Angela Cameron BLOOD & SEX 3 Blane [rozdz 5 9]

background image

Rozdział 5

Blane upchnął swoje skarpetki w głąb torby podróżnej.
-Będzie dostawa fosforyzujących naboi i srebra przybywająca do doków

w czwartkową noc. Upewnij się, że tutaj dotrą. Ukryj je w piwnicy, a ja zajmę
się nimi, gdy wrócę. Zasunął zamek.
-Dostawca z FedExu powinien dostarczyć paczkę w piątek. Połóż ją na mojej
komodzie. Spojrzał w górę na Arracado.

-Ale nie otwieraj jej.

Handlarz krwi w klanie – albo, jak Jonas upodobał sobie go nazywać

„czerwony alfons” – siedział na krawędzi łóżka Blane’a w jasno szarej koszulce,
czarnych, luźnych spodniach i pasującym do całości, płaszczu. Jego krótki złote
włosy, były uniesione na czubku, przypominając tym irokeza. Jego wysoko
wygięte brwi, rozjaśniały, już i tak przejrzystą powierzchnię jego jasnozielonych
oczu, co było jeszcze bardziej niepokojące.

-To musi być coś paskudnego.

Blane wybuchnął śmiechem.

-To dość niezwykłe zamówienie.

-Nie chcę wiedzieć jakie, prawda?

-Raczej nie.

Blane zarzucił torbę na ramię. Gdyby inni poznali wszystkie osobliwe prośby od
wampirów z dziwnymi gustami, z jakimi musiał sobie radzić na co dzień,
wszyscy spojrzeliby na nich w zupełnie innym świetle. Cóż, może nie Arracado.

-Dobra.

Arracado przeszedł w stronę drzwi.

-A tak w ogóle, kogo będziesz ochraniał?
-Mam być wsparciem dla Michaela i Tori. Jeszcze nie powiedzieli mi co

dalej.

-To zwykle należy do obowiązków Gregoriego, prawda?
-G będzie prowadził The Dungeon dopóki nie wrócimy.

Blane zaśmiał się, zatrzaskując drzwi tuż za sobą.

-On nie może latać – dostaje mdłości

1

.

Fratello zadławił się ze śmiechu.

-A to ci dopiero!

-Wszyscy mamy swoje słabości.

Blane podążył za nim w dół korytarza, w stronę frontowych drzwi.

1

http://c.wrzuta.pl/wi16666/702f1b110020efd04e5695c2/troll_face

background image

-Sądzę, że jestem gotowy by wyruszyć.

Arracado otwarł drzwi i ruszył do czarnego Mercedesa, którego zaparkował
kilka wolnych miejsc dalej od pozostałych samochodów. Jak zawsze, obawiał
się nawet najmniejszego zadraśnięcia i uderzenia.

-Pomyśl, że z dziewczyną Khalila wszystko poszło dobrze.
-Christianą?


Blane rzucił swoją torbę na tylnie siedzenie, następnie otworzył swoje drzwi.
Obaj usiedli i zamknęli drzwi praktycznie w tym samym czasie.
Arracado odpalił samochód.

-Z tą którą śledziłeś?

Blane się zaśmiał.

-Dokładnie tą.

-Jonas powiedział, że miałeś niezły ubaw, bawiąc się nią. Brzmi jak

okrutny żart.

Dobrze. I właśnie tak mieli myśleć. Żaden facet nie chciał władczej kobiety.
Tylko cipki pozwalały kobiecie mówić im co mają zrobić, tak zwykł mawiać
jego ojciec.

Więc, nikt nie musiał wiedzieć, jak cholernie seksowna była, gdy zaciskała
pięści i uderzała go w twarz. A już z pewnością nie musieli wiedzieć, jak twardy
robił się, kiedy przybierała postawę mówiącą „jestem lepsza od ciebie”.
Pomyśleliby sobie, że jest świrem. Właściwie, to oni już tak myśleli. To jedynie
by ich upewniło.

-Ale cóż za ciało,

Powiedział Arracado, wykręcając samochodem.

-Sam chętnie bym się z nią umówił.


Coś wewnątrz Blane’a zawarczało, ale on nie pozwolił temu wyjść na wierzch.
Potrząsnął głową. Dlaczego nie mógł przestać czuć, jakby należała do niego?
Nie miał do niej żadnych roszczeń. Ona nawet go nie lubiła. Mimo to, on nie
mógł nawet jeść, bez myślenia o niej, od czasu tamtej pierwszej nocy. Dzięki
Bogu, że dziś wyjeżdżała. Nareszcie wróci do normalnego życia. Samochód
pędził główną drogą, powoli skręcając w stronę lądowiska.
Drugi wampir na niego spojrzał, jego brwi nieznacznie zjechały ku sobie.

-Czego?

background image

-Nic. Mógłbym przysiąc, że zawarczałeś.

Blane wybuchnął śmiechem, co zabrzmiało prawie, że prawdziwie.

-Wydaje mi się, że masz problemy ze słuchem.

-Możliwe.

Arracado siadł wygodnie w swoim siedzeniu, wyglądając odrobinę za bardzo
niczym z reklamy drogich samochodów.

-Albo po prostu ją lubisz.
-Jasne. To właśnie to. Uwielbiam szalone suki, które na mnie wrzeszczą.

Tym razem zaśmiał się Arracado.

-Może tak właśnie jest. A może, jest tak właśnie dlatego, że ona nie

wierzy w nawet jedno cholerne słowo, które powiedziałeś. Widziałem, jak
rozmawiałeś z nią wczorajszej nocy u Michaela.
Blane walczył, by nie zaciskać szczęki.

-I?

-Naprawdę zamierzasz powiedzieć mi, że ona na ciebie nie działa?

-Chyba straciłeś swój cholerny rozum, Rac-a-do.



Ciche warknięcie dobiegło z fotela kierowcy. Ta ksywka zawsze załaziła mu za
skórę, co sprawdzało się jako idealne rozproszenie myśli. Wampir zesztywniał i
wziął głęboki wdech, starając się za wszelką cenę zignorować obrazę, ale cała
podróż zdążyła minąć, nim pięści Arracado rozluźniły się na kierownicy. Nie
powiedział ni słowa do końca drogi na lotnisko. Gdy samochód się zatrzymał,
Blane otwarł swoje drzwi. Arracado odwrócił się w jego stronę.

-Wiesz, każdego wieczora widuję facetów pieprzących kobiety tylko po

to, by udowodnić, że są normalni.
Blane zaczął wysiadać. Nie potrzebował gatki umoralniającej.
Drugi mężczyzna złapał go za ramię.

-Ale gdy przychodzą do mnie, szukają kogoś, kto ich wywyższy.

Wyzwania. Są nieszczęśliwi przez własne żywota i swoje kobiety. Nie
umniejszy twojej męskości, pragnienie tego. Nie przeżyj własnego życia,
próbując zaimponować komuś innemu

2

.


-Jasne. Spróbuje zapamiętać.

Wykręcił swoje ramię i otwarł boczne drzwi, by dostać się do torby.

2

Tak oto pan Alfons, w dwie sekundy wyłożył cały życiowy problem Blane’a…

background image

-Nie ma powodu świrować. – Powiedział Arracado, przekręcając się na

własnym siedzeniu. – Nic nie powiem. Pełna dyskrecja, zawsze.

-Czasem zaczynasz naprawdę przeginać.

Wyciągnął torbę i stanął na chodniku.

-Dzięki za przejażdżkę, - wymamrotał zatrzaskując za sobą drzwi.

Nawet z zamkniętymi drzwiami, odchodząc, mógł usłyszeć przeklinającego
Arracado. Wyszczerzył się.

Krótkim spacerem było przejście przez bramę, a następnie przez asfalt do
wymuskanego prywatnego odrzutowca, którego Khalil wysłał wraz z Christianą.

Blane wspiął się po schodach i wszedł do środka, gdzie siedzieli jego padrone
oraz cosca. Rozejrzał się, ale jej nie dostrzegł. Musiała polecieć innym lotem.
Miał taką nadzieję. Samolot był znacznie większy niż się spodziewał, stylowo
urządzony w odcieniach brązu i kremu. Mogliby przetransportować całą
drużynę koszykarską na pokładzie, a i tak mieliby jeszcze mnóstwo miejsca.
Albo Khalil kupował tylko to, co najlepsze, albo chciał mieć pewność, że jego
księżniczka przybędzie w glorii i chwale. Prawdopodobnie chodziło o to
drugie.

Jonas uśmiechał się ze swojego miejsca na małej kanapie, gdzie siedział obok
Eleny po lewej stronie maszyny. W ciemnym garniturze, wyglądał jeszcze
straszniej.

-Rozczarowałeś mnie.
-Dlaczego?

-Liczyłem, że skopię ci dupsko.

Uśmiechnął się głupkowato.

-Nie pozwól, by kostium Halloweenowy uderzył ci do głowy.

Michael siedział po drugiej stronie przejścia, obok Tori, która przeglądała
magazyn. Jeśli była zdenerwowana byciem jedyną istotą żywą na pokładzie,
nawet tego nie okazała. Dziewczyna miała jaja.
Padrone skinął w jego kierunku.

-Dziękuję za przybycie na czas.

-Nie mogłem pozwolić, by J po mnie przyszedł. Kiedy już bym z nim

skończył, nie byłby taki sam. Blane umieścił torbę na pustym siedzeniu obok,
gdy reszta zanosiła się śmiechem.

-Wciąż utrzymujesz to marzenie przy życiu, hym? – Spytał Jonas.

background image

-Może powinniśmy spróbować walki w klatkach, tych którymi zajmuje

się Gregory.
Pilot wychylił głowę zza drzwi kabiny.

-Proszę zająć swoje miejsca. Jesteśmy gotowi do startu.

Drzwi znów się zatrzasnęły. Blane wślizgnął się na miejsce obok Michaela i
Tory.

-Więc, co dokładnie mam robić w trakcie tej wycieczki?

-Dbać, by Christiana była bezpieczna.

Jeśli nie byłby do tej pory martwy, Blane gotowy był przysiąc, że gula w jego
gardle planowała go udusić.

-Musisz sobie żartować. Byłem przy niej przez ostatnie dwa tygodnie.

Ona nie może mnie zdzierżyć.

-Jest pod naszą opieką, dopóki nie będzie w domu z Khalilem. Chodziły

plotki o przecieku odnośnie lokacji naszego spotkania. Możemy zostać
zaatakowani przez Agencję w Wenecji

3

, a skoro my będziemy odpowiedzialni

za obronę naszych towarzyszek, ty będziesz
chronił Christianę.

-Michael, nie sądz-

-Nie ma innego wyjścia, Blane. Wiem, że wasza dwójka się nie lubi. To

właśnie dlatego ty jesteś doskonałym wyborem.

-To jasne jak błotko

4

.

Tori parsknęła szybkim, urywanym śmiechem, i skryła się za magazyn.

-Khalil poinformował mnie dwie noce temu, że przyobiecał ją padrone

Rzymu.
Echh. Blane wiedział, że niektórzy z liderów aranżowali połączenie swoich
znajomków ze swoimi dziećmi, ale nigdy nie poznał nikogo, kogo naprawdę by
to spotkało. Christiana była najsztywniejszą kobietą jaką w życiu poznał. Nie
było mowy, żeby przystała na przymuszenie jej do związania się z kimś.

-Czy ona już wie?

Michael uniósł brew, powoli studiując jego twarz.

-Dlaczego cię to obchodzi?
-Raczej nie bardzo.
-Tylko upewnij się, że jest bezpieczna. Ostatnia rzecz, jakiej

potrzebujemy, to to, by coś jej się przydarzyło na naszej warcie.

3

I z tego miejsca serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy byli we Włoszech :D

4

I już wyjaśniam o co chodzi: That’s as clear as mud – jako idiom oznacza niejasny, zagmatwany, w tym przypadku, to takie przytaknięcie

„od dupy strony”.

background image


Rzucił okiem na Jonasa i wrócił do niego, jak gdyby mieli jedną z tych
umysłowych pogawędek.

-I nie wspominaj o tym jej zaaranżowanym vincolare. To już działka

Khalila.
Blane potaknął. Nie powie jej o tym. Ostatnią rzeczą jakiej pragnął, było

ś

ciągnięcie gniewu wampirzego króla na swój tyłek.


* * * *

Christiana ułożyła ostatniego włosa na miejsce i poprawiła jej różowy,

kaszmirowy sweter. Potrzebowała gorącej kąpieli, ale odrzutowiec nie oferował
takich luksusów. Spanie tam w ciągu dnia, nie było najwygodniejszym
wyborem na świecie, ale utrzymało ją z daleka od śmiesznie zielonowłosego
wampira, Blane’a. Czując samolot unoszący się w powietrzu, wiedziała, że byli
w drodze do Wenecji na Luna di Anima

5

, coroczne spotkanie wampirzych

rodzin, gdzie mogli oddać się dyskusjom politycznym i celebrować
nadchodzący nowy rok, po przez bale i przyjęcia. Wracała do życia, do którego
była przyzwyczajona.

Otwarła drzwi i przeszła przez wąski korytarz prowadzący do części

siedzącej. Jej oczy dryfowały od twarzy do twarzy, zatrzymując się na Blanie.
Co na BOGA on robił na pokładzie?
Michael przytulił do siebie mocno swojego człowieka.

-Christiano. Dobrze spałaś?

-Tak. Dziękuję.

Ruszyła do jedynego wolnego fotela, tuż obok Blane’a. Usiadła, pozwoliła
aurze jego emocjo dotknąć jej. Nie była to zwyczajowa ignorancka duma, która
z niego wypływała. Zamiast tego, był poważny, prawie, że przepełniony
współczuciem. To sprawiło, że zaczęła się zastanawiać, co wydarzyło się, gdy
spała.

-Będziesz miała coś przeciwko jeśli ja i Tori położymy się na chwilę?

Ona jeszcze w ogóle nie spała.

-Czujcie się jak u siebie.

5

Księżyc Duszy

background image

Patrzyła jak ta dwójka przeszła na tył i szybko udała się do ich celu. Jonas i
Elena wtulali się w siebie na podwójnym fotelu przed wielką plazmą wiszącą na
północnej ścianie, na uszach mieli słuchawki.

-Nie zastanawiasz się dlaczego tu jestem?

Blane przyglądał się uważnie jej twarzy. Jego głos był delikatny, ale nie smutny.

-Zaciekawiło mnie to.

-Michael wyznaczył mnie, bym cię strzegł.

Zaśmiała się.

-Ja nie potrzebuje twojej ochrony.

-Mam swoje rozkazy.

-Tak szybko, jak tylko znajdziemy się na miejscu, każę Khalilowi uwolnić

cię od twojego obowiązku.
Posłał jej dziwne spojrzenie. Współczucie się wzmogło.

-Co jest z tobą nie tak? Sprawiasz wrażenie, jakbyś rozmawiał z kimś,

komu właśnie umarł kot.
Blane wziął głęboki wdech i uśmiechnął się krzywo.

-Zrobiło mi się ciebie żal. Nudziarstwem pewnie jest życie w tak nadętym

miejscu z tymi wszystkimi starymi wampirami.

-Nie wszyscy możemy być beztroscy i zielonowłosi, Blane.

-Musisz choć raz ze mną wyjść. Może zmieniłabyś zdanie.

