Gretkowska Manuela Namiętnik 2

background image

MANUELA GRETKOWSKA

NAMI

TNIK

background image

SANDRA K.

background image

Po co tak m

czy starca? I to w wita! Lepiej podoy mu pod opadajc brod

liniaczek, zdj tiar. ysy, róowiutki, pochrapuje. Sama ju dawno poszabym spa, gdyby

nie film z Marilyn Monroe po pasterce.

A lulaj

e, papieuniu, lulaj. Jezu, jakie bogole stoj przy otarzu! Na czarno, elegancko.

Dyplomaci. Jedna ma takie d

ugie, zote kolczyki, jakby jej z uszu ropa cieka.

Musz

zmieni pamitnik. Kupi nowy zeszyt z czerpanego papieru, zamiast dugopisu

pióro.

ycie powinno by odrczne, autentyczne - adn fotokopi cudzych marze. Wyl go

na konkurs Pami

tnik urody, do mojego ulubionego pisma.

*

Powinnam ususzy

kwiaty ze lubnego bukietu, ale go nie apaam. Elka kwiatami

zas

aniaa brzuch, chocia biaa suknia i tak poszerza. Mam czas, 24 lata. Przede mn 26 lat do

klimakterium. Dobrze zarabiam, pracuj

z interesujcymi ludmi, zreszt w reklamie jest zawsze

ciekawie, l dwa lata temu zosta

am w Kielcach miss regionu. Potrafi jednak by skromna.

Zauwa

y to na lubie kuzyn Eki - reyser. - Jaka pikna i skromna, zbyt pikne - powiedzia.

Chcia

si umówi, niby ma dla mnie rol. Szuka licznej amatorki.

- Amatorki czego? - zapyta

am, bo podejrzewaam, e seksu. Wiadomo, filmowcy.

Profesjonalistki kosztuj

. Chopak si speszy, wyglda na maturzyst. Polaski te

wygl

da na chopaczka, nawet po czterdziestce. To dobry znak. Wzi mój adres, eby

przes

a scenariusz. Siostra Ewki si upia i wszystkich zanudzaa: -Kim bya Rachela i wite

niewiasty, które trzeba na

ladowa? - (Ksidz przy lubie o tym mówi.) - Jak robiy to wite

niewiasty? One w ogóle to robi

y? - dopytywaa si.

Ma na szyi zmarszczk

, jak gwint, zaciskajcy gardo. Do tego natuszczonego gwinta

przy

rubowana jest obrotowa gowa z wcibski-mi oczkami. Szybko wróciam do domu. Wol

si

wyspa i wyglda przytomnie, a nie podkrone oczy i wymita twarz po balandze do rana.

Moja matka lubi

a nocne ycie. Nie ma szedziesitki i jest staruszk. Oczywicie,

choroba postarza. Mieszka w dobrym domu opieki. Idzie na to ca

a wojskowa renta po ojcu, brat

przysy

a troch z Niemiec. Kiedy zrobiam matur w ekonomiku, chcia, ebym przyjechaa do

niego do Berlina. Zostawi

a go ona i ze zoci nazwa swój grill-bar jej imieniem: „Mariola".

Mia

am sprzedawa. - Zaoymy rodzinne imperium - obiecywa. Wolaam zrobi szko dla

sekretarek, potem mo

e pójd na studia. On, zanim si zdecydowaam, mia ju now on

- kasjerk

. Ja si te dokadam do mamy, zwaszcza teraz, na wita. Byam u

niej w Kielcach z koszem owoców i s

odyczy. Kosze dla personelu, razem z 1000 zotych.

Mama, odklejaj

c jzykiem krówki od zbów, pytaa w kóko:

- To w tym roku te

bdzie Boe Narodzenie? No popatrz, nie spodziewaam si!

W poci

gu do Warszawy, zamiast stukotu kó, syszaam cigle: - No popatrz, nie

spodziewa

am si.

*

Mia

am pisa pamitnik na konkurs. Zamiast o urodzie, bdzie jednak o seksie.

background image

miech dodaje urody. Leaam w Nowy Rok przy nagim, picym Miszce (copywriter

ode mnie z pracy) i zrozumia

am, e facet jest najmniej skomplikowanym urzdzeniem do

obs

ugi

- zaledwie jedna d

wignia.

Miszka to nic powa

nego, on zapada w romans jak w piczk. Co mamrocze, obiecuje,

rano si

budzi i nic nie pamita. Zrobi mi zdjcia i wysa do „Playboya". Od znajomego z

reklamy, pracuj

cego w redakcji, wiem, e fotki si podobay. Figura w porzdku, nie pasowao

im co

z twarz. - Nie w typie „Playboya", za inteligentna - pociesza mnie Miszka. Gdyby

chcieli nie ca

kiem rozbierane zdjcia, czemu nie? Ciao kobiece jest pikne. Dorobiabym do

pensji, co kwarta

pac wicej za czynsz. Znalazam wygodn kawalerk w centrum, na Mura-

nowie. W

aciciel zjawia si tylko po fors, nie wtrca si. Bierze w progu kopert, przelicza i

znika. Modelki zarabiaj

majtek.

Dzwoni

dzisiaj reyser z yczeniami. Wysa scenariusz i czeka na moj odpowied.

Niezale

ny, ambitny film o modych. Pasuj mu osobowoci.

- Przejrza

em twoj natur. Na zewntrz prostota, wdzik. W rodku haj i temperament

tornado. - Nie wiem, czy przejrza

. Co dojrza.

*

Lunch z copywriterami. Oni my

leli, e byam nówka i Miszka mnie rozdziewiczy.

Wcze

niej nie zauwayam, e z tego palanta wycieka palantyna. Siedzielimy w nowej, modnej

knajpie. Drewniane sto

y, nieheblowana podoga, nic na cianach. Podobao mi si. Powinnam

urz

dzi podobnie mieszkanie. Zdj te cholerne obrazki po wacicielu.

adnie wygldalimy. Trzech przystojnych, modych facetów. Wosy na el, super

garnitury, szelki, i ja wysoka, subtelna blondynka w mini od Deni Clair. Rozmawiali

my, czym

jest prawdziwa mi

o. Jeden z copywriterów (onaty) powiedzia: „lub". Dla Miszki -

multiorgazm. A dla mnie? Chyba spanie w makija

u. Budzimy si nad ranem, zaczynamy si

kocha

przy delikatnym wietle, a ja mam pikn, zadban twarz. Nie powiedziaam tego. Zbyam

ich zdaniem z mojego czasopisma: „Nie ma mi

oci, s tylko dowody mioci."

Wszyscy ju

wiedz o „Playboyu" i gapi si na mnie, jak na rozkadówk. Fajnie

by

oby zagra w filmie i mie zdjcia w „Playboyu". Wspominaliby, e kiedy byam sekretark

w ich firmie i ka

dy móg ze mn pogada, poprosi o herbat.

30 do Alzheimera i lada dzie

AIDS. Trzeba umie y i wiedzie, czego si chce.

*

Nie mam na nic czasu. Wracam z roboty o 21-22 i padam spa

. Nie ogldam nawet

telewizji. W

czam i zasypiam. Czuj si wtedy spokojniej, jakby kto by w pokoju i czuwa

przy mnie. Tak przy moim

óku siedzia dziadek. Czeka, kiedy zasn.

M

yn bdzie jeszcze miesic. Trzy kampanie naraz: soki, podpaski, samochody. Na

dodatek w takie zwariowane dni

cigaj do firmy szalecy. Przyszed wynalazca „suchej karmy

dla kobiet". Godzin

przekonywaam go na recepcji, eby sobie poszed, najlepiej do biura

background image

patentowego.

*

Straszne. Straszne. Kontrowersyjne. Mdli mnie z nerwów. My

laam, e zagram

eleganck

biznesmenk albo modelk. Przecie to psychopatki. W kadej scenie przeklestwa i

wistwa. Szczytem jest rajd bohaterek po Warszawie kradzionym autem. Miaabym zagra

Ank

- t dugowos maturzystk, która po nieszczliwej mioci wynosi si za granic na

studia.

Re

yserek myli, e zabawi si moim kosztem, bo jestem „naiwn sekretark".

Ale

eby tu by, musiaam by mdrzejsza od setek dziewczyn, marzcych o karierze w

Warszawie. Czemu nie mam przyjació

ki albo chopaka? Mogabym si wypaka, wygada.

Co z tego,

e wszyscy mnie lubi? Musz si z kim zaprzyjani, nie z facetami z pracy. Dla

nich jestem „fajn

dup" i po tym z Miszk chc si umawia, wiadomo po co. Miszk pojecha

na urlop do Tajlandii, niby sam. W Warszawie ludzie si

znaj i mówi, e pojecha z modelk,

reklamuj

ca czekolad. Elka po lubie zbzikowaa, cigle gada o domu i porodzie.

Z nerwów zacz

a mi si psu cera. Wypryski, trdzik (?!). Byam na oczyszczeniu u

kosmetyczki. Kupi

am nowy krem Estee Lauder na mleku i jeszcze jeden, potwornie drogi, z

placenty. Placenta jest

oyskiem. Nie wiem: zwierzt? Ludzi? Troch pomogo.

*

Musz

do dermatologa. Najlepszy, kryjcy make-up ju nie pomaga. Robiam raz na

tydzie

piling, dwa razy maseczk nawilajc i nadal mam wysypk. Krosty dziaaj chyba jak

przyciski: wcisn

jedn - wyskakuje druga.

Boli mnie g

owa. Podobno winna jest klimatyzacja. Zatyka si milionami zarazków.

Czyta

am o piciu wody mineralnej, minimum trzy litry dziennie. Dziki niej modelki maj

dzieci

co delikatn skór. Modelki maj duo wolnego czasu i z podium mog pobiec prosto do

toalety. Chodz

przecie na pokazach szybkim krokiem spieszcego si do kibla. Ja nie mog

biega

co kwadrans na siku. Nie mog te dowadnia si w weekendy - pracujemy teraz w

soboty i niedziele do po

udnia.

Na dworze mróz, w domu kaloryfery. Kupi

am nawilacz. Nie pasuje do parkietu i

japo

skiego óka (szafy s schowane w cian): no problem, nikogo do siebie nie zapraszam.

*

W

yciu bywa na przekór. Nikogo nie zapraszam, wic wpakowa si noc, bez

uprzedzenia, re

yser. Ledwo co zdyam zmy maseczk quick-lifting. Nie zdj butów, usiad

na pod

odze w przedpokoju. Od razu wyczu mój brak entuzjazmu.

- Po pierwsze, nie wiem, czy zdob

d fors na film. Po drugie, czy przejdziesz przez

zdj

cia próbne - powiedzia na dzie dobry. Dla niego, skoro nie jestem z Warszawy, jestem ze

wsi. Wygarn

am mu, co myl o wulgarnym scenariuszu. mia si. Zdj ze ciany przy

drzwiach reprodukcj

„Damy z asiczk" (obrazek waciciela).

- A to lubisz? - nabija

si ze mnie.

background image

- To dzie

o sztuki.

- Zamaluj

asiczce pysk, a zobaczysz, e ta bladawica trzyma w rkach czonek. Pieci go

palcami, nie widzisz tego? Seks jest zwierz

cy.

Nie chcia

am zostawa z nim w domu. Poszlimy do „Midzy Nami". On jest pojebus,

mimo to go lubi

. Moe ma racj, i film bdzie hitem. A moe jest homoseksualist, w ogóle

mnie nie podrywa

. Patrzy i gada bzdury.

*

Z jednym lepiej (film), z drugim gorzej. Dermatolog stwierdzi

a: „Cera tusta, wrcz

ojotokowa. Stres, za przemiana materii."

Podejrzewa

am si o mieszan, ale a ojotokowa? Co prawda ostatnio nie pomagao

oczyszczanie u kosmetyczki. Tydzie

po zabiegu miaam znowu zaskórniki na nosie. Ich

wyciskanie by

o wyciganiem robaków spod skóry. óte, liskie glizdy, wijce si mi na

paznokciu.

Nie widzia

am równie zadbanej lekarki. Wygldaa na wyleczon ze wszelkich chorób, w

tym równie

zmarszczek. Kazaa kupi nowe kosmetyki, przemywa twarz rano i wieczorem

ciep

wod ze specjalnym mydem. Dotychczas myam si tylko tonikiem i mleczkiem, wedug

porad z mego pisma. Zapakowa

am stare kremy, maseczki, mleczka (do cery suchej i wraliwej),

b

dzie tego z kilogram. Oddam je Elce. Powinna dba o siebie w ciy.

*

Elka ucieszy

a si z prezentu, chocia bardziej j teraz interesuje krem na rozstpy.

Wklepuje mazid

o w brzuch rano i wieczorem. Nie zamierza si przewietli, eby pozna pe

dziecka. Cokolwiek si

urodzi, bdzie kochane.

- Labrador te

? - zapytaam zoliwie.

- Co labrador?

- No, jak ci si

urodzi labrador zamiast dziecka, bo nie robia bada prenatalnych.

Prawie si

obrazia. Kobiety w ciy zyskuj na wadze, tracc na rozumie. We

wszystkich pismach radz

bada si wtedy co miesic.

W salonie Diora nie chcieli poda

, z czego jest zrobiona maseczka do tustej cery.

„Tajemnica receptury" - powiedzia

a wyfiokowana sprzedawczyni. Przecie mog by uczulona

na jaki

skadnik. Wyda 200 zotych na alergi? Czytam zawsze uwanie skad. Byam dobra z

chemii. Bez problemu rozumiem: gliceryniany sodu, acidy, propyle. Najgorsze s

róne NK-5,

K-8... pseudonimy agentów urody? Nazwy tajnych broni, zwalczaj

cych staro?

*

atwo im artowa. Nigdy nie mieli okresu. Nie zwijali si w mkach, nie mdleli z bólu.

Pod

miewuj si, ukadajc hasa o podpaskach. Przypinaj do tablicy ogosze gupawe teksty:

„ Pr

dzej zaschnie ci w strupa, ni przemoknie w nich dupa."

Na pocz

tku pracy imponowali mi. W porównaniu z reyserem s chystkami. (Nie chc

pisa

jego nazwiska, jest osob publiczn.) On dostrzeg we mnie talent poetycki. Lubi sucha,

background image

gdy opowiadam. - Masz takie zaskakuj

ce porównania. Powinna si rozwija, studiowa.

Du

o przey, dowiadczy. W tym wiecie ma 32 lata. W swoim, w którym naprawd

yje - wiecie sztuki, jest duo starszy. Widzi inaczej, ciekawiej. Na przykad historia z El. By-

lam w panice. On natomiast zachwyci

si jej wyobrani. Siedzia u mnie, kiedy zadzwonia (m

E

ki pracuje z nim przy reklamach, jest owietleniowcem). Chcieli j zabra do szpitala. Dostaa

psychozy przedporodowej.

- Wiesz, czemu nie zrobi

am bada prenatalnych? - szlochaa. - Bo nie potrzebuj, nie

potrzebuj

.

- Eluniu, uspokój si

. Jest ze mn twój kuzyn. Chcesz, ebymy przyjechali?

- Przesta

am smarowa si kremem na rozstpy - pakaa. - Przetar mi skór i

widzia

am na brzuchu zielone oczy. Waniejszy jest kolor oczu od tego, jakiej jest pci.

Gryz

mnie wyrzuty sumienia, czy to nie przez moje arty Ela wiruje. al mi jej. Zawsze

by

a wraliwa. Niedugo urodzi i wyzdrowieje. Opowiadaa, e gdy przychodz w odwiedziny,

jest weso

o jak dawniej, kiedy chodziymy razem do szkoy, dziecko porusza si i kopie z

rado

ci.

*

Wszyscy spi

ci i si awanturuj. Szefowa wzywa dyrektorów po kolei do gabinetu i

straszy terminami. Z nerwów schud

a wicej ni na obozie kondycyjnym w Kalifornii. Po

powrocie nadal by

a gruba. Pasek, zamiast podkrela tali, wpija si niby uszczelka, eby biust

nie przela

si w fady brzucha.

D

ugo tu nie popracuj. Jestem znakomicie wykwalifikowana. Znajoma zwalnia miejsce

w moim ulubionym pi

mie. Zdaa do szkoy dla stewardes i mnie polecia. Niewiele wiksza

pensja, ale bez nerwówki, pretensji. By

am u niej w redakcji - ju w windzie pachnie perfumami.

Personelowi daj

kosmetyki na spróbowanie i stylistki radz, w co si ubra. Jedyny minus -

pracuj

c tam, nie bd moga zgosi mojego pamitnika na konkurs. Pierwsza nagroda: tydzie

w Pary

u, zakupy, fryzjer - za darmo. A moe zagram w filmie?

*

Znowu sama wieczorem w domu. Nikt nie dzwoni. I dobrze. Wymoczy

am obolae

stopy. Pierwszy dzie

w nowych, zamszowych pantoflach na szpilce. Grafik z copywriterem

stan

li przy recepcji i niby od niechcenia artowali: „ Po co kobiecie inteligencja? eby odróni

modne buty od najmodniejszych."

Chcia

abym zobaczy kosmetyk z napisem: „Nie testowane na zwierztach. Testowane

na m

czyznach."

*

Ela urodzi

a chopca. liczny. Baam si zajrze mu w oczy - na szczcie chabrowe. Ona

roze

miana, adnej psychozy, normalna Elka. W szpitalu spotkaam reysera. Balowa z jej

m

em. By cakiem pijany, mówi o sobie „wujek". Zaprowadzi mnie na korytarz pod okno i

posadzi

na awce. Uniós mi twarz za brod (gdybymy stali, patrzyabym na kurdupla z góry). -

background image

Jeste

pikna, pikna i za moda - chucha mi wód prosto w nos - twoja buzia jest za tafl czasu.

Wida

dopiero jej zarys. Kiedy wy-rysuje ci si na niej charakter, teraz jest oba. Niefilmowa.

Mia

am racj - szajbus. Elka wirowaa nie bez powodu, takie rzeczy s rodzinne.

„ Niefilmowa" - akurat. Dowiedzia

am si póniej od Eki o jego nowej dziewczynie.

Piosenkarka rockowa z nosem do brody i oczami narkomanki. Na

pana czarownica z dobrze

narysowan

twarz, przerysowana karykatura.

*

Dosta

am podwyk. Firma wygraa przetarg na jogurt. Robi si cieplej, zmieni fryzur i

zaryzykuj

depilacj nóg woskiem - boli, za to nie odrasta przez trzy miesice. Z nikim ostatnio

nie sypiam, nosz

grube rajtuzy, wic woski sobie rosy. Wiosna! Nogi na wolno! W

najnowszym numerze radz

zadba o siebie ju na pocztku marca. Zrobi wedug pisma.

Z braku s

oca dostaam na prawym policzku syfa. Przed okresem brzydn. Taktyka

natury. Czyta

am o tym. W dawnych czasach ludzie yli w jaskiniach i wszyscy sypiali ze

wszystkimi. Kobiety s

zdolne do seksu cay miesic, lecz naturze chodzi o zapodnienie, nie

o przyjemno

. Dlatego podczas jajeczkowania hormony czyni cuda: wydziela si

podniecaj

cy zapach, oko byszczy, wosy lni. Kiedy kobieta jest ju niepodna, przed okresem,

wró

ka natura zabiera jej dary i odstrasza zalotników, zamieniajc w ociaego, zapryszczonego,

zirytowanego babona.

*

Tydzie

zacz si od szpitala i szpitalem koczy. Z mam gorzej, dzwoni lekarz.

Oczywi

cie, Alzheimer nie jest zaraz, jednak wracajc od niej, byam chora. Siedziaam na

dworcu i trz

sam si. Napatrzyam si na ksiki u Eki i pewnie dlatego mama, skurczona w

k

bek na óku, skojarzya mi si z wielkim, poronionym podem. Jest moj matk, bya

ni

. Teraz przez chorob zapomniaa, kim jest, i ja te musz zapomnie. Moja mama wicej

nie wróci, wysz

a ze swojego ciaa i zapomniaa adresu. Nie mog jej pomóc, najwyej uly,

p

acc za dobr opiek.

O ma

o nie zostaam na dworcu. W ostatniej chwili wsiadam do ruszajcego pocigu.

Nie ba

am si by sama w przedziale z facetem typu Schwarzenegger. Co mógby mi zrobi?

Zabi

? Byabym mu wdziczna. Przegldaam kolorowe pisma. Nic nie widziaam przez zy. Tu

przed Warszaw

zacz zagadywa. By bardzo miy. Lubimy te same filmy, te same talk-showy.

Jest dobrze ustawiony - ma dwa warsztaty samochodowe. Jeden pod Warszaw

, drugi z

bratem w Kielcach. Od niego wraca

. Ekspresem szybciej i bezpiecznej ni samochodem w

wiosenn

pluch. Co mi si zdaje, e Wojtek szuka ony. U-mówilimy si w weekend na

Starym Mie

cie.

*

Masakra. Pryszcz na policzku nie zaschn

po wyciniciu. Urós i boli. Zalaam go

spirytusem. Przywalony make-upem, udaje brodawk

.

Kolacja by

a przy wiecach. Usiadam nie na wprost, lecz obok. Prawy policzek znika w

background image

cieniu (mam nadziej

). Wojtek cudowny. Nigdy bym nie powiedziaa, e jest mechanikiem

samochodowym. Szarmancki, dowcipny. Pi

kny, gboki gos i najadniejsze mskie rce, jakie

widzia

am. Odwióz mnie srebrnym wozem. Sta przed drzwiami z gupi min: wprosi si czy

nie? Poca

owa w czoo i si zaczerwieni. Zadzwoni noc. Gadalimy do trzeciej nad ranem.

*

Przechodz

c koo knajpki na Starówce, gdzie w sobot jedlimy kolacj, wstpiam do

salonu kosmetycznego „Fizis". Starsza kosmetyczka w wymi

tym fartuchu mogaby by salow

w szpitalu u mamy. Dziwi

a si, czemu ycz sobie depilowa nogi woskiem. - Nie wie pani?

To grozi odwapnieniem ko

ci! - postraszya mnie.

Nie wiedzia

am.

- Zlikwidowa

wgra? - pokazaa na policzek. Mimo make-upu wida syfa. Nie

zgodzi

am si na wyciskanie. W nim nie ma ju ropy.

Napuch

, gojc si.

By

ymy same w gabinecie. Kosmetyczka wyjawia sekret: - Niech pani pomyli. Jak

przed wojn

kobiety si depilowaly?

- ?

- Zapa

k! Bierze pani zapak, opala wosy i smaruje maci na oparzenia -

tormentiolem.

Pozby

a si mnie z gabinetu. Próbowaam, gupia, w domu opali si zapak. Skoczyo

si

na poparzeniu ydki i skrobaniu pypci yletk.

