background image

MANUELA GRETKOWSKA 

 

 

 

NAMI

TNIK 

background image

SANDRA K. 

background image

Po co tak m

czy starca? I to w wita! Lepiej podoy mu pod opadajc brod 

liniaczek, zdj tiar.  ysy, róowiutki, pochrapuje. Sama ju dawno poszabym spa, gdyby 

nie film z Marilyn Monroe po pasterce. 

A lulaj

e, papieuniu, lulaj. Jezu, jakie bogole stoj przy otarzu! Na czarno, elegancko. 

Dyplomaci. Jedna ma takie d

ugie, zote kolczyki, jakby jej z uszu ropa cieka. 

Musz

 zmieni pamitnik. Kupi nowy zeszyt z czerpanego papieru, zamiast dugopisu 

pióro. 

ycie powinno by odrczne, autentyczne - adn fotokopi cudzych marze. Wyl go 

na konkurs Pami

tnik urody, do mojego ulubionego pisma. 

Powinnam ususzy

 kwiaty ze lubnego bukietu, ale go nie apaam. Elka kwiatami 

zas

aniaa brzuch, chocia biaa suknia i tak poszerza. Mam czas, 24 lata. Przede mn 26 lat do 

klimakterium. Dobrze zarabiam, pracuj

 z interesujcymi ludmi, zreszt w reklamie jest zawsze 

ciekawie, l dwa lata temu zosta

am w Kielcach miss regionu. Potrafi jednak by skromna. 

Zauwa

y to na lubie kuzyn Eki - reyser. - Jaka pikna i skromna, zbyt pikne - powiedzia. 

Chcia

 si umówi, niby ma dla mnie rol. Szuka licznej amatorki. 

- Amatorki czego? - zapyta

am,  bo podejrzewaam,  e seksu. Wiadomo, filmowcy. 

Profesjonalistki  kosztuj

.  Chopak  si  speszy,  wyglda na maturzyst.  Polaski  te 

wygl

da  na chopaczka,   nawet  po   czterdziestce.   To   dobry znak. Wzi mój adres, eby 

przes

a scenariusz. Siostra Ewki si upia i wszystkich zanudzaa: -Kim bya Rachela i wite 

niewiasty, które trzeba na

ladowa? - (Ksidz przy lubie o tym mówi.) - Jak robiy to wite 

niewiasty? One w ogóle to robi

y? - dopytywaa si. 

Ma na szyi zmarszczk

, jak gwint, zaciskajcy gardo. Do tego natuszczonego gwinta 

przy

rubowana jest obrotowa gowa z wcibski-mi oczkami. Szybko wróciam do domu. Wol 

si

 wyspa i wyglda przytomnie, a nie podkrone oczy i wymita twarz po balandze do rana. 

Moja matka lubi

a nocne ycie. Nie ma szedziesitki i jest staruszk. Oczywicie, 

choroba postarza. Mieszka w dobrym domu opieki. Idzie na to ca

a wojskowa renta po ojcu, brat 

przysy

a troch z Niemiec. Kiedy zrobiam matur w ekonomiku, chcia, ebym przyjechaa do 

niego do Berlina. Zostawi

a go ona i ze zoci nazwa swój grill-bar jej imieniem: „Mariola". 

Mia

am sprzedawa. - Zaoymy rodzinne imperium - obiecywa. Wolaam zrobi szko dla 

sekretarek, potem mo

e pójd na studia. On, zanim si zdecydowaam, mia ju now on 

-   kasjerk

.   Ja   si   te   dokadam   do   mamy, zwaszcza teraz, na wita. Byam u 

niej w Kielcach  z  koszem   owoców  i   s

odyczy.   Kosze  dla personelu, razem z 1000 zotych. 

Mama, odklejaj

c jzykiem krówki od zbów, pytaa w kóko: 

-  To w tym roku te

 bdzie Boe Narodzenie? No popatrz,  nie spodziewaam si! 

W poci

gu do Warszawy, zamiast stukotu kó, syszaam cigle: - No popatrz, nie 

spodziewa

am si. 

Mia

am pisa pamitnik na konkurs. Zamiast o urodzie, bdzie jednak o seksie. 

background image

miech dodaje urody. Leaam w Nowy Rok przy nagim, picym Miszce (copywriter 

ode mnie z pracy) i zrozumia

am,  e facet jest najmniej skomplikowanym urzdzeniem do 

obs

ugi 

-  zaledwie jedna d

wignia. 

Miszka to nic powa

nego, on zapada w romans jak w piczk. Co mamrocze, obiecuje, 

rano si

 budzi i nic nie pamita. Zrobi mi zdjcia i wysa do  „Playboya". Od znajomego z 

reklamy, pracuj

cego w redakcji, wiem, e fotki si podobay. Figura w porzdku, nie pasowao 

im co

 z twarz. - Nie w typie  „Playboya", za inteligentna - pociesza mnie Miszka. Gdyby 

chcieli nie ca

kiem rozbierane zdjcia, czemu nie? Ciao kobiece jest pikne. Dorobiabym do 

pensji, co kwarta

 pac wicej za czynsz. Znalazam wygodn kawalerk w centrum, na Mura-

nowie. W

aciciel zjawia si tylko po fors, nie wtrca si. Bierze w progu kopert, przelicza i 

znika. Modelki zarabiaj

 majtek. 

Dzwoni

 dzisiaj reyser z yczeniami. Wysa scenariusz i czeka na moj odpowied. 

Niezale

ny, ambitny film o modych. Pasuj mu osobowoci. 

- Przejrza

em twoj natur. Na zewntrz prostota, wdzik. W rodku haj i temperament 

tornado. - Nie wiem, czy przejrza

. Co dojrza. 

Lunch z copywriterami. Oni my

leli,  e byam nówka i Miszka mnie rozdziewiczy. 

Wcze

niej nie zauwayam, e z tego palanta wycieka palantyna. Siedzielimy w nowej, modnej 

knajpie. Drewniane sto

y, nieheblowana podoga, nic na cianach. Podobao mi si. Powinnam 

urz

dzi podobnie mieszkanie. Zdj te cholerne obrazki po wacicielu. 

adnie wygldalimy. Trzech przystojnych, modych facetów. Wosy na el, super 

garnitury, szelki, i ja wysoka, subtelna blondynka w mini od Deni Clair. Rozmawiali

my, czym 

jest prawdziwa mi

o. Jeden z copywriterów (onaty) powiedzia: „lub". Dla Miszki - 

multiorgazm. A dla mnie? Chyba spanie w makija

u. Budzimy si nad ranem, zaczynamy si 

kocha

 przy delikatnym wietle, a ja mam pikn, zadban twarz. Nie powiedziaam tego. Zbyam 

ich zdaniem z mojego czasopisma:  „Nie ma mi

oci, s tylko dowody mioci." 

Wszyscy ju

 wiedz o  „Playboyu" i gapi si na mnie, jak na rozkadówk. Fajnie 

by

oby zagra w filmie i mie zdjcia w  „Playboyu". Wspominaliby, e kiedy byam sekretark 

w ich firmie i ka

dy móg ze mn pogada, poprosi o herbat. 

30 do Alzheimera i lada dzie

 AIDS. Trzeba umie y i wiedzie, czego si chce. 

Nie  mam na nic czasu. Wracam z roboty o 21-22 i padam spa

. Nie ogldam nawet 

telewizji. W

czam i zasypiam. Czuj si wtedy spokojniej, jakby kto by w pokoju i czuwa 

przy mnie. Tak przy moim 

óku siedzia dziadek. Czeka, kiedy zasn. 

M

yn bdzie jeszcze miesic. Trzy kampanie naraz: soki, podpaski, samochody. Na 

dodatek w takie zwariowane dni 

cigaj do firmy szalecy. Przyszed wynalazca  „suchej karmy 

dla kobiet". Godzin

 przekonywaam go na recepcji, eby sobie poszed, najlepiej do biura 

background image

patentowego. 

Straszne. Straszne. Kontrowersyjne. Mdli mnie z nerwów. My

laam,  e zagram 

eleganck

 biznesmenk albo modelk. Przecie to psychopatki. W kadej scenie przeklestwa i 

wistwa. Szczytem jest rajd bohaterek po Warszawie kradzionym autem. Miaabym zagra 

Ank

 - t  dugowos maturzystk, która po nieszczliwej mioci wynosi si za granic na 

studia. 

Re

yserek   myli,   e   zabawi   si   moim kosztem, bo jestem „naiwn sekretark". 

Ale 

eby tu by,  musiaam by  mdrzejsza  od  setek dziewczyn,  marzcych o karierze w 

Warszawie. Czemu nie mam przyjació

ki albo chopaka? Mogabym   si  wypaka,   wygada.   

Co   z  tego,   

e wszyscy mnie lubi? Musz si z kim zaprzyjani, nie z facetami z pracy. Dla 

nich jestem  „fajn

 dup" i po tym z Miszk chc si umawia, wiadomo po co. Miszk pojecha 

na urlop do Tajlandii, niby sam. W Warszawie ludzie si

 znaj i mówi, e pojecha z modelk, 

reklamuj

ca czekolad. Elka po lubie zbzikowaa, cigle gada o domu i porodzie. 

Z nerwów zacz

a mi si psu cera. Wypryski, trdzik (?!). Byam na oczyszczeniu u 

kosmetyczki. Kupi

am nowy krem Estee Lauder na mleku i jeszcze jeden, potwornie drogi, z 

placenty. Placenta jest 

oyskiem. Nie wiem: zwierzt? Ludzi? Troch pomogo. 

Musz

 do dermatologa. Najlepszy, kryjcy make-up ju nie pomaga. Robiam raz na 

tydzie

 piling, dwa razy maseczk nawilajc i nadal mam wysypk. Krosty dziaaj chyba jak 

przyciski: wcisn

 jedn - wyskakuje druga. 

Boli mnie g

owa. Podobno winna jest klimatyzacja. Zatyka si milionami zarazków. 

Czyta

am o piciu wody mineralnej, minimum trzy litry dziennie. Dziki niej modelki maj 

dzieci

co delikatn skór. Modelki maj duo wolnego czasu i z podium mog pobiec prosto do 

toalety. Chodz

 przecie na pokazach szybkim krokiem spieszcego si do kibla. Ja nie mog 

biega

 co kwadrans na siku. Nie mog te dowadnia si w weekendy - pracujemy teraz w 

soboty i niedziele do po

udnia. 

Na dworze mróz, w domu kaloryfery. Kupi

am nawilacz. Nie pasuje do parkietu i 

japo

skiego óka (szafy s schowane w cian): no problem, nikogo do siebie nie zapraszam. 

yciu bywa na przekór. Nikogo nie zapraszam, wic wpakowa si noc, bez 

uprzedzenia, re

yser. Ledwo co zdyam zmy maseczk quick-lifting. Nie zdj butów, usiad 

na pod

odze w przedpokoju. Od razu wyczu mój brak entuzjazmu. 

- Po pierwsze, nie wiem, czy zdob

d fors na film. Po drugie, czy przejdziesz przez 

zdj

cia próbne - powiedzia na dzie dobry. Dla niego, skoro nie jestem z Warszawy, jestem ze 

wsi. Wygarn

am mu, co myl o wulgarnym scenariuszu. mia si. Zdj ze ciany przy 

drzwiach reprodukcj

 „Damy z asiczk" (obrazek waciciela). 

-  A to lubisz? - nabija

 si ze mnie. 

background image

-  To dzie

o sztuki. 

-  Zamaluj 

asiczce pysk, a zobaczysz, e ta bladawica trzyma w rkach czonek. Pieci go 

palcami, nie widzisz tego? Seks jest zwierz

cy. 

Nie chcia

am zostawa z nim w domu. Poszlimy do  „Midzy Nami". On jest pojebus, 

mimo to go lubi

. Moe ma racj, i film bdzie hitem. A moe jest homoseksualist, w ogóle 

mnie nie podrywa

. Patrzy i gada bzdury. 

Z  jednym lepiej (film), z drugim gorzej. Dermatolog stwierdzi

a: „Cera tusta, wrcz 

ojotokowa. Stres, za przemiana materii." 

Podejrzewa

am si o mieszan, ale a  ojotokowa? Co prawda ostatnio nie pomagao 

oczyszczanie u kosmetyczki. Tydzie

 po zabiegu miaam znowu zaskórniki na nosie. Ich 

wyciskanie by

o wyciganiem robaków spod skóry. óte,  liskie glizdy, wijce si mi na 

paznokciu. 

Nie widzia

am równie zadbanej lekarki. Wygldaa na wyleczon ze wszelkich chorób, w 

tym równie

 zmarszczek. Kazaa kupi nowe kosmetyki, przemywa twarz rano i wieczorem 

ciep

 wod ze specjalnym mydem. Dotychczas myam si tylko tonikiem i mleczkiem, wedug 

porad z mego pisma. Zapakowa

am stare kremy, maseczki, mleczka (do cery suchej i wraliwej), 

b

dzie tego z kilogram. Oddam je Elce. Powinna dba o siebie w ciy. 

Elka ucieszy

a si z prezentu, chocia bardziej j teraz interesuje krem na rozstpy. 

Wklepuje mazid

o w brzuch rano i wieczorem. Nie zamierza si przewietli, eby pozna pe 

dziecka. Cokolwiek si

 urodzi, bdzie kochane. 

-  Labrador te

? - zapytaam zoliwie. 

-  Co labrador? 

-  No, jak ci si

 urodzi labrador zamiast dziecka, bo nie robia bada prenatalnych. 

Prawie si

 obrazia. Kobiety w ciy zyskuj na wadze, tracc na rozumie. We 

wszystkich pismach radz

 bada si wtedy co miesic. 

W salonie Diora nie chcieli poda

, z czego jest zrobiona maseczka do tustej cery. 

„Tajemnica receptury" - powiedzia

a wyfiokowana sprzedawczyni. Przecie mog by uczulona 

na jaki

 skadnik. Wyda 200 zotych na alergi? Czytam zawsze uwanie skad. Byam dobra z 

chemii. Bez problemu rozumiem: gliceryniany sodu, acidy, propyle. Najgorsze s

 róne NK-5, 

K-8... pseudonimy agentów urody? Nazwy tajnych broni, zwalczaj

cych staro? 

atwo im artowa. Nigdy nie mieli okresu. Nie zwijali si w mkach, nie mdleli z bólu. 

Pod

miewuj si, ukadajc hasa o podpaskach. Przypinaj do tablicy ogosze gupawe teksty: 

„ Pr

dzej zaschnie ci w strupa, ni przemoknie w nich dupa." 

Na pocz

tku pracy imponowali mi. W porównaniu z reyserem s chystkami. (Nie chc 

pisa

 jego nazwiska, jest osob publiczn.) On dostrzeg we mnie talent poetycki. Lubi sucha, 

background image

gdy opowiadam. - Masz takie zaskakuj

ce porównania. Powinna si rozwija, studiowa. 

Du

o przey, dowiadczy. W tym wiecie ma 32 lata. W swoim, w którym naprawd 

yje - wiecie sztuki, jest duo starszy. Widzi inaczej, ciekawiej. Na przykad historia z El. By-

lam w panice. On natomiast zachwyci

 si jej wyobrani. Siedzia u mnie, kiedy zadzwonia (m 

E

ki pracuje z nim przy reklamach, jest owietleniowcem). Chcieli j zabra do szpitala. Dostaa 

psychozy przedporodowej. 

-  Wiesz, czemu nie zrobi

am bada prenatalnych? - szlochaa. - Bo nie potrzebuj, nie 

potrzebuj

-  Eluniu,  uspokój  si

. Jest ze mn twój kuzyn. Chcesz,  ebymy przyjechali? 

-  Przesta

am      smarowa    si      kremem      na  rozstpy - pakaa. - Przetar mi skór i 

widzia

am   na   brzuchu   zielone   oczy.   Waniejszy jest kolor oczu od tego, jakiej jest pci. 

Gryz

 mnie wyrzuty sumienia, czy to nie przez moje arty Ela wiruje. al mi jej. Zawsze 

by

a wraliwa. Niedugo urodzi i wyzdrowieje. Opowiadaa,  e gdy przychodz w odwiedziny, 

jest weso

o jak dawniej, kiedy chodziymy razem do szkoy, dziecko porusza si i kopie z 

rado

ci. 

Wszyscy spi

ci i si awanturuj. Szefowa wzywa dyrektorów po kolei do gabinetu i 

straszy terminami. Z nerwów schud

a wicej ni na obozie kondycyjnym w Kalifornii. Po 

powrocie nadal by

a gruba. Pasek, zamiast podkrela tali, wpija si niby uszczelka, eby biust 

nie przela

 si w fady brzucha. 

D

ugo tu nie popracuj. Jestem znakomicie wykwalifikowana. Znajoma zwalnia miejsce 

w moim ulubionym pi

mie. Zdaa do szkoy dla stewardes i mnie polecia. Niewiele wiksza 

pensja, ale bez nerwówki, pretensji. By

am u niej w redakcji - ju w windzie pachnie perfumami. 

Personelowi daj

 kosmetyki na spróbowanie i stylistki radz, w co si ubra. Jedyny minus - 

pracuj

c tam, nie bd moga zgosi mojego pamitnika na konkurs. Pierwsza nagroda: tydzie 

w Pary

u, zakupy, fryzjer - za darmo. A moe zagram w filmie? 

Znowu sama wieczorem w domu. Nikt nie dzwoni. I dobrze. Wymoczy

am obolae 

stopy. Pierwszy dzie

 w nowych, zamszowych pantoflach na szpilce. Grafik z copywriterem 

stan

li przy recepcji i niby od niechcenia artowali: „ Po co kobiecie inteligencja? eby odróni 

modne buty od najmodniejszych." 

Chcia

abym zobaczy kosmetyk z napisem: „Nie testowane na zwierztach. Testowane 

na m

czyznach." 

Ela urodzi

a chopca. liczny. Baam si zajrze mu w oczy - na szczcie chabrowe. Ona 

roze

miana,  adnej psychozy, normalna Elka. W szpitalu spotkaam reysera. Balowa z jej 

m

em. By cakiem pijany, mówi o sobie „wujek". Zaprowadzi mnie na korytarz pod okno i 

posadzi

 na awce. Uniós mi twarz za brod (gdybymy stali, patrzyabym na kurdupla z góry). - 

background image

Jeste

 pikna, pikna i za moda - chucha mi wód prosto w nos - twoja buzia jest za tafl czasu. 

Wida

 dopiero jej zarys. Kiedy wy-rysuje ci si na niej charakter, teraz jest oba. Niefilmowa. 

Mia

am racj - szajbus. Elka wirowaa nie bez powodu, takie rzeczy s rodzinne. 

„ Niefilmowa" - akurat. Dowiedzia

am si póniej od Eki o jego nowej dziewczynie. 

Piosenkarka rockowa z nosem do brody i oczami narkomanki. Na

pana czarownica z dobrze 

narysowan

 twarz, przerysowana karykatura. 

Dosta

am podwyk. Firma wygraa przetarg na jogurt. Robi si cieplej, zmieni fryzur i 

zaryzykuj

 depilacj nóg woskiem - boli, za to nie odrasta przez trzy miesice. Z nikim ostatnio 

nie sypiam, nosz

 grube rajtuzy, wic woski sobie rosy. Wiosna! Nogi na wolno! W 

najnowszym numerze radz

 zadba o siebie ju na pocztku marca. Zrobi wedug pisma. 

Z braku s

oca dostaam na prawym policzku syfa. Przed okresem brzydn. Taktyka 

natury. Czyta

am o tym. W dawnych czasach ludzie yli w jaskiniach i wszyscy sypiali ze 

wszystkimi. Kobiety s

 zdolne do seksu cay miesic, lecz naturze chodzi o zapodnienie, nie 

o przyjemno

. Dlatego podczas jajeczkowania hormony czyni cuda: wydziela si 

podniecaj

cy zapach, oko byszczy, wosy lni. Kiedy kobieta jest ju niepodna, przed okresem, 

wró

ka natura zabiera jej dary i odstrasza zalotników, zamieniajc w ociaego, zapryszczonego, 

zirytowanego babona. 

Tydzie

 zacz si od szpitala i szpitalem koczy.  Z mam gorzej,  dzwoni    lekarz.  

Oczywi

cie, Alzheimer nie jest zaraz, jednak wracajc od niej, byam chora. Siedziaam na 

dworcu i trz

sam si. Napatrzyam si na ksiki u Eki i pewnie dlatego mama, skurczona w 

k

bek na óku,   skojarzya   mi   si   z   wielkim,   poronionym podem. Jest moj matk,  bya 

ni

. Teraz przez chorob zapomniaa, kim jest, i ja te musz  zapomnie.  Moja  mama wicej   

nie wróci, wysz

a ze swojego ciaa i zapomniaa adresu. Nie mog jej pomóc, najwyej uly, 

p

acc za dobr opiek. 

O ma

o nie zostaam na dworcu. W ostatniej chwili wsiadam do ruszajcego pocigu. 

Nie ba

am si by sama w przedziale z facetem typu Schwarzenegger. Co mógby mi zrobi? 

Zabi

? Byabym mu wdziczna. Przegldaam kolorowe pisma. Nic nie widziaam przez zy. Tu 

przed Warszaw

 zacz zagadywa. By bardzo miy. Lubimy te same filmy, te same talk-showy. 

Jest dobrze ustawiony - ma dwa warsztaty samochodowe. Jeden pod Warszaw

, drugi z 

bratem w Kielcach. Od niego wraca

. Ekspresem szybciej i bezpiecznej ni samochodem w 

wiosenn

 pluch. Co mi si zdaje, e Wojtek szuka ony. U-mówilimy si w weekend na 

Starym Mie

cie. 

Masakra. Pryszcz na policzku nie zaschn

 po wyciniciu. Urós i boli. Zalaam go 

spirytusem. Przywalony make-upem, udaje brodawk

Kolacja by

a przy wiecach. Usiadam nie na wprost, lecz obok. Prawy policzek znika w 

background image

cieniu (mam nadziej

). Wojtek cudowny. Nigdy bym nie powiedziaa,  e jest mechanikiem 

samochodowym. Szarmancki, dowcipny. Pi

kny, gboki gos i najadniejsze mskie rce, jakie 

widzia

am. Odwióz mnie srebrnym wozem. Sta przed drzwiami z gupi min: wprosi si czy 

nie? Poca

owa w czoo i si zaczerwieni. Zadzwoni noc. Gadalimy do trzeciej nad ranem. 

Przechodz

c koo knajpki na Starówce, gdzie w sobot jedlimy kolacj, wstpiam do 

salonu kosmetycznego  „Fizis". Starsza kosmetyczka w wymi

tym fartuchu mogaby by salow 

w szpitalu u mamy. Dziwi

a si, czemu ycz sobie depilowa nogi woskiem. - Nie wie pani? 

To   grozi   odwapnieniem   ko

ci!   -   postraszya mnie. 

Nie wiedzia

am. 

-  Zlikwidowa

  wgra? - pokazaa na policzek. Mimo make-upu wida syfa. Nie 

zgodzi

am si na wyciskanie. W nim nie ma ju ropy. 

Napuch

, gojc si. 

By

ymy same w gabinecie. Kosmetyczka wyjawia sekret: - Niech pani pomyli. Jak 

przed wojn

 kobiety si depilowaly? 

-  ? 

- Zapa

k! Bierze pani zapak, opala wosy  i   smaruje   maci    na      oparzenia      -  

tormentiolem. 

Pozby

a si mnie z gabinetu. Próbowaam, gupia, w domu opali si zapak. Skoczyo 

si

 na poparzeniu ydki i skrobaniu pypci yletk. 

Z Wojtkiem  lepiej,   lepiej   i...   ciekawiej. 

Byli

my  w  jego   wasnociowym   mieszkaniu   -trzy  pokoje,   przyjemne,   czyste,   chocia  

wida

 brak kobiecej rki. Odwióz mnie rano do pracy. Po drodze spyta, czy pojechaabym z 

nim now

 BMW-ic na Wielkanoc do...  (pomylaam:  do... Kalwarii Zebrzydowskiej), do... 