Zachłysnęła się.

-Zapraszasz mnie?

-Może?

Taaa. Jasne. Nie zamierzała dać się na to nabrać. Prawdopodobnie miał

ułożony w myślach plan, gdzie ona w Wenecji robi za tłumacza, gdy on zarywa
panienki. Christiana wyciągnęła laptop spod siedzenia. Uniosła pokrywę i
czekała aż jej program z e-mailami się uruchomi. Pozwoliła mu pobrać
wszystko to, co przegapiła, a następnie zaczęła czytać tytuły wiadomości.

-Nie musisz się aż tak ekscytować.

Rzuciła okiem na Blane’a, klikając na e-mail, którego tytuł mówił Nasze
Pierwsze Spotkanie.

-Mam już umówioną randkę na ten tydzień

6

.

-Doprawdy? Znalazłaś kogoś, kto buja się w księżniczkach, huh?

-Znalazłam gentelmana, tak.

-I gdzie znalazłaś ten skarb?

6

To nie można iść na dwie? Gdzie tu logika kobiety flirtującej??

background image

-To już nie twój biznes.

Blane pochylił się do przodu, jego czarno-zielone włosy gładko się poruszały i
opadły dookoła jego twarzy.
Wyszeptał,

-Powiedz mi, że nie znalazłaś go na serwisie randkowym.
-Poznałam go przez stronę Rady.


To była prawda. Vincenzo znał tę stronę i poznał ją na jednym z sekretnych czat
roomów, co potwierdzało czym był. A później skontaktował się z nią po ich
wszystkich rozmowach. Blane zachichotał.

-Nie pójdziesz na randkę w ciemno z kimś kogo poznałaś w sieci.

-Nie prosiłam o twoją zgodę.

-A powinnaś.

Uniósł brew.

-Ochraniam cię. Pamiętasz?

-I tak pójdę, - zagderała.

-No to zobaczymy, Księżniczko.

Blane odchylił się i założył ręce za głowę. Ta znajoma arogancja wprost z niego
promieniowała.

-Jeśli będziesz grzeczną dziewczynką.

Pokazała mu środkowy palec

7

.

-Och!

Zaśmiał się głośniej.

-Nie widziałem, że uczą tego w prywatnych szkołach.

Christiana skupiła się na e-mailu, który zajmował większą część ekranu.

Najdroższa Julio,

Będę na spotkaniu i nie potrafię wyobrazić sobie niczego przyjemniejszego

od zobaczenia cię. Znajdziesz mnie przy STATULE

na środku DZIEDZIŃCA tuż po północy w trakcie maskarady.

Do tego czasu,

Twój Romeo

8

.


Uśmiechnęła się. Był to często wygłaszany banał, ale ostatecznie była to
najromantyczniejsza wiadomość, jaką w życiu otrzymała. Każdy wcześniejszy

7

I nareszcie coś co Kasia lubi najbardziej! Ciekawostki językowe – pokazać komuś środkowy palec, to - flip the bird

8

Hahahaha, biorąc pod uwagę, że jakby nie patrzeć, obydwoje są martwi, to rzeczywiście – Romeo i Julia xD

background image

facet pragnął kontrolować ją lub posiąść ją z powodu jej władzy. Już prawie za
chwile miała poznać kogoś, kto pragnie jej tylko i wyłącznie z powodu jej
osobowości.

-Och, musisz sobie ze mnie robić jaja! To najbardziej żenujący tekst, jaki

w życiu czytałem.
Oczy Christiany skoczyły w stronę rżącej twarzy Blane’a, zwisającej
zdecydowanie zbyt blisko, i czytającej jej list. Jak mogła przegapić jego ruchy?

-Ani jednego słowa, neonato!


Właściwie, to nie był już dzieckiem, ale był młodszy od niej. Laptop został
zatrzaśnięty poprzez szarpnięci ręki Blane’a. Wrócił na swoje miejsce.

-Nie spotkasz się z nim.

-A ty, nie będziesz mi mówił, co mam robić.

Uśmiechnął się leniwie.

-No to patrz.

-Jesteś takim…

Zazgrzytała, co przyciągnęło uwagę Jonasa i Eleny.

-Jesteś– Ty mięczaku

9

. Trzymaj się ode mnie z daleka, ty ignorancki

chamie!
Jego twarz znieruchomiała, wyraźnie zacisnął szczękę.

W mgnieniu oka, Blane skoczył na nogi i przyszpilił ją do siedzenia, po

jednym z ramion na każdą jej stronę. Meble wewnątrz samolotu zatrzęsły się,
ale nie sądziła, żeby miało to coś wspólnego z turbulencjami

10

.

Pochylił się. Zbyt blisko.

-Posłuchaj, Księżniczko. Wiem, że przywykłaś, by całowało twój tyłek,

ale nie jestem twoim sługą.
Wgapiał się w nią, sprawdzając czy będzie miała czelność coś odpowiedzieć.

-Khalil nie ma na tyle mocy i dostatecznie dużo ludzi, by powstrzymać

mnie przed rozszarpaniem cię na części, jeśli jeszcze raz tego spróbujesz.

Ktoś szarpnął jego ramię, ale on nawet się nie poruszył.

-Blane.

Głos Jonasa był surowy.
Pociągnął ramię Blane’a, a wampir pozwolił mu się odciągnąć. Meble dookoła
niej przestały grzechotać przez jego gniew.

9

Chodzi o słowo leggero.

10

Tym, którzy dzięki mojemu tłumaczeniu na raty, zapomnieli, przypominam, iż Blane potrafi poruszać przedmiotami za pomocą myśli.

background image

-Odwal się.

Jego oczy skierowały się do Christiany, posłał jej ostrzegawcze spojrzenie.

-Ona nie jest tego warta.

Coś w lodowatym spojrzeniu Jonasa, który był jak do tej pory wyjątkowo
gościnny, sposób w jaki zabrzmiał jego głos, sprawił, że jego komentarz zabolał.
On naprawdę myślał, że ona nie była tego warta. Jak, gdyby była kimś mniej
wartym od niego. W dziwaczny, pokręcony sposób, to miało sens. Dla tej grupki
Włoskich mafiosów, była niczym więcej, jak rozpieszczonym bachorem i
szpiegiem dla lidera. Była głupia, myśląc, że postrzegali ją, jako jedną z nich.

* * * *

Christiana rozciągnęła się, a później rozejrzała dookoła ciemnego,

nieruchomego odrzutowca. Jonas i Elena spali, opierając się o siebie. Michael i
Tori nadal byli w sypialni; mogła wyczuć człowieka nawet tutaj.

Blane’a nie było w zasięgu wzroku. Zdawało się być późno, ale z różnicą

czasową, nie była do końca pewna. Posunęła roletę, która zakrywała okno,
ciągnące się wzdłuż kanapy. Nie przebiło się żadne światło.
Pociągnęła ją odrobinę bardziej. Było późno, prawdopodobnie blisko północy,
przy okazji księżyc w pełni rzucał cień na budynki. Trzy czarne limuzyny
ciągnęły się przy białych schodach prowadzących na zewnątrz odrzutowca.
Christiana obciągnęła koszulkę, i ruszyła do drzwi. Otwarła je i spojrzała w dół
schodów. Ktoś później odbierze jej rzeczy. Teraz, potrzebowała kąpieli.


-Gdzie się wybierasz?

Spytał Blane stojący tuż za nią. Christiana wypuściła z siebie długie
westchnięcie, a następnie odwróciła się w jego stronę.

-Zamierzam zameldować się w moim pokoju.

-Nie beze mnie.

-Nie idziesz ze mną.

Odwróciła się i szybko zeszła po schodkach.

-A właśnie, że idę. Michael nakazał mi być przy tobie, dopóki Khalil

osobiście nie każe mi przestać.
Przeszła przez chodnik, ku pierwszej limuzynie, gdzie szofer szeroko otwarł

background image

drzwi. Wślizgnęła się do środka, a później zatrzasnęła je, by mu przeszkodzić.
Nie jechał. Koniec konwersacji.

Szarpnął i drzwi znów stanęły otworem.

Blane patrzył na nią, gdy usadzała się na miejscu, by samemu po chwili
zatrzasnąć za sobą wejście.

-Zaczynasz mnie wkurwiać, Księżniczko.

-Przestań mnie tak nazywać!

-Przestań się tak zachowywać.

Odwróciła się w jego stronę, starając się o rozsądny, spokojny twarzy gdy
limuzyna ruszyła.

-Spójrz, Blane. Naprawdę doceniam to co robisz, ale nie zniosę nawet

jednej minuty dłużej. Ty również nie chcesz być blisko mnie.

Odwrócił głowę i gapił się przez okno, mięsień na jego szczęce pracował.

-Więc ułatwmy to sobie. Zostanę w swoim pokoju, a razem będziemy

jeździć na spotkania, żeby wszystkich uszczęśliwić.

-Czego sobie tylko życzysz.

-Dziękuję Ci.

Christiana poprawiła się na siedzeniu.

-To nie musi być takie trudne. Zobaczysz.

-Jasne.


Słowo to, było płaskie, nieczułe. Nie było mowy, żeby zostawił ją samą, nie
teraz. Nie, Blane był za dobry w podążaniu za rozkazami Michaela, by
uwierzyła, że zrobi cokolwiek ponad to, co przykazał mu padrone. Wymknięcie
się od niego, będzie wymagało odrobinę więcej dyskrecji.

Rozdział 6

Drzwi limuzyny otwarły się i Blane stanął na chodniku. Gdyby był

ostrożniejszy, Christiana nie zauważyłabym erekcji naciskającej na przód jego
spodni. Jak mogły podniecać go jej tyrady? Powinien być męski, dominujący,
ale za każdym razem, gdy wyrzucała z siebie te charakterne napady złości, coś
wewnątrz niego iskrzyło. Coś, co pragnęło ją zdominować. Jak wtedy, gdy
leżała na nim, zanurzając swoje kły w jego szyi na siłowni.

background image

To praktycznie była jego zguba. Tata miał racje. Blane był chorym,

małym świrem. Musiał odejść od Christiany. Ochranianie jej, mogłoby
nadwyrężyć granice jego samokontroli, a ostatnim czego pragnął, była
podniecająca go, sukowata kobieta. Chłopaki nigdy nie pozwoliliby mu o tym
zapomnieć.

-Tędy, Signore. – Powiedział szofer łamaną angielszczyzną.

Skinął na hotelowego boya, który holował ich bagaże w stronę wejścia
zrobionego z terakoty połączonego z białym budynkiem. Na każdym z pięciu
pięter, większość z okien była wąska z łukowatymi, szpiczastymi szczytami.
Wyglądał tak staro, jak miasto samo w sobie.

-Benvenuto al Palazzo Bembo

11

– powiedział odźwierny.

-Grazie – powiedziała Christiana, szybko odchodząc od Blane’a.

Pospieszył, by ją dogonić. Nie pozwoli jej zrobić mu wstydu przy ludziach.

-Zgaduję, że mieliśmy rezerwacje.

-Tak. Wszystkim się zajęto –

-Signora Christiana. – Nieduży, chudy mężczyzna za biurkiem,

praktycznie wytrysnął

12

, gdy ją zobaczył.

- Benvenuto. Siamo così felice siete qui. Abbiamo vostra stanza normale

pronta

13

.

-Grazie, Antonio

14

.

Christiana zatrzymała się przy ladzie, która ich rozdzielała.


To nie był pierwszy raz, gdy Blane marzył, by jego Włoski był lepszy.

Bycie blisko Michaela, Jonasa i innych, wystarczało jedynie, by zapewnić mu
podstawy. Tak wiele z ich słów nie występowało nawet w nowoczesnych
słownikach, ale był w stanie przetłumaczyć to na tyle, by zrozumieć, iż ci ludzie
ją rozpoznali i ciepło przywitali. Ona i mężczyzna trajkotali przez jakiś czas,
dopóki Antonio nie dał im dwóch kluczy.

Następnie Blane podążył za Christiną i chłopcem hotelowym na czwarte

piętro. Wręczyła mu klucz.

-Twój pokój jest zaraz obok mojego. Zadowolony?

11

Witamy w Palazzo Bembo

12

I teraz przysięgam, że szukałam, czy słowo użyte przez autorkę ma jeszcze jakieś inne, mniej seksualne znacznie, generalnie chodzi o

tryśnięcie, wytryśnięcie, wylew – nie wiedziałam, czy wytrysnął, bo wytrysnął +18, czy dostał zawału ze szczęścia.

13

Witamy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że tutaj jesteś. Twój pokój jest gotowy.

14

Grazie i Prego (dziękuję i proszę), to dwa słowa, które najczęściej używałam będąc we Włoszech :D masakra.

background image

-Tak. – Czy ona właśnie była miła? – Dziękuję.

-Musimy być na pierwszym spotkaniu jutrzejszej nocy. Masz czas, żeby

zrobić cokolwiek zechcesz. Jeśli o mnie chodzi, wezmę kąpiel.

-Jeśli wyjdziesz z pokoju, dasz mi o tym znać?

Wzruszyła ramionami i poszła za chłopcem do swojego pokoju.

* * * *

Blane wciągnął na siebie parę jeansów, i podkradł się na balkon. Nawet

lodowaty prysznic nie wystarczył, by jego nabrzmiałe ciało znów zwiotczało. Ta
bójka w limuzynie nie powinna się wydarzyć. Teraz, za każdym razem, gdy
myślał o walczeniu z nią, to było wszystko co mógł zrobić, by nie sięgnąć ręką
w dół i – Ale nie zamierzał onanizować się myśląc o niej.


Nie.

Nie zamierzał być kluchowatą cipką, czego z pewnością oczekiwała ta

kobieta od każdego mężczyzny z którym była. Pchnął francuskie drzwi,
wpuszczając zimne, nocne powietrze i wyszedł na mały balkon. Poniżej białej
poręczy, Wielki Kanał błyszczał dzięki światłom budynków. Wodne taksówki
poruszały się obok gondoli, zabierając ludzi i wampiry ku ich przeznaczeniu. To
było wszystko, co zapamiętał z jego krótkiego pobytu w Wenecji, dawno temu,
gdy był jeszcze prawdziwym neonato, poszukującym aprobaty Michaela,
Khalila i jego nowej rodziny.


Po jego prawicy, miękki żeński głos śpiewał powolną melodię po Włosku.

Rzucił okiem w tamtym kierunku. Na balkonie obok, drzwi Christiny były
otwarte, a dźwięk dochodził z jej pokoju. To był jej głos napełniający powietrze
tą piękną nutą. Kto by się spodziewał, że taka twardzielka potrafi tak słodko

ś

piewać? I dlaczego zostawiła drzwi otwarte? Powinna je zamykać.

Każdy Agent – albo wampir, który chciał wyrobić sobie imię, zabijając

córkę lidera – mógłby wejść do środka. Wyglądało to, jakby prowokowała ich,
by do niej przyszli. Blane zagderał. Ta kobieta musiała nauczyć się jej
ograniczeń, nim zostanie zraniona.

background image

Dobrze by jej zrobiło, gdyby ktoś się zakradł – uśmiechnął się

głupkowato.

Jeśli wystraszy ją na śmierć, może wtedy podejdzie do sprawy jej

bezpieczeństwa poważnie.
Wystarczyłoby dowieźć, że była, jak zwykle, w prawdziwym
niebezpieczeństwie.