Z Wojtkiem lepiej, lepiej i... ciekawiej.

Byli

my w jego wasnociowym mieszkaniu -trzy pokoje, przyjemne, czyste, chocia

wida

brak kobiecej rki. Odwióz mnie rano do pracy. Po drodze spyta, czy pojechaabym z

nim now

BMW-ic na Wielkanoc do... (pomylaam: do... Kalwarii Zebrzydowskiej), do...

(j

ka si z przejcia, do... jego rodziców, czy co?), do... MONACHIUM, na wystaw

samochodów. Wygada

si, e w pocigu omieli si do mnie odezwa z powodu tego

nieszcz

snego pryszcza. „Skoro pikne kobiety maj zupenie ludzkie dolegliwoci..."

Nareszcie zawdzi

czam co pryszczowi. Sensownego kochanka.

*

Nie by

o rady: poszam do lekarza. Dermatolog wypalia syfa pynnym azotem. Zapisaa

ma

ci. Zaproponowaa piling chemiczny na odmodzenie twarzy. Zabieg polega na zerwaniu

zewn

trznej warstwy tkanek - innymi sowy, obdarcie ze skóry. Potem nie mona wychodzi

kilka dni z domu,

atwo zaapa bakterie. Rewelacyjne wyniki. Zdecyduj si po powrocie z

Monachium. Nie jestem za m

oda na piling. Skóra twarzy traci szybko kolagen. Po trzydziestce

b

dzie za póno na delikatne korekty.

Spróbowa

abym ujdrni usta zastrzykiem albo wszyciem zotej nitki. Mam za wskie

wargi. Z wyd

tymi ustami i w dugich wosach byabym podobna do Liv Tyler.

*

background image

Czekam na telefon od Wojtka. Waruj

przy suchawce jak pies przy koci. Kiedy w

ko

cu dzwoni, pilnuj si, eby nie piszcze z radoci.

*

Miszka w pracy co

kombinowa. Odstawiam go spokojnie i stanowczo. Nie obrazi si.

Pobieg

po kwiaty i wino: „Za przyja intelektu z urod!" - wymyli toast. Zaraz pozazio si

do jego pokoju pó

biura. Byabym duej, gdyby nie wrócia szefowa. Mówili ciekawe rzeczy.

Anglik, pracuj

cy dla firmy wydawniczej, przyniós stare numery czasopism i projekty nowych.

Miszka zwróci

uwag na miny dziewczyn z okadek. Na pocztku lat siedemdziesitych

niedomkni

te usta, przymglone oczy, wyzywajce pozy miay panienki z okadek soft-porno.

Je

eli takie s tendencje, to za dziesi lat najszacowniejsze pisma kobiece bd miay

ok

adki w stylu dzisiejszych pornosów. Czemu Miszka nie powiedzia o tym, robic mi

zdj

cia? Rozchyliabym wargi, tego brakowao moim fotkom. Pene, gotowe na wszystko usta

dodaj

charakteru, nie wulgarnoci.

*

Czuj

si okropnie. Mam gorczk. Wezm wolne. Musz wyzdrowie przed

Wielkanoc

. Wojtek wyjecha do Kielc. Dobrze si zoyo, nie mogabym si z nim spotyka

- te pryszcze. Ginekolog doradzi

a tabletki antykoncepcyjne: mao hormonów, duo korzyci.

Cera si

poprawi, wzmocni wosy. Mnie ju nic nie pomaga. Ostatnim ratunkiem jest dieta. To

na pewno z

a przemiana materii. Przestaam je czekolad i tuste miso.

*

Wojtek martwi si

, zamiast podziwia moj siln wol. „Co zmizerniaa, chucherko,"

Nareszcie dochodz

do swojej normalnej wagi. 52 kilo. Tyle wayam na wyborach miss Kielc.

Pryszcze znikn

y. Chyba nie mog by gruba: tuszcz odkada mi si wtedy w wgrach i przez

nie wycieka. Jem teraz wy

cznie owoce i warzywa. adnego alkoholu, zup, biaego pieczywa,

klusek. Zapisa

am si na basen w hotelu Victoria. Bardzo drogo, paci si za elegancj. Wind na

samo dno hotelu. Sztuczne palmy, ciemno jak w night clubie. Solarium, zawsze wolne maszyny

do

wicze. Woda zimna, ale tym facetom - morwinom z wsami i sadem na brzuchu - nie

przeszkadza. Znam ich z telewizji: politycy. Nie interesuj

si polityk, oni mn te. Wchodz do

wody, przep

yn w t i nazad i wychodz „zrelaksowani", czyli mokrzy. Drinkuj przy basenie.

Robi

dwadziecia dugoci tego basenu rozmiarów bajorka.

*

- Zdrowa skóra i ko

ci - narzeka Wojtek. Nie mam dla niego czasu. Praca i wiczenia.

On te

zajty w warsztacie.

*

Niez

a jestem. Oczytaam si w literaturze i sam czyj widok wystarczy, ebym

powiedzia

a: „Brakuje ci witaminy C albo elaza." Na zmczenie magnez. Miszce wypadaj

w

osy. Poradziam mu B z kompleksami od l do dwunastu. Te mi kaki wychodziy

gar

ciami po myciu. Pomoga dua dawka witaminy B i krzemu.

background image

Pok

óciam si z Wojtkiem we woskiej restauracji. Bez pytania zamówi ossobuco -

giez. - Ulubiona potrawa mafiosów. Nie znasz? Na ameryka

skich filmach chopaki z

Sycylii wo

aj: „Ossobuco wedug przepisu mammy! - Nie chciaam tuszczu, kalorii, deseru.

Siedzieli

my nabur-muszeni. Miy wieczór. Wojtek purpurowy, midli papierosa i przezywa od

dziwaczek. Zmusi

am si zje miso, potem krem. Odwióz mnie do domu. - Buzi, pa! Wracaj

do siebie! - po

egnaam go. Natychmiast wziam laxigen na przeczyszczenie. Tyle

obrzydliwo

ci miaoby zalega we mnie do rana?

*

Mi

dzy mn i Wojtkiem zepsuo si. Nie mam ochoty na seks. Nie ebym go nie

kocha

a albo czua niech. Po prostu nie myl o seksie. Nie podnieca mnie nawet prysznic,

obmywaj

cy ciepo dziurk. Dawniej wystarczya chwila i pawiam si w rozkoszy, oblewajc

wod

róowy guziczek. S takie momenty w yciu, gdy seks przestaje istnie. By o tym artyku.

Zmiany hormonalne? Spó

nia mi si okres... a jeli to cia?

*

Ginekolog wykluczy} ci

. Przepisa przysadk królika do wchania. Pobudza

hormony. Lekarz nudzi

: „Prosz wicej je!" Straszy anoreksj. Anorektyczki zmuszaj si

do niejedzenia. Ja jem, tyle

e racjonalnie. Diet wyleczyam si z zaburze skórnych, bólów

g

owy. Dymi energi. Chodz na basen. W pracy nie czuj zmczenia. Nigdy nie byam tak

zdrowa.

*

Nie pojedziemy z Wojtkiem do Monachium. Przeczuwa

am. Coraz wicej moich

przeczu

si spenia. Wychodz z domu i myl: „ Spotkam Elk" (niemoliwe: mieszka pod

Warszaw

) - i spotykam. Zgaduj: „Nastpny autobus bdzie 175" - i przyjeda. Wojtek ma

dodatkow

robot w Kielcach. Musi pracowa za dwóch, brat zachorowa. Traktuj to na

spokojnie. Kocha - b

dziemy razem, nie - bez tragedii.

Moje

ycie jest wspaniae. Takie lekkie, bez problemów. Wyrzuciam stare meble.

Zosta

o japoskie óko i kwiaty. W kuchni stó, jedno krzeso. W szafkach czysto. adnych

t

uszczów, kalorii. wiee owoce, soja, serek. Dziesi deko soi zawiera wicej biaka ni zupa z

drugim daniem i deserem. Przy moim wzro

cie powinnam way 55 kilogramów. Jestem

drobnoko

cista, wic 48 kilo to w sam raz. Nie zaszkodzi zjecha do 45 - kilka nieostronych

chapni

i jestemy przy pidziesiciu. Znalazam wietn ksik: Leczenie godówk.

Przez tydzie

sodzona woda, i czowiek jest czysty, nowo narodzony. Musz zlikwidowa

ostatni

fad tuszczu na brzuchu. Pojawia si, gdy robic skon dotykam rkoma podogi.

Nadal nie mam okresu. Nie martwi

si tym. Czuam si jak szmata, nasikajca krwi. Co

miesi

c wykrcao mnie w bólach, wyymao krew.

*

Na basenie lodowata woda. Nie wchodz

na duej ni kwadrans, trzsie mnie.

Przesiaduj

w barku, popijajc mineraln. Dwóch tustych w szlafrokach dyskutowao o

background image

zmianie rz

du. Czy prezydent rozwali koalicj? Zanim wysuszyam butelk, wiedziaam, e

dojdzie do tajnego porozumienia z szefem opozycji. Zakrztusi

am si z wraenia. Skd takie

my

li?

*

Czuj

si wypoyczona fizjologii. Musz odywia ciao, nosi je ze sob, gdy w rodku

czuj

si kim innym. Niecielesnym.

W pracy copywriter wzi

ode mnie gazet: - Sama nie dasz rady, za cika. Trzepn-am

go gazet

przez ucho. Obla si wod z dzbanka do herbaty. Krople nie spady jeszcze na

pod

og, kiedy powiedziaam: - Gonitw wygra nakrapiana klacz.

Ch

opak zdziwi! si: - Od kiedy znasz si na koniach?

- Na jakich koniach? - nie rozumia

am, o co mu chodzi.

- Widzia

a, e zajrzaem w gazecie do dziau sportowego, eby obstawi konie na jutro.

- Nic nie widzia

am, ja wiem.

Ciekawe, czy mia

am racj. Prezydent dogada si z szefem opozycji i wybuch skandal.

Przewidzia

am to tydzie temu.

Do domu wraca

am autobusem. Ludzie przygldali mi si: z ciekawoci? Podziwem?

Jestem dobrze ubrana, w drogie, markowe ciuchy. Twarz zadbana, delikatna, czysta cera bez

wyprysków. Dbam o lini

. Na pewno nie wygldam na przecitn dziewczyn. Starszy pan

ust

pi mi miejsca, dentelmen.

*

Od

rodka wbi si we mnie sztylet. Rozdziera wntrznoci. Poknam ze dwa laxigeny i

dopiero wtedy pu

cio. Soja wcale nie jest lekkostrawna. Jadam j tylko dla biaka. Po tych

kurczach przechodzi ju

ochota na jedzenie. W pierwsze dni godówek troch mn telepie i

jestem os

abiona. Trzeciego, czwartego dnia przyjemna swoboda. Prdko mylenia, lekko

ruchów. Czy móg

by mnie zabi zatwardzony stolec? Rozszarpa jelita i dosta si do otrzewnej?

Niekiedy czuj

, e miesza si z krwi. Z czerwonej staje si fusowata i mierdzi ode mnie.

Przywidzenia, oczywi

cie.

*

Ca

y dzie oblegali mnie w pracy. „Skd wiedziaa, e wygra? Masz wtyki na

Slu

ewcu? Powiedz, na co postawi!" Tok koo stolika, e oddycha nie miaam czym.

Wyszli

my z Miszk na korytarz.

- Po starej znajomo

ci: powiedz, co jest grane? - przytuli mnie.

- Przychodzi na mnie czasem taka pewno

- powiedziaam szczerze (no, bo jak inaczej

to opisa

). - Wiem wtedy rzeczy, o których nie mam pojcia.

- Jeste

medium? Zapisaa si do sekty i ci godz, eby miaa lepsze wyniki?

- Nie jestem zag

odzona. Dbam o diet. To ty naleysz do sekty: reklamowców -

wyrwa

am mu si i wróciam na recepcj. Wieczorem, wychodzc z roboty, zaszam do jego

pokoju. Siedzia

nad projektem oferty dla klienta.

background image

- Miszk

, zga wiato i wracaj do domu. Wypij si. Z twojej pracy nic nie bdzie. Facet

splajtuje - mówi

am prawd. Przynajmniej tak mi si wydawao. Mówienie prawdy daje spokojn

pewno

. Jest obowizkiem uczciwych ludzi.

- Mhm - Miszk

nie wierzy.

*

Szefowa wróci

a z urlopu. Byam pierwsz osob, na któr trafia. Otworzyy si drzwi

windy i wysz

a pachnca, obrzmiaa. Cofno j na mój widok. Zmieniam si przez ten miesic.

Nie tak bardzo, jak chcia

am, ale bliej ideau.

Zosta

am do niej wezwana po poudniu. W pokoju siedzia ju Miszka. Szefowa

zaproponowa

a, ebym przesza od jutra na recepcj wewntrzn, do pokoju na zapleczu. Bd

przyjmowa

wyjtkowo wanych goci. Innymi sowy - awans. Zgodziam si. Zamówiam

taksówk

do domu. Ludzie w autobusach gapi si na mnie. Wieczorem dzwoni Miszka. Pyta,

czy dobrze si

czuj. Ciekawiy go moje przeczucia co do jego akcji na giedzie: sprzeda?

Dokupi

? Nie miaam adnych przeczu. Zoci si, e nie chc mu pomóc. - Dziki moim

pro

bom nie wyleciaa z pracy - przechwala si. Mówi, e szefowa chciaa mnie natychmiast

zwolni

. Recepcja jest wizytówk firmy. Podobno mój wygld odstrasza klientów.

Za chuda? Patrz

w lustro i widz dwie pyzy zamiast wystajcych koci policzkowych.

Zazdrosna baba. Nic dziwnego, przy mojej figurze przypomina fok

. Zrobio mi si niedobrze.

Nie bior

ju adnych leków, witamin, wistw. Przeszam na terapi naturaln. Poprawiam sobie

humor,

ykajc wasne hormony. Kiedy jest

mi bardzo weso

o, pluj do buteleczki. Przechowuj j w zamraalniku.

Zdepresjonowana, rozcie

czam to wod i ykam. Pomaga od razu. W linie jest serotonina -

naturalny

rodek euforyzujcy. lina jest sycca. yeczka z cukrem starcza na cay dzie.

Wa

40 kilogramów. Im jestem szczuplejsza, tym lepiej si czuj. Oblewa mnie fala

szcz

cia. W gowie rozbyskuje wiato, widz kolorowe, trójwymiarowe obrazy. wiat

znika.

*

W pracy mam w

asny pokój. Na kocu korytarza, cichy, przytulny. Przylega do niego

toaleta tylko na mój u

ytek. Litry francuskiej wody mineralnej w codziennie zmienianym

pojemniku. Szefowa przychodzi przed po

udniem. Gawdzimy, podsuwa gazet i prosi o moj

opini

. Rysuj strzaki w gór albo w dó przy notowaniach giedowych. To takie proste. Do

wyboru trzy mo

liwoci: hossa, bessa, marazm. Niekiedy gazetowe zdjcia si ruszaj i widz,

co b

dzie dalej. General, ciskajc do prezydenta, szykuje na niego zamach.

U

miechnity minister skoczy z okna. Jeli nic nie przychodzi mi do gowy, wsuchuj si w

s

owa. Robotnicy kuli cian w biurze obok. Sypa si tynk. To sowo brzmi wanie tak, jakby

mia

o zaraz odpa. Tynk, tynk.

*

Lubi

siedzie w toalecie i sika. Wsuchiwa si w strumie, wysoko dwiku.

background image

Zestraja

go z odgosami gazów. Symfonia ciaa. Wymyliam intymn kolekcj. Sikam do

foremek na lód. Wk

adam tam piórko, somk, patyczek, much. Zamraam i mam bursztyny z

zatopionymi

ladami ycia, okruchami przeszoci.

*

Zosta

am do prawie czwartej nad ranem w biurze. Copywriterzy prosili o pomoc.

Jutro oddaj

projekty. Miszka zaproponowa mi zostawanie na noc w gabinecie. Sprowadz

óko, szafy. Lustro ma by na ca cian. W pokoju obok skoczono remont, zainstalowano

wann

i mae jacuzzi. Nie bd pacia czynszu. Zaoszczdz 300 dolarów miesicznie.

Kupi

wikszy telewizor i kosmetyki nowej generacji z szyszynki podu owcy. Zgodziam si od

razu.

*

Zadzwoni

a Ela. Prosia o rad, czy bra kredyt na samochód i urzdzenie mieszkania.

Czy jej m

dostanie prac w tej wielkiej produkcji amerykasko-polskiej o yciu Puaskiego? -

Tak, tak, wiem. Kupili

cie dom. On zniszczy wszystko dla jednego mebla. Jak to jakiego? Dla

óka - nie mogam jej oszukiwa. Mu znalaz sobie aktoreczk. - Bdziesz

szcz

liwa, gdy zrozumiesz, e chuj w erekcji to jedyny pion moralny faceta. Pewnie, e mog

tak mówi

, przesta rycze. Wytrzyj nos i zajmij si dzieckiem. Nic nie zmdrzaa? Oczywicie,

ludzko

jest gupia, bo inteligencj dziedziczy si po matce. Daj mu piersi, bo kwili i nic nie

s

ycha. No, co ty? Kto ci naopowiada, e uleczy mnie ludzkie mleko? Zadzwo, jak poczujesz

si

lepiej. U mnie wszystko w porzdku. U mamy? Wysyam jej pó pensji. Dziewczyno,

uspokój si

. Masz przed sob przyszo, widz j jasno...

*

Re

yser dowiedzia si od Eki o moich jasnowidzeniach. Proponuje rol w erotycznym

horrorze o czarownicach Stos pacierzowy. Niech si

wypcha. Teraz mam wasny film, z gówn

rol

. wietliste sceny przewijaj si przez zamknite oczy.

*

„ Wspó

czesna Wenus z Milo. Kobieca sylwetka bez rk, z pontnym wciciem do

obj

cia i krgociami. Zaspokaja pragnienia kadego. Demokratyczna bogini podania.

Konsumpcyjna hurysa, trac

ca dziewictwo po kadym odkapslowaniu" - nagrano na

magnetofon mój opis butelki Coli. Przedmioty s

ukrytym szyfrem. Niektórzy go odczytuj.

Rzeczy zawieraj

w sobie wasn definicj. Mówi o tym z lekkoci mego ciaa i dyrektorzy

dzia

ów przychodz sucha.

*

Nie dostaj

od tygodnia gazet. Telewizor si zepsu. Szefowa postanowia wysa mnie

do Francji, do wypoczynkowego miasteczka Paradiso niedaleko Pary

a. Tropik pod szkem. Od

rana sauna, masa

e, dietetycy. Dwa tygodnie odpoczynku - porady wizaystek, fryzjer,

kosmetyczka. Zas

uyam na urlop. Pojedzie ze mn Miszka.

*

background image

W samolocie rozdawano gazety, wzi

am pierwsz z brzegu. Wielki tytu: Kasandra

wolnego rynku i moje zdj

cie, które miao by w „Playboyu", a nie w czarno-biaym szmatawcu.

Zanim Miszka wróci

z toalety, przeczytaam... o sobie. Reyser pod pozorem filmu o

czarownicach chcia

zrobi ukryt kamer dokument o nawiedzonej, zamknitej w szklanym

wie

owcu. Reporter gazety wykry, e w budynku firmy reklamowej wiziona jest anorektyczka.

„Typowym objawem anoreksji (psychosomatycznej choroby dziewcz

t z krajów zamonych) -

jest chorobliwe odchudzanie. Prowadzi ono do skrajnego wycie

czenia, a czsto przypadków

mierci godowej. Chora miewa zaburzenia w percepcji ciaa. Pojawiaj si halucynacje. S one

skutkiem ubocznym powa

nych zmian fizjologicznych. Dochody firmy reklamowej,

wykorzystuj

cej chor dziewczyn, zwikszyy si piciokrotnie w cigu kwartau. Firma

wygrywa równie

na giedzie." Spytaam Miszk, o co chodzi, czy to prawda?

- Prasa w

szy za sensacj. Konkurencja nie moe nam darowa sukcesów - machn

r

k. - Jestemy zgranym zespoem. Wszyscy ci lubi. Tak dobrze si nam wspópracuje, e

niektórzy zamieszkali w pracy. Normalne. Wiesz, co nie jest normalne? Jedzenie w samolocie.

Zobacz te plastikowe obrzydliwo

ci - podsun mi tack glutów.

*

Ostatniego dnia w Paradiso da

am si unie prdowi wody. Kilometrowa lizgawka

pomi

dzy skaami. Wpadam do basenu i wynurzyam si z wizj. - Miszka! - krzyknam.

Wbieg

w ubraniu do wody i wyniós mnie na brzeg. - Miszka, wiem, jakie haso wygra

tegoroczny konkurs filmów reklamowych w Cannes!

Miszka wyj

mokry notes i lec przy mnie, szykowa si do pisania. - Przesta. Ludzie

pomy

l, e spisujesz moj ostatni wol.

Przeszli

my do palmiarni. - Miszka! Co-ca-cola walczy z pepsi-col. To wojna cieczy.

Materia

ciera si z materi pod kad postaci. Taka jej natura. Wojna smarów na przykad.

Margaryna walczy z mas

em. Wygra pod sztandarem:

„Margaryna wchodzi bez mas

a". Tytu nagrodzonego filmu: „Ostatnia kostka masa w Paryu".

*

Po powrocie do Polski zasta

am w biurze brata. Przyjecha z Berlina. Strasznie si

st

skni. Chce, ebymy znowu mieszkali razem. Nie mogam z nim wyj na miasto. Nie mam

si

y.

- Jeste

sama na tym wiecie - wzruszy si. - Oni ci wykorzystuj, godz. Z

twoim talentem i moj

pracowitoci zaoymy najlepsz firm. Rodzinn dynasti -

przekonywa

. Co mogam mu poradzi?

- Nie p

acz nade mn. Zastanów si nad sob. Zlikwiduj swoj berlisk restauracj.

Grill jest bez przysz

oci. Za duo szkodliwych tlenków i tuszczu. Do tego choroby zwierzt.

Czasy si

zmieniaj. Zainwestuj w przyszo.

- Ale w co?

- Ka

da epoka ma swój gorset. Kady musi go nosi, wic kupi. Gorsetem

background image

naszych czasów s

prezerwatywy. I nie przetrzymuj dochodów, nie akumuluj. Katolicy nie s

protestantami. Nie b

d kapitalist, cierpicym na zatwardzenie pienidza. Kocham ci jak brata,

i ty kochaj braci, siostry - inwestuj.

*

Szefowa zapyta

a, czy mam ochot na spotkanie z ksidzem.

- Ko

ció nie potrzebuje reklamy, potrzebuje mioci. Skoro jednak potrzebuje mnie, to ja

potrzebuj

go jeszcze bardziej. Niech wejdzie.

