mt 3 07 52 54

background image

Z

namy doskonale wiele farb, je-
żeli nie z praktyki, to ze słysze-
nia. Są farby emulsyjne, które

przede wszystkim służą do malo-
wania ścian w domach wewnątrz
i zastąpiły stare, ścierające się
i łuszczące farby klejowe. Farbami
nitro malowane są metale, a olej-
nymi drewno. Gdy potrzebna jest
chemoodporność, sięgamy po far-
by chlorokauczukowe albo poliwi-
nylowe. Z kolei farby epoksydowe
i poliuretanowe odznaczają się
twardością i wodoodpornością,
dlatego używają ich szkutnicy.
Wysokie temperatury dobrze zno-
szą farby silikonowe.

Ale dosyć tej wyliczanki. Od-

powiedzmy sobie teraz na pytanie
– jaką rolę spełniają wymienione
farby? Dekoracyjno-ochronną.

Tak, to jest właściwa odpo-

wiedź. A czy farby mogą spełniać
rolę termometrów albo świecić
w ciemności? Oczywiście. I to
właśnie nimi będziemy się dzisiaj
zajmować.

F A R B Y T E R M I C Z N E

Wyobraźmy sobie, że dziennikarz piszący repor-

taż zwiedza zakład syntez chemicznych. Oprowadza
go i informacji udziela młody inżynier technolog. Obaj
wchodzą do hali gęsto zastawionej wielkimi reaktora-
mi i oto nagle, nie patrząc na żadne przyrządy pomia-
rowe czy tablice rozdzielcze, po prostu już z daleka,
inżynier zwraca uwagę dyżurnemu technikowi, że
w którymś tam reaktorze temperatura przekroczyła
dopuszczalną granicę.

Dziennikarza zaciekawiło, w jaki sposób inży-

nier na taką odległość stwierdził nadmierną tempera-
turę reaktora.
– To bardzo proste – odpowiada zapytany. – Niech
pan spojrzy, jakiego koloru są te paski na pokrywach
reaktorów.
– Zielony na białym tle – mówi dziennikarz. – Ale co to
ma wspólnego z temperaturą?

I wtedy oprowadzający wyjaśnia sprawę dok-

ładniej:
– Gdy temperatura reaktora przekroczy 180°C, ten zie-
lony pasek na białym tle staje się czerwony. Właśnie
po tym, wchodząc do hali, od razu poznałem, że w od-
ległym od nas reaktorze temperatura wzrosła nadmier-
nie. Mamy tu do czynienia z farbami termicznymi, tzw.
termokolorami, czy farbami zmieniającymi odwracalnie
swoją barwę w ściśle określonych temperaturach.
– A co to znaczy odwracalnie? – Chce wiedzieć dzien-
nikarz.
– Farby termiczne – mówi inżynier – zmieniają swoje
barwy zawsze w tych samych temperaturach. A więc
np. oglądana przez nas farba w temperaturze 180°C sta-
je się czerwona. Ale gdy temperatura opadnie do 175°C,
czerwony kolor znika i farba znów staje się zielona.

Dziennikarz jest dociekliwy:

– To znaczy, że nie używacie tutaj termometrów?

– Ależ skąd – zaprzecza szybko gospodarz i wyjaśnia:
– Na każdym reaktorze zainstalowany jest termometr,
którego wskazania drogą elektroniczną są przekazywa-
ne do głównej tablicy rozdzielczej i tam rejestrowane.
Ale w razie awarii zasilania i podczas silnych wyłado-
wań atmosferycznych przekazy elektroniczne ustają al-
bo mogą być błędne. A termofarby działają zawsze. To
nasza dodatkowa klapa bezpieczeństwa. Tu następuje
koniec scenki i wracam do swojego tekstu.

Dziś znane są farby termiczne, które ogrzewane

stopniowo do 400°C zmieniają swoją barwę 3 do 5 ra-
zy. Niestety my takich nie wykonamy, bo konieczne są
do tego bardzo skomplikowane odczynniki. Za to z po-
wodzeniem możemy zrobić farby termiczne zmieniają-
ce swe barwy w temperaturach 126–127°C i 40–45°C.
Na początek zapoznajmy się z prostymi związkami
chemicznymi zmieniającymi swoją barwę w zależnoś-
ci od temperatury. Przykładem będzie tu biel cynko-
wa, czyli tlenek cynku – ZnO. Tlenek cynku jest zupeł-
nie biały, a ogrzany powyżej 180°C przybiera kolor
starej kości słoniowej, a więc brunatnożółty. Gdy tem-
peratura tlenku cynku spadnie poniżej 180°C, przybie-
ra powoli on kolor biały.