Blane wspiął się na balustradę i przeskoczył prosto na jej balkon. Jego

bose stopy wydały cichy dźwięk klapnięci w zetknięciu z cementem, ale ona nie
przestała śpiewać. Przezroczyste zasłonki były mocno ściągnięte, ale Blane
mógł zobaczyć jej cień, gdy poruszała się w świetle łazienki. Pokój był
identyczny do jego, bezmiar twardego drewna na podłodze z kremowo-
granatowymi pasami na ścianach. Białe sklepienie sufitu z wyeksponowanymi
drewnianymi belkami kontrastowało z delikatnie rzeźbionymi drewnianymi
meblami i wyglądającymi na drogie, materiałami. Koszulka Christiany leżała
beztrosko na łóżku, jak gdyby rozbierała się po drodze do łazienki.

Jego kutas drgnął na tę myśl, ale Blane odsunął zasłonkę z drogi i wszedł

do środka. Zakradł się na łóżko i wolno ułożył się na nim, opuszczając się w dół
o oparcie na głowę. Przez cały ten czas, kontynuowała śpiewanie piosenki, jej
Włoskie słowa stawały się wyraźniejsze. W końcu, drzwi od łazienki otwarły się
na całą szerokość. Christiana wyszła, a on wstrzymał oddech.


Delikatne, czarne pończochy okrywały jej długie nogi i kończyły się na

udach. Czarne koronkowe zakończenia połączone z czarnymi podwiązkami
pasowały do jej czarnych majteczek

15

. Była topless i jej piersi kołysały się

nieznacznie, gdy się poruszała. Miała apetycznie zaokrąglone kształty, blada
niczym porcelana, a żaden z centymetrów jej ciała nie
był sztuczny. Była nawet gorętsza, niż wyobrażał ją sobie w swoich snach.

Christiana zmusiła się, żeby nie spojrzeć na Blane’a, gdy wchodziła do

pokoju. Prawdopodobnie próbował ją przestraszyć, ale to mu się nie uda.
Usłyszała jego stopy na balkonie. Wejście do pokoju topless było doskonałą
zemstą. Nie dostanie z tego żadnej satysfakcji, jedynie następną erekcję, tak jak
tą na siłowni i każdą następną, gdy na siebie wpadali. Dla kogoś takiego jak on,
będzie to cudownie zasłużona tortura.

15

Słyszałam, że jeśli kobieta ubiera na randkę czarną bieliznę, to jest gotowa na seks…

background image

Podeszła do torby leżącej na krześle obok drzwi i przetrząsała ją w

poszukiwaniu swojego szamponu. Nie był on niebotycznie drogi, ale był
jednym, który sprawiał, że jej włosy były puszyste. Wszystkie inne obciążały je,
sprawiając, że wyglądały na brudne, nawet jeśli zostały przed sekundą umyte.
Podniosła małą, czarną buteleczkę szamponu, ciesząc się, że przetrwała podróż.
Butelka wyskoczyła jej z dłoni, a następnie magicznie poszybowała
wzdłuż pokoju w stronę łóżka. Uśmiechnęła się bez patrzenia na Blane’a.

-Nie powinieneś zakradać się do kobiecych pokojów. Mogłam cię zabić.

W jego głosie pobrzmiewała złośliwość.

-Jeśli miałabyś do tego odwagę.

-Czyż nie dowiodłam tego na siłowni?

Odwróciła się, by patrzeć mu w twarz. Stała prosto, więc jej nagie piersi
przyciągały jego uwagę. Lewa brew Blane’a uniosła się wysoko.

-Myśli, że to właśnie zrobiłaś? Masz moje uznanie za odwagę, co sprawia,

ż

e zaczynam zastanawiać się dlaczego chcesz upaść tak nisko, by spotkać się z

kimś takim, jak ten palant Vincenzo. Prawdziwy fratello nie buszuje po sieci, by
znaleźć swoją compagnę.

-On nie jest zbyt towarzyską osobą.

Rzuciła okiem na całą długość jego nieodzianego ciała. Blane mógł być
prymitywny, nawet niedojrzały, ale ciało miał stworzone do grzechu. Nawet ona
nie mogła tego zignorować. Te biedne ludzkie dziewczyny nie miały
możliwości sprostać. Przekręt, jaki na nich stosował, mógłby być zabawny –
gdyby nie był tak niesprawiedliwy. Christiana znów spojrzała na jego twarz.

-To zabawne, że wspominasz o prawdziwym fratello. Nadal

zastanawiam się, jak możesz zabawiać się z tymi naiwnymi ludzkimi
dziewczynami. To praktyczne dzieci.


Zrobiła kilka kroków w stronę łazienki i znów przystanęła blisko

krawędzi łóżka.

-Jesteś za słaby, by sprostać prawdziwej kobiecie?

Uśmiechnęła się pod nosem, ciesząc się tym małym zwycięstwem, i

ponownie ruszyła do łazienki. Blane pojawił się tuż przed nią. Chrząknęła i
zaczęła obchodzić go dookoła, ale złapał ją za ramiona i przycisnął do swojego
ciała. Na chwilę, zapragnęła pchnąć go na podłogę i pokazać, co zrobiłaby
prawdziwa kobieta. Mogła tak zrobić. Różnica wieku pomiędzy nimi, była

background image

wystarczająca, by dać jej przewagę, ale zadowoli się usunięciem go
z drogi.

Christiana pchnęła całym ciężarem ciała, próbując odepchnąć go od

drzwi. Musiał spodziewać się jej ruchu, ponieważ Blane kurczowo przyciągnął
ją do siebie, tym razem jeszcze bardziej. Przesunęła go jedynie o kilka stóp, ale
to wystarczyło, by odsunąć go od drzwi łazienkowych. Wzrok Blane’a
podryfował do miejsca, gdzie napierały na siebie ich
nagie piersi. Gdy przemówił, jego głos był niski i gruby.

-Prawdziwe kobiety są wymagające. Te dziewczyny nie pragną przez cały

czas wyrwać mi jaja.

Uśmiechnęła się powoli i pochyliła w jego stronę.

Jej najbardziej uwodzicielskim głosem, Christiana powiedziała,

-Ale prawdziwe kobiety wyliżą twoje jądra, gdy już je wyrwą.

Wtem pchnęła go mocno w środek klatki piersiowej jedną dłonią, zaskakując
go. To wystarczyło, by zatoczył się do tyłu na łóżko.

-Zapamiętaj to, gdy następnym razem jedna z twoich młodych

dziewczyneczek zostawi cię nieusatysfakcjonowanego.

Żą

dza Blane’a eksplodowała przez pokój, gdy wsparł się na łokciu, napinając

swój sześciopak. Jego oczy przebiegły po długości jej ciała, a jego erekcja
unosiła się w oczywisty sposób. On naprawdę upodobał sobie silne kobiety. To
było prawie warte porzucenia wszystkiego co było złe, w idei ich razem, aby
uwieść go tu i teraz. Tak naprawdę nie mogła tego zrobić.

Frywolne kontakty nie były w menu, ale mogłaby mieć z nim odrobinę

zabawy. Christiana skradała się w jego stronę.

-Naprawdę nie powinieneś zaprzeczać swoim potrzebom, Blane.

Zawstydzenie, zakłopotanie i potrzeba zawirowały mocniej, gdy wspięła się na
łóżko.

-Nie wiem o czym mówisz.

Przerzuciła jedną nogę nad jego i przesunęła nią po całej jego długości.

-Tak, wiesz.

Blane się nie poruszył. Prowadząc jej dłonie po jego klacie, mocno usiadła na
jego biodrach, pozwalając jej ciężarowi nacisnąć na jego suwak nad kroczem.

Oczy Blane’a pociemniały, a jego wargi rozchyliły się, gdy na nią

spojrzał. To poruszyło coś mrocznego wewnątrz niej, coś, co sprawiło, że czuła

background image

się potężna, a on stał się zniewalający. Dobrze znała tą część. To była ta część,
której zaprzeczyła, w zamian za bycie delikatnym kwiatem, czego wymagała jej
pozycja. I był to powód, dla którego była tak nieusatysfakcjonowana.

-Lubisz, gdy jestem ostra.

Pchnęła go na plecy, a potem jeszcze raz, gdy spróbował się podnieść. Kiedy
przestał się ruszać, przysunęła się, pozwalając, by jej nagie piersi naciskały na
niego. Wyszeptała do jego ucha, tak blisko miejsca, gdzie oznaczyła jego kark.

-Będziesz dla mnie grzecznym chłopcem, Blane?

Wypuścił niskie warknięcie i wygiął się w jej stronę. Jego pierś unosiła się i
opadała w szybkim rytmie. Gdy jej dłonie ślizgały się po jego ramionach, czuła
ich drżenie. Była to lepsza odpowiedź, niż się spodziewała, ale nie zamierzała
się skarżyć. W zdolności uczynienia mężczyznę słabym z pragnienia była
niesamowita moc.

-Lubisz, gdy jestem na górze. Gdy rządzę. Czyż nie, Blane?

Zesztywniał.

-Nie.

-Kłamca.

Usiadła i zaczęła się odsuwać.

Blane schwycił jej biodra i przyciągnął ją do siebie. Jego oczy błagały pod

tą czarno-zieloną grzywką.

-Nie ruszaj się.

Christiana wygięła brew i odrzuciła jego ręce.

-Nie jestem zainteresowana robieniem czegokolwiek z tobą, czego później

zamierzasz się wyprzeć. Nie potrzebuje tego. Albo mnie chcesz, albo nie.
Zamknął oczy i wyszeptał,

-Ty nie rozumiesz.

-Nie zrobię tego z kimś, kto zaprzecza przyznaniu się do swoich własnych

potrzeb.
Tak na serio, to nie zamierzała tego robić w ogóle, ale on nie musiał o tym
wiedzieć. Nie było mowy, że Blane odsłoni tak głęboko skrywane sekrety, by
mogła zajść tak daleko.

-To nie to, co robię. – Powiedział przez zaciśnięte zęby.

-Gówno prawda.

-Zostań tutaj.

Christiana odsunęła się.

-Nie.

background image

Blane schwycił jej biodra i przeturlał ich, tak, że teraz to ona była na dole,

jego biodra dociskały się do niej. Jego silne dłonie przytrzymywały jej ręce po
bokach jej głowy. Bycie pod mężczyzną, było cudowniejsze niż zapamiętała.
Zbyt dużo czasu minęło, od kiedy silny samiec leżał na niej. Nawet dłużej, od
kiedy jeden z vampiro był w jej łóżku. Ale to nie miało się wydarzyć.

-Zejdź ze mnie.

-Kto teraz zaprzecza własnym potrzebom?

Schował głowę w zgięciu jej szyi, a następnie zadrapał kłami wzdłuż jej skóry.
Zadrżała. Jej ciało zacisnęło się w środku, i mogła wyczuć soki zbierające się
pomiędzy jej nogami.

-Mogę wyczuć, jak bardzo cię podniecam.

Jego głos był niski i chrapliwy.

Emocje Blane’a stały się tak klarowne, że nie mogła już dłużej

powiedzieć, gdzie kończyły się jego, a zaczynały jej. Pokój wypełnił się
duszącą potrzebą. Jej potrzeba jego dotyku, jego potrzeba jej. To uczucie było
nie do zaprzeczenia, i żadne próby, nie przekonałyby go do tego.

Nawet głos w jej głowie, który utrzymywał ją z dala od robienia głupich

rzeczy, siedział cicho. Jedyną rzeczą jaka pozostała, był odgłos jego oddechu i
uczucie jego ciężaru naciskającego na nią. Usta były niespodziewanie na jej
wargach.

Jej mózgowi zajęło tylko chwilę, by zacząć funkcjonować, zrozumieć, że

zadziorny, przekłuty język głaskał jej. Metal był cudowny przy jej języku i
podsuwał wizję, tego zakolczykowanego języka udającego się w jej niższe
partie. Christiana poddała się, zdesperowana dotyku jego skóry, i pozwoliła
swojemu ciału zrelaksować się pod nim.

Umysł Blane’a płonął, a ciało bolało od potrzeby wejścia w wijące się pod

nim ciało. Christiana smakowała lepiej, niż sobie wyobrażał. Jej ciało było
prawie tak samo ciepłe, jak jej usta. Pachniała jaśminem, a jej włosy były
niczym chłodny jedwab w jego rękach. Zdołał rozsunąć spodnie, nawet gdy jej
dłonie naciskały na niego, a jej usta wchłaniały go. Jego palce schwyciły krocze
jej majteczek i rozdarły je na części.


Zajęczała na dźwięk rozdzierającego się materiału, ale nie skarżyła się.

Gdy poprowadził swojego kutasa do jej wejścia, jęknęła słodko naprzeciw jego

background image

ustom. Następnie dłonie Christiany złapały za jego tyłek i przyciągnęły go do
siebie, zmuszając go do wejścia w nią. Była ciasna.

Ukryty w ciepłej, wilgotnej skórze, nie mógł myśleć o niczym, czego

pragnąłby bardziej. Jej usta znów pochwyciły jego, a jej odziane w pończochy
nogi objęły dookoła jego biodra.

Blane wprowadzał się wewnątrz niej, głębiej i głębiej, dopóki nie miał

pewności, że cierpiała. Lecz wtedy, ona przyciągała go do siebie jeszcze
bardziej. Każdy instynkt wewnątrz niego, płakał by uwolnić ją, nim on uszkodzi
jej ciało, ale jego wola nie była dość silna, by przeciwstawić się jej błagającym
dłoniom. Zakwiliła głośno, odbierając mu zmysły. Wycofał się wolno.
Christiana przerwała pocałunek i przyciągnęła jego szyję do jej ust.

-Właśnie tak. – wyszeptała, używając nogi, by wprowadzić go głębiej.

Wsuwał się i wysuwał z niej, zważając na jej możliwości.
Walką było, pozostać przy zdrowych zmysłach, nie pozwolić temu instynktowi
przejąć kontroli, lecz wtedy jej biodra obracały się pod nim. Blane zgubił swój
delikatny rytm. Szaleńczo pompował w jej ciało, wydając z głośniejsze jęki niż
ona. Nie skarżyła się, ani nie wydawała się cierpieć, jedynie przysuwała go w
siebie szybciej.

Orgazm był zaskakującą eksplozją, uderzeniem zagłówka prosto w ścianę.

Łóżko przesunęło się, trzasnęło i odrobinę opadło, ale Blane nie przestawał,
poruszał się, aż Christina doszła na szczyt.

Znakomite napięcie ponownie go nawiedziło. Albo może był to jeden,

długi orgazm? Nie był tego pewien. Był pewien jedynie tego, że wycisnęła go
co do kropelki, nim na nią opadł.

background image

Rozdział 7


Blane gapił się w leżącą pod nim Christianę. Zniknęła jedynie na chwilę,

by ucałować miejsce, w które wbiła kły na siłowni, by pojawić się znów i
pocałować jego usta.

-Um – Blane pocałował ją jeszcze raz – Myślałam, że mieliśmy tego nie

robić.

-Sam zacząłeś.

Nie potrafił stwierdzić, czy żartowała, czy rzeczywiście go za to obwiniała.

-Czy to będzie jakiś problem?