Ksi

dz z mojej kieleckiej parafii - przysa go brat. Przyniós namaszczenie chorych.

Wyprosi

z pokoju szefow i Miszk. - Czy chcesz si, córko, wyspowiada?

Spowiada

am si krótko. Ksidz by zadowolony z czystoci mego ycia i myli.

- Widujesz, córko, anio

y? - zdziwi si, gdy mu o tym wspomniaam.

- Tak, ojcze.

- Anio

y s nosicielami nowin, czy co ci przekazay?

- Wyjawi

y, czemu stoj za czowiekiem, a nie przed nim.

- Tak?

- Bo

atwiej im kopa drania w tyek ni cign za sob przez cae ycie.

- Fantazje, moja córko, fantazje.

- Powtarzam, co us

yszaam.

Ksi

dz przeegna mnie krzyem i wyszed.

Op

atek schowaam na póniej, gdy bd miaa apetyt.

*

Miszka jest niewierz

cy. - Masz wizje z mózgu, nie z duszy - mdrzy si. - Duszy nie

ma. Zatruwasz si

wasnym organizmem

i majaczysz. Jakim

cudem te majaki s zgodne z rzeczywistoci. Prawdopodobnie twój

uk

ad informacyjny nie bierze pod uwag ogranicze zdrowego rozsdku i dlatego w tym

zwariowanym

wiecie zgadujesz w 70 procentach prawidowe nastpstwa.

Zosta

dziki mnie zastpc szefowej.

- Wierzysz w nauk

? W ewolucj, i tak dalej?

- Co, mia

a wizje religijne?

- Mo

e. Znam dowód na zawodno ewolucji. Jeste tego najlepszym przykadem.

- Niby co? - Miszka zaniepokoi

si. W kocu, jak wyliczy, trzy czwarte moich

objawie

si spenia.

- Tyle kobiet ci ssa

o i nic. A wedug praw przystosowania naturalnego czubek

twojego cz

onka powinien wyewoluowa w sutek.

Miszka przygniót

mnie gazetami. - Masz, przerabiaj makulatur. - Wyszed, trzaskajc

drzwiami. Boi si

mojej zemsty za tamto sprzed roku. Mog naopowiada bzdur i uwierz. e

zamierza zdradzi

sekrety kampanii reklamowej innej firmie, e przynosi nam pecha.

background image

*

Pod

czyli wideo. Nagrywam wiadomoci. Nie potrafi zapamita setek nazwisk, nazw.

Przewiduj

, gdzie polec strzaki na giedzie. Argentyskie akcje w dó, chiskie bez zmian.

Fundusz powierniczy Zuch klapa ca

kowita, defraudacja. Uratuje go przekupny minister. Potem

najwi

kszy proces o korupcj. Wygra minister. Najpewniejszym rzdem w Rosji byby reim

wojskowy. Niestety, narzucono im demokracj

, wic banki wiatowe, dbajce o swoje utopione

tam pieni

dze, sfinansuj wybory. Prezydentem zostanie szef paramilitarnej organizacji –

mafioso W

ska.

Nocami ogl

dam filmy. Zamówiam wszystkie z Marilyn Monroe. W Przystanku

autobusowym, bawi

c si dwoma groszkami na talerzu, mówi do siedzcego przy barze faceta:

„Z dwóch rzeczy jedna jest zawsze lepsza ni

druga. Zawsze moesz wybra." Czy nie

jest to najwdzi

czniejszy opis wolnego rynku i reklamy? Oferuje wolno wyboru sporód

dwóch identycznych groszków tylko dlatego,

e jeden z nich zachwala pikna kobieta. Poza

tym wra

enie identycznoci dwóch groszków wynika z tego, e bidulki nie mog ze sob

konkurowa

. Le na talerzu. Nie jestem godna.

*

My

laam o tym, co mnie spotkao. Ludzie si bogac. Wicej kupuj, wicej trawi -

jedzenia, rzeczy, pieni

dzy. Kto paci za ten dobrobyt Polski. Ile jest podobnych mi dziewczt?

Wzdragaj

cych si przed nadmiarem i przesytem? U ydów 36 ukrytych sprawiedliwych

podtrzymuje istnienie

wiata. Bóg przez wzgld na nich nie spuszcza na Ziemi ognia kary.

*

Marilyn czyta si

tak samo, jak Merlin - ten czarownik z filmu o rycerzach Okrgego

Sto

u. Zna przeszo, bo by synem diaba. Przepowiada przyszo, gdy jego matka bya

zakonnic

i Bóg si nad nim ulitowa. Nade mn te.

*

Szefowa prosi o wymy

lenie czego oryginalnego na kampani nowych podpasek.

Widz

tylko jedno rozwizanie. Ogosi prawd. „Dziewczta, kobiety! Nie dajcie si ogupi.

Wmawiaj

wam czysto pod warunkiem uywania najnowszych wkadek i tampaxów. eruj na

waszym pod

wiadomym pragnieniu czystoci duszy, niesplamionego sumienia. Handlarze chc,

ebycie dostay cielesnej, materialistycznej obsesji zaplamionych spodni i sukienek. Zapomnicie

wtedy o prawdziwej czysto

ci duchowej."

*

Nie b

d czyta gazet. Ani gapi w telewizor na ludziki, pomniejszone do wielkoci

rybek akwaryjnych.

yj w swoim wiecie za szkem, puszczajc bbelki opinii, pogldów.

Wyj

te na zewntrz, do prawdziwego wiata - zdychaj. Tracc popularno gin. Otwierajc

usta wypuszczaj

zamiast sów pustk. Medialne larwy. Scz z siebie w wywiadach

wspomnienia, jak wyciskane w

gry. Czyrak osobowoci?

Najszcz

liwsza jestem noc. Puste biuro. Nie pi, zanurzam si we wasnych mylach.

background image

Ju

nie wiem, co jest wizj, co mn. Mieszaj si we mnie w jedno. W ciemnociach lekko

wiec. Fosforyzujca powiata otacza moje smuke koci. Dopiero teraz wiem, czym jest

szcz

cie. Moje poprzednie ycie byo wulgarn bzdur. Kobieta powinna by subtelna i

uduchowiona. Nikogo nie potrzebuj

, ywi si wasn eufori. Medium to kana. Medium jest

rynsztokiem dla transcendencji,

czcym ciki wiat materii z eterycznym zawiatem. A

je

li jestem zwykym kanaem, zamienionym w ciek? l z mych ust spywaj medialne pomyje,

którymi

ywi si ten materialistyczny padó?

*

Szefowa przynios

a sukienk od Diora i pudo kosmetyków. Sprezentowaa mi te

p

aszcz od Armaniego.

- Mo

e przejrzysz najnowsze tendencje mody? Zimno ci? Przynios drugi grzejnik - bya

troskliwa i naprawd

zaniepokojona. Nie czuj do niej dawnej zoci. Uczucia mijaj. Oddalaj

si

ode mnie na podobiestwo ludzi, rzeczy. Widz ju tylko kontury, kolorowe plamy. Bogo

samotno

ci.

- Chcecie,

ebym mówia, co widz w gazetach. Powikszacie specjalnie cae

strony o gospodarce. Daremnie. Nic nie widz

, nie chc widzie. S ciekawsze sprawy. Nie

powi

zane przyczyn z atwym do odgadnicia skutkiem. Chociaby tajemnica

mi

osierdzia, zagadka Trójcy witej czy praprzyczyna reinkarnacji. To, czego chcecie si

dowiedzie

o giedzie, krachu gospodarczym, jest zwykym produktem przenikliwego intelektu.

Mózg wydziela my

li. Kady organ wydziela swoje luzy: trzustka insulin, odek kwasy, i

warto si

tym chwali? - trzsam si z zimna. Mam dreszcze.

Szefowa nie zrozumia

a. Usiada na stoku u mych stóp. Niedowidz, zdaje si, e kolana

osun

y si jej na podog. Klczc, mówia:

- Tu ju

nie chodzi o nasz firm. Pomyl o kraju. Ojczyzna bez twoich rad zaamie si

gospodarczo. Politycy s

jak zwykle bezradni. Ty jeste ratunkiem, do ciebie si zwracaj

miliony potrzebuj

cych.

- Naród da sobie rad

. To plemi zronite strupami, bliznami. Sczepione ze sob na

zawsze pazurami. Zostawcie mnie w spokoju. Nie widz

liter. Jestem dobr sekretark i znam na

pami

klawiatur. Chc pisa swój pamitnik.

l nie próbujcie mi wetkn

kroplówek, nawet gdy strac tutejsz przytomno, bo rzuc

kl

tw na firm.

*

Szefowa wyjecha

a na urlop. Miszka zosta bossem i moim dostawc wiata. Przynosi

gazety, wod

, dietetyczne chrupki. Zaglda co godzin, czy ruszyam cokolwiek. Podchodzi na

palcach sprawdzi

, czy jeszcze oddycham.

Poprawia mi p

aszcz od Armaniego, zsuwajcy si z ramion. Podkrca grzejnik. Sdzi, e

zasn

am. Nie otwieram oczu. Nie jedzc, nie pijc, nie ruszajc si, nie mam przemiany materii.

Zastygam w absolutnym bezruchu. Pomaga mi to w koncentracji na jednej my

li. Ona wchania

background image

inne. Absolut.

*

Po

egnaam si z El przez telefon. Pocieszaam j: - Jestem ju zdrowa. Wyleczyam si

z cz

owieczestwa, Elka. Wyjd za okno i gwiazda spadajca owietli miasto.

background image

LATIN LOYER

background image

Rok

piczki Josego kosztowa opiekucze pastwo szwedzkie trzy miliony koron.

Dziesi

tysicy dziennie, przesczanych z kieszeni podatnika w glukoz i krew, odywiajce

zmartwia

y mózg dwudziestodwuletniego Meksykanina. Ingrid, jego ona, podpisaa zgod na

od

czenie aparatury. Dzisiaj dwie falujce, elektroniczne linie, ledzce puls i oddech pacjenta,

rozejd

si na zawsze, w dwie proste równolege, bez szans ponownego poczenia ciaa i ycia.

ycie Josego Tapasa miao by zwyke. Od urodzenia po mier. Z jednym wtkiem,

tkanym wed

ug tradycyjnego meksykaskiego wzoru: honor, makabra i tequila.

Z dzieci

stwa mao pamita. Czasami zdawao mu si, e przeniosa go przez nie w

ramionach matka. Kiedy podrós

, nie lubi siedzie w domu. Wóczy si z chopakami po

przedmie

ciach rodzinnego El Paco. Szukali skarbu wród kamiennych ruin indiaskich

budowli. Jose wk

ada palec w wskie szczeliny i wodzi wzdu rzebionych zawijasów:

szponów ptaków, paszcz zdzicza

ych bogów, wyerajcych ludzkie serca... Szczliwie dociera

do ko

ca ornamentu, skd móg wróci do pocztku. Wierzy, e umie czyta azteckie znaki.

Nie potrafi

jeszcze odszyfrowa liter drukowanych lub pisanych na papierze. Byy zbyt

misterne. Sylabizuj

c je, sysza gos ojca: „Be, Be, jak baran. Nie Pe, Pe, jak pacan!"

Kamienne znaki nie mia

y jednej, trudnej do zapamitania nazwy Ka albo Te. Opowiaday dugie,

zawi

e historie, za kadym razem inne.

Osiemnastoletni Jose zda

matur i zapisa si na uniwersytet w stolicy. Wybra filologi

hiszpa

sk. Nie majc szczególnych talentów, doskonali to, czego nauczy si w

dzieci

stwie - czytanie. Po studiach wróciby na sw prowincj. Uczy w gimnazjum, oeni si i

tak jak ojciec-nauczyciel zosta

by godnym szacunku hombre, cenicym pami Emiliano Zapaty,

dobry trunek i sjest

. atw do przewidzenia przyszo Josego popltao spotkanie z Ingrid.

Dla niej ka

dy rok by sumiennym wypenianiem obowizków córki zamonej,

sztokholmskiej rodziny. Ingrid w odpowiednim czasie nauczy

a si chodzi, mówi, yka

regularnie tabletki antykoncepcyjne i prowadzi

samochód. Gimnazjum skoczya z

wyró

nieniem. Maestwo, w które wpltaa si na studiach - rozwodem. Nie mylc odtd seksu

z sentymentami, unikn

a dalszych pomyek matrymonialnych. Jej kariera radcy handlowego

przypomina

a sukcesy gospodarki szwedzkiej w latach osiemdziesitych. Zaamaa si na

pocz

tku roku 1990. Ingrid popada w depresj. Zmuszaa si do pracy, do bycia z ludmi. W

wita odwiedzaa rodziców. Boe Narodzenie obchodzili po chrzecijasku, piewajc pod jod

psalmy. Latem, w najkrótsz

noc roku - Midsommar, taczyli pogasko wokó pala podnoci,

wbitego na

ce przy letniej rezydencji. Podczas tej jasnej nocy, gdy soce owietla Ziemi spod

horyzontu, Ingrid wyrwa

a si z acucha tancerek w biaych sukniach i wiankach. Usiada bosa

na ziemi. Rozp

akaa si jak maa dziewczynka. Lnian sukni zaplamia rozgnieciona, soczysta

trawa, wianek zsun

si na nos. Kto poda jej szklank wina, kto niezdarnie próbowa j

przytuli

. Nie starczyo mu si i pad, mamroczc skol. Ingrid ogarn wstrt. Czym byo jej

trzydziestoo

mioletnie ycie? Pustk, urzdzon niby dom lalek: szykownymi mebelkami,

background image

samochodem w gara

u, prac, gdzie spotykaa podobne, wypchane pienidzmi lalki. Postanowia

wyjecha

. W biurze podróy zachwalano egzotyk i komfort modnych pla Acapulco. Miaa

nadziej

, e witalno Poudnia uleczy j z melancholii.

W Meksyku za mackami

aru pezay dziwaczne zwierzta, wsysajce ciepo. Tropikalne

gor

co pyno przezroczyst law. Ingrid snula si midzy pla a hotelem. Upal podszczypywa

jej obna

one uda, obmacywa piersi. Smarujc kremem pomarszczon skór, udzia si, e

wysusza j

soce, nie czas.

Znudzona hotelowym menu dla gringos, zagl

daa do knajp, szukajc prawdziwego

meksyka

skiego jedzenia. Nie przejmowaa si wulgarnymi zaczepkami wsatych facetów. W

zau

ku uliczki schodzcej do oceanu trafia na knajp, której jedyn ozdob byo olbrzymie okno.

Ludzie za szyb

poruszali si wolno w soiku konfitury z lepkiej przestrzeni. Zanim podszed

kelner, Ingrid przeczyta

a dokadnie kart. Nie chciaa chili con carne. Miaa ochot na

chili con sex. Ostry, pieprzny seks, przyprawiony latynosko-kiczowatymi sentymentami, z

przystojnym kelnerem. Jego w

osy, zaczesane do tyu, poyskiway tust czerni. Skórzane

spodnie obciska

y msko. Nazywa si Jose. Studiowa w Mexico City. Do Acapulco

przyjecha

na wakacje zarobi. Nie odwayby si zaproponowa randki tej biaowosej turystce.

Onie

mielaa go wyzywajc, egzotyczn urod. Podajc wino, stara si nie widzie jej

rozchylonych ud. Przytrzyma

a go za rk.

- Wpadnij na drinka do „Cabany", o siódmej - szepn

a.

- With pleasure - przytakn

skwapliwie. Mczyni przy barze dostrzegli jej poufay

gest.

- Leci na niego.

- Ma ze trzydziestk

, dziwka.

- Takie s

lepsze od dziwek. Wszystko umiej, wszystko ju robiy i chc jeszcze.

Patrzyli za ni

przez okno, oprawione w gipsowe kaktusy.

By

o dokadnie tak, jak to sobie wymarzya. Po drinku poszli na gór do jej pokoju.

Ch

opak pachnia socem i oceanem. Huczca muzyka z dansingu i wino pite z butelki zmieniy

ich mi

osne municia w drapieny taniec. Ingrid obja go nogami, zarzucia mu je na szyj.

Opad

a bezwolnie na poduszki, by w nastpnym takcie zmieni tempo. Jose po paru ykach wina

znowu prowadzi

. Jego spryste ciao przebijao j orgazmami.

Tej nocy Ingrid zapragn

a dziecka. „Mam 38 lat. Rok, dwa i moe by za póno -

oblicza

a w ciemnociach przy picym Josem. - On jest nieziemsko przystojny. Oliwkowa

skóra, prosty nos, najbielsze z

by, oczy na pó twarzy i ten sodko-okrutny umieszek. Mieszane

dzieci s

zdrowsze i adniejsze. Jose mógby przyjecha do Szwecji."

Na razie nie my

laa o powrocie. Zostaa miesic duej. Chopak si zakocha. Nie znaa

takiej czu

oci i zwariowanych manier. Gdy powiedziaa o ciy, uklk przed ni i paka, caujc

po brzuchu. Zawióz

do rodziców. Nie namawiali ich na zostanie w Meksyku. Skoro Jose

sko

czy studia w Szwecji i zostanie el profesor w Europie... - Jego przodkowie te pochodzili z

Europy - opowiada

Ingrid ojciec Josego. -Dlatego jest zdolny i wysoki. W jego yach pynie

background image

krew hiszpa

skich grandów.

W Sztokholmie wzi

li jesieni lub. Krewni Ingrid ogldali z pobaaniem modego

po

udniowca.

- Dla Ingrid dobrze, wreszcie zdecydowa

a si na dziecko - pocieszali si rodzice.

Przez dom przewali

si tum znajomych, ciekawych jej Latynosa, stukajcego obcasami

po parkietach. Przyjació

ki wpatryway si w niego z nabonym podaniem. Czterdziestoletnie,

bogate kobiety, marz

ce o seksie z niezawodnym kochankiem. Jose by dla nich uroczy i

niedost

pny. Kocha Ingrid.

Nie najlepiej znosi

a ci. Najpierw zadrczaa si, czy dziecko bdzie normalne. Póniej

piek

a j zgaga, puchy nogi. Zocia si na Josego o przesodzon kaw, krzywo podsunite pod

obola

e plecy poduszki. Denerwowaa si jego tpot. Po trzech miesicach kursu nie dawa

sobie rady ze szwedzkim. Nadal rozmawiali po angielsku. Irytowa

o j powtarzanie tych samych,

najprostszych szwedzkich s

ów. Jose zamienia je w nie istniejce w adnym jzyku, chocia

przekonywaj

co brzmice wyrazy.

- Jestem twoj

Królow niegu - powiedziaa mu Ingrid na pierwszym zimowym

spacerze w parku. Zapami

ta: „Król-w ngu".

Dzieci turla

y si w zaspach, zjeday z górki na sankach. „Tak jest ze szwedzk

wymow

- pomyla Jose. - Akcent wspina si z wysikiem pod szczyt i spycha sowa, eby

rozjecha

y si bezadnie, poprzewracay."

Nauka szwedzkiego by

a tortur. Nie sysza, gdzie kocz si zdania, nie odrónia

dziwacznych samog

osek, przedrzeniajcych a, u, e. „Mie dwadziecia lat i trafi na granic

swej wszechmocy, jest pocz

tkiem uomnoci, zwanej dorosoci" - zanotowa w zeszycie

po

ród wierszy o mioci i samotnoci.

Na starówce, w latynoskim barze „Chiquita", zaprzyja

ni si z barmanem - chilijskim

studentem historii. Claudio mieszka

w Szwecji od dawna i nie mia zudze: - Jose, trafie do

raju bia

owosych anioów. Przebogaty kraj, eksperymentalna probówka przyszoci. wiatem

b

d rzdzi kobiety, tu wanie si to zaczyna.

Chc

wsadza do wizienia klientów prostytutek. Niedugo bycie mczyzn bdzie tu

przest

pstwem. Nic dziwnego, skoro w ich jzyku „czowiek" - to ona. „mier" - on.

Kulturowy matriarchat. Kraj w kszta

cie zwisego penisa! Mitycznym zaoycielem tego narodu

nie by

aden bohater, ale pramatka Svea. Uwaaj na siebie, bracie - perorowa Claudio,

przekrzykuj

c sals. - Kocz si walki systemów politycznych, wadza mczyzn...

Jose zgodzi

si na „wspólny poród". Bdzie przy niej, jeeli to takie wane... Ingrid

liczy

a dni do koca mki. - Co ze synnym instynktem macierzyskim reklamowanym w

podr

cznikach dla ciarnych? - martwia si. - Wszystko w swoim czasie - pocieszaa j matka.

- Zobaczysz male

stwo i zapomnisz o porodzie, o cierpieniach.

Po pierwszych skurczach, gdy odesz

y wody, Jose zawióz j do szpitala. Heroicznie

wkroczy

do sali porodowej.

background image

- Nie, Ingrid, nie potrafi

! - rzuci si do wyjcia, gdy rozcinano jej krocze.

- Wracaj! To jest nasz poród! - j

kna.

Urodzi

a po trzech godzinach. Pielgniarka zawoaa Josego. Do porodówki wjecha

tradycyjny wózek z szampanem i szwedzk

flag. Szczliwa, uczesana i umalowana Ingrid

przytula

a dziecko. Na jego rczce zacinito plastikow bransoletk z napisem: „Dziewczynka

Tapas".

Ingrid szybko znudzi

y pieluchy, przeciery, podgrzewane butelki. Wrócia do pracy.

Dzieckiem zajmowa

a si niania. Gotowaniem i sprztaniem - gosposia. Jose czyta ksiki, pisa

wiersze. Wozi

na spacer kilkumiesiczn Sabink. Wysuchiwa matczynych zachwytów

podstarza

ych biznesmenek i arystokratek, odwiedzajcych dom pod nieobecno Ingrid.

Sprawdza

y, czy robi postpy w szwedzkim. Pakoway mu palce w usta, ukadajc wargi do

wymowy a, o. Mia

ochot je poliza z litoci albo pogry. Samiczy chichot tych kobiet by

skomleniem o seks. Wychodzi

y, poprawiajc akiety i obcigajc spódniczki, jakby je kto

próbowa

z nich zedrze.

Którego

wiosennego dnia wyrwa si wczeniej ze szkoy. Bolaa go gowa. Wszyscy w

klasie narzekali na wiosenne przezi

bienia. Po drodze do domu kupi aspiryn. W ogrodzie

s

siadów stay sczepione ze sob psy husky. Szkliste, niebieskie lepia suki iskrzyy si niczym

dwa kawa

ki lodu. Takie oczy miewaa Ingrid. Nie pyta wtedy, co si stao. Omijaa go wzrokiem,

patrzy

a w telewizor. Zmczona, zamykaa si w swoim pokoju.

