Kontemplacja w doktrynie św. Jana od Krzyża z podkreśleniem symboliki oblubieńczej. - S. Adamska, Krzak gorejący Kościoła
I. BIOGRAFIA:
( S. Janina Immakulata Adamska OCD, Krzak gorejący Kościoła, święty Jan od Krzyża;
Pallotinum - 1994 )
II. KONTEMPLACJA :
( Maximiliano Herraiz OCD, Wprowadzenie do systematycznej lektury dzieł św. Jana od
Krzyża, Poznań - 1994 )
1. Schemat ''drogi'' œw. Jana od Krzyża :
/I etap drogi/
/oczyszczenie/
/droga/
ZMYSŁY
medytacja
człowiek noc b. zmysłów
/cel drogi/
MODLITWA
ZJEDNOCZENIE
DUCH
kontemplacja
Bóg
noc b. ducha
/II etap/
/jednoczenie/
2. Co to jest kontemplacja ?
Bóg udziela się duszy bezpośrednio poprzez ducha, wyprowadzając ją z drogi zmysłu na drogę
ducha.
Bóg zaczyna wprowadzać duszę w stan kontemplacji. A dosłownie wkłada ją, bo czasownik
hiszpański podkreśla o wiele silniej nadprzyrodzony i niczym nie uwarunkowany charakter
działania Boga w kontemplacji, oraz całkowitą bierność i niezasłużoność ze strony duszy. Owo
"zaczyna" umiejscawia się pod koniec stanu początkujących i w początkach stanu postępujących.
3. Jak się zachować, gdy zaczyna się kontemplacja ?
Znaki przejścia od medytacji do kontemplacji:
- dusza musi zmienić styl i sposób modlitwy, gdyż Bóg prowadzi ją w sposób zupełnie nowy od
poprzedniego,
- dusza nie powinna rozmyślać; nie może, ani nie jest w stanie medytować,
- dusza ma pozostawić swój naturalny czynny sposób działania,
- dusza odczuwa powstającą silną i żywą miłość.
4. Co to jest "ciemna" kontemplacja ?
Jest ciemna, ponieważ zostaje dana bezpośrednio duchowi,bez pomocy któregokolwiek ze
zmysłów cielesnych czy duchowych.
Jest ciemna, ponieważ człowiek nie jest przygotowany - oczyszczony - dla jej przyjęcia.
5. Dlaczego "ciemna" kontemplacja jest bezpieczna ?
Bezpieczeństwo kontemplacji pochodzi stąd, że ma ona miejsce "w ciemności". Zazwyczaj
dusza błądzi jedynie na skutek swoich pożądań i upodobań a ponadto, ze względu na swoje nie-
oczyszczenie.Oczyszczenie pozostawia człowieka w ciemności, aby mógl on zostać pobudzony
przez Boga na sposób boski, aby mógl zostać oświecony odnośnie nadprzyrodzoności. Stąd
rodzi się bezpieczeństwo owej kontemplacji.
6. Czy istnieje związek wiary i kontemplacji ?
Zarówno wlara jak i kontemplacja jawią się jako poznanie nadprzyrodzone, niewyraźne, ciemne
i pewne, bezpieczne, milosne, i nie trzeba rozumleć go w sposób wyraźny, aby wywoływało ono
skutek miłości.
7. Jakie są elementy kontemplacji?
A) Miłość:
Jan podkreśla pierwszeństwo miłości: miłość wlana przez Boga, jest źródłem poznania: nigdy
Bóg nie daje mądrości mistycznej bez miłości, gdyż sama miłość ją wlewa.
Stopnie miłości:
- bolesna
- poszanowania
- rozpalenia
-niecierpliwa
- łagodna
B) Poznanie:
Jan podkreśla, że w poznaniu tym Bóg oddziaływuje w sposób bezpośredni na rozum bierny.
Jest to oddziaływanie bez formy ani kształtu. Daje się duszy substancja zrozumiała i ogołocona
z przypadłości i wyobrażeń.
8. Jaka jest rola skupienia w kontemplacji ?
Jan przedstawia skupienie jako cel całej kontemplacji. Podstawowe terminy związane ze
skupieniem w kontemplacji:
a) recoger - polski czasownik skupiać nie oddaje niestety tego, co ukrywa się pod hiszpańskim
recoger. 0braz, który przywoluje ten czasownik (recoger) można przedstawić w następująey
sposób: Bóg pochyla się ku ziemi i zbiera "rozsypaną", rozproszoną w różnych kierunkach duszę
i następnie zebrawszy ją w jedno w swojej dłoni podnosi ją do siebie.
b) recogimiento - skupienie: słowo kluczowe w nauczaniu św. Jana. Powraca dość często w tych
krótkich sentencjach związanych z prowadzonym przez niego kierownictwem duchowym; jest
przeciwstawne do rozproszenia i egoistycznego ześrodkowania na samym sobie.
c) advertencia - uwaga skierowana na Boga: jest to skupienie pozytywne. Dlatego też Jan tak
bardzo na nie nalega. Uwaga zwrócona bardziej na samego Boga niż na Jego dobra.
III. SYMBOLIKA OBLUBIEŃCZA W KONTEMPLACJI :
( Paplińska Alicja, Symbolika oblubieńcza w nauce św. Jana od Krzyża, mgr, Lublin )
1. Symbolika podmiotowa :
a) Oblubieniec - symbol Chrystusa
b) Oblubienica - symbol duszy
2. Symbole przedmiotowe:
a) Łoże miłości - symbol Chrystusa
b) Winnica kwitnąca - symbol duszy
c) Wieńce z kwiatów i szmaragdów - kwiaty to cnoty duszy a szmaragdy to dary od Boga
3. Symboliczne miejsca :
a) Winna piwnica - symbol miejsca jednoczenia duszy z Bogiem; stopnie piwnicy to stopnie
doskonałości duszy
b) Ogród Oblubieńca - symbol Boga; symbol zaślubin w których dusza przeobraża się w Boga
c) Skaliste groty na wyżynach - miejsce odludne dobre dla zakochanych
4. Oblubieńcze czynności symboliczne i ich skutki :
- czynności symbolem drogi jaką przebyła dusza; trzy etapy tej drogi to trzy okresy życia
wew.
a) Poszukiwanie Oblubieńca przez Oblubienicę - świadoma decyzja kroczenia drogą miłości
Boga
b) Znalezienie Oblubieńca - "lotem duszy" kontemplacja, a "powiewem" duch miłości
c) Zjednoczenie w miłości - przemiana duszy w samego Boga
"Droga na Górę Karmel" Ks. I NOC CZYNNA ZMYSŁÓW
Nauka, kt. przyniósł PJ. polega na WZGARDZIE wszystkich rzeczy, by móc przyjąć dar DUCHA Bozego..157
Grzech ciężki całkiem ZAMYKA NA DUCHA; Inne w mniejszym stopniu... 178
Porządania czyni 2 główne szkody:
- POZBAWIAJA DUCHA BOŻEGO
- MĘCZA, ZAŚLEPIAJA, BRUDZA, OSŁABJAJA
MĘCZA
Miłość Boga i miłość stworzenia w jednym podmiocie - sprzeczność, niemożebne...161
Ileż trudu w szukaniu skarbu. Ileż trudu by zaspokoić pożądania... Zaspokoisz a nadal niepokój.. bo one są jak dziurawa cysterna, która nie może
zatrzymać wody... 163
Pożądanie jest gorsze niż ogień. Ten gaśnie, gdy kończy się drzewo. Pożądanie zaś rośnie i dręczy jeszcze bardiej.
Większe pożądanie, większa męczarnia duszy
.
Więcej pożądaN, więcej udręczeń.. 165
ZAŚLEPIAJA
Jak mgła i dym nie przepuszcza promienia słońca. lustro zasłonięte lub zmącona woda nie są w stanie odbić twarzy przyglądającego się.. tak duszy
jest zamroczona w poznaniu Boga i świata przez pożądania... 166
Pożądanie zaślepia bo samo jest ślepe... 166
Na nic straszne pokuty, jeśli dusza nie umartwi pożądaN... 167
Dary Boga nie działają je;li człowiek ulega złym skonnościom. np. Salomon stawia na starość stelle bożkom bo nie umartwił skłonności do kobiet i
rozkoszy.. 168
BRUDZA
Dusza jest jak lśniący diament, jak szczere złoto.. stworzenie jak smoła. One ją brudzą. Nawet najpiękniejsze oblicze można zabrudzić sadzą.. Tak
szpecą duszę nieuporządkowane przywiązania...
Jedno nieuporządkowane pożądanie wystarczy, by skrępować duszę, by uczynić ją tak brudną i brzydką, że nic ze zjednoczenie z Bogiem.. 170
OSŁABIAJA
Osłabiają, gdyż moc pożądania rozprasza się na wiele przedmiotów.. 172
Jak gorąca woda w nieprzykrytym naczyniu stygnie, jak nizamknięty perfum wietrzeje i traci wartość, tak dusza ktxra nie będzie kupiona na
jednym pożądaniu Boga, utraci żar i moc...
