1
2
Krystian Defer
Rzeczywistość obiektywnie
istniejąca
Magia kwantowa
3
Spis Treści:
Wstęp …............................................................ 4
Rozdział I
Nauka zaczęła się od Newtona ….....................5
Rozdział II
Prawo Przyczynowo-skutkowe.........................21
Rozdział III
Mechanika kwantowa …..................................34
Rozdział IV
Implikacja Etyczna...........................................50
Rozdział V
Magia kwantowa …..........................................59
Zakończenie ….................................................75
Bibliografia …..................................................77
4
Wstęp
Nie ma w tej publikacji wzorów fizycznych, które to
dokumentowałyby uwagi, na które tu sobie pozwoliłem.
Wynika to choćby stąd, iż głównie skupiłem się na
Mechanice Kwantowej, a do jej omawiania nie są konieczne
wzory. A nawet można powiedzieć, iż wzory w MK
zaciemniają fizykom właściwe interpretacje tego, co robią.
Powszechnym poglądem, który pierwszy przytoczył w
swych pracach noblista Feynman, jest , iż tak naprawdę nie
ma jednego nawet nawet człowieka, który zrozumiałby
MK(mechanikę kwantową) tak do końca. Ta uwaga dotyczy
także piszącego ten tekst. Jednak z pewnego rodzaju
satysfakcją mogę stwierdzić, że prezentowana tu
interpretacja Mechaniki Kwantowej, moim zdaniem, dużo
wyjaśnia.
Teks ten nie jest obszerny. Wydaje mi się, iż jest to w tym
przypadku jego walor. Nie umiem pisać rozwlekle. Są tacy
wszak , którzy jedną sensowna myśl umieją ubrać w grube
tomisko. Ja tak nie umiem. Dlatego, nie będzie dla Ciebie,
Szanowny czytelniku, dużym wysiłkiem przebrnąć przez tę
całą publikację. Oprócz Mechaniki Kwantowej jest tu też
duża dawka logiki, historii nauki, i swoistego rodzaju
eklektyczne połączenie nauki z magią. To co na początku
chcę stwierdzić to to, iż wydaje mi się, że wiele istotnych
sformułowań na gruncie fizyki, czy logiki jest ukrywane.
Przez kogo? Przed kim? Trudno odpowiedzieć. Być może są
tacy, co to sterują nami niczym marionetkami. W jakim celu?
To jest dopiero zagadką. Gdy przebrniesz , Szanowny
czytelniku, przez tę publikację do końca, być może dowiesz
się czegoś takiego. Czegoś takiego, co nie uczą w szkołach i
na uniwersytetach.
5
Rozdział I
Nauka zaczęła się od Newtona
Nasza cywilizacja europejska ma niespełna 2,5 tys. lat.
Od starożytnej Grecji po Wielki Zderzacz
Hadronów(Collider). W tym czasie nasi przodkowie wiele
uczynili na tej drodze zrozumienia Rzeczywistości.
Początkowo było to niczym chodzenie z zawiązanymi
oczyma po cienkiej linie poznania. Ale nawet mimo to, tak
przecież powstała filozofia. Pamiętajmy, iż filozofia
początkowo nie była traktowana jako nauka wysoce
spekulatywna, tak jak my ją dzisiaj odnajdujemy. Ona miała
za zadanie odpowiedzieć na podstawowe zagadnienia
fizyczne i poznawcze. Tylko że szkopuł w tym, że oprócz
czystego intelektu ówcześni myśliciele nie dysponowali
prawie żadnymi narzędziami sprawdzającymi i
potwierdzającymi ich spekulacje. Gdy Anaksymander
stworzył pojęcie apeiron(pramateria, zasada świata), to
wcale nie dla czystej spekulacji. Tylko wydawało mu, że oto
odkrył najgłębszy sens ontologiczny. Notabene i po
dzisiejszy dzień idea apeironu jest często wskrzeszana przez
współczesnych filozofów i traktowana jako synonim
pewnego pierwotnego bytu. Lecz właśnie wtedy , w
starożytnej Grecji, powstała i utrwaliła się taka praktyka,
nazwijmy ją: naukowa, iż aby coś traktować jako wiedzę,
trzeba się umówić w pewnym kręgu ludzi
kompetentnym(naukowcy, uczeni), ludzi wywierających
wpływ, że ta a nie inna idea jest wartościowa i należy ją
traktować jako wiedzę, jako prawdę. To ma bardzo istotne
6
znaczenie. I to właśnie dzięki tej zasadzie my dzisiaj
możemy studiować dzieła Platona, możemy omawiać
dorobek Sokratesa, Heraklita lub nawet Arystotelesa. Ta
zasada ma bardzo silne działanie. Bowiem zwykło się
wszystko, co odstaje od kanonu, traktować jako mrzonki.
Możesz, Szanowny czytelniku, teraz zarzucić mi, iż, jeśli
byłaby to prawda, to jak nasza wiedza, nauka mogłaby się
rozwijać. Przecież stale jest ona poszerzana, powiększana.
Tak, to prawda. Ta zasada bowiem dotyczy w szczególności
tak zwanych „kroków milowych” w nauce, czegoś, co
tworzy nowe paradygmaty w nauce.
Jakże znamienny jest tu pogląd Schopenhauera, iż każda
wybitna teoria, stworzona przez człowieka, musi przebyć
pewne etapy. Najpierw jest ona podważana, później jest ona
zwalczana, ośmieszana. Później, umiera twórca tej teorii,
bywa że często w niedostatku, często zniszczony
psychicznej. Później umierają krytycy owej teorii. A później
owa teoria zostaje uznana za prawdziwą i wybitną.
Oczywiście jest to swoistego rodzaju przejaskrawienie. Co
nie neguje tego, że każda nowa teoria ma początkowo
wielkie grono krytyków. Dlaczego tak jest? Właśnie dlatego,
co już pisałem, że wiedzę, tę którą uczą w szkołach i na
studiach, musi uznać za prawdziwą owe szacowne grono
kompetentnych, a oni bardzo nie lubią, gdy coś powstaje, co
jest niezgodne z ich kanonem. Więcej, owo grono ma
tendencję do zwalczania wszystkich nowinek w myśl owej,
przytoczonej przeze mnie, zasady Schopenhauera.
Tak było zawsze, od starożytnych Greków po dzień
dzisiejszy. Naprawdę wielkimi szczęściarzami byli tacy
myśliciele jak Newton i Einstein, których teorie ominęła taka
procedura. Przykłady potwierdzające tę zasadę, to tragiczny
los Ignaza Semmelweisa, twórcy aseptyki, to samobójcza
śmierć zaszczutego Ludwika Boltzmanna, jednego ze
współtwórców termodynamiki. Oni , i jeszcze wielu
podobnych, zapłacili wysoką cenę za swoje odkrycia, które
okazały się w konsekwencji tak pożyteczne dla ludzkości.
Ich jedyną „winą” było tylko to, że wyprzedzali niejako
swoją epokę. I ich idee wyznaczały całkiem nowe szlaki i
7
paradygmaty ludzkiej nauki.
A ilu było takich, co nawet po śmierci nie doczekali się
rehabilitacji ze strony nauki. Nicola Tesla, Wilhelm Reich,
czy wielu jeszcze bezimiennych. Wielu z takich nie tylko za
życia było zwalczanych, ale także po śmierci zniszczono ich
dorobek, i pozostały tylko jakieś echa i legendy.
Kto to niszczył? Niektórzy twierdzą, iż władze, wojsko, albo
może organizacje pozarządowe, inaczej ludzie, dla których
skrajnie niekorzystne byłoby to, gdyby odkrycia owych
zapomnianych geniuszy weszły powszechnie do użycia.
Mówi się, że często stoją za tym koncerny medyczne, dla
których wielką stratą byłoby, gdyby nagle ktoś odkrył
lekarstwo na nowotwory. Istnieją także takie legendy, że
lekarstwa na szereg chorób już dawno zostały odkryte, tylko
lobby farmaceutyczne ukrywa to w obawie o swoje zyski,bo
przecież koncernom medycznym nie zależy na tym, by
ludzie byli zdrowi, lecz by stale kupowali u nich leki.
Podobnie wielkim oligarchom przemysłowym nie w smak
byłoby, gdyby ktoś wymyślił tanie paliwo, czy tanie źródło
energii. Na przykład koncerny medyczne w skali roku
zarabiają grube miliardy dolarów. Ale, i to jest ciekawostka i
zarazem coś, co budzi sprzeciw, zarabiają one na
opatentowanych lekarstwach syntetycznych, i tylko
syntetycznych. Bowiem zgodnie z prawem nie można
opatentować środków naturalnych. Tym samym koncerny
nie są zainteresowane tym, aby szeroko propagować
witaminy, minerały czy zioła. Bowiem produkt, by
przyciągnąć naprawdę wielkie wpływy, musi być w stopniu
dostatecznym wytworzony sztucznie. Jakie to rodzi
patologie, można sobie tylko wyobrazić.
Już w czasach nam bardziej współczesnych, gdy nowe teorie
zaczęły się rodzić masowo, określono pewne metody, które
by w jakiś sposób odsiewały te dobre od złych. Chodzi tu
głównie o tak zwaną metodę
falsyfikalności(nieprawdziwości) jako kryterium
naukowości. Twórcą tej zasady był Karl Popper, filozof
zajmujący się między innymi filozofią nauki. Sens tej zasady
8
jest taki, że dobre teorie naukowe powinny być podatne na
falsyfikowalność. Czyli, jeżeli teoria nie jest prawdziwa, to
można ją łatwo zanegować. Nie znaczy to, broń Boże, że
dobre teorie to takie, które można zanegować, ale to takie
teorie, które, gdyby były fałszywe, to można łatwo to
stwierdzić. Niestety bowiem wszelkie teorie alternatywne są
z reguły tak zagmatwane i niejasne, że nie spełniają one tak
prosto warunku falsyfikalności. Więc nie są one z tego
punktu widzenia dobrymi teoriami naukowymi. I też, między
innymi, z tego powodu środowisko naukowe je odrzuca a
priori. Przykładem dobrej falsyfikalności niech będzie
Dynamika Newtonowska. Jest ona falsyfikowalna dla
dużych prędkości, bowiem dla takich prędkości prawdziwa
jest Szczególna Teoria Względności i potwierdzono to
doświadczeniem, a Dynamika Newtona nie sprawdza się.
Nie znaczy to, że Dynamika Newtonowska jest
nieprawdziwa w ogólności, ale że dla dużych prędkości jest
fałszywa. Dla teoretyków i filozofów nauki najlepiej jest,
gdy jedna teoria wynika z wyjściowej(pierwotnej),
falsyfikując ją niejako przy okazji. Tak właśnie jest z
Dynamiką Newtonowską i Szczególną Teorią Względności.
Najczęściej teoria jest falsyfikowalna poprzez
doświadczenie. Mam tu na myśli teorię fizykalną. W czystej
matematyce, na przykład, twierdzenie jest falsyfikowalne
poprzez metodę Modus Tollens( doprowadzenie do absurdu).
To znaczy jeśli się wykaże, że wnioski z danego zdania
matematycznego, twierdzenia na drodze wnioskowania
logicznego(ciągu implikacji logicznych) doprowadzają do
niedorzeczności, absurdu, fałszu, to wówczas dane
twierdzenie, zdanie nie jest prawdziwe. Modus Tollens jest
metodą dowodzenia wynikającą bezpośrednio z własności
implikacji logicznej, którą można scharakteryzować tak, iż
nie możliwe jest przy prawidłowym wnioskowaniu, by z
prawdy wynikał fałsz.
Już na początku XX wieku odkryto, a ściśle odkrył to Kurt
Gödel, austriacki matematyk i filozof, że spójne teorie
matematyczne mają a priori pewien niedostatek, „bolączkę”.
9
Wystarczy tylko że zawierają w sobie elementy arytmetyki
oraz logiki klasycznej. Ta bolączka to tak zwana
niezupełność. Twierdzenia, w których Gödel zawarł swe
idee, często nazywane są Twierdzeniami o Niezupełności. Z
grubsza chodzi o to, że takie teorie, okazuje się, posiadają
twierdzenia, zdania, które nie można udowodnić
wyjściowymi aksjomatami. Każda teoria matematyczna
posiada zbiór aksjomatów, dzięki którym- do czasów Gödla
był pogląd powszechny- można udowodnić każde
twierdzenie z dziedziny owej teorii. Jednak Gödel w swych
Twierdzeniach o Niezupełności udowodnił, że jednak nie
można. A więc każda teoria zgodna z założeniami Gödla
posiada co najmniej jedno twierdzenie, które nie można
udowodnić wyjściowymi aksjomatami tej teorii. Na przykład
w Geometrii Euklidesowej jest takich aksjomatów pięć.
Mówimy wtedy więc, że nie jest to teoria Zupełna. No bo
przecież wyraźnie coś brakuje, aby udowodnić wszystkie
ewentualne twierdzenia tej teorii. Co wtedy robią
matematycy. Otóż oni wtedy uzupełniają tę teorię o aksjomat
lub aksjomaty dodatkowe, i wtedy to można już owo
twierdzenie, z którym był ten problem, udowodnić. Ale
okazuje się, że powstała nowa teoria, czyli ta stara z
uzupełnionymi aksjomatami, znowu ma co najmniej jedno
zdanie( ale już inne), twierdzenie, które nie można
udowodnić aksjomatami tej teorii, nawet z tymi już
dodatkowi. I znowu więc jest to teoria niezupełna. I znowu
pozostaje uzupełnić teorię o kolejne dodatkowe aksjomaty.
Jak łatwo udowodnić to metodą indukcji matematycznej,
taka procedura może trwać w nieskończoność lub do
pewnego istotnego i ważkiego momentu. Zawsze otrzymane
teorie będą niezupełne. Chyba że w tych krokach dojdziemy
do pewnej granicy( do tego momentu), i okaże się wówczas,
że otrzymujemy teorię już faktycznie zupełną, do której już
nie trzeba dodawać kolejnych aksjomatów, ale wówczas to
rzeczywiście otrzymujemy teorię,owszem, zupełną, lecz
szkopuł w tym, że jest to równocześnie teoria wewnętrznie
sprzeczna. Czyli taka teoria, w której istnieją zdania,
twierdzenia wzajemnie wykluczające się. Czyli można
10
powiedzieć, że dostajemy się wtedy z deszczu pod rynnę.
Twierdzenia o Niezupełności K. Gödla były ostatecznym
ciosem dla tak zwanego Programu Hilberta.
W wielkim skrócie w Programie Hilberta była zawarta
myśl,iż każde twierdzenie poprawne jest zarazem
dowodliwe. I więcej nawet, istnienie formalna procedura
dowodowa dla każdego takiego twierdzenia,wręcz
automatyczna, oparta o Modus Ponens. Tę myśl ostatecznie
pogrążyły twierdzenia Gödla. Dlaczego twierdzenia Gödla
mają tak wielkie konsekwencje, i to nie tylko ściśle
matematyczne? Oto wiadomo, że teorie fizyczne bazują na
matematyce.
Na przykład Ogólna Teoria Względności(teoria fizyczna) to
nie inaczej rodzaj geometrii hiperbolicznej,czyli teorii jak
najbardziej matematycznej. Więc ten wnioski Gödla,
przynajmniej teoretycznie mogą dotyczyć również teorii
fizycznych. A wniosek końcowy jest taki, iż
prawdopodobnie , z pewnością prawie że równą jedności,
bezcelowe jest poszukiwanie praw, twierdzeń
fizycznych(teorii), które w całości obejmowałyby całą fizykę
i tłumaczyła wszystkie zjawiska. Właśnie jest to
konsekwencja twierdzeń Gödla. Mogę się tu oprzeć na
autorytecie Hawkinga, który również w swych pracach
zwraca na to uwagę. A więc fizycy nigdy nie napiszą
jednego równania( lub kilku jak kto woli) na T-shircie, które
to równanie zunifikuje całą fizykę. Co jest wielkim
marzeniem wybitnych fizyków teoretyków, i zawsze w
historii nauki istnieje i istniał taki wyścig, komu się to uda w
końcu. Widać więc wyraźnie, że są to tylko mrzonki. Gödel
był aktywny zawodowo w pierwszej połowie XX wieku. W
okresie, w którym powstało wiele fundamentalnych
twierdzeń matematycznych, a także teorii fizycznych. Był to
chyba najbardziej owocny i płodny okres w tych naukach.
To wtedy powstały, dzisiaj uważane za fundamentalne:
Mechanika Kwantowa(MK), STW( Szczególna Teoria
Względności) oraz OTW( Ogólna Teoria Względności). To
wtedy odkryto strukturę i budowę jądra atomowego, nowe
cząstki elementarne(elektron, neutron, proton). Właściwie to
11
okres, w którym dokonano całkowitego zerwania i zmiany
dawnych, skostniałych poglądów na materie i prawa
fizyczne. Sfalsyfikowano Dynamikę Newtonowską oraz
Teorię Grawitacji Newtona, jego słynny wzór na siłę
grawitacji. To pierwsze sfalsyfikowała STW, a drugie OTW.
Grawitacja oto okazała się właściwością typowo
geometryczną i wynikała z zakrzywienia czasoprzestrzeni. A
wzór Newtona na siłę grawitacji okazał się nie w pełni
słuszny i można go traktować jedynie jako przybliżenie. Co
do dnia dzisiejszego stanowi obowiązujący paradygmat.
Działanie GPS, i efekty związane z ruchem satelitów, a także
precyzyjna dokładność ruchu tychże, można wyjaśnić
właśnie tylko przez OTW. Co zresztą stanowi jeszcze jeden,
kolejny, dowód na słuszność OTW.
Jednak pomimo tak wspaniałych osiągnięć fizyki, powstały
nowe problemy. Okazuje się , że istnieje fundamentalna
bariera i różnica pomiędzy najważniejszymi teoriami XX
wiecznej fizyki. Istnieje przepaść pomiędzy światem
Makro(Kosmosem), a światem Mikro( Poziomem Atomu i
jego jądra). A ta przepaść dotyczy najbardziej elementarnego
i fundamentalnego prawa, czyli Prawa Przyczynowo-
skutkowego na tych poziomach. Otóż Poziom Atomu i jego
Jądra opisuje Mechanika Kwantowa. I tam słuszna jest
koncepcja Indeterminizmu, czyli nic nie jest z góry ustalone.
Zaś Poziom Makro, czyli Kosmos opisuje OTW, która to
teoria jest całkowicie Deterministyczna, czyli można
określić całą historię układu, jego przeszłość i przyszłość, z
prawdopodobieństwem równym jedności(przynajmniej
teoretycznie można). Fizycy przez cały XX wiek szukali
pomostu między Poziomem Makro i Mikro, lecz na dzień
dzisiejszy nie ma zadowalającego rozwiązania. Jednym z
najważniejszych powodów jest ta fundamentalna różnicy
traktowania Przyczynowości, inaczej Prawa Przyczynowo-
skutkowego. Nie można pogodzić Indeterminizmu z
Determinizmem, bo to są dwie koncepcje wzajemnie
sprzeczne.
Twórca OTW, Albert Einstein, choć był wielkim nowatorem
fizyki, jednak całe życie podskórnie był deterministą, synem
12
dawnych poglądów na świat. Bo determinizm był od samego
zarania obowiązującym paradygmatem, przynajmniej w
fizyce. Nie dziwi to, bo przecież jego OTW, jak pisałem, to
też jest teoria deterministyczna. Co więcej Einstein reagował
bardzo „alergicznie” i nerwowo na MK( Mechanikę
Kwantową), teorię w pełni Indeterministyczną, szukając cały
czas sprzeczności i paradoksów w niej, aby tylko ją
zdyskredytować. Nie udało się mu to, choć owocem tych
starań są bardzo ciekawe pseudoparadoksy. Najsłynniejszy
jest zawarty w konsekwencjach myślowego eksperymentu
EPR, czyli paradoks EPR( Einsteina-Podolskiego-Rosena),
który to paradoks związany jest ze splątaniem kwantowym
cząstek elementarnych, a także z maksymalnym
rozchodzeniem się sygnałów, równym prędkości światła(c).
Z grubsza można to przedstawić tak, iż jakoby w
konsekwencji splątania kwantowego cząstek elementarnych(
elektronów) byłoby złamanie tej prędkości (c). Czyli
informacja, tak rozumował Einstein, musiała by się
przemieszczać z prędkością większą od prędkości światła(c).