Jose wszed

do mieszkania. W przedpokoju leaa torba Ingrid, w sypialni palio si

wiato. - le si czujesz? - zawoa.

Le

aa w óku, palc papierosa. Obok niej picy facet. Miaa lodowate spojrzenie. Jose

zatoczy

si. Chcia ich zabi, zabi siebie. Uciek. Nie za bardzo pamita, co dziao si przez ten

tydzie

. Ockn si w domu Claudia. Pi, budzi si nieprzytomny, zasypia, eby zapomnie, e

yje. Wróci do domu, sam nie wiedzc, po co. Zobaczy córk. Ingrid nie próbowaa si

t

umaczy, przeprasza. - Nie yjemy w redniowieczu ani w Meksyku. Mog robi, co chc.

Jose nie zamierza

powtarza banaów. Powiedziay si same, bez jego woli. - Przecie

jeste

matk, moj on...

- I dlatego mam zrezygnowa

ze swojego ycia?

Spakowa

si. Do plastikowego worka wrzuci ubrania, ksiki. Gosposia podaa mu

kopert

. Ann von Trot, najlepsza przyjacióka Ingrid, zapraszaa go do siebie.

- Ingrid taka jest, nie zmieni si

. Wykorzystaa twoj naiwno. Przywioza ci z

podró

y jak jaszczura z Galapagos - Ann rozwiewaa ostatnie zudzenia. By dawc spermy.

Rozp

odowym samcem.

Ann równie

potrzebowaa pomocy. Spragniona czuoci, starzejca si arystokratka,

znudzona eleganck

samotnoci. Jose jej nie zawiód. Obsugiwa seksualnie, udajc namitnego

kochanka. Zas

uy na przytulne mieszkanko w centrum Sztokholmu. Wkrótce zaspokaja

zachcianki pozosta

ych przyjacióek Ingrid. Najpierw z zemsty, póniej dla drogich prezentów,

dyskretnych, comiesi

cznych przelewów bankowych. Najbrzydsza z nich podarowaa mu ma

background image

Alf

Romeo. „eby przyjeda, kiedy ci potrzeba" - nagryzmolia szmink na przedniej

szybie.

Nie by

y o siebie zazdrosne. Sprawny seks uwaay za wart wydatku usug. Jose

wiedzia

, e polecay go sobie jak dobr fryzjerk czy krawcow. By kosztowny, a luksus

kosztuje. Drogie garnitury, buty szyte na miar

. „Najbardziej dekoracyjny facet w Sztokholmie"

- ocenili go dwaj party fixaren, kr

ccy modnym wiatkiem stolicy. Dopisali do listy saw,

zapraszanych na snobistyczne imprezy. Jose nie opuszcza

adnego szykownego party. Sta

samotnie z drinkiem, ocenia

goci. Wychodzi na parkiet, gdy grano szybkie kawaki.

Blondw

ose piknoci uganiay si za zmysowym przystojniakiem. aden tutejszy nie potrafi

tak stanowczo obj

, szepta komplementów, uwodzi bez desperacko-pijackich pyta: „Czy nie

masz nic przeciw temu,

e ci pocauj?"

Jose sprawia

sobie przyjemno krótkimi romansami. Zostawa! do pierwszych pretensji.

Lubi

patrze na aosne miny dziewczyn, kiedy pyta: „Dlatego, e mnie kochasz, mam zmieni

moje

ycie?" Mode, pikne paciy zami. Stare klientki - walut.

Zdarza

o mu si kilka dni nie odpowiada na telefony, nie wychodzi z domu. Pi i

uk

ada! wierszyki: „Ciki jest zawód poety -wyciska podziw z kobiety." Trzewiejc, brzydzi

si

sob.

Ann von Trot zabra

a go w poowie lata na swój jacht. Od czasu, gdy dowiedziaa si, co

oznacza po hiszpa

sku jego nazwisko

, mówi

a do niego: My Snack. Obtacowywa zaproszone

na rejs stare pulardy, nafaszerowane silikonem i hormonami. Która

z nich, rozochocona

zmys

owym plsem, zapytaa, czy daby jej lekcje salsy.

Ann s

dzia, e to znakomity pomys.

- Jose, móg

by zaoy szko taca! Znam kogo, kto... - powiedziaa w

kabinie, zdejmuj

c bikini.

- Je

li chcesz si mnie pozby, to najlepszy pomys - odpowiedzia, zwilajc j

wazelin

.

- Chc

ci pomóc, my poor, little Snack. Nie mylae o wasnym biznesie? Nikt ci

nie ka

e taczy od rana do nocy. Byby dyrektorem. Poza tym czeka ci rozwód. Bdziesz

potrzebowa

drogiego adwokata.

Zaprzyja

ni si z modym adwokatem Ann. Chodzili razem do dyskoteki. Podrywali

najlepsze panienki. Gdy dziewczyna nie mog

a si zdecydowa na którego z nich, brali j

razem. Rozmawiali wtedy o rozwodzie, uwa

ajc to za znakomity dowcip. - Jose, niele si

w

enie, duuue pienidze - adwokat poprawia gow dziewczyny, nie do gboko biorcej go

w usta. Jose posuwa

j od tyu, przytrzymujc za podskakujce poladki.

Pewnej podyskotekowej nocy d

ugonoga pikno leaa wyczekujco, a on nie móg

urosn

do wymiarów mczyzny. Zamiast dumnie wypronej mskoci zwisaa mu niewielka,

zawstydzona ch

opico. Dziewczyna pogaskaa j czule i woya do ust. Po chwili wyplua.

Topos - po hiszpa

sku „zakska".

background image

- Co

nie tak ze mn? Zaprzeczy.

- Z tob

?

- Nie.

- No, to nie tra

my czasu! - nadziaa si na jego palec.

Radzi

sobie potem t metod coraz czciej. Przesta sypia z modymi dziewczynami.

Oszcz

dza siy na wymagajce klientki. Nie zadowalay si wirtuozeri jego dugich palców i

francuskimi poca

unkami. Chciay mie jurnego mczyzn. Za to paciy.

Nie pomaga

y piguki z muszek ani witaminy. Dla napalonych na Josego babsztyli jego

impotencja by

aby obelg. Straciby kochanki i pienidze.

Odwiedzi

zdziwacza malark. Ta przynajmniej nie daa banalnej kopulacji. Zawizaa

mu dziuraw

, czarn chustk oczy, mazakiem dorysowaa wsik. - Jeste Zorro! - rozkazaa.

- Galopuj i ok

adaj mnie szpicrut!

Uje

danie posiniaczonej, cycatej grubaski doprowadzio Josego do spazmów miechu.

Zdj

mask, pocaowa artystk w usta. Ona bya stuknita, on chory.

Doktor uzna

Josego za okaz zdrowia.

- Zwyk

e przemczenie. Prosz da sobie dwa tygodnie urlopu, od wszystkiego.

Je

li si nie polepszy, wyl pana do specjalisty. - Przepisa mu tabletki na wzmocnienie.

Jose postanowi

znikn ze Sztokholmu. Zostawi Ann wiadomo, e wyjeda do

Meksyku. Nie by

pewien, czy wróci.

W rodzinnym mie

cie samotnie odwiedza stare kty. Koledzy poznajdywali prac w

wi

kszych miastach. Wracali, tak jak on, odwiedzi krewnych, pochwali si uciuanym

maj

tkiem.

Rodzice obejrzeli z zachwytem zdj

cia wnuczki, domu, samochodu. Odtajaa w nim

dawna fantazja, nak

ama o ingrid i studiach. Po pierwszym dniu wiedzia, e nie zostanie. Nie

pasowa

do nich, do swojej przeszoci.

W

óczy si po okolicy. Jezioro, w którym nauczy si pywa, zmalao. Przypominao

olbrzymi

ryb, rzucon w piasek play. uska fal podnosia si ciko na mierdzcym

szlamem cielsku.

Zajrza

do starej Cabiros. Jej dom, sterta kamieni przykrytych som, sta na pustkowiu,

przy piaszczystej drodze do wsi. Cabiros, pó

-Indianka, rzadko odwiedzaa miasteczko. Zjawiaa

si

w targowe dni, zakutana chust. Rozkadaa j na ziemi. Siadaa w kucki i wróya z kart.

Lubi

a go. Nigdy jej nie dokucza. Miaa dla niego tylko wod. - Pij, woda jest pikna i ty

jeste

pikny - chwycia go za rkaw malutk doni, cinit reumatyzmem w ksztat kurzej

apki.

Chcia

jej zostawi pienidze. Pogardliwie prychna. lina ze szczerbatych ust skapna

na zwitek banknotów. - Za pieni

dze wró. Za due pienidze - zwaya w doni zapat -duo

powiem.

background image

Kaza

a mu wycign sze startych do biaoci kart. Westchna.

- Co

zego? - zaniepokoi si.

- Jak

yj, nie widziaam takiej wróby! Z wielkiego nieszczcia czeka ci

wielkie szcz

cie - pocieraa karty o czarn spódnic.

- Co

wicej?

- Wi

cej nie mona dosta ani tutaj, ani tam - odwiedziny byy skoczone. Cabiros

usiad

a na progu domu, Jose spojrza w jej oczy, wpatrujce si bez zmruenia w soce.

Staruszka by

a lepa.

Obserwowa

powietrze. Porównywa je ze szwedzkim. Meksykaskie nie byo lodowato

przezroczyste. Unosi

si w nim wieczny kurz podobny do tego z kamieniarskiej pracowni.

Falowa

o pod dutem niewidzialnego rzemielnika, wykuwajcego zwiewny ornament. Jose

zapami

ta dziecinne wraenie: na gazach indiaskich ruin kto narysowa rozgrzane powietrze.

Strumie

ornamentu opywa spkany kamie.

Kiedy

z chopakami próbowali odgadn, czemu Indianie porzucali w dungli kamienne

miasta. Jose przechwala

si, e umie czyta indiaskie znaki i pozna tajemnic. Kumple go

wy

miali. - Zmylasz! - zawyrokowa konusowaty Pepito, wnuczek prawdziwych Indian z gór.

Jego dziadek leczy

zapalenie wyrostka robaczkowego zaklciami. Podpiera chorego o podobne

do akacji drzewo huamuachil i czeka

na poudnie. Wtedy noem wycina z cienia chory kawaek.

Ran

zaszywa magicznymi zioami. Udeptywa j, a stawaa si paska i nie odstawaa od ziemi.

Wieczorem cie

rozciga si, znika razem z bólem.

Jose po

aowa, e dziadek Pepita dawno nie yje. Moe znal jakie zioa na jego

przypad

o?

Pepito, w podartej koszuli, podeszwach przywi

zanych rzemieniami do stóp, mówi, e to

ziemia Indian, dlatego daje im moc. Biali przynie

li mier. S podobni do szkieletów,

ta

czcych w dzie zmarych. Pokaza Josemu obejmujce si kociotrupy, podrygujce na

sobie. - Biali tak robi

dzieci. -Jose nie wierzy. - I wyj wtedy jak psy noc.

Przed wyjazdem Jose poszed

nad jezioro. Kpaa si w nim naga dziewczyna. Nie

przestraszy

a si. Wysza na brzeg. Zakadajc sukienk, podniosa ramiona. Za nimi potoczyy

si

w gór krge piersi. Z gstych wosów na onie ciekaa woda. Byy zroszonym ogrodem,

g

szczem skrywajcym sodki owoc pci.

Podesz

a do niego, miejc si zalotnie. -Hej, Jose! - Rozpozna córk sklepikarza. Miaa

z 15 lat. Usiad

a przy nim. Sucha jej dziewczyskiego paplania. Wdycha wilgotny zapach

czekoladowej skóry. Nie poczu

podniecenia. Dobro.

Medycyna okaza

a si równie bezsilna, co Jose. Lekarz zapyta! go, czy asystowa przy

porodzie.

- Wielu facetów traci po tym ochot

na wspóycie. Podejrzewam, e przyczyn pana

k

opotów jest umys, nie ciao. Prosz spróbowa

background image

psychoterapii.

Andersson, doktor psychologii, dogrzeba

si w psychice Josego wza. W nim zasupay

si

dusza i ciao pacjenta. Andersson podejrzewa, e Josego wykastrowaa ona.

„ Wszechpo

dliwa kobieco zabija to, czego nie potrafi wchon. Silny instynkt

samozachowawczy Meksykanina przybra

form pasywnej obrony, jak jest impotencja.

Impotencja jest tak

e karaniem kobiet" - spekulowa psychoanalitycznie.

Jose na le

ance przyglda si z bliska jego siwym, przyklepanym wosom.

Obrysowywa

y cienkimi kreseczkami ysiejc czaszk. Nieskazitelny fartuch, narzucony na

czarny garnitur, oddziela

doktora od brudów, wylewajcych si z podwiadomoci pacjentów.

Po kilku sesjach Andersson zdecydowa

:

- Skoro nie jest to uraz wyniesiony z po

ycia maeskiego, poszperamy gbiej.

Doktor cofa

go do dziecistwa:

- Jeste

maym chopcem. Grasz w pik - mówi przekonywajco. Jose posusznie

dziecinnia

. Cigiem skojarze wraca w meksykask przeszo. Gra z chopakami w pik, po

hiszpa

sku wyzywa kamliwego Pepito. Nie mia adnych zobowiza. W teraniejszoci

czeka

y rozczarowane kobiety, dugi, rozwód.

- Nie dam rady - zafrasowa

si Andersson. - Nie znam hiszpaskiego. Odel ci do

doktora Mendesa.

Doktor Mendes prowadzi

psychoterapi hipnoz.

- Nie nale

y si spodziewa cudów. Nie wikszych ni od figury Matki Boskiej z

Gwadelupy - Mendes, argenty

ski yd, ypn wesoymi oczkami.

Jose dawno nie s

ysza takiego hiszpaskiego. W jego rozpdzie gubi si akcent,

skacz

cy wród sów niby byczki na argentyskiej pampie. Doktor spacerowa po gabinecie.

Przystawa

obok jaskrawych obrazów. Mówic, zaciera rce, jakby ogrzewa si kolorami

malowide

. Sprawdzi podatno Josego na sugesti. By zadowolony. Lewa rka pacjenta

pos

usznie napenia si gorcym powietrzem i powoli uniosa. Jose zabra j z powrotem.

Trzyma

sztywno wycignit przy boku.

- Wszystko b

dzie dobrze. Szkoda, e nie od razu przyszed pan do mnie.

Andersson wywo

a u pana regresj do dziecistwa, i co?

Spodziewal si

usysze seplenienie po szwedzku? Oto skutki przerostu intelektu nad

rozs

dkiem u takich specjalistów, jak on. Psychoanaliza zatrzymuje si na progu

pod

wiadomoci. Zaglda przez uchylone drzwi. Hipnoza wchodzi dalej. Oglda najskrytsze

tajemnice. Ale czym jest hipnoza? Sugesti

? Odmiennym stanem wiadomoci? Wmówieniem?

Bywa skuteczna, chocia

nie wiemy, dlaczego.

- Drogi panie Jose, wyruszamy w nieznane. Prosz

si rozluni i patrze na mój palec -

Mendes rutynowo usypia

pacjenta.

Zamazany, falliczny ksztalt porusza

si wahadowo przed oczyma.

background image

Josego obudzi

a poranna erekcja. Niewielka, ale erekcja. Pierwsza od trzech miesicy.

Podziwia

j, jak znikajcy uk tczy.

Tydzie

póniej doktor by pewien powodzenia terapii. Postanowi j przyspieszy.

-

eby szybciej wej w hipnoz i atwiej z niej wyj, podaje si zaawansowanym

pacjentom has

o. Prosz poda sowo, którego nikt nie uyje przypadkowo w pana obecnoci.

Josemu przypomnia

y si dziecinne wyliczanki z indiaskich zakl.

- Cotetoje - mo

e by?

-

wietnie - wpisa do komputera Mendes. - I drugie.

- Huamuachil.

- Znaczy to co

?

- Pierwsze nic, drugie jest drzewem.

- Jeszcze jedna sesja i od nowego roku akademickiego b

dzie pan prymusem w szkole

i w

óku - obieca doktor.

Po wyj

ciu od Mendesa Jose zajrza do cukierni. Na wystawie zaciekawi go

czekoladowy globus. Ameryki przypomina

y klepsydr. Piasek z Pónocnej przesypywa si

zw

eniem Meksyku, przez pustyni, do Poudniowej.

Ostatni

sesj Mendes zaczai wspomnieniami.

- Mój ojciec nazywa

si Teitelbaum, w Argentynie lepiej brzmiao Mendes. A

pa

skie nazwisko?

- Nikt go nie zmienia

. Po co?

- Domy

lam si. Nie ciekawio pana jego znaczenie?

- To oczywiste.

- Tak, po hiszpa

sku tak, ale w sanskrycie oznacza ascez, umartwianie si. adnych

kobiet, alkoholu. Medytacja i joga.

- Nie wiedzia

em.

- Stare przyzwyczajenie

ledzenia sów. Jeszcze z ydowskiej szkóki. Hinduski

„ tapas" prowadzi do o

wiecenia.

Josego nie interesowa

a joga. Mendes wprowadzi go w sen. Obudzi si po pó godzinie.

Doktor w

czy magnetofon. Krzykliwy gos bekota niezrozumiae dwiki.

- Rozumie pan co

z tego? - Mendes cofn nagranie.

- Nie.

- To pana,

e tak powiem, wypowied. Na pocztku byo cakiem rozsdnie.

Podniós

pan palec do góry i powiedzia: „Pierwsze czytanie snu." Póniej zmieni si panu gos

i nie chcia

pan przerwa, musiaem krzycze: „Hua-muachil!" Nie mówi pan nigdy po

india

sku?

- Nigdy - Jose s

dzi, e jeszcze ni.

background image

- Piastunka mo

e bya Indiank?

Jose pokr

ci gow. - Indiaski?

- Wie pan co, jeden z pacjentów mówi

przez sen po walijsku. Okazao si, e w

dzieci

stwie sysza walijskie piosenki z radia. Prosz wzi ze sob kaset i gdyby byy jakie

problemy, dzwoni

do mnie.

Jose przeszed

w pónie przez korytarz. Obudzi go haas ulicy. Na rogu zajrza do

cukierni. Z czekoladowego globusa wygryziono pó

wiata.

Zadzwoni

do Ann von Trot: - Przyjd jutro. Tak, wróciem. Bardzo si ciesz, e ci

zobacz

. Id spa, eb mi pka.

Przed za

niciem sucha kasety Mendesa. Przenosi ciepo z rki do pleców, rozlewa po

ca

ym ciele. Gos doktora przycich, wczyo si nagranie z ostatniej sesji. Dochodziy do niego

jeszcze ko

yszce, nieznane dwiki.

- Niektórzy mówi

przez sen, inni do siebie. Skd pewno, e si obudzili? - pomyla,

zasypiaj

c.

Us

ysza: „Drugie czytanie snu." Kto mówi jego gosem: - Jestem szumem krwi.

Biciem serca. Kiedy p

on, jestem bogiem soca, kiedy wieje wiatr, jestem pierzastym wem.

Zawarli

my braterstwo krwi, gdy kaleczye palce na moich kamieniach. Wsczyem ci zimn,

kamienn

krew. Poznae tajemnic. Sny, oplatajc gow, rozmikczaj myli i krusz koci.

Indianie uciekali z kamiennych miast ze strachu przed snem. Porzucali zdobyte przez wroga

twierdze.

Bronili si

górskim krysztaem. Nie znali nic twardszego. Rzebili z niego czaszki na

ofiar

. Sny krysztaowych czaszek byy przezroczyste. Obmywali je wod.

Ludzkie g

owy obmywaj sny. Okadzaj je dymem wspomnie i przeczu. Indianie

wiedzieli,

e nadejdzie senna fala, pograjca myli. Wysza od murów miasta. Zatapiajca

szale

stwem. Gdy si zbliaa, nili j, niosc gsty dym, ciki sen bez marze, z którego nie

ma przebudzenia. Co noc k

adli si w innym miejscu, nienaruszonym snami. Jeeli pewnego

ranka przedmioty traci

y barw i zwyk wag, oznaczao to, e zblia si najwysza fala. Rzeczy

stawa

y si zanione, nieprzydatne na jawie.

W mie

cie zostawa kapan. Zasypia na otarzu. Dawa si pore koszmarom, by

uratowa

uciekajcych mieszkaców. ni cierpienie i szalestwo. Przeni je do koca, od

pocz

tku. Ludzie byli znowu czyci. Wznosili nowe miasto. Mijay dwa, trzy pokolenia i sny

kruszy

y kamienne mury, mciy kryszta ofiarnych czaszek. Kapan zasypia.

Jose si

nie obudzi. Umiera na sen.

background image

NAMI

TNIK

background image

Rozk

adam przecierado. Nacigam na óko. Bdzie pótnem obrazu: kobieta i

m

czyzna.

Wyci

gasz po mnie rce. Kadziesz na sobie. miejesz si, e mczyzna jest

najpi

kniejszym czowiekiem. Ale mam racj. Spójrz, twoje nogi s silne. Wskie biodra, brzuch

i uda to maszyneria mi

ni. Najczystszy rysunek, bez poprawek na nieforemn, baloniast ci.

Nie jeste

spiarni z sadem powtykanym w waki tyka i piersi. Nie przyssie si do ciebie od

rodka wygodniay embrion. Zobacz:

Twój najmniejszy mi

sie, ten nadgarstka, czy si z ramieniem, muskuami. Jego ruch

podtrzymuj

cigna pleców. Nie ginie gdzie w krgociach, nie rozpuszcza w tuszczu. Dla

kobiety dorastanie jest puchni

ciem. Dla mczyzny nabieraniem siy.

Widz

c pierwszy raz moje nagie piersi, powiedziae: „S bezradne jak rozoone rce."

Ca

ujesz je i s wite. Róowieje aureola sutek. Nasza wita Cycanna, patronka o dwóch

relikwiach. Trzeba je adorowa

, liza. Drczy gryzc, ciskajc, bo nie ma witoci bez

umartwie

.

Seks pachnie z ust i

lini si midzy nogami, kiedy mówisz do mnie, delikatniej ni

poca

unek. Wkadasz jzyk midzy wargi. Dzielimy si ostatnim zrozumiaym sowem.

Rozgryzamy: ko - och - am, I opadaj

ozdoby sów. W jku gos jest nagi. W samym rodku

krzyku. Pragnienie nieprzek

adalne na wyuczone, tresowane sówka.

Zostaje rytm, puls krwi. Powinno

rytmu przywoujcego rozkosz. Wkradam si pod

ciebie. Zlizuj

krople potu. Maj przezroczysty smak. Przepywa przez nie ciepo, sona zawo,

lepko

podania. Poczekaj - odpycham ci stop. Bierzesz j do ust. Rozdzielasz pieszczot

palce. Mokr

ocierasz o policzek.