Nieumartwione pożądania wzrastają tak dalece, że zabijają duszę..
UWOLNIĆ
Nie wszystkie w jednakowym stopniu są szkodliwe..
Trzeba uwolnić się z pożądań dobrowolnych co do grzechów ciężkich, powszednich, niedoskonałości, by w zjednoczeniu z Bogiem nie było nic
przeciwnego Woli Boga...
Odrzucić zaraz po zauważeniu... chodzi o to, by dusza niała siły do tego: 1 Uwaga; 2. Poznać; 3. Odrzucić
Dusze są podobne do ładowanych okrętów, które do portu nie mogą przybić, bo coś się zepsuło.. Tak dusze obładowane pobożnyi ćwiczeniami,
cnotami i łaskami Boga, lecz nie mające siły zerwać z pożądaniami.. 176
Wtedy taka dusza nie stoi ale cofa się i traci wszystko co z takim rudem zdobyła.. 176
Wszystkie cnoty wzrastają w duszy przez ćwiczenie jednej z nich; wszystkie wady potęgują się przez nabycie jednej 179
BY WEJŚĆ W NOC ZMYSŁÓW
Mieć ciągłe pragnienie naśladowania PJ., upodobniać się doń przez ćwiczenie i rpzmyślanie. Pytać jak On by się teraz zachował .. 180
Odrzucić wszelkie upodobania, które nie prowadzą do Chwały Boga..
Są 4 namiętności natury: radość, nadzueja, lęk, ból. By je uspokoić trzeba:
I. SKŁANIAĆ SIĘ DO TEGO CO: 1 Trudniejsze 2. b. nieprzyjemne 3. Mniej smaczne
4. Nie daje pociechy 5. Co
mniejsze 6. Co niskie i wzgardzone .. 182
II. Upokarzać, pragnąć: 1. W czynach /przeciw ciału/ 2. W słowach /p. p. oczu/ 3. myślach
/pysze/ 182
III Odrzuć chęć: 1. Smakowania czegokolwiek 2. Posiadania czegokolwiek 3. Bycia kimś
ważnym.
4. Poznania czegokolwiek.. 183
By to się dokonało dusza musi być rozpaloa Miłością /moc/. Wtedy w ogniu oczyszczeń dusza wychodzi z "chaty własnej woli" i idzie dalej..
DOKTRYNA DUCHOWA ŚW. JANA OD KRZYŻA - WG. „Karmelek” - schemat i opis
N
O
C
B
I
E
R
N
A
C
Z
Y
N
N
A
1. OCZYSZCZENIE
1. MODLITWA
5. DUCHA
2. ZMYSŁOW
3. MEDYTACJA
4. KONTEMPLACJA
CZYNNA
13. ZJEDNOCZENIE PRZEMIENIAJACE
12. MAŁZENSTWO DUCHOWE
11. NARZECZENSTWO DUCHOWE
10. POCZATEK ZJEDNOCZENIA
6. UMYSŁU
8. PRZEJSCIE
9. DUCHA
7. KONTEMPLACJA
BIERNA
Error! Picture switch
must be the first formatting
switch.
Zbigniew Baran 1899-12-30 00:00
Comment[zb1]:
Dusza zawsze prowadzona przez wiarę, na początku drogi, musi zdecydować się czynnie
(aktywnie) i definitywnie na oczyszeczenie i modlitwę, i w każdym momencie życia wytrwać
w tym postanowieniu, o ile to tylko od niej zależy.
Nadejdzie moment, w kt6rym wola będzie wystarczająco oczyszczona i ogołocona od
wszelkiej próżności światowej i w tym momencie Bóg zstąpi do duszy „wypełniając sobą to
puste miejsce, oczyści duszę jeszcze dogłębniej i przyciągnie ją całkowicie do siebie. Od tej
chwili, duszy nie pozostanie nic innego, jak tylko poddać się biernie temu Bożemu działaniu.
Dlatego właśnie noc podzieliliśmy na dwie fazy: CZYNNA i BIERNA. Czynna, w której
przeważa aktywność duszy i bierna, w której przeważa, dominuje dziaąanie Boże.
Należy jeszcze zauważyć, że te noce w rzeczywistości , schemat, następują one po
sobie wówczas, gdy Bóg uważa to za stosowne. Zawsze jednak noc czynna występuje na
początku drogi, noc zaś bierna w jej drugiej końcowej czę8ci’.
Przejdźmy jednak do tematu niniejszego rozdziału, tj. do konkretnego rozważania
poszczególnych etapów naszej drogi. Jest ich tyle, ile ukazuje schemat tzn. trzynaście. Oto
pierwszy etap, a wsłaściwie punkt wyjścia:
I. PUNKT WYJ
Ś
CIA: WOLa PRZECIWSTAWIONA ZŁU
Punktem wyjścia na świętą górę Karmel jest wola, która już dawno przeciwstawiła się
grzechowi / także powszedniemu/ i zdecydowała się iść do końca, gotowa za wszelką cenę
osiągnąć cel, którym nie jest nic innego jak przebóstwienie duszy. /nie należy rozumieć
poprzedniego zdania w ten sposób, że dusza już nigdy nie upadnie i nie popełni grzechu.
Musimy zawsze mieć na uwadze naszą ludzką słabość/.
Wiemy już, że „krokami duszy” do posuwania się naprzód tą drogą, są oczyszczenie i
modlitwa. Te zaś charakteryzują się wspólnymi cechami, z których wyszczególnimy
pierwszeoplanowe:
a. postępują równolegle naprzód, tak że aktualny stopień oczyszczenia, odpowiada
równoległemu stopniowi modlitwy.
b. wywierają na siebie wzajemny wpływ: wzrost modlitwy powoduje automatyczny wzrost
oczyszczenia i na odwrót.
c. zarówno modlitwa jak i oczyszczenie są czynne, gdy przeważa aktywność duszy, a bierne,
gdy przeważa działanie Boga, a dusza pozostaje bierna. Bierność nie jest jednak synonimem
bezczynności czy próżniactwa, ale jest uległością na działanie Boże, które powoduje
najwyższą aktywność duchową.
II. OCZYSZCZENIE CZYNNE ZMYSŁ
Ó
W
Końcową metą tego etapu jest „oczyszczenie ze wszystkich pożądań zmysłowych
odnośnie wszystkich rzeczy zewnętrznych i wszelkiego upodobania duszy w sobie samej”. I
rzeczywiście, „żadne pożądanie zmysłowe, ani cokolwiek innego nie może jej przeszkadzać”.
Dusza zatem oczyszcza się odrywając swą wolę od stworzeń i od upodobania w nich.
Nasz święty, aby ułatwić duszy oderwanie zmysłów od rzeczy ziemskich radzi /poleca/ zająć
je rzeczami duchowymi. Mówi On: „Tym sposobem duszą, gdy zmysły swe zajmą rzeczami
duchowymi, z większą łatwością będą mogły zostawić wszystkie inne rzyczy. Bóg czyni tu
tak, jak my czynimy z dziećmi. Jeżeli chcemy zabrać im jakąś rzecz, dajemy w zamian drugą,
aby nie pozostawały z pustymi rękoma i aby nie płakały”.
Wiemy już, że droga św. Jana od Krzyża prowadzi nas do zjednoczenia z Bogiem i że
jest ona swoistym ujęciem Ewangelii, przeznaczona jest zatem dla wszystkich i każdy z nas
powinien widzieć w niej prawdziwy drogowskaz.
Należy jednak zaznaczyć, że Bóg działa w poszczególnych duszach według swego
upodobania. Każdy z nas zatem powinien dostrzec czas i sposób własnego uświęcenia, który
może różnić się nieco od tego, który opisał nasz święty, jak on sam zresztą poucza „Bóg
bowiem prowadzi każdą duszą jej własną drogą”. Nad naszym schematem góruje słowo NOC,
obejmując całą jego szerokość. Dlaczego? Posłuchajmy św. Jana: „ Z trzech przyczn nazywa
się ta droga Nocą, którą przechodzi dusza do zjednoczenia z Bogiem.
a. Po pierwsze, ze względu na punkt wyjścia: musi bowiem iść pozbawiona pożądania i
upodobania,
wyrzekając się wszystkich
rzeczy światowych, jakie posiadała. Takie
wyrzeczenie i pozbawienie się tych rzeczy jest jakby nocą dla wszystkich zmysłów człowieka.
b. Po wtóre zowie się nocą ze względu na drogę, czyli na środki, jakimi musi się posługiwać
dusza, by dojść do zjednoczenia. Środkiem jest tu wiara, będąca taką ciemnością dla umysłu
jak noc.
c. Po trzecie , nazwyw się nocą ze względu na cel do którego chce dojść. Celem tym jest Bóg.
W życiu doczesnym jest On dla duszy również nocą ciemną.
