyta na zamówienie i doplacila do niej sto piecdziesiat dolarów. Biegla co sil, wreszcie rzucila sie w

fale, niszczac sukienke. Nabrala pelne pluca powietrza i zanurkowala. Dopiero kiedy pluca malo juz

jej nie pekly, wynurzyla sie, lapiac z trudem powietrze i mrugajac od soli w oczach.

Ksiezyc swiecil jasno, muzyka z przyjecia gwiazdkowego niosla sie nad woda. 45 skonczylo

grac i didzej puscil Blame it on the boogie - stary kawalek Michaela Jacksona. Na plazy Blair

dostrzegla sylwetke dziewczyny, która stala w plytkiej wodzie. Wygladala jak Halle Berry w Smierc

nadejdzie jutro, tyle ze miala jasne wlosy i biale, a nie pomaranczowe bikini.

Oczywiscie to byla Serena.

- Gdzie Miles?! - zawolala Serena, zwijajac dlonie w trabke przy ustach.

- A kogo to obchodzi? - odkrzyknela Blair, plynac. - A gdzie Flow?

- A kogo to obchodzi? - odkrzyknela Serena.

Obie sie rozesmialy, Blair przez chwile lezala na wodzie, patrzac na ksiezyc. Potem obrócila

sie i poplynela do Sereny.

- Jutro wracam - powiedziala, wychodzac z wody. Chciala popracowac bez towarzystwa matki

w ciazy, dziwacznego przybranego brata i jego tyczkowatego kumpla.

- 104 -

background image

Serena nie musiala pytac, co sie stalo.

- Ale jutro jest Boze Narodzenie - zauwazyla. - Twoja matka sie wscieknie.

Blair wycisnela wode z wlosów.

- Nic mnie to nie obchodzi. Poza tym Cyrus jest Zydem.

Dziewczyny wolno szly plaza do swojej willi, cieszac sie swoim towarzystwem i kojacym

szumem fal rozbijajacych sie o brzeg. Gdyby tylko mogly tak isc bez konca!

Kiedy wreszcie doszly do willi, przy drzwiach stalo cos, co wygladalo jak wielka klatka z

kutego zelaza przykryta czerwono - zielonym materialem w krate.

Prezent gwiazdkowy.

Serena podniosla klatke za mosiezna raczke i wniosla do domu. Postawila na nocnym stoliku i

zdjela material, a Blair wlaczyla swiatlo.

W klatce siedziala przepiekna niebiesko - zielona papuga z zóltym dziobem. Przycupnela na

cienkiej, drewnianej hustawce. Papuga zamrugala, patrzac na Serene oczami jak paciorki.

- Kocham cie, Sereno! Kocham cie, Sereno! - zaskrzeczala. - Wyjdz za mnie. Wyjdz za mnie.

Blair parsknela.

- Myslisz, ze to od Kati i Isabel?

Serena zachichotala.

- Nie wiem. Nie ma wizytówki.

- Kocham cie, Sereno! Wyjdz za mnie. Wyjdz za mnie - powtarzala papuga, trzepoczac

skrzydlami.

Serena przykryla klatke materialem i odsunela sie od klatki. Owszem, Flow byl szalenie

przystojny i pochlebiala jej jego hojnosc, ale posunal sie za daleko. Spojrzala na Blair.

- Mówilas cos o wyjezdzie jutro?

- Aha! - Blair zdjela przemoczona sukienke i rzucila ja w kat do kosza na smieci.

Serena podeszla do szafy i zdjela z górnej pólki czerwona walizke od Kate Spade.

- Moge wyjezdzac, gdy bedziesz gotowa.

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

- 105 -

background image

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

Ho, ho, ho! Wesolych swiat!

Wiem, ze rodzina V nie swietuje Bozego Narodzenia, ale i tak mam dla niej prezent. Wyglada na to,

ze mimo wszystko wyniknie cos dobrego z faktu, ze pewien link krazyl po Internecie. Patrzcie nizej:

Droga Plotkaro!

Nazywam sie Ken Mogul i jestem niezaleznym rezyserem. Moze widzialas film Seahorse z Chloe

Sevigny i Tobeyem Maguire, który wyszedl teraz na DVD? Tak sie sklada, ze widzialem ten kawalek w

Internecie pod linkiem, o którym mówilas na swojej stronie, i chcialem zapytac, jak skontaktowac sie

z osoba, która go nakrecila. Ktokolwiek to jest, ma talent i bardzo chcialbym z nia lub nim pracowac.

Wielkie dzieki, a poza tym naprawde jestes niezla.

Buziaki

KM

Pozwolilam sobie odegrac jednoczesnie Swietego Mikolaja i dobra wrózke. Podalam panu Mogulowi

nazwisko V i poinformowalam, ze mieszka na Brooklynie. Uwazaj, V: dzis porno w Internecie, jutro

festiwal w Cannes!

Reszta waszych e - maili

P: Hej, P!

musze ci powiedziec, ze slyszalem, ze S znowu wrócila do narkotyków. Plotki mówia, ze ona

i Flow wmieszali sie w cos brzydkiego. Tak naprawde pojechala na St. Barts, zeby znalezc

dealera - planowala wrócic z calym mnóstwem towaru do rozprowadzenia. Pomyslalem, ze

wszyscy powinni wiedziec.

wtajemniczony

O: Czesc, wtajemniczony!

Mozesz miec racje. Slyszalam tez, ze chce urzadzic wlasna noworoczna balange. Ale nie

- 106 -

background image

zapominaj: musi jeszcze przejsc przez celników na lotnisku.

P

P: Droga plotkaro!

mam dom w Mt. Desert w Maine. Spotkalam sie z kilkoma znajomymi, zeby pojezdzic na

sankach, miedzy innymi z N. Myslalam, ze ma dziewczyne, ale on flirtowal ze wszystkimi, ze

mna tez. Byl tak najarany, ze nie chcialam, zeby zjezdzal ze mna i sterowal sankami. Caluje

misiaczek

O: Drogi misiaczkul

Wyglada na to, ze N po prostu szuka pokrewnej duszy. A moimi sankami moze kierowac,

kiedy zechce. Pozdrówki.

P

Na celowniku

Slicznie opalone B i S lapia taksówke z lotniska JFK na Piata Aleje. Jak dla mnie wygladaja na

szczesliwe. K i I znowu sa razem.

Sprawdzaja w Williams Sonoma na Madison, czy S i Flow dali juz liste prezentów slubnych. Opalony

gosc w koszulce obslugi hotelu Isle de la Paix zwraca wielka zielono - niebieska papuge do sklepu

zoologicznego w Gustavii.

OSTATNIE ZYCZENIE

Dobra, wiec dostalam prawie wszystko, co bylo na mojej gwiazdkowej liscie, nawet pomaranczowa

torebke z Hcrmes Birkin. Wiem, myslicie, ze jestem zepsuta, ale zasluzylam sobie na nia. Nie do-

stalam jeszcze - bo ciagle brakuje szesciu dni - sylwestra, który odmienilby moje zycie. Miejmy

nadzieje, ze S zrobi impreze i kto wie - moze zjawi sie Flow! Do zobaczenia na miejscu o pólnocy.

Wiem, ze mnie kochacie

plotkara

- 107 -

background image

zamknieta w wiezy

Zamknieta w domu, nie majac nic innego do roboty oprócz czytania i marzenia, Jenny czula

sie jak Zlotowlosa, tyle ze z krótszymi wlosami i wiekszymi cyckami. Schowala satynowe stringi na

dnie szuflady z bielizna do czasu, az znowu spotka sie z Nate'em. Sylwester byl juz niedaleko, ale

moze nie bedzie musiala czekac az tak dlugo. W glebi ducha miala nadzieje, iz Nate tak bedzie za nia

tesknil, ze wróci z Maine i zakradnie sie do jej pokoju w srodku nocy po drabinie przeciwpozarowej.

Wyobrazanie sobie, co zrobia, gdy znowu sie zobacza, zajmowalo jej cale godziny.

Biedny Nate, zasypany sniegiem w Maine! Wczoraj bylo Boze Narodzenie, a on pewnie przez

caly dzien ogladal stare filmy z rodzicami, co jakis czas patrzyl przez okno na snieg i zastanawial sie,

kiedy znowu uslyszy jej glos. Jenny nie miala nic przeciwko temu, ze nie rozmawiali przez telefon -

wymuszona separacja tylko umacniala ich milosc - ale musiala cos zrobic, by Nate wiedzial, ze mysli

o nim i kocha go jeszcze bardziej. I dlatego postanowila wysiac mu paczke.

Najpierw znalazla stare pudelko po butach Nike, które wylozyla folia aluminiowa. Potem

wlozyla do srodka zaczytany egzemplarz Romea i Julii, Trudne polozenie, w którym znalezli sie

kochankowie z tej tragedii, przypominalo ich sytuacje: byli w sobie mocno zakochani i nie mogli sie

widywac, a jednak milosc na koncu zwyciezy. Oczywiscie ona i Nate nie umra w przeciwienstwie do

Romea i Julii. Pobiora sie, beda mieli wielka rodzine i beda opowiadac wnukom, jak poznali sie w

parku pewnego slonecznego jesiennego dnia, kiedy wszystkie sily wszechswiata im sprzyjaly.

Potem Jenny dolozyla dwie paczki jagodowych batoników PopTart. To byly jej ulubione, ale

rzadko je jadla, bo mialy za duzo kalorii i absolutnie zadnych wartosci odzywczych. Ale spodobala jej

sie mysl, ze Nate zje cos, co ona uwielbia, i bedzie za nia tesknil.

Potem dolozyla jeszcze swoje zdjecie, które Dan zrobil jej latem. Miala na sobie zólta

sukienke bez rekawów i stala na brzegu basenu w motelu w Hershey, w Pensylwanii, gdzie Rufus ich

zabral, zeby uciec z miasta na weekend. Podobalo jej sie, ze na zdjeciu jej wlosy wydawaly sie takie

blyszczace i ze jej opalone rece przeslanialy piersi, wiec nie bylo widac, jakie sa wielkie.

Potem dorzucila program z Dziadka do orzechów, który zachowala sobie na pamiatke. Chciala,

by Nate wiedzial, ze poczawszy od przedstawienia, ten dzien byl najbardziej niezwykly w jej zyciu -

dzien, w którym powiedzieli sobie „kocham cie”.

Na koniec obciela pukiel swoich wlosów, przewiazala je czerwona nitka i wrzucila do pudelka.

- 108 -

background image

Wygladaly troche dziwnie w zestawieniu z reszta, jak pamiatka po kims zmarlym, ale chciala, by Nate

czul, ze jest tuz obok niego. Wydawalo jej sie, ze to najlepszy sposób.

Zamknela paczke i zakleila wieczko. Potem zawinela ja w strony z róznych pisemek dla

nastolatków, których miala pelno w pokoju. Uwazala jednak, zeby nie wziac zenujacej reklamy

tamponów, pigulek antykoncepcyjnych albo leków na drozdzyce. Na koniec przykleila zólta naklejke i

uwaznie napisala adres Nate'a w Maine, który miala spisany w notatniku wraz z adresami wszystkich

innych domów jego rodziny w Montauk, Nicei, St. Anton, na Barbadosie - tak na wszelki wypadek.