-Jestem dużą dziewczynką, Blane. – Zaczęła się podnosić – Mogę sobie z

tym poradzić.
Zrozumiał jej aluzję, podciągnął się i przekręcił, kładąc się obok niej.
Rozejrzał się dookoła i spojrzał w górę na sufit, który teraz był wyżej, niż
pamiętał.

-Wydaje mi się, że połamaliśmy łóżko.

Christiana się zaśmiała.

-Raczej na pewno je połamaliśmy.

Jej śmiech zmienił się w dziwaczną ciszę, otulającą go leżącego tuż obok niej.
To było groteskowe. Zamierzała udawać, że nic się nie stało, tak jak on robił to
w przypadku tak wielu ludzi. Uśmiechnął się krzywo. Dokładnie na to zasłużył,
czyż nie?
Mimo to nie mógł powstrzymać się przed zapytaniem jej o to.

-Czy teraz będzie jeszcze dziwaczniej?

-Nie bardziej, niż wcześniej.

Przetoczyła się na swoją stronę.

-To proste. Denerwujesz mnie, ale ja naprawdę cię lubię. Nie możemy

być ze sobą ponieważ… nie jesteś gotów na coś takiego.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-Nie chcesz prawdziwego związku.

- Tego nie wiesz.

-Okay – poklepała go po klacie – Nie smuć się. Mówię jedynie, że nasze

ż

ycia za bardzo się od siebie różnią. To coś nie wypaliłoby między nami.

Nie musiał być geniuszem, by zrozumieć, o co jej chodziło. Nie był dla niej
wystarczająco dobry.

-Dlaczego jesteś taki zasmucony?

Blane warknął – Przestań czytać mi w myślach.

-Mogę jedynie odczytać twoje emocje.

-Więc przestań!

-Okay. Przepraszam, że zapytałam.

Christiana przetarła twarz dłonią i odsunęła się od niego. Jej głos był przybity.

background image

-Wróć do swojego pokoju, Blane. Będziemy po prostu udawać, że to się

nigdy nie zdarzyło.

-Dobra.

Blane nerwowo wciągnął spodnie i zasunął je, idąc w stronę balkonu.

-Będzie dokładnie tak, jak dawniej, Księżniczko.

Usłyszał jej westchnienie, gdy przeskakiwał nad poręczą balkonu. Zanim dotarł
do swojego pokoju, usłyszał głośnie pociągnięcie nosem.
Cholera. Sprawił, że płakała. Naprawdę był dupkiem. Od teraz mógł robić to
całkowicie profesjonalnie. Christiana była damą, praktycznie członkiem rodziny
królewskiej.

Nie potrzebował poczucia winy tak, jak nie potrzebował Khallila

dobierającego się do jego dupy. A Bóg jedyny raczy wiedzieć, że czuł tego
wystarczająco dużo.

* * * *

Trzecie puknięcie zabrzmiało przy drzwiach, gdy Christiana otworzyła je

na oścież. Blane tam stał, z oczami zakrytymi ciemnymi okularami, w których
widziała go w klubie. Wyglądał przystojnie w ciemnym garniturze i krawacie.
Był to pierwszy drogi strój, w jakim go widziała, nie pasujący jednak do
dziwnego niepokoju, który z niego promieniował.

-Cześć – powiedziała, licząc na pokojowe przeżycie reszty wieczoru.

Uśmiechnął się, lecz równie szybko ukrył uśmiech. Emocjonalna aura wokół
niego zmieniła się.

-Ładnie wyglądasz.

-Grazie.

-Gotowa do wyjścia?

-Pozwól mi założyć buty.

Christiana wsunęła stopy w parę czarnych szpilek, pasujących do jej

czarnej sukienki bez rękawów, a następnie przeszła przez drzwi, pozwalając mu
je za sobą zamknąć. Jazda samochodem do Palazzo Cà Zenobio, miejsca, gdzie
odbywało się Luna di Anima, minęła w kompletnej ciszy. Choć nastrój Blane’a
ciągle się zmieniał, on sam nie robił nic więcej, prócz ukradkowego spoglądania
w jej stronę. Wyglądało to tak, jakby bał się na nią patrzeć. Gdy dojechali,
limuzyna zwolniła, czekając na swoją kolej wjazdu pod czarne zadaszenie.

Hotel był zatłoczony wampirzymi liderami z całego świata, a wszyscy

konkurowali ze sobą, usiłując dać większy pokaz mocy.
Jednakże większość z prowadzonych rozmów kręciła się wokół nowego
wampirzego padrone, Michaela z Florydy, i jego dziwnego garante, Jonasa.
Cieszyła się, widząc ich zainteresowanie i nieznaczny strach przed tym duetem.

background image

Możliwe, że Michael dostanie mniej wyzwań z powodu swej nowej

pozycji, niżby się tego spodziewał. Gdy zasiedli przy długim stole
bankietowym, czekając na otwarcie wieczoru, Khalil machnięciem przywołał
Christianę w górę stołu. Minęły miesiące, odkąd widziała swojego stwórcę, lecz
on nadal wyglądał przystojnie, tak jak zawsze, w swym ciemnozielonym
garniturze sherwani

16

.


On i inne wampiry pochodzące Środkowego Wschodu sprawiały, że kaukaskie
wampiry wyglądały przy nich na wyjątkowo wyblakłe. Wspomnienie ich śniadej
skóry ułatwiało przebywanie wśród ludzi, gdy ich głód krwi został
zaspokojony, tak jak pragnienie Khalila tego wieczoru

.

Taki wygląd był cechą, o

której ona często marzyła, a niestety jej blada skóra zjaśniała jeszcze bardziej
wraz z przemianą.

-Witaj w domu, Christiano. – Khalil ujął jej dłoń.

Przyciągnęła ich złączone ręce w stronę swojej twarzy, odwróciła je i
pocałowała wnętrze jego nadgarstków, tak jak robiła to od zawsze.

Musieli powitać się tak formalnie przy swoim padrone, zwłaszcza

publicznie. Uśmiechnął się ciepło, a następnie przyciągnął jej dłoń do siebie i
pocałował jej nadgarstek, co było honorem rzadko czynionym w stosunku do
podwładnych. Łamało ono protokół i wynosiło potomstwo ponad ich pozycję.
Niemniej Christiana przyglądała się, jak jego ciepłe palce podtrzymywały
delikatnie jej dłonie, podczas gdy jego usta przesuwały się wzdłuż jej skóry.


Tak intymny gest. Od tak dawna marzyła, by pieścił jej całe ciało

dokładnie w taki sposób. Nawet, gdy błagała i prosiła, on traktował ją z cnotliwą
dobrocią. Był doskonałym gentlemanem i prawdziwym ojcem. Ale gdy tak było,
ona była młoda. Teraz doceniała wysiłek, jaki temu poświęcił. Żałowała, że nie
potrafi w pełni podziękować mu za to, jakim był odpowiedzialnym creatore.

Khalil stał prosto i posłał jej gorący uśmiech.

-Masz dobre wieści z Ameryki?

-Tak. Najnowszy członek klanu Michaela wykazuje wspaniałą

samokontrolę. Sądzę, że będzie to doskonałą zaletą dla Rady. Twoja decyzja,
by pozostawić ją z jej creatore

17

, była jak zawsze mądra.

-Jonas nie pozostawił mi zbyt wielu opcji.

Khalil spojrzał w stronę pary, która kroczyła, śmiejąc się, w stronę ich krzeseł
po lewej stronie stołu. Dźwięk ten tańczył dookoła nich niczym coś
namacalnego.

16

http://www.mixfash.com/wp-content/uploads/2011/12/2012-Stylish-Sherwani-Collection-3.jpg

17

Z dwojga złego, lepiej tą stroną – bo inaczej mieliby na karku wkurwkowanego Jonasa xD

background image

-Jest w nim duża różnica. Sięga ona głębiej, niż niego wygląd. Obawiam

się, że może przewyższyć nas wszystkich.
Christiana obserwowała jego twarz. Zobaczyła bijącą od niego prawdziwą
obawę i strach, choć jego twarz była nieruchoma jak perfekcyjna maska.

Wiedział coś, czym się nie podzielił.

-Już czas, maleństwo. – Khalil ruszył w stronę swojego miejsca.

-Czekaj.

Odwrócił się i spojrzał na nią, czekając, aż przysunie się bliżej.

-Michael przydzielił mi ochroniarza, Blane’a. Mógłbyś powiedzieć mu,
by go odwołał? –Wyszeptała.

Uniósł brwi w górę.

-Ledwo tu przyjechałaś.

-Tak.

Khalil uśmiechnął się cwanie.

-A Blane sprawił, że już musisz prosić, by odszedł.

Nie odpowiedziała.
To zdawało się go jeszcze bardziej cieszyć.

-Dlaczego?

-Jest opryskliwy, natarczywy, dominujący i ….

Szukała następnej zniewagi, by go opisać, ale ból odczuwanej winy oślepiał jej
umysł. Niecałe dwadzieścia cztery godziny temu była z nim w łóżku. Teraz
mówiła ich liderowi, że był paskudnym człowiekiem. Jęknęła.

-A on bardziej niż chętnie z tobą dyskutuje, jak mniemam.

-Tak.

Khalil szybko skinął.

-Musi zostać z tobą przez tydzień. Nie mam powodu myśleć, że Blane

jest obecnie mniej gentlemanem niż ten, którego zawsze znałem. Może się
nawet okazać dla siebie doskonały, jeśli potrafi poskromić ten paskudny
charakter, który tak kocham

18

.

Creatore zrobił krok do przodu i złożył pocałunek na jej policzku, a następnie
odwrócił się do stolika.

-Blane – powiedział, przywołując vampiro w ich stronę. Och bogowie,

nie.

-Jeśli zostałeś wyznaczony do chronienia mojej Christiany, byłbym

zaszczycony, gdybyś usiadł po mojej prawej stronie. Victor przejdzie na twoje
miejsce, a moja córka siądzie obok ciebie.

-Dziękuję ci – Blane pochylił głowę.

-A teraz pozwólcie nam cieszyć się wieczorem.


* * * *

18

Czy mi się wydaje, czy Khalil w pewien sposób zaakceptował Blane’a „blisko” Christiany?

background image

Gdy Khalil zajął już swe miejsce, reszta wampirów ruszyła do

przeznaczonych dla nich krzeseł, cały czas trzymając się ściśle protokołu.
Usiedli niczym na formalnej sali sądowej i utrzymywali pogaduszki na poziomie
szeptu w trakcie wszystkich ogłoszeń. Najbliższe godziny zostały wypełnione
wpędzającymi-w-śpiączkę przemowami głów klanów. Nowe wampiry były
prezentowane przez ich stwórców. Zostały omówione wszelkie naruszenia
prawa, także i śmierć Castillo, wampirzego lidera, poprzednika Michaela.
Ogólnie było to tak ekscytujące, jak flaki z olejem. Nawet po wielu latach
przyglądania się tym spotkaniom Christiana nadal czuła odwiecznie potworną
formę zgromadzonych tu istot. Mimo, że obecnie wyglądała ona nowocześnie,
czysto i lśniąco.

Człowiek wchodzący w trakcie spotkania nie miałby żadnych

powodów, by przypuszczać, że czerwone coś w deserowych pucharkach, to
zamrożony deser na bazie krwi, a to czyniło dla niej całą tą scenę jeszcze
bardziej pokręconą. Pod cienką „cywilizowaną” fasadą ukrywało się spotkanie
monstrów, które ucztowały, pijąc krew dziewic

19

dostarczonych przez

przerażoną wyższą klasę Wenecji, w celu uspokojenia hordy wampirów i
utrzymania w bezpieczeństwie ich ukochanego miasta w trakcie zgromadzenia.
Nie było to łatwiejsze do zaakceptowania mimo świadomości, że działo się tak
już od stuleci

.


Gdy ostatnie z naczyń zostało zabrane, Khalil wstał i przeczyścił gardło.

-Niektóre sprawy wymagające przedyskutowania z innymi wymagają

prywatności. Proszę, czujcie się swobodnie i zostańcie tak długo, jak tylko
chcecie. Nasze świętowanie rozpocznie się jutro o zachodzie słońca. Oczekuję,
ż

e zobaczę tutaj was wszystkich.

Nieznacznie skinął głową i ruszył w stronę drzwi. Victor, młody Egipcjanin,
pospieszył za nim. W zasadzie był bratem Christiany, choć nie omijał żadnej
okazji, by przypomnieć, że jej miejsce, jako kobiety, było daleko za nim

20

.

Z każdą następną dekadą zaczynała żałować jeszcze bardziej, że Khalil nie
pozwolił mu zginąć w bitwie pod Megiddo, tak jak żądało tego przeznaczenie.

-Czy twój Vincenzo jest tutaj? – usłyszała szept Blane’a obok swego

ucha.
Christiana odwróciła się i zobaczyła go trzymającego wypełniony krwią
kieliszek od Martini. Wziął łyk i mówił dalej.

-Czekam na ciebie, by wrócić do hotelu. Michael i inni są na prywatnym

spotkaniu z Khalilem.

-W sprawie czego?

19

Autorka ma szalony gust :D Dziwię się, że nie zdecydowali się jednak skorzystać z kuchni fusion Romana :D Christiana łyknęłaby bubbly

blood i od razu byłoby jej lepiej ;)

20

Jeszcze kurwała czego! Chri-stia-na! Chri-stia-na!

background image

-Nie wiem. To niewątpliwie sprawa-konieczna-do-przedyskutowania.

-W takim wypadku będę gotowa, gdy tylko zechcesz. Nie zależy mi na

gawędzeniu przez całą noc z resztą tu obecnych.

Blane dokończył drinka i postawił puste szkło na stole stojącym obok

niej, po czym pomógł jej przy wstawaniu i poprowadził ją w stronę wyjścia.
Ponownie, ze względu na innych, spróbowali odnieść wspólnie sukces,
trzymając się protokołu.

-Christiana! – zawołał wysoki głos.

Och, nie. Nie Isabella. Christiana przyspieszyła i ścisnęła ramię Blane’a.

-Chodźmy – wyszeptała.

Ledwo dotarli za drzwi, gdy ktoś złapał jej ramię. Christiana odwróciła się

i zobaczyła bladą twarz i delikatne brązowe oczy Isabelli. Jej niebiesko-czarne
włosy były ścięte na krótkiego boba

21

, który akcentował twarde rysy jej twarzy

i sprawiał, że wyglądała na jeszcze bardziej drapieżną.

-Wołałam cię. Gdzie się podziewałaś?

Jej delikatny włoski akcent pasował idealnie do lekkiej niczym mgiełka
purpurowej sukni. Wyglądała prawie królewsko.

-W Ameryce.

Rzuciła okiem na Blane’a, uśmiechnęła się i obejrzała go dokładnie od stóp do
głów.

-I z tego, co widzę, byłaś bardzo niegrzeczną dziewczynką.

Brwi Blane’a poszybowały w górę.

-Kim jesteś?

-Kochanką Christiany.

Rzucił wzrokiem na nią, zaś Christiana zwalczyła w sobie potrzebę warknięcia.

- Nikomu tego nie mów, bo nią nie jesteś.

Isabella przesunęła palcem po policzku Christiany.

-Tylko dlatego, że ty się nie poddałaś, kochanie.

Kąciki ust Blane’a uniosły się. Nie musiała czuć bijącej od niego fascynacji,
ż

eby wiedzieć, iż bawiło go to bardziej, niż powinno.