J O D E K R T Ę C I Z M I E N I A B A R W Ę

Zanim przystąpimy do doświadczeń z farbami

termicznymi, przypominamy, że będziemy mieli do
czynienia z substancjami toksycznymi: zarówno meta-
liczna rtęć, jak i jej wszystkie związki są dla naszego
organizmu bardzo szkodliwe. Dlatego nasze prace mu-
simy wykonywać na kuwecie albo tacy z podniesiony-
mi brzegami po to, żeby zabezpieczyć się przed rozsy-
pywaniem czy rozlaniem odczynników, a już specjal-
nie metalicznej rtęci.

Po każdym doświadczeniu trzeba dokładnie

umyć ręce, a wszystkie preparaty tak zabezpieczyć,
żeby nie dobrało się do nich nasze młodsze rodzeń-
stwo.

c h e m i a p r a k t y c z n a

Z zawodu chemik. Z pasji – po-
pularyzator nauki. Z charakteru
nieugięty bojownik o prawdę.
Żołnierz AK, powstaniec war-
szawski. W czasie czynnego ży-
cia zawodowego kierownik Pra-
cowni Badań Jakości Powłok w
Instytucie Mechaniki Precyzyjnej.
Autor wielu prac naukowych i po-
nad 50 książek popularnonauko-
wych. Na tych publikacjach wy-
chowały się już dwa pokolenia
chemików. Już od 1952 roku pi-
sze do „Młodego Technika”.

Stefan Sękowski

TEKST ŒREDNIO TRUDNY

Są farby i farby

S t e f a n S ę k o w s k i

5

51

1

chemia k.qxd 2007-02-20 16:42 Page 51

background image

A teraz do roboty. Zmiana koloru tlenku cynku

w zależności od temperatury nie jest zbyt ostra, a co
najważniejsze, nie zachodzi wyraźnie w wąskim zak-
resie temperatury, ale jest jakby rozlana. Dlatego
znacznie lepszym związkiem-termometrem może być
jodek rtęci – HgJ

2

. W zwykłej temperaturze jest on

jaskrawoczerwony, a w temperaturze 126–127°C przy-
biera kolor żółty.

Ponieważ podstawowym surowcem do wyrobu

naszych farb termicznych będzie właśnie jodek rtęci,
trzeba pracę rozpocząć od jego wykonania.

Otrzymać go można dwoma sposobami – pier-

wszy polega na dokładnym rozcieraniu w moździerzy-
ku rtęci z podwójną ilością jodu, a więc np. 5 g rtęci
i 10 g jodu.

Mimo że ten sposób na pierwszy rzut oka wy-

daje się łatwy, to radzimy postępować inaczej: Kilka
kropli rtęci rozpuszczamy w 10–15 cm

3

kwasu azoto-

wego. W oddzielnej probówce rozpuszczamy w wo-
dzie 3–5 g jodku potasu KJ, a potem ten roztwór wle-
wamy do poprzedniego roztworu azotanu rtęci. W wy-
niku reakcji podwójnej wymiany nastąpi teraz wytrą-
canie się pięknego, czerwonego osadu jodku rtęci. –
HgJ

2

, z równoznacznym powstaniem dobrze rozpusz-

czalnego azotanu potasu – KNO

3

.

Hg(NO

3

)

2

+ 2 KJ

–––

>

2KNO

3

+ HgJ

2

Pamiętajmy tylko, żeby nie zmieniać podanych

proporcji. Rozumowanie takie – no, dodam jeszcze 1
albo 2 gramy sodku potasu, to otrzymam „lepszy” jo-
dek rtęci, jest błędne. Mówmy otwarcie – będzie zu-
pełnie odwrotnie. Jodku potasu nie otrzymamy w ogó-
le. Ściślej mówiąc, co prawda przejściowo powstanie
osad HgJ

2

, ale w obecności nadmiaru KJ rozpuści się

on od razu. A więc w chemii jest tutaj tak, jak w życiu
– co za dużo, to niezdrowo.