Pochylasz si

powoli nade mn. Wosy zasaniaj ci twarz. Twoje plecy s splecione z

mi

ni. Wygite w pokonie. Jest w nich ulego i groba mocy. Wyciosany z kamienia

antyczny kap

an, skadajcy nasienie w ofierze: „Nie bdziesz mie innych mczyzn przede

mn

" - daby, jak kady zakochany bóg.

Wtulam si

w twoje rami. Masz pieprzyk. Brzowy, wystajcy guzik, spinajcy lnic

skór

. Cauj zagbienie szyi. Odchylasz gow, poddajesz si pieszczotom. Za duo, za mocno.

Chcesz si

znowu we mnie schroni. Siadamy, objci udami. Ukszenia pocaunków s zbyt

bolesne. Li

emy sobie usta. Pchniciem przenikasz moj mikko. Przytrzymujesz za biodra.

Unosisz, przyciskasz w

adczo do siebie. Przycigasz, odpychasz. Jestem twoim odartym ze

skóry, wypr

onym czonkiem. Wyciskasz z nas rozkosz. Drymy przed... Wyrywam si i

chowam g

ow pod poduszk. Nie chc, eby mnie dotyka. Jeszcze nie. Obnaye mnie ze

zwyk

ego ciaa. Sczy si z niego wilgo. Pod nim jest inne, miosne. Z rozgrzanej skóry paruj

perfumy. K

adziesz si obok, opierasz na okciu. Wdychasz dranicy zapach. Nigdy nie pachn

tak samo. Nabieraj

aromatu od wiata i pieszczot. Dojrzewaj na ciepej skórze.

Zamiast s

ów wkadasz mi w ucho jzyk. Obiecujesz nim powolne spenienie. Liesz

background image

koniuszkiem najg

bsz czelu. Gadzisz poladki. Lubi dostawa klapsa niby za, opieszaa

dziewczynka. Pewnie,

e si nie spiesz.

Przyci

gasz mnie za rami, eby potrze sier. Zwierzc atk midzy nogami. Palec

prowadz

do jamy rude mijki liskich wosków. Rozsuwam szeroko nogi. Gadki palec

zamienia si

w szorstki jzyk. Mój sodki misz cieka ci z ust.

Przytrzymujesz mi r

ce. Nie wiem, czy ci odpycham, czy trzymam paznokciami za

ramiona. W

lizgujesz si we mnie. Koyszesz. Pytkie fale przyjemnoci zalewaj usta. api

gwa

townie powietrze, wcigam w siebie oddech, ciebie. Popychasz do rozkoszy. Coraz mocniej.

Przez moje cia

o, rozwart nago. Znajdujesz now pieszczot, tdy. Najgbiej. Gubimy si,

wynurzamy, nie mo

emy mocniej wbi w siebie. Rozszarpa. Jestem w tobie, w pulsujcym

skomleniu. Ta

cz skowyt. Palce zelizguj si bezsilnie ze spoconych ramion. Rozkruszamy

biodrami ostatni kawa

ek cukru, mdlco rozpywajcy si w naszych ciaach.

Otwieram oczy. W

ókna przecierada. Caun z odcinitym ladem mokrych cia.

Przygarniasz mnie ci

k doni. Caujesz ze snu. Jeszcze jeste we mnie. Zaraz wypadniesz.

Urodz

ci. Wyciekaj mleczne wody i wysuwasz si agodnie na moje zmczone udo.

Zasnuwam si

snem. Król i królowa ze redniowiecznej ryciny. Kochaj si. Spleceni w

jedno

. To my. Wzilimy koron orgazmu z tego królestwa w nas, nad nami. Rozkoszy i

w

adzy nad wiatem bez mioci.

background image

MUR

background image

W dramacie greckim nie podró

owano. Jedno miejsca i akcji trzymaa bohaterów na

wybiegu sceny. Chór komentowa

los przytrzanitych przez fatum. Dramat rozgrywa si tu i

teraz. Je

li Grek skazany zosta na wdrówk, zajmowao mu to ca epopej.

Cz

owiek nowoytny zachowa zmys dramatyzmu, lecz jedno miejsca i akcji umieci

nie na scenie, tylko we w

asnym wntrzu. Pogmatwa tym czysto gatunku. Ludzkie ycie stao

si

dramatyczn epopej, czowiek - widzem i aktorem zarazem. Bohaterem romansów,

wsiadaj

cym do pocigu, by jadc z miasta A do miasta B speni swój los. Zerwawszy z

jedno

ci miejsca i czasu akcji, podróujemy midzy dzielcymi przestrze miejscami. Z braku

wiary w przeznaczenie czas sta

si przeladujcym nas fatum. Nie potrafimy czeka cierpliwie

na jego spe

nienie. Rozjedamy przestrze, tratujemy j w rozpaczy i zemcie za zburzenie

bezpiecznej jedno

ci. Od podróy oczekujemy fabuy, wyjaniajcej sens drogi. Pocigi z XIX-

wiecznych powie

ci rozwo we wszystkich kierunkach postacie dramatu. Paradoksalnie (od

greckiego paradoksos, poprzez dziedzictwo Bizancjum) pojazd, s

ucy do wygodniejszego

pokonywania przestrzeni, staje si

narzdziem mierci na rosyjskich dworcach. Spenieniem

fatum literackich desperatów, rzucaj

cych si pod jego kota. Pocig, zamiast przenie bohatera

ku przeznaczeniu, sam staje si

przeznaczeniem.

Ostatnie dwie

cie lat jest czasem rewolucji i coraz czstszych podróy idei. Pomimy

frazes Lenina, przemyconego z Zachodu poci

giem, e rewolucja to parowóz dziejów.

Prawdziwym rewolucjonist

by Kant. Skalpelem najczystszej myli rozdzieli nieodwoalnie

jedno

czasu i przestrzeni. Dziki temu, zdajc sobie spraw z metafizycznej trywialnoci

podró

y, nie opuszcza Królewca. Chocia raz jeden zama swe zasady i wyjecha do Godapi. Za

ten czyn, niegodny filozofa, postanowiono wznie

mu na rynku miasteczka pomnik. Mam

nadziej

, e do tego nie dojdzie i spiowy Kant w Godapi nie zawiadczy o przewadze

nierozs

dku filozofa nad filozofi rozumu.

Anyway, wracaj

c do drogi przebywanej przez niewiadomych niebezpieczestw

podró

nych - nadal wsiadaj beztrosko do pocigów w Moskwie, Kutnie czy Denver. Naiwnie

s

dz, e dotr do miejsca przeznaczenia, bdcego tak naprawd pospolitym fatum. Puapk

sklecon

z jednoci czasu i przestrzeni.

Na przyk

ad Maria w pustym przedziale nocnego pocigu z Tuluzy do Tarn. Poddajca

si

posusznie taktowi jazdy. Jej opalone, szczupe nogi okrywa biaa spódniczka. Materia ukada

si

na ksztat baldachimu, osaniajcego wewntrzn stron ud i trójkt podbrzusza. wiato,

przeciekaj

ce przez tkanin, nagrzewa skór ciepym odcieniem. Promieniuje z panieskich,

zaci

nitych nóg.

W przedziale obok, przy otwartym oknie, w

opocie parnego powietrza, siedzi komisarz

Garden. Ka

dy yk wody z plastikowej butelki rozlewa si plam na jego jasnobkitnej koszuli.

Garden przysypia. Ga

nie wiato, pocig hamuje. W ciemnociach jkliwy zgrzyt wagonów

background image

zag

usza cykady. Pustawy pocig staje porodku sierpniowej nocy. Przewozi ludzi, ale mógby

te

przewozi mrok, wlewajcy si otwartymi oknami.

Korytarzem idzie kobieta z ujadaj

cym pieskiem na rku.

- No, cicho ju

, cicho - gaszcze psiaka, zaciskajc dwoma palcami jazgoczcy pysk.

- Nie wie pani, co si

stao? - Garden wychyli si z przedziau.

- Nie znam si

na technice - odburkna.

- Czemu zaraz technice? Mo

e to krowa stana na torach?

Damulka chuchn

a pastisem. Posza dalej, obijajc si o ciany, jakby pokonywaa pd

poci

gu.

Maria zablokowa

a drzwi paskiem torebki.

Lokomotywa gwizdn

a na wagony. Dotoczyli si do Tarn. Z pocigu na opustoszay

peron wysiad

o tylko dwoje podrónych. Przed zamknitym dworcem nie byo taksówek.

Garden zaproponowa

Marii podwiezienie. - Dzikuj -odmówia. - Pójd pieszo.

- Dok

d? Miasteczko jest pi kilometrów std.

- A klasztor? - Maria nie ba

a si poczciwie wygldajcego Cardena, ale z zasady nie

dawa

a si podwozi obcym facetom.

- Jeszcze dalej - komisarz wzi

od niej papierow torb z zakupami.

Jechali pod gór

wsk drog. Zapachniao igliwiem i lawend.

- Nie trafi

aby panienka noc. Czemu nikt nie czeka na dworcu?

- Szykuj

niespodziank. Mój chopak przyjecha miesic temu do klasztoru.

Wakacyjna medytacja, modlitwa. Wie pan, du

o ludzi teraz tak robi.

Zajechali przed bielej

cy w ciemnociach paac.

- Jest pó

noc, klasztor to nie klub nocny. Wszyscy pi. Trzeba nie mie rozsdku,

eby wybiera si w drog o tej porze.

- Dzi

kuj za podwiezienie.

- Je

eli nie wpuszcz do klasztoru, zawioz panienk do hotelu - nie wyczy silnika.

O

wietli furt. Maria uderzya w drewniane drzwi koatk. Otworzyy si, wpuszczajc

najpierw jej cie

.

-Jestem narzeczon

Juliana -powiedziaa zaspanemu furtianowi. Nie pyta o wicej.

Zaprowadzi

j na pitro do pokoju gocinnego.

Julian dowiedzia

si o przyjedzie Marii od furtiana, idcego na jutrzni. Przeskakujc

drewniane schody, próbowa

zrozumie, czy jego wzburzenie jest pocztkiem radoci, czy

strachu. Wyjecha

z Parya, by jej nie widzie. Wymyli przyszo i przeszo bez niej. Byli

zro

nici wspomnieniami. Ulepieni z drapienej mioci, która, zamiast przynosi zdobyczne

szcz

cie, rozdrapywaa ich wasne. Julian ratowa si, zostawiajc Mari. Jak w, porzucajcy za

ciasn

skór. Miaa go chroni, zacza przeszkadza.

Zatrzyma

si przed pokojem Marii. Wiedzia, co bdzie: sowa, oddzielajce przeszo

od teraz. Czego nie powiedzia

, albo nie napisa w listach. Dni sprzed jej przyjazdu, ich wspólne

ycie w Paryu. Co zrobi? Dlaczego? Natarczywe pytania pod pozorem troski. ledztwo.

background image

Kobiety s

w tym najlepsze. Tak atwo osdzaj, potem wyrok: kocham ci, dlatego musimy by

razem.

Zapuka

i wszed. Maria zapinaa dinsy. Przeskoczya óko, obja go. Pocaowa j we

w

osy.

- Cieszysz si

, e przyjechaam?

- Mog

a napisa.

Odsun

a si. - Mogam, gdybym wiedziaa, e przyjad. Odprowadzaam ojca na Gare de

Lyon. Godzin

póniej by pocig do Tuluzy. W Tuluzie zrobiam zakupy - odkleia metk z

d

insów. - Wyjechaam bez niczego. Spóniam si na wieczorny pocig do Tarn, tutaj z dworca

kto

mnie podwióz - zabrako jej tchu. Nie chciaa, eby Julian jej przerwa. Powtarza, e jest

nierozs

dna, kieruje si impulsami. Przed wyjazdem wysuchaa kazania: charakter to instynkt

osobowo

ci. Instynktu nie da si zmieni, co najwyej zaspokoi.

Nie obchodzi

y j mdroci Juliana. Gdy leeli razem w óku, poniewieray si obok

zdj

tych pospiesznie ubra. Kochaa go, jej instynktem bya mio. Charakter? Zmieniaa si na

danie. Ju jest inna ni przed chwil. Rozsdna.

- Zostan

dwa, trzy dni. Nie musisz si mn zajmowa, bardziej zaleaoby mi na...

- Zjedzmy

niadanie - powiedzia stanowczo.

Nag

a powaga Marii moga by wstpem do wanej rozmowy, koczcej si zwykle

niczym. Ona z zapuchni

tymi oczyma, triumfujca, e udao si jej wyebra ochap uczu. On -

rozczulony lito

ci, zy na siebie, pragncy spokoju. Od dawna kamaa, zdradzia go. By tego

pewien, chocia

nie mia dowodów oprócz podania, z jakim patrzya na tamtego faceta w

dyskotece. Tandeciarza-poet

, zgrywajcego si na Jima Morrisona. Gdzie zaczyna si zdrada?

W dotyku, poca

unku, pod skór? Jej podliwe spojrzenie na tamtego zostao w Julianie.

Przepali

o si w zazdro. Wedug Marii wszystko sobie uroi. Ale on nie wymyli Marii. Staa

przed nim, gotowa sk

ama i zapomnie. mia si, by zaraz paka, mie tysice pomysów i

jedn

pewno: naprawd kocha jego.

Zeszli do refektarza. Usiedli za drewnianym sto

em. Jedzcy amali si chlebem.

M

odziutkie zakonnice w biaych szatach, dziewczyny i chopcy take na biao. Maria znaa ich z

osch

ych listów Juliana. Porodku diakon, jego ona i córka. Dwie rodziny z maymi dziemi w

rogu sali.

- Furtiana ju

poznaa - szepn Julian. - Dobry, baskijski chop, tylko porywczy.

Na-krzyczy, pó

niej ciko auje i ley plackiem w kaplicy.

- Obudzi

am go, ale by miy.

- Lunatykowa

. Wyrwany ze snu Bask zostaje z wciekoci terroryst.

Julian zamilk

, modli si nad chlebem.

Maria spojrza

a na drewnian figur witej, zawieszon pod kamiennym sklepieniem.

Sp

yway z niej barokowe flaki. Nie cierpiaa tego stylu, poskrcanego z nadmiaru witoci.

- Bracia i siostry - diakon da! znak odej

cia od stou. - Wieczorem

adoracja Naj

witszego Sakramentu. Jeszcze ogoszenie parafialne. Moi drodzy,

background image

sko

czyy si zapasy herbaty. Jest kawa. Nie upadajcie na duchu, jej nie zabraknie. Kaw

pob

ogosawi dla chrzecijan Klemens VIII. Amen.

Z bia

ego pokoju Marii, poprzecinanego drewnianymi belkami, wida byo lawendowe

wzgórza. Fioletowy zapach ich

wieoci osiad wieczorem na meblach, wykrochmalonej pocieli

wielkiego lo

a. Lec, Maria widziaa arówk, wystajc z lampy. Kropla wiata pczniaa w

szklanej ba

ce. Skapywaa z. I znowu rosa, zbieraa si na kocu rozarzonego drucika.

Spada

a ciko z mokrych rzs. Maria pakaa. Nie zostaa w kaplicy na wieczornej mszy. Krcio

si

jej w gowie od kadzide i ez. Nie widziaa Juliana miesic. Dzielce ich dni uoyy si w

warstwy milczenia. Pytaniami wytr

caa go nie z ciszy, lecz rozmowy, toczcej si w jego gowie:

„Trudno utrzyma

trzydzieci osób z jamuny i darów. S modym klasztorem. Dwadziecia lat

- to niewiele. W innych klasztorach podobnie: problem z pieni

dzmi i witoci. Jest wity - to

s

pienidze z cudów i pielgrzymek."

- Strasznie t

skniam, wiesz? - Maria zapaa go za rkaw lnianej koszuli. - Bdmy

znowu razem.

- Chcesz z

oy mio na otarzu wiary rzymskokatolickiej? Zarn j w tradycyjnej

ofierze? - dotkn

jej czoa, mierzc temperatur.

- Nie b

aznuj.

- Ja? Twoja matka uwa

a, e kobieta bez wad jest kobiet bez pienidzy. Czy jeste ju

wystarczaj

co bogata? Bdziesz po skoczeniu studiów?

- Przez ten miesi

c przemylaam wszystko. Duo czytaam - najchtniej zasoniaby si

ksi

kami przed jego ironicznym spojrzeniem. -W przyjani przyciga nas podobne. W

seksie podnieca obco

. Mio jest jednym i drugim. Pragnieniem podobiestwa i rónicy -

doko

czya niepewnie. To on mia wyczno na racj. Intelektualista, pouczajcy

dentystk

. Baa si wygupi, usysze, e bredzi. Próbowaa wedrze si w jego wiat

wytrychem s

ów. Czuo zatrzymywaa si za oddzielajc ich szyb. Zosta-

wia

a na szkle rozmazane lady pocaunków, zacieki ez.

- Mario, po co przyjecha

a?

- Po ciebie. Po nas.

Weszli do pracowni malarskiej. Anzelm werniksowa

chyba setnego anioa do

przyklasztornego sklepu. Nakleja

na deski reprodukcje, wygadzajc je municiem lakieru.

- Widzicie? - wyj

pokrojony pie jaowca. - W samym rodeczku jest punkt, ziarenko,

z którego rozesz

o si falami echo ycia -pogaska skaleczonym palcem soje ywicznego

drewna.

- Widzicie? - Julian przedrze

nia Anzelma, gdy wyszli z warsztatu. - Kady ma swoje

prawdy. Ty dzisiaj wyg

osia swoj o mioci i przyjani. Anzelm powtarza jeszcze, e

pierwsza komórka, z której powsta

o ycie, podzielia si na pó, bo pka z pychy.

- Zawsze zachwyca

e si mdrkowaniem.

- My

leniem. Nie efekciarskim aforyzmem, odganiajcym mylenie.

background image

Nie chcia

rozmawia. Najchtniej oprowadzaby j w milczeniu po klasztorze, uchylajc

ne drzwi. Pokazywa ludzi, pochylonych nad kadzi z zaczynem chleba, sadzcych kwiaty w

ogrodzie, szoruj

cych posadzk w kaplicy. On sam pracowa przy reperacji muru. ata

kamieniami dziury. Z jednej strony zmursza

ego ogrodzenia by klasztorny ogród, z drugiej

- poro

nite zóka traw i zioami strome wzgórze.

Diakon podszed

do samotnie stojcej w ogrodzie Marii. Przyniós jej szklank

wody.

- Mam na imi

Filip.

- Maria.

- Ciesz

si, e mog ci pozna. Julian opowiada o tobie.

- My

laam, e wyjecha, eby o mnie zapomnie - przekornie patrzya mu w oczy.

- Mi

oci si nie zapomina. Wiem co o tym.

- Mi

oci do Boga, czy ludzi? - Maria nie bya pewna, o czym rozmawiaj.

Diakon przemawia

z agodnoci, ujmujc zwykym sowom ich przyziemnego ciaru.

- Jedno drugiemu nie przeszkadza.

wiat stworzy Bóg, dlaczego dzieli jedno? W

naszej wspólnocie s

kobiety, mczyni, rodziny. Modlimy si po hebrajsku i francusku. W

pi

tki odprawiam drog krzyow i szabat. Nie trzeba rozdziela tego, co moe by razem.

- Czy Julian powiedzia

, e jestem protestantk?

- Tym serdeczniej przyjmiemy ci

do naszej wspólnoty.

- Katolickie mi

osierdzie zamiast protestanckiej zasugi? - umiechna si

porozumiewawczo.

Filip zerwa

brzoskwini.

- Nie my

l, e kusz ci sodkim owocem - podj artobliwy ton - ale skosztuj sodyczy

z ogrodu ekumenizmu, Mario.

- Filipie, mam przeczucie,

e przez ekumenizm rozumiecie nawrócenie na katolicyzm -

g

sty sok oblepi jej palce.

- Dobre?

- Bardzo.

- Widzisz, po owocach poznacie ich. Mario, do niczego ci

nie namawiam. Jeste

naszym go

ciem. Pracuj z nami, jeli masz ochot, a gdyby potrzebowaa

przewodniczki duchowej, siostra Daniela s

uy ci pomoc.

Daniela okaza

a si witoci, zasznurowan w sztywny habit. Dwudziestoparoletni,

blad

pann. Pochodzia z pirenejskiej wioski. Do klasztoru wstpia, majc szesnacie lat.

Niewiele wiedzia

a o yciu za murem i wiedzie nie chciaa. Drobne przewiny, zawstydzenia

przelicza

a na paciorki róaca, obwizanego wokó doni. Przebieraa paciorki raz szybciej, raz

wolniej w zale

noci od napicia, z jakim suchaa Marii. Fady biaego habitu naginay si ciko

do jej powolnych gestów. Sztywno wykrochmalon

powag przypominaa lili, zdobic otarz.

background image

Za to Marii spodoba

a si Agnes. Spotkay si na dziedzicu. Opalaa piegowat buzi z

zadartym noskiem.

- Uwielbiam s

oce. Czeka mnie tona prasowania - zamachaa beztrosko nogami.

- Pomog

ci,

- W tak

pogod? - zmruya niedowierzajco kocie oczy.

Posz

y do prasowalni.

- Bóg mi ci

zesaf - Agnes pokazaa pogniecione stogi biaoci. - Cara mia - w

podnieceniu pl

taa francuski z rodzimym woskim -jak si znudzisz, bd ci piewa - ustawia

Mari

za stoem i obdarzya parujcym elazkiem.

Rozwiesza

y wilgotn jeszcze, gorc pociel na tarasie. Bielaa od soca. Trzeszczaa,

sk

adana do przepastnej szafy. Agnes wypytaa Mari o Pary, mod i mio. Kocha Juliana?

Zamieszkaj

razem? Pogawdk przerwa dzwonek. - Wpó do szóstej, koczymy! - zarzdzia

Agnes. - Chod

ze mn do kaplicy.

lizgay si po wywoskowanej pododze. Chichotay, uwaajc, by kto ich nie usysza.

Agnes wdrapa

a si na otarz jak na ulubiony parkan. - O sole mio! - zanucia. - To najweselsza

melodyjka, dlatego

piewam j Jezusowi -zapalia wiec. Poszy do zakrystii przygotowa

naczynia i wino do wieczornej mszy.

Rano obudzi

o Mari stukanie. Wybiega z óka. Za drzwiami nie byo Juliana. Furtian

omota wszystkim na pobudk.

Po

niadaniu prasowaa z Agnes. W przerwie odwiedzia Juliana. Odpoczywa po drugiej

stronie muru. Twarz zakry

somkowym kapeluszem. Zdj koszul. - Hej, hej! - Maria trcia go

stop

. - Nie pij, robotniku!