(j

ka si z przejcia, do... jego rodziców, czy co?), do... MONACHIUM,  na wystaw 

samochodów. Wygada

  si, e  w   pocigu   omieli   si   do   mnie   odezwa z  powodu  tego  

nieszcz

snego   pryszcza.   „Skoro   pikne   kobiety   maj   zupenie   ludzkie   dolegliwoci..." 

Nareszcie   zawdzi

czam   co   pryszczowi. Sensownego kochanka. 

Nie by

o rady: poszam do lekarza. Dermatolog wypalia syfa pynnym azotem. Zapisaa 

ma

ci. Zaproponowaa piling chemiczny na odmodzenie twarzy. Zabieg polega na zerwaniu 

zewn

trznej warstwy tkanek - innymi sowy, obdarcie ze skóry. Potem nie mona wychodzi 

kilka dni z domu, 

atwo zaapa bakterie. Rewelacyjne wyniki. Zdecyduj si po powrocie z 

Monachium. Nie jestem za m

oda na piling. Skóra twarzy traci szybko kolagen. Po trzydziestce 

b

dzie za póno na delikatne korekty. 

Spróbowa

abym ujdrni usta zastrzykiem albo wszyciem zotej nitki. Mam za wskie 

wargi. Z wyd

tymi ustami i w dugich wosach byabym podobna do Liv Tyler. 

background image

Czekam na telefon od Wojtka. Waruj

 przy suchawce jak pies przy koci. Kiedy w 

ko

cu dzwoni, pilnuj si, eby nie piszcze z radoci. 

Miszka w pracy co

 kombinowa. Odstawiam go spokojnie i stanowczo. Nie obrazi si. 

Pobieg

 po kwiaty i wino:  „Za przyja intelektu z urod!" - wymyli toast. Zaraz pozazio si 

do jego pokoju pó

 biura. Byabym duej, gdyby nie wrócia szefowa. Mówili ciekawe rzeczy. 

Anglik, pracuj

cy dla firmy wydawniczej, przyniós stare numery czasopism i projekty nowych. 

Miszka zwróci

 uwag na miny dziewczyn z okadek. Na pocztku lat siedemdziesitych 

niedomkni

te usta,  przymglone oczy, wyzywajce pozy miay panienki  z  okadek  soft-porno. 

Je

eli  takie  s tendencje,  to   za  dziesi  lat  najszacowniejsze pisma kobiece bd miay 

ok

adki w stylu dzisiejszych  pornosów.  Czemu  Miszka  nie  powiedzia  o  tym,   robic  mi   

zdj

cia?  Rozchyliabym wargi, tego brakowao moim fotkom. Pene, gotowe na wszystko  usta  

dodaj

  charakteru,   nie wulgarnoci. 

Czuj

 si okropnie. Mam gorczk. Wezm wolne. Musz wyzdrowie przed 

Wielkanoc

. Wojtek wyjecha  do  Kielc.  Dobrze  si  zoyo, nie mogabym si z nim spotyka 

- te pryszcze. Ginekolog   doradzi

a   tabletki   antykoncepcyjne: mao hormonów, duo korzyci. 

Cera si

 poprawi, wzmocni wosy. Mnie ju nic nie pomaga. Ostatnim ratunkiem jest dieta. To 

na pewno z

a przemiana   materii.   Przestaam   je   czekolad i tuste miso. 

Wojtek martwi si

, zamiast podziwia moj siln wol. „Co zmizerniaa, chucherko," 

Nareszcie dochodz

 do swojej normalnej wagi. 52 kilo. Tyle wayam na wyborach miss Kielc. 

Pryszcze znikn

y. Chyba nie mog by gruba: tuszcz odkada mi si wtedy w wgrach i przez 

nie wycieka. Jem teraz wy

cznie owoce i warzywa. adnego alkoholu, zup, biaego pieczywa, 

klusek. Zapisa

am si na basen w hotelu Victoria. Bardzo drogo, paci si za elegancj. Wind na 

samo dno hotelu. Sztuczne palmy, ciemno jak w night clubie. Solarium, zawsze wolne maszyny 

do 

wicze. Woda zimna, ale tym facetom - morwinom z wsami i sadem na brzuchu - nie 

przeszkadza. Znam ich z telewizji: politycy. Nie interesuj

 si polityk, oni mn te. Wchodz do 

wody, przep

yn w t i nazad i wychodz  „zrelaksowani", czyli mokrzy. Drinkuj przy basenie. 

Robi

 dwadziecia dugoci tego basenu rozmiarów bajorka. 

- Zdrowa skóra i ko

ci - narzeka Wojtek. Nie mam dla niego czasu. Praca i wiczenia. 

On te

 zajty w warsztacie. 

Niez

a jestem. Oczytaam si w literaturze i sam czyj widok wystarczy, ebym 

powiedzia

a:  „Brakuje ci witaminy C albo elaza." Na zmczenie magnez. Miszce wypadaj 

w

osy. Poradziam  mu  B  z kompleksami  od  l   do  dwunastu. Te mi kaki wychodziy 

gar

ciami po myciu. Pomoga dua dawka witaminy B i krzemu.  

background image

Pok

óciam  si    z  Wojtkiem we  woskiej restauracji. Bez pytania zamówi ossobuco - 

giez. - Ulubiona  potrawa   mafiosów.   Nie   znasz?   Na ameryka

skich filmach chopaki z 

Sycylii wo

aj: „Ossobuco wedug przepisu mammy! - Nie chciaam tuszczu, kalorii, deseru. 

Siedzieli

my nabur-muszeni. Miy wieczór. Wojtek purpurowy, midli papierosa i przezywa od 

dziwaczek. Zmusi

am si zje miso, potem krem. Odwióz mnie do domu. - Buzi,  pa! Wracaj 

do siebie! - po

egnaam  go.  Natychmiast wziam  laxigen  na przeczyszczenie. Tyle 

obrzydliwo

ci miaoby zalega we mnie do rana? 

Mi

dzy mn i Wojtkiem zepsuo si. Nie mam ochoty na seks. Nie ebym go nie 

kocha

a albo czua niech. Po prostu nie myl o seksie. Nie podnieca mnie nawet prysznic,  

obmywaj

cy ciepo dziurk. Dawniej wystarczya chwila i pawiam si w rozkoszy,  oblewajc 

wod

 róowy guziczek. S takie momenty w yciu,  gdy seks przestaje istnie. By o tym artyku. 

Zmiany hormonalne?   Spó

nia   mi   si   okres...   a   jeli   to cia? 

Ginekolog wykluczy} ci

. Przepisa przysadk królika do wchania. Pobudza 

hormony. Lekarz nudzi

: „Prosz wicej je!" Straszy anoreksj. Anorektyczki zmuszaj si 

do niejedzenia. Ja jem, tyle 

e racjonalnie. Diet wyleczyam si z zaburze skórnych, bólów 

g

owy. Dymi energi. Chodz na basen. W pracy nie czuj zmczenia. Nigdy nie byam tak 

zdrowa. 

Nie pojedziemy z Wojtkiem do Monachium. Przeczuwa

am. Coraz wicej moich 

przeczu

 si spenia. Wychodz z domu i myl: „ Spotkam Elk" (niemoliwe: mieszka pod 

Warszaw

) - i spotykam. Zgaduj: „Nastpny autobus bdzie 175" - i przyjeda. Wojtek ma 

dodatkow

 robot w Kielcach. Musi pracowa za dwóch, brat zachorowa. Traktuj to na 

spokojnie. Kocha - b

dziemy razem, nie - bez tragedii. 

Moje 

ycie jest wspaniae. Takie lekkie, bez problemów. Wyrzuciam stare meble. 

Zosta

o japoskie óko i kwiaty. W kuchni stó, jedno krzeso. W szafkach czysto. adnych 

t

uszczów, kalorii. wiee owoce, soja, serek. Dziesi deko soi zawiera wicej biaka ni zupa z 

drugim daniem i deserem. Przy moim wzro

cie powinnam way 55 kilogramów. Jestem 

drobnoko

cista, wic 48 kilo to w sam raz. Nie zaszkodzi zjecha do 45 - kilka nieostronych 

chapni

 i jestemy   przy   pidziesiciu.   Znalazam   wietn ksik: Leczenie godówk. 

Przez tydzie

  sodzona woda, i czowiek jest czysty, nowo narodzony.  Musz  zlikwidowa  

ostatni

    fad    tuszczu na brzuchu. Pojawia si, gdy robic skon dotykam rkoma podogi. 

Nadal nie mam okresu. Nie martwi

 si tym. Czuam si jak szmata, nasikajca krwi. Co 

miesi

c wykrcao mnie w bólach, wyymao krew. 

Na basenie lodowata woda. Nie wchodz

 na duej ni kwadrans, trzsie mnie. 

Przesiaduj

 w  barku,   popijajc   mineraln.   Dwóch   tustych w szlafrokach dyskutowao o 

background image

zmianie rz

du. Czy prezydent  rozwali  koalicj?   Zanim  wysuszyam butelk, wiedziaam,  e 

dojdzie do tajnego porozumienia z szefem opozycji. Zakrztusi

am si z wraenia. Skd takie 

my

li? 

Czuj

 si wypoyczona fizjologii. Musz odywia ciao, nosi je ze sob, gdy w rodku 

czuj

 si kim innym. Niecielesnym. 

W pracy copywriter wzi

 ode mnie gazet: - Sama nie dasz rady, za cika. Trzepn-am 

go gazet

 przez ucho. Obla si wod z dzbanka do herbaty. Krople nie spady jeszcze na 

pod

og, kiedy powiedziaam: - Gonitw wygra nakrapiana klacz. 

Ch

opak zdziwi! si: - Od kiedy znasz si na koniach? 

-  Na jakich koniach? - nie rozumia

am, o co mu chodzi. 

-  Widzia

a,  e  zajrzaem w gazecie do dziau sportowego, eby obstawi konie na jutro. 

-  Nic nie widzia

am, ja wiem. 

Ciekawe, czy mia

am racj. Prezydent dogada si z szefem opozycji i wybuch skandal. 

Przewidzia

am to tydzie temu. 

Do domu wraca

am autobusem. Ludzie przygldali mi si: z ciekawoci? Podziwem? 

Jestem dobrze ubrana, w drogie, markowe ciuchy. Twarz zadbana, delikatna, czysta cera bez 

wyprysków. Dbam o lini

. Na pewno nie wygldam na przecitn dziewczyn. Starszy pan 

ust

pi mi miejsca, dentelmen. 

Od 

rodka wbi si we mnie sztylet. Rozdziera wntrznoci. Poknam ze dwa laxigeny i 

dopiero wtedy pu

cio. Soja wcale nie jest lekkostrawna. Jadam j tylko dla biaka. Po tych 

kurczach przechodzi ju

 ochota na jedzenie. W pierwsze dni godówek troch mn telepie i 

jestem os

abiona. Trzeciego, czwartego dnia przyjemna swoboda. Prdko mylenia, lekko 

ruchów. Czy móg

by mnie zabi zatwardzony stolec? Rozszarpa jelita i dosta si do otrzewnej? 

Niekiedy czuj

, e miesza si z krwi. Z czerwonej  staje si fusowata i  mierdzi  ode  mnie. 

Przywidzenia, oczywi

cie. 

Ca

y dzie oblegali mnie w pracy. „Skd wiedziaa,  e wygra? Masz wtyki na 

Slu

ewcu? Powiedz, na co postawi!" Tok koo stolika, e oddycha nie miaam czym. 

Wyszli

my z Miszk na korytarz. 

-  Po starej znajomo

ci: powiedz, co jest grane? - przytuli mnie. 

- Przychodzi na mnie czasem taka pewno

 - powiedziaam szczerze (no, bo jak inaczej 

to opisa

). - Wiem wtedy rzeczy, o których nie mam pojcia. 

-  Jeste

 medium? Zapisaa si do sekty i ci godz, eby miaa lepsze wyniki? 

-  Nie jestem zag

odzona. Dbam o diet. To ty naleysz do sekty: reklamowców - 

wyrwa

am mu si i wróciam na recepcj. Wieczorem, wychodzc  z  roboty,   zaszam  do jego  

pokoju. Siedzia

 nad projektem oferty dla klienta. 

background image

- Miszk

, zga wiato i wracaj do domu. Wypij si. Z twojej pracy nic nie bdzie. Facet 

splajtuje - mówi

am prawd. Przynajmniej tak mi si wydawao. Mówienie prawdy daje spokojn 

pewno

. Jest obowizkiem uczciwych ludzi. 

- Mhm - Miszk

 nie wierzy. 

Szefowa wróci

a z urlopu. Byam pierwsz osob, na któr trafia. Otworzyy si drzwi 

windy i wysz

a pachnca, obrzmiaa. Cofno j na mój widok. Zmieniam si przez ten miesic. 

Nie tak bardzo, jak chcia

am, ale bliej ideau. 

Zosta

am do niej wezwana po poudniu. W pokoju siedzia ju Miszka. Szefowa 

zaproponowa

a, ebym przesza od jutra na recepcj wewntrzn, do pokoju na zapleczu. Bd 

przyjmowa

 wyjtkowo wanych goci. Innymi sowy - awans. Zgodziam si. Zamówiam 

taksówk

 do domu. Ludzie w autobusach gapi si na mnie. Wieczorem dzwoni Miszka. Pyta, 

czy dobrze si

 czuj. Ciekawiy go moje przeczucia co do jego akcji na giedzie: sprzeda? 

Dokupi

? Nie miaam  adnych przeczu. Zoci si,  e nie chc mu pomóc. - Dziki moim 

pro

bom nie wyleciaa z pracy - przechwala si. Mówi, e szefowa chciaa mnie natychmiast 

zwolni

. Recepcja jest wizytówk firmy. Podobno mój wygld odstrasza klientów. 

Za chuda? Patrz

 w lustro i widz dwie pyzy zamiast wystajcych koci policzkowych. 

Zazdrosna baba. Nic dziwnego, przy mojej figurze przypomina fok

. Zrobio mi si niedobrze. 

Nie bior

 ju adnych leków, witamin, wistw. Przeszam na terapi naturaln. Poprawiam sobie 

humor, 

ykajc wasne hormony. Kiedy jest 

mi  bardzo  weso

o,   pluj   do  buteleczki.   Przechowuj    j w  zamraalniku.   

Zdepresjonowana, rozcie

czam to wod i ykam. Pomaga od razu. W   linie   jest   serotonina   -   

naturalny   

rodek euforyzujcy.  lina jest sycca.  yeczka z cukrem starcza na cay dzie. 

Wa

 40 kilogramów. Im  jestem   szczuplejsza,   tym   lepiej   si   czuj. Oblewa mnie fala 

szcz

cia. W gowie rozbyskuje   wiato,   widz   kolorowe,   trójwymiarowe obrazy. wiat 

znika. 

W pracy mam w

asny pokój.  Na kocu korytarza, cichy, przytulny. Przylega do niego 

toaleta tylko na mój u

ytek. Litry francuskiej wody mineralnej w codziennie zmienianym 

pojemniku. Szefowa przychodzi przed po

udniem. Gawdzimy, podsuwa gazet i prosi o moj 

opini

. Rysuj strzaki w gór albo w dó przy notowaniach giedowych. To takie proste.  Do 

wyboru trzy mo

liwoci: hossa,  bessa,  marazm.  Niekiedy gazetowe zdjcia si ruszaj i widz, 

co b

dzie  dalej.  General,   ciskajc do  prezydenta, szykuje  na  niego  zamach.  

U

miechnity  minister skoczy z okna. Jeli nic nie przychodzi mi do gowy, wsuchuj si w 

s

owa. Robotnicy kuli cian w biurze obok. Sypa si tynk. To sowo brzmi  wanie  tak,  jakby  

mia

o   zaraz   odpa. Tynk, tynk. 

Lubi

 siedzie w toalecie i sika. Wsuchiwa si w strumie, wysoko  dwiku. 

background image

Zestraja

 go z odgosami gazów. Symfonia ciaa. Wymyliam intymn kolekcj. Sikam do 

foremek na lód. Wk

adam tam piórko, somk, patyczek, much. Zamraam i mam bursztyny z 

zatopionymi 

ladami ycia, okruchami przeszoci. 

Zosta

am do prawie czwartej  nad ranem w biurze.   Copywriterzy  prosili   o  pomoc. 

Jutro oddaj

 projekty. Miszka zaproponowa mi zostawanie   na   noc w  gabinecie.   Sprowadz  

óko, szafy. Lustro ma by na ca cian. W pokoju obok  skoczono   remont,   zainstalowano  

wann

 i   mae jacuzzi.  Nie  bd    pacia  czynszu.  Zaoszczdz 300 dolarów miesicznie. 

Kupi

 wikszy telewizor i kosmetyki nowej generacji z szyszynki podu owcy. Zgodziam si od 

razu. 

Zadzwoni

a Ela. Prosia o rad, czy bra kredyt na samochód i urzdzenie mieszkania. 

Czy jej m

 dostanie prac w tej wielkiej produkcji amerykasko-polskiej o yciu Puaskiego? - 

Tak, tak, wiem. Kupili

cie dom. On zniszczy wszystko dla jednego mebla. Jak to jakiego? Dla 

óka - nie mogam jej oszukiwa. Mu znalaz sobie aktoreczk. - Bdziesz 

szcz

liwa, gdy zrozumiesz, e chuj w erekcji to jedyny pion moralny faceta. Pewnie, e mog 

tak mówi

, przesta rycze. Wytrzyj nos i zajmij si dzieckiem. Nic nie zmdrzaa? Oczywicie, 

ludzko

 jest gupia, bo inteligencj dziedziczy si po matce. Daj mu piersi, bo kwili i nic nie 

s

ycha. No, co ty? Kto ci naopowiada, e uleczy mnie ludzkie mleko? Zadzwo, jak poczujesz 

si

 lepiej. U mnie wszystko w porzdku. U mamy? Wysyam jej pó pensji. Dziewczyno, 

uspokój si

. Masz przed sob przyszo, widz j jasno... 

Re

yser dowiedzia si od Eki o moich jasnowidzeniach. Proponuje rol w erotycznym 

horrorze o czarownicach Stos pacierzowy. Niech si

 wypcha. Teraz mam wasny film, z gówn 

rol

. wietliste sceny przewijaj si przez zamknite oczy. 

„ Wspó

czesna Wenus z Milo. Kobieca sylwetka bez rk, z pontnym wciciem do 

obj

cia i krgociami. Zaspokaja pragnienia kadego. Demokratyczna bogini podania. 

Konsumpcyjna hurysa, trac

ca dziewictwo po kadym odkapslowaniu" - nagrano na 

magnetofon mój opis butelki Coli. Przedmioty s

 ukrytym szyfrem. Niektórzy go odczytuj. 

Rzeczy zawieraj

 w sobie wasn definicj. Mówi o tym z lekkoci mego ciaa i dyrektorzy 

dzia

ów przychodz sucha. 

Nie dostaj

 od tygodnia gazet. Telewizor si zepsu. Szefowa postanowia wysa mnie 

do Francji, do wypoczynkowego miasteczka Paradiso niedaleko Pary

a. Tropik pod szkem. Od 

rana sauna, masa

e, dietetycy. Dwa tygodnie odpoczynku - porady wizaystek, fryzjer, 

kosmetyczka. Zas

uyam na urlop. Pojedzie ze mn Miszka. 

background image

W samolocie rozdawano gazety, wzi

am pierwsz z brzegu. Wielki tytu: Kasandra 

wolnego rynku i moje zdj

cie, które miao by w  „Playboyu", a nie w czarno-biaym szmatawcu. 

Zanim Miszka wróci

 z toalety, przeczytaam... o sobie. Reyser pod pozorem filmu o 

czarownicach chcia

 zrobi ukryt kamer dokument o nawiedzonej, zamknitej w szklanym 

wie

owcu. Reporter gazety wykry, e w budynku firmy reklamowej wiziona jest anorektyczka. 

„Typowym objawem anoreksji (psychosomatycznej choroby dziewcz

t z krajów zamonych) - 

jest chorobliwe odchudzanie. Prowadzi ono do skrajnego wycie

czenia, a czsto przypadków 

mierci godowej. Chora miewa zaburzenia w percepcji ciaa. Pojawiaj si halucynacje. S one 

skutkiem ubocznym powa

nych zmian fizjologicznych. Dochody firmy  reklamowej, 

 

wykorzystuj

cej   chor dziewczyn, zwikszyy si piciokrotnie w cigu kwartau. Firma 

wygrywa równie

 na giedzie." Spytaam   Miszk,   o   co   chodzi,   czy  to prawda? 

- Prasa w

szy  za  sensacj.  Konkurencja nie moe nam darowa sukcesów - machn 

r

k. - Jestemy zgranym zespoem. Wszyscy ci lubi. Tak dobrze si nam wspópracuje, e 

niektórzy zamieszkali w pracy. Normalne. Wiesz, co nie jest normalne? Jedzenie w samolocie. 

Zobacz te plastikowe obrzydliwo

ci - podsun mi tack glutów. 

Ostatniego dnia w Paradiso da

am si unie prdowi wody. Kilometrowa lizgawka 

pomi

dzy skaami. Wpadam do basenu i wynurzyam si z wizj. - Miszka! - krzyknam. 

Wbieg

 w ubraniu do wody i wyniós mnie na brzeg. - Miszka, wiem, jakie haso wygra 

tegoroczny konkurs filmów reklamowych w Cannes! 

Miszka wyj

 mokry notes i lec przy mnie, szykowa si do pisania. - Przesta. Ludzie 

pomy

l, e spisujesz moj ostatni wol. 

Przeszli

my do palmiarni. - Miszka! Co-ca-cola walczy z pepsi-col. To wojna cieczy. 

Materia 

ciera si z materi pod kad postaci. Taka jej natura. Wojna smarów na przykad. 

Margaryna walczy z mas

em. Wygra pod sztandarem: 

„Margaryna wchodzi bez mas

a". Tytu nagrodzonego filmu: „Ostatnia kostka masa w Paryu". 

Po powrocie do Polski zasta

am w biurze brata. Przyjecha z Berlina. Strasznie si 

st

skni. Chce, ebymy znowu mieszkali razem. Nie mogam z nim wyj na miasto. Nie mam 

si

y. 

- Jeste

 sama na tym wiecie - wzruszy si.   - Oni   ci  wykorzystuj,   godz.   Z  

twoim talentem   i   moj

      pracowitoci      zaoymy   najlepsz firm.  Rodzinn dynasti - 

przekonywa

. Co mogam mu poradzi? 

-  Nie p

acz nade mn. Zastanów si nad sob. Zlikwiduj swoj berlisk restauracj. 

Grill jest bez przysz

oci. Za duo szkodliwych tlenków i tuszczu. Do tego choroby zwierzt. 

Czasy si

 zmieniaj. Zainwestuj w przyszo. 

-  Ale w co? 

-  Ka

da      epoka      ma      swój      gorset.      Kady musi go nosi, wic kupi. Gorsetem 

background image

naszych czasów s

 prezerwatywy. I nie przetrzymuj dochodów, nie akumuluj. Katolicy nie s 

protestantami. Nie b

d kapitalist, cierpicym na zatwardzenie pienidza. Kocham ci jak brata, 

i ty kochaj braci, siostry - inwestuj. 

Szefowa zapyta

a, czy mam ochot na spotkanie z ksidzem. 

- Ko

ció nie potrzebuje reklamy, potrzebuje mioci. Skoro jednak potrzebuje mnie, to ja 

potrzebuj

 go jeszcze bardziej. Niech wejdzie. 

Ksi

dz z mojej kieleckiej parafii - przysa go brat. Przyniós namaszczenie chorych. 

Wyprosi

 z pokoju szefow i Miszk. - Czy chcesz si, córko, wyspowiada? 

