background image

 

 

background image

WSZELKIE PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEśONE 

SKŁADY GŁÓWNE:

 

we Lwowie

 

„Lektor„ Mikołaja 23 (dom własny) 

„Księgarnia Nauczycielska" Batorego 12

 

w Krakowie  

„Lektor" Rynek gł. 22

 

w Lublinie  

„Lektor" Szopena 5

 

w Warszawie 

 Księgarnia Jerzy Dunin-Borkowski, S-to Krzyska 18

 

WYTŁOCZONO W 44O NUMEROWANYCH EGZEMPLARZACH

 

 
 

Nr. 0027

 

OKŁADKĘ   WYKONAŁ   LEON   OSTROWSKI   WE   LWOWIE 
ODBITO W ZAKŁADZIE DRUKARSKIM „GRAFIA" WE LWOWIE

 

background image

LISTY MIŁOSNE

 

MARIANNY D'ALCOFORADO

 

PRZEKŁAD I WSTĘP 

STANISŁAWA PRZYBYSZEWSKIEGO

 

 

WYDAŁ INSTYTUT WYDAWNICZY .LEKTORA' 
LWÓW -  WARSZAWA   -   KRAKÓW   -   192O

 

background image

 

LISTY MIŁOSNE 

MARIANNY  
D'ALCOFORADO.

 

TŁÓMACZYŁ STANISŁAW 
PRZYBYSZEWSKI.

 

W  »Lettre  a  d'Alembert  sur  les  spectacles«  pisze 

Rousseau:  "W  ogólności  kobiety  nie  ukochały  Ŝadnej 
sztuki,  nie  znają  się  na  Ŝadnej  i  nie  mają  Ŝadnego 
ge-niuszu. Coś im się czasem uda w małych rzeczach, 
które  nie  wymagają  nic  innego  nad  pewną  lekkość 
umy-słu,  smaku,  wdzięku,  czasami  nawet  trochę  filozofii  i 
ro-zumowania.  Mogą  sobie  zdobyć  wiedzę,  erudycyę, 
ta-lenty i to wszystko, co się zdobywa za pomocą pracy. 
Ale  tego  ognia  niebieskiego,  który  rozgrzewa  i  obejmuje 
duszę  —  geniuszu,  który  pochłania  i  poŜera,  tej  palącej 
wymowności,  tych  przesłodkich  ekstaz,  które  wnikają 
swą  rozkoszą  do  głębi  duszy,  tego  wszystkiego  nie 
znaj-dziesz w pismach kobiet: są one zimne i ładne, jak ich 
twórczynie:  będziesz  podziwiał  giętkość  i  wydatność 
umysłu, ale nigdy nie natrafisz na ślad duszy. Ujrzysz

 

 

background image

je  sto  razy  więcej  rozdraŜnione,  aniŜeli  roznamiętnione. 
Nie umieją one opisać, ani czuć miłości...

 

Mógłbym  się  załoŜyć  o  wszystkie  skarby  świata,  Ŝe 

»listy portugalskie« były pisane przez męŜczyznę«*).

 

Praszczur Strindbergów i Weiningerów naszych czasów 

przegrał zakład: listy te pisała rzeczywiście kobieta.

 

Wprawdzie  te  wszystkie  »skarby  świata«  mógłby 

ów  szczęśliwiec,  któryby  się  na  taki  zakład  zgodził, 
do-piero 60 lat później odebrać.

 

Po  raz  pierwszy  ukazały  się  te  słynne  listy 

portu-galskie  i  12°  w  1669  r.  w  ParyŜu  u  Claude 
Barbin'a. Pierwsze to wydanie opiewa w przedmowie, Ŝe 
listy te są tłómaczone na język francuzki z portugalskiego, a 
były  pisane  do  kawalera  wysokiego  stanu,  nazwiska  zaś 
tej, która pisała, ani tłomacza wydawca nie zna. Ale juŜ 
kilka  miesięcy  po  ukazaniu  się  pierwszego  wydania  wy-
szło  drugie  w  Holandyi,  gdzie  juŜ  pojawia  się  wyraźne 
oświadczenie,  iŜ  tym,  do  którego  te  listy  były  zwrócone, 
jest  chevalier  de  Chamilly,  tłómaczem  zaś  hrabia  de 
Cui-lleraques.

 

Barbin,  wydawca  paryzki,  zachęcony  olbrzymiem 

powodzeniem,  wydał  w  kilka  miesięcy  potem  drugą 
część  tych  listów,  o  których  jednakowoŜ  twierdzi,  Ŝe 
są  pisane  w  odrębnym  stylu  przez  damę  z  wielkiego 
ś

wiata.

 

Sprytni  wydawcy   połączyli   pierwszą   część   listów,

 

*)  »Lettre sur

 

les spectacles«  był  napisany  I758.

 

background image

pisanych  przez  zakonnicę,  z  drugą,  którą  jakaś  dama 
ponoć pisała, a rzeczywiście jest fabrykatem słynnego na 
on czas adwokata, Suligny, — w jedną całość, a wre-szcie 
pojawiły 

się 

te 

wszystkie 

listy 

tym 

razem 

od-powiedziami owego kawalera, do którego były pisane. 
Ale teraz juŜ niema najmniejszej wzmianki o tem, Ŝe te 
listy  apokryficzne  są pisane  »d'un style differentc«, jak 
sumienny  Barbin  w  przedmowie  swej  pisze,  a  wydał  je 
jedynie  dlatego,  poniewaŜ  wierzył,  Ŝe  »cette  difference 
pourrait plaire«.

 

Publiczność  oczywiście  nie  troszczyła  się  teraz  o  to, 

czy  listy  są  autentyczne  lub  nie,  pochłaniała  je  z  równą 
zachłannością  jak  pierwsze pięć,  nie zwaŜając na  olbrzymią 
róŜnice  stylu,  na  całą  przepaść,  jaka  zachodzi  między 
listami,  sfabrykowanymi  przez  jakiegoś  »precieux«  a  tak 
strasznie  szczerymi,  męczeńskimi,  krwią  pisanymi  z  bólu 
oszalałej zakonnicy.

 

JuŜ  krótko  po  ukazaniu  się  pierwszego  wydania 

Li-stów  portugalskich,  było  głośną  tajemnicą,  zaczem 
jeszcze  następne  wydanie  wyraźnie  nazwisko  ujawniło,  Ŝe 
bohaterem listów tych jest marszałek Francyi de C ha m i 11 
y.

 

Noël Bouton, Marquiz de Chamilly pochodził z starej i 

bardzo 

powaŜnej 

burgundzkiej 

familii. 

Od 

najrychlej-szej  młodości  słuŜył  w  wojsku,  a  poniewaŜ 
był niezwykle odwaŜny, więc szybko awansował. Wojna 
była

 

background image

jego  rzemiosłem,  a  kiedy  we  Francyi  pokój  zapanował, 
nudził  się  Chamilly  i  zaciągnął  pod  sztandar  słynnego 
generała Schomberga, którego Portugalia najęła w walce 
o  niepodległość  przeciw  Hiszpanom.  Schomberg  zamia-
nował  go  kapitanem  i  postawił  na  czele  całego  regi-
mentu  jazdy,  a  Chamilly  zakwaterował  się  w  Bei, 
ma-łem  miasteczku  portugalskiem,  którego  wielką 
ozdoba  był  klasztor  Matki  Boskiej  Poczęcia,  klasztor,  w 
którym  i6-Ietnia  Marianna  d'Alcoforado  miała  utracić 
cichy,  pogodny  spokój  duszy,  w  którym,  jak  sama 
opowiada,  dotychczas  Ŝyła,  utracić  go  na  zawsze  przez 
lekkomyślnego  junaka,  zjadacza  serc  niewieścich,  30-to 
letniego kapitana zacięŜnego wojska francuzkiego.

 

A był to wspaniały pan!

 

Oto  jak  go  charakteryzuje  Saint-Simon  w  swoich 

memoirach.

 

»Chamilly  był  w  rzeczywistości  tęgim  i  dość  dobrze 

zbudowanym  męŜczyzną;  ale  równocześnie  był  bardzo 
grubiański i tak głupi, tak cięŜki na umyśle, Ŝe gdy się na 
niego patrzało i jego bredni słuchało, człowiek nie tylko, 
Ŝ

e  nie  był  w  stanie  pojąć,  by  się  w  nim  jakaś  kobieta 

rozkochać mogła, ale nawet wątpić naleŜało, iŜby mógł 
posiadać jakiś talent wojenny. JeŜeli zrobił wogóle jakąś 
karyerę  mimo  swej  potwornej  głupoty,  to  zawdzięcza  to 
jedynie  swej  Ŝonie,  mądrej  i  rozgarniętej  osobie.  Znając 
dokładnie wartość swego męŜa, p. Cha-milly na krok go 
nie  odstępowała,  wszystko  za  niego  robiła,  a  on  nawet 
tego nie miarkowała«.

 

Onato  za  pośrednictwem  ministra  Chamillarda  wyje-

dnała dla niego laskę marszałkowską.

 

background image

 
 

 

A  potem  dodaje:  »To  do  niego  były  adresowane 

słynne  listy  portugalskie  jednej  zakonnicy,  którą  poznał 
w Portugalii, a która z miłości ku niemu oszalała«.

 

Rozumiem  całe  zdziwienie  Saint  -  Simona,  ale  nie-

ś

miertelna  historya  Tytanii  z  osłem  powtarzała  się 

zawsze i powtarzać się będzie.

 

Tej  bezbrzeŜnej  głupocie,  chełpliwości  i  beztaktowi 

marszałka  Chamilly  mamy  do  zawdzięczenia  jeden  z  naj-
wspanialszych  dokumentów  duszy  kobiecej  w  całym  jej 
obłędzie  miłosnym,  jej  bezbrzeŜnej  rozpaczy  po  utracie 
kochanka, jej nadludzkich uniesieni przepastnych upadków.

 

Bo  nie  dość  było  Chamillemu  wojennych  laurów, 

chełpił  się  widocznie  swemi  zdobyczami  i  zwycięstwami 
nad sercami kobiet.

 

MoŜe  nie  chciano  mu  wierzyć,  moŜe  pokpiwano 

sobie  z  starzejącego  się  Don  Juana.  Zaperzony,  Ŝe  ktoś 
ośmiela  się  powątpiewać,  daje  jako  dowód  te  biedne 
pięć  listów,  pięć  krwawych  ran,  świeŜą  jeszcze  krwią 
ociekających,  pięć  listów,  które  byłyby  kamień  wzru-
szyły  swą  rozpaczną  wymową,  tylko  nie  serce  zacnego 
marszałka.

 

I  listy  te  dostały  się  w  równie godne  ręce hrabiego 

de  Cuilleraques,  o  którym  ten  sam  Saint  Simon  (nie-
wyczerpane  źródło  do  historyi  czasów  Ludwika  XIV) 
mówi,  Ŝe  był  to  chełpliwy  wyga,  obŜartuch  i  błazen 
równocześnie,  przyznaje  jednak,  Ŝe  był  sprytny,  nie  źle 
miał w głowie i był w towarzystwie bardzo miły.

 

Miał  przyjaciół  i  Ŝył  na  ich  koszt,  bo  wszystko 

przepuścił; mimo to rozrywano go na wszystkie strony.

 

Słynny prefekt paryzki   Louvois   powierzył   mu   re-

 

background image

dakcyę  urzędowej  gazety:  »La  Gazette«,  a  w  kołach 
literackich  teŜ  był  znany,  ponoć  nawet  udzielał  rad 
Racine'owi i Boileau'owi.

 

Oczywiście,  Ŝe  taki  sprytny  pan  odrazu  się  poznał 

na  niezmiernej  wartości  literackiej  listów  Marianny: 
z  wiedzą,  czy  bez  wiedzy  Chamilly'ego,  przetłomaczył 
je  na  jeŜyk  Francuzki  i  wydał.  A  zrobił  na  tem  świetny 
interes.  W  krótkim  przeciągu  czasu  wyszło  czterdzieści 
wydań.

 

Szczęśliwa  Marianna  nie  dowiedziała  się  o  tem. 

Byłaby  ze  wstydu  umarła,  gdyby  się  dowiedziała,  Ŝe 
co  najwstydliwszego  było  w  jej  duszy,  w  jej  Ŝyciu,  pu-
blicznie obnaŜonem zostało.

 

A  zresztą  nikt  nie  znał  jej  nazwiska.  Sto  lat  po  jej 

ś

mierci miało się ono dopiero uwiecznić.

 

AŜ  do  roku  1810  nie  wiedziano,  kto  był  autorem 

tych listów.

 

Po  raz  pierwszy  ogłosił  słynny  helenista  za  czasów 

Napoleona,  Boissonade,  fejleton  w  »Journal  de 
l'Em-pire«,  dzisiejszym  »Journal  des  Debars«,  w  którym 
pisze:  nCzytacie  i  podziwiacie  listy  portugalskie,  a  nie 
wiecie, kto je napisał.

 

OtóŜ mogę zdradzić tajemnicę. Na egzemplarzu z 

1669,  który  jest  w  mojem  posiadaniu,  jest  napisane 
nieznaną  mi  ręką:  »Zakonnica,  która  te  listy  pisała,  na-
zywała  się  Marianna  d'Alcoforado,  z  klasztoru  w  Bei, 
pomiędzy Estramadurą a Andaluzyą«.

 

background image

I  ścisłe  badania  najnowszych  czasów  potwierdziły 

jak najzupełniej wiarogodność tej notatki.

 

Marianna  d'Alcoforado  pochodziła  z  starej,  bardzo 

powaŜanej  i  zamoŜnej  rodziny,  która  częstokroć  wielkie 
przysługi  oddawała  ojczyźnie  i  królowi.  Ale  dawno  za-
ginęłaby  juŜ  wieść  o  Alcoforadach,  gdyby  ich  Marianna 
nie była uczyniła słynnymi na cały świat.

 

Rodzice  jej,  lękając  się  o  przyszłość  swych  córek, 

były to czasy strasznie niespokojne, bo właśnie wybuchła 
zaŜarta wojna miedzy Portugalią a Hiszpanią, lękając się, 
czy w tej zawierusze nie utracą całego mienia tak, Ŝe nie 
będą mogli córek odpowiednio wyposaŜyć, oddali je w 
młodym  wieku  do  klasztoru.  Jedna  z  nich  zdaje  się 
rychło  umarła,  starsza  zaś  Marianna  przyjęła  śluby 
zakonne.