Z

apa j za nog. Przewróci na traw. askota dbem pod bluzk. Rozemiaa si

g

ono. Zakry jej usta: - Ciiicho, bo ci wyrzuc z klasztoru.

Bawi

si jej wosami. Zamkna oczy, byo znowu dobrze. Chciaa si przytuli. Ostra

trawa otar

a jej szyj. - Przywizaem ci wosami do ziemi - rozmieszyo go zdziwienie Marii. -

Teraz odpowiesz na moje pytania. -Zastanowi

si. - Waciwie to nie mam adnych pyta. Nie

próbuj wstawa

, wyrwiesz traw z caej ki, korzenie s zronite - lec, gryz gazk.

Maria rozplata

a warkoczyki. Udawaa obraon. Julian wsta.

- Przepraszam,

e si pokaleczya - nie wyglda na zmartwionego. Odwróci si od niej,

mieszaj

c zapraw. Powinna odej. Rozejrzaa si bezradnie.

- Palisz? - zauwa

ya niedopaki rozrzucone przy murze.

- To szwajcarscy klerycy, przyjechali na weekend. Tutaj kopc

, w klasztorze nie

wolno.

- Nie jeste

skory do zwierze, a jednak opowiadae o mnie diakonowi.

- Opowiada

em mu o sobie, wic moe jeste czci mnie.

- Mi

o to wreszcie usysze.

background image

- Chcesz si

kóci? - podszed do niej.

- A ty chcesz si

kocha? - woya mu rk za spodnie.

- Chc

by sam.

Wróci

a do prasowalni i rozpakaa si. Agnes spluna na elazko, odstawia je na

podstawk

. - Co si stao? - przytulia szlochajc Mari.

- Nie mog

tak duej. Mielimy si pobra. Czy mona kogo zostawi po

pi

ciu latach, bez powodu, bo sobie co ubzdura? Moe kogo ma? Wiem,

histeryzuj

, wstyd mi

- zas

onia twarz.

- Nie wstyd

si. Jestem taka sama, przeywam wszystko za mocno. Julian

ci

kocha, ale... nie pomylaa, e nie wygrasz z Chrystusem?

- Co? - Maria przesta

a paka.

- On mo

e ma prawdziwe powoanie -Agnes podaa jej wieo wyprasowany obrus do

otarcia

ez.

- Nie jest dewotem - wykrzykn

a Maria.

- Przepraszam, chcia

am powiedzie, nie jest religijny. Nie, to absurd!

- Mario, dla Boga nie ma nic niemo

liwego. Ze mn byo podobnie. Odwiedziam brata

w seminarium.

aowaam go, zostawi za sob tyle przyjemnoci. Poegnalimy si i nagle nie

wiedzia

am, dokd wraca. Do swojego chopaka? Do rodziny, szkoy?

- Zdecydowa

a si w jeden dzie?

- Nie ja zdecydowa

am. Kto mdrzejszy ode mnie. Teraz to widz. Wtedy nie

zastanawia

am si, czy wybra klaryski, czy norbertanki. W Rzymie jest tyle zakonów. Trafiam

do Lwa Judy. Mog

abym zaoy rodzin i te tu by, pozwala na to regua. Jestem jednak

sama i czekam na

luby zakonne. Jak si znam na ludziach, Julian wybra drog duchow. Nie

rozmawia

am z nim, domylam si, co przeywa. Targuje si z Bogiem, ale Bóg go nie puci.

Ma

o jest wybranych do witoci.

-

witoci? - Maria dosyszaa w gosie Agnes egzaltacj.

- Powiem ci co

, to o Julianie, wic musz ci powiedzie. Modliam si w kaplicy. Na

kl

czkach, z gow przy ziemi. Przyszed do mnie Jezus. Na pewno on. Nie miaam

otworzy

oczu. Zgrzeszyam wstydem i faszyw pokor. Moe zwtpieniem, e gdy spojrz,

zniknie? Niewa

ne, trudno to komu wytumaczy, jeli sam nie przey. Modlc si,

zrozumia

am, dlaczego Julian przyjecha do naszej wspólnoty. Ma w sobie wito,

przerastaj

c grzech. My jestemy poboni bez zasugi. Nie to, e letni, ale zaledwie powoani.

On - wybrany. Ma w sobie si

i spokój. Bdzie chlub naszego zakonu. Mario, kochaj go tak,

jak kocha Bóg. To jest prawdziwa mi

o. Daj mu wolno. Bóg ci pocieszy. Jeli pisane ci

wieckie szczcie, znajdziesz je.

background image

Refektarz ja

nia blaskiem siedmioramien-nych lichtarzy. Pomienie szabasowych wiec

ta

czyy razem z korowodem biesiadników. Pochylay si w lewo, skaczc, zawrócone

gwa

townym podmuchem w prawo, skaniay do przodu. Agnes wcigna Mari midzy

pl

sajce zakonnice. Mczyni taczyli w drugim krgu z diakonem. piewali chasydzkie

melodie, przygrywa

im fortepian. Julian ukoni si jej. Moga to by figura taca. Maria stana

przy drzwiach. Wycofa

a si na korytarz do kaplicy. O niczym nie mylaa. Nic nie czua. Czas

rozpu

ci si w ciemnociach. Zaskwiercza knot zapalanej wiecy. Furtian owietla sobie drog

do zakrystii. Dostrzeg

skulon w awce Mari.

- Widzia

a relikwie?

Maria posz

a za nim. Wyj z szuflady puzderko. Byy w nim dwa zby. Niewielkie,

czerwonawe siekacze.

-

wita Calumena. Mczennica. S czerwone od ognia, spalajcego grzechy. Pon

wit mioci. Pole swoj prob Calumenie i pocauj relikwie - podsun je Marii pod nos.

Prze

egnaa si i ucieka z zakrystii. Na schodach spotkaa podpiewujc Agnes w odwitnej

sukience.

- Widzia

am klasztorne relikwie.

- Nie mamy relikwii - Agnes poprawi

a koronki konierzyka.

- Furtian pokaza

mi czerwone zby witej Calumeny.

- Nie mamy relikwi. Furtian mo

e i modli si do jakich zbów. Pojcia nie mam o

ch

opskich zabobonach. Czerwone? - Agnes wzdrygna si.

- Od wylewu krwi. Jak u ofiar gwa

townej mierci przez uduszenie - Maria zacytowaa

podr

cznik medycyny.

Na tarasie w monotonne brz

czenie cykad wpijay si piski nietoperzy.

- Podziwiasz nocny zestaw firmowy: ksi

yc i gwiazdy? - Paul stan za Mari.

Rozmawiali dzisiaj w ogrodzie. W przywi

zanych sznurkiem okularach tropi stonk

mi

dzy grzdkami ziemniaków.

- Nie mam psa, chocia

z dusz pospaceruj. Ty te? - Maria przecigna si sennie.

- Po kolacji wypytywa

a o powoanie.

- Bo to ciekawe. Wszyscy mówi

„nie wiem", „tak miao by", „opatrzno". Ty

wiesz, dlaczego?

-Jasne. Matka czyta

a mi Bibli dla dzieci i ja wiedziaem, co bdzie dalej. Mamo -

przerywa

em jej czytanie - Ew skusi w, Abraham zaprowadzi Izaaka na gór.

- Niesamowite.

-

artuj. Niele by byo, nie?

- A jak by

o naprawd?

- Po maturze pracowa

em w paryskiej Virginia Megastore, w dziale literatury.

Czyta

em bestsellery, noble, goncourty. Byem najbardziej oczytanym facetem we Francji.

background image

Doszed

em do wniosku, e wszystkie te ksiki s na wszelki wypadek o niczym. Przechodz

przez intelekt jak czopki. G

adko, lisko, umysowa sraczka. Nie sam byem taki

genialny. Mia

em koleg. On sprzedawa w dziale ezoterycznym. Znalelimy swoje

Eldorado. Magia, wiedza tajemna i moc. Eksperymentowali

my z kaba. Czy w to

wierzy

em? Wygupy, ale pewnej nocy co si pojawio. Zarys postaci, przywoanej z

podr

cznika kabay. W rezultacie kolega wyldowa u czubków, ja we wspólnocie. Dowiedziaem

si

o Lwie Judy, klasztorze podlegym papieowi, gdzie uprawia si judaizujcy obrzdek.

Jestem katolikiem, wierz

cym w Stary Testament.

- Jeste

tu ze strachu przed szpitalem dla obkanych.

- Nie. Z pomy

kowego objawienia. Wierz, bo widziaem.

- Paul, czy wst

puje si do klasztoru z niewiary?

- By

niewierzcym w klasztorze?

- Tak.

- S

ludzie, wtpicy cale ycie. Nazywa to zaraz niewiar?

- Mów do mnie pro

ciej. Jestem zwyk dentystk.

- Ja te

jestem zwykym czowiekiem. W dodatku boli mnie zb mdroci -

dotkn

policzka.

- Tu jest ciemno, nie zobacz

.

- Nie trzeba, wiem, co mi jest. Ucisk mózgu na dusz

podrani nerw.

- Id

spa.

Julian by

na sobotniej konferencji z diakonem. Maria zwiedzaa miasteczko.

Dusi

a si szeptem, przyciszonymi gosami w klasztorze. Zmczya przemykaniem

wzd

u korytarzy. Stracia nadziej na prawdziw rozmow z Julianem. Nie wierzya w jego nage

powo

anie. Gdyby co si stao, dozna objawienia. Ale z dnia na dzie? Ze studenta socjologii -

zakonnikiem? Od czytania pobo

nych ksiek nie zostaje si witym. Bzdury, po wakacjach

wróci do Pary

a i w knajpie na placu Sorbony pochwali si: - Badaem „wspólnoty

alternatywne". -Ojciec Marii uwa

a Juliana za dziwaka. - Zostanie naukowcem albo kloszardem.

Mi

y, uroczy, ale zupenie bez charakteru. Dobralicie si: on nie umie y, ty nie umiesz y bez

niego. Co ty w nim widzisz?

Julian by

pierwszy. Mia w sobie kobiec delikatno i msk mdro. Potem byli inni,

krótkie przygody dla sprawdzenia, czym naprawd

jest seks. Koczyy si udawanym

orgazmem. Dobrze by

o tylko z Julianem.

Obesz

a w kwadrans redniowieczne miasteczko. Zajrzaa do restauracji.

- Dzie

dobry, panienko - zawoa do niej starszy mczyzna, stojcy przy

kontuarze.

- Aaa, to pan! - ucieszy

a si. - Dzie dobry. Mog zaprosi na piwo w rewanu

za podwiezienie?

background image

- Uda

si pobyt? - zrobi jej miejsce, odsuwajc puste szklanki.

- Bardzo tu

adnie.

- Julian pewnie si

ucieszy! z odwiedzin.

- Nie

le pan zorientowany. Na prowincji nic nie da si ukry?

- Niestety, da, i to tak dobrze,

e czasem ledztwo trwa latami. Prosz wybaczy,

nie przedstawi

em si. Komisarz Garden.

- W takiej spokojnej mie

cinie niewiele ma pan do roboty, prawda? - pytaa z

grzeczno

ci. Zastanawiaa si, czy bdzie miaa przed wieczorem pocig do Tuluzy.

- Dla pary

anki jeden trup to niewiele? - Garden popija piwo.

- Jaki trup?

- Zamordowanej dziewczyny. Znaleziono j

na wzgórzu pod murem, dwa tygodnie

temu. Nie mówili o tym w klasztorze?

- To straszne - wyj

kaa.

-

adnych ladów. Uduszenie. Nie wiadomo, kim bya, nikt jej nie widzia w okolicy.

- Ile mia

a lat?

- Mi

dzy szesnacie a osiemnacie.

- Zupe

nie nic nie wiadomo?

Garden spojrza

na blad Mari. - Przestraszyem panienk. Prosz si napi, teraz ja

zapraszam.

- Nie, nie - zaprotestowa

a troch za gono. - Musz ju i. Dzisiaj wyjedam.

Julian czeka

przy mikrobusie.

- Po

egnaam wszystkich. Moemy jecha. Prowadzi ostronie, eby nie wypa z

górskiej drogi.

- Dlaczego nie powiedzia

e mi o tej zabitej dziewczynie?

- Po co mia

em mówi? Straszy ci?

- Ostrzec. Robicie z tego tajemnic

.

- Zwariowa

a? Znaleziono j za murem. Mnóstwo rzeczy dzieje si poza

klasztorem. Nie przejmowa

a si nigdy kronik kryminaln - pokonywa zarzuty Marii

równie

atwo, jak zakrty.

- Dot

d nikogo nie zabito pod moim domem.

- Nie ekscytuj si

. Agresja jest efektem udomowienia czowieka.

- Nigdy nie my

lae o tej dziewczynie? Paciorek i z gowy?

- My

laem. Szesnacie lat maj hinduscy bogowie. Potem zaczyna si umieranie.

Doje

dali do dworca.

- Julian, co si

z tob dzieje?! Przy klasztorze znajduj trupa. A ty mi bajki

opowiadasz.

- Czego by

chciaa? Moralnego potpienia zabójcy? Ta dziewczyna nie ma

background image

imienia, niczego. Znaleziono na wzgórzu martwe cia

o.

- Zbrodnia doskona

a czy doskonaa obojtno?

- Nie wierz

w doskonao. W porównaniu z ludmi tylko Bóg jest doskonay -Julian

zahamowa

.

- Ty nawet w Boga nie wierzysz - Maria trzasn

a drzwiami.

Nie

egnali si. Musieliby powiedzie sobie „do zobaczenia". Do zobaczenia kiedy?

Maria nie pyta

a. Pocaowaa go w policzek.

Julian patrzyl na odje

dajcy pocig. Albo si wierzy, albo nie. On by! porodku.

Pozwala

prowadzi si zdarzeniom. By moe szale wagi nigdy si nie przechyl. Nie strc go,

ani nie wynios

do aski. Cokolwiek si dziao, przyjmowa to za znak. Na razie dozna

stygmatów oboj

tnoci.

Nie wiedzia

, kim jest. By moe zabi, eby si przekona. Gdyby dziewczyna miaa

imi

, yciorys, brzydziby si pospolitym morderstwem. O ile trudniej zamordowa kogo, kto

nie istnieje. Móg

zabi kto inny. Dla Juliana byoby lepiej, gdyby to jednak by on. Gdyby

wreszcie zadusi

ironi. T intelektualn nieufno, przygldajc si wiatu. Tam, gdzie zjawia

si

ona, nic nie jest prawdziwe. Nie mona ju bra siebie serio. Kiedy by Bóg. Gdy

wynaleziono perspektyw

, skurczy si w renesansowym malarstwie. W baroku, czo-

wiekopodobny, ukrywa

si ju za wiatocieniem. Klasycystyczna dosowno pasowaa greckim

maskom, nie Jego Obliczu. Romantyczna ironia sta

a si dla Niego groniejsza od renesansowej

perspektywy, pomniejszaj

cej dostojestwo stworzenia. Zgniota proporcje. Z Nieba, tej

kryjówki wieczno

ci, wygnaa Boga. Odlego midzy Nim a czowiekiem zastpia wiecznym

dystansem. Groteskowym u

miechem, trzymajcym czowieka na dystans od samego siebie. Ta

odleg

o jest zudna. Dlatego podró Marii nie potrzebowaa czasu ani przestrzeni, jedynie ironii

losu.

background image

IKONA

background image

Zim

zmar Józef Czapski. Malarz, pisarz, wielka osobowo. Strata dla polskiej kultury,

jeszcze wi

ksza dla mnie. Z czego teraz y?

By

am jego sekretarzem. Zastanawiaam si, czy nie wydrukowa sobie w automacie

wizytówek z napisem: „Sekretarz Czapskiego". Pewnie bym tak zrobi

a, ale nie miaam

pieni

dzy. Dlatego zgosiam si do tej pracy. Zarabiaam na godzin tyle, co sprztaczka. Za

takie pieni

dze nikomu, kto umia czyta i pisa po francusku, nie chciaoby si dwa razy w

tygodniu przed po

udniem jecha pocigiem do podparyskiego Maisons-Laffitte. Gospodyni

Czapskiego patrzy

a na mnie z nieufnoci chopskiej sucej. Przyja do pracy, bo pan mia

zawsze sekretarza. Chocia

od pewnego czasu nie odpowiada ju na listy, przyjmowane z

równym roztargnieniem, co spó

nione honory.

- Ordery dla mnie? Od prezydenta? -cieszy

si nimi chwil i odkada, gdzie ich miejsce:

do szuflady pami

ci, penej dziecicych wspomnie, onierzyków i odznacze.

- Ja? Mam honoris causa? A gdzie? -obmacywa

si niepewnie wychudymi

d

omi.

By

am znakomitym sekretarzem. Zaprawiajc si wieczorami na placu Saint-Michel

wy

ebranymi jointami z haszem, doskonale rozumiaam zaniki pamici Czapskiego. Czekaam

cicho 5-10 minut, by wynurzy

si sporód odmtów niewiadomoci z byskiem w pokrytym

bielmem oku jak z bezcenn

, jeszcze mokr per.

- ...n

przed bram - podejmowaam czytanie w tym samym miejscu, gdzie

sko

czyam, by mu nie przeszkadza. Czytaam bardzo gono. W kóko to samo.

Wspomnienia z obozów jenieckich w Rosji, bitwy pod Monte Cassino, z arystokratycznego

dzieci

stwa na Kresach i komuny tostojowskiej podczas pierwszej wojny wiatowej.

Dopowiada

, czego nie wypadao napisa: „Wujek spod Miska nie by dziwak, jeno

alkoholik. Mój romans z Achmatow

?" - umiecha si pobaliwie. Nigdy nie pragn kobiet.

Latem przesuwa

zmarznite donie za plamami soca, zsuwajcymi si z otulajcego go

koca. Znika

y szybko pod szaf, rozwietlajc za sob smug kurzu na drewnianej pododze.

Zdarza

o si, e chcia wybiec z pokoju. nio mu si, e moe chodzi. Nie narzeka, nie skary

si

. Nigdy nie mówi o mierci, by na to za dobrze wychowany.

Od czytania zasycha

o mi w ustach. Po godzinie lektury miaam prawo do odpoczynku,

szklanki herbaty, paru herbatników. Przerywa

am lektur, kiedy Czapski przysypia.

Przed

uajca si cisza upewniaa gospodyni, e naley zrezygnowa z sekretarza albo skróci

mu godziny pracy. Przynosz

c herbat, zoliwie dogadywaa: „No i co, nie napracowalimy si

dzisiaj?" Wrzeszcza

am wic dwie godziny, nie zwaajc, czy Czapski sucha. Suchaa w kuchni

gospodyni, przeliczaj

c mój ból garda na franki. Tygodniówk wydawaam na dziesi

mro

onych hamburgerów, paczk masa, bochenek chleba, dem, herbat i bilet metra.

Wychodz

c od Czapskiego, zbieraam przed domem z ziemi soczyste owoce morwy. Miay mi

starczy

do popoudnia, gdy rozmraaam hamburgera.

Na stole u Czapskiego le

ay drogie czekoladki. Podbieraam je z pudeka. Gdyby nie

podejrzliwe spojrzenie gospodyni, zjad

abym wszystkie. Staam si mistrzem podrabiania

background image

obj

toci, poluzowujc obcise zotka, rozgniatajc czekolad. Obiad podawano po moim

wyj

ciu. Sdz, e nie powstrzymaabym si i korzystajc ze lepoty starca, wyjadaabym mu z

talerza paruj

cy kleik.

Jesieni

, jak co roku, zastrajkowali kolejarze. Zamiast rano, przyjechaam do Czapskiego

wieczorem. Gospodyni posz

a do kocioa. Nie

musia

am wykrzykiwa na cay dom: „Staro-bielsk! Katy! Dostojewski i Tostoj!"

Opowiada

am rysunki. - Tu jest Picasso z Bonnardem. .Jedz niadanie. Dyskutuj" - tak pan

podpisa

. Tutaj, w tym maym notesie, szkic krajobrazu za oknem.

- Aha, pami

tam. Zmczyem si ju, dziecko, obrazami. Poczytaj.

Spokojnie, wczuwaj

c si, przeczytaam o jenieckiej wigilii na Syberii. Czapski usysza

moje

zy. Wzruszy si moim wzruszeniem.

- No, to si

napijmy - wycign dugie palce w stron biurka, gdzie stay butelki.

Nala

am mu koniaku.

- Ty, dziecko, te

.

Wypili

my kilka toastów: za szczcie, za pikno i sprawiedliwo. Zaszumiao mi w

g

owie. Alkohol wypukuje gód i rozsdek. Wypilimy jeszcze pó butelki wina.

- Pan ma mocn

gow, ja si upiam.

Czapski ju

nie sucha, czeka na nastpn szklank. Nalaam mu i wyszam, uwaajc, by

nie spa

ze stromych schodów. Nastpnym razem gospodyni czatowaa na mnie przy furtce: -

Ty si

uwaasz za równ Czapskiemu?! eby z nim pi!? On ma prawie sto lat, móg umrze!

- Skoro prosi

, eby mu nala, dlaczego miaam odmówi? - broniam si.

Wyrzuci

aby mnie, ale nie znalazaby nikogo na moje miejsce.

Tamtego pijanego wieczoru szcz

liwy starzec plsa w swoich marzeniach, przebierajc

piszczelami pod p

tajcym go pledem. Nie zazna podobnego szczcia po rosoku pichconym

przez gospodyni

. Bya zazdrosna o by moe ostatni zmysow uciech Józefa Czapskiego.

Poczciwa, zawzi

ta baba w blasku rondli, majestacie obiadu.

Czapski umar

zim. Poegnalne mowy, pijani grabarze nie potraficy wykopa w

zmarzni

tej ziemi dziury wystarczajco duej dla dwumetrowego nieboszczyka. Trumna wci

unosi

a si na powierzchni, nie chcc zaton. aobnicy tupali i chuchali dla rozgrzewki w rce.

Dopiero przy zachodz

cym socu udao si wepchn trumn w podziemn krain. Marzyam o

pradawnych ceremoniach pogrzebowych, gdy wraz z panem i w

adc chowano jego dwór: ony,

kucharzy, skrybów, konie i psy. Gospodyni, dogorywaj

ca z godu w komorze grobowca.

Efebowie, zamurowani przy sarkofagu. Ja, zapadaj

ca bogo w przedawkowane wizje gdzie pod

cian, wymalowan w stylizowane na antyk maki. Czy moe by pikniejsza mier ni z

wierno

ci? A tak naprawd z niepotrzebnoci, bo z czego mia y po mierci Czapskiego jego

ostatni sekretarz? Z korepetycji polskiego, rosyjskiego, serbsko-chorwackiego? Z pracy

dyplomowej w wy

szej szkole nauk spoecznych o przenikaniu gnozy judeochrzecijaskiej do

ludowych wierze

rodkowej Francji w XIII wieku?