Po naklejeniu na paczke dwudziestu znaczków, które ukradla z szuflady w biurku ojca, Jenny

zaniosla paczke do kuchni, otworzyla tylne drzwi i zostawila paczke dla listonosza na klatce

schodowej. To jest zaleta mieszkania w starych budynkach. Nie ma na dole skrzynek na listy, wiec

listonosz musi wjechac na góre i dostarczyc poczte pod drzwi. Postawila paczke na podlodze obok

stojaka na poczte. Chwile jeszcze sie zastanawiala, czy nie powinna dolozyc stringów, zeby paczka

byla troche bardziej seksowna, ale doszla do wniosku, ze to zbyt wulgarne. Poza tym Nate dal je

Jenny na Boze Narodzenie. Móglby pomyslec, ze jej sie nie podobaja i je odsyla.

Dan wszedl do kuchni i zobaczyl Jenny stojaca w drzwiach.

- Co robisz? - zapytal podejrzliwie. Ojciec kazal mu pilnowac siostry i Dan potraktowal swoje

zadanie bardzo powaznie.

Jenny zamknela drzwi.

- Sprawdzalam, czy nie przyszla zadna poczta. - Odwrócila sie i przyjrzala mu sie, mruzac oczy.

Wlosy mial matowe i od dwóch dni nosil te sama. zaplamiona kawa koszulke. - Wygladasz okropnie.

Dan wrzucil lyzeczke kawy rozpuszczalnej do kubka i odkrecil kran z goraca woda, czekajac, az

bedzie dosc ciepla, zeby rozpuscic kawe. Nalal jej do kubka i pociagnal lyk.

- Pracuje nad wierszem - powiedzial, jakby to wyjasnialo wszystko.

Jenny otworzyla lodówke, siegnela po jogurt kawowy Danona, a polem cofnela reke i

zatrzasnela drzwiczki. O nie, nie moze utyc przed kolejnym spotkaniem z Nate'em.

Dan dmuchal do kubka, patrzac na siostre.

- Wiesz, ze to Vanessa, prawda? - powiedzial zimno. - To ona was nagrala w parku.

Jenny odwrócila sie, poprawiajac biustonosz, który podjechal jej w góre. Nie zagladala na

strone od czasu, gdy zobaczyla ja na komputerze Dana. Nie przyszlo jej do glowy zastanawiac sie, kto

to zrobil. Mysl, ze Vanessa mogla to umiescic na stronie, byla smieszna.

- Skad wiesz? - zapytala ostro.

Dan wzruszy! ramionami.

- Obejrzyj ten film. To musiala byc Vanessa.

- 109 -

background image

Jenny splotla rece na piersiach.

- Wolalabym nie. A zreszta co z tego, ze to ona? - Pracowaly razem przy „Rancor”,

artystycznym pismie uczennic z Constance Billard, i zawsze swietnie sie dogadywaly. Jezeli Vanessa

sfilmowala ich z Nate'em w parku, to na pewno miala jakies usprawiedliwienie, dlaczego to

wyladowalo w Internecie.

- Pomyslalem, ze chcialabys wiedziec, tylko tyle - odparl Dan i poszedl do swojego pokoju.

Caly czas przestawial slowa na liscie, która stworzyl w ramach cwiczenia na blokade twórcza. Teraz

próbowal je ustawic w kolejnosci stosownej do wiersza Zdziry.

Dziwka, niewolnik, ogolony, czarny, koronka, lód, zimno, deszcz, placz, wycierac, spac, kawa,

plama, wina...

To mial byc gniewny wiersz, rzecz jasna, ale nie o gniewaniu sie. Mial byc o odkryciu, ze

osoba, która kochasz, jest kims zupelnie innym. Jenny nie byla slodka, niewinna siostrzyczka, jak za-

wsze o niej myslal, a Vanessa okazala sie podgladaczem, który nosi taka bielizne jak dziwki i

wykorzystuje sfilmowane intymne sytuacje miedzy innymi ludzmi, zeby zwrócic na siebie uwage.

Zaczal wypisywac slowa z listy, dodajac od czasu do czasu czasownik lub przymiotnik dla

ozdoby.

Otrzyj resztki snu z moich oczu i nalej mi nastepna filizanke. Rozumiem, co próbowalas mi

przez caly czas powiedziec. Golac glowe i obchodzac sie ze mna (tak delikatnie)

Za pomoca satyny i koronki:

Jestes dziwka.

Danowi podobala sie bezposredniosc tego, co napisal, i energia w tym zawarta. Pisal dalej,

podekscytowany faktem, ze znów wypelnia strony. Kiedy skonczy, wysle wiersz e - mailem do

Vanessy. Pisanie wierszy to jedyny sposób, w jaki potrafil okreslic wlasne uczucia, i wyslanie go to

jedyny sposób, w jaki potrafil to powiedziec.

V znajduje sposób na przeprosiny

- 110 -

background image

Ruby zajrzala do pokoju Vanessy. Miala na sobie czarna gumowana kurtke, dzinsy, czarne

buty w szpic na szpilce. Podciela czarna grzywke zyletka na superkrótko.

- Jakas poczta? - zapytala.

Vanessa pokrecila glowa. Ich rodzice podrózowali po Europie - mieli tournee z jakas grupa

artystyczna i nawet nie przyslali zadnej kartki.

- Telefony? Wiadomosci?

Vanessa znowu pokrecila glowa.

- Sa jakies szanse, ze wyjdziesz razem ze mna? - zaproponowala Ruby. - Przeciez masz ferie.

Vanessa wzruszyla ramionami i zapiela suwak czarnej bluzy z kapturem az pod brode. Nadal

byla wsciekla na siostre za to, ze wziela kamere bez pytania, i nie miala ochoty na nic, moze z

wyjatkiem rozmowy z Danem.

Nie rozmawiala z Danem, odkad wyszla od niego w piatek. Nie mieli tak dlugiej przerwy w

rozmowach, odkad trzy lata temu zostali przyjaciólmi. Chciala mu wyjasnic, ze ta wpadka z linkiem

byla potwornym, nieszczesliwym wypadkiem, ze kupila bielizne w Victoria's Secret, bo myslala, ze to

pomoze mu sie rozluznic i bedzie zabawnie. Chciala mu powiedziec, ze zbyt dlugo byli przyjaciólmi,

by tak sie wsciekac na siebie, i chciala przeprosic go na milion innych sposobów. Ale w glebi duszy

miala nadzieje, ze Dan znaja dosc dobrze, zeby domyslic sie, ze nigdy nie wyslalaby do Internetu

czegos takiego. I w glebi duszy miala nadzieje, ze zrozumie, ze upokorzy i ja, gdy ona stala przed nim

prawie naga, tylko w skapej bieliznie, i ze to on pierwszy przeprosi.

- No dobra. Do zobaczenia pózniej. Przyniose ci cos na wynos - powiedziala Ruby i wyszla.

Vanessa podeszla do komputera, zeby po raz setny sprawdzic, czy Dan nie przyslal jej e -

maila.

Tym razem tak! Przyslal! I to byl wiersz! Szybko przysunela do biurka krzeslo, kliknela na plik i

zaczela czytac.

Przeczytala wiersz trzy razy na ekranie, potem go wydrukowala i przeczytala jeszcze raz. Slowa

byly wstretne i wsciekle. Zlamaly jej serce. Dan jej nie wybaczyl, to bylo jasne.

Ale Vanessa zawsze potrafila dostrzec piekno w brzydocie i przeczytala dosc duzo propozycji

przynoszonych do „Rancore”, by wiedziec, ze ten wiersz jest specjalny. Zdobily go bogate metafory, a

jezyk byl pelen pasji. I chociaz miala ochote schowac glowe pod przescieradlami i szlochac, nie

mogla tez nie podziwiac zrecznosci zwrotów we frazach. Wiersz byl genialny.

Nawet jesli Dan nigdy wiecej sie do niej nie odezwie i nawet jesli ten wiersz byl wlasnie o

niej i o tym, za jakiego potwora ja uwazal, miala zamiar opublikowac ten wiersz.

Dan nigdy nie próbowal niczego opublikowac. Nie ma sily, zeby nie zdumial sie, gdy otworzy

- 111 -

background image

„New Yorkera” i zobaczy wydrukwany swój wiersz Zdziry. Co za wspanialy sposób, zeby zrobic

wrazenie na college'ach, do których bedzie skladal podania. Nie mogla tego nie zrobic. Byla mu to

winna.

Zerwala sie z krzesla i zaczela krazyc po pokoju Ruby, az znalazla egzemplarz „New Yorkera”

przyciety drzwiami do szafy. Przekartkowala go i znalazla nazwisko redaktora zajmujacego sie

przysylanymi tekstami. Napisala list, wpisujac nazwisko i adres Dana na zwrotnej kopercie.

audrey idzie do college'u

PRZED BUDYNKIEM WYDZIALU LITERATURY ANGIELSKIEJ, COLLEGE W NOWEJ ANGLII, DZIEN W

KAMPUSIE

Trzypietrowy budynek z cegly z bialymi kolumnami i bluszczem. Zielony trawnik przed nim.

Marmurowe schody.

Osiemnastoletnia Audrey, sliczna brunetka w modnej spódnicy i bluzce, w butach na plaskim

obcasie, jedzie przez trawnik na klasycznym rowerze Schwinn i parkuje na stojaku przy marmurowych

schodach. Potem wbiega po schodach do budynku.

WNETRZE BUDYNKU WYDZ. LIT ANGIELSKIEJ - BEZ ZMIAN

Wzdluz dlugiego korytarza znajduja sie male gabinety. Drzwi do nich sa otwarte, w kazdym profesor

ze swoim studentem omawia wazniejsze kwestie w literaturze.

STUDENT A

- Naprawde uwazam, ze lepiej by bylo, gdyby wieloryb potrafil mówic, panie profesorze.

PROFESOR A

- Ale tu nie chodzi o gadajacego wieloryba. Chodzi o czlowieka, który szuka sensu zycia.

STUDENT B

- 112 -

background image

- Tu nie ma interpunkcji. Widzi pan? Nie postawilem nawet jednego przecinka ani kropki.

PROFESOR B

- Ale to nie czyni z tego wiersza. W wierszu jest... cóz, w wierszu jest poezja.

PROFESOR C

- Czy przeczytal pan ksiazke, o której mówilem?

STUDENT C

- Te o wielorybie?

PROFESOR C

- Yhm. I co pan mysli?

STUDENT C

- Cóz, uwazam, ze lepiej by bylo, gdyby wieloryb potrafil mówic, panie profesorze.

Czwarty profesor wychodzi na korytarz, rozglada sie po korytarzu i zatrzaskuje drzwi. Audrey biegnie

korytarzem, wyglada na wykonczona. Puka do drzwi, które profesor dopiero co zatrzasnal.

AUDREY

- Profesorze Weeks! Och, profesorze Weeks!

Profesor otwiera drzwi.

PROFESOR WEEKS

- Spóznila sie pani.

AUDREY

- Tak, ale mam doskonale usprawiedliwienie.

Profesor czeka, az Audrey sie wytlumaczy. Dluga chwila ciszy.

- 113 -

background image

PROFESOR WEEKS

- Tak?

AUDREY

(ledwo lapiac oddech)

- Och, ale nie moge panu powiedziec. To cos niezgodnego z prawem.

PROFESOR WEEKS

(marszczac brwi)

- Niezgodnego z prawem? Czy powinienem wezwac ochrone kampusu?