 

ś

ycie  klasztorne  w  XVII  stuleciu  uległo  całkowitemu 

zepsuciu.  Istniały  wprawdzie  bardzo  surowe  reguły,  ale 
nikt na nie nie zwaŜał.  ZamoŜniejsze zakonnice  miały 
w  klasztorach  juŜ  nie  celki,  ale  wytworne  mieszkania, 
damy  świeckie  mogły  sobie  kupić,  oczywiście  za  grube 
pieniądze, prawo przebywania w klasztorze, dokąd wnosiły 
zbytek,  światowość  a  często  jak  najgorszy  przykład. 
Zakonnice szły ich śladem, a jeŜeli reguła nie pozwalała 
na długie powłóczyste habity, poczęły je krótko obcinać, 
by  tem  lepiej  uwydatnić  zgrabne  nóŜki  w  obcisłych 
pantofelkach.  Reguła  karała  zakonnicę,  schwytaną  sam 
na  sam  z  męŜczyzną,  i  o  laty  więzienia,  utraceniem  prawa 
przystępu  do  kraty  i  zupełnem  odcięciem  od  świata, 
tymczasem nic łatwiejszego, jak dostęp do klasztoru.

 

Hrabia   Szomberg,   pod   którego   komendą    słuŜył

 

background image

w Portugalii de Chamilly, »wykradł« jak najspokojniej w 
ś

wiecie zakonnicę i miał z nią kilkoro dzieci.

 

Słynne 

procesy 

Gauffridi'ego 

1610, 

Urbain 

Gran-diera  1632—34,  Magdaleny  Bavent  1633—1647, 
odsłoniły  całą  otchłań  hysterycznej  zarazy,  która  po 
ówczesnych  klasztorach  grasowała.  Zresztą  rzeczy  to 
zbyt znane, by się dłuŜej nad tem rozwodzić.

 

Tą  swobodą,  tem  rozluźnieniem  reguł  i  dawniejszych 

surowych  obyczajów  tłomaczą  się  takie  szczegóły  w  li-
stach  Marianny,  Ŝe  nie  potrzebowała  się  np.  taić  z  swoją 
miłością, Ŝe wszystkie siostry o niej wiedziały a nawet z 
współczuciem ją pocieszyć pragnęły, a powierniczką jej 
była  siostra  Dona  Brites,  —  tłomaczy  się,  Ŝe  ad-jutant 
Chamilly'ego  mógł  godzinami  wyczekiwać  na  list,  który 
ona  na  poczekaniu  pisała,  i  tłomaczy  się,  Ŝe  zakonnice 
mogły się swobodnie przypatrywać wojskowej paradzie, na 
której  czele  harcował  dorodny  Chamilly  na  ognistym 
rumaku,  l  to  istotnie  było  jej  zgubą  i  straszną  tragedyą. 
Spojrzał na nią i w tej samej chwili rozpalił w jej sercu 
ogień piekielnej miłości.

 

Sama  o  tem  spotkaniu  w  drugim  swoim  liście  opo-

wiada. Tem się rozpoczęła cięŜka jej tragedyą.

 

Dziarskiemu  junakowi  wpadła  piękna  zakonnica  od 

razu  w  oko,  do  klasztoru  nie  trudno  się  było  dostać: 
wszak w tych obmierzłych czasach, jak skarŜy się jeden 
z wizytatorów, krata klasztoru się nie zamykała.

 

Krótko  trwały  te  dni,  a  moŜe  i  tygodni*  miłosnych 

szałów i upojeń, które jej duszę całą spaliły do dna, a 
dla pana de Chamilly były przyjemną rozrywką. Stosunek 
ten począł go męczyć, moŜe przeraziła go ta

 

 

background image

straszna,  nieokiełznana,  z  wszystkich  więzów  rozpętana 
namiętność  zakonnicy,  dość,  Ŝe  przy  pierwszej  lepszej 
sposobności wsiadł na okręt— i drapnął, jak się to mówi.

 

Po wszystkie czasy to samo.

 

Jeszcze  zachowywał  pozory,  pisał  jej,  jak  sama  mu 

wyrzuca,  rzeczy  czcze  i  jałowe,  które  ją  nic  a  nic  nie 
obchodzą, a potem całkiem zamilkł.

 

Wtedy  to  zebrała  ostatnie  swoje  siły,  pisze  do  niego 

ostatni  list,  w  którym  go  juŜ  »Panem«  nazywa,  odsyła 
mu podarunki, jakie jej dawał, i odsyła mu to, z czem się 
jej najtrudniej rozstać, wizerunek jego.

 

»  Nic  juŜ  więcej  od  Waćpana  sobie  nie  Ŝyczę.  To 

prosty obłęd, Ŝe mu to tak często i tyle razy powtarzam. 
A  jest  koniecznem,  bym  wybiła  sobie  Pana  z  myśli  i 
pamięci, i całkiem o nim zapomniała.

 

I  nawet  wierzę  w  to,  Ŝe  juŜ  nigdy  do  Niego  nie 

napiszę.«

 

I  juŜ nie pisała więcej.

 

Tak  się  zakończył  bolesny  sen  o  szczęściu,  o  miłości 

nieszczęsnej zakonnicy Marianny d'Alcoforado.

 

Długi  czas  starano  się  podać  w  wątpliwość  auten-

tyczność  tych  listów,  dopiero  w  ostatnich  czasach  zdołał 
słynny  historyk  portugalski,  Cordeiro,  Ŝmudnemi  bada-
niami  w  archiwach,  księgach  klasztoru  w  Bei,  całym 
szeregiem  niezbitych  dowodów  dowieść,  Ŝe  listy  te  istotnie 
pisała siostra Marianna.

 

Oryginał 

portugalski 

tych 

listów 

zaginął. 

Francu-zkiemu  tłomaczowi  nie  zaleŜało  oczywiście  na 
zachowaniu

 

background image

oryginału,  moŜe  być,  Ŝe  po  przetłomaczeniu  listy 
Cha-milly'emu  zwrócił  i  po  latach  gdzieś  w  archiwum 
fami-lijnem,  t.  zn.  na  strychu  zbutwiały.  Zachodziło 
zatem  pytanie,  o  ile  przekład  ten  jest  wierny.  Pytanie  to 
prawdopodobnie 

nigdy 

nie 

zostanie 

rozwiązane. 

JednakowoŜ  dyplomata  i  historyk  literatury  hrabia 
Sousa-Botelho, który wydał te listy w nowym wydaniu w 
tekście  fran-cuzkim  i  portugalskim  zarazem  —  (ten  ostatni 
oczywiście  próba  rekonstrukcyi  pierwotnego  oryginału)  — 
twierdzi,  Ŝe  kaŜdy  portugalczyk,  albo  jakikolwiek  dobry 
znawca tego języka, ani na chwile wątpić nie będzie, Ŝe 
te pięć listów prawie dosłownie zostały z portugalskiego 
oryginału przetłomaczone.

 

Mnóstwo  zdań  jest  tak  skonstruowanych,  Ŝe  jeŜeli 

się  słowo  w  słowo  je  z  powrotem  na  jeŜyk  portugalski 
przetłomaczy, wniknie się odrazu w jego duch i charakter.

 

A  juŜ  całkiem  osięgnął  cel  idealnej  prawie  rekon-

strukcyi  wspomniany  historyk  Cordeiro,  który  nadał 
francuzkiemu  tekstowi  piętno  i  charakter  portugalskiej 
mowy klasztornej siedemnastego stulecia.

 

Jedna  przytem,  drobna  wprawdzie,  ale  bardzo  zna-

mienna  okoliczność  wskazała  na  to,  Ŝe  listy  były  pier-
wotnie  pisane  po  portugalsku.  W  francuzkim  języku 
przemawia  Marianna  do  swego  kochanka  wszędzie  przez 
»Vous«,  co  w  ówczesnym  uŜyciu  języka  tyle  znaczyło, 
co »Ty«, ale mogło teŜ znaczyć »Panie«.

 

ZkądŜe  więc  nagle  pisze  w  ostatnim  liście,  by  się  nie 

dziwił,  iŜ  go  całkiem  inaczej  teraz  tytułuje,  kiedy  w  dal-
szym  ciągu  pisze  mu  jak  przedtem  »Vous«?  Niezrozu-
miałe to na pozór miejsce, w tej chwili się wyjaśnia,

 

background image

gdy  się  zwaŜy,  Ŝe  poufałe  »Ty«  pierwszych  listów  za-
stąpiła  w  ostatnim  portugalskiem  sztywnem  »O 
sen-hor!« — »Panie!«, a co w francuzkiem znowu przez 
»Vous«  oddane  zostało.  W  mojem  tłomaczeniu  starałem 
się  oddać  to  »osenhor«  przez  Waćpan",  w  siedemnastem 
stuleciu,  zdaje  się,  powszechnie  uŜywanem  w  stosunku 
kobiety do kawalera.

 

To  jednakowoŜ,  co  bezwzględnie  wskazuje  na  abso-

lutną  autentyczność  tych  listów,  to  ich  szczerość  i  bez-
pośredniość.  Potrzeba  tylko  przeczytać  choćby  parę 
listów z owych czasów: kiedy kaŜdy z tych »precieux« i 
precieusów starał się przybrać uczucia swoje w kłamliwe, 
przesadne  formy  literackie,  kiedy  piękne  słowo  zabijało 
całkiem  uczucie,  a  ładnie  utoczony  frazes  górował  nad 
wszystkiem, listy te Marianny są jakoby objawieniem duszy 
bez  obsłonek,  bez  frazesu,  z  niesłychaną  szczerością  i 
prawdą. »Arcydziełem miłości kobiety« nazywa je Remy 
de  Gourmont  i  winszuje  czytelnikowi  nieznanej  jeszcze 
rozkoszy,  jaką  będzie  miał  przy  ich  czytaniu,  i 
rzeczywiście nie znam w całej literaturze nic, w  cz emb y 
d usz a  ko bie ty  tak  do  n aga  się  od słon iła  w  swej 
bezdennej  rozpaczy  miłosnej,  swej  dumie  i  poniŜeniu,  w 
swej zachłanności, zazdrości i pokorze.

 

Długi  czas  intrygowały  współczesnych  dalsze  losy 

nieszczęsnej zakonnicy.

 

»Ślubowałam  sobie,  Ŝe  postaram  się  uspokoić;  albo 

to  zdołam,  albo  powezmę  rozpaczliwe  postanowienie«, 
pisze w swoim poŜegnalnym liście.

 

Rozpaczliwy,  beznadziejny,  w  wszystkich  tonacjach 

ot-chłannego  bólu  rozbrzmiewający  ton  tych  listów, 
kazał

 

background image

przypuszczać, 

Ŝ

wykonała 

to 

»rozpaczliwe 

postanowie-nie« i odebrała sobie Ŝycie, albo teŜ stała 
się  ofiarą  »  krwawej,  dusznej  mitręgi  i  wyczerpującego 
osłabienia«,

 

o  którem często wspomina.

 

Ale tak łatwo z miłości się nie umiera. Długie, długie 
jeszcze lata miała oblubienica Chrystusa pokutować za 
swój cięŜki grzech.

 

Miłosny   obłęd,   który   się   w jej   duszy   rozszalał

 

i  prawdopodobnie   ją o   chorobę  przyprawił,   wzbudził 
w zakonnicach współczucie, tem zrozumialsze ze względu 
na wysoki stan   urodzenia   Marianny i na   majątek, jaki 
z sobą do klasztoru wniosła.

 

Nie  była  widocznie  w  stanie  spełniać  wszystkich 

obowiązków,  jakie  reguła na  siostry  nakładała, — dość, 
Ŝ

e »zrobiono mnie furtjanką w tym klasztorze«, pisze w 

swoim czwartym liście.

 

MoŜe  chciano  w  tem  lekkiem  urzędowaniu  myśli  jej 

rozprószyć,  pozwolić  jej  wytchnąć  w  jej  cięŜkiem  utra-
pieniu.

 

Tymczasem  gorsząca  jej  miłość  stała  się  juŜ  widocznie 

głośną,  cała  jej  familia  juŜ  ją  za  Ŝycia  pogrzebała, 
do-kumenta  rodziny  d'  Alcoforadów  całkiem  o  niej 
milczą,  jej  brat Baltazar,  towarzysz  pancerny  Chamillego, 
wstąpił  nagle  do  stanu  duchownego  —  przypuszczają,  Ŝe 
pośredniczył  w  stosunku  miłosnym  między  swoim  towa-
rzyszem,  a  siostrą,  a  teraz  lekkomyślność  swoją  zapra-
gnął  odkupić  poświęceniem  się  Bogu  —  jej  starszy 
brat  musiał  ją  uwaŜać  za  parszywą  owcę,  jeŜeli  swe 
córki  oddał  do  całkiem  innego  klasztoru,  by  się  nie  za-
raziły przykładem ciotki — a i w klasztorze samym

 

 

background image

nie  zapomniano  o  cięŜkim  występku,  jakiego  się  przed 
duŜo  —  duŜo  laty  dopuściła  —  mimo,  Ŝe  w  zapiskach 
klasztornych  wyraźnie  napisano,  iŜ  przez  wszystkie 
lata  gorąco  się  słuŜbie  BoŜej  oddawała,  wszystkim  jako 
przykład  świeciła,  nikt  się  na  nią  nie  poskarŜył,  bo 
dla  wszystkich  była  słodką  i  łagodną,  i  mimo  wyso-
kiego  stanu  i  budującej  poboŜności,  zawsze  pozostała 
w cieniu i na uboczu. Raz tylko — po kilkunastu latach od 
czasu,  w  którym  datują  się  jej  listy  (grudzień  1667  do 
początku czerwca 1668) była kandydatką na przełoŜoną. 
Było  to  w  roku  1709,  ale  na  109  głosów  padło  na nią 
zaledwie 48.

 

Wreszcie  miała  zakończyć  męczeński  swój  Ŝywot: 

»gdy  czuła,  Ŝe  koniec  nadchodzi«  prosiła  o  święte  sa-
kramenty,  które  przyjęła  całkiem  przytomna,  dziękowała 
Bogu, Ŝe uznał ją za godną, iŜ raczył zejść do przybytku 
jej  serca,  umarła  z  oznakami,  iŜ  w  całej  pełni  Ŝywot 
swój  w  łasce  zakończyła,  a  do  ostatniej  chwili  nie 
utraciła mowy.

 

Trzydzieści lat pełniła cięŜką pokutę, duŜo cierpiała i 

chorowała, a  choroby  i utrapienia  wszelkie znosiła z 
oddaniem się woli Boskiej i z pragnieniem, »by gorsze i 
cięŜsze jeszcze cierpienia ją nawiedzały«.

 

Umarła  28  lipca  1723  roku  w  podeszłym  wieku,  bo 

liczyła na on czas lat 83.

 

Pół wieku  »tem umierała, Ŝe umrzeć nie mogła«.

 

Kiedy ostatni z d' Alcoforadów, całkiem juŜ 

zdege-nerowany dziwak, który we wszystkiem, czego się, 
tylko

 

background image

czepiał,  doszczętnie  bankrutował,  był  zmuszony  w  siód-
mym  dziesiątku  ubiegłego  stulecia  dom  w  Beja,  odzie-
dziczony  po  swoich  przodkach,  sprzedać,  wymówił  sobie, 
aby  w  głównej  sali  zachowano  herb  familijny  -  nie 
uwzględniono jednakoŜ tego zastrzeŜenia. 