Spowiada

am si krótko. Ksidz by zadowolony z czystoci mego ycia i myli. 

-  Widujesz, córko, anio

y? - zdziwi si, gdy mu o tym wspomniaam. 

-  Tak, ojcze. 

-  Anio

y s nosicielami nowin, czy co ci przekazay? 

-  Wyjawi

y, czemu stoj za czowiekiem, a nie przed nim. 

-  Tak? 

-  Bo 

atwiej im kopa drania w tyek ni cign za sob przez cae ycie. 

-  Fantazje, moja córko, fantazje. 

-  Powtarzam, co us

yszaam. 

Ksi

dz   przeegna   mnie   krzyem   i   wyszed. 

Op

atek schowaam na póniej, gdy bd miaa apetyt. 

Miszka jest niewierz

cy. - Masz wizje z mózgu, nie z duszy - mdrzy si. - Duszy nie 

ma. Zatruwasz si

 wasnym organizmem 

i majaczysz. Jakim

 cudem te majaki s zgodne z rzeczywistoci. Prawdopodobnie twój 

uk

ad informacyjny nie bierze pod uwag ogranicze zdrowego rozsdku i dlatego w tym 

zwariowanym 

wiecie zgadujesz w 70 procentach prawidowe nastpstwa. 

Zosta

 dziki mnie zastpc szefowej. 

-  Wierzysz w nauk

? W ewolucj,  i tak dalej? 

-  Co,   mia

a wizje religijne? 

- Mo

e.   Znam   dowód   na   zawodno ewolucji. Jeste tego najlepszym przykadem. 

-   Niby   co?   -  Miszka   zaniepokoi

   si. W kocu, jak wyliczy,  trzy czwarte moich 

objawie

 si spenia. 

-  Tyle  kobiet ci  ssa

o  i  nic. A wedug praw przystosowania naturalnego czubek 

twojego cz

onka powinien wyewoluowa w sutek. 

Miszka przygniót

 mnie gazetami. - Masz, przerabiaj makulatur. - Wyszed, trzaskajc 

drzwiami. Boi si

 mojej zemsty za tamto sprzed roku. Mog naopowiada bzdur i uwierz. e 

zamierza zdradzi

 sekrety kampanii reklamowej innej firmie, e przynosi nam pecha. 

background image

Pod

czyli wideo. Nagrywam wiadomoci. Nie potrafi zapamita setek nazwisk, nazw. 

Przewiduj

, gdzie polec strzaki na giedzie. Argentyskie akcje w dó, chiskie bez zmian. 

Fundusz powierniczy Zuch klapa ca

kowita, defraudacja. Uratuje go przekupny minister. Potem 

najwi

kszy proces o korupcj. Wygra minister. Najpewniejszym rzdem w Rosji byby reim 

wojskowy. Niestety, narzucono im demokracj

, wic banki wiatowe, dbajce o swoje utopione 

tam pieni

dze, sfinansuj wybory. Prezydentem zostanie szef paramilitarnej organizacji – 

mafioso W

ska. 

Nocami ogl

dam filmy. Zamówiam wszystkie z Marilyn Monroe. W Przystanku 

autobusowym, bawi

c si dwoma groszkami na talerzu, mówi do siedzcego przy barze faceta: 

„Z dwóch rzeczy jedna  jest   zawsze   lepsza   ni

   druga.   Zawsze moesz wybra."  Czy  nie 

jest to  najwdzi

czniejszy opis wolnego rynku i  reklamy? Oferuje wolno   wyboru   sporód   

dwóch   identycznych groszków tylko dlatego, 

e jeden z nich zachwala pikna kobieta. Poza 

tym wra

enie identycznoci dwóch groszków wynika z tego,  e bidulki nie mog ze sob 

konkurowa

. Le na talerzu. Nie jestem godna. 

My

laam o tym, co mnie spotkao. Ludzie si bogac. Wicej kupuj, wicej trawi  -

jedzenia, rzeczy, pieni

dzy. Kto paci za ten dobrobyt Polski. Ile jest podobnych mi dziewczt? 

Wzdragaj

cych si przed nadmiarem i przesytem? U ydów 36 ukrytych sprawiedliwych 

podtrzymuje istnienie 

wiata. Bóg przez wzgld na nich nie spuszcza na Ziemi ognia kary. 

Marilyn czyta si

 tak samo, jak Merlin - ten czarownik z filmu o rycerzach Okrgego 

Sto

u. Zna przeszo, bo by synem diaba. Przepowiada przyszo, gdy jego matka bya 

zakonnic

 i Bóg si nad nim ulitowa. Nade mn te. 

Szefowa prosi o wymy

lenie czego oryginalnego na kampani nowych podpasek. 

Widz

 tylko jedno rozwizanie. Ogosi prawd. „Dziewczta, kobiety! Nie dajcie si ogupi. 

Wmawiaj

 wam czysto pod warunkiem uywania najnowszych wkadek i tampaxów. eruj na 

waszym pod

wiadomym pragnieniu czystoci duszy, niesplamionego sumienia. Handlarze chc, 

ebycie dostay cielesnej, materialistycznej obsesji zaplamionych spodni i sukienek. Zapomnicie 

wtedy o prawdziwej czysto

ci duchowej." 

Nie b

d czyta gazet. Ani gapi w telewizor na ludziki, pomniejszone do wielkoci 

rybek akwaryjnych. 

yj w swoim wiecie za szkem, puszczajc bbelki opinii, pogldów. 

Wyj

te na zewntrz, do prawdziwego wiata - zdychaj. Tracc popularno gin. Otwierajc 

usta wypuszczaj

 zamiast sów pustk. Medialne larwy. Scz z siebie w wywiadach 

wspomnienia, jak wyciskane w

gry. Czyrak osobowoci? 

Najszcz

liwsza jestem noc. Puste biuro. Nie pi, zanurzam si we wasnych mylach. 

background image

Ju

 nie wiem,  co jest wizj,  co mn.  Mieszaj si we mnie w jedno. W ciemnociach lekko 

wiec. Fosforyzujca    powiata    otacza    moje    smuke koci. Dopiero teraz wiem, czym jest 

szcz

cie. Moje poprzednie ycie byo wulgarn bzdur. Kobieta powinna by subtelna i 

uduchowiona. Nikogo nie potrzebuj

,  ywi si wasn eufori. Medium to kana. Medium jest 

rynsztokiem dla transcendencji,    

czcym    ciki    wiat    materii z eterycznym zawiatem. A 

je

li jestem zwykym kanaem,  zamienionym w ciek? l  z mych ust spywaj medialne pomyje, 

którymi 

ywi si ten materialistyczny padó? 

Szefowa przynios

a sukienk od Diora i pudo kosmetyków. Sprezentowaa mi te 

p

aszcz od Armaniego. 

- Mo

e przejrzysz najnowsze tendencje mody? Zimno ci? Przynios drugi grzejnik - bya 

troskliwa i naprawd

 zaniepokojona. Nie czuj do niej dawnej zoci. Uczucia mijaj. Oddalaj 

si

 ode mnie na podobiestwo ludzi, rzeczy. Widz ju tylko kontury, kolorowe plamy. Bogo 

samotno

ci. 

-  Chcecie, 

ebym mówia, co widz w gazetach.    Powikszacie    specjalnie    cae    

strony o gospodarce. Daremnie. Nic nie widz

, nie chc widzie.   S   ciekawsze   sprawy.   Nie   

powi

zane przyczyn      z      atwym      do      odgadnicia   skutkiem. Chociaby tajemnica 

mi

osierdzia, zagadka Trójcy witej czy praprzyczyna reinkarnacji. To, czego chcecie  si  

dowiedzie

 o  giedzie,   krachu gospodarczym, jest zwykym produktem przenikliwego intelektu. 

Mózg wydziela my

li. Kady organ wydziela swoje luzy: trzustka insulin, odek kwasy,  i 

warto si

 tym chwali? - trzsam si z zimna. Mam dreszcze. 

Szefowa nie zrozumia

a. Usiada na stoku u mych stóp. Niedowidz, zdaje si, e kolana 

osun

y si jej na podog. Klczc, mówia: 

-  Tu ju

 nie chodzi  o nasz firm.  Pomyl o kraju. Ojczyzna bez twoich rad zaamie si 

gospodarczo. Politycy s

 jak zwykle bezradni. Ty jeste ratunkiem, do ciebie si zwracaj 

miliony potrzebuj

cych. 

- Naród da sobie rad

. To plemi zronite strupami, bliznami. Sczepione ze sob na 

zawsze pazurami. Zostawcie mnie w spokoju. Nie widz

 liter. Jestem dobr sekretark i znam na 

pami

 klawiatur. Chc pisa swój pamitnik. 

l nie próbujcie mi wetkn

 kroplówek, nawet gdy strac tutejsz przytomno, bo rzuc 

kl

tw na firm. 

Szefowa wyjecha

a na urlop. Miszka zosta bossem i moim dostawc  wiata. Przynosi 

gazety, wod

, dietetyczne chrupki. Zaglda co godzin, czy ruszyam cokolwiek. Podchodzi na 

palcach sprawdzi

, czy jeszcze oddycham. 

Poprawia mi p

aszcz od Armaniego, zsuwajcy si z ramion. Podkrca grzejnik. Sdzi, e 

zasn

am. Nie otwieram oczu. Nie jedzc, nie pijc, nie ruszajc si, nie mam przemiany materii. 

Zastygam w absolutnym bezruchu. Pomaga mi to w koncentracji na jednej my

li. Ona wchania 

background image

inne. Absolut. 

Po

egnaam si z El przez telefon. Pocieszaam j: - Jestem ju zdrowa. Wyleczyam si 

z cz

owieczestwa, Elka. Wyjd za okno i gwiazda spadajca owietli miasto. 

background image

 

LATIN LOYER 

background image

 

Rok 

piczki Josego kosztowa opiekucze pastwo szwedzkie trzy miliony koron. 

Dziesi

 tysicy dziennie, przesczanych z kieszeni podatnika w glukoz i krew, odywiajce 

zmartwia

y mózg dwudziestodwuletniego Meksykanina. Ingrid, jego ona, podpisaa zgod na 

od

czenie aparatury. Dzisiaj dwie falujce, elektroniczne linie, ledzce puls i oddech pacjenta, 

rozejd

 si na zawsze, w dwie proste równolege, bez szans ponownego poczenia ciaa i ycia. 

ycie Josego Tapasa miao by zwyke. Od urodzenia po mier. Z jednym wtkiem, 

tkanym wed

ug tradycyjnego meksykaskiego wzoru: honor, makabra i tequila. 

Z dzieci

stwa mao pamita. Czasami zdawao mu si,  e przeniosa go przez nie w 

ramionach matka. Kiedy podrós

, nie lubi siedzie w domu. Wóczy si z chopakami po 

przedmie

ciach rodzinnego El Paco. Szukali skarbu wród kamiennych ruin indiaskich 

budowli. Jose wk

ada palec w wskie szczeliny i wodzi wzdu rzebionych zawijasów: 

szponów ptaków, paszcz zdzicza

ych bogów, wyerajcych ludzkie serca... Szczliwie dociera 

do ko

ca ornamentu, skd móg wróci do pocztku. Wierzy, e umie czyta  azteckie  znaki.   

Nie  potrafi

 jeszcze  odszyfrowa liter drukowanych lub pisanych na papierze. Byy zbyt 

misterne. Sylabizuj

c je, sysza gos  ojca:   „Be,   Be,  jak baran.  Nie  Pe,   Pe,  jak pacan!" 

Kamienne znaki nie mia

y jednej, trudnej do zapamitania nazwy Ka albo Te. Opowiaday dugie, 

zawi

e historie, za kadym razem inne.  

Osiemnastoletni Jose zda

 matur i zapisa si na uniwersytet w stolicy. Wybra filologi 

hiszpa

sk.      Nie      majc   szczególnych   talentów, doskonali to, czego nauczy si w 

dzieci

stwie - czytanie. Po studiach wróciby na sw prowincj. Uczy w gimnazjum, oeni si i 

tak jak ojciec-nauczyciel zosta

by godnym szacunku hombre, cenicym pami Emiliano Zapaty, 

dobry trunek i sjest

. atw do przewidzenia przyszo Josego popltao spotkanie z Ingrid. 

Dla niej ka

dy rok by sumiennym wypenianiem obowizków córki zamonej, 

sztokholmskiej rodziny. Ingrid w odpowiednim czasie nauczy

a si chodzi, mówi,  yka 

regularnie tabletki antykoncepcyjne i prowadzi

 samochód. Gimnazjum skoczya z 

wyró

nieniem. Maestwo, w które wpltaa si na studiach - rozwodem. Nie mylc odtd seksu 

z sentymentami, unikn

a dalszych pomyek matrymonialnych. Jej kariera radcy handlowego 

przypomina

a sukcesy gospodarki szwedzkiej w latach osiemdziesitych. Zaamaa si na 

pocz

tku roku 1990. Ingrid popada w depresj. Zmuszaa si do pracy, do bycia z ludmi. W 

wita odwiedzaa rodziców. Boe Narodzenie obchodzili po chrzecijasku, piewajc pod jod 

psalmy. Latem, w najkrótsz

 noc roku - Midsommar, taczyli pogasko wokó pala podnoci, 

wbitego na 

ce przy letniej rezydencji. Podczas tej jasnej nocy, gdy soce owietla Ziemi spod 

horyzontu, Ingrid wyrwa

a si z acucha tancerek w biaych sukniach i wiankach. Usiada bosa 

na ziemi. Rozp

akaa si jak maa dziewczynka. Lnian sukni zaplamia rozgnieciona, soczysta 

trawa, wianek zsun

 si na nos. Kto poda jej szklank wina, kto niezdarnie próbowa  j 

przytuli

. Nie starczyo mu si i pad, mamroczc skol. Ingrid ogarn wstrt. Czym byo jej 

trzydziestoo

mioletnie  ycie? Pustk, urzdzon niby dom lalek: szykownymi mebelkami, 

background image

samochodem w gara

u, prac, gdzie spotykaa podobne, wypchane pienidzmi lalki. Postanowia 

wyjecha

. W biurze podróy zachwalano egzotyk i komfort modnych pla Acapulco. Miaa 

nadziej

, e witalno Poudnia uleczy j z melancholii. 

W Meksyku za mackami 

aru pezay dziwaczne zwierzta, wsysajce ciepo. Tropikalne 

gor

co pyno przezroczyst law. Ingrid snula si midzy pla a hotelem. Upal podszczypywa 

jej obna

one uda, obmacywa piersi. Smarujc kremem pomarszczon skór,  udzia si,  e 

wysusza j

 soce, nie czas. 

Znudzona  hotelowym  menu  dla gringos, zagl

daa do knajp, szukajc prawdziwego 

meksyka

skiego jedzenia. Nie przejmowaa si wulgarnymi zaczepkami wsatych facetów. W 

zau

ku uliczki schodzcej do oceanu trafia na knajp, której jedyn ozdob byo olbrzymie okno. 

Ludzie za szyb

 poruszali si wolno w soiku konfitury z lepkiej przestrzeni. Zanim podszed 

kelner,    Ingrid   przeczyta

a   dokadnie   kart.   Nie chciaa chili con carne. Miaa ochot na 

chili con sex.   Ostry,   pieprzny   seks,   przyprawiony   latynosko-kiczowatymi sentymentami, z 

przystojnym kelnerem. Jego w

osy, zaczesane do tyu, poyskiway tust czerni. Skórzane 

spodnie obciska

y msko. Nazywa si Jose. Studiowa w Mexico City. Do Acapulco 

przyjecha

 na wakacje zarobi. Nie odwayby si zaproponowa randki tej biaowosej  turystce.  

Onie

mielaa  go wyzywajc, egzotyczn urod. Podajc wino,  stara  si  nie widzie jej 

rozchylonych ud. Przytrzyma

a go za rk. 

- Wpadnij na drinka do „Cabany", o siódmej - szepn

a. 

- With pleasure - przytakn

 skwapliwie. Mczyni  przy barze  dostrzegli jej   poufay 

gest. 

-  Leci na niego. 

-  Ma ze trzydziestk

,  dziwka. 

-  Takie  s

 lepsze  od  dziwek. Wszystko umiej, wszystko ju robiy i chc jeszcze. 

Patrzyli za ni

 przez okno, oprawione w gipsowe kaktusy. 

By

o dokadnie tak, jak to sobie wymarzya. Po drinku poszli na gór do jej pokoju. 

Ch

opak pachnia socem i oceanem. Huczca muzyka z dansingu i wino pite z butelki zmieniy 

ich mi

osne municia w drapieny taniec. Ingrid obja go nogami, zarzucia mu je na szyj. 

Opad

a bezwolnie na poduszki, by w nastpnym takcie zmieni tempo. Jose po paru ykach wina 

znowu prowadzi

. Jego spryste ciao przebijao j orgazmami. 

Tej nocy Ingrid zapragn

a dziecka. „Mam 38 lat. Rok, dwa i moe by za póno - 

oblicza

a w ciemnociach przy picym Josem. - On jest nieziemsko przystojny. Oliwkowa 

skóra, prosty nos, najbielsze z

by, oczy na pó twarzy i ten sodko-okrutny umieszek. Mieszane 

dzieci s

 zdrowsze i adniejsze. Jose mógby przyjecha do Szwecji." 

Na razie nie my

laa o powrocie. Zostaa miesic duej. Chopak si zakocha. Nie znaa 

takiej czu

oci i zwariowanych manier. Gdy powiedziaa o ciy, uklk przed ni i paka, caujc 

po brzuchu. Zawióz

 do rodziców. Nie namawiali ich na zostanie w Meksyku. Skoro Jose 

sko

czy studia w Szwecji i zostanie el profesor w Europie... - Jego przodkowie te pochodzili z 

Europy - opowiada

 Ingrid ojciec Josego. -Dlatego jest zdolny i wysoki. W jego yach pynie 

background image

krew hiszpa

skich grandów. 

W Sztokholmie wzi

li jesieni  lub. Krewni Ingrid ogldali z pobaaniem modego 

po

udniowca. 

- Dla Ingrid dobrze, wreszcie zdecydowa

a si na dziecko - pocieszali si rodzice. 

Przez dom przewali

 si tum znajomych, ciekawych jej Latynosa, stukajcego obcasami 

po parkietach. Przyjació

ki wpatryway si w niego z nabonym podaniem. Czterdziestoletnie, 

bogate kobiety, marz

ce o seksie z niezawodnym kochankiem. Jose by dla nich uroczy i 

niedost

pny. Kocha Ingrid. 

Nie najlepiej znosi

a ci. Najpierw zadrczaa si, czy dziecko bdzie normalne. Póniej 

piek

a j zgaga, puchy nogi. Zocia si na Josego o przesodzon kaw, krzywo podsunite pod 

obola

e plecy poduszki. Denerwowaa si jego tpot. Po trzech miesicach kursu nie dawa 

sobie rady ze szwedzkim. Nadal rozmawiali po angielsku. Irytowa

o j powtarzanie tych samych, 

najprostszych szwedzkich s

ów. Jose zamienia je w nie istniejce w adnym jzyku, chocia 

przekonywaj

co brzmice wyrazy. 

- Jestem twoj

 Królow  niegu - powiedziaa mu Ingrid na pierwszym zimowym 

spacerze w parku. Zapami

ta: „Król-w ngu". 

Dzieci turla

y si w zaspach, zjeday z górki na sankach. „Tak jest ze szwedzk 

wymow

 - pomyla Jose. - Akcent wspina si z wysikiem pod szczyt i spycha sowa,  eby 

rozjecha

y si bezadnie, poprzewracay." 

Nauka szwedzkiego by

a tortur. Nie sysza, gdzie kocz si zdania, nie odrónia 

dziwacznych samog

osek, przedrzeniajcych a, u, e. „Mie dwadziecia lat i trafi na granic 

swej wszechmocy, jest pocz

tkiem uomnoci, zwanej dorosoci" - zanotowa w zeszycie 

po

ród wierszy o mioci i samotnoci. 

Na starówce, w latynoskim barze „Chiquita", zaprzyja

ni si z barmanem - chilijskim 

studentem historii. Claudio mieszka

 w Szwecji od dawna i nie mia zudze: - Jose, trafie do 

raju bia

owosych anioów. Przebogaty kraj, eksperymentalna probówka przyszoci.  wiatem 

b

d rzdzi kobiety, tu wanie si to zaczyna. 

Chc

 wsadza do wizienia klientów prostytutek. Niedugo bycie mczyzn  bdzie tu 

przest

pstwem. Nic dziwnego, skoro w ich jzyku „czowiek" - to ona. „mier" - on. 

Kulturowy matriarchat. Kraj w kszta

cie zwisego penisa! Mitycznym zaoycielem tego narodu 

nie by

  aden bohater, ale pramatka Svea. Uwaaj na siebie, bracie - perorowa Claudio, 

przekrzykuj

c sals. - Kocz si walki systemów politycznych, wadza mczyzn... 

Jose zgodzi

 si na  „wspólny poród". Bdzie przy niej, jeeli to takie wane... Ingrid 

liczy

a dni do koca mki. - Co ze synnym instynktem macierzyskim reklamowanym w 

podr

cznikach dla ciarnych? - martwia si. - Wszystko w swoim czasie - pocieszaa j matka. 

- Zobaczysz male

stwo i zapomnisz o porodzie, o cierpieniach. 

Po pierwszych skurczach, gdy odesz

y wody, Jose zawióz  j do szpitala. Heroicznie 

wkroczy

 do sali porodowej. 

background image

-  Nie,   Ingrid,   nie  potrafi

!  - rzuci  si do wyjcia, gdy rozcinano jej krocze. 

-  Wracaj! To jest nasz poród! - j

kna. 

Urodzi

a po trzech godzinach. Pielgniarka zawoaa Josego. Do porodówki wjecha 

tradycyjny wózek z szampanem i szwedzk

 flag. Szczliwa, uczesana i umalowana Ingrid 

przytula

a dziecko. Na jego rczce zacinito plastikow bransoletk z napisem: „Dziewczynka 

Tapas". 

Ingrid szybko znudzi

y pieluchy, przeciery, podgrzewane butelki. Wrócia do pracy. 

Dzieckiem zajmowa

a si niania. Gotowaniem i sprztaniem - gosposia. Jose czyta ksiki, pisa 

wiersze. Wozi

 na spacer kilkumiesiczn Sabink. Wysuchiwa matczynych zachwytów 

podstarza

ych biznesmenek i arystokratek, odwiedzajcych dom pod nieobecno Ingrid. 

Sprawdza

y, czy robi postpy w szwedzkim. Pakoway mu palce w usta, ukadajc wargi do 

wymowy a, o. Mia

 ochot je poliza z litoci albo pogry. Samiczy chichot tych kobiet by 

skomleniem o seks. Wychodzi

y, poprawiajc  akiety i obcigajc spódniczki, jakby je kto 

próbowa

 z nich zedrze. 

Którego

 wiosennego dnia wyrwa si wczeniej ze szkoy. Bolaa go gowa. Wszyscy w 

klasie narzekali na wiosenne przezi

bienia. Po drodze do domu kupi aspiryn. W ogrodzie 

s

siadów stay sczepione ze sob psy husky. Szkliste, niebieskie lepia suki iskrzyy si niczym 

dwa kawa

ki lodu. Takie oczy miewaa Ingrid. Nie pyta wtedy, co si stao. Omijaa go wzrokiem, 

patrzy

a w telewizor. Zmczona, zamykaa si w swoim pokoju. 

Jose wszed

 do mieszkania. W przedpokoju leaa torba Ingrid, w sypialni palio si 

wiato. - le si czujesz? - zawoa. 