-Przykro mi Isabello, ale musimy wracać do mojego pokoju. Mam za sobą

długi dzień.

-Więc pójdę z wami. Minęło już zbyt dużo czasu, od kiedy ostatnio

rozmawiałyśmy.

Christiana odwróciła się i wślizgnęła do czekającej na nich limuzyny.

Blane wszedł tuż za nią i zamknął drzwi samochodu. Gdy Isabella ruszyła w
stronę następnej limuzyny, Christiana usadowiła się wygodniej na swoim
miejscu. Spoglądając na niego, nie ukrywała swojego gniewu. Zamierzała

21

Z tego miejsca tłumaczka pozdrawia wszystkie posiadaczki boba! Niemniej, od czwartku zostaję posiadaczką irokeza ;P

Edit. Z dnia 24.08 – nie irokez, a asymetria, ale i tak jest bosko :D

background image

rozerwać go na kawałeczki w środku samochodu, jeśli powie choćby jedno
słowo dotyczące tej kobiety.

-Więc – powiedział Blane – To zaczyna mieć sens.

-Co?

Limuzyna ruszyła.

-Dlaczego jesteś taka zimna dla mężczyzn.

-Ugh! – uderzyła go mocno w ramię – Nie jestem lesbijką!

- Isabella tak nie myśli. – Posłał jej krzywy uśmieszek – A poza tym

uważam, że to gorące.

-Ty perwersie – Christiana wywróciła oczami.

-Więc żadnych trójkącików?

-Tylko w twoich snach.

Zaśmiała się na tę myśl. On prawdopodobnie będzie śnił o tym. Znając Isabellę i
jej sposoby, to mogłoby okazać się czymś bardziej rzeczywistym niż sen, jeśli
ona nie da rady pozbyć się tej psychopatki, nim wszystko pójdzie za daleko.

* * * *

Blane obserwował z łóżka w jej pokoju, jak Christiana przeciąga szczotką

przez włosy, później dwa razy sprawdza swoją niebieską, zapinaną na guziki
bluzkę i szare, luźne spodnie w lustrze. Była piękna, a on miał duże
wątpliwości, czy jest świadoma swej urody. Nie był to tani, pornograficzny
rodzaj piękna. Była anielska, surrealistyczna. Przyłapała go na podglądaniu, lecz
szybko uciekła wzrokiem.

-Gdy już tutaj przyjdzie, nie pozwól jej się uwieść. Ma do tego zdolności.

-Dam sobie z tym radę. Ona nie jest jedyną, wyróżniającą się w tej sztuce.

-Nie. Umiejętność uwodzenia nie jest jej darem. Jest nim wmawianie

ludziom, by robili to, czego chce ona. Jest przekonywująca.
Christiana wyłączyła światło łazienkowe, przeszła do pokoju i przed nim
stanęła.

-To dlatego zapraszają ją na duże spotkania. Wpływa na decyzje innych.

-Hmmm – Blane się uśmiechnął – Świetnie byłoby posiadać taki dar.

-Tak, ale pewnego dnia to może być powodem jej śmierci.


Od strony drzwi frontowych zabrzmiał odgłos pukania. Christiana jęknęła, a jej
brwi drgnęły. Christiana zdecydowanie nie była zainteresowana Isabellą, ale coś
było pomiędzy nią i drugą kobietą. Coś w ich przeszłości musiało się wydarzyć.
Coś, z czego nie była dumna.

-Czas na przedstawienie. – Skoczył na nogi – Nie wykopuj mnie stąd,

jeśli wy dwie zaczniecie się bić. Jestem tutaj dla twojego bezpieczeństwa.
Poruszał zabawnie brwiami

22

.

22

Jako, że chwilowo mam zaciemnienie umysłu, i nie wiem czy jest odpowiednie słowo po polsku, wrzucam filmik :D

http://www.youtube.com/watch?v=xY7vz1hXm-M&feature=related

background image

-Boże, jesteś taki irytujący.

-Po prostu nie otwieraj drzwi. Powiedz, że była potencjalnym

zagrożeniem. Khalil cię przy tym wesprze. On cię lubi.

Wymruczała coś, co brzmiało jak „Co ja takiego zrobiłam, że…”. Blane

uśmiechnął się głupio, a następnie przeszedł przez wielki pokój. Poczekał
chwilę, dając Christianie możliwość pozbierania się, a później otworzył drzwi i
uśmiechnął się do małej, apetycznie zaokrąglonej kobiety stylizowanej na gotkę.

-Blane, witaj ponownie.

Prześlizgnęła się pomiędzy nim a drzwiami, przesuwając dłonią wzdłuż jego
torsu, gdy przechodziła.

- Dziękuję za to, że mnie nie okłamałeś.

Zamknął drzwi i podążył za nią do małego, ciepło udekorowanego kącika.
Christiana rzuciła na niego wzrokiem, a później uśmiechnęła się nieco sztucznie.
Podążyła za Isabellą, przysiadając na niewielkim krześle w salonie, na wprost
ich gościa. Jej oczy odnalazły oczy Isabelli.

-Przepraszam. Nie czuję się dziś zbyt rozrywkowo.

Kobieta padła na kolana przed Christianą. Owinęła swoje dłonie wokół
nadgarstków drugiej kobiety, ucałowała je, a następnie umieściła jeszcze jeden
pocałunek po wewnętrznej stronie dłoni Christiany.
Był to bardzo intymny gest, którym dzielili

23

się kochankowie, ale okazanie tego

wydawało się nie być tak komfortowe dla Christiany, jak dla drugiej kobiety. Jej
wzrok skupił się gdzieś w jednym miejscu, jak gdyby próbowała ignorować
dotyk drugiej wampirzycy.

-Więc pozwól mi zabawić ciebie. – Głos Isabelli był odrobinę głośniejszy

od szeptu – Sprawiłaś, że czekałam tak długo. Pragnę cię teraz dotknąć. Twój
Blane może nawet zostać.
Kutas Blane’a stwardniał w oka mgnieniu. Był kiedyś z dwoma kobietami, gdy
był jeszcze człowiekiem, ale nigdy nie zdarzyło się coś takiego z
wampirzycami. Próbował myśleć o czymś innym, mimo że było to bardzo
kuszące. Christiana rzuciła na niego okiem. Cholerka. Ten jej talent zaczynał
robić się irytujący.

Spojrzała znów na Isabellę.

-Ciągle nie jestem na to gotowa. Ja – głos Christiany się załamał –

Wzięłam Blane’a za kochanka.
Co prosz…?

-Wiem.

Isabella spojrzała na niego, ciągle trzymając dłoń Christiany. To nie było
przyjazne spojrzenie.

23

Słownik pokazał mi tu jeszcze inne tłumaczenie: wabić samice – i przez chwile zastanawiam się czy nie tłumaczę przypadkiem Bractwa :D

background image

-Czuć nim od ciebie.

Kobieta znów poświęciła swoją uwagę Christianie.

Jej twarz była gładka i

błagalna.

-Nie mam nic przeciwko dzieleniu się z nim naszym łożem.

-To bardzo miło z twojej strony. Ale nie ma takiej możliwości.

Christiana westchnęła i przygarbiła ramiona. Wyglądała na prawie przytłoczoną.
Albo może pokonaną.
Isabella przywołała Blane’a.

-Podejdź. Usiądź.

Spojrzał na Christianę, która potaknęła. Blane zajął miejsce obok niej.
Isabella kiwnęła w jego kierunku.

-On jest facetem. Nie będzie miał nic przeciwko temu. Spytaj go.

-Nie muszę.

Jasny gwint. Poczuła to.
Christiana przyjrzała mu się ze ściągniętymi brwiami, a następnie
kontynuowała.

-Ale ja mam. Pragnę znaleźć compagno, Isabello. Muszę to zrobić, żeby

zabezpieczyć swoją pozycję. Z pewnością to rozumiesz.

-Rozumiem. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Khalil już cię komuś

obiecał.

Christiana ciężko przełknęła, ale raczej nie wyglądała na zaskoczoną.

-Komu?

-Maximilliano z Rzymu

24

.

I to przełamało zaklęcie Isabelli.

-Co? – Christiana skoczyła na nogi, prawie przewracając Isabellę. – Nie

zwiążę się z tą… tą świnią! – wirowała po całym pokoju – Czy ty wiesz, że on
ma harem? Prawdziwy harem.

-Tak jak i Khalil – powiedziała Isabella.

-Ale on nie śpi z nimi wszystkimi. Przygarnia je jak błąkające się

zwierzęta. Maximilliano niczym alfons wystawia je na aukcję dla najbogatszych
licytujących. Całe ich życie kręci się wokół seksu.
Isabella spojrzała na Blane’a i mrugnęła do niego.

-Brzmi to na miłe życie. Co nie?

-Brzmi bardziej jak życie w klatce, niczym zwierzę.

Christiana oparła się o okno, ściskając dłonie w pięści.

-Nie jestem niczyją dziwką!

-Wiemy o tym, kochanie.

Podniosła się z klęczek. Podeszła do Christiany z wyciągniętymi rękami,

jak gdyby bała się, że ta wybuchnie. Następnie objęła ją ramionami.

24

Ewentualnie Maximilliano Rzymskiemu – zależy od interpretacji tekstu.

background image

To było prawie przerażające widzieć, jak łatwo i skutecznie Isabella osłabiała
linie obrony Christiany. Jeśli to zajdzie za daleko, on wejdzie do akcji.

-Uspokój się – wyszeptała.

Christiana skoczyła do tyłu.

-Nie mów mi co mam robić!

-Khalil może zmieni zdanie, jeśli z nim porozmawiasz.

Isabella ponownie sięgnęła ku niej rękami. Christiana odepchnęła jej dłonie.
Prawie płakała, była praktycznie na skraju załamania. Blane wstał. Zaśmiała się
ostro i odsunęła się jeszcze dalej.

-Nie wydaje mi się.

-Rozbaw mnie. Ostatnio był bardzo rozsądny. Zwłaszcza z coscą Blane’a.

Może pozwoli ci z nimi zostać.

-To nie pomoże w sprawie mojego compagno.

-Musisz być ślepa, skoro nie widzisz okazji przed sobą. – Oczy Isabelli

podążyły do Blane’a i z powrotem – Nadmiernie wszystko analizujesz, bella

25

.

Christiana odwróciła się plecami do kobiety i skrzyżowała ręce na piersi.
Chęć przytulenia jej, pocieszenia była coraz silniejsza i z trudem oparł się temu
uczuciu.

-Nigdy nie będziesz w tym naszym życiu szczęśliwa, jeśli nie nauczysz

się akceptować tego, co spotykasz na swoich ścieżkach.

Isabella przysunęła się błyskawicznie do lewego boku Christiany,

nachylając się nad nią nieznacznie. Blane poczuł, że musi ją przytulić.
Potrzebował tego tak bardzo, że aż bolało go w piersi. To uczucie było jak
swędzenie w umyśle, niemożliwe do podrapania. Położył jedną rękę na jej
plecach, a następnie delikatnie przyciągnął ją w swoje ramiona. Przysunęła się
bliżej, kładąc głowę na jego piersi.
Wtem błyskawicznie odskoczyła, odsuwając się od Blane’a.

-Przestań zmuszać go do tego, Isabello.

-Ja tylko uwalniam to, co już tam jest. – głos kobiety był szeptem.

Dotknęła policzka Christiany opuszkiem palca. – Nie walcz z miłością, tak jak
zawsze robiłaś.
Odsunęła od niej swoją twarz.

-To nie jest miłość.

Isabella schwyciła jej twarz w swoje dłonie.

-To nie jest romans, o którym śniłaś, ale to jest miłość. Wiesz o tym

26

.

Umieściła delikatny pocałunek na policzku Christiany, który przeciągał

się jednak zbyt długo, by uznać go za cnotliwy. Christiana zamknęła oczy.

25

Nie. Nie chodzi o TĄ Bellę. Bella to po włosku piękna. To tak dla tych, którzy nie mieli z włoskim do czynienia.

26

Chyba pierwszy raz, ktoś tak głośno mówi moim bohaterom, że to jest MIŁOŚĆ

background image

Jej ciało zdawało się relaksować centymetr po centymetrze. Nie walczyła, gdy
Isabella składała delikatny, słodki pocałunek na jej ustach. Ciało Blane’a
natychmiast zareagowało.

To nie był jakiś niechlujny pocałunek, jaki widywał u pijanych dziewczyn

w barze. To było zdecydowanie dużo więcej.
Pocałunek zakończył się przesłodzonym mlaśnięciem, a Isabella przemówiła,
utrzymując wzrok na Christianie.

-Chodź tutaj, Blane.

Zrobił tak, jak mu kazała.

Christiana spojrzała na niego, a później schwyciła z tyłu jego włosy i
przyciągnęła jego twarz do siebie. Gdy jej usta dotknęły jego, były wilgotne i
smakowały miętą, która nie pochodziła z jej ust.

Blane owinął ramiona dookoła niej, gdy tylko Isabella odeszła. Ciało

Christiany przylgnęło do niego, mocniej złączając ich usta. Jego dłoń przesunęła
się w górę na tył jej karku. Trzymał ją w swoich objęciach, leniwie całując.
Głęboko. Christiana nagle odskoczyła

27

.

Podtrzymywał jej plecy jedną ręką, ale puścił jej kark.

-Co?

-Ona to robi. – Odwróciła się w stronę Isabelli. – Znowu mieszasz mi w

głowie. Przestań.

-Ja tylko sprawiam, że zgadzasz się na coś, czego pragniesz.

-Nie chcę go całować. Ani ciebie.

To zabolało. Blane zabrał ręce i zrobił krok w tył. Może to Isabella nimi
manipulowała. Jeśli tak było, to była znacznie bardziej subtelna, niż
przypuszczał. Była też niebezpieczna.
Brwi Isabelli powoli uniosły się ku górze.

-Podejrzewam, że to nie jest najodpowiedniejsza noc do rozmów,

kochanie.
Wyjazd do Ameryki coś z tobą zrobił. Zostawię cię, żebyś mogła sobie
wszystko przemyśleć. Porozmawiamy znów jutro wieczorem.


Christiana przytaknęła i uciekła na balkon.

-Zaprowadzisz mnie do wyjścia?

Blane kiwnął głową i odprowadził Isabellę do drzwi. Wtedy zrobiła kilka
kroków w jego stronę, stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.

-Bądź z nią cierpliwy – wyszeptała – Niestety, Khalil nauczył ją, by była

ostra. Jego wpływ ją oślepił, tak jak oślepił i nas wszystkich.
Blane próbował zaśmiać się figlarnie. W jej tonie jednak było jeszcze coś
innego.

27

Idiotka. No idiotka, no! Wy widzicie z kim ja muszę pracować? Kerowyn, ratuj! Widzisz HanoAno? Nic już nie idzie po ludzku. Nawet

wampiry nie potrafią czerpać przyjemności z pocałunku… Psiach mać.

background image

-Ona jest dobrą duszą – powiedziała.

-Będę o tym pamiętał, gdy następnym razem będzie próbowała rozwalić

moje jaja.

-Myślę, że cieszy cię takie wyzwanie. Czyż nie?

I tu miała racje. W tym samym czasie chciał pieprzyć się z nią i jednocześnie
mówić, żeby spieprzała. Potaknął.