Teraz wspomnę jedynie o pobieżnym rozwiązaniu tego
paradoksu, a szerzej omówię go, gdy będę pisać o mechanice
kwantowej, i podziale fizyki na dwa poziomy, na Poziom
Unitarny, czyli innymi słowy na Pole Kwantowe, oraz na
Poziom Rzeczywisty, czyli naszej percepcji świata. Otóż ten
paradoks ma rozwiązanie takie, iż splątanie kwantowe jest
charakterystyczne li tylko na Poziomie Unitarnym, czyli w
Polu Kwantowym, podobnie jak superpozycja, więc nie
można go, przynajmniej formalnie, omawiać z punktu
widzenia naszego Poziomu Rzeczywistego, czyli tego w
którym dokonujemy wszelkich pomiarów. Celowym jest
dokonanie wprzódy Redukcji Funkcji Stanu(czyli zespolonej
funkcji falowej). Praktycznie wszystkie pseudoparadoksy
fizyki kwantowej wynikają z beztroskiego pomieszania
Poziomu Unitarnego z Poziomem Rzeczywistym, a
właściwie pojęć adekwatnych do tych poziomów. A to jest
tak , jakby ktoś nie widział różnicy pomiędzy liczbami, czy
funkcjami zespolonymi, a liczbami lub funkcjami
rzeczywistymi. Owszem każda liczba rzeczywista jest
13
zarazem liczbą zespoloną, ale nie każda liczba zespolona jest
także liczbą rzeczywistą. Stąd, w dużym uproszczeniu,
wynikają wszystkie nieporozumienia. Szanowny czytelniku,
jeśli nie rozumiesz tej mojej nomenklatury o Poziomie
Unitarnym i Poziomie Rzeczywistym, zachęcam Cię, byś
wprzódy przeczytał rozdział dotyczący fizyki
kwantowej(MK).
Ciekawostką jest, że sam Einstein był jednym z „ojców
założycieli” Mechaniki Kwantowej. I nagrodę Nobla dostał
za pracę z zakresu MK, za wyjaśnienie efektu
fotoelektrycznego. Jest to praca, jedna z pierwszych,
wynikająca i opracowana z punktu widzenia MK. Einstein
zaproponował w niej, iż światło rozchodzi się w pewnych
pakietach, kwantach. I tylko w ten sposób można efekt
fotoelektryczny w pełni wyjaśnić. Za chichot losu można
uznać, że Einstein dostał Nobla za pracę z zakresu ,
zwalczanej później przez niego, Mechaniki
Kwantowej(MK), a nie dostał go za swoje główne prace ,
czyli za STW lub OTW. A bez wątpienia są one o wiele
bardziej ważkie od wszelkich innych jego prac. Tym
bardziej, iż Einstein żył dostatecznie długo, aby jeszcze za
swego życia doczekać się w pełni doświadczalnego
potwierdzenia swych teorii. Co jest najczęściej koniecznym
elementem procedury przyznawania nagród Nobla,
przynajmniej jeśli chodzi o fizykę i chemię. A w historii
nauki były już takie przypadki, że przypomnę sylwetkę
Marii Skłodowskiej-Curie, iż niektórzy dostawali Nobla
dwukrotnie. Wprawdzie Maria Skłodowska-Curie dostała
Nobla raz z chemii i raz z fizyki. I być może nie jest w
zwyczaju przyznawanie po dwakroć Nobla z tej samej
dziedziny, ale ranga OTW i STW jest tak wielka, iż można
było dopuścić choć raz do takiego wyjątku.
Mi osobiście wydaje się trudnym do zaakceptowania pogląd
Determinizmu. Przecież to by pociągało za sobą uznanie
wolnej woli człowieka za błędną koncepcję. A nas samych
trzeba by traktować za automaty i kukły, zupełnie bierne i
bezwolne, bez wpływu na rzeczywistość. Trudno mi
zrozumieć, jak człowiek tej miary jak Einstein mógł bronić,
14
ba nawet głosić takie poglądy. Najbliższe prawdy będzie
uznanie, iż tylko z tego powodu, iż OTW była
deterministyczna, Einstein nie dopuszczał myśli, że może
obowiązywać Indeterminizm. Wyraził się nawet tak, iż
...gdyby w „oczach” Boga OTW nie była prawdziwa, to tym
gorzej dla Boga, bo OTW musi być prawdziwa...
To w samej rzeczy jest bardzo piękna i logiczna teoria. I w
swej matematycznej formie prosta, tak jak geometria może
być prosta. U podstaw OTW legło to między innymi, iż
należy uznać wszystkie(nie tylko inercjalne) układy
odniesienia za równoważne oraz to, że siły powodujące
przyśpieszenie „a” jakiegoś lokalnego układu inercjalnego,
można traktować lokalnie jako siłę grawitacji działającą na
ów układ o tym przyśpieszeniu grawitacyjnym „g” i a=g.
Z tego punktu widzenia OTW jest nie tylko teorią sił
grawitacji, ale także jest to uogólnienie dynamiki ciał.
Einstein nie był wybitnym matematykiem, był mistrzem
stosowania eksperymentów myślowych. Najważniejszym
pomysłem Einsteina, jeśli chodzi o OTW, była obserwacja
windy spadającej oraz bazujący na tym eksperyment
myślowy. Obserwując i analizując to, Einstein uzmysłowił
sobie, że wszelkie siły można zastąpić lokalnym polem
grawitacyjnym. Matematyczną formę OTW pomógł
Einsteinowi opracować Marcel Grossman, dobry matematyk,
serdeczny przyjaciel wielkiego Alberta. I to wówczas OTW
nabrała formę geometrii hiperbolicznej.
Einsteina uważa się, co jest powszechną opinią, za
największego fizyka nie tylko czasów nam współczesnych,
lecz są tacy, co wyraża również i mój pogląd, którzy za
największego fizyka uznają Izaaka Newtona. Moje
zastrzeżenia do Einsteina wynikają z jego niechęci do MK i
do jej Indeterminizmu. Choć obiektywnie patrząc , skoro
wymyślił on deterministyczną teorię(OTW), to jasnym jest,
że musiał być Deterministą. A jak już pisałem, Determinizm
był antypodą Indeterminizmu, więc sam Einstein no musiał,
musiał walczyć z teorią indeterministyczną. Byłby przecież
szalenie niekonsekwentny, gdyby było inaczej.
15
Dla mnie osobiście oraz dla wielu innych Izaak Newton to
prawdziwy geniusz i kolos, który zmienił bieg historii i
wprowadził ludzkość w nowy etap, etap rozwoju nauki i
techniki. Nie przypadkiem jest on uważany obok Szekspira
za najwybitniejszego Anglika. Rodacy pochowali go pośród
królów w Opactwie Westminster. Istniał i istnieje kult
Newtona na Wyspach. I choć istotnie też był Deterministą,
bowiem jego Dynamika jest deterministyczna, ale w tamtych
czasach nie było innej opcji. Można było wtedy jedynie
oddzielić naukę od losu człowieka, i tylko w ten sposób
uratować Indeterminizm człowieka. Właściwie to dopiero od
Newtona zaczęła się nowożytna fizyka. Wprawdzie byli
przed nim i Galileusz i Kopernik, Kepler, czy Giordano
Bruno, ale wkład Newtona nie można z niczym porównać.
Bowiem to on zmienił poglądy na Naturę w ilościowe i
jakościowe zależności. Właśnie przez określenie swej
Dynamiki, która nabrała formę matematycznych zapisów.
Do tego posłużyła mu, również odkryta przez niego, teoria
pochodnych i całek. Co ciekawe, Newton w dość młodym
wieku uczynił wszystkie swoje fizyczne odkrycia naukowe,
a później, niejako porzucając naukę, skupił się na zgłębianiu
alchemii oraz na badaniu Biblii, w celu odkrycia kodu Biblii.
Do dzisiaj w archiwach zachowały się liczne zapiski
Newtona, które miał on w zwyczaju robić(podobnie jak
wielki Leonardo da Vinci). I prawie wszystkie one dotyczą,
dziś powiedzielibyśmy, ezoteryki. Ten fakt jest skrzętnie
ukrywany przez luminarzy nauki. Nawet niektórzy fizycy nie
mają bladego pojęcia o tym lub, precyzyjnie, nie mieli o tym
pojęcia. Przynajmniej tak było dotąd, bowiem sytuacja się
zmieniła, odkąd zaistniał Internet. Informacja stała się, w
ogóle, bardziej dostępna. I wiemy, my ludzie dociekliwi,
więcej. I nie jest to wiedza kosztowna czy czasochłonna.
Jak pisałem, wielu uważa Newtona za największego fizyka,
bo istotnie zmiany, jakie się dokonały na całym świecie „po
nim”, były rzeczywiście ogromne. Właściwie można
powiedzieć, że od Newtona i dzięki niemu zaczęła się era
Nowożytna. Powstał przemysł, wynalazki, które i wprzódy
były, tak to prawda, ale nie było ich dotąd tak dużo i nie
16
powstawały w tak krótkich przedziałach czasu. To wszystko
jego zasługa, i nie są to słowa na wyrost. A wszystko to
dzięki trzem zasadom dynamiki. A jeszcze precyzyjnie,
dzięki słynnemu powiązaniu siły dynamicznej z masą i
przyśpieszeniem(II zasada dynamiki Newtona).
Każdy kto uczy się fizyki, powinien zacząć od wzoru a=F/m
(Gdzie a- przyśpiesznie, F-siła, a m- to masa ciała). Jest to
najważniejszy wzór fizyczny naszych czasów. Pozwala on
precyzyjnie ustalić przebieg całego procesu dynamicznego
ciała pod wpływem działającej siły( i okazuje się każdej siły,
nawet tych sił, które w czasach Newtona jeszcze nie znano).
Ten wzór praktycznie stworzył naszą zachodnią cywilizację.
Ponadto warto jeszcze wspomnieć, iż Newton określił
równoważność(równość) masy ciężkiej, która zawarta jest w
jego wzorze na siłę grawitacji, z masą bezwładności, która
dotyczy ruchu(F=a·m). Co też miało i ma kolosalne
znaczenie w nauce. Dlatego w fizyce mówi się o masie ciała,
a nie o masie ciężkiej lub masie bezwładności oddzielnie. Co
ciekawe, nawet współcześnie przeprowadza się
zaawansowane doświadczenia, aby w sposób empiryczny
potwierdzić lub zanegować tę równość masy ciężkiej i
bezwładnościowej. Bo i na tym pewniku oparta jest również
OTW Einsteina. Wszystkie pomiary jednak, wykonane z
wielką dokładnością, wskazują, że Newton miał rację.
Oczywiście formalizm praw dynamiki ciała lub układu ciał
od czasów Newtona rozwinął się bardzo mocno. Później oto
powstał formalizm Lagrange'a, formalizm Hamiltona, lecz
sama idea obroniła się. I równanie Newtona wraz z zasadami
zachowania energii, pędu i momentu pędu praktycznie
pozwalają rozpatrzeć dowolny przypadek fizyczny ciała lub
układu ciał, na które działają siły lub wypadkowa siła. Cała
mechanika klasyczna sprowadza się do idei Newtona, czyli
do trzech zasad dynamiki.
Jak wspominałem dynamika Newtona załamuje się dopiero
przy wielkich prędkościach ciał. Są to prędkości większe od
0,33c, czyli większe od 1/3 prędkości światła. Wówczas
należy już stosować formalizm STW. Lecz prędkości takie
pojawiły się dopiero praktycznie w XX wieku wraz z
17
wynalezieniem akceleratorów, przyśpieszaczy cząstek, oraz
wtedy , gdy powstały pierwsze detektory promieniowania
kosmicznego. Co było fizykom potrzebne do symulowania
zderzeń cząstek elementarnych z dużymi prędkościami. Do
badania atomu i badania jądra atomowego. Czyli praktycznie
przez 200 lat dynamika Newtona sprawdzała się znakomicie
w nauce i technice, a i teraz sprawdza się doskonale w
naszym tak zwanym normalnym życiu, gdzie prędkości ciał
są obiektywnie małe.
U schyłku XIX wieku wielu fizyków, utytułowanych
fizyków, głosiło pogląd, że fizyka jako nauka osiągnęła
swoje maksimum. Takie formalizmy jak formalizm
Hamiltona, czy teoria Maxwella (równania) już opisują całą
fizykę. Zdało im się, że te kilka jeszcze nierozwiązanych
kwestii to tylko jakiś drobny problem. Na przykład takim
problemem było widmo ciała doskonale czarnego, które nie
zgadzało się z obowiązująco wtedy fizyką. Dziś wiemy, że
ten schyłek tak naprawdę był dopiero początkiem,
zaczątkiem fizyki. Praktycznie fizyka miała dopiero w XX
wieku odsłonić swoje bogactwo. W krótkim przedziale
czasowym powstały takie teorie jak STW(Szczególna Teoria
Względności), OTW(Ogólna Teoria Względności),
MK(Mechanika Kwantowa). Nie tylko rozwiązano przy tym,
niejako przy okazji, szereg starych problemów, ale, o zgrozo,
powstały nowe problemy i paradoksy, które sukcesywnie
jednak są w większości rozwiązywane, albo
ściślej:rozumiane. Nie tylko same wielkie teorie powstawały.
Dokonano wiele odkryć i wynalazków, które je
potwierdzały. Poszerzono obszar ludzkiej eksploracji ,
zarówno w Makro jak i Micro świecie. Odkryto nowe
cząstki elementarne, odkryto nowe pierwiastki,nowe izotopy.
„Ujarzmiono” atom. Zbudowano bomby atomowe i
elektrownie jądrowe, rozwinął się przemysł motoryzacyjny,
lotniczy, powstały nowe media(TV), komputery, rozwinął się
także przemysł zbrojny. Słowem, w ciągu tego XX wieku w
fizyce i technice tyle się wydarzyło, więcej nawet niż w
całej dotychczas historii cywilizacji. Dokonano tego tylko i
18
wyłącznie dzięki wielkim teoriom fizycznym, dzięki
STW,OTW, MK, Elektrodynamice Maxwella,
Termodynamice, Informatyce i Elektronice. Kończąc, wiek
XX wydał jeszcze swój ostatni owoc, chyba jeden z
najbardziej brzemiennych, czyli Internet. Jak bardzo więc u
schyłku XIX wieku się mylono, obwieszczając koniec fizyki,
to my, którzy przeżyliśmy wiek XX , wiemy najlepiej.
Jeśli mowa o fizyce, to pierwsze, co narzuca się każdemu to
to, iż matematyka jest językiem fizyki. Lecz to, co nam
dzisiaj wydaje się oczywiste, nie było takie oczywiste wieki
temu. Dawniej przed epoką Newtona do wyjaśnień fizyki
stosowano język opisowy. Dopiero Galileusz, potem
Kartezjusz( Iloczyn Kartezjański), Newton zaczęli pierwsze
próby matematyzacji pojęć fizyczny. Jednak pamiętajmy, że
na przykład zasady dynamiki Newtona miały jeszcze
pierwotnie charakter opisowy. Dopiero dzięki matematykom
i fizykom XVIII wieku, stopniowo zaczęła w opisach fizyki
królować symbolika matematyczna. Co potem uznano za
powszechny kanon. Pomiędzy matematykami stopniowo
stworzyła się zależność. Fizycy w matematyce starali się
znajdować język opisujący te teorie, które badali. Czasami
jednak matematyka jeszcze nie była tak rozwinięta. I fizyka
wyprzedzała matematykę. Rzadkie to było istotnie , lecz na
przykład teoria funkcjonałów została opracowana przez
matematyków na wyraźne zapotrzebowanie fizyków. Regułą
było jednak, iż z tego bogactwa matematyki, jej działów,
które stale i stale się powiększał przez lata, fizycy wybierali
sobie odpowiedni formalizm stosownie do teorii fizycznej,
którą badali. Matematycy to rzeczywiście bystrzaki, i
punktem honoru wielu z nich stało się opracowywanie tak
abstrakcyjnych teorii matematycznych, aby nie miały one
żadnego zastosowania w nauce, w fizyce. Jednak dotąd
naprawdę mało jest takich przykładów sztuki dla sztuki
matematycznej, które nie zyskały zapotrzebowania przez
fizyków lub innych przyrodników. Na przykład zdało się, że
niektóre działy topologii, chyba jednej z najbardziej
abstrakcyjnych teorii, raczej nie będą miały zastosowania w
19
naukach przyrodniczych. Lecz oto, pod koniec XX wieku
powstała teoria superstrun, gdzie tak zwane Przestrzenie
Calabiego-Yau, funkcjonujące w topologii, zostały
wykorzystane z pożytkiem przez fizyków. Wydawałoby się,
że skoro matematycy na pewno lepiej znają formalizmy
służące do opisu zjawisk fizycznych, powinni być a priori
lepszymi specjalistami w tym, co nazywamy fizyką, od
„zawodowych” fizyków. Nic bardziej błędnego. Owszem
fizyków teoretyków można od biedy nazywać
matematykami, ale mają oni jeszcze coś, co odróżnia ich od
matematyków. To jest głębokie zrozumienie tematu. Otóż to
nie wystarcza, by znać tylko wzory lub formalizmy. To nie
wystarcza, by nazywać się fizykiem. Przykładem niech tu
będzie nie kto inny jak Einstein. Wiadomo, wprawdzie
musiał znać matematykę w dostatecznym stopniu, ale panuje
opinia, że nie był dobrym matematykiem. Ale miał coś
więcej. Doskonale umiał analizować sytuacje i
doświadczenia myślowe, typowo fizyczne. I co
najważniejsze, umiał wyciągać prawidłowe wnioski z tych
doświadczeń. Co innego także przyświeca dobrym
matematykom a co innego przyrodnikom. Ci pierwsi raczej
myślą, jak udowodnić Wielkie Twierdzenie Fermata, albo
hipotezę Legendre'a, ci drudzy marzą raczej o tym, by
stworzyć jakąś nową teorię na miarę MK albo OTW, albo
marzą o tym, by odkryć bozon Higgsa. Zresztą prawdą jest i
to, że tak jak fizycy traktują inżynierów, tak matematycy
traktują fizyków. Z pewną nutą wyższości. Bo jest i tak, że
prędzej matematyk rozwiąże zagadnienie fizyczne, niż fizyk
będzie miał coś do powiedzenia w problemie typowo
matematycznym. W przeszłości, w tych czasach gdzie
wybitne umysły były jeszcze w stanie ogarniać całość nauk
ścisłych, bywało często, że wybitni matematycy byli również
wybitnymi fizykami. Niestety na dzień dzisiejszy nie jest to
już możliwe. Nauka jest tak bogata, i to zarówno
matematyka jak i fizyka, że jednostki nie są w stanie,
jakkolwiek byłyby one uzdolnione, ogarnąć całości. Nikt nie
jest w stanie ogarnąć całej matematyki lub całej fizyki.
Powszechne jest, że profesorowie sąsiadujący ze sobą na
20
jednym wydziale „biurko w biurko”( albo obrazowo: katedra
w katedrę), dość słabo orientują się, czym zajmuje się
kolega.
21
Rozdział II
Prawo Przyczynowo-skutkowe
Jedną z ważnych kwestii tyczących rzeczywistości jest
tak zwana przyczynowość. Czyli inaczej Prawo
przyczynowo-skutkowe. Prawo to może mieć dwa oblicza,
albo to jest Determinizm albo Indeterminizm. W historii
myśli, od starożytnych Greków po dziś dzień, te dwie
koncepcje, raz jedna, raz druga, uważano za obowiązujące.
Co to znaczy Determinizm a co Indeterminizm? W dużym
skrócie znaczy to to, iż Determinizm określa, iż wszystko
gdzieś już jest ustalone i rzeczy dokonują się zgodnie z tym
zapisem. Indeterminizm zaś przeczy takie koncepcji i określa
to, że życie, Natura nie jest z góry ustalona i tak naprawdę
nie wiadomo, co się w przyszłości zdarzy. Od razu widać w
tym prostym podziale, iż Determinizm i Indeterminizm to
dwie koncepcje będące do siebie w opozycji. Jak góra i dół,
jak plus i minus, jak brać i dawać, itd..