Przygarn

a mnie Ilonka. W jej domu przy Montparnassie koczowali Polacy i Rosjanie.

background image

Stypendy

ci oszczdzajcy na hotelu, robotnicy szukajcy roboty. Nie sdz, by gocinno

Ilonki by

a nostalgi za przeszoci. Nie pamitaa wiele z Polski, skd wyjechaa jako dziecko.

Po prostu Ilonka by

a z natury dobra i pikna. Mieszkajc u niej duej ni miesic,

mog

am liczy na to, e zaatwi mi prac. Moje óko zajby wtedy kto bardziej potrzebujcy i

beznadziejny. Chocia

by rosyjski „idiota". Ilonka pracowaa we francusko-rosyjskim

wydawnictwie „Wieroczka". Hodowa

a u siebie rosyjsk koloni poetów, samobójców,

nawiedzonych. Najlepiej zapami

taam wybitnego aktora, którego cigle ubywao. Chorowa na

straszne paskudztwo. Jedynym lekarstwem by

a amputacja nóg. Nie caych od razu. Plasterek po

plasterku, w miar

rozwoju choroby.

Pulchna, ciemnow

osa Ilonka z haftowan chust na ramionach wirowaa w tacu midzy

swymi go

mi. Zagldaa zielonymi oczyma w gb ich sowiaskich dusz, sprawdzajc

gospodarnie, czy aby czego im nie trzeba. Objadali jej lodówk

. Niewane: majonez, pasztet z

g

sich wtróbek, salceson. Byle duo, gód ojczyzny. Przychodzili i tacy, co nie uwaali tego

domu za przechowalni

lub garkuchni. Rudzielec nie by w stanie przekn poczstunku czy

przemówi

. Jeli zebra si na odwag, by spojrze na Ilonk, czerwieni si i znowu wbija oczy

w stó

. Ale jak on na ni patrzy! Tak patrzy si na podniesion hosti, gdy trzeba uklkn i w

ciszy wyszepta

: „Powiedz tylko sowo, a moja dusza bdzie Twoja."

Nie by

o jednak ciszy. Gocie pijacko bekotali, wykrzykiwali pogróki w otwarte okno,

w uszy nie rozumiej

cych bólu d'uszy Francuzów. Rudzielec mia racj. Ilonka bya wita.

Znalaz

a mi prac w hotelu, niedaleko placu Saint-Michel, po stronie Dzielnicy aciskiej.

W

aciciel mia dug u jej ydowskich kuzynów.

Hotel Ravijac by

ruin. Bez windy, z azienkami na korytarzu. Sze piter kurzu,

zbutwia

ych dywanów. W pokojach, wynajmowanych przez zabkanych turystów i sezonowych

robotników, jedynym luksusem by

y lustra nad nieczynnymi kominkami. Pracowaam z

czterdziestoletni

portugalsk wdow. Za kadym razem, gdy wchodziymy do pokojów,

obrzuca

a fachowym spojrzeniem plecaki i rozrzucone drobiazgi. - Ameryka - kla z podziwu

nad cudz

zamonoci. - Zobacz! - pokazywaa zostawione na szafce zdjcia z Grecji, Rzymu.

Roze

miane dziewczyny w stanikach, opaleni chopcy umiechali si bezmylnie z Akropolu, ze

swojego g

upawego ycia. Pisali pamitniki, nakane wykrzyknikami: „Bylimy dzisiaj na

Montmartrze! Du

o artystów. Piknie!"

W dziesi

minut cieliymy óko i omiataymy patyn brudu. Po dwóch pitrach

mia

am do. Spocona, wlokam si coraz wolniej na gór, potykajc o rur odkurzacza.

Portugalka, chwiej

c si na wysokich obcasach, wiergolia, dwigajc kosze pocieli.

Opowiada

a, jak oprawi zdjcie Riwiery Francuskiej, wycite z „Paris Matcha". - Bo ludzie

musz

mie co z ycia, nie tylko harów, adny widoczek te.

Ka

dy hotel ukrywa swoje sekrety. Zbyt dugo tajone, staj si niekiedy skandalem,

drukowanym na pierwszej stronie popo

udniówek: Cudzy wisielec w azience albo Hotelowy

kucharz przyrz

dzi psa. O wypadku w Ravijac nie dowiedziaa si nawet firma ubezpieczeniowa.

Noc

z niedzieli na poniedziaek go spod dziewitki o mao si nie zabi, wstajc zbyt

background image

gwa

townie z óka. Szukajc po ciemku pantofli, waln stop w podog i zrobi dziur do

pokoju numer 4. Nie spad

, dywan zablokowa wyrw. Oddano mu pienidze, na drog dooono

butelk

szampana. Szczliwym trafem czwórka bya tej nocy wolna. Zebraymy gruz,

za

cielajcy puste óko. - Byyby dwa trupy. Ten z góry i ten z dou. Dwa - Portugalka

upewnia

a si w swoich rachunkach. - No, chyba e na óku w czwórce spaaby para - to trzy.

Patron poszed

by do kryminau. Ju dawno powinien zrobi remont tego próchna. Ale pienidzy

mu

al. Nam te auje, kutwa. Zabiby niewinnych ludzi.

O drugim sekrecie Ravijac dowiedzia

am si po miesicu. Wtajemniczano mnie powoli,

sprawdzaj

c, czy znios prawd. Pokój 12 wynajmowano na stae. Nie rozumiaam, komu opaca

si

gniedzi we wszawym hoteliku za cen czynszu dwupokojowego apartamentu. Portugalka

najpierw mnie zby

a: - Pac, ich sprawa.

Którego

dnia, zmieniajc w dwunastce zaplamione przecierada, nie wytrzymaa.

- Wstyd i obraza boska. Wiesz, ile ona ma lat? Pi

dziesit prawie. A on? Nie ma

osiemnastu.

Zaczai

am si przy recepcji, podpatrze tajemnicz par, schodzc na niadanie.

W

aciciel hotelu uwaa, e pikna kobieta z dwunastki jest matk maolata. Przy meldunku

widzia

ich papiery. Uciekli chyba z domu przed ojcem pijakiem. Oboje pracuj. Wychodz

rano, wracaj

wieczorem. Biedni, uczciwi ludzie. Portugalka miaa si z atwowiernoci patrona.

- Pokojówka wie swoje. Nie on sprz

ta po nich brudy. Z samego przecierada mog ci

powiedzie

, ile razy i jak gocie si pieprzyli. Kochanka sobie znalaza, stara prukwa.

Na korytarzu, w jadalni, kochankowie udawali oboj

tno. Kobieta nie patrzya nikomu

w oczy. Jej smag

a twarz bya nieruchoma, spokojem dojrzaej, pewnej siebie urody. Czarne

w

osy upinaa w kok. Nerwowo przygryzaa doln warg, psowiejc jak po drapienym

poca

unku. Nie moga by matk tego bladego chopaka o niebieskich, lekko skonych oczach i

niemal bia

ych wosach. Nie byli do siebie w niczym podobni. Chocia wydawali si jednakowi.

Podobie

stwem kochanków tak samo umiechajcych si do siebie, pragncych w tym samym

momencie otrze

si rk, spojrzeniem.

Zarabia

am 200 franków dziennie. Wynajam pokój bez ciepej wody, ale z lodówk.

Le

c na óku, dotykaam gow jej zimnych drzwi. Stopy opieraam o drewniane drzwi

wej

ciowe. Rozoone rce wyznaczay szeroko mojej posiadoci od ciany do olbrzymiego

okna.

Ko

czyy si wakacje, hotel pustosza. Zostali kochankowie spod dwunastki. Na krótko

meldowali si

sezonowi robotnicy, pijcy nocami wino z pudeek. Portugalka potrzebowaa mojej

pomocy dwa, trzy razy w tygodniu. Nie mog

c zmniejszy wymiarów mej izdebki, oszczdzaam

na d

ugoci bagietek i czstotliwoci obiadów.

W potrzebie posz

am odwiedzi Ilonk. Targ na jej ulicy zaczyna si o siódmej rano.

Emerytowana prostytutka w grubych okularach, spod których b

yszcza jaskrawy makija,

zmieni

a rewir i z pobliskiej kurewskiej ulicy przesza na targowisko. Wywrzaskiwaa nad

wózkiem truskawek: „Kupuuujcie, kupuuujcie moje truskaweczki s

odsze od pipeczki!!! Kto

background image

ciupcia truskawki, ten

liczny i gadki!!!" Najdrobniejsza zmiana jej repertuaru wywoywaa

szmer uznania w

ród handlarzy, powtarzajcych do znudzenia: „Ryby, tanie ryby! Banany za

darmo!" Widywaam j wieczorami pijan, daleko od dzielnicy, w pobliu bulwarów. Sza,

dziarsko wymachuj

c torebk i poklepujc przechodniów. Szcztki loczków trzsy si na

ysiejcej gowie. Zalana kopia pani Thatcher.

U Ilonki ucztowano. Ona, zaj

ta prac, pochylaa si nad komputerem w pokoju przy

kuchni. Dwudziestowieczna wyrobnica, zabieraj

ca robot do domu. Gocie raczyli si

ziemniakami i tanimi melonami z targu.

- Nalejcie sobie herbaty! - zawo

aa i wrócia do chaupnictwa: stuk stuk, stuk stuk.

Dwóch Rosjan zapali

o na deser mierdzce skrty i szurajc wyszo. Zosta Polak nad zimnymi

ziemniakami w mundurkach. By

fotografem, próbujcym zaatwi sobie we Francji wystaw

albo stypendium. Do jedzenia zdj

koli aparatów. Zosta mu tylko wisiorek wiatomierza na

zapoconym podkoszulku. Wzi

w palce ziemniaka. Patrzc na niego, czkn. Przyzwyczaiam si

do pijackich monologów go

ci Ilonki.

- O, podziemna bogini - fotograf mówi

stanowczo. Wyranie o co mu szto. Glos

zadr

a. - Wielooka, wielopierna, nie, wielopier-siowa - poprawi si, zerkajc, czy Ilonka

go s

ucha. - Poywna, krga, otya - obraca bulw. Trafi w czuy punkt. Ilonka drgna na

s

owo „otya". Bezskutecznie si odchudzaa.

- Matko nasza podziemna,

ywicielko. Bogini Pyrro. My, zamiast pokornie klka

przed tob

w bruzdach, zadzieramy gowy i mówimy do ydów... do judejskiego boga: Ojcze

nasz...

Fotograf od

oy z szacunkiem ziemniaka na talerz. Ilonka stukaa jeszcze goniej. Nie

doczekawszy si

jej askawego spojrzenia, wyszed, trzaskajc drzwiami.

- A temu co?

- Chyba zazdrosny - Ilonka zamkn

a drzwi na klucz. - Nic nie wiesz? Gdzie si

podziewa

a?

- Pracowa

am. Co mam wiedzie?

- Wychodz

za m. W synagodze -oznajmia spokojnie. Zapowiedziaa

konieczno

oczywistoci. Po dwóch, trzech nieudanych narzeczestwach ya w witym

celibacie. I tak nagle...

-

ój! - westchnam. - Za kogo?

- Przemi

y chopak. Inynier z Lyonu.

- In

ynier? - co mi nie pasowao. Rozpoetyzowana Ilonka z inynierem?

- Gdzie go pozna

a?

- Znajomy kuzynów.

- Tych, co za

atwili mi prac w hotelu? - Ehe. Mówi ci, cudny.

- Nie b

dzie ci nudno z inynierem?

- Przecie

to wspaniae, uzupenia si zainteresowaniami.

background image

- Mija

- dogadywaam bez sensu. Inynier duo zarabia, pienidze nigdy nie s nudne.

lub mia by za dwa miesice. Ceremonii z baldachimem i rabinem zayczy sobie

in

ynier. Dla niewierzcej Ilonki, wychowanej w fundamen-talistycznie laickich szkoach Francji,

obrz

dy byy skansenem. Tuczenie kieliszków, rytuay wygaszane w staroytnym jzyku

traktowa

a o tyle powanie, e dotyczyy jej lubu. Równie dobrze mogy by odprawiane w

suahili. Przera

ao j troch spotkanie z rabinem. Ucieszya si moimi odwiedzinami. Pomylaa,

e skoro mam dyplom z gnozy judeochrzecijaskiej, pomog jej przebrn przez nauki

przedma

eskie.

Rabin chcia

zobaczy narzeczon. Ilonka ubraa si w dug, poyskliw sukienk,

zaplot

a wosy w warkocz i narzucia sweterek, kupiony na bazarze. Tak mniej wicej

wyobra

aymy sobie porzdn, przedwojenn narzeczon z gminy.

Rabin by

reformowany i nieortodoksyjny. Wizyta przedmaeska - formalnoci.

Czeka

am na korytarzu biura rabinackiego w zamonej XVI

dzielnicy. Zza drzwi gabinetu dobiega! coraz bardziej zirytowany m

ski gos: -

Wszyscy teraz pchaj

si do synagogi na lub. Nie ma ich w adnym spisie! Mykw myl z

miewa, ale co tam, tradycja modna!

- Wa

na jest duchowo - wtrcia Ilonka.

- O czym pani mówi? Pani poj

cia nie ma, co to duchowo! Pani nawet do stou nie

umie poda

w szabas!

- Przepraszam bardzo, prosz

sobie przypomnie Simone Weil. ydówka, ale jej

przemy

lenia duchowe objy szersz duchowo, zafascynoway chrzecijan i ludzi

niewierz

cych.

- Coo?! - dono

ny gniew potomka rodu Levi wstrzsn murami gabinetu. - Co mi pani

b

dzie za przykady dawa! Simone Weil, ta niedokuta wariatka?!

Wybieg

ymy z biura. Ilonka miaa zy w oczach. - Fanatyk, nienormalny fanatyk! -

Zatrzyma

ymy si w poowie Champs-Elysees przy budce z lodami.

Rabina u

agodzili kuzyni narzeczonej. Inynier obieca zaj si jej nawróceniem.

Wyprawiono pi

kny lub, pod jedwabnym baldachimem, przy wiecach. Kupiam w prezencie

fili

anki od Rosenthala. Sta mnie byo. Ilonka wyszukaa mi now prac. Zostaam lektork

osiemdziesi

cioletniego rosyjskiego ksicia, Wadimira Kodunowa. W hotelu nadal rzadko

kiedy bywa

komplet. Chodziam tam rano sprzta raz, dwa razy na tydzie.

- Ko

dunów to czowiek o wielkiej, wielkiej wyobrani - Ilonka napawaa si ogromem

jego wielkopa

skiej fantazji. - Midzy nami mówic - dodaa szybko - wariat. le ci u niego nie

b

dzie. Nie pytaj go tylko o on. Jaka nieciekawa historia. Poprzedniego lektora, studenta z

Rosji, wyrzuci

za kryptokomunizm. Biali Rosjanie pracowa u niego nie bd, bo ich ju nie ma.

Od kilku pokole

s Francuzami.

Podejrzewano,

e Kodunów yje z handlu ikonami. Bywa bogaty, zaprasza wtedy

prawos

awnych dostojników na kawior i szampana. Potem nie mia ani grosza na zapacenie

background image

s

uby czy na wasne skromne utrzymanie. Po jakim czasie znowu szasta pienidzmi. Mówi, e

wybiera procenty z banku. Wydaje i czeka na nast

pn rat. Wydawa duo. Mia kuchark,

sprz

taczk, lektora i piewaka cerkiewnego. Ze piewakiem mijaam si na marmurowych

schodach kamienicy. Przychodz

c punktualnie, suchaam ostatnich pieni. - Dawaj, dawaj,

Sierio

a! - pohukiwa Kodunów. - Jezus sucha!

Wysoki, chudy jak piszcza

ka organów Sierioa kania si i znika bez sowa. Nie znaam

jego „mówionego" g

osu. Pamitam ten piewany, niby z instrumentu.

Pierwszy wieczór u ksi

cia by krótki. Zapyta, czy mam referencje. Wprawdzie polecaa

mnie Ilonka, ale pismo to pismo.

- Mój chlebodawca nie

yje. Sekretarzowaam u Czapskiego.

- Znaju, znaju. Bojar Czapski. Jego matka nie z naszych stron, z von Huttenów?

- Tak, W

adimirze Dymitrowiczu.

- Ikon nie malowa

? Zapadnik, nu?

- Tak, Dymitrze W

adimirowiczu - myliam jeszcze imi z otczestwem.

Z pocz

tku nie chcia, ebym zostawaa duej. Musia przywykn. Po tygodniu

siedzia

am ju umówione dwie godziny kadego wieczora. Czytaam mu po rosyjsku i francusku

ksi

ki o ikonach. Uwielbia Florenskiego. Najbardziej ceni Bugakowa. Suchajc, rozglda si

po zawalonym ikonami salonie. Wydawa

o mi si, e co jaki czas je przestawia. Dopiero

niej, gdy zaczam odrónia „deski", spostrzegam, e stare znikaj. Na ich miejsce

pojawia

y si nowe. Lubiam, kiedy przerywa mi lektur. Dyskutowa wtedy sam ze sob,

znajduj

c w sobie godnego przeciwnika: - Nie, nie, siostra Joanna, dla wiata Julia Nikoajewna,

nie powinna uczy

si we Francji u tego pajaca Maurice'a Denisa. Rosji nauczya si w

Petersburgu, a potem u swego ojca duchowego Sergiusza Bu

gakowa, i to byo dobre. Co w jej

obrazach ciemne od francuskich szkó

. Z nich skaza jej zostaa. Zapadnikom si przez to podoba,

bo do nich podobna w tej ciemno

ci. W prawdziwej ikonie nie ma miejsca na ciemno i cienie.

Wszystko w niej jasne, przepalone

wiatem chway - Kodunów zlizywa ze srebrnej yeczki

an konfitur. Podniecajc si rozwaaniami, odkada yeczk na wykrochmalon serwet i

przechyla

soik prosto do ust. Sowa cichy, rozpuszczay si w sodkim gulgocie. - Z drugiej

strony -podejmowa

przerwany wtek -Julia Nikoajewna moga mie racj. Panu Bogu wieczk,

diab

u ogarek. Gdyby malowaa po rusku, nie rozumieliby jej.

Ko

dunów opuszcza gow i palcem z cikim sygnetem dawa znak, eby czyta dalej.

Przerzuca

w powietrzu niewidzialn kartk. Przysuwaam si do mosinej lampy, owietlajcej

sk

po olbrzymi salon. Na masywnym biurku lea stos gazet i papierów, na nich metalowy

przycisk w kszta

cie doni. Papierzyska i tak wymykay si, spadajc w puszysty, wschodni

dywan. Ko

dunów, opatulony szlafrokiem, siedzia na wycieanym krzele porodku pokoju.

Ogl

da rozwieszone wokó ikony. Przyglda si im kolejno, jakby czyta strony ksiki.

Czasami przestawia

krzeso, przyblia, oddala od ciany. Siwe, przycite krótko wosy

podkre

lay opuchlizn twarzy.

Nikt nam nie przeszkadza

. Suba wychodzia po poudniu. Nie dzwoni telefon.

background image

Siedzieli

my odcici od wiata. Aksamitne, ciemne zasony tumiy odgosy spokojnej ulicy.

Ko

dunów pali cygaretki. Ich duszcy zapach miesza si z mdlc mazi ró z wiecznie

otwartego s

oika konfitur. Moje wosy, skóra pachniay t ka-dzidlan wdzonk. Wolaam

jednak zapach domu Ko

dunowa od zapaszku zbutwiaego hotelu. Przecierade, nasczonych

smrodem spoconych cia

. Otwieraam w sprztanym pokoju okno i cigaam kodr. Wracaam

po kwadransie, gdy wyparowa

ciepy odór. Zdarzay si czyste óka, ze wie pociel.

Ameryka

skie turystki pachniay tanimi dezodorantami albo mydem. Kochankowie spod

dwunastki myli si

rzadko. Plamy na przecieradle wydaway si przysypane pudrem, startym z

jej cia

a. On pachnia czym cierpkim, chorobliwym. - O, ajdaczka! - zauwaaa z satysfakcj

Portugalka, znajduj

c lad szminki pod kodr, porodku przecierada. - Wyssie do cna

chudziaka.

Po co grzeba

am si w cudzych brudach? U Kodunowa zarabiaam do duo, ale mia

swoje dziwactwa, humory. W ci

gu sekundy, bez powodu potrafi zmieni si z dobrodusznego

starca w rozkapryszonego starucha. Ba

am si, e mnie wyrzuci, ot tak sobie, z bojarskiej

fantazji.

Pieni

dze nie byy moim bogiem. Kupowaam za nie chleb powszedni, nic ponadto.

Skromne

ycie samotnej kobiety. Ubranie z przeceny. Tylko buty musiay by porzdne, dobrej

firmy. Tanie rozcz

apyway si po tygodniu, traciy fason. Chodziam do kina, kupowaam gazety.

Nie wpada

am do bistra na kaw, rzuciam palenie.

Tu

przed wypat powtarza si sen: stoj w kolejce, w monstrualnym gmachu. Przede

mn

spieszcy si faceci w garniturach z teczkami. Dochodz wreszcie do ksidza, udzielajcego

komunii. Wyjmuje z kielicha b

yszczc hosti, kadzie na jzyk. Próbuj j przekn i krztusz

si

. Wypluwam monet. Ludzie wokó poykaj podane im pienidze. Niektórzy klkaj i

arliwie si modl. Moneta wychodzi im z tyu gowy, waciwie nie gowy, lecz skarbonki, i

ro

nie w metaliczn aureol.

Ko

dunów le znosi zim. Ju jesieni mia napady melancholii. Czuam od niego

alkohol,

zawiy mu oczy. Kaza sobie czyta romanse na przemian z Bibli.

- Jakiego jeste

wyznania? - zapyta zaczepnie.

- Katoliczka - odpowiedzia

am. Przecie wiedzia.

- A ja ci powiem,

e wszystko krtactwo. Katolicyzm, protestanci. Droga chrzecijan do

Boga jest prosta jak procesja. A na przedzie nios

ikon - machn rk i o mao nie stuk

porcelanowej fili

anki, zaczepiajc o ni sygnetem. - Mów, co chcesz. Dugo yj, niejedno

widzia

em. Rodzin bolszewicy mi wymordowali i wiary nie straciem. Ale ci kapani, pastorzy,

ksi

a wsio rawno. Celebruj siebie samych pod pretekstem religii.

- Popi te

?

- A co, niby lepsi? Tylko ikona jest znakiem bo

ym na ziemi, lustrem witoci -

recytowa

.

Zrozumia

am: Kodunów wierzy w ikon. Nie by religijny, by wierzcy.