-Dobranoc Blane. Mam nadzieję, że niedługo lepiej się poznamy.

Zamknął drzwi za dziwną, małą kobietą i oparł się o framugę. Próbował
przemyśleć wszystko to, co się wydarzyło, ale było tego zbyt wiele na raz i zbyt
szybko się wydarzyło.
Christiana nie mogła ochronić się przed czymś tak subtelnym, a on wątpił, czy
sam potrafiłby ją ochronić. Jeśli naprawdę chciała być przed tym ochroniona.


Rozdział 8

Christiana usłyszała Blane’a przechodzącego pomiędzy zasłonami na

balkon.

-Co wyszeptała ci ta wiedźma?

Jego oczy były zwężone.

-Tylko mówiła mi dobranoc.

-Nie zapominaj, że ją znam.

Christiana odwróciła się twarzą do Canal Grande

28

, przepływającego pod nimi w

ś

wietle księżyca. Znała Isabellę zbyt dobrze. Nie raz prawie doszczętnie złamała

postanowienie Christiany. Ta kobieta miała w głowie tylko jedną, jedyną myśl –
uczynić z Christiany jedną ze swoich kobiet. To właśnie tego od zawsze
pragnęła.
Tak, byłaby niewątpliwie bardziej kochającym partnerem niż Maximilliano, ale
równie bezlitosnym.
Jedna rzecz była pewniakiem: Życie było dostatecznie ciężkie, nie potrzebowała
w nim dodatkowo jeszcze Isabelli.

Od strony starożytnych budynków dotarła do nich gwizdana przez kogoś

melodia.
Pochodziła ona od gondoliera, który płynął małą łodzią z młodą ludzką parą w
górę kanału. Christiana westchnęła. Jakże chciała znów być jedną z nich.
Zdecydowanie łatwiej było mieć do przeżycia jedynie jakieś sto lat, gdzie
namiastkę nieśmiertelności dawało jedynie stworzenie dziecka.
Dlaczego ona nie mogła być jedną z tych kobiet?

28

http://pl.wikipedia.org/wiki/Canal_Grande

background image

Dłoń Blane’a dotknęła jej pleców. Próbowała nie zadrżeć. Zaniepokoiło ją, że
stał tak blisko.

-Przykro mi.

-Czemu?

-Bo zostałaś komuś obiecana. I nie jesteś szczęśliwa.

Jego dłoń poruszała się po małym okręgu.

-Nawet za to, że pozwoliłem jej wpłynąć na siebie, gdy ty nie chciałaś,

bym cię pocałował.
Kiedy ona chciała, żeby ją całował. W rzeczywistości niczego innego nie
pragnęła bardziej. Taki właśnie był problem z Isabellą. Wokół niej zawsze
działy się rzeczy, co do których lepiej byłoby, gdyby się nie wydarzyły.
Christiana potrząsnęła głową.

-Nie ma sprawy.

-Nie. To nie jest prawda. Powinienem był cię chronić.

-Chciałam tego, Blane. Ale nie powinnam była się temu poddawać. To

jest problem.

-Dlaczego tak bardzo z tym walczysz?

-Co?

-Ze wszystkim. To tak, jakbyś próbowała nie czerpać nic z życia.

-Nie wszyscy możemy być tak dekadenccy.

Dłoń Blane’a ześlizgnęła się z niej.

-I nie wszyscy możemy być romantycznym snem jak Vincenzo.

Jego głos brzmiał smutno. Spojrzała w górę i zobaczyła, że jego twarz zmieniła
się w wypraną z uczuć maskę; mimo tego wiedziała o odczuwanym przez niego
bólu.Tak wiele razy prowadzili swoje słowne bitwy, że nigdy by nie
podejrzewała, że może go zranić.

-Blane, tak mi –

Ale było już za późno. Jego oczy skupiły się na czymś zupełnie innym.

-Idę do swojego pokoju. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś

potrzebować.


* * * *

Christiana leżała w łóżku, z dokładnie pozamykanymi i zasłoniętymi

oknami. Dzień przyniósł jedynie sen, bez odpoczynku. Nie mogła przestać
myśleć o Blanie. Zraniła go, zachowując się jak jedno ze snobistycznych
starszych, których nienawidziła od tak dawna. On tylko próbował sprawić, żeby
poczuła się lepiej, a ona wyskoczyła z elitarystycznym

29

nastawieniem.

29

Elitaryzm

- pogląd zgodnie z którym niektóre jednostki są bardziej wartościowe od innych (ze względu na swoje urodzenie, umiejętności,

wiedzę, posiadanie), i z tego powodu powinny zajmować uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie (należeć do

elit).

background image

Jak to jest, że faceci, choć tak wytrzymali fizycznie, zawsze okazują się

być emocjonalnie słabi? Niewątpliwie jej serce nie było silniejsze, niż każdego
innego człowieka na Ziemi. Przynajmniej taką miała nadzieję. Musiała istnieć
jakaś szansa na to, że odnajdzie swoją połówkę

30

. Może Vincenzo będzie

dostatecznie silny.

Usiadła, chwytając swojego laptopa ze stoliczka przy łóżku. Uruchomiła

go i włączyła pocztę. Ostatni e-mail, otrzymany tuż przed świtem, miał tytuł
rozpoczynający się od słów Piszę… Christiana uśmiechnęła się i podwójnie na
niego kliknęła.

„Przyjaciele utrzymają cię przy zdrowych zmysłach, Miłość może wypełnić

twoje serce, Kochanek może ogrzać twe łoże, Lecz samotna jest dusza bez

radowania się bratnią” – David Pratt

Widziałem cię dzisiejszej nocy stojącą po drugiej stronie pokoju. Nie miałem

serca się do ciebie odzywać i zniszczyć piękną otoczkę chroniącą twą

tajemniczość. Jutro nie będę się wstrzymywał, choć pewnie nie ujawnię mojej

tożsamości. Twój męski przyjaciel mógłby tego nie aprobować, a zatem

poczekam, aż będziesz sama.

Twój

31

,

V.


Tak!

Dzisiaj wieczorem się spotkają.

Christiana wystukała odpowiedź, by zapewnić o swojej obecności, a następnie
nacisnęła wyślij. Przed otwarciem balu minie jeszcze godzina-półtorej.
Dostatecznie dużo, by się przygotować.

* * * *

Blane zastukał jeszcze raz w drzwi Christiany.

Nie było żadnej odpowiedzi. Nie było słychać nawet odgłosów poruszania się w
pokoju.

Jeśli ta kobieta wyszła beze mnie…

Spojrzał wzdłuż korytarza, a następnie szybko uderzył wnętrzem dłoni w

drzwi. Te popękały i pofrunęły do środka, a drewno przy zamkach roztrzaskało
się na drobne odłamki. Szczątki drzwi uderzyły o ścianę. Chodził od pokoju do
pokoju, rozglądając się i wąchając.

Wewnątrz apartament był absolutnie pusty.

30

Połówkę, ćwiartkę, ewentualnie 0,75 xD,

31

Czytam właśnie po raz straciłam-rachubę-który Ghroma i Beth – u niego to brzmi tysiąc razy bardziej seksownie, władczo i

majtkoopadalnie. „Twój” wywarczane, na wpół wyszeptane przy uchu, nim wbije w ciebie coś więcej, niż tylko swoje kły. – Żeby nie było,
piszę to o godz. 01:10 w nocy ;-)

background image

Christiany nie było. Blane wybiegł z pokoju i pobiegł w dół korytarza. Wtedy w
wewnętrznej kieszeni jego marynarki zaczął dzwonić telefon, wypełniając
korytarz nowym kawałkiem Aerosmith w roli dzwonka. Wyłuskał telefon i
otworzył go.

-Taak?

-Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie? – przemówił głos

Michaela.

-Ona tam jest, prawda?

-Tak.

-Jasna cholera. Już jestem w drodze. – Poszedł ku schodom. Będzie

szybciej.

-Co się stało?

-Nie wiem. Zwyczajnie wyszła beze mnie. – Blane pociągnął drzwi

prowadzące na klatkę schodową i szybko zbiegał w dół.

-Dlaczego z nią nie byłeś?

Co tu powiedzieć? Nie mógł przecież powiedzieć, że to dlatego, iż była suką i
nie chciał widzieć jej zbyt szybko ponownie. Michael oskórowałby go na
ż

ywca.

-Blane?

Zeskoczył z półpiętra na parter i wyszedł przez drzwi do lobby.

-Jestem.

-Co się dzieje?

-Po prostu miej na nią oko. Będę tam za parę minut. Wtedy to wszystko

wyjaśnię.

-Bądź pewien, że tak zrobisz.

Telefon zamilkł. Blane przeszedł przez podwójne drzwi wejściowe na

zadaszony chodnik. Limuzyna zniknęła.
Zawarczał. Christiana zostawiła go w hotelu i zabrała pieprzoną limuzynę. Od
miejsca balu dzielił go krótki dystans, ale musiałby przejść ulicą w normalnym,
powolnym ludzkim tempie, albo zaryzykować, że ktoś go zauważy.
Chyba że pobiegnie szybko w dół ciemnymi zaułkami i szczytami dachów.
Blane uśmiechnął się szeroko i pobiegł w stronę zaułka.

* * * *

Blane przechodził od zatłoczonego wejścia w kierunku sali balowej.

Tam była Christiana. Przez całą drogę mógł wyczuć perfumy, których używała.
Musiała dziś wychlapać ich na siebie więcej, niż normalnie. Prawdopodobnie
dla tego pieprzonego Vincenzo.

Jonas stał tuż po lewej stronie drzwi wewnątrz sali balowej.

background image

-Gdzieś ty był?

Blane pokazał Jonasowi środkowy palec i poszedł dalej.

-Ty nie –

Tylko tyle powiedział Jonas, nim Elena schwyciła go za ramię, przyciągnęła i
zaczęła gorąco całować. Blane wisiał jej za to przysługę.

Poszedł prosto na parkiet i przyglądał się parom poruszającym się w rytm

staromodnych tańców. Mogli mieć za sobą stulecia życia, lecz to nie zmieniło za
grosz ich stylu tańca. Wszyscy utknęli w tych przestarzałych i znajomych
odruchach ich ludzkich ciał. W rzeczywistości działo się tak prawdopodobnie
dlatego, że ze względu na proces starzenia się, coraz trudniej się uczyli. Może
był to protest przeciwko zachodzącym w świecie zmianom.

Ponownie wyłapał ten zapach, gdy jakaś para zawirowała obok niego. To

była ona i wyglądała równie dobrze, jak pachniała.
Uczesała inaczej włosy: podniosła je, spięła i puściła kaskadą loczków. Suknia
uwydatniała wszystko, co trzeba, opadając z jej ramion na delikatne krągłości.
Jej kształty były okryte miękkim, niebieskim materiałem, na którym koraliki
tworzyły kształt kwiatów.

Wyglądała niczym istota rodem z bajki. Przyglądał jej się, gdy wirowała

wokół parkietu z wysokim, ciemnowłosym mężczyzną w garniturze pasującym
do ubrań reszty obecnych. Gdy mu się przyjrzał, rozpoznał w nim jednego
vampiro z obstawy, którą przyprowadził ze sobą Maximilliano. Znając ich,
prawdopodobnie badał teren, próbując wyczuć Christianę, by wylicytować ją
jako pierwszy gdy Maximilliano będzie już ją miał w swojej stajni.

Po jego martwym trupie.

Blane przepchał się przez tłum i zaczekał, aż znów znajdą się przy nim i
schwycił ramię mężczyzny. Zachwiali się, zatrzymując, a mężczyzna obrzucił
go rozzłoszczonym pojrzeniem.

-Czego chcesz? – powiedział po włosku.

Christiana westchnęła.

-Wcinam się – Blane złapał jej dłoń – My musimy porozmawiać.

Ten dupek spojrzał na nią, jakby miała jakiś wybór. Potaknęła, dając mu
pozwolenie na jej opuszczenie. Szkoda, miło byłoby zaaplikować mu odrobinę
agresji. Blane wyciągnął ją z parkietu na korytarz.
Szarpnęła dłonią, lecz on jej nie wypuścił.

-Blane.

Wepchnął ją głęboko w cień pierwszej pustej wnęki. Pozwolił jej wyrwać ramię
ze swojego uchwytu, a następnie rozłożył dłonie na ścianie, by uwięzić ją w
swoich ramionach.

-Co sobie myślisz, że co ty robisz?

-Zostaw mnie w spokoju.

background image

Christiana próbowała wydostać się pod jego ramieniem. Złapał ją i docisnął w
kąt, chwytając ją w pułapkę swoim ciałem.

-Nie odchodź ode mnie.

Gdy stała tak blisko, jej zapach był obezwładniający. Jej twarz była piękna, z
ciemnymi oczami i błyszczącymi drobinkami, lśniącymi niczym maleńkie
diamenty na jej skórze

32

. Musiała poświęcić dużo czasu na przygotowania, nim

wyszła na bal. Ale po co ten dodatkowy wysiłek? To tylko pieprz–

-Miałaś się z nim spotkać, czyż nie?

Naburmuszyła się i przewróciła oczami.

-Nie wrócisz tam, dopóki ja nie pozwolę.

Rzucone przez nią spojrzenie wręcz mroziło.

Przyjrzała się dobrze jego twarzy,

zanim odpowiedziała

-Tak.

-Dlaczego zostawiłaś mnie w hotelu?

-Dlaczego cię to obchodzi? Myślałam, że jesteś na mnie wściekły.

-Byłem. Jestem. Ale to nie oznacza, że możesz wychodzić bez

ochroniarza.

-Nic mi nie jest. Wszyscy tu są. Nikt nie jest na tyle głupi, by próbować

mnie zabić w obecności Khalila.

-Posłuchaj Księżniczko – Napierał na nią jeszcze bardziej – Tak długo,

jak jestem tobie przydzielony, nigdzie beze mnie nie pójdziesz. Zrozumiano?
Zawisł tuż nad jej twarzą. Wysunęła ku niemu głowę, lecz jej nie pocałował. Nie
ważne, jak bardzo kuszące były jej usta.

-Czy ten koleś to był Vincenzo?

Christiana naparła jeszcze bardziej.

-Może.

Ich ciała były blisko. Poczuł biodra Christiany dociśnięte do jego ciała i ta
bliskość wywołała erekcję. Blane zrobił mały krok do tyłu, by ukryć swoją
reakcję.

-Gdzie idziesz? Myślałam, że chcesz mnie onieśmielić, wręcz zastraszyć .

Pchnął ją w stronę ściany, nacierając na nią swoim naprężonym członkiem.

-Czy to tego właśnie chciałaś? – wyszeptał.

Rozchyliła usta i spojrzała w dół. Gdy jej oczy skierowały się w górę, złość
znikła, a pojawiło się takie samo współczucie, jak wczorajszej nocy.

-Blane. Ja –

-Nie zaczynaj z tym znowu. Zrobię wszystko, co konieczne, żeby

wykonać swoje zadanie. Nawet jeśli to oznacza trzymanie cię w twoim pokoju
przez resztę Luny.
Wyprostowała się, a jej usta zamieniły się w twardą linię.

-Czy to tego właśnie chcesz?