AUDREY

(krecac glowa)

- Och, nie. Przynajmniej jeszcze nie. (Podaje mu prace). Nie moglam sie zdecydowac, o której sztuce

Szekspira napisac, wiec napisalam o wszystkich. Mam nadzieje, ze nie ma pan nic przeciw temu.

Profesor zaklada okulary do czytania i zaczyna przegladac prace. Siada za biurkiem, zaabsorbowany

lektura. Kiedy on czyta, Audrey wychodzi jakby nigdy nic z gabinetu i zamyka za soba drzwi. Idzie

korytarzem do drzwi wyjsciowych, wsiada na rower i jedzie przez trawnik.

DZIEDZINIEC COLLEGE'U - BEZ ZMIAN

Ogromny trawnik okolony budynkami z cegly.

Audrey jedzie trawnikiem, patrzac w góre na jesienne liscie, zamiast uwazac, gdzie jedzie. Wpada na

chlopca w bluzie druzyny uniwersyteckiej, który wlasnie szedl na trening. Chlopak sie przewraca.

To Colin Davis.

COLIN

- Auc!

Audrey zsiada z roweru i kuca obok niego.

- 114 -

background image

AUDREY

- Przepraszam. Nic ci nie jest?

COLIN

- Chyba zlamalem noge. (Próbuje sie poruszyc). Auc!

AUDREY

- Nie ruszaj sie. Zaraz wezwe karetke.

Grzebie w torebce, zeby znalezc komórke. Z torebki wypada pistolet. Colin patrzy szeroko otwartymi

oczami. Audrey podnosi bron i chowa ja do torebki. Otwiera komórke i wybiera numer pogotowia.

S rozkreca impreze

Serena stwierdzila, ze jedyny sposób, by nadrobic fatalne Boze Narodzenie, to zafundowac

sobie naprawde nieziemskiego sylwestra, a najlepiej mozna o to zadbac, urzadzajac wlasna impreze.

Uwielbiala planowac imprezy i naprawde swietnie sobie z tym radzila, ale byla juz sroda i zostalo jej

tylko trzy i pól dnia, zeby wszystko zorganizowac. Z Blair nie bylo zadnej pomocy. Zamknela sie w

pokoju z laptopem, kanonem papierosów i ekspresem do kawy, i postanowila nie wychodzic, dopóki

nie skonczy scenariusza. Serena nie lubila nic robic sama. Do kogo mogla zadzwonic? No do kogo, jak

nie do dwóch dziewczyn, które tak desperacko chcialy stac sie jej najlepszymi przyjaciólkami?

- Halo? Kati? Mówi Serena. - Czesc!

- Sluchaj, jest tam Isabel? - Aha.

Pewnie, ze byla.

- Super. Tak sie zastanawialam, czybyscie nie wpadly i nie pomogly mi w planowaniu

sylwestra? Postanowilam urzadzic cos w ostatniej chwili i naprawde chce, zeby impreza byla udana,

ale mam malo czasu.

Obie dziewczyny zatkalo. Potem zaczely piszczec.

- O mój Boze! To bedzie najlepsza impreza w historii! Nie martw sie, zaraz przyjezdzamy.

I przyjechaly.

Serena otworzyla drzwi w aksamitnych czerwonych spodniach od dresu Juicy Couture i

- 115 -

background image

obcislej koszulce z obrazkiem balwana.

- O mój Boze, ale jestes opalona! - pisnela z zachwytu Isabel, calujac ja w policzek.

- Schudlas? - dorzucila Kati, tez ja calujac.

Zupelnie jakby Serena musiala chudnac!

Jako dobrze wychowana gospodyni zaprowadzila dziewczyny do salonu ogromnego

mieszkania, które znajdowalo sie na Piatej Alei i wychodzilo na Metropolitan Museum of Art. Jej

rodzice wyjechali na wakacje do Ridgfield, a brat z przyjaciólmi z colleges siedzial w Bostonie. Cale

mieszkanie miala wiec dla siebie.

Rozlozyla juz kilka arkuszy bialego papieru na szklanym stoliku do kawy i napisala na nich

naglówki: Miejsce. Alkohol/ Jedzenie. Muzyka /Naglosnienie. Motyw przewodni/Dekora-

cje/Oswietlenie. Zaproszenia. Lista gosci. Wreczyla kartki Kati i Isabel.

Widzicie, jaka dobra byla w wydawaniu dyspozycji?

- Bylyscie w komitecie organizacyjnym imprezy „Buziak w usteczka” w pazdzierniku, nie?

Kiwnely glowami.

- Swietnie. Mozecie zamówic tego samego dostawce jedzenia i dekoratora, którzy robili tamta

impreze?

- Jasne! - Isabel rzucila sie po torebke, zeby wyjac palmtop.

- I musimy znalezc fajnego didzeja - pouczyla je Serena.

Kati byla zaklopotana.

- 45 nie zagra?

Serena zamrugala. Nie miala pojecia, jakie plany na sylwestra ma Flow, ale nie chciala, zeby

uganial sie za nia na jej wlasnej imprezie.

- Nie, jest zajety, nagrywa nowa plyte - zmyslila na poczekaniu. - Didzej i tak jest lepszy.

Wieksza róznorodnosc.

Obie dziewczyny byly zawiedzione.

- Pomyslalam, ze moglybysmy wykorzystac liste gosci z balu Czern i Biel - ciagnela Serena,

biorac kolejna garsc kartek ze stolika. - Oczywiscie mozecie dopisac, kogo chcecie.

Isabel zerknela na liste.

- A przyjdzie chociaz Flow?

Serena zawahala sie. Jezeli powie, ze nie, Kati i Isabel pewnie znowu rozpuszcza plotki -

zareczyny Sereny i Flowa zostaly zerwane, i takie tam bla, bla, bla. To móglby byc mily gest, wyslac

mu zaproszenie do domu na Malibu, zwlaszcza po tym, jak zostawila jego papuge w recepcji w

kurorcie na St. Barts i odleciala rano w dzien Bozego Narodzenia do Nowego Jorku. Pewnie i tak by

- 116 -

background image

nie przyszedl na impreze.

- Obiecal, ze bedzie - powiedziala, wskazujac nazwisko Flowa na liscie.

Nie zastanawiajac sie. co robi, przekartkowala liste, az doszla do litery R i sprawdzila, czy jest

Aaron Rose. Aaron nie wróci z St. Barts przed trzydziestym, ale miala nadzieje, ze zjawi sie na

imprezie. Kiedy go ostatnio widziala, wygladal na bardzo smutnego. Chciala go rozweselic.

- Mam sie zajac zaproszeniami? - spytala Kati, wchodzac w role organizatorki. Wyciagnela

nokie z czerwonej torby na zakupy od Hervé Chapeliera. - Moge od razu zadzwonic do drukarza.

- Dobrze - zgodzila sie Serena. - A ty, Isabel, zadzwon do agencji w sprawie miejsca na

impreze, dobrze? Powiedz im, ze potrzebujemy wielkiego poddasza w centrum z dobrym widokiem na

fajerwerki. Najlepiej z tarasem.

Kiedy wreczala Kati liste gosci, zauwazyla pierwsze nazwisko: Nathaniel Archibald. Do

cholery, gdzie ostatnio Nate sie podziewal? - zastanawiala sie. Musi byc na jej przyjeciu. Bez niego

sylwester sie nie uda.

Nate wlasnie otwieral paczke od Jenny, co nie bylo prostym zadaniem, poniewaz zawinieto ja

w pieciocentymetrowa warstwe pism dla nastolatków i zaklejono tasma klejaca. Paczka dotarla

wczoraj po poludniu, ale jakos miedzy zjazdami na snowboardzie z Cadillav Mountain z Johnem i

Ryanem a paleniem haszyszu w jacuzzi u jakiejs dziewczyny na imprezie w Bar Harbor zupelnie o niej

zapomnial.

Jedyne czyste bokserki, jakie zostaly Nate'owi w szufladzie, to byly te, które Jenny kupila mu

w Barneysie. Siedzial wiec na podlodze w bokserkach z zaglówkami i rozdzieral stronice pism

okrywajacych pudelko od butów, w którym przyszla paczka - wlasnie tak, jak to sobie wyobrazala

Jenny.

Uniósl wieczko i zajrzal do srodka. Zachichotal pod nosem, gdy znalazl pukiel wlosów Jenny.

Wyslanie mu pukla wlosów to cos w stylu Blair, tyle ze ona pewnie najpierw spryskalaby je

perfumami, a potem wlozyla do srebrnego pudeleczka od Tiffany'ego, wykladanego czerwonym

aksamitem i z inicjalem Nate'a na wieczku. Nate wyjal program Dziadka do orzechów i przekartkowal

go. Zamiast powrócic myslami do popoludnia sprzed pieciu dni, kiedy zabral Jenny na balet i kiedy

siedzieli w pierwszym rzedzie na balkonie w New York State Theatre w Lincoln Center i trzymali sie

za rece, patrzac na walke olowianych zolnierzyków ze zlymi myszami pod zaczarowana, ogromna

choinka, Nate pomyslal o ostatnim razie, kiedy poszedl na ten balet z Blair.

Blair bolal brzuch, wiec w czasie przerwy Nate zalatwil dla niej tabletke advilu i wode perrier

od barmana, a potem wyszli na taras zapalic. W koncu zaczeli sie calowac i spedzili tam caly drugi

- 117 -

background image

akt - palac, calujac sie i patrzac, jak ludzie przechodza obok nieczynnej fontanny. Blair miala na sobie

plaszcz z wielbladziej siersci i kolnierz z norek, do którego Nate lubil przytulac twarz i wdychac

pomieszany zapach zwierzecego futra, perfum Blair i dymu papierosowego.

Na komodzie z drewna klonowego, która stala w sypialni Nate'a w Mount Desert, zadzwonila

komórka. Na sekretarce bylo juz dziewiec telefonów z domowego numeru Jenny, ale Nate jeszcze nie

oddzwonil. Lecz tym razem na ekranie rozblysnal inny numer.

Nate wyszczerzyl zeby w usmiechu. Super! Serena sie odezwala!

Aha, tak wlasnie by sie ucieszyl kazdy facet na jego miejscu.

- Czesc. Co jest?

- Natie? - glos Sereny zadzwieczal poprzez fale radiowe. - Tak sie zastanawialam, kiedy znowu

cie zobacze. Masz zamiar zostac w Maine do konca szkoly?

Nate schylil sie i zlapal opakowanie jagodowych batoników PopTart z paczki od Jenny. Rozdarl

folie zebami, wyciagnal jeden baton i zjadl migiem.

- Chyba zostane tu jeszcze chwile. - Chcial odlozyc spotkanie z Jenny do ostatniej chwili. Albo

na zawsze, jesli to mozliwe.

- Ale ja urzadzam sylwestra - powiedziala kwasno Serena. - Kati i Isabel pomagaja mi

wszystko zorganizowac. Mamy obledny pomysl, najlepszego didzeja i ogromny taras, z którego

bedzie mozna ogladac fajerwerki. Wyjdziesz na frajera, jesli sie nie zjawisz, a ja przysiegam, ze ci

tego nie wybacze.

Nate zachichotal pod nosem. Impreza zapowiadala sie fajnie. A potem cos mu - sie

przypomnialo.

- Ej, a gdzie jest Blair? Nie siedzicie na St. Bans?

