Sarmatyzm i postkolonializm thompson


Sarmatyzm i postkolonializm Literatura przedrozbiorowa nie była wielka ani godna moralnego
podziwu, była jednak literaturą zdrową. Głęboka przepaść oddziela
normalność Paska od neuroz Mickiewicza, spokój Kochanowskiego
O naturze polskich resentymentów
od goryczy Wyspiańskiego. Nawet jeśli przyznamy, że bogactwo
polskiej literatury dwóch ostatnich stuleci znacznie przewyższa
W literaturze polskiego renesansu i baroku można usłyszeć ton,
osiągnięcia literackie okresu przedrozbiorowego, trudno zaprzeczyć,
który znikł z polskiego piśmiennictwa w wieku XVIII i dotychczas do
że istnieje między nimi fundamentalna różnica psychologiczna.
niego nie powrócił. To ton normalności, ton pozbawiony poczucia
krzywdy i świadomości przegranej. W tej literaturze bohaterowie i
Nabycie przez polską literaturę cech dyskursu narodów
narratorzy mogą, a niekiedy muszą być raczej zwycięzcami niż
skolonizowanych (bo to kolonizacja właśnie jest często zródłem
męczennikami. Ich smutek różni się od niemocy i goryczy
resentymentu) nie oznacza, że pisarze porozbiorowi są "zli" lub
pózniejszych polskich bohaterów literackich. W piśmiennictwie tej
słabi. Oznacza jednak chorobę literatury, w tym sensie, ze straciła
epoki Polacy nie odróżniają się zbytnio od innych chrześcijan - bo
ona zdolność do smakowania sukcesu i generowania radości z
horyzontem polskiej literatury renesansowej jest europejskie
osiągniętych celów. Europa Zachodnia, jak również USA i Rosja
chrześcijaństwo. To, co odczuwają, problemy, które próbują
wytworzyły literaturę, w której klęska produkuje pozytywne
wyartykułować, podobne są do problemów innych europejskich
osiągnięcia i gdzie regularnie zakosztować można satysfakcji z
społeczeństw. Pisarze polskiego renesansu nie są zarażeni
wygranej raczej niż monotonnego smaku przegranej. Dlatego kult
resentymentem.
bohatera-ofiary, który jest wpisany w polską literaturę ostatnich
paru stuleci, jak również kult bohatera-nieudacznika, bohatera
Przypomnijmy: uczucie resentymentu jest - jak pisze Nietzsche w "Z
niedojrzałego, w którym tak rozsmakowują się polscy pisarze
genealogii moralności" - cechą ludzi słabych i niepewnych własnego
współcześni, nie da się wpisać w kanon rozpoznawalnych postaw
miejsca na ziemi. Resentyment to zgoda na cierpiętnictwo, poczucie,
obecnych w literaturze wspomnianych krajów. Społeczeństwa
że jest się poniżonym przez los i ludzi, to chroniczne litowanie się
zachodnie przeszły bowiem szkołę sukcesu i nawet w tragediach
nad sobą, przyjęcie postawy ofiary. Przekonanie, że jest się
nauczyły się szukać samopotwierdzenia. W "Obcego" Alberta
niesprawiedliwie pokrzywdzonym, towarzyszy mu na zasadzie
Camusa nie jest wpisana pogarda dla Francuzów, w przeciwieństwie
naczyń połączonych. Tak jak Dostojewskiego "człowiek z
do niektórych przynajmniej powieści Stasiuka czy Kuczoka, gdzie
podziemia", który latami rozpamiętywał prztyczki otrzymane od
brak szacunku dla samego siebie jest uderzający. W literatury
krewnych i znajomych, człowiek resentymentu nie znosi
zachodnie, jak również w literaturę rosyjską wpisany jest kult
otaczającego go środowiska, wyobrażając sobie jednocześnie, że
człowieka wygrywającego, a nie przegrywającego.