Nie. Chciał potrząsać nią, aż zrozumie. Ale co by to dało? Była upartą kobietą,
którą mogło nauczyć jedynie osobiste, bolesne doświadczenie.

32

Blane, Blane, kochanie no co ty! Nie wiesz, że to pokruszone rybie łuski?

background image

Więc będzie musiał być cierpliwy.

-Tak. Możesz iść odszukać twojego Romeo, ale nie wychodź z sali beze

mnie albo Khalila.

-Dobrze.

Zrobił mały krok w tył i czekał, aż ona przejdzie na salę balową.
Christiana ciągle wpatrywała się w niego, ale nie przemówiła ponownie.
Również nie poruszyła się. Zamiast tego wgapiała się tym doprowadzającym do
szału spojrzeniem oznaczającym, że próbuje go rozgryźć.

Po chwili pijawka wróciła, prosząc o dokończenie ich tańca i Christiana

zniknęła.
Może to on był Vincenzem. Jeśli nim był, to ich internetowy romans przybrał
jeszcze bardziej przyprawiające o dreszcze możliwości.
To mogło oznaczać, że albo chłoptaś Maximilliano działa za jego plecami, albo
on i Max pracują razem, w zespole. Jej połączenie z Maxem z pewnością będzie
katastrofą, skoro jeden z jego klanu tak usilnie próbuje ją uwieść. Tak czy owak,
ona była tą, którą miano spętać związkiem, który skrzywdzi ją tak koszmarnie.


* * * *

Christiana stała na balkonie, tuż obok sali balowej. Stopy bolały ją od

nowych szpilek. Stephan wymęczył ją w trzech tańcach pod rząd, a jedyną
możliwością odpoczynku było poproszenie go o przyniesienie drinka.

-Proszę bardzo, bella.

Stephan stanął obok, wysuwając w jej stronę kieliszek od Martini wypełniony
czerwoną substancją. Uśmiechnął się do niej, a to sprawiło, że wyglądał jeszcze
przystojniej.

-Wypij szybko. Presto, mamy następny taniec.

-Grazie.

Przyjęła kieliszek i umoczyła wargi. Ciepła krew uderzyła w jej usta

energetyzującym dreszczykiem i spłynęła w dół gardła, niczym herbata, którą
tak się rozkoszowała, będąc jeszcze człowiekiem.

Stephen wyciągnął dłoń i położył ją u podstawy jej kieliszka. Złoty

rodzinny herb na jego pierścieniu błyszczał w świetle księżyca. Był taki sam jak
Isabelli.

Podsunął w górę kieliszek, zmuszając ją do szybkiego wypicia napoju.

Było to odrobinę denerwujące, ale jeśli on był jej Vincenzo, to mogła mu
wybaczyć ten zapał i pragnienie, by spędzić czas jak najbliżej jej ciała. Gdy nic
już nie zostało, zabrał z jej rąk szkło i postawił je na poręczy.

-Chodź ze mną, bella. Zatańczymy jeszcze raz, nim będę musiał odejść.

background image

Christiana zlizała resztki krwi z ust i pozwoliła mu się poprowadzić do sali
balowej. Zdążyli złapać początek następnego tańca. Dzięki bogom był to
poczciwy współczesny walc. Jej stopy mogły więcej nie wytrzymać. Stephan
przyciągnął ją do siebie i prowadził wzdłuż parkietu. Przysunął się bliżej, niż
wymagał tego taniec i wyszeptał:

-Cieszę się, że miałem możliwość dziś z tobą porozmawiać.

Więc to on był Vincenzo. Przynajmniej tak sugerowała treść e-maila. Spojrzała
na niego.

-Też się z tego cieszę.

Zakończyli ostrym zwrotem i przystanęli, lecz sala wirowała nadal wokół niej.
Christiana mrugnęła i dziwne wrażenie znikło.

-Czy będziesz tu jutro wieczorem?

-Si.

Kontury sali rozmyły się ponownie i wszystko zaczęło znów wirować.
Schwyciła ramię Stephena, żeby złapać równowagę.

-Christiana?

Jego głos brzmiał jak by stał w tunelu. Zamknęła oczy i potknęła się, próbując
ustawić stopy równo na podłodze.

- Porca l’oca!

33

Jego ręce złapały ją wokół talii.
Czuła, jak przepycha ją przez tłum, lecz jej oczy widziały jedynie mignięcia
obrazów. Jej głowa była zbyt ciężka, a jej lewa strona zdawała się rozpływać.


Rozdział 9

-Hej – Blane pospieszył do zatłoczonego wejścia, przez które tamten

szajbus wyciągnął Christianę na zewnątrz.

-Stop!

Popędził przez małą grupkę ludzi, odtrącając kogoś na bok.

-Przepraszam – krzyknął i ruszył dalej.

Głowa Christiany odwróciła się w jego stronę, a następnie zachwiała na boki.
Blane przyspieszył i wyprzedził ich, by zablokować drogę na schody.

-Gdzie ty do kurwy nędzy z nią idziesz?

Wampir spojrzał na niego wilkiem.

-Chcę upewnić się, że z nią wszystko dobrze.

Blane schwycił brodę Christiany i podciągnął jej głowę do góry.
Jej oczy nie mogły się na nim skupić, lecz uśmiechnęła się szeroko.

-Blane.

Gdyby tego nie wiedział, powiedziałby, że jest pijana w trzy dupy. Żeby się tak

33

W tłumaczeniu: cholera jasna!, szlag by to trafił!

background image

wstawić, musiałaby wypić mnóstwo wysokoprocentowego

34

napoju z krwią.

Zbyt krótko nie było jej na parkiecie, by mogła tego dokonać. Znów spojrzał na
wampira.

-Co jej dałeś?

-Nic.

-Nie okłamuj mnie, kurwa.

-Nie jestem ci winien żadnego wyjaśnienia, Amerykaninie.

-Och, jesteś mi cholernie winien wyjaśnienia. Możesz powiedzieć mi

teraz, albo zadzwonię do Khalila, byś to jemu mógł wytłumaczyć.

-Nic. Przyniosłem jej jedynie drinka.

Vincenzo, czy kim on tam był, obrzucił go spojrzeniem i dodał:

-O co mnie oskarżasz, signore?

Może ostatecznie miał kręgosłup.

- Chętnie bym urwał twój łeb, ale ważniejsze dla mnie jest zabranie stąd

Christiany.
Blane sięgnął po Christianę.
Wampir zrobił krok w tył, pociągnąć ją ze sobą.

-Chciała iść ze mną.

Ś

miech Blane’a zabrzmiał niczym szczeknięcie.

- Już ci kurwa wierzę. Zabieraj z niej łapska, nim je oderwę od twoich

pieprzonych ramion!
Ludzie i wampiry odwrócili się zaciekawieni, lecz Vincenzo nawet nie drgnął.
Blane złapał ramię Christiany, przyciągnął ją do siebie i wziął na ręce.

-Radzę nie dopuścić do tego, bym złapał cię na jeszcze raz na

odstawianiu podobnego gówna. Capisca

35

?

Isabella pospieszyła w ich kierunku, podtrzymując dół długiej, czarnej sukni.

-Blane.

Spojrzał na nią. Wampir czmychnął, gdy Blane skupił swoją uwagę na kobiecie.
Zajmie się nim później.

-Tak?

-Przepraszam. – podeszła bliżej i wyszeptała – Dodałam coś do jej drinka,

ż

eby obniżyć próg jej obrony. Nie miałam pojęcia, że to będzie miało na nią

taki wpływ.
Isabella miękko zachichotała.

-Ona musi kompletnie tego nie tolerować.

34

Ciekawostka językowa: użyte słowo, to LACED -> różne tłumaczenia to: koronka, sznurowadło, napletek, mieszanka marihuany i

kokainy. Kocham język angielski i jego różnorodność – a wy?

35

Za Urban Dictionary: Włoskie „załapałeś/skumałeś?”, lub „zrozumiałeś?” kojarzone z mafiozami.

background image

-Co jej dodałaś?

-Jedynie niewielką ilość Noir.

-Wino?

-Nie, nie. To czyni krew uzależniającą. Używamy tego do obniżenia

zahamowań. Żeby się zrelaksować.

-Narkotyki.

-Si. Tak jakby. Tylko dla naszego rodzaju.

-Isabella!

Christiana sięgnęła po nią. Isabella uśmiechnęła się i wzięła jej dłoń, całując
opuszki jej palców.

-Przepraszam. Próbowałam ci pomóc.

-Ile minie czasu, nim to przestanie działać? – zapytał Blane.

Wzruszyła ramionami.

-Kilka godzin?

-Nie wierzę ci.

Odwrócił się i poszedł w dół schodów.

-Odpowiesz za to.

Poderwała się, by za nimi nadążyć, podczas gdy on coraz bardziej zbliżał

się do limuzyny. Blane zastanawiał się, czy ktoś zwróciłby na nich uwagę,
gdyby ją spętał i powlókł w dół ulicy

36

. Cóż, prawdopodobnie tak.

-Zostaw nas w spokoju, Isabello.

Christiana uniosła głowę, jej oczy przesuwały się od limuzyny do niego, od
niego do limuzyny.

-Chcę popływać gondolą.

Blane warknął.

-Po prostu wsiądź do limuzyny, Księżniczko.

Usadził ją na siedzeniu. Christiana zmarszczyła usta. Wyglądała jak

seksowniejsza wersja Kopciuszka

37

, a odęte usteczka sprawiły, że wyglądała

prawie dziecinnie. Prawie.

-Prooooszę.

-Nic jej nie będzie.

Isabella ponownie znalazła sie za nim, a jej głos brzmiał nonszalancko – jak
poprzednio. Zamknął drzwi i odwrócił się do niej.

-Co to właściwie ma znaczyć? Wygląda to tak, jakbyś próbowała ją

36

Kocham tego gościa :D :D :D

37

A propos Kapciuszka vel. Kopciuszka -> Gina L. Maxwell napisała książkę pt. „Seducing Cinderella” czyli „Uwodząc Kopciuszka”

planuję to tłumaczyć ;-)

background image

kontrolować.

-Nonsens. Czyżbyś nie widział, jak sama rezygnuje ze swojej natury?

Niedługo się załamie. Wolałbyś, żeby się poddała komuś zupełnie obcemu?

-Mówisz o tym tak, jakbyś poskramiała konia

38

.

Isabella wzruszyła ramionami.

-Ja bym powiedziała, że muła.

-Powiem to do ciebie wyraźnie, Isabello.

Pochylił się do niej i wyszeptał:

– Jestem tu, by jej strzec, a ty wpasowałaś się idealnie do kategorii

„zagrożenie”. Jeśli nie chcesz, by Khalil zamordował cię za to, co zrobiłaś
dzisiaj wieczorem, to sugeruję, byś zrobiła w tył zwrot i pomaszerowała prosto
na bal. A później trzymaj swój tyłek bardzo daleko od Christiany.

-Nie próbuj mi mówić, co mam robić, neonato. Nie wiem, co to za gra, ale

wiem, że ona się w tobie nie zakochała. Przyglądałam się.

Jak gdyby fala psychotropowej mocy przetoczyła się przez nią, a całe

ciało Isabelli przeszło metamorfozę. Pochyliła się nad nim, głaszcząc dłonią
jego pierś. Jej dotyk wywołał u niego ciarki, nawet bez odrobiny seksualnego
zainteresowania jej osobą. Wtedy jej głos przeszedł w seksowną grypkę

-Nie tylko Christiana mnie interesuje.

Potrzeba całowania jej buzowała wzdłuż całego kręgosłupa, sięgając jego
umysłu. Było to absolutnie sprzeczne z tym, co właśnie powinien robić.
Powinien postrzegać ją jako zagrożenie, ale możliwości Isabelli były tak silne,
jak mówiła Christiana. Była bardzo, bardzo przekonująca. Ale on nie zamierzał
się jej poddać. Blane złapał jej dłoń i mocno wykręcił.

-Nie próbuj ze mną tego gówna.

Uśmiechnęła się pod nosem i przysunęła bliżej, naciskając swoją piersią na jego
dłoń.

- Jeśli chcesz, możesz protestować przy publiczności, ale gdy będziesz

leżał sam w łóżku, głaszcząc się, myśl o mnie.

-Jesteś szczególnie pokręconą suką.

Lekko ją odepchnął i puścił jej dłonie.

-Trzymaj się od nas z daleka.


Blane otworzył drzwi limuzyny i wślizgnął się do środka, nie pozwalając

Isabelli na dalsze dyskusje. Christiana leżała wewnątrz limuzyny na sąsiednim
siedzeniu, zwinięta w dziwaczną pozycję. Zatrzasnął drzwi i przysunął się

38

Dosłownie, było o „łamaniu konia” jego woli, ale po polskiemu piszę się to inaczej.

background image

bliżej.

-Nic ci nie jest?

-Nie.

Gdy limuzyna zaczynała się powoli toczyć, pociągnęła nosem i wytarła oczy.

-Czy ty płaczesz?

-Nie.

-Dlaczego płaczesz?

-Ale ja nie płaczę.

-Okay… więc, dlaczego jesteś smutna?

-Ja… ja…

Zaczęła płakać jeszcze bardziej.

-Nie wiem.

Jedyną rzeczą, jaka istniała i której nie mógł się oprzeć, była płacząca kobieta.
To zawsze w jakiś sposób go rozbrajało i sprawiało, że czuł się słaby.
Uaktywniał się w nim jakiś dziwny, nieznany instynkt chronienia, który
powinien być aktywowany tylko przez dzieci – o tym zaś nikt nie musiał
wiedzieć.

-Co jest nie tak?

Blane przysunął się bliżej i przyciągnął ją ramionami. Ukryła twarz na jego
klacie.

-Usłyszałam, o czym ona mówiła.

Och.

-Ona jest stukniętą suką.

-Ale ma rację.

-Jak to?

-Zawsze wypieram się tego, co czuję.

-Cóż, wszyscy tak robimy. To nieodłączna część życia.

-Muszę taka być. Każdy inny może przestać, ale ja nie mogę.

-Dlaczego nie możesz?

-Jestem córką Khalila. Oczekują ode mnie, żebym taka właśnie była, choć

wtedy wszyscy mówią, że jestem oziębła.
Odsunęła się do tyłu; rozmazany tusz spływał jej w dół twarzy.

-Nawet nie mogę sobie sama znaleźć compagno. Czy wiesz, kiedy ostatni

raz uprawiałam seks? Z kimś innym niż ty?

Nie odgadł.

-Dlaczego sądzisz, że tak się dzieje?

background image

-Mogę to wyczuć. Wiem, jak niekomfortowo czują się przy mnie faceci, a

jak działają na nich inne kobiety. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest.

-To wyłącznie dlatego, że jesteś potomkiem lidera. Jesteś tak jakby poza

konkurencją.
To nie do końca była prawda. Była również zbyt dużym wyzwaniem.

-Ale ty ze mną spałeś.

-Wiem. Może jestem masochistą?

Przysunęła się ponownie do jego piersi, płacząc.

-A teraz tego żałujesz. – Zaśmiała się histerycznie – Myślałeś, że jestem

lesbijką.

-Nawet jeśli nią jesteś, to wszystko jest w porządku.

-Nie jestem!

-Lubisz Isabellę.