- Wrócilysmy wczesniej - westchnela Serena. - Blair jak ostatni kujon pracuje nad swoim

podaniem do Yale.

Nate wzial Romea i Julie i przekartkowal kartki o pozaginanych rogach. Spojrzal na okladke -

klasyczny wizerunek chlopca i dziewczyny w objeciach.

- Ale przyjdzie na impreze, nie?

- Jasne! - wykrzyknela Serena. - Az tak nie zglupiala.

- Dobra - zgodzil sie. - Bede.

Serena sie rozlaczyla. Naprzeciwko niej Kati i Isabel siedzialy na obitej bialo - czerwonym

perkalem sofie i pracowicie rozmawialy przez komórki, zamawiajac dostawców jedzenia i wiecej

alkoholu, niz ktokolwiek potrzebowal, Serena usmiechnela sie do siebie. To calkiem ciekawe - Nate

powiedzial, ze przyjdzie, dopiero po tym, jak wspomniala, ze Blair tez sie zjawi. Miala przeczucie, ze

- 118 -

background image

to bedzie naprawde ciekawy sylwester.

wielki czas dla udreczonych artystów

Od niemal tygodnia Dan nie zdejmowal zaplamionej kawa koszulki i prawie wypelnil caly

nowy czarny notesik chorobliwymi wierszami, które mówily o tym, ze milosc to zalosny zart

wymyslony przez Hallmark, by sprzedawac kartki walentynkowe i dac ludziom falszywe wrazenie, ze

ich zycie ma sens. Teraz wlasnie pracowal nad kawalkiem pod tytulem Wóz pelen kamieni, o

chlopaku, który napelnil samochód kamieniami i wjechal nim do rzeki, bo auto przypominalo mu byla

dziewczyne, która lubila jezdzic po okolicy i sluchac zaklócen w radiu samochodowym zamiast

muzyki.

Jenny zapukala do jego drzwi.

- List do ciebie, panie Pustelniku.

Dan odlozyl dlugopis i otworzyl drzwi. Jenny miala na sobie rózowy szlafrok, a na twarzy wasy

z gestego bialego kremu. Podala mu koperte.

- Co masz na twarzy? - zapytal, biorac list.

- Depiluje sie - powiedziala, odwrócila sie i poszla korytarzem do lazienki.

Co to znaczy, do cholery? - pomyslal Dan, zamykajac drzwi. Najwyrazniej Jenny zdecydowanie

za duzo czasu spedzala zamknieta w domu razem z kobiecymi pisemkami, ale to jej sie nalezalo.

Zdzira.

Dan odwrócil cieniutka biala koperte i obejrzal adres zwrotny. To byl list z „New Yorkera”.

Pewnie prosba o prenumerate, skoro jego ojciec juz byl dozywotnim prenumeratorem. Rozdarl

koperte i wyjal dwie zlozone kartki.

Drogi Panie Humphrey.

Dziekuje za przyslany przez Pana do „New Yorkera” wiersz Zdziry Gratuluje! Z przyjemnoscia

informuje, ze opublikujemy Pana wiersz w naszym walentynkowym wydaniu. Prosze wypelnic

dolaczony formularz Informacje o pisarzu. abysmy mogli napisac kilka slów o Panu na naszej stronie

o wspólpracownikach. Przeslemy Panu czek na osiemset dolarów.

Szczesliwego Nowego Roku!

red. Jani Price

- 119 -

background image

Czy to jakis zart? - zastanawial sie Dan. Przeczyla! list dwa razy i w koncu opadl na lózko,

trzesac sie z przerazenia. „New Yorker” rzadko publikuje wiersze nieznanych autorów, a Jani Price

slynela z przysylania wrednych jednozdaniowych odmów typu: „Próbowac zawsze warto!” albo

„Przykro mi, Charlie”. Dan przyjrzal sie naglówkowi firmowemu. Wygladal na autentyczny. Przeczytal

list jeszcze raz nadal z potwornie trzesacymi sie rekoma na mysl, ze ktos obcy - juz nie mówiac o

kims tak slynnym w literackim swiecie jak Jani Price - czytal jego wiersz.

Im dluzej o tym myslal, tym bardziej wydawalo mu sie jasne, ze jedyna osoba, która mogla

przeslac ten wiersz do pisma, to Vanessa. Jakby nie dosc juz narobila szkód. Co sobie myslala, do

cholery... nie, co jej, do cholery, odpieprzylo?

Rzucil list na lózko i zdjal brudna koszulke. Najpierw wezmie goracy prysznic i wlozy cos

czystego.

Wreszcie!

A potem wybierze sie prosto do Brooklynu i objedzie Vanesse z góry na dól. Jak smie

pogwalcac jego prywatnosc, wysylajac jego prace, komu zechce, bez pytania go o zdanie? Co ona

sobie wyobraza, ze niby kim jest? Dobra wrózka z ogolona glowa i w glanach?

A moze zlosliwa Dobra Czarownica ze wschodu?

Ruby w koncu odzyskala zaginiona kamere cyfrowa Sony. Vanessa siedziala teraz przy

komputerze, przegrywala z niej material z soplami i wklejala go do nowego filmu, tuz przed

kawalkiem z golebiami siedzacymi w smieciarce. Usunela juz fragment z Nate'em i Jenny w sniegu.

Postanowila zapomniec o tym i skupic sie na nowym filmie. Za siedzacymi golebiami z pekajacej

torby na smieci wystawala brudna, lysa glowa lalki bez jednego oka. Cos niesamowitego!

W górnym prawym rogu ekranu komputera pojawilo sie okienko komunikatora z nowa

wiadomoscia. Vanessa kliknela na nie, majac nadzieje, ze to Dan. Moze dostal juz odpowiedz z „New

Yorkera” i odezwal sie, zeby jej podziekowac, poniewaz postanowili wydrukowac jego wiersz i

wszystko jej wybaczyl. Ale to nie byl Dan.

KM10001: Jestes vanessa abrams, robisz filmy?

Lysakotka: moze

KM10001: szukam osoby, która nakrecila tych dwoje dzieciaków baraszkujacych w parku, praca

kamery byla niewiarygodna.

Lysakotka: serio? kto tak mówi?

- 120 -

background image

KM10001: ken mogul, zrobilem Seahorse, moze widzialas, to jak rozmawiam z wlasciwa osoba?

Lysakotka: tak.

KM10001: super, wiec naprawde chcialbym z toba pracowac, koncze wlasnie film, który zglaszam do

Cannes, jestes zainteresowana? Lysakotka: wlasciwie nadal chodze do szkoly, ale jasne, jestem

zainteresowana.

KM10001: super, mozemy sie gdzies spotkac? na przyklad dzisiaj? wlasnie jestem w nowym jorku.

Lysakotka: bede dzis krecila wieczorem w central parku kolo dziesiatej, moze tam?

KM10001: swietnie, chetnie popatrze, jak pracujesz, do zobaczenia.

Lysakotka: na ra

Vanessa wrócila do pracy nad filmem, wiedzac, ze najprawdopodobniej osoba, z która

wlasnie rozmawiala, to ktos z szkolnych kolegów Nate'a. Pewnie teraz wyrabywali dziure w lodzie na

stawie w Central Parku, zeby ja wrzucic do lodowatej wody i utopic z powodu tego linku, który krazyl

po Internecie. A moze to naprawde byl Ken Mogul, rezyser kina niezaleznego, jeden z jej idoli? Latwo

ja nabrac. Ale kto wie? Wszystko jest mozliwe.

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

JAK ZAFUNDOWAC SOBIE NAJLEPSZEGO SYLWESTRA W ZYCIU

Dwie krótkie rady:

1) Trzymajcie sie mnie. Wiem, gdzie cos sie dzieje.

2) Calujcie ludzi. Dzis o pólnocy przychodzi czas, kiedy jedyny raz w roku mozna calowac calkowicie

przypadkowe osoby i wcale sie z tego nie tlumaczyc. Wiec korzystajcie z okazji!

- 121 -

background image

Wasze e - maile

P: Droga Plotkaro!

Dobra, zwykle nie zajmuje sie plotkami, ale mysle, ze powinnam to powiedziec, skoro nadal

siedze tutaj na St. Barts. M, ten chlopak, z którym krecila B, kojarzysz? Po tym jak B

wyjechala, zaczal spotykac sie z Francuzka, która uczy jazdy na nartach wodnych i spedzaja

razem mnóstwo czasu.

groszek

O: Drogi groszku!

Dzieki za informacje. Przykro mi, ze ugrzezlas tam, zamiast byc tutaj. A przy okazji:

powinnas wiecej plotkowac. Od tego skóra nabiera blasku.

P

Na celowniku

A chodzi na spacery z bokserem wzdluz Park Avenue. Najwyrazniej wrócil juz z St. Barts, chociaz M

zostal. Flow dzis z samego rana wskakuje do samolotu z LA do Nowego Jorku na lotnisko

Kennedy'ego. Serio? B wynurza sie z pokoju, zeby kupic super - mocny lakier do wlosów Frederica

Fekkaia w drogerii Zitomer na Madison. Najpewniej planuje jakas zwariowana fryzure na dzisiejszy

wieczór. Nie moge sie doczekac, zeby ja zobaczyc. Nie moge sie doczekac, zeby zobaczyc was

wszystkich!

JEDYNA IMPREZA, NA KTÓRA WARTO ISC

Jezeli nie dostaliscie jeszcze czegos takiego, to lepiej od razu wyjezdzajcie z miasta:

Nie badz frajerem!

Przyjdz i swietuj Nowy Rok razem ze mna!

Motyw: szalona noc w raju.

Gdzie? Lodowy Zamek, West, Dziewietnasta.

Kiedy? Niedziela wieczór, ech... od 21.00 do...

Co zabrac? Siebie i swoich przyjaciól, tylu, ilu zmiesci sie do windy.

Do zobaczenia na miejscu!

- 122 -

background image

Serena

NASZE ZYCIE JEST LEPSZE OD FILMU

Gdyby nasze zycie bylo kiepskim filmem dla nastolatków, to zaprosilibysmy czlonków komisji

rekrutacyjnych z college'ów, do których staramy sie dostac, i zadbalibysmy, zeby dobrze sie bawili i

nas przyjeli. Ale nasze zycie jest lepsze od filmów, wiec nie musimy popadac w takie skrajnosci,

prawda?

Nie moge sie doczekac, zeby zobaczyc, kogo pocaluje o pólnocy!

Wiem, ze mnie kochacie

plotkara

wielka ucieczka J

Jenny ogolila nogi, wydepilowala sie, wyregulowala brwi, zrobila peeling, nawilzyla cale cialo,

wypolerowala paznokcie, wymodelowala wlosy i nalozyla delikatny makijaz w odcieniach zlota i

brazu zgodnie z tabela, która zostawila sobie z pisma „Allure”. Potem wlozyla stringi i te same czarne

aksamitne spodnie, która miala na sobie tamtego specjalnego dnia w parku. Do tego obcisly czarny

sweter w serek ze zlota nitka. Wygladal kwasiarsko na wieszaku, ale wspaniale na niej.

Przynajmniej zdaniem Jenny.