Te trzy noce muszą przejść przez duszę, albo, by lepiej wyrazić, dusza musi przejść
przez nie, aby dojść do zjednoczenia z Bogiem”
Nazwa noc odpowiada więc rzeczywistości. Dusza rzeczywiście, niby ślepiec kroczy
na spotkanie z Bogiem zanurzona w ciemności, niby za rękę prowadzona przez wiarę, która
staje się jedynym przewodnikiem podczas tej nocnej podróży.
Rozróżniamy noc czynną i noc bierną. Jeżeli jednak ktoś szuka jeszcze zadowolenia,
np. w dobrym jedeniu, w wygodzie życia, w spądzaniu czas z przyjaciółmi czy przed
telewizorem, albo co gorzej ma upodobanie w rzeczach zmysłowych, będzie musiał
zdecydowanie przenieść swoje pragnienia na poziom duchowy i bardziej godny człowieka,
którmi mogą być np. czyny miłości braterskiej, czytanie literatury religijnej, modlitwa,
rozmyślanie czy umartwienie na jakie go stać. W ten sposób pozna, że istnieją rzeczy bardziej
wzniosłe od radości zmysłowych, w których aż dotąd miał upodobanie. I zacznie szukać tych
rzeczy wznioślejszych
obojętniejąc stopniowo na rzeczy zmysłowe. Jego zmysłowość
całkowicie „ karmiąc się smakiem duchowym, uwalnia się tym samym od smaku rzeczy
zmysłowych i obojętnienje na rzczy światowe”.
A. OCZYSZCZENIE PRAWDZIWE I WŁAŚCIWE
To pierwsze osiągnięcie, w którym dusza niedoskonała myśli, że już badzo dużo
zdobyła musi być szybko potwierdzone, a nawet przewyższone przez drugi, bardziej
zdecydowany krok naprzód, którym jest całkowite umartwienie upodobań zmysłowych we
wszystkich dzieczinach, także na polu duchowym I dopiero od tego punktu rozpoczyna się
noc czynna zmysłów. Niestety, bardzo wiele dusz, także zakonnych, nie ma odwagi poddać
się temu właśnie oczyszczającemu ćwiczeniu i kończą one na spądzaniu całego życia jako
osoby uczciwe i dobre, ale nie mogące się nigdy zdecydować na odważne przedsiąwzięcie
dążenia do zjednoczenia z Bogiem.
Dusza wspaniałomyślna i odważna mówi natomiast: „Zmysły są władzami bardzo
nieokrzesanymi i meterialnymi, dlatego nie są zdolne do osiągnięcia Boga, który jest
najczystszym duchem. Co więcej, one mogą ułatwić drogę do zbliżenia się do Boga, ale nie
mogą doprowadzić do spotkania z Nim. Dlatego będę ich używać, ale bez zatrzymywania na
nich uwagi, tzn. nie będę mieć w rzeczach zmysłowych upodobania. Przejdę nad zmysłami
obojętnie, jak się przechodzi przez most a następnie zostawia się go poza plecami. Serce moje
nastawionebądzie jedynie na Miłość Nieskończoną, która oczekuje na mnie na końcu drogi”.
B. KONKRETNE NORMY OCZYSZCZENIA
Tym właśnie duszom wspaniałomyślnym i odważnym nasz święty proponuje
następujące normy oczyszczenia, które „jeżeli zostaną podjęte całym sercem i z uległością
woli” i dusza będzie spełniać je starannie i roztropnie, wprowadzą ją w tę noc zmysłów”.
Zbierzemy te normy w cztery punkty:
1. NAŚLADOWANIE CHRYSTUSA
- o naśladowaniu Chrystusa św. jan mówi następujące: „Trzeba mieć ciągłe pragnienie
naśladowania we wszystkim Chrystusa, starając się upodobnić życie swoje do Jego życia, nad
którym często trzeba rozmyślać, by je umieć naśladować i zachowywać się we wszystkich
okolicznościach tak, jak On by się zachowywał”. Te słowa śwętego są słowami
fundamentalnymi. Jeżeli bowiem w duszy zabrakłoby miłości do jezusa i pragnienia, by Go
naśladować, wszystkie dotychczasowe i późniejsze wymagania stałyby się ciężarami nie do
zniesienia i byłyby wrącz niezrozumiałe. Lecz jeżeli dusza płonie ogniem miłości do Jezusa,
to ofiary choćby najcięższe, stają się niczym. Najboleśniejsze samozaparcia i wyrzeczenia
stają się słodkie, według słów samego Jezusa: Jarzmo moje jest słodkie, a brzemię moje
lekkie”.
Ś w. Doktor wymaga, aby naśladowanie Chrystusa było czymś stałym, niezmiennym,
obecnym w każdym czynie człowieka. Nie wystarczy bowiem samo ofiarowanie dnia czy
podobna intencja. Miłość prawdziwa musi być odnawiana raz za razem i musi być
potwierdzana wszystkimi możliwymi wydarzeniami, które wyrażają jej prawdziwość.
2. OGOŁOCENIE SIĘ Z UPODOBAŃ ZMYSŁOWYCH
- miłość do Jezusa musi przede wszystkim zawładnąć naszą wolą, skłaniając ją do
całkowitego odwrócenia się od świata zewnętrznego. Nasze zmysły muszą być od tego świata
całkowicie odwrócone. Posłuchajmy św. Jana: „Należy odrzucać wszelkie upodobania, które
nasuwają się zmysłom, o ile nie zmierzają one wprost do czci i chwały Bożej. Wyzbyć się i
opróżnić z nich trzeba dla miłości Jezusa Chrystusa, który w tym życiu nie chciał, anie nie
miał innego upodobania, oprócz pełnienia woli Ojca swego a nazywał to swoim pokarmem.
I następnie święty daje dwie bardzo praktyczne rady: „Gdy nadarza się sposobność
słyszenia czegoś przjemnego, co nie ma na celu służby i chwały Bożej - trzeba wyrzec się
upodobania w tym i nie słuchać; gdy można oglądać coś miłego, co nie podnosi do Boga, nie
trzeba tego pragnąć, ani patrzeć na to; tak samo trzeba postępować do do mowy i innych
rzeczy. I wszystkie
zmysły trzeba tak umartiać...” „Jeżeli nie można czegoś uniknąć,
wystarczy, że się nie ma w tym upodobania, chociażby się odczuwało te wrażenia/.../ Tak
bowiem czyniąc, w krótkim czasie dusza w cnotach wiele postąpi”.
3. PRZEZWYCIĘŻENIE INSTYNKTÓW /PASJI/
- Oczyściwszy zmysły, dusza musi w dalszym ciągu postępować naprzód i przezwyciężać
namiętności /pasje/. Są to naturalne skłonności woli do tego, co przyjemnijsze. To też musi
być oczyszczone. Namiętności bowiem rzeczywiście pociągają duszę, a nawet przylepiają ją
do ego, co podoba się zmysłom. Aby się im przeciwstawić, nie wystarczy ich nie chcieć, ale
trzeba im się stanowczo oprzeć. Dlatego św. Jan mówi: „Dla umartwienia i uspokojenia
namiętności naturalnych należy zastosować całkowicie wystarczający środek, który podam.
Bądzie to źródłem wielu cnót i zasług. Usiłuj skłaniać się:
nie ku temu co łatwiejsze, lecz ku temu co trudnijsze,
nie do tego co przejemniejsze, lecz do tego co nieprzyjemniejsze,
nie do tego co smaczniejsze, lecz do tego co niesmaczne,
nie do tego co daje spoczynek, lecz do tego co wymaga,
nie do tego co daje pociechę, lecz do tego co nie daje pociechy,
nie do tego co większe, lecz do tego co mniejsze,
nie do tego co wzniosłe, lecz do tego co wzgardzone,
nie do tego, aby pragnąć czegoś, lecz do tego by nie pragnąć niczego.
nie szukając tego co lepsze wśród rzeczy stworzonych ale tego co gorsze.
Pragnij miłości do Chrystusa, dojść do zupełnego ogołocenia, ubóstwa i oderwania się od
wszystkiego co jest na świecie”.
4. OCZYSZCZENIE MIŁOŚCI WŁASNEJ
- W końcu nasz św. Doktor wymaga przeciwstawienia się miłości własnej, tj. temu
przewyższającemu wszystkie poprzednie, upodobaniu w nas samych, które przenika
wszystkie fałdy duszy i które, jeżeli nie zostanie przezwyciężone, uniemożliwi zjednoczenie z
Bogiem.
Aby osiągnąć to zwycięstwo pójdźmy za radami świętego. „Po pierwsze - usiłować
upokarzać się w czynach i pragnąć by inni nas upokarzali /przeciw pożądliwości ciała/. Po
drugie - upokarzać się w słowach i pragnąć, by inni z nami to czynili /przeciw pożądliwości
oczu. Po trzecie - upokarzać się w myślach i pragnąć, by inni o nas tak myśleli /przeciw pysze
żywota/. Gdy dusza oczyści zmysły, otoczy ją wielka radość, uwolni się od ich ataków, które
umniemożliwiały drogę do Boga. Będzie mogła swobodnie biec do Niego, a co więcej
„bądzie mogła wyjść na prawdziwą wolność i radować się /.../ ze swym Umiłowanym”.