Zebrany na dnie osad jodku rtęci odsączamy

i przemywamy kilkanaście razy wodą na sączku. Po
zdjęciu z bibuły osad suszymy w powietrzu.

A teraz odrobinę jodku rtęci nakładamy cieniut-

ką warstewką na bibułę. Jeśli mamy lupę, to możemy
łatwo stwierdzić, że nasz proszek składa się z maleń-
kich czworokątnych kryształków. Bibułę z jodkiem rtę-
ci lokujemy na kawałku grubej blachy i ogrzewamy od
dołu, ale bardzo powoli.

Dlaczego trzeba ogrzewać przez grubą blachę?
Chodzi tu o to, żeby zapewnić równomierny,

a co najważniejsze, powolny wzrost temperatury. Mu-
simy pamiętać, że przy ogrzewaniu do temperatury
250°C jodek rtęci już ulega rozkładowi.

I tak w miarę powolnego ogrzewania zauważa-

my, że w pewnym momencie czerwony proszek zbled-
nie i przybierze kolor jaskrawocytrynowożółty. Jeśli te-
raz obejrzymy jodek przez lupę, to zaraz stwierdzimy,
że kryształki zmieniły nie tylko barwę, ale i postać.

Żółtą substancją tworzą teraz kryształki, ale

równoległościenne, o wyraźnie rombowym kształcie.
I odwrotnie, podczas powolnego stygnięcia, przy tem-
peraturze 126°C jodek rtęci z żółtego przejdzie z pow-
rotem w czerwony.

Przemiany takie możemy przeprowadzić nieog-

raniczoną ilość razy, byle tylko nie przekroczyć tempe-
ratury 250°C.

T Y L K O D L A C Z Y S T Y C H I S T A R A N N Y C H

I jeszcze jedno efektowne doświadczenie z jod-

kiem rtęci. Ale pamiętajmy, uda się ono tylko wtedy,
jeśli zachowamy naprawdę dużą czystość.

Zaczynamy. Do małej parowniczki wsypujemy

kilka gramów swojego związku i przykrywamy naczy-

c h e m i a p r a k t y c z n a

HgJ

2

4

6

5

1

2

3

1 – staranne umycie rąk i sprzętu,
2 – otrzymanie jodku rtęci,
3 – gotowy preparat,

4 – mycie szkła,
5 – sublimacja HgJ

2

na szybkę szklaną,

6 – rysowanie na płytce pokrytej przechłodzonym jodkiem rtęci.

5

52

2

chemia k.qxd 2007-02-20 16:42 Page 52

background image

nie kawałkiem dokładnie umytego i suchego szkła. Te-
raz parowniczkę stawiamy na siatce azbestowej i po-
woli, bardzo powoli ogrzewamy. I w tym przypadku
chodzi o temperaturę powyżej 130°C, ale oczywiście
poniżej 250°C.

Gdy już wszystko dokładnie wykonamy, to za-

uważmy, że w miarę ogrzewania na powierzchni
szkiełka nakrywającego parowniczkę zaczną się zbie-
rać cienkie, żółtawozłote blaszki. Ogrzewajmy parow-
niczkę powoli dalej, aż cała dolna powierzchnia szkieł-
ka pokryje się cienką, ale jednolitą warstewką żółtych
kryształków jodku rtęci. Wtedy przerywamy ogrzewa-
nie, a płytkę z żółtawym nalotem odwracamy i kła-
dziemy dokładnie poziomo tak, żeby ostygła i osiągnę-
ła temperaturę otoczenia.

Jeżeli w trakcie przeprowadzenia doświadcze-

nia zachowaliśmy dużą czystość, to ze zdziwieniem
zaobserwujemy teraz, że kolor jodku rtęci pozostaje
ciągle żółty, mimo ostudzenia go aż do temperatury
pokojowej. A przecież z poprzedniego doświadczenia
wiemy, że punktem przemiany barwnej czerwonego
jodku rtęci w żółty jest temperatura 126–127°C. Czyż-
by tym razem związek uległ jakiemuś rozkładowi,
a może uszkodzeniu, że nie przybiera koloru odpo-
wiedniego do danej temperatury?