Jeszcze turkusowy wisiorek od Nate'a i buty w szpic na wysokim obcasie, w których zle sie

chodzilo, ale co z tego? O szóstej byla gotowa. Przez ostatnie dwie i pól godziny próbowala dobrze

sie bawic, ogladajac powtórki Osbourne'ów i powoli pochlaniajac cala torbe chrupek o smaku

serowym. Przez caly czas trzymala komórke w kolorze blekitny metallic na kolanach. Dochodzilo wpól

do ósmej, trwal sylwestrowy wieczór, a Nate jeszcze nie zadzwonil.

Jenny tak byla zajeta przygotowaniami i czekaniem na telefon Nate'a, ze nie zauwazyla, co

robi jej rodzina. Wylaczyla telewizor i ruszyla ciezko korytarzem.

Drzwi do pokoju Dana byly uchylone, wiec pchnela je mocniej. Komputer stal wylaczony, w

popielniczce nie bylo zapalonego papierosa.

- Dan! - zawolala, ale nikt jej nie odpowiedzial.

Zrobila w tyl zwrot i pobiegla do gabinetu ojca. Drzwi byly otwarte. Pusto.

- 123 -

background image

- Tato!

Znowu zadnej odpowiedzi.

Zwykle w sylwestra Rufus szedl ze swoimi kumplami na calonocny maraton czytania poezji w

kafejce w Greenwich Village. Wygladalo na to, ze juz wyszedl.

Jenny przycisnela kilka klawiszy na komórce i telefon natychmiast wybral numer do Nate'a.

Odezwala sie automatyczna sekretarka. Znowu.

- Jezeli próbujesz polaczyc sie z... - zaczal nagrany kobiecy glos.

- Nate'em - odezwal sie Nate.

- Prosze, nacisnij jeden i zostaw wiadomosc albo poczekaj na sygnal - dokonczyl kobiecy glos.

- To znowu ja - zacwierkala Jenny, próbujac mówic radosnie. - Podejrzewam, ze ugrzezles w

korku. Ja chyba po prostu pojade teraz na impreze do Sereny. Moze wezme taksówke, zeby zatrzymac

sie kolo ciebie i sprawdzic, czy jestes. W kazdym razie mam nadzieje, ze spotkamy sie przed pólnoca!

Dobra. Caluje. Czesc.

Rozlaczyla sie i wrócila do swojego pokoju po torbe i plaszcz. Co z tego, ze oficjalnie ma

szlaban? Rufus i Dan zostawili ja sama w domu.

Czego spodziewali sie po ksiezniczce, która zbyt dlugo siedziala zamknieta w wiezy?

Nate zastanawial sie, czy nie zaczekac z paleniem, dopóki nie dotrze na impreze, bo wiedzial,

ze Blair woli. kiedy nie jest najarany. Ale dajcie spokój, w koncu to sylwester.

- Masz - powiedzial Jeremy, podajac Nate'owi ogromnego skreta, którego wlasnie przypalil.

Nate, Jeremy i Anthony skupili sie pod pomnikiem Gandhiego przy Union Square. Niedaleko ktos

puscil Yesterday.

- Zaciagnij sie porzadnie - doradzil Jeremy. - A potem zbierajmy sie na te cholerna impreze.

Tutaj mozna sobie tylek odmrozic.

Nate wlozyl skreta w usta, zaciagnal sie i zamknal oczy. Nie ma nic lepszego niz porzadny

towar w mrozna noc. Podal skreta Charliemu, przytrzymujac dym w plucach chwile dluzej.

- A jesli impreza bedzie do bani? - zapytal Charlie, nim wzial dymka.

Nate przypomnial sobie, co Serena mówila o Blair zamykajacej sie w swoim pokoju przez caly

tydzien, zeby pracowac nad podaniem do Yale. Zawsze kiedy Blair spedzala dluzszy czas na nauce,

robila sie potem strasznie napalona.

- Gosciu - powiedzial, wydmuchujac w powietrze chmurke dymu, tuz kolo glowy Gandhiego. -

Uwierz mi, bedzie w porzo.

- 124 -

background image

N nadal nosi serce B w swoim rekawie

Zostaw to Serenie, a wywinduje standard kazdej imprezy. Wystarczyly dwie minuty na

poddaszu w Chelsea, które wynajela na sylwestra, by zorientowac sie, ze to zdecydowanie najlepsza

impreza w historii. Pochodnie tlily sie w katach, parkiet do tanca by! zrobiony z prawdziwej trawy.

Barmani nosili slipki robione na szydelku, a didzejem byl popularny ostatnio gosc z Islandii. Na

jednym koncu poddasza znajdowaly sie trzy pokoje z kanapami z bialej skóry i wannami, gdyby ktos

potrzebowal prywatnosci albo po prostu chcial sie wykapac. Z olbrzymiego tarasu z widokiem na

miasto na wszystkie trzy strony mozna bylo ogladac fajerwerki.

Blair od powrotu z St. Barts nie spala wiecej niz kilka godzin i praktycznie nie wychodzila z

domu. Zyla na kawie espresso, adrenalinie, papierosach i determinacji. Jej scenariusz musi

zadzialac, czula to - dzieki niemu dostanie sie na Yale!

Ale nawet najwieksi pisarze potrzebuja przerwy.

Zjawila sie w superminispódniczce z fioletowego zamszu od Diora, czarnej satynowej

koszulce od Chloé i w czarnych kabaretkach. Wlosy zwiazala na samym czubku w ekstrawysoki

konski ogon w stylu lat szescdziesiatych. Miala sztuczne rzesy i srebrna szminke na ustach. Do tego

wlozyla nowiutkie botki do kostek z czarnego zamszu na dziesieciocentymetrowych szpilcach od

Christiana Louboutina, które ojciec przyslal jej na Gwiazdke z Francji. Dolozyl do tego kartke:

Wesolych swiat, misiaczku. Uwaga: nie nos ich sama, bez opieki! Ale Blair nie posluchala rady -

przyszla w nich sama.

Nie musiala dlugo szukac Sereny. Byla jedyna dziewczyna z rózowymi pasemkami we

wlosach, która tanczyla boso w wiazanym staniku od bikini Missoni, w króciutkich aksamitnych

czarnych szortach i dlugich kolczykach z diamentami. Didzej podkrecil glosnosc. Od muzyki sciany

drzaly.

- Cycki mnie bola! - wrzasnela Serena do Blair, nie przerywajac tanca.

- Mózg mnie boli! - odkrzyknela Blair.

Zanim bedzie chocby mogla pomyslec o tancu czy rozmowie z kimkolwiek, potrzebowala

mocnego drinka.

Albo trzech.

- Dopiero co widzialam Nate'a! - krzyknela Serena, wskazujac gdzies w tlum. - Szukal cie!

- 125 -

background image

Jasne.

Blair minela Serene i przepchnela sie przez tlum do baru. Zasluzyla sobie, zeby sie upic.

Prawie skonczyla swój scenariusz - ma wszystko, prócz zakonczenia - i wiedziala niemal na pewno, ze

jest niezly. W dodatku byl pieprzony sylwester i jesli Nate chcial z nia rozmawiac, to musiala

wczesniej wypic przynajmniej jednego drinka.

Kati i Isabel przy barze czekaly na swoje cosmo.

- Czesc, Blair! - zagruchaly zgodnym chórkiem.

Obie mialy na sobie dlugie czarne sukienki bez pleców, dokladnie takie, jakie Blair i Serena

mialy na balu Czern i Biel.

- Serena mówila, ze pracujesz nad podaniem do Yale - powiedziala Kati, saczac cosmo. - A

przeciez mamy jeszcze miesiac na zlozenie podan.

Blair spiorunowala wzrokiem barmana za to, ze tak dlugo kaze jej czekac.

- Po prostu chce, zeby bylo idealne.

- I na pewno bedzie - zapewnil ja znajomy glos.

Blair obrócila sie gwaltownie i zobaczyla Nate'a - swojego mezczyzne - stojacego tuz obok w

zielonym kaszmirowym swetrze w serek, który podarowala mu zeszlej Wielkanocy. Zanim go

zapakowala, zaszyla w rekawie male zlote serduszko, zeby Nate zawsze je nosil. Zastanawiala sie, ze

czy serduszko nadal lam jest.

Kati i Isabel zostawily ich samych. Chylkiem oddalily sie do grupy dziewczyn, które szeptaly

miedzy soba.

- Podobno stracila z Milesem na St. Bans - powiedziala Tina Ford.

- Dlatego wrócila wczesniej - dodala Rain Hoffstetter. - Zeby wziac od ginekologa pigulke

„dzien po”.

- Ktos widzial Flowa? - zapytala Kati.

- Serena obiecala, ze sie zjawi - westchnela Isabel.

Nicki Button pokrecila glowa z mina osoby wszystkowiedzacej.

- Slyszalam, ze Flow zerwal z Serena, poniewaz nie chce juz brac, a ona jest totalnie

uzalezniona.

- Wiec gdzie twój przedszkolak? - zapytala Blair, wyciagajac merita ultralight z paczki w

torebce i czekajac, az Nate jej zapali.

Nate usmiechnal sie szeroko. To dobry poczatek. Przynajmniej odezwala sie do niego.

- Zerwalismy - powiedzial po prostu.

Zerwali? Ciekawe kiedy...

- 126 -

background image

Barman w koncu zjawil sie w swoich skapych szydelkowych slipkach i Nate uderzyl dlonia w

bar.

- Ketel one z tonikiem oraz jack z cola i mnóstwem lodu - zamówil dla nich obojga.

Blair uwielbiala to, ze Nate bez pytania wiedzial, co ona chce, ale udawala, ze niczego nie

zauwazyla. Palila papierosa i patrzyla, jak tanczacy uderzaja sie tylkami.

- Jak swieta? - zapytal Nate, ostroznie podajac jej zbyt pelny kieliszek wódki z tonikiem.

Nie najlepszy poczatek rozmowy.

Blair lyknela solidnie, a potem zaciagnela sie papierosem.

- Do dupy.

Nate widzial, ze nie chce o tym mówic.

- Niewazne - rzucil. - Juz za szesc miesiecy koniec szkoly.

Spojrzeli po sobie z przerazeniem.

- Szesc miesiecy - powtórzyla Blair, upijajac kolejny lyk.

- To zdecydowanie zbyt duzo - stwierdzil Nate, konczac za nia mysl.

Blair prawie pozwolila sobie na usmiech. To kolejna rzecz, która uwielbiala w Nacie: zawsze

dokladnie wiedzial, co ona mysli.

- To szalenstwo - ciagnal Nate, zachecony drgnieniem jej ust. - W przyszlym roku o tej porze

bedziemy bawic sie z nowymi znajomymi, których poznamy w college'u. Z ludzmi, o których istnieniu

jeszcze nie wiemy.

Blair zagryzla slomke, patrzac, jak Serena zderza sie tylkiem z dwoma ciemnowlosymi

facetami kolo dwudziestki, w podobnych granatowych marynarskich mundurach. Ci dwaj wygladali

jak blizniacy.

- Kiedy dostane sie do Yale, nigdy nie wróce.

Nate usmiechnal sie. Uwielbial to. ze Blair zawsze zakladala, ze pójdzie do Yale.

- Bede w takim razie musial jezdzic do ciebie w odwiedziny.

Blair czula, ze wódka uderza jej do glowy. Widziala, ze Nate próbuje rozmawiac z nia, jakby

nigdy nic sie nie stalo, jakby nie rzucil jej dla jakiejs gówniary i jakby nie unikali sie przez kilka

tygodni - To bylo troche irytujace, ale tez wspaniale, jak ten kawalek w jej scenariuszu, kiedy Audrey

zdaje sobie sprawe, ze Colin byt dla niej równie okropny, jak ona dla niego, i postanawia pokochac

go za to jeszcze bardziej. Blair wziela gleboki wdech i skonczyla drinka. Zapomniala, jak zielone byly

oczy Nate'a.