-Nie. – Warknęła sfrustrowana – Używa na mnie swojego wpływu i nie

mogę powstrzymać się przed uczuciem zadurzenia. Ty się na to nie nabierasz.
Przy każdym spotkaniu próbuje cię kontrolować, a ty nawet tego nie zauważasz.

Interesujące. Blane schwycił jej twarz w swoje ręce i wytarł resztki

maskary swoimi kciukami. Wyglądała na taką bezbronną, że aż bolało go serce.
Jej twarz znów była dziecinna, a jej oczy pełne zmieszania. Zdawało się, jakby
nie miała pojęcia, jak to jest być dorosłym, lub jak żyć bez ustalonych zasad,
pomimo tak wielu przeżytych wieków. Może nigdy nie dała sobie na to
pozwolenia.

-Christiana, ile miałaś lat, gdy poznałaś Khalila?

-Osiem.

Mrugnął w przerażeniu.

-Jak?

-Byłam prezentem dla niego. – Zamknęła oczy, lecz on nadal obejmował

dłońmi
jej twarz – Moja matka była dumną kobietą, nieślubną córką Henryka Ósmego.
Oczywiście nie została nigdy oficjalnie przedstawiona, ale dobrze się nami
zajmowano. Byłyśmy wręcz rozpuszczane. Nic nie mogło jej powstrzymać od
zdobycia tego, czego pragnęła. Oddała mnie jemu, chcąc go przekupić, aby ją
przemienił.

-Zrobił to?

Otwarła oczy.

-Nie. Wziął moją dłoń i wyprowadził mnie z domu. Słyszałam jej krzyki,

background image

ale nie wiedziałam, że zginęła, dopóki Khamar nie wspomniał o tym następnej
nocy.

Limuzyna stanęła i Blane, nie czekając na szofera, otworzył drzwi. Owinął
ramię dookoła Christiany i pomógł jej dostać się do pokoju, nie odzywając sie
przy tym nawet słowem. Było zbyt wiele do powiedzenia. Jego umysł był
przepełniony pytaniami, które dotyczyły jej osoby dorastającej w klanie
wampirów. A Khamar - brat Khalila - musiał uwielbiać straszenie jej, tak jak
robił to wszystkim innym. Zamknął drzwi, gdy już weszli i pomógł jej ułożyć
się na łóżku. Kiedy położyła się na materacu, powiedział:

-Więc tak właściwie, to wychowały cię wampiry?

-Tak.

Otworzył usta, by jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnował. Co ona musiała
widzieć, będąc dzieckiem? Wiedza o ich egzystencji i naturze była
wystarczająca, by dorosły załamał się i postradał zmysły.

-Jestem pod wrażeniem, że cię nie zabili. Czy oni… uh…

Nie mógł się przełamać, by zapytać, czy ją zgwałcili lub pili z niej, niczym z
regularnego dawcy. Prawda mogła okazać się zbyt straszna.

-Khalil był moim ojcem od samego początku. Karał każdego, kto choćby

doprowadził mnie do płaczu.

-Niemniej

39

przemienił cię.

-Musiałam sobie na to zapracować. Odmawiał przez lata. Próbował

zaślubić mnie z człowiekiem, ale ubłagałam go. Nie miałam z ludźmi nic
wspólnego i nie miał serca mnie do tego zmuszać.

Pociągnęła nosem i przetoczyła się przez łóżko.

-Potrzeba było gruźlicy, żeby go przekonać.

Khalil był tysiąc razy lepszą osobą, niż Blane mógłby kiedykolwiek
przypuszczać.

-A on nie chciał ciebie dla samego siebie?

Potrząsnęła głową.

-Próbowałam zdobyć go przez jakiś czas, gdy myślałam, że jestem w nim

zakochana. Zawsze wtedy mawiał, że zostałam przeznaczona dla kogoś innego i

ż

e zawsze będzie mnie kochał jak ojciec.

Szybko usiadła, trzymając się łóżka, żeby utrzymać równowagę.

-Muszę zdjąć tą sukienkę.

39

To ostatnio moje ulubione słówko :D Jestem jak Ben Barnes i jego SURREAL

http://www.youtube.com/watch?v=0BTuDLCR2n4

kocham tego gościa! Dimitri Bielikov better than your boyfriend!

background image

Blane zaoferował jej dłoń i pomógł stanąć jej na nogach. Odwróciła się do niego
plecami.

-Rozsuń mi zamek.

Zrobił tak, jak prosiła, a następnie zdjął własną marynarkę i krawat, gdy ona
przeszła do łazienki.

Jeśli Christiana była z Khalilem od czasu swojej przemiany, to całe jej

ż

ycie przeminęło w obłąkanym cyrku istniejącym w czasie, gdy panował w

imieniu ich Rady.

To całkowicie wyjaśniało odczuwaną przez nią potrzebę spełnienia

oczekiwań wszystkich ludzi. Nadeszła dla niej pora, by nauczyła się, co to
znaczy naprawdę żyć.

-Musisz złamać kilka zasad, Księżniczko. Czy myślałaś o wyprowadzeniu

się na jakiś czas gdzieś daleko od niego?
Christiana, patrząc w lustro, starła zrujnowaną maskarę. Jej mózg cały czas był
nabuzowany,

miała wrażenie, że świat wcale nie jest materialny, choć teraz

mogła już myśleć i chodzić. W głowie nadal wirowało jej od efektów środka
podanego jej przez Isabellę, ale już mogła wyczuć jego niepokój o nią. Nie był
on tak silny, jak wtedy, gdy usłyszał o jej dzieciństwie, ale był równie szczery. I
słodki.

-Mieszkałam sama przez jakiś czas we Francji. Ale stęskniłam się i

zmęczyłam ciągłą obecnością ochroniarzy, towarzyszących mi dosłownie
wszędzie.
Blane przechodził się po pokoju.

-Jak dawno temu?

Zawiesiła szlafrok na wieszaku na drzwiach i schwyciła swoją długą, czarną
koszulkę nocną.

-Wydaje mi się, że w latach trzydziestych.

-W 1930?

-Tak.

Weszła do pokoju. Jego oczy natychmiast skierowały się ku rozcięciu w koszuli
sięgającym do jej biodra.
Jego nastrój gwałtownie się zmienił.

-Um. Pójdę już do swojego pokoju, a ty musisz to odespać.

Ruszył w stronę drzwi.

-Zostawię otwarte okno w moim pokoju, więc po prostu zawołaj, jeśli

będziesz mnie potrzebować.

-Nie idź.

background image

Stanęła na drodze do drzwi i położyła dłoń na jego solidnej, męskiej klacie.
Ta koszula powinna zniknąć, by ona mogła podziwiać jego twarde muskuły.
Blane zastygł, lecz nie odepchnął jej na bok.

-Nie, kiedy jesteś naćpana

40

.

-Myślę jaśniej, niż zwykle, Blane.

To była prawda. Była zrelaksowana i wiedziała dokładnie, czego chce.

-Nie, nie myślisz. Nie jesteś w stanie nawet przejść po linii prostej.

-To nie wymaga myślenia.

Przesunęła dłoń z jego piersi na szyję. Na moment zamknął oczy.

-Śpij dobrze, Christiano – wyszeptał.

A później znalazł się za drzwiami szybciej, niż Christiana zdołała powiedzieć
następne słowo. Przeklęła i upadła na łóżko, na tyle mocno, że znów rozbolała ją
głowa. Cios prosto w jej dumę przyniósł tępy ból w okolicy serca. Tym razem
odważyła się sięgnąć po coś, czego pragnęła, a on ją odrzucił. On zwyczajnie
tam stał, a później odwrócił się i wyszedł, gdy ona praktycznie się na niego
rzuciła. To nie było sprawiedliwe i – A ona zaczynała zachowywać się niczym
jęczące dziecko.

Co to Blane powiedział? Że powinna łamać zasady? Bycie z nim z

pewnością się do tego zaliczało. Christiana wstała i ruszyła do drzwi balkonu,
chcąc tam wyjść.

Tak jak podejrzewała, drzwi do Blane’a były otwarte. Wspięła

się na poręcz, a następnie przeskoczyła na drugi balkon. Drzwi jego łazienki
były otwarte, więc światło nieco rozjaśniało ciemną sypialnię. Dźwięk płynącej
wody wypełniał pomieszczenie.

Przeszła szybko do łazienki i rozejrzała się dookoła. Za zaparowanym

szkłem migotał obraz przyćmionej postaci Blane’a odrzucającego włosy do tyłu.
Ten cudowny, odwrócony trójkąt jego ciała od szerokich ramion do wąskich
bioder wywołał u niej wewnętrzny dreszcz. Wtem odwrócił się do niej bokiem.
Jego erekcja unosiła się nad biodrami jak wyrzeźbiona w skale

41

. Promieniowały

od niego frustracja i pożądanie.

Christiana cofnęła się do ciemnego pokoju i ściągnęła przez głowę koszulkę.
Rzuciła ją na podłogę i czekała, aż ucichnie prysznic. Spędzi z nim jeszcze
jedną noc, bez względu na to, co ten fakt będzie oznaczał dla wszystkich innych.
Musiała poczuć go w sobie, potrzebowała tych silnych rąk przesuwających się
po jej biodrach. Blane w końcu wszedł do mrocznego pokoju, wycierając
ręcznikiem swoje włosy. Rzucił ręcznik na podłogę. Woda ściekała w dół

40

Polać temu panu! Krwi najlepiej! Za resztki męskiego honoru!

41

Albo : unosiła się niczym naga płaskorzeźba. Sama nie wiem. Czy można porównać penisa do płaskorzeźby??

background image

umięśnionego torsu, a jej krople błyszczały w przyćmionym świetle pokoju.
Stanęła z nim twarzą w twarz. Jego oczy sunęły w górę i w dół po całej
długości jej ciała.

-Tym razem nie będę protestować.

-Dobrze.

Docisnęła swoje ciało do jego i przyciągnęła jego twarz do swojej. Jego usta
były twarde i wygłodniałe. Prawie tak twarde, jak jego palce trzymające jej
biodra. Christiana zrobiła krok do przodu, popychając Blane’a w stronę ściany.

Jego język sondował wnętrze jej ust, łaskocząc ją kuleczką kolczyka

42

.

Jego dłonie przesunęły się na jej talię, gdy zrobił następny krok do tyłu. Jego
plecy uderzyły o ścianę i oboje przestali się poruszać. Sapiąc, oderwała się od
jego ust i zaczęła całować jego brzuch, zsuwając się coraz niżej.
Zawirowała językiem na jego pępku, a następnie wylizała długą linię, wracając
do jego piersi. Blane przyciągnął jej usta do swoich, porywając do następnego
głębokiego pocałunku. Jej umysł wirował, a długie nogi zmiękły. Wtem
oderwała się do jego ciała. Jeśli zamierzała zrobić wszystko to, co chciała, nie
mogła pozwolić się rozproszyć.

Dłonią schwyciła jego nabrzmiały organ i delikatnie ścisnęła. Jego

powieki zatrzepotały i zamknęły się, a głowa opadła, opierając się o ścianę.
Uklęknęła, uśmiechając się. W odróżnieniu od innych wampirów, których miała
w łóżku, został schludnie obrzezany

43

, co umknęło jej uwadze w trakcie ich

pospiesznego seksu wczorajszej nocy. Zaczęła lizać penisa od samego dołu, w
kierunku delikatnej blizny, połączonej z ciemniejszą żołędzią

44

. Gdy wypłynęła

mała kropla płynu, zlizała ją, a następnie wessała główkę do wnętrza swoich ust.
Blane warknął i owinął jedną dłonią jej włosy. Nie próbował pchać czy zmuszać
jej do czegoś, pozwolił jedynie swojej dłoni podążać za jej głową, gdy ona
wsuwała i wysuwała go z ust. Nie wypowiedział nawet słowa, bo nie było takiej
potrzeby. Christiana mogła poczuć wszystko, czego nie powiedział. Rządza
kotłowała się z pragnieniem, przyjemnością, oczekiwaniem i adoracją, wszystko
to w oszałamiającej mieszance. Za każdym razem, gdy przesuwała językiem nad
główką, fala głodu omiatała ich obydwoje. Ten upajający pośpiech sprawiał, że
czuła się potężna i silna.

Załaskotała swoimi paznokciami miękką skórę moszny i naparła ustami

na niego, wciągając tak głęboko, jak tylko mogła, bez ryzyka zadławienia się.
Blane jęknął i mocniej złapał jej włosy. Czuł, jak się zanurza i wysuwa; czuł

42

Tu chyba wszystkie pomyślałyśmy o tym samym…

43

Pogrzebałam z tej racji trochę po wujku Google. Cóż, nie wygląda to interesująco, jak na mój skromny gust…

44

Przepraszam, że przerywam, ale nie wiem która z nas bardziej się przy tym umęczy, Christiana robiąc to, czy ja tłumacząc.

background image

powolne ssanie, gdy go wciągała ponownie. Niskie warknięcie zadudniło w jego
piersi.

-Chodź tutaj.

Christiana uwolniła z mlaśnięciem jego penisa ze swoich ust.

-Nie – powiedziała, a następnie złapała jego dłonie i docisnęła je do

ś

ciany.

Wiedziała, że nie da rady go tam utrzymać, jeśli będzie się chciał

uwolnić, lecz on nawet nie próbował ruszyć się z tego miejsca.

-Teraz jesteś mój.

Warknął, ale ona jedynie się uśmiechnęła. Jej usta były delikatne, gdy wzięła
jedno z jego jąder w usta. Lizała je powoli, ostrożnie, a później pozwoliła mu się
wyślizgnąć. Dla kontrastu przejechała kłem wzdłuż jego członka. Jego ciało
zadrżało.

-Cholera.

Christiana wróciła znów do główki. Blane pchnął biodra w jej stronę, przestał
się poruszać i tylko sapnął, gdy ona zabawiała się, pieszcząc językiem jego
penisa. Gdy był już prawie na krawędzi orgazmu, przesunęła swoje ciało w
górę, ocierając twardymi sutkami o jego wspaniale umięśniony tors. Jej dłonie
nadal trzymały jego ramiona blisko jego ciała. Ich usta prawie się stykały, ale
ona nie pozwoliła na ich połączenie. Zmysłowym szeptem powiedziała:

-Chcę cię w sobie, Blane.

Szepnął twierdząco i zaczął do niej sięgać, ale ona odepchnęła jego dłonie i
przycisnęła do niego swój policzek, z ustami prawie na płatku jego ucha.

-Najpierw chcę na sobie poczuć twoje usta.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Angela Cameron Blood&Sex 02 Jonas Całość
Angela Cameron Blood&Sex Michael (tłumaczenie nieoficjalne)
Blood&sex Blane rozdział 4
Blood&Sex Blane rozdz11
Blood&sex Blane rozdział 1 3
Angela Cameron Blood Daemon
Angela Cameron Blood Daemon
Blood&Sex Blane rozdział 10
Blood&Sex Blane rozdział 9
Blood&Sex Blane całość
Blood&Sex Blane rozdział 5 6
Angela Cameron blane (blood sex 03 blane) ROZDZIAŁY 1 8
Cameron, Angela Blood and Sex Volume 01 Michael
Cameron, Angela Blood and Sex Volume 02 Jonas
sex service Angela T Heywood(READ)
human sex power Angela T Heywood(READ)
Blood, sugar, sex, magic
Cameron Angela 01 Michael

więcej podobnych podstron