Jeśli mowa o Prawie przyczynowo-skutkowym,
przyczynowości, to kluczowe są tu dwa pojęcia. Przyczyna i
skutek. Przyczyna i skutek powiązane są w prawie
przyczynowości w ten sposób, iż to właśnie przyczyna
powoduje określony skutek. Arystoteles wyliczał kilka
rodzai przyczyn, w tym Przyczynę sprawczą oraz przyczynę
celową, lecz w fizyce zjawisk nas interesuje tylko Przyczyna
sprawcza. I odtąd będę się odnosił tylko do Przyczyny
sprawczej, więc , jak będę używał pojęcia przyczyna, to
zawsze będę miał na uwadze tylko Przyczynę sprawczą.
Ponadto w moim pojęciu Przyczyna w czasie poprzedza
skutek. Co w konsekwencji oznacza też tyle, że nie może w
czasie skutek poprzedzać przyczynę, a praktycznie że nie
można się cofać w czasie. To się wydaje oczywiście
22
naturalnym, ale w dzisiejszych czasach niektóre
doświadczenia wskazują, iż pojedyncze cząstki elementarne
mogą się jednak cofać w czasie. Większe zaś ciała nie mogą,
ponieważ są one skupiskiem ogromnej liczby cząstek
elementarnych rzędu liczby Avogadro, i sytuacja jest tu
podobna do sytuacji z termodynamiki. Wiadomo, iż, choć
nie jest to niemożliwe, jednak cząstki powietrza nigdy nie
skupią się wszystkie w zaułku pokoju, i zawsze będą
równomiernie rozmieszczone w tym pokoju. Podobnie i tu,
choć, co już udowodniono, pojedyncze cząstki elementarne
„mogą” się cofać w czasie, ale ich wielkie skupisko, czyli
ciało makroskopowe, z podobnych powodów jak w
termodynamice nie cofnie się w czasie, choć nie jest to
niemożliwe. Ale na przykład prawdopodobieństwo tego jest
tak małe, iż porównywalne do liczby
1/10000000000000...000(jeden dzielone przez ogromną
liczbę). Stąd naturalny zdaje się postulat, iż przyczyna
zawsze poprzedza w czasie skutek.
Choć już filozofowie greccy dokonali ten podział na
Determinizm i Indeterminizm, to sprawą nie rozstrzygniętą
do końca było, jaka jest powszechna norma. Kwestią
zasadniczą bowiem była i jest wolna wola człowieka.
Filozofowie już dawno uznaliby, iż obowiązuje
Determinizm, lecz przeszkodą był tu właśnie człowiek z jego
wolną wolą. Bo, gdy dochodziło do rozważań co do natury
woli człowieka, to z reguły musiała być taka konkluzja i była
taka konkluzja, iż rzeczywiście człowiek jednak posiada
wolną wole, co doprowadzało z reguły do negacji
Determinizmu(przynajmniej tego absolutnego). Na różne
sposoby starano się to rozwiązać. A to oddzielając człowieka
od Natury. I wtedy twierdzono, że wszystko jest
zdeterminowane z wyłączeniem człowieka, itp.
Byli, to prawda tacy, którzy twierdzili, że ta
zasada(determinizm) obowiązuje ściśle nawet człowieka.
Więc wszystko, co człowiek robi, jest z góry ustalone.
Podobną koncepcję głosi fatalizm, czy predestynacja.
Predestynacja to inaczej Determinizm w tym sensie , iż jest
23
ono rozpatrywane na gruncie religijnym. Gdzie zbawienie
lub potępienie człowieka jest poza samym człowiekiem, nie
zależy od niego. Często religia, niektóre odłamy
chrześcijaństwa, głosi, iż oczywiście człowiek ma wolna
wolę, podobnie jak Adam i Ewa, lecz jego zbawienie nie
leży już w jego gestii. Czyli nie jest to dosłowny
Determinizm jak uważają go fizycy, lecz pewna
nieuchronność losu.
Wyraźne odchylenie na stronę Determinizmu nastąpiło od
XVII wieku, tuż po sformułowaniu przez Newtona zasad
dynamiki. I trwa to tak, trzeba to powiedzieć, prawie że do
dzisiaj. O tym prawie jeszcze wspomnę. Sęk w tym, że
wtedy to Newton określił prawa ruchu w formie równania
różniczkowego, które ma rozwiązanie jednoznaczne( o ile
jest). I ruch opisują parametry uzyskane bez żadnej
niepewności, z prawdopodobieństwem równym jedności. To
właśnie jest istota Determinizmu naukowego. To że uzyskuje
się parametry ruchu bez żadnej niepewności. Co więcej, w
ten sposób można określić całą historię procesu(ruchu)
zarówno przeszłą jak i przyszłą bez żadnej niepewności.
Stąd znając warunki początkowe można określić przyszłość
ciała lub układu fizycznego. Pozwoliło to nieco później
stworzyć tak zwaną koncepcję „demona Laplace'a”, czyli
koncepcję pełnego Determinizmu świata. Gdyby bowiem był
taki byt nazwany „demonem Laplace'a”, który znałby
wszystkie warunki brzegowe świata, to znaczy pędy i
współrzędne wszystkich obiektów w świecie w określonej
chwili, to mógłby on określić całą historię świata oraz
wszystko to, co się w tym świecie stanie w przyszłości. Jak
łatwo zgadnąć, koncepcję tę wysunął Simon Laplace,
francuski matematyk. Do historii przeszła jako anegdota taka
scenka z życia Laplaca. Otóż na uwagę Napoleona, który z
uwagą przeczytał naukowy artykuł Laplaca w obecności
uczonego : ..a gdzie tu jest miejsce dla Boga? - Laplace
stwierdził: … Sir. Ta hipoteza nie była mi koniecznie
potrzebna.
Choć może to w pierwszym momencie nie pasować do
koncepcji „demona Laplaca”, wszak Bóg też jest takim
24
Bytem, który zna warunki początkowe świata, ale mówiąc
cesarzowi, że nie jest potrzebny Bóg, Laplace wypowiadał
tylko formułę pełnego Determinizmu, i to że nawet Bóg nie
może nic zmienić w historii świata i że ludzie, choćby tylko
teoretycznie, mogą także, bez pomocy Boga, określić
samodzielnie całą historię świata. Niestety ten
huraoptymizm trwa praktycznie do dzisiaj. Fizycy bowiem
wymagają, żeby w każdym doświadczeniu o tych samych
warunkach, efekty i rezultaty doświadczenia były „zawsze”
takie same.
Moim zdaniem Determinizm jest wewnętrznie sprzeczny,
bo ,aby obowiązywał, trzeba by uznać, iż człowiek nie
posiada wolnej woli. Istnienie wolnej woli dowodzi, że
Determinizm musi być błędny, bo człowieka nie można
oddzielić od przyrody. Wyobraźmy sobie taki eksperyment.
Oto człowiek za x lat będzie już dysponował takimi
broniami, które będą w stanie zniszczyć planety w naszym
Układzie Słonecznym. I, rzeczywiście, jakiś przedstawiciel
naszego gatunku zapragnie zniszczyć planetę Mars. Będzie
miał taką wolę, będzie miał takie możliwości
i to uczyni. Pytanie jest, co na to koncepcja Determinizmu?
Przecież grawitacja zgodnie z OTW jest w pełni
deterministyczna. A tu ktoś , swoją wolną wolą, godzi w ten
naturalny porządek, niszcząc ciało wielkości planety.
Niszcząc przy okazji porządek w naszym Układzie
Słonecznym. Einstein , to prawda, przemyślał wiele
eksperymentów myślowych, ale chyba czegoś takiego nie
przewidział. Chyba że był głęboko przekonany, że człowiek
to tylko jest marionetka, kierowana jakimiś mało znanymi
siłami, które czynią z niego bezwolną kukłę.
Oczywiście, ja rozumiem, że wygodne jest nam i często
łapiemy się na tym, iż traktujemy niektóre fakty z naszego
życia jako nam przeznaczone. Często mówimy w duchu na
jakieś fakty z naszego życia, może wypadki : - tak mi było
pisane-. To jest naturalne w naszym życiu, bo tak działa nasz
mózg, by się chronić, by nadmiernie nie przeżywać
niektórych traum. To są psychologiczne strategie ochronne,
25
które mają nas uchronić. Nas i nasze zdrowie, szczególnie to
zdrowie psychiczne. Każdy ma takie odczucia jak deja vu.
Często w niektórych miejscach, w których nigdy nie
byliśmy, odczuwamy dziwną więź, tak jakbyśmy już tu byli.
Ja osobiście pamiętam- to znaczy ściśle: tak mi się wydaje-
fakty ze swojego życia, które wprzódy mi się wyśniły. Ale
prawdopodobnie są to tylko jakieś efekty psychologiczne
mojego mózgu, mojej świadomości. Przynajmniej tak to
sobie tłumaczę, bowiem z gruntu jestem przeciwnikiem
koncepcji przyczynowości jako Determinizmu.
Najciekawsze jest to-i dlatego też uważam, że jest to tylko
gra mojego umysłu- iż takie rzeczy, które mi się wyśniły, a
potem po pewnym czasie się sprawdziły, to jakieś nieistotne
i błahe rzeczy, typu: widok jakiegoś domu lub fakty wizyt w
jakichś nieznanych domach,itp. Na pewno nie wpłynęły one
na moje życie.
Jak pisałem teoriami w pełni deterministycznymi są :
Dynamika Newtona i teorie z niej wynikające, Ogólna i
Szczególna Teorie Względności. Lecz okazuje się, że jest też
teoria potwierdzająca w pełni Indeterministyczną naturę
świata. Jest to Mechanika Kwantowa. Moim zdaniem pod
względem doniosłości i ważności jest to teoria numer jeden
w fizyce i naukach przyrodniczych.
Jej poprawność sprawdza się na poziomie Micro, na
poziomie atomu i cząstek elementarnych. Z jej pomocą
udało się wyznaczyć wszystkie właściwości atomu,
przewidzieć praktycznie wszystkie efekty fizyczne na
poziomie Micro. Udało się też wyjaśnić takie zjawiska,
zupełnie nie poddające się analizie klasycznej, jak
nadprzewodnictwo, efekt tunelowy czy nadciekłość. Jeśliby
można w skrócie opisać najważniejszą cechę MK. To będzie
to zerwanie z Determinizmem. Oto zjawiska dokonują się,
ale tylko z pewnym prawdopodobieństwem w zakresie
mniejszym od jedności. Procesy nie są pewne a
przyczynowość ich to Indeterminizm. Wiadomo tylko tyle,
że każdy skutek na poziomie Micro musi posiadać
przyczynę. Ale nie każda przyczyna na tym poziomie musi
powodować określony skutek. Dopiero zasada
26
korespondencji przekształca indeterministyczne procesy
skali Micro w prawie klasyczne wyniki skali Makro. Jednak
istota zjawisk jest stale indeterministyczna. Jeśli więc natura
zjawisk jest Indeterministyczna, wtedy nagle otwiera się pole
w tej fizyce na człowieka , na jego wolną wolę. Czyli jest to
zerwanie z schizofreniczną naturą teorii Deterministycznych,
w których oddziela się tak naprawdę człowieka, jego wolną
wolę, od natury fizyki zjawisk. Wielu fizyków i filozofów
właśnie dlatego jest zdania, że Mechanika Kwantowa, a
ogólnie Fizyka Kwantowa, to jest najważniejsza teoria
współczesnej fizyki. Bowiem oto człowiek ma umocowanie
w Naturze zjawisk. Nie potrzeba więcej jakichś
filozoficznych wygibasów aby pogodzić człowieka, z jego
wolną wolą, z teoriami Deterministycznymi.
Tak naprawdę przyczynowość, albo inaczej Prawo
Przyczynowo-skutkowe, choć funkcjonuje ten termin już
wieki, a nawet tysiąclecia, w literaturze z zakresu filozofii i
fizyki jest przedstawiane bardzo niejasno, bardzo opisowo.
Brak tu precyzji. Nieraz nawet w bardzo dobrych książkach
filozoficznych prawo jest opisywane w sposób dowolny,
bardziej werbalny, bardziej opisowy i w sposób
nieznormalizowany, mało precyzyjny. Wiadomo tylko tak
naprawdę, że są przyczyny, że są skutki, ale jakie je relacje
łączą jest już dość dowolnie przedstawione, zależnie od
autorów tych książek.
Jaki jest powód tego? Czy można Prawo Przyczynowo-
skutkowe określić w sposób bardziej formalny niż opisowy?
Bardziej precyzyjny i jednoznaczny? Chyba po prostu nikt
nie miał śmiałości poprawiać Arystotelesa lub uznał, że
skoro dotąd tego nie wykonano, to znaczy, że nie da się.
Spróbuję dość czupurnie pójść tym tropem i podjąć
wyzwanie. Przedstawię pewien pomysł, pewien formalizm,
który raz na zawsze ujednolici tę koncepcję przyczynowości,
który da pełną jasność w tej kwestii. Skorzystam przy tym z
logiki formalnej, a właściwie z definicji implikacji logicznej.
Lecz nim to, to podam tu wprzódy pewien wtręt na temat
definicji samej implikacji logicznej. Będzie to konieczne,
aby w sposób precyzyjny i jasny opisać przyczynowość,
27
czyli Prawo Przyczynowo-skutkowe. Jedno jest wszak
pewne i z tym musi się każdy zgodzić. Przyczyny zawsze
wyprzedzają w czasie skutki, a także to, iż przyczyny muszą
być sprawcze co do tych skutków. A skutki muszą wynikać z
tych przyczyn(sprawczych). I to by było wszystko, co dotąd
ustalono na pewno. Lecz i nawet to było poddane krytyce
przez wielu filozofów. Na przykład Hume miał krytyczny
stosunek do przyczynowości, i dawał przykład taki, iż z
tego, że dotąd zawsze po nocy nastawał dzień(świeci
Słońce), wcale nie wynika, iż jutro po nocy nastanie dzień.
Dziś to można rozwiązać tak, iż dzień czy noc nie są
powiązane tak naprawdę wzajemną przyczyną sprawczą, są
w tym przypadku tylko skutkami, a nie każdy skutek musi
być przyczyną dla kolejnego już innego skutku. W tym
przypadku przyczyną sprawczą jest powszechna grawitacja,
a stąd wynikający ruch Ziemi wokół Słońca i ruch obrotowy
Ziemi wobec swej osi (patrz dzień i noc).
Powróćmy jednak do implikacji logicznej. Najlepiej poznać
własności implikacji za pomocą tabelki implikacji logicznej.
p
q
p → q
1
0
0
1
2
0
1
1
3
1
1
1
4
1
0
0
Przy czym zgodnie z ogólną umową „0” to znaczy: fałsz, a
„1” znaczy: prawda.
I tak na przykład p=1, to znaczy, że p jest prawdziwe, a p=0,
to znaczy, iż p jest fałszywe. Podobnie jest i dla q, a dla
implikacji (p → q)=1, to znaczy implikacja (p → q) jest
prawdziwa. Odpowiednio (p → q) = 0, to znaczy implikacja
(p → q) jest fałszywa.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tej tabelce. Odpowiada ona
czterem sytuacjom, ale zauważmy, że cała implikacja jest
28
fałszywa, ale tylko w jednym przypadku. Tylko wtedy, gdy z
prawdy wynika fałsz. Aby to precyzyjniej zobaczyć
podzielmy wyjściową tabelkę na dwie pomocnicze.
A:
p
q
p → q
1
0
0
1
2
0
1
1
3
1
1
1
B:
p
q
p → q
4
1
0
0
Tabelka A przedstawia takie sytuacje, gdy implikacja p → q
jest zawsze prawdziwa. Tabelka B przedstawia sytuację, gdy
implikacja p → q jest fałszywa.
Ta dość naturalna własność implikacji logicznej ma bardzo
daleko idące konsekwencje. Na tym opiera się formalizm
dowodzenia twierdzeń zarówno poprzez Modus Ponens, jak
i Modus Tollens. I tak :
Modus Ponens:
1. p
2. p → q
3. q
Modus Tollens:
1. p → q
2. ~q
3. ~p
Czyli innymi słowy, dla Modus Ponens: zakładając że
przesłanka jest prawdziwa
(1 krok) oraz , że rozumowanie(czyli wnioskowanie) jest
słuszne(2 krok), dochodzimy, że konkluzja też musi być
prawdziwa(3 krok). Jest to inaczej dowodzenie
prawdziwości z aksjomatów, inaczej reguła odrywania.
29
Dla Modus Tollens: zakładając, że
rozumujemy(wnioskujemy) słusznie(1 krok) oraz
dochodzimy do konkluzji fałszywej(2 krok), stąd przesłanka
też musi być
fałszywa(3 krok). Jest to inaczej dowodzenie nie wprost,
albo dowodzenie przez doprowadzenie wnioskowania do
absurdu.
I to wszystko wynika z właściwości implikacji logicznej.
Na implikację logiczną można także patrzeć z aspektu
konieczności i dostateczności(wystarczalności). Co to
znaczy. Otóż, jeśli mamy implikację p → q ,to co można
powiedzieć o „p” i „q”. Otóż można stwierdzić, iż „p” jest
wystarczające dla „q”, a „q” jest konieczne dla „p”. Istotnie,
spójrzmy na tabelkę implikacji logicznej. Oto, gdy p=1, to
wtedy „q” już nie ma wyjścia i też musi być q=1, o ile
oczywiście ta implikacja (p → q) jest prawdziwa. Czyli
innymi słowy „p” jest dostateczne i wystarczające dla „q”. Z
drugiej strony „q” nie jest wystarczające dla „p”, bo nawet
gdy q=1, to „p” wcale nie musi być prawdziwe, bo może być
także fałszywe(p=0)-patrz tabelka implikacji, wiersz nr 2-
ale , jeśli p ma być prawdziwe (p=1) to „q” musi być
koniecznie też prawdziwe( q=1), oczywiście dla przypadku
prawdziwości tej implikacji logicznej ((p → q)=1). Dlatego
„q” jest konieczne dla „p”, lecz nie wystarczające. Uprzedzę
nieco dalszą część, ale to właśnie z tych właściwości
implikacji logicznej skorzystam przy określeniu Prawa
Przyczynowo-skutkowego.
Zastanówmy się teraz jak formułowano Prawo
Przyczynowo-skutkowe od starożytności. Otóż tak, że
przyczyny są wystarczające i dostateczne dla wywołania
określonego skutku. Po krótkiej chwili zastanowienia od
razu musi się nam narzucić, iż jest to zarazem definicja
Determinizmu. A jak formalnie wyglądałoby takie prawo?
Skorzystam teraz z właściwości, omówionych przeze mnie,
implikacji logicznej.
Oto tak:
30
( Przyczyna → Skutek )
Jak to należy czytać? Należy to czytać, iż istnieje Przyczyna
sprawcza, to prawda(1),
która implikuje istnienie określonego Skutku, to też prawda
(1). W skrócie można stwierdzić, iż Przyczyna=1, oraz
Skutek=1, oraz cała implikacja,
(Przyczyna → Skutek)=1, to związek logiczny między
przyczynami i skutkami.
Czyli innymi słowy, Przyczyna jest wystarczająca dla
Skutku. I jest to zależność logiczna( bardzo ważne:
zależność logiczna, o czym będę pisać dalej) między
przyczynami sprawczymi, a skutkami, które się dokonują.
Ale, jak wspomniałem, jest to zarazem definicja
Determinizmu, bowiem przyczyny są już wystarczające dla
skutków, czyli, jak jest przyczyna, to musi być określony
skutek.
Nie ma żadnego wyboru. I Świat to nakręcona katarynka,
która musi grać taką a nie inna melodię bez końca, bez
wyboru.
Czyli tak określone Prawo Przyczynowo-skutkowe, jest
zarazem definicją Determinizmu. I ,co będę się starał
wykazać , jest to błędna koncepcja.