Le

aa w óku, palc papierosa. Obok niej picy facet. Miaa lodowate spojrzenie. Jose 

zatoczy

 si. Chcia ich zabi, zabi siebie. Uciek. Nie za bardzo pamita, co dziao si przez ten 

tydzie

. Ockn si w domu Claudia. Pi, budzi si nieprzytomny, zasypia, eby zapomnie, e 

yje. Wróci do domu, sam nie wiedzc, po co. Zobaczy córk. Ingrid nie próbowaa si 

t

umaczy, przeprasza. - Nie yjemy w redniowieczu ani w Meksyku. Mog robi, co chc. 

Jose nie zamierza

 powtarza banaów. Powiedziay si same, bez jego woli. - Przecie 

jeste

 matk, moj on... 

-  I dlatego mam zrezygnowa

 ze swojego ycia? 

Spakowa

 si. Do plastikowego worka wrzuci ubrania, ksiki. Gosposia podaa mu 

kopert

. Ann von Trot, najlepsza przyjacióka Ingrid, zapraszaa go do siebie. 

-  Ingrid taka jest, nie zmieni si

. Wykorzystaa twoj naiwno. Przywioza ci z 

podró

y jak jaszczura z Galapagos - Ann rozwiewaa ostatnie zudzenia. By dawc spermy. 

Rozp

odowym samcem. 

Ann równie

 potrzebowaa pomocy. Spragniona czuoci, starzejca si arystokratka, 

znudzona eleganck

 samotnoci. Jose jej nie zawiód. Obsugiwa seksualnie, udajc namitnego 

kochanka. Zas

uy na przytulne mieszkanko w centrum Sztokholmu. Wkrótce zaspokaja 

zachcianki pozosta

ych przyjacióek Ingrid. Najpierw z zemsty, póniej dla drogich prezentów, 

dyskretnych, comiesi

cznych przelewów bankowych. Najbrzydsza z nich podarowaa mu ma 

background image

Alf

 Romeo. „eby przyjeda, kiedy ci potrzeba" - nagryzmolia szmink na przedniej 

szybie. 

Nie by

y o siebie zazdrosne. Sprawny seks uwaay za wart wydatku usug. Jose 

wiedzia

,  e polecay go sobie jak dobr fryzjerk czy krawcow. By kosztowny, a luksus 

kosztuje. Drogie garnitury, buty szyte na miar

. „Najbardziej dekoracyjny facet w Sztokholmie" 

- ocenili go dwaj party fixaren, kr

ccy modnym wiatkiem stolicy. Dopisali do listy saw, 

zapraszanych na snobistyczne imprezy. Jose nie opuszcza

  adnego szykownego party. Sta 

samotnie z drinkiem, ocenia

 goci. Wychodzi na parkiet, gdy grano szybkie kawaki. 

Blondw

ose piknoci uganiay si za zmysowym przystojniakiem. aden tutejszy nie potrafi 

tak stanowczo obj

, szepta komplementów, uwodzi bez desperacko-pijackich pyta: „Czy nie 

masz nic przeciw temu, 

e ci pocauj?" 

Jose sprawia

 sobie przyjemno krótkimi romansami. Zostawa! do pierwszych pretensji. 

Lubi

 patrze na aosne miny dziewczyn, kiedy pyta: „Dlatego, e mnie kochasz, mam zmieni 

moje 

ycie?" Mode, pikne paciy zami. Stare klientki - walut. 

Zdarza

o mu si kilka dni nie odpowiada na telefony, nie wychodzi z domu. Pi i 

uk

ada! wierszyki: „Ciki jest zawód poety -wyciska podziw z kobiety." Trzewiejc, brzydzi 

si

 sob. 

Ann von Trot zabra

a go w poowie lata na swój jacht. Od czasu, gdy dowiedziaa si, co 

oznacza po hiszpa

sku jego nazwisko

, mówi

a do niego: My Snack. Obtacowywa zaproszone 

na rejs stare pulardy, nafaszerowane silikonem i hormonami. Która

 z nich, rozochocona 

zmys

owym plsem, zapytaa, czy daby jej lekcje salsy. 

Ann s

dzia, e to znakomity pomys. 

-   Jose,   móg

by   zaoy   szko   taca! Znam   kogo,   kto...   -  powiedziaa  w   

kabinie, zdejmuj

c bikini. 

-  Je

li  chcesz  si  mnie  pozby,   to  najlepszy pomys - odpowiedzia,  zwilajc j 

wazelin

-  Chc

  ci  pomóc,  my poor,  little Snack. Nie  mylae  o wasnym  biznesie?  Nikt  ci  

nie ka

e taczy od rana do nocy. Byby dyrektorem. Poza tym czeka ci rozwód. Bdziesz 

potrzebowa

 drogiego adwokata. 

Zaprzyja

ni si z modym adwokatem Ann. Chodzili razem do dyskoteki. Podrywali 

najlepsze panienki. Gdy dziewczyna nie mog

a si zdecydowa na którego z nich, brali j 

razem. Rozmawiali wtedy o rozwodzie, uwa

ajc to za znakomity dowcip. - Jose, niele si 

w

enie, duuue pienidze - adwokat poprawia gow dziewczyny, nie do gboko biorcej go 

w usta. Jose posuwa

 j od tyu, przytrzymujc za podskakujce poladki. 

Pewnej podyskotekowej nocy d

ugonoga pikno leaa wyczekujco, a on nie móg 

urosn

 do wymiarów mczyzny. Zamiast dumnie wypronej mskoci zwisaa mu niewielka, 

zawstydzona ch

opico. Dziewczyna pogaskaa j czule i woya do ust. Po chwili wyplua. 

                                                 

  Topos - po hiszpa

sku „zakska". 

background image

-  Co

 nie tak ze mn? Zaprzeczy. 

-  Z tob

-  Nie. 

-  No, to nie tra

my czasu! - nadziaa si na jego palec. 

Radzi

 sobie potem t metod coraz czciej. Przesta sypia z modymi dziewczynami. 

Oszcz

dza siy na wymagajce klientki. Nie zadowalay si wirtuozeri jego dugich palców i 

francuskimi poca

unkami. Chciay mie jurnego mczyzn. Za to paciy. 

Nie pomaga

y piguki z muszek ani witaminy. Dla napalonych na Josego babsztyli jego 

impotencja by

aby obelg. Straciby kochanki i pienidze. 

Odwiedzi

 zdziwacza malark. Ta przynajmniej nie daa banalnej kopulacji. Zawizaa 

mu dziuraw

, czarn chustk oczy, mazakiem dorysowaa wsik. - Jeste Zorro! - rozkazaa. 

-  Galopuj i ok

adaj mnie szpicrut! 

Uje

danie posiniaczonej, cycatej grubaski doprowadzio Josego do spazmów miechu. 

Zdj

 mask, pocaowa artystk w usta. Ona bya stuknita, on chory. 

 

Doktor  uzna

  Josego   za   okaz   zdrowia. 

-  Zwyk

e przemczenie.  Prosz  da sobie  dwa tygodnie  urlopu,   od  wszystkiego. 

Je

li   si   nie polepszy, wyl pana do specjalisty. - Przepisa mu tabletki na wzmocnienie. 

Jose postanowi

 znikn ze Sztokholmu. Zostawi Ann wiadomo,  e wyjeda do 

Meksyku. Nie by

 pewien, czy wróci. 

W rodzinnym mie

cie samotnie odwiedza stare kty. Koledzy poznajdywali prac w 

wi

kszych miastach. Wracali, tak jak on, odwiedzi krewnych, pochwali si uciuanym 

maj

tkiem. 

Rodzice obejrzeli z zachwytem zdj

cia wnuczki, domu, samochodu. Odtajaa w nim 

dawna fantazja, nak

ama o ingrid i studiach. Po pierwszym dniu wiedzia, e nie zostanie. Nie 

pasowa

 do nich, do swojej przeszoci. 

W

óczy si po okolicy. Jezioro, w którym nauczy si  pywa, zmalao. Przypominao 

olbrzymi

 ryb, rzucon w piasek play.  uska fal podnosia si ciko na mierdzcym 

szlamem cielsku. 

Zajrza

 do starej Cabiros. Jej dom, sterta kamieni przykrytych som, sta na pustkowiu, 

przy piaszczystej drodze do wsi. Cabiros, pó

-Indianka, rzadko odwiedzaa miasteczko. Zjawiaa 

si

 w targowe dni, zakutana chust. Rozkadaa j na ziemi. Siadaa w kucki i wróya z kart. 

Lubi

a go. Nigdy jej nie dokucza. Miaa dla niego tylko wod. - Pij, woda jest pikna i ty 

jeste

 pikny - chwycia go za rkaw malutk  doni,  cinit reumatyzmem w ksztat kurzej 

apki. 

Chcia

 jej zostawi pienidze. Pogardliwie prychna. lina ze szczerbatych ust skapna 

na zwitek banknotów. - Za pieni

dze wró. Za due pienidze - zwaya w doni zapat -duo 

powiem. 

background image

Kaza

a mu wycign sze startych do biaoci kart. Westchna. 

- Co

 zego? - zaniepokoi si. 

- Jak 

yj,  nie widziaam takiej wróby! Z   wielkiego    nieszczcia    czeka    ci    

wielkie szcz

cie - pocieraa karty o czarn spódnic. 

-  Co

 wicej? 

-  Wi

cej nie mona dosta ani tutaj, ani tam - odwiedziny byy skoczone. Cabiros 

usiad

a  na  progu  domu, Jose  spojrza  w jej   oczy, wpatrujce si bez zmruenia w soce. 

Staruszka by

a lepa. 

Obserwowa

 powietrze. Porównywa je ze szwedzkim. Meksykaskie nie byo lodowato 

przezroczyste. Unosi

 si w nim wieczny kurz podobny do tego z kamieniarskiej pracowni. 

Falowa

o pod dutem niewidzialnego rzemielnika, wykuwajcego zwiewny ornament. Jose 

zapami

ta dziecinne wraenie: na gazach indiaskich ruin kto narysowa rozgrzane powietrze. 

Strumie

 ornamentu opywa spkany kamie. 

Kiedy

 z chopakami próbowali odgadn, czemu Indianie porzucali w dungli kamienne 

miasta. Jose przechwala

 si,  e umie czyta indiaskie znaki i pozna tajemnic. Kumple go 

wy

miali. - Zmylasz! - zawyrokowa konusowaty Pepito, wnuczek prawdziwych Indian z gór. 

Jego dziadek leczy

 zapalenie wyrostka robaczkowego zaklciami. Podpiera chorego o podobne 

do akacji drzewo huamuachil i czeka

 na poudnie. Wtedy noem wycina z cienia chory kawaek. 

Ran

 zaszywa magicznymi zioami. Udeptywa j, a stawaa si paska i nie odstawaa od ziemi. 

Wieczorem cie

 rozciga si, znika razem z bólem. 

Jose po

aowa,  e dziadek Pepita dawno nie yje. Moe znal jakie zioa na jego 

przypad

o? 

Pepito, w podartej koszuli, podeszwach przywi

zanych rzemieniami do stóp, mówi, e to 

ziemia Indian, dlatego daje im moc. Biali przynie

li  mier. S podobni do szkieletów, 

ta

czcych w dzie zmarych. Pokaza Josemu obejmujce si kociotrupy, podrygujce na 

sobie. - Biali tak robi

 dzieci. -Jose nie wierzy. - I wyj wtedy jak psy noc. 

 

Przed wyjazdem Jose poszed

 nad jezioro. Kpaa si w nim naga dziewczyna. Nie 

przestraszy

a si. Wysza na brzeg. Zakadajc sukienk, podniosa ramiona. Za nimi potoczyy 

si

 w gór krge piersi. Z gstych wosów na onie  ciekaa woda. Byy zroszonym ogrodem, 

g

szczem skrywajcym sodki owoc pci. 

Podesz

a do niego, miejc si zalotnie. -Hej, Jose! - Rozpozna córk sklepikarza. Miaa 

z 15 lat. Usiad

a przy nim. Sucha jej dziewczyskiego paplania. Wdycha wilgotny zapach 

czekoladowej skóry. Nie poczu

 podniecenia. Dobro. 

Medycyna okaza

a si równie bezsilna, co Jose. Lekarz zapyta! go, czy asystowa przy 

porodzie. 

- Wielu facetów traci po tym ochot

 na wspóycie. Podejrzewam, e przyczyn pana 

k

opotów jest umys, nie ciao. Prosz spróbowa 

background image

psychoterapii. 

Andersson, doktor psychologii, dogrzeba

 si w psychice Josego wza. W nim zasupay 

si

 dusza i ciao pacjenta. Andersson podejrzewa, e Josego wykastrowaa ona. 

„ Wszechpo

dliwa kobieco zabija to, czego nie potrafi wchon. Silny instynkt 

samozachowawczy Meksykanina przybra

 form pasywnej obrony, jak jest impotencja. 

Impotencja jest tak

e karaniem kobiet" - spekulowa psychoanalitycznie. 

Jose na le

ance przyglda si z bliska jego siwym, przyklepanym wosom. 

Obrysowywa

y cienkimi kreseczkami ysiejc czaszk. Nieskazitelny fartuch, narzucony na 

czarny garnitur, oddziela

 doktora od brudów, wylewajcych si z podwiadomoci pacjentów. 

Po kilku sesjach Andersson zdecydowa

-   Skoro   nie   jest   to   uraz   wyniesiony z po

ycia maeskiego, poszperamy gbiej. 

Doktor cofa

 go do dziecistwa: 

-  Jeste

 maym chopcem. Grasz w pik - mówi  przekonywajco. Jose  posusznie  

dziecinnia

. Cigiem skojarze wraca w meksykask przeszo. Gra z chopakami w pik, po 

hiszpa

sku wyzywa  kamliwego Pepito. Nie mia  adnych zobowiza. W teraniejszoci 

czeka

y rozczarowane kobiety, dugi, rozwód. 

-  Nie dam rady - zafrasowa

 si Andersson. - Nie znam hiszpaskiego.  Odel ci do 

doktora Mendesa. 

Doktor  Mendes  prowadzi

  psychoterapi hipnoz. 

-  Nie nale

y si spodziewa cudów. Nie wikszych ni od figury Matki Boskiej z 

Gwadelupy - Mendes, argenty

ski yd, ypn wesoymi oczkami. 

Jose dawno nie s

ysza takiego hiszpaskiego. W jego rozpdzie gubi si akcent, 

skacz

cy wród sów niby byczki na argentyskiej pampie. Doktor spacerowa po gabinecie. 

Przystawa

 obok jaskrawych obrazów. Mówic, zaciera  rce, jakby ogrzewa si kolorami 

malowide

. Sprawdzi podatno Josego na sugesti. By zadowolony. Lewa rka pacjenta 

pos

usznie napenia si gorcym powietrzem i powoli uniosa. Jose zabra  j z powrotem. 

Trzyma

 sztywno wycignit przy boku. 

-   Wszystko   b

dzie   dobrze.   Szkoda,   e nie od  razu przyszed pan do mnie. 

Andersson wywo

a u  pana  regresj do  dziecistwa,  i co? 

Spodziewal si

 usysze seplenienie po szwedzku? Oto skutki przerostu intelektu nad 

rozs

dkiem u takich specjalistów, jak on. Psychoanaliza zatrzymuje si na progu 

pod

wiadomoci. Zaglda przez uchylone drzwi. Hipnoza wchodzi dalej. Oglda najskrytsze 

tajemnice. Ale czym jest hipnoza? Sugesti

? Odmiennym stanem wiadomoci? Wmówieniem? 

Bywa skuteczna, chocia

 nie wiemy, dlaczego. 

-  Drogi panie Jose, wyruszamy w nieznane. Prosz

 si rozluni i patrze na mój palec - 

Mendes rutynowo usypia

 pacjenta. 

Zamazany, falliczny ksztalt porusza

 si wahadowo przed oczyma. 

 

background image

Josego obudzi

a poranna erekcja. Niewielka, ale erekcja. Pierwsza od trzech miesicy. 

Podziwia

 j, jak znikajcy uk tczy. 

Tydzie

 póniej doktor by pewien powodzenia terapii. Postanowi j przyspieszy. 

-  

eby szybciej wej w hipnoz i atwiej z niej wyj, podaje si zaawansowanym 

pacjentom has

o. Prosz poda sowo, którego nikt nie uyje przypadkowo w pana obecnoci. 

Josemu przypomnia

y si dziecinne wyliczanki z indiaskich zakl. 

-  Cotetoje - mo

e by? 

-  

wietnie - wpisa do komputera Mendes. - I drugie. 

-  Huamuachil. 

-  Znaczy to co

-  Pierwsze nic, drugie jest drzewem. 

-  Jeszcze jedna sesja i od nowego roku akademickiego  b

dzie  pan  prymusem w szkole 

i w 

óku - obieca doktor. 

 

Po wyj

ciu od Mendesa Jose zajrza do cukierni. Na wystawie zaciekawi go 

czekoladowy globus. Ameryki przypomina

y klepsydr. Piasek z Pónocnej przesypywa si 

zw

eniem Meksyku, przez pustyni, do Poudniowej. 

 

Ostatni

 sesj Mendes zaczai wspomnieniami. 

-   Mój    ojciec    nazywa

    si   Teitelbaum, w Argentynie lepiej brzmiao Mendes. A 

pa

skie nazwisko? 

-  Nikt go nie zmienia

. Po co? 

-  Domy

lam si. Nie ciekawio pana jego znaczenie? 

-  To oczywiste. 

-  Tak, po hiszpa

sku tak, ale w sanskrycie oznacza ascez, umartwianie si.  adnych 

kobiet, alkoholu. Medytacja i joga. 

-  Nie wiedzia

em. 

-   Stare  przyzwyczajenie  

ledzenia  sów. Jeszcze  z  ydowskiej   szkóki.  Hinduski  

„ tapas" prowadzi do o

wiecenia. 

Josego nie interesowa

a joga. Mendes wprowadzi go w sen. Obudzi si po pó godzinie. 

Doktor w

czy magnetofon. Krzykliwy gos bekota niezrozumiae dwiki. 

-   Rozumie  pan  co

  z  tego?  - Mendes cofn nagranie. 

-  Nie. 

-  To pana,  

e tak powiem,  wypowied. Na  pocztku  byo   cakiem   rozsdnie.   

Podniós

 pan palec do góry i powiedzia: „Pierwsze czytanie snu." Póniej  zmieni si panu gos 

i nie chcia

  pan  przerwa,   musiaem  krzycze:   „Hua-muachil!" Nie mówi pan nigdy po 

india

sku? 

-  Nigdy - Jose s

dzi,  e jeszcze ni. 

background image

-  Piastunka mo

e bya Indiank?  

Jose pokr

ci gow. - Indiaski? 

-  Wie pan co, jeden z pacjentów mówi

 przez sen po walijsku. Okazao si,  e w 

dzieci

stwie sysza walijskie piosenki z radia. Prosz wzi ze sob kaset i gdyby byy jakie 

problemy, dzwoni

 do mnie. 

Jose przeszed

 w pónie przez korytarz. Obudzi go haas ulicy. Na rogu zajrza do 

cukierni. Z czekoladowego globusa wygryziono pó

 wiata. 

Zadzwoni

 do Ann von Trot: - Przyjd  jutro.  Tak,  wróciem. Bardzo si ciesz,  e ci 

zobacz

. Id spa, eb mi pka. 

Przed za

niciem sucha kasety Mendesa. Przenosi ciepo z rki do pleców, rozlewa po 

ca

ym ciele. Gos doktora przycich, wczyo si nagranie z ostatniej sesji. Dochodziy do niego 

jeszcze ko

yszce, nieznane dwiki. 

- Niektórzy mówi

 przez sen, inni do siebie. Skd pewno, e si obudzili? - pomyla, 

zasypiaj

c. 

Us

ysza: „Drugie czytanie snu." Kto mówi jego gosem: - Jestem szumem krwi. 

Biciem serca. Kiedy p

on, jestem bogiem soca, kiedy wieje wiatr, jestem pierzastym wem. 

Zawarli

my braterstwo krwi, gdy kaleczye palce na moich kamieniach. Wsczyem ci zimn, 

kamienn

 krew. Poznae tajemnic. Sny, oplatajc gow, rozmikczaj myli i krusz koci. 

Indianie uciekali z kamiennych miast ze strachu przed snem. Porzucali zdobyte przez wroga 

twierdze.  

Bronili si

 górskim krysztaem. Nie znali nic twardszego. Rzebili z niego czaszki na 

ofiar

. Sny krysztaowych czaszek byy przezroczyste. Obmywali je wod. 

Ludzkie g

owy obmywaj sny. Okadzaj je dymem wspomnie i przeczu. Indianie 

wiedzieli, 

e nadejdzie senna fala, pograjca myli. Wysza od murów miasta. Zatapiajca 

szale

stwem. Gdy si zbliaa, nili j, niosc gsty dym, ciki sen bez marze, z którego nie 

ma przebudzenia. Co noc k

adli si w innym miejscu, nienaruszonym snami. Jeeli pewnego 

ranka przedmioty traci

y barw i zwyk wag, oznaczao to, e zblia si najwysza fala. Rzeczy 

stawa

y si zanione, nieprzydatne na jawie. 

W mie

cie zostawa kapan. Zasypia na otarzu. Dawa si pore koszmarom, by 

uratowa

 uciekajcych mieszkaców.  ni cierpienie i szalestwo. Przeni je do koca, od 

pocz

tku. Ludzie byli znowu czyci. Wznosili nowe miasto. Mijay dwa, trzy pokolenia i sny 

kruszy

y kamienne mury, mciy kryszta ofiarnych czaszek. Kapan zasypia. 

Jose si

 nie obudzi. Umiera na sen. 

background image

 

NAMI

TNIK 

background image

 

Rozk

adam przecierado. Nacigam na óko. Bdzie pótnem obrazu: kobieta i 

m

czyzna. 

Wyci

gasz po mnie rce. Kadziesz na sobie. miejesz si,  e mczyzna jest 

najpi

kniejszym czowiekiem. Ale mam racj. Spójrz, twoje nogi s silne. Wskie biodra, brzuch 

i uda to maszyneria mi

ni. Najczystszy rysunek, bez poprawek na nieforemn, baloniast ci. 

Nie jeste

 spiarni z sadem powtykanym w waki tyka i piersi. Nie przyssie si do ciebie od 

rodka wygodniay embrion. Zobacz: 

Twój najmniejszy mi

sie, ten nadgarstka, czy si z ramieniem, muskuami. Jego ruch 

podtrzymuj

  cigna pleców. Nie ginie gdzie w krgociach, nie rozpuszcza w tuszczu. Dla 

kobiety dorastanie jest puchni

ciem. Dla mczyzny nabieraniem siy. 

Widz

c pierwszy raz moje nagie piersi, powiedziae: „S bezradne jak rozoone rce." 

Ca

ujesz je i s  wite. Róowieje aureola sutek. Nasza wita Cycanna, patronka o dwóch 

relikwiach. Trzeba je adorowa

, liza. Drczy gryzc,  ciskajc, bo nie ma witoci bez 

umartwie

Seks pachnie z ust i 

lini si midzy nogami, kiedy mówisz do mnie, delikatniej ni 

poca

unek. Wkadasz jzyk midzy wargi. Dzielimy si ostatnim zrozumiaym sowem. 

Rozgryzamy: ko - och - am, I opadaj

 ozdoby sów. W jku gos jest nagi. W samym rodku 

krzyku. Pragnienie nieprzek

adalne na wyuczone, tresowane sówka. 

Zostaje rytm, puls krwi. Powinno

 rytmu przywoujcego rozkosz. Wkradam si pod 

ciebie. Zlizuj

 krople potu. Maj przezroczysty smak. Przepywa przez nie ciepo, sona zawo, 

lepko

 podania. Poczekaj - odpycham ci stop. Bierzesz j do ust. Rozdzielasz pieszczot 

palce. Mokr

 ocierasz o policzek. 