Łatwo się przekonamy, że tak nie jest. Weźmy

cienki pręcik metalowy albo szklany i bardzo powoli
dotknijmy nim w kilku miejscach nasz jodek rtęci. Wy-
woła to niespodziewany efekt. Te miejsca, które zos-
tały dotknięte czy poruszone pręcikiem, staną się na-
tychmiast czerwone.

Korzystając z tego ciekawego zjawiska, może-

my wykonać bardzo efektowną demonstrację. – Po
pokryciu w opisany sposób szklanej płytki warstewką
żółtawego jodku rtęci, możemy wprost pisać, a nawet
rysować na jego powierzchni, a każdemu dotknięciu
pręcika towarzyszy powstanie czerwonych punktów
czy kresek. Możemy więc otrzymać wyraźne litery al-
bo prosty rysunek czerwony na żółtym tle. Zadziwiają-
ce jest to, dlaczego jodek rtęci nie zmienił swojej bar-
wy sam, samorzutnie.

Przypominamy więc sobie teraz, jak wielki na-

cisk kładliśmy na czystość. Bo właśnie w warunkach
dużej czystości i przy braku mechanicznych tarć
i wstrząsów, żółte kryształki jodku rtęci mogą przeby-
wać godzinami w normalnej temperaturze pokojowej
bez zmiany barwy. Taki stan można porównać najle-
piej z roztworem przechłodzonej cieczy (przypomnijmy
tu sobie doświadczenie z chemiczną grzałką opisane
w numerze 7/06, bo zarówno w jednym, jak i w drugim
przypadku jest to jakby równowaga nietrwała i wy-
starczy najmniejsze zanieczyszczenie, tarcie czy lekki
wstrząs, żeby momentalnie zapoczątkować przemianę.

A w normalnych warunkach, gdy nie dbamy

specjalnie o zachowanie czystości, zawsze obecne za-
nieczyszczenia i obce domieszki nie dopuszczają do
powstania stanu równowagi nietrwałej i gdy tylko
temperatura jodku rtęci obniży się do 125°C, od razu
zmienia się barwa związku na czerwoną.

F A R B A T E R M I C Z N A S Y G N A L I Z U J Ą C A 6 0 – 6 5

O

C

Jak zaobserwowaliśmy na podstawie poprzed-

niego doświadczenia, zmiana barwy jodku rtęci pod-
czas ogrzewania i studzenia jest co prawda widoczna

i ostra, ale sam związek jest trochę kapryśny jak na
kolorowy chemiczny termometr. Dlatego do wyrobu
prawdziwych farb termicznych stosowany jest zwią-
zek o trochę innym składzie chemicznym. Teraz właś-
nie podamy, jak wykonać farbę zmieniającą odwracal-
nie swoją barwę z czerwonej na brunatną w tempera-
turze 60–65°C.

W 20 cm

3

wody destylowanej rozpuszczamy

2,5 g jodku potasu KJ. Gdy jodek już całkowicie się
rozpuści, do roztworu wsypujemy 8 g jodku rtęci
HgJ

2

. I to będzie nasz roztwór 1. A w drugiej probów-

ce w 20 cm

3

destylowanej wody rozpuszczamy 4 g

siarczanu miedzi – CuSO

4

· 5H

2

O i to będzie roztwór 2.

Teraz roztwór 2 przelewamy do zlewki i dolewamy
małymi porcjami, stale mieszając, roztwór 1. Miesza-
niu roztworów towarzyszy powstawanie czerwonego
osadu powoli opadającego na dno. Nasz osad stanowi
dość skomplikowany związek zawierający między in-
nymi jod, rtęć i miedź.