III. MODLITWA MY
Ś
LNA
Każda modlitwa jest rozmową z Bogiem. Podejmuje ją człowiek z pragnieniem
pokochania Boga i uzgodnienia swej woli z Jego wolą. Są trzy sposoby modlenia się. Oto one:
1. Pierwszym sposobem modlenia się jest ten, w którym dusza zwraca się do Boga słowami
Ojcze nas lub innymi, aby Mu powiedzieć, że w Niego wierzy, że Go kocha, i że Mu ufa.
Modlitwę tę nazywamy ustną. Dusza mówi, a Bóg słucha.
2. Drugim sposobem modlitwy jest ten, w którym dusza roważa uważnie niektóre przymioty
Boga itp. Jest to rozmyślanie.
3. Trzeci sposób jest jeszcze bardziej doskonały. Następuje on wówczas, dy dusza przez
dłuższy czas praktykuje rozmyślanie. Rozmyślanie doprowadza ją do stanu, w którym
spojrzeniem pełnym miłości osiąga swego umiłowanego i w tym stanie wielkiego pokoju
pozostaje otwarta na działanie Bożej łaski. Ta modlitwa nazywa się kontemplacją.
IV. KONTEMPLACJA CZYNNA
Kto jakiś czas praktykował rozmyślanie i doszedł już do milczącego kochania, a które
jest owocem rozmyślania, może doświadczyć niespodziwanych trudności. Ale trudności te w
gruncie rzeczy są zbawienne. Człowiek nie będzie bowiem mógł posługiwać się dłużej
poprzednim sposobem rozmyślania, lecz zacznie on kosztować nowych smakaów duchowych,
zatapiając się w Chrystusie, w całkowitym oddaniu się Jemu. A ta trudność, jak nas pucza św.
Jan, przychodzi dlatego, że milczące kochanie Jezusa, które dusza osiągnęła, z trudem w
poszczególnych rozważaniach, teraz staje się w niej sprawnością i substancją jednego
ogólnego miłosnego poznania, a nie jak przedtem, rozdzielnego i szczegółowego. Stąd,
zaledwie zbierze się do modlitwy, a już staje się jak ten, co ma wodę bliski i pije w słodkości,
bez uznojenia, nie będąc zmuszona dodawać jej przez studziane rury dawnych rozmyślań,
kształtów i postaci. Natychmiast bowiem, gdy tylko dusza stawi się przed Bogiem, wchodzi w
akt poznania ciemnego, miłosnego, spokojnego i uciszonego, w którym pije mądrość, miłość i
słodycz.” Pdobne porównanie kontemplacji podaje św. Matka Teresa w Życiu..
Ta modlitwa, której dusza niewiele albo wcale nie musi poświącać czasu na czytanie,
lub rozważanie częściowe, bo bardzo szybko osiąga tę pełną miłości milczącą jedność z
jezusem, która przewyższa wszystkie rozważania i spekulacje umysłu, nazywa się
kontemplacją czynną. Jest jeszcze kontemplacja bierna.
V OCZYSZCZENIE CZYNNE DUCHA
Miłość do Jezusa, która rodzi się w czasie rozmyślania i początkowej kontemplacji,
popycha niejako duszą do podjęcia zdecydowanego kroku naprzód. Otóż teraz, gdy dusza jest
- jak wiemy - oczyszczona z upodobań w rzeczach stworzonych /oczyszczenie czynne
zmysłów/, przychodzi czas na pracę jeszcze wznioślejszą, którą św. Jan nazywa
„oczyszczeniem, lub nocą czynną ducha”. Dusza ludzka posiada trzy władze: rozum, pamięć i
wolę. Teraz przychodzi pora na oczyszczenie tych władz, polegające na skłonieniu ich do
szukania jedynie Boga, za pośrednictwem cnót teologicznych, tj.:
- skierowanie rozumu jedynie na poznawanie Boga, poprzez teologiczną cnotę wiary,
- nastawienie pamięci na jedyne pragnienie Boga, poprzez teologiczną cnotę nadziei,
- ukierunkowanie woli jedynie na miłość Boga, za pośrednictwem teologicznej cnoty miłości.
Rozważmy to bardziej szczegółowo. Nasze władze duchowe /rozum, pamięć i wola/ z natury
swej nie są zdolne do osiągnięcia Boga w Nim samym. One bowiem, ze swej natury, są
zwrócone na przedmioty istniejące wokół nas i dostrzegane przez zmysły. Natomiast Bóg,
który jest najczystszym, nieskończonym i niestworzonym duchem, jest dla nich nieosiągalny.
Dlatego mówi nasz Świąty; „Jest niemożliwy, by rozum mógł pojąć Boga za pośrednictwem
stworzeń, czy to niebieskich, czy ziemskich, gdyż nie ma pomiędzy nimi a Bogiem żadnej
proporcji, ani podobieństwa”. A także: „ Ani rozum swymi pojęciami nie może zgłębić rzeczy
podobnej do Boga, ani wola nie może smakować słodyczy i rozkoszy zbliżonych do Boga, ani
wreszcie pamięć nie może stworzyć w wyobraźni pojęć i obrazów, które by przedstawiały
Boga”, oraz: „Należy tu zauważyć, że pośród stworzeń wyższych czy
niższych nie ma
żadnego, które by bezpośrednio łączyło się z Bogiem, albo miało podobieństwo do Jego bytu.
Wprowadzi każde stworzenie, jak uczy teologia, ma pewien stosunek do Boga i jest jakby
śladem Boga - w różnym stopniu, odpowiednio do swoich doskonałości - jednak istotne
podobieństwo pomiędzy Bogiem a stworzeniem nie zachodzi. Jest raczej to nieskończona
różnica, jak musi być pomiędzy bytem stworzonym a boskim. „Tu możemy zastosować
porównanie jeżeli np. na śniegu widzimy ślady jakiegoś człowieka, wiemy, że tędy
przechodził, ale nie możemy go rozpoznać, dopóki się z nim osobiście nie spotkamy.
Analogicznie nasz rozum jest, poprzez zmysły, otwarty na otaczającą nas rzeczywistość, tj.
świat stworzony. A świat ten nie jest niczym innym, jak właśnie „śladem Boga”, mówiącym
nam o jego istneiniu, o Jego obecności w świecie i o niektórych jego przymiotach np., że jest
dobry, mądry itd. Widzimy zatem ślady Boga, ale Jego samego nie spotykamy. Szukając
Boga w ten sposób, nie spotykamy nigdy jego Oblicza. Jedynym bowiem środkiem, który na
tej ziemi ułatwia nam spotkanie z Boigiem, są nie ludzkimi, ale boskimi nie szukają Boga w
stworzeniach, lecz prowadzą na bezpośrednio do Niego i jednoczą z Nim realnie. Dusza,
która chce zjdnoczyć władze, kształtując każdą z nich w odpowiedniej cnocie, tj. ogołacając
je i wprowadzając w ciemność względem tego wszystkiego, co nie jest tymi trzema cnotami.
Ta właśnie, jak to już mówiliśmy, nazywa się nocą czynną ducha, ponieważ dusza ze swej
strony czyni wszystko, by wejść w te noc”. Powtórzmy. W poszukiwaniu Boga dusza musi
polegać jedynie na cnotach teologicznych, porzucając kompletnie wszystko, co nimi nie jest.
Zobaczmy teraz jak tego dokonać, rozważając powyższe władze i odpowadające im cnoty.
NOC ROZUMU
- zostaje ona osiągnięta dzięki ćwiczeniu się w cnocie wiary i doprowadza do takiego
poznania Boga, jakie mamy w stworzeniach, a nawet przewyższa je. Dusza musi zatem
zrezygnować i starać się za wszelką cenę zostawić to wszystko, co wie o Bogu za pomocą
rozumu a skoncentrować się jedynie na tym, co o Bogu mówi wiara. Bo rzeczywiście, jedynie
wiara ukazuje nam Boga takiego, jakim jest rzeczywiście. „Będąc Bogiem nieskończonym,
objawia się właśnie takim”. Tylko wiara przedstawia nam Boga w sposób kompletny i
definitywny: „Dał nam bowiem Swego Syna, który jest jedynym jego Słowem - bo nie
posiada innego - i przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic
wiącej do powiedzenia”. Poznanie przez wiarę pogłębia się coraz bardziej, zwłaszcza podczas
modlitwy, która od tej chwili musi sięstawać jedynie ćwiczeniem w wierze i najczystszej
miłości. ponad to dusza musi przyzwyczaić się do interpretowania w świetle wiary całej
rzeczywistości stworzonej. W piękności stworzeń dusza spostrzeże miłość i obecność Boga.