Pochylasz si

 powoli nade mn. Wosy zasaniaj ci twarz. Twoje plecy s splecione z 

mi

ni. Wygite w pokonie. Jest w nich ulego i groba mocy. Wyciosany z kamienia 

antyczny kap

an, skadajcy nasienie w ofierze: „Nie bdziesz mie innych mczyzn przede 

mn

" - daby, jak kady zakochany bóg. 

Wtulam si

 w twoje rami. Masz pieprzyk. Brzowy, wystajcy guzik, spinajcy lnic 

skór

. Cauj zagbienie szyi. Odchylasz gow, poddajesz si pieszczotom. Za duo, za mocno. 

Chcesz si

 znowu we mnie schroni. Siadamy, objci udami. Ukszenia pocaunków s zbyt 

bolesne. Li

emy sobie usta. Pchniciem przenikasz moj mikko. Przytrzymujesz za biodra. 

Unosisz, przyciskasz w

adczo do siebie. Przycigasz, odpychasz. Jestem twoim odartym ze 

skóry, wypr

onym czonkiem. Wyciskasz z nas rozkosz. Drymy przed... Wyrywam si i 

chowam g

ow pod poduszk. Nie chc,  eby mnie dotyka. Jeszcze nie. Obnaye mnie ze 

zwyk

ego ciaa. Sczy si z niego wilgo. Pod nim jest inne, miosne. Z rozgrzanej skóry paruj 

perfumy. K

adziesz si obok, opierasz na okciu. Wdychasz dranicy zapach. Nigdy nie pachn 

tak samo. Nabieraj

 aromatu od wiata i pieszczot. Dojrzewaj na ciepej skórze. 

Zamiast s

ów wkadasz mi w ucho jzyk. Obiecujesz nim powolne spenienie. Liesz 

background image

koniuszkiem najg

bsz czelu. Gadzisz poladki. Lubi dostawa klapsa niby za, opieszaa 

dziewczynka. Pewnie, 

e si nie spiesz. 

Przyci

gasz mnie za rami, eby potrze sier. Zwierzc atk midzy nogami. Palec 

prowadz

 do jamy rude mijki  liskich wosków. Rozsuwam szeroko nogi. Gadki palec 

zamienia si

 w szorstki jzyk. Mój sodki misz cieka ci z ust. 

Przytrzymujesz mi r

ce. Nie wiem, czy ci odpycham, czy trzymam paznokciami za 

ramiona. W

lizgujesz si we mnie. Koyszesz. Pytkie fale przyjemnoci zalewaj usta. api 

gwa

townie powietrze, wcigam w siebie oddech, ciebie. Popychasz do rozkoszy. Coraz mocniej. 

Przez moje cia

o, rozwart nago. Znajdujesz now pieszczot, tdy. Najgbiej. Gubimy si, 

wynurzamy, nie mo

emy mocniej wbi w siebie. Rozszarpa. Jestem w tobie, w pulsujcym 

skomleniu. Ta

cz skowyt. Palce zelizguj si bezsilnie ze spoconych ramion. Rozkruszamy 

biodrami ostatni kawa

ek cukru, mdlco rozpywajcy si w naszych ciaach. 

Otwieram oczy. W

ókna przecierada. Caun z odcinitym  ladem mokrych cia. 

Przygarniasz mnie ci

k  doni. Caujesz ze snu. Jeszcze jeste we mnie. Zaraz wypadniesz. 

Urodz

 ci. Wyciekaj mleczne wody i wysuwasz si  agodnie na moje zmczone udo. 

Zasnuwam si

 snem. Król i królowa ze redniowiecznej ryciny. Kochaj si. Spleceni w 

jedno

. To my. Wzilimy koron orgazmu z tego królestwa w nas, nad nami. Rozkoszy i 

w

adzy nad wiatem bez mioci. 

background image

 

MUR 

background image

 

W dramacie greckim nie podró

owano. Jedno miejsca i akcji trzymaa bohaterów na 

wybiegu sceny. Chór komentowa

 los przytrzanitych przez fatum. Dramat rozgrywa si tu i 

teraz. Je

li Grek skazany zosta na wdrówk, zajmowao mu to ca epopej. 

Cz

owiek nowoytny zachowa zmys dramatyzmu, lecz jedno miejsca i akcji umieci 

nie na scenie, tylko we w

asnym wntrzu. Pogmatwa tym czysto gatunku. Ludzkie ycie stao 

si

 dramatyczn epopej, czowiek - widzem i aktorem zarazem. Bohaterem romansów, 

wsiadaj

cym do pocigu, by jadc z miasta A do miasta B speni swój los. Zerwawszy z 

jedno

ci miejsca i czasu akcji, podróujemy midzy dzielcymi przestrze miejscami. Z braku 

wiary w przeznaczenie czas sta

 si przeladujcym nas fatum. Nie potrafimy czeka cierpliwie 

na jego spe

nienie. Rozjedamy przestrze, tratujemy j w rozpaczy i zemcie za zburzenie 

bezpiecznej jedno

ci. Od podróy oczekujemy fabuy, wyjaniajcej sens drogi. Pocigi z XIX-

wiecznych powie

ci rozwo we wszystkich kierunkach postacie dramatu. Paradoksalnie (od 

greckiego paradoksos, poprzez dziedzictwo Bizancjum) pojazd, s

ucy do wygodniejszego 

pokonywania przestrzeni, staje si

 narzdziem  mierci na rosyjskich dworcach. Spenieniem 

fatum literackich desperatów, rzucaj

cych si pod jego kota. Pocig, zamiast przenie bohatera 

ku przeznaczeniu, sam staje si

 przeznaczeniem. 

Ostatnie dwie

cie lat jest czasem rewolucji i coraz czstszych podróy idei. Pomimy 

frazes Lenina, przemyconego z Zachodu poci

giem,  e rewolucja to parowóz dziejów. 

Prawdziwym rewolucjonist

 by Kant. Skalpelem najczystszej myli rozdzieli nieodwoalnie 

jedno

 czasu i przestrzeni. Dziki temu, zdajc sobie spraw z metafizycznej trywialnoci 

podró

y, nie opuszcza Królewca. Chocia raz jeden zama swe zasady i wyjecha do Godapi. Za 

ten czyn, niegodny filozofa, postanowiono wznie

 mu na rynku miasteczka pomnik. Mam 

nadziej

,  e do tego nie dojdzie i spiowy Kant w Godapi nie zawiadczy o przewadze 

nierozs

dku filozofa nad filozofi rozumu. 

Anyway, wracaj

c do drogi przebywanej przez niewiadomych niebezpieczestw 

podró

nych - nadal wsiadaj beztrosko do pocigów w Moskwie, Kutnie czy Denver. Naiwnie 

s

dz, e dotr do miejsca przeznaczenia, bdcego tak naprawd   pospolitym   fatum.   Puapk   

sklecon

 z jednoci czasu i przestrzeni. 

 

Na przyk

ad Maria w pustym przedziale nocnego pocigu z Tuluzy do Tarn. Poddajca 

si

 posusznie taktowi jazdy. Jej opalone, szczupe nogi okrywa biaa spódniczka. Materia ukada 

si

 na ksztat baldachimu, osaniajcego wewntrzn stron ud i trójkt podbrzusza. wiato, 

przeciekaj

ce przez tkanin, nagrzewa skór ciepym odcieniem. Promieniuje z panieskich, 

zaci

nitych nóg. 

W przedziale obok, przy otwartym oknie, w 

opocie parnego powietrza, siedzi komisarz 

Garden. Ka

dy yk wody z plastikowej butelki rozlewa si plam na jego jasnobkitnej koszuli. 

Garden przysypia. Ga

nie  wiato, pocig hamuje. W ciemnociach jkliwy zgrzyt wagonów 

background image

zag

usza cykady. Pustawy pocig staje porodku sierpniowej nocy. Przewozi ludzi, ale mógby 

te

 przewozi mrok, wlewajcy si otwartymi oknami. 

Korytarzem idzie kobieta z ujadaj

cym pieskiem na rku. 

-  No, cicho ju

, cicho - gaszcze psiaka, zaciskajc dwoma palcami jazgoczcy pysk. 

-  Nie wie pani,  co si

 stao? - Garden wychyli si z przedziau. 

-  Nie znam si

 na technice - odburkna. 

-  Czemu zaraz technice? Mo

e to krowa stana na torach? 

Damulka chuchn

a pastisem. Posza dalej, obijajc si o ciany, jakby pokonywaa pd 

poci

gu. 

Maria zablokowa

a drzwi paskiem torebki. 

Lokomotywa gwizdn

a na wagony. Dotoczyli si do Tarn. Z pocigu na opustoszay 

peron wysiad

o tylko dwoje podrónych. Przed zamknitym dworcem nie byo taksówek. 

Garden zaproponowa

 Marii podwiezienie. - Dzikuj -odmówia. - Pójd pieszo. 

-   Dok

d?  Miasteczko jest pi kilometrów std. 

-  A klasztor? - Maria nie ba

a si poczciwie wygldajcego Cardena,  ale z zasady nie 

dawa

a si podwozi obcym facetom. 

- Jeszcze dalej - komisarz wzi

 od niej papierow torb z zakupami. 

Jechali pod gór

 wsk drog. Zapachniao igliwiem i lawend. 

-  Nie trafi

aby panienka noc. Czemu nikt nie czeka na dworcu? 

-  Szykuj

   niespodziank.   Mój   chopak przyjecha miesic temu do klasztoru. 

Wakacyjna medytacja, modlitwa. Wie pan, du

o ludzi teraz tak robi. 

Zajechali przed bielej

cy w ciemnociach paac. 

- Jest pó

noc, klasztor to nie klub nocny. Wszyscy  pi.  Trzeba  nie  mie  rozsdku,   

eby wybiera si w drog o tej porze. 

-  Dzi

kuj za podwiezienie. 

-  Je

eli  nie wpuszcz  do  klasztoru,   zawioz panienk do hotelu - nie wyczy silnika. 

O

wietli   furt.   Maria   uderzya   w   drewniane drzwi   koatk.   Otworzyy  si,  wpuszczajc  

najpierw jej cie

-Jestem narzeczon

 Juliana -powiedziaa zaspanemu furtianowi. Nie pyta o wicej. 

Zaprowadzi

 j na pitro do pokoju gocinnego. 

Julian dowiedzia

 si o przyjedzie Marii od furtiana, idcego na jutrzni. Przeskakujc 

drewniane schody, próbowa

 zrozumie, czy jego wzburzenie jest pocztkiem radoci, czy 

strachu. Wyjecha

 z Parya, by jej nie widzie. Wymyli przyszo i przeszo bez niej. Byli 

zro

nici wspomnieniami. Ulepieni z drapienej mioci, która, zamiast przynosi zdobyczne 

szcz

cie, rozdrapywaa ich wasne. Julian ratowa si, zostawiajc Mari. Jak w, porzucajcy za 

ciasn

 skór. Miaa go chroni, zacza przeszkadza. 

Zatrzyma

 si przed pokojem Marii. Wiedzia, co bdzie: sowa, oddzielajce przeszo 

od teraz. Czego nie powiedzia

, albo nie napisa w listach. Dni sprzed jej przyjazdu, ich wspólne 

ycie w Paryu. Co zrobi? Dlaczego? Natarczywe pytania pod pozorem troski. ledztwo. 

background image

Kobiety s

 w tym najlepsze. Tak atwo osdzaj, potem wyrok: kocham ci, dlatego musimy by 

razem.  

Zapuka

 i wszed. Maria zapinaa dinsy. Przeskoczya óko, obja go. Pocaowa j we 

w

osy. 

-  Cieszysz si

, e przyjechaam? 

-  Mog

a napisa. 

Odsun

a si. - Mogam, gdybym wiedziaa, e przyjad. Odprowadzaam ojca na Gare de 

Lyon. Godzin

 póniej by pocig do Tuluzy. W Tuluzie zrobiam zakupy - odkleia metk z 

d

insów. - Wyjechaam bez niczego. Spóniam si na wieczorny pocig do Tarn, tutaj z dworca 

kto

 mnie podwióz - zabrako jej tchu. Nie chciaa, eby Julian jej przerwa. Powtarza, e jest 

nierozs

dna, kieruje si impulsami. Przed wyjazdem wysuchaa kazania: charakter to instynkt 

osobowo

ci. Instynktu nie da si zmieni, co najwyej zaspokoi. 

Nie obchodzi

y j  mdroci Juliana. Gdy leeli razem w óku, poniewieray si obok 

zdj

tych pospiesznie ubra. Kochaa go, jej instynktem bya mio. Charakter? Zmieniaa si na 

danie. Ju jest inna ni przed chwil. Rozsdna. 

-  Zostan

 dwa, trzy dni. Nie musisz si mn zajmowa,  bardziej  zaleaoby mi  na... 

-   Zjedzmy   

niadanie   -  powiedzia   stanowczo. 

Nag

a powaga Marii moga by wstpem do wanej rozmowy, koczcej si zwykle 

niczym. Ona z zapuchni

tymi oczyma, triumfujca, e udao si jej wyebra ochap uczu. On -

rozczulony lito

ci, zy na siebie, pragncy spokoju. Od dawna kamaa, zdradzia go. By tego 

pewien, chocia

 nie mia dowodów oprócz podania, z jakim patrzya na tamtego faceta w 

dyskotece. Tandeciarza-poet

, zgrywajcego si na Jima Morrisona. Gdzie zaczyna si zdrada? 

W dotyku, poca

unku, pod skór? Jej podliwe spojrzenie na tamtego zostao w Julianie. 

Przepali

o si w zazdro. Wedug Marii wszystko sobie uroi. Ale on nie wymyli Marii. Staa 

przed nim, gotowa sk

ama i zapomnie.  mia si, by zaraz paka, mie tysice pomysów i 

jedn

 pewno: naprawd kocha jego. 

Zeszli do refektarza. Usiedli za drewnianym sto

em. Jedzcy  amali si chlebem. 

M

odziutkie zakonnice w biaych szatach, dziewczyny i chopcy take na biao. Maria znaa ich z 

osch

ych listów Juliana. Porodku diakon, jego ona i córka. Dwie rodziny z maymi dziemi w 

rogu sali. 

-  Furtiana ju

 poznaa - szepn Julian. -  Dobry,   baskijski   chop,   tylko   porywczy.   

Na-krzyczy,   pó

niej   ciko   auje   i   ley  plackiem w kaplicy. 

-  Obudzi

am go, ale by miy. 

-  Lunatykowa

. Wyrwany ze snu Bask zostaje z wciekoci terroryst. 

Julian zamilk

,  modli si nad chlebem. 

Maria spojrza

a na drewnian figur  witej, zawieszon pod kamiennym sklepieniem. 

Sp

yway z niej barokowe flaki. Nie cierpiaa tego stylu, poskrcanego z nadmiaru witoci. 

-   Bracia   i   siostry   -   diakon   da!   znak odej

cia   od   stou.   - Wieczorem   

adoracja   Naj

witszego   Sakramentu. Jeszcze   ogoszenie   parafialne. Moi drodzy,   

background image

sko

czyy si zapasy herbaty. Jest kawa. Nie upadajcie na duchu, jej nie zabraknie.   Kaw   

pob

ogosawi   dla   chrzecijan Klemens VIII. Amen. 

Z bia

ego pokoju Marii, poprzecinanego drewnianymi belkami, wida byo lawendowe 

wzgórza. Fioletowy zapach ich 

wieoci osiad wieczorem na meblach, wykrochmalonej pocieli 

wielkiego lo

a. Lec, Maria widziaa  arówk, wystajc z lampy. Kropla wiata pczniaa w 

szklanej ba

ce. Skapywaa  z. I znowu rosa, zbieraa si na kocu rozarzonego drucika. 

Spada

a ciko z mokrych rzs. Maria pakaa. Nie zostaa w kaplicy na wieczornej mszy. Krcio 

si

 jej w gowie od kadzide i ez. Nie widziaa Juliana miesic. Dzielce ich dni uoyy si w 

warstwy milczenia. Pytaniami wytr

caa go nie z ciszy, lecz rozmowy, toczcej si w jego gowie: 

„Trudno utrzyma

 trzydzieci osób z jamuny i darów. S modym klasztorem. Dwadziecia lat 

- to niewiele. W innych klasztorach podobnie: problem z pieni

dzmi i witoci. Jest wity - to 

s

 pienidze z cudów i pielgrzymek." 

-  Strasznie t

skniam, wiesz? - Maria zapaa go za rkaw lnianej koszuli. - Bdmy 

znowu razem. 

-  Chcesz  z

oy  mio  na  otarzu wiary rzymskokatolickiej? Zarn j w tradycyjnej 

ofierze? - dotkn

 jej czoa, mierzc temperatur. 

-  Nie b

aznuj. 

- Ja? Twoja matka uwa

a, e kobieta bez wad jest kobiet bez pienidzy. Czy jeste ju 

wystarczaj

co   bogata?  Bdziesz  po   skoczeniu studiów? 

-  Przez ten miesi

c przemylaam wszystko. Duo czytaam - najchtniej zasoniaby si 

ksi

kami przed jego ironicznym spojrzeniem. -W  przyjani  przyciga  nas  podobne.  W 

seksie podnieca  obco

.  Mio jest jednym  i  drugim. Pragnieniem podobiestwa i rónicy - 

doko

czya  niepewnie. To  on  mia wyczno na racj. Intelektualista,   pouczajcy   

dentystk

.   Baa   si wygupi, usysze,  e bredzi. Próbowaa wedrze si w jego wiat 

wytrychem  s

ów.  Czuo zatrzymywaa si za oddzielajc ich szyb. Zosta- 

wia

a na szkle rozmazane lady pocaunków, zacieki ez. 

-  Mario, po co przyjecha

a? 

-  Po ciebie. Po nas. 

Weszli do pracowni malarskiej. Anzelm werniksowa

 chyba setnego anioa do 

przyklasztornego sklepu. Nakleja

 na deski reprodukcje, wygadzajc je municiem lakieru. 

-  Widzicie? - wyj

  pokrojony pie jaowca. - W samym rodeczku jest punkt, ziarenko, 

z którego rozesz

o si falami echo ycia -pogaska skaleczonym palcem soje  ywicznego 

drewna. 

-  Widzicie? - Julian przedrze

nia Anzelma, gdy wyszli z warsztatu. - Kady ma swoje 

prawdy.  Ty  dzisiaj   wyg

osia   swoj   o   mioci i przyjani. Anzelm powtarza jeszcze, e 

pierwsza komórka, z której powsta

o ycie, podzielia si na pó, bo pka z pychy. 

-  Zawsze zachwyca

e si mdrkowaniem. 

- My

leniem. Nie efekciarskim aforyzmem, odganiajcym mylenie. 

background image

Nie chcia

 rozmawia. Najchtniej oprowadzaby j w milczeniu po klasztorze, uchylajc 

ne drzwi. Pokazywa ludzi, pochylonych nad kadzi z zaczynem chleba, sadzcych kwiaty w 

ogrodzie, szoruj

cych posadzk w kaplicy. On sam pracowa przy reperacji muru. ata 

kamieniami dziury. Z jednej strony zmursza

ego ogrodzenia   by   klasztorny  ogród,   z   drugiej   

-  poro

nite zóka traw i zioami strome wzgórze. 

 

Diakon   podszed

      do      samotnie      stojcej w ogrodzie Marii. Przyniós jej szklank 

wody. 

-  Mam na imi

 Filip. 

-  Maria. 

-  Ciesz

 si, e mog ci pozna. Julian opowiada o tobie. 

-  My

laam, e wyjecha, eby o mnie zapomnie - przekornie patrzya mu w oczy. 

-   Mi

oci   si   nie   zapomina.   Wiem   co o tym. 

-   Mi

oci  do  Boga,   czy ludzi? - Maria nie   bya   pewna,   o   czym   rozmawiaj.   

Diakon przemawia

   z   agodnoci,   ujmujc   zwykym sowom ich przyziemnego ciaru. 

- Jedno drugiemu nie przeszkadza. 

wiat stworzy  Bóg,  dlaczego dzieli jedno? W 

naszej wspólnocie s

 kobiety,  mczyni,  rodziny. Modlimy si po hebrajsku i francusku. W 

pi

tki odprawiam drog krzyow i szabat. Nie trzeba rozdziela tego, co moe by razem. 

-  Czy Julian  powiedzia

,  e jestem  protestantk? 

-  Tym serdeczniej przyjmiemy ci

 do naszej wspólnoty. 

-  Katolickie mi

osierdzie zamiast protestanckiej  zasugi? - umiechna  si  

porozumiewawczo. 

Filip zerwa

 brzoskwini. 

-  Nie my

l, e kusz ci sodkim owocem - podj artobliwy ton - ale skosztuj sodyczy 

z ogrodu ekumenizmu,  Mario. 

-  Filipie, mam przeczucie, 

e przez ekumenizm rozumiecie nawrócenie na katolicyzm -

g

sty sok oblepi jej palce. 

-  Dobre? 

-  Bardzo. 

-  Widzisz, po owocach poznacie ich. Mario, do niczego ci

 nie namawiam. Jeste 

naszym go

ciem.      Pracuj        z      nami,      jeli        masz      ochot, a gdyby potrzebowaa 

przewodniczki duchowej, siostra Daniela s

uy ci pomoc. 

Daniela okaza

a si  witoci, zasznurowan w sztywny habit. Dwudziestoparoletni, 

blad

 pann. Pochodzia z pirenejskiej wioski. Do klasztoru wstpia, majc szesnacie lat. 

Niewiele wiedzia

a o yciu za murem i wiedzie nie chciaa. Drobne przewiny, zawstydzenia 

przelicza

a na paciorki róaca, obwizanego wokó  doni. Przebieraa paciorki raz szybciej, raz 

wolniej w zale

noci od napicia, z jakim suchaa Marii. Fady biaego habitu naginay si ciko 

do jej powolnych gestów. Sztywno wykrochmalon

 powag przypominaa lili, zdobic otarz. 

background image

Za to Marii spodoba

a si Agnes. Spotkay si na dziedzicu. Opalaa piegowat buzi z 

zadartym noskiem. 

-  Uwielbiam s

oce. Czeka mnie tona prasowania - zamachaa beztrosko nogami. 

-  Pomog

 ci, 

-  W tak

 pogod? - zmruya niedowierzajco kocie oczy. 

Posz

y do prasowalni. 

-  Bóg mi ci

 zesaf - Agnes pokazaa pogniecione stogi biaoci. - Cara mia - w 

podnieceniu pl

taa francuski z rodzimym woskim -jak si znudzisz, bd ci piewa - ustawia 

Mari

 za stoem i obdarzya parujcym elazkiem. 

Rozwiesza

y wilgotn jeszcze, gorc pociel na tarasie. Bielaa od soca. Trzeszczaa, 

sk

adana do przepastnej szafy. Agnes wypytaa Mari o Pary, mod i mio. Kocha Juliana? 

Zamieszkaj

 razem? Pogawdk przerwa dzwonek. - Wpó do szóstej, koczymy! - zarzdzia 

Agnes. - Chod

 ze mn do kaplicy. 

lizgay si po wywoskowanej pododze. Chichotay, uwaajc, by kto ich nie usysza. 

Agnes wdrapa

a si na otarz jak na ulubiony parkan. - O sole mio! - zanucia. - To najweselsza 

melodyjka, dlatego 

piewam j Jezusowi -zapalia  wiec. Poszy do zakrystii przygotowa 

naczynia i wino do wieczornej mszy. 

 

Rano obudzi

o Mari stukanie. Wybiega z óka. Za drzwiami nie byo Juliana. Furtian 

omota wszystkim na pobudk. 

Po 

niadaniu prasowaa z Agnes. W przerwie odwiedzia Juliana. Odpoczywa po drugiej 

stronie muru. Twarz zakry

 somkowym kapeluszem. Zdj koszul. - Hej, hej! - Maria trcia go 

stop

. - Nie pij, robotniku! 

Z

apa  j za nog. Przewróci na traw.  askota  dbem pod bluzk. Rozemiaa si 

g

ono. Zakry jej usta: - Ciiicho, bo ci wyrzuc z klasztoru. 