Po półgodzinnym odstaniu, klarowną ciecz zle-

wamy ostrożnie znad osadu, który teraz przenosimy na
sączek z bibuły. Osad na sączku trzeba starannie prze-
myć kilkanaście razy wodą destylowaną. Suchy i drob-
no roztarty osad można albo rozrobić z pokostem, ot-
rzymamy wtedy farbę termiczną do pokrywania po-
wierzchni metalowych, ceramicznych i drewniany, al-
bo zmieszać z rzadkim klejem z mąki. W tym ostatnim
przypadku powstają farby, którymi wykonamy napisy
czy rysunki na papierze i kartonie. Nasze rysunki po
wyschnięciu są czerwone, jednak gdy zbliżymy je do
pieca, żarówki albo grzejnika, stają się brunatne, a po
ostygnięciu znów przybiorą barwę czerwoną.

D z i ś z n a n e s ą f a r b y t e r m i c z n e , k t ó r e o g r z e w a n e s t o p n i o w o
d o 4 0 0 ° C z m i e n i a j ą s w o j ą b a r w ę 3 d o 5 r a z y.

HgJ

2

HgJ

2

¯Ó£TY

CZERWONY

126

O

Jodek rtęci zmienia swoją barwę w temperaturze 126°C

5

53

3

chemia k.qxd 2007-02-20 16:42 Page 53

background image

Farbami termicznymi, uzyskanymi przez zmie-

szanie otrzymanego proszku z pokostem, możemy na-
malować wąskie paski np. na grzejniku. W tym przy-
padku kolor farby będzie sygnalizował, czy tempera-
tura grzejnika jest niższa czy wyższa od 60–65°C.

F A R B A T E R M I C Z N A S Y G N A L I Z U J Ą C A 4 0 – 4 5

O

C

W 200 cm

3

wody destylowanej rozpuszczamy

5 g jodku potasu.

Po ogrzaniu do roztworu dodajemy 8 g jodku

rtęci i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Bę-
dzie to roztwór 1.

W drugiej probówce w 10 cm

3

wody destylowa-

nej rozpuszczamy 2,5 g azotanu srebra – AgNO

3

. Bę-

dzie to roztwór 2 (tę czynność musimy przeprowadzić
w zaciemnionym pokoju).

Po ostudzeniu do roztworu 1 wlewamy, stale

mieszając, roztwór 2. Czekamy, aż wytrącony cytryno-
wy osad, stanowiący połączenie srebra, jodu i rtęci,
osiądzie całkowicie na dnie naczynia i zlewamy wte-
dy ostrożnie klarowną ciecz znad niego, a osad prze-
nosimy na sączek. Dokładnie przemywamy osad kilka-
naście razy wodą destylowaną i suszymy go pomię-
dzy bibułami.

I podobnie jak w poprzednim przepisie, po

zmieszaniu proszku z pokostem albo klejem, otrzyma-
my farbę termiczną zmieniającą w temperaturze
40–45°C barwę z cytrynowożółtej na brązową. Obie
opisane farby termiczne są związkami trwałymi, stąd
mogą być bez obawy zniszczenia wielokrotnie ogrze-
wane i studzone i zawsze towarzyszyć temu będzie
zmiana barwy w tej samej temperaturze.

Na zakończenie naszego spotkania kilka słów

o innych związkach używanych do wyrobu farb ter-
micznych. Niestety są to związki skomplikowane.
I zaraz przykłady:
– fosforan niklowo-amonowy – NiNH

4

PO

4

· 6H

2

O,

w temperaturze 120°C z jasnozielonego staje się
szary,

– wandynian amonowy – NH

4

VO

3

, w temperaturze

150°C z białego staje się brązowy, a w temperatu-
rze 170°C – czarny,

– fosforan kobaltowo-amonowy – Co(NH

4

)6PO

4

,

w temperaturze 200°C z żółtego przechodzi w nie-
bieski,

– fosforan manganowo-amonowy – NH

4

MnP

2

O

7

, w tem-

peraturze 400°C z fioletowego przechodzi w biały.

Podawanie ich syntez jest niecelowe.
Za 2 miesiące poznamy farby świecące.

c h e m i a

5

54

4

C Z Y M , D O D I A S K A , J E S T Ś W I A T Ł O ?

Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest

prosta. Mamy bowiem dwa zbiory doświadczeń, które
wydają się całkowicie sprzeczne ze sobą. Z jednej
strony stoją doświadczenia Younga i Hertza, podparte
całym formalizmem elektrodynamiki – teorii doskonale
sprawdzonej w doświadczeniach nad ładunkami
i magnesami, w spoczynku i w ruchu. Ta strona prze-
konuje nas ponad wszelką wątpliwość, że

ŚWIATŁO

TO FALA

.