Kwaty polne, „rękami Oblubieńca mego zasadzone” są Bożym dziełem, są Jego darem i
dlatego są bardzo drogie, niezależnie od ich naturlanego wdzięku i piękności. I dalej dusza
będzie wołać: „Mój ukochany jest jak gór wyżyny, Jak samotne doliny wśród gajów tonące,
wyspy osobliwe, jak potoki rozgłośnie szumiące, Jak tchnienie wiatru miłośnie wiejące”.
Wiara sprawia, że na świat zewnętrzny patrzymy innymi oczyma, widzimy go inaczej
niż pierwotnie. Nie zatrzymujmy uwagi na nim, jako takim ale wznosimy się wyżej, ponad
ten świat, do jego Stwórcy. „O źródło kryształowe, Gdyby mi teraz twa toń wysrebrzona
Odzwierciedliła nagle Te oczy upragnione, Których piękność w mym wnątrzu Już jest
nakreślona!” Poszukiwanie Boga kieruje duszę - zawsze przez światło wiary - d
oprawdziwego panowania nad stworzeniami, widzianymi jak odar Ojca dla swoich dzieci:
„Moje są niebiosa i moja jest ziemia, moje są narody i moja jest ziemia. Moi grzesznicy i
sprawiedliwi! Aniłowie są moi, Matka Boża jest moja, wszystko i dla mnie!.... Czegóż więc
pragniesz duszo moja i czdgo szukasz? Wszystko jest twoje i wszystko dla ciebie. Nie
zadawalaj się małym i nie szukaj odrobin, które spadają ze stołu Ojca twego, lecz wyszdłszy z
siebie, wejdź do pełności i ciesz się w twojej chwale! Ukryj się w niej i raduj, a zaspokoisz
pragnienie serca swego”. Poprzez światło wiary, wszystko co spotyka człowieka, jest
odbierane jako wola Ojca. Dlatego boleści i cierpienia, każde zdarzenie, akceptuje on z
synowskim zaufaniem. „Zsyła je Bóg tym, których chce podnieść do wysokiej doskonałości”.
NOC PAMIĘCI
- Osiąga ją dusza poprzez ćwiczenie się w teologicznej cnosie nadziei. Ta bowiem zapala w
nas pragnienie Boga, opróżniając pamięć z wszystkich innych wiadomości, a napełniając ją
jedynie pamięcią w Bogu. Opróżnienie to musi być całkowite, co oczywiście nie znaczy, że
człowiek ma wszysko zapomnieć, bo przecież istnieją rzeczy i sprawy, których zapomnieć nie
można. Tu chodzi o to „Dusza niech nie czyni w pamięci składu tych rzeczy, które słyszy,
widzi, wącha, smakuje lub dotyka, lecz niech zaraz zapomni o nich i stara się to czynić tak
usilnie, jak w razie potrzeby stara się o przypomnienie czegokolwiek. Niech zapomni do tego
stopnia, aby nie została w pamięci żadna o nich wiadomość ani kształt, tak jakby ich wcale
nie było na świecie. Równocześnie ma zostawić pamięć wolną i opróżnioną i nie zwizaną z
żadnym rozważaniem ani wzniosłym, ani niskim, jakby w ogóle taka władza nie istniała,
dając jej dobrowolnie przepaść w zapomnieniu jako rzecz, która przeszkadza. Wszystko
bowiem co naturalne, jeśli się chce zastosować w tym co nadprzyrodzone, szkodzi raczej, niż
pomaga. „Podczas tej nocy, ponad wszystkie rzeczy stworzone, musi wyjść Boża nadzieja,
tzn. świadomość osiągnięcia w pewnym dniu Umiłowanego. Z tego powodu podczas
modlitwy - mówi nasz Ś więty: ... dusza nie rozmyślając za pomocą pamięci... uciszona i
milcząca, słucha tylko słów Bożych, mówiąc niejako z prorokiem: Mów panie, bo słucha
sługa Twój. Ten, który w ciele
przeszedł przez zamknięte drzwi do swoich uczniów i
przyniósł im pokój, chociaż oni nie wiedzieli jak to nastąpiło, wejdzie również sposobem
duchowym do duszy. Uwolni ją wtedy od wszystkich zwątpień, podejrzeń, utrapień i
ciemności, które powstawały w nim wówczas, gdy myślała, że się zatraca, albo zatraci w
przyszłości. W tym wszystkim niech nie traci starania o modlitwę, niech wśród ogołocenia i
próżni trwa w nadziei, a dobro jej przyjść nie omieszka.”
NOC WOLI
- Tę noc trzeciej władzy duchowej, dusza osiąga poprzez ćwiczenie się w teologicznej cnocie
miłości, która czyni duszę zdolną do:
- kochania Goba w Trójcy jedynego, obecnego w niej i bliźnich,
- kochania Go taką wielką miłością, jaką On nas pierwszy umiłował i zawsze miłuje,
- kochania Go nie dla korzyści i szczęścia, z tej miłości płynącego, ale dlatego, że On jest
Bogiem i tylko On zasługuje na taką miłość, na jaką zdobyć się możemy,
- kochania Go, poprzez przyjmowanie i pełnienie we wszystkim Jego woli.
W tym ćwiczeniu siię w miłości, dusza musi zwrócić uwagę aby:
- nie zwracać nigdy swego uczucia, czy upodobania do stworzeń, które jak zaczarowane
nimfy szukają sposobu, jakim mogłyby przeszkodzić tej jedynej miłości, która należy się
Bogu /dokładnie mówiliśmy o tym omawiając noc czynną zmysłów i wiemy, że stworzenia
mogą być kchane jedynie w Bogu,
- nie tamować uniesień, porywów entuzjazmu i hojności, które zawsze towarzyszą każdemu
aktowi miłości Tego, który pierwszy bez granic nas umiłował.
W ten sposób czyniąc wszysko co jest możliwe, aby oderwać się od stworzeń, a rozwijać
życie Boże, dusza staje się gotowa na przyjęcie coraz wyższego, oczyszczającego i
uświącającego działania Boga, który czaka, aby go duszy podarować, I kto kierując się
jedynie wiarą, nadzieją i miłością w każdym, nawet najmnjszym czynie, słowie, czy myśli
oczuje w ciemnościach nocy duchowej bliskość i dobroć Umiłowanego swej duszy, ten powie:
„O nocy, coś prowadziła, nocy ty milsza nad jutrznię różaną! O nocy, coś zjdenoczyła Miłego
i Ukochaną. Ukochaną i Miłego przemienioną!!. Tak kończy się Noc Czynna. Przed nami,
zgodnie ze szkicem Noc Bierna, którą aktualnie będziemy rozważać.
VI. NOC BIERNA ZMYSŁ
Ó
W
Gdy Bóg widzi, że dusza czyni wszystko, co tylko leży w jej mocy, aby oderwać się
od dóbr stworzonych i z czystą wiarą szika jedynie jego, nie pozostaje obojętny, ale wychodzi
duszy naprzeciw. W jaki sposób to czyni? Otóż odcina ją niejako od wszelkiej pociechy tak
naturalnej, jak i nadprzyrodzonej, zatapiając w coraz to wiksze oschości, które można by
uszeregować następująco:
- początkowo dusza modliła się z zapałem i łatwością: obecnie nie jest zdolna do
sformułowania ani jednej myśli, czy do wzbudzenia aktu miłośći Boga
- początkowo rozkoszowała się rozważając łaski otrzymane od Pana. obecnie zaś widzi się
nądzną i grzeszną zasługującą jedynie na wzgardzenie;
- początkowo radowała się dobrem, które czyniła: teraz natomiast czjje się naużyteczną i
wyczerpaną.
Oczyszczenie to może być bepośredni, jak to widzieliśmy wyżej, tj. poprzez oschłość. Bóg
może jednak użyć też innych środków, którymi są bolesne przeżycia, takie jak choroba,
śmierć bliskich, kłopoty finasowe itp. Tym sposobem zostaje z duszy boleśnie i nagle
wykorzenione wszylkie próżne przywiązanie do stworzeń i do samej siebie, a jego miejsce
zaczyna zajmować głąboko zakorzeniona wizja rzeczywistości, w której liczy się jedynie Bóg.
Od samego początku doświadczenia te są bardzo bolesne / i nie ma co się dziwić, wielu w
tym właśnie miejscu kapituluje powracając dobrowolnie do szukania pociech stworzonych/,
ale jeżeli te doświadczenia zostaną biernie zaakceptowane jako pochodzące od Boga to staną
się powoli źródłem światła i pociech wewnątrznych, o których dusza wcześniej nie marzyła.