Bawi

 si jej wosami. Zamkna oczy, byo znowu dobrze. Chciaa si przytuli. Ostra 

trawa otar

a jej szyj. - Przywizaem ci wosami do ziemi - rozmieszyo go zdziwienie Marii. - 

Teraz odpowiesz na moje pytania. -Zastanowi

 si. - Waciwie to nie mam adnych pyta. Nie 

próbuj wstawa

, wyrwiesz traw z caej ki, korzenie s zronite - lec, gryz gazk. 

Maria rozplata

a warkoczyki. Udawaa obraon. Julian wsta. 

-  Przepraszam, 

e si pokaleczya - nie wyglda na zmartwionego. Odwróci si od niej, 

mieszaj

c  zapraw.   Powinna   odej.   Rozejrzaa si bezradnie. 

-  Palisz? - zauwa

ya niedopaki rozrzucone przy murze. 

-  To  szwajcarscy klerycy,  przyjechali  na weekend. Tutaj kopc

, w klasztorze nie 

wolno. 

-  Nie jeste

 skory do zwierze, a jednak opowiadae o mnie diakonowi. 

-  Opowiada

em mu o sobie, wic moe jeste czci mnie. 

-  Mi

o to wreszcie usysze. 

background image

-  Chcesz si

 kóci? - podszed do niej. 

-  A ty chcesz si

 kocha? - woya mu rk za spodnie. 

-  Chc

 by sam. 

 

Wróci

a do prasowalni i rozpakaa si. Agnes spluna na elazko, odstawia je na 

podstawk

. - Co si stao? - przytulia szlochajc Mari. 

-   Nie   mog

   tak   duej.   Mielimy   si pobra.   Czy  mona   kogo   zostawi   po   

pi

ciu latach,   bez   powodu,   bo   sobie   co   ubzdura? Moe  kogo  ma? Wiem,   

histeryzuj

,  wstyd  mi 

-  zas

onia twarz. 

-   Nie   wstyd

   si.   Jestem   taka   sama, przeywam  wszystko   za   mocno. Julian  

ci

  kocha,    ale...    nie    pomylaa,    e    nie   wygrasz z Chrystusem? 

-  Co? - Maria przesta

a paka. 

-  On  mo

e  ma prawdziwe powoanie -Agnes podaa jej wieo wyprasowany obrus do 

otarcia 

ez. 

-  Nie jest dewotem - wykrzykn

a Maria. 

-  Przepraszam, chcia

am powiedzie, nie jest religijny. Nie, to absurd! 

-  Mario,  dla  Boga nie ma nic niemo

liwego. Ze mn byo podobnie. Odwiedziam brata 

w seminarium. 

aowaam go,  zostawi za sob tyle przyjemnoci.  Poegnalimy si i nagle nie 

wiedzia

am,  dokd wraca. Do swojego chopaka? Do rodziny,  szkoy? 

-  Zdecydowa

a si w jeden dzie? 

-  Nie ja zdecydowa

am. Kto  mdrzejszy ode mnie. Teraz to widz. Wtedy nie  

zastanawia

am si, czy wybra klaryski, czy norbertanki. W Rzymie jest tyle  zakonów. Trafiam  

do  Lwa Judy.  Mog

abym  zaoy  rodzin   i  te  tu   by, pozwala na to regua. Jestem jednak 

sama i czekam na 

luby zakonne. Jak si znam na ludziach, Julian wybra drog duchow. Nie 

rozmawia

am z nim, domylam si, co przeywa. Targuje si z Bogiem, ale Bóg go nie puci. 

Ma

o jest wybranych do witoci. 

-  

witoci? - Maria dosyszaa w gosie Agnes egzaltacj. 

-  Powiem ci co

, to o Julianie, wic musz ci  powiedzie.  Modliam  si w kaplicy.  Na 

kl

czkach,   z   gow   przy   ziemi.   Przyszed   do mnie Jezus. Na pewno on. Nie miaam 

otworzy

 oczu.  Zgrzeszyam wstydem  i  faszyw pokor. Moe zwtpieniem, e gdy spojrz, 

zniknie? Niewa

ne, trudno to komu wytumaczy, jeli sam nie przey. Modlc si,  

zrozumia

am,  dlaczego Julian przyjecha do naszej wspólnoty. Ma w sobie wito, 

przerastaj

c grzech. My jestemy poboni bez zasugi. Nie to, e letni, ale zaledwie powoani. 

On - wybrany. Ma w sobie si

 i spokój. Bdzie chlub naszego zakonu. Mario, kochaj go tak, 

jak kocha Bóg. To jest prawdziwa mi

o. Daj mu wolno. Bóg ci pocieszy. Jeli pisane ci 

wieckie szczcie, znajdziesz je. 

 

background image

Refektarz ja

nia blaskiem siedmioramien-nych lichtarzy. Pomienie szabasowych wiec 

ta

czyy razem z korowodem biesiadników. Pochylay si w lewo, skaczc, zawrócone 

gwa

townym podmuchem w prawo, skaniay do przodu. Agnes wcigna Mari midzy 

pl

sajce zakonnice. Mczyni taczyli w drugim krgu z diakonem. piewali chasydzkie 

melodie, przygrywa

 im fortepian. Julian ukoni si jej. Moga to by figura taca. Maria stana 

przy drzwiach. Wycofa

a si na korytarz do kaplicy. O niczym nie mylaa. Nic nie czua. Czas 

rozpu

ci si w ciemnociach. Zaskwiercza knot zapalanej wiecy. Furtian owietla sobie drog 

do zakrystii. Dostrzeg

 skulon w awce Mari. 

-  Widzia

a relikwie? 

Maria posz

a za nim. Wyj z szuflady puzderko. Byy w nim dwa zby. Niewielkie, 

czerwonawe siekacze. 

-  

wita Calumena. Mczennica. S czerwone od ognia, spalajcego grzechy. Pon 

wit mioci. Pole swoj prob Calumenie i pocauj relikwie - podsun je Marii pod nos. 

Prze

egnaa si i ucieka z zakrystii. Na schodach spotkaa podpiewujc Agnes w odwitnej 

sukience. 

-  Widzia

am klasztorne relikwie. 

-  Nie  mamy relikwii  - Agnes  poprawi

a koronki konierzyka. 

-  Furtian pokaza

 mi czerwone zby witej Calumeny. 

-  Nie mamy relikwi. Furtian mo

e i modli si do jakich  zbów. Pojcia nie mam o 

ch

opskich zabobonach. Czerwone? - Agnes wzdrygna si. 

-  Od wylewu krwi. Jak u ofiar gwa

townej mierci przez uduszenie - Maria zacytowaa 

podr

cznik medycyny. 

 

Na tarasie w monotonne  brz

czenie  cykad wpijay si piski nietoperzy. 

-    Podziwiasz    nocny    zestaw   firmowy: ksi

yc i gwiazdy? - Paul stan za Mari. 

Rozmawiali   dzisiaj   w   ogrodzie.   W   przywi

zanych sznurkiem okularach tropi stonk 

mi

dzy grzdkami ziemniaków. 

-  Nie mam psa, chocia

 z dusz pospaceruj. Ty te? - Maria przecigna si sennie. 

-  Po kolacji wypytywa

a o powoanie. 

-   Bo   to   ciekawe.   Wszyscy  mówi

  „nie wiem", „tak miao by", „opatrzno". Ty 

wiesz, dlaczego? 

-Jasne. Matka czyta

a mi Bibli dla dzieci i ja wiedziaem, co bdzie dalej. Mamo - 

przerywa

em jej czytanie - Ew skusi w, Abraham zaprowadzi Izaaka na gór. 

-  Niesamowite. 

-  

artuj. Niele by byo, nie? 

-  A jak by

o naprawd? 

-    Po      maturze      pracowa

em   w   paryskiej Virginia Megastore, w dziale literatury. 

Czyta

em bestsellery,  noble,  goncourty.  Byem  najbardziej oczytanym   facetem   we   Francji.   

background image

Doszed

em   do wniosku,  e wszystkie te ksiki s na wszelki wypadek o niczym. Przechodz 

przez intelekt jak czopki.   G

adko,   lisko,      umysowa      sraczka.      Nie  sam      byem   taki   

genialny.   Mia

em   koleg.   On sprzedawa w dziale  ezoterycznym. Znalelimy swoje 

Eldorado. Magia,  wiedza tajemna i moc. Eksperymentowali

my  z  kaba.   Czy w to 

wierzy

em? Wygupy,  ale pewnej  nocy co si pojawio. Zarys postaci, przywoanej z 

podr

cznika kabay. W rezultacie kolega wyldowa u czubków, ja we wspólnocie. Dowiedziaem 

si

 o Lwie Judy,    klasztorze   podlegym    papieowi,    gdzie uprawia si judaizujcy obrzdek. 

Jestem katolikiem, wierz

cym w Stary Testament. 

-  Jeste

  tu  ze  strachu  przed  szpitalem dla obkanych. 

-  Nie. Z pomy

kowego objawienia. Wierz, bo widziaem. 

-   Paul,   czy  wst

puje   si   do   klasztoru z niewiary? 

-  By

 niewierzcym w klasztorze? 

-  Tak. 

-  S

 ludzie, wtpicy cale ycie. Nazywa to zaraz niewiar? 

-  Mów do mnie pro

ciej. Jestem zwyk dentystk. 

-    Ja    te

 jestem   zwykym   czowiekiem. W dodatku  boli  mnie  zb  mdroci  - 

dotkn

 policzka. 

-  Tu jest ciemno, nie zobacz

-   Nie   trzeba,   wiem,   co   mi  jest.   Ucisk mózgu na dusz

 podrani nerw. 

-  Id

 spa. 

 

Julian by

 na sobotniej konferencji z diakonem. Maria zwiedzaa miasteczko. 

Dusi

a si szeptem, przyciszonymi gosami w klasztorze. Zmczya przemykaniem 

wzd

u korytarzy. Stracia nadziej na prawdziw rozmow z Julianem. Nie wierzya w jego nage 

powo

anie. Gdyby co si stao, dozna objawienia. Ale z dnia na dzie? Ze studenta socjologii -

zakonnikiem? Od czytania pobo

nych ksiek nie zostaje si  witym. Bzdury, po wakacjach 

wróci do Pary

a i w knajpie na placu Sorbony pochwali si: - Badaem „wspólnoty 

alternatywne". -Ojciec Marii uwa

a Juliana za dziwaka. - Zostanie naukowcem albo kloszardem. 

Mi

y, uroczy, ale zupenie bez charakteru. Dobralicie si: on nie umie y, ty nie umiesz y bez 

niego. Co ty w nim widzisz? 

Julian by

 pierwszy. Mia w sobie kobiec delikatno i msk mdro. Potem byli inni, 

krótkie przygody dla sprawdzenia, czym naprawd

 jest seks. Koczyy si udawanym 

orgazmem. Dobrze by

o tylko z Julianem. 

Obesz

a w kwadrans redniowieczne miasteczko. Zajrzaa do restauracji. 

-   Dzie

   dobry,   panienko  - zawoa  do niej starszy mczyzna, stojcy przy 

kontuarze. 

-  Aaa,  to pan! - ucieszy

a si. - Dzie dobry.   Mog   zaprosi  na   piwo  w  rewanu   

za podwiezienie? 

background image

-   Uda

  si  pobyt?  - zrobi jej  miejsce, odsuwajc puste szklanki. 

-  Bardzo tu 

adnie. 

- Julian pewnie si

 ucieszy! z odwiedzin. 

-  Nie

le pan zorientowany. Na prowincji nic nie da si ukry? 

-  Niestety, da, i to tak dobrze, 

e czasem ledztwo    trwa    latami.    Prosz   wybaczy,    

nie przedstawi

em si. Komisarz Garden. 

-  W takiej  spokojnej  mie

cinie niewiele ma pan do roboty, prawda? - pytaa z 

grzeczno

ci. Zastanawiaa si,  czy bdzie miaa przed wieczorem pocig do Tuluzy. 

-  Dla pary

anki jeden trup to niewiele? - Garden popija piwo. 

-  Jaki trup? 

-  Zamordowanej  dziewczyny.  Znaleziono j

 na wzgórzu pod murem, dwa tygodnie 

temu. Nie mówili o tym w klasztorze? 

-  To straszne - wyj

kaa. 

-  

adnych ladów. Uduszenie. Nie wiadomo, kim bya, nikt jej nie widzia w okolicy. 

-  Ile mia

a lat? 

-  Mi

dzy szesnacie a osiemnacie. 

-  Zupe

nie nic nie wiadomo? 

Garden spojrza

 na blad Mari. - Przestraszyem panienk. Prosz si napi, teraz ja 

zapraszam. 

-   Nie,   nie   -  zaprotestowa

a   troch   za gono. - Musz ju i. Dzisiaj wyjedam. 

 

Julian czeka

 przy mikrobusie. 

- Po

egnaam wszystkich. Moemy jecha. Prowadzi    ostronie,    eby   nie   wypa z 

górskiej drogi. 

-  Dlaczego nie powiedzia

e mi o tej zabitej dziewczynie? 

-  Po co mia

em mówi? Straszy ci? 

-  Ostrzec. Robicie z tego tajemnic

-  Zwariowa

a? Znaleziono j za murem. Mnóstwo   rzeczy   dzieje   si   poza   

klasztorem. Nie  przejmowa

a si  nigdy kronik kryminaln -  pokonywa      zarzuty    Marii   

równie   

atwo,  jak zakrty. 

-   Dot

d   nikogo   nie   zabito   pod   moim domem. 

-  Nie  ekscytuj  si

. Agresja jest efektem udomowienia czowieka. 

-  Nigdy nie my

lae o tej dziewczynie? Paciorek i z gowy? 

-  My

laem. Szesnacie lat maj hinduscy bogowie. Potem zaczyna si umieranie. 

Doje

dali do dworca. 

-   Julian,   co   si

   z   tob   dzieje?!   Przy klasztorze  znajduj  trupa.  A  ty  mi  bajki  

opowiadasz. 

-  Czego by

 chciaa? Moralnego potpienia   zabójcy?   Ta   dziewczyna   nie   ma   

background image

imienia, niczego.  Znaleziono  na wzgórzu  martwe cia

o. 

-    Zbrodnia    doskona

a    czy    doskonaa obojtno? 

-  Nie wierz

 w doskonao. W porównaniu z ludmi tylko Bóg jest doskonay -Julian 

zahamowa

-  Ty nawet w Boga nie wierzysz - Maria trzasn

a drzwiami. 

Nie 

egnali si. Musieliby powiedzie sobie „do zobaczenia". Do zobaczenia kiedy? 

Maria nie pyta

a. Pocaowaa go w policzek. 

Julian patrzyl na odje

dajcy pocig. Albo si wierzy, albo nie. On by! porodku. 

Pozwala

 prowadzi si zdarzeniom. By moe szale wagi nigdy si nie przechyl. Nie strc go, 

ani nie wynios

 do aski. Cokolwiek si dziao, przyjmowa to za znak. Na razie dozna 

stygmatów oboj

tnoci. 

Nie wiedzia

, kim jest. By moe zabi,  eby si przekona. Gdyby dziewczyna miaa 

imi

, yciorys, brzydziby si pospolitym morderstwem. O ile trudniej zamordowa kogo, kto 

nie istnieje. Móg

 zabi kto inny. Dla Juliana byoby lepiej, gdyby to jednak by on. Gdyby 

wreszcie zadusi

 ironi. T intelektualn nieufno, przygldajc si wiatu. Tam, gdzie zjawia 

si

 ona, nic nie jest prawdziwe. Nie mona ju bra siebie serio. Kiedy by Bóg. Gdy 

wynaleziono perspektyw

, skurczy si w renesansowym malarstwie. W baroku, czo-

wiekopodobny, ukrywa

 si ju za wiatocieniem. Klasycystyczna dosowno pasowaa greckim 

maskom, nie Jego Obliczu. Romantyczna ironia sta

a si dla Niego groniejsza od renesansowej 

perspektywy, pomniejszaj

cej dostojestwo stworzenia. Zgniota proporcje. Z Nieba, tej 

kryjówki wieczno

ci, wygnaa Boga. Odlego midzy Nim a czowiekiem zastpia wiecznym 

dystansem. Groteskowym u

miechem, trzymajcym czowieka na dystans od samego siebie. Ta 

odleg

o jest zudna. Dlatego podró Marii nie potrzebowaa czasu ani przestrzeni, jedynie ironii 

losu. 

background image

IKONA 

background image

Zim

 zmar Józef Czapski. Malarz, pisarz, wielka osobowo. Strata dla polskiej kultury, 

jeszcze wi

ksza dla mnie. Z czego teraz y? 

By

am jego sekretarzem. Zastanawiaam si, czy nie wydrukowa sobie w automacie 

wizytówek z napisem:  „Sekretarz Czapskiego". Pewnie bym tak zrobi

a, ale nie miaam 

pieni

dzy. Dlatego zgosiam si do tej pracy. Zarabiaam na godzin tyle, co sprztaczka. Za 

takie pieni

dze nikomu, kto umia czyta i pisa po francusku, nie chciaoby si dwa razy w 

tygodniu przed po

udniem jecha pocigiem do podparyskiego Maisons-Laffitte. Gospodyni 

Czapskiego patrzy

a na mnie z nieufnoci chopskiej sucej. Przyja do pracy, bo pan mia 

zawsze sekretarza. Chocia

 od pewnego czasu nie odpowiada ju na listy, przyjmowane z 

równym roztargnieniem, co spó

nione honory. 

- Ordery dla mnie? Od prezydenta? -cieszy

 si nimi chwil i odkada, gdzie ich miejsce: 

do szuflady pami

ci, penej dziecicych wspomnie, onierzyków i odznacze. 

-  Ja?   Mam   honoris   causa?  A   gdzie?   -obmacywa

 si niepewnie wychudymi  

d

omi. 

By

am znakomitym sekretarzem. Zaprawiajc si wieczorami na placu Saint-Michel 

wy

ebranymi jointami z haszem, doskonale rozumiaam zaniki pamici Czapskiego. Czekaam 

cicho 5-10 minut, by wynurzy

 si sporód odmtów niewiadomoci z byskiem w pokrytym 

bielmem oku jak z bezcenn

, jeszcze mokr per. 

-   ...n

   przed   bram   -  podejmowaam czytanie   w   tym   samym   miejscu,   gdzie   

sko

czyam,  by mu nie przeszkadza. Czytaam  bardzo      gono.   W   kóko      to      samo.   

Wspomnienia z obozów jenieckich w Rosji, bitwy pod Monte Cassino, z arystokratycznego 

dzieci

stwa na Kresach i komuny tostojowskiej podczas pierwszej wojny wiatowej.  

Dopowiada

,  czego  nie wypadao napisa: „Wujek spod  Miska nie by  dziwak, jeno 

alkoholik. Mój romans z Achmatow

?" - umiecha si  pobaliwie.  Nigdy nie  pragn kobiet. 

Latem przesuwa

 zmarznite donie za plamami soca, zsuwajcymi si z otulajcego go 

koca. Znika

y szybko pod szaf, rozwietlajc za sob smug kurzu na drewnianej pododze. 

Zdarza

o si, e chcia wybiec z pokoju. nio mu si, e moe chodzi. Nie narzeka, nie skary 

si

. Nigdy nie mówi o mierci, by na to za dobrze wychowany. 

Od czytania zasycha

o mi w ustach. Po godzinie lektury miaam prawo do odpoczynku, 

szklanki herbaty, paru herbatników. Przerywa

am lektur, kiedy Czapski przysypia. 

Przed

uajca si cisza upewniaa gospodyni, e naley zrezygnowa z sekretarza albo skróci 

mu godziny pracy. Przynosz

c herbat, zoliwie dogadywaa: „No i co, nie napracowalimy si 

dzisiaj?" Wrzeszcza

am wic dwie godziny, nie zwaajc, czy Czapski sucha. Suchaa w kuchni 

gospodyni, przeliczaj

c mój ból garda na franki. Tygodniówk wydawaam na dziesi 

mro

onych hamburgerów, paczk masa, bochenek chleba, dem, herbat i bilet metra. 

Wychodz

c od Czapskiego, zbieraam przed domem z ziemi soczyste owoce morwy. Miay mi 

starczy

 do popoudnia, gdy rozmraaam hamburgera. 

Na stole u Czapskiego le

ay drogie czekoladki. Podbieraam je z pudeka. Gdyby nie 

podejrzliwe spojrzenie gospodyni, zjad

abym wszystkie. Staam si mistrzem podrabiania 

background image

obj

toci, poluzowujc obcise zotka, rozgniatajc czekolad. Obiad podawano po moim 

wyj

ciu. Sdz, e nie powstrzymaabym si i korzystajc ze lepoty starca, wyjadaabym mu z 

talerza paruj

cy kleik. 

Jesieni

, jak co roku, zastrajkowali kolejarze. Zamiast rano, przyjechaam do Czapskiego 

wieczorem. Gospodyni posz

a do kocioa. Nie 

musia

am wykrzykiwa na cay dom: „Staro-bielsk! Katy! Dostojewski i Tostoj!" 

Opowiada

am rysunki. - Tu jest Picasso z Bonnardem. .Jedz niadanie. Dyskutuj" - tak pan 

podpisa

. Tutaj, w tym maym notesie, szkic krajobrazu za oknem. 

-   Aha,   pami

tam.   Zmczyem   si   ju, dziecko, obrazami. Poczytaj. 

Spokojnie, wczuwaj

c si, przeczytaam o jenieckiej wigilii na Syberii. Czapski usysza 

moje 

zy. Wzruszy si moim wzruszeniem. 

-  No, to si

 napijmy - wycign  dugie palce w stron biurka, gdzie stay butelki. 

Nala

am mu koniaku. 

-  Ty, dziecko, te

Wypili

my kilka toastów: za szczcie, za pikno i sprawiedliwo. Zaszumiao mi w 

g

owie. Alkohol wypukuje gód i rozsdek. Wypilimy jeszcze pó butelki wina. 

-  Pan ma mocn

 gow, ja si upiam. 

Czapski ju

 nie sucha, czeka na nastpn szklank. Nalaam mu i wyszam, uwaajc, by 

nie spa

 ze stromych schodów. Nastpnym razem gospodyni czatowaa na mnie przy furtce: - 

Ty si

 uwaasz za równ Czapskiemu?! eby z nim pi!? On ma prawie sto lat, móg umrze! 

-  Skoro prosi

,  eby mu nala,  dlaczego miaam  odmówi?  - broniam  si.  

Wyrzuci

aby mnie, ale nie znalazaby nikogo na moje miejsce. 

Tamtego pijanego wieczoru szcz

liwy starzec plsa w swoich marzeniach, przebierajc 

piszczelami pod p

tajcym go pledem. Nie zazna podobnego szczcia po rosoku pichconym 

przez gospodyni

. Bya zazdrosna o by moe ostatni zmysow uciech Józefa Czapskiego. 

Poczciwa, zawzi

ta baba w blasku rondli, majestacie obiadu. 

Czapski umar

 zim. Poegnalne mowy, pijani grabarze nie potraficy wykopa w 

zmarzni

tej ziemi dziury wystarczajco duej dla dwumetrowego nieboszczyka. Trumna wci 

unosi

a si na powierzchni, nie chcc zaton. aobnicy tupali i chuchali dla rozgrzewki w rce. 

Dopiero przy zachodz

cym socu udao si wepchn trumn w podziemn krain. Marzyam o 

pradawnych ceremoniach pogrzebowych, gdy wraz z panem i w

adc chowano jego dwór: ony, 

kucharzy, skrybów, konie i psy. Gospodyni, dogorywaj

ca z godu w komorze grobowca. 