Charlie Dren podszedl do nich i przybil z Nate'em piatke.

- Witaj w miescie, facet. Widzialem twój tylek w sieci. Niezla robota!

- 127 -

background image

Swietne wyczucie czasu.

- Dzieki. - Nate próbowal zachowac spokój. - Do zobaczenia pózniej - dorzucil, dajac

Charliemu do zrozumienia, ze nie chce teraz rozmawiac.

Charlie zniknal, a Blair wlozyla do ust nastepnego papierosa.

- Co on mial na mysli?

Nate wyjal zapalniczke Zippo i zapalil jej papierosa. Skoro Blair nie slyszala o stronie z nim i

Jenny, chociaz wszyscy o niej mówili, to zdecydowanie wolal, zeby tak zostalo.

- Nic - odpowiedzial.

Pukiel wlosów opadl mu na czolo i Blair odgarnela go. Usmiechneli sie do siebie.

Prawie jak za starych dobrych czasów.

Prawie.

A znajduje odmiane

Chwile po dziesiatej zaginiony przybrany brat Blair, Aaron, wysiadl z windy w chmurze dymu z

ziolowego papierosa. Mial na sobie jedna z wielu swoich czarnych koszulek z haslem ZA-

LEGALIZOWAC KONOPIE. Wyglada! zaskakujaco blado jak na kogos, kto dopiero co spedzil tydzien

na St. Baits.

W gestym tlumie pijacych, palacych oraz spoconych tancerzy od razu dostrzegl Blair i Nate'a,

którzy rozmawiali przy barze, nie odrywajac od siebie oczu. Serce zabilo mu mocniej. Blair wygladala

calkiem inaczej niz na St. Barts. Jasniala.

Chcial podejsc, przeprosic ja i wyjasnic swoje idiotyczne zachowanie w willi, ale potem wpadl

na lepszy pomysl. To byla impreza, wszyscy mieli sie dobrze bawic. Moze zaczekac do jutra, jesli

Blair nie bedzie miala zbyt duzego kaca.

Serena wysledzila z parkietu dredy Aarona. Zblizyla sie tanecznym krokiem, potrzasajac

wlosami z rózowymi pasemkami, lsniac pomalowanymi na srebrno paznokciami u nóg. Zarzucila mu

ramiona na szyje i przycisnela rozpalony policzek do jego ucha.

- Tak sie ciesze, ze przyszedles! - powiedziala, jakby naprawde tak uwazala.

- Ja tez - odparl z szerokim usmiechem i pomyslal, ze moze rzeczywiscie tak uwaza.

- Gdzie jest Miles? Nie przyszedl z toba?

Aaron pokrecil glowa.

- 128 -

background image

- Nadal siedzi na St. Barts. Chyba kogos poznal.

Serena zachichotala.

- O, serio?

Aaron schowal rece do kieszeni bojówek i zerknal w strone Blair i Nate'a.

Serena podazyla za jego wzrokiem. Dlaczego Aaron zawsze gapil sie na Blair z takim

smutnym, strasznie smutnym wyrazem twarzy?

- Swietnie, ze znowu sa razem, nie? - Miala nadzieje, ze Aaron przytaknie.

Aaron kiwnal glowa. Nie mógl miec Blair, a teraz wydawala sie szczesliwa.

- Aha - powiedzial. - Racja.

Serena wziela go pod ramie i poprowadzila w strone parkietu.

- Chodz! - krzyknela. - Zatanczymy!

Pachniala drzewem sandalowym i paczula. Bez butów byla dokladnie takiego samego wzrostu

co on. Wow! Ona jest naprawde przesliczna! - zachwycil sie, gdy Serena uniosla gibkie, zlote

ramiona nad glowe i obrócila sie, sprawiajac, ze jej wlosy z rózowymi pasemkami rozsypaly sie we

wszystkie strony.

Moze i wygladal nieco blado, gdy sie zjawil, ale chyba komus sie kroi naprawde bardzo

szczesliwy Nowy Rok.

tylko w nowym jorku

Vanessa nie przepadala za idea calowania mnóstwa pijanych ludzi, których zbytnio nie lubila,

i krzyczenia „Szczesliwego Nowego Roku!” Dla niej to byl prawdziwy koszmar. Zamiast isc na impreze

do Sereny, spakowala sprzet, ubrala sie cieplo i pojechala metrem do Central Parku. Wszyscy z

„towarzystwa” sa na przyjeciu Sereny, wiec moze warto zobaczyc, co robia pozostali? Na dworze bylo

minus szesc stopni i temperatura ciagle spadala. Nie mozna chyba znalezc wiekszych dziwaków niz

ludzie, którzy biora udzial w corocznym biegu o pólnocy po zmarznietym parku. To idealne

zakonczenie do jej filmowego wypracowania o Nowym Jorku.

Zaczela filmowac zawodników, którzy zjawili sie na starcie przy wejsciu do parku w poblizu

jeziorka przy Osiemdziesiatej Dziewiatej. Zaczal padac snieg i trudno bylo upilnowac, zeby nie

prószylo do obiektywu i zeby swiatlo bylo dobre, ale park wygladal pieknie pod cieniutka powloka

swiezego sniegu, a biegacze byli kompletnie szurnieci. To bedzie jeszcze lepsze od glowy lalki w

- 129 -

background image

smieciarce.

- Czy to pana pierwszy bieg, czy biega pan tak co roku? - zapytala Vanessa wychudzonego

faceta ubranego tylko w spodenki z obcietych dzinsów i buty do kosza, bez skarpetek. Zrobila najazd

na jego chuda, zapadnieta klatke piersiowa, spodziewajac sie gesiej skórki. Ale facet jej nie mial, co

bylo przerazajace.

- Pierwszy raz?! - wykrzyknal, zaczesujac siwe wlosy w kucyk i szczerzac do Vanessy zólte od

tytoniu zeby. - Czy ja wygladam na dziewice?

Fuj!

Vanessa cieszyla sie, ze chowa twarz za kamera.

- No dobra - powiedziala, wycofujac sie. - Powodzenia.

Wpadla prosto na kobiete okolo siedemdziesiatki w plaszczu i nausznikach z norek oraz w

trampkach od Chanel. Prowadzila bialego pudla, tez w kurteczce z norek.

- Ej. a to kto?! - zawolala Vanessa, przykucajac kolo psa.

- Uwielbiamy biegac po sniegu. - Starsza pani usmiechnela sie wesolo. Pomarszczone usta

miala mocno pomalowane pomaranczowa szminka. Siwe wlosy upiela we francuski kok, a na

policzkach miala pomaranczowy róz. - Moje dzieci dorosly, a maz pojechal grac do Nicei, wiec

Aniolek i ja postawilismy troche sie zabawic.

- Ja tez - powiedziala Vanessa, chociaz rzecz jasna nie miala dzieci, meza ani nawet psa.

Usmiechnela sie porozumiewawczo do kobiety. - Prawdziwy odjazd, nie?

Kobieta wyjela cos z zielonej torebki od Hermesa Kelly, a Vanessa zrobila zblizenie na male

gumowe buciki.

- Zeby mu sie snieg nie zbieral na poduszkach lap - wyjasnila kobieta, pochylajac sie i

zapinajac psu buly na rzepy.

- A jakie sa stylowe - dodala Vanessa.

Teraz juz wiedziala, co ludzie maja na mysli, kiedy mówia „tylko w Nowym Jorku”. Tylko w

Nowym Jorku mozna spotkac kobiete z pudlem - oboje w norkach, biegna w wyscigu o pólnocy z

dziwakiem w krótkich spodenkach. Teraz miala juz tytul do swojego filmu: Tylko w Nowym Jorku.

Genialne, nawet jesli to tylko jej zdanie.

Aniolek juz w bulach biegal w kólko, popisujac sie.

- Dobry piesek! - zawolala Vanessa, powoli wodzac za nim kamera.

Tak byla oczarowana pudlem, ze nawet nie zauwazyla swojego idola Kena Mogula, który

usiadl na pobliskiej lawce i zaczal ja obserwowac.

- 130 -

background image

Dan szukal Vanessy od kilku godzin. Najpierw pojechal do jej mieszkania. Czternascie razy

zadzwonil dzwonkiem z dolu i wrzeszczal pod jej oknami, zanim sie poddal. Potem zszedl do Five and

Dime, speluny w Williamsburgu, gdzie grywala kapela Ruby, SugarDaddy. Ruby byla zajeta, miala

próbe, ale powiedziala Danowi, ze Vanessa wspomniala cos o filmowaniu wariatów w parku o

pólnocy.

Bardzo przydatna informacja. Jakby kazdy park w tym miescie nie byl pelny wariatów.

Najpierw poszedl do parku przy Madison Square, gdzie Vanessa krecila scene z Wojny i

pokoju. Ale poza kilkoma ludzmi z psami i mezczyzna spiacym na lawce z papierowa torba na glowie,

w parku bylo spokojnie. Potem zajrzal do parku przy Washington Square, gdzie pelno bylo

zbuntowanych skate'ów i studentów, którzy odpalali nielegalne fajerwerki. W koncu wrócil do

centrum, do Central Parku, gdzie wlóczyl sie bez celu i przeklinal Vanesse za to, ze nie uznaje

komórek. Okrazyl jeziorko, patrzac na plywajace kry. Zastanawial sie, gdzie podzialy sie kaczki. A

potem zauwazyl tlum zbierajacy sie przy wejsciu od Osiemdziesiatej Dziewiatej. A przez tlum,

zagadujac ludzi i patrzac na nich przez kamere, przepychala sie blada dziewczyna w czarnym

plaszczu, czarnej czapce i czarnych glanach.

Dan podszedl do szerokich stopni prowadzacych nad jeziorko i usiadl na lawce obok faceta

kolo trzydziestki, piegowatego, o kreconych rudych wlosach, który mial na sobie szara narciarska

kurtke z kapturem obszytym filtrem, wygladajaca na dosc droga. Facet przysiadl na dloniach, bo nie

mial rekawiczek, i najwyrazniej bacznie obserwowal Vanesse.

- Widzisz, jak lapie ludzi, zanim do nich podejdzie i zagadnie? - zapytal Dana i wskazal

Vanesse. - Jakby poznawala te czesc ich samych, której nawet oni nie znaja.

Dan kiwnal glowa. A wlasciwie kim, do cholery, byl ten facet?

- Cudownie wtapia sie w tlo, stoi calkiem nieruchomo i pozwala robic ludziom, co chca. Jest

piekna.

Dan odwrócil sie i spiorunowal faceta wzrokiem. Mial ochote mu przywalic.

Facet wyciagnal dlon.

- Ej, jestem Ken Mogul, rezyser - przedstawil sie. - Tez siedzisz w biznesie filmowym?

Dan pokrecil glowa.

- Nie. - Jego oddech ulecial w powietrze w postaci bialego dymu. - Jestem poeta.