Chwyci

filiank. Wyopa gorc herbat. Wiedziaam, e po takim piciu herbaty do

background image

ko

ca wieczoru bdzie przemawia. Odoyam ksik. Nala sobie raz jeszcze z elektrycznego

samowara. Co

zadwiczao znajomo. Obluzowana sztuczna szczka Kodunowa zagruchotaa

w porcelanie. Wci

gn j razem z resztk wrztku.

- W obrazie najwa

niejsze jest wiato. wiatem duszy s oczy, wic najwaniejsze jest

spojrzenie. Ikona patrzy. Oczy Chrystusa,

witych z ikony przewiercaj ci na wskro dusz.

Najpierw jest deska - Ko

dunów wyci j rkoma z powietrza. - Z deski cieknie ywica. To zy

drzewa

witego, na którym zawis Pan Nasz.

Ka

de drzewo w Rosji ma w sobie ikon, co z nim ronie, pacze pod kor. Nabony artysta

widzi znaki odci

nite w drzewie i je odrysowuje woskiem i farbami dla niewidomych duchem.

W ikonie spotyka si

to, co zazwyczaj rozdzielone: dobro, pikno, mio. A id ju - nagle si

zniecierpliwi

. - Nie przychod jutro. Za tydzie, o zwykej porze. Ludzi przyjmowa bd rano i

po po

udniu. Zmczony jestem. Id ju - nawet na mnie nie spojrza. Czeka, a zamkn za sob

drzwi.

Kogo przyjmowa

? Goci? Interesantów? Na pewno spotyka si z popami cerkwi w.

Sergiusza w XII dzielnicy. Widzia

am na biurku Kodunowa tutejsz rosyjsk gazet. Wielkie

zdj

cie i tytu z pierwszej strony: Dobroczyca prawosawia, knia Dmitrij Koldunow, wspomóg

remont cerkwi. Wyda

pewnie majtek. Okolicznociowe zdjcia, kanon uroczystych póz.

Najlepsza, niewielka fotografia na samym dole: dobroczy

ca rozmawia ze synnym egzorcyst,

ojcem Michai

em. Pop ma spojrzenie z dna pieka. Próbuje umiechn si do rubasznego

ksi

cia i wykrzywia usta.

In

ynier - m Ilonki - wciek si. Przegoni wszystkich jej znajomych. Zmieni zamki,

numer telefonu i zapowiedzia

, e albo prowadz normalne ycie maeskie, albo przytuek.

Dzwoni

am do niej do wydawnictwa. Udawaa szczliw i zapracowan. Przesza natychmiast na

francuski. Mo

e byo jej atwiej mizdrzy si i kama w tym jzyku. ,Ah, ma cherie, musimy si

kiedy

spotka. Bla bla bla. Zadzwoni, jestem zapracowana. Bla bla." Chciaam j spyta o

Ko

dunowa, o jego maestwo. Odoyam suchawk. Niczego bym si nie dowiedziaa. Nie

by

o to zreszt tak wane. Waniejsze, e straciam przyjaciók.

Lubi

platany. Rosy szpalerem na ulicy Kodunowa. Wiosn platany przy ulicy

Ko

dunowa czyy gazie w zielony woal, chronicy przed socem. Zim ostre wiato odbijao

si

od ich biaych pni. Nie pada na nie nieg, lecz mrony blask paryskiej zimy.

Wróci

am do Kodunowa po tygodniu. By przezibiony. Obie kieszenie ciepego,

watowanego szlafroka wypycha

y bibukowe chustki. Wyciga je z jednej i po obtarciu nosa

pakowa

do drugiej. Posapujc, sucha lektury. Zapaka? Przesyszaam si. Chlipn,

dmuchaj

c w chustk. Z gbi mieszkania rozleg si jazgotliwy dzwonek. Kodunów zmartwia,

jakby pr

d dzwonka podczony by do jego krzesa. - Otwórz! - rozkaza. Zanim wstaam,

zmieni

zdanie. - Czekaj! - zada i poczapa do przedpokoju, zatrzaskujc drzwi. Rozmawia z

m

czyzn. Grzecznie, ale tym swoim wadczym tonem ksicia. Dosyszaam: „zaginiona".

Przy

oyam ucho do drzwi. Mczyzna by policjantem. Mówi o jakich poszukiwaniach,

wiadkach. Poegnali si. Wróciam na swoje miejsce. Rozejrzaam si po salonie. Kilka ikon

background image

znikn

o, pojawiy si nowe. Tylko najwiksza na wprost mnie, ze witym Jerzym, bya tam,

gdzie zawsze.

Czyta

am dalej fragmenty Listów z Rosji de Custine'a, podkrelone czerwon kredk.

Ko

dunów pi herbat. Przyglda mi si drwico.

- Pods

uchiwaa? Znam kady szmer tego mieszkania, od 50 lat. Nie pac ci za

pods

uchiwanie.

- Panowie g

ono rozmawiali, nie musiaam podsuchiwa. Przechadzaam si po pokoju

dla rozprostowania nóg.

- I czego si

dowiedziaa? Milczaam. Kodunów nie by rozzoszczony. Bawi si moim

zawstydzeniem.

- Nie wyrzuc

ci. Wszyscy jestecie szpicle. Zdegraduj. Spadniesz w hierarchii.

B

d mówi „ona", nie „ty". Syszy, e „ona" jest o wiele dalej od ,ja"? A i wygodniej.

Nie b

d musia w gowie przekada z „niech czyta" na „przeczytaj". O innych myli si

„ on", „ona", za

przez szacunek zwraca si na „ty", „wy". Strata czasu. Syszy? -

Ko

dunów szczerze si cieszy ze swego wynalazku.

- Mo

e pan mówi do mnie „ona". Jednak ja nie bd o sobie mówi „ona",

cho

by nie

wiem jak u

atwiao to panu ycie. Nie jestem psem! - palnam, zanim pomylaam.

Wyleje mnie, wyleje!

- Nie musi. Niech czyta - usadowi

si na kanapie.

Czyta

am, litery przelatyway. Bezmylnie przystawaam na kropkach. Myliam sowa.

- Wierzy w plotki,

e policja mnie ciga za przemyt ikon?

Wzruszy

am ramionami, co mogo oznacza, e uwaam plotki za bzdury, podobnie jak

jego pytanie.

- Policjant przyszed

w prywatnej sprawie. Ikony kupuj, sprzedaj, bo si na

tym znam. Nic nikomu do tego. Zachód straci

dusz, kiedy straci ikon. Teraz kupuj,

kupuj

. H, h, duszy nie da si kupi i powiesi na haku. Mylisz, e sprzedabym

najlepsze, najbli

sze sercu? - by znowu sob. Dziwakiem, przejtym swoimi pasjami.

Nie oddziela

si ode mnie gupawym „ona". - Nie sd ludzi po pozorach, panienko. Ja

tyj

, tyj, obrastam tuszczem, grzeszn materi. W gbi ducha za marz o umniejszeniu.

Kenoza - znasz takie s

owo? Bóg, przychodzc na wiat, umniejszy si, i my

odchodz

c musimy sta si maluczkimi. Ikona jest przewodnikiem do Nieba. I ja

szukam takiej ikony, która mnie tam zaprowadzi umniejszonego.

- Rozumiem. Czy ma pan, W

odzimierzu Dymitrowiczu, tak ikon? - spojrzaam na

desk

ze witym Jerzym.

- To nie taka. Te na sprzeda

. Moj musz znale.

S

dziam, e Kodunów zmczy si wyznaniami i chce sucha lektury. Przerwa mi

jednak w pó

zdania.

background image

- W monasterze so

owieckim bolszewicy umczyli mnichów. Tysice mczenników.

So

owki s Golgot prawosawia. Tak te byo w przepowiedni: „Zaócie na tej górze monastyr

wed

ug woli Pana. Spynie on krwi niewinnych niczym Golgota." W Solówkach jest

niewidzialny Krzy

z Golgoty. Jego relikwi - drzazgi. Te drzazgi - to spalone

zapa

ki, rzucane w kt przez straników. Winiowie robili z nich najmniejsze ikony, innych

nie mieli. Chrystus z poczernia

gow w czerwonym paszczu krwi. Tak chciabym

mie

, malowan krwi mczenników.

- Nie znam si

. Wiem tyle, co z paskich ksiek, ale jest kanon, prawda? Zapaka

nie mo

e by ikon.

- Widzia

a spalon zapak? Z pochylon gówk? Tak samo pochyla gow umczony

Chrystus na Krzy

u. On mówi o sobie: ,Ja jestem wiatoci wiata i ogniem gorejcym,

ofiar

caopaln." Stara „deska" jest czarna od dymu. Zapaka te. Pomalowana rk

um

czonych, ich wasn krwi, jest ikon. Przyjd jutro rano, to posuchasz. Spotykamy si w

ma

ym kóku: ojciec Michai z cerkwi Sergiusza, teolog z Instytutu w. Dymitra i jeden czowiek

z Rosji, z gu

agu.

- Dzi

kuj bardzo. Nie bd mogia przyj. Pracuj rano w hotelu.

- W hotelu?

- Zobowi

zaam si, nie mog odmówi.

- Twoja strata. Dowiedzia

aby si ciekawych rzeczy.

- Na pewno. Czy mam przyj

wieczorem, Wodzimierzu Dymitrowiczu? - zegar

zardzewia

ym kurantem wychrobota dziewit.

- Jak zawsze, jak zawsze.

Mog

am si domyli. Najcenniejsz kolekcj Kodunowa byy zapaki. Pokaza je

którego

deszczowego wieczora. Wyniós z sypialni ksig - pudo oprawne w basm.

Przechowywa

skarb w domowym sejfie. Uchyli okadk z wygrawerowanym od rodka

napisem: „S

d polega na tym, e wiato przyszo na wiat. J 3, 19."

W przegródkach le

ay zapaki. Spopielae, na wpó spalone, niektóre malowane.

Zmie

ciyby si w zwykym pudeku zapaek. Nie miaam wtpliwoci: Kodunów na staro

zbzikowa

. Do swej fiksacji dorobi teori.

Mia

z czego, przeczyta tysice ksig o prawosawiu.

- Niektóre s

niemalowane. Nie szkodzi. Trubecki napisa: „Ikona ma kolor

kontemplacji."

- Mhm - potwierdzi

am bez entuzjazmu, zdajc sobie spraw z absurdu podziwiania

patyczków. A je

eli Kodunów ze mnie kpi? Zoliwoci ekscentrycznego starca.

Wyczu

moje wahanie.

- No, nie mo

esz by lepa. Pamitasz Trójc Rublowa? Duch wity, Bóg Ojciec i

Chrystus pod postaci

Anioów. Tu masz to samo -objania teologi zapaki - drzazga-

Chrystus, bo umar

na Krzyu. epek to Ojciec - jest gow rodziny, i pomie Ducha

background image

witego, zesany na Apostoów. Zapalona zapaka - to Trójca, gorejca w Jednoci.

- Która

jest z Soowek?

- Dyskutujemy o tym w naszym kó

ku. Ojciec Michai ma pewne poszlaki, duchowe.

Jest najznamienitszym egzorcyst

. aden duch mu nie umknie.

- Kiedy b

dzie mia pewno, przestanie pan szuka? - niepokoiam si o finanse

Ko

dunowa. W lutym spóni si z wypat. Kupowa od jakiego cwaniaka „malutek ikon,

cenniejsz

nili zoto", czyli zapak do kolekcji. Zanim nadrobi wydatek, sprzedajc

prawdziw

star ikon, pracowaam za „spasiba".

- Pewno

? Pewno jest nie z tego wiata. Tutaj moemy mie wiar. Z tego wiata jest

tylko k

amstwo.

- Nie odpowiedzia

pan. Ja nie jestem wierzca. Jestem logiczna. Czy po odnalezieniu

zapa

ki z soowieckiego monasteru zamknie pan swoj kolekcj?

- T

umaczy si przed tob nie bd -obruszy si na moj nachalno. -

Pospolity umys

nie pojmie mych zamiarów.

- Nawet nie

miem za panem poda, ksi - opuciam skromnie oczy. Pracuj u

wariata, by

am tego pewna. Póki pac, gram swoj rol.

Do ko

ca wieczoru czytaam o witym Grzegorzu Palamosie.

Sta

o si najgorsze. Przeczuwaam to od dawna. Szalecy potrafi y za piciu. Maj

nadludzk

si. Po jej wyczerpaniu padaj jednak martwi, raeni piorunem, zesanym przez

zazdrosnych i sprawiedliwych bogów.

Tego dnia Ko

dunów czu si lepiej. Przesza mu angina. Nabra kolorów, co na jego

t

ustej twarzy przypominao woskowy ró, jakim pocignite s policzki witych z ikon.

Dowcipkowa

, chrupa herbatniczki i nagle si zakrztusi. Zamacha rkoma, zdar z szyi jedwabny

fular.

apa haustami powietrze. Niewiele si namylajc, podbiegam i upnam go pici w

plecy. Z

apa si za serce. Drug rk szpera po kieszeniach. Wysypa z nich zwitki chustek.

- Moje lekarstwo - wyszepta

blady. Przeszukaam na klczkach dywan. Moe

lekarstwo zapl

tao si w chustki?

- Nie ma! - panikowa

am. Kodunów si dusi. Jego bezwadna rka opada na moje

rami

. Podniosam gow. Proszcym wzrokiem wskazywa na drzwi sypialni. Zerwaam si

z dywanu i wpad

am do niej. W ciemnociach wiecia wieczna lampka. Owietlaa mtnie

zdj

cie kobiety i flakoniki lekarstw na stoliku. Rce latay mi ze strachu. Antybiotyki, co na

kaszel, jest! Nitrogliceryna! Ko

dunów traci przytomno. Ja te nie pamitam, co byo

niej. Na pewno wlaam mu do ust krople, chyba masowaam siniejce donie. Troch

oprzytomnia

am i zapaam za telefon.

- Nie trzeba - powiedzia

cicho, lecz ju swoim zwykym, zdrowym tonem.

- W

odzimierzu Dymitrowiczu, atak serca, trzeba wezwa lekarza!

-

aden atak. W moim wieku to normalne. Nalej herbaty.

background image

Nap

dzi mi strachu, a teraz, jakby nigdy nic, bdzie popija herbat!

- Wie pan co? Zamiast si

umniejsza duchowo, schudby pan najpierw. Odtuci

serce.

- liii tam! - klapn

sztuczn szczk

0 fili

ank. Siedzielimy w milczeniu. Sdz, e cieszy si kad chwil. Oddycha

powoli, g

boko. Smakowa konfitury. Tykanie ciennego zegara stawao si melodi

mijaj

cego spokojnie czasu.

- Poczytaj Bibli

, tam, gdzie zaznaczyem - zakoczy nasz bezczynno.

- Ksi

ga Rodzaju. Mój Boe, jaki wiat by nieskomplikowanie pikny - Kodunów

swoim zwyczajem wtr

ci si do lektury.

- Kto bardziej zgrzeszy

: Adam czy Kain? Ojciec czy syn? Bóg powiedzia Adamowi:

„ Nie jedz owocu z drzewa." Kainowi nie powiedzia

: „Nie zabijaj brata swego."

- Jak si

pan ma? Zosta na noc? A jeli znowu si pan le poczuje?

- Nie poczuj

si le. Ojciec Michai ju wie, która z ikon jest soowiecka.

- Widzi pan, W

odzimierzu Dymitrowiczu, przej si pan, serce po anginie

os

abione 1 nieszczcie gotowe.

Ocuci

a go nitrogliceryna, lecz przy yciu trzymaa zapaka.

- Nie tym, nie tym. Bóg zes

a mi t ikon, a diabe...

- Co diabe

?

- Dosta

em wiadomo z policji - Kodunów nie potrafi ukry podniecenia.

B

yszczay mu oczy, poczerwienia. Godzin temu umiera.

- Widzia

am w pana sypialni zdjcie kobiety - nie powinnam mówi o widzianej

przypadkowo fotografii. Ilonka wspomina

a jak nieprzyjemn histori z jego on. O

innych jego krewnych, rodzinie, nie s

yszaam. Skd znaam twarz ze zdjcia. Gdzie j

widzia

am, ale gdzie?

- Zdj

cie? Tam jest ikona.

W sypialni nie by

o czasu na rozgldanie. Szukaam lekarstwa. Z wiecznej lampki jest

wi

cej cieni ni chybotliwego pomienia.

- Przynie

j - zada.

Zapali

halogenow lamp, schowan za kredensem. W salonie zrobio si biao.

Trzyma

am du ikon Matki Boskiej. Deska nie bya stara. Farba popkana, sczerniaa.

- Widzia

a podobny obraz? - Kodunów sta przy mnie, opierajc si o stó. Dray mu

z os

abienia rce. - Na wystawie? W albumie? - dopytywa.

- W hotelu - ol

nio mnie. - Wodzimierzu Dymitrowiczu, wydawao mi si. Nie obraz,

widzia

am podobn kobiet.

- W Pary

u? Matk Bosk? - powtpiewa.

- Tam, gdzie pracuj

, w hotelu Ravijac, mieszka podobna kobieta. Wielkie,

migda

owe oczy, wski nos i takie napuchnite usta.

background image

- Mieszka w hotelu?

- Od roku, z m

odszym od niej kochankiem.

Ko

dunów wpatrywa si we mnie cier-pitniczo. Szybko wypi nitrogliceryn. Ból

ust

pi, rozkurczy napit twarz.

- Id

ju.

Nie chcia

am zostawia go samego.

- No, id

ju - zaprowadzi mnie do przedpokoju.

- Mo

e to zawa?

- My

lisz, e mi spieszno do nieba? Mam swoj ikon. Nie mam tylko

wieczuszki. Po ciemku nie pójd. Jeszcze bym zabdzi - artowa. Poczu si lepiej, bo bredzi

po swojemu: - Pami

tasz, co mi czytaa u Bugakowa? „Wieczn wiec jest Matka

Bo

a, przyjmujca wiato Pana."

- Prosz

, zostan.

- A posz

a - wypchn mnie brzuchem za drzwi.

Powinnam by

a zosta. Nie umarby tej nocy.

Rano posz

am do hotelu. Miaa by praca. Hotelu nie byo. Spon w nocy. Przyjechaa

policja i pompierzy. Wezwali w

aciciela. Min mnie wóz policyjny, wieli na komisariat

recepcjonist

. Ludzie mówili, e nikt nie zgin, tylko podpalacz. Z rumowiska wystaway arzce

si

belki.

Usiad

am na chodniku i nie mogam si ruszy. Iskry, opadajce z wypalonych okien na

ulic

, zaplatay si w moje wosy, w mój umys. Rozwietlia go wizja prawdy. Krzyczaam.

Wykrzycza

am wszystko. Wtedy przywieli mnie tutaj. Nic wicej nie mam do powiedzenia.

Prosz

bardzo, mog powtórzy zeznania. Nie zabiam Józefa Czapskiego. Zróbcie

ekshumacj

. Nie dolaam mu trucizny do koniaku. Nie miaam adnych powodów. Po co?

Gdyby Czapski

y, nie musiaabym szuka nowej pracy. Potrzebowaam pienidzy, nie zemsty

na jego gospodyni.

Nie zabi

am Wodzimierza Kodunowa, by chory na serce. Nie spaliam jego zwok w

hotelu Ravijac. Pierwsza je rozpozna

am. W ustach mia osmalon gum do ucia, balonów. Tak

najpierw my

laam. To bya nadtopiona sztuczna szczka. Róowe bble ciekajcego plastiku.

Sygnet na palcu, trzymaj

cym zapak, od której niby zapali si hotel. Zapaki nie znajdziecie,

sp

ona. Ja natomiast pamitam gest Kodunowa, trzymajcego t swoj zapaczane ikon. Tak z

ni

umar, ciskajc zapak.

Sam tam przyszed

po swoj on - Matk Bosk. Nie ja podpaliam hotel. Ciesz si, e

pani Ko

dunów oraz syn Kodunowa odziedzicz majtek po ksiciu Wodzimierzu. Mimo, e o

ile wiem, zapisa

go Cerkwi i na odnowienie

monasteru w Solówkach. Nie

ledziam pani Kodunów i jej pasierba. Dostaam adres

hotelu od Ilonki. Ona te

polecia mnie ksiciu. Nie wiem, gdzie przeprowadzia si Ilonka. Po

lubie zerwaa z przyjaciómi. Jej m jest inynierem. Koczy budowa tunel pod La Manche.

Tam ich szukajcie. Uciekli z Pary

a. Byli na pewno w zmowie z Kodunow. Zaplanowali, e

background image

sprowadz

ksicia do hotelu, a oni zabij go i spal. Wiedzieli, e bawi si zapakami i da si na

niego zwali

win za poar. Hotel by! stary, samo próchno. To ksina zabia ksicia w hotelu i

jej kochanek, to znaczy jego syn. Albo i nie zabili, p

ko mu serce na ich widok. To take

przewidzieli. W

odzimierz Dymitrowicz przyniós do hotelu swoj ikon i zapaki. Wiedzia, e

ksi

na do niego nie wróci. Modli si do niej, wymalowanej na ikonie. Bya jego Matk Bosk,

a Matka Boska jest

wiec, przyjmujc ogie Pana, tak napisano. Monsieur Koldunov chcia j

pewnie spali

. Oczyci z grzechu i uwolni siebie. Przecie to logiczne. Po co miaabym

podpala

hotel, zabija Kodunow i pozbawia si obydwu prac? Owszem, jest mi tu dobrze.

Izolatka jest wi

ksza od mojego paryskiego pokoju. Jedzenie smaczne, karmi regularnie. Paci

za mnie opieka spo

eczna. Zamiast prozaku dostaj seri elektrowstrzsów. Prd jest taszy od

leków. Wiem,

e jestem na obserwacji i wszystko, co mówi czy pisz, przekaecie dalej, wyej.

Dlatego, korzystaj

c z okazji, wspomnijcie, prosz, eby produkowali okrge odkurzacze. Ile ja

si

namczyam w hotelu. Odkurzacz zaczepia o drzwi i meble, a way par kilo. Okrgy si

toczy, nie zaczepia.

background image

Spis tre

ci

SANDRA K.

LATIN LOVER.

NAMI

TN1K

MUR

IKONA


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gretkowska Manuela Namietnik (rtf)
Gretkowska Manuela Namiętnik
Gretkowska Manuela Namiętnik 2
Gretkowska Manuela Namiętnik(1)
Gretkowska Manuela Namiętnik
Gretkowska Manuela Namiętnik
Gretkowska Manuela Europejka
Gretkowska Manuela Europejka
Gretkowska Manuela Dom Dzienny (pdf)
Gretkowska Manuela Silikon
Gretkowska Manuela Polka
Gretkowska Manuela My zdjes emigranty
Gretkowska Manuela My zdies emigranty
Gretkowska Manuela My zdies emigranty

więcej podobnych podstron