„należy zwrócić uwagę, że duszą, która zdecydowała się służyć Bogu całkowicie, karmi On i
umacnia w duchu oraz obdarza pieszczotami na sposób czułej matki. Matka bowiem, tuląc do
piersi maleńkie dziecię, ogrzewa je swym ciepłem, karmi mlekiem.... Pieści je również i nosi
na swych rękach. Gdy jednak dziecię dorasta, umnijsza matka pieszczoty, ukrywa swoją czułą
miłość, a słodki pokarm zaprawia goryczą. Nie nosi go na rękach, lecz każe mu stąpać
własnymi nóżkami, aby powoli wyzbyło się słabości i zabierało do rzeczy większych i
istotniejszych”. Dusza, która poddała się takiej próbie i nie zrezygnowała ze swych
postanowień, zostaje teraz jak dziecko pzbawiona punktu oparcia bez pomocy ramion
matczynych /tzn. bez pociech duchowych, których wcześniej kosztowała/ i bez możliwości
oparcia się na własnych nogach - jeszcze
słabych i niezdolnych do stawiania kroków -
niejako w stanie zagubienia i udręki, który niweczy w duszy wszelkoą pociechą zmysłową.
Św. jan od krzyża mówi: „Taka jest w swoich skutkach owa noc czyli oczyszczenie zmysłów
w duszy. Z nocą tą łączą się wszelkie udręki i pokusy zmysłowe. Niektórym dany jest anioł
szatana, aby smagał on zmysły gwałtownymi i obrzydliwymi pokusami. Ducha zaś nąka
wstętnymi obrazami i bardzo żywymi myślami w wyobraźni, aą one dla niej większym
udręczeniem niż śmierć. Duch przewrotności zaciemnia zmysły i rozpoznanie do tego stopnia,
że napełnia duszę tysiącem skrupułów i powikłań. Zaćmiewa on tak bardzo jej umysł, że nic
jej nie może zaspokoić i nie może oprzeć sądu na zdaniu czy radzi innych. Jest to jeden z
najboleśniejszych cerni i okropności tej nocy”. W „Pouczeniach duchowych”, zebranych
przez O. Elizeusza od Męczenników, nasz Święty doradza, że wzbudzanie aktów miłości do
Boga, który w nas mieszka ułatwia przezwyciężenie pokusy: zaledwie zauważymy w nas
odruch lub atak jakiejś wady, jak np. lubieżność, gniew, niecierpliwość czy zemstę, nie
musimy szukać pomocy w akcie cnoty przeciwnej tym wadom, lecz wystarczy wzbudzić akty
miłośći Bożej, wznosząc naszą myśl i uczucie do zjednoczenia z Bogiem. Tym sposobem
dusza oddali się od pkusy, jednocząc się z Bogiem i szatan zostanie odrzucony”. Te
oczyszczające oschłości objawiją się w sposób szczególny na modlitwie. Podczas gdy
pierwotnie dusza tęskniła i kochała rozmyślanie, odprawiała je z zapałem, teraz nie jdest
zdolna, mimo największego wysiłku, do sformułowania choćby najskromniejszej myśli
duchowej. Jeżeli podczas tej próby dusza:
- odrzuci pragnienie powrotu do pociech zmysłowych,
- bądzie pragnąć spełnienia we wszystkim tylk Woli bożej /także w cierpieniu/,
- i bądzie regularnie kntynuować i rozwijać postanowienie modlitwy,
- oraz jeżeli oschłość nadal pozostanie, to jest znakiem, że podzodzi od Boga..
Jest wtedy oschłością błogosławioną, bo doprowadzi duszę do nowej, doskonałej zażyłości z
Bogiem, tj. biernej kontemplacji Jego miłości.
VII. KONTEMPLACJA BIERNA -
Aby uniknąć wątpliwości, wypada tu wyjaśnić, że kontemplacja bierna, do której Bóg
prowadzi duszę poprzez powyższe oschłości (noc bierna zmysłów), jest czymś zupełnie
różnym od kontemplacji czynnej, o której mówiliśmy w punkcie 4. Kontemplacja czynna była
jak gdyby ukoronowaniem modlitwy myślnej, tj. owocem osiągalnym przez każdego, poprzez
jego osobiste wysiłki, a przede wszystkim nie była poprzedzona i nie towarzyszyły jej
oschłości. Kontemplacja bierna natomiast rodzi się na skutek niemożliwości rozmyślania, jest
wyłącznie dziełem Boga, dusza sama nie jest zdolna niczego tu dokonać. Kontemplacja ta
rodzi się i wzrasta w czasie jak najgłębszych oschłości, tj. podczas nocy wszelkiej pociechy
zmysłowej. Ay się upewnić, że dusza doznaje tych nowych przeżyć jedynie woli Bożej, św.
Jan wyszczególnia trzy znaki, które pomagają w ich weryfikowaniu:
Pierwszym znakiem jest stan, w którym dusza nie może już rozmyślać, nie może posługiwać
się wyobraźnią. Nie powinna jednak opuszczać rozmyślania.
Drugiem znakiem jest stan, w którym dusza nie mogąca już rozmyślać, chce ich smakować tj.
nie chce dobrowolnie do nich powracać, mimo, że fantazja rzuca ją tu i tam.
Trzecim najpewnijszym znakiem jest stan, w którym dusza pragnie pozostać jedynie przy
Bogu, w Nim się radować, przy Nim trwać z miłosną uwagą i kontemplacją, w Nim zażywać
wewnętrznego pokoju, ukojenia i odpoczynku, bez szczegółowych rozważań, bez
przenoszenia myśli z jednej rzeczy na drugą. Musimy przypomnieć, że te pociechy nie są
zmysłowe (zmysły bowiem z Woli Bożej są pogrążone w największej oschłości), lecz
duchowe, jak to tłumaczy nasz Świąty: „Wprawdzie początkowo trudno zauważyć w tej fazie
owo miłosne poznanie. Dzieje się to dla dwóch powodów: po pierwsze, ponieważ z początku
to miłosne poznanie zwykło być bardzo subtelne, nieznaczne i prawie nieodczuwalne; po
drugie dlatego, że dusza przyzwyczajona do ćwiczenia się w innym rodzaju rozmyślania,
będącym całkowicie zmysłowym, nie zauważa, ani nie odczuwa tej zmysłowej nowości, która
jest czysto duchowa. Tym bardziej, że nie rozmie jej, nie może w niej znaleźć uspokojenia i
stara się o wrażenia bardziej zmysłowe. I chociażby ten wewnętrzny, pełen miłości pokój
rozlewał się w większej mierze, nie daje sobie z niego sprawy i nie raduje się nim. W miarę
jednak, jak dusza przyzwyczai się nim zadowalać, będzie w niej wzrastać w sposób coraz
bardziej oczuwalny, ogólne, miłosne poznanie boga. Wedy dopiero dusza znajdzie w tym
większe upodobanie niż we wszystkim innym. Ono bowiem daje jej pokój, odpocznienie,
smak i rozkosz bez żadnego uznojenia.” „Bywa Tak - mówi dalej nasz Święty- że dusza
wejdzie w tę miłosną i spokojną obecność nie używając swoich władz, tj. odnośnie do aktów
poszczególnych nic nie działając, tylko otrzymując; kiedy indziej znowu, by wejść w stan
kontemplacji, musi sobie dopomóc rozmyślaniem, spokojnie i uumiarkowanie. W chwili
wejścia w kontemplację ustaje działanie jej władz. Wtedy rzeczywiście, to rozkoszne
poznanie dokonuje się w duszy samo, a ona nie czyni nic, tylko trwa w tej miłosnej uwadze
na Boga, nie pragnąc nic widzieć ani odczuwać”. Inaczej burzyłaby Bogu dzieło, którego On
w niej dokonuje: byłoby tro zupełnie podobne jak z malarzem, który malujejająś twarz.
Gdyby ta twarz się poruszała, nie tylko nie pozwoliłby malarzowi pracować, ale w dodatku
popsułaby to, co już zrobił”. „ W tym stanie Bóg udziela się duszy biernie, podobnie jak
udziela się światło temu, co nic nie czyni, jeno ma oczy otwarte. Gdyby więc dusza chciała w
takim stanie poznawać i rozważać poszczególne rzeczy, choćby najbardziej duchowe,
przessszkadzałaby temu subtelnemu, prostemu i ogólnemu światłu ducha, przysłaniając je
jakby chmrami.... Gdy dusza jednak przez ogołocenie i ubóstwo ducha odrzuci zupełnie te
przeszkody i zasłony, natychmiast prosta i już czysta przemienia się w prostą i czystą mądrość,
którą jest Syn Boży” I Święty kokluduje: „Człowiek duchowy, gdy nie może rozmyślać,
powinien nauczyć się trwać w miłosnym skupieniu na Bogu, z całkowitym spokojem umysłu,
choć mu się zdaje , że nic nie czyni. Wtedy bowiem w krótkim czasie przeniknie mu duszę to
boskie odpocznienie wraz z przediwnym i wzniosłym poznaniem Boga, okrytym boską
miłością”.