Efebowie, zamurowani przy sarkofagu. Ja, zapadaj

ca bogo w przedawkowane wizje gdzie pod 

cian, wymalowan w stylizowane na antyk maki. Czy moe by pikniejsza  mier ni z 

wierno

ci? A tak naprawd z niepotrzebnoci, bo z czego mia y po mierci Czapskiego jego 

ostatni sekretarz? Z korepetycji polskiego, rosyjskiego, serbsko-chorwackiego? Z pracy 

dyplomowej w wy

szej szkole nauk spoecznych o przenikaniu gnozy judeochrzecijaskiej do 

ludowych wierze

 rodkowej Francji w XIII wieku? 

Przygarn

a mnie Ilonka. W jej domu przy Montparnassie koczowali Polacy i Rosjanie. 

background image

Stypendy

ci oszczdzajcy na hotelu, robotnicy szukajcy roboty. Nie sdz, by gocinno 

Ilonki by

a nostalgi za przeszoci. Nie pamitaa wiele z Polski, skd wyjechaa jako dziecko. 

Po prostu Ilonka by

a z natury dobra i pikna. Mieszkajc u niej duej ni miesic, 

mog

am liczy na to, e zaatwi mi prac. Moje óko zajby wtedy kto bardziej potrzebujcy i 

beznadziejny. Chocia

by rosyjski „idiota". Ilonka pracowaa we francusko-rosyjskim 

wydawnictwie „Wieroczka". Hodowa

a u siebie rosyjsk koloni poetów, samobójców, 

nawiedzonych. Najlepiej zapami

taam wybitnego aktora, którego cigle ubywao. Chorowa na 

straszne paskudztwo. Jedynym lekarstwem by

a amputacja nóg. Nie caych od razu. Plasterek po 

plasterku, w miar

 rozwoju choroby. 

Pulchna, ciemnow

osa Ilonka z haftowan chust na ramionach wirowaa w tacu midzy 

swymi go

mi. Zagldaa zielonymi oczyma w gb ich sowiaskich dusz, sprawdzajc 

gospodarnie, czy aby czego im nie trzeba. Objadali jej lodówk

. Niewane: majonez, pasztet z 

g

sich wtróbek, salceson. Byle duo, gód ojczyzny. Przychodzili i tacy, co nie uwaali tego 

domu za przechowalni

 lub garkuchni. Rudzielec nie by w stanie przekn poczstunku czy 

przemówi

. Jeli zebra si na odwag, by spojrze na Ilonk, czerwieni si i znowu wbija oczy 

w stó

. Ale jak on na ni patrzy! Tak patrzy si na podniesion hosti, gdy trzeba uklkn i w 

ciszy wyszepta

: „Powiedz tylko sowo, a moja dusza bdzie Twoja." 

Nie by

o jednak ciszy. Gocie pijacko bekotali, wykrzykiwali pogróki w otwarte okno, 

w uszy nie rozumiej

cych bólu d'uszy Francuzów. Rudzielec mia racj. Ilonka bya  wita. 

Znalaz

a mi prac w hotelu, niedaleko placu Saint-Michel, po stronie Dzielnicy aciskiej. 

W

aciciel mia dug u jej ydowskich kuzynów. 

Hotel Ravijac by

 ruin. Bez windy, z azienkami na korytarzu. Sze piter kurzu, 

zbutwia

ych dywanów. W pokojach, wynajmowanych przez zabkanych turystów i sezonowych 

robotników, jedynym luksusem by

y lustra nad nieczynnymi kominkami. Pracowaam z 

czterdziestoletni

 portugalsk wdow. Za kadym razem, gdy wchodziymy do pokojów, 

obrzuca

a fachowym spojrzeniem plecaki i rozrzucone drobiazgi. - Ameryka - kla z podziwu 

nad cudz

 zamonoci. - Zobacz! - pokazywaa zostawione na szafce zdjcia z Grecji, Rzymu. 

Roze

miane dziewczyny w stanikach, opaleni chopcy umiechali si bezmylnie z Akropolu, ze 

swojego g

upawego  ycia. Pisali pamitniki, nakane wykrzyknikami:  „Bylimy dzisiaj na 

Montmartrze! Du

o artystów. Piknie!" 

W dziesi

 minut cieliymy  óko i omiataymy patyn brudu. Po dwóch pitrach 

mia

am do. Spocona, wlokam si coraz wolniej na gór, potykajc o rur odkurzacza. 

Portugalka, chwiej

c si na wysokich obcasach, wiergolia, dwigajc kosze pocieli. 

Opowiada

a, jak oprawi zdjcie Riwiery Francuskiej, wycite z „Paris Matcha". - Bo ludzie 

musz

 mie co z ycia, nie tylko harów, adny widoczek te. 

Ka

dy hotel ukrywa swoje sekrety. Zbyt dugo tajone, staj si niekiedy skandalem, 

drukowanym na pierwszej stronie popo

udniówek: Cudzy wisielec w azience albo Hotelowy 

kucharz przyrz

dzi psa. O wypadku w Ravijac nie dowiedziaa si nawet firma ubezpieczeniowa. 

Noc

 z niedzieli na poniedziaek go spod dziewitki o mao si nie zabi, wstajc zbyt 

background image

gwa

townie z óka. Szukajc po ciemku pantofli, waln stop w podog i zrobi dziur do 

pokoju numer 4. Nie spad

, dywan zablokowa wyrw. Oddano mu pienidze, na drog dooono 

butelk

 szampana. Szczliwym trafem czwórka bya tej nocy wolna. Zebraymy gruz, 

za

cielajcy puste óko. - Byyby dwa trupy. Ten z góry i ten z dou. Dwa - Portugalka 

upewnia

a si w swoich rachunkach. - No, chyba e na óku w czwórce spaaby para - to trzy. 

Patron poszed

by do kryminau. Ju dawno powinien zrobi remont tego próchna. Ale pienidzy 

mu 

al. Nam te auje, kutwa. Zabiby niewinnych ludzi. 

O drugim sekrecie Ravijac dowiedzia

am si po miesicu. Wtajemniczano mnie powoli, 

sprawdzaj

c, czy znios prawd. Pokój 12 wynajmowano na stae. Nie rozumiaam, komu opaca 

si

 gniedzi we wszawym hoteliku za cen czynszu dwupokojowego apartamentu. Portugalka 

najpierw mnie zby

a: - Pac, ich sprawa. 

Którego

 dnia, zmieniajc w dwunastce zaplamione przecierada, nie wytrzymaa. 

- Wstyd i obraza boska. Wiesz, ile ona ma lat? Pi

dziesit prawie. A on? Nie ma 

osiemnastu. 

Zaczai

am si przy recepcji, podpatrze tajemnicz par, schodzc na niadanie. 

W

aciciel hotelu uwaa,  e pikna kobieta z dwunastki jest matk maolata. Przy meldunku 

widzia

 ich papiery. Uciekli chyba z domu przed ojcem pijakiem. Oboje pracuj. Wychodz 

rano, wracaj

 wieczorem. Biedni, uczciwi ludzie. Portugalka miaa si z atwowiernoci patrona. 

- Pokojówka wie swoje. Nie on sprz

ta po nich brudy. Z samego przecierada mog ci 

powiedzie

, ile razy i jak gocie si pieprzyli. Kochanka sobie znalaza, stara prukwa. 

Na korytarzu, w jadalni, kochankowie udawali oboj

tno. Kobieta nie patrzya nikomu 

w oczy. Jej smag

a twarz bya nieruchoma, spokojem dojrzaej, pewnej siebie urody. Czarne 

w

osy upinaa w kok. Nerwowo przygryzaa doln warg, psowiejc jak po drapienym 

poca

unku. Nie moga by matk tego bladego chopaka o niebieskich, lekko skonych oczach i 

niemal bia

ych wosach. Nie byli do siebie w niczym podobni. Chocia wydawali si jednakowi. 

Podobie

stwem kochanków tak samo umiechajcych si do siebie, pragncych w tym samym 

momencie otrze

 si rk, spojrzeniem. 

Zarabia

am 200 franków dziennie. Wynajam pokój bez ciepej wody, ale z lodówk. 

Le

c na óku, dotykaam gow jej zimnych drzwi. Stopy opieraam o drewniane drzwi 

wej

ciowe. Rozoone rce wyznaczay szeroko mojej posiadoci od ciany do olbrzymiego 

okna. 

Ko

czyy si wakacje, hotel pustosza. Zostali kochankowie spod dwunastki. Na krótko 

meldowali si

 sezonowi robotnicy, pijcy nocami wino z pudeek. Portugalka potrzebowaa mojej 

pomocy dwa, trzy razy w tygodniu. Nie mog

c zmniejszy wymiarów mej izdebki, oszczdzaam 

na d

ugoci bagietek i czstotliwoci obiadów. 

W potrzebie posz

am odwiedzi Ilonk. Targ na jej ulicy zaczyna si o siódmej rano. 

Emerytowana prostytutka w grubych okularach, spod których b

yszcza jaskrawy makija, 

zmieni

a rewir i z pobliskiej kurewskiej ulicy przesza na targowisko. Wywrzaskiwaa nad 

wózkiem truskawek:  „Kupuuujcie, kupuuujcie moje truskaweczki s

odsze od pipeczki!!! Kto 

background image

ciupcia truskawki, ten 

liczny i gadki!!!" Najdrobniejsza zmiana jej repertuaru wywoywaa 

szmer uznania w

ród handlarzy, powtarzajcych do znudzenia: „Ryby, tanie ryby! Banany za 

 darmo!" Widywaam j wieczorami pijan, daleko od dzielnicy, w pobliu bulwarów. Sza, 

dziarsko wymachuj

c torebk i poklepujc przechodniów. Szcztki loczków trzsy si na 

ysiejcej gowie. Zalana kopia pani Thatcher. 

U Ilonki ucztowano. Ona, zaj

ta prac, pochylaa si nad komputerem w pokoju przy 

kuchni. Dwudziestowieczna wyrobnica, zabieraj

ca robot do domu. Gocie raczyli si 

ziemniakami i tanimi melonami z targu. 

- Nalejcie sobie herbaty! - zawo

aa i wrócia do chaupnictwa: stuk stuk, stuk stuk. 

Dwóch Rosjan zapali

o na deser mierdzce skrty i szurajc wyszo. Zosta Polak nad zimnymi 

ziemniakami w mundurkach. By

 fotografem, próbujcym zaatwi sobie we Francji wystaw 

albo stypendium. Do jedzenia zdj

 koli aparatów. Zosta mu tylko wisiorek wiatomierza na 

zapoconym podkoszulku. Wzi

 w palce ziemniaka. Patrzc na niego, czkn. Przyzwyczaiam si 

do pijackich monologów go

ci Ilonki. 

-  O, podziemna bogini - fotograf mówi

 stanowczo. Wyranie  o  co  mu  szto.  Glos  

zadr

a. - Wielooka, wielopierna,  nie, wielopier-siowa  - poprawi   si,   zerkajc,   czy  Ilonka  

go s

ucha. - Poywna, krga, otya - obraca bulw. Trafi w czuy punkt.  Ilonka drgna  na 

s

owo „otya". Bezskutecznie si odchudzaa. 

- Matko nasza podziemna, 

ywicielko. Bogini  Pyrro.  My,   zamiast pokornie  klka  

przed tob

 w bruzdach,  zadzieramy gowy i mówimy do ydów... do judejskiego boga: Ojcze 

nasz... 

Fotograf od

oy z szacunkiem ziemniaka na talerz. Ilonka stukaa jeszcze goniej. Nie 

doczekawszy si

 jej askawego spojrzenia, wyszed, trzaskajc drzwiami. 

-  A temu co? 

-  Chyba   zazdrosny   -   Ilonka   zamkn

a drzwi na klucz. - Nic nie wiesz? Gdzie si 

podziewa

a? 

-  Pracowa

am. Co mam wiedzie? 

-  Wychodz

      za      m.   W   synagodze   -oznajmia spokojnie. Zapowiedziaa 

konieczno

 oczywistoci.  Po  dwóch,  trzech  nieudanych  narzeczestwach  ya w witym  

celibacie.  I  tak nagle... 

-  

ój! - westchnam. - Za kogo? 

-  Przemi

y chopak. Inynier z Lyonu. 

-  In

ynier? - co mi nie pasowao. Rozpoetyzowana Ilonka z inynierem? 

-  Gdzie go pozna

a? 

-  Znajomy kuzynów. 

-  Tych, co za

atwili mi prac w hotelu? - Ehe. Mówi ci, cudny. 

-  Nie b

dzie ci nudno z inynierem? 

-   Przecie

  to wspaniae,   uzupenia si zainteresowaniami. 

background image

-  Mija

 - dogadywaam bez sensu. Inynier duo zarabia, pienidze nigdy nie s nudne. 

lub mia by za dwa miesice. Ceremonii z baldachimem i rabinem zayczy sobie 

in

ynier. Dla niewierzcej Ilonki, wychowanej w fundamen-talistycznie laickich szkoach Francji, 

obrz

dy byy skansenem. Tuczenie kieliszków, rytuay wygaszane w staroytnym jzyku 

traktowa

a o tyle powanie,  e dotyczyy jej lubu. Równie dobrze mogy by odprawiane w 

suahili. Przera

ao j troch spotkanie z rabinem. Ucieszya si moimi odwiedzinami. Pomylaa, 

e skoro mam dyplom z gnozy judeochrzecijaskiej, pomog jej przebrn przez nauki 

przedma

eskie. 

Rabin chcia

 zobaczy narzeczon. Ilonka ubraa si w dug, poyskliw sukienk, 

zaplot

a wosy w warkocz i narzucia sweterek, kupiony na bazarze. Tak mniej wicej 

wyobra

aymy sobie porzdn, przedwojenn narzeczon z gminy. 

Rabin by

 reformowany i nieortodoksyjny. Wizyta przedmaeska - formalnoci. 

Czeka

am na korytarzu biura rabinackiego w zamonej XVI 

dzielnicy. Zza drzwi gabinetu dobiega! coraz bardziej zirytowany m

ski gos: - 

Wszyscy teraz pchaj

 si do synagogi na lub. Nie ma ich w adnym spisie! Mykw myl z 

miewa, ale co tam, tradycja modna! 

- Wa

na jest duchowo - wtrcia Ilonka. 

-  O  czym  pani  mówi?  Pani  poj

cia  nie ma, co to duchowo! Pani nawet do stou nie 

umie poda

 w szabas! 

-  Przepraszam bardzo, prosz

 sobie przypomnie  Simone  Weil.  ydówka,   ale jej   

przemy

lenia duchowe objy szersz duchowo, zafascynoway chrzecijan i ludzi 

niewierz

cych. 

-  Coo?! - dono

ny gniew potomka rodu Levi wstrzsn murami gabinetu. - Co mi pani 

b

dzie za przykady dawa! Simone Weil, ta niedokuta wariatka?! 

Wybieg

ymy z biura. Ilonka miaa  zy w oczach. - Fanatyk, nienormalny fanatyk! - 

Zatrzyma

ymy si w poowie Champs-Elysees przy budce z lodami. 

Rabina u

agodzili kuzyni narzeczonej. Inynier obieca zaj si jej nawróceniem. 

Wyprawiono pi

kny  lub, pod jedwabnym baldachimem, przy wiecach. Kupiam w prezencie 

fili

anki od Rosenthala. Sta mnie byo. Ilonka wyszukaa mi now prac. Zostaam lektork 

osiemdziesi

cioletniego rosyjskiego ksicia, Wadimira Kodunowa. W hotelu nadal rzadko 

kiedy bywa

 komplet. Chodziam tam rano sprzta raz, dwa razy na tydzie. 

- Ko

dunów to czowiek o wielkiej, wielkiej wyobrani - Ilonka napawaa si ogromem 

jego wielkopa

skiej fantazji. - Midzy nami mówic - dodaa szybko - wariat. le ci u niego nie 

b

dzie. Nie pytaj go tylko o on. Jaka nieciekawa historia. Poprzedniego lektora, studenta z 

Rosji, wyrzuci

 za kryptokomunizm. Biali Rosjanie pracowa u niego nie bd, bo ich ju nie ma. 

Od kilku pokole

 s Francuzami. 

Podejrzewano, 

e Kodunów  yje z handlu ikonami. Bywa bogaty, zaprasza wtedy 

prawos

awnych dostojników na kawior i szampana. Potem nie mia ani grosza na zapacenie 

background image

s

uby czy na wasne skromne utrzymanie. Po jakim czasie znowu szasta pienidzmi. Mówi, e 

wybiera procenty z banku. Wydaje i czeka na nast

pn rat. Wydawa duo. Mia kuchark, 

sprz

taczk, lektora i piewaka cerkiewnego. Ze piewakiem mijaam si na marmurowych 

schodach kamienicy. Przychodz

c punktualnie, suchaam ostatnich pieni. - Dawaj, dawaj, 

Sierio

a! - pohukiwa Kodunów. - Jezus sucha! 

Wysoki, chudy jak piszcza

ka organów Sierioa kania si i znika bez sowa. Nie znaam 

jego „mówionego" g

osu. Pamitam ten piewany, niby z instrumentu. 

Pierwszy wieczór u ksi

cia by krótki. Zapyta, czy mam referencje. Wprawdzie polecaa 

mnie Ilonka, ale pismo to pismo. 

-  Mój chlebodawca nie 

yje. Sekretarzowaam u Czapskiego. 

-  Znaju, znaju. Bojar Czapski. Jego matka nie z naszych stron, z von Huttenów? 

-  Tak, W

adimirze Dymitrowiczu. 

-  Ikon nie malowa

? Zapadnik, nu? 

-  Tak,  Dymitrze W

adimirowiczu - myliam jeszcze imi z otczestwem. 

Z pocz

tku nie chcia,  ebym zostawaa duej. Musia przywykn. Po tygodniu 

siedzia

am ju umówione dwie godziny kadego wieczora. Czytaam mu po rosyjsku i francusku 

ksi

ki o ikonach. Uwielbia Florenskiego. Najbardziej ceni Bugakowa. Suchajc, rozglda si 

po zawalonym ikonami salonie. Wydawa

o mi si,  e co jaki czas je przestawia. Dopiero 

niej, gdy zaczam odrónia „deski", spostrzegam,  e stare znikaj. Na ich miejsce 

pojawia

y si nowe. Lubiam, kiedy przerywa mi lektur. Dyskutowa wtedy sam ze sob, 

znajduj

c w sobie godnego przeciwnika: - Nie, nie, siostra Joanna, dla wiata Julia Nikoajewna, 

nie powinna uczy

 si we Francji u tego pajaca Maurice'a Denisa. Rosji nauczya si w 

Petersburgu, a potem u swego ojca duchowego Sergiusza Bu

gakowa, i to byo dobre. Co w jej 

obrazach ciemne od francuskich szkó

. Z nich skaza jej zostaa. Zapadnikom si przez to podoba, 

bo do nich podobna w tej ciemno

ci. W prawdziwej ikonie nie ma miejsca na ciemno i cienie. 

Wszystko w niej jasne, przepalone 

wiatem chway - Kodunów zlizywa ze srebrnej yeczki 

an konfitur. Podniecajc si rozwaaniami, odkada yeczk na wykrochmalon serwet i 

przechyla

  soik prosto do ust. Sowa cichy, rozpuszczay si w sodkim gulgocie. - Z drugiej 

strony -podejmowa

 przerwany wtek -Julia Nikoajewna moga mie racj. Panu Bogu wieczk, 

diab

u ogarek. Gdyby malowaa po rusku, nie rozumieliby jej. 

Ko

dunów opuszcza gow i palcem z cikim sygnetem dawa znak, eby czyta dalej. 

Przerzuca

 w powietrzu niewidzialn kartk. Przysuwaam si do mosinej lampy, owietlajcej 

sk

po olbrzymi salon. Na masywnym biurku lea stos gazet i papierów, na nich metalowy 

przycisk w kszta

cie doni. Papierzyska i tak wymykay si, spadajc w puszysty, wschodni 

dywan. Ko

dunów, opatulony szlafrokiem, siedzia na wycieanym krzele porodku pokoju. 

Ogl

da rozwieszone wokó ikony. Przyglda si im kolejno, jakby czyta strony ksiki. 

Czasami przestawia

 krzeso, przyblia, oddala od ciany. Siwe, przycite krótko wosy 

podkre

lay opuchlizn twarzy. 

Nikt nam nie przeszkadza

. Suba wychodzia po poudniu. Nie dzwoni telefon. 

background image

Siedzieli

my odcici od wiata. Aksamitne, ciemne zasony tumiy odgosy spokojnej ulicy. 

Ko

dunów pali cygaretki. Ich duszcy zapach miesza si z mdlc mazi ró z wiecznie 

otwartego s

oika konfitur. Moje wosy, skóra pachniay t ka-dzidlan  wdzonk. Wolaam 

jednak zapach domu Ko

dunowa od zapaszku zbutwiaego hotelu. Przecierade, nasczonych 

smrodem spoconych cia

. Otwieraam w sprztanym pokoju okno i cigaam kodr. Wracaam 

po kwadransie, gdy wyparowa

 ciepy odór. Zdarzay si czyste óka, ze wie pociel. 

Ameryka

skie turystki pachniay tanimi dezodorantami albo mydem. Kochankowie spod 

dwunastki myli si

 rzadko. Plamy na przecieradle wydaway si przysypane pudrem, startym z 

jej cia

a. On pachnia czym cierpkim, chorobliwym. - O, ajdaczka! - zauwaaa z satysfakcj 

Portugalka, znajduj

c  lad szminki pod kodr, porodku przecierada. - Wyssie do cna 

chudziaka. 

Po co grzeba

am si w cudzych brudach? U Kodunowa zarabiaam do duo, ale mia 

swoje dziwactwa, humory. W ci

gu sekundy, bez powodu potrafi zmieni si z dobrodusznego 

starca w rozkapryszonego starucha. Ba

am si,  e mnie wyrzuci, ot tak sobie, z bojarskiej 

fantazji. 

Pieni

dze nie byy moim bogiem. Kupowaam za nie chleb powszedni, nic ponadto. 

Skromne 

ycie samotnej kobiety. Ubranie z przeceny. Tylko buty musiay by porzdne, dobrej 

firmy. Tanie rozcz

apyway si po tygodniu, traciy fason. Chodziam do kina, kupowaam gazety. 

Nie wpada

am do bistra na kaw, rzuciam palenie. 

Tu

 przed wypat powtarza si sen: stoj w kolejce, w monstrualnym gmachu. Przede 

mn

 spieszcy si faceci w garniturach z teczkami. Dochodz wreszcie do ksidza, udzielajcego 

komunii. Wyjmuje z kielicha b

yszczc hosti, kadzie na jzyk. Próbuj j przekn i krztusz 

si

. Wypluwam monet. Ludzie wokó poykaj podane im pienidze. Niektórzy klkaj i 

arliwie si modl. Moneta wychodzi im z tyu gowy, waciwie nie gowy, lecz skarbonki, i 

ro

nie w metaliczn aureol. 

Ko

dunów  le znosi zim. Ju jesieni mia napady melancholii. Czuam od niego 

alkohol, 

zawiy mu oczy. Kaza sobie czyta romanse na przemian z Bibli. 

-  Jakiego jeste

 wyznania? - zapyta zaczepnie. 

-  Katoliczka - odpowiedzia

am.  Przecie wiedzia. 

- A ja ci powiem, 

e wszystko krtactwo. Katolicyzm, protestanci. Droga chrzecijan do 

Boga jest prosta jak procesja. A na przedzie nios

 ikon - machn  rk i o mao nie stuk 

porcelanowej fili

anki, zaczepiajc o ni sygnetem. - Mów, co chcesz. Dugo  yj, niejedno 

widzia

em. Rodzin bolszewicy mi wymordowali i wiary nie straciem. Ale ci kapani, pastorzy, 

ksi

a wsio rawno. Celebruj siebie samych pod pretekstem religii. 