istnieją społeczeństwa i środowiska bardziej atrakcyjne, gdzie ludzie
są bardziej cywilizowani, uczciwsi, sprawiedliwsi, itd. "Z genealogii
M oja teza jest następująca: porozbiorowi pisarze polscy włączyli do
moralności" to książka wyrafinowanie antychrześcijańska, która
swego repertuaru wzorzec resentymentu, który tak przejmująco
zawiera jednak ziarno prawdy o ludziach chronicznie
naszkicował Nietzsche w "Z genealogii moralności". Resentyment
rozgoryczonych, niezdolnych, by przejść do porządku dziennego nad
stał się częścią polskiej literatury i postaw społecznych jako jeden ze
wielkimi i małymi niedoskonałościami tego świata.
skutków skolonizowania Polski. Literatura "sarmacka" (tak
umownie nazwę literaturę przedrozbiorową) była od niego wolna.
Pozbycie się tego resentymentalnego bagażu wymaga zrozumienia Warto do tej przedrozbiorowej literatury wracać, aby usłyszeć "głos
procesów kolonizacyjnych w Europie Środkowej i Wschodniej. polski" pozbawiony wspólnego mianownika żółci i rozgoryczenia
wobec Innych lub odwrotnie - pogardy dla samego siebie
wyrażającej się w poczuciu, że "polskie społeczeństwo jest
Używam tu przymiotnika "sarmacki" i jego pochodnych, mimo że
ksenofobiczne i prymitywne, polskie rodziny zaś patologiczne, w
cały legion polskich intelektualistów od dawna już poucza osoby
przeciwieństwie do kulturalnych i cywilizowanych społeczeństw i
interesujące się polską historią, że słowa te zostały
rodzin Zachodu". Te dwa bieguny resentymentu są wszechobecne w
zdyskredytowane. Używam go, ponieważ "sarmatyzm" najtrafniej
dyskursie polskim dzisiaj, zarówno w literaturze, jak i w mediach.
określa splot struktur i postaw cechujący przedrozbiorową polską
Powielają je zarówno "oświeceni" intelektualiści, jak i "ciemnogród".
literaturę. Ten splot struktur i postaw jest zbliżony do
Polskich pisarzy renesansowych nikt nie skrzywdził, i obcy jest im
wyartykułowanego trzy stulecia pózniej dystrybutywizmu G.K.
bezsilny gniew człowieka pozbawionego podmiotowości politycznej
Chestertona oraz amerykańskiego agraryzmu z lat 20. i 30. XX
czy społecznej. Obca im jest również pogarda dla własnego
wieku (Allen Tate, J.C. Ransom). Wszystkie te trzy modele społeczne
społeczeństwa charakterystyczna dla postkolonialnej formy
cenią nieagresywne życie w środowisku, do którego człowiek należy
resentymentu.
z racji urodzenia, cenią życie rodzinne oraz drobną własność
prywatną ("szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie" - myśl, która
jest również kamieniem węgielnym dystrybutywizmu). Sarmata, jak Tym, którzy wątpią, że kolonizacja rzeczywiście miała miejsce w
wiadomo, nie jest ciekaw tego, jak żyją inni, i jego intelektualne Polsce, proponuję przechadzkę po Alejach Ujazdowskich w
horyzonty są raczej wąskie. Warszawie i obejrzenie wielohektarowego gospodarstwa rolnego,
które utrzymuje tam była potęga kolonialna i które różni się
porażająco od sąsiadujących z nim ambasad innych krajów. W
Pozwala on jednak żyć innym tak, jak tego chcą, zakładając, że tego
czerwcu 2006 roku podczas takiej przechadzki zauważyłam, że owo
rodzaju tolerancja będzie odwzajemniona. Sarmatyzm nie jest
gospodarstwo rolne "wypina się" jak gdyby na ludność kraju,
zorientowany ani na podboje, ani na podporządkowanie się
którego jest gościem, i na sąsiadujące z nim ambasady, ustawiając
cesarzowi, zamiast tego ceni republikanizm. Podłożem tego rodzaju
swoje pojemniki na śmieci wzdłuż parkanu Alei Ujazdowskich.