VIII Okres przejściowy
Gdy dusza przetrwa oschłości nocy biernej zmysłów, Bóg wprowadi ją w dość długi okres
spokoju i pociechy. Ale czas ten jest tylko przejściowy, poprzedza bowiem jeszcze
trudniejsze oczyszczenie, mianowicie noc bierną ducha. Widzimy to wyraźnie na szkicu. Ten
okres przejściowy może trwać także dłuższy czas, nawet całe lata, w których dusza
wyszedłszy ze stanu początkujących, ćwiczy się
w stanie postępujących. W tym stanie
postępuje w rzechach Bożych z o wiele większą swobodą i zadowoleniem. Z wielką łatwością
doświadcza teraz w swym duchu, bez wysiłku i rozważań, jeszcze dostatecznie często
doświadcza oschłości i ciemności. W dotychczhasowym oczyszczeniu duszy brak jeszcze
głównej części, czyli oczyszczenia ducha. A ponieważ pomiędzy zmysłami a duchem jest
ścisły związek, więc choćby oczyszczenie zmysłowe było najzupełniejsze, to jednak
oczyszczenie całej duszy nie jest jeszcze zupełne i doskonałe. Podczas tego okresu dusza
może popełnić karygodny błąd, cofający ją bardzo na drodze do zjednoczenia z Bogiem. Jest
nim złudne i próżne mniemanie duszy, że jest już świętą. Dlatego św. jan nieustannnie
przywołuje duszę do gorzkiej rzeczywistości, przypominając jej, że wszystkie dotychczasowe
wysiłki i otrzymane do tej chwili łaski, nie są żadnym zjednoczeniem z Bogiem, lecz są
jedynie przygotowaniem do niego. Istotnie, podczas pierwszej nocy zmysłów, zostały one
oczyszczone tylko powierzchownie i zachowały jeszcze głębokie korzenie, mimo że dusza
tego nie chciała. Te korzenie, które są źródłem wszystkich dążeń do szukania radości
światowych mogą być wykorzenione jedynie przez trudniejszą noc bierną ducha, która
nadejdzie po obecnym okresie przejściowym. Wiele dusz podczas tego okresu doświadcza
także wizji Chrystusa i Ś więtych, często autentycznych,
ale niejednokrotnie też
powodowanych prez diabła i przez własną fantazję. To złudne mniemanie o własnej świętości
doprowadza dusze do utraty pokory i świętej bojaźni Bożej, która jest kluczem i stróżem
wszystkich cnót.
Właściwy sposób zachowania się podczas tych doświadczeń św. Jan
przedstawia nam w drugiej księdze „Drogi na Górę Karmel”. Zwracając się tam do
spowiedników mówi: „Dusze doświadczające tych przeżyć trzeba prowadzić przez wiarę,
ucząc je łagodnie odwracać oczy od wszystkich tych rzeczy (tj. wizji) i podając im naukę, w
jaki sposób dla postępu swego, mają z nich ogałacać pożądanie i ducha. Trzeba pouczać je, że
przed Bogiem więcej znaczy jeden czyn, czy akt woli, spełniony w miłości, niż wszystkie
widzenia i obcowania niebieskie. Nie są bowiem one ani asługujące, ani naganne i wiele dusz,
chociaż nie doświaczy tych rzeczy, stoi o wiele wyżej niż inne, które wiele ich doznają”. W
trzeciej Księdze „Drogi” dodaje: „We wszystkich pojmowaniach nadprzyrodzonych,
wyobrażenowychych, czy innych jak: widzenia, słowa, uczucia i objawienia, niech dusza nie
przywiązuje wagi do tego, co one oznaczają, przestawiają lub dają do zrozumienia, gdyż jest
to tylko litera i łupina. Lecz poprzez wszystko niech szuka jedynie tej miłości Boga, jaą
ssprawiają wewnętrz duszy. W ten tylko sosób ma cenić sobie uczucia, nie dla ich smaku,
słodyczy lub kształtów, lecz jedynie dla uczuć miłości, jaką powodują”. Cały czas - jak
widzimy - rozważamy twardą doktrynę „nada i todo” oraz ćwiczenie się w cnotach
teologicznych. Wszystko bowwiem inne nic nie znaczy. Obecnie, jeśli Bóg chce wprowadzić
duszę w noc bierną ducha, jako przewodnika zostawia jej ciemną, ale najpewniejszą lampę
wiary.
IX Noc bierna ducha
Podczas nocy biernej zmysłów, dusza była pogrążona w kompletnej oschłości, co do części
zmysłowej. W duchu jednak kosztowała pokoju płynącego ze świadomości kochania Boga i
Jego wzajemnej miłości. Gdy Bóg zechce duszę wprowadzić w noc bierną ducha, musi odciąć
jej tę świadomość Jego miłości, tj. pozbawić ją ostatniej pociechy, która jej pozostała. Czyni
ją jednak zdolną do tej najczystszej miłości, możliwiającej całkowite zjednoczenie duszy z
Bogiem. Nasz Święty mówi: „Noc zmysłów jest gorzka i straasszna dla zmysłów... nie można
jednak z nią nawet porównać tej drugiej (tj. nocy ducha), będącej o wiele straszniejszą i
bardziej przerażającą dla ducha. Noc ta jest jednak absolutnie konieczna. Musi ona niejako
uzupełniać pierwszą - noc zmysłów (po której jak to już wiem, pozostały korzenie upodobań
zmysłowych) i musi usunąć jedną z największych przeszkód na drodze do zjednoczenia, tj.
wygórowane mniemanie duszy o upodobaniu w samej sobie. Dokonuje się to w niżej opisany
sposób: Otóż Bóg niejako wlewa w duszę tzw. bierną kontemplację Siebie Samego, w której
dusza nie rozumie nic z tego, co przeżywa i znajduje się twarzą w twarz z nieskończoną
doskonałością Boga. W tej kontemplacji dusza odkrywa swoją niegodność, nieczystość i
niedoskonałość. Jest to dla duszy okres bardzo trudny, okres ciemności i utrapienia.
Ciemności, ponieważ nieskończone światło Boże zaćmiewa jej możność widzenia; utrapienia,
ponieważ widzi się ona „tak zabrudoną i nędzną, iż sądzi, że Bóg ją odrzucił i że ona we
wszystkim sprzeciwia się Bogu”. „To odczucie odrzucenia przez Boga jest dla niej
najboleśnijszym utrpieniem”, jest czmś, co możnaby porównać do cierpień piekielnych.
Ponadto, dusza podobnie jak to jest w piekle, jest przekonanna, że opuścili ją wszyscy
najbliższi. Dalszą troską i boleścią, jaką dusza odczuwa podczas tej nocy, jest niemożliwość
modlenia się: „Jeżeli zaś dusza modli się, czyni to czasem z tak wielkim wysiłkiem i z takim
niesmakiem, iż jest przekonana, że Bóg jej ani nie słucha, ani nie zwraca na nią uwagi”.
Podobnie jest też i w sprawach doczessnych. Dusza: „popada czasem w takie zamroczenie i w
taką niepamięć o wszystkim, że czas upływa, a ona nie zdaje sobie sprawy, co czyniła,
wyśilała, co czyni lub co ma czynić. I nie może, choćby chciała przywołać uwagi do tych
spraw” A jednak ta ciemna kontemplacja jest znakiem wybrania: „Bóg sam dopełnia tu dzieła
swego w duszy, w sposób bierny, ona zaś nic nie może”. Oczyszcza się ta dusza jak złoto w
tyglu, odczuwa to wśród tego wielkiego wyniszczenia w samej swojej istocie. W tym stanie
Bóg bardzo ją upokarza, by tym wyżej później podnieść. Tu nasuwa się spontaniczne pytanie:
jak długo trwa twarda noc ducha? Ś w. Jan na podstawie osobisstego doświadczenia i na
podstawie kierowanych przez siebie dusz mówi, że jeżeli oczyszczenie ma być prawdziwe,
cierpiiienie to choćby było najgwałtownijsze, musi trwać przez kilka lat. Na szczęście ta
ciemna kontemplacja Boga, przerywana jest chwilami ulgi, bez których niemożliwym byłoby
wytrwanie. Jednak i te przerwy, czy odetchnienia są w gruncie rzeczy bolesne, ponieważ
pozostaje świadomość tego, że noc znowu powróci, a z nią owe cierpienia. „Jeśli ddusza
przypatrzy się drodze, po jakiej idzie itemu, czego na niej doświadcza, widzi jasno, jakich
doświadcza wzlotów i upadków. Takie przeżycia są zwyczajnym stanem kontemplacji, która
nie pozostawi duszy w spokoju, lecz ją wciąż podnosi i uniża”. Dlatego dusza czuje potrzebę
odwagi, miłości i głębokiego oczyszczenia, którego nie osiąga się bez całkowitego ogołocenia
się z wszelkiej rzeczy stworzonej i bez surowego umartwienia. I tak powoli, gdy ciemna
kontemplacja niweczy w duszy wszelkie odruchy egoizmu i próżnej satysfacki, coraz
intymniej przenika ją i upodabnia do sibie Bóg. Dusza jest świadmoa tego nowego staniu i
raduje się, ale nie wie, ani nie może wyrazić tego, co rzeczywiście w niej następuje, tego, co
przeżywa, ponieważ te doświadczenia są nie do pojęcia ani dla zmysłów, ani dla rozumu.