Prawdopodobnie  nawet  nie  wiedział,  Ŝe  nazwisko 

jego nie kamienną tarczą herbową przejdzie do najdalszej 
potomności,  ale  niespoŜytą  pięknością  tych  paru  listów, 
które bezpośrednią  siłą  i  namiętnością  mogą  się  mierzyć z 
listami  Heloizy,  a  nawet  je  niestygnącą  mocą  uczucia 
przerastają. 

background image

 

LIST  PIERWSZY.

 

Jak  byłeś  nierozsądny,  jak  mało  przewidujący,  roz-

waŜ tylko, miłości moja!

 

Biedactwo  Ty!  Oszołomiła  Cię  Twoja  lekkomyślna 

nadzieja i nawzajem mnie nią oślepiłeś!

 

Namiętność,  na  której  budowałeś  tyle  wspaniałych 

planów,  sprawia  Ci  teraz  li  tylko  śmiertelną  rozpacz, 
która  się  da  tylko  porównać  z  okrucieństwem  rozłąki, 
która jest jej przyczyną.

 

Ta  Twoja  nagła  ucieczka,  którą  ból  mój,  jakkolwiek 

tak  wynalazczy  w  środkach  nowych  cierpień,  nie  jest 
zdolen  w  całej  doniosłości  jej  smutku,  dostatecznie  okre-
ś

lić, ŜaliŜ to mi po wszelką wieczność nie dozwoli ujrzeć 

tych  oczu,  w  których  tyle  miłości  widziałam,  które  mnie 
nauczyły  odczuwać  rozkosze,  jakie  mi  się  stały 
nieskończoną błogością, zastąpiły wszelkie inne uczucia, a 
mówiąc szczerze całą mnie wypełniały.

 

Moje  biedne  oczy  straciły  w  Twoich  jedyne  światło, 

które mi Ŝycie i krasę dawało; pozostały im tylko łzy, a 
nie znam innego z nich poŜytku, jak tylko płacz, usta-

 

background image

  wiczny płacz, odkąd się dowiedziałam, Ŝeś postanowił  
te  straszną  rozłąkę,  która  niezadługo  mą  śmiercią  się 
stanie.

 

A  nagle:  jednakoŜ  zdaje  mi  się,  jakoby  mnie  coś 

ciągnęło  do  cierpień,  których  Ty  jeden  jesteś  przyczyną. 
Całe moje Ŝycie Tobie poświeciłam, od pierwszej chwili, 
w  której  oczy  moje  na  Tobie  spoczęły,  i  odczuwam  ta-
jemną rozkosz Tobie je w ofierze złoŜyć.

 

Westchnienia  moje wybiegają  za Tobą po  tysiąc  razy 

na  dzień,  a  nie  dają  mi  Ŝadnego  ukojenia  —  biedne 
westchnienia  moje  nic  dać  ci  nie  mogą  prócz  świadomej 
pewności  mego  nieszczęścia,  które  mi  Ŝadnej  nadziei  nie 
pozostawia  i  wiecznie  to  samo  powtarza:  Przestań 
wreszcie,  przestań  biedna  Marianno,  przestań  się  tak  da-
remnie wyczerpywać! Dość juŜ westchnień, płaczu i Ŝalów 
za  kochankiem,  którego  nigdy  juŜ  nie  ujrzysz,  który  pe 
za  morze  popłynął,  by  od  Ciebie  uciec  -  kędyś  do 
Francyi,  a  teraz  opływa  w  przyjemnościach  i  rozko-
szach  i  ani  na  sekundę  nie  pomyśli,  Ŝe  ty  cierpisz  i  roz-
grzesza  Cię  z  uczuć,  za  które  na  Ŝadną  podziękę  dla 
Ciebie zdobyć się nie moŜe.

 

AleŜ  nie!  Nie  mogę  się  zmódz,  by  tak  źle  o  Tobie 

myśleć.  Za  mocnom  spragniona,  by  módz  Cię  uniewinnić. 
Nie  jestem  w  stanie  sobie  wyobrazić,  byś  mógł  o  mnie 
zapomnieć.

 

CzyŜ  nie  jestem  dość  nieszczęśliwa,  by  mnie  jeszcze 

fałszywe  podejrzenia  poŜerać  miały?  DlaczegoŜ  miała-
bym się wytęŜać, aby we wspomnieniach moich zniszczyć 
to  wszystko,  coś  czynił,  by  mi  dać  dowody  Twej  mi-
łości? PrzeczŜe taką radość to wszystko mi sprawiło,

 

 

background image

Ŝ

e  musiałabym  być  niewdzięcznem  stworzeniem,  gdybym 

nie  doznawała  tej  samej  rozkoszy,  kochając  cię  teraz  tak, 
jak  ongi,  gdym  w  całej  pełni  kosztowała  pewności,  Ŝe 
mnie kochasz.

 

JestŜe  to  moŜliwe,  aby  wspomnienia  tych  słodkich 

chwil  mogły  się  stać  tak  straszną  goryczą?  I  wbrew 
wszelkiemu porządkowi praw natury  mająŜeŜ jedynie na 
to słuŜyć, by mi serce rozdzierać?

 

To biedne serce! Twój list ostatni wprawił je w dziwny 

stan: tak się tłukło w mej piersi, Ŝe zdawało się, iŜ się z 
niej wyrwie i wybiegnie ku Tobie.

 

Byłam  tak  zmoŜona  temi  strasznemi  wstrząśnieniami 

uczuć,  Ŝe  przez  więcej  jak  trzy  godziny  odchodziłam 
od  zmysłów.  Było  to,  jakobym  się  z  wszystkich  sił 
broniła,  by  powrócić  do  Ŝycia,  do  tego  Ŝycia,  które  dla 
Ciebie  stracić  muszę,  a  którego  dla  Ciebie  zachować  nie 
mogę.  Wbrew  mej  woli  wróciłam  znowu  do  siebie. 
Uczucie,  Ŝe  o  mało  co  z  miłości  nie  umarłam,  radość 
mi  sprawiało  i  rada  byłam,  Ŝe  wreszcie  miał  nadejść 
kres  cierpieniom,  które  dusze  mą  smagały,  Ŝe  Ciebie 
niema.

 

Po  tych  wszystkich  gwałtownych  przejściach  mocno 

osłabłam;  ale  jakŜeŜbym  mogła  Ŝyć  bez  bólu,  dopóki 
Cię  ujrzeć  nie  zdołam?  Znoszę  to  cierpienie,  bez  skargi, 
boś ty jest, który mi je sprawił.

 

Ja  biedne  dziecko  człowiecze!  TakaŜ  to  zapłata, 

którą  mi  się  wywdzięczasz?  Za  to,  Ŝem  Cię  tak  gorąco 
ukochała ?

 

Ale  wszystko  mi  jedno.  Postanowiłam,  ubóstwiać 

Cię przez całe moje Ŝycie i nikogo więcej nie poko-

 

 

 

background image

chać.  I  to  jedno  Ci  powiem:  dobrze  zrobisz,  jeŜeli  i  Ty 
Ŝ

adnej innej nie pokochasz. 

Zadowolniłbyś  się  moŜe  miłością,  mniej  gorącą  od 

mojej  ?  Być  moŜe,  Ŝe  znalazłbyś  kobietę,  piękniejszą 
ode-mnie — a przecieŜ mówiłeś kiedyś, Ŝe jestem piękna 
—  ale  Ŝadnej  nie  znajdziesz,  któraby  Cię  tak  gorąco 
kochała,  jak  ja  —  a  ta  reszta,  to  wszystko  po  za  tem,  to 
głupstwo i marność. 

I  dajŜe  spokój  wypełniać  listy  Twoje  rzeczami,  które 

są  czcze  i  nic  nie  znaczą  i  przestań  pisać,  bym  o  Tobie 
myślała.  Nie  mogę  zapomnieć  o  Tobie,  i  równieŜ  nie 
zapominam,  Ŝeś  mi  robił  nadzieję,  iŜ  powrócisz  i  małą 
chwilkę pragniesz przy mnie pozostać. 

Czemu całe Ŝycie nie chcesz przy mnie pozostać? 

Gdybym  mogła uciec z tego rozpacznego klasztoru, 

z  pewnościąbym  tu  nie  czekała  w  Portugalii  na  to,  czy 
Twoje  zapewnienia  się  ziszczą.  O  nie!  bez  wahania 
p o p ęd ziłab ym za  T o b ą, od szu kała Cię  i s zła za T o b ą i 
kochała Cię ponad cały świat. 

Nawet  nie  ośmielam  się  myśleć,  Ŝe  to  mogłoby  być 

moŜliwem.  Nie  chcę  karmić  nadziei,  któraby  mi  mogła 
dać  jakieś  ukojenie,  i  na  oślep  pragnę  się  rzucić  w  moje 
nieszczęście i bezmiar mej męki. 

JednakoŜ:  to  jedno  przyznać  muszę:  sposobność,  którą 

brat  mój  mi  wyjednał,  bym  do  Ciebie  pisać  mogła,  ura-
dowała  mnie  i  rozproszyła  na  chwilę  rozpacz,  w  jakiej 
Ŝ

yję. 

To  zaś  powinieneś  i  musisz  mi  powiedzieć,  czemuś 

takie  wysjłki  robił,  by  mnie  oszołomić,  podczas  kiedyś 
wiedział, Ŝe pewnego pięknego poranku mnie porzucisz. 

background image

ZkądŜeŜ  u  Ciebie  to  pragnienie,  by  mnie  wtrącić  w  nie-
szczęście? Czemuś mnie nie pozostawił w spokoju i ciszy 
w moim klasztorze? Czym Ci moŜe coś złego zrobiła?

 

Ale, proszę, wybacz mi, Kochanku mój!

 

Nie robię Ci Ŝadnych wyrzutów. Nie jestem w stanie 

wzywać przekleństw i zemsty na Ciebie, przeklinam tylko 
moje straszne przeznaczenie.

 

Kiedy  nas  rozłączyło,  tak  mi  się  przynajmniej  zdaje, 

sprowadziło  na  nas  całe  to  nieszczęście,  którego  od  niego 
lękać  się  mogliśmy.  Nie  uda  mu  się  jednakoŜ,  rozłączyć 
nasze  serca;  miłość,  silniejsza,  aniŜeli  przeznaczenie,  po-
łączyła je nierozerwalnie na całe Ŝycie.

 

JeŜeli  Ci  cośkolwiek  na  mnie  zaleŜy,  to  pisz  często 

do  mnie!  Na  tom  sobie  chyba  zasłuŜyła,  Ŝe  gorliwie 
będziesz  się  starać,  powiadamiać  mnie,  co  się  w  Twem 
sercu dzieje, i jakie koleje Twego Ŝycia przechodzisz.

 

A ponad wszystko: przyjedź, by mnie ujrzeć!

 

Bądź zdrów!

 

Nie  mam  sił  papieru  tego  z  rąk  wypuścić,  tego  pa-

pieru,  który  w Twych  rękach  trzymać  będziesz. Gdybym 
ja  mogła  być  tą  rzeczą,  która  to  szczęście  kosztować 
będzie!

 

Ale piszę koszałki opałki,  jak głupia! Wiem przecieŜ, 

Ŝ

e to niemoŜliwe!

 

Bądź zdrów! Nie zniosę dłuŜej.

 

Bądź zdrów!

 

Nie przestań nigdy mnie kochać!

 

I pozwól, bym jeszcze straszniejsze cierpienia znosiła!

 

background image

 

L I S T   D RU G I

 

Twój  oficer  właśnie  mi  opowiadał,  Ŝeś  był  burzą 

zmuszony, zarzucić kotwicę w Algarve.

 

Lękam się, Ŝeś musiał duŜo na morzu przecierpieć, a 

lęk  ten  tak  mnie  wypełnił,  Ŝem  przestała  myśleć  o  całej 
mojej własnej męce.

 

A  po  zatem,  czy  Ty  rzeczywiście  myślisz,  Ŝe  Twój 

podkomendny  większy  ma  udział  w  tem,  co  się  Tobie 
przydarzy,  aniŜeli  ja?  DlaczegoŜ  on  lepiej  o  wszystkiem 
wie, i dlaczego wogóle do mnie nie pisałeś? Byłabym w 
najwyŜszym stopniu nieszczęśliwa, gdybyś nie był miał 
do  tego  sposobności,  odkąd  wyjechałeś,  a  jeszcze 
nieszczęśliwszą, gdybyś był miał sposobność, a nie pisał.

 

Jesteś  bezgranicznie  niesprawiedliwy  i  niewdzięczny; 

ale  głębszą  Ŝałobą  bolałoby  moje  serce,  gdyby  to  miało 
nieszczęście  na  Twoją  głowę  sprowadzić.  JuŜ  wolę,  Ŝe 
to  wszystko  pozostanie  bezkarne,  aniŜelibym  chciała  być 
pomszczoną.

 

Z  wszystkich  sił  opieram  się  wszystkim  dowodom, 

któreby mnie wreszcie przekonać musiały, Ŝe juŜ mnie

 

background image

więcej  nie  kochasz,  i  wolałabym  się  tysiąc  kroć  razy 
chętniej  oddać  swojej  namiętności,  aniŜeli  posłuchać 
głosu  rozsądku,  który  mi  nakazuje  skarŜyć  się  na  twoją 
oziębłość.

 

Ile  męczarni  byłbyś  mógł  mi  oszczędzić,  gdyby  po-

stępowanie  Twoje  juŜ  w  pierwszych  dniach,  gdym  Cię 
ujrzała, było tak sobie od niechcenia, jak mi się ono w 
ostatnich czasach wydało. Ale któŜby go nie był uwaŜał 
za  szczere?  IleŜ  to  nas  kosztuje,  jakich  długich  wahań, 
zanim  poczynamy  powątpiewać  o  szczerości  tych,  których 
kochamy!

 

Doskonale  widzę,  Ŝe  najdrobniejsze  uniewinnienie  Ci 

wystarcza,  a  mimo,  Ŝe  się  nawet  nie  raczysz 
kiedyśkol-wiek o nie pokusić, miłość moja słuŜy Ci tak 
wiernie, Ŝe w Ŝaden sposób nie jestem w stanie Ciebie 
jako  winnego  osądzić,  a  jeŜeli,  to  jedynie  na  to,  by  Cię  w 
nie-wysłowionem szczęściu uniewinnić.

 

Nie  pozostawiłeś  mi  ani  spokoju,  ani  wytchnienia 

Twoimi  usilnymi  zalotami;  Twoja  namiętność  wprawiała 
mnie  w  drŜenie,  oszałamiałeś  mnie  Twemi  pochlebstwami, 
Twoje  święte  zaklęcia  dawały  mi  pewność;  moje  bez-
graniczne  zakochanie  sprowadziło  mnie  na  bezdroŜa, 
a  następstwem  wszystkiego  tego,  co  tak  gładko  i  szczę-
ś

liwie  się  rozpoczęło,  nic,  prócz  snów,  łkań  i  cięŜkiej 

bolesnej  śmierci,  bez  złudnej  pociechy,  jakiejśkolwiek 
pomocy.