Determinizm def:= (Przyczyna → Skutek)
Ciekawe jest to, że z definicji Determinizmu nie można
usunąć takiego przypadku, że choć nie ma przyczyny
sprawczej(0), to jednak implikuje to powstanie jakichś
skutków(1), wszak (0 → 1)=1, patrz drugi wiersz tabelki
implikacji. Czyli innymi słowy Determinizm pozwalałby na
powstawanie skutków bez wyraźnej przyczyny sprawczej. A
z czym się to kojarzy? Kojarzy się to ewidentnie z cudami,
bo to przecież cuda to są takie działania, które nie mają
wyjaśnienia w naszym realnym świecie i nie mają przyczyn
sprawczych. To jest kolejna przesłanka do wniosku,iż
31
Determinizmu nie ma. Można z tego prawa wysnuć jeszcze
jeden wniosek. Oto nieprawdziwe jest, by jakaś istniejąca
przyczyna sprawcza(1), nie spowodowała określonego
skutku(0). Odpowiada to czwartemu wierszowi tabelki
implikacji logicznej, ale wtedy to cała ta implikacja jest
fałszywa, (1 → 0)=0. Więc nie może to być spełnione. Jeśli
więc nie Determinizm, to co zostaje? Zostaje Indeterminizm.
A w takim razie, jak wyglądałaby definicja Indeterminizmu,
czyli prawdziwej formuły Prawa Przyczynowo-skutkowego?
Odpowiedź jest banalnie prosta. I tu też skorzystam z
własności implikacji logicznej za pomocą swoistego rodzaju
triku. Oto zamieńmy miejscami skutek z przyczyną. I co
dostaniemy?
( Skutek → Przyczyna)
Ta prosta zmiana całkowicie zmienia wszystkie
konsekwencje tego prawa. Jak należy czytać takie prawo?
Jeśli istnieje Skutek(1), to implikuje on logicznie istnienie
Przyczyny sprawczej(1), która go kreuje. Czyli że każdy
skutek musi mieć przyczynę. Ale także, nie każda przyczyna
musi zaskutkować( czyli powodować określony skutek).
Zanalizujmy. Rzeczywiście, gdy istnieje skutek, czyli
Skutek=1, to to już wystarczy-według tego prawa
logicznego- aby wprzódy zaistniała Przyczyna sprawcza(1)
tego Skutku. I odwrotnie, gdy mamy jakąś Przyczynę(1)
sprawczą to to jeszcze nie znaczy, że będzie istniał określony
Skutek, bo przecież prawdziwe jest także, że nie będzie
żadnego skutku(0), patrz (Skutek(0) → Przyczyna(1))=1,
To jest właśnie istotą Indeterminizmu. Oto Przyczyna
sprawcza może, a nie musi, zaskutkować, czyli powodować
określony Skutek. I to jest istotą prawidłowej formuły Prawa
Przyczynowo-skutkowego. Ta koncepcja także określa, że
prawa fizyki powinny zawierać w sobie Indeterminizm. Jak
na razie jedna teoria „matka” to czyni. Jest to Mechanika
kwantowa, a w konsekwencji także takie teorie jak Model
Standardowy.
32
Oto więc Prawem Przyczynowo-skutkowym jest
Indeterminizm, a jego definicja to:
Indeterminizm def:= ( Skutek → Przyczyna)
Tym samym kończymy ze swojego rodzaju rozdwojeniem
antropocentrycznym „jaźni”, oddzielającym człowieka, z
jego wolna wolą, od reszty Natury. Bowiem przy
obowiązywaniu Indeterminizmu znajduje się w opisie
Przyrody także miejsce dla człowieka. Bez żadnych
udziwnień, bez żadnych cudów, ale także wszystko de facto
podlega pewnego rodzaju probabilistyce. Ale z tym akurat
fizyka sobie doskonale radzi w Mechanice Kwantowej i
teoriach pokrewnych.
Tak rozumiana Przyczynowość całkowicie tłumaczy świat
także na poziomie Micro. Żeby nie być gołosłowny podam
kilka przykładów Indeterminizmu.
1. Zachowanie elektronów i, ogólnie, cząstek
elementarnych w atomach.(MK)
2. Rozpad promieniotwórczy naturalny.
3. Wolna wola człowieka.
4. Teoria Chaosu.
5. Termodynamika.
Kilka przykładów Indeterminizmu rozpocznę od przypadku
elektronów na orbitalach. Otóż taki elektron na orbitali
walencyjnej może emitować kwant energii i przechodzić na
orbitę bliżej jądra. Otóż jednak nigdy nie wiadomo kiedy to
się stanie, w której konkretnej chwili, i czy w ogóle taki
proces nastąpi. I choć przyczyna sprawcza jest, w tym
przypadku oddziaływania w atomie, to ta przyczyna może, a
nie musi, zaskutkować.
Kolejnym przykładem Indeterminizmu, dotąd nie
wyjaśnionym przez fizykę, jest promieniotwórczość
33
naturalna. Empirycznie ustalono, że, po czasie połowicznego
rozpadu, połowa jąder z danych wyjściowych musi ulec
rozpadowi na jądra o mniejszej liczbie masowej(A). Ale
proces ten wydaje się zagadkowy, bo tak naprawdę nigdy nie
wiadomo, które to konkretnie jądra ulegną rozpadowi.
Wytłumaczyć to się jednak udaje w prosty sposób
Indeterminizmem. Oto każde konkretne jądro, choć jest
Przyczyna sprawcza rozpadu(oddziaływanie w jądrze), może
w danej chwili, lecz nie musi, ulec rozpadowi. W ogólności
wszystkie procesy na poziomie atomowym i jądrowym
dokonują się tylko z jakimś określonym , mniejszym od
jedności, prawdopodobieństwem. Więc jeśli się dokonują z
prawdopodobieństwem p1, to nie dokonują się z
prawdopodobieństwem p2= 1- p1 , czyli przyczyny
sprawcze tych procesów w danej chwili mogą, a nie muszą ,
zaskutkować w konkretny sposób.
Pięknym przykładem Indeterminizmu jest, oczywiście, nasza
wolna wola, wolna wola człowieka. Możemy, a nie musimy,
robić coś(dany czyn), możemy dokonywać wyborów; bez
Indeterminizmu takich wyborów nie byłoby. Fenomen
wolnej woli jest jeszcze daleko nie zbadany, wydaje się
wielce możliwe, że i zwierzęta także dysponują czymś na
kształt wolnej woli. Najprawdopodobniej to właśnie procesy
kwantowe na poziomie komórek mózgowych są
„odpowiedzialne” za ten fenomen.
Nawet na gruncie teorii typowo klasycznych, w sensie o
rodowodzie deterministycznym, dokonują się procesy
typowo indeterministyczne. Gdzie to małe zmiany
warunków początkowych zmieniają diametralnie wyniki. Na
przykład w meteorologii, czy w układach nieliniowych.
Podobnie termodynamika to jest faktycznie teoria
indeterministyczna, wynikająca z tego, iż liczba
poszczególnych elementów w całym układzie jest
porównywalna z liczba Avogadro. Jest tak duża,co czyni
bezcelowe rozpatrywanie szczegółowych zmian w takich
układach, a parametry termodynamiczne tą są parametry
takich układów w całości( temperatura, ciśnienie, itd.).
34
Rozdział III
Mechanika kwantowa
Mechanika Kwantowa zakończyła okres panowania
teorii ściśle deterministycznych w nauce. Jest to jedna z
najbardziej tajemniczych teorii. Powszechny jest pogląd, że
ludzki umysł nie jest w stanie ją pojąć i wszystkich
konsekwencji z niej wypływających. Feynman wyraził się
dobitnie, iż … nikt nie jest w stanie zrozumieć mechaniki
kwantowej. Ale oto minął prawie wiek od momentu jej
narodzin. Powstało dotąd wiele prac, w tym tych o
charakterze filozoficznym, i dziś możemy powiedzieć-
bogatsi o dogłębne przemyślenia- znacznie więcej niż nasi
poprzednicy. Moim zdaniem te wszystkie trudności wynikają
z jednego faktu. Oto fizycy dotąd mieszali ze sobą w sposób
niedopuszczalny i dowolny dwa porządki. Pierwszy, który
wyznaczają liczby i funkcje oraz operatory zespolone i
drugi, związany z funkcjami rzeczywistymi i liczbami
rzeczywistymi. Ten drugi porządek to nasz świat. To cienie
w Jaskini Platońskiej. Ten pierwszy nazwę Poziomem
Unitarnym. W literaturze ten pierwszy nazywany jet też
Polem Kwantowym, Poziomem Punktu Zerowego, itp.. Ten
pierwszy, ten Poziom Unitarny,to ten pierwotny poziom, to
poziom, którego cienie-czyli odbicia- to owe cienie w
Jaskini Platońskiej. To przyczyna tych cieni, to to, co nie
może być nam dane do oglądu. Proponuję właśnie dokonać
podziału rzeczywistości na dwa poziomy. Na Poziom
Unitarny i Poziom Rzeczywisty. Czyli na poziom Idei i na
poziom świata nam dostępnego. Ten skromny podział, co
będę się starał wykazać, pozwala otrzymać pełny opis
przyrody, przy tym uzyskana wiedza określa świat jako
rzeczywistość obiektywnie istniejącą. Żaden obserwator nie
35
jest konieczny, aby istniał świat. Żaden obserwator swym
oglądem nie kreuje świata. Spytam się, czy ktoś policzył
wszystkie kamienie po ciemnej stronie Księżyca? Czy może,
jak się teraz sądzi, potrzeba ludzkiej ekspedycji, wyprawy w
kosmos na tę ciemną stronę Księżyca, by dopiero
wykreować, poprzez akt obserwacji, te wszystkie struktury,
które tam dopiero wtedy „zaistnieją”? A przecież każdy
sobie tak naprawdę zdaje sprawę z tego, że te kamienie,
które tam leżą, spoczywają tam od miliardów lat. Na długo
przed powstaniem życia na Ziemi, na długo przed
powstaniem człowieka, tego obserwatora, którego
obserwacje niby kreują całą rzeczywistość. Moim zdaniem ta
koncepcja subiektywnego świat, to ślepa uliczka, to
chybiona droga. Wprawdzie są pewne prawa Mechaniki
Kwantowej, które oto jawnie wskazują, iż człowiek,
obserwator, uczestniczy interaktywnie w doświadczaniu i
kreowaniu świata, ale moim zdaniem jest to do pewnego
stopnia tylko pewna iluzja. Na przykład zasada
nieoznaczoności sugeruje, że obserwator może ingerować w
akt pomiaru i tym samym kreować niemal ten pomiar. Ale
jest to tylko pewna „łowuszka”. Zasada nieoznaczoność jest
zasadą a priori i nie spowoduje ona, że dany proces fizyczny
się nie dokona. I tak naprawdę ona określa, że nie można z
absolutną dokładnością dokonać naraz pomiarów dwóch
niekomutujących ze sobą parametrów. Ale przecież de facto
człowiek i tak nie może na raz dokonywać dwóch aktów
działania, obojętnie jakich, czy to pomiarów, czy innych
aktów woluntarnych.
Fizyka powinna być podzielona na dwa poziomy. Na poziom
znacznie głębszy, nazwany przeze mnie dość arbitralnie,
Poziomem Unitarnym(Pole Kwantowe)oraz poziom naszej
rzeczywistej percepcji(Poziom Rzeczywisty). I , co ważne,
nie można dowolnie plątać pojęciami z jednego poziomu na
drugi. Ten drugi poziom, to jest poziom naszej
rzeczywistości, poziom pomiarów. Na tym poziomie
operujemy wartościami rzeczywistymi, bowiem każdy
pomiar wyrażany jest przez liczę rzeczywistą. Ten poziom
jest adekwatny z poziomem cieni w słynnej alegorii Jaskini
36
Platońskiej. Ten pierwszy poziom, czyli Poziom Unitarny,
operuje liczbami, funkcjami i obserwablami zespolonymi.
Lecz ten poziom, i procesy na nim się dokonujące , jest
poziomem prawdziwych przyczyn pobudzających wszelkie
zjawiska. W alegorii Jaskini Platońskiej jest to poziom
ludziom niedostępny, ten pierwotny, ten który dzieje się za
naszymi plecami. A my, jak ci więźniowie skuci w jaskini,
możemy ten poziom poznać jedynie poprzez cienie. Ważne
jest jednak, iż nie można mieszać pojęciami tych poziomów.
W przeciwnym wypadku otrzymujemy pseudoparadoksy,
takie jak: casus kota Schrödingera, eksperyment EPR, itd..
Co ciekawe, na tych dwóch poziomach istnieją dwie różne
koncepcje przyczynowości. Na tym pierwszym, czyli w Polu
Kwantowym, panuje pełny determinizm, na tym drugim
poziomie, czyli na Poziomie Rzeczywistym, zaś panuje
Indeterminizm. Zjawiska dokonują się lecz tylko z
określonym prawdopodobieństwem. Jako że my należymy
do tego drugiego poziomu, nas też dotyczy Indeterminizm.
Nas, to znaczy cała rzeczywistość obserwowalna podlega
Indeterminizmowi. Od początków XX w. fizycy nauczyli się
operować na tym poziomie pierwotnym, czyli na Poziomie
Pola Kwantowego. W jaki sposób to robili? Otóż,
rozwiązując równania i wzory mechaniki kwantowej.
Okazuje się, że ten poziom można pięknie opisywać stosując
formalizm Przestrzeni Hermitowskiej. W ten sposób
uzyskano wiele interesujących rezultatów, głównie
dotyczących budowy atomowej. Choć fizycy ówcześni, a
nawet większość współczesnych, nie zorientowali się tak
naprawdę, że oto uzyskali naukowy dostęp do Magii albo do
korzeni Drzewa Życia, tego rodem z Kabały. W ogólności
głębokie konsekwencje i wnioski, wynikające z fizyki
kwantowej, dopiero teraz, po zgoła stu latach od odkrycia,
zaczęły dopiero docierać do szerszej społeczności. Okazuje
się, że tak zwana metoda dwupunktowa, bazująca na
koncepcjach kwantowych, w tym na tak zwanym splątaniu
kwantowym, teraz, właśnie teraz , w naszych czasach,
znajduje szerokie zastosowanie w tak wielu dziedzinach
ludzkiego życia, jak zdrowie i jego poprawa, jak warunki
37
życia(poprawienie go), relacje międzyludzkie(prawidłowe).
A nawet ma zastosowanie w ogólnej poprawie warunków
życia, w osiągnięciu dobrobytu. Lecz teraz, tu, w tej
publikacji, jedynie sygnalizuję to zagadnienie.
Jak wspomniałem fizykę kwantową należy tak traktować,
jakby miało się do czynienia z dwoma poziomami
rzeczywistości. Ten głębszy poziom, który wszystko się
konstytuuje, to Pole Kwantowe. Ten poziom rządzi się
własnymi prawami, które pierwsi odkryli twórcy Mechaniki
Kwantowej. Jest to poziom w którym określa się tak zwaną
funkcję stanu rozpatrywanego układu. Co ciekawe, jeśli
układ może się znajdować w kilku różnych stanach
kwantowych, to może się także znajdować w dowolnej
superpozycji tych stanów. Czyli innymi słowy tak jakby była
naraz we wszystkich takich stanach. To powoduje bardzo
doniosłe konsekwencje na tym poziomie, na Poziomie
Unitarnym. Okazuje się, że na Poziomie Unitarnym układ
może być zarazem w stanie A jak i ~A (nie A). Świetnym
tego przykładem jest paradoks kota Schrödingera, który na
Poziomie Unitarnym żyje i nie żyje zarazem. Jednak trzeba
mieć zawsze na uwadze, że prawa obowiązujące na
Poziomie Unitarnym, na przykład superpozycję, nie można
stosować do Poziomu Rzeczywistego. Więc, jeśli ktoś
twierdzi, że kot Schrödingera żyje i nie żyje zarazem
powiedzmy w pudełku i że odnosi się do naszej
rzeczywistości(Poziom Rzeczywisty), to popełnia
kardynalny błąd. Jakie więc może być połączenie między
tymi dwoma poziomami? Jest takie i zawiera się w tak
zwanej Redukcji Funkcji Stanu danego układu. Obecnie
panuje interpretacja tej redukcji taka, że dokonuje się ona
zawsze w chwili pomiaru. Czyli z tego punktu widzenia
nasza rzeczywistość jest szalenie subiektywna i mocno
zależy od obserwatora. Jeśli się jednak założy, że Redukcja
Funkcji Stanu nie dokonuje się w czasie pomiaru , a w czasie
pomiaru dokonuje się tylko dekoherencja, to znaczy po
pomiarze układ znajduje się w tym stanie, który wskazał
pomiar. A Redukcja Funkcji Stanu jest matematycznym
38
przejściem, matematycznym obliczeniem, w jakich się może
układ znajdować stanach. A sam pomiar jest tylko
weryfikacją tych obliczeń i dokonaniem dekoherencji. To
wtedy okazuje się, że mamy do czynienia zawsze z
Rzeczywistością Obiektywnie Istniejącą. Tym samym
obserwator jest w pewien sposób oddzielony od samego
procesu. Owszem może na niego wpływać, ale proces
toczyłby się nawet, gdyby obserwatora jego nie było. Po
przejściu z Poziomu Unitarnego(Pola Kwantowego) poprzez
Redukcję Funkcji Stanu otrzymujemy zawsze zbiór stanów
dopuszczalnych, ale tylko z określonym
prawdopodobieństwem ich zaistnienia. Zawsze uzyskanie
określonych prawdopodobieństw, które określają jak się
będzie zachowywał układ, jest sygnałem, że dokonaliśmy
Redukcji Funkcji Stanów. Dochodzi więc jeszcze przejście z
całkowicie Zdeterminowanego Ukladu Unitarnego w
całkowicie Indeterministycznym Poziom Rzeczywisty.
Poprzez Redukcję Funkcji Stanu dochodzi więc do
całkowitej ruiny Determinizmu.
Wracając do Kota Schrödingera to, istotnie, jest on zarazem
martwy jak i żywy, ale tylko na Poziomie Unitarnym. Aby
się przekonać jak będzie na Poziomie rzeczywistym ( czyli
w realu) należy przeprowadzić procedurę Redukcji Funkcji
Stanu. I co otrzymujemy? Oto otrzymujemy, że na Poziomie
Rzeczywistym ten kot jest z prawdopodobieństwem 1/2
martwy lub z prawdopodobieństwem 1/2 żywy. Lecz jest to
zasadnicza różnica, bowiem na Poziomie rzeczywistym
mamy do czynienia z alternatywą „lub”, a na Poziomie
Unitarnym z koniunkcją „i”. Na Poziomie Rzeczywistym
mamy także do czynienia z prawdopodobieństwami
równymi 1/2, a na Poziomie Unitarnym z pewnością, że
układ(kot) znajduje się w stanie „martwy” i „żywy”
jednocześnie. Teraz zaś znając prawdopodobieństwa, że kot
jest martwy lub żywy, możemy dokonać pomiaru i otworzyć
pudełko. Dokonujemy przy tym dekoherencji układu i
sprawdzenia, jak się rzeczy mają z tym kotem. Czy ostał o
się wśród żywych lub nie.
Należy stwierdzić, że paradoksy a ściśle pseudoparadoksy w
39
Mechanice Kwantowej wynikają głównie z dość
„radosnego” mieszania tych dwóch poziomów, czyli z
mieszania własności Poziomu Unitarnego( Pola
Kwantowego; Poziomu Punktu Zerowego) z Poziomem
Rzeczywistym.
Należy pamiętać zawsze, iż Poziom Unitarny jest znacznie
głębszy i jego prawa nie można w sposób mechaniczny
przenosić na Poziom Rzeczywisty. Funkcje, operatory i
liczby zespolone, na których jest oparty Poziom Unitarny, są
znacznie bardziej nieprzewidywalne, niż nam to się wydaje.
Nie można tu polegać tylko na swej intuicji, jakkolwiek
bogata by ona nie była.