Dusza zauważa ukojona i zadowolona w tym stanie, że jest szczęśliwa i odczuwa Boga”.
Rzeczywiście słodycz Boga możemy poznać i zakossztować tylko przez osobiste
doświadczenie, ponieaż „rzeczy i soskonałości boskich nie zna się i nie pojmuje takich, jakimi
są, gdy się ich szuka, lecz tylko wtedy, gdy się je znajdzie i gdy się ich doświadcza”. Ze swej
strony, duszy nie pozostaje nic innego, jak tylko postępować w praktyce cnót toelogicznych,
jak to czyniła wcześniej. Co więcej, podczas tej ciemnej i miłosnej kontemplacji Boga, cnoty
telogiczne stają się jedynym oparciem i jedyną wewnętrzną aktywnością duszy. One to czynią
ją coraz bardziej piękną w oczach Boga, i zdecydddddddowaną wobec swych trzech wrogów:
Sszatana, ciała i świata. Wielkokrotnie Bóg pozwala, aby szatan miał jeszcze ze swoimi
pokusami dostęp do duszy, ale Bóg czyni to, aby później jszecze bardziej duszę wywyższyć.
Dlatego dusza musi śmiało i bez żadnego lęku iść na spotkanie z Oblubieńcem. On zaś,
przbywając niej tejemniczo, udzieli swej oblubienicy pocałunku miłości.
X Początek zjednoczenia
Dotychczas widzieliśmy, jak dusza dążąc do zjednoczenia z Bogiem, zwalczała miośc własną
i upodobanie w rzeczach stworzonych, aby móc zwracać się tylko i wyłącznie do Boga (noc
czynna). On zaś nie pozostał birny, lecz czynił wszystko, aby duszy pomóc (noc bierna).
Oczyszczenia te były bardzo bolesne, w gruncierzeczy jednak zbawienne, ponieważ przez nie
dusza zasłużyła na spojrzenie Jezusa, o którym mówi Ewangelia: „Jezus spojrzał z miłością
na niego”. W tym właśnie czasie dusza rozmiłowuje się w Bogu, co wyraża się przez jej
szczególne pragnienie i radosne poszukiwanie Umiłowanego, a co jest charakterystyczne dla
wszystkich zakochanych. Wszystko inne traci dla duszy znaczenie, liczy się tylko Bóg. Dzień
i noc myśli on tylko o Nim, pała pragnieniem spotkania i uradowania Go. W wiedząc, że to
możliwe jest dopiero w przyszłym życiu, chciałaby umrzeć, aby tylko Umiłowanego
zobaczyć . Tak wygląda to pierwsze, początkowe zjednoczenie z Bogiem, które rozważamy w
niniejszym rozdziale. Przeanalizujemy je dokkładniej: Bóg widząc duszą tak w Nim
rozmiłowaną, a nie mogądą Go osiągnąć, ze swej strony nie zwleka, ale zstępuje do niej i
używając ludzkich określeń, zaręcza się z nią mówiąc: „tak, ty będziesz moją umiłowaną”.
Od tego dnia Bóg i dusza uprzedzają się w czynieniu podarunków, jakie mogą sobie
nawzajem składać. Dzień ten jest dniem zaręczyn duchowych. Następnie nadejdzie jedyny
dzień, najpiękniejszy ze wszystkich dni w życiu, w którym oblubienica zostanie zaślubiona
przez swego Stwórcę: „ W tych zaślubinach dokonuje się ścisłe połączenie dwóch natur i taie
zespolenie ludzkiej i boskiej natury, że nie tracąc swego bytu, każda z nich zdaje się być
Bogiem.” Nazywa się to małżeństwem duchowym. Tu Bóg nie daje już duszy podarunków,
lecz daje jej samego Siebie. Dusza zaś nie czyni nic inego, jak tylko docha Boga taką samą
miłością, jaką Ojciec kocha Syna i Syn Ojca, tj. miłością Ducha św. Tu Bóg przekształca
duszę mistyków w Siebie. W dziele „Ż ywy płomień miłości” św. jan od krzyża - jedyny ze
wszystkich mistyków - opisuje cały rozwój małżeństwa duchowego, którego dusza może
doświadczyć w tym życiu, a którego skutkiem jest zjednoczenie przekształcające, tzn. dusza
już przebóstwiona w sobie samej, rzuca dokoła siebie istny płomień... stając się przez to coraz
bardziej podobna do Boga. Wróćmy jednak do naszego tematu, którym jest zjednoczenie
początkowe i rozważmy jego przebieg, śledząc opis św. Jana od Krzyża, który znajdziemy w
pierwszych dwunastu rozdziałach „Pieśni duchowej”. Pod koniec biernej nocy ducha, dusza
była gotowa, aby z Oblubienicą z Pieśni nad Pieśńiami wykrzyknąć: „Niech mnie ucałuje
pocałunkiem swych ust”. I Bóg wysłuchał wołania duszy, pochylił się nad nią i ucałował ją.
„To zaś - mówi św. jan - najściślej łączy duszą z Bogiem, tego... ona pragnęła i z tęsknotą
oczekiwała”. To doświadczenie miłości, wyrażone w pocałunku, którym Bóg jako Osoba
„dotknął duszę”, jest bardzo głębokie i radykalne, tak że dusza czuje się raniona miłością
Bożą. Dlatego, gdy powróci do siebie i zobaczy, że jest sama, zaczyna płakać i prosi: „Gdzie
się ukryłeś umiłowany, i mnieś wśród jęków zostawił. Opowiedź nie opóźnia się. Przynosi ją
wiara, która była i jest jedyną ostoją duszy: „przyjdźmy do niego i będziemy z nim
przebywać”. Dlatego św. Jan mówi: „ O duszo, najpięknijsza pomiędzy wszystkimi
stworzeniami, która tak pragniesz poznać miejsce, gdzie przebywa twój Umiłowany, abyś Go
mogła znaleźć i złączyć się z Nim, wiedz o tym, że ty sama jesteś schronieniem, gdzie On
przebywa, gdzie on się ukrywa. jakież zadowolenie i wesele dla Ciebie wiedzieć, że jest w
tobie, a raczej by się lepiej wyrazić ty nie możesz istnieć bez Niego”. Jak zakochany, który
wie, gdzie się ukrywa umiłowana, porzuca wszystko (dom, bogactwo, przyjaciół), aby ją
posiąść, tak i „dusza, która pragnie Go znaleźć musi wyjść ze wszystkich rzeczy odnośnie do
przywiązań i woli. Musi wejść w siebie przez głąbokie skupienie, tak aby wszystkie rzeczy
uważała, jakby nie istniały”. To skupienie duszy w Bogu realizuje się jeszcze raz na
modlitwie „gdzie oddaje Bogu serce i uczucie miłości. To bowiem co się od Boga uzyskuje,
uzyskuje się drogą miłości”. Jeżeli dusza rozkochana, będzie wiernie i wspaniałomyślnie
trwać w poszukiwaniu wyłącznie Boga swego Umiłowanego, On z wielkiej ku duszy miłości,
pokaże jej przez moment, że znajduje się właśnie w niej. Ten dar, który św. jan nazywa
„dotknięciem Najwyższego poznania Boskości” - mimo, że trwa bardzo krótko, to jednak
wystarczająco, aby rozpalić w duszy ogień miłości do Boga, tym bardziej, że ona „cała jest
objęta tym zaognieniem i żyje tak umierając aż miłość, kładąc kres jej życiu i przemieniając
ją w miłość, sprawi, że żyć będzie życiem miłości. Jednak dusza pyta sama siebie tymi
słowami: „Ach, czemu jeszcze trwasz, Ż ycie, co nie masz życia prawdziwego?”
Rzeczywiście, w tym stanie „dussza omdlewa, pragnąc zanurzyć się w tym Dobru
Najwyższym, które odczuwa jako obecne i ukryte”. Te niespodzewane i krótkie objawienia
Boże zapalają, a raczej podsycają powiększają w duszy pragnienie Boga i boleść z powodu
nieposiadania Go. Oblubieniec Boży ukazał się, rozpalił miłość, oddalił się i ukrył. Dusza
wymawia tu delikatnie umiłowanemu lamentując: „Dlaczego, gdy rozdarłeś miłością me
serce, nie dasz balsamu tej ranie? I widząc, że tylko On może uzdrowić naszą miłość, błaga:
„Ach, któż mnie uleczyć może. Ukaż mi się już prawdziwie bez cienia”. Podsumowując to, co
wyżej powiedziano widzimy, że to zjednoczenie początkowo jest dla duszy okresem wielkich
cierpień, z wyjątkiem tych dotknięć miłosnych, w których Bóg objawia duszy swą obecność,
lecz które szybko przemijając, zostawiają duszą w cierpieniach jeszcze większych niż się
przedtem znajdowało.