-  Popi te

-  A co, niby lepsi? Tylko ikona jest znakiem bo

ym na ziemi, lustrem witoci - 

recytowa

Zrozumia

am: Kodunów wierzy w ikon. Nie by religijny, by wierzcy. 

Chwyci

 filiank. Wyopa gorc herbat. Wiedziaam,  e po takim piciu herbaty do 

background image

ko

ca wieczoru bdzie przemawia. Odoyam ksik. Nala sobie raz jeszcze z elektrycznego 

samowara. Co

 zadwiczao znajomo. Obluzowana sztuczna szczka Kodunowa zagruchotaa 

w porcelanie. Wci

gn j razem z resztk wrztku. 

-  W obrazie  najwa

niejsze jest wiato. wiatem duszy s oczy, wic najwaniejsze jest 

spojrzenie. Ikona patrzy.  Oczy Chrystusa,  

witych z ikony przewiercaj ci  na wskro dusz. 

Najpierw jest deska - Ko

dunów wyci j rkoma z powietrza. - Z deski  cieknie ywica. To zy 

drzewa 

witego, na którym zawis Pan Nasz. 

Ka

de drzewo w Rosji ma w sobie ikon, co z nim ronie, pacze  pod kor. Nabony artysta 

widzi znaki odci

nite w drzewie i je odrysowuje woskiem i farbami dla niewidomych duchem. 

W ikonie spotyka si

 to, co zazwyczaj rozdzielone: dobro, pikno, mio. A id ju - nagle si 

zniecierpliwi

. - Nie przychod jutro. Za tydzie, o zwykej porze. Ludzi przyjmowa bd rano i 

po po

udniu. Zmczony jestem. Id ju - nawet na mnie nie spojrza. Czeka, a zamkn za sob 

drzwi. 

Kogo przyjmowa

? Goci? Interesantów? Na pewno spotyka si z popami cerkwi w. 

Sergiusza w XII dzielnicy. Widzia

am na biurku Kodunowa tutejsz rosyjsk gazet. Wielkie 

zdj

cie i tytu z pierwszej strony: Dobroczyca prawosawia, knia Dmitrij Koldunow, wspomóg 

remont cerkwi. Wyda

 pewnie majtek. Okolicznociowe zdjcia, kanon uroczystych póz. 

Najlepsza, niewielka fotografia na samym dole: dobroczy

ca rozmawia ze synnym egzorcyst, 

ojcem Michai

em. Pop ma spojrzenie z dna pieka. Próbuje umiechn si do rubasznego 

ksi

cia i wykrzywia usta. 

In

ynier - m Ilonki - wciek si. Przegoni wszystkich jej znajomych. Zmieni zamki, 

numer telefonu i zapowiedzia

,  e albo prowadz normalne ycie maeskie, albo przytuek. 

Dzwoni

am do niej do wydawnictwa. Udawaa szczliw i zapracowan. Przesza natychmiast na 

francuski. Mo

e byo jej atwiej mizdrzy si i kama w tym jzyku. ,Ah, ma cherie, musimy si 

kiedy

 spotka. Bla bla bla. Zadzwoni, jestem zapracowana. Bla bla." Chciaam j spyta o 

Ko

dunowa, o jego maestwo. Odoyam suchawk. Niczego bym si nie dowiedziaa. Nie 

by

o to zreszt tak wane. Waniejsze, e straciam przyjaciók. 

Lubi

 platany. Rosy szpalerem na ulicy Kodunowa. Wiosn platany przy ulicy 

Ko

dunowa czyy gazie w zielony woal, chronicy przed socem. Zim ostre wiato odbijao 

si

 od ich biaych pni. Nie pada na nie nieg, lecz mrony blask paryskiej zimy. 

Wróci

am do Kodunowa po tygodniu. By przezibiony. Obie kieszenie ciepego, 

watowanego szlafroka wypycha

y bibukowe chustki. Wyciga je z jednej i po obtarciu nosa 

pakowa

 do drugiej.   Posapujc,        sucha      lektury.        Zapaka? Przesyszaam si. Chlipn, 

dmuchaj

c w chustk. Z gbi mieszkania rozleg si jazgotliwy dzwonek. Kodunów zmartwia, 

jakby pr

d dzwonka podczony by do jego krzesa. - Otwórz! - rozkaza. Zanim wstaam, 

zmieni

 zdanie. - Czekaj! - zada i poczapa do przedpokoju, zatrzaskujc drzwi. Rozmawia z 

m

czyzn. Grzecznie, ale tym swoim wadczym tonem ksicia. Dosyszaam: „zaginiona". 

Przy

oyam ucho do drzwi. Mczyzna by policjantem. Mówi o jakich poszukiwaniach, 

wiadkach. Poegnali si. Wróciam na swoje miejsce. Rozejrzaam si po salonie. Kilka ikon 

background image

znikn

o, pojawiy si nowe. Tylko najwiksza na wprost mnie, ze witym Jerzym, bya tam, 

gdzie zawsze. 

Czyta

am dalej fragmenty Listów z Rosji de Custine'a, podkrelone czerwon kredk. 

Ko

dunów pi herbat. Przyglda mi si drwico. 

-  Pods

uchiwaa? Znam  kady szmer tego mieszkania,  od 50 lat. Nie pac ci za 

pods

uchiwanie. 

-  Panowie g

ono rozmawiali, nie musiaam podsuchiwa. Przechadzaam si po pokoju 

dla rozprostowania nóg. 

-  I czego si

 dowiedziaa? Milczaam. Kodunów nie by rozzoszczony. Bawi si moim 

zawstydzeniem. 

-   Nie   wyrzuc

   ci.   Wszyscy   jestecie szpicle. Zdegraduj. Spadniesz w hierarchii. 

B

d mówi    „ona",   nie    „ty".   Syszy,   e   „ona"  jest o wiele dalej od ,ja"? A i wygodniej. 

Nie b

d musia w gowie przekada z „niech czyta" na „przeczytaj".   O   innych   myli   si   

„ on",      „ona", za

  przez  szacunek  zwraca  si   na   „ty",    „wy". Strata  czasu.   Syszy? - 

Ko

dunów  szczerze  si cieszy ze swego wynalazku. 

-  Mo

e pan mówi do mnie „ona". Jednak ja  nie  bd  o  sobie  mówi „ona",   

cho

by nie 

wiem jak u

atwiao to panu ycie. Nie jestem psem! - palnam, zanim pomylaam. 

Wyleje mnie, wyleje! 

-  Nie  musi. Niech czyta - usadowi

  si na kanapie. 

Czyta

am, litery przelatyway. Bezmylnie przystawaam na kropkach. Myliam sowa. 

-  Wierzy w plotki, 

e policja mnie ciga za przemyt ikon? 

Wzruszy

am ramionami, co mogo oznacza, e uwaam plotki za bzdury, podobnie jak 

jego pytanie. 

-  Policjant przyszed

 w prywatnej  sprawie.   Ikony   kupuj,   sprzedaj,   bo   si   na   

tym znam.  Nic nikomu do tego.  Zachód  straci

  dusz,  kiedy straci  ikon. Teraz  kupuj,  

kupuj

. H,  h,  duszy nie da  si kupi i  powiesi  na  haku.      Mylisz,   e   sprzedabym   

najlepsze,   najbli

sze   sercu?  - by   znowu   sob.   Dziwakiem, przejtym   swoimi   pasjami.   

Nie   oddziela

   si ode mnie gupawym „ona". - Nie sd ludzi po pozorach,    panienko.   Ja   

tyj

,    tyj,    obrastam tuszczem, grzeszn materi. W gbi ducha za marz  o  umniejszeniu.   

Kenoza   -   znasz   takie s

owo?   Bóg,   przychodzc  na   wiat,   umniejszy si,  i my 

odchodz

c musimy sta si maluczkimi.   Ikona jest  przewodnikiem   do   Nieba.   I  ja 

szukam takiej  ikony,  która  mnie tam  zaprowadzi umniejszonego. 

-  Rozumiem. Czy ma pan, W

odzimierzu Dymitrowiczu, tak ikon? - spojrzaam na 

desk

 ze witym Jerzym. 

-  To nie taka. Te na sprzeda

. Moj musz znale. 

S

dziam,  e Kodunów zmczy si wyznaniami i chce sucha lektury. Przerwa mi 

jednak w pó

 zdania. 

background image

-  W monasterze so

owieckim bolszewicy umczyli mnichów. Tysice mczenników. 

So

owki s Golgot prawosawia. Tak te byo w przepowiedni:  „Zaócie na tej górze monastyr 

wed

ug woli Pana. Spynie on krwi niewinnych niczym  Golgota." W  Solówkach jest  

niewidzialny Krzy

      z      Golgoty.  Jego      relikwi      -    drzazgi.     Te  drzazgi      -    to      spalone   

zapa

ki,   rzucane  w  kt przez straników. Winiowie robili z nich najmniejsze ikony, innych 

nie mieli. Chrystus z poczernia

   gow   w   czerwonym   paszczu   krwi. Tak  chciabym  

mie

,   malowan krwi mczenników. 

-  Nie znam si

. Wiem tyle, co z paskich ksiek,   ale  jest   kanon,   prawda?   Zapaka   

nie mo

e by ikon. 

-  Widzia

a spalon zapak? Z pochylon gówk? Tak samo pochyla gow umczony 

Chrystus na  Krzy

u.  On mówi  o sobie: ,Ja jestem  wiatoci  wiata  i  ogniem gorejcym,   

ofiar

     caopaln."   Stara   „deska" jest   czarna   od dymu. Zapaka te. Pomalowana rk 

um

czonych, ich wasn krwi, jest ikon. Przyjd jutro rano, to posuchasz. Spotykamy si w 

ma

ym kóku: ojciec Michai z cerkwi Sergiusza, teolog z Instytutu w. Dymitra i jeden czowiek 

z Rosji, z gu

agu. 

-    Dzi

kuj    bardzo.    Nie    bd    mogia przyj. Pracuj rano w hotelu. 

-  W hotelu? 

-  Zobowi

zaam si, nie mog odmówi. 

-  Twoja strata. Dowiedzia

aby si ciekawych rzeczy. 

- Na pewno. Czy mam przyj

 wieczorem, Wodzimierzu Dymitrowiczu? - zegar 

zardzewia

ym kurantem wychrobota dziewit. 

-  Jak zawsze, jak zawsze. 

Mog

am si domyli. Najcenniejsz kolekcj Kodunowa byy zapaki. Pokaza je 

którego

 deszczowego wieczora. Wyniós z sypialni ksig - pudo oprawne w basm. 

Przechowywa

 skarb w domowym sejfie. Uchyli okadk z wygrawerowanym od rodka 

napisem: „S

d polega na tym, e wiato przyszo na wiat. J 3, 19." 

W przegródkach le

ay zapaki. Spopielae, na wpó spalone, niektóre malowane. 

Zmie

ciyby si w zwykym pudeku zapaek. Nie miaam wtpliwoci: Kodunów na staro 

zbzikowa

. Do swej fiksacji dorobi teori. 

Mia

   z   czego,   przeczyta   tysice   ksig  o   prawosawiu. 

-  Niektóre s

 niemalowane. Nie szkodzi. Trubecki napisa: „Ikona ma kolor 

kontemplacji." 

-  Mhm - potwierdzi

am bez entuzjazmu, zdajc sobie spraw z absurdu podziwiania 

patyczków.    A   je

eli    Kodunów    ze    mnie    kpi? Zoliwoci  ekscentrycznego starca. 

Wyczu

 moje wahanie. 

-   No,   nie  mo

esz  by lepa.  Pamitasz Trójc Rublowa? Duch wity, Bóg Ojciec i 

Chrystus pod  postaci

 Anioów. Tu masz to samo -objania teologi zapaki - drzazga-

Chrystus, bo umar

 na Krzyu.  epek to Ojciec - jest gow  rodziny,    i    pomie    Ducha 

background image

witego,  zesany na Apostoów. Zapalona zapaka - to Trójca, gorejca w Jednoci. 

-  Która

 jest z Soowek? 

- Dyskutujemy o  tym  w naszym  kó

ku. Ojciec Michai ma pewne poszlaki, duchowe. 

Jest najznamienitszym egzorcyst

. aden duch mu nie umknie. 

-  Kiedy b

dzie mia pewno, przestanie pan szuka? - niepokoiam si o finanse 

Ko

dunowa. W lutym spóni si z wypat. Kupowa od jakiego cwaniaka „malutek ikon, 

cenniejsz

 nili zoto", czyli zapak do kolekcji. Zanim nadrobi      wydatek,      sprzedajc   

prawdziw

   star ikon, pracowaam za „spasiba". 

-  Pewno

? Pewno jest nie z tego wiata. Tutaj moemy mie wiar. Z tego wiata jest 

tylko k

amstwo. 

-   Nie  odpowiedzia

  pan. Ja  nie jestem wierzca. Jestem logiczna. Czy po odnalezieniu 

zapa

ki z soowieckiego monasteru zamknie pan swoj kolekcj? 

-  T

umaczy si przed tob nie bd -obruszy   si      na      moj   nachalno.   -  

Pospolity umys

 nie pojmie mych zamiarów. 

-  Nawet nie  

miem  za  panem  poda, ksi - opuciam skromnie oczy. Pracuj u 

wariata, by

am tego pewna. Póki pac, gram swoj rol. 

Do ko

ca wieczoru czytaam o witym Grzegorzu Palamosie. 

 

Sta

o si najgorsze. Przeczuwaam to od dawna. Szalecy potrafi  y za piciu. Maj 

nadludzk

 si. Po jej wyczerpaniu padaj jednak martwi, raeni piorunem, zesanym przez 

zazdrosnych i sprawiedliwych bogów. 

Tego dnia Ko

dunów czu si lepiej. Przesza mu angina. Nabra kolorów, co na jego 

t

ustej twarzy przypominao woskowy ró, jakim pocignite s policzki witych z ikon. 

Dowcipkowa

, chrupa herbatniczki i nagle si zakrztusi. Zamacha rkoma, zdar z szyi jedwabny 

fular. 

apa haustami powietrze. Niewiele si namylajc, podbiegam i upnam go pici w 

plecy. Z

apa si za serce. Drug rk szpera po kieszeniach. Wysypa z nich zwitki chustek. 

-  Moje lekarstwo - wyszepta

 blady. Przeszukaam    na    klczkach dywan.  Moe 

lekarstwo zapl

tao si w chustki? 

-  Nie ma! - panikowa

am. Kodunów si dusi. Jego bezwadna rka opada na moje 

rami

.   Podniosam   gow.   Proszcym   wzrokiem wskazywa na drzwi sypialni. Zerwaam si 

z dywanu i wpad

am do niej. W ciemnociach  wiecia wieczna lampka.  Owietlaa mtnie 

zdj

cie kobiety i flakoniki lekarstw na stoliku. Rce latay mi ze strachu. Antybiotyki,  co na 

kaszel, jest!   Nitrogliceryna!   Ko

dunów   traci   przytomno. Ja te nie pamitam, co byo 

niej. Na pewno wlaam mu do ust krople,  chyba masowaam siniejce donie. Troch 

oprzytomnia

am i zapaam za telefon. 

-  Nie trzeba - powiedzia

 cicho, lecz ju swoim zwykym, zdrowym tonem. 

- W

odzimierzu Dymitrowiczu, atak serca, trzeba wezwa lekarza! 

-  

aden atak. W moim wieku to normalne. Nalej herbaty. 

background image

Nap

dzi mi strachu, a teraz, jakby nigdy nic, bdzie popija herbat! 

-   Wie   pan   co?  Zamiast  si

   umniejsza duchowo, schudby pan najpierw. Odtuci 

serce. 

-   liii   tam!   -  klapn

   sztuczn   szczk 

0  fili

ank. Siedzielimy w milczeniu. Sdz,  e cieszy si kad chwil. Oddycha 

powoli, g

boko.   Smakowa   konfitury.   Tykanie   ciennego zegara  stawao  si   melodi  

mijaj

cego   spokojnie czasu. 

-  Poczytaj Bibli

, tam, gdzie zaznaczyem - zakoczy nasz bezczynno. 

- Ksi

ga Rodzaju.  Mój  Boe, jaki  wiat by nieskomplikowanie pikny - Kodunów 

swoim zwyczajem wtr

ci si do lektury. 

-  Kto bardziej zgrzeszy

: Adam czy Kain? Ojciec czy syn? Bóg powiedzia Adamowi:  

„ Nie jedz owocu z drzewa." Kainowi nie powiedzia

:  „Nie zabijaj brata swego." 

- Jak si

 pan ma? Zosta na noc? A jeli znowu si pan le poczuje? 

-  Nie poczuj

 si le. Ojciec Michai ju wie, która z ikon jest soowiecka. 

- Widzi pan, W

odzimierzu Dymitrowiczu, przej      si      pan,      serce      po      anginie   

os

abione 1  nieszczcie gotowe. 

Ocuci

a go nitrogliceryna, lecz przy yciu trzymaa zapaka. 

-   Nie  tym,   nie  tym.   Bóg  zes

a  mi  t ikon, a diabe... 

-  Co diabe

-  Dosta

em wiadomo z policji - Kodunów nie  potrafi  ukry  podniecenia.   

B

yszczay mu oczy, poczerwienia. Godzin temu umiera. 

-  Widzia

am w pana sypialni zdjcie kobiety - nie powinnam mówi o widzianej 

przypadkowo   fotografii.   Ilonka   wspomina

a   jak nieprzyjemn histori z jego on. O 

innych jego krewnych, rodzinie, nie s

yszaam. Skd znaam twarz ze zdjcia. Gdzie  j 

widzia

am, ale gdzie? 

-  Zdj

cie? Tam jest ikona. 

W sypialni nie by

o czasu na rozgldanie. Szukaam lekarstwa. Z wiecznej lampki jest 

wi

cej cieni ni chybotliwego pomienia. 

-  Przynie

 j - zada. 

Zapali

 halogenow lamp, schowan za kredensem. W salonie zrobio si biao. 

Trzyma

am du ikon Matki Boskiej. Deska nie bya stara. Farba popkana, sczerniaa. 

-  Widzia

a podobny obraz? - Kodunów sta przy mnie,  opierajc si o stó. Dray mu 

z os

abienia  rce. - Na wystawie? W albumie? - dopytywa. 

-  W hotelu - ol

nio mnie. - Wodzimierzu Dymitrowiczu, wydawao mi si. Nie obraz, 

widzia

am podobn kobiet. 

- W Pary

u? Matk Bosk? - powtpiewa. 

-  Tam,  gdzie pracuj

, w hotelu Ravijac, mieszka   podobna   kobieta.   Wielkie,   

migda

owe oczy,  wski nos i takie napuchnite usta. 

background image

-  Mieszka w hotelu? 

-  Od roku,  z m

odszym od niej kochankiem. 

Ko

dunów wpatrywa si we mnie cier-pitniczo. Szybko wypi nitrogliceryn. Ból 

ust

pi, rozkurczy napit twarz. 

-  Id

 ju. 

Nie chcia

am zostawia go samego. 

-  No,   id

 ju   -  zaprowadzi   mnie   do przedpokoju. 

-  Mo

e to zawa? 

-  My

lisz,  e mi spieszno do nieba? Mam swoj   ikon.   Nie   mam   tylko   

wieczuszki.   Po ciemku nie pójd. Jeszcze bym zabdzi - artowa. Poczu si lepiej, bo bredzi 

po swojemu: -   Pami

tasz,    co   mi   czytaa   u   Bugakowa? „Wieczn wiec jest Matka  

Bo

a,   przyjmujca wiato Pana." 

-  Prosz

, zostan. 

-  A posz

a - wypchn  mnie  brzuchem za drzwi. 

Powinnam by

a zosta. Nie umarby tej nocy. 

Rano posz

am do hotelu. Miaa by praca. Hotelu nie byo. Spon w nocy. Przyjechaa 

policja i pompierzy. Wezwali w

aciciela. Min mnie wóz policyjny, wieli na komisariat 

recepcjonist

. Ludzie mówili, e nikt nie zgin, tylko podpalacz. Z rumowiska wystaway arzce 

si

 belki. 

Usiad

am na chodniku i nie mogam si ruszy. Iskry, opadajce z wypalonych okien na 

ulic

, zaplatay si w moje wosy, w mój umys. Rozwietlia go wizja prawdy. Krzyczaam. 

Wykrzycza

am wszystko. Wtedy przywieli mnie tutaj. Nic wicej nie mam do powiedzenia. 

Prosz

 bardzo, mog powtórzy zeznania. Nie zabiam Józefa Czapskiego. Zróbcie 

ekshumacj

. Nie dolaam mu trucizny do koniaku. Nie miaam  adnych powodów. Po co? 

Gdyby Czapski 

y, nie musiaabym szuka nowej pracy. Potrzebowaam pienidzy, nie zemsty 

na jego gospodyni. 

Nie zabi

am Wodzimierza Kodunowa, by chory na serce. Nie spaliam jego zwok w 

hotelu Ravijac. Pierwsza je rozpozna

am. W ustach mia osmalon gum do ucia, balonów. Tak 

najpierw my

laam. To bya nadtopiona sztuczna szczka. Róowe bble ciekajcego plastiku. 

Sygnet na palcu, trzymaj

cym zapak, od której niby zapali si hotel. Zapaki nie znajdziecie, 

sp

ona. Ja natomiast pamitam gest Kodunowa, trzymajcego t swoj zapaczane ikon. Tak z 

ni

 umar, ciskajc zapak. 

Sam tam przyszed

 po swoj on - Matk Bosk. Nie ja podpaliam hotel. Ciesz si, e 

pani Ko

dunów oraz syn Kodunowa odziedzicz majtek po ksiciu Wodzimierzu. Mimo, e o 

ile wiem, zapisa

 go Cerkwi i na odnowienie 

monasteru w Solówkach. Nie 

ledziam pani Kodunów i jej pasierba. Dostaam adres 

hotelu od Ilonki. Ona te

 polecia mnie ksiciu. Nie wiem, gdzie przeprowadzia si Ilonka. Po 

lubie zerwaa z przyjaciómi. Jej m jest inynierem. Koczy budowa tunel pod La Manche. 

Tam ich szukajcie. Uciekli z Pary

a. Byli na pewno w zmowie z Kodunow. Zaplanowali, e 

background image

sprowadz

 ksicia do hotelu, a oni zabij go i spal. Wiedzieli, e bawi si zapakami i da si na 

niego zwali

 win za poar. Hotel by! stary, samo próchno. To ksina zabia ksicia w hotelu i 

jej kochanek, to znaczy jego syn. Albo i nie zabili, p

ko mu serce na ich widok. To take 

przewidzieli. W

odzimierz Dymitrowicz przyniós do hotelu swoj ikon i zapaki. Wiedzia, e 

ksi

na do niego nie wróci. Modli si do niej, wymalowanej na ikonie. Bya jego Matk Bosk, 

a Matka Boska jest 

wiec, przyjmujc ogie Pana, tak napisano. Monsieur Koldunov chcia j 

pewnie spali

. Oczyci z grzechu i uwolni siebie. Przecie to logiczne. Po co miaabym 

podpala

 hotel, zabija Kodunow i pozbawia si obydwu prac? Owszem, jest mi tu dobrze. 

Izolatka jest wi

ksza od mojego paryskiego pokoju. Jedzenie smaczne, karmi regularnie. Paci 

za mnie opieka spo

eczna. Zamiast prozaku dostaj seri elektrowstrzsów. Prd jest taszy od 

leków. Wiem, 

e jestem na obserwacji i wszystko, co mówi czy pisz, przekaecie dalej, wyej. 

Dlatego, korzystaj

c z okazji, wspomnijcie, prosz, eby produkowali okrge odkurzacze. Ile ja 

si

 namczyam w hotelu. Odkurzacz zaczepia o drzwi i meble, a way par kilo. Okrgy si 

toczy, nie zaczepia. 

background image

Spis tre

ci 

 

SANDRA K. 

LATIN LOVER. 

NAMI

TN1K 

MUR 

IKONA