 

Prawda,  Ŝem  zaznała  niepojętych  rozkoszy,  gdym 

Cię  kochała,  ale  kosztują  mnie  one  teraz  zbyt  straszne 
cierpienia. A ostrze tych wstrząśnień, które przez Ciebie 
w udziale mi się dostały, wybiega zawsze daleko poza cel.

 

background image

Gdybym  była  uporczywie  sprzeciwiała  się  zapędom 

Twej  miłości,  gdybym  Ci  była  dawała  powody  do  cier-
pienia  i  zazdrości,  aby  silniej  jeszcze  rozdmuchiwać 
ogień Twej namiętności i całkiem Cię w moc moją dostać; 
gdybyś w postępowaniu mojem był zauwaŜył cośkolwiek, 
coby  przebiegłość  i  podstęp  było  zdradzało,  jednem 
słowem:  gdybym  była  się  kierowała  rozsądkiem,  a  nie 
przyrodzonym pociągiem, który mnie ku Tobie skłonił, 
a któryś Ty mnie odrazu odczuć nauczył -

 

o  wtedy mógłbyś mnie  srogo   ukarać, i mocy  swej na- 
demną naduŜywać   z niejakim   przebłyskiem   sprawiedli 
wości, chociaŜby wszystkie moje starania i zakusy zostały 
z pewnością bez skutku.

 

Ale wydawałeś mi się być godnym mej miłości, zanim 

mi jeszcze powiedziałeś, Ŝe mnie kochasz; okazałeś mi się 
w silnem, namiętnem uniesieniu, byłam oślepiona,

 

i  oddałam się   mej   miłości ku   Tobie,   bez   myśli i bez 
rozumu. Ty nie byłeś tak ślepy jak ja;   i czemuś  mnie 
pogrąŜył w ten nędzny   stan,   w   jakim   się  teraz znaj 
duję? Czegoś właściwie chciał od mej miłości, która Ci 
się przecieŜ tylko cięŜarem   stać   mogła w całym swym 
bezmiarze?

 

Wiedziałeś bardzo dobrze, Ŝe na zawsze w Portugalii 

pozostać  nie  moŜesz.  I  dlaczegoŜ  zapragnąłeś,  wybrać 
właśnie  mnie,  by  mnie  w  takie  nieszczęście  wtrącić? 
PrzecieŜ byłbyś mógł bez wątpienia znaleźć tu kobietę, 
piękniejszą  odemnie,  a  któraby  Ci  była  mogła  słuŜyć  do 
równych  rozkoszy,  boś  szukał  tylko  takich,  które  są 
pośledniejszego  gatunku:  kobietę,  któraby  Cię  była 
wiernie kochała, jak długobyś przy niej był pozostał,

 

background image

którąby  czas  był  pocieszył  wskutek  rozłąki,  a  którąbyś 
był  mógł  porzucić  bez  wyrzutu,  Ŝe  stajesz  się  wiaro-
łomnym i okrutnym.

 

Postąpiłeś  sobie  raczej  jako  tyran,  który  się  na  to 

uwziął,  by  mnie  udręczyć,  aniŜeli  jako  kochanek,  który 
powinien  myśleć,  by  kochankę  swoją  w  wieczny  zachwyt 
wprawiać.  I  dlaczego,  na  Boga,  pragniesz  być  tak  twar-
dym  i  nieubłaganym  dla  serca,  które  li  Tobie  tylko 
przynaleŜy?

 

Wiem  aŜ  nadto  dobrze,  Ŝe  uprzedzić  się  do  mnie  ró-

wnie  Ci  łatwo,  jak  mnie,  by  się  całkiem  na  Twoją  korzyść 
odmienić.  Nie  byłabym  potrzebowała  całej  mojej  miłości 
ani  nawet  poczucia,  Ŝe  coś  nadzwyczajnego  dla  siebie 
robię, a juŜ zdołałabym sprzeciwić się całkiem innym i 
lepszym  cokolwiek  powodom,  jak  te,  które  Cię  spo-
wodowały,  by  mnie  opuścić!  Byłyby  mi  się  wydały 
słabe  i  nikłe,  a  w  całym  świecie  nie  byłyby  się  takie 
znalazły, któreby mnie od Twego boku odciągnąć zdołały.

 

Aleś  Ty  pragnął  tylko  posłuŜyć  się  pierwszym 

lepszym pozorem, by módz powrócić do Francyi.

 

Okręt odpływał.

 

Czemuś mu nie pozwolił odpłynąć?

 

Rodzina Twoja Ci pisała.

 

A  czy  nie  wiesz  o  tem  wszystkiem,  com  ja  od  mojej 

przecierpieć musiała?

 

Honor Twój nakazywał Ci, byś mnie opuścił.

 

A ja? Czym ja myślała p mej czci i honorze?

 

Musiałeś  wracać  do  ojczyzny,  by  Twemu  królowi 

słuŜyć.

 

JeŜeli to wszystko, co o nim opowiadają, jest prawdą,

 

background image

to  zaiste  nie  potrzebo wał  on  Twojej  pomocy,  i  łatwo  
mógł Cię zwolnić z Twych obowiązków. 

Ach,  jakabym  ja  była  szczęśliwa,  gdyby  mi  danem 

było,  całe  Ŝycie  spędzić  przy  Tobie!  Ale  jeŜeli  to  była 
wola  przeznaczenia,  Ŝe  okrutna  rozłąka  miała  nas  roz-
dzielić,  to  jednakowoŜ  myślę,  Ŝe  winnam  się  weselić,  iŜ 
nie  postąpiłam  wiarołomnie,  a  za  Ŝadne  skarby  świata 
nie byłabym w stanie na taką podłość się zdobyć. 

W i e m,  o c h  wi e m,  Ŝ e  C i ę  k o c h a m a Ŝ  d o  o b ł ę d u .  A 

jednakowoŜ  nie  skarŜę  się  na  obłąkaną  moc  całej  mej 
miłości. Przyzwyczaiłam się do wszystkich jej męczarń i 
udręczeń, a nie mo głab ym Ŝyć bez tego szczęścia, które 
odczuwam  w  mej  miłości  ku  Tobie  w  tysiącach 
straszliwych tortur. 

Ale  bezustannie  zamęczam  się  nudą  i  zniechęceniem 

do  wszystkiego.  Moja  rodzina,  moi  przyjaciele,  ten 
klasztor  tu,  to  wszystko  stało  mi  się  wstrętnem  i  nie  do 
zniesienia. 

Nienawidzę  wszystkiego,  na  com  zmuszona  patrzeć, 

wszystkiego,  co  mi  przymus  robić  kaŜe.  l  tak  zazdrosna 
czuję  się  w  mej  miłości,  Ŝe  zdaje  mi  się,  jakoby  wszystkie 
moje  czynności,  wszystkie  moje  obowiązki  powinny  się 
odnosić  do  Ciebie.  Wiesz,  ja  mam  wyrzuty  sumienia, 
jeŜeli  jednej  sekundy  mego  Ŝycia  Tobie  w  ofierze  nie 
składam. 

CóŜbym  ja  najbiedniejsza  z  biednych  zrobiła  bez 

całej  mej  nienawiści  i  całej  mej  miło ści,  która  moje 
serce  wypełnia!  CzyŜbym  ja  moŜe  mogła  przeŜyć  to 
wszystko,  w  czem  bezustannie  wszystkie  moje  siły  sku-
pione, czyŜbym była w stanie prowadzić spokojne i obo- 

background image

jętne Ŝycie!  Nie! Nigdybym się nie mogła przyzwyczaić 
do Ŝycia tak czczego i tak bez treści.

 

Wszyscy  ludzie  zauwaŜyli  zupełną  zmianę  w  mojej 

istocie,  postępowaniu  mojem  i  osobie.  Mówiła  o  tem  ze 
mną  przeorysza,  z  początku  surowo  a  potem  z 
nieja-kiem  wymiarkowaniem.  Com  jej  odpowiedziała,  nie 
wiem. Zdaje mi się, Ŝem się z wszystkiego wyspowiadała. 
Nawet  najsurowsze  mniszki  mają  litość  nademną,  i  ta  je 
skłania,  by  mi  okazywać  współczucie  i  zmiłowanie. 
Wszyscy  są  wzruszeni  moją  miłością,  tylko  Ty  jeden 
nie  przestajesz  być  całkiem  obojętny,  a  jeŜeli  piszesz,  to 
nic,  prócz  zimnych  listów,  pełnych  wiecznych  powtarzań, 
połowa  papieru  niezapisana,  tak,  Ŝe  całkiem  ordynarnie 
pokazujesz, jak utęskniony był Ci koniec.

 

Dona  Brites  męczyła  mnie  niedawno  tak  bardzo,  by 

mnie  z  mego  pokoju  wyciągnąć,  a  poniewaŜ  myślała,  Ŝe 
toby mnie mogło rozerwać, poprowadziła mnie na spacer 
na  werandę,  skąd  moŜna  widzieć  bramy  Mertoli.  Jak 
tylko tam weszłam, opadł mnie straszny cięŜar bezlitosnych 
wspomnień, tak, Ŝe całą resztę dnia przepłakałam.

 

Zaprowadziła  mnie  z  powrotem  do  pokoju,  gdziem 

się rzuciła na łóŜko i myślałam o tem, jak nikłe są widoki, 
Ŝ

e  mogłabym  znowu  kiedykolwiek  powrócić  do  zdrowia. 

To  wszystko,  co  się  tu  robi,  by  mnie  pocieszyć,  zaostrza 
moje  cierpienia,  a  nawet  środki  lecznicze  są  dla  mnie 
tylko dalszą przyczyną męczarni.

 

Tam widziałam — ach jak często — jakeś przechodził 

z postawą i wejrzeniem, które mnie oczarowały, i przy 
tem oknie stałam onego nieszczęsnego dnia, kiedy

 

background image

poraz  pierwszy  uczułam  pierwsze  oznaki  mej  zgubnej 
miłości.

 

Zdawało  mi  się,  jakobyś  się  starał,  mnie  się  przypo-

dobać,  pomimo,  Ŝeś  mnie  jeszcze  nie  znał.  Byłam  pewna, 
Ŝ

eś mnie zauwaŜył miedzy wszystkiemi, z któremi byłam 

razem,  a  jakeś  przystanął,  wyobraziłam  sobie,  Ŝeś 
zapragnął,  bym  Cię  dokładnie  ujrzeć  i  całą  Twoją 
zręczność  i  śmiałość,  z  jaką  konia  ostrogami  wspiąłeś, 
podziwiać  mogła.  Byłam  wylęknioną,  gdyś  go  zmusił 
do  wzięcia  cięŜkiej  przeszkody.  Jednem  słowem,  czułam 
się  nagle  silnie  opanowaną  przez  wszystko,  coś  robił, 
juŜ  wtedy  czułam,  Ŝe  nie  jesteś  mi  obojętny,  a  wszystkie 
Twoje czyny i zabiegi odnosiłam do siebie.

 

Znasz  aŜ  nadto  dobrze  ciąg  dalszy  tego,  co  się  tu 

rozpoczęło,  ale  chociaŜbym  nie  potrzebowała  Cię  oszczę-
dzać, nie powinnam wywoływać w Tobie wspomnień, z 
lęku, by Cię nie obciąŜać większą jeszcze winą, jaką jest 
w rzeczywistości — o ile to wogóle byłoby moŜli-wem — 
a pozatem, aby nie być zmuszoną, czynić sobie wyrzutów, Ŝe 
robiłam sobie tyle daremny trud, by Cię zmusić, abyś mi 
pozostał wierny.

 

Nie  chcesz  nim  być,  nie!  JakŜebym  zresztą  mogła 

spodziewać  się  od  mych  listów  i  oskarŜeń  tego,  czego 
miłość  moja  i  moje  oddanie  się  wobec  Twej  niewdzięcz-
ności zdziałać nie zdołało?

 

AŜ  nadto  jestem  przeświadczona  o  mojem  nieszczę-

ś

ciu.  Twoje  niesprawiedliwe  postępowanie  nie  pozwala 

mi  ani  na  jedno  mgnienie  oka  wątpić;  odkąd  mnie  po-
rzuciłeś,  niema  nic,  czegobym  nie  była  zmuszona  się 
lękać.

 

background image

CzyŜbym  ja  miała  być  sama  jedna,  która  się  Tobą 

zachwyca,  dlaczegóŜby  nie  miało  być  innych  jeszcze 
oczu,  które  Twój  blask  oślepił?  Zdaje  mi  się,  Ŝe  nie 
zasmuciłoby  mnie  to,  gdyby  inne  uczucia  moje  własne 
poniekąd  usprawiedliwiały,  pragnęłabym  nawet,  byś 
w s z y s t k i e  k o b i e t y  we  F r a n c y i  w z a c h w y t  wp r a wi ł ,  a 
Ŝ

adna Cię nie kochała, i Tobie kaŜda obojętną była. To 

jest  śmieszna,  niemoŜliwa  myśl,  wiem  o  tem  dobrze.  Ale 
odczułam  aŜ  do  uprzykrzenia,  Ŝeś  nie  jest  w  stanie 
wywzajemnić się jakąś większą stałością, i Ŝe mógłbyś 
o  mnie bez wszelkiej   obcej   pomocy   zapomnieć,   nawet 
nie potrzebowałaby Cię do tego zmuszać nowa miłostka. 
A moŜe pragnęłabym jednakowoŜ, byś miał jakiś rozumny 
powód;    byłabym   wtedy    co    prawda    nieszczęśliwszą 
jeszcze, Ty jednakowoŜ mniejszą winą obarczony. 

J est  mi  j as ne m,  Ŝe  cał y   T wó j   czas  s tra wi sz  we  

Francyi b ez niezwykł ych  rozrywek, ale w  wo lno ści 

i  swobodzie.  Pozostaniesz tam, bo czujesz się zmęczony 
po   długiej   podróŜy,   opływasz w wygody i lękasz się, 
Ŝ

e nie moŜesz wtórować mej rozŜagwionej miłości. 

O,  zaiste,  nie  masz  się  czego  mnie  lękać!  Będę  juŜ 

zado wo lo ną,  j eŜeli  Cię  raz  na  j akiś  czas  uj rzę  i  jak 
tylko wiedzieć będę, Ŝe mieszkamy w tym samym kraju. 

Ale  moŜe  całkiem  się  mylę,  a  inna  kobieta  przykuje 

Cię  s i l n i e j   do  siebie  twardą  i  zimną  pogardliwością, 
aniŜeli  ja  zdołałam  tem  wszystkiem,  w  czem  woli  Twej 
powolną byłam? 

CzyŜ  mogłoby  to  być  moŜliwem,  Ŝe  złe  obchodzenie 

się z Tobą mogłob y Cię silniej rozpalać? 