Obaj patrzyli, jak Vanessa pochyla sie nad pudlem w kurtce z norek i manipuluje przy

obiektywie. Miala tyle wdzieku za kamera, ze trudno bylo uwierzyc, by nakrecony material wyko-

rzystala do czegos zlego. Pomyslal, ze moze Jenny ma racje, nie wierzac w wine Vanessy. Moze

jakims cudem film po prostu wpadl w nieodpowiednie rece.

- 131 -

background image

- Publikowales juz cos? - zapytal go Ken Mogul.

- Jeszcze nie. - Dan usmiechnal sie do siebie. - Ale w przyszlym miesiacu mój wiersz bedzie w

„New Yorkerze” - dodal z duma.

ona nie chce tego, co ma

Dochodzila prawie jedenasta, gdy Jenny zjawila sie na imprezie u Sereny. Jej zbyt przyjacielski

taksówkarz utknal w korku przy Times Square - kazdy wie, ze trzeba unikac tego miejsca w sylwestra,

bo roi sie od zalanych turystów i robi sie tam kompletny koszmar. Wiec Jenny wysiadla i poszla

piechota. Czula sie taka dojrzala i wyluzowana, sama w nocy, w miescie - szla na impreze, zeby

wreszcie zobaczyc swojego chlopaka, milosc swojego zycia.

Kiedy wysiadla z windy na poddaszu, rozpiela plaszcz i podala go szatniarce. Jej ogromne

piersi wyskoczyly w czarno - zlotym sweterku wprost do pokoju.

Kilku chlopaków natychmiast rozpoznalo drobna brunetke o kreconych wlosach z linku w sieci,

który okazal sie hitem tych ferii. Przerwali zabawe i zaczeli bic brawo.

- Ej, chodz tu i pokaz mi swoje stringi! - krzyknal pijacko którys chlopak w staroswieckim

cylindrze.

- Chcesz wskoczyc do mojego plaszcza?! - wrzasnal inny.

Jenny zamarla w drzwiach, scisnela torebke i czula sie dokladnie jak Klara, kiedy otoczyly ja

zle myszy. Desperacko zaczela rozgladac sie za Nate'em.

Gdzie, och, gdzie jest jej Ksiaze?

Na drugim koncu pomieszczenia przy barze stal chlopak o falujacych zlocistobrazowych

wlosach z dziewczyna o ciemnych wlosach siegajacych do polowy pleców. Rozmawiali, patrzac sobie

w oczy i stojac tak blisko, ze równie dobrze mogliby sie calowac. Jakby zapomnieli, ze na imprezie

jest mnóstwo ludzi, zbyt byli pochlonieci swoja miloscia.

Chlopcy nadal klaskali i pokrzykiwali na Jenny, kiedy zlotowlosy chlopak i ciemnowlosa

dziewczyna odwrócili sie w jej strone.

Jenny natychmiast zrozumiala.

Nate nie byl w niej zakochany, bo nigdy nie przestal kochac Blair. A poniewaz oklamywal ja i

udawal, ze jest zakochany, nie okazal sie nawet przyzwoitym chlopakiem, choc za takiego mieli go

Vanessa i Dan. Nate nie byl jej Ksieciem, tylko jeszcze jedna zla mysza.

- 132 -

background image

- Nate! - jeknela; glos uwiazl jej w gardle. Chybotliwym krokiem podeszla do baru, szarpnela

turkusowy wisiorek i cisnela nim w Nate'a z calej sily.

- Jennifer, przepraszam... - Nate zaczal sie jakac, ale w jego oczach nie bylo zalu, a Jenny nie

chciala sluchac. Blair spiorunowala ja wzrokiem, lecz to tez jej nie przeszkadzalo.

- Pieprz sie - szepnela.

Gorace lzy plynely jej po policzkach. Odwrócila sie. zeby znalezc lazienke, gdzie moglaby

przemyc twarz zimna woda i potem wyjsc z imprezy z godnoscia.

Nate pochylil sie i schowal wisiorek do kieszeni. Wygladal na zmeczonego i byl taki

niezdarny. Blair wlozyla do ust kolejnego papierosa i potarla zapalka o draske. Pocierala tak kilka

razy bez skutku, az w koncu odrzucila zapalke z pelnym irytacji westchnieniem.

Nate otworzyl zapalniczke i podal jej ogien, ale Blair go zignorowala.

- Co jest? - zapytal, chociaz dobrze wiedzial.

Blair zmruzyla oczy. W ustach nadal trzymala niezapalonego papierosa. Nie byl jej mezczyzna.

To tylko jej eks. A na swiecie czeka tyle obiecujacych mlodych gwiazd - czego ona od niego chciala?

- Jestes kolejnym powodem, dla którego nie moge doczekac sie wyjazdu do college'u.

- Chcialem tylko dac ci ogien - odparl Nate slabo.

- Dobra.

Zapalil jej papierosa. Blair zaciagnela sie mocno. Wydmuchnela dym prosto w jego twarz.

- A teraz odpieprz sie.

Nate zmarszczyl brwi. Zamknal zapalniczke, gaszac plomien. Blair zawsze przesadzala. Ludzie

wokól zaczeli odliczac: Dziesiec! Dziewiec! Osiem!

- Blair? - Nate zrobil krok. Musieli tylko pocalowac sie i wszystko wróci do normy. Jak za

starych dobrych czasów.

Ale Blair juz zniknela, rzucajac zapalonego papierosa Nate'owi na stopy. Ciemny kucyk kolysal

sie miedzy jej lopatkami, gdy ruszyla w strone przesuwanych szklanych drzwi prowadzacych na taras.

Dochodzila pólnoc i miala lepsze rzeczy do roboty niz calowanie kolejnego frajera.

S dostaje serenade

Serena tanczyla tak ostro, ze czula sie, jakby przebiegla maraton. W ustach jej zaschlo, nogi

- 133 -

background image

ja bolaly, a rece opadly bezwladnie. Ktos wyplul drinka prosto w jej wlosy, ale miala to gdzies. Obok

jej tylka kolysal sie zgrabny tyleczek, ubrany w zielone wojskowe spodnie, który nalezal do bardzo

milusiego chlopaka z krótkimi ciemnymi dredami.

- Siedem! Szesc! Piec!

Aaron zlapal Serene za reke.

- Chodzmy na taras! - wrzasnal, ciagnac ja w strone szklanych drzwi.

- Serena! - ktos krzyknal, zatrzymujac ich w pól kroku.

Serena sie odwrócila W jej niebieskich oczach malowalo sie niedowierzanie. Flow! Wysiadl z

windy w zamszowym jasnobrazowym plaszczu i niósl futeral na gitare. Oczy mial podkrazone,

krecone ciemne wlosy z jednej strony troche mu oklaply po dlugim locie z LA, ale nadal wyglada!

przeslicznie. Dziewczyny na imprezie zamarly i zaczely sie gapic. Podobnie wiekszosc facetów.

- Czesc. - Serena usmiechnela sie z zaklopotaniem.

Flow oddychal nia jak swiezym powietrzem. W bikini, skapych szortach i boso wygladala jak

bogini z jego najdzikszych snów. Przykleknal i otworzyl futeral.

- Po drodze napisalem piosenke dla ciebie.

Serena puscila dlon Aarona i splotla rece na piersi. Nie chciala byc niegrzeczna, ale kiedy w

koncu Flow sobie odpusci i wróci do domu?

Aaron zgarbil sie obok niej i schowal rece do kieszeni. Chetnie poslucha Flowa. Tak samo jak

pozostali goscie.

- Nazywa sie Moja slodka dziewczyna - mruknal cicho Flow. Przewiesil sobie gitare przez

ramie, zacisnal powieki i zaczal spiewac.

Skradlas mi serce, a ja za to place.

Zostawilas bez niczego, a ja grunt trace.

Moja milosc jest slodka, w twych dloniach sie stopila,

Gdybys jej spróbowala, nigdy bys nie zwatpila.

Fuj! Ale pamietajcie, on byl naprawde przystojny.

To pewnie najgorsza piosenka, jaka kiedykolwiek powstala, ale goscie nadal tloczyli sie

wokól, oczarowani muzyka i uroda Flowa. Wszystkie dziewczyny mialy nadzieje, ze je zauwazy i za-

improwizuje piosenke dla nich, faceci mysleli, ze gdyby pokrecili sie z Flowem, to na pewno tej nocy

by im sie poszczescilo.

Serene kusilo, by wrzucic dolara do futeralu gitary, ale wystarczy, ze zlamala Flowowi serce,

- 134 -

background image

nie musiala go jeszcze upokarzac.

- Chodz - szepnela do Aarona, wycofujac sie z tlumu i szarpiac go za reke. - Wyjdzmy na taras.

Blair nic byla zaskoczona, gdy Chuck Bass znalazl ja na tarasie. Zajadala ze zloscia oliwki,

palila papierosy, popijala veuve clicquot i odmrazala sobie tylek. Wlasnie dochodzila pólnoc i Chuck

szukal kogos, kto zrobi mu usta - usta, gdy zaczna strzelac fajerwerki.

- Szczesliwego Nowego Roku! - Podszedl do Blair i pocalowal ja w usta. Miala w buzi pestke

od oliwki, ale jemu to nie przeszkadzalo.

Blair wyplula pestke na ziemie.

- Oby byl taki.

Chuck powoli zjechal dlonia z jej pleców na pupe.

- Wiesz, jak najlepiej swietowac Nowy Rok?

Odsunela sie i wskazala przez szklane drzwi na Kati i Isabel, które staly na malym stoliku i

odliczaly sekundy do pólnocy.

- Te dwie zawsze na ciebie lecialy - stwierdzila, próbujac zachowac powage. - Jezeli chcesz z

kims swietowac Nowy Rok, to czemu nie z nimi?

Chuck usmiechnal sie szeroko.

- Serio?

Kiwnela glowa.

- Smialo. Ja... - Ale nim skonczyla zdanie. Chuck juz wpadl do srodka i objal obie dziewczyny.

- Cztery! Trzy! Dwa!

V i D maja wlasne przedstawienie

Mróz byl spory. Za kwadrans pólnoc zawodnicy ruszyli powoli trasa wokól parku. Vanessa

biegla obok nich z kamera, próbujac uchwycic mieszanine determinacji, bólu i uniesienia na ich

twarzach. Koniec starego roku i poczatek nowego - moze to nawet poczatek nowej ery!

Biegli powoli i nadazala za nimi bez trudu, ale zostawila torbe ze sprzetem w sniegu i

obcieraly ja buty, wiec postanowila wrócic do mety, zeby zlapac zawodników na finiszu.

Dan i Ken Mogul nadal czekali na lawce.

- Nominowano mnie kilka razy - mówil Ken - ale nigdy zadnej nagrody nie zdobylem. Moze

- 135 -

background image

praca z Vanessa to zmieni. - Prowadzil swój monolog od chwili, gdy Dan usiadl obok niego.

Danowi to nie przeszkadzalo. Siedzial z otwartym notatnikiem na kolanach i wpatrywal sie w

poswiate wokól latarni rozpraszajaca sie w sniegu. Szukal wlasciwych slów, aby opisac platki lecace

w swietle tak wolno, ze chyba wcale nie spadaly na ziemie.

Nagle w kregu swiatla pojawila sie Vanessa z policzkami zarózowionymi od biegu. Jej wielkie

brazowe oczy blyszczaly. Usmiechnela sie, patrzac na smieszny obrazek: Dan z jakims starszym

gosciem w eleganckiej kurtce narciarskiej siedza razem na lawce z kilkucentymetrowa warstwa

swiezego sniegu na ramionach. Ujmujace oczy Dana spojrzaly na nia spod bialej welnianej czapki.