Ciekawostką jest, że w niektórych układach kwantowych
funkcje stanu mogą być rzeczywiste, albo nawet opisowe,
ale nie zmienia to faktu, że i w takich przypadkach należy
dokonać procedury Redukcji Funkcji Stanu. Bo musi
nastąpić przejście z Poziomu Unitarnego na Poziom
Rzeczywisty. My bowiem egzystujemy na Poziomie
Rzeczywistym i wszelkie pomiary dotyczą Poziomu
Rzeczywistego. Może wydawać się, że jakiś na przykład
układ kwantowy jest prosty i intuicyjny, i bez żadnych
funkcji stanu typowo zespolonych. Wynika to stąd, iż
wszystkie liczby i funkcje rzeczywiste są zarazem liczbami i
funkcjami zespolonymi. Taki przypadek to właśnie układ
kwantowy z kotem Schrödingera. Jednak i tu zgodnie z
procedurą należy dokonać Redukcji Funkcji Stanu. W
konsekwencji otrzymujemy, iż na Poziomie Rzeczywistym
kot Schrödingera jest z prawdopodobieństwem 1/2 martwy
lub z prawdopodobieństwem 1/2 żywy. Nie można mówić,
że kot jest żywy i martwy, chyba że doda się, iż tak jest na
Poziomie Unitarnym. Na przykładzie kota Schrödingera
widać też wyraźnie, iż Redukcji Funkcji Falowej nie
dokonuje pomiar, tą redukcją jest tylko przejście z Poziomu
Unitarnego(Pole Kwantowe) na Poziom Rzeczywisty. A sam
pomiar jest tylko weryfikacją wcześniejszych ustaleń. Kot
nagle się nie zmaterializuje w czasie pomiaru i nie jest on
także żywy i martwy. Nawet, gdyby nie dokonywać
pomiaru, to kot żywy lub martwy byłby w pudełku.
40
Interpretacji fizyki kwantowej- którą ja skromnie proponuję-
ewidentnie potwierdza realność świata i rzeczywistość
obiektywnie istniejącą. Kamienie po ciemnej stronie
Księżyca mają się dobrze. Wciąż tam są.
I choć na Poziomie Unitarnym( Polu Kwantowym) panuje
pełny Determinizm, jednakże przy Redukcji Funkcji Stanu,
czyli przy przejściu z Poziomu Unitarnego na Poziom
Rzeczywisty, dochodzi do całkowitej ruiny Determinizmu i
tym samym wyniki uzyskane dla Poziomu Rzeczywistego
obarczone są pewną niepewnością. Tym samym na Poziomie
Rzeczywistym mamy już Indeterminizm.
Jak wspominałem prawie wszystkie pseudoparadoksy, które
„wynikają” z fizyki kwantowej, z kwantowego podejścia, są
efektem dość beztroskiego pomieszania poziomów
Unitarnego z Rzeczywistym. Trzeba zawsze o tym pamiętać,
iż z Poziomu Unitarnego na Poziom Rzeczywisty biegnie
tylko jedna droga, ta poprzez Redukcję Funkcji Stanu.
Czasami dość intuicyjnie traktujemy Funkcję Stanu. Bo jest
ona na przykład funkcją rzeczywistą lub opisową. Istotnie
Funkcja Stanu może być funkcją rzeczywistą, bo przecież
funkcja rzeczywista to też funkcja zespolona( odwrotna
zależność raczej nie jest spełniona), ale i w tym przypadku
procedura Redukcji Funkcji Stanu musi być spełniona. W
Polu Kwantowym ( Poziom Unitarny) obowiązują takie
procedury jak: splątanie kwantowe, superpozycja, alokalność
czasowo-przestrzenna, ziarnistość czasoprzestrzeni,
degeneracja wartości własnych oraz Determinizm. Niczego
takiego nie ma na Poziomie Rzeczywistym. Jednak te
własności Pola Kwantowego pozwalają wyjaśnić wszystkie
własności Poziomu Rzeczywistego. Jedyną ceną, jaką płaci
się za to, jest utrata Determinizmu. To znaczy świat jest
nieprzewidywalny, Indeterministyczny. Jest to istotnie duża
cena, bowiem dotąd, do czasu powstania Mechaniki
Kwantowej, ten świat rzeczywisty wydawał się fizykom w
pełni przewidywalny. Przypomnę, że Einstein do końca nie
mógł się pogodzić z konsekwencjami fizyki kwantowej. I
znane jest jego słynne stwierdzenie , iż … Bóg nie gra ze
41
światem w kości... .
W Polu Kwantowym(Poziom Unitarny) parametry
mierzalne, wielkości fizyczne, reprezentowane są przez
operatory, inaczej Obserwable(jak łatwo zgadnąć nazwa
nawiązuje do obserwacji, pomiaru). Są to często operatory
mające elementy zespolone, jednak wartości własne, tych
reprezentantów wielkości fizycznych
mierzalnych(operatorów), są liczbami rzeczywistymi,
bowiem wszystkie wielkości pomiarowe są mierzalne w
zbiorze liczb rzeczywistych. Ponadto funkcja stanu
rozpatrywanego układu kwantowego jest zespoloną funkcją
falową. W jej nazwie zawarta jest owa tajemnicza falowość
cząstek. Ów , tak doskonale rozpropagowany, dualizm
korpuskularno-falowy cząstek, w tym wypadku falowość,
najlepiej traktować jako własność funkcji stanu cząstki, bo ta
funkcja jest właśnie „falowa”. Jak sama nazwa wskazuje,
jest to zespolona funkcja falowa. To nie jest tak, jak
wyobrażają sobie niektórzy, że raz cząstka elementarna jest
korpuskułą a raz falą. Trzeba to raczej uważać tak, iż
czasami cząstkę elementarną, jej opis, traktuje się
klasycznie, a innym razem przez formalizm kwantowy, stąd
mamy falowość. Cząstka jest cząstką, tylko jak ona
zachowuje się to już jest kwestia falowości bądź nie. Z
formalnego punktu widzenia, co udowodnił de Broglie,
nawet ciała makroskopowe mają naturę falową. Tylko że
efekt ów,efekt falowy, dla dużych ciał jest tak mały, że jest
pomijany.
Tradycyjnie, jak już pisałem, uważa się, iż to pomiar
powoduje Redukcję Funkcji Falowej, ale przy takiej
interpretacji dochodzi się w konsekwencji do
paradoksalnych wniosków, iż świat dopiero wtedy istnieje,
gdy jest obserwator lub obserwatorzy, którzy go postrzegają.
Budzi to wewnętrzny opór, nie tylko u mnie, w wielu
fizykach i rodzi stanowisko sprzeciwu wobec całej
Mechaniki Kwantowej. W tej interpretacji, którą tu
zawarłem, pomiar powoduje jedynie dekoherencję układu.
Czyli jest to proces podobny do pokera, gdy ktoś
42
mówi:sprawdzam. Wtedy wszystkie karty są kładzione na
stół i wiadomo, kto ma lepsze , gorsze karty. I podobnie jest
przy pomiarze fizycznym. Wiadomo wtedy jaki jest stan
układu, ale sam pomiar ma ograniczone możliwości wpływu
na cały proces fizyczny układu. On jedynie „odkrywa karty”.
Oczywiście, obserwator ma pewien wpływ na proces
fizyczny układu. Wybitnie jednak wtedy, gdy energia
pomiaru zaburza w pewien sposób sam proces fizyczny. Bo
pomiaru można jedynie wtedy dokonać, gdy ingeruje się
niejako w sam proces. Na przykład , gdy wysyła się wiązkę
fotonów, aby zaobserwować pomiar fizyczny. Na poziomie
Micro, na poziomie atomów, wiązka światła, którą
wypuszcza obserwator może w dużym stopniu zaburzyć cały
proces fizyczny, bo energia takiej wiązki światła jest
porównywalna z energią samego procesu fizycznego. A
pomiar polega na obserwacji odbitych fotonów. Skoro
odbitych, to znaczy, że fotony pomiarowe muszą aktywnie
działać na układ kwantowy i w konsekwencji zaburzać go.
Jest to także zawarte w zasadzie nieoznaczoności. Oto są
parametry, które nie można wspólnie pomierzyć z dowolną
dokładnością. Niezależnie jak czułe mielibyśmy metody
pomiarowe. Sama zasada nieoznaczoności to własność
układów kwantowych a priori i wynika z ziarnistości
czasowo-przestrzennej, co powoduje, że iloczyn danych
operatorów( które odnosimy do tych parametrów) nie jest
przemienny. Zasada nieoznaczoności ,choć wynika z praw
Poziomu Unitarnego, dotyczy jednak Poziomu
Rzeczywistego, bo dotyczy ona wartości uzyskanych w
pomiarze.
Najsłynniejszym eksperymentem fizyki kwantowej, którego
konsekwencje do dzisiaj fizycy szeroko komentują i kłócą
się na jego temat, i który ma rzekomo świadczyć o tym, że
obserwator absolutnie kreuje rzeczywistość, jest
eksperyment interferencji falowej wiązki elektronów
przechodzącej przez przesłonę dwuszczelinową.
Oto mamy pojedyncze źródło emisji elektronów. Te
elektrony na swojej drodze mają przesłonę dwuszczelinową
oraz swoją drogę kończą po przejściu tej przesłony na
43
ekranie.
Doświadczenie tak przebiega, iż najpierw zamyka się jedną
szczelinę i obserwuje się na ekranie jak zachowują się
elektrony po przejściu przez taką przesłonę. Obraz miejsc na
ekranie, gdzie trafiają elektrony po przejściu przez
przesłonę, jest całkiem klasycznym. I to zarówno , gdy
pierwsza szczelina jest otwarta a druga zamknięta, czy też ,
gdy pierwsza szczelina jest zamknięta a druga otwarta.
Obraz na ekranie elektronów jest całkiem klasycznym
obrazem, gdzie większość elektronów uderza w sam środek
obrazu. Jednak ciekawie zaczyna się dziać, gdy obie
szczeliny są otwarte. Oto wtedy na ekranie tworzą się prążki
interferencyjne, które nie można wytłumaczyć fizyką
klasyczną. Są one określane jedynie za pomocą fizyki
kwantowej. A ściślej wytłumaczyć się je udaje jedynie taką
konkluzją, że elektrony w sposób falowy interferują na
przesłonie. Najważniejszym pytaniem dla fizyków jest: skąd
elektrony wiedzą, iż przesłona raz jest tylko częściowo
przesłonięta(jedna szczelina otwarta) a drugim razem
całkowicie otwarta? I tutaj zwolennicy tego, iż obserwator
kreuje rzeczywistość, wydawać by się mogło triumfują. Bo
przecież to obserwator wie jak otworzona jest przesłona.
Jednakże rzecz się ma inaczej. Jeśli się bowiem
przeanalizuje to doświadczenie obiektywnie, to trzeba dojść
do wniosku, że to funkcja falowa elektronów interferuje na
przesłonie otwartej całkowicie. I prążki interferencyjne na
ekranie są wynikiem czysto kwantowym. I wcale to nie
obserwator kreuje świat, bowiem i w tym pierwszym
przypadku, to znaczy z jedną szczeliną otwartą, funkcja
falowa(kwantowa) elektronów da bliźniaczo podobny obraz
na ekranie do obrazu wynikającego z fizyki klasycznej.
Czyli to jest fałsz, że raz jest obraz klasyczny a drugim
razem(przy całkowicie otwartej przesłonie) obraz kwantowy.
W Obu tych przypadkach jest to obraz kwantowy. Czyli jest
to fałsz, że to obserwator kreuje rzeczywistość. On o tyle
kreuje doświadczenie, że zmienia warunki tego
doświadczenia, i oczywiście ma wpływ na układ. Nie
zmienia jednak zasadniczej fizyki tego doświadczenia.
44
I wcale nieprawdziwe jest stwierdzenie, że to pojedynczy
elektron sam interferuje na tej przesłonie dwuszczelinowej,
można jedynie dopuścić, iż to funkcja falowa(stanu) tego
elektronu interferuje na całkowicie otwartej przesłonie.
Każdy bowiem elektron uderza punktowo w ekran.
Interferuje więc jedynie funkcja falowa(stanu) tego
elektronu, tak że w konsekwencji przy ciągłym emitowaniu
elektronów na ekranie dostajemy prążki interferencyjne.
Na to jednak zwolennicy subiektywnej rzeczywistości
argumentują, iż gdy obserwator zaobserwuje do której
szczeliny „wlatuje” poszczególny elektron, to wtedy znikają
prążki interferencji. Rzeczywiście znikają, ale przecież
wtedy mamy do czynienia z całkowicie innym
doświadczeniem, dla którego należy przeprowadzić zgoła
inną analizę kwantową. I funkcja stanu takiego
doświadczenia jest zgoła całkiem inna, niż w tym
wyjściowym doświadczeniu. I znów okazuje się, że
rzeczywistość jest, w pewien sposób, całkowicie
obiektywna. My nie stwarzamy swoją obserwacją świata, my
go jedynie doświadczamy i kreujemy , jak to jest tylko
możliwe, poprzez swoją wolną wolę i jednak pewien wpływ
na rzeczywistość. W czym tylko mogą nas utwierdzać
konsekwencje kwantowego opisu rzeczywistości.
Co także potwierdza się w tym, iż panuje w naszym świecie
Indeterminizm. Oto znalazła się obszerna nisza w fizyce,
która obejmuje człowieka z jego wolna wolą i jego
wpływem na zjawiska fizyczne. Co też świadczy w dużym
stopniu, iż fenomen naszej świadomości i wolnej woli być
może mają znaczące powiązanie z procesami o charakterze
kwantowym.
Koncepcja ukrytych wymiarów, która ma tłumaczyć
wszelkie niepewności wynikające z fizyki kwantowej z tego
punktu widzenia jest spekulacją i koncepcją fałszywą. Próby
nawiązywania do ukrytych wymiarów są swoistego rodzaju
protestem wobec Indeterminizmu. Jest to koncepcja
sztandarowa wszystkich Deterministów. Jednak my, ci
wszyscy zwolennicy fizyki kwantowej, nie tylko uważamy
fizykę kwantową za pełnoprawną teorię fizyczną, ale także
45
akcentujemy to, że dzięki niej, i dzięki Indeterminizmowi z
niej wynikającemu, znaleźliśmy miejsce w nauce
przynależne fizyce człowieka. Oto nareszcie człowiek stał
się częścią natury,w tym naukowym jej pojmowaniu. Oto
człowiek doświadcza obiektywnej rzeczywistości, ale także
działa na nią, przekształca ją. Dotąd bowiem było tak, iż
panował ukryty dualizm kartezjański w tym podziale fizyki.
W tym sensie, ów dualizm oddzielał człowieka, a głównie
jego wolną wolę od natury, Deterministycznej natury. Tak
jak klasyczny dualizm kartezjański oddzielał duszę
człowieka od jego „zwierzęcego” ciała. Dualizm
kartezjański ma ten problem, iż nie wie jak dusza człowieka
może sterować jego mechanizmem ciała oraz w jaki sposób
ciało wpływa na procesy duszy.
My, współcześni, możemy to doskonale widzieć jak
człowiek wpływa na tych najbardziej fundamentalnych
poziomach na procesy fizyczne, czego wyrazem jest na
przykład konsekwencje zasady nieoznaczoności, czy
dualizmu korpuskularno-falowego( eksperyment z przesłoną
dwuszczelinową), a przede wszystkim co wynika z
Indeterminizmu, czyli z możliwości wyboru pomiędzy
różnymi opcjami. Doświadczenia fizyki kwantowej
doskonale pokazują jak człowiek może wpływać na
rzeczywistość, choć, co wynika z mojej interpretacji fizyki
kwantowej, człowiek także doświadcza rzeczywistości.
Rzeczywistość jest obiektywnie istniejąca. My nie kreujemy
w takim stopniu rzeczywistości, jak chcieliby zwolennicy
solipsyzmu. Te kamienie na Marsie czy Księżycu tam są.
Czarne dziury w centrach galaktyk są i były. Nie potrzeba
człowieka czy jakiejś innej formy życia, obserwacji, by
sankcjonować tym samym procesy fizyczne naszego światła.
Przecież każdy fizyk, albo przynajmniej większość z nich,
zna i uznaje rozwój Wszechświata od wielkiej osobliwości i
Big Bangu do dzisiaj, co zajęło światu około 13,7 miliardów
lat. Więc oto kto obserwował Wszechświat 100 tys. lat po
Big Bangu? Podejrzewam, że żaden fizyk, choćby nawet
wierzący, nie zaryzykuje odpowiedzi, iż to Bóg obserwował
wtedy świat.
46
Innym bardzo pouczającym problemem kwantowym jest
paradoks EPR(Einsteina,Podolskyego, Rosena), wymyślony
przez sceptyków Mechaniki Kwantowej, w celu
zdyskredytowania tejże. Paradoks EPR w konsekwencji
pokazuje, że pojęcie Kwantowego Układu ma znacznie
większe znaczenie i większe konsekwencje od pojęcia
zwykłego Układu Odniesienia. Oto dwa fotony( elektrony
itp.) splątane kwantowo zawsze należy rozpatrywać
wspólnie niezależnie jak byłyby one od siebie oddalone w
sensie przestrzennym. Paradoks bierze się stąd, że stara się
ten układ dwóch splątanych kwantowo bytów zredukować
do dwóch oddzielnych bytów i rozpatrywać oddzielnie.
Jeśli się podzieli rzeczywistość na dwa poziomy. Na Poziom
Rzeczywisty i Poziom Unitarny(Pole Kwantowe, Poziom
Punktu Zerowego) i założy, że na tych dwóch poziomach
obowiązują dwie różne fizyki. Za pierwotny uznając Poziom
Unitarny ze swoim Determinizmem, z operatorami,
superpozycją stanów, splątaniem kwantowym, który to
poziom jest jednak tak naprawdę poziomem różnych
możliwości, poziomem nierzeczywistym, podobnym tak
naprawdę do Platońskiej wizji Świata Idei. A za drugi
poziom przyjmie się Poziom Rzeczywisty, ten poziom, który
my, ludzie, doświadczamy. Poziom, w którym parametry
wielkości mierzalnych otrzymujemy, ale tylko z pewnym
prawdopodobieństwem ich zaistnienia, w którym
obowiązuje Indeterminizm, ale też na tym poziomie okazuje
się znajduje się w końcu miejsce dla człowieka i nie trzeba
świata postrzegać w pewnej schizofrenii ontologicznej, tak
jak to jest dla teorii Deterministycznych, gdzie świat
dostrzega się dualnie, i człowieka się odgradza od natury, od
fizyki zjawisk. Pomiędzy tymi poziomami jest połączenie
poprzez proces Redukcji Funkcji Stanu, która się dokonuje
zawsze wtedy , gdy otrzymujemy wielkości parametrów
mierzalnych ale tylko z określonymi prawdopodobieństwu
ich zaistnienia. Wówczas to dochodzi do całkowitego
zaniechania Determinizmu.
Fizycy używają jako funkcji stanu układów kwantowych
47
zespolonej funkcji falowej, gdzie już w nazwie jest owo
podejście falowe, tak charakterystyczne dla fizyki
kwantowej. Ale funkcja stanu nie musi być koniecznie
konkretną funkcją matematyczną. Widzieliśmy już przykłady
funkcji stanu, które były funkcjami opisowymi, tak było w
przypadku układu kwantowego związanego z „kotem
Schrödingera”. W ogólności, funkcji stanu w formie
opisowej jest znacznie więcej. I to więcej( w sensie mocy
zbioru) niż funkcji stanu w postaci funkcji falowych
zespolonych. Układy kwantowe dotyczą bowiem całej naszej
rzeczywistości. Ale i tu, jeśli określimy układ kwantowy, i
przypiszemy mu funkcje stanu, to nawet jeśli będą one
opisowe, i tak musimy zawsze dokonać Redukcji Funkcji
Stanu, aby powiedzieć coś konkretnego o fizyce takiego
układu na naszym Poziomie Rzeczywistym.
W dobie współczesnej ludzie jeszcze nieśmiało, jeszcze
powoli zaczynają korzystać z praw fizyki kwantowej w
swoim życiu. Wprawdzie od powstania MK(Mechaniki
Kwantowej) niedługo minie 100 lat,czyli jest to już szmat
czasu, ale dopiero na przełomie XX i XXI wieku ta wiedza
zaczęła znajdować zastosowania w życiu zwyczajnych ludzi.