Ale   zaczem   odwaŜysz   się   rzucić   w   rzeczywiście 

background image

wielką  namiętność,  to  pomyśl  o  tych  bezgranicznych 
męczarniach,  które  znoszę:  o  moich  niepewnych 
zamysłach  —  moich  przeskokach  uczuć,  O  całym 
wybujałym bólu moich listów, o mojej naiwnej ufności i 
mojej rozpaczy, o mojej tęsknocie i zazdrości. 

W jakie nieszczęście samochcąc się wtedy 
wtrącisz! 

Błagam Cię i zaklinam, byś przykład, który mój 

stan  daje,  wziął  sobie  do serca — na  wszelki  wypadek 
będzie Ci to nauką i wielką korzyścią to wszystko, co 
ja w strasznem cierpieniu przeŜywam. 

Przed  pięciu  czy  sześciu  miesiącami  zrobiłeś  mi 

przykre  zwierzenie;  opowiadałeś  bardzo  szczerze,  Ŝe 
kiedyś kochałeś jakąś damę w Twoim kraju. JeŜeli to 
ona  Ci  jest  przeszkodą,  byś  mógł  wrócić  do  mnie,  to 
powiedz mi tylko bez ogródek, całkiem mnie nie oszczę-
dzaj,  aby  skończyła  się  ta  męka,  która  mnie  poŜera. 
Jeszcze tli we mnie i podtrzymuje mnie słaba nadzieja, 
ale  jeŜeli  i ona jest  tylko ślepą ułudą,  to  milszem  mi 
zaiste, całkiem ją stracić, a z nią razem i siebie. 

Przyślij mi jej wizerunek i jeden z jej listów! Opo-

wiedz  mi  wszystko,  co  Ci  mówiła!  MoŜe  w  tem  znajdę 
ukojenie  albo  teŜ  powód  do  straszniejszych  jeszcze 
cierpień.  Nie  jestem  w  stanie  w  dalszym  ciągu  Ŝyć  w 
ten  sposób,  a  niema  Ŝadnej  zmiany,  któraby  mi  nie  była 
dobrodziejstwem. 

Pragnęłabym  równieŜ  mieć  wizerunki  Twego 

brata  i  Twojej  bratowej.  Wszystko  to,  co  dla  Ciebie 
przedstawia jakąś wartość, jest mi drogiem. Czuję, jakby 
to  wszystko,  co  się  do  ciebie  odnosi,  całkiem  mnie 
schło-nęło:  sobą  samą  przestałam  juŜ  zupełnie 
rozporządzać

background image

Mam chwile przywidzeń iŜ mogłabym zrzec się samej 

siebie do tego stopnia, Ŝe mogłabym w poddańczej pokorze 
być  słuŜebnicą  tej,  którąbyś  Ty  pokochał.  Tak  się czuje 
zmiaŜdŜoną Twojem złem i wzgardliwem postępowaniem, Ŝe 
czasami  nie  ośmielam  się  nawet  o  tem  pomyśleć,  Ŝe 
miałabym przecieŜ prawo być zazdrosną, a mimo to Ci 
się nie obmierzić. I myślałam, Ŝe popełniam największą 
niesprawiedliwość, na jaką sobie pozwolić mogłam, gdy 
Tobie wyrzuty robię. I aŜ zbyt często przekonywam się 
sama  o  tem,  Ŝe  nie  wolno  mi  mówić  w  gniewie  o 
uczuciach, które Ty odrzucasz.

 

Jest tu oficer, który juŜ długo czeka na ten list. Z 

całą  mocą  postanowiłam  sobie  tak  pisać,  abyś  mógł 
czytać  i  nie  czuł  się  obraŜony,  ale  wypadło  inaczej: 
zbyt głupio. Najlepiej, Ŝe zakończę.

 

Ach,  nie  czuję  się  dość  na  siłach,  by  się  do  tego 

zmusić.  Zdaje  mi  się,  jakbym  z  Tobą  mówiła,  kiedy  do 
Ciebie piszę, Ŝe jesteś w jakiś sposób razem ze mną.

 

Gdy  następnym  razem  pisać  Ci  będę,  to  list  mój 

nie  będzie  ani  tak  długi,  ani  tak  przykry.  MoŜesz  ten 
list spokojnie otworzyć w zaufaniu na to, co Ci tu mówię. 
To jak najzupełniejsza prawda, Ŝe nie powinnam mówić 
z Tobą o miłości, która Ci obmierzła, i odtąd juŜ nigdy 
tego nie zrobię.

 

Teraz  za  kilka  dni  będzie  rocznica,  kiedy  Ci  się  po 

raz pierwszy bez upamiętania oddałam, nie mając względu 
na nic. Twoje uczucia wydawały mi się gorące i stałe, i 
nigdy  nie  byłabym  w  stanie  pomyśleć,  Ŝe  miłość  moja 
stanie się dla ciebie tak niemiłem uprzykrzeniem, Ŝe

 

background image

będziesz zmuszony przedsięwziąść podróŜ pięćsetmilową 
i  wystawić  się  na  wszelkie  niebezpieczeństwo  morza, 
by  mnie  tylko  odbiedz.  Niema  człowieka,  od 
którego-bym  zasłuŜyła  na  podobny  postępek.  PrzecieŜ 
musisz  sobie  przypominać,  jak  byłam  skromna,  jak 
zmieszana  i  wstydliwa;  ale  Ty  nie  chcesz  sobie 
przypominać 

tego 

wszystkiego, 

coby 

Cię 

mogło 

obowiązywać do kochania mnie wbrew Twej woli.

 

Oficer,  który  ma  Ci  ten  list  doręczyć,  kaŜe  mi  po-

wiedzieć po raz ostatni, Ŝe dłuŜej czekać nie moŜe.

 

Och  jak  mu  spieszno!  Z  pewnością  i  on  porzuca  tu 

jakąś nieszczęsną dziewczynę.

 

Bądź  zdrów!  Więcej  mnie  kosztuje,  list  ten  zapie-

czętować,  aniŜeli  Ciebie  kosztowało  mnie  porzucić  — 
moŜe na zawsze. Bądź zdrów!

 

Nie  ośmielam  się,  obsypać  Cię  tysiącem  tych  pie-

szczotliwych  imion,  ani  oddać  się  bezpamiętnie  moim 
uczuciom.  Kocham  Cię  tysiąc  razy  więcej,  aniŜeli  moje 
Ŝ

ycie  i  tysiąc  razy  więcej,  aniŜeli  jestem  wstanie  to 

sobie uświadomić. Och, jak jesteś mi drogi i jaką mękę 
mi  zadajesz!  Nie  piszesz  mi  —  nie  mogłam  się  pow-
strz yma ć , Ŝ eb y C i tego ra z jeszcz e n ie po wtó rz yć . l 
znowu  powracam  do  początku,  a  oficer  pojedzie. 
Mniejsza o to. Niech jedzie, niech jedzie - piszę raczej 
do siebie, aniŜeli do Ciebie. Szukam tylko drogi ratunku, 
by dla duszy swojej znaleść ukojenie. Ten długi list tak 
czy tak tylko Cię przerazi. Nawet go nie przeczytasz. Com ja 
biedna  zrobiła,  Ŝem  musiała  zostać  wtrąconą  w  takie 
nieszczęście ! Czemuś tak zatruł moje

 

background image

Ŝ

ycie?  Och,  Ŝem  ja  nieszczęsna  nie  urodziła  się  w  innym 

kraju!

 

Bądź  zdrów  i  wybacz  mi!  Nie  odwaŜam  się  zakląć 

Cię,  byś  mnie  kochał.  Patrz,  jak  strasznie  spodliło  mnie 
moje przeznaczenie!

 

Bądź zdrów!

 

background image

 

LIST   TRZECI.

 

Co  się  ma  ze  mną  stać? I  co  chcesz,  abym  uczyniła? Jak 
daleko czuję się oddaloną od tego wszystkiego, co mi się 
swego  czasu  majaczyło!  Spodziewałam  się,  Ŝe  z 
wszystkich  tych  miejscowości,  przez  które  przejeŜdŜać 
będziesz,  listy  od  Ciebie  otrzymywać  będę  i  to  rzeczy-
wiście  długie  listy.  Wierzyłam,  Ŝe  będziesz  sycić  miłość 
moją  nadzieją,  iŜ  Cię  znowu  ujrzę,  i  myślałam,  Ŝe  znajdę 
ukojenie  w  tem  silnem  przeświadczeniu,  iŜ  mi  pozosta-
niesz wierny. W ten sposób wydawało mi się moŜliwem, Ŝe 
będę  mogła  wyŜyć  bez  ostatecznych  utrapień.  A  nawet 
snułam lekkie plany, by wszystkie siły, jakie jeszcze mam, 
wytęŜyć, aby wyzdrowieć, chociaŜbym zyskała pe wno ść, 
Ŝ

eś  o  mnie  juŜ  całkiem  zapo mniał.  Ro złąka  z  Tobą, 

kilkakrotne  zakusy  pogrąŜenia  się  w  praktyce  religijnej, 
lęk,  by  nie  zniszczyć  całko wicie  tej  odrobiny  zdro wia 
przez  tyle  bezsennych  nocy  i  udręczeń,  ta  odrobina 
nadziei  Twego  powrotu,  Twoja  ostygła  namiętność,  ta 
oziębłość,  z  jaką  się  ze  mną  Ŝegnałeś,  odjazd  Twój, 
spowodowany dość nędznymi wybiegami; to 

background image

wszystko,  tysiąc  innych  równie  dobrych,  jak  niepotrzeb-
nych  przyczyn,  mogłyby  mi  dać  jako  tako  pewną  ostoję, 
gdybym jej potrzebowała. A jak się okazuje, byłam to ja 
sama, przeciw której walkę wszcząć musiałam, a z pewnością 
nie miałam wyobraŜenia, jak byłam słabą, ani przewidzieć 
nie mogłam tego wszystkiego, co teraz przecierpieć muszę.

 

Ja,  biedne  stworzenie,  do  jakiejŜ  litości  ja  nie  mam 

prawa, skoro nie mogę z Tobą podzielić mego cierpienia, a 
muszę  się  samą,  samiuteńką  widzieć,  oddaną  na  łup 
mego nieszczęścia!

 

To  przeświadczenie  zabija  mnie.  Umieram  z  przera-

Ŝ

enia,  na  tę  myśl,  Ŝe  Ty  przy  wszystkich  naszych  roz-

koszach  nie  odczuwałeś  nic  z  całej  istotnej  głębi.  Och 
tak,  tak.  Teraz  dopiero  widzę,  jak  fałszywą  była  Twoja 
miłostka.  Zdradzałeś  mnie  za  kaŜdym  razem,  gdyś  mi 
mówił,  Ŝe  najwyŜszą  rozkoszą  dla  Ciebie,  być  ze  mną 
razem sam na sam.

 

Jedynie  tylko  mojej  własnej,  wytrwałej  miłości  za-

wdzięczam  całą  Twoją  miłość  i  miłosne  uniesienie.  Na 
zimno  powziąłeś  zamiar,  by  krew  moją  do  poŜaru 
roz-Ŝagwić.  Miłość  moją  uwaŜałeś  jako  zdobyte 
zwycię-ztwo, ale serce Twoje nigdy nie zabiło gorętszym 
porywem.

 

Ale nie jestŜeś nieszczęśliwy i tak całkiem wyzbyty 

z  wszelkiej  uczuciowej  delikatności,  Ŝeś  nie  umiał  lepiej 
wyzyskać  mojej  bezgranicznej  miłości?  I  jakŜeŜ  to  się 
stać  mogło,  Ŝe  przy  takim  ogromie  mej  miłości  nie  mo-
głam Ci dać szczęścia do syta?

 

Z miłości ku Tobie opłakuję niewyczerpane rozkosze,

 

background image

któreś  utracił.  Co  za  nieszczęśliwy  Jos  nie  pozwolił  Ci 
ich do dna wyczerpać! Och, gdybyś je tylko był zaznał, 
z pewnością byłbyś się dowiedział, Ŝe są one niewątpliwie 
więcej  warte,  jak  to  zadosyćuczynienie,  Ŝeś  mnie 
oszukał,  i  Ŝe  stokroć  wiekszem  szczęściem  i  głębszą 
rozkoszą  jest  kochać  z  całą  namiętnością,  aniŜeli  być 
kochaną.

 

Ani  nie  wiem,  czem  jestem,  ani  co  czynię,  ani 

cze-gom  jest  spragniona.  Jestem  w  strasznej  rozterce 
tysiącem  sprzecznych  uczuć.  CzyŜ  moŜna  sobie 
nędzniejszy stan wystawić?

 

Kocham Cię do obłędu, a moŜe nawet nie jestem w 

stanie  zgwałcić  moje  serce,  by  zapragnęło,  abyś  musiał 
znosić  męczarnie  równieŜ  gwałtownej  miłości.  Samabym 
się zabiła, a gdybym tego uczynić nie zdołała, umarłabym 
w udręczeniu, gdybym była pewną, Ŝe nigdy spokoju nie 
znajdziesz,  Ŝe  Twoje  Ŝycie  niczem  nie  jest  prócz 
rozpaczą  i  marnością,  Ŝe  płaczesz  bez  ukojenia,  a 
wszystko  Ci  jest  wstrętnem  i  nienawistnem.  Nie  mam 
dosyć  sił,  by  udźwignąć  cięŜar  własnych  cierpień;  jak-
Ŝ

ebym  mogła  ponieść  te,  któreby  mi  Twoje  nieszczęście 

zgotowało,  a  któreby  tysiąckrotnie  boleśniej  na  mych 
barkach spoczęły?

 

Ale  równieŜ  nie  mogę  się  do  tego  stopnia  przemódz, 

bym mogła zapragnąć, abyś nigdy juŜ o mnie nie myślał, 
i aby całkiem szczerze powiedzieć, jestem do szaleństwa 
zazdrosną o wszystko to w Francyi, co Tobie radość i wesele 
sprawia,  co  Twoje  serce  zachwyca,  i  przyjemnie  Cię 
rozrywa.

 

Właściwie nie wiem,  po co ja Ci piszę?   AŜ nadto

 

background image

widzę, Ŝe nic prócz litości dla mnie nie uczuwasz, a ja nie 
chce  Twej  litości.  Zła  jestem  sama  na  siebie,  jeŜeli 
pomyśle, com wszystko Ci poświęciła. 

Straciłam  dobre  imię  i  cześć  moją;  naraziłam  się  na 

najstraszniejszy  gniew  mej  rodziny,  na  cały  rygor  prze-
pisów  naszego  kraju  przeciw  zakonnicom  i  na  całą  Twoją 
niewdzięczność, która mi się wydaje być największem z 
mych wszystkich nieszczęść: a mimo wszystko czuję tak 
jasno,  Ŝe  moje  wyrzuty  sumienia  nie  są  szczere,  Ŝe  z 
całego  serca  wystawiłabym  się  na  stokroć  razy  większe 
niebezpieczeństwa  z  miłości  ku  Tobie,  i  Ŝe  odczuwam 
smutną  radość,  iŜ  całe  moje  Ŝycie  i  cześć  moją  na  jedną 
kartę postawiłam. 