Po drugiej stronie znajduje się hipoteza Maksa

Plancka, która pozwala wytłumaczyć promieniowanie
ciała doskonale czarnego (Nagroda Nobla w 1918 r.),
zjawisko fotoelektryczne (Nagroda Nobla w 1921 r.)
czy wreszcie efekt Comptona, w którym fotony grają
w bilard z elektronami (Nagroda Nobla w 1927 r.). Ta
grupa przekonuje nas, że

ŚWIATŁO TO

bez wątpienia

STRUMIEŃ CZĄSTEK

.

C Z Y M Z A T E M J E S T Ś W I A T Ł O ? ! ? ! ?

Skoro istnieją doświadczenia, w których światło

raz zachowuje się jak fala (i na pewno nie jak cząs-
tka), a innym razem jak strumień cząstek (i na pewno
nie jak fala), to problem wydaje się być nie do pokona-
nia. Natura jest jakby sama w sobie wewnętrznie
sprzeczna. Bo czy coś może być równocześnie i rowe-
rem, i samochodem? To wydaje się bez sensu!

O D P O W I A D A Ć M O Ż N A T Y L K O
N A R O Z S Ą D N E P Y T A N I A !

A może po prostu nasze pytanie nie do końca

ma sens? Może świat jest tak skonstruowany, że od-
powiedź na to pytanie zależy od tego, podczas jakiego
eksperymentu je zadajemy. Bo w jaki sposób fizyk mo-
że zadawać pytania? Fizyk może tylko przeprowadzać
eksperymenty i sprawdzać, jaki jest ich wynik. Można
przewrotnie powiedzieć, że to właśnie doświadczenie
i pomiar jest pytaniem, a rezultat i wynik są odpowie-
dziami. Zatem jeśli pytaniem jest: „Jak zachowuje się
światło w doświadczeniu Younga?” – to odpowiedzią
jest: „Światło jest falą”. Ale gdy zmieniamy doświad-
czenie np. na badanie efektu fotoelektrycznego, to tak,
jakbyśmy zmienili samo pytanie. Wtedy odpowiedzią
jest: „Światło jest strumieniem cząstek”.

Ten nierozerwalny związek pytań z pomiarami,

które wykonujemy w laboratoriach, jest ideą, która
przyświeca fizykom w mechanice kwantowej – spój-
nej teorii zjawisk zachodzących w mikroświecie.
W najbliższym czasie będziemy o niej sporo mówić
i odkrywać kolejne jej tajniki. Trzeba się jednak przy-
gotować, że będzie to droga pełna niespodzianek
i bezsensownych, wydawałoby się, stwierdzeń. Ale
musi nam ciągle przyświecać jedna myśl: rozstrzyga-
jące, niezależnie od tego, czy coś nam wydaje się głu-
pie, czy mądre, musi być doświadczenie. Tylko doś-
wiadczenie może ocalić lub obalić jakąkolwiek teorię
fizyczną. Na zachętę dodam, że na razie nam, fizykom,
nie udało się jeszcze zrobić żadnego eksperymentu,
który byłby sprzeczny z mechaniką kwantową, choć
czasami prowadzi to do kuriozalnych wniosków.

j a k t o o d k r y l i

eureka!

dokończenie ze str. 50

chemia k.qxd 2007-02-20 16:42 Page 54


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07 1993 52 54
64 MT 07 Kolko krzyzyk
52 54 Aloesowy biolifting spa concept
59 MT 07 Noz introligatorski
59 MT 07 Lamiglowka warsztatowa
56 MT 07 Co zrobic z butelek
64 MT 07 Megafon tranzystorowy
59 MT 07 Lupa swietlna
52 54
52 54, Studia, Bioinżynieria - Wykład
61 MT 07 Torebka do plukania
65 MT 07 Wytlaczanie otworow
2015 08 20 07 52 09 01
02 1996 52 54
58 MT 07 Odbiornik UKF
2015 08 20 07 50 54 01
MT 07
2015 08 20 07 55 54 01
2 52 54

więcej podobnych podstron