postaw jest akceptacja rzeczywistości ze wszystkimi jej
Można oczywiście przymykać oczy i udawać, że się tego nie zauważa,
niedostatkami oraz założenie, że w ramach tej rzeczywistości pewne
ale czy to ma sens? Lepiej spojrzeć prawdzie w oczy i zaakceptować
rzeczy są normalne i możliwe, a inne nienormalne i niemożliwe
fakt, że było się kolonizowanym, ze wszystkimi tego procesu
(brzydkim wyjątkiem jest tu megalomańska mitologia zródeł
skutkami. Dopiero wtedy można zabierać się do naprawiania
sarmatyzmu). Sarmatyzm opiera się na swoistej "zasadzie
Trzeciej Rzeczypospolitej czy budowania Czwartej. Polska jest
pomocniczości": ludzie na górze nie powinni zajmować się
krajem postkolonialnym i naprawiając Rzeczpospolitą, musimy
załatwianiem problemów, które mogą z powodzeniem załatwić
porównywać się
ludzie na dole. Te wszystkie cechy występują też w brytyjskim
dystrybutywizmie i amerykańskim agraryzmie. Odróżniają one
kulturę sarmacką od kultury resentymentu pózniejszych stuleci i z Algierią, Indiami czy Irlandią, nie zaś z krajami, które tego typu
zbliżają ją do podobnych trendów w kulturze anglosaskiej. podporządkowania nigdy nie doświadczyły.
Kolonializm w nowoczesnym tego słowa znaczeniu rozpoczął się w dr Dariusz Skórczewski, zaczynają te koncepcje stosować w
okresie oświecenia, gdy tożsamości narodowe i plemienne były już badaniach i upowszechniać. Peiker jest autorką bardzo
uformowane i utrwalone za sprawą piśmiennictwa. Benedict wartościowego studium na temat subwersji XIX-wiecznej powieści
Anderson twierdził, że poczucie odrębności narodowej i przez doświadczenie sowieckiego kolonializmu - jako przykład
piśmienność są ze sobą związane. Nowoczesny kolonializm to podaje m.in. Czesława Miłosza. W tegorocznym wiosennym
sytuacja, w której uformowana już tożsamość etniczna, terytorialna i numerze "Tekstów Drugich", Skórczewski szkicuje możliwości
językowa zostaje wtłoczona w struktury obcego jej systemu badawcze literaturoznawstwa "postkolonialnej Polski". Bylejakość
rządzenia, ześrodkowanego na tożsamości językowej i terytorialnej polskiego życia społecznego i gospodarczego w czasach komunizmu
hegemona i stworzonego po to, by przynosił owemu hegemonowi to nic innego jak przejaw mimikry - o której przekonywająco pisał
korzyści ekonomiczne i kulturowe. Tak więc podbojów Aleksandra Homi Bhabha jako o cesze ludzi skolonizowanych, dbających jedynie
Wielkiego nie można utożsamiać z kolonializmem. Nie była też o pozory.
przykładem kolonializmu okupacja Niemiec Zachodnich przez
Wielką Trójkę po II wojnie światowej. Niemcom nie próbowano
Dlaczego warto się zatrzymać nad tymi sformułowaniami i
bowiem odbierać swobody dyskursu (jedynym wyjątkiem był zakaz
przemyśleć je w polskim kontekście? Nie tylko dlatego, że polskich
propagowania nazizmu), zaś ekonomicznie nie tylko ich nie
resentymentów nie można w inny sposób usunąć, ale również
niszczono, ale wręcz przeciwnie - odbudowano za pomocą planu
dlatego, że daje to szanse dotarcia do "wielkiej narracji historii", z
Marshalla.