CzyŜ  nie  było  to  moim  obowiązkiem,  oddać  Ci  to 

wszystko,  co  miałam  najkosztowniejszego  do  Twego  roz-
porządzenia?  l  czyŜ  nie  miałabym  być  zadowoloną,  Ŝem 
zrobiła  z  tego  taki  właśnie  uŜytek,  jaki  zrobiłam?  Zdaje 
mi się nawet, Ŝe nie jestem na tyle zadowoloną, jakbym być 
powinna,  z  tych  wszystkich  mych  męczarń  i  mej 
nieskończonej  miłości,  chociaŜ  niestety  nie  jestem  w  sta-
nie,  wmówić  w  siebie,  Ŝe  jestem  z  Ciebie  zadowoloną. 
ś

yję  z  całą  męką  złamanych  ślubów  moich.  A  czynię 

wszystko  w  równej  mierze,  by  Ŝycie  moje  podtrzymać, 
jak, Ŝeby je zniszczyć. 

Umieram z wstydu. Rozpacz moja Ŝyje zatem tylko w 

moich listach. Gdybym Cię tak przepastnie kochała, jak 
Cię o  tem  zapewne juŜ  tysiąckrotnie  zapewniałam,  czyŜ 
juŜ dawno nie musiałabym spocząć na marach? 

Sprzeniewierzyłam  się  Tobie,  Tyś  powinien  się  na 

mnie uskarŜać. Och, czemuŜ Ty tego nie czynisz? Wi- 

background image

działam,  jakeś  odjeŜdŜał,  nie  mogę  się  spodziewać  uj-
rzeć  Cię  kiedykolwiek  z  powrotem,  a  mimo  to  dysze 
jeszcze. Zdradziłam Cię. Z głębi duszy błagam Cię o 
przebaczenie. Bądź twardy dla mnie! Powiedz, Ŝe nie 
widzisz,  aby  uczucia  moje  były  dość  głębokie.  Bądź 
wybredniejszy, nie dajŜe się przecieŜ tak łatwo zadowolić. 
Napisz  mi,  Ŝe  wymagasz,  iŜbym  z  miłości  ku  Tobie 
umarła.  Błagam,  zaklinam  Cię,  daj  mi  tę  pomoc,  abym 
mogła  przyzwycięŜyć  słabość  mej  płci  i  moje  wahania 
rzeczywistym czynem rozpaczy.

 

Tragiczny  mój  koniec  zmusiłby  Cię  myśleć  o  mnie 

częstokrotnie,  wspomnienie  o  mnie  stałoby  Ci  się 
dro-giem  a  moŜe  tak  niezwykła  śmierć  poruszyłaby 
Twoje serce.

 

CzyŜ  to  nie  daleko  więcej  warte,  jak  ten  ochłap 

Ŝ

ycia, któryś mi pozostawił?

 

Bądź  zdrów!  Och  jakbym  pragnęła,  bym  Cię  nie  była 

nigdy ujrzała!

 

Ale  jak  silnie  i  głęboko  odczuwam  nieszczerość 

w  tem  pragnieniu!  W  tym  samym  momencie,  w  którym 
Ci  to  piszę,  czuję  jasno,  Ŝe  stokroć  razy  wolę  być  nie-
szczęśliwą  i  Cię  kochać,  aniŜelibym  Cię  nigdy  ujrzeć 
nie miała.

 

Oddaję  się  pokornie  na  łup  mego  przeznaczenia  bez 

szemrania jego wyrokom, bo Tyś jest, któryś je nie chciał 
na lepsze odmienić.

 

Bądź zdrów!

 

Przyrzecz  mi,  Ŝe  będziesz  odczuwał  pełne  miłości 

współczucie zemną, jeŜeli umrę z tej udręki, i Ŝe miłość

 

background image

moja  bezgraniczna  wypełni  Cię  przesytem  i  odrazą  do 
wszystkiego innego.

 

Ta  pociecha  mi  starczy;  jeśli  taką  jest  wola  przezna-

czenia,  Ŝe  mam  Cię  na  zawsze  opuścić,  nie  chciałabym 
Cię pozostawić j a k i e j ś  innej.

 

PrzecieŜ  nie  będziesz  tak  wyszukanie  okrutnym,  aby 

chcieć  wyzyskać  moją  rozpacz  i  zapragnąć  dać  więcej  je-
szcze się kochać i tem się chełpić, Ŝeś posiadł największą 
miłość, jaka kiedykolwiek na świecie istniała.

 

Bądź zdrów — raz jeszcze!

 

Piszę  Ci  zbyt  długie  listy,  wiem  o  tem  dobrze.  Nie 

oszczędzam Cię dostatecznie. Proszę Cię — wybacz mi — i 
ośmielam  się  tuszyć  nadzieję,  Ŝe  okaŜesz  się  trochę 
względnym  dla  biednej,  obłąkanej  istoty,  która,  jak  wiesz, 
nią nie była, zanim Cię kochać poczęła.

 

Bądź zdrów!

 

Coś mi mówi, Ŝe za często Ci piszę o tem, jak mi to 

całe Ŝycie jest nie do zniesienia. Z całego serca dziękuje 
Ci  za  rozpacz,  w  której  mnie  pogrąŜyłeś,  a  nienawidzę 
spokoju, w którym Ŝyłam, zaczem Cię poznałam.

 

Bądź zdrów!

 

Moja miłość rośnie z kaŜdą chwilą, która ubiega!

 

Och, jak duŜo miałabym Ci jeszcze do powiedzenia!

 

background image

 

L I S T   CZWARTY.

 

Doszłam  do  przekonania,  Ŝe  wyrządzam  uczuciom 

mego  serca  najwyŜszą  zniewagę, jeŜeli je  kusze, dać  Ci 
je poznać, pisząc o nich. 

Jakabym  była  szczęśliwa,  gdybyś  ty  własną  pło-

mienną  miłością  mógł  je  odgadnąć  i  w  całym  ogromie 
objąć! 

Ale  nie  mogę  się  na  Ciebie  zdać,  i  nie  mogę  się 

powstrzymać,  by  Ci  nie  powiedzieć,  jakkolwiek  daleko 
łagodniej,  aniŜeli  czuję,  byś  mnie  tak  nie  męczył,  jak 
mnie  męczysz  tem  zapomnieniem,  które  mnie  do  roz-
paczy  dopro wadza,  a  które  jest  hańbą  dla  Ciebie  sa-
mego . W  kaŜd ym wyp ad k u j est to  co naj mniej  słuszne i 
sprawiedliwe,  Ŝe  musisz  się  z  tem  pogodzić,  by  wy-
słuchać  moich  skarg  na  całe  to  nieszczęście,  które 
co-prawda  przewidziałam,  gdym  zrozumiała,  Ŝeś  silnie  po-
stanowił,  mnie  porzucić.  Wiem  doskonale,  Ŝem  się  my-
liła,  gd ym  przyp uszczała,  Ŝe  sob ie  uczciwiej  wo bec 
mnie postąpisz, jak to zwykle bywać zwykło. 

Wierzyłam, Ŝe moja bezgraniczna  miłość musi mnie 

background image

wynieść  ponad  wszelką  nieufność,  jakoteŜ  pozwoli  mi 
dostąpić  zasługi,  dotrzymania  mi  większej  wiary,  jakiej  się 
zwykle  nie  znachodzi.  Ale  pragnienie  Twoje,  by  mnie 
zdradzić,  przemogło  sprawiedliwość,  jaką  mi  jesteś  winien 
za wszystko to, com dla Ciebie uczyniła. 

A  jednak  przyznać  muszę,  Ŝe  nie  mniej  byłabym 

nieszczęśliwą, gd yb yś mn ie tylko  dla tego kochał, Ŝe ja 
Cię  kocham.  Wszystko  chciałabym  zawdzięczać  jedynie 
tylko  Twej  własnej  miłości.  Ale  jak  daleko  mi  do  tego, 
jeŜeli juŜ sześć miesięcy przeszło, a ja nie otrzymałam od 
Ciebie ani jednego listu. 

Całe  to  nieszczęście  przypisuję  zaślepieniu,  z  jakiem 

miłość  moja  pchała  mnie  ku  Tobie.  MogłamŜeŜ  prze-
widzieć,  Ŝe  moja  rozkosz  rychlej  się  skończy,  aniŜeli 
miłość  moja?  MogłamŜeŜ  się  spodziewać,  Ŝe  całe  Ŝycie 
pozostaniesz  w  Portugalii  i  zaniechasz  nadziei  na  przy-
szłość  swoją  w  kraju  Twoim,  by  się  wszystkiemi  myślami 
mnie jednej poświęcić? 

Dla udręczenia mego nie znajdzie się nigdy ukojenia, 

a  wspomnienie  tego  wszystkiego,  com  skosztowała, 
wypełnia  mnie  rozpaczą.  CzyŜ  rzeczywiście  ma  tęsknota 
moja zczeznąć, a ja Cię nigdy nie ujrzę w moim pokoju z 
całą namiętnością i ogniem, jaki mi okazywałeś ? 

Ale  niestety!  Uroiłam  sobie  coś,  a  wiem  aŜ  nadto 

dobrze, Ŝe T wój zachwyt, który mi doszczętnie gło wę i 
serce  zawrócił,  nie  był  czem  innym,  jak  tylko  Twoją 
zabawką,  która  się  skończyć  musiała,  gdy  rozkosz  do 
dna się wyczerpała. 

W  tych  szczęśliwych  chwilach  powinnam  była  się 

zdob yć na tę siłę, b y przywo łać rozsąd ek mój ku p o- 

background image

mocy przeciw temu nieszczęsnemu nadmiarowi błogości 
i  zmusić  go  do  przewidzenia  tego,  co  teraz  cierpię. 
Alem na oślep i bez pamięci Ci się oddała, i nie byłam w 
stanie o czemśkolwiek  myśleć, coby  moją rozkosz zatruć i 
mnie  powstrzymać  mogło,  by  się  nie  upijać  całem  mojem 
jestestwem płomienistymi dowodami Twojej namiętności.

 

Zbyt  wielką  rozkoszą  było  dla  mnie,  czuć  Cię  przy 

sobie,  aniŜeli  byłabym  zdolna  o  tem  pomyśleć,  Ŝe  pew-
nego  pięknego  poranku  daleko  odemnie  odbiegniesz. 
Wprawdzie  przypominam  sobie,  Ŝem  Ci  kilka  razy  mó-
wiła,  iŜ  przez  Ciebie  stanę  się  nieszczęśliwą;  ale  lęk 
mój  szybko  się  rozpraszał,  a  uczuwałam  rozkosz,  go 
tobie  w  ofierze  złoŜyć  i  całą  się  oddać  ułudzie  Twoich 
oszałamiających i zdradzieckich zapewnień.

 

Całkiem  jasno  widzę,  coby  mogło  się  stać  lekarstwem 

dla  wszystkich  mych  cierpień.  Rozwiałyby  się  w  tej 
samej chwili, w którejbym Cię kochać zaprzestała. Ale 
ja  biedne,  nieszczęsne  dziecko  człowiecze,  cóŜtoby  był 
za lek dla mnie!

 

Och nie! Wolę zaiste więcej jeszcze cierpić, aniŜeli o 

Tobie zapomnieć, l czyŜ to zresztą odemnie zaleŜy? Ja, 
która  nie  mogę  sobie  wyrzucić,  bym  zapragnęła 
chociaŜ  jednej  thwili,  w  którejbym  zaprzestała  Cię 
kochać!?

 

O  ile  więcej  nie  jesteś  Ty  poŜałowania  godnym, 

kiedy  zaprawdę  daleko  lepszem  jest  cierpieć  tak,  jak  ja 
cierpię,  aniŜeli  pławić  się  w  bezmyślnych  rozkoszach, 
jakie Ci Twoje kochanki w Francyi dają. Nie zazdroszczę 
Ci Twej obojętności i wzbudzasz we mnie li tylko litość.

 

A chciałabym wiedzieć, czyś rzeczywiście tak całkiem

 

background image

o  mnie zapomniał.    Tem   jednem   chełpić się mogę, Ŝe 
jam jest, bez której tylko męty rozkoszy spijać moŜesz,

 

i  jestem szczęśliwszą od Ciebie,   bo   silniej   dusza moja 
gore.

 

Zrobiono  mnie  od  niedawna  tu  w  Klasztorze 

fur-tyanką.  Wszyscy  ludzie,  którzy  zemną  mówią,  są 
przekonani,  Ŝe  nie  jestem  przy  zdrowych  zmysłach. 
Nie  wiem,  co  im  odpowiadam,  a  zakonnice  musiały 
chyba  tak  samo  rozum  stracić  jak  ja,  jeŜeli  mi 
jakiśkolwiek urząd powierzyły.

 

Och,  jak  ja  zazdroszczę  szczęścia  Manoelowi  i  Fran-

ciszkowi  !  Dla  czegóŜ  to  ja  nie  mogę  być  bezustannie 
przy  Tobie,  jak  oni.  Z  pewnością  byłabym  Ci  towa-
rzyszyła  i daleko  wierniej  słuŜyła. Niczego innego w tym 
ś

wiecie  nie  pragnę,  prócz,  by  Cię  widzieć.  I  przynaj-

mniej nie zapomnij mnie!

 

JuŜ  będę  zadowoloną,  jeŜeli  mnie  wspominać  bę-

dziesz;  ale  niestety,  nie  mogę  być  pewną,  byś  to  czynił. 
Do  takiej  drobiny  nie  zacieśniałam  koła  mych  pragnień 
wtedy,  gdym  Cię  dzień  w  dzień  widywała;  ale  zdołałeś 
wreszcie  mnie  pouczyć,  Ŝe  zgadzam  się  na  wszystko  to, 
co chcesz.

 

A jednakŜe nie Ŝałuję, Ŝe Cię 'ubóstwiałam. Rozkoszą 

mi  to  i  słodyczą,  Ŝeś  mnie  uwiódł.  śeś  się  tak  okrutnie 
odemnie  oderwał,  moŜe  juŜ  po  całą  wieczność,  nie 
zmniejsza w niczem mojej pałającej miłości.

 

Chciałabym,  aby  wszyscy  ludzie  o  tem  wiedzieli; 

nie  robię  z  tego  najmniejszej  tajemnicy;  jestem  zachwy-
cona,  Ŝem  dla  Ciebie  to  wszystko  robiła,  com  zrobiła 
wbrew wszelkiej obyczajności. Cześć moja i religia nie

 

background image

istnieją w niczem innem, jak tylko w tem, by Cię kochać 
do obłędu, jak długo Ŝyję, odkąd juŜ raz Cię pokochałam. 