I co najciekawsze te zastosowania mają wręcz wymiar
magiczny. Powstały takie terminy jak Medycyna Kwantowa,
i wcale nie chodzi tu o najnowocześniejsze techniki
diagnostyki medycznej typu tomografia. Ale chodzi tu o
zastosowanie tegoż Poziomu Unitarnego (w kwestiach
poprawy zdrowia), jego wszystkich właściwości(Poziomu
Unitarnego), a także wpływu, jaki może dokonać na
rzeczywistość nasza świadomość, nasza wolna wola. Skoro
bowiem fizycy doskonale wiedzą, że obserwator może w
pewien sposób kreować rzeczywistość fizyczną,
doświadczenia fizyczne, co opisywałem w tym tekście
powyżej i co jest już uznawane za pewnik, to dlaczego by
nie wykorzystać tego w „lepszy” sposób, w sposób bardziej
użyteczny. Lepszy, to znaczy do poprawy zdrowia, do
uzdrowienia życia na wiele, wiele sposobów. I rzeczywiście
ludzie w końcu zorientowali się, że to jest możliwe. Choć,
trzeba to uczciwie przyznać, sami fizycy, ci luminarze
48
wiedzy, raczej tego nam nie ułatwiali. Obśmiewając te
techniki, o których mam zamiar napisać, traktując je za
niepoważne i na granicy science-fiction. No łatwo się
opisuje atom, linie spektralne wodoru. Ale czyż tak daleka
jest droga od atomu wodoru do warunków życia
statystycznego Kowalskiego. Przecież życie Kowalskiego
też można badać od strony układów kwantowych. Niestety
długo trwało, bo prawie cały wiek, aż w końcu mądrzy
ludzie( ale nie naukowcy) zaczęli sobie z tego zdawać
sprawę. Skoro życie przeciętnego Kowalskiego można
traktować w kategoriach kwantowych, to przecież można też
użyć praw kwantowych w celu wpływu na to życie( tego
„biednego” Kowalskiego).
Języczkiem uwagi w tych procesach jest właśnie
wykorzystanie tego, że możemy mieć wpływ naszą wolą,
naszą uwagą, na procesy kwantowe. Czego luminarze
wiedzy nie negują jeśli jest mowa o doświadczeniach w skali
atomu lub cząstek elementarnych, czyli w skali Micro.
Jednak , gdy to zastosujemy w skali nieco większej , w
Macro, to wtedy specjaliści fizycy odżegnują się gremialnie
od tego typu analiz i procesów. A może jednak warto być
konsekwentnym? A zastosowanie praw Poziomu Unitarnego
w życie przeciętnych ludzi ma naprawdę wręcz magiczne
konsekwencje. W ogóle, prawdopodobnie sama Magia ma
właśnie korzenie w fizyce kwantowej, nieszczęście w tym,
że jak powstawały zalążki Magii, to znaczy te dziesiątki tys.
lat temu, ludzie nie znali w najmniejszym stopniu fizyki
kwantowej. Lecz dzisiaj my, już mający tę wiedzę, możemy
dość łatwo w Magii wyłuskać te wszystkie elementy, które
możemy przyporządkować fizyce kwantowej.
To o czym będę jeszcze pisał nie spodoba się na pewno
żadnemu pracownikowi naukowemu dowolnego Instytutu
Fizyki, jakich niemało na całym świecie. Ba! Należeć to
będzie do nurtu tak zwanej niepoprawności naukowej, do
mrzonek, bajek i do zaklinania rzeczywistości. Ty,
Szanowny czytelniku, będziesz musiał także dokonać
wyboru. Będziesz musiał zdeklarować się, czy chcesz
wykorzystać tę wiedzę, czy checz uzdrowić swe ciało, swoje
49
życie, swoje emocje? Czy w ogóle przemawia do ciebie to, o
czym będę pisał.
50
Rozdział IV
Implikacja Etyczna
Niemal od zarania cywilizacji człowiek zadawał
sobie pytania, jak
wytłumaczyć istnienie zła na tym świecie? Bez wątpienia był
z tym olbrzymi kłopot.
Był taki dysonans, bo albo bogowie, przynajmniej niektórzy,
byli źródłem zła. Albo było jeszcze jakieś inne źródło zła,
które było już poza bogami. Jeszcze w wielobóstwie można
było zakładać, że to któryś z bogów był przyczyną zła, a inni
bogowie to byli ci Dobrzy. Lecz zupełnie z tą kwestią nie
radziły sobie religie monoteistyczne. Chyba że, tak jak
satanizm, zakładały one, iż to Bóg był źródłem zła. Na to
zagadnienie zupełnie jednak, moim zdaniem, nie dają
odpowiedzi trzy największe religie monoteistyczne, czyli
Chrześcijaństwo, Judaizm i Islam. Nie jestem specjalistą w
religioznawstwie ani teologii, więc nie będę szczegółowo
rozwodził się nad tymi kwestiami. Jedno tylko ustalmy, oto
religie te zupełnie nie umieją wytłumaczyć istnienia zła w
kontekście stworzenia Świata przez Dobrego Boga. Jak
wytłumaczyć swoisty „paradoks” , iż z Dobrego Boga
powstało Zło? Okazuje się, że jest odpowiedź, która zawarta
jest w pewnej koncepcji etycznej, do której będę się teraz
odwoływał. Gwoli jednak ścisłości dodam to, iż chyba
najciekawszą propozycją jest to, iż istnienie zła jest
konieczne w aspekcie otrzymania od Boga wolnej woli. To
człowiek, każdy człowiek, musi dokonywać wyborów, czy
będzie czynił Dobrze czy źle. Jest to jakieś wytłumaczenie,
51
ale ja spróbuję podjąć temat Dobra i zła z innej strony. Tym
bardziej, że istnienie zła czasami jest zupełnie niezależne od
człowieka.
Swoje rozważania rozpocznę od zaproponowania takiego
pojęcia jak Implikacja Etyczna. Oczywiście, jak łatwo się
domyśleć, to pojęcie musi mieć jakiś związek z Implikacją
Logiczną. Jednak, o ile Implikacja Logiczna to podstawowe
pojęcie logiki klasycznej, o tyle Implikacja Etyczna nie ma z
logiką nic wspólnego. Poza tylko tym, iż korzysta ona z
podobnego, analogicznego szablonu jaki obowiązuje w
Implikacji Logicznej.
Znamy klasyczną triadę: Dobro, Pradę i Piękno. Zauważmy
pewną prawidłowość, oto Prawda i Piękno są uważane za
przejaw Dobra. Wykorzystajmy więc to, wykorzystajmy tę
analogię. Jeśli więc tworzymy naukowe rozważania
dotyczące Prawdy i Fałszu, patrz: Logika Klasyczna, to czy
istnieje jakiś sposób, aby równie naukowo opisywać Dobro i
Zło?
Otóż wydaje mi się, że się da to zrobić. Wprawdzie nigdzie
się- w dość obszernej literaturze jaką czytałem- nie
zetknąłem się z podobnymi koncepcjami, ale nigdzie też nie
twierdzono, że tak nie można. Nim to jednak, przypomnijmy
sobie właściwości Implikacji Logicznej, które to już w tej
publikacji przytaczałem, ale jest to na tyle istotne teraz, że
pozwolę sobie jeszcze raz je przedstawić.
Oto tabelka Implikacji Logicznej.
p
q
p → q
0
0
1
1
0
1
1
2
1
1
1
3
1
0
0
4
Już to pisałem, ale teraz powtórzę, bo jest to bardzo ważna
52
rzecz, Implikacja Logiczna jest tylko wtedy
nieprawdziwa(( p → q )=0), gdy z prawdy(p=1) wynika
fałsz (q=0), co pokazuje czwarty wiersz tabelki. W każdym
innym przypadku Implikacja ta jest prawdziwa.
Przedstawiłem tak dokładnie tabelkę Implikacji Logicznej w
konkretnym celu. Mam zamiar bowiem skorzystać z
szablonu Implikacji Logicznej, tak by stworzyć taki byt,
który nazwę Implikacją Etyczną. Proponuję za Implikację
Etyczną uznać taką relację, której tabelka oto taką ma
postać.
p
q
p →
ET
q
Z
Z
D
1
Z
D
D
2
D
D
D
3
D
Z
Z
4
Widać w tej tabelce Implikacji Etycznej( p →
ET
q), że
przypomina ona całkowicie tabelkę Implikacji Logicznej, z
tą jednak różnicą , że Prawdę(1) i Fałsz(0) zastępuje tu
Dobro(D) i Zło(Z). Ale co do samego szablonu są te tabelki
identyczne.
Trzeba jednak dobitnie to podkreślić, iż Implikacja Etyczna
nie ma nic wspólnego z Logiką Klasyczną. Ale pozwala ona
ocenić jakie procesy są Dobre(D) a jakie Złe(Z) w
kontekście wynikania, działania. Bowiem na przykład jeśli z
Dobra
1
wynika Dobro
2
, czyli D
1
→
ET
D
2,
to takie wynikanie
jest Dobre, ale jeśli z Dobra
1
wynika Zło
1,
czyli D
1
→
ET
Z
1,
to
takie wynikanie jest Złe. Ogólnie można rzec, że Implikacja
Etyczna jest tylko wtedy Zła, gdy z Dobra wynika, powstaje
Zło, patrz czwarty wiersz tabelki Implikacji Etycznej.
53
To ma istotnie bardzo wielkie konsekwencje, o których teraz
będę pisał, bowiem dotyczą one nie tylko etycznych
aspektów działania, ale także mogą one być zastosowane, co
i ja czynię, w szeroko rozumianych kwestiach wiary. No
dobrze, wstępnie zasygnalizowałem ważne konsekwencje
Implikacji Etycznej, ale właściwie co to nam daje?
Otóż dużo daje, bowiem Implikacja Etyczna daje odpowiedź
w jaki sposób- choć Bóg , który stworzył Świat, był Dobry-
powstało Zło. Wszelakie Zło. Jak to w ogóle było możliwe?
Ono powstało, bo sama Implikacja Etyczna była Zła. Punkt
ciężkości został w ten sposób niejako przesunięty z
podmiotu działania na akt działania. To nie dlatego, iż Bóg
był w jakiś sposób Zły powstało Zło, ale to sam akt
działania, wynikania , czyli owa Implikacja Etyczna okazuje
się była Zła i stąd właśnie powstało Zło.
Zauważmy, że odpowiadałoby to czwartemu wierszowi
tabelki Implikacji Etycznej, mamy więc : ( Dobry Bóg →
ET
Zło )=Z
Jak dotąd żadne rozważania filozoficzne nie poszły tą drogą.
Nikt nie wpadł na to, aby stworzyć taki byt jak Implikacja
Etyczna, choć przecież każdy człowiek doskonale zdaje
sobie sprawę, że i czyny i działanie podlegają ocenie
etycznej, a Implikacja Etyczna jest tylko tego uogólnieniem,
nie tylko na sam akt działania, to wynikanie, ale także na
podmiot działania czy na przyczynę działania i na wynik
tego działania. Potocznie mówimy przecież, że ktoś dobrze
uczynił, że ktoś dobrze powiedział, że z czegoś wynikło
Dobro ewentualnie Zło, itd..
Implikacja Etyczna dotyczy przyczyny, działania oraz,
skutku, ale ma taki charakter, iż przyczyny implikują
etycznie skutki, które są z kolei kolejnymi przyczynami dla
następnych skutków. Stąd wniosek, że ten ciąg przyczyn i
skutków albo musiał się kiedyś zacząć, albo musi trwać
wiecznie. Zależy to od tego, czy przyjmiemy, że Świat się
musiał kiedyś zacząć, czyli ktoś lub coś stoi za początkiem
Świata, lub ten Świat był zawsze. Jeśli Świat się kiedyś
54
zaczął wtedy ten ciąg Implikacji Etycznych ma początek.
Bez dodatkowych komplikacji filozoficznych i dalszych
dywagacji przyjmijmy, że to Bóg stworzył Świat. Lecz i tu
jest alternatywa. Ja początkowo założyłem wstępnie, że Bóg
był, jest Dobry. No dobrze, powie ktoś, ale czy są jakieś
dowody, że Bóg jest Dobry, czy był Dobry, gdy stwarzał
Świat? No nie ma. To jest kwestia wiary. Gdy się założy, że
Bóg jest Dobry, to za pomocą Implikacji Etycznej można
pokazać, jak powstało Zło z Dobrego Boga. Co już
pokazałem, że przypomnę:
(Dobry Bóg →
ET
Zło)=Z
Ale przecież istnieje jeszcze opcja, że to jakiś Zły byt
stworzył Świat, wtedy otrzymujemy że:
(Zły Byt →
ET
Zło)=D
Czyli taki proces nie był Zły zarówno przy początku Świata,
zgodnie z tabelką Implikacji Etycznej, oraz istnienie i
rozprzestrzeniania się Zła, implikowanie kolejnego Zła nie
byłoby Złe, byłoby wręcz Dobre.
Co to tak naprawdę oznacza?
Oznacza to tyle, iż jeśli ktoś wierzy, że Świat powstał
kiedyś, ale w konkretnej chwili, to są dwie opcje moralne.
Pierwsza to wiara w Dobrego Boga, wtedy istnienie Zła, dla
takiej osoby, byłoby Złe, czyli taki ktoś uważa, że
grzech(Zło) jest naganny. Drugą możliwością jest to, iż ktoś
jest człowiekiem amoralnym, wierzy że to Zły Byt stoi za
powstaniem Świata, i że rozprzestrzenianie się Zła,
grzechów nie jest Złe, wręcz przeciwnie jest Dobre. Taki
człowiek bez skrupułów będzie czynił Zło, będzie grzeszył i
nie będzie miał żadnych wyrzutów sumienia.
Dla lepszego zilustrowania tego przypatrzmy się jeszcze raz,
teraz dokładniej, takiej Implikacji Etycznej:
(Dobry Bóg →
ET
Dobro
1
→
ET
Dobro
2
→
ET
… →
ET
Dobro
n
→
ET
55
Zło
1
→
ET
Zło
2
→
ET
… →
ET
Zło
n
→
ET
Zło
n+1
)
Witać w tym ciągu Implikacji Etycznych, że nawet wtedy,
gdy początkowo z Dobrego Boga wynikały kolejne Dobra i
w pewnym momencie zaczęło wynikać Zło, to można ten
ciąg implikacji zastąpić jedną, bo Implikacja Etyczna jest
relacją przechodnią, taką oto:
(Dobry Bóg →
ET
Zło
n+1
)
Co więcej, chociaż w pewnym momencie ze Zła
1
wynikało
inne Zło
2,
a potem efektem tego było Zło
n+1
, to z tego nie
wynika, że był to Dobry proces, chociaż przecież wynikanie
Zła ze Zła zgodnie z tabelką Implikacji Etycznej jest Dobre
… →
ET
(Zło
1
→
ET
Zło
2
→
ET
… →
ET
Zło
n
→
ET
Zło
n+1
)≠ D
Ale jest to proces Zły, bowiem ciąg ten , ten ciąg właśnie ma
w konsekwencji wypadkową postać
(Dobry Bóg →
ET
Zło
n+1
)=Z
Zgodnie więc z taką postawą moralną, każdy grzech, każde
Zło jest naganne. Każdy więc człowiek, który wierzy w
Dobrego Boga oraz w to, że stworzył on Świat , uważa, że
każde Zło, grzech jest naganny. I przypatrzmy się, co się
stanie , gdy ze Zła
n+1
wyniknie Dobro
n+1,
czyli w
konsekwencji będzie :
( Dobry Bóg →
ET
… → Zło
n+1
→
ET
Dobro
n+1
)
Co przecież jest sumaryczna implikacją
(Dobry Bóg →
ET
Dobro
n+1
)
Co jest przecież implikacją Dobrą
56
(Dobry Bóg →
ET
Dobro
n+1
)=D
Wynika stąd, iż taki człowiek, aby przywrócić pierwotne
Dobro, powinien coś zrobić, powinien Zło
n+1
zmienić , jeśli
jest w stanie, w Dobro
n+1
czyli w konsekwencji nie powinien
się tylko przyglądać szerzeniu się Zła. To jest więc
swoistego rodzaju credo każdego człowieka wierzącego w
Dobrego Boga.
Odwrotnie także, każdy człowiek, który walczy z
grzechami , Złem, choćby tylko we własnym życiu, jest
także w sposób pośredni człowiekiem wierzącym w Dobrego
Boga, nawet jeśli on, ten człowiek, ma jakieś wątpliwości.
Wystarczy więc być tylko porządnym człowiekiem, aby w
sposób pośredni wierzyć w Dobrego Boga.
Ktoś powie, ale przecież Dobro i Zło są szalenie
subiektywne. Dla jednego Dobro, dla drugiego może
oznaczać już Zło. Ponadto mówi się : mniejsze Zło, większe.
Zgoda, na to wszystko zgoda, ale ze względnością nauka
sobie radzi zupełnie dobrze, więc i etyka sobie poradzi.
Względny jest ruch, względne są takie parametry jak:
prędkość,czas, energia. Ale co wcale nie przeszkadza
fizykom w analizowaniu procesów fizycznych. Tym
bardziej, że są też wielkości i pojęcia absolutne( stałe).
Prędkość światła w próżni jest stała i taka same względem
każdego dowolnego układu odniesienia(nawet poruszającego
się). Podobnie i tu,w etyce , wartość Dobra Boga jest taka
sama i stała względem każdego subiektywnego zdania i
opinii każdego człowieka.
W fizyce kwestię względności rozwiązuje się w ten sposób,
iż wybiera się układ odniesienia(dowolny), względem
którego rozpatruje się procesy, i trzyma się go cały czas( ten
sam), nie zmienia się go, przynajmniej do zakończenia
danego procesu fizycznego. I w etyce problem względności
Dobra i Zła można rozwiązać w ten sam sposób. Trzeba się
sztywno trzymać raz wybranego punktu widzenia,opinii i nie
zmieniać go(jej), przynajmniej do skonkretyzowania
poglądów na jakiś temat.
57
Powróćmy jeszcze do tej sytuacji, iż ktoś(człowiek
amoralny) wierzy, że za kreacją Świata stoi jakiś Zły Byt.
Wtedy mamy taką sytuację:
Zły Byt →
ET
Zło
1
→
ET
… →
ET
Zło
n
Widać, że odpowiada to wypadkowej Implikacji Etycznej:
(Zły Byt →
Et
Zło
n
)=D
Jak widać z tabelki Implikacji Etycznej jest to proces Dobry.
Więc taki człowiek w swoim mniemaniu nie czyni Źle
tworząc kolejne Zła, grzechy, czy nieprawości. Ogólnie
także odpowiada to sytuacji bezwzględnej dżungli na
świecie. Tylko silni i więksi mają z tej pozycji prawo do
istnienia. Większy zjada mniejszego. Zwierzęta „kierują” się
taką „moralnością”. I rzeczywiście nieraz i my w swym
życiu stajemy wobec podobnych wyzwań, kiedy świat daje
nam tak w kość, że zapominamy o swoim człowieczeństwie
i życie jawi się nam jako jeden wielki ring, a my jak ci
gladiatorzy walczymy tylko, stawką jest tylko,o przeżycie.
To każdy musi przyznać, każdy przynajmniej raz w swoim
żywocie tak miał. Jednak my, ludzie, umiemy się chyba
jednak podnieść, w myśl tego przysłowia .. po nocy jest
dzień.. Wtedy to pomocne nam są te wszystkie zdobycze
człowieczeństwa jak: kultura, sztuka, nauka, sport,
prawodawstwo, etyka ludzka, niezwierzęca. Ale właśnie ta
Etyka, która zakłada, że to Dobry Bóg stworzył Świat.
Jest jeszcze jedna możliwość. Oto jeśli Świat istniał zawsze,
wtedy ciąg Implikacji Etycznych nie ma początku
…→
ET
Dobro
n
→
ET
Dobro
n+1
→
ET
...→
ET
Zło
n
→
ET
Zło
n+1
→
ET
…
→
ET
Dobro
k+1
→
ET
...
Widać, że w tym przypadku Dobro może się przeplatać ze
Złem, ale my nie możemy się odwołać do „początku” tych
58
Implikacji. Stąd wynika , iż w takim przypadku, gdy Świat
istniał zawsze, Dobro i Zło, tworzenie Dobra lub Zła, trzeba
zawsze rozpatrywać w każdym przypadku pojedynczym, bez
odwoływania się do praprzyczyny, zgodnie z tym, co
pokazuje ogólna tabelka Implikacji Etycznej. Więc dla ludzi
Złych będzie potwierdzenie, że jest Dobre, gdy ze Zła
n
wynika Zło
n+1.
A dla ludzi Dobrych, porządnych wynikanie
Zła z Dobra (Dobro
n
→
ET
Zło
n
) będzie Złe.