Nie wygladal na wscieklego. Boze, jak sie cieszyla, ze go widzi!

- Jak dlugo tu siedzisz?

Facet w kurtce wstal.

- Dosc dlugo, by sie przekonac, ze zdecydowanie jestes swietnym filmowcem.

Vanessa znowu sie rozesmiala. Ten facet jest prawdziwy? Podszedl do niej i podal jej

wizytówke. Ken Mogul, rezyser filmowy - tyle bylo napisane.

- Jade do Brazylii, zeby nakrecic pare zdjec do dokumentu o prostytutkach w Rio - mówil dalej.

- Mam nadzieje, ze zadzwonisz do mnie. Moze razem cos zrobimy.

Vanessa podeszla do torby ze sprzetem i wrzucila do srodka kamere. Podziwiala prace Kena

Mogula, ale nie byla pewna, czy chce pracowac razem z kims, chocby nie wiadomo jak dobrym.

Chciala pracowac sama.

- Zadzwonisz do mnie? - dopytywal sie Ken.

- Przepraszam... - odezwal sie cicho Dan za ich plecami.

Ken odwrócil sie.

- Ten chlopak czekal na ciebie tak dlugo jak ja. A kim wlasciwie pan jest?

Dan wstal z lawki, zrzucajac notatnik w snieg. Podszedl do Vanessy i ja objal.

- Jej chlopakiem - powiedzial Kenowi Mogulowi przez ramie.

Potem pocalowal ja mocno, bojac sie, ze jesli zrobi to zbyt delikatnie, to Vanessa go

zlekcewazy. Byl jej chlopakiem, do cholery! Byl na nia wsciekly, byl z niej dumny i dumny z siebie, ze

ja calowal i skonczyl z tym zamieszaniem raz na zawsze.

Vanessa odpowiedziala równie namietnym pocalunkiem. Pieprzyc Kena Mogula, rezyserii.

Robila film o niebo lepszy od lych, co krecil Ken Mogul. I nic miala ochoty rozmawiac teraz o swojej

karierze. Byla zbyt zajeta calowaniem Dana.

Nad ich glowami rozblysly fajerwerki. Taki banal zniszczylby kazdy film czy wiersz, ale to bylo

o niebo lepsze od filmu i o niebo lepsze od wierszy. To sie dzialo naprawde.

- 136 -

background image

J olewa slynna gwiazde rocka

Przy ostatniej nucie piosenki Flow otworzyl oczy i zobaczyl, ze Serena zniknela. Zegar wybil

pólnoc, wszyscy zaczeli sie calowac, dmuchac w papierowe trabki, kompletnie go ignorujac, co

przydarzylo mu sie pierwszy raz w zyciu.

Kilka osób wrzucilo dla zabawy pare setek do futeralu gitary. Cisnal je na podloge, a potem

schowal gitare i zatrzasnal futeral. Zlapal winde w chwili, gdy drzwi juz sie zamykaly. Wcisnal futeral

miedzy zsuwajace sie skrzydla i poczekal, az znowu sie otworza.

Niska dziewczyna o kreconych wlosach i wyjatkowo duzych piersiach opierala sie o sciane

windy.

- Czesc. - Flow rzucil jej swój slynny chlopiecy usmiech.

Dziewczyna nie odpowiedziala nic. Chyba plakala.

- Jedziesz do centrum? - zapytal. - Mam samochód. Moze postawic ci drinka?

Jenny nie odrywala wzroku od podlogi. Flow, Nate, oni wszyscy sa tacy sami. Tylko dlatego, ze

jest slynny, nie znaczy, ze musi z nim rozmawiac, nie?

Nie, z pewnoscia nie musi.

Drzwi windy sie otworzyly.

- Spadaj - powiedziala Jenny.

Przeszla przez obrotowe drzwi i rozejrzala sie za taksówka. Zaczal sie Nowy Rok i cale miasto

bylo jednym wielkim przyjeciem, ale Jenny jechala do domu, zeby choc raz posluchac rady ojca i

polozyc sie do lózka z dobra ksiazka.

Gdy tylko Serena i Aaron wyszli na taras, wokól nich na niebie rozblysly fajerwerki. Bylo

potwornie zimno i raptem kilka osób wyszlo na taras. Reszta zostala w srodku, oblewala sie

szampanem i tanczyla jak szalona, bo didzej podkrecil muzyke jeszcze glosniej.

Patrzac na psychodeliczny krajobraz, Serena znowu to poczula - uwielbiala to uczucie. Nie

byla pewna, co stanie sie w przyszlosci, ale wiedziala, ze to bedzie cos dobrego. Moze nawet cos

najlepszego.

- Patrz! - Wskazala wielka blekitna fontanne iskier, która smignela po niebie i wybuchla nad

ich glowami drobnymi kaskadami, dokladnie nad East River.

- 137 -

background image

Aaron zapalil ziolowego papierosa. Mial na sobie tylko koszulke, ale nie bylo mu zimno.

- Nigdy nie przepadalem za sztucznymi ogniami - powiedzial, wydmuchujac dym. - Uwazalem,

ze sa glosne, szkodliwe dla srodowiska i ze to tylko wyrzucanie pieniedzy.

- Ale teraz ci sie podobaja, prawda? - zapytala Serena. Pozyczyla sobie z krzesla czyjs kozuch,

lecz nadal byla boso.

Aaron kiwnal glowa.

- Uwielbiam je.

- Ja tez - westchnela. Drzala i nie byla pewna, czy z zimna, czy dlatego, ze za chwile mieli sie

pocalowac.

Aaron wzial ja za reke.

- Nie marzniesz? - Nie.

Kaciki jego ust delikatnie sie uniosly.

- Nie calujmy sie, dopóki nie skoncza sie fajerwerki, dobrze?

- Dobrze - zgodzila sie zaskoczona Serena. Najbardziej lubila niespodzianki. Nad Times Square

zaczela sie nastepna fala sztucznych ogni. - Chociaz moze nie wytrzymam takiego czekania.

Teraz, kiedy koliber znalazl kwiat, przy którym chcial sie chwile pokrecic, nie mógl doczekac

sie, zeby wyladowac.

- Dlaczego nie pocalujecie sie juz teraz? Potem mozecie pocalowac sie znowu - powiedziala

dziewczyna za ich plecami.

To byla Blair. Stala ze dwa metry od nich, opatulona w blekitny plaszcz od Marca Jacobsa i

mimo to drzaca z zimna.

- Szczesliwego Nowego Roku! - Podeszla i pocalowala Aarona w policzek.

Aaron objal ja. Normalnie, jak brat.

- Szczesliwego Nowego Roku, siostrzyczko.

Blair objela Serene.

- Szczesliwego Nowego Roku! - pisnely dziewczyny, sciskajac sie jak szalone. Jeszcze

niedawno mialy ochote sie pozabijac. Teraz nie wiedzialy, co by bez siebie zrobily.

- No, mozecie juz sie pocalowac - powiedziala Blair.

Zostawila ich, zeby zdecydowali, czy calowac sie teraz, czy nie. Poszla na koniec tarasu i

spojrzala na rzeke Hudson oraz przystan. Patrzyla, jak sztuczne ognie rozblyskuja nad Statua

Wolnosci i tona w ciemnej wodzie.

Przedostatnia scena jej scenariusza konczyla sie pocalunkiem. Teraz musiala dopisac tylko

final, zakonczenie.

- 138 -

background image

Nie bedzie prawdziwego konca, pomyslala. Zadnego zamkniecia. Najlepsze historie nigdy sie

nie koncza. Moze po prostu przeskoczy na nastepny poranek. Audrey wymieni kilka zabawnych uwag

z facetem w delikatesach, u którego kupi sobie kawe. Potem rozesmieje sie, wyjdzie na ulice i

zostawi wszystkich w niepewnosci.

tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by

nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

hej, ludzie!

Dobra, wiec zdecydowanie spelnila sie moja prosba o sylwestra, który zmieni moje zycie. Mysle, ze

spelnila sie wszystkim, którzy przyszli na te szalona, niewiarygodna impreze. No bo kto z was

uwierzylby, ze Flow naprawde sie zjawi? Tym gorzej dla niego, bo impreza rozkrecila sie, dopiero gdy

wyszedl.

Wasze e - maile

P: Hej, P!

Slyszalem, ze cala ta impreza byla za kase z narkotyków rozprowadzanych przez S. Nie

poszedlem tam, ale jak inaczej sciagnelaby takiego didzeja?

pólswiatek

O: Drogi pólswiatku!

S ma dosc kasy, zeby nie potrzebowac forsy z narkotyków na urzadzenie takiej odjazdowej

imprezy. A skoro tam nie byles, po co w ogóle sie odzywasz?

P

P: Droga P!

- 139 -

background image

Chyba tanczylem z toba na sylwestrze. Masz dlugie blond wlosy i wspaniale cialo?

CliffS

O: O: Czesc, CliffS!

Moze. Tylko tyle powiem.

P

Na celowniku

O swicie w Nowym Roku: C spi z K i I w ramionach na sofie w holu hotelu Tribeca Star. Chyba nawet

nie dotarli do apartamentu jego rodziny. N przypala fajke z przyjaciólmi w parku przy Union Square.

Najlepiej skonczyc wieczór tak samo, jak sie go zaczelo. V i D trzymaja sie za rece w ksiegarni Strand.

Tylko tych dwoje moze sie napalac w takim miejscu. S i A jedza sniadanie we Florencie. Wygladaja

na zmeczonych, ale szczesliwych. B kupuje kawe w delikatesach przy Madison Avenue i wraca

pospiesznie do siebie. J puszcza z dymem obrazy w metalowym koszu na smieci przy West End

Avenue i próbuje nauczyc sie palic papierosy. Teraz, gdy jest kobieta zdeprawowana, musi sie

odpowiednio prezentowac.

PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI

Czy B w koncu straci? A jesli tak, to z kim?

Czy N odzyska twarz? (Chociaz i tak bedziemy go kochac, nawet jesli mu sie nie uda).

Czy S ustatkuje sie i wytrzyma z A dluzej niz jeden dzien?

Czy D bedzie gotów zrobic to z V teraz, kiedy jest publikujacym poeta?

Czy J znajdzie prawdziwa milosc?

Czy ktokolwiek z nas wyleczy sie z kaca dosc wczesnie, zeby skonczyc pisanie podan do college'ów?

A co wazniejsze - czy ktokolwiek z nas gdzies sie dostanie?

Nie zebym sie bardzo martwila. Nastepny semestr to impreza za impreza i mam zamiar dobrze sie

bawic.

Do nastepnego razu.

Wiem, ze mnie kochacie

plotkara

- 140 -


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ziegesar?cily von Plotkara Chcę tylko wszystkiego
Cecily von Ziegesar Plotkara 03 Chcę tylko wszystkiego
Cecily von Ziegesar Plotkara 03 Chcę tylko wszystkiego
Plotkara 03 Ziegesar Cecily von Chcę tylko wszystkiego (All I Want Is Everything)
Ziegesar Cecily von Plotkara 06 Tylko Ciebie chcę
Cecily von Ziegesar Plotkara 06 Tylko Ciebie chcę
Chcę tylko ciebie La Strada
Chcę Tylko byś był

więcej podobnych podstron