Nie  mó wię  Ci  tego  wszystkiego,  ab y  Cię  zmusić, 

byś  mnie  pokochał.  Nie  powinieneś  się  w  niczem  krę-
pować.  Niczego  od  Ciebie  nie  pragnę,  czegobyś  nie 
zrobił z własnej chęci i woli i odrzucam wszystkie dowody 
Twej  miłości,  którebyś  równie  dobrze  mógł  powstrzymać. 
Będzie  mi  to  prawdziwą  radością, jeŜeli  będę  Cię  mogła 
uniewinnić,  Ŝe  mi  nic  nie  piszesz,  jeŜeli  Ci  to  moŜe 
przyjemność  sprawia,  Ŝe  nie  potrzebujesz  się  tem 
utrudzać j odczuwam serdeczną potrzebę, wszystkie Twoje 
błędy Ci przebaczyć. 

Dziś rano był tu jeden francuzki oficer, który miał to 

zlitowanie  i  mówił  ze  mną  o  Tobie  więcej  niŜ  trzy 
go d zin y;  o p o wiad ał  mi,  Ŝe  Franc ya  za warła  p o k ó j. 
JeŜeli  tak  jest  rzeczywiście,  nie  mógłbyś  przyjechać, 
odwiedzić mnie i mnie zabrać z sobą do Francyi? 

Ale  nie  zasługuję  na  to.  Czyń  to,  co  uwaŜasz  za 

d o b re.  Mo j a  miło ść  nie  zaleŜ y  j uŜ  o d   te go ,  w  j aki  
sposób się ze mną obchodzisz. 

Od  czasu,  jakeś  wyjechał,  nie  miałam  ani  jednej 

chwili,  w  którejbym  się  czuła  dobrze,  a  moją  jedyną 
pociechą: powtarzać tysiąc razy dziennie imię Twoje. 

Niektóre  z  sióstr  wiedzą,  w  jaki  politowania  godny 

stan mnie wtrąciłeś, i bardzo często mówią zemną o Tobie. 

O  ile  mi  moŜebnem,  pozostaję  w  moim  pokoju,  do 

k t ó r e g o  t a k  c z ę s t o  d o  mn i e  p r z yc h o d z i ł e ś ;  wi e c z n i e  i 
bez przestanku zapatrzoną jestem w Twój obraz, który mi 
jest droŜszym, aniŜeli Ŝycie moje. Jest mi on niejaką 

background image

pociechą, ale sprawia mi teŜ tylko udręczenie, jeŜeli o 
tem pomyślę, Ŝe moŜe Cię juŜ nigdy nie ujrzę.

 

JakŜeŜ  moŜe  się  stać  to  moŜliwem,  Ŝe  nie  miałabym 

Cię  juŜ  nigdy  ujrzeć!  Czyś  mnie  juŜ  rzeczywiście  na 
zawsze porzucił? Myśl ta doprowadza mnie do rozpaczy.

 

Och  juŜ  nie  zdzierŜy  tego  Twoja  biedna  Marianna. 

Wpadnie w omdlenie, gdy list ten ukończy.

 

Bądź zdrów, bądź zdrów!

 

l  miej zlitowanie nademną!

 

background image

 

LIST PIĄTY.

 

Piszę  Waćpanowi  po  raz  ostatni,  i  mam  nadzieję,  Ŝe 

róŜnica  tak  w  wyraŜeniu,  jak  i  tytułowaniu  osoby 
Wać-pana, da Mu do zrozumienia, Ŝe udało Mu się wreszcie 
przekonać  mnie  o  tem,  Ŝe  Waćpan  juŜ  mnie  więcej  nie 
kocha, a zatem, Ŝe i ja przestać muszę, Waćpana kochać.

 

Przy  pierwszej  lepszej  sposobności  prześlę  WPanowi 

to,  co  jeszcze  mam  w  posiadaniu  od  Niego.  Waćpan 
nie  potrzebuje  się  obawiać  Ŝe  kiedykolwiek  pozwolę  się 
jeszcze  skusić,  by  Mu  pisać.  Nie  połoŜę  nawet  Jego 
nazwiska  na  przesyłce.  Wszystko  oddałam  do  zała-
twienia  Donie  Brites;  była  mi  zawsze  powiernicą,  w  rze-
czach  wprawdzie  nieskończenie  róŜnych  od  tych.  Nie 
chcę  mieć  do  niej  tej  nieufności,  którąbym  miała  dla 
siebie  samej,  gdybym  się  pokusiła  to  sama  zrobić.  Po-
dejmie  ona  wszelkie  środki  ostroŜności,  tak  Ŝe  mogę  być 
całkiem upewnioną, Ŝe Waćpan otrzyma portret swój i 
bransoletki, które mi kiedyś darował.

 

Pragnę  atoli,  abyś  Waćpan  wiedział,  Ŝe  juŜ  od  kilku 

dni uczułam się całkowicie na mocy, by módz podrzeć

 

background image

i  popalić  to  wszystko,  co  miało  być  rękojmią  Jego  mi-
łości,  a  dla  mnie  tak  drogiem.  Ale  ja  Waćpanowi  oka-
zywałam  tyle  słabości,  Ŝe  Waćpan  naturalnie  nigdyby 
nie  był  w  stanie  przypuścić,  bym  mogła  być  zdolną  do 
takiej  ostateczności.  A  wiec  chce  się  rozkoszować  cierpie-
niem,  jakie  mi  sprawiła  rozłąka  z  tem  wszystkiem,  a  Wać-
panowi wyrządzić chociaŜby tą odrobinę przykrości.

 

To  jedno  przyznaję  ku  hańbie  nas  obojga,  Ŝe  daleko 

silniej uczułam się spętana temi drobnostkami, aniŜelibym 
to  Waćpanowi  powiedzieć  chciała,  i  Ŝe  zrozumiałam,  iŜ 
znowu  muszę  się  odwołać  do  całego  mego  rozumu,  by 
módz  się  oderwać  do  kaŜdego  kawałka,  nawet  wtedy, 
gdym w siebie wmawiała Ŝe juŜ nie czułam się więcej z 
Waćp.  związaną.  Ale  z  pomocą  tylu  doskonałych 
przyczyn  rozsądków,  moŜna  wreszcie  osiągnąć  wszystko, 
co się chce.

 

Wszystko  oddałam  Donie  Brites.  Ile  łez  kosztowało 

mnie  to  postanowienie!  Po  tysiącach  zmianach  i  prze-
mianach  uczuć,  o  których  Waćpan  najlŜejszego  wyobra-
Ŝ

enia  mieć  nie  moŜe,  a  z  których  doprawdy  Waćpa-

nowi  sumitować  się  nie  potrzebuję,  błagałam  ją,  by  mi 
nigdy  nic  o  tych  drobnostkach  nie  mówiła,  nigdy  ich 
mnie  nie  oddawała,  nawet  gdybym  ją  miała  o  to  prosić, 
aby raz jeszcze je ujrzyć, a przedewszystkiem, by je WP.

 

przesłała, bez uprzedniego powiadomienia mnie o tem.

 

Wtedym  dopiero  właśnie  poznała  nadmiar  mej  mi-

łości,  gdym  wszystkie  siły  wytęŜyła,  by  się  z  niej  wy-
leczyć,  a  lękam  się,  Ŝe  nigdybym  się  nie  była  odwaŜyła, 
zrobić  tą  próbę,  gdybym  była  mogła  przewidzieć,  Ŝe 
będzie tak trudna i mnie o takie gwałtowne wstrząśnie-

 

background image

nia  przyprawi.  Jestem  przekonaną,  Ŝe  byłabym  daleko 
mniej  cierpiała,  gdybym  Go  dalej  kochała  mimo  Jego 
niewdzięczność,  jak  teraz  kiedy  Go  juŜ  na  zawsze  opu-
szczam.  Utrwaliłam  się  w  tej  pewności,  Ŝe  miłość  moja 
była  mi  droŜszą,  jak  osoba  Waćpana  i  przeŜyłam  obłędne 
cierpienia,  kiedym  była  zmuszona  ją  zwalczać,  nawet 
wtedy,  gdy  niegodne  i  obraŜające  postępowanie  WP. 
mi  ją  obrzydziło.  Przyrodzona  duma  mej  płci  nie  wy-
starczała  mi,  by  powziąść  jakieśkolwiek  postanowienie 
wobec  WPana.  Och  ja  nieszczęsna!  Znosiłam  Twoja 
wzgardę;  poddałabym  się  nienawiści  Jego,  odbolałabym 
całą  tą  zazdrość,  jakąby  mi  wyrządziła  skłonność 
Wać-pana 

do 

jakiejś 

innej. 

Wtedy 

miałabym 

przynajmniej  jakieś  silne  uczucie,  z  którymbym  się 
zmagać musiała! Ale obojętność Waćpana jest mi nie do 
zniesienia.  Głupie  zapewnienie  o  przyjaźni  WP.  i 
ś

mieszne  grzeczno-stki  Jego  ostatniego  listu  zapewniły 

mnie o tem, Ŝeś WP. wszystkie moje listy otrzymał, które 
do Niego pisałam a zarazem, Ŝe nie zrobiły najmniejszego 
wraŜenia  na  Jego  serce.  A  jednakowoŜ  je  WP.  czytał! 
Niewdzięczniku!  Jestem  jeszcze  na  tyle  bezrozumna,  Ŝe 
pogrąŜam się w rozpaczy, iŜ muszę zaprzestać łudzić się, Ŝe 
moŜe  nie  doszły  rąk  Waćpana  i  ich  Mu  nie  oddano. 
Przeklinam szczerość Waćp. CzyŜ Go moŜe o to prosiłam, 
by  mi  powiedział  całą  czystą,  niekłamaną  prawdę?  Dla 
czegoś mi Waćpan nie pozwolił Ŝyć dalej w mej miłości? 
Mógłbyś  się  przecieŜ  tem  zadowolić,  by  mi  więcej  nie 
pisać, nie prosiłam, byś mi oczy przemocą otwierał. CzyŜ nie 
jestem dość nieszczęśliwą, Ŝem nie mogła WPana zmusić, 
byś mnie

 

background image

dalej  okłamywał  i  łudził,  Ŝe  juŜ  teraz  nie  mam  Ŝadnego 
uniewinnienia dla Niego?

 

To  jednakowoŜ  winien  WP.  wiedzieć,  Ŝem  się  prze-

konała, iŜ nie jest On wart moich uczuć i Ŝe juŜ poznałam 
wszystkie Jego złe przymioty.

 

Ale  jeŜeli  to  wszystko,  com  dla  Waćpana  zrobiła, 

warte  tego,  by  mieć  pewien  wzgląd  na  to,  o  co  po-
proszę, to błagam Waćpana, by mi nigdy juŜ nie pisał, i 
był  mi  pomocnym,  bym  Go  mogła  doszczętnie  zapo-
mnieć.  Gdybyś  Waćpan  mógł  mi  dać  choćby  najsłabszy 
dowód,  Ŝe  czytanie  tego  listu  ból  Mu  sprawiło,  to 
mo-Ŝliwem  staćby  się  mogło,  Ŝebym  mu  uwierzyła.  I 
moŜliwe,  Ŝe  tego  rodzaju  zwierzenie  i  moŜebność  takiego 
przypuszczenia mogłoby mnie rozgoryczyć i rozgniewać; 
a  to  wszystko  mogłoby  Ŝar  mojej  namiętności  na  nowo 
roznienić.

 

A  zatem  poprzestań  Waćpan  troszczyć  się  o  to,  co 

czynię.  Z  pewnością  wywróciłby  Waćpan  wszystkie  moje 
postanowienia,  tak,  jakeś  rozpoczął  w  zakres  ich  wkra-
czać.  Nie  chcę  nic  wiedzieć  o  tem,  jaki  skutek  mój  list 
wywrze.  Nie  zakłócaj  WPan  stanu,  w  jaki  się  wprawić 
pragnę!  Zdaje  mi  się  Ŝe  mógłbyś  Waćpan  być  dostate-
cznie  zadowolonym  z  nieszczęścia  w  jakieś  mnie  wprawił, 
wszystko  jedno,  jakiś  Waćpan  miał  zamiar,  by  mnie  w  nie-
szczęście  wtrącić.  Nie  obdzieraj  mnie  Waćpan  z  tej 
ostatniej  niepewności;  mam  nadzieję,  Ŝe  z  czasem  ją 
do  czegoś  doprowadzę,  co  da  się  porównać  z  spokojem 
mej duszy.

 

Przyrzekam,  Ŝe  nie  będę  Go  nienawidzieć.  Zbyt 

mało ufam silnym uczuciom, by się na to odwaŜyć.

 

background image

Całkiem  nie  wątpię,  Ŝe  tu  w  moim  kraju  znalazłabym 

wierniejszego  kochanka,  ale  któŜ  byłby  w  stanie  mnie 
zniewolić,  bym  mu  się  odwzajemniła?  CzyŜby  miłość 
jakiegoś  innego  męŜczyzny  mogłaby  zdziałać,  by  na 
mnie  wraŜenie  zrobić?  CzyŜ  nie  doświadczyłam,  Ŝe 
człowiek,  który  zakosztował  miłości,  nigdy  tego  nie  za-
pomni,  który  ją  jako  pierwszy  rozbudził  do  ogromu  tej 
namiętności, jaką w stanie jest objąć. A czyŜ ja nie wiem, Ŝe 
wszystkie  jego  uczucia  związane  z  tym  boŜyszczem,  jaki 
sobie  wytworzył,  Ŝe  nigdy  nie  zdolen  zapomnieć  swych 
pierwszych  wraŜeń  i  nigdy  juŜ  z  swych  pierwszych  ran 
się  nie  wyleczy;  Ŝe  kaŜda  nowa  miłość,  która  mu  chce 
przyjść  z  pomocą  i  wytęŜa  się,  by  go  wypełnić  i  radość 
mu sprawić, roztacza przed nim ułudę wraŜliwości, której 
juŜ  odczuć  nie  moŜna;  Ŝe  wszystkie  rozkosze,  których 
szuka, bez pragnienia, by je znaleść, nie zdadzą się na nic 
więcej,  jak  tylko,  by  mu  uprzytomnić,  Ŝe  nic  mu  nie 
jest  tak  drogiem,  jak  wspomnienie  całego  swego  bólu  i 
udręczenia.

 

Czemuś 

mi 

Waćpan 

kazał 

poznać 

całe 

tą 

niedosta-teczność  i  gorzkość  umiłowania,  które  wiecznie 
trwać nie moŜe i wszystkie te nieszczęścia, które idą ręka 
w rękę z miłością, nie odwzajemnioną ? DlaczegoŜ ślepy 
popęd  i  okrutne  przeznaczenie  prawie  zawsze  się 
nierozerwalnie  łączą,  abyśmy  tym  w  udzielę  przypadły, 
których pragnienie za jakąś inną goni ?