59
Rozdział V
Magia kwantowa
Uważam, jak starałem się to przedstawić na łamach tej
publikacji, iż istnieją dwa poziomy naszego świata, które
wiążą się bezpośrednio w fizyką kwantowa. Poziom
Unitarny, nazywany też Polem Kwantowym lub Poziomem
Punktu Zerowego, oraz Poziom Rzeczywisty. My
bezpośrednio egzystujemy na Poziomie Rzeczywistym, ale
trzeba zawsze o tym pamiętać, iż istnieje jeszcze ten Poziom
Unitarny, który jest de facto poziomem znacznie głębszym i
istotniejszym od Poziomu Rzeczywistego. A jego cieniami,
w tej metaforze Jaskini Platońskiej, są wszelkie zjawiska
rzeczywiste( z Poziomu Rzeczywistego). Ludzie to wiedzieli
praktycznie od zawsze. Wiedzieli, że za niektórymi rzeczami
kryją się potężne siły magii i Plany, których źródła nie
uświadczysz w naszej zwykłej rzeczywistości. Praktycznie
podskórnie wiedziano o tym już na poziomie wspólnot
pierwotnych, szamanizmu. Bardzo szybko ta głębsza
„Rzeczywistość” stała się domeną magów, wróży i
szamanów. Po prawdzie ludzie nie umieli sobie objaśnić, na
jakiej zasadzie działa ta sfera. Ta sfera tajemnicy. Ale ona
działała, działa i będzie działa. Lecz my, ludzie współcześni,
sto lat od powstania Mechaniki Kwantowej, przynajmniej
mamy już jakieś pojęcie o prawdziwej istocie tej Sfery, tej
„Rzeczywistości”.
Tak, śmiem twierdzić, że źródła Magii tkwią w tym,
nazwanym dość czupurnie przez mnie , Poziomie
Unitarnym.
Przewiduję, że w najbliższym czasie ludzie zaczną w sposób
bardziej świadomy operowali magią z tego właśnie
kwantowego punktu widzenia. Bez wątpienia nasze Nowe
Czasy , New Age, sprawi to, powstaną nowe drogi i
60
wyjaśnienia, które pozwolą ludziom stosować procedury ,
dawniej okrzyknięte magicznymi, z punktu widzenia zjawisk
kwantowych. Oczywiście , łatwo zgadnąć, że ci, którzy
mogliby najwięcej w takie praktyki włożyć, dość gremialnie
będą się odżegnywać, jak i to już robią od dłuższego czasu,
od takich porównań. Mam na myśli naukowców, głównie
fizyków i psychologów. Przypuszczam nawet, że dotąd
fizycy mącili dość skutecznie, aby tylko „maluczcy” nie
zorientowali się w tym, że istnieją takie dwa
Poziomy(Unitarny i Rzeczywisty), aby tylko nie dopuszczać
maluczkich do wniosków adekwatnych z pojęciami
magicznymi. Dlatego nigdy dotąd oficjalnie nie powstała i
co najważniejsze nie została usankcjonowana taka
interpretacja fizyki kwantowej. Lecz po prawdzie na dłuższą
metę i tak nie uda się powstrzymać prawdy. Być może oto
stoimy na progu epoki, która , zgodnie z ruchem wahadła,
odwróci światopogląd naukowy od zdobyczy ścisłego
racjonalizmu na drogę wytyczoną przez prawa ducha i
magii. Przecież dokonuje się to cyklicznie. Taki mały
przykład mamy z epoką romantyzmu i zmierzchu
pozytywizmu. Dzisiejszy przełom, śmiem twierdzić, będzie
znacznie bardziej wazki i donioślejszy. I dotyczyć on będzie
nie tylko kultury , ale przede wszystkim nauki i zdrowia
człowieka.
Przed ludźmi otworzą się pełną siłą te wszystkie możliwości,
które tkwią w nowoczesnej technice, lecz także wzbogacone
o dawne pojęcia i aspekty tkwiące z całą siłą w magii,
parapsychologii a także w paramedycynie.
Jak dawniej radzono sobie z percepcją, tą którą my dzisiaj
znamy, tych dwóch poziomów rzeczywistości(Poziom
Unitarny i Poziom Rzeczywisty). Przede wszystkim magia
zakładała, że wszelkie cuda magiczne dokonują się na i
poprzez tak zwaną przestrzeń Eteru. I tylko poprzez tę
przestrzeń można rzeźbić własną wolą świat postrzegalny.
Czyż tu nie nasuwa od razu nam się ów tajemniczy Poziom
Unitarny. Magowie także uważali, że zmian na poziomie
przestrzeni Eteru można dokonywać tylko w specjalnych
nierealnych warunkach, podczas tak zwanych magicznych
61
rytuałów i ceremoniałów. Konsekwencje jednak tych
procesów są jak najbardziej realne, tu i teraz, w normalnym
świecie.
Jak będę o tym jeszcze pisał.
Ta sama praktyka dotyczy kwantowych zmian na Poziomie
Unitarnym, które potem zmieniają warunki na Poziomie
Rzeczywistym.
Twórcy Mechaniki Kwantowej swoją teorię odkryli w
sposób empiryczny, tak by ona tłumaczyła świat na poziomie
atomu i jego budowy. Od samego początku jednak
utrzymywali oni, że nie rozumieją, dlaczego to działa.
Interpretacje Mechaniki Kwantowej rodziły się długo i w
wielkim bólu. W konsekwencji ostały się tylko nieliczne, w
tym Kopenhaska interpretacja oparta na funkcji gęstości
prawdopodobieństwa. Oto według niej z zespolonej funkcji
falowej, funkcji stanu, otrzymuje się tylko
prawdopodobieństwa- a nie pewność- wystąpienia
konkretnych wartości pomiarowych.
Jednak ta interpretacja nic nie mówi na temat samej zasady
działania fizyki kwantowej. Można więc śmiało rzec, iż
zawsze używano fizyki kwantowej niejako w sposób
inżynierski, bez głębszego wnikania w jej istotę. Ważne
zawsze była skuteczność, jaką charakteryzowały się
równania Mechaniki kwantowej. Przecież to w końcu ona
pozwoliła fizyce rozwiązać problemy na poziomie Micro,
czyli atomu i cząstek elementarnych. I tak jest de facto do
dzisiaj, przynajmniej na uczelniach. Gdyby fizycy chcieli
dogłębnie rozwikłać istotę i sens fizyki kwantowej, doszliby
prawdopodobnie do podobnych dywagacji na granicy magii i
nauki, jakie są prezentowane w tej publikacji. Do tego
jednak nie dopuszczą nigdy tak zwane Siły Racjonalizmu,
które jeszcze mocno trzymają się w kręgach decyzyjnych
nauki. Nie ma takich ludzi, którzy dobrowolnie poddaliby
się naukowemu ostracyzmowi i zaczęli głosić na przykład
wśród studentów, przyszłych adeptów fizyki, takie
„niesprawdzone” herezje. Choć może precyzyjnie: tacy byli,
lecz zostali skutecznie zaszczekani. Niech przykładem
62
będzie Giennadij Szypow i podobni jemu.
Warto jednak odnotować, że przynajmniej od końcówki XX
wieku w tak zwanych kręgach popularyzatorskich fizyki,
psychologii i medycyny alternatywnej coraz śmielej
głoszone są już jednak pewne niezwykłe wnioski dotyczące i
wynikające z fizyki kwantowej. Co zresztą jest procesem
coraz bardziej lawinowym, na czym bazuje i niniejsza
publikacja, i w końcu oficjalna nauka będzie się musiała
odnieść do tych rewelacji, które przecież w dużej mierze
dotyczą fizyki.
Mój podział na dwa poziomy, na Poziom Unitarny lub
inaczej na poziom Pola Kwantowego, oraz na Poziom
Rzeczywisty jest pewnego rodzaju nowością. Ale ten podział
pozwala rozwiązać praktycznie wszystkie dotychczasowe
pseudoparadoksy, których Mechanika Kwantowa „dorobiła”
się niemało dotąd. To, wraz z analizą Prawa przyczynowo-
skutkowego i określeniem Indeterminizmu jako jedynie
słuszne kryterium, pozwala zrozumieć wszystkie procesy
fizyczne, w tym takie jak promieniotwórczość naturalną czy
procesy na poziomie atomowym. Tę analizę przedstawiłem
na łamach tej publikacji. Wydaje się, że płynie z tych moich
analiz logiczny wniosek co do obiektywności procesów
fizycznych oraz niewystarczalności, niedostateczności
przyczyn sprawczych w stosunku do skutków. Co w
konsekwencji mocuje człowieka, z jego wolną wolą, w
kondycję zjawisk fizycznych. Już wtedy człowiek nie jest
oddzielony dualizmem kartezjańskim( który łączy się z
uznaniem ducha jako zjawiska nie poddającego się analizie
przyrodniczej) od Natury, przyrody. Jednak podział świata
na dwa poziomy, uznaje in gremio magię oraz zjawiska,
które wyglądają na „magię”, za zjawiska jak najbardziej
konkretne.
Jeśli bowiem swoją wolą człowiek(obserwator) może
wpływać na procesy kwantowe, na doświadczenia fizyczne, i
może wpływać na Poziom Unitarny, tym samym może on
także kreować zjawiska na tym poziomie. A my przecież
pamiętamy, że poziom ten można uznać za adekwatny do
poziomu magicznego Eteru, właśnie tam, gdzie magowie
63
przez wieki dokonywali zmian magicznych, które potem
realizowały się na Poziomie Rzeczywistym. Czyli
operowanie na Poziomie Unitarnym można uznać za
współczesną, nowoczesna magię. Przy czym operowanie
takie nie wymaga koniecznie tych wszystkich atrybutów
magicznych, typu: różdżki, sztylety magiczne, rytualne
szaty, kamienie, amulety, karty Taroka, Runy, itd.. Choć , bez
wątpienia, na pewno są one w pewien sposób pomocne,
szczególnie dla tych, którzy czują głęboką więź z magią tą
starodawną. Dzieje się tak dlatego, iż Poziom Unitarny
przecież zawiera te wszystkie składniki przynależne
poziomowi Eteru, często zwanego Planem Astralnym. Tam
bowiem mają swe zakotwiczenia wszystkie Egregory, które
przez tysiąclecia nasz gatunek wypracował sobie, które są
bardzo pomocne w uzyskiwania oczekiwanych rezultatów
przez magów w swej praktyce magicznej. To tam także
istnieją Jungowskie Archetypy. Jak twierdzą okultyści, Plan
ten musi także przebyć dusza człowieka po śmierci w swej
wędrówce w wyższe wymiary.
Tu, w tej publikacji, pozostawię magię starodawną, tę
tradycyjną, w spokoju. Jest to całe dziedzictwo kulturowe.
By być w niej specjalistą, trzeba poświęci lata na to. A ja nie
czuję się przygotowany, by odgrywać taką rolę specjalisty w
tej dziedzinie. Choć, oczywiście, w swej wędrówce
światopoglądowej i ja poznałem wiele barw magii
tradycyjnej. Chętnie też korzystam z niektórych atrybutów
magicznych, na przykład
z kart Tarota.
W samej rzeczy przedstawię tylko jeden, dwa przykłady
działania z Poziomu Unitarnego na życie człowieka, a
precyzyjniej narzędzia kwantowego, dzięki któremu można
wpłynąć całkiem konkretnie i realnie na własne życie.
Można sobie pomóc, można zmienić swoje życie, można
wpłynąć na realia własnego życia.
Okazuje się, iż my z poziomu naszej podświadomości,
świadomości a także naszej nadświadomości możemy
64
wpływać na procesy z Poziomu Unitarnego. Oto właśnie jest
to doskonały przykład , iż człowiek i jego procesy
wolicjonalne staje się częścią świata. Tak jak pisałem
wcześniej, Indeterminizm płynący z fizyki kwantowej
sprawia, że człowieka należy i trzeba łączyć z całą fizyką
zjawisk.
Szczególnie podświadomość( Id) może w określony sposób
wpływać na procesy Poziomu Unitarnego i tym samym
podświadomość może w głębszy sposób, niż tylko z
Poziomu Rzeczywistego, modelować zjawiska. My więc
swoją wolą możemy wpływać na zjawiska. Ważne by tylko
pamiętać, że gdy działamy na Poziom Unitarny, wtedy
faktycznie musimy mieć taką wolę działania. To najlepiej
widać na przykładzie systemu Huny. Także współczesna
psychologia kwantowa doskonale to opisuje. Oto nasza
podświadomość(Id) ma narzędzia łączenia się z Poziomem
Unitarnym, i działania na tym poziomie.
Tym samym jasnym się stanie, iż gdy mamy wolę
zadziałania w określony sposób, ale taki , który zwyczajnym
torem, to znaczy z Poziomu Rzeczywistego, nie wydaje się
możliwym do realizacji, to jednak działając na i poprzez
Poziom Unitarnym w istocie możemy uzyskać pożądany
przez nas skutek. Tak oto można określić magię
współczesną. W magii tradycyjnej mamy podobne działania,
z tym że magia tradycyjna potrzebuje protez( atrybutów
magicznych) aby spowodować określone skutki w Planie
Astralnym (na poziomie Eteru). Gdy zaś zna się „fizykę”
zjawisk, tę fizykę kwantową, gdy zna się ten podział na dwa
poziomy, to jest na Poziom Unitarny i Rzeczywisty, nie
działa się wtedy tak po omacku, jak w magii tradycyjnej.
Oczywiście, stosowanie tych magicznych protez, typu:
wahadełko, karty Tarota, itd., ułatwia pracę „magiczną” i jest
zawsze pomocne. Ważnie jest, by zdawać sobie sprawę z
tego, że nasza podświadomość(Id) może działać na Poziomie
Unitarnym. A nasza świadomość (Ego) odbiera efekty
działania Poziomu Unitarnego. Istotną kwestią jest
znalezienie jakiejś metody- i to już jest kwestia
indywidualna dla każdego człowieka- połączenia ,
65
utworzenia kanału informacyjnego między świadomością
(Ego) a podświadomością(Id). Właściwie jest to kanał,
dzięki któremu podświadomość(Id) może przesłać istotne
wiadomości dla Ego. Komunikacja odwrotna , czyli z
pozycji świadomości(Ego) do podświadomości(Id) jest
naturalną, zawsze działającą. Jak wspomniałem komunikacja
odwrotna, czyli z Id do Ego już nie jest tak naturalna. Trzeba
znaleźć jakąś metodę, jakąś protezę na taki proces.
Najczęściej stosuje się tu wahadełko albo stosuje się tak
zwane testy kinezjologiczne. Są i inne metody. Na przykład
można w sobie wypracować reakcje pewnych części ciała na
sygnały płynące z podświadomości. Odpowiedzią ciała na
„tak” w jakiejś kwestii może być ból któregoś palca,a na
„nie” innego palca. Reakcje ciała mogą być zaprawdę bardzo
niezwykłe, od kaszlu po uczucie ciepła. Trzeba jednak
znaleźć i ustalić razem z podświadomością , czyli Ego z Id,
jaki to będzie rodzaj sygnału, której on będzie dotyczył
części ciała.
Jest jeszcze jeden sposób. Jedno znaczące działanie.
Działanie, które i dawniej było znane w magii, lecz bez
znajomości fizyki kwantowej, nie można wytłumaczyć
zasady jego działania.
Otóż naukowo nazywa się ono splątaniem kwantowym. I jest
znane niemal od samego początku triumfu Mechaniki
Kwantowej. Wiąże się ono ściśle na przykład ze słynnym
paradoksem EPR. Gdzie Einstein z pomocą Podolskiego i
Rosena chciał zdyskredytować podstawy Mechaniki
Kwantowej. Otóż jednak okazało się, że pomimo całej
swojej niezwykłości to raczej owo splątanie kwantowe jest
„mocniejsze” niż nasze zdroworozsądkowe podejście do
logiki przyrody. Dlaczego? Bo działa ono(owo splątanie
kwantowe) z Poziomu Unitarnego, a ten poziom jest czymś
bardziej „pierwotnym” i ważkim niż nasz Poziom
Rzeczywisty i wszelkie procesy, które się na nim toczą.
Dlatego między innymi nie udaje się rozwiązać paradoksu
EPR , rozpatrując go z Poziomu Rzeczywistego.
W klasycznej Mechanice Kwantowej jest opisane poglądowo
66
tak, iż jeśli mamy dwa fotony lub dwie cząstki elementarne,
takie jak elektron, to jeżeli są one splątane kwantowo,
powstając na przykład w jednym procesie fizycznym- na
przykład mamy dwa fotony splątane kwantowo( to znaczy
jeden ma spin, w jednostkach h, (+1), a drugi (-1) )- to
stanowią one pewną całość, a zmiana wartości spinu jednego
fotonu powoduje natychmiastową zmianę spinu drugiego
fotonu, niezależnie od odległości między tymi fotonami. Nie
da się tego wyjaśnić z Poziomu Rzeczywistego, ponieważ te
dwa fotony tworzą pewną jedno
ść na Poziomie Unitarnym. I
ść na Poziomie Unitarnym. I
proces splątania kwantowego można rozpatrywać tylko z
proces splątania kwantowego można rozpatrywać tylko z
Poziomu Unitarnego. Choć jego konsekwencje są widoczne ,
Poziomu Unitarnego. Choć jego konsekwencje są widoczne ,
oczywiście, na Poziomie Rzeczywistym. No bo przecież
oczywiście, na Poziomie Rzeczywistym. No bo przecież
fotony, elektrony lub inne cząsteczki elementarne są jak
fotony, elektrony lub inne cząsteczki elementarne są jak
najbardziej realne.
najbardziej realne.
I to jest ów „Kamień Filozoficzny” magii współczesnej,
I to jest ów „Kamień Filozoficzny” magii współczesnej,
magii kwantowej. Bowiem , jeśli rozpatrywać zjawiska
magii kwantowej. Bowiem , jeśli rozpatrywać zjawiska
fizyczne z punktu widzenia kwantowego, to dosłownie
fizyczne z punktu widzenia kwantowego, to dosłownie
wszystko można splątać kwantowo, w sensie dwóch
wszystko można splątać kwantowo, w sensie dwóch
antagonistycznych wartości, umownie określonych jako (+) i
antagonistycznych wartości, umownie określonych jako (+) i
(-)
(-)
.
.
Wszystkie byty, wszystkie stany.
Wszystkie byty, wszystkie stany.
I jeśli teraz uda się przeprowadzić przeskok kwantowy, to
znaczy te antagonistyczne cechy zamienią się przemiennie
swymi wartościami, zgodnie z klasycznym przeskokiem w
splątaniu kwantowym, to to już jest cała istota i sens magii,
to to jest istota magii kwantowej.
To jest dość skuteczny oręż w rękach maga, a także
zwykłego człowieka. Jedyny warunek dla zwykłego
człowieka jest taki, iż musi on sobie przyswoić tę wiedzę
choćby nawet tylko w podstawowym stopniu. Dobrze
byłoby, aby zrozumiał przynajmniej w ogólnym zarysie
fizykę kwantową. By przyjął on do wiadomości ten podział
kwantowy na dwa poziomy, na Poziom Unitarny( częściej
nazywany Polem Kwantowym lub Poziomem Punktu
Zerowego) oraz na Poziom Rzeczywisty. Dobrze też
67
zrozumieć co to jest splątanie kwantowe. Aby nieco to
przybliżyć podam taki przykład. Oto splątanie kwantowe jest
niczym splecenie stułą dłoni nowożeńców przy ołtarzu.
Odtąd będą oni jednym, będę niczym połączone dwie
połówki jabłek. I tak będą iść przez życie. Właśnie czymś
takim metaforycznie jest splątanie kwantowe.
Właściwie zastosowanie tej metody kwantowej, tej metody
magii kwantowej nie ma granic. Od problemów
zdrowotnych, poprzez związki, uczucia, pracę . Właściwie
obejmuje to dosłownie wszystkie zagadnienia związane z
funkcjonowaniem człowieka, tam wszędzie gdzie mamy
jakieś problemy, gdzie odczuwamy dyskomfort, gdzie
naszym życzeniem jest , by problemy owe rozwiązać. We
wszystkich tych dziedzinach można użyć owego splątania
kwantowego. Precyzyjniej: można użyć narzędzia magii
kwantowej, które zwie się metodą dwupunktową.
Ważnie jest to, iż dwupunktu można użyć dla siebie samego,
ale można też tą metodą działać na życie innego człowieka.
Dlatego jest to doskonała metoda w indywidualnym rozwoju
duchowym, jak i może każdy jej użyć w szeroko rozumianej
terapii( na wielu płaszczyznach) dla innych ludzi.