której Polska została usunięta właśnie za sprawą kolonizacji. Każdy
polski humanista pracujący na zachodnich uniwersytetach wie, że
Rzeczpospolita Obojga Narodów, która wytworzyła sarmatyzm, jak dotychczas ta "wielka narracja historii" jest pozbawiona punktu
okazała się tworem politycznie naiwnym i względnie łatwym do widzenia niegermańskiej Mitteleuropy. Od pokoleń już historia
połknięcia przez obce potęgi. To połknięcie nazywam kolonializmem Europy jest utrzymana w tych teoretycznych ramach, które powstały
raczej niż rozbiorami, jak czynią to polscy historycy. Narzucenie po "połknięciu" Polski przez imperia europejskie i wymieceniu jej z
Polakom po II wojnie światowej systemu politycznego, a nawet europejskiej sceny. W tej narracji głosy uznawane za wiarygodne
samej nazwy ich kraju również było akcją kolonialną białych nigdy nie są głosami polskimi. Sięgnięcie po teorię kolonializmu
przeciwko białym, tzn. przykładem tego typu ubezwłasnowolnienia, dałoby szansę przemówienia w sposób bardziej zrozumiały na forum
który zademonstrowała Wielka Brytania w Irlandii i Australii. międzynarodowej humanistyki i to z pomocą teoretycznego aparatu,
który już istnieje i nie da się z intelektualnej sceny usunąć.
Problem kolonializmu w Polsce i szerzej: w niegermańskiej części
Europy Środkowej jest słabo opisany; pojęcia takie jak "mimikra", Spojrzenie na Polskę jako na kraj postkolonialny oznaczałoby
"konieczne wymysły" (necessary fictions), "hybrydyzacja" wpisanie Polski w jeden z dyskursów rozpoznawalnych poza jej
(hybridity) oraz inne, bardziej specyficzne dla tego terytorium: granicami. Nie jest to sprawa błaha, bo jak dotychczas nikomu się
"niski prestiż hegemona" i "szukanie hegemonów zastępczych" nie udało tego dokonać - nawet najważniejszemu z dotychczasowych
pozostają słabo zakorzenione nawet wśród elit Mitteleuropy. historyków piszących o Polsce za granicą, Normanowi Daviesowi.
Badacze z krajów bałtyckich, tacy jak profesor Piret Peiker w Estonii Wprawdzie polscy intelektualiści często gorliwie wtórują Derridzie,
czy Violeta Kelertas na Litwie i w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce Lacanowi i całej reszcie, ale robią to, udając, że właściwie nie ma
znaczenia, kto używa tej aparatury pojęciowej - czy zwycięzca z kraju kolonizowani są narodem wyjałowionym i nietwórczym, że
kolonizującego, czy pobity z kraju postkolonialnego. potrzebują hegemona, który by im wskazywał drogę. Z kolei obóz
"neosarmacki", wynoszący pod niebiosa szlachetność polskiej
historii i Sobieskiego pod Wiedniem (nie zapomnijmy też o
Odkrywanie różnic tego typu dałoby polskim postmodernistom
Kościuszce w Ameryce z pawim piórkiem w kapeluszu!), ignoruje
szansę, by wystąpić w roli twórców raczej niż konsumentów czy
konsekwencje kolonializmu i wydaje się nie rozumieć, że
epigonów światowego życia intelektualnego. W Polsce zauważyć
resentyment, z jakim patrzy na Innych, nie jest cnotą czy "powrotem
można wszystkie postkolonialne zniekształcenia społeczne i sposoby
do korzeni", lecz pospolitą traumą kolonializmu.
postrzegania świata, o których pisali teoretycy kolonializmu
zwłaszcza w Indiach. Wręcz prosi się, by na przykład przepaść
między "ciemnogrodem" i "oświeceniem" wytłumaczyć w ramach Perspektywa postkolonialna daje szanse na stopniowe odejście od
dyskursu postkolonialnego. Od czasu do czasu czytam w chronicznego niezadowolenia, które zdominowało polskie życie
"Rzeczpospolitej", a kiedyś czytałam w paryskiej "Kulturze", polityczne i kulturalne. Oczywiście nie sposób powrócić do Polski
felietony niejakiego Smecza, który wydaje się klasycznym "przedkolonialnej"; sielskość i anielskość zostały przeżarte przez
przykładem zniekształconego przez kolonializm Polaka. Gardzi on bakcyla kolonializmu i nie da się ich na nowo ożywić w tym samym
rodakami i boleje nad tym, że nie jest ani Francuzem, ani Niemcem, kształcie, w jakim istniały w zmitologizowanej już przeszłości. Kult
ani Amerykaninem. Kim więc jest? Uniki w rodzaju: "nie muszę politycznego męczeństwa i brzydoty oddziela literaturę polską
należeć do żadnej narodowości, jestem po prostu indywidualnym ostatnich stuleci od tej wcześniejszej i sprawia, że zrozumienie
człowiekiem", to pisk człowieka niedojrzałego, którego nikt z sarmatyzmu jest trudne. Można do niego wrócić, ale musi to być
zewnątrz nie bierze na serio. sarmatyzm stylizowany, przetrawiony, przekształcony w coś
nowego.
Smecz wydaje się nie rozumieć, że gardzi Polakami za to, że zostali
pokonani. A ponieważ sam jest Polakiem, musi na jakimś poziomie Witold Gombrowicz rozumiał, że zainteresowanie sarmatyzmem jest
podświadomości gardzić także samym sobą - co wytwarza pożądane, ale rozumiał również, że mechaniczne powielanie
chroniczne niezadowolenie z rzeczywistości. O tym właśnie mówią wzorców z wieku XVIII wytwarza jedynie efekt humorystyczny. W
jego felietony: że rzeczywistość jest obrzydliwa i nie do przyjęcia. przeciwieństwie do Gombrowicza, który rozumiał znaczenie
Odczytuję to jako całkowite poddanie się kolonizacji i przykład tego sarmatyzmu, Czesław Miłosz w "Traktacie poetyckim" starał się
zniekształcenia, o którym pisze Piret Peiker. wmówić nam, że "styl nasz, choć to jest przykre, tam się rodzi" -
mając na myśli austriacki Kraków. Miłosz był z temperamentu
antysarmacki, więc można mu jego gorycz wybaczyć. Ale w tej
Akademiccy krytycy polskiej terazniejszości i historii, jak i ich
kwestii bardzo się pomylił.
pomniejsi poplecznicy w prasie i mediach postrzegają rodaków jako
ksenofobicznych, sentymentalnych durniów, nierozumiejących
Wielkiej Rosji lub "zaprzeczających rzeczywistości". Ale właśnie ta Porzucenie resentymentu możliwe jest jedynie poprzez odkrycie i
fałszywa bezstronność, z jaką badacze ci traktują interesy swojego ukazanie jego zródeł i zapanowanie nad nimi. Ta pewność siebie,
narodu, jest produktem kolonizacji. Wybrzydzanie na siebie samych którą kultura polska straciła po skolonizowaniu kraju, warta jest
jest poddaniem się wpajanemu przez kolonizatorów przekonaniu, że odzyskania. Warto się przypatrywać literaturze sarmackiej, bo w niej
"pózni wnukowie" mogą odnalezć zarodek swojej własnej
oryginalności. Obecny dysfunkcjonalizm polskiego społeczeństwa
jest w znacznej mierze rezultatem wtłaczania go w struktury
kolonialne, które mają decydujący wpływ na kształtowanie się
polskich obyczajów intelektualnych. Ignorowanie tych socjalno-
ekonomicznych realiów przez ostentacyjnie obiektywnych
("oświeconych") krytyków polskiej rzeczywistości, tak jak i
resentyment "moherowych beretów" są typowymi produktami
ubocznymi kolonializmu. Perspektywa, którą proponuję,
pozwoliłaby tego rodzaju zależności wystawić na widok publiczny i w
ten sposób rozpocząć ich demontaż.
Ewa M. Thompson jest profesorem literatury porównawczej i slawistyki
na Uniwersytecie Rice w Houston, a także redaktorem kwartalnika
"Sarmatian Review". Studia rozpoczęła na Uniwersytecie Warszawskim,
doktoryzowała się na Uniwersytecie Vanderbilt w USA. Pózniej wykładała
m.in. na uniwersytetach Vanderbilt, Indiana State, Virginia i Ohio. Jest
autorką wielu książek i artykułów z dziedziny literaturoznawstwa i
politologii. W Polsce ukazały się jej dwie pozycje: "Trubadurzy Imperium"
(2002) i "Witold Gombrowicz" (2002).W "Europie" nr 43z 28 pazdziernika
br. opublikowaliśmy jej tekst "Odkrycie świata na nowo".


Wyszukiwarka