 

A  gdybym  nawet  mogła  się  spodziewać  jakiejś  roz-

rywki  w  nowym  stosunku  i  mogłabym  natrafić  na  ja-
kiegoś  szczerego  człowieka,  któryby  mnie  pokochał,  to 
jednakowoŜ mam tyle litosnego współczucia z samą sobą,

 

background image

ze  Uczuwałabym  najsroŜsze  wyrzuty  sumienia,  gdybym 

najnędzniejszego człowieka na tym świecie, miała wtrącić 
w ten stan, w jaki Waćpan mnie wtrąciłeś. I pomimo, Ŝe 
nie  potrzebuję  brać  Ŝadnego  względu  na  Niego,  nie 
mogłabym  się  na  to  zdobyć,  by  się  tak  srogo  na 
Wac-panie  pomścić,  nawet  wtedy  nie,  gdyby  to  przez 
zmianę  jakiegoś  nieprzewidzianego  wypadku  odemnie 
zaleŜało.  Próbuję  w  tej  chwili  uniewinnić  Waćpana  i 
rozumiem to bardzo dobrze, Ŝe zakonnica nie bardzo się 
na  to  nadaje,  b y  miło ść  wy wo łać.  Al e  p o te m  wyd a j e 
mi  się  zaraz,  Ŝe,  gdyby  męŜczyźni  byli  zdolni 
posłuchać  głosu  rozsądku,  jaki  wybór  w  miłości  uczynić 
naleŜy, to właśnie przekładaliby mniszki ponad wszelkie 
inne kobiety. Bo nic nie istnieje, coby właśnie mniszkom 
mogło  przeszkadzać,  bezustanie  myśleć  tylko  o  ich 
miłości: nie są rozp ro szo ne  p rzez te t ys ięcz ne rzecz y, 
któ re wyp e łn iaj ą i na drzazgi rozczepiają Ŝycie kobiet, 
które w świecie Ŝyją. A wydaje mi się, Ŝe nie musi to być 
zbyt wielką przyjemnością, jeŜeli  się  widzi,  Ŝe  te,  które 
się kocha, zajęte są tysiącznemi fatałaszkami, i trzeba juŜ 
mieć nadzwyczaj mało delikatności uczuć, by nie popaść w 
rozpacz,  gdy  się  słyszy,  jak  o  niczem  innem  nie  mówią, 
prócz  o  towarzystwie,  strojach  i  przechadzkach. 
Bezustannie  jest  się  oddanym  na  łup  zazdrości,  bo 
przecieŜ  one  są  zmuszone,  okazywać  grzeczność  i 
przystępność i z wszystkimi się zabawiać. 

A  któŜ  moŜe  być  pewnym,  Ŝe  nie  odczuwają  pewnej 

przyjemności przy całej tej  wolności, a przeciwnie skła-
niają  się  ku  swym  małŜonkom  jedynie  tylko  z  ostate-
cznym wstrętem i odrazą! A jaką nieufnością muszą 

background image

darzyć kochanka, który nie kaŜe się im spowiadać z kaŜdej 
ich czynności, a na ślepo i bez niepokoju wierzy w to, co 
mu powiedzą i z największym zaufaniem i naj-zupełniejszym 
spokojem  na  to  patrzy,  gdy  muszą  swe  obowiązki 
małŜeńskie spełniać. 

Ale  nie  jest  to  mojem  Ŝyczeniem,  by  Waćpanowi  do 

rozsądku  przemawiać  i  Go  przekonać,  Ŝe  powinienby 
mnie  kochać.  To  są  nieskończenie  marne  środ ki,  a  ja 
juŜ  przecieŜ  zuŜyłam  bezskutecznie  takie,  które  były  bez 
porównania  lepsze.  Wiem  aŜ  nadto  dobrze,  jak  nieubłaga-
nym  jest  mój  los,  bym  się  kusić  miała,  mu  się  sprze-
ciwić: przez całe moje Ŝycie pozostanę nieszczęśliwą. 

A  czyŜ  nie  byłam  juŜ  nią  wtedy,  gdym  codziennie 

Waćpana wid ywała? O mało nie umierałam z leku, Ŝe mi 
się sprzeniewierzysz; chciałam Go widzieć w kaŜdej chwili 
i  porze  dnia,  ale  to  było  niemoŜliwem;  lękałam  się 
niebezpieczeństwa,  na  jakie  Waćpan  był  naraŜony,  gdy 
przychodził do klasztoru, Ŝyć przestawałam, gdyś nie był 
w obozie; byłam zrozpaczona, Ŝe nie jestem piękniejszą i 
godniejszą Waćpana; bolałam nad moim skromnym stanem; 
częstokroć  zbierał  mnie  lęk,  Ŝe  skłonność,  którą  Waćpan 
zdawał  się  Ŝywić  ku  mnie,  mogłaby  Mu  w  jakikolwiek 
sposób  szkodzić;  uroiło  mi  się,  Ŝe  nie  dosyć  jeszcze  Go 
kocham;  obawiałam  się  dla  Waćpana  gniewu  mojej 
rodziny;  jednem  słowem,  przeŜywałam  tafcie  same 
marne Ŝycie, jakiem teraz Ŝyje. 

Gdybyś był Waćpan po  swoim odjeździe  z Portugalii dał 

mi jakiśkolwiek dowód swej miłości, byłabym była wszystko 
uczyniła,  co jest  w  mej  mocy,  aby  się  ztąd  wydostać. Była-
bym się przebrała, by ztąd uciec i Waćpana odszukać. 

background image

A  pomyśl  Waćpan  tylko,  coby  się  było  ze  mną  stało, 

gdybym była przyjechała do Francyi, a Waćpan się

 

o mnie nie zatroszczył! W jaki stan rozczarowania i obłę 
dnej rozpaczy nie musiałabym była popaść! A jaką bez 
graniczną hańbę byłabym sprowadziła na głowę mej ro 
dziny,   która   mi   jest tak   drogą   teraz, gdym przestała 
Waćpana kochać!

 

Z  listu  mego  widzi  Waćpan,  jak  juŜ  teraz  jasno  poj-

muje,  jak  łatwo  mogłoby  być  moŜliwem,  bym  mogła 
wpaść  w  daleko  większe  jeszcze  nieszczęście,  jak  to, 
w któreś mnie Waćpan wtrącił.

 

Przemawiam  do  Waćpana  całkiem  rozsądnie,  przy-

najmniej  raz  jeden  w  mojem  Ŝyciu.  Och,  jak  Waćpan  bę-
dzie  zachwycony,  Ŝe  tak  się  opanowałam  jak  będzie  ze 
mnie  zadowolony!  Ale  ja  juŜ  o  tem  dowiedzieć  się  nie 
chcę. JuŜ Waćpana prosiłam, by mi więcej nie pisał

 

i  raz jeszcze Go o to proszę. Czyś Waćpan nigdy, cho 
ciaŜby na   jedną   chwilkę, o   tem nie   pomyślał,   jak się 
ze mną obszedł? J  nigdy Mu to na myśl nie przyszło, 
Ŝ

e ma wobec mnie daleko większe  zobowiązania, aniŜeli 

wobec kogokolwiekbądź na całym świecie?

 

Kochałam  Waćpana,  jak  tylko  w  obłędzie  kochać 

moŜna. Jak ja pogardzałam wszystkiem innem!

 

Waćpan  nie  postępował  wobec  mnie  tak,  jakby  przy-

stało  na  człowieka  czci  i  honoru!  Musiałeś  Waćpan 
mieć  do  mnie  jakiś  przyrodzony  wstręt,  jeśliś  mnie  nie 
zdołał pokochać bezpamiętnie.

 

Pozwoliłam  się  oszołomić  bardzo  zwykłymi  przy-

miotami.  Coś  Waćpan  właściwie  uczynił,  coby  mnie  mo-
gło dla Niego ująć? Coś mi poświęcił? Czyś Waćpan

 

background image

nie  szukał  tysiąca  innych  rozrywek?  Czyś  moŜe  dla  mnie 
zaniechał  gry  i  łowów?  Azaliś  nie  był  pierwszym,  który 
łączył  się  z  armią,  a  ostatnim  który  wracał?  Czyś  nie 
wystawiał  się  z  warjacką  fantazyą  na  niebezpieczeństwa, 
mimo,  Ŝem  Waćpana  błagała,  byś  się  oszczędzał?  Nie 
poczyniłeś  Waćpan  Ŝadnego  kroku,  by  módz  pozostać 
w  Portugalii,  gdzieś  się  cieszył  ogólnym  szacunkiem. 
List  Jego  brata  wystarczył,  byś  udał  się  w  podróŜ  bez 
jednej  chwili  wahania.  A  czyŜem  się  nie  dowiedziała,  Ŝe 
podczas  całej  podróŜy  byłeś  Waćpan  w  jak  najlepszem 
usposobieniu?

 

Czuję,  Ŝe  jestem  zniewoloną,  przyznać  się,  iŜ  muszę 

Waćpana  śmiertelnie  nienawidzić.  Och,  wiem,  wiem  do-
brze,  Ŝem  sama  to  całe  nieszczęście  na  siebie  sprowa-
dziła.  Z  zbyt  wielką  ufnością  przyzwyczaiłam  Waćpana 
od  samego  początku  do  tej  wielkiej  namiętności,  a  trzeba 
być  fałszywą  i  chytrą,  by  kazać  się  kochać.  Trzeba  usta-
wicznie chytrze i przebiegle szukać środków, aby wciąŜ na 
nowo rozpalać kochanka, miłość sama nie spłodzi miłości.

 

Waćpan  zapragnąłeś,  bym  Go  kochała,  a  jakeś  ten 

zamiar  powziął,  nic  nie  istniało,  coby  Go  powstrzymać 
mogło, aby go nie przeprowadzić. Byłbyś się nawet na to 
zdobył,  by  mnie  pokochać,  jeŜeliby  to  wydawało  się 
koniecznem.  Ale  zbyt  rychło  przekonałeś  się,  Ŝe  i  bez 
miłości  dopniesz  swego  celu,  i  wcale  Ci  ona  nie  była 
potrzebną.

 

Och, co za podły i  nizki postępek!

 

Czyś  Waćpan  rzeczywiście  myślał,  Ŝe  wolno  Mu  tak 

bezkarnie mnie oszukiwać?

 

Gdyby   kiedykolwiek   jakiś wypadek   miał  Waćpana

 

background image

tu dotąd zawieruszyć, to mogę Go zapewnić, Ŝe oddam 
Go na pastwę zemsty mej rodziny. śyłam długo, w stanie 
poświęcania się samej siebie i w ubóstwianiu boŜyszcza — 
w stanie, który dreszczem przeraŜenia mnie zdejmuje, 
a  moje  wyrzuty  sumienia  smagają  mnie  z  nieubłaganem 
okrucieństwem.  Widzę  jak  na  dłoni,  jak  hańbiące  są 
moje zbrodnie, któreś mnie Waćpan popełniać zmuszał 
a  juŜ  niestety  nie  wypełnia  mnie  ta  ślepa  namiętność, 
która nie dozwoliłaby mi ujrzeć całego ich ogromu. 
O kiedyŜ nadejdzie czas, gdy się uczuję wyzwoloną 
z tych wszystkich męczarni?!

 

A mimo to wszystko zdaje mi się, Ŝe nie Ŝyczę Mu 

coś  złego,  Ŝe  nawet  mogłabym  się  pogodzić  z  tem  Ŝy-
czeniem,  byś  był  szczęśliwy.  Ale  jakŜeŜ nim  być  moŜesz, 
jeŜeli masz wogóle jakieś serce?

 

Chciałabym raz jeszcze do Waćpana napisać, aby 

mu  udowodnić,  Ŝe  po  niejakimś  czasie  przecieŜ  się  trochę 
uspokoiłam. Jaką rozkosz mi to sprawi, Ŝe będę mogła 
mu  w  oczy  cisnąć  wyrzuty  za  jego  niegodziwe  zacho-
wanie  się  wtedy,  gdy  juŜ  mniej  mi  serce  krwawić  się 
będzie; pokazać Mu, Ŝe Nim pogardzam, Ŝe mówię o 
Jego zdradzie z najgłębszą obojętnością, Ŝe zapomniałam 
o wszystkich mych rozkoszach i udręczeniach, i Ŝe 
nigdy o Nim nie myślę, prócz wtedy, gdy zechcę.

 

Przyznaję,  Ŝeś  Waćpan  miał  wielką  przewagę 

na-demną  i  Ŝeś  mnie  zniewolił,  iŜ  Cię  aŜ  do  obłędu 
pokochałam,  ale  nie  masz  się  znowu  czem  tak  bardzo 
pysznić.  Byłam  młodą,  łatwowierną,  zamknięto  mnie  tu  w 
klasztorze  od  dzieciństwa;  widziałam  wokół  siebie  tylko 
nieprzyjemnych ludzi; nigdy nie słyszałam tego rodzaju

 

background image

pochlebstw,  jakiemiś  mnie  Waćpan  bezustannie  zasypy-
wał; zdawało mi się, Ŝe Jemu zawdzięczam ten wdzięk i 
piękność, którąś we mnie odnajdywał, i na którą oczy moje 
otworzyłeś;  słyszałam  o  Waćpanu  li  tylko  rzeczy 
pochlebne,  czyniłeś  Waćpan  wszystko,  by  tylko  miłość 
we  mnie  rozbudzić.  Ale  teraz  wydobyłam  się  z  tego 
zaczarowanego  koła:  Waćpan  przysłuŜył  mi  się  ogromną 
pomocą, a szczerze się przyznaję, Ŝe potrzebowałam jej w 
najwyŜszym stopniu. JeŜeli teraz odsyłam listy Waćpana, to 
te  dwa  ostatnie  któreś  mi  napisał,  chować,  i  w  nich 
rozczytywać się będę bez końca, daleko gorliwiej, aniŜeli w 
pierwszych. To będzie moją obroną przed dawną słabością. 
Ale  jak  drogo  mnie  one  kosztują  i  jakbym  pragnęła,  abyś 
był zezwolił, bym Cię nie była przestała kochać. 

Wiem  bardzo  dobrze,  Ŝe  zbyt  duŜo  jeszcze  jestem 

zajęta  moimi  wyrzutami  i  zdradą  Waćpana,  ale  Waćpan 
nie  powinien  zapomnieć,  Ŝem  sobie  samej  ślubowała  spo-
kojniejsze  Ŝycie  i  albo  je  osięgnę,  albo  teŜ  postanowię 
rozpaczliwy  krok,  o  jakim  się  Waćpan  bez  zbytecznego 
wzruszenia i Ŝalu dowie. 

Ale  juŜ  nic  więcej  od  WPana  sobie  nie  Ŝyczę.  To 

prosty  obłęd,  Ŝe  Mu  to  tak  często  i  tyle  razy  po wta-
rzam. A jest ko niecznem, b ym wybiła sob ie Waćpana z 
myśli i o Nim zapomniała. 

] nawet wierzę w to, Ŝe juŜ nigdy do Niego nie napiszę. 
CzyŜ  moŜe  jestem  zaobowiązaną,  dawać  mu  dokładną 

sprawę z tego, jak uczucia moje się zmieniają?