Jeśli zaś ktoś jest głęboko religijny i uważa, że takie praktyki
są pogwałceniem Pierwszego Przykazania: ...nie będziesz
miał bogów cudzych przede mną... A stosowanie dwupunktu
traktuje on jako bałwochwalstwo, bowiem tym samym
człowiek niejako chce „dorównać” Bogu, chce mieć „ taką
samą władzę” jak Bóg. To wyjaśniam, iż w innym miejscu w
Biblii Bóg daje pouczenie ludziom, iż … czyńcie sobie
ziemię i Naturę poddaną... (cytat nie dosłowny). Ale ten
cytat jasno mówi, iż ludzie mają naprawdę „uprawnienia”,
by wykorzystywać wszelkie metody w celu nie
bałwochwalstwa, ale w celu poprawy swoich warunków
życia. Jeśli bowiem ktoś używa metody dwupunktowej dla
poprawy zdrowia, to nie czyni tego, by podważyć wielkość
Boga. Ale czyni to tylko dlatego, że chce poprawić jakość
swego życia. Bo , jak wszyscy to doskonale wiedzą, zdrowie
jest jedną w najcenniejszych i najważniejszych rzeczy , które
68
dotyczą człowieka, które nas dotyczą. To jest warunek
konieczny, by dobrze funkcjonować w życiu. Lecz o tym
przekonywujemy się z reguły dopiero, gdy to zdrowie
utracimy.
Dobrze więc, ale jak konkretnie wygląda i przebiega ten
proces metody dwupunktowej? Jak należy go wykonywać?
Prekursorami metody dwupunktowej są dr Bartlett , dr
Kinslow i i inni. Jednak ich dwupunkt ma postać intuicyjną i
poglądową. Jest to konkretna metoda, najczęściej stosowana
w metodach uzdrawiania, lecz mało opisana i wytłumaczona
teoretycznie.
Powiązanie jej jednak ze splątaniem kwantowym, bez
zbędnej skromności, jest moim pomysłem.
Oto dokonujemy w niej splątania kwantowego punktu (-),
reprezentującego dany problem, czy chorobę, czy jakiś inny
negatywny czynnik, z punktem pożądanym, punktem (+),
który określa rozwiązanie problemu, uzdrowienie danego
organu, narządu. Następnie swoją wolą żądamy, by dokonał
się przeskok kwantowy między punktami, i uzyskujemy
poprawę naszej sprawy. Przy splątaniu kwantowym przeskok
kwantowy powoduje, iż punkty (-) i (+) zamieniają się
swoimi stanami „kwantowymi”. Czyli innymi słowy punkt
(-), który określał problem doznaje „ozdrowienia”, a ten
który oznaczyłem (+) przejmuje od punktu (-) całą
„chorobę” , w tym szeroko tego rozumianym znaczeniu. To
tak pokrótce wygląda, lecz co do szczegółów to są pewne
istotne detale, które zastosowane w sposób pełniejszy
wpływają na cały efekt tego dwupunktu. Wspomniani , dr
Bartlett i dr Kinslow, szukali tych punktów dwupunktu na
ciele, co jest charakterystyczne dla tych najwcześniejszych
wersji metody dwupunktowej. Następnie dokonywali jakieś
mało zrozumiałe czynności z tymi punktami, powiązane
jednak z silną presją sugestii. Oczywiście, finalnie
uzyskiwali oni pożądane rezultaty, lecz prawdopodobnie nie
kojarzyli oni tak dosłownie swoją metodę dwupunktową ze
splątaniem kwantowym. Lecz jak już pisałem, opis
teoretyczny ich czynności jest i był mało oczywisty.
69
Aby w całości wyjaśnić sposób metody dwupunktowej
według mojego patentu pozwolę sobie teraz opisać taki
zabieg. A wszystkie kluczowe punkty metody i wszystkie
niejasności będę tłumaczył w trakcie jego opisywania.
Na wstępnie wyjaśnijmy sobie, iż , tak jak to już wcześniej
pisałem, człowiek nie tylko poprzez pracę swych rąk może
zmieniać rzeczywistość, wyjaśniłem już wcześniej , że może
on także zmieniać rzeczywistość na Poziomie Unitarnym
nawet przez swój zamiar, nawet przez swe myśli. Podobne
poglądy spotykamy w Hunie, a i można stwierdzić, że
psychologia współczesna potwierdza takie postulaty.
Mógłbym tu napisać całą teorię na temat struktur naszej
osobowości, którą ja osobiście traktuję dość zgodnie z tym ,
co opisuje Huna. Ogólnie nasza osobowość dzieli się na trzy
segmenty. Na świadomość (Ego), na podświadomość(Id)
oraz na nadświadomość (Superego). Najważniejszą rolę z
punktu widzenia ciała w naszej osobowości pełni
podświadomość(Id). Jest ona tak jakby wewnętrznym
komputerem, który steruje całym ciałem, naszymi nerwami,
w tym też autonomicznymi( nie tylko motorycznymi). Tym
samym odciąża ona nas (Superego) od wszystkich procesów,
które tym samym mogą działać w tle naszej uwagi. I to
podświadomość też może „działać” i dokonywać aktów
działania na Poziomie Unitarnym. Lecz sterować
podświadomością z punktu widzenia świadomości (Ego),
czyli niejako przez nas, wcale nie jest tak łatwo. Można to
jednak robić po pewnej wprawie poprzez swoją wolną wolę,
poprzez intencję, poprzez powołanie się na moc naszej
nadświadomości(Superego). Nadświadomość to najmniej
zbadana część naszej osobowości, ale zgodnie twierdzi się,
że jest to aspekt boskości w każdym człowieku. A skutki
działania nadświadomości to prawdziwe cuda. Jednak jest
ona zupełnie niesterowalna z punktu widzenia naszej
świadomości. Jednak powoływać się na jej cudowną moc, na
jej działanie możemy zawsze. Bowiem tak to jest
zaprojektowane w naszej osobowości, że na nadświadomość
w pewien sposób można wpływać z punktu
70
podświadomości.
Więc, jak pisałem, my- z punktu widzenia Id i Ego -możemy
mieć wpływ na Poziom Unitarny, co jak się już wkrótce
okaże będzie miało duże znaczenie w metodzie
dwupunktowej, przedstawionej tu, przeze mnie, w mojej
autorskiej formie, nieco innej niż te klasyczne, tak ostatnio
popularne, rodem z USA i z Niemiec.
Określmy wprzódy w jakim celu będziemy wykonywać
dwupunkt? To mogą być kwestie zdrowotne, finansowe,
zawodowe, czy choćby nawet dotyczące wzajemnych
stosunków w rodzinie, oraz jeszcze w wielu sprawach
związanych, tak ogólnie mówiąc, z funkcjonowaniem
człowieka w grupie.
Załóżmy wstępnie, że mam otwarty konflikt z ojcem i
chciałbym go załagodzić. I właśnie w tej intencji będę
dokonywał dwupunkt.
Na czas trwania dwupunktu dobrze jest odciąć się od
bieżących spraw życiowych. To znaczy warto wyłączyć
radio, telewizor, warto się wyciszyć. Poprosić ewentualnie
innych domowników, żeby przez co najmniej pół godziny
nie zakłócali nam naszej „medytacji”. By to w pełni
zrealizować powinniśmy zaszyć się gdzieś w domu, tam
gdzie będzie cicho i spokojnie. Właśnie na owe pół godzinki.
Oczywiście, to jest kwestia umowna, bo dwupunkt może
trwać dłużej, i to znacznie dłużej, a może też trwać
zdecydowanie krócej.
A więc, gdy już znaleźliśmy to spokojne miejsce, siadamy
lub kładziemy się, tak by w każdej takiej pozycji mieć
wyprostowany maksymalnie kręgosłup, by nie krzyżować
nóg i rąk.
Na początek, starajmy się przez trzy do pięciu minut
spokojnie oddychać, skupiając się na samej czynności
oddychania. Nosem więc wdychamy dobroczynne prany, po
czym ustami wydychamy szarą energię, odpadową energię z
naszego ciała.
Po tej wstępnej mini medytacji powinniśmy odczuć
przypływ dobroczynnej energii w ciele i powłokach
71
energetycznych. Wiadomo jednak, że człowiek chory nie
będzie w stanie tak dobrze się poczuć, na szczęście nie jest
to wymagane koniecznie dla odbycia dalszej części
dwupunktu.
Po takiej wstępnej relaksacji należy wyciągnąć przed siebie
prawą rękę. Niech kciuk prawej dłoni reprezentuje punkt
„A”. Temu punktowi zostaje przyporządkowane to, iż mam
wyraźny konflikt z ojcem. Konflikt, który zakłóca normalne
funkcjonowanie rodziny. Konflikt , który powoduje u mnie
wiele stresu, ale i też wiele stresu dla pozostałych członków
rodziny. Swoją wolą umieszczam punkt „A” na Poziomie
Unitarnym.
Następnie wyciągam lewą rękę przed siebie. Kciuk mojej
lewej dłoni niech reprezentuje punkt „B”. Punktowi „B”
niech odpowiada taki punkt w Boskiej Matrycy
Energetycznej, który odpowiada sytuacji takiej, iż moje
relacje z ojcem są wzorowe. Gdzie jest miejsce na
prawidłowe więzi ojcowsko- synowskie .
Mała uwaga: w Bokiej Matrycy Energetycznej są zawarte
wszystkie opcje i możliwości, jakie dokonały się , dokonują
się lube będą się dokonywać na świecie. Ona zawiera
wszystko. Jest ona de facto tożsama z Poziomem Unitarnym,
z tym jednak zastrzeżeniem, iż Poziom Unitarny jest takim
operacyjnym poziomem, a Matryca Energetyczna jest bliższa
Kronice Akaszy, albo inaczej mówiąc pewnej potencjalności
tego wszystkiego co mogło istnieć i co może jeszcze
zaistnieć. Ponieważ są tam wszystkie możliwości, więc ja,
lub ktokolwiek kto wykonuje dwupunkt, mogę sobie wybrać
dowolny punkt tej matrycy, pożądany przeze mnie punkt.
Swoją wolą umieszczam punkt „B” na Poziomie Unitarnym.
Mam teraz na Poziomie Unitarnym dwa punkty „A” i „B”
gotowe do dalszej „obróbki”.
Teraz więc mocą swej nadświadomości poprzez
świadomość, przy udziale podświadomości żądam, aby
dokonało się na Poziomie Unitarnym splątanie kwantowe
między tymi punktami. Koncentruje swoją uwagę na tym
72
aspekcie. Kolejnym moim żądaniem jest, aby te dwa punkty
splątanie na Poziomie Unitarnym znalazły się także w
Świętej Przestrzeni Mojego Serca.
Ta część całego zabiegu, polegająca na umieszczeniu
punktów w Świętej Przestrzeni Serca, jest pokłosiem ustaleń
dr. Kinslowa, który zauważył, że dwupunkt nabiera większej
siły, jeśli wykonana się ten prosty trik. Wynika to stąd, iż
serce ma prawie 5000 razy silniejsze pole magnetyczne niż
reszta ciała, i że to właśnie w sercu „gospodarzy”
podświadomość, czyli główny sterownik naszego
autonomicznego układu nerwowego.
I teraz, gdy mamy te dwa punkty, splątane kwantowo na
Poziomie Unitarnym, umieszczone w przestrzeni serca, co
oprócz mentalnego polecenia, sprowadza się fizykalnie do
tego, że dwa kciuki znajdują się w okolicach serca. Możemy
więc tak trwać w takiej pozycji kilka, kilkanaście lub nawet
więcej minut. Ludzie szczególnie zdeterminowani,
zdeterminowali z różnych powodów, mogą naprawdę w
takiej pozycji trwać nawet kilka godzin. Towarzyszy często
temu odczucie niby energetycznego połączenia między tymi
punktami i sercem, ale nie musi to być regułą, bowiem w
metodzie dwupunktowej chodzi głównie o finalny efekt- nie
jest to raczej metoda typowo energetyczna- a ten może być
rzeczywiście bardzo spektakularny.
Jeśli uznamy, że wykonaliśmy zabieg w stopniu większym
niż dostateczny, możemy skończyć całą procedurę. Po prostu
czujemy ,że to już koniec. Robimy to tak, iż mentalnie lub
słownie wypowiadamy:
-Mocą swej nadświadomości i świadomości ja żądam, aby
dokonał się na Poziomie Unitarnym przeskok kwantowy
między punktami „A” i „B”. Niech tym samym punkt „A”
przejmie wszystkie pozytywne własności punktu „B” ,a punkt
„B” żeby przejął problemy punktu „A”,co ma skutkować
tym, że na Poziomie Rzeczywistym w efekcie dokonają się
pożądane zmiany.
73
Metoda jest zakończona. Warto tu jednak pamiętać, że tak
jak na Poziomie Unitarnym istnieje tu, w tym przypadku,
także alokalność przestrzenno-czasowa. Więc dotyczy to
także czasu. Czyli innymi słowy tak naprawdę nie wiadomo,
kiedy cały proces dwupunktowy da pozytywne zmiany. To
może się dokonać szybko, ale także, zgodnie z alokalnością
czasową, może się dokonać w przyszłości, za dzień, dwa,
trzy, itd., ale na pewno jednak w niedalekiej przyszłości.
Sam dwupunkt jest skuteczny, ale należy też pamiętać, że i
on ma swoje ograniczenia. Niech ci się nie wydaje,
Szanowny czytelniku, że oto chwyciłeś byka za rogi i
wszelkie twoje problemy zostaną tym sposobem rozwiązane.
Nie chcę cię teraz negatywnie programować, ale nie może
tak być, iż zmienią się ogólne warunki życia na ziemi.
Zawsze oto będą czynne szpitale, milionerów w populacji
ludzkiej znacząco raczej nie przybędzie, nawet gdyby od
dziś wszyscy światli ludzie zaczęli stosować na swe
bolączki, w tym finansowe, dwupunkt. Ale na pewno może
on dużo pomóc, każdemu, kto będzie go rozsądnie stosował.
Chyba najlepsze jego zastosowanie, to stosowanie go w celu
poprawy zdrowia. Wspomniani dr Bartlett i dr Kinslow
stosowali dwupunkt wybitnie w celach leczniczych.
Pamiętajmy jednak o tym, że stare choroby raczej na pewno
nie miną nam od jednej sesji dwupunktu. Trzeba
konsekwentnie stosować przez jakiś czas tę metodę. Bowiem
stare choroby głęboko zakorzeniają się w nas , w naszej
pamięci, w reakcjach ciała, w nawykach i odruchach. Należy
więc w sposób konsekwentny drążyć tę skałę choroby.
Czasami nawet wiele tygodni czy miesięcy. Odwrotnie, dość
świeże choroby poddają się dwupunktowi stosunkowo
szybko. Lecz należy też się pogodzić z tym, że dwupunkt ma
też swoje ograniczenia. Na pewno nie spowoduje on , iż
odrośnie nam utracona, na przykład w wypadku, kończyna.
Konsekwencji przerwania rdzenia kręgowego , wskutek
skoku do płytkiej wody, też nie cofnie. Ale! Jest i ale. Ja sam
nie mogę tak naprawdę tego z absolutną pewnością
twierdzić. Trzeba próbować. Może dzięki tej magii
74
kwantowej uda się naprawdę dokonać takich rzeczy, które
można by zakwalifikować do cudownych przemian.
75
Zakończenie
Publikacja ta - i to było jej główne założenie-
przedstawia całościową koncepcję współczesnej fizyki,
opartej na Indeterminizmie i kwantowości( ziarnistości
czasoprzestrzeni). W tej mojej koncepcji rozwiązaniu ulegają
wszystkie tak zwane paradoksy, które dotąd burzyły ten cały
gmach fizyki, jaki obowiązuje w nauczaniu na szczeblu
szkoły wyższej. To rozdzielenie na dwa poziomy , na
Poziom Unitarny i na Poziom Rzeczywisty, ponadto oparcie
się na Indeterminizmie, tworzy nową jakość w rozumieniu
przyrody. Oto także znajduje się wówczas miejsce w opisie
Natury na wolną wolę człowieka. Osobiście uważam, że te
wszystkie teorie, które zakładają a priori determinizm, są
głęboko błędne. Aby uzmysłowić jak piękna jest ta
koncepcja dwóch poziomów , wyjaśnię tu jeszcze raz- na
zakończenie-i rozwiążę tak zwany paradoks EPR(Einstein-
Podolsky- Rosen). Otóż ten paradoks jest oparty na splątaniu
kwantowym i całe nieporozumienie bierze się stąd, że to
pojęcie z Poziomu Unitarnego starają się- błędnie- fizycy
tłumaczyć i rozpatrywać, niejako analizować, na Poziomie
Rzeczywistym, a przecież pojęcia takie jak superpozycja,
splątanie kwantowe, czy alokalność czasowo-przestrzenna i
inne nie mają odpowiedników na Poziomie Rzeczywistym.
Na Poziomie Rzeczywistym można się jedynie spodziewać
konsekwencji fizycznych tych pojęć( na przykład splątania
kwantowego), tych konsekwencji, które już możemy
zmierzyć. Tylko poprzez procedurę Redukcji Funkcji Stanu,
która dokonuje się na kartce papieru( po prostu jest to proces
w którym dostajemy prawdopodobieństwa zachodzących
procesów), my możemy coś powiedzieć o konsekwencjach
tych wszystkich pojęć z Poziomu Unitarnego. Niech nas
więc nie dziwi to, iż splątanie kwantowe może działać
niejako z prędkością większą niż „c”, ponieważ my, na
Poziomie Rzeczywistym , możemy się tylko spodziewać
76
konsekwencji tego splątania, które dokonuje się przecież
wyłącznie na Poziomie Unitarnym i de facto tam tylko
przynależy.
Zdaję sobie z tego sprawę, iż wielu żachnie się na tę moją
interpretację fizyki kwantowej. Wszak przecież to już ponad
wiek odkąd powstały zręby MK( mechaniki kwantowej) i
przecież wielu było wybitnych fizyków, filozofów przyrody,
i jakoś nikomu nie przyszła podobna koncepcja do głowy.
Jednak jestem zdania, iż tradycyjna interpretacja ta, iż
Redukcja Funkcji Stanu dokonuje się w czasie pomiaru, jest
chybiona, z niej to też wynikają wszystkie problemy i
paradoksy. Z tej koncepcji wynikające wnioski, iż do
momentu pomiaru, a pomiarem może być nawet tylko
obserwacja przez eksperymentatora, nie ma nic, są
absurdalne. Z tego jawnie wynika, że po czarnej stronie
Księżyca nie ma nic. No przecież, niech ktoś walnie się w
czoło. Ośmielę się stwierdzić, iż jest to doprowadzenie – te
moje przykłady- rozumowania do absurdu. A jest to przecież
sposób dowodzenia Modus Tollens. Stąd przesłanka
wyjściowa , czyli uznanie , iż rzeczywistość nie jest
obiektywna ,i jest wynikiem pomiaru, ląduje więc do kosza.
77
Bibliografia
Dr Bartlett R., Fizyka cudów
Braden G., Boska Matryca
Chalmers A., Czym jest to, co zwiemy nauką ?
Chown M., Teoria kwantowa nie gryzie
Davis P., Plan Stwórcy
George Mircea Ighisan, Metoda dwupunktowa dla każdego
Green B., Piękno wszechświata
Gribbin J., Kotki Schrödingera
Gribbin J., W poszukiwaniu kota Schrödingera
Hawking S., Wszechświat w skorupce orzecha
Heller M., Pabjan T., Elementy filozofii przyrody
Ks. Prof. Heller M., Filozofia i wszechświat
Ks. Prof Heller M., Kosmologia kwantowa
Ks. Prof. Heller M., Nauka i wyobraźnia
Ken W., Krótka historia wszystkiego
Kraig Donald Michael, Magija współczesna
Laderman L., Boska cząstka
Michio K., Fizyka rzeczy niemożliwych
Michio K., Wizje
Nowikow I., Rzeka czasu
Prof. Penrose R., Droga do Rzeczywistości
Prof. Penrose R., Makroświat, mikroświat i ludzki umysł
Prof. Penrose R., Nowy umysł Cesarza
Szypow G. I., Teoria próżni fizycznej w popularnym
wykładzie
Świątek P., Klucz do